Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 07:49 pmKurokocchin
AlterosWczoraj o 06:59 pmYoshina
Eclipsed by you 25/11/24, 11:24 amCarandian
W Krwawym Blasku Gwiazd25/11/24, 08:15 amHummany
The Arena of Hell25/11/24, 04:39 amMinako88
HOGWART: New legacy25/11/24, 01:39 amHikikomori
miss the thing we never were24/11/24, 05:22 pmLadyFlower
Unlucky Meeting24/11/24, 01:01 pmYoshina
incorrect love24/11/24, 12:26 pmYoshina
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
1 Pisanie - 17%
1 Pisanie - 17%
1 Pisanie - 17%
1 Pisanie - 17%
1 Pisanie - 17%
1 Pisanie - 17%

Go down
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Alteros {06/01/22, 11:19 pm}

First topic message reminder :

Alteros - Page 7 Rooftop_1200x677

Amazi & Yoshina

Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {03/12/22, 06:34 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

Stał już spokojnie słuchając Abla. Nie dziwił się, że ten chciał powrócić do domu, obaj wytrzeźwieli i mieli poprawniejszy osąd sytuacji. To miejsce nie było bezpieczne, a skoro ktoś zaatakował, mógł chcieć dokończyć dzieła. Mogli teraz na nich gdzieś czyhać, czekać licząc, że jego mag właśnie umiera. Przetarł twarz dłonią, by się otrząsnąć.
- Dobrze, wrócimy... - zapewnił blondyna, że jest przychylny tej decyzji, choć miał obawy przed opuszczeniem tak zaludnionego miejsca. Mieli do przejścia kilka przecznic, a nie mieli pojęcia, czy handlarze tam na nich nie czekają. W końcu zadali bardzo silny cios, który tylko dzięki szczęściu udało im się odeprzeć. Trzeźwo patrząc na sytuację, Abel mógł właśnie zginąć, oni próbowali go zabić tak podstępną metodą. Pokazywało to, że nie cofną sie przed niczym, ale i też, że obawiali się bezpośredniego starcia z Cedrikiem, dlatego uciekali się do takich sztuczek i podstępów, by uniemożliwić mu użycie zdolności. W końcu jakby stracił maga straciłby całą magię byłby bezbronnym facetem jak przez te długie lata niewoli bądź uciekania przed nimi. A patrząc na jego siłę bazową, wystarczyło osłabić jego maga, by ten nie był w stanie dostarczyć mu wystarczającej do obrony energii. Nic więc dziwnego, że celem ich ataku był czarodziej nie podległy, chcieli zminimalizować własne straty i ryzyko. Choć wybitnie denerwowało to Cedrika, widział w tym logikę i rozumiał ich działania. Jednak i tak zaciskał swe dłonie silnie na ramionach jakby chciał je zmiażdżyć, był zły, ze ktoś ośmielił się zaatakować jego maga, jego czarodzieja, partnera... a praktycznie i przyjaciela. Nie wiedział czy w ten sposób mógł nazywać Abla, w końcu był jedynie jego Podległym... jednak on traktował go jako przyjaciela i był jedynym objętym tym mianem przez ciemnowłosego.
Kiedy Abel wstał Cedrik jedynie spojrzał na niego kątem oka, jednak ryzyko upadku zaniepokoiło podległego i zwrócił się do maga w celu przytrzymania go, co blondyn przyjął chętnie i od razu. Podtrzymując czarodzieja słuchał tego co do niego mówił. Ich więź była bardzo specyficzna, nabierała siły, trwałej jednak cienkiej, moc więzi wzbierała powoli i systematycznie, jednak bardzo powolnie.
Zaczął się nad tym zastanawiać, wtedy Abel przyznał się do tego, że go lubi, drobny i subtelny uśmiech wykwitł na twarz Cedrika, który powrócił myślami do teraźniejszości, jednak nie dane mu było odpowiedzieć. Jego usta zostały zajęte zupełnie czymś innym niż słowem mówionym. Był zaskoczony, jednak się nie opierał i z początku niepewnie po chwili pozwolił sobie na pogłębienie pocałunku, by podkreślić tym, że cieszył się z jego słów i z tego, że był cały i zdrów.
Po wszystkim oparł swoje czoło o to blondyna i łagodnie się uśmiechnął wpatrując z takiego bliska w wiosenną zieleń.
- Przymknąć oko, no niech będzie... - nie potrafił nawet ukryć swojego rozbawienia i tego, że mu się to spodobało, nadal wspierając czarodzieja wyprostował się i spojrzał w kierunku wyjścia z pomieszczenia.
- Dobrze, nasze rzeczy powiny być na stosie z fantami... pewnie dalej grają więc chodźmy tam... trzeba też znaleźć Yuki i Sento, by ich poinformować, że się zmywamy i pożegnać... - dodał i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {03/12/22, 10:54 pm}

Alteros - Page 7 12310

       Przetarł twarz, chcąc jak najszybciej otrzeźwieć z tego zmęczenia psychicznego i swojego zachowania, na które sobie pozwolił przy Cedriku. Jak zawsze, Abel nie mógł poznać samego siebie u jego boku. Wielokrotnie robił coś, na co normalnie nie miałby odwagi. Ba! Nawet by nie chciał! A przy nim, przy swoim Podległym potrafił przejść przez pewne granice, a co gorsza znajdywał w tym przyjemność. Jednak nie do końca był gotów się do tego przyznać przed samym sobą.
      - Chodźmy - przytaknął, ruszając zaraz za Cedrikiem. - Mam tylko nadzieję, ze dodadzą je nam bez problemów - roześmiał się lekko nerwowo, chcąc przekonać się do tego, że juz dziś nic złego ich nie spotka. Zamknął za sobą drzwi, ostroznie zszedł po schodach, przeciskając między ludźmi prosto do pokoju, gdzie wcześniej grali. O dziwo, w progu drzwi prawie zderzyli się ze swoimi przyjaciółmi, którzy bawili się w najlepsze.
      - Abel, Cedrik! Gdzie was tak nagle wywiało? - spytała, plącząc język Yuki, opierając się ramieniem o bok drzwi, gdy wiszący na jej barkach z boku Sento, opadł swym ciężarem. Oboje byli mocno wcięci, czerwoni, a ich miny wyglądały bardzo groteskowo. Uśmiechali się jak mysz do sera, głupkowato, walcząc z siłą grawitacji. Rudzielec swe pijackie spojrzenie utkwił w biuście przyjaciółki, która nie miała na sobie koszulki, bo zwyczajnie ją przegrała. On zaś miał koszulkę, ale brakowało mu jednej skarpetki oraz spodni. Butów zaś oboje nie posiadali.
      - Zabawa... trwa - beknął, machając prawie pustą butelką wina, a jego twarz wylądowała między cyckami Yuki. Ta z obrzydzeniem spiorunowała Sento, dłonią starając odepchać twarz, jakby była wielkim zarazkiem.
      -Spadaj, jesteś obleśny. Skazisz mnie swoim oddechem - jęknęła, krzywiąc się, na co Abel zaczął się śmiać. Powoli, coraz głośniej, wycierając kącik oka z wzbierających łez radości.
      - Wracamy do domu, idziecie z nami? - spytał, przeciskając się między nimi.
      - A-ale o co chodzi? - spytał zdziwiony Sento, patrząc na Cedrika, oczekując wyjaśnień, gdy młody mag zaczął prosić o oddanie fantów.
       - Ale koszulki Yuki nie oddamy - powiedział jeden z nich, ściskając materiał bluzki, gdy Librabia prosił o jej oddanie. To była ostatnia rzecz jakiej potrzebował, bo przeciez nie pozwoli przyjaciółce chodzić w staniku. Jeszcze się przeziębi i dostanie opieprz od jej rodziców. Albo jeszcze sama Yuki będzie kazała zrobić jej zupkę, nakarmić i pilnować, gdy sama będzie wygrzewać się w łóżku. Niańką nie miał zamiaru zostać.
      - Co ci to da? I tak wracamy do domu, więc swiecić nimi przed tobą nie będzie - przewrócił oczyma, odzyskując koszulkę, na co inni zajęczali rozgorycznie i zawiedzeni. Mimo to pozegnali się, prosząc, aby dali znać, jak wrócą do domu, po czym blondyn wyszedł z pokoju, napotykając spojrzenia całej trójki.
     - Dacie rade? - spytał, widząc stan przyjaciół na co ci zasalutowali.
     - Jak nie my, to kto? - zanucił rozweselony Sento.
     - Cedrik... pomozesz Sento? Ja zajmę się Yuki - uśmeichnął się przepraszająco do Podległego, biorąc na barana dziewczynę, rumieniąc się, gdy poczuł jak jej dwa interesy mięsiście przylegają do jego pleców.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {04/12/22, 11:56 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

 Cedrik czuł sie dobrze, a po tym jakże zaskakującym pocałunku ze strony Abla wręcz był uskrzydlony. Sam nie wiedział dlaczego tak zareagował, ale słowa blondyna go niezwykle ucieszyły. Możliwe że związane było to z jego obawami, że mag go zostawi, a ten zamiast tego powiedział, że chce wzmocnić ich więź. To była rewelacyjna wiadomość dla niepewnego swej sytuacji Podległego. W końcu bał się, że czarodziej zrezygnuje, że wycofa się z  ich kontraktu, po tym jak zostało narażone jego życie.  
 Ciemnowłosy zyskał nieco pewności, ale ta nie zaślepiła mu obiektywizmu, zostali zaatakowani, musiał więc być czujniejszy. Nie mógł nawet na krok opuszczać swojego czarodzieja. Nie mógł pozwolić, by ktoś się do niego zbliżył i ponowił atak. W ten czy inny sposób. Musiał go chronić, taka w końcu była powinność Podległych. Chronić swych panów, magów. Choć Abel był inny, choć w realnym rozrachunku był jego panem, Cedrik nie czuł się jak jego własność, Abel wprowadzał naprawdę przyjemną zdrową relacje partnerską, czuł się jak jego przyjaciel. A tym bardziej chciał o niego zadbać, chciał zapewnić mu bezpieczeństwo.
 Kiedy natrafili na Yuki i Sento ich stan był dość zabawny, jednak kiedy Abel wspomniał o tym, że chce wracać zaczęły się pytania.  Cedrik milczał wolał nie zdradzać im szczegółów wydarzeń, nie miał pojęcia czy blondyn chciał im o tym mówić. Wolał te decyzję pozostawić w rękach swojego maga.
 Dlatego cierpliwie poczekał, aż ten zdobędzie ich ubrania, a potem narzucił na siebie spodenki i koszulkę.  Pokręcił jedynie głową z politowaniem widząc, że ma pomóc Sento. Nie miał jednak z tym problemów, pomógł chłopakowi, a potem bez gadania wziął go na barana, tak jak to uczynił Abel z Yuki. Co prawda dał radę tylko dzięki swojej rasie. Podlegli naturalnie mieli mocniejsze ciała od magów czy ludzi, ciemnowłosy nawet nie musiał korzystać ze zdolności zasilanych magią, by sobie poradzić z niesieniem pijanego rudzielca. Wolał go nieść niz prowadzić slalomem przez korytarze, a potem drogę powrotną.
 Opcj, którą wybrał wydała mu się zdecydowanie prostsza. Dlatego też wysłuchiwał głupkowatych komentarzy Sento i po prostu szedł za Ablem. Większośc drogi milczał skupiony był na swoim zadaniu i przede wszystkim na obserwacji terenu. Nie brał przez to udziału w rozmowach i żartach jakie toczyły się miedzy niesionymi pijanymi uczniami.   Cedrik musiał zachować czujność i ostrożność, wiedział, po prostu wiedział, że handlarze będa gdzies w okolicy, pewni tego, że jest bezbronny.
   Powietrze na zewnątrz było chłodne jak na lato, które panowało. Jednak dzięki swej  świeżości pomagało Podległemu myśli zebrać.  A zmysły wyostrzyć i choć te skutecznie zadziałały  i po wykryciu ewentualnego zagrożenia chciał zmienić ich trasę niewiele to pomogło.  Czuł, że ów aury ruszyły, by zagrodzić im drogę.  Cedrik szedł pewnie spojrzał tylko na Abla, by jego stan skontrolować, mag wyglądał dobrze. Dlatego gniew nieco przysłonił Podległemu osąd i kiedy wyszli zza zakrętu na drugim końcu chodnika stało trzech mężczyzn. Ich miny im nie sprzyjały, choć te szybko swój wyraz zmieniły. Jeden z nich jakby chciał ruszyć w ich kierunku, jednak wtedy najwyższy z tego grona go dłonią wstrzymał i spojrzeniem uczniów zmierzył.  Powietrze jakby cięższe się stało, napięcie wzrosło, a Cedrik szykował sie do puszczenia ze swych pleców pijanego Sento i ruszenia do obrony Abla, a być może do ataku?  Instynkt nim teraz kierował.
 Chwila niemiłosiernie się dłużyła, a kiedy napastnicy zaczęli się oddalać serce Cedrika jakby uderzyło boleśnie w piersi. Napięcie z niego zaczęło schodzić, jednak nie mógł sie rozluźnić, nadal stał twardo, jego ciało było naprężone i gotowe do reakcji, a to w mięśniach wywoływało aż ból.  Nie ruszył się, nawet nie drgnął dopóki ci nie zniknęli za winklem.
 - A co to miało być? Goście ewidentnie dawno nieporuchali! - rzucił rozbawiony Sento, a Cedrik nawet nie drgnął, jemu do śmiechu nie było, bo poznał tych mężczyzn.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {09/12/22, 07:32 am}

Alteros - Page 7 12310

       Jasnowłosy usiadł na miękkim materacu swojego łóżka, wymęczony psychicznie jak zarówno fizycznie. Opadł ociężale na plecy, zakrywając oczy ręką, aby łatwiej wrócić myślami do momentu, gdy wyszli z imprezy i napotkali podejrzanych typków. Młody mag doskonale czuł tę presję, gęstą atmosferę, magia wręcz drżała, wisiała groźnie nad ich głowami. Abel czuł, że w każdej chwili mogli na nich ruszyć, ale nie zrobili tego. Nie musiał być znakomitym detektywem, aby zrozumieć kim byli. To oni stali za otruciem go i czekali, aby ich zaatakować, ale jednak nie zrobili tego. Odpuścili widząc ich dobry stan.
      Westchnął ociężale, lekko przesuwając głowę, aby dostrzec co robi Cedrik. Sam wtedy byłspięty, gotowy do ataku. Czuł to, w jakiś sposób ich więź dawałą mu to do zrozumienia. Czy Librabia powinien nadal utrzymywać ten kontrakt, tę umowę? Blondyn zastanawiał się, co właściwie myśli ciemnowłosy, czy obawia się jego włansych myśli o tym wszystkim, bo jednak nie wyraził się jasno na ten temat, lecz czy wspominając o... O Tym w pokoju, gdy byli sami nie dawał do zrozumienia, ze nadal chce w tym trwać? Podjął się tego, postanowił poniekąd wykorzystać zdolności Cedrika jako Podległego, więc musiał wziąć za to odpwiedzialność. Jedno było pewne. Bali się ich i szukali podstępnych sztuczek, aby osłabić go, by dorwać Podległego.
      Abel z cichym stęknięciem podparł się łokciami, aby po chwili sięgnąć do stopy, by pozbyć się skarpetek. Chciał jak najszybciej wyzbyć się ubrań i wylądować pod cieplutką pościelą.
      - To byli oni prawda? Chcą nas dorwać... jakby.... byli coraz śmielsi - odezwał się lekko beznamiętnie, zamglonym wzrokiem śledząc skarpetkę, którą porzucił na podłodze. - Cedrik... - przerwał, robiąc nieprzyjemną ciszę między nimi. - Chcę zebyś wiedział. Nie chcę później jakichś nieporozumień między nami. Boję się. Tej całej sytuacji, ale - odszukał w tym wszystkim, w ciemnościach pomieszczenia wzrok chłopaka. - ... nie chcę zrywać naszego kontraktu. W sensie - przez moment zrozumiał jak to musiało zabrzmieć i lekko spanikowany zaczął się tłumaczyć bardziej klarownie - Chcę dokończyć naszą umowę. Ty i ja, do końca turnieju. Nie chcę tez zrywać kontraktu teraz, gdy tak na ciebie polują. Oboje jesteśmy bezpieczniejsi razem. - wysapał, ale zdawał się przekonywać w tym wszystkim samego siebie. Co prawda, mówił co myślał, ale w głowie nadal doszukiwał się luk. Wiedział, ze to wszystko, to byłdopiero początek.
      Z tym mętlikiem w głowie zaczął walczyć z ściągnięciem reszty ubrań, co mu nie do końca wychodziło. Nadal były wilgotne, a przy tym kleiły się do ciała, utrudniając wszystko tak nieubłaganie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {12/12/22, 09:55 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

Mimo, że oboje byli już w mieszkaniu Abla, w jego pokoju, to nadal Cedrik czuł niepokój. Nie potrafił się uspokoić i wyciszyć swej wzmożonej nadmiernie czujności. Tak jakby ktoś zaraz miał wejść do domu albo zwyczajnie przejść pod nim. Stał więc przy oknie opierając dłonie o parapet i obserwował. Wyglądał na zmęczonego, ale pobudzonego, powieki były w pełni podniesione, po to by granatowe tęczówki mogły wodzić po tym co za szybą.
Dopiero słowa maga dały radę przebić się przez świadomość Podległego, gdyż na jego wiercenie nie reagował w ogóle.
Obejrzał się przez ramię wysłuchując, a kiedy jego imię zostało podkreślone powoli obrócił swe ciało i oparł lędźwiami o parapet, ramiona krzyżując na piersi. Imię i ta przerwa... była to nieprzyjemna chwila napięcia, podczas której palce Cedrika zacisnęły się mocniej na ramionach. Tak ułożone ręce pomagały mu panować nad emocjami, czuł się niczym odgrodzony murem od uczuć i od innych osób. Dlatego stał niczym niewzruszony posąg i słuchał Abla wpatrując się w jego twarz.
Dopiero kiedy ten powiedział wszystko dłonie Podległego się rozluźniły i oparły o parapet w celu odepchnięcia od niego sylwetki. Ruszył on powoli w stronę czarodzieja.
- Abel przemyśl to dobrze... - zaczął - Dla mnie nie ma znaczenia czy teraz czy po turnieju... oni nie odpuszczą... więc zastanów się, czy chcesz się narażać... miałeś dziś próbkę... to nie są żarty, ani zabawa... oni chcą odzyskać swój towar... i nie przebierają w środkach... - mówił szczerze. Nie chciał odchodzić, jednak źle się czuł z myślą, że naraża blondyna.
- Nie przejmuj się mną, myśl o sobie... - sam nie spodziewał się, że w taki sposób przywiąże się do maga. Z początku jego podejście było dość egoistyczne, miał maga, miał moce, mógł się bronić. Zależało mu jedynie na bezpiecznym lokum, nie obchodziło go, w jaki sposób narażał Abla. Nie potrafił darzyć czarodziei szacunkiem czy sympatią po tym jak widział, w jaki sposób traktują oni Podległych, jak ci są dla nich jedynie przedmiotami, towarami, obiektami zakładów i umów. Dzięki Ablowi jego spojrzenie się zmieniło, poznał kontrakt od zupełnie innej strony niż mógł się spodziewać. Blondyn choć nieświadomie zyskał sympatię Cedrika, a wraz z nia szła troska.
Ciemnowłosy siadł obok maga, który próbował nieudolnie pozdejmować z siebie wciąż wilgotne ubrania. Pomógł mu w zdjęciu koszulki, która łatwo nie odpuszczała, po czym oparł łokcie na kolanach i westchnął ciężko zamyślony patrząc przed siebie.
- Podciągnąłem się... no i stale moja siła wzrasta... ale nawet mimo to, nie mogę dać ci gwarancji, że dam radę cię ochronić... mogę jedynie zapewnić, że zrobię ku temu wszystko co w mojej mocy... - powiedział szczerze i spojrzał w stronę blondyna.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {16/12/22, 12:09 pm}

Alteros - Page 7 12310

       - Dziękuję - sapnął, gdy z pomocą Cedrika pozbył się górnej, przemoczonej części garderoby. Nie była już tak okrutnie oporczywa, ale nadal drażniła dotykiem blondyna. W końcu nienawidził być mokry w inny sposób. Nienawidział mokrych rzeczy na sobie, jak samej mokrej twarzy, czy oczu. Zwłąszcza ich. Skąd była ta nadwrazliwość? Nie miał pojęcia, ale teraz w głowie dudniły mu całkiem inne myśli. Kątem oka zerknął na zamyślonego Podległego, który całkiem pogrążył się w zamyśleniu i westchnął przeciągle, czując się bezsilnie.
      Młody mag doskonale wiedział, że w tym wszystkim musiało byćjakieś rozwiązanie. To nie tak, iż handlarze z czarnego rynku byli bezkarni. W końcu to, co robili było niezgodne z prawem, więc musieli się kryć ze swymi poczynaniami, a to była spora przewaga jaką mieli nad nimi. Zapewne sam ich kontrakt był nie w smak mężczyznom. Nawet jeśli nie potrafili tego dobrze kontrolować, to przeciwnicy nie musieli o tym wiedzieć, prawda?
     - Nie zapominaj, ze jestem magiem - głos blondyna nagle spowazniał, a ten wstał na równe nogi, stając na przeciwko ciemnowłosego. Nie tylko on potrafił coś zrobić przeciwnikowi. Młody mag po prostu nigdy nie miał ku temu szczególnej okazji, poza tym czarowanie na sporą skalę, a zwłaszcza w miejscach publicznych była zakazana. Chyba, ze dana osoba miała na to zezwolenie. Dlatego Librabia tak bardzo pilnował się z początku, aby nikt nie przyłapał go na zaczarowywaniu pióra Cedrika, gdy ten nie potrafił pisać. Czuł, ze był odpowiedzialny za to, aby pomóc swemu Podległemu w nowej, całkiem obcej sytuacji jaką była szkoła.
      - Potrafię o siebie zadbać - potrafił, nawet jeśli nie na taką skalę co ciemnowłosy. Nigdy nie głodował, zawsze miał dach nad głową i kochających go rodziców. Byli jak ogień i woda, albo ogień i elektryczność. Oboje byli silni, ale razem mogli być niezwycięzeni. Co prawda Abel nie myślał o nich jak o osobach nie do pokonania. Każdy miał słabe strony, a w ich przypadku posiadali ich nazbyt wiele. Jednak ufał Cedrikowi, ufał Nemezis, a przede wszystkim Louisowi.
      - Cedrik, skończ uciekać... zycie nie na tym polega - spuścił głowę, ukrywając pod kosmykami włosów smutne spojrzenie, które utkwił na czubku głowy Podległego. - Nadal nie wiem jakim cudem zawarliśmy kontrakt, ale mnie to nie przeszkadza. Zrozum w końcu idioto... - wyciągnął powoli dłoń ku niemu, ale powtrzymał się przed dotknięciem chłopaka. - Wiele razy nad tym się zastanawiałem. Naprawdę, zbyt wiele razy - prychnął cicho pod nosem. Prawie co drugą noc nawiedzały go myśli, czy właściwie czyni. - Cały czas zapewniam cię, ze chcę dotrzymać do konca nasz kontrakt... tak jak się umawialiśmy - po krókiej przerwie dodał jeszcze parę słow, aby Cedrik źle tego nie odebrał, a raczej zbyt właściwie. Nie chciał wyjść na debila, który zbyt mocno przywiązał się do swojego Podległego. W końcu nie takie był plany, a sam Cedrik mówił, ze mu wszystko jedno, czy dziś, czy jutro. On mógł zerwać ich połączenie w kazdej chwili, ale nie Librabia. On zwyczajnie tego nie chciał. Przynajmniej nie teraz, gdy przyjaciel był w potrzebie.
     - Cedrik, jesteś dla mnie ważnym przyjacielem - uniósł otwartą w koszyk dłoń, blisko swej twarzy, a gdy uniósł ją ku górze, wten złowieszczy uśmiech maga rozświetliło światło powstającego płomienia w dłoni. - Dlatego obiecuję, ze jeśli ktoś spróbuje ciebie tknąć, będzie musiał najpierw przejść przeze mnie - wysyczał śmeirtelnie poważnie, gasząc w uścisku pięści płomień.
      - Powinniśmy powiedzieć wszystko Louisowi. Nie wydaje się on zwyczajnym magiem. On... moze coś wiedzieć. moze nam pomóc, albo chociaz nauczyć mnie potrzebnych zaklęć - podszedł do szafy, aby wyciągnąć ubrania na zmianę. Jedne rzucił na głowę Cedrika, a sam w tym czasie zarzucił na siebie suchą koszulkę.
      - I odpręż się. Jesteś w domu Cedrik. Tu jesteś bezpieczny - uśmiechnął się ciepło do Podległego, chcąc aby nieco się uspokoił. Nie mógł cały czas czuwać. Przez to byłby ciągle tylko zmęczony, co miałoby wpływ na ich kontrakt.  Negatywny oczywiście.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {27/12/22, 09:57 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

Wsłuchał się w głos maga, obserwował jak ten wstał i stanął tuż przed nim. No tak blondyn faktycznie był magiem, czarodziejem, istotą o magicznych zdolnościach, z której energii korzystał sam Podległy. Kompletnie zapominał o tym fakcie, dlatego nie dyskutował, po prostu siedział spokojnie wysłuchując tego, co miał mu do powiedzenia.
Kolejnym faktem, który dostrzegł były zapewnienia Abla, faktycznie słyszał je już wiele razy, a mimo to poddawał te decyzję wątpliwości, choć ten nigdy nie dał mu do tego pobudek. Ciężko było mu zaakceptować coś takiego, stabilność była mu obca. A bezpieczeństwo było niczym fikcja. Jednak właśnie to otrzymał od Abla, stabilność i bezpieczeństwo, a w dodatku wiele więcej, bo jak po chwili usłyszał, zyskał przyjaciela.
Nie był w stanie ukryć łagodnego uśmiechu na twarzy, która jakby się rozpogodziła, uspokoiła, wyrażała opanowanie, ale i równowagę, spokój i zaufanie. Bo zaczynał ufać. Choć nie znał tego uczucia, myślał, że było ono właśnie tym co w chwili obecnej poczuł.
- Tak... powinniśmy im powiedzieć... - przyznał rozważnie nie odrywając oczu od twarzy Abla. A kiedy ten oddalił się w stronę szafy, jedynie podążył za nim granatowym spojrzeniem.
Koszulkę złapał, jednak nie zmienił ją z tą mokrą noszoną na swym ciele. Podniósł się niespiesznie z krawędzi łóżka i obserwował mały pokaz zdolności maga. Uśmiechnął się subtelnie i ciepło, po czym położył dłoń na ramieniu niższego chłopaka stojąc przed nim.
- Dziękuję... - rzekł szczerze patrząc prosto w szmaragdowe oczy.
- A teraz koniec tych ckliwostek... - dłoń z jego ramienia przełożył mu na podbródek i delikatnie skierował twarz blondyna ku górze sam się przy tym pochylając. Złączył na moment ich usta w krótkim, jednak żarliwym i namiętnym całusie. Po którym niespiesznie się odsunął i sam skierował do szafki, która przydzielił mu Abel, po to by wyjąć nieco wiecej ubrań i skompletować strój na noc. A kiedy to zrobił powoli do wyjścia się skierował.
- Pójdę się przemyć z tego chloru... - stwierdził swobodnie - chcesz dołączyć? - dodał swawolnie. Zdecydowanie podpuszczał blondyna, jednak jeśli ten by się skusił, nie pogardziłby towarzystwem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {04/01/23, 09:57 am}

Alteros - Page 7 12310

       Młody mag zmarszczył gniewnie gęste brwi, gdy jego Podległy wspomniał o ckliwościach z jego strony. Gdy blondyn tak przez chwilę nad tym się zastanowił, to niechętnie musiał przyznać mu rację i opamiętać samego siebie, ale ciemnowłosy wyprzedził Abla o krok, wpijając w usta swego zbawcy przed handlarzami. W połowie gardła utknął mu jęk, a gdy znów mógł nabrać powietrze w płuca, stał w lekkim osłupieniu. Dopiero, gdy Cedrik stanął przy drzwiach wyjściowych Librabia otrząsnął się z transu, piorunując chłopaka gniewnym wzrokiem za propozycję, ale nie tylko to.
       - Ani myślę - rzucił w jego stronę, łapiąc za poduszkę, ale ta nie pofrunęła w stronę Podległego. W samą porę zdążył rozweselony wyjść z pokoju, a zawstydzony Abel wylądował na łóżku, tłumacząc sobie własne zachowanie nadal istniejącymi procentami w ciele, choć po nich nie było sladu od dawna. Przymknął powieki z ciężkim węstchnięciem, które zdawało mu się przeciągać w nieskończoność. Tak samo w uszach rozprzestrzeniała się nieznośnia cisza. Niezagłuszana nawet kąpiącym pokój dalej Cedrikiem. W jednej chwili, poczuł jak jego ciało zaczyna się unosić, jakby stanął osobiście, swą podświadomością w czeluściach ciemności. Znał to uczucie. Nie było mu obce, a w tym momencie, gdy zrozumiał gdzie się znalazł, do uszu dotarł dźwięczny odgłos poruszonej, drgajacej struny, a raczej czerwonej nitki łączącej ich obojgu w jeden kontrakt. Była mocniejsza, jakby zywsza i wyaźniejsza. Widok jej jednak nie trwał długo. Minęła chwila, a Abel wrócił do rzeczywistości, lekko zaskoczony siadając na łóżku. Rozglądnął się wokół, widząc ze Cedrik jeszcze nie wrócił i uśmiechnął się pod nosem. Ich więź była pomalutku coraz lepsza. Co prawda nie wiedział do końca jakim cudem widziałtę cienką linię łączącą ich obu, ale to nie było istotne. Ten widok utwierdził go w fakcie, ze czasem warto złamać swe twarde zasady na rzecz czegoś większego, a tu w grę wchodziło ich zycie, jak i wygrana w turnieju.
      Po paru dniach minionej imprezy Abel wraz z Cedrikiem wrócili na zajęcia. Sento i Yukia jak zwykle dokazywali będąc w najlepszej formie do zartów i zgryźliwości. Przyjaciółka ani na milimetr nie odstępowała blondyna, a Sento jedynie przewracał oczami, strzelając z gumki uformowanymi kulkami z papieru w ludzi wokół niego. Ostatnia zaś strzeliła prosto we włosy Podległego Librabi, gdy nauczycielka języka zaczęła wszystkich uciszać podczas zajęć chcąc coś powiedzieć.
      - Z racji, że turniej rozpoczął się jakiś czas temu i kfalifikacje zostały prawie zakończone, szkoły organizują dni otwarte. Z tego powodu kazda z klas ma wymyślić coś, co zachęci potencjalnych uczniów wejście w nasze szeregi. Moze być to pokaz sztuk magicznych, kółko plastyczne moze zrobić wystawę obrazów i tak dalej. Macie pół godziny na wymyślenie czegoś, potem zbierzemy pomysły i zagłosujecie. Wygrana propozycja zostanie przez was zorganizowana
       - Super! - Yukia az pdoskoczyłą promiennie na swym siedzeniu, patrząc na przyjaciół. Sento wiedział co go czeka. Z resztą kazdego chłopaka mogło czekać to samo. Noszenie i sięganie w miejsca gdzie dziewczęta nie sięgają. Jednym słowem: brudna robota.
       - Mam nawet pare pomysłów - odezwał się Abel, wygrzebując z włosów Cedrika zapodzianą kulkę papieru.
      - Ja równiez! - zapiszczała podescytowana.
      - Nikt mnie nie przebije! Kafejka pokojówek!
      - Nie ma opcji zboczeńcu! Jak juz to kafejka drwali!
      - Prędzej drugi kutas mi wyrośnie
      - Wszyscy by tego nie chcieli - wyszeptał Abel, chichocząc, gdy oboje zaczęli się wspierać. - A ty? Na co miałbyś ochotę? - dopytał ciemnowłosego, myśląc nad kafejką. W sumie... juz raz wyobraził sobie Cedrika jako kobietę, więc z głupiego wspomnienia byłgotów wyobrazić go sobie równiez w stroju kelnerki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {11/01/23, 09:05 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

Powrót do szkoły był dla Cedrika pełen napięcia. Doskonale wiedział, że w tej klasie siedzi ktoś kto podał Ablowi truciznę. Dlatego ciemne tęczówki Podległego uważnie wodziły po obecnych uczniach, choć był w tym wszystkim dyskretny, nie chciał by ktokolwiek zauważył jego spojrzenia.
Temat lekcji niezbyt go ciekawił, wolał skupić się na odnalezieniu truciciela, a w tym celu obserwował reakcje uczniów, szukał tych najmniej zainteresowanych zajęciami. Widać było zaangażowanie co poniektórych, a więc zdawał sobie sprawę z tego, że pionek handlarzy będzie mieć ważniejsze sprawy na głowie niż planowanie dni otwartych dla szkoły.
Nie zwrócił nawet uwagi na to kiedy Sento wystrzelił w jego stronę papierową kulką, ta pozostała w jego włosach, aż do momentu kiedy zajął się nią Abel, tym samym ściągając uwagę Cedrika do ich rozmowy. Oczywiście jednym uchem słuchał tego o czym mówili, by być w temacie, jednak jak do tej pory zwyczajnie się nie włączył do dyskusji.
- Dopóki nie każecie mi zakładać spódnicy i robić za kelnerkę to godzę się na wszystko. Czy to kafejka czy inne przedsięwzięcie jestem za. Kafejka jest przyjemnym sposobem, jednak jeśli chcecie coś spektakularnego, można zrobić pokazy zdolności jakieś ala przedstawienie, na pewno znajdziecie masę chętnych na pokazanie się... - odparł nawet zmuszając się do dłuższej wypowiedzi i wymyślenia czegoś od siebie, by nie być tak całkowicie biernym.
- O! I byłoby można postawić rurę i wtedy dałbyś taki pokaz! Że nie wierzę, by ktoś się oparł dołączyć do grona uczniów! - wystrzelił Sento jawnie nawiązując do niedawnej imprezy i ich zakładu, w który Cedrik dość mocno się zaangażował. Jednak teraz jedynie spiorunował rudzielca spojrzeniem.
- Jeśli nie masz nic lepszego do zaoferowania niż moja półnaga dupa to nie wróży zbyt dobrze poziomowi... - odparł w końcu z typowym dla siebie spokojem, a nawet po chwili się uśmiechnął sam tym rozbawiony.
- Ale wyobrażacie sobie miny grona nauczycielskiego? - no i tu trafił w punkt, bo Podległy już nie wytrzymał i się zaśmiał.
- Dobra namówiłeś, nawet na to pójdę... - stwierdził w żartach z uśmiechem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {14/01/23, 12:26 pm}

Alteros - Page 7 12310

       Abel wzdrygnął się, wręcz spiął cały w sobie na uwagę Cedrika odnośnie jego gołej dupy i machania nią przed obcymi, aby zachęcić ich do dołączenia do szkoły. Cóż, nie byłto najlepszy pomył ,to fakt, ale nie spodziewał się takiej stanowczej reakcji podległego. Co jak co, ale to były tylko wygłupy. Blondyn po prostu milczał, zdezorientowany tym wszystkim, ale odetchnął z ulgą, gdy oboje zaczęli obdarowywać się uśmiechem. Przez moment wyglądało to doprawdy poważnie.
       - Ale ile laski by dały, aby zobaczyć Cedrika w damskich ciuszkach. Mówiłąm juz tobie wcześniej, ze masz do tego ciałko? - Yuki ukryła lekki uśmieszek za dłonią, a Librabia od razu odleciał do tamtejszego dnia kupowania ciuszków. Faktycznie, gdyby nie krótkie włosy, wielokrotnie pomyliłby Cedrika z dziewczyną, ale teraz, po takim czasie nabrał nieco na męskości. Dzięki odpowiedniemu odzywianiu i i treningowi nabrał masy mięśniowej i to mag zaczynał wyglądać mizernie u jego boku. Cóż, magowie nigdy nie byli jacyś specjalnie usportowani polegając wyłącznie na swej magii.
       - Cedrik - odezwał się do podległego, aby prawdzić jak się czuje. Od sytuacji na imprezie ciągle był czujny i zdawał się być myślami gdzie indziej.
       - Dobrze uczniowie! Zapiszcie na kartkach po jednym pomyśle i wrzućcie je do tego pudełeczka. Pięć najczęściej typowanych pomysłów spiszę na tablicy i zagłosujemy - nauczyciel ogłosił zadanie i klasnął w ręce, dając wszystkim na to dziesięć minut. Niby duzo, a jednak mało.
       Marszcząc swe brwi, Abel stukał o czoło piórem, myśląc intensywnie nad czymś. Ostatecznie jednak, gdy kończył się czas napisał zwyczajnie dom strachu. Sento zaprzestał na kawiarni, zaś Yuki... dziwnie promiennie ukryła swe staranne pismo przed przyjaciółmi. Zebrała jednak wszystkie karteczki od chłopakó i zaniosła, aby wrzucić do pudełka. To, co chwilę później napisała nauczycielka na tablicy zaskoczyło nie jedną osobę.
Kawiarnia
Dom strachów
Przepowiednie
Pokaz magii
Pokaz taneczny
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {17/01/23, 10:07 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


Granatowe spojrzenie Podległego padło na ich koleżankę, która próbowała sobie w sposób perfidny pożartować. Cedrik jednak nie traktował tego jako złośliwości, doskonale rozumiał czym podyktowane było zachowanie dziewczyny, a konkretnie, że zazdrosna była ona o jego kontrakt z Ablem i z tego też powodu po prostu uwielbiała wbijać mu tak drobne igiełki, choć te zwykle były dość nieudolnie wymierzane. Podobnie było i tym razem, nie zrobiło to na Cedriku większego wrażenia, wręcz lekko go rozbawiło.
- Ciężko mi stwierdzić czy po takim występie zasiliłyby się szeregi uczniowskie o sporą część dziewcząt czy może właśnie chłopaków... - zaśmiał się pamiętając dobrze o swojej specyficznej urodzie i tym jak reagował sam Abel na jego ciało w damskich ubraniach bądź męską część publiki podczas imprezy czy to podczas ich tańców czy gry w butelkę. Zaskakującym dla niego był fakt ilu magów było biseksualnych. A przynajmniej takich zgrywało, dla Podległych nie było to nic wyjątkowego, był to może swego rodzaju mechanizm obronny, by nie utknąć w męczącym kontrakcie. W końcu Podlegli nie miewali zwykle wyboru co do kontraktów. Wszystko zależało od tego jakiemu magowi wpadli w oko, czy czarodziejce czy czarodziejowi.
Kiedy Abel wymówił jego imię Podległy jedynie spojrzał uważniej w jego kierunku, jednak nie dowiedział się niczego więcej, gdyż nauczyciel polecił im spisanie propozycji i doniesienie ich do jednego puedłka, gdzie zostaną przejrzane i wstępnie przesiane.
Cóż Cedrik nie wykazał się kreatywnością i najzwyczajniej w świecie poparł propozycję Abla i Yuki wpisując na swoją karteczkę kafejkę.
Wraz z innymi cierpliwe poczekał, aż nauczyciel upora się ze wszystkimi karteczkami i te najciekawsze bądź najcześniej występujące wypisze na tablicy.
Ciemnowłosy jedynie skinął głową widząc ich pomysł kafejki był praktycznie pewien, że to zostanie wybrane, jednak ostatnia pozycja wydała mu się dość intrygująca, a raczej nie jemu. Kto w ogóle na to padł?
- Tańce...- usłyszał gdzieś z tyłu szepty dziewczyn, które zaczynały coś między sobą dogadywać, a wręcz żartować. Podległy miał dziwne wrażenie, że czuje na swoich plecach wwiercające się w nie spojrzenia, a wraz z rozchodzacymi się szeptami tych spojrzeń było jakby coraz więcej.
Beznamiętnie spojrzał w kierunku Abla, a potem w stronę Yuki i westchnął bezsilnie.
- Tylko ty mogłaś wpaść na tak szatański pomysł, przecież wiesz jak się to skończy... - powiedział i obejrzał się kątem oka za siebie, jednak wtedy rozmowy z tyłu jakby na moment ucichły, dlatego spojrzenie ciemnych tęczówek powróciło na Yuki.
- By pomysł trafił na tablicę musiał się powielić, a więc tańce nie miały jednego pomysłodawcy... - wybroniła się z szatańskim uśmieszkiem. Cedrik nie miał pojęcia czy to właśnie Yuki to wymyśliła czy nie, ale doskonale wiedział, że będzie forsować ten właśnie podpunkt, po to by mieć szanse za jakiś duecik taneczny z Ablem.
- To może jednak postawimy ci tę rurę - dodał rozbawiony sytuacją Sento i zarechotał pod nosem.
- A przed chwilą marudziłeś, że będziesz musiał brać udział w przygotowaniach i montażach ciężkich rzeczy - stwierdził unosząc jedną brew.
- Jak to perspektywa się zmienia od punktu widzenia - odparł rudzielec dalej się śmiejąc.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {17/01/23, 11:44 pm}

Alteros - Page 7 12310

      - Jak to człowiek zmiennym jest - blondyn zaśmiał się na to wszystko, bo dorpawdy nie miał sił wchodzić w dyskusje między Sento a Cedrika. Z resztą, znając życie szybko zostałby zgaszony ciętą ripostą, czego on sam nie potrafił zrobić. Mimo to spojrzał podejrzliwie na YUKI, która cały czas starała się nie wypuścić ze smyczy swojego uśmiechu, co 2ygladalo naprawdę dziwacznie. Jakby narkomanka wmawiała, że nie jest narkomanka mając przed nosem źródło swych problemów, na widok których ciekła jej ślinka. Tak, Yuki wyglądała dokładnie tak obrzydliwie i odpychajaco, ale nie mogli od razu zrzucać winy na nią. Bbadz co bądź mogła jedynie wyobrażać sobie cudowne chwilę w objęciach Abla podczas romantycznego tańca w parze, a nie ze od razu jest wszystkiemu winna. Cóż, mag nie chciał rozwodzić się nad tym czyją była to sprawka. Czasu nie cofną. Pozostało tylko głosować na coś, co uznają za najmniej dla nich szkodliwe i czasochłonne.
      - Narada plemników! - Sento od razu zgarnął pod swe ramiona obu towarzyszy, szepcząc im plan do uszu.
        - Ewidentnie ktoś nas wrabia. Nie mam ochoty pierdzielić się z kostiumami na dom strachu, więc na co głosujemy? - rudzielec zdecydowanie nie miał ochoty urabiac się na dzień otwarty. W jego planach było jedynie dobrze się bawić, sowicie zjeść i wszystkim beknąć u boku ładnej dziewczyny.
      - Egoistą, teraz nagle wielki sojusz? - burknął Abel, chcąc odsunąć przyjaciela od swej twarzy. Był zdecydowanie za blisko i czuł co jadł na śniadanie.
        - Oj no weź Abel, ja też cię kocham. Weź przestań. Bądź dobrym kumplem i postawmy na kawiarnie. Chcę zobaczyć dziewczyny w strojach pokojówek - czasem... Zwierzęce instynkty przemawiały nad zdrowym rozsądkiem, dlatego młody Librabia na samo wyobrażenie sobie dziewcząt w takich strojach poczerwieniał na twarzy.
        - Ja was slyyszeee - podległa od razu dała o sobie przypomnieć na co Sento spojrzał w jej stronę jak na jakiegoś odrażającego robaka. Ofuczany rzuciła w niego gumką do mazania, ale mag sprytnie zrobił unik.
        - No dobrze kochani, czas głosować - nauczycielka uciszyła uczniów klasnieciami i odchrząknęła, aby przygotować do tyowania kolejno propozycji.
[/b]
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {25/01/23, 09:28 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


 Wybór jaki został przed nimi postawiony, nie należał do najprostszych. Kiedy Cedrik został pociągnięty do tymczasowego męskiego sojuszu, wysłuchał argumentów, którymi dysponował Sento. No fakt... wymyślanie, projektowanie i tworzenie strojów do domu strachu wydawało się dość męczące, zwłaszcza, że musieliby później robić za takich przebierańców i obsługiwać ów dom strachów. Dużo pracy,  Musieli to mądrze rozegrać.  Kawiarenka w tym zestawieniu wychodziła znacznie lepiej. Cedrikowi naj mniej wymagające wydawały sie Przepowiednie, jednak skoro chłopaki woleli postawić na Kawiarenkę nie miał z tym problemu.  Podległy chciał jedynie uniknąć pokazu tanecznego, bo pokaz magii dotyczyłby jedynie magów, więc on jako Podwładny miałby święty spokój, a to również była bardzo kusząca opcja, zobaczyć swojego maga na scenie.
 Całe szczęście głosowanie było anonimowe, ponownie wyjęli karteczki i wrzucali swoje głosy do jednej wspólnej urny stojącej na biurku nauczycielki.
 Cedrik dość długo się zastanawiał i choć chłopaki by go nie poparli swój głos oddał na Pokaz magii, pokusa ujrzenia takiego pokazu była zbyt duża, by z niej zrezygnował. Podniósł się i jak inni wrzucił swój głos, powracając na miejsce. Teraz musieli jedynie poczekać, aż nauczycielka otworzy pudełko z głosami i zacznie je przeliczać.
 Kobieta okazała się z tym dość skrupulatna i by uniknąć pomyłki bądź ewentualnych protestów i podważania jej kompetencji. Wyjmowała karteczkę po karteczce, wynik z niej od razu umieszczając na tablicy tuż obok wymienionych wcześniej kategorii z pomysłami.
 Kawiarenka, Pokaz magii jak i Pokaz taneczny szły łeb w łeb, pozostawiając daleko z tyłu Przepowiednie jak i Dom strachów.  Z chwili na chwilę, karteczek ubywało, a zwycięzca wciąż nie był jasny.
 Punkt dla Kawiarenki i kolejne dwa dla Pokazu tanecznego i w ten sposób oba pomysły przegoniły pokaz magii, na co Cedrik jedynie mlasnął pod nosem, nie chciał pokazywać większych emocji.  
 Jednak kiedy wszystkie głosy się skończyły, a Kawiarenka wciąż remisowała z Pokazem tańca jawnie już zmarszczył brwi, bo co mieli teraz losować między tymi dwoma pomysłami?
 Tak by się było można spodziewać, nauczycielka miała jednak inny pomysł.
 - Dobrze, mamy remis, a więc musicie stworzyć Kawiarenkę z tanecznymi pokazami, może tańczący kelnerzy? Albo występy w menu? To już zostawiam waszej kreatywności. - oświadczyła po czym jak gdyby nigdy nic powróciła do dalszej części zajęć i zaczęła wybierać osoby odpowiedzialne na koordynację nad przygotowaniami. Ktoś w końcu musiał zostać kozłem ofiarnym tego pomysłu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {27/01/23, 06:02 pm}

Alteros - Page 7 12310

      No to klops. Tylko tyle miał na myśli młody mag, gdy usłyszał werdykt nauczycielki. Zrozumiałby kolejne głosowanie, ale ewidentnie kobieta nie chciała tracić na to więcej czasu i całą reszte chciała zwalić na uczniów, a co się za tym mogło kryć? Kłótnie. Wybór dwóch osób, które będą miały na swych barkach całe to przedsięwzięcie. Jednak w połowie zajęć nauczycielka zrozumiała swój błąd, słysząc co chwile szepty i głośniejsze unoszenia dzieciaków, dlatego poirytowana tym faktem, odwróciłą się i rzuciła odłamkiem kredy w głowe dwóch losowych osób mówiąc, iz to oni będą za wszystko odpowiedzialni. W tej dwójce trafiła dziewczyna, która często lądowałą obok Cedrika z zalotnym spojrzeniem oraz piątkowy uczeń, którego Abel w ogóle nie kojarzył. Z resztą mało co obchodziły go osoby z klasy. Nie brałdo siebie nowych znajomości. Wystarczył mu Sento wraz z Yuki, a na czele Cedrik. Librabia nie chciał więcej. To nie ilość się liczyła, a jakość.
      Po wszystkich zajęciach cała klasa uzgodniłą, że poświęcą te pół godziny, aby dogadać szczegóły. To dlatego jedna z klas była gwarna. Choć jedni siedzieli zapatrzeni w widoki za oknem, jakby chcieli już to skończyć, to inni przekrzywkiwali się, uważając swoje propozycje za lepsze od pozostałych. W tym wszytkim tkwił Sento, rzucająć pomysłami jak z rękawa, Yuki, która co drugi jego pomysł negowała, a po środku cichy Abel z widokiem na ciemnowłosego. Westchnął cieżko, zrezygnowany tym wszystkim. Nawet nie wiedział kiedy, jego usta uchyliły się, mając juz dość tej scenerii.
       - A może tak zróbmy dwa, albo trzy specjalne dania. Drogie, za które klient będzie mógł wybrać osobę, która dla niego zatańczy? Zbierzemy fajną kasę - zaległa nagła cisza, a spojrzenia utkwiły na Librabi. ten lekko się speszył widząc ich miny, jakby w ogóle nie spodziewali się takiego przebłsku z jego strony.
       - Genialne! Biore to!- entuzjazm biłod każdego, ale nadal pozostawała jedna kwestia. Kto będzie gotował?
       - Chętnie wyląduję na kuchni - podniósł lekko rękę, nie chcąc uczestniczyć w tym całym cyrku na obsłudze. Wszystko było lepsze. Gotować w miarę potrafił, a tak prawdopodobnie ominą go wygibasy.
       - Cedrik koneicznie musi być kelnerem. Będzie duzo chętnych na specjalne dania
      - Ale co będzie w specjalnej ofercie? - dyskusje trwały dalej. Musieli obmyślić kolejne rzeczy. Coś preostego, taniego, szybkiego do przygotowania. Wszyscy się udzielali, poza Ablem zastanawiającym się nad sobotnim treningiem z Nemezis i Louisem.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {06/02/23, 01:13 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

Podejście nauczycielki było dość oczywiste choć i mocno nieodpowiedzialne. A raczej nieprofesjonalne. Kobieta jak najszybciej chciała zakończyć ważny temat i przejść do swoich zajęć. Nie interesowała się istotnymi faktami organizacyjnymi nad którymi zapewne powinna czuwać. Ta najzwyczajniej w losowy sposób zrzuciła z siebie odpowiedzialność na uczniów. Dwójka wyznaczona jako organizatorzy w bardzo losowy sposób nie miała lekkiego zadania. Całe szczęście klasa wykazała się zrozumieniem i zgodnie stwierdzono, że spotkać się trzeba po wszystkich zajęciach, by omówić szczegóły projektu na dni otwarte.
Powrócono do lekcji, które dość szybko minęły i nadszedł czas klasowego zebrania, które okazało się wyjątkowo gwarne. Cedrik nie brał w tym wszystkim udziału, siedział spokojnie udając zainteresowanie i pozornie słuchając pomysłów, co było od niego stale wymagane przez liczne spojrzenia koleżanek i kolegów z klasy. Jednak on odruchowo kiwał bądź przytakiwał tak naprawdę przyglądając się uczniom i analizując zachowanie każdego z nich z osobna. Tu rozmawiali, zachowywali się naturalniej niż na zajęciach, gdzie wymagana była dyscyplina i cisza. Tu mógł lepiej im się przyjrzeć, a w ten też sposób dedukować, kto z nich był im wrogi. Kto podjął się czynu podania Ablowi trucizny. Starał się ignorować pozory i traktował każdego jak podejrzanego, jednak z upływem czasu w głowie wyeliminował kilka osób. Choć nie mógł mieć pewności, w końcu nawet ci pozornie mili i troskliwi mogli mieć swoje za uszami. Na pewno musiał szukać osób, które były wrogie dla Abla albo zbyt nachalne wobec niego samego. W końcu ktoś nadmiernie klejący się do ciemnowłosego, mógł potencjalnie chcieć go dla siebie zagarnąć. Choć czy nie logicznym był fakt, że handlarze chcieli go dla siebie? Nie oddali by takiego kąska losowemu uczniowi za pomoc, ale mogli obiecać wymianę, inny Podległy za niego. Więc czy skupiać powinien się na magach bez Podległych? A może na Podległych, nie mających szans w turnieju, w końcu jeśli by pozbyli się Abla to i Cedrik wypadłby z turnieju. Cóż jak o tym wszystkim myślał dochodził do wniosku, że bardzo wiele osób mogło chcieć się ich pozbyć, a to nie wróżyło nic dobrego.
Dopiero głos Abla wyrwał Cedrika z zamyślenia i skupił się on uważniej na zebraniu.
Zaskoczony był pomysłem rzuconym przez blondyna i aż uśmiechnął się pod nosem rozbawiony. W końcu specjalne danie? Specjalny taniec? To troszkę podchodziło pod klub nocny, jednak tańce przecież mogły być kulturalne. Dlatego nic się nie odzywał zwłaszcza słysząc entuzjazm całej klasy. Niestety wiedział już w głowie, że przy takim obrocie spraw, na pewno wyląduje w karcie menu. Co po chwili oczywiście się stało. Nawet nie zamierzał z tym dyskutować jedynie przyjął ten fakt. Spojrzał jedynie na Abla, czyli on miał być na kuchni, przynajmniej przy tym całym zamieszaniu będą razem pracować i nie będzie zbyt daleko od Abla. A co ważniejsze niewiele osób będzie mieć do niego dostęp, skoro ukryty będzie w kuchni, a nie na sali obsługując klientów. W końcu w takie dni otwarte może kręcić się tam bardzo wiele osób, a oni musieli być czujni.
Wiele faktów i spraw organizacyjnych zostało dogadanych, oczywiście spotkanie trwało znacznie dłużej niż umówione pół godziny. Jednak zostało uzgodnione wiele.
W drodze powrotnej Cedrik jak zwykle szedł spokojnie u boku swojego maga.
- A kiedy mają być te dni otwarte? - zapytał, bo naprawdę niewiele słuchał a może nawet nie padło to hasło? Jednak jego głowa zajęta była innymi sprawami, by wyłapać tak mało istotny fakt. W końcu lada chwila mieli odbyć trening z Nemezis i Louisem, a to było coś ekscytującego dla Cedrika. Być może ponownie będzie miał okazję podjąć sparingu z piękną Podległą ich trenera? Na samą myśl czuł elektryzujące podniecenie i ekscytację. Nie potrafił ukryć przed sobą faktu, że podczas walki czuł się wspaniale, czuł się wolny i potężny. Lubił to uczucie, dlatego choć obrzydliwym była myśl, że był bronią naprawdę nią był. Był niczym narzędzie do pojedynków. Jednak nie chciał myśleć o sobie w ten spósb, w końcu przy Ablu czuł się inaczej. Oczywiście blondynowi również zależało na zwycięstwie, jednak ciemnowłosy czuł się przy nim inaczej, nie jak przedmiot, a jak ktoś wartościowy i mu równy. Jak jego przyjaciel. Choć czy nie było to zbyt wielkie słowo? W końcu łączyła go z nim jedynie umowa. Jedynie spłata długu. A mimo to odczuwał wobec niego coś na wzór przyjaźni, po raz pierwszy zaczynał komuś ufać i się o kogoś tak bardzo troszczyć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {07/02/23, 12:32 am}

Alteros - Page 7 12310

      Ostateczne decyzje zwiazane z dniami otwartymi bardzo spodobaly sie mlodemu magowi. Dzieki swoim szybkim odpowiedzia uniknal uganiania sie za klientami i manewrowania taca miedzy stolikami. szczerze wspolczul odrobine Cedrikowi, lecz uznal to za dobry sprawdzian dla Podwladnego. Magowi bardzo zalezalo na tym, aby ciemnowlosy dobrze dogadywal sie z innymi. Nawet jesli nie mial takiej potrzeby. Nadal, byl tylko Podleglym, kims niskiego sortu w oczach magow, dlatego chcial uniknac sprzeczek i ewentualnych potyczek, czy gnebienia. Nawet jesli nic na to aktualnie nie wskazywalo. Blondyn martwil sie o Cedrika. Moze nawet za bardzo, ale uwazal go za przyjaciela. Nawet jesli nie powinien. Byli sobie bliscy przez kontrakt, lecz Abel uwazal, iz nie tylko to powodowalo ich akualna relacje. Teczowki Librabi ciagle zbaczaly z twarzy rozmowcow w strone swego podopiecznego, ktory caly czas zdawal sie byc nieobecny myslami. Za kazdym razem skupiony na czyms innym, przytakiwal z automatu, konczac na tym, ze zostal kelnerem. Coz, raczej kazdy zdawla sobie z tego sprawe, ze tak bedzie. Cedrik byl po prostu przystojny. Nawet jako Podlegly. Wrecz tym bardziej mial szanse wzbudzic zaciekawienie innych klas, a tym samym dochod z kafejki. Mimo to mlody mag caly czas czul wewnetrzny niepokoj. Jakby nie tylko swoj wlasny, ale rowniez i ten Cedrika. Z pewnoscia nadal mial w pamieci  probe otrucia swojego maga, ale co mogli poczac w aktualnej sytuacji. Nie mogl izwariowac. Nadmierne czuwanie moglo ich obojgu wyczerpac, a lada moment bylo spotkanie z nauczycielem.
       - Za miesiac - Abel odpowiedzial pol szeptem Podleglemu, z calego serca martwiac sie o jego stan. Mial nadzieje, iz trening z Nemezis neico odprezy Cedrika, bo Ablowi coraz bardziej to przeszkadzalo. Bylo w koncu wszystko dobrze. Zyl, on jak i Cedrik, wiec czym mieli sie dodatkowo zamartwiac. Owszem, nie byli bezpieczni nawet w szkole, ale przeciez nie beda biegac po calym lokum z rozdzka i wymachiwac nia grozac innym, aby odnalezc sprawce. Kimkolwiek byla ta osoba, dobrze sie ukrywala.
       Kolejne dni mijaly spokojnie, wrecz zwyczajnie nudno, a na kalendarzu wiszacym w pokoju Abla zawitala sobota. Oboje doskonale wiedzieli co to oznaczalo. Trening. Po sowitym obiedzie i odpoczynku z wywalonymi brzuchami skoczyli kupic kawalek sernika oraz kawe, ktore byly zaplata za marnowanie czasu Louisa oraz Nemezis. Oboje byli ziwnie podekscytowani. Moze powodem byla ich coraz silniejsza wiez oraz mozliwosci jakie za tym szly. Nemezis byla jedynym wyzwaniem dla Cedrika i widok ich starc bardzo podobal sie amgowi. Z obojgu Podleglych bija niesamowita radosc, satysfakcja z toczonej walki. Co innego mial mlody Librabia, ktorym pomiatal Louis niczym szmata. Nie byl dla niego wyzwaniem, ale swietnie tlumaczyl zaklecia, pokazujac triki jakie warto wykorzystac na polu walki. W koncu kolejne rundy beda z udzialem nie tylko samego Podleglego, ale i jego Pana. Abel chcial byc podpora dla Cedrika, a nie tylko ciezka walizka doswiadczen, o ktora musi sie martwic.
       Dlatego nie tracac wiecej czasu w sobotni dzien, zjawili saie o umowionej godzinie w domostwie Louisa. Jak zwykle bialowlosa odpoczywala na hustawce, wpatrujac z podekscytowaniem na kawalek ciasta, w ktory z ochota wbila widelczyk i skosztowala pierwszego gryza. Z wypiekami na twazzy cieszyla sie bogatym smakiem, gdy Louis tlumaczyl dzisiejszy plan.
       - Chce, abyscie sie nie powstrzymywali. Do pierwszego zranienia sie, albo az Abel bedzie niezdolny do utrzymania ciebie w ryzach - to byl sprawdzian wytrzymalosci. Blondyn przytaknal na znak iz rozumie wytyczne i stanal w pewnej odleglosci za sylwetka Cedrika. Wlepiony w jego szerokie, umiesnione plecy, zerkal czasem na Nemezis, ktora zeskoczyla z grzanego miejsca. Wyciagnela spod dlugawej koszuli swoj bialy bicz, rozkladajac na ziemi i oblizujac lubieznie wargi. Dzis byl dzien, gdy chciala skosztowac krwi Cedrika. Pytania jakie rodzily sie w jej umysle sprawialy, iz nie czekala dlugo, aby ruszyc prosto na chlopaka. Jej oczy zalaly sie szkarlatem, a predkosc doskoku wzrosla kilkadziesiat razy bardziej. Abel ledwo nadazal za nimi wzrokiem, skupiajac na tym, aby dostarczyc Podleglemu odpowiednia dawke mocy magicynej.
       - Cos taki sztywny - wysyczala, zaplatujac bicz na nadgarstku ciemnowlosego i przyciagnela go do siebie, aby szepnac slodko do ucha zanim ten zdazyl jakkolwiek zareagowac. Widziala jak plywa w oblokach. Irytowalo ja to coraz bardziej. - Oczysc sie w koncu z tych mysli i walcz - dodala, odskakujac i wymownie patrzac w strone Abla, jakby jego obrala za cel. Chciala tym sprowokowac Cedrika, dlatego wyprostowala sie niczym struna, unoszac reke ku gorze jakby chciala cos wskazac, a na niebie zaczely pojawiac sie kregi wypelnione w srodku dziwna, czarna mazia. Niczym otchlania. Knebiacy sie w nich mrok powodowal, iz atmosfera zaczynala robic sie gestrza. Louis spojrzal niepewnie na dziewczyne, zastanawiajac czy powinien ja pwstrzymac, lecz wiedzial, iz nawet proba z jego strony nic by nie dala. To nie on pociagal teraz za sznurki, a Nemezis. Z szyderczym usmieszkiem nagle machnela reka ku dolowi, a liczne  wlocznie, miecze oraz inne ostre bronie zaczely wystrzeliwywac z powstalych dzior, na slepo wbijajac w ziemie. Jedne prawie siegaly celu. Bialowlosa nie tracac czasu ruszyla prosto na Cedrika omijajacego spadajace ostrza. Abl staral sie tworzyc tarcze nad glowa Podleglego, lecz one szbko byly roztrzaskiwane przez magie dlgowlosej.  Mijajac z zawrotna predkoscia spadajace miecze, Nemezis wyciagnela jedna z nich celujac prosto w Cedrika. Dzwiek metalu niczym grom rozbrzmial dzwiecznie po okolicy, doprowadzajac do drgan cialo mlodego maga. Z drzacymi oczyma patrzyl jak na ciele Cedrika pojawia sie cienka, czerwona linia. Bialowlosa z zadowoleniem odskoczyla, zlizujac ciecz z broni, smakujac ja jakby byl to slodki napoj. Wtedy stalo sie cos, czego nikt sie nie spodziewal. Nawet sam Louis. Bialowlosa objela sie rekoma, pochlonieta spazmatycznymi drgawkami. Jeczac jakby wlasnie dochodzila, spojrzala zasapana na Cedrika, jakby nie dawala wiary wlasnym oczom i przekonaniom, a przeciez smak jej nie mylil.
       - To niemozliwe, ach. Cedrik, chce wiecej. Pokaz na co cie teraz stac - z przerazajcym blyskiem, gubiac sie w tym wszystkim jej cialo zaczelo blyszczec, a skore miejscami spowily luski. Wyraz twarzy zrobil sie jeszcze bardziej niebezpieczny, a moc wrecz wyplywala z jej ciala pod psotacia widocznych klebow dymu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {12/02/23, 03:13 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n

W końcu nastał wyczekiwany przez Cedrika dzień treningu z Louisem i Nemezis. Podległy wiedział, że wysiłek fizyczny dobrze mu zrobi, pomoże poradzić sobie ze stresami jakie prześladowały ciemnowłosego przez ostatnie dni. Było to nad wyraz męczące, dlatego pragnął by dzisiejszy sparing przyniósł mu nieco ulgi i przyjemnego zmęczenia. Nie spodziewał się jednak takiego obrotu spraw.
Hasło jakie rzucił ich nauczyciel było dosyć intrygujące. Idźcie na całość... do pierwszej krwi... Czy on mówił na serio? Czy wiedział co tu może się wydarzyć kiedy da się taką swobodę dwójce Podwładnych, którzy pragną takiego braku ograniczeń.
Stojąc naprzeciw Nemezis, która ruszyła na niego bez najmniejszego wahania wchodząc w tak agresywny i szybki tryb jakiego Cedrik jeszcze nie widział, wiedział, że słowa Louisa wzięła sobie do serca. Ona naprawdę dążyła do tego by zrobić mu krzywdę. Wystarczyłaby chwila nieuwagi ze strony ciemnowłosego i potężne ciosy napastniczki zmiotły by go z miejsca boju. Zadając druzgoczące obrażenia.
Było to dość przerażające, a jednocześnie podniecające, adrenalina jaka zaczynała krążyć po ciele Cedrika wywoływała przyjemne mrowienie na całej jego powierzchni, pomagała oczyścić strapiony myślami umysł. Doskonale wiedział, ze był rozkojarzony, jednak bieg wydarzeń stopniowo pomagał mu się z tym uporać.
Spadające na niego z góry ostrza były czymś imponującym i choć zagrażały życiu Podległego, ten i tak postrzegał je jako coś majestatycznego. Ta siła ta potęga, coś zaczynała w nim rozbudzać.
Kiedy ostrze Nemezis sięgło jego ciała odskoczył jedynie chwytając odruchowo dłonią za nacięcie na piersi. Szkarłat szybko zabarwił koszulkę w okolicy cięcia. A sam metaliczny zapach wyostrzył zmysły Cedrika. Choć była to jego własna krew wzburzała percepcję, wzburzała zmysły. Jak dotąd co chwila jego spojrzenie lądowało na Ablu, podświadomość nakazywała mu rozwagę, nie mógł przesadzić z poborem mocy od swojego maga. Nie chciał wyrządzić mu krzywdy, jednak zachowanie Nemezis go przymroczyło, zapach własnej krwi przysłonił mu oczy. Sam widok tego jak ona kosztuje tego szkarłatu był otumaniający. Zapragnął rewanżu, zapragnął skosztowania jej krwi, by pokazać na co naprawdę go stać. Bez ograniczania się, bał się o Abla, ale uwierzył w to, że tę chwilę czarodziej wytrzyma. W końcu wytrzymał już tak wiele, stawali sie coraz silniejsi, a więc i on mógł pokazywać coraz więcej swych zdolności.
Jego umiejętności nie dawały mu dostępu do broni tak jak te Nemezis, dlatego musiał wykazać się sprytem i bez wahania podkradł jedno z wbitych w ziemię ostrzy, które nie zdołało go wcześniej sięgnąć, po czym ruszył na kobietę z impetem. Nie dał jej ani chwili na zebranie się po spazmach jakich dostała po skosztowaniu jego krwi. Dobrze wiedział, że w tym momencie nie był to zwykły sparing wiedział również, że i Louis zdawał sobie z tego sprawę.
Ruszył dając zdecydowanie więcej z siebie niż zwykle, kiedy bicz wylądował na jego ramieniu zaparł się stabilnie i nie pozwolił przyciągnąć, a w odwecie wypuścił ze swojego ciała silny ładunek elektryczny, który wykorzystał bicz niczym przewód prowadzący prosto do kobiety, która została potraktowana wyładowaniem, a to w zdecydowany sposób wpłynęło na jej prędkość reagowania, dlatego miał szansę. Tym razem to on zbliżył się do niej i wykorzystując podkradzione jej ostrze zranił ją kolejno odpychając na znaczącą odległość, by dać sobie czas na rewanż i spróbowanie zdobytej ciężko krwi.
Poczuł drżenie na skórze, nigdy nie miał w ustach niczego podobnego, czuł te moc. A ta rozlała się po nim niczym żar wtłaczający potęgę w jego komórki.
Stał chwilę w bezruchu i przymknął oczy, jednak wiedział, że nie może pozwolić sobie na zbyt długa bezczynność, bo kobieta szybko będzie chciała się zemścić.
Bicz ponownie skierował się w jego kierunku, jednak nie dotarł do celu, został zmieciony takim samym atakiem ze strony Cedrika. Bicz uderzył o bicz.
Cedrik stał z zadowolonym uśmiechem trzymając w dłoni kopię broni Nemezis. Machnął nim na pokaz, udawadniając jego autentyczność, a następnie wykonał dokładnie taki sam gest, co wcześniej Nemezis, jednak tym razem to nad nią utworzył się twór wypuszczający z siebie masę ostrzy celujących prosto w kobietę.
Dopiero kiedy pierwsze z nich wbiły się w ziemię do Cedrika dotarło jak potężnej zdolności użył i ziarno strachu zalęgło się w nim. Wzrok natychmiast skierował się w stronę Abla, by skontrolować jego stan. Cedrik w duszy błagał, by mag stał na nogach, by nic mu nie było.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {16/02/23, 07:22 am}

Alteros - Page 7 12310

      Louis stał w bezruchu, jak zaklęty, obserwując reakcję Nemezis na krew Cedrika. Choć z początku nie potrafił zrozumieć podniecenia białowłosej, z czasem, gdy ta uspokajała swe ciało, zaczynał doznawać olśnienia, a wcześniejsza rozmowa i chęci posmakowania krwi Podległego Abla nabrała nowego sensu i olśnienia. Ciemnowłosy nie był zwykłym Podwładnym. Nie był szarakiem o zwykłych zdolnościach. Z samego początku to widzieli, oboje. Dlatego właśnie postanowił nauczać młodego maga kontroli kontraktu oraz jego wzmocnienia. Choć potrafiły być osoby zdolne kontrolować dwie sztuki magii, to trzy były niezwykłym wyjątkiem. Takim Podległym była sama Nemezis, która była wszechstronna jako potomkini wymarłego gatunku Białych Smoków. Ich linia krwi powodowała, że nabierały zdolności swoich Panów. Konkretnie trzy, ale Cedrik wychodził poza ten margines, Był czymś potężniejszym, a świadomość tego posiadała jedynie białowłosa. Dlatego jej radość wypływała na rozpaloną twarz, a jej dłonie błądziły erotycznie po ciele. Jej myśli, pogodzenie się z pogrzebanym rodem właśnie rozpadły się jak szklana figurka uderzająca o podłogę, bo przed nią stał potomek Czarnych Smoków. Jej przeciwieństwa. Żywy, a co najważniejsze: z niewyobrażalnie rzadką zdolnością kopiowania mocy innych. Czarna linia nie miała takich rarytasów, więc Nemezis zaczęła plątać się w swych pytaniach, ciekawa wyników. Niestety Cedrik nie dał jej tyle czasu, po chwili powtarzając serię ataków. Z uśmiechem szaleńca, z minimalnymi ruchami ciała omijała spadające ostrza, czekając na biegnącego w jej kierunku Cedrika. Nie pozostając dłużną, rzuciła swym biczem, łapiąc go za rękę, ale ten zaparł się, gdy białowłosa ruchem swego ciała chciała go przeżucić nad sobą. Ku zaskoczeniu, chłopak przesłał falę prądu przez bicz, a Podległa popieszczona elektrycznością padła na drżące kolana, czując po chwili piekącą ranę na twarzy. Z uśmiechem szaleńca wytarła krwawiące miejsce, patrząc z wyczekiwaniem aż ciemnowłosy skosztuje jej krwi. Widząć jego reakcję, wiedziała, iż doznał tego samego uczucia, lecz nie rozumiał tego.
       Abel patrzył na Cedrika, nie rozumiejąc tego całego smakowania krwi. Pierwszy raz widział coś takiego na oczy. Zlany potem, dyszał, wysyłajac kolejną porcję życiodajnej magii dla Podległego. Kątem oka spojrzał na Louisa, którego wzrok skrzyzował się z jego własnym. Nauczyciel widział, że stabilność ucznia nie była w najlepszym stanie, ale co poradzić? Musieli przekroczyć kolejną granicę, inaczej nie wygrają tego turnieju. Poza tym sam mężczyzna chciał poznać w końcu tajemnicę między tymi dwoma młodzieńcami. Cedrik zaskoczył wszystkich, kopiując zdolności Nemezis, a młody mag czując silną utratę cząsteczek, padł na kolana, tracąc dech w piersi. Uparcie starając zachłysnąć choć odrobiną powietrza, sapał, wpatrując tępo w podłogę, a Louis prędko podbiegł do Librabi, klepiąc po plecach, tłumacząc, aby uspokoił przepływ. Jednak na darmo. Pomału czerwieniąc się na twarzy, obserwował swojego Podległego, ledwo nadąrzając za nim wzrokiem. Nemezis wszystko doskonale widziała, cały ten teatrzyk za plecami Cedrika i z uśmiechem utworzyła na sobie tarczę, jakby straciła zainteresowanie walką. Podległy spojrzał na swego Pana, konającego na ziemi. Abel z bladym uśmiechem spojrzał na ciemnowłosego, czując jak pierwsze zaciągnięcie powietrza chłodzi rozpalone płuca.
       - Dam radę - skinął głową, zlany potem. Nie brzmiał zbyt przekonująco, ale chciał zobaczyć jak się to skończy.
       - Nie mam bladego pojęcia jak to się stało - wyszeptał nadal w szoku Louis, chcąc wysłuchać po wszystkim tłumaczeń Podległej. W końcu to ona znała tajemnice pradawnych rodów, samej do nich należąc. Żyła najdłużej z zgromadzonych tu osób. Nienaturalnie długo i młodo.
       - Jednak Nemezis przeszła na swoją drugą fazę, a z tej nikt nie wyszedł żywy - gdy Abel usłyszał te słowa od nauczyciela, przełknął głośno gulę legnącą okrutnie w gardle, ze strachem w oczach patrząc na swego Podległego.
      - Masz dwie minuty, Cedrik - oznajmił, wiedząc doskonale, że już po pierwszej padnie jak długi, mdlejąc. Jednak chciał dać tę możliwość, szansę Cedrikowi, aby się wyszalał. Aby zasmakował swej mocy. Zobaczył, co potrafi i ile może mu ofiarować sam mag.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {16/02/23, 10:18 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


Walka choć niebywale niebezpieczna i wymagająca sprawiła Cedrikowi niewyobrażalną przyjemność, o której nawet nie wiedział. Nie miał pojęcia, że tak wzmożony wysiłek mu tak dobrze zrobi. Ciało choć zmęczone czuło się wspaniale, a co więcej Nemezis cały czas była w pogotowiu do kontynuacji. Całe szczęście przebłysk rozsądku nakazał skontrolować Podległemu stan jego maga, a ten nie był najlepszy.
Pięści Cedrika zacisnęły się w pierwszym odruchu i ciało opanował lodowaty dreszcz, który go natychmiast otrzeźwił. Stworzony przez ciemnowłosego fioletowy bicz w jego dłoni się rozpłynął, zniknęły też wszelakie inne efekty, które wytwarzał podczas walki. Wycofał wszystko. Słysząc słowa Louisa z odruchu spojrzał na białowłosą. Czy ta próbowała go zabić? Nie.. sprawdzała go, chciała osiągnąć jedynie nieznany mu cel. Wyczułby chęć mordu, w końcu jego podstawowa zdolność polegała na odczytywaniu i wpływaniu na emocje innych. Mimo, że nie była zbyt dobrze wytrenowana, to potrafił wyczuc emocję innych osób.
Nie skomentował tej informacji, pozostawił to gdzieś obok siebie, było to dla niego mało istotne. W końcu jakie mogła mieć pobudki, pewnie główną była ciekawość.
Cedrik drgnął dopiero po słowach swojego maga. Prychnął odrobinę drwiąco i stanowczo.
- Rozum postradałeś? - ruszył w ich stronę tym samym w pełni kończąc ten sparing.
- Wytrzymałeś już ogrom, wystarczy nam na dziś... - dodał równie stanowczo, odpuścił nawet chwilowo zregenerowanie swojej piersi. Nie była to żadna poważna rana, nie zaszkodzi jej poczekanie tych paru godzin, aż Abel odzyska równowagę i siły.
- Przejdźmy do części teoretycznej naszego treningu... - polecił kierując swoje słowa do Louisa i przekładając ramię Abla przez swój kark, by pomóc mu ustać i przejść w jakieś dogodniejsze miejsce, gdzie blondyn będzie mógł sobie spocząć. Cedrik kompletnie nie reagował na reakcje swojego maga, był stanowczy w decyzji, którą podjął, a dla niego dzisiejszy trening, a raczej jego część praktyczna dobiegła końca.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {23/02/23, 08:25 pm}

Alteros - Page 7 12310

      Nieopisana złość zaczęła rozchodzić się po Ablu, a ten ani myślał tego ukrywać. Piorunowął wzrokiem Cedrika, który sprzeciwił się jego słowom i przerwał pojedynek. To jak potraktował blondyna było nie do opisania. Młody mag nie wiedział co powinien zrobić, czy wrzeszczeć na ciemnowłosego, mieć gdzieś to i samemu ruszyć na Nemezis? Z pewnością nie miałby z nią szans, ale tka się starał dać z siebie wszystko! Czuł się dobrze! Przyzwyczajał się do utraty tchu, zebrał w sobie moc, aby Podległy mógł zobaczyć wyższy poziom swych umiejętności, a zamiast tego zmieszał z błotem swego pana. Pogrążył Abla, dając mu do zrozumienia, że jest beznadziejny. Brak wiary tak mocno w niego udeżyła, że miał ochotę się rozpłakać, a jedncześnie udusić własnymi rękoma Cedirka.
       - To byłą nasza szansa! Mogłeś sprawdzić się! Dlaczego przerwałeś?! Mówiłem, że czuję się dobrze! - mimo zapewnień, nie miałsił przeciwstawiać się chłopakowi, gdy ten zaczął go ciągnąć na ławeczkę stojącą w cieniu zagajnika. Blondyn czuł, jak zaczyna zgrzytać zębami, zduszając w sobie jęk, gdy usiadł tyłkiem na metalową ławeczkę. Louis i Nemezis całkowicie dali sobie za wygraną. Dziewczyna wróciła do swej obojętnej postawy, podchodząc z nauczycielem do swoich uczniów.
       - No już gołąbeczki. Koniec wygadywanki - Louis poklaskał w dłonie, uciszając młodego maga, który cały czas wyglądał na nabumruszonego. Ignorując jednookiego, zaserwował kuksańca w ramię Cedrika, to obolałe, a potem przyłożył dłoń do rany na jego piersi, wzrokiem jasno mu komunikując, aby nawet nie próbował mu przerwać, bo źle się to dla niego skończy. W tym czasie Nemezis z tajemniczym, nikczemnym uśmieszkiem podeszła bliżej nich, patrząc z góry na Podległego.
      - Spełniła się moja zachcianka. Z pewnością poczułeś to samo co ja, prawda Cedirku? - spytała tajemniczo, nie ukrywając swego zadowolenia. Zwykle próbowanie czyjejś krwi nie było niczym specjalnym. Nie dawało korzyści, poza wampirom, którymi nie byli. - Szczerze, już dawno pogodziłam się z myślą, że moja linia rodowodu wymarła - wzruszyła ramionami, a w jej dłoni pojawiła się stara, gruba księga z licznymi wijącym isymbolami, oraz dwoma smokami na środku okładki symbolizującymi ying i yang. - Dawno temu poświęciłam swoją płodność dla przedłużenia swego życia. Niestety miało to większe konsekfencje niż myślałam - jasnowłosa wytłumaczyła jak kiedyś sprzedała swój narząd w ofierze, aby wiecznie zostać młodą. Opowiedziała o dwóch liniach czystokrwistych Podległych, o smokach. O Białej krwi, z której pochodziła i jej przeciwieństu, które wyczuła w krwi Cedrika. Stąd właśnie mogła wytłumaczyć jego zdolność posiadania więcej niż jednego, a nawet dwóch zdolności. Jednakże to, co najbardziej zaskoczyło ją samą, to zdolność absorpcji mocy innych. Ukrytą księgę opisującą ich rasy, opowiadającą o starych czasach wręczyła Cedrikowi, jako lekturę na najblizszy nieokreślony czas.
       - Dlatego tak przyjemnie pachniesz. Az miałabym ochotę zobaczyć twoje dzieci. Byłyby cudowne. Odnowiłbyś ród czarnych smoków - była zafascynowana tym wszystkim. Żyła już tyle setek lat, a dopiero teraz dostrzegła kogoś podobnego do niej samej. - Jednak - zaczęła, patrząc na Abla, który aż się wzdrygnął. - Ty jesteś nadal tajemnicą. Nie masz zapachu, a mimo to posiadasz taką potężną moc, aby utrzymać Cedrika w ryzach i samemu żyć - i choć miała ochotę posmakować i jego krwi, wiedziała, że nikt tu jej na to nie pozwoli. Czuła wyraźnie mrowienie magiczne Louisa, czuła również niechęć i obawę Abla, a wzrok Cedrika jasno wskazywął, że... nie było potrzeby nawet pytać.
      - Ledwo dałem radę poskromić Nemezis, gdy pewnej nocy nad jeziorem wpadła w szał. Kosztowało mnie to niemalże życie - wtrącił się nauczyciel.
      - To nie moja wina. Wyczułam wtedy cudowną magię. Była taka obfita, słodka, pojawiła się znikąd. Była... taka jak moja - spojrzała na swą dłoń, przypominając sobie tamtą noc, gdy wyzwoliła swój szał.
      - Dlatego uważam, że Abel jest zdolny kontrolować czarną magię. Jesteś średni we wszystkim,  a to jest sygnał do możliwości... korzystania z zakazanej magii
       - Ale... Louis... sama nazwa mówi, że... - Abel nieco gubił się we wszystkim.
       - Spokojnie, nauczę cię jej tak, aby nikt niezauważył - mrugnął okiem. - Macie jakieś pytania ? - dodał, patrząc na obu uczniów.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {27/02/23, 03:04 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


Cedrik doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego zachowanie nie spodoba się Ablowi, a mimo to brnął w tym dalej. Nie chciał odpuścić. Martwił się o swojego maga. Zdawał sobie sprawę z tego ile sił musiało go kosztować utrzymywanie kontraktu z nim, a co dopiero momenty tak intensywnego poboru mocy jak ta z przed chwili. Ten pojedynek faktycznie był ich szansą na przekroczenie pewnych limitów. Z tym, że Cedrik uważał, że już przekroczyli ten limit. W końcu kiedy ich kontrakt był świeży, nawet nie mógł pomarzyć o tak intensywnym użyciu swoich zdolności. Nie w takiej ilości i na takim poziomie. Uświadomiło go to w tym, jak wiele miedzy nimi się zmieniło. Jak ich więź się rozwinęła. Wzmocniła. Nie myślał o tym wcześniej, wiedział, że jest lepiej, ale dopiero teraz to dostrzegł. A wręcz z tego skorzystał. Dlatego nie potrzebował więcej. To był zwykły trening, nie walka turniejowa. To na nie powinni zachować wszelkie siły i na niej się forsować. Po co ryzykować kontuzjami i urazami dla treningów.
Dlatego kiedy Abel wylewał swoją frustrację i żale na niego ten milczał. Mag w pewnym rodzaju był jego panem, wiedział o tym, a fakt, że sam mu sie przeciwstawił nie był niczym dobrym i komfortowym dla czarodzieja. Dlatego przyjmował ze skruchą kolejne fale frustracji i nie dokładał nic więcej do ognia. Nie chciał robić scen przy Louisie i Nemezis. Posadził więc blondyna na ławce sam siadł obok i milczał wysłuchując każdej ze stron.
Dopiero kiedy usłyszał swoje imię, Cedrik z większa uwagą podniósł wzrok na Nemezis. Widział jak zadowolona była kobieta, a takie emocje nie były zbyt częstym widokiem na zwykle obojętnej twarzy. Dość długo nic nie mówił, jej słowa go dość zaskoczyły. U handlarzy słyszał wiele historii o cennych rodach i wyjątkowych linach Podległych. Tych najcenniejszych osobnikach. Jednak czy mógł się uważać za potomka tak szlachetnej krwi? Było to dla niego coś zupełnie nowego i szokującego. Dlatego jedynie słuchał kobiety patrząc na nią i wysłuchując wszystkiego co miała im do powiedzenia.
Przyjął otrzymaną księgę, patrząc na nią ze zdumieniem, przetarł dłonią po jej wierzchu, dwa smoki na okładce robiły na nim wrażenie. W zamyśleniu przejechał opuszkami po wizerunku czarnego smoka. Przełknął nerwowo ślinę... Czy to mogła być prawda?
Z zamyślenia wyrwały go dopiero słowa dotyczące potomstwa, przedłużenia rodu, linii czarnych smoków. Wyjątkowo go to speszyło. Nie miał pojęcia czy ktoś z tego rodu żyję i czy naprawdę sam był jego przedstawicielem. Tym bardziej myśl o takich obowiązkach go speszyła i sprawiła, że głos ugrzązł mu w gardle. Patrzył jedynie zaskoczonymi oczami na Nemezis, która mówiła to tak swobodnie, jakby rozmawiali o pogodzie.
Dopiero kiedy cała uwaga skupiła sie na Ablu, Cedrik miał chwilę na poukładanie myśli i opanowanie swoich emocji. Uspokojeniu ich i wyciszeniu, ponownym przejęciu pełnej kontroli, której zwykle nie tracił.
Ponownie spojrzał na księgę i wysłuchał tego co mówili dalej. Informacja o nadzwyczajnej predyspozycji Abla była kolejną zdumiewającą informacją.
- Czarny Smok i Mag Czarnej Magii.... czy to nie jeden z powodów dla którego zakazano Czarnej Magii? To połączenie... ta moc była bezkonkurencyjna, należała do mistrzów... przerażała i przytłaczała pozostałe kręgi... - zaczął. Miał wybiórczą wiedzę. Sporo podróżował po świecie, wiele słyszał, jednak ciężko było zebrać wszystkie elementy danej historii.
- Masz pewność, że nim jestem? - spojrzał na Nemezis, a widząc jej mimikę i spojrzenie wiedział, że ta była pewna swego osądu. Jej zadowolenie wręcz się z niej wylewało, nie była w stanie ukryć swojej fascynacji i ekscytacji.
Ponownie jego spojrzenie spoczęło na otrzymanej księdze, po czym przyjrzał się uważniej Ablowi i ponownie księdze. Musiał sobie te kilka rzeczy poukładać w głowie na spokojnie.
- Skoro trochę rzeczy się dziś wyjaśniło. To jaki macie dalszy plan treningowy? - zapytał już bardziej dla siebie typowo, spokojnie i konkretnie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {28/02/23, 12:18 am}

Alteros - Page 7 12310

          Abel niewiarygodnie szybko połączył kropki, a jego źrenice zadrżały w lekkim szoku oraz przerażeniu. Z początku nie chciał dać wiary temu, o czym pomyślał, ale słowa Nemezis idealnie opisywały sytuację w jakiej znalazł się za dziecka. Koszmar, który nękał go latami, czasem i każdej nocy właśnie został wyjaśniony. Bestią jaką czuł tamtego dnia była rozszalała Nemezis, która straciła nad sobą panowanie, ale dlaczego? Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia, że dziewczyna wpadła w szał? Straciła kogoś? Z pewnością Louis znał prawdę skoro to on uratował pół miasta przed zaglądą Podleglej. W tamtej chwili mógł stracić życie i nigdy nie poznać Cedrika, który z kolei okazał się kimś bardzo wyjątkowym. Oni oboje byli kimś ponad innymi, co jakoś z trudem dochodziło do młodego Librabi. W końcu przez całe życie był nijaki. We wszystkim średni. W niczym lepszy, a gdy okazało się, że mógł kontrolować kogoś takiego jak Cedrik, to jeszcze wyszło, iż ma predyspozycje do Czarnej Magii. W szkole nie uczono o tym. Była Tabu. On sma nawet nie wiedział, że coś takiego istniało.
       Siedział więc oszołomiony, niczym posąg, starając sobie poukładać nabytą wiedzę.
       - Nie jestem w tym świetny, ale ojciec przymusił mnie do nauczenia się czarnej magii. Nie wiem skąd o niej wiedział i skąd posiadał wiedzę. Jednak była niezbędna do okiełznania Nemezis - Louis przejął pałeczki, gdy białowłosa intensywnie przyglądała się Cedrik owi. Jakby chciała poznać na nowo swego potomka, wnuka. Z innej lini rodowodu.
       - Nauczę cię podstaw. Skąd czerpać moc - nauczyciel wyciągnął swą dłoń, a nad nią zaczęły pojawiać się świetliki. Nie były to jednak żywe stworzenia, a skondensowana magia, która wisiała od zawsze w powietrzu, która karmili się magowie. Nieświadomie.
       - Nieograniczona - dodał z tajemniczym, pełnym grozy uśmiechem, a Abel wzdrygnal się, patrząc na dziewczynę przyklejoną do Cedrika i szepcząca jak bardzo żałuję, że jest bezpłodna bo by od razu zaciągnęła go do łóżka, aby spłodzić maleńkiego Cedriczka.
       - Póki co na dziś wystarczy. Za tydzień czeka was walka. Będziemy trzymać za was kciuki - pokazał kciuk do góry, łapiąc zaraz po tym Nemezis za kołnierz koszuli, by odciągnąć te rzep od niewinnego Cedrika.
       - Poczytaj sobie księgę. Tam jest wszystko o twoich przodkach. Może znajdziesz odpowiedzi na nurtujące pytania - podległa spoważniała, czując jak chwilową ekscytacja znika wraz z oddaleniem od potomka.
       - Kiedyś to my byliśmy Panami magów, a nie sługami. Bili się o to, byśmy wybrali ich na kontrakt. To kpina jakich czasów dozylam - westchnęla wymownie spoglądając na Louisa.
       - Ciekswisz mnie jeszcze ty, Ablu - dała jasno do zrozumienia, że nie odpuści obu, prosząc zaraz po tym o dyskrecję w tej sprawie. Handlarze od lat polowali na nią, dla jej krwi, aby sztucznie wyprodukować podobno do niej istoty. Dlatego tak cenny był dla nich Cedrik.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {28/02/23, 09:43 am}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


Dużo, bardzo dużo nowych informacji. W dodatku tak ważnych, że mało kto przyswoił, by to od tak. Cedrik należał do spokojnych i opanowanych, a i dla niego było zbyt wiele. Wielokrotnie myślał o swych przodkach, a raczej tego skąd go zabrano. Nie miał pojęcia czy został uprowadzony, czy zwyczajnie sprzedany... przez co pałał niechęcia do swych rodziców, bo jakiś musiał mieć. A skoro byli tak wpływowi jak słyszał, czy to możliwe, że grupka handlarzy dała im radę? Poczuł gniew. Ten minął dopiero kiedy Nemezis siadła obok niego. Jej słowa nieco go przytłoczyły. Dzieci? Był zbyt młody, by myśleć o takich kategoriach życia. Na ten moment nie potrafił zadbać sam o siebie, a gdzie tu mówić o potomstwie.
Choć było mu żal kobiety, on posiadał zdolności regeneracyjne, czy mógł nimi pomóc Nemezis? Może nie jeszcze na tym etapie, ale kiedyś? Sam do końca nie wiedział jak działa jego zdolność, w końcu regeneracja nie należała pierwotnie do niego, jest zdolność innego Podległego. Podwładnego, którego poświęcono, po to by jego samego ulepszyć. Jak to brzmiało... Czuł się wielokrotnie jak przedmiot, a takie czyny jedynie pogłębiały to odczucie.
W końcu niczego więcej od niego nie chciano. Jedynie by walczył, by sie rozwijał, by został idealnym pupilem, dla tego kto da wiecej. A może był już ustalony kupiec? W sumie nie interesowało go to, a i handlarze byli w tej kwestii dyskretni.
- Przeczytam... - odparł krótko, było to jedyne co był w stanie teraz powiedzieć. Nawet kiedy Louis odciągał od jego boku Nemezis średnio zareagował, nie potrafił skupić się na czymkolwiek innym jak na księdze. Był w szoku, po tym co usłyszał. W końcu cały czas myślał, że był po prostu bardziej uzdolnioną jednostką, przez umiejętność jaką posiadał, że to los sprawił, że był jaki był. Nigdy nie myślał o swoich przodkach, jako potężnych. W końcu wszędzie mogą się przydarzyć bardziej uzdolnieni potomkowie. Więc czy Czarne Smoki, by go sprzedały, by uregulować jakieś swoje problemy? Chyba nie znając swej rodziny czuł się lepiej, nie wiedząc, gdzie ukierunkować ów żal. Teraz kłębiły się w nim mieszane uczucia, z czego bardzo wiele z nich było negatywne.
- Chciałbym już wrócić... - wyznał szczerze. Nie był w stanie przyswoić już żadnej wiedzy, ani podjąć sparingu. Potrzebował odpoczynku i chwili prowizorycznej samotności, bo jedynym, którego teraz zniesie był jego mag.
Jak Louis wspomniał mieli walkę za tydzień, musieli się do niej zebrać i oczyścić umysły. Czuł swoje rozdarcie, ale czuł też, że i takie męczyło Abla, nie wiedział, czy było to z jego powodu, czy i czarodziej był w szoku, jednak stawiał na to drugie. W końcu kto miałby spokojne myśli po takich bombach informacyjnych.
Kiedy tylko trening się zakończył oboje mogli ruszyć w drogę powrotną. Cedrik nie był rozmowny, niósł przyciśniętą do piersi księgę i patrzył się przed siebie, jednak jego spojrzenie było dość puste. Dziwnie się czuł, nieswojo. Potrzebował chwili, by ustabilizować swoje emocje, a w tym na pewno pomoże mu zimny prysznic, który planował wziąć tuż po tym jak wejdą do Abla pokoju.
Jak tylko dotarli do domu, Podległy tak właśnie zrobił, położył księgę na jednej z szafek, wziął czyste ubrania i poszedł się przemyć. W końcu po walce, nie należał do najczystszych egzemplarzy.
Zimna woda choć wprawiała ciało w drżenie, po dłuższej chwili je wyciszyła. Ciemnowłosy wyrównał swój oddech, przywrócił sobie spokój. W końcu jaki mógł mieć wpływ na to co usłyszał. To było bez znaczenia. Nieważne kim byli jego rodzie, istotne było to, że teraz był sam, że miał jedynie Abla. I to właśnie na chłopaku powinien się skupić, miał dla niego walczyć. Taka była ich umowa, a więc powinien wziąć się w garść i tak właśnie zrobił. Po opuszczeniu łazienki miał jeszcze wilgotne włosy, jednak niezbyt zwracał na to uwage, wrócił do pokoju i siadł na łóżku spoglądając na blondyna.
- Jak się trzymasz? - zapytał spokojnie, jego równowaga zdołała powrócić.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {28/02/23, 10:34 pm}

Alteros - Page 7 12310

      Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony cieszył się, że był kimś wyjątkowym, ale gdzieś w środku przeczuwał, iż bliżej temu było do klątwy. Czarna magia nie ebz powodu była zakazana, a uświadomienie sobie i możliwościach korzystania z niej lekko przerażała młodego maga. Mimo to chciał tego spróbować, ale nie dziś. Widząc kątem oka w jakim stanie był Cedrik, Abel mocno niepokoił się o niego. W końcu byl nie tylko podległym, ale towarzyszem, wręcz przyjacielem skradajwcym mu co rusz pierwsze razy. Każde wspomnienie z chłopakiem mocno wyryte było w podswiadomosci. Dziękując za poświęcony czas wrócili do domu. Cała drogę szli w milczeniu, a Librabia jedynie potęgował swój pomalutku budujący się niepokój względem ciemnowłosego. Nie znalazł się w skórze Cedrika, więc nie mógł odgadnąć jak się czuł z tą dawką informacji, która widocznie usiłował przetrawić. Nawet uścisk na książce nie słaby aż po same drzwi mieszkania. Mina Abla posmetniala, gdy podległy zniknął w łazience. Liczył, że to pomoże mu oczyścić umysł, a sam w tym czasie z zaciekawieniem przyglądnął się okładce nowego nabytku. Stara jak świat okładka mimo swych lat nadal była w dobrym stanie. Mag otworzył ja na pierwszych stronicach, lecz pismo było mu całkowicie obce. Zmarszczył niezadowolony swe brwi, szykując zeszyty na zajęcia, gdy do pokoju wszedł Cedrik. Z nadal mokrymi włosami. Mag zastygł, uważnie przygladajac sie chłopakowi. Choć wyglądal nieco lepiej, Librabia nadal przeczuwał, iż coś nie grało.
      - To raczej ja powinienem spytać ciebie jak się trzymasz - owszem, był wstrzasniety, lecz nie na taką skalę jak podległy. Abel znał swych rodziców, wiedział kim jest. Przynajmniej z pozoru. Cedrik zaś całe życie był sam, walczył o przetrwanie. Był zdradzany, a teraz poznał prawdę o sobie. Kim jest, skąd pochodzi, być może dlaczego wylądował u handlarzy. Blondynowi zrobiło się przykro. Z cichym westchni4ci3m, nie patrząc że nadal ejst brudny od treningu, podszedł do Podległego i przytulił, mocno dociskając do siebie. Czuł jak koszulka wsiąka wodę z wilgotnych włosów Cedrika, ale nie przeszkadzało to mu.
      - Pamiętaj, że jestem tuż obok ciebie - z początku chciał mocno chlasnac towarzyszą w plecy, aby się ocknął, ale czuł, że nie tego mu trzeba było. W milczeniu przytulał Cedrika, nasłuchując jego bicia serca i czekał aż ten zrobi pierwszy ruch.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {01/03/23, 10:08 pm}

Alteros - Page 7 271647348_1522899134763020_8125104450393141305_n


Podległy spokojnie przyglądał się swojemu magowi. Kiedy ten się zbliżył, ciemnowłosy jedynie sunął się robiąc mu miejsce obok siebie. Jednak nie miał pojęcia co zaraz nastąpi. Oplatające go ramiona były sporym zaskoczeniem, któremu uległ. Z początku otwarte szeroko oczy z czasem zaczęły się przymykać. Sam nie wiedział dlaczego, ale ten gest zadziałał na niego kojąco. Coś tak prostego i z pozoru ckliwego przyniosło mu spokój, który próbował wcześniej sam w sobie odnaleźć.
Dlatego trwał w tym uścisku, po dłuższej chwili sam go odwzajemnił. Ciepło innego ciała było przyjemne, a wsłuchując się w bicie serca drugiej osoby wyciszał swoje myśli. Umysł jakby się oczyścił.
Nie miał pojęcia ile tak siedzieli, jednak kiedy to do niego dotarło odchrząknął i powoli się odsunął, spojrzał niepewnie na Abla po czym w nerwowym, dość speszonym geście przeczesał nadal wilgotne włosy.
- No... ten... dzięki... - zaczął z początku z trudem odszukując słów.
- Trochę ciężko mi się przyzwyczaić do tego, że nie jestem już sam... dlatego dzięki Abel... - zaczął nareszcie odnajdując jakiś sens w swojej wypowiedzi - jakby co i ja jestem dla ciebie... - dodał spoglądając nieco pewniej na blondyna i posłał mu ciepły wdzięczny uśmiech.
Dla Cedrika takie sytuacje były zupełną nowością, nowością, do której zaczynał się przyzwyczajać i nie chciał, by kiedyś mu na nowo tego zabrakło. Jednak znał prawdę. Znał nieuniknioną kolei rzeczy.
- Co myślisz o tym wszystkim co dziś nam powiedzieli? Dość spora bomba... - zaczął i podniósł się z łóżka podchodząc do szafki i biorąc w dłonie księgę pozostawioną na szafce. Trzymając ją w dłoniach powrócił na brzeg posłania i siadł przy magu.
- Niezły bajer... trochę to wyjaśnia... ale i tak mocno nieprawdopodobne... - mówił wpatrując się w okładkę i w końcu decydując się na otworzenie jej i spojrzeniu na pierwsze strony. Pismo mocno go zaskoczyło, słabo, bo słabo, ale je skądś kojarzył. Zmarszczył brwi przyglądając się symbolom i jak na razie je zignorował, patrzył pobieżnie przewracając kolejne strony i wpatrując się w ilustracje.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Alteros - Page 7 Empty Re: Alteros {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach