Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Dzisiaj o 03:36 pmAku
AlterosDzisiaj o 12:11 pmAmazi
Where is my mind?Wczoraj o 08:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 08:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 07:43 pmKurokocchin
Lies07/05/24, 09:07 pmSyriusz
Careful, I bite06/05/24, 06:54 pmKass
A New Beginning 06/05/24, 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
8 Posty - 33%
7 Posty - 29%
2 Posty - 8%
2 Posty - 8%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%
1 Pisanie - 4%

Go down
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty legends never die {29/10/22, 08:53 pm}

Don't cry because it's over
Smile because it happened
Legends Never Die

'They become a part of you
Every time you bleed for reaching greatness

two true gamers who want ff`15

NANA + Carlain

NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {29/10/22, 09:00 pm}

ANOMALIAha minho - leader of RIFTECH

┌                                                                                                                                                                                       ┐
HA MINHO — 24 lata — Busan — current leader of RIFTECHA N O M A L I A — jungler
06.10 — ciemny brąz — czarne, z jednym chunky, szarym pasemkiem —   umięśniona sylwetka
jeszcze zza czasów bycia 'gym rat' — 180cm wzrostu — wiecznie suche oczy —        jednak brak
wady wzroku — wytatuowane ręce, często ukryte pod długimi rękawami — energy drinks abuser
rzuca palenie wraz z flavored air puffers —        streamer soloq, hobbistycznego grania w apex'a i
luźnych pogadanek — przed zostaniem pro playerem: pracownik sklepu zoologicznego                  

1    właściciel potężnego kota norweskiego - bom, który niestety mieszka w domu rodzinnym, ze
względu na alergię jednego z członków drużyny.   nie ma okazji na częste odwiedziny, więc rutyną
stały się codziennie wysyłane zdjęcia przez jego młodszą siostrę - jiwoo.                                           
2    na codzień należy do w miarę spokojnych osób, nie unoszących się.        w trakcie rozgrywek z
jego mikrofonu również nie usłyszy się podniesionego głosu,               ale bardzo dobrze słyszalne są
agresywne uderzenia w klawiaturę, kiedy klepie najbardziej kreatywną obelgę,     jaką widział świat.
3    jego władanie językiem angielskim jest godne płaczu,      co nie powstrzymuje go przed ciągłym
jego używaniem i wykrzykiwaniem przy wygranych czy comms.        z kolei japońskim posługuje się
wręcz płynnie, można by rzec, nienagannie.                                                                                                    
4    drużyna kiedyś miała inny skład, jednak przez niezdrowie dla reszty relacje między nim, doszło
do rozbicia,                       do czego dołożyły się niefiltrowane i pchane emocjami słowa przy jednym z
wywiadów po przegranych mistrzostwach.                                                                                                      

└                                                                                                                                                                                         ┘

DYNAMIND - do changwoo - 23 lata - top lane

 
BLADEE - park yongsok - 25 lat - ad carry



FXRCE - kim jiyong - 24 lata - support
CHAPPY - kim haneul - 26 lat - mid lane


Ostatnio zmieniony przez NANA dnia 05/02/24, 12:04 pm, w całości zmieniany 5 razy
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {29/10/22, 10:33 pm}

long live the queen
The time will come when you will have to rise above the best


Jeon  Soo  Jin      〖 전 수 진 〗      23 lata       Seul       pro player      Destina       mid laner


18.01     karmelowe  oczy     często farbowane włosy,  zwykle chłodny blond     always bare face


smukła sylwetka       172 centymetrów wzrostu       porcelanowa karnacja o różowych odcieniach


podkrążone oczy z powodu  nocnego  grindowania  LP  w  SoloQ  oraz  nadużycia  energetyków


liczny  piercing  na  uszach       przesuszone   usta       Koi  Fish  Tattoo  na  długości  kręgosłupa


 



      Rzekomo  z  powodu  napiętej  i  niezdrowej  relacji  pomiędzy  jednym  ze  współgraczy,

została   zdegradowana  z  poprzedniej   drużyny  i  do   samego   rozpoczęcia   nowego   sezonu

nie  wiedziała  czy  ponownie  zasiądzie  gdziekolwiek w randze regionalnej. W ostatniej chwili

została        ogłoszona        jako        nowy        mid        laner        organizacji        Star Guardian,

pomimo    wciąż    nie   stłumionych    plotek    ponoszących    się    na    Twitterze   i   Reddicie.




     Typ przywódcy, który nie znosi głosu sprzeciwu czy stawiania na obopólne porozumienie.

Lubi  mieć   wszystko   pod   kontrolą  i  podczas   napiętych   sytuacji   zwykle   wycisza   ludzi

nie  zgadzający  się  z  jej  decyzjami.   Podczas  voicecomm'ów  uparcie  trzyma  się  wcześniej

obgadanej     taktyki,     ignorując     słowa     krytyki.




     Wciąż   nie   ma   pojęcia,   jak   mogła   nie   zdać   już   po   raz   czwarty   prawa   jazdy

na samochód osobowy,  posiadając od paru dobrych lat licencję na  motocykl.  Usprawiedliwia

to  brakiem  czasu  i  pełnego  zaangażowania  w  porównaniu  do  obecnej  pracy  oraz  w  tym,

że    zdołała    już    sobie    obniżyć    sympatię    do    paru    egzaminatorów.




    Nie odczuwa różnicy pomiędzy życiem podczas sezonu czy poza nim, ponieważ zawsze jej

dzień wygląda tak samo. Oprócz grania w league of legends pyka raz po raz w world of warcraft

by przerwać  rutynę, popijając prawie że codziennie  kilka  puszek  energetyka. Od poprzednich

psychologów  sportowych   dostała   reprymendę,  że  jej   styl   życia   jest   porównywalny   do

stworka   tamagotchi.




    Na pierwszy rzut  oka  wychodzi na  sarkastyczną i  oschłą  sukę  podpierającą się jedynie

na  swoim specyficznym  charakterze i urokiem  osobistym potrafiącym  przekonać niejednego,

jednakowoż   przy   bliskim   spotkaniu   bardzo   zyskuje  w  oczach.   Jest   to  jednak   ciężka

i   wyboista   droga   do   przebrnięcia.







hapi
— Su Jung Hwa
— 26
— top laner
lowwie
— Yun So Yi
— 24
— jungler
kachan
— An Mi Yong
— 25
— ad carry
rivie
— Ch'ae Moon Hee
— 24
— support

Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {01/11/22, 06:39 pm}



Jeon Soo Jin



  Dźwięk wystukiwania klawiatury przedostawał się mimochodem do zakrytych pod słuchawkami uszu, nakręcając jednocześnie kolejne zębatki skupienia w wywieranej w bieżącej akcji rozgrywce. Ciężko jednak było się skoncentrować tylko na jednym elemencie, w momencie gdy zewsząd alarmowały bezsensowne pingi i równie ujmujące w żenadę interwencje teamfight’owych inicjatyw. Raz na jakiś czas po ścianach pokoju odbijały się echa kąśliwych uwag co do odgrywanych wykonań graczy w sojuszniczej drużynie upadających jeden za drugim, rujnując przy tym nie tylko sobie, ale i reszcie znormalizowane KDA. Nie minęło kolejne dziesięć minut, by w końcu na ekranie monitora zawitał charakterystyczny i przybijający wybuch sojuszniczego nexusa, skutkujący szybkim zerwaniem z siebie słuchawek jak i wyłączenia całego komputera, by dłużej nie kusiło dalsze towarzystwo wśród ludzi w soloq.
  Soo Jin odepchnęła nogami krzesło od swojego stanowiska przy biurku na którym siedziała, wprowadzając go w powolne obrony w jedną stronę w pewnym rodzaju odstresowania się i rozdmuchiwania słabo opadających emocji. Czasami potrafiła sama siebie zaskoczyć, że pomimo iż już od dawna znajdowała się między challengerami oraz grandmasterami, tak wciąż potrafiła nieświadomie swych przyrodzonych mocy odnaleźć z gąszcza nieszczęścia grupę ameb mających w magiczny sposób chęci grania rankeda i to akurat w jej chwilowym towarzystwie. Dobrze że lata profesjonalnego grania uodporniły ją od wszelkich interakcji na chacie z równie podobnymi, gdyż walka z takimi porównywalna była z wiatrakami. Na szczęście jej konto nie zostało dość spaczone toksycznymi graczami tak aby jej straty punktowe za rozegrany mecz powodowałyby widoczną tendencję spadkową.
  Szybko jednak z tej ligowej mary przebudziły ją pukania do drzwi, które nawet bez jej odpowiedzi otworzyły się po paru sekundach wyłaniając za sobą Sung Hwa w towarzystwie Miyong wystrojonych niczym dwa szczurki na otwarcie kanału. Soo wpierw rzuciła w dziewczyny pytające spojrzenie, nie przestając się kręcić na wygodnym siedzeniu.
— Zapomniałaś się? Przecież za paręnaście minut zbieramy się na integre, a ty wciąż w dresach — rzuca Miyong pytanie z zaskoczeniem nad jej brakiem gotowości, spoglądając kątem oka nad stanem ogólnym pokoju, gdzie nic się od jej ostatniej wizyty nie zmieniło oprócz kilku nowych i zapewne już pustych puszek po napojach stojących przy biurku. Lekko westchnęła zdając sobie sprawę z tego, że jasnowłosa zdążyła już zapomnieć o wcześniej umówionym wypadzie i najprościej w świecie grywała na komputerze dopóki ją chęci nie opuściły.— Chyba, że chcesz pokazać się z tej nieoficjalnej strony symulatora no-life, ale może warto byłoby się jakoś lepiej postarać nad doborem garderoby — zauważyła, kręcąc głową z dezaprobatą na dres niebędący priorytetem do wyboru w wyjście na miasto. Otworzyła szafę dziewczyny wypełnioną aż po brzegi różnościami mogącymi być korzystnymi kandydatami do ubioru, lecz nie sięgnęła po żadną z tych rzeczy, czekając aż ich własna właścicielka je dobierze.

— Czytaj mi z ust. Ja. Nigdzie. Nie. Idę. — mruknęła, nie czując na ten moment impulsu czy chociażby motywu na ruszenie się ze swoich czterech ścian. Szczerze rzecz biorąc już zdążyła zapomnieć, kiedy ostatnio w ogóle opuściła mieszkanie na dłużej niż parę minut, nie licząc tym samym pojedyncze wyjścia do lokalnych sklepików po zapasy śmieciowych przysmaków. Znacznie zmniejszyła integrację zaraz po wybuchu incydentu, w którym zaszczyciła obecnością, mając nadzieje na znudzenie się tym tematem i zakopaniem go w czeluści niepamięci, zagłębiając się podczas tych dni na aktywnym graniu w ligę legend oraz sporadycznym relaksowaniu się w warcrafcie bez jakiejkolwiek możliwości zostanie “odkrytym”.
— Jesteś uparta jak nie wiem co. Chociaż mogłabyś udawać, że masz co robić zamiast imprezować, a tak to jedynie widzę że bujasz się na środku pokoju i nawet komputer masz wyłączony — wtrąciła Sung Hwa, dobrze już znając temperament blondynki jak i rozumiejąc jej w pewnym sensie odgrodzenie się od socjalizacji na rzecz pełnego introwertyzmu, jednakowoż zgodnie z wcześniej ustaloną decyzją, chciały ten wypad zaliczyć jako oryginalna piątka, bez wyjątków.
— Mecze o tej porze siadają równie cudownie, jak poranne pobudki: nagle i boleśnie. To chociaż daj mi jeden powód, abym się z tego cosplayu bezdomnego przebrała w cokolwiek co ma ręce i nogi, bo wiem że nie wyjdziecie mi z pokoju, dopóki z wami nie zgodze sie na wyjście — stanęła na równe nogi, idąc w stronę szafy. Na plecach czuła przeszywające spojrzenia do jej osoby. Udawanie trupa już nie wchodziło w grę, więc już na starcie przegrała, tak więc chociaż będąc tym wojownikiem na tarczy wolałaby świecić estetyką aniżeli niechlujstwem.
— Według tego co mi wiadomo, to wszystkie zespoły zaakceptowały zaproszenie z podkreśleniem na WSZYSTKIE. Taki aspekt informacji ci wystarczy. Chyba nie dasz się dłużej prosić, ubierz coś ładnego i miej swój Diana revenge dress moment — odpowiedź była tak szybka i trafna, że Soo momentalnie zamurowało w miejscu, studząc jej tętno na parę chwil, by następnie rozpalić w sobie zgorzkniały żal. Dziewczyny od razu zrozumiały, że argument w stu procentach do niej trafił i natychmiast opuściły pomieszczenie, dając jasnowłosej moment na przymiarki.
  Postawiła na swój klasyk w postaci czarnej koszuli o satynowym blasku oraz a’la garniturowych spodniach idealnie komponujących się ze sobą będąc w tej samej gamie kolorystycznej. Zdążyła już zapomnieć, jak to jest się ubrać jak człowiek do porządnego wyjścia, ale czego można było się spodziewać od gracza, którego głównym celem jest nie dotknięcie trawy i speedrun w challengerze. Włosy zostawiła proste, lubiła jak gładki materiał koszuli kontrastował z ich kolorem, tak więc jedynie co jej pozostało, to ubranie butów z pełną gotowością na wieczór z dziewczynami i koreańskim regionem graczy.
  Przed bramą czekał już na nie wcześniej zamówiony uber z uśmiechniętym od ucha do ucha kierowcą widząc przed sobą pięknie wyszykowane pasażerki. Soo Jin ostatni raz westchnęła przed rozpoczęciem karuzeli zabawy czekającej na nią już za parę minut. Fakt, że na dziewczynę zadziałał ten jeden pojedynczy argument podczas dyskusji w pokoju, zdawał się być dla niej jednocześnie pewnym nietaktem, którego nie potrafiła z siebie wyzbyć choć bardzo by tego chciała. Już minęło trochę czasu od incydentu z uprzednią, będącej dla niej zasadniczo lepszą opcją niż aktualna drużyną, która działaniem ekspresowym wydegradowała ją ze stanowiska, pozostawiając dziewczynę na lodzie i w nie lada wyzwaniu odnalezienia najszybszej i korzystnej alternatywy. Ta ostatnia prośba zesłała jej się niczym manna z nieba wręcz w ostatniej chwili, powodując że owe ogłoszenie uczestnictwa w nowej ekipie od strony PR nie zdążyło się jeszcze rozesłać po innych organizacjach, nie licząc ich kierownictwa która o wszystkich transferach była na bieżąco. Dla Soo Jin zrodziło się to jako pewną możliwość pstryknięcia w nos głównemu powodowi jej obniżenia stanowiska, lecz ona sama wolałaby aby ta pierwsza konfrontacja pojawiła się na znanym gruncie Summoner Rift. Mimo to wizja zobaczenia chłopaka na żywo wśród pozostałych byłych członków drużyny napawało ją pewną satysfakcją połączoną z wyraźną ekscytacją. Chciała zobaczyć jego minę, podczas gdy ten stanął by wryty z myślą, że ich rozstanie nie trwało tak długo jakby się spodziewał.
  Jego nick w lidze zdawał się adekwatny do tego, co stawało między nimi, bo nikt się nie spodziewał równie toksycznej anomalii jaka tliła się w ich współpracy ramię w ramię. Bo tak jak Soo Jin z początku w pewnym stopniu potrafiła przekręcać niesubordynację chłopaka na swoją korzyść, tak w dalszych etapach fazowych ich taktyka szła na łeb na szyję przez zgrzyty w komunikacji, gdyż oboje nie zdawali sobie sprawy jak bardzo ich obopólna moc przewodzenia nie jest ze sobą kompatybilna. Nie raz kończyło się na tym, że z ich rozmowy na voicecommach wplatały się kolejne wypominki już poza rozgrywkami, między innymi kończąc na balkonie gaming house'u w towarzystwie dymu papierosowego i rozlanych w roztargnieniu energetyków.
  Lecz tak jak wcześniejsze zatargi spływały na obojgu jak po kaczce, tak po przegranym finale ostatniego sezonu przelał czarę goryczy, nakreślając linie pomiędzy nimi równie widoczną, co nie dającą się zamaskować jakimikolwiek wyjaśnieniami. Przynajmniej tak malowały się wszelkie dyskusje i wypominki na owy temat kipiące wręcz od rzekomych ekspertów podszywających się w zakamarkach Reddita. Plotki przyodziały płaszcz faktów, a spekulacje stanęły na zastępstwie za wyznaczniki pustych teorii. W tamtym okresie nic nie wydawało się lepszym pomysłem niż oddzielenie tej dwójki od siebie, przynajmniej na tle drużynowym, tak aby nie działali na siebie niczym do rany przyłóż skutkujące gangrenę.
  W końcu uber przywiózł dziewczyny pod same progi lokalu, które nawet wyglądając zza okna można było dostrzec praktycznie cały wypełniony lokal. Trudno było się dziwić ,skoro wszystkie drużyny skłoniły się do przyjścia, dając tym ponad pięćdziesiąt zajętych miejsc. Samo miejsce znane było z młodzieńczego ducha, stawiając na klimat i muzykę idealnie pod ich kryterium wiekowe. Nawet jeśli poszczególne gusta znacznie się różniły, tak z pewnością to miejsce dla nich wszystkich było najlepszym wyborem. Gdy tylko cała piątka przekroczyła progi lokalu, do ich uszów zaczęła płynąc przyjemna nuta potrafiąca ukoić drobne nerwy z domieszką stukanych szklaneczek do drinków oraz raz po raz wrzących okazów radości i śmiechów.
— Znajdźcie gdzieś wolne miejsca bądź cały stolik, a ja coś nam zamówię na start — zaproponowała, widząc coraz to gorszą sposobność posiadania wolnej przestrzeni. Nie żeby aż tak bolało ją towarzystwo innych, jednakże skutkowałoby to mimowolnym dyskomfortem dla obojga stron, wiedząc z doświadczenia że chłopcy widząc płeć przeciwną potrafią się spiąć mocniej niż niejedna struna.
  Przed nią w kolejce przy barku stały dwie osoby, które szybko zostały obsłużone i obdarowane swoimi zamówieniami, dlatego też już po paru minutach Soo mogła złożyć i swoją listę drinków. Zdążyła już poznać dziewczyny na tyle dobrze, by znać preferencje smakowe na poziomie dobrym, tak więc bez większego zawahania podawała z karty menu kolejno fikuśne nazwy napoi alkoholowych. Oczywiście dla siebie zostawiła wisienkę na torcie w postaci prośby o to, by do jej zamówienia dolać odrobinę monstera, na co barman z ciepłym uśmiechem i aprobatą przyjął do zrozumienia.
  Wzięła dwa trunki do ręki, szukając uważnie wzrokiem swój dziewczyński kwartet, a chłodne ścianki napoi jedynie przyspieszały jej tempo chodu w obawie przez wyślizgnięciu się z dłoni. Na szczęście nie musiała zbyt długo kursować po dosyć obszernym lokalu, lecz gdy tylko dostrzegła cel swojej podróży, to prawie że ręce jej opadły.
— Czy one dosiadły się do … kurwa trzymajcie mnie… — przeklęła cicho, przeczesując się finalnie do zebranego towarzystwa składającego się z jej obecnej i dawnej drużyny. Gdy stara gwardia sięgnęła ją wzrokiem, to przez chwile wyglądali jakby natrafili na duchową iluzje, lecz natychmiast się pozbierali. Natomiast dziewczyna w końcu postawiła drinki na stole, mając naprzeciwko siebie byłego junglera, który wciąż nie oderwał od niej wzroku.
— Oh, witam drogiego monsieur. Widzę dziewczyny już się rozgościły — spojrzała krytycznie na Minho, by szybko przenieść wzrok na dziewczyny. Doprawdy jedyny duży szalik, jaki mógł ich wszystkich pomieścić, musiał być oblegany przez Riftech. Oblicze ironii w tym wszystkim mimowolnie dał jej sposobność do uśmiechu, choć w głębi serca miała ochotę dobudować wolne miejsce. — Mam drinka dla ciebie Junghwa i dla siebie, na resztę barman prosił poczekać trochę bliżej, ale da nam znać tym guziczkiem — dodała, podając Moon Hee małe urządzonko świecące się aktualnie na czerwono. W końcu też usiadła na kanapie, a tuż obok niej dosiadła się Mi Yong i nieznany jej wcześniej chłopak będący zapewne ich nowym mid lanerem. Nie wyglądał na młodszego od niej, więc już mogła skreślić argument że szukali młodszej krwi w zespole.
— Dawno się nie widzieliśmy prawda chłopaki? Widzę, że zmiany kadrowe były jedynie pojedynczymi incydentem — przyznała z zasadną pewnością w głosie, nie wywierając ani krzty presji wzrokowej na żadnym z zasiadającym stolik, lecz ze stoickim spokojem wymalowanym na twarzy. Przekomarzanie się z nimi jeszcze parę miesięcy temu zdawało się na porządku dziennym, co wszyscy odbierali jako śmieszną interakcje, lecz teraz zdawali się być wyobcowani. Może jednym z powodów tlił się w fakcie, że dziewczyna opuściła ich późną nocą, zostawiając po sobie jedynie liścik pożegnalny i oficjalną notę od szefostwa. Przełamanie lodów w tym towarzystwie było porównywalne do integracji z nowo co przyjętymi. — Nie mogę się doczekać tej polepszonej synergii podczas gdy tym razem staniemy po przeciwnych stronach — dopiero po tych słowach niczym po ruchu magiczną różdżką obie ze stron poczuły jak kamień spada im z serca, malując na ich twarzach znacznie spokojniejsze rysy. Nawet dziewczyny złapały kontakt po sąsiedzku, zamykając się w pojedynczych dialogach.
— Szczególnie te słowa się ciebie tyczą kapitanie — powiedziała ciszej, ale na tyle wyraźnie by dotarło to do odpowiedniego odbiorcy. Podczas gdy reszta zdawała się już być zafascynowana sobą nawzajem w towarzystwie upijanych drinków, oni oboje w końcu mieli sposobność na wymianę parę zdań. Siedział naprzeciwko niej z wbitym spojrzeniem potrafiącym zgasić niejeden słomiany wigor, lecz zbyt długo spędziła z chłopakiem czasu by tego nie dostrzec. — Zapewne jako ostatni opuścisz statek Riftech, po tym jak wymienisz każdego po kolei. Mam nadzieję że chociaż czerpałeś z satysfakcję z tej degradacji — pomimo iż minęło już dość sporo czasu od tego incydentu, tak oni zdawali się zatrzymać  w czasie, gdyż nic oprócz wieczorowych ubrań się w nich fizycznie nie zmieniło. Soo wciąż była widziana ze zmęczeniem wymalowanym na twarzy, a natomiast Minho emanował stoickim spokojem. Jednak wewnątrz nich tliło się więcej niżby przepuszczali, a mur pomiędzy nimi z czasem rozrósł się mimowolne bez ich bezpośrednich ingerencji.— Poprowadzę Star Guardian na wyżyny, a dziewczyny prosperują na podium. Nothing personal, czysta rywalizacja prawda? — nieświadomie potruli się nawzajem, obrzucając się narzutą niezrozumienia i cynizmu wybitego przez dumę w pośpiechu. Zwycięstwo w tym sezonie kreowało się jako złożenie racji jednej ze stron, a satysfakcja z niej zaczerpnięta powinna ugasić pragnienie niewyrównanych rachunków.
  Destina wzięła większy łyk ze swojego drinka, którego cierpkość i kwaskowy posmak zatarł jej charakterystyczny grymas po wyczuciu goryczy połączeniu z mocą gazowanego energetyka. Jednak szybko zastąpiła wciąż skrywany żal kąśliwym uśmieszkiem mającym swe źródło w odbitce za drwiny, jakie otrzymała zaraz po ogłoszeniu jej odejścia. Dziewczyna naprawdę uschłaby z tęsknoty za wygrywaniem i rywalizacją, dlatego też ma zamiar z dziewczynami sięgnąć po to, czego nie zdołała zdobyć z chłopakami. A zwycięstwo będzie o wiele cudowniejszą ambrozje, gdy zrobi czysty pogrom na Minho w finałach.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {05/11/22, 06:11 pm}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Kapitan Riftech. Jeszcze dwa, może trzy lata temu, Minho - sprzedawca w sklepie zoologicznym - w życiu nie wyobraziłby siebie na tym miejscu. Jasne, był fanatykiem grania, większość jego czasu, jeśli na za kasą i pomocy wybrania odpowiedniej karmy, była spędzana przed komputerem. Kiedy został zwerbowany, był usatysfakcjonowany na pozycji junglera, kropka. Więc kiedy rok później dostał informację od drużyny, która dopiero stawiała swoje pierwsze kroki, że chcą postawić go na głównej, trzymającej grupę w ryzach pozycji, Ha nie widział możliwości na odmowę. I od tego czasu dumnie nosił tę łatkę, łatkę lidera, który mimo siły przebicia często ustalał technikę z pozostałymi graczami, chwilami w ciągu rozgrywki, dając im elastyczność w trakcie meczów, obracających się przeciwko im.
____Dzięki temu teraz stał przed szafą, gapiąc się nieco niechętnie na przygotowane dzień wcześniej opcje ubiorowe na integrację. Minho nie należał do grona, które co weekend szukało okazji na wyjście z domu. Nie miał na to czasu, ani chorobliwej ochoty. Siedzenie przed komputerem, chwilami jedynie z muzyką w tle, chwilami ze sporą ilością widzów, przy nabijaniu lp w sezonie czy też niezobowiązującym wspinaniem się po rankingowej drabinie w apexie. Imprezy to nie był jego żywioł, ale nie zamierzał pozwolić sytuacji na przedstawienie go w złym świetle swojego wizerunku
____ — Minho, jesteś młody, pełen stylu. A więc doradź swojejs starszyźnie — jego wlepione gały zostały zwrócone na Haneul’a, który bez obwieszczenie wparadował do pokoju, trzymając w jednej dłoni gładką, granatową koszulę, a w drugiej kremową, przyozdobioną pojedynczymi, abstrakcyjnymi bazgrołami z krótkim rękawem. Jak spotkała go w odpowiedzi cisza, dopiero podniósł wzrok na ciemnowłosego, który niby oddalonym wzrokiem przyglądał się ubraniom — Jaja sobie robisz chyba. Masz gotowe dwa stroje, i dalej nic nie wybrałeś? — wiszące, gotowe kompozycje z każdą sekundą traciły na uroku w oczach Ha.
____Weź granatową. Bezpieczniej i do włosów Ci lepiej pasuje — nie był pewien, czy była to w pełni racja. Ubierał się tak, jak myślał, że będzie pasować, ale tylko pod siebie. Ubieranie innych było trudniejsze, nie pakował się w to z buciorami, ale i tak nieraz zostawał najeżdżany przez starszych, szczególnie, kiedy Jiyong - ich modowa gwiazda - był niedostępny — O której jedziemy? — szybkie rzucenie oka na zegarek uświadomiło go, że została mniej więcej godzina do ustalonego czasu rozpoczęcia imprezy. Znajdowali się przynajmniej dobre paręnaście minut drogi, więc musieli wyjść nieco wcześniej. I wystarczyło, że usłyszał od najstarszego członka drużyny, że zbierają się dosłownie za parę minut, aby sięgnął po bordową koszulę, czarne, proste spodnie z ledwo, podkreślając krój paskiem. Założył neutralną, srebrną biżuterię i poprawił jeszcze paroma ruchami dłońmi włosy, na wszelki wypadek zakładając na nagi nadgarstek gumkę do włosów, gdzie drugi był przyozdobiony zegarkiem.
____Ku swemu zaskoczeniu, nie był ostatni, acz kiedy dowiedział się, kto ich opóźniał, jego szok zaniknął. Jiyong spanikowany dobierał odpowiednie akcesoria, jeszcze za progiem drzwi wejściowych zapinając naszyjnik na szyi, parę razy chybiając karabińczyk. Ale w końcu zadomowili się w samochodzie, sadzając Minho na przednim siedzeniu, mimo wyraźnego niezadowolenia kapitana z tej decyzji, który zaraz przywdział delikatny, wymuszony uśmiech, w celu nie urażenia kierowcy.
____Impreza integracyjna oznaczała przede wszystkim jedno - pokazanie się przed ludźmi, których pokonali, czy też nie. Pokazanie się po ich porażce stresowało Minho, szczególnie, jeśli przeciwna drużyna się napatoczy, acz zwyczajowe było zachowanie szacunku do siebie nawzajem. Tu krótka wzmianka, tu zatajona łagodnym uśmiechem i tonem docinka, i tyle. I nawet jeśli napięcie między drużynami było codzienne w czasie mistrzostw, kiedy wszyscy chcieli wspiąć się na sam szczyt, to nie likwidowało to docenienia umiejętności pozostałych graczy. Głównie z tego powodu mina chłopaka pozostawała stoicką, w pojeździe, jak i stojąc przed budynkiem, z którego dudniła głośna muzyka, a przez okna rzucało się w oko morze ludzkich figur, przyciemnionych przez klimatyczne światło lokalu. Po podziękowaniu kierowca zniknął spod wejścia, a cały Riftech wpakował się do środka. Szybko mogli stwierdzić, że nie było jeszcze wszystkich - brakowało parę kluczowych drużyn, które mieli okazję poznać na swojej e-sportowej drodze.
____Wraz z Haneul’em zagrzał miejsce przy barze, wysyłając pozostałą trójkę do zajęcia któregoś ze stolików, byleby pomieścił ich wszystkich. Za to oni stali jako drudzy w kolejce, planując co każdemu zamówić. Wyróżniając się na tle kufli z piwem, Minho zamówił drinka wypełnionego lodem i energetykiem, mający odgrywać rolę mojito z kofeinowym kopnięciem, którego przez swoje niezdrowe nawyki i tak już nie odczuwał z oczekiwanym nasileniem. Dwie niewielki rurki nigdy nie potrafiły ze sobą współpracować w jego wykonaniu, a jedna zawsze kończyła na funkcji prymitywnego mieszadełka
____ — Jak myślicie, kto nowy się pojawi? Bo na pewno ktoś nowy na roster wleci — Yongsok wyglądał zza potężnego kufla, oczekując reakcji swoich towarzyszy, większość z nich uzewnętrzniając swoje przemyślenia co do świeżej krwi w zebranym gronie. Roster może nie powiększał się co roku, ale zmiany w drużynach, tak jak ich, miały miejsce dość często, więc obgadywali i te możliwości, i zupełnie nowy zespół, który mógłby tutaj zagościć. Sam Minho nie dokładał do rozmowy pożytecznych komentarzy, za bardzo dysocjując się przy powolnym sączeniu napoju, kiedy jego myśli pochłonęła jedna możliwość. Domyślał się, kto mógł się zjawić, bo nieważne jak bardzo by chciał, to nie mógł negować umiejętności, jakie posiadała. I kiedy ich dyskusja została przerwana przez pojawienie się grupy dziewczyn, które paroma słodkimi uśmiechami przekonały chłopaków do ściśnięcia się na kanapie, Ha zaczął myśleć, że wszystko zbyt płynnie, zbyt gładko układa się w prawdopodobną rzeczywistość. Krążyły plotki w internecie, data mined informacje przez obsesyjnych fanów Ligi i sceny rywalizacyjnej.
____Zdążyło minąć parę, maksymalnie paręnaście minut, niż rozrysowane możliwości w głowie Minho zostały brutalnie połączone w jedność. Wzrok płynnie przesuwający się po każdej z nowych członkiń ich rozmowy przeskoczył na blondynkę. Jeon Soo Jin w całej swej okazałości, ubrana pasująco do okazji - śmiałby rzec nawet nieco pogrzebowo, przy swej czarnej kreacji, która ironicznie pasowała do ich spotkania
____Jakże miło widzieć drogą madam — odparł równie spokojnie, z luźnym uśmiechem na ustach, acz nie dało się ukryć ciskanych piorunów, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Powód jej zniknięcia był im znany - dzięki listowi, jak i samej sytuacji, która nie miała nawet okazji nieprzyjemnie rozejść się po kościach. To nie zmieniało goryczy i nieprzyjemnego posmaku, jaki pozostawiła w ustach Minho. Samo jej odejście wydawało się puste, jakby temat zawisł w powietrzu, czy został głęboko zakopany, ale nigdy nierozwiązany.
____ — Dawno dawno! Ale miło widzieć, że sobie radzisz, Soo Jin — słowa Changwoo, mimo szczerości, potrafiły nieprzyjemnie wybrzmieć w uszach odbiorcy, kiedy dało się w nich wyczuć sztywność i niepewność, co do dobranych słów. Na jej następne słowa Ha jedynie uniósł delikatnie kąciki ust, nie bardziej niż było to potrzebne. Zachowywał stoicką postawę, luźno splatając ręce na piersi i przyglądając się jasnowłosej, nawet na moment nie spuszczając wzroku, kiedy zwróciła się bezpośrednio do niego.
____Akurat cierniem w naszej drużynie byłaś tylko Ty. Kolejna wymiana nie będzie potrzebna — odparł z cieniem uśmiechu, choć wydźwięk słów odbijał się cynicznie w jego uszach. Na wzmiankę o satysfakcji jedynie wzruszył ramionami — Formalność, nic więcej – stwierdził bezemocjonalnie. Prawdą było, że usunięcie Jeon z kadry wcale nie było czymś, co wysłało Minho do siódmego nieba. Nie zgrywali się, dziewczyna często działała mu na nerwy swoim ciągłym oporem do współpracy, do zmiany planu, kiedy sytuacja tego potrzebowała i warto było podjąć większe ryzyko, dla bardziej satysfakcjonującej wygranej. Ale o wiele preferowałby naturalne wykruszenie się, aniżeli bycie świadkiem, jak jego własne słowa są obracane, przedramatyzowywane i robiące z tego większe gówno, niż była potrzeba. Nie zamierzał ich wycofywać, mimo zduszynych emocji, które nimi kierowały, jak wypowiadał się w wywiadzie. Jednak skąd miał wiedzieć, że rozemocjonowana gadka wyrządzi takie zamieszanie, szkalując ich imiona, acz przede wszystkim to dziewczyny, na wszystkich mediach społecznościowych. Szczególnie tych, gdzie kryli się wypełnieni nienawiścią i niezadowoleniem użytkownicy, polujący niczym predatorzy na sytuację, jak ta.
____O ile spotkamy się w finale, to widzę na to marne szanse — tląca się nienawiść, pchana wieloma czynnikami, buzowała nad dwójką graczy, równie dumnych i nie skorych do ugięcia się — Czysta rywalizacja — zgodził się, delikatnie stykając ich szklanki ze sobą, przed wzięciem łyka drinka. Zamierzał wykorzystać tę niechęć, żal, jaki czuł po oschłym odejściu i licznych wyzwiskach, jakimi się obrzucili, jako siłę do rozgromienia wszystkich rywalizujących drużyn i pokazać, że Riftech jest warty miejsca na samym szczycie.
____Atmosfera, nie licząc ich dwójki, panująca nad zebraną grupą była dość przyjazna. Ciekawskie, proste pytania, jak “od kiedy gracie?”, “jaka pozycja?” były wymieniane między pozostałą ósemką w profesjonalnym i uprzejmym nastroju. Piwa powoli brakowało w kuflach, równo z tym urządzenie zamigotało, co dało szansę grupie podejść do baru i odebrać przygotowane drinki, męskiej części na dolanie chmielowego trunku
____Jeśli je też zamierzasz rozstawiać po kątach i upierać się tylko przy swoim, to wątpię, że długo pociągnięcie — uważał swoje słowa za obiektywne, lecz podświadomie były one powodem jego urazy i zniechęcenia. Mimo to, w jego oczach, jeśli dojdzie do najmniejszego zgrzytu między tymi kobietami, Star Guardian upadnie, a konsekwencje mogą być jeszcze gorsze niż częściowy rozpad Riftech — Taka koleżeńska porada na przyszłość - czasami weź pod uwagę innych — stoicyzm i gładki ton go nie opuszczał, jego śladowe wrogie nastawienie było wyczuwalne jedynie dla kogoś, kto spędzał z nim więcej czasu. I dobrze wiedział, że Soo Jin była takową osobą przez miesiące wspólnego życia.
____Chętnie rozproszyłby napięcie, powiększyłby ich grono o pozostałych członków drużyny, lecz szczęście nie pisało się w jego kartach tego wieczoru. Zdecydowanie wolałby, żeby to byli oni, a nie Kiwon wraz z He Ran - członkowie drużyny, która boleśnie pokonała ich na poprzednich mistrzostwach. Nie dość, że byli jednymi z ostatnich ludzi, jakich chciał tego dnia widzieć, to tym bardziej, żeby widzieli go i Soo Jin razem
____ — Minho i Soo Jin! Nie pomyślałbym, że będziecie mieć odwagę się zjawić po ostatnim cyrku — Kiwon nie grzeszył delikatnym doborem słów.
____ — O proszę, podobno już nie pracujecie razem? Jak miło was zobaczyć wspólnie — słowa He Ran przecięły się przez chmurę wiszącą nad pozornie zrelaksowanym Ha — Słodkie, że myślicie, że uda wam się tym razem — uśmiechnęła się ze złośliwym błyskiem w oku.
____ — Nie no tak serio, to fajnie was tutaj widzieć. Niezłe gówno się z tego rozkręciło, co? — towarzyszący mężczyzna nie wyglądał na tak pałającego dumą, jak jego towarzyszka, co nie zmieniało faktu, że sama wzmianka dotykała Minho dotkliwiej, szczególnie, że była ze strony kogoś, kto nieświadomie dołączył się do rozkręcenia całego tego zamieszania.
____Ta, trochę się porobiło — zacisnął nieco wargi w kojącym dla siebie geście, zerkając w stronę Jeon, aby wyczuć, czy ta czuje to samo napięcie w powietrzu, co on - szczególnie ze strony drugiej kobiety. He Ran na pewno pławiła się sławą i dobrym imieniem, które dała sobie radę wyrobić po wybryku dwójki przy stole, jak i ich porażce.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {06/11/22, 12:15 pm}



Jeon Soo Jin



  Na wzmiankę o prognozach dotyczących najbliższych  finałów Soo Jin jedynie prychnęła z nutką cynizmu, lecz by się całkowicie nie zdradzić w wyrażonej mimice, upiła końcówkę energetycznego drinka i lekko pokiwała głową twierdząco. To nie pierwszy raz, kiedy oboje stali po przeciwnych stronach stawianych przewidywań i ponownie indywidualnie przeciwko sobie, lecz w tym momencie dziewczyna uczyniła to, na co kiedyś tak odwiecznie jungler od niej oczekiwał: nie brnęła w dalszą dyskusję, która by falowania bezsensownie i zawrzał aby obecnym zgromadzeniem siedzącym przy stole, czując po kościach, że niedaleka przyszłość ich ostatecznie rozliczy. A oficjalna potyczka na Summoners Rift wydawała się najbardziej klarowna w kwestii rozstrzygnięcia niż wszelkie puste pomówienia naszprycowane przez podchmieloną pewność siebie. Jeon poprzednimi słowami skierowanymi do Mihno przysłowiowo rzuciła karty na stół i nawet teraz nie zamierzała wycofywać ani jednego pojedynczego słowa. Zapewne nikt z początku nie będzie stawiał czy chociażby brać pod uwagę ponadprzeciętną koncepcję, że pełny żeński skład z nowo wytypowanym midlanerem stanie się pretendentem do regionalnych finałów, jednakowoż po głowie Soo Jin chodziła niejeden mniej lub bardziej rozbudowany schemat na strategie w aktualnym i nadchodzących patchach. Jeszcze osobiście zedrze ten perfidny uśmieszek z twarzyczki Minho i nawet chat restrict czy mute na voice commach ją nie powstrzyma, a jedynie doprawi upragniony smak rozrachunków i wypełnionej rekompensaty.
— Jeśli nie zintujesz i nie wlecisz jak poparzony na Barona, bo “tak ci intuicja podpowiada”, to może znowu nie będziesz mieć kolosalnych wontów do tych, którzy trzymali się zdrowego rozsądku — podkreśliła z dosadnym zaakcentowaniem każdego słowa, zaraz po tym jak Minho dorzucił swoje trzy grosze w doszukiwaniu się brudów. — Tobie natomiast radzę zdjąć klapki z oczu, bo nie widzisz przejrzystych rozwiązań — warknęła na dobitkę najciszej jak tylko potrafiła by tylko Ha ją usłyszał, zaraz po tym jak zwiędły jej uszy po usłyszeniu złotej rady od starego dobrego kolegi. Doprawdy chłopak wciąż miał czelność i tupet wystawiania na światło dzienne tylko i wyłacznie jednej strony medalu, nie zastanawiając się, ile procentowo czasu była ona ukazywana w porównaniu do tych bardziej pozytywnych aspektów jeszcze za czasów Jeon w Riftech. Najwyraźniej ostatnie złe wrażenie zmyło na ten moment poprzednie, naklejając jej przypinkę krnąbrnego gracza nie skorego do współpracy.
  Jeon odnosiła wrażenie, że samo współdzielenie i interakcja z chłopakiem przeleje czarę goryczy w jej mało pojemnym zapasie cierpliwości, jednakowoż wraz z upływem kolejnych minut, los widocznie wolał napluć jej jeszcze w twarz żrącym kwasem wymodelowanym w fizycznej postaci dwóch wrzodów będącymi głównym powodem, dla którego teraz Destina i Anomalia posiadają różnoimienne drużyny pod swoimi nickami. Drink z energetykiem aż nadto ją nie rozluźnił, by wytrzymać w takim charakternym towarzystwie, zwłaszcza że stoicyzm siedzący naprzeciwko niej równie co i ona utracił na gardzie, napawając dziewczynę chęcią zamówienia jeszcze z trzy smakowo podobne kieliszki, tak by znieczulica społeczna ogarnęła ją doszczętnie.
— Czasem trzeba zrobić krok w tył, by potem móc zrobić dwa do przodu, jak to mówią — stwierdzenie wybrzmiałe z ust niosło za sobą apatyczny wydźwięk i nie miał w sobie ani krzty ironicznego humoru w porównaniu do przywitania finalnej parki. Zwycięstwo im zaskakująco nie posłużyło, a jedynie rozpuściło jak dziadowski bicz i spuszczeni ze smyczy zbyt głosno szczekali na temat swoich sukcesów.
  Dziewczyna na moment opuściła z nich spojrzenie, by móc wydrzeć z myśli smutną retrospekcje sprzed sezonu, a jej dłoń mimowolnie zabawiała się pustą szklaneczką wypitego drinka wykręcając małe kółka po blacie stolika. Siłą umysłu raczej ich nie odstraszy od tego stolika.
— Ooo Soo Jin! Widzę, że skończył ci się życiodajny trunek. Chodź, to pójdziemy razem zamówić — dyskrecję cholera wzięła z towarzyszącym zainteresowaniem He Ran do blondynki, która nie pragnęła niczego bardziej niż personalnego towarzystwa żeńskiej rywalki będącej jednym z głównych powodów, dla których Jeon zdecydowanie preferowała rywalizację z mężczyznami. Kobiety, z grubsza te z ego wyższym niż World Tower w Seulu, nie rozróżniały konkurencji w zawodzie od zwykłej szarawej codzienności, co zwykle skutkowało wymieszaniem tych dwóch czynników i użeranie się z takimi przeciwniczkami jak z chwastami.
— Kurwa, chciałam to mam — pomyślała kpiąco w głowie i pożegnała się z resztą stolika, bo miała na uwadze że ich rozmowa zapewne tak szybko się nie skończy i nie jeden drink zdąży się wyzerować niżeli możliwość końca paplaniny ze strony He Ran.
  Obie wzięły kolejno przy stoliku barmana swoje zamówienia, przy czym u jasnowłosej jedyne co się nie zmieniło, to zawartość energetyka w kolejnym drinku, lecz reszta składu poszła w stronę zielonego jabłka z marakują. No i odrobinę proporcje alkoholu się różniły od poprzedniego, bo dobrze wiedziała że na trzeźwo nie zamierzała się z dziewczyną użerać dłużej niż powinna i to w dodatku bez mentalnego i fizycznego wsparcia swojej drużyny u boku. Co gorsza, jako rozgrywkę w tle dobrały rzuty lotką w tarcze, a przyszłe wyniku obu pań jedynie wskazywały, jak bardzo nieistotna była ta interakcja robiąca jedynie za niekonwencjonalny pretekst do rozmów.
— Trzymasz się, doprawdy! Degradacja ci służy — prostuje przy kolejnym nieudanym rzucie w tarcze, odprowadzając biedną, już zapewne wykrzywioną, lotkę wzrokiem na podłogę gdzie wylądowała. Poza tym pocieszenie godne zakładu pogrzebowego świętującego tysięcznego klienta, a wymuszony uśmieszek korygował dłoń Jeon z lotką na zacisku w zamyśle innego celu podróży metalowego grota niż ścienna tarcza.
— Daruj sobie te przymilanki, bo i tak niczym nie zyskujesz w moich oczach. Takie bajerki to możesz zarzucać do młodzików czy skrytych simpów w tym lokalu— zatarła sprostowanie dość precyzyjne, nie owijając w bawełnę dziewczynę o jakichkolwiek pozytywnych relacjach, które teraz jedynie emanowały sztucznością z wizją całkowitej niechęci do siebie jeszcze sprzed miesięcy.— Poza tym, mało ci?
— Nic nie wygląda lepiej niż tytuł mistrza i muszę nieskromnie przyznać, że po finałach wszystkie grafy i noty w social mediach wygórowany ponad moje oczekiwania. Nie zrozumiesz tego, dopóki sama nie posmakujesz tej ambrozji — Jeon myślała, że się wpierw przesłyszała i spoglądała na ciemnowłosą zniesmaczeniem, którego już nawet nie próbowała zakryć dobrą miną do złej gry.
— Ambro… Ty się przed wyjściem naćpałaś?! — odpowiedziała na niedorzeczne stwierdzenie trochę głośniej niż sądziła, a odwrócenie się kilku głów w ich stronę jedynie to potwierdziło. Gdyby nie trzymała kurczowo szklaneczki, to dałaby rękom możliwość do ekspresyjnej gestykulacji, a tak odzwierciedlała jedynie postawę odechciestwa. — Kontynuujmy rozmowę na tarasie balkonowym, tutaj zbyt dużą uwagę na siebie bierzesz…— westchnęła ciężko i drugą wolną ręką pokazała jej kierunek, w którym obie po chwili zmierzały. Destina czerpała odrobinę nadziei, że mimowolnie chłodne powietrze ostudzi jej działania, bo powstrzymanie prawdziwych emocji w momencie, gdy się je negatywnie prowokuje, jedynie napinały gule rozjuszenia.
— Aż tak cię porażka dotknęła, że nie potrafisz jej przetrawić wśród swoich? — nadal ciągnęła za język, coraz to bardziej dolewając oliwy do ognia. I to nawet nie była zdrowa determinacja do pobudzenia na przyszłe mecze, lecz zrzucenie przeciwnika z równowagi, mając jakby w zanadrzu łatwiejszą drogę do przebrnięcia w trakcie pojedynków.— A może to nie tylko o zespołowe nieporozumienie chodziło?
  Tutaj czara goryczy przekroczyła swoje granice i tak jak wcześniej Soo Jin utrzymywała maskę skromnego stoicyzmu, tak pod naporem ciśnienia jakie w niej się zebrało i zawrzanej krwi płynącej żarem w jej żyłach, całkowicie straciła cierpliwość do lekceważącej wszelkie możliwe sygnały brunetki. Sama przed wypowiedzeniem jakichkolwiek słów zwrotnych, dopiła jednym duszkiem zawartość drinka i teatralnie postawiła go na sąsiednim stoliczku z głuchym hukiem. Pora postawić uprzednią finalistkę tam, gdzie jej miejsce w hierarchii społeczeństwa tych rozgrywek.
— Tobie do reszty ego wyjebało poza sufit. Dziewczyno, wraz z Riftechem przegraliśmy na was dwa do trzech. DWA! DO KURWA TRZECH. A tobie skoczyło coś na łeb, jakbyście bezstratny finał mieli — ogień wypalił w niej nieporównywalną gorycz, której wybuchu spodziewałaby się predzej w towarzystwie Minho, jednakze He Run nieskora do tolerancji, lecz do braku szacunku do przeciwniczki wygrała ten wyścig. Nie mówiąc już o wtrąceniu w tą beznadziejną dyskusje określenia “drużyna”. — Słuchaj, bo dwa razy powtarzać nie będę. Jeszcze raz będziesz tak się afiszować zwycięstwem sprzed sezonu wobec mnie albo moich uprzednich sojuszników, tak w tym okresie twoje statystyki będą o wiele gorsze niż rozumienie słowa tragiczne— rzuciła poddenerwowanym tonem, nie posiadając ani krzty serotoniny w sobie, by móc chociaż udawać milutką. Atmosfera zaczęła się robić gęsta i nic nie zdawało się być dobrą alternatywą na poprawę zrodzonego kwasu w tejże sytuacji. Soo Jin zarzucała jej prawdą w twarz, nie myśląc o konsekwencjach swoich słów. Sama została słownie zaatakowana, na co ona jedynie odpowiada równie mosiężnymi pociskami z własnego dobranego kalibra.— Zwłaszcza, że poprzednie wykresy i liczby mówią same za siebie: zostałaś wycarrowana za szmaty i to głównie przez Kiwona i to dlatego trzymasz się go najbliżej. Teraz mi zjeżdżaj sprzed twarzy, bo nie chce cię widzieć na oczy tak samo, jak reszta świata waszego team jersey. Pieniądze z finału zaoszczędzicie na designera lub kogoś, kto nie ma paskudnego daltonizmu — machnęła na nią ręką w geście zakończenia dyskusji i odwróciła się do niej plecami zanim tamta cokolwiek mogła odpowiedzieć. Szczerze, to w dupie miała kontynuowanie tej rozmowy, zwłaszcza że po pewnym czasie były one porównywalne do gadania ze ścianą.
  Na ostudzenie emocji najlepszą opcją kreowało się wypalenie jednego marlboro, jednak jak na złość dziewczyna nie miała przy sobie niczego, więc jedynie co jej towarzyszyło w procesie odparowywania goryczy z jej wnętrza był pusty kieliszek od drinka. Delikatnie kopnęła ściankę oparcia tarasu, a ciche skrztuszone “cholera” wydostało się z jej ust. Zajebisty sobie początek sezonu naszykowała, a nawet jeszcze dobrze  się nie zaczął, a zdołała już spalić za sobą mosty. Miała nadzieję, że wraz z upływem czasu będą jedynie się tłuc na Summoner Rift, pozostawiając jej introwertyczne dupsko w spokoju. Wtem usłyszała za sobą głośniejszy stukot pojedynczych butów, przerywając jej chwile na przemyślunki.
— Dziewczyno, powtarzać się nie będę, wypie… —spodziewała się równie, jak nie bardziej, poirytowaną twarzyczke He Run oblanej szkarłatnym rumieńcem spowodowanym nadmierną ilością wypitego soju, mimo to ku jej zaskoczeniu na taras trafił Minho. Na szczęście zdążyła przerwać wyzwisko, bo w końcu w ciągu tych kilkunastu bądź kilkudziesięciu minut, bardziej gniewała się na kobietę aniżeli na uprzednie obelgi chłopaka. — Huh. Jednak posłuchała, chociaż raz…
  Wieczorny klimat zawitał nad nieboskłonem, zakrywając dzienną gwiazdę poza horyzontem, pozostawiając księżycowi pole do popisu w towarzystwie srebrzystych gwiazd lśniących swym blaskiem po całej hebanowej powierzchni. Minho tak jak przyszedł zaszczycić Soo Jin swoją obecnością, tak nie odezwał się jeszcze ani słowem, równie jak ona opierając się o tarasową barierkę. Cisza pomiędzy nimi zdawała się bardziej orzeźwiającą niżeliby się dziewczyna spodziewała, pozostawiając jeszcze z parę minut w tej obojętności.
— Trochę się porobiło, masz racje. Zaraz po tym jak tym dupkom z pierwszego miejsca Star Guardian naklepie tam, gdzie ich miejsce,  Riftech zdobędzie nowego głównego rywala. Zważaj na moje słowa, bo nieważne jak uparta jestem w twoich oczach, ja dobrze wiem co robię — w końcu znalazła dobrze dobrane słowa do rozpoczęcia wymiany myśli. Teraz przemawiało przez nią zdeterminowanie przyodziane w fizyczne zmęczenie. Nawet sam ciemnowłosy nie wyglądał jakby był w szczytowej formie, a bardziej na osobę przejechaną przez walec.—I nawet z jednym się z tobą zgodze, jestem cierniem. Dla ciebie. Róża ma kolce, spróbuj beze mnie nie zwiędnąć. Monsieur — postawiła kropkę nad i, zostawiając chłopaka samego sobie z jego własnymi myślami. Pewnie po to głownie chciał pójść na taras w pojedynkę i na nieszczęście natrafił na towarzystwo Soo Jin. Zrządzenie losu wyraźnie polubiło robić między nimi figle, a ironia wpływała ich w najbardziej niekorzystne sytuację między sobą nawzajem. Jedyną pozytywną rzeczą było postawienie na swoim przy jego osobie, patrząc jak jego spokojne spojrzenie tli się ogniem głęboko w źrenicach. Zdecydowanie wolałaby się spotkać z Riftech w finałach i resztę wdeptać w ziemię niczym nic niewartego robaka, niżeli widzieć ponownie uradowaną twarz He Run.
  Miała w zanadrzu powoli kończyć tę dzisiejszą maskaradę już bez większych ekscesów, jednakże pech by chciał żeby przez przypadek wpadła na osobę idącą w nieznanym jej kierunku. Oboje odbili się od siebie, z czego druga osoba zdążyła chwycić Soo Jin za ramię by ta nie upadła teatralnie na panele.
— Wybacz, nie zauważyłam cię. Zamyśliłam się i najwidoczniej straciłam wizje. Jeszcze raz przepraszam — wydukała z siebie, gdy tylko poczuła stabilny grunt pod nogami. Możliwe, że Minho mógł jeszcze to dostrzec, bo ledwie co opuściła taras by nagrabić sobie niepotrzebnych przeszkód.
— Spokojnie, nic się nie stało —Lee Chae Hwan nawet nie drgnął, a jedynie uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha. Pamiętała chłopaka, był jednym z ad carry topowych drużyn ,a jego własnym znakiem rozpoznawczym była nad wyraz pozytywna aura. — O boże Soo Jin to ty! Już myślałem, że cię frajersko usunęli, ale najwidoczniej feniks ponownie wstanie w popiołów! Jeny jak się cieszę — chyba jedyny na ten moment pałał równą ekscytacją i radością na widok dziewczyny, co było dość pozytywną odmianą w porównaniu do reszty wieczoru. W dodatku zdołał obrócić szok dziewczyny na swoją korzyść, biorąc ją w koleżeński uścisk. Początek sezonu zapowiada się równie kolorowo co dzisiejszy wypad. Trzeba się szykować na wszystkie możliwości.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {07/11/22, 01:58 pm}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Kąśliwa uwaga ze strony Soo Jin musiała nadejść, ale to nie powstrzymało chłopaka przed cichym parsknięciem i zostawieniu ich dwójki w nierozwiązanej ciszy. Mogliby się wyzywać cały wieczór, jak nie więcej, co rusz przypominając sobie nowe przypadki, które by podkreśliły ich stronę argumentu, ale oboje zrezygnowali z zatruwania już toksycznej atmosfery wokół siebie, w ciszy popijając rozcieńczone lodem drinki. Głęboko marzył o byciu w domu, przed komputerem i marnowaniu swoich nerwów na swoich sojuszników oraz przeciwników. Może na swobodnym streamie, czytając dramatyczne reakcje co do jego zachowań i cyrkulujących wydarzeń w internecie.
____Zdecydowanie nie chciał teraz być w towarzystwie Soo Jin i przeciwnej drużyny. Tego był w stu procentach pewny. Miał ochotę po prostu wyjść, zostawić pozostałą trójkę sobie i dać sobie spokój z wieczorem, który skutecznie wyciskał z niego pozostałości energii i chęci współżycia socjalnego. Ale utkwił, ze wzrokiem przesuwającym się między byłą współzawodniczką a pozostałą dwójką, stojącą przy stoliku z żałosną próbą zastraszającej aury. Liczył, że jego mentalna próba odłączenia się od sytuacji da pozytywne skutki, jednak kiedy He Ran zagarnęła Soo Jin do baru, Minho widział blask w oku Kiwon’a, który najwidoczniej nie zamierzał zrezygnować z dalszego mentalnego maltretowania ciemnowłosego
____ — To co, po bomb drinku? — zaproponował nieco wyższy mężczyzna, kiedy obie kobiety zniknęły w zgromadzonym tłumie. Na początku wyjścia, Ha nie planował zalewania się procentami, ale z każdą chwilą zaczynał widzieć, że będzie mu to potrzebne. Dlatego przy wysuniętej propozycji, ta nie została odrzucona. Dotarli wspólnie do baru, gdzie zamówili dwa kufle piwa, wraz z szotami cięższego alkoholu, szybkim wrzuceniem mieszając je ze sobą. Grzecznościowe stuknięcie się zasygnalizowało szansę na wzięcie łyka, którą Minho wykorzystał od razu, desperacko grając na zwłokę przed powróceniem do konwersacji. Kiwon mógł chcieć jedynie porozmawiać, nie wyglądał na duszącego się własnym ego, jak He Ran, acz Ha miał swoje obawy - zawodnicy zazwyczaj nie byli mściwi. Wszystko zależało od sytuacji, a ichnia wręcz prosiła się o komentarz, o wtarcie w twarz wygranej tym, którym ta boleśnie została zgarnięta prosto sprzed nosa.
____ — Sory za He Ran, po prostu jest dumna z naszej wygranej — raczej arogancka, zdaniem junglera to był lepszy dobór słów. Po samej postawie kobiety było widać, że zwycięstwo doprowadziło do diametralnego wzrostu i napuszenia jej ego.
____Trochę obrosła w pióra — wycelowanie w białą bilę skutkowało wleceniem jednej z kolorowych do łuzy. Oparty o kij upijał swojego drinka, badawczo obserwując przeciwnika, rozbawionego komentarzem co do swojej partnerki.
____ — Trochę tak, ale dziwisz jej się? — uniósł nieznacznie brew do góry, choć wyczucie tego, co było insynuowane w tych słowach, nie należało do najtrudniejszych. Mężczyzna prędko wyłożył swoje karty na stół — Poza tym, nie żeby coś, ale między nią a Soo Jin łatwo zauważyć, kto jest lepszy — Kiwon nawet nie próbował zamaskować swoich docinek pod przykrywką słodkich słówek, jakimś dwuznacznym komplementem.
____Może porozmawiajmy o tym, że gdyby nie Ty, to He Ran już dawno byłaby na gorszej pozycji, niż Soo Jin teraz — rozmowa przerwało agresywne stuknięcie kul o siebie nawzajem, podkreślone intensywnymi spojrzeniami, które spotkały się ze sobą — Poza tym… doping w e-sporcie? Serio? — dodał umniejszająco, z przyjaznym wyrazem twarzy i wyciszonym tonem. Wiedział, że była to przede wszystkim plotka, którą zazwyczaj puszczano po niespodziewanym zwycięstwie, a tych w ich lidze było sporo. Jednak nie zamierzał szczędzić w oliwie, której tak ochoczo dolewał do buzującego się ognia w oczach Kiwon’a, samemu nie ukazując krzty poruszenia zbędnymi komentarzami — Gdyby nie łyknięcie czegoś przed, to nie mielibyście szans — dodał kąśliwie, pozycjonując się do kolejnego strzału.
____ — Wyjebaliście się na pysk przez mięknięcie pod presją, Minho. Nawet nie próbuj — uśmiechnął się krzywo, rejestrując brak zaprzeczenie ze strony wyższego gracza, acz było to zatarte przez bezczelną uwagę — Dosłownie zesraliście się w gacie, kiedy zaczęło iść nie po waszej myśli. I to przez jakieś problemy między Tobą a Soo Jin. Oboje zepsuliście szanse Riftechu na wyjście z tego z twarzą, o ile w ogóle jakieś istniały — dawno wina nie została wypomnienia samemu Minho, nie licząc dawnej sojuszniczki. Z tym mógł się zgodzić, zapewne oboje zmniejszyli ich szanse na sukces ciągłymi wątami do siebie nawzajem, zagłuszaniem drużyny, która próbowała ich uspokoić i otrzeźwić umysł.
____Riftech poradzi sobie z wami bez żadnego problemu - nieważne w jakim składzie. Dopóki zamierzacie zagrać fair, a nie z graczami, którzy bez ciągłego babysitting straciliby własną głowę — odstawił kij obok, zaraz mrużąc nieco oczy i pochylając się nad stołem, jakby chciał się przyjrzeć ciemnowłosemu — Masz coś tutaj Kiwon. Resztki po zawodach — popukał palcem pod jedną ze swoich dziurek od nosa, po czym ze sztywnym uśmiechem zabrał odstawionego drinka i zostawił mężczyznę samego, nie mając siły na dalszą dyskusję, która gotowała się w jego rozmówcy.
____Ha nie był ślepy, widział, że oboje zawinili w tej porażce i mógł wytrzymać z winą zrzucaną na niego, ale nie zamierzał tolerować mieszania reszty drużyny z błotem, kiedy byli bezsilni w tej sytuacji. Tym bardziej nie zamierzał tego przyjmować Kiwon’a, który sam nie był ideałem, którego członkowie byli abstrakcyjnym i niezrozumiałym dla Minho mixem, paru z nich z szemraną przeszłością w świecie e sportowym, nie żeby był osobą ślepo wierzącą w plotki, ale niejednego może się człowiek nasłuchać, nieustannie spędzając czas w ciasnym gronie. Gdyby słyszał to tylko od fanów, którzy na czacie potrafią pisać wyrwane z innej czasoprzestrzeni pomysły, to w ogóle by nie brał tego pod uwagę. Ale słuchanie innych graczy, graczy, którzy mieli szansę na bliższą styczność, przedstawiało sytuację w innym, mniej przychylnym świetle i aktywnie pobudzało wyobraźnię reszty zawodników. A i tak często chowało się to pod dywan, przynajmniej dopóki nie zdobywali szczytów z tym zagadkowym składem.
____Wyminięta w drodze na balkon He Ran buzowała od środka, raz po raz mamrocząc coś pod nosem i krzywiąc się przy przelotnych zerknięciach przez ramię. Zwinnie uniknął potencjalnego zderzenia się ramionami, na pewno nie mając teraz ochoty na mieniu celownika skierowanego prosto na siebie. Finalnie dotarł do swojego celu, grzebiąc w kieszeniach spodni w poszukiwaniu zapasowej paczki papierosów. Rzucał palenie ostatni miesiąc, zapewne nie wychodziło mu to przez wiecznie utrzymywany zapas - to paczka w kieszeni, to jednorazówka w szufladzie biurka, uśmiechająca się do niego, kiedy był na wyjątkowo męczącej serii przegranych
____Takie delikatne mam kroki? — prychnął z papierosem luźno wiszącym między wargami, kiedy wyciągał zapalniczkę. Choć z tego, co miał okazję zauważyć, He Ran zdecydowanie nie utrzymywała lekkości w swoich ruchach, po, zakładał, ostrej wymianie zdań z Soo Jin. Oparł się o barierkę i z przyjemnością zaciągnął się dymem, ignorując stłumione odgłosy ze środka i rozkoszując się niespodziewaną ciszą między nimi, bez zbędnego napięcia wiszącego w powietrzu. I kilka minut stali w niecharakterystycznym dla siebie spokoju, aż kobieta nie zdecydowała zabrać głosu, nieco wyjmując go z transu, w który zdążył wpaść po męczącej dyskusji.
____Jak już mamy kogoś widowiskowo pokonać, to wolę, żebyście to były wy, a nie te cepy — szczerość wypływała sama z siebie, o wiele chętniej widząc siebie na głównej scenie przeciwko Star Guardian, niż poprzednim zwycięzcom, którym potrzebne było spadnięcie z podium, aby ich ego zyskało potrzebne uśmierzenie. Z kolei na kolejne słowa parsknął krótkim śmiechem — Schlebiasz mi, nazywając mnie różą madam — ich końcowa wymiana zdań podejrzanie jej początek, lecz oboje nie rozwlekali się nad nią bardziej i Minho, tak jak wcześniej planował, stał sam na balkonie, nieobecnie wpatrując się w tłum wypełniający budynek, przy każdym wziętym buchu papierosa. Zapewne dzięki swojemu powolnemu rozkoszowaniu się spokojem, który po raz pierwszy tego wieczoru go odwiedził, miał okazję, czy może nieprzyjemność, być świadkiem zderzenia Soo Jin z jednym z uczestników zgromadzenia. Nie było potrzeby, aby przyglądał się niemej rozmowie, delikatnym zbliżeniom i wzajemnym uśmiechom, ale z jakiegoś powodu jego wzrok był przyklejony do dwójki, przy papierosie grożącym wygaszeniu z każdą, następną sekundą.
____ — Zaraz zmarnujesz połowę papierosa — wyrwany został przez cudzy, rozbawiony głos. Wzdrygnął się na swoim miejscu, odwracając głowę w kierunku dźwięku, gdzie zauważył Soo Rim - członkinię jednej z drużyn, utrzymując bliską, co do Minho rankingowo pozycję w świecie streamingu, i z którą miał szansę nieraz zagrać w coś mniej angażującego, niż LoL. Dziewczyna próbowała wyłapać fragment, gdzie spoczywał wygaszony wzrok Minho, acz wypatrywana dwójka zdążyła się od siebie nieco oddalić, więc zrezygnowała z tworzenia połączenia — Poczęstujesz biedaka? — uśmiechnęła się z przedramatyzowaną słodyczą, na co jungler zaśmiał się cicho i wyciągnął w połowie pełną paczkę w jej stronę, za chwilę nieco się pochylając, aby odpalić oferowanego papierosa — Zakładam, że coś się porobiło, skoro jedno z najgorętszych imion, siedzi samo na balkonie — zagaiła z nieukrywanym zaciekawieniem i wyduszając w ten sposób westchnięcie z ust ciemnowłosego.
____Kiwon miał ochotę na ‘pogadankę’ i mam wrażenie, że przez to straciłem wszystkie szare komórki — nie powiedział nic więcej, nie mając celu zagłębiać się w szczegóły tej rozmowy. Soo Rim i tak wyglądała na taką, która nie potrzebowała więcej, niż to oszczędne wyjaśnienie.
____ — Ah, nawet mogę się domyślić. Facet ma talent do ujadania i niczego więcej — odparła, przed szybkim, bocznym przytuleniem Minho, który musiał wyglądać na bardziej zmarnowanego, niż mu się wydawało. Inaczej reakcja kobiety byłaby bardziej niż zaskakująca. Ale teraz pozwolił sobie na pozostanie niewzruszonym, skorzystanie ze słabej, koleżeńskiej bliskości i tytoniu, który powoli docierał do filtra między jego palcami. Doceniał fakt, że nie pytała dalej, nie wracała do tematu, który wrzał w gronie i gdyby się przysłuchać, zauważyłoby się ich imiona na ustach co którejś osoby w lokalu.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {08/11/22, 10:17 pm}



Jeon Soo Jin


  Zaraz po tym krótkim, choć znacząco poprawiającym ją na duchu, objęciu ze strony chłopaka nie mającego żadnego romantycznego naznaczenia, lecz miłą i koleżeńską odmianę w porównaniu do całej reszty sprzed paru chwil, przeszli na krótką rozmowę na temat wszystkiego i niczego zarazem. Oboje nie zamierzali wkraczać na tematy dość delikatnych kwestii na korzyść banalnych wręcz pogaduszek o tym, jak czasami zdarza im się wejść na swoje smurf konta i specjalnie griefować typowych spocenców mających zapotrzebowanie na zwycięstwo niczym ich ciała powietrza, skazując ich tym samym na ścieżkę udręczonej spazmy i cierpienia. Junglerom w low elo wystarczy raz na jakiś czas podwędzić Grompa, a na botsidzie porobić szybkiego i nieefektywnego ganka, zabierając wszystkie kille jak i całą nadchodzącą fale minionów. Takie proste błahostki wartko zmiotły chociaż na moment poprzednie gorzkie sytuacje, bo wracając myślami do “dyskusji” z He Ran, która nawiasem mówiąc już po pierwszych wymianach zdań nie miała niczego w sobie z dyskusji, po czym kończąc to upojną ciszą w towarzystwie Minho na tarasie, mogłaby szczerze użyć ten niesamowitej mieszanki jako argumentu do opuszczenia imprezowego lokalu z zamiarem wbicia się w swoje najwygodniejsze dresy czy nawet piżamie, kończąc ten dzień z klasycznym przytupem w postaci kilku rundek ARAM’a na Howling Abyss. Tak było jeszcze parę minut temu. Na tę chwile trzymała się już znacznie lepiej, choć introwertyczny dyskomfort wciąż oplatał dziewczynę raz na jakiś czas, mimowolnie karząc spojrzeć w kierunku drzwi wyjściowych.
  W trakcie gdy Soo Jin była zajęta w towarzystwie Chae Hwan’a, do junglera Riftech dołączyła Soo Rim, a przynajmniej takie Jeon odniosła wrażenie, po tym jak dostrzegła jak znana sylwetka kobiety znika jej z radaru gdzieś w okolicach jedynego wejścia na taras. To dość intrygujące i aż dziwne, kiedy jasnowłosa spostrzegła, jak długo podtrzymywała chłonne spojrzenie w rzeczoną stronę, powodując że jej własny rozmówca obrócił głowę w pobliskim kierunku z pełnym zaciekawieniem. Soo szybko wykombinowała niebanalne usprawiedliwienie, mówiąc że widziała gigantyczną ćmę wylatującą z pomieszczenia na zewnątrz, co na szczęście ciemnowłosy łyknął bez zbędnych komentarzy. Tłumaczenie się byłoby niekorzystne, a sama midlaner powinna zaadaptować takie sytuacje, zwłaszcza że to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy to Ha przyciągał kobiety niczym dobrej jakości magnez. Jeszcze za czasów większego współdzielenia towarzystwa jako drużyna, niejednokrotnie mieli przeciągnięte minuty meet&greet spowodowane nadwyżką hiper wentylujących fanek na widok mężczyzny, krzycząc jakieś pojedyncze słowa nie mające jakiegokolwiek sensu jeśli chodzi o składnię czy realistyczne myślenie. Dziewczyna jak i reszta drużyny zazwyczaj przymykali na takowe sytuacje oko, jednakowoż czasami zdarzały się tak desperackie akcje od strony fanek ,że nie dawali tak szybko zapomnieć Mihno o jego tytule gwiazdora, kończąc na tym że przy kolejnym streamie potrafili pisać na chacie ze wspólnego konta na takie okazje, wypisując wspominki z tychże fanowskich wybryków.
— Zbiórka liderów na drugim piętrze wooowoowowoowo —  krzyczał we wszystkie strony świata Sang Hoon, jednocześnie wybrzmiewając niczym syrena alarmowa bądź też mini ambulans. Żwawo i z wyrazistym impetem przedzierał się po całej sali, aby wszyscy określeni odbiorcy usłyszeli ogłoszenie i jako zabezpieczenie przed kompletną ignorancją, zawsze gdy któregoś z liderów namierzył swoim sokolim wzrokiem podpartym dodatkowo boostem w postaci okularów, zsyłał mu porażające spojrzenie a palcem wskazującym pokazywał lokalizację schodów. Już przy takim zaawansowanym poziomie podchmielenia jak na nieprzyzwyczajoną do podobnych warunków w szarej codzienności gamerowską horde, te scenki interakcji pomiędzy sobą nawzajem wyglądały bardziej śmiesznie aniżeli groźnie, wzbudzając we wszystkich zgromadzonych po bokach głośne chichy. Zapewne nie dało nie ukryć, że wszyscy “niegodni” wstąpienia na górę zżerała ciekawość tego tajemniczego zebrania, lecz nikomu również nie przeszkadzała rozkręcona impreza na parterze, tak więc nie wyglądało aby w najbliższym okresie miałoby się stworzyć kolejne niepotrzebne napięcie.
  Soo Jin pomachała chłopakowi i reszcie, która się w ich towarzystwie zebrała w między czasie na odchodne i skierowała się ku wspomnianym schodom, widząc kątem oka jak z gąszczy graczy kolejno wyłaniają się ludzie zmierzających w tym samym kierunku, co ona i na szczęście wszystkich rozpoznawała z poprzednich lat, to i atmosfera nie będzie musiała nabierała zbytnio nieśmiałych tonów, choć bądź co bądź niektórym nawet lata spędzone aktywnie w e-sporcie nie pomogły wywrzeć bariery tego minimum zapoznania. I tak jak zdarzali się i ci, którym się buzia otwierała tylko i wyłącznie po wypiciu kilku shotów czy po buteleczce soju, tak wszyscy liderzy z grubsza byli określani pod etykietą “normalni”. Oczywiście Minho pozostawał ewenementem dla Soo Jin, tak dopóki nie wdrażał się w dyskusje bezpośrednio z blondynką, tak dla niej mógłby robić za ordynarnego NPC.
— O! Idealna dziesiątka na rundkę aramka co? Tylko komputerów nie ma kurde, zmarnowana okazja — skomentował jako pierwszy, widząc kolejne neonowe pomieszczenia o barwie soczystego fioletu. Rozejrzał się dookoła dwa razy, tak dla pewności i na koniec zarzucić sztucznie smutną minę na skutek braku elektronicznego sprzętu.
— Kiedy indziej się porzucasz śnieżką, może nawet w prawdziwym życiu, tylko może najpierw zacznij od dotknięcia trawy — skomentował Sang Hoon z domieszką rozbawienia. Ten żart kręcił się w tej branży od ponad kilku lat, a wciąż potrafił być odkopany i wciąż potrafił wzbudzić kąciki ust do uśmiechu.—  A tak bardziej serio, to wymyśliłem żebyśmy sobie urządzili mini turniej w kręgle. Każdy będzie posiadać punkty indywidualnie, jeden tor na pięciu i co wy na to? Zwycięzcy się postawi pizzę po jutrzejszych zdjęciach, bo już nie chce was alkoholizować.
  Wpierw wokół nich nastała cisza zastanowienia i niepewnej kalkulacji, ale po krótszym czasie wszyscy przytaknęli jak jeden mąż na zgodę i nawet nikt nie zaprotestował o braku dofinansowania kolejnych drinków, bo chyba każdy już czuł po kościach możliwe konsekwencje kolejnych wypitych kieliszków. Pozostali liderzy z automatu przydzielili Soo Jin i Minho w przeciwnych drużynach, byleby broń boże obok siebie nie usiedli, wznawiając docinki i już wcześniej dopomniane spekulacje.
  Zrządzenie losu czy może raczej niedopatrzenie ze strony reszty nie dało to jednak za wygraną , bo jak się później okazało zaraz po starcie maszyny, oboje mieli ten sam ostatni numerek, co dawało im możliwość rzucania w tym samym momencie na sąsiednich torach. Oczywiście tak to wyglądało w teorii, aczkolwiek w praktyce wyszło odrobinę inaczej, zważywszy że pierwsza runda dla co po niektórych była rundą zapoznawczą, tutorialem wręcz, z nowym przedmiotem jakim była kula do bowlingu. Fakt, że ludziom po dwudziestce stwarzała ona trudności w samym podstawowym uchwycie, tak pierwsze próby rzutów błagały o pomstę do nieba. Pierwsza osoba wyglądała zbyt pewnie i przy swoim popisie siły kula wylądowała speedrunem w bocznym korycie, pozostawiając kręgle nie tchnięte. Jego sąsiadowi poszło znacznie lepiej zbijając aż jeden kręgiel, co dało mu pierwszy punkt protoplastę. Kolejnym szło na podobnym poziomie, co oczywiście mogło być spowodowane nadmiernym alkoholem płynących w ich żyłach, lecz nie oszukując się, dobrze wiedzieli że marni są z nich gracze z gier poza League of Legends. Wisienką na torcie i wręcz kunsztem swoich umiejętności okazał się Hanseol wysyłając kule za siebie, a ta poleciała równym tempem po podłodze, co doznało huczną aprobatę ze strony innych liderów poklaskujących chłopakowi za niebanalny i jakże twórczy wyczyn.
— Zaskocz nas tak na Rifcie, to z wrażenia zastygniemy i nabijesz sobie KDA — skomentowała zaraz po tym jak chłopak dogonił swoją zdobycz i zbity z tropu próbował zbić jakąkolwiek ilość figur. Zaraz po nim przyszła na jej jak i Minho kolej. Soo wzięła chyba jedną z mniejszych rozmiarowo kul, gdyż jej drobna dłoń nie potrafiła naprowadzać te większe, a ich ciężar w tym nie pomagał. —  Lecisz w kulki? — rzuciła beznamiętnie, widząc zbierającego się do akcji junglera. Spojrzał na nią w wymierzonej pozycji zza kuli, pozostawiając komentarz podczas toczenia. Dzisiejsza gra w kotkę i myszkę wybrzmiewała już z nutką komizmu, co i same docinki stosunkowo poupadały na oryginalności, lecz nikt nie mógł im zarzucić braku efektywności. —  O, 7 punktów to wynik ponad średnią. Jak to dobrze mieć kolegę o wielu talentach. Mam nadzieję, że dodasz bowling do swojego variety na streamach, żebyś jeszcze z tej dziedziny sobie fangirle pozbierał —  odparowanie ataków słownych graniczyło z cudem i nawet nikt ze zgromadzonych ich na razie nie powstrzymywał, nawet nie zwracali na tę oryginalną w swej prostocie dwójkę większej uwagi, zważając na to ile roztargnienia może przynieść nadmierna ilość promili. — 8 punktów… ech, ale w ostatnim zbiłam tylko dwa. Pilnowanie szarych tyłów to oczywiście plan strategiczny —  warknęła ciszej, gdy wynik bruneta zdobył znaczniejszą przewagę. Nie chciała tego tak zostawić, skupiając się w kolejnych rundach bardziej na grze aniżeli na mimowolnej dla nich obu interakcji między sobą. Nawet nie zdawali sobie sprawy jak bardzo dawne przyzwyczajenia nad docinkami pomiędzy sobą się w nich zakorzeniło, pozostawiając po sobie między innymi ciche chichoty ze zjechania kuli z toru czy rzutu w superpozycji. Nawet nie zdążyli się zorientować jak szybko przeszły im kolejne rundy niczym piasek po palcach, a Minho wraz z Soo Jin dotrzymywali sobie kroku do samego końca, raz za razem sumując sobie pojedyncze małe liczby, gdyż wiadomo nikt w dzisiejszym gronie nie potrafił zbić strike’a.
— Kurwa… —  prześledziła wzrokiem neonową tablicę punktów i zaledwie trzy punkty nabiło do imiennego wyniku. Reszcie szło podobnie, ale to była ostatnia runda, gdzie ostatni do rzutu został Minho. Jemu brakowało zaledwie sześciu trafionych figur, aby prześcignąć dziewczynę, co nie kreowało się jako awykonalne zadanie. Teraz Jeon liczyła jedynie na szczęście i skuchę u bruneta. Gdy się tak na niego spojrzała, a dokładniej na jego dłoń, to różnica pomiędzy jego a odpowiedniczką blondynki była wręcz kolosalna. Zdecydowanie Ha wziął o parę rozmiarów większą kule, by w ogóle ją porządnie chwycić. — No dawaj różyczko, pokaż co potrafisz. Może tym razem kula nie pocałuje koryta tak szybko jak dwie poprzednie —   nie odeszła od swojego pola rzutu, tak wymiana słów między nimi nie musiała odnosić się krzykiem, lecz cichszą mową. Również nie mogła sobie odmówić sarkastycznego uśmiechu tnącego się w geście satysfakcji. Z tym wyrazem na twarzy i rękoma w kieszeni spodni bacznie obserwowała ostatni ruch tego pojedynku, pierwszego po krótszej pierwsze  mających rzesze następców przed sobą.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {11/11/22, 06:06 pm}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Soo Rim przeskoczyła z tematu Kiwon’a, na luźną pogawędkę co do swoich fanów, podpytując Minho o swoje ostatnie przeżycia, opisując ikoniczne opowieści i przygody z aktów desperacji niektórych osób. Komuś z zewnątrz wydałyby się nie do pojęcia, mężczyzna nawet nie mógł się dziwić - sam czasami był zaskoczony tym, do czego ludzie są gotowi się posunąć, byleby zwrócić uwagę swojego ulubionego streamera. Oboje mogli szczerze przyznać, że nie była to wymagająca część ich podjętego zawodu - w końcu często nie robili czegoś, czego i tak nie robili na co dzień. Grali z dodatkiem par oczu na sobie, które ochoczo komentowały wszystko co się działo, czasami nawet bez powiązania, po prostu rzucony komentarz bez podwójnego pomyślunku, który miał sprowokować ich do reakcji, a często kończył się banem od moderatora i kompletnym zapomnieniem.
____I tak jak te interakcje w trakcie transmisji były zabawne, często też niegroźne, tak te, które miały miejsce w rzeczywistości nie zawsze wzbudzały śmiech. Sam Ha nie miał bogatej historii, nie licząc natrętnych napastować w trakcie meet & greets albo po prostu w mieście, nie znalazł się w sytuacji zagrażającej jego życiu. Jednak wiedział, że kobieca część tego świata miała pogrom nieprzyjemnych spotkań, które nie powinny mieć miejsca, niezależnie od tego, kim ktoś był. Clipy z irl streamów krążyły po internecie, kiedy ktoś zostawał zaczepiany, obrażany i zasypywany falą pogróżek za samą swoją obecność i osobę. Gdyby nie włączona kamera i tysiące obserwujących, sytuacja i tak już wymknięta spod kontroli, mogła rozwinąć się jeszcze gorzej.
____Więc tak bardzo, jak była to robota relatywnie prosta i niewymagająca, potrafiła się wiązać z zastraszająca ilością niezasłużonych skutków. Nie tylko dla grona streamerskiego, a dla każdego w tej branży. Nieraz przypominali wysokiej klasy celebrytów, kiedy przy dłuższych podróżach byli w towarzystwie ochroniarzy, po rozniesionej plotce o kimś, kto ma złe zamiary wobec któregoś z zawodników. A mimo to, Minho by nic nie zmienił. Teraz, kiedy już był szczęśliwcem na miejscu kapitana, mając okazję brać udział w zawodach i imprezach - których akurat największym fanem nie był - niechętnie wróciłby do sklepu zoologicznego za kasę, wszystkie swoje ciuchy zakażając zapachem karmy zwierzęcej
____ — Oho, tajemne zebranie — skomentowała Soo Rim, dyskretnie wybierając jeszcze jednego papierosa z rzuconej na stolik paczki fajek — Lepiej się zbieraj, bo się rozejdzie jakaś kolejna plotka — oddała zapalniczkę, jak i paczkę, a sam Minho wykańczał swojego, kiedy Sang Hoon dał radę wypatrzyć go z imponującej odległości. Pomachał ręką na znak, że już się zbiera, biorąc kilka ostatnich, szybkich buchów i wygasił peta w popielniczce. Jego pożegnanie się z towarzyszką skwitował jej chichot na interakcję, której była świadkiem, po czym zniknął w tłumie ludzi, przepychając się przez nieświadomie torujące mu drogę osoby, co chwilę wypowiadając nieobowiązujące przeprosiny.
____ — Roznieś ich Minho! Woo! — usłyszał gdzieś wrzask Haneul’a, widocznie ambitnie korzystającego z oferty barowej, gdzie towarzyszyły mu za chwilę wiwaty reszty drużyny i podśmiechiwanie od pozostałych zebranych zawodników. Ha za to uniósł nieznacznie pięść z niemrawym ‘fighting’, choć tak naprawdę, to nie miał pojęcia, na co tak naprawdę się wybiera. Nikt z zebranych liderów nie wyglądał na świadomego celu ich zgromadzenia, tajemne pomieszczenie na piętrze nie zostało przez nikogo wcześniej sprawdzone. Wcześniej nawet nie był pewien, że jest im udostępnione - najwidoczniej budżet był porządny, skoro cały budynek został udostępniony dla graczy.
____Na początku były same ciche mamroty między sobą, dopóki wszyscy potrzebni nie zebrali się w jednym miejscu. Skłamałby, gdyby nie przyznał, że też ustalił wspólną rozgrywkę jako cel ich zebrania. Ale faktycznie w sali nie było wymaganego sprzętu, byłoby to też nieco kontrproduktywne, skoro to wyjście miało służyć do odciągnięcia ich od dwudziesto-cztero godzinnego siedzenia przed komputerem. Niby niepisane, acz większość z nich była tego świadoma. Inaczej nie byłoby takiego szumu i sama impreza trwałaby o wiele krócej - spłycona do czysto formalnego spotkania. I tak jak najpierw neon przypominał niejedną norę wysoko budżetowego gracza, tak set torów i stojaków z kulami prędko zmienił obraz w kręgielnie i słowa Sang Hoon’a nabrały o wiele więcej sensu. Wiele z nich zapewne wolałoby odbyć tę wspomnianą rundkę ARAM’a, może parę, ale pizza brzmiała zachęcająco, chwila zmiany zainteresowania też nie była niczym groźnym, więc wszyscy wyrazili bez oporów zgodę, rozdzielając się na prowizoryczne drużyny, jedynie w potrzebach podzielenia torów na te dziesięć osób, oczywiście Soo Jin i Minho zostali rozdzieleni, byleby uniknąć zbędnych nieprzyjemności, pomimo faktu, że nikt tutaj ze sobą nie współpracował.
____Sama rywalizacja nie była odbierana na poważnie, wiele osób nie miało wcześniej styczności z kręglami, może za dzieciaka, gdzie kulę rzucało się obiema dłońmi, bo nie było szans, że klasyczny chwyt by sobie poradził. Nawet ci, którzy mieli ze sportem styczność w bliższej przeszłości, mimo pewnych ruchów, albo trafiali prosto do rynny, albo nie dawali rady wycelować w pozostałe kręgle, kiedy stało ich liczne grono na torze. Hanseol wykonał najbarwniejszy popis tego wieczoru, zwracając na siebie uwagę nawet podchodzącego już do rzutu San Hoon’a, przy czym wywołał głośną salwę śmiechu i oklasków od pozostałych kapitanów, dodatkowo komentarz ze strony Jeon, która nie mogła nie dodać czegoś od siebie. Dlatego też nie zdziwiły go docinki w jego stronę, kiedy stanęli razem na torze. Ha miał wrażenie, że w całym gronie, introwertycznych, naciągając, ambiwertycznych ludzi, kobieta była najgadatliwszą, zawsze z kąśnięciem na końcu języka
____Uważaj, bo Ty jeszcze polecisz z tymi kulkami — zadowolony z wyniku przychalający się ku niemu, pozwolił sobie na odparowanie dziecinnej kłótni, jaką wzajemnie napędzali. Chętnie utrzymywałby najwyższą, czy przynajmniej wysoką pozycję w tabeli, ale widocznie nie leżało to w jego planach, kiedy dwie kule bezczelnie wleciały do koryta, nic nie dodając do widniejących na ekranie liczb. Przynajmniej nie był jedyny, kiedy to paru osobom kula nie dała rady nawet się rozpędzić, smętnie kierując się w stronę rynny, czy też w przeciwnym kierunku do pozostałych trzech kręgli
____Trochę zawodne te Twoje plany, nie tylko na Rifcie — trzymał kulę na palcach, przed ostrożnym wymierzeniem. Miał duże szanse, o ile dobrze wyceluje, na pobicie dziewczyny i zgarnięcie zwycięstwa dla siebie. Zerknął spod byka na stojącą obok blondynkę, komentarz podsumowując cichym prychnięciem, choć nieco ugodził go fakt, że zauważyła jego przykre skuchy. Nie zamierzał jednak dać się zbić teraz z tropu, kiedy tak niewiele brakowało, żeby zyskał ten moment sławy i poprawił swoje ostatnie osiągnięcia — Odezwała się ta, co przekroczyła linię dwukrotnie — odgryzł się jeszcze, zaraz przed wymierzeniem rzutu, który wymusił nieświadomie wstrzymanie oddechu u Minho, jak i reszty osób, które wyczekiwały finalnego rezultatu ich kręglowej rozrywki. Kula prędko toczyła się do końca toru, tylko po to, aby jego ostatni rzut skończył się zbiciem pięciu kręgli i doprowadzić do remisu między nim a Soo Jin. Remis. Chyba najgorsze, co mogłoby się wydarzyć — Ja pierdolę… — Przegrana też niesamowicie by bolała, ale zawsze można wtedy wybrnąć, że wszystkie umiejętności przeznaczone są na gry wideo, a remis? Remis był niezadowalającym wynikiem, jedynie pogarszającym to napięcie i niemożliwość wtarcia wygranej drugiej osobie w twarz, nieważne jak dziecinnym było to zachowaniem.
____ — Jezu, nie przesadzajcie! — głos Sang Hoon’a, który ich tutaj w ogóle zgromadził, przedarł się do uszu Minho, który odpowiadał na niezadowolone spojrzenie Soo Jin dokładnie tym samym. Zerkali to na bliźniacze wyniki, to na siebie — Minho i Soo Jin - nasi zwycięzcy proszę państwa, prosimy o oklaski — uradowany podszedł do nich, biorąc po dłoni w swoje i na siłę je złączając, gdzie niewielka ręka blondynki zniknęła w tej dwukrotnie większej jungler’a.
____Dodatkowa runda i na pewno bym wygrał — stwierdził pewnie, ze sztywnym uśmiechem ściskając drobną dłoń — Ale zwycięstwa i tak wypada pogratulować — byli w końcu oboje na tej samej, niby korzystnej, niby nie, pozycji — I Ciebie i mnie nie cieszy remis, więc jeśli nie na Rifcie, to kiedy indziej wyjaśni się sprawę - co ty na to? — dodał ciszej, kiedy Sang Hoon już zniknął, a ich dłonie odkleiły się od siebie nawzajem. Mogliby to zostawić, ale byli dumnymi ludźmi. Nawet zremisowanie z Jeon było niewystarczające i wolałby przynajmniej mieć coś z takiej sytuacji - nie tylko pizzę kolejnego dnia. Więc mimo wyrzucenia ‘propozycji’ między ich dwójkę i możliwości braku komentarze, szczerze wątpił w to, że zostanie ona puszczona w zapomnienie, kiedy tyle sobą insynuowała.
____Ten remis nieprzyjemnie wisiał nad nim przez kolejne paręnaście minut, dopóki nie wrócili na dół, do drużyny, której prędko wygadał co robili i szybko zaczęli dokuczać co do zdobytego remisu, wrzucając jeszcze parę uszczypliwych żartów. Kiedy rozluźnienie wszystkim wchodziło w kości, sam wieczór zbliżał się ku końcowi i jak coraz to większa ilość osób zaczynała finiszować ostatnie drinki i dyskusje, Minho wzrokiem dał radę wyszukać Soo Rim, przelotnie żegnając się i wraz z drużyną zebrali się, podobnie do reszty, mając w celu dokończyć relaks w zaciszu domowym, najwyżej przy paru piwach i luźnych rozgrywkach, a nie przy muzyce i duszącym gronie pozostałych esportowych zawodników
____ — Niesamowite, że nawet w takim tłumie się znajdziecie, Minho — słowa Jiyong’a wybrzmiały w dotychczas pustej taksówce — Jakby, było tyle ludzi, a i tak Soo Jin i cała drużyna usiadły akurat z nami! Normalnie niby przeznaczenie — parsknął nieelegancko na własne słowa i ich ironiczny wydźwięk.
____Ten wieczór byłby o niebo lepszy, gdyby do tego nie doszło — nie do końca była to prawda. Wieczór zdecydowanie był zniszczony przez nikogo innego, jak Kiwon’a i He Ran. Tak, fakt, że akurat siedzieli wtedy wspólnie na pewno dorobił nieprzyjemnego gruntu, po którym cała czwórka skakała, acz i tak doszłoby do tej rozmowy, jeśli była ona pierwotnym celem wymienionej, wrogiej dwójki.
____ — Dobra wyjmij już te gacie z dupy, Min. Wrócimy, zagramy sobie aramka i będzie git, co nie? — sytuacja została zdyfundowana przez Haneul’a, który wyszedł z propozycją odpowiadającą całej piątce, nawet dąsajacemu się liderowi - na koniec wyczerpującego psychicznie wieczoru nie było nic lepszego niż drużynowe rozwalanie randomów na Howling Abyss.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {13/11/22, 06:07 pm}



Jeon Soo Jin



Widok remisu wyświetlającego się neonowymi barwami jedynie dorzucał drewna w ich rozpalonym ognisku żarliwej konfrontacji pomiędzy obiema ze stron, wpatrując się w siebie nawzajem na osobnych torach, zerkając raz co jakiś czas kolejno w tablice odszukując jakiegoś krótkiego glitcha, który lada moment by zniknął i pokazał wyższość jednego nad drugim. Jednakże do niczego takiego nie doszło i dla nich z początkowo ciche przyjęcie równego wyniku, z zapewne wyimaginowaną gulą zszarganej wyższości, przerodziło się w wspólne dzielenie podium okrzyknięte gromkimi brawami od swoich godnych przeciwników mających z tego zrządzenia losu zapewne wiele więcej satysfakcji niżeli sami zwycięzcy.
— Nie szukaj wymówek mój drogi, bo to i tak nie zmieni już przyszłości podsumowanej rozgrywki — skomentowała krótko, nie chcąc nawet dłużej zastanawiać się nad tytułami jakimi się dzisiaj do niego zwracała. Jej serce odrobinę przyspieszyło swój rytm, a szczęki jakby mimowolnie się zacisnęły w niepoznace. Nie brała pod uwagę, by ktokolwiek z gromadzonych brał to na poważnie, znając sytuacje ich obojga, co w innych przypadkach mogłoby być odebrane jako kokieteria. — Winszuje czempionatu w czymś innym niż liga, zważywszy że najwyraźniej umiejętności nie były maksowane wyłącznie w gry wideo — zeszła na realistyczniejsze tory, ściskając odpowiedniczkę w dłoni bruneta, która lada moment całkowicie zniknęła w męskim objęciu. Ostatnie słowa dodała z nieironicznie, dochodząc później do wniosku, że ten zwrot brzmiał w jej ustach niesamowicie dziwnie i obco. — Zbyt dobrze się znamy, by takie coś nas satysfakcjonowało. Czas i miejsce się samo ułoży, tak więc stoi. Masz to jak w banku — dodała niemal bezgłośnie, ledwo poruszając wargami, co zakończyło tym samym koleżeński gest. Zapewne oboje nie myśleli już na realizowaniem owego założenia wzajemnej umowy, tak gdzieś z tyłu głowy dziewczyna zainteresuje się sprawą w najbliższej przyszłości. Nie dzierżyli siebie większym pozytywnym aspektem, jednak jeśli chodzi o złożenie i realizację danego słowa, mieli zbyt wielkie poszanowanie by to zaprzepaścić i machnąć na to wolną ręką.
Jeszcze przed rozejściem się każdego w swoją stronę, umówili się że po jutrzejszych zdjęciach zdecydują czy wolą pójść ponownie w tej samej ekipie na pizzę w ramach nagrody za zwycięstwo nieszczęsnego remisu Minho i Soo Jin czy po prostu zamówią dowóz do głównej siedziby i zjedzą sami na miejscu. Głębsze szczegóły mieli ustalić następnego dnia, wiedząc że sam humor jak i postawa niektórych mogłaby jednej nocy się przestawić o sto osiemdziesiąt stopni, nie pokazując indywidualnie palcami o kim mowa. Finalnie podziękowali sobie wzajemnie za mile spędzony czas, bo nawet jeśli Jeon na pierwszy rzut oka nie wzbudzała żadnych odzwierciedlonych emocji napotkanych dzisiejszego wieczoru, tak ta partyjka gry w bowling znacznie poprawiła obolałe morały i ogólne podsumowanie gamingowego wypadu. Wszakże wiadomym jest, że dobrze jej znane środowisko własnego pokoju przepasanego odwiecznie włączonym komputerze z odpalonym League of Legends było o wiele przyjemniejszym scenariuszem spędzenia wieczornych godzin, tak spranie paru tyłków, w tym mając na głównym celowniku junglera dawnej drużyny, w odmiennej dziedzinie niż w zwykłej codzienności, przypasowało jej do gustu.
Swoje dziewczyny odnalazła w innym miejscu, niż widziała je chwile przed pójściem na górę, jednakże gdy tylko zasiadły przy pierwszym wolnym stoliku bez możliwych ludzi do podsłuchu, zawrzało w chórku dyskusyjnym dopytując przy możliwej sposobności Jeon o wszelkie możliwe szczegóły jej “nocnych podbojów”. Dziewczyna praktycznie łapała fragmenty retrospekcji i kreowała z nich opowieść z zasadniczym początkiem jak i końcem, zaczynając historią jak tylko zniknęła na jej nieszczęście w judaszowym towarzystwie He Ran z wywieraną pod presją burzą dyskusyjną, kończąc na zawarciu i przyznanie niecodziennego remisu wspólnie z Minho, pieczętując to podaniem sobie dłoni. Mi Yong i Moon Hee jak jeden mąż kwiknęły w euforycznym szczęściu, na co blondyna jedynie przewróciła oczami z wymalowanym zmęczeniem. Botlane Star Guardian uważał już od dłuższego czasu, praktycznie po paru dniach przebywania Destiny w ich drużynie, że dziewczyna jak i chłopak powinni złożyć sobie neutralne spotkanie o pokojowym podłożu, mając na głównej uwadze wytłumaczenie sobie nierozwiązanych spraw, co finalnie zawsze pozostawało w formie roboczej machniętej ręką przez blondynkę. Tak więc mimowolne i praktycznie rzecz ujmując nieświadome interakcje pomiędzy mid lanerką a junglerem dawały dziewczynom zwiastun nadchodzących popraw . Wiedziały już po kościach, że wyczerpały swój limit zapytań o chłopaka, a jakby ciągnęły to odrobinę dłużej Soo Jin z pewnością zamknęłaby się w sobie po skończonym wieczorze.
— Ja na twoim miejscu tej szmuli bym pokazała tutorial salta z tego tarasu — ciągnęła Soyi, przedzierając się wspólnie z całą drużyną w stronę wyjścia, jedną ręką trzymając telefon z wyświetlonym komunikatem o przybyciu dla nich taksówki. Siliła się czasami o słowa “przepraszam” napotkanych ludzi mających prawie czołowe zderzenie z brunetką, gdy ta szukała odpowiedzi w oczach Soo Jin na te żartobliwe sformułowania, zastanawiając się przy przypadkiem ta nie weźmie tych słów na poważnie.
— Gdybym w magiczny sposób wiedziała, co tu się dzisiaj rozegra, to bym nie przychodziła. Gra nie warta świeczki. Naprodukuje się człowiek, a i tak w nagrodę dostanie lepe na łeb w postaci flądry z wybitym ponad sufit ego. Nawet alkohol nie pomagał, co jedynie oznacza że nie wpadłam jeszcze w alkoholizm — wprowadziła tok rozumowania w momencie, gdy już wszystkie przekroczyły próg lokalu i przywitał je chłodny wiaterek oplatający ich ciała gęsią skórką. Wciąż żałowała, że w odróżnieniu od Minho, nie miała możliwości wypalenia z siebie złości w postaci wykończenia papierosa, ale też patrząc na to w kwestii zdrowotnej wyszła na tym na plusie. W ogóle dlaczego wybrała sobie właśnie jego jako wzornik? Skarała siebie w duchu, otwierając drzwi od samochodu i wpuszczając wpierw wszystkie dziewczyny, by domknąć jak sama wejdzie jako ostatnia.
— Nie zapominaj o najważniejszym aspekcie — bąknęła Jung Hwa wręcz niepotrzebnie, dając podłoże do rozgrzebywania przeszłych godzin barwnego towarzystwa. Momentalnie wszystkie oczy skupiły się na Jeon, tylko kierowca nie mógł sobie na to pozwolić, choć ciekawość pukała do jego świadomości.
— Nie mam pojęcia, o czym mowa — skłamała, choć można było usłyszeć chwilę zawahania w jej głosie. To nie tak, że nie ufała dziewczynom w tymże szczególnym temacie, ale miała już zwyczajnie dosyć bycia prawie że pod lupą u każdego z uczestników imprezy. Nie potrafiła już ukrywać zmęczenia wykradającego się w jej podkrążone oczy.
— Zgrywanie blondynki zostaw na innych. Nie jest ci odrobinę lżej po zrzuceniu parę obelg na Minho? Przyzwyczajenie do was ciągnie, czy chcesz tego czy nie — wybrzmiało to raczej jako przyjacielskie spostrzeżenie niż wskazanie palcem na przewinienia, tak wpierw jedynie cisza dołączyła do sformowanych słów.
Pokręciła głowę z dezaprobatą, słysząc komentarz dotyczący bruneta. Gdyby faktycznie utrzymywali się nawzajem pod pretekstem przyzwyczajenia, już dawno wydłubali by sobie oczy, byleby nie spoglądać na siebie spod byka. Soo wolała jednak oszczędzić dziewczynom prawienia morałów - zwłaszcza, że przemieszczali się w taksówce i ostatnie co by chciała, to dzielenie się swoim życiem z przypadkowym osobnikiem zapewne słuchającym się w ich historyjki z ukrywaną ciekawością- tak również blondynka czułaby się jak wstrętna hipokrytka, zaprzeczając zagnieżdżonymi w głowach dziewczyn wysnutych teorii na temat ich dwójki. Tak czy siak, ona słownie nie zamierzała przytwierdzać ich w czymkolwiek, nie pozwalając swojej własnej dumie na większe zszarganie, tym samym łechtając intuicyjne spostrzeżenia. Znowu do jej myśli wywarła się koncepcja, by przywdziać na siebie maskę zobojętnienia, tak aby nikt spoza jej drużyny nie sczytywał z twarzy wszelkich emocji nie mających związku z samymi rozgrywkami. Bo ileż można wytrzymać kolejno przejrzane artykuły czy komentarze wyrwane w większości przypadku całkowicie z kontekstu na swój temat, skutkując lawiną fanów proszących o uchylenie rąbków informacji tam, gdzie nie powinni mieć jakiegokolwiek dostępu. Jeon nawet nie zauważyła jak podczas jazdy wyłączyła się od pętli rozmów, jedną ręką bezwładnie podtrzymywała drzwi od pojazdu, a druga zniknęła w szczelnym uścisku o końcówkę materiału koszuli.
Noc zaraz po imprezie minęła znacznie szybciej niż zwykle było to odczuwalne, a przyczyną jak zwykle było pojedyncze grindowanie prawie że wszystkich graczy w rozgrywkach rankingowych, a co poniektórzy pokusili się na potężnie liczne serie ARAM’a, skracając sobie godziny potrzebnego snu do pełnego minimum. Zapewne nikt nie żałował swoich wczorajszych decyzji, tak wstawanie każdego z osobna miało w sobie cząsteczki żalu grywalnych uczynków jak i pokusy o zaspanie na umówione pozowanie do zdjęć. Nawet dziewczyny zwątpiły w swoją wytrwałość, gdy tylko pierwszy budzik ostudził ich zamiary do kontynuowania towarzystwa w sennych zaświatach, zbijając wiernego żółwika z Morfeuszem. Pierwsza do przebrania ruszyła Jeon, a za nią do łazienki uszykowała się Yun, co dało wspólną motywację do częściowego przebudzenia się, wklepując w siebie kolejno produkty daily routine i komentując że bez tego kosmetycznego dobrodziejstwa wyszłyby jak wysuszone śliwki. Soo Jin zrobiła to znacznie szybciej niż towarzyszka, bo nie nakładała na siebie stricte make up'u a jedynie kremy i serum wszelkiej maści, dając tym samym reszcie drużyny dostęp do odblokowanej umywalki.
Teraz nie taksówką, a specjalnie podjechanym samochodem od głównej firmy zarządzającej ich grą, zebrały się w wyznaczoną trasą do studio fotograficznego znajdującego się gdzieś w okolicach bliżej centrum. Dzisiejszy krajobraz miasta idealnie się wkomponował w słoneczna poranną pogodę uśmiechającą się słonecznymi promieniami w akompaniamencie odrębnych ptasich śpiewów. Lider Star Gurdian nie wiedziała, które z kolei pojawią się na wyznaczonym miejscu, mając jedynie nadzieję, że zostaną przez możliwe zrodzone korki dostarczone bez jakiegokolwiek opóźnienia. Na szczęście jej zmartwienia się nie spełniły i już po kilkunastu minutach znajdowały się w pomieszczeniu nieco mniejszym niż wczorajszy wypad, lecz o wiele bardziej udekorowany i wyposażony w profesjonalny sprzęt. Teraz zostało przywdziać stroje wcześniej zapakowane do sportowych toreb i pokazać się z jak najlepszej strony, reklamując imiennie organizację.
— Oh, drużyna Star Guardian! Dobrze, że domyśliłyście się by wyjść z szatni, bo niektórych trzeba było wołać ,ale mniejsza o to. Drogie panie, proszę na pozycje — przywitał je gorąco mężczyzna w średnim wieku, którego wiekowe rysy jedynie potwierdzały wieloletnie poświęcenie w zawodzie, podkreślając emitowany od fotografa profesjonalizm.— Barwy nowej drużyny aż kipią pozytywnym kontrastem przy pani urodzie, teraz włosy do tyłu. Świetnie — Z grubsza dziewczyny nie musiały ingerować w tworzenie scenerii do pozowania, bo sam mężczyzna przyczyniał się w większości do wyniku końcowego, kierując każdą z osobna do ukazania jak najkorzystniejszego profilu czy ukazania odpowiedniej gestykulacji. Tutaj uniósł podbródek, tam zmienił ułożenie dłoni. Wszystko działo się tak sprawnie, że po dziesięciu minutach Star Guardian zwolniły miejsca kolejno ustawionej drużynie, mając chociaż na moment chwile wytchnięcia. Dopiero teraz Soo Jin dostrzegła Riftech wpatrujących się z drugiego końca pomieszczenia, odprowadzając wzrokiem kolejną drużynę do pozowania. Możliwe, że byli też naocznymi świadkami, jak to dziewczyny stały przed aparatem, ale były tak bardzo skupione na wyrażeniu dobrego wizerunku pod kloszem, że całkowicie nie dostrzegły ich towarzystwa.
— Idealnie. Teraz poproszę seriami całe drużyny na sesje tak zwanych kontr — to trwało znacznie dłużej niż wcześniejszy etap, gdyż wszystkie drużyny musiały mieć ze sobą interakcje jako waleczna dziesiątka, gdzie ustawienie pięć na pięć w werwie waleczności nie było już aż takie proste, jak się wpierw nad tym zastanawiało. Wszystko jednak, chociaż szło to mozolnie i ślamazarnie poniekąd, to efekty na zdjęciach nie wskazywały całkowitej tragedii. Fakt, czasami kontry miewały wydźwięk spazmy i monotoniczny, lecz to wynikało z braku chęci od strony gracza a nie fotografa. Dopiero starcie Ritfech i Star Gurdian trochę zabarwiło tło czymś innym niż sama szarość apatii.
Do scenerii obie drużyny podeszły w całkowitym milczeniu i żadne, nawet pojedyncze słowo nie wypłynęło czyjkolwiek ust, pozostawiając jedynie profesjonalizm a swoje własne zdanie chowając głęboko w wewnątrz siebie. Soo Jin w milczeniu przyglądała się twarzy bruneta będącej centralnie naprzeciwko niej, zwracając uwagę na drobne, dla innych może mniej istotne szczegóły jak kształt i kolor ust, brwi i nosa. Doskonale pojmowała dlaczego tak wiele ludzi z zamiłowaniem do e-sportu, czy też przeglądaniem się w pewnym rodzaju celebrytom jakimi byli oni sami, wpatrywali się właśnie w niego niczym w obrazek - patrzenie w urodziwą twarz wyzwalała w fanach pozytywne emocje nie tylko po dostrzeżeniu fascynujących akcji na Summoners Rift. Lecz bez względu na to czy tego chciała czy może wręcz przeciwnie, musiała przyznać Minho cechę bycia fotogenicznym, nawet jeśli z grubsza charakter nie szedł razem w parze.
Kolejne komendy podejścia do siebie bliżej przynajmniej na krok jedynie wzbudzały wyraźniejsze rysy wybarwione w ich tęczówkach zetkniętych spojrzeń, których oderwanie zdawało się awykonalne w tym momencie. Skoro chcieli uwiecznić prawdziwe emocje, tak w końcu mieli na to świetną okazję i to nawet bez większych ofiar w cywilach. Oboje nie pozwoliliby sobie na psucie reputacji w miejscach publicznych, mając na uwadze dobro ogółu jak i możliwość zrzucania salw obelg z dala od osób trzecich. Teraz mogli się wykazać jako prawdziwi modele z krwi i kości do takiego stopnia, że nawet wszyscy inny pozujący obok nich przestali mieć jakiekolwiek znaczenie w ich pozycji. Wystarczyło kilka minut i ich wysiłki miały swoje odbicie w serii zdjęć wyświetlających się na ekranie obok głównego fotografa, gdzie od początku ich pojawienia stała gromadka ludzi nie potrafiących oderwać wzroku od widzianych fotek. Rozchodziły się odgłosy aprobaty i ściszonych oklasków, co jedynie pobudzało kolejnych ludzi do podejścia w tamtym kierunku. Jak tylko fotograf dał znać Soo Jin i reszcie zejścia ze scenerii, podeszła z zaintrygowaniem na swój udział w fotograficznym przedsięwzięciu.
— Myślałeś nad kitką jak się dzisiaj szykowałeś? Pasowałaby, ale teraz też jest ponad normą — czuła jego obecność za plecami, więc śmiało odwróciła głową w jego kierunku, tak jakby wcześniej kontynuowali najzwyczajniejszą rozmowę, chociaż niemal od razu tego żałowała, że w ogóle się odezwała. — Dlaczego centralnie przed sobą miałam ciebie a nie tego nowego na midzie Haneul’a? To powinno iść pozycjami, ale fotografowi najwidoczniej się pomieszaliście —zwróciła uwagę na ten drobny szczegół, którego dostała olśnienia dopiero po tym krótkim czasie. Faktycznie z resztą to zawsze miała przed sobą przeciwnika ze środkowej pozycji, tak tylko w tym przypadku było inaczej i miała przed sobą nikogo innego jak Minho w pełnej krasie i okazałości. Jeśli przy He Ran będzie podobnie, to postawi na martwe spojrzenie i brak ingerencji jakichkolwiek emocji na swojej twarzy, wiedząc że byłaby to znaczna przesada jak na jeden dzień.— Trzeba przyznać, ujmujący design. Gdybym cię nie znała, dałoby to dodatkowe punkty w pierwszym lepszym wrażeniu. Ludzie od marketingu wiedzą jak podtrzymywać hype. Dobrze — dodała, zmieniając temat na przeciwległe tory, przyglądając się na monitorze jak wyglądają nowe wdzianka byłej drużyny. Chwała niebiosom ,że nie postawili na jakiś szaleńczy kolor, by wzbudzić wzrokowe palpitacje, bo aż byłoby jej szkoda chłopaków, w tym nawet i samego Minho.
— Na koniec reprezentanci — jeden z ostatnich komend ogłoszonych przez fotografa, mających uwiecznić pojedynczego gracza z każdej drużyny w tematycznej scenerii, wokół której kręci się aktualny sezon.
Drużyny przyglądały się swoim zawodnikom jeden po drugim, aż w końcu zwykle ta najbardziej odważniejsza i fotogeniczna osoba wyjdzie przed szereg jako tak zwany reprezentant. Większość ludzi nawet nie potrafiła określić swojego stanowiska w kwestii wyglądowej i określanego podium, więc niektórzy po prostu pozostawili grze kamień papier nożyce o zdecydowaniu o tym, kto ponownie idzie pozować przed aparatem. U Star Guardian wyglądało to całkowicie inaczej, gdzie dziewczyny jakby potajemnie już wcześniej wybrały swojego godnego przedstawiciela, rzucając wszystkie na raz spojrzenie prosto w Soo Jin.
— Ja tu za visual’a robię!? Mam nadzieje, że nie wyglądam jak zombie — mruknęła z niezadowoleniem, jednak nie doczekała się żadnej słownej odpowiedzi. Dziewczyna jedynie skinęła głową, na chwilę podnosząc oczy ku sufitowi w geście modlitewnym by w myślach roznieść to pomieszczenie w pył. — Wisicie mi zgrzewkę energetyków i jak bozie kocham, jeśli dzisiaj na biurku jej nie zobaczę, to będę przy najbliższych scrimach intować — pogroziła im palcem, na co dziewczyny jedynie poprawiły jeden niesforny kosmyk plączący jej na czole. To był najwidoczniej test cierpliwości, a Soo Jin musiała przywdziać się w korę i być niczym drzewko bonsai czy niewzruszona niczym kwiat lotosu na tafli jeziora.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {17/11/22, 12:35 am}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Nic dziwnego nie było w ich specyficznej wymianie słów, która dla osób trzecich brzmiałaby jak niskich lotów próba flirtu, a tak naprawdę w ich uszach miała wydźwięk czysto złośliwych komentarzy, jedynie z odrobiną szczerości za poszczególnymi uwagami. Umowa ustalona pod sam koniec wybrzmiewała ironią i dużym prawdopodobieństwem, że nawet niewiele z niej wyjdzie, ale oboje mieli na to zbyt dużo dumy, a i Minho prędko postanowił zwyczajnie zachować informacje w odmętach pamięci, aby wykorzystać ją w najlepszej i wyjątkowo korzystnej sytuacji.
____Nawet nie myślał z kolei, żeby dzielić się ową informacją z drużyną, która sprytnie obróciłaby to w materiał do nękania niczemu winnego junglera. Jednak w trakcie drogi powrotnej wyszedł temat, gdzie na większość wieczoru zniknął Ha - nie licząc kręglowej rozgrywki
____ — Ale czekaj, Kiwon i He Ran tak se podeszli i co, zaczęli się chwalić? — Yongsok nieudolnie próbował wyjaśnić postęp sytuacji, które miały miejsce pod ich nieobecność — I potem ty z Kiwon’em poszedłeś na bomb drink - co ogólnie, wstyd, że z nami ich nie wypiłeś-
____Zaproponował. Gdybym odmówił, sam wyszedłbym na chama — wtrącił się nieelegancko, żeby rozjaśnić sytuację.
____ — Okej, okej. Spokojnie — dostał w odpowiedzi najzwyklejsze machnięcie ręki — I jak graliście w bilarda, to typ nie dość, że nas perfidnie opluł, to jeszcze stwierdził, że He Ran ma się czym chwalić? Błagam — obecność kierowcy była w pełni ignorowana przez zebrane grono, uważając, że ten i nie ma pojęcia, o czym oraz o kim jest mowa.
____Nie wiem, to jest w ogóle jak jakieś delirium — skwitował dyskusję, bez poczucia potrzeby dalszego rozgrzebywania, ani brnięcia w inną, bezcelową rozmowę. Był niezmiernie wdzięczny, kiedy zatrzymali się przed zamieszkałym przez nich budynków, gdzie podobnie do reszty introwertycznych imprezowiczów, zasiadł w dresach, luźno upiętych włosach i porcją odgrzanych klusek ryżowych, przed komputerem, jako skuteczna próba relaksu po emocjonalnie męczącym wieczorze.
____I tak, jak wieczór był przyjemny, tak w pobudce odbijał się echem - czy to przeschniętymi oczami, czy zabójczo męczącym wstaniem z łóżka. Niewielka lodówka po jednej ze stron ze zbawieniem ujawniła kryte w środku puszki energetyków, które po umyciu zębów i rozpoczęciem szykowania się do wyjścia, sprawiały wrażenie boskiego napoju, rozbudzającego krztę ochoty ruszenia się na sesję zdjęciową. Związane włosy, aby uniknąć ciągłej obecności pojedynczych kosmyków przy oczach, niewiele dawały, więc skończyło się szybką rezygnacją z celowo niechlujnego upięcia, a wybraniu niesfornego roztrzepania fryzury po wykonaniu wymaganej dziennej rutyny dbania o cerę. Agresywne uderzanie w drzwi łazienki przez Jiyong’a - potrzebującego dwa razy tyle czasu - nie wzruszało junglera, który nakładał ostatni krem i decydował, czy rękawy narzuconej na czarną bluzkę koszuli powinny być podwinięte, czy zostawione same sobie. Za niecałą godzinę i tak na ich miejscu znajdzie się drużynowy strój, charakteryzujący się przede wszystkim czernią, podkreślaną pojedynczymi, trójkolorowymi szczegółami, zaskakująco nierażących w oczy, acz idealnie odwzorowującą nazwę Riftech.
____Nerwy prędko okazały się zbędne, kiedy przed czasem wsuwali na siebie buty, a chwilę później podjechał wynajęty samochód i zawiózł w wyznaczone miejsce, gdzie z okazji kolejnego sezonu mieli zostać uwiecznieni, tym razem w zmienionym składzie. Zdarzały się niezręczne momenty, gdy ktoś - cudem - niezagłębiony w najświeższe wydarzenia e-sportowe, ale zaciekawiony samą grą, nie drużynami, zdziwiony na miejscu Soo Jin widział Haneul’a, więc nowe zdjęcie było jak najbardziej na miejscu, byleby uniknąć podobnych nieporozumień, jedynie otwierających rany na nowo.
____Cały Riftech skończył w szatni studia fotograficznego, mijając parę innych drużyn, acz na pewno niepełny skład. Nie byli ostatni - na swój sposób było to pocieszające. W końcu niewiele osób chciałoby znaleźć się na zgromadzeniu takim jak to, jako ostatni i mieć na sobie oczy wszystkich, którzy nie ukrywali poirytowania za przesunięcie czasowe końca tej parady. A akurat oni mieli już wystarczająco uwagi zwróconej w swoją stronę, nie potrzebowali dodatkowych powodów, aby nazwa drużyny widniała, na co drugiej, tematycznej stronie wraz z imieniem dawnej mid lanerki. Acz chwilami Minho miał wrażenie, że szanse na pełne wyciszenie tematu były marne, o ile w ogóle możliwe, skoro najmniejsze poruszenie bywało ochoczo rozchwytywane przez internetowych dziennikarzy. Mogliby odetchnąć w tym samym pomieszczeniu w przeciągu dwudziestu czterech godzin, a na jakimś niszowym portalu powstałyby plotki o wymyślonej sprawie sądowej.
____ — Panowie z Riftech gotowi? Tak? To zapraszam, raz raz! Mamy dużo grup do odhaczenia — głos fotografa zaskoczył ich w drzwiach szatni, z której właśnie zbierali się do wyjścia, jak okres oczekiwania zaczął wydawać się podejrzanie wydłużony — Z kapitanem na środku, świetnie. Pokażcie tę nową energię — parę wspólnych zdjęć pstryknęli szybko, niektóre poważniejsze, inne mniej, kiedy utrzymywanie kamiennej mimiki było ponad miarę. I zaraz przyszła kolej na pojedyncze sesje, z każdym pozując do kilku z każdej strony, byleby uchwycić najlepszy kadr, czasami szybkim hasłem informując, co jest do poprawy, aby fotografia prezentowała się jeszcze lepiej. Żaden z nich nie był ogromnym fanem kamer, ku ironii aktywności junglera w internecie, właśnie z kamerą wiecznie skierowaną na siebie. Była dla niego różnica między streamami, robieniem zdjęć sobie samemu, a pozowaniem do tych wymaganych, wrzucanych do folderu drużynowego, jako głównie formalność.
____Dopiero, kiedy pełen skład Star Guardian’a znalazł się na miejscu, które kilkadziesiąt minut temu należało do nich, zauważył ich obecność. Musiały przyjechać później, skoro nie minęli się nawet w przejściu albo koczowały w szatni przed ujawnieniem swojej obecności. Niezależnie od tego, co rusz ze skrytym zaciekawieniem zerkał znad ekranu telefonu, kiedy to fotograf bombardował je komplementami i ideami na pozy, z resztą podobnie do następnej drużyny. Z boku wyglądało to zabawniej, aniżeli stojąc tam i uważnie słuchając rzucanych porad
____ — Jak dobrze, że w końcu robimy nowe zdjęcia — głos Yongsok’a wyrwał ich wszystkich, to z gapienia się w telefon, to z obserwowania ludzi przed obiektywem — Jakby serio, zdjęcie Changwoo z zeszłego roku wyglądało jak fotka do paszportu — bezwstydnie wystawił najmłodszego członka drużyny pod odstrzał, parsknięcia ze strony pozostałych graczy Riftech’u jedynie potwierdzały słowa dwudziestopięciolatka. Dramatycznie oburzenie top lanera nie powstrzymało karykatury, jaką robił z siebie Park, aby jak najdosadniej uświadomić mu o zeszłorocznej gafie.
____Słowa fotografa wyrwały ich z osobistego bąbla towarzyskiego i posłusznie ustawiali się do pojedynkowych zdjęć, które, mimo większej swobody wykonania, zajęły zdecydowanie więcej czasu, niż te solowe. To brak napięcia między grupami nie zezwalał na zadowalającą fotografię, to brakowało zgrania. Najgorzej jednak było z niezręcznością i sztywnością, która panowała między graczami, którzy mieli prawie zerowe kontakty ze sobą przed samą sesją. Jednak finalnie przebrnęli przez większość, kiedy padła kolej na Riftech i Star Guardian, a studio jakby wypełniło się skaczącymi iskrami pomiędzy spotkanymi spojrzeniami i niewypowiedzianymi słowami. Ustawienie zaskakująco uległo zmianie, stawiając tym razem liderów naprzeciw siebie, a nie pozycjami w rozgrywce, ale nie wybiło to nikogo z rytmu, utrzymując intensywny kontakt. I tak zwyczajowo jasne oczy blondynki wydawały się błyszczeć burzliwiej pod wpływem sztucznego oświetlenia, które również uwydatniało rysy dziewczyny, a nakazane zbliżenia zezwalały na dokładniejsze rejestrowanie ich. Skrzyżowanie oczu powodowało wystrzał piorunów głównie między centralną dwójką, mówiąc w ten sposób więcej, niż jakąkolwiek obelgą, która mogła cisnąć się na język, bez zbędnej uwagi otaczających ich osób. Z równą klasą zakończyli swoją część sesji, a cichy gwizd przez zęby zwrócił uwagę nie tylko Minho, ale i sporej części zgromadzonych ludzi, którzy zaczęli otaczać stoisko z wyświetlonymi fotografiami
____Myślałem nad dwoma warkoczami — zażartował obojętnie i z kamienną twarzą, kiedy oparł jedną z dłoni na biurku, zawisając nad blondynką, aby móc zobaczyć zdjęcia — Może dopełniamy się tak świetnie, że sam fotograf nie mógł się oprzeć — stwierdził z nutą cynizmu, acz faktycznie uwaga Soo Jin była słuszna. Możliwe, że większość kapitanów było i na pozycji mid lanera, nie był nawet pewien, i może byłoby to dobre wyjaśnienie, ale nie miało w pełni przekładu w rzeczywistości, skoro mógł nazwać przynajmniej jednego kapitana, przykładowo, top lanera — A ty tutaj wyglądasz, śmiałbym rzec, że nawet na miłą, więc vice versa — ochota na bardziej uszczypliwe słowa została zduszona, będąc zupełnie nie na miejscu, kiedy byli otoczeni licznym gronem, a gwałtowniejsze wyprostowanie się blondynki skutkowałoby rozbitym nosem junglera.
____Decyzja u Riftech’u padła błyskawicznie. Jasne dla nich było, że miejsce reprezentanta powinien zająć ten, który ma największy following, automatycznie przykuwając uwagę aż nadto podekscytowanych fanów. Czy on sam był fanem pomysłu? Niezbyt, ale dobrze go rozumiał i nie było to też godne płaczu poświęcenie, po prostu kolejne z rzędu zdjęcie reprezentujące zdawało się męczącym. Do narzekania jednak nie miał wiele, kiedy sam fotograf wyczekiwał zgromadzenia się wszystkich wytyczonych, aby rozpocząć pojedyncze sesje
____ — Każdy niech zajmie jakieś miejsce, bylebyście nie zasłaniali siebie nawzajem — pokierował, kiedy grupa graczy tępo stała przed rozstawioną scenerią, nie wiedząc, gdzie najpierw włożyć ręce. Pierwsze parę osób wybrało losowe miejsca, Minho prędko zadecydował, że powinien raczej być na tyłach, będąc jednym z górujących wzrostem. Nie spodziewał się, że niedaleko niego znajdzie się He Ran, stojąca dosłownie za Soo Jin. Jej osobisty cel był jasny - próba wywyższenia się na samej fotografii, ale nawet pod względem technicznym był to słaby ruch, widząc, że blondynka była wyższa o niecałe dwadzieścia centymetrów. Wystarczyło podejrzliwe zerknięcie ze strony ustawionego junglera, aby sam fotograf wyłapał błąd estetyczny — He Ran, jak tak bardzo chcesz stać, to zamień się miejscami z Minho — przed nim faktycznie było więcej miejsca, przede wszystkim ktoś siedział, a nie stał, potencjalnie niszcząc równowagę kompozycji. Było to zdjęcie, na swój sposób grupowe, ale celem było skupienie uwagi na sobie, w jak najprzyzwoitszy sposób i niektórzy wyłapali to od razu, pozując przede wszystkim z ze spokojem i zaciętością, acz parę osób potrzebowało uwag stonowania swoich wymyślnych układów
____He Ran była bardzo zacięta w swoich próbach sabotażu — nie umiał powstrzymać komentarza, rzuconego przyciszonym głosem do samej Soo Jin, kiedy obserwowali wychwycone ujęcia z finalnej sesji. Kobieta nawet przy dystansie starała się wychwycić uwagę, osobistym zdaniem Ha, próbując wręcz za bardzo z przedramatyzowaną celowo mimiką.
____ — To co, jak robimy? — zahaczył ich od tyłu Sang Hoon — Jako zwycięscy decydujecie, idziemy, czy zostajemy tutaj — uśmiechnął się, widocznie pozytywnie nastawiony co do obrazu pożywnego posiłku po kilku godzinnym paradowaniem przed aparatem, a sam Minho, zupełnie szczerze, zapomniał, że mieli podjąć decyzję co do ich przemieszczenia, wcześniej nawet planując już, co zrobi po powrocie do dzielonego domu.
____Jako prawdziwy monsieur, dam madam podjąć finalną decyzję — osobiście wolałby pójść gdzie indziej, mając dość atmosfery pomieszczenia, a zmiana scenerii zdecydowanie by im nie zaszkodziła — W końcu uwielbia mieć rację — komentarz puszczony był w eter, dzięki ograniczeniu donośności, nie docierając do większości.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {23/11/22, 12:06 am}



Jeon Soo Jin


   Wyodrębnione pocieszenia w postaci poklepywania po ramieniu od strony Moon Hee nie były zbytnią formą reparacji jakie satysfakcjonowałyby dziewczynę, gdy po raz kolejny staje przed z błyskiem fotografa w zamiarze reprezentowania marki Star Guardian swoją osobistością. Z grubsza zdawała sobie sprawę, że w porównaniu do poniektórych w tym studio, dziewczyna obracała się wokół nich jako osoba charakterna o bardzo barwnym żywiole pod pryzmatem introwertycznej kultury gamerów. Już na odchodne od swoich dziewczyn, gdy te zapewne wpatrywały w jej się każdy kolejny krok, starała się zgromadzić w sobie resztki motywacji, nie mając jedynie przed oczyma swoją wycenę w postaci zgrzewki ulubionych energetyków. Pomimo iż z pewnością uśmierzy to chęć pragnienia jakichkolwiek elektrolitów podczas wieczorowych jak i intensywnych rundek w LoL'u, tak świadomość możliwego wzbudzenia przedwczesnych palpitacji składając w ofierze siebie ponownie przed obiektywem, nie uśmiechało się do niej aż tak szeroko. Z pewnym odetchnięciem profesjonalizmu zebranego przez te parę dobrych lat stanęła na komendę bez zbędnych komentarzy w ugrupowaniu całej dziesiątki we wspólnej scenerii, robiąc zasadniczo to co zwykle powinno się robić podczas pozowania - nie unosząc się pychą czy niepotrzebny ekscesem uwidaczniać własne atuty na tle pozostałych. Niektórym preferowano pozycje siedzące, raczej nie ze względów estetycznych jak bardziej fotograf z asystentem sugerowali się wzrostem, tak by ci wyżsi nieintencjonalnie nie wzbudzali niepotrzebnego kontrastu tych paru bądź parunastu centymetrów różnicy. Jeon usytuowała się wpierw tam, gdzie jej ot tak pasowało, bez większych rozmyślań przy kim lub za kim pozycjonuje, byle nie wylądować po bokach bądź na szarym końcu, jednocześnie nie lokalizując siebie w centrum uwagi. Zważywszy na to, jak bardzo wizja bycia reprezentantem może jej się parszywie odbić ze względu na poprzedni sezon, jedynie wprawiał ją w pewny lęk lekkomyślności z jej strony. W momencie porażki nie odczuwała jeszcze wzbudzanych konsekwencji, pomimo iż jeszcze jako część drużyny Riftech skończyli jako wicemistrzowie, tak sami fani i jednostrzałowi widzowie uwielbiali „chleba i igrzysk”. Jeszcze sporo wody upłynie zanim oni wszyscy zapomną bądź najprościej w świecie się znudzą przyszywania do niej, jak i innym w podobnych przypadkach, plakietki ex-zawodnika danej drużyny.
   Po wysłuchaniu uwag fotografa do He Ran, Jeon jedynie pozwoliła sobie na bardziej szczery uśmiech ze względu na to jak komicznie wyglądała interakcja dziewczyny z mężczyzną, która pomimo łechtania się we własnym ego nawet podczas zwykłego ujęcia chciała zebrać jak najwięcej atencji, tym samym znikając zza pleców Soo Jin jeszcze bardziej do tyłu. To nie szczęście czy nawet karma się odwróciła pozytywnym aspektem w stronę blondynki, lecz zwykła ludzka przyzwoitość przemówiła z ust fotografa, sytuując niższą gdzie jest jej uprzywilejowane miejsce w pospolitym rządku. Skoro pragnęła z całych sił pozy w pozycji stojącej to proszę bardzo, tylko wśród wyższych od siebie niknęła w tłumie i zamiast świecić najjaśniej najzwyczajniej w świecie robiła za niezauważalny cień usytuowanych wokół towarzyszy. Możliwe, że przy ostatecznej pozie znalazła ciemnowłosa moment aby usiąść i wyglądać odrobinę korzystniej dla siebie, lecz było to na tyle obojętne aby zwrócić na siebie choćby krztę uwagi ze strony Soo Jin. Natomiast na wcześniejsze zajmowane miejsce stanął wybrany z tłumu najjaśniejsza z gwiazd Minho, tak więc dziewczynie dostarczono ponownie za plecy mniejsze zło, czując po kościach charakterystyczne napięcie w okolicach barków spowodowane jego czystą obecnością. To nie strach powodował swego rodzaju naprężenie mięśni, lecz miało to bardziej wydźwięk retrospekcyjnego stresu, a dobrze jej znane perfumy bijące wprost od chłopaka jedynie wywierały barwniejszy wydźwięk w rdzennej pamięci dziewczyny.
   Już przy samym wglądzie w zdjęcie ich prawie że wycentrowany duet był wręcz wystarczającym źródłem dynamiki bijącym na wyświetlanym ekranie, że aż blondynka nie miała jakiekolwiek większej ochoty na szukanie wzrokiem niższej finalistki zapewne ścierającej gorycz pewnego stopnia porażki w fotogeniczny uśmiech. Musiała niechętnie przyznać, że cholernie dobrze całe to przedsięwzięcie wyglądało na obrazku, jednakowoż nie trzeba się dziwić, skoro urywek chwili bezwiedny w odniesieniu do czasu nie emanował emocjami szczytującymi dookoła, tymi najzwyklejszymi, do tych najbardziej skrytych wśród znajdujących się w pomieszczeniu uczestników. Wizualnie odgradzali się swoimi atutami, pochłaniająca czerń stroju Minho z uwidocznionymi w blasku loczkami kreśliła granice z wybielonymi włosami Jeon osadzonymi platyną w kompozycji ciemnogranatowego stroju z wybijającym się biało-lawendowym logiem gwiazdy.
— Widzę nie odpuszcza, ale to jak rzucanie się z motyką na słońce. Trochę taka chihuahua, nawet miniaturowość się zgadza — rzuciła z rozbawionym przekąsem, przewracając oczami gdy tylko poczuła nawracające myśli z wczoraj. Próba sabotażu na takiej osobie jak Jeon nie mogłaby się zakończyć sukcesem strony przeciwnej, mając obok siebie żywy i tętniący w czystej barczystej postawie przykład jakim stawał się Minho. Konsekwencyjny wywiad zaraz po finałach może i zaprzepaścił szanse dziewczyny na rozgrywki pod imieniem Riftech, ale nie zakończyło całkowicie kariery dwudziestoczterolatki, a jedynie pozmieniało odrobine szyki i przygniotło niejeden plan. Mimo to trzeba było też przyznać Soo Jin niezwykłą pamiętliwość, zwłaszcza tych parszywych fragmentów popełnianych błędów w jej towarzystwie.
— Jestem wzruszona postawą dżentelmena. Jeśli nikt nie zgłaszał obiekcji czy też niedyspozycji z powodu kaca, to możemy się za około 20 minut spotkać przed wyjściem ze studia? Zdążymy się przebrać z formalnych strojów i ja przy okazji swoje dziewczyny odprawie, by niepotrzebnie czekały — pozostawiła ostatni komentarz Ha poza teren swojej wypowiedzi, mając na końcu języka przypisanie mu słabą dyskrecje doboru słów co do jej osoby. I tak jak powiedziała, tak też zostawiła resztę zgromadzenia we własnym pomyślunku, kierując się do przypisanej do Star Guardian szatni. Nawet nie zauważyła, jak głośno wparowała do środka niczym grom z jasnego nieba, zwracając wszystkie oczy na siebie, co nawet na moment nie wyrwało ją z rytmu. Ochoczo zmieniła garderobę w swoje klimaty, wracając do ukochanej czerni.
— Weźmiecie mi torbę i rzucicie do pokoju? Chłopakom zachciało się wyjść na pizzę za wczorajsze kręgle, więc możliwe że wrócę później, niż bym rzeczywiście tego chciała — zapytała, poprawiając rozwiązaną sznurówkę w oparciu o sąsiednią ścianę. Nawet nie musiała spoglądać w kierunku dziewczyn, tak aby mieć pewność wymalowanego uśmieszku u każdej z osobna wywieranej kolejną impresją spotkania.
— Uhuhuhuhu dobra dobra nie będziemy śmieszkować na ten moment, wolimy pozbierać artylerię jak już wrócisz z tej karuzeli zabawy —rzuciła grupowa odpowiedź Miyong, a jej uśmiech po chwili nabierał coraz to bardziej szczery wydźwięk, zostawiając na twarzy wymalowaną dumę kiedy kontynuuje. — I rozluźnij się, pamiętaj głowa do góry i zbędne komentarze na bok — reszta na znak solidarności wykrzyknęła głośniejsze “yeee”, poniekąd stłumione na przykład u So Yi będącej w połowie procesu zakładania golfa przez głowę, ale wszystkie jednym głosem stanęły za sobą murem. Jeon nie mogła wymarzyć sobie lepszego wsparcia na ten moment, tak więc na pożegnanie ustawiła się w grupowym uścisku przypominając odrobinę gromadkę pingwinów. Gdy już opuszczała szatnie każda z osobna mówiła jej “baw się dobrze” aniżeli “powodzenia", chcąc może tym samym wywrzeć na dziewczynie bardziej pozytywne aspekty nadchodzącego wypadu, co doprawdy napawało blondynkę pozytywnymi wibracjami gdy już zasadniczo stanęła ponownie w grupce znanych jej męskich twarzyczek.
— Jestem gotowa, kogoś jeszcze nie ma? — szybko policzyła stojących przed nią, mając ubytki w ludziach, na co rzuciła pytającym spojrzeniem i unosząc jedną brew. Nie było minął umówiony czas, tak więc narzekanie na spóźnialstwo mijało się z celem. 
— Yyy… wydaje mi się, że Hanseol wrócił do szatni bo zapomniał telefonu z szafki. A propos telefonu. Jeon, wrzucaj do wora. Co się tak patrzysz? Żeby nas nie kusiło, bo później zorganizowałem nam zabawę niespodziankę i nie chce by ktoś zamówił ubera i uciekł przedwcześnie — Sang Hoon wyparował słowa jak z armaty, ze dopiero po paru sekundach do dziewczyny dotarły główne zamierzenia, rzucając swój telefon w obudowie do już w większości zapchanego wora. Patrząc dookoła po minach reszty liderów, równie niechętnie poddawali swoje urządzenia, tak jakby co poniektórym ucięło jedną rękę. Nawet Minho schował ręce do kieszeni dla niepoznaki, ilustrując dziewczynę jak tylko ich spojrzenia się ze sobą zetknęły.
   Po paru chwilach wrócił wyczekiwany przez wszystkich Hanseol, więc mogli w końcu ruszyć bez pospiechu w wybranej i już dość znanej przez nich pizzerii będącej kilka minut przejścia piechotą, na co wpierw niechętnie przyjęli do świadomości. Chociaż zaczerpnięcie naparstka świeżego powietrza z pewnością poprawiało im samopoczucie i podtrzymywało ich dotlenienie na prawidłowym poziomie i tak potrafiliby kłamać ,że wolelibyprzejażdżkę uberem w niewyobrażalnym ścisku.
   Dopiero przy dotarciu do pizzerii mogli odetchnąć z ulgą na fakt, że nikt nieoczekiwany nie przerwał im w połowie drogi drobnych pogawędek zasadniczo o niczym ważnym, mając na uwagę jaką szeroką gamą charakterów dysponują fani League of Legends. Przy wejściu przywitała ich mile obsługa i zaprowadziła do dalszej części, gdzie znajdywały się bardziej pojemne stoliki oraz odrobinę zdala od wejścia, by nie wzbudzać większej uwagi, a jedynie przyjść chętnie coś zjeść.
—To co ciekawego robiliście podczas przerwy? Ja osobiście wyciszyłem powiadomienia z Ligi i zacząłem swoją przygodę w pokemon nuzlocke i trzeba było przyznać, było ciężko — przytoczył jako pierwszy temat do zarzucenia na tle grupy, zapierając falą dialogów pomiędzy nimi. Chłopaki praktycznie opowiadali o tym samym bądź podobnym odpoczynku, jakim był pełen chillout w ich drugorzędnych grach, dając na odstawkę roboczą grę Riot'u. W końcu parę oczu szukało odpowiedzi u Jeon, wpatrując się w dziewczynę i napierając na kontynuowanie wspólnie dzielonej fabuły.
— Ja? Yyy… Zaraz po mistrzostwach wróciłam do swojego mieszkania w stolicy pobyć trochę z rodzicami, a następnie wyjechałam do dziadków na wieś, by mnie żadna elektronika nie kusiła. Oczywiście cały czas miałam pod telefonem menadżera, który podtrzymywał mi pozycje w możliwości wyboru w następnym sezonie. No i jak widać wróciłam nawet bez dłuższej przerwy… yay — w zamyślonej minie udaje nutkę posmutniałego sarkazmu,  które rozbiło wydobywające się z ust prychnięcie. Nikomu nie życzyła przechodzenie przez chmarę narastającego stresu wraz z upływającymi dniami przed-sezonu, gdzie trzeba jak najszybciej zakwalifikować i przyjąć transfer drużynowy. Zdecydowanie pewniej się czuje gracz z ustawionym kontraktem, no chyba jak to w pewnych przypadkach bywa, umowa zostanie w  magiczny sposób zerwana z uzasadnionych przyczyn. Jej odpowiedź przerwała drobna kelnera chcąca odebrać ich wspólne zamówienia.
— Ja poproszę parmeńską, a ty jaką masz na wglądzie wicemistrzu ? — pyta, przybliżając mu bliżej kartę z menu. Wachlarz wyboru był przeogromny, ale Soo Jin postawiła na swojego ulubionego pewniaka, nawet nie spoglądając w nowe rubryki z rodzajami. — I może jeszcze do tego… dwa red bulle w szklankach, dziękuję . Wyprzedzając twoje pytanie, tak jedno jest dla ciebie —mogli drzeć ze sobą koty w dzień jak i w nocy, ale niestety jak to dziewczyny jej wcześniej wspomniały: przyzwyczajenia nie oszukasz. Jakoś nie potrafiła się wyzbyć z pamięci informacji, jakie energetyki pijał jej były jungler. To dosyć toksyczne podejście, ale jednocześnie Soo Jin nie wychodziła przy tym niczym kompletna ignorantka, zważywszy na to, że dzielili się nagroda po połowie, więc trochę żenujące by było zamawiane osobno i podwajanie roboty pracownikom lokalu. — A jak nasz słynny streamer spędzał przerwę między sezonalną, zwarty i wypoczęty na kolejną rundę— oddała sztafetową pałeczkę zebraną od Hanseol’a wprost do wciąż lekko zmieszanego Ha.

NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {03/12/22, 07:42 pm}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Skłonił się dramatycznie w geście ironicznego potwierdzenia świeżo co stworzonej łatki dżentelmena, a dokładniej poprzedniego dnia. Na jej słowa wszyscy jak jeden mąż wyrazili zgodę - przy samych zdjęciach można było zauważyć, że szczęśliwie nikt nie został wymęczony ostatnim wieczorem. Rozmowa więc prędko została skwitowana i wszyscy rozeszli się w swoją stronę, aby zrzucić z siebie formalne stroje, w których raczej żadna ze zgromadzonych osób nie marzyła sobie paradować po mieście. Nawet jeśli nie zamierzali wybierać się dalej niż pizzeria. Własne ubrania dodawały tej potrzebnej, grupie jak oni, swobody, nawet jeśli był to czysty efekt placebo
____ — Idziecie sobie na pizze, a my co? Masakra — Haneul wymamrotał niezadowolony w trakcie zakładania koszulki przez głowę — Wiem, pójdziemy na BBQ. Bez Ciebie — oburzony Minho przyłożył dłoń do klatki piersiowej, w równie teatralny sposób patrząc przez ramię.
____Miejże serce. Przynajmniej coś na wynos zostawcie dla mnie — parsknął cichym śmiechem, po czym zapakowaną torbę podał Yongsok’owi — Bawcie się dobrze i widzimy się wieczorem — dodał przed opuszczeniem szatni i  ignorując przesłodzone oraz prześmiewcze podziękowania czy odwzajemnione życzenia, dołączył do powoli rosnącej grupy kapitanów zgromadzonych drużyn.
____ —- O! Minho, chodź no tutaj — zdezorientowany skierował się w stronę wołającego Sang Hoon’a, który przywitał go z rozwartym workiem w dłoniach — Wrzucaj, raz raz. Nie ma że nie — z ociąganiem i nieco wywróconymi kącikami ust wygrzebał urządzenie z kieszeni, dołączając je do pozostawionych bez właścicieli komórek. Nikt nie był zadowolony, wymieniali między sobą krzywe spojrzenia, sam Minho niezręcznie wiercił się na swoim miejscu, czując się bezradnie, kiedy nie mógł zająć swojej uwagi bezcelowym grzebaniem w telefonie. Soo Jin, która chwilę później dołączyła również nie pałała szczęściem co do ich sytuacji - szybkie zetknięcie wzroku wyjaśniło więcej, niż możliwa wymiana słów — Okej, dawaj Hanseol i idziemy! — po tym, jak ten pozbył się telefonu, wyszli ze studia, aby finalnie wylądować w znanej dla większości grona pizzerii - dawali smaczne jedzenie, a przede wszystkim dowóz był całodobowy i zaskakująco szybki, niezależnie od adresu. Chwilami Ha nie miał serca dzwonić o nieludzkich godzinach, ale brak zapasów w kuchni potrafił być niemiłosiernie doskwierający, a pizza z energetykiem do popity brzmiała jak idealny posiłek w środku nocy. Często więc jego wyrozumiałość nie miała jakiejkolwiek siły przebicia i kończył z tłustym jedzeniem przed nosem.
____Droga zleciała im prędko, większość z nich pchana przez czysty głód, gdzie i tak lokal był blisko, więc nie musieli iść w zbędnym pośpiechu, jakby miało nagle zabraknąć miejsc, czy też wybić godzina zamknięcia. Minho nawet cieszył się ze spaceru - nieco wyolbrzymiając - pogoda była zaskakująco przyjemna, a duchota studia była przytłaczająca, w uberze lub taksówce nie byłoby dużo lepiej. Mogłoby dać więcej swobody co do interakcji w potencjalnymi fanami, racja, ale odrobina świeżego powietrza na pewno nie mogłaby im zaszkodzić, nieważne jakby się o to wykłócali, upierając się, że tak naprawdę to ich ciała nie potrzebowały pełnego i bezpośredniego dostępu do tlenu i w miarę czystego powietrza, uchylone okno w zupełności wystarczy.
____Zasiedli w knajpie, każdy zajmując pierwsze lepsze miejsce - nie za bardzo przeszkadzało im usytuowanie, niewiele osób z zebranych było ze sobą bliżej, niż to potrzebne. Styl życia nie dawał wiele okazji na wzmacnianie więzi, jedynie przez pojedyncze scrimmage, a to też nie odbywało się zbyt często, jeśli nie chcieli ryzykować ukazania w pełni swojej techniki. Stąd częściej relacje tworzyły się między pojedynczymi graczami, jak ten godny śmiechu przykład Soo Rim i Minho, gdzie ich kontakt kończył się na niezobowiązujących rozgrywkach i podśmiechiwaniu się, kiedy godzina i fatyga uderzała do głowy.
____Dlatego budzące się rozmowy nie należały do najambitniejszych, pozostając na luźnych pytaniach, co do ostatniego weekendu czy po prostu, jak mija życie. Dopiero kiedy zostało rzucone hasło co do minionej przerwy połączyli się w całość, każdy ciekawsko przypatrując się akurat odpowiadającej osobie, gdzie ta następnie zwinnie przekazywała pałeczkę dalej. Ha z brodą opartą na dłoni biernie przysłuchiwał się wypowiedzią, nie dziwiąc się wątku, który ich wszystkich łączył - odstawienie Ligii na ten okres gdzieś na bok. Atmosfera zmieniła się dopiero, kiedy przyszła kolej na Jeon, choć i ta trzymała się rezygnacji z nieustannego męczenia się przed komputerem, gdzie w jej sytuacji było to jeszcze mniej zaskakujące. Nie umiał postawić się w jej sytuacji, nawet wolałby tego nie robić, ale mógł domyślić się jednego, granie zdecydowanie miałoby o wiele bardziej gorzki posmak, wywołując jeszcze więcej niechęci, niż ta miała do tego tendencję sama w sobie
____ — Nie każdy się spodziewał, ale dobrze widzieć, że przebrnęłaś przez to — Sang Hoon starał się dodać pozytywnego nastroju, kiedy niezręczność wydawała się być nieco bardziej namacalną, dorzucając jeszcze do tego pięść w powietrzu, która niecelowo dodawała prześmiewczy wydźwięk jego słowom. Temat momentalnie sam i tak się rozpłynął, kiedy przy stoliku znalazła się kelnerka, aby odebrać zamówienia od siedzących na obu końcach zwycięzców turnieju z poprzedniego dnia
____To ja… poproszę pepperoni — przejrzał prędko menu, ale żadna z pozycji nie wołała go tak głośno, jak ten klasyczny, zawsze smaczny wybór — I jeszcze ostry sos — nie był fanem suchej pizzy, potrzebował jeszcze czegoś do maczania, żeby w pełni czerpać ze smaku przyjemność. Patrzył też już na spis napojów, szukając, klasycznie, red bull’a, ale prędko został wyprzedzony, w dodatku przez Soo Jin, która zamówiła dwa wspomniane napoje. I tak, najpierw pomyślał, że oba dla niej, ale i tę niepewność prędko rozwiała, jedynie pesząc ciemnowłosego, który wąsko zacisnął wargi, nim na jego twarzy ukaże się zbędna reakcja, decydując się na zwykłe, krótkie ”Dzięki”. Zwyczajnie się tego nie spodziewał - ani, że pamięta taką pierdołę, jak to, co pije, jak i tego, że zamówi od razu za niego, bez grama zawahania.
____No… wróciłem na siłownię w tym czasie, dla rozluźnienia presji, a tak to jeszcze na streamowaniu. I byłem w domu na jakiś czas. To tyle — nie rozwlekał się co do swojego czasu wolnego, bo nie było o czym. Jedyną nowością był intensywniejszy powrót do ćwiczeń, który i tak przystopuje w nowym sezonie, skoro będzie musiał poświęcić więcej czasu na grze, aniżeli przy ciężarach.
____ — Nie rozumiem, czemu zamiast, nie wiem, iść w jakiś sport, to jesteś w esporcie — zauważył błyskotliwie Hanseol, kiedy rzucili podziękowania przy dostaniu napoi. Uśmiechnął się jedynie krzywo na komentarz, wzruszając też delikatnie ramionami. Może i faktycznie nadawałby się do jakiejś kategorii, ale jednak e-sport był tym, co chciał robić od wczesnych lat licealnych, jak już nie wcześniejszych. Stojąc za kasą w sklepie zoologicznym, otoczonym tymi wszystkimi zwierzęcymi zapachami myślał tylko o powrocie do domu i szlifowaniu swoich umiejętności, z nadzieją na zwerbowanie, że ktoś dojrzy jego potencjał a później zobaczy go cały świat.
____ — Nie odstraszaj go Hanseol, ktoś musi werbować nam napalone fanki na mecze a Minho jest do tego idealny — argument spotkał się z paroma zgodnymi głosami, acz świadomie wyśmiewającymi spojrzenie. Nikt z grona nie mógł ukryć, że Ha faktycznie gromadził salwy fanek, które z banerami potrafiły siedzieć na widowni i wykrzykiwać niezrozumiałe słowa. W trakcie kolejnego znalezionego tematu, przyszła obsługa z napojami, stawiając dwie puszki wraz z szklankami pomiędzy Soo Jin a junglerem.
____Jesteśmy już tutaj, to nikt raczej nie ucieknie. Co to za “niespodzianka”? — otworzył przy mówieniu jedną z puszek, wypełniając do połowy szklankę Jeon i odstawiając napój obok, zaraz robiąc to samo ze swoim i pozwalając sobie na wzięcie odświeżającego łyka, niezmiernie ciesząc się w duchu na ten chemiczny posmak i ilość bąbelków, która go spotkała. Nieraz uświadamiano mu o szkodliwym wpływie napoju na zdrowie, szczególnie w nadmiernych ilościach, ale ten trafiał idealnie w jego smaki. Zapewne jeden z powodów, dla których nie mógłby być zawodowym atletom - nie miał na tyle silnej woli, żeby je odstawić na dłuższą metę.
____ — Niespodzianka to niespodzianka, ale! Mogę dać lekką podpowiedź, czyli - dżungla — odpowiedź spotkała się ze zrezygnowanymi westchnięciami, przede wszystkim za jej enigmatyczność. Mogła znaczyć wszystko, od tej występującej w grze, do tej rzeczywistej, odtworzonej w zoo czy innych parkach.
____Po parunastu minutach na stół trafiły dwie spore pizze, na pewno wystarczające na zebraną grupę, Minho nie zamierzał pakować całej pepperoni w samego siebie, w dodatku jedzenie przy wszystkich wydawało się co najmniej niezręczne. A celem wyjścia i tak było to, że zwycięzcy mieli przywilej niepłacenia, a to akurat odpowiadało mu w jak największym stopniu. Rozłożyli więc kawałki między siebie, po miłych podziękowaniach obsłudze i zajęli się jedzeniem, które po spacerze i męczącej sesji smakowało jeszcze lepiej
____ — Czas zabawy się zbliża, a najpierw musimy się jakoś podzielić, więc… — kiedy jedzenia na stole robiło się coraz mniej, inicjator wydarzenia wygrzebał z kieszeni kartkę, prosząc też kogoś o długopis i zaczął bazgrać na nich na przemian dwa, różne wzorki — Losujcie, a na miejscu zobaczymy jakie porobiły nam się grupy — Sang Hoon wydawał się zdecydowanie zbyt zadowolony i podekscytowany swoim planem, co u niejednej osoby zaczynało wzbudzać niepewność i podejrzliwość.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {27/12/22, 11:57 pm}



Jeon Soo Jin


  Brak bardziej efektywnej reakcji ze strony Minho było zdecydowanie na rękę Soo Jin w kontekście zamówionych dla nich obojga swoich ulubionych energetyków, zważywszy jak naturalnie przeszło jej przez myśl ten gest, tak tłumaczenie się z niego pozostawiały wiele do życzenia. Jeszcze tego by brakowało, aby zebranie liderów zmieniło się w kolejne wróżenia z kart ich zachowań co do następnych posunięć na przestrzeni najbliższych rozgrywanych meczy, zapominając już jak bardzo zakorzenione oddziaływania tliły się w ich codziennych zachowaniach jeszcze z rzewliwych czasów Riftech . Dla dziewczyny to nie miało żadnego drugiego ukrytego pomiędzy paragrafami dna, ani nie ukrywała w tym psychologicznych działań, po prostu raz na jakiś czas potrafiła okazywać bezinteresowną uprzejmość, nawet jeśli odbiorcą jest jej rozgoryczony w duchu nemesis.
  Przekładając na siebie kolejne dialogowe konteksty pomiędzy sobą, Soo Jin czerpała nutkę rozbawienia wspomnianymi występami fanek ku zwróceniu uwagi ich ligowego idola jakim był nikt inny jak Ha. Nigdy nie brakowało dozy znużenia w gronie Riftech zeszłej ery u boku chłopaka, który gromadził hordę równie piskliwych co irytujących dziewczyn poszukujących w tłumie atencji jak i zdarzały się momenty meetingu z tak zwanymi "gym ratami" pragnących poznać chociażby rąbka tajemnicy połączenia życia w branży gier z treningami na siłowni. Te wszystkie kuriozalne retrospekcje wprawiły usta dziewczyny w mimowolny uśmiech, podczas gdy reszta liderów podtrzymywała temat napalonych w ich mniemaniu fanek, wykluczając się już przy kolejnych artyleriach argumentów nadzieję, że i ich również kiedyś dotknie sprawiedliwosc i dosięgnie ręka boskiej sprawiedliwości co do posiadania podobnej ekstrawaganckiej widowni.
  Wsłuchując się w niespodziankę, zdążyła jedynie przytaknąć na widok przelewanego w połowie pojemności energetyka do jej szklanki, by reszta powędrowała do odpowiedniczki osoby nalewającej. Doprawdy dzisiaj chyba podświadomie postanowili wybrać dzień dobroci dla zwierzać, traktując się wręcz niesłychanie przymilnie jak na swoje możliwości, chociaż w głębi serca zwyzywali by się od najgorszych w zgliszczach Howling Abyss na swoich alt kontach. Zaraz później dziewczyna upiła mniejszego łyka, by w geście passive-aggressive wychowania zaraz nie palnąć jakiegoś miłego słowa w stronę Minho, zaciskając mocniej opuszkami palców o szklane ścianki, a oczami wędrując ku dalekiej miejskiej panoramie odgrywającej się tuż za przestrzenią lokalu. Seulskie miasto nawet i dziś nie zaskakująco swoim pośpiechem tętniącym w każdym z kolei przechodzącym mieszkańcem będącym zajętym swoją własną osobą.
—Dżungla? Ukradniesz pizzę niczym Barona Nashora i zrobisz backdoora z restauracji, by uniknąć płacenia? — liderzy podchwycili doczepkę sytuacyjną i ponownie zasypywali Sang Hoon’a pytaniami, zanim jeszcze ten zdołał cokolwiek wytłumaczyć.
  Chwalebnie piętnaście minut spokoju zagwarantowało im przybycie pizzy, co tylko i wyłącznie w tym czasie cisza odbijała się od uszu. Każdy dostał wystarczającą ilość smacznego jedzenia, by chociaż na moment oderwać się od klepania ustami na prawo i lewo, biorąc garściami doznaniami fast foodowego umami. Na szczęście najsmutniejsza część, czyli rozliczenia się z restauracyjnym rachunkiem, ominęła Soo Jin szerokim łukiem jako jej zwycięski przywilej profesjonalnego kręglarza, co i nawet po wyrazie twarzy Minho można było odczytał pełnię satysfakcji z jego pozycji.
— Ah, czyli bawimy się w chowanego po stolicy? Nieźle, zważywszy na to, że na Summoner Rift jest mniejsze prawdopodobieństwo zgubienia się wśród zakrętów i dziwnych uliczek — stwierdziła dziewczyna zaraz po krótkim wytłumaczeniu koncepcji ze strony organizatora zabawy. Nie żeby nie wierzyła w kompetencjach organizacyjne chłopaków, lecz nie chciałaby mieć żadnego z nich na sumieniu, jeśli chodzi o zaginięcia w harmidrze wiecznie żyjącego miasta.
— Dlatego też mamy pewne limity i nie przekraczamy odległości kilometra, licząc ten lokal jako punkt początkowy. Mamy ta tyle lat, że powinniśmy chociaż tyle z metryki kojarzyć — odpowiedział z troską wplątaną w żartobliwe tony, wiedząc że takie bare minimum wszyscy tu zgromadzeni powinni przezwyciężyć bez większych problemów.
—To jak się tak dokładnie bawimy, to podajcie limit czasowy — rzucił ktoś cichszym tonem na tyle niewyraźnie, że dziewczyna nie potrafiła odgadnąć kto mógł to powiedzieć, jednakowoż przedmówca miał pełno racji co do sprostowania ograniczeń. Co jak co, ale przebywanie za długo na świeżym powietrzu może im zagrozić zdrowszymi płucami i lepszym samopoczuciem, co oni w swym codziennym rytmie zdaniami na drugorzędne potrzeby zaraz za siedzeniem całe wieczory przed komputerem.
—Myślisz, że aż tak dobrze się schowasz? W takim razie niech będzie, że na naszą dziesiątkę… maksymalnie godzinka i po tym czasie zbiórka tutaj — wypalił na jednym wydechu, chcąc mieć już za sobą wszelkie formalności i mieć więcej czasu na satysfakcję z zabawy w rywalizację poza granicami ich biurek.
—Dłuższy kontakt z trawą i jej dotykanie grozi śmiercią kliniczną dla gracza, bądźmy ostrożni — po wypowiedzianym żarcie mającym już swoje lata, aż poczuła mentalnie jak jej się usta przesuszają od wspomnienia danego antyku. — Ja się kryje w zgliszczach miejskiej dżungli— odparła z głośnym westchnieniem, czując po kościach że rola szukającego przyprawiały więcej problemu niżeli korzyści. Tego przypływu ulgi nie mogli niestety powiedzieć Minho wraz z Chan Sung’iem posiadający misję odnalezienia całej kompanii na obszarze kilometra kwadratowego, gdzie nawet poklepywania na znak pocieszenia na barki chłopaków od niektórych liderów nie przyprawiał ich i naturalną radość wyrytą w kącikach ust. Wraz z rozpoczęciem zabawy Soo Jin życzyła wszystkim powodzenia eksploracji miasta, znikając każdemu z osobna w seulskim harmidrze.
  Swawolnie  przechadzki ostatnimi czasy nie sprawiały wrażenia umilających, zważając na rozdrapywane raz za razem świeższe rany rozgrywek finałowych jak i rozegrane scenki poza światłami reflektorów, które chcąc nie chcąc odnawiały się wraz z każdym napotkanym kontaktem z Minho. Nawet teraz, kiedy przedostawała się z jednej mniejszej uliczki do mniej znanego miejskiego skweru, napawała się zmartwieniami o swoim własnym podjętym postępowaniu. Nie raz napotykała w ich kulturze, że wraz ze wzrostem popularności można było natrafić na wcześniej nieznane komplikacje, które dla oczu osób pośrednich kreowały się pod pryzmatem czystych błahostek. Jednak Soo Jin nie mogła bagatelizować faktu, jak bardzo wewnątrz siebie utrzymywała skorupę "bycia w porządku" z zaistniałymi sytuacjami sprzed paru miesięcy. Rany nadal się nie zagoiły, a o ich leczeniu nie było jeszcze nawet mowa. Wtórowała spojrzeniem na urokliwy park, zakotwiczając wzrok na kolejno mijanych liściastych drzewach w zakwitłych ciepłych barwach. Chłodne, lecz z pewną dozą ciepła jesienne powietrze gładziło jej policzki i dłonie, zarumieniając je lekko, lecz nawet to nie zniechęciło ją do kontemplowania o potencjalnych przyszłych posunięciach. Przez ten ułamek chwili dla siebie, zapomniała o zaistniałej grze w chowanego, wtapiając się w tłum zwykłych przechodniów, mącąc mimowolnie w głowie wtórne retrospekcje. I wciąż by hulały w gęstwinie swych własnych myśli, gdyby nie fizycznie zderzenie się barkami z osobą z naprzeciwka.
— O. Mój. Boże. Destina z Riftech? Możemy razem zdjęcie? Super! — wpierw Soo Jin pragnęła skłonić się w geście przeprosin za swoją dekoncentracje, lecz lawina słów wypowiedzianych przez mężczyznę zdołała na starcie oszołomić na tyle, by nie zdążyła zareagować na jakiekolwiek bodźce. Nawet nie spostrzegła jak w mgnieniu oka chłopak wyciągnął telefon z kieszeni i wraz z fleszem mignął im wspólne zdjęcie, oślepiając blondynkę na parę sekund —Mam nadzieję, że w tym sezonie organizacja was lepiej przygotuje do finału.
— Oh… tak, tak. Zapewne i Riftech szykuje się ze zdwojoną siłą na najbliższe terminy, lecz już beze mnie czy też z moją bezpośrednią współpracą — zdecydowanie co innego lgnęło się jej na język, lecz zdołała się z tego ostatecznie wycofać, kryjąc swe obudzenie zrodzoną sytuacją pod maską stoickiego spokoju będącej już po dzisiejszych ekscesach na skraju pęknięcia. Pomijając fakt, że ściąganie jegomościa na ziemię oczywistym stwierdzeniem jej aktualnego statusu z byłą już drużyną, nie gwarantowało dziewczynie ani krzty satysfakcji, lecz posmutniałego podkopania mentalnego stanu wcześniejszych przemyśleń.
— Opuściłaś Riftech?! Czemu? Dlaczego, przecież tylko dzięki tej drużynie mogliście coś osiągnąć — niechętnie przystanęła w żarze konwersacji, przyglądając się jego kolejnym ruchom. Opisałaby to konwersacją z człowiekiem Internetu Explorer, bo nie potrafiła uwierzyć w kolosalne luki informacji.— Specjalnie włączyłem zaraz po zakończeniu ostatniego meczu streama, by nie widzieć waszego rozgoryczenia porażką, a WY nagle chcecie się poddać?!
— Proszę… pana … — przerwała z krótkim zastanowieniem, lustrując mężczyznę spojrzeniem, by oszacować w pewnym stopniu jego wiek. Możliwe, że być nieco starszy choć zarost i sam wyraz twarzy zbyt wiele do niej nie przemawiało. — Nie tylko u państwa jest ten smutny niedosyt, lecz… — bez większego pomyślunku mężczyzna chwycił Soo Jin za nadgarstek, jakby chciał zatrzymać w niej jakiegoś cząstki herezji. Jego dłonie były zimne i suche, a palce splatały się wokół kości tak mocno, że odczuwała dotkliwy dyskomfort.
— NIE! JESZCZE DA SIĘ TO NAPRAWIĆ! NIECH WSZYSCY WRÓCĄ SILNIEJSI! PISZ DO RIFTECH!—  jego oczach dostrzegła dozę fanatycznego oddania, ale też coś, co przypominało szaleństwo.
— Ale… Człowieku, puść mój nadgarstek —zaznała wrażenia zezwierzęcenia własnej osoby, które w akcie podstępu zostało zgonione w pułapkę i instynktownie uświadamiając sobie o jak to najszybszym wydostaniu się z parszywego uścisku. Serce Soo Jin waliło jak oszalałe niczym królikowi rzuconemu w motłoch polowań, a wrodzona ludzka panika zakręciła w głowie zdecydowanie bardziej przenikliwie niżeli wczorajsze alkoholowe harce. Wiedziała, że musi działać szybko bez większych gwałtownych ruchów, bo jeśli nie uwolni się w najbliższym czasie, finalny scenariusz może skończyć nie nie tylko przegraną w chowanego.
— Nie mam zamiaru robić sobie cyrku w miejscu publicznym, więc albo puścisz mnie w tym momencie lub skończymy to w inny sposób… — warknęła niższym tonem, nie odrywając kontaktu wzrokowego z odbiorcą. W myślach próbowała sklecić jeszcze kolejne sensowne zdanie, przynajmniej odrobinę przypominające porządne groźby karalne, bo w końcu to, co udało mu się przed chwilą wybełkotać nie oddawało w pełni tego, co powinien był, ba, co chciała wyrazić; zlepek zaledwie kilku słów, które w dodatku nie wybrzmiewały równym zirytowanym jakby tego oczekiwała. O własnych siłach nie potrafiła uwolnić się z pechowego zakleszczenia w ręce, co jedynie wpijało w jej źrenice impulsy frustracji swej bezwładności. Jednak jakież było jej zdziwienie, gdy naprzeciwko jej osoby a mężczyzną stanęła dobrze jej znana postać bruneta.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {02/02/24, 09:27 pm}



Ha 'ANOMALIA' Minho

____Błogi, nieprzerwany spokój dobiegł końca wraz ze zniknięciem ostatnich kawałków pizzy ze stolika oraz niemo rozdanymi, enigmatycznymi losami. Minho przyglądał się swojemu z nieznacznie ściągniętymi brwiami, próbując wstępnie rozgryźć, czy ten miał coś dokładnie oznaczać, czy był przypadkowym bazgrołem Sang Hoon’a, niemającym za sobą większej tajemnicy oprócz braku pomysłowości na przekazanie rysunkiem symboliki. Zaskakująco wszyscy wzięli sobie grę do serca, wstępnie nie ukazując tego, co im wypadło, a przynajmniej do czasu, aż nie znaleźli się przed knajpą, a zasady pokrótce nie zostały wyjaśnione.
____Zabawa w chowanego. Inaczej nie można było tego nazwać, a uwaga ze strony Soo Jin jedynie mu uświadomiła, w jak czarnej dupie faktycznie się znajdował. Nie przypadła mu wygodna rola ukrywającego się, zagrzania miejsca w jednej z licznych uliczek Seulu, czy pobliskich sklepikach, które - dopóki nie wychodziły poza wyznaczony teren - również wchodziły w grę. Skończył jako szukający, niemal będąc odpowiednikiem swojej pozycji junglera na Rifcie, gdzie również krążył po przysłowiowej dżungli, w tym wypadku miejskiej i wykonanej w większości z betonu, aniżeli przyjemnej, acz rzadko spotykanej temu gronu, zieleni
____ — Kurde niby kilometr, ale… — zwrócił spojrzenie w kierunku Chan Sung’a, który razem z nim utknął z celem odnalezienia pozostałych graczy. Malujący się, nieudolnie skrywany, grymas na jego twarzy niemal natychmiast uświadczył Ha w przekonaniu, że oboje nie pałali zadowoleniem do żmudnego krążenia po okolicy — Kto wie, co powymyślają — zrezygnowane westchnienie spotkało się ze słabym wzruszeniem ramion od lidera Riftechu. Oboje posyłali niby niewzruszone, acz skrycie skwaszone uśmiechy w stronę pozostałych, którzy nie ukrywali swojego zadowolenia, jak i odczuwalnego żalu wobec dwójki, której przypadła mniej korzystna i przyjemna rola podczas zaplanowanej atrakcji.
____Podzielimy się i jakoś damy radę — stwierdził, a po ponaglającym machaniu Sang Hoon’a wrócili na pięć minut do lokalu, aby dać szansę reszcie rozproszyć się po okolicy — Najważniejsze, żebyśmy znaleźli kogokolwiek. Bo inaczej to byłby wstyd zaliczyć taką wtopę, jako naczelni junglerzy — zauważył półżartem. Dziesięć osób, nie była to przerażająca, przytłaczająca liczba. Minho zazwyczaj starał się mieć wygórowane ambicje, wręcz przesadne, ale nie w tym wypadku. Nie w sytuacji, kiedy oprócz pałętającej się dziesiątki graczy, była reszta miasta, akurat przebywająca na wyznaczonym terenie, w połowie zachowująca taki sam styl, co oni, a to jedynie utrudniało ich zadanie. Przede wszystkim, kiedy żaden z nich nie planował robić z siebie idioty i podchodzić do przypadkowych osób z myślą, że jest to jeden ze “znajomych z branży”.
____ — Słowa godne lidera, Minho, naprawdę — kąśliwy uśmiech na moment wstąpił na jego twarz, kiedy Chan Sung pokrzepiająco poklepał go po ramieniu. Miętolił między palcami przypadnięty mu los, również boleśnie przypominający o roli, jaką za chwilę mieli odegrać, a kiedy tylko drugi szukający podniósł się z miejsca, tym samym oświadczając o minięciu wyznaczonych pięciu minut, papierek wylądował w popielniczce pobliskiego śmietnika
____W takim razie od tego tę część sprawdzasz ty, a resztę ja — wyznaczył, nie oczekując na uwagi czy sprzeciw ze strony drugiego. Takowy i tak nie nadszedł - części niewiele się od siebie różniły, obydwie pokrywając tyle samo zabudowanego, jak i otwartego terenu, który musieli cały przemierzyć i przeszukać w celu odnalezienia któregoś z pozostałych liderów.
____ — Powodzenia, nie wystaw mnie tylko i się później dowiem, że polazłeś do domu — lekka groźba odbiła się koło uszu Minho, który ruszył wyznaczoną samemu sobie drogą, która, w najlepszym przypadku, sama go do kogoś zaprowadzi. Nie zamierzał rezygnować, nieważne jak bardzo nie pałał ekscytacją co do tej zabawy. Nie leżało to w jego naturze i obrał sobie za cel znalezienie przynajmniej dwóch osób. Wrócenie na miejsce zbiórki bez odnalezienia kogokolwiek byłoby żenujące. Szczególnie przy Soo Jin, która mogłaby idealnie wykorzystać sytuację, aby trafić w każdy czuły punkt lidera, przede wszystkim jego godność i dumę z umiejętności orientacji w terenie - tym cyfrowym, jak i rzeczywistym. Nawet jeśli zabawa w chowanego nijak miała się do game sense, zwyczajnie ze złośliwości mogła ją do tego odnieść, rujnując ego, które przybrało na kruchości po ostatniej przegranej, ciągłych sprzeczkach i momentalnego braku zaufania ze strony drużyny.
____Jego szukanie prędko obrało formę bezcelowego pałętania się i liczenia na czyste szczęście. Myślami krążył gdzie indziej, męcząc się z rozmyślaniem nad wydarzeniami z poprzedniego sezonu - niemal świeżymi w pamięci przez nieustanną obecność byłej członkini drużyny. Wydarzeniami z imprezy i rozmowy z Kiwon’em, który chełpił się zwycięstwem. Chciałby to zostawić za sobą, w pełni skupić się na tym, co było przed nimi i zgarnięciu pucharu, tytułu zwycięscy, który im się należał, ale nie potrafił, jak szpilki nieustannie były wbijane w te same miejsca i pobudzały odczuwaną gorycz, której dalej nie wyzbył się ze swojego organizmu.
____Nie był więc pewien, jakim cudem zaraz do jego samotnej drużyny dołączyło trzech innych liderów, jednego z nich odnajdując w 7/11, zbyt przejętego wyborem chłodnego napoju, aby zauważyć junglera, który mógł wyzbyć się obaw, że zostanie pośmiewiskiem dnia. Dodatkowe pary oczu pozwalały mu na jeszcze mniejsze skupienie, kiedy ci sami wyłapywali pozostałych graczy, podnosząc odnalezioną liczbę do pięciu, a Minho z małym, acz z lekka dumnym, uśmiechem wrócił na miejsce zbiórki, kiedy zbliżało się do wybicia godziny
____ — Patrz, nie poszło nam tak źle — drugi szukający pacnął go nieznacznie w bark, kiedy po przelotnym zliczeniu mogli dojść do wniosku, że odnaleźli prawie wszystkich. Prawie. Brakowało dwóch osób, z czego jedna z nich z szerokim, niemal wrednym uśmiechem wróciła na miejsce po pełnym upływie czasu — Kogo nie ma… ah! Soo Jin. Może schowała się w jakiejś damskiej łazience, żaden z nas by tam nie wlazł w końcu.
____No i co z tego? Minęła godzina, więc powinna już wrócić, a nie jak dzban dalej się ukrywać — przyznał ozięble, podskórnie ugodzony w swoją dumę, że akurat jej nie odnaleźli. Byłby w stanie dąsać się tak do końca dnia, gdyby nie fakt, że od chwili zakończenia zabawy mijały kolejne minuty, a Soo Jin dalej nigdzie nie było. Nikt z nich nie miał przy sobie telefonu, wszystkie znajdowały się w przeklętym worku Sang Hoon’a - łącznie ze sprzętem dziewczyny.
____ — Dobra, minęło już piętnaście minut — organizator całego wydarzenia podniósł się z wcześniej wywalczonej pośród reszty ławki — Pobawimy się dalej, macie telefony z powrotem — przeszedł z workiem pośród liderów, pozwalając każdemu po sięgnięcie po swoją własność — I jak ktoś ją znajdzie, to niech da cynka — zażądał, wywiązując się wręcz perfekcyjnie ze swojej roli, a słowami skutecznie rozpraszając resztę liderów po okolicy.
____Cicho liczył, że to nie on odnajdzie blondynkę. Z góry założył, że spotka się z oporem, z niezrozumianym powodem, jak i paroma kąśliwymi słowami, że nie zmieścił się w czasie, że z nim wygrała i oficjalnie jest stopień niżej od niej. Jednak tak samo jak u reszty, tliła się w nim nuta niepokoju. Mógł myśleć o niej, co chciał, non stop psioczyć swojej drużynie i siostrze, ale nie wierzył, że Jeon świadomie i celowo wywoła pośród reszty panikę niepotrzebnym zniknięciem podczas niewinnej zabawy.
____Dlatego na wstępie poczuł irytację po wstąpieniu do pobliskiego parku oraz zauważeniu znajomej burzy blond włosów. Ten niemal wykraczał poza ustalone przez nich tereny - pierwszy argument, którym mógłby ugasić jej pychę od zwycięstwa. Podjudzany był również tym, że widocznie z kimś rozmawiała - wstępnie zakładając, że po prostu się zagadała i zapomniała o reszcie liderów, tymczasowo odchodzących od zmysłów, że gdzieś się zgubiła. Dopiero kiedy donośny, męski głos rozniósł się na tyle prędko, aby dotrzeć również do niego, przekonał się, że raczej nie była to rozmowa z jej własnego wyboru. Agresywność tonu, ale i treść słów jedynie go w tym utwierdzały. Soo Jin na pewno nie chciała z kimś gadać o Riftechu
____Żeby nas tak wystawić, wiesz ty co? — zaczął, wstępnie stawiając na zignorowanie delikwenta jasno sprawiającego kłopoty, a swoją rozbudowaną sylwetką znalazł się między dziewczyną a podburzonym fanem, niemal od razu opierając dłoń na męskim przedramieniu, aby odkleić jego rękę od Soo Jin.
____ — O mój Boże! Destina i Anomalia, jednego dnia! — mężczyzna mimowolnie rozluźnił palce ze smukłego nadgarstka blondynki, aby przenieść obie dłonie na ramiona junglera, nieznacznie nim potrząsając — Jak to nie gracie już razem?! Przecież wspólnie możecie być niepokonani! — ciemnowłosy nieumiejętnie hamował się od skrzywienia się, w międzyczasie stawiając kilka kroków w tył, nieznacznie odciągając Soo Jin za siebie, tym samym nie pozwalając psychotycznemu fanowi na kolejne zbliżenie się.
____Daj sobie spokój, chłopie. Stało się, trudno — maskował swoje prawdziwe odczucia co do sytuacji chłodną, zniechęcającą barwą głosu — I na pewno nie jest to warte robienia takiego zachodu, że wszyscy na nas patrzą, jak na trójkę dziwolągów w centrum miasta — zauważył, już od samego wstąpienia między ich dwójkę odczuwając na sobie kilka par ciekawskich oczu. Dla większości musieli wyglądać jak nieszczęśliwy trójkąt, wybuch kłótni w paczce, kiedy cały fundament relacji był dla gapiów nieznany, będąc niczym więcej, niż intrygującym widowiskiem, a nie natarczywym fanem, który był bliski przekroczenia granicy i wkroczeniu na teren bycia zagrożeniem.
____Więc jeśli chcesz rozwiązać to na spokojnie, to byłoby nam niezmiernie miło, gdybyś sobie poszedł — dodał przez zaciśnięte zęby, ze sztucznym uśmiechem krzywo rozciągającym jego usta.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

legends never die Empty Re: legends never die {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach