Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 07:54 pmKass
A New Beginning 15/05/24, 05:22 pmNoé
New Generation14/05/24, 08:57 pmKalsi
Zajazd pod Smoczą Łapą 14/05/24, 07:54 pmNoé
W Krwawym Blasku Gwiazd13/05/24, 07:16 pmnowena
My little merman12/05/24, 10:32 pmTroianx
Avatar: The Legends of two12/05/24, 09:59 pmLadyFlower
Blood, drugs and you in the middle12/05/24, 04:27 pmNatas
Eternal debt12/05/24, 03:21 pmMinako88
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty I'll show you how to live {24/08/21, 06:38 pm}

I'll show you how to live 81f0d7b778b8d0c6c5751c3d4c5a390c

Po wypadku stracił chęć do życia oraz swojej największej pasji, w jego życiu pojawia się ktoś, kto chce na nowo pokazać mu, jak żyć.

W opowiadaniu biorą udział -> Dijira oraz Kurokocchin
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {24/08/21, 07:34 pm}


I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

I'll show you how to live E8ce9e7f20264789da229e87f5c7e4d0

Kikuchi Makoto     ••     25 lat    ••    17 marzec   ••   Ryby   ••    urodzony  i  wychowany   w  Tokio
homoseksualny    ••    świeżo wolny     ••   nieco ponad rok wcześniej zmarł jego długoletni chłopak
skończył prawo na Uniwersytecie Tokijskim  ••  nie jest jednak pewien co chce ze sobą zrobić w życiu
oficjalnie szuka pracy, ale nie przykłada się za bardzo   ••   wieczorami dorabia w osiedlowym sklepie
wciąż mieszka z rodzicami - sędzią Jiro(55) i policjanką Mariko (54)  ••   ma starszą siostrę, Keiko (30)
mówi po japońsku, angielsku i hiszpańsku  ••   lubi pisać   ••   aktualnie skrobie powieść fantastyczną
właściciel rudo  -  białego kota - Pąkla  ••   jest to jego oczko w głowie •• ale na pewno nie jego matki
wesoły, energiczny i, na pozór, lekkoduch ••  zawsze gotowy pomóc tym w potrzebie   •• ekstrawertyk 
co rano biega  ••  ma poważną wadę wzroku (dalekowidz) •• zazwyczaj nosi okulary, nie lubi soczewek
wolontariusz  w  Domu  Dziecka   ••    lubi  przesiadywać  w  kawiarniach   ••   uzależniony  od   żelków
180  cm  wzrostu   ••   62  kg  wagi   ••   lekko  falowane,  roztrzepane  włosy,  pofarbowane  na  blond
jasnobrązowe,   duże   oczy    ••     szczupła,  wysportowana  sylwetka    ••    brak  tatuaży   i  piercingu
brak blizn,  za   to  sporo  pieprzyków    ••    zazwyczaj  ubrany   na   "hipster'a",  kocha bluzy  i  swetry


Ostatnio zmieniony przez Dijira dnia 26/08/21, 11:02 am, w całości zmieniany 4 razy
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {24/08/21, 09:50 pm}

I'll show you how to live NALPOmM
Kotegawa Shuya | 32 lata | biseksualny mężczyzna
9 sierpnia | zodiakalny lew | obecnie wykonuje projekty wnętrz

178 cm | 70 kg | smukła sylwetka
ciemnoszare oczy | włosy w kolorze średniego brązu | blizna na lewym policzku
brak tatuaży |kolczyk w prawym uchu | dwa pieprzyki nad prawym obojczykiem

• wychowywał się z dziadkami, którzy zmarli, kiedy Shuya miał 23 lata, a rodzice go zostawili od razu po urodzeniu
• wcześniej zajmował się fotografią, jednakże zrezygnował ze swojej pasji, by zastąpić ją projektami wnętrz na zlecenie
• rzadko kiedy wychodzi z mieszkania, woli wyjść na balkon
• wielbiciel słodkich deserów z dużą ilością kremu i truskawek
• nosi okulary głównie do czytania, ale czasami ma je na nosie przez cały dzień
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {25/08/21, 08:59 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Krople deszczu obijały się o parapet na tyle głośno, że wybudziły mnie ze snu. Otworzyłem oczy, po czym przetarłem je dłońmi, aby zrozumieć gdzie jestem. Nie zdziwiłem się, że po raz kolejny zasnąłem przy biurku z włączonym tabletem oraz odpalonym programem do robienia projektów. Spojrzałem za okno, ale nie było co oglądać, ponieważ deszczowa pogoda nie miała w sobie dawnego uroku, kiedy siedziałem za aparatem. Wszystko straciło swoje wdzięki, od kiedy znalazłem się na łóżku. Powtarzano mi, że to kwestia przyzwyczajenia i przestanę to spostrzegać, jak kulę u nogi. Minął rok, a ja dalej nie potrafiłem z tym funkcjonować.
    Złapałem za telefon, na którym wyświetliło mi się powiadomienie o wiadomości. Keiko dziennie wysyłała mi milion wiadomości, aby się upewnić, że dalej żyję. Codziennie odwiedzała mnie w mieszkaniu, a jeśli nie mogła, to dzień wcześniej zostawiała obiad na następny dzień. Dziwiłem się, że chciała do mnie przychodzić, przecież mogła mnie olać i nie martwić się moim stanem, a jednak przychodziła, rozmawiała ze mną... Dzisiaj też miała przyjść, ale jej wiadomości wyglądały dość tajemniczo. Miałem nadzieję, że nie zamierzała robić mi żadnych durnych niespodzianek, choć w taką pogodę na pewno nie miała co wymyślić. Odpisałem jej jedynie, że będę czekał, po czym odjechałem od biurka, aby skierować się do łazienki. Ignorowałem bałagan, który panował w mojej sypialni. Na szczęście kobieta nie miała tutaj wstępu, gdyby tylko przekroczyła próg drzwi, to na pewno zostałbym skrytykowany. A nie miałem ochoty słuchać wykładów na temat porządków, bo to źle świadczy o człowieku. Szczerze mówiąc, to byłoby mi głupio wpuścić ją do sypialni, ale na szczęście szanowała moją prywatność.
    Doprowadziłem się do ładu, zauważając, że na twarzy miałem już trzydniowy zarost, co nie wyglądało u mnie korzystnie. Ciemne włosy za bardzo odbijały się na tle bladej skóry, a choć nigdzie nie wychodziłem, to lubiłem zadbać o swój wygląd. Czasami nie miałem na to siły albo byłem tak pochłonięty projektami, że nie myślałem o tym. Jakoś trzeba było zarabiać, a to było jedyne zajęcie, którym mogłem zająć się z domu i wyżyć za to. Co jak co, ale nie mogłem pozwolić, by przyjaciółka jeszcze za mnie płaciła, kiedy robiła mi zakupy do domu.
    Przez te kilka godzin, kiedy byłem sam, próbowałem dokończyć projekt kuchni. Jednakże, tak mnie to pochłonęło, że dopiero za czwartym razem dotarł do mnie dźwięk wywołany dzwonkiem. Od razu skierowałem się w stronę przedpokoju, ale kobieta już stała w salonie nieco zaniepokojona. Ja jednak nie zwróciłem uwagi na nią, a na chłopaka, który jej towarzyszył.
    - Mówiłem ci, żebyś nikogo ze sobą nie zabierała - powiedziałem, zerkając na przyjaciółkę, która nic sobie nie robiła z moich słów. Naprawdę nie przepadałem za ludźmi, a przynajmniej przestałem ich lubić, kiedy straciłem możliwość chodzenia.
    - To nie jest nikt obcy. Shuya, to mój brat Makoto, pokazywałam ci go kiedyś - uśmiechnęła się delikatnie, po czym położyła siatki z zakupami na niedużej wyspie, która dzieliła kuchnię od salonu. Dopiero teraz dostrzegłem podobieństwo w tej dwójce, ale to dalej nic nie zmieniało.
    - Potrzebowałaś wsparcia? Jeszcze jakoś żyję - powiedziałem. Westchnąłem nieco zrezygnowany, wpatrując się w chłopaka. Naprawdę nie miałem ochoty oglądać ludzi, którzy mieli się nade mną litować.      - A zresztą... Róbcie co chcecie - wzruszyłem ramionami. Nie wiedziałem po co jej brat był tutaj potrzebny. Zwykle sobie sama radziła, a ja jej pomagałem z gotowaniem, jeśli tylko byłem w stanie.
    - Byłoby dobrze, gdybyś czasem się uśmiechnął - powiedziała z delikatną złością w głosie.
    - A mam powód? - uniosłem brew, ale nie czekałem na jej odpowiedź. Nie chciałem się kłócić przy obcych osobach, a na dodatek nie chciałem odtrącać jedynej osoby, która mi pomaga.  
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {26/08/21, 11:01 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530


Deszcz padał, odbijając się od różowej parasolki. Kropla za kroplą rozpryskiwał się na jasnym materiale, spływając  w dół na zakończeniach parasola. Ukryty pod nim młody mężczyzna żwawo dreptał za sporo niższą kobietą, starając się uchronić ją przed deszczem. Na pierwszy rzut oka było widać, że ta dwójka jest spokrewniona. Chociaż chłopak był wyższy i mógł się poszczyć roztrzepaną, blond czupryną, ta dwójka miała podobne rysy twarzy i właściwie identyczne, jasne, odziedziczone po matce oczy.
W dłoniach targali zrobione w pobliskim supermarkecie zapasy. W końcu dotarli do swojego celu – stosunkowo nowego bloku. Makoto trochę się zdziwił, bo po szybkim dzwonku do drzwi Keiko nawet nie czekała, aż te się otworzą – wręcz przeciwnie, po prostu wparowała do środka. Szybko złożył parasolkę i zostawił ją przed wejściem, żeby wyschła, a potem wszedł do środka za dziewczyną, grzecznie sięgając buty w korytarzu.
Trochę wcześniej słyszał o Kotegawie Shuyi – był to długoletni przyjaciel jej siostry i rok wcześniej był w poważnym wypadku, który przykuł go do wózka. Dawniej był fotografem, ale teraz zajmował się robieniem jakiś projektów... To właściwie tyle, bo z Keiko ciężko było cokolwiek wyciągnąć. Przyciągnął się z nią głównie dlateego, że był ciekawy, z kim jego siostra spędza tyle czasu.
-To moja wina, jęczałem jej od dawna, żeby przedstawiła mi swojego tajemniczego amanta –oznajmił, gdy wyżej wspomniany, najwyraźniej niezadowolony z obecności niespodziewanego gościa, pojawił się w salonie. Kikuchi przez moment przyglądał mu się z wyraźnym zainteresowaniem – mężczyzna wydawał się odrobinę zarośnięty i jakoś tak niezdrowo blady, ale poza tym... Był całkiem przystojny.
-Makoto! Na litość boską, tyle razy ci mówiłam, że Shuya i ja... To nie... To nie tak –Keiko bezkompromisowo trzasnęła młodszego brata w ramię, także ten podskoczył. Miała już dość tego żartu... Bo chłopak, jak na porządnego dorosłego przystało, wciąż uwielbiał dogryzać jej w dokładnie taki sam sposób jak dekadę wcześniej.
-A ja tyle razy ci mówiłem, że biorąc pod uwagę fakt, że jesteś tu codziennie, to raczej temu nie wierzę...-Makoto szybko przetarł zaparowane okulary o rękaw bordowej bluzy z kapturem, który miał na sobie.
-Miło mi pana poznać, Kotegawa – sama-grzecznie ukłonił się mężczyźnie, szeroko się do niego uśmiechając.
-Naprawdę zacznę cię przedstawiać jako wrzód na tyłku –syknęła Keiko, kręcac z głową z niedowierzaniem. Byli dorośli, na litość boską!
-Ja też cię kocham-odpowiedział wesoło, a potem słysząc, że mężczyzna nie ma żadnego powodu do uśmiechu, zaraz znowu się wtrącił.
-Zawsze znajdzie się jakiś powód!-przynajmniej według filozofii życiowej Kikuchiego.
-Na przykład kiedy Makoto śpi i nie odzywa się przez pięć sekund... Wybacz mu, jest trochę nadaktywny...
-Nie jestem nadaktywny. Jestem optymistyczny i energiczny... A to jest różnica –nie miała bladego pojęcia ile momentami wymagało to wysiłku. Mogło się wydawać, że Makoto jest wiecznie szczęśliwym promykiem słońca, że wrócił z powrotem do swojego normalnego siebie, że śmierć Daiji’ego  nie odbijła się na nim specjalnie... Ale prawda była z goła inna. Po prostu nie było tego po nim widać.
-Nie złość się Shuya, przyprowadziłam go tylko dlatego, że ojciec jest na urlopie i myślałam, że pourywają sobie głowy... Pomoże mi trochę ze sprzątaniem i powynosi śmieci, w domu tylko siedzi w swoim pokoju jak bezużyteczny pasożyt –Kikuchi Makoto. Lat dwadzieścia pięć. Absolwent Uniwersytetu Tokijskiego, studia ukończone z wyróżnieniem, staż zrobiony w prestiżowej firmie prawniczej  - na pierwszy rzut oka człowiek ze świetlaną przyszłością. W rzeczywistości, rok po skończeniu dyplomu – zatrudniony na pół etatu pracownik sklepu osiedlowego i na pełen etat, kocia mama. Ostatnią aplikację o „poważną” pracę wypełnił... Z miesiąc temu.
Keiko powiedziała po części prawdę – relacja między jej bratem, a ojcem była dosyć napięta ostatnimi czasy. To jest od kiedy głowa rodziny dowiedział się od przyjaciela, że jego syn pojawił się na rozmowie o pracę nie tyle nieprzygotowany, co wyraźnie niezainteresowany i wdał się w ideologiczną kłótnię z panelem zatrudniających. Jiro zdał sobie sprawę wtedy, że Makoto nie tyle „nie może” znaleźć pracy, co raczej, aktywnie się do tej niemożności przyczynia. Od tego momentu, kłócili się właściwie cały czas i nie raz, nie dwa kończyło się na poważnej awanturze.
Ale... To była tylko część prawdy. W rzeczywistości (a może i przede wszystkim), chciała też, wprowadzić kogolwiek nowego do życia przyjaciela. Shuya siedział w swoim mieszkaniu całkiem sam, a ona była jego jedynym kontaktem ze światem... Chciała to zmienić. I miała nadzieję, że Makoto, ze swoim głośnym stylem bycia, ze swoją bezkompromisowością i optymizmem, pomoże jakoś rozjaśnić szare dnie Shuyi. Kto wie, a nóż widelec, jakoś to wyjdzie.
Chodź tu młody, lepiej  najpierw  pomóż mi rozkładać zakupy-zakomenderowała.
- Tak jest, wasza wysokość –chłopak wykonał leniwy salut i pomaszerował do wysepki kuchennej, zabierając się za wyciąganie rzeczy z toreb i odkładając je na właściwie miejsca pod dyrektywą siostry.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {28/08/21, 04:15 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

   Uniosłem brew, będąc zaskoczonym, że młody brat Keiko uważał mnie za amanta. Cóż, nie widziałem w kobiecie nikogo więcej, jak przyjaciółki i raczej ona też nigdy nie pokazywała większego zainteresowania moją osobą. Oczywiście, mówimy tutaj o pociągu fizycznym, bo tak to interesuje się mną aż za bardzo… Eh, czasami sam się zastanawiam, czy ona ma jakieś swoje życie prywatne? Nie spędza ze mną tutaj całego dnia, ale zwykle po pracy przychodzi do mnie i potrafi siedzieć do późna.
    - Myślę, że Keiko ma dużo lepszy gust do mężczyzn - powiedziałem. Było za głośno, a ja lubiłem ciszę oraz spokój. Nie mogłem jednak wyprosić tej dwójki, bo to byłoby z mojej strony bardzo niekulturalne. Miałem jednak nadzieję, że nie będą siedzieć mi nad uchem do nocy. Zwyczajnie bym tego nie wytrzymał, prawdopodobnie dlatego, że ta dwójka była aż za szczęśliwa. Jednakże, sprzeczka pomiędzy tą dwójką była dość irytująca. Zapewne gdybym sam miał rodzeństwo, to żarłbym się z nim tak samo, ale przyszło mi być jedynakiem, a przynajmniej nic nie wiem na temat tego bym miał brata czy siostrę.
    Spojrzałem na kobietę dość podejrzliwie. Może i jej brat nie miał najlepszych relacji z ojcem, ale chyba był jeszcze inny ukryty motyw przyprowadzenia go do mnie. Nie jestem głupi, a Keiko dobrze wie, że nie mam ochoty oglądać u siebie obcych ludzi.
    - I dlatego uznałaś, że warto go przyprowadzić do mnie? Ciekawe - powiedziałem, kierując swoje spojrzenie na młodszego osobnika. Zapewne wyglądałem na niezadowolonego, nic dziwnego, bo naprawdę nie podobała mi się ta sytuacja.      -  Twoja siostra zwyczajnie chce cię wykorzystać, nie ma nic ciekawego w sprzątaniu czy gotowaniu, bez tego też bym przeżył - dodałem. Jaki sens było cokolwiek tu robić? Rzadko kiedy korzystam z kuchni czy salonu. Zazwyczaj przemieszczam się ze swojego pokoju do łazienki lub na balkon, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, kiedy była na to dobra pogoda.
    - Wtedy mieszkałbyś, jak w chlewie. Góra śmieci  oraz zupki instant walające się po kątach - stwierdziła dziewczyna, która zgarnęła swojego brata do pomocy.
    -  Co nie zmienia faktu, że bym przeżył, a jak nie to nawet lepiej - powiedziałem, po czym odwróciłem się na wózku, chcąc zostawić rodzeństwo w spokoju. Prawda jest taka, że do niczego bym się nie przydał. Nie chciałem być zależny od innych, ale trudno jest teraz zmienić całe mieszkanie tak, abym ja miał tutaj funkcjonować.
    - Shuya! Prosiłam cię o to, byś nawet tak nie myślał - wściekły głos kobiety dotarł do mnie szybko. Wielokrotnie dawała mi wykład na temat moich słów. Widziałem, że się stara, że próbuje mnie jakoś podtrzymać na duchu, ale nawet lekarze nie są w stanie powiedzieć, czy moja niepełnosprawność będzie istniała do końca życia. Pomyślała co będzie, jak ona ułoży sobie życie? Zostanę sam, więc pozostanie mi radzenie sobie samemu, a wtedy trudno powiedzieć, jak bym to zniósł.
    - Będę palił przy balkonie - zignorowałem przyjaciółkę, po czym skierowałem się do balkonu, który znajdował się w części salonu. Byłem nieco poddenerwowany, a papierosy były pewną ucieczką od własnych problemów czy niekomfortowych rozmów.
    Sięgnąłem po paczkę papierosów, która leżała na stoliku, po czym odpaliłem jednego papierosa, otwierając nieco drzwi balkonowe. Choć paliłem, to nie przepadałem za zapachem, który unosiłby się w mieszkaniu. Deszcz nadal solidnie dawał o sobie znać, ale w niczym mi to nie przeszkadzało.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {30/08/21, 08:38 pm}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530


-Widział pan w ogóle jej poprzednich chłopaków? Myślę, że o „guście” można tutaj poważnie dyskutować-rzucił chłopak złośliwie. Ech...Rzadnego z tych debili nie lubił! No dobra. Może jednego, czy dwóch. Związki Keiko zwykły niespodziewanie się zaczynać i jeszcze bardziej niespodziewanie kończyć, także na dobrą sprawę, zazwyczaj koniec następował, zanim Makoto czy rodzice zdołali się do nowego amanta przyplątać. Jej najdłuższy związek potrwał z rok? Ech... Mogłaby w końcu sobie znaleźć kogoś na stałe.
-Makoto!-nie odgryzła mu się. Jeśli idzie o wszystkie inne tematy to pewnie by to zrobiła, ale od śmierci Daiji’ego życie romantyczne Makoto było swego rodzaju tematem tabu. Nikt o nim nie mówił. Nikt. Rodzina, przyjaciele, znajomi... Jakby wszyscy bali się, że same wspomnienie o zmarłym wywoła jakieś duchy.
-On zawsze jest taki przewrażliwiony? –zapytał, kiedy za Kotegawą zamknęły się balkonowe drzwi. Odłożyli już większość zakupów na ich miejsce i Keiko zaczęła się krzątać, ścierać skórze.
-Shuya wiele przeszedł –odpowiedziała tylko.
-To niekoniecznie tłumaczy bycie takim nieprzyjemnym...  Jesteś zbyt wyrozumiała-kiedy ludzie ładują się w jakąś sytuację, często nie widzą, że utknęli w jakimś bagnie. Kikuchi po prostu martwił się  o siostrę. Nie chciał, żeby jej życie towarzyskie ograniczało sie do jakiegoś ponuraka, który tylko się na nią krzwi.
-Przyszedłeś tu mnie krytykować, czy pomóc?
-Po prostu się martwię, okej?-chciał dla Keiko jak najlepiej.
-Wiem. Doceniam, młody... Ale wiem co robię –
-Skoro tak mówisz –wrzucił ramieniem. Temat dobiegł końca. Makoto wyraził swój niepokój, ona to zarejestrowała. Nie zamierzał dłużej truć jej czterech liter – teraz zamierzał potruć cztery litery komuś innemu – tak, żeby druga osoba w tym równaniu również zarejestrowała, że jest ktoś, kto od teraz, kiedy już zapoznał się z sytuacją, będzie trzymał na niego oko.
Chociaż... Jeśli miał być szczery, naprawdę szkoda mu było faceta. Z tego co dowiedział się od siostry i wyciągnął z ich krótkiej interakcji, ten wydawał się... całkiem poddać po wypadku. Jego oczy były takie nieprzyjemnie puste, i jakby nie do końca „tutaj”. Rozumiał, dlaczegog Keiko tak do niego przychodziła... Pewnie nie miała serca zostawić go zupełnie samego. Rodzeństwo i w tym przypadku było do siebie podobne – oboje byli mięczakami, którym łatwo było serce miękło na widok ludzkeigo cierpienia.
-Onee-chan naprawdę się o pana martwi, wie pan? Rozumiem, że nie jest panu łatwo i że nie prosił pan, żeby wisiała panu nad głową, ale... Jej naprawdę zależy. Mógłby jej pan czasem trochę odpuścić – Makoto stanął obok mężczyzny, patrząc w dół, na szarą, zaciągniętą deszczem ulicę. Zwyczajowy uśmiech na moment zniknął z jego twarzy, zastąpiony wyjątkowo poważnym jak na niego wyrazem. Jeśli miał być szczery – martwił się trochę o Keiko. Większość swojego wolnego czasu spędzała u przyjaciela, najwyraźniej decydując się z własnej woli zostać kim na kształ gosposi i opiekunki.
W tej chwili praktycznie nie miała własnego życia towarzyskiego... I jeśli ten niewdzięczny ponurak tak cały czas się do niej odzywał, to nie ważne czy facet siedział na wózku czy nie, Makoto inaczej sobie z nim porozmawia! Nie żeby zamierzał się znęcać nad kimś w mniej fortunnej sytuacji fizycznej, ale awanturę zawsze mógł wywołać, nawet jeśli szkoda mu było mężczyzny... Keiko definitywnie nie dało sie przekonać do zmiany podejścia – już łatwiej będzie sprawić, żeby ponurak był trochę... mniej ponury.
-Chce pan parasol? Zostawiłem na korytarzu....-nie wyglądało na to, żeby Kotegawie śpieszyło się do środka, a  w takim tępie jeszcze się pochoruje i co?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {04/09/21, 08:10 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

  Z balkonu miałem idealny widok na ulicę. Co prawda, nie mieszkałem bezpośrednio przy niej, ale nawet stąd dobrze było widać ludzi, którzy tego dnia uciekali przed deszczem. Sam kiedyś tak robiłem, bo zapomniałem parasola lub pożyczyłem komuś znajomemu. Nie raz myślałem o tym by wyjść, ale sam nie dałbym rady, a Keiko nie miałaby siły, aby mnie sprowadzić na dół. Sam byłem ciężki, a do tego był ten nieznośny wózek. Strasznie nienawidziłem swojej bezradności. Lubiłem podróżować, przynajmniej raz na miesiąc znikałem z Tokio sam lub z kimś. Zacisnąłem usta na papierosie, przypominając sobie, że to już nie wróci.
    Kątem oka obserwowałem rodzeństwo, które krzątało się po kuchni. Keiko nic z tego nie miała, naprawdę nie rozumiałem dlaczego tak wiele dla mnie robiła, ograniczając w ten sposób swoje życie towarzyskie. Rzadko kiedy chwali się swoimi wyjściami albo miłosnymi podbojami. Miałem wrażenie, że ja jej to odbieram, ale przecież... Nie zmuszałem jej, by została. Wróciłem do palenia, kiedy to usłyszałem głos młodszego chłopaka. Spojrzałem na niego, po czym westchnąłem.
    - Nie prosiłem się o pomoc, ani o wykłady od młodszych osób. Jeśli źle się przy mnie czuje, to zawsze może mnie olać i układać życie po swojemu - powiedziałem. Wiem, że czasami bywałem okropny dla przyjaciółki. Znosiła to, czasami dodawała swoje trzy grosze, a czasem milczała, aby nie powiedzieć czegoś niepotrzebnego. Śmiało mogę powiedzieć, że gdybym był na jej miejscu, to bym zrezygnował... Możliwe, że nawet do tego dążyłem. Miałem dni, kiedy obwiniałem siebie o zabieranie życia kobiecie.
    - Nie potrzebuję parasola - oznajmiłem mu, po czym posłałem mu nieco kpiący uśmiech.      - Wciągnęła cię w pomoc ponurakowi. Chyba masz ciekawsze zajęcia, niż stanie tutaj ze mną czy pomaganie siostrze - powiedziałem. Naprawdę obecność ludzi, obcych ludzi nieco mnie denerwowała. Nie dość, że Keiko przyprowadziła swojego brata bez zapowiedzi, to jeszcze gówniarz mówi mi, jak mam się zachowywać. Było to dość męczące i szczerze mówiąc nie miałem ochoty na niczyje odwiedziny.
    - A teraz wybacz, wracam do swojego azylu i tak do niczego się nie przydam - powiedziałem, po czym zgasiłem papierosa o popielniczkę. Nieco zmokłem od deszczu, ale to mi nawet nie przeszkadzało.
    Poczekałem, aż Makoto zrobi mi miejsce, abym mógł wrócić do salonu. Chwilę mi to zajęło przez co przeklinałem pod nosem.
    - Wytrzyjcie się, nie chcę byście się rozchorowali - uśmiechnęła się kobieta, która wyciągała z szafy dwa czyste ręczniki. Jeden podała mi, drugi swojemu bratu. Spojrzałem na nią nieco przepraszająco. - Zawołam cię na jedzenie. Pewnie masz jeszcze dużo pracy przy projektach, ale mam nadzieję, że zjesz z nami - powiedziała, po czym zmierzwiła moje włosy. Wiedziała, jak bardzo tego nie lubię, ale nigdy się tym nie przejęła.
    - Zapewne i tak nie mam wyboru. Myślę, że nawet siłą wywlokła byś mnie z pokoju skoro masz brata przy sobie - stwierdziłem, próbując się uśmiechnąć, ale zwykle mi to nie wychodziło.
    - Ah, masz mnie, właśnie dlatego go wzięłam ze sobą, aby ktoś mi pomógł wyciągnąć cię z sypialni - zaśmiała się, po czym poprawiła włosy i wróciła do kuchni.
    - Lepiej tam nie wchodź, bo jeszcze nam zemdlejesz - powiedziałem, po czym skierowałem się do swojej sypialni. Co jak co, ale Keiko mogłaby zasłabnąć, gdyby zobaczyła ten bałagan.
    - Kiedy tak mówisz, to naprawdę mam ochotę tam wejść i wysprzątać - westchnęła. Cóż, nie dziwiłem się jej, przecież była małą pedantką.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {14/09/21, 10:01 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

-A właśnie, że nie mam, dzisiaj nie pracuje-Kotegawa wydawał się Makoto... Ciężkim, nieprzyjemnym człowiekiem. Nie był do niego szczególnie nieprzyjemnie nastawiony – była to raczej obiektywna obserwacja na podstawie kilku interakcji przeprowadzonych z mężczyzną. Ech – z takim podejściem musiało być mu naprawdę ciężko. Kiedy na wszystko patrzysz z negatywnej perspektywy, życie potrafi być naprawdę nieprzyjemne.
Makoto jednak odpuścił. Nie miał zamiaru kłócić się z mężczyzną, czy na niego napadać. Nie było to w jego stylu. Najzwyczajniej w świecie przykro mu się robiło, kiedy patrzył na kogoś kto całkowicie stracił całą radość z życia. On sam uważał, że nie ważne jak ciężka i nieprzyjemna jest sytuacja, w życiu pozodtawało jakieś takie... piękno. Jakieś radosne refleksy. Coś z czego można było czerpać szczęście. Bez tego życie byłoby nie do zniesienia.
Nie mówił już nic więcej. Po prostu wrócił do środka i zabrał się za pomaganie siostrze. Ona gotowała, on sprzątał. Wyniósł śmieci, starł kurze, pozamiatał i odkurzył dywan w salonowej części mieszkania. Nie było dużo do roboty. Pedantyczna Keiko sprzątała je praktycznie codziennie, ale Makoto się dostosował – zleciła mu też zrobienie paru rzeczy, których sama nie mogła. Przeniesienie jakiś ciężkich pudełek i wytarcie jakiś wysokich przestrzeni, żeby nie musiała wchodzić na stołki.
W końcu mieszkanie – a przynajmniej jego otwarta dla publiczności (czyli rodzeństwa Kikuchi) część – zostało wysprzątane na błysk, a obiad wylądował na stole. Keiko była świetną kucharką (po babci, matka Kikuchich z kolei talentu tej nie odziedziczyła, ciężkie więc było ich dzieciństwo), więc na stole, jak zwykle wylądowały prawdziwie apetyczne rarytasy. Tym rasem padło na oyakodon donburi – danie składające się z ryżu, kurczaka, jajek i szalotki. Dość proste i szybkie, acz pyszne.
-Idź zawołaj Shuyę na obiad –poinsturowała młodszego brata, który właśnie skończył rozkładać talerze i pałeczki.
--Co ja? Posłaniec? Twój służący?-żartował. Oczywiście, że żartował, ale Makoto naprawdę lubił się z nią przekomarzać i jej dogryzać. Z wzajemnością zresztą. Już tak funkcjonoali i jakoś tak to dla nich działało.
-Dokładnie. Pracujesz na pół etatu to masz czas na bycie moim minionem.
-Chociaż ty mogłabyś mi odpuścić-jakby nie kłócił się o to z ojcem cały czas ostatnimi czasy. Jego siostra również nie aprobowała jego wyborów życiowych. Nikt nie potrafił zrozumieć dlaczego Makoto – po dobrych studiach i stażu, nie jest w stanie znaleźć pracy.Można by to tłumaczyć ciężką sytuacją na rynku pracy, zwłaszcza wśród ludzi młodych , ale... Znajomi ojca daliby mu pracę.
Tylko, że Makoto... Nie miał bladego pojęcia co chciał ze sobą zrobić w przeszłości. Poszedł na takie, a nie inne studia, bo wydawały się najlepszą opcją. Ale kiedy je skończył i nagle wszystko zmieniło się w jego pooukładanym życiu, nie miał bladego pojęcia czy chce być prawnikiem. Może obrońcą z urzędu? Ale to tak czy siak nie usatysfakcjonowałoby by rodziców, bo tak nie buduje się kariery...
Nie chciał o tym myśleć, nie chciał się przejmować. Praca w sklepie była łatwa, szybka i przyjemna i w zasadzie to naprawdę ją lubił. Jeśli nie było dostaw, to nie musiał się szczególnie narobić, lubił plotkować ze stałymi klientami i swoich współpracowników i szefa... Nie narzekał.
Rodzina jednak nie była zadowolona... Żeby dłużej o tym nie rozmawiać, czym prędzej opuścił kuchnię i poszedł zastukać do drzwi projektanta wnętrz.
-Panie Kotegawa? Obiad jest na stole –zawołał. Nie chciał wchodzić do środka i siłą wyciągać mężczyzny, ale jeśli byłaby taka potrzeba... Były fotograf i jego siostra mogli sobie tylko na ten temat żartować, ale młodszy Kikuchi tak czy siak by to zrobił. Kotegawa definitywnie powinien był więcej wychodzić, przynajmniej do własnej kuchni, to było widać gołym okiem, także czy to mu się podobało, czy nie, czy to było inwazyjne czy nie, Makoto zamierzał dopilnować, żeby zjadł z nimi obiad.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {17/09/21, 07:53 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

  Kiedy pracowałem, rodzeństwo krzątało się po moim mieszkaniu. Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że Keiko była tutaj codziennie pomimo mojego trudnego charakteru. Nie uważałem, że jej brat nie miał racji z tym, że źle ją traktowałem, ale byłem wściekły na siebie... Na cały świat. A może to zazdrość, bo oni mogli chodzić i normalnie funkcjonować? Pamiętam, jak kiedyś Keiko musiała mi pomóc się przebrać, bo sam nie byłem w stanie. Teraz szło mi to całkiem dobrze, bo choć z górną częścią nie miałem problemu, to jednak spodnie były sporym wyzwaniem. Nie rozumiałem, jak inni radzili sobie w takiej samej sytuacji, niektórzy potrafili być w związku, a ja uważałem, że byłbym jedynie ciężarem, cholernym problemem. Teraz w sumie też tak było, ale przyjaciółka była jedyną osobą, która podtrzymywała mnie przy duchu. Nie robiłem sobie żadnej nadziei, że znów zacznę chodzić, ale gdyby ktoś mi dał promyk nadziei, to może zmieniłbym swoje nastawienie.
    Oderwałem się od projektu, kiedy Kikuchi zapukał do drzwi. Przeczesałem palcami włosy i przetarłem oczy, które chociaż na chwilę mogły odpocząć od monitora. Podjechałem do drzwi, aby je otworzyć, po czym spojrzałem na młodego.
    - Nie musiałeś się po mnie fatygować, wystarczyło zawołać - powiedziałem, po czym przeprosiłem go, abym mógł wyjechać z pokoju. Próg, który wcześniej wystawał, został zlikwidowany, aby łatwiej było mi wyjechać z każdego pomieszczenia. Keiko wszystko załatwiła, ale oczywiście nie pozwoliłem jej za nic płacić. Moje mieszkanie, więc pokrywałem koszta każdej zmiany, którą kobieta wprowadzała, aby łatwiej korzystało mi się z mieszkania. Minus był taki, że korytarze były dość wąskie, ale nie miałem ochoty na przeprowadzki.
    - Dość sprawnie to poszło - uśmiechnęła się do mnie, po czym wskazała na jedzenie, które znajdowało się na stole. Jak zwykle gotowała dużo, ale sama nie mogła tego wszystkiego przejeść. A ja choć uwielbiałem jej potrawy, to jednak mój apetyt nie był taki, jak dawniej.
    - Gdybym od razu nie wyszedł, to twój brat nie dałby mi spokoju. Nie mam ochoty na sprzeczki - powiedziałem, czekając aż wszyscy usiądą do stołu. Dziwnie się czułem w tym gronie, obecność chłopaka wiele zmieniała i choć był bratem mojej przyjaciółki, to nie mogłem czuć się komfortowo przy stole. Odzwyczaiłem się od ludzi, a przynajmniej od takiej ilości w moim mieszkaniu.
    - Smacznego - życzyłem wszystkim,  po czym zabrałem się do jedzenia. Musiałem przyznać, że Keiko potrafiła gotować, ale jak zwykle nie mogłem zmusić się do większych kęsów. Wyglądało to tak, jakbym bawił się tylko jedzeniem.
    - Nie smakuje ci? Jeśli chcesz mogę na szybko zrobić coś innego - powiedziała, a na jej twarzy zawitał ciepły uśmiech. Wiedziała, że miewałem dni, kiedy z trudem przełykałem jedzenie.
    - Jest smaczne, po prostu... Chyba nie mam apetytu - westchnąłem, wpatrując się w rybę.      - Ale zjem, postaram się - dodałem, aby nie martwił dziewczyny. Jedzenie nie mogło się zmarnować, a odgrzewane nigdy nie smakuje tak samo dobrze.
    Z trudem jadłem, ale nie chciałem urazić Keiko, ani jej brata, który prawdopodobnie pomagał jej w przygotowaniach. I choć miałem dobre chęci, to musiałem odsunąć od siebie talerz.
    - Dziękuję, było naprawdę dobre - powiedziałem. Chciałem już odejść od stołu, ale pech chciał, że łokciem strąciłem szklankę z wodą. Jej zawartość wylądowała na mnie, zaś naczynie rozbiło się o podłogę.      - Cholera, przepraszam - zagryzłem dolną wargę, czując się głupio przez swoją niezdarność.
    - Nic się nie stało, ja to posprzątam, a ty powinieneś się przebrać - uśmiechnęła się, po czym wstała od stołu i poszła po zmiotkę z szufelką, sprzątnąć szkło z podłogi.
    - Przepraszam... - wyszeptałem. Każdemu mogło się to zdarzyć, ale znów padło na mnie. Naprawdę byłem jedynie ciężarem dla wszystkich.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {27/09/21, 01:22 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530


Kiedy mężczyzna pojawił się w drzwiach, Makoto sprawnie przesunął się do boku, tak żeby ten mógł przejechać koło niego.
-Potrzebowałem wymówki, żeby uciec od nieprzyjemnej rozmowy –wzruszył ramieniem. Nie zamierzał kłamać, nie było w tym ani grama sensu i było to zupełnie nie w jego stylu. –Poza tym Keiko mnie po pana wysłała, a ja wiem lepiej, niż próbować się z nią kłócić... Nie chcę stracić głowy –już i tak cały czas się spierali, i nie mogli wytrzymać pięciu minut bez dogryzania sobie wzajemnie.
I tak jak Kotegawa nie miał apetytu... Tak Makoto pałaszował jak potłuczony. Kęs za kęsem, metodycznie z szybkością godną kogoś biorącego udział w zawodach w jedzeniu na szybko... Aż dziw, że jeszcze się nie zadławił. No ale było PRZE-PY-SZNE. Zawsze nażerał się jak nie wiem, kiedy Keiko gotowała... Dobrze, że nie robiła tego aż tak często, bo by się roztył. Chociaż i tak zrzucił parę kilo w tym roku, także najpewniej w ogóle by mu to nie zaszkodziło, jakby się nad tym zastanowić... Nawet jemu czasami też brakowało apetytu, kiedy miał gorszy dzień.
-Mogę dokończyć jego porcję, skoro nie będzie już jadł? –zapytał bez krztyny zawahania. Jak zawsze bezpośredni (momentami trochę zbyt bezpośredni),  w ogóle się nie wstrzymywał. Jedzenie było pyszne, on wciąż był drobny, a Kotegawa ledwie co naruszył talerz pałeczkami... Nie ma sensu, żeby się marnowało (nie zmarnowołoby się, Keiko po prostu zapakowałaby je na następny dzień, ale to były szczegóły).
-MAKOTO! –Keiko najwyraźniej nie aprobowała braku ogłady brata... A ten byłby bardziej niż szczęśliwy gdyby mógł dokończyć, bo ugotowała w sam raz, a resztki już spakowała w pudełka lunchowe i wpakowała Kotegawie do lodówki. Facet miał stanowczo za dobrze! Nawet Kikuchi żerujący w domu rodzinnym, musiał sobie gotować od czasu do czasu... Chociaż wtedy najczęściej kończyło się na tym, że wcinał ramen.
-Co?-zapytał niewinnie.
-Co z tobą? Już całkiem zamieniłeś się w dzikusa?-ech... Nie każdy mógł mieć jej dystyngowane maniery
-Nic! Zjadłbym jeszcze coś, to tyle...-a na dokładkę nie mógł liczyć, to co miał zrobić... Musiał sobie coś zorganizować. A skoro tak bardzo protestowała, to...
Był w pół ruchu, żeby pałeczkami dobrać się do talerza siostry, kiedy nagle  w pomieszczeniu rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Makoto o mało co nie podskoczył, ale zobaczywszy, że nikomu nic się nie stało.
-To tylko szklanka... Nie ma się czym przejmować-rzucił, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego były fotograf wygląda tak, jakby właśnie doprowadził do jakiejś katastrofy naturalnej, czy czegoś w tym stylu.
Im dłużej Kotegawie sie przyglądał, tym głębsze miał wrażenie, że ze stanem mentalnym mężczyzny było coś naprawdę nie tak... Depresja? Przejmowanie się takimi drobnostkami, definitywnie nie było normalne. Makoto nie był psychologiem, ale tak jak się przyglądał... Wiele na to wskazywało. Ech... Naprawdę ciężko mu było patrzeć i zaczynał naprawdę się martwić. W ogóle nie znał mężczyzny, ale ten był bliskim przyjacielem jego siostry, no, i... Chciał pomóc. Nie był pewien jak, ale... Nie lubił patrzeć na ludzkie cierpienie.
-Niech się pan trochę rozchmurzy, to nie koniec świata –dodał, klepiąc mężczyznę lekko po ramieniu. –Przynieść panu coś do przebrania? –zaczął podnosić się ze swojego miejsca, uważając, żeby przypadkiem nie nadepnąć na szkło. Keiko w tym czasie zabrała się za sprzątanie, zmiatając odłamki szkła i wycierając podłogę.
Ech, normalnie by jej pomógł, ale póki co zdecydował się upewnić, żeby smutas za bardzo się nie smucił... Był teraz zmotywowany! Może niepotrzebnie, może nadgorliwie, ale był!
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {08/10/21, 08:33 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

 Byłem jedynie problemem, wielokrotnie takie myśli przychodziły mi do głowy, ale przyjaciółka starała się mnie zawsze podnieść na duchu. Czułem się bezradny… Zwykła, stłuczona szklanka wprawiała mnie w zakłopotanie oraz dołek. Na dodatek słowa młodszego osobnika jeszcze bardziej mnie dobiły - „To tylko szklanka”... Brzmiało to tak, jakbym robił problem z czegoś drobnego, ale tak właśnie było i chyba musiałem otwarcie to przed sobą przyznać.
    Spojrzałem na Keiko, która bez żadnego słowa zbierała rozbite szkło. Chciałem jej pomóc, ale nie mogłem.
    - Nie, sam sobie poradzę - powiedziałem, po czym wycofałem się.      -  Przepraszam za kłopot - dodałem, patrząc na Keiko.
    - Shu, wiesz, że to nic takiego. Każdemu się może zdarzyć - posłała mi ciepły uśmiech, ale ja dalej czułem się z tym źle. Zrobiłem się niezdarny, co strasznie mnie irytowało.
    - Makoto, idź mu pomóc albo raczej bądź blisko, gdyby potrzebował pomocy.
Ruszyłem do swojego pokoju, aby tam znaleźć jakieś czyste dresy. Nie widziałem sensu, aby zakładać jeansy, które walały się po półkach. W domu nie musiałem się stroić, więc nie czułem potrzeby ubierania czegoś innego, niż dresy.
    Zgarnąłem jedne z czystych spodni, po czym spojrzałem na łóżko, na które musiałem się dostać. Przyzwyczaiłem się do tego, że musiałem się jakoś ubrać, a nie wyobrażałem sobie tego, bym miał prosić o pomoc Keiko.
    - Skoro już tam stoisz, to pomóż mi usiąść na łóżku - powiedziałem do brata Keiko, który na prośbę siostry miał stać na czatach. Miałem nadzieję, że Makoto nie zdradzi swojej siostrze, jaki syf tutaj panuje, a jeśli spróbuje, to jego noga już tu nie stanie.      - I na przyszłość, używaj mojego imienia. Ten „pan” jest mega wkurzający - dodałem, kiedy wszedł do mojego pokoju. Wiem, że dopiero się poznaliśmy, ale za każdym razem, jak zwracał się do mnie per pan, to czułem się dziwnie. Może i byłem starszy, może w naszej kulturze te formułki grzecznościowe były czymś, co trzeba przestrzegać, ale ja na to nie zwracałem aż tak dużej uwagi.
    Kiedy Makoto pomógł mi usiąść na łóżku, spojrzałem na niego, po czym wydobyłem z siebie zwykłe „dziękuję”. Położyłem się na łóżku, po czym lekko podniosłem biodra do góry, aby zsunąć mokre spodnie. Zaraz ślad by wysechł, ale czułem się niekomfortowo z mokrą nogawką. Znów znalazłem się w pozycji siedzącej, aby całkowicie pozbyć się dresów.
    - A co do mojej porcji… Śmiało możesz ją zjeść, nie przejmuj się Keiko. Dobrze, że jedzenie się nie zmarnuje - powiedziałem. Może na siłę próbowałem z nim rozmawiać, ale cisza była krępująca. Po prostu odzwyczaiłem się od większej ilości osób, choć ta ilość zwiększyła się o jedną.
    Założyłem czyste dresy i zaczesałem włosy do tyłu. Zsunąłem się z łóżka na wózek. Nie wiedziałem, jak jeszcze długo będą u mnie siedzieć, ale nie mogłem tak po prostu zamknąć się w pokoju.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {23/10/21, 12:37 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530


-Mam mu pomóc się przebrać?-Makoto zmarszczył brwi. Nie wiedział dużo o niepełnosprawności, nie wiedział na ile starszy mężczyzna jest sprawny, ale zastali go ubranego i bez pielęgniarki... A to znaczyło, że raczej mógł się ubrać sam, czyż nie? Nie było sensu, żeby Kikuchi przy nim stał, ale nie zamierzał się kłócić z siostrą. Ona i tak by wygrała, a byłaby to tylko strata czasu, więc wzruszywszy ramieniem, podreptał za starszym mężczyzną, niezręcznie stając w drzwiach... Gdyby miał użyć eufemizmu, powiedziałby „delikatnie” zabałaganionej sypialni.
Wyglądało na to, że tutaj nie dotarły sprytne dłonie jego siostry, bo Keiko definitywnie by nie zniosła takiego bałaganu... Prędzej by ją piorun trafił. To pomieszczenie jednak, w przeciwieństwie do reszty w mieszkaniu, jako jedyne wyglądało na to, jakby ktoś rzeczywiście w nim mieszkał. Reszta wydawała się zbyt poukładana, jakby martwa...
-Hm? Pewnie –opuścił swoją tymczasową pozycję pod ścianą i podszedł do mężczyzny. Makoto może i zbudowany był jak patyk, ale był dosyć silny. Jakby nie patrzeć, cztery dni w tygodniu nosił różne pudełka w pracy i rozładowywał dostawy, więc choć zatwardziale unikał siłowni, to był w stanie podnieść starszego mężczyznę bez większego problemu i ostrożnie posadził go na łóżku.
-Chciałem być uprzejmy. Jesteś w podobnym wieku co Keiko, prawda? Także sporo starszy ode mnie –prawie dekadę! To jakby nie patrzeć, spora różnica wieku, chciał pokazać szacunek... Ale jeśli Kotegawie to przeszkadzało, to przestanie i przejdzie na „ty”.
-Nie chcę się jej niepotrzebnie podkładać, ale powiem jej, że dostałem pozwolenie z góry –wychodził teraz na mało kulturalnego obżartucha, prawda? Ech, nie ma to jak dobre pierwsze wrażenie.

[...]

Rodzeństwo nie siedziało u Kotegawy dużo dłużej. Keiko dokończyła co miała dokończyć i poszli do domu. Keiko siadła z rodzicami do wieczornej dramy, a Makoto prześlizgnął się ukradkiem na piętro, do swojego pokoju, gdzie naciągnął na uszy słuchawki i uciekł w świat internetowy, grając w swoją ulubioną grę wideo. To był jego zwyczajowy sposób na wieczór, od kiedy wprowadził się z powrotem do rodziców. Pokój wciąż wyglądał identycznie jak w jego czasach nastoletnich, z tymi samymi tandentnymi plakatami zespołów rock’owych na ścianach, z fluerestencyjnymi gwiazdkami na suficie i kolekcją zabawek z dzieciństwa w pudle pod łóżkiem.  Makoto wyprowadził się po pierwszym roku studiów i przez prawie cztery lata mieszkał w malutkim mieszkanku przy uniwersytecie z Daiji’m. Mógł tam zostać, ale po pierwsze czynsz w Tokyo nawet za klitkę był zbyt wysoki dla jednej osoby pracującej za stawkę minimalną, po drugie... Mieszkanko miało w sobie za dużo wspomnień. Dlatego zdecydował się wrócić do rodziców. Jeśli miał być szczery... Naprawdę tego żałował.

[...]

Następny tydzień zleciał Kikuchi’emu powolnie. Ta sama rutyna – spanie do dziesiątej, popołudniowa zmiana w sklepie, dom, internet, spać. I tak w kółko. Każdy dzień był podobny – kiedy nie pracował, spotykał się z przyjaciółmi, o ile ci mieli czas. Co nie zdarzało się aż tak często – albo aktywnie szukali pracy, albo już pracowali i ich podejście do życia zaczynało się dramatycznie różnić od tego niezangażowanego w wyścig dorosłości Kikuchi’ego. Nikt już nie chciał imprezować po nocy – wszyscy musieli wstawać z samego rana.
Skończył właśnie zmianę i zamykał sklep, kiedy rozbrzmiał dźwięk jego komórki.
-Makoto!-usłyszał głos swojej siostry, tak szybko jak tylko podniósł słuchawkę.
-Czego chcesz?
-No wiesz ty co? Nie mogę po prostu zadzwonić do młodszego brata?
-Nie dzwonisz, jeśli czegoś nie potrzebujesz. Strzelaj –uśmiechnął się lekko. Mieszkali razem... Nie było powodu, dla którego musieliby regularnie do siebie dzwonić, skoro mogli po prostu porozmawiać w domu.
-Mógłbyś podskoczyć do Shuyi na trochę? Nie skończyłam sprzątać, a coś mi wypadło, poza tym obiad wymaga dokończenia... Tylko na godzinę, żeby wszystko dokończyć–Makoto był zaskoczony. Miał wrażenie że Kotegawa go nie polubił, nie oczekiwał więc, że kiedylwiek znowu wyląduje w mieszkaniu mężczyzny. Ale jeśli Keiko go prosiła, to znaczy, że stało się coś na tyle poważnego, że naprawdę musiała iść. Pewnie chodziło o pracę.
Nie dopytywał się – zgodził się i jakieś pół godziny później stawał przed drzwiami Kotegawy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {28/10/21, 07:11 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Przez kolejny tydzień Keiko odwiedzała mnie w samotności. Nie narzekałem, bo im mniej lubi było wokół mnie, tym lepiej się czułem. Dzisiaj i tak nie byłem w najlepszym humorze na towarzystwo, ale Keiko starała się to zmienić w chwili, kiedy do mnie przyszła. Próbowała ze mną rozmawiać oraz rzucała żartami, ale dzisiaj był ten dzień, w którym nawet jest suchary nie poprawiały mi humoru. Nie miałem dzisiaj żadnego projektu do zrobienia, więc nie miałem czym się zająć.
    - Może chciałbyś w przyszły weekend pojechać ze mną zobaczyć morze? Dawno nigdzie nie byłeś, a trochę morskiego powietrza ci się przyda - zaproponowała. Miała rację, że nigdzie nie wychodziłem, ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie?
    - Nie wiem, raczej nie czuję potrzeby gdziekolwiek jechać - powiedziałem. Zauważyłem, że Keiko nieco posmutniała przez co zrobiło mi się głupio, ale nic na siłę... Jeśli będę czuł się odpowiednio dobrze, to chętnie gdzieś pojadę. Lubiłem podróżować, zwiedzać różne zakątki Japonii oraz świata, ale z wózkiem utrudniało to sprawę.
    - Masz jeszcze trochę czasu do zastanowienia. Przemyśl to dobrze i daj mi znać - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Skinąłem głową, aby dać jej znać, że się nad tym zastanowię, ale wątpiłem w to, bym tak szybko zmienił decyzję.
    Nagle rozbrzmiał telefon kobiety, więc przerwała przygotowywanie obiadu, po czym przeprosiła mnie i poszła na balkon, aby odebrać. Sięgnąłem po swój telefon, aby zobaczyć co się dzieje na świecie. Rzadko kiedy wchodziłem w portale społecznościowe, ponieważ nie chciałem oglądać, jak moi znajomi dobrze się bawią życiem. Może za bardzo się nad sobą użalałem, ale zwyczajnie nie potrafiłem normalnie funkcjonować odkąd zostałem przywiązany do wózka.
    - Shu, będę musiała wyjść. Zadzwoniłam już po Makoto, niedługo powinien przyjść i dokończyć - powiedziała, więc podniosłem wzrok znad telefonu.
    - Naprawdę nie musiałaś, jakoś bym sobie poradził. Jedzenie mogłem sobie zamówić - oznajmiłem jej, ale teraz i tak nic by to nie dało. Zapewne i tak nie odwołała by swojego brata. On w ogóle potrafił coś ugotować? Nie wątpiłem w jego umiejętności, ale nie wyglądał na osobę, która tym się na co dzień zajmuje.
    - Przypomnę mu, żeby cię nie wkurzał i jakby coś zrobił, to daj mi znać. Widzimy się jutro - pocałowała mnie w polik, po czym w pośpiechu zaczęła się ubierać.
    - Nie martw się, potrafię sobie poradzić z młodszymi - posłałem jej delikatny uśmiech, po czym patrzyłem jak drzwi się za nią zamykają. W mieszkaniu znów zrobiło się cicho oraz pusto. Lubiłem to, ale jednocześnie przyzwyczaiłem się do tego, że Keiko kręciła się gdzieś w pobliżu.
     Czekając na Makoto, postanowiłem zabrać się za czytanie książki, do której zabierałem się miesiącami. Przez ten czasu udało mi się przeczytać kilkadziesiąt stron, jednakże chłopak dał o sobie znać, że już jest. Otworzyłem mu drzwi, po czym zrobiłem miejsce, aby mógł wejść do środka.
    - Cześć, znów Keiko zwaliła na ciebie zdania bojowe - powiedziałem. Cisza byłaby krępująca, na dodatek wypadało się jakoś przywitać.      - Jak coś, to obiadem nie musisz się przejmować. Mogę coś zamówić, Keiko się nie dowie - dodałem i wjechałem wózkiem bardziej do salonu. Spojrzałem na brata przyjaciółki. Wyglądał na zmęczonego, pewnie był po pracy lub po jakimś spotkaniu. Gdyby Keiko wcześniej mi wspomniała, że coś jej wypadło, to na pewno nie zgodziłbym się, żeby Makoto za nią przychodził. Chłopak miał swoje życie i na pewno nie chciał siedzieć z takim ponurakiem, jak ja. Też mnie dziwi to, że sam Makoto zgodził się tutaj przyjść. Może jednak ma więcej wolnego czasu, niż mi się wydaje.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {05/11/21, 12:48 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

Makoto, po dobrej godzinie tłuczenia się w komunikacji miejskiej, w końcu dobił do mieszkania Shuyi. Był zmęczony – nie tak totalnie, ale wyładowywał tego dnia dostawę, więc bolały go mięśnie jego wątłych ramionek i kręgosłup. Normalnie po długiej zmianie w pracy, by nie wychodził, a zamiast tego wrócił do domu i rozciągnął się na łóżku, z laptopem, oglądając jakiś serial...
Zamiast tego jechał robić za zastępczą kurą domową, z listą rzeczy do dokończenia w mieszkaniu Kotegawy, którą siostra wysłała mu SMS’em. Na całe szczęście ze stacji metra do mieszkania byłego fotografa nie było daleko i ledwie parę minut po wyjściu ze stacji, dzwonił do jego drzwi. Niby nie padało – ale pogoda nie była najlepsza. Było dość zimno – jesień powoli się zaczynała i duszne, letnie dni odchodziły w zapomnienie.
-Bry wieczór –rzucił na powitanie, kiedy starszy mężczyzna otworzył przed nim drzwi i Kikuchi wślizgnął się do środka mieszkania. –Jestem prawie pewien, że moja obecność tutaj nie jest paląco potrzebna –mężczyzna wydawał się całkiem samodzielny, po prostu Keiko trząsła się nad nim jak jajkiem.
-Ale przecież nie będę się z nią kłócił... Poza tym jedzenie wszędzie indziej niż w domu, z moim ojcem jest lepsze. Mamy trochę na pieńku –wyjaśnił wesołym tonem. Tsa, pewnie nie każdy pojawiłby się na wezwanie starszej siostry w mieszkaniu praktycznie obcego faceta, ale po pierwsze – Makoto naprawdę nie chciał siedzieć w domu, po drugie wydawało mu się, że Kotegawa potrzebuje towarzystwa kogoś, kto... Nie jest tak intensywny jak Keiko.
-O ile się nie mylę, coś już zaczęła robić... Kazała mi dokończyć, ale jeśli mam być szczery, nie wiem co z tego będzie. Spróbuję, ale jestem kuchennie upoślodzony, więc na twoim miejscu poważnie bym się zastanowił nad tym co chcę zamówić –podwinął rękawy szarego golfu, który miał na sobie i ruszył w stronę kuchni, zaglądając do lodówki, gdzie czekały na niego posiekane warzywa i zamarynowane mięso. W rice – cookerze czekał już ugotowany ryż... Prosty stir – fry z kurczakiem – nawet Makoto powinien był sobie poradzić. Prawda? PRAWDA?
Cóż, tak jak powiedział, spróbuje swoich sił. Najpierw jedzenie, a potem sprzątanie... Musiał
-Jak ci minął dzień?  Robiłeś coś ciekawego? Keiko mówiła, że zajmujerz się projektami wnętrz... To brzmi całkiem ciekawie! Ooo... I widzę, że coś czytasz... Dobra ta książka?–zalał mężczyznę potokiem wymowy, myjąc ręce w kuchennym zlewie, po czym zabrał się za szukanie patelni, w poszukiwaniu patelni. Kotegawa nie wydawał się rozmownym typem, ale hej, przecież nie będą siedzieć całkiem w ciszy, prawda? To by było strasznie niezręczne... Kikuchi tak po prostu nie potrafił.
-Ja musiałem rozładować sam całą dostawę w sklepie, bo dzieciak oczywiście opuścił pół zmiany... Szef naprawdę powinien go zwolnić –przyziemne, codzienne rzeczy. Bezpieczne tematy. Nie wiedział o czym innym rozmawiać ze starszym. Nie wiedział czym się ten interesuje, ani co robi w wolnym czasie... To jest oprócz czytania, bo wypatrzył książkę na kolanach tamtego. On sam uwielbiał literaturę – od dziecka pisał opowiadania, a od kiedy skończył staż to starał się pisać własną książkę... Szło mu powoli, ale regularnie posuwał pracę do przodu... To mu przypominało, że powinien był dokończyć rozdział przed końcem tygodnia, bo taki sobie narzucił termin. Ech... Trzeba będzie przysiąść.
Nie zamierzał mu przeszkadzać długo – zamierzał zrobić swoje i zwinąć się do domu, tak żeby Keiko nie miała czego się czepiać. Zorientował się ostatnim razem, że mężczyzna nie przepada za jego obecnością, więc nie chciał mu się specjalnie naprzykrzać. To jest naprzykrzać bardziej niż już się naprzykrzał... Ten jednak nie wydawał się jakoś szczególnie zdenerwowany, że Kikuchi przyszedł, więc chyba nie było aż tak źle, a przynajmniej taką miał nadzieję. Jakby coś mu się bardzo nie podobało, to po prostu nie otworzyłby drzwi, czyż nie? Właśnie![/color]
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {11/11/21, 10:14 am}

KOTEGAWA   SHUYA

    Dziwiło mnie to, że Makoto wolał uciec od konfliktów z ojcem, niż z nim porozmawiać. Nie znałem ich stosunków, jedynie mogłem ocenić na podstawie tego, co powiedział młody, czyli niemal nic. Z Keiko też nie rozmawiam na temat ich relacji rodzinnych, bo nie lubiłem wchodzić innym w tak prywatne sprawy. Co innego, gdybym był z nią jakoś związany, wtedy próbowałbym coś zrobić. Jednakże, teraz mówiliśmy o czym zupełnie innym, ale dalej uważałem, że ucieczka od naprawienia relacji z ojcem, nie jest żadnym dobrym wyjściem.
    - Nie wolałbyś zjeść ze znajomymi? Większość ludzi w twoim wieku umawia się w jakiś knajpach czy coś w tym stylu. Myślę, że byliby lepszą rozrywką, niż jakiś facet na wózku, który jedynie narzeka - powiedziałem. Wiem, że go zniechęcałem do siebie, ale wchodzenie w nowe relacje... To nie było dla mnie. Odzwyczaiłem się od towarzystwa innych, jedynie Keiko mnie widywała każdego dnia, kiedy mogła, a z resztą nie miałem żadnego kontaktu. Człowiek z moim nastawieniem potrafi zamęczyć innych, więc najlepiej byłoby się odciąć od reszty.
    - Na pewno nie będzie tak źle, a nawet jeśli, to wtedy coś zamówimy, a Keiko się o tym nie dowie - powiedziałem i choć zwykle się nie uśmiechałem, to teraz kąciki ust poszły do góry. Nie wiedziałem, jak chłopak gotuje,  ale na pewno nie może być tak źle.
    Dałem mu jednak nieco więcej przestrzeni i spokoju, jednakże nie czułem się komfortowo z tym, aby zostawiać brata przyjaciółki samego sobie w moim mieszkaniu. To nie tak, że mu nie ufałem, po prostu... Nie wypada zostawiać tak innych.
    - Tak, zajmuję się projektowaniem wnętrz, wcześniej zajmowałem się fotografią - powiedziałem, samemu nie mając pojęcia dlaczego chciałem się tym pochwalić. Spojrzałem na książkę, która była w trakcie czytania. - Jest wciągająca. Kryminał z delikatnym romansem, który jest na drugim planie. I co najważniejsze, główny bohater nie jest irytujący - dodałem, podnosząc książkę do góry, aby mu ją lepiej przestawić. Chłopak był zajęty gotowaniem, więc raczej nie patrzył w moją stronę. Wolałbym, żeby skupił się na tym, aby nie stała się jakaś tragedia. Odłożyłem książkę z powrotem na kolana i coś mnie pokusiło, aby lepiej przyjrzeć się Makoto. Mężczyzna był bardzo atrakcyjny, dziwiłem się, że nie miał żadnej dziewczyny czy chłopaka. To ten wiek, gdzie ludzie też myślą o założeniu rodziny, choć wiadomo, każdy jest inni i niektórzy nie planują takich rzeczy.
    - Czyli pracujesz w sklepie? Musisz być zmęczony po tej dostawie. Jeśli tak, to naprawdę nie musisz gotować - powiedziałem. Co prawda, nie było jakoś dużo do gotowania, bo Keiko dość sporo zrobiła, ale nie chciałbym, żeby mi tutaj padł ze zmęczenia. Czułem się trochę źle z tym, że musiał tutaj być... Gdyby Keiko mi powiedziała, że po niego dzwoni, to na pewno wybiłbym jej ten pomysł z głowy, ale teraz było już za późno. Choć Makoto mógł zawsze odmówić, nic nie stało na przeszkodzie, ale też nie wiem jaka Keiko była dla niego, kiedy ten na coś się nie godził. Kobieta chwilami potrafi nie jednego postawić do pionu.
    W mieszkaniu zaczynało ładnie pachnieć jedzeniem i od razu robiłem się głodny. Na szczęście nie burczało mi w brzuchu, bo gdyby chłopak to usłyszał, to prawdopodobnie bym się zawstydził. Nie wiem czemu, ale to już chyba taki ludzki odruch.
    - Jak na razie bardzo ładnie pachnie, może jednak nie jest z ciebie taki kiepski kucharz, jak mówisz? - zapytałem, podjeżdżając nieco bliżej. Zwykle trzymałem się z daleka, ale Makoto sam pociągnął rozmowę dalej, więc głupio byłoby mi teraz milczeć. Trochę to relaksujące, że rozmawiam z kimś innym, niż Keiko. Niby ta sama krew, ale jednak inaczej się rozmawia z przyjaciółką, a inaczej z jej bratem.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {20/11/21, 08:37 pm}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

-W wieczory w tygodniu moi znajomi albo są zajęci robieniem nadgodzin, albo na oficjalnych wyjściach z szefostwem, albo w domu, zbyt zmarnowani pracą, żeby się socjalizować –tsa – może nie wszyscy znaleźli pracę w kancelariach, czy jako prokuratorzy, ale w większości, cokolwiek nie robili, byli raczej poważniej nastawieni, jeśli idzie o ich kariery niż Makoto. Dlatego... Zazwyczaj spotykali się w weekendy. Pewnie, ciągle poznawał jakiś nowych ludzi, gadając z kim popadnie, ale ciężej mu było... Zdobywać prawdziwych przyjaciół.Znajomi to jedno, ale Kikuchi... Miał problem tak naprawdę się otworzyć. Wciąż był miły i pozytywny, wciąż gadał z kim popadnie i o czym popadnie, ale tak naprawdę... Trzymał dystans. –Jak mam być z tobą zupełnie szczery, to jakbym miał jakieś plany, to pewnie by mnie tu nie było. Ale nie miałem planów, więc jestem –lepsze to od siedzenia w domu. Ech... Może powinien się przeprowadzić? Może gdzieś na wieś, albo do mniejszego miasta? Tam mógłby sobie pozwolić na wynajem jakiegoś małego mieszkanka i żyć cicho i spokojnie według własnych zasad... Ale to była duża decyzja. A trwał w impasie z ojcem głównie dlatego, że nie potrafił podjąć decyzji.
-Hmmm... Od razu widać, że Keiko nie opowiadała ci o moich... Interesujących wyczynach kulinarnych. Nie byłbyś wtedy taki optymistyczny –wskazał pałeczkami na mężczyznę w niby to oskarżający sposób. Na ich szczęście wyglądało jednak na to, że tym razem wszystko szło jak zaplanowała jego siostra i nawet anty-talet Makoto nie mógł tego zepsuć... A przynajmniej na to wyglądało.
-Skąd ta zmiana? Siostra pokazywała mi kiedyś twoje zdjęcia... Były naprawdę dobre, dlatego pytam –Makoto wciąż pamiętał, dlatego musiały wywrzeć na nim wrażenie. Trochę dziwnie, że ktoś kto spędził tyle czasu budując karierę, w czymś co było jego pasją, tak po prostu zrezygnował. Znudziło mu się? Każdy może się wypalić, ale... To było smutne no! Jako niespełniony pisarz, Makoto zawsze się przykro robiło, kiedy ktoś po prostu się poddawał. –Nie musisz odpowiadać, jeśli jestem zbyt wścibski –nie chciał poruszać jakiś nieprzyjemnych tematów.
-Myślisz, że w większości książek, piszą bohaterów jako denerwujących, tylko po to, żeby czytelnik bardziej się przywiązał do postaci pobocznych? Czy to zabieg raczej nieświadomy? –zapytał. W zasadzie to ciekawe czyż nie? Chociaż może chodziło o to, żeby główny bohater został zapamiętany na stałe? Łatwiej jest zapamiętać coś co jest denerwującego niż nijakiego, jakby się nad tym zastanowić. On sam uważał, że Nijiko, jego własny główny bohater jest raczej sympatyczny, ale kto wie, jakby odebrał to potencjalny
-Mhm. Parę razy w tygodniu. Póki co. W teorii to taki tymczasowy układ dopóki nie znajdę czegoś innego... Całkiem lubię tą pracę, nawet jeśli dostawy bywają ciężkie, zwłaszcza, że mój współpracownik nie przyszedł – nie miał mu tego za złe. Dopóki nie zdarzało sie to cały czas, był gotowy wybaczyć, nawet jeśli miał dać nastolatkowi po głowie i to porządnie, kiedy zobaczy go następny raz.
-Nah. Po prostu nawet ja nie jestem w stanie zepsuć tego, co przyszykowała Keiko –zaśmiał się cicho. Na szczęście stir fry robiło się szybko i był już praktycznie gotowy. Wystarczyło tylko rozłożyć ryż na talerze i przykryć miksturą warzyw i mięsa, co też zaraz zrobił, po czym postawił oba talerze na stole w kuchni i zajął jedno z miejsc na krześle. –Smacznego –oznajmił wesoło, mając nadzieję, że ich obu nie otruł. Keiko wtedy wyciągnęłaby go z grobu i zabiła drugi raz, jak nic. Nie zdziwiłby się, gdyby się okazało, że martwi się bardziej zdrowiem swojego przyjeciala niż młodszego brata. Alas, to nic nowego, tak to już było z rodzeństwem.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {28/11/21, 07:06 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Nie da się ukryć, że w naszym kraju kariera zawodowa była często stawiana na pierwszym miejscu, więc nie dziwiło mnie to, że jego znajomi byli pochłonięci pracą czy rodziną i nie mieli czasu na towarzyskie spotkania. Cóż, wcześniej nie zaliczałem się do osób, które nie potrafiły znaleźć czasu dla znajomych. Choć dość często wyjeżdżałem to pracy i byłem nią pochłonięty, to nie wyobrażałem sobie spędzać wieczornych weekendów w samotności. To aż smutne, że przez wypadek całe moje podejście do życia się zmieniło. A teraz nie tylko miałem Keiko na głowie, ale również Makoto - co bardziej mnie dziwiło, bo myślałem, że zniechęciłem go do siebie.
    - Dopóki nie pomylisz soli z cukrem, ani nie przypalisz to nie będzie tak źle. I tak będzie to zdrowsze, niż ramen w trzy minuty - powiedziałem. Choć byłem wielbicielem bulionów, to jednak marketowy instant jedzenie nie było takie dobre, jak to gotowane w domu.
    Poczułem, jak robi mi się nieco cieplej, kiedy usłyszałem jego komplement. Niby to nic wielkiego, a jednak przywołało to miłe wspomnienia. Zawsze dziękowałem za pochwały do moich zdjęć, bo wkładałem w nie całą swoją duszę. Nie byłem jednak pewien, czy chcę mu mówić dlaczego zrezygnowałem. Znaczy się, i tak nie usłyszy nic nowego, ale z jego podejściem pewnie i tak by mi powiedział, abym się nie poddawał. Makoto i ja byliśmy, jak woda i ogień, a jednak jego obecność była nieco... Uspokajająca? Nie wiem, czy to dobre określenie, ale nawet przy Keiko tego nie odczuwałem.
    - Trudno mi powiedzieć. Zwykle przywiązuję się do każdej postaci, która występuje częściej, niż w trzech rozdziałach, ale nie da się ukryć, że czasami te postacie poboczne są ciekawiej wykreowane, niż główni bohaterowie. Oczywiście, nie wrzucam wszystkich pisarzy do jednego worka, ale niestety częściej zniechęcam się do głównej postaci. Może zwyczajnie jestem wybredny - wzruszyłem ramionami. Wydaje mi się, że Makoto mógł czytać dużo książek. Nie powiedział mi tego, ale widać było, że to go interesuje. - Czym chciałbyś się zająć? - zapytałem. Pracował w sklepie, ale sam powiedziałem, że to tymczasowe.
    O dziwo pachniało bardzo dobrze, więc najwidoczniej Makoto nie doceniał swoich zdolności, a Keiko zwyczajnie po złości podcinała mu skrzydła. Spojrzałem na swój talerz, po czym delikatnie się uśmiechnąłem. Wyglądało nieco inaczej, niż to, które przygotowywała kobieta, ale nie miało to większego znaczenia.
    - Smacznego - powiedziałem, po czym pewnie skosztowałem potrawy. Wydawało mi się nieco bardziej pikantne, ale wcale mi to nie przeszkadzało. - Chyba jednak nas nie otrułeś, jest dobre - powiedziałem, kiedy byłem po kolejnym kęsie.
    - Wcześniej pytałeś, dlaczego nie robię już zdjęć - zacząłem i choć przy jedzeniu nie powinno się rozmawiać, to jednak czułem potrzebę się wygadać. Keiko wiedziała wszystko i nie rozpoczynała tematu fotografii, a Makoto nie wiedział prawie nic. - Trudno jest mi wyjść z mieszkania. Keiko nie ma tyle siły, aby targać mnie i wózek, a raczej ja nie chcę, aby tego robiła. Na dodatek na zewnątrz nie jest wcale tak fajnie... Kiedy byłem kilka razy po wypadku, to ten wzrok innych ludzi. Nie chciałem, aby się nade mną litowali, ani plotkowali do siebie na mój temat. Nie czuję się na tyle komfortowo by wyjść z domu i wrócić do robienia zdjęć oraz podróżowania - wyjaśniłem mu. Miałem dobry powód, aby nie wracać do wcześniejszego zawodu. Projektowaniem wnętrz mogłem zająć się z mieszkania i miałem do tego cały potrzebny sprzęt. Przynajmniej miałem jakieś zajęcie, bo inaczej zanudziłbym się tutaj na śmierci.  
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {01/12/21, 01:12 pm}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530
-Hmmm... To jest mój zasadniczy problem. Nie wiem co chcę ze sobą zrobić. Skończyłem prawo i zrobiłem staż w kancelarii, ale... Wiem, że to stabilna, dobrze płatna kariera. Myślę, że mógłbym pracować jako obrońca z urzędu albo w prawie rodzinnym, ale mój ojciec... Powiedzmy, że chce żebym poszedł w jego ślady, albo zajął się prawem korporacyjnym –mógłby się uprzeć. Gdyby tylko potrafił się zdecydować i objąć jakąś ściężkę, to by się uparł. Ale nie potrafił i nie był pewien, czy to jest coś czego naprawdę chciał, czy tylko coś, co by mu nie przeszkadzało. –Lubię pisać, ale ciężko z tego zrobić karierę, więc –wzruszył ramieniem. Z Daiji’m mieli plan – skończyć studia, trochę popodróżować, a potem Daiji miał kontynuować studia, a Makoto znaleźć pracę, na którą ojciec by nie narzekał. Ale ze śmiercią Daijiego, wszystkie te plany przestały się liczyć. Może wcześniej takie życie by go satysfakcjonowało – miał Daiji’ego, tak długa jak praca miała być stosunkowo interesująca, nie miał nic przeciwko w zaspokojaniu ambicji Kikuchi’ego seniora. Ale bez Daiji’ego... Po prostu nie widział sensu.
Jego plany na życie zwaliły się równie niespodziewanie i gwałtownie jak domek z kard pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru. I jakoś... Jeszcze ich nie odbudował. Wiedział, że powinien, że powinien wyznaczyć sobie jakiś cel, że siedzenie u rodziców w zawieszeniu do niczego nie prowadziło. Ale logiczna świadomość tego faktu to jedno, a rzeczywiście zabranie za robienie czegoś w tym temacie, to drugie.
Mężczyzna miał rację. Zaskakująco spod jego ręki tym razem wyszła jadalna potrawa, więc przynajmniej żaden z nich nie zostanie otruty. I dobrze, bo Mariko by mu tego nie wybaczyła i miałby przerąbane.
-Najwyraźniej miałem dzisiaj szczęście –bo jeśli był zupełnie szczery, to zgadzał się z ewaluacją swojej siostry jeśli idzie o jego umiejętności kulinarne. Dlatego właśnie unikał gotowania jak nie wiem i robił to tylko raz na ruski rok, co najpewniej nie poprawiało jego umiejętności, ale cóż.. Nie wszystko da się lubić. Miał inne hobby, choć najpewniej nie równie przydatne.
Przez chwilę jadł w milczeniu, słuchając mężczyzny.
-Czyli w ogóle nie wychodzisz? Siedzisz w mieszkaniu cały czas?-zapytał z niedowierzaniem i takim dziwnym poczuciem grozy. Rozumiał, że mężczyzna nie czuł się komfortowo na zewnątrz, że społeczeństwo nie było najbardziej przyjazne osobom na wózku, ale to prawie tak... Jak siedzieć w więzieniu, no! W ogóle nie wychodził? Przecież mogło od tego paść na mózg. Makoto nie był w stanie pojąć jak Kotegawa był w stanie tak wytrzymać.
-Dlaczego w ogóle się przejmujesz tym, co mają do powiedzenia? Zobaczą i zapomną. A nawet jeśli coś powiedzą... Czemu niby miałbyś brać to do serca? Ludzie lubią gadać. O wszystkich. Zamknięcie się w domu tylko dlatego... Nie myślisz, że tylko sobie szkodzisz?nie rozumiał. I najpewniej nie powinien pouczać kogoś starszego od siebie i wyraźnie w jakiś sposób ztraumatyzowanego (skoro przejmował się aż tak bardzo potencjalną opinią ludzkości), ale najzwyczajniej w świecie nie potrafił pojąć tego toku rozumowania. Makoto był raczej typem aktywnym, który wolał stawiać czoło problem (nie licząc tych związanych z jego nie istniejącym życiem zawodowym).
Takie odcinanie się od świata...
-Jeśli nie chcesz, żeby Keiko z tobą wychodziła, ja mogę pomóc –zaproponował zanim właściwie zastanowił się nad tym co mówi. –Tak po prostu, jakbyś chciał kiedyś wyjść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza –zaoferował. Nie chodziło o karierę tamtego – Makoto rozumiał, że w tej sytuacji robienie zdjęć, nie jest takie łatwe. Ale myślał o takich zwykłych, codziennych wyjściach, chociażby do pobliskiego parku.
Nie znał Kotegawy dobrze – ale był fizycznie silniejszy niż Mariko, nawet jeśli nie wyglądał. Nie miałby raczej większych problemów z wózkiem, czy nawet z podniesieniem samego mężczyzny. Nie chciał się narzucać, ale po prostu przykro mu się robiło, kiedy słyszał, że ten wcale nie wychodzi...
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {04/12/21, 07:11 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Dla niego mogło być to naprawdę dziwne. Dorosły człowiek, który nie wychodzi ze swojego mieszkania. Rehabilitacje też odbywałem tutaj, więc nie miałem potrzeby wychodzić na zewnątrz.
    - Wychodzę na balkon. To się liczy? - zapytałem z lekkim uśmiechem. Trochę mnie to rozbawiło, ale cóż... Wcześniej nie wyobrażałem sobie tego, że będę ciągle w swoim mieszkaniu. Potrafiłem znaleźć sobie zajęcie i nie narzekałem jakoś specjalnie, ale brakowało mi wyjazdów oraz odwiedzania różnych wystaw czy konkursów. Tęsknota za czymś takim była jeszcze bardziej dobijająca, a ja nie miałem siły, aby zrobić krok do przodu i przełamać swoją fobię, ponieważ tak to mogłem teraz nazwać.
    Trochę wkurzyło mnie to, że tak łatwo było mu mówić o tym, żebym się nie przejmował. Nie był w takiej sytuacji, jak ja i nie widział, ani nie słyszałem tego, co ja słyszałem za każdym razem. Ludzie dziwacznie reagują na osoby niepełnosprawne. Nie wszyscy, ale większość patrzy na nasz, jak na wybryk natury. Sam na to nigdy tak nie patrzyłem, podziwiałem, że tacy ludzie mają siłę żyć w zakłamanym społeczeństwie, bo tu się do ciebie uśmiechają, a za plecami potrafią powiedzieć wiele nieprzyjemnych słów.
    -  A wygląda, jakby mi to szkodziło? Jeśli wyjdę, na pewno nie poczuję się lepiej, jedynie bardziej mnie dobije to, że inni patrzą na mnie ze współczuciem - powiedziałem. Miałem wrażenie, że Makoto mało co rozumie. Keiko nigdy nie naciskała, choć sama wielokrotnie mówiła, że dla niej to nie problem, ale czy ja naprawdę chciałem wyjść? Nie dawałem tych wszystkich wymówek dlatego, bo się troszczyłem o jej kręgosłup... Zwyczajnie nie czułem takiej potrzeby wychodzenia.
    - Dziękuję za propozycję, ale nie... Nie chcę wychodzić do ludzi, tutaj czuję się dobrze, bezpiecznie - stwierdziłem. Miałem nadzieję, że na siłę nie będzie próbował mnie namawiać. Teraz w miarę dobrze nam się rozmawiało i choć wcale nie byłem chętny na jego towarzystwo, to nie chciałem by przez moje nerwy oraz jego nachalność, zepsuła się atmosfera między nami. Dlatego postanowiłem zmienić temat.
    - Da się zrobić karierę na książkach, trzeba tylko trafić do czytelników. A co do twojego ojca... Jesteś dorosły, możesz decydować o sobie i twoi rodzice nie mogą nic z tym zrobić - powiedziałem, wracając do jego wcześniejszych słów. Jeśli chciał pisać książki, co mu szkodzi spróbować? Jeśli to mu nie wyjdzie, to zawsze ma możliwość pójścia na obrońcę. - Rozumiem, że to przez tą niezgodność co do zawodu, nie dogadujecie się najlepiej? Mnie też powtarzano, że z fotografii się nie utrzymam, ale radziłem sobie bardzo dobrze i nie liczyłem każdego grosza - dodałem.
    Odsunąłem od siebie talerz, kiedy już skończyłem jeść. Zamierzałem później pozmywać. Nie chciałem tego wymagać od Makoto, który i tak był zmęczony po pracy oraz gotowaniu.
    - Uważam, że dobrze jest podążać za własnymi marzeniami i pokazać innym, że bardzo się mylili - uśmiechnąłem się delikatnie. Prawdopodobnie i tak nie weźmie moich słów do siebie, ale chciałem tylko wyrazić swoje zdanie. - Myślę, że wystarczą chęci, aby coś osiągnąć - dodałem, zerkając na niego. Miał jeszcze trochę czasu, aby zastanowić się nad tym co chce w życiu robić, ale jeśli będzie patrzył na swojego ojca, to jedynie będzie go blokować. Owszem, trudno jest wyjść z książką pod nieznanym nazwiskiem, ale jeśli dobrze się wszystko wypromuje oraz trafi na dobre wydawnictwo... Cóż, są zawsze szanse, że tytuł trafi na szczyt.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {16/12/21, 11:04 pm}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

-Balkon definitywnie się nie liczy –Makoto gwałtownie pokręcił głową. Ten facet... Naprawdę odciął się od całego świata. I Kikuchi’emu ściskało się serce jak o tym słuchał. No bo myć może tamten nie miał z tym problemu, ale z perspektywy niezaangażowanego obserwatora, to była naprawdę niezadobra sytuacja.
-Ale… -przygryzł wargę. –Ale na zewnątrzy tyle się dzieje! Ciągle siedzieć w mieszkaniu to jak... Siedzieć w więzieniu –w przeciwieństwie do wielu swoich rówieśników, uwięzionych przed ekranami komputerów, Makoto uważał, że najlepsze co świat ma do zaoferowania, jest na zewnątrz, tam gdzie inni ludzie, w kawiarniach, w klubach, parkach, na festiwalach... Nie potrafił sobie wyobrazić życia w zamknięciu w czterech ścianach. Odebrałoby mu to całą radość z życia i nawet jeśli Kotegawa wydawał się być szczęśliwy w swoim mieszkaniu, odcięty od świata niczym wieża jakiejś cholernej księżniczki z legend.
Tylko, że wyraźnie brakowało jakiegoś księcia na białym koniu, który uwolniłby go z tego własnoręcznie zmontowanego więzienia.
Ale... Makoto widział, że mężczyzna jasno stawia granicę, że zmienia temat, że nie chce o tym rozmawiać, więc odpuścił. Gdyby znał Shuyę lepiej, mężczyzna tak łatwo by się nie wywinął, ale spotkali się ledwie dwa razy. Nie byli blisko i w gruncie rzeczy, Kikuchi nie miał prawa ingerować w życie tamtego, nawet jeśli cała sytuacja wydawała mu się niesamowicie smutna i... niezdrowa. Agorafobia to poważna fobia, jakby nie patrzeć. Nawet jeśli przyszło mu to wyjątkowo ciężko, odpuścił, powtarzając sobie w myślach, że to nie jego sprawa.
Mimo to jednak miał najpewniej porozmawiać o tym z siostrą jak ta wróci do domu i zarobić od niej po głowie, za wpychanie nosa w nieswoje sprawy.
-Niby tak, ale to jednak moi rodzice. Nie chcę ich rozczarować –wzruszył ramieniem. Kochał ich. Nawet jeśli się nie zgadzali, nawet jeśli dużo się kłócili... Chciał sprostać ich oczekiwaniom. Tylko podświadomie bał się, że nigdy nie będzie to możliwe, że po prostu nie jest wystarczająco dobry.
Mężczyzna miał rację. Podążanie za marzeniami byłoby odpowiedzią na wszelkie pytania, ale... Był tylko jeden problem. Makoto nie był pewien jakie ma marzenia. Lubił pisać. Chciał pisać. Ale nie chciał ograniczać się do jednej rzeczy... Nie wiedział czego chce.
Może brzmiało to smutno, ale jego marzenia były martwe i nie wydawało się, żeby cokolwiek miało przywołać je do życia.
-Jeszcze rok temu mógłbym ci dokładnie powiedzieć, czego chce w życiu i co mi się marzy... Ale teraz... Po prostu niczego nie chcę wystarczająco, żeby skupić na tym całą moją uwagę, żeby zmotywować się na tyle, żeby podjąć jakąś konretną decyzję i za nią podążyć, na dobre czy na złe –kto by pomyślał, że Makoto będzie siedział w kuchni przyjaciela swojej siostry, rozmawiając o swojej przyszłości zawodowej. –Nie mam motywacji. I łatwiej jest udawać niezdecydowanie... Nie zrozum mnie źle, kocham pisać, ale... Nie mów Keiko, że tak myślę, bo znowu zacznie się martwić, ale nie sądzisz, że wszystko jest takie... bezsensowne? Ludzie zachowują się tak jakby wybór kariery zawodowej to najważniejsza rzecz w życiu człowieka, ale w obliczu ulotności rzeczy... –zaciął się. Nie był pewien, po co w ogóle to mówi. Wiedział, że nie powinien. Ale gdzieś w tej chwili zniknął ten wiecznie uśmiechnięty, głośny Makoto, którego było widać na codzień, którego wszyscy znali. Zamiast tego wyglądał na takiego raczej zagubionego i przede wszystkim...
Smutnego. Dlatego nie chciał, żeby ten wspomniał o tym Keiko, bo i tak miała za dużo głowie. Nie musiała się jeszcze martwić stanem psychicznym swojego młodszego brata, zwłaszcza, że Makoto miał się całkiem dobrze! Po prostu wygodniej mu było trwać w stanie zawieszenia. Po prostu nie potrafił ruszyć do przodu bez Daiji’ego. Życiem wciąż mógł się cieszyć i się cieszył. Po prostu w inny sposób niż dawniej.
-Mam na myśli to, że to czy napiszę książkę, czy spędzę całe życie w spożywczaku, w gruncie rzeczy nie ma to najmniejszenia znaczenia. I tak wszyscy skończymy dwa metry pod ziemią, czyż nie?-wzruszył ramieniem.
Jako, że w międzyczasie skończyli jeść, podniósł się i zaczął zbierać naczynia. Dosyć paplania o głupotach. Pora na zmywanie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {01/01/22, 08:37 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Każdy z nas inaczej patrzył na tą sytuację. Makoto mógł swobodnie przemieszczać się po świecie i nie zwracać na siebie uwagi innych. Może za bardzo przejmowałem się innymi, ale nie czułem dużej potrzeby wyrwania się z mieszkania. Jeśli będę potrzebował świeżego powietrza - otworzę okno lub wyjdę na balkon, aby móc nieco podziwiać świat. Nie miałem może najlepszego widoku z mieszkania, ale mogłem chociaż popatrzeć na ludzi, którzy szli do pracy lub szkoły albo wychodzili ze zwierzakiem na spacer czy też ze znajomymi. Mimo tego, że byłem w mieszkaniu, nie porównałbym tego do więzienia. Co jak co, ale tutaj byłem z własnej woli, a więzienie jest przymusowe dla kryminalistów. Kikuchi pewnie też na to inaczej patrzył, bo on potrzebował rozrywki, a ja nie.
    Ponownie mieliśmy inny światopogląd, jeśli chodziło o jego rodziców. Skoro chciał spełniać ich ambicję, to nie zamierzałem się wtrącać, ale dziwiło mnie to, że w dzisiejszych czasach są osoby, które nie chcą podążać za swoją pasją. Jeśli dobrze czuł się w pisaniu, zawsze mógłby zacząć od pracy w jakimś wydawnictwie, a z czasem, kiedy zdobędzie większe doświadczenie, wyda milion egzemplarzy swojej dopracowanej książki. Może nie wyglądał na osobę, Po jego wyglądzie można byłoby stwierdzić, że siedzi dużo w książkach. Dziwiło mnie to, że woli iść w karierę, którą wybrali mu rodzice, niż samemu decydować o sobie. Nie wyobrażam sobie tego, by ktoś mi coś narzucał. Widziałem, że miał mętlik i zrozumiałem też z jego niezdecydowania. Zawsze przejmowałem się bardziej innymi niż sobą i pewnie, gdybym spotkał ich ojca - a dobrze pamiętam ich rodziców - to prawdopodobnie bym im wygarnął za to, że chcą dyrygować życiem własnego syna.
    - Nasze rozmowy zostaną dla nas. Żadne z nas nie chce martwić Keiko, ale może... Jako twoja siostra poradziłaby ci coś - powiedziałem. Nie zamierzałem rozmawiać z przyjaciółką o naszych rozmowach i nie chciałem, by Makoto jej mówił o moim zamknięciu się w czterech ścianach. Choć przestała mnie przekonywać do wyjścia, to wiedziałem, że będzie chciała dalej próbować, jak tylko ktoś zacznie ten temat.
    - Myślę, że wybór kariery jest ważny w życiu, w końcu od tego zależy, jak będziemy zarabiać i na co będziemy mogli sobie pozwolić. Z pensji kasjera nie jesteś w stanie za wiele odłożyć, choć i tak praca jest dobrze płatna, to jednak jakbyś chciał gdzieś tak od razu wyjechać, to nie mógłbyś tego zrobić. Tak naprawdę kariera to nasza przyszłość, jakbyś nie miał pracy, to nie miałbyś wielu innych rzeczy... Jedzenia, dachu nad głową, ale to nie zmienia faktu, że powinieneś myśleć o sobie, a nie o rodzicach, którzy naciskają na twój zawód - powiedziałem. Dziwnie się czułem z tymi rozmowami. Znaliśmy się krótko i choć nie raz mi Keiko o nim opowiadała, ale nie byliśmy na etapie przyjaciół, a znajomi. - Na dodatek dobrze jest żyć robiąc to, co się kocha. Przynajmniej dzięki książkom zostawisz po sobie ślad, a jak na razie nie czujesz się z tym pewnie to spróbuj w wydawnictwie. Tam możesz zaczerpnąć wiele inspiracji - dodałem, patrząc uważnie na chłopaka. Czułem się trochę jak doradca życiowy, jakbym pełnił rolę nauczyciela z liceum, który rozmawia z uczniami na temat ich przyszłości.
    - A może... Masz jakieś ulubione miejsce gdzie mógłbyś pisać? Czasami pisarze lubią się zaszyć w miejscach, które dają im wenę twórczą albo znaleźć osobę, która da ci kopa w tyłek, kiedy zabraknie motywacji - powiedziałem. Może nie powinienem tak na niego naciskać, to nie była moja sprawa i wcale nie musiał chcieć słuchać tego wszystkiego od osoby, która nic dla niego nie znaczyła.
    Pognałem za nim wzrokiem, kiedy zdecydował się pozmywać. Chciałem mu powiedzieć, że nie musi tego robić, ale prawdopodobnie by mnie nie posłuchał. Może lepiej zainwestować w zmywarkę, aby nie musieć innym narzucać zmywania? W sumie to głównie Keiko. Makoto jest tutaj tylko na zastępstwie, choć pewni jakoś bym sobie poradził sam. Nie zdziwiłbym się, gdyby przyjaciółka miała w tym ukryty motyw.
    - Wiesz, nie jestem może godnym doradcą, ale na twoim miejscu dobrze bym się zastanowił czy miejsce w kancelarii jest dla ciebie. Co prawda, zawsze możesz zrezygnować, ale spróbuj z tym wydawnictwem - dodałem jeszcze od siebie. Pewnie i tak mnie nie posłucha i zrobi po swojemu, ale może nieco inaczej na to wszystko spojrzy. Może nie jest łatwo dostać się do danego wydawnictwa, ale każdy kiedyś zaczynał od zera. Oczywiście, nie liczmy osób, które od narodzin miały odziedziczyć firmy po rodzicach, to zupełnie inna kategoria.
    Kiedy zmywał, przyglądałem się mu uważnie. Jest młody, ma wiele możliwości przed sobą, ale nie chcę by zmarnował się w pracy, która może go wykończyć. Cóż, jego życie i nie powinienem wchodzić w nie butami, ale on sam próbował namówić mnie na wyjście z mieszkania. Nie udało mu się, ale to nawet miłe, że próbował.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {17/01/22, 01:29 am}

I'll show you how to live E551eeb05e350c0bb3baf8092c10a530

Słowa Shuyi rezonowały w głowie Makoto przez długi czas po tym, jak opuścił tego wieczora mieszkanie mężczyzny. Ten postawił przed nim zupełnie inny punkt widzenia, niż ten jego rodziców, punkt widzenia, którego chętnie by się uchwycił, gdyby nie wszystko to, co latami wpajano mu do głowy. Gdyby nie potrzebował potencjalnego kapitału, żeby w ogóle wydać książkę, chyba, że miałby niesamowite szczęście...
Ale dało mu to sporo do myślenia – i zdecydował się najpierw skończyć pierwszą wersję książki. I tak została mu tylko połowa do napisania, a że miał większość rozplanowaną, to skończenie tomiku powinno mu zająć ledwie parę miesięcy. Potem wyśle ją do publikacji i w tym samym czasie zacznie na poważnie szukać pracy w kancelarii, żeby w razie czego spaść na cztery łapy i przyznać się do porażki.
To oznaczało... Ciężką rozmowę z ojcem. Koniec końców jednak sędzia Kikuchi przystał na taki układ. Głowa rodziny nie wierzyła w to, że Makoto uda się odnieść sukces w karierze pisarskiej, ale najwyraźniej zdecydował, że zamiast kolejnej awantury, lepiej pozwolić na naturalne rozczarowanie. Parę miesięcy w tą, parę miesięcy we wte, nie miało zrobić większej różnicy, a może nie udana kariera pisarska w końcu naprowadzi chłopaka na drogę prowadzącą z powrotem do obiecującej kariery, w której jego syn mógłby spełniać cały swój potencjał.
Makoto tymczasem rzucił się w wir pisania – i na tym spedzał praktycznie każdą wolną chwilę , zapełniając powoli stronę po stronie i wypijając w procesie niezliczone kubki kawy.
Minęło kilka tygodni, zanim Keiko zdecydowała się wykorzystać Makoto po raz kolejny. Tym razem jednak jej „przysługa”, zakładała jednak zaglądanie do Kotegawy przez cały tydzień, bo kobieta wyjeżdżała na konferencję za granicę na cały tydzień. Najwyraźniej zdecydowała, że jako iż nie zabili się przez jedno popołudnie w swojej obecności, oznacza to, że nie zabiją się przez cały tydzień. Zostawiła więc swojemu bratu, całą gigantyczną listę rzeczy, które według niej musiały być zrobione w mieszkaniu mężczyzny, najwyraźniej zakładając, że Makoto nie tylko nie domyśli się, że należy rozwiesić pranie, ale również, że nie jest w stanie zaplanowac siedmiu obiadów. W stercie papierów była nawet lista zakupów... Nie tylko Kikuchi Senior miał problemy z absolutnym kontrolowaniem wszystkiego. Jego córka odziedziczyła tą samą cechę.
Nieco zaskakując tym samego siebie, zgodził się bez większego zawahania, o ile oczywiście Kotegawa nie miał nic przeciwko. Jednak... Myśl o tym, że mężczyzna siedzi cały czas w mieszkaniu i z niego nie wychodzi, wciąż nie dawała mu spokoju. Naprawdę... Tak nie dało się żyć!
Zdecydował się więc, przez ten tydzień znaleźć sposób na wyciągnięcie tamtego na zewnątrz. Musiał tylko znaleźć sposób, który nie zakładał rozwiązania siłowego, jakoś go przekonać... Może nie od razu wyjście z domu, ale chociażby jakieś spotkanie rady sąsiedzkiej parę pięter niżej, albo...
Skłamałby mówiąc, że ma to do końca przemyślane, ale Kotegawa w pewien sposób pomógł jemu, chciałs się więc odwdzięczyć i pomóc mężczyźnie.
I tak oto, w poniedziałek po pracy, znowu stał przed drzwiami mężczyzny, półświadomie wygrywając „Dla Elizy” dzwonkiem od drzwi.
Misja: Wyciągnąć Kotegawę Shuyę z domu.
Obecny cel: Poznanie dawnych hobby mężczyzny, nie licząć czytania, że dowiedzieć się co na zewnątrz mogłoby go interesować.
I tak. Po drodze, zajrzał do budki ochroniarza i okazało się, że apartamentowiec ma spotkania rady sąsiedzkiej. Ech... Gdyby tylko Kotegawa był zainteresowany takimi rzeczami. Nie wyglądał na typa, którego interesowałyby okoliczne plotki, ani sprawy budynku... Może Makoto powinien poszukać jakiegoś wydarzenia kulturalnego? Albo może... Przekonać go do zwykłej wycieczki do supermarketu? To by mogło zadziałać... Nie zrobił też jeszcze zakupów na cały tydzień, a supermarket był ledwie rzut beretem od budynku, więc...
-Dzień dobry!-rzucił wesoło, kiedy mężczyzna otworzył drzwi. –Wygląda na to, że następny tydzień spędzimy w swojej obecności, z tego co mówiła mi Keiko... Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza!-uśmiechając się szeroko, zaraz wszedł do środka.
-Chciałem ci podziękować, za twoje rady ostatnim razem jak tu byłem... Doszedłem z ojscem do porozumienia. Mamy teraz umowę... W spokoju pozwoli mi dokończyć moją książkę, a jak mi z nią nie wyjdzie, to ja spróbuję pracy w kancelarii –spędzili długi czas o tym rozmawiając, chciał więc dać mężczyźnie update i pokazać, że jest wdzięczny za ich rozmowę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {26/01/22, 07:30 pm}

KOTEGAWA   SHUYA

    Od ostatniej wizyty Makoto, nie pojawił się przez jakiś czas w moim mieszkaniu. Nie czułem się tym rozczarowany,  chłopak miał swoje życie, a Keiko była dostępna, więc nie potrzebowała jego pomocy. Oczywiście, dzień po wizycie jej brata, wypytywała mnie czy nie zrobił czegoś głupiego albo przypadkiem nie zatruł mnie jedzeniem. Trochę mnie bawiło to jej przewrażliwienie, ale martwiła się i było to naprawdę kochane. Jednakże, moje nastawienie się zmieniło, kiedy znów zaczęła powtarzać, że częściej powinienem mieć rehabilitację. abym mógł szybciej wrócić do sprawności. Lekarze nie dawali mi pewności, że kiedyś znów stanę na nogach. Starałem się, rehabilitacje miałem co jakiś czas, ale ja nie czułem żadnych zmian i lekarz też nic nie zauważył. Mimo tego, nie chciałem by moja zmiana nastroju wpłynęła jakoś na nasze relacje dlatego olałem sprawę i przytaknąłem. Keiko nie drążyła tematu, a ja znów mogłem zostać przy swoich pesymistycznych myślach.
    - Będę musiała wyjechać na tydzień - oznajmiła mi, kiedy siedziała na kanapie oglądając ze mną jakieś romansidło. Nie cierpiałem tego gatunku, ale dla przyjaciółki byłem w stanie się poświęcić. W końcu tylko dla mnie robi, że jeden film to nic wielkiego.
    - Okej, poradzę sobie - powiedziałem, ale po jej minie wiedziałem, że już coś zaplanowała. Nie podobało mi się to, zwykle jej pomysły były niewypałem, jeśli chodzi o opiekę nade mną oraz kiedy chodziło o urozmaicenie mojego życia w zamknięciu.
    - Makoto będzie przez ten czas przychodził za mnie. Jeszcze z nim nie rozmawiałam, ale chcę by dopilnował, abyś nie jadł chińskich zupek przez cały tydzień albo nie jadł w ogóle i pamiętał jedynie o wodzie. Pamiętasz, kiedy nic nie jadłeś? Bo ja tak - powiedziała dość stanowczo jak na ją. Nie chciałem, aby wypominała moje głodówki, a raczej brak apetytu.
    - To było na samym początku, teraz jestem rozsądniejszy, a zupka chińska to błogosławieństwo - powiedziałem żartem, ale Keiko jedynie westchnęła i przewróciła oczami. Wiedziałem, że jej nie przekonam, ale naprawdę obecność jej brata nie była aż tak potrzebna. Jakoś bym sobie poradził, najwyżej gotowanie zajęłoby mi więcej czasy czy sprzątanie, ale dał bym radę.
    Jednakże, dziewczyna nie zrezygnowała ze swojego pomysłu. W poniedziałek nie miałem za wiele do roboty. Zlecenia miałem porobione i na chwilę obecną nie miałem czym się zająć, więc porządkowałem swoje albumy, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się nikogo innego, jak Makoto. Keiko prawdopodobnie rozpakowywała się już w hotelu lub była w trakcie firmowego obiadu.
    - Proszę! - krzyknąłem, aby wszedł bez dłuższego dzwonienia czy pukania. Drzwi było otwarte, choć Keiko powtarzała mi, że to niebezpieczne, ale jakoś nie bałem się o to, że ktoś mnie okradnie. Oprócz aparatu i całego sprzętu nie miałem tutaj nic cennego, a to i tak była w miarę przyzwoita dzielnica.
    - Cześć - powiedziałem, zaś na mojej twarzy nie pojawił się uśmiech. Makoto najwidoczniej był w dobrym humorze, choć nie chciało mi się wierzyć, że tak go cieszy przyjście do mnie. Miałem spore wątpliwości co do tego. - Cóż, tydzień szybko zleci. I Keiko coś wspominała, że mam do niej dzwonić, jeśli coś schrzanisz, ale spokojnie nie będę do niej wydzwaniał, więc nie doprowadź mnie do granic cierpliwości - dodałem pół żartem.   Gdyby testował moją cierpliwość, to prędzej wypędziłbym go z własnego mieszkania, niż denerwował jego siostrę od której prawdopodobnie dostałby piękną wiązankę słów.
    - O to, cieszę  się. Przynajmniej na dopóki nie skończysz książki nikt nie będzie na ciebie naciskał - powiedziałem. To była dobra wiadomość i w sumie nieco podniosło mnie na duchu, że mogłem komuś dobrze doradzić. Gdyby teraz się poddał, to kto wie... Może nigdy by do tego nie wrócił. A tak to, może cieszyć się świętym spokojem w trakcie tworzenia, jeśli to nie wyjdzie, to zawsze miał plan B i na tym będzie mógł się skupić.
    - Rozgość się, skoro i tak jesteś zmuszony siedzieć tutaj ze mną przez cały tydzień - zmusiłem się do delikatnego uśmiechu. Cóż, miałem nadzieję, że ze mną wytrzyma i nie będzie pytał się Keiko, jak to ona ze mną radę daje... Wiem, że potrafię być nieznośny, a tym bardziej dla obcych osób, choć chłopak nie był już taki obcy. Trochę go poznałem, ale nie na tyle by mu ufać. - W sumie będzie ci się chciało codziennie do mnie przychodzić? Nie masz tutaj chyba po drodze, co? - zapytałem. Keiko go zmusiła, ale chłopak wcale nie musiał się na to godzić i aż tak się poświęcać. Wiem, mogłem mu zaproponować, aby przez te dni spał tutaj na kanapie, ale sam tego nie chciałem. Lubiłem czuć się komfortowo, a w takiej sytuacji na pewno by tak nie było.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

I'll show you how to live Empty Re: I'll show you how to live {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach