Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
OMEGA - Kurokocchin & Kass - ALFA
OMEGA - Kurokocchin & Kass - ALFA
- Spoiler:
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spojrzał na przyjaciela, gdy ten zabrał głos, kiwając delikatnie głowa z uśmiechem. Akurat to czy Alexy rzeczywiście miałby opory, aby na własną rękę podjąć się wyzwań, Max postanowił zostawić do własnej refleksji. Cordas zawsze jawił mu się jako naprawdę odważna osoby, która kiedyś niejednokrotnie realizowała z nim niejedne, nieraz głupawe pomysły. I stąd pod odpowiednią motywacją alkoholu według Evansa wszelkie opory Alexy'ego szybko opuściłyby klatki przyzwyczajeń. Chociaż zagłębiać się w to bardziej nie chciał, tak samo jak i być świadkiem, gdy przyjaciel robiłby coś podobnego z kimś innym. Max był z lekka egoistą, ponieważ znali się już od naprawdę długiego czasu i nie potrafił wyobrazić sobie momentu, w którym ktoś wszedłby bezczelnie z buciorami między nich, niszcząc tą piękną przyjaźń.
— Typowy Andreas. Przyszedł do klubu, aby się nami opiekować, jak to na mamę grupy przystało. Nie wątpię, gdyby z tego powodu ignorował swoje własne instynkty — zaśmiał się niepocieszony Evans, to było naprawdę przykre. Dlatego bardzo się cieszył, że Gauthier w końcu znalazł trochę czasu dla samego siebie i swoich potrzeb. O ich dwójkę nie musiał się martwić, jako że zamiast rozrabiać na mieście, zmęczeni imprezą i nieco podpici, wracali w dobrych humorach do mieszkania.
— Dobra myśl — odparł, co do napisania Andresowi wiadomości, co też pozostawił Alexy'emu. Nie było potrzeby, aby oboje zaspamili mu całą skrzynkę, jeszcze sam by się niepotrzebnie zmartwił. Wrócił się w kierunku przyjaciela, aby wyjść z pojemnika parę frytek, które zaraz zmieszał z konsumowanym cheeseburgerem. Swoją drogą jedzenie było naprawdę zarąbiste! Powinni od teraz częściej stąd zamawiać! — Myślę, że może być teraz dość zajęty i szybko nie odpisze — rzucił, a w jego słowach tkwił oczywistych podtekst. Szczerze wątpił, żeby Andres z tamtym alfą poszli grać w gry mobilne, albo te na konsoli. Stąd i szybkie odpisanie na wiadomość pozostanie w ich marzeniach.
— I tak niespecjalnie wypatrzyłem kogoś na kim mógłbym zawiesić wzrok. No może prócz tych dziewczyn, które lizały się tańcząc... To było gorące — zauważył, przywołując to wspomnienie z chwili, gdy wykonywali drugie wyzwanie tego wieczora.
I tak kontynuując pogaduszki dotarli do swojego mieszkania, które równie ciche i puste nigdy nie było. Max przechodząc przez próg potknął się ściągając obuwie, przez co zatoczył się delikatnie na Alexy'ego z cichym śmiechem na ustach. Plecami przy okazji zapalił światło. — A właśnie, żeby tradycji nie stało się za dość, idziemy razem po prysznic? — spytał, rozbudzając się nieco, choć jak dotąd marzyło mu się jedynie zanurzenie w ciepłej pościeli.
— Typowy Andreas. Przyszedł do klubu, aby się nami opiekować, jak to na mamę grupy przystało. Nie wątpię, gdyby z tego powodu ignorował swoje własne instynkty — zaśmiał się niepocieszony Evans, to było naprawdę przykre. Dlatego bardzo się cieszył, że Gauthier w końcu znalazł trochę czasu dla samego siebie i swoich potrzeb. O ich dwójkę nie musiał się martwić, jako że zamiast rozrabiać na mieście, zmęczeni imprezą i nieco podpici, wracali w dobrych humorach do mieszkania.
— Dobra myśl — odparł, co do napisania Andresowi wiadomości, co też pozostawił Alexy'emu. Nie było potrzeby, aby oboje zaspamili mu całą skrzynkę, jeszcze sam by się niepotrzebnie zmartwił. Wrócił się w kierunku przyjaciela, aby wyjść z pojemnika parę frytek, które zaraz zmieszał z konsumowanym cheeseburgerem. Swoją drogą jedzenie było naprawdę zarąbiste! Powinni od teraz częściej stąd zamawiać! — Myślę, że może być teraz dość zajęty i szybko nie odpisze — rzucił, a w jego słowach tkwił oczywistych podtekst. Szczerze wątpił, żeby Andres z tamtym alfą poszli grać w gry mobilne, albo te na konsoli. Stąd i szybkie odpisanie na wiadomość pozostanie w ich marzeniach.
— I tak niespecjalnie wypatrzyłem kogoś na kim mógłbym zawiesić wzrok. No może prócz tych dziewczyn, które lizały się tańcząc... To było gorące — zauważył, przywołując to wspomnienie z chwili, gdy wykonywali drugie wyzwanie tego wieczora.
I tak kontynuując pogaduszki dotarli do swojego mieszkania, które równie ciche i puste nigdy nie było. Max przechodząc przez próg potknął się ściągając obuwie, przez co zatoczył się delikatnie na Alexy'ego z cichym śmiechem na ustach. Plecami przy okazji zapalił światło. — A właśnie, żeby tradycji nie stało się za dość, idziemy razem po prysznic? — spytał, rozbudzając się nieco, choć jak dotąd marzyło mu się jedynie zanurzenie w ciepłej pościeli.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Zawsze zastanawiałem się, jak to się dzieje, że w grupie znajdzie się chociaż jedna osoba, która opiekuje się resztą. Osobiście mi to nie przeszkadzało, bo czasami sam potrzebowałem hamulców, czyli kogoś kto mnie powstrzyma przed głupotą. Kimś tym był na pewno Andreas, który w końcu mógł zrobić coś dla siebie. Nikt mu tego wcześniej nie zabraniał, ale chyba wolał być jedyną trzeźwo myślącą osobą i wiele razy każdy z nas był mu za to wdzięczny.
- Pewnie masz rację, ale przynajmniej, jak skończy, to da znać, czy nie jest gdzieś zakopany - powiedziałem, chociaż brzmiało to bez sensu. Żarty żartami, ale zawsze się martwiłem, jak ktoś z naszej paczki, wychodził z obcą osobą. Naoglądałem się za dużo telewizji i są tego efekty. Każdy z nas jest dorosły i wie co robić, ale chyba to normalne, że chcę spotkać przyjaciela żywego.
Na samo wspomnienie o nieznajomych dziewczynach zrobiło mi się gorąco. Nie podniecało mnie to, po prostu podziwiałem za odwagę. Bardzo się do siebie kleiły, a te pocałunki... Były intensywne, gorące i zapewne głębokie. Nie przejmowały się tym gdzie są i czy ktoś się na nie gapi, robiły swoje i dobrze się przy tym bawiły. Jeśli mowa o klejeniu się, to cóż... Sami nie byliśmy święci na parkiecie.
- Rzeczywiście rzucały się w oczy, jednakże od ciebie też nie można było oderwać wzroku, przystojniaku. Myślę, że przez te wyzwania ze mną, zdobędziesz jakieś fanki - uśmiechnąłem się, choć musiało to wyglądać zabawnie z napchanymi policzkami od frytek. Jakoś nie dbałem o estetykę jedzenia, kiedy byliśmy sam na sam. Maxim widział mnie w wielu wersjach i chomicze poliki czy uciekające jedzenie z buzi, nie było niczym nowym. Naprawdę widywał moje gorsze maniery oraz sytuacje, z których wielokrotnie mi było głupio, ale myślę, że zdążył się do tego przyzwyczaić.
Dziwnie wchodziło się do pustego mieszkania. Zero śmiechów czy kłótni, nawet głupich programów w tle, które zwykle leciały by nie było za cicho. Jednakże, cisza została szybko przełamana przez samego Evansa, którego śmiech rozniósł się po mieszkaniu, a sam prawie nie straciłem równowagi, którą starałem się utrzymać mimo nietrzeźwości, choć po jedzeniu czułem się o wiele lepiej. Co jednak nie zmienia faktu, że mógłbym przez tak delikatne popchnięcie się wywalić! Na szczęście nikomu nic się nie stało, a jego śmiech był zaraźliwy. Zdjąłem buty, które niedbale rzuciłem pod lustro i spojrzałem na przyjaciela. Takiej propozycji nie słyszałem od dłuższego czasu, niekoniecznie od niego i szczerze mówiąc, nie brzmiało to dziwnie? Dwóch dorosłych przyjaciół pod jednym prysznicem. Mamy te same narządy, widzieliśmy się wiele razy nago, ale nie to mnie martwiło. Nie miałem się czego wstydzić, ale przez wodę, perfumy maskujące mój naturalny zapach omegi, przestaną działać. Maxim nie jest tak bardzo pijany, by czegoś nie zauważyć, a w mieszkaniu byliśmy tylko mu. Jestem jednak świadomy, że większym zdziwieniem byłoby dla niego gdybym odmówił. Najwyżej zgonię na ubrania, które śmierdziały wszystkim.
- Pewnie - odpowiedziałem w końcu, posyłając mu delikatny uśmiech. - Oszczędność wody będzie dobra dla naszych portfeli i środowiska - dodałem i pstryknąłem go w nos. Nie zamierzałem się z nim ścigać do łazienki, bo dla któregoś z nas mogłoby się to skończyć glebą i rozwalonym nosem albo skręconą kostką, więc jedynie poszedłem do swojego pokoju, aby wyciągnąć czystą bieliznę oraz za dużą koszulkę, która nadawała się do spania, ewentualnie do czyszczenia podłogi.
Skierowałem się do łazienki i wszedłem do niej po cichaczu. Byłem w niej pierwszy, ale to nie zmieniało tego, że myślałem nad wycofaniem się. Dzisiaj już wystarczająco byliśmy blisko siebie i choć prysznic na spokojnie pomieści dwa męskie ciała, to jednak nie wiedziałem, czy to dobry pomysł. Raz się żyje? Chyba tak to szło, tym bardziej, że nic złego się nie stanie. Cieszmy się, że to nie jest wanna, bo byłoby jeszcze dziwniej.
- Nie jesteśmy na to za starzy? Chociaż nie... Sam mówiłem, że drzemie w nas wewnętrzne dziecko - powiedziałem, kiedy Max wkroczył do łazienki. Zacząłem się rozbierać, więc moje ubrania wylądowały w koszu. Stałem tyłem do przyjaciela i nie miałem odwagi się odwrócić. Czemu to mnie tak zawstydzało? Przecież nagie ciało nie jest niczym złym.
- Tylko bez żadnego macania - oznajmiłem i pierwszy wszedłem do oszklonej kabiny prysznicowej. Odkręciłem wodę, aby chociaż trochę szyby zaparowały przez czas, kiedy Maxim będzie się rozbierał. Co my w ogóle robimy? Dobrze, że nikogo innego nie ma w domu, bo mogliby to dwuznacznie odebrać, a nie chciałem by chodziły pogłoski, że kręcimy ze sobą.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie wiedział czy powinien się cieszyć z faktu, zostania nowym ulubieńcem według fanów aplikacji. Z jednej strony było w stanie mu to zapewnić, że z nikim innym Alexy nie stanie w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się dzisiaj w klubie. Acz z drugiej strony, obawiał się co jeszcze ci fani mogli wymyślić, aby dostać pełną dawkę uciechy i móc za nią wypłacić kwotę.
Trudno stwierdzić co go tchnęło do zaoferowania wspólnego prysznica, jednak jak by nie było, nie zamierzał się tym przejmować. Biorąc przykład z przyjaciela, również udał się do swojego pokoju, z którego zabrał spodenki jedynie spodenki do spania, które zaraz odnalazły sobie miejsce na prace w łazience.
— Powiedziałbym, że po prostu duże z nas dzieci. Zresztą pewnie nie jesteśmy jedyni, dam sobie głowę urwać, że inni też biorą czasem ze sobą prysznic. Oszczędność wody w tym czasach to dobre przedsięwzięcie zwłaszcza dla naszych rachunków — rzucił, nawijając jak katarynka najpewniej przez upojenie alkoholowe. Nie wiele myśląc również zaczął się rozbierać, nie mogąc się powstrzymać przed chociażby chwilowym rzuceniem oka na przyjaciela. To najpewniej przez nadchodzącą ruję, o której zdążył na moment zapomnieć. W końcu nie patrzył na Alexy’ego w ten sposób i szczerze nie potrafił sobie wyobrazić, aby mogła dojść między nimi do czegoś więcej. To byłoby z pewnością dziwne i zdecydowanie niekomfortowe. Do kabiny wszedł jako drugi, nie mogąc nie prychnąć na słowa przyjaciela.
— Gdybym chciał cię zmacać, po prostu bym to zrobił. Nie potrzebowałbym zapraszania cię na wspólny prysznic, nie sądzisz? — spytał, śmiejąc się cicho, choć po niewielkim pomieszczeniu echo samo się rozniosło. Woda miała idealną temperaturę do kąpieli, dlatego też cieszył się, że Alexy dobrze ją ustawił, zamiast narażać ich dwójkę na wstrząs termiczny.
— Wstydzisz się? Od kiedy? — spytał, widząc Alexy odwracał się do niego cały czas tyłem, ani razu nie spoglądając w jego stronę. — Podasz mi chodzisz żel do ciała? — dodał chwilę później, wskazując na pomarańczową tubkę znajdującą się w rogu prysznica, po stronie Alexy’ego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Zapewne przesadzałem. Nic nie było złego we wspólnym prysznicu. Tyle razy widzieliśmy siebie nago, że nie powinniśmy się wstydzić, ani dziwić. Jednakże, nie wiem... Czułem się tak, jakby to był nasz pierwszy raz, w sensie pod prysznicem, nie że coś.
- Okej, w takim razie zapytamy resztę czy biorą ze sobą prysznic, no wiesz... Tak dla pewności, a jak nie, to chętnie urwę ci głowę - stwierdziłem. Oczywiście, nie zamierzałem pytać o takie rzeczy, jakby mało mnie to interesowało. Teraz byliśmy tutaj sami, więc mogliśmy czuć się swobodniej w takim duecie. Mamy przynajmniej pewność, że nikt nam niespodziewanie tutaj nie wejdzie chyba, że trafi nam się tutaj jakiś wymiotujący kolega, jeśli w ogóle ktokolwiek po nas wyszedł od razu.
Słowa przyjaciela, wcale nie były dla mnie pocieszające. Wywróciłem oczami, po czym zaczesałem włosy do tyłu.
- Och, doprawdy? Takie macanie bez mojej zgody byłoby molestowaniem, a na dodatek to nie wiem, może potajemnie się we mnie bujasz od lat i teraz będziesz chciał skorzystać z okazji- uśmiechnąłem się nieco zadziornie. Nie podejrzałem go o to, co jak co, ale ani razu nie widziałem jakiś znaków w jego wykonaniu. Gdyby ktoś powiedział, że Maxim się we mnie podkochuje, wyśmiałbym taką osobę.
Sięgnąłem po żel do chłopaka, po czym odwróciłem się w jego stronę i podałem mu tubkę z płynem.
- Ja się wstydzę? Jeszcze jakiś czas temu ocieraliśmy się o siebie - prychnąłem, po czym zabrałem z półki swój żel i zerknąłem na niego. - Po prostu już dawno przy nikim nie byłem nago. Można powiedzieć, że to dla mnie nowość - zaśmiałem się dość nerwowo. To nie tylko był wstyd, po prostu bałem się, że w jakiś sposób pozna mój prawdziwy zapach. Ryzykowałem już wiele razy i kiedyś na pewno zauważy, że go oszukałem. W sumie dalej nie pamiętam, dlaczego stwierdziłem, że zatuszuję to, że jestem omegą. Strach przed utratą najlepszego przyjaciela? Wtedy byliśmy gówniarzami i takie coś mogłoby namieszać w naszych relacjach. Udawanie omegi przychodziło mi łatwo i wolałbym, aby na razie nie poznał prawdy. Po chwili skupiłem się na myciu, zwykle używam swojej ostrej gąbki, która boleśnie relaksowała moje ciało, ale teraz zupełnie o niej zapomniałem, więc myłem się rękoma, przecież to nic dziwnego. Kątem oka zerknąłem na Maxa, które miał naprawdę niezłe ciało. Pewnie nie jedna osoba mogłaby je podziwiać godzinami. Czy takie przyglądanie się nie było dziwne? Mimo tego, nie potrafiłem oderwać wzroku i pewnie wpatrywałbym się na niego dalej, gdybym nie zorientował się, że wzrokiem schodzę w dół. Przełknąłem gulę w gardle i odwróciłem się do niego tyłem. Poliki zaczęły mnie nieprzyjemnie piec. Czemu ja tak reagowałem? Na pewno przez alkohol stałem się bardziej wrażliwy na takie sytuacje. Tak, to zdecydowanie wina alkoholu.
Opłukałem się pod wodą, nieco przesuwając Maxima by na niego nie wpaść, co było możliwe w kabinie. Syknąłem, kiedy poczułem, jak piana z włosów wpada mi do oka.
- Cholera - powiedziałem, przesuwając się pod ścianę, aby nerwowo przemyć piekące oko. Ostatnim razem przeżyłem to jako dziesięciolatek, który skupił się bardziej na robieniu broni z piany. - Rany, jak to szczypie - jęknąłem. Niby nic wielkiego, a jednak cholernie boli.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie widział nic podejrzanego w ich wspólnej kąpieli, ponieważ nie rozpatrywał tego przedsięwzięcia jako coś wielkiego. Kiedyś zdarzało im się razem kąpać… Zresztą Max nie spoglądał na Alexy’ego pod innym kątem niż ten przyjacielski. Fakt faktem jako mężczyźni czasami mieli swoje pobudki, jednak osobiście nigdy nie spojrzałby na Cordasa jak na obiekt, czy osobę, z którą mógłby się przespać. Śmiało cisnęło mu się, że Alexy był atrakcyjny oraz możliwe zboczone żarty, które ogółem całkiem często lawirowały na ustach całej grupki współlokatorów, którymi byli. Jednakże gdyby miał podejść do tego osobiście, to zdecydowanie nie byłby na tyle śmiały, ani chętny do zniszczenia wieloletniej przyjaźni.
Może to przez alkohol, a może hormony buzujące mu pod skórą, które zwiastowały nadchodzącą ruję, ale opierając się o ścianę pod strumieniem wody, wlepiał spojrzenie w szerokie plecy starszego z nim, z pewnym zastanowieniem. Nie pomyślał o tym wcześniej, jednak Alexy’ego jako betę, jego feromony również mogły trochę przytłaczać i stąd brała się ta nieprzenikniona doza zażenowania. Czy to było w ogóle prawdopodobne?
– Tak, oczywiście. Bujam się w tobie, odkąd się poznaliśmy – rzucił, wyrywając się z zawieszenia. Jego słowa brzmiały wówczas całkiem poważnie i drocząc się z przyjacielem, pozwolił sobie na chwilę ciszy przed kontynuację wypowiedzi.
– Chyba nie sądziłeś, że powiem coś takiego – zaśmiał się, kręcąc głową z dezaprobatą, po czym odebrał żel do kąpieli z rąk przyjaciela. Nałożył dużą ilość płynu na włosy oraz na nawierzchnię ciała, które zaczął powolnie szorować puszystą gąbką. W ostateczności myjąc włosy, zamknął oczy, nie chcąc aby resztki piany dostały mu się do oczu.
– Hm? – rzucił, słysząc jak Alexy z powrotem odwrócił się do niego tyłem, następnie przeklinając pod nosem. Szybko zorientował się, że przyjaciel doznał tej krzywdy, której sam Maxim starał się zapobiec. Spłukując szybko pianę z głowy oraz zaczesując mokre kosmyki do tyłu, otworzył nieco kabinę, aby sięgnąć po ręcznik i wspomóc nieco swojego kąpielowego kompana. Przez lukę zaczęło do nich docierać zimne powietrze, które powodowało ciarki na jego ciele. Nie był jednak w stanie z aktualnej pozycji dosięgnąć ręcznika, tak więc zbliżył się trochę do przyjaciela, niemal się o niego ocierając. Ułożył rękę na ścianie, nieopodal jego głowy, aby w końcu ściągnąć ręcznik ze stojaka.
– Masz, przemyj i wytrzyj oczy w ręcznik, może przestanie szczypać – powiedział tuż za jego plecami, odsuwając się do tyłu i zamykając kabinę. Ręcznik przy tym przewiesił swobodnie przez drzwiczki kabiny, co by się nie zamoczył przez wartki strumień wody. - Rany, mógłbym tak stać godzinami, jaaaak przyjemnie – mruknął pod nosem. – Jednak wiem, że im więcej czasu minie, tym bardziej będę przypominał suszoną morelę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Żarty żartami, ale naczytałem się wiele i obejrzałem (niechętnie) dużo romansów, więc nigdy nikt nie może być pewny na sto procent. Jasne, żaden z nas nie ryzykowałby utratą przyjaciela, a wyzwania były tylko głupimi zadaniami robionymi za hajs. Przyjaciel i chłopak w jednym? Nic nowego, ale my to zupełnie inna bajka. Czy ktoś wyobraża sobie nas razem? Możliwe, nie wykluczam tego, ale osobiście uważałem, że dziwnie byłoby spotykać się z kimś kogo zna się od pieluchy aż do teraz. To prawie jak brat, z braćmi się nie chodzi na randki, prawda? W sumie takich wyzwań też się nie powinno robić, ale to tylko nic nieznacząca zabawa.
Bardziej jednak cierpiałem przez nieznośną piankę, a raczej przez uczucie szczypania, które po sobie zostawiła. Wzdrygnąłem się, kiedy zimne powietrze musnęło moją rozgrzaną skórę. Choć ciężko było mi otworzyć oczy, to przez chwilę się do tego zmusiłem i od razu pożałowałem. Byłem w lekkim szoku, kiedy ręka Maxima znalazła się obok mnie, a jego ciało było bliżej niż zwykle. Miałem wrażenie, że momentami stykaliśmy się ze sobą, co spowodowało u mnie przyjemne dreszcze. To moja kara za okłamywanie go, że jestem betą. To na pewno zła karma, testująca moją wytrzymałość.
- Takiej złotej rady właśnie potrzebowałem - prychnąłem. Nie chciałem jednak dłużej marudzić i zrobiłem tak, jak poradził. Może nie przeszło mi całkowicie, ale oczy mogłem otworzyć na dłużej, niż kilka sekund.
- Akurat suszone morele są bardzo słodkie - powiedziałem, a po chwili odchrząknąłem. - Nie, że coś… Nie planuję ciebie zjeść, aż taki to nie jestem - dodałem, posyłając mu jednocześnie delikatny uśmiech. Nie chciałem by źle mnie zrozumiał. Szybko namydliłem swoje ciało i jeszcze szybciej spłukałem z siebie wszystko, jak najlepiej unikając przy tym kontaktu z Maxem. Może przesadzałem, ale dzisiaj nie byłem sobą, alkohol i te wyzwania… To wszystko namieszało mi w głowie i dlatego obawiałem się, że jak przypadkiem go dotknę, to moja skóra zacznie piec w tym miejscu.
- Nie wiem, jak ty, ale ja już wychodzę - powiedziałem, po czym otworzyłem drzwi kabiny ponownie wpuszczając chłodne powietrze. Od razu je za sobą zasunąłem, aby przyjaciel nie marudził mi, że przeze mnie będzie chory. Ręcznik, którym wycierałem twarz, niedbale zawiesiłem na włosach, a drugim zacząłem wycierać całe swoje ciało, bardzo dokładnie to robiłem. Po tym ubrałem się wcześniej przygotowane ubrania.
Spojrzałem na przyjaciela, który też długo nie zabawił pod prysznicem.
- Dzięki za dzisiaj, chyba potrzebowałem takiej rozrywki - uśmiechnąłem się, po czym zabrałem się za szorowanie zębów. Nie tylko chodziło mi o wyjście do klubu, ale również uczestniczenie w moich wyzwaniach. Mam nadzieję, że Maxim nie będzie z czasem na to narzekał. Naprawdę dobrze się bawiłem.
- Jakiś seansik na zakończenie? - zaproponowałem. kiedy wypłukałem buzię z pasty. Może i byłem zmęczony, ale nigdy nie miałem tak, że od razu muszę się położyć spać. Na dodatek zawsze można zasnąć na kanapie lub na którymś łóżku, jeśli zdecydujemy się obejrzeć na laptopie.
- Chyba, że wolisz to przerzucić na inny dzień, to zrozumiem, ale po prostu i tak od razu nie sunę - powiedziałem, rozczesując włosy, bo inaczej obudzę się z szopą na głowie.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Parsknął pod nosem, gdy temat suszonych moreli zostaje pociągnięty przez Alexy’ego nieco dłużej, niż Max sam by się spodziewał. Stwierdził, że nie trzeba było już do tego nic dodawać, dlatego bez słowa pozostał pod prysznicem dłużej niż jego przyjaciel, pozwalając aby ciepła woda dalej obmywała jego ciało. Naprawdę wielka szkoda, że nie mógł stać pod tym strumieniem całą wieczność, zwłaszcza że dzięki temu czuł się trzeźwiejszy. Za długo by się cieszyć sytuacją nie mógł, jako że niespodziewanie woda zmieniała się na zimną, nakazując mu wyskoczyć spod prysznica w mgnieniu oka. Chłodny powiew na skórze mimo wszystko wpada lepiej, niż zimna woda, niegdyś lecąca ze słuchawki, aktualnie ograniczona przez zakręcony przez Maxa kurek.
– Do diabła z wami, sąsiedzi – psioczył pod nosem, spoglądając w odbicie lustra, przy którym stał Alexy szorując zęby. – Takiej rozrywki jak wspólny prysznic, powiadasz? – zaśmiał się, wycierając się swoim ręcznikiem, aby zaraz wciągnąć na siebie szorty do spania. Zaraz też podszedł do umywalki, aby szybko umyć zęby. Krzyżując spojrzenie z Alexy’m, dopowiedział jeszcze.
– Żartuje. Te wyzwania nie były takie złe, chociaż sam z siebie pewnie bym się na to nie pisał. W sensie wiesz, żeby pobrać tą aplikację. I szczerze myślę, głupio tak byłoby robić je z kimś nieznajomym, więc jak znowu dostaniesz coś w parze, to pisz – rzucił, odwracając wzrok, aby nałożyć pastę na szczoteczkę, a potem zanurzyć ją pod wodą. Tego tematu też już nie kontynuował, nie chcąc aby fraza, która toczyła mu się po głowie, rozbrzmiewając wśród ścian łazienki nie zabrzmiała dziwnie. W końcu, gdyby powiedział głośno, że nie chciałby, aby Alexy robił takie rzeczy z kimś innym, mogłoby to dać dziwaczny wydźwięk. Taki zaborczy, choć Max wcale nie podchodził tak do tej kwestii.
– Na laptopie u mnie, u ciebie? Czy na telewizorze w salonie? – spytał, przepłukując usta i twarz z pasty. Wyszli w końcu z zaparowanej po sam sufit łazienki, zostawiając lekko uchylone drzwi, aby pomieszczenie nie zaszło wilgocią, a Max skierował się do swojego pokoju, aby zabrać koszulkę, której koniec końców ze sobą nie wziął, albo zgubił gdzieś po drodze, co było całkowicie w jego stylu.
– Myślę, że jak ukradniemy jedno opakowanie z zapasu popcornu Kadena to się nie obrazi – rzucił, stwierdzając że przekąska na seans to bardzo dobry pomysł. Bo chociaż po zjedzonym cheeseburgerze i frytkach mogą być teraz trochę najedzeni, to kiedy się coś ogląda, ręka sama z siebie nurkuje w misce popcornu. Kto jak kto, ale Max zawsze tego doświadczał. – Do picia hmm Cola? Fanta? Woda? - spytał z kuchni, wychylając się nieco z nadzieją, że dostrzeże Alexy’ego z odpowiedzią na ustach.
– Do diabła z wami, sąsiedzi – psioczył pod nosem, spoglądając w odbicie lustra, przy którym stał Alexy szorując zęby. – Takiej rozrywki jak wspólny prysznic, powiadasz? – zaśmiał się, wycierając się swoim ręcznikiem, aby zaraz wciągnąć na siebie szorty do spania. Zaraz też podszedł do umywalki, aby szybko umyć zęby. Krzyżując spojrzenie z Alexy’m, dopowiedział jeszcze.
– Żartuje. Te wyzwania nie były takie złe, chociaż sam z siebie pewnie bym się na to nie pisał. W sensie wiesz, żeby pobrać tą aplikację. I szczerze myślę, głupio tak byłoby robić je z kimś nieznajomym, więc jak znowu dostaniesz coś w parze, to pisz – rzucił, odwracając wzrok, aby nałożyć pastę na szczoteczkę, a potem zanurzyć ją pod wodą. Tego tematu też już nie kontynuował, nie chcąc aby fraza, która toczyła mu się po głowie, rozbrzmiewając wśród ścian łazienki nie zabrzmiała dziwnie. W końcu, gdyby powiedział głośno, że nie chciałby, aby Alexy robił takie rzeczy z kimś innym, mogłoby to dać dziwaczny wydźwięk. Taki zaborczy, choć Max wcale nie podchodził tak do tej kwestii.
– Na laptopie u mnie, u ciebie? Czy na telewizorze w salonie? – spytał, przepłukując usta i twarz z pasty. Wyszli w końcu z zaparowanej po sam sufit łazienki, zostawiając lekko uchylone drzwi, aby pomieszczenie nie zaszło wilgocią, a Max skierował się do swojego pokoju, aby zabrać koszulkę, której koniec końców ze sobą nie wziął, albo zgubił gdzieś po drodze, co było całkowicie w jego stylu.
– Myślę, że jak ukradniemy jedno opakowanie z zapasu popcornu Kadena to się nie obrazi – rzucił, stwierdzając że przekąska na seans to bardzo dobry pomysł. Bo chociaż po zjedzonym cheeseburgerze i frytkach mogą być teraz trochę najedzeni, to kiedy się coś ogląda, ręka sama z siebie nurkuje w misce popcornu. Kto jak kto, ale Max zawsze tego doświadczał. – Do picia hmm Cola? Fanta? Woda? - spytał z kuchni, wychylając się nieco z nadzieją, że dostrzeże Alexy’ego z odpowiedzią na ustach.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Przewróciłem oczami, po czym parsknąłem śmiechem.
- Tak, wspólny prysznic był niesamowity, najbardziej uwielbiam moment z pianą w oku - powiedziałem. Na samo wspomnienie się wzdrygnąłem. Co jak co, ale nie miałem pięciu lat by ktoś mnie pilnował w trakcie mycia, ale no kurde... Max mnie rozkojarzył. On i jego ciało. To była kara za to, że patrzyłem na niego?
- Chyba sam nie miałbym odwagi, aby prosić o to kogoś obcego. Może i jestem śmiały, ale to było zbyt wyzywające, to wszystko, no i... Nikt nie będzie lepszym towarzyszem w wyzwaniach od ciebie - uśmiechnąłem się delikatnie, zerkając na niego kątem oka. Cieszę się, że dzisiejszy wieczór nie odrzucił go. Zawsze mógł mi odmówić, bo nie każdy chce uczestniczyć w czymś takim, ale najwidoczniej dla najlepszego przyjaciela jest w stanie się poświęcić. Pamiętam, że zawsze omijał temat założenia konta w aplikacji, dając jasno do zrozumienia, że to go nie interesuje. Można jednak na tym wyciągnąć ciekawe sumki, choć jak na razie sam nie jestem jakoś dużo dużo na plus, ale coś tak się zarobi.
Chwilę się zastanowiłem nad jego pytaniem, patrząc na plusy i minusy wszystkich możliwości, a raczej tylko dwóch, bo dwa pierwsze zaliczałem do jednego.
- Możemy u mnie, przynajmniej jak uśniemy, to wygodnie na łóżku - powiedziałem. Nie miałem nic przeciwko temu byśmy spali w jednym łóżku. Kiedyś nam to nie przeszkadzało, a teraz raczej też nie było czym się martwić. Zaczekałem na Maxima, bo nie chciałem sam wybierać filmu, choć pewnie i tak zdecydujemy się na cokolwiek, ważne by nie był to romans, ani horror, bo jednak chciałbym normalnie się wyspać bez żadnych koszmarów.
- Wątpię by zauważył jakiekolwiek braki, ewentualnie odkupimy i się nie zorientuje. Tylko nie zapomnij o dodaniu nieco soli, bo dla mnie zawsze ten z paczki ma jej za mało i mi wystarczy woda, ale ty weź sobie co tam chcesz - odpowiedziałem. Spojrzałem na godzinę i choć ledwie co wróciliśmy, to trochę pod tym prysznicem spędziliśmy. Gdyby nie moja awaria z szamponem, to pewnie wcześniej zaczęlibyśmy oglądać film.
- Pójdę przygotować wszystko u siebie w pokoju - powiedziałem, po czym poszedłem do swojego pokoju. Zapaliłem światło i rozejrzałem się po małym bałaganie, ale nie zamierzałem z tym nic robić. Łóżko było całe wolne, więc nie musiałem brać się za resztę pokoju, tym bardziej, że Evans widział u mnie gorszy burdel. Największy był wtedy, kiedy rodzice pierwszy raz pozwolili zostać mi samemu w domu na wakacje i cały dom, no może oprócz pokoju rodziców i łazienki, był czymś zawalony. Max mi wtedy pomagał sprzątać, na czym spędziliśmy pół dnia.
Odpaliłem laptopa i od razu włączyłem Netflix, na którym na pewno coś znajdziemy. Ewentualnie włączymy coś, co oglądaliśmy dawno temu i możemy sobie przypomnieć. Zamiast światła z żyrandola, zdecydowałem się włączyć ledy, które pozwoliłem sobie przyczepić na ścianie. Zostawiłem na fioletowym odcieniu. Choć były one tanie, to ładnie rozświetlały pomieszczenie i najlepiej prezentowały się w nocy, ogólnie jak było ciemno. Łóżko miałem spore, ale i tak zrobiłem nam więcej miejsca ściągając poduszki, abyśmy mogli się wygodnie rozciągnąć na pościeli.
- Co oglądamy? Film czy jakiś serial? - zapytałem, kiedy Maxim wszedł do mojego pokoju z miską popcornu oraz napojami. Od razu wziąłem garść przekąski i porzuciłem do góry, aby idealnie wcelować do buzi. Jak na tą godzinę, to czuję się jak nowonarodzony.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Choć nie mówi tego głośno, to fakt, że Alexy uznaje go za dobrego kompana w wykonywaniu wyzwań, na jakiś swój dziwaczny sposób łechce jego ego. Uśmiecha się sam do siebie przygotowując popcorn i picie do seansu. W międzyczasie sprawdza wiadomości na czacie, które wskazują na to, że Andres żyje i ma się naprawdę dobrze, tak samo zresztą jak reszta chłopaków, których impreza jeszcze nie dobiegła końca. Co za tym idzie Gauthier prawdopodobnie odpisał też Alexy’emu, żeby nikomu więcej nie przeszło przez głowę, aby się o niego martwić. Kto wie czy masa wiadomości przypadkiem im w czymś nie przeszkodziła…
Przesypuje popcorn z paczki do dużej czerwonej miski i wedle wskazań przyjaciela dosypuje więcej soli. Sam szczerze nigdy nie zwracał uwagi na to czy przekąska jest wystarczająco doprawiona, choć może to dlatego że w tej kwestii jest całkowitym ignorantem. Stąd też biorąc kęs nie jest w stanie stwierdzić, czy już jest wystarczająco dobre czy przydałoby się jeszcze bardziej posolić. W końcu decyduje się zabrać ze sobą też solniczkę, która może się przydać w razie potrzeby. Z fantą, wodą, miską popcornu i wpakowaną w nią solniczką kieruje się do pokoju Alexy’ego. Nogą otwiera uchylone drzwi, rozstawiając rzeczy na szafce nocnej przy łóżku.
— Wybrałeś już coś? — pyta, rozsiadając się zauważając dopiero panel pełen filmów i seriali do wyboru. — Może film? Wiesz jest już późno, jesteśmy trochę zmęczeni po imprezie, jak sądzę. I nie zdziwię się, jeśli któreś z nas uśnie w trakcie — śmieje się, po czym dodaje. — Mam wrażenie, że z serialu nic nie zapamiętamy, jeśli wątki z początku, później się jakoś połączą — pakuje się pod kołdrę, tuż obok przyjaciela, próbując ułożyć się tak, aby im obojgu było wygodnie i koniec końców stawiają na jakąś komedię. Zdecydowanie dawka śmiechu nada końcowi tego dnia jeszcze lepszego ładunku.
W trakcie oglądanie Max co jakiś czas komentuje zachowania bohaterów, momentami nawet nie mogąc przestać się śmiać z głupkowatych akcji. Raz kręci głową z dezaprobatą, raz stara się nie udławić popcornem, ale koniec końców udaje im się dobrze spędzić czas. Nie jest w stanie powiedzieć, w którym momencie dosięga go zmęczenie, przez które powieki chylą się do snu, a które stara się usilnie utrzymać otwarte, aczkolwiek w końcu polega.
Przez podsunięte do połowy rolety nie jest w stanie powiedzieć, czy godzina o której się budzi należy do tych porannych, czy bardziej popołudniowych. Jedno natomiast jest pewne – w powietrzu unosi się duszący zapach, który kumuluje się pośród czterech ścian nie znajdując ujścia przez uchylone okno. Max czuje jak bardzo jest mu gorąco, przez co też natychmiast się odsuwa od Alexy’ego, wychodząc również spod kołdry. Jest mu trochę słabo i doskonale wie czym jest to spowodowane, a co w dobie alkoholu całkowicie zignorował. Może to właśnie przez spożyte procenty ruja uderza w niego ze zdwojoną siłą i to nawet wcześniej niż sam się tego spodziewa.
Spogląda na śpiącego betę i uśmiecha się w duchu, naprawdę ciesząc się, że nie czuje tego duszącego odoru feromonów. Dzięki temu przynajmniej jeden z ich dwójki nie będzie miał zepsutego dnia. Wolnym krokiem kieruje się do okna, otwierając je na oścież, po tym wychodzi, przemykając się szybko do swojego pokoju. Gwałtownie otwiera szufladę w poszukiwaniu tabletek, które pomogą mu trochę zbić temperaturę, a kiedy dopada do buteleczki i wysypuje dwie, w końcu połykając je na sucho. Normalnie pewnie wziąłby prysznic, ale ze względu na godzinę ma obawę, że natknie się na kogoś na korytarzu. Stąd też kończy pod własną pierzyną, którą roluję i wkłada pomiędzy nogi, instynktownie zaczynając się o nią ocierać.
Przesypuje popcorn z paczki do dużej czerwonej miski i wedle wskazań przyjaciela dosypuje więcej soli. Sam szczerze nigdy nie zwracał uwagi na to czy przekąska jest wystarczająco doprawiona, choć może to dlatego że w tej kwestii jest całkowitym ignorantem. Stąd też biorąc kęs nie jest w stanie stwierdzić, czy już jest wystarczająco dobre czy przydałoby się jeszcze bardziej posolić. W końcu decyduje się zabrać ze sobą też solniczkę, która może się przydać w razie potrzeby. Z fantą, wodą, miską popcornu i wpakowaną w nią solniczką kieruje się do pokoju Alexy’ego. Nogą otwiera uchylone drzwi, rozstawiając rzeczy na szafce nocnej przy łóżku.
— Wybrałeś już coś? — pyta, rozsiadając się zauważając dopiero panel pełen filmów i seriali do wyboru. — Może film? Wiesz jest już późno, jesteśmy trochę zmęczeni po imprezie, jak sądzę. I nie zdziwię się, jeśli któreś z nas uśnie w trakcie — śmieje się, po czym dodaje. — Mam wrażenie, że z serialu nic nie zapamiętamy, jeśli wątki z początku, później się jakoś połączą — pakuje się pod kołdrę, tuż obok przyjaciela, próbując ułożyć się tak, aby im obojgu było wygodnie i koniec końców stawiają na jakąś komedię. Zdecydowanie dawka śmiechu nada końcowi tego dnia jeszcze lepszego ładunku.
W trakcie oglądanie Max co jakiś czas komentuje zachowania bohaterów, momentami nawet nie mogąc przestać się śmiać z głupkowatych akcji. Raz kręci głową z dezaprobatą, raz stara się nie udławić popcornem, ale koniec końców udaje im się dobrze spędzić czas. Nie jest w stanie powiedzieć, w którym momencie dosięga go zmęczenie, przez które powieki chylą się do snu, a które stara się usilnie utrzymać otwarte, aczkolwiek w końcu polega.
Przez podsunięte do połowy rolety nie jest w stanie powiedzieć, czy godzina o której się budzi należy do tych porannych, czy bardziej popołudniowych. Jedno natomiast jest pewne – w powietrzu unosi się duszący zapach, który kumuluje się pośród czterech ścian nie znajdując ujścia przez uchylone okno. Max czuje jak bardzo jest mu gorąco, przez co też natychmiast się odsuwa od Alexy’ego, wychodząc również spod kołdry. Jest mu trochę słabo i doskonale wie czym jest to spowodowane, a co w dobie alkoholu całkowicie zignorował. Może to właśnie przez spożyte procenty ruja uderza w niego ze zdwojoną siłą i to nawet wcześniej niż sam się tego spodziewa.
Spogląda na śpiącego betę i uśmiecha się w duchu, naprawdę ciesząc się, że nie czuje tego duszącego odoru feromonów. Dzięki temu przynajmniej jeden z ich dwójki nie będzie miał zepsutego dnia. Wolnym krokiem kieruje się do okna, otwierając je na oścież, po tym wychodzi, przemykając się szybko do swojego pokoju. Gwałtownie otwiera szufladę w poszukiwaniu tabletek, które pomogą mu trochę zbić temperaturę, a kiedy dopada do buteleczki i wysypuje dwie, w końcu połykając je na sucho. Normalnie pewnie wziąłby prysznic, ale ze względu na godzinę ma obawę, że natknie się na kogoś na korytarzu. Stąd też kończy pod własną pierzyną, którą roluję i wkłada pomiędzy nogi, instynktownie zaczynając się o nią ocierać.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Zdecydowaliśmy się ostatecznie na film, co i mnie zadowoliło. Na dodatek nie codziennie spędzamy tak wieczory, a raczej noc. Nadal byliśmy ze sobą blisko, ale mam wrażenie, że kiedyś więcej siedzieliśmy razem po nocach - nie mówię o imprezach, bo tutaj musieliśmy pilnować siebie nawzajem. Słuchałem uważnie filmów oraz tak, jak Maxim komentowałem niektóre sceny. Robiłem się jednak coraz bardziej śpiący, ale twardo trzymałem się otwartych oczu. Film był ciekawy, na dodatek kątem oka widziałem, że przyjaciel jest bliżej snu, niż ja, a nie chciałbym, aby laptop wylądował na podłodze przez nasze wiercenie się. Dopiero po kilku minutach zorientowałem się, że Max śpi, kiedy nic nie mówił, a jego oddech był spokojniejszy. Spojrzałem na niego, delikatnie się uśmiechając i coś mnie pokusiło, żebym palcami musnął jego polik. Nie wiem, czy to przez dzisiejszą zabawę czy może brak nowej dawki leków, aby ukryć swoją omegę, ale chciałem dokładnie zbadać jego ciało. Przełknąłem ślinę i zabrałem pośpiesznie dłoń. Starałem się zachować jak najciszej, kiedy schodziłem z łóżka, aby odłożyć laptopa w bezpieczne miejsce na biurku. Senność i mnie coraz mocniej łapała, więc wróciłem pod ciepłą kołdrę i odwróciłem się do niego plecami, aby nie wpatrywać się w jego twarz, jak głupi. Zamknąłem oczy i dość szybko oddałem się w objęcia Morfeusza.
Rano obudził mnie budzik. Sięgnąłem dłonią po telefon, aby wymacać go po łóżku, ostatecznie znajdując pod drugą poduszką. Otworzyłem niechętnie oczy, aby spojrzeć na godzinę. Jęknąłem niezadowolony, ale przynajmniej wiadomość od przyjaciela mnie pocieszyła. Był cały i zdrowy, ale pewnie nie będzie nam dane spotkać go na śniadaniu.
- Hej, Max, Andres ży... - urwałem, kiedy zauważyłem, że przyjaciela ze mną nie ma. Zmarszczyłem lekko brwi, ale nie martwiłem się o to, że był tylko moją wyobraźnią. Nadal czułem jego zapach i miałem wrażenie, że był znacznie silniejszy pomimo otwartego okna. Czyżby ruja? Podniosłem się niechętnie do siadu, aby naszykować sobie niezbędne rzeczy do zrobienia zastrzyku. Skoro Max miał mieć ruję, to musiałem bardziej uodpornić się na jego feromony. Łatwiej by było, gdyby znał prawdę, ale nie miałem odwagi powiedzieć mu o tym, że jestem omegą. Oznaczałoby to, że go okłamałem, a przyjaźń opiera się na zaufaniu. Dlatego teraz nie mogłem tego cofnąć.
Zamknąłem drzwi na klucz, aby nikt mi przypadkiem nie wszedł do pokoju i usiadłem z powrotem na łóżku, podwijając rękaw koszulki. Nie lubiłem tego robić, ale nie miałem wyjścia, jeśli chciałem udawać betę. Zrobiłem zastrzyk, zaciskając usta, aby nie wydać z siebie głośnego jęku. Przyłożyłem wacik do małej ranki i szybko zakleiłem plastrem. Posprzątałem cały swój sprzęt oraz zaścieliłem łóżko wiedząc, że i tak już nie zasnę. Musiałem się ogarnąć, więc przebrałem się w czyste ubrania, stawiając na szarą bluzę z kapturem i czarne jeansy. Nie myślałem nawet o tym, by bawić się teraz w układani włosów, bo czułem, że żołądek zaraz mi eksploduje z głodu. Miałem lekkiego kacyka, ale nie był na tyle mocny bym umierał w łóżku.
Wyszedłem z pokoju, po czym podszedłem pod drzwi przyjaciela i zapukałem. Nie zamierzałem wchodzić do środka, bo mógł jeszcze spać.
- Przygotuję śniadanie, jeśli masz ochotę to zapraszam - powiedziałem to z delikatnym uśmiechem na twarzy i ruszyłem do kuchni. W mieszkaniu było cicho, co mnie nie zdziwiło. Bardziej byłem zaskoczony widokiem Harry'ego i Jasona, wtulonych na kanapie w salonie. Na szczęście byli w ubraniach, więc o nic ich nie podejrzewałem, ale raczej niecodziennie tą dwójkę spotyka się tak blisko. Podszedłem do nich i z bólem serca ich obudziłem. Będę się tutaj teraz krzątał, więc pewnie i tak narobiłbym hałasu.
- Alexy? - jęknął zaspany Harry, a zaraz po nim spojrzał na mnie Jason.
- Nie chcę wam przeszkadzać, ale idźcie do swoich pokoi, plecy was później będą boleć - uśmiechnąłem się delikatnie. Panowie niechętnie podnieśli się z kanapy, nie byli nawet zdziwieni, że skończyli razem w tym miejscu. Co mnie zadowoliło to to, że rozeszli się do swoich pokoi. Nie chciałem nabierać podejrzeń, tym bardziej, że każdy z nas zna Harry'ego i wie, że ten lubi bzykać się nawet z zajętymi osobami. Jason był w związku, nawet jeśli nie do końca im się dobrze układało.
Westchnąłem nieco zrezygnowany i zmęczony. Wszedłem do kuchni i przejrzałem co mamy w lodówce, ostatecznie decydując się na tosty i jajecznicę, no i biedną sałatkę, aby jakieś warzywa też były - a nie oszukujmy się, lepiej warzywa wyglądają w sałatce, niż tak surowo pokrojone i położone na talerzu. Zanim jednak zabrałem się za cokolwiek, wróciłem do swojego pokoju po słuchawki i telefon, żeby włączyć muzykę. Nie chciałem aż tak hałasować rano, dlatego słuchawki wsunąłem do uszu i po chwili muzyka zaczęła do nich docierać. Umyłem ręce, po czym zabrałem się do przygotowywania śniadania, nieco ruszając biodrami do muzyki.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego ciało płonie żywym ogniem, sprawiając że mimo uchylonego okna w pomieszczeniu wciąż zadaje się być duszno. Toteż przyprawia go o zawroty głowy i chwilową słabość, która z czasem zostaje opanowana przez tabletki. Co prawda nie całkowicie, choć temperatura – to nieokiełznane ciepło – jest bardziej znośne. Nie zmienia to faktu, że ocieranie się o pościel pojawia się na liście złych posunięć, jako że wzbudza jego przyrodzenie, z czym pomaga sobie ręką, ostatecznie przesmykując się po cichu do łazienki, aby wziąć zimny prysznic. Chłodna woda oblewając jego ciało daje jeszcze większą ulgę, doprowadzając go do stanu większej użyteczności. Początki rui od dawna nie były dla niego tak ciężkie, stąd też trudno mu zarejestrować powód, dla którego uderzyła znienacka i to z taką siłą. Byłoby to bardziej zrozumiałe, gdy spał w pobliżu omegi, prawda? Ale w obecnej sytuacji..? Zastanawia się przez dłuższą chwilę, ale nic konkretnego nie przychodzi mu do głowy, dlatego też kończy prysznic, aby przypadkiem się nie przeziębić. Zbyt długie stanie pod strumieniem płynącym ze słuchawki może doprowadzić do wyziębienia, a to też byłoby dodatkowym dołkiem, którym mógłby pod sobą wykopać w takim stanie.
Po powrocie do pokoju postanawia się jeszcze trochę przespać, ale nim dobrze zapadnie w sen budzi go głos Alexy’ego, nawołujący na śniadanie. Ma nadzieję, że go nie obudził, wchodząc pędem z jego pokoju, nawet jeśli prawdopodobnie nic większego by się nie stało, gdyby został dłużej. W końcu bety nie czują zapachu feromonów alfy, a przynajmniej w większości przypadków, bo co jak co, aby partner Andresa w nocy obalił tą tezę.
— Dobrze widzieć cię takiego żywego, kacyk nie dopadł? — pyta, gdy w końcu przechodzi z pokoju do kuchni, w której Alexy przygotowuje posiłek. Siada na krzesełku przy stole, podpierając brodę na ręce, uśmiechając się kącikiem ust. — Wybacz, że wyszedłem, ale dopadło mnie szybciej niż się spodziewałem — śmieje się cicho i w tym samym czasie przechodzi mu przez myśl, że to bardzo dobrze, że trzymali się z Alexy’m razem przez cały czas imprezy. Gdyby skończył tak jak Andres poza domem i to z omegą, to nie byłoby zbyt zabawnie.
— Pomóc ci z czymś? — pyta, podnosząc się, a gdy podchodzi do Alexy’ego zauważa plasterek na jego ręce. Marszczy brwi, obejmując starszego chłopaka od tyłu, aby spojrzeć mu przez ramię na krojone produkty i musnąć palcami plaster. — Co żeś sobie zrobił, hm? — mruczy, wdychając jego zapach. Co jak co, ale Alexy według niego zawsze ładnie pachnie, jak na betę oczywiście. Choć wcale by go nie zdziwiło, gdyby było to spowodowane szamponem do włosów.
— W ogóle chyba zasnęliśmy w połowie filmu, co myślisz o tym, żeby któregoś dnia go dokończyć? Jestem ciekawy co było dalej — dorzuca, formułując zdanie w liczbie mnogiej, jakby nie chcąc się przyznać, że odleciał jako pierwszy.
Po powrocie do pokoju postanawia się jeszcze trochę przespać, ale nim dobrze zapadnie w sen budzi go głos Alexy’ego, nawołujący na śniadanie. Ma nadzieję, że go nie obudził, wchodząc pędem z jego pokoju, nawet jeśli prawdopodobnie nic większego by się nie stało, gdyby został dłużej. W końcu bety nie czują zapachu feromonów alfy, a przynajmniej w większości przypadków, bo co jak co, aby partner Andresa w nocy obalił tą tezę.
— Dobrze widzieć cię takiego żywego, kacyk nie dopadł? — pyta, gdy w końcu przechodzi z pokoju do kuchni, w której Alexy przygotowuje posiłek. Siada na krzesełku przy stole, podpierając brodę na ręce, uśmiechając się kącikiem ust. — Wybacz, że wyszedłem, ale dopadło mnie szybciej niż się spodziewałem — śmieje się cicho i w tym samym czasie przechodzi mu przez myśl, że to bardzo dobrze, że trzymali się z Alexy’m razem przez cały czas imprezy. Gdyby skończył tak jak Andres poza domem i to z omegą, to nie byłoby zbyt zabawnie.
— Pomóc ci z czymś? — pyta, podnosząc się, a gdy podchodzi do Alexy’ego zauważa plasterek na jego ręce. Marszczy brwi, obejmując starszego chłopaka od tyłu, aby spojrzeć mu przez ramię na krojone produkty i musnąć palcami plaster. — Co żeś sobie zrobił, hm? — mruczy, wdychając jego zapach. Co jak co, ale Alexy według niego zawsze ładnie pachnie, jak na betę oczywiście. Choć wcale by go nie zdziwiło, gdyby było to spowodowane szamponem do włosów.
— W ogóle chyba zasnęliśmy w połowie filmu, co myślisz o tym, żeby któregoś dnia go dokończyć? Jestem ciekawy co było dalej — dorzuca, formułując zdanie w liczbie mnogiej, jakby nie chcąc się przyznać, że odleciał jako pierwszy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
W pewnym momencie, zauważyłem, jak Maxim zmierza w moją stronę, więc wyjąłem słuchawki i schowałem je bezpiecznie do pudełeczka. Ucieszyło mnie to, że nie wydziela już tak silnego zapachu, który pozostawił w moim pokoju. Nie ukrywam, był on naprawdę przyjemny dla nosa i gdyby nie to, że zrobiłem sobie zastrzyk, to prawdopodobnie wydałoby się to, że jestem omegą. Naprawdę ciężko było mi odkręcić te wszystkie kłamstwa.
- Spodziewałem się większego kaca, ale to chyba dzięki naszemu powrotnemu jedzeniu jakoś teraz trzymam się na nogach. Ty też nie wyglądasz wcale tak kiepsko - uśmiechnąłem się lekko. Mogło to być spowodowane porannym prysznicem, bo za intensywnie pachniało jego żelem pod prysznic. Na dodatek wyglądał tak rześko. - Czy ty właśnie stwierdziłeś, że takie coś potrzebuje wybaczenia? Nie przesadzaj, przecież nie zamierzałem przykuwać cię do łóżka, a uwierz mi, gdzieś w moim pokoju znajdą się kajdanki - powiedziałem i choć na twarzy miałem szeroki uśmiech, to byłem szczery co do kajdanek. Był to jeden z prezentów urodzinowych, ale w sumie nie korzystałem z nich ani razu, tym bardziej, że nikogo tutaj nie sprowadzałem.
Zamierzałem mu podziękować za pomoc, ale ten oczywiście dostrzegł plaster. Spojrzałem na niego, nieco zdziwiony, że tak się martwi, ale jednocześnie nieco go rozumiałem. Co jak co, ale wczoraj nic sobie nie zrobiłem, więc mogło być to podejrzane. Po chwili skupiłem się na bliskości. Swoim ciałem przylegał do mnie, a moje serce znów niebezpiecznie przyśpieszyło. Zamknąłem oczy, aby nieco uspokoić swój organ, po czym odsunąłem się, zostawiając między nami nieco więcej przestrzeni. To, że on nie czuł mojego zapachu, nie oznaczało, że ja nie czułem jego. Alfy w trakcie rui, to istny koszmar dla mnie, ale dzięki wszystkim lekom mogłem jakoś z tym żyć, ewentualnie znikałem na cały dzień lub noc, aby unikać współlokatorów, którzy byli alfami.
- Szukałem po przebudzeniu telefonu i tak się jakoś stało, że uderzyłem o róg szafki nocnej, ale ręki nie odrąbało - powiedziałem, wymyślając na szybko kłamstwo. Które miało jako taki sens, ale może nie do końca.
- Odleciałeś pierwszy, ale tak, możemy kiedyś dokończyć. Wydawał się ciekawy, a taką noc możemy śmiało powtarzać w nieskończoność - powiedziałem z uśmiechem. Wróciłem do robienia śniadania, aby przypadkiem nic się nie spaliło.
Wyciągnąłem dwa talerze i wrzuciłem na każdy po dwa tosty oraz jajecznicę i warzywa. Spojrzałem na przyjaciela i niemal wepchnąłem mu talerz w dłonie. Nie chciałem, by dzisiaj stawał blisko mnie, co może być trudne. Zawsze jesteśmy blisko i nie wiemy, kiedy przekraczamy granicę przestrzeni osobistej. Potwierdza to nasz wspólny prysznic, pod którym nawet nagość nie sprawiła, że się wycofaliśmy.
- Teraz zjedzmy, potrzebujemy nabrać siły na dzisiejszy dzień - uśmiechnąłem się, po czym usiadłem do stołu. Byłem wyjątkowo głodny, więc chciałem jak najszybciej uspokoić swój żołądek, który domagał się pokarmu.
Spojrzałem kątem oka na telefon, sprawdzając czy przypadkiem nie dostałem jakieś wyzwania. Jak na razie było cicho, co nieco mnie cieszyło, bo nie miałem siły na jakieś durne zadania.
- Musimy wypytać Andresa o szczegóły, jak wróci. Strzelam, że na jego ciele jest pełno malinek i śladów po zębach - powiedziałem, mrużąc nieco oczy. Zazdrościłem mu nieco tej nocy, co prawda nasza też była fajna, ale już dawno z nikim nie spałem i chyba by mi się to przydało. Może nie panikowałbym tak na widok nagiego przyjaciela, a jego przyrodzenia nie sprawiałoby, że chciałem cały czas na nie patrzeć. Czułem się źle z tym, że mogłem bez skrępowanie przeglądać się mu godzinami, ale tak po prostu nie wypadało. Naprawdę muszę się z kimś umówić i to na już!
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na jego twarzy pojawia się delikatny grymas, gdy dociera do jego uszu tłumaczenie ze strony Alexy’ego. Czy to możliwe, że uderzył się na tyle mocno, że wymagało to przykrycia ranki plasterkiem? Rozważa tę kwestię przez moment, po chwili kiwając głową ze zrozumieniem. Jakkolwiek sytuacja się przedstawia, zranienie się w ten sposób jest prawdopodobne! Wraca przy tym do wspomnień ze swojego dzieciństwa, kiedy to co rusz obijając się o meble w domu, kończył cały w plastrach.
— Uważaj na siebie, dobrze żeś z bańki nie przywalił w kant — zauważa, uśmiechając się pod nosem. A co do wcześniejszych wypowiedzi, wolał nie wnikać, ani nie wyobrażać sobie sytuacji, w której przyjaciel przykuwałby go kajdankami do ramy łóżka. W swoim obecnym stanie z pewnością mógłby dodać takiemu wyobrażeniu niepotrzebnego erotyzmu, który dopiero po czasie zadziałałby niczym kubeł zimnej wody. Normalnie coś takiego raczej nie wywołałoby niepożądanych reakcji ciała, zdecydowanie prędzej stawiałby na rozbawione proszenie o wypuszczenie z kajdan.
Przyjmuje od starszego talerz z jedzeniem, nie zwracając większej uwagi na dystans, którego Alexy skromnie stara się zachować. Jeśli już najprawdopodobniej stwierdziłby, że przyjaciel uważa go za zbyt wielką przylepę, jak na ostatnich parę dni. Potencjalnie mówi się, że czułości nigdy za wiele, jednakże w tej kwestii zdecydowanie bardziej liczy się osobisty punkt widzenia osoby bezpośrednio zamieszanej.
Nie knuje nad tym zbytnio, nie zadaje też zbędnych pytań, zajmując miejsce przy stoliku. Porcja jajecznicy pachnie smakowicie, dosięgając samą wonią kupek smakowych. Nim się obejrzy z automatu zaczyna szuflować jedzenie, opychając się nią, jakby co najmniej od lat nie widział jedzenia.
— Ja to tam mam nadzieję, że przyjdzie w dobrym humorze. Jeśli tamten alfa wykopał go z mieszkania po przebudzeniu, to zwykły cham i prostak — mruczy z pełną buzią, naprawdę mając nadzieję, że Andreas dobrze trafił. Coś takiego jak chociażby niezobowiązujące śniadanie z rana już robi naprawdę duży plus do komfortu. Albo tylko on uważał, że przy jednorazowym numerku po klubie, poranne posiedzenie przy kawie, albo rozmawiając, albo w ciszy jest wymaganym minimum, to zakończenia wspólnej przygody.
Idąc tym tropem przypomina sobie, jak wiele czasu minęło, odkąd sam znalazł się w takiej sytuacji. Mówienie przy początku rui czy ciągnie go do jednorazowego numerka nie byłoby zbyt komfortowe, ani odpowiedzialne, zwłaszcza że doskonale znał konsekwencje. Aczkolwiek po niej mógłby przemyśleć kwestię, zapewne po dłuższym czasie okaże się, że wypadł z wprawy.
— O wilku mowa, jak sądzę — mówi, słysząc, że ktoś po cichu przekracza próg domu. Nie zjadłszy jeszcze posiłku do końca, wychodzi do spotkanie współlokatorowi, aby zgarnąć go na rozmowę. Dziwi się, jednak, gdy przychodzi mu skonfrontować się z Kadenem, który jak sądził, powinien już dawno wrócić do domu.
— Skradasz się jak złodziej co najmniej — rzuca, opierając się bokiem o ścianę, z rękami założonymi na piersi.
— Myślałem, że jeszcze śpicie. Andreas wrócił już do domu? Minąłem się z nim godzinę temu — mówi, odpowiadając dużym zdziwieniem, na powstałe po tym wyrażeniu zszokowanie na twarzy Maxa. Może jednak ten alfa wykopał go nad ranem, tak jak wykrakał chwilę temu?
— Nie, jeszcze go ni-…
— Dajcie mi przejść, to była długa i męcząca noc — mówi Andreas, pojawiając się chwilę później w drzwiach, z siatką zakupów. Kto by się spodziewał, że przysłowiowa matka grupy pójdzie z rana na zakupy. To też przy okazji wyjaśnia fakt, dlaczego Kaden minął się z brunetem godzinę temu na mieście.
— Uhuhu widzę malinki na szyi! Dobry był czy nie warty wspomnienia? — rzuca Max na starcie.
— Onie, nie będziecie mnie teraz męczyć pytaniami — mówi, a Maxa korci, aby złamać tą wypowiedź i zmusić go do mówienia, jednakże posłusznie wraca do zajadania się jajecznicą, zanim ta się ostudzi i będzie niedobra. Jednak później, wraz z Alexy'm na pewno nie odpuszczą ani na chwilę, byleby poznać szczegóły minionego wieczora.
— Uważaj na siebie, dobrze żeś z bańki nie przywalił w kant — zauważa, uśmiechając się pod nosem. A co do wcześniejszych wypowiedzi, wolał nie wnikać, ani nie wyobrażać sobie sytuacji, w której przyjaciel przykuwałby go kajdankami do ramy łóżka. W swoim obecnym stanie z pewnością mógłby dodać takiemu wyobrażeniu niepotrzebnego erotyzmu, który dopiero po czasie zadziałałby niczym kubeł zimnej wody. Normalnie coś takiego raczej nie wywołałoby niepożądanych reakcji ciała, zdecydowanie prędzej stawiałby na rozbawione proszenie o wypuszczenie z kajdan.
Przyjmuje od starszego talerz z jedzeniem, nie zwracając większej uwagi na dystans, którego Alexy skromnie stara się zachować. Jeśli już najprawdopodobniej stwierdziłby, że przyjaciel uważa go za zbyt wielką przylepę, jak na ostatnich parę dni. Potencjalnie mówi się, że czułości nigdy za wiele, jednakże w tej kwestii zdecydowanie bardziej liczy się osobisty punkt widzenia osoby bezpośrednio zamieszanej.
Nie knuje nad tym zbytnio, nie zadaje też zbędnych pytań, zajmując miejsce przy stoliku. Porcja jajecznicy pachnie smakowicie, dosięgając samą wonią kupek smakowych. Nim się obejrzy z automatu zaczyna szuflować jedzenie, opychając się nią, jakby co najmniej od lat nie widział jedzenia.
— Ja to tam mam nadzieję, że przyjdzie w dobrym humorze. Jeśli tamten alfa wykopał go z mieszkania po przebudzeniu, to zwykły cham i prostak — mruczy z pełną buzią, naprawdę mając nadzieję, że Andreas dobrze trafił. Coś takiego jak chociażby niezobowiązujące śniadanie z rana już robi naprawdę duży plus do komfortu. Albo tylko on uważał, że przy jednorazowym numerku po klubie, poranne posiedzenie przy kawie, albo rozmawiając, albo w ciszy jest wymaganym minimum, to zakończenia wspólnej przygody.
Idąc tym tropem przypomina sobie, jak wiele czasu minęło, odkąd sam znalazł się w takiej sytuacji. Mówienie przy początku rui czy ciągnie go do jednorazowego numerka nie byłoby zbyt komfortowe, ani odpowiedzialne, zwłaszcza że doskonale znał konsekwencje. Aczkolwiek po niej mógłby przemyśleć kwestię, zapewne po dłuższym czasie okaże się, że wypadł z wprawy.
— O wilku mowa, jak sądzę — mówi, słysząc, że ktoś po cichu przekracza próg domu. Nie zjadłszy jeszcze posiłku do końca, wychodzi do spotkanie współlokatorowi, aby zgarnąć go na rozmowę. Dziwi się, jednak, gdy przychodzi mu skonfrontować się z Kadenem, który jak sądził, powinien już dawno wrócić do domu.
— Skradasz się jak złodziej co najmniej — rzuca, opierając się bokiem o ścianę, z rękami założonymi na piersi.
— Myślałem, że jeszcze śpicie. Andreas wrócił już do domu? Minąłem się z nim godzinę temu — mówi, odpowiadając dużym zdziwieniem, na powstałe po tym wyrażeniu zszokowanie na twarzy Maxa. Może jednak ten alfa wykopał go nad ranem, tak jak wykrakał chwilę temu?
— Nie, jeszcze go ni-…
— Dajcie mi przejść, to była długa i męcząca noc — mówi Andreas, pojawiając się chwilę później w drzwiach, z siatką zakupów. Kto by się spodziewał, że przysłowiowa matka grupy pójdzie z rana na zakupy. To też przy okazji wyjaśnia fakt, dlaczego Kaden minął się z brunetem godzinę temu na mieście.
— Uhuhu widzę malinki na szyi! Dobry był czy nie warty wspomnienia? — rzuca Max na starcie.
— Onie, nie będziecie mnie teraz męczyć pytaniami — mówi, a Maxa korci, aby złamać tą wypowiedź i zmusić go do mówienia, jednakże posłusznie wraca do zajadania się jajecznicą, zanim ta się ostudzi i będzie niedobra. Jednak później, wraz z Alexy'm na pewno nie odpuszczą ani na chwilę, byleby poznać szczegóły minionego wieczora.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Zaśmiałem się na jego słowa, ale zaraz skinąłem głową. Czułem się źle, że musiałem go z tym okłamywać, ale gdyby wiedział, że przyjmuję leki, które wyciszą moje feromony omegi, to na pewno niczego by to nie poprawiło. Dlatego musiałem oszukiwać dalej. Nie planowałem mówić mu prawdy o mojej drugorzędnej płci, a przynajmniej teraz nie byłem na to gotowy. Zapewne z czasem będę musiał wyznać mu prawdę, ale to raczej w takim czasie, kiedy oboje będziemy mieć już kogoś obok siebie. Przynajmniej oboje będziemy mieli komu się wyżalić i w razie czego wypłakać w ramię. Moja rodzina wielokrotnie mi powtarzała, że powinienem wyznać mu prawdę zanim sam jej nie odkryje, ale skoro do tej pory niczego nie zauważył, to chyba mogłem jeszcze dłużej cieszyć się naszą przyjaźnią. Na pewno by mi go brakowało, gdyby z dnia na dzień mnie znienawidził, ale też uszanowałbym jego decyzję. W końcu to ja jestem tym złym, który go oszukuje.
- Wiesz, wszystko jest możliwe. Niestety w klubie nigdy nie wiesz na kogo trafisz, ale miejmy nadzieję, że to był cudowny alfa, który zadbał o niego w każdym calu - powiedziałem. Naprawdę żyłem każdemu z nich udanego życia miłosnego. Sam nie mogłem nikogo znaleźć, jakoś nie czułem do nikogo, że to właśnie ta osoba albo że właśnie tego chcę zaliczyć, tym bardziej, że zwykle nie traktuję ludzi, jak zabawki.
Przeżuwałem swoje śniadanie, stukając nieco palcami o blat. Na słowa Maxima wzdrygnąłem się i dopiero teraz ogarnąłem, że rzeczywiście ktoś wchodził do mieszkania. Nie szedłem w ślady przyjaciela, bo nie chciałem robić niepotrzebnego ścisku w przedsionku, dlatego siedziałem wsłuchując się w rozmowę. Słabo słyszałem, ale na pewno pierwszą osobą nie był Adnread tylko Kaden. Czułem nieco się tym faktem zawiedziony, ponieważ naprawę liczyłem na jakieś pikantne szczegóły. Czuję się z tym źle, że chcę wchodzić komuś do łóżka, ale jeśli to byłby ktoś mu bliski, to na pewno bym nie interesował się szczegółami, ale skoro był to tylko przelotny romans, to można posłuchać tego i owego.
- Najwidoczniej noc musiała być udana, promieniejesz - powiedziałem, kiedy wszyscy dotarli do kuchni. Pomachałem im na przywitanie, odkładając widelec na talerz. Drugą dłonią zakryłem usta, aby nie zobaczyli, jak mielę w buzi jajecznicę. - I nie licz na to, że damy ci odpocząć, później będziesz się na pewno od tego wymigiwał - dodałem, po czym zerknąłem na Maxa, który na pewno sam był ciekawy, jak udała się noc kolegi. My spędziliśmy na wspólnym prysznicu i oglądaniu, co i tak skończyło się szybkim snem, ale było warto.
- Czy wy musicie być tak głośno? Głowa mi pęka - dołączył do nas Jason, którego jeszcze jakiś czas temu wygoniłem do swojego pokoju razem z Harrym, najwidoczniej ta wczesna pobudka dobrze na niego nie wpłynęła.
- Nie marudź, zaraz możesz jakieś ciekawe rzeczy usłyszeć - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Spojrzałem na swój talerz, który był już pusty, po czym wstałem od stołu i wrzuciłem do zmywarki.
- Czyli co... Ktoś zaliczył? Wy wróciliście razem do mieszkania, więc zostaje Andreas, bo Kaden ma już kogo zaliczać - uśmiechnął się do kolegi i usiadł przy stole, podpierając dłonią swoją głowę. - Chyba, że między wami coś zaszło - wskazał palcem na mnie i na Maxa. Na początku myślałem, że tylko żartuje, ale jego poważna mina mówiła coś zupełnie innego. Przełknąłem gulę w gardle i poczułem, jak poliki lekko mnie pieką.
- Nic a nic, obejrzeliśmy film i poszliśmy spać - wzruszyłem ramionami. Tym razem nie kłamałem, w końcu między mną a Maxem nic nie było. Nie wiedziałem dlatego coś takiego przyszło Jasonowi do głowy, ale nie zamierzałem tego dalej komentować.
Chciałem z nimi dłużej posiedzieć w kuchni, ale zadzwonił mi telefon. Spojrzałem na wyświetlacz i jęknąłem, kiedy zobaczyłem, że dzwoni do mnie ojciec. Nie spodziewałem się jego telefonu, ale przeprosiłem znajomych i poszedłem do swojego pokoju, aby móc na spokojnie porozmawiać.
- Tylko bez żadnych szczegółów zanim nie wrócę, Andreas! - krzyknąłem, zanim zamknąłem się w pokoju. Odebrałem telefon. Od początku coś mi nie pasowało, bo ojciec wydawał się czymś zestresowany.
- Mów spokojniej, bo cię nie rozumiem...
- Dylan wczoraj się z nami pokłócił i wyszedł. Podobno jest u swojego kolegi, dzwoniliśmy nawet do rodziców tego znajomego, ale twój brat nawet nie chce z nami porozmawiać.
- I pewnie chcesz, żebym to ja się tym zajął? Nie posłucha mnie, dobrze wiesz, jaki jest - powiedziałem. Dylan bywał trudnym dzieckiem i czasami ciężko było do niego dotrzeć.
- Wiesz, że gdybym wiedział, że nie dasz rady, to bym cię o to nie prosił. Może zaproś go do siebie? Albo zabierz gdzieś i porozmawiaj? Nie może szlajać się po znajomych - powiedział, a ja czułem, że powoli zaczynam ulegać jego słowom.
- Zobaczę co da się zrobić, w razie czego zabiorę go do siebie, żebyście się nie martwili, o ile pozostali nie będą mieć problemu z tym - powiedziałem, po czym rozłączyłem się pierwszy. Schowałem telefon i wróciłem do kuchni, gdzie dalej stali pozostali.
- Mam nadzieję, że nic mnie nie ominęło - spojrzałem po wszystkich i usiadłem obok Maxa.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach