Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Rzut kostką {06/10/22, 04:52 pm}

First topic message reminder :



R Z U T   K O S T KĄ

d r a m a t
f a n t a s y
k o m e d i a
h o m o


Rzut kostką - Page 2 G8jfoa12


A m a z i   &   Y o s h i n a

Dwoje przyjaciół wiodło sobie spokojne, sielankowe życie na przedmieściach Sansatou. Jeden z nich właśnie w podzięce za pomoc w przeprowadzce, zaprasza wszystkich na imprezkę. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. Goście byli zadowoleni, jedzenie smakowało, muzyka dudniła, a sąsiedzi nie wnosili skarg na policję. Kiedy asortyment alkoholowy pomału się kończył, jeden z znajomych zszedł do piwnicy po skrzynkę piwa, dostrzegając karton, bardzo stary, którego sobie nie przypominał. Był pewien, iż wszystkie paczki były rozpieczętowane. Zaintrygowany wziął ze sobą "niespodziankę" na górę, pokauzjąc Panu domu. Z naturalną ciekawością odpakowali, znajdując na dnie kostkę do gry o niestandardowym kształcie i wzrokach wyrytych na każdej jego ściance. Oboje postanowili zagrać nowo nabytym przedmiotem, lecz wyniku tego nikt nie mógł się spodziewać. Gdy turlająca kostka zatrzymała się na jednym z symboli, cały świat obrócił się do góy nogami dla dwojga chłopaków. Znajdując się w nowym otoczeniu, muszą poradzić sobie z trudami jakie stawia przed nimi kostka, licząc, że kiedyś wrócą do domu.


Proszę, niech to będzie szczęśliwy rzut

emme

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {28/02/23, 12:20 am}

F L Y N

          - Sam masz tłustą dupe! Moja jest szykowna! - czuł jak nabiera kolorów od złości na wzmiankę o swoich czterech literach. Akurat to była jedna z niewielu części ciała z jakich był dumny i mógł śmiało się pochwalić na publicznym basenie. Zapuszczone, długie włosy, których nie jedna lasencja by zazdrościła była kolejnym punkcikiem w byciu lepszym, ale kogo to w sumie teraz obchodziło, poza obruszonego Flyna?
         Kręcił się wokół własnej osi, wyginając jak tylko się da do tyłu, aby móc zerknąć co za cholerstwo postanowiło się do niego przyczepić. Niestety przyjaciel nie dał mu tej możliwości, momentalnie rzucając na łóżko i kneblujac własnym ciałem.
       - Tylko mnie nie przypal. Dawno depilacji nie robiłem - jęknął, kiedy chłopak podwinął na nowo nogawkę, przygladajac dziwnej, wielkiej od zassane już krwi pijawce. Taką spokojnie mogli upiec na patyku, ale raczej nie smakowałaby jak kurczak. Rudzielec schował swą twarz w rękawach bluzy, wgryzajac zębami w materiał, aby czasem z nagłego bólu nie ugryźć się w język. Mentalnie spinał się całym ciałem, wyczekując ciepła przypalania stworzenia i mimo świadomości co miało nadejść, nagle ciepło zaskoczyło go. Poderwał się, czując jak przyjaciel zaczyna smalić włosy, a ciepło bijace na skórę coraz mocniej ją drażniło, aż do bólu.
       - Riael, kurde uważaj! To boli! - syknął, marszcząc brwi i od razu odskoczył, kiedy poczuł znikający na sobie ciężar Riaela. Siedząc na prowizorycznym łóżku, spoglądaj jak przyjaciel ppbywa się spuchniętej pijawki za drzwi razem z patykiem jakby był jakimś zarazkiem po czym odetchnął z ulgą. Długowłosy zarzucił poszkodowana nogę na kolano, przygladajac uważnie ranie. Nadal widoczny był odcisk pijawki z dziwnym, lepkim śluzem oraz zaczerwieniony okrąg po licznych zębach, skąd nadal ciekła lekko krew. Rana niemiłosiernie swędziała Flyna. Walczył z chęcią podrapania miejsca, nie chcąc jeszcze bardziej sobie zaszkodzić.
        - Syfa to masz na nosie - nie pozostał długo bierny blondynowi, wzdychając ciężko. Akurat on musiał oberwac od matki natury, a nie ten upierdiwiec.
       - Cholernie piecze, ale raczej nic z tym nie zrobimy - nie był pocieszony ta informacja, odwijając nogawkę, która jako jedyna mogła robić za osłonę przed zanieczyszczeniem rany.
       - Chodźmy lepiej spać. Jutro trzeba poszukać czegoś do jedzenia - jakby wszystkie siły opuściły długowłosego. Opadł bezwładnie na poduszkę, podkładając jeszcze pod głowę swoją rękę i leżąc bokiem, przysunął się jak najbliżej rogu, aby zrobić miejsce również przyjacielowi.
       - A dzgnij mnie tylko swoim interesem, a oberwiesz - dodał na zwienczenie dnia, układając w miarę możliwości jak najwygodniej potrafił i przymknal powieki, starając nie skupiać na dźwiękach z zewnątrz. Tak obce, niepokojące zmysły Flyna.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {28/02/23, 10:15 am}

RIAEL BELFAIRE



Pozbycie się pijawki było priorytetem, który całe szczęście udało się osiągnąć. Riael doskonale wiedział, że podczas całego zabiegu nie należał do najdelikatniejszych, a płomyk zapalniczki mógł sięgnąć nie tylko robala. Jednak teraz było to mało istotne, jego ręce aż drżały kiedy musiał zbliżać je do tego stworzenia. Dlatego był zadowolony, że w ogóle się odważył, w końcu nie mógł zostawić przyjaciela z takim obrzydlistwem na nodze. Zwłaszcza, że łóżko było na tyle małe, że pijawa jeszcze by przeszła z rudzielca na blondyna. Belfaire był zapobiegawczy i wolał pozbyć się intruza. A kiedy sie to stało, odetchnął z ulgą siadając na brzegu łóżka i dopiero teraz interesując się stanem zdrowia kolegi.
Co jak co, ale były priorytety, ale mimo wszystko przyjaciel nie był mu obojętny.
- Zasłoń nogę, by kolejne cholerstwo się do niej nie przyczepiło... - stwierdził jedynie pusto patrząc na to jak rudzielec odwijał nogawkę długich spodni. W tym sie skubańcowi fuksnęło, że wziął sobie i założył długie spodnie. Kuźwa Riael wylądował w dżungli w krótkich jeansowych spodenkach i nie był z tego powodu zadowolony. Całe szczęście miał chociaż bluzę, kiedy znosili rzeczy do piwnicy nie chciał, by jakaś pajęczyna przyczepiła sie do niego albo spadła mu na łeb. Ta bluza miała być zabezpieczeniem i okazała się trafem w dziesiątkę.
- Ta już się cieszę na myśl o naszym śniadaniu... - westchnął ciężko, a w brzuchu, aż mu zaburczało, jednak nie był głodny. A raczej nie miał ochoty jeść, kiedy myślał, że będą musiały być to dary tego lasu.
- Żebym cię nie dźgnął kurwa czymś innym cepie! - warknął i uderzył zaciśnięta pięścią kolegę w ramie, po czym mało chętnie, ale położył się obok niego również na boku. Nie wyobrażał sobie musieć leżeć twarzą w twarz z rudzielcem, zważając na znikomą ilość miejsca. Dlatego odwrócił się do niego plecami, za którymi od razu czuł leżące ciało przyjaciela, jednak zignorował ten fakt. Nie miał jak na niego wpłynąć, a wizja snu na podłodze była wystarczająco przekonywująca. Dlatego spróbował zamknąć oczy i odpocząć. Choć nie było to w cale takie łatwe, wraz z nocą przyszedł charakterystyczny dla niej chłód. Przez który Riael nawet docenił przymus spania na łyżeczkę, bo przynajmniej grzała go nieco obecność drugiej osoby tuż obok.
Choć nie był w stanie przez bardzo długi czas zasnąć, dźwięki lasu za bardzo go rozpraszały, dopiero kiedy skupił się na oddechu przyjaciela wpadł w lekki letarg, który pozwolił mu na zdziebko odpoczynku. A dla rozluźnionego ciała priorytetami stał się komfort snu, czyli wygodne ułożenie jak najbliżej środka łóżka, czyli przylgnięcie do osoby za sobą. W końcu brak szczelin, oznaczał lepsze grzanie.
Mijający czas pomógł Riaelowi na dłuższy odpoczynek. Nawet pierwsze promienie słoneczne nie były w stanie go obudzić, zmęczenie było zbyt silne. W końcu takie wspinaczki i tyle chodzenia nie zafundował sobie od lat. Był to dla niego spory wysiłek, a dodaktowo stres związany z ich sytuacją jedynie dopełnił dzieła zniszczenia i wycieńczył blondyna.
Dopiero krzykliwe pieśni jakiś zwierząt zdołały przebić się do świadomości Riaela. Ziewnął ten leniwie i uchylił powieki, a raczej je rozkleił. Mlasnął ledwie przytomnie i na nowo zamknął oczy, kompletnie do niego nie docierało gdzie jest. Było mu wygodnie i nawet ciepło, więc czemu miałby wstawać? W tym momencie nie pamiętał gdzie się znajdował i ciało podświadomie chciało zachować jak najdłużej ten stan pozornego spokoju.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {28/02/23, 11:01 pm}

F L Y N

         Z łokciem wbitym w żebra leżał niewygodnie bokiem, walcząc o każdy centymetr miejsca w łóżku, bo gdy tylko przyjaciel zapadł w głęboki sen, nieświadomie zaczynał się rozpychać, torując tym samym lepsze posłanie. Flyn pluł sobie w twarz, że nie zasnął jako pierwszy. Jego uszy wyłapywały każdy najdrobniejszy dźwięk, spodziewając się najgorszego. Czy to szelest w zaroślach, trzepot przelatujących nad domkiem ptaków, czy wycie prawdopodobnie drapieżników. Wszystko powodowało bezsenność, a sam kręcący Riael nie pomagał. Flyn ostatecznie dał za wygraną swojej podświadomości, godząc z porannymi workami pod oczami. Czuł się jak gówno i z pewnością tak wyglądał. Widząc jak za oknem zaczyna się rozjaśniać, przekręcił się na plecy, z ledwością wyciskając swe biodra z przygwozdzenia do ściany, a blondyn mlasnął, rozkładając rękę, która wylądowała prosto na twarzy rudzielca. Syknął w niezadowoleniu, ostatecznie wychodząc z łóżka, potykając tym samym o własne nogi i prowizoryczna pościel, ale w podskokach na jednej stopie wyratowal się przed bolesnym runięciem. Spojrzał tylko oskarzycielsko na Riaela, podchodząc do wyjścia. Nie czekał aż łaskawy panicz postanowi wstać. Zrzucił line, zszedł na dół i odnalazł drogę do rzeki. Nawet jeśli nie była zdatna do picia, to zagotowanie jej powinno wystarczyć, aby pozbyć się niebezpiecznych bakterii grasujących w cieczy. Zbierając prowizoryczne naczynia, nabrał nieco wody i wrócił do domku. Wykradł przyjacielowi zapalniczkę i rozpalił ognisko, gotując wodę. W tym czasie zaczął rozglądać się po obozowisku, kopiąc liście i śmieci, w których mógł znaleźć coś ciekawego. Niestety, jedyne co zobaczył, co spowodowało, że wydarł się na cały głos był ludzki szkielet w połowie wystający z ziemi, która z biegiem lat przykrywała go kolejnymi warstwami. Wiedział, że muszą stąd uciec, inaczej skończą tak samo. Tylko jak?
      - Riael! Wstawaj! - jeśli myślał, że Flyn sam ruszy w gąszcz za śniadaniem, to grubo się mylił. Nie miał najmniejszego zamiaru łazić w te zarosła samotnie. Bez broni, czy mapy.
      Nalał do skorupy czaszki wodę, czekając aż wystygnie na tyle, by móc ją pić, gdy w tym czasie śpiąca królewna postanowiła przebudzić się ze snu, prosto w paszcze realistycznego koszmaru.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {13/03/23, 01:51 pm}

RIAEL BELFAIRE



Sen Riaela może nie należał do najgłębszych jakie blondyn miał na swym koncie, jednak zmęczenie wygrało i drobne poruszenia się jego kompana nie robiły na nim większego wrażenia. Mężczyzna po przeżyciu tak silnych emocji podczas dnia był wymęczony i spał do samego rana po tym jak już udało mu się zasnąć. A w krainie Morfeusza powitany został rajem, wszelkimi wygodami, przepysznymi daniami i szybkimi wozami, nie żałowano mu również trunków najwyższej jakości. Dlatego kiedy nad ranem dobiegł do niego krzyk przyjaciela zerwał się energicznie na równe nogi, a życie wylało na niego wiadro lodowatej wody, by się otrząsnął. Nie był w bogatozdobionej willi z drinkiem w ręku, realia były brutalne. Prowizoryczny domek na drzewie ledwie przetrwał moment kiedy blondyn próbował chwiejnie dotoczyć się do wyjścia, by najszybciej jak potrafił pomóc przyjacielowi. Niestety jego równowaga tuż po wstaniu nie nalezała do idealnych. Wpadł na prowizoryczna futrynę drzwi od domku i opierając się o nia wyglądał szukając kompana jeszcze rozespanymi oczyma, które teraz otwarte były jak pięć złotych, jednak obraz dalej łapał ostrość.
- Flyn! Żyjesz! Co jest?! - krzyknął i dopiero wtedy dostrzegł tę rudą czuprynę, której nic nie było. Nie dostrzegał atakujących go zwierząt czy innych kanibali, dlatego mimika blondyna szybko uległa zmianie, a brwi ściagneły się w niezadowoleniu.
- Co kurwa tak drzesz koparę pajacu! Kurwa jak mnie wystraszyłeś... - zaczął swoje tradycyjne marudzenie, jednak nie powrócił do łóżka. Wiedział, że nie ma na to czasu, jego brzuch od razu dał mu do zrozumienia, że musza czegoś poszukać, bo dostanie solidny ochrzan od zaniedbanego żołądka.
Dlatego choć niezdarnie i powolnie zlazł po linie na dół i zaczął się rozglądać podchodząc do Flyna. A ten kierunek był błędem, ponieważ kiedy już stanął obok swego towarzysza i dostrzegł jego znalezisko.... Co prawda nie wydarł się, Riael reagował odwrotnie. Zapowietrzał się i nie potrafił wydać z siebie żadnego dźwięku... Odskoczył, pomachał rękami w obronnych gestach wudu, zrobił wielkie oczy i w pozycji upośledzonego żurawia zamarł na jednej nodze, patrząc czy aby na pewno szkielet go nie zaatakuje, a kiedy pierwszy szok minął i zdolność oddychania do niego powróciła postawił powoli i niepewnie drugą nogę na gęstej trawie i spojrzał na Flyna przerażonymi oczyma.
-[color=purple[ Kurwa spierdalajmy stąd... musimy spierdolić... [/color]- jego słownictwo nienależało do wyrafinowanych. Cóż czego sie spodziewać po prostym studencie.
Złapał się za głowę mierzwiąc własne włosy i oddalając się od szkieletu na bezpieczną odległość.
- Tu na pewno musi być jakaś cywilizacja, ktoś musi nam pomóc... damy radę... najpierw jedynie musimy przeszukać najbliższą okolicę, może znajdziemy więcej takich chatek, może znajdziemy mieszkańców takich chatek no i musimy znaleźć coś do jedzenia, bo żołądek mi się burzy... Nie wiem może jakieś owoce... jajka? Kurwa nie znam się, ale coś takiego powinno być w lesie, najgorszą opcja, ale zawsze jakąś może być woda... pewnie są w niej jakieś ryby... Kurwa zawsze rzygałem przy obrabianiu karpia na święta, ale jakoś to ogarniemy... Plus jest taki, że nie mam czym rzygać... ! - mówił jak katarynka, próbując podnieść własne morale, był zdołowany, jednak nie mógł siąść na dupie i czekać na koniec, jeszcze miał w sobie jakieś resztki woli przetrwania i dlatego chciał próbować. Obecność Flyna zdecydowanie podnosiła mu morale, dlatego uzał, że musi im się udać. Poprawił włosy i wyprostował sie kładąc dłonie na biodrach i robiąc głębokie oddechy i wydechy, by się uspokoić, a kiedy mu się to udało, odwrócił się w stronę przyjaciela i spojrzał na gąszcz.
- Próbujemy ze znalezieniem czegoś, czy od razu nad wodę? Ryby to jednak jakiś pewniak... - dodał spoglądając w stronę, z której dotarli do domku z nad wody, a przynajmniej tak mus ie wydawało, bo orientację w terenie to Riael miał do dupy i był tego świadomy.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {18/03/23, 12:03 pm}

F L Y N

         Nadal był mocno wstrząśnięty widokiem szkieletu. Z jednej strony był to plus. Wiedział dzięki temu, że faktycznie nie byli jedynymi ludźmi w tym miejscu, ale z drugiej ten ktoś zginął. Od wielu lat, jak nie setek. Robactwo i zwierzyna zdążyła zjeść najlepsze części zostawiając jedynie "cień" człowieczeństwa. Ich nocleg nie był bezpiecznym miejscem. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać, a wieczorne dźwięki zwierząt nie brzmiały na śpiewy godowe, a wręcz na wycie i ujadanie. Byli tu mięsożercy, a Flyn nie chciał dać nikomu posmakować swojego jędrnego tyłka.
     Z zamyślenia wytrącił go głos przyjaciela, który łaskawie postanowił wstać z łóżka. Długowłosy cały czas kucał przy szkielecie i gorącej wodzie w dobrze zachowanej czaszce, słuchając wywodu Riaela. Aż żyłka wyskoczyła na skroni Vontein. Znerwicowany odwrócił się do tyłu, słysząc jak blondyn zbliża się do niego, a chwilę później odskakuje jak popazony. Flyn od razu wiedział co się stało. Oczom Belfaire ukazało się nowiutkie znalezisko, którego późnym wieczorem niezauważyli. No bo jak! Było ciemno.
      - A ty co odpierdalasz? - zmrużył powieki, patrząc na przyjaciela jak na skończonego durnia choć dobrze wiedział co się dzieje. Chłopak właśnie w ten sposób reagował na nagły stres, a raczej strach. Flyn wcale nie był lepszy, ale nie miał widowni jak teraz ledwo przebudzony towarzysz.
      - Jak zwykle pełen gracji i wdzięku - prychnął rozbawiony, wstając na równe nogi i otrzepując swoje spodnie. - A niby gdzie chcesz spierdolić, hm? Słucham, chętnie się dowiem. Tam? - wskazał palcem prawdopodobnie na północ, potem południe i tak dalej, a każdy z kierunków nie miał do zaoferowania nic lepszego pzoa gąszczem roślin.
       Długowłosy sięgnął po rękę szkieletu, słuchając rozlewu słownictwa Riaela. Zdecydowanie zamieniłby się teraz miejscami z nieznajomym, aby tylko jego uszy odpoczęły na tą jedną chwilę. Cywilizacja była na pewno, kiedyś. Nawet jeśl ijest nadal, nie mieli pewności czy biegają z dzidami na obcych jak oni, czy są jednak przyjaźni, a co ważniejsze - czy znają ich język!
        Jednego byli pewni. Musieli w końcu mieć jakiś plan, zrobić coś lepszego niż panikowanie.
      - Wodę już nam ogarnąłem. Nie wiem czy będzie pitna ale... można sprawdzić - wskazał palcem na czaszkę z ciepłą wodą, gdy tylko Riael w miarę się opamiętał. - Chodźmy nad rzekę. Pewnie będą tam spragnione zwierzęta. Przy okazji poszukamy gniazd na drzewach... nie dając się zjeść po drodze - spojrzał kątem oka na szkielet i pchnął przyjaciela w gąszcz wysokich traw. Flyn nie miał dobrej pamięci, ale będąc już dwa razy nad wodą wiedział mniej więcej w jakim kierunku ona jest i zdecydowanie nie w tym, któy wskazał Riael.
       - A czym ty w ogóle masz zamiar złapać te ryby, hm? Rękoma? Na kutasa? - spytał po drodze, spoglądając w górę za gniazdami, jednocześnie zerkajac pod nogi przed ewentualnymi pająkami i wężami. Często oglądał Discovery. Takie obrzydlistwa lubiały takowe klimaty jak te tutaj.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {29/03/23, 09:49 pm}

RIAEL BELFAIRE

 Oczywiście, że całe dobre samopoczucie Riaela musiało zostać zdeptane w kilku słowach przez rudzielca. Wysłuchał wszystkich  uwag z grymasem na twarzy i spoglądał we wskazywane przez niego kierunki. Najbardziej zaciekawiło go jedno.
 Flyn wspomniał o wodzie? Jak niby ogarnął wodę? Wzrok blondyna spoczął na dziwacznym naczyniu, którego nie był w stanie zidentyfikować. Skąd rudzielec coś takiego wziął? Być może znalazł to tutaj na miejscu w tej opuszczonej chacie. Choć czy opuszczoną można nazwać chatkę, której właściciel po prostu zmarł, a nie po prostu zostawił swego domostwa?  
 Naprawdę różne dziwaczne głupoty przychodziły do głowy blondyna, by zaprzątać jego myśli i odwracać uwagę od realnych problemów.
 - W czym ta woda jest? - zapytał mrużąc brwi i podczas próby zidentyfikowania naczynia.  A kiedy usłyszał co to takiego, po prostu zbladł.
  - Ty jaja sobie robisz? - dopytał jednak patrzył się na wodę niczym na ducha, a raczej jak na trupa niedaleko nich, bo kto wie może to była część jego ciała?
   Po tej twórczej dyskusji przeszli do kolejnej, a konkretnie drogi nad rzekę, całe szczęście Flyn poprowadził ich w odpowiednim kierunku.
 - Ryby no na jakiś patyk chyba co nie? Wiesz ostrzysz jeden koniec i próbujesz taką nabić... a może uda się jakąś sieć zapleść? Nie znam się na łowieniu, ale takie dłubanki manualne jakoś mi idą kiedyś babka uczyła mnie dziergania... może umiałbym posplatać  pnącza tak, by utworzyły sieć... - gadał w drodze, a raczej myślał na głos. Bo sam doskonale wiedział, jakie bzdury opowiadał. Żaden z nich nie miał ochoty zbliżać się do tej wody, po tym jak Flyn został w niej posiłkiem dla jakiegoś robactwa.
 - A na tego kutasa, to nie jedna rybka się złapała! Haha! No, ale trzeba wymyślić coś lepszego... bo nie zamierzam tam wchodzić... - rzucił żartobliwie, jakoś nastrój minimalnie mu się poprawił, chociaż ich sytuacja nadal była w opłakanym stanie.
 Dotarli nad wodę, a tam blondyn starał się rozglądać i dostrzec coś przydatnego, widział jak jego kompan wpatrywał się w drzewa licząc że znajdzie w nich coś jadalnego. To nie był taki zły pomysł, gdyby Riael potrafił się wsponać, pewnie już by siedział na jakimś konarze, z którego miałby zdecydowanie lepszy widok. W swojej jednak sytuacji szukał bardziej przyziemnych rozwiązań i pomysł z prowizoryczną włócznia wydał mu się całkiem logiczny. Jeśli nie ryba, to przynajmniej będą mieli czym się opędzić przed ewentualnym drapieżnikiem, choć czy naostrzony patyk pomoże im z takowym drapieżnikiem? Pragnął w to wierzyć.
 Wyjął z kieszeni  swój ukochany scyzoryk. Wiele z nim przeżył, nosił go głównie dzięki małemu, za to ostremu nożykowi oraz cudownemu otwieraczowi do piw. Małe narzędzie miało wiele przydatnych zastosowań. A w domu podczas przeprowadzki służyło mu jako wsparcie przy  otwieraniu kartonów.
 Szedł wzdłuż brzegu i rozglądał się za jakąś odpowiednia rośliną bądź gałęzią, a kiedy trafił na dość prosty i długi kawałek podniósł go odrywając od reszty rośliny i zaczął ostrzyć jego jeden z końców, oglądając się przy tym za rudzielcem i tym co udało się jemu ogarnąć.
 - Jak ci idzie? Widzisz tam coś? - podpytał podchodząc do kolegi.  
 - Masz... - podał mu naostrzony już kij i zaczął rozglądać sie za jakimś dla siebie. Cóż może nic, ale choćby mieli coś sięgnąć to łatwiej. Jakoś lepiej się czuł na umyśle mając cokolwiek takiego w dłoni, niż chadzając po puszczy z gołymi rękami.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {01/04/23, 02:56 pm}

F L Y N

         Pozwolił odejść Riaelowi, skupiając całkowicie na konarach drzew. Światło nie przebijało się mocno, więc spokojnie mógł wyłapać więcej szczegółów niż się spodziewał. Drobne ptaki przeskakiwały z gałązek na gałązki ,wielce zaintrygowane obcymi przybyszami. Cóż, Flyn wiedział, że nie dadzą sobie rady z czymś tak drobnym i zwinnym. Gniazd również za bardzo nie widział. Okręcał się powoli wokół swej osi, tracąc coraz większą nadzieję, aż do rąk wpadł mu naostrzony kij.
       - Nic, a nic - westchnął, machając teatralnie przed twarzą dłonią, oglądając wyrób ręczny blondyna.
       - A jednak na coś się przydajesz - parsknął śmiechem, uznając, że to naprawdę kawałek dobrej roboty.
       - Świetnie, mamy broń na... coś tam i ryby - podrapał się po głowie, odpuszczając chwilowo posuzkiwanie jaj. Wrócił w ślad przyjaciela nad rzeke, gdy ten przygotowywał dla siebie drugą włócznię z ostrym końcem, Flyn zwyczajnie postanowił mieć na sobie "spodnie". W końcu coś po między tymi nogami posiadał. Dlatego podwinął nogawki, ściągnął buty i na bosaka przystanłą przy brzegu. Zimna woda muskała delikatnie jego opuszki palców. Patrzył na nią podejrzliwie, wiedząc jakie cholerstwo niedawno się go uczepiło. Wziął głęboki wdech, wlazł po kolana do wody i wypatrywał cieni ryb. Woda byłą dość czysta i krystaliczna, więc nawet dostrzegalne było samo kamieniste dno. Dziwne rośliny czasem zaczepiały się o jego nogi, panikował z myślą, że to kolejna pijawka. Na szczęście nic z tych rzeczy.
        - O, ryba! - zachwycony wskazał palcem w miejsce gdzie ją dostrzegł. Ruszył ostrożnie do przodu, ale ta od razu uciekła. Westchnła zrezygnowany.- Trudniejsze niż myślałem - dodał, a kolejne próby okazały się piaskiem. Wrócił na brzeg, siadając zmęczony dupskiem na ziemię i przyglądał się poczynaniom Riaela, dopóki coś błyszczącego niedaleko zarośli nie zwróciło jego uwagi. Niechętnie wstał, bo jednak ciekawska natura Flyna była silniejsza od lenistwa. Przykucnął przy krzakach i przetarł oczy dłońmi z niedoweizania.
        - Riael! Mam tu coś! - krzyknął, odwracając się w jego stronę, a w tym samym czasie jakieś opierozne stwozenie wyskoczyło zza zarośli, łapiąc w swój długi dziób zawiniątko. Flyn spanikował, krzyknął za grubym ptaszyskiem, chcąc je złapać, ale to podskoczyło, omijając zamykajace się w objęcia ręce chłopaka.  
        - Kostka! Ten ptak ma naszą kostkę! - wytknął na stworzenie, które poruszyło swoimi skrzydłami, chwaląc błyskotką w dziobie. Flyn był pewny w stu procentach czym to było. Doskonale pamiętał kostkę, którą rzucili. To był dowód, że nie zwariowali. Ten przedmiot był tu razem z nimi!
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {08/04/23, 11:32 pm}

RIAEL BELFAIRE




Kto by pomyślał, że doświadczenie w struganiu symboli na ławkach i drzewach zaowocuje teraz sztuką przetrwania. Dzięki niszczeniu mienia, stworzył broń. Prowizoryczną broń, bo jednak niczym więcej te kije nie były, jednak śmiało było można uznać je za dobre włócznię. W końcu ich ostre końce były w stanie zranić, było to w końcu mocne drewno.
- No, obyś i ty się na coś przydał... - stwierdził jedynie blondyn po słowach przyjaciela, który odebrał od niego kij.
Riael po tym zabrał się za struganie włóczni dla siebie, a podczas tego obserwował poczynania rudzielca, który odważył się wejść do wody nawet po ataku zmutowanej pijawki, Riael nie był w stanie inaczej nazwać tego olbrzymiego robala. Przeszły go ciarki na samo wspomnienie. No, ale doskonale wiedział, że i on będzie musiał wejśc do wody, musieli zdobyć jakieś jedzenie, a woda i ryby w niej wydawały się najrealniejszym łupem, dla ich dwójki.
- Wiesz.. na rybę to chyba trzeba jednak poczekać... wiesz aż podpłynie i wtedy próbować ją nabić... bieganie za nimi to tylko pajacowanie... - stwierdził ledwie opanowując śmiech, po komicznym biegu przyjaciela. W końcu ten ruszał się z gracją hipopotama w tej wodzie.
Kiedy Flyn poszedł ponownie w zaroślna, Riael spokojnie kończył struganie swojego kija i kiedy chował już scyzoryk został zawołany i obrócił się w stronę rudzielca.
- Co tam znowu wymyśliłeś? - zapytał zrezygnowany i uniósł lekko jedną brew widząc dziwnego ptaka. Z początku skupił się głównie na ptaku, w końcu czym on był? I czy Flyn chciał go zjeść? W sumie Riael lubił kurczaka...
Dopiero kolejne krzyki rudzielca zwróciły uwagę blondyna na bardzo istotny fakt, na kostkę, która ptaszysko trzymało w swym dziobie.
- O kurwa! Goń go! Trzeba to mu zabrać! - krzyknął, do przyjaciela, który stał dużo bliżej zwierzęcia, po czym sam ostrożnie ruszył w stronę pierzastego stworzenia, tak by go nie spłoszyć.
- Cip, Cip Cip... ptaszku... choć do wujka... Riaela... - zaczął cichutko, tak by zaciekawić ptaszysko, a jednocześnie, by go nie spłoszyć i by Flyn miał szanse zaskoczyć ptaka i odebrać mu kostkę, która była jedyną rzeczą z jego domu, jaką pamiętał blondyn i sam fakt, że taki przedmiot sie tu znajdował był podejrzany, równie podejrzany co całe to miejsce i sytuacja w jakiej się znaleźli, dlatego blondyn uznał, że by poznać prawdę o tym co tu robili, kostka była im potrzebna do ułożenia tej układanki.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {09/04/23, 03:12 pm}

F L Y N

         Słowa Riaela mocno uderzyły w dumę Flyna. Do tego stopnia, że nie mógł sobie nie pozwolić na przegraną z głupią, pływającą rybą pod wodą. Tak jak powiedziałjasnowłosy musiał się na coś przydać. Choć sam uważał, że nie był idiotą i chociaż zdobyłdla nich wodę, to teraz czuł pewnego rodzaju rywalizację. Dostałbroń i musiał zrobić z niej coś najbardziej użytecznego.
       Na uwagę przyjaciela, jedynie posłał mu gromiące spojrzenie, a brew lekko drgnęła ku górze. Pajacowanie czy nie, on naprawdę starał się coś złapać, żeby nie skończyć na pustym żołądku. Oglądał kiedyś pewnego Jemiego, który lądował w puszczy i musiał przetrwać kilka dni, idąc do wyznaczonego celu, gdzie czekałratowniczy helikoptrer. Flyn nie miał ochoty spełniać jeden z widowiskowych momentów filmu, gdzie mężczyzna odrywał spchruchniały pień od reszty drzewa, gdzie wiły się pulchne, białe larwy i inne robactwa. Co to, to nie!
        Dlatego nie mógł odpuścić zdobycia znaleziska, gdy wychodząc z wody napotkał ptaszysko z kostką. Drgnął nieznacznie na słowa przyjaciela, lekko się garbiąc, ale niezwykle ostrożnie, aby nie wystraszyć stworzenia. Krok za kroczkiem, pomalutku niczym drapieżnik zbliżał się do pierzastej ofiary, gdy Riael skpiał na nim swoją uwagę i gdy wyczuł okazję, rzucił się na białe mięso. Zwierzę zatrzepotało, podskakując i tym samym wymykając zaciskającemu uściskowi Flyna. Ten jednak nie odpuścił, machając za nim rękoma, wyrywając przy okazji garść piór ptaszyska, które po króce zwiało w gąszcz lasu. Rudzielec zaklnął pod nosem leżąc poskładany na ziemi. Zakotłował spotami w ziemi, wstając i sprintem ruszając zaraz za nim, żeby go nie zgubić.
        - Chujowy z ciebie czaruś - skomentował Riaela, nie oglądając sie za siebie. Flyn był całkiem dobry w sprincie, ale szybko się męczył, więc po chwili, łapiąc zadyszkę, ptak zaczął się oddalać. Zsapany oparł dłonie o kolana, gubiąc ze swojego radaru ptaszysko. Zaklnął pod nosem, marszcząc złowrogo twarz.
        Musieli odnaleźc ptaka, musieli odzyskać kostkę, która jako jedyna była teraz wskazówką do zrozumienia sytuacji w jakiej się znaleźli.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {11/04/23, 01:36 pm}

RIAEL BELFAIRE




Nie mógł uwierzyć w to co widział. Jakieś ptaszysko trzymało w dziobie jedyny przedmiot jaki w tym miejscu był im znajomy. Choć tajemnicza kostka do gry, była bardzo nowym nabytkiem blondyna, to jednak była ostatnią rzeczą jaką Riael pamiętał z przed przebudzenia się w tej dziwnej puszczy, więc zdecydowanie musiało mieć to jakieś ważne znaczenie. A nawet jeśli to głupota, to musieli to sprawdzić. Nie mogli sobie pozwolić na olanie sprawy.
Dlatego wczuł się w odciąganie uwagi ptaszyska, po to by Flyn mógł je pochwycić. Niestety niezdarny rudzielec jedyne co złapał to garści pełne pierza.
- KURWA! Bierz go! No łapaj! - wydarł się widząc, jak rudzielec leży, a ptak chyżo pomyka ku gąszczowi. Sam ruszył sprintem, jednak czy tak było można nazwać to co blondyn robił? Ten typ nie nadawał sie do biegania, potykał się o wszystko i zadyszkę łapał po dwóch metrach. Nie był to absolutnie typ biegacza. To raczej typ wieloletniego palacza. Dlatego raz dwa zbugił ptaszysko z oczu i tylko biegł za rudzielcem, którego było słychać.
- MASZ GO?!! - krzynął, by zorientować się w sytuacji. Nie był w stanie dalej biec, oczywiście jeden podły wystający z ziemi korzeń pomógł mu się położyć na miękkiej ściółce leśnej. Lądując na jakimś krzaku jedynie stęknął kapryśnie i bezsilnie wygrzebując się z niego. Oczywiście, że był cały podrapany drobnymi gałązkami. Powyciągał liście z włosów i rozejrzał się dookoła, oczywiście, że nie miał pojęcia, gdzie jest, dokąd pobiegł Flyn i w która stronę by powrócić do wody.
- Ja pierdole... - warknął pod nosem naprawdę próbując ustalić kierunek, z którego przybył. Nie widział sensu w biegnięciu niewiadomo gdzie w puszczę. Rudzielec uciekł mu z zasięgu, podobnie jak i wredne ptaszysko. Jego zadaniem było powrócenie do wody i próba złowienia jakiejś ryby. Skoro jego przyaciel udał sie za ptakiem to da sobie radę. On powinien na coś się przydać i chociaż zdobyć jedzenie, w końcu słońce na nich nie zaczeka, by oświetlić im widok. Owszem była jeszcze młoda godzina, ale ktow ei jak ten dzień potoczy się dalej, a pusty brzuch powoli dawał o sobie znać.
Dlatego blondyn starał sie namierzyć korzeń, który był mu tak wrogi, by po jego ułożeniu spróbować ustalić skąd przybiegł.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {17/04/23, 04:41 pm}

F L Y N

         Flyn słał w eter zaskakujące nawet dla niego samego przekleństwa, wracając mniej więcej stamtąd, skąd przybiegł. Miał kiepską orientację w terenie, ale pomału zaczynał oswajać się z klimatem oraz okolicą. Były drzewa, niewielkie punkty wyróżniające się na tle całej reszty, dlatego szybko odnalazł wyrwę w ziemi oraz korzeń, domyślając się, co mogło tutaj się wydarzyć. Tylko ciężka głowa Riaela miała szansę zrobić takie szkody matce naturze. Długowłosy ruszył dalej w ślad wydeptanej ścieżki przez przyjaciela, która nie do końca prowadziła w stronę rzeki. Nie przejmując się tym, za cel obrał odnalezienie ruchomej zguby zanim ta zostanie czyimś obiadem. Zdecydowanie nikt by się nie najadł Belfaire.
        Dostrzegając jasną czuprynę wystarjącą zza zarośli, podszedł dość cicho, za jego pleców, kładąc powoli dłoń na ramieniu. Jednak szybko odskoczył, kiedy ten w odrucho zagroził swoimi "broniami" na co Flyn jedynie się roześmiał.
         - Jak ty żałośnie wyglądasz - z rozbawieniem złapał się za brzuch, czując uporczywe skurcze od wybuchu śmiechu i wyprostował się po chwili, ocierając palcem kącik oka od wezbranych łez.
         - No już już, nie gotuj się tak - poklepał go po czubku głowy, zdejmując jeszcze kilka listków, któe zostały mu we włosach.
         - Ptaszysko zwiało. Złapmy najpierw coś do jedzenia i przygotujmy plan złapania trofeum. Może nawet zrobimy sobie  z niego poduszkę. Wygodną - w końcu pierze było jednym z lepszych sposób na zrobienie wygodnej części posłania. Poduszka była bardzo ważna! Ważniejsza od jakiejś pościeli.
         - A teraz dawaj, jestem coraz głodniejszy - westchnął nie chcąc tracić czasu. Złapał za rękę Riaela, aby ten mu czasem się nie zgubił i poprowadził w stronę rzeki. Przynajmniej tak mu się wydawało. Na szczęście po chwili usłyszał szum wody, a z czasem robił się coraz głośniejszy. Wyłonili się z zarośli na kamieniste podłoże i szli w górę dopóki nie odnaleźli swojego "obozowiska".
         - teraz ty cwaniaczku złap nam rybkę, a ja przygotuje opał na ognisko - miał też zamiar pozbierać patyki oraz bluszcz, aby skonstruować prowizoryczną pułapkę na stworzenie. Dlatego nie czekając dłużej, podszedł do granicy lasu, a kamienistej ziemi, zbierając potrzebne rzeczy, mając jednocześnie na oku Riaela.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {17/04/23, 08:16 pm}

RIAEL BELFAIRE



Po prostu piękniej być nie mogło. Bezludna puszcza, zero kontaktu z cywilizacją, spora luka w pamięci i zgubienie swojego kumpla w tym gąszczu. Blondyn szedł mocno zdemotywowany przed siebie, choć nie miał pojęcia w jakim kierunku w ogóle podąża. Nie był typem, który radził sobie w tego rodzaju sytuacjach. Gdyby naprawdę skończył tu sam, pewnie już dawno zostałby czyimś obiadem albo zamarzłby podczas chłodnej nocy nie mając dachu nad głową. Na domiar wszystkiego zaczynało mu burczeć w brzuchu. Cóż długo już niczego nie jedli, więc nie było to nic nadzwyczajnego, że żołądek dopominał się uwagi.
Nawet w tej swojej tułaczce nie miał tempa i nie potrafił wrócić na plażę, mimo że starał sie nasłuchiwać szumu wody. Takie jednak nasłuchiwanie kończyło się paniką kiedy tylko usłyszał szelest liści gdzieś obok siebie. Naprawdę łaził sam może od dziesięciu minut, a już zaczynał popadać w paranoję. Zdecydowanie nie był to typ samotnika.
Kiedy tak szedł i rozpaczał nad swym losem coś pochwyciło jego ramię. TAK ZZA PLECÓW! Jak on mógł stracić czujność! Już było po nim! Jak nic zaraz go coś zeżre!
W panice odskoczył i chwycił za wystrugany kij, którym groźnie zamachał chcąc przepędzić istotę chętną na obiad. Jednak jego mina bardzo szybko spoważniała.
- CO SIĘ TAK PACANIE SKRADASZ!!! - wydarł się pełen emocji, bo przecież mało co serce mu z piersi nie wyskoczyło. A ten idiota się z niego śmiał śmiać! Co za ruda wredna menda.... Zmarszczył obrażony brwi i patrzył na rudzielca z pod byka. Jednak kiedy został zaciągnięty gdzieś dalej, nie protestował. Nawet ta ręka, która go ciągnęła mu nie przeszkadzała, mimo wszystko wolał ponownie się nie zgubić.
Kiedy byli ponownie na plaży odetchnął z ogromną ulgą, choć nie chciał tego po sobie pokazać.
- A żebyś wiedział, że kuźwa złapię! - dalej był naburmuszony, jednak nieco już ochłonął, w końcu cieszył się, że ponownie widzi te parszywą mordę.
Blondyn podszedł do wody i chwilę się w nią patrzył, nie było tu głęboko jak wcześniej widział, jednak ganianie za rybami było bez sensu, a czekanie na to jak jakaś do niego podpłynie mogło zająć mu całe wieki. Musiał wymyślić coś dzięki czemu zmotywuje ryby do podpływania pod jego nogi. Zaczął sam się im przyglądać. Co mógł uczynić by te łydeczki stały sie atrakcyjne nie tylko dla pijawek? Patrzył tak i patrzył, aż w końcu jego wzrok skupił się na poszarpanych od zarośli spodenkach. Nie miały już pięknie uszytych wykończeń, te były miejscami rozdarte bądź poszarpane i wystawały z nich liczne nitki. A to pobudziło produkcję pomysłów w tej blond łepetynie. Zaczął ciągnąć za jedną z nitek i ciągnął i ciągnął, a kiedy ta była już dość długa uśmiechnął sie napinając ją, nie była wcale tak słaba nawet dałby radę coś na niej uwiązać. Dlatego przywiązał ją sobie do jednej szlufki, po czym skierował w stronę drzew, gdzie przepchnął jakiś kamień pod którym jak się spodziewał mieszkały ohydne robale. Skrzywił się i swoim patykiem zgarnął jedną dość tłustą larwę, dżdżownicę sam nie miał pojęcia czym ten robal był. Jednak udało mu się takiego odciągnąć na bok, po czym przywiązał ohydztwo do drugiego końca wcześniej urwanej nitki. No i miał przynętę! O jaki był dumny z siebie. Z robalem na sznurku ściągnął buty, trochę podwinął spodenki i wszedł do wody. Oj jaka ona była nieprzyjemnie zimna. Krzywił się uważnie stąpając i wchodząc do wody do kolan. Cóż miał ogromne obawy przed tym co mogło żyć w tej wodzie, jednak ta była niebywale przejrzysta i widział z daleka co w niej pływało. Dlatego choć serce mu waliło zacisnął dłoń mocniej na prowizorycznej włóczni i zanurzył nitkę z robalem. Niestety prąd wody skierował robala prosto na jego nogę, a ten podskoczył panicznie łapiąc za swój wynalazek i otrzepując się z obrzydzenia ustawił się z prądem, a nie pod prąd rzeki.
Kiedy już wszystko było jak być powinno czekał, woda faktycznie napięła nitkę z wijącym się na niej robakiem i utrzymywała ją tuż przed nogami Riaela.
Czekał i czekał i widział, że niektóre ryby nawet się nim interesowały, ale podpływała i z jakiegoś powodu się wycofywały. Raiel marszczył brwi jednak cierpliwie stał i czekał. Cały czas obserwując wodę przed sobą. No i w końcu! Jakaś ryba odważyła się do niego podpłynąć i chwyciła za robaka, blondyn nie czekał, aż go zerwie i odpłynie, a od razu nabił rybę na swoją włócznie i aż pisnął uradowany.
- MAM! KURWA MAM JĄ! - dumny z siebie krzyknął podnosząc nieco zdobyć, by mu się nie ześlizgnęła i obrócił się w stronę brzegu, a wtedy całkiem zamarł. Cóż tak skupiony na głębszej wodzie, całkowicie zapomniał o tej przestrzeni za nim. A coś długiego i dość grubego tam właśnie czyhało, płynąc teraz prosto na niego, a raczej na jego zdobycz.
- AAAAAAAAA!!!- jedynie długi pisk był w stanie z siebie wydać, bo tak zamarł, dopiero kiedy stworzenie wynurzyło się z wody, by przechwycić jego JEGO rybę coś w nim pękło. Sam nie miał pojęcia co go do tego natchnęło, jednak wymierzył złodziejskiej rybie takiego kopniaka, że ta nie dość, że nie doskoczyła do jego rybki, to na dodatek wyleciała na płyciznę, lądując na grzbiecie. Był to jakiś szczupak? Nie może raczej węgorz? Riael nie miał pojęcia... nie znał się kompletnie na rybach, wiedział jedynie, że ta miała problem na takiej płyciźnie.
- FLYN! DAWAJ JĄ NA BRZEG! - krzyknął podbiegając nieco bliżej i ponownie przekopując niedoszłego złodziejaszka bliżej kamiennego brzegu. To była już spora sztuka, dlatego wiedział, że jeśli uda im się tą upolować na pewno się najedzą, a może mięsa starczy i na kolejne dni? O ile uda im się to dobrze przesmażyć i ususzyć.
Niezadowolona ryba zaczęła się bardzo mocno miotać i machać swoim ogonem.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {24/04/23, 07:41 am}

F L Y N

         Siedząc okrakiem przy brzegu, obserwował poczynania Riaela, czując że powinien od czasu do czasu zerkać w jego kierunku, aby czasem nie utonął w tej płyciźnie. Znał zdolności przyjaciela, więc dwojąc się w dłoniach splatał koszyk z znalezionego bluszczu na prowizoryczną pułapkę, jednocześnie mając już gotowe ognisko na wypadek gdyby Riael faktycznie coś złapał, bądź cały zmókł od chlupkania w wodzie.
        Aż odrzucił na bok swoje robótki ręczne, kiedy dostrzegł jak jasnowłosy chwali się swoją zdobyczą. Radość ta jednak nie trwała długo, gdy dostrzegł coś dziwnego płynącego z zawrotną prędkością w stronę Belfaire.
        - Riael! Uważaj! - krzyknął, ale ten w porę zauważył napastnika zasadzając mu solidnego kopniaka. Aż mina Flyna pobladła. Nie chciałby znaleźć się na miejscu tego czegoś. Podwijając nogawki podbiegł do brzegu od razu pomagając wyciągnąć pulchną zdobycz.
         - Ale cielsko - spojrzał lekko zdyszany, podpierając dłonie o swe biodra i cmoknął, myśląc nad czymś intensywnie. Po chwili wrócił z grubym kijem i kilkoma duerzeniami odłuszył rybę, a potem tą kolejną nadzianą na włócznię Riaela.
         - Siadaj przyognisku, wypatrosze je - oznajmił, biorąc obie na kamień gdzie sprawni oderwał głowę, wsadzając kciuka pod ich pyski gdzie była najbardziej miękka skóra. Przez stworzony otwór wyciągnął wnętrzności. Większą rybę rozerwał na cztery mniejsze kawałki na tyl eile był wstanie i opłukał białe mięso w rzece. Wrócił z nimi do ogniska już nadzianymi na patyki. Oparł je o kamień, zakopując w ziemi dla podtrzymania podparcia i pozwolił, aby same zaczęły dochodzić w objęciach ognia.
         - Świetnie się spisałeś - pochwalił przyjaciela. - Dziś nie będziemy głodować - dodał, wracając do tworzenia koszyka na ptaszysko. Skoro Riael wykazał się zdolnościami, Flyn nie mógł być od niego gorszy.
         - Powinno nam wystarczyć do jutra. Jestem prawie pewien, że znaleźliśmy się w innym świecie i wiem jak to groteskowo zabrzmi, ale sam zobacz Riael. Żadne zwierze nie przypomina mi tych z programów na Discovery. Jedyny wspólny mianownik to ta kostka. Coś musiało się wtedy stać - zaczął niepewnie temat, a w jego tęczówkach odbijały się muskające ryby płomienie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {24/04/23, 10:59 pm}

RIAEL BELFAIRE




Stojąc tak długi czas w wodzie zdarzyło się Riaelowi, że odrobinę się ochlapał, jednak nie stanowiło to większego problemu gdyż promienie słońca raz dwa osuszały ubranie. Jednak kiedy przyszło mu szarpać się z czymś co śmiało go zaatakować, ubrania nie miały szans. Całkiem przemokły od chlapiącej na każdą stronę wody.
Całe szczęście Flyn błyskawicznie zareagował i pomógł mu wypchnąć cielsko sporej ryby drapieżnej na brzeg. Choć czy mógł to stworzenie nazwać rybą? Nie miał pojęcia co to było, podobnie miał z tą mniejszą, na którą tak długo polował. Żadne ze stworzeń tu spotkanych nie wyglądało dla niego normalnie, owszem nie był specem i na pewno istniały bardziej egzotyczne gatunki niż te które znał, jednak jeszcze nie widział ryby z płetwo-łapami. Nie miał nawet pojęcia czym to coś było. A to go przerażało.
Zasapany oparł się o swoje kolana i patrzył co robi rudzielec, a kiedy ten zaczął okładać zdobycz kijem machnął jedynie ręką posłusznie idąc do ogniska.
- A proszę cię bardzo... nie mam zamiaru nawet tego oglądać... - stwierdził i siadł blisko rozpalonego ognia, był cały mokry i chciał się osuszyć. Dlatego zdjął z siebie spodenki i koszulkę rozwieszając je na wbitych przez siebie przy ogniu patykach, by szybciej mu wyschły i jedynie czerpały z ciepła bez możliwości spalenia się.
- Ta udało się... ale chyba przy tej akcji biodro wybiłem... kuźwa jutro połamany będę... - pobiadolił żartobliwie rozmasowując obolałą nogę, która faktycznie poddana została sporej próbie i chyba tylko dzięki nagłemu skokowi adrenaliny znalazł w sobie tyle siły na takie kopnięcie.
Oczywiście nie był w stanie nie spojrzeć na to co robił Flyn, a sam widok patroszonych z wnętrzności ryb wywołał u niego odruch wymiotny, który z trudem pohamował tylko dlatego, że miał pusty żołądek i nie miał czego zwrócić.
Oczywiście też nie przypomniał przyjacielowi o scyzoryku spoczywjącym w jego kieszeni, który z pewnością ułatwiłby mu walkę z ich przyszłym posiłkiem, jednak odpalił mu się żartowniś i pomachał rudzielcowi nożykiem dopiero wtedy kiedy ten był przy końcu całej zabawy.
Kiedy już obaj siedzieli czekając, aż mięso dziwnych ryb dojdzie Frlyn zaczął rozmowę na którą Riael wyraźnie się skwasił.
- Wiesz stary że brzmisz jak wariat? - zapytał dość kpiąco, jednak szybko zmienił swój ton.
- Co gorsza też o tym pomyślałem... więc albo nas obu nieźle pojebało od tego słońca... albo coś w tym jest... ale wypowiedziana na głos tak wariacka teoria brzmi koszmarnie... ciekawe czy nie siedzimy w jakimś wariatkowie na psychotropach... - zaśmiał się próbując rozładować swoje nerwy.
- Tak czy inaczej pleć ten koszyk, trzeba złapać to ptaszysko, albo dzięki tej kostce uda się stąd wydostać... albo po prostu zjemy tego ptaka... - dodał szukając jakiś pozytywów sytuacji.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {28/04/23, 11:53 am}

F L Y N

         Flyn miał ochotę pierw walnąć sobie w głowę, że całkiem zapomniał o scyzoryku, a potem jebnąć z całej siły w blond konusa, który postanowił napawać się widokiem jak jego najlepszy kumpel męczy się z patroszeniem włąsnoręcznie rybek. Tak czy siak zadanie było wykonane, więc nie miał powodu rozpamiętywać tego zbyt mocno. Jedynie skarcił wzrokiem jasnowłosego, odpoczywając przed ogniskiem, aż ryby w końcu dojdą i będą jadalne. Ciekawe, czy w ogóle nie są trujące.
         - Wiem, wiem - pomachał lekceważąco ręką, jakby właśnie przeganiał irytującą muchę przed twarzą. Doskonale zdawał sobie jak szalenie brzmiała ta teoria, ale nic lepszego i sensowniejszego nie wchodziło mu do głowy. Wszystko co widzieli do tej pory odrzucało realne przypuszczenia.
         - Pułapkę skończę dzisiaj. Jutro można zasadzić się gdzieś na to ptaszysko. W drodze do naszego schronu zbierzemy trochę jedzenia. Robaki, owoce, co napotkamy. Nie wiadomo co je to zwierzę - zlustrował pół nagiego przyjaciela, obracając nabite na patykach ryby. Pomacał je palcem obliczając, że jeszcze potrzebują paru minut.
         - Mogę tobie rozmasować biodro. Jeśli to coś pomoże - zaproponował, czując jak przy ognisku nieco się odpręża. Czuł, jakby byłna zwykłym biwaku przy trumyku. Taka wizja była bardzo przyjemna i pozwoliła Flynowi na moment zapomnieć o prawdziwych trudach jakie musieli przebrnąć. Wody spokojnie starczyło im nawet na jutro. Aktualnym priorytetem było złapać ptaka. przynajmniej mieli jakiś plan, jakiś cel poza przetrwaniem w tej dziczy.
         - Masz. Tylko uważaj. Jest gorąco - podał gotowy kawałek ryby przyjacielowi, biorąc drugi dla siebie i dmuchając na białe mięso, zaczął odrywać kawałki zębami, mieląc w ustach i wydłubując ości.
         - Trochę jak na biwaku, co? - prychnął rozbawiony.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {15/05/23, 02:01 pm}

RIAEL BELFAIRE



 Tak ta teoria brzmiała po wariacku, jednak była jedyną jaką obaj wymyślili. Kto wie może tak szalone rzeczy działy się na świecie? Bo jak wytłumaczyć mieli te wszystkie dziwaczne stworzenia jakie spotkali, owszem Riael nie był znawcą dziczy może zwyczajnie nie znał tych zwierząt przez swoją ignorancję wobec przyrody, jednak wiedział, że Flyn lubił oglądać tego typu seriale o przetrwaniu w dziczy i czy on by nie był w stanie rozpoznać tych zwierzaków?  To miejsce zwyczajnie wydawało się blondynowi zbyt dziwaczne. Zwłaszcza ta roślinność i cała sceneria.
 - A nie lepiej nazbierać jutro na świeżo? I tak nie będziemy mieć nic lepszego do roboty... a tak jeszcze ściągniemy do siebie jakieś inne głodne gagatki... - stwierdził mało chętny na to, by ktoś ich w nocy odwiedził.
 -  Znalazłeś sobie pretekst by pomacać mi tyłek? - popatrzył na niego podejrzanie i sam lekko prychnął śmiechem.
 - No mniejsza... bo skorzystam... bez tego nie wiem czy jutro się ruszę... Brus Lee ze mnie nie jest... - zaśmiał się.
- Ale to już na tej chacie naszej... prosto po tym się uwalę do spania... - dodał swoje przemyślenie, po czym odebrał upieczony już kawałek ryby i zgodnie z zaleceniem zaczął powoli go obgryzać uważnie pozbywając się ości.
 - A wiesz... nawet masz rację... Szczerze to nawet nigdy nie byłem na biwaku, więc sobie odbiję... - zaśmiał się i pałaszował  z odrobinę poprawionym nastrojem.
 Kiedy spokojnie zjadł całą swoją porcję poklepał się po brzuchu i odłożył patyk przy ognisku, by im się nie zapodział.
 - Ahh tego było mi trzeba... - podniósł tyłek i podszedł do swoich schnących rzeczy, które częściowo zdążyły już się osuszyć, wziął koszulkę i narzucił na siebie, spodenki potrzebowały jeszcze krótkiej chwilki, dlatego powrócił na swoje miejsce.
 - Jeny... oby ta głupia kostka naprawdę pomogła, bo choć nieźle nam idzie... to nie ma co gadać, ale dupsko na kanapie bym wywalił... - zaśmiał się i oparł o własne kolana, robiło sie chłodno, dlatego nie chciał zakładać na tyłek mokrych spodenek, jednak te lada chwila powinny doschnąć.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {16/05/23, 12:31 pm}

F L Y N

         Zmarszczył lekko brew, myśląc intensywnie nad propozycją Riaela. Faktycznie, łapanie na wieczór robactwa i glizd było słabym pomysłem. Kto wie co te stworzenia mogły im zrobić. Nie mieli też opakowania na nie, a jak jakieś zwierze wdrapie się do nich? Ktoś już tu zginął i nie wiadomo czy śmiercią naturalną.
        - Racja, złapiemy je rano - przytaknął, ciesząc się, że nie jest tu sam, bo z pewnością jego pomysły sprowadziłaby na niego samo nieszczęście. - Nie myśl sobie, że interesuje mnie twój tyłek. - pokazał język, aby uwydatnić swe obrzydzenie na tę myśl. Owszem, przekolorował to wszystko, ale kto by się tym przejmował. Wgryzł się w kawałek ryby, niemalże się nią krztusząc, gdy Riael mimo wszystko przyjął propozycję. Flyn nie spodziewał się takiego obrotu spraw, ale nie mógł teraz odmówić, skoro sam zarzucił ten pomysł. Udał więc, że ten kaszel nie był spowodowany odpowiedzią przyjaciela i wyciągnął ość, zrzucając całą winę na nią.
        Gdy skończyli posiłek, Flyn pozwolił, aby palenisko powol;i zaczęło wygasać. Nie dokładał drewna. Uznał, że tyle wystarczy, aby ich ubrania wyschnęły i oni do tego czasu odpoczną. Uśmiechnął sie pod nosem, słysząc miłą uwagę przyjaciela. Choć na moment mogli zapomnieć o tym całym koszmarze.
         - Po zdobyciu kostki musimy jeszcze wymyślić jak ona działa. Nie mam pewności, czy w ogóle… wrócimy do domu - ta gorzka prawda ledwo przemknęła mu przez gardło. - To co, wracamy? Jutro przed nami trudny dzień - wstał, ubierając się i zarzucając na ramię skończoną pułapkę na ptaszysko.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {16/05/23, 06:52 pm}

RIAEL BELFAIRE



Blondynowi ulżyło kiedy rudzielec odpuścił sobie wyprawę po robale i inne dary tego lasu. A przynajmniej, że data tego została przełożona na dzień kolejny. No właśnie czy dożyją jutra? I jak kolejny dzień w tej puszczy będzie wyglądać? Choć przez chwilę dobrze się bawili nie mogą zapominać, że są w dzikim lesie, jakiejś cholernej puszczy, a poprzedni mieszkaniec chaty jaką przejęli jednak był szkieletem. A więc w jakiś naturalny bądź mniej naturalny sposób zginął. To przerażało młodego Belfaire, na tyle, że nie potrafił w pełni wyluzować, choć nawet się starał zwłaszcza teraz siedząc przy ognisku w samej koszulce i gaciach i jedząc ogromną zmutowaną rybę. Ten opis najlepiej pasował mu do tego czegoś co udało im się upolować, a co chciało zapolować na blondyna.
Westchnął ciężko i prychnął pod nosem.
- Ahhh przyjacielu możesz się opierać, ale dobrze wiem, że wdziękom mego zada ciężko się oprzeć... - odparł niewiarygodnie poważnie jakby stwierdzał najprawdziwszy fakt. Po którym prychnął śmiechem, obaj potrzebowali rozluźnienia atmosfery.
Nagły atak kaszlu ze strony Flyna został przez niego zignorowany, dobrze wiedział, że Flyn wpakował się w niewygodna robotę, ale nie zamierzał rezygnować z takiej pomocy, może gdyby biodro faktycznie nie było tak naderwane inaczej by do tego podszedł i nie dał tknąć towarzyszowi, jednak te okoliczności zmuszały go do przyjęcia tej oferty, w końcu czekał ich ciężki dzień, podczas którego Riael wolał być sprawny. Wizja kuter nogi mu nie odpowiadała.
- Musi zadziałać... w końcu tylko nią pierdolnąłeś na stolik... i bum kurwa jesteśmy na jakimś Madagaskarze na sterydach! - stwierdził, po czym zebrał swój zad i zgarnął swoje spodenki zakładając je, trudno jakie były takie musiały być, a nawet nie było źle. Praktycznie wyschły, jedyna wilgoć została na grubszych szwach i miejscu na pasek, którego nie miał.
- Taaa chodźmy lepiej się wyspać... i tak już ciemno się w pizdu robi... - odparł i po zebraniu swoich rzeczy obaj ruszyli do chaty na drzewie. Rudzilec prowadził pochód, z tyłu którego kuśtykał blondyn. Noga faktycznie lekko mu doskwierała, jednak nie było tak źle jak mogło być. W końcu nie była wybita ani uszkodzona, najzwyczajniej w świecie naderwał zastane mięśnie, nigdy nie ukrywał faktu, ze do wyczynowców nie należał, był to typ kanapowy.
- Ja pierdole i jeszcze trzeba wleść na górę... - westchnął niezadowolony, ale zebrał się w sobie i przy akompaniamencie wielu przekleństw i marudzeń wlazł na górę i wgramolił sie do środka uwalając prosto na prowizorycznym posłaniu, nawet nie zdejmował butów, tu nie było sensu. W końcu testu białej rękawiczki ta chata by nie przeszła, a wolał, by stopy mu nie marzły. Ułożył się na nie obolałym boku i spojrzał szczenięcymi oczyma na kolegę.
- Dobra poratuj tymi swoimi grabiami i chodźmy spać... - stwierdził podpierając głowę na jednej ręce.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {19/05/23, 02:52 pm}

F L Y N

         Nie mógł powstrzymać się od śmiechu na docinki Riaela. Oboje tego potrzebowlai. Luźnej atmosfery, aby nie myśleć o tym całym gównie, w którym się znaleźli.
         Wrócili do domku na drzewie, a przez całą drogę Flyn zerkał do tyłu, czy przyjaciel daje radę go dogonić. W razie potrzeby zwalniał, a czasem pdoawał swoje pomocne ramię, aby jasnowłosy nie wyrżnął orła i nie wybił paru zębów. Gdy dotarli na miejsce, długowłosy leniwie spojrzał od dołu do góry, obejmując wzrokiem całą długość drabinki. Cóż, pomógłby Riaelowi. Nawet wspinałby się zaraz pod nim, aby mógłusadowić na nim swoją dupę, ale wątpił, że stara drabina wytrzyma ciężar ich obu. Dlatego asekurował Belfaire z ziemi, patrząc jak wdrapuje się koślawo na szczyt i ruszył zaraz po nim na górę. Otrzepał swoje ubranie, jakby coś na nim było i zwinął drabinkę na górę, aby nic nieproszonego nie wlazło do środka. W tym czasie przyjaciel zdążył usadowić się wygodnie na łóżku w pozycji, jakby właśnie zapraszał na małe co nieco.
        - Grabiami? Ja co zaraz pokaże co te grabie potrafią! - wyglądał groźnie, jakby właśnie miał niecne plany co do Riaela. Cóż, nie było w tym wiele kłamstwa, bo Flyn właśnie wyobraził sobie jak powyobraca sobie ofiarę leżącą na łóżku. Poruszając rękoma niczym szponami podszedł do krótkowłosego i bez chwili zwłoki zajął się doskwierającym miejscem. Delikatność - to było obce słowo w słowniku Flyna. Jego grabie miały pomóc, ulżeć w cierpieniu, ale najpierw musiał go zadać o wiele więcej. Dlatego uciskał. W koncu nie znał się na tym.
        - Nie wierć się, bo nigdy nie skończę - uśmiechał się niczym szarlatan, nie ustępując przed uciekającym ciałkiem Riaela.
        - Jakie kocie ruchy. Chcesz żeby mi stanął? - prychnął rozbawiony, bo nic z tego nie było słowami prawdziwymi. Nigdy nie pomyślał o przyjacielu w ten sposób. Wielokrotnie widział jego gołą dupę, gdy kąpali się wieczorami z ekipą nad jeziorem. Wiele głupich pomysłów mieli w swoim życiu. Nawet nie wiedział, kiedy nieco się zdziadziali.
        - No dobra, starczy tego, bo jeszcze zakochasz się w tych rączkach - zadowolony, spojrzał na wycieńczonego Riaela.
        - A teraz suwaj dupę - usiadł na łóżku, rozpychając się, aby ugrać nieco miejsca. Był zmęczony, a jutro czekał na nich ważny dzień.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {23/05/23, 06:55 pm}

RIAEL BELFAIRE



Zadowolony czekał na zaoferowaną mu pomoc. W końcu naprawdę zaczęło dokuczać mu to biodro, a nie mógł sobie pozwolić na podobne kontuzję, nie tu, nie w tym miejscu. Dlatego w pełni zignorował fakt, że da sie dotykać przyjacielowi po zadzie przyjął jego pomoc.
Kiedy dłonie Flyna dobrały sie do obolałego biodra, blondyn w moment pożałował swojej decyzji.
- To biodro jest do naprawienia, nie do usunięcia! - upomniał przyjaciela, który bawił się w najlepsze podczas, gdy on cierpiał. Co więcej to właśnie rudzielec sprawiał mu tyle bólu! Ciało Belfaire gięło się pod wpływem zadawanych mu bodźców i choć wiedział, że musi to wytrzymać, organizm sam uciekał od nieprzyjemnych bodźców, którymi Flyn stale go częstował.
- Kurwa myślę, że nawet twoja stojąca pała, byłaby miększa od tych paluchów, rodzice cię w betonie ciosali? - marudził, by ulżyć sobie w bólu. A kiedy te katusze dobiegły końca, był chyba bardziej zmęczony od swojego masażysty, zasapany i cały spocony. Oddychał ciężko i powolnie przesunął się przyjacielowi, robiąc dla niego miejsce. Padł bez sił układając się najwygodniej jak to w tym warunkach było możliwe. A kiedy rudzielec leżał juz obok, narzucił na niego swoje skrzywdzone kopytko, by mieć wygodniej.
- Mimo wszystko dzięki rzeźniku... - prychnął lekko rozbawiony i próbował zasnąć. W końcu kolejny dzień miał być dla nich dość pracowity i Riael bardzo liczył na to, że kilka istotnych spraw się wyjaśni, a kto wie, może uda im się wydostać z tego miejsca?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {24/05/23, 12:11 am}

F L Y N

      - Fakaj się - burknął oburzony, choć było słychać w jego tonie iskierkę rozbawienia. W końcu, ostatecznie chciał pomoc przyjacielowi, a nie spowodować pogłębiona kontuzje biodra. Ale nie ukrywał, częściowo używał więcej siły niż powinień, aby ukarać Riaela za swoje wcześniejsze zachowanie. Każdy odreagowywał inaczej, dlatego przyjmował na siebie wrzaski blondyna, a wręcz chłonął je niczym słodkie komplementy.
        Poruszył dupskiem, aby zrzucić ciążącą na nim nogę Belfaire, ale ta niczym rzep solidnie przywarła na swoje miejsce. Flyn jedynie westchnął ciężko, godząc się z tym stanem rzeczy.
        - Dobranoc - szepnął i nawet nie wiedział kiedy, Morfeusz zaniósł go w stronę słodkich snów o smakowitym jedzeniu i przygocie, gdzie rudzielec robił za rycerza w czarnej zbroji, a piękne niewiasty uganiały się za nim, gdy przechadzał się uliczkami miasteczka. O poranku Flyna zbudził twardy upadek na podłogę. Obśliniony zerknął na rozepchanego Riaela, którego tylek wystawał za kant łóżka.
        - Wstawaj leniu. Czas złapać trochę swiezego białka - długowłosy bez skrupułów chlasnął Riaela w tyłek, który przed chwilą go zrzucił. Czul się dziś wyjątkowo kiepsko. Jak jakieś gówno, ale rozwścieczony i głośny kumpel od razu rozwiał to zmęczenie. Czekalo ich złapanie robaków jako przynętę na to zadziorne ptaszysko, a Flyn nie chciał tracić czasu. Pragnął jak najszybciej wrócić do swojego mieszkania. Do łóżeczka. Wpierdzielić hot doga i zapić go piwskiem.
        - Masz piętnaście minut. Idę się wysrac i czekam na dole - oznajmił z salutem i zszedł na dół prosto w obloskie krzaki.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {24/05/23, 01:38 pm}

RIAEL BELFAIRE


Był uparty i jego noga ani śniła ruszyć się z wygodnego ułożenia, mimo, że to było na Flynie. Trudno i tak musieli spać blisko siebie, by się zmieścić, a więc taki drobny fakt, jak wykorzystanie towarzysza jako wygodnej podpórki dla obolałej nogi wydał się adekwatny. Ziewnął tuż po tym jak rudzielec odpuścił i zajął się zasypianiem.
- dobranoc... - odpowiedział spokojnie już bez żadnych docinek i w dobrej atmosferze obaj mogli zasnąć. Choć warunki nie były zbyt przyjazne o dziwo zmęczenie było zdecydowanie silniejsze i blondynowi udało się usnąć. A objęcia Morfeusza okazały się kojącym wypoczynkiem.
Nie miał pojęcia ile spali, jednak głośny krzyk przyjaciela zaczął docierać do niego powoli, nie to co uderzenie w zad. Zerwał się energicznie do siadu z grymasem oburzenia.
- Zboczeniec! Ja mówiłem, że się nie oprzesz zajebistości mojego tyłka! Kurwa moje biedne poślady, a żeś kutasie wycelował chamsko... One nie są dla ciebie! - wydzierał się na przyjaciela, sam rozmasowując sobie obolały pośladek. Cóż obudził się natychmiast, przez co westchnął ciężko i wstał testując swoją nogę. Owszem była kurewsko obolała, jednak mógł stabilniej na niej stanąć przez co mu ulżyło.
- Postaw tam od razu jakiś znak ostrzegawczy...- odparł na obrzydliwe wyznanie rudzielca, po czym dalej ze zmarszczonymi brwiami obserwował jak ten wychodzi.
Westchnął i przeczesał dłonią rozrzucone po całym czole włosy. Zaczął rozglądać się po chacie, w końcu było tu kilka gratów pozostawionych po poprzednim gospodarzu chaty.
Jedyne co na ten moment wydało mu się przydatne to znalezione stare spodnie. Ich zniszczenie nie wypływało na mniejsza przydatność, Riael i tak podarł je na dwa kawałki korzystając ze swojego scyzoryka. uzyskane w ten sposób dwie nogawki zawiązał na końcach na solidne pęki i zszedł z nimi na dół. Trawa była jeszcze wilgotna od porannej rosy. Jedny która mogła być godzina? na pewno jakaś nieludzka, dlaczego oni musieli wstać tak wcześnie?
Niezadowolony wciągnął jedną zawiązaną nogawkę na całą rękę, aż po samą pachę, drugą trzymał niczym worek, do którego zamierzał wrzucać pozbierane robale i owoce o ile jakieś znajdzie.
W tym właśnie celu zaczął łazić przy drzewach szukając krzaków owocowych albo kamieni i pieńków, które mógłby łatwo odsunąć i zebrać żyjątka pod nimi mieszkające. Brzydził się niemiłosiernie jednak przez osłonę jaką były spodnie podnosił grube i soczyste glisty, które byłyby na pewno apetycznym kąskiem dla ptaka i które nie były w stanie spierdolić mu z worka. Nie zbierał tych szybkich i sprawnych robali, które mogłyby łatwo wyjść, celował raczej w ziemne glisty i pędraki, które się nie wspinały po materiale, a jedynie wiły na dnie długiej nogawki.
Choć ta robota była obrzydliwa, to wiedział, że musieli to zrobić by opuścić to miejsce. A chociaż musieli spróbować. Dlatego sie poświęcał, Flyn też sporo robił dlatego zrekompensował mu zbieranie robali jego wczorajszym patroszeniem ryb.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {24/05/23, 10:38 pm}

F L Y N

     ALE SIADŁO! - ta myśl rozbrzmiała głośno w głowie Flyna, gdy machał dłonią na ostudzenie po pięknym wejściu plaskacza z docelowym pośladkiem Riaela. Zniknął w krzakach, czując jak skóra piecze i nieznośnie pulsuje. Nawet nie myślał, że tak cudnie wejdzie, że idealnie wymierzy w to rozpychające się na łóżku dupsko. Był z siebie tak dumny, że nawet brak komórki nie uprzykrzał mu w skupieniu się na potrzebie, ale myślenie w takim momencie o przyjacielu zdawała się dość... Dziwna. Cóż, wiele razy gadał z nim siedząc na kiblu, ale tamten niekoniecznie musiał o tym wiedzieć. Przecież najlepiej myśli się w tym miejscu! Przeciętny Kowalski kończył tam na pół godziny z listą tt do ogarnięcia. Wtedy czas tak szybko mija... I był mięciusi papierek z grawerunkiem misiów polarnych. Nie widział sensu robienia czegoś takiego, zwłaszcza polarnych, no bo białe były no nie? Ale trzywarstwowy papier tak milutko muskał dupkę. Nie to, co te zielone liście umorusane w ziemi. To  kwintesencja darmowego peelingu, który nie był mu potrzebny. Na dodatek w każdej chwili mogło coś go ugryźć. Flyn postanowił! Nie było sensu spędzać tutaj pół godziny i ryzykować swoimi pośladami, więc postarał się jak najszybciej zakończyć temat znalezienia się w krzakach. Zaczął wycierać tylek, ostrożnie i dokładnie po czym wyskoczył z krzaków w połowie nasunietymi spodniami. Skończył je zakładać dopiero, gdy wylądował na wydeptanej ścieżce. Odszukał wzrokiem Riaela, dziękując Bogu, że nie polazł w jego stronę. Nie marnując czasu chwycił w rękę zbudowaną klatkę, a kierując się w stronę przyjaciela, po drodze urwał również bluszcz rosnący na pniu drzewa.
        - świetnie. Tyle powinno wystarczyć. Ale tłuścioch - zadowolony spojrzal na zebrane robaki, szczerzac sie do przyjaciela. - A teraz chodźmy złapać tego ptaka - oznajmił i skierowali się w stronę miejsca gdzie ostatnio go widzieli. Długowłosy umieścił klatkę zaraz przy błędów widocznych, wydeptanych drozkach zwierząt, podważył wiklinie kosz patykami, przywiązując do nich wcześniej zerwany bluszcz i rozwijając go na całą długość, obydwoje schowali się w zaroślach, wyczekując pierzastego kotleta.
      - Mam tylko nadzieję, że nie będziemy tu kwitli do wieczora - westchnal tworząc w myślach najgorsze scenariusze.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {26/05/23, 01:17 pm}

RIAEL BELFAIRE



Nie miał pojęcia ile tego robactwa będzie potrzebne i czy w ogóle to ptaszysko je robale, dlatego wrzucał wszystko co znalazł jak leci. Nawet natrafił na jakiś krzak, który miał na sobie coś w rodzaju jagód. Cóż samego Riaela korciło, by to zjeść, jednak sobie odpuścił. Wiele razy słyszał o tym, że można nieźle zatruć się takimi owocami nieznanego pochodzenia. To znaczy wiadome, było, że te sobie tu po prostu urosły, jednak Riael nie był botanista, by rozpoznać czym one były. A co jeśli by sie tym zatruł? Wolał uniknąć takich przykrości i jeszcze trochę pożyć.
Kiedy w końcu Flyn do niego dołączył skinął mu na powitanie i oddał prowizoryczny worek z przynętą na ptaszysko.
- Oby wystarczyło, co prawda wszędzie są tu te robactwa... ale zbieranie ich to żadna przyjemność...- stwierdził zdejmując z ręki, nogawkę, która robiła mu za osłonę na dłoń, te robale były obrzydliwe, wolał nie mieć z nimi bezpośredniego kontaktu.
Niewiele mówił idąc za rudzielcem, domyślał się, że ich gadanie nie pomoże z zwabieniu ptaka. Dlatego w ciszy obserwował to jak Flyn rozstawia całą pułapkę, a potem razem z nim schował się w pobliskich zaroślach.
- Taaa. też mam taką nadzieję, bo jeszcze tutejsze pająki wezmą nas za dobry obiekt ro wicia sieci... - stwierdził odciągając od swojej twarzy jedną z nieokiełznanych gałązek krzewu, za którym siedzieli.
- W ogóle co nam po tym ptaku? Myślisz, że cały czas nosi on te kostkę w dziobie? Czy on ją po prostu zeżarł? - dopytał dość zaciekawiony, bo w sumie wcześniej się nad tym nie zastanawiał. Flyn za cel obrał schwytanie tego ptaka, a blondyn, jak to blondyn jakoś tak przystał na ten plan działania, w ogóle go nie analizując. W końcu ufał przyjacielowi i jego logice, jednak jak tak się nad tym zastanawiał, to w tym planie było sporo luk. Bo przecież jak schwytają ptaka, a ten nie będzie miał kostki, to jak mają wyegzekwować by im ją oddał albo wskazał miejsce gdzie ją ukrył bądź porzucił. Bo przecież to durne ptaszysko i nic więcej!
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {27/05/23, 09:22 am}

F L Y N

     - Pa...ją...ki? - wydukał zlany zimnym potem na samą myśl o tych paskudnych, owłosionych poczwarach. A jeśli one tutaj były znacznie większe?! Jak na filmach?! Jeśli jakiegoś spotkają, to na pewno żywcem owiną ich w kokon jak w tym filmie o pierścieniu! Oko Saurona czy jak mu tam było. Właśnie! Włądca pierścienia! Flyn... nagle pojął jak wiele horrorów mogło teraz ziścić się w ich przygodzie.
         - W sumie to ptaszysko nie wyglądało na głupie - mruknął, zmrużając powieki i przełkając głośno gulę w gardle. Ewidentnie ptaszysko naśmiewało się z niego i spierdzielało z kostką w dziobie. Zdecydowanie nie było głupie! Było przerażająco świadome swoich czynów, więc słowa przyjaciela tym bardziej nie powodowało uśmiechu na twarzy Flyna. Jeśli faktycznie nie zjadło kostki? Tylko zaniosło do gniazda, albo cholera wie gdzie wyrzuciło? Cóż, było za późno na myślenie o tym, zwłaszcza, że rozstawili pułapkę, a coś przy niej zaczęło się kręcić po dłuższym czasie. Długowłosy zatkał usta Riaela swoją dłonią, uważniej przyglądając pierwszej ofierze. Choć podobny, nie był to ten sam ptak, a przynajmniej coś przypominającego ptaka. Spasionego i wyrośniętego. Ten był mniejszy, bardziej opierzony i z krókim dziobem. Przypominał zwykłe zwierzę z sporym brakiem inteligencji. Wszystko byłoby nic, jednak przed oczami Flyna zsunął się tłuściutki, czarny i włochaty pająk. Zaciskając z całych sił zęby, zdusił w sobie pisk, wtulając i ściskając Riaela, aż ten zacząłrobić się siny od braku życiodajnego tlenu.
        - Mamusiu ja chcę do domu! - wyszeptał z piskiem, gdy ptaszysko zaczęło dziobać przynętę, wtedy na scenie pojawił się ktoś jeszcze. Ich poszukiwana ofiara. Ptaszysko podeszło niepewnie z sporymi podejrzeniami. Krok za krokiem. Dziobnął jakiś owoc, odstraszając rywala jedzeniowego i zajął się posiłkiem w samotności. To była ta okazja. Flyn jak na szpilkach wyczekiwał najlepszego momentu. Czekał aż wejdzie głębiej, by nie zdążył uciec i energicznie pociągnął za bluszcz. Kosz opadł, łapiąc zwierzę. Od razu zaczęło wrzeszczeć i miotać w więzieniu. Flyn od razu rzucił się biegiem do kosza i złapał za nie, aby ptak nie uciekł. Był silny i hałaśliwy, a kiedy dotarł do niego Riael... czerwonowłosy zrobił wielkie oczy, wytęrzając słuch.
        - Riael... to chyba gada... po ludzku - zaklnął w duchu, uważniej przysłuchując ptaszysku.
        - Kwa...kur...kwa...wied...kwa...em... - ewidentnie słyszał między kwa słowa!
        - Cholera Riael! Co teraz?! Ja zwariuje! - zajęczał przerażony czując jak już siwieje i traci pierwsze włosy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką - Page 2 Empty Re: Rzut kostką {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach