Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Zajazd pod Smoczą Łapą Dzisiaj o 12:52 pmNoé
Just the two of usDzisiaj o 11:34 amTroianx
New GenerationDzisiaj o 11:10 amEeve
Where is my mind?Dzisiaj o 11:09 amEeve
Charm Nook Wczoraj o 05:49 pmKass
LiesWczoraj o 01:32 pmRusek
From today you're my toy24/04/24, 07:40 pmKurokocchin
This is my revenge24/04/24, 07:22 pmKurokocchin
Run fast23/04/24, 11:40 pmCalinda
Kwiecień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930     

Calendar

Top posting users this week
5 Posty - 20%
4 Posty - 16%
3 Posty - 12%
3 Posty - 12%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Avatar: The Legends of two {17/03/24, 04:42 pm}

Avatar: The Legends of two SUrBw
Nabór zamknięty, bo patologię dowozi Team Rocket
tego uniwersum, kolejność alfabetyczna;
Eeve, Heartstorm,  Kalsi & LadyFlower
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {17/03/24, 06:38 pm}


Avatar Feyra





ImięFeyra

Wiek17 lat

FunkcjaAvatar

PochodzeniePołudniowe Plemię Wody

Podstawowy żywiołWoda

MatkaLyanne

OjciecGerhart














1. Do niedawna była jednym z niewielu magów wody w Południowym Plemieniu. Starała się opanować magię wody na poziomie mistrzowskim. Katara nauczyła jej wielu zdolności leczniczych, ale i również bojowych. Wiele technik opanowała jednak w pojedynkę zaszywając się w lodowej jaskini, gdzie zamieszkiwały wydropingwiny.

2. Ma małą, podłużną bliznę po prawej stronie szyi.

3. Nigdy nie opuszczała Plemienia Wody. Jej rodzice często trzymali ją pod kloszem. Ciężko ich było nawet przekonać do tego, aby mogła zacząć tkać wodę, dlatego przez pewien okres czasu uczyła się w tajemnicy.

4. Jest raczej osobą, która nie lubi słuchać poleceń innych i zazwyczaj stara się robić na przekór. W okresie dzieciństwa wolała zadawać się z chłopakami z plemienia, obmyślać strategię walki, budować forty z śniegu, chodzić na polowania, aniżeli pomagać mamie w szyciu ubrań czy oprawianiu i przygotowywaniu zwierzyny.







emme
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {17/03/24, 07:33 pm}



Lyra
















ImięLyra


Wiek18 lat


MagPowietrza


OjciecAang †


MatkaKatara


RodzeństwoKya (22 lata/Woda), Nexus (28 lat/Niemag)






Kolor oczuNiebieski


CeraOliwkowa



SylwetkaSzczupła, drobna






Po pierwszeJej zdolności pojawiły się dość późno, dopiero po skończonym piętnastym roku życia. Długi czas myślała więc, że jest niemagiem zupełnie jak jej brat Nexus, dlatego też początkowo ich więź była naprawdę silna. Dopiero później, kiedy przypadkowo wzbiła się kilka ładnych metrów w górę i okazało się, że potrafi posługiwać się magią powietrza, jej brat zupełnie zmienił do niej nastawienie


Po drugieZanim się urodziła - jej ojciec wraz z matką podczas podróży do Wschodniej Świątyni Powietrza napotkali na swojej drodze kolonię latających bizonów. Właśnie wtedy Appa znalazł sobie partnerkę i w dniu urodzin Lyry narodził się również mały bizon. Od tamtej pory jej towarzysz.


Po trzecieZe względu na to, że jej ojciec zmarł przed pierwszymi urodzinami Lyry, musiała sama nauczyć się umiejętności tkania powietrza jedynie za pomocą wskazówek matki, które czasami nie były do końca przydatne


Po czwartePomimo tego, że po ojcu odziedziczyła pierwotną magię to jednak charakterem bardziej przypomina matkę


Po piąteOna oraz Avatar Feyra na początku niezbyt za sobą przepadały. Lyra miała wrażenie jakoby ona bardziej zżyła się z jej matką niż ona sama. Kiedy jednak były coraz starsze zaczęły się dogadywać, aż w końcu zostały najlepszymi przyjaciółkami













emme


Ostatnio zmieniony przez Kalsi dnia 18/03/24, 08:49 am, w całości zmieniany 2 razy
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {17/03/24, 08:08 pm}

are   you   flirting   or,
s t a r t i n g   a   f i g h t ?
Avatar: The Legends of two 2607906c46933b73cf1239f2c090100a
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
MINORU                17 lat           Północne plemię Wody     ½ Avatara      waterbender
amaya  waterbender, martwa  matka              kohako  earthbender, martwy  ojciec        
kameyo waterb., 27 lat  brat   miho  earthb., 25 lat  brat    riko  earthb., 23 lat  brat
czarne    o c z y     c i e m n y    blond   178    c e n t y m e t r ó w    blada  cera
·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·
Avatar: The Legends of two C7aab4327b2613078e972e9c764b7d34 Avatar: The Legends of two SUtzL
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
• matka pochodziła z plemienia wody, a ojciec z Królestwa Ziemi. Ironicznie, Minoru i
Kameyo wdali się z wyglądu w ojca, a pozostała dwójka braci w matkę, podczas gdy
elementy         natury              odziedziczyli              w            odwrotnej            kolejności.
• nie był zbyt popularny wśród kolegów  ze  względu  na  swój odbiegający  od  innych
wygląd. Na nic się zdały tłumaczenia, że to po   tacie,   bo   wówczas   usłyszał,   żeby
spadał do Królestwa Ziemi. Dzieciakom nie dogodzisz. Po prostu musiał udowodnić
swoją wartość w inny sposób. Wybrał tkanie wody. Jeśli pokona każdego chłopca w
swoim wieku, a może i starszych, to w końcu zostanie uznany za jednego z nich, tak?
• wierny jak pies wobec przyjaciół i braci,  szczególnie  najstarszego  Kameyo,  który
zawsze najbardziej go wspierał, chociaż przepaść wieku od zawsze stanowi pewną
barierę między nimi.  Z  Riko jego relacje są poprawne, a Miho wyjechał z plemienia.
• czerwona arafatka, którą nosi, należała do jego ojca. "Cierpi" na coś, co w przyszłości
nazwą dysleksją. Kolejny kompleks do kolekcji, bo siara - taki stary, a nie umie czytać.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {17/03/24, 09:08 pm}

Avatar: The Legends of two Image


Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 05/04/24, 08:19 am, w całości zmieniany 1 raz
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {18/03/24, 11:56 am}

Minoru



         “Saling nie jest do siedzenia!” – jak przez grubą taflę lodu słyszał echo głosu jednego ze starszych braci, kiedy lata temu w trakcie polowania nakrył młodego Minoru na ukrywaniu się przed obowiązkami właśnie w tym miejscu. Kiedy wszyscy są zajęci, a maszt rozwinięty, było to idealne miejsce do ukrywania się. Oczywiście, strasznie tam pizgało, ale żyjąc na Północy człowiek szybko się przyzwyczaja do zimna.
         Chłopiec siedział teraz schowany za materiałem żagla, obserwując załogę statku z góry. Bolały go żebra. Na krótko przed opuszczeniem Plemienia, wdał się w drobną bójkę z jednym z chłopaków. Minoru za bardzo chciał polegać na magii ziemi, której dobrze jeszcze nie opanował i odniósł porażkę. Bardziej, niż obite żebra i rozcięta skóra na policzku, bolała go zraniona duma. Chociaż starszyzna początkowo kazała mu ukrywać się z byciem avatarem, bo w końcu nie do końca wiadomo, jak działa jego moc, skoro objawiła się w dwójce dzieci jednocześnie, to kiedy kilka tygodni temu poinformowano go, że będzie musiał opuścić plemię i udać się w podróż, aby razem z tą drugą avatar nauczyć się korzystać z ich mocy, ta informacja jakimś sposobem szybko rozniosła się po osadzie. Podejrzewał, że to sprawka jednego z nowszych członków rady, Kina. Kin zawsze miał jakieś wąty do Kameyo, a jego młodszy brat, Nobu, miał wąty do Minoru. Nobu zawsze był pierwszy do rywalizacji z innymi chłopcami w swoim wieku. I zawsze był prowodyrem w kpinach z bladej cery Minoru. Teraz na pewno będzie kpił z tego, że nawet Avatarem jest “bladym”.
         Starał sobie wmówić, że przecież Riko i Mino zawsze narzekali na trudności w tkaniu ziemi na śniegu, ale do cholery, był avatarem, powinien sobie z tym poradzić, prawda? Miał pretensje do starszyzny, Kameyo i mistrza Cheyre, bo nie pozwalali mu trenować otwarcie. Gdyby go nie wstrzymywali, na pewno radziłby sobie nie tylko z wodą, ale i z ziemią i ogniem. Nie byłby teraz Bladym Avatarem.
         – Zbliżamy się do Wyspy Kyoshi! – wychylił się, próbując się rozejrzeć, ale ze względu na położenie jego kryjówki, nie udało mu się dostrzec, co jest przed nimi. Wyłącznie otwarte morze za nimi.
         Dźwignął się na nogi i ześlizgnął się po kolumnie na deski pokładu. Na horyzoncie faktycznie malowała się Wyspa. Oto i cel ich podróży, to tu ma się poznać ze swoją siostrą z południa, drugą połową Avatara. Mistrz Cheyre zabierał go kilka razy do Królestwa Ziemi (gdzie faktycznie tkanie ziemi szło mu lepiej), ale na Wyspie Kyoshi jeszcze nigdy nie był. Czuł dreszcz podniecenia na myśl, że będzie mógł zobaczyć w końcu to miejsce. W pamięci miał słowa Mistrza, żeby pamiętał o medytacji w sanktuarium Kyoshi. Uwielbiał go dręczyć medytacją w świątyni Kuruka. Do tego stopnia, że udało mu się kilka razy na krótko skontaktować z poprzednim avatarem wody (ale nie miał zbyt wielu ciekawych informacji do przekazania). Jakby mógł pewnie ciągał by go od świątyni do świątyni i kazał medytować w każdej minimum dwadzieścia godzin bez przerwy.
         Dobili do brzegu. Dla niepoznaki płynęli fregatą handlową, więc większość załogi była właśnie handlowcami, którzy po przybyciu na miejsce, od razu wyszli na spotkanie z tutejszymi kupcami.  Minoru zarzucił na plecy szary plecak i upewnił się, że skórzana pochwa sztyletu jest dobrze przymocowana do jego paska, wzrokiem szukając Rowana wśród tych, którzy zeszli na ląd.
         – Jestem. – klepnął przyjaciela w ramię, posyłając mu krótki uśmiech i rozejrzał się po porcie.
         – Przybyliście pierwsi. – przed nimi stanęła kobieta w tradycyjnym odzieniu Wojowniczek Kyoshi. Minoru uśmiechnął się do niej i ukłonił się grzecznie[i] – Nazywam się Suki, jestem przywódczynią oddziału Wojowniczek Kyoshi. Miło mi was poznać. Który z was to Rowan, a który to Avatar Minoru?[/color] – zadając to pytanie, jej wzrok skupił się na Rowanie.
         – Wystarczy Minoru! – uniósł dłoń, jakby zgłaszał się do odpowiedzi. Następnie wskazał na swojego towarzysza – To Rowan, mój przyjaciel i praktycznie brat. – roześmiał się.
         Suki zaprowadziła ich do wioski, gdzie zostali ugoszczeni w czymś na wzór stołówki przylegającej do dojo Wojowniczek i mieli tam poczekać na pojawienie się tamtych z Południa. Minoru odłożył swoje rzeczy i podszedł do okna, żeby wyjrzeć na widoki.
         – Kurczę, ładnie tu. Nie rozumiem, dlaczego ojciec zdecydował się przenieść do Plemienia Wody… – mruknął, podpierając brodę na dłoni.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {18/03/24, 10:05 pm}

Avatar: The Legends of two 6f91667074d881c6b6bef89590254a5c
 
            Opuszczenie Południowego Plemienia było dla niej bardzo ekscytujące, ale i smutne zarazem. Nie mogła wyrzucić z głowy obrazu jej rodziców i ich zmartwionych, smutnych oczu, patrzących jak ich córka odlatuje na latającym bizonie. Rozumiała, że się martwili, ale przecież nie była już dzieckiem. Miała wrażenie, że wieść o tym, że była Avatarem nie wniosła do ich życia radości ani dumy. Mieli nadzieję, że wyjdzie za innego członka plemienia, będzie miała gromadkę dzieci i będzie tkwiła na biegunie południowym do końca swoich dni. Nie tak wyobrażała sobie swoje życie. Chciała zadecydowanie czegoś więcej. Dlatego, kiedy dowiedziała się, że jest Avatarem i  powiedziano jej, że będzie musiała opuścić dom, aby nauczyć się panować nad wszystkimi czterema żywiołami była wniebowzięta. Nie mogła doczekać się nowej przygody i wyzwań, które będą na nią czekać, ale obawiała się również, że będą one dla niej zbyt ciężkie do pokonania.
Informacja o tym, że nie jest jedyna… że gdzieś tam za oceanem jest jeszcze inny Avatar była dla niej niespodziewana. Już od jakiegoś czasu czuła jakby czegoś jej brakowało, jakby była niekompletna. Wcześniej myślała, że to po prostu wina tego, że jedynym żywiołem jaki w pełni opanowała była woda. Ale może jednak tym brakującym elementem był właśnie on. Chłopak z Północnego Plemienia.
            Cieszyła się, że nie będzie sama w tej podróży. Lyra została wyznaczona jako jej przewodnik w opanowaniu żywiołu powietrza i miała również nauczać innego Avatara. Nie mogła sobie wymarzyć lepszej towarzyszki.
            Biegun Południowy był o wiele bardziej rozległy niż się spodziewała. W pewnym momencie już miała dość patrzenia na lodowy krajobraz, dlatego kiedy wleciały na terytorium Królestwa Ziemi, nieco bardziej się ożywiła. Klimat momentalnie się zmienił. Minusowa temperatura zupełnie zniknęła i obie dziewczyny musiały pozbyć się niepotrzebnych kożuchów.
            -Już nie mogę się doczekać – powiedziała uważnie rozglądając się za docelową wyspą. Dużo słyszała o wyspie Kyoshi i o tym, że zamieszkiwały je dzielne wojowniczki. Wyspa w kształcie księżyca szybko wyłoniła się pośród fal na morzu południowym. Im bliżej niej byli tym bardziej czuła dziwne mrowienie przechodzące przez jej ciało.
            -Już tu są – wyszeptała mając przeczucie, że drugi Avatar był już na miejscu.
             Feyra była zachwycona tym krajobrazem. Zielona roślinność mocno dominowała na wyspie, a w połączeniu z lazurową wodą wyglądało to naprawdę przepięknie.
Wylądowali bezpośrednio w niewielkiej wiosce, gdzie przywitała ich jedna z Wojowniczek, którą zapewne była Suki. Mistrzyni Katara zapowiadała, że to właśnie ona będzie ich głównym gospodarzem.
             -Avatar Feyro, witaj. Spodziewaliśmy się ciebie – powiedziała łagodnie.
           -To dla mnie zaszczyt – dziewczyna złożyła dłonie i ukłoniła się z szacunkiem.
           -Zapraszam. Wszyscy już na was czekają – Suki zaprowadziła ich do jednego z domków. Feyra znów poczuła to dziwne mrowienie i kiedy już weszła do środka już wiedziała dlaczego. Jej wzrok przykuły dwie osoby stojące przy jednym z okiem. Domyśliła się, że jeden z nich musi być Avatarem. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nie miała pojęcia czego mogła się po nich spodziewać.
            -Witajcie. Jestem Feyra, a to moja przyjaciółka Lyra – przedstawiła się, a jej wzrok padł na blondyna. Przez chwilę mu się przyglądała, a kiedy uświadomiła sobie, że może to nieco dziwnie wyglądać, odchrząknęła.
           -To ty nim jesteś, prawda? – spytała lekko przekrzywiając głowę. Czuła od niego znajomą energię.
           -Miło cię poznać – dodała i wykonała ten sam gest co przy przywitaniu z przywódczynią wojowniczek Kyoshi. Chciała się pokazać z jak najlepszej strony. Doskonale zdawała sobie sprawę, że Północne Plemię jest o wiele bardziej cywilizowane, niż Południe. Dlatego też chciała pokazać dobre wychowanie i szacunek.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {19/03/24, 09:44 am}

L Y R A

            Południowe Plemię Wody od zawsze było jej domem, jednak nie zawsze się w nim dobrze czuła. Jej matka osiedliła się tam po śmierci ojca, a ona siłą rzeczy musiała zamieszkać z nią. Niezbyt przepadała za panującym tam chłodem. Widoki też nie były za ciekawe. Wyłącznie woda i śnieg. Na całe szczęście często wyruszała w podróże wraz ze swoją siostrą Kyą i bratem Nexusem, którzy pokazali jej część świata. Zwiedziła Południową i Zachodnią Świątynie Powietrza. Część miast w Królestwie Ziemi w tym wyspę Kyoshi i Omashu, zobaczyła nawet pustynne morze i część Wielkiego Kanionu. Kilka razy nawet odwiedziła stolicę Narodu Ognia pod żądamy Władcy Ognia Zuko, który ugościł ich w swoim pałacu.
             Z czasem jednak wycieczki zrobiły się coraz rzadsze. Właściwie odkąd ujawniła się jej magia powietrza. Nexus odsunął się od ich rodziny. Któregoś dnia spakował swoje rzeczy i odpłynął nie mówiąc nikomu dokąd się wybiera ani kiedy wróci. Od jego zniknięcia minęło już dobre kilka lat i nikt nie wiedział co się z nim dzieje do tej pory. Lyra miała wrażenie, że po części było to jej winą. Wszystko było między nimi w porządku, dopóki nie odkryła w sobie tej niezwykłej umiejętności. Słyszała jak jej matka cicho płakała po nocach, jak zniknięcie jej pierworodnego syna sprawiło jej tak dużo bólu. Dlatego też postanowiła skupić się na trenowaniu innych magów wody w plemieniu – w tym Feyrę, której Lyra na początku naprawdę nie znosiła. Miała wrażenie, że jej matka spędzała z dziewczyną każdą wolną chwilę. Jednak z czasem ich relacja nieco się poprawiła. Zaczęły ze sobą rozmawiać, ścigać się na wydropingwinach i opowiadać o swojej magii. Szczerze mówiąc Lyra od czasu do czasu przypatrywała się treningom jej matki, aby samej wychwycić kilka ruchów pasujących do magii powietrza i faktycznie, niektóre z nich pomogły.
             Kiedy okazało się, że Feyra jest Avatarem, kolejnym wcieleniem jej ojca, a ona sama została wyznaczona na jej mistrzynię magii powietrza była zaskoczona. W końcu sama nie potrafiła zbyt wiele i uznała, że może kluczem do nauki magii powietrza, była wizyta w świątyniach. Zaraz po zaproponowaniu tego pomysłu , okazało się, że Feyra nie jest jedyna. W Północnym Plemieniu również pojawił się chłopak o takich samych zdolnościach. Lyra długo zastanawiała się jak to w ogóle było możliwe, ale nie miała zamiaru drążyć. Obie dostały zadanie wyruszenia w podróż, odszukania chłopaka i nauki wszystkich czterech żywiołów. Dostały prowiant, ciepłe ubrania i wraz z Sayą – jej latającym bizonem ruszyły na Wyspę Kyoshi, gdzie mieli spotkać się z chłopakiem z Północy.
           Wiedziała, że Feyra nigdy nie opuszczała domu. Widok jej zaciekawionej i rozemocjonowanej twarzy wywoływał i u niej uśmiech. Nie chciała jednak, aby przyjaciółka zbytnio się nastawiała. Nie wiedziały z kim będą mieli do czynienia.
           Po wylądowaniu na wyspie, dziewczyna pogłaskała swojego zwierzaka i uśmiechnęła się wdzięcznie do mieszkańców, kiedy przynieśli jej pożywienie.
             -Dobrze cię widzieć, ciociu – przywitała się z jedną z wojowniczek i przytuliła ją. Wcale się nie dziwiła, że jej wuj postanowił się tu osiedlić. Wyspa była naprawdę przepiękna. Zawsze czuła, że to miejsce było jej zdecydowanie bliższe niż biegun południowy.
           -A gdzie wujek Sokka? – spytała rozglądając się uważnie w poszukiwaniu mężczyzny z charakterystycznym kucykiem.
            -Został z dzieciakami. Mam nadzieję, że nie rozniosą mi domu – rzuciła i obie wybuchnęły śmiechem. Uwielbiała swojego wuja i już nie mogła się doczekać spotkania z nim. No i z jej kuzynostwem. Musiała przyznać, że w tych kwestiach nie próżnowali. Jej najstarszy kuzyn Eon miał dwadzieścia pięć lat, a najmłodsza Risa niecałe pięć.
             Suki zaprowadziła ich do jednego z domków, w którym już czekali nowi przybysze. Lyra zmierzyła ich wzrokiem i zaplotła ręce na piersi. Ciekawiło ją czy uda im się dogadać.
            -Więc zdążyłeś już opanować jakiś żywioł? Czy władasz tylko wodą? – zapytała przyglądając mu się uważnie. Może wcześniej udało mu się znaleźć jakiegoś maga ziemi bądź ognia, który już zdążył pokazać mu kilka przydatnych technik. Musiała się zorientować na czym właściwie stali.
           Zerknęła na drugiego z nich. Miała wrażenie, że skądś kojarzyła tę twarz, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć skąd.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {20/03/24, 06:01 am}

Rowan




Szedł ramię w ramię z wojowniczką Suki. Wiele o niej słyszał jak i o całym zakonie wojskowym do którego należała. Doskonale pamiętał jak jako dziecko zafascynowany był Wojowniczkami Kyoshi, które widywał na ziemiach Narodu Ognia. Część z nich pełniła rolę osobistej straży Lorda Zuko. Ubrane w ozdobne, zielone kimona, z twarzami pomalowanymi na biało nasuwały kilkuletniemu chłopcu na myśl potężne, wojownicze duch, a nie zwykłych ludzi.

Mój ojciec prosił o przekazanie pozdrowień… Tobie, wojowniczko Suki i mistrzowi Sokka. — Kobieta spojrzała na Rowana. —  Jestem synem mistrza Cheyre.—  Wyjaśni naprędce

—  Ah, generał Cheyre. Czas szybko płynie.—  Rowan przytaknął nieprzyzwyczajony do tego tytułu jego ojca. W północnym plemieniu wody niemal nikt się tak do mężczyzny nie zwracał. Minęło wiele lat od wojny, a stosunki między wszystkim nacjami znacznie sie poprawiły, przede wszystkim dzięki  ciężkiej pracy na rzecz pokoju Avatara Aanga i Lorda Zuko, jednak wśród członków wodnych plemion instytucja generałów Narodu Ognia niosła za sobą wiele negatywnych skojarzeń, a ojciec Rowana był osobą szanowaną i lubianą w plemieniu. Tak bardzo nie pasował im na “złego” generała, że niedługo po jego przybyciu niemal nikt nie zwracał się do niego tym tytułem zastępując go “mistrzem”. —  Miło jest to słyszeć, chociaż sądziłam, że zobaczę go dzisiaj. Sprawuje przecież opiekę nad Avatarem Minoru.

—  Sprawował… Starszyzna plemienia wraz z Biały Lotosem zdecydowała, że czas aby Minoru sam kontynuował swoje szkolenie… Ja jestem tylko jego przyjacielem i wsparciem. Ojciec tego samego dnia co my wypłynął do Stolicy Narodu Ognia…

—  Szkoda, liczyłam na spotkanie. Gdybyś się z nim kontaktował, przekaż że również go pozdrawiam.

Rozmowa się urwała, gdy wojowniczka Suki zaprowadziła ich do miejsca w którym mieli poczekać na pozostałych. Kobieta prędko zniknęła, a Rowan został sam Minoru. Zrzucił swoje rzeczy niezgrabnie pod ścianę i podszedł do przyjaciela.

Zrobił to pewnie dla twoje matki.. Zostawił to wszystko i przeniósł się na skuty lodem, mroźny  biegun,  a  w zamian…. Dostał ciebie.  —  Zażartował poklepując Minoru po ramieniu.

Wzajemne przekomarzanki przerwało pojawienie się dwóch dziewczyn. Rowan od razu wiedział kim są, chociaż jednej z nich nigdy nie spotkał, a drugą widział przelotnie ostatni raz wiele lat temu.

Wow. — Odezwał się.  — Pierwszy raz ktoś nie ma wątpliwości kim jesteś — Zwrócił się do Minoru. — To musi być to wasze mistyczne połączenie.

Spojrzał na nowo przybyłe i machnął im na przywitanie.

Avatar Feyro. — Skinął głową na znak szacunku. Jego wzrok przeniósł się na drugą z dziewczyn i powtórzył gest — Przyjaciółko Lyro, a raczej… Mistrzyni  Magii Powietrza Lyro. — Uśmiechnął się. — To najmłodsza córka Avatara Aanga. — Wyjaśnił przyjacielowi.

Wybaczcie jako członek Białego Lotosu znam was obie. Jestem Rowan, towarzysze Minoru podczas jego szkolenia… Waszego szkolenia. — Poprawił się szybko spoglądając na Feyre.

To nie z opanowaniem żywiołów ma największy problem. — Odpowiedział Lyrze nim zdążył zrobić to Minoru. Nie mógł się powstrzymać przed tą drobną uszczypliwością, ale też nie zamierzał całkowicie ośmieszać Minoru wyjawiając przed nieznajomymi jego mały sekret. Uśmiechnął się złośliwie, widząc spojrzenie jakim obdarował go Minoru.

Żarty na razie na bok… Pamiętasz co mówiła Starszyzna? Próby zharmonizowania ze sobą waszych energii życiowych i złączenia rozerwanej esencji Raavy, może zaczniecie od wspólnej medytacji… — Rowan słuchał więcej i zapamiętywał wiecej niżeli Minoru. Wykazywał prawdziwe zainteresowanie zjawiskiem jakim było rozdzielenie awatara na dwie osoby. Przeniósł wzrok z Minoru na Feyre. — Chyba, że jesteście zbyt zmęczone podróżą.

— Możecie także spróbować skontaktować się z awatar Kyoshi. Świątynia jest na wzgórzu. — Wtrąciła się wojowniczką Suki. — Z chęcią was odprowadzę.

Droga do Świątyni Kyoshi prowadziła przez centrum wioski wypełnionego ludźmi, jedni zerkali na nich ukradkiem, inni bez żadnych oporów wlepiali w nich zaciekawione spojrzenia, byli też tacy, którzy uciekali wzrokiem w każdą stronę byleby na nich nie spojrzeć.

Wojowniczko Suki…— Zrównał kroku z prowadząca ich kobietą. — Czy podczas naszego pobytu na wyspie mógłby trenować razem z oddziałem wojowniczek Kyoshi..? Lub chociaż z kadetkami..? Wolałbym się doszkalać zamiast marnować czas.

— Podejrzewałam, że może paść to pytanie. — Na twarzy kobiety pojawił się delikatny uśmiech. – Nie mogłabym odmówić synowi generała Cheyre.

Do grupki podbiegła mała, może pięcioletnia dziewczynka. Wyminęła zgrabnie Rowana i wpadła z impetem na wojowniczkę Suki wtulając się w materiał jej kimona. Z ust dziecka wyleciał grad pytań, słowa zlewały się że sobą, a Rowan ledwie rozumiał ich sens. Wychylił głowę na tyle, aby dziewczynka zwróciła na niego uwagę i uśmiechnął się do niej.

— Prowadzisz ich do nas? — Mężczyzną, który zadał to pytanie stał parę metrów dalej. W ręku trzymał płócienna torbę wypełnioną jedzeniem z targu. Rowan chwilę mu się przyglądał nim rozpoznał w nim szanowanego męża wojowniczki Suki.

Mistrzu Sokka… Witaj. — skłonił się przed mężczyzną z prawą dłonią zaciśniętą w pięść przyłożona do lewej otwartej.

— Oo, a więc to ty jesteś mały Rowa Cheyre. — Rowan jedynie przytaknął na słowa mistrza Sokki. Nazwanie go małym, gdy był dwudziestoletnim mężczyzną nieprzyzwoicie wręcz wysokim - wyższym od mistrza Sokki o kilka centymetrów - wydawało się mu zabawne.

— Do świątyni, awatarze zamierzają medytować. — Odezwała się Suki.

— A reszta po co im potrzebna? Będą odganiać muchy? Chodźcie do nas.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {21/03/24, 05:45 pm}

Minoru



         Parsknął z rozbawieniem, słysząc słowa Rowana. Ta, był niemal pewny, że gdy trzydzieści lat temu jego rodzice postanowili się pobrać, nie zakładali, że ich najmłodsze dziecko okaże się Avatarem. No dobra, połową Avatara.
         Nie był specem od wyczuwania obecności. Czasem miewał jakieś przebłyski, że zaraz nadleci cios z prawej albo lewej, ale to tylko w trakcie sparingów z osobami, z którymi mierzył się już setki, jak nie tysiące razy – z mistrzem Cheyre albo braćmi. Ale tym razem, jeszcze nim dziewczyna przekroczyła próg, miał wrażenie, że widzi jak się zbliża. Odwrócił głowę w idealnym momencie, żeby zobaczyć jak się zjawiają.
         Również się jej skłonił, a po wyprostowaniu, odgarnął włosy z twarzy.
         – Nazywam się Minoru. – zerknął na Rowna, puszczając mimo uszu komentarz o tym, że w końcu ktoś nie założył błędnie, że to Rowan jest avatarem, bo tak, zdarzyło się to kilka razy. Minoru chciał wierzyć, że to przez odziedziczoną po ojcu urodę, a nie przez fakt, że Rowan był dobrze zbudowanym, postawnym młodym mężczyzną, podczas gdy on sam… wyglądał jak trzynastolatek. Riko lubił mu dokuczać, że gdyby nie charakterystyczny wygląd, który odróżniał go od innych dzieciaków, systematycznie ktoś ganił by go za to, że nie jest na zajęciach w plemiennej szkole.
         Ale żartu z czytania nie mógł mu darować. Spojrzał na niego wściekle, próbując przekazać mu tym samym, że jeszcze słowo, a będzie jego pierwszą śmiertelną ofiarą.
         – Mistrz Cheyre uczył mnie trochę magii ognia, ale tylko podstaw, natomiast mój starszy brat uczył mnie magii ziemi. Nie jest idealnie, ale proste rzeczy mogę zrobić. – wyznał zgodnie z prawdą. Z magią wiatru nie miał jeszcze do czynienia, ale pozostałe żywioły opanował chociaż na poziomie podstawowym.
         Oh niee… Medytacja… znowu… skrzywił się, słysząc o tym, chociaż doskonale wiedział, że i tak tego nie uniknie… Ale myślał, że chociaż uda mu się to odwlec w czasie. Niechętnie podążył za pozostałymi, godząc się ze swoim losem i przeznaczeniem w postaci sesji medytacji. Po drodze jednak wpadli na męża wojowniczki Suki, Sokkę, w towarzystwie ich najmłodszej córki. Tym sposobem rozdzielili się, i Rowan wraz z Lyrą udali się w odwiedziny do domu małżeństwa, a Minoru i Feyra kontynuowali swój spacer do świątyni avatar Kyoshi.
         – Zostawię w pobliżu jedną z moich wojowniczek, gdy skończycie, poproście ją, aby odprowadziła was do mojego domu, w porządku?
         – Jasne! Dziękujemy! – uśmiechnął się do kobiety i poczekał, aż zostawi ich samych, po czym wypuścił ciężko powietrze z ust – Medytacja… Zawsze medytacja… – marudził pod nosem, kierując się prosto do kapliczki ku czci ostatniej awatar ziemi – Ciebie też tym tak katowali? Chyba zaliczyłem większość świątyń i kaplic. Mój mistrz systematycznie robił mi różne pielgrzymki, żebym medytował w miejscu kultu każdego avatara… Niby miało to zwiększyć moje połączenie energii, ale i tak udało mi się skontaktować tylko z avatar Kurukiem. – usiadł na podłodze przy samym “ołtarzu”. Jego ciało niemal automatycznie przybrało odpowiednią pozycję. Właściwy kąt pleców, ułożenie nóg.
         Ułożył luźno ręce na swoich udach, unosząc uformowaną z palców “okejkę”, jak on to nazywał w myślach i przymknął powieki, ale zaraz uniósł jedną, żeby spojrzeć na Feyrę, czy siada obok niego, żeby się przyłączyć.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {24/03/24, 06:17 pm}

Avatar: The Legends of two 6f91667074d881c6b6bef89590254a5c

             Całe szczęście zarówno Minoru jak i Rovan wydawali się względnie sympatyczni. Bała się, że będzie musiała użerać się z kimś, kto wiecznie będzie miał kij w… czterech literach. Dlatego też niezmiernie jej ulżyło, że nie będzie musiała być względnie poważna.
             Jakaś część niej była z lekka przestraszona, kiedy ich pierwszym zadaniem było spotkanie się z Avatar Kyoshi. To nie było wcale tak, że się jej w jakiś sposób obawiała, choć z opowieści słyszała, że była dosyć surowa. Po prostu jakoś wcześniej nie miała okazji, aby poćwiczyć nad duchową częścią siebie. Powędrowała za grupą, a im bardziej zbliżali się do świątyni, tym bardziej czuła podenerwowanie.
            Pożegnała wojowniczkę Suki skinieniem głowy, a potem rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Od razu jej wzrok przykuło popiersie Kyoshi ulokowane na samym środku pokoju. Po lewej stronie były wyeksponowane jej bojowe wachlarze, a po prawej w gablocie wisiał jej strój wojowniczki.
               -No właśnie… Jeśli chodzi o tą medytację… - rzuciła przyglądając się uważnie jej podobiźnie.
               -Jeszcze nie udało mi się chyba połączyć z tą duchową stroną. Parę razy próbowałam, ale nigdy nic się nie działo, więc… po prostu zrezygnowałam z dalszych prób – powiedziała i nieco się zaczerwieniła zdając sobie sprawę jak bardzo głupio to brzmiało. Wiedziała, że bycie Avatarem było wielką odpowiedzialnością. Powinna się przykładać do każdego zadania i dawać z siebie zawsze dwieście procent. Mimo wszystko za każdym razem słowo „medytacja” kojarzyła jej się z nudą i odmrożonym dupskiem.
                -Ale spróbujmy. Może tym razem będzie inaczej skoro jesteśmy razem w świątyni Kyoshi – usiadła obok Minoru, skrzyżowała nogi i ułożyła odpowiednio dłonie. Przymknęła oczy starając się w pełni skupić. Minęła minuta, dwie, trzy… Nie czuła, aby cokolwiek miało się zmienić. Już zaczynała się powoli irytować.
            -Witajcie Avatarowie – usłyszała donośny kobiecy głos. Otworzyła oczy i ku jej zdziwieniu już nie byli w świątyni, a w mistycznym lesie. Przed nimi ukazała się sama Avatar Kyoshi. O wiele większa niż Feyra się spodziewała.
             -Jaka ogromnaaa… eeeee…. Znaczy…. Ogromnie miło nam jest cię poznać – powiedziała stwierdzając, że jej bezpośredniość może nie być w tej chwili na miejscu. Odchrząknęła i podniosła się na równe nogi. Kobieta uniosła brew i zilustrowała ich uważnie wzrokiem.
            Feyra już zrozumiała, że nie warto było przy niej żartować.
               -Byłam ciekawa, kiedy nastąpi to spotkanie. Miałam nadzieję jednak, że uda wam się do tego czasu opanować wszystkie cztery żywioły – powiedziała spoglądając to na Feyrę to na Minoru - Czeka na was wiele trudności, z którymi będziecie musieli się zmierzyć.
              -Jakich trudności? – zapytała Feyra spoglądając na swojego towarzysza.
             - Dwójka Avatarów zakłóciła panującą w świecie równowagę. Na pewno będzie miało to jakieś konsekwencje – kobieta najwyraźniej nie była zadowolona z takiego rozwoju sytuacji. Oni też się o to nie prosili, a jednak zostali w jakiś sposób wybrani.
            -Pamiętajcie, jesteście jednością. Wasza magia jest silniejsza, kiedy jesteście razem. Jeśli jedno z was zginie… drugie straci moc Avatara – na samą myśl o tym, że któreś z nich miałoby umrzeć przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz.
           -Moja rada… Spełnijcie swoją powinność i przywróćcie światu równowagę, pokażcie, że w każdej sytuacji potraficie współpracować i nie dajcie się zabić – po tych słowach obraz zafalował, a następnie obudzili się z powrotem w świątyni.
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {26/03/24, 07:08 pm}

L Y R A

               Uniosła brew ku górze. Oh czyli jednak się nie pomyliła i faktycznie kiedyś się spotkali. Niejednokrotnie spotykała się z członkami Białego Lotosu. Teraz jak o tym pomyślała to faktycznie kojarzyła jego twarz z nie tak dawnego posiedzenia w Narodzie Ognia.
               Pomysł, aby skontaktować się z poprzednim avatarem, na pewno był dobry. Doskonale wiedziała, że Feyrze raczej nie udało się nigdy skontaktować z którymkolwiek z ich poprzedników, choć miała cichą nadzieję, że w końcu uda jej się porozmawiać z jej ojcem. Nigdy go tak naprawdę nie poznała, ale z opowieści wiedziała, jak bardzo liczył na to, aby jego potomek władał magią powietrza. Dlatego też miała w sobie takie jedno małe marzenie, aby Feyra podczas spotkania wspomniała mu o tym, że jego córka jest magiem powietrza. Chciała aby był z niej dumny.
               Suki przeprowadziła ich przez wioskę, ale zanim zdążyli dojść do świątyni ujrzała podbiegającą Risę. Zaśmiała się pod nosem słysząc jej natłok pytań, a kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały, dziewczynka aż pisnęła z radości.
               -Lyra! – krzyknęła wesoło wtulając się tym razem w dziewczynę, która jedynym ruchem wzięła ją na ręce i okręciła.
               -Cześć mała. Ależ jesteś duża – rzuciła przytulając do siebie kuzynkę. Jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, kiedy niedaleko pojawił się Sokka. Poczekała, aż on i Rowan skończą wymianę zdań po czym podeszła bliżej.
             -Moja ulubiona siostrzenica! Ale wyrosłaś. Niech no ci się przyjrzę – odparł czochrając jej włosy. Lyra przewróciła oczami, ale roześmiała się i razem ruszyli w kierunku ich domu.
              Dom Sokki i Suki wyglądał… Jak pobojowisko. Wszędzie leżały jakieś zabawki i ubrania. Podejrzewała, że gdyby ciocia Suki nie była dziś w terenie to dom wyglądałby zupełnie inaczej.
             -Przepraszam za bałagan. Zaraz to ogarnę – rzucił rozbawiony i pozbierał kilka porozrzucanych rzeczy. Po chwili z piętra zbiegła jeszcze dwójka nastolatków – dwunastoletni Hiro i piętnastoletnia Hana. Brakowało jej jeszcze tych najstarszych. Zmarszczyła lekko czoło, kiedy nie usłyszała w jej stronę żadnej uszczypliwości, ani obelgi. Tak, zdecydowanie brakowało dwójki jej kuzynów.
                -A gdzie Eon i Hakoda? Miałam nadzieję, że pokażę im kilka nowych ruchów, które wyćwiczyłam – spytała zaciekawiona. Usłyszała tylko ciche westchnięcie.
                -Dwa dni temu ruszyli na negocjacje do wioski China. Teraz właściwie miasta zdobywców.
                -Znowu nie pozwalają transportować surowców na Kyoshi? – zapytała marszcząc lekko brwi. Wiedziała, że wyspa miała z tym problem od jakiegoś czasu. Wioska, którą kiedyś uratował jej ojciec przez Narodem Ognia i którzy czcili dzień avatara rozdając surowe ciasto, teraz zostało miastem przejętym przez nieznanych uchodźców. Od tamtej pory każdy transport był wstrzymywany, dopóki ktoś nie rzucił worek ze złotymi monetami.
             -Tak. Jeszcze kilka miesięcy temu udawało nam się jakoś dogadywać, ale ostatnio statki znów przestały dopływać. Dlatego też wysłałem Eona i Hakodę, aby dowiedzieli się co jest grane. Właściwie to zaczynam się nieco niepokoić. Już dawno powinni wysłać sokoła z wiadomością – odparł mężczyzna nieco przygaszony. Lyra uniosła brew i wraz z Rowanem popatrzyli na siebie.
                 -No mały Rowa… Chyba twój trening z wojowniczkami będzie musiał chwilę poczekać – rzuciła nie mogąc się powstrzymać i poklepała go pokrzepiająco w ramię  -To mi wygląda jak na pierwsze zadanie dla naszych dwóch avatarów, nie sądzisz? W końcu chyba powinni zacząć nauczyć się jak rozwiązywać takie konflikty.
              -Nie mógłbym was o to prosić. W końcu pewnie macie ważniejsze sprawy na głowie – Sokka podrapał się po karku i zerknął na Suki, która tylko pokiwała głową.
             -To raczej nie będzie problem. Polecimy na Sayi. Załatwimy to raz, dwa. Ocalimy dupska moim kuzynom, zrobimy tam porządek i będziemy z powrotem. Poza tym… Jeśli to jakaś grubsza sprawa to dla Feyri i Monoru mógłby być to dobry start na rozpoczęcia pracy naprawy świata. A dla nas całkiem niezły trening. Nie mam racji? – zapytała unosząc brwi i zerkając po raz kolejny na swojego nowego towarzysza.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {01/04/24, 10:12 pm}

Minoru



         Cóż… Rozmowa z Avatar Kyoshi wcale nie była bardziej owocna w pomocne rady, niż te z Kurukiem. A człowiek spodziewałby się, że ona będzie w stanie doradzić im coś więcej, niżeli “śmierć, zagłada, wszyscy zginiemy, równowaga świata została zachwiana!”.
         Rozsupłał nogi i zwinnie skoczył do pionu, po czym przeciągnął się, naciągając mocno kręgosłup. Na pewno poszło szybciej, niż kiedykolwiek. Był za to wdzięczny. Może faktycznie, razem tworzyli dużo skuteczniejszy duet, niżeli osobno. Przynajmniej w kwestii medytacji.
         – Ech… Avatar Kuruk w zasadzie mówił mi to samo… O ile akurat się nad sobą nie użalał. – podparł się pod boki, rozglądając po świątyni. Stanął przed tapiserią przedstawiającą Avatar Kyoshi w pozycji bojowej. Obrócił się bokiem do obrazu, komicznie naśladując układ jej ciała - jedna noga zgięta z tyłu ciała, druga luźno wyciągnięta do przodu, przez co cały ciężar ciała spoczywał na tej pierwszej. Wojowniczka na tapiserii trzymała wachlarze, toteż Minoru wyglądał dodatkowo głupiej bez nich. Jakby już nie wyglądał jak idiota – Słuchaj, Feyra… – urwał, czując, że lekko się chwieje. Skupił się na moment na odzyskaniu równowagi i umocnieniu pozycji, a potem kontynuował – Wiem, że pewnie mówili ci o tym, że bycie avatarem to wielka odpowiedzialność i tak dalej… Też wysłuchiwałem tego typu kazań od starszyzny plemienia. – nagle poza, w której się znajdował, wydała mu się całkiem znajoma, ale nie bardzo wiedział skąd. Zmienił ułożenie ramion wyciągając je lekko zgięte przed siebie z dłońmi wyprostowanymi, jakby kogoś zatrzymywał. Och… Och, chyba już wiedział. Niemalże porzucił rozmowę z dziewczyną i wybiegł na zewnątrz, żeby przetestować to, na co właśnie wpadł, ale w porę się powstrzymał, uznając, że poczeka na jakiś dogodniejszy moment. Jak będzie sam, na ten przykład. Żeby się nie ośmieszyć już pierwszego dnia. Uśmiechnął się do niej – Zmierzam do tego… Każdy avatar przed nami musiał polegać głównie na sobie, nie? Całą odpowiedzialność dźwigać w pojedynkę, ale nas jest dwoje. Będzie… jakby łatwiej? – nigdy nie był dobry w wielkich słowach. Będzie musiał nad tym popracować. W końcu jako Avatar powinien też umieć nieść otuchę słowem i tak dalej.
         Wyszli przed świątynię. Powinni się zbierać i wrócić do reszty. Ale może skoro już są sami, bez “nianiek”, mogliby się trochę lepiej poznać, dotrzeć i tak dalej?
         – …zawsze czułem się inny niż inne dzieciaki z plemienia. – przyznał, mrużąc oczy i patrząc na rozciągający się po sam horyzont ocean – Ja… zawsze myślałem, że to przez to, że dostałem geny po tacie… Był magiem ziemi. Zawsze byłem najniższy, najbledszy i tak dalej. Ale teraz chyba widzę, że prawda jest nieco inna. – uśmiechnął się do niej słabo – Z jakiegoś powodu… odkąd weszłaś do tamtej stołówki, nie czuję się już taki samotny, wiesz?
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {05/04/24, 08:24 pm}

Rovan

Grupa się rozdzieliła. Mistrzyni Suki ruszyła z avatarami do świątyni jednego z ich poprzednich, a Mistrzy Sokka zaprowadził Rowana oraz Lyrę do swojego domu. Rowan rozglądał się po wnętrzu nieco zagubiony. Bałagan, rozgardiasz, porozrzucane zabawki i pomięte ubrania kotłujące się nie podłodze. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie dom dwójki bohaterów wojennych. Spodziewał się raczej, że miejsce będzie definicją dyscypliny, nieskazitelnie czyste, pozbawione zbędnych bibelotów. Dom mistrza Sokki w niczym nie przypominał tego w wyobrażeń Rovana. Był zagracony, zabałaganiony, ale także wydawał się taki pełen życia.

Rovan zauważył jakąś dziwną, zaschniętą plamę na podłodze. Chyba rozlany sok… Miał nadzieję, że to był sok. Ominął ją najzgrabniej jak umiał, gdy podniósł wzrok dostrzegł, że mała Risa uważnie mu się przygląda. Ich spojrzenia się spotkały, Rovan po raz kolejny tego dnia się do niej uśmiechnął. Dziewczynka zmarszczyła brwi i odwróciła gwałtownie głową. Cóż, najwidoczniej Rovan nie przypadł małej do gustu.

W pomieszczeniu pojawiły się nowe osoby, dwójka nastolatków. Rovan domyślił się, że to najpewniej kolejne dzieci mistrza Sokki. Przywitał się z nimi i wymienił parę pustych uprzejmości. Przez cały czas uważnie przysłuchiwał się rozmowie Lyry z jej wujkiem. Nie znał wymienionych imion czy nazw miejsc, nic nie wiedział o problemie z jakim mierzyła się teraz wyspa Kyoshi, ale wystarczająco dużo mógł wywnioskować z tego co zdążył usłyszeć.

Wojowniczka Suki wślizgnęła się domu. Rovan podszedł zainteresowany do Lyry. Wymienił z dziewczyną porozumiewawcze spojrzenie. Miał już na końcu języka, że Minoru ma wręcz wrodzony talent to wymagania konfliktów niż rozwiązywania. Te wszystkie kłótnie, bójki, przepychanki słowne z rówieśnikami w północnym plemieniu wody. Rovan z trudem zatrzymał do myśl dla siebie. Może teraz będzie inaczej, może dzięki obecność avatar Feyry Minoru nabierze większej ogłady.

Zerknął niepewnie na Lyre. Polecimy… Zawiesił się na chwile zanim zrozumiał, że pozostali patrzą na niego wyczekująco. Pokiwał energicznie głowa.

Tak… Znaczy nie… Znaczy. — Urwał. Plątał się coraz bardziej. Przebiegł wzrokiem po zgromadzonych. Na ustach mistrza Sokki błakał się słaby, rozbawiony uśmieszek. Rovan westchnął zrezygnowany. — To dobry pomysł, żeby avatarzy sprawdzili się działając razem… Co prawda dopiero co się poznali, ale ta sprawa nie brzmi szczególnie niebezpiecznie…— Wzruszył ramionami.— Muszą kiedyś zacząć, co nie?

Następne parę minut było wypełnione plątaniną nachodzących na siebie głosów. Mistrzyni Suki zaproponowała, że odprowadzi ich do avatarów, a mała Risa niemal natychmiast zaczęła narzekać, ciągnąć matkę za kimono i domagać się od niej uwagi. W tym samym czasie mistrz Sokka sprzeczał się ze starszymi dziećmi, które chciał również wziąć udział w wyprawie do wioski China.

—... Nie, nie, nie…Ja nie chce. — Rozzłoszczona Risa powtarzała w kółko te parę słów. Nic nie pomagały uspokajania Suki.

— Jestem starsza od cioci Katary, gdy znaleźliście wujka Aanga… — Podniesiony głos Hany przebijał się przez panując gwar.

W którymś momencie wzrok Rovana napotkał spojrzenie Suki. Młody mężczyzna podniósł ręce do góry i bezdźwięcznie poruszył ustami. “Poradzimy sobie.” Wojowniczka skinęła lekko głową. Rovan wraz z Lyrą wymknęli się szybko z domu.

Wow… To było intensywne. — Pokręcił głową z niedowierzaniem. Od dziecka słuchał opowieść o tym jak dwójka dzieci z południowego plemienia wody odnalazła w bloku lodu zaginionego przed stoma laty avatara, a później wraz z nim podróżował po świecie szkoląc się i próbując przywrócić pokój. W wyobraźni Rovana członkowie drużyny Avatara Aanga jawili się jako potężni, niedostępni i poważni herosi, a w rzeczywistości mistrz Sokka i mistrzyni Suki wydawali się tacy zwykli i ludzcy.

Opowiedz mi na czym polega konflikt z wioską China? Wszystko co wiesz, od początku. Chciałbym wiedzieć w co pakuje Minoru. — Zwrócił się do Lyry, gdy weszli na usypaną żwirową ścieżkę.

Rovan zauważył avatarów przed świątynią. Z ulgą przyjął fakt, że skończyli już medytować. Nie miał ochoty spędzić nie wiadomo ile czasu czekając, aż wybudzą się z tego dziwnego stanu, a czasami trudno jest sprowadzić z powrotem tego, kto udał się do świata duchów.

I co? — Zwrócił się Minoru.— Coś nowego oprócz zachwianej równowagi i naruszenia cyklu? — Och, tak. Avatar Kuruk był bardzo monotematyczny, a Minoru z chęcią powtarzał to co od niego usłyszał, w kółko i w kółko to samo, licząc na to, że ojciec Rovana przestanie wciąż naciskać na medytacje.

Wzrok Rovana powędrował na chwilę na Feyrę, a potem spowrotem na Minoru. Klasnął w dłonie.

— Na mamy dla was pierwsze zadanie. Komu w drogę temu czas.

W drodzę powrotnej do wioski wyjaśnili pokrótce avatarom konflikt pomiędzy wyspą Kyoshi a wioską China. W stołówce podano im posiłek. Wojowniczka Suki przysłała do nich jedną ze swoich podwładnych, aby ta pokazała im gdzie spędzą noc podczas ich pobytu na wyspie. Grupa rozdzieliła się i po niespełna godzinie spotkała ponownie w wcześniej ustalonym miejscu. Rovan patrzył zaniepokojonu na latającego bizona. Polecimy. Już mu się to nie podobało. Zajęli miejsca na grzbiecie zwierzęcia. Rovan wbił spojrzenie przed siebie i zacisnął mocno zęby, gdy poczuł, że zaczynają się unosić. Polecimy. To będzie długa podróż.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {07/04/24, 09:14 pm}

Avatar: The Legends of two 6f91667074d881c6b6bef89590254a5c

           Miała naprawdę mieszane uczucia. Z jednej strony Avatar Kyoshi była legendą. Krążyły o niej fascynujące opowieści, które poniekąd były dla Feyry pewną inspiracją. Była odważna, niezależna, sprawiedliwa… Większość tych cech była na pewno taka, jakie dziewczyna sama chciała mieć. Jednakże nie mogła nacieszyć się tym spotkaniem. Kobieta była zimna i wyraźnie nie była zbytnio zadowolona z ich obecności. Mało tego informacje jakie im przekazała były dla dziewczyny strasznie… hm… pesymistyczne? Spodziewała się raczej coś w stylu „nie martwcie się, dacie sobie radę”. A tu nie dość, że zlinczowała ich za to, że nie potrafili tkać wszystkich żywiołów to jeszcze miała wrażenie, jakby w ogóle w nich nie wierzyła.
             Zerknęła na Minoru i lekko uniosła brew widząc jego próby naśladowania stylu walki Kyoshi. Z jej perspektywy wyglądało to całkiem zabawnie, ale szczerze mówiąc jakoś nie było jej teraz do śmiechu. Chciała wysłuchać, co ma do powiedzenia, kiedy wymówił jej imię. Kiedy zauważyła, że rusza w kierunku wyjścia również podniosła się z podłogi i podążyła za nim.
               -Tak myślisz? – spytała uśmiechając się lekko pod nosem. Może i miał w jakiś stopniu racje. Zarówno on jak i ona nie byli z tym sami. Mieli w sobie wsparcie. W jakimś stopniu jej ulżyło.
             Przyglądała mu się chwilę, kiedy wpatrywał się w horyzont.
                -Czuję podobnie – powiedziała łagodnie i przystanęła obok niego przyglądając się falom rozbijających się o skały.
              -Nigdy nie opuszczałam Południowego Plemienia. Moi rodzice od zawsze trzymali mnie pod kloszem. Rzadko kiedy pozwalali mi na pójście chociażby na drugą stronę lodowca – zaśmiała się cicho.
            Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko świeżą bryzą, a potem z powrotem je uchyliła.
             -A teraz jestem przerażona tym nowym światem. Tym co zobaczę. Ale też podekscytowana. Nie mam pojęcia, które z tych uczuć jest silniejsze, ale wiem, że cieszę się, że zrobimy to wszystko razem i, że nie jestem z tym wszystkim sama – zerknęła na niego i ciepło się uśmiechnęła.
            Po chwili obok nich pojawiła się Lyra w towarzystwie Rovana. Nie mieli się przypadkiem spotkać w domu Suki i Sokki? Czy naprawdę tak długo przebywali w świecie duchów? Zerknęła na Lyrę, a potem na Rovana zaciekawiona tym całym zadaniem. Słysząc o konflikcie między wyspą Kyoshi, a jakąś wioską, uznała, że faktycznie była to robota dla Avatara. A raczej dwóch Avatarów.
            Przed wylotem zjedli porządniejszy posiłek, dostali też jakiś prowiant na drogę i pokazano im kwatery. Następnie cała czwórka spotkała się przy latającym bizonie Lyry. Pogłaskała delikatnie włochate zwierzę, po czym wskoczyła na jego zamocowane siodło.
             -Wszystko w porządku? – spytała wiedząc, że latanie na takim zwierzęciu może być zupełnie nowym doświadczeniem dla ich nowych towarzyszy.
              -Spokojnie, przyzwyczaicie się z czasem do tego – zaśmiała się.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {15/04/24, 02:40 pm}

Minoru



         Dołączyli do nich Lyra i Rovan. Minoru skrzywił się lekko i pokręcił przecząco głową w odpowiedzi na pytanie przyjaciela. Nic. Kurna. Nowego.
         – Mamy nie zginąć, bo jeśli jedno z nas zginie, drugie utraci swoje moce. Jest to o tyle kłopotliwe, że Kuruk twierdził coś odwrotnego. – cóż, to była ta jedna rzecz, którą zataił przed wszystkimi, ponieważ nie wiedział, czy może wierzyć w słowa faceta, któremu przylepili metkę najgorszego avatara. A może się trochę bał, jaką decyzję mogliby podjąć ci ze starszyzny, gdyby weszli w posiadanie tej informacji-podejrzenia Kuruka. Tym razem też nie powiedział nic więcej – no, w każdym razie, postarajmy się nie umrzeć. Nie ma sensu testować niepewnych teorii!
         Z zainteresowaniem wysłuchał tego, czego tamta dwójka dowiedziała się na temat konfliktu Wyspy Kyoshi z uchodźcami, którzy przejęli wioskę China. Nie brzmiało to spektakularnie, ale zawsze jakiś początek. Nie samym mordobiciem się żyje, nie?
         Po obiedzie, gdy mieli godzinkę wolnego, wybrał się jeszcze na samotny spacer po brzegu wyspy. Uwielbiał przebywać na terytoriach Królestwa Ziemi. Czuł się tu lepiej, niż w Północnym Plemieniu. W pewnym momencie zrzucił buty i podwinął nogawki spodni do kolan, po czym wszedł do wody po kostki. Wziął głęboki wdech, rozkoszując się tym, że kąpiel w oceanie w tym rejonie stanowi przyjemne ochłodzenie, a nie potencjalną przyczynę odmrożenia.
         Przywrócić światu równowagę… Ale jak?
         Po godzinie spotkali się ponownie, aby udać się do wioski China, gdzie razem z Feyrą mieli odbyć swoją pierwszą “próbę”. Minoru usiadł mniej więcej pośrodku siodła zamocowanego na grzbiecie latającego bizona z zainteresowaniem oglądając świat z nowej perspektywy. To było zupełnie inne doświadczenie w porównaniu ze spędzeniem rejsu statkiem na salingu czy jakimkolwiek innym wysokim punkcie. Statek mimo wszystko sunął z inną prędkością po wodzie, niż bizon.
         Skierował swój wzrok na Feyrę, słysząc, jak zapewnia ich, że szybko się przyzwyczają. Jedno spojrzenie na Rovana i Minoru wiedział, co się dzieje. Położył dłoń na ramieniu drugiej avatar, uśmiechając się.
         – Rovan źle znosi zmianę ciśnienia, a teraz unieśliśmy się dużo szybciej niż przy tradycyjnych środkach transportu. – wyjaśnił. Nie był pewien czy była to prawda, czy Rovan po prostu bał się wysokości, ale nie zamierzał dociekać czy się nabijać. W końcu przyjaciel zawsze krył go w kwestii jego drobnego problemu z czytaniem. Miał zamiar mu się odwdzięczyć – Najlepiej zostawić go na razie w spokoju, aż mu przejdzie. – dodał.
         Wziął na siebie odwrócenie uwagi od Rovana, zagadując to jedną, to drugą dziewczynę, a to pytając o imię bizona, a to dyskutując z nimi o różnicach między Południowym a Północnym Plemieniem. Próbował też porozmawiać na temat taktyki na temat rozmów pokojowych z gośćmi z China, ale nie doszli do niczego konkretnego, decydując się, że najpierw muszą dowiedzieć się czemu właściwie przejęli wioskę i czemu utrudniają życie ludzi z Wyspy Kyoshi.
         Wylądowali w pobliżu granicy wioski. Minoru zeskoczył z bizona i przeciągnął sie, chcąc rozruszać zastygłe w trakcie podróży mięśnie.
         – To co? Idziemy?
Kalsi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kalsi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {17/04/24, 01:58 pm}

Feyra

Zaśmiała się cicho, kiedy opuścili dom Sokki i Suki. Faktycznie, kiedy wchodziło się do takiego domu z ulicy pełnego bałaganu i hardmideru można było być nieco zmieszanym i przerażonym. Dlatego też ona była pełna podziwu dla swojego wujostwa. Naprawdę nie wiedziała jakim cudem oni jeszcze nie dostali szału. Z tego co wiedziała teraz i tak było w miarę spokojnie. Kiedy Hakoda i Eon byli dzieciakami to o mało co ta chata nie spłonęła.
-To jeszcze nic. Wyobraź sobie, że jeszcze kilka lat temu Hana wyciągnęła Hiro do lasu. Cała wioska ich szukała, a wujek i ciocia aż odchodzili od zmysłów. Później okazało się, że siedzieli cały czas w domu, schowani, bo chcieli wywinąć takiego psikusa swoim rodzicom. Jeszcze nie zdarzyło się, aby wyszło im jakieś spokojne i ułożone dziecko - zaśmiała się. Naprawdę uważała, że powinni już zamknąć tą fabrykę produkcyjną.
Ruszyli w kierunku świątyni.
-Jakiś czas temu we wiosce pojawili się jacyś obcy magowie ziemi. Od razu przejęli wioskę, wprowadzili swoje zasady, a jako, że znajduje się tam główny port to zajęli się też przetrzepywaniem statków i zbieraniem haraczu za ich transport. Z tego co wiem to ostatnio był spokój ale chyba znów coś zaczęli kombinować skoro statki przestały dopływać na Kyoshi - powiedziała lekko wzruszając ramionami. No i ciekawiło ją co z jej kuzynami skoro do tej pory nie skontaktowali się z Sokką.
Dotarli pod świątynię, gdzie ujrzeli Feyrę oraz Minoru. Pokrótce opowiedzieli im o zadaniu.
Odpoczęli, zjedli posiłek i nabrali sił przed podróżą. Udało jej się jeszcze nakarmić swojego latającego bizona.
-Gotowi? - spytała usadzając się wygodnie na jego grzbiecie. Następnie bizon wzniósł się w powietrze. Zerknęła przez ramię na pozostałych pasażerów. Minoru wydawał się całkiem zadowolony z widoków, dla Feyri to nie była pierwsza podróż, więc również była spokojna i opanowana, natomiast Rovan… Chyba niezbyt przepadał za takim środkiem transportu. Albo miał jakąś chorobę? Lęk wysokości? Popatrzyła na niego z lekkim współczuciem.
-Niedługo będziemy na miejscu - rzuciła starając się go pocieszyć.
Chwilę później dostrzegli ląd. Niemądrym byłoby wylądować pośrodku wioski, więc wybrali jakieś mniej zaludnione miejsce przy granicy.
-Idziemy - rzuciła zeskakując z Sayi.
Ruszyli w kierunku wioski. Niemalże od razu poczuli nieprzyjemną i ciężką atmosferę. Wszyscy rzucali im podejrzliwe spojrzenia.
-Kim jesteście? - zapytał postawny mężczyzna w zielono szarym mundurze. Wyglądał na jakiegoś żołnierza. Zmierzył ich wzrokiem od stóp do głów.
-Chcielibyśmy porozmawiać z dowódcą. Kimś kto sprawuje władzę w tej wiosce. Kto kontroluje transport - rzuciła dziewczyna a mężczyzna roześmiał się.
-Bo? Nadal nie odpowiedzieliście na moje pytanie - powiedział unosząc brew.
-To Avatarowie. Mieliby kilka pytań - mruknęła zaplatając dłonie na piersi. Mężczyzna przyglądał im się uważnie jakby zastanawiał się czy to co mowi Lyra jest prawdą.
-Te chucherka? Żartujesz sobie? - zaśmiał się -Udowodnijcie.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Heartstorm
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {20/04/24, 09:09 am}

Rovan w całym swoim życiu widział latające bizony zaledwie parę razy - podczas podróży z ojcem do Miasta Republiki - zawsze wysoko w przestworzach lub wylegująca się z dala od ludzi, nigdy z bliska. Wolałby żeby tak zostało.

Z każdą kolejną chwilą ląd stawał się coraz mniejszy i mniejszy, aż w końcu z trudem można było zauważyć zabudowy nie mówiąc już o ludziach. Nie żeby chciał obserwować to co dzieję się pod nimi. Zaledwie jedno krótkie zerknięcie w dół sprawiło, że zrobił się blady, zielonu i znowu blady. Natychmiast znów wbił wzrok w jakiś bliżej nieokreślony punkt przed sobą.

— Tak w porządku. — Odparł oschle. Nie było w porządku. Głęboko chciał wierzyć, że przyzwyczajenie się do tego przyjdzie z czasem, ale coś skręcało się w jego żołądku na myśl o tym, że na najbliższe tygodnie latający bizon stanie się prawdopodobnie jednym z głównych środków transportu. Było to irracjonalne, dostrzegał że jego towarzysze znoszą podróż niebotycznie lepiej i chociaż się starał nie mógł nic poradzić na to że z każdym chociaż odrobinę gwałtowniejszym ruchem zwierzęcia czuł jakby mieli runąć na ziemię.

Nie był zainteresowany rozmową Minoru z dziewczynami. Doceniał, że przyjaciel starał się odwrócić uwagę od jego dziwnego zachowania, ale wolał się skupiać na tym, żeby nie zwymiotować. Nie robił teraz z pewnością dobrego wrażenia przed avatar Feyra i Lyrą.

Wydawało mu się, że minęła wieczność nim wylądowali. Jako pierwszy zeskoczył z bizona. Odczuł ulgę, gdy poczuł twardy grunt pod nogami. Parę szybkich, głębokich wdechów i wydechów nim doszedł do siebie.

Cała czwórka ruszyłą ku wiosce. Rovan trzymał się blisko Minoru. Przyzwyczajenia z dzieciństwa, gdy tylko avatar zbytnio się oddalał pakował siebie w kłopoty. Czasem nawet nie musiał się oddalać. I najczęściej w te kłopoty pakował również Rovana.

— W drodze powrotnej weź mnie ogłuszu. — Wymamrotał cicho do przyjaciela, tak aby towarzyszące im dziewczyny nie mogły dosłyszeć jego słów.

Rovan spoważniał, gdy dotarli do wioski. Rozglądał się uważnie dookoła. Nie byli tu mile widziani, z łatwością można było to dostrzec. Mężczyzną zawładnęły pewne obawy, że mogli postąpić zbyt lekkomyślnie przybywając tutaj całą grupą bez wcześniejszego przygotowania. Wystawiając się jak na talerzu tym, którzy przejęli władzę w tym miejscu.

— Dajesz Minoru, pokaż jakąś sztuczkę z wodą i kamieniami. I załatwmy co mamy. — Zachęcił przyjaciela. Spojrzał na strażnika stojącego przed nimi i uśmiechnął się złośliwie. — Właściwie z tego co wiem, już ktoś z waszymi dowódcami musiał poruszać temat transportu, prawda? Synowie mistrza Sokki z wyspy Kyoshi. Nie wrócili do domu, więc są jeszcze w wiosce, tak?

Poruszył niewłaściwy temat. Dostrzegł wśród zgromadzonych pewne poruszenie, porozumiewawcze spojrzenia.

— Uważaj ! — Krzyknął odpychając avatar Feyre. Kawałek skały wielkości ludzkiej głowy przeleciał ze znaczna prędkością tuż obok nich. Rovan odskoczył do tyłu dobywając swoich mieczy — Co to ma znaczyć?
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
LadyFlower
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {20/04/24, 09:48 pm}

Avatar: The Legends of two 6f91667074d881c6b6bef89590254a5c

              Nie podobały jej się spojrzenia rzucane przez mieszkańców wioski. Nie wiedziała czy bardziej zaniepokoiły ją przerażone twarze zwykłych ludzi czy też jawne podejrzenia rzucane przez sprawujących władzę żołnierzy. Jedno było pewne – działo się w tej wiosce coś naprawdę niepokojącego.
              Zmarszczyła lekko czoło, kiedy zaczepił ich jeden z żołnierzy. Wyraźnie było czuć niechęć i pogardę z jego strony. Miała ochotę przewrócić oczami na to, aby ukazali przed nimi swoje umiejętności by dowieść, że są avatarami. Chciała mu powiedzieć, aby pocałował się w dupę, ale wiedziała, że są tu po to, aby zażegnać konflikt, a nie go jeszcze podjudzać.
               Zanim jednak zdążyła zrobić cokolwiek z ust Rovana wypłynęły słowa, które najwyraźniej mocno poruszyły strażnika. Spojrzała na niego podejrzliwie, kiedy on sam rzucał swoim kolegom porozumiewawcze spojrzenia, przez co nie zauważyła lecącego w jej stronę głazu. Ręce Rovana skutecznie ją odepchnęły ratując od zmiażdżenia. Na początku nie mogła pojąć co się właściwie stało i dlaczego ich atakują, ale zaraz odzyskała rezon. Szybko dźwignęła się na równe nogi.
              -Chcemy tylko porozmawiać! Nie chcemy z wami walczyć! – powiedziała wiedząc, że właśnie tak powiedziałby prawdziwy Avatar, jednak to zdało się na nic, bo kolejne odłamki skał poleciały w jej kierunku. Zwinnie uniknęła każdego z nich, a następnie płynnym ruchem wydobyła wodę z bukłaka. Uformowała z niej kilka wodnych biczów, które powaliły kilkoro żołnierzy. Woda objęła ich ciała sięgająca, aż po szyję, a następnie oddech Feyri ją zamroził skutecznie ich unieruchamiając.  
               Zerknęła w kierunku pozostałych. Chciała od razu im pójść z pomocą, ale została przytwierdzona do ziemi. Jeden z magów stojących obok poruszył kilkukrotnie dłonią, a jej stopy efektywnie się zaczęły zapadać. Wiedziała, że gdyby znała magię ziemi to na pewno z łatwością by się wyswobodziła, ale w tej sytuacji była bezsilna.
               Próbowała dosięgnąć go wodą, jednak zablokował jej atak, a ona szybko zapadła się na wysokości bioder. Zaczęło się robić naprawdę niebezpiecznie, kiedy również i jej ręce zostały unieruchomione. Lekka panika zaczęła się pojawiać w jej głowie. Nerwowo rozglądała się w poszukiwaniu jakiegokolwiek ratunku, kiedy ziemia zaczęła ją wręcz pochłaniać.
             -Pomocy zapadam się! – krzyknęła, aby zwrócić na siebie uwagę swoich towarzyszy. Próbowała jeszcze jednej rzeczy, która przyszła jej do głowy. Użyła magii powietrza, jednak glina była tak gęsta, że poczuła tylko niewielki podmuch wiatru wydobywający się z niedużych szpar przy jej szyi. Zacisnęła powieki i wstrzymała oddech. Zginie tu. Naprawdę taki będzie jej koniec. Udusi się w tonie piachu, ziemi i będzie dobrym pokarmem dla żyjących tam robalów.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {21/04/24, 01:34 pm}

Minoru



         Znał te spojrzenia i gdzieś tam nawet się spodziewał, że ich zaatakują. Zaczepka Rovana była tylko gwoździem do trumny, ostatnią kroplą, która przelała czarę cierpliwości tubylców-uzurpatorów. Możliwe, że doszłoby do rękoczynów i bez tego, może to on by zaczął tą bójkę. W każdym razie, przemoc była tu nieunikniona.
         Magia wody była tą, którą opanował niemalże idealnie, więc to głównie nią starał się kontrować ataki przeciwników, ale dobrze wiedział, że tamci mają przewagę liczebną i zasobów. Oni byli czwórką dzieciaków, z czego jedno z nich nawet nie potrafiło tkać.
         – Pomocy, zapadam się! – posłał krótkie spojrzenie Feyrze. Poczuł jej przerażenie. To było oszałamiające. przez chwilę czuł to, co czuła ona. Dużo… Tak dużo emocji… Te jego, mieszające się z jej. Przyłapał się na tym, że sam wstrzymał oddech, jakby to on był właśnie grzebany żywcem.
         Po swojej lewej kątem oka dostrzegł przeciwnika biorącego zamach od tyłu na Rovana.
         – WYSTARCZY!
         Kiedy był młodszy i jeszcze nie uczestniczył czynnie w bójkach swoich braci, ojciec lubił rozdzielać ich silnym tupnięciem, które poruszało nawierzchnią pod ich nogami. W Północnym Plemieniu wyglądało to dosłownie przezabawnie, po chłopcu tracili równowagę i upadali na tyłki, a wokół nich przez chwilę wirował zleżały śnieg. Mały Minoru zawsze głośno chichotał i klaskał dłońmi, uwielbiając ten widok. “Pstryczek” ojca i rozbawienie najmłodszego brata, zawsze rozładowywało atmosferę.
         Minoru uderzył stopą w ziemię niemal identycznie jak przed laty ojciec, ale zrobił to dużo mocniej. Nie chciał rozdzielić trzech młodych chłopców, a bandę dorosłych mężczyzn. Nie było też śniegu na ziemi, który mógłby podlecieć do góry pod wpływem uderzenia. Zamiast tego, impet tupnięcia podrzucił walczących. Innych mocniej, drugich słabiej.
         W umyśle chłopaka pojawiły się dwie myśli; 1) użyłem magii ziemi, skutecznie oraz 2) Feyra już się nie zapada.
         Musiał rozstawić szerzej nogi. Poczuł się mocno osłabiony użyciem czegoś tak silnego, nad czym wciąż nie panował, ale starał się nie pokazać tego po sobie. Rozejrzał się wokół, gromiąc wzrokiem każdego, kto nawinął mu się pod spojrzenie. Przypomniał sobie, jak mając osiem lat cudem udało mu się pokonać o dwa lata starszego chłopca. Wtedy ledwo mógł ustać na nogach. Rovan musiał pomóc mu wrócić do domu, bo sam by nie dał rady. Teraz czuł się bardzo podobnie, ale wiedział, że nie może liczyć na pomoc Rovana. Musiał radzić sobie sam.
         – Przyszliśmy porozmawiać… – zamachnął się prawą dłonią, zaciskając ją mocno w pięść; posłał niewielką kulę ognia w kierunku mężczyzny, który chciał go znów zaatakować. Nie był to imponujący atak, ale zważywszy na to, że przed chwilą powalił ich ziemnym tupnięciem, a teraz machnął ogniem, wystarczył, aby udowodnić im, że mówili prawdę, kiedy Lyra nazwała ich avatarami – POWIEDZIAŁEM “WYSTARCZY”! – warknął nisko.
         Wyprostował się, chcąc pokazać jaki to on nie jest silny i odważny, ale szybko unosząca się i opadająca klatka piersiowa nieco psuła efekt.
         – Nazywam się Minoru… Avatar Minoru. Chyba właśnie to udowodniłem, prawda? A teraz… a teraz GRZECZNIE proszę o audjenc… o rozmowę z waszym szefem, władcą, lokalnym kapłanem czy czyje polecenia wykonujecie. – zacisnął dłonie w pięści – Chyba że chcecie zobaczyć, co jeszcze te chucherka mogą zrobić, kiedy naprawdę się wkurzymy.
         Cóż, to chyba był wystarczający argument. Po szybkiej naradzie, wyznaczono tego jednego frajera, który będzie ich eskortował do ich przełożonego. Minoru szybko spojrzał na każdego z towarzystwa, sprawdzając czy nikt nie potrzebuje pomocy medyka, zatrzymując wzrok nieco dłużej na Rovanie. Skinął im głową.
         – … jak coś, to wy gadajcie, bo ja się chyba zaraz zrzygam… – szepnął, uśmiechając się w ten swój durnowaty sposób.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Avatar: The Legends of two Empty Re: Avatar: The Legends of two {}

Powrót do góry
Similar topics
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach