Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
R Z U T K O S T KĄ
d r a m a t
f a n t a s y
k o m e d i a
h o m o
Dwoje przyjaciół wiodło sobie spokojne, sielankowe życie na przedmieściach Sansatou. Jeden z nich właśnie w podzięce za pomoc w przeprowadzce, zaprasza wszystkich na imprezkę. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. Goście byli zadowoleni, jedzenie smakowało, muzyka dudniła, a sąsiedzi nie wnosili skarg na policję. Kiedy asortyment alkoholowy pomału się kończył, jeden z znajomych zszedł do piwnicy po skrzynkę piwa, dostrzegając karton, bardzo stary, którego sobie nie przypominał. Był pewien, iż wszystkie paczki były rozpieczętowane. Zaintrygowany wziął ze sobą "niespodziankę" na górę, pokauzjąc Panu domu. Z naturalną ciekawością odpakowali, znajdując na dnie kostkę do gry o niestandardowym kształcie i wzrokach wyrytych na każdej jego ściance. Oboje postanowili zagrać nowo nabytym przedmiotem, lecz wyniku tego nikt nie mógł się spodziewać. Gdy turlająca kostka zatrzymała się na jednym z symboli, cały świat obrócił się do góy nogami dla dwojga chłopaków. Znajdując się w nowym otoczeniu, muszą poradzić sobie z trudami jakie stawia przed nimi kostka, licząc, że kiedyś wrócą do domu.
Proszę, niech to będzie szczęśliwy rzut
emme
R Z U T K O S T KĄ
d r a m a t
f a n t a s y
k o m e d i a
h o m o
A m a z i & Y o s h i n a
Dwoje przyjaciół wiodło sobie spokojne, sielankowe życie na przedmieściach Sansatou. Jeden z nich właśnie w podzięce za pomoc w przeprowadzce, zaprasza wszystkich na imprezkę. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku. Goście byli zadowoleni, jedzenie smakowało, muzyka dudniła, a sąsiedzi nie wnosili skarg na policję. Kiedy asortyment alkoholowy pomału się kończył, jeden z znajomych zszedł do piwnicy po skrzynkę piwa, dostrzegając karton, bardzo stary, którego sobie nie przypominał. Był pewien, iż wszystkie paczki były rozpieczętowane. Zaintrygowany wziął ze sobą "niespodziankę" na górę, pokauzjąc Panu domu. Z naturalną ciekawością odpakowali, znajdując na dnie kostkę do gry o niestandardowym kształcie i wzrokach wyrytych na każdej jego ściance. Oboje postanowili zagrać nowo nabytym przedmiotem, lecz wyniku tego nikt nie mógł się spodziewać. Gdy turlająca kostka zatrzymała się na jednym z symboli, cały świat obrócił się do góy nogami dla dwojga chłopaków. Znajdując się w nowym otoczeniu, muszą poradzić sobie z trudami jakie stawia przed nimi kostka, licząc, że kiedyś wrócą do domu.
Proszę, niech to będzie szczęśliwy rzut
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
RIAEL BELFAIRE
Oczekiwanie na ptaszysko nie było by niczym trudnym, gdyby nie zachowanie jego przyjaciela. Flyn zdecydowanie nie czuł się komfortowo w tak gęstej puszczy, a raczej w tak gęsto zamieszkałym lesie. Czy on naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego ile robactw tam żyło? Blondyn nawet nie przypuszczał, że wywoła taką panikę u kompana. Gdyby wiedział nie odezwał by się w tym temacie, jednak stało się. Ziarno strachu zostało zasiane, a rudzielec siedział niczym na szpilkach powoli irytując już Riaela.
Blondynowi nie dane było nawet nic dodać, kiedy to brudne łapsko Flyna wylądowało na jego ustach. Miał ochotę się wydrzeć na tego debila, który na pewno nie wytarł rąk po sraniu! Bo gdzie? Nie mieli cudownej toalety z bieżącą wodą, a wątpił by mężczyzna maszerował do rzeki po to by opłukać rączki. Dlatego aż zagotowało się w Belfaire, dał radę opanować swój wybuch oburzenia tylko dlatego, że też dostrzegł podchodzącego ptaka. Choć nie wydawało mu się, by był to ten o którego im chodziło, nie powinni spłoszyć i tego gagatka. Siedział więc nieruchomo i czekał dalej.
Choć pozycja ta była niewiarygodnie nie komfortowa, to trwał w niej. Natura i wszystko wokół jednak mu nie sprzyjało i kiedy chciał odepchnąć kompana od siebie, ten zacisnął swe łapska jeszcze mocniej praktycznie odbierając możliwość oddychania blondynowi. A co było tego powodem? Pajączek... KUŹWA PAJĄCZEK! Który akurat teraz musiał sobie urządzić wycieczkę na dół i spuścił się na swej sieci prosto przed ich twarze. Byc może i Riael by go zrzucił i gdzieś przeniósł, jednak jego ręce musiały mocować się z potężnym uściskiem rudzielca.
Pragnął się wyrwać, ale wtedy na horyzoncie pojawił się kolejny ptak. Szczęściem w nieszczęściu było to, że była to ich upragniona ofiara. Ptaszysko przylazło uniemożliwiając Riaelowi kolejne próby wyrwania się z uścisku Flyna.
Siedział więc cierpliwie robiąc się już czerwony od braku tlenu, a kiedy ptak wpadł w zasadzkę i rudzielec ruszył biegiem przy przytrzymac kosz, Riael mógł w końcu wypełnić płuca powietrzem. Padł na ziemię robiąc kilka porządnych haustów powietrza i dopiero po tym podniósł się z runa leśnego i podszedł do rudzielca krzywiąc się w nienaturalny sposób na wiadomośc jaką otrzymał.
- Stary słonej wody się napiłeś?...- zaczął odrobinę zmartwiony i poirytowany wariackim gadaniem przyjaciela. Jednak wtedy sam to usłyszał i cały zdębiał.
- O kurwa... to gada... trzymaj ten kosz.. - poleciał i siadł tuż obok i popukał w jeden z boków koszyka uplecionego przez rudzielca.
- Wiemy, że gadasz Kotlecie! Jeśli nie chcesz skończyć jako nasz dzisiejszy obiad, lepiej gadaj! Gdzie jest nasza kostka, którą zajebałeś! - czuł się jak debil gadając do ptaka w koszyku, jednak czy to miejsce stale nie robiło z nich debili? Czemu miał się opierać? Musiał w to brnąć i może jakimś cudem dowiedzieć się gdzie była kotska, którą podejrzewali o te wszystkie zjawiska i miejsce do jakiego trafili.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
F L Y N
Flyn patrzył jak Riael usiłowął dogadać się z ptakiem. Ewidentnie potrafił gadać, a może zwyczajnie nauczył się pojedynczych, losowych słów przez innych ludzi. W końcu papugi gadają! To wszystko nie dawało spokoju chłopakowi. Pragnął jedynie wrócić do domu, gdyby tylko wyrwanie się z ciała jakoś pomogło. Nawet jako duch, gdyby mógł wrócić, ale nie! On musiał kwitnąć w tym całym gównie z przyjacielem.
- Nie mam już cierpliwości! - wrzasnął niczym oszalały i podnosząc kosz wyciągnął ptaszysko, łapiąc za długą szyję. - Gadaj! Kotlecie! Bo ci pióra powyrywam! - nawet zaczynał gadać jak Riael. Nie miał nawet skrupułów, aby potrząsnąć zwierzęciem, aby tylko otrzymać upragniony efekt.
- Gadaj szmatławcu, bo cię usmażę żywcem! - brzmiał coraz bardziej niczym szaleniec, a ptaszysko panicznie zaczęło machać skrzydłami, jakby miało to w czymś pomóc i rzeczywiście pomogło, bo z dzioba wydobyło się jedno, piękne słowo, które musieli co prawda odszyfrować, ale jednak wydobyło się z pomiędzy jego skrzeków. "Zjadłem".
- Ja...pierdole. Riael, zabijamy, czy czekamy i grzebiemy - spytał, czując jak blednie przy tym wszystkim.
- Nie mam już cierpliwości! - wrzasnął niczym oszalały i podnosząc kosz wyciągnął ptaszysko, łapiąc za długą szyję. - Gadaj! Kotlecie! Bo ci pióra powyrywam! - nawet zaczynał gadać jak Riael. Nie miał nawet skrupułów, aby potrząsnąć zwierzęciem, aby tylko otrzymać upragniony efekt.
- Gadaj szmatławcu, bo cię usmażę żywcem! - brzmiał coraz bardziej niczym szaleniec, a ptaszysko panicznie zaczęło machać skrzydłami, jakby miało to w czymś pomóc i rzeczywiście pomogło, bo z dzioba wydobyło się jedno, piękne słowo, które musieli co prawda odszyfrować, ale jednak wydobyło się z pomiędzy jego skrzeków. "Zjadłem".
- Ja...pierdole. Riael, zabijamy, czy czekamy i grzebiemy - spytał, czując jak blednie przy tym wszystkim.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
] RIAEL BELFAIRE
To było jakieś szaleństwo! Przesłuchiwali ptaka! KURWA PTAKA! Do czego ich ta sytuacja zmuszała? Czy oni zwariowali? Czy możliwe było, że obaj jednocześnie mieli halucynacje i słyszeli gadanie ptaka? To przecież nie realne, ale nieralne też było to w jakim miejscu sie znaleźli i w jak tajemniczy sposób to się stało. Więc naprawdę przesłuchiwali durnego ptaka, gdzieś na końcu świata w cholernej puszczy! I co więcej oboje byli w to zaangażowani. Raiel obserwował uważnie jak jego rudy kompan przejmuje inicjatywę i wyjmuje ptaka z pod kosza potrząsając nim podczas licznych gróźb słownych, które w sumie były dość realnymi, bo jeśli nie uzyskaliby odpowiedzi to upieczenie tego ptaka było chyba najrozsądniejszym pomysłem na przetrwanie kolejnego dnia. Choć czułby się z tym jak zwykły barbarzyńca po odkryciu nowego inteligentnego, gadającego gatunku zwierzaka po prostu go zjadając. Jednak to była dzicz! A dzicz rządziła się własnymi prawami i ich uczynek byłby zupełnie uzasadniony i rozgrzeszony.
No i wtedy padła to wyznanie, odpowiedź na którą tak czekali. Jednak czy przyniosła im ulgę? Poniekąd tak.
Blondyn zastanowił się chwilę, wizja zjedzenia ptaka, który jednak podjął z nimi współpracę wydała mu się dość okrutna, zwłaszcza, ze to zwierzę faktycznie gadało i rozumiało co oni mówią do niego.
- A nie możesz tego wyrzygać? Wiesz ptaki wyrzygują wszystko, by tym nakarmić młode, musi potrafić cofnąć treść z żołądka. A wtedy nie będzie trzeba ani go zabijać i rozprówać, ani czekać aż sie wysra, bo niewiadomo ile to będzie trwać no i czy w ogóle to nadejdzie? - jeśli blondyn dobrze kojarzył to ptaki nie załatwiały się tak jak inne zwierzęta, takie gołębie przykładowo srały jakimś białym gównem, które nie koniecznie robiło za tradycyjne gówno. A więc czy ich kostka wyszłaby cała? Chyba wolał tego nie sprawdzać. A sam fakt, że musiał to analizować i o tym myśleć go obrzydzał.
- Ty ptak zwróć nam kostkę i cię puścimy! - stwierdził i zaczął odpinać pasek od swoich jeansowych spodenek. Ten ciasno zapiął ptasiorowi na jednej z nóg, by ten im nie uciekł, bo jednak musieli puścić jego szyję, a to groziło ponowna pogonią, a ta ostatnio nie skończyła się dla nich zbyt dobrze.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
F L Y N
Patrzył jak przyjaciel ściąga pasek i już bal się, że zaraz zacznie zapinać ptaka, aby przeczyści mu rurę! A tak serio, miał pustkę i długo zastanawiał się po co ściągał pasek z tyłka. Na szczęście nim wysnuł dziwne podejrzenia, Riael zdążył już dknrblowac łapy ptakai na spokojnie mohlo już go przepytywać.
- Dobra myśl. Zwymiotuje wszystko - pokiwał z aptobatą na podesłany pomysł blondyna, ale zwierzę zdawało się patrzyć na nich jak na skoncosnych debili.
- Ja nie... Ptak. Ja... Człowiek. Nie umieć... Wy-wymio.... Towac. Kha! - zaskrzypiało, a Flynowi prawie szczęka opadła na samą ziemię z wrażenia. - były gracz... Kostki. Chcieć wrócić... - kolejne słowa zmroziły mu krew w żyłach, a ptaszysko zatrzepotało skrzydłami. Nie wiedział czy to faktycznie możliwe, aby człowiek był ptakiem. Przemienił się? Cóż, potrafił mówić i rozumiał ich, więc to coś już wskazywalo, ale jednak... Przemiana w ptaka!? To brzmiało jak jakieś chore fantasy!
- Riael... To jest jakieś pojebane - zauważył, siadając na ziemi z braku sił na to wszystko. W sumie nic nie było tu normalnego odkąd się pojawili. Sceneria, domek, a teraz to. Zaczynał myśleć, że faktycznie nie zwariował i to wszystko miało prawo bytu. A kostka mogła być powodem tego wszystkiego.
- zgubic... Zgubi-Lem kostkę. Uważać na nią. Dobre i złe. Losy - mówił dalej, a Flyn poczuł jak zaczyna kręcić się mu w głowie i lada moment może zemdleć.
- I co teraz Riael? Ja chyba zaraz odlecę - 0rzelknal gorzka ślinę, kładąc na plecach, a świat przed jego oczami zaczął wirować.
- Dobra myśl. Zwymiotuje wszystko - pokiwał z aptobatą na podesłany pomysł blondyna, ale zwierzę zdawało się patrzyć na nich jak na skoncosnych debili.
- Ja nie... Ptak. Ja... Człowiek. Nie umieć... Wy-wymio.... Towac. Kha! - zaskrzypiało, a Flynowi prawie szczęka opadła na samą ziemię z wrażenia. - były gracz... Kostki. Chcieć wrócić... - kolejne słowa zmroziły mu krew w żyłach, a ptaszysko zatrzepotało skrzydłami. Nie wiedział czy to faktycznie możliwe, aby człowiek był ptakiem. Przemienił się? Cóż, potrafił mówić i rozumiał ich, więc to coś już wskazywalo, ale jednak... Przemiana w ptaka!? To brzmiało jak jakieś chore fantasy!
- Riael... To jest jakieś pojebane - zauważył, siadając na ziemi z braku sił na to wszystko. W sumie nic nie było tu normalnego odkąd się pojawili. Sceneria, domek, a teraz to. Zaczynał myśleć, że faktycznie nie zwariował i to wszystko miało prawo bytu. A kostka mogła być powodem tego wszystkiego.
- zgubic... Zgubi-Lem kostkę. Uważać na nią. Dobre i złe. Losy - mówił dalej, a Flyn poczuł jak zaczyna kręcić się mu w głowie i lada moment może zemdleć.
- I co teraz Riael? Ja chyba zaraz odlecę - 0rzelknal gorzka ślinę, kładąc na plecach, a świat przed jego oczami zaczął wirować.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach