bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Małe miasteczko nieczęsto ma okazję ku nowościom. Ciągła monotonność już dawno przejęła życia większości jego mieszkańców. Nic więc dziwnego, że kiedy w jedynym liceum w okolicy pojawia się nowa uczennica, staje się ona głównym tematem rozmów nie tylko uczniów, ale i mieszkańców. Wraz z jej pojawieniem się zaczęło również dochodzić do brutalnych mordów w okolicy, jednak mimo wielu dochodzeń, policja ma związane ręce. Mieszkańcy, szczególnie ci starsi, będąc przesądnymi, zaczynają się jej bać, stają się wobec niej nieufni, unikają jej. I zrządzenie losów chce, że jej osobą wyjątkowo zainteresował się jeden z jej szkolnych kolegów. On to jej przeciwieństwo. Ma bardzo wielu znajomych, nie tylko ze szkoły, ale i spoza niej. Ludzie wręcz do niego lgną.
bimxbun jako wampirzyca
Minako88 jako szkolny kolega
Minako88 jako szkolny kolega
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dane Podstawowe
Godność: Anastasia Beverly Steele
Wiek: Ponad 200 lat, choć wygląda na 17
Data urodzenia: Tajemnica~
Rasa: wampir
Orientacja: Heteroseksualna
Status: Wolna
Aparycja
Wzrost: 161 cm
Włosy: Białe
Oczy: Błękitno-szarne, w szczególnych sytuacjach czerwone
Znaki szczególne: Brak
Sylwetka: Szczupła
Ciekawostki:
- uwielbia czytać książki, zwykle to pośród nich spędza swój wolny czas, tak samo jak i na słuchaniu muzyki
- jest samotniczką do takiego stopnia, że nie posiada nawet zwierząt, a w dodatku mieszka sama
- przez wszystkie lata swojego życia stała się niemalże zawodowym kłamcą
- jej życie skrywa tyle sekretów ile jest gwiazd na niebie
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
│ Imię:Thomas|
│Nazwisko: Carver|
│Wiek:18 lat |
│Wzrost:175 cm|
│Waga:67 kg|
│ Kolor włosów : Ciemny blond, krótkie|
│ Kolor oczu :Brązowe
│ Data urodzenia :23 Listopada|
│ Znak zodiaku :|Strzelec
│ Rodzina :|matka, młodszy brat Kendall
│Status:Wolny |
│Rasa:Człowiek |
│Orientacja :Heteroseksualny|
│Sylwetka :Szczupły |
│Ciekawostki :
- Ma wielu przyjaciół sam też stara się znaleźć z każdym wspólny język
- Interesuje się fotografią, koszykówką oraz malarstwem
- Lubi fantastykę oraz książki o tej tematyce
- Często szkicuje i maluje
- Jest bardzo spostrzegawczy i niełatwo go oszukać
- Posiada gitarę, ale nie umie jeszcze na niej grać|
│Nazwisko: Carver|
│Wiek:18 lat |
│Wzrost:175 cm|
│Waga:67 kg|
│ Kolor włosów : Ciemny blond, krótkie|
│ Kolor oczu :Brązowe
│ Data urodzenia :23 Listopada|
│ Znak zodiaku :|Strzelec
│ Rodzina :|matka, młodszy brat Kendall
│Status:Wolny |
│Rasa:Człowiek |
│Orientacja :Heteroseksualny|
│Sylwetka :Szczupły |
│Ciekawostki :
- Ma wielu przyjaciół sam też stara się znaleźć z każdym wspólny język
- Interesuje się fotografią, koszykówką oraz malarstwem
- Lubi fantastykę oraz książki o tej tematyce
- Często szkicuje i maluje
- Jest bardzo spostrzegawczy i niełatwo go oszukać
- Posiada gitarę, ale nie umie jeszcze na niej grać|
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Przemierzała korytarz liceum wyprostowana, patrząc przed siebie. Czuła spojrzenia uczniów na sobie. Nic dziwnego. Wiedziała, że ludzie w tej wiosce są bardzo przesądni i podejrzliwi. Szczególnie ostatnio, kiedy to zaczęło dochodzić do brutalnych morderstw. Była nowa w tym miejscu i wiedziała, że dla ludzi jest główną podejrzaną. W końcu wszyscy tutaj znali się od dziecka, wręcz od pieluchy i ufali sobie wzajemnie. Ona stanowiła obcy element.
Odrzuciła swoje białe włosy w tył. Weszła do klasy wraz z dzwonkiem, który podrażnił jej słuch. Po części jednak była już do tego przyzwyczajona. Żyła tyle lat, że jeden głośny dźwięk w tę czy we w tę nie robił jej już różnicy.
Otworzyła zeszyt, a kiedy nauczyciel wszedł do klasy – zaczęła notować. Wbrew temu, ile lat miała, była raczej wzorową uczennicą, a przynajmniej się starała. Mimo tego, że była stara i jej wiedza była spora, nauka wciąż gnała do przodu. Lubiła się uczyć. Tak naprawdę była to jedyna ciekawa rzecz, jaka ostatnio ją spotykała.
Na zewnątrz padało tego dnia. Niebo było zachmurzone, jakby płakało. W tym momencie miało ono kolor jej oczu, przez co uśmiechnęła się pod nosem.
Kolejny dzwonek. Tym razem na przerwę. Uczniowie wysypali się z sal, a ona wraz z nimi. To ją tylko różniło od innych, że w porównaniu do nich nie miała kolegów czy przyjaciół, z którymi mogłaby porozmawiać lub pośmiać się i powygłupiać.
Przysiadła przy jednym ze stolików na stołówce, jednym z bardziej oddalonych od reszty i przede wszystkim od ludzi. Zamiast jednak wyciągnąć coś do jedzenia, jak jej „rówieśnicy”, wyjęła z plecaka książkę. „Dracula” Brama Stokera. Lubiła klasyki literatury, szczególnie właśnie horrory. Otworzyła ją na jednej ze stron i zaczęła czytać.
„Cudzoziemiec na obczyźnie jest nikim; ludzie go nie znają, a nie znać, znaczy nie szanować.” - Och, cóż za ironia losu – pomyślała, wywracając przy tym oczami. Czasem los bardzo lubił płatać jej figle, takie właśnie niewinne, jak ten tutaj.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
THOMAS CARVER|
Niechętnie stałem w holu własnego domu, czekając na młodszego brata dwunastolatek, zamiast szybko się ubierać, w obawie przed spóźnieniem do szkoły spowolnił ruchy tak bardzo, że sam zająłem się zakładaniem mu kurtki. Co przyjął z niezbyt miłym entuzjazmem. Gdyby nie to, że mama musiała zostać w pracy to pewnie ona, zajęłaby się szykowaniem go do szkoły. Teraz spadło to na mnie tak samo odprowadzenie go pod budynek szkoły. Sam uszykowany zgarnąłem plecak, Kendall zrobił to samo, czuł, że ze mną nie ma żartów.
- Wolałbym zostać w domu, nic nie umiem na historię. Mama znowu będzie zła- zauważył mój brat. Nic na to nie odpowiedziałem, bo co miałem mówić? "Gdybyś się uczył, a nie grał z kolegami w nogę, to byś zdał ten test?" Sam pewnie o tym doskonale wiedział. Nie byłem rodzicem, by go pouczać.
- Kendall idź szybciej, ja też mam szkołę- ponagliłem tylko brata. Po jego odprowadzeniu sam znalazłem się w szkole.
A tam otoczyła mnie od razu grupa znajomych Ella, Joe oraz Jonah.
- Co, Kendall znowu nie dał ci spokoju?- spytała blond włosa dziewczyna, która ciągle zachowywała się tak, jakby chciała mnie poderwać. Na co nie zwracałem aż tak bardzo uwagi. Skinąłem tylko głową. Rozmawialiśmy w najlepsze, kiedy na korytarzu pojawiła się ona. Blada, cera, białe włosy wyróżniała się od innych mieszkańców. Od jakiegoś czasu do mych uszu dochodziły plotki na jej temat. Ona zdawała się tym jednak nie przejmować. Poczułem, jak Joe szturchnął mnie w ramię, to przywróciło mnie do rzeczywistości.
- Wiem, że lubisz bawić się w zbawiciela, ale w jej przypadku nawet nie radzę próbować. Ona jest cholernie dziwna — podsumował ją tak jak wszyscy inni z miasteczka. Może i miał rację. Jednak nie byłbym sobą gdybym robił wszystko, czego ode mnie oczekiwano. Dzwonek ponaglił do udania się na lekcję wraz z Joe i Ellą udaliśmy się do naszej klasy. Cały czas interesowałem się tamtą dziewczyną. Znałem w sumie tylko jej imię Anastasia. Też niezbyt spotykane w tych czasach po tej stronie świata. Przerwa na lunch, zwykle siadałem w tym samym miejscu. Po wzięciu tego, na co miałem ochotę, nie dostrzegłem, ani Jonah ani Elli Joe zawsze jadał ze swoją dziewczyną. Jedyne tak naprawdę wolne miejsca były przy dziewczynie czytającej książkę zamiast jedzącej swój posiłek. To była ona ta cała Anastasia. Skoro miałem okazję, to czemu by z niej nie skorzystać? Poszedłem do jej stolika, stawiając na nim tacę.
- Mogę się dosiąść? Wszędzie jest straszny tłok- mówiąc to, posłałem w jej stronę nikły uśmiech. Aż tak wyluzowany tym razem to nie byłem. Zająłem miejsce z brzegu gdyby jednak nie chciała dzielić ze mną stołu podczas lunchu. Zerknąłem, co czyta "Hrabia Dracula" serio? Ktoś w ogóle tu czyta klasyki?
- Ciekawa książka? - zagadnąłem, nie wiedząc, od czego zacząć temat. Z innymi nie miałem tego problemu, ta białowłosa stanowiła dla mnie istną zagadkę. Która tylko zachęcała, a nie zniechęcała do bliższego poznania. Sam nie umiałem tego wyjaśnić. Może tylko tym, że chciałem sam się przekonać ,jaka ona naprawdę jest? Zająłem się swoją sałatką oraz butelką wody. Nie robiłem sobie dużych nadziei, że w ogóle się do mnie odezwie.
- Wolałbym zostać w domu, nic nie umiem na historię. Mama znowu będzie zła- zauważył mój brat. Nic na to nie odpowiedziałem, bo co miałem mówić? "Gdybyś się uczył, a nie grał z kolegami w nogę, to byś zdał ten test?" Sam pewnie o tym doskonale wiedział. Nie byłem rodzicem, by go pouczać.
- Kendall idź szybciej, ja też mam szkołę- ponagliłem tylko brata. Po jego odprowadzeniu sam znalazłem się w szkole.
A tam otoczyła mnie od razu grupa znajomych Ella, Joe oraz Jonah.
- Co, Kendall znowu nie dał ci spokoju?- spytała blond włosa dziewczyna, która ciągle zachowywała się tak, jakby chciała mnie poderwać. Na co nie zwracałem aż tak bardzo uwagi. Skinąłem tylko głową. Rozmawialiśmy w najlepsze, kiedy na korytarzu pojawiła się ona. Blada, cera, białe włosy wyróżniała się od innych mieszkańców. Od jakiegoś czasu do mych uszu dochodziły plotki na jej temat. Ona zdawała się tym jednak nie przejmować. Poczułem, jak Joe szturchnął mnie w ramię, to przywróciło mnie do rzeczywistości.
- Wiem, że lubisz bawić się w zbawiciela, ale w jej przypadku nawet nie radzę próbować. Ona jest cholernie dziwna — podsumował ją tak jak wszyscy inni z miasteczka. Może i miał rację. Jednak nie byłbym sobą gdybym robił wszystko, czego ode mnie oczekiwano. Dzwonek ponaglił do udania się na lekcję wraz z Joe i Ellą udaliśmy się do naszej klasy. Cały czas interesowałem się tamtą dziewczyną. Znałem w sumie tylko jej imię Anastasia. Też niezbyt spotykane w tych czasach po tej stronie świata. Przerwa na lunch, zwykle siadałem w tym samym miejscu. Po wzięciu tego, na co miałem ochotę, nie dostrzegłem, ani Jonah ani Elli Joe zawsze jadał ze swoją dziewczyną. Jedyne tak naprawdę wolne miejsca były przy dziewczynie czytającej książkę zamiast jedzącej swój posiłek. To była ona ta cała Anastasia. Skoro miałem okazję, to czemu by z niej nie skorzystać? Poszedłem do jej stolika, stawiając na nim tacę.
- Mogę się dosiąść? Wszędzie jest straszny tłok- mówiąc to, posłałem w jej stronę nikły uśmiech. Aż tak wyluzowany tym razem to nie byłem. Zająłem miejsce z brzegu gdyby jednak nie chciała dzielić ze mną stołu podczas lunchu. Zerknąłem, co czyta "Hrabia Dracula" serio? Ktoś w ogóle tu czyta klasyki?
- Ciekawa książka? - zagadnąłem, nie wiedząc, od czego zacząć temat. Z innymi nie miałem tego problemu, ta białowłosa stanowiła dla mnie istną zagadkę. Która tylko zachęcała, a nie zniechęcała do bliższego poznania. Sam nie umiałem tego wyjaśnić. Może tylko tym, że chciałem sam się przekonać ,jaka ona naprawdę jest? Zająłem się swoją sałatką oraz butelką wody. Nie robiłem sobie dużych nadziei, że w ogóle się do mnie odezwie.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Za każdym razem, kiedy pojawiała się, nieważne, w której części liceum, zaraz była na językach wszystkich. Tak samo było i teraz – na stołówce. Słyszała ich głosy, choć oni myśleli, że słowa, które padają z ich ust, wcale do niej nie docierają. Jedyną nowością tego dnia było to, iż jeden z uczniów tej placówki dosiadł się do niej.
Spojrzała na niego, kierując swoje spojrzenie od dołu do góry. Młody (no a jaki miałby być?) i przystojny. Blond włosy i brązowe oczy. Wpasowywał się w niemieckie ideały z czasów Hitlera, nie ma co. Pewnie podczas II wojny światowej miałby powodzenie wśród wielu Niemek, o ile w ogóle jakimś cudem wylądowałby na tamtych terenach. Domyślała się, że i w szkole posiadał wiele cichych wielbicielek, a być może i dziewczynę. Zapewne zawojuje jeszcze wiele dziewczęcych serc.
Skinęła tylko głową w odpowiedzi na jego pytanie. I tak już usiadł na skraju stołu bez jej przyzwolenia. Nie dziwiło jej, że wybrał miejsce od niej oddalone na tyle, na ile to możliwe. Przecież ludzie z tej miejscowości nie chcieli mieć z nią do czynienia. Domyślała się, że w pewnym sensie napawa ich strachem. Przecież była obca, w dodatku o niespotykanym wyglądzie, choć wszyscy żyli już w XXI wieku. Niby teraz taki wygląd był na początku dziennym, ale odnosiła wrażenie, iż miasteczko zatrzymało się jakieś dwie do czterech dekad temu w rozwoju. Nie zdziwiłoby jej, gdyby przypadkiem młodzi ludzie opuszczali je przy każdej nadarzającej się okazji.
Z początku myślała, że przesłyszała się, kiedy licealista zwrócił się do niej. Rozejrzała się dokoła, ale w pobliżu nie było osoby, do której mógłby mówić. Westchnęła i obrzuciła go krótkim spojrzeniem. Zaraz powróciła do swojej lektury.
- Tak, jest ciekawa – odpowiedziała pełnym zdaniem, co i tak było już swego rodzaju osiągnięciem. Mogła rzucić jednym słowem, jednak nie chciała być niegrzeczna. I tak naprawdę na tym skończyła się jej wypowiedź, bowiem nie dość, że nie bardzo chciała do niego zagadywać, to jeszcze w dodatku nawet jakby było inaczej, to nie wiedziałaby, na jaki temat mogłaby zagaić rozmowę. Blondyn był w tym lepszy od niej – taki przynajmniej wniosek wysunęła, patrząc chociażby na to, iż zagadał o książkę. On, jak dla niej, nie miał przy sobie nic szczególnego.
Wróciła do czytania, lecz zastanawiała się, czy chłopak jeszcze się do niej odezwie. Na pierwszy rzut oka była raczej nieprzystępna i odpychająca, ale on odbiegał od typowego miejscowego dzieciaka i wyłamał się tym samym ze stereotypu, który mówił, że ludzie jej unikają.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
THOMAS CARVER
Spojrzała na mnie tylko raz, a przez moje ciało przeszedł niezbyt miły chłód. Czy tak się czuł każdy, kto miał z nią kontakt? Jak tak było to, czemu nie znalazłem innego miejsca? No tak, bo nie było innego, a na siłę nie chciałem się pchać do stolika, gdzie na pewno ściskał, bym się z innymi niż sardynki w puszce. Jej oczy tak inne przyciągające wzrok. Długo nie czekałem na jej odpowiedź, zdążyłem nawet wrócić do swojej sałatki z pomidorów, by nagle zamrzeć z widelcem w ustach. Spojrzałem też na okładkę jej książki nie rozumiejąc, co w niej jest takiego ciekawego.
- To nietypowe hobby, by czytać na stołówce, o ile to nie są notatki na kolejną lekcję- zauważyłem, przegryzając to, co już jadłem. Nie miałem dużo sałatka, kanapka z szynką i butelka wody. Nie byłem zwolennikiem kurczaków czy tofu na lunch. Jak niektóre dziewczyny brały tylko po jabłku, by, pilnować przesadnej diety. U niej nie zauważyłem tacy z jedzeniem. Zdziwiło mnie to lekko. Już miałem o to zapytać, gdy pojawiła się koleżanka Elli, a zarazem moja była dziewczyna Cassie. Już czułem, że będą kłopoty.
- Thomas spodziewałam się po tobie, lepszego towarzystwa niż „to coś” może dołączysz do nas? Jonah na nas czeka- podała mi rękę, oferując swój niezbyt miły uśmiech. Cała ona irytująca do granic możliwości. Odrzuciłem jej ofertę, kręcąc głową z niedowierzania.
- Oceniasz kogoś, nawet go nie znając. Jednak nic się nie zmieniłaś. Poza tym mam lepsze towarzystwo niż Ty i twoje koleżaneczki. Jonah mnie zrozumie- oznajmiłem wprost. Cas zrobiła się czerwona na twarzy, ale po chwili się uspokoiła, nadal się uśmiechając do mnie.
- Możemy pogadać po lunchu?- zapytała wprost. W sumie i tak nie miałem nic do stracenia co nie?
- Po lunchu a teraz możesz już iść? Chcę w spokoju dokończyć posiłek- lekko ją spławiłem. Zrozumiała aluzję i odeszła ze swoją tacą sam westchnąłem z poczuciem chwilowego spokoju.
Dopiero teraz ponownie spojrzałem na moją obecną towarzyszkę. Wydawała się wcześniej nam przysłuchiwać.
- Jak chcesz rady to ignoruj Cas i jej bandę. Takie osoby nie wnoszą sobą niczego specjalnego. Skoro nie jesz, to może zostawić ci moją wodę? Sam chyba jej nie wypiję- zasugerowałem, podając jej butelkę. O ile, zechce ją przyjąć. Sam czułem
że spotkanie z Cas wywoła tylko kolejne komplikacje.
- To nietypowe hobby, by czytać na stołówce, o ile to nie są notatki na kolejną lekcję- zauważyłem, przegryzając to, co już jadłem. Nie miałem dużo sałatka, kanapka z szynką i butelka wody. Nie byłem zwolennikiem kurczaków czy tofu na lunch. Jak niektóre dziewczyny brały tylko po jabłku, by, pilnować przesadnej diety. U niej nie zauważyłem tacy z jedzeniem. Zdziwiło mnie to lekko. Już miałem o to zapytać, gdy pojawiła się koleżanka Elli, a zarazem moja była dziewczyna Cassie. Już czułem, że będą kłopoty.
- Thomas spodziewałam się po tobie, lepszego towarzystwa niż „to coś” może dołączysz do nas? Jonah na nas czeka- podała mi rękę, oferując swój niezbyt miły uśmiech. Cała ona irytująca do granic możliwości. Odrzuciłem jej ofertę, kręcąc głową z niedowierzania.
- Oceniasz kogoś, nawet go nie znając. Jednak nic się nie zmieniłaś. Poza tym mam lepsze towarzystwo niż Ty i twoje koleżaneczki. Jonah mnie zrozumie- oznajmiłem wprost. Cas zrobiła się czerwona na twarzy, ale po chwili się uspokoiła, nadal się uśmiechając do mnie.
- Możemy pogadać po lunchu?- zapytała wprost. W sumie i tak nie miałem nic do stracenia co nie?
- Po lunchu a teraz możesz już iść? Chcę w spokoju dokończyć posiłek- lekko ją spławiłem. Zrozumiała aluzję i odeszła ze swoją tacą sam westchnąłem z poczuciem chwilowego spokoju.
Dopiero teraz ponownie spojrzałem na moją obecną towarzyszkę. Wydawała się wcześniej nam przysłuchiwać.
- Jak chcesz rady to ignoruj Cas i jej bandę. Takie osoby nie wnoszą sobą niczego specjalnego. Skoro nie jesz, to może zostawić ci moją wodę? Sam chyba jej nie wypiję- zasugerowałem, podając jej butelkę. O ile, zechce ją przyjąć. Sam czułem
że spotkanie z Cas wywoła tylko kolejne komplikacje.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nawet zabawnym widokiem było dla niej, kiedy zamarł z widelcem w ustach. Aż tak bardzo nie spodziewał się jej odpowiedzi? Zaskoczenie chłopaka sprawiło, że tym razem to ona zaciekawiła się jego osobą. Przez jej twarz nawet przebiegł cień najpierw rozbawienia, a potem ciekawości, przy której zamknęła książkę i odłożyła ją na bok. Pochyliła się w stronę chłopaka, patrząc mu prosto w oczy.
- Ktoś musi być tym „nietypowym”. Chciałoby się rzec, że „we are all mad here”, ale niestety jestem jedyną osobą na tej wiosce, która pasuje do opisu. – Zacytowała „Alicję w Krainie Czarów”, a dokładniej jednego z bohaterów – kota z Cheshire. Było to trochę pokręcone, ale jak na jej, dość wyjaśniła, co miała na myśli.
Nieoczekiwanie zjawiła się przy stoliku inna dziewczyna, której Any nawet nie kojarzyła. Prawdopodobnie wynikało to z tego, iż mało kto w tej szkole ją obchodził. ”To coś”? Dobre sobie. Anasthasia wywróciła oczami, ze znudzeniem przysłuchując się rozmowie tej dwójki. Nastolatkowie i ich problemy… Zaczęła przeglądać swoje paznokcie, które wydawały się jej ciekawszym tematem niż dramaty tej dwójki. Towarzystwo tej panienki też jakoś nie zachęcało jej do tego, by włączyć się do rozmowy. Na szczęście niedługo potem sobie poszła, spławiona przez chłopaka, który jej towarzyszył.
- W razie czego potrafię radzić sobie z takimi, jak ona. – Machnęła ręką, gdy blondyn znów się do niej zwrócił. Spojrzała też na butelkę wody, jaką jej oferował, pokręciła jednak głową. - Dziękuję za ofertę, ale tobie bardziej się przyda niż mi. – Jej ton, kiedy odmawiała był grzeczny a nawet przyjazny. Uważała, że to miło z jego strony, iż jej zaoferował zwykłą wodę, ale wiedziała też, że jej na nic się ona nie przyda i pewnie gdyby ją wzięła, to zaraz wyrzuciłaby do kosza, a bardzo nie lubiła, gdy ktoś działał na szkodę środowiska, chociażby w taki właśnie sposób.
Wyprostowała się na krześle, jakby przeciągając. Odwróciła na chwilę głowę w bok, ale nie spuszczała swojego spojrzenia z młodego osobnika, który uraczył ją swoim towarzystwem podczas tej przerwy. - A tak swoją drogą, wiesz, że to niegrzeczne się komuś nie przestawić? – Zwróciła się do niego, zadając pytanie, według niej, retoryczne. Faktycznie nie poznała jeszcze jego imienia, a domyślała się, że dzięki plotkom on jej godność znał już od dawna.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
THOMAS CARVER|
Skarciłem się w duchu, bo faktycznie miała rację, nie przedstawiłem się, choć byłem tak znany, że nawet mnie to jawnie zaskoczyło, że nie wie z kim ma do czynienia. Z drugiej strony mi jednak ulżyło, że ona jako jedyna nie przejmuje się aż tak osobami ze szkoły. Mogłem się z nią bliżej zaznajomić. Miała w sobie coś innego niż większość dziewczyn pokroju Cassie. Nie mogłem pojąć, jak mogłem się z nią widywać przez ten czas. Teraz już bym tego nie powtórzył to pewne. Usiadłem z powrotem przy stoliku, by ponownie wciągnąć się w rozmowę.
- Faktycznie tak przywykłem do tego, że każdy mówi mi po imieniu, że nie czułem takiej potrzeby. Już naprawiam ten błąd. Jestem Thomas Carver, ty za to nie musisz się przedstawiać- dodałem, dając jej znać, że jestem bardziej zaangażowany w nowinki ze szkoły bardziej niż jasnowłosa. Nie przyjęła wody? Cóż trochę mnie to zaskoczyło, bo nie zauważyłem, by miała gdzieś tacę z posiłkiem, a odchudzać się nie musiała. Na moją uwagę odnośnie byłej dziewczyny skrzywiłem się nieznacznie. Anastasia nic nie rozumiała. Nie drążyłem jednak tematu, bo zwyczajnie musiałem iść do jaskini lwa, czyli na spotkanie z Cas.
- I tak ją tu zostawię, bo może zmienisz zdanie. Tymczasem niestety muszę cię opuścić. Miło się gada, ale pewna dziewczyna nie da mi spokoju, jak czegoś nie zakończę- mruknąłem, nie bardzo chcąc iść.
Tak jak się spodziewałem Cassie czekała na mnie już przy szafkach szykując się na kolejne lekcje. Stanąłem obok niej, ta dopiero po chwili uniosła kąciki ust w tym dobrze mi znanym uśmiechu.
-Thomas naprawdę wolisz spędzać czas z tamtą dziwaczką? Rozumiem, że brak ci bliskości, ale mógłbyś zawsze do mnie zadzwonić- wyszeptała słodko, kładąc mi dłoń na ramieniu. Strzepnąłem ją od razu. Co ona sobie myślała? Obrażając innych, na pewno nie zyska u mnie ponownie sympatii.
- Cas mogłabyś się zmienić, być bardziej tolerancyjna? Oczywiście, że nie nie byłabyś wtedy sobą. Dlatego też wolę trzymać się od ciebie z daleka- oznajmiłem zgodnie z prawdą. Co słyszało kilka osób.
- Słyszałeś o imprezie, która ma się odbyć za dwa dni? Może byś się ze mną na nią wybrał? No wiesz nasze ostatnie wspólne wyjście?- nie poddawała się. Mogłem pójść, ale na pewno nie z nią. Tylko z kim?
- Pójść pójdę, ale na pewno nie z tobą. A teraz wybacz muszę przyszykować się do zajęć - po tych słowach zostawiłem ją wyraźnie oburzoną.
Nie dbałem o to, bo w mej głowie narodziła się dość ciekawa myśl. Co gdyby zaprosić kogoś, kto raczej unika kontaktu z resztą uczniów? Problem w tym, że jedyną dziewczyną, o której pomyślałem była Anastasia. Tylko jak przekonać ją by mi towarzyszyła, skoro ledwo ją poznałem? Miałem na to jeszcze trochę czasu. O dziwo zawsze byłem pewny swego, tak w tym przypadku niczego nie brałem za pewnik. Spojrzałem na zegarek, niedługo jest koniec zajęć. I pora iść do domu, może uda mi się z nią jeszcze pogadać, zanim opuścimy mury szkoły? W sumie co mi szkodzi, tym bardziej że nie dokończyliśmy rozmowy w stołówce przez tę irytującą Cassie. Co jak co ale wybrała sobie kiepski moment, by chcieć mnie odzyskać. Zważywszy na to, że nie byłem nią już w ogóle zainteresowany. Czułem w kościach, że Cas nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Czy odrzucone dziewczyny zawsze bywają takie uparte? Z tą myślą skończyłem zajęcia jak i resztę lekcji. Pożegnałem się z Ellą i Jonahem czekając, aż pojawi się moja towarzyszka, ze stołówki. W sumie nie wiem, na co liczyłem, póki co chciałem z nią jedynie pogadać. Gdy ją zobaczyłem, ruszyłem w jej kierunku, na szczęście poza nami nie było już praktycznie nikogo w pobliżu.
- Faktycznie tak przywykłem do tego, że każdy mówi mi po imieniu, że nie czułem takiej potrzeby. Już naprawiam ten błąd. Jestem Thomas Carver, ty za to nie musisz się przedstawiać- dodałem, dając jej znać, że jestem bardziej zaangażowany w nowinki ze szkoły bardziej niż jasnowłosa. Nie przyjęła wody? Cóż trochę mnie to zaskoczyło, bo nie zauważyłem, by miała gdzieś tacę z posiłkiem, a odchudzać się nie musiała. Na moją uwagę odnośnie byłej dziewczyny skrzywiłem się nieznacznie. Anastasia nic nie rozumiała. Nie drążyłem jednak tematu, bo zwyczajnie musiałem iść do jaskini lwa, czyli na spotkanie z Cas.
- I tak ją tu zostawię, bo może zmienisz zdanie. Tymczasem niestety muszę cię opuścić. Miło się gada, ale pewna dziewczyna nie da mi spokoju, jak czegoś nie zakończę- mruknąłem, nie bardzo chcąc iść.
Tak jak się spodziewałem Cassie czekała na mnie już przy szafkach szykując się na kolejne lekcje. Stanąłem obok niej, ta dopiero po chwili uniosła kąciki ust w tym dobrze mi znanym uśmiechu.
-Thomas naprawdę wolisz spędzać czas z tamtą dziwaczką? Rozumiem, że brak ci bliskości, ale mógłbyś zawsze do mnie zadzwonić- wyszeptała słodko, kładąc mi dłoń na ramieniu. Strzepnąłem ją od razu. Co ona sobie myślała? Obrażając innych, na pewno nie zyska u mnie ponownie sympatii.
- Cas mogłabyś się zmienić, być bardziej tolerancyjna? Oczywiście, że nie nie byłabyś wtedy sobą. Dlatego też wolę trzymać się od ciebie z daleka- oznajmiłem zgodnie z prawdą. Co słyszało kilka osób.
- Słyszałeś o imprezie, która ma się odbyć za dwa dni? Może byś się ze mną na nią wybrał? No wiesz nasze ostatnie wspólne wyjście?- nie poddawała się. Mogłem pójść, ale na pewno nie z nią. Tylko z kim?
- Pójść pójdę, ale na pewno nie z tobą. A teraz wybacz muszę przyszykować się do zajęć - po tych słowach zostawiłem ją wyraźnie oburzoną.
Nie dbałem o to, bo w mej głowie narodziła się dość ciekawa myśl. Co gdyby zaprosić kogoś, kto raczej unika kontaktu z resztą uczniów? Problem w tym, że jedyną dziewczyną, o której pomyślałem była Anastasia. Tylko jak przekonać ją by mi towarzyszyła, skoro ledwo ją poznałem? Miałem na to jeszcze trochę czasu. O dziwo zawsze byłem pewny swego, tak w tym przypadku niczego nie brałem za pewnik. Spojrzałem na zegarek, niedługo jest koniec zajęć. I pora iść do domu, może uda mi się z nią jeszcze pogadać, zanim opuścimy mury szkoły? W sumie co mi szkodzi, tym bardziej że nie dokończyliśmy rozmowy w stołówce przez tę irytującą Cassie. Co jak co ale wybrała sobie kiepski moment, by chcieć mnie odzyskać. Zważywszy na to, że nie byłem nią już w ogóle zainteresowany. Czułem w kościach, że Cas nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Czy odrzucone dziewczyny zawsze bywają takie uparte? Z tą myślą skończyłem zajęcia jak i resztę lekcji. Pożegnałem się z Ellą i Jonahem czekając, aż pojawi się moja towarzyszka, ze stołówki. W sumie nie wiem, na co liczyłem, póki co chciałem z nią jedynie pogadać. Gdy ją zobaczyłem, ruszyłem w jej kierunku, na szczęście poza nami nie było już praktycznie nikogo w pobliżu.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Miło mi cię poznać, Thomasie – Oznajmiła całkiem miłym tonem. Wbrew wszystkiemu zaczynała jej się jakkolwiek podobać obecność zdecydowanie młodszego chłopaka. Może była jeszcze jakaś nadzieja dla tej wiochy? Kto wie…?
Nie zdziwiło jej, kiedy stwierdził, że ona nie musi mu się przedstawiać. Mimo wszystko plotki szybko się rozchodziły, a on wyglądał, jakby był w centrum zainteresowania całej szkoły. Zapewne nawet go nie omijały wszystkie kłamstwa zmyślone na jej temat i nie tylko.
Nie odpowiedziała już na pożegnanie Carvera ani na słowa o wodzie, którą postanowił jej zostawić. Pomachała mu tylko, a potem znów oddała się lekturze, póki przerwa nie dotarła do końca. Później dotarła już na swoje zajęcia, choć jakoś niespecjalnie na nich uważała. Tego dnia głównie miała historię, czyli coś, co od dawna już przerabiała, a nawet była jej sporą częścią. Żyła już przeszło dwa wieki i faktycznie wiele widziała.
Znużona nie spieszyła się po ostatnim dzwonku. Wręcz przeciwnie. Powolnie wkładała swoje zeszyty do torby. Zanim wyszła z klasy, sprawdziła jeszcze swój telefon, choć zupełnie nic na nim nie miała – ani gier, ani mediów społecznościowych. Z nikim też nie utrzymywała kontaktu. Wszyscy jej bliscy pomarli już dawno, a znajomych nie miała. Czy czuła się samotna? Czasami… Albo nawet często, choć nie przyznawała tego nawet przed sobą. Nie była w stanie nikomu zaufać, szczególnie po wszystkim, co ją spotkało. Od około pięćdziesięciu lat zanurzała się w książki, chociaż w ten sposób zabijając swoje osamotnienie. A czasu, by je czytać miała dużo. Przecież nie musiała spać ani jeść…
Wyszła z sali jako ostatnia, a na korytarzu nie było już praktycznie nikogo. Logiczne. W końcu wszyscy spieszyli się do swoich domów, by w szkole spędzać jak najmniej czasu. Nie dziwiła się. Sama nie lubiła kiedyś poświęcać czasu na takie rzeczy. Szczególnie, gdy była młodsza… Wtedy uczono ją jedynie robótek domowych… Ach, jaką ekscytacją było dopuszczenie kobiet na uniwersytety. Wtedy zaczęła się rozwijać. Ale teraz już… Umiała wiele. Jedyne, co ją interesowało z nauki w tym momencie, to wszelkie nowe odkrycia i nauki, które je umożliwiały, jak na przykład chemia czy biologia.
W pewnym momencie zauważyła, jak w jej kierunku zmierza chłopak, z którym rozmawiała tego dnia na stołówce. Pierwszą myślą, jaka pojawiła się w głowie białowłosej było pytanie: udawać, że nie widzi, czy jednak zwrócić na niego swoją uwagę? Po chwilowej walce wewnętrznej zdecydowała, iż to drugie. Coś ją niezmiernie ciągnęło do blondyna. Być może chodziło o to, że zbyt długo już była sama, a on okazał jej odrobinę zainteresowania? Nie. Nie mogło tak być. Była wampirem. Zwierzęciem łaknącym krwi zguby gatunku ludzkiego. Nie mogła być samotna.
- Potrzebujesz czegoś ode mnie? – zapytała, kiedy znaleźli się już wystarczająco blisko siebie. Popatrzyła mu w oczy i nie spuszczała swojego wzroku w dół, choć wiele dziewczyn na jej miejscu zapewne już dawno by to zrobiło, będąc speszonymi jego przenikliwym, brązowym spojrzeniem. Nie ona. Ona należała do tych odważnych.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach