Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Bound by a contract {01/07/22, 11:08 pm}

Bound by a contract A08bbd10

Yoshina x Noe









Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {03/07/22, 01:44 pm}



Rielle Narmah



Wampir327Hetero


Bound by a contract 0_on_t11
Dla tej wampirzycy nie ma znaczenia w czyją szyję wgryzie się następnym razem. Dziecko, osoba starsza, czy rosły w sile wieku mężczyzna. Dzięki swojemu czystemu rodowodzie jest jedną z najsilniejszych wampirów, które stąpają po ziemi. Jest dość młoda jak na swoją rasę, więc nic dziwnego, że zapach krwi tak ją przyciąga. Nie zmienia to faktu, iż nawet nie usiłuje się powstrzymywać. Wampiry piją krew, więc nie ma zamiaru zaspokajać swojego głodu woreczkami ze szpitala. Każdy dobrze wie, że najlepsza jest taka świeża prosto z żył, jeszcze ciepła. Poza tym nic nie zastąpi satysfakji wpatrywania się w zachowanie ofiary. Strach, czy podniecenie. Wszystko to wymalowywuje się na twarzy darczyńcy.
Wampirzyca jest szczupła o dość obfitym biuście. Uwielbia nosić czarne, obcisłe ubrania, które uwydatniają jej doskonałe kształy. Zawsze nosi szpilki, które służą jej również jako broń. Wbity obcas prosto w czoło napawa ją wielokrotnie satysfakcją i nie prędko jej się to znudzi. Ma ona 178 cm z szpilkami i ledwo 60 kg wagi. Jej oczy są błękitne, całkiem inne od pozostałych wampirów, ale tęczówki zmieniają kolor, kiedy przestaje ukrywać swą prawdziwą naturę. Wówczas błękit zalewa rdzawa pomarańcz z czerwoną obwódką. Ma jasną, nieskazitelną skórę oraz szczupłe, długie palce.
Nikt do tej pory nie odgadł jak naprawdę ma na imię wampirzyca. Nawet jeśli kiedykolwiek ktoś ogadł tę tajemnicę, to pewnie od dawna wącha kwiatki od spodu.





Chriss Berdnand
Wampir
Były kochanek wampirzycy, zdradził ją i oddał w ręce organizacji




Blair Rothurd
Wilkołak
Przyjaciółka, której nie widziała od lat





Emme
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {03/07/22, 07:45 pm}

Bound by a contract 1656869433645

Ren (lub jak niektórzy przekornie zwą go również Renny, za czym niespecjalnie przepada) nie jest wilkołakiem czystej krwi. Jego prababka była zwykłym człowiekiem, co niezbyt mu przeszkadza. Nie potrzebuje specjalnego traktowania czy innych przechwałek bycia pełnej krwi. Między innymi dlatego dołączył do SORT-u, by pomagać również takim jak on: niekoniecznie tolerowanym mieszańcom. Przejął to od ojca, który tak samo był funkcjonariuszem tejże organizacji.

Ren mieszka na przedmieściach w małym domku wraz z matką i swoim pięcioletnim synem Lucą. Jego ojciec został zabity siedem lat wcześniej, podczas jednej z akcji rozbijania niebezpiecznego gangu. Luca zaś nigdy nie poznał swojej matki, gdyż ta porzuciła syna niedługo po porodzie, uznając, iż macierzyństwo i związek nie jest jednak dla niej.

Mężczyzna ma 32 lata, posiada oczy w kolorze turkusu oraz szare włosy. Po przemianie jego sierść również staje się tak samo szara. Dzięki swojemu mieszanemu pochodzeniu, Ren nigdy nie stracił nad sobą kontroli. Nawet podczas pełni zachowuje pełną świadomość swoich czynów. Mierzy 182 centymetry wzrostu przy 83 kilogramach wagi. Posiada bliznę pod lewym okiem.


Ostatnio zmieniony przez Noé dnia 04/07/22, 04:04 pm, w całości zmieniany 1 raz
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {03/07/22, 09:27 pm}

RIELLE  NARMAH

       Wejściowe kraty zapiszczały od starości, kiedy dwaj strażnicy schodzili do podziemi. Były one niezwykle głębokie. Powietrze zdawało się być coraz gęstrze, wilgotniejsze, wręcz idealne do rozwijania się trójących grzybów oraz robactwa, ale poza nimi jeszcze coś innego lubowało te chłodne temperatury - wampiry. Więzienie SORT znajdujące się pod główną siedzibą pilnowało najgroźniejszych przestępców, a mężczyźni w mundurach właśnie do jednego z nich szli. Niezbyt z tego zadowoleni. Czuli na swej skórze jej oddech, a na szyi ostre niczym brzytwa kły. Tyle razy widzieli ten złowieszczy uśmiech, że nie musieli zgadywać co teraz robi.
       - Ach, czekałam na was pieseczki. Co dziś zaszczekacie? - szeroki, szyderczy uśmieszek ozdobił jej blade lico. Jej oczy były związane starą szmatą, a same ciało zwisało do góry nogami spętane grubymi linami nasączonymi winoroślami, które osłabiały zdolności wampirów. Niestety to byłoby za mało dla tej wampirzycy. Poruszyła się, a dodatkowe wiązania łańcuchów z specjalnego stopu usilnie ją ścisnęły. Oblizała lubieżnie wargi, ciesząc się na swych gości. Wiszenie w "areszcie" było niesamowicie nudne i jedynie uszate wilkołaczki były jakąkolwiek odskocznią dla jej długowieczności. Nie zamierzała narzekać, lecz dziś był ten dzień, gdy zostanie wypuszczona na wolność - prawie wolność.
       Mężczyźni ostrożnie otworzyli cele, zaczynając rozkuwać więźnia. Ta jedynie grzecznie oddała się w ich ręcę, a gdy poczuła jak ostatnie liny puszczają jej nadgarstki, zeskoczyła wywijając się z ich uchwytu. Zatrzymała się na palcach za jednym z nich, zlizując krople potu z jego żyły głównej na szyi. Uwielbiała bawić się swoimi ofiarami, zwłąszcza kiedy byli takimi młodzikiami.
       - A więc gdzie jest ten szczęściarz? - dopytała widząc jak drugi wymierza w jej kierunku nóż. Z rozbawieniem uniosła ręce w celu poddania się i zagwizdała ustami, uciekając gdzieś w bok swoim rdzawym wzrokiem. SORT nie ufało jej, a ona im, jednak oboje byli na tyle zdesperowani, że postanowili pójść na układ. Białowłosa i tak planowała później uciec, kiedy tylko zdobędzie większe zaufanie z ich strony, ale do tego czasu musiała być... posłuszna.
      Poszli na górne piętra budynku, pozwolili umyć się kobiecie i ubrać w mundur taki jaki sobie sama zażyczyła.Obcisłe spodnie oraz koszulkę, która uwydatniała głębokim dekoldem jej obfity biust. Na ramiona zarzuciła pelerynę zaś na głowę kapelusz. Swe oczy zasłoniła okularami przeciwsłonecznymi. Nie bała się światła, lecz lata spędzone w podziemiach dawały jej siwe znaki. Ostatecznie skierowała się do sali, gdzie wszyscy już na nią czekali. Słyszała dokładnie i wyraźnie. Wyszukiwała obcego głosu, innego niż te, które zwykle miewała okazję podsłuchać, spędzając dni i noce pod tą posadzką. Z pewnością siebie weszła przez drewniane drzwi, spoglądając na dyrektora, czy też oficerów SORT. Nie byli zachwyceni, a to jedynie potęgowało jej zadowolenie.
      - Czekaliście? - cmoknęła flirciarsko, rozsadzając się na fotelu, zakłądając nogę na nogę. Czuła się jak ostatni boss, po którego bali się sięgnąć najmocniejsi. Była ciekawa, jakie dokładne zasady umowy wymyśliły dla niej te sierściaki. Czuła ich. Zastanawiała się, czy w ogóle wiedzą co to mydło. Ich zapach wilkołąctwa był strasznie... mocny.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {03/07/22, 11:10 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Dzisiejszego dnia od samej pobudki byłem kłębkiem nerwów. Czułem przez skórę, że mógłbym nie wytrzymać i prędzej skrócić kogoś o głowę lub chociaż wydłubać mu oczy… albo pozbawić przynajmniej kilku zębów. I to najchętniej tego wampira, którego mi przydzielili. Byłem jak struty, nawet Luca przy śniadaniu zauważył, że coś jest nie tak. Wymigałem się jednak niewyspaniem oraz bólem głowy. Też wyszedłem do pracy wcześniej niż zazwyczaj, zostawiając chłopca pod opieką babci.
- Obiecuję, że wezmę w pracy lekarstwo - musiałem jakoś uspokoić zmartwionego syna zanim pozwolił mi wyjść.
- Nie przemęczaj się- mruknął jeszcze na pożegnanie.
Zdecydowanie wolałbym tego dnia zostać w domu niż poznawać nową "partnerkę". Byłem wściekły na przełożonych, że wpadli na tak kretyński pomysł. Skoro mieli pełne więzienie i niewystarczająco rąk do pracy, lepiej byłoby zarżnąć te darmozjady. Nikt nie potrzebował morderców lecz z jakiegoś, zupełnie nieznanego mi powodu, postanowili trzymać ich przy życiu. I doklepywać nam jako partnerów.
Przecież… przecież Felix zginął niecały miesiąc temu i to z rąk czegoś takiego. Doskonale pamiętałem obraz jego martwego ciała i pochylającego się nad nim wampira. Dlatego właśnie byłem zdania, że morderców należało eliminować. Nieważne czy był wampirem, wilkołakiem czy zwykłym człowiekiem.
Z ciężkim sercem wchodziłem po schodach prowadzących do wejścia głównego. W jeszcze gorszym nastroju przebierałem się w swój mundur i poszedłem do sali, gdzie miano mi przedstawić tą wampirzycę. Czytałem wcześniej jej akta i wszystko to, co mieliśmy na jej temat. Nie przedstawiała sobą niczego pozytywnego i żadnych wartości. W pomieszczeniu znajdowało się dębowe biurko i kilka foteli, nic więcej. Wchodząc ściągnąłem na siebie wzrok naczelnika oraz dwóch innych oficerów, którzy znajdowali się pewnie tam dla większego bezpieczeństwa. Oprócz przywitania nie odezwałem się więcej ani słowem, tak jak reszta oczekując aż przyprowadzą więźnia.
Słysząc ich kroki już z daleka, odsunąłem się od drzwi, pozwalając im swobodnie przejść. Zmarszczyłem brwi, gdy pierwszą osobą wchodzącą do pomieszczenia okazała się ona. Skrzyżowałem ramiona na piersi, wpatrując się w wampirzycę. Nikt nie odpowiedział na jej zaczepkę. Z resztą, zaraz po tej trójce do pokoju wpadł Marco, nasz spec od wszystkich dziwactw i nowych technologii. Chyba tylko on nie odczuwał ciężkiej atmosfery, bo rzucił gromkie "dzień dobry". Swoje ciemne włosy jak zwykle przeczesał dłonią, zgarniając je z oczu. Położył coś na biurku i posłał szeroko uśmiech wszystkim zebranym, dłużej zatrzymując wzrok na siedzącej kobiecie.
- Skoro wszyscy jesteśmy w komplecie, możemy zaczynać. Nie mam wiele czasu, dlatego proszę słuchać uważnie - zwrócił się głównie do niej, bo ja sam (i reszta towarzystwa) wiedziałem o co chodzi. Tłumacząc co i jak, jednocześnie demonstrował kajdany, jakie zakładał kobiecie na nogę.
- Ren, teraz twoja kolej - wskazał na trzymaną przez siebie obrożę. Podszedłem więc, podciągając nogawkę. Trochę pogrymasił, że nosiłem tak wysokie buty do połowy łydki, przez co było mu ciężko coś wymyślić. Ostatecznie musiałem rozsznurowywać cały but, by mógł swobodnie zapiąć obrożę na mojej kostce i spokojnie przewlec łączącą nić między sznurówkami. Do ręki dostałem też niewielkie urządzenie z małym pokrętłem oraz jednym, jedynym przyciskiem. Pokrętło miało ustalać moc prądu, jaki przebiegał przez ciało kobiety, a przycisk go uwalniał.
- Dajcie jej mundur. Przynajmniej górę - zarządałem ze spokojem, bawiąc się urządzeniem.
- Przeszkadza ci jej ubiór? - spytał Bernard, naczelnik, unosząc swoje krzaczaste brwi.
- Przecież idziemy na miasto, na patrol, niech chociaż stwarza pozory, że jest w pracy - miałem wrażenie, że po cichu zgadzał się ze mną, bo nawet nie skomentował mojej prośby i skinął głową na jednego z obecnych strażników. Miałem wrażenie, że kobieta mogłaby być niezbyt z tego zadowolona, dlatego "przypadkiem" ustawiłem największą moc, a także "przypadkiem" nacisnąłem włącznik. Nie da się ukryć, że przy okazji byłem bardzo ciekaw efektu.
- Reanonn! - naczelnik podniósł głos, gdy tylko do naszych uszu doszedł dźwięk przeskakującej iskry.
- Ups - wzruszyłem ramionami, posyłając kobiecie wredny uśmiech.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {05/07/22, 04:19 pm}

RIELLE  NARMAH

       Dumnie grzała swój tyłek w fotelu, lustrując każdego mundurowego w pomieszczeniu, jednocześnie zgadując w myślach, który z nich będzie miał ten zaszczyt zabawiać ją w wolnym czasie. Tak, ta cała zabawa w pomaganie SORT była tylko sposobem na zabicie czasu. W końcu dożywocie dla wampira było czymś nieziemsko długim. Liczenie przebiegających szczurów, spoglądanie na wieźniów, którzy czasem nie wracali, odświethnie pogaduszki z strażnikami niosącymi posiłek. Bardzo niesmaczny posiłek. Narmah była po prostu znudzonym zabójcą, więc zwyczajnie skorzystała z propozycji dyrektora tej placówki. Nie wiedziała tylko w jaki sposób chcą zabezpieczyć się przed jej zdradą, która była nazbyt oczywista. Odpowiedź na to pojawiła się chwilę później w drzwiach. Ciemnowłosy Marco od razu ujął wampirzycę swym entuzjazmem, uświadczając ją pośpiesznie o swym wynalazku, kajdanach. Skrzywiła się niezadowolona, podając posłusznie nogę niczym księżniczka. Od dziś to była główna przeszkoda w ucieczce.
      Jej błękitny wzrok leniwie powędrował na mężczyznę ze skrzyzowanymi rękoma. Jego zapach nie był tak intensywny jak pozostałych. Wampirzyca od razu zrozumiała, iż nie był czystokrwistym wilkołakiem. Szczeniak, mieszaniec - oblizała dolną wargę na tę myśl, spoglądając na zamontowaną "biżuterię". Pomachała nią, sprawdzając jak bardzo jest ciężka, wzdychając na komentarz odnośnie ubioru. Chociaż tyle mogli pozwolić kobiecie. Wybrać samemu ubranie, w którym najlepiej będzie się czuła.
      - Jaki uszczypliwy. Nigdy cycków nie widziałeś, szczeniaku? - parsknęła, wstając na równe nogi, patrząc jak wilczek grzebie w małym ustrojstwie. Nagły ból przeszył jej całe ciało. Zatrzymała się w połowie kroku, zgrzytając zębami, a kapelusz wraz z okularami spadły na ziemię. Wszyscy zastygli. Ona zaś starała się zapanować nad emocjami.
      - Oni się oboje pozabijają - skomentował jeden z nich, kiedy kobieta zaczęła dochodzić do siebie. Nie wiedziała jak to zrozumieć. Tak mała rzecz miała w sobie tyle mocy, aby prawie padłą na kolana. Z pewnością gdyby prąd dłużej przebiegł po ciele, mogłaby nie wytrzymać i zemdleć.
      - Ty psi skurwielu.... ani mi się śni z nim pracować! Dajcie kogoś innego!
      - Nie ma. Jest tylko on - prawda jest taka, iż nikt nie miał odwagi podjąć się wyzwania, a Ren był idealną okazją to wykorzystania jej siły. - Czy zechciałabyś chociaż przebrać się w górną...?- wampirzyca syknęła, wracając się przebrać i wróciła po godzinie ze skwaszoną miną.
      - Co do kwestii współpracy, Ren, Narmah będzie u ciebie mieszkała - przywódca kaszlnął zdając sobie sprawę, że tę kwestię wcześniej pominął.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {05/07/22, 07:21 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Efekt mojego małego eksperymentu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Z satysfakcją patrzyłem jak ból i złość maluje się na twarzy wampirzycy. Wiedziałem, że ani na moment nie rozstanę się z tym małym cudeńkiem. Na początek uznałem, że trzeba stanowczo zmniejszyć moc prądu, co by się za bardzo nie przyzwyczaiła do jego siły, bo potem nie będę mieć nic w zanadrzu. To nawet poprawiło mi humor, gdyż puściłem mimo uszu jej złośliwe komentarze i nieco uspokojony oczekiwałem aż się przebierze. Wiedziałem, że specjalnie przeciągała każdą minutę, co było już irytujące. Nie rozumiałem jaki w tym miała cel lecz w końcu łaskawie wróciła do nas.
Podczas jej nieobecności naczelnik rozstawił inaczej ludzi po pokoju. To było zdecydowanie dziwne. W dodatku Marco nigdzie się nie wybierał, a podobno nie miał czasu i tak bardzo spieszyło mu się do swoich obowiązków. Mężczyzna w dodatku jakoś tak stracił swój rezon i unikał spojrzenia, gdy próbowałem je pochwycić. Wszystko to sprawiło, że zapomniałem o swoim wcześniejszym spokoju i na nowo zacząłem się stresować.
Niestety chwilę później dowiedziałem się dlaczego.
- Chyba sobie ze mnie kpisz - powiedziałem cicho jak już minął pierwszy szok.
- Przykro mi, Ren, jesteś jedyną odpowiednią osobą do tego zadania.
- Dlaczego? Przecież są lepsi ode mnie - starałem się jeszcze zachowywać względny spokój i opanowanie, jednak sposób w jaki patrzył na mnie naczelnik wywołał grymas na moich ustach.
- Tylko ty nie masz partnera. Szukaliśmy cały czas odkąd tylko zmarł Felix…
- On wcale nie zmarł - wycedziłem przez zęby, ledwie kontrolując swój gniew. - Tylko został pożarty przez takie monstrum jak to tutaj. I myślisz teraz, że przyjmę pod swój dach takiego mordercę? Może jeszcze przedstawię ją swojemu synowi jako nową ciocię? - prychnąłem wściekle. - Marco, zdejmij to z mojej nogi, nie zgadzam się na coś takiego.
- Tego nie da się już zdjąć dopóki jedno z was nie umrze - odezwał się, nawet nie spoglądając w moją stronę.
- Więc zabijcie ją zanim ja to zrobię. Albo, skoro jesteście tacy humanitarni, obetnijcie jej nogę, na jedno wyjdzie - wypaliłem.
Obojętne mi było co stanie się z wampirzycą; nie chciałem jej dłużej oglądać na oczy. Byłem też zły i rozżalony, że zostałem potraktowany w taki sposób. A to i tak nie było najgorsze. Najgorsze były kolejne i zarazem ostatnie słowa naczelnika.
- Ren, ten świat jest pełen niesprawiedliwości, a ty doskonale powinieneś wiedzieć, że mieszane rodziny zawsze stoją na drugim miejscu.
Na to nie znalazłem właściwej odpowiedzi. Pozbierałem tylko resztki swojej godności i ochłapy honoru, po czym wyszedłem bez słowa. Zatrzymałem się dopiero przy końcu korytarza, czując ucisk na kostce. Ach tak, jakaś granica niby była… szarpnąłem nogą, mając nadzieję, że nie będę musiał zbyt długo czekać na kobietę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {05/07/22, 08:15 pm}

RIELLE  NARMAH

       Atmosfera zrobiła się ciężka, a czas zdawał się zatrzymać przed oczyma wampirzycy. Słowa mundurowego całkowicie zbiły ją z tropu. Ona? Miała mieszkać pod jednym dachem z tym psim mieszańcem? Sama myśl napawała ją odrazą, ale widząc złość i sprzeciw Rena, bo tak wniosowała, że ma na imię - zmieniła swe zdanie. Dzieki temu mogła zemścić się na porażeniu tym ustrojstwem, więc jedynie słuchała wymiany zdań, rozumiejąc czemu od razu był tak negatywnie na nią nastawiony. Rozumiałą, iż była w świetle prawa czarnym charakterkiem, ale tak po prostu wyglądała jej natura. Była głodna, więc jadła, a że czasem dawała się ponieść emocjom to zabawa kończyła się bardziej krwawo niż zakładała. To nie ważne, że życia innych i tak były dla niej interesujące niczym zeszłoroczny śnieg.
       Ziewnęła udając znudzoną tą całą dyskusją, lecz tak naprawdę słuchała, czując jak robi mundur zaczyna ją grzać. Nie lubiła ciepła.
      - Jestem za! Utnijcie mu nogę i po sprawie! Wszyscy będą szczęśliwi - podniosła rękę do góry jak przy szkolnych odpowiedziać, rozweselona od ucha do ucha. Chętnie sama oderwałaby nogę wilczka, ale oczywiście nie swoją własną. Musieliby nieźle się napracować, aby cokolwiek takiego zrobić. Nigdy nie dała się złapać SORT, a to że wylądowała za kratami było jedynie winą zdrady. Zastanawiała się jak żałośnie słaby musiał być ten cały Felix dając się zabić wampirowi, a moze po prostu sam zimnokrwisty był potężny.
      Zagwizdała, kiedy szefostwo skwitowało szybko szczeniaczka, a gdy ten z podkulonym ogonem postanowił wyjść, wampirzyca wstała na równe nogi, klaszcząc w dłonie.
      - No cóż, miło było, ale się skończyło. Na nas juz czas - skłoniła się teatralnym ruchem, śląc strażnikom więziennym uwodzicielski uśmieszek, jakby chciała tym samym złożyć im obietnicę o jej powrocie w ich progi. Chciała coś jeszcze dodać, lecz poczuła jak ozdobiona noga nagle ciągie ją w stronę Rena.
      - Jakie to upierdliwe - syknęła pod nosem. Wiedziała, że oswojenie się z tym gównem będzie nie lada problemem.
      - Aleś ty w gorącej wodzie kąpany. - wzruszyła ramionami, niespiesznie doganiając swego wilczka. Zlustrowała go dokładnie, rozciągając swe zastałe stawy. - Nieźle nas porobili, nie? - zerknęła na mężczyznę kątem oka. - To co teraz? Pokażesz ciociuni wnusie, czy idziemy cię wyprowadzić na spacer, piesku? - prychnęła rozbawiona, zakłądając z powrotem na nos okulary i ruszyłą przodem nie mogąc się doczekać zewnętrznego świata, którego nie widziałą od trzydziestu lat.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {05/07/22, 09:29 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Tak, "nieźle nas porobili", to mało powiedziane. Najchętniej w tym momencie wbiłbym jej srebrną szpilę w serce lub inny drewniany kołek i pozbył się problemu. Niestety podejrzewałem, że wtedy i na mnie znalazłoby się coś, przez co sam mógłbym wylądować w więzieniu. A wtedy nikt nie pomógłby mamie, nikt nie zająłby się Lucą. Zostaliby sami.
- Muszę najpierw uprzedzić mamę, że będziemy mieć… - tu skrzywiłem się, szukając odpowiedniego słowa na określenie sytuacji. - Lokatora na czas nieokreślony. Trzeba ci też przyszykować jakieś miejsce do spania w piwnicy. Jak ty w ogóle śpisz? Używasz łóżka, trumny, czy przyczepiasz się do sufitu? Nie ważne zresztą, nie zamierzam ci szykować udogodnień - prychnąłem, po czym otworzyłem drzwi wyjściowe, przy których się już znaleźliśmy. Zalało nas przyjemne ciepło słońca, z którego w żaden sposób nie potrafiłem się cieszyć.
- I jest dodatkowy kłopot - zatrzymałem się i z niesmakiem spojrzałem na wampirzycę. - Jesteś kolejną gębą do wykarmienia. Zwaliłaś mi się na głowę, a nawet nie zarabiasz jeszcze na siebie. Musisz powiedzieć mi wszystko o swoim żywieniu. Co jadasz, jak często potrzebujesz krwi i wszystko inne - zarządałem, odwracając się do niej plecami i wybierając odpowiedni kierunek naszej dalszej drogi.
Nie interesowało mnie tak naprawdę co lubiła jeść i jak często. Bardziej potrzebowałem informacji jak często musiałem jej od teraz załatwiać krew. To chyba nie należało do najtańszych spraw, a nie zarabiałem na tyle, by móc utrzymywać cztery osoby plus specjalne żywienie dla księżnej.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {07/07/22, 05:30 pm}

RIELLE  NARMAH

       Białowłosa schowała swoje szczupłe dłonie do kieszeni munduru, robiąc dziwną, znudzoną minę na słowa wilkołaczka. Irytował ją jak mało kto. Lubiła drażnić się z ofiarami, ale tego tutaj za bardzo nie mogła tknąć. Z kilku powodów.
      - Dużo filmów się naoglądałeś o wampirach, co? - prychnęła, zmrużając jedno oko, a brew poniosła się ku górze. Wlepiała swój wzrok w jego plecy, szyję, którą muskały siwe włosy jej nowego "towarzysza" i zastanawiała się jak będzie wyglądać ich wspólna praca.
     - Wystarczy łóżko. I tak wiele nie sypiam. Poza tym mam prawo do jakichkolwiek wygód. Nie rób z siebie takiego biedaka. Psy dużo  zarabiają - przynajmniej tak się jej wydawało. W końcu organizacja SORT zajmowała się ciężkimi przypadkami zabójstw. Zwykły człowiek nie dałby rady z pojmaniem wampira, czy wilkołaka. Sama nie mogła dać wiary, że będzie łapać swoich ludzi. Z jednej strony nic do nich nie czuła. Ani jednego przywiązania. Nie była wilkiem, one bardziej grasowały w stadach. Tak przynajmniej myślała.
      Przystanęła na momen przed wyjściem na zewnątrz, czując jak ciepło dnia zalewa jej ciało. Okropieństwo. Skrzywiła się, patrząc na Rena, który w końcu łaskawie postanowił na nią spojrzeć.
      - Gębę? - pisnęła poirytowana, zgrzytając zębami. Nabierała coraz większej ochoty zanurzenia swoich paznokci w ramiona chłopaka, ale zamiast tego zbliżyła się bardziej, najciszej jak potrafiła. Nie dotknęła go jednak. Dzieliły ich milimetry.
      - Mogę być bardzo oszczędną buźką - wyszeptała kusicielsko do jego ucha. - Wystarczy, że codziennie dasz mi kilka łyczków swojej krwi - dodała z cwanym uśmieszkiem, którego nie mógł dostrzec i prędko cofnęła się do tyłu, aby nie mógł do niej sięgnąć. Miała do czynienia z nadwrażliwym wilczkiem, a nie chciała stracić bezsensownie głowy, gdy ten był w posiadaniu upierdliwego guziczka.
      - Ech, ruszaj to kudłąte dupsko i miejsmy to za sobą - warknęła, wychodząc na przeciw słońcu. - Jak wy to mozecie lubic? - westchnęła, spoglądając na krótką chwilę w górę.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {07/07/22, 07:28 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Prychnąłem zirytowany słysząc o jej "prawie do wygód". Prawo dopiero będzie miała jak sobie na to zarobi, darmozjad. Na nic nie zasługiwała, a już w szczególności na nic ode mnie. Mordercy nic się nie należało.
Słysząc jej ciche kroki, jak się zakradała do mnie, zacisnąłem mocniej palce na małym pudełeczku znajdującym się w kieszeni. Zaufania też nie miała, od nikogo, nie rozumiałem więc jakim prawem ktoś wpadł na tak popierdolony pomysł.
- Jesteś obrzydliwa - warknąłem, czując jej oddech na swoim karku. Niech sobie nie myśli, że jakiekolwiek gesty w jakiś sposób ułatwią jej życie. Była dla mnie tylko utrapieniem, problemem, z którym zostałem całkiem sam. Znaczy nie do końca sam, bo dotyczył on również mojej rodziny.
W zupełnej ciszy dotarliśmy na przedmieścia, gdzie znajdował się mój dom. Nie mieszkałem w bogatej, zamożnej dzielnicy, ale i nie w tej najbiedniejszej. Dawaliśmy sobie radę, nie musieliśmy liczyć każdego miedziaka. Bywało skromnie, ale nie biednie. Przed niewielkim, kamiennym budynkiem znajdował się mały ogród, gdzie mama pielęgnowała kwiaty i trochę warzyw. Na tyle było kilka drzew i krzewów owocowych, a także malutka szopa z opałem. Drzwi wejściowe okazały się być zamknięte na klucz, musieli więc wyjść po coś na miasto. Musiałem odnaleźć w kieszeni klucz, po czym wpuściłem wampirzycę do swojego domu.
Skoro już tu byliśmy, zamierzałem zacząć coś dla niej szykować. Niestety wspomniana piwnica odpadała, gdyż mama trzymała tam swoje przetwory i inne zapasy. Na parterze nie było za wiele możliwości. Kuchnia, łazienka, sypialnia mamy, a także niewielki salon. Na piętrze zaś były tylko dwa pokoje, które zajmowałem ja i Luca. Uznałem więc, że będę musiał póki co przenieść się do syna. Przynajmniej będę mieć go na oku podczas nocy.
- Tu będziesz spać - powiedziałem nieco zrezygnowany. - Posprzątam tu po pracy. Masz w ogóle jakieś swoje rzeczy, czy całe trzydzieści lat spędziłaś w jednym ubraniu? - spytałem, przechodząc na dół, do kuchni, gdzie chciałem poczekać na powrót rodziny. W międzyczasie postanowiłem przynajmniej zrobić coś pożytecznego i oczyścić palenisko, pozwalając jednocześnie wampirzycy nieco się rozejrzeć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {10/07/22, 11:43 am}

RIELLE  NARMAH

       Lekko tanecznym ruchem weszła za wilczkiem do domu, które uderzyło ją psim zapachem. Zmarszczyła brwi, zatykając nos i machając dłonią przed twarzą jakby odganiała natrętną muchę. Patrzyła jak Ren intensywnie nad czymś myśli, prawdopodobnie snuł plan osadzenia wampirzycy w piwnicy. Nawet gdyby to zrobił, ona miała już własny plan. Lecz tak się nie stało. Oboje poszli na górę, a psiarz wskazał białowłosej swój własny pokój. Mruknęła z zadowoleniem, oglądając go.
      - No popatrz popatrz. Już na samym starcie zapraszasz mnie do siebie? - bawiło ją to niezmiernie mocno, dlatego nie przestawała stronić sobie zartów z Ferrisa. Chłopak był nawet całkiem zabawny, więc postanowiła nieco mu podokuczać dla urozmaicenia dnia.
      - Nie, co weekend chodziłam na spacerki i robiłam zakupy, jedząc lody z ochroną - parskła na jego idiotyczne słowa. Kto normalny puściłby takiego zabójcę na wolność? No tak, zdesperowany SORT nie radzący sobie z kryminalistami i brakami w pracownikach. Nie mieli po prostu zdolnych graczy na planszy, co bardzo rozbawiło Rielle. Została sama w pokoju. Zaglądnęła do szafy, zajrzała pod łózko i na widok zza oknem po czym w lekkim podskoku siadła na główną atrakcję - łóżko. Było wygodne, na pewno wygodniejsze od wiszeia do góry nogami w celi z obciskującymi na kostkach wiązaniami.
      Z zadowoleniem zerknęła jeszcze do innych pokoi, sprawdziła łązienkę, po czym odnalazła swojego "partnera" lądując w salonie na kanapie. Rozłozyła się niczym królowa,czując lekkie spełnienie.
      - A więc twojego towarzysza zabił wampir co? - mruknęłą w lekkim zamyśle. Była ciekawa kim był ten przyjemniaczek, bowiem będzie zmuszona go złapać, a nawet zabić. Osobiście było to jej wszystko jedno, ale z drugiej strony nie chciala tez za duzo pomagać SORT. W końcu więzili ją tyle lat. Okradli z wygód i nawet karmili krwią z woreczków!
      - Musisz kupic mi pare rzeczy - spjrzała na niego obojętnie. Przecież nie bez powodu zgodziła się na pomoc. Wolność nie była az tak opłacalna za jej usługi. SORT musiał zagwarantować jej ubranie. Jej cały zarobek w robocie szedł do nich, ale w zamian musieli zapewnić jej pewien standard. Kwestia tego czy psinka po prostu będzie umiał to odpowiednio wykorzystać, ale póki co nie potrzebował zbyt wielu informacji na ten temat. Niech się pomęczy z kolejną "gębą" do wykarmienia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {10/07/22, 02:35 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Ignorowałem jej głupie docinki, bo cóż lepszego mogłem zrobić. I tak już mnie denerwowała, wdawanie się z nią w głupie dyskusje tylko mogłoby pogorszyć mój nastrój. A miałem wrażenie, że właśnie na tym najbardziej jej zależy, aby sobie ze mnie pokpić. Prawda niestety była taka, że jechaliśmy tym samym wózkiem, tylko ktoś jeszcze nie potrafił zrozumieć swojej sytuacji.
- Tak, trzy tygodnie temu - westchnąłem, bo nie wiedziałem, jakimi informacjami uraczył ją SORT. Raczej nikt nie kwapił się do wyjaśniania jej wszystkiego, co powinna wiedzieć. A może wręcz uznali to za kolejny mój obowiązek? - Wampiry rozdzieliły nas, a potem zaatakowały. Niestety nie udało mu się tego przetrwać - wyznałem, przypominając sobie tamten dzień. W szczegóły nie zamierzałem się wdawać, musiało jej wystarczyć to, co powiedziałem. Przynajmniej na razie.
- Jeden komplet ubrań masz na sobie - stwierdziłem, mierząc wampirzycę spojrzeniem. - Drugi kupię ci później, mundur na zmianę też załatwię. A jeśli chcesz czegoś więcej, będziesz musiała czekać do wypłaty. Zależy ile zarobisz tyle dostaniesz kieszonkowego, po odliczeniu za jedzenie i spanie - skrzywiłem się nieco. Czułem się tak, jakbym miał na głowie drugie, tylko o wiele bardziej niebezpieczne, dziecko. Nie wspominając o tym, że będę musiał zainwestować w jakieś kraty do okna, mocniejsze drzwi i przywleczenie tu Marco, aby to wszystko zamontował. I może nawet zamontował coś, co również poczęstuje wampirzycę prądem, gdy będzie próbować się wydostać bez zgody.
- Ale nie nastawiaj się na wiele, bo jesteś zbyt wymagająca - dodałem, układając kawałki drewna w palenisku.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {15/07/22, 03:57 pm}

RIELLE  NARMAH

       Nawet brew jej nie drgnęła, gdy mierzył ją od czubka głowy po sam dół, stwierdzając suchy fakt o posiadanym zestawie ubrań. Tak jakby eurekę odkrył, albo po prostu był dumień, że potrafi liczyć do jeden. Białowłosa jedynie bardziej rozwaliła się na kanapie jakby była u siebie, bo w końcu częściowo była to prawda.
      Zastanawiało ją jednak czy tym wampirem był jej stary znajomy przez któego musiała kisić się trzydzieści lat w ciemnej "klatce". Jemu akurat chętnie skręciłaby kark.
      - Dla dzieciaka tez taki jesteś? - skomentowała, burcząc pod nosem, gdy wspominał o kosztach utrzymania.
      - Jak chcesz, pójdę za kasę zabić kilka ludzi z SORT. Z całą pewnością jedna taka akcja wyniesie twoje półroczne zarobki. Az dziwota, ze jesteś bo stronie głupców - parsknęła, przyglądając się jak podkłada drewno do kominka. Ciepło - nie lubiła takich temperatur.
      - Swoją drogą jak długo będziemy tu się kisić? - spytała, podnosząc swój tyłek. Lezakowanie szybko ją nudziło, więc zaglądnęła do kuchni, jakby chciała coś przegryźć na ząb.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {17/07/22, 03:13 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Wzruszyłem ramionami, nie interesując się za specjalnie zdaniem wampirzycy. W nosie miałem co sobie myślała, co jej nie pasowała.
- Wolę być po stronie głupców niż po stronie morderców - odparłem zimno, kończąc ten temat. Tyle miałem do powiedzenia. Nawet jeżeli zostałem potraktowany w taki sposób, to i tak będę po ich stronie, bo to dzięki nim panował spokój. Staraliśmy się również panować nad każdym, kto naruszał prawa i krzywdził innych, lecz niestety funkcjonariuszy wciąż ubywało zamiast przybywać.
- Tyle, ile trzeba - odparłem, nie przejmując się jej pretensjonalnym tonem i znudzeniem. Właściwie to raczej nie długo. Pewnie zaraz wrócą z zakupów, zaczną przygotowania do obiadu, a ja tymczasem wrócę do pracy. Oczywiście z tą kulą u nogi…
- Jak ty w ogóle masz na imię? - spytałem, opierając się o brzeg stołu i unosząc spojrzenie na wampirzycę. Przecież nie będę się do niej zwracać po nazwisku lub też "wampirzyco".
- Muszę jakoś cię przedstawić. I jakoś się do ciebie zwracać. Do mnie możesz mówić Ren, tak jak wszyscy - przekrzywiłem lekko głowę, oczekując odpowiedzi. Słyszałem również ciche skrzypnięcie furtki, co oznaczało, że zaraz zjawi się reszta domowników. Odruchowo przeniosłem dłoń do małego urządzenia w kieszeni.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {18/07/22, 11:29 pm}

RIELLE  NARMAH

       Wampirzyca tylko przewróciła oczami nie rozumiejąc takiej postawy. Ceniła zbyt wysoko własne życie, aby deklarować taką wierność jednej stronie. Mordercy? Owszem, była nim i się tym wręcz szczyciła. Trzeba nie lada odwagi, aby kogoś zabić i determinacji, a tym z SORT zdecydowanie tego brakowało. Byc może właśnie w tym tkwił problem, ale czy sami nie byli mordercami chcąc wysłużyć się brudnymi rękoma Rielle? Zdecydowanie dla niej to oni byli tymi gorszymi. Nieudacznikami, ale w Renie widziała pewien potencjał, który chciała kiedyś zobaczyć na własne oczy, bowiem wyglądał na kogoś kto jeszcze nigdy nie zabił.
       Z szyderczym uśmieszkiem podniosła się z dość wygodnej kanapy. Cóż aktualnie wszystko zdawało sie być wygodniejsze od celi wieziennej. Podeszła swowolnie do stołu, oparła się identycznie jak Ren, udając jego lustrzane odbicie. Oblizała lubieznie dolną wargę, stukając długimi paznokciami o blat.
      - Mów mi Rielle Narmah - oznajmiła jakby jej nazwisko napawało ją dumą. Oczywiście nie mogła wyjawić swojego prawdziwego imienia. Wilczek miał za dużą przewagę przez przeklęty przycisk, a tu jeszcze jej imię? Nie mogła tego zrobić. Nikt poza nią nie wiedział jakie naprawdę miała nadane imię.
      - A więc Ren, mamy chyba oczekiwanych przez ciebie gości - oznajmiła kątem oka spoglądając w stronę drzwi wejściowych. Zdawała sobie sprawę, iż on sam wiedział juz o tym.
      - Chyba powinnam sie przedstawić - dźwięcznie ruszyła w stronę drzwi cała w skowronkach.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {21/07/22, 07:11 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Zacisnąłem tylko wargi, mierząc wampirzycę spojrzeniem. Męczyła mnie jej obecność, jej obycie, była złośliwa i w ogóle miałem jej dość. Przez moment ukryłem twarz w dłoniach, kiedy wspomniała o przywitaniu się. Twarz obcego wampira na przywitanie raczej nie była czymś, co chciałaby zobaczyć moja mama. Prędzej zaczęłaby okładać Rielle torbą z zakupami. Dlatego też chwilę później stanąłem tuż przy wampirzycy, zaciskając palce na jej ramieniu.
- Myślisz, że wyskakiwanie na kogoś w progu jest dobrym pomysłem? - spytałem retorycznie, gdyż nie oczekiwałem od niej na to żadnej odpowiedzi. Oczywistym było, iż w ten sposób nikogo się nie witało i to jeszcze w jego własnym domu.
- Wracaj na kanapę. Równie dobrze stamtąd możesz się przywitać - nie była to ani prośba, ani groźba. Znaczy, jeśli by się sprzeciwiała, byłem gotów użyć elektrycznych kajdan, więc po części była to jednak groźba. Mocniej zacisnąłem dłoń, odwracając kobietę i stanowczo odprowadzając do salonu, gdzie ją usadziłem.
- Nie próbuj żadnych sztuczek - ostrzegłem, kiedy usłyszałem skrzypienie drzwi. - Mam nadzieję, że pamiętasz jak działają nasze kajdany - odwróciłem się od niej, od razu przywołując na usta uśmiech po tym, jak do pokoju wbiegł Luca. On jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, że coś może być nie tak, lecz moja matka od razu to wyczuła i zrobiła podejrzliwy wyraz twarzy.
- Dzień dobry - odezwała się lecz Luca nie dał nic więcej powiedzieć.
- Już wróciłeś i będziesz w domu? - spytał chłopiec z nadzieją, łapiąc za skraj mojego munduru. - I co to za pani? - zwrócił swe ciekawe spojrzenie w stronę wampirzycy, ale przytrzymałem go w miejscu zanim do niej podszedł.
- Pamiętasz Felixa? - mały kiwnął smutno głową. - Ta pani jest na jego miejscu. I przez jakiś czas będzie musiała z nami zamieszkać - starałem się nie pokazywać przy nim za wiele swojego niezadowolenia. Pozwoliłem mu nawet zrobić kilka kroków w stronę Rielle lecz nie wypuszczałem z dłoni małego urządzenia.
- Mam na imię Luca, a ty? - uśmiechnął się trochę nieśmiało, wyciągając rączkę w kierunku Rielle. Uniosłem lekko brew, patrząc na kobietę.
No, wampirze, masz swoją szansę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {23/07/22, 09:35 pm}

RIELLE  NARMAH

       Białowłosa jedynie zrobiła głupkowatą minę, wzruszając enty raz ramionami na retoryczne pytanie wilczka. Oczywiście, że nie miała zamiaru dosłownie wyskoczyć, a jedynie lekko wyskoczyć. Nie miała ochoty straszyć bachora jego nowego towarzysza. Płacz dzieciaka był na tyle niezności, iż chciała tego aktualnie uniknąć. Wystarczyło, ze głowa ją bolała od zrzędliwego Rena, więc po co dokładać i nabawić się migreny?
       Grzecznie dała się odprowadzić z powrotem na kanapę, sycząc przez zaciśnięte zęby, gdy sługus SORT uzył więcej siły w uścisk nizeli było to potrzebne.
       - Auc, ale z ciebie zimny drań - zamruczała szczerząc swoje szykowne kiełki. - Lubie takich - dodała, machając specyficznie ręką. - coz, jeszcze czuje po nich mrowienie - zmarszczyła z niezadowoleniem czoło, dostrzegając wchodzących gości do środka. Zlustrowała pierw kobietę, potem małe dziecko, które podeszło do niej. Poczuła zapach jego krwi, który był równie słodki jak ojca. Potem zaś dopadł ją wilczy smród. Wiedziała, ze mieszkanie tu bedzie wieksza udreka nizeli same kajdany.
       W ciszy spoglądała na chłopca, wypalając w pamięci jego imię. Przekrzywiła głowę, patrząc tempo i z obrzydzeniem na malca, potem zaś kątem oka na Rena i nie mogła się oprzeć.
       - Hel mały - powiedziała słodko, a zarazem sztucznie. - Chcesz zobaczyc moje zabki? - uniosła jedną brew ku górze, otwierając usta aby malec mógł tam zajrzeć, a po chwili strasząc go, jakby chciała zaatakować. Nie miała jednak tego na celu. W ułamku sekundy poczuła jak prąd przebiega wzdluz jej ciała. Ochryple jęknęła, padając plackiem na kanapie, zaciskając piesci z calych sil.
       - Skurwiel - warknęła do Rena, spogladajac na niego spod byka.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {25/07/22, 06:39 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Wcale się nie spodziewałem, że wampirzyca w jednej chwili stanie się spokojna istotką, a potem grzecznie przywita się z domownikami i będzie próbować nawiązać z nimi jakieś tam, choć trochę pozytywne relacje. Nie myliłem się, ktoś taki jak ona nie jest w stanie nawiązać poprawnych relacji z kimkolwiek.
Złapałem Lucę za ramię i przyciągnąłem do siebie, jednocześnie wciskając przycisk, który wysłał w jej kierunku wiązkę prądu. Idiotka.
- Co to znaczy 'skurwiel'? - spytał lekko wystraszony chłopiec, patrząc to na mnie, to na Rielle.
- To brzydkie słowo, którego nie powinieneś używać. A teraz idź na chwilkę do swojego pokoju, dobrze? - łagodnie pogładziłem syna po głowie. - Jak wrócę z pracy, to poczytam ci coś, ale teraz idź do siebie, muszę porozmawiać z babcią - Luca dość niechętnie odsunął się ode mnie. Był wyraźnie zaintrygowany wampirzycą, a ja nie pozwalałem mu na to ze względu na jej nieprzewidywalność oraz okropny charakter. Ruszył po schodach dopiero wtedy, gdy popchnąłem go w tamtym kierunku.
- Co to miało znaczyć? - spytała mama, która w międzyczasie zdążyła odłożyć zakupu do kuchni i była świadkiem całego zdarzenia.
- To… ten wampir - wyplułem z siebie ostatnie słowo, nawet nie spoglądając w jej stronę. Starałem się zawsze powstrzymywać przed rzucaniem obelg i nie być tak bezczelnym i niewychowany, jak siedząca tu kobieta. Z przyjemnością przytrzymał bym ten mały przycisk trochę dłużej. - Jest teraz moją partnerką - wyjaśniłem matce pokrótce całą sprawę. Nie była zadowolona, widziałem to po jej zaciśniętych szczękach, jednakże nie zareagowała tak emocjonalnie jak ja.
- Znajdę fachowca, zajmę się oknem i drzwiami - kiwnęła poważnie głową, kiedy przedstawiłem jej jak miałby wyglądać teraz mój pokój.
- Chodź, wracamy do Marco. Niech się bierze do roboty - warknąłem w stronę wampirzycy, po czym skierowałem się w stronę drzwi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {28/07/22, 08:08 pm}

RIELLE  NARMAH

       Gdy dwójka dorosłych rozmawiała w najlepsze na temat owocnej przyszłości partnerstwa wampirzycy z wilczkiem, białowłosa wstała z ziemi i otrzepała się z kurzu oraz drobinek jakie mogły przyczepić się do jej ubrania. Spojrzała to na okno, to na schody gdzie zniknął malec, to na matkę oraz syna, wzdychając z nudów. Nie myślała, że wyjście na powierzchnię moze być jeszcze gorsze od więziennej klatki.
      - Nigdzie nie idę. Nie jestem twoim psem, a po drugie po cholere tobie kraty? Gdybym chciała juz dawno moje kły spijałyby twoją krew - podrapała się po głowie, politowana kombinowaniem Rena. Doprawdy był zabawny. Jego strach przed wampirami, chęć naciśnięcia przeklętego guziczka. Pewnie nie ruszyłaby się ani o milimetr, gdyby nagle nie poczuła dziwnego pociągnięcia jej nogi. Spojrzała pytająco na swoją obrożę i stojacego nieco dalej partnera. Jeszcze tego brakowało.
       - Nie mam zamiaru wracać do Marco - była zmęczona tym łazeniem, tym psim smrodem i samym Marco. Chciała uciec od więzienia a nie wracać do niego po jakieś bezsensowne rzeczy.
- Zajmij się moze dzieckiem, co? Pobaw się z nim, albo ja się pobawie. Widac, ze chce - usmiechnęła się zadziornie, chcąc nieco podraznic chłopaka, choć nie wiedziała gdzie był ten limit. Oboje musieli się dogryźć. Niewazne jak to brzmiało, ale oboje musieli znaleźć swoje granice wytrzymałości, pogodzić sie z aktualną sytuacją, bowiem prawdopodobnie nikt nie miał zamiaru brać na siebie wampirzycy, ani pozwolić jej wrócić za kraty. Szefuncio jasno poinformował jednej nocy kogo ma zabić. Kogo ma złapać. Obiecała, ze to zrobi, więc jako wampirzyca dotrzymująca danego słowa musiała dopiąć swego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {02/08/22, 08:24 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f

Po raz kolejny tego dnia westchnąłem pełen irytacji i złości. Dlaczego jeszcze nie podniosłem ani razu głosu albo kogoś nie dźgnąłem chociaż raz, nie wiedziałem. Nie potrafiłem się pogodzić z obecną sytuacją. Tak bardzo bym chciał, żeby to był tylko zły sen, koszmar, z którego się obudzę bez tej kuli u nogi. Niestety było coraz gorzej, a dzień dopiero się zaczął.
- Nie obchodzi mnie to, czego chcesz, a czego nie. Wystarczająco wiele ci się zachciało wychodząc z więzienia więc teraz cierp przez swoje widzimisię - warknąłem, po czym szarpnąłem nogą, zmuszając kobietę do ruszenia się. Dla mnie to też nie była przyjemność. Byłem prawie pewien, że wybór akurat tej osoby nie był specjalnie przypadkowy, że ktoś próbował wykończyć albo mnie, albo ja. Albo pozbyć się naszej dwójki, gdy się pozabijamy wzajemnie, co było całkiem prawdopodobnym scenariuszem.
Nie oglądałem się za siebie idąc w kierunku siedziby SORTu. Wcale nie miałem zamiaru dyskutować z wampirzycą, słuchać jej narzekań, czy choćby zrównać z nią kroku. Po prostu zawlokłem ją (i siebie z niechęcią również) do gabinetu Marco. Mężczyzna miał na szczęście osobne wejście z tyłu budynku, gdzie również przydzielono mu nieco placu na własne… przedmioty, których przeznaczenia nawet nie znałem.
- Co się stało? - przywitał nas, unosząc głowę znad jakiegoś ustrojstwa. Schował trzymany w dłoni śrubokręt do kieszeni fartucha.
- Chciałbym zamontować u siebie w oknie i drzwiach kraty. Takie, które prądem skutecznie powstrzymają ją od ucieczki.
- Oh… nie robiłem nigdy czegoś takiego - mężczyzna podrapał się po policzku, przyglądając w zamyśleniu Rielle. Potem przeniósł wzrok z jej nogi na moją, jakby śledził wzrokiem niewidzialną dla nas linię. - Ale to dobry pomysł. Może opatentuję go na większą skalę? Kiedy mogę do ciebie przyjść? - zapytał pełen zapału.
- Nawet teraz. Przecież nam się nigdzie nie spieszy, mamy czas. Prawda, Rielle? - przeniosłem swe niezadowolone spokojnie na wampirzycę, podczas gdy Marco w pośpiechu pakował kilka swoich rzeczy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {06/08/22, 05:42 pm}

RIELLE  NARMAH

       - H-he?! - jęknęła wielce oburzona, ale nim zdążyła znów otworyzć usta, Ren pociągnął nogą, a ona aby całkowicie nie upaść, prędko złapała równowagę, niechętnie krocząc za wilczkiem.
       - Cierpię będąc z tobą. To wystarczająca kara. Poza tym nie wiesz jak tam jest - warknęła, przypominając sobie te nudne, ciągnące się w nieksończoność dni i nie do końca wiedziała co w sumie w aktualnej sytuacji było lepsze. Chodzenie na śmierdzącym wilkołakiem, czy gnicie w celi więziennej, gdzie mieszały się zapachy rozmaitych stworzeń. Z ciężkim westchnięciem podjęła w głowie decyzję i chowając dłonie do kieszeni spodni, ruszyła za chłopakiem.
       - Nic się nie stało, po prostu stęskniłam się za tobą - cmoknęła do Marco, zaraz zajmując się zwiedzaniem pomieszczenia.
       - A więc Renny? Po cholere tu jesteśmy? - spytała, bawiąc się czymś w rękach, kiedy to pół wilk postanowił wyjaśnić Marco ich wizytę i wampirzycy nie do końca się to spodobało.Spojrzała na zadowolonego wilczka, nie spuszczając wzroku z jego jasnych tęczówek.
        - W zasadzie, skoro mamy czas - nakreśliła wymownie, robiąc lisi uśmieszek - To chętnie napiję się cherbatki i zjem kawałek ciasta. W końcu przeszłam taki kawał drogi. Jestem zmęczona, chyba ze wilczek mnie poniesie na rączkach do domku - wyciągnęła ku niemu rączki jak małe dziecko, jednocześnie podnosząc lekko palce u stóp.
       - Doprawdy Renny - westchnęła lekko zrezygnowana. - Chodzimy jak idzioci z punktu a do b zamiast zająć się robotą. Daj spokój. Nie mam zamiaru póki co uciekać i zjadać ciebie, czy twoją rodzinę. Wilki dla mnie śmierdzą - spojrzała na swoje paznokcie, szukając w nich jakichkolwiek niedoskonałości. - Nie dziwota, ze SORT sobie nie radzi... - zaśmiała się, jasno dając do zrozumienia, iz cała ich załoga jest idiotyczna i biega w kółko zamiast zająć się czymś istotnym. Po drugie chciała nieco przeciągnąć siedzenie w przyjemnym cieniu. Była wampirem, była silnym wampirem, więc słońce nie dawało takich siwych znaków jak tym młodym. Wampiry czystej krwi posiadały znacznie większą swobodę, ale nawet teraz w ten upalpny dzień czuła nieprzyjemne pieczenie na skórze. Po trzydziuestu latach za kratami nie mogła spodziewać się niczego innego.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {15/08/22, 12:39 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Z lekkim zaskoczeniem zauważyłem, że marudzenie Rielle dość szybko przestało robić na mnie jakieś wrażenie. Zdążyłem pogodzić się z tym faktem i, przynajmniej na chwilę obecną, nie planowałem wyrwać jej języka, aby się zamknęła. A że musiała sobie pogadać, to musiała. Niech jej będzie. I tak musiałem zrobić to, co zaplanowałem, jej zdanie akurat nie obchodziło nikogo.
- Na ciasto musisz sobie zasłużyć. I nie uwierzę ci, że tak bardzo pchasz się do pracy. Pomyślałby kto: przestępca w służbie obywatela. Większej głupoty nie mogli wymyślić, przynajmniej w tym się z tobą zgodzę - warknąłem niezadowolony. Te słowa przyszły mi całkiem łatwo. Miałem ogromny żal za to, co mi dziś zrobiono, dlatego musiałem się zgodzić z wampirzycą, że SORT zdecydowanie sobie nie radzi. W dodatku nie ma rąk do pracy, a wynagrodzenie woła o pomstę. Nie dziwiłem się za bardzo, że w takich warunkach nie bardzo miał kto pracować. Co nie znaczyło, że miałbym zgadzać się z wampirzycą co do porzucenia tej pracy. Choć może w fabryce lepiej by mi się pracowało… nie ważne.
- Marco, znasz drogę do mojego domu? - mężczyzna kiwnął głową. - Więc zabieram Rielle, skoro tak strasznie chce poznać uroki tej pracy, i idziemy na patrol. Chodź, mamy dzisiaj wschodnią część miasta - oznajmiłem kobiecie, kierując się w odpowiednią ulicą.
- Nie oczekuj cudów po tej pracy. Zazwyczaj nic specjalnego się tu nie dzieje. Czasem jakiś napad, kradzieże, najgorzej jest gdy dopuszczają się tego wampiry lub wilkołaki. Z nimi jest największy problem. Dlatego nie miej dla nich litości. Tylko z umiarem, nie zabijaj nikogo, nie łam kości jeśli to koniecznie nie jest potrzebne, bo będą potem problemy. I przede wszystkim nie gryź ich - posłałem jej ostrzegawcze spojrzenie, chociaż wiedziałem, że niewiele sobie z tego robiła. A może to w sumie lepiej? Jak kogoś zagryzie, to może w końcu mnie od niej uwolnią. I byłby spokój. Chętnie nawet odwróciłbym wzrok, gdyby to robiła, choć na głos nie przyznałbym się do swoich myśli nikomu. Bo czym ja zawiniłem bardziej od takiego przestępcy, że mnie tak pokarało?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {20/08/22, 12:35 pm}

RIELLE  NARMAH

       - Jeśli praca ma dać mi rozrywkę, to czemu nie - cmoknęła ustami zalotnei do wilczka. Nie mógł pojąć dlaczego wampirzyca tak chętnie wyjdzie za patrol, bo kto mógłby zrozumieć długo żyjące stworzenia jak Rielle. Gniła w celi tyle lar, nudziła się niemiłosiernie, a ona tego nienawidziła. Kochała, gdy coś w jej życiu się działo, a zwykle gdy dopadała ją nuda, po prostu wychodziła i zabijała. Czasem atakowanie ludzi miało motywy bardziej głębokie nizeli zabicie nudy. Choć tym razem nie mogła zabijać cywili, nikt nie mówił o przestępcach. Co prawda zdawała sobie sprawę, że wilczek mógłby mieć z tym problemy, ale gdyby powiedziała, że zrobiłą to przez przypadek. Dałby jej wtedy wiarę?
       - Jej! - poklaskała teatralnie dłońmi w podskoku jak małe dziecko, które nie mogło się doczekać popołudniowego spacerka i ruszyła zaraz za chłopakiem, spoglądając na odchodne w kierunku Marco.
       - Dobrze tatusiu - burknęła pod nosem, krocząc teatralnie nienaturalnymi duzymi krokami tuz obok wilczka, gdy zaczeli swoją część pracy.  - Wiesz, zawsze możesz udawać, że nic nie widziałeś. Poza  tym jestem tu od brudnej roboty, zaden wampir nie jest mi straszny - mrugnęła do niego okiem, chcąc swym zachowaniem poirytować towarzysza. Spodziewała się, iż zwiady zwykle są nudne i nic ciekawego ich nie spotka, ale teraz miała okazję zobaczyć świat. Sprawdzić co się zmieniło. Z nieukrywaną ciekawością spoglądała na uliczki, na ludzi oraz budynki. Jedni sprzedawali nawet słodycze z zrobioną specjalną budką na rowerze.
       Białowłosa zatrzymała się przy stoisku z gazetami, czytając jeden z nagłówków o seryjnym mordercy, któego SORT usiłowało złapać. Pojawiał się wyłącznie wieczorami i łapał kobiety wracające z pracy. Kazda z nich nie miała w swym ciele krwi, więc od razu domysły stawiały pieczę nad wampirem.
       - Ciekawe ile byśmy za to dostali - zamyśliła się, czując ten elektryzujący dreszczyk emocji. Ta praca mogła być ciekawa i wampirzyca dostrzegała w tym coraz więcej dobrej zabawy. Choć nie miała zamairu od razu pomagać śmierdzącemu wilczkowi. Pierw musiała sama przekonać się co potrafił. Zwłaszcza po tym jak ją traktował.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {06/09/22, 05:36 pm}

Bound by a contract E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
    W pierwszej chwili miałem ochotę po prostu parsknąć śmiechem, słysząc propozycję wampirzycy. Było to bardzo zabawne, jakby w tym jednym momencie potrafiła rozczytać moje myśli. Nie podejrzewałem jej o takie super zdolności. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim wcześniej. Jasne, nie znaczyło to, że gdzieś ktoś nie władał podobnymi mocami, ale ten moment musiał być zupełnym zbiegiem okoliczności.
    Posłałem więc kobiecie nieco łagodniejsze spojrzenie niż dotychczas. Uśmiechnąłem się delikatnie złośliwie, wyginając kąciki ust w dół. Niestety doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że nie zrobiła tego aby w jakiś sposób mnie pocieszyć. Rielle była tego typu osobą, która mówiła to całkiem poważnie i gdybym tylko spuścił ją z oczu choć na chwileczkę, pewnie złapałby kogoś w zęby i nieźle nim potargała, ogólnie rzecz ujmując. Nie przyznałem się jej jednak do swoich przemyśleń. To nie był odpowiedni moment, aby zgadzać się z nią w takich sprawach.
    Szedłem specjalnie wolniejszym krokiem, pozwalając kobiecie rozejrzeć się po okolicy. W końcu nieco się tu zmieniło odkąd ostatni raz mogła sama przechadzać się ulicami tego miasta. Teraz musiała je poznawać na nowo i nie mogłem jej tego utrudniać. W wielu przypadkach znajomość każdej uliczki była przydatna. Wampirzyca zatrzymała się jednak przy stojaku z gazetami, zawieszając wzrok na jednej z nich.
    - Uścisk dłoni prezesa - prychnąłem, rozbawiony jej słowami o nagrodzie. - Nie spodziewaj się cudów. Łapanie takich przestępców leży w twoich obowiązkach, nikt cię za to dodatkowo nie wynagrodzi - wyjaśniłem, bo może nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak działali funkcjonariusze SORT. Ciekawe jak wiele w ogóle wiedziała.
    - Jeżeli chcesz, możemy pewnego dnia spróbować coś z tym zrobić. Wieczorami też pracuję, zdarza się że i nocami - wzruszyłem ramionami, dalej wyjaśniając. Podejrzewałem, że szczególnie to spodoba jej się najbardziej. W końcu wampiry to nocne stworzenia i najlepiej wtedy się czuły.
    - Ale najpierw chcę wiedzieć jak dobrze znasz to miasto, jego zakamarki, uliczki. Wszystko jest ważne w tej pracy. Jeśli już jesteśmy na siebie skazani, muszę być pewien, że nie wpadniesz w ślepą uliczkę, a twój cel ci nie ucieknie. Dlatego na początek proponuję wycieczkę krajoznawczą, a potem łapanie zbrodniarzy - westchnąłem. - Jeśli masz jakieś pytania, to słucham - odwróciłem się od stoiska z gazetami, po czym powoli zacząłem kierować się dalej.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract Empty Re: Bound by a contract {}

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach