Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Rzut kostką {06/10/22, 04:52 pm}



R Z U T   K O S T KĄ

d r a m a t
f a n t a s y
k o m e d i a
h o m o


Rzut kostką G8jfoa12


A m a z i   &   Y o s h i n a

Dwoje przyjaciół wiodło sobie spokojne, sielankowe życie na przedmieściach Sansatou. Jeden z nich właśnie w podzięce za pomoc w przeprowadzce, zaprasza wszystkich na imprezkę. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. Goście byli zadowoleni, jedzenie smakowało, muzyka dudniła, a sąsiedzi nie wnosili skarg na policję. Kiedy asortyment alkoholowy pomału się kończył, jeden z znajomych zszedł do piwnicy po skrzynkę piwa, dostrzegając karton, bardzo stary, którego sobie nie przypominał. Był pewien, iż wszystkie paczki były rozpieczętowane. Zaintrygowany wziął ze sobą "niespodziankę" na górę, pokauzjąc Panu domu. Z naturalną ciekawością odpakowali, znajdując na dnie kostkę do gry o niestandardowym kształcie i wzrokach wyrytych na każdej jego ściance. Oboje postanowili zagrać nowo nabytym przedmiotem, lecz wyniku tego nikt nie mógł się spodziewać. Gdy turlająca kostka zatrzymała się na jednym z symboli, cały świat obrócił się do góy nogami dla dwojga chłopaków. Znajdując się w nowym otoczeniu, muszą poradzić sobie z trudami jakie stawia przed nimi kostka, licząc, że kiedyś wrócą do domu.


Proszę, niech to będzie szczęśliwy rzut

emme
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {07/10/22, 01:17 am}







Flyn  Vontein




183  cm  wzrostu / 90  kg  wagi

znak zodiaku byk / 23 wiosen

grupa krwi AB / biseksualny


dlugie, czerwone wlosy

szczupla, umiesniona sylwetka

prawe oko brazowe / lewe srebrne






Flyn mimo bycia drugim dzieckiem w rodzinie, gral role tego najstarszego. Chlopak zawsze troszczyl sie o swoje rodzenstwo, i zawsze znajdywal czas dla wysluchania problemow przyjaciol. Niestety na wzglad pewnej traumy z dziecinstwa, trudno mu nawiazac nowe znajomosci. Na ogol jest wesola persona, lubisie usmiechac, a swe zlosci, czy smutki przenosi na szybkiego, trzy minutowego papierosa. W szkole jest przecietnym uczniem, choc gdyby chcial, moglby osiagnac znacznie lepsze wyniki. Jest pracowity, gdy zajdzie takowa potrzeba. Nie potrafi za bardzo gotowac. Dla niego jedzenie nie musi smakowac, byle sie nim nie otruc. Uwielbia rysowac, ale dziela spod jego reki wygladaja bardziej jak kreatury nizeli obrazy. Chlopak, jak kazdy inny uczen zyl spokojnym zyciem, az do szasu, kiedy nieszczesliwie pozwolil sobie na chwile nieuwagi i zaspokojenia dieciecej ciekawosci.





Kocha zwierzeta, jest ich niesamowitym fanem

Ma mlodszego brata, oraz starsza siostre

Na szyji ma wytatuowane skrzydla symbolizujace wolnosc

Boi sie ciemnosci, porcelanowych lalek

Jest leworeczny

Na prawej stopie, z boku duzego palca posiada pieprzyk

Lubi palic papierosy podczas stresujacych sytuacji





Byle nie czaszka









emme


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 09/10/22, 02:45 pm, w całości zmieniany 8 razy
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {07/10/22, 02:29 am}




Riael Bellfaire



Wiek: 24 lata
Płeć: Mężczyzna
Zodiak: Wodnik
Wzrost: 184 cm
Waga: 81 kg

APARYCJA

Włosy: Krótkie po lewej, długie po prawej stronie. O barwie blondu, poprzeplatanego licznymi kolorowymi pasemkami po dłuższej stronie.

Oczy: Błękitne, przypominające toń morską.

Sylwetka: Smukła, ale dobrze zbudowana o cerze lekko opalonej.











Nie ładne co ładne, ale co się komu podoba.


Riael jest prostym studentem medycyny. Mimo słabej sytuacji rodzinnej udało mu się uzyskać stypendium i rozpocząć naukę w kierunku jaki go zawsze fascynował. Jego celem ostatecznym jest chirurgia, zdecydowanie lepiej pracuje mu się z chorą tkanką pacjenta niż z samym pacjentem.


NC

Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {15/11/22, 07:37 pm}

F L Y N

         Z uniesionym palcem serdecznym odgarnął za ucho uprzykrzający kosmyk karminowych włosów przesiąkniętych zapachem alkoholu oraz papierosów. Jego krzaczaste brwi zmarszczyły się, a ich szczytowe końce groteskowo wygięły się w łuk, nadając lekko groźny wyraz twarzy Flynowi. Jednakże nie był on zły, czy poirytowany. Zwyczajnie zbierał w sobie resztki koncentracji, wpatrując swymi błyszczącymi tęczówkami w podejrzany karton, którego pochodzenia nie znał, a przynajmniej nie przypominał go sobie dzisiejszego dnia, gdy pomagał swojemu najlepszemu przyjacielowi Riaelowi Bellfaire w przeprowadzce i opróżnianiu pakunków. Był prawie na tyle pewny swojej pamięci, że byłby gotów poświęcić swojego kutasa na rzecz dziwnej paczki. To z pewnością nienależało do nowego właściciela tych czterech ścian. Flyn jednak wiedział, że nie mógłtu sterczeć na wpół zgięty całą wieczność, bo równie mocno wcięty Riael czekał na kolejną dostawę piwska. Właśnie po to Vontein zszedł o tej późnej porze do zaciemnionej piwnicy przypominającą tę z znanych horrorów. Samo zejście tu powodowało, że wystarczył jeden podejrzliwy szmer, a długłowłosy narobiły w gacie.
      Doszedł do wniosku, iż lepiej będzie zanieść karton do rąk Riaela, aby ten sprawdził jego zawartość i rozwiać wszelkie pytania krążące w głowie Flyna, niedające mu całkowicie spokoju ducha. Z przeciągłym westchnięciem chwycił za skrzynkę z piwskiem, na którą rzuciłdość lekki karton i ostrożnie, chwiejnym ruchem jakby rzucało nim na łodzi w czasie sztormu, wszedł na górę. Swym tyłkiem zamknął za sobą drzwi, wchodząc do salonu i kładąc skrzynię zaraz obok stolika kawowego, gdzie siedział po turecku wprawiony przyjaciel.
      - Te patrz co znalazłem! Pominąłeś chyba jeden karton, śmierdzielu - wytknął palcem w stornę chłopaka, stawiając na środek stolika zawiniątko, siadając na przeciw krótkowłosego. Postawił pełne butelki piwa, otwierając je zapalniczką i upił kilka solidnych łyków trunku, wieńcząc głośnym i nieziemsko zadowolonym sapnięciem. Pochylił się nad kartonem, chcąc odczytać napis jaki widniał na jednym ze skrzydeł, ale cały obraz ciągle się rozmywał i dwoił. Po dwóch próbach odpuścił, prosząc przyjaciela, aby w końcu otworzył karton. Z napięciem rosnącym wokół nich, Flyn obserwował jak nożyk przyniesiony z kuchni powoli wbija się w pudełko, sunąc wzdłuż naklejonej taśmy, dzieląc ją w pół. Przełknął głośno gulę w gardle, kiedy Riael skończył otwierać paczkę i rozchylił jej boki, aby mogli zajrzeć do środka.
      - Co tam jest, co? No mów - ponaglał z wypiekami na twarzy, obserwując uważnie dłoń blondaska, która obnażyła schowaną w uformowanym koszyczku kostkę do gry. Flyn ogromnie zaskoczony, a wręcz zawiedziony znaleziskiem jęknął podchylając się i podpierając rękoma.
      - Jest tam coś jeszcze? Serio, po cholere komuś kostka, jeszcze taka dziwna - pachałprzed swoją twarzą teatralnie, chłodząc poczerwieniałe poliki. Cały czas czuł jak procenty pobudzają jego ciało, rozgrzewają je od środka i pobudzają do działania. Sama muzyka, która leciała aktualnie z telewizora jedynie potęgowała ten stan u długowłosego. Z obrażoną miną opróżniłbutelkę do połowy, bawiąc zielonym szkłem nad kolanem, zastanawiając co zrobić z znaleziskiem.
      - Zagrajmy nią - zaproponował z szelmowskim uśmieszkiem, wpatrując prosto w oczy Bellfaire, jakby miał zaraz wywiercić w jego czole dziurę.




Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {27/11/22, 06:54 pm}

Przeprowadzki to jeden wielki koszmar, przynajmniej tego zdania był Riael. Dlatego tak się cieszył, że w tej niedoli pomógł mu przyjaciel, a kiedy było po wszystkim oboje mogli zrelaksować się przy piwku. Niestety te miały jedną znaczącą wadę. Szybko się kończyły, a tym razem doniesieniem ich zajął się Flyn. Był z niego dobry kolega. Riael mógł dalej relaksować się po wysiłku, noszenie tak licznych pudeł oraz kilku mebli było dla mężczyzny wystarczająco wyczerpujące, by pozbawić go sił. Choć lubił drobne wysiłki fizyczne nie był typem siłacza, a raczej biegacza..
Flyna chwilkę nie było, zostawili piwka w piwnicy dlatego, że tam było znacznie chłodniej, a lodówka została świeżo co podłączona i musieli inaczej sobie poradzić z ochłodzeniem napitku.
Kiedy przyjaciel wrócił niebieskie spojrzenie jedynie spoczęło na nim i na nieznanym Riaelowi pudle, które ze sobą przyniósł. Blondyn spojrzał na towarzysza lekko przymroczonym już od alkoholu wzrokiem.
- To nie jest moje, moje pudła były podpisane... - stwierdził oglądając karton z każdej strony i go odstawił. Ruszył do kuchni po nóż by rozciąć taśmę na kartonie. Wrócił z nim i dość niepewnie zaczął rozcinać, sam nie był pewien czy dobrze robi. Karton pewnie należał do poprzedniego właściciela, albo mieszkańca, powinien więc oddać własność należytemu właścicielowi, a nie samowolnie sprawdzać czyjeś rzeczy. Namowy zaciekawionego Flyna jednak wpłyneły na niego zaraźliwie i sam był ciekaw, co może być w ów kartonie.
Po rozcięciu taśmy zajrzał do środka i zmarszczył brwi sięgając po coś co okazało się dziwną kostką, jakby do gry.
- To kostka? - uniósł zdrziwiony spojrzenie na mężczyznę. No tego się nie spodziewał i zajrzał do kartonu ponownie, jednak nic więcej w nim nie było.
- No dobra, dobra zagramy, ale jak w to grać? Są tu jakieś obrazki? Symbole, nie rozumiem tu nic, a nawet nie ma żadnej planszy czy instrukcji... - stwierdził i podrapał się po głowie pokazując kostkę Flynowi, a sam sięgnął po jedno z przyniesionych piw i sobie otworzył o brzeg stołu robiąc solidnego łyka.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {04/12/22, 12:18 pm}

F L Y N

         Odebrał ofiarowaną mu kostkę do gry, mrużąc powiekami, aby lepiej jej się przyjrzeć. Miała groteskowy kształt. Widać było ślady uzytkowania, a każda ze ścianek miała na sobie inny symbol, bądź numer. Flyn uwielbiał gry planszowe i w swej karierze w tym dziale miewał okazję zobaczyć wiele takich ustrojst, ale ta była inna. Niczemu nie podobna.
      Mruknął przeciągle w namyśle, krzywiąc swe usta po chwili przykłądając do nich czubek butelki od piwa. Nie odrywając wzroku od przedmiotu, którego pochodzenia nie znali, upił parę łyków, odstawiając browara na ziemi, obok swojego tyłka.
      - No nie wiem Stary, albo jestem głupi, albo zbyt piany - czuł jak zawroty głowy coraz bardziej potęgowały nie miłe uczucie w żołądku, ale nie był to jeszcze na tyle wysoki poziom, aby lecieć do kibla.
      - Na pewno nie jest twoje? - spytał, jakby nie do końca ufał zapewnieniom przyjaciela, ale faktycznie jego kartony były podpisane, a ten ni jak miał się do tamtych. Widać było po nim, ze trochę się nastał w czeluściach piwnicy.
      - Jebać - dodał krótko i zwięźle, rzucając kostkę na stolik, a ta przeturlała się przez całą długośc mebla, lądując na ziemi, zaraz obok stopy Riaela. Nagle zaległa między nimi cisza. Obca, nieznana, przynajmniej tak zdawało się długowłosemu. Czuł swymi zmysłami, że muzyka nadal leciała, widział jak usta blondaska uchylają się w geście mowy, ale on nic nie mógł zarejestrować poza ciszą. Głuchą, coraz bardziej niznośną ciszą, aż w pewnym momecie, gdy tępo wpatrywał się w Bellfaire, film przed oczyma urwał się, jak za pomocą pstryknięcia palcem. W tym samym momencie kostka spoczęła w bezruchu.
     Z dźwięcznym szumem w głowie zaczął cucić się z otumaniającego snu. Zdecydowanie odczuwał efekt kaca po wieczornym piciu, ale coś nie pasowało czerwonowłosemu. Łapiąc się za bolącą głowę, usiadł po turecku, słysząc obce dźwięki, a zamglony wzrok ukazywał zbyt jasne plamy krajobrazu jak na mozliwości salonu Riaela. Przetarł powieki, ziewając i peplając coś niezrozumiałego pod nosem. Dostrzegł śpiącego obok przyjaciela i kopnął go nogą, aby sam w końcu wstał.
      - Riael... co my właściwie... - urwał, dostrzegając przed sobą rozciągający się po sam horyzont las deszczowy. Tak przynajmniej go przypominał, choć cała roślinność zdawała się być znacznie większa od tych, co widywał w telewizji. Coś mu tu nie pasowało.
      - Riael... co to kurwa ma być - spytał zdezorientowany, patrząc z niedowierzaniem na to, co miało miejsce przed jego oczyma.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {07/12/22, 11:18 pm}

RIAEL

Obserwował uważnie swojego przyjaciela kiedy ten próbował rozszyfrować tajemniczą kostkę. Nie był wielkim fanem planszówek, jednak dawał się raz na jakiś czas w jakaś wciągnąć przez przyjaciela, który trochę ich posiadał. Ciekawiło go, w co takiego byłoby można zagrać jedną dziwaczna kostką? Zwykle są jakieś plansze, pionki albo karty. Tu nie było nic innego jak jedna samotna kostka.
- Wiesz, że jedno nie wyyklucza drugiego? - stwierdził złośliwie, obaj uwielbiali sobie dogryzać. Była to dzieki temu zdrowa przyjaźń.
Blondyn siadł na podłodze wygodniej i pociągnął kolejny łyk piwa, zbliżając się do połowy zawartości butelki.
- Gościu... no nie jest moja... Nie wiem, może to coś ala alko gierka? Rzucasz na to ile wypić albo wykonać jakieś zadanie? W coś takiego nawet to bym zagrał... - gadał luźno gestykulując dłonią, której ostatecznie użył do podparcia policzka. Oczy o barwie morskich głębin wpatrywały się w upadającą kostkę, kiedy Flyn postanowił ją porzucić i ta poturlała się po blacie. Każde uderzenie jej kantu o blat wywoływało ogłuszenie podobne do tych wygrywanych na bębnach. A utkwione w przedmiocie spojrzenie zaczynało się rozmywać. Blondyn nawet nie był w stanie zareagować, kiedy został oślepiony i wciągnięty w ten wir obłędu, który przypisał spożytym procentom.
Przyjemne błogie uczucie snu zostało brutalnie przerwane przez kopnięcie, którego autorem okazał się nie kto inny jak czerwonowłosy przyjaciel. Riael westchnął ciężko słysząc jego marudny głos. Skoro ten go budził oczywistym było, że blondyn przysnął, a przyjaciel, jak to na przyjaciela przystało, nabija się z niego i motywuje do wstania i kolejnego piwa.
Niemrawo siadł i dopiero wtedy zaczął otwierać oczy. Nie rozumiał czemu został oślepiony, jasnym światłem, przed którym próbował uchronić się ręką. Ostry ból głowy nie pomagał i jasno zasugerował, że sen, a raczej zgon trwał najwidoczniej całą noc i mieli ranek.
Nawet nie chciało mu się dyskutować z kumplem, po prostu mamrotał coś niezrozumiałego, co udawać miało odpowiedzi i próbował złapać ostrość na widok przed sobą. A kiedy złapał, to zamarł. Widok lasu deszczowego, tak bujego i tak mu obcego zupełnie go zszokował. Zerwał się on w jednej chwili na równe nogi.
- KURWA FLYN! Czego mi do piwa dosypałeś! - ryknął przerażony tym co widzi i okręcił sie wokół własnej osi, by mieć pewność na to co wmawiały mu jego oczy.
- Ja kurwa las widzę! Jebany las, gdzie mój pokój jest! Gdzie mój salon! Czy ty mnie naćpałeś? Czy gdzieś wyniosłeś! - obrzucał przyjaciela oskarżeniami jednym po drugim, dobrze wiedząc, że ten miewał różne wyśmienite pomysły w swoim życiu i uwielbiał wciągać w nie blondyna.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {09/12/22, 07:12 am}

F L Y N

         Flyn zamilkł, uważnie przyglądając się przyjacielowi, gdy ten zdawał się w końcu łapać te same, trzeźwe prawdopodobnie sygnały, co on. To było ważne, jak cholera, aby razem mieli świadomość co widzieli przed sobą. Mina Riaela tylko przedświadczyła rudzielca o prawdziwości ich kontaktowania, że jednak ani jemu, ani drugiemu nic nie dolegało ze wzrokiem. Choć z głową mogło być inaczej.
      - HEEEEEEEE?!?!?! - wydał z siebie wielce oburzone zdziwienie, patrząc na Riaela odrazającym wzorkiem, jakby właśnie dotykało go gówno robiące gówno burze z sytuacji, do której swych rąk nie umoczył. Owszem, miał dwie lewe ręce, a kłopoty lgnęły do długowłosego jak ćma do światła, ale nie tym razem! W końcu było to po nim widać, że sam był nie lekko zaskoczony i zdezorientowany, a mimo to nie rzucił się do gardła Riaelowi. Do czasu, az nie wytrącił go z równowagi.
      - Ogarnij się, Riael! Do chuja wafla! - wymierzył mu soczystego liścia, az mu twarzyczka uciekła w bok. Nie widział innego sposobu na uspokojenie przyjaciela, po czym zacisnął dłonie na jego ramionach i potrząsnął solidnie, tak pare razy dla pewności, chcąc wbić kolejne słowa do tej puściutkiej główki.
      - Ja tez tu kurwa jestem, Tez widze te zielone zielska! Kurwa i nie, to nie jest plantacja zioła! Nie wiem, gdzie nas wywiało! Chuj wie o co tu chodzi - soczyste słowa leciały z jego ust. Flyn nigdy tak mocno nie przeklinał, ale sytuacja, którą tak przezywał wewnętrznie sama doprowadzała do tego, uz brzydkie słownictwo płynęło, samo cisnęło na usta, łącząc w cudowną, zgraną melodię.
      Nie przestawał potrząsać przyjacielem. To było niczym uspokajająca kołsanka do snu, ale zamarł, gdy usłyszał dziwne, nie brzmiące miło dźwięki zwierzyny i to nie roślinozernej. Przełknął głośno gulę, dopiero teraz orientując się, gdzie właściwie się znajdują. Na cholerny, wysokim drzewie. Chwiejnym krokiem podszedł do krawędzi, wyglądając w poszukiwaniu podłoza, ale nic poza liścmi drzew nie mógł dostrzec.
      - Jesteśmy w czarnej dupie, tak dosadnie czarnej, mega głęboko. Pamiętasz coś? Cokolwiek? - usiadł z powrotem na tyłek, czując jak krew odpływa mu z mózgu. Cały pobladł, nie mogąc sobie nic kompletnie przypomnieć poza jednym, ostatnim wspomnieniem, a raczej momencie, gdy w uszach niczym udezenie młota słyszał turlającą się kostkę, a potem... potem obudził się tutaj.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {12/12/22, 10:23 pm}

Zaczął panikować, a raczej wydzierać się na przyjaciela, bo w końcu nie było innego wytłumaczenia, jak to, że został przez niego czymś odurzony, a raczej naćpany. W jego pamięci była jedna wielka dziura. Ostatnie co kojarzył to przeprowadzkę, kilka piwek w swoim salonie, a teraz był w jakimś lesie, a gdzie choćby droga do tego lasu?
Wtedy oberwał, wszystko w nim zamarło, poza polikiem, który zmienił kolor na soczysty rumień. Wezbrała w nim irytacja, jednak wtedy Flyn złapał jego ramiona i zaczął nim potrząsać. To było najgłupsze co mógł rudzielec uczynić. Jak można trząść pijaną osobą? Bo był pijany.. a przynajmniej tak się czuł.
Słyszał co do niego mówiono, jednak nie był w stanie wydusić słowa, w pełni był skupiony na opanowywaniu pawia, który cisnął się mu do gardła. A kiedy Flyn go puścił ten po prostu się zrzygał mało nie spadając z cholernej gałęzi, na której stali. Przetarł wierzchem dłoni usta i rozejrzał się uważniej. Naprawdę co oni tu robili.
- Ja pierdole posrało cię? By tak człowiekiem trząść! - warknął na kompana i dopiero po tym spróbował się skupić na jego słowach i pytaniach.
- Kurwa nie wiem... ostatnie co pamiętam to salon i to pudełko co przywlekłeś z grą... mieliśmy zagrać... ale nie ogarnąłeś kostki... może w tym pudełku było jeszcze coś? Albo może miałeś jakieś dragi? Bo kurwa samymi piwami byśmy się tak nie porobili. Kurwa my na jakieś drzewo wleźliśmy... jak naćpany musiałbym być byś mnie na drzewo wciągnął? W ogóle gdzie u nas takie drzewska rosną. Przecież to jakiś pierdolony kolos jest. Drzewo olbrzym! - mówił i zaczął chodzić po gałęzi, jednak obawiał się tego za bardzo, dlatego po zbliżeniu się do pnia siadł na dupie. Słyszał, że gdzieś w okolicy grasowała zwierzyna, a raczej szukała jakiegoś żarcia. Więc gdzie oni byli? Przecież jak długo musieliby jechać poza miasto, by znaleźć takie miejsce jak to. Z bujną roślinnością i dzikimi zwierzętami. A może do jakiegoś zoo się wjebali?
- Ej... a ty na genialny pomysł odwiedzenia zoo nie wpadłeś? Może po pijaku się do jakiegoś wybiegu wpierdoliliśmy... - stwierdził rozważając coraz poważniej te opcję, w końcu musiało mieć to jakieś logiczne wyjaśnienie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {17/12/22, 03:59 pm}

F L Y N

         - Może, nie wiem. Ja też panikuję! Nie wiem co robić - wysapał, przeczesując nerwowo swoje długie włosy palcami. Sam widok puszczającego pawia przyjaciela doprowadził Flyna do konwulsji, ale prędko je opanował, gdy sam przyjaciel zaczął odnajdywać w tym wszystkim kawałek po kawałku, resztki własnego rozsądku.
       - To miałoby jakieś pokrycie. W końcu lubię zwierzęta... - naprawdę myślał powaznie o pomyśle Riaela. Pomysł z zoo nie wydawał się taki głupi. Czerwonowłosy byłgotów dać wiarę w takie rzeczy gdyby nie fakt, iz cała tutejsza roślinność nie pasowała do tego, co widywał w zagrodach w połowie dzikich zwierząt. Pomijając fakt, ze same wybiegi nie były tak wielkie i juz dawno stałaby zgraja ludzi zainteresowanych ich siedzeniem na gałęzi.
      - Ale widzisz tu jakichś ludzi? Nie, a raczej bylibyśmy główną atrakcją! Nie mówiąc o pracownikach, któzy by z kijem na nas wyskoczyli i dzwonili na policję, albo straz - warknął na nowo zestresowany tą całą sytuacją. W całych tych nerwach złapał się za rozbolałą głowę, uspokajając się głębokimi i powolnymi oddechami.
      - Cholera, powinniśmy stąd jakoś zejść... - zerknął przez ramię w dół rozciągającego się pnia, ale nigdzie nie widział ziemi. - Mam plan, zejdziesz grzecznie jak małpka na dół i dasz znać, czy jest bezpiecznie, a aj tu sobie poczekam - zaproponował z iście szerokim uśmiechem, pokazując kciukiem do góry na swoją osobę, jakby to był naprawdę świetny pomysł. Flyn naprawdę obawiał się sytuacji w jakiej się znaleźli. Zwłaszcza, że ani jeden ani drugi nie pamiętał nic więcej z wieczornej popijawy. Słowa Riaela zbyt mocno zbiegały się w czasie, więc obojgu urwał się film w tym samym momencie. Jedyne co pamiętali, do próbę gry w kostkę. A skoro o niej była mowa...
      - Właśnie! A moze jakiś nasz znajomy zrobił nam psikusa i jesteśmy w jakimś escape room? - to był przebłysk inteligencji, ale jednak i one nie były tak wielkie i wysoko budzetowe.
      - Tak czy siak, musimy stąd zejść - westchnął załamany, az na samą myśl o tym pobladł. Nienawidził wysokości, miał lęk, choć mając w głowie zasadę nie patrzenia w dół, to tu mogło być róznie. Do tego chciało mu się sikać po litrach piwska, nie wspominając juz o gastro.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {27/12/22, 10:26 pm}

RIAEL BELLFAIRE


Sytuacja była co najmniej beznadziejna. Ani jeden, ani drugi nie pamiętali niczego więcej poza piciem w salonie i próbą rozgryzienia dziwnej znalezionej gry na bazie kostki. Jednak żaden z tych faktów nie wyjaśniał miejsca, w którym się ocknęli. Jakim cudem obaj weszli na tak ogromne drzewo? I gdzie znaleźli taki okaz flory?
Riael wysłuchał przyjaciela i miał ochotę strzelić mu przez łeb.
- Nie no plan genialny! To sobie poczekaj, kiedy ja będę swoje dupsko narażać! - warknął zirytowany i wysłuchał reszty pomysłów. Zaciekawiło go zwrócenie uwagi na pomoc osób trzecich, ale kto i jak miałby dokonać czegoś takiego? Oni siedzieli na ogromnym drzewie! DRZEWIE? A Bellfaire nawet nie umiał się wspinać! Jak on niby tu wlazł?
- Ciekawy pomysł, ale zobacz te przestrzeń, żaden escape room nie ma kolosalnych drzew w środku budynku... a przynajmniej nie znam takich w naszym mieście - stwierdził i podszedł do grubego pnia, by zlokalizować niższą gałąź, te były niebywale grube, a sama ziemia była przez ten gąszcz praktycznie nie do zauważenia.
- Dobra kurwa, trzeba i tak zejść na dół, stąd nic nie widać i tak, a wyżej włazić nie będę - stwierdził, nie miał pojęcia czy był to dobry pomysł. Pewnie był fatalny, schodzić na ziemie, w z kompletnym brakiem orientacyjnym, w końcu co tam zrobi? Nawet nie będzie wiedział w którym kierunku się udać, by jak najszybciej dojść do zabudowań.
Sytuacja go przerażała, jednak podjął się wreszcie zejścia z gałęzi, niezdarnie siadł na niej, a potem się zsunął tyłkiem, po to by wylądować stopą na niższym piętrze, te dwie były w niewielkiej odległości od siebie problem stanowiła kolejna, do której nie miał szans już tak łatwo sięgnąć.
- O kurwa... nawet jakoś to idzie, ruszaj zad i zejdźmy... - stwierdził i doskoczył do kolejnej gałęzi, a z każdą kolejną zyskiwał większą pewność siebie w tym co robił. Niestety ta pewność stała się zgubna i przeliczył swoje siły, kolejny skok mu nie wyszedł, a próba wyratowania się jedynie pogorszyła sprawę, gdyż podczas spadania klasycznie spacyfikował sobie klejnoty i z hukiem spadł na sam dół, który całe szczęście nie był już tak wysoko, a na dole była bogata warstwa traw i mchu. Nie myślał wiele, po prostu zwinął się w embrion osłaniając dłońmi pokrzywdzone przyrodzenie. A z pomiędzy zaciśniętych maksymalnie zębów bełkotał tylko soczyste wiązanki.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {02/01/23, 07:56 pm}

F L Y N

         Dwukolorowe tęczówki Flyna zmierzyły przyjaciela dupsko, gdy ten spoglądał w dół w poszukiwaniu ziemi lub czegoś podobnego, a w głowie długowłosego zakotliła się ochota kopnięcia Riaela w te wypięte pośladki, aby poleciał w dół i skończył marudzić na ich sytuację. Ciągłe obarczanie jedną ze stron nie miało tu sensu ani konkretnych wyników, więc rudowłosy miał ochotę to zakończyć prostym uczynkiem. Zamias tego jedynie przygryzłdolną wargę, cmokając w niezadowoleniu w nieokreślony punkt na niebie. Przynajmniej dawał jakieś wytłumaczenia, dlaczego tu się znaleźli. Nie to co Bellfaire.
      - Panie przodem - dodał kąśliwie, kiedy towarzysz zbrodni zaczął schodzić gałąź bo gałęzi w dół, dość ostrożnie. Nie czekając długo, poszedł w jego ślady z jeszcze większą ostroznością. W końcu Flyn miewał czasem napady lęku wysokości, a tutaj było to nie wskazane. Dzielnie zmniejszał dystans między sobą, a ziemią, zatrzymując w połowie kroku do kolejnej gałęzi, gdy przyjaciel runął z hukiem na ziemię, jęcząc i chwytając za swoje klejnoty.
      - Bozia ukarała - prychnął rozweselony, chwilę później dołączając do Riaela, ale bez skutków ubocznych tego wyczynu. Z triumfalnym i jakze widowiskowym zeskokiem zamachnął swymi rękoma w dość t4eatralny sposób. Chwaląc swą gracją w przeciwieństwie do Bellfaire.
      - Zyjesz? - spytał, ostatecznie podając przyjacielowi pomocną dłoń, czując lekki poślizg pod stopą, którą wpadł w jakieś błoto, a moze nawet odchody. Spojrzał krzywo na podeszwę, zastanawiając czy czasem jakieś fatum nie wisiało nad ich głowami.
      - Tak czy siak powinniśmy poszukać wody pitnej... - odezwał się dość niepewnie, czując lekki niepokój. Czuł się jak na jakiejś wyspie przetrwania, a instynkt podpowiadał mu, że najistotniejszą sprawą była woda, jedzenie oraz schronienie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {11/01/23, 09:46 pm}

RIAEL BELFIRE


Los nie był dla Riaela łaskawy. Ani troszeczkę. Najpierw pobudka z bolącą głową w nieznanym sobie miejscu. W dodatku w tak dziwacznym miejscu. Bo co im strzeliło do głów, by włazić na tak wysokie drzewo? W ogóle gdzie oni znaleźli tak kolosalne drzewo, przecież te gałęzie były potężne! Oni we dwójkę obudzili się na jednej z nich i sobie po niej chodzili, czy tak ogromne drzewa, a w ogóle istnieją? Czy była to jakaś halucynacja zbiorowa? Ale czy takie halucynacje też są? Czy to tylko wymysły filmów i bajek?
A na domiar tego, próba schodzenia z tego drzewa zakończyła się dość bolesnym upadkiem, podczas którego zderzenie z jedną z gałęzi dośc dotkliwie potraktowała klejnoty rodowe Belfaire.
Blondyn leżał na miękkiej trawie i nie miał ochoty się podnosić, Mógł tu skonać, był na to gotowy. Jednak kąśliwe komentarze towarzysza zmotywowały go do zebrania swych sił i resztek godności i wstania. Podniósł się z pomocą Flyna, po czym poprawił swoje ubranie strzepując z niego piach i liście.
- O jaki spec od survivalu z ciebie. Kuźwa miasto mnie interesuje nie woda - marudził dalej, jednak po chwili dotarła do niego istotna informacja.
- Ale w sumie, tam gdzie woda to i ludzie, miasto jakaś wiocha. To jednak nie takie głupie poszukać tej wody, bo gdzie my jesteśmy w jakimś parku? Przecież w naszym mieście nie ma lasów. - to było naprawdę nie pojęte dla Riaela. Mieszkali w sporej metropolii, a znaleźli się w jakiejś głuchej dżungli, jakby zamieszkiwali Amazonię albo inne busze.
Riael był typowym mieszczuchem, nawet nie lubił wyjeżdżać na wieś czy obrzeża miasta. Jak on miał niby znaleźć jedzenie w dżungli? Co ten Flyn wygadywał! On miał jeść jakieś korzonki i mech? Nie! Nie pozwoli na to! Sklepy! On potrzebował sklepów i chyba popadał w coraz większą panikę, co wyrażały jego coraz szerzej otwarte oczy. Patrzył na ogarniający ich busz i coraz ciężej oddychał. Gdzie oni byli!?
Wziął kilka głębszych oddechów i się ogarnął, nie chciał ponownie oberwać od kolegi po pysku. Obrócił się wokół własnej osi i zastanowił chwilę.
- W którą w ogóle stronę mamy iść? Przecież wszędzie są te cholerne zarośla! - nawet nie potrafił sobie wyobrazić tego jak miał się przez te gęstwiny przedzierać. Na dodatek w krótkich spodenkach! Przecież miał odkryte łydki, jeszcze cos go ugryzie, złapie kleszcza! A te takie choróbska nosiły, że nie miał ochoty się z nimi zapoznawać.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {13/01/23, 09:44 pm}

F L Y N

         Flyn miał wrażenie, że zaraz żyła pulsująca na jednej ze skroni pęknie, plując krwią na prawo i lewo, a najlepiej jeszcze do ust przyjaciela, aby się jeszcze tym udławił i nie mógł wybełkotać ze swych parszywych ust ani stęknięcia. Miasto mu się marzyło, też coś! Długowłosy za to modlił się o cokolwiek przypominającego cywilizację! Bo póki co nic się w tym kierunku niezapowiadało, a z tyłu głowy słyszał jedynie dobitne echo swojego drugiego ja: "dzikusy, dzikusy z palemkami na kroczu" i miał nadzieję, że nigdy się to nie spełni.
       - Bez wody daleko nie uciągniemy - westchnął zdruzgotany, obchodząc pień drzewa. - Pamiętam jak na biologii mówiono nam o mchu... - przystanął na moment, marszcząc w niezadowoleniu brwi. Gorzej być nie mogło. - Ale tu nic takiego nie widzę! - nie tylko on odchodził od zmysłów. Obce miejsce, całkowity brak orientacji w terenie, dwa mieszczuchy i marudząca larwa u boku Flyna. Nic lepszego nie mogło go spotkać. Jednak nie było sensu zostawać tu, gdzie byli teraz. Nic poza zielskiem nie było, a oni musieli szukać schronienia, wody, nie mówiąc o jedzeniu.
       - Dobra, zbieramy się - spojrzał wymownie na przyjaciela i nagle poczuł jak coś wbija się w jego szyję. Odruchowo trzepnął dłonią w swędzące ukłócie, a potem spojrzał na komara rozgniecionego w ręku, wielkości jak sama dłoń.
       - Kurwa! Jakie to cholerstwo wielkie! Ja nie chcę wiedzeć jak duze są pijawki! Riael, nie wpadnijmy w zadne bagno. Jeśli takie tu są - drobne kropelki potu sperliły się na czole Flyna i wytarł obleśną plamę wnętrzności w koszulkę przyjaciela, kierując się po chwili w stronę krzewów. Wolał przejść przez nie, zanim Belfire postanowi wytrzeć brud jego twarzą za to, co właśnie zrobił.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {17/01/23, 09:40 pm}

RIAEL BELFAIRE


Tropikalna dżungla i dwa mieszczuchy. Nie wyglądało to najlepiej z perspektywy Riaela. Był on raczej pesymistą, dlatego słabo widział całą tą sytuację, choć ledwie ją pojmował. Bo przecież kto wywiózł by ich w takie miejsce i po co? A sami nie byliby w stanie tam dotrzeć, a przynajmniej tak wydawało się blondynowi. W końcu ledwo nie zabił się schodząc z tak ogromnego drzewa, jaka siła wciągnęła go na to drzewo? Męczyło go to pytanie. Podobnie jak to, gdzie się znajdowali.
Mężczyzna uważnie obserwował kompana, no tak ten ciągle o tej wodzie, to pewnie przez nadchodzącego kaca. Bądź co bądź opróżnili trochę butelek z piwami nim im obu ucięło pamięć. Dziwnym był fakt, że w tej samej chwili ich odcięło. Jednak nie mieli czasu na kłótnie i rozwodzenie się nad tym dalej, fakt był taki, że byli w głębokiej, ciemnej dupie i musieli znaleźć drogę wyjścia, a stanie im w tym nie pomoże.
Riael poczekał podczas gdy Flyn bawił się w przyrodnika oglądając drzewo, z którego zleźli, fakt, blondyn kojarzył jakieś bajeczki o mchu i kierunku, ale kompletnie nie wiedział jak ma to zastosować w praktyce, po której stronie ma być mech i w którym kierunku adekwatnie do niego się udać. Kojarzył jedynie istnienie takiej teorii nie jej wykorzystanie w praktyce.
Dlatego cierpliwie czekał nawet odpuszczając sobie kąśliwe komentarze, które po prostu same cisnęły mu się na jęzor.
Wtedy jednak coś zupełnie innego odwróciło uwage Riaela, a o konkretnie ten komar, który zaszarżował na Flyna. Jakie to bydle było wielkie Belfaire był pewien, że jest to największy komar kolos jakiego on w życiu widział.
- KURWA! Co to jest?! - zapytał z szeroko otwartymi oczyma.
- KURWA! CO TO JEST! - powtórzył znacznie głośniej jednak nie do ponownego opisu komara, a do krótkiego skomentowania uwalonej wnętrznościami robala koszulki za sprawą uprzejmego kolegi, który się nimi podzielił.
- UDUSZĘ CIĘ! Ta cholerna woda już ci nie potrzebna! - wydarł się po raz kolejny i z impetem ruszył na kolegę goniąc go przez te cholerne zarośla bez opamiętania. Pewnie gdyby nie ta drobna zachęta miałby w ogóle problem z wejściem w te krzaki, a tak gniew zasłonił wszystko i szarżował przez nie niczym dzik na pole kartofli.
Nawet jego tragiczna kondycja teraz mu nie przeszkadzała, chęć dogonienia kolegi, była zbyt silna, by miała pokrzyżować jego jeszcze nie stworzony plan zemsty. Ten zostanie ułożony dopiero po dogonieniu winowajcy, kto by zawracał sobie głowę tym co z nim zrobi, jeśli w ogóle go nie dogoni? A no właśnie, ekonomiczność to jest klucz do nie przemęczania się.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {18/01/23, 12:09 am}

F L Y N

      Wzdrygnął się czując zimny dreszcz na karku, gdy zrobił pierwsze kroki w gęstwinę zieleniny, a doniosły głos rozwścieczonego Riaela dobiegł do jego uszu. Blady niczym ściana odwrócił się w jego kierunku i widząc mord w jego oczach ruszył równie szybko przed siebie. Niczym sarna, podnosząc wysoko nogi, aby czasem nie potknąć się o nic i nie wylądować twarzą o ziemię. To było jedno, ale zaraz po tym z pewnością dosiadłby go przyjaciel pragnący odegrania za pobrudzenie koszulki.
      - Co ja ci takiego zrobiłem!? Wielki komar prawie mnie zabił! A teraz jeszcze ty mi grozisz! Przestań za mną biec bo się stresuje! Riael! Opanuj się! Ziemia do Marsa, kurwa! Nie jestem kawałkiem Szynki - wrzeszczał i piszczał całkiem nie przejmując się tym, że mogą zwabić coś groźniejszego od latającego owada. Aktualnie nic innego nie było straszniejszego niż dwunogi chłopak niwelujący coraz bardziej odległość między nimi. Flyn z całego serca żałował swego uczynku, ale tylko tyci tyci. W końcu mina Belfaire była tak cudowna, że nie mógł sobie tego darować.
        - Riael! pisnął, nagle potykając się o własne nogi i runął jak długi na ziemię, chwilę później czując ciężar swego oprawcy. Jednak Flyn nie miał zamiaru Tka łatwo sprzedać swojej skóry i od razu zwinnie przekręcił się na plecy, czując na sobie ciężar siedzącego dupska Riaela.
      - Ależ ty tłusty - stęknął rozbawiony, chroniąc się przed rękoma krótkowłosego i nagle coś usłyszał. Coś innego od plaskaczy jakie serwował mu przyjaciela. Coś innego od zwierząt.
      - Dobra, stop stop stop. Słyszysz to? Nie żartuję, coś jest za tymi krzakami - cały czas okładany starał się uświadomić blondynowi, że słyszy szum, jakby wodospadu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {25/01/23, 09:43 pm}

RIAEL BELFAIRE



Pogoń za Flynem nie należała do najłatwiejszych. Cóż blondyn nie oszukiwał się, nie był sportowcem, był z niego urodzony kanapowiec. A bieg choć tak krótki od razu zaczął go pozbawiać regularnego tętna i oddechu. Będżmy szczerzy, gdyby nie niezdarność Flyna, Riael nie miałby szans go dogonić. Jednak los mu sprzyjał i po przedarciu się przez kolejne gęste chaszcze, wyleciał wprost na leżącego kolegę. A temu litości nie okazał, za zbezczeszczenie jego ulubionej koszulki z Garfildem!
Chwile sie szarpali wiercąc na ściółce leśnej. Blondyn próbował wyprowadzić jakieś nieudolne ciosy, oczywiście nie chciał zrobić krzywdy koledzę, jednak musiał dać upust swoim emocją.
Kiedy Flyn zaczął zwracać mu uwagę na jakieś dziwne dźwięki, choć nie chciał posłuchał kompana i obrał inną taktykę, przygwoździł jego ręce do ściółki dociskając nadgarstki i zawisając nad nim zaczął wypuszczać z ust lepką stróżkę śliny. Ah! Zagrywka z dzieciństwa! Choć idiotyczna, idealna do każdej okazji, by się odegrać. Kiedy ślina zawisła już praktycznie nad twarzą Flyna, do uszu Riaela faktycznie dotarł niesłyszany jak dotąd dźwięk, a raczej szum. Szum wody. Wciągnął ślinę z powrotem do ust i spojrzał w kierunku podejrzanych krzaków, schodząc w końcu z rudzielca i idąc w kierunku szumu. A po odsłonięciu gęstych krzaczorów jego oczom ukazał się ogromny wodospad. W pełni ten widok go zamurował. Gdzie oni byli? Czegoś takiego nie było nigdzie w ich okolicy i nawet po za nią.
- Kurwa... co to za miejsce? - wydusił jedynie z siebie stojąc oszołomiony i próbując pozbierać szczękę ze ściółki, bo takie wrażenie zrobił na nim ten widok.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {26/01/23, 10:41 am}

F L Y N

      - Puszczaj! Cholera jasna Riael! Szatan w ciebie wstąpił?! - wrzeszczał i szarpał, szukając każdej możliwej szansy na ucieczkę, ale nie było ani jednej. Uścisk Belfaire był wbrew pozorom silny i mocny, a Flyn mimo treningów, gdy mu się one przypomną miał bardzo słabe ręce. Nie to co nogi! Dlatego gdyby nie przypadek i krzywe kuśla zdołałby czmychnąć przed przyjacielem, ale ostatecznie skończył na ziemi, przygwożdżony jego cielskiem i mordem w oczach.
       - Riaelku nie, błagam, będę grzeczny! - z wypiekami na twarzy zaczął wierzgać nogami o dupkę blondyna, gdy zobaczył jak gęsta ślina zaczyna leniwie spływać w dół budując napięcie w umyśle długowłosego. Bo cholera wie keidy to cholerstwo oderwie się od ust i spadnie z obrzydliwym mlaśnięciem mu an ryjca!
       - Dlaczego, d-dlaczego ja - jęknął prawie z łzami w oczach, ale nagle przyjaciel zwrócił uwagę na ten sam dźwięk, szum zza zarośli. Gdy odpuścił rudzielcowi, ten odetchnął z nieśłychaną ulgą, czując jak wszystkie siły z niego ulotniły się w zatrwazającym tempie. Nadal leżąc spoglądał w tronę przyjaciela, który po chwili odgarnął rośliny na obie strony, torując sobie widok tuż za nimi. Flyn wiedział, iż to jest ten moment, aby podnieść swe cztery litery i zaglądnąć, aby sprawdzić co miał na myśli chłopak. Tak też zrobił, bo cichym stęknieciu i otrzepaniu z brudu w jakim go wytarzał. Stanął za blond czupryną i podparł się o głowę Belfaire, gwizdając na widok przed nimi.
      - No, no nooo, co za widoki - wyśpiewał, idąc w kierunku kamienistej plaży. Zatrzymał się dopiero, gdy krystaliczna woda zaczynała chlupać po jego stopach i kapciach jakie miał na sobie w domu Riaela. Dobrze, ze chociaż tyle, bo zwykle miał amnię łażenia na bosaka.
      - Na pewno nie jesteśmy u siebie. To nawet nie nasze miasto, a inny kraj - nawet nie miał pojęcia jak blisko prawdy się znajdował, choć to, co naprawdę się wydarzyło... nikt nie mógł zgadnąć. - Ciekawe, czy jest pitna, Ej Flyn. Jak bardzo jesteś spragniony? - spytał, chcąc zrobić ofiarę z przyjaciela, gdyby okazało się, że woda nie jest zdatna do picia.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {06/02/23, 12:44 pm}

RIAEL BELFAIRE


Drobna szarpanina musiała zostać przerwana na rzecz nowego odkrycia. A to zaparło blondynowi dech w płucach. Owszem było pięknie, ale co oni tu robili? Przeraziło to mężczyznę, który wręcz zamarł nadal odpychając krzaki na obie strony torując sobie przejście, z którego szybko skorzystał Flyn. Riael jedynie podążał za nim spojrzeniem, tyle myli kotłowało się właśnie w jego głowie. Cała sytuacja przestała być zabawna. Tu już nie chodziło o dwójkę nawalonych kumpli, którzy przesadzili i wyszli gdzieś poza dom. Nierealnym do wytłumaczenia był fakt, jak się tu znaleźli.
Kiedy przyjaciel się odezwał w końcu się ocknął i zrobił te kilka kroków w kierunku wody i kamienistej plaży. Widok był oszałamiający.
- Widok piękny... ale masz rację to nie jest ani nasze miasto ani kraj... - potwierdził słowa przyjaciela z lekkim skinieniem głowy. Nie potrafił oderwać wzroku od ogromnego wodospadu, którego woda majestatycznie spadała z klifu rozbijając się o skały u jego podnóża. Czuł na twarzy drobinki wody, które wbijały się w powietrze tworząc przyjemną mgiełkę orzeźwienia.
- Ale to przecież nie możliwe, byśmy przekroczyli granicę i tego nie pamiętali... - podrapał się po głowie, był mocno skołowany. Nic mu nie pasowało, nie potrafił znaleźć logicznego wyjaśnienia dla tej sytuacji.
- Może nas porwano? Handel ludźmi w końcu dobrze prosperuje na czarnym rynku, tylko dlaczego by nas od tak zostawiono w lesie i to na drzewie? Kuźwa nic tu się nie klei, nie ogarniam tej akcji stary... Co my wzięliśmy by coś takiego odjebać? - musiał sobie usiąść stres odbierał mu siły. Patrzył w wodę i próbował coś wymyślić, ale nie potrafił. Bo co mieli teraz zrobić?
- Spieprzaj! Sam sobie próbuj i daj znać czy cię po niej nie posrało - odparł koledze na jego próby wmanewrowania go w wypicie tej wody. Możliwym było, że była to woda pitna, choć mało prawdopodobne, tak ogromny wodospad musi mieć połączenie ze sporą ilością wody. Jednak geograf z Riaela nie był, dlatego wolał poczekać na werdykt, w końcu wystarczyło zamoczyć i polizać palec, a nawet rozetrzeć dwoma odrobinę wody, sól w niej powinna być wyczuwalna jako zmielony piach.
Podpierał swoją głowę myśląc dalej.
- Dobra mamy wodę, to teraz co? Idziemy wzdłuż niej i szukamy jakiejś osady? Kurwa nie musimy przecież jakoś dotrzeć do cywilizacji, jesteśmy w jakimś cholernym buszu! - odrobinę panikował, jednak jakby nie patrzeć, nie było tak źle. Nie błąkali się w końcu po dżungli, między samym gąszczem roślin, a mieli dobry punkt wyjścia, wodospad, wodę, rzekę. Mogli w końcu iść wzdłuż niej. Mieli szansę na szukanie jakiejś wioski, a może nawet miasta? W końcu to prędzej czy później musi się pojawić przy rzece.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {06/02/23, 10:37 pm}

F L Y N

      Teczowki Flyna skierowane byly na przyjaciela, ktory badawczo ocenial widok przed soba. Potrafil zrozumiec ten oszalamiajacy zachwyt, jednak czy faktycznie mieli na to czas. Godziny mijaly. Nie mieli bladego pojecia gdzie byli, choc to zdawalo sie byc teraz najmniejszym problemem w obliczu powoli opadajacego slonca. Z pewnoscia minelo poludnie, a oni nie mieli doslownie niczego poza samym soba. Ta perspektywa nie byla pocieszajaca. Owszem, bylo to lepsze niz bycie samemu w takiej puszczy. Gdyby nie wspolna niedola, Flyn z pewnoscia postradalby zdrowe zmysly. Juz teraz swoj stres rozladowywal wscibskimi docinkami w kierunku znajomego.
         Handel. Cos w tych slowach mialo znaczenie, ale nie bylo co sie oszukiwac. Ani jeden, ani drugi nie byl jakos specjalnie urokliwy. Nawet gdyby, to po co mieli ich zostawiac w takim miejscu, by sie skaleczyli, prawie zabili potykajac o wlasne nogi. Nic tu kompletnie nie mialo sensu i Flyn nie mial zamiaru dluzej nad tym sie rozwodzic jak w przypadku Belfaire. Postanowil wrocic do tego, ale dopiero pozniej.
      - Hmmmm, proponuje pojsc poki co w dol rzeki. Powinnismy znalezc miejsce na nocleg zanim sie sciemni -  podniosl sie z kucaka, pochodzac do przyjaciela, ktory z braku sil na to wszystko wyladowal na jednym z kamieni. Co prawda przy wodzie moglo gromadzic sie wiele stworzen, a co za tym idzie, rowniez te drapiezne, ale zawsze bylo to cos lepszego od chodzenia w kolko w tym gaszczu zieleni. Nie wiedzieli czego mogli sie spodziewac, a jako kruche stworzenia bez swej cywilizacji musieli czym predzej zaspokoic najistotniejsze potrzeby. Flyn jednak... zrezygnowal z picia wody. Nie byl jeszcze na tyle spragniony, a zawsze mogl tutaj pozniej wrocic.
      - Zbierajmy sie, placzku - oznajmil, klepiac na pocieszenie krotkowlosego po plecach i ruszyl ostroznie wzdluz rzeki, moczac lekko stopy w wodzie, pilnujac, aby w nic nie depnac.
      - Co zrobimy, jesli faktycznie kogos znajdziemy - zagail, omijajac szerszym krokiem wysoki kamien.  Obcy mogli nie mowic w ich jezyku. Mogli byc kanibalami. Flyn zdecydowanie nei chcial spotkac niczym z horroru male laleczki, mini ludzi z wielkimi glowami, ktore dmuchalyby z malenkich rurek usypiajacymi strzalami. Najchetniej to by znalazl polanke z slodko wygladajacymi i niegrznymi kroliczkami. Takim iidealnie na ogien. Ale to raczej nie bylo realne.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {12/02/23, 03:37 pm}

RIAEL BELFAIRE




Zmieszane spojrzenie Riaela utkwione było w wodospadzie wyglądał on majestatycznie, jednak i przerażał blondyna. Nie miał pojęcia co teraz powinni zrobić, dlatego tak bardzo doceniał fakt, że nie wylądował samotnie w tych okropnych okolicznościach. Co jak co, ale wiedział, że może liczyć na Flina. Prawdą było, ze lubili się kłócić i przekomarzać, ale w ważnych sytuacjach mogli na siebie liczyć. A to była tylko jedna z prób ich przyjaźni.
Blondyn westchnął ciężko kiedy został poklepany po ramieniu. Zignorował nawet te obelgę, nie chciał tracić więcej sił na ganianie się z mężczyzną. Dobrze wiedział, że ten był od niego szybszy i wcześniejsze zwycięstwo uzyskał tylko i wyłącznie dzięki potknięciu się Flyna o zarośla. A tu droga była widoczna i prosta, a jedynym niebezpieczeństwem było większe kamienie. Podejmowanie kolejnych biegów niepotrzebnie zmarnowałoby ich energię, a tę lepiej było oszczędzać.
- Dobra.. - odparł tylko i ruszył za przyjacielem, który obrał sobie ścieżkę tuż przy wodzie tak, że maczał w niej stopy. Belfaire te przyjemności sobie wolał odpuścić. Szedł tuż obok jednak po suchym lądzie. Gdzieś w głębi siebie czuł lęk przed wodą. Owszem ta wyglądała z wierzchu pięknie, jednak nie było widać co kryje się pod jej powierzchnią, a to co mogło tam żyć i się na nich czaić go wybitnie przerażało. Byli w końcu w dziczy, w tej roślinności na pewno nie żyły domowe koty i myszy, a znacznie większe stworzenia, co gorsza część z nich na pewno była drapieżna. Taka w końcu była dżungla.
- No jak co, poprosimy o pomoc, może nas przenocują, a potem wskażą dalszą drogę... - wolał przyjmować właśnie taki scenariusz. Musieli znaleźć jakieś miejsce na przenocowanie, słońce było coraz niżej, a wizja nocy w takim otoczeniu go przerażała. Jednak wolał nie panikować. Jeszcze było widno, a oni byli na dobrym tropie. W końcu gdzie mogli na coś trafić jak nie przy rzece? Tu mieli największe szanse na znalezienie czegoś na kształt cywilizacji.
W końcu jakie czasu mieli, większa bądź mniejsza cywilizacja dotarła już wszędzie. To nie czasy kanibali i małych wiosek, owszem te mniejsze społeczności miały swoje języki i obyczaje, ale i tak zazwyczaj utrzymywały się z handlu z większymi osadami dostarczając im niezbędne surowce bądź zasoby. Musieli jedynie iść tym śladem i liczyć, że wcześniej niż później trafią na jakąś cywilizację. Na jakąś chatę bądź miejsce rybackie. W końcu przy rzece na pewno ludzie zbudowali by coś ułatwiającego im przeszukiwanie koryta rzeki. A może choćby przycumowane łodzie? Na cos musieli natrafić.
- Słońce zaczyna już się obniżać, musimy ustalić jakiś plan awaryjny. Bo jeśli nie znajdziemy niczego i nikogo, to musimy jakoś przekoczować noc, a nocą lepiej nie maszerować tak na widoku.... z resztą będziemy potrzebowali też odpoczynku... Trzeba ustalić co zrobimy jeśli przez najbliższe trzy godziny na nic nie natrafimy... - zaczął starając sie być rozważnym. W końcu ich jedyny plan opierał się na znalezieniu cywilizacji, a co jeśli dziś jej nie znajdą? Musza mieć awaryjny plan na przetrwanie nocy w dżungli.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {16/02/23, 07:22 am}

F L Y N

      Słowa przyjaciela z jakiegoś blisko nieokreślonego powodu irytowały Flyna. Być może fakt, iż blondyn zostawiał większość rzeczy na jego własnej głowie. Cóż, z jednej strony było to miłe. Oznaczało, że Riael ufał Vontein i brał nadwyraz jego zdolności adaptacyjne, które w rzeczywistości nie były tak dobre jak mogło się to z początku wydawać. Choć z zewnątrz długowłosy wyglądał spokojnie, z planem na ewentualne okoliczności, to tak naprawdę miał ochotę drzeć się jak obłąkany i biegać wokół własnej osi, wyrywając garściami włosy. Obce miejsce, brak pomysłu na poradzenie sobie w puszczy. Nic nie wskazywało na to, by ich przyszłość malowała się w jaskrawych barwach, a jednak Riael swoimi słowami podbudowywał Flyna. Zmuszał go do użycia szarych komórek.
       - Zagramy w papier kamień nożyce. Jeden będzie spał na ziemi, drugi na drzewie - parsknął, aby lekko odstresować to wszystko i poczuł dziwne ukłócie na swej kostce, ale zignorował to. W końcu mógł uderzyć w kamyczek, które często trumień wody porywał w dalszą drogę wzdłuż nurtu rzeki.
       - A tak na serio, zrobimy warte co trzy godziny - spojrzał przez ramię na zagubionego w tym wszystkim przyjaciela z wymownym wzrokiem, jakby już na starcie osądzał go, o zaśnięcie podczas swej roli wartownika. Cóż, przy nim wszystko było możliwe.
       - Ale bądźmy dobrej myśli. Na ziemi zawsze jest życie - z bladym, słabo przekonującym uśmiechem wrócił do obserwowania tego, co działo się przed nim. minęły kolejne dwie godziny, czuł zmęczenie w nogach, temperatura coraz bardziej spadała, a oni nadal nic nie znaleźli przed sobą poza naturalnymi przeszkodami. Przewrócone drzewa, większe kamienie. Była nawet jaskinia, ale strach był do niej zaglądać. Z sapnięciem, Flyn usiadł na delikatnie ciepłym kamieniu, który nagrzał się za dnia od promieni słońca i popadł w zadume, zastanawiając co dalej. Plusem był to, iż przez całą drogę nie spotkali drapieżników, które mogły przyjść napić się wody, ale również nie spotkali roślinożerców, co było już lekko niepokojące. Nic poza dziwnymi odgłosami z puszczy nie urozmaicało ich wyprawki.
       - Powinniśmy wejść w głąb lasu - niechętnie wypowiedział swe myśli na głos, ale to tam mieli teraz większe szanse na przetrwanie. Ignorując niechęć ze strony Riaela, rudowłosy nie sprawdzając, czy ten idzie tuż za nim, zniknął za zaroślami. Szedł prosto przed siebie, z jakiś kwadrans, aż trafił na coś dziwnego na ziemi, co przyprawiło go o nie lada ból w małym palcu u stopy. Z gniewnym wzrokiem sięgnął po zawiniątko, a oczy Flyna nabrały kształt wielkich, okrągłch monet błyszczących w świetle. Szczęka, gdyby mogła, od razu sięgnęła by ziemi, torując wejście pobliskim mrówką.
        - Riael, to drewniana łyżka - okręcał w połowie uszkodzony przedmiot, lekko porośnięty mchem. - Gdzieś musi tu być... cywilizacja - choć to było za dużo powiedziane. Jednak sztućce oznaczały, iż faktycznie żyli tu ludzie. Pytanie tylko, czy wrogo nastawieni i czy faktycznie jeszcze stąpali po ziemi. Mimo to, ta jedna rzecz niczym adrenalina w strzykawce postawiła morale Flyna na nogi. Chłopak od razu z świeżą werwą ruszył dalej, przedzierając przez gęstwinę zielonej roślinności, zatrzymując jak wryty przed widokiem przed nim. Kilka metrów kwadratowych powierzchni była wykarczowana, czarna ziemia rozciągała się wokół grubych drzew, na których wyryte były jakieś wiadomości, a także odznaczone dni życia w tej dzungli. Rudowłosy od razu, bez namysłu podszedł do jednego z pni, obmacująć dłonią rysy.
      - Dwadzieścia...dwa - zmarszczył brwi, łapiąc za sznur, w połowie urwany, ale dość długi, by móć wdrapać się po drzewie. Kilka oderwanych desek leżało rozrzucone na ziemi, która częściowo z biegiem czasu je połknęła. Tęczówki Flyna powędrowały ku góze, dostrzegając drewniany domek, niczym ten z rozmaitych bajek o tarzanie.
      - Riael, haha. Mamy szczęście - mieli, ale czy na pewno? Bo jednak nikogo tutaj nie było, a wydziarane kreski oznaczały jedynie dwadzieściadwa dni czyjegoś życiu tu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {16/02/23, 10:41 pm}

RIAEL BELFAIRE


   Obaj doszli do wniosku, że powinni ruszyć wzdłuż rzeki, tu nie było co dyskutować. Nie mogli zostać w miejscu gdzie byli. Musieli znaleźć pomoc, jakaś cywilizację, a ta sama do nich nie przyjdzie.  A przynajmniej mogli być, że przy ich szczęściu nic takiego nie będzie miało miejsca. Dlatego musieli iść. A droga wiele godzin po piaszczystej i kamienistej plaży nie należała do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych. Nie było tu co ukrywać, Riael nie był typem wyczynowca. Był to raczej typ kanapowca, dlatego kompletnie nie radził sobie w tej sytuacji i polegał na swoim koledze, który wydawał mu się lepiej zorientowany w takich tematach. Belfaire nie miał bladego pojęcia o przetrwaniu w buszu, z oczywistych powodów, bo nigdy nie był w takiej sytuacji, nie lubił nawet spacerów po parku, a co dopiero wycieczek do lasu. Nawet nie lubił oglądać programów o podróżach czy przetrwaniu, a przecież pełno tego było w telewizji. On wolał jednak pooglądać jakieś dobre jedzonko czy rewolucje mieszkaniowe. Wszelakie głupie reality show, tak to lubił, ale przetrwanie? Wariaci chodzący po lesie i jedzący robale oraz korzonki, by trzetrwać go obrzydzali. No właśnie... W odruchu jego dłoń spoczęła na brzuchu. Co jeśli nikogo nie znajdą? Co oni będą tu jeść? On przecież nie nadawał się do jedzenia robaków! Wolałby nic nie jeść i paść z głodu niż zjeść takie brudne obrzydlistwo. Byli w czarnej dupie... bardzo głębokiej i ciemnej dupie...
 Droga zaczynała się dłużyć, a myśli Riaela coraz bardziej zaczynały wyporwadzać go z pozornego spokoju. Dlatego zbawieniem okazał się głos Flyna przełamujący tę ciszę.
 Niestety ten głos nie przyniósł ze sobą nic dobrego... No ale przyjeciel miał rację, minął ich umuwiony czas, a cywilizacji ani widu, ani słychu... musieli więc reagować i sie ratować. Musieli wejść w las, by znaleźć pozorne schronienie, nie mogli przecież zostać tutaj przy wodzie tak na widoku. Co prawda jak dotąd nie znaleźli  żadnych dzikich zwierząt, ale wolał nie kusić losu. Zwłaszcza, że te było słychać, nieprzyjemne dźwięki dżungli towarzyszyły ich przez cały czas. A to dawało dziwne poczucie , że nie byli tu sami, bo przecież nie byli, a może i w tej chwili podążało za nimi coś myślacego o nich jako swojej kolacji.
 Belfaire zdecydował się ruszyć za rudzielcem w gąszcz.  Czuł się w nim niepewnie i niespokojnie. Nawet ocierające się o jego ramiona i łydki liście sprawiały dyskomfort psychiczny. Dlatego kiedy usłyszał o znalezisku przyjaciela, tchnęło to  w niego nowe siły i energię. Jakby przywrócono mu wiarę i nadzieję, która bardzo szybko tracił.
 - Nieważne kto i kiedy ważne, by tam wleźć i przenocować! - był ucieszony i bez najmniejszego wahania złapał za kawałek liny, który miał ułatwić wchodzenie do domku, zawieszonego nad ziemią.  
 Widok desek i czegoś co przypominało cywilizację, wywołał w Belfaierze sporą pewność siebie. W końcu na tym się znał, na domach i na wygodnym życiu w kanapie.
 Co prawda na górze kanapy nie znalazł, ale i tak się cieszył, że ma coś na kształt domu, w końcu miało to cztery ściany, podłogę i dach, może nie wyglądało to na najstabilniejszy twór, jednak Riael ufał ludzkim zdolnością i bez wahania wszedł do środka zaczynając przeglądać znaleziska. Nie przejmował się, że nie był u siebie, właścicieli tego przybytku nie było, a więc po co miał się ograniczać. Musieli jakoś przetrwać, a do tego potrzebna była wiedza na temat, tego co znajdowało się w domku i co było do ich dyspozycji. Cóż niewiele tego było, jednak zawsze coś, najbardziej ucieszył go widok posłania. Bardzo prostego i prowizorycznego, ale jednak zawsze to coś znacznie lepszego od wizji spania na ziemi.
- Póki właściciele nie gonią nas z widłami i pochodniami, to korzystajmy... trzeba w końcu przeczekać do rana, odzyskać siły i za widoku wymyślić co dalej... rano też się tu lepiej rozejrzymy... - słońce zaczynało sie już chować za horyzontem, a to oznaczało coraz gorszą widoczność.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {23/02/23, 07:59 pm}

F L Y N

      Uśmiech sam cisł się na twarz Flynowi, gdy oglądał wygibasy przyjaciela wspinającego się na góre. Wspinaczka nigdy nie była mocną stroną ani jednego, ani drugiego, ale fakt, iż potem ten GOŚĆ będzie musiał z rana zejść... powodował cichy śmiech u długowłosego. W końcu wejść do jedno, a zejść to już inna bajka. Nie chcąc zostać z tyłu, podszedł do liny, któa nie była w zbyt rewelacyjnym stanie. Szok, że w ogóle jeszcze była w stanie utrzymać takich grubasów jak oni. Chwycił w mocnym uścisku za "węża" ostrożnie wspinając się kroczek po kroczku w górę. Nie było to łatwe, ale koniec końców dał radę, padająć twardo na tyłek, czując jak mięśnie drżą od nadmiaru wysiłku. Zdecydowanie powinien kiedyś bardziej uważać na zajęciach Wfu.
      - Jest tylko jedno łóżko... - stęknął w niezadowoleniu. Samo prowizoryczne łóżko nie było niczym złym. Miewał momenty, że nocował w gorszych warunkach, ale te było dość ciasne, aby mogli spokojnie razem się w nim zmieścić. Spanie na łyżeczkę było jedyną opcją, albo przytulanie się do wspólnych stóp, bo jednak czerwonowłosy nie miał zamiaru kończyć na ziemi. Czuł jak wiatr gnał z otwartego okna, aż po drzwi. W końcu był to domek na drzewie, a budowniczy nie raczył montować szyb, czy czegokolwiek. Dobrze, ze chociaż był dach. Chyba bez luk, gdyby spadł nagle deszcz. Przemoknięte ubrania, jedyne ubrania nie byłyby miłym zaskoczeniem.
       - No dobra stary, od razu mówię, JA NIE SPIE...NA PODŁODZE - wytknął palcem, dość teatralnie na podłogę usłaną kurzem i innymi cholerstwami. Nie chciał się niczym zarazić, ani znależć niczego w swoich gaciach. Choć, gdy o tym pomyślał, coś go dziwnie zaswędziało na nodze. W tym samym miejscu co wcześniej poczuł ukłócie.
       - Em... Riael... chyba mam coś na... nodze - zaczął niepewnie, wyciągając kończynę w jego stronę.
       - Błagam.... sprawdź co to i zabierz ode mnei!, fujka! Czuje jak się rusza! obleśne to! Fuj! - zaczął panikować, jak baba, pośpieszając przyjaciela.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {27/02/23, 04:02 pm}

RIAEL BELFAIRE




Wdrapanie się do czyjegoś domku na drzewie było dla obu chłopaków wyczynem i sporym wysiłkiem, po którym potrzebowali chwili na odsapnięcie. Riael powoli przeszedł się po całej konstrukcji. Cóż nie było to nic wybitnego, jednak mieli szczelny choćby pozornie dach nad głowami i cztery zamknięte ściany, a to mu na ten moment wystarczało. Było to niczym gwiazdka z nieba, po perspektywie spania w buszu. Owszem okien nie było, ale tak niewielki otwór ograniczał wiele niechcianych zwierząt i dawał im sporą szanse na ewentualną ucieczkę.
- No jest jedno... - odparł przyglądając się prowizorycznemu łóżku. Jednak było to lepsze niż nic.
- A kurwa myślisz, ze ja będę spać! Trudno jakoś te tłustą dupę wciśniesz obok mnie! - warknął zirytowany podchodami towarzysza do tego, by wysłać go na podłogę. Ani myślał na to pójść, może i łóżko nie wyglądało wybitnie, ale było to jednak łóżko, nad poziomem podłogi, po której walało się mnóstwo różności.
Od razu podszedł do wyrka i zaczął poprawiać prowizoryczną pościel na nim. Naprawdę komuś udało się znaleźć coś na wzór koca, a może to był spadochron? Podarty bądź pocięty? Materiał był dziwny i kolorowy. Ich prowizoryczne poduszki były jakby wypchane jakimś czymś może mchem może pierzem. Być może ktoś upolował jakiś drób na obiadek i od razy wykorzystał to co z niego zostało. Cóż Riael był tak zmęczony, że różnicy mu to nie robiło, nałoży kaptur od bluzy na łeb i zaśnie i na tym.
- Co? - odwrócił się marszcząc brwi. Patrzył na skaczącego na jednej nodze kolegę i już było mu słabo na myśl, co ten tym razem wymyślił.
- Uspokój się... pokarz to... - zaczął obchodzić go dookoła, by dostać się za plecy kolegi i kucnąć za nim, by lepiej zobaczyć to o czym ten mówił. Podwinął nogawkę od jego spodni i odskoczył do tyłu upadając na tyłek.
- Kurwa ty jakąś pijawę masz na nodze! - krzyknął z obrzydzeniem, ale widział, że jego reakcja wcale nie pomogła koledze. Zaczął szukać po kieszeniach swoich spodenek zapalniczki, cóż lubił zapalić, więc ta powinna nadal spoczywać w spodniach wraz z samotną paczką pewnie już zgniecionych wieloktornie papierosów.
- Nie wierć sie tak! Kładź się na łóżko! Spróbuję cholerstwo oderwać... może przypalić? Pijawy ogniem i solą sie traktuje co nie? - nie miał pojęcia czy to jakiś denny tekst z filmu, czy była to prawda, ale kojarzył tylko takie metody, więc dobrze, że miał te zapalniczkę.
Był w tym wszystkim niecierpliwy, dlatego sam pchnął Flyna na prowizoryczne łóżko, a kiedy ten już brzuchem na nim leżał, sam blondyn wszedł na niego siadając na jego nodze i dociskając ją do łóżka, tak by Flyn mu nie uciekł. Ostrożnie podwinął nogawkę i mało się nie porzygał, ten robal wyglądał dla niego obrzydliwie. Miało to brązowy kolor i szły przez to niebieskie paski, które jakby pulsowały wraz z tym jak stworzenie pożywiało się krwią rudzielca.
- Może zapiec... - ostrzegł, po czym przyłożył zapalniczkę do tego czegoś i ją odpalił. Z początku niewzruszony robal w końcu zareagował jakimś dziwnym piskiem i zaczął odsuwać się od ognia, aż w końcu był zmuszony się odessać, wtedy Riael szybko zareagował i zrzucił to na podłogę.
- Jakie to obleśne! - krzyknął obrzydzony, jednak pijawka wiła sie już po podłodze. Blondyn zeskoczył z kolegi i sięgnął po jedną z ułamanych gałęzi, która wpadła do domku przez okno. Posłużył się nią niczym miotłą i wymiótł robala z domku zrzucając go na dół, daleko od ich drzewa i dla pewności wyrzucił też swoją prowizoryczną miotłę. Zamknął i odetchnął z ulgą.
- Stary kurwa uważaj jakiego syfa nam do wyra ściągasz! - wydarł się blondyn i podszedł siadając na brzegu już w pełni zmęczony i spojrzał na nogę kolegi, gdzie było widoczne miejsce po ugryzieniu.
- Boli cię to? Chyba byłoby trzeba to zdezynfekować, ale kurwa ćwiartki w kieszeni nie miałem... - stwierdził nie za bardzo wiedząc, jak moze dalej pomóc rudzielcowi.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Rzut kostką Empty Re: Rzut kostką {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach