Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Drowning in hell {15/04/23, 11:25 pm}

First topic message reminder :


Drowning in hell
Droga do szczęśliwego życia czy sukcesu nie zawsze jest usłana różami. To właśnie dotyczyło XX, który dostając dług po ojcu, zostaje postawiony przed wyborem. Prostytucja lub sprzedaż organów. Dla XX odpowiedź była oczywista, bo nie chciał tak szybko umierać. I choć początkowo miał wiele obaw, tak jednak zaczął sobie radzić w tym zawodzie, odsuwając swoją godność na boczny plan.
Szczęście w nieszczęściu, grupa, u których XX był zadłużony, zostaje przejęta przez ludzi YY. A to oznaczało zmiany większe lub mniejsza, ale każdy się tym martwił, nawet sam XX, który nie wiedział do czego posunie się YY.  Żeby się ochronić, XX przychodzi z propozycją, która jest warta uwagi. Z własnego doświadczenia, wiedząc, że ludzie mówią za dużo w chwilach spełnienia, XX postanawia zaryzykować, zdobyć potrzebne YY informację, wkraść się w jego łaski, aby nie skończyć na dnie rzeki.

XX, man-whore - Kurokocchin
YY,  nowy właściciel - Mireyet
Przez wątek mogą przewinąć się różne tematy, więc czytasz na własną odpowiedzialność.





Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {13/08/23, 09:24 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Triumf. Słysząc te słowa każda kobieta w pomieszczeniu, a poza dwoma siedzącymi, z boku pracowały jeszcze dwie, zrobiła duże oczy, wyraźnie oburzona tym tekstem. Jedna mniej, druga bardziej. Najbardziej na twarzy kontrolowała się Yumi, mając ochotę po raz kolejny zrobić sobie mały masaż z powodu bólu głowy, który nadchodził. Odwróciła się przez ramię piorunując dwie Azjatki, które już chciały coś powiedzieć, ale się powstrzymały widząc bazyliszkowy wzrok przełożonej. Pokręciła głową zrezygnowana i wróciła do chłopaka, który od dzisiaj będzie pod nią pracował.  
- Nigdy nie mów czegoś takiego. Urażasz dumę wszystkich obecnych oraz samego Smoka. - mówiąc drugą część zdania wyraźnie spoważniała. - To drugie jest czymś czego nigdy nie możesz robić. Nieważne czy ktoś słyszy czy nie. - następnie przyłożyła rękę do twarzy i posyłając znaczące spojrzenie odkaszlnęła - Jedynym wyjątkiem będzie podczas misji, gdy ktoś spyta.
_____ Yumi, w sercu, miała nadzieję, że ten niedorosły mentalnie człowiek wiedział o czym mówiła. Nie będzie plotkował o Liderze, a zwyczajnie, kiedy sytuacja dojdzie do ostateczności - powie kilka słów w negatywnym tonie, nie przesadzając zbytnio, bo przecież nigdy nie powinien go znać osobiście. Prawda była taka, że Yumi mając jakąś odpowiedź ze strony chłopaka chciała zmienić temat na jego zadanie oraz co ma teraz robić, oddać mu klucze do mieszkania i tak dalej, ale w słowo weszła jej LeiLei, wyraźnie zbulwersowana, mająca dużo do powiedzenia.  
- Oczywiście, że musisz zapisać jego imię! Jak mam zapamiętać taki chłam! - prawie krzyczała, wstając na równe nogi, przy okazji kopiąc stolik do kawy. - Słuchaj uważanie młody! Każda z nas liczy na szansę, że urodzi dziecko Lidera. Szansa nie przychodzi często, ale jak tylko się pojawi – musimy ją wykorzystać, jasne? - z palcem w górze, mówi, a dwie inne kiwają jej lekko głową gdzieś z boku słuchając tego wywodu bez sensu. - Osoba, która zagrzeje sobie miejsce zwykle jest nietykalna. Od Ameryki po całą Azję. - Leilei zaczęła gestykulować w powietrzu jak szalona, pokazując jaki to niby wielki obszar. - Smok jest trzeci w kolejce do bycia głównym Liderem Triady i to nie wszystko!  
- Uspokój się! - Yumi podniosła głos z gracją wchodząc w słowo sekretarki, która się zaczęła rozpędzać. - Siadaj i przestań! Nie bombarduj go wiedzą, której nie potrzebuje. Wychwalaj Smoka jutro, czy pojutrze jak się spotkacie. - odwróciła się do Aidena. - Przepraszam cię za to zachowanie, lecz każda z nas została wychowana, aby sprawić, że kolejka nie skończy się na numerze trzy i Smok będzie miał potomka. Mamy wielką dumę z tego celu.  
_____ Zgrabnie pominęła fakt, że sam Kai nie lubi dzieci i nie chce ich i zwyczajnie nosi gumki, kiedy już do czegoś dochodzi między nimi. Już trzydziestoletni spadkobierca wielkiej fortuny i terenu spokojnie miałby dzieci, ale te niestworzone między nim, a sekretarką są zgrabnie zabijane. W końcu “sekretarki” mają odpowiednie korzenie, pochodzenie, krew w żyłach. Yumi nie mogła winić biednej Ruo, które postanowiła szukać miłości gdzieś indziej, kiedy przez lata latała za mężczyzną, który nigdy nie zamierzał na to odpowiedzieć. Zasady istniały jednak z konkretnego powodu. Będzie musiała umrzeć w bolesny sposób. Ruo urodziła się z ideą, że stanie się kobietą dla wnuka głównego chińskiego Smoka, babki Kai’a, a w tym roku osiągając prawie trzydzieści lat - zrezygnowała z tego zadania. Nie mogli nic na to poradzić. Przynajmniej wybrała kogoś z ich szeregów. Patrząc w prawie pusty kubek herbaty otworzyła usta.  
- Co do Ruo. Będzie musiała umrzeć, włącznie z mężczyzną, który postanowił odpowiedzieć na zaloty jednej z nas. Co do twojego kolegi, który uszkodzić twoją twarz, zostanie potraktowany jakby dotknął jednej z nas bez pozwolenia. - Lei pokiwała głową z poważną twarzą, wiedząc, że to nie czas na żarty. Yumi spojrzała w tym czasie na Aidena, który pewnie nie rozumiał o co chodzi. - Doprowadzimy go prawdziwy szczyk emocjonalny, a potem zmusimy do wiecznego niespełnienia w rękach jakiegoś zboczeńca, który nie będzie mógł go nigdy zabić. - w tym momencie, uśmiechnęła się pełnym, promieniując wręcz. - W końcu musi go boleć o wiele mocniej niż nas. - szybko zgubiła ten wyraz twarzy wstając z miejsca, spokojnie, aby nie ruszyć stolika. - Chodź, dam ci klucze do twojego mieszkania, zapisz LeiLei to imię i nazwisko, jeszcze opisz wygląd.  
_____ Zaprowadziła go do pomieszczenia obok oddając wszystko czego powinien potrzebować, aby dostać się do nowego mieszkania – adres, kod do drzwi, klucze do zamków, dokumenty, które ma podpisać w wolnej chwili na spokojnie: bo od tego zależy czy jest właścicielem czy nie, czy dostanie “wypłatę” na czas na konto czy nie. Nawet zorganizowana przestępczość lubiła mieć co nieco na papierze. Yumi jeszcze upomniała go, aby nie wracał do burdelu aż do godziny równo 20:45, a po tym czasie zostanie wyprowadzony przez człowieka, który zaprószy ogień tego wieczoru. Wyprowadzony na udać się do nowego mieszkania, nie będzie mógł wziąć nic ze sobą. Chyba, że posiada stare pamiątki rodzinne, których nikt nie widział i nie skojarzy z nim.  Dostał także informację, aby stawić się jutro około godziny ósmej w pomieszczeniu, gdzie właśnie pili herbatę, bo tutaj będzie na niego czekać z zadaniem do wykonania. Gdy zniknął z budynku odprowadzony po raz ostatni do frontowych drzwi, Azjatka zgubiła uśmiech z twarzy, wyraźnie zmęczona, poirytowana i zła na tą sytuację.  
- Wydajesz się zła. - odezwał się męski głos, który wywołał ciarki na plecach Yumi. Szybko odwróciła się spostrzegając swojego Lidera, stojącego za nią z rękami w kieszeniach spodni. - Mylę się?
- Nie, masz zupełną rację. - ukłoniła się lekko. - Wszystkie dzieci pod moją kontrolą w dniu dzisiejszym są bardzo irytujące.
- Hah. - zaśmiał się pod nosem. - Sama ich tak nazywasz, a potem dziwisz się, że nie chcę wsadzać w nie kutasa.  
- Smoku-!
_____ Podniosła głos lekko, chcąc się wytłumaczyć, ale Kai gestem dłoni przerwał jej tą próbę. Pokręcił głową, cały czas z małym uśmiechem na ustach. Po czym podszedł do sekretarki, kładąc jej dłoń na spince, która sprawiła, że jej czarne włosy były utrzymane w zgrabnym koku, po czym wyciągnął ją, spoglądając na zdobienie typowo chińskiej, drogiej, ozdoby. W tym czasie, czarne pasma, prostych włosów nie utrzymały swojej pozycji, spadając po ramionach w dół. Yumi normalnie miałaby dużo do powiedzenia, lecz znała ponad 10 lat Kai’a. Nie zamierzała robić czegoś czego nie powinna.  
- Nie spodziewałem się, że cały czas ją nosisz. - podniósł dłoń kobiety kładąc jej spinkę w dłoni. - Ustaliłaś wszystko? - nie odpowiedziała na głos tylko kiwając głową. - To dobrze, chce mieć to jak najszybciej za sobą i wrócić do Los Angeles.  
- Oczywiście, Smoku.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {20/08/23, 10:01 am}




Aiden Bridges




Emme


         Powaga jaka pojawiła się w pomieszczeniu naprawdę wprawiała mnie w rozbawienie. Nie znałem ich zasad i pewnie ich do końca nie zrozumiem, jak Yumi zacznie mnie nauczać. Powiedziałem coś naprawdę tak niestosownego, że tak zareagowały? Ich kultura była... dziwna. Nie dość, że uznawały sobie za cel swojego szefa, to jeszcze mówiły to z taką radością, że chciało się wymiotować. Nie byłem lepszy, jestem dziwką, ale to w sumie nie tak, że chętnie przyjmowałem klientów. Przez ojca nie miałem wyboru, pewnie gdyby ten gnojek jeszcze żył to i tak by mnie sprzedał albo zwyczajnie kazał mi się puszczać, abym tylko do domu pieniądze przynosił. Tak czy inaczej, wolałem teraz uznać temat za zamknięty i zwyczajnie skupić się na zadaniach, które przekaże mnie kobieta. Zaliczenie smoka to jedno, ale były dla mnie rzeczy ważniejsze, jak zwykłe przeżycie. Po chwili jednak skupiłem wzrok na drugiej kobiecie, powstrzymując się od przewrócenia oczami,  bo to zaczynało być męczące. Mimo tego, słuchałem jej wywodu, choć wcale nie musiałem. Mi na szczęście ciąża nie groziła, więc nie miałem potrzeby bycia matką dziecka Lidera. Coraz bardziej robiło się ciekawiej.
- Nie spodziewałem się takiego wybuchu, czuję się zaskoczony i nieco rozbawiony. Wasze zasady są... Cóż, nie rozumiem ich, przynajmniej na razie - westchnąłem. Dziwiło mnie, dlaczego jeszcze nie ma potomka skoro tak naprawdę Smok miał tyle okazów pod ręką. Nie chciał? To byłoby najlepsze tłumaczenie, ale też nie chciałem dopytywać o rzeczy, które mnie nie dotyczyły. Nawet jeśli, Lider mnie zechce to potomka mu nie dam, nawet bym nie chciał, ale rozumiałem, że te kobiety zostały wychowane inaczej i pewnie by się pozabijał, gdyby mężczyzna wykazał chęć na potomka. Kto pierwszy ten lepszy.
         Liczyłem jednak na to, że to koniec niespodzianek z ich strony. Sam temat według mnie już dawno powinien się zakończyć, ale LeiLei najwidoczniej nie mogła sobie odpuścić dodania czegoś od siebie. Najwidoczniej moje słowa ją podburzyły, ale czy miałem za co przepraszać? Na pewno nie.
- Oh, poważnie? - zapytałem nieco zaskoczony słowami kobiety. Nie czułem się tak, jakby należał do nich. Owszem, miałem nad sobą Yumi, ale nie byłem jeszcze na tyle blisko z nimi by czuć się, jak w „domu”, choć wolałbym się tak nie czuć, jak przez te całe lata spędzone z ojcem. - Brzmi ciekawie, nie ukrywam, że chętnie bym go wtedy zobaczył - powiedziałem będąc zainteresowany słowami kobiety. Burdel nieco zniszczył mi psychikę, tak samo lata spędzone z ojcem. Czy takie coś mogło mnie przerazić? Nie czułem nawet współczucia, bo komu się ono należało? Może jedynie dzieciom, które nie miały wpływu na decyzję swoich rodzin i wpadły w problemy przez właśnie głupie decyzje rodziców. Ruszyłem za Yumi, ciesząc się, że w końcu będę mógł rzucić się na łóżko z myślą, że nie muszę wracać do burdelu. Nie ma chyba też co ryzykować by tam iść, skoro Yumi jasno powiedziała, do której godziny mam się tam nie pojawiać. Przeboleję utratę rzeczy, choć pewnie znalazłoby się tam coś, co zabrałbym ze sobą. Byłem jednak bardziej zmęczony, niż spragniony odebrania przedmiotów, które nadal należały do mnie. Nie wiedziałem też co z ubraniami, ani kosmetykami, bo nie zabrałem nic ze sobą, a nie wypadało mi chodzić w tym samym. Powinienem zrobić jakieś zakupy od razu? Tak, chyba byłoby najlepiej. Jak tylko otrzymałem wszystkie rzeczy oraz informacje, wziąłem kartkę oraz długopis od kobiety. Zapisałem imię oraz nazwisko chłopaka, aby po chwili podać pełen opis jego twarzy oraz włosów. Blondyn o jasnoniebieskich oczach, skóra lekko opalona od słońca, włosy sięgające ramion. Drobny nos oraz usta, a nad obojczykiem znajdował się tatuaż przedstawiający jakąś datę, ale nie byłem w stanie zapisać konkretnych cyfr, bo uciekły mi z pamięci. Szczupły nieco wyższy ode mnie.
         Zostawiając za sobą te informacje, pożegnałem się ze wszystkimi i wyszedłem z budynku. Choć byłem zmęczony i przerażony tym wszystkim, to lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Może nie wyszedłem z bagna, czułem, że to wcale nie będzie lżejsza praca od tej w burdelu. Już na wstępie widać, że inaczej traktują ludzi i choć nie zawsze z Włochami było kolorowo, to dbali o każdego z nas dopóki nie zrobiło się czegoś głupiego. Teraz jednak nie wiedziałem na co dokładnie się piszę, ale jeśli Smok jest w stanie zapewnić mi ochronę, to ja jestem w stanie zrobić dla niego wszystko.
         Będąc w nowym mieszkaniu, czułem niepojętą radość. Własne lokum, bez niczyjej obecności, ani jęków za ścianą. Uchyliłem okna, aby nieco przewietrzyć mieszkanie, zaglądając do każdego pomieszczenia, które kryło się za drzwiami. Mieszkanie prezentowało się lepiej, niż na przedstawionych zdjęciach, ale tak czy inaczej, na pewno częściowo pozmieniam po swojemu, ale to już jak będę miał pewność, że tak szybko nie pozbawią mnie głowy.
         Następnego dnia, nieco zaspany stawiłem się o umówionej godzinie w miejscu, które wskazała mi sama Yumi. Już od rana mogłem przeczytać co stało się z burdelem, ale jednak poza dziennikarskimi opisami, nie mogłem sobie wyobrazić, jak okropny bałagan pozostawili po budynku. Zasnąłem wczoraj, jak małe dziecko i choć powinienem być wyspany, to najchętniej pospałbym jeszcze dłużej, wykorzystując czas na odpowiednią regenerację.
- Dzień dobry, nie spóźniłem się - powiedziałem, widząc Yumi. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, choć tak naprawdę nie wiedziałem co mnie czeka.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {10/09/23, 01:06 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Rozmowa między tą dwójką nie trwała długo, kiedy zaraz po wypowiedzianych słowach zadzwonił telefon informując, że coś potrzebuje jego uwagi. Kai nie siedział długo w pomieszczeniu. Wiedział, że jego pracownicy spokojnie zajmą się sprawą podpalenia burdelu do końca, a on mógł udać się do wyznaczonego baru, gdzie według wiadomości czekał ktoś na niego. Nie każdy miał moc, aby kazać mu coś zrobić, lecz w tym wypadku – nawet jeśli temu osobnikowi brakowało faktycznej siły sprawczej to Kai z całą chęcią wsadzi mu ją głęboko do gardła, aby tylko wrócić do poprzedniego życia w LA, ze swoimi dziełami sztuki, w miejscu, gdzie znajdowały się jego samochody i ukochane zabawki. Wsiadł do czarnego mercedesa, zawieziony pod jeden z ekskluzywnych barów, tylko dla VIP’ów, z za dużą ilością gotówki. Jego ludzie obstawili już całą okolicę, jeszcze zanim zgodził się przyjechać. W barze, wynajętym tylko dla tej dwójki, siedział mężczyzna. Młody, w szykownym garniturki od projektanta, ze szklanką Whisky w ręku. Jedna noga, trzęsła się ze stresu, a pod tym wpływem, lód w kryształowej szklance uderzał o siebie wypełniając cicho przestrzeń, w której nawet nie grała muzyka. W całym lokalu, poza siedzącym, przestraszonym młodym człowiekiem, był tylko barman - czyszczący szklanki na swoim stanowisku. Jak tylko Kai pojawił się pod budynkiem, czarne garnitury upewniły się o jego bezpieczeństwie, po raz setny, robiąc mu przejście do miejsca, gdzie spojrzał w twarz osoby, która pewnie jak Aiden – ledwo osiągnęła pełnoletność. Chłopak o brązowych oczach widząc to, wstał, wylewając alkohol na siebie, siedzenie oraz podłogę, zaczynając od razu przepraszać. Lider Chińskiej Triad’y zignorował to, siadając naprzeciw chłopaka i złączył dłonie podpierają się o podłokietniki, wygodnie zajmując miejsce.  
- Mój czas jest cenny. - rozpoczął ciężkim tonem. - Nie zmarnuj go.  
- O-oczywiście.  
_____ Historia, którą przedstawił mu, nieznajomy chłopak, wprawiła Kai’a w dobry humor. Dostaw w końcu jakieś ciekawe informacje, a to wszystko za coś tak mało wartościowego jak jego ochrona przed parszywcem, którego zamierzał się pozbyć. Przystąpił na taki układ bez problemu, rozumiejąc podejście dzieciaka. Wcześniej chroniła go mafia, teraz ona zniknęła za sprawką kogoś silniejszego. Warto zostawić swoją sprawę w jego rękach, skoro chodziło o osobę, która może im zrobić problem.  
- Twoje imię? - w końcu spytał, wstając ze swojego miejsca, patrząc swoim ciemnym spojrzeniem na chłopaka, który od kilku minut oddychał już w normalny sposób.. - Nie zamierzam się nigdy z tobą kontaktować osobiście, lecz warto byłoby je zapamiętać.
_____ Przedstawił się jako Daniel, na co smok tylko kiwnął głową. Niezależnie czy kłamał czy nie, było to obojętne. Zanim spotka się z problematycznym durniem twarzą w twarz – wszystko to sprawdzi. Wsiadając do samochodu, połączył się z Yumi, aby przekazać jej kto będzie pierwszym celem Aidena. Kiedy kobieta odebrała telefon, w tle słychać było krzyki oraz wycie konających. Melodia, dla jego uszu. Według słów kobiety, była na miejscu zaplanowanego pożaru, aby zabrać nieprzytomnego dzieciaka, który uderzył ich Amerykańca. Ten już dawno był na miejscu i został zabrany, więc pozostało tylko zająć się wskazanym knypkiem. Oczywiście, spytał o plan jaki ma w głowie, w sprawie ukarania go. Przedstawiła go z większymi szczegółami niż uprzednio w twarz byłej dziwki, podając nawet dokładne imię osoby, której został sprzedany. Ich rozmowa trwała dłuższą chwilę, wymieniając się informacjami oraz decyzjami w sprawach. Następnego dnia Kai, zamierza wyjechać na kilka dni do LA, zobaczyć, jak zachowa się miasto pod jego nieobecność. Poinformowali o tym tylko najważniejsze osoby. Gdy dane zebrane podczas tej akcji będę satysfakcjonujące, może ich szef będzie wstanie przenieść się wcześniej, wracając do “domu”.  
_____ Yumi od rana była zajęta swoimi sprawami, jedną z tych najważniejszych było pozbycie się Rou oraz jej partnera. Resztę obowiązków oddelegowała do innych sekretarek, które pewnie w tym momencie robiły śniadanie Liderowi, albo robiły raporty z poprzedniego dnia. Koniec końców wczoraj ich nie wysłuchał, zawołany do innych naglących spraw. Siedziała z nogą założoną na drugą, w swojej ołówkowej, czarnej i przyległej do ciała spódniczce. Czarna koszula nie była dopięta do końca, wyraźnie pokazując jej frustrację, kiedy palcem przeciągała coś na ekranie tabletu. Pierwsze co przykuło jej uwagę, wytrącając ze skupienia, były męskie kroki po korytarzu. Normalnie w takich wypadkach była gotowa wyciągnąć broń i strzelać, lecz miała z tyłu głowy, że o ósmej ma się pojawić jej nowy podwładny.  
- Tak, dzień dobry. - odpowiedziała kładąc tablet z wyłączonym ekranem na stolik przed nią. - Dzisiaj zajmiemy się przekazaniem ci informacji o twoim pierwszy celu.  
_____ W związku z wczorajszymi wydarzeniami i nie chodziło tutaj o burdel w płomieniach, Azjatka musiała bardzo szybko wrzucić go w zadanie, bez zbędnego poprawiania wad charakteru. Oczywiście, nie odpuści sobie jednak siłowni oraz zadań z trenerem, które wręcz wepchnie Aidenowi do gardła.
- Siadaj. - powiedziała wskazując miejsce. - Mam mało czasu, a dużo do zrobienia. Nie możemy marnować czasu.  
_____ Kiedy posadził swój tyłek na wyznaczonym miejscu, sięgnęła po czarną kopertę, którą położyła na stole i przesunęła przed chłopaka. Jego pierwsze zadanie. W środku znajdowało się kilkanaście zdjęć. Każde zrobione z ukrycia, kiedy przygruby, facet z coraz to większymi zakolami, wychodzi lub wchodzi do konkretnego miejsca. Baru, Restauracji, Hotelu, Klubu golfowego. Inne zdjęcia, wzięte z gazet, gdzie w niezbyt idealnie leżącym garniturze pozuje z niezbyt miłym uśmiechem na twarzy przed dziennikarzami. Był to obecny szef policji, komisarz, Constantine Lehner. Yumi dała chwilę, aby Aiden zapoznał się z twarzą tego mężczyzny, zanim zaczęła mówić. Największym hobby tego człowieka był alkohol oraz seks, lecz nie potrzebował zwykłej kobiety, o obwitych kształtach z długimi włosami. Wolał nastolatków z parszywych dzielnic, które mógł obłapiać, kiedy przykute kajdankami do brudnego łóżka w celi były zupełnie pod jego kontrolą. Z tego powodu w przeszłości miał problemy z przełożonymi. Zawarł umowę z włoską mafią, która wniosła go, gdzie był teraz, ukrywając prawie wszystkie ślady dość... nieodpowiedniego społecznie zboczenia. Nikt nie lubił gwałcicieli, specjalnie nieletnich. Niestety, Aiden był dorosły, a Lider nie zamierzał traumatyzować jakiegoś dzieciaka z ulicy więc postanowili uderzyć w fakt, że Constantine Lehner potrzebuje kontroli i efektu łamania mentalnie kogoś kogo nie powinien dotykać, bo wynikną z tego problemy. Zakazany Owoc. Najlepiej niewinnie go kuszący. Podsumowując to wszystko zaśmiała się lekko.
- Granie kogoś takiego raczej nie przysporzy ci problemu, prawda? - uśmiechnęła się. - Potrzebujemy mieć dowody, najlepiej z jego własnych ust, o tej przeszłości i upodobaniach. Bez tego nie możemy go zmusić do działania z nami, a wysłanie nieletniego dziecka z problematyczną przeszłością do jego łóżka, aby je zdobył... - skrzywiła się widocznie, nie podobała jej się ta myśl. - Nie chciałabym pozbywać przyszłości dziecka, które nie zawiniło.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {19/09/23, 08:28 pm}




Aiden Bridges




Emme


         Przeczesałem palcami włosy, nieco psując całą fryzurę, którą układałem zanim tutaj przyszedłem. Yumi nawet przez moment nie pokazywała swojego humoru, ale liczyłem na to, że przy dłuższej współpracy uda mi się ją lepiej poznać. Wydawała się... ciekawa? Chyba tak to mogłem ująć, choć w sumie bardziej podobało mi się, że ma dość mocny charakter. Po jej drugiej koleżance nie mogłem tego zauważyć, może to dlatego, że za bardzo wychwalała Lidera, a ja miałem z tego po prostu ubaw. Owszem, jestem teraz pod jego ochroną, ale skoro byłem podwładnym Yumi, to zapewne nie będę go widywać zbyt często, o ile w ogóle jeszcze będę miał okazję. Nie zależy mi na spotkaniach w jego gabinecie, tym bardziej że mężczyzna nie wykazywał większego zainteresowania, a ja nie lubiłem starać się na darmo, choć przynajmniej trochę udało mi się wykazać po zadaniu. Zdobył pin do karty oraz dałem mu dowody zdrady niedoszłej żony. Teraz jednak na głowie miałem mieć coś nowego, o czym od razu kobieta mnie poinformowała.
         Wszedłem głębiej do pomieszczenia, rozglądając się dookoła, aby ostatecznie zawiesić wzrok na Yumi. Usiadłem tak, jak rozkazała, po czym spojrzałem na kopertę, w której musiał znajdować się mój cel. Nie czekał z otwarciem jej, więc wyciągnąłem wszystko, aby przejrzeć każdą kartkę czy zdjęcia. Słuchałem kobiety, przyglądając się swojemu celowi. Nazwisko było znane, ale na szczęście nigdy nie spotkałem mężczyzny osobiście, co nie było dziwne, bo w końcu wolał dużo młodszych od siebie kochanków. Obrzydliwe. Choć, nie mi oceniać skoro sam znalazłem się w burdelu mając osiemnaście lat. Niepełnoletność w takich miejscach to coś normalnego, ale z tego co widziałem, to mężczyzna wolał w inny sposób spędzać czas, niż chodzić po domach publicznych. Mając swoje upodobania, nie weźmiesz kogoś, kto ci się odda, bo będzie miał z tego kasę. Były osoby, co lubią się bawić w odgrywanie ról w łóżku, ale dla kogoś takiego, jak Lehner to byłoby za mało. Nie potrafiłem ukryć jednak swojego obrzydzenia do jego osoby, bo sam wiem, że nie tknąłbym w taki sposób żadnej osoby, które nie osiągnęłaby pełnoletności. Wieloletnia trauma, z której możesz się wyleczyć, ale też również odebrać sobie życia. Coś o tym w końcu wiem, bo sam momentami uważałem, że śmierć jest lepsza od takiego życia.
         Odłożyłem wszystko na stół i podniosłem wzrok na Yumi, słysząc jej lekki śmiech, aby mogła mówić dalej.
- Cieszę się, że odrzucasz pomysł wysłania dziecka - powiedziałem, czując ulgę, że Yumi nie była gotowa posyłać tam prawdziwe dziecko, kiedy tak naprawdę miała pod ręką kogoś, kto się tym zajmie. - Mówimy tutaj jednak o kimś, kto siedzi w policji. Nawet, jak zaciągnę go do hotelu albo dam się przelecieć w jakimś barze, to może sprawdzić czy go nie nagrywam. Tacy ludzie są przesadnie ostrożni - oznajmiłem. Nie zamierzałem ryzykować swoim życiem, ale jednocześnie musiałem wypełnić swoje obowiązki. - Mam odegrać nastolatka, zgadza się? Bo w jego mniemaniu to raczej tylko oni są nietykalni.
- Oczywiście że nie. Co prawda w jego głowie są nietykalni, ale to chodzi o udawanie-  powiedziała intonując słowo. - Będziesz dorosłym człowiekiem, ale nie możesz sprawić żeby poczuł do ciebie szacunek. Masz być kimś kogo nikt nie posłucha, lecz naiwnym, niewinnym. - następnie odsunęł się i założyła nogę na nogę. Po Yumi było widać, że zna się na rzeczy, a ja... Tak naprawdę nie musiałem bawić się w takie rzeczy, żeby klienci do mnie przychodzili. Miałem swój charakter, czasami potrafiłem udawać niewinnego, ale tutaj musiałem całkowicie zamieć się w kogoś kim nie jestem. Musiałem stworzyć plan działania, zaznaczyć to, co najważniejsze w papierach, które dostałem na jego temat.- Ludzie mówią ci najwięcej kiedy wiedzą że nic nie możesz zrobić z tą informacją. – usłyszałem. Wiedziałem, o czym Yumi mówi, bo wielokrotnie w burdelu słyszałem o czyiś sekretach. Dziwka nie pójdzie o tym mówić dalej, bo kto w to uwierzy? Nikt.
- Czyli w sumie bawienie się w kogoś, kto w społeczeństwie jest nikim, tutaj akurat udawać nie muszę - parsknąłem pod nosem, po czym spojrzałem jeszcze raz na zdjęcie mężczyzny i skrzywiłem się. - Naiwny i niewinny... Ile mam na to czasu? Muszę pomyśleć, jak sprawić, by w ogóle na mnie spojrzał - powiedziałem. Ciężko było mi przewidzieć, czy mężczyzna zwróci na mnie uwagę. Najprościej będzie pójść do baru, tam go wyłapać i zacząć działać, ale nieco się zdziwiłem słysząc odpowiedź Yumi.
- Mniej niż dwa dni. Tutaj nie mogę ci dać ani minuty dłużej. Potrzebujemy tych brudów. -  westchnęła - Nie musisz się przejmować twoim ubraniem i wyglądem. My się tym zajmiemy. Twoją rolą jest granie.
         Nie było w tym żadnego większego planu. Zmienią mi ubrania wygląd, a ja miałem bawić się w kusiciela, któremu wszystko wyśpiewa, bez zadawania pytań. To nie miało prawa się udać.
- To... To bardzo mało czasu - wydusiłem z siebie, patrząc na kobietę. Co jak co, ale nie byłem takim specjalistą, jak one. Nie jestem uczony, jak uwodzić mężczyzn, którzy wolą spojrzeć na dziecko, niż dorosłego faceta. Przełknąłem gulę w gardle, trzymając w palcach zdjęcie. Tym razem nie powinno być problemem, jak opiję nieco mężczyznę. Nieświadomie, kieliszek po kieliszku. - Muszę mieć czym go nagrać, to też mi załatwicie, prawda? - zapytałem. Nagranie go będzie najlepszym sposobem, aby mieli swoje dowody. Użycie telefonu mogłoby być niebezpieczne, ale raczej małe urządzenie nie powinno być problemem.
         Najgorsze jest to, że wolałem mieć jakiś plan w głowie, a muszę improwizować. Nie spieprzę tego, nie mogę...
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {01/10/23, 02:17 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Dowody istniały. Co prawda nie mieli czegoś żeby dosłownie go szantażować w twarzy, bo oświadczenie jednej z ofiar z przeszłości nie było dość... odpowiednie? Zwłaszcza, że dowody tego typu były dość proste do sfabrykowania, kiedy nie było materiału podpierającego stawiane tezy. Stąd zadanie dla Aidena, miał zdobyć coś bardziej solidnego. Jako osoba na stanowisku “manadżerskim”, z ludźmi pod sobą, Yumi wiedziała, że ludzie mają swoje zdanie, opinie i czasem wątpliwości. Zwłaszcza kiedy dostają swoje pierwsze zdanie, gotowi podbijać świat, lecz z pytaniami w głowie. Stąd też nie zdziwiła się, że Aiden postanowił się z nią podzielić swoimi przemyśleniami. Nie wkurzała się w rozmowie z nim, bo takie tematy należy omówić na spokojnie. Zawsze, kiedy do maszyny wkładana jest nowa część - wszystko musi się dotrzeć na nowo.  
_____ Plan był jasno ustawiony od góry. Yumi nie wiedziała co siedzi w głowie chłopaka, lecz zostanie przebrany, dopasowany do wymagań wyglądowych magią makijażu, odesłany pod adres jako partner jednego z innych ważnych osób. Jego ledwo pełnoletni podopieczny, którzy nie ma jeszcze za dużo do powiedzenia, a ma chodzić i słuchać. Może jednak Aiden sądził, że zostanie wysłany przez scenariusza? Po jego twarzy, widząc te zmieniające się miny, można było odnieść takiego wrażenie, a kiedy w końcu się odezwał, miała pewność. Zaśmiała się widząc jak bardzo stresuje się tym, że zrzucą wszystko na niego i umyją dłonie.  
- Oczywiście, że tak. - powiedziała z uśmiechem. - Wejdziesz do lokalu pod rękę trzymany przez jednego z przekupionych polityków. Jego nowy asystent, który poznaje branżę. Twarz, które nie znajdzie nigdzie, nawet w kronikach szkolnych, bo studiowałeś poza Seattle, a Lehman nie ma dojść nigdzie. - kliknęła językiem przypominając sobie twarz tego obrzydliwego człowieka. - Nie jest lubiany w policji, ani w polityce, a specjalnie ma na pieńku z David Hendrix’em. Staniesz się zakazanym owocem bez bycie jego ledwo letnim asystentem ze słodką buźką.  
_____ Miała nadzieję, że to uspokoi trochę nerwy chłopaka. Kai, smok, był bezlitosny, lecz nie aż tak jak prezentowałoby się to dla świata zewnętrznego. Przynajmniej nie dla nich, oddających swoje ciało, serce i całe życie dla jego sprawy. Dopóki Aiden, wyraźnie nie przekroczy linii, dla przykładu sypiając z kimś bez zgody Lidera, będzie chroniony przez organizację, która umyje za niego wszystkie brudy.  
- Więc w sumie wystarczy, że tam wejdę z politykiem i policjant sam zwróci na mnie uwagę. Pociągnę to dalej i zdobędę informacje, które wam są potrzebne - powiedział z lekkim uśmiechem. - Wydaje się to prostsze, niż na początku myślałem, więc jeśli nie przestanę grać chociaż na sekundę to powinno pójść szybko.
- Dokładnie. - upewniła go stanowczym tonem. - To teraz zajmijmy się Rou oraz twoim spotkaniem z Davidem. - wstała ze swojego miejsca i palcem wskazała rozrzucone zdjęcia. - Zbierz to wszystko, musimy to spalić, żeby nie było dowodów.
- Przepraszam!
_____ Odezwał się głos, który Yumi całkiem dobrze znała. Odwróciła się w stronę głosu należącego do jednej z innych pracownic. Ta Azjatka miała w sobie trochę wymieszanych genów, wyraźnie pokazanych przez kolor jej skóry, który wpadał w ciemniejszy ton niż ten innych kobiet. Poza tym wyraźnie bardziej wchodziła w kategorię kobieta nadających się do grania w porno niż byciu członkiem “korporacji”. Umówmy się bowiem, Yumi i wszystkie inne przypominały kobiety pracujące dla poważnej firmy w swoich czarnych spódniczkach i bluzkach lub koszulach. Ta tutaj? Jakby była ich zdzirowatą wersją. Westchnęła głęboko i spojrzała na dziewczyną z pojemnikiem z losowaniem.  
- Maya, czy to już czas na losowanie? - zadała pytanie, zerkając na zegarek, który delikatnie spoczywał na jej nadgarstka. - Długo to zajmie?  
- Nie powinno. - odpowiedziała z uśmiechem i wysunęła kwadratowe pudełko w stronę kobiety, która wsadziła rękę i wyciągnęła czerwoną kulkę. W tym czasie Maya spojrzała na siedzącego Aidena. - Też chcesz?
- O co chodzi z tym losowaniem?
- W sumie wybierasz dzień i masz w dyżur jakby Lider potrzebował pocieszenie. - Maya zaśmiała się wiedząc doskonale, że te słowa nie były do końca prawdę, lecz Yumi też nie jej nie poprawiała. Zwłaszcza kiedy ta podsunęła pudełko do Aidena. - Spróbuj, w najlepszym lub najgorszym wypadku zobaczysz coś ciekawego.  
_____ Prawda była taka, że kolorów było siedem: czerwony, zielony, czarny, biały, żółty, fioletowy oraz niebieski. Każdy oznaczał inny dzień i w sumie, było to tylko w przypadku faktycznego wypadku, gdzie inna osoba nie mogła być dostępna. Stąd też zrobili z tego grę, za którą Maya była odpowiedzialna. Niech mają chociaż trochę zabawy z bycia pod telefonem, prawda? O dziwo jednak, Aiden postanowił być członkiem tego przedsięwzięcia.
- Losujecie coś takiego? W sumie... nieważne, niech będzie - wzruszył ramionami, sięgając po kulkę. - Niebieska.  
- Chociaż w ten sposób dajemy sobie trochę zabawy. - Maya też wzruszyła ramionami i wyciągnęła karteczkę z kieszeni spodni, aby powiedzieć im jaki jest wynik. - Czerwony... to będzie przyszła sobota, a niebieski oznacza wtorek. - Powiedziała po czym schowała kartkę i podsunęła Yumi pudełko, aby kulka wróciła na swoje miejsce, potem to samo zrobiła dla Aidena, aby oddała wylosowany kolor. - Pasuje wam ten termin?
- Zamień nasze daty. - Yumi westchnęła i gestem ręki kazała chłopakowi wstać. - Nie będziesz miał czasu we wtorek, nieważne jak. Chodź, idziemy zająć się Rou.  
_____ Zadaniem w tym wypadku było znalezienie kobiety, przekazanie jej informacji, zebranie jej rzeczy, spalenie ich, kończąc na przesłuchaniu jej, aby zdradziła, dlaczego, po co i na czyj korzyść postanowiła oddać swoje ciało komuś z organizacji. Yumi wiedziała, że akurat ta część jej pracy nie jest zbyt miła, ale chciała, aby Aiden zobaczył także co się dzieje z ludźmi, którzy oddając swoje ciało bez zgody. Nieważne w jakim celu. Na ich pozycji, potrzebna była na to zgoda. Niestety, Kai, ich lider, lubił mieć wszystko pod kontrolą. Znalezienie nie należało do trudnych, ponieważ zadowolony i nieświadoma niczego kobieta o ślicznych oczach, siedziała i pracowała robiąc swoje przed komputerem, kiedy Yumi stanęła nad jej głową z uśmiechem.  
- Witaj Rou. Chciałam z tobą porozmawiać o właśnie zakończonej sprawie.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {07/10/23, 08:59 pm}




Aiden Bridges




Emme


         Stres był czymś normalnym dla człowieka, owszem, można było się pozbyć tego uczucia, nauczyć się większej pewności siebie, że nic nie byłoby w stanie pozwolić, aby stres zawładnął ciałem. Ja jednak tego nie robiłem, uważając, że dobrze jest być naturalny tym bardziej przed kimś, kto jest moim przełożonym. Odgrywać role mogę w trakcie tej pracy, ale tutaj? Lepiej teraz się po stresować, niż w trakcie zadania. Tam nie będzie miejsca na coś takiego, choć nadal nie mogłem sobie wyobrazić, jak dłonie tego mężczyzny dotykają mojego ciała. Miałem do czynienia z ludźmi nieatrakcyjnymi, szczupłymi i grubszymi, ale bardziej obrzydzało mnie to, że ten człowiek dotykał dzieci, nieletnich, którzy na pewno nie chcieli znaleźć się w jego łapach. Takimi ludźmi się gardziło, nawet jeśli świat nie był sprawiedliwy, to jednak było trzeba znać jakiś umiar. Ja może miałem te osiemnaście lat kiedy zacząłem to wszystko, ale byłem świadomy co się dzieje i też nie byłem traktowany, jak zwykła dziwka z ulicy, która próbuje zarobić.
         Plan, który przedstawiła mi kobieta był sensowny, jak i możliwy do wykonania. Musiałem tak naprawdę wzbudzić zainteresowanie policjanta, choć wygląda na to, że nawet nie muszę za wiele robić by zwrócił na mnie uwagę. Skoro z kimś się nie lubił, to na pewno będzie chciał próbować mieć to, co ma ten drugi.
- Więc w sumie wystarczy, że tam wejdę z politykiem i policjant sam zwróci na mnie uwagę. Pociągnę to dalej i zdobędę informacje, które wam się potrzebne - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Kiedy Yumi mi to dokładniej wyjaśniła, jak będzie to wyglądało, to poczułem ulgę. Może nie całkowicie, ale było lepiej, niż na początku. - Wydaje się to prostsze, niż na początku myślałem, więc jeśli nie przestanę grać chociaż na sekundę to powinno pójść szybko - dodałem, jednakże mój uśmiech szybko znikł z twarzy. Rou? Nic mi to nie mówiło, ale byłem pewien, że wcale nie muszę znać szczegółów. Co innego spotkanie z Davidem. Polityk, z którym miałem pojawić się przed policjantem. Zacząłem zbierać rzeczy, które wskazała kobieta, jednakże tak, jak ona zwróciłem uwagę na kogoś innego. Oczywiście, nie zapomniałem o dokumentach, które miały zostać spalone, dlatego ostatni raz zerknąłem na zdjęcie zboczeńca, który wpadnie w pułapkę Smoka. Jak tylko wszystko zostało zebrane do kupki, przyjrzałem się uważnie kobiecie, która odstawała od Yumi, jak i innych Azjatek, z którymi do tej pory miałem styczność. Była bardziej wulgarna? Cóż, skoro inni jej na to pozwalali, to nie mogłem oceniać, choć na pewno ten styl do niej pasował. Uwydatniała to, co miała, a to zwykle był plus u kobiet, bo po co ukrywać się pod niepotrzebną warstwą ubrań.  
         Oprzytomniałem, kiedy zostało skierowane do mnie pytanie. Nie do końca wiedziałem co ma na celu to losowanie, ale byłem nieco ciekawy, dlatego nim się zorientowałem, otworzyłem usta by zadać pytanie.
- O co chodzi z tym losowaniem? - Nie widziałem zaskoczenia na ich twarz, bo w końcu byłem tutaj nowy, więc nie znałem ich zwyczajów. Na szczęście nie musiałem długo czekać na odpowiedź, choć dla mnie to wszystko było dziwne. Rozumiałem, że od czasu do czasu chciały zabić jakoś czas, ale nawet takie losowanie było dziwne... Wydawało mi się, że lepiej pozostawić w rękach Lidera kto go pocieszy.
- Losujecie coś takiego? W sumie... nieważne, niech będzie - wzruszyłem ramionami, sięgając po kulkę. Nie chciałem łapać pierwszej lepszej, tym bardziej że nie widziałem co kolory w sobie kryją. Maya nie rozwinęła, co takiego ciekawego mogę zobaczyć, więc ryzykowałem tak naprawdę wszystko. - Niebieska - powiedziałem, wyciągając kulkę. Od razu spojrzałem na Maye, która wiedziała co ten kolor może oznaczać. Nadal tego nie rozumiałem, ale zapewne dowiem się, jak tylko dojdzie do tego dnia, który został mi wybrany. Co prawda, Yumi od razu zainterweniowała, tłumacząc, że nie będę miał wtedy czasu.
- Tak jest - uśmiechnąłem się będąc nieco rozbawiony, choć po minie Yumi nie wydawało mi się, że będzie to miłe spotkanie z Rou. Podniosłem się z miejsca, żegnając się z drugą kobietą i od razu ruszyłem za Yumi.
         Po drodze nie zadawałem jej żadnych pytań, uważając, że dobrze jest mieć nieco tajemnicy w tej sprawie. Nie znałem powodu pójścia do Rou, ale wyglądało na to, że sprawa nie może zaczekać, a więc najlepiej było zrobić to szybko i bez żadnych problemów. Nadal jednak w głowie rozmyślałem o moim zadaniu, które choć wydawało się łatwe, to jednocześnie wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko w tak krótkim czasie. Spisałem się raz i muszę spisać się drugi, aby Lider nie pozbawił mnie głowy. W końcu zwróciłem się do niego o pomoc, chciałem przeżyć i znaleźć brata. Może nawet mógłbym zapytać Yumi czy jest możliwość sprawdzenia gdzie on aktualnie się znajduje? Nie, nie ufano mi na tyle bym mógł kierować takie prośby do swojej przełożonej, plus nie chciałem by ci myśleli, że mój brat jest moją słabością, choć nie był... Gdyby nie żył, to prawdopodobnie nawet nie uroniłbym łzy.
         Zatrzymałem się zaraz  za Yumi, przyglądając się przez ramię kobiecie, która pracowała. Atmosfera wydawała się być spokojna, ale jakoś tak nie byłem przekonany do tego spokoju. Mimo tego nie chciałem się wychylać, bo w końcu nie wiedziałem czy mam coś zrobić czy po prostu stać z boku i się przyglądać.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {20/10/23, 07:02 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Rou, miała na imię Ruogang we wszystkich papierach, lecz nikomu nie chciało się tego pamiętać więc skracał jej imię jak mu się podobało i niestety, przez ciąg z ust do ust Ruo, stało się Rou. Każdy to przyjął, nie widząc problemu, w tym kobieta o oczach, dla których nie jeden mógł zabić. Zwłaszcza kiedy patrzyła ci w duszę jednocześnie obciągając kutasa. Nie jeden chciał wykupić ją od lidera Triad’y, lecz nie było takiej możliwości, kiedy ona sama nie chciała podnosząc wtedy temat jej marzenia – bycia kobietą, którą kiedyś urodzi dziecko, stojące na czele organizacji. Nikt nie kpił z jej ambicji, kiedy właśnie tutaj po to była. Byli jednak tacy co powątpiewali w wytrzymałość Azjatki, aby tego dokonać. Yumi także należała do tych ludzi. Widać, gdyby postawiła na to pieniądze, wygrałaby pokaźny czek.  Zaprosiła dziewczynę od komputera do osobnego pomieszczenia, gdzie zaraz po wejściu całej trójki zamknęła drzwi. Spojrzenie Rou od razu się zmieniło. Z jasnego i pogodnego, na o wiele bardziej mroczne. Jej lekki uśmiech także stał się cienką linią na porcelanowej skórze.  
- Szybko. - skomentowała, siadając na krześle przy stole. - Sądziłam, że będę miała jeszcze trzy dni.  
- Niestety. - Yumi także usiadła na krześle, naprzeciwko skazanej na śmierć. - Smok pokazał mi wczoraj zdjęcia. Znasz protokoły. - westchnęła. - Z przykrością musze o to spytać. Dlaczego zdradziłaś wiarę organizacji w ciebie?
- Nie zdradziłam organizacji w żadnej sposób. - pochyliła głowę w dół, jej spojrzenie wbite w drewniany blat przed nią. - Zdradziłam zaufanie do mojej czystości i sprzeciwiłam się podstawowej zasadzie naszego stanowiska.
_____ Jej bardzo suchy ton głosu jasno mówił, że wiedziała od początku co robiła, w oczach Yumi przynajmniej. Jak to odbierał będący tutaj Aiden? Nie miała pojęcia. Może to także było dla niego zabawne. Azjatka spojrzała w stronę swojego nowego pracownika postanowiła wytłumaczyć mu zasady, jednocześnie powtarzają Rou jej przewinienia.  
- Masz zupełną rację. Dopuszczenie się stosunku seksualnego bez zgody Lidera jest karane śmiercią. Byłaś sekretarką, której zadaniem jest bezwzględne przestrzeganie celibatu bez wyznaczonego celu możliwej lubieżności. - mieli swoje powody. Obie kobiety o tym wiedziały. Takie zasady istniały z prostych i starych tradycji organizacji. - Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego się tego dopuściłaś oraz dla kogo to zrobiłaś?  
- Dla siebie. - zaśmiała się lekko, lecz po minie Rou było widać, że była to kpina z niej. - Potrzebowała dowiedzieć się czy faktycznie nie posiadam już uroku w męskich oczach, skoro Lider się mną nie zainteresował przez tyle lat.  
- Rozumiem to uczucie, a-
- Nie rozumiesz! - Rou weszła w słowo Yumi, podnosząc głos. W jej oczach, tych czarnych tęczówkach wpatrujących się w spokojną i stonowaną kobietę przed nią, była zazdrość i gniew. - Jesteś najbliżej Smoka, jeśli ktoś to właśnie ty w końcu urodzisz mu dziecko, jak masz prawo wiedzieć, jak się czuje?!  
- Rou....
- Nie! - znów przerwała swojej przełożonej. - Nie próbuj mi powiedzieć, że miałaś ciężką przeszłość, kiedy całe twoje życie spędziłaś z Liderem! Znasz go prawie od dziecka. Nawet krążą plotki, że byłaś jego pierwszą kobietą.  
_____ W tym momencie Yumi, mogła się tylko zamknąć, wzdychając, czując jak zbliża się ból głowy. Ciężko wytłumaczyć ludziom własną przeszłość, zwłaszcza kiedy nie czuło się potrzeby. Azjatka nie zrobiła nic złego, oddając siebie organizacji od wieku ledwo nastoletniego, aż do teraz. Jej przeszłość z Kai’em także należała do ich dwójki. Ruogang widząc, że ta przestała się odzywać, poczuła jedynie, iż jej słowa mają sens i są prawdą, pogłębiając swoje brzydkie uczucia, kłębiące się w sercu. W tym momencie, zanim Rou zdążyła ponownie naskoczyć na Yumi z kolejnymi oskarżeniami, do pomieszczenia wszedł Lider. W swoim ciemnobordowym garniturze. Bez marynarki, lecz w kamizelce. Biała koszula bez krawata pod szyją, była lekko odpięta. Stając w drzwiach stał się centrum całej sytuacji. Obie kobiety patrzyły na niego wyczekująco, jedna z nich zacisnęła tylko usta w wąską linię, druga uśmiechnęła się prawie od ucha do ucha. Słowa, które wyszły z ust wyraźnie zirytowanego mężczyzny, zmazały jednak ten uśmiech.  
- Dlaczego ty jeszcze żyjesz? - Rou zastygła, a Yumi wzdrygnęła się, czując ostre spojrzenie na sobie. - Dlaczego ona jeszcze żyje?  
- L-Liderze
- Zostaw.
_____ Rzucił zamykając usta Ruogang, podchodząc do niej, z każdym krokiem sprawiając, że jeszcze bardziej kuliła się w krześle, na którym siedziała i starał się zrobić się coraz mniejsza. Złapał ją za gardło swoją dłonią, od razu podnosząc w powietrze jej wierzgające się ciało. Z gardła duszonej, wychodziły nieprzyjemne dźwięki, kiedy dłońmi łapała za ramię, nadgarstek Kai’a, starając się go powstrzymać przed kontynuowaniem. Jej przerażone oczy szukały współczucia, starały się go przekonać do zaprzestania, lecz w odpowiedzi, dłoń tylko zaczęła zaciskać się mocniej, miażdżąc szyję kobiety. W zimnym, przeszywającym ją spojrzeniu była teraz robakiem, nie jego pracownikiem, nie osobą, z którą spędził kilka nocy. Usta Lou, przybrały jednak charakter na kącikach. Czyżby podobało mu się jej żałosne wicie się, staranie się, aby jednak przeżyć, kiedy czuła śmierć za rogiem? Rou nie dostanie na to odpowiedzi, chwilę potem, wydając z siebie ostatni dźwięk, aby następnie jej usta nabrały krwi, a oczy stały się mętnymi, pozbawionymi światła.
_____ Mężczyzna bez zawahania, wypuścił ją z uścisku, a ciało spadło na krzesło z trzaskiem, następnie przewracając się w bok, nie mogąc utrzymać się samemu na krześle. Teraz, leżąc na podłodze, barwiła pomału podłogę swoją krwią, która wypływała z ust. Kai opuścił ramię i spojrzał na Yumi, która cały czas nie spotkała jego spojrzenia. Dostrzegł w końcu, że znajdował się tutaj także Amerykanin. Ta dziwka, co ostatnio stała się nowym nabytkiem w szeregach. Nie czekając co takiego usłyszy z ust tej dwójki, zaczął.
- Przekaż ciało jej rodzicom i powiedz, że sam zakończył jej żywot, więc nie cierpiała za długo. - jego wzrok wylądował na twarzy Aidena. - Zwykle za zdradę dostajesz dość bolesne tortury. Ruogang jednak lubiłem więc powiedzmy, że taki koniec jej się należał.
_____ Skwitował to bez większych emocji, chociaż podobno lubił tą kobietę. Yumi mogła tylko zacisnąć swoje usta w jeszcze cieńszą linię, prawie gryząc do krwi własną wargę, z powodu tej hipokryzji. Wiedziała, że Kai widział Rou w pozytywnym świetle, właśnie przez te oczy, które patrzyły na niego z uczuciem. Z tego samego powodu nigdy nie zamierzał dać jej jego dziecka. Potrzebował partnerki z zimną krwią, a nie z romantyczną pasją. Nie miała jednak czasu się zastanowić, zapanować nad emocjami.
- Wracaj do tematu, z którym tutaj przyszedłem. - podniosła głowę, aby spojrzeć mu w oczy z lekkim, profesjonalnym uśmiechem. - Znajdź mi kogoś na sobotę do towarzystwa. Potrzebuję rozrywki do oglądania tych idiotów.  
- Eh? - zamrugała kilka razy nie wiedząc co to za zrządzenie losu. - Aiden dzisiaj wylosował sobie nagły dyżur na sobotę. - opuściło jej usta bezwiednie, po czym zakryła je i pochylała głowę cały czas siedząc. - Przepraszam, znajdę Ci Smoku kogoś odpowiedniego.  
- Nie. - spojrzenie mężczyzny spadło na twarz Aidena. - Nada się.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {27/10/23, 07:25 pm}

Drowning in hell - Page 2 Oie_pq10

         Szedłem tuż za  Yumi, nie do końca wiedząc co się może wydarzyć. Nieświadomość była straszna, tym bardziej że atmosfera nie wydawała się być najlepsza. Chęć ucieczki pojawiła się we mnie, ale jednocześnie ciekawość nie chciała dać za wygraną, więc spojrzałem na obie kobiety, które patrzyły wprost na siebie, siedząc naprzeciwko. Postanowiłem nie dosiadać się do nich, a stanąłem zaraz obok Yumi, zastanawiając się o co w tym wszystkim chodziło. Pytanie, jakie padło z ust kobiety było dla mnie zaskoczeniem, a sam wzrok skierowałem na Rou, która nie wyglądała na przerażoną tym wszystkim. Słuchałem uważnie by nie zgubić żadnego słowa wypowiedzianego przez kobiety. Wyglądało to na zwykłą wymianę zdań i powoli wiedziałem dlaczego Yumi chciała się spotkać z drugą kobietą. Moje obecność też pewnie nie była tutaj przypadkowa, bo zapewne chciała mi pokazać, jak to wszystko wygląda, kiedy ktoś zdradzi. Nie było jednak żadnych walk czy tortur, czego szybciej bym się spodziewałem po całej tej grupie. Lider nie wyglądał na delikatnego, więc czemu jego podwładni mieliby tacy być? To nie miałoby sensu, ale zawsze jest jeszcze kwestia relacji, może przyjaźń, może miłość albo rodzina. W końcu nie znałem tych ludzi, nie wiedziałem, jak ich relacje między sobą wyglądają, ale tutaj ewidentnie było czuć nutę zazdrości od Rou, choć nadal wyglądała na pewną siebie.
         Najbardziej jednak przerażała mnie informacja, która padła z ust Yumi. Kara śmierci – a to oznaczało, że to spotkanie nie skończy się rozmowie, ani upomnieniu czy delikatnej karze. Przełknąłem gulę w gardle, coraz bardziej zastanawiając się czy powinienem tu być i czy w ogóle dobrze robiłem przychodząc z pomocą do Smoka. Gdyby nie to, zostałbym spalony razem z innymi, a tak to mam okazję się wykazać, znaleźć brata, zemścić się. Nie byłem Rou, nie byłem taki sam, jak oni wszyscy. Skoro jednak panowały tutaj jakieś zasady, należało ich przestrzegać. Uniosłem swój wzrok na Rou, która przerwała Yumi, co nawet mnie zaskoczyło, ale nie odezwałem się, bo czułem, że ta rozmowa nie należała do mnie. Wtrącanie się mogłoby tylko wszystko pogorszyć, a już to wcale nie wyglądało dobrze. Spojrzałem na swoją szefową, starając się wyczytać cokolwiek z jej twarzy, ale wystarczyła jej reakcja na słowa drugiej kobiety. Dla mnie walka o Lidera była zwyczajnie zabawna, ale może to dlatego, że nie byłem kobietą i na pewno nie byłbym brany pod uwagę, jeśli chodziłoby o rodzenie dzieci. Nie czułem się tak, jak Rou czy pozostałe dziewczyny, które chciały zrobić wszystko by Lider wybrał właśnie je. Mi na tym zwyczajnie nie zależało. Owszem, dobrze jest mieć względy u swojego szefa, ale bez przesady. To jednak były ich zasady, ale nadal nie mogłem poczuć się jak Rou czy Yumi, która była zmuszona słuchać tego wszystkiego. I pewnie ta rozmowa by się tak nie skończyła, gdyby ktoś nie otworzył drzwi. Wszyscy spojrzeli w tym samym kierunku. Wzdrygnąłem się widząc Lidera we własnej osobie i choć nie było takiej potrzeby to zrobiłem krok w tył. Pytanie jakie padły z jego ust nie zwiastowały niczego dobrego. Przełknąłem gulę w gardle, a serce szybciej zabiło. Czułem strach i to głównie dlatego, że nie chciałem być świadkiem tego, co może się wydarzyć. Na śmierć ojca machnąłem ręką, cieszyłem się, że się od niego uwolniłem, ale to nie oznaczało, że patrzenie, jak ktoś umiera sprawiało mi frajdę.
         Zamknąłem oczy, zaciskając mocno powieki po  tym, jak Smok chwycił za gardło kobiety. Wcale to jednak nie pomagało, ponieważ dźwięki wychodzące z gardła kobiety roznosiły się po całym pomieszczeniu. Otworzyłem oczy, ale odwróciłem spojrzenie, czując, jak powoli przekręca mi się w żołądku. Dopiero jak głos kobiety ucichł, podniosłem głowę, patrząc, jak Lider puszcza gardło martwej Rou, a jej bezwładne ciało po chwili znajduje się na podłodze. Patrzyłem na nią z przerażeniem, ale nie miałem odwagi  nic z siebie wydusić, ani nawet zrobić. Choć wyglądało na to, że to ja tutaj cokolwiek przeżywałem, a nawet nie znałem tej kobiety. Spojrzałem na mężczyznę, bojąc się tego, jaką minę aktualnie robię. Obrzydzenie? Przerażenie? Sam nie wiedziałem, a nawet nie było lustra bym mógł sprawdzić. Zawsze trzymałem się z dala od śmierci od tego typu sytuacji, ale najwidoczniej tutaj musiałem przywyknąć do podobnych widoków. Skinąłem głową, aby wiedział, że dotarły do mnie jego słowa. Nie zamierzałem go zdradzać, przynajmniej na tę chwilę nie widziałem sensu, bo zależało mi na tym by mnie nie zabił.
         Wzrok ponownie skupiłem na Rou, która naprawdę się nie ruszała, nie mówiła nic, nie oddychała. Kurwa...
Najchętniej wlałbym sobie wybielacz do oczu, usunąłbym to ze swoich wspomnień. Skoro taka śmierć była „łagodna” dla Lidera, to jak muszą wyglądać ich tortury? Z jednej strony ta wiedza nie była mi potrzebna, ale z drugiej strony ciekawość zawsze u mnie górowała. Spojrzałem w dół na swoje drżące ręce, po czym wzdrygnąłem się słysząc swoje imię. Sobota. Towarzystwo. Lider. Ja.
- Huh? - wydusiłem z siebie nieco zaskoczony, kątem oka zerkając na Yumi, po  czym zwróciłem się w stronę Lidera. - To na pewno dobry pomysł? - zapytałem, nie do końca wiedząc dlaczego zgodził się akurat na mnie. To za szybko i chyba nie tylko ja tak o tym myślałem, choć Yumi pierwsza wyszła z tą propozycją. Przez moment nabrałem ochoty ją zabić. - Nie jestem zdziczały, ale nie wolisz kogoś bardziej odpowiedniego? Kogoś kto już wielokrotnie tobie towarzyszył, Liderze? - padło kolejne pytanie. Nie wiedziałem, jak takie towarzyszenie u nich wygląda, więc zwyczajnie nie chciałem wyjść na jakiegoś niedoświadczonego, a co za tym by poszło, mógłbym ośmieszyć w jakiś sposób mężczyznę. Może to przez aktualne emocje, może potrzebowałem najpierw ochłonąć by do przetworzyć lepiej i znaleźć ponownie pewność siebie, z którą tutaj przyszedłem.
         Zagryzłem dolną wargę, kątem oka patrząc na Rou. Wzrok mężczyzny wlepiony we mnie na pewno mi nie pomagał. Czułem, że i tak nie mam wyboru, ale zwyczajnie nie mogłem ukryć zaskoczenia, które tym razem malowało się na mojej twarzy. Mogłem jednak nie bawić się w losowanie piłeczek, uwolniłoby mnie to od niepotrzebnego stresu.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {12/11/23, 12:40 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Dawno nikt nie kwestionował jego wyboru. Nie robili tego z prostego powodu – Kai nienawidził nieposłuszeństwa i nie był to ten przypadek, gdzie bycie smarkaczem z żartem i dużą swobodą stanie się urocze po jakimś czasie. Nie. Smok nie dopuszczał do takich momentów dając o wiele wcześniej kulkę w głowę. Prosto między brwi, środek czoła. Prosto w twarz. Nawet jeśli miało to popsuć plany organizacji. Na tym etapie? Będzie to tylko tydzień albo dwa dłużej w Seattle, wytrzyma. Bycie nieprzewidywalnym tyranem o wiele lepiej się sprawdzało w ich świecie niż granie logicznego i wybaczającego. Nazywając to oznakami słabości zrobiłby sobie tylko nadzieje, mu dostarczając problemów. Czy więc zamierzał “wybacz” Aidenowi podważanie jego decyzji? Chciał stanowczo powiedzieć nie, złapać go za szczękę i złamać ją, jako ostrzeżenie na przyszłość. W końcu chłopak jest z nimi od wczoraj. Nie całe 24 godziny na ten moment. Może ta chęć i agresja była oddana na jego twarzy, gdyż pierwszą, która się odezwała była Yumi. Wyrywając go z zamyślenia.  
- Liderze, Aiden wydaje mi się, po raz pierwszy widział śmierć na oczy. - po czym spojrzała w stronę Amerykanina z pośpieszającym spojrzeniem. - Przeproś.  
- Przepraszam.
_____ Powiedział opuszczając delikatnie głowę zaraz po tym jak podarował Yumi zaskoczone spojrzenie. Może zrozumiał o co chodziło, może będzie mu musiała za chwilę wytłumaczyć, że właśnie ratowała mu życie. W każdym wypadku – Kai wydawał się znudzony tą sytuacją. Kliknął językiem, czując, że chwila możliwej, “uzasadnionej” agresji, minęła, a dźwięk rozległ się po pomieszczeniu, zaraz przed westchnięciem, sygnalizującym, że można zmienić temat. Co też zrobił sam szef.  
- Nieważne. - wyraźnie odpuścił sobie wyciąganie konsekwencji, po czym złapał za drzwi i rzucił po raz ostatni jeszcze w stronę kobiety oraz chłopaka. - Odpisz dzisiaj Mayę na zwolnienie.  
_____ Skoro nie mógł mieć tutaj zabawy, to sam znajdzie ją sobie gdzie indziej. Azjatka rozszerzyła szybko spojrzenie, lecz tylko przez sekundę była zaskoczona, szybko wracając do profesjonalnego wyrazu twarzy, z uśmiechem mówiąc mu, że przyjęła polecenie. Może z boku brzmiało to źle, lecz Maya będzie ucieszona, gdy to usłyszy. Chwilę później Yumi i Aiden zostali sami, z trupem po drugiej stronie stołu. Dopiero teraz napięte ramiona kobiety się rozluźniły i odetchnęła z wielką ulgą, opierając głowę o zimny blat. Nikt by się nie spodziewał, że Smok będzie dzisiaj chodził “bezpańsko” po firmie. Idea, że nagle wejdzie na przesłuchanie wynosiła prawie jedne do miliona, jak nie więcej. Kto by uwierzył, iż zdarzy się to akurat z Rou i Aidenem do pary...?  Podniosła głowę prostując się, następnie wstając na równe nogi. Praca na nią czeka, w tym pozbycie się zwłok oraz jej wszystkich rzeczy i wysłanie listu do rodziny. Na pewno ucieszą się z pieniędzy... Jak każdy z ich rodzin... No i przede wszystkim, Maya.  
- Musimy wracać do pracy. - powiedziała w stronę chłopaka, wyciągając telefon z kieszeni i wystukując wiadomość do zainteresowanej. Aiden ze swojej perspektywy nie był wstanie dojrzeć co takiego postanowiła napisać, lecz zaraz po wysłaniu, schowała pospiesznie telefon, patrząc jeszcze przez chwilę na wskazówki zegara. - Mamy jakieś pół godziny na zajęcie się zwłokami, spalenie rzeczy Rou, a potem przebranie cię lekko i pójdziesz na rozmowę z Panem Davidem. - nie pokazywała po sobie, że nie jest z nią dobrze mentalnie, że właśnie byli świadkami czegoś strasznego i sadystycznego. Yumi, niczym robot, zamierza odsunąć to od siebie. - Chodźmy?
_____ Później będzie płakać nad tą stratą.  
_____ W tym czasie Maya, siedząca ze swoim kartonikiem i kulkami w pokoju socjalnym, podczas kolejnego szybkiego losowania z innymi pracowniczkami, dostała powiadomienie. Dźwięk wibrującego telefonu szybko rozbiegł się po pomieszczeniu między śmiechami dziewczyn. Spojrzała na telefon poprawiając włosy za ucho i widząc tekst wiadomości, na jej twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Przyłożona telefon do ust, zakrywając swój pieprzyk pod dolną wargą i wyraz twarzy, wyraźnie interesujący kobiety. Sekretarki nie czekały długo, aby wyskoczyć z pytaniami.  
- Kto to?
- Yumi chce czegoś od ciebie?
- Mamy jakiś bal w okolicy?
_____ Każde z tych pytań było zasadne, lecz Maya tylko pokiwała przecząco głową, przybierając figlarny wyraz twarzy. Widząc to, jedna kliknęła językiem, druga oparła się ciężko o fotel, a trzecia krzyknęła przecząco, nie wierząc w to, co właśnie im “przekazuje” koleżanka.  
- Właśnie tak. - pokazała mi wyłączony ekran telefonu unosząc go w powietrzu. - Dostałam właśnie wiadomość, że mam się zgłosić do Lidera i jutro mam wolne.  
_____ Zanim zaczęły krzyczeć w jej stronie o tym jak nieszczęśliwym osobami są, jak wiele im w życiu brakuje, jak ona ma dobrze – Maya zabrała to co potrzebne i pognała do gabinetu Smoka, gdzie bez pukania weszła, rozglądając się po pomieszczeniu. Jako, że byli sami według jej wiedzy, zamknęły tylko za sobą drzwi, ukłoniła się lekko i pokornie oczekiwała na dalsze polecenia patrząc w ziemię. Kai, siedząc w swoim fotelu, odwrócony plecami do drzwi, patrzył na w miarę pogodne niebo miasta, gdzie z daleka przychodziły ciemniejsze chmury. Widać i dzisiejszy wieczór będzie deszczowy, obrócił się lekko, aby zobaczyć stojącą i czekającą na rozkazy Mayę.  
- Chodź.
_____ Rzucił wyciągając dłoń w jej stronę, ale kobieta nawet nie widząc spojrzenia, które położyło się na jej skórze, czuła dreszcze. Zwłaszcza gdy dotarło do niej to magnetyczne polecenie. Czuła jak mrówki schodzącego po lędźwiach mówią jej o tym, czego będzie chciał jej Lider. Wyprostowała się z uśmiechem, podeszła i złapała za wyciągniętą dłoń. Delikatnie kładąc swoją dłoń, na jego.  
- Co mogę dla ciebie zrobić Smoku? - rzuciła podnosząc jego rękę do własnego policzka, stając między jego kolanami, pochylając się lekko. - Mogę założyć, że będzie to związane z moim talentem?
- Można tak powiedzieć... - odpowiedział wymownie, przesuwając palce na kark i łapiąc ją za szyję, zaraz po tym pociągając do siebie. Teraz, mając jej twarz na swoim ramieniu, powiedział cicho, głębokim głosem, prosto do usta. - Zacznijmy od tego, a potem przejdziemy się gdzieś.
- Oczywiście.
_____ Powiedziała z uśmiechem, schodząc z fotela na podłogę, całym manewr wykonując z gracją kota, aby tylko poprawić włosy do tyłu i zacząć rozpinać czarne spodnie, pod którymi krył się wyczekiwany przez nią penis, jedyny, z którym mogła się “zabawić”. Koniec końców, Maya była specjalistą w kuszeniu oraz uwodzeniu, a nie jeden mężczyzna, chcący spróbować co takiego potrafią jej usta został odesłany z kwitkiem. Jak można się spodziewać po osobie szkolonej, aby być niczym Kurtyzana z antycznych czasów.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {26/11/23, 05:14 pm}

Drowning in hell - Page 2 Oie_pq10

         Szybko pożałowałem, że się odezwałem. Co prawda, nikt nic nie powiedział, ale czułem niepokój, który zbierał się w całym moim ciele. Nogi chciały wycofać się do tyłu, a serce przyśpieszyło. Przełknąłem gulę w gardle i miałem wrażenie, że zrobiłem to głośno, że każdy w tym pomieszczeniu to usłyszał. Mimo tego spojrzałem zaskoczony na słowa Yumi, która pośpieszała mnie swoim spojrzeniem, abym w końcu się odezwał. Nie podobało mi się to, że wiedziałem, że nie mam wyboru, jeśli zacząłbym się o to wykłócać, to na pewno dołączę do kobiety, której ciało nadal tu leżało.
- Przepraszam - powiedziałem opuszczając delikatnie głowę. Nie byłem w stanie spojrzeć w jego oczy, tym bardziej że mógł zobaczyć w nich strach. Ten mężczyzna jest zupełnie na innym poziomie, niż moi poprzedni właściciele. On się nie cackał i choć nie musiał tego mówić głośno, to wiedziałem, że łatwo spieprzyłem sprawę. I kto wie, może gdyby nie Yumi, to rzeczywiście nie wyszedłbym cało z tego wszystkiego.
         Aż do jego wyjścia, nie odważyłem się podnieść głowy. Wbiłem wzrok w zamknięte drzwi, po czym zatrzymałem spojrzenie na Yumi, który wyglądała tak, jakby poczuła niesamowitą ulgę. Ja jednak nie potrafiłem przestać się spinać. Zacisnąłem usta w wąską linię i zamknąłem oczy, aby nieco uspokoić własne serce, które  chciało wyskoczyć z piersi.
- Mamy zająć się zwłokami? Nie może zrobić tego ktoś inny? - zapytałem, patrząc na martwe ciało Rou. Zacisnąłem palce, odwracając szybko głowę. Nie znałem tutaj nikogo, nie czułem się przywiązany do tutejszych ludzi. Było mi po prostu przykro, że dziewczyna skończyła w taki sposób, choć może to przez fakt, że sam muszę się pilnować, aby nie skończyć gorzej. Nie uronię łzy nad kimś kogo nawet nie znałem, ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem tylko człowiekiem i posiadam swoje emocje.
- Nie będziemy dotykać ciała, przyjdą ludzie, którzy się tym zajmą. My musimy ich pilnować. - westchnęła lekko i spojrzała poważnie na mnie. Coraz bardziej przyzwyczajałem się do tego wzroku Yumi, ale w sumie miała powód, a ja w końcu powinienem przestać robić kłopoty, aby nie musiała za każdym razem mnie ratować. - Nigdy nie dotykaj zwłok, nawet jak chcesz sprawdzić czy ktoś oddycha czy nie. – Ucieszył mnie fakt, że to nie my musimy zajmować się zwłokami, co jak co, ale nie byłem w stanie sobie tego nawet  wyobrazić. To nie tak, że pierwszy raz widzę martwe ciało, ale po prostu nie dałbym rady jej przenieść przez panikę, jaka zasiałaby się w środku.
- Dziękuję, Yumi... Wiesz, za wcześniej, po prostu przeraziłem się, że tak szybko mam towarzyszyć Liderowi, tym bardziej że nie chcę niczego zepsuć - dodałem, czując, że kobiecie należą się podziękowania. Jakby nie patrzeć stanęła w mojej obronie, uratowała mi tyłek, więc nie mogłem zostawić tego bez słowa.
- Nie przejmuj się. - zaśmiała się lekko, co sprawiło, że sam przestałem się aż tak spinać. Spodziewałem się raczej reprymendy, niż łagodnych słów. - Lider nie jest złym człowiekiem, ale na pewno ciężko wykrzesać w sobie siły, żeby pójść gdzieś z osobą, którą właśnie udusiła kogoś bez większego wysiłku.
- To na pewno nie pomaga, ale... I tak kiedyś to by się wydarzyło, może im szybciej, tym lepiej - powiedziałem z większym spokojem wymalowanym na twarzy. Oczywiście, że nie chciałbym znaleźć się na miejscu Rou, choć Lider na pewno nie byłby tak łagodny dla mnie, jak dla niej. Nie torturował jej, nie męczył przez wiele godzin. Tak czy inaczej, jeśli rzeczywiście dojdzie do tego, że mam mu towarzyszyć, to nie będę mógł zrobić niczego głupiego czy niewłaściwego. - Dobrze, nie marnujmy czasu, przeze mnie straciliśmy kilka minut - skrzywiłem się, widząc godzinę. Niepokój nie zniknął do końca, ale na pewno było lepiej, niż w obecności Smoka.
         Tak, jak Yumi powiedziała, to nie my zajęliśmy się zwłokami, a osoby do tego wyznaczone. Nie widać było po nich żadnych emocji, ale czego mogłem się spodziewać? Raczej nie pozwalają sobie na to na oczach innych, bo niektórzy uznają to za oznakę słabości. Byłem ciekawy, czy później będą opłakiwać śmierć Rou, ale to już nie należało do moich interesów. Jak tylko ciało zniknęło nam z oczu, zajęliśmy się rzeczami kobiety, które miały iść do spalenia. To nie było problematyczne, bo choć były to pamiątki po zmarłej, to i tak nie było sensu trzymać ich tutaj, aby zajmowały całą przestrzeń.
         Czułem się jednak nieco wymęczony tymi wrażeniami, ale nie był to dla mnie koniec. Yumi chciała mnie przygotować na spotkanie z Panem Davidem, dlatego nie mogłem pokazać po sobie, jak bardzo tego nie chcę. Wszedłem za kobietą do pokoju, w którym miała mnie przygotować, więc spojrzałem na nią z lekkim uśmiechem.
- Każdą osobą tak się zajmujesz? Wiem, że jesteś moją przełożoną, ale to i tak dużo obowiązków. Choć nie wyglądać na zmęczoną, więc w sumie podziwiam cię za to - powiedziałem. Yumi mogła świetnie udawać i tego po sobie nie pokazywać, ale trzeba przyznać, że naprawdę mimo natłoku obowiązków, dobrze sobie ze wszystkim radzi. Może dlatego jest najbliżej Lidera? Na pewno ma do niej wysokie oczekiwania. - Jaki jest ten Pan David? Powinienem na coś uważać w jego obecności? - zapytałem. Było to dość ważne pytanie. Wiadomo, że to nie na nim miałem się skupić, ale to nie oznacza, że mam całkowicie olać człowieka, z którym tam się pojawię.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {26/12/23, 07:03 pm}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou


_____ Każdy posiada listę zadań do wykonania. Nieważne, ile ich jest faktycznie - należy się nimi zająć z odpowiednią starannością. Nie chcesz potem posadzić kogoś na krześle, bo policja przylepi mu łatkę seryjnego mordercy, bo właśnie ty, tylko ty, nie dopilnowałeś wyniesienia śmieci w odpowiedni sposób. Nigdy nie wiesz w jaki sposób twoje niedopatrzenie spowoduje stratę gdzieś indziej. Życie toczyło się, a karma wracała. Yumi nie była wyjątkiem w takim myśleniu, większość przechodziła prawie “pranie mózgu”, aby zaznajomić się z tą zasadą aż do najmniejszej grudki kurzu. Może stąd, pytanie chłopaka, Aidena, nie było zupełnie nie zasadne. Zajmowanie się każdy w taki sposób mimo posiadania mnóstwo obowiązków musiało być niesamowicie męczące - było. Naprawdę. Yumi padała zwykle i spała jakby ktoś ją zabił, ale dużo z jej dzisiejszych zadań byłaby wstanie przekazać komuś innemu, jeśli pojawiłaby się sytuacja. Niestety, pokazanie tych części pracy nowej osobie należało do zupełnych obowiązków przełożonego. Znajdowali się teraz w pomieszczeniu, które przypominało przebieralnie na tyłach teatru. Dużo różnych dziwnych ciuchów powieszonych na wieszakach w jednym rogu, wielkie gabloty z perukami, spinkami, sprejami czy innymi przedmiotami potrzebnymi do stylizacji włosów. Wielkie lustro, trzy fotele ze stolikiem kawowym w głębi pomieszczenia oraz stolik z rozłożonymi produktami do makijażu. Yumi usiadła wygodnie na fotelu, słysząc pytanie Aidena.  
- Na pewno musisz uważać na to, że nie jesteś kurwą, nie jesteś człowiekiem, który urodził się w Ameryce i nie jesteś stałym obywatelem Seattle. - powiedziała opierając się, a ciężkie westchnienie ulgi opuściło jej usta. - David wie, że masz zostać jego asystentem, aby pomóc nam w czymś, ale nie wie nic o tobie i nigdy nie może się dowiedzieć co robiłeś w przeszłości. - zaakceptowała specjalnie słowo, starając się skupić uwagę na tym. Nigdy znaczy nigdy. - Nie przewidujemy żadnej ewentualności, kiedy możesz mówić powiedzieć, że urodziłeś się w Seattle, że dawałeś dupy przez lata, że miałeś styczność z narkotykami czy jakimiś znanymi osobami.
_____ Kłamanie w żywe oczy nie powinno być trudne, kiedy uważasz to za część swojej gry, a aby oszukiwać podejrzliwego glinę, najlepiej oszukać własnych sprzymierzeńców jako pierwszych.  Polityce nawet jak nie wyglądają, to są ludźmi, nie bestiami czy robotami bez emocji. Mają swoje ambicje i mają swoje spostrzeżenia, zasady czy inne gówno. Jak przynależność do ugrupowania nie interesowała Triad’y, tak zachowanie względem innych miało znaczenie. David Hendrix był człowiekiem z wielkimi listami przewinień schowanych za uszami, jednym z nich była nienawiść do dziwek. Nigdy nie będzie miał jednej koło siebie, a gdyby zgodził się i dla nich miał jedną - jego zachowanie będzie to zdradzało. W tym momencie w pomieszczeniu pojawiła się kolejna kobieta. Niska, z miłym uśmiechem i krótkimi włosami za uszy. Na nosie nosiła okulary, które akurat poprawiała zamykając za sobą drzwi.  
- Mam nadzieję, że się nie spóźniłam. - powiedziała podchodząc do Aidena z wyciągniętą dłonią. - Jesteś Aiden? Miło mi, Nuan. - nie czekała długo, szybko stając koło krzesła opierając się o nie dłońmi. - Przyszłam zrobić z ciebie studenta z Europy. Siadaj.
_____ Chłopak nie potrzebował dużo czasu, aby zająć miejsce, a Nuan nie potrzebowała nawet słowa z jego ust, aby zacząć bawić się z jego twarzą i włosami. Jej zadaniem było stworzenie wizerunkowo ogarniętego chłopaka, bez zbędnych znaków szczególnych, o czystym wyglądzie. Nie bawiła się zbytnio z jego włosami, zwyczajnie układając je odpowiednio, chowając pod czepek i zakładając czarną perukę z prawdziwych włosów na głowę. Nuan wiedziała, że zaraz po tym zadaniu, Aiden dostanie kolejne, nie mogła pracować na jego włosach, bo to byłoby zupełnie głupie. Zwłaszcza kiedy zaraz musi stać się kimś zupełnie innym. Z makijażem jednak trochę zaszalała. Nie mówiąc o czymś takim jak cieniowanie kości policzkowych. Nie, nie. To był innym poziom. Od nakładania masy, po rzeźbienie jej. Pominęła jednak wykonywanie tak całej twarzy, a poprawiła kilka rzeczy, takich jak podbródek, kształt szczęki czy nosa. Całość, kiedy ta pracowała, w ciszy, Yumi mogła zamknąć oczy i odpocząć. Czy Aiden po wszystkim przypominał siebie? Zdecydowanie nie. Przynajmniej nie siebie sprzed chwili. Jego oczy były podobne, lecz Nuan zostawiła mu kolorowe soczewki do założenia. Zielono-szare. Następnie odkładając przyrządy, pędzelki i inne rzeczy na miejsce z uśmiechem spytała Yumi.  
- W jakim stylu przebrać go?
- Coś luźnego, ale eleganckiego. - po czym podniosła opartą głowę i spojrzała na Nuan. - Ledwo skończył studia w Europie. - wzrok następnie powędrował na Aidena. - Nie przejmuj się, twoje CV mówi o studiach z dyplomacji, nie będą się ciebie o to pytali.
- Jest Pani tego pewna?
_____ Spytała nie do końca precyzując o co chodzi, lecz jej dłonie przesuwały się wieszakach, skąd wyciągnęła coś na wzór luźniejszego garnituru, kładąc na poręczy fotela. Następnie zagłębiła się w poszukiwaniu czegoś jeszcze. Yumi nadal nie odpowiedziała na pytanie dziewczyny, a zwyczajnie wstała i podeszła do garnituru biorąc go na ramię i podając Aidenowi.
- Dzisiaj, od tego spotkania staniesz się jego Asystentem, na chwilę, bo na chwile, ale zapamiętaj, jak wyglądasz w lustrze, jak wygląda asystenten Davida Hendrixa, bo nie możesz na przyszłość wyglądać podobnie. - kobieta położyła ciuchy bezpiecznie w ramionach Amerykanina z lekkim uśmiechem spoglądając na jego odbicie w lustrze. - Dla dobra swojego, nie naszego.
- Trochę w tym prawdy. - z drugiej strony pojawiła się Nuan z białym T-shirtem z wysokiej jakości materiału, na jej twarzy lekki grymas. - Poradzimy sobie jak Cię wybadają, ale ty skończysz z kulką w środek czoła.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {14/01/24, 05:57 pm}

Drowning in hell - Page 2 Oie_pq10

         Uniosłem delikatnie brew do góry, będąc lekko zaskoczony słowami Yumi. Część mnie była przekonana, że David wiedział kim jestem i co do tej pory robiłem. Nie zamierzałem rozpowiadać tego na prawo i lewo, bo nie oszukujmy się, nie było czym się chwalić. Mimo tego, nie wiedziałem, że ten człowiek nawet dobrze nie sprawdził kim mogę być. Co prawda, nie zdziwiłbym się, gdyby wszystkie informacje o mnie zostały wymazane, przynajmniej częściowo, te niekorzystne dla mojej pracy.
- Nie jest to powód do chwalenia się, więc spokojnie, będę trzymał usta na klucz - uśmiechnąłem się lekko, czując się nieco bardziej rozluźniony. Na początku może źle oceniłem Yumi oraz ogólnie całe to miejsce. Sam lider mnie przerażał, ale kobiety mimo wszystko były bardzo sympatyczne. Na pewno musiałem przywyknąć do tego wszystkiego. Do ich zasad, do tego, że co jakiś czas będę musiał bawić się w jakieś losowanie, aby mieć dzień zarezerwowany dla Smoka. Nie ukrywałem swojego rozbawianie, bo dla mnie było to niedorzeczne, ale cóż, zasady wszędzie są inne, więc wystarczy się do nich dostosować.
         Odwróciłem się w stronę drzwi, aby zobaczyć kto taki wszedł. Posłałem obcej kobiecie delikatny uśmiech i skinąłem głową na powitanie. Delikatnie złapałem jej dłoń i uścisnąłem w przyjaznym geście.
- Również mi miło - powiedziałem, po czym znalazłem się na krześle, który wskazała. Nie było sensu się sprzeciwiać, choć trochę bałem się, że moje ciało może niechętnie przyjąć dotyk kobiety. To nie tak, że one mnie obrzydzały, zwyczajnie nie lubiłem większych zmian w swoim wyglądzie, nawet jeśli nie były one na stałe. Yumi o tym wiedział, Lider również, ale nie mogłem zacząć panikować tylko dlatego, że Nuan od razu zaczęła swoją pracę, a ja wyraźnie czułem jej palce we włosach, jak i na twarzy. Dreszcz przeszedł po moim plecach, a nieprzyjemna gula stanęła w gardle. Od zawsze sam zajmowałem się takimi rzeczami, a przynajmniej od czasu, kiedy zabrakło brata w moim życiu. Na ojca nie miałem co liczyć, a pieniędzy na fryzjera nie miałem skąd wziąć, dlatego choć czasami wyglądałem, jakby trafił mnie piorun, to wolałem zrobić to sam. W końcu i tak nie było nikogo kto mógłby mnie ocenić czy wyśmiać. Nuan pracowała bardzo sprawnie i szybko, ale oraz z ogromną precyzją. Czułem to z każdym muśnięciem pędzla, który trafiał w jej dłonie. Choć nie widziałem jeszcze efektu, to mogłem tylko sobie wyobrazić, jak dobrą robotę właśnie odwala.
         Wbiłem spojrzenie w soczewki i aż korciło by zapytać czy to konieczne, ale za dobrze znałem odpowiedź na to pytanie. Nie czekałem długo, by włożyć kolorowe soczewki. Uczucie na początku było dziwne, ale po kilku mrugnięciach przyzwyczaiłem swoje i teraz mogłem przyjrzeć się swojej twarzy. Skrzywiłem się, ale nie dlatego, że wyglądałem brzydko, a inaczej. To jednak świadczyło o umiejętnościach Nuan, więc kobieta mogła być z siebie dumna.
- Wolałbym nie myśleć, że dostanę kulką w czoło, jak tylko coś się spieprzy - westchnąłem, zerkając na Nuan. Nie miałem jej za złe za to, że to powiedziała. Znałem ryzyko, aż za dobrze byłem świadomy, że jeśli coś pójdzie nie tak, to prawdopodobnie nie wyjdę stamtąd żywy, a nawet jeśli jakimś cudem by mi się udało, to... Jeszcze był Lider. Tak czy inaczej, nie wyjdę na tym najlepiej.
- Mam wrażenie, że ciężko u was z pocieszaniem- zaśmiałem się nieco nerwowo, po czym podniosłem się z krzesła i odłożyłem ubrania na siedzenie. Zacząłem się rozbierać, nie przejmując się obecnością kobiet. W końcu nie liczyłem na to, że wyjdą, aby zostać mnie na kilka minut samego, ale też nie czułem się skrępowany tym, że tutaj są.
         Pozbyłem się swoich ubrań i sięgnąłem od razu po przygotowaną koszulę, po czym ubrałem pozostałą część stroju. Odwróciłem się do kobiet, patrząc to na jedną, to na drugą.
- Od razu powiem, że masz talent, Nuan. Jestem zaskoczony, że w tak krótkim czasie zrobiłaś taką zmianę - powiedziałem z lekkim uśmiechem. - Cieszę się jednak, że nie jest to na stałe, jakoś tak dziwnie się czuję. Pewnie to kwestia przyzwyczajenia i na pewno z kolejną metamorfozą będzie lepiej - dodałem, odwracając się z powrotem do lustra. To nie byłem ja. W odbiciu widziałem kogoś zupełnie innego, a o to właśnie chodziło. Pieprzony chłopak z Europy, który ledwie co skończył studia. Dobrze, że przynajmniej nadal wyglądałem ładniej, ale nic z tego bym sobie nie zostawił, no może poza ubraniami, bo były naprawdę ładne i wygodne.
- Co jeśli jednak zostanę zapytany o studia? Oboje wiemy, że nigdy żadnych nawet nie zacząłem - powiedziałem, patrząc w odbiciu na Yumi. Nikt nie był w stanie przewidzieć jak będzie toczyła się rozmowa. Może sam David będzie miał na to wywalone, ale Lehner może chcieć się dowiedzieć jak najwięcej.
         Szybka zmiana tematu mogłaby być za bardzo podejrzana, a ja nie chciałem niczego zepsuć.  W końcu miałem na coś się przydać i jakoś żyć dalej, jeśli tak szybko bym poległ, to na pewno od razu zostanę zabity.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {11/02/24, 10:05 am}

Drowning in hell - Page 2 Kai-Lou

_____ Kulka w środek czoła to całkiem miłe zakończenie, co widziały obie kobiety. W końcu pozbycie się problemu bez tortur brzmiało jak szybka i bezbolesna śmierć dla poszkodowanego. Aiden miał jednak rację z faktem, że takie słowa nie były pocieszające przed pierwszą akcją, zwłaszcza, że zamierzał zostać z nimi dłużej niż jeden wypad... prawda? Yumi przynajmniej tak zakładała wiedząc, iż chłopak szukał swojego brata, który został go lata temu. Nie wiedziała co dokładnie wynegocjował na bycie przyjętym w ich szeregi, ale nie musiała wiedzieć. Miała spełniać tylko polecenia swojego przełożonego.  Azjatka spojrzała na Nuan, która rozpływała się w komplemencie, chociaż dostawała je często. Widać jeden więcej nigdy nie będzie za dużo. Słysząc pytanie o studia, spotkała spojrzenie Amerykanina w lustrze, na jej twarzy zawitał mały uśmiech.  
- Co odpowiadasz klientom, kiedy chcą usłyszeć z twoich ust fantazję? - spytała podchodząc bliżej, stając za Aidenem, lecz jej wzrok ani razu nie zniżył się ze wzroku odbitego w lustrze. - Dasz mi to czego chcą. Opowiesz historię potwierdzającą ich zdanie. - Każdy kto umiał czytać atmosferę w pomieszczeniu wiedział po słowach, intonacji, mimice twarzy, jakie masz zdanie w temacie. Yumi oczekiwała właśnie tego po Aidenie. Miał grać swoją rolę, ale jeśli faktycznie miał problem z tym tematem. - Jeśli bardzo ci zależy mogę ci przybliżyć zajęcia na typowych studiach dyplomacji.
_____ Nie czekała nawet na odpowiedź, widziała po mimice jaka jest odpowiedź na to pytanie. W kilku zdaniach zdała mu program nauczania studiów z dyplomacji. Ich głównym celem będące wprowadzenie osobowy w tematykę prawa międzynarodowego dyplomatycznego i konsularnego. Głównie poza prawem i praca urzędów było omawiane rzeczy takie jak struktury służb zagranicznych państw, pojęcia dyplomacji, normy międzynarodowe i protokoły. Nie opowiadała mu o tym długo, sama nie miała idealnej wiedzy w temacie, ale wiedziała, że posiadali przygotowane do tego materiały jakby dzisiejsza rozmowa z Davidem Hendrixem poszła bardzo źle. Czy powiedziała o tym Aidenowi? Nie, na razie zobaczymy, jak radzi sobie pod stresem. W pomieszczeniu poza politykiem i chłopakiem będzie jeszcze dwójka ich ludzi. Gdyby miało do czegoś dojść albo ktoś powiedziałby coś nieodpowiedniego, wejdą i zatrzymają rozmowę. Telefon Yumi zadzwonił w tym momencie. Kobieta się wyprostowała odbierając połączenie. Po krótkiej wymianie zdań w języku chińskim rozłączyła się i spojrzała na Aidena.  
- Chodźmy, zameldował się.  
_____ Rzuciła chowając telefon. Chwilę po tej rozmowie oboje wyszli z pomieszczenia, kierując się do innego miejsca, saloniku, w którym miał czekać na nich Hendrixen. Przed podwójnymi drzwiami stała grupa mięśniaków z ogolonymi głowami. Potężni i wysocy nie robili na Yumi wrażenia. Podeszła do nich z uśmiechem, a ci od razu otworzyli drzwi zerkając tylko na prowadzonego za jej plecami chłopaka. Nie znali go, może stąd zmarszczyli lekko brwi. Nie znajdowali się jednak na pozycji, aby wypytywać o cokolwiek sekretarkę samego Lidera. Pomieszczenie przypominało coś na wzór wyciągniętego z azjatyckich powieści. W czerwono-złotych zdobieniach, ciemne drewno i bogate kształty w każdym elemencie. Jednak nie wyglądało to tandetnie, a z pewnym smakiem, wyczuciem w przepychu, niczym średniowieczne kaplice pełne zdobień, ale mające swój unikalny klimat nie krzyczy o niepotrzebnie wydanych pieniądzach. Na jednej z sof siedział rozłożony lekko mężczyzna. Brązowy garnitur w jasnym odcieniu, czarna koszula, brak krawata i rozpięta marynarka pokazująca skrywającą się pod nią kamizelkę w jaśniejszym od wszystkiego wydaniu. Buty w tym samym kolorze. Znudzony wyraz twarzy wyglądał za okno, dopóki nie usłyszał otwarcia drzwi. Jego spojrzenie od razu powędrowało na drzwi, gdzie stanęła Yumi oraz jakiś blondasek za nią. Od razu jego zniechęcony wyraz twarzy stał się szerokim uśmiechem, a on wstał na równe nogi. Kobieta podeszła podając mu dłoń.  
- Mam nadzieje, że nie czekał Pan na nas zbyt długo. - powiedziała lekkim tonem, a mężczyzna złapał ją za dłoń, ściskając lekko na przywitanie.
- Oczywiście, że nie. - zaśmiał się i jego ciemne spojrzenie powędrowało na chłopaka stojącego za ciemnowłosą. - A to?  
- Ah, tak. - Yumi odsunęła się na bok, dłonią wskazując na Aidena. - Asystent, o którym mówiliśmy. Proszę pominąć jego niemrawość, Samuel wylądował nie tak dawno temu. - zanim chłopak zdążył się przedstawić, Azjatka postanowił zrobić to za niego, po części. - Samuel Randell, absolwent Oxfordu na kierunku dyplomacji.
- Miło mi poznać, David Hendrixen. - mężczyzna podał dłoń w jego stronę. - Mam nadzieję na owocną współprace.
_____ Kiedy Aiden, nazwany teraz Samuelem podał mu dłoń, Yumi odezwała się.  
- Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzało jeśli zostawię wam samych? - spytała lekko i dostając pozytywną odpowiedź, kiwnęła głową. - Zaraz zaproszę do środka dwie osoby z obsługi, mam nadzieje, że macie ochotę na coś do picia.
- Oczywiście.
_____ Yumi oraz David zaśmiali się lekko, lecz widać było, że są to tylko sztuczne miłe gesty. Następnie Azjatka wyszła z pomieszczenia, a dwie kobiety ubrane w zupełnie inne uniformy od sekretarek weszły wraz z wózkiem pełnym przekąsek oraz mnóstwem naczyń. Był to zestaw do parzenia herbaty i przygotowania kawy. W zależności od preferencji gości. Polityk, jak tylko drzwi się zamknęły, wskazał na miejsce w jednym z foteli, a sam usiadł na swoje poprzednie siedzisko. Od razu założył nogę na nogę, oparł plecy i gestem ręki kazał kobietom podejść bliżej.  
- Czarna kawa, bez cukru i mleka, ale ziarna z Brazylii. - odezwał się, po czym widząc minę Aidena, uśmiechnął się lekko. - Lubię ją kwaśną.  
_____ W tym czasie, Yumi, który wyszła z pomieszczenia dała rozkazy dwójce pilnującej drzwi. Mieli interweniować na najmniejsze zaniepokojenie i zmiany nastrojów w środku. Nie mogła dopuścić, aby nowy nabytek Szefa popsuł się pierwszego dnia. Co prawda rzucanie go na pożarcie akurat politykowi nie brzmiało dobrze, leżało jej na sumieniu, ale nic na to nie poradzi. Teraz tego potrzebowali najbardziej. Tego, co mogli otrzymać z tej misji przeprowadzonej poprawnie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Drowning in hell - Page 2 Empty Re: Drowning in hell {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach