Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
OMEGA - Kurokocchin & Kass - ALFA
- Spoiler:
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
• PODSTAWOWE: Alexy Cordas | 22 lata | omega
23 lipca | zodiakalny lew | student filologii hiszpańskiej
środkowe dziecko | singiel | mol książkowy
• APARYCJA: 178 cm | 67 kg | ciemnoczerwone oczy
beżowy blond | szupły, wysportowany | piercing w uszach i dolnej wardze
długie rzęsy | blizna na prawym łokciu po zderzeniu z lustrem | tatuaże w planach
• CHARAKTER: Alexy jest towarzyszki i zawsze staje w obronie swoich bliskich, nie pozwala innym wejść sobie na głowę. Zazwyczaj zaraża swoją energią, ale również w jego życiu pojawiają się dni, gdzie woli posiedzieć w samotności, niż angażować się w towarzyskie spotkania. Nie jest imprezowym kompanem, zdecydowanie bardziej woli spędzać wieczory przed dobrym filmem i dużą pizzą. I choć jest szczery, to nie potrafi powiedzieć czegoś, co dogłębnie zrani drugą osobę.
• CIEKAWOSTKI: nie toleruje laktozy, udaje betę przed innymi, choć w trakcie rui jest to bardzo trudne, od podstawówki był zafascynowany koszykówką - zdarza mu się uczestniczyć w meczach, wegetarianin - ale nie przeszkadza mu to, że ktoś lubi mięso, miłośnik filmów akcji oraz horrorów - czasami lubi pooglądać kreskówki.
23 lipca | zodiakalny lew | student filologii hiszpańskiej
środkowe dziecko | singiel | mol książkowy
• APARYCJA: 178 cm | 67 kg | ciemnoczerwone oczy
beżowy blond | szupły, wysportowany | piercing w uszach i dolnej wardze
długie rzęsy | blizna na prawym łokciu po zderzeniu z lustrem | tatuaże w planach
• CHARAKTER: Alexy jest towarzyszki i zawsze staje w obronie swoich bliskich, nie pozwala innym wejść sobie na głowę. Zazwyczaj zaraża swoją energią, ale również w jego życiu pojawiają się dni, gdzie woli posiedzieć w samotności, niż angażować się w towarzyskie spotkania. Nie jest imprezowym kompanem, zdecydowanie bardziej woli spędzać wieczory przed dobrym filmem i dużą pizzą. I choć jest szczery, to nie potrafi powiedzieć czegoś, co dogłębnie zrani drugą osobę.
• CIEKAWOSTKI: nie toleruje laktozy, udaje betę przed innymi, choć w trakcie rui jest to bardzo trudne, od podstawówki był zafascynowany koszykówką - zdarza mu się uczestniczyć w meczach, wegetarianin - ale nie przeszkadza mu to, że ktoś lubi mięso, miłośnik filmów akcji oraz horrorów - czasami lubi pooglądać kreskówki.
- postacie poboczne:
- EmmeHARRY WILLIAMS23 LATA | ALFAhomoseksualista | 3 stycznia | koziorożec
student prawa - współlokator| jedynak | 185 cm
76 kg | blondyn | szare oczy
wysportowany | piercing w uszach oraz języku | kilka tatuaży
nałogowy palacz | często zmienia swoich partnerów | dobry kucharzJASON MOORE21 LAT | BETAbiseksualista | w związku z Jeanem | 13 marca
ryby | student prawa - współlokator | 193 cm
81 kg | kruczoczarne włosy | szmaragdowe oczy
wysportowana sylwetka | piercing w uczach | brak tatuażyALICE PARK22 LATA | BETAheteroseksualna | singielka | 25 kwietna
byk | studentka filologii hiszpańskiej | 163 cm
51 kg | blondynka | szare oczy
szczupła sylwetka | brak tatuaży | piercing w uszachJEAN CAMPBELL21 LAT | OMEGAhomoseksualny | w związku z Jasonem | 8 grudnia
strzelec | student filologii hiszpańskiej | 174 cm
65 kg | blondyn | błękitne oczy
szczupły | znamię na lewej łopatce | piercing w uszach oraz językuDYLAN CORDAS16 LAT | BETAheteroseksualny | singiel | 5 października
waga | uczeń liceum | przyrodni brat Alexy'ego
174 cm | 63 kg | wysportowany
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Poczułem, jak powieki bardzo ciężko mi się otwierają, kiedy po raz dziesiąty usłyszałem ten sam dźwięk budzika. Był środek tygodnia i choć zajęcia miałem dzisiaj na południe, to jednak nie potrafiłem zwlec się z łóżka. Za jedenastym razem nie miał już wyboru i podniosłem się pierw do siadu, aby chwilę zrozumieć co się dzieje.
- Ugh... - skrzywiłem się, kiedy poczułem, że coś wbija mi się w pośladek. Był to długopis, który prawdopodobnie zakopał mi się w pościeli kiedy zasypiałem nad książką do gramatyki.
Przeciągnąłem się, aby chociaż trochę wyprostować kości, po czym bardzo niechętnie podniosłem się z łóżka. Pierw postanowiłem pójść do łazienki z całym moim arsenałem, aby odświeżyć się po wczorajszym dniu. Kiedy tylko wyszedłem z pokoju, poczułem, jak przyjemny zapach z kuchni dociera do mojego nosa. Harry prawdopodobnie przygotowywał śniadanie, ale czy dla wszystkich? Trudno mi było powiedzieć, na pewno z kimś rozmawiał i był to dla mnie znajomy głos. Odkąd Jason i Jean zaczęli ze sobą chodzi, to mam wrażenie, że kumpel z kierunku bywa u nas za często, ale czy mi to przeszkadzało? Cóż, raczej na narzekałem na nadmiar towarzystwa. Wszedłem do wolnej łazienki, zamykając za sobą drzwi dla bezpieczeństwa. Nie raz zdarzyło się by ktoś mi wszedł w trakcie brania prysznica, więc wolałem nie ryzykować kolejnym razem. Rozebrałem się z piżamy, po czym wszedłem pod gorący natrysk. Nienawidziłem myć się w zimnej lub letniej wodzie, kiedy mieszkałem jeszcze z rodzicami, zawsze mieli problem z tym, że w łazience wszystko było zaparowane oraz nieznośnie duszno.
Po szybkim prysznicu ubrałem się w to, co sobie naszykowałem, po czym zastosowałem neutralizator mojego zapachu. Odkąd dowiedziałem się, że jestem omegą, nie mogłem się z tym pogodzić, a na dodatek obawiałem się, że Max będąc alfą postanowi zerwać ze mną kontakt, więc udawałem betę. Do tej pory nikt się nie domyślił, a przynajmniej nikt nie zadawał mi pytań czy jestem omegą. Wiem, że to było oszustwo, ale te wszystkie neutralizatory mojej prawdziwej natury były niesamowite. Sam się zastanawiałem na jakiej zasadzie są one tworzone, bo też nie były tanie. Odniosłem wszystko do pokoju, po czym poszedłem za niesamowitym zapachem do kuchni, gdzie niemal moja szczęka opadła.
- Chyba Jason nie będzie zadowolony widząc, jak nagrywasz goły zadek Harry'ego - zwróciłem na sobie uwagę dwójki chłopaków. Cóż, domyśliłem się, że Harry wykonuje wyzwanie, które aplikacja mu przydzieliła. Odkąd pojawiła się nieznana wszystkim apka, wzbudziła mega zainteresowanie nastolatków oraz studentów, również zdarzali się być osoby dorosłe, który głównie należały do grupy widzów. Sam się w to wkręciłem, kiedy Harry wspomniał, że po uzyskaniu popularności, można na tym nieźle zarobić.
- Na szczęście mnie nie interesują tyłki innych, a Jason śpi, więc... Nikt się nie dowie, prawda? - uśmiechnął się niewinnie, po czym wrócił do uwieczniania wspaniałego kucharza, który był w samym fartuchu.
- Jasne, jasne, niczego nie wdziałem - powiedziałem, po czym podszedłem do starszego by zobaczyć co przygotowuje. - Reszta śpi czy już wyszła? -
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dzisiejszego dnia miał naprawdę niepomyślnie rozplanowane zajęcia na uczelni, tudzież trzeba było przyznać, że ktoś kto tworzył ów plan, musiał sądzić, iż studenci nie mieli nic do roboty w ciągu tygodnia. Pierwszy półtora godzinny wykład wypadał mu na ósmą rano, tak więc w momencie, gdy wstawał z łóżka, wszyscy w mieszkaniu smacznie chrapali. Starał zachowywać się jak najciszej, aczkolwiek wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Max o poranku był niczym słoń w składzie porcelany. Zawsze coś musiało mu przypadkiem upaść, równie przypadkowo trzaskało się szafką i kończył obrzucony nieprzyjemnymi spojrzeniami wybudzonych śpiochów. Niemal obudził dzisiaj Harry'ego, jednak na szczęście ten jedynie pomruczał coś pod nosem, w ostateczności idąc dalej spać, na co Evans mógł odetchnąć z widoczną ulgą.
Następne zajęcia wypadały mu dopiero po trzynastej, co pozwalało mu na spokojne powrócenie z powrotem do wynajmowanego apartamentu. Wyszedł z uczelni wraz z Camille, omawiając niebywale nużący sposób prowadzenia zajęć przez wykładowcę od technologii informacyjnych. Od przyszłego tygodnia mieli zacząć ćwiczenia z tym samym profesorem, co dla Maxa wydawało się całkowitą mordęgą. Zwłaszcza jeśli miały być prowadzone w tym samym tonie! Niemal zasypiał na wykładach i właściwie jedynym co nie pozwalało mu się skupić na odpływaniu w krainy Morfeusza to wielokrotnie pojawiające się "yyy" i "eee". Za każde takie mógłby wypić shota w piątkowy wieczór, a dużo by tego było, gdyby miał je wszystkie podsumować.
Z Camille rozstali się poza terenem uczelni. Żegnając się, poprosiła go, aby przypomniał Kadenowi, że mieli zobaczyć się dzisiaj wieczorem, ponieważ ten nie odpisywał. Można było się spodziewać, że Stiles jeszcze spał, była dość wczesna godzina, a Muir wstając dużo wcześniej widocznie zdążyła o tym zapomnieć. Max jedynie roześmiał się na jej słowa, ale obiecał, że przekaże wieści. Idealnie na czas znalazł się na przystanku przy uczelni, gdzie podjechał podmiejski autobus, który zwykle zabierał go niemal pod samo mieszkanie. Podróż trwała niespełna dwadzieścia minut, podczas których postanowił posłuchać muzykę, aby po następnych dziesięciu minutach wtoczyć się do mieszkania.
— Ledwie wróciłem do domu, a witają mnie takie widoczki — zaśmiał się na widok Harry'ego, który najprawdopodobniej przygotowywał reszcie śniadanie. Może jeśli by poprosił, przyjaciel wyszykowałby mu jakąś przekąskę. Przed następnym wykładem tak czy inaczej będzie musiał coś w siebie wcisnąć, biorąc pod uwagę, że do tego miał jeszcze naprawdę dużo czasu. — Nowe wyzwanie? — spytał raczej teoretycznie, spodziewając się twierdzącej odpowiedzi. Co innego skłoniłoby Williamsa do paradowania pół nago po kuchni? Właściwie... Nie... To było totalnie coś czego można było się po nim spodziewać. Swoją drogą ostatnimi często był obserwatorem, jak jego przyjaciele dobrze bawili się po ściągnięciu niedawno powstałej aplikacji. Sam Max nie dał się w to wkręcić, prawdę powiedziawszy o wiele bardziej wolał być obserwatorem, ewentualnie podbijając reszcie wyświetlenia.
Usiadł na krzesełku przy stole, przesuwając spojrzenie na Jean'a, który wyjątkowo często pojawiał się w ich mieszkaniu. Tak więc jego obecność nie robiła na Max'ie żadnego wrażenia. Następnie spojrzał na Alexy'ego, przypatrując mu się nieco dłużej, aby zaraz szeroko się uśmiechnąć. — Widać, że dopiero wstałeś. Masz śpiocha w oku — powiedział chwilę później w stronę bety, pokazując na sobie, o które oko mu chodziło. — Wyspani? — rzucił jeszcze pytanie w eter, a nim sięgnął po jedno z ciastek, które leżały w półmisku na blacie stołu.
Następne zajęcia wypadały mu dopiero po trzynastej, co pozwalało mu na spokojne powrócenie z powrotem do wynajmowanego apartamentu. Wyszedł z uczelni wraz z Camille, omawiając niebywale nużący sposób prowadzenia zajęć przez wykładowcę od technologii informacyjnych. Od przyszłego tygodnia mieli zacząć ćwiczenia z tym samym profesorem, co dla Maxa wydawało się całkowitą mordęgą. Zwłaszcza jeśli miały być prowadzone w tym samym tonie! Niemal zasypiał na wykładach i właściwie jedynym co nie pozwalało mu się skupić na odpływaniu w krainy Morfeusza to wielokrotnie pojawiające się "yyy" i "eee". Za każde takie mógłby wypić shota w piątkowy wieczór, a dużo by tego było, gdyby miał je wszystkie podsumować.
Z Camille rozstali się poza terenem uczelni. Żegnając się, poprosiła go, aby przypomniał Kadenowi, że mieli zobaczyć się dzisiaj wieczorem, ponieważ ten nie odpisywał. Można było się spodziewać, że Stiles jeszcze spał, była dość wczesna godzina, a Muir wstając dużo wcześniej widocznie zdążyła o tym zapomnieć. Max jedynie roześmiał się na jej słowa, ale obiecał, że przekaże wieści. Idealnie na czas znalazł się na przystanku przy uczelni, gdzie podjechał podmiejski autobus, który zwykle zabierał go niemal pod samo mieszkanie. Podróż trwała niespełna dwadzieścia minut, podczas których postanowił posłuchać muzykę, aby po następnych dziesięciu minutach wtoczyć się do mieszkania.
— Ledwie wróciłem do domu, a witają mnie takie widoczki — zaśmiał się na widok Harry'ego, który najprawdopodobniej przygotowywał reszcie śniadanie. Może jeśli by poprosił, przyjaciel wyszykowałby mu jakąś przekąskę. Przed następnym wykładem tak czy inaczej będzie musiał coś w siebie wcisnąć, biorąc pod uwagę, że do tego miał jeszcze naprawdę dużo czasu. — Nowe wyzwanie? — spytał raczej teoretycznie, spodziewając się twierdzącej odpowiedzi. Co innego skłoniłoby Williamsa do paradowania pół nago po kuchni? Właściwie... Nie... To było totalnie coś czego można było się po nim spodziewać. Swoją drogą ostatnimi często był obserwatorem, jak jego przyjaciele dobrze bawili się po ściągnięciu niedawno powstałej aplikacji. Sam Max nie dał się w to wkręcić, prawdę powiedziawszy o wiele bardziej wolał być obserwatorem, ewentualnie podbijając reszcie wyświetlenia.
Usiadł na krzesełku przy stole, przesuwając spojrzenie na Jean'a, który wyjątkowo często pojawiał się w ich mieszkaniu. Tak więc jego obecność nie robiła na Max'ie żadnego wrażenia. Następnie spojrzał na Alexy'ego, przypatrując mu się nieco dłużej, aby zaraz szeroko się uśmiechnąć. — Widać, że dopiero wstałeś. Masz śpiocha w oku — powiedział chwilę później w stronę bety, pokazując na sobie, o które oko mu chodziło. — Wyspani? — rzucił jeszcze pytanie w eter, a nim sięgnął po jedno z ciastek, które leżały w półmisku na blacie stołu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Przyglądałem się uważnie Harry'emu, który najwidoczniej nie czuł żadnego skrępowania. Była to forma zabawy, tylko że bez alkoholu. Sam się w to nieźle wkręciłem i choć na początku uważałem to za zabicie czasu, to jednak wyzwania były dość ciekawe. Co prawda, niektóre wymagały odwagi, ale myślę, że ludzi już wiele widzieli na świecie i raczej mało co może ich zaskoczyć. Dzisiaj zapewne też będę miał coś ciekawego, jeszcze nie trafiło mi się coś, co miało sprawił, że poczułem nudę. Dreszczyk emocji, adrenalina... Czekałem tylko, aż stanę się na tyle popularny by zarabiać na tym. Mógłbym znaleźć sobie pracę dorywczą, ale ten sposób zarabiania był jeszcze ciekawszy. Ludzie płacili ci za wykonanie zadanie, można powiedzieć, że to coś na zasadzie donacji u streamerów. Mimo wszystko dziwiłem się, że ktoś chce tracić na tym swoje pieniądze.
Spojrzałem na przyjaciela, który był mi jednym z najbliższych, po czym przegryzłem świeżą truskawkę, którą zgarnąłem w trakcie oglądania współlokatora. Zdecydowanie takie widoki nie były czymś nowym. Można śmiało powiedzieć, że Harry jako jedyny nie ma żadnych skrupułów i gdyby nie my, to prawdopodobni cały czas chodziłby nago albo jedynie w bokserkach.
- Jak ty o tej godzinie zauważasz takie drobiazgi? - zapytałem, przecierając oko ze śpiocha. Cóż, sam miałem zajęcia dwa razy w tygodniu na poranną godzinę, ale na pewno nie wyglądam wtedy tak świeżo, jak Max... Co jak co, ale on sam raczej to porannych ptaszków nie należał, a mimo wszystko nie wyglądał na wycieńczonego. - Ja bym pospał jeszcze tak z godzinkę, może dwie, ale za niedługo musimy się zbierać na zajęcia, prawda Jean? - spojrzałem na chłopaka, który właśnie schował telefon, dzięki czemu Harry mógł przestać się wygłupiać.
- Nie mam ani trochę siły, nie spałem do trzeciej w nocy. Jason za bardzo chrapie - westchnął, zaś ja nie powstrzymałem się przed uniesieniem brwi.
- Wątpię, że to przez chrapanie. Jesteście zawsze wyjątkowo cicho - wzruszyłem ramionami, po czym zaszedłem Maxim'a od tyłu i uwiesiłem się na nim, obejmując lekko za szyję. Nie byliśmy parą, ale najlepszymi przyjaciółmi, którzy nie raz się ze sobą kąpali. Innych dziwiła nasza bliskość, ale dopóki Evans nikogo sobie nie znajdzie, to nadal będę przekraczał granicę jego prywatności, znaczy się na tyle, na ile sam będę mógł.
- Czy ty naprawdę myślisz, że wasze mieszkanie jest dobrym miejscem do robienia tego, kiedy są wszyscy? Raczej nie, a na dodatek nie jesteśmy królikami - wzruszył ramionami i opuścił nas prawdopodobnie po to by wybudzić Jasona.
- Komu naleśnika? Robione z ogromną miłością.
- Brzmi to strasznie, ale jestem głodny. Zjem cztery - powiedziałem do Harry'ego, który zdążył z powrotem się ubrać.
Puściłem przyjaciela i usiadłem na jednym z wolnych miejsc. Wcale nie miałem ochoty iść na uczelnię, ale sami rodzice wspomnieli o tym, że jak nie będę uczęszczał w zajęciach, to nie będą przelewać mi ani grosza. To tylko groźby, ale u nich niestety możliwe do spełnienia.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
— Na zajęciach wypiłem kawę, która mnie trochę rozbudziła, bo rano było naprawdę ciężko — odparł, uśmiechając się nieco pod nosem, co też miało być odpowiedzią na jego spostrzegawczość. Prawdą było, że nie zaliczał się do rannych ptaszków i bywał największą marudą w mieszkaniu po obudzeniu. Niestety przyszło mu dzisiaj budzić się wraz ze wschodem słońca, tak więc zauważalnie był na nogach od paru godzin. Nie było się co dziwić, że teraz zauważał więcej. Zwłaszcza że ta odrobina kofeiny pomogła mu przeżyć nawet poranne wykłady, a to już było naprawdę coś.
— Takie drzemki nigdy nie kończą się na godzinie, więc lepiej żebyś nie próbował, jeśli zależy ci na zajęciach — zauważył, choć nie sądził, że Alexy zawinąłby się z powrotem pod pościel. Skoro już Jean brykał po ich mieszkaniu, prędzej razem zawiną się na uczelnie, niż plan spali się na panewce. Zresztą wydawali się nawet bardziej wybudzeni, niż Max wcześniej i istniało prawdopodobieństwo, że było tak dlatego, iż pół współlokatorów było postawionych na nogi. Mieszkanie powoli zaczynało tętnić życiem, wybudzając tym samym najmniejsze senne tchnienie. Za to, gdy jemu przyszło robić sobie śniadanie, myślał że zaśnie na stojąco. W dodatku jeszcze niepisana zasada nakazywała mu zachowywać się w miarę cicho, to już w ogóle bajka.
— Nawet gdybyście robili tego typu rzeczy, kiedy wszyscy są w mieszkaniu, to i tak wątpię, że ktokolwiek odważyłby się wejść wam w drogę. Jason by nas zamordował, a mi życie jest naprawdę miłe — wetknął w rozmowę rozbawionym tonem, obracając nieco głowę, aby spojrzeć na Alexy'ego, który przytulił się do jego pleców. Max był przyzwyczajony do bliskości przyjaciela i prawdę mówiąc wielokrotnie oboje z tego korzystali, czując się przy sobie bardzo swobodnie. Zresztą Alex był betą, więc nawet hierarchia nie stanowiła dla nich pewnego rodzaju przeszkody i tym bardziej nie musieli się przy sobie niczego wstydzić. Właściwie, gdyby Cordas był omegą, to też nie stanowiłoby dla niego dużej różnicy. A przynajmniej tak to sobie racjonował, choć z tyłu głowy istniał motyw instynktu samozachowawczego i podejrzenie, że jego wewnętrzna alfa dostałaby bzika, doprowadzając jedynie do katastrofy.
— Masz już jakieś wyzwania na dzisiaj czy aplikacja wieje pustką? — Pytanie skierował wprost do Alexy'ego, będąc ciekawy co tym razem mu się przytrafi. Nie siedział cały czas w telefonie, żeby za każdym razem oglądać jego wykon, ale zawsze chętnie ku temu przystawał i można powiedzieć, że w pewien sposób go podziwiał. Niektóre wyzwania wymagały odwagi, której jemu nigdy nie brakowało. Sięgnął w końcu po ciastko, na które się zapatrywał, zjadając je na jeden chaps w całości. — Możecie mi parę zostawić na później, zjadłabym coś przed następnymi nużącymi wykładami — dorzucił, patrząc jak Harry rozkłada porcję dla chętnych. Przyglądając się temu, z nagła przypomniał sobie o tym, co mówiła Camille, kiedy się rozstawali pod gmachem uczelni.
— Trzeba jeszcze niebawem obudzić Kadena, bo Camille się niepokoi o ich wieczorny wypad. Ach kobiety, nigdy nie dadzą się ludziom wyspać, zadziwiające że ze sobą wytrzymują — rzucił w eter, mówiąc właściwie do samego siebie, jakby to miało mu pomóc w zapamiętaniu tej prostej do spełnienia czynności.
— Hej wszystkim! A co do Kadena to wątpię, że cokolwiek go obudzi, śpi jak zabity — odparł Andres, przekraczając próg kuchni. Jeszcze jak Jean wróci z Jasonem w pomieszczeniu zrobi się jeszcze mniej przestrzeni. Tyle osób w jednym mieszkaniu miało swoje pulsy i minusy, przynajmniej te drugie nie były na tyle widoczne, aby komukolwiek zawadzać. — W sumie też mu się nie dziwię, skubany ma dzisiaj wolne.
— Takie drzemki nigdy nie kończą się na godzinie, więc lepiej żebyś nie próbował, jeśli zależy ci na zajęciach — zauważył, choć nie sądził, że Alexy zawinąłby się z powrotem pod pościel. Skoro już Jean brykał po ich mieszkaniu, prędzej razem zawiną się na uczelnie, niż plan spali się na panewce. Zresztą wydawali się nawet bardziej wybudzeni, niż Max wcześniej i istniało prawdopodobieństwo, że było tak dlatego, iż pół współlokatorów było postawionych na nogi. Mieszkanie powoli zaczynało tętnić życiem, wybudzając tym samym najmniejsze senne tchnienie. Za to, gdy jemu przyszło robić sobie śniadanie, myślał że zaśnie na stojąco. W dodatku jeszcze niepisana zasada nakazywała mu zachowywać się w miarę cicho, to już w ogóle bajka.
— Nawet gdybyście robili tego typu rzeczy, kiedy wszyscy są w mieszkaniu, to i tak wątpię, że ktokolwiek odważyłby się wejść wam w drogę. Jason by nas zamordował, a mi życie jest naprawdę miłe — wetknął w rozmowę rozbawionym tonem, obracając nieco głowę, aby spojrzeć na Alexy'ego, który przytulił się do jego pleców. Max był przyzwyczajony do bliskości przyjaciela i prawdę mówiąc wielokrotnie oboje z tego korzystali, czując się przy sobie bardzo swobodnie. Zresztą Alex był betą, więc nawet hierarchia nie stanowiła dla nich pewnego rodzaju przeszkody i tym bardziej nie musieli się przy sobie niczego wstydzić. Właściwie, gdyby Cordas był omegą, to też nie stanowiłoby dla niego dużej różnicy. A przynajmniej tak to sobie racjonował, choć z tyłu głowy istniał motyw instynktu samozachowawczego i podejrzenie, że jego wewnętrzna alfa dostałaby bzika, doprowadzając jedynie do katastrofy.
— Masz już jakieś wyzwania na dzisiaj czy aplikacja wieje pustką? — Pytanie skierował wprost do Alexy'ego, będąc ciekawy co tym razem mu się przytrafi. Nie siedział cały czas w telefonie, żeby za każdym razem oglądać jego wykon, ale zawsze chętnie ku temu przystawał i można powiedzieć, że w pewien sposób go podziwiał. Niektóre wyzwania wymagały odwagi, której jemu nigdy nie brakowało. Sięgnął w końcu po ciastko, na które się zapatrywał, zjadając je na jeden chaps w całości. — Możecie mi parę zostawić na później, zjadłabym coś przed następnymi nużącymi wykładami — dorzucił, patrząc jak Harry rozkłada porcję dla chętnych. Przyglądając się temu, z nagła przypomniał sobie o tym, co mówiła Camille, kiedy się rozstawali pod gmachem uczelni.
— Trzeba jeszcze niebawem obudzić Kadena, bo Camille się niepokoi o ich wieczorny wypad. Ach kobiety, nigdy nie dadzą się ludziom wyspać, zadziwiające że ze sobą wytrzymują — rzucił w eter, mówiąc właściwie do samego siebie, jakby to miało mu pomóc w zapamiętaniu tej prostej do spełnienia czynności.
— Hej wszystkim! A co do Kadena to wątpię, że cokolwiek go obudzi, śpi jak zabity — odparł Andres, przekraczając próg kuchni. Jeszcze jak Jean wróci z Jasonem w pomieszczeniu zrobi się jeszcze mniej przestrzeni. Tyle osób w jednym mieszkaniu miało swoje pulsy i minusy, przynajmniej te drugie nie były na tyle widoczne, aby komukolwiek zawadzać. — W sumie też mu się nie dziwię, skubany ma dzisiaj wolne.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Śmiało można było przyznać rację Max'owi. Co jak co, ale Jason mógłby nas pozabijać, gdybyśmy postanowili im przeszkodzić. Cóż, prawda jest taka, że nie każdy student ma pieniądze by chodzić każdej możliwej nocy po hotelach, a nam jako współlokatorem łatwiej jest wyjść z domu i znaleźć sobie zajęcie na trochę. Sam Jean mieszkał ze współlokatorami, z którymi nie za bardzo się dogadywał, dlatego też częściej był z nami, ale nadal nikomu nie wchodził na głowę. Pamiętam, że kiedyś zaproponował, że będzie dokładał się za chociażby wodę, bo z niej korzystał, ale Jason od razu mu wybił to z głowy.
- Nie, jeszcze nic nie dostałem - powiedziałem, sięgając po dodatki do naleśników, takie jak masło orzechowe i dżem truskawkowy. Uwielbiałem takie połączenie, jak byłem mały często jadłem tosty z takim nadzieniem. - Może to i lepiej, że nic jeszcze nie mam, przynajmniej dobrze się rozbudzę - uśmiechnąłem się delikatnie.
Na początku całej tej gry chciałem by Maxim również dołączył, jako gracz, ale on zdecydowanie wolał zostać obserwatorem. Więcej go nie namawiałem, ponieważ nie miało to sensu, a skoro był widzem, to mógł mi podbijać popularność. W końcu do tego dążyłem.
Spojrzałem na Andres'a, który dołączył do naszej niepełnej ferajny.
- Chciałbym móc tyle pospać, co on - jęknąłem, po czym wgryzłem się w naleśnika, który był wyśmienity. Co jak co, ale Harry nadawał by się na kucharza.
- Zawsze możesz nie iść. Jedna czy dwie nieobecności... To nic takiego - stwierdził blondyn, który również do nas się dosiadł, wcześniej kładąc przygotowane naleśniki na stół i dodatki, aby każdy mógł się poczęstować.
- Dziękuję za złote rady, panie wiecznie nieobecny - westchnąłem, lekko szturchając go w ramię. Dziwię się, że jeszcze nie miał problemów. Nadrabiał wiedzą, ale często opuszczał zajęcia i nikomu nie mówił gdzie idzie.
Ponownie pojawił się w kuchni Jean, ale tym razem był w towarzystwie zaspanego Jasona, który marudził coś pod nosem. Nikt z nas nie był rannym ptaszkiem i było to dość zabawne, ponieważ zawsze w grupie jest ktoś, kto wstaje wcześniej od innych.
- Więc... Narobimy trochę hałasu dla naszego śpiocha? W końcu nikt z nas nie chce później wysłuchiwać narzekań Camille, prawda? - zapytałem wszystkich tu zebranych. Lubię dziewczynę Kadena, ale większość dziewczyn potrafi denerwować się za coś takiego.
- Jeszcze ma trochę czasu, niech pośpi - Andres machnął ręką, więc pozostało mi wzruszyć ramionami. I tak zaraz wychodzę, więc zbytnio nie zamierzałem się tym przejmować. Pozostawię to w ich rękach, w końcu nie można przespać całego dnia, prawda? Chyba, że ktoś jest chory... Ale to inna sytuacja.
Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, po czym delikatnie się uśmiechnąłem, kiedy zauważyłem powiadomienie z gdy. Od razu zerknąłem jakie dostałem wyzwanie, ale szybko zbladłem.
- Potrzebuję spódniczki... Mam przyjść na zajęcia w spódniczce - powiedziałem. Nie musiałem się z nikim o tym dzielić, ale... Ugh, dobra, tego się nie spodziewałem. Od razu napisałem do Alice by naszykowała mi jakąś spódniczkę, mówiąc jej, że to kolejne wyzwanie. Mogłem jeszcze zapytać Kadena, czy Camille czegoś nie zostawiła, ale to byłoby bardziej dziwne.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
— Pewnie cię zapach naleśników obudził — zaśmiał się, spoglądając na Andresa, który początkowo plątał się po pomieszczeniu bez większego celu, aby w ostateczności zerknąć na rozkładane na talerze wspomniane naleśniki. Akurat trzeba było przyznać, że Harry od zawsze miał smykałkę, jeśli chodziło o gotowanie i właściwie nie zdarzyło się, aby ktokolwiek przeszedł obok jego dań bez wszelkiego zainteresowania.
— Prawda, zapach ledwie połaskotał mnie w nos, a już znalazłem się wśród swoich — rzucił, a zaraz po tym słyszalny był burkot w jego żołądku, na który Max nie był w stanie się nie zaśmiać. Widząc jak beta dobierała się do reszty placów, zaczynał wątpić, że cokolwiek z ostatków zostanie dla niego na później. W ostateczności albo będzie musiał sobie do robić, albo i uda mu się zagonić Harry’ego z powrotem do garów, zanim opuści ich mieszkanie.
— Jestem ciekawy co tym razem ci dołożą, a jako że do popołudnia mam wolne, to na pewno podbije ci wyświetlenia — odparł w kierunku Alexy’ego, wstając z krzesła, aby odstąpić miejsca dla tych, którzy spożywali właśnie śniadanie. Sam przemieścił się w okolice lady kuchennej, aby oprzeć się o nią pośladkami i założyć ręce na torsie. Nie stał jednak zbyt długo, pozostawiając na moment przyjaciół w kuchni, aby zajrzeć do Kadena, który spał sobie w najlepsze. To zwykle Max kładł się do łóżka jako ostatni, a wstając dzisiaj o poranku nie wiedział jak się nazywa, możliwe że właśnie przez to. Więc czemu Stiles miałby mieć możliwość, aby dłużej pospać? Nie chciał mieć później Camille na sumieniu, zwłaszcza że chodzili razem na wykłady. Podejrzewał, że jeśli Kaden nie odpisze jej do południa, to sam Max będzie miał przesrane u dziewczyny, gdy spotkają się na następnych wykładach.
— Wstawaj cieciu, bo twoja dziewczyna mnie zje — mruknął, łaskocząc przyjaciela po żebrach, na co w odpowiedzi prawie dostał z ręki, gdy alfa odwracał się na drugi bok, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. — W całym internecie są jej nagie fotki — rzucił nieco głośnie, uśmiechając się wrednie, mając przeczucie, że owe małe kłamstwo, podniesie go szybciej na nogi. Zwłaszcza, że nie spał już jak zabity, jak to wcześniej wspomniał Andres. Kaden zwyczajnie umiał dobrze udawać, aby nie dać wyciągnąć się z łóżka z byle powodu.
— Czyje?! — krzyknął, podnosząc się do siadu, aby zerknąć się zrywającego boki Maxa, który z chęcią potarzałby się po podłodze na widok przerażonej miny blondyna. — Nie masz serca, żeby budzić mnie takimi teksami — prychnął, aby znowu położyć się na posłaniu z naburmuszoną miną.
— Wybacz, Camille do ciebie pisała i chciała odpowiedzi, co do waszego wieczornego wypadu, a nie chciałbym, żeby ukręciła mi później głowę, także rozumiesz — odparł, po czym rzucił jeszcze, że wszyscy są w kuchni, gdyby Kaden jednak pozbierał swoje graty i zechciał dołączyć. Niedługo później sam znalazł się z powrotem w pomieszczeniu. Wyglądało na to, że wpadł idealnie na moment, gdy Alexy dostał nowe wyzwanie od aplikacji. Wieść o spódniczce sprawiła, że prychnął pod nosem rozbawiony. To z pewnością będzie robiło furorę na uczelni i może gdyby mu się chciało, potowarzyszyłby chłopakom w drodze na ich zajęcia, aby przekonać się o reakcji na własne oczy. Nie był jednak na tyle zdesperowany, a przynajmniej tak mu się teraz wydawało.
— Znowu będziesz robił widowisko na uczelni. Ale w sumie, masz zgrabne nogi, więc nie ma się co dziwić, że wlepiają ci temu podobne wyzwania — odparł, wracając na wcześniejszą pozycję przy ladzie, aby namyślić się, czy nie zwinąć jednak teraz jednego z ostatnich naleśników, póki jeszcze były.
— Prawda, zapach ledwie połaskotał mnie w nos, a już znalazłem się wśród swoich — rzucił, a zaraz po tym słyszalny był burkot w jego żołądku, na który Max nie był w stanie się nie zaśmiać. Widząc jak beta dobierała się do reszty placów, zaczynał wątpić, że cokolwiek z ostatków zostanie dla niego na później. W ostateczności albo będzie musiał sobie do robić, albo i uda mu się zagonić Harry’ego z powrotem do garów, zanim opuści ich mieszkanie.
— Jestem ciekawy co tym razem ci dołożą, a jako że do popołudnia mam wolne, to na pewno podbije ci wyświetlenia — odparł w kierunku Alexy’ego, wstając z krzesła, aby odstąpić miejsca dla tych, którzy spożywali właśnie śniadanie. Sam przemieścił się w okolice lady kuchennej, aby oprzeć się o nią pośladkami i założyć ręce na torsie. Nie stał jednak zbyt długo, pozostawiając na moment przyjaciół w kuchni, aby zajrzeć do Kadena, który spał sobie w najlepsze. To zwykle Max kładł się do łóżka jako ostatni, a wstając dzisiaj o poranku nie wiedział jak się nazywa, możliwe że właśnie przez to. Więc czemu Stiles miałby mieć możliwość, aby dłużej pospać? Nie chciał mieć później Camille na sumieniu, zwłaszcza że chodzili razem na wykłady. Podejrzewał, że jeśli Kaden nie odpisze jej do południa, to sam Max będzie miał przesrane u dziewczyny, gdy spotkają się na następnych wykładach.
— Wstawaj cieciu, bo twoja dziewczyna mnie zje — mruknął, łaskocząc przyjaciela po żebrach, na co w odpowiedzi prawie dostał z ręki, gdy alfa odwracał się na drugi bok, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem. — W całym internecie są jej nagie fotki — rzucił nieco głośnie, uśmiechając się wrednie, mając przeczucie, że owe małe kłamstwo, podniesie go szybciej na nogi. Zwłaszcza, że nie spał już jak zabity, jak to wcześniej wspomniał Andres. Kaden zwyczajnie umiał dobrze udawać, aby nie dać wyciągnąć się z łóżka z byle powodu.
— Czyje?! — krzyknął, podnosząc się do siadu, aby zerknąć się zrywającego boki Maxa, który z chęcią potarzałby się po podłodze na widok przerażonej miny blondyna. — Nie masz serca, żeby budzić mnie takimi teksami — prychnął, aby znowu położyć się na posłaniu z naburmuszoną miną.
— Wybacz, Camille do ciebie pisała i chciała odpowiedzi, co do waszego wieczornego wypadu, a nie chciałbym, żeby ukręciła mi później głowę, także rozumiesz — odparł, po czym rzucił jeszcze, że wszyscy są w kuchni, gdyby Kaden jednak pozbierał swoje graty i zechciał dołączyć. Niedługo później sam znalazł się z powrotem w pomieszczeniu. Wyglądało na to, że wpadł idealnie na moment, gdy Alexy dostał nowe wyzwanie od aplikacji. Wieść o spódniczce sprawiła, że prychnął pod nosem rozbawiony. To z pewnością będzie robiło furorę na uczelni i może gdyby mu się chciało, potowarzyszyłby chłopakom w drodze na ich zajęcia, aby przekonać się o reakcji na własne oczy. Nie był jednak na tyle zdesperowany, a przynajmniej tak mu się teraz wydawało.
— Znowu będziesz robił widowisko na uczelni. Ale w sumie, masz zgrabne nogi, więc nie ma się co dziwić, że wlepiają ci temu podobne wyzwania — odparł, wracając na wcześniejszą pozycję przy ladzie, aby namyślić się, czy nie zwinąć jednak teraz jednego z ostatnich naleśników, póki jeszcze były.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Kiedy ja zastanawiałem się nad tym komu przychodzą takie pomysły, reszta towarzyszy miała z tego niezły ubaw. Cóż, nie było to nic trudnego do zrobienia, wystarczyło założyć spódniczkę i przeczekać wszystkie zajęcia, gdyby nie to, że dzisiaj mieliśmy przedstawić prezentację na temat kultury hiszpańskiej.Zapewne pozostali studenci będą mieli ze mnie ubaw, zaś profesorka będzie karciła mnie spojrzeniem.
- Zróbcie mi parę ładny ujęć, abym mógł podesłać jakimś zbokom i na tym zarobić - powiedział Harry, któremu najbardziej było do śmiechu. Dobrze, że to tylko spódniczka pod którymi będę miał bokserki, gdybym miał założyć damską bieliznę… Ugh, przecież to było by już przesadą.
- Nie ma mowy! Niech tylko zobaczę, że ktoś mi robi zdjęcie, to pozabijam - ostrzegłem ich, choć i tak nie wyglądałem groźnie, ani też nikt nie brał sobie na poważnie moich słów. Dobrze, że dzisiaj była ładna pogoda, a przynajmniej nie zapowiadało się na nagły deszcz czy silny wiatr.
Słowa Max’a w żaden sposób nie były pocieszające. Choć byłem omegą, to nie do końca byłem typowej dla nich sylwetki, ale to prawda… Nogi miałem zgrabne, ale to jednak nadal nic nie zmienia.
- Jesteś przeciwko mnie? Tylko mi nie mów, że podobają ci się chłopcy w spódniczkach - powiedziałem. Każdy miał swoje upodobania i choć sam nie preferowałem męskich sylwetek w kobiecych ubraniach, to nie oznaczało, że komuś innemu się tacy nie podobali.
- Przesadzasz. Teraz femboy’e są na topie, laski szaleją, tylko uważaj by jakiś maczo cię nie poderwał. - Na samą myśl, aż się wzdrygnąłem. Nie tym, że jakiś “maczo”, jak to Jason nazwał, będzie mnie podrywał, ale bardziej przerażały mnie te wszystkie dziewczyny, które mogły być mną zainteresowane. Co prawda, to nie będzie mój pierwszy popis na uczelni, ale nadal nie chciałem mieć lasek na głowie, które by mi tylko mówiły, jak dobrze wyglądam.
Tak czy inaczej, podjąłem się wyzwania. Mimo tego, że byłem tym nieco przerażony, to na pewno i ja będę czerpał z tego zabawę. Może dzięki temu podbije się nieco moja popularność?
- Dobra, zbieramy się, a wy wszyscy… Musicie mnie oglądać, bądźcie dobrymi przyjaciółmi - złożyłem ręce w proszącym geście i spojrzałem na Jean’a, który nie chętnie zszedł z kolan Jasona.
- Wszyscy liczymy na to, że będziesz miał seksowną, obcisłą mini - usłyszałem na pożegnanie od Harry’ego, więc miło pokazałem mu środkowego palca. Raz się żyje i oby ten kontent się im aż tak bardzo nie spodobał.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Na wypowiedź, która popłynęła z ust Harry’ego nie dało się, nie parsknąć śmiechem. Akurat trzeba było przyznać, że ten to czasem wyskakiwał z pomysłem, nie do przebicia. Max’owi natomiast trudno było stwierdzić, czy takie zdjęcia rzeczywiście dobrze by się sprzedawały. Choć osobiście raczej by się do takich czynów nie posunął, jako dobry przyjaciel. Zdawał sobie również sprawę z tego, że Williams ostatecznie też nie miał nic złego na myśli.
— Możemy ci co najwyżej screeny podesłać — rzucił Andres, jeszcze zanim Alexy zgromił wszystkich w pomieszczeniu złowrogim spojrzeniem, próbując nadać swojemu głosu równie wrogi ton. Acz nie do końca mu to wyszło, dlatego po kuchni rozniosły się następne prychnięcia. Max też nie miał nic na swoją obronę, kiedy Cordas zwrócił się w jego stronę.
— Nie jestem przeciwko, tylko mówię, że na pewno lepiej wyglądałbyś w kiecce, niż ja. Tego nie powiedziałem, chociaż kto wie — odpowiedział, śmiejąc się pod nosem. W gruncie rzeczy chciał jeszcze dodać, że dzisiaj się przekona, czy takie rzeczy go pociągają, ale stwierdził, że takie dowcipy na poranek mogą być za mocne. Nie zamierzał się przecież tłumaczyć z żartu, że mógłby go pociągać najbliższych przyjaciel. To byłoby co najmniej dziwne, przy czym też zawsze winni się tłumaczą!
— Boże, czego my się tu dowiadujemy — rzucił Kaden, przechodząc tuż obok kuchni, aby zaraz zniknąć w korytarzu, najprawdopodobniej w drodze do łazienki. Max na tą wtykę, jedynie wzruszył ramionami, aby w końcu po długich zastanowieniach sięgnąć po naleśnika. Zwinął placka, wgryzając się w jeszcze ciepłą masę. Nie chciało mu się schylać do stołu po smaczne dodatki, jakoby sam naleśnik również był apetyczny.
— Swoją drogą, skoro femboy’e są na topie, to znaczy, że nabijesz sobie w ten sposób zdecydowanie więcej obserwujących — dodał szybko po Jeanie, widząc jak Alexy’emu mina rzednie na wieść, która dotarła mu do uszu. Co jak co, ale jeśli coś było popularne wśród kobiet, można było się domagać większej liczby obserwującym i tym samym wybicia się pośród innych kont graczy.
— Nawet nie licz na to, że ktokolwiek przepuściłby taką okazję — zaśmiał się Andres, a reszta kiwnęła do tego głową w akcie absolutnej zgody.
— Z pewnością będziemy oglądać — dodał Max, uśmiechając się z otuchą w kierunku przyjaciela, który powoli zbierał się wraz z Jeanem do wyjścia. Sam mimo wszystko nie miał większych planów na ten moment, więc spojrzał z nadzieją po pozostałych przyjaciołach, próbując wymyślić w jaki sposób zorganizować sobie pozostały do zajęć czas.
— Możemy ci co najwyżej screeny podesłać — rzucił Andres, jeszcze zanim Alexy zgromił wszystkich w pomieszczeniu złowrogim spojrzeniem, próbując nadać swojemu głosu równie wrogi ton. Acz nie do końca mu to wyszło, dlatego po kuchni rozniosły się następne prychnięcia. Max też nie miał nic na swoją obronę, kiedy Cordas zwrócił się w jego stronę.
— Nie jestem przeciwko, tylko mówię, że na pewno lepiej wyglądałbyś w kiecce, niż ja. Tego nie powiedziałem, chociaż kto wie — odpowiedział, śmiejąc się pod nosem. W gruncie rzeczy chciał jeszcze dodać, że dzisiaj się przekona, czy takie rzeczy go pociągają, ale stwierdził, że takie dowcipy na poranek mogą być za mocne. Nie zamierzał się przecież tłumaczyć z żartu, że mógłby go pociągać najbliższych przyjaciel. To byłoby co najmniej dziwne, przy czym też zawsze winni się tłumaczą!
— Boże, czego my się tu dowiadujemy — rzucił Kaden, przechodząc tuż obok kuchni, aby zaraz zniknąć w korytarzu, najprawdopodobniej w drodze do łazienki. Max na tą wtykę, jedynie wzruszył ramionami, aby w końcu po długich zastanowieniach sięgnąć po naleśnika. Zwinął placka, wgryzając się w jeszcze ciepłą masę. Nie chciało mu się schylać do stołu po smaczne dodatki, jakoby sam naleśnik również był apetyczny.
— Swoją drogą, skoro femboy’e są na topie, to znaczy, że nabijesz sobie w ten sposób zdecydowanie więcej obserwujących — dodał szybko po Jeanie, widząc jak Alexy’emu mina rzednie na wieść, która dotarła mu do uszu. Co jak co, ale jeśli coś było popularne wśród kobiet, można było się domagać większej liczby obserwującym i tym samym wybicia się pośród innych kont graczy.
— Nawet nie licz na to, że ktokolwiek przepuściłby taką okazję — zaśmiał się Andres, a reszta kiwnęła do tego głową w akcie absolutnej zgody.
— Z pewnością będziemy oglądać — dodał Max, uśmiechając się z otuchą w kierunku przyjaciela, który powoli zbierał się wraz z Jeanem do wyjścia. Sam mimo wszystko nie miał większych planów na ten moment, więc spojrzał z nadzieją po pozostałych przyjaciołach, próbując wymyślić w jaki sposób zorganizować sobie pozostały do zajęć czas.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Czułem, że wszyscy są przeciwko mnie, ale… Czy nie było dla mnie gorszych rzeczy? Zjedzenie żywego pająka, oczywiście niejadowitego, było najgorszym, co do tej pory mnie spotkało. Na samo wspomnienie aż się wzdrygnąłem. W niektórych kulturach, takie zwierzaki są zjadane na przekąskę, ale dla mnie ani to smaczne, ani znośne. Dlatego założenie spódniczki nie było takie złe, ale rzeczywiście mogłem się obawiać, że niektórzy odbiorą to tak, jak nie powinni.
Wyszliśmy z mieszkania, po czym spojrzałem na Jean’a, który wygądał na lekko zmartwionego.
- Co jest? Widzę, że coś cię trapi - powiedziałem, ponieważ nie chciałem by ukrywał przede mną coś, co go dręczyło. Nie wyglądało na to, że chce mi o tym powiedzieć, ale chyba już na tyle dobrze mnie znał, że wiedział, że tak łatwo nie odpuszczę.
- To nic takiego, po prostu… Zaproponowałem Jasonowi byśmy razem zamieszkali, cały czas siedzę wam na głowie, ale od razu mi odmówił - westchnął, a ja na moment spojrzałem w niebo. Więc o to chodziło?
- Wydaje mi się, że was związek jest po prostu za krótki, a wiesz… Dzielenie czynszu na szóstkę jest o wiele wygodniejsze. A twoja obecność nam nie przeszkadza, a przynajmniej nikt nie narzekał - wzruszyłem ramionami. Jesteśmy w tym samym wieku, a ich związek nie trwał wcale tak długo, więc to nie był dobry pomysł. Poszukali by czegoś, wynajęli, a później by się rozstali. Lepiej o tym myśleć, kiedy się będzie po studiach, a związek przetrwa. - Jeśli będziesz za szybko chciał zmian, to może to nie wypalić. Nie jestem takim znawcą, jak niektórzy z naszego grona, ale dajcie sobie więcej czasu i przychodź wtedy, kiedy będziesz miał ochotę - uśmiechnąłem się, po czym wsiedliśmy do autobusu. Mieliśmy trochę do uczeli, więc spokojnie mogliśmy wybrać się pieszo, ale jeszcze musiałem ubrać tą nieszczęsną spódniczkę.
Jak tylko dojechaliśmy na miejsce, zauważyłem Alice, która najwidoczniej wyczekiwała nas od dłuższej chwili. Pomachała do nas, jak tylko nas dostrzegła.
- Nie wiem, kto ci wymyśla takie durne wyzwania, ale trzyma i nie zniszcz jej - powiedziała, wręczając mi torebkę, w której była damska spódniczka.
- Dziękuję~! Obiecuję, że zwrócę ci ją całą, no to… Lecę się przebrać, widzimy się pod salą - powiedziałem, po czym pobiegłem w stronę uczelni, a kiedy przekroczyłem próg, skierowałem się prosto do łazienki.
Zmieniłem spodnie, na spódniczkę i sprawdziłem, czy nikogo nie ma, aby móc się przejrzeć w lustrze. Wyglądałem… Dziwnie. Lekko za duża bluza i ta spódniczka.Wątpię by ktokolwiek pomylił mnie z dziewczyną, tym bardziej, że moja twarz z żadnej strony nie była kobieca.
- No to lecimy… - powiedziałem do siebie, chowając spodnie do plecaka i wyszedłem z łazienki. Ludzie od razu zwrócili na mnie uwagę, ale na szczęście było to dość małe grono.
- O matko! - usłyszałem przyjaciółkę, która aż otworzyła szeroko usta z wrażenia. - Oddaj mi swoje nogi, błagam - szturchnęła mnie lekko w ramię, zaś Jean ledwie powstrzymywał śmiech.
- Czuję się jak kretyn - westchnąłem, po czym wszedłem w aplikację. Najwidoczniej już podbijałem serca innych.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy Alexy i Jean wyszli z mieszkania, Max wciąż siedział w kuchni konsumując naleśniki. Jako że nie miał nic zaplanowane na południe, a jedzenia jeszcze trochę zostało, pokusił się o dalsze próbowanie wyrobów Harry’ego, który zaśmiał się widząc jego łapczywość, tę przed którą się wcześniej wzbraniał.
— Hej, nie zapędzaj się, też bym zjadł więcej — rzucił Andres, wymachując w jego kierunku widelcem, mówiąc tudzież z pełną buzią, plując przy tym niemal na stolik. Dopiero po chwili z trudem przełknął zawartość, którą miał w swoich ustach. Harry tymczasem, śmiejąc się pod nosem z sytuacji, mruknął coś o tym, że też będzie się powoli zbierał do wyjścia, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.
— Pilnuj swojego talerza. Może jak ładnie poprosić Harry’ego to zawróci do nas, żeby zrobić ci dokładkę — mruknął w odpowiedzi, dojadając resztki ciasta z talerza, wciąż bez żadnych dodatków. Andres zmrużył oczy, jak gdyby szykował się do boju, jednak szybko dopuścił, dochodząc do wniosku, że przeżutego jedzenia i tak by nie zjadł.
— O co te krzyki? — spytał Kaden, wracając już odświeżony z łazienki.
— Max zjadł resztę naleśników — mruknął niechętnie Andres, spoglądając na alfę oczami, w którym wręcz malowały się łezki.
— Boże, jak z dziećmi — prychnął, kręcąc głową z dezaprobatą, aby spojrzeć na Evansa, opierającego się o kuchenną ladę z uśmiechem na ustach. W końcu nie ma nic lepszego, od pełnego żołądka.
— Oo swoją drugą, Alexy poprosił nas, żebyśmy obejrzeli wykon dzisiejszego wyzwania. Ciebie też to się tyczy — rzucił, w kierunku Kadena, który spojrzał na chłopaków z niemym zaciekawieniem. — Ma siedzieć na uczelni w spódnice, to na pewno będzie widowiskiem — dodał, wyciągając telefon, aby sprawdzić czy przyszły mu już jakieś powiadomienia.
— Też myślę nad spróbowaniem swoich sił z tymi wyzwaniami i w ogóle — rzucił niespodziewanie Andres, aby dodać chwilę później. — Jak patrzę na chłopaków, to mimo wszystko czerpią z tego dobrą zabawę, a i po zdobyciu popularności można na tym zarabiać. Nie uważacie, że to dobry sposób, aby się trochę rozerwać, czerpiąc z tego przy okazji benefity? — spytał, spoglądając to na jednego, to na drugiego, chcąc poznać jakieś opinie, najlepiej takie, które pomogłyby mu w podjęciu konkretnego wyboru. Max osobiście nie miał nic przeciwko temu, aby następni z jego najbliższych znajomych plątali się w tą gierkę. Jakby każdy inaczej gospodarował swój czas i na zupełnie co innego mógł sobie pozwolić. Sam może by się tego podjął, gdyby nie musiał wykonywać zadania zaraz po tym, gdy pojawiło się ono na ekranie. Wówczas mógłby podjąć się konkretnego wyzwania w dogodnym sobie czasie. Niestety to tak nie wyglądało, stąd pozwalał sobie jedynie na oglądanie.
— Jeśli cię to kręci, to próbuj. Raczej żadnych konsekwencji z tego nie wyciągają, w przeciwnym razie, już ktoś zgłosiłby jakieś słowa dezaprobaty wobec aplikacji — rzucił Max, aby obwieścić niedługo później, że pojawiło się nagranie wyzwania Alexy’ego. Wszyscy ożywili się na tą wieść, przenosząc się do salonu, aby usiąść wygodnie i przyjrzeć się poczynaniom współlokatora. Evans ani trochę się nie mylił, mówiąc że Cordas miał ładne nogi, właściwie bardzo dobrze wyglądały w spódniczce. I choć szczerze nie pociągały go w ten sposób, takie widoki, to i tak przyjemnie się na to patrzyło. Nie mógł też powstrzymać się od prychnięcia, kiedy coraz więcej dziewczyn zaczęło zwracać na niego uwagę.
— Hej, nie zapędzaj się, też bym zjadł więcej — rzucił Andres, wymachując w jego kierunku widelcem, mówiąc tudzież z pełną buzią, plując przy tym niemal na stolik. Dopiero po chwili z trudem przełknął zawartość, którą miał w swoich ustach. Harry tymczasem, śmiejąc się pod nosem z sytuacji, mruknął coś o tym, że też będzie się powoli zbierał do wyjścia, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.
— Pilnuj swojego talerza. Może jak ładnie poprosić Harry’ego to zawróci do nas, żeby zrobić ci dokładkę — mruknął w odpowiedzi, dojadając resztki ciasta z talerza, wciąż bez żadnych dodatków. Andres zmrużył oczy, jak gdyby szykował się do boju, jednak szybko dopuścił, dochodząc do wniosku, że przeżutego jedzenia i tak by nie zjadł.
— O co te krzyki? — spytał Kaden, wracając już odświeżony z łazienki.
— Max zjadł resztę naleśników — mruknął niechętnie Andres, spoglądając na alfę oczami, w którym wręcz malowały się łezki.
— Boże, jak z dziećmi — prychnął, kręcąc głową z dezaprobatą, aby spojrzeć na Evansa, opierającego się o kuchenną ladę z uśmiechem na ustach. W końcu nie ma nic lepszego, od pełnego żołądka.
— Oo swoją drugą, Alexy poprosił nas, żebyśmy obejrzeli wykon dzisiejszego wyzwania. Ciebie też to się tyczy — rzucił, w kierunku Kadena, który spojrzał na chłopaków z niemym zaciekawieniem. — Ma siedzieć na uczelni w spódnice, to na pewno będzie widowiskiem — dodał, wyciągając telefon, aby sprawdzić czy przyszły mu już jakieś powiadomienia.
— Też myślę nad spróbowaniem swoich sił z tymi wyzwaniami i w ogóle — rzucił niespodziewanie Andres, aby dodać chwilę później. — Jak patrzę na chłopaków, to mimo wszystko czerpią z tego dobrą zabawę, a i po zdobyciu popularności można na tym zarabiać. Nie uważacie, że to dobry sposób, aby się trochę rozerwać, czerpiąc z tego przy okazji benefity? — spytał, spoglądając to na jednego, to na drugiego, chcąc poznać jakieś opinie, najlepiej takie, które pomogłyby mu w podjęciu konkretnego wyboru. Max osobiście nie miał nic przeciwko temu, aby następni z jego najbliższych znajomych plątali się w tą gierkę. Jakby każdy inaczej gospodarował swój czas i na zupełnie co innego mógł sobie pozwolić. Sam może by się tego podjął, gdyby nie musiał wykonywać zadania zaraz po tym, gdy pojawiło się ono na ekranie. Wówczas mógłby podjąć się konkretnego wyzwania w dogodnym sobie czasie. Niestety to tak nie wyglądało, stąd pozwalał sobie jedynie na oglądanie.
— Jeśli cię to kręci, to próbuj. Raczej żadnych konsekwencji z tego nie wyciągają, w przeciwnym razie, już ktoś zgłosiłby jakieś słowa dezaprobaty wobec aplikacji — rzucił Max, aby obwieścić niedługo później, że pojawiło się nagranie wyzwania Alexy’ego. Wszyscy ożywili się na tą wieść, przenosząc się do salonu, aby usiąść wygodnie i przyjrzeć się poczynaniom współlokatora. Evans ani trochę się nie mylił, mówiąc że Cordas miał ładne nogi, właściwie bardzo dobrze wyglądały w spódniczce. I choć szczerze nie pociągały go w ten sposób, takie widoki, to i tak przyjemnie się na to patrzyło. Nie mógł też powstrzymać się od prychnięcia, kiedy coraz więcej dziewczyn zaczęło zwracać na niego uwagę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Ani na chwilę nie poczułem ulgi, kiedy przemierzałem korytarz pełen ludzi. I choć zwykle nie przejmowałem się tym, co sobie ludzie o mnie pomyślą, to teraz dziwnie było czuć na sobie ich wzrok oraz wymianę zdań między sobą. Zapewne większość zdawała sobie sprawę z tego, że jestem kolejną ofiarą durnego wyzwania z aplikacji. Tak czy inaczej, Jean mówił mi ile osób właśnie mnie oglądało. Nie sądziłem, że chłopak w spódniczce zrobi furorę, ale dzięki temu... Może wejdę o poziom wyżej? Było by fajnie, przynajmniej nie musiałbym aż tak ciągnąć pieniędzy od rodziców.
- Wow, coraz więcej ich przychodzi... Jeśli wytrzymasz te dwie godziny, to będziesz miał niezłą widownię - oświadczyła Alice, która sama była pod wrażeniem, choć ja naprawdę cierpiałem. Już nie chodziło o to, że miałem tą spódniczkę, która nawet nie sięgała mi do połowy ud. Nie wiem gdzie ona je ubiera i chyba nie chcę wiedzieć. Tak czy inaczej, miałem wrażenie, że z każdym krokiem lekko unosi się do góry przez co odsłania jeszcze więcej. Niby miałem bokserki i już nie jedna osoba mnie w nich widziała, ale nadal było to lekko krępujące.
Pech chciał, że wpadliśmy na profesor Dayne, która zlustrowała mnie wzrokiem, po czym spojrzała po moich kompanach, którzy powstrzymywali śmiech. I tak dzisiaj by mnie zobaczyła, więc może dobrze, że szybciej się na to widowisko przygotuje.
- Co to za przebieranki panie Cordas? - zapytała, poprawiając okulary, które nieco zsunęły się jej z nosa.
- Ah, przegrałem zakład i tak wyszło, że musiałem zmienić swoją garderobę, ale niech pani przyzna... Świetnie wyglądam? - zapytałem z delikatnym uśmiechem, kątem oka patrząc na Jean'a i Alice.
- Nie wierzę, że to powiedział - usłyszałem, jak kumpel szepta do ucha dziewczyny. Kobieta, która stała przed naszą trójką, jedynie westchnęła, po czym machnęła na mnie ręką. Czyżby nie podobali jej się mężczyźni w spódniczce? No cóż, liczyłem, że dołączy do grona moich fanów.
- Niektórzy ślinią się na twój widok, chyba nie tylko u dziewczyn będziesz miał powodzenie - śmiech Alice dotarł do moich uszu i nie powstrzymałem się przed daniem jej kuksańca w żebra.
Postanowiłem dla swoich widzów zrobić piękny obrót, gdyż nieco się rozluźniłem i mogłem zrobić więcej by tylko przykuć uwagę innych. Zapewne oglądali mnie wszyscy z domowników, a jeśli nie, to później się z nimi policzę.
Na szczęście były to tylko dwie godziny, gorzej, gdybym miał spędzić w tym cały dzień. Prawda jest taka, że ludzi szybko zainteresują się kimś innym, a ja nie będę musiał być na językach wszystkich. Na pewno nie zamierzam częściej chodzić w takich outfitach, to raczej nie był mój klimat i wolę pozostać przy jeansach lub dresach, które były dla mnie wygodniejsze.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wgapiał się w ekran telefonu przez parę długich minut, śmiejąc się pod nosem z myślą, jak bardzo zażenowany na początku musiał się czuć jego przyjaciel. A tym bardziej w momencie, w którym zaczepiła go jego z profesorek. Trzeba było przyznać, że miał ubaw po pachy, to samo tyczyło się Andersa i Kadena, którzy co jakiś czas komentowali reakcję innych uczniów. Max natomiast pozostawał raczej cicho, przyznając jeszcze większą rację co do własnych, wcześniej rzucony słów. Nogi Alexy'ego wyglądały bajecznie w spódniczce i nie trudno było się tu dziwić, że nie tylko on był w stanie to zauważyć. Właściwie martwiło go, czy przyjaciel nie będzie miał przez to jakichś problemów. Już nie w kwestii wykładowców, którzy co prawda patrzyli na jego wybryk nieprzychylnym spojrzeniem, aczkolwiek ze strony rówieśników, którzy pomimo wiedzy, że wykonuje jedno z zadań aplikacji, wciąż mogli się na niego rzucić i jakoś wykorzystać. W końcu był betą, to i w jego przypadku mogło istnieć pewnego rodzaju zagrożenie. Szybko jednak otrząsnął się z nieprzyjemnej myśli, jakby nie patrzeć cały czas był otoczony przez przyjaciółki, i przy okazji nie musiał spędzić całego dnia w spódniczce.
— Patrz, patrz... Coraz lepiej się czuje w tym wydaniu. Może po tym wyzwaniu, Alexy zacznie nam biegać po mieszkaniu w kieckach — zaśmiał się Andreas, na co Max pokręcił głową z dezaprobatą, zerkając na przyjaciela obracającego się wdzięcznie wokół własnej osi. Właściwie, gdy miało być dokładnie tak, jak powiedział Gauthier, Evansowi zapewne by to nie przeszkadzało. Przyjaźnił się z Cordasem, tak więc nie widział przeciwwskazań przed tym, aby robił coś co mu się podoba. Za wiele do gadania w takich kwestiach nie miał, był z reguły raczej tolerancyjny i istniało naprawdę niewiele rzeczy, które by mu w jakiś sposób przeszkadzały.
— Zobaczymy co powie wieczorem, jak wszyscy spotkamy się w domu — rzucił, uśmiechając się do przyjaciół. Aby zaraz po tym wyjść z aplikacji i zerknąć w wiadomości. Od ponad tygodnia spotykał się z jedną z dziewczyn, które poznał na wspólnym wypadzie do klubu. Max należał do osób, które łatwo się przywiązywały, ale też równie bez trudu tracił zainteresowanie. I trzeba przyznać, że w tym momencie znajdował się w kropce, bo chociaż Felicia fizycznie mu się podobała, to jednak wiele cech charakteru widocznie się między nimi gryzły. Byłoby im lepiej w postaci przyjaciół, ale czuł, że dziewczyna oczekuje od niego czegoś więcej, tudzież sam nie wiedział, czy byłby jakoś bezpośrednio zainteresowany. Odczytał wiadomości, pozostawiając je na ten moment bez odpowiedzi, aby wstać z kanapy i zacząć kierować się do swojego pokoju.
— A ty gdzie? — spytał Kaden, zerkając na niego spod wachlarza rzęs.
— Profesor Chaplin wysłał w końcu tematy referatów na maila, trzeba coś wybrać — rzucił, przypominając sobie o wiadomości na poczcie, którą odczytywał, wracając do mieszkania. I tymi słowami pozostawił chłopaków w salonie, samemu przysiadając przy biurku i odpalić laptopa.
— Patrz, patrz... Coraz lepiej się czuje w tym wydaniu. Może po tym wyzwaniu, Alexy zacznie nam biegać po mieszkaniu w kieckach — zaśmiał się Andreas, na co Max pokręcił głową z dezaprobatą, zerkając na przyjaciela obracającego się wdzięcznie wokół własnej osi. Właściwie, gdy miało być dokładnie tak, jak powiedział Gauthier, Evansowi zapewne by to nie przeszkadzało. Przyjaźnił się z Cordasem, tak więc nie widział przeciwwskazań przed tym, aby robił coś co mu się podoba. Za wiele do gadania w takich kwestiach nie miał, był z reguły raczej tolerancyjny i istniało naprawdę niewiele rzeczy, które by mu w jakiś sposób przeszkadzały.
— Zobaczymy co powie wieczorem, jak wszyscy spotkamy się w domu — rzucił, uśmiechając się do przyjaciół. Aby zaraz po tym wyjść z aplikacji i zerknąć w wiadomości. Od ponad tygodnia spotykał się z jedną z dziewczyn, które poznał na wspólnym wypadzie do klubu. Max należał do osób, które łatwo się przywiązywały, ale też równie bez trudu tracił zainteresowanie. I trzeba przyznać, że w tym momencie znajdował się w kropce, bo chociaż Felicia fizycznie mu się podobała, to jednak wiele cech charakteru widocznie się między nimi gryzły. Byłoby im lepiej w postaci przyjaciół, ale czuł, że dziewczyna oczekuje od niego czegoś więcej, tudzież sam nie wiedział, czy byłby jakoś bezpośrednio zainteresowany. Odczytał wiadomości, pozostawiając je na ten moment bez odpowiedzi, aby wstać z kanapy i zacząć kierować się do swojego pokoju.
— A ty gdzie? — spytał Kaden, zerkając na niego spod wachlarza rzęs.
— Profesor Chaplin wysłał w końcu tematy referatów na maila, trzeba coś wybrać — rzucił, przypominając sobie o wiadomości na poczcie, którą odczytywał, wracając do mieszkania. I tymi słowami pozostawił chłopaków w salonie, samemu przysiadając przy biurku i odpalić laptopa.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Z czasem zauważyłem, że ludzie zaczynają przyzwyczajać się do mojego dzisiejszego wyglądu i aż tak nie zwracali na mnie uwagi. Cóż, usłyszałem parę nieprzyjemnych, jak i wulgarnych słów, ale przeszedłem obok tego obojętnie. Nie da się jednak ukryć, że to moi znajomi mieli największy ubaw, kiedy omawialiśmy prezentację. Sam profesor był nieco zaskoczony moim wyglądem, ale chyba zrozumiał, że to jakiś głupi żart. Raczej na co dzień nie chodziłem w takich rzeczach, ale teraz musiałem zrobić wyjątek. Tak czy inaczej, nie mogę powiedzieć, że źle się bawiłem. Sam starałem się na to patrzeć, jak na coś zabawnego. Gdybym czuł się z tym głupio, to na pewno nie chciałbym, aby moi współlokatorzy mnie oglądali, choć i tak gdybym im zabronił, to zrobili by mi na złość.
Po zajęciach był czas, aby udać się do domu. Jako, że każdy szedł w swoją stronę, to nie miałem ochroniarzy w trakcie powrotu. Przy wykonywaniu zadania, czas noszenia spódniczki przedłużył się do momentu, aż nie wrócę do domu. Nieco mnie to przerażało, ponieważ ludzie różnie reagowali mijając mnie na ulicy. Zdecydowałem się przejechać autobusem, abym bardziej uniknąć ludzi, ale jednocześnie mieć pewność, że nikt mnie nie napadnie za to, jak wyglądam. I choć miałem czuć się bezpiecznie, to zrobiło mi się słabo, kiedy poczułem czyjąś dłoń na swoim biodrze. Nie było tłumu, ale najwidoczniej to nikomu nie przeszkodziło.
- Zabieraj tą łapę zboku - powiedziałem na tyle głośno by mężczyzna się wycofał. Jeszcze mi tego brakowało, aby ktoś zaczął mnie obmacywać.
Wszedłem do mieszkania, czując jak od samego wspomnienia robi mi się niedobrze. Rozumiem wszystko… Każdy ma swoje upodobania, ale molestowanie nie było niczym dobrym i gdyby nie to, że byli tam ludzie, to najchętniej wykręcił bym temu facetowi rękę.
- Oh, kto to do nas wrócił? No, no… Na żywo jeszcze lepiej wyglądasz. Max, lepiej chodź tu do nas, bo możesz już więcej tego nie zobaczyć! - Spojrzałem na Andreas’a, który aż wstał by mi się dokładnie przyjrzeć.
- Daj spokój, dobrze, że to koniec zadania. Jakiś koleś zapędził się w autobusie, na szczęście szybko zrezygnował - westchnąłem, powoli zdejmując z siebie niechcianą spódniczkę. Chyba wystarczająco się mnie naoglądali.
- Zastanawialiśmy się, czy nie zaczniesz nam codziennie chodzić w sukienkach? Co ty na to? - Harry dołączył do dyskusji, który oczywiście znów zrezygnował z zajęć.
- Spokojnie, nie dam wam tej przyjemności i powrócę do swoich spodni - posłałem im delikatny uśmiech, ubierając na siebie wcześniej wspomniane spodnie. Zdecydowanie w męskich ubraniach czułem się pewniej.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wrócił do swojego pokoju, siadając w pierw na łóżku, aby jeszcze przez chwilę przyjrzeć się starciu Alexy’ego z tym przezabawnym wyzwaniem. Sam też zaczął się zastanawiać, czy jego przyjaciel nie zdecyduje się uwzględnić w swojej garderobie paru spódniczek, bo trzeba było przyznać, że wyglądał naprawdę dobrze. Koniec końców pokręcił głową z dezaprobatą, odrzucając telefon na bok. Z takimi myślami w głowie wypadał trochę na zboczeńca, a szczerze powiedziawszy nie chciał do tego zmierzać. Zaśmiał się jeszcze pod nosem, bo choć nie patrzył na Cordasa w inny sposób niż jak na przyjaciela, to wciąż w pewien sposób mu się to podobało. Uznał to koniec końców na zabawne, mimo że śladową częścią nie potrafił do wierzyć samemu sobie.
Ostatecznie skończył przy laptopie, tak jak to miał początkowo w zamiarze, wchodząc na maila, na który rzeczywiście zostały wysłane tematy referatów. Parę z nich było już zaklepanych za zajęciach, dlatego musiał się sprężyć, aby wychwycić dla siebie coś ciekawego, w innym przypadku zostałyby by mu, jak to zwykł mówić „ostatnie ochłapy”. Przez dłuższy czas czytał każdy temat z kolejna, podpierając głowę na ręce z głębokim zadumaniu, nie wiedząc który wybrać, bo prawdę powiedziawszy ciekawych tematów było naprawdę wiele. Po upłynięciu niemalże pół godziny postawił na jedną opcję, odsyłając profesorowi wiadomość z własną decyzją, aby zostać wpisanym na listę. Referat przypadał mu przy tym do zaprezentowania za dwa tygodnie, więc miał całkiem sporo czasu, do przygotowania się. A mimo wszystko już teraz, korzystając z wolnego czasu, zdecydował się poszukać wstępnych informacji, które mógłby ująć w swojej prezentacji, aby następnie zapisać konkretne zakładki na swojej przeglądarce. Na dniach, albo i w weekend powinien już do tego przysiąść na poważnie, poszperać nieco głębiej i zacząć opracowywać jakiś plan. Na ogół nie był jakoś szczególnie pracowity, jeśli chodziło o studia, jednakże referat stanowił prawie jedną drugą oceny końcowej, pomijając już wynik z sesji, tak więc do tego wolał podejść bez dystansu, w pełni się wobec tego dyscyplinując.
Czas przy tym zleciał mu nieubłaganie szybko, tak więc niedługo po tym usłyszał przez uchylone drzwi, nawoływanie z salonu. Musiało to oznaczać, że Alexy wrócił do mieszkania po wykładzie i tym samym, że on sam niebawem będzie musiał wybrać się na swoje zajęcia. Na szczęście nie było to dużo czasu, tak więc swobodnie mógł już sobie jakoś zorganizować popołudnie z chłopakami. Wyłączył i zamknął laptopa, wkładając go do pokrowca, czując że może mu się przydać do robienia notatek na zajęciach, po czym wyszedł do salonu, podsumowując sobie przy tym, że za najwyżej godzinę, powinien zacząć się zbierać do wyjścia.
— Przy nas już możesz czuć się swobodniej, nie musisz jej ściągać — dopowiedział, wychylając się ze swojego pokoju idealnie na moment, w którym Alexy ściągał z siebie spódniczkę. Dołączył do reszty, siadając wygodnie na kanapie, z szerokim uśmiechem na ustach. Sam też nie mógł się powstrzymać od skomentowania tej sytuacji.
— A prócz tego w autobusie, w szkole nikt cię nie nagabywał? — spytał, aby się upewnić, czy więcej z jego zmartwień w tym temacie nie miało swojej realizacji w rzeczywistości. Przy okazji zdradził, że jako najlepszy przyjaciel martwił się o Cordasa, ale wobec tego akurat nie było niczego dziwnego.
— Przy następnym podobnym temu zadaniu może powinienem ci potowarzyszyć w drodze powrotnej, żeby twój tyłek był bezpieczny? — rzucił bardziej w zamyśleniu do siebie, niż do reszty, po czym parsknął śmiechem. Jakoby w roli bodyguarda mógł się spełnić, ale wciąż wierzył, że Alexy sam dobrze poradził sobie z sytuacją i to bez jego pomocy.
Ostatecznie skończył przy laptopie, tak jak to miał początkowo w zamiarze, wchodząc na maila, na który rzeczywiście zostały wysłane tematy referatów. Parę z nich było już zaklepanych za zajęciach, dlatego musiał się sprężyć, aby wychwycić dla siebie coś ciekawego, w innym przypadku zostałyby by mu, jak to zwykł mówić „ostatnie ochłapy”. Przez dłuższy czas czytał każdy temat z kolejna, podpierając głowę na ręce z głębokim zadumaniu, nie wiedząc który wybrać, bo prawdę powiedziawszy ciekawych tematów było naprawdę wiele. Po upłynięciu niemalże pół godziny postawił na jedną opcję, odsyłając profesorowi wiadomość z własną decyzją, aby zostać wpisanym na listę. Referat przypadał mu przy tym do zaprezentowania za dwa tygodnie, więc miał całkiem sporo czasu, do przygotowania się. A mimo wszystko już teraz, korzystając z wolnego czasu, zdecydował się poszukać wstępnych informacji, które mógłby ująć w swojej prezentacji, aby następnie zapisać konkretne zakładki na swojej przeglądarce. Na dniach, albo i w weekend powinien już do tego przysiąść na poważnie, poszperać nieco głębiej i zacząć opracowywać jakiś plan. Na ogół nie był jakoś szczególnie pracowity, jeśli chodziło o studia, jednakże referat stanowił prawie jedną drugą oceny końcowej, pomijając już wynik z sesji, tak więc do tego wolał podejść bez dystansu, w pełni się wobec tego dyscyplinując.
Czas przy tym zleciał mu nieubłaganie szybko, tak więc niedługo po tym usłyszał przez uchylone drzwi, nawoływanie z salonu. Musiało to oznaczać, że Alexy wrócił do mieszkania po wykładzie i tym samym, że on sam niebawem będzie musiał wybrać się na swoje zajęcia. Na szczęście nie było to dużo czasu, tak więc swobodnie mógł już sobie jakoś zorganizować popołudnie z chłopakami. Wyłączył i zamknął laptopa, wkładając go do pokrowca, czując że może mu się przydać do robienia notatek na zajęciach, po czym wyszedł do salonu, podsumowując sobie przy tym, że za najwyżej godzinę, powinien zacząć się zbierać do wyjścia.
— Przy nas już możesz czuć się swobodniej, nie musisz jej ściągać — dopowiedział, wychylając się ze swojego pokoju idealnie na moment, w którym Alexy ściągał z siebie spódniczkę. Dołączył do reszty, siadając wygodnie na kanapie, z szerokim uśmiechem na ustach. Sam też nie mógł się powstrzymać od skomentowania tej sytuacji.
— A prócz tego w autobusie, w szkole nikt cię nie nagabywał? — spytał, aby się upewnić, czy więcej z jego zmartwień w tym temacie nie miało swojej realizacji w rzeczywistości. Przy okazji zdradził, że jako najlepszy przyjaciel martwił się o Cordasa, ale wobec tego akurat nie było niczego dziwnego.
— Przy następnym podobnym temu zadaniu może powinienem ci potowarzyszyć w drodze powrotnej, żeby twój tyłek był bezpieczny? — rzucił bardziej w zamyśleniu do siebie, niż do reszty, po czym parsknął śmiechem. Jakoby w roli bodyguarda mógł się spełnić, ale wciąż wierzył, że Alexy sam dobrze poradził sobie z sytuacją i to bez jego pomocy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Coraz bardziej miałem pewność, że moi znajomi są przeciwko mnie. W końcu raczej zachęcali mnie do noszenia spódniczki, niż jej nie zakładania. Niech jednak nie liczą na to, że nagle zmienię spodnie na spódniczki.
- Naprawdę nie sądziłem, że zrobię taką furorę w spódniczce - westchnąłem, będąc nieco przemęczony tym wszystkim i mam nadzieję, że nie będzie mi dane ponownie założyć damskich ubrań. Po pierwsze, nie czułem się w nich swobodnie, a po drugie, zdecydowanie to do mnie nie pasowało. Źle się czułem, nawet jeśli inni mieli odmienne zdanie.
Usiadłem w fotelu, spoglądając w stronę przyjaciela, który po raz kolejny chciał zatroszczyć się o moje bezpieczeństwo. Nigdy nie pożałowałem, że to właśnie z nim łączyły mnie bliskie relacje, choć zawsze miałem wyrzuty sumienia, okłamując go o byciu betą.
- W szkole jedynie usłyszałem parę niemiłych słów, ale każdy wie, że czymś takim się nie przejmę. Zaś ten facet... Dobrze, że od razu sobie odpuścił, bo gdyby nie, to połamałbym mu te rączki - powiedziałem. Może nie wyglądałem na silnego, ale poradziłbym sobie ze starszym facetem, który więcej siedział na kanapie, niż spędzał czas na siłowni czy jakiś sztukach walki. - I dziękuję za propozycję, Max, ale na pewno sobie poradzę sam. Na dodatek nie masz aż tyle wolnego czasu by chronić mój tyłek - uśmiechnąłem się delikatnie. Czasami miałem wrażenie, że Maxim z nasz wszystkich miał najbardziej napięty grafik. Oczywiście, jak to na studiach - jedni mają lepiej, drudzy gorzej, choć w większości z nas zaliczyłbym do osób pomiędzy.
- Jednakże, są plusy tego wyzwania. Wskoczyło mi wiele obserwujących. Jestem coraz bliżej zarabiania na tej apce - odblokowałem telefon, aby pochwalić się swoim osiągnięciem. Co prawda, trochę mi to zajęło, ale aż tak nie zależy mi na dodatkowych pieniądzach by od samego początku mierzyć w szczyt. Hah, bardziej myślałem o tym, jak o zwykłej zabawie, ale okropnie się wkręciłem.
- Zapewne masz więcej fanek, niż fanów, mylę się? - zauważył Harry, który najwidoczniej zamierzał nas opuścić.
- Nie mam dokładnych danych, ale dla mnie nie ma znaczenia kogo jest więcej - wzruszyłem ramionami, po czym ułożyłem się wygodnie w fotelu. - Wyjdziemy gdzieś dzisiaj? Mam ochotę pójść do klubu albo chociaż napić się czegoś dobrego - zaproponowałem. Miałem nadzieję, że znajdą się chętni. Kaden mi odpadnie, ewentualnie później dołączy do nas wraz z Muir, w sumie nacieszyłbym się samym towarzystwem Max'a. Co jak co, ale z nim najlepiej mi się spędzało czas. Może dlatego, że nie potrzebowaliśmy rozmów, aby się dobrze bawić?
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
— Wychodzi na to, że więcej osób niż zakładamy, są łase na takie widoczki — rzucił Max, zakładając ręce za głowę, nie będąc aż tak zdziwionym wobec tego faktu. Mężczyźni w spódniczkach nie byli jakimś najczęstszym zjawiskiem, stąd też wywoływało niezły szum. Mimo wszystko zdawał sobie sprawę, iż Alexy podjął się sprawy jedynie dla pobicia sobie obserwujących na aplikacji i nijakie to będzie miało odzwierciedlenie na codzienność. Tak więc zarówno Evans, jak i reszta współlokatorów nie będzie mogła nacieszyć się więcej takimi widokami. No chyba, że wyzwania na aplikacji mogą się powtarzać. Ale w to akurat Max osobiście wątpił, gdyby wyzwania się powtarzały, po jakimś czasie z pewnością zrobiłoby się to nudne i popularność aplikacji zwyczajnie by spadła.
— Nie wątpię, że dasz sobie radę. Ale pamiętaj, zawsze do usług — zaznaczył, nie chcąc w żaden sposób umniejszyć przyjacielowi, przez jego zdanie płynęło jedynie szczere zmartwienie o przyjaciela. Po jego odpowiedzi mógł odetchnąć z ulgą, ponieważ jego obawy z grubsza nie przełożyły się na otaczającą ich rzeczywistość.
— W tym tempie za parę miesięcy zostaniesz milionerem, nie zapomnij wtedy o swoich biednych znajomych — wetknął Andres, spoglądając potulnie na Alexy’ego, jakby jego słowa rzeczywiście mogły się urzeczywistnić. Wprawdzie to byłoby coś pięknego, móc się na tyle wzbogacić poprzez granie w grę, aby nie musieć przejmować się resztą życia. Gdyby tak było, to może i Max skusił się na prowadzenie takiego życia, zamiast męczenia się z referatami na studia, które tak jak powiedział Cordas nie dawały mu wiele wolnego na co dzień.
— Wyjście do klubu jak najbardziej mi pasuje — rzucił Andres, spoglądając tym razem w kierunku Maxa, który kalkulował, o której mniej więcej wróci z wykładów oraz czy nie wypadało mu nic dodatkowego do zrobienia na ten dzień.
— Ja również będę wieczorem wolny, kończę wykłady chwilę po siedemnastej, więc na spokojnie uda nam się zebrać — odpowiedział, patrząc na zegarek, aby zorientować się, ile zostało mu czas. Oczywiście z przyjemnością posiedziałby sobie nawet dłużej w mieszkaniu, ale gdzieś tam dziurawa klepka w jego głowie przypomniała sobie o istnieniu korków na drodze, które mogłyby opóźnić jego pojawienie się na uczelni. Tym samym czuł się zmotywowany do zebrania się wcześniej na zajęcia. — A teraz będę się już powoli zbierał, do zobaczenia wieczorem, jak coś to jesteśmy w kontakcie — rzucił, po czym podnosząc się z kanapy, sprawdził, o której najbliższy autobus wyjeżdża w kierunku uczelni.
— Nie wątpię, że dasz sobie radę. Ale pamiętaj, zawsze do usług — zaznaczył, nie chcąc w żaden sposób umniejszyć przyjacielowi, przez jego zdanie płynęło jedynie szczere zmartwienie o przyjaciela. Po jego odpowiedzi mógł odetchnąć z ulgą, ponieważ jego obawy z grubsza nie przełożyły się na otaczającą ich rzeczywistość.
— W tym tempie za parę miesięcy zostaniesz milionerem, nie zapomnij wtedy o swoich biednych znajomych — wetknął Andres, spoglądając potulnie na Alexy’ego, jakby jego słowa rzeczywiście mogły się urzeczywistnić. Wprawdzie to byłoby coś pięknego, móc się na tyle wzbogacić poprzez granie w grę, aby nie musieć przejmować się resztą życia. Gdyby tak było, to może i Max skusił się na prowadzenie takiego życia, zamiast męczenia się z referatami na studia, które tak jak powiedział Cordas nie dawały mu wiele wolnego na co dzień.
— Wyjście do klubu jak najbardziej mi pasuje — rzucił Andres, spoglądając tym razem w kierunku Maxa, który kalkulował, o której mniej więcej wróci z wykładów oraz czy nie wypadało mu nic dodatkowego do zrobienia na ten dzień.
— Ja również będę wieczorem wolny, kończę wykłady chwilę po siedemnastej, więc na spokojnie uda nam się zebrać — odpowiedział, patrząc na zegarek, aby zorientować się, ile zostało mu czas. Oczywiście z przyjemnością posiedziałby sobie nawet dłużej w mieszkaniu, ale gdzieś tam dziurawa klepka w jego głowie przypomniała sobie o istnieniu korków na drodze, które mogłyby opóźnić jego pojawienie się na uczelni. Tym samym czuł się zmotywowany do zebrania się wcześniej na zajęcia. — A teraz będę się już powoli zbierał, do zobaczenia wieczorem, jak coś to jesteśmy w kontakcie — rzucił, po czym podnosząc się z kanapy, sprawdził, o której najbliższy autobus wyjeżdża w kierunku uczelni.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Nieco mnie rozbawiło, kiedy Andres wspomniał o „biednych znajomych”. Tacy biedni nie byli, ale na pewno nie zostawiłbym ich na lodzie, gdybym rzeczywiście zarabiał miliony - co raczej jest mało prawdopodobnie, ale można żyć nadzieją.
- Oczywiście, nie zapomnę, ale też nie pozwolę byście wykorzystywali moje dobro - powiedziałem, dumnie unosząc głowę, po czym parsknąłem śmiechem. Już trochę ich znam, więc nieposądziłbym ich o wykorzystywanie mnie, jak i moich pieniędzy. Owszem, nie raz w domu pojawiały się zgrzyty, ale gdzie ich nie ma? Ufałem im i teraz byli dla mnie, jak druga rodzina, skoro i tak żyliśmy razem.
Skinąłem głową, kiedy Andres zdecydował się pójść do klubu. Jeden odhaczony, teraz wypadałoby zapytać resztę. Jest to nagłe i mogą mieć już plany, na dodatek nie każdy lubi imprezować w środku tygodnia.
- Dobrze, znajdę jakieś miejsce byśmy nie musieli chodzi od klubu do klubu, choć pewnie trafimy tam gdzie zawsze - uśmiechnąłem się delikatnie. Dobrze byłoby odwiedzić jakieś inne miejsce, niż to gdzie jest za dużo studentów, a dobry alkohol kończy się na piwie i kilku dobrych shotach. - Powodzenia na zajęciach, nie zanudź się - powiedziałem, po czym zerknąłem na Andres’a i sam podniosłem się z kanapy. Harry zapewne schował się w swoim pokoju, a Jason prawdopodobnie wyszedł na zajęcia.
- Zapytam się reszty i nieco się zdrzemnę. Muszę mieć siłę by wypić i nie paść - stwierdziłem, przeciągając się nieco.
Zanim poszedłem do swojego pokoju, odwiedziłem najpierw Harry’ego, który również nie miał nic przeciwko pójścia do klubu, no i również zawitałem u Kaden’a, którego również wypadało zapytać, nawet jeśli miał plany. Dałem mu też znać, że gdyby zmienili zdanie, to by do mnie zadzwonił, wtedy podam mu gdzie jesteśmy.
Kiedy w końcu zanurzyłem się w swoim łózku, poczułem ogromną ulgę. Sięgnąłem po telefon, aby napisać do Jason’a. Jak się okazało on również miał plany z Jean’em. Cóż, nasza czwórka też będzie dobrze się bawić, o ile nagle nie zostanę wystawiony przez innych. Zabrałem się za poszukiwaniem klubu, kierowałem się głównie opiniami innych, ponieważ nie chciałem iść gdzieś w ciemno. Mamy się dobrze bawić, a nie bać się sięgnąć po szklankę.
Po znalezieniu miejsca, wysłałem wszystkim nazwę oraz adres klubu. Raczej pójdziemy od razu z domu, ale może ktoś będzie chciał zobaczyć, jak owe miejsce wygląda. Odłożyłem telefon na bok, wcześniej ustawiając w nim budzik, aby mieć czas na przygotowanie się. Chwilę zajęło, abym zasnął.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Całe szczęście, że postanowił zebrać się na zajęcia o wiele wcześniej, niż zwykł się do tego przybierać wcześniej. Akurat w tym momencie musiał wystąpić jakiś niefortunny wypadek na drodze, który zabrał mu parę cennych minut, w dotarciu na uczelnię, co też pozwoliło mu trafić na zajęcia w punkt, słuchając przy tym nieprzerwanie muzyki na słuchawkach. Spotkał się na placu z Muir, która powitała go już w nieco lepszym humorze, widocznie po tym, że Kaden powstał z martwych i postanowił odpowiedzieć jej na wcześniejsze wiadomości. We wspólnym towarzystwie dołączyli do reszty studentów na wykładach, podczas nich będąc świadkami paru prawdopodobnych wyzwań otrzymanych przez innych uczniów od aplikacji. Być może nie spoglądałby na te wydarzenia przez wgląd na aplikację, gdyby powiedzmy jego dobra znajoma Hani, nie postanowiła pocałować w czasie wykładu osoby, którą jak dotąd wszem i wobec mówiąc na forum – nienawidziła. To już pozostawiało wiele do myślenia, a Max miał przy tym już pewne skojarzenia.
Po skończonych zajęciach i wstępnym zakreśleniu informacji co do własnego referatu, których podjął się podczas nieco nudniejszej części wykładu. Ostatecznie wychodząc poza teren uniwersytetu w jego głowie siedziała już tylko wizja imprezy zaproponowanej wcześniej przez Alexy’ego, czego też zamierzał się z radością podjąć. Szczerze powiedziawszy od dłuższego czasu brakowało mu takiego zwykłego wypadu, aby się trochę rozerwać, zwłaszcza ze swoimi zwariowanymi współlokatorami. A tym bardziej, jeśli w późniejszych godzinach dołączy do nich nieco większa grupa.(edytowane)
Wszedł do mieszkania, mijając przy tym salon, aby odłożyć swoje rzeczy i dopisać na laptopie tych parę rzeczy, które wyraził w konspekcie na zajęciach. Przeszukał jeszcze parę stron internetowych wobec tego, aby mieć później z czego pobrać potrzebne informacje. W międzyczasie przebrał się również w nieco wygodniejsze i może też nieco bardziej wyjściowe odzienie, po czym wyszedł do salonu, gdzie spotkał chłopaków oglądających telewizję.
— To jak z tym klubowaniem? — spytał Alexy’ego, przeskakując przez oparcie kanapy, aby siąść wygodnie u boku przyjaciela na siedzeniu. Założył przy tym ręce za głowę, spoglądając raz ze znużeniem na lecący w telewizorze serial, aby zaraz przeskoczyć spojrzeniem na przyjaciela, co było według niego nawet bardziej interesujące. — Bo ja już wszystko mam ogarnięte i przejście się do naszego ulubionego baru jest już moim planem na wieczór — odpowiedział ze śmiechem, obejmując Alexy’ego ramieniem.
Po skończonych zajęciach i wstępnym zakreśleniu informacji co do własnego referatu, których podjął się podczas nieco nudniejszej części wykładu. Ostatecznie wychodząc poza teren uniwersytetu w jego głowie siedziała już tylko wizja imprezy zaproponowanej wcześniej przez Alexy’ego, czego też zamierzał się z radością podjąć. Szczerze powiedziawszy od dłuższego czasu brakowało mu takiego zwykłego wypadu, aby się trochę rozerwać, zwłaszcza ze swoimi zwariowanymi współlokatorami. A tym bardziej, jeśli w późniejszych godzinach dołączy do nich nieco większa grupa.(edytowane)
Wszedł do mieszkania, mijając przy tym salon, aby odłożyć swoje rzeczy i dopisać na laptopie tych parę rzeczy, które wyraził w konspekcie na zajęciach. Przeszukał jeszcze parę stron internetowych wobec tego, aby mieć później z czego pobrać potrzebne informacje. W międzyczasie przebrał się również w nieco wygodniejsze i może też nieco bardziej wyjściowe odzienie, po czym wyszedł do salonu, gdzie spotkał chłopaków oglądających telewizję.
— To jak z tym klubowaniem? — spytał Alexy’ego, przeskakując przez oparcie kanapy, aby siąść wygodnie u boku przyjaciela na siedzeniu. Założył przy tym ręce za głowę, spoglądając raz ze znużeniem na lecący w telewizorze serial, aby zaraz przeskoczyć spojrzeniem na przyjaciela, co było według niego nawet bardziej interesujące. — Bo ja już wszystko mam ogarnięte i przejście się do naszego ulubionego baru jest już moim planem na wieczór — odpowiedział ze śmiechem, obejmując Alexy’ego ramieniem.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Nie wiem, jak długo spałem, ale kiedy otworzyłem oczu, czułem się okropnie obolały. Mimo tego, nie podniosłem się z łóżka w złym humorze, co mnie cieszyło, bo inaczej mógłbym być nieznośny w klubie, jak i w ogóle przez resztę dnia. W mieszkaniu było całkiem cicho, ale jakoś się tym nie przejąłem. Wyszedłem z pokoju, zgarniając wcześniej telefon oraz kilka kubków, które zawitały na dłużej w mojej sypialni. Sprzątanie szklanek czy kubków było okropne, nim się obejrzę, to już mam zebraną całą kolekcję i później są na mnie skargi, że nie ma z czego pić. Prawda jest taka, że szybciej jest wziąć czysty kubek, niż pozmywać wcześniejszy.
Wszedłem do salonu, w którym o dziwo siedział tylko Andres. Reszta musiała być zajęta albo zwyczajnie nie chciało im się wychodzić z pokoju. Może i byliśmy zgrani oraz nie było między nami nieprzyjemnej atmosfery, ale to nie tak, że spędzaliśmy ze sobą każdą minutę. Każdy czasem potrzebuje posiedzieć w samotności.
- Masz ochotę na coś do picia? - zapytałem, kiedy wchodziłem do kuchni. Zamierzałem się przyłączyć do Andresa, gdyż na tę chwilę nie miałem nic innego do roboty.
- Sok jabłkowy - usłyszałem, więc od razu wyjąłem czystą szklankę i przelałem do niej nieco soku, samemu nalewając sobie wody. Zanim jednak poszedłem do chłopaka, pozmywałem wcześniej przyniesione kubki oraz szklanki, bo nie chciałem słuchać wykładów na temat pełnego zlewu.
Później dołączył do nas Kaden, a za jakiś czas pojawił się Max, który najpierw zniknął w swoim pokoju by po chwili również do nas dołączyć.
- Napaliłeś się na ten klub bardziej, niż ja - zaśmiałem się, zerkając na jego ramię, które mnie obejmowało. Nie było to dla mnie nic nowego i choć stosowałem środku eliminujące mój zapach omegi, to jednak zawsze bałem się, że przez tą bliskość Maxim się zorientuje. Trochę to śmieszne, bo jak do tej pory nic nie podejrzewał. - Oczywiście, że nadal jest aktualne. Jason i Jean z nami nie idą, na tę chwilę idziemy w czwórkę, bo Kaden ma plany z Camille - powiedziałem, przytulając do siebie mocniej jaśka.
- Gdyby coś się zmieniło to do was dołączymy, ale sam nie wiem co dokładnie zaplanowała - dodał od siebie Kaden, na co skinąłem głową. Myślę, że nasza czwórka i tak się będzie dobrze bawić, a przynajmniej ja chciałem ten wypad prawidłowo wykorzystać.
- Dzisiaj mają też różne promocje. Piwa, shoty... Upijemy się, jak nigdy - uśmiechnąłem się delikatnie. Wypadałoby, aby chociaż jedna osoba się pilnowała, a jeśli nie, mówi się trudno, jakoś wrócimy do domu.
- A później będziemy zbieraj twoje zwłoki z podłogi - zaśmiał się Harry, który stanął za nami, opierając ręce o kanapę.
- Aż tak słabej głowy to ja nie mam, prawda, Max? - spojrzałem na przyjaciela, gdyż to on miał najwięcej okazji ze mną pić. Może i parę razy mocno się upiłem, ale nie na tyle bym nie móc wrócić do domu.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego entuzjazm głównie płynie z faktu, że ostatnimi czasy bardzo poświęcił się studiom i nie miał zbyt kiedy wybrać się na jakiś wspólny wypad, a co dopiero gdy chodziło o imprezy. Szczerze tęsknił za czasem, kiedy wszystko było naprawdę łatwe i spędzali ze sobą praktycznie każdą wolną chwilę i tak aż do znudzenia. Chcąc nie chcąc, życie posuwało się do przodu, a Max nie chciał pozostawać w tyle, zwłaszcza z nauką, co mogłoby mu się przełożyć jedynie na gorsze stopnie. W ostateczności, tak czy inaczej nie był orłem na swoim kierunku, jako że liczyło się dla niego również życie prywatne i znajomości. Od zawsze był świadomy, że samą nauką świata nie zdobędzie, tak więc może uda mu się kogoś poznać w odpowiednim czasie, a potem już zwyczajnie po znajomości wkręcić w pracę.
— Ta propozycja chodziła mi po głowie przez cały wykład, zresztą koniec końców nie byłbym sobą, gdybym odmówił — powiedział, śmiejąc się cicho. Jeśli chodziło o Maxa, był z niego imprezowicz pierwsza klasa, a wszelkie spijanie alkoholu, nigdy nie skończyło się na jednym kieliszku, nawet w momencie, gdy upierał się przez pół zabawy, że nie tknie więcej. W ostateczności, skończyło się tak jak zawsze, a kac po tym był niemiłosierny.
— Mam wrażenie, że zorganizowała coś poważnego, skoro dobijała się do ciebie od samego rana. Choć zwykle jest wygadana, tym razem nawet mi nie chciała z rykoszetu nic zdradzić — dodał, kierując słowa w stronę Kadena, który zawiesił się w zamyśleniu nad tą kwestią. Jako że Camille i Maxim chodzili razem na większość zajęć, często dochodziły do niego nowinki, albo dziewczyna konsultowała z nim pewne pomysły, tworząc różne niespodzianki swojemu chłopakowi. Tym razem nic podobnego nie miało miejsca i aż strach myśleć, co tym razem przyszło jej do głowy.
— Jeśli nie wrócę żywy, to wam napiszę! — parsknął Kaden, wyciągając telefon, gdy tylko zawibrował mu w kieszeni. Chwilę później już go w salonie nie było.
— Szczerze właśnie tego mi brakowało. To będzie idealna noc, a dzięki promocją mój portfel tak mocno nie będzie płakał — rzucił ze szczerą uciechą, bo wprawdzie jedynym możliwym problemem przy takim wypadzie, byłoby nadmierne wydanie pieniędzy. Co prawda Max miał ich jeszcze całkiem sporo za pasem, ale zawsze lepiej było sobie coś odłożyć na resztę miesiąca. Ostatecznie przecież nie będzie żył o chlebie i samej wodzie!
— Szczerze? Jak siedzimy i gadamy, wydajesz się rozsądnie pijany, a gdy tylko wstaniesz potrzebujesz asekuracji, żeby zaraz nie fiknąć do tyłu — zaśmiał się, klepiąc Alexy'ego po ramieniu. — Ale nie martw się, ze mną też w większości wypadków nie jest lepiej. W końcu ostatnio wywaliliśmy się razem — dodał, wspominając tą piękną sytuację, w której Alexy chwiejąc się, postanowił pójść do toalety. Max widząc jak ten się zatoczył, postanowił mu pomóc, aczkolwiek sam będąc w nie lepszym stanie, zaserwował im wspólne zdarzenie z posadzką.
— Błagam, pijcie z głową. Bo o ile jednego pijanego w umór doprowadzimy, to z dwoma będzie kłopot — mruknął Andres, już z zasnutą w głowie wizją prowadzenia dwóch meneli. Max ma ochotę zapewnić go, że to z pewnością nie będzie wyglądało w ten sposób, aczkolwiek sam nie był tego taki pewien. W końcu już dawno nie pił i nie był w stanie powiedzieć, jak szybko zareaguje jego organizm.
— Ta propozycja chodziła mi po głowie przez cały wykład, zresztą koniec końców nie byłbym sobą, gdybym odmówił — powiedział, śmiejąc się cicho. Jeśli chodziło o Maxa, był z niego imprezowicz pierwsza klasa, a wszelkie spijanie alkoholu, nigdy nie skończyło się na jednym kieliszku, nawet w momencie, gdy upierał się przez pół zabawy, że nie tknie więcej. W ostateczności, skończyło się tak jak zawsze, a kac po tym był niemiłosierny.
— Mam wrażenie, że zorganizowała coś poważnego, skoro dobijała się do ciebie od samego rana. Choć zwykle jest wygadana, tym razem nawet mi nie chciała z rykoszetu nic zdradzić — dodał, kierując słowa w stronę Kadena, który zawiesił się w zamyśleniu nad tą kwestią. Jako że Camille i Maxim chodzili razem na większość zajęć, często dochodziły do niego nowinki, albo dziewczyna konsultowała z nim pewne pomysły, tworząc różne niespodzianki swojemu chłopakowi. Tym razem nic podobnego nie miało miejsca i aż strach myśleć, co tym razem przyszło jej do głowy.
— Jeśli nie wrócę żywy, to wam napiszę! — parsknął Kaden, wyciągając telefon, gdy tylko zawibrował mu w kieszeni. Chwilę później już go w salonie nie było.
— Szczerze właśnie tego mi brakowało. To będzie idealna noc, a dzięki promocją mój portfel tak mocno nie będzie płakał — rzucił ze szczerą uciechą, bo wprawdzie jedynym możliwym problemem przy takim wypadzie, byłoby nadmierne wydanie pieniędzy. Co prawda Max miał ich jeszcze całkiem sporo za pasem, ale zawsze lepiej było sobie coś odłożyć na resztę miesiąca. Ostatecznie przecież nie będzie żył o chlebie i samej wodzie!
— Szczerze? Jak siedzimy i gadamy, wydajesz się rozsądnie pijany, a gdy tylko wstaniesz potrzebujesz asekuracji, żeby zaraz nie fiknąć do tyłu — zaśmiał się, klepiąc Alexy'ego po ramieniu. — Ale nie martw się, ze mną też w większości wypadków nie jest lepiej. W końcu ostatnio wywaliliśmy się razem — dodał, wspominając tą piękną sytuację, w której Alexy chwiejąc się, postanowił pójść do toalety. Max widząc jak ten się zatoczył, postanowił mu pomóc, aczkolwiek sam będąc w nie lepszym stanie, zaserwował im wspólne zdarzenie z posadzką.
— Błagam, pijcie z głową. Bo o ile jednego pijanego w umór doprowadzimy, to z dwoma będzie kłopot — mruknął Andres, już z zasnutą w głowie wizją prowadzenia dwóch meneli. Max ma ochotę zapewnić go, że to z pewnością nie będzie wyglądało w ten sposób, aczkolwiek sam nie był tego taki pewien. W końcu już dawno nie pił i nie był w stanie powiedzieć, jak szybko zareaguje jego organizm.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ALEXY CORDAS
Chyba nie tylko ja nie mogłem doczekać się imprezy. Co jak co, ale na studiach potrzebowaliśmy częściej się zrelaksować, niż w liceum. Dobrze wiedzieć, że nie będę sam przy piciu, ponieważ będę miał wspaniałego kompana. Trochę źle się dobraliśmy, bo zawsze jeden z przyjaciół jest tym, który ogarnia drugiego, a tutaj tego nie było.
- Jak nie będziesz żywy, to raczej nic nam nie napiszesz - dodałem od siebie, kiedy Kaden odchodził. Czy mieliśmy powód do obaw? Raczej mało to prawdopodobne, dobrana z nich para, więc niespodzianka zapewne okaże się niesamowita i wróci dopiero następnego dnia.
Zamyśliłem się na chwilę, aby zastanowić się nad zdarzeniem, które ostatnio miało miejsce. Wywaliliśmy się razem? Chyba coś wspominał, ale ja nie za dobrze to pamiętałem. Nic dziwnego skoro wybiłem dużo za dużo.
- Czyli pozostaje mi impreza na siedząco? Tak się nie da - zaśmiałem się, po czym spojrzałem na Andresa, który najwidoczniej nie miał ochoty ratować naszych nawalonych tyłków. - Lepiej pilnujmy by Harry nie zniknął nam w tłumie napalonych, męskich dziewic. Ten to dopiero jest artysta - powiedziałem. Harry od razu westchnął i spojrzał na mnie poważnie.
- Nigdy nie stracę okazji do wykorzystania. Nie moja wina, że jestem tak rozchwytywany - stwierdził rozbawiony na co przewróciłem oczami. - Tym razem was nie zostawię, możecie na mnie liczyć. Zgodzę się jednak z Andresem... W dwójkę nie poradzimy sobie z wami - dodał, posyłając porozumiewawcze spojrzenie z wcześniej wspomnianym niebieskookim.
- Psujecie całą zabawę, ale dobrze. Obiecuję, że będę grzeczny - uśmiechnąłem się, a po chwili podniosłem się z kanapy. - W takim razie idę się naszykować. Musimy zawładnąć parkietem - powiedziałem.
Postanowiłem jeszcze po sobie posprzątać, aby nie zostawiać niepotrzebnego syfu na później czy jutro. Wątpię bym jutro był w stanie zwlec się z łóżka wcześniej, niż o jakieś dwunastej. Na szczęście nie mam wykładów, więc mogę spać spokojnie, a nawet jeśli bym miał, to bym zwyczajnie na nie nie poszedł.
Jak tylko wszedłem do swojego pokoju, zacząłem przeczesywać szafę w poszukiwaniu perełek na dzisiejsze wyjście. Co prawda, nie zamierzałem iść na żaden podryw, tym bardziej, że nie byłe osobą, która lubi podrywać innych w takich miejscach. Nie dość, że głośno, to jeszcze dość słabo widzi się drugiego człowieka. Mimo tego, nie mogłem pójść w bluzie i dżinsach, ponieważ za mało bym się wyróżniał. I choć teraz była to droga przez mękę, to i tak znalazłem parę ubrań, które mogłem na siebie założyć. Bardziej strzelać w luz czy może seksapil? Czasami nawet facet musi podkreślić swoją sylwetkę.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
— Może po prostu najlepiej będzie, jak będziemy pilnować siebie nawzajem! — zaproponował, uśmiechając się szeroko do chłopaków, a jego idea spotykała się jedynie z niedowierzającym spojrzeniem Harry'ego i Andersem, którym naciągnął palcem skórę pod jednym z oczu, ukazując tym samym, jak bardzo ten świetny plan ma małe szansę na powodzenie. Max z reguły chciał wierzyć, że coś podobnego mogłoby się udać, ale biorąc pod uwagę własne podekscytowanie co do nadchodzącej imprezy oraz szczególną chęć wypicia całkiem sporego zasobu alkoholowego - w rezultacie może nie wyjść dokładnie tak, jak z góry zostało założone. I tak podejrzewał, że koniec końców do Andres wyjdzie na najtrzeźwiejszego, jak taka matka całej grupy. Albo będą na tyle pijani, że zadzwonią po Kadena, aby po nich przyjechał i podwiózł im tyłki do domu. Chociaż ze względu na jego długo wyczekiwany wypad z Camille, wypadałoby żeby wszyscy wyłączyli telefony, aby coś podobnego nie miało miejsca. Ze wszystkich zebranych w salonie, to najprawdopodobniej Maxim najczęściej wydzwaniał po alkoholu do ludzi. Najgorsze, że nazajutrz nic z wypowiedzianych słów nie pamiętał i za swoje czyny mógł się jedynie wstydzić. W sumie, gdyby pobrał aplikację z wyzwaniami, to gdyby dostawał same takie wyzwania po alkoholu, zdecydowanie miałby predyspozycje do zostania milionerem.
— Też będę grzeczny. Słowo honoru! — rzucił wesołym okrzykiem, unosząc jedną rękę do góry, natomiast drugą krzyżując za plecami. To nie to, że chciał w jakiś sposób okłamać przyjaciół, zwyczajnie nie chciał sobie folgować, zwłaszcza że nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja do wspólnego wypicia.
Kiedy Alexy udał się do swojego pokoju, aby zacząć się szykować, Harry uczynił dokładnie to samo, pozostawiając Maxa z Anderesem samych w salonie. Krótka wymiana spojrzeń i sugestywne spojrzenie w kierunku drzwi do pokoju Cordasa dało im do zrozumienia, że prawdopodobnie przeszło im przez myśl dokładnie to samo.
— Jak na moje, Alexy mógłby założyć z powrotem tą spódniczkę — rzucił Gauthier, zakładając ręce z głowę. Max początkowo chciał mu zawtórować, ale coraz bardziej zaczynał zdawać sobie sprawę, że takie rozmarzenie naprawdę dziwnie brzmi, jako że mówią o swoim przyjacielu i współlokatorze. Osobiście nie potrafił powiedzieć, czy Alex mu się podobał, czy coś podobnego. Byli braćmi! I to głównie takie emocje wchodziły w grę, nic ponadto.
— Brzmisz jak zboczeniec — prychnął Max, podnosząc się z sofy, aby również przejść się do swojego pokoju i wybrać jakieś rzeczy, w których mógłby wybrać się do klubu, a przy tym jako pierwszy zająć łazienkę, aby móc się trochę odświeżyć przed wyjściem.
— Nie powiesz mi, że nie pomyślałeś o tym samym! — woła za nim Andres, na co szatyn jedynie odwraca się w jego kierunku z charakterystycznym uśmieszkiem. Przechodząc obok pokoju Alexy'ego pozwala sobie zapukać i obrócić sugestię Gauthier'a w drobny żart.
— Większością głosów zadecydowaliśmy, że powinieneś ubrać tą spódniczkę, w której byłeś w szkole! — woła, starając się przekrzyczeć zamknięte drzwi, po czym bez ceregieli wchodzi do własnego pokoju, nie czekając na skonfundowaną odpowiedź Cordasa. Wszyscy już dosadnie zostaliśmy utwierdzeni w fakcie, że z własnej woli Alexy nie wciśnie się z powrotem w kieckę i powinni to uszanować. Znaczy Max szanował, ale jednocześnie nie przeszkadzało mu to, odrobinę pożartować w tym kierunku.
— Też będę grzeczny. Słowo honoru! — rzucił wesołym okrzykiem, unosząc jedną rękę do góry, natomiast drugą krzyżując za plecami. To nie to, że chciał w jakiś sposób okłamać przyjaciół, zwyczajnie nie chciał sobie folgować, zwłaszcza że nie wiadomo, kiedy nadarzy się kolejna okazja do wspólnego wypicia.
Kiedy Alexy udał się do swojego pokoju, aby zacząć się szykować, Harry uczynił dokładnie to samo, pozostawiając Maxa z Anderesem samych w salonie. Krótka wymiana spojrzeń i sugestywne spojrzenie w kierunku drzwi do pokoju Cordasa dało im do zrozumienia, że prawdopodobnie przeszło im przez myśl dokładnie to samo.
— Jak na moje, Alexy mógłby założyć z powrotem tą spódniczkę — rzucił Gauthier, zakładając ręce z głowę. Max początkowo chciał mu zawtórować, ale coraz bardziej zaczynał zdawać sobie sprawę, że takie rozmarzenie naprawdę dziwnie brzmi, jako że mówią o swoim przyjacielu i współlokatorze. Osobiście nie potrafił powiedzieć, czy Alex mu się podobał, czy coś podobnego. Byli braćmi! I to głównie takie emocje wchodziły w grę, nic ponadto.
— Brzmisz jak zboczeniec — prychnął Max, podnosząc się z sofy, aby również przejść się do swojego pokoju i wybrać jakieś rzeczy, w których mógłby wybrać się do klubu, a przy tym jako pierwszy zająć łazienkę, aby móc się trochę odświeżyć przed wyjściem.
— Nie powiesz mi, że nie pomyślałeś o tym samym! — woła za nim Andres, na co szatyn jedynie odwraca się w jego kierunku z charakterystycznym uśmieszkiem. Przechodząc obok pokoju Alexy'ego pozwala sobie zapukać i obrócić sugestię Gauthier'a w drobny żart.
— Większością głosów zadecydowaliśmy, że powinieneś ubrać tą spódniczkę, w której byłeś w szkole! — woła, starając się przekrzyczeć zamknięte drzwi, po czym bez ceregieli wchodzi do własnego pokoju, nie czekając na skonfundowaną odpowiedź Cordasa. Wszyscy już dosadnie zostaliśmy utwierdzeni w fakcie, że z własnej woli Alexy nie wciśnie się z powrotem w kieckę i powinni to uszanować. Znaczy Max szanował, ale jednocześnie nie przeszkadzało mu to, odrobinę pożartować w tym kierunku.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach