Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Bound by a contract {01/07/22, 11:08 pm}

First topic message reminder :

Bound by a contract - Page 4 A08bbd10

Yoshina x Noe










Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {21/05/23, 10:24 pm}

RIELLE  NARMAH

        Białowłosa wampirzyca kolejne dni była zaskakująco spokojna, lecz każdy mógł wiedzieć, iż była to jedynie cisza przed burzą. Za tą ścianę spokoju było odpowiedzialne błądzenie myślami na nadchodzącą pełnie. Nieco wyciszona z zewnątrz, choć coraz bardziej gotującą w środku dziewczyna cały czas stała na uboczu, przysłuchując całej otoczce wokół. Oczywiście nie kwapiła się do roboty jak to miała w swoim zwyczaju. Leniwie wylegując się to na kanapie, czy fotelu pozwalała, aby Ren zajmował się spisywaniem raportów. Ona miała lepsze rzeczy do roboty. Czasem podsłuchiwała szeptów innym pracowników. Romanse i inne dramaty między wilkołakami były doprawdy dobrymi komediami dla białowłosej.
         Jednak największą radochę sprawiały dziewczynie słowa aktualnego współpracownika. W końcu mówił jej, aby robiła co chce podczas pełni, bo jemu to wszystko jedno. Oczywiście wampirzyca tłumaczyła to sobie dosadnie i miała zamiar mu wytknąć, gdyby przyczepił się do jednego, czy dwóch trupów bez kropli życiodajnej krwi. Minęło tyle lat odkąd mogła zasmakować prawdziwej swobody pełni księżyca. Owszem, nie dosłownie, bo miała śmierdzącego psa przy swej nodze, ale była gotowa przymknąć na to oko. Zwłaszcza, że tamtego dnia, gdy rzuciła się na Rena, poczuła ten zabójczo przyciągający zapach słodkiej krwi. Ulubionej przez Rielle i myśl, iż ktoś taki ją posiadał doprowadzał ją do szału.
        - Młody, wyjechałeś za linie - znudzona Rielle wylegując się na kanapie patrzyła jak kopia Rena w miniaturze niczym szpic maluję poza wyznaczone pole. Lekko spanikowany zaczął zażywać to gumką, dziękując z szerokim uśmiechem wampirzyca. Widok ten przyprawił ją wręcz o mdlosci, więc przewróciła oczami, przenosząc swoje zainteresowanie na ojca małego pchlarza, który grzebał coś w kuchni. Wiedziała, że to tylko kwestia czasu, aż znów rozporządzi dla niej zadanie. Obieranie czegoś czy czyszczenie, bo jednak została im do przygotowania kolacja, a zaraz po niej mieli iść na patrol. Tak, to dziś miała nadejść pełnia księżyca.
        - Już pomału czuć krew w powietrzu - zagaiła, obracając się na brzuch i za sprawą machnięcia palcem z długim szponem, uniósł kolejna kredkę, podsuwając młodemu szczeniakowi. Od tak. Nie z dobroci. Broń boże, a jedynie z nudów.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {23/05/23, 10:40 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Niespiesznie przygotowywałem mięso do kolacji, krojąc je na mniejsze kawałki. Całe szczęście z kuchni miałem dobry widok na to, co robili Luca oraz Rielle. Chłopiec w spokoju zajmował się malowaniem, podczas gdy ona sama się po prostu obijała. Zachwycony tym nie byłem, wolałbym, żeby się do czegoś przydała. Lepiej chyba jednak żeby nic nie robiła, niż miała wymyślać ostatnie głupoty, dlatego chwilowo w milczeniu znosiłem jej nieróbstwo. Luca zdawał się za to być szczęśliwy z tego wątpliwej jakości towarzystwa. Beztrosko cieszył się, gdy ta tylko poświęciła mu choć odrobinę swojej uwagi. Zastanawiałem się, jak mógłbym go do niej zniechęcić, by jednocześnie nie znienawidził całego świata i nie zarzucał mnie swoimi dziecięcymi kochani. Niestety nie umiałem wytłumaczyć mu, że musi żyć pod jednym dachem z wampirzym mordercą tak, by nie schował się ze strachu z głośnym płaczem. Póki co stanęło na fakcie, że Rielle to moja niezbyt lubiana koleżanka z pracy, bo jest niemiła.
- Skończyłem! - zawołał w pewnym momencie, unosząc swoje małe dzieło ku górze i krytycznie oceniając je spojrzeniem. Chyba jednak niezbyt mu przypadło do gustu, gdyż zaraz zaczął coś poprawiać.
- Ah, tak? - westchnąłem na stwierdzenie Rielle odnośnie krwi. Zabrałem ze stołu miskę z umytymi owocami, a także mały nożyk do ich czyszczenia. - To niech teraz zapachnie ci jabłkami, które wyczyścisz ze środków - postawiłem wszystko przed kobietą.
- Robisz jabłka z naleśnikami? - Luca uniósł głowę, zainteresowany teraz czymś innym niż swoje rysunki, na których chwilowo skupiłem wzrok. Patrząc na cztery osoby znajdujące się na papierze, nie potrafiłem powstrzymać swojego rozbawienia.
- Tak. Na deser po kolacji. Jak skończysz rysunek, to też możesz pomóc.
- Ale już jest gotowy! - pokazał swoje dzieło tak, że zarówno ja jak i Rielle mogliśmy je podziwiać. Pokazywał palcem kolejne części malunku, mówiąc kogo przedstawiają. - To jest babcia Sophia, to jesteś ty, ja, Elle i Milo! - oznajmił dumny z siebie. Rielle tu ewidentnie przytulała pluszaka z uśmiechem na twarzy, zaś co mnie najbardziej zaskoczyło, to jej… włosy.
- A dlaczego Rielle jest łysa? - zapytałem, posyłając kobiecie mało ukradkowe spojrzenie.
- Nie jest! O, tu! Widać włosy, tylko chmury je zasłaniają - cichy śmiech wyrwał mi się z ust, słysząc taką logikę. Ściągnąłem tym na siebie niepocieszone spojrzenie syna, a zapewne i samej Rielle.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {23/05/23, 11:14 pm}

RIELLE  NARMAH

       Nie była zachwycona pracą jaką znalazł wampirzyca Ren. Nic dziwnego. Liczyła, że do kolacji nie kiwnie palcem, ale jak widać wystarczyło jedno zdanie, a ten zaraz przypomniał, sobie o jej istnieniu. Z dąsaniem małego dziecka usiadła normalnie przy stoliku, stawiając na kolanach miskę. Zbadała z każdej strony nożyk do obierania i niespiesznie zaczęła swoje zadanie oczyszczenia owoców z skórek oraz pestek. Oczywiście nie raczyła się spieszyć! Jeszcze zdążyłby coś jej wymyślić dodatkowego.
        Gdy przyszło im podziwiać bazgroły małej kopii Rena, Rielle skrzywiła się na widok swojej postaci. Zdecydowanie nie uśmiechała się w ten sposób i nie przytulała tej dziwnej zabawki. Zwyczajnie postanowiła jej nie niszczyć, bo wygada na jadaczka wilka była najmniej urokliwą wizją jakiej chciała doświadczyć.
        Spiorunowała wzrokiem Rena, mając ochotę udusić go własnymi rękoma za wyśmiewanie jej postaci, ale zamiast tego złapała za jabłko i rzuciła nim w mężczyznę zaraz po tym wystawiając w jego kierunku język.
        - I z czego tak się śmiejesz? Lepiej szykuj tą kolacje, bo jesteśmy głodni - nie kryła swojej irytacji, a Luka przytaknął na wzmiankę o głodzie. Choć pewnie chciał już kosztować deseru.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {31/05/23, 10:29 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Zabawnym było patrzeć, jak ta dwójka zgadzała się w kwestii kolacji. Tak samo nie spodziewałem się dostać jabłkiem, choć raczej nie powinien mnie dziwić taki gest ze strony wampirzycy. Była zdolna do tego. Tym razem jednak nie zezłościło mnie to, bo mimo wszystko posłusznie robiła to, o co ją prosiłem. Ciekaw byłem jak długo potrwa ten stan. Oby jak najdłużej, gdyż w takiej atmosferze można było spokojnie znieść ten czas, jakim karano nas oboje poprzez tą współpracę. Rielle jeśli chciała to była normalną osobą. Co prawda obijała się na potęgę, co zapewne niedługo zacznie mi coraz bardziej przeszkadzać.
Po oddaniu owocu kobiecie wróciłem do przygotowywania posiłku. Kątem oka wciąż spoglądałem na tą dwójkę, choć już trochę mniej zmartwiony.
Jak zawsze podczas pełni robiłem duży i syty posiłek, by Luca jak i mama mogli lżej przejść przez tą noc. Kiedyś usłyszałem, że na pełny żołądek wilkołaki są spokojniejsze i, o dziwo, ten sposób nieźle działał. Rozmyślałem o tym, mieszając w garnku gęstą potrawkę z mięsa, warzyw i ziemniaków. Doprawiłem wszystko solą i pieprzem, po czym zostawiłem na niewielkim ogniu, by powoli danie dochodziło do siebie. W międzyczasie zabrałem się za smażenie naleśników, a także przygotowaniem słodkiego nadzienia z jabłek, które obrała Rielle.
Niedługo przed skończeniem wróciła mama, przynosząc ze sobą kilka słodkich bułeczek. Zazwyczaj nie dawałem synowi tyle słodkości przed snem, jednak tej jednej nocy pozwalałem mu na więcej. A on to wyczuł i potrafił czasami perfidnie to wykorzystywać.
- To ja przyszykuję herbatę - oznajmiła mama, stawiając czajnik oraz przygotowując cztery kubki. Zaraz też wszystko było już gotowe i mogliśmy usiąść do stołu. Luca jak zwykle nie był pocieszony tym, że musiał czekać z deserem na koniec. Wyraził przy tym swoje niezadowolenie, po czym zabrał się za jedzenie potrawki. Na szczęście nigdy nie narzekał za wiele co do wyboru posiłków i zjadał większość z tego, co dostawał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {01/06/23, 03:03 pm}

RIELLE  NARMAH

       Cała sielankowa atmosfera z czasem zaczynała działać na samą wampirzycę. Z jakiegoś powodu poczuła pustkę w sercu. tęsknotę za czymś, czego nigdy w swoim życu niedoświadczyła, a była teraz świadkiem. To dlatego właśnie postanowiła nie przeszkadzać i w miarę swych możliwości siedziała grzecznie, pomagając tylko odrobinę w przygotowywaniu wszystkiego. Jednak zbliżająca się coraz bardziej pełnia dawała siwe znaki. Pamiętała jak to wyglądało za jej czasów, więc była gotowa na krwawą noc.
         Po kolacji, połowę swojego deseru zostawiła małej kopii Rena. Była przepełniona, a sam żołądek prosił się o całkiem co innego. Wybiła godzina patrolu. Oboje ubrali się w mundury i wyszli na zewnątrz, a przyjemne, chłodne powietrze uderzyło białowłosą w twarz. Zaczerpnęła głęboko świeżego powietrza, szczerząc z zadowolenia i leniwie rozciągnęła się, jęcząc przy okazji z tej przyjemności. Nawet coś jej strzeliło w karku.
        - Nie zrozum mnie źle, ale nie ręczę za siebie - powiedziała z lekkimi rumieńcami, nie wiedząc gdzie uciekać wzrokiem. Gwiazdy pięknie błyszczały, czuć było najróżniejsze zapachy, któe tylko pobudzały zmysły Rielle.
        - Ach., jaka piękna noc! Haha! Dlaczego muszę pracować w takim momencie - okręciła się wokół własnej osi rozkłądając ręce, robiąc na koniec smutną minkę. Winiąc częściowo za to samego Rena.
        - Nawet słychać twoich włochatych kumpli - prychnęła słysząc wycie. Czuła, że dziś będą mieli pełne ręce roboty, a ludzie... cóż tylko idioci wychodzą w taką noc na zewnątrz. Jednak i takich sama znajdywała, więc kto wie...
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {01/06/23, 07:58 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Nikt nie przeciągał kolacji. Każde z nas wiedziało, że dzisiejszego dnia akurat nie był na to odpowiedni moment. Luca po takim dużym posiłku zaczął już ziewać, odczuwając senność. Sam również najchętniej zostałbym w domu. Może niekoniecznie po to, aby spać, ale też nie miałem ochoty na pracę. Chyba w przeciwieństwie do Rielle, która wyglądała na bardzo podekscytowaną.
Szedłem obok niej, poprawiając kołnierz i słuchając tych zadowolonych słów. Humor jej dopisywał bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Uniosłem tylko brwi, darując sobie złośliwości. Lepiej pracować z zadowoloną Rielle niż humorzastą i opryskliwą.
- Rób co chcesz - westchnąłem, wsłuchując się w odgłosy "włochatych kumpli". - Tylko nikogo nie zagryź, nie zabij. To jedyne o co cię proszę. A jeśli będziesz sobie lubieżna wobec innych, nic mi do tego. Nawet się odwrócę, nie będę podglądać i przeszkadzać jeśli będziesz potrzebować więcej intymności - dodałem z małą złośliwością w głosie, mając wciąż w pamięci słowa, jakimi uraczyła mnie parę dni temu. Niespecjalnie bym się przejmował, gdyby naprawdę potrzebowała kogoś do zaspokojenia potrzeb innych niż te związane z krwią. Może głupio tak byłoby mi stać za ścianą i słuchać (a dla niej zapewne równie głupio było ze świadomością, że tam jestem), jednak sama ta myśl mnie bawiła z jakiegoś powodu.
- Wiesz, wolę kiedy podczas pełni niebo jest zachmurzone. Łatwiej i szybciej można im wybić z głów te wszystkie głupoty, gdy oni sami nie widzą księżyca - powiedziałem. Przeniosłem spojrzenie z kobiety na miejsce, z którego tuż obok nas dobiegł hałas. W tej samej sekundzie ucichł, jednak podszedłem bliżej zarośli, żeby to sprawdzić. Nie musiałem widzieć, aby wiedzieć kto tam się znajduje.
- Dzieci takie durne pomysły mają - szybkim ruchem wyciągnąłem zza krzaków na oko siedmioletniego chłopca. Szarpał się i wyrywał w moim uścisku, machał nogami i rękami, gdy trzymałem go wysoko z dala od siebie. W dodatku rzucał bardzo brzydkimi i wyrafinowanymi przekleństwami. Przez myśl przeszło mi skąd u takiego małego dziecka taka agresja. Nie był brudny ani zaniedbany. Miał równo przystrzyżone włosy i nie należał do najszczuplejszych. Z paska uczepionego do spodni zwisała drewniana proca.
- Polowanie sobie urządziłeś? Na co, na nietoperze? - parsknąłem, a jego twarz stała się jeszcze bardziej czerwona niż dotychczas.
- Na was wszystkich, brudasy! - krzyknął. Próbował rączką sięgnąć swojej broni lecz nie dał rady. Trzymałem go pod pachami, przez co nie dosięgał do zamierzonego miejsca. - Nie dam ci mojej krwi!
- Nawet bym nie chciał. Pewnie płynie tam sam tłuszcz i nabawiłbym się choroby żołądka - rzuciłem zirytowany takim podejściem ludzkiego dzieciaka. Widać na pierwszy rzut oka, że wychowywany był w zamożnej rodzinie w nienawiści do innych ras.
- Odszczekaj to, śmieciu!
- Ani mi się śni - burknąłem, po czym odwróciłem się z chłopcem w stronę swojej towarzyszki. - Jeśli się nie brzydzisz, możesz trochę się z nim pobawić. Może nabierze więcej ogłady jak utoczymy mu parę kropel krwi. Albo wystawimy na przynętę dla tego, co tam wyje za rogiem. Co ty na to, Rielle? Jestem ciekaw, jak szybko potrafi biegać - wskazałem ruchem głowy na uliczkę za nami, skąd dobiegał skowyt jakiegoś obłąkańca. Mały na te słowa nagle zesztywniał, a w jego oczach dostrzegłem strach.
- Nie możecie mnie tak zostawić! Jesteście z SORTu! To wasz zasrany obowiązek!
- Dam ci dobrą radę. Zesikaj się w majtki, padnij na ziemię i udawaj trupa, to może nikt cię nie ruszy - odstawiłem małego na trawę. W tym samym momencie zza rogu wypadł jeden przemieniony z pianą na pysku. Uniósł wysoko głowę, poruszając nosem i tropiąc widocznie czyjś zapach. Czerwone ślepia spoczęły na naszej trójce. Dzieciak faktycznie zastosował się do mojej rady, choć tylko częściowo. Upadł na kolana płacząc z przerażenia, a do moich nozdrzy doszedł smród ciepłego moczu.
- Chcąc nie chcąc, musimy zrobić to razem - zirytowałem się ponownie, gdy wilkołak ruszył w naszą stronę. Spojrzałem krótko na nasze kajdany. Wystawiłem pazury, gdyby Rielle miała zamiar bardziej się przyglądać niż angażować.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {09/06/23, 09:22 am}

RIELLE  NARMAH

       Białowłosa nuciła pod nosem znaną tylko jej nutę, splatając z tyłu pleców obie dłonie. Dumnie wypieła pierś do przodu, chwaląc tym, czym mogła sobie oddychać, a jej krok był znacznie szerszy i taneczny. W rytm nuty. Była w tak nieziemsnko dobrym humorze, że nawet skłonna była posłuchać towarzysza w niedoli. Co prawda powstrzymać się od zabijania nie było łatwo, zwłąszcza w tak piękną noc, ale uznała, że warto się nieco wysilić. W końcu to pierwsza na wolności pełnia.
        - Jakiś ty wspaniałomyślny - powiedziała, kątem oka zerkając na wilczka. Cóż, raczej odpuści sobie wskakiwanie na czyjeś krocze. Nie, żeby obecność Rena jakoś szczególnie jej przeszkadzała. W końcu nie pałali do siebie cukierkową przyjaźnią. Bliżej było im do wrogów, a mimo to gdzieś z tyłu głowy miała myśl, iż nie do końca miałaby odwagę jęczeć za ścianą, aby ten podsłuchiwał.
        - Wydaje mi się, że będąc mieszańcem jest tobie łatwiej oprzeć się sile takich nocy - zauważyła, patrząc jak ten nurkuje w krzakach za żywym znaleziskiem. - Masz nosa. Normalnie bym to zignorowała - mruknęła, patrząc na dzieciaka. Tłuściutki. Tacy nie byli smaczni. Krew była gorzka, pełna lipitów tłuszczowych odkładających się w żyłach. Rielle wolała zdrowsze okazy.
        - Ciekawe, czy ty również taki byłeś - parsknęła, podchodząc bliżej, aby pochwalić się swoimi kłami przed bachorem. Liczyła, że w ten sposób nieco go nastraszy, ale sam fakt, że wziął ze sobą "broń". Zabawne.
        - Oja oja, jaka śliczna łacina - zagwizdała, słuchając jak wilczek wykłóca się z dzieciakiem. Przekleństwa ze strony młodszego były tak fascynujące, że białowłosa postanowiła zapamiętać kilka z nich. Zaiście zacne.  - Już go lubię - prychnęła, lekko zaskoczona jakim nie miłym pracownikiem okazał się wspólnik. Jakby sam naprawdę nie trawił SORTu, a to było niezwykle interesujące. Cóż, musiał pracować z zabójczynią, więźniem takim jak ona, wiec jakiś tam powód miał. A może, gdyby tak przekupić go na swoją stronę? Mogła wiele zaoferować Reniemu. Wysokie stanowisko u swojego boku jakie piesek stróż. Nawet kupiłaby mu łądną obrożę z diamentami.
        - Hihi, ups - zakryła usta zaskoczona, że wydała z siebie chichot na samą myśl. Nie słuchała dokładnie mężczyzny, ale ptzytaknęła na propozycję, słysząc odgłosy zza rogu. Piesek ze wścieklizną?
        Spojrzała z obrzydzeniem na zeszczanego dzieciaka, kiwając głową, jakby właśnie straciła do tego wszystkieog siły.
       - Ten świat spadł na psy - mruknęła, sięgając po dziecięcą broń. Chwyciła parę leżących kamieni. - Bez urazy - wtrąciła, patrząc na mieszańca, któy wyciągnął swe szpony, a tak zagwizdała w podziwie - No, no. Masz czym się pochwalić. Ciekawe, czy też tam na dole masz taki sprzęt - mówiąc, naprężyła gumę, celując w głowę nadciągającego przeciwnika. Niestety ten zrobił unik. Niezadowolona czym prędzej wcisnęła kolejny kamyk, którym trafiła go w ramię, zaś kolejnym w łapę. Wilk zawył, tracąc na moment równowagę, a to był doskonały moment, aby zareagował Ren.
        - Aport - dodała, sama szykując się do ataku.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {11/06/23, 07:33 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Złośliwości ze strony Rielle nie były niczym nowym. Chyba nauczyłem się już to ignorować, choć niezmiennie zastanawiał mnie fakt, co ona widzi w tym wszystkim takiego śmiesznego. Uniosłem tylko na nią spojrzenie. Na komentarz odnośnie "sprzętu tam na dole" sam roześmiałem się w głos. Chyba przez nią zacząłem i ja wariować. Humor wampirzycy powoli zaczął się mi udzielać, pomimo dość nieciekawej sytuacji i całej nocy, jaka przed nami jeszcze była.
- Oh, uwierz mi, że tam na dole, u stóp, też mam takie szpony - oparłem się dłońmi o kolana, zgięty lekko ze śmiechu. Doskonale zdawałem sobie sprawę co miała na myśli wampirzyca. Mimo to głupi śmiech mnie ogarnął, czego nie mogłem powstrzymać. Szczególnie widząc jak ta bawiła się procą i droczyła, jakby nie spojrzeć to wciąż z dziką bestią. Przypominało to dziecięcą zabawę w kotka i myszkę, gdzie Rielle była myszką i w dodatku wygrywającą pojedynek.
W odpowiedzi na "aport" wydałem z siebie odgłos szczeknięcia, po czym otarłem rękawem łzy rozbawienia i nie czekając aż nasz przeciwnik odzyska równowagę, doskoczyłem do niego. W swojej obecnej postaci może byłem od niego drobniejszy i słabszy, ale za to zwinniejszy i przede wszystkim zachowywałem zdrowy rozsądek. Kiedy on wykonywał ruchy instynktownie i chaotycznie, ja potrafiłem je łatwo zablokować. Z małą pomocą Rielle szybko go powaliliśmy na ziemię.
- Wiesz, Marco z pomocą jakiegoś konowała opracował pewną substancję - mówiłem do Rielle, dociskając swoim ciałem rzucającego się wilkołaka. Nie było to łatwe, szczególnie że potrzebowałem teraz uwolnić jedną rękę. - Jeszcze tego nie używałem, ale skoro mam teraz do pomocy ciebie, chciałbym tego spróbować - dzięki wampirzycy byłem w stanie wyciągnąć zza paska niewielką strzykawkę. W środku znajdowała się gęsta, połyskująca ciecz przypominająca płynne srebro. Marco mówił, żeby wbijać igłę we wrażliwe miejsca, dlatego dźgnąłem przeciwnika w szyję, wstrzykując mu całą zawartość. Nie spodziewałem się niczego spektakularnego, ale po kilku minutach szarpaniny poczułem mały zawód, gdyż nic się nie działo.
- Może trzeba mu upuścić trochę krwi, żeby szybciej krążyła? - zasugerowałem Rielle. Spojrzałem na nią, przywołując na twarz złośliwy uśmiech. - Nie chciałaś dzieciaka, to może taki ogier będzie dla ciebie lepszą opcją.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {12/06/23, 04:27 pm}

RIELLE  NARMAH

        Była dumna ze swojego żartu i tego, że w końcu wilczek wyciągnął kija z dupy, śmiejąc z jej słów, a słysząc odpowiedź, sama nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Zwyczajnie, Renni ją zaskoczył i to pozytywnie.
         Gdy ruszyłprosto na bestię, białowłosa skupiła się jeszcze mocniej chcąc wesprzeć wspólnika tej niedoli. Dobierając kamyczki z ziemi, celowała w kończyny i pysk wilkołaka, aby tylko ułątwić robotę drobniejszemu kompanowi. Nie chciała potem tachać jego zwłok do SORTu, pomijając fakt, iż to cielsko by jej uprzykszało późniejszą walkę. Jak juz chciał konać, to po zabiciu jego "rodzinki".
       - Hoo, brzmi ciekawie - powiedziałą z niebezpiecznym błyskiem w oczach, podchodząc bliżej i obserwując jak dalej siłował się z wilkołakiem. Odrzuciłą na bok procę, która była już jej zbędna, rozglądając za dzieciakiem, po któym ślad zaginął. Cóż, nie jej wina jeśli coś go zje.
        - Marco i wynalazki, myślisz, że to zadziała? - skrzywiła się lekko, patrząc jak wbija igłę w szyję agresora. W sumie neizwykle by się ucieszyła, gdyby faktycznie ta substancja zadziałała, ale miała mieszane odczucia. Jak widać, słusznie, bo nic się nie stało.
        - Heee?! Tego zabłoconego kundla?! - jęknęła z obrzydzeniem widząc minę Rena i wiedziała, że mówił tylko pół żartem. Przewróciła oczami naprawdę mocno bijąc się z myślami, ale głód wręcz domagał się krwi, a pełnia jedynie wzmacniała to uczucie.
        - Będziesz za mnie odpowiedzialny jeśli coś się stanie, gdy ta dziwne substancja znajdzie się w moim krwiobiegu - zauważyła, kładąc dłonie na biodrach i klęknęła zaraz przy szyji wilkołaka. Ten szarpnął się mocniej, wyczuwając zamiary wampirzycy.
        - Tylko trzymaj go mocno - oznajmiła, patrząc niepewnie na Rena i odgarniając kłęby sierści zanurzyła swe kły w ciepłą skórę. Osocze cudownie rozlało się po podniebieniu białowłosej, a ta wręcz jęknęła z rozkoszy, rozkoszując życiodajną cieczą. Przez te trzydzieści lat mogła tylko marzyć o tym smaku, a teraz naprawdę piła świeżą krew. Ssała coraz zachłanniej, nawet gdy wilkołak zaczynał zmieniać swoje krztałty na bardziej ludzkie. Nie ustępowała, zaciskając dłonie na jego ciele, odchylajac lekko głowę, aby wbić kły jeszcze głębiej, ale czyjaś ręka zaczynała z nią walczyć. Odganiała jej twarz, ciągnąc za ramiona. Ostatecznie dźwięki, głos zaczął dochodzić do jej umysłu i ocknęła się, odrywając od szyji ofiary. Nie była smaczna, ale to i tak było lepsze niż normalne jedzenie.
        - Ohyda. Nie pamiętam kiedy piłam tak paskudną krew - z wstrętem wytarła usta, żałując tego, że się skusiła.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {12/06/23, 06:38 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
Marco i wynalazki to był dość trudny temat. Nigdy ślepo nie wierzyłem jego wynalazkom. Szczególnie prototypom, jakie nam dawał do wypróbowania i sprawdzenia. Zawsze trzeba było mieć jakiś plan B w zanadrzu. Dlatego wolałem nie odpowiadać na pytanie Rielle, nie będąc pewnym, co z tego wyniknie.
Mimo niechęci i obrzydzenia, jakie malowały się na twarzy Rielle, nie miała większych problemów, aby wbić zęby w ciało wilkołaka. Musiałem mocniej go złapać, gdy zaczął się coraz bardziej szarpać. Coś więcej zaczęło do niego docierać. A zdecydowanie musiał wyczuwać nastrój i głód Rielle. Cóż… nie żebym powinien pozwalać na takie rzeczy, po prostu on nie będzie niczego pamiętać, nikt też nic nie widział. Tu na obrzeżach ludzie wolą nie wyściubiać nosów, szczególnie w takie dni.
Przez chwilę tylko patrzyłem na wampirzycę. Spoglądałem jak z zachłannością wysysa krew, jaką radość jej to sprawiało. Pierwszy raz miałem okazję widzieć to z bliska. Wilkołak jeszcze się szarpał lecz niedługo potem przestał, wydając z siebie jakieś dziwne dźwięki. Z resztą nie on jeden. Rielle również wydawała z siebie pomruki zadowolenia. Wyglądało to tak, jakby rzeczywiście im obojgu sprawiało to niemałą przyjemność. Na tyle, że zacząłem odciągać kobietę. Obawiałem się, że jeszcze wyssie całą krew z wilkołaka. Ten już w ogóle przestał się wyrywać i przyjął ludzką formę. Było to trochę fascynujące, a zarazem przerażające i obrzydliwe równocześnie. Wzdrygnąłem się, gdy kły wampirzycy wyszły z ciała z cichym mlaśnięciem.
- Doprawdy? - spytałem, unosząc brwi. - Jęczałaś jakbyś przeżywała najlepszy orgazm w swoim życiu. On z resztą też - parsknąłem rozbawiony. Złapałem mężczyznę pod ramiona, dźwigając go do pozycji siedzącej. Wyglądał jakby się naćpał, nie reagował na moje słowa, na potrząsanie nim. Ta substancja zapewne zadziałała, a w dodatku z tym, co zafundowała mu Rielle… nie ocknie się do rana albo i jeszcze dłużej. Zaciągnąłem go więc tylko pod mur, by nikomu nie przeszkadzał. Przewrócił się na bok i zaczął chrapać. Uznałem to za dobry znak.
- No, to gdzie nasz mały oszczaniec? Wypadałoby zaprowadzić go do domu zanim ktoś inny się nim zajmie - rzuciłem, wąchając powietrze w poszukiwaniu zapachu chłopca.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {15/06/23, 02:49 pm}

RIELLE  NARMAH

        - Widać, że dawno nie miałęś kobiety pod sobą, skoro nie poznajesz euforii od jedzenia, a jęczeniem z orgazmu - skwitowała z oburzeniem wilka, wycierając kciukiem kącik ust z krwi, którą zastanawiała się czy zlizać, ale ostatecznie wytarła w mundur. Nie swój, a Rena.
        - Cóż, wampiry mogą wstrzyknąć pewną substancję, która powoduje, że wysywsanie krwi jest dla ofiary przyjemnie elektryzujące. Choć zwykle nie ma aż takich dobrych efektów... może w końcu ten środek zaczął działać - mruknęła, patrząc jak mężczyzna ciągnie ledwo przytomnego agresora pod ścianę, gdzie postanowił uciąć sobie drzemkę. Wcześniej wyglądał doprawdy na wściekłego i rozgorączkowanego, a teraz przypominał wykończone zabawą dziecko śliniące się ze szczęścia. Obrzydlistwo. Na samo to wyobrażenie Rielle przeszedł dreszcz.
        - Dobre pytanie - zmrużyła powieki poszukująć śladów po małym urwisie, od którego spokojnie mogła brać lekcję wyzwisk. Żyła tyle lat, a i tak ktoś potrafił ją w tym dziale zaskoczyć.
        - Myślę, że mój kundelek powinien go wytropić. Szukaj, Renni, a twoja Pani w nagrodę da ci kosteczkę i pogłąszcze po główce - uśmiechnęła się łobuzersko do towarzysza. W końcu to on miał świetny węch, więc powinien go wytropić po zapachu szczyn.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Noé
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {18/06/23, 06:25 pm}

Bound by a contract - Page 4 E964c889e6d8b200330d1795a7a52c8f
- Idąc twoim tokiem myślenia, to raczej ty dłużej nie miałaś mężczyzny nad sobą - skwitowałem krótko, patrząc na niewielką, ciemną plamę krwi, jaką Rielle zostawiła na moim mundurze. Na ciemnym materiale nie było widać, co to dokładnie jest, ale można spokojnie wyczuć. Mimo wszystko dobrze było wiedzieć, że wynalazek Marco zaczął działać. Szkoda tylko, że po tak długim czasie. Będę musiał przekazać mu te nowiny, niech bardziej popracuje nad recepturą.
- Kości ciężko się gryzie i zapychają straszliwie jelita. Jesteś bardzo starodawna, Rielle. Teraz używa się mięsnych smakołyków - na jej uśmiech również odparłem uśmiechem. Po chwili jednak straciłem zainteresowanie tą rozmową, skupiając się bardziej na szukaniu dzieciaka. Z tym nie było większego problemu, śmierdział straszliwie więc po prostu szliśmy za tym smrodem. Z zaskoczeniem musiałem przyznać, że jak na takiego małego tłuściocha, to ruchy miał całkiem szybkie. Dość daleko odszedł zanim znów ukazał się naszym oczom.
- Widzisz, mój sposób działa. Tak daleko uciekłeś i nikt cię nie dopadł - krzyknąłem za nim, gdy dostrzegł nas kątem oka i odwrócił głowę, ignorując naszą obecność.
- Spierdalaj - usłyszałem stłumioną, zapewne przez płacz, odpowiedź.
- No nie bardzo. W końcu to nasz zasrany obowiązek, żebyś wrócił do domu cały i zdrowy - dodałem, dreptając tym razem tuż za chłopcem. - Powiedz gdzie mieszkasz i cię odstawimy do domu. Ty uwolnisz się od nas, a my od cieb… - urwałem, unosząc głowę, gdy usłyszałem w oddali nawoływanie. Nabrałem też więcej powietrza w nadziei, że zapach tej osoby już tutaj dotarł. Nie myliłem się. Delikatny wiaterek tej nocy przywiał ciężkie nuty damskich perfum oraz potu, podobnego do tego tutaj dziecka.
- Eryk, co? Twoja matka cię szuka.
- Mamusia? - mały zatrzymał się nagle. Odwrócił do nas, robiąc wielkie oczy, bardziej ze strachu niż z zaskoczenia. - Mówiłem jej, żeby nie wychodziła! - nie bardzo rozumiałem, co miał na myśli. Dorosła kobieta miałaby pozwolić dziecku samemu wyjść z domu w taką porę? To skrajnie nieodpowiedzialne. Nie miałem też czasu na dopytywanie. Eryk ruszył biegiem jedną z uliczek, zapewne tą prowadzącą do jego domu i matki. Ruszyliśmy za nim. Po chwili zrozumiałem, że nie tylko my.
- Rielle, dwóch jest przed nami, tam trochę na prawo. Idą w stronę rynku, tam jest też ta kobieta. Jeden zbliża się… stamtąd - w biegu wskazałem bardziej w lewo, nieco pośrodku. Do końca nie potrafiłem określić dokładnego miejsca, gdyż wiatr zmienił kierunek.
- Mam…mmm! - chłopak już zaczął krzyczeć za matką, na co nie mogłem mu pozwolić. Złapałem go za fraki, zatykając dłonią usta.
- Nie drzyj się, bo tak tylko zwabiasz matkę w ich pułapkę - warknąłem do dzieciaka. To na szczęście pojął od razu i nawet przestał się szarpać, gdy złapałem go pod pachę i biegliśmy z nim, by uchronić kobietę przed przykrym losem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {19/06/23, 10:27 am}

RIELLE  NARMAH

        Ren sprawnie uciszył białowłosą, która z nienawistnym spojrzeniem szła za wilczkiem ,zaciskając kurczowo pięści. Aż tak było widać, że nikogo nie miała? Trudno było mieć, gdy wisiało się uwiązanym głową do podłogi przez trzydzieści lat. Rielle miała ochotę zasadzić soczystego kopniaka w zadek chłopaka, ale coś uratowało go przed tym wyczynem. Dzieciak.
        W milczeniu przyglądała się jak dyskutuje z gówniakiem. Ona osobiście by go olała, albo wrzuciła w grono wilkołaków i patrzyła jak się nim bawią. Szyderczy uśmieszek nie schodziłby z niej przez długi czas, ale to nie ona miała tu decydujący głos. A nawet jeśli by był, to miałą to gdzieś. Zaczynała nudzić się tym wszystkim, a mimo to ruszyła dalej za tą dwójką, patrząc z obrzydzeniem na Rena, który zaczynał przesiąkać szczochami.
        - Nowa perfum? - prychnęła z rozbawieniem, gdy lecieli w stronę rynku, aż nagle białowłosa zatrzymała się, mocno zapierjaąc nogami, aby sam wilczek jej nie pociągnął za sobą, zatrzymując ich tym samym.
        - Zmęczyłam się - pomachała ręką, czując do okrutne mrowienie. Nie chciała tam iść. Czuła zagrożenie. To nie były zwykłe wilkołaki a wataha z alfą. To oni byli głównym zagrożeniem takich osób jak ona.
       Poczuła słodki zapach krwi. Dorwali ją, albo ona dorwała jednego z nich. Tak czy siak było już za późno. Chyba.
       Dotarli tam dzięki sile Rena, gdy ciągnął za sobą nie tylko chłopaka, ale i samą Rielle. Na rynnku widać było kilka włochatych stworzeń, ale to nie one zwróćiły uwagę Narmah, a ktoś obserwujacy to wszystko z dachu. Zmarszczyła brwi, czująć jak krew gotuje się w jej żyłach. Chriss. Ten drań, ten cholerny drań, który ją wpakował za kraty.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Bound by a contract - Page 4 Empty Re: Bound by a contract {}

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach