Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Argonaut [eng]Dzisiaj o 09:54 pmSeisevan
Charm Nook Dzisiaj o 09:51 pmKass
A New Beginning Dzisiaj o 09:46 pmNoé
This is my revengeDzisiaj o 09:36 pmYoshina
incorrect loveDzisiaj o 08:18 pmYoshina
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 15%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
3 Posty - 11%
2 Posty - 7%
2 Posty - 7%
1 Pisanie - 4%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Wieża Przetrwania {17/05/22, 02:20 pm}

First topic message reminder :

Emme

Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {15/05/23, 03:49 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


Z pełną satysfakcją na twarzy wysłuchiwał jawnych pretensji Durena do określenia jakim został zdefiniowany na wejściu. Oczywistym było, że zdawał sobie sprawę z ogromnego wkładu jasnowłosego w ich zadania, jednak jego złośliwa natura musiała ponapawać się tą chwilą pretensji.
Wysłuchał kolejnych informacji i drobnych uszczypliwości, na które nie dano mu nawet odpowiedzieć. Może to i dobrze, po co mieli tracić cenny czas na jakieś śmieszne przekomarzania. Oczywiście były one dla Alexa przyjemnym zajęciem, jednak na obecną chwile niepotrzebnym.
Dlatego kiedy otrzymał resztę instrukcji co do dalszych poczynań Durena skinął jedynie i po upływie odpowiedniego czasu opuścił komnatę powracając do swojej.
Dochodziła już noc, a jego kapitan był już jedynie wspomnieniem, dobrze więc, że ten chłodny wieczór ogrzać mu miała inna osoba. Jak też miłą odmianą było gościć w swym łożu urokliwą bez tych męskich luźnych szat, drobną kobietę o dużych czekoladowych oczach.
Tuż nad ranem podniósł się i pożegnał z kochanką, która musiała powracać do swej ukochanej pracy. Nie oponował przemył się, ubrał i oczekiwał zakończenia tego poziomu na ogromnej uczcie jaką kazał sobie przygotować. Tak jedzenie w tej chwili było tym na co miał ochotę, te rozmaite mięsa i dania, nie omieszkał spróbować wszystkiego. A kiedy w jego głowie rozbrzmiał komunikat o ukończonym zadaniu uśmiechnął się podstępnie pod nosem doskonale wiedząc, że i Duren skończył swoją pracę "ciałem", bo taki scenariusz z początku zakładali.
Zaakceptował możliwość opuszczenia tego świata, nie miał absolutnie żadnej potrzeby spędzenia tu ani chwili dłużej. Pojawił się jak to zwykle bywało w sporym białym pomieszczeniu, gdzie jedynym co rzuciło mu się w oczy był jego dolosowany partner do tego zadania.
Kilka kolejnych komunikatów, które bardzo mu się spodobały i odzyskał swoje ciało, od razu się leniwie przeciągnął i przetarł kark jakby ten w pełni mu zesztywniał.

ZDOBYTO UMIEJĘTNOŚĆ AKTYWNA: Zachłanny - Nie wiesz kiedy przestać i pragniesz tego co potrafią inni. Przy aktywacji zabierasz losowy procent losowej statystyki przeciwnika. Czas trwania - do końca walki. Czas odnowienia: 3 godziny.


Wysłuchał opisu swojej nowej zdolności uśmiechnął się chytrze pod nosem. Spodobała mu się ona. Jeszcze nie do końca wiedział jak miałoby to działać w praktyce, jednak dawało mu to spore nowe możliwości. Trud jaki włożył w to zadanie został sowicie wynagrodzony/
Siadł pod jedną ze ścian na czas oczekiwania na zakończenie poziomu i wysłuchania podsumowania na podium, to jednak nie chciało za szybko nastąpić.
- Nawet nieźle, choć tęsknić będę za tą twoją kiecką Księżniczko... - odparł lekko złośliwie opierając plecy o zimną biel ściany., po czym westchnął słysząc kolejne słowa Durena.
- Doskonale wiem, że moje samopoczucie masz w dupie, więc wprost gadaj o co ci chodzi... bo te otoczki wciskać możesz swoim przydupasom, nie mnie... - dodał prosto z mostu patrząc uważnie na jasnowłosego i jego szkarłatne tęczówki. Musiał sam przed sobą przyznać, że wolał swojego partnera w tej wersji, patrzenie na zniewieściałą twarzyczkę Księżniczki z tamtego świata było w sporym stopniu męczące dla Alexa.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {24/05/23, 08:38 am}

_____Aż chciał przewrócić oczami słysząc odpowiedź Alexa. Czy aż tak ciężko przyjąć trochę dobrej wiary od jego osoby? To nie tak, że zawsze myśli, jak uprzykrzyć innym życie zabierając wszystko co mają cennego i pozostawiając w szaleńczym przeświadczeniu, że sami są sobie winni. Na przykład w tym wypadku, zapytał tylko o samopoczucie, nie żeby faktycznie się tym interesował. Jeśli on czuł się dobrze, a nawet lepiej niż poprzednio będąc w swojej własnej skórze, ze zdolnościami - z kundlem musiało być podobnie. Przepuścił przez uszy komentarz o kieckach, bo nie zamierzał się do tego odnosić. Pokazywanie, że coś ci się nie podoba tylko napędzało takie zachowania, a tego tutaj? Trzeba traktować jak psa. Niech powtarza tylko lubiane przez niego komendy.  
- Chcę być miłym i pacz jak mnie traktujesz - westchnął teatralnie przywdziewając na twarzy na kilka sekund dezaprobatę - Czy aż tak ciężko uwierzyć, że mogę być zainteresowany samopoczuciem mojego partnera? - nie pozwolił jednak odpowiedź mężczyźnie, szybko gubiąc takie zachowanie na rzecz tego, co faktycznie chciał się dowiedzieć. - Świat, z którego pochodzisz działa na zasadzie silniejszy ma rację i może żyć? Patrząc na twoje zachowania, braki w podstawowej edukacji, ale znajomość polowania, dobre samopoczucie w lesie, robienie pułapek, można to uznać za jedyny wniosek.  
_____Oczywiście, mógłby powiedzieć jeszcze więcej, ale nie było ku temu potrzeby. Miał więcej wniosków w temacie oraz wskazówek, że Alex woli żyć, bez ludzi, jakby samo ich istnienie w otoczeniu było czymś na zasadzie obciążenia i ciężaru. No... poza tym nie przeszkadzał mu fakt, że został okrzyknięty mordercą, zupełnie ignorując tą łatkę przypiętą do jego pleców. Jakby to nie było pierwszy raz. Już pomijając słowa odpowiedzi, jakie mógł od niego uzyskać - jego reakcja dawała mu to co musiał wiedzieć - miał w pewien sposób rację. Pewnie było tam więcej szczegółów, odpowiedzi na pytania jak świat się stał nieprzyjaznym miejscem, dlaczego nie można ufać innym. Na podobnej zasadzie do tego co otaczało jego w “rodzinnych stronach”. Krew, krzyki i wojna. Czy gdyby nie uciekli w kosmos skończyliby tak samo jak Alex ze swoim światem? Było duże prawdopodobieństwo, ale nie zamierzał się nad tym rozczulać. Wyciągnął panel, który o dziwo działał w tym miejscu i sprawdził status swojej grupki, zderzając się z zaskoczeniem widząc jak jeden z nich ma nałożony na siebie negatywny status mentalny. Amelia była elfem, blondynką i do tego z bardzo miłym usposobieniem. Co takiego mogło doprowadzić do kolejnej zapaści? W pierwszą wsadził i wyciągnął ją Duren. Robiąc to tylko, aby przystosować jej usposobienie do wymagań tego co należało zrobić. Widząc więc to... postanowił wysłać wiadomość grupową, która powinna do nich dotrzeć, skoro zostaje przekazana jak informacja od Wieży - prosto do głowy. Nie potrzebują używać swoich umiejętności, które w tym zadaniu były wyłączone. Informacja nie była jakoś wielka czy skomplikowana. Poinformował ich, że skończył swoje zadanie w ciągu czterech dni i czeka na nich z niecierpliwością - pochwalił się zwyczajnie. Ale mentalnie na pewno miało to inny wydźwięk dla grupy, która tonęła w błocie zastanawiając się jak sobie poradzić z zadaniem.  

_____Postać Maga stała nad truchłem, które straciło swoją magiczną otoczkę powoli ze zmarłej kobiety stając się kimś innym. Spiczaste uszy, jasna skóra i oczy. Zdecydowanie był elfem. Takim samym jak ona. Amelia. Wpatrując się w niego i w to co sama zrobiła... straciła wszystkie siły, upadając na podłogę obok z przerażeniem w oczach. Co teraz? Jak się stąd wydostanie? Ostatnio, gdy twój partner umierał lub był raniony ciebie także to czekało... Poczekała jednak chwilę, a nic się nie działo, przez co Elfka zaczęła się zastanawiać czy już dawno nie jest martwa. Wypełniła swój cel. Jako Mag uciekła od wszystkich obowiązków, od wymuszonego związku i przyjaciela, który tylko ją wykorzystywał dla dobra innych. Pogodziła się także z Geniuszem rozumiejąc problemy z przyszłości i dochodząc do rozejmu. Wszystko to zrobiła więc czemu nie mogła zakończyć zadania? Minął tydzień, kiedy nagle pojawiła się przed nią Księżniczka z wyraźnie wkurzonym spojrzeniem mówiąc coś o byciu razem, w związku, o potrzebie zakończenia zadania. Spanikowana, szarpana przez osobę, której nie znała - zaatakowała robiąc wielką dziurę na miejscu serca. Magia w każdym świecie działała tak samo widać.
_____Odsuneła się od trupa lądując pod najdalszą możliwą ścianą i chwytając swoje kolana pod brodę, jakby to miało ją przed czymś uchronić. W tej ciszy, w środku lasu, czekała na kontynuacje, która nie następowała. W pewnym momencie jednak usłyszała głos wieży, przekazujący jej informację od Durena, na którą otworzyła szeroko oczy, a z kącika zaczęła lecieć pojedyncza łza. Jednak nie była sama, ktoś na nią czekał. Zaślepiona tą myślą skupiła się na poszukiwaniu zadań, które trzeba skończyć. Nawet jeśli jej partner nie żyje.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {24/05/23, 12:42 pm}

[Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


Owszem. Alexowi ciężko było uwierzyć w kogokolwiek dobre intencje. W jego świecie coś takiego nie istniało. Nie odkąd stracił rodzinę, bo czemu ktoś obcy miałby się tobą przejmować? Zwłaszcza w trudnych warunkach, patrzy się na własne dobro, a dopiero kiedy ono jest zapewnione można interesować się rzeczami bądź osobami z drugiego planu, bo na pierwszym zawsze jesteśmy my sami.
Prychnął ledwie zauważalnie pod nosem na pierwsze słowa oburzenia Durena, to nawet lekko go rozbawiło, jednak ironia, mówiła sama za siebie.
Spokojnie mógłby odpowiedzieć na ten jego sarkazm, jednak jasnowłosy szybko zaczął nowy temat, a Alex choć może i miał chęć wtrącenia swoich pięciu groszy. To słowa opuszczające usta Durena za bardzo go zaskoczyły, lekko ściągnął brwi, a dwa ciemne węgle jego tęczówek wpatrywały się uważnie i podejrzliwie postaci rozmówcy. Informacje te wywołały w Santeasie mieszane uczucia. Z jednej strony miłym było, nie bycie powietrzem, ktoś go zauważał, dostrzegał, w dodatku obserwował i poświęcił kilka chwil na analizę oraz wysnucie wniosków, których Duren na pewno miał wiele. Druga strona była odmiennego zdania, był obserwowany, a to wzbudzało niepokój i irytację, zwłaszcza kiedy wytknięto mu jego braki w edukacji. Dobrze wiedział, że miał je ogromne, z jak wielkim trudem nauczył się czytać, w jego świecie nie była to ogólnodostępna wiedza. Jeśli ktoś nie był w posiadaniu książek i wiedzy, którą mógłby ci przekazać nie było szans na samodzielne rozgryzienie pewnych rzeczy, bo skąd poznać kształt wypowiadanej litery? Jego zasób słownictwa też poszerzył się tylko i wyłącznie dzięki książką, gdyby nie był w stanie ich odczytać, komunikowałby się w sposób mocno ograniczony.
Alex przyglądał się Durenowi niezbyt zadowolony, jednak po dłuższej chwili ciszy westchnął i siadł nieco luźniej. Czym on się przejmował? Informacje o nim i jego świecie nikomu i tak niczego nie dawały, a byli tu uziemieni. Siedzenie w ciszy byłoby męczące, więc czy miał coś do stracenia? Zamienić kilka zdań z partnerem od zadań?
- I cholernie trafny...- stwierdził i mlasnął w celu nawilżenia warg.
- Fedra... trzecie i drugie pokolenie w tył rozpierdoliło ją wojnami. Poszło tyle atomówek, że promieniowanie zmiotło całkiem nieźle rozwiniętą cywilizację... Choroby, ciężkie warunki i mutacje wybiły większość ludzi. A grupki jakie przeżyły debilnie wybijają się dalej... - w miarę treściwie wyjaśnił podstawowy problem jego świata.
- Zdobywanie zasobów i spierdalanie przed zmutowana florą i fauną to główne atrakcje... nie ma jak uzupełniać braków w edukacji... więc jak zauważyłeś listu miłosnego ci nie napiszę...- dodał z typowym dla siebie zadziornym akcentem.
Z lekkim zaciekawieniem przyglądał się temu jak Duren grzebał coś w swoim panelu, wtedy dotarło do niego, że też powinien sprawdzić jak trzyma się jego towarzysz i co się z nim stało? Informacja jaką wcześniej uzyskał wskazywała na to, że podczas tego zadania nie mógł go przywołać, jednak teraz aktualny poziom już ukończył, czy mógł więc przyzwać swojego kompana?
Podobnie co białowłosy otworzył panel i odnalazł interesującą go opcję. A chwilę później tuż obok niego został zmaterializowany jego zwierzęcy kompan. Uśmiechnął się pod nosem widząc ten rozdziawiony dziób, który od razu zaatakował jego ramię. Podniósł rękę lekko odpychając zwierzaka, który zwyczajnie się bawił.
- Jesteś cały paskudo? - spytał w odpowiedzi uzyskał jedynie pokraczny skrzek, po którym ptaszysko się przeciągnęło i skupiło spojrzenie na obcym sobie Dureinie od razu niżej lądując na łapach i nerwowo poruszając ogonem jakby szykował się do ewentualnego ataku.
- Nie warto... - rzucił krótko, a zwierz spojrzał kontrolnie to na jednego, to na drugiego i przyjął nieco swobodniejszą pozycję. Alex chwilę mu się przyglądał dostrzegał różnicę w jego rozmiarach. Kiedy zwierzak się przyplątał sięgał mu do połowy łydki, teraz mógł określić, że jego wysokość śmiało sięgała do kolana, a może i za nie? Nie chciało mu się wstawać by to sprawdzić, jednak szybki wzrost pupila go zaciekawił. Był już rozmiarów średniego psa, a nie drobnego kota.
- Jak tam sobie twoje pionki radzą?- rzucił swobodnie w stronę Durena, doskonale wiedząc, że ten może kontaktować się ze swoimi "kolegami". Dowiedział się tego podczas obserwacji innych grup, jakie napotykał w lesie, nie do końca wiedział jak to działało, ale miał świadomość, że mogli swobodnie się komunikować i przekazywać sobie informację nawet na spore odległości.
Kiedy zwrócił się do czerwonookiego stał się on bardziej atrakcyjny i ciekawy dla stwora, który podszedł nieco bliżej jakby chcąc złapać lepiej jego zapach, było widać jak w tym celu porusza łbem, Sam Alex na to nie reagował, siedział jak siedział i tylko patrzył od niechcenia w ich stronę, bo byli naprzeciw niego. Bez problemu był w stanie ukryć swoją czujność. Nie chciał, by zwierzę zbliżało się do obcego, nawet polubił tę paskudę, więc był gotów jej bronić. Niestety ciekawość młodego zwierzaka była zbyt silna i dziecięca, by powstrzymać się przed zbadaniem nowego obiektu, zwłaszcza, że nie był odganiany. Santeas nie chciał reagować, by nie dać Dureonowi kolejnych możliwości do analizy i kolejnych wniosków. Cóż nie trudno było się domyślić, że ciemnowłosy wolał towarzystwo zwierżecia od ludzkiego, był oczywistym samotnikiem, a to dlatego, że reakcję i potrzeby zwierząt czy mutantów były proste do przewidzenia i zrozumienia. Nie to co ludzie, ci zawsze szukali okazji, by wbić ci nóż w plecy, by cię ograbić i oskubać z tego co masz. Zwierzęta nie miały takich podstępnych zachowań, te od razu informowały czy są przyjazne czy wrogie, a to mocno ułatwiało sprawę.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {29/05/23, 09:43 pm}

_____Czyli miał rację. Chciałoby się powiedzieć, że jak zawsze, to już nie byłaby prawda, bo Duren miał mnóstwo wniosków, które okazywały się nieprawdziwe. W tym jednak przypadku - miał za dużo danych, aby się bardzo pomylić. Słuchał uważnie Alexa, bo jednak to nie zawsze rozmowna osoba, nigdy nie wiesz czy kiedykolwiek powtórzy te informacje. Imię plany, faktycznie stan bytowania tam. Przypominało to trochę to co oni robili z planetami. Spuszczając promieniowanie, aby pozbyć się życia, zwierząt, wszystkiego. Wystarczyło tylko, że zostały znalezione tam wartościowe materiały. Fakt, że w świecie ciemnowłosego istniały jednak zwierzęta, rośliny, inni ludzie był jakoś pocieszający połowicznie. Była szansa na odżycie, odbudowę. Chociaż zajmie to niesamowicie długo.  
- Jak chcesz się dostać pod spódniczkę swojej księżniczki potrzeba czegoś innego niż listy miłosne. - prychnął lekko rozbawiony tym stwierdzeniem, bo nigdy nie przyjmował z powagą listów miłosnych. Spojrzał więc na swoje towarzysza zabawy i dorzucił coś od siebie. - Lepiej przynieś mi głowę kogoś kogo nie lubię.
_____W normalnej sytuacji, pewnie odrzuciłby wszystkie pomysły tego typu i zwyczajnie zignorował idee nazywania go księżniczką, ale prawda była taka, że cholera jasna - został nią na trzy dni. A jeszcze gorszym uderzeniem był fakt, że będą w jej ciele, podczas mycia dotykał go i pojawiał się tylko jeden wniosek - miał zdecydowanie lepszą cerę od niej. Za pewne było to wynikiem zwyczajnie tego w jakich warunkach spędził większość swojego życia, ale nadal dawało do myślenia... Schował panel, w którym nie widniały żadne pomocne informacje na to ile jeszcze będą tutaj siedzieli. Spojrzał na podchodzącego coraz to bliżej zwierzaka kundla i uniósł lekko brwi do góry widząc jak się zachowuje względem niego. Powinien go odsunąć? Wyciągnąć dłoń? Jego twarz bez wyrazu nie potrafiła pojąć co było w nim uroczego. Nie przyglądał mu się ostatnio więc wielkość stworka była wartością pomijalną, nie miał jak faktycznie dokładnie określić szybkości, z którą rósł. Westchnął ciężko w sercu. Jego ulubionymi zwierzakami byli jednak ludzie, nadawali się na idealne zabawki, łatwi do szkolenia i utrzymania. Dzikusy z lasu bez niczego dawały wyzwanie, a Duren miał już w życiu ponad to, aby jeszcze w czasie wolnym robić sobie górkę. Podniósł spojrzenie z tego czegoś na Alexa, który akurat zadał pytanie. Nie dziwił się, nie zamierzał też zdradzać specjalnie szczegółów.  
- Powiedziałbym, że w miarę dobrze? - jego ton był pytający. - Ale z elfką coś jest nie tak więc wysłałem im motywującą informację - poinformował zgodnie z prawdą i wrócił spojrzeniem do zwierzaka, który ponownie postanowił go podchodzić z ciekawością wypisaną w każdej części jego jestestwa. Westchnął lekko. - Zabierz go ode mnie zanim mnie pobrudzi. Wolę bawić się z ludźmi niż ze zwierzętami.
_____Rzucił nie spoglądając na Alexa, bo wiedział, że pewnie cały czas ogląda to cholerstwo. Niestety, Duren naprawdę wolał nie zadawać się z brudnymi rzeczami. Chociaż ciężko ludzi nazwać czystymi... Przynajmniej nie lizali cię po twarzy. Siedział oparty i nie wykonywał żadnych ruchów w stronę podchodzącego bliżej i bliżej stworzenia. Bądź co bądź, nie zamierzał straszyć małego czegoś, kiedy mamusia była zaraz obok i sam nie wiedział, kiedy będą mogli pójść swoimi drogami. Spojrzał do góry w “sufit” chociaż było powiedzieć, gdzie on faktycznie był.  
- Jeśli będziemy musieli tak spędzić dni, to z nudów nauczę cie pisać. - westchnął zrezygnowany, bo jednak nudziło mu się strasznie, ale w tym momencie, jakby niebo go wysłuchało, bo w końcu dostali informację, na którą czekał tak długo. - W końcu!  

Poziom ukończony. Miejsce pierwsze, wynik zapisany w Hali Honorów. Miejsce drugie 45 oraz miejsce trzecie 37. Poziom ukończyło 98 uczestników, zginęło 36 zawodników. Gratulujemy ukończenia zadania dziewiątego i życzymy powodzenia na kolejnym poziomie.
 

_____Przeniosło ich do wielkiego pomieszczenia, gdzie każdy w zależności od punktów znajdował się wyżej lub niżej od drugiego. Tym razem? Znajdowali się, aż nazbyt wysoko patrząc w dół na obolałych, rannych, wykończonych, gdzie nie gdzie innych uczestników. Nie byli tutaj długo, jakby Wieża bardzo szybko chciała się ich pozbyć, przekazać dalej. Może chodziło o to, że oni zostali zmuszeni do takiego długiego czekania i poziom nie był zbyt wyrównany? Poprzednio nie było aż tak źle z tymi drugimi miejscami. W każdym razie – Duren nie był wstanie sprawdzić, gdzie znajdowali się jego ludzie, bo aż tak szybko przeniosło ich dalej zostawiając w grupie pośrodku wielkiego placu. Za plecami słychać było dźwięk fontanny, a w zasięgu kilkunastu metrów rząd drzew oddzielał widok uczestników tego zadania od miasta. Swoim stylem, budownictwem, kolorem, kojarzyło się z typowym fantasy, średniowiecznym miastem. Dlaczego? Brak brudu pokrywającego każdy kąt. Wyszedł ze środka tłumu idąc w bok, nie do wyjścia, aby stanąć pod drzewem i grzecznie poczekać aż zbiorą się jego zwierzaczki. Mieli nowe miejsce do zwiedzania i tym razem tętniło życiem. Z piękną, lekko pochmurną pogodą, lecz prawie zerowym wiatrem i słońcem wychylającym się, aby się przywitać, cień był zbawieniem skóry Durena, który nie zamierzał sprawdzać czy UV było prawdziwe. Szczęśliwie nie musiał czekać aż jego grupka wypatrzy go zbierając się zaraz na około jego postaci jak posągu, latarni, z uśmiechami i gotowi opowiadać mu co takiego robili.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {16/06/23, 06:52 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


 Przymusowe zamknięcie z innym zawodnikiem okazało się nie tak straszne dla Alexa jak z początku myślał. Rozmowa nie była tak sztywna jakby się wydawało i co więcej Durenowi nawet udało się rozbawić ciemnowłosego. Na tekst o spódniczce księżniczki, prychnął pod nosem z lekko zadziornym uśmiechem.  
 - Lista pewnie będzie długa...- odparł i wyciągnął sobie z jednej kieszonki osełkę oraz wysunął nóż zza pasa, skoro mieli tu spędzić nie wiadomo ile czasu, to spędzi go choć odrobinę konstruktywniej. Podczas ostatnich zadań musiał sporo używać tego ostrza, a ciekawe ile ich jeszcze czekało? Lepiej być gotowym.
 Informacje o grupie mężczyzny przyjął bez większej reakcji. Nie spodziewał się odpowiedzi, a zwłaszcza tak dokładnej. Duren nie wyglądał mu na osobę, która dzieli się informacjami, dlatego dziwnym był dla niego fakt, że się z nim tym podzielił. Oczywiście mógł też to zmyślić, jednak w to Alex wątpił, byłoby to zupełnie bez sensu, a jasnowłosy wydawał się być bardzo logiczna osobą, która musi mieć cel w tym co robi.
- A od kiedy zabawa z ludźmi jest czysta... - stwierdził jednak gwizdnął na zwierzaka, który wyprostował się na baczność i energicznie odskoczył, by znaleźć sie przy nodze Santeasa, od razu nastroszył grzbiet i zdecydowanie wrogo osyczał Durena, po tym dumnie się prostując i z gracja kładąc niczym sfinks wzdłuż uda Alexa,  oczywiście leżąc tak, by być zwróconym w stronę wrogiego osobnika.
 Czas w tym miejscu dłużył się niemiłosiernie i nie dało się stwierdzić ile już tam siedzieli. Nóż został naostrzony i schowany, a oni dalej tam kwitli.
 - Serio? - zaskoczone słowo opuściło jego usta nim zdążył wyjść z szoku. Zauważalnie się ożywił. Był to oczywisty żart bądź zaczepka, na który nie powinien reagować, a jednak słowa te tak go zaskoczyły, że praktycznie wyraził swoje zainteresowanie rzucona propozycją bez pokrycia.  Całe szczęście nie musiał kombinować nad wybrnięciem z tego, kiedy wieża zakomunikowała im, że przechodzą dalej. W jakiś sposób było mu tak głupio, że niezbyt skupił się na podium, nawet nie patrzył kto był wokół nich. Oczywiście stał dumnie, ale jego spojrzenie było puste. Był na swój sposób zirytowany, że dał się tak łatwo podpuścić i podejść.
 
UMIEJĘTNOŚĆ AKTYWNA: Zachłanny - Nie wiesz kiedy przestać i pragniesz tego co potrafią inni. Przy aktywacji zabierasz losowy procent losowej statystyki przeciwnika. Czas trwania - do końca walki. Czas odnowienia: 3 godziny.

Rozbrzmiało w jego głowie, a on mógł skupić myśli na czymś istotniejszym, czym było zrozumienie nowej zdolności.
 Otoczenie diametralnie się zmieniło, co było zdecydowana nowością? To że nie zniknęli zawodnicy, przeniesiono wszystkich w jedno tłoczne miejsce. Czy było to dobre? Oczywiście, że nie. Nim reszta się zorientuję i znajdzie swych towarzyszy musiał opuścić to miejsce. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nosił łatkę "mordercy" i że bardzo wielu zawodników miało priorytet na jego śmierć. Oczywiście przypięta łatka to jedno, a to na co sam zapracował podczas jednego z zadań to drugie. Wolał więc trzymać się z dala od tak tłocznego miejsca.
 Ruszył prosto na pierwsze drzewo jakie dostrzegł, las był jedynym co kojarzyło mu się dobrze i w miarę bezpiecznie, z miejscem, w którym miał przewagę. Musiał jednak zapoznać się z tym nowym światem.  Nie była to dzicz jak wcześniej, już od wejścia stali na jakimś placu w miasteczku? Tutejsza sceneria kojarzyła się Alexowi z miejscem z jakiego dopiero co wyszli, z jakimś królestwem, może to czasy średniowiecza? To kojarzył jedynie z opowieści i paru ilustracji, które cudem przetrwały w zniszczonych książkach.
 Szedł prosto nie oglądając się za siebie, jego zwierzak wzbił się w powietrze wypatrując najlepszego dla nich miejsca, na przystanek i przeanalizowanie obecnej sytuacji. Nie otrzymali informacji co do działania, a więc na czym tym razem miało polegać zadanie? Jak dużo czasu tu spędzą? I co robić tu mieli? Wszystko to musiał ustalić. A to wymagało jedynie dobrego rozeznania.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {24/06/23, 01:49 am}

_____ Średniowieczne miasteczko, z bryczkami mijającymi po ulicach, mieszkańcami ubranych z jakiegoś powodu w kolorowe stroje czy brakiem większego syfu i brudu na ziemi. Wręcz ciężko uwierzyć, żeby to było prawdziwe miasto, w końcu konie powinny się załatwiać pod siebie, a ludzie bez możliwości recyklingu odpadów zwykli rzucać rzeczy niczym odchody - pod siebie. Chociaż tyle mieli wspólnego z końmi. Bardzo łatwo można się połapać, że miasteczko nie jest czymś zupełnie "prawdziwym". Zresztą, czy Wieża zabrałaby ich w miejsce, które gdzieś istnieje poza jej wpływami? Raczej nie. Siedząc pod jedną z wielu kawiarni, przy stoliku z filiżanką kawy. Czarnej. Lekko słodkie. Zaczął się zastanawiać nad tym, że za wszystko płaci się punktami zdobytymi do tej pory. Mógł spekulować, że te punkty będą walutą w sklepie, o którym dostał informację przez zwykłe “tykanie patykiem” Wieży gdy się nudził. Teraz jednak, patrząc na kubek, który stał przed nim i Amelię, która pocieszała się kawałkiem ciasta, lekko podciągając nosem co kilka chwil, znał inne ich zastosowanie. Na początku martwił się faktem, że znaleźli się w mieście i nie mają waluty, której się tutaj używa, ale punkty przyszły jako idealne rozwiązanie.  
- Nadal nie powiedziałaś dlaczego tak płakałaś. - odezwał się Shura klepiąc lekko Amelię po ramieniu. Po oczach widać było, że dużo łez opuściło te oczy. Duren także był zainteresowany odpowiedzią - Wydaje mi się, że to musiało być coś dużego.
- Zgadzam się z Shurą. - odezwał się Hue i spojrzał na Laro, któremu dał po łapach, bo chwytał już ukradkiem za jego kawałek ciasta. - Widzę cię.
- Oj tam. - “ślepy” kliknął językiem i wrócił do swojego posiłki. Nie musieli jeść, nie czuli głodu, te słodkości co stały przed nimi były czymś na wzór próby bycia normalnym. W końcu od miesiąca jakoś nic nie spożywali. Laro chwycił za swój widelec i ugryzł duży kawałek, po czym żyjąc dopowiedział. - Jak się zaraz nie odezwiesz, to będzie problem, bo Duren się wkurzy, że nadal nic nie wie.
_____ Te słowa ruszyły kobietę, który podciągnęła nos i wytarła łzy zbierające się w kącikach oczu, po czym bawiąc się widelczykiem przy kawałku ciasta zaczęła opowiadać. O tym jak została zaatakowana przez swojego partnera w tym zadaniu. Nie był to ten sam człowiek co ostatnio wykonywał z nią zadania, a jak się okazało - inny elf, który uważał, że wykonując jej zadania niszczy mu możliwe odbicie się od dna rankingi. Nawet nie znała jego imienia, a bojąc się, że faktycznie się na nią rzuci, nie tylko słownie, a fizycznie - zaatakowała pierwsza. Jak się okazało, była o wiele silniejsza od niego i nie był to problem. Nie musiała opisywać co zrobiła i zresztą opowiadając tą historię, wiedząc, że jej koledzy mogą odwrócić się od niej, gdyby znali całą prawdę - zmieniła trochę swoją wersję historii, pomijając fakt, że aby zaliczyć zadanie zjadła kawałek ciała “księżniczki”, jej partnera, którego widziała po raz pierwszy w życiu. W jej głowie idea bycia zamordowanym i zjedzonym przez ukochanego spełniała “bycie razem” i widać Wieża sądziła podobnie. Duren wyczuł kłamstwo w jej historii, ale sącząc nie najlepszą kawą, nie wchodził jej w słowo. Z jej zachowania wiedział doskonale, gdzie zaczęła zmienić zeznania. Ale co dobrego zrobiłoby informowanie o tym innych? Po czym powiedziała coś do zatrzymało go w ruchu, kiedy odkładał kubek na stolik.  
- Dostałam pasywną umiejętność za to. - wzięła głęboki wdech. - Umiejętność Pasywna: Upadły, ale nie podoba mi się ani trochę.
- Czego dotyczy?
_____ Duren wszedł jej w słowo przerywają swoją ciszę i spokojne słuchanie historii. Lekko zaskoczona i niechętna twarz Amelii normalnie powinna być złym znakiem, ale go lekko ekscytowało. Znał charakter kobiety, to musiało być coś dobrego i się nie mylił! Wręcz stał w dziesiątkę!
- Dostaje pasywne wzmocnienie od każdego zabitego członka mojej rasy... - powiedziała cicho, dodając głośniej. - Ale tylko mojej rasy! Nie musicie się martwić!
- Spokojnie. - powiedziała białowłosy i położył dłoń na ramieniu kobiety. - Nic się nie stało. Mówiłem ci, twoje przeżycie jest najważniejszej, potem są inni. Nie interesujemy się nimi i według mojego uznania, możemy pomóc ci nawet zabijać innych uczestników jeśli trafimy na Elfy.  
_____ Dokończyli posiłek i zaczęli rozglądać się po mieści, dopytują się przy okazji innych o czas jaki mają przeczekać w tym miejscu, lecz to czego się dowiedzieli było zaskakujące - mieli trzy miesiące do spędzenia tutaj, a Wieża nie informuje ich, ile mają czasu do końca tego “błogosławieństwa Wieży” jeśli jest to większa ilość czasu niż miesiąc. W tym wypadku, oznacza to, że dopiero po dwóch miesiącach dowiedzieliby się, że mają jeszcze miesiąc i muszą się zbierać, chyba że chcą żyć tutaj przez kolejne trzy miesiące. Oczywiście Duren nie wierzył jednej osobie na słowo, ale mają tą samą informację zdobytą z kilku miejsc, zupełnie sobie przeciwnych charakterem czy “aurą” według swój Hue, postanowił na razie uwierzyć w to. Pozostałą informację był fakt, że następnego dnia przyszło powiadomienie od samej Wieży, które zaskoczyło całą grupę. Zatrzymali się w motelu, w pokoju grupowym, bo nawet jeśli nie trzeba było spać - nikt nie mówi, że nie potrzebują miejsca, aby mentalnie odpocząć. Lider grupy siedział na łóżku i patrzył na ekran przed sobą.  

Dokonaj podstawowej zmiany klasy. Wybierz jedną z poniższych:

1. Droga Fizyczna : Stań się wojownikiem, atakuj sobą lub swoją bronią. Od początku do końca jesteś mieczem wymierzonym w twoim przeciwników. Z najsilniejszym ciałem i najsłabszym umysłem nie martwisz się przebiegłymi taktykami, twój atak ma zabić, a ty nie musisz się chować.

2. Droga Magiczna : Wielkie pokłady wiedzy, wiele możliwość rozwoju, wiele sposób, aby zutylizować twoje zdolności. Z silną mentalnością, posiadasz słabsze ciało. Może nie umiesz za dużo na start, lecz im więcej nie namacalnej wiedzy skumulujesz, tym silniejszym będziesz. Więcej zaklęć = więcej możliwości.  

3. Droga Mechaniczna : Finanse, wiedza, zwinne palce. Połączenie tych trzech tworzy mechaników, który nigdy nie brudzą sobie dłoni wysyłając swoje mechaniczne armię, aby toczyły wojny za nich. Słabsza mentalność, lecz silne ciało od składania machinerii, czego więcej potrzebujesz?

4. Droga Mentalna : Świat duchowy, iluzje, klątwy i uleczenia. Spowolnij wrogów, przyśpiesz towarzyszy. Posiadasz najsilniejszy umysł i najsłabsze ciało. Może nie jesteś tarczą zbierającą ataki wroga, lecz czy ten zdąży podejść do ciebie, atakowany na odległość?


_____ Dumał przez moment, ale postanowił nie zastanawiać się długo nad tym, bo czuł, że jest tylko jedna droga dla osoby jego pokroju. Finanse? Jeśli teraz nie jest bogaty – stanie się szybko w przyszłości. Możliwości na zebranie pieniędzy nigdy nie brakowało. Podniósł jednak głowę do góry i spojrzał zza ekranu na łóżka swojej radosnej grupki. Chyba nie musiał pytać co wybrali, bo widać było, że czekają tylko na niego. Westchnął i kliknął swój wybór, w końcu rozumiejąc o co chodziło do końca z opisami innych jego zdolności. Pojawiły się przed nim nagle trzy kolejne wiadomości.  

Zdobyłeś Umiejętność Pasywna: Powinowactwo do Mechaniki – Zwiększa i przyśpiesza opanowanie nowych schematów maszynerii i naprawy maszyn, zmniejsza koszt naprawy i zużycie surowców.

Wykryto, że gracz: Duren Levett; posiada “Umiejętność Pasywna: Powinowactwo do Mechaniki”. Umiejętność Pasywna awansuje w hierarchii.

Umiejętność Pasywna: Powinowactwo do Mechaniki – Zwiększa i przyśpiesza opanowanie nowych schematów maszynerii i naprawy maszyn, zmniejsza koszt naprawy i zużycie surowców. =  staje się = Umiejętność Pasywna: Zaawansowane Powinowactwo do Mechaniki - Prawie natychmiastowe opanowanie nowych schematów maszynerii. Prawie natychmiastowo naprawa maszyn do poziomu maszyn typu “specjalność”. Zmniejsza koszt naprawy i zużycie surowców.

_____ Widząc to, Duren zwyczajnie spytał się czy pozostali także otrzymali nową zdolność, nie mówiąc, że jego zdolność zrobiła coś czego się nie spodziewał. Hue potwierdził, że wybierając swoją drogę - mentalną, dostał “Powinowactwo do Psychiki”, które zwiększało i przyśpieszało opanowanie nowych klątw i wzmocnień, zmniejszało koszt nauki, zmniejszało koszt zdejmowania klątw i zużycia surowców do tego potrzebnych. Amelia także potwierdziła, że ma coś takiego, ale z Magią, przez co zamiast “klątw” chodziło o zaklęcia, a Laro mówił o nowych zdolnościach fizycznych. Na razie Duren nie miał pojęcia o czym dokładnie mógł mówić opis, ale nie zamierzał sprawdzać. Shura i Laro szybko sami to ogarną.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {12/07/23, 10:58 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown





 Świat w jakim wylądowali tym razem nie był może tak dziki jak lasy, w których znaleźli się podczas wcześniejszego zadania, miasteczko funkcjonowało tu wedle konkretnych reguł, jasno określonych reguł, do których musiał się dostosować, choć nie do końca mu to pasowało. Dlatego jak miał w zwyczaju kombinował, sam fakt płacenia swoimi punktami mu nie odpowiadał, dlatego bardzo szybko poszedł w transakcje wymienne. Oczywiście nie wszędzie to przechodziło, jednak w kilku miejscach lokalni mieszkańcy oferowali różne dobrodziejstwa w zamian za przysługi, zdobywanie cennych dla nich surowców i przedmiotów z często ciężko dostępnych miejsc. A wykonywanie takich przysług stało się dla Alexa dobrą zabawą. Często nawet nie obchodziły go oferowane nagrody, jeśli dane zadanie mu się podobało, traktował je jak wyzwanie, którego chciał się podjąć. Lubił sam siebie sprawdzać i doskonalić. W takim miejscu jak to nie chciał osiąść na laurach.
 Dookoła miasta było wiele lasów, te zajmowały ogromne tereny i kryły wiele miejsc, często bardzo niebezpiecznych. Umieszczeni w tym świecie gracze zwykle pozostawali w mieście, niewielu wybierało las, na miejsce noclegowe. Jednak Alex źle się czuł, w tak zasiedlonym miejscu, w tak dużym skupisku ludzi, było tu wielu miejscowych, a sami zawodnicy? Santeas spotkał tu wielu nowych, a to była powtórka z poprzedniego czasowego poziomu, mieszali się tu gracze bieżący z tymi z wcześniejszych edycji. Jeśli w ten sposób było można określić te zawody. Mężczyznę ogromnie ciekawiło czy komuś udało się kiedyś dotrzeć do końca tej Wieży? Ukończyć wszystkie jej poziomy? Ciekawe czy było to możliwe? Ile ich było? Nie miał pojęcia nikt tu z obecnych, bo skoro utknęli właśnie tu, to nigdy nie dotarli wyżej. Chyba, że istniała opcja zdegradowania poziomu? Być może jedynie nie słyszał o takim przypadku, a te istniały?
 Wieża nie określiła im ile czasu mają tu spędzić, a więc Alex przygotował sobie przytulne gniazdko.  Upatrzył w miarę bezpieczny teren, z dojściem jedynie od jednej strony i odpowiednio zabezpieczał go pułapkami tworzonymi z rzeczy znajdowanych w lesie. Dobrze sobie radził, a dzięki pomocy swojego pupila nie dawał się zaskoczyć. Z resztą nocami po lesie chodziły jedynie zwierzęta i samotni głupcy szukający szczęścia i zwykle ginący w debilny sposób.
 
- I co mi dasz w zamian za ten kamień? - dopytał przyglądając się mapie jaką pokazywał mu jubiler wskazując miejsce oraz rysunek upragnionego kamienia.
- Nagroda jest niespodzianką... zdobądź go dla mnie, a nie pożałujesz...  jednak ostrzegam, wyprawa tam w pojedynkę jest bardzo ryzykowna... - rzekł starzec składając swoje mapy i chowając je za solidny blat.  Ciemnowłosy prychnął lekceważąco.
- Ta? A niech stracę. Przyjmuję zlecenie... - stwierdził i opuścił sklep jubilera. Ten nie dał mu swoich map, musiał samodzielnie zapamiętać lokalizację kamienia. Z tego co zrozumiał samo dostanie się do niej było dość problematyczne, a mimo to postanowił zaryzykować.  Siedząc tu trzeci tydzień nieco zapoznał się z miejscowymi lasami, a więc ruszył prosto na teren zlecenia.
 Drzewa rosły coraz gęściej, jednak nie to było problemem, Alex dobrze wiedział, że szukać musi groty, dlatego zadanie nie należało do łatwych, gdyż cel znajdował się pod ziemią, w mroku. Zdolność Santeasa pozwalała mu widzieć w ciemnościach, dlatego uznał to zlecenie za umiarkowanie trudne. W końcu mrok nie stanowił problemu, jednak nie miał pojęcia co może zamieszkiwać grotę, skoro  rubinowy kryształ nie był tak łatwy do zdobycia.
 Nie wiele musiał szukać, by dotrzeć do groty, kiedyś już ja widział, jednak wtedy nie zdecydował się do niej wejść.
 Towarzyszące mu zwierzę wbiło mocniej pazury w jego  barki. To był dla niego sygnał, by mieć się na baczności. Ostrożnie zanurzył się w mrok jaskini, idąc ostrożnie długim korytarzem, który zgodnie z przypuszczeniami kierował go w dół.  Kilka zawiłych skrętów i rozchodzących się dróg, wszystko to przypominało labirynt, ciemny i dość wąski.  Im głębiej wchodził, tym na więcej natrafiał, niezbyt przyjemnym znaleziskiem okazało się pierwsze ciało, a raczej szkielet. Czy było to na pokaz? Nie miał pojęcia, a może to wcześniejsi zawodnicy?  Świeże powietrze zastępował smród zgnilizny, porzuconych ciał było coraz więcej. Pakował się nie lada kłopoty, a kiedy samotna myśl zapragnęła odpuścić, usłyszał hałas gdzieś z przodu. Ludzki krzyk, tego nie dało się pomylić z żadnym innym.  A to go za bardzo zaciekawiło.
Przyspieszył kroku, a im hałasy stawały się donośniejsze on przyspieszał, aż w końcu zwolnił opierając się o jedną ze ścian i zakradał się powoli. Wąski korytarz jaskini przechodził w ogromną przestrzeń,  ściany groty pokryte były migoczącymi rubinowymi kryształami, ale i licznymi dziurami, na pierwszy rzut oka przypominało to Alexowi wnętrze gniazda może mrowiska albo kopca termitów jakie widział kiedyś w zniszczonej księdze zwierząt. On sam znajdował się w jednym z licznych wejść do przestrzennej groty, a na jej dnie grupka zawodników walczyła o życie. Jak widać Santeas nie był jedynym wysłanym po przepiękne kamienie. Ich krwisty kolor zbliżony był do szkarłatu jakim zalewało się dno groty. Jej mieszkańcy odbiegali jednak swym wyglądem od mrówki czy termita przypominali raczej przerośnięte szczury, bardzo zajadłe i przytłaczające swoją liczebnością grupkę ludzi, którzy ginęli jeden po drugim.
 Alex spojrzał znacząco na zwierzaka uczepionego jego pleców i znacząco wskazał mu kryształy na przeciwległej ścianie. Zwierzak przyglądał się chwilę drapieżnym szczurom, jednak ruszył zgodnie z poleceniem po kryształ skutecznie wyrywając go ostrym dziobem.  Wtedy jakiś mag na dole użył czaru, a nagłe światło pochodzące od płomieni oślepiło  ptaszysko, które mało nie wypuściło z dziobu kryształu, wydało jednak charakterystyczny dla siebie skrzek, który bardzo szybko zwrócił uwagę walczących pod ptakiem osób i szczurów.
 - Szybko!- krzyknął już nie musząc sie przejmować zdemaskowaniem.  A kiedy tylko zwierz znalazł sie w jego zasięgu pochwycił go i ruszył biegiem w drogę powrotną, słyszał jak liczne było towarzystwo za nimi. Powarkiwania zwierząt połączone z drapanymi pazurami skałami doprowadzały do dreszczy na ciele.  A kiedy jeden ze szczurów miał okazję go sięgnąć mężczyzna skorzystał ze zdolności Koń. Odskoczył w przód i tymczasowo zwiększył swoją prędkość co pozwoliło mu zwiększyć dystans między agresorami a nim. W takiej sytuacji podjęcie walki byłoby wyrokiem, a więc wszystkie siły włożył w ucieczkę, znał drogę powrotną dobrze zapamiętywał każdy zakręt w tych korytarzach, a wiec szaleńczy bieg doprowadził go do wyjścia z jaskini. Promienie słońca z początku, aż go oślepiły przez co zderzył się z pierwszym napotkanym drzewem lądując plecami na zielonej trawie.  Jego towarzysz ledwie zdążył z nich zeskoczyć i uniknąć zmiażdżenia.  Ta chwila nieuwagi mogła zakończyć się tragedią, gdyby nie fakt, że goniące go stworzenia zatrzymały się na granicy jaskini nie chcąc wyjrzeć poza nią. Tak zwane szczęście głupiego...
Leżał tak dłuższą chwilę zbierając swoje siły, aż wredny pupil zaczął być kapryśny. Ostry dziób szarpiący za rękaw nie był niczym odprężającym, dlatego zirytowany podniósł się i przyjrzał dokładniej rubinowemu kryształowi jaki udało im się zdobyć. Kamień był dość spory, jednak udało się go schować w głębokiej kieszeni luźnych spodni.[/b]
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {22/07/23, 06:23 pm}

_____ Trzy miesiące to dużo czasu. Wystarczająco, aby zdobyć podstawy, a zebrane wcześniej informacje łatwo pokazały Duren’owi kierunek rozwoju dla niego oraz tych małych szczeniąt w jego grupie. Zasada nauki nowych zdolności była prosta. Powrót daną czynności, dopóki nie wyskoczy ci informacja, że nauczyłeś się tego, a wtedy powtarzaj dalej zbierając doświadczenie. Co więc zaczął robić białowłosy mając pod ręką taką wiedzę? Udał się do miejsca, w którym będzie miał ciągły kontakt z maszynerią podobne polecenie rzucając do reszty. Shura oraz Laro udali się do garnizonu z nim, wrzuceni do okolicznych strażników i rycerzy, aby przeszli pod ich okiem trening, stając się częścią grupy. O dziwo mieszkańcy tego “magicznego” miasteczka nie patrzyli na graczy z wieży jak ja kogoś innego od nich. On natomiast zaprowadzony na zaplecze zderzył się z odkryciem jakiego się nie spodziewał. Całe sterty zniszczonych maszyn, metalowych części sięgających sufitu wielkiego hangaru.  
- Nie martw się. - zaśmiał się niski głos za jego plecami. Duren odwrócił się i zsunął swoje spojrzenie niżej spotykając coś co można nazwać krasnoludem... a może liliputem czy czymś podobnym? - Nie każą ci tego wszystkiego naprawiać. - uśmiechnięty od uch do ucha pokazał dłonią śmieci z maszynierii. - Pewnie będziesz mógł się z tym bawić, poznać jakieś sekrety czy coś. Prawda jest taka, że są to pozostałości walki, a my nie wiemy o tym prawie nic. - ze znaczącym uśmiechem jego szare oczy ponownie spojrzały na białe lico Durena. - Mało jest takich jak ty, a zwłaszcza zgłaszających się tutaj.  
- Więc mogę z tym zrobić co chcę, dopóki dostaniecie jakieś informację?
_____ Spytał z uśmiechem do niższego i pewnie starszego osobnika. Widząc jak kiwa mu w potwierdzeniu odetchnął lekko, przenosząc zadowolone spojrzenie przed siebie. Znalezienie jakichś informacji nie powinno być jakimś wielkim problemem, prawda? Pochodził ze świata, gdzie akurat maszyn, tych zdolnych zniszczyć powierzchnię planet, było mnóstwo. Pożegnał się z niskim mężczyznom, a gdy drzwi do hangaru się zamknięty, rozpoczął sprawdzanie mniejszych sprzętów, powoli zdobywając coraz więcej doświadczenia ze swoim powinowactwem.  
_____ Nie potrzebował snu, nie musiał się załatwiać, jeść, odpoczywać. Siedząc na małym stołku, przed wielkim biurkiem, oświetlonym kilkoma różnymi lampami. W ciągu ostatnich dni Duren zrobił sobie tutaj stanowisko pracy poprzez naprawienie porzuconych gratów. Czy było piękne? To dość względne, na pewno praktyczne i zapewniało mu podstawę tego czego potrzebował. Na metalowym biurku uniesionym prawie dwa metry na ziemią, leżało coś na wzór robota, odwrócone brzuchem do stołu, z rozciętymi plecami. Z ran wystawały obwody, którym przed chwilą zajmował się mężczyzna. Podłączone od siebie dawały sygnał, więc całość tego ustrojstwa włożył do prądu, grzecznie czekając aż akumulator się podładuje, a on będzie mógł zrebutować system i zobaczyć co się dzieje w środku. Oparł się o niewielkie oparcie, patrząc na powoli zapełniającą się baterię, migającą lekko na zielono. Na stole leżało coś na wzór połączenia robota z człowiekiem. Zastosowana technologia nie wychodziła poza jego zdolności więc podjął się naprawienia zniszczeń, które początkowo nie wydawały się wielkie. Dopiero kiedy otworzył chipy, układy scalone i “mięśnie” stworzone z nieznanego mu materiału zdał sobie sprawę, że sprawa mogła być poważniejsza. W pewnym momencie po cichym hangarze rozległ się dźwięk skrzypienia starych drzwi, a po suficie przebiegła linia światła. Mężczyzna więc odwrócił się do wejścia, aby zobaczyć kto taki postanowił go odwiedzić. Uniósł lekko brwi widząc kto taki był gościem.  
- Nie masz swoich zajęć? - zaśmiał się lekko.
- Mam, ale nikt cię nie widział od kilku dni. - gość odpowiedział z uśmiechem na ustach wchodząc głębiej do pomieszczenia. - Poza tym Amelia zaraz zacznie płakać, że umarłeś tutaj w samotności. - mężczyzna w ciemnych szatach z jasnymi wzorami na całym materiale podszedł bardzo blisko i widząc co takiego leżały za Durenem, zatrzymał się w pół kroku. - Chyba już rozumiem, dlaczego ma zakaz wstępu...
- Hm? - podniósł temat, lecz nie musiał patrzeć za siebie, aby wiedzieć o czym mówił Hue. - Tak, pewnie zaczęłaby panikować, gdyby zobaczyła to.  
- Co to jest?  
- Wygląda na połączenie człowieka i robota. - odpowiedział zgodnie z prawdą, zwłaszcza widząc zaciekawioną minę egzorcysty - Widzisz w niej jakąś duszę?
_____ To było luźne pytanie, lecz widząc poważną minę ciemnoskórego, który wpatrywał się w prawie nagie ciało “kobiety” na stole i kiwając przecząco głową - dobrze, że nie podnosił sobie nadziei za wysoko. W tym momencie usłyszał pipanie naładowanego sprzętu. Wstał więc od razu z miejsca łapiąc za baterię i wyjmując ją z ładowarki.  
- Odsuń się trochę. - poklepał Hue po ramieniu. - Nie wiem co się stanie, jak podłączę to do prądu.  
_____ Kapłan nie zamierzał pytać o za dużo zwyczajnie robiąc kilkanaście kroków do tyłu, dając mnóstwo miejsca Durenowi, który od razu wziął się do roboty. Złapał za odpowiedni kabel, wsadził go w akumulator, a następnie małymi miedzianymi elementami podłączył odpowiednie miejsca do prądu, który w milisekundy przeszedł po całym ciele robota, odpalając jego systemy. Białowłosy widząc, że “ciało” podnosi się do siadu, odsunął się w tył, aby przypadkiem nie zostać zaatakowanym bez większego ostrzeżenia. Nie miał w końcu pojęcia w jakim momencie skończyła się praca systemu i czy przypadkiem nie będzie chciał wrócić do tego co robił po ponownym uruchomieniu. Miękka skóra otaczające mechaniczne części wydawały się aż nazbyt ludzkie. Otoczone białym materiałem ciało, otworzyło oczy, które zaświeciły się na czerwono, skanując pomału wszystko co znalazły na swojej drodze, w końcu stając na twarzy Durena. Zanim zdążyła się odezwać, mężczyzna podszedł do niej bliżej, a ona obserwowała jego zachowanie bardzo uważnie - jak bierze leżący na niej kawałek bawełny i upewnia się, że ma zasłonięte swoje “prywatne” części.
- Wygląda na to, że nie jest agresywna. - powiedział w końcu znowu robiąc krok, w tył, lecz został powstrzymany, przez ramię kobiety, która zatrzymała go łapiąc za przedramię. Nie szarpał się z nią, a odpowiedział łagodnie - Coś się stało?  
- Gdzie jestem? - jej ton głosu nie brzmiał jak coś stworzonego przez program komputerowy na bazie próbek głosu. - Kim jesteś?  
- Duren. Jesteś w Wieży, piętro dziesiąte.  
_____ Czerwone oczy przeszły z niego, na stojącego w cieniu mężczyznę w szacie kapłana, a jej łagodnie spoczywające na twarzy brwi nabrały wkurzonego wyrazu. Widząc to nie mógł się powstrzymać od małego uśmiechu zadowolenia w sercu. Stanął bokiem pokazując dłonią na swojego pionka.  
- To jest Hue. Jest członkiem mojej drużyny. Przed chwilą przeszedł sprawdzić czy wszystko ze mną dobrze, bo naprawiałem cię kilka dni z rzędu.  
_____ Dwie pary oczy spojrzały na niego szukając więcej informacji. Kapłan chciał wiedzieć, z lekkim potem na czole, dlaczego Duren postanowił poinformować nieznanego kogoś o tym fakcie, bo jednak nadal, jeśli rozumiał, że była to prawda czy powinien informować, że to on naprawił robota? Co, jeśli to było złym aktem i sam robot tego nie chce? Są istoty, które po śmierci chcą mieć wieczny spokój od świata i konfliktów życia. Kobieta robot patrzyła za to z lekko roztrzęsionym spojrzeniem w jasną twarz. Nie panikowała, nie szukała kłamstwa, w jej głowie działo się coś zupełnie innego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {17/08/23, 09:52 am}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


Czy warto było narażać życie dla jakiegoś kamyka? Oczywiście, że nie, jednak Alex nie należał do najrozsądniejszych jak było widać, jego głupotę jednak rekompensowało mu szczęście jakie miał i tym razem, bo inaczej nie mógł tego nazwać. Grota była niczym innym jak grobowcem wielu zawodników, sam z resztą ujrzał śmierć kilku kolejnych jakich w niej zastał. Grupa liczyła z dziesięć osób, a może i więcej? I skoro oni mimo swej liczebności mieli takie kłopoty, samotny zawodnik praktycznie nie miał szans na wykonanie tego zlecenia. Cóż jubiler słusznie go ostrzegał, jednak mógł zdradzić nieco więcej poza hasłem "to niebezpieczne" w końcu tak gadali wszyscy nieudacznicy, którzy wysyłali ich zawodników w las. No, ale miał to już za sobą, mógł odsapnąć i powoli udać się po odbiór swojej nagrody. W końcu zatrzymanie kamienia na nic, by mu się zdało, owszem był ładny, ale nic poza tym, a przynajmniej Santeas nie dostrzegał w nim absolutnie żadnego potencjału poza majętnym.
Ruszył w stronę miasta, jednak robiąc krok za krokiem odczuwał coraz mocniej nieprzyjemne uczucie bycia śledzonym. Czyżby szczury poszły za nim? Nie... te dopadły by go od razu, a zwyczajnie bały się wyleźć z nory, może przeszkadzało im słońce? Bez znaczenia...
Plan był prosty skierować się w stronę lasu lepiej sobie znanego, a najlepiej takiej części, jaką miał zabezpieczoną swymi pułapkami. Intruz ewidentnie szedł za nim, jednak trzymał się w odpowiedniej odległości, śledził go? Alex nie miał pojęcia po co by to komuś było, jednak zawodnicy tu bywali różni, często dziwni, a z dziwactwa rodziły się szalone mało logiczne pomysły. Choć czy zamiar uszczuplania listy zawodników był szalony? Jakiś sens miał, w końcu sam Santeas korzystał z tej taktyki w poprzednim otwartym poziomie, może szedł za nim ktoś o podobnych zamiarach.
Szedł odpowiednia trasą, aż usłyszał za sobą soczyste "kurwa!", to znaczyło jedno, pułapka spełniła swoje zadanie. Zatrzymał się i skierował prosto na nią nasłuchując wyraźnych dźwięków szarpaniny z mechanizmem. Cóż ten był niebywale prosty, chyba jeden z najprostszych dźwigni mających na celu uwięzienie ofiary w powietrzu za którąś z kończyn. W przypadku ludzi były to nogi, jedna bądź dwie, wszystko zależało od śmiałości kroku. W tym konkretnym przypadku ciemnowłosy zastał wiszącego za jedną nogę faceta, widząc śnieżnobiałe włosy na moment przystanął, te skojarzyły mu się z jedną osobą, jednak mylnie, wzrok natychmiast przemknął po ciele mężczyzny, który swą masywną sylwetką nie pasował do znanej mu osoby Księżniczki.
Zwierzak skrzeknął strosząc pióra i rozkładając skrzydła, a facet zamarł jakby zupełnie przeoczył Alexa będąc zbyt skupionym na dźwignięciu ciała i sięgnięciu do liny więżącej mu kostkę. Dopiero teraz Santeas mógł ujrzeć jego twarz, którą zdobiła para lodowato zimnych oczu, choć spojrzenie nie pełne pogardy niewiele różniło się od tego jakie już znał, to kolor zupełnie się nie zgadzał i było trzeba przyznać, że Alex poczuł lekki zawód, czerwień faktycznie dużo bardziej mu odpowiadała.
- Coś za jed....- zaczął jednak urwał w pół słowa, te oczy... facet po prostu na niego patrzył, a on zamarł, wpatrywał się w niego z taką intensywnością, że Alexa w pełni to zahipnotyzowało. Gdzieś w przytłumionej dali usłyszał skrzek swojego pupila, który przecież siedział na jego plecach skrzecząc do ucha. Cóż hipnoza nie trwała długo, gdyż przerwało ją silne uderzenie, które ścięło Alexa z nóg, a do przytłumionych zmysłów dołączyła i ciemność przed oczami.
- Ale się kurwa wlokłeś! Nie gap się, zdejmuj mnie! - warknął czyjś ostry i szorstki głos, a upadające ciało Alexa zostało złapane i ostrożnie położone na pokrytej mchem leśnym ziemi.

- Może trzeba go złapać?
- To proszę szarp się z nim, mi już prawie palca odgryzła wredota! Nie mogę po prostu go zjeść!?
- Wiesz dobrze, że już o tym rozmawialiśmy...
- Kurwa... do bani jesteście wy i te wasze jebane głosowania...
- O jaki marudny, czyżbyś miał foszka, za to, żeś się dał złapać jak ostatnie ciele?
- Ja ci kurwa dam foszka!
- Zamknijcie się cepy, budzi się.

- Czyżby ktoś nas tu podsłuchiwał?
- nie musiał dłużej udawać i mógł uchylić powieki, by dojrzeć mężczyznę, który słowa skierował bezpośrednio do niego. Krążące nad nimi ptaszysko natychmiast wylądowało na jego ramieniu skrzecząc na młodego mężczyzny podpierającego się na jakiejś drewnianej lasce. Alex poruszył ramionami, jednak te były związane, a on siedział na ziemi tuż przed pochylającym się do niego facetem o kruczoczarnych krótkich włosach i złocistych oczach.
- Ciężko nie słuchać jak tak drzecie ryje... - odparł próbując ocenić swoją sytuację i możliwe opcje ucieczki. Na swe słowa w odpowiedzi usłyszał śmiech jakiejś dwójki za złotookim, który ciężko westchnął.
- Świetnie kolejny pyskaty... - podniósł się odsłaniając mu widok na resztę zgromadzonych. Alex szybko dostrzegł jeszcze trzech, jeden to białowłosy jaki złapał się w jego pułapkę, drugi był od niego jeszcze wyższy i miał podobne jasne oczy, jednak skrywał twarz pod kapturem, więc Alex szybko przyjrzał sie ostatniemu, który choć niższy od pozostałej dwójki był najlepiej zbudowany dodatkowo jego lewa ręka pokryta była jakąś dziwną naroślą. A więc czterech przeciwników, no bywało gorzej.
- Przejdę więc do sedna. W tej grocie zginęło paru naszych i stąd decyzja o rekrutacji nowych. Zadania na tym poziomie bywają cholernie trudne i wymagają większej ilości osób niż jednej czy dwóch, by się powieść. Wszedłeś do nory, zabrałeś kamień i uciekłeś bez szwanku, zaintrygowałeś nas.
- Zaintrygował? Gdyby szczurów nie odciągnął i nas by pożarły szkodniki...
- wtrącił się rosły mężczyzna w kapturze podchodząc odrobinę bliżej.
- Może nie byłoby aż tak dramatycznie, jednak tak, drobny dług wdzięczności u ciebie mamy... - dodał ciemnowłosy opierając obie ręce na lasce, która była niewiele niższa od niego samego.
- To fajnie wyrażacie swoją wdzięczność? Czym oberwałem gałęzią? Czy jakimś kamieniem? - wytknął im, doskonale czując obolałe miesce z tyłu czaszki.
- No tak... chłopakom brakuje wielu manier, ale dobrze się z nimi współpracuje, lecz fakt, źle do tego podeszliśmy. Jestem Dorian, a to Aradis, Verge i Draco... - wskazał po kolei mężczyznę w kapturze, potem tego ze zniekształconą ręką i białowłosego na końcu tej wymienianki imion.
- Do sedna. Jesteśmy grupą współpracującą jedynie na tym poziomie, może współpraca się pociągnie dalej, wszystko zależy od dalszych celów. Jednak na chwile obecną tego nie przewidujemy, każdy dba o swój interes, działamy razem tylko podczas trudniejszych zleceń. Nie ma lidera, przy spornych kwestiach głosujemy i tyle. Nie ma co marnować czasu, wchodzisz w to? - mężczyzna był bardzo konkretny i dość przekonywujący. Dlatego Santeas nie odmówił od razu, nie przywykł do działania z innymi zawodnikami, w ogóle nie przywykł do działania z ludźmi, jednak ta oferta wydała się interesująca nawet jemu. Choć czy nie chcieli po prostu zrobić z niego mięsa armatniego do kolejnego zlecenia albo wyłudzić kamienia, który zdobył? Poruszył nogą i poczuł jak spory kamień dalej uwierał go w kieszeni, a więc nawet go nie przeszukali. Zagrywka? Z resztą nad czym on się zastanawiał, siedział związany, pewnie ich życzliwość nie obejmuje odmowy.
- No niech stracę... wchodzę w to...- odparł dość kwaśno, a mimo to na twarzy odzianego w eleganckie szaty złotookiego pojawił się uśmiech. Siadł ten sobie po turecku tuż obok Alexa i stuknął lekko laską o ziemię nim ją położył na swoich kolanach, a więzy krępujące nadgarstki Santeasa zniknęły. Poruszył on ramionami biorąc je do przodu i rozcierając obolałe miejsca.
-Wspaniale... jak się do ciebie zwracać? - spytał Dorian, a reszta zgromadzonych zdecydowanie się rozluźniła i również rozsiadła na ziemi, Draco i Aradis oparli się o pobliskie sobie drzewa, a brodaty Verge przysunął się nieco bliżej, by lepiej ich słyszeć.
- Alex...- odparł nie widząc potrzeby ukrywania imienia. Jego rozmówca skinął i przeszedł do kolejnych pytań.
- Zadam kilka pytań, wybacz za moją wścibskość, ale potrzebne to nam do owocnej współpracy. - zaczął, jednak nie zdążył zadać pytania, gdyż uprzedził go Verge.
- Jaką drogę rozwijasz?
- Aleś ty niecierpliwy...
- skomentował jedynie złotooki, szturchając laską mężczyznę pokrytego naroślami, teraz Alex mógł się im nieco lepiej przyjrzeć, te wyglądały dość wrogo, niczym twarde i ostre kolce wyrastające z przedramienia, ciekawe czy były kruche?
- Jaką drogę? - dopytał lekko zirytowany swoją niewiedzą, dwójka siedząca przed nim dość mocno się zdziwiła, za to ci opierający się od drzewa prychnęli śmiechem.
- Ten poziom udostępnia wybór drogi rozwoju umiejętności... w panelu powinieneś to mieć... taki komunikat to ogłaszał. Hmmm o... ja wybrałem drogę magiczną... Verge i Draco fizyczną, a Aradis mentalną . A ty ? Którą ścieżkę wybrałeś? - spokojnie i z cierpliwością starał się mu to wytłumaczyć.
- Nie wybrałem. Wyłączyłem to, niezbyt czytałem... nie uznałem tego za istotne... - wyjawił zgodnie z prawdą, a resztę tym bardziej zatkało poza Aradisem, którego to niebywale rozbawiło.
- Dlatego tak łatwo cię dogonili... no nic ... wystarczy, że to sobie nadrobisz... w panelu. Pokaże ci gdzie, odpal go... - stwierdził po chwili zastanowienia Dorian przesuwając sie i siadając tuż obok Alexa, tak by móc zaglądać mu przez ramię, co natychmiast nie spodobało się jego zwierzakowi. Ptak nastroszył piórka i spróbował ugryźć nos maga. Alex jedynie popatrzył i westchnął ciężko, jednak przystał na te propozycję, dłnią odciągnął ptaka, tak by ten znalazł się na drugim ramieniu i odpalił panel. A mag zaczął palcem mu pokazywać odpowiednie przełączniki, które doprowadziły go do wyboru ścieżek rozwoju.
- Trzeba nad tym się dobrze zastanowić... daj sobie czas, poczytaj na spokojnie... Wieża jeszcze trochę nas tu przetrzyma....Dlatego się nam nie spieszy, po dzisiejszym zleceniu i tak się rozchodzimy, by zająć się własnymi sprawami i indywidualnym rozwojem. Wejdź tu...- tłumaczył mu i wskazał na kolejny przełącznik na panelu, po czym odpalił swój. Kliknął coś u siebie i wskazał podobną ścieżkę u Alexa.
- Dobra mam cię, kiedy będziemy zbierać sie na jakieś większe zlecenie wyślę ci informacje o miejscu i czasie spotkania. Tylko bez obaw, może będzie to za tydzień może za dwa, nie da się tego przewidzieć... - mówił mag, wyłączając swój panel i podnosząc się z ziemi. Poprawił swą szatę, jakby chciał ja otrzepać z brudu jaki mógł się do niej przyczepić na ziemi.
- Dobrze panowie, więc tymczasem sie żegnam...do następnego spotkania... - pożegnął się kulturalnie po czym chwycił swoją laskę w obie dłonie i uderzył nią o ziemie, w tym momencie znikając w asyście gęstego dymu, jaki szybko się rozpłynął w powietrzu wraz z magiem.
- No i świetnie, a my dymać musimy pieszo... - zirytowany Draco zaczął podnosić tyłek z pod drzewa.
- To ja spierdalam, muszę coś zjeść....- stwierdził białowłosy odchodząc niespiesznie. Alex popatrzył tylko za znikającym w zaroślach facecie.
- Jak zjeść? Przecież nie odczuwamy głodu? - Alex spojrzał pytająco na pozostałą dwójkę.
- Świeżaki i owszem, my jednak nie przeszliśmy dalej przy pierwszej możliwości, każdy z nas siedzi tu od paru tur, a to sporo miesięcy. Po zignorowaniu pierwszego awansu traci się przywileje wieży, trzeba spać i jeść, by mieć siły... - wyjaśnił mu Aradis sam sie podnosząc.
- No i też powinniśmy coś zjeść, ide do karczmy idziecie? - zaproponował, a Alex wraz z Verge podnieśli swoje tyłki do góry.
- Przejść się mogę... a tamten czemu z wami nie jada? - skoro mógł to uznał, że podpyta o parę rzeczy.
- Bo mamy odmienną dietę, Draco poluje na innych zawodników, to krwiopijca, a my wolimy gulasz w karczmie, może nie jest pierwszych lotów, ale wchodzi zacnie... - ta informacja była dość ciekawa dla Santeasa. Podczas reszty drogi niewiele się udzielał w dyskusji jaką prowadziła dwójka towarzyszy z jakimi szedł do gospody.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {24/08/23, 10:07 pm}

_____ Białowłosa głowa siedziała oparta o wysoki fotel przeglądając swoją coraz to dłuższą listę kontaktów, które potworzył przez ostatnie kilka dni. Zaraz po tym jak opuścił swoją samotnie z odpalonym robotem w pewien sposób udowadniając, że bycie na drodze mechanicznej nie było wcale błędem, stał się małą sławą w okolicy. Nie każdy go znał, nie każdy kojarzył, lecz jego zasoby pieniędzy powoli zaczynały rosnąć, zwłaszcza przez słowa innych. Jego grupa nie marnowała czasu rozpowiadając między sobą o tym jak dobry jest, czego to nie naprawił.  Czy coś z tego było kłamstwem? Oczywiście, że nie. Duren był wstanie posunąć się wielorazowo do manipulacji informacjami, lecz w tym wypadku nie było takiego potrzeby. Klienci z przedmiotami sami rzucali się pod niego noga dając mu zadania do wykonania. Głównie z tego powodu nie wychodził na zewnątrz w poszukiwaniu jakichś misji od okolicznych mieszkańców Wieży. Dostał monety oraz doświadczenie siedząc na dupie w większym pokoju, który wynajęli, aby mógł coś nazwać swoim warsztatem na ten moment w czasie. Niestety, reszta nie miała tak łatwego życia - musiała rozwijać swoje zdolności przez pracę fizyczną, na zewnątrz, podczas losowych i bardzo wybiórczych misji. Szczęśliwie, część z nich, te o zbieraniu materiałów z lasu, czyszczeniu siedlisk potworów i tak dalej - były powtarzalne. Pewnie z tego powodu, aż tyle graczy zatrzymywało się tutaj na dłużej. Duren zamknął listę przed sobą, czytając przesłane mu wiadomości z prośbami o naprawienie przedmiotów. Jego spojrzenie powędrowało za okno. Z drugiego piętra, miał piękny widok na skwer oraz drzewa, gdzie zbierało się najwięcej graczy. Pośród jednej z grupek wypatrzył Laro raz Hue, którzy tworzyli epicentrum. Jasnowłosy nie po raz pierwszy przekonał się o swoim lepszym od innych wzroku, widząc jak poruszając ustami opowiadając pewnie o jednej z ostatnich napraw jakie wykonał.  
- Coś ciekawego się tam dzieje? - spytał głos, który nie brzmiał już tak mechaniczne jak kilka dni temu, lecz nadal nie miał swojej naturalnej miękkości. Nie odwrócił się do jego właścicielki, która w odpowiedzi podeszła do niego bliżej, także wyglądając za okno, podążając za spojrzeniem siedzącego. - Mam ich zawołać?  
- Nie ma takiej potrzeby, niech opowiadają dalej. - mówi i wzdycha ciężko, aby przenieść swoje zimne tęczówki na kobietę przed nim. Białowłosa z czerwonymi oczami. Miała tak samo jasną skórę jak on. - Nihou.
- Tak?
_____ Odezwała się obracając głowę w jego stronę, a jej dość luźno związany szlafrok obsunął się lekko po ramionach, odsłaniając wystające mechanizmy, nad którymi przed chwilą siedzieli. Tego czego udało mu się dowiedzieć przez te kilka dni było wręcz kopalnią wiedzy, a Hue tamtego dnia, nie miał racji. Po części. Nihou miała duszę, jeśli za coś takiego nazwiemy chęcią do życia, osobowością oraz wolną wolą nie zaprogramowaną czy zrobioną przez AI. Ich rozmowa, dnia, kiedy się obudziła, nie była zbyt wylewna, a ta maszyna do zabijania potrzebowała czasu, żeby przekonwertować zapisane głęboko w pamięci własne wspomnienia.  Nie poganiał jej, a gdy zgodziła się, pomógł przywrócić do idealnego stanu, aby wraz z nim, wypełniając drużynę, pięła się dalej w górę. Na pierwszym piętrze poznał Amelię, Laro oraz Hue, później do jego grupy doszedł Shura, ostatecznie trafiając na Nihou. W głowie białowłosego manipulatora zaczął się tworzyć plan jak jeszcze mocniej zbierać ludzi na około niego, zależnych od niego, stawać się silniejszym epicentrum życia społecznego niż był teraz.  
- Duren?
_____ Z zamyślenia wyrwał go głos kobiety, patrząc na niego z lekką konsternacją. Czyżby obawiała się o niego? Byłoby to całkiem urocze, gdyby nie fakt, że jej przeżycie było w całości zależne od niego. Przynajmniej na ten moment.  
- Nic takiego. - uśmiechnął się lekko. - Wróćmy do twoich napraw, później chce wybrać się na jedną z tych misji, o których mówił Shura.
- Masz na myśli zadanie w parach od zielarza, którego podobno nikt nie może wykonać?  
_____ Kiwnął jej głową wstając z fotela, podparty o podłokietniki. Widząc go, nie kierowała więcej obaw czy lęków o przyszły stan zdrowia Durena. W tym wypadku była inna od Amelii, która na taką wiadomość na pewno skakałaby po ścianach, żeby sobie odpuścił i kazał najpierw im się tym zająć. Nihou nie była taka, podobnie do Laro. W dwójkę jasno stawiali sprawę - ich lider nie był najsłabszym ogniwem, poradzi sobie, jest najmądrzejszy. Mówiąc innymi słowami - wierzyli w niego bardziej niż martwili o to co dalej. Przeszedł z jednego pomieszczenia do drugiego. O otwartym planie, z mnóstwem wtyczek różnego typu poukładanych w pudłach, zaraz obok kolejnych możliwych części zamiennych, chipów, serwerów. Jak się okazało istniejąca tutaj technologia była z mnóstwa różnych dziwnych światów. Jedno żyjący w erze pary, drudzy pochodzący z wczesnego czasu Internetu, a jeszcze inni, jak Nihou, ze świata, gdzie podróżowało się powoli po kosmosie. Nie spotkał jednak czegoś co kojarzyłoby się z wielkokalibrowymi maszynami jakie zna on. Kobieta szybko położyła się na stole, wcześniej zrzucając swój szlafrok, nago kładąc się na brzuchu i odsłaniając otwarte cały czas plecy. Wyglądały już o wiele lepiej. Główną przyczyną był fakt, że przytomna, białowłosa mogła mi bezpośrednio powiedzieć co poprawia działanie jej systemów, a co nie. Między mieniącymi się kablami, chipami oraz nanotkankami, ze spawarką oraz przygotowanymi elementami technicznymi, zaczął swoją część pracy, słysząc tylko w tle jak Wieża informuje go o postępach w nauce nowych technologii.  
_____ Późnym popołudniem, po powrocie reszty załogi do mieszkanka, usiedli do omówienia dzisiejszego dnia. Duren uwielbiał robić im takie podsumowania, dając szansę na wygadanie się dla Amelii oraz Shury, który chętnie zdobywali nowych znajomych, nie czując strachu, zwłaszcza gdy opowiadali o ich liderze - białowłosym geniuszu o anielskim sercu. Laro, Nihou oraz Hue nie wchodzili im w słowo. Może wierzyli i popierali tą wizję, a może zwyczajnie nie chcieli niszczyć obrazu w głowie tej dwójki? Niezależnie od tego, która opcja była poprawna, nic się nie zmieni z perspektywy bezwzględnych czerwonych oczu ich lidera. Duren już dawno wyrył w ich sercach zasadę.  

”Nikt kto nie jest jednym z nas, nie jest ważny.
 
_____ Następnego dnia, z rana, udał się do sklepu prowadzonego przez niesławnego zielarza. Każdemu dawał to samo zadanie - przynieść konkretne zioła, w konkretnej ilości z konkretnego miejsca. Zawsze się nie zmieniało, nagroda była dość pokaźna. Nic dziwnego, że rzucali się na to zadanie jak misie na miód, tylko po to, aby wrócić z podkulonym ogonem. Na tym etapie – nikt nie zamierzał ryzykować życiem, ale problem był taki, że nawet jak wrócili i powinni coś wiedzieć - nie wiedzieli nic. To trochę nurtowało Durena, lecz podjął decyzję po przemyśleniu wielu opcji. Wszedł do sklepu otwierając drewniane, solidne drzwi. W środku, nie było nic ciekawego, nowego, unikalnego. Jak każdy sklep zielarza. Na ścianie za ladą wisiały suszące się zioła. Na półkach stały zmielonego komponenty do eliksirów. Podobno tworzenie ich było gałęzią magicznego drzewa zdolności, lecz ani Amelia ani Hue nie mają na tym etapie żadnej wiedzy o tym. Nie spotkali także nikogo kto by coś wiedział. Po drugiej stronie były regały z gotowymi miksturami, o różnych kolorach i właściwościach. Obserwował chwilę rzeczy w sklepie bez właściciela, kiedy ten w końcu wynurzył się zza lady. Był niskiego wzrostu, z brązowym spiczastym kapeluszem. Nosił go dumnie niczym wiedźmy z bajek, tak samo grube okulary na krzywym nosie. Nos złamany pod kątek 90 stopni wyglądał jakby kiedyś, za dzieciaka, wbiegł w ścianę, łapiąc go tak.  
- Jeśli chcesz coś kupić musisz najpierw przynieść mi składniki. - odezwał się wysoki, prawie piskliwy głos sklepikarza. - Jak nie jesteś wstanie znaleźć i rozróżnić materiałów, nie jesteś wart bycia moim klientem!  
- W takim razie, co chcesz żebym ci przyniósł? - spytał z uśmiechem nie biorąc sobie charakteru tej postaci do serca. - Korzenie Fhren, które masz tam wiszące, czy może liście drzewa Kliin, które pachną spod lady?
_____ Nie wskazywał palcem, o co mi chodziło, lecz jego spojrzenie uciekało do odpowiednich przedmiotów. Encyklopedia Roślin przydawała się w takich momentach. Doskonale wiedział na co patrzył. Wręcz całe to pomieszczenie było jak skarbnica wiedzy w tym momencie. Po jednym włączeniu zdolności nie było zupełnie problemów, aby znaleźć odpowiednie ziółka w lesie. Na pewno nie był jedynym, którym miał tą zdolności, czemu jej nie użyli? Mały właściciel sklepu westchnął ciężko.  
- Nawet jak wiesz co jest co, to potrzebujesz partnera do tego zadania. - założył dłonie na klatce piersiowej i spojrzał bez zbędnych humorków na Durena. - Musimy poczekać aż ktoś jeszcze się pojawi.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {18/09/23, 08:39 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown




Wieczór spędzony w  karczmie w towarzystwie dwóch nowo poznanych zawodników był niebywale owocny. Alex miał okazję dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy odnośnie wieży i świata w jakim wylądowali. Oczywiście nie wiadomym było co czeka ich dalej, jednak sam fakt, że żadna siła nie zmusza ich do przejścia po zakończeniu tego poziomu była cenna. Santeasa to niewiarygodnie ciekawiło, jak długo niektórzy zawodnicy tu siedzieli? Jak bardzo było można podszkolić zdobyte już umiejętności? I czy było można zdobyć jakieś nowe? Niewielka garstka zleceniodawców oferowała coś ponad punktami rozwoju, więc predyspozycje tego poziomu również były ograniczone. Mimo wszystko Alex był niebywale zaciekawiony i chętny do spędzenia odrobiny czasu przy własnym drzewku rozwoju, choć wcześniej nawet nie chciał o tym myśleć.  Pytał  o ciekawsze zadania i usłyszał o paru miejscach, które są wyzwaniem nawet dla najlepszych i sami jego towarzysze nigdy się ich nie podjęli bądź im nie podołali. A to było niezwykle interesujące, bo co mogło powstrzymać taką drużynę?
 Po zakończonym wieczorze, kiedy jego towarzysze udali się na spoczynek, on został z głową pełną nowych informacji. Musiał je przetrawić i przeanalizować. Wiele z nich było bardzo przydatne. Jednak czy wszystkie nadawały się dla niego? Zdecydowanie nie.  
Powrócił do swojego obozowiska i siadł na grubej gałęzi wysokiego drzewa otwierając panel. Wszedł w opcję wyboru ścieżki i powoli czytał skomplikowane opisy. Droga, Fizyczna, Magiczna, Mechaniczna bądź Mentalna.... wpatrywał się w każdą z nich i nie wiedział. Nie wiedział, którą z nich powinien pójść. Ta decyzja będzie kluczowa dla jego późniejszego rozwoju, jednak jak to na niego wpłynie? Czy jeśli wybierze drogę fizyczną, do której mu najbliżej odetnie sobie inne możliwości? A co z miksturami... truciznami.. tworzeniem pułapek? Gdzie takie zdolności mogły się kryć? Pułapki zapewne były mechaniką... jednak nic poza ochroną własnego terenu go nie interesowało więc po co miałby tak rozwijać się w tym kierunku.  Magia też brzmiała dla niego niczym bajeczka, lecz widział już zawodników się nią posługujących, czy jeśli by to wybrał zyskałby zdolności do rzucania czarów? Jak to działało? Jednak nie nadawał się na maga... jedyne co potrafił to pozyskiwać składniki z ciał potworów, by później wykorzystać je do własnych celów, tworząc rozmaite trucizny czasem coś na kształt leków przeciwbólowych. Jednak to była jego prywatna wiedza, tu nawet nie zdobyłby składników jakie znał.  A więc może ścieżka mentalna? Jednak z niego taki mentalista jak z koziej dupy trąbka, duchy, aury i wnikanie w umysł innych, to nie była jego bajka. A wiec droga fizyczna? Jednak co jeśli odetnie sobie takim wyborem możliwość pozostałego rozwoju? A co jeśli go to ogłupi by zbliżyć go do opisu zawartego w tej ścieżce? Ten cały Draco na rozgarniętego nie wyglądał czy Verge, sympatyczny jednak tymi inteligentnymi zdecydowanie był  Dorian i Aradis pytanie czy byli tacy bo byli, czy dzięki rozwojowi swoich ścieżek? Ciemnowłosy westchnął ciężko i wyłączył panel, nie potrafił się zdecydować. Oparł głowę o pień i przymknął oczy starając się przeanalizować swoją sytuację, nie widział innego sposobu jak ścieżka fizyczna, ale miał obawy. Nie był bowiem tak postawny jak pozostali, czy siła i wytrzymałość były jedynymi cechami tu pożądanymi? Jego szybkość, zwinność i spryt nie pasowały do tych dróg rozwoju. A zostać średnim z najsilniejszych było słabą wizją...
Do uchylenia oczu zmusił go jego zwierzak, który podszedł i szturchnął jego nogę jakby domagając się jej wyprostowania, a kiedy Alex to zrobił, ten wgramolił się na jego kolana układając wygodnie do snu. Santeas spojrzał na zwierzaka i pogłaskał go po grzbiecie, pupil był jeszcze większy. Od jakiegoś czasu Alex uważnie to obserwował, widział różnice; Nie  były one wielkie, jednak po każdym ukończonym przez niego zleceniu pupil zyskiwał na wzroście i masie albo tak szybko rósł? Albo jego rozwój na niego wpływał.  Nie był to już mały kociak siedzący mu dumnie na ramieniu, a dorodny psiak spacerujący wiernie przy nodze.
Wraz z nadejściem świtu Alex powrócił do miasteczka, odesłał swojego towarzysza, co zwykle robił wchodząc w tłum. Skierował się do jednego z miejsc o jakim usłyszał od Aradisa,  było to jedno z tych na pozór prostych, a praktycznie nie wykonalnych. Co niezwykle intrygowało ciemnowłosego, dlatego stawił się przed sklepem zielarza. Chwile przyglądał się szyldowi i całemu budynkowi, jednak postanowił wejść do środka. Może i nadmiernie ryzykował, jednak musiał poczuć, że żyje.
 Po przekroczeniu progu pierwsze co rzuciło mu się w oczy to biała czupryna tak wyraźnie kontrastująca z wnętrzem przybytku.
- Dawno się nie widzieliśmy Księżniczko. Co tam herbatkę kupujesz? - zakpił podchodząc do lady, za którą stał właściciel lokalu.
- Pan po? - dopytał niski mężczyzna.
- Po zlecenie...- odparł krótko i konkretnie wtedy też zielarz prychnął jakby coś go rozbawiło.
- Nie musiałeś długo czekać... - skierował swe słowa nie do Santeasa, a stojącego obok Durena co odrobinę zaintrygowało ciemnowłosego.
-  A więc co trzeba zrobić? - dopytał zniecierpliwiony ignorując obecność innego zawodnika.
- Zlecenie to wymaga dwóch osób, a więc wykonywać będziecie je razem... - zaczął okularnik, a na twarzy Alexa pojawił się grymas, jednak nie przerywał mężczyźnie, nie widział w tym sensu, spotkał się już z takimi zadaniami i jeśli zleceniodawca sobie coś takiego ubzdurał nie szło tego przeskoczyć. Dlatego kątem oka spojrzał na zawodnika, z którym przyszło mu znów współpracować, było to niewiarygodne ile razy na siebie trafiali. Jednak wyjście stąd i poczekanie na kogoś innego mogło być nierozważne. Choć obaj za sobą nie przepadali to ich współpraca zwykle kończyła się sporym sukcesem, a zadanie to należało do niebywale trudnych, więc dobrze było udać się z kimś ogarniętym choć trochę.
- Przynieście mi Musztardowy Akonit, Wełnisto-ognista Tora i Kwercytronowy Kornel, znajdziecie je tutaj... - wyjął jakiś stary pergamin z pod lady i rozwinął go, by pokazać im mapę okolicznych lasów. Pokazał na niej kilka miejsc, które Alex natychmiast zapamiętał, jednak nie był uradowany. Nie zapuścił się jeszcze nigdy w tę część lasów, przez gęste zarośla, nie było to zbyt proste.  Zapamiętał jednak wszystko co istotne i mlasnął niezbyt zadowolony.  Nie spodziewałby się, że faktycznie za tamtą strefą jest jeszcze coś dla nich dostępnego, a tu jednak. Nic dziwnego, że to zlecenie nie było zbyt proste, skoro kazano im się pakować w tak ciężko dostępny teren.  Zielarz oczywiście nie dał im mapy, po pokazaniu miejsc z ziołami od razu ją schował.
 Alex skinął głową na znak, że wszystko zrozumiał i spojrzał na Durena, odpuszczając sobie dalsze komentarze, po prostu wyszedł z przybytku. Nie lubił marnowania czasu, a to zlecenie może im trochę zająć, samo dotarcie do tak dalekiej części lasu będzie czasochłonne.
Santeas od razu ruszył poza miasto. W drodze sprawdzał ekwipunek przy swoim pasie, by upewnić się, że ma potrzebne rzeczy. Choć ciężko było przewidzieć co będzie im potrzebne to prosta maczeta będzie kluczowa do przedzierania się przez gąszcz.
- Wiesz coś o tym zleceniu? - spojrzał za siebie na białowłosego. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna był na wskroś ostrożny i nie podjąłby się czegoś ryzykownego, a więc musiał wiedzieć więcej od Alexa. A, że skazani na siebie byli i kawałek drogi do pokonania mieli ciemnowłosy uznał za adekwatne będzie dowiedzenie się nieco więcej o ich zadaniu.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {01/10/23, 02:17 pm}

_____ Na ten moment dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Nie tylko przez fakt, że dostał się do sklepikarza i otrzymał od niego zadanie... prawie. Mógł rozejrzeć się po półkach, bez wzbudzania jakiś negatywnych emocji, bo nie chciał nic kupić - w końcu miał czekać aż ktoś się pojawi, a wieża w takich przypadkach nie dawała systemu powiadomień, aby mógł pójść, zająć się innymi rzeczami. Musiał tutaj być, czekać grzecznie aż się ktoś pojawi. Co było zupełnie idiotyczne, ale Duren nie poddawał się zbyt łatwo i zwyczajnie zaczął przyglądać się dostępnym w sklepie ziółkom. Pośród półek, używając swojej zdolności - Encyklopedii - był wstanie dowiedzieć się bardzo dużo bez dodatkowych pytań w stronę mieszkańca wieży, który nawet nie zainteresował się tym co robił, zwyczajnie poświęcając się swoim zajęciom.  
_____ Szczęśliwie dla wszystkich zebranych, ciszę przerwało otworzenie się drzwi, przez które wszedł kundel, ku lekkiemu zaskoczeniu Durena. Białowłosy jednak schował je głęboko, aby przypadkiem nie wystraszyć potencjalnego kandydata na swojego partnera do tego zadania. Tego w sumie idealnego, bo miał już wcześniejsze dane, że ciemnowłosy potrafi zachować się w odpowiedni sposób, zaaktorzyć nawet czasem. Nieodezwał się na słowa wstępu zapchlonego idioty. Słysząc słowa sklepikarza, natomiast, prychnął lekko pod nosem i podszedł bliżej, aby zajrzeć także na mapę, a gdy usłyszał jakie zioła faktycznie mają zebrać, jego wzrok powędrował po ścianach, zapamiętując jeszcze raz kształt oraz zastosowanie tych roślin, aby łatwiej rozpoznać je w puszczy. Nie wątpił, że będzie wstanie używać zdolności, ale co, jeśli chwastów znajdzie się tyle, że dostrzeżenie tego właściwego graniczyć będzie z cudem?  Musztardowy akonit był kwiatem o długiej łodydze, na której spoczywały małe ciemnożółte kwiatki o okrągłym kształcie. Przypominał spotykane często w naturze, trujące, fioletowe kwiaty polne. Jest trującą rośliną, chociaż szczegóły trucizny nie zostały podane w informacji pod wysuszonym już przykładem wiszącym na ścianie. Wełnisto-ognista Tora, znowu, znajdowała się w postaci małych czerwonych płatków w szklanych pojemnikach na półce sprzedażowej. Gdzie nie gdzie, widać było jej jasnozielone liście, w kształcie serc. Widać produkt został źle oddzielony, lecz to dało Durenowi jakieś informacje. Niestety taka postać nie była wstanie przekazać mu nic ciekawego poza informacją o specyficznym, przyjemnym zapachu. Ostatni ze składników misji to Kwercytronowy Kornel. Wielki, pełen koloru kwiat, który sprzedawało się w całości, żywego. Inaczej jego sztuki nie znajdowałyby się w wodzie, z wielką grubą łodygą o czarnym prawie kolorze. Kolor płatów tego kwiatu był lekko przezroczysty niczym sam kwarc, a jej cytronowy kolor był podobny do brudnej, soczystej, żółci. Nie podzielił się tymi odkryciami jednak z Alexem, który dość szybko chciał opuścić lokal. Pewnie w normalnych okolicznościach, nie patrzałby na akcję kundla, lecz w tym wypadku bał się, że zadanie zostanie niezaliczone przez fakt, że rozdzielą się na moment, aby on mógł doczytać co takiego robił ten cały Kornel. Zwłaszcza, że trzymany był żywy w sklepie.  
- Do zobaczenia.
_____ Kiwnął głową i powiedział na pożegnanie zamykając za sobą drzwi sklepu, aby od razu zgubić uśmiech i spojrzeć, gdzie znowu zawłóczył się jego pies. Nie było ciężko go znaleźć, kiedy dość pewnym siebie krokiem mijał ludzi, innych graczy, którzy uważnie mu się przyglądali. Fakt, że nie zaczekał na niego jakoś mocno go nie zdziwił. Wręcz wydawało mu się to na wskroś w typie tego człowieka, który gna jakby to zadanie było zależne od czasu... Białowłosy w tym momencie zrobił duże oczy i przyśpieszył kroku w stronę Alexa, bo co, jeśli któraś z tych roślin budzi się do życia tylko o poranku albo tylko w nocy? Nie mieli tych danych, a to tłumaczyłoby, dlaczego nie znali innych osób, które wykonały to zlecenie.  Kiedy znalazł się jakiś metr za poprawiającym swój pasek kundlem, usłyszał jego pytanie, na które bezwiednie prychnął pod nosem w pierwszej chwili wyraźnie rozśmieszony, że ma czelność pytać.  
- Na pewno więcej od ciebie. - rzucił w odpowiedzi. - A co, chcesz wiedzieć co wiem?  
- Dobrze by było, ja nie dowiedziałem się niczego wybitnego, zawodnicy nie chcą tego zdradzić, udają że zapomnieli po co tam w ogóle poszli...  
_____ Twarz białowłosego przybrała twarz wyraźnego zaskoczenia, że Alex faktycznie odezwał się, wypowiadając pełne zdanie, a nie zaczął mu rzucać bluzgami. Szkoda też, bo potem mógłby zmusić go do przeprosić, przy okazji każąc całować stópki. Koniec końców, wiedza była prawdziwą siłą. Niestety, wypadałoby podzielić się, chociaż podstawowymi informacjami, jeśli skoro muszą, znowu, przebrąć przez to razem. Westchnął, wyrównał kroku z mężczyzną i otworzył usta szczerze odpowiadając na pytanie, które zadał wcześniej.  
- Wszystkie trzy rośliny to kwiaty. Mam bardzo mocne podejrzenia, że są trujące, więc trzeba będzie uważać podczas ich zbierania. - spojrzał na twarz kundla, idącego po jego lewej stronie, aby zobaczyć, czy słucha, potwierdzając to, kontynuował. - Na ten moment wiem, jak wyglądaj, ale nie wiadomo, czy kwiatki są cały czas dostępne czy będą o konkretnych godzinach. Co do wspomnień i faktycznych danych zlecenia. - zatrzymał się i przeczesał swoje włosy do tyłu pokazując trochę frustracji, jaka w nim siedziała z tego powodu. - Wiem, że ludzie nie pamiętają, mam pewność, że nie pamiętają, a nie udając lub chowają informację. To oznacza, iż coś usunęło im wspomnienia związane z tym zadaniem, chociaż patrząc na czas trwania, nie jestem aż tak pewien czy to chodzi o zadanie czy o okres czasu.
_____ Czy był to potwór, czy wina kwiatków? Duren nie miał zupełnie pojęcia, bo sam nigdy nie udał się w tej obszar mapy. BA! Nawet jakby chciał to nie miał potrzeby ani chęci skakać po drzewach i przedzierać się przez chaszcze. No, zwiedzać zarośli. Zostawi takie zadania Alexowi i jego “zdziczałym” upodobaniom. Weszli na obszar zadania bez żadnych powiadomień, lecz wyraźnym było, że znajdują się już w miejscu, gdzie mogą zacząć poszukania. Głównie przez powietrze, które o wiele gęstsze, jasno dawało znać, że coś tutaj było. Nie były to zanieczyszczenia, sam wiatr w tym miejscu nie pachniał dziwnie, może trochę słodkawo? Najgorszym co jednak przykuło spojrzenie Durena był fakt, że patrząc na drzewa nie potrafił aktywować swojej umiejętności. Zmarszczył na chwilę brwi, lecz rozluźnił je sekundę później, nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak. Taka informacja byłaby tylko stresująca, a Alex nawet nie wie, że białowłosy potrafi rozpoznać roślin, dostając informację o ich przeznaczeniu. Przedzierając się między drzewami, Alex prowadził, a on szedł za nim. O dziwo, podzielili się tak zadaniami całkiem bez słowa, jakby każdy wiedział, że Duren nie zgodzi się być pierwszymi skrzypcami w przypadku wchodzenia w krzaki. Nie bez powodu był “księżniczką”. W końcu znaleźli się na kawałku otwartej przestrzeni, gdzie Duren natychmiastowo zauważył spowite po ziemi ogniste kwiatki. Nie znał ich nazwy, lecz jasnozielone liście o wyraźnym kształcie serduszek, dawały mu odpowiedź, której potrzebował.  
- Stop, czekaj! - podniósł głos kładąc dłoń na ramieniu mężczyzny, aby za chwilę ją zabrać, minąć ją i podejść bliżej, wijących się wśród trawy kwiatów. - To jest wełnisto-ognista tora.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {01/10/23, 11:24 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown



A więc naprawdę to robił, podjął się zlecenia, którego nikt nie był w stanie wykonać.  Jednak dlaczego? To go najbardziej zastanawiało jednak nie miał żadnej logicznej hipotezy, dopiero kiedy usłyszał słowa Durena w głowie pojawiły się nowe opcje. A więc trucizna? To brzmiało logicznie, sam pracował dużo z truciznami i doskonale wiedział, że te potrafiły mocno otępiać, jednak czy były zdolne usunąć pamięć? Normalnie pewnie nie, choć w tej wieży wszystko było możliwe, nawet coś takiego.
Większość drogi o tym rozmyślał, trasa przez las praktycznie pod jego skraj była dość długa, a kiedy  dotarli do gęstych zarośli, które pierwotnie zniechęcały mężczyznę, ten jedynie westchnął i wyjął maczetę zza pasa. Doskonale wiedział, ze w tej kwestii nie miał co liczyć na pomoc Księżniczki, a więc sam zabrał się za przecinanie im dalszej drogi.  Tu zadania były podzielone i Alex nie miał z tym problemu, on miał ich doprowadzić, a Duren znaleźć ich cel i go zebrać, a przynajmniej tak ich niema umowa wyglądała. Przez pryzmat poprzednich wspólnych zadań ciemnowłosy wiedział jak postępować z tym konkretnym zawodnikiem, a dyskusje z nim nie miały sensu. Ten mistrz marionetek już na pewno miał swój plan na całokształt tego zlecenia, a skoro  milczał, to tak pewnie było, a więc Santeasowi nie pozostało nic innego jak spokojnie czekać na realizację całego planu, który doprowadzi ich do sukcesu. A ten będzie niebywałym osiągnieciem na tle pozostałych zawodników.
Zarośla były niezwykle upierdliwe, rosnące gęsto przez co nie dało się mieć poglądu na otoczenie. Jeśli coś się tu czaiło, miało ich na tacy. A to stale niepokoiło ciemnowłosego. Jednak gęsto rosnące drzewa i bujne korony uniemożliwiały mu przyzwanie swojego pupila, ten w takich warunkach byłby bezużytecznym zwierzakiem, na którego musiałby mieć dodatkowo oko.
Przedzierał się więc bez marudzenia, do momentu kiedy nie usłyszał konkretnej komendy. Przystanął i spojrzał na runo leśne, które przeplatał czerwony kwiat.
- Tak jak zakładałem doskonale wiedziałeś po co idziemy... -  przyjrzał się uważnie kwiatu i mężczyźnie.
- Spodziewam się również, że wiesz jak to zerwać? - spytał obserwując jak mężczyzna wyjął jakąś chusteczkę i przykucnął przy jednym z kwiatków.   Alex nie wtrącał się w to, zdołał się już przekonać, że jasnowłosy zwykle wiedział co robił, a więc nie zostało mu nic innego jak zdać się na niego i w tej chwili.
 Dłoń zabezpieczona materiałem chwyciła roślinę, a ta wysunęła się z ziemi w całości.  Santeas stał dość blisko i to obserwował.  Poczuł dziwne drapanie w nosie, dlatego przymknął na chwilę oczy i podrapał się po czubku nosa. A kiedy ponownie spojrzał na Durana, ten przyglądał się kwiatu, po czym zawinął go w materiał i schował gdzieś przy pasie, może do kieszeni? A może jakiejś podręcznej torby Santeas nie obserwował tego aż tak uważnie.
- Dobra można ruszać dalej... kolejny zielarz wskazał gdzieś tam... - wyjaśnił i chciał ruszyć, jednak wtedy Duren ponownie go zatrzymał swoimi słowami.
- A co się tak śpieszysz? -  zapytał, a Alex odwrócił się z kpiną na twarzy.
- By jak najszybciej to skończyć może? - odparł i zmarszczył brwi patrząc jak mężczyzna zdejmuje wierzch swojego górnego odzienia.
- Co ty wyprawiasz? - spytał lekko zirytowany.
- Potrzebuję odpocząć, nic nas nie goni, kolejne miejsce jest blisko, a kwiat pokarzę się dopiero o zmierzchu... a więc mamy kilka godzin na odpoczynek... ten przyda się i tobie... - wyjaśnił  nadzwyczaj spokojnie, bez krzty kpiny czy wrogości.  Alex patrzył na niego lekko skołowany.
- To odpoczniemy tam na miejscu, czekając na kwiat, chodź... - stwierdził i chciał ruszyć jednak wtedy Duren podszedł do niego, tak nienaturalnie szybko, jakby niewidzialna siła po prostu go przysunęła zagradzając Santeasowi drogę.
- Słabo mi, że jesteś tak niedomyślny...  Nie rozumiesz, że jesteśmy tu sami i mamy sporo czasu? - wyjaśnił i położył swoje dłonie na klatce piersiowej Alexa jakby chcąc sięgnąć do zapięcia kurtki. Alex cofnął się energicznie.
- Co ty kurwa odpierdalasz?  - był zniesmaczony postawą kompana tego zadania, jednak to co zrobił ten po chwili wmurowało i tak wygadanego zawodnika.
Jasnowłosy zaczesał włosy śmiejąc się drwiąco z niego.
- Naprawdę odmówisz mi i sobie tej chwili przyjemności? - spojrzał mu tak głęboko w oczy tym swoim szkarłatem, że Alex stracił swoją hardość, uchylił usta w celu odpowiedzi jednak żaden dźwięk ich nie opuścił. Głos odebrał mu widok jak jasnowłosy zaczął odpinać kolejne elementy swojego wyposażenia beztrosko rzucając je na ziemię podczas tego jak się zbliżał. Alex przełknął nerwowo ślinę i zrobił krok w tył, jednak natrafił na gruby pień drzewa, a ten odciął mu drogę ucieczki.  Jednak czy chciał uciekać? Był skołowany, nie potrafił pojąć co tu się właściwie działo, nie był cnotliwy, jednak Duren? Co tu się tak właściwie odpierdalało?  Patrzył na to jak mężczyzna podchodzi i kładzie mu dłonie na szyi.
- Pragnę tylko chwili z tobą Alex... - powiedział po czym jego wargi przesunęły się wzdłuż jego szczęki, delikatnie muskając skórę.
- Daj mi tę chwilę... -  wyszeptał do jego ucha, a dźwięk jego głosu wręcz przeszył umysł mężczyzny. Przyspieszył jego oddech jak i tętno podczas gdy materiał górnego odzienia upadł na runo leśne, odsłaniając tak nieskazitelne jasne ciało jasnowłosego.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {10/10/23, 07:00 pm}

_____ Nie podejmował dyskusji z Alexem, który postanowił zadać mu pytania, znając w całość odpowiedź. Odzywanie się w takich momentach, lepiej zostawić innym, najlepiej takim, co chcą cię wychwalać i podzielić się tym co mają w głowie. Podszedł spokojnie do kwiatka, który już wyraźnie leżał na ziemi, wręcz czekając w gotowości na zostanie zerwanym. Wiedział, że w sklepie zauważył tylko płatki i trochę liści. Oznaczać to mogło tyle, że nie potrzebowali wyrywać wszystkiego prawda? Należało zebrać kwiat. Kucnął starając się nie zgnieść żadnej innej sztuki. Wyszedł z założenia, że potrzebują dwóch pąków i chwycił za materiał chusteczki schowany w kieszeni. Skoro roślina miała być trująca, dotykanie jej palcami bez żądnej ochrony, w miejscu, gdzie wychodziło na to, że jego zdolności nie działały... Nie brzmiało dobrze. Niczym zupełna głupota.  
_____ Tutaj wydarzyło się coś, czego Duren nie przemyślał. Nie użył dużo siły. Ledwo cokolwiek, lecz kwiat złapany zaraz pod kwiatostanem za łodyżkę, wyszedł cały z ziemi, prezentując korzeń o brzydkim szarawym kolorze. Miał co do tego złe przeczucia, lecz zanim zdążył zrobić cokolwiek z pozyskanym kwiatem, który, no, nie został wyrwany pojedynczo. Z brunatnej gleby, światło uzyskały trzy okazy. Dwa z nich kłączami połączone z tym, za który trzymał białowłosy.  Westchnął czując w gardle szczypanie i natychmiast zamknął usta, czując, że coś jest nie tak. Nie mógł jednak zauważyć co, aż do momentu jak kundle, do tej pory stojący nad nim, nie postanowił kucnął zaraz koło niego, patrząc mu prosto w twarz z dziwnym wyrazem twarzy.  
- Czego chcesz? - zmarszczył brwi, kładąc dłoń na ramieniu, odpychając go, bo z sekundy na sekundę, przybliżał się coraz mocniej w jego stronę. - Przestań.
_____ Zażądał, lecz nadal nie usłyszał odpowiedzi z ust Alexa, zachowującego się jak niemyślący kundel, którym widać się stał. Nie widział w jego oczach nic związanego z emocjami, ale coś innego wymagało większej uwagi. Położył rękę na ziemi, aby pomóc sobie i wstać na równe nogi, odsunąć się od kucającego mężczyzny. Szczęśliwie nie powstrzymał go w tym, zwyczajnie łapiąc go za nogę. Duren, ledwo złapał równowagę, czując jak ciężar innego ciała dotyka go. Spojrzał w dół, na koalę, obwieszonego wręcz na nim. Nie raz był w takiej sytuacji w życiu, kiedy ktoś myślał, że powstrzyma go w ten sposób, ale Alex nie należał w jego głowie do tego typu osób.  
- Puszczaj.  
_____ Wydał kolejne surowe polecenie spotykając się tylko z twarzą kompana, mającej wymalowany grymas zadowolenia. Zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi, ale dostał odpowiedzi bardzo szybko.  
- Będę twoim psem - rozpoczął swoją wypowiedź. - Będę zabijał i kąpał się w krwi dla ciebie. - w tym momencie dłonie trzymające go za łydkę, zaczęły wędrować wyżej. Nie reagował na to, wyczekując ostatniego zdania, tego ale, warunku, jaki mu poda. - Bądź ze mną, zawsze.
_____ Były to piękne słowa, aby usłyszeć z ust kogoś takiego jak ten kundel, lubiący wolności, swój las i pewnie zastawianie pułapek na innych. Po plecach Duren przebiegł jednak dreszcz. Ciężko było mu stwierdzić czy podniecenia na taką możliwość, czy może zwyczajnie dysonans między tym co znał, a co się działo, dawał mu znaki. Takie propozycje rzucane są zwykle, kiedy ktoś darzy się mocnym uczuciem. Nic do tej pory nie wskazywało, aby kundel miał takie odczucia. A dłonie, które powoli sięgały jego zamka od spodni, zostały zatrzymany. Złapał za tą dłoń, chwytając ją mocno, aby następnie prychnął ze zniewagą w dół. A obrazy przed jego oczami zaczęły się rozmywać, powodując, że Duren sam z siebie wrócił do poprzedniej pozycji, na kolanach. Błędnik mu niesamowicie szalał, lecz wzrokiem szukał, gdzie jest “prawdziwy” Alex. Widząc jak ten idzie do tyłu, szybko zrywa kwiatki, wsadza korzenie na ich miejsce, aby nie widziały światła i powietrza, po czym zmierza w stronę pochłoniętego iluzją mężczyzny. Nie miał pojęcia co takiego widział teraz przed oczami, ale mimika jego twarzy sprawiła tylko, że postanowił go ocudzić najlepszą metodą. Prawą dłonią wykonują zamach i uderzając z otwartej dłoni w policzek, zostawiając po sobie czerwony ślad.  
- Nie wiem co widziałeś. - powiedział widząc spojrzenie jakim obarczał go teraz Alex. - Ale możesz o tym zapomnieć, bo się nie wydarzyło. - pokiwał lekko swoim nadgarstkiem upewniając się, że nie zrobił sobie krzywdy uderzając przed chwilą. Kliknął językiem i kontynuował. - Byłem głupi, że nie zabezpieczyłem się na taką ewentualność wcześniej.
_____ Czy ciemnowłosy mógł wiedzieć o chodziło Durenowi? Nie z tych słów, lecz prawda była dość prosta. Powinien dostać nazwy kwiatów, następnie zbadać je dokładnie, a nie polegać na zdolnościach, które nie wiadomo skąd przyszły i kiedy się skończą. W sercu radował się, że wybrał drogę mechaniczną, umożliwiając sobie stworzenie armii, która będzie opierać się logikę, a nie dostęp do magii, mocy tajemnych albo jeszcze duchów. Spojrzał na duże zawiniątko leżące na ziemi, otoczone białym materiałem. Nie chciał nawet tego dotykać, ale widział jakie efekty pojawią się potem oraz że będzie miał przed oczami iluzje. Westchnął poirytowany na tą sytuację, która ich spotkała i podniósł pakunek chowając go. Były to tylko zawinięte kwiatostany, bez reszty rośliny. Nie zamierzał nosić ze sobą “bomby”, bo według szybkiego oglądu korzenie utleniały się zatruwając powietrze czymś. Odwrócił się w stronę kompana, pytając wzrokiem oraz gestykulacją, gdzie teraz, bo jednak mają szukać pozostałych roślin na tym obszarze.  Widział jak sam kundel rozgląda się, następnie wybierając kierunek, utwierdzając go później słowami, trzymając w dłoni maczetę.  
- Na wschód będzie to Musztardowe...  
- To prowadź.
_____ Kiwnął mu tylko głową dając miejsce, aby zaczął swoje wygibasy z ostrzem w dłoni. Nie zamierzał mu przerywać, zwyczajnie, spokojnie, podążając za nim w głąb zarośli, po raz kolejny. Swoją ciszą jasno informując, że nie zamierza podjąć tematu tego co się właśnie wydarzyło. Odpowiedzi na pytania? Duren na ten moment miał braki tego asortymentu. Trzeba poczekać na dostawę, a ta... może się nigdy nie pojawić. Białowłosy bowiem zamierza szybciej odgryźć sobie język niż powiedzieć co widział, a tym bardziej nie zamierzał słuchać jakich wulgarnych rzeczy się dopuścił w głowie Alexa. Ten kundel na pewno miał kosmate myśli.  
_____ Musztardowe coś, wspomniane wcześniej to Akonit. Roślina. Kwiat, który mieli zdobyć. Białowłosy zamierzał szukać jej na drzewach, ściankach skalnych, jeśli takowe znajdą. Przynajmniej łodyga umocniona z jednej strony jak zauważył w sklepie, wskazywała na takie podparcie się, wyrównanie ciężaru i równowagi, aby rosnąć na bardzo nierównym terenie. Gdy więc spotkali się z dość... sporymi skalnymi półkami, spomiędzy których szczelin wyrastały brzydko żółte kwiaty, westchnął ciężko widząc, gdzie znajdują się kwiaty. Nie dosięgną ich bez wspinaczki.  
- Tym razem ty musisz zerwać kwiaty. - wskazał na kwiaty ozdabiające, gdzie nie gdzie szary kamień. - Ja tam nie wejdę.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {10/10/23, 09:14 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown



Jego usta musnęły skórę szyi Alexa, następnie dłonie zsunęły się wzdłuż ciała lądując na biodrach, a wargi podążyły ich śladem. Zmarszczył brwi nie rozumiejąc co tu się wyprawiało. A raczej rozumiał co się działo, nie miał jednak pojęcia co stało się Durenowi, że zaczął takie podchody, w końcu wcześniej nie dawał mu żadnych sygnałów, by był czymś takim zainteresowany. A to mu nie pasowało. Skąd ta zmiana? Czuł dotyk na klatce piersiowej, który zmierzał do brzucha. Patrzył przed siebie, a roślinność dominował tu czerwony kwiat, wtedy go olśniło. Czy to przez działanie jakiejś substancji z kwiatu zachowanie Durena tak uległo zmianie? Jednak jak silna substancja musiałaby to być, by doprowadzić go do takiego stanu. Obca dłoń chwyciła za sprzączkę od paska, a kiedy on spojrzał w dół nastąpiło uderzenie.
Tak silny bodziec był wystarczający by wyrwać Alexa z halucynacji. Mężczyzna spojrzał na miejsce, z którego wyszło uderzenie i natrafił na Durena. Ten stał przed nim w pełnym wyposażeniu, porozrzucane po trawie rzeczy zniknęły. Santeas nie odezwał się ani słowem, marszcząc gniewnie brwi słuchał i przyglądał się otoczeniu. A więc tak ich porobiły te kwiatki?
- Raczej mało kto przygotowany by był na halucynacje... - stwierdził zgodnie z prawdą, zaczynając pojmować dlaczego inni mogli mieć tu takie problemy, czy któryś z kwiatów mógł usuwać pamięć? Stąd tyle niewiadomych u osób które zadania się już nawet podejmowały?
Zapytany o kierunek wskazał go bez zbędnej zwłoki, sięgnął po maczetę i zaczął przedzierać się przez gąszcz, przecierając im dalszy szlak.
Obaj szli milcząc, chyba, żaden nie miał ochoty rozmawiać o tym co ukazała im halucynacja, jednak jak Duren się z niej tak szybko wydostał? Jego zachowanie wskazywało, że też ją miał. Czy skoro on widział jego, to jasnowłosy miał w swej halucynacji Alexa? Zastanowiło go to, jednak nie rozmyślał nad tym długo.
Kawałek drogi i dotarli na kolejne miejsce, jak się okazało skalną skarpę, na którą było trzeba się wspiąć, gdyż na wyższych częściach porośnięta była bujnie kwiatami.
Alex westchnął mało zadowolony słysząc słowa Durena, jednak ten nie musiał nic nawet mówić, ciemnowłosy doskonale zdawał sobie sprawę, że Księżniczka nie będzie sobie brudzić rączek wspinaczką wyczynową. Mlasnął i chciał przyzwać swego pupila jednak zdziwiony zauważył, że nie mógł tego zrobić. Na potwierdzenie swojej obawy użył jednej z umiejętności aktywnych i nic się nie wydarzyło. Zacisnął usta w wąską linie, a więc dlatego to zadanie było tak trudne....
Od niechcenia zaczął zrzucać z siebie zbędne rzeczy, pas, kurtkę, naszyjniki, plecak i maczetę. Poprawił rękawiczki i naciągnął na usta oraz nos czerwoną kraciastą chustę jaką nosił na szyi.
Podszedł leniwie i niespiesznie do skalnej ścianki i spojrzał w dół rozgrzewając odkryte przez czarną bokserkę barki. Miał dobrze zbudowaną sylwetkę i przede wszystkim ramiona, które w jego świecie były istotnym elementem pokonywania wszelkich przeszkód na drodze.
Krótkie spojrzenie i miał już opracowaną najlepszą drogę na górę, ogromne doświadczenie w tym temacie ułatwiało sprawę. Dlatego kiedy rozpoczął wspinaczkę wyglądało to w jego wykonaniu jak coś niebywale prostego, bez trudu dźwigał swoje ciało na ramionach i dłoniach, bardzo szybko zyskiwał wysokość. A będąc już na odpowiedniej półce sięgnął do kwiatu, nie miał tu szans na ostrożność i delikatność dlatego chwycił kilka kwiatów za łodygi i pozrywał je ze ściany. Wtedy masa pyłku się posypała, a ten aż wpadł w oczy mężczyzny, przetarł twarz przedramieniem, jednak już wiedział, że ma przekichane.
Zaczął schodzić co było już znacznie trudniejszą sztuką.
Kiedy nogi wylądowały na stabilnym gruncie mógł sobie pogratulować. Wrócił do jasnowłosego.
- Dla ciebie moja Księżniczko...- wręczył mu zsuwając chustę z twarzy i ujawniając zadziorny uśmiech mężczyzny. Następnie zaczął zbierać swoje rzeczy i nakładać je z powrotem na ciało.
- To gówno strasznie się pyli, ale chyba jest okey... - wyznał narzucając kurtkę na ramiona i pochylając się po maczetę.
- Ostatnie będą tam... - wskazał skinieniem i ruszył.
- W ogóle co zobaczyłeś w tej halucynacji? Bo jesteś strasznym psem ogrodnika, jak sam nie chciałeś korzystać to nie mogłeś dać mi chwili? - prychnął w końcu przerywając tę ciszę.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {22/10/23, 08:57 pm}

_____ Jak dobrze było mieć ze sobą kogoś kto się nie kłóci, kiedy trzeba było sobie ręce pobrudzić? Przynajmniej w takich momentach bardzo radował się, że zamiast kogoś niezwykłe utalentowanego magicznie lub mentalnie, trafił na Alexa, który jednak nie bał się złapał... a raczej rozebrać z niepotrzebnych rzeczy i wdrapać po skale, na której rosły kwiatki. Nie do końca rozumiał po co zaciągnął sobie materiał na usta, czyżby obawiał się jakiegoś pyłku z kwiatów albo tego, że przez przypadek coś wpadnie mu do ust? Było to chyba możliwe, ale na wyższych wysokościach? Niestety, Duren miał tutaj braki. W jego świecie raczej nikt nie wspina się po skałach od tak, czy to dla rozrywki czy dla treningu. Są lepsze miejsca od tego. Nieważne jakie mięśnie chce stworzyć. Widział z jaką łatwością kundel pokonuje kolejne skałki dostając się do kwiatków, które łapie w garść i wyrywa bez większej delikatności. Westchnął lekko pod nosem widząc to i odsunął się dając ciemnowłosemu więcej miejsca na zejście.  
- Dziękuję?
_____ Odpowiedział lekko niepewnie ze skonfundowanym wyrazem twarzy na określenie, które chyba do niego przylgnie. Niestety, tak łatwo sypiące kwiaty, nawet podczas delikatnego opakowania w materiał, sprawiły, że we wdychanym powietrzu znalazło się wiele pyłku. Już nie mówiąc o tym, co spadł, kiedy Alex schodził po skałach.  
- Miejmy nadzieję, że tyle będzie okej, bo nie chcę tutaj wędrować jeszcze raz z kimś innym.
_____ Wymamrotał pod nosem, jasno nie widziała mu się opcja robienia tego po raz kolejny. Nie dostał za dużo czasu na zastanawianie się nad tym, kiedy zaraz został wręcz zaatakowany pytaniem ze strony kundla, dającego mu bardzo dużo informacji, które chyba umówili się, że przemilczą, prawda? Czego teraz nagle do tego wraca, aż takie widoki widział, że z głowy nie możesz ich usunąć? Duren nie potrafił milczeć w odpowiedzi, kiedy dowiedział się, iż kiedy, po raz pierwszy od dawna, bezinteresownie, pomógł komuś wydostać się z niebezpiecznej sytuacji to został przywitany z niewdzięcznym zachowaniem.  
- Ha? - wyszło z jego ust zaskoczony nagłym stwierdzeniem Alexa. - Może gdybyś zachowywał się jak na kundla przystało i grzecznie czekał przy nodze to dostałbyś to co chcesz. - Duren nie miał zielonego pojęcia na co się zgadza, co potwierdza albo zaprzecza, ale trochę mu uderzyła krew do głowy słysząc określenie “pies ogrodnika”. - Co TY niby widziałeś, że ja nagle miałem dać ci moment? - wskazał palcem w kierunku ciemnowłosego. - Powiem ci lepiej, sam sobie musiałem przerwać, bo jednak nikt nie lubić bawić się z zastępstwami. - prychnął pod nosem. - W realnym świecie nigdy nie byłbyś tak uroczy. Od razu widać było, że to iluzja.  
_____ Na pewno chodzi o jakieś zachowanie, ale na wpół zamroczony umysł wolałby w tym momencie krzyczeć niż dążyć do racjonalnych faktów, że nic się nie stało. Wiedział co sam sobie przerwał, co takiego mógłby osiągnąć, gdyby poczekał kilka chwil, ale czy chciał dostać to od zwykłej podróbki? To dość ulotne zachwycenie i przyjemność. Bańka mydlana, która znika w ciągu kilku momentów. Duren nie byłby tym “zaspokojony”. Zwłaszcza, że w swoich zwyczajach nie bywał prostym człowiekiem, cieszącym się zwykłym zbliżeniem, a wolał pomęczyć trochę drugą stronę. Widział tą lekką degustację na twarzy Alexa, ale totalnie go zignorował, dopóki nie usłyszał dalszej części jego wypowiedzi, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że powiedział wszystko co miał w głowie, jakby jego usta zapomniały przefiltrować zawartość.  
- Uroczy? - prychnął i zaśmiał się. - A więc mi pokazało ciebie, a tobie mnie... ale posrane... - pokręcił głową. - Cóż w mojej byłeś równie pyskaty i bezczelny co normalnie, lecz trochę nielogiczny... i to mnie zastanawiało, choć skutecznie starałeś się zająć moje myśli...
- Widać robiłem zajebistą robotę, skoro chciałeś tam zostać. - rzucił z nutą wyższości. Podchodząc bliżej do kundla, lekko obniżając swój ton, aby brzmiał o wiele bardziej uwodzicielsko niż normalne, będąc na tyle blisko, aby słowami celować do ucha “partnera”. - Aż jestem ciekawy, co takiego zajmowało ci myśli, hm? Moje nagie ciało? A może mówiłem ci rzeczy, które chciałeś usłyszeć?  
- Znowu się nawdychałem? Czy po prostu ty odpierdalasz? - spojrzał w jego stronę przerywając tworzenie im drogi. - Sporo gadałeś i rozebrałeś się do pasa. - zmarszczył brwi na co Duren mógł tylko odsunąć się z rozbawieniem, co takiego kotliło się w tej małej główce w tym momencie. - A tobie co pokazało?
- Hmmm... - odsunął się o trzy kroki w tył zastanawiając się jak to dobrze ująć. - Powiedziałeś, że będziesz moim psem? Tak w skrócie. - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który jednak nie sięgał oczu. - Powiedzmy, że wiem skąd moja podświadomość mogła skonstruować takie zachowanie.
_____ Niejeden dzień, wołał na niego “kundel”, zarówno w głowie jak i do innych. Bezpański pies, Kundel, Morderca. Jakby połączyć to wszystko jasno mógł stwierdzić skąd w jego głowa postanowiła robić takie akcje i pokazywać mu wizję, nadzwyczaj spełniające jego świadome skojarzenia. Dlaczego jednak w wizji Alexa się rozbierał? Aż tak brakowało mu seksu? Ten kund-… Ten zawodnik nie od dzisiaj jest samotnikiem, więc Duren nie wierzył, że miał mnóstwo przygód seksualnych za sobą, raczej szybkie “przedłużenie gatunku” i każdy w swoją stronę. Nie zamierzał jednak tego mówić na głos, bo za plecami Alexa, dostrzegł wodę. Szybko zbliżył się do niego, popychając lekko na bok i przedarł się sam przez ostatnie “trzy listki”, aby trafić nad stawek, porośnięty ostatnim z kwiatów, które mieli zdobyć - Kwercytronowy Kornel. Faktycznie widział skąd ta nazwa – wielki kwiat, swoją pełnością przypominał coś co raczej spotykało się w wymysłach artysty aniżeli w naturze. Te tutaj, w wodzie, wydawały się jeszcze większe niż w sklepie. Może dawno nie było dostaw? Patrząc na niesamowicie grubą, czarną łodygę, która sięgała głęboko w taflę wody, Duren mógł odczuć ciężar kwiatostanu. Płatki były lekko przezroczyste niczym kwarc, a w swoim kolorze cytronowe - wyblakła cytryna. Już nie zastanawiając się długo, obejrzał się przez ramię do Alexa.
- Rozbieraj się. - wyszło spomiędzy lekko wilgotnych warg, po czym dodał. - To jest ostatni kwiat i musi być z łodygą, ale nie z korzeniem, według tego co widziałam w sklepie. - potem wrócił wzrokiem na sam kwiat, majestatycznie stojący w wodzie, między resztą liści oraz innych kwiatów. - Ciekawe, czy jak przyniesiemy te większe to będzie lepszy wynik końcowy...
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {08/11/23, 07:56 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown




Alex nie miał pojęcia czemu ich rozmowa zrobiła się nagle tak wylewna. Obaj odpowiadali na swoje pytania, które wcześniej byłyby jak nic olane bądź zwiedzione na manowce. A tu odpowiedź pojawiała się za odpowiedzią i to nie na łatwe tematy, bowiem podjęli tematu, jakiego podejmować nie mieli i wspólnie to uznali. Dlaczego więc w ogóle zaczął? Dziwiło go to, jednak brnęli w to dalej, a fakty jakie wychodziły na światło dzienne były dość nietypowe.
Santeas prychnął słysząc kolejną z odpowiedzi, no proszę czy ten gość na prawdę miał takiego fioła na punkcie kontrolowania innych, że nawet jego umieścił w roli posłusznego sobie psa? Niewiarygodne...
- No proszę , to już nawet wiesz czemu ubrałbyś mnie w obróżkę? - prychnął rozbawiony i ruszył za nim na brzeg jeziorka.
- Oczywiście, że tak. - Duren wzruszył ramionami z lekkim rozczarowaniem, że Alex sam tego nie widział - Jesteś niczym bezpański kundel. - słowa jasnowłosego wywołały u Alexa lekkie oburzenie i zaskoczenie. Choć czy powinien być zaskoczony? Zdecydowanie nie... w końcu jasnowłosy już nie pierwszy raz zwracał sie do niego w ten sposób, od początku przypiął mu łatkę psa czy tam kundla i konsekwentnie się tego trzymał. A skoro utożsamił go z psem i nawet w swej halucynacji obdażył go obrożą zapewne chciał być tym, który trzymał smycz. Na samą myśl Santeas zmarszczył brwi.
- Jesteś większym zwyrolem niż myślałem... - podsumował sobie i spojrzał na kwiat, który mieli zdobyć.  Nim zdążył choćby zacząć planować jak dostać się do kwiatu, uwagę jego przykuło mamrotanie Durena, nie wierzył w to co słyszał, dlatego z uwagą się mu przysłuchał. Prychnął kpiąco.
- Czy ty naprawdę analizujesz moje potencjalne życie seksualne?  Kto by pomyślał, że nawet takie statystyki ci potrzebne... -stwierdził nieco zdegustowany.
Duren zamrugał kilka razy. - Nie wiem o czym mówisz. - wyglądał na zupełnie zdezorientowanego pochodzeniem słów Alexa, co tym bardziej było podejrzane. - Kto niby analizuje twoje życie seksualne, przecież to pewnie nie istnieje. - Prychnął pod nosem - rozbieraj się - dodał krótko jasnowłosy.
- Ty to chyba chcesz się doigrać - stwierdził spoglądając na partnera zadania lekko zirytowany tym jak ten chciał wykręcić się od wypowiedzianych słów. Stanął tuż przed nim uważniej przyglądając się szkarłatnym tęczówką.
- Za dużo pyłków się nawdychałeś, że już nie ogarniasz co gadasz? - nie zamierzał mu tak łatwo odpuścić, nie po tym co usłyszał. Patrzył pewnie jakby chciał dostrzec w jego oczach coś dla siebie interesującego, a by nie tracic przy tym czasu zaczął zrzucać kurtkę z swych ramion, następnie naszyjniki, rękawiczki i bandanę, wszystko to lądowało na trawie obok nich.
- Szybkie przedłużanie gatunku... to dobre jest.. - prychnął nawet lekko rozbawiony takim stwierdzeniem.
- A co, nieprawdziwe? - Duren uśmiechnął się kokieteryjnie nie. - Nie wyglądasz mi na finezyjnego kochanka, a raczej bestie, która nie wie kiedy przerwać - to miało zabrzmieć jak drwina, Duren szybko jednak zmienił temat wyglądając na nie zainteresowanego Alexem i patrząc na kwiaty - jeśli drugi kwiat sprawia że jesteśmy tak rozmowni, a pierwszy pokazywał nam halucynację to nie wiem czy chce wiedzieć co potrafi ten przy całej mocy - to była słuszne spostrzeżenie nad, którym Alex musiał sie zastanowić.
- A od kiedy to finezyjność czy brutalność stosunku definiuje nasze doświadczenie? - odparł unosząc lekko jedną brew, a kiedy Duren wspomniał o kwiatach sam się obejrzał w ich stronę.
- Zmusić nas do niczego nie zmuszą, ale to jak mieszają w głowie jest irytujące... - stwierdził i przyjrzał się im uważniej.
- Też się rozbieraj, sam ich nie zerwę. Wejdę pod wodę ściąć łodygę, a ty będziesz z powierzchni je trzymać... - uznał te opcję za rozsądną, już stąd było widać, że kwiaty miały grube łodygi, w końcu gdyby były słabe sam nurt wody by je wyrywał albo przepływające ryby.
- Wolałbym nie... - westchnął Duren, ale wiedział że było to wymagane, aby szybko skończyć to zadanie więc zaczął ściągać z siebie część odzieży, przez co kolejne ubrania ladowały na trawie. Alex stał już w samej bieliźnie.
- Doprawdy? A ja wręcz marzę by się ponegliżować i popływać... - odparł  podchodząc do wody, przykucnął i podniósł niewielką gałązkę wrzucając ją do wody i obserwując. Przyglądał sie jej dłuższą chwile, jednak nic nie było zainteresowanego nowym obiektem w jeziorze, a więc może nic im tu nie zagorzi? Woda była idealnie przejrzysta, a w okolicy widać było tylko niewielkie ryby, choć kilak z nich było dorodne to nie były dla nich zagrożeniem.  Westchnął mało zadowolony i zsunął z siebie bokserki, których nie chciał moczyć, po czym z maczetą w ręku Alex wszedł powoli do wody uważnie obserwując swoje otoczenie, by nic nie było w stanie go zaskoczyć i podejść.
- Znasz słowo "negliż"?  - odparł wyraźnie zdziwiony Duren -  Jestem z ciebie dumny. - powiedział z wyraźnym sarkazmem na ustach po czym rozebrał się do bielizny i wszedł do wody, delikatnie stawiając kroki.
- Jeszcze słowo, a spoczniesz na dnie tego cudnego jeziorka... - odparł zirytowany Alex wchodząc na głębszą cześć i podpływając do pierwszego z kwiatów.
- Ten Księżniczkę zadowoli? Czy wolisz grubsze "łodygi"? - nie mógł się powstrzymać od tak okolicznościowego żarciku.
- Ha.Ha. - odparł sucho właściciel szkarłatnych oczu i wskazał lekko zniszczony kwiatostan. - Nie zależnie od grubości łodygi, wolę je nie uszkodzone
Alex przewrócił jedynie oczyma i podpłynął do kwiatu, który odpowiadałby kryteriom towarzysza, a kiedy oboje byli gotowi wziął wdech i wszedł pod wodę schodząc na dno. Tu łodygi wiły się gęsto, co utrudniało mężczyźnie dostanie się do tej upatrzonej, w dodatku rośliny oplątywały jego kończyny przez co pociągnął nie jeden z kwiatów nim dostał się na dno i tuż nad nim odciął kwiat. Powracając na górę wypłynął tuż za plecami Durena.
- Który kolejny? - spytał mówiąc prawie do jego ucha przez co krople wody z jego grzywki spłynęły na kompana. Odsunął się tuż po swoich słowach i zaczął już bez żartów namierzać kolejny kwiat, który palcem wskazał mu towarzysz.
Obaj zajęli się wykonaniem zadania, Alex ponownie zszedł pod wodę,  jednak w tym miejscu pnącza łodyg były znacznie gęściej, jakby tam było to proste, tu zachaczające o kończyny łodygi pociągały swe kwiaty pod taflę wody, jedna po drugiej. Takie poruszenie na dnie wzbudziło większe zainteresowanie tutejszych mieszkańców. Alex maczetą przeciął ten konkretny wybrany przez Durena kwiat i w tym samym momencie  dostrzegł, poruszenie z innej strony jeziorka, coś zdecydowanie większego od przeciętnych rybek kierowało się na nich odpychając inne kwiaty. Odbił się nogami od dna i wypłynął szybko tym razem nieco łapczywiej łapiąc powietrze po wynurzeniu, gdyż spędził pod woda więcej czasu niż zamierzał.
-  Na brzeg, płynie tu coś... - wydusił tylko z siebie sam kierując się w stronę lądu.
Duren nie czekał za długo widząc poruszenie. Znalazł się na brzegu w ciągu wręcz sekund, podobnie jak ciemnowłosy. Alex wyszedł na brzeg i jeszcze odkasłał wodą, którą łyknął przez zbyt długi pobyt pod wodą i tą ucieczkę. Od razu podszedł do swojej bielizny wciągając ją na tyłek. Owszem ta będzie lekko mokra od jego ciała, ale nie całkiem przemoczona jakby wszedł w niej.
- Nie spodziewałem się że coś tutaj żyje - nie zastanawiał się nad tym za długo podchodząc do Alexa i odbierając mu kwiatka, aby sprawdzić czy nic mu się nie stało. Teraz, mając pewność że nie trzeba wracać po więcej, dodał - Możemy się ubierać i zanieść to do sklepiku.
Wziął głębszy wdech i podparł się na swoich kolanach dłońmi.
- To raczej oczywiste, że w takich miejscach jest dużo żyjątek... ale liczyłem, że zdążymy nim coś przypłynie i że to coś nie będzie tak duże... - wyprostował się i podszedł do swoich rzeczy siadając obok na trawie.
-  Ta... wyschnijmy i w drogę... - przyznał mu rację, jednak przychamował go. Nie zamierzał zakładać reszty ubrań na tak mokre ciało, nie lubił kiedy te się lepiły do skóry. Spojrzeniem skontrolował kwiaty, które wcześniej już sprawdził jasnowłosy, a więc mieli komplet, to były dobre wieści. Siedząc oparł łokcie na ugiętych kolanach i patrzył na taflę wody nieco podejrzliwie już będąc w niej zaczynał czuć się dziwnie, a teraz siedząc z chwili na chwilę zyskiwał tylko pewność. Podrapał sie po ramieniu i zmarszczył brwi, odczucie to nie było takie jak być powinno.
- Zaczynam się dziwnie czuć... z tobą jest wszystko dobrze? - wyznał i zapytał spoglądając na kompana. Uznał, że nie było to odpowiednie miejsce na ukrywanie takich rzeczy, miejsce to było dziwne i lepiej by nie ukrywali przed sobą takich rzeczy, a przynajmniej z takiego założenia wychodził Santeas. Nie mieli pojęcia jak mógł działać ostatni kwiat, a jeśli była to jego sprawka musieli zachować czujność i ostrożność. Poprzednie działały w dość dziwny sposób, ale nikt im nie zapewniał bezpieczeństwa, co jeśli ostatni był silnie trujący? Choć czy wtedy w jeziorze żyłoby tyle ryb? Musiał więc mieć jakieś łagodne działanie, a więc rosnąca temperatura to uczucie dziwnego żaru, może było skutkiem wyrzutu adrenaliny po ucieczce? A może jakaś rozpoczynająca się gorączka? Siedział spokojnie patrząc przed siebie i tak musiał wyschnąć, a sam fakt że nie wiedział co mogło go czekać był na tyle irytujący, że spokojnym siedzeniem starał się opanować.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {11/12/23, 09:17 pm}

_____ Cała ich rozmowa nie powinna mieć miejsca. Duren nie był osobą, która tak otwarcie mówiła co miał na myśli, na pewno też nie przechodził do czynności bez przemyślenia wszystkiego. Od czego było planowanie? Od czego było zbieranie danych i informacji? Stosował się do tego chociażby przy prowadzeniu dyskusji. Jak więc, kurwa, wyszło, że rozmawiali o czymś tak głupim jak zdolności seksualne Alexa, co nie interesowało... przynajmniej na co dzień... białowłosego? No i jeszcze to mówienie swoich opinii na głos! Kto o zdrowych zmysłach tak robi? Poza tym, fakt, że Alex tego nie robił było dziwne, a może zwyczajnie mniej myślał? Szczęśliwie zebrali wszystkie rośliny, mogli pójść, oddać je, zakończyć zadanie i zobaczyć co takiego jest nagrodą za zadanie, którego jeszcze nikt nie wykonał z ich “rocznika”, bo tak określił grono graczy zaczynających w podobnym czasie do nich. Sklepikarz przede wszystkim da im więcej informacji czy dostęp do czegoś, do czego na razie nie mają. To wystarczyło, żeby poparadować trochę i zrobić z siebie debila przed Alexem? Z jednej strony tak, z drugiej nie. Jego duma zaprzeczała, jego serce mózg twierdził, że nie interesuje “ich” zdanie kundelka. Słysząc komentarze właśnie tego pieska, odwrócił się, widząc jak rozsiadł się na trawie. Uniósł brew do góry nie rozumiejąc o co mu chodziło z tym dziwnym uczuciem, bo on się w sumie nie czuł “źle”, ale znowu on nie kaszlał przed chwilą wodą, którą się zachłysnął. Tyle co był mokry od pasa w dół. Szybko zapaliła mu się lampka w głowie i podszedł bliżej do Alexa, klękając koło niego.  
- Jak dużo wypiłeś tej wody? - spytał bez jakiegoś żartu na twarzy. - Jak nurkowałeś.
- Ciężko określić... ze dwa, może trzy łyki... - powiedział dość zgrabnie, ale jego oddech stawał się cięższy, a widząc gdzie kierował się wzrok Alexa, nie dawał Durenowi dużo do myślenia. Yup, stanął mu. - Ja pierdole... cholerne kwiaty... to nie na twój widok... żeby nie było...  
_____ Zaczął się tłumaczyć, wyraźnie poirytowany tym faktem, że to się zdarzyło. Szybko położył się na trawie już nie siedząc i zakrył twarz. Białowłosy zaśmiał się tylko, nie ukrywając, że trochę go to bawiło, bo czuł na sobie skutki, ale nie na tyle, żeby od tam mu stanął w ciągu sekundy. Czy zamierzał go jednak pocieszać? Oparł się o zgięte kolana, na głos określając swoje rozbawienie. Chyba po raz pierwszy od dawna śmiał się szczerze.  
- Wiem, że to woda. Jakby ci stanął na sam widok mojego półnagiego ciała, to zacząłbym się martwić. - wyszło z jego ust, kiedy powstrzymał śmiech. - Mam złe wrażenie, że przeczekanie tego ci nic nie da.  
_____ W reakcji na jego zachowanie, sam Alex zaczął się śmiać, widocznie rozluźniając się lekko, kładąc dłonie pod głowę i rzucając żartem. Chociaż na jego twarzy widniało lekkie zdegustowanie tą sytuacją. Jasnowłosy nie wiedział jak w jego świecie zapatrują się na sytuacje koło łóżkowe, ale u niego to była wolna Amerykanka. Kiedy chcesz i z kim chcesz, dopóki nie podpiszesz kontraktu małżeńskiego, a tego nie zrobiłby nigdy. Poza tym Duren miał już doświadczenia z innymi facetami, przecież był wojskowym i z ładną buźką. Co doskonale wiedział, przecież patrzył w lustro.  
- A co, oferujesz pomocną dłoń?  
- Może? - rzucił z lekkim uśmiechem, widocznie szybko godząc się z tą sytuacją. - Ja też byłem w tej wodzie, nie wiem, kiedy mnie to dosięgnie.
- Nie no, co ty... - przerwał śmiech i usiadł, widocznie badał jego twarz z całym czas dobrym nastojem. - Jeśli próbujesz mnie w coś wkręcić to dobrze ci idzie...
_____ Widać propozycja była zbyt bezpośrednia? Cóż, prawdziwa. To na pewno. Duren mógł tylko westchnąć ciężko widząc, że Alex nie do końca uwierzy mu, jeśli nie pokaże. Wstał na równe nogi i ściągnął z siebie zgrabnie mokrawą bieliznę, która do niego przylegała. Stając przed nim nago w całej okazałości. Jego penis, pewnie przez bycie cały czas w kontakcie z wodą, stał już z oczekiwaniem, lecz nie do końca, twardy, gotowy do działania.  
- Teraz twoja kolei. - rzucił z rozbawieniem, bo nie mógł do tego podchodzić na poważnie. To była komedia, a nie sprawa życia i śmierci. - Nie chcę przechodzić się potem po mieście z penisem oczekującym uwagi.  
- I pewnie by tak było. - przyznaje bezwstydnie przyglądając się jego ciału, lecz Duren nie miał nic do ukrycia. W tym kompleksów. - Posadź te blade dupsko... na loda trzeba sobie zasłużyć. - słowa trochę uciekły mu z ust, kiedy usłyszał, w którą stronę prawdopodobnie chciał to pociągnąć Alex. Był tym lekko zaskoczony. - Chyba, że to ja wstanę do ciebie...  
_____ Po czym wstał i zsunął z siebie bieliznę, pozwalając jego ochoczo sterczącemu członkowi zaznać wolności od materiału. Jasnowłosy nie do końca wiedział, czy kundel jest zwyczajnie aż tak napalony, że nie mógł czekać momentu na jego odpowiedź, czy zwyczajnie postanowił zająć się sprawą w przyśpieszonym tempie. Duren mógł tylko prychnąć pod nosem. Nawet w tym momencie z tyłu głowy miał fakt, że bez ochrony wieży, nie zamierzał brać w siebie żadnego penisa, posuwać nikogo, ani, tym bardziej oralnie zabawiać się z chujem, który był w wodzie co robi im teraz problemy.  
- Nikt nie będzie korzystał z niczyich ust. - powiedział z lekkim uśmiechem na ustach, dodając po lekkim przerwie, kokieteryjnie. - Tym razem. - jakby oferował, że w przyszłości mogą być inne okazje. - Zrobimy to dłońmi, tak jest najbezpieczniej.  
- Nawet seks tak sztywno musisz kontrolować? - prychnął lekko widocznie rozbawiony, co było lepsze niż gdyby się obraził. - Nawet buziaka nie masz, cóż za nieczuły z ciebie kochanek.
_____ Nie zamierzał się kłócić, jasno wyznaczył na co mogą sobie pozwolić. Seks nie był jedną z tych rzeczy, nawet jeśli ta blada dupa miała już styczność z innymi członkami. Poczuł jak Alex kładzie na nim swoją dłoń, Duren zwyczajnie złapał za nią, wiedząc, że oboje nie będą mieli siły stać, jednocześnie robiąc sobie dobrze. Zaprowadził go pod drzewo i położył dłonie na ramionach.  
- Siadaj i się oprzyj. - co mężczyzna zrobił bez większego problemu, a on zaraz znalazł się na jego kolanach, ich penisy stykają się ze sobą, załapane w dłoń Durena. - W ten sposób nie musimy się obawiać, że upadniesz, bo kolana nie wytrzymają. - rzucił z lekkim flirtem i rozbawieniem, bo wiedział, że on także mógłby skończyć na podłodze, bo ugną mu się kolana. Przybliżył swoją twarz jakby chciał go pocałować, wpatrując się w oczy Alexa ostatecznie pytając retorycznie. - Zaczynamy?
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {12/12/23, 02:17 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


 Czując narastającą w klatce piersiowej duszność, nie przeczuwał niczego dobrego. Wielokrotnie był otruty jakimś jadem grasującego po jego świecie mutanta. A to nigdy nie kończyło się dobrze, dlatego oczekiwał kolejnych objawów, w co uderzy trucizna? Układ nerwowy? Oddechowy? Krążeniowy? Tyle znać się musiał, by wiedzieć po jaką odtrutkę sięgnąć, nie miał ich wiele, jednak może go to odratuje. Jego organizm po tylu przejściach był w stanie wiele znieść, uodporniał się po każdym kolejnym otruciu. Niestety jak widać, te kilka łyków wody forsowało jego ciało. Jasno sugerowała o tym rosnąca temperatura i suchość w ustach. Jednak kiedy poczuł coś tak dziwnego w swoich dolnych partiach, zmarszczył brwi. Upewniając się, że czuje, to co czuje.
Te kwiaty były po prostu niemożliwe...  nic dziwnego, że Durena tak to rozbawiło. Sam Alex słysząc jego szczery śmiech nie wytrzymał i się przyłączył do tego jawnego rozbawienia. Choć był zdegustowany sytuacją to ogromnie mu ulżyło.  Miał wzwód, nie atak jakiegoś paraliżu czy bólu.
Kładąc się na trawie chciał po prostu przeczekać ten efekt, jednak czuł jego wzmożenie, a uwaga Durena była zapewne trafna. Skutki nie miną od tak same, zwłaszcza, że były namacalne. Niewiarygodnie śmieszna i jednocześnie żenująca sytuacja. Naprawdę musiał się zebrać i iść sobie ulżyć, to zadanie było zdecydowanie najbardziej powalonym.
Ciemnowłosy rzucił zwykłym sytuacyjnym żartem, jednak nie spodziewał się odpowiedzi jaką usłyszał. Wolał to więc sprostować, jednak Duren zwyczajnie zrobił krok dalej, jasno udowadniając, że nie żartuje. Propozycja wzajemnego sobie ulżenia była czymś w głowie Alexa nierealnym. Wiedział, że oboje byli pod wpływem wielu środków, a raczej wielu pyłków dziwacznych kwiatów, a więc ich decyzje mogły być podyktowane zaburzonym postrzeganiem rzeczywistości, jednak czy kwiat sugerowałby im czegoś, czego nie chcieliby zrobić? W to wątpił, w końcu sam Santeas choć mocno pobudzony to dalej swobodnie myślał, nie postradał zmysłów, a więc Duren o zdecydowanie bardziej analitycznym umyśle, powinien być jeszcze bardziej świadom wszystkiego.  Czarne oczy bezwstydnie wodziły po jasnej skórze, sprawiając, że podniecenie zawrzało, zaburzając rytm serca, które gwałtownie przyspieszyło.
Stojąc naprzeciw siebie tak jak ich stworzono,  wpatrywali się w swoje oczy.  Alex nadal nie wiedział jak to rozumieć, czy pyłki przeniosły go w kolejną halucynacje? Jednak Duren nie zachowywał się w sposób inny, nie zmienił się w napalonego kociaka jak wcześniej, był tym samym sztywnym facetem, który jasno wyznaczył granice tego zbliżenia. Traktował to jak zwykłą transakcję, na której oboje mieli skorzystać. A mimo to Santeas oparł swoja dłoń na jego ramieniu, sam nie wiedział czy chciał sprawdzić realność rozmówcy, czy może wesprzeć się na nim. Czuł jak jego nogi były niestabilne. Jak nierówny oddech rozmiękczał ciało, pomijając tym procesem jedno miejsce, które wręcz przeciwnie stawało się coraz twardsze.
Chwycony za dłoń przestał dyskutować, pozwolił się poprowadzić pod skraj lasu, pod jedno masywne drzewo. Wtedy padło krótkie konkretne polecenie, a dłonie mężczyzny wylądowały na dobrze zbudowanych ramionach ciemnowłosego. Czarne jak węgle oczy przemknęły po  umieszczonych na sobie rękach, tak mocno kontrastujących z jego opalona skórą. Podobał mu się ten kontrast. Siadł posłusznie, a stary, masywny pień stał się oparciem dla jego pleców. Wpatrywał się z zadowoleniem w ciało, które spoczęło na jego kolanach. Odruchowo ułożył dłonie na jego biodrach. Z ust wydostało się westchnięcie kiedy jego prącie zostało ujęte w dłoń i dociśnięte do penisa "partnera".  Teraz to słowo nabierało nowego znaczenia.
 - W ten sposób nie musimy się obawiać, że upadniesz, bo kolana nie wytrzymają. - ton  Durena był rozbawiony, jednak Alex wyczuwał w tym nutę flirtu. Co było dość nietypową odmianą, która zdecydowanie mu się podobała, zwłaszcza teraz, kiedy jego zmysły były mocno pobudzone.
- Kto by pomyślał, że ty taki troskliwy jesteś... - skomentował luźno, a wtedy ich spojrzenia się spotkały. Duren przybliżył się niczym do pocałunku, jednak Alex po prostu mu się przyglądał, może był przyćmiony od kwiatów, jednak rozumiał co się do niego mówiło. A więc czy jasnowłosy zmienił zdanie co do pocałunków? Czekał cierpliwie zawsze był niebywale cierpliwy. Choć widząc jego szkarłatne oczy ciężko było trzymać pragnienia na wodzy.
- Zaczynamy? - zapytał jasnowłosy zatrzymując się tuż przed nim, na usta Santeasa wkradł się zadziorny, rozbawiony uśmiech.
-  To nie przyprowadziłeś mnie tu byśmy popatrzyli sobie w oczy przy tym urokliwym szumie lasu? - odparł zadziornie na pytanie, a jego dłoń wylądowała na udzie mężczyzny, z którego powoli zsunęła się na prącie. Wzrok swój skupił na jego oczach odpowiadając na intensywne spojrzenie jasnowłosego. Dobry nastrój zdecydowanie się go trzymał. Nie krępowała go obecna sytuacja, nigdy nie należał do wstydliwych osób, a umysł lekko przyćmiony wpływem pyłków dodatkowo dodawał swobody, w tak dziwnej sytuacji.  Choć czy mógł ja określać jako dziwna? Szli za zwykłą, normalna potrzebą ulżenia sobie, jedyne co było tu zaskakujące to fakt, że trafiło na te dwójkę. Jednak choć nie przepadali za sobą, to dobrze im się współpracowało.
- Żartowniś się znalazł  - wymamrotał pod nosem Duren, bo głośniej nie musiał by zostać usłyszanym. Tak blisko siebie byli - może innym razem znajdę czas żeby podziwiać twoje oczy, teraz skup się na tym  - dodał, po czym zaczął poruszać swoją dłonią po długości ich członków, ocierając je o siebie, tworząc pierwsze fale przyjemności, które zmusiły Alexa do uchylenia ust i cichego westchnienia.
- Może? A więc dopuszczasz taką ewentualność - wywnioskował i choć miał ochotę jeszcze się podroczyć głos utknął mu w gardle kiedy intensywniej w ruch poszła dłoń Durena. Przełknął ślinę i oparł się wygodniej o pień.  Czuł jak jego już zaburzony oddech w pełni gubi swój rytm, a to dość mocno go zaskoczyło. Te fale rozkoszy były zdecydowanie intensywniejsze, niż to do czego przywykł.
- Może... - usłyszał w odpowiedzi, przez co uważniej przyjrzał się jego twarzy, skupiając na szkarłacie oczu.  Nie rozumiał skąd brała się w Durenie ta jawna chęć do ponownych spotkań, podyktowanych ponownymi zbliżeniami. Obaj byli pod wpływem wielu substancji wydzielanych przez rozmaite rośliny,  zdawał sobie sprawę, że te wpływały również na ich wylewność czego dowód mieli przed wejściem do jeziorka. A więc słowa jasnowłosego mógł traktować jak prawdziwe, szczere wyznania. A przynajmniej tak mu się wydawało. Czy Duren byłby w stanie przeciwstawić się działaniom kwiatów, by go zmanipulować? Może właśnie w ten sposób zyskiwał swoje pionki? Czy byłby typem tak perfidnego uwodziciela? Wedle Santeasa seks był zdecydowanie ostatnim narzędziem po jakie chwytałby się jasnowłosy. Był na to za bystry.
- Nie żebym nie doceniał twoich zdolności, jednak ta woda... chyba podkręciła nie tylko gotowość, a i odczucia... - wyznał, gdyż reagował dużo silniej niż by się spodziewał, co było miłą niespodzianką. Dlatego, dołączył swą dłoń do wspólnych pieszczot układając ja na nasadzie przyrodzeń.
Obaj skupili się na dawanej sobie wzajemnie rozkoszy, która intensywnymi falami rozlewała się po ich ciałach.  Alex odchylił do tyłu głowę, z uchylonych ust wydobywały się jęki przyjemności,  przymrużył oczy, jednak te skierowane były na widok nagiego, jasnego ciała na nim.  Klatka piersiowa unosiła się chaotycznie, a pojedyncze krople wody spływały po niej spadając z nadal wilgotnych po nurkowaniu czarnych kosmykach włosów. Mięśnie napinały się w nie kontrolowany sposób, opanowane przez impulsy rozkoszy.
Kiedy targany falami przyjemności Duren wsparł swą głowę o ramię Alexa,  a jego ciepły oddech rozbijał się o rozgrzaną skórę, ten pod wpływem impulsu objął wolną ręką jego ciało przyciągając go bliżej siebie. Ściśnięte w ich dłoniach i między ich podbrzuszami penisy zaczęły pulsować. Po paru kolejnych intensywnych ruchach dając im szczytową falę rozkoszy, w postaci silnych orgazmów.
Odczucie to było tak silne, że Alex potrzebował dłuższej chwili, na opanowanie oddechu i przywrócenie jasności umysłu. Jedyne co robił to wodził błogim spojrzeniem po szyi opartego o siebie partnera. Nadal go obejmował, pochylił  twarz, zawisł tuż nad jego skórą, przesunął się bliżej jego ucha.
- Byłbym skłonny to kiedyś powtórzyć... - wyznał swoje myśli, co było na pewno podyktowane wpływem kwiatu z klifów, jednak w tym momencie się tym nie przejmował.  Złożył subtelny całus na szyi mężczyzny kawałek poniżej ucha i odsunął się ponownie opierając głowę o pień drzewa. Wziął głębszy oddech i uwolnił ciało Durena ze swoich objęć, zsuwając luźno dłoń na jego biodro. Ciało ogarnęła niewiarygodnie rozluźniająca i przyjemna błogość.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {07/01/24, 07:48 pm}

_____ Lekka rozmowa między nimi od początku była nakierowana na coś więcej, czy Duren zamierzał pocałować Alexa, zbliżając się tak do niego? Nie. Oczywiście, że nie... Prawda? Nie można było jednak powiedzieć, że nie zastanawiał się nad zmianą decyzji, kiedy zobaczył, jak patrzy na niego drugi zawodnik. Zasady, które sobie wyznaczył musiały pozostać na miejscu. Złamanie ich pięć minut po oznajmieniu ich, nie wyglądało dobrze dla lidera drużyny czy osoby, która uważała się za stanowczego w emocjach. Delikatne droczenie się nadawało całej sytuacji łagodniejszego wydźwięku, na co jasnoskóry stawiał. Nie potrzebował pytań “czym jesteśmy” po wszystkim, w końcu to była tylko transakcja. Potrzebował za to ulżenia sobie i partnerowi. Bardzo szybko jego dłonie znalazły się na męskości przed nim, zajmując się Alexem, wyczekując reakcji, słów. Dostał to natychmiastowo.
_____ Ich rozmowa, ze strony białowłosego nie szła nigdzie, podczas kontaktu intymnego nigdy nie mówisz tak lub nie, zawsze rzuca się flirtem, możliwościami i fantazjami. Nie robił proste tak lub nie, a tego drugiego już zupełnie. Jak możesz - omijasz i unikasz, bo tylko psuje atmosferę. Mówiąc “może” zwyczajnie więc flirtował, trzymał tą miłą aurę, która ich otaczała, dawała ognia do czynności jaką wykonują, do przyjemności, której doświadczają. Nie chodziło bowiem o zwykłe mechaniczne ruszanie dłonią, bo to mogli zrobić sami, a Duren na pewno nie odezwałby się miło do kundelka. Zwłaszcza gdy jego kontrola własnej wypowiedzi była upośledzona, naga i szczera.  
_____ Doznania, które nimi miotały nie były tak zwykłe jak się spodziewał. Mógł doskonale zrozumieć o co chodziło ciemnowłosemu, łapczywie chwytającemu oddech, kiedy kolejne mięśnie napinały się, oczekując więcej, mocniej, lepiej. Nie był kimś kto odmawia trzymając w dłoni członka, faceta, który sprawia, że mu samemu jest dobrze. Zresztą, po reakcjach widział, gdzie Alex reagował mocniej, skupiając się właśnie tam. Nie mieli całego dnia na to, aby spokojnie i powoli, poznawać centymetry swojej skóry, zostawiać ślady i bawić się w kochanków o zachodzie słońca. Kundel nie był samotny w swoich doznaniach, dotknęły także go, opierające głowę o jego ramię, oddychając jakby zabrali mu na chwilę tą możliwość, zbierał się w sobie, delektując doznaniami, o których zapomniał przez poprzednie dni. Od kiedy wszedł do wieży. Nie przeszkadzała mu dłoń na talii, biodrach, udach, zwiedzająca jego skórę. Chociaż nie mógł zaprzeczyć, że po plecach przebiegły mu małe ciarki, kiedy to zrobił. Może zwyczajnie zaskoczony aktem, może mając z tego coś innego.  
_____ Nie odezwał się na ostatnie słowa Alexa, zwyczajnie kątem oka obserwując co robi, czując jak składa ten pocałunek na jego skórze. Subtelny, niemal niewyczulany. I dobrze, nie będzie tłumaczył się potem, że pogryzły go owady w jakimś lesie jak zbierał kwiaty. Czuł, że nie każdy przyjąłby te słowa na wiarę. Zwłaszcza dwójka, która raczej stosunki międzyludzkie miała już dawno za sobą. Nie poruszył się, dopóki nie poczuł jak dłoń kundla nie schodzi z jego skóry. Dopiero wtedy wstał, wiedząc, że zrobili co trzeba. Oboje zaspokojeni mogli wracać do miasta, najlepiej zapomnieć o tym. Powtórka? No, na pewno nie w najbliższym czasie. Duren już teraz miał za dużo do roboty i nauki. W przeciwieństwie do tego tutaj, opartego o drzewo, zadowolonego samotnika, on miał grupę ludzi, zależną od niego.  
_____ Ciuchy leżały kawałek dalej, złożone, suche, czekały na niego. Podszedł do nich, przy okazji zbierając swoją mokrą bieliznę. Spojrzał na materiał i westchnął. Zostawienie go tutaj nie brzmiało dobrze, zabranie ze sobą też nie. Nie chciał mieć przy sobie bielizny nasiąkniętej wodą, która sprawiała, że ludziom robi się gorąco w lędźwiach. Gdyby chociaż mieli swoje zdolności... I w tym momencie przypominał sobie, że istnieje ten cały sklep za punkty. Ruchem dłoni postanowił go otworzyć, sprawdzić, czy działa. Działał. Na jego zimnej twarzy pojawił się uśmiech radości. Zakupił wodę oraz dwa kawałki materiału. Najbardziej podstawowe rzeczy, na ten moment z jego bogactwem, zdobytym naprawą maszynerii, były to drobniaki. Chociaż pewnie dla osób, które od początku nie zajęły dobrego miejsca na poprzednich poziomach - mogło to być wszystko co mieli.  
_____ Zmoczył pierwszy z materiał, wycierając się dokładnie ze spermy i wszystkiego co przychodziło z orgazmem. Drugą następnie wytarł się do czysta i ubrał, zawijając bieliznę w jedną z tych “szmat”. Teraz, ogarnięty, spojrzał za tym co robił Alex. Na szczęście, także się ogarniał, ubierając ciuchy.
- Jesteś wstanie wrócić do miasta czy potrzebujesz jeszcze chwili? - dostając odpowiedź, kiwnął tylko głową, że ją przyjął do wiadomości. - Czeka nas kawałek drogi, zakładam, że musimy zdążyć przed zachodem słońca, żeby kwiaty były w dobrej kondycji.
_____ Alex popatrzył zrezygnowany.
- Nie cierpię kiedy masz rację... - mruknął niezbyt zadowolony, wiedząc, że kwiaty nie mogą czekać po zerwaniu. Rozejrzał się po okolicy i wskazał kierunek Durenowi, który tylko kiwnął na to głową. - Tamtędy do miasta... - i dokładnie to zrobili, skierowali się od razu wręcz do miasta. W błogiej ciszy, która niestety została przerwana. - A jak ty się czujesz?
_____ Spytał w końcu kundel, powodując, że jasnowłosy spojrzał na niego jakby miał gorączkę, po czym zdał sobie sprawę, że na pewno nie chodziło mu o wzajemną pomoc, a raczej – bycie dotkniętym środkami odurzającymi. Cóż, w tym momencie, wyszli z już z części lasu, gdzie nie mogli używać zdolności, więc na pewno oboje czuli się lepiej. Nadal, Duren postanowił odpowiedź Alexowi.  
- Jest okej, jak tylko wyszliśmy z głębszej części lasu, wszystko ze mnie wyparowało co jest dobre. - po tych słowach podniósł kwiaty do góry. - Dzięki temu wiemy co faktycznie robią, ale z naszymi zdolnościami pasywnymi, nie musimy się martwić o pyłki. - ostatnie czego potrzebowali to ponownie nafaszerowanie się potrójną dawką.  
_____ Dojście od miasta nie trwało długo, wręcz cała podróż przeszła im znacznie szybciej. Jednak powroty zawsze są krótsze. Wchodząc w mury, nie napotkali się na nic dziwnego, minął tylko jeden dzień albo kilka, lecz nic znaczącego nie miało miejsca. Obie opcje cały czas były wykonalne dla pesymistycznie nastawionego Durena. Nie otrzymał jednak informacji od swojej grupy, więc mógł tylko zakładać, że czas spędzony na zadaniu mieścił się w ich ramach czasowych. Bez większych słów skierowali się do zielarza, który przygotowywał się do zamknięcia sklepu. Widać on myślał, że nie podołają. Cóż, nie byliby pierwszymi z listy.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {16/02/24, 03:52 pm}

Wieża Przetrwania - Page 3 Unknown


Czy Santeas przywiązywał jakąś szczególna wagę do tego co zaszło? Nie. Oboje byli pod wpływem pyłków i uznali to za zwykłą transakcję. Choć z prawdziwą przyjemnością obserwował ciało partnera, po wypuszczeniu go ze swoich objęć nie odezwał się już słowem. Zajął się tak jak i on obmyciem i ubraniem. A kiedy byli już gotowi mogli ruszyć w drogę powrotną. Powinni jak najszybciej dostarczyć zerwane kwiaty, by te nie zdążyły zmizernieć.  
Drogę odbyli w ciszy, która odpowiadała Alexowi. Tego co zaszło nie brał na poważnie, a więc i doceniał, że Duren nie zaczynał tego tematu. Choć wiele powiedzieli pod tym drzewem, oczywistym było, że wydusiły z nich to te pyłki, nie była to prawda. Żaden z nich nie chciał tego powtarzać. Było to zwykłe gadanie w tamtej chwili, podyktowane przyjemnością jaką odczuwali, nic więcej.  
Dotarli do miasta, a potem pod sklep zielarza i to w ostatniej chwili. Zapadał już zmierzch, a właściciel zamykał już swój przybytek. Dość zdziwił się na ich widok, jednak uśmiechnął zawadiacko i zaprosił jeszcze do środka na szybkie rozliczenie z ukończonego zlecenia. Była to czysta formalność, kwiaty zostały przyjęte oraz sprawdzone, a po akceptacji zawodnicy otrzymali odpowiednie wynagrodzenie.  
Ledwie zdążyli opuścić sklep, a podszedł do nich Dorian.
- Kogo ja widzę! Naprawdę ukończyłeś zielarza? No pod wrażeniem jestem! - powiedział i skinął z uznaniem do ich dwójki.
- Jakoś poszło...- odparł tylko Alex, a Dorian krótkim spojrzeniem obrzucił Durena
- Luźny zawodnik? - spytał Dorian skinieniem wskazując na Durna.
- Nie. Ma swoją grupę.. - od razu wyjaśnił Alex spoglądając przez ramię na białowłosego.
- Nie szkodzi. Za jakieś pięć dni rano zbierać będziemy się pod Sępim Wzgórzem. W tamtych okolicach pojawi się nowe stworzenie. Pojawiają się coraz mocniejsze, więc im większa grupa tym lepiej. Warto być przy polowaniu, wynagrodzenia są zadowalające i warte wysiłku. Będziemy chcieli byś nam te bestyjkę wytropił. Aradis mówił, że dobrze sobie z tym radzisz, więc pomożesz Draco i Verge. Razem raz, dwa namierzycie tego stwora - mówił bardzo swobodnie, a Alex jedynie słuchał i lekko skinął głową.
- Takie chwilowe zawieszenie broni. Więc jeśli kolega i jego grupa zainteresowani to zapraszamy na wspólne polowanie - powiedział prosto do Durena i wyciągnął coś ze swojej szaty. - Masz byłem dziś z Draco na wypadzie, wzięliśmy od razu fant dla ciebie. To zlecenie partnerskie od kowala. Idźcie razem  je zdać, jeszcze go złapiecie. Marne grosze, ale lepsze niż nic. Zawsze jakiś punkcik wpadnie. Niech to będzie powitalny prezent dla kolegi - w ręce Alexa wpadł jakiś minerał, czarny kamień ze złotymi przebarwieniami. - Wybrałeś już ścieżkę? - dopytał jeszcze nim odszedł.
- Nie... - Alex nie należał do bardzo wylewnych w swych wypowiedziach.
- Dobra obgadamy jutro. Staw się rano pod karczma, wezmę cię na jedno partnerskie, cały czas nie mogłem się do niego zebrać, a twój pupil się tam przyda. Wtedy pogadamy. To trzymajcie się - rzucił jeszcze i poklepał Alexa po ramieniu kiedy ten skinął na zgodę. Ciemnowłosy obserwował jak mag w eleganckiej szacie odchodzi, po czym tylko westchnął i popatrzył na kamień jaki otrzymał i przez ramię zerknął na Durena.
- Jak chcesz skorzystać to chodź - rzucił luźno i ruszył do kowala.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {17/03/24, 09:48 am}

_____ Weszli do sklepu, zaproszeni do dokończenia transakcji. Przecież zielarz nie będzie odbierał kwiatów przy zamykających się drzwiach. Podali mu je, a on wyłożył je na stoliku, sprawdzając dokładnie czy dostał od nich wszystko co było trzeba. Kiedy zliczył i sprawdził jakość produktu. Z uśmiechem odwrócił się do nich, kończąc zadanie, krótkimi słowami pożegnania czy zachęty do powtórzenia zadania. To jednak na czym skupił się Duren, to nie słowa człowieka z Wieży, a komunikat, który wyświetlił się przed nimi.

Misja: “Wstęp do Alchemii” zakończona sukcesem.

Otrzymujesz zdolność pasywną: Podstawowa Alchemia

Znaleziono zdolność zawodową: [Alchemik]. Rozpoczęto proces dodawania zawodu. Od teraz, podczas tworzenia mikstur, przetwarzania surowców oraz poznawania przepisów alchemicznych, twoja ranga Alchemika będzie rosła. Tworzenie własnych kreacji oraz poznawanie sekretów transmutacji pozwoli rosnąć w siłę.


_____ Zamrugał widząc tą wiadomość. Nie był to pierwszy raz kiedy spotkał się z czymś takim, bo jednak, kiedy zaczął sprzedawać ludziom rzeczy dowiedział się, że dostał zawód mechanika, ale widać - jedno nie przeszkadzało w drugim. Nie wiedział czy to dobre, posiadać kilka różnych zawodów, ale na pewno warto jest mieć więcej zdolności niż mniej. Inaczej Wieża nie oferowałaby ich tak otwarcie za pierwsze miejsce czy wykonanie zadania. Zapoznał się z krótką instrukcją, jednocześnie knując kogo może wysłać na to zadanie, aby także zdobyli tą zdolność.
_____ Bez większego słowa wyszli ze sklepu, zderzając się z jakimś znajomym Alexa. Duren nie komentował, pozwalając im rozmawiać między sobą, chociaż najchętniej odsunąłby od siebie to przypadkowe spotkanie, wracając do swojej grupy. Może, ciupkę, interesował się, co takiego odpowie kundel w jego temacie. Czując jednak spojrzenie tego całego “Doriana” na sobie, zapisał go sobie na liście, do pozbycia się. Za kogo ten typek się uważał, aby tak studiować go wzrokiem? Może za karę powinien mu je wydłubać, aby się nauczył czegoś? Białowłosy nie pokazać swoich myśli na twarzy, wszystkie jego umiejętności były w końcu na miejscu, nie musiał się nawet starać, aby ukryć co sądził.
_____ Sądząc po tonie, braku czystej linii porozumienia, takim myśleniu jakby za kundla – Duren skutecznie wywnioskował, że Alex nie stał się częścią jakiejś grupy, a cały czas kontynuował swoją samotną podróż, może z chwilowymi pomocami innych. Tak jak teraz, był im potrzebny, więc o nim pomyśleli. Coś za coś. Spojrzał na skałkę, która otrzymał i kiwnął tylko głową idąc z samotnikiem, bo jednak ciekawość wygrała. Chciał wiedzieć co takiego faktycznie to było, po co ludzie nosili takie rudy do kowala. Powtarzalne zadania za grosze? Akurat punktów Duren miał aż nadto. Bez problemu obdzierał je z innych za swoje usługi, wpajając, że robią dobry interes kupując broń od niego. Te, które tworzył ze śmieci, które zebrały się nie używane, bo nikt inny nie bierze drogi mechanicznej. Co do drogi...
- Jeszcze nie wybrałeś drogi? - spytał z wyraźnym zaniepokojeniem i jednocześnie wyrazem twarzy, twierdzącym, że Alex nie wie co dla niego dobre. - Wiesz, że marnujesz z każdą sekundą możliwość szybszego rozwoju?
_____ W odpowiedzi dostał jedynie pomruk, ze średnio wyraźnym “nie”, będąc całkiem speszonym. Widać mu także nie odpowiadał fakt, że jeszcze nie podjął tego wyboru. Duren jednak wiedział, że chodzi o coś tak kiepskiego jak brak decyzyjności. Podejrzewał coś innego.
- Aha. Czyli nie rozumiesz czego od ciebie chcą. - powiedział niezdziwiony takim obrotem spraw. - Zawszę mogę ci pomóc z wyborem. - powiedział jakby od niechcenia. - Oczywiście, nie za darmo. Za przysługę w przyszłości.
_____ Alex przewrócił oczami na jego propozycję, ale czego innego oczekiwał? Co prawda najlepszym obrotem sprawy, byłoby, że jednak przyjmuje tą ofertę, ale prawda była taka, że dla własnego dobra w przyszłych zadaniach, Duren potrzebował, aby kundel jednak miał ścieżkę rozwoju. Głównie przez zdolności, które mógł wtedy zdobyć.
- Nie czuję się w żadnej z udostępnionej ścieżek. Wiem, że tracę, ale nie chce tego wybierać - odparł wymuszając z siebie więcej słów.
- Wiesz, że czekanie nie sprawi, że dostaniesz więcej wyborów? - odpowiedział widząc reakcję. - Według mnie, najlepszym co możesz zrobić to wybrać drogę fizyczną. W końcu wdrapywanie się na drzewa czy polowanie to jest specyficznie fizyczna czynność.
- Tak, jestem sprawny, ale moja fizyczność nie opiera się na sile, czego oczekuje ta ścieżka - zaczął nieco śmielej. - Nie nadaję się do bezpośrednich ataków. Nie jestem głupi, w starciu z którąś z tych gór mięśni licho bym skończył - dopiero teraz spojrzał chwilę na białowłosego przystając na moment, widać było gołym okiem, że męczyła go ta sprawa. - Z resztą czytałeś ten opis? Silne ciało i słaby umysł. Ta wieża w tak silny sposób na nas wpływa, nie pozwolę by namieszało mi to w głowie, by upodobniło mnie do wzorca silnego debila
_____ Duren zamrugał słuchając jego wytłumaczenia. Alex zamilknął, zbierając się w milczeniu do dalszej drogi. Nie spodziewał się, że mężczyzna będzie miał akurat takie spostrzeżenia, lecz białowłosy nie widział inne drogi dla niego. Mechaniczna? Co prawda Alex potrafił zrobić jakieś pułapki, ale nie było tam nic z programowania czy spawania mikrochipów co on robił. Magiczna? No nie wyglądał na osobę, która rzuca zaklęciami. Mentalna...? Czy kundel umiał wyginać łyżeczki siłą woli? Wątpił. Westchnął głośno.
- Ścieżki pozwalają ci się szybciej uczyć. Nie zabierają możliwości na rozwój w inną stronę. - powiedział jeszcze na odchodne trzymając krok ciemnowłosego. - Ale to nadal twoja decyzja. Marnuj czas jak chcesz.
_____ Potem już nie podejmowali tematu, sam Alex wydawał się niezbyt chętny do rozmowy. Może musiał to wszystko przemyśleć? Zapewne tak było. Nie zamierzał go naciskać, chociaż czas jaki mieli tutaj, te trzy miesiące, należało wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. Wieża nie serwowała im tak długiej przerwy bez powodu. Zapewne, kolejne wyzwania będą jeszcze bardziej skomplikowane, a możliwie - będziesz potrzebował tego czego tutaj się nauczysz.
_____ W końcu weszli do kowala, przyjmując zadanie partnerskie i od razu oddając przedmiot w dłonie brodatego, opalonego od ognia, mężczyzny. Był zarówno wysoki, jak i umięśniony i wielki. Niczym faktyczna góra mięśni, o której wspominał Alex... W pewien sposób rozumiał jego obawy, aby wystarczająco ostry miecz przetnie spokojnie i kości. Wzięli swoje wynagrodzenie, faktycznie kilka groszy do portfela i z łagodnym tonem, pożegnali kowala wychodząc z jego przybytku.
_____ Gdy rozstali się, Duren wrócił do swojego lokum. Po otworzeniu drzwi, został przywitany przez grupę ludzi, którzy stali w kolejce, aby kupić coś od Nihou, siedzące za ladą. Nic niezwykłego, chociaż patrząc na czas, powinni już zamykać. Machnął dłonią do kobieta, która bardzo szybko go zauważyła, wstając z miejsca. Chciała odezwać się, ale widząc, że wrócił w dobrym humorze, po prostu kontynuowała swoje zajęcia, aby pozbyć się tej kolejki graczy. Wszedł na zaplecze, kierując się od razu na piętro do łazienki, gdzie zamknął się zdejmując wszystko i lądując z wiadrem pełnym wody. Musiał się pozbyć wszystkiego co się dzisiaj stało ze swojego ciała. Jakby to była jakaś klątwa, chociaż bardziej chodziło o pyłki, które mógł przynieść.
_____ Wyszedł, czysty, suchy, w innych ubraniach i rozsiadł w salonie przy oknie, obserwując plac, na którym pojawili się tutaj jakiś czas temu. Wiedział, że do pojawienia się kolejnego przejścia, próby, wyzwania, pozostały im dwa miesiące. Czy chciał przez ten czas starać się uzyskać siłę bez zderzania z innymi? Chowając i ćwicząc, szlifując zdolności, rosnąć bez niczyjej wiedzy i porównania? Z jednego strony, z drugiej – nie mógł. Było to zbyt niebezpieczne. Każdy z jego grupy potrzebował czegoś innego do rozwoju. Hue chodził na cmentarze, konwersował z duchami zbierając informację. Amelia i Shura podróżowali i wykonywali zadania poszerzając krąg zainteresowanych ich grupą. Każdego z tych zadań sam im zlecił, gdy znali szczegóły. Nie wysłałby swoich kukiełek na śmierć, kiedy zamierzał karmić ich długo i rozwijać do tego stopnia, że bez niego są niczym, mentalnie. Nihou zajmowała się sklepem na zmianę z innymi, trenując w każdej wolnej chwili. Tak samo Laro. Trening sprawiał, że mieli coraz więcej zdolności związanych z bronią. Ich sprawność fizyczna także rosła. On natomiast... nie był najsilniejszy w walce patrząc na to co oferowali pozostali, wiedział jednak, że jako lider nie musiał mieć. Wystarczyło, że potrafił się obronić, zarobić i wykorzystać każdą nadarzającą się okazję.
- Duren... - mężczyzna przestał patrzeć się zza okno, wyrwany ze swojego zamyślenia, odwrócił się do stojącego w progu drzwi Amelii. Jej wyraz twarzy jasno mówił, że cieszyła się będąc równocześnie zaskoczoną. Po chwili milczenia między nimi, w kącikach oczu zebrały się łzy. - ...Wróciłeś!
_____ Podbiegła do niego, klękając przy nim, opierając się o kolana i lądując głową między jego udami, a bokiem fotela. Niczym dziecko widzącego swojego opiekuna, lub stęskniony zwierzak. Duren nie kwestionował tego, wyciągnął dłoń i pogłaskać ją delikatnie, układając przy okazji rozpierzchnięte włosy. W ciszy, która przerywało tylko ich oddychanie, słychać było kroki po schodach. Ciężkie oraz te lżejsze, kilka par. W ciągu chwili pojawili się przy nich. Laro, Nihou, Shura oraz Hue. Każdy z nich stał, oczekując czegoś, a jednocześnie patrząc na niego jakby wrócił z martwych. Aż sam Duren zaczął się zastanawiać co takiego mogło się wydarzyć, kiedy go nie było.
- Usiądźcie, może od tego zacznijmy. - westchnął delikatnie, swoją dłonią nie przestając głaskać włosów kobiety. Chociaż lekko zaskoczyło go, gdzie postanowił usiąść Shura, zajmując jego prywatną przestrzeń z drugiej strony nóg. - To może zaczniemy od ciebie Nihou?
_____ Spojrzał na kobietę, biorąc drugą dłoń i zaczynając głaskać wilka, noszącego cały czas swoją maskę. Kobieta robot szybko zaczęła komentować o dzisiejszych wydarzeniach. W tym o plotkach wśród graczy, że pojawiły się mini bossy, które mają być niesamowicie potężne. Patrząc na obszar polowania tych stworzeń, nachodziły się one z tym obszarem lasu, gdzie teoretycznie miał się wybrać Duren. W końcu takie informacje także zdobyli. Łącząc kropki, zaczęli się poważnie przejmować, że coś się stanie białowłosemu, stąd takie zachowanie ze strony wszystkich. Czerwone oczy przeleciały po twarzach stojącej trójki, po czym zaśmiał się lekko.
- Cieszę się, że tak wam na mnie zależy. - prychnął pod nosem. - Zaraz zapytam o wasze dni, ale wcześniej mam propozycję odnośnie tych nowych bossów
_____ Tamtego wieczoru, a raczej późnym popołudniem, padła decyzja w jaki sposób podejdą do zaproszenia oraz jak zachowają się w sprawie tych stworzeń. To wszystko to była szansa dla nich. Jednocześnie mogli wyeliminować nieprzyjemne osoby, które moją stać się problemem w przyszłości i przetestować na spokojnie swoją siłę w porównaniu do innych graczy. Duren nie był głupim, aby sądzić, że mają coś do powiedzenia w sprawie samej wieży, lecz chociaż wśród osób o podobnym stażu w grze, musieli wiedzieć, jak się sprawdzają.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {22/03/24, 03:49 pm}

Wykonywanie zadań to było coś co odpowiadało Alexowi. Otrzymywał konkretne polecenia do wykonania i konkretne wytyczne co do miejsc i działania na tych terenach. Interakcja z mieszkańcami i zleceniodawcami nie była trudna. Była czymś naturalnym, jednak otwieranie panelu i grzebanie w nim? Santeas unikał tego jak ognia. Dlatego temat ścieżek był dla niego tak drażliwy. Długo siedział i wpatrywał się w opisy, czytał wolno, a co jeśli po wyborze pojawiłoby się więcej opcji? A może już te miały dodatkowe informacje, jakiś podgląd, w który on nie potrafił zajrzeć? Przeglądanie tego go stresowało, znacznie lepiej radził sobie z zadaniami niż poznawaniem opcji i możliwości panelu. Jakby obawiał się, że wciskając coś niepoprawnie go uszkodzi. Zaszkodzi sam sobie, przez niezdarność i swoją niewiedzę. Nieświadomość. Technologia nie była jego mocną stroną. Jego świat jej nie posiadał, nigdy nie miał styczności z czymś tak zaawansowanym.
Po odejściu Doriana nie spodziewał się, że Duren będzie kontynuował temat ścieżek. Z początku jedynie mu odburkiwał, jednak wraz z kolejnymi słowami białowłosego wyjawiał mu coraz więcej. Dość emocjonalnie do tego podchodził, a przez to zapędził się mówiąc o swoim przeczuciu i obawie co do wyboru. Fakt, że kryło się tu więcej czynników, ale myśl, że wieża mogłaby go ogłupić był niepokojący. Dodatkowo on nie potrafił znaleźć dodatkowych informacji, krótki opis ścieżki go zniechęcał. A rozmowa o tym z innymi zawodnikami nie leżała w jego naturze. Nigdy nie angażował się w znajomości, w jego świecie ludzie traktowali się jak potencjalne zagrożenie. Nie było to towarzysko rozwinięte środowisko, nawet w małych osadach i miasteczkach, które próbowały powstawać szerzyło się jedynie zepsucie. Pomagano sobie tylko z chęci przetrwania. Dlatego był samotnikiem, wolał nie czekać aż ktoś wbije mu nóż w plecy. Owszem był przydatny tego mu nikt odmówić nie mógł, ale bycie przydatnym to jedno, a bycie "zagrożeniem", dla władających to drugie. Nigdy nie dogadywał się dobrze z przewodzącymi osobnikami. Nie należał do posłusznych psów. Chodził własnymi drogami, a to nigdy nikomu nie odpowiadało. Był problematyczny. A mimo jego przydatności nikt nie jest nie zastąpiony.
Alexa odrobinę zaskoczyła chęć pomocy Durena, owszem od razu podkreślił fakt transakcji. Pomoc za przysługę. Jednak sama oferta była niespodziewana. Nie rozumiał jaki interes miał w tym albinos. Czemu stale był dla niego tak uprzejmy? Alex od samego początku nie był dla niego zbyt przyjemny. Wyzwiska, zaczepki, nawet próbował go zabić, w czym przeszkodziła mu Wieża i informacja o zadaniu partnerskim. No właśnie może o to chodziło? O te partnerskie? Jednak poza tymi poziomami nie byli połączeni, nie oddziaływali na siebie, więc czemu mu pomagał? Dał mu ten przedmiot od chowańca. Tak wiele razy pytał o jego samopoczucie. Santeas za każdym razem się jeżył, odpowiadał agresją, atakiem na proste pytania. Tak był nauczony doszukiwał się drugiego dna we wszystkim czego chcieli od niego inni. Duren zdecydowanie był typem manipulatora, kogoś kto knuł, a przez to Alex gubił się w tym, co było podpuchą, a co szczerymi pytaniami. Był mocno skołowany.
Rozeszli się, a jego myśli nadal krążyły wokół tego tematu. Wokół tej oferty. Nie miał do kogo się z tym zgłosić, owszem Dorian pewnie byłby bardzo skory do współpracy, jednak Alex nie potrafił ufać. Nie potrafił wierzyć w czystość intencji. Durena znał tu zdecydowanie najdłużej, czy się lubili czy nie, dobrze współpracowali. Czego efekty było widać po ukończonych przez nich poziomach i zadaniach. Rekordowy czas na poziomie dziewiątym i ten zielarz, którego inni omijali szerokim łukiem. A przez to Zawód Alchemika był tu unikatowy. Musiał się więc dobrze przyłożyć do rozwinięcia tej profesji. Dużo czasu spędzał w lesie, praktycznie siedział tylko w nim, a więc polowanie i zbieranie surowców, pozyskiwanie ich było dla niego czymś naturalnym. Dlatego był dobrej myśli.
Wracając lasem do swojego "obozowiska" przyzwał Małego. W tym miejscu zwierzak stale mu towarzyszył. Alex widział jak chowaniec rósł na jego oczach, ten poziom był idealny do rozwinięcia się ich dwójki, dlatego dużo czasu poświęcał swojemu pupilowi ucząc się współpracy z nim. Był również w trakcie serii zadań na tak zwanego tresera. Sądził, że pomoże mu to w ujarzmieniu temperamentu chowańca, który wraz ze swoim rozwojem robił się mniej posłuszny. Miał jakby swoje własne zdanie i coraz bardziej było to widać. Musiał więc jakoś działać w tym kierunku.
Dotarł do siebie wspiął się na swoje drzewo i siadł odpalając ten nieszczęsny panel. Długo się w niego wpatrywał, a to wywoływało silny stres. Nie podobało mu się to. Czuł obawy przed wciśnięciem czegokolwiek, jakby miał coś uszkodzić i zaszkodzić tym sobie. Nie miał swobody w poruszaniu się po tym. Wieża stawiała przed nim wiele wyzwań, jednak to było najcięższe. Coś co dla innych zawodników było naturalne jemu sprawiało problem, przez co wiele tracił. A ta świadomość go denerwowała. Nie znał możliwości jakie mieli inni. Nie potrafił poruszać się po tych opcjach, doczytując rzeczy dostępne dla nich wszystkich. Nigdy nie był orłem w tych tematach. Jego świat nie oferował edukacji, nie potrafił nawet pisać, co ogromnie go denerwowało, z trudem i ogromnym wysiłkiem nauczył się czytać. A raczej podstawy tego nauczono go za młodu, a on starał się je pielęgnować przy możliwych sytuacjach. Nie mógł jednak nazwać się zdolnym czytelnikiem. W jego świecie nie było czasu na takie rozrywki. Nawet chcąc poświęcić temu więcej swojej uwagi, nie miał ku temu możliwości.
Mijały godziny, był już środek nocy, a on dalej siedział i się w to wpatrywał. Było to frustrujące i męczące. Doskonale wiedział, że rankiem kiedy stawi się w wyznaczonym przez Doriana miejscu, ten będzie pytać. Będzie wiercić mu dziurę w brzuchu, by pchnąć go dalej w rozwoju. Było to dobre, jednak nie chciał czuć się przy magu jak uczeń przy nauczycielu. Obaj byli zawodnikami, byli na równi, a jeśli Alex chciał dotrzeć wysoko musiał rywalizować również z zawodnikami o dłuższym stażu. Musiał więc w jakiś sposób nadrobić swoje braki. Stale w jego głowie pojawiała się furtka z propozycją Durena.
Zamknął panel i przygarnął na swoje kolana chowańca przeczesując jego grzbiet. Taki towarzysz mu odpowiadał, ten nie zadawał męczących pytań.
Choć nie czuli tu zmęczenia, Alex czuł się wymęczony. Cały ten dzień był wariactwem. Te kwiaty i pyłki, to jak wpłynęły na ich dwójkę. I to do czego doszło. To też była transakcja. Ulżenie sobie za ulżenie jemu. Skoro Duren nawet seks potrafił sprowadzić do czystej transakcji, o konkretnych zasadach, która im się udała. To czemu miałoby być gorzej z jego ofertą? Tam nie było ukrytych kruczków, haczyków. Obaj coś zyskiwali. Coś za coś.
Westchnął ciężko, na co zareagował chowaniec spoglądając na niego. Mlasnął niezadowolony i pogłaskał pupila po uszach i dziobie, co ten dość lubił.
Po tej pieszczocie skinął na niego, by ten zszedł, a kiedy to się stało wstał ciężko i ruszył powoli do miasteczka.
Nie lubił po nim spacerować choć przez miniony miesiąc siłą rzeczy je poznał. Wiedział również, w której jego części zaszył się Duren. Warsztat oraz sklepik z jego bronią były dość tu popularne.
Będąc na terenie warsztatu nie czuł się zbyt komfortowo. Nie do końca też wiedział gdzie powinien się kierować, wolał również unikać osób z grupy Durena. W tym przypadku ogromnie pomocna była zdobyta zdolność Impostora, nie przewidział jednak drobnego szczegółu w swoim planie. Jeden z zawodników z drużyny albinosa był niewidomy... a jego zdolność wymagała kontaktu wzrokowego... Pech również chciał, że Alex trafił właśnie na tego zawodnika. Wszedł tu sam, jego chowaniec był odesłany, by nie przeszkadzać. Jego instynkt też również go nie ostrzegł, dlatego dość mocno spięty przystanął wpatrując się w mężczyznę i oczekując jego pierwszego ruchu. Ten nie atakował.
- Przyszedłem do Durena - wyjaśnił w miarę spokojnie. W końcu to on wtargnął na ich teren.
Laro wyjaśnił mu, gdzie znajdzie jego Lidera i pozwolił mu ruszyć w tamtym kierunku. Było to dość miłe zaskoczenie. Mężczyzna naprawdę był dobrze rozgarnięty, nic dziwnego, że Duren trzymał go przy sobie. Santeas skinął uprzejmie do niego głową i ruszył dalej. Po wejściu do warsztatu rozglądał się uważnie. Nie czuł się zbyt komfortowo w takim pomieszczeniu. Brak okien, sztuczne światło i cała masa metalu wokoło. A wśród tego wszystkiego pracujący nad czymś Duren. Alex nawet nie silił się nad wymyśleniem co ten dokładnie robił. Niczym władca złomu coś majstrował, to mu wystarczyło. Podchodził w milczeniu, a kiedy białowłosy zauważył jego obecność przystanął krzyżując ramiona na piersi.
- Chcę przyjąć twoją ofertę. Co mam zrobić w ramach przysługi? - zaczął konkretnie, wolał mieć to od razu za sobą. Nie przyszedł tu towarzysko.
- Przysługę zostawmy na przyszłość. Pomożesz mi w czymś kiedy będzie potrzeba - odparł Duren, a Alex nieco mocniej zacisnął dłoń na swoim ramieniu. Nie podobała mu się wizja bycia czyimś dłużnikiem. Jednak umowa to umowa. Wiedział, że będzie to jedna przysługa.
- Zgoda - westchnął ciężko, a jego ciało się rozluźniło, puścił ramiona i wsunął dłonie do kieszeni skórzanej kurtki, jego spojrzenie nie opuszczało postaci Durena, choć nie było tak ostre jak zwykle. Był zmęczony, nie miał sił na typową dla siebie agresję. Nie wyzywał, nie drażnił się z nim, może ten etap miał już za sobą. Skoro to i tak nie zniechęcało białowłosego, szkoda mu było na to energii.
- To usiądź obok - mężczyzna przesunął lekko metalowy taboret z poduszką na siedzisku - I jak bardzo potrzebujesz mojej pomocy z tym?

Po krótkiej zwłoce zajął wskazane miejsce.
- Nie radzę sobie z tym panelem, naucz mnie się nim posługiwać - wydusił w końcu z siebie krótko spoglądając na Durena. Był już tym zbyt mocno zmęczony, przez co nie miał ochoty na żarty i zaczepki, które zwykle stale sie go trzymały.
- Zacznijmy od tego, że musisz zaznaczyć taki punkt w dolnym rogu. Okienko mówi o tym, że to co widzisz będzie publiczne. - zaczął Duren. - Potem przejdę z toba to krok po kroku.
- Dobrze - spojrzał zdecydowanie łagodniej, jakby w jakiś sposób mu ulżyło. Brak nadmiernych pytań czy komentarzy ze strony Durena pomógł mu się zdystansować. Mężczyzna nie zawiódł jego oczekiwań od razu przechodząc do konkretów, które pomogły mu się skupić na zadaniu. Odpalił panel i wykonał polecenie udostępniając go białowłosemu. - Gotowe - mruknął informacyjnie, dzięki wskazówce dał radę to zrobić.
- Po prawej stronie, trzecia od góry, jest ikonka drzewa, jak klikniesz na nią, dostaniesz się do drzewa zdolności. Kliknij w to. - gdy to zrobił, kontynuował. - Teraz pojawił się przed nami wybór drogi. Cztery okna, wybierz to, które ci pasuje. Jak mówiłem, najbardziej optymalnym byłoby gdybyś wziął drogę fizyczną, bo z tym jesteś zaznajomiony.
- Da się w jakiś sposób podejrzeć co będzie dalej? - dopytał Alex, ogromnie go to ciekawiło, może gdyby sprawdził co dalej ich czeka, byłby spokojniejszy przy tak istotnym wyboże.
- Do tej pory nie widziałem nic związanego z dalszym rozwojem. Prawdopodobnie pojawia się wraz z wyższymi poziomami. Nawet wymaksowanie zdolności ci nie daje takiej wiedzy.
- Rozumiem - mruknął zawiedziony, przyswajając ważną informację. Jego wzrok skupiony był na czterech drogach, a głównie na tej fizycznej, zaciskał dłonie mocno na swoich udach. Był spięty, po dłużącej się chwili podniósł jedną dłoń i jakby toczył walkę sam ze sobą co widać było po zaciskającej się i rozluźnianej pięści, nerwowo przebierał palcami. Krótko spojrzał na twarz drugiego zawodnika, po czym w końcu uniósł dłoń i szybko wybrał Drogę Fizyczną, w napięciu oczekując tego co nastąpi po tym.

Wybrano Drogę Fizyczną.

Zdobyto Umiejętność Pasywna: Ciało Wojownika - Zwiększa wytrzymałość twojego ciała oraz przyśpiesza opanowanie nowych zdolności związanych z ruchem fizycznym, zmniejsza ponoszone koszty zdrowia podczas przyjęcia obrażeń.

Po komunikacie nie wydarzyło się nic więcej. Patrzył w panel i oczekiwał jakiejś katastrofy, która nie nastąpiła. Całe napięcie z niego odpłynęło, ogromnie mu ulżyło, choć starał się tego tak jawnie nie okazywać. Jedynie odetchnął z ulgą. A chwilę później Duren zaczął dalej tłumaczyć mu kwestie obsługi panelu. Wskazał miejsce odpowiadajace za jego postać, za część społeczną, tę od chowańców, ponownie drzewko i ikonę od umiejętności jakie posiadał, które były osobno od drzewka rozwoju. Kiedy kończyli Duren w strefie społecznej dodał mu się do "przyjaciół", z informacją, by miał go jak uprzedzić przed takimi odwiedzinami. Alex jedynie prychnął pod nosem, trochę go to rozbawiło.
Chwilę jeszcze rozeznawał się po panelu zapoznawał ze sklepem, którego opcję wytłumaczył mu Duren i kiedy skończyli odznaczył opcję trybu publicznego i spojrzał w kierunku mężczyzny.
- Wiem, że jak przyjdzie do spłaty tej przysługi to się pewnie nie pozbieram, ale mimo wszystko dzięki - powiedział dość spokojnie jak na niego. Nie był typem niewdzięcznika, uważajacego, że mu sie wszystko należy. Doskonale wiedział, że mężczyzna nie musiał tego robić, nie miał pojęcia czy umowa ta mu się opłacała, choć znając pomysłowość albinosa przysługa będzie czymś dobrze przemyślanym.
- Spokojnie, nie moge cię zrujnować. - rzucił z lekkim uśmieszkiem Duren. - Jeszcze dostanę innego partnera do następnych zadań.
- Jakby ci to różnicę robiło - prychnął dość rozbawiony odpowiedzią białowłosego.
- A byś się zdziwił. - rzucił jeszcze Duren, po czym wrócił do tego co robił wcześniej. - Nie wiem czy wiesz, ale bycie zwycięzcą więcej niż raz jest niesamowicie rzadkie.
Zgodnie ze słowami mężczyzny, Alex sie zdziwił marszcząc lekko nos. Potrzebował chwili na przeanalizowanie tej informacji. Wiedział, że ten konkretny zawodnik nie był bezinteresowny. Zaraz w jego głowie pojawiło się kilka sytuacji, których motywu wcześniej nie do końca rozumiał i uznawał, że ten sobie z jakiegoś pwoodu z nim pogrywał.
- Dlatego dałeś mi ten przedmiot i teraz ta oferta... inwestujesz we mnie - stwierdził uśmiechając się kącikiem ust, po czym lekko wyszczerzył się do niego, obracając na taborecie w jego stronę. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewał. Wątpił w to, że ktokolwiek był potrzebny Durenowi, jednak zależało mu na wygranych, a co się między nimi nie działo, odnosili zwycięstwa. Partnera do zadań się nie wybierało, to Wieża ich przydzielała, logicznym więc było, że obawiał się fatalnego dobrania i utraty wysokich wyników.


Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {21/04/24, 08:57 pm}

_____ Doszli do konsensusu. Wezmą udział, lecz nie wszyscy, a wybrani. Wiedział, że Amelia czy Laro mogą spokojnie robić za przedstawicieli ich grupy, zainteresowani zadaniem. Reszta? Oni będą przyglądać się temu wszystkiemu z bezpiecznej odległości. Przynajmniej taki plan ustalili wieczorem, po czym każdy z nich rozszedł się do swoich zadań, może nawet położyć się do snu. Duren, natomiast, zajął się sobą, zamykają w czterech ścianach swojego warsztatu, gdzie tworzyło to coraz to nowsze rzeczy. Musiał pobudzić swoją wyobraźnię, sprawdzić co faktycznie pozwalają mu zrobić jego zdolności, jak szybkim może się stać w naprawię zepsutego sprzętu. To wszystko było dla niego praktyką w dziedzinie swojego mechanicznego powinowactwa. Co prawda dostał je już kilka dni temu, ale w między czasie zdobył trzy inne zdolności. Westchnął, przestając spawać na moment. Czuł, że z tego już nic nie osiągnie więcej. Trzeba będzie znaleźć sobie inny sposób ćwiczenia tych zdolności. Sprzedaż sprzętu, która dawała mu dużo pasywnego doświadczenia. Naprawa zepsutej broni i tworzenie nowych rzeczy. Wszyscy co robił, było, aby przy okazji zarabiania punktów i czekania na próbę, zbierać poziomy zdolności. Nie przejmował się, że nie wiedział jak faktycznie silny jest. Wiedział też, że zbieranie doświadczenia zdolności nie będzie takie łatwe na późniejszych etapach, patrząc jakie teraz były skoki między poziomami. Otworzył swoje drzewko zdolności, wpatrując się w trzy gałęzi, które widniały na pasku. Jasno pokazywały, że trzy zdolności, które odblokował jako pierwsze należały do innych gałęzi. Nie mówiło mu to razie jednak nic.  

Umiejętność Aktywna: Ostatnia szansa – Kiedy stopień wytrzymałości maszyny osiągnie 0%, zdolność może zostać użyta, aby przywrócić zgromadzone w okolicy materiały i otworzyć zniszczoną broń. Im wyższy poziom, tym wyższa wytrzymałość przywróconego sprzętu. Poziom: 10, przywrócona wytrzymałość: 60%. Czas spoczynku: 1h.  

Umiejętność Aktywna: Przeładowanie - Zadajesz potężne obrażenia przez mechaniczną broń w twoim aktywnym użytkowaniu. Poziom: 8, Obrażenia: 500% podstawowego ataku. Siła przeliczana po wszystkich innych zdolnościach. Czas spoczynku: 5 min.  

Umiejętność Aktywna: Armata – Zadajesz potężne obrażenia bronią palną zainstalowaną na wytworzoną przez ciebie sprzęcie. Poziom: 7, Obrażenia: 450% ataku sprzętu. Siła przeliczona po wszystkich innych zdolnościach. Czas spoczynku: 5 min.
 
_____ Kiedy jego “Ostatnia Szansa” osiągnęła poziom 10, odblokowała się druga zdolność w tym samym drzewku zdolności. Nazwana Technik. Na razie, posiadała poziom 5, lecz Duren, nieważne jak, nie był wstanie dostrzec co faktycznie znajdowało się w jej opisie. Nie miał pojęcia czy była to aktywna zdolności, pasywna, wzmocnienie, czy może jakaś klątwa. Nic. Szara podpisana ikonka oraz poziom, który miał w niej na razie. Wyłączył to, aby nie zasłaniało mu projektu przez jego oczami. Co to było takiego? Stwarzał coś na wzór podstawowej bazuki, jaki istniały w jego świecie, w czymś na wzór średniowiecza. Pierwsze prototypy, zanim wiele lat później posiadali działa zdolne zniszczyć całe planety. To nie była próba numer jeden. Miał już ich kilka, wszystkie zniszczył ćwicząc swoją zdolność. W końcu jakoś musiała wskoczyć na poziom 7, a użytkowanie jej na celach było najlepszym rozwiązaniem. W tym momencie dostał powiadomienie od Laro. Napisał do niego, że znalazł jego partnera przy drzwiach wejściowych, a Duren tylko potwierdził, żeby pokierował go do niego. Wiedział, że pewnie przyszedł w sprawie panelu... Co innego mógłby chcieć, prawda? Chociaż zaskoczyła go jego obecność tutaj i to po nocy.  
_____ Wysłuchał go, bez zbędnego marnowania czasu, na bycie uszczypliwym. Był manipulatorem, idea, że nie widziałby co chodzi po głowie drugiej osoby nie była do pomyślenia. Zabawy słowne, sprawienie co by Alex poczuł się obrażony albo wyśmiany tylko zakłóciłyby proces, który mieli przejść. Pokierowanie go, krok po kroku, to była najlepsze rozwiązanie. To też zrobił. Dał mu taboret, posadził koło siebie i niczym za rękę, wytłumaczył i pokierował. Naprawdę sądził, że dla tego kundla, niezaznajomionego z magią, technikami voodoo czy maszynami, droga fizyczna była najlepsza. Inaczej by tego nie zaproponował, bo tak jak przed chwilą powiedział, nie zamierzał niszczyć drogi rozwoju swojego wybranego przez wieżę partnera. Chociaż przysługa, o której mówili była czymś niezbyt określonym. Pomoże mu w przyszłości w czymś i tyle. Białowłosy nie zamierzał zbyt mocno zastanawiać się nad tym teraz. Szukanie czegoś na wskroś też nie było mu na rękę. Czuł, że zmarnowałby tylko zapłatę na coś nieistotnego.  
_____ Podniósł spojrzenie, ze swojej konstrukcji na niego, patrząc lekko pytającym wzrokiem. Czyżby dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę? Wyprostował swoje plecy odwracając się frontem do kundla.  
- Jak do tej pory tłumaczyłeś sobie moje zachowanie? - spytał chociaż chyba nie chciał znać pytania. Co jak odpowie mu coś w geście, “bo wydawało mi się, że na mnie lecisz” czy inne brednie? Tak, Duren bardzo nie chciał znać odpowiedzi. Podniósł dłoń do góry, przerywając cokolwiek Alex zamierzał powiedzieć lub zrobić. - Nieważne, nie odpowiadaj, nie chce wiedzieć. - westchnął ciężko. - Powiem ci jeszcze jedną rzecz, tak między nami. Z mojej wiedzy, powinieneś być wstanie odkryć pięć zdolności dla drogi fizycznej. Każda może dojść do poziomu dziesiątego.
_____ Skończył mówić i pokazał Alexowi drzwi. Duren wiedział dokładnie co to za zdolności, lecz nie zamierzał dzielić się wiedzą bez większego powodu. Już pomógł mężczyźnie i więcej nie będzie “za darmo” dzielił się czymś tak ważnym jak zdolnościami, które mógł znaleźć na tym poziomie pod drzewkiem. Shura i Laro należeli do jego grupy, obaj poszli w drogę fizyczną, ciała. Obaj mieli te same zdolności i rozwiązania w tym zakresie. To potwierdzało trochę jego teorię. Sprawdził także, trochę pod przymusem, drzewko kogoś obcego, które także wyglądało jak to ich. Zdolności dla gracza drogi fizycznej to: Obronna Postawa, Uderzenie, Cięcie, Ukrycie Obecności oraz Skupienie. Wszyscy aktywne i po rozwoju do poziomu 10, dostają kolejną zdolność, tak samo jak Technik, szarą, ale z poziomie, jakby gdzieś się zbierał ten nadmiar doświadczenia.  
_____ Oczywiście, Duren miał także informacje o zdolności drogi Psychicznej i Magicznej. Hue i Amelia podzielili się swoimi odkryciami. Na ten moment, egzorcysta znalazł trzy, a elfka cztery. Przy czym czwarta była nadzwyczaj dziwna. Na wspomnienie czuł ból głowy, bo co to znaczy “Umiejętność Pasywna: Klasa Specjalna”.  I jeszcze jej opis był zbyt mylący oraz zawiły. Powinowactwa do znalezienia odpowiednich klas specjalnych dyktowane przedmiotami magicznymi. Tyle co Duren rozumiał z takiego bełkotu to fakt, że jak znajdzie przedmiot to zostanie specjalne zaklęcia... prawdopodobnie. Pocieszające było tylko to, że Amelia była wstanie rozwijać tą zdolność pasywną i mieć wyższe procenty na znalezienie czegoś.  
- Nawet nie wiem jak odpowiedzieć. W moim świecie ludzie za szybko zdychają, by tracić czas na analizowanie przypadkowych spotkań. Zwyczajnie do tej pory się nad tym nie zastanowiłem, a tu wychodzi na to, że zapowiada się dłuższa współpraca. Taka nowość. - wsunął dłonie do kieszeni od kurtki. Pozostałe informacje jedynie przyswoił, słyszał już coś o tym, jednak nie wchodził w szczegóły. - Nie nabijaj mi cwaniaczku większego długu.
_____ Alex poszedł, on został sam ze sobą i swoimi projektami, robiąc je, aż przy drzwiach nie pojawiła się Nihou, informując go, że wstał nowy dzień. Na jej plecach widniała zapakowana broń. Nie był to miecz, a broń palną, która był wstanie stworzyć, chociaż musiał zamienić proch strzelniczy na coś innego. O dziwo, w tych gratach, które go ogarniały, znalazł łuski po zużytych pociskach.  
- Kto w końcu idzie? - spytał wstając ze swojego miejsca i rozciągając swoje plecy, czując, że powoli zaczynały go boleć. - Amelia i Laro?
- Nie, pójdzie Amelia oraz Shura. Laro zamierza zostać na miejscu z Hue, a ja pójdę z tobą kontrolować wydarzenie. - powiedziała podchodząc bliżej i patrząc na nowy “wynalazek” Durena. - Twoja nowa broń? - spytała, ale nie czekała aż jej odpowie, bo znała odpowiedź. - Ma lepsze statystyki niż poprzednia?
_____ Czerwone oczy kobiety wpatrywały się w jego, także czerwone z pewną nadzieją, którą ciężko było nazwać. Może liczyła, że cały czas się rozwijał. Duren nie odpowiedział tylko podając jej sprzęt. Kiedy weszła w kontakt wyświetlił się przed nią komunikat co trzymała.  

Nazwa: Średniowieczna Armata v3.0  
Twórca: Duren Levett  
Atak: 20~30 pkt obrażeń  
Wytrzymałość: 100%
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wieża Przetrwania - Page 3 Empty Re: Wieża Przetrwania {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach