Strona 2 z 2 • 1, 2
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
~*~
Nowy uczeń postanawia założyć zespół, jednak brakuje mu wokalisty. Znajduje go... na dachu.
(bo pod prysznicem było zajęte)
~*~
W wątku wyżywają się Ischigo oraz Eeve
~*~
Nowy uczeń postanawia założyć zespół, jednak brakuje mu wokalisty. Znajduje go... na dachu.
(bo pod prysznicem było zajęte)
~*~
W wątku wyżywają się Ischigo oraz Eeve
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
TATSUYA
Wyszczerzył ciut mocniej kły, okazując swoje rozbawienie słowami Fuse. Kilka minut później zmieniała się osoba towarzysząca mu na kanapie. Obaj unieśli brwi, słysząc opening z Naruto.
-Pierwszy raz widzę, żeby ktoś tańczył do Naruto. - wyszeptał Yuuei ze słyszalnym podziwem w głosie.
- Gdyby puścił soundtrack z Harry’ego Pottera trochę bym się zmartwił... – mowa o oryginalnej ścieżce dźwiękowej z filmu. Bo skakać do skocznego, disco remixu każdy może. Nawet Yuuei.
Tatsuya musiał przyznać, że co jak co, ale Ayumu tańczyć umiał. I to całkiem nieźle. Gdyby zdawał sobie sprawę z jego zdolności, na pewno nie zgodziłby się na ten zakład. Potrafił się ruszać, a jego ciało w takcie tego wyglądało, no, dobrze. Do tego wybrał dość trudny utwór, więc dał im jasno do zrozumienia, że nie mają wielkich szans, skoro tak sobie radzi już na tym poziomie. Fukuda jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jego plecy jeszcze chwilę po tym, jak piosenka ustała. Dopiero znaczącego chrząknięcie Kitshu zdołało go wybudzić z tego transu.
Odchrząknął, że on to niby nie i wcale się nie patrzył na okularnika. Wstał, przejmując pada i dłuższą chwilę przeglądał piosenki, nie mogąc się zdecydować na żadną piosenkę, aż w końcu wybrał jakiś „przebój” z Ameryki, zdając sobie sprawę z tego, że szybciej wykona kamehameha z Dragon Balla albo jakąś pokręconą technikę z Naruto, niż da radę zatańczyć na podobnym poziomie co Ayumu do openingu z anime.
Chociaż, gdyby potrafił wykonać sexy no jutsu, to wygraną miałby w kieszeni. Zdecydowanie. Bo po tym pokazie wiedział już, że może liczyć co najwyżej na drugie miejsce. Nie tańczył najgorzej, ale z pokorą musiał przyznać, że Fuse był w tym po prostu lepszy.
-Nie bawię się z wami. - burknął, gdy znów przyszła jego kolej – Następnym razem gramy w karaoke.
- Ale to u ciebie, bo sąsiedzi jeszcze pomyślą, że kogoś morduję. – odparł, opadając na kanapę i sięgnął po swoją szklankę z napojem. Już po drugiej rundzie różnica punktów była na tyle duża, że jasnym było, że Fukuda i Kitschu mają przekichane – Dobra. Kończ pan, wstydu oszczędź. Musiałbym ci nogę złamać, żebyśmy mieli jeszcze jakieś szanse. – stwierdził, patrząc ze smutkiem na swoje marne trzydzieści punktów przy blisko sześćdziesięciu Ayumu. O marnych ośmiu punktach Kitshu nie wspominając. Na nie miał nawet ochoty patrzeć.
-Ja będę się zbierał. - rzekł, zerkając na ekran swojego telefonu – Ojciec potrzebuje mojej pomocy. - zaczął zbierać swoje rzeczy i spojrzał na kolegów z wymownym uśmieszkiem – Zostawiam was, ale macie być grzeczni. Nie róbcie zbereźnych rzeczy z figurką Graya, co?
Ischigo
Planeta Skarbów
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
| A Y U M U |
Ayumu od początku wiedział, że Fukuda i Yuuei nie stanowili dla niego żadnego wyzwania. Wystarczyła mu jedna runda i wzrok jaki mu rzucali kiedy siadał obok bruneta po swoim perfekcyjnym popisie z openingiem z Naruto. Chciał im zaimponować? Być może. Raczej dobrze się zabawić i zobaczyć ich zaskoczone miny, które zawsze widział po tym jak już pokazał innym, że nawet ktoś tak niepozorny jak on mógł być w czymś dobry, a nawet świetny. Z jakiegoś powodu przy pierwszym spojrzeniu ludzie brali go za kujona i sztywniaka, winą obarczając okulary, choć Ayumu nie miał pojęcia co miał piernik do wiatraka. Słysząc propozycję karaoke, również nie zaoponował, w sumie miał ochotę posłuchać jak brzmieli Kitshu i Fukuda. Sam nie śpiewał najgorzej, choć jego głos był zbyt niski do większości piosenek i po prostu nie pasował.
- Mówiliście o tym przy mnie, więc czuję się zaproszony – powiedział, żeby nie mieli co do tego żadnych wątpliwości, co musiał przyznać z zadowoleniem, całkiem podobało mu się spędzanie czasu z tą dwójką. I nawet Tatsuya kiedy się rozluźnił przestał być takim drewnem i po prostu śmiał się i dokazywał z nimi oboma, rzucając w siebie nawzajem dla żartów mięsem.
- Niech będzie, nie będę was dalej kompromitował. Czyli jutro robicie wszystko, czego będę chciał – powiedział, a było to raczej stwierdzenie faktu niż pytanie, bo skoro zgodzili się na zakład, to on nie zamierzał im go odpuścić.
- Eh, jak to? A ja tylko czekałem aż się zwiniesz żeby urządzić sobie z nim i Tatsuyą mały trójkącik – parsknął na niepoważną uwagę o figurce pewnego maga z Fairy Tail’a. Widząc zmarszczony nos chłopaka roześmiał się, ale nie odwołał swoich słów.
Kiedy chłopak zniknął, żegnając się z nimi, Ayumu spojrzał na Tatsuyę z uśmiechem. Nie miał ochoty jeszcze wychodzić, ale pomyślał, że zostanie z nim sam na sam mogło być dla niego niekomfortowe, skoro znali się od dwóch dni, dlatego też podniósł się z kanapy i uśmiechnął uprzejmie do gospodarza domu.
- Też będę się zbierał, nie będę zabierał ci czasu i przestrzeni – powiedział, szukając wzrokiem swojej torby, dopóki sobie nie przypomniał, że zostawił ją w pokoju Fukudy. – Mogę wejść jeszcze raz do twojego pokoju? Zostawiłem tam torbę – wyjaśnił, nie chcąc by chłopak pomyślał, że się narzucał.
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
TATSUYA
No tak… Skoro przyznali się do porażki, nie pozostało nic innego jak pogodzić się z faktem, że następnego dnia będą musieli wykonywać wszystkie rozkazy Ayumu. Nie wyglądał na psychopatę,więc chyba nie musiał jakoś szczególnie się martwić. W najgorszym wypadku urządzi przedstawienie pod tytułem „chyba jestem chory, idę do higienistki”.
Wywrócił oczami.
- Haha… Śmieszne. Onanizowanko figurką... – pokręcił głową. Całe życie z debilami, cholera jasna – Wiesz, gdzie są drzwi. – rzucił w kierunku Yuueia na znak „wypierdalaj z mojego domu, ty obwiesiu”.
Leniwie, nie spiesząc się, wyłączył konsolę, Słysząc Fuse, uniósł brwi, zerkając na niego. Co to było za dziwne pytanie?
- Och nie… Teraz to już moja torba. – odparł przerażająco poważnie, po czym odłożył pilot od telewizora na stolik i podniósł się, ruchem głowy dając mu znać, żeby poszedł za nim. Jego łaskawie odprowadzi. Żeby się nie zgubił. Yuuei był gościem w jego domu na tyle wiele razy, że już nikt nawet na niego nie krzyczał, że wyjada coś z lodówki.
Wprowadził go do swojego pokoju i podszedł do regału. Przejechał wzrokiem po jednej z półek i zdjął z niej pierwszy tom serii The Promised Neverland. Z miną niewyrażającą absolutnie niczego, wyciągnął mangę w kierunku okularnika.
- Chciałeś pożyczyć. – wyjaśnił na wypadek, gdyby tamten już zdążył zapomnieć.
Poczekał cierpliwie, aż Fuse pozbiera wszystkie swoje rzeczy, po czym odprowadził go do drzwi. Na mordce gospodarza ponownie zagościła mina z serii „wszystko mnie zwisa, trochę mnie drażnisz, ić pan stond”. Innymi słowy, typowy Tatsuś, zgrywający dziecko kamienia i kawałka drewna.
- To... – zaczął, gdy jego gość założył już buty. Odbiegł wzrokiem gdzieś w bok – Do jutra. Czy coś. – wzruszył lekko ramieniem i znów na niego spojrzał. Uczynnie otworzył mu drzwi, wcale nie po to, żeby się szybciej go stąd pozbyć, kiedy za plecami usłyszał tupot młodszego rodzeństwa. Westchnął cierpiętniczo, nawet się z tym nie kryjąc – Nie wiem, o co chcecie spytać, ale odpowiedź brzmi „nie”! – oznajmił, nawet na nich nie patrząc. Za jego plecami rozległo się marudzenie, pojękiwanie i generalnie „gupi big bro, ssie bardziej niż odkurzacz”. Pokręcił głową, słuchając jak te jęki smętnie się oddalają – Nie chcesz młodszego rodzeństwa? Dopłacę.
Przez chwilę patrzył jeszcze, jak Ayumu się oddala, po czym zamknął drzwi. Resztę popołudnia spędził na posprzątaniu po kolegach, zorganizowaniu kolacji w postaci pizzy (jak się potem okazało, właśnie o pizzę chcieli spytać go Tadashi i Tatsumi), a potem grał w gry w swoim pokoju, aż nie nadeszła pora położenia się spać. Komu by tam się chciało uczyć. To i tak był początek roku szkolnego, to nic się nie działo. Mógł jeszcze chwilę pobyć w trybie po wakacyjnym.
Następnego dnia, jak zwykle zjawił się w szkole na kilka minut przed rozpoczęciem zajęć. Po drodze nigdzie nie natknął się na Yuueia, więc była szansa, że uniknie migreny z samego rana. Wchodząc do klasy jego wzrok odruchowo powędrował do ławki, którą zajmował Ayumu.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach