Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Bound by a contract {01/07/22, 11:08 pm}

First topic message reminder :

Bound by a contract - Page 3 A08bbd10

Yoshina x Noe










Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {26/02/23, 04:58 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Z jakiegoś powodu na moje usta wypłynął drobny, szczery uśmiech. Całe szczęście Rielle szła za mną i nie mogła tego dostrzec. Mimo tego co mówiła, jak się zachowywała i kim była, odniosłem wrażenie, że bardzo dawno nikt nie zrobił w jej stronę miłego gestu. W końcu lata temu została zdradzona przez kogoś, komu ufała, a potem wieki spędziła w więzieniu SORTu. Poczułem odrobinę żalu w jej kierunku. Ale tylko odrobinę i nie zamierzałem długo sobie zaprzątać tym głowy.
- Masz rację. Niewiele o tobie wiem. Podejrzewam nawet, że wyjęto z twoich akt najistotniejsze dokumenty zanim mi je wręczono - wzruszyłem ramionami. - Jakie to ma teraz znacznie kim jesteś? - zwolniłem odrobinę kroku, aby niemal zrównać się z kobietą. Z początku miałem całkiem inne plany. Rankiem byłem wściekły i rozżalony lecz potem opadły emocje. Zacząłem inaczej spoglądać na pewne kwestie. Przede wszystkim nie zamierzałem udawać przed Rielle, że taka zdrada mnie nie dotknęła, że wszystko jest w najlepszym porządku i nadal będę ułożonym, posłusznym funkcjonariuszem.
- Nie mam pojęcia jaka jest twoja klasa. Sądząc jednak po tym jak długo byłaś przetrzymywana, w jakim miejscu i w jakich warunkach, to raczej nie jesteś byle płotką. Ale wiesz co? - zatrzymałem się i odwróciłem, aby móc spojrzeć w oczy wampirzycy. Nie bałem się jej, miałem już wiele razy do czynienia z takimi jak ona. Nie odczuwałem też nawet złości czy obrzydzenia, a upaćkana słodkim kremem mogła co najwyżej wzbudzić litość.
- Nie interesuje mnie to. Możemy się w najbliższym czasie pozabijać albo dogadać, twoja ranga nie gra dla mnie istotnej roli. Wspominałaś wcześniej, że jesteś tu po to, aby kogoś dorwać. Nie musimy się wcale lubić, żeby nie wchodzić sobie nawzajem w drogę - zamilkłem na chwilę, przyglądając się twarzy wampirzycy. Spodziewałem się, że prędzej mnie wyśmieje niż się ze mną zgodzi w jakiejś sprawie. Nie oczekiwałem, że od razu zrozumie moje słowa i będzie wspaniałym partnerem. Byłem cierpliwy, a ktoś z jej statusem raczej będzie próbował najpierw najgorszych możliwości. Uważałem, że w jej przypadku bardziej będą liczyć się czyny, a nie słowa.
- Ty masz swoje sprawy, ja swoje, ale mogę ci pomóc jeżeli ułoży nam się współpraca. W końcu mam pewne dojścia, których tobie brak - zakończyłem. Odwróciłem się następnie, by kontynuować drogę do następnego sklepu, dając kobiecie trochę czasu na przemyślenia.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {27/02/23, 01:43 am}

RIELLE  NARMAH

      Rielle spuszyla się, gdy Wilczek postanowił zatrzymać się, aby wyklarować dokładnie to, co myślał. To nie tak, że było to dla białowłosej istotne. Tak, jak jego nie obchodziło kim jest i co tu robiła, tak ją nie interesowały problemy czy przemyślenia Rena. Bowiem każdy z nich miał własne priorytety. Dla wampirzycy status był istotny. Wampiry kierowały się tym, oddając szacunek i swój los w opiece nad wyższym, starszym wampirem, a ona była czystą linią. Dla Rielle było to istotne, ponieważ po zdradzie, po nekaniu ciała w wilgotnych zakamarkach więzienia miała jedynie swój status, który trzymał ją w ryzach i nie pozwolił aby oszalała. Dla niej śmierć wydawała się lepsza od niezliczonych lat, gdzie hartowano jej wytrzymałość. Jednak dziękowała w duchu tym wszystkim wilkom, których łeb zdążyła oderwać od reszty ciała przy najmniejszej możliwej okazji. To samo miała ochotę zrobić swojemu partnerowi, ale zamiast tego wyobraziła sobie babeczkę jako jego głowę i wepchala jej resztki do ust, przełykając jak najszybciej. Nie pozwoliła tym razem się zlekceważyć. Była wampirem, była Rielle Narmah!
       Z wściekłością buchającą z twarzy zaparła się nogami, blokując tym samym chłopakowi pójście na przód.
      - Nie potrzebuje twoich dojść śmierdzący pchlarzu, żeby móc was wszystkich wyrżnąć w pień - warknęła śmiertelnie poważnie, a jej tęczóeki rozbłysnęły żywym ogniem. Złoty kolor zaiskrzyl, a kły wystrzeliły jak z procy, obnażając się spod górnej, jędrnej wargi.
      - No dalej, polaskotaj mnie tym śmiesznym prądem. Inaczej odgryzę tobie łeb - marszcząc nos oraz brwi zaczęła robić krok za krokiem w stronę wilka. Pierwszy przepływ prądu nie zrobił na niej wrażenia. Drugi, zdecydowanie mocniejszy przerwał jej ruch w przód, ale nie poddała się, jeszcze groźniej spoglądając na Rena.
      Nie wiedziała dlaczego wściekłość tak bardzo wystrzeliła z jej ciała. To nie pierwszy raz, gdy Wilczek sprawdzał poziom opanowania wampirzycy, ale teraz było inaczej. Ten temat mocno ją zabolał. Przypomniał o zdradzie i nieposłuszeństwu. O okrutnej prawdzie jakiej przez lata nie dopuszczała do siebie, a potem musiała zebrać tego żniwo, ładując za kratami. Co gorsza nikt jej nie pomógł. Przyjaciółka zniknęła, przyjaciel zaś...
      Na wspomnienie wampira wystawiła swe szpony rzucając w kierunku Rena nim ten zdazyl kolejny raz wcisnąć guzik. Tak przydatne urządzenie, a jednak miało swą wadę. Zwinność niezbędna dla osoby, która dzierzyla przedmiot.
      - Zabije każdego z tego śmiesznego SORTu. Pożałujecie, że mnie wypuściliście, a ciebie, twoje truchło powieszę na ścianie, nad łóżkiem. Tak, żeby nie było, że nie mam szacunku dla partnerów z którymi pracuje - ptychnrla rozbawiona, ale dobry humor prędko z niej zniknął, gdy wilk w nie lada sposób ją zaskoczył.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {27/02/23, 06:38 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Z irytacją zatrzymałem się, gdy poczułem szarpnięcie na kostce. Odwróciłem się, spoglądając na wampirzycę. Oh, więc jednak coś jej się bardziej nie podobało niż z góry założyłem. Gorzej niż dziecko. Myślała, że co, że jak wyszczerzy swoje ząbki, to się przestraszę? A może padnę to jej stóp i zacznę błagać o litość? Skamleć o przebaczenie? Ciekawe wnioski wysnuwała, naprawdę. Lekko się uśmiechnąłem, słysząc jej puste groźby. Nie zareagowałem na nie, ale na prośbę owszem. I zrobiłem to z radością.
Pierwszy raz niewiele zdziałał. Wampirzyca pod wpływem adrenaliny mogła tego nawet nie poczuć, gdyż nie dostrzegłem, aby cokolwiek to dało. Dlatego nieco zwiększyłem przepływ prądu, dzięki czemu zatrzymała się na chwilę. Dostrzegłem wtedy w jej oczach coś, co bardzo mi się nie spodobało. Widziałem ten groźny błysk, który następował zaraz przed atakiem, u wielu osób, z którymi przyszło mi się mierzyć. Szczególnie wampiry posiadały ten szczególny blask, który zdradzał ich zamiary jeszcze przed wprowadzeniem ich w czyn.
Darowałem sobie kolejne porażenie jej prądem. Uznałem, że niewiele mi to da, gdy była w takiej furii. Poza tym nie mogłem wiecznie polegać na tym małym przyrządzie. W końcu to był kolejny wynalazek, mogący nie zadziałać w najmniej spodziewanym momencie. Zdążyłem tylko odłożyć zakupy zanim Rielle przestała iść i po prostu się na mnie rzuciła. Wiedziałem, że nie będę w stanie zrobić uniku na tak krótkim dystansie, dlatego nie próbowałem zejść jej z drogi. Wyciągnąłem ręce naprzeciw, łapiąc jednocześnie ją za wyciągniętą dłoń, a także za bark. Poczułem delikatne draśnięcie tuż pod uchem, ale to nic. Wystarczyło, że trzymałem Rielle za rękę, by następnie szybkim ruchem przerzucić ją przez swoje ramię i rzucić nią o ziemię. Jednocześnie nie puszczałem jej dłoni. Walnęła plecami, szarpnąłem nią z całą siłą i przekręciłem na brzuch. Wykręciłem obie jej ręce do tyłu, równocześnie przykładając kolano do pleców i dociskając kobietę do ziemi, wyduszając z niej ciężki oddech.
- Możesz sobie być nawet pierdolonym przywódcą wampirów - warknąłem, obnażając przy tym swoje zęby. Czułem, jak moje wilcze uszy nerwowo drgały, wyczulone bardziej niż dotychczas na nieoczekiwane dźwięki. Wyłapałem kilka okrzyków należących do przechodniów. W końcu widok częściowej przemiany nie był dość częsty. A posiadałem tą zdolność dzięki swojej mieszanej krwi. Nie spotkałem jeszcze żadnego innego wilkołaka, który mógł wysuwać pazury, zęby lub zmieniać dowolnie inną część ciała, nie przechodząc przy tym pełnej przemiany. Dla mnie było to bardzo wygodne. Chociaż z drugiej strony fakt, że dwoje funkcjonariuszy SORTu walczy ze sobą też nie jest codziennym widokiem.
- Nie zmienia to faktu, że siedzimy w tym gównie razem. Nie obchodzą mnie twoje fantazje związane z moją śmiercią, nie obchodzi mnie kim jesteś ani kim byłaś. W dupie mam, co ty o tym sądzisz, bo mogę zabić cię tak samo, jak ty mnie, parszywa pijawko - nie żałowałem siły włożonej w trzymanie Rielle. Wiedziałem, że mimo swojej wątłej postury ona sama posiadała siłę równą wielu postawnym mężczyznom. I to razem wziętym.
- Nie myśl sobie, że tak łatwo ci ze mną pójdzie - dorzuciłem, trzymając ją, gdy się wierzgała.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {28/02/23, 12:17 am}

RIELLE  NARMAH

         Poczuła jak traci oddech w płucach, gdy Ren przerzucił ją na plecy, obracając na brzuch, a chwilę później wykręcając ręce. Choć posiadała wieloletnie doświadczenie w walce, choć mogła poszczycić się swą siłą, to brak ciepłej posoki w ustach od lat spowodował, że leżała nie mogąc oprzeć się siłę nacisku wilka. Wściekłość na samą myśl jak bardzo słaba się zrobiła, powodowało kolejne zmarszczki na jej twarzy, przytulającej ziemię.
        - Jaki cwany. Ciekawe czy taki będziesz jak dorwe się do twojego dzieciaka - warknęła przez zaciśnięte zęby, celowo głośno, aby skierować na siebie całą uwagę wilczka. Nieustannie szarpała się, aby w jakimś stopniu znaleźć lukę w postawie chłopaka, bezskutecznie. Ciekawskie spojrzenia przechodniów coraz częściej kierowały się na ich dwójkę. Wiedziała, że nic dobrego z tego nie wyniknie, ale nie miała zamiaru dawać teraz za wygraną. Honor nie puszczał wampirzyca, aby skończyć pod wilkołakiem. Zwłaszcza takim jak Renni.
      - Co wtedy zrobisz, hm? Jak będę trzymać kły blisko twojego szczeniaczka. Ewidentnie masz do mnie jakiś problem, pchlarzu. A ja nawet nic nie zrobiłam tobie i twojej rodzinie. A ty jakieś pierodlone kraty chcesz montować - cały czas grała na czas, prawie uwalniając rękę, ale Ren od razu zareagował, oprawiając uścisk. Jednak w pewnym momencie stało się coś, czego nikt poza Rielle nie mógł się spodziewać. Nim wilk zdazyl zareagować, kobieta z piekarni zaszła go od tyłu z nożem w ręku i dzgn3la go w ramię, gdy ten dowracal się w jej kierunku, słysząc ostatnie kroki. Narmah nie tracąc idealnego momentu, zarzuciła nogę za ciało towarzyszą, okręcając się bokiem i przewracając go na plecy, samej po chwili znajdując się na nim. Bez chwili namysłu złapała go za ręce, aby czasem nie mógł nimi nic zrobić, a kobieta wypadając z transu wampirzyca, przerażona widokiem uciekła.
        - Jakie urocze uszka. Nic się nie stanie jak jedno odgryzę, prawda? - spytała, ledwo utrzymując panowanie nad szarpiącym się wilczkiem i nachyliła się do twarzy Rena, czując cudownie słodki zapach krwi. Tak zniewalający, że zastygła w bezruchu, tracąc świadomość tego, co właśnie się działo. Nie wiedziała kiedy, znów wylądowała obezwładniona, sycząc z bólu wykręconych kończyn.
      - Poddaję się - z trudem wybełkotała słowa przegranej, czując zmęczenie tą całą przepychanka, która koneick końców nie miała sensu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {28/02/23, 06:40 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Musiałem przyznać Rielle, że potrafiła bardzo skutecznie skupić na sobie moją uwagę. Złość, jaką we mnie wzbudzała przytępiła moje pozostałe zmysły. Bardziej interesowałem się tym, jak sprawić by się zamknęła i pożałowała wypowiedzianych słów. Nie sądziłem, by jakaś postronna osoba podeszła do szarpiących się ze sobą wilkołaka z wampirem. Byłoby to skończoną głupotą, a jednak, pod wpływem wampirzego transu sprzedawczyni z piekarni się ośmieliła. Rielle od razu wykorzystała moje zaskoczenie i chwilową słabość, by odmienić nasze role.
Zacisnąłem zęby z bólu i nieskrywanej złości, gdy dodatkowo wykręciła moją zranioną rękę.
- Uważaj, żebym ja tobie zaraz czegoś nie odgryzł - odwarknąłem, gotów spełnić swoją groźbę, gdy tylko nachyliła się w kierunku mojej twarzy. W przeciwieństwie do niej miałem ku temu lepszą okazję, nawet będąc przyciśniętym do ziemi. Potem zdarzyło się coś, co w normalnych warunkach (lub gdyby nie dotyczyło to mnie) rozbawiłoby mnie do łez, wyśmiałbym wampirzycę za takie zachowanie, głupotę i lekkomyślność. A mianowicie chodziło o poddanie się instynktowi. Widziałem jak zastygła bez ruchu, jak zmieniają się oczy, a wzrok w jednej chwili skupił się na moim zranionym ramieniu. Głupie są te wampiry. Głupie i na swój sposób niebezpieczne.
Wyszarpałem się z uścisku kobiety, ponownie przekręcając ją na brzuch. Tym razem jednak usiadłem na jej plecach, kolanami przyciskając dłonie do ziemi. Potrzebowałem własnych rąk, by sprawdzić swój stan. Nie podobało mi się, że rana dopiero przestawała powoli krwawić. Musiała być głębsza niż myślałem.
- I dziwisz się, że mam do ciebie jakiś problem? - złapałem ją za włosy, by unieść jej głowę do góry, a następne słowa skierować wprost do ucha. - Tknij mojego syna, a dopiero poznasz co to ból, pijawko.
- Ren! Ren, wszystko w po… co tu się dzieje!? - uniosłem odrobinę wzrok, słysząc nadbiegający patrol SORTu. Dwoje znajomych funkcjonariuszy niepewnym jednak krokiem podeszło bliżej, zatrzymując się w bezpiecznej odległości.
- Wszystko pod kontrolą, nie widać? - warknąłem sarkastycznie, obnażając kły. Przybiegli tu, bo zapewne ktoś im doniósł o trwającej bójce w pobliżu. Pewnie żaden z nich by się nie zjawił, gdyby wiedzieli, że chodzi o mnie. A może właśnie wiedzieli, tylko przybiegli pozbierać truchła? Znając moją sytuację, ich fałszywa troska, niechęć i lekkie przerażenie malujące się na ich twarzach, tylko wzmogło mój gniew. Wstrętne, fałszywe larwy. Gdybym nie trzymał wampirzycy, być może poświęciłbym im więcej uwagi lub zareagował w inny sposób. Wolną ręką złapałem jeszcze podbródek wampirzycy, ściskając jej policzki, aby nie mogła zaprzeczyć moim słowom, a jedynie co by z siebie wydusiła, to niezrozumiałe dźwięki.
- Zejdźcie mi z oczu. Pracuję, nie potrzebuję waszych wścibskich spojrzeń. Nie macie nic ciekawszego do roboty? - dostrzegłem ten krótki moment zawahania. Jakby nie byli pewni, kto z naszej dwójki miał przewagę. W końcu to ja byłem ranny, ale ona leżała przygnieciona do ziemi.
Zdecydowali ostatecznie skapitulować i nie wchodzić mi w drogę. Może uznali, że lepiej donieść o wszystkim naczelnikowi, może coś w moim spojrzeniu ich powstrzymało. Jedynie odgonili kilku gapiów, którzy zdążyli się zebrać.
Nie od razu też byłem w stanie puścić wampirzycę. Z trudem opanowałem furię, przez którą miałem ochotę rozszarpać ciało Rielle, wbić pazury w jej klatkę piersiową i zmiażdżyć serce.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {02/03/23, 11:15 pm}

RIELLE  NARMAH

         Groźby wilczka były niczym miód na serce, dopóki nadal leżał pod Rielle. Niestety to nie trwało długo i w sercu żałowała. Uczucie wyższości było przyjemnym doznaniem, a tak, nieudolna próba poskromienia chłopaka tylko zmarnowała jej zabaweczke, która kosztowała sporo wysiłku i energii. Wbrew pozorom owinięcie człowieka wokół palca z tak słabym organizmem jak wampirzyca, nie należało to prostych. Jednak ta nie miała zamiaru tego rozpamiętywać. Zdecydowała, świadoma, że mogło tak się stać.
        - Kusisz - odpyskowała na kolejną groźbę odnośnie jego syna. Czy Rielle bała się Rena? Może trochę. Z powodu naturalnego instynktu, ale nic poza tym. Wilkołaki słynęły z głośnego szczekania i ujadania, ale musiała przyznać jedno - troszczyły się o swoją watahę.
       Mimo obleśnego ciągnięcia za włosy, wredny uśmieszek nie schodził z twarzy białowłosej. Cały czas czuła się pewnie, jakby unieruchomiona postawa nie powodowała, iż była słabsza, bez kontroli. Koniec końców dopiela swego. Wkurzyła smierdzacego sierściucha.
      - Hej cukiereczki. Chcecie dołączyć? - spytała z lekko przymkniętym okiem, zerkając w miarę swych możliwości na podbiegających pracowników SORT.
      - Och, Ach, jakiś ty uprzejmy. Zwierzątko domowe wręcz idealne - ciskała obelgami w Rena, zanim ci jeszcze odeszli od groźby towarzysza. Białowłosa zaczynała się zastanawiać, czy nie zbliżał sie termin szczepień dla tego osobnika. Cóż, osobiście by go tam zaciągnęła, a jeszcze lepiej, gdyby bal się tych upierdliwych, złośliwych igiełek.
      Po pewnym czasie poczuła jak uścisk słabnie, a chłopak odpuszcza, otrzepując swój mundur. Wampirzyca zrobiła to samo, milcząc cała drogę do domu, bo po całej tej sytuacji oboje nie mieli ochoty na nic więcej. Gdy byli już na miejscu, Rielle weszła jako ostatnia wiedząc co się szykuje. Kraty w oknie, dodatkowe zabezpieczenia, może nawet kaganiec. Wszystko było możliwe przy tych oszołomach udających stróżów prawa.
      - Wrocilismyyy - dała o sobie znać z dźwięcznym głosikiem, przesadnie słodkim, aby odszukać małą kopie Rena. Nie chciała, aby to małe coś znienacka złapało ją w przytulasku. Jeszcze zwróciłaby babeczkę. Jedyny dobry kawałek wspomnień z dzisiejszego dnia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {11/03/23, 11:32 am}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Przez całą drogę powrotną zastanawiałem się co dalej, jak będzie wyglądać dzisiejsza noc, jutrzejszy dzień i każdy kolejny. Czy takie akcje z jej strony będą mieć miejsce dzień w dzień i nie będę mieć chwili oddechu?
Przycisnąłem dłoń do zranionego ramienia, które wciąż lekko krwawiło i pulsowało bólem przy każdym ruchu. Przesiąknięty krwią mundur też lepił się do ciała. Przynajmniej Rielle wydawała się być spokojna i zajęta własnymi myślami, jakby nic się nie stało. Natomiast moje ciało nadal było spięte, gotowe na każdy atak z jej strony, uszami wciąż nasłuchiwałem najdrobniejszego dźwięku, jaki mógłby ją zdradzić. Będąc pod domem próbowałem się nieco uspokoić lecz to nic nie dało. Mógłbym rzec, że nawet gorzej, bo wiedziałem, że Luca mógłby być narażony na ataki z jej strony.
Wampirzyca pierwsza musiała zwrócić na nas uwagę, wydzierając się. Usłyszałem zaraz też głosik syna wołającego "tata!", a chwilę później wyłoniła się uśmiechnięta buzia chłopca. Zatrzymał się jednak, widząc mój stan. Za nim wyłoniła się moja mama, ale zanim zdążyłem coś powiedzieć, a ona złapać go za rękę, podbiegł do mnie, obejmując mocno.
- Luca - pogłaskałem go po głowie, słysząc cichy szloch. Zawsze tak reagował, gdy widział, że coś mi się stało. Widywał mnie już w gorszym stanie, a jednak wciąż płakał. - No już, nic mi przecież nie jest - wyciągnąłem torbę z zakupami, którą odebrała mama. Widziałem jej niezadowoloną minę, gdy wodziła wzrokiem ode mnie do Rielle i z powrotem. Szybko połączyła fakty lecz, pewnie ze względu na dziecko, milczała.
- Przecież wiesz, że zawsze do ciebie wrócę - objąłem go zdrową ręką, a potem odsunąłem się, by nie umazać go krwią. - Idź zrobić z babcią coś dobrego na kolację, a ja się przebiorę do ciebie i przyjdę - z nieszczęśliwą miną, ale zgodził się i wypuścił mnie ze swoich objęć. Rielle wyglądała zaś jakby miała za chwilę zwymiotować babeczkę.
- Marco już skończył? - spytałem, przechodząc dalej.
- Coś tam jeszcze grzebie przy drzwiach. Przeniosłam twoje rzeczy do pokoju Luci, więc jest już pusty. Jak skończy, to trochę tam posprzątam.
- Nie trzeba. Rielle musi się nauczyć używać miotły i ścierki - rzuciłem złośliwie, niemal wpychając wampirzycę na schody. Chciałem od razu sprawdzić jak miały się prace i jak wyglądała całość.
Marco faktycznie coś jeszcze przykręcał, marudząc do siebie pod nosem. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy były nowe, masywne drzwi, a obok na ścianie coś dziwnego, co właśnie zostało dokręcone.
- Ren! Dobrze, że jesteś. Zobacz, co dla ciebie zrobiłem! - zakrzyknął, gdy tylko znaleźliśmy się blisko. Chwycił mnie za ramię i zaczął opowiadać o swoim "najnowszym dziele", pokazując na panel umocowany na ścianie. Tłumaczył jak miałem się nim posługiwać, a potem wskazał na okno. Również wymienione, z podwójnymi kratami i, jak to ujął, "szybą nie do zdarcia". Szczerze wątpiłem, by sama szyba miała jakieś szanse w starciu z wampirem. Wyglądała co prawda jakoś inaczej, odrobinę bardziej przyciemniona i zdecydowanie grubsza. Okno było również mniejsze od poprzedniego, co znaczyło, że to jakiś kolejny jego prototyp. Musiał sporo murować, aby wszystko wyglądało dobrze. Zapewne pomagali mu jego dwaj pomocnicy, by zdążyć na czas.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {18/03/23, 01:17 pm}

RIELLE  NARMAH

         Wampirzyca nie rozumiałą tej całej zaistniałej otoczki, która wisiała nad wszystkimi. Czułość, obawa, opiekuńczość. Od tego wszystkiego miała ochotę wypluć zgromadzoną zawartość żołądka, ale ostatecznie jedynie przewróciła oczami, czując na sobie jednoznaczne spojrzenie matki Rena. Białowłosa naprawdę nie widziała sensu rozgłaśniać problemów zaistniałych jedynie przez drobną ranę na ramieniu. Zagoi się przecież. Rielle nie miałą wścieklizny. Nie chorowała na żadne choróbska, więc czego tu się bać? Ferris zasłużył sobie na to w oczach wampirzycy. Jednak obietnica powrotu z ust wilczka mocno wstrząsnęły dziewczyną. Co prawda nie pokazała tego mocno po sobie, ale to wszystko z jakiegoś nieodgadnionego powodu przywróciły stare wspomnienie zakopane głęboko pod ziemią. W czeluściach umysłu, gdzie nie chciała nigdy więcej zaglądać. Blair Rothurd powiedziała jej to samo, zanim na dobre zniknęła. Była jedyną przyjaciółką Narmah, a co istotniejsze, wilkołakiem. I powiedziałby ktoś, iż te dwa gatunki nie mogą żyć w zgodzie, zabawne.
     - Co proszę? Nawet nie tknę tych siedlisk zarazków - jęknęła z oburzeniem, machając dłonią jakby właśnie odganiała natrętną muchę i niechętnie poszła na górę, gdzie pchał ją na siłę Renni. Tak jak się tego spodziewała, jej nowe więzienie było praktycznie skończone. Skrzywiła się w niezadowoleniu, ale po chwili zagwizdała, jakby w podziwiu jak mężczyzna szybko uwinął się z zabezpieczeniami.
     - Naprawdę nie musiałeś tak bardzo się starać - zaczęła swoje wywody, gdy Marco zaczął opowiadać o swoich wynalazkach.
     -  Normalnie pokój vipowski. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie luksusy - każde słowo przesiąknięte było okrutnym sarkazmem. W połowie zrelaksowana usiadła w podskoku na łóżko, patrząc jak większość mebli była opróżniona z rzeczy wilczka.
      - Widoki na bogate przedmieścia - opowiadała, oglądając swoją dłoń, szukając niedoskonałości  wokół paznokci -  Spore łóżko, meble, do których nawet nie mam co wsadzić i te antywłamanione systemy. Cu-do-wnie - spiorunowała wzrokiem obojgu pracowników SORT. - Dziękuję Marco. Bardzo bałam się o swoją skórę w towarzystwie tego pchlarza - podeszła do mężczyzny, kłądąc swe dłonie na jego ramionach. - Tylko jest jeden problem - wskazała palcem na swoją kostkę, gdzie była blokada łącząca ich dwoje. - To cholerstwo ma nisamowicie mały zasięg. Jak niby mam być TU sama - spytała, nie chcąc zazywać kąpieli w obecności chłopaka. Tak samo przebierać się i załątwiać na kiblu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {28/03/23, 06:48 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Ignorowałem głupie komentarze wampirzycy, skupiając się bardziej na tłumaczeniach Marco. Interesowało mnie działanie całego tego ustrojstwa, a nie jej fochy i problemy. Z nas dwójki to nie ona miała prawo do narzekania. Zacisnąłem tylko dłonie w pięści, chowając je za swoimi plecami, by jak najmniej dawać po sobie poznać.
Marco za to nie był przyzwyczajony do przerywania mu co chwila w pół słowa, jeszcze w tak bezczelny sposób. W pewnym momencie uniósł brwi, kiedy Rielle zbliżyła się do niego i położyła mu swoje dłonie na ramionach. Nie było po nim widać, aby się jej przestraszył lub obrzydził, nie wzdrygnął się, nie drgnęła mu nawet powieka. Zastanawiałem się, czy Marco w ogóle zdawał sobie sprawę kto przed nim stoi. Mężczyzna miał swój świat wynalazków, z którego rzadko kiedy wychodził i nie interesowało go łapanie przestępców czy ich przeszłość kryminalna. Dla niego liczyło się tylko to, że mógł tworzyć i że miał na to sponsorów, czyli SORT krótko mówiąc.
Jednak o ile miałem w nosie niedogodności, jakie wymyślała sobie wampirzyca, tak poruszone przez nią kwestie sprawiły, że i mnie samego zaczęło to drażnić. Bo cóż, rzeczywiście miała rację.
- Właśnie - poparłem ją. Gdyby chodziło o coś innego, zapewne z czystej złośliwości bym się sprzeciwił, ale tu chodziło również o mój własny komfort. - Nie uśmiecha mi się siedzenie pod drzwiami, aż ona łaskawie się wykąpie lub załatwi inne sprawy. W dodatku jeśli kiedyś dojdzie do sytuacji, że będziemy musieli kogoś gonić, jak to sobie wyobrażasz? Miałaby mnie opóźniać, bo nie zna dokładnie ulic miasta? A jak padnie i łeb rozbije i ucieknie mi przez nią ktoś niebezpieczny? - spytałem, na co Marco nie od razu odpowiedział. Spojrzał na mnie i później na Rielle, jakby rozmyślając nad czymś zupełnie innym niż nasze problemy. Powoli podniósł jedną dłoń, by zrzucić ręce Rielle z ramion.
- Pomyślę o tym, Ren. Teraz nic z tym i tak nie zrobię, jakoś musicie sobie poradzić przez tych parę dni - nieco zakłopotany przeczesał swoje włosy. - To jest prototyp, będę musiał nad tym dłużej popracować. Nie mogę wam obiecać, że coś więcej da się z tym zrobić - raczej nie takiej odpowiedzi od niego oczekiwaliśmy. Mężczyzna widząc nasze spojrzenia szybko się pożegnał, wykręcając się późną porą. Byłem przekonany, że nie chciał słuchać kolejnych rzeczy, które źle miały wpływać na naszą przyszłą… współpracę. Tak jakby w ogóle można było to nazwać współpracą.
- Świetnie, jeszcze tego mi brakowało - warknąłem i wyszedłem z pomieszczenia. Nie zamykałem za sobą drzwi, jakoś nie widziałem w tym potrzeby. Pokój Luci znajdował się tylko naprzeciwko, długości starczyło na tyle, że musiałem łóżko przestawić bliżej drzwi. No, właściwie oba, żebyśmy mieli choć minimalny komfort spania. Trzeba będzie pomyśleć o jakiejś ściance przedziałowej w łazience.
- Idę się umyć i przebrać. A ty rób co chcesz - rzuciłem złośliwie, wiedząc, że za wiele do powiedzenia to tu nie miała. Wyjąłem z szafy czyste ubranie po czym skierowałem się w stronę łazienki. Jedyną opcją było to, że Rielle będzie czekać pod drzwiami. Musiałem tylko wcześniej uprzedzić, by uważano na jej głupie zachowania.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {01/04/23, 05:01 pm}

RIELLE  NARMAH

         Dumna z usłyszenia słów wilczka, skrzyżowała swe ręce pod obfitym biustem, który jakby miał własne życie, poruszył się w paru podskokach, nim ostatecznie osiadł w spokoju. Cieszyła się, że jednak przytaknął na jej słowa, ale kolejne wyjaśnienia Rena szybko zmyły zadowolenie z jej twarzy.
       - Nie jeden by chciał sterczeć pod drzwiami jak piesek i wąchać mój płyn do kąpieli! - warknęła zaciekle. - Niewdzięczny kundel - dodała ciszej pod nosem wielce urażona. W końcu miała świetne ciało! Znała jego wartość. Nawet nie obraziłaby się, gdyby ten podglądał ją przez dziurkę od klucza. Ba! Wręcz połaskotałoby to jej nadmuchane ego.
        - Może nie pamiętam nazw ulic, ale znam dobrze rozmieszczenie miasta - poczuła jak rumieńce wstydu wylewają się na poliki. - Przynajmniej to sprzed trzydziestu lat! - dodała nieco piskliwiej. Wysłuchiwała w ciszy wyjaśnień Marco, któe wcale nie były pocieszające. Miała ochotę wytknąć mu, po jaką cholerę zakłądali im te przeklęte kajdanki, skoro były prototypem. Gorszego gówna już nie mogli im dać. To jedynie udowadniało jak słabi byli, nie mogąc sobie poradzić z jednym wampirem, takim jak ona.
        - C-czekaj! Co taki w gorącej wodzie kąpany?! - zająkała się, kiedy bez ostrzezenia Ren zaczął kursować po pokojach, robiać przemeblowanie i ciągnąć z asobą Rielle. Z oburzeniem patrzyła jak ten przestawia łóżka. W milczeniu czekała aż skończy po czym ruszył po świeży ręcznik oraz ubrania na zmianę.
        - Chwila - zaczęła, kiedy ten zatrzasnął drzwi przed jej nosem. - Ja mam tu tak sterczeć?! - tupnęła nogą rozzłoszczona. Myślała, że chociaż ją wpuści żeby nie stała jak kołek w korytarzu. Poirytowana zaczęła bić pieścią w drzwi, ale ostatecznie się poddała, słysząc jak wilk puszcza wodę. Westchnęła ciężko i osunęła się na tyłek, podpierając drzwi plecami. Beznadzieja. Była w beznadziejnej sytuacji bez wyjścia, a nawet jeśli takowe było, nie widziała go. Minęła chwila. Wampirzyca zdążyła z nudów oprzeć swój polik o dłoń, która z kolei podpierała się o kolano. Siedząc tak po turecku, usłyszała obce kroki, małe, ciche. Spojrzała w bok, dostrzegając synka Rena. Zaciekawiona milczała, zastanawiając czemu byłtu sam bez opieki.
        - Czego tu szukasz gówniaku? - spytała z dość groźnym, lecz znudzonym wyrazem twarzy.
        - Czy pokłóciłaś się z moim tatą? - spytał, na co ta tylko przewróciła oczami.
        - Nie, nie. My tylko bawiliśmy się w przepychanki - skłamała. Choć nie lubiła dzieci, nie chciała niepokoić małego klona Ferriego.
        - Jesteś złą osobą? - to pytanie spowodowało, że wmapirzyca spięła się, zastygając w bezruchu. tempo spojrzała na dziecko, samej nie wiedząc jak na to odpowiedzieć.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {04/04/23, 06:33 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Nie dało się tak po prostu ignorować zachowania Rielle, gdy tak bezczelnie waliła w drzwi. Co ona sobie wyobrażała? Miałbym ją niby wpuścić do środka? Ciekawe po co. Prychnąłem do siebie pod nosem, zirytowany całą tą sytuacją. Nasłuchałbym się tylko niepochlebnych komentarzy na swój temat, zdenerwował się, ostatecznie i tak wywalając ją za drzwi. Wampirzyca na szczęście dość szybko się znudziła, dzięki czemu mogłem w spokoju się umyć. Dobrze, że nie wpadła na jakiś idiotyczny pomysł, jak na przykład odejście i szarpanie mnie za nogę.
Moją pierwszą myślą było to, że mógłbym specjalnie przedłużać swoją kąpiel. To jednak byłoby głupie i przede wszystkim samolubne (oczywiście względem mojej rodziny, a nie Rielle), dlatego starałem się szybko uwinąć z kąpielą. Początkowo nie za wiele słyszałem przez szum wody, dopiero potem zaczęły dochodzić do mnie czyjeś głosy. Jeden zdecydowanie należał do Rielle, słyszałem ją blisko drzwi. Drugi nie od razu rozpoznałem. Był zbyt cichy lecz zaraz też zrozumiałem, że to był Luca. Co on robił sam? Gdzie… z resztą.
Nie podsłuchiwałem pod drzwiami, nie czekałem, aż coś się wydarzy. Zdążyłem wciągnąć spodnie i z ręcznikiem w dłoni otworzyłem drzwi. Wzrokiem od razu odnalazłem syna, który cofnął się o krok. Mimo wszystko nie mówiłem mu jeszcze wprost, aby trzymał się z dala od wampira…
Luca też nie zdawał się być wystraszony. Bardziej zaciekawiony i jakby… niepocieszony, że przerwałem im rozmowę. Cóż, dla pięciolatka mogło to być fascynujące. Z mojego punktu widzenia już nie. Szczególnie po ostatnich wydarzeniach.
- A mi tata nie pozwala przepychać się z kolegami - Luca złapał się pod boki, skarżąc na mnie wampirzycy. Tak mnie to zaskoczyło, że tylko patrzyłem na niego, nie rozumiejąc, co tu właśnie zaszło.
- Bo to jest złe - powiedziałem ostrożnie, przenosząc wzrok na Rielle.
- Więc ona też jest zła? I ty też?
- Luca, nie wiem, co ci powiedziała, ale nie można się przepychać. Nie przepychaliśmy się jeśli o to ci chodzi.
- Kłamiesz. I ty też kłamiesz. Brzydko jest kłamać - obrażony pokiwał palcem, po czym odwrócił się i odszedł.
- Co ty mu znowu naopowiadałaś? - zmrużyłem brwi, niezadowolony z reakcji chłopca. Przetarłem ręcznikiem mokre jeszcze włosy, oczekując odpowiedzi od wampirzycy. - Najpierw marudzisz, że brak ci prywatności, a teraz co, mam brać cię ze sobą do kąpieli, żebyś mi syna nie zaczepiała? - burknąłem, nie wiedząc już samemu, co z tą sprawą zrobić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {09/04/23, 08:36 am}

RIELLE  NARMAH

         - Ja? Nic. Sam jesteś sobie winien - wzruszyła ramionami, wielce rozbawiona całą sytuacją. To, jak młodziak pozamiatał nimi obojgiem tylko dlatego, że wścibski tatuś postanowił wtrącić swoje trzy grosze. Wstała ociężale z podłogi, otrzepując tyłek z potencjalnego brudu, odprowadzając wzrokiem małego.
         - Cóż, lubie patrzyć na męskie ciałka. Wilcze widywałam jedynie w krwi, a do tego jesteś pierwszym mieszańcem na mojej drodze i nie wyglądasz na tak owłosionego jak samce alfa - parsknęła, spoglądając na niego spod zmrużonych powiek. - I całe szczęście nie śmierdzisz tka intensywnie jak oni - westchnęła wzruszając ramionami, po czym jej wzrok prześlizgnął się po ranie.
         - A teraz waruj piesku dopóki nie wyjdę - dodała z diabelskim uśmieszkiem, zatrzaskując za sobą drzwi. Nie spieszyła się ze zmyciem z siebie potu i brudu dzisiejszego dnia. W spływie miała zamiar pożegnać również nękające je myśli o tym wszystkim. Całej sytuacji oraz relacji na jaką się zgodziła. Miała dosyć więzienia, ale równie dobrze mogła tam zostać i się nudzić, a z czasem może nawet uciec. Jednak zemsta gnijąca w jej sercu nieustannie dawała o sobie znać. Chciała odnaleźć zdrajcę i własnoręcznie zabić. Nie chciała jednak chwalić się nim. To była prywatna sprawa. Tak samo jak zabójca, którego chciał dorwać SORT. Zabawne, jak liczyli na własnego wroga, bo byli zwyczajnie za słabi.
         - Muszę napić się w końcu krwi, inaczej zwariuje - zakręciła bierzącą wodę. Wyszła spod prysznica i owinęła się sporym ręcznikiem. Nie wzięła ze sobą nic więcej. Poza tym nie miała za bardzo ubrań. Z zadowoleniem i lekkim okrakiem stanęła w drzwiach, zarzucając ręce na swoje biodra w inspiracji na małego Luce.
         - Ach, tego mi trzeba było - wysapała, a zaraz za nią na korytarz zaczynała wlatywać para wodna, która nagromadziła się do tej pory. - Potrzebuję ubrań, piesku - spojrzała z wyższością na Rena, szczerząc swe kiełki w jednym z boków ust. - Chyba, że chcesz patrzyć na mój goły tyłek. Ale nie jesteśmy tu sami. Chyba nie chcesz gorszyć swojego synka, hm?- uniosła brew, czująć na jak bardzo zwycięskiej pozycji właśnie się znajdowała.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {17/04/23, 07:14 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Słów wypowiedzianych przez Rielle zdecydowanie nie można było odebrać jako komplement. Bardziej jako obrazę, czy raczej złośliwości, iż nie byłem jak te wspomniane samce alfa. Choć mimo to można było uznać, iż w jakimś stopniu ulżyło jej z tego powodu. Bo nie śmierdziało ode mnie. Wygiąłem usta w grymasie. Było to jedyną reakcją, na jaką sobie pozwoliłem, gdyż zupełnie nie wiedziałem, co miałbym odpowiedzieć na takie "zarzuty". Fakt, że nie byłem jak te wszystkie samce alfa nie oznaczał, że był to jakiś powód do kpin. W dodatku zdecydowanie nie widziałem siebie w tej roli. Nie byłem jak te "owłosione" mięśniaki, na co zwróciła kobieta uwagę. Zabawne, że ja sam nigdy do tego nie przywiązywałem wagi.
Chwilę później jednak to mi przypadła rola czekania pod drzwiami. Słuchałem krzątaniny w kuchni, podekscytowanego głosu syna, gdy opowiadał coś babci, szumu wody, gdy Rielle jej używała. Było to wszystko trochę nużące i sprawiało tylko, że zrobiłem się bardziej senny. Siedziałem na podłodze pod ścianą, bawiąc się wilgotnym ręcznikiem, by nie zasnąć przypadkiem. Z tego stanu wyrwał mnie dopiero odgłos otwieranych drzwi. Powoli podniosłem się na nogi, ignorując pozę jaką przyjęła Rielle i nie od razu reagując na jej zaczepkę. Najpierw odrzuciłem ręcznik do kosza na brudne rzeczy, znajdującego się w łazience.
- Odnoszę wrażenie, że to ty bardziej chcesz pokazać swój tyłek, niż ja go zobaczyć - burknąłem, przeciągając się. - Poza tym, gdybyś nie była taka głupia i bezczelna, to już miałabyś swój komplet ubrań. Chciałem ci coś kupić, ale miałaś inne plany. Pretensje miej tylko do siebie - dodałem, wzruszając ramionami i kierując się już z powrotem do pokoju. W tej chwili widziałem tylko jedno rozwiązanie tego problemu. Niestety ubrania mojej mamy nie pasowałyby na wampirzycę.
- Masz - wyciągnąłem ze swojej szafy koszulkę i najmniejsze krótkie spodnie, jakie znalazłem. - Nie rób takiej miny, nic lepszego teraz nie dostaniesz. Bieliznę musisz sobie sama wyprać. Albo możesz chodzić bez, co to za różnica. Ubieraj się szybko, bo kolacja stygnie i jeszcze sprzątanie na ciebie czeka - wcisnąłem w dłonie wampirzycy ubranie. Mogła też chodzić w swoich brudnych, nie robiło mi to żadnej różnicy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {21/04/23, 02:36 pm}

RIELLE  NARMAH

       Żyłka na czole Rielle pojawiła się w zastraszającym tempie, gdy wilczek skomentował świecenie tyłkiem. To nie tak, że miała ochotę pokazywać swe jędrne cztery litery przed jego twarzą. Mężczyzna niezwykle irytował wampirzycę, ale długowłosa uważała, że ma czym się pochwalić i nie jedna osoba skusiłaby się na podglądnięcie tej gładkiej skóry w tym miejscu. Jednak nie on. Ten osobnik zwyczajnie zlewał próby zirytowania go, tak jakby zaczynał się uodparniać na zgryźliwość Rielle. Niezadowolona z tego faktu przewróciła jedynie oczami, odgarniając kosmyk włosów za siebie.
      - Obrzydliwe masz te urojenia - warknęła, patrząc z góry na Rena.
       - Następnym razem powiedz o swoich planach, to może nasza współpraca będzie wyglądała nieco inaczej. Poza tym to był losowy wypadek. Gdyby nie twoje zachowanie, nic by się nie stało - była bez silna jeśli chodziło o swoje nerwy. Utrzymanie ich na wodzy przy wilku było nie lada wyzwaniem. Sama jego obecność irytowała wampirzyce, a słowa wypowiadane z tych ust tylko pogarszały sytuację. Zwyczajnie pasowali do siebie jak pies do kota. Niczym woda i ogień. Głupota było łączyć dwa gatunki, które naturalnie są swoimi wrogami. Czego innego mogli się spodziewać? Wynik był znany już na samym początku.
       Białowłosa poszła w ślad za Rene do pokoju, w którym miał zamiar nocować i z lekkim zaskoczeniem na twarzy przyjęła wciśnięte w ręce ubrania. Spojrzała na te szmaty bez gusta po czym skrzywiła się w niezadowoleniu. Myśl noszenia ciuchów Rena przyprawił ją o mdłości.
        - Powinieneś zainwestować w lepsze ciuchy - westchnela enty raz dzisiejszego dnia, ale nie czuła się na siłach aby wykłócać się z wilkiem. Ignorując jego obecność, rzuciła rzeczy na podłogę, zostawiając w dłoniach jedynie spodenki, które wciągnęła na tyłek pod luźno zaczepiony ręcznik. To samo zrobiła z koszulką. Dopiero, kiedy wszystko miała już na sobie, wyciągnęła mokry ręcznik i wróciła do łazienki, aby w umywalce umyć swoją bieliznę. Zostawiła ją do wyschnięcia i grzecznie zeszła na dół gdzie czekała na nich kolacja.
      - Jak ładnie pachnie - powiedziała, zaciągając się zapachem i usiadła przy stole.
        - To moje ulubione danie - powiedział uśmiechnięty chłopak, a wampirzyca spojrzała na  niego krzywo jakby w ogóle nie miał prawa mówić w jej kierunku, a gdy zaczął się lekko zbliżać z nabitym jedzeniem na widelec, ta łyżeczka od herbaty dotknęła czoła młodziaka, aby nie zmniejszał między nimi odległości. Niczym jakiś zarazek od którego mogła się zarazić.
      - Opanuj swoje emocje, dzieciaku - dodała, widząc minę wilka i odłożyła łyżeczkę, siorbajac nieco ciepłej cieczy z kubka.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {27/04/23, 02:45 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Lepsze ciuchy. Dobre sobie. Zacisnąłem zęby, nie wdając się z nią w tak beznadziejne dyskusje. Bez sensu była jakakolwiek rozmowa z nią na jakieś tematy. Znalazłem tylko dla siebie koszulkę do spania, a następnie jeszcze musieliśmy wracać do łazienki, gdzie wampirzyca łaskawie zaczęła prać swoje rzeczy.
Myślałem, że zwariuję czekając znów tak długo pod tymi drzwiami. Znów znalazł mnie Luca, ale tym razem po to, aby oznajmić, że kolacja jest już gotowa. Stał przez chwilę i przyglądał się obrączce na mojej kostce. Wyglądał, jakby miał zaraz o nią zapytać i byłem już przygotowany z odpowiedzią, lecz on odwrócił się i odszedł bez słowa. Czułem, że kryło się za tym coś więcej. Może powinienem się zacząć obawiać przesłuchania z jego strony?
Kiedy Rielle w końcu skończyła, przeszliśmy do kuchni, by móc usiąść przy stole. Przez myśl przeszło mi, czy by wampirzycy nie posadzić gdzieś indziej, dalej, albo chociaż niech je sama w swoim pokoju. Potem uznałem ten pomysł za trochę zbyt okrutny. Skoro nasza współpraca miała trwać przez dłużej nieokreślony czas, nie mogłem jej w taki sposób wykluczać z życia. Chyba że zacznie być agresywna w stosunku do mojej rodziny, wtedy to nawet kąt w piwnicy się znajdzie.
Przyglądałem się uważnie kobiecie, gdy Luca znów zaczął się nią interesować. Pewnie przez to, że była wampirem, a on nigdy żadnego z bliska nie widział. Tak sobie to tłumaczyłem. Chłopiec raczej nie mógł uznać jej za moją potencjalną partnerkę. Raczej. Kiedyś co prawda dopytywał dlaczego nie ma mamy…
- Rielle nie lubi jak się do niej ktoś zbliża czy za dużo odzywa - wyjaśniłem chłopcu, który zrobił niezadowoloną minę po tym, jak oberwał łyżeczką. Cóż, może lepiej, że kobieta od razu wyznaczyła mu swoje granice. Gdybym ja mu zaczął opowiadać, zapewne najpierw próbowałby się z nią zaprzyjaźnić. Ta sytuacja zapewniła nam chwilę spokoju przy posiłku. Luca nie próbował więcej zaczepiać wampirzycy, choć widziałem jak często na nią patrzył zainteresowany.
- Elle. Mogę mówić do ciebie Elle, czy może ciociu? - zapytał chłopiec z powagą wymalowaną na twarzy, a ja zakrztusiłem się jedzeniem. Rozbawiło mnie to do tego stopnia, że nie wiedziałem sam czy się śmiać, czy próbować zachować większą powagę.
- Luca, a co ty możesz od niej chcieć? - spytałem rozbawiony, gdy udało mi się przełknąć jedzenie.
- Tato, nie wiesz, co może się stać - dodał, a ja po prostu już nie mogłem. Opuściłem głowę, próbując zająć się na nowo jedzeniem.
- No dobrze, jeśli ci pozwoli tak mówić do siebie - zakończyłem, kątem oka obserwując tą dwójkę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {29/04/23, 12:06 pm}

RIELLE  NARMAH

         Nikt nie potrafił zrozumieć, ani zauważyć jaka satysfakcja skręcała wnętrzności wampirzycy, gdy tak chodziła z pomieszczenia do pomieszczenia, a mieszaniec Ren, tak jak przystało na psiakowanego wiernie chodził przy jej nodze. Aż cisło się jedno zdanie białowłosej na język: "Grzeczny piesek". Miała ochotę nawet dać mu kosteczkę, ale wymęczona dzisiejszym dniem, postanowiła być grzeczna aż do poranka. Dlatego w spokoju podziękowała za posiłek, cicho i skrycie, aby jednak nie nadszarpać swojej wampirzej dumy.
        Odetchnęła z ulgą, gdy tatuś Rennie wyjaśnił swojej małej kopii, że białowłosa nie chce bliskiego kontaktu z takim małym wypierdkiem. Ze spokojem zaczęła spożywać posiłek, który był dość mdły. Nie była w tym wina kucharki. Złymi produktami, czy kiepskim doprawieniem, a samym faktem, że wampirom zwyczajne jedzenie nie smakowało aż tak bardzo. Co innego słodycze. Rielle kochała je i nie rozumiała do końca dlaczego. Być może powodem była jej linia rodowodu. Jakby nie było. Nienależała do zwyczajnych wampirów. Te, którym najdalej było do niej posiadały wiele wad. Ich odporność na światło, czy niektóre produkty była o wiele słabsza niż jej. Być może, gdyby chciała, to mogłaby całkowicie wpasować się w tryb życiowy ludzi i jedynie oczy oraz wieczna młodość mogły ją z czasem wydać.
         Nagle białowłosa prawie udusiła się zawartością w ustach, gdy młody Luca zadał bardzo dziwne pytanie. Była tak zaskoczona, że musiała aż uderzyć się pare razy w pierś, aby wykrztusić zmielone kawałki, które wpadły do złej dziurki.
         - Ciociu?! - jęknęła zdegustowana. - Po moim trupie - spojrzała na dzieciaka jak na jakiegoś robaka, a potem kątem oka na Renna i westchnęła ciężko. Chcąc tu przetrwać, nie mogła robić sobie z wilka totalnego wroga, bo jeszcze mógłby się jej jakoś przydać. - Ale będę tak wspaniałomyślna, że pozwolę mówić do siebie Elle. W końcu takiemu ba...dziecku ciężko z pewnością wymówić moje imię - wręcz błyszczała w świetle swojej stworzonej na zawołanie bajeczce, a gdy dostrzegła błyszczące ze szczęścia oczka malca, coś odrażającego rozkwitło w jej wnętrzu od czego przeszły ją nieprzyjemne ciarki. Obruszyła się, wracając do posiłku, nie odzywając aż wszystko zniknęło z talerza. Podziękowała za posiłek, poprawiając swoje włosy.
          - Cóż, myślę, że tatusiek Rennie pomoże mi w sprzątaniu, prawda? W końcu... jesteś do mnie przywiązany - zaćwiergotała, poruszając pod stołem uwiązaną kajdanami nogą.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {01/05/23, 03:56 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Odpowiedź Rielle nie była tą, jakiej się od niej spodziewałem. Spojrzałem na mamę, a ona na mnie, lecz oboje przemilczeliśmy to, co przed chwilą zostało powiedziane. Czy to było specjalne drażnienie się z chłopcem, czy rzeczywiście przystała na coś takiego, wolałem nie pytać, aby jeszcze bardziej jej nie rozjuszyć. I nie robić zbytniej przykrości synowi. Skoro od teraz wampirzyca zgodziła się być "Elle", niech tak będzie. Śmianie się z niej nie byłoby niczym rozsądnym.
Luca zadowolony na nowo zajął się posiłkiem, starając się utrzymać swoją radość na wodzy. Widocznie bardzo wziął do siebie słowa "opanować emocje" i właśnie to próbował robić. Pozostała część kolacji minęła szybko i bez dalszych rozmów. Nawet Rielle potrafiła się zachować, czym mnie całkiem pozytywnie zaskoczyła. Przynajmniej będę mógł jej wytykać, że jak chce, to potrafi się zachowywać normalnie.
- Właściwie to przesunąłem łóżko, żebyś miała swobodę poruszania się po pokoju i mogła sama wszystko zrobić - rzuciłem odrobinę złośliwie, mierząc ją spojrzeniem. - Ale skoro tak ładnie prosisz, trochę ci pomogę żebyś nie tłukła się przez pół nocy - z westchnięciem wstałem od stołu, zbierając talerze po jedzeniu.
- Ja też mogę? - spytał Luca, niemal podskakując na krześle.
- Nie, ty dzisiaj pomożesz babci - chłopiec wydał z siebie pomruk niezadowolenia, ale nie kłócił się ze mną. Poczułem trochę ulgi, że nie będzie spędzać czasu z wampirzycą, ale z drugiej strony nie mogłem wiecznie trzymać go od niej z dala, bo to oznaczało również trzymanie go z dala ode mnie. Powtarzałem więc sobie, że to tylko na trochę, do czasu, kiedy nieco bardziej się do siebie przyzwyczają.
- Albo pójdziemy na spacer po parku, co ty na to? - byłem wdzięczny mamie, za to, że tak szybko potrafiła rozchmurzyć chłopca, by ten z radością pobiegł na zewnątrz.
- Podaj mi te szklanki. Posprzątam po kolacji i dopiero weźmiemy się za twój pokój - zwróciłem się do Rielle, gdy zostaliśmy już sami. Wsadziłem brudne talerze do miski z ciepłą wodą, zabierając się do ich czyszczenia. Po ich dokładnym umyciu odkładałem na czystą, suchą ścierkę, aż w końcu znalazły się tam wszystkie. Otrzepując dłonie z wody ponownie podniosłem spojrzenie na kobietę.
- Jutro będzie twoja kolej na mycie naczyń. Możesz rozejrzeć się po kuchni gdzie co jest. Jak mam dzień wolny to też gotuję i sprzątam więc nie licz, że ciebie czeka coś innego - oznajmiłem od razu, szykując ją na przyszłość. Niech nie myśli, że ominą ją domowe obowiązki. W końcu (niestety) miała nie być tu tylko gościem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {01/05/23, 10:58 pm}

RIELLE  NARMAH

         Uniosła pojedynczą brew ze zdziwieniem, gdy wilczek poinstruował ją co ma zrobic. Nie marudziła jednak, bo to bylo zdecydowanie lepsze niżeli moczenie rąk w wodzie z brudnymi naczyniami. Znoszenie ich ku chłopakowi brzmiało znacznie mniej inwazyjnie i upierdliwie, a do tego mogła nacieszyć wzrok pracującym jak gosposia Renem. Gdy ten zajmował się myciem, wampirzyca ogarnęła prowizorycznie stół, wzgodnie siadając przy nim, niemalże leżąc i wpatrując w plecy jasnowlosego.
        - Heee, dlaczego mam robić coś takiego. Nie miałam byc sprzątaczką, a pomocnikiem do schwytania zabójcy   - jęknęła zdruzgotana, ale czuła w kościach jak zaraz ten wilk zacznie prawić swoje morały, więc nie chcąc dluzej sluchac jego glosu zwyczajnie odeszla od stołu, zaglądając do losowych szafek. Udając, iz interesuje ją ich zawartość.
         Nie mieli za wiele, wręcz znajdywała najpotrzebniejsze naczynia. Nudne, pospolite, a czasem nawet czerepaki, ktore nie pasowały do całej reszty i z jakichś niewiadomych powodów było jej smutno. Nie. Nie szkoda bylo jej wilkłow, a samej siebie, iż od teraz musiała znosić takie niskie standardy oraz trzy wilki w jednym mieszkaniu. Dosłownie wszystko było nimi przesiąknięte.
          - Skoro mamy za sobą naczynia, to zajmijmy się w koncu mną - z szelmowskim uśmieszkiem poszli do nowego, tymczasowego pokoju wampirzycy, aby poscielic lozko, bo przecież kobieta i tak nie miała zbyt wiele. Kiedy wszystko było już gotowe, skoczyla zadowolona na pościel. Pachnącą i mile chłodną. Zdusila pisk w poduszce, czujac nadal obecnosc wilka za plecami.
          - Długo masz zamiar tu tak jeszcze sterczeć? Jeszcze naprawde pomyśle, że masz na mnie ochotę - spojrzała na Rena spod przymknietych powiek, siadając okrakiem na łóżku.
          - Ile lat miała twoja sunia, nim zmarła? - spytala z powagą w głosie, rozglądając po pokoju Rena w poszukiwaniu czegoś ciekawego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {02/05/23, 12:35 am}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Już nie miałem ochoty ani siły na słowne przekomarzania się z Rielle. Zabrałem tylko ze sobą miotłę i szufelkę, by zrobić porządek na podłodze. Oczywiście nie przemęczałem się za bardzo, pozwalając, by to wampirzyca zrobiła więcej. Lub prawie tyle samo co ja. Zdaje się, że i ona miała ochotę na odpoczynek po dzisiejszym, ciężkim dniu dla nas obojga. Słowa marudzenia nie usłyszałem. Ciekawe, jak długo ten stan będzie trwać. Zapewne tylko do jutrzejszego poranka. Z jakiegoś powodu byłem pewien, że piekło zacznie się na nowo gdy tylko otworzy oczy.
Patrząc na to, jak Rielle rzuciła się z ulgą na łóżko, przekonałem się tylko, że na jej chwilową ugodowość zdecydowanie wpłynęło zmęczenie. Wampirzyca za to szybko ściągnęła mnie na ziemię swoim kąśliwym komentarzem. To na tyle.
- Uwierz, jesteś ostatnią osobą, na którą miałbym ochotę - odpowiedziałem, zbierając się do wyjścia. Mogła być sobie niezrównaną pięknością, za którą się uważała. Jej urok i wdzięk zawrócił w głowie już zapewne niejednemu mężczyźnie. Owijała sobie ich wokół palców i robiła z nimi co chciała. Ten obrazek idealnie mi do niej pasował. Dlatego byłem niewrażliwy na wszystko, co sobą prezentowała.
- Mówiłem ci już dzisiaj, że moje życie prywatne to nie twoja sprawa - rzuciłem znudzonym tonem, jakbym coś tłumaczył odpornemu na wiedzę dzieciakowi. - Nie zamierzam dłużej ci dzisiaj przeszkadzać. Ty łaskawie daj mi też już spokój. Dobranoc - po tych słowach zamknąłem za sobą drzwi i wpisałem krótki kod, którego nauczył mnie Marco. Dla pewności złapałem za klamkę i szarpnąłem. Były solidnie zamknięte. A według jego słów po drugiej stronie miały następować impulsy elektryczne, aktywujące się przy próbie otworzenia drzwi od środka.
Słyszałem jak na dole otwierają się drzwi, a do domu wpada Luca. Sprzątanie musiało więc dłużej trwać niż miałem to w planach. Zanim chłopiec się wykąpał pościeliłem łóżko i ułożyłem ubrania w szafie. Nie obyło się również bez czytania bajki do snu, którą wybrał sobie Luca. Na całe szczęście dość szybko usnął, a ja razem z nim, gasząc uprzednio świeczkę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {02/05/23, 10:52 pm}

RIELLE  NARMAH

         Siedziała po turecku na łóżku, krzyżując pod piersiami ręce z iście naburmuszoną miną. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ktoś jest odporny na jej piękno. Co prawda był to jej naturalny wróg, któremu w sumie nie dałaby tknąć się palcem, ale drażnienie Rena było nieslychanie przyjemną zabawą, dopóki wykazywał zabawne reakcje. Takie, których oczekiwała, a tan odnośnie jej wdzięków nie była takowa. Wyzywałam więc wilkołaka od głupków, wyładowywała swą lustrację na niewinnej poduszce, aż się zmęczyła. Opadła że zmęczenia na plecy, chwilę później wstając na równe nogi. Noc była dla niej jak dzień, więc nie potrafiła w spokoju zasnąć, a tym bardziej usiedzieć. Podeszła do drzwi, patrząc podejrzliwie na klamkę i dotknęła jej, chcac otworzyć. Jednak silne rozładowanie popieściło ją, a ta odruchowo zabrała rękę.
        - Przeklęty SORT! - warknęła, podchodząc do okno z kratami. Mogłaby próbować uciec, mogłaby postarać się zniszczyć podłogę, albo ścianę, ale po co? W końcu, ostatecznie i tak nie wiedziała jak poradzić sobie z nałożonymi kajdanami. Z całej tej bezradności wróciła na łóżko, przekręcając z boku na bok. Jej złote oczy zalśniły, zmieniając barwę na czerwoną, a z ust wyłoniły się ostre kły.
        - Blair... - wyszeptała, zaciskajac dłoń na pościeli. Martwiła się o swoją zaginiona przyjaciółkę. Nie wiedziała, czy w ogóle jeszcze żyje i kto przyczynił się do jej zniknięcia. Nie mogła dać wiary w odejście bez dania znać wampirzyca. Coś musiało się wydarzyć tamtego wieczoru, gdy Rielle została zdradzona. Ostatecznie, zmęczona swoimi wspomnieniami zasnęła, budząc przed wszystkimi.
        - Łoj, wstawaj skoerszielu! - podeszła do ściany, która dzieliła ją z wilkiem i zaczęła w nią uderzać. - Skoncz marnować mój czas i otwórz te cholerne drzwi- nie miała zamiaru ustępować. Była głodna, chciało jej się siku i niezmiernie doskwierała jej nuda. Musiała zapełnić swój licznik wkurwiania Rena.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {03/05/23, 03:30 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Miałem wrażenie, jakby nie minęło wiele czasu mojego snu, gdy usłyszałem walenie w ścianę. Z początku to zignorowałem, nie otwierając nawet oczu. Miałem cicha nadzieję, że Rielle się w końcu znudzi i przestanie. Ta jednak była nieustępliwa w swych działaniach i jakby tego było mało, to zaczęła się drzeć jak opętana.
- Tato, spać mi się jeszcze chce - mruknął Luca, siadając na łóżku. Wtedy Rielle znów krzyknęła jakieś brzydkie słowo. - Dlaczego Elle jest taka zła?
- Nie wiem. Może dlatego, że nikt jej nie kocha - burknąłem pierwsze, co przyszło mi na myśl. To raczej nie było najmądrzejsze, co mogłem powiedzieć. Zrozumiałem to, kiedy Luca zsunął się na brzeg łóżka, po czym zeskoczył z niego i podszedł do jednej ze swoich szafek. Kątem oka obserwowałem go lecz jeszcze nie miałem ochoty się podnosić. Chłopiec zaś wyciągnął z półki swojego pluszowego misia i ruszył do drzwi.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Milo będzie kochać Elle! - rzucił odważnie, po czym po prostu wyszedł, nie czekając na moją reakcję. Westchnąłem zrezygnowany. Nie pozostało mi nic innego, jak samemu zwlec się z łóżka. Na zewnątrz wciąż było jeszcze ciemno, ale nie miałem problemów z widzeniem wszystkiego. Niezbyt też się spieszyłem. W końcu panel z przyciskami był zamontowany dość wysoko i Luca nie mógł do niego dostać, tak samo jak nie był w stanie otworzyć drzwi. Po wyjściu z pokoju zastałem go jak szarpał za klamkę.
- Pamiętasz, co mówiłem ci przy kolacji? Rielle raczej nie będzie zadowolona jak do niej teraz przyjdziesz - skrzyżowałem ręce na piersiach, przyglądając się chłopcu. Zrobił tylko smutną minkę, po raz kolejny łapiąc za klamkę, jakby ta miała zaraz w magiczny sposób się otworzyć.
- Ale…!
- Idź spać.
- Ale, tato!
- Idź do babci, przekaże go Rielle - mruknąłem, biorąc od syna pluszaka.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. Porozmawiam z nią chwilę jeśli to sprawi, że lepiej się poczujesz. Idź już - Luca jeszcze przez chwilę spoglądał to na mnie, to na drzwi, ostatecznie przytulając się na chwilę i zbiegł po schodach. Słuchając jego oddalających się kroków, a następnie trzaskania drzwiami, przyglądałem się pluszowemu psiakowi z białą łatką na oku. Przez myśl przeszło mi, jaka to ironia, zanim otworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju Rielle. Zignorowałem jej złą minę. Podszedłem do małego stolika, na którym posadziłem zabawkę.
- To jest Milo. Luca ci go przekazał, żebyś nie czuła się taka samotna więc łaskawie nie rozszarp jego zabawki. A teraz mów, czego chcesz, że budzisz mnie o tej porze - rzuciłem nieco zirytowany, przyglądając się wampirzycy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {03/05/23, 11:19 pm}

RIELLE  NARMAH

         Zamilkła słysząc za drzwiami czyjaś rozmowę. Nie musiała długo dochodzić do kogo należały oba męskie głosy. Umierając z ciekawości podeszła na palcach pod drzwi, podsłuchując wymiane zdań ojca z synem, a gdy zrozumiała, że wilk za niedługo przekroczy próg drzwi, prędko wpadła z powrotem do łóżka udając jakby cały czas tam była, kiedy do środka wszedł Ren. Obdarowana partnera złowrogim spojrzeniem, na które całkowicie nie reagował i czekała, aż ten zacznie jako pierwszy, bo z pewnością miał teraz najwięcej do powiedzenia.
       Podejrzliwym wzrokiem podążała za jego rękoma, zatrzymując na pluszowym piesku.
        - Miło? Khe, dobre sobie. To ile on ma lat, żeby bawić się w wyimaginowanych przyjaciół? - prychnęła kpiąco, przewracając oczyma, ale nadal zerkała na pluszaka z śmieszna latką na oku. Było to śmieszne, że dziecko miało więcej taktu od własnego ojca. Choć dawanie zabawki dla towarzystwa było ironicznie głupie.
        - Z racji, że okazał dobroć serca, zastanowię się nad NIE wyrzucenie pluszaka do śmieci - powiedziała dość szorstko, chcac ukryć za zasłoną to, co faktycznie myślała i wróciła spojrzeniem na mężczyznę, aby nie dać się przyłapać, że za długo spogląda na pluszowa zabawkę.
        - Nudze się. Twój pokój jest mdły. - wrstchnrla, teatralnie odgarniając do tyłu kosmyk włosów. - Chce mi się siku i jestem spragniona, więc dalej wilczku rusz się - wstała, zatrzymując się kilka centymetrów przed kamratem po czym ruszyła w stronę drzwi czując lekki opór na kostce u nogi. Wymownie zerknęła przez ramię na Rena, chcąc go ponaglić.
        - Nic jest taka piękna. Nie wiem jak możecie spokojnie spać, gdy księżyc wisi tak wysoko - zagaila, gdy znalazła się w łazience, chcac zagluszyć rozmową swoją potrzebę.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {10/05/23, 12:32 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
- Pięć, Rielle. Pięć - westchnąłem ciężko, odpowiadając na tak głupie pytanie. Przecież widać było, nikt nie jest przecież wiecznym dzieckiem. Czy naprawdę musiałem jej mówić takie rzeczy?
Za to jej kolejne słowa odebrałem jako całkiem pozytywną oznakę. Skoro nie zamierzała pozbywać się pluszaka, był to jakiś pozytywny znak. Może pod tą maską głupoty i arogancji skrywała coś więcej. Nie oczekiwałem co prawda cudów i pięknego wnętrza, ale przynajmniej czegoś, co nie będzie uprzykrzać oraz obrzydzać każdego następnego dnia. Na co, niestety, na razie się nie zapowiadało.
"Nudzę się", "siku" i "spragniona" były powodami, dla których wampirzycy zachciało się mojego towarzystwa. O ile pierwszym nie przejąłem się wcale, na trzecie mogłem zaradzić na przyszłość poprzez zostawienie jej dzbanka z wodą, tak na specjalne potrzeby nie miałem wpływu. Obawiałem się, że jeśli zostawiłbym jej wiadro na potrzeby, to posunęłaby się do wylania jego zawartości w różne przypadkowe miejsca bądź osoby. Niezadowolony powlokłem się za nią na dół do łazienki. Opierając się plecami o ścianę, kucnąłem, podpierając głowę na dłoni.
- Kiedy będziesz przychodzić zmęczona po pracy, też będziesz spać w nocy. Nawet tej najpiękniejszej - burknąłem nieco głośniej, aby mogła mnie usłyszeć poprzez dzielące nas drzwi. Wampiry i wilkołaki może były nocnymi stworzeniami, jednak jako pracownik SORTu musiałem dostosować swój rytm dnia i nocy do pracy. Przestało mi to przeszkadzać. Najgorsze były tylko dni pełni, gdy wracałem z pracy skonany przez wilkołacze wariacje. Wampiry podczas nowiu wcale nie były lepsze, dlatego nienawidziłem pracy w te najgorsze okresy. Swoją drogą, jeśli o tym myśleć, to w najbliższą pełnię przypadała moja zmiana. A to tylko za dwa dni.
- Ale nie martw się. Na pocieszenie powiem ci, że pracujemy podczas pełni. Będziesz mieć okazję do podziwiania swojego księżyca. I tej całej bandy popaprańców wychodzących nocą. Chcesz też zobaczyć, jak twoi pobratymcy się bawią? Nie ma sprawy, załatwię ci pracę podczas nowiu. Będziesz biegać za tymi świrami po dachach i kanałach - ziewnąłem, przymykając na chwilę oczy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {16/05/23, 12:46 pm}

RIELLE  NARMAH

        Stanęła przed ubikacją jakby była jakimś potworem wciągającym obce tyłki do środka i niepewnie zsunęła z siebie spodenki Rena, siadając na zimnym sedesie. Jeżyła się, skupiając na tym, po co tu przyszła.
         - Tylko nie podsłuchuj, zboczeńcu - burknęła, czując po chwili odprężenie i ulgę. Jakby właśnie ktoś pozbył się upierdliwej drzazgi z palca. Bachor wilka miał pięć lat. Białowłosą ciekawa była od ilu nie miał już matki i z jakiego powodu. Może zmarła również przez jakiegoś wampira jak jego partner? Wszystko było możliwe w tych popapranych czasach.
          - Wątpię. Za bardzo kocham noc. Jest taka żywa - rozmarzyła się lekko, podpierając łokieć o kolano, a w dłoni usadowiła znudzoną twarz. Noce były piękne. Zdecydowanie bardziej barwne niż popołudnia. Zwierzęta jak nietoperze czy sowy było słychać częściej niż fruwające gołębie nad dachami budynków. Dźwięki ludzi zamieniane były w szelest liści, którymi poruszał wiatr oraz grające koniki polne czy żaby. Noc była piękna. Tak samo jak gwieździste niebo z głównym bohaterem - księżycem. Na samą myśl robiła się radośniejsza. Tym bardziej, że za niedługo miała być pełnia.
        Wstała i spłukała wodę, obmywając dłonie pod zlewem, wsłuchując w słowa Rena. Był zadziwiająco rozgadany, jak nie on.
        - Jakiś ty kochany - parsknęliśmy, otwierając drzwi,. Patrząc tym samym z góry na wilczka. - Chętnie popatrzę jak wyjedź do księżyca, Renni. Ale nie ręczę za siebie podczas pełni. Od lat jej nie widziałam. Mogę być nieco… - pochyliła się lekko, oblizując lubieżnie usta - lubieżną - szepnęła, a gdy tylko się wyprostowała, prychnęła z rozbawienia na widok miny Rena. - Bez obaw. Postaram się być grzeczna - wzruszyła ramionami, kierując w stronę swojego pokoju. Ten dzień może być bardzo ciekawy. Raca podczas pełni brzmiała w głowie Riele dość zabawnie. Może nawet kaganiec przyda się temu pchalrzowi? Żeby nie szczekał na swą „Panią”.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {21/05/23, 09:31 pm}

Bound by a contract - Page 3 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Oczywiście z radością by patrzyła na moje upokorzenie w jej oczach. Nie musiała mi o tym mówić, wiedziałem, że śmiałaby się ze mnie do końca życia, gdybym zaczął przy niej wyć do księżyca. Tylko nie wiedziała, że w tym przypadku mogła sobie czekać do usranej śmieci. Podczas pełni co prawda odczuwałem silną chęć, by się przemienić i wyć lub coś (bądź kogoś) rozwalić, jednak spokojnie potrafiłem to w sobie stłumić. Zdarzało się, że bywałem bardziej rozdrażniony czy też agresywny, ale to tyle. Nic więcej, dlatego skwitowałem jej słowa drobnym uśmiechem. Jeszcze zobaczymy, kto z naszej dwójki bardziej zwariuje i się upokorzy.
- Bądź sobie jaka chcesz - wzruszyłem ramionami, podnosząc się powoli na równe nogi. - Z chęcią popatrzę na twoje umizgi i głupie miny adorowanych przez ciebie osób - parsknąłem ironicznie. Trudno było mi orzec, jak by się zachowywała. Jeżeli mówiła prawdę i bywała "lubieżna" zastanawiałem się, czy równało to się z byciem nachalnym i narzucaniem komuś siebie. Jeśli tak, naprawdę byłem ciekaw, kogo upatrzy na swoją ofiarę.
Po tej krótkiej wymianie zdań wróciliśmy już do swoich pokoi. Potem o dziwo była już dość spokojna. Może podziwiała swój ukochany księżyc do rana przez okno, może uznała, że jeszcze się nieco prześpi. I szczerze mówiąc miałem w nosie, co robiła. Ważne, że mi już nie przeszkadzała.
Następny dzień był równie pracowity. Choć nie zaczął się jakoś super przyjemnie. Po przeczytaniu naszego (czy raczej mojego, bo Rielle niezbyt się rwała do pisania) raportu, naczelnik próbował wypytywać nas o cały poprzedni dzień. Oczywiście nie wspomniałem ani słówkiem o incydencie pod piekarnią, na czym chyba najbardziej mu zależało. Ktoś już mu doniósł o wszystkim, a ja się oczywiście tego wyparłem. Bo i po co miałbym się z tego spowiadać? Byliśmy po godzinach pracy. Popatrzył tylko na nas krzywym spojrzeniem, nie dodając już nic.
Przez cały dzień miałem zwyczajne wrażenie, że Rielle jest grzeczna, gdyż badała teren. Obserwowała, słuchała, zbierała informacje, tego byłem pewien. Na koniec dnia oczywiście nie obyło się bez małych sporów odnośnie sprzątania po kolacji. Jednak i tu jakoś ugodowo załatwiliśmy sprawę.
Najbardziej męcząca była jednak i tak noc. Luca wiercił się niespokojnie, przeczuwając jutrzejszą pełnię. Rielle znów czegoś chciała w środku nocy. Tym razem wyszedłem szybciej, niemal zaraz po tym jak ją usłyszałem. I tak spać nie mogłem, a nie chciałem, by znów obudziła chłopca. Kobieta wydawała się też być podekscytowana pełnią.
Ponownie usnąłem dopiero nad ranem, mając w pamięci, że musimy jeszcze przygotować obiad i kolację. Mama wybierała się do znajomej, a że za dnia byliśmy wolni, mogliśmy zająć się domowymi obowiązkami. I oczywiście Lucą, który z radością przyjął ten fakt.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 3 Empty Re: Bound by a contract {}

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach