Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionWczoraj o 08:00 pmCarandian
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
From today you're my toy15/09/24, 06:22 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Unlucky Meeting15/09/24, 09:39 amKurokocchin
This is my revenge14/09/24, 05:50 pmKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
1 Pisanie - 100%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 4 Empty Wieża Przetrwania {17/05/22, 02:20 pm}

First topic message reminder :

Emme

Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 4 Empty Re: Wieża Przetrwania {30/06/24, 08:00 pm}

_____ Elfa patrzyła wielkimi oczami na wszystkich zebranych ludzi, uśmiechając się, kiedy jej wzrok spotkał się w tłumie z kimś kogo kojarzyła. Shura, cały czas z maską na twarzy, stał koło niej, zainteresowany otoczeniem bardziej niż tym, dlaczego tutaj są. Co prawda chłopak dostał dokładne polecenia od Durena, tak samo jak Amelia, lecz kiedy spojrzał na nią swoimi jasnymi oczami, zobaczył, że kobieta była niesamowicie zadowolona z bycia w grupie ludzi. Polecenia Durena, tylko w części pokrywały się z tym co dostali od liderów drużyn, lecz ciężko, aby to czego chciał ich lider było tym samym czego potrzebuje ktoś inny. Shura więc tylko spojrzał na wyższy szczyt, znajdujący się w zasięgu ich wzroku. Znajdowali się w Sępim Wzgórzu, ale nie najwyższym punkcie w okolicy. Wpatrywał się w osły szczyt, a jego oczy otworzyły się szerzej, kiedy usłyszał dźwięk, że przyszła do niego wiadomość.  

_____ [ Widzimy wam]
_____ [Gdyby coś się stało, przyjdziemy z pomocą]

_____ Te dwie wiadomości uspokoiły jego serce. Ich nadawcą była Nihou, która wraz z Durenem przyglądali się całej sytuacji z daleko. Pod maską, usta wygięły się w mały uśmiech. To było miłe uczucie, wiedzieć, że ktoś nad tobą czuwa. Zwłaszcza, że Duren był najmądrzejszą osobą jaką zna.  
- Amelia. - podszedł do eflki, łapiąc ją lekko za przedramię. - Musimy iść do naszego zespołu.  
- Hm? - oderwana od obserwowania innych, odwróciła się z tępym spojrzeniem, lecz szybko dotarło do niej znaczenie tych słów. - O, okej, chodźmy.  
_____ Białowłosy mężczyzna siedział na krawędzi kamienia wpatrując się w Sępie Wzgórze przez lornetkę, którą zrobił ostatnio. Widział dość dobrze wszystko co się działo, włącznie z tym jak członkowie jego grupy postanowił udać się do swojej grupy. Plan całego przestawienia otrzymał z ich rąk wcześniej, zaznajomił się i wiedział, że gdyby cokolwiek poszło nie tak – wszystko rozpadnie się i będzie wiele ofiar śmiertelnych. Stąd decyzja była prosta. Oboje znajdą się w grupie, która na wspomóc atak, lecz zawsze zostawić sobie drogę na ucieczkę. Duren nie zamierzał pozwolić sobie na utratę tej dwójki, od tak.  
- Jesteś pewien, że ta dwójki powinna być wysłana? - głos Nihou dobiegł do jego uszu. Nie zareagował na to jednak, czekając na argument. - Laro byłby lepszy, jeśli chcesz faktycznie zaatakować tą bestię.  
- Nie interesuje mnie co takiego wypadnie z bestii. - mówi z lekkim tonem. Opuścił przedmiot i obracając się przez prawe ramię spojrzał na Nihou, stojącą bacznie, jakby go pilnowała. - Jest ciekawy, ile osób możemy się pozbyć z innych drużyn, wiesz o tym. - powiedział nie chować się za kłamstwami. Nihou była zupełnie zależna od niego, tylko on był wstanie ją naprawić. Był jej lekarzem i możliwością, aby znaleźć ludzi, którzy postanowili ją zostawić w tyle, zabierając bronie. Duren widział na jej twarzy pewne wątpliwości i westchnął w sercu. - Ci tutaj nie są jednymi z nas. Siedzą na piętrze od dłuższego czasu, nie chroni ich wieża i nie zamierzają się wspinać, lecz przeszkadzają takim jak my.  
- W tym momencie nie są przeszkodą... - mruknęła pod nosem.
- Za chwilę będą. - uśmiech nie zniknął z twarzy Durena. - Każda istota na tym świecie, nieważne czy jest, będzie pogrążona w głodzie, aby zgarnąć dla siebie więcej.
_____ Widział po twarzy Nihou, że tylko połowicznie rozumiała o co może chodzić. Białowłosy nie mógł jednak powiedzieć jej wprost, że wiele osób zamierzało zdradzić swoich liderów, aby samemu stanąć na szczycie drużyny. Czasem, aby dostać kawałek tylko koleżanki, indziej dla chwili chwały. Takie zachowanie było zbyt powszechne dla Durena, może stąd uważał to za orzeźwiający moment. Może jego życie uległo zmianie, ale ten aspekt ludzi nie uległ zmianie. Amelia już to rozumiała, skłonna zabić każdego, kto nie znajdował się w ich grupie. Jej mózg zaczynał działać binarnie. Albo jesteś jedynką, albo zerem. Jako mechanik, Duren uwielbiał takie proste rzeczy. Niestety, Nihou jeszcze nie miała tego podejścia, a on nie zamierzał na razie grzebać w jej AI, zwłaszcza, że była bardziej “człowiekiem” niż maszyną.  
_____ W tym momencie, po całej okolicy rozległ się ryk. Echem, odbijającym się od wysokich drzew, dotarł też do nich. Duren od razu porzucił rozmowę skupiając się na patrzenia na las, na którym widocznie coś się poruszyło. Kilka drzew upadło, co mogło sygnalizować, że coś wielkiego musiało wykonać kilka nieprzemyślanych ruchów. Pewnie ten stwór. Niestety, białowłosy nie dostrzegł co to takiego. Najwyżej, w którą stronę zmierzało, lecz do tego...
- Nihou. - rzucił sucho.  
- Według mojego spojrzenia wielka masa ciepła poruszyła się na południe.  
_____ Kiwnął głową. Pani Robot miała noktowizor oraz termowizję, była najlepsza do widzenia takich rzeczy. I co najlepsze, to była technologia, którą musiał naprawić, więc miał jej plany w swoich dłoniach.  
- Poinformuj dwójkę. Niech na razie przerwą swoją misję poboczną.  
_____ Nihou nie odezwała się, tylko kiwnęła głową i wysłała informację do Shury, który powinien w tym momencie poszukiwać dwóch rzeczy – Wysokich Elfów oraz Mechaników. Potrzebowali informacji o tych dwóch rodzajach graczy... Głównie, żeby zrobić z nich nawóz dla samych siebie.  
_____ W tym czasie, Shura stał obok dwóch mechaników. Jednym z nich była zielonoskóra kobieta o imieniu Saki. Drugim mężczyzna z robotyczną ręką. Oboje byli wraz z nimi w grupie wsparcia, bo jednak ciężko, aby walczyli, tak samo jak Amelia, która raczej swoimi “zaklęciami” mogła wspierać innych. Słysząc ich rozmowę, Shura jasno wywnioskował, że chłopak miał jakąś wiedzę w temacie, co tylko sprawiło, że stał się celem wyżej na liście. Wie więcej = ma więcej planów, które może przekazać Durenowi. Poza tym, sama Amelia rozmawiała już z którymś długouchym członkiem ekspedycji, lecz nikt nie był “Wysokim Elfem”. Po tej stronie sytuacja wyglądała gorzej. Cóż, nie można mieć wszystkiego, przynajmniej pół zadanie zostanie wykonane, poza tym Duren podał im listę osób, od których mają trzymać się z dala, bo planują zrobić przewrót w swoich szeregach.  
_____ Wyrwał się z zamyślenia widząc wiadomość od Nihou. Zwierzę szło w ich stronę. Zrobił momentalnie duże oczy i szybko się uspokoił, podchodząc do Amelii i małym dotknięciem dając sygnał elfce. Kilka sekund później, wręcz znikąd, pojawił się przed nimi stwór. Wielki na pięć metrów, jakby ich czuł, zaczął obracać ogonem sprawiając, że trafione osoby niczym kawałki papieru leciały, trafiając w drzewa. Z drugiej strony, zebrani zaczęli atakować stwora rzucając zaklęcia, które nie robiły nic, w zamian otrzymując tylko śmiertelne rany. Jedno rozszarpani w  torsie, inni zgnieceni pod umięśnionymi nogami, jeszcze inni nadziali na wielki bycze rogi znajdujące się na głowie bestii. Shura widzą to, schował się w Amelią oraz grupą innych graczy, nawet nie myśląc o tym, żeby atakować to coś i skończyć jak reszta. Nie zamierzali się wychylać, schowani tak, aby bestia ich nie zauważyła, nie usłyszała... Czy poczuje? W momencie, kiedy wszędzie był krew, na pewno będzie to trudniejsze zadanie, co ratowało resztę. Pochowani oraz ci co szybko zrozumieli, że ucieczka jest lepsza od śmierci - przeżyli. Reszta, ranna lub martwa, spoczywała po kątach.
- Chyba już możemy wyjść... - odezwała się jedna ze schowanych z nimi osób. Odważnie wychylając głowę z wydrążonego konaru. To co zobaczyła musiało być tak straszne, że zamarła w bezruchu. Shura widział tylko jak nogi w kolanach się telepały na boki. Nie mogąc ustać. - M-Możemy wyjść.
_____ W końcu się odezwał, wracając do nich z wyrazem twarzy, który ciężko zapomnieć. Szerokie źrenice, pobladła twarzy, drgające wargi. Wyglądał jakby zobaczył piekło, co sprawiło, że Shura aż nie chciał wychodzić. Amelia jednak miała inne zdanie. Nie przejmowała się co takiego zobaczył tamten, wstając i wychodząc bez większego problemu, po czym tym wracając do Shury wzrokiem, chociaż wilk mógł przysiąść, że każdy z obecnych spokojnie mógł pomyśleć, że Amelia mówiła do nich.  
- Musimy zobaczyć co zostało i komu można pomóc. - z uśmiechem na ustach, miała zamknięte oczy i Shura wiedział, że tylko dlatego elfka prezentowała się jak moralnie dobra osoba. Gdyby otworzyła swoje powieki... Zebrani zobaczyliby potwora. Elfa nie myślała w tym momencie o misji, o pomocy rannych. Ona chciała zobaczyć ile mechaników jeszcze żyje, aby zabrać ich głowy, całe, do Durena.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 4 Empty Re: Wieża Przetrwania {07/09/24, 08:01 pm}

Było to pierwsze polowanie Santeasa, a mimo to mężczyzna był świadomy, że coś poszło nie tak. Stwór, na którego organizowana była nagonka okazał się znacznie agresywniejszy niż poprzednie skoro był w stanie tak zaskoczyć zwiadowców i to wielu doświadczonych zawodników, którzy spotkanie to przypłacili życiem. Alex nie zamierzał poświęcać się dla czegoś tak błachego jak kilka pierdół, które miały polecieć ze bestii. Nie kalkulowało się to nawet dla niego, był tu jedynie z ciekawości. Tak duża grupa graczy w jednym miejscu jednocząca się ku wspólnemu celowi. Brzmiało to zbyt podejrzanie, oczywistym było, że będą problemy. Alex przyzwał do siebie swojego pupila, wolał mieć go w zasięgu wzroku, zwłaszcza kiedy wraz z Verge podążali śladem bestii, która bez trudu masakrowała napotykanych zawodników.
- Zawsze to tak wygląda? - odezwał się w końcu spoglądając na kolejne ciała. Verge miał usta ściągnięte w wąską linię podszedł do jednego z ciał i przykucnął przy nim.
- Nie... Popełniliśmy błąd, to nie stwór fizyczny, a przynajmniej nie tylko...- zaczął, a Alex podszedł bliżej patrząc na zmasakrowane ciało jakiejś kobiety, której oględziny prowadził Verge. - Ona była magiem. Znała zaklęcie unieruchamiające, ten zespół powinien uciec... - stwierdził lekko zamyślony.
- To coś im nie wyszło - odparł Alex i rozejrzał sie wokoło nasłuchując kolejnych krzyków z przodu. - Powiedź mi lepiej czy te stwory mają jakieś zdolności do namierzania zawodników, czy ktoś po prostu go napuszcza specjalnie. Nie można już tego nazwać przypadkiem - popatrzył na Verge, który podniósł się i zmarszczył brwi, było widać, że on również zaczął to podejrzewać.
- To nie jest moje pierwsze polowanie, ale takiego pogromu jeszcze nie widziałem... - odparł bez ogródek, po czym sięgnął do swojego panelu i napisał ostrzeżenie do swojego lidera.
- To przestało być już polowanie na stwora, miej się na baczności - przestrzegł Verge po czym ruszyli śladem bestii na skraj lasu, jednak w miejscu gdzie stacjonowała jedna z grup wspomagających, nie pierwsza linia ataku, co dowodziło tylko przypuszczeniom, że ktoś tu bardzo mieszał.
Przeszli kawałek, aż pupil Alexa nie wydał ostrzegawczego skrzeku co zmusiło ich do uważniejszego rozejrzenia się. Dogonił ich inny duet zwiadowców całe szczęście sprzymierzeńców.  Verge jedynie omiótł spojrzeniem Terida i Helta, którzy byli bez szwanku. Całą czwórką dotarli na kolejne z miejsc masakry bestii. Grupa wsparcia nie miała żadnej szansy, tu widać było liczne ataki magiczne, jednak kierowane od zawodników, a nie samego stwora. Było tu kilka żywych osób, prawdopodobnie zdołali się ukryć podczas ataku.  Nikt nie zadawał tu głupich pytań w stylu "Żyjecie?", "Nic wam nie jest?", "Co się stało?". Wszyscy widzieli w jakim stanie są inne osoby, a każdy wiedział co tu się wydarzyło, a więc nie tracono czasu na zbędne dyskusje.
Terid i Helt zaczęli pomagać ocalałym i sprawdzać rannych poszukując cudem ocalałych, jednak do niektórych nawet nie było sensu podchodzić.
Alex stał z Verge, który mocno zmartwiony patrzył na kierunek w jakim udała się bestia. Stwór ruszył na pierwszą linię ataku, niestety dotrze do jej boku, a nie frontu. Ciekawym było, czy ktoś po ostrzeżeniu tam został, czy zaczęto się wycofywać? A może wywiązała się walka pomiędzy zawodnikami? Ryki bestii zbyt wiele zagłuszały, by móc ocenić to na odległość.
Nie trwało to długo i podszedł do nich Helt.
- Leć do reszty. Saki i Nerina nie żyją, Terid wyciąga Kakariego, skubaniec ranny, ale zdążył się ukryć  - przekazał im Helt, a Verge z kwaśną miną mu skinął. Sytuacja nie wyglądała za dobrze.
- Rozejm zerwany, każdy poluje na swoją rękę!- zakrzyknął do zebranych Verge, po czym spojrzał na Alexa, który przyglądał się ocalałym rozpoznając wśród nich dwójkę z grupy Durena. - Chodź ze mną - nakazał Santeasowi, któremu niezbyt się to podobało. Skoro wszyscy mieli się oddalać, by przeżyć jaki sens było pakować się w sam środek tego cyrku?
Przebiegli kawałek, a kiedy dźwięki walki były na tyle głośne, by poinformować ich, że podjęto walkę ze stworem zwrówno Verge jak i Alex sięgneli po broń. Choć było to śmieszne i złudne, by stworze tej wielkości.
Wbiegli na polanę przy skraju lasu, gdzie bestia masakrowała kolejnych zawodników. Nie wielu tu zostało, część uciekła inni już padli, widać było, że organizacja i stworzony plan całkiem poległy.
W bestię poleciała spora błyskawica, Dorian dłuższy czas skupiał energię, by zaklęcie nabrało na sile.  W oczach wielu widać było ulgę, kiedy błyskawica leciała w stronę bestii, niestety ulga szybko przerodziła się w przerażenie, kiedy zaklęcie po prostu spłynęło po grubej skórze stwora, który jedynie otrzepał się z resztek impulsów skaczących po jego grzbiecie i odpowiedział na to zdarzenie głośnym rykiem kierując swe szpony ku kolejnym ofiarom. Tu jednak nie siał tak potężnego zniszczenia, zawodnicy tu głównie byli fizycznymi wojownikami, a to przekładało się na ich żywotność. Alex widział jak jeden z nich sparował machnięcie ogona.
Dorian całkiem się wycofał jego zdolności były tu bezużyteczne stanął w bezpiecznej odległości i próbował opracować jakąś strategię wraz z Aradisem, wokoło bestii biegali sami fizyczni, wszyscy inni się wycofali albo byli już martwi.
- W biodro! Uderz w biodro! - krzyknął Alex do ogromnego zawodnika o niebieskiej skórze, który dość agresywnie rzucał się do ataku. Był nieznanej Santeasowi rasy, a wysokość i masywność wojownika dawały mu szansę na powodzenie tego działania.
- UMBRA! KURWA W TYLNĄ NOGĘ PIERDOLNIJ! - krzyknął Draco przetłumaczając na bardziej prostacki język słowa Alexa. Dopiero taki komunikat przebił się do nawoływanego zawodnika, który z głośnym krzykiem zaszarżował w stronę bestii i po zamachnięciu się masywnym młotem uderzył w wyznaczone miejsce na ciele stwora, który zawył żałośnie następnie w złości zacisnął ostre zębiska na pasie śmiałka rzucając nim w sąsiednie drzewa.
Mimo uszkodzenia kończyny bestia dalej agresywnie walczyła, a niewielu zawodników było tak hardych i zawziętych jak poległy już trol. Stwór lekko wycofał się pod linię drzew, było widać, że miał spory problem z przemieszczaniem przez uszkodzoną nogę, jednak nie przeszkadzało mu to w wymachiwaniu ogonem bądź swymi pazurami. Verge i Draco dość aktywnie napierali na stwora, jednak zachowywali bezpieczną odległość Alex  ruszył od strony lasu. Zakradł się za bestię i wspiął na jedno z wysokich drzew. Sam nie wiedział co nim kierowało, silny wyrzut adrenaliny za bardzo poniósł jego fantazję. Nie powinien w końcu tak ryzykować, ale widok wycofującego się stwora dał mu do myślenia, bestia miała już dosyć. Naprawdę mieli szansę ją ubić, szkoda było odpuścić po utracie tylu zawodników. Ktoś chciał, by polegli, a więc nie mogli tak łatwo dać za wygraną. Santeas stanął na jednej z gałęzi i polał swoje ostrze zawartością jednego z przypiętych do pasa metalowych pojemniczków.  Jego towarzysze dostrzegli go w chwili kiedy zeskakiwał na grzbiet potwora i natychmiast ruszyli do ataku, by zająć bestię na tyle, by nie zrzuciła z siebie od razu szaleńca. Alex tuż po wylądowaniu na rzucającym się we wszystkie strony grzbiecie użył zdolności Koń, która przyspieszyła jego drogę do karku besti gdzie natychmiast wbił ostrze tuż u podstawy czaszki. Z doświadczenia wiedział, że same łby potworów zwykle są twarde, tu było podobnie, jednak karki? Tu miał szansę i choć nie przebił się wystarczająco to ostrze utknęło w karku potwora, a pokrywająca je trucizna wpadła do krwiobiegu siejąc spustoszenie, nawet u tak dużego stworzenia. Alex nawet nie próbował się utrzymać, dał się zrzucić podczas próby zeskoczenia ze stwora, a przed jego ogonem osłonił go Draco i Verge, którzy szybko odciągnęli Santeasa na bezpieczną odległość.   Bestią zaczęło rywaźnie chwiać, a wtedy masywny ork Ori wpadł w stwora z impetem uderzając w przednią łapę co zupełnie wytrąciło stwora z równowagi i padł na sąsiednie drzewa powalając część z nich. Śladem orka ruszyło hardo wielu innych wojaków, którzy wspólnymi siłami ubili bestię, a na znak tego po okolicy poniosły się dumne okrzyki wiwatów. Choć czy było co tu świętować? Dla Santeasa była to jedna wielka porażka, nie w ten sposób przedstawiono mu tę wyprawę, czy wszedłby w to wiedząc jak przebiegnie polowanie? Chyba każda z grup straciła wielu członków, a która doznała prawdziwego, nieplanowanego uszczerbku? To nie było na głowę Alexa. Ciemnowłosy przyzwał do siebie swojego pupila i podniósł się z ziemi, nie podzielał entuzjazmu pozostałych i poklepującego go w ramię Draco, którego słowa nwet niezbyt dotarły do nadal oszołomionego po upadku tropiciela. Jedyne na czym chciał się teraz skupić to łupy, to co otrzymali za te masakrę.  
Dorian kazał zebrać w jedno miejsce wszystkich ocalałych członków swojej grupy.
- I jak?- zapytał w kierunku Aradisa.
- Trzech martwych jeden poważnie ranny, dwóch lekko uszkodzonych - zdał skrócony raport.
- Wymień mi ich. - polecił Dorian, a stojący niedaleko Alex zastanawiał się czy był to przejaw troski czy zwykła chęć poznania strat.
- Poległ Umbra, Saki i Nerina, ranna jest Elis, a lekko uszkodzeni Kakari i Edgar. Mili się już nimi zajmuje, a i jeszcze Eiris i Zander. W lesie napadli na nich zawodnicy z grupy Tundry, polegli, ale jednak próbowali wybić naszych...- Aradis przekazał wszystko, po czym odszedł na bok.
- Widziałeś kto napuścił stwora na naszych? - Dorian zwrócił się bezpośrednio do Alexa, co odrobinę zaskoczyło mężczyznę, zastanowił się chwile zbierając myśli.
- Nie. Jedynie przypuściliśmy tak po trasie bestii - stwierdził, a mag jedynie skinął głową.
- Dobrze, wróćcie do swoich kwater, na dziś wystarczy nam wrażeń - rzucił nieco luźniej w stronę swojej grupy.
- Jak do kwater? Kpisz sobie? Uczcić to trzeba! - krzyknął Helt, a przytaknął mu Liam i Ori, którzy brali czynny udział w dobijaniu potwora.
- Róbcie już co chcecie - odparł im mag spoglądając jedynie w stronę ciał, którym organizowano prowizoryczny pochówek. Nikt w tym świecie nie przykładał do tego większego znaczenia, co jak co, ale większość ledwie się znała, a każdy tu był z własnych pobudek.  
Alex najpierw skierował swoje kroki ku truchle potwora, chciał odzyskać z karku swoje ostrze oraz pozyskać z cielska tyle komponentów ile zdoła.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 4 Empty Re: Wieża Przetrwania {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach