Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Koide
Grafik na Księżycu
Koide
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Dominate    - Page 6 Empty Dominate {23/03/21, 05:22 pm}

First topic message reminder :

Pierwotnie opowiadanie pisane na SF

Dominate    - Page 6 Dominate

A L F A   I   O M E G A ,
P I E R W S Z Y   I   O S T A T N I ,
P O C Z Ą T E K   I   K O N I E C .

┌───────────────────────┐

Ischigo jako LAN XICHEN
Koide  jako  JIANG WANYIN

└───────────────────────┘


Ostatnio zmieniony przez Koide dnia 28/07/21, 08:44 pm, w całości zmieniany 4 razy

Ischigo
Planeta Skarbów
Ischigo
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Dominate    - Page 6 Empty Re: Dominate {04/10/21, 11:31 am}

Dominate    - Page 6 Xichen
Widok Wanyina siedzącego niewinnie na łóżku, czekającego na niego z zarzuconą na ramiona koszulą lekarza, jak gdyby szukał w niej obecności lekarza, sprawił że serce pediatry zabiło szybciej, a jego członek stał się, o ile to w ogóle było możliwe, jeszcze bardziej twardy. Jeszcze nigdy nie czuł się tak podniecony i nawet chwila rozłąki nie sprawiła, że to uczucie z niego opadło. Wanyin był najbardziej uroczą istotą jaka chodziła po ziemi, choć starał się udowodnić sobie i innym, że wcale taki uroczy nie był. Xichen pozwalał mu tak myśleć, czerpiąc niewyczerpane pokłady przyjemności z jego pewnych siebie uśmieszków i błysku zawziętości w oczach.
- Mhm… - odpowiedział na pytanie, czy myślał o nim już wcześniej i dlatego się przygotował. W zasadzie… nie wstydził się przyznać, że myślał o nim od ich pierwszego pocałunku. A potem, kiedy Wanyin nie pozwolił mu na buziaka przed swoim pokojem, podczas swojej choroby, rozmowy z Mingjue, czasie spędzonym w domku w górach. Myślał o nim ciągle, a zapewniony przez przyjaciela, że nie zna dnia ani godziny, zaopatrzył się przezornie we wszystko z postanowieniem, że tak długo jak będzie musiał, tak długo będzie czekał. Nie miał zamiaru naciskać na mężczyznę, czy dawać mu do zrozumienia, że czegokolwiek od niego oczekiwał. Chciał poczekać i popatrzeć jak rozwinie się ich relacja, aż sama zaprowadziłaby ich do tego momentu.
Nie przestawał go całować, pozwalając omedze poznawać swoje ciało. Roześmiał się lekko, kiedy niecierpliwe dłonie mężczyzny trafiły na jego pasek od spodni, z którym chwilę się siłował. Xichen uprzejmie pozwolił mu bawić się z nim tak długo jak było trzeba, nie ingerując w żaden sposób w tempo rozbierania go przez Wanyina. Napawał się w międzyczasie jego delikatną skórą, pasmami mięśni pod nią i ich drżeniem przy każdym ruchu Xichena. Był tak wrażliwy, tak słodki i erotyczny… Westchnienie uciekło mu spomiędzy warg, kiedy w końcu udało mu się rozpiąć jego spodnie i nieco ulżyć jego nabrzmiałej erekcji.
Przesunął nosem przez szczękę Wanyina, podmuchał delikatnie za jego uchem, łapiąc zębami jego płatek. A potem, podążając za intensywnym zapachem omegi dotarł do jego szyi. Tak kuszącej… Miał ochotę się w nią wgryźć. Zostawić na niej swoje piętno, oznaczyć go jako swojego. Powstrzymywała go jedynie myśl, że Wanyin nie wyraził na to zgody. Owszem, znajdowali się w jednoznacznej sytuacji, ale choćby z tego powodu Xichen nie zamierzał tego robić. Nawet gdyby Wanyin teraz się zgodził, nie działałby pod wpływem zdrowego rozsądku, a pożądania. Była to ostatnia rzecz, której chciał Xichen, zrobić coś, czego później młodszy mógłby żałować. Dlatego ograniczył się do motylich pocałunków i delikatnego skubania skóry za jego uchem zębami. Był taki pyszny, taki słodki… lekarz kiedy już zaczął, dłuższy czas nie potrafił oderwać się od jego szyi, głaszcząc uspokajająco plecy omegi i samemu drżąc z podniecenia pod jego mimowolnymi ruchami bioder. Chyba nawet nie przypuszczał, że w takiej sytuacji będzie się czuł tak chciany…
Dopiero kiedy Wanyin uniósł się odrobinę, zabierając swoją poczerwieniałą od pocałunków szyję poza zasięg ust Xichena, mężczyzna z niechęcią się od niej oderwał, czując jak jego wewnętrzna alfa warczy z niezadowolenia. Nie dał jej jednak dojść do głosu, posyłając mężczyźnie czuły uśmiech, który zaraz poszerzył się, kiedy dostrzegł przed sobą tak kuszący różowy punkcik. Chuchnął na niego eksperymentalnie, a kiedy stwardniał uroczo w odpowiedzi, lekarz pochylił się, by złożyć na nim drobny pocałunek. Przyglądał się przy tym, jak gorąca z pożądania twarz Wanyina zrobiła się czerwona ze wstydu. Pozwolił mu złapać się za nadgarstek i ułożyć jedną z dłoni na jego pośladku. Oh… Xichen nie potrafił się powstrzymać by nie ścisnąć tej słodkiej połówki, zjeżdżając zaraz drugą dłonią na drugi pośladek, by i jego obdarzyć swoją uwagą.
- Jak sobie życzysz, Wanyin – odpowiedział na tak słodką, niewinną i jednocześnie odważną prośbę.
Zanim jednak przeszedł do rzeczy, złapał usta mężczyzny w kolejny pełen ciepła i uczuć pocałunek. Nie używał na razie języka, samymi wargami pieścił usta Wanyina, łapiąc je między swoje i zasysając się na nich delikatnie. W tym czasie sięgnął jedną dłonią w bok, po odłożony tam lubrykant, drugą głaszcząc pośladki Wanyina. W pomieszczeniu rozległ się dźwięk otwieranej tubki. Xichen nie przerywając słodkich pocałunków, wylał substancję na swoje palce, a czując chłód, w pierwszej kolejności rozgrzał ją w swoich palcach, zanim sięgnął śliskimi palcami pomiędzy urocze połówki pośladków omegi. Delikatność skóry, napięcie i drżenie na chwilę zatrzymały go w tym miejscu. Nawet jeśli Wanyin zdawał się być bardziej doświadczony, po jego reakcjach Xichen wątpił, by w jego życiu znalazł się ktoś, kto przekroczył tą linię, za którą chciał wpuścić lekarza. Dlatego zanim spełnił jego prośbę, dłuższy czas po prostu masował go, przyzwyczajając do obecności jego palców w tym miejscu.
Dopiero kiedy poczuł, że Wanyin się rozluźnił, a jego dziurka zrobiła się miękka, pokonał naturalny opór mięśni, wsuwając w niego jeden palec. Wiedział, że mogło to być dziwne uczucie, dlatego chcąc odwrócić od niego uwagę mężczyzny, pogłębił pocałunek, angażując język Wanyina i przytulając go do siebie mocniej. Przez chwilę skupił się bardziej na ustach młodszego, na jego komforcie, ignorując rumieńce, które pojawiły się na jego twarzy, kiedy zdał sobie sprawę z tego, jak Wanyin był ciasny… Jego wyobraźnia szalała, ale uparcie nie pozwalał jej dojść do głosu, delikatnie poruszając palcem wewnątrz omegi. Masował jego wnętrze, wysuwając się z niego powolnie i wsuwając znów, za każdym razem wchodząc odrobinę głębiej, dopóki cały nie znalazł się w środku.
- Jak się czujesz? – zapytał czule, głaszcząc go jedną z dłoni po krzyżu, drugą nie zaprzestając drobnych ruchów w jego wnętrzu, szukając tego jednego, szczególnego punktu, o którym Mingjue tak uparcie mu przypominał przy każdej rozmowie.
Koide
Grafik na Księżycu
Koide
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Dominate    - Page 6 Empty Re: Dominate {23/11/21, 11:08 pm}


Dominate    - Page 6 Wanyin
____ Słodkie westchnięcie uciekło z jego ust, gdy tylko dłonie Xichena tak bezwstydnie objęły jego pośladki, ściskając je z wyraźnym zadowoleniem. Mimo, że uparcie starał się zostawić wszystkie nieprzyzwoite dźwięki wewnątrz siebie, przyłapywał się na tym, że te coraz częściej uciekały z jego rozchylonych warg. Palce starszego grały na nim jak na najdoskonalszym instrumencie, a Wanyin drgał pod ich wpływem będąc niesamowicie podatnym na dotyk alfy. Xichen działał na niego w sposób, którego nie był w stanie opisać. Pożądał go, a jednocześnie był w stanie oddać mu się cały nie myśląc zupełnie o niczym innym, zapominając o wszystkich obawach, pragnąc go tu i teraz.  
Miękko oddał pocałunek, pozwalając starszemu zrobić z jego ustami wszystko na co tylko miał ochotę. Sam nie mógł całkowicie skupić się na tej czynności, kiedy wręcz ściskało go w brzuchu ze zniecierpliwienia i ekscytacji, na myśl o tym, do czego powolutku obaj zmierzali. Dźwięk otwieranej buteleczki był słodką zapowiedzią tego, o co młodszy wcześniej prosił i sam nadal nie mógł uwierzyć, że podobne słowa rzeczywiście wyszły z jego ust jakby zupełnie nie myślał o wstydzie.  
Chwila napięcia pomiędzy pocałunkami, a wilgotnymi palcami lekarza, które wkrótce przesunęły się między jego pośladkami. Wanyin mimowolnie wstrzymał oddech czując coraz większe mrowienie na skórze. Ciarki przeszły go od pasa w dół, kiedy Xichen na dłużej zatrzymał się w ty miejscu, opuszkami palców kreśląc malutkie kółka wokół jego wejścia. Młodszy zadrżał mu w ramionach, pierwszy raz spotykając się z podobnym uczuciem, choć był to dopiero sam przedsmak tego, co miał za chwilę otrzymać.
Minęła raptem chwila, gdy spięte mięśnie zaczęły powoli ustępować zachęcone delikatnymi pieszczotami. Wreszcie rozluźniły się wystarczająco, aby wpuścić jeden palec do środka. Dokładnie w tym samym momencie Wanyin poczuł mocniejszy nacisk na swoje wargi i rozchylając je, praktycznie jęknął starszemu w usta. Podczas gdy ich języki zaangażowały się we wspólnym, zmysłowym tańcu, biodra poderwały się mimowolnie do góry czując lekkie mrowienie, które przedostało się do jego dziurki. Czuł jakby zaraz miał rozpłynąć się w ramionach mężczyzny, drżał z podniecenia próbując zapanować nad nieznanym dotąd uczuciem.
Objął mocniej Xichena za szyję, głowę opierając na chwilę na jego ramieniu, kiedy starał się zapanować nad swoim przyspieszonym oddechem.  
____ — Dobrze... b-bardzo dobrze. Nie przestawaj — poprosił, ledwie będąc w stanie sklecić jakąkolwiek sensowną odpowiedź. Oparł policzek o ramię starszego, odwracając głowę w bok. Zmarszczył lekko nosek i mrużąc oczy, mocno skupił się na moment na szerokim lustrze, które zawieszone było centralnie naprzeciwko łóżka. Wcześniej nawet nie zwrócił uwagi, że tam wisiało.  
Przekrzywiając głowę w bok natrafił centralnie na figlarne odbicie, przedstawiające ich w tak intymnej sytuacji. Jego tęczówki aż błysnęły ze zdziwienia, świdrując wzrokiem ich rozgrzane sylwetki przyklejone do siebie we wzajemnych objęciach. Szyja młodszego była poczerwieniała od słodkiego podgryzania, włosy zwichrzył się przy ściąganiu ubrań. Palec starszego wciąż pieścił jego wejście, a erekcja Wanyina co jakiś czas lekko ocierała się o jego brzuch. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak erotyczny był to widok, móc zobaczyć siebie w sytuacji, kiedy podniecenie odbierało mu rozum.
____ — To... my... — nie dokończył. Zaczerwienił się po sam czubek uszu. Otwierając z zaskoczenia usta, nie spodziewał się w tej samej chwili uderzenia gorąca, które przetoczyło się nagle w dole jego pleców. Zadrżał gwałtownie, przegryzając z przyjemności dolną wargę, nie miał pojęcia jak ma nad tym zapanować. I czy w ogóle chce zapanować.
____ — C-czekaj... Zaczekaj, Xichenn — sapnął, łapiąc za nadgarstek starszego jednak nie wyjął jego palców. Jedynie zatrzymał na chwilę jego ruchy, patrząc na starszego przez nieco zamglone z przyjemności spojrzenie. To było... naprawdę dużo. Tak wiele na raz, a jednocześnie nie chciał, aby Xichen w tej chwili przestawał. Nie chciał tego przerywać. Nigdy wcześniej nie było mu tak dobrze.
— Drugi — puścił jego nadgarstek, aby w momencie, gdy starszy wsunął w niego kolejny palec, ponownie pocałować go gorąco w usta, dopóki starczyło im oddechu.
____ Poza lubrykantem, które pomogło mu na początku się rozluźnić, ciało omegi z natury same wytwarzało również sporo nawilżenia w momencie, gdy było wystarczająco mocno podniecone. Wanyin był cały rozpalony, tak że wolał nawet nie myśleć o tym, ile wilgoci zostawi na palcach mężczyzny, a ile spłynie po jego udach.
____ — Twoje spodnie... — wymruczał, kiedy część garderoby pediatry zaczęła coraz bardziej mu przeszkadzać. Zsunął się z jego kolan tylko po to by pozwolić mu na moment wstać i pozbyć się ostatniego okrycia. Wanyin starał się nawet mu w tym pomóc, chociaż miał wrażenie, że bardziej jedynie przeszkadzał, całując starszego po szyi, chichocząc cicho, kiedy oboje prawie wywrócili się przez nogawki od spodni lekarza. Wciąż byli w tym mocno niezdarni, a jednocześnie uwielbiał, że był w tym przynajmniej razem.
____ Zgarnąwszy ze stolika paczkę prezerwatyw, zachęcił Xichena aby usiadł z powrotem na łóżko, po czym znów zajął miejsce na jego kolanach. Czuł, że policzki znów płonął mu z gorąca, kiedy starał się patrzeć tylko w pociemniałe tęczówki swojego partnera i nie zerkać w dół. Jeszcze nie.  
____ — Mogę ja to zrobić? — zapytał cicho, otwierając opakowanie po gumkach. Stresował się tylko odrobinę, bo ogromnie chciał, aby Xichenowi również było przyjemnie. Poza tym podejrzewał, że nigdy wcześniej nie pieścił kogoś innego poza sobą, a początki w każdej sytuacji zawsze wydawały się najtrudniejsze. Chciał spróbować.  
Powoli dotknął członka starszego, ledwie obejmując go w dłoni i praktycznie natychmiast spalił potężnego buraka na twarzy, orientując się jak bardzo Xichen był twardy. Jak mógł tak długo zmuszać go do tego, aby cisnął się w tych spodniach... Natychmiast skarcił się za to w myślach, po chwili nieco pewniej biorąc go w dłoń. Obciągnął nim kilka razy w dół i w górę, szukając odpowiedniego tempa. Kciukiem potarł samą główkę, obserwując przy tym wyraz twarzy mężczyzny, a kiedy upewnił się, że tyle mu na ten moment wystarczy, wrócił z powrotem do paczki prezerwatyw. Dmuchnął w środek gumki po czym ostrożnie naciągnął ją na penisa starszego, samemu czując, że skręca go w brzuchu od nieprzyzwoitych myśli, które zaczęły go zalewać.  
____ — Chciałbym chyba... cię widzieć, kiedy... — wrócił wzrokiem do tęczówek pediatry. Nie umiał sobie wyobrazić, żeby miał stracić go na ten czas z oczu lądując na brzuchu twarzą w poduszce. Co prawda byłaby to najwygodniejsza pozycja dla jego bioder, a z drugiej strony Wanyin wciąż nie wydawał się przekonany...
Ischigo
Planeta Skarbów
Ischigo
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Dominate    - Page 6 Empty Re: Dominate {10/01/22, 12:59 am}

Dominate    - Page 6 Xichen
Wieczór ostatecznie nie skończył się dla nich tak jak planowali. Tak jak oboje zakładali, że się skończy. Wystarczył cień strachu widoczny w oczach Wanyina, by Xichen zrezygnował, przypominając sobie w jakich okolicznościach trafili do łóżka. To nie było w żaden sposób planowane. I choć oczywiście, lekarz nie zakładał, że ustalą sobie dokładną datę i godzinę, do tego zapiszą ją sobie w kalendarzu, to wszystko toczyło się tak szybko i niespodziewanie, że chyba żaden z nich nie miał czasu o tym pomyśleć. To ostatecznie przeważyło szalę i Xichen, nie chcąc zostawiać ich w takim stanie, po prostu pomógł im obu dojść, pocierając o siebie ich członki. Zapewnił Wanyina, że to nic, a potem pociągnął go w swoje ramiona i całując uspokajająco po czole, zasnął.
Kolejny dzień nie zapowiadał żadnych niespodzianek. Kiedy się obudzili, na zewnątrz padało, szarymi chmurami zasłaniając błękit nieba. Zapowiadał się całkiem nudny, ponury dzień. Dla Xichena dwa razy więcej wysiłku, by chore maluchy utrzymać w pogodzie ducha. Taka pogoda nie poprawiała im nastrojów, przypominając raczej o tym, że są chore. W takie dni zastrzyki bolały dwa razy bardziej, a nieobecność rodziców budziła niepokój i smutek, którym mógł zapobiec jedynie starszy Lan i pielęgniarki.
- Masz dzisiaj wolne? – zapytał Wanyina kiedy sam, nadal nagi podniósł się do siadu na łóżku młodszego i cmoknął go czule w nadal nieco opuchnięte od pocałunków usta.
Nie bardzo miał ochotę go opuszczać, nawet jeśli zaraz mieli się rozstać na całe popołudnie, dlatego nie zważając na ewentualne protesty mężczyzny, Xichen zamierzał wpakować się razem z nim pod prysznic, a potem zaciągnąć go do swojej sypialni, podczas gdy on będzie się ubierał, ale nie zdążył choćby podejść do młodszego z zamiarami wypisanymi na twarzy, kiedy w pokoju rozległ się dźwięk telefonu lekarza.
Numer na wyświetlaczu podpisany był jako Laboratorium, ale mogło to znaczyć równie dobrze laboratorium szpitala, co i organizacji, dlatego Xichen wolał nie zakładać z góry złych wieści. Posłał Wanyinowi zabawny uśmiech pełen niegrzecznych obietnic, do których miał wrócić, kiedy skończy rozmawiać, a potem, z tym samym wyrazem twarzy, odebrał, choć jego głos był całkowicie normalny.
- Lan Xichen przy telefonie, słucham? – odezwał się, nie odrywając spojrzenia złotych, iskrzących ognikami rozbawienia oczu od Wanyina.
Telefon po drugiej stronie milczał. Zamiast tego dało się słyszeć wyraźne szmery i kroki, tak jakby ktoś odłożył na chwilę słuchawkę.
- Wen Ning! Szybko, otwórz mi drzwi!
- S-seniorze Wei... czy nie wziął pan za... za dużo fiolek na raz? Sadzę, że naprawdę jest ich odrobinę za... za dużo - odpowiedział przerażony głos młodego asystenta, a już chwilę później rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, który był na tyle głośny, że zapewne dało się go usłyszeć nawet po drugiej stronie słuchawki.   Znów chwila ciszy, podczas której Wuxian wciągał głęboko powietrze przez nos patrząc na tacę z probówkami trzymaną w dłoniach. Pustą tacę, gdzie po probówkach zostały tylko drobinki szkła rozsypane na podłodze wraz z ich zawartością.  
- Ani słowa dyrektorowi Wen Ning, jeżeli nie chcesz, żeby senior Wei skończył jak ten zarodek na podłodze - odpowiedział stanowczo Wuxian, a widząc jeszcze większy strach na twarzy swojego asystenta, zaraz poklepał go uspokajająco po ramieniu, uśmiechając się szeroko. Oczywiście, że nie mówił poważnie, ale czasem tak uwielbiał żartować ze swojego asystenta widząc, że ten łyknie wszystko co starszy mu powie. Wen Ning był uroczy.
Wreszcie przypomniał sobie o zaczętej rozmowie, wyciągając pospiesznie telefon z kieszeni fartucha.
- Doktorze Lan! Mam nadzieję, że pana nie obudziłem. Nie odebrał pan za drugim sygnałem, a to się tak rzadko u pana zdarza... - zażartował, skrzętnie omijając temat tego, ile Xichen z kolei musiał czekać aż Wuxian mu odpowie. - Słyszałem, że chciał się pan ze mną spotkać? Czy to w kwestii wyników badań? Coś jest nie tak?
Xichen wpatrywał się nieco zaskoczony w swój telefon, doskonale słysząc co się działo po drugiej stronie, nawet jeśli nie przyciskał słuchawki do ucha, wpatrując się przy tym w Wanyina. Miał już wcześniej kilka razy do czynienia z Wei Wuxianem i za każdym razem utwierdzał się w przekonaniu, że ten był niesforny jak szczeniak, ale za to z siłą huraganu. Niemniej… nie mógł powiedzieć, że go nie lubił. W gruncie rzeczy, naukowiec był całkiem sympatyczny.
- Nie, nie obudził mnie pan, proszę się tym nie martwić – odpowiedział spokojnie, rozluźniając się kiedy wrócili do rozmowy.
- Nie, wszystko w porządku, to raczej… - zerknął na Wanyina, posyłając mu spokojny uśmiech - … sprawa prywatna. Nie chciałbym zdradzać zbyt dużo szczegółów, zależałoby mi jednak by szybko rozwiać wątpliwości, kiedy miałby pan czas się spotkać? – zapytał, nie chcąc przez telefon wyjaśniać o co dokładnie chodziło. Nie czuł… by było to dobre.
Wuxian zamyślił się na krótką chwilę, nie ukrywając przy tym swojego zaskoczenia. Przez chwilę próbował nawet szybko przeanalizować o co dokładnie mogło chodzić lekarzowi. Raczej niewiele wiedzieli o swoim życiu prywatnym. Wei balansował na cienkim gruncie między swoją pracą, a życiem prywatnym, których nie chciał ze sobą łączyć i miał nadzieję, że nikt się o niczym nie dowie. Przy czym jego ciekawość nie pozwoliła mu tak po prostu odmówić Lanowi.
- Hmm... dobrze, w takim razie myślę, że dziś po południu znalazłbym czas - zaproponował, robiąc przy tym duży krok, aby ominąć kawałki szkła na podłodze i znaleźć się przy swoim biurku. Po zerknięciu szybko do swoich notatek upewnił się, że miał dzisiaj wolne okienko w swoim planie dnia. - Około godzin czternastej? Gdyby mógł pan wpaść na chwilę do laboratorium.
Xichen skinął głową, ale zaraz potem przypomniał sobie, że przecież mężczyzna go nie widział.
- W porządku, o czternastej w laboratorium – potwierdził, po czym rozłączył się i zerknął miękko na Wanyina.
- To Wei Wuxian… Wrócił z konferencji i jeśli chciałbyś… dowiedzieć się, czy cię zna, ma dzisiaj czas o czternastej. Zabiorę cię tam, w porządku? – powiedział, a kiedy młodszy się zgodził, zbliżył się, by złożyć na jego skroni całusa, przytulając go na chwilę do swojej piersi. Chwilę później oboje już ubrani zmierzali na śniadanie.
Na dole zastali Lana Wangji, który w spokoju popijał zieloną herbatę i czytał złożoną na wpół medyczną gazetę. Pozornie nie zwrócił na nich uwagi, ale kiedy tylko starszy z braci przywitał się, odpowiedział niskim pomrukiem, który znaczył tyle, że dobrze było ich widzieć z rana, obojgu w dobrej kondycji. Xichen słysząc to wszystko niewypowiedziane, roześmiał się serdecznie, klepiąc brata po ramieniu, kiedy przechodził obok. Bracia wymienili znaczące spojrzenia, a potem jeden wrócił do czytania gazety, a drugi do buszowania po szafkach.
- Kawy? – zapytał pogodnie Wanyina, wyjmując dwa kubki, które zaraz ułożył przy czajniku.
- Zaproponowałbym ci jajecznicę na śniadanie, ale to nie byłoby zbyt bezpieczne – powiedział chwilę później, zalewając swoją herbatę i kawę Wanyina wrzątkiem.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Dominate    - Page 6 Empty Re: Dominate {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach