Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Unlucky MeetingWczoraj o 08:19 pmKurokocchin
The Arena of HellWczoraj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you 21/11/24, 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 21%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Unlucky Meeting {16/08/23, 06:56 pm}

Yoshina x Kurokocchin
Unlucky meetingKażdy z nas miewa sekret, który nie może ujrzeć światła dziennego. Jednakże co się stanie, jeśli nie będzie już to żadna tajemnica? Sytuacja bez wyjścia, tym bardziej jeśli druga osoba zamierza wykorzystać zdobytą wiedzą na swoją korzyść.




kalendarzyk:


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 19/08/23, 06:59 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {16/08/23, 07:36 pm}

C i e k a w o s t k i
♂ Uwielbia kolczyki. W wieku dziesięciu lat przekuł sobie uszy i aktualnie ma 5 dziurek.

♂ Posiada drobny tatuaż na lewym nadgarstku w kształcie czterolistnej koniczyny.

♂ Nie lubi dzieci.

♂ Ma młodszą, trzyletnią siostrę o imieniu Lillith.

♂ Ma kiepską orientację w terenie.

♂ Uwielbia słone przekąski.

♂ Dobrze gotuje, ale jest słaby w sporcie.

♂ Ma lekką wadę wzroku.

♂ Farbuje czarne włosy na biało.
Louis Eima
Wiek:17 lat
Urodziny:10.05
Druga płeć:Omega
Orientacja:Homo
Wzrost:168 cm
Waga:69 kg
Emme's Codes


Unlucky Meeting E8044312

Unlucky Meeting E8044313


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 19/08/23, 10:11 am, w całości zmieniany 36 razy (Reason for editing : e)
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {17/08/23, 06:48 am}

Co nieco
Kieran od zawsze lubił być w centrum uwagi, ale nigdy nie sprawiał problemów. Kochające dziecko, które słuchało każdego słowa swoich rodziców, ale też nigdy nie mógł narzekać na ich wymagające zasady. Przynajmniej do czasu, aż nie powiedział im o swoim zainteresowaniu, które ujawniło się kiedy miał 7 lat. Wtedy pojawiło się jego pierwsze zainteresowanie jeśli chodzi o dziewczęce ubrania, przymierzając niesamowicie piękne sukienki swojej kuzynki.  Nikogo to w sumie nie dziwiło, kiedy był mały, jednakże Kieran po kryjomu rozwijał swoje zainteresowanie, kupując za kieszonkowe damskie sukienki, spódniczki. Wszystko trzymał w kartonie, ubierając, kiedy nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie wiedział o jego zainteresowaniu, aż do gimnazjum, kiedy to ojciec przyłapał go w sukience. Zrobiła się z tego okropna awantura, jednakże Kieran nie poddawał się, starając tłumaczyć rodzicom, że to jego pasja, część zainteresowań. Jednakże, rodzice nadal nie byli zadowoleni - nie tylko zaczęli ograniczać we wszystkim syna, ale również pozbywali się każdej damskiej rzeczy, tłumacząc, że "Alfie nie wypada mieć takich zainteresowań". Takie traktowanie niejednokrotnie wprawiło Kierana w załamanie, ale nie przestawał interesować się damską modą, jak i makijażem. Każdego dnia pielęgnował swoją wiedzę oraz zdolności dochodząc do perfekcji. Od liceum zamieszkał w mieszkaniu po dziadkach, chcąc nieco odciąć się od rodziców, ale jednocześnie po to, aby mieć bliżej do szkoły - w końcu sami wysłali go do klasy ekonomicznej, choć sam postawił warunek, od którego nie mogli uciec, jeśli naprawdę chcieli, aby Kieran całkowicie nie odwrócił się od rodziny. Od tego czasu, codziennie po zajęciach zmienia męskie ciuchy na damskie. Poza rodzicami nikt nie zna jego sekretu, a co za tym idzie, ciężko jest mu znaleźć kogoś, kto go takiego zaakceptuje. Przerobił wiele nieudanych randek i to nie samo hobby było problemem, a to, że jako Alfa, nie był dominujący w charakterze.

Kieran mimo wszystko prowadzi bogate życie towarzyskie - ma kilku przyjaciół, ale prawie żadnych wrogów, poza delikwentami, który utrudniają mu pracę, jako przewodniczący szkoły. Uczęszcza do klubu teatralnego, gdzie zajmuje się kostiumami, a jego projekty były niejednokrotnie docenione. Poza przebierankami i projektowaniem, interesuje się nowinkami modowymi, jak i muzyką, próbując cały czas swoich sił z grą na gitarze elektrycznej. Gotuje sam, co również lubi robić, choć specjalizuje się raczej w deserach, ale nie tylko to mu wychodzi. Uczulony na kurz, więc jego mieszkanie musi być sterylne. Jest raczej osobą pozytywną i rzadko można go zobaczyć z wściekłością na twarzy, mimo tego czasami nie oszczędza się w słowach, jeśli ktoś rzeczywiście go zirytuje.
Kieran Rees
Wiek:18 lat
Urodziny:13 kwietnia
Druga płeć:Alfa
Orientacja:Homo
Wzrost:186 cm
Waga:73 kg
Emme's Codes


Postacie Poboczne


18 lat • przyjaciel od małego

Żaden z niego romantyk, ani miły chłopak. Andrew nie należy do osób, które aktualnie szukają związków, uznając, że życie jest po to by się bawić i dopóki nie ma na głowie obowiązków poza szkołą, chce z tego korzystać, jak najlepiej, ale mimo wszystko jest dość ostrożny by nie narobić bałaganu.
Pomimo tych wad, to jednak Andrew potrafi doradzić i wspierać drugą osobę, jeśli jest taka potrzeba. Nie raz i nie dwa stanął w obronie przyjaciół, ale i nieznajomych narażając nazwisko swoich rodziców. Uwielbia koty, dlatego często po zajęciach chodzi dokarmiać bezdomniaki, ale raczej tym się nie chwali.

AlfaAndrew Baird


18 lat • przyjaciel od małego

Toby jest znany ze swojej szczerość, zwykle kiedy ma coś to powiedzenia, to nie trzyma języka za zębami. Jednakże, jeśli chodzi o miłość czy uczucia jest dość skryty i nieśmiały. Nie przeszkadzają mu jednonocne przygody, ale to nie oznacza, że nie szuka czegoś na stałe.
Lubi gotować oraz wieczorami oglądać durne komedie i je komentować, wcinając słony popcorn. Zdecydowanie nie jest osobą, która chętnie zabierze na randkę gdzieś, gdzie przebywa dużo ludzi. Ma słabość do  czekolady i choć tego po nim nie widać, to niemal codziennie wcina coś, co zawiera dużą ilość czekolady.

BetaToby Harrison


17 lat • przyjaciel/wiceprzewodniczący

Eric jest cichą i spokojną osobą, lubi mieć wszystko pod kontrolą, dlatego niczego nie zostawia na ostatnią  chwilę. On oraz Kieran poznali się dopiero w liceum i choć między nimi jest różnica roku, to Eric polubił alfę, z którym wiążę przyszłość zawodową. Interesuje się informatyką, ale to nie jest dla niego prawdziwe hobby. Zbieranie informacji, hakowanie, to jest coś, co beta uwielbia robić, ale nie wielu wie o jego możliwościach, ale w końcu tak też zarabia na życie by utrzymać się w szkole oraz by mieć na leczenie chorej matki.

BetaEric Osborn


16 lat • pomocnik w samorządzie/kolega

Mitchell jest znany ze swojego uroku, choć ma dopiero szesnaście lat, większość osób uważa go za słodkiego, a czasami nawet przesadnie. To jednak tylko maska, która ukrywa jego prawdziwe oblicze. Od zawsze miał problem z akceptacją przez rówieśników, dlatego zmienił swój wygląd oraz charakter dopasowując się bardziej do obecnego społeczeństwa. W ciągu dnia liczy każde kalorie, ale przychodzą noce, kiedy nie potrafi się powstrzymać przed jedzeniem, za co siebie nienawidzi. Wydaje się, że jest zakochany w Kieranie, ale tak naprawdę to tylko gra, aby mieć pewną przyszłość.


OmegaFrankie Mitchell


19 lat • sąsiadka

Dziewczyna wydaje się być zwariowana, ale to tak naprawdę osoba z niesamowicie dobrym sercem. Nie raz pomagała Kieranowi wyjść z trudnej sytuacji tak, jak on jej, ale od początku między nimi nie miało nic więcej się wydarzyć. Hollie zajmuje się tatuowaniem ludzi, ale jej prawdziwą pasją jest tworzenie muzyki. Nie miała jednak jak na razie tyle szczęścia by zacząć swoją karierę muzyczną przez długi ojca, które po jego śmierci ciągną się za nią od kilku lat, przez co nie może odłożyć na swoją przyszłość.

BetaHollie Wood





Emme


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 01/09/24, 08:15 am, w całości zmieniany 3 razy
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {22/08/23, 07:11 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

         Wtorkowe zajęcia wydawały się szybko nam uciekać, nic dziwnego, skoro były same przyjemne zajęcia, jak język angielski czy zajęcia z wychowawcą, po których był czas na długo oczekiwany lunch gdzie każdy mógł na spokojnie zjeść. Do tej przerwy jednak pozostało piętnaście minut, choć było widać, że niektórzy już w głowie odliczali każdą sekundę, nie skupiając się w ogóle na tym, co mówi pan Fletcher. Mężczyzna opowiadał o tym, jak miło spędził wakacje ze swoją żoną, co  było mniej lub bardziej interesujące i chciał, aby każdy podzielił się jakimiś miłymi wspomnieniami z tych dwóch miesięcy. Oczywiście, nie każdy miał ochotę opowiadać o imprezowych tygodniach lub o tym, że większość czasu spędziło się we własnym pokoju na grach.
- Kieran - usłyszałem swoje imię, więc podniosłem głowę znad notesu, w którym już miałem rozpisane wydarzenia szkolne, jak i egzaminy. - Masz jakieś miłe wspomnienia z wakacji? - zapytał czego mogłem się tak naprawdę spodziewać Owszem miałem, choć ciężko powiedzieć, czy dla innych kupowanie tony ubrań czy peruk było czymś miłym. Wszystko wyłapane na promocjach lub z drugiej ręki, gdyż dzięki temu mogłem zaoszczędzić, a i tak cieszyłem się, jak przychodziło do mnie nowa sukienka czy spódniczka. Jednakże, nie mogłem o tym powiedzieć nikomu, nawet swoim przyjaciołom.
- Tak, wyjazd w góry był najlepszy. Czasami dobrze jest zmienić klimat - uśmiechnąłem się lekko, spoglądając Andrew, który sam wyciągnął mnie na ten wyjazd, choć długo upierałem się, że nie chcę.
- Czyli jednak dobrze się bawiłeś? Ładnie to tak mnie okłamywać? - zaśmiał się, na co pokazałem mu język. Cóż, nie chciałem mu dać satysfakcji, że zrobił dobrze, zabierając mnie ze sobą. Co prawda, Andrew dużo czasu spędzał na poszukiwaniu Omeg, które chętne były wskoczyć mu do łóżka, a co za tym idzie, uczepiały się również mnie – to był jedyny minus tego wszystkiego. To nie tak, że coś do nich miałem, po prostu wiedziałem, że żaden Omega nie zaakceptowałby mnie takiego, jakiego inni nie widzą. Udowodniły mi to randki, na które chodziłem, ale nie tylko z Omegami. Alfy, Bety... W końcu druga pleć nie miała dla mnie aż tak dużego znaczenia, chciałem po prostu by ktoś zaakceptował moje drugi e „ja”, które pojawia się głównie po powrocie ze szkoły i weekendy, jeśli nie jestem z nikim umówiony.
         Rozbrzmiał dzwonek, więc ci, co byli przygotowani wcześniej zerwali się na równe nogi, aby udać się od razu na stołówkę lub dziedziniec, choć pogoda chyba dzisiaj nie zaczęła przez szare chmury na niebie.
- Ale jestem głodny, masz te super bułeczki z szarpaną wieprzowiną? - usłyszałem przy swoim uchy, po czym przyjaciel objął mnie ramieniem, nieco się nade mną pochylając.
- Nie, na dziś mam tortille, dam ci, ale to za jakieś piętnaście minut, muszę jeszcze gdzieś skoczyć. Zajmij miejsce gdzieś z Toby i daj mi znać - powiedziałem z lekkim uśmiechem. W głowie miałem cały czas paczkę, którą schowałem na dnie plecaka. Że też musiałem minąć się rano z kurierem, który akurat szedł wręczyć mi przesyłkę. Dobrze wiedziałem co to jest i nie mogłem się już doczekać, aż otworzę, ale nie mogłem z tym też czekać do domu.
- Eh, no dobra. Tylko nie zapomnij, że padam prawie z głodu! - krzyknął, kiedy zaczął się oddalać, aby złapać Harrisona, nim ten ucieknie na tyły szkoły, aby zapalić.
         Spokojnym krokiem udałem się w kierunki szatni, gdzie wiedziałem, że będą już puste po uczniach, którzy mieli tam właśnie wf. Skąd miałem pewność? W końcu dobrze znałem uczniów i kto by się nie śpieszył na dobry lunch ze stołówki? W końcu sam zadbałem o to, aby dyrektor zmienił nieco zespół, bo niejednokrotnie miałem skargi co do jedzenia. Kryjąc swój szeroki uśmiech w środku, wszedłem do środka szatni, lekko krzywiąc się od nieprzewietrzonego pomieszczenia, ale nie miało to teraz większego znaczenia. Upewniłem się, że drzwi są zamknięte. Nie słyszałem by ktoś się tutaj kręcił, więc wyciągnąłem paczkę i otworzyłem ją, wyciągając kilka rzeczy. Biała sukienka z rękawami, które opadały na ramiona. Niby nic nadzwyczajnego, ale motyle, które były wyhaftowane różową nicią idealnie dopełniały się z różowym gorsetem, który na szczęście był prosty w zakładaniu. Białe zakolanówki oraz opaska w różowym odcieniu. Brakowało mi tylko butów, by dopełnić całą kreację, ale w domu na pewno znajdą się niejedne na obcasie, które z tym zestawem będą wyglądały bosko. Od razu rozebrałem się do bielizny, zatrzymując się przed lustrem. Zacząłem od zakolanówek, które gładko wchodziły na moje nogi, a zawsze się martwiłem, że będzie to dość problematyczne, ale o dziwo tylko kilka razy musiałem sobie odpuścić kupienie czegoś, bo zwyczajnie na mnie nie leżało.
         Ubrałem sukienkę, po czym dopełniłem wszystko gorsetem, który zrobił mi drobne wcięcie w talii. Na żywo to wyglądało jeszcze lepiej i choć brakowało mi makijażu, dodatków, jak i peruki czy butów, to nie mogłem przestać patrzeć się na swoje odbicie. Czułem, jak policzki rumienią się z zachwytu, kiedy obracałem się wokół własnej osi, aby zobaczyć każdy szczegół na sukience.
- Idealne - powiedziałem, dotykając opuszkami palców haftu.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 12/09/23, 10:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {28/08/23, 05:43 pm}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         Echo cmoknął w niezadowoleniu, chowając dłonie do kieszeni spodni. Nowy rok szkolny, a przynajmniej pierwszy tydzień jedynie wzbudzał w omedze nieznośnie poczucie déjà-vu. Wszystko wyglądało tak samo. Typowe grupki znajomych opowiadających sobie jak spędzili wolny czas, jakby w ogóle się nie widzieli mimo codziennego pisania na portalach społecznościowych. Do tego przynudzanie nauczycieli, którzy swoje zajęcia uważali za najważniejsze i zapowiadali już odświeżające pamięć kartkówki. Tak jakby w ogóle Louisa to interesowało - otwieranie zeszytów podczas przerwszy od szkoły. Miał o wiele lepsze zajęcia do roboty. Chociażby dręczenie psa sąsiadki, machając mu przez ogrodzenie smakowitą parówą śniadaniową, której cholernik nie mógł sięgnąć. Teraz jednak te wszystkie myśli zdawały się niezwykle odległe i mało ważne w porównaniu z faktem, iż musiał marnować wolny czas między zajęciami na poszukiwania zagubionego kolczyka zamiast pałaszować coś smacznego na stołówce z Aidenem i resztą paczki. A miał taką ochotę na czekoladowe ciastko, które zawsze brał Rabbi, jakby specjalnie dla Louisa, bo wiedział, że lubi ten słony posmak rozlewajacego się ze środka karmelu.
         - Musi gdzieś tu być - przekroczył próg wchodząc do wąskiego korytarza prowadzącego na halę sportową oraz przebieralnie. To właśnie tam chciał poszukać swojej zguby. Ukochanego kolczyka, jakiego za nic w świecie nie chciał stracić. Był na siebie nizwykle wściekły, iż w ogóle miał śmiałość niezauważyć jego brak. Odruchowo przemacał swoje ucho oraz wciśnięty, kolisty, złoty kolczyk. Był tak nudny jak dzisiejsza pogoda za oknem.
        Z ciężkim westchnięciem przykucnął, aby mieć lepszy widok na nakrapianą podłogę, która nie tylko maskowała zalegający brud, ale i wszystkie drobne rzeczy jakie gubili uczniowie. W tym i on. Poprawiając okulary na nosie zaczął macać, chcąc sobie tym ułatwić poszukiwania. Przecież nikt nie mógł go zabrać. Na co komu pojedynczy kolczyk? Do tego bardzo damski i krzykliwy? Chociaż cholera wie, ludzie mają najróżniejsze zboczenia.
        - Ha! Mam cię! - z gwiazdkami szczęścia w oczach podniósł zgubę wysoko nad ziemię, wpatrując się w nią jak jakiegoś boga, gdy nagle ktoś wszedł do męskiej szatni. Echo był niezwykle zaskoczony, bo kto by chciał marnować tak jak on ten czas poza miejscem do spożywania sowitego posiłku? Z zaciekawieniem wyjrzał ukradkiem zza szafek niedowierzając własnym czterem oczom. Był to sam Kieran Rees. Echo znałwiele osób z widzenia i szkolnych plotek. Alfa nie był żadnym wyjątkiem, więc od razu go rozpoznał, jednak nie wydał swojej obecności ciekaw co tak dziwnie zachowuje się jasnowłosy. Z powrotem schował się za szafkami, przyelgająć plecami do zimnych, metalowych szafek, uważnie nasłuchując szelestów otwieranej paczki. Wewnętrzna ciekawość omegi rosła coraz mocniej, aż dosięgła szczytu swych możliwości, a same komentarze alfy nie pomagały w pozostaniu w ukryciu. Co mogło być tak idealne i zajmować tyle czasu Kieranowi? Louis postanowił to sprawdzić, chowając do kieszeni spodni odnalezioną zgubę, a wyciągając komórkę, przygotował aparat i wysunął się, stając jak wryty na widok alfy w sukience. Kciuk odruchowo opadł na ekran, pstrykając kilka fotek zdającemu sobie sprawę Kieranowi, że nie jest tu sam, a omega ma na to doskonały dowód.
       - He, no proszę proszę - nadal zdawał się być osłupiały, ale nikczemny uśmieszek wypełznął na nieskazitelną buźkę Echo. W głowie rodziły sie nikczemne plany, które naprawdę miały prawo się ziścić. - Znajomi nie dadzą mi wiary - z coraz szerszym uśmiechem spojrzał w komórkę, przeglądając fotki. - Uroczy - dodał kpiąco, nie mogąc powstrzymać donośnego prychnięcia. Aż prawie się opluł.
        - Kto by pomyślał, że lubisz takie igraszki - mruknął z lisim uśmieszkiem, podpierając się o szafki, przykładając kant komórki do ust. - Alfa w sukience, ale nie powiem, nawet do twarzy ci w tym - nadal zwracał uwagę Kierana na swoją komóreczkę w zielonej obudowie, dumając nad tym co tu zrobić z tak cudowną perełką w garści.
        - Jeśli nie chcesz, żebym tych zdjęć rozesłał, to czekaj na mnie po zajęciach przed szkołą - mrugnął zalotnie do alfy, mijając go szerokim krokiem.


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 16/09/23, 09:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {31/08/23, 08:25 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

         Bycie Alfą było niby proste, ale jednocześnie szło się stereotypem, że Alfa musi być silny, dominujący i nie może sobie pozwolić na to, aby miał tego typu zainteresowania. Oczywiście, dotyczyło to głównie mężczyzn, bo kobiety jako Alfy nadal mogły przebierać w damskich ubraniach, zakładając na siebie urocze sukienki czy niesamowicie wykonaną bieliznę. Byłem przekonany, że nie tylko ja tak odstaję od innych alf, którzy ukrywali swoje zainteresowania czy prawdziwe charaktery pod maską. Na szczęście będąc jeszcze nastolatkiem niektóre słowa czy czyny można było odebrać za żart, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę podzielić się swoim hobby z innymi. Lubiłem wykonywać kostiumy dla aktorów z klubu, ale to po prostu można zrzucić na wrodzony talent, jak i nauki od babci, która uważała, że każdy musi potrafić chociaż przyszyć guzik, ale nieco zaraziła mnie swoją krawiecką pasją. To jednak jeszcze było zrozumiałe przez świat, bo nadal męska część alf zajmowała się modą, dlatego to nie było tak dużym zaskoczeniem.
         Patrząc na swoje odbicie w lustrze, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek będę mógł powiedzieć swoim przyjaciołom prawdę o sobie. To nie tak, że chciałem być kobietą, nadal czułem się chłopakiem, który zwyczajnie lubi się przebierać. Bez obcymi osobami nie miałem takiego problemu, ale to głównie dlatego, że nie widzieli mnie w tej wersji sprzed chwili, więc też nie wiedzieli jaki jestem na co dzień. Musiałem być z tym ostrożny, aby sekret nie ujrzał światła dziennego. I z taką myślą chciałem zostać, jednakże utkwiłem wzrokiem w telefonie, który był trzymany przez kogoś. Patrzyłem na urządzenie, jak i światło flasha, który jasno wskazywał, że właśnie zostały zrobione mi zdjęcia. Uniosłem spojrzenie wyżej, aby zwrócić uwagę na chłopaka, który trzymał telefon. Louis Eima. Omega, którego nie znałem osobiście, ale wiedziałem kim jest. W końcu co byłby ze mnie za przewodniczący, gdybym nie zapamiętał każdego imienia i nazwiska, jak i zdjęcia? To jednak teraz nie miało znaczenia, ponieważ strach mnie sparaliżować i choć słowa docierały do mnie, to nie byłem wstanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Telefon nadal był trzymany w dłoni chłopaka, który najwidoczniej przeglądał zdjęcia, które zostały przed chwilą wykonane. „Uroczy” - to słowo by mnie na pewno ucieszyło, gdyby nie fakt, że w każdej chwili mój sekret mógł zostać ujawniony.
- T-to nie tak - powiedziałem cicho, starając się ruszyć z miejsca, aby podbiec i wyrwać mu telefon. Musiałem zniszczyć dowody, w końcu bez nich nikt mu nie uwierzy. Mimo chęci, nawet nie drgnąłem. Cholera!
         Chwyciłem chłopaka za nadgarstek, kiedy mnie mijał. Przełknąłem gulę w gardle, po czym spojrzałem na niego z przerażeniem w oczach.
- Skąd mam mieć pewność, że przed tym ich nikomu nie pokażesz? - zapytałem. Oczywiście, mogłem zgłosić go za szantaż, ale to i tak nic by nie zmieniło, bo wszyscy by się dowiedzieli, że lubię nosić damskie ciuchy. Puściłem go, spuszczając głowę. Teraz powinienem zachować się tak, jak na alfę przystało. Wykorzystać to nad omegą, ale nie byłem takim dupkiem. - Będę czekał, ale nie myśl, że pozwolę na szantażowanie mnie - wydusiłem z siebie. Poczekałem, aż chłopak wyjdzie z szatni, po czym osunąłem się na podłogę. Zacisnąłem palce w pięść i zagryzłem dolną wargę, czując się okropnie. Chciało mi się płakać, ale przecież nie mogłem tego robić tutaj. Nie wiedziałem czego będzie ode mnie chciał, ale musiałem jedynie dostać się do jego telefonu by usunąć zdjęcia na zawsze. To nie będzie trudne... Chyba. Przebrałem się z powrotem w swoje ubrania, chowając tamte na dnie plecaka, aby nikt ich nie dostrzegł, po czy udałem się na lunch, chcąc wykorzystać jeszcze wolny czas.
         Po zajęciach pojawiłem się przed szkołą, czekając cały czas na pojawienie się Louisa. Musiałem spławić przyjaciół, których zaskoczyłem swoją odmową, bo raczej nie miałem problemu z tym, aby gdzieś z nimi pójść. Tym razem nie mogłem jednak ryzykować, ignorując jednocześnie słowa omegi. Co jak co, ale nie chciałem by rozesłał zdjęcia po szkole, choć nadal nie zmieniało to faktu, że za szantaż może ponieść konsekwencję. Chodziłem w tą i z powrotem, żegnając się z mijającymi mnie uczniami. Zwykle nie musiałem zmuszać się do uśmiechu,  ale tym razem nie miałem wyboru. Nie byłem w stanie normalnie funkcjonować z myślą, że mój sekret został odkryty. Przypadkiem i przez moją głupotę.


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 12/09/23, 10:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {04/09/23, 02:41 pm}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         Kieran Rees był dość sławny na całą szkołę. Cóż, Echo słyszał o nim wiele plotek, w końcu był to przewodniczący i chcąc nie chcąc każdy coś o alfie wiedział. Jednakże z pewnością nie to, co właśnie zobaczył na własne oczy omega i wielce dumny pragnął pomachać innym ciekawskim srokom telefonem przed nosem. Tak, aby im śmignęła sylwetka, dość dobrze kojarząca na szkolnych korytarzach. Jasnowłosego zaskoczyło zachowanie Kierana, gdy chwycił go za nadgarstek, uniemożliwiając odejście. Zaskoczony spojrzał na alfę, widząc ten malujący strach w jego oczach. Louis momentalnie uśmiechnął się szyderczo do wysokiego chłopaka, czująć tę władzę w kościach. Nigdy jeszcze nie miałtakiej satysfakcji z gnębienia kogoś, a tym bardziej posiadania haczyka. Do tego ten koleś był alfą! One przecież zawsze były wyżej nad omegami. Ogólnie, Eima należał do najsłabszego szczebla ludzkości, czego osobiście nienawidził i za wszelką cenę chciał udowodnić światu, że nawet omega może być męska i gdzieś z tyłu głowy włąśnie miał przebłysk, iż Kieran był idealnym na to sposobem.
       - Gdybym chciał, już bym to zrobił, kochaniutki - mruknął nikczemnie z bazyliszkowatym uśmieszkiem, lecz głos nadal miał przesłodzony. Mruknął cicho pod nosem, patrząc jak ten opada z sił, spuszczając głowę i uwalniając omegę z uścisku. Echo zdecydowanie nie uważał Reesa za męskiego. Zwłąszcza teraz, w tych ciuchach. Było to tak zabawne i na pewien sposób urocze, że nawet miał ochotę nieco dłużej pobawić się przewodniczącym.
        Rozmasował lekko swoją rękę, chowając komórkę do kieszeni spodni i na moment stanął w przejściu, aby jeszcze raz spojrzeć na alfę.
       - Czy to już nie jest szantaż? - mruknął zadowolony i zostawił chłopaka samego sobie w uroczej sukieneczce. Eima nie miał zamiaru dłużej marnować swojego drogocennego czasu, więc z pozostałym czasem poszedł na stołówkę, wziął nieco jedzenia, które najłątwiej było zjeść i najszybciej zapychało po czym znalazł swoich znajomych w tłumie siedzących przy stolikach ludzi. Ucięli sobie krótką pogawędkę, blondyn pochwalił się odnalezioną zgubą i wrócili na zajęcia. Te zleciały niewiarygodnie szybko, być może dzięki temu, iż omega oczekiwałich końca, gdzie miał spędzić ciekawie czas ze swoją jakby to ująć zabawką. Co prawda mocno ryzykował, bo koniec końców Kieran mógł mu zaszkodzić, ale czy ten alfa faktycznie taki był?
      - Do jutra Echo! I nie zapomnij przynieść mi tego czasopisma! - Rabbi pomachał z tłumu gromadki znajomych, na co jakby od niechcenia odmachał Louis, kończąc zawieszać wiszący kolczyk na ucho. Srebrnowłosy szybko zniknął za bramą chichocząc jeszcze na jakieś męskie tematy, które kompletnie nie interesowały Echo. Ten bardziej chciał odnaleźć przewodniczącego, który swoją drogą chodził poddenerwowany to w jedną, to w drugą stronę. Rozbawiony na ten widok Louis, ruszył w jego kierunku, pojawiając się jakby znikąd przez swój wzrost.
       - Nie chodź tak nerwowo, bo jeszcze pomyślą, że idziemy na randkę - mruknął z tajemniczą satysfakcją na twarzy oraz głosie, poprawiając mu szkolny krawat. - Chodź, czekaja nas zakupy - dodał, lekko ciągnąc go za kwarat w stronę centrum. To właśnie tam chciał iść dziś po szkole. Laura niebawem miała mieć urodziny i musiał kupić jej prezent. Wiadomo, nie miał zamiaru wydawać majątku. Jako uczniak nie miał szałowych kiesoznkowych, jednak sama pamięć o drugiej osobie była tu bardzo istotna. Beta sama przecież w tamtym roku zafundowała mu cudną bransoletkę. Niestety zerwał ją przypadkowo i nie była do odratowania, ale o tym nie musiała wiedzieć.
       - Możesz mi się nawet przydać, patrząc na twoje upodobania - puścił alfę, gdy tylko nieco odeszli od szkolnej bramy. - Potrzebuję prezentu dla przyjaciółki. Pomożesz mi coś wybrać w galerii - wolał od razu poinformować chłopaka jaki ma cel w braniu go ze sobą. Jednak to nie znaczyło, że ma zamiar mu odpuścić ze zdjęciami. O nie, nawet miał mały plan, aby sprawdzić desperację alfy, ale to z czasem. Najpierw musieli zrobić zakupy.


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 16/09/23, 09:36 am, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {10/09/23, 09:16 am}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Miałem wrażenie, że czas się niemiłosiernie dłuży, a każdy wlepia we mnie wzrok w sposób prześmiewczy. Co jeśli wieści już rozniosły się po szkole? Nie mogłem ufać omedze skoro posuwa się do szantażu, to na pewno pokazał te zdjęcia innym. Czułem, jak wszystko się we mnie gotuje, a stres wcale nie znikał, nawet kiedy próbowałem wmawiać sobie, że to tylko moja wyobraźnia albo sen, z którego niebawem się wybudzę. Nie wiem co mnie podkusiło, że zdecydowałem się przymierzać to w szatni, w szkole... Gdzie każdy mógł sobie wejść lub nawet odpoczywać w środku po zajęciach. Nie powinienem tego robić tutaj, ale moja ciekawość była silniejsza, w końcu długo czekałem na przesyłkę i kusiło okropnie od chwili, kiedy paczka dostała się do moich dłoni.
- Cholera...- mruknąłem pod nosem, rozglądając się za omegą, ale ten chyba sobie ze mnie jaja robił skoro nie przyszedł w umówione miejsce i naprawdę myślałem o tym, by po prostu olać to wszystko, ale ludzie nie przyjmą dobrze tego, że jakiś alfa, tym bardziej przewodniczący, lubuje się w takich ciuchach.
        Wzdrygnąłem się, kiedy do moich uszu dotarł głos chłopaka. Naprawdę liczyłem na to, że zapomni o tym spotkaniu i nie przyjdzie, ale jak widać, pech cały czas się za mną ciągnął. Spojrzałem w dół, marszcząc brwi, kiedy zaczął poprawiać mi krawat.
- Na szczęście wiedzą, że nie interesują mnie randki - powiedziałem, mając ochotę trzepnąć tą jego dłoń, ale było zbyt dużo ludzi, a ja musiałem świecić przykładem. Jednakże, propozycja zakupów nieco mnie zdziwiła. Zabierał mnie na zakupy? To głupie. W jakim celu miał iść z nim na zakupy skoro potrzebował szantażować mnie zdjęciami? Wbiłem wzrok w omegę, kiedy ciągnął mnie za sobą, co zwróciło uwagę innych uczniów, ale osobiście się tym nie przejąłem. Co jak co, ale większość z nich wiedziało o tym, że na tę chwilę nie jestem zainteresowany randkowaniem i związkami, tym bardziej, że ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto zaakceptowałby mnie... takiego.
- Prezent? - uniosłem brew do góry, przestając rozumieć po co był ten cały szantaż. W sumie nie wiem czego się spodziewałem, ale na pewno nie tego. Co jak co, ale na pewno miał wielu przyjaciół, którzy pomogliby mu z wyborem prezentu, ewentualnie nawet ta przyjaciółka... Przecież co to za problem zapytać czy coś jej się ostatnio przypadkiem spodobało? - Nie znam twojej przyjaciółki, więc skąd mam wiedzieć co jej się spodoba? To nie ma sensu, ale... - urwałem, starając się dotrzymać kroku chłopakowi, kiedy zmierzaliśmy do galerii handlowej. - Jeśli dzięki temu usuniesz zdjęcia, to niech będzie. Tylko musisz mi powiedzieć co lubi i czy szukasz czegoś konkretnego - powiedziałem. Stres wcale nie zniknął, ale poczułem odrobiny ulgi, kiedy zrozumiałem, że to tylko zakupy. Przecież nie zmusi mnie do przymierzania jakiś ubrań albo bielizny, tym bardziej, kiedy byliśmy w szkolnych mundurkach. Co innego, jakbym był w przebraniu... Zaraz, co ja wymyślam...
- Myślałeś nad czymś? Biżuteria, jakieś ubranie, torebka? A może bielizna? Nie, to raczej nie przyjaciele powinni sobie kupować - powiedziałem. Co jak co, ale byłem w stanie rozkręcić się na ten temat, tym bardziej, że Louis wiedział już o moich upodobaniach, choć to w sumie niewiele z tego, co skrywam.
        Weszliśmy do galerii i wziąłem plan sklepów, aby zobaczyć co może nas zainteresować, choć najpierw potrzebowałem konkretów.
- Masz kwotę, którą chcesz przeznaczyć na prezent? - zapytałem, zerkając na omegę. Jeśli kwota nie będzie wysoka, to część sklepów można sobie darować. Na pewno coś się znajdzie, ale nadal tego nie widziałem... Nie znam tej dziewczyny i choć lubię się przebierać, to nadal nie utożsamiam się z jego przyjaciółką.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {15/09/23, 08:37 am}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         - Jak mogą nie interesować alfę randki - uniósł zaskoczony lekko brew. W końcu alfy słynęły z ociekania testosteronem. Kochały flirtować, kochały omegi w rui, a tu proszę, coś nowego. Słyszał plotki, ale myślał, że może są to jakieś drobne kłamstewka a niżeli prawda zasłyszana teraz z samych ust Kierana.
         - Jesteś beznadziejny. Ja nie wiem co w tobie widzą chłopacy - wzruszył ramionami na swoją bezsilność. W jego klasie było parę osób, któym wpadł w oko, ale sam blondyn nie rozumiał co takiego niesamowitego było w Reesie. No może poza tymi przebierankami, o których nikt nie wiedział poza nim samym. Cóż, to było w pewnym sensie dla niego ekscytujące. Wiedział coś, o czym nie wiedział nikt inny i mógł dzięki temu sporo ugrać.
         - To właśnie plus, że jej nie znasz - pokazałwskazujący palec, aby wzrócić na siebie uwagę alfy. - Dzięki temu łatwiej będzie ją zaskoczyć. Spodziewa się prezentu ode mnie, a poniekąd dostanie od ciebie, a ja jedynie będę sponsorem - mrugnął do jasnowłosego okiem, niezwykle zalotnie - Dzięki temu dostanie coś, czego nie będzie się po mnie spodziewać - był niezwykle dumny z tego planu, który uważał za wyśmienity. Co prawda i tak będzie miał ostateczne słowo odnośnie zakupu, ale miał zamiar wspomóc się słowem alfy, który znał się na tych sprawach.
         - Niech się zastanowię - mruknął, robiąć zamyśloną minę i zadzierajać brodę do góry, spojrzał w sufit galerii, gdy już tam weszli. - Lubi urocze ubrania, zwłąszcza ozdoby do włosów. Mocne kolory pomadek, książki kryminalne i seksowną bieliznę - zaczął wymieniać pierwsze lepsze rzeczy, które wpadły mu do głowy i nagle poczuł przebłysk stukając piąśtką o otwartą dłoń. - Już wiem! - jego cozy wręcz zabłyszczały dziecięcą radością, co nie mogło wróżyć niczego dobrego Kieranowi.
         - Bielizna to świetny pomysł! Nie będzie się tego spodziewała - prawie wykrzyknął ten cudowny plan. Jako dobrzy przyjaciele nie uzna tego za coś niestosownego. Poza tym najróżniejsze rzeczy już sobie kupowali, ale tego jeszcze nigdy nie dostała. - Myślę, że spokojnie wystarczy mi na komplet - mruknął, grzebiąc w portfelu, aby zobaczyć ile ma w nim pieniędzy. W takich momentach wolał posługiwać się gotówką, aby w razie czego nie było problemu ze zwrotem lub wymianą prezentu, bo gdyby zapłacił kartą, musiałby wtedy być razem z dziewczyną, a tak nie traciły na to swojego cennego czasu.
          - A więc, którędy do sklepu z bielizną - przysunął się bliżej Reesa, wręcz kładąc policzek na jego ramieniu, aby zerknąć na mapę galerii. - Może nawet znajdziesz coś dla siebie. Nie zdziwiłbym się, gdybyś i takie rzeczy nosił - mruknął półszeptem, patrząc prosto w jego oczy i chichocząc odsunął się od niego, zarzucając na tył czupryny splecione ze sobą ręce.
         - Prowadź - dodał, patrząc na niego wymownie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {17/09/23, 07:01 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Co było dziwnego w tym, że nie interesowały mnie randki? Nic. Randkowałem, ale nie z uczniami z tej samej szkoły. Nie mogłem im pokazać swojej drugiej twarzy, ukrytej pod makijażem. Pewnie gdyby nie moje hobby, to odpowiadałbym na liściki podrzucane do pokoju samorządu, jak i na zaproszenia twarzą w twarz. Louis tego mógł nie rozumieć, ale skoro wiedział, że mam sekret, to może w końcu zrozumie, dlaczego tego nie robię. Co jeśli zaufałbym komuś na tyle, że powiedziałbym o tym wszystkim, a ta osoba, wykorzystałaby tą wiedzę przeciwko mnie? Nie chciałem zawieść się na osobie, którą pokocham, dlatego też nie wdawałem się w związku z chłopakami ze szkoły.
- Ja też nie wiem, co we mnie widzą. Może to, że będąc alfą nie patrzę na nich z góry? I nie mówię tylko o omegach, ale i betach. Alfy lubią się wywyższać, a ja lubię traktować wszystkich tak samo - powiedziałem. Ci co mnie znali, dobrze wiedzieli, że nigdy nie spojrzę krzywo na omegę, ani nie potraktuję jej jak jakąś zabawkę. To nadal ludzie z uczuciami. Wiele razy mi mówiono, że ktoś w końcu wykorzysta tą moją dobroć,  ale nawet wtedy sobie z tym poradzę.
        Spojrzałem na chłopaka, słuchając go uważnie. W sumie miał rację. Skoro chce mojej pomocy, to może zwyczajnie nie znać się na tych wszystkich babskich sprawach, jak ubrania czy kosmetyki, choć Louis nie wyglądał na kogoś, kto machnie ręką na swój wygląd. Wystarczy zauważyć, że ma idealna cerę oraz włosy ułożone na swój sposób. Nie wygląda to na fryzurę, z którą wstaje rano z łóżka. Dałem mu czas na zastanowienie się. Nie miałem żadnych planów na później, jedynie lekcje, jak i ogarnięcie wydarzeń szkolnych, które musiałem sobie rozpisać, aby później znaleźć odpowiednią ilość czasu na planowanie tego i owego. Prawie jednak upuściłem mapkę galerii, słysząc ten „świetny” pomysł.
- To... super. Najważniejsze, że masz jakiś pomysł na prezent - powiedziałem, starając się nie zdradzić wyrazem twarzy. Sklep z bielizną... To był najgłupszy pomysł, jaki mogłem usłyszeć. Rozumiem, gdyby Louis był dziewczyną, przyjaciółki kupowały sobie takie prezenty, ale mieliśmy wejść tam my. Dwóch licealistów.
- Skąd ten durny pomysł, że interesuje mnie bielizna? I nie klej się tak do mnie, jesteś za blisko - powiedziałem, czując jak na poliki wychodzi lekki rumieniec. Jeszcze tego brakuje, by wiedział, że damską bieliznę też lubię. Dlatego liczyłem na to, że unikniemy takich miejsc, a w galerii były trzy sklepu z porządną bielizną.
        Ruszyłem do przodu, zerkając na mapkę, jakbym w ogóle nie wiedział gdzie sklep się znajduje. Zwykle po takie rzeczy chodziło przebrany, bo źle by wyglądało, jakby chłopak przyszedł przymierzać damską bieliznę. Teraz jednak musiałem być tutaj jako licealista i to w towarzystwie lisowatego omegi. Nie wiedziałem, czy ma jeszcze jakiś dokładny plan co do zdjęć, które mi zrobił... Nie potwierdził też, że je usunie, jak tylko znajdziemy prezent.
        Dotarliśmy do pierwszego sklepu i oczywiście poza nami, były tam dwie pracownice, jak i trzy klientki. Wszystkie spojrzały na nas, zaskoczone naszą obecnością.
- Znajdźmy coś, jak najszybciej. Dowiedz się rozmiarów swojej przyjaciółki - powiedziałem, patrząc na omegę, po czym podszedłem do ekspedientki, aby poprosić ją o pomoc. Oczywiście, mogłem zrobić to sam, ale... Lepiej będzie, jak nie pokażę Louisowi, że znam się na jakoś bielizny.
- Dzień dobry, szukamy coś dla dziewczyny na urodziny. Coś bardziej kobiecego - powiedziałem, a pracownica od razu zabrała mnie do nowej kolekcji, gdzie widniały najnowsze kroje, jak i kolorystyka. Były gładkie lub ze wzorami. Wyjaśniła również, że biustonosz podkreśla ładnie piersi – małe, jak i duże, więc to na plus, bo jednak nie wiedziałem jaki rozmiar nosi ta dziewczyna. Podziękowałem na tę chwilę kobiecie, po czym dokładniej przyjrzałem się kompletom bieliźnianym. Lekko prześwitujący materiał, w różnych kolorach, choć czarny na tle innych wyglądał najlepiej. Było kilka modeli, które wpadły mi w oko i choć miałem pewno kompletów bieliźnianych czy body, to jednak co jakiś czas wchodziły nowości. Chciałem móc większość przymierzyć, ale musiałem się powstrzymać przed dotykaniem ich czy oglądaniem. W tej chwili nie mogłem sprawdzić, jak leżą, a szkoda, bo to oznaczało, że  będę musiał przyjść tutaj drugi raz.
        Dotknąłem palcami materiału i choć miałem ochotę się uśmiechnąć, to zostawiłem swoją kamienną twarz i odszukałem Louisa wzrokiem.
- Wpadło ci coś w oko? - zapytałem, podchodząc do chłopaka. Mogłem zauważyć, że było kilka ładnych kompletów, ale tutaj znowu patrzyłem bardziej pod siebie. - Mają ładną serie z body - dodałem, po czym machnąłem ręką, aby poszedł za mną i wskazałem na jasnofioletowe body, ale było one również w innych kolorach. - Możemy też pójść do kolejnego i zobaczyć. Raczej nic nam nie ucieknie - powiedziałem, zerkając jeszcze w stronę jednego kompletu. - To też wygląda ładnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {19/09/23, 11:52 am}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         - Heeee, ciekawe - przeciągnął mruknięcie, jakby ciekawość tej odpowiedzi była straszliwie nużąca i mało wiarygodna. W końcu kto by dał wiarę w alfę nie patrzącego na innych z góry? To było głównym powodem odróżniania alf od całej reszty. Musieli ociekać męskością, władczą naturą oraz osaczania omeg, do których mieli okrutną słabość. Zwłaszcza podczas rui. Jednak Louis widział brak zainteresownaia ze strony Kierana, co niezwykle intrygowało niższego. Alfa, któy uwielbiał kobiece ubrania, być może nawet bieliznę, nie bawiącego się w randki. Cóż, miało to nawet swoje podwaliny słuszności. Kto by spojrzał z zainteresowaniem na przewodniczącego, gdyby wiedział o jego upodobaniach? Raczej trudno byłoby to ukryć przed drugą połówką. Nie wspominając o tym jak zareagowała by cała szkoła na te wieści. Dlatego właśnie Rees uległ pod pretekstem usunięcia tych kompromitujących zdjęć zrobionych przez Echo. Wszystko pomału łączyło się w kropki w głowie omegi, a co za tym szło? Kolejne pomysły jak sprawdzić problemy Kieranowi, aby tylko zobaczyć na własne oczy co się później stanie. Sama świadomość, iż znał sekret alfy nieziemsko go podniecała i pchała do dalszego działania.
         - Co tak patrzysz? Mam coś na twarzy? - spytał, zauważając jak Rees nazbyt długo przygląda się mu z uwagą, jednocześnie będąc myślami gdzie indziej, co niezwykle się nie spodobało omedze. Ten oceniający wzrok, mina, której nie potrafił odczytać, a Louis uwielbiał wiedzieć co myślą inni. To jednak Kieran nie był typowym nastolatkiem, którego mógł łątwo zaszufladkować.
         - Nie bądź takim sztywniakiem - burknął pod nosem, odklejając się po chwili od alfy, ale uśmieszek nie schodził m uz twarzy, gdy tylko dostrzegł jakby delikatny rumieniec na polikach chłopaka. - O-chocho, czyżby ktoś się zawstydził? A może to makijaż? Chociaż nie przypominam sobie takiego koloru twojej skóry - zmrużył lisio powieki, nie mogąc sobie darować małęgo dręczenia przewodniczącego. Czuł się cały czas na zwycięskiej pozycji, dlatego pozwalał sobie na tak wiele przy alfie, ignorując całkowicie od czasu do czasu pojawiające się w ich stornę ciekawskie spojrzenia przechodniów. Cóż, Echo uważał, że bielizna będzie świetnym pomysłem na prezent. Nieoczekiwanym, zaskakującym, a znając dobry gust Kierana, wiedział, iż spodoba się ona Laurze.
         - Skąd ten pomysł? Hm... - zaczął rozmyślać z palcem przy ustach, z natury chcąc być nieco bardziej uroczy - Chyba nie każesz mi tego mówić na głos - z błyskiem w oczach spojrzał na blondyna, uwydatniając przez lekki uśmiech swojego białego kła. Echo nic nie robiło powiedzenie na głos o upodobaniu alfy, ale tutaj, wśród tłumu mógł być jakiś jego znajomy.
         Louis roześmiał się widząc jak Rees ruszył przodem, aby jak najszybciej znaleźć się w pierwszym sklepie z bielizną i sam przyspieszył kroku, aby po chwili dogonić starszego o rok alfę. Zatrzymali się przed sklepem, niepewnie do niego wchodząc, a ciekawskie spojrzenia od razu zlustrowały ich sylwetki. Omega niczym się nie przejął, traktując cały ten wypad jak dobrą zabawę i atrakcję, więc od razu pomachał z niewinnym uśmieszkiem do kobiet, zerkając na, jakby skrępowanego alfę.
         - To nie będzie takie trudne - uśmiechnął się pod nosem, chowając dłonie do kieszeni spodni i ruszył za chłopakiem, wbijając wzrok w jego plecy. Całkowicie postanowił pozostawić sprawę wyboru prezentu jemu, obserwując jak krząta się po sklepie i prosi o pomoc ekspedientki. Echo doskonale znał rozmiar przyjaciółki. W końcu nie jeden raz robili sobie pidżamową imprezkę w domu, albo odprowadzał ją pijaną jak bela do samego łóżka, pomagając rozebrać.
         Niespiesznie zaczął oglądać wzrokiem bieliznę założoną na manekiny, gdy Rees pognał za sprzedawczynią. Dopiero, gdy wrócił, poszedł za nim, oglądając wybór chłopaka i uśmiechnął się pod nosem, całkiem zadowolony wyników jego wysiłków.
         - Czerwone byłoby ładne - wskazał palcem na body - ale nie chcę od razu kusić się na pierwsyz wybór. Sprawdźmy jeszcze ze dwa sklepy. Najwyżej wrócimy po niego - podszedł bliżej, biorąc body na wieszaku w rękę i przyłożył go do torsu Kierana. - Hm... czerwony to nie twój kolor - szepnął, odwieszając z powrotem bieliznę i ruszył w stornę wyjścia, dziękując za pomoc kobiecie.
         - Ach, zakupy są takie męczące. Co powiesz potem na małą przerwę? Kawę, albo coś słodkiego? Ja stawiam - zaproponował, dostrzegając na środku korytarza kawiarnię z łądnie prezentującymi się słodkościami za szkłem wystawowym.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {22/09/23, 08:18 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Nie wziąłem pod uwagę tego, że Louis mógł wykorzystać na swój sposób to, że krzątałem się między damską bielizną. Mógł zrobić zdjęcia z ukrycia, ale na szczęście nie wyglądało na to, że wpadł na taki pomysł. Czułem ulgę, to na pewno, ale i tak musiałem pozbyć się zdjęć, które miał aktualnie w telefonie. Niestety widziałem, że nie rozstawał się z telefonem, a więc to oznaczało, że musiałem czekać na odpowiedni moment, a to mogło trwać wieczność.
- Dobry pomysł, bo może coś inn... - urwałem, patrząc na niego z uniesioną brwią, kiedy przyłożył body do mojego ciała. Poczułem, jak policzki mocniej zaczynają piec, a wzrok jednej kobiety pada na nas. - Oszalałeś? Weź się zachowuj - powiedziałem, starając się zachować spokój, ale Louis przeginał... Po co chciał sprawdzać to body na mnie? Próbuje mnie zawstydzić, dobrze się przy tym bawiąc?
        Wyszliśmy ze sklepu i miałem już skierować się do kolejnego sklepu, aby pójść na dalsze poszukiwania bielizny, ale omega zatrzymał mnie swoimi słowami.
- To dopiero pierwszy sklep, przed nami dwa kolejne - powiedziałem, patrząc na niego nieco zaskoczony, że już tak się zmęczył. Okej, jesteśmy może po szkole, ale bez przesady. - Możemy pójść na kawę i coś słodkiego, ale nie chcę nic od ciebie - dodałem, wbijając wzrok w kawiarnię, która stała blisko nas. Za nią znajdował się kolejny sklep z bielizną, więc stanąłem naprzeciwko Louisa, aby zwrócił na mnie uwagę. - Wejdziemy jeszcze tutaj i zrobimy sobie przerwę - powiedziałem, po czym poszedłem przodem, aby wiedział gdzie ma iść. Może i byłem nieco negatywnie teraz nastawiony, ale denerwował mnie fakt, że miał czym mnie szantażować. Przechodząc obok kawiarni poczułem ładny aromat świeżo zaparzonej kawy i słodkości. Mogę skusić się na to byśmy na trochę usiedli, ale miałem nadzieję, że nie zabierze mi czasu aż do późnego wieczoru, bo jednak miałem swoje obowiązki w domu, jak i jeszcze czekało na mnie odrobienie lekcji i nie tylko. Jednakże, to może być dobry moment, aby dostać się do jego telefonu... Może los będzie chętny do współpracy i uda mi się usunąć zdjęcia? Huh, Louis nie wyglądał na głupiego, ale każdy potrafi się czasem zapomnieć.
- Tylko tym razem niczego do mnie nie przykładaj, n-naprawdę nie lubię takich rzeczy - powiedziałem ostrzegawczo do chłopaka. Trochę miałem ochotę strzelić sobie w twarz, że głos mi zadrżał, ale na pewno tego nie zauważy.
- Mogę w czymś wam pomóc? - wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem kobiecy głos. Poza nami nikogo tutaj nie było, ale za to uśmiech kobiety był szeroki i miły. Spojrzałem na nią, odpowiadając uśmiechem.
- Szukamy jakiegoś kompletu albo body dla dziewczyny, tylko chcemy czegoś bardziej kobiecego - powiedziałem, a kobieta skinęła głową i poprowadziła nas, pokazując nam różne komplety. Koronkowe, gładkie, z push upem, jak i bez.
         Były różne kolory, jak i rozmiary, choć mnie nic specjalnego nie wpadło w oko, to jednak nie chciałem dać na stratę ten sklep.
-  Co powiesz na to? - odwróciłem się do chłopaka, aby pokazać mu ładny komplet w czerni. Był kolor zielony, jak i ciemno niebieski. Do biustonosza były stringi z cienkimi paskami po bokach. Jedyny komplet, jak wpadł mi tutaj w oko. - Cena też jest przyzwoita, ale to twój prezent, więc tobie też mimo wszystko musi się podobać - uśmiechnąłem się do niego lekko, podchodząc do niego bliżej z tym kompletem, aby mu się przyjrzał. Chłopak był w końcu niższy ode mnie, więc mógł nie widzieć tego tak dobrze, jak ja.
        Czułem się pewnie trzymając komplet przy sobie i nie miałem problemu by palcami jeździć po materiale. Nie uważałem też tego za nic dziwnego, tym bardziej że miałem taki nawyk, kiedy przychodziłem do takich miejsc w przebraniu.
- Do tego kompletu możemy również dopasować inne majtki, mniej wycięte, ale więcej sprzedajmy w tym zestawie - usłyszałem od kobiety, która na moment zostawiła nas samych, ale widać było, że chętnie nam sprzeda ten komplet. Ostateczna decyzja i tak nie należało do mnie. Osobiście uważam, że jak na razie czerwony komplet wyglądał najlepiej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {24/09/23, 09:49 am}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         - Dobrze mamusiu - mruknął pod nosem, idąc zaraz za rozkazującym Kieranem, któemu chyba to wszystko weszło w krew przez swoje stanowisko w szkole i sam fakt kupowania ciuchów. Echo wyczuł to naturalnie, bo sam chodził czasem po sklepach. Choć nie tak często, to jednak lubił co jakiś czas przewertować internet, a potem zaglądnąć, czy faktycznie dana rzecz będzie na nim dobrze leżeć. Wtedy decydował się, czy kupić czy nie, ale u alfy widać było doświadczenie w poruszaniu się po galeriach. To w jaki sposób omijał innych ludzi, jak odszukiwał pracownice i zwracałna siebie ich uwagę. Zwykły szarak, któy wchodziłraz na rok do sklepu nie mógły tego ogarnąć. Wszedłby, popatrzyłby i uciekł w momencie zaczepienia przez pracownicę.
          - Rozumiem. Będę grzeczny - dodał, lekko zastanawiając nad słowami starszego, bo zdawało się Louisowi, iż temu zadrżał głos. Jednak nie był tego pewien i nie miał również ochoty dochodzić do prawdy oraz jej szczegółów, więc zlał to ciepłym moczem, wchodząc do kolejnego sklepu, gdzie już na samym wejściu zaatakowała ich sprzedawczyni.
          - Niebieski jest całkiem fajny. Pasowałby do jej włosów - zauważył, przyglądając się uważniej bieliźnie i dostawał pomału dylematu. Tak, jak bardzo spodobał mu się czerwony komplet i chętnie zobaczyły kogoś w nim w łóżku, to teraz miał dylemat. Cóż, tak się kończyło chodzenie do więcej niż jednego sklepu. Louis wiedział, że tak to się skończy, ale liczył na swoją determinację w wyborze. Najwyżej przyjaciółka wzróci prezent i dostanie kasę z powrotem, albo wybierze sobie coś innego. Mimo to, blondyn zaczął główkować bardzo intensywnie, niemalże drapiąc po głowie i marszcząc zabawnie swój nos.
           - Muszę to przemyśleć - mruknął nadal niezdecydowany, wyobrażając sobie Laurę w obu kompletach. Możliwe, że nie było to zbyt przyzwoite, ale co miał pcoząć? Nie interesowały go kobiety, a przyjaciółka doskonale o tym wiedziała. Być może dlatego brała Echo nieco pod innym kątem, gdy chodziło o prezenty i wspólnie spędzany czas. Zwyczajnie czuła się bezpiecznie i wiedziałą, iż nie dobierze się do niej, gdy będzie stała w samej bieliźnie.
           - No dobrze, rozejrzyjmy się jeszcze trochę i idziemy do kawiarni - klasnął w dłonie, odwracając się na pięcie do Kierana i sam wysilił się na poszukanie czegoś na wieszakach. W tym czasie dostrzegł kilka interesujących strojów, jak koronkowe majteczki z uroczymi wiązaniami po bokach, albo seksownym wycięciem na tyłku, nad którym rozciągał się ozdobny paseczek. Było doprawdy sporo wyboru, ale za każdym razem coś było nie tak. Coś gryzło się w nich i ostatecznie Louis odpuszczał.
           Wychodząc z sklepu zaszli od razu do kawiarni, usiedli do stolika i grzecznie poczekali, aż kelnerka, która aż świeciła od bycia omegą przez swoje delikatne rysy i piękny uśmiech, podejdzie z dwoma menu, oferując dzisiejsze ciasta leżąca na wystawie.
           - Jak myślisz, w kolejnym sklepie będą mieli coś ciekawego? - omega spytał alfę, grzebiąc coś w komórce. Złożyli zwinnie swoje zamówienia, a gdy tylko dziewczyna odeszła, jasnowłosy zrozumiał, że jednak skusi się jeszcze na ciasto, a dokłądniej sernik.
           - Ach, zaraz wracam - oznajmił, odkładając komórkę na stolik i wstał kierując do kasy, aby wskazać palcem przez witrynę, o jaki sernik dokładnie mu chodzi.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {27/09/23, 08:24 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        To już było coś. „Całkiem fajny”, „pasowałby do jej włosów” - to były konkrety, które chciałem od niego usłyszeć. Co prawda, widać było, że nie był zdecydowany na ten czy poprzednie, ale miał czas by pomyśleć. Liczyłem jednak na to, że nie zajmie mu to wieczność, bo choć zgodziłem się z nim spędzić czas na szukaniu prezentu, to jednak wolałbym wrócić też do domu o normalnej godzinie.
- Nikt cię nie pogania, w końcu to twój wybór - powiedziałem, patrząc uważnie na omegę, który przyglądał się bieliźnie. Nie wiem co działo się w jego głowie, ale to nie moja sprawa. - Masz ostateczne zdanie w wyborze, a jak coś, to zawsze można wręczyć jej kartę podarunkową i sama sobie wybierze - dodałem. Była to również opcja, jeśli uzna, że nie wie co kupić. Osobiście nastawiałbym się na czerwony komplet, ale to prezent od Louisa, musi sam ostatecznie powiedzieć w czym bardziej widzi swoją przyjaciółkę.
        Skinąłem głową na słowa chłopaka, po czym sam jeszcze rozejrzałem się za bielizną. Nie patrzyłem jednak pod kątem prezentu, a raczej coś dla siebie. Kupowanie bielizny zawsze było ciężkie, bo jednak na mężczyznę ciężko było znaleźć odpowiedni krój, a nie lubiłem bawić się w noszenie sztucznego biustu. Nie raz szyłem sobie sam biustonosze i majtki, ale też kupowałem na zmówienie. W sumie nie rozumiałem czemu jeszcze nikt nie wymyślił takiego sklepu dla mężczyzn, wiem, że nie jestem jedyny na tym świecie co lubi ubierać damskie ciuchy, ale znowu nie było nas tylu by miało to jakiś sens. Zwróciłem uwagę na Louisa, który ostatecznie na nic się nie zdecydował, więc podziękowałem kobiecie i wyszliśmy ze sklepu, kierując się do upragnionej kawiarni omegi. Krótka przerwa nam nie zaszkodzi, choć najchętniej znalazłbym się już w domu i znalazł się pod ciepłym strumieniem wody, aby wymyślić, jak skasować zdjęcia z telefonu chłopaka.
- Na pewno coś się znajdzie, choć jak na razie według mnie czerwony komplet najlepiej się prezentuje - powiedziałem, zerkając jeszcze na menu, po czym zamówiłem sobie orzechowe latte z bitą śmietaną i karmelową polewą oraz tartę z malinami z waniliowym sosem. Kątem oka spojrzałem na Louisa, kiedy kelnerka odeszła, a ten zaczął sprawdzać coś w telefonie. Przełknąłem gulę w gardle, zastanawiając się, czy na pewno nikomu nie pokazał tych zdjęć. Nie ufałem mu, ale to chyba oczywiste.
        Spojrzałem jednak zaskoczony na omegę, kiedy wstał od stolika, zostawiając swój telefon. Odblokowany. W zasięgu mojej ręki. Bez chwili wahania złapałem za telefon i nie patrząc na nic innego odnalazłem galerię ze zdjęciami. Nie interesowało mnie co miał w telefonie, bo chciałem znaleźć tylko zdjęcia, które miał na mnie. Oczywiście co chwilę podnosiłem wzrok znad telefonu, aby patrzeć czy Louis się zbliża. Uśmiechnąłem się odnajdując swoje zdjęcia, po czym zaznaczyłem te, które potrzebowałem i wrzuciłem do kosza, aby ostatecznie z niego również wywalić. Mój uśmiech się poszerzył, jednakże nie na długo, bo omega stał przy stoliku.
        Odłożyłem jego telefon na stolik, patrząc na niego nieco spanikowany, ale po chwili odchrząknąłem.
- Już nic na mnie nie masz. Skasowałem zdjęcia - powiedziałem, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej i posłałem mu niewinny uśmiech. - Nie powiedziałem, że zagram czysto i chyba nie sądziłeś, że dam ci się szantażować - dodałem. Owszem, nie zachowałem  się najlepiej, ale nie mogłem stracić takiej okazji.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {03/10/23, 08:12 pm}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         Podszedł do lady, a jego zielonkawe oczy zabłysnęły na widok ślicznie rpezentujących się torcików sernikowych. Jedne były większe, inne mniejsza, a każdy z nich fikuśnie ozdobiony i z interesującą nazwą. Jednak tylko jeden upatrzył sobie omega, który ponad wszystko kocha słone rzeczy niżeli słodkie, dlatego gdy tylko kolejka przesunęła się aż do jego momentu, od razu wskazał palcem na sernik z słonym karmelem o smaku paluszków. Kobieta uśmiechnęła się i ukroiła tak duży kawałek o jaki poprosił i policzyła za niego. Omega zadowolony, trzymając w obu dłoniach talerzyk jak jakieś drogie bóstwo, kruche życie, jakie miał zamair skonsumować, zaczął wracać do stolika, dostrzegając z ulatniajacego się tłumu Kierana z obcą komórką w ręku, a dokładniej samego Louisa.
         Uśmiechnął się zadziornie pod nosem, wzdychając pod nosem zaciekawiony, co go tak interesowało, żeby zaglądać komuś w sferę prywatną. W końcu chłopak miał tam tuzin aplikacji, nawet te do swojego banku. Gdyby nie hasła, pewnie alfa z ławością zaglądnąłby na jego stan, a może nawet przelałparę groszy na ciuszki. Cóż, czy faktycznie byłby gotów zrobić coś takiego? Echo doskonale wiedział, że nie. Co innego było oczkiem w głowie starszego. Zdjęcia, a te widniały jako pierwsze w folderze, bo od tamtego momentu nie robił nic nowego.
         - Ładnie to tak grzebać komuś w komórce? - spytał z lisim uśmieszkiem, gdy zjawił się już przy stoliku. Odłożył talerzyk z sernikiem zaraz obok położonej z powrotem komórki. Widział tę cudowną, rozkoszną panikę. To uczucie, gdy kogoś się przyłapie na czymś niewłaściwym. Żałował, że nie miał teraz możliwości uwiecznić tej zacnej miny i zrobić potem mema na forum szkolnym. Ale byłby to hit!
        - Och nie, naprawdę skasowałeś? - udał przygnębionego, jakby to naprawdę nim poruszyło, a potem usiadł na swoje miejsce, łapiąc za widelczyk. Odkroił kawałek sernika, nie tracąc uśmieszku z twarzy.
        - Naprawdę sądzisz, że byłbym taki głupi i zostawił tobie pod nosem komórkę? - spytał retorycznie, podpierając rękę o brodę, patrząc intensywnie na alfę. - zrobiłęm to specjalnie. Przykro mi - chwycił za komórkę i zaczął ją obracać w dłoni. - Wszystkie są zapisane w chmurze. - cmoknął, chowając ją do kieszeni.
        - Ale nie powiem. Było to warte zobaczenia twojej miny - zachichotał, kosztując kolejny raz kawałek ciasta. Nie żałował tej małej intrygi. Wiedział dzięki temu, że alfa będzie gotów zrobić wszystko, aby tylko pozbyć się zdjęć.
        - W sumię miałem zamair tobie odpuścić, ale po tym co zrobiłeś, zmieniłem zdanie. Nadal będziesz mi coś winien - cmoknął, powoli kończąc deser. - Obiecuję, że nie będziesz się nudził - w jego głosie rozbrzmiała neidorzeczna obietnica, a w oczach pojawiło się coś niepokojącego. Intryga? problemy? Z pewnością wszystko jednocześnie.
        - Powiedz mi, skąd u ciebei takie upodobanie? Nie jest to normalne patrząc na to, że jesteś alfą - zmienił nagle temat, aby lepiej kończyło im się posiadókę przy stoliku. W końcu w planie mieli jeszcze jeden sklep i ostateczny zakup prezentu. Nie chciał niszczyć tej atmosfery kłótnią przy ludziach.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {08/10/23, 06:52 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Na szczęście Louis nie mógł znaleźć dowodów, że grzebałem w jego telefonie, więc jak komuś rozpowie, że ukradłem jego telefon, to wcale nikt nie musi mu uwierzyć bez dowodów, skoro jego własność leżała nadal na stoliku. Jednakże, to w jaki sposób mówił, ton jego głosu... Coś mi tutaj nie grało i to aż za bardzo. Przyglądałem mu się uważnie, jak odkrawa kawałek sernika oraz jaki uśmiech znajduje się na jego twarzy. Ten uśmiech. Kurwa. Zacisnąłem usta w wąską linię na słowa chłopaka, czując jak zimny i nieprzyjemny dreszcz przechodzi po moim plecach. Zacisnąłem dłonie w pięść, starając się zachować spokój, jednakże było to trudne, ale wykonalne skoro jeszcze nie rzuciłem się na omegę, który zwyczajnie sobie ze mną pogrywał.
        Spojrzałem ostatni raz na jego telefon i spuściłem głowę, czując, że nie wygram tego. Skoro miał zapisane w chmurze to było to trudniejsze do usunięcia. Westchnąłem załamany, biorąc w dłonie szklankę z kawą, aby zacisnąć na niej swoje palce.
- Musisz się niesamowicie dobrze bawić moim kosztem - powiedziałem i choć brzmiałem normalnie, to cały w środku się gotowałem. Miałem ochotę rzucić to wszystko, olać go całkowici i wtedy się martwić co robić, jak te zdjęcia wypłyną. - Nie jestem ci nic winien. Zrobiłeś te zdjęcia bez mojej zgody... Trzeba być draniem by robić coś  takiego - powiedziałem, skupiając swoje spojrzenie na chłopaku. Nie rozumiałem o co mu chodzi, czego ode mnie tak naprawdę oczekiwał? I naprawdę sądził, że uwierzę w to, że chciał mi po tym odpuścić? Tacy, jak on nie odpuszczają i to jest oczywiste. Jednakże, jaki miał cel zachowywania się w taki sposób? Nie byłem w stanie myśleć, jak on, bo osobiście nigdy nie zachowałbym się tak po świńsku. Robić komuś zdjęcia z ukrycia i później nimi szantażować? To nie było w moim guście i nigdy nie będzie.
- Nie myśl sobie, że spełnię każą twoją zachciankę. Zawsze mogę zgłosić sprawę na policję, ale wolałbym oszczędzić ci problemów skoro jesteś jeszcze w liceum - powiedziałem. Co prawda, wolałbym tego nie zgłaszać ze względu na to, że będą również krzywo na mnie patrzeć. Ubrany w damskie ubrania i do tego w szatni szkolnej gdzie każdy mógł wejść. To wyglądało tak, jakbym sam się prosił o przyłapanie.
        Wzdrygnąłem się na słowa mężczyzny, czując lekką urazę do niego, nazywając moje hobby „nienormalnym”. Zmrużyłem powieki, po czym wziąłem kęs deseru, które sobie zamówiłem i popiłem wszystko kawą.
- Patrzy na wszystko stereotypowo? Właśnie przez takich ludzi, jak ty czy większość społeczeństwa, muszę się ukrywać z czymś takim. Nie rozumiem na co nam te wszystkie zasady, co alfą wypada a czego nie i to samo dotyczy się omeg - mruknąłem niezadowolony. Naprawdę chciałem by ludzie patrzyli na wszystko inaczej. - To, że jestem alfa nie oznacza, że nie mogę mieć takiego hobby - powiedziałem, patrząc na omegę, który sam w końcu zaczął temat. Nie miałem powodu by mu się spowiadać, ale może przestanie uważać, że to nie jest normalne. Jakby, trochę mnie te słowa zabolały, bo przez lata mierzyłem się z krytyką od rodziców i sam tego nie akceptowałem.
- Jak jeszcze byłem dzieckiem, zaczęły mnie interesować dziewczęce sukienki czy niesamowicie piękne fryzury. Wszyscy myśleli, że to chwilowe, zwykła ciekawość i mi przejdzie, ale nie przeszło. W trakcie dorastania zagłębiałem się coraz bardziej w modę czy temat makijaży, a nawet fryzjerstwa. Nikt nie uważał, że to jest normalne, więc tak naprawdę byłem z tym sam - urwałem, biorąc kolejny łyk kawy, aby nieco nawilżyć swoje gardło. - Rodzice mnie nie akceptowali, jedynie dziadkowie dawali mi jakieś wsparcie, ale nie zamierzam opowiadać ci, jak wyglądało moje życie w rodzinnym domu. Po prostu raz ubrałem sukienkę i na tym się nie skończyło. Jest to hobby, coś co kocham i nie jest to coś nienormalnego, gdybym był omegą, to pewnie ludzie nie byliby zaskoczeni tym faktem. To wszystko przez to, że ktoś wymyślił te durne zasady -  powiedziałem, podnosząc wzrok na omegę.
        Czułem pewną ulgę, że mu to powiedziałem, ale jednocześnie bałem się, że może teraz to wszystko wykorzystać na swój sposób. Już pokazał, że potrafi być podły. Najlepiej byłoby trzymać język za zębami, ale jednocześnie część mnie ucieszyła się, że chciał wiedzieć o tym nieco więcej. To tak, jakbym miał jakieś rozdwojenie jaźni.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {16/10/23, 05:50 pm}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         Czy dorbze się bawił kosztem Kierana? Owszem! Kto by się nie bawił? Echo nie mógł nacieszyć się tą pełną ekspresji twarzą alfy. Zrządzenie losu popchało blondyna do szatni akurat w tym momencie, aby poznać najgłębszy sekret przewodniczącego. Jednak w tym wszystkim było coś o wiele więcej. Rees pokazywał, że był inny od całej reszty. Nie pasował do wykreowanego standardu. Tak samo jak omega i to właśnie ciągnęło młodszego do swej ofiary. Ciekawość, zaspokojenie jej osobą starszego. Normalnie miałby to w dupie. Zrobiłkilka fotek  z ukrycia i rozesłał. Z boku oglądał jak akcja się rozwija, ale tutaj. Zwyczajnie chciał mieć go w garści, dla siebie i nikogo innego.
         - Uznam to za komplement - cmoknął zadowolony, choć było widać coś jeszcze w oczach omegi. Bardziej mrocznego, smętnego, a zarazem nieodgadnionego. Mimo, iż był zewnętrznie tutaj, przy stoliku, to przez ułąmek sekundy uciekł głęboko myślami do sekretnego pokoju, przemyśleć słowa, a raczej groźbę Kierana.
         - Śmiało, możesz zgłosić. Z pewnością cię wyśmieją jak opowiesz o swoim upodobaniu. I co powiesz, hm? Że omega wyciągnął cię na randkę? Policja ma o wiele więcej ważniejszych zgłoszeń - parsknął pod nosem, jeżdżąc widelczykiem po talerzyku.
         - Zawsze możemy sprawdzić twoje granice. Chętnie się przekonam ile jesteś gotów zrobić - zmrużył lisio oczy, chłonąc każdą minę, walkę alfy z jego słowami, ale nie spodziewał się tego, co zaraz zaczął mówić Rees.
         Nie potrafiłukryć zaskoczenia na swej twarzy. Nawilżone, udekorowane przezroczystym błyszczykiem usta delikatnie rozchyliły się, a oczy poszerzyły, gdy alfa zaczął mówić o poprawności, o tym zapieczonym na amen schemacie, niczym stara śruba w samochodzie. Nie do wyciągnięcia, nie do odkręcenia. Tak wyglądała właśnie wizja alfy i omegi. Słuchał z uwagą słów przewodniczącego. Wyglądał zabawnie, jak wpatrzony w obrazek. Nie spodziewał się wyrzucenia tyle tekstu z ust Kierana.
         Otrząsnął się, gdy zauważył zbyt natarczywe i oczekujące reakcji spojrzenie alfy i odchrząknął, chowając twarz za filiżanką kawy. Uciekł kątem oka w inne miejsce, ale nadal czułten palący wzrok. Irytujące - cały Kieran był irytujący. Omega przez chwilę walczył, aby uspokoić szybsze bicie serca i nierówny oddech, zbierając jednocześnie myśli do kupy. Co miał powiedzieć? Nie przywykł do takich wyznań.
         Przymknął powieki i głęboko westchnął, odkładając przy tym puste naczynie.
        - Tak nas niestety stworzyła natura. Nic na to nie poradzisz - przenikliwie spojrzał na Reesa i pochylił się w jego stronę z uwodzicielskim wzrokiem. - Nie uciekniesz od bycia alfą. Nie uciekniesz od tracenia rozsądku, gdy tylko poczujesz omegę w rui. Alfy ciekną męskością, ich zapach jest obezwładniający, gdy przychodzi Ten czas dla omeg. Oboje nic nie poradzimy na to kim jesteśmy. Irytujące - znudzony oparł się o krzesło, odchylając głowę tak, aby spojrzeć na sufit, tym samym uwydatniając swoją szczupłą szyję oraz jabłko adama. Nadal, kątem oka zerkał na Kierana, walcząc ze swoimi myślami, aby odpowiednio wrzucić go do worka, jednak... żadnego nie mógł znaleźć. Musiałby stworzyć nowy i odpowiednio podpisać, wybryk natury. Inny, dziwak, ale wtedy nie byłby sam. Echo również zostałby tam wrzucony za swój obrzydlowy charakter, który nie pasuje do łagodnych i uległych omeg. To właśnie dlatego Rees go przyciągał. Swoją innością. Był jak Louis.
         - Kończ i idziemy. Nudzą mnie powoli te zakupy - kłamie, prostując się na krześle, kiedy to ktoś do nich podszedł.
         - Kieran? Co tu robisz? Jesteś z... Louisem? - zaintrygowany spojrzał w stornę stojącej przy ich stoliku osobie. Ha! Robi się, ciekawie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {22/10/23, 09:35 am}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Słowa, które padły z moich ust musiały być zaskoczeniem dla omegi, który właśnie na takiego wyglądał. Może uznawał mnie za dziwka, może zaczął podziwiać, że chcę tak bardzo odstawać od norm, które są narzucone z góry. Nie obchodziło mnie to, po prostu chciałem by coś powiedział, bo powiedziałem mu o swoim zainteresowaniu, skąd się to wzięło i jak czułem się zanim udałem się do liceum. Nadal nie było mi łatwo, rodzice ograniczali ze mną kontakt do minimum, więc byłem tak naprawdę sam. Owszem, posiadałem przyjaciół, których traktowałem jak rodzinę, ale to nie to samo.  Nie byli nią, nikt tak naprawdę nie był w stanie zastąpić moich rodziców, którzy w ogóle nie okazywali mi miłości. Nieszczęśliwe dziecko. Tak, to można było nazwać, choć... Ile było w tym prawdy? Brakowało mi relacji z nimi, ale nie chciałem rzucić swojego zainteresowania tylko dlatego, że im się to nie podobało.
- Oboje? - uniosłem brew, zastanawiając się nad sensem tych słów. Louis miał rację, nie oszukamy natury, ale jednocześnie nie byłem, jak pies, który rzuca się na kości, jak tyle je wyczuje.
        Zamknąłem na chwilę oczy, muszą nieco przetworzyć słowa omegi. Prawda jest taka, że sam Louis nie był zwykłym omegą. Odstawał od innych, pokazywał, że ma pazury i wcale nie jest delikatnym chłopcem, który podda się bez walki o swoje. Na dodatek miał paskudny charakter, choć teraz widziałem to nieco inaczej. Omegi w tym społeczeństwie były traktowane inaczej. W naszej szkole od początku uczono szacunku, niezależnie od tego czy ktoś jest alfą, omegą czy betą albo od funkcji w społeczeństwie. Jednakże poza szkołą omegi wcale nie miały łatwo. Nie byłem w jego skórze, nie wiedziałem co do końca się dzieje, ale niejednokrotnie się czytało artykuły o tym, jak są oni traktowani.
- Owszem, my nic nie poradzimy, ale zawsze pozostaje medycyna. Wszystko idzie do przodu, może... Może kiedyś zmiana drugiej płci będzie czymś dostępnym, kto wie - powiedziałem. To nie tak, że chciałem być omegą, nikt nie chce czuć tego, co one. Bycie alfą też nie jest złe, ale wkurzały mnie te wszystkie zasady, chciałem być sobą, czuć się dobrze ze swoim hobby, ale nie było to możliwe tylko i wyłącznie dlatego, że miałem łatkę alfy. - Został nam jeden sklep, nie przesadzaj - westchnąłem, patrząc na chłopaka, który skupiał swoje spojrzenie gdzie indziej niż na mnie czy puste naczynia, które leżały na stoliku. Po chwili jednak dotarł do mnie znajomy głos i zrozumiałem na czym, a raczej na kim zawiesił wzrok. Przełknąłem kulę w gardle, wzdrygając się, jakbym został przyłapany na czymś złym.
- Frankie.... - wyszeptałem imię kolegi, ale również pomocnika w samorządzie, który nie tylko był od nas młodszy, ale również był omegą. Odwróciłem się do niego z delikatnym uśmiechem, kątem oka obserwując Louisa, aby nie zrobił czegoś głupiego. - Louis wie, że zajmuję się kostiumami w kółku teatralnym, więc poprosił mnie o parę rad w zakupach. Sam jestem zaskoczony, że to właśnie mnie o to poprosił - powiedziałem i uśmiech nawet na chwilę nie zniknął z mojej twarzy. Widziałem, jak omega obserwuje drugiego omegę, który siedział naprzeciwko mnie. Widziałem w tych oczach zazdrość, co mnie nieco zaskoczyło.
- Dziwne, raczej na ogół nie wygląda na to byście się lubili. Nie masz swoich przyjaciół? - powiedział z dość oschłym tonem głosu, co mnie zaskoczyło. Szybko jednak wrócił wzrokiem na mnie, uśmiechając się od ucha do ucha. - Mam kilka pomysł odnośnie plakatów w szkole, te aktualne są już nieco poniszczone, ale to możemy obgadać na najbliższym spotkaniu - powiedział, na co skinąłem głową.
- Jasne nie mam nic przeciwko, tylko proszę cię o jedno, zwracaj się do starszych innym tonem - oznajmiłem, co zaskoczyło młodszego omegę. Widziałem, jak zaciska usta, a jego poliki nabierają czerwonego koloru. Nie wiedziałem jednak, czy to ze złości czy może zawstydzenia, że źle przede mną wypadł.
D-dobrze... Przepraszam - powiedział, przeprosiny kierując do Louisa, po czym pożegnał się i dość szybko zniknął mi z pola widzenia.
        Westchnąłem nieco zmęczony tym wszystkim, nawet straciłem apetyt by dokończyć ciasto oraz kawę. Spojrzałem na Louisa, po czym podniosłem się z miejsca i kiwnąłem głową.
- Chodźmy, jak widać za dużo znajomych twarzy może się tutaj kręcić. Chcę to mieć już za sobą - powiedziałem, czekając, aż chłopak się ruszy. Dobrze, że był to Frankie, a nie Toby czy Andrew, bo oni by tak łatwo sobie nie odpuścili.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {22/10/23, 01:33 pm}

Unlucky Meeting 16948411

12 września

         Zmiana płci? Louis ledwo powstrzymał się przed śmiechem. Istniało już wiele leków, które pomagały przykładowo Betom, aby unormować ich hormony i być może spowodować, że ciało przystosuje się do któregoś z typów: Omegi lub Alfy. Jedni mówili, że działają, inni zaś, że to tylko podpucha. Cóż, jedyną medycynę jaką tolerował Echo, to tą upiększającą ciało.
        - Joł - machnął ręką na powitanie chłopaka. Jego również kojarzył, ale nigdy nie zamienił ani jednego zdania. Z zaintrygowaniem obserwował jak wszystko się potoczy, chłonąc z rozbawieniem strach lęgnący w oczach alfy. Kochał teatr, zwłaszcza ten toczący się przed nim. Dlatego też nie mógł zignorować spojrzenia chłoptasia przed sobą. Z lisim, jednoznacznym uśmieszkiem wpatrywał się w niego, leniwie wkłądając ostatni kawałek ciasta do ust, który zapił kawą. Tak, idealnie grał omegę, który ukrywał prawdę i posłusznie przytakiwał na słowa alfy. Nie, to wcale nie randka, tylko niewinny wypad na zakupy. Wszystko jak zachowywał się teraz Lousi przeczyło słowom Kierana.
       - Fiuuu, powiało chłodem - Echo musiał przyznać, że bezpośredniość omegi mu zaimponowała. Cmoknął, widząc większe rozgoryczenie omegi, który jednak skierował swoją uwagę z powrotem na alfe. Cóż za nagła zmiana humoru. Blondyn nie mógł wytrzymać. Toż to śmierdziało zazdrością na kilometr. Czy Rees był aż tak ślepy i głupi? Ach, no tak. Nigdy z nikim się nie spotykał ze szkoły. Był niczym zakazany owoc. Gdyby tylko znali prawdę... ciekawe, czy nadal patrzyliby na niego w ten sam sposób.
       - Przeprosiny przyjęte, młody - odpowiedział dumnie z zadartym nosem. Nie spodziewał się całkowicie tego po alfie, że zruzga przyjaciela po tym jak ten chłodno potraktował omegę. Cóż, Louis przywykł do tego, że wiele osób nie lubiło jego osoby, a teraz całkowicie było czuć autorytet alfy. Sam Echo czuł, że nie potrafiłby się sprzeciwić jego słowom. Moc, która biła z tych słów była namacalna.
        Zamrugał lekko zaskoczony powiekami, kiedy Kieran wstał na równe nogi, nie kończąc swojego zamówienia.
        - Nie wiem co w tym złego - wzruszył ramionami - Przecież to nie RANDKA - celowo zaakcentował bardziej ostatnie słowo, wzruszając ramionami, ale nie miał zamiaru dłużej droczyć się z alfą i grzecznie ruszył za nim do kolejnego sklepu. Ostatecznie zdecydował się na czerwony komplet z pierwszego sklepu. Choć nie był do końca przekonany, to ufał dobremu oku Kierana. I nawet, gdyby usilnie chciał wkręcić Echo, że nie spaceruje po takich miejscach, to on uważał inaczej. Jednak tę uwagę zachował już wyłącznie dla siebie.
        - Było całkiem miło, Kieran. Dzięki za pomoc. Może kiedyś to powtórzymy - mruknął w stronę chłopaka, puszczając mu oczko i żegnając się, ruszył w stronę swojego domu.


16 września

         - Tak, jasne. W poniedziałek po szkole. Kończę później. O, super. To pójdziemy sobie jeszcze na gofry - Louis zakończył rozmowę telefoniczną z przyjaciółką. Niestety kończyła szybciej poniedziałkowe zajęcia, ale miał już plan zabrania jej na coś słodkiego w ramach urodzin, a wtedy będzie mógł podarować jeszcze "drobny" prezent.
         - No dobra, to teraz... - zaplótł dłonie z tyłu na karku, a długie kolczyki zabrzęczały mu w uszach. Trzymając zawieszone na nadgarstku zakupy, zaczął rozglądać się za czymś ciekawym i ku jego uciesze postanowił wstąpić do pewnego miejsca. Tak o, na zakończenie dnia. W końcu to był cud, że w Rossmaxie znalazł potrzebne rzeczy.
        Wszedł do środka, odczekując swoją kolej i zamówił kawę z orzechami na wynos, kiedy to usłyszał czyiś głos. Dziwnie podobny, choć jednocześnie inny, a do jego nosa dotarł subtelny zapach. Potrząsnął głową, marszcząc brwi i rozglądnął po pomieszczeniu, nigdzie jednak nie widząc Kierana.
        - Dziwne... - szepnął sam do siebie, dostając kawę. Wyciągnął kartkę, aby zapłacić, po czym znów wzrócił uwagę na pewną parkę siedzącą przy stole, któzy dziwnie się zachowywali. Jakby... nie bawili się zbyt dobrze. Siorbnął ostrożnie gorącą kawę, odchodząc lekko na bok. Nie miał zamiaru się wtrącać, ale ciekaw był zbliżającej się akcji, która wisiała nad ich głowami.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {24/10/23, 08:09 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

12 września

        Przewróciłem oczami na zaakcentowane słowa przez Louisa i ponagliłem go swoim wzrokiem, bo nie miałem ochoty śmieszkować na ten temat. Nie była to randka, ale to nie oznaczało, że ktoś inny może tak nie pomyśleć. Plotki to ostatnia rzecz jaką chcę i może omedze to nie przeszkadzało, ale mi owszem. To nie tak, ze miałem całkowicie ponure życie randkowe, ale nie chciałem umawiać się z nikim ze szkoły, aby właśnie nie powstały takie problemy, jak ten szantaż zdjęciami, które Louis mi zrobił. Co prawda, tutaj nie było żadnego spotykania się, wcześniej nie mieliśmy jakiegoś kontaktu, nawet dobrze go nie znałem.
        Na szczęście nasze zakupy nie trwały długo. W ostatnim sklepie nie znaleźliśmy nic, co mogłoby się nadać, choć niektóre komplety były ładne, to na pewno nie należały do seksownych kategorii, które jego przyjaciółka lubiła. Bardziej pasowały one do mnie, w delikatnym i dziewczęcym stylu, jednakże musiałem wrócić po nie kiedy indziej, kiedy będę sam i na pewno nie ubrany w szkolny mundurek. Czerwony komplet, który wybrał ostatecznie Louis, sprawił, że nieco się uśmiechnąłem, bo uważałem, że jego przyjaciółce może się spodobać. Nadal dawanie komuś w prezencie bielizny były dla mnie dziwne, tym bardziej, że ta dwójka nie była parą, a przyjaciółmi.
- Mam nadzieję, że to się nie wydarzy - powiedziałem, kończąc to krótkim westchnięciem i patrzyłem, jak omega oddala się w stronę domu. Poczułem ulgę, ale nadal gościł we mnie niepokój spowodowany faktem, że to nie koniec tego wszystkiego. Wracając do domu, odpaliłem aplikację randkową, na której miałem od jakiegoś czasu konto. Jednakże, takie spotykanie się z nieznajomymi było ryzykowane, a na dodatek, jak do tej pory nikt nie okazał się wystarczający. Zaskoczyła mnie jednak informacja o wiadomości, o której mi nawet powiadomienie nie przyszło, więc od razu sprawdziłem kto to taki. Wszedłem na profil chłopaka, który był tylko starszy o dwa lata. Brunet dobrze zbudowany, do tego beta i miał coś, co mi się jeszcze bardziej spodobało, to fakt o ilości kolczykach widocznych na zdjęciach, ale nie tylko. Thomas, bo tak miał na imię, opisywał siebie jako dusze towarzystwa, lubiącego od czasu do czasu spędzać wieczory we dwójkę. Zdziwiło mnie to, że do mnie napisał, bo wydawało mi się, że ktoś taki, jak ja nie jest w jego typie. Odpisałem mu, nie czując żadnego zawahania.
        Szybko otrzymałem odpowiedź i nim się obejrzałem, zaczęliśmy ze sobą pisać - nie tylko cały dzień, ale i noc, co jak do tej pory mi się jeszcze nie zdarzyło. Był zainteresowany moim hobby i powtarzał, jak zajebiście mi to wychodzi, bo nie miał pewności czy rzeczywiście jestem chłopakiem.

16 września
        Sobota dość szybko zawitała, a ja do końca tygodnia nie byłem dręczony przez Louisa, więc poczułem ulgę, choć zdawałem sobie sprawę z tego, że to nie koniec nieprzyjemności. Żadne zdjęcie nie znalazło się na szkolnej tablicy, ani też inni krzywo nie patrzyli na mnie czy też nie wytykali palcami. Oznaczało to, że omega zachował jak na razie zdjęcia dla siebie, co mnie cieszyło. Tego dnia jednak nic nie mogło mi zepsuć, ponieważ czułem, że randka będzie należała do udanych. Z Thomasem bardzo fajnie się rozmawiało i choć nie lubiłem wysyłać swoich zdjęć obcym, to jednak nie czułem tego problemu pisząc z chłopakiem. Jego komplementy sprawiały, że zapominałem o całym świecie, więc cieszyłem się na to spotkanie. Chciałem wierzyć, że będzie idealnie, że znajdę kogoś, kto nie będzie patrzył na moje hobby, jak na jakiś fetysz i wymyślał nie wiadomo co.
        Ubrany w swój nowy nabytek, jakim była biała sukienka z motylkami, a do tego różowy gorset i zakolanówki w białym kolorze. Odpuściłem sobie opaskę, tym bardziej, że stawiałem dzisiaj na eleganckie upięcie z zachowaniem nieco dziewczęcego uroku. Makijaż miałem delikatny, ale nieco zmieniały rysy mojej twarzy. Długie kolczyki, naszyjnik z przywieszką w postaci kwiatka oraz delikatna bransoletka, która zdobiła mój nadgarstek, ukryty pod białym rękawem. Największym wyzwaniem zawsze były dla mnie buty na obcasie i choć nauka chodzenia w nich zajęło mi dużo czasu, to nadal nie było idealnie. Odgarnąłem niesforny kosmyk za ucho, czekając na betę, który zaczął się spóźniać już kolejną minutę, a to nie stawiało go w dobrym świetle, tym bardziej, że nie dostałem żadnej informacji, że stoi w korku albo że się zgubił. W końcu jednak przede mną stanął mężczyzna, wystawiając przed siebie drobny bukiet z różowymi różami, co sprawiło, że się uśmiechnąłem.
- Wybacz moje spóźnienie, kolejka była w kwiaciarni - powiedział z delikatnym uśmiechem, a ja choć chciałem to nie potrafiłem ukryć rumieńca. - Ślicznie wyglądasz - dodał, więc poczułem, że jeszcze bardziej się czerwienię.
- Dziękuję, ty również świetnie wyglądasz. Idziemy? Niedługo ucieknie nam rezerwacja - powiedziałem, odbierając bukiet i pozwoliłem objąć się w talii. Było to dziwne, ale jednocześnie podobało mi się. Thomas wyglądał dużo lepiej na żywo, niż na zdjęciach, ale to może dlatego, że mogłem lepiej przyjrzeć się jego rysom twarzy, jak i mięśniom, które kryły się pod ubraniami.
        Czar idealnej randki prysł już w kinie, kiedy dłoń mężczyzny lądowała tam, gdzie nie powinna. I choć jakoś mówiłem, że mi się to nie podoba, to chłopak nic sobie z tego nie zrobił. Powstrzymałem się przed wylaniem na niego napoju, chcąc dać mu się jeszcze wykazać,  kiedy pójdziemy coś zjeść. Zajęliśmy stolik i dość szybko zamówiliśmy u kelnerki, która nie tylko patrzyła się na mnie z zainteresowaniem, ale i pochwaliła buty, które miała sama na oku już od jakiegoś czasu.
- W sumie jestem ciekawy... Jak to wygląda u ciebie z seksem? Również jesteś przebrany czy wtedy wracasz do swojej męskiej wersji? - usłyszałem, na co zrobiłem duże oczy. Nie spodziewałem się, że to będzie kolejny typ, co interesował się jednym. Mogłem już coś podejrzewać w kinie, ale takie pytanie... Było po prostu nie na miejscu.
- Serio? Właśnie to cię interesuje? - mruknąłem, patrząc na niego, licząc na to, że zaraz powie "przepraszam", ale nie zbierało się na to. Usiadł koło mnie i od razu objął w talii, aby przyciągnąć do siebie, kiedy byliśmy na kanapach.
- Jestem po prostu ciekawy, pierwszy raz mam styczność z kimś takim, jak ty, Kieran - powiedział z delikatnym uśmiechem, pochylając się w moim kierunku. Zmarszczyłem brwi i powstrzymałem go dłonią.
- Prosiłam cię, byś nie używał mojego prawdziwego imienia, nie chcę by ktoś mnie rozpoznał - wydusiłem z siebie, po czym westchnąłem, widząc, jak ten człowiek już tutaj rozbiera mnie wzrokiem. - Nie ma to dla mnie znaczenia którą wersją siebie będę w łóżku - dodałem, chcąc zaspokoić jego ciekawość.
        Dłoń Thomasa ponownie znalazła się na moim udzie, ale tym razem wsunął ją nieco pod dół sukienki, więc od razu odepchnąłem jego rękę, uśmiechając się do kelnerki, która nagle się pojawiła. Podziękowałem za nasze napoje i trzymając nadgarstek chłopaka, spojrzałem na niego groźnie.
- Nie umówiłam się z tobą, byś mógł mnie obmacywać. Trochę chyba się zapominasz, Thomas - powiedziałem, rozglądając się po lokalu, aby mieć pewność, że nikt nas nie słyszy.
- Przesadzasz, przecież tacy jak ty, lubią takie rzeczy. Pragną dotyku, bliskości... Chętnie bym zobaczył co kryjesz pod tym swoim wdziankiem - wyszeptał do mojego ucha. I choć wyglądałem, jak dojrzały pomidor, to nie sprawiło, że podobało mi się to. Dłoń znowu wsunęła się pod sukienkę, dotykając koronkowych majtek, które miałem na sobie. - O cholera... Koronkowa? Chyba naprawdę liczysz na to, że ktoś cię zaliczy - szepnął, nawet na moment nie zabierając swoich ust od mojego ucha.
        Nawet nie wiem, kiedy moja dłoń zderzyła się z jego polikiem, za który się szybko złapał.
- Jesteś obrzydliwy, mam wrażenie, że to nie z tobą pisałem - powiedziałem, powstrzymując się przed unoszeniem głosu, ale za to zapomniałem zmienić formę swojego mówienia. Zagryzłem dolną wargę i dopiero po chwili dostrzegłem złość w oczach chłopaka.
- Żartujesz sobie ze mnie?! - krzyknął, unosząc dłoń, prawdopodobnie z zamiarem uderzenia mnie. Zamknąłem oczy, licząc na to, że chłopak się opamięta. To było okropne, facet jedynie udawał takiego cudownego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {28/10/23, 12:40 am}

Unlucky Meeting 16948411

16 września

         Jasnowłosy z zaintrygowaniem wypisanym na twarzy podsłuchiwał rozmowy dwóch randkujących osób, nawet niezauważając, że wypił już połowę swojej kawy. Nawet ignorował innych klientów, którzy również zerkajli na niego, aby zobaczyć w kogo tak się wpatruje, a potem szeptali do siebie, snując intrygę jaka nie miała najmniejszego miejsca. Do czasu, aż Lousi usłyszał imię, a głos dziewczyny diametralnie się zmienił. Nawet gdy szeptał, nie mógł tego pomylić z nikim innym. Jego uśmiech poszerzył się, a między zębami przygryzał wieczko od kawy. Widząc jak ten się rozgląda, szybko odwrócił się bokiem, mając nadzieję, że nie zostanie zauważony, a potem dyskretnie i ostrożnie zaczął obracać się w ich stronę.
        Widział jak jeden zbliża się do drugiego. Nachalnie, a jego dłoń porusza się do przodu. Drugi zaś drgnął. Szept, podniecona reakcja. Echo z łatwością potrafił zrozumieć co tam się wyprawiało i aż skręcało go w jelitach.
        - Nie spodziewałem się tego po nim. Rozumiem, że czuje braki, ale bez przesady - mruknął sam do siebie, wzdychając ciężko. Blondyn spodziewał się, że alfa będzie się umawiał z innymi. Bądź co bądź, byli w tym wieku i hormony im szalały, ale żeby zniżać się do takiego poziomu i dawać obmacywać? Na litość boską! Echo nie mógł na to dłużej patrzyć. Zrobił jeden krok do przodu, po chwili kolejny i kolejny. Każdy coraz szybszy, dostrzegajac jak dłoń Kierana ląduje na twarzy nieznajomego, a potem tamten w odpowiedzi robi to samo.
        W ostatniej chwili Louis znalazł się za mężczyzną, łapiąc go za nadgarstek i skrycie odetchnął z ulgą. Skrycie, ponieważ twarz miał lodowatą, a wzrokiem gromił nieznajomego, który zaskoczony spojrzał za siebie. Krew odeszła mu z głowy, skóra pobladła, gdy dostrzegł ten przerażający uśmieszek Echo, nie sięgający do kącików oczu.
        - Przepraszam, ale słychać państwa z drugiego końca kawiarni, a doprawdy... - uśmiech nagle zniknął i gdyby wzrok mógł zabijać, to ciało agresora właśnie znalazło by się na podłodze. - Nie mam humoru słuchać jak jakiś zboczeniec obmacuje i zmusza niewiastę do tracenia czasu u jego boku - warknął, robiąc groźną minę, a obcy wyszarpnął rękę na co omega zasymulował utratę równowagi, rozlewając swoją kawę prosto na niego.
        - Och nie - niczym aktor na scenie, udał smutnego, jakby nie chciał, aby to się stało. - Przepraszam, nie chciałem. Ach, jaka szkoda, że tak dobra kawa się zmarnowała - westchnął, rzruszając ramionami i rozkładając bezwładnie ręce. - Zaraz pomogę, powycieram - zatrzepotał rzęsami, pochylając się i zbierając kilka serwetek z stolika. Zaczął go wycierać, nawet, gdy ten się wzbraniał od tego.
        - A teraz zjeżdżaj mi stąd zanim wykastruję cię tym nożem - szepnął, spoglądając na niego spod byka, wyciągając z kieszeni nożyk, którego ostrze wysunął kciukiem. Mężczyzna zjeżył się i chwilę później, klnąć i wyzywając, że oboje są pojebani, zwiał. Louis odetchnął, schował nożyk, upewniając się, że alfa nic nie widział. Wyrpsotwał się, jakby z utęsknieniem zerkając na wyjście z kawiarni. Zebrało mu się na wspominki tej przerażonej miny chłoptasia. Wyglądał, jakby mógł się poszczać.
        - Powinieneś lepiej dobierać sobie znajomych - mruknął, kątem oka zerkając na Kierana. - Pardom, panienka pozwoli. Pójdę już sobie - uśmiechnął się miło, dając jasno do zrozumienia Reesowi, że wie kim naprawdę jest. - Koronkowe, co? - dodał szeptem, kierując w stronę wyjścia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {29/10/23, 01:38 pm}

Unlucky Meeting Zyro-i10

16 września

        Cały czas miałem zamknięte oczy, czekając na uderzenie, które powinno nastąpić po krótkiej chwili, ale nic takiego się nie wydarzyło. Powoli otworzyłem oczy, ale bardziej rozbudzony czyimś głosem, niż tym, że nie zostałem uderzony. Głos, który dotarł do moich uszu był nieco znajomy, nawet aż za bardzo, więc podniosłem głowę do góry, patrząc wprost na Louisa, który trzymał za nadgarstek mojej randki. Otworzyłem oczy szerzej, mając ochotę, jak najszybciej stąd uciec wykorzystując zamieszanie, ale nie miałem jak i gdzie. Zagryzłem policzek od środka, patrząc uważnie na omegę, aby wyłapać czy rozpoznał mnie w tym przebraniu. Wolałem by tak nie było, więc musiałem być bardziej czujny. Po chwili spojrzałem na betę, który nie do końca wiedział co się dzieje i dlaczego ktoś obcy go powstrzymuje. Dla pozostałych wyglądało to tak, jak uratowanie kobiety w opałach, ale ja czułem jedynie strach. Byłem przerażony tym, że to Louis się tutaj znalazł i zainterweniował.
        Obciągnąłem sukienkę w dół, gdyż przez tego zboczeńca dół sukienki poszedł nieco do góry, odkrywając więcej uda, niż było to planowane. Obserwowałem cała sytuację, czując, jak zimne dreszcze przechodzą po moich plecach na głos samego Louisa. Omegi tak się nie zachowywały. Nie stawały w obronie innych, bo same mogły narazić się na niebezpieczeństwo, a raczej wolą tego unikać. Czemu więc to zrobił? Nie miał powodu by wyciągać mnie z tej sytuacji, choć nie wyglądało na to, że mnie rozpoznał. Nie poczułem jednak ulgi, bo cały czas nie wiedziałem, jak to wszystko się skończy, a coraz więcej osób patrzyło w naszą stronę. Wszystko jednak wróciło do normy, kiedy mężczyzna nagle się zwinął, wyzywając nie tylko mnie, ale i Louisa. Odprowadziłem betę wzrokiem, po czym spuściłem głowę nie potrafiąc spojrzeć w stronę omegi. Zagryzłem dolną wargę, wzdrygając się na słowa chłopaka. Wiedział kim jestem, a to nie wróżyło nic dobrego. Spojrzałem na Louisa, otwierając usta by coś powiedzieć, ale jego szept mnie powstrzymał. Moja twarz pokryła się soczystym rumieńcem, a palce zacisnęły na dole sukienki, jakbym chciał ukryć fakt, że taka bielizna znajdowała się pod spodem.
- C-czekaj - powiedziałem drżącym głosem, po czym spojrzałem na zamówienie i na kelnerkę, która złapała ze mną kontakt wzrokowy. Położyłem pieniądze na stole i wstałem z kanapy, aby podejść do omegi.  Nie do końca wiedziałem co zamierzam, ale powoli robiło mi się niedobrze od tego wszystkiego.
         Złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem w stronę wyjścia, szukając miejsca, gdzie chociaż na chwilę będę mógł się schować z dala od wścibskich spojrzeń.
- Dach - wydusiłem z siebie, zatrzymując się na chwilę. - Chodźmy na dach - dodałem. Potrzebowałem świeżego powietrza, a że byliśmy na samej górze, wystarczyło ruchomymi schodami znaleźć się na dachu, który istniał również jako parking dla samochodów.
        Dopiero jak znaleźliśmy się na świeżym powietrzu, puściłem nadgarstek omegi, a sam podszedłem do ogrodzenia, osuwając się na zimny asfalt. Spojrzałem na Louisa, starając się unormować jakoś oddech, ale szybko zamknąłem oczy, odchylając nieco głowę do tyłu.
-Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytałem, dobrze wiedząc, że chłopak jest cały czas przy mnie. - Dziękuję, że mi pomogłeś, ale proszę... Zapomnij o tym co widziałeś i słyszałeś - powiedziałem, otwierając oczy. Miałem ochotę by zapomniał głównie o koronkowej bieliźnie przez którą było mi najbardziej wstyd. A co jeśli będzie chciał się przekonać, że rzeczywiście ją mam? Cholera, o tym nie pomyślałem.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {29/10/23, 07:51 pm}

Unlucky Meeting 16948411

16 września

         Czuł się jak boss, niszczyciel zła, pogromca i ktoś stojący w blasku na szczycie, którego każdy chciał podziwiać. Niestety to olśniewające światło szybko prysnęło, wraz z pewnym siebie, stanowczym chwytem alfy przebranego za kobietę. Louis zrobił zaskoczoną minę, a oczy niemalże wyskoczyły mu z orbity, gdy ten pociągnął go prędko w stronę wyjścia, prawie taranując wchodzących klientów. Nie chciał nawet odwracać się za siebie, świadom wlepianych w ich dwójkę oczu gapiów. Z pewnością pomyśleli sobie, że była to kłótnia kochanków, okrutny trójkąt, który został odkryty na światło dzienne. Nic bardziej mylnego. Echo jedynie pomagał koledze ze szkoły. Ratował alfę, bo widział, że ten tego potrzebuje. Poza tym... jasnowłosy mógł być dręczony tylko przez Eime.
        - C-co ty... - wydukał, gdy znaleźli się na zewnątrz. Nadal wpatrzony z zaskoczeniem na chłopaka, usłyszał jak ten cedzi przez usta słowa. Dach.
        Nie odzywał się przez całą drogę, którą pokonywali na dach parkingowy. Nadal trzymany za nadgarstek, jakby mógł mu uciec, starał się dotrzymać tempa, ale Kieran był wyższy, zdecydowanie, a jego kroki były dłuższe. Jeden jego, to dwa omegi, przez co wyglądało to nieco komicznie. Zważywszy, że wyglądał na kobietę. W oczach innych był nią. Cóż, kobieta ciągnąca chłopaka niższego od niej na dach. To musiało przypominać kiepską komedię romantyczną.
        Gdy tylko alfa oswobodził blondyna z uścisku, ten zaczął rozmasowywać nadgarstek, niespiesznie robiąc jeszcze kilka kroków do przodu, aby nie stać jak osioł na środku przejazdu. Pożałował tej decyzji cholernie szybko. Walczył z tym! Naprawdę! Nie był skończonym zboczeńcem, który napalał się na wszystko co możliwe, ale jego wzrok automatycznie przemknął zdecydowanie niżej, między nogi alfy, którego zawartość bielizny odkrywała sukienka.
        Cholera, on nie był w spodniach! Powinien wiedzieć, że nogi się łączy w takich momentach. Kurwa.
        Soczysty rumieniec wspiął się po szyji omegi, aż po same oczy i czubek uszu. Dziękował bogom, że w tym momencie Kieran zwyczajnie niczego nieświadomy uniósł wzrok do góry, chcąc uspokoić oddech po tym szybkim kroku na dach.
        - Khem, nie powiem. Gdybyś nie zmienił głosu, to pewnie bym cię pomylił. Potrafisz dobrze... udawać - odpowiedział z lekką chrypką w głosie. Suszyło go. Nie tylko przez widoki, ale również z braku dopicia pysznej kawy oraz "spacerku" na górę. Zasłonił połowę twarzy dłonią, uciekając wzrokiem od koronkowych majtek, które raziły go po oczach.
        - Ciężko będzie zapomnieć, gdy nadal świecisz mi różową koronką przed oczami. Na litość boską, Kieran, złącz te nogi! - wręcz zajęczał błagalnie, biorąc głębszy wdech do płuc, aby uspokoić swoje bicie serca. Alfa w damskiej bieliźnie, cholera jasna. Takiego scenariusza nie da się zapomnieć. Mimowolnie umysłwypalał to w pamięci. Wbrew woli omegi.
        Zmarszczył brwi, przymykając powieki, aby dać szansę ogarnąć się starszemu, chcąc również dać czas sobie samemu, po czym niepewnie wrócił spojrzeniem, upewniając się, że wszystko wróciło do normy. No prawie, pomijając zawstydzonego alfę.
        - Masz szczęście, że nie zrobiłem tobie zdjęcia - zażartował, patrząc na niego z góry, chcąc jakoś rozluźnić to napięcie. Zajmując myśli Reesa czymś innym jak obnażającą go bielizną.
        - Wracasz do domu? Wydaje mi się, że mieszkamy w podobnym kierunku - zaproponował, spoglądając na jakieś czerwone auto zaparkowane niedaleko niego. - A nie uśmiecha mi się tu sterczeć zbyt długo. Ty też powinieneś podnieść tyłek z tej ziemi. Złapiesz przeziębienie - nie martwił się o niego. Miał go w dupie, jak i to, że zachoruje od zimnego asfaltu, a mimo to powiedział to, nie rozumiejąc do końca samego siebie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {01/11/23, 11:28 am}

Unlucky Meeting Zyro-i10

16 września

        Od samego początku byłem pozytywnie nastawiony na randkę. Przez te dwa dni dobrze się nam pisało, beta wydawał się być zainteresowany mną, zaś ja byłem zainteresowany nim. Musiał się jednak okazać cholernym dupkiem, jak pozostali z którymi się umówiłem. Byli tacy, co na dłuższą metę uważali, że moje przebieranki kiedyś się skończą, ale byli tacy, co uważali moje hobby za pieprzony fetysz, który mogliby wykorzystać w łóżku. Co z tego, że byłem nadal licealistą? Dla takich ludzi nie miało to większego znaczenia, bo mając te osiemnaście lat jestem już tykalny. Najwidoczniej nawet randkowanie mi nie wychodzi, bo nie trafiłem na kogoś, kto zaakceptuje mnie takiego, jaki jestem... To naprawdę smutno, bo swoją przyszłość widziałem tylko siebie, samotnego. Ewentualnie z jakimś kotem albo psem, a może tym i tym. Po odziedziczeniu firmy ojca nie będę miał tak dużej swobody, jak teraz i chciałem poznać kogoś wyjątkowego, kogoś, kto mnie pokocha, a nie będzie zboczeńcem, którego takie przebieranki rajcują. Nie robię tego by podniecać innych, a dla siebie, bo było to moje pieprzone hobby.
        Spojrzałem na Louisa, marszcząc nieco brwi na jego reakcję. Wyglądało to tak, jakby unikał mojego wzroku.
- Dużo ćwiczyłem, aby nieco zmodyfikować swój głos. Źle to wygląda, kiedy jesteś ubrany tak, a mówisz męskim głosem - powiedziałem, czując się nieco dumny ze swoich umiejętności. Dzisiaj się zapomniałem, ale to dlatego  że nie mogłem znieść nachalności bety, który najchętniej już przy stole dobrałby się do moich gaci. Gdyby nie moja reakcja, to pewnie by tak się nawet stało, a nie chciałem tego. Po chwili zrobiłem duże oczy, wstrzymując na moment oddech. Moja twarz musiała przypominać dojrzałego pomidora, a wzrok od razu spuściłem w dół, aby sprawdzić czy Louis mówi prawdę.
- O c-cholera - mruknąłem, od razu zmieniając swoją pozycję,  aby nie było nic widać. Odwróciłem wzrok, nie potrafiąc spojrzeć w oczy omegi. Wszystko widział, a tą informację mógł znowu wykorzystać na swój sposób. Zagryzłem dolną wargę, zaciskając palce na sukience. Czułem, jak serce podchodzi mi do gardła. Najchętniej zapadłbym się pod ziemię albo cofnął czas o te pięć minut by mieć pewność, że niczego nie widać. W końcu kiedy byliśmy w galerii upierałem się, że nie jestem zainteresowany bielizną, a teraz Louis miał jasno pokazane, że skłamałem. Kurwa.
- Masz chyba jakąś obsesję na punkcie robienia zdjęć - powiedziałem, czując, że chłopak próbuje nieco rozluźnić atmosferę, ale nie mogłem wyrzucić ze swojej głowy faktu, że widział co jest pod sukienką. Owszem, mogłem nosić spodenki, aby nic nie było widać, ale jakoś nie przewidziałem tego, że ktokolwiek zobaczy moje majtki.
- Martwisz się o mnie? Nie bądź śmieszny - parsknąłem, po czym podniosłem się z ziemi, otrzepując sukienkę z tyłu. Miałem nadzieję, że żaden brud się do niej na stałe nie przyczepił, bo była to nowa rzecz, a do kosza nie chciałem wyrzucać.  - Chodźmy i tak nie mam już ochoty na nic innego, ale nie zwracać się do mnie moim prawdziwym imieniem, może być jakiekolwiek damskie imię albo ksywka, ale jak odezwiesz się do mnie po męsku, to będę zmuszony znosić wzrok innych, a mam tego na dziś dość - dodałem, podchodząc do omegi.
        Między nami była spora różnica wzroku, ale teraz była jeszcze bardziej widoczna, jednakże mnie to nie obchodziło. Skierowałem się do wyjścia, wiedząc, że chłopak i tak też pójdzie, więc nie musiałem go wcale przekonywać.
- Prezent podobał się przyjaciółce? - zapytałem, przypominając sobie o bieliźnie, którą kupił. Nie wiedziałem, kiedy ta dziewczyna miała urodziny, ale skoro już teraz kupował, to termin musiał się zbliżać.  
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {03/11/23, 06:38 pm}

Unlucky Meeting 16948411

16 września

         Przejechał dłonią po swoich włosach, a zebrana grzywka niczym ogon pawia rozpostarła się na boki, aby po chwili wrócić na swoje miejsce.
         - Obsesję nie, ale miło czasem upamiętnić niektóre... momenty - przyznał, niepewnie wracając spojrzeniem na siedzącego Reesa. Tym razem w innej pozycji, z której nie widać było już szykownej, uroczej bielizny w koronkę opinającej jego przyrodzenie. Louis musiał w duchu przyznać alfie jedno. Doskonale wyćwiczył swoją sztukę przebierania za kobietę, a teraz miał już stu procentową pewność, że nawet bielizna nie była mu obca. Po co zatem tak twardo upierał się, iż w ogóle go nie interesowała? Miał zbyt dobry gust, a w sklepie czuł się nazbyt dobrze oraz luźno. Co prawda docinki omegi nieco go wytrącały, ale nadal... w oczach młodszego wyglądał jak ktoś z doświadczeniem.
         Przewrócił oczami, prychając pod nosem na wzmiankę o zamartwianiu się czyjąś dupą, a w roli ścisłości tego mościa. Lub mości. Jak kto wolał.
         - Po prostu chcę sobie oszczędzić słuchania na przerwie od rówieśników jak to biedny Kieran pochorował się i zazdroszczą szcześciarzowi, który zaniesie tobie kserówki notatek z zajęć. Doprawdy, nie rozumiem... - urwał, dokańczając zdanie w głowie. Tak, nie rozumiał co w nim widziały. W szkole był nazbyt idealny. Grzeczny, miły. Z dobrymi ocenami. Trzymający się pewnych zasad. Nudny do szpiku kości, a jednak miał swoją własną tajemnicę, o której teraz wiedział sam Echo.
          Zamilkł, gdy alfa podszedł bliżej. Był zdecydowanie wyższy, a szpilki, które miał na sobie jedynie pogarszały sytuację różnicy między nimi. Omedze nie podobało się to. Czuł, jakby tracił grund pod stopami. Niższy, drobniejszy, słabszy, uległy. Nienawidził tego przeklętego uczucia, które wzbudzały często alfy swoim zwyczajnym byciem w pobliżu. Nawet, gdy Rees był przebrany, aura alfy przebijała się przez słodkość, uśmiercając ją przed oczami blondyna. Musiał się ratować. Czuł to. Żył piekły od napływającej paniki i potrzeby wyrośnięcia niczym grzyb po deszczu. Dlatego zebrał w sobie odwagę, a oczy delikatnie zwęziły się. Wyglądał nieco groźniej, niczym obrażone lwiątko kąsające ogon matki, bo nie chciała dać mu dobrać się do nogi antylopy.
          Wytrzymał mentalne natarcie alfy, odprowadzając go wzrokiem w stornę schodów na dół i ruszył zaraz za nim, pozostawiając między nimi niewielki dystans. Schował dłonie do kieszeni, czując jak spięcie z ramion powoli odchodzi.
         - Nie wiem, jej urodziny są w poniedziałek, ale mam zamiar spotkać się z nią jutro, kruszyno - odpowiedział, nie mogąc powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu po tym jaką ksywkę wymyślił Kieranowi, a i tak miał w zanadrzu jeszcze wiele, tylko nie wiedział, na którą się zdecydować.
         Zeszli na sam dół. Wmieszali się w niewielki tłum przechodniów, a omega kątem oka spoglądał na świetnie wyćwiczone sposób chodzenia w wysokich butach. On sam lubił czasem but na podwyższeniu, ale nie wyobrażał sobie chodzenia tak lekko w czymś takim.
         - Dużo ćwiczyłe-aś chodzić, Ptaszynko? - spytał, nie mogąc darować sobie dręczenia Reesa, a widok jego reakcji tylko dolewała oliwy do ognia.
         - Nie bolą cię nogi? Nie masz odcisków? Laguna - oczy zabłyszczały mu na to słowo. Brzmiało niczym imię, a jednak miało to ukryty sens, jaki znać mogli jedynie ludzie zaznajomieni z językiem Baskijskim, w którym oznaczało to nic innego jak mężczyznę.
         Szli dłuższy czas, a omega postanowił już milczeć, aby nie oberwać po głowie. Rozglądał się po okolicy, dostrzegając w okolicy bezpańskiego, czarnego kota. Uśmiechnął się pod nosem. Uwielbiał te stworzenia. Zawsze chodziły własnymi drogami, a o ich zaufanie trzeba było długo czekać. Giętke, sprytne, potrafiły sobie poradzić lepiej od nie jednego psa. Dostojne, o bystrym spojrzeniu, a jednak z pazurem oraz ostrymi kłami. Potrafiły mocno bronić swojego terytorium.
         Nagle to wszystko prysnęło za pomocą jednej, pojedynczej kropli, która rozbryzgała się na czubku nosa młodszego. Zaskoczony jęknął, spoglądając w górę na niebo.
         - Cholera, nie zapowiadali deszczu - nie był zbyt zadowolony, zwłaszcza, że miał drobne zakupy, które nie mogły zmoknąć. Schował je więc pod koszulkę.
         - Pospieszmy się, zanim całkowicie się rozpada - zaoferował, przyspieszając kroku, zerkając czy Kieran da sobie radę w tych butach, czy może jednak skusi się je ściągnąć.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Unlucky Meeting Empty Re: Unlucky Meeting {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach