Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Amazi & Yoshina
Amazi & Yoshina
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Odchrząknięcie Cedrika było jawnym sygnałem, że ma dość bliskości. Sam Abel przez zachowanie ciemnowłosego poczuł lekkie speszenie. Owszem, nie lubił facetów, wolał jędrne kobiece kształty, a zwłaszcza te w górnych partiach. Płeć piękna musiała mieć czym oddychać, ale bliskość z Cedrikiem była inna. Nie obrzydzalo go objęcie przyjaciela, któremu zawdzięczał życie oraz dostanie się do turnieju. Oboje byli dla siebie w trudnych chwilach. Na tym właśnie polegał kontrakt, który mag coraz lepiej zaczynał rozumieć. Dużo dawało mu przyglądanie się Louisowi, bo szczerze mówiąc Sento nie był zbyt dobrym wzorem do naśladowania.
- Nie ma za co - brzmiał bardziej, jakby chciał przekonać samego siebie do tych słów. Czuł się lekko żałośnie, bezradnie stając twarzą w twarz na przeciw atmosferze skumulowanej nad ich głowami. Cóż, w końcu nikt nie mógł się spodziewać takiego 4uchu że strony Abla. On i misiaczki? Przytulaski? Prędzej wyrósłby mu ogon.
- Wiem... - odpowiedział na kolejne słowa, uciekając wzrokiem na regał z mangami. Nie przywykł do takich sytuacji. Kątem oka obserwował ruchy Podległego, dumiąc nad jego pytaniami dopóki nie usiadl z powrotem obok z książką w swych rękach. Librabia oparl się rękoma z tyłu łóżka, spoglądając w biały, nudny sufit.
- Ciężko powiedzieć, ale nie wydaje mi się, żeby ta dwójka nas oszukiwała tego Abel był świecie przekonany. Nemezis nie wyglądała jak typowy Podlegly. Czasem wydawało mu się, jakby to ona rządziła w tym zestawieniu, a nie sam mag, który jedynie w wyjątkowych sytuacjach przejmował inicjatywę. Wszystko to miało sens, tłumaczyło wyjątkowość Cedrika, ale najważniejszym pytaniem było, skąd on się w ogóle tam znalazł skoro ród smoków był tak potężny. Do tego białowłosa zdawała się żyć znacznie dłużej niż wskazywał na to wygląd.
- Jednego jestem pewien! - rozbrzmiał bardzo dźwięcznie, nazbyt pozytywnie i głośno. - Strasznie fascynuje mnie twój świat, Cedrik. To, co może ofiarować nam magia. Długowieczność, czarna magia. To wszystko kiedyś wydawało, się nierealne. Nie do osiągnięcia. MOŻEMY...- urwał nagle, jakby stracił głos, przypominając sobie ich umowę i do kiedy będą razem. Ten kontrakt nie mógł trwać dłużej, tak jak chciałby tego ondyn. Nie mógł egoistycznie chcieć zostawić przy sobie Cedrika. Miał własną, wytypowana drogę, a blondyn stał mu na niej.
- Pójdę się umyć. Cały śmierdzę - zmienił nagle temat, uciekając w popłochu z pokoju. Zrobił sobie długa kąpiel, leżakując w wannie dopóki mix mydlin z wodą nie zrobią się odstraszająco wyziebniete. Wysuszył jeszcze włosy, aby rano nie obudzić się z afro po czym zarzucił bokserki z koszulka gotów wrócić do swojego pokoju. Cały pobyt w łazience zastanawiał się, co tak właściwie chciał. Jak widział swoją przyszłość, w której nie mogło być Cedrika.
- Może masz ochotę poczytać? Osobiście nie znam tego pisma, ale może to, że jesteś potomkiem... Nie będziesz miał z tym problemu - wskazał na księgę ciekaw jej zawartości. Jednak nie chciał zmuszać do tego Podległego.
- Nie ma za co - brzmiał bardziej, jakby chciał przekonać samego siebie do tych słów. Czuł się lekko żałośnie, bezradnie stając twarzą w twarz na przeciw atmosferze skumulowanej nad ich głowami. Cóż, w końcu nikt nie mógł się spodziewać takiego 4uchu że strony Abla. On i misiaczki? Przytulaski? Prędzej wyrósłby mu ogon.
- Wiem... - odpowiedział na kolejne słowa, uciekając wzrokiem na regał z mangami. Nie przywykł do takich sytuacji. Kątem oka obserwował ruchy Podległego, dumiąc nad jego pytaniami dopóki nie usiadl z powrotem obok z książką w swych rękach. Librabia oparl się rękoma z tyłu łóżka, spoglądając w biały, nudny sufit.
- Ciężko powiedzieć, ale nie wydaje mi się, żeby ta dwójka nas oszukiwała tego Abel był świecie przekonany. Nemezis nie wyglądała jak typowy Podlegly. Czasem wydawało mu się, jakby to ona rządziła w tym zestawieniu, a nie sam mag, który jedynie w wyjątkowych sytuacjach przejmował inicjatywę. Wszystko to miało sens, tłumaczyło wyjątkowość Cedrika, ale najważniejszym pytaniem było, skąd on się w ogóle tam znalazł skoro ród smoków był tak potężny. Do tego białowłosa zdawała się żyć znacznie dłużej niż wskazywał na to wygląd.
- Jednego jestem pewien! - rozbrzmiał bardzo dźwięcznie, nazbyt pozytywnie i głośno. - Strasznie fascynuje mnie twój świat, Cedrik. To, co może ofiarować nam magia. Długowieczność, czarna magia. To wszystko kiedyś wydawało, się nierealne. Nie do osiągnięcia. MOŻEMY...- urwał nagle, jakby stracił głos, przypominając sobie ich umowę i do kiedy będą razem. Ten kontrakt nie mógł trwać dłużej, tak jak chciałby tego ondyn. Nie mógł egoistycznie chcieć zostawić przy sobie Cedrika. Miał własną, wytypowana drogę, a blondyn stał mu na niej.
- Pójdę się umyć. Cały śmierdzę - zmienił nagle temat, uciekając w popłochu z pokoju. Zrobił sobie długa kąpiel, leżakując w wannie dopóki mix mydlin z wodą nie zrobią się odstraszająco wyziebniete. Wysuszył jeszcze włosy, aby rano nie obudzić się z afro po czym zarzucił bokserki z koszulka gotów wrócić do swojego pokoju. Cały pobyt w łazience zastanawiał się, co tak właściwie chciał. Jak widział swoją przyszłość, w której nie mogło być Cedrika.
- Może masz ochotę poczytać? Osobiście nie znam tego pisma, ale może to, że jesteś potomkiem... Nie będziesz miał z tym problemu - wskazał na księgę ciekaw jej zawartości. Jednak nie chciał zmuszać do tego Podległego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciemnowłosy uważnie słuchał swojego maga. A kiedy ten z ekscytacją w głosie zaczął opowiadać i wymieniać rzeczy, do których podobno byli zdolni. Było to dosyć fascynujące. Możliwości jakie mieli przed sobą, były imponujące i wręcz zapierały dech w piersi. Wcześniej Podległy przyjął te informacje w dość negatywny sposób, przypomniało mu to jedynie o odrzuceniu jakiego doświadczył, że mimo swej siły został uznany za niegodnego życia wśród swoich? Życia w swoim rodzie? Bo dlaczego rodzina miałaby go porzucić? Skupił się na tym aspekcie, kompletnie nie pomyślał o możliwościach jakie niosło za sobą należenie do ów rodu. Wtedy trzymana przez niego księga stała się jeszcze bardziej interesująca, w końcu zawierała informacje o obu wiodących rodach, a w tym o Czarnych Smokach. Mógł dowiedzieć się o możliwościach swego rodu i podobnych mu. A to dawało mu spore ułatwienie pdoczas treningów, bo mógł zdobyć wiedze na temat tego na czym powinien sie skupić, co mógł mniej więcej osiągnąć.
Kiedy Abel nagle urwał i wstał by pójść się umyć zwrócił uwagę Cedrika, jednak ten nie chciał się narzucać. Tak jak i on może mag potrzebował chwili na poukładanie swoich myśli.
Cedrik spokojnie jedynie spojrzał na zamykające się drzwi, westchnął cicho po czym siadł wygodniej i na swych nogach rozłożył otrzymana księgę zagębiając się powoli w jej strony.
Kiedy Abl wrócił chłopak dalej siedział z nosem w stronach, a jego fascynacja była zdecydowanie wyraźniejsza.
-Mogę poczytać, jak na razie całkiem pominąłem rys historyczny, wiesz... dużo bardziej zaciekawiła mnie charakterystyka Czarnych Smoków.. wiesz, że tu piszą, o typowych dla tego rodu zdolnościach? - był bardzo pobudzony wręcz podekscytowany rzeczami jakie udało mu się wyczytać. Nawet wcześniej nie pojął, że pismo zawarte w księdze jest rzadkie nietypowe.
- Podobno empatyzm jest typową zdolnością rodu, taką przekazywaną i charakterystyczna dla nich. A to by się zgadzało, posiadam pierwotnie te zdolność... jednak niezbyt z niej korzystałem.. nie miałem pojęcia, że dzięki niej można osiągac takie działania... Tu piszą, że zdolność ta pozwala nie tyle co poznać emocje innych, co na nie wpłynąć! Wyobrażasz to sobie? Wywołać paniczny strach czy lęk w swym przeciwniku samym spojrzeniem! - opowiadał blondynowi spojrzeniem wetrując kolejne strony i odczytując mu treeść z nich.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Młody mag nie chcąc przesadzać z bliskością do swojego Podległego, usiadl okrakiem na ruchomym krześle biurowym i oparł się do podparcia, spoglądając na zaczytanego Cedrika. Nie musiał długo czekać, ani prosić by pochwalił się co takiego tam wynalazł. Blondyn poczuł pewnego rodzaju ulgę, że ciemnowłosy w końcu zaczął wydawać się radośniejszy, jakby przyswoił informacje zrzucone na jego głowę. Jednak mina Librabi zaczęła stopniowo się zmieniać wraz z wypowiadanymi słowami chłopaka. Empatyzm. Wcześniej wspominał coś i tym, ale zawsze uspokajał, że nie często z tego korzysta. Choć z początku brzmiało to niewinnie, jasnowłosy szybko znalazł w tym drugie dno, czując jak gula zapycha mu gardło i nie pozwala przepchnąć w dół.
- Ale czy to nie znaczy, że... - jego oczy prawie wypadły z orbity, a szczęka opadła na ziemię. W końcu, jeśli mógł kontrolować czyjeś emocje, równie dobrze mógł wymusić miłość, podniecenie, czy nienawiść. Abel przez chwilę zastanowił się, czy czasem nie został kiedyś tego ofiarą.
- Chcesz czegoś wypróbować? - mag był niezwykle zaintrygowany. Tak bardzo, iż gotów był poświęcić własne ciało i uszczerbek na zdrowiu, aby sprawdzić jakieś zdolności Cedrika. Ufał mu, wiedział że nie zrobi mu krzywdy. Przynajmniej nie specjalnie.
Zaintrygowany machajac nogami podsunął się ją krześle bliżej, a oczy jawnie błyszczały od zniecierpliwienia. Przypominał kota, kota błagającego o aprobate, o pryszcze jedzonko, przekąskę, czy cokolwiek tam by chciał. Ale jednak, z tymi wielkimi, czarnymi i błagającym oczyma. Abel szczerzyl się, czując jak dostaje mrówek w dupie. Ledwo wysiadywał na siedzeniu, czekając na odpowiedź Podległego. Wręcz wymuszał ją. Chciał, spróbować, zdolności.
- To jak? - ponaglił, całkowicie pogrążając się w swoich egoistycznych pobodkach.
- Ale czy to nie znaczy, że... - jego oczy prawie wypadły z orbity, a szczęka opadła na ziemię. W końcu, jeśli mógł kontrolować czyjeś emocje, równie dobrze mógł wymusić miłość, podniecenie, czy nienawiść. Abel przez chwilę zastanowił się, czy czasem nie został kiedyś tego ofiarą.
- Chcesz czegoś wypróbować? - mag był niezwykle zaintrygowany. Tak bardzo, iż gotów był poświęcić własne ciało i uszczerbek na zdrowiu, aby sprawdzić jakieś zdolności Cedrika. Ufał mu, wiedział że nie zrobi mu krzywdy. Przynajmniej nie specjalnie.
Zaintrygowany machajac nogami podsunął się ją krześle bliżej, a oczy jawnie błyszczały od zniecierpliwienia. Przypominał kota, kota błagającego o aprobate, o pryszcze jedzonko, przekąskę, czy cokolwiek tam by chciał. Ale jednak, z tymi wielkimi, czarnymi i błagającym oczyma. Abel szczerzyl się, czując jak dostaje mrówek w dupie. Ledwo wysiadywał na siedzeniu, czekając na odpowiedź Podległego. Wręcz wymuszał ją. Chciał, spróbować, zdolności.
- To jak? - ponaglił, całkowicie pogrążając się w swoich egoistycznych pobodkach.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podległy był ogromnie przejęty tym co czytał, w końcu poznawał samego siebie dzięki tym zapiskom. Poznawał swoje możliwości, o których nie miał bladego pojęcia. A tu dokładne opisy zdolności, których możliwości nie znał i dlatego nie pielęgnował uznając za bezużyteczne. W końcu po co mu wiedza o samopoczuciu wroga podczas walki? Wiadomym by było, że byłby dalej jego wrogiem bądź jedynie sparingpartnerem. Jednak wpływanie na emocje innych brzmiało fascynująco i jednocześnie przerażająco. Jednak w tym wszystkim Cedrik czuł drobne podniecenie.
W tym też momencie słowa Abla zwróciły jego uwagę.
- Tak to znaczy tyle, że można by wygrać walkę bez walki... wpłynąć na kogoś, by uciekł z areny, by się poddał... byłoby to niewiarygodnie przydatne... - jego myśli oczywiście wędrowały w tych klimatach, nawet nie pomyślałby o używaniu zdolności poza ringiem, w prywatnych sytuacjach zwłaszcza tych intymnych.
Słysząc chęci Abla do wypróbowania zdolności otworzył szerzej oczy i kilka razy zamrugał przyglądając się swojemu magowi odrobinę zaskoczony. A przez ten stan zbyt długo kazał mu czekać. Po ponagleniu przez czarodzieja uśmiechnął się i podrapał po karku rozważając to.
- Nie ma sensu... na pewno chciałbym rozwinąć tę zdolność... ale jak na ten moment potrafię jedynie sprawdzić co czujesz... ale chciałbym trenować... zwłaszcza, że mamy gotowe instrukcje na czym powinniśmy się skupić, co prawda nawet Czarne Smoki jak widać mają swoje indywidualne umiejętności, ale są mniej więcej określone ich zakresy... zdolności typowe, te rzadsze, najrzadsze i nawet te mitowe... jak absorpcja... [/color]- mówił patrząc na księgę i przewracając jej strony, jednak by nie zignorować w pełni prośby Abla, gdyż jego wyczekiwanie i spojrzenie było zbyt ponaglające Cedrik położył księgę obok siebie i siadł naprzeciwko blondyna. Skupił się chwilę i skorzystał ze swej zdolności, nie pobierała ona zbyt wiele energii, jej użycie było dla maga wręcz niezauważalne w poborze mocy.
- Czujesz ciekawość... obawę i podniecenie? Podniecenie... no wiesz co? Umiem rozróżnić potencjał emocji i ciebie nie jara myśl o możliwości bojowej, ty myślisz o fizyczności... Zboczuch, nie będę nakłaniać lasek, by na ciebie leciały i pokazywały cycki! Ty to z Sento jesteś po jednych pieniądzach! - oczywiście sobie żartował sięgając po poduszkę i rzucając nią w twarz maga. Był teatralnie oburzony i jednocześnie rozbawiony, że ktoś myśli o jego zdolności w kategorii łóżkowej.
- Zobaczysz podszkolę się i sprawie, że będziesz SZALEĆ na widok fujarki i Sento! - zaczął się śmiać będąc dumnym z pomysłu swej drobnej zemsty za takie podpuszczanie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Och... - bąknął lekko rozczarowany na pierwsze słowa Cedrika. W głębi ducha liczył na małą próbę zdolności. Jeśli faktycznie Podległy mógł mocno wpłynąć na przeciwnika, to oboje mogli zakończyć walkę nim ta w ogóle by się zaczęła. Choć mag nie lubił iść na łatwizne, opcja brzmiała bardzo kusząco. Myśl o tym jak na finałowej walce użyłby swego asa i miny wszystkich z trybun... zabawne, ale o finale mógł narazie tylko pomarzyć. Wiedział kto bierze udział w zawodach. Sento był silny.
Spiął się lekko, czując spojrzenie ciemnowłosego, a chwilę później w skupieniu odczuł łaskotanie, jakby delikatne dreszcze wewnątrz siebie. Namacalne, obce, irytujące, a zarazem przyjemne. Gdy zaś one ustały, Cedrik usiadł na przeciw niego, wyjawiając odczucia jakie przed chwilą miotały Ablem. Blondyn poczerwieniał, kiedy towarzysz wytknął mu podniecenie.Przecież było to dość normalne! Chciał nawet zwalić na emocjonalne podniecenie starciem, ale chłopak zaraz wszystko wyklarował.
- Nie porównuj mnie do Sento! - jęknął przymykając ze wstydu powieki. Bądź co bądź on nie brał się za pierwszą lepszą laskę. Miał wytyczony cel, że do łóżka zaprowadzi swoją miłość, a nie chwilowe zauroczenie.
- Nie jestem zboczuchem tylko dojrzewającym chłopakiem! - sprostował Podległego, unosząc wój zarzenowany głos.
- Jeśli przez ciebie pomyślę o Sento inaczej, to cię ukatrupie tymi rękoma! - uchronił się przed poduszkowym pociskiem, ściskając przedmiot i wstał, skacząc na Cedrika z zamiarem uduszenia go poduchą.
- Zboczeniec tak? Po tych samych pieniądzach hee? - rozbawiony od ucha do ucha zaczął przekomarzać się z Podległym, siłując jednocześnie, gdy ten usiłował uchronić się od swego maga i zamiarów.
- Nie odpuszczę - dodał triumfalnie choć z tyłu głowy dobrze wiedział, że Cedrik po prostu pozwala mu wygrywać. Do pewnego czasu.
Spiął się lekko, czując spojrzenie ciemnowłosego, a chwilę później w skupieniu odczuł łaskotanie, jakby delikatne dreszcze wewnątrz siebie. Namacalne, obce, irytujące, a zarazem przyjemne. Gdy zaś one ustały, Cedrik usiadł na przeciw niego, wyjawiając odczucia jakie przed chwilą miotały Ablem. Blondyn poczerwieniał, kiedy towarzysz wytknął mu podniecenie.Przecież było to dość normalne! Chciał nawet zwalić na emocjonalne podniecenie starciem, ale chłopak zaraz wszystko wyklarował.
- Nie porównuj mnie do Sento! - jęknął przymykając ze wstydu powieki. Bądź co bądź on nie brał się za pierwszą lepszą laskę. Miał wytyczony cel, że do łóżka zaprowadzi swoją miłość, a nie chwilowe zauroczenie.
- Nie jestem zboczuchem tylko dojrzewającym chłopakiem! - sprostował Podległego, unosząc wój zarzenowany głos.
- Jeśli przez ciebie pomyślę o Sento inaczej, to cię ukatrupie tymi rękoma! - uchronił się przed poduszkowym pociskiem, ściskając przedmiot i wstał, skacząc na Cedrika z zamiarem uduszenia go poduchą.
- Zboczeniec tak? Po tych samych pieniądzach hee? - rozbawiony od ucha do ucha zaczął przekomarzać się z Podległym, siłując jednocześnie, gdy ten usiłował uchronić się od swego maga i zamiarów.
- Nie odpuszczę - dodał triumfalnie choć z tyłu głowy dobrze wiedział, że Cedrik po prostu pozwala mu wygrywać. Do pewnego czasu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Choć natłok tak wielu informacji przygniótł by nie jedną osobę, na Cedrika zadziałało to zdecydowanie odwrotnie. Dodało mu skrzydeł i energii, powróciła cześć jego beztroskiej osobowości, która już od paru dni w sobie dusił. Odpowiedzialność za życie Abla wziął sobie głęboko do serca i nie chciał tracić czujności nawet na moment. Jednak nie dało się w ten sposób długo funkcjonować, był coraz bardziej zmęczony, ta powaga zwyczajnie choć w jakimś stopniu wpisana w jego charakter, w takim nasileniu go męczyła i odbierała nadmierną ilość potrzebnej mu energii.
Dlatego chwila tak beztroskiego przekomarzania się dała mu odetchnąć. Ponownie na jego twarzy pojawił się szeroki, szczery uśmiech nie widziany przez nikogo już od paru długich dni. A dokładniej od czasu imprezy.
Ciemnowłosy atakowany przez maga jedynie się śmiał, niezbyt skutecznie się od niego opędzał, ewidentnie dając mu fory. Potrzebował tak beztroskiej interakcji, oddechu od zmartwień.
A sama wizja możliwości jakie się przed nimi otworzyły wręcz stała się siłą napędzającą jego emocje i siły. Naprawdę zapragnął działać, doskonalić się i szkolić. W końcu przybliży ich do o kolejny krok do zwycięstwa, które obiecał Ablowi. A był mu to winien.
- Po tych samych, ot co! - śmiał się głośno, próbując zrzucić nieudolnie maga z siebie i odpychając atakującą go poduszkę.
- AAAA gwałcą! RATUNKU! Pani mamo Abla! Panie tato Abla! Ratujcie! Jestem za młody na takie rzeczy! - zaczął się wydzierać, dobrze wiedząc, ze w mieszkaniu są sami we dwoje i oczywiście był jeszcze szwędający się po domu kot. Jednak ten zdecydowanie nie był chętny do udzielenia pomocy Podległemu, który przy swych wezwaniach miał spory ubaw.
- Dobra złaź już! Ile można po kimś skakać! - dalej się śmiejąc podjął realniejszą próbę zrzucenia z siebie Abla, a kiedy mag wylądował na plecach tuż obok Podległego, ten wspiął się na niego i siadł sobie wygodnie na jego biodrach.
- Dobra, a teraz mów, którą masz na oku, bo skoro tak Yuki zbywasz to musisz jakąś mieć na uwadze i nie próbuj mi ściemniać, bo będę o tym wiedział! - zapytał otwarcie, wyraźnie zwracając Ablowi uwagę na swój własny wykrywacz kłamstw, jakim obdarowała go natura i Ród Czarnych Smoków.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blondyn widząc jak wyraz twarzy Cedrika zaczyna się zmieniać, nie miał zamiaru powstrzymywać sie od przekomarzanek. Wzajemne siłowanie było zdrowe dla ich dwojga. Abel w końcu dał radę uspokoić stargnioną dusze Podległego, który cały czas odkąd wrócili z imprezy spinał się na najdrobniejszy sygnał mogący zwiastować problemy. Chłopak wiedział, że nie tędy była droga, a na tak wysokim poziomie skupienia, Cedrik zacznie się męczyć - psychicznie. Jako jego kompan, towarzysz i co najważniejsze, przyjaciel, nie mógł do tego dopuścić, a raczej pozwolić, aby ten stan trwał dłużej.
- Ja ci zaraz pokażę po tych samych - z szerokim uśmiechem nie ustępował, nawet gdy chłopak zaczął wzywać pomoc. Choć mag lekko się spiął, bojąc iż faktycznie jedno z rodziców wpadnie zastając ich w dziwnej sytuacji, to ignorował to. Najwyżej zwali na męskie siłowanie, czy cokolwiek innego. Możliwości miał wiele. Poza tym... byli sami, choćkto wie czy przez ten czas nie zdążyli już wrócić, a oni tego nie słyszeli.
Świadomy forów jakie dawał mu Podległy, w pełni z nich korzystał. Dopiero, gdy ciemnowłosy uznał, że wystarczy tego dobrego, jęknął lekko zaskoczony, lądując na miękkim materacu. Stęknął przygnieciony ciężarem Cedrika, spoglądając prosto w jego błyszczące, tryskajace młodzieńczą energią oczy. Wyglądał seksownie i to uświadomienie sobie wbiło w maga drobną, upeirdliwą igiełkę, której nienawidził.
- Złaź grubasie! - stęknął kolejny taz, walcząc z tym, aby Cedrik zszedł z niego, ale niewygodna pozycja nie działała na korzyść Librabi. Podciągając się na rękach, usiłował zrzucić z bioder Podległego, ale ostatecznie wróćił do leżenia plackiem na brzuchu, burmusząc się twarzą w poduszce. I jedynie oczy wystawały zza kolorowej "chmurki".
- Nie mam nikogo, Yuki to przyjaciółka, wręcz siostra - z myślą o niej poczułprzyjemne, rodzinne ciepło. Wiele wspomnień przeleciało mu przed oczyma niczym rozwiająca się taśma. Choć chciał mieć jakąś na oku, to nie miał. Do każdej kobiety czuł obojętność od jakiegoś czasu. No może poza Nemezis. Pociągała fizycznie maga, ale nic poza tym. Tajemniczość emanująca z Podległej była przerażająca, a gdy tylko połączył na ostatnim treningu kropki, zrozumiał, że widzianym za dziecka demonem była właśnie ona, a kiedy jej oebcność tamtego wieczoru zniknęła, złaczyła się kontraktem, przymuszonym z Louisem. Abel bał się, co mogło go spotkać, gdyby faktycznie w swym szale dorwała swą ofiarę. Potem zaś, z myślą o Podległych, pomyślał również o ciemnowłosym. I moment w przebieralni, jak jakieś fatum wróciło do niego z zdwojoną siłą. Cedrik wyglądał od tyłu jak najprawdziwsza kobieta. Smukła, wysoka. Jak wyciągnięta z obrazka, choć teraz nabrał na masie i miał widocznie zarysowane mięśnie, to nadal... Librabia łapał się czasem na sobie, iż myśli o nim w niewłaściwy sposób. Nawet teraz, czując wypieki na twarzy, schował ją całkowicie w miękką poduchę, chcąc się udusić za te zawstydzające myśli.
- Nie mam zadnej na uwadze - była to prawda, bo jednak Cedrik kobietą nie był, a sam Abel nie był do końca pewien swoich uczuć. Czy była to wina kontraktu? Jak w ogóle traktował chłopaka? Do czego mógł podpiąć to cholerne, piekące w środku uczucie?
- Poza tym co ty tak ni z grucyh ni z peitruchy z tym wyskoczyłeś, hee? Zazdrosny? - spytął, chcąc odbić piłeczkę na niekorzyść Podwładnego.
- Ja ci zaraz pokażę po tych samych - z szerokim uśmiechem nie ustępował, nawet gdy chłopak zaczął wzywać pomoc. Choć mag lekko się spiął, bojąc iż faktycznie jedno z rodziców wpadnie zastając ich w dziwnej sytuacji, to ignorował to. Najwyżej zwali na męskie siłowanie, czy cokolwiek innego. Możliwości miał wiele. Poza tym... byli sami, choćkto wie czy przez ten czas nie zdążyli już wrócić, a oni tego nie słyszeli.
Świadomy forów jakie dawał mu Podległy, w pełni z nich korzystał. Dopiero, gdy ciemnowłosy uznał, że wystarczy tego dobrego, jęknął lekko zaskoczony, lądując na miękkim materacu. Stęknął przygnieciony ciężarem Cedrika, spoglądając prosto w jego błyszczące, tryskajace młodzieńczą energią oczy. Wyglądał seksownie i to uświadomienie sobie wbiło w maga drobną, upeirdliwą igiełkę, której nienawidził.
- Złaź grubasie! - stęknął kolejny taz, walcząc z tym, aby Cedrik zszedł z niego, ale niewygodna pozycja nie działała na korzyść Librabi. Podciągając się na rękach, usiłował zrzucić z bioder Podległego, ale ostatecznie wróćił do leżenia plackiem na brzuchu, burmusząc się twarzą w poduszce. I jedynie oczy wystawały zza kolorowej "chmurki".
- Nie mam nikogo, Yuki to przyjaciółka, wręcz siostra - z myślą o niej poczułprzyjemne, rodzinne ciepło. Wiele wspomnień przeleciało mu przed oczyma niczym rozwiająca się taśma. Choć chciał mieć jakąś na oku, to nie miał. Do każdej kobiety czuł obojętność od jakiegoś czasu. No może poza Nemezis. Pociągała fizycznie maga, ale nic poza tym. Tajemniczość emanująca z Podległej była przerażająca, a gdy tylko połączył na ostatnim treningu kropki, zrozumiał, że widzianym za dziecka demonem była właśnie ona, a kiedy jej oebcność tamtego wieczoru zniknęła, złaczyła się kontraktem, przymuszonym z Louisem. Abel bał się, co mogło go spotkać, gdyby faktycznie w swym szale dorwała swą ofiarę. Potem zaś, z myślą o Podległych, pomyślał również o ciemnowłosym. I moment w przebieralni, jak jakieś fatum wróciło do niego z zdwojoną siłą. Cedrik wyglądał od tyłu jak najprawdziwsza kobieta. Smukła, wysoka. Jak wyciągnięta z obrazka, choć teraz nabrał na masie i miał widocznie zarysowane mięśnie, to nadal... Librabia łapał się czasem na sobie, iż myśli o nim w niewłaściwy sposób. Nawet teraz, czując wypieki na twarzy, schował ją całkowicie w miękką poduchę, chcąc się udusić za te zawstydzające myśli.
- Nie mam zadnej na uwadze - była to prawda, bo jednak Cedrik kobietą nie był, a sam Abel nie był do końca pewien swoich uczuć. Czy była to wina kontraktu? Jak w ogóle traktował chłopaka? Do czego mógł podpiąć to cholerne, piekące w środku uczucie?
- Poza tym co ty tak ni z grucyh ni z peitruchy z tym wyskoczyłeś, hee? Zazdrosny? - spytął, chcąc odbić piłeczkę na niekorzyść Podwładnego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Atmosfera jaka wyniknęła przez tak proste parę żartów wybitnie poprawiła nastrój Podległego. Wreszcie pozwolił sobie na trochę luzu, na zabawę, w końcu był w bezpiecznym im domu i w dodatku byli sami. Wiedział to, bo wyczuwał energie innych magów czy podległych z kontraktami. A nikt więcej nie był w stanie im zagrozić. Dlatego bez zawahania brnął w te wygłupy.
Z satysfakcją przysłuchiwał się odpowiedzią Abla na rzucony przez siebie temat. Sądził, że mag od razu zacznie się wykręcać, jednak czuł że ten analizuje to pytanie. Wiedział również, że udzielone przez niego odpowiedzi były prawdą. A więc co tak w tamtej chwili podnieciło blondyna? Iskierka złośliwości jaka się w nim zasiała chciała, pragnęła poznać tą tajemnice, a może była to iskra ciekawości? Bez względu co kierowało ciemnowłosym, ten nie zamierzał tak łatwo odpuścić swojemu czarodziejowi.
- Ty może ją traktujesz jak siostrę, ona jednak liczy na bardziej romantyczną relację... jednak wiem, że to nie o niej pomyślałeś... a więc o kim takim? - drążył dalej. Informacja o braku zainteresowania żadną panną zbiła nieco podległego z tropu, przez co musiał się chwilę zastanowić. A wtedy padło oskarżenie w jego stronę. Zaśmiał się z tak oczywistej próby mającej odwrócić uwagę od sedna ich rozmowy. Położył się na plecach blondyna opierając na łokciach po obu stronach jego ciała i pochylił twarz tak, że ta wisiała tuż przy uchu czarodzieja, do którego zaczął mówić.
- To chyba oczywiste, że tak, dlatego pytam, kto samą myślą wywołuje w moim magu podniecenie.... Co jak co... ale jestem podwładnym, który nie lubi się dzielić. Sam z resztą czujesz jak absorbujący jestem... - jego ton nie był zbyt głośny, można by porównać go do szeptu, jakby zdradzał tajemnicę, która przeznaczona była tylko dla Abla. Jego policzek oparł się o blond czuprynę, kiedy usta wręcz muskały płatek ucha i owiewały go ciepłym oddechem.
Podniósł się i lekko wysilił, by wziąć Abla z zaskoczenia i przerzucić go na plecy, ponownie na nim siadając. Chciał widzieć jego twarz, chciał patrzeć mu w oczy.
- Może i jesteś hetero... jednak coś we mnie ci się spodobało, czy to włosy, czy to oczy, nie ma większego znaczenia. Gdyby nie to, ten kontrakt nie zostałby zawarty, nie było by to realne. A więc istotne jest dla mnie kto zaprząta myśli mojego maga, bo jakby nie patrzeć, przez czas trwania kontraktu to ja w nich powinienem być... i moja w tym rola, by tego dopilnować... - mówił pewnie i zaborczo, choć ton dalej miał barwę przekomarzania, to to , nabrało nowej odsłony, bardziej zadziornej i drapieżnej. Był zadowolony z tego, w jaki sposób udało mu się odbić przysłowiową piłeczkę, a lekko zadziorny uśmieszek zakręcił się w jednym z kącików ust, kiedy to ciemnowłosy ponownie się pochylił tym jednak razem wylądował tuż nad twarzą Abla wpatrując się prosto w jego zielone tęczówki.
- Więc... mam jakąś rywalkę bądź rywala w twoich myślach? - dodał intensywnie wpatrując się w jego oczy, był ciekaw tej odpowiedzi. Doskonale wiedział, że kwestią było odpowiednio zadane pytanie. A to bardzo go ciekawiło.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W jednej chwili mag pożałował swoich słów. Nie rozumiał skąd ta nagła śmiałość ze strony Cedrika. Umawiali się, że będą ostrożni i natarczywie nie będą łamać granicy dobrego samopoczucia, a jednak Podległy robił to. Znał jednak emocje, które teraz szalalły w umyśle Abla, gdy ten usilnie starał się je kontrolować. Być może właśnie dlatego, nie czując niczego złego, ciemnowłosy kontynuował zadziorną zabawę, chcąc rozczytać myśli Librabi. Mag poczuł jak panika legnąca się w nim od ruchów Cedrika unieruchamia jego całe ciało, gdy ten nachylił się zbyt blisko ucha, szepcząc najoczywistrzą prawdę, o której sam Abel wiedział. Wielokrotnie Podległy mówił o swoim zdaniu na temat tyłka swojego maga. Do tego sam kontrakt nie miałby szans, gdyby Abel nie poczuł tej iskierki fascynacji. Gdyby tamten pocałunek nie wywołał w nim tego, co wywołał, nie znalazłby się w takiej sytuacji.
- Czuję - wydyszał, zaciskając między zębami cichy jęk, który chciał się wydostać. Na szczęście opanował to, jak najszybciej zapominając przyjemny dreszcz wywołany gorącym oddechem Podległego. Abel aż pluł sobie duchowo w twarz, że ma tak wrażliwe okolice uszu oraz karku. Miał wrażenie, że nie wytrzyma, że wykipi jak gotująca się woda w garnku. Wilgotne usta, miękki policzek i zapach mieszający się z jego własnym. Cedrik zdecydowanie był za blisko, a mag nie miał nawet sił, aby się go z siebie pozbyć. A może jednak nie chciał? Bo co to był za kłopot za pomocą czarów zrzucić chłopaka? Niby żadna.
- C-co ty ?! - nie dokończył swych słownych pretensji, chwilę później lądując na plecach. Myślał, że ucieknie, ale Cedrik bez chwili namysłu usiadł na nim, znów odrzucając jego nadzieję na odetchnięcie. Czuł jak poliki zaczynają robić się czerwone, jak serce pomału zaczyna bić szybciej i mocniej, jakby chciało wyrwać się zza krat zeber. Oczy Cedrika przyjemnie błyszczały i co gorsza, Abel pomyślał, że w tej pozycji, z tym uśmieszkiem bazyliszka wygląda okropnie seksownie i pociągająco.
Zacisnął swoje usta w wąską linię, dalej słuchając wywodu Podległego, który za nic nie miał zamiaru odpuścić. Ablowi za to robiło się coraz duszniej. Każde złapanie oddechu paliło jego płuca. Słowa Cedrika dudniły mu w uszach, a gdy ten znów nachylił się, aby mieć lepszy widok na oczy, czas jakby stanął w miejscu.
Nie miał odwagi nawet drgnąć. Nie wiedział, czy nadal oddycha. Jedynie słyszał głośno przełykaną gulę w gardle, łapiąc losowe słowa wyimaginowanymi rękoma w swym umyśle, usilnie chcąc stworzyć z tego jakieś sensowne zdanie. Na marne.
Nie był to pierwszy raz, gdy tak intensywnie reagował na Cedrika, jednak słowa wypowiadane na głos, miały okropne pokrycie z prawdą i to one powodowały, że Abel zaczynał przypominać dojrzałego buraczka.
- Masz... - poddał się, odwracając twarz w bok, nie mogąc wytrzymać intensywnego spojrzenia Podległego. - A teraz złaź ze mnie, zboczeńcu! - położył dłonie na jego torsie, a dotyk ten okrutnie zaczął palić. Na tyle, że Abel otworzył szerzej oczy, spoglądając przed siebie na krzesło. Widok ten był taki spokojny, aż miał ochotę tam się znaleźć. Nie mógł przecież przyznać się już bardziej wybitniej, że jednak tym rywalem Cedrika jest on sam. Nie musiał tego widzieć, prawda?
- Powiedziałem, złaź - powtórzył, choć wcale nie chciał, aby ten przestał się z nim droczyć. Nawet nie siłował się, nie odpychał go, tylko czerwony jak burak uciekał w bok wzrokiem, czekając co zrobi Cedrik. I nagle... zastygł, czując jak coś w jego kroczu budzi się i pulsuje, delikatnie rozpychając się w uścisku materiału, co nie szło nie odczuć i spanikowany spojrzał na Cedrika. Z rozchylonymi ustami. Miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- T-to nie tak! - wydukał, tym razem chcąc zepchnąć z siebie Podległego.
- Czuję - wydyszał, zaciskając między zębami cichy jęk, który chciał się wydostać. Na szczęście opanował to, jak najszybciej zapominając przyjemny dreszcz wywołany gorącym oddechem Podległego. Abel aż pluł sobie duchowo w twarz, że ma tak wrażliwe okolice uszu oraz karku. Miał wrażenie, że nie wytrzyma, że wykipi jak gotująca się woda w garnku. Wilgotne usta, miękki policzek i zapach mieszający się z jego własnym. Cedrik zdecydowanie był za blisko, a mag nie miał nawet sił, aby się go z siebie pozbyć. A może jednak nie chciał? Bo co to był za kłopot za pomocą czarów zrzucić chłopaka? Niby żadna.
- C-co ty ?! - nie dokończył swych słownych pretensji, chwilę później lądując na plecach. Myślał, że ucieknie, ale Cedrik bez chwili namysłu usiadł na nim, znów odrzucając jego nadzieję na odetchnięcie. Czuł jak poliki zaczynają robić się czerwone, jak serce pomału zaczyna bić szybciej i mocniej, jakby chciało wyrwać się zza krat zeber. Oczy Cedrika przyjemnie błyszczały i co gorsza, Abel pomyślał, że w tej pozycji, z tym uśmieszkiem bazyliszka wygląda okropnie seksownie i pociągająco.
Zacisnął swoje usta w wąską linię, dalej słuchając wywodu Podległego, który za nic nie miał zamiaru odpuścić. Ablowi za to robiło się coraz duszniej. Każde złapanie oddechu paliło jego płuca. Słowa Cedrika dudniły mu w uszach, a gdy ten znów nachylił się, aby mieć lepszy widok na oczy, czas jakby stanął w miejscu.
Nie miał odwagi nawet drgnąć. Nie wiedział, czy nadal oddycha. Jedynie słyszał głośno przełykaną gulę w gardle, łapiąc losowe słowa wyimaginowanymi rękoma w swym umyśle, usilnie chcąc stworzyć z tego jakieś sensowne zdanie. Na marne.
Nie był to pierwszy raz, gdy tak intensywnie reagował na Cedrika, jednak słowa wypowiadane na głos, miały okropne pokrycie z prawdą i to one powodowały, że Abel zaczynał przypominać dojrzałego buraczka.
- Masz... - poddał się, odwracając twarz w bok, nie mogąc wytrzymać intensywnego spojrzenia Podległego. - A teraz złaź ze mnie, zboczeńcu! - położył dłonie na jego torsie, a dotyk ten okrutnie zaczął palić. Na tyle, że Abel otworzył szerzej oczy, spoglądając przed siebie na krzesło. Widok ten był taki spokojny, aż miał ochotę tam się znaleźć. Nie mógł przecież przyznać się już bardziej wybitniej, że jednak tym rywalem Cedrika jest on sam. Nie musiał tego widzieć, prawda?
- Powiedziałem, złaź - powtórzył, choć wcale nie chciał, aby ten przestał się z nim droczyć. Nawet nie siłował się, nie odpychał go, tylko czerwony jak burak uciekał w bok wzrokiem, czekając co zrobi Cedrik. I nagle... zastygł, czując jak coś w jego kroczu budzi się i pulsuje, delikatnie rozpychając się w uścisku materiału, co nie szło nie odczuć i spanikowany spojrzał na Cedrika. Z rozchylonymi ustami. Miał ochotę zapaść się pod ziemię.
- T-to nie tak! - wydukał, tym razem chcąc zepchnąć z siebie Podległego.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
To co musiał Cedrik przyznać, to to, że świetnie się bawił. Dawno nie pozwolił sobie na taki luz. Owszem w słowach Abla było pełno protestów i pretensji, jednak Podwładny przecież czuł jak było naprawdę. Czuł, że chłopak też się bawił i że nie chciał tego kończyć, że w jakimś stopniu podobała mu się ta rozmowa i taka postawa jego podległego.
Poczuł satysfakcje słysząc pierwsze potwierdzenie, tak był absorbujący i nawet Abel to przyznał. A chodziło tu o wiele elementów, od nadzwyczajnie ogromnego poboru energii nawet przy zwykłym siedzeniu, po jego charakter i indywidualizm. Nie był typem Podwładnego nadającym się do grupy. Wiele magów szło w ten styl, przykładowo taki Sento, który posiadał kilka Podległych, o ile Cedrik to dobrze rozumiał. On nie byłby w stanie pójść na taki układ, z racji swojej wrodzonej zaborczości, po prostu czarownik by tego nie przeżył, pobór mocy byłby zbyt niestabilny i wyniszczający. Więź między nimi wymagała wybitnej pielęgnacji, a trzecia osoba by zdecydowanie ją zniszczyła. Tego Cedrik był pewien i podkreślał to na każdym możliwym kroku. Miał wygrać dla Abla turniej, a więc nie mógł pozwolić, by ktoś stanął na drodze tego przyrzeczenia, chciał spłacić swój dług. A więc był w tym bardzo stanowczy. Widział treningi z Louisem i Nemezis, czuł jak ogromne postępy zrobili, na ile mógł sobie pozwolić na początku, a na ile dziś... To była kolosalna zmiana, zmiana na lepsze, a więc udawało im się, ich wieź stale się wzmacniała, mimo, że brakowało im tej tak kluczowej intymności, to i tak dawali radę. Takie więc zwykłe droczenie się korzystnie na nich wpływało, pomagało zastąpić pewne ważne elementy pielęgnacji więzi.
Słysząc, że ma rywalkę lekko zmarszczył brwi. Spodziewał się tego, to przecież było oczywiste, a jednak udawał zdziwionego i analizował.
- A więc to tak? Wiesz, że nie pozwolę, by naszą więź osłabiał ktoś trzeci? - to wszystko było oczywiście żartem, który kontynuował z zadziornym uśmieszkiem udawanej urażonej dumy.
- I jeszcze mnie odpychasz! Kto śmiał stanąć między na...mi...? - zaciął się w połowie słowa czując dziwne zjawisko pod sobą. Kiedy siedział pochylony na magu doskonale czuł co działo się w okolicy jego bioder, a dodatkowe tłumaczenia blondyna tylko utwierdziły go w zaistniałej sytuacji.
- No jeszcze to! Mam nadzieję, że to z mojego powodu! A nie jakie....- zaciął się, gdyż jego zdolność nieustannie analizowała odczucia czarodzieja - jś... Z MOJEGO!!!? - wydarł się zszokowany i aż podniósł lekko zamierając na kilka sekund. Po chwili jednak jego usta lekko się uchyliły, a jedna brew podniosła nieco wyżej od swej sąsiadki.
- Nie mów, że twoja zboczona wyobraźnia dorobiła mi cycki... - podniósł się jakby z lekką pretensją, jednak dalej sie droczył, skrzyżował ręce na piersi i dalej nie schodził z Abla patrzył na niego siedząc dalej na jego biodrach, z tej pozycji było mu znacznie lepiej dostrzec efekt ich przekomarzań, który znajdował sie tuż pod nim.
- No o czym sprośnym pomyślałeś, że mamy tego aż taki efekt? - zapytał i zabujał lekko biodrami w przód i tył, by dobrze dać Ablowi odczuć, o jakim efekcie mówił.
- Śmiało pomidorku, nie wstydź się... w końcu jakoś musimy sobie radzić, omijamy działkę intymną, a jakoś więź trzeba wzmacniać... Więc? Co tam ci siedzi w główce? - droczył sie dalej, jednak nie dało się ukryć, że zwyczajnie był ciekawy, ciekaw jak nigdy, w końcu odczuł pewnego rodzaju satysfakcję.
- No dawaj, pograjmy w otwarte karty, w końcu już trochę się znamy, a nie możemy unikać takich tematów jeśli ten kontrakt ma być mocny i cie nie wykończyć... - dodał na zachętę przekonywująco patrząc na czarodzieja.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie było tak źle, jeszcze. Mag ciągle sobie to powtarzał, licząc iż zdolności Cedrika są mocno ograniczone, jednak widząc jak jego pewność siebie i żartobliwy ton głosu znika - Abel miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zareagował tak samo głośno jak sam Podwładny, który nie szczędził w pokazywaniu swojego zaskoczenia, krzycząc głośno "Mojego". Twarz blondyna od razu nabrała nowego odcienia czerwieni. Mocnego, głębokiego jak nigdy, aż po same uszy, po sam czubek głowy. Gdyby opowieści o pewnych magach z ksiażek była prawdziwa, to teraz właśnie z uszu buchałaby mu gorąca para niczym z komina pociągu pospiesznego, a z nosa ciekła krew.
- Naprawdę, chciałbym dorobić tobie cyci - zmarszczył brwi, jakby poirytowany własnymi myślami i tym co właściwie się stało. Jednak nie był zły na Cedrika, lecz na samego siebie. Cały czas czerwony jak burak, łapał powietrze w płuca, a kolejne słowa Podległego wcale nie pomagały. Marszczył coraz mocniej swe brwi w idealnie znany każdemu grymas, aż w końcu nie wytrzymał, kiedy Cedrik ciągle ruszał biodrami, tylko wzmacniając wywołany efekt.
- Mógłbyś przestać?! - jęknął, odruchowo sięgając rękoma do jego bioder, na których mocno zacisnął swe dłonie. Pożałował tego. Chciał tym sposobem unieruchomić Cedrika. Owszem, zrobiłto, lecz jego krocze zaś zapulsowało, a między zębami wydobył się cichy jęk.
- Jak mam grać w otwarte karty, skoro cały czas mnie tylko drażnisz? - jęknął z pretensjami, lekko sapiąc od tych wszystkich emocji. - Patrz co narobiłeś - spuścił głowę, nie mogąc spojrzeć Cedrikowi w twarz. Było mu zbyt mocno wstyd, zbyt gorąco. Czuł się jak skończony, napalony idiota. A przecież faceci go nie podniecali! Więc dlaczego, czemu tak zareagował na podległego?
- P...pod...podnieciło mnie to... nasza zabawa... - wydukał szeptem, nadal nie puszczając dłoni z ud ciemnowłosego. Były nieznośnie przyjemne w dotyku i jakże cieplutkie. Idealnie ogrzewały chłodne dłonie maga.
- Co ma na to poradzić? Jestem bez baby, nie mam ani centymetra intymności, bo mieszkasz w moim pokoju. Do tego ten kontrakt... cholera... jest źle. Ja... nie wiem czemu... jak... - wysapał, napierając mocniej kciukami do wewnętrznej części ud, a jego krocze znów zareagowało.
- Cholera. Złaź... błagam - jęknął, chcąc zwiać do łazienki i zlać głowę zimną wodą. To uczucie było nieznośne. Nie wiedział co zrobić. Gubił się w tym wszystkim. Zachowanie Cedrika, reakcja na niego. TO nie miało sensu.
- Naprawdę, chciałbym dorobić tobie cyci - zmarszczył brwi, jakby poirytowany własnymi myślami i tym co właściwie się stało. Jednak nie był zły na Cedrika, lecz na samego siebie. Cały czas czerwony jak burak, łapał powietrze w płuca, a kolejne słowa Podległego wcale nie pomagały. Marszczył coraz mocniej swe brwi w idealnie znany każdemu grymas, aż w końcu nie wytrzymał, kiedy Cedrik ciągle ruszał biodrami, tylko wzmacniając wywołany efekt.
- Mógłbyś przestać?! - jęknął, odruchowo sięgając rękoma do jego bioder, na których mocno zacisnął swe dłonie. Pożałował tego. Chciał tym sposobem unieruchomić Cedrika. Owszem, zrobiłto, lecz jego krocze zaś zapulsowało, a między zębami wydobył się cichy jęk.
- Jak mam grać w otwarte karty, skoro cały czas mnie tylko drażnisz? - jęknął z pretensjami, lekko sapiąc od tych wszystkich emocji. - Patrz co narobiłeś - spuścił głowę, nie mogąc spojrzeć Cedrikowi w twarz. Było mu zbyt mocno wstyd, zbyt gorąco. Czuł się jak skończony, napalony idiota. A przecież faceci go nie podniecali! Więc dlaczego, czemu tak zareagował na podległego?
- P...pod...podnieciło mnie to... nasza zabawa... - wydukał szeptem, nadal nie puszczając dłoni z ud ciemnowłosego. Były nieznośnie przyjemne w dotyku i jakże cieplutkie. Idealnie ogrzewały chłodne dłonie maga.
- Co ma na to poradzić? Jestem bez baby, nie mam ani centymetra intymności, bo mieszkasz w moim pokoju. Do tego ten kontrakt... cholera... jest źle. Ja... nie wiem czemu... jak... - wysapał, napierając mocniej kciukami do wewnętrznej części ud, a jego krocze znów zareagowało.
- Cholera. Złaź... błagam - jęknął, chcąc zwiać do łazienki i zlać głowę zimną wodą. To uczucie było nieznośne. Nie wiedział co zrobić. Gubił się w tym wszystkim. Zachowanie Cedrika, reakcja na niego. TO nie miało sensu.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
[
Słysząc odpowiedź prychnął przewracając jedynie oczami. Nie do końca sam wiedział co o tej sytuacji myśleć, jednak zdecydowanie był bardziej opanowany od swojego maga i podchodził do sprawy z większym luzem i dystansem.
- Dzięki...dobrze wiedzieć... - odparł wiedząc już, że Ablowi zdecydowanie marzy się jego damska wersja.
- Nie mam pojęcia czy uznać to za komplement, bo jednak jestem w stanie podniecić nawet heteryka, czy jednak obrazę, bo wyglądam według ciebie tak zniewieściale, że możesz mnie uznać za babę w swych fantazjach... - mówił dość spokojnie, choć momentami jakby pretensjonalnie, oczywiście sobie żartował, jednak stale obserwował twarz blondyna, by nie przeoczyć żadnej reakcji. Jego intensywny kolor bawił Podległego, jednak ten nie śmiał się otwarcie.
- Jak tam chcesz, ale nawet wtedy nie wiele ci to da... - stwierdził spoglądając na dłonie, które go unieruchomiły.
- Drażnię? No w końcu poznaję jakieś emocje... - odparł choć nie był zbyt z tej informacji zadowolony. Choć czego mógł się spodziewać po tak zawstydzonym magu?
Zamrugał dwukrotnie troszkę zaskoczony kolejną dawką informacji, jednak po tym subtelnie się uśmiechnął. Ciekawym było, że tak zadziałała zwykła przepychanka z przekomarzaniami, czyżby wystarczyła sama bliskość? Kontakt fizyczny? Była to cenna wiedza do zapamiętania. Chciał w końcu wygrać turniej, dla Abla i tym samym dla samego siebie, a wiedział doskonale, by to osiągnąć ich więź musiała zostać wzmocniona. Wiedział, że już było zdecydowanie lepiej, że robili postępy, w końcu dzisiejszy pojedynek z Nemezis był wybitny, jednak zdawał sobie sprawę, że na wali turniejowe było to za mało. Te mogą być znacznie dłuższe, a czas działał na ich niekorzyść. Więź musiała być stabilniejsza, pobór mocy musiał być umiarkowany, stabilny i do opanowania przez Abla, a tym samym wystarczający do walki dla Podległego.
- Zabawa? Wychodzi na to, że takie zabawy mogą korzystnie wypłynąć na kontrakt... - stwierdził, analizując plusy i minusy całego zajścia. W końcu mieli zrezygnować z intymnego aspektu kontraktu, jednak potrzebowali odnaleźć własny zamiennik. W jakiś sposób musieli pielęgnować kontrakt i stabilność więzi.
- Złazić? Chcę zauważyć, że to ty mnie trzymasz... - odparł z podobną pretensja co mag.
- I co więcej, jestem dokładnie w tej samej sytuacji, a do tego jęczysz mi tu, stymulujesz moje uda. Powiem ci, że to bardzo sprzeczne sygnały, zważając, że JA jestem bi, a poddajesz mnie tu niezłej próbie siły woli... - mówił w miarę opanowanym tonem, jednak wtedy dotarł do niego impuls z ud, mocniej uciskające je kciuki, dały oczywisty efekt. Podległy odruchowo pochylił się nad Ablem, by nie prezentować mu swojej sylwetki.
- Kuźwa dryluj jeszcze mocniej tymi kciukami! - dodał czując jak i na niego zaczyna wpływać cała sytuacja, a miejsce w bokserkach zostało powoli wypełnione, napierając na ciało pod sobą. Materiały ich ubrań nie były zbyt grube, przez co Podległy bardzo dokładnie odczuł na sobie występujące u Abla pulsacje w miejscu intymnym, co wybitnie mocno na niego zadziałało i przyspieszyło cały proces podniecenia.
- Nie no świetnie... ehhh... - westchnął zrezygnowany, ta sytuacja była wybitnie niekomfortowa, a jednocześnie komiczna w oczach Podległego.
- Jeny... kto by pomyślał, że tak zciśnieniowani jesteśmy, by na takie pierdoły reagować... ]- stwierdził dość zażenowany, jednak będąc w tak niekomfortowej sytuacji i mając tak blisko czerwoną twarz Abla i czując jego ciało pod sobą odczuł intensywne bicie swojego serca. Kilka mocnych uderzeń, po których poczuł ciepło na policzkach, czy naprawdę taka sytuacja zaczynała na niego wypływać?
- Niewiarygodny z ciebie prowokator... - dodał z żartobliwym oburzeniem. Jego ciało było w bezruchu, chociaż każda komórka krzyczała i nakazywała mu się poruszyć, w końcu wystarczyło wykonać tak nikły ruch biodrami, by było im obu nieco przyjemniej i by im obu ulżyło. Ciemnowłosy mimo to potrafił nad sobą panować, choć nigdy by nie pomyślał, że będzie potrbował do tego tak wiele, że będzie to aż tak trudne.[/color]
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Widząc każdą reakcję Cedrika na wypowiadane słowa, mag czuł jak się tylko pogrąża w swoich wytłumaczeniach i walce z własnymi myślami. Nie tak miało to wszystko brzmieć, lecz ilekroć starał się sprostować swoje myśli, było tylko gorzej. Wiele emocji buzowało w głowie blondyna. Czuł namacalną obecność Podległego. Miał wrażenie jakby ten obierał go z warstw, wstydu i emocji smakując ich kolejno i odnajdując w tym coś przyjemnego, fatysfakcjonującego. Rozbierał go tak namacalnie, jakby był jego własnością i doskonale o tym zdawał sobie sprawę. W końcu łączył ich kontrakt. Cedrik ciałem i duszą był Abla, a mag był cały dla niego. Jego życie, moc gnieżdżąca w ciele. Oboje uzależnieni od siebie, oboje chcący rozgryźć co siedzi drugiemu w głowie, choć Podległ zdecydowanie miał łatwiej.
- Dobre spostrzezenie - przyznał, spoglądając na moment na swoje dłonie leżące i trzymające w swym objęciu uda Podległego, a co zabawniejsze, mag nawet nie myślał go puścić. Zostawił je tam, gdzie były, wracając spojrzeniem na twarz Cedrika, całkowicie dając się pochłonąć jego tęczówką.
- N-nie robię tego specjalnie! - wyjęczał jakby z pretensjami - Po prostu nie wiem co zrobić z rękoma - dodał spanikowany, bo to jedyne miejsce, najbardziej rozsądne dla jego umysłu w tej chwili. Dzięki temu mógł wytworzyć pewnego rodzaju barierę, stworzyć dystans, gdyby Cedrik faktycznie go nadszarpał. To tak pięknie rysowało się w głowie maga, lecz nic z tego nie miało teraz miejsca. Całkowicie się oddawał ruchom podległego, gdy nachylił się nad nim, znów tworząc gorące powietrze wokół nich.
- Drylować? - spytał lekko zakłopotany tym, że nie rozumie słowa. - N-nie wiem o co ci chodzi. Pewnie zajakś laska znó cię nauczyła dziwnego słowa - wydukał z przerwami. Jego głos się załamywał coraz bardziej, a temperatura ciała z całego zawstydzenia sytuacją powodowała, że czuł, jakby miał zaraz paść trupem. Tak po prostu zemdleć. Cóż, to nie była taka zła opcja.
- To nie ja tutaj prowokuje. To ty skakałęś mi po biodrach! - uniósł się z pretensjami, czując dokładnie to, co działo się w spodniach Cedrika, co jeszcze bardziej oddziałowywało na maga. Nie rozumiał tego, jednak czuł się podobnie jak tamtego dnia, gdy na siebie wpadli. Hipnotyzujące tęczówki Cedrika całkowicie pochłonęły wtedy maga, a wilgotne usta przyćmiły resztki zdrowego rozsądku. Nawet teraz potrafił przypomnieć sobie jak smakowały. Aż odruchowo oblizał swoje własne wargi, łapiąc się na tym.
- Zboczeniec - warknął, puszczając jedną ręką udo podległego, aby zaraz usadowić ją na jego gorącym, czerownym poliku i zmusić twarz ciemnowłosego, aby odwróciła się w bok. Jego palący wzrok był okrutnie nie do wytrzymania.
- Niewiarygodny z ciebie idiota - dodał po chwili, gotując się cały w środku, ale nie ze złości. Czuł jak własne serce bije okrutnie głośno, ale nie tylko jego dźwięk wydobywał się na zewnątrz. Cedrik również... i to spowodowało, że mag odruchowo sięgnął do szyji podległego i przyciągnął go do siebie, aby przyległ całym ciałem. Ciepło ciemnowłosego zalało całe ciało blondyna, który objął go w uścisku, czując jak zaraz spali się ze wstydu. Jednak tylko to przychodziło mu do głowy, aby uniknąć pocałunku kusicielskich ust Cedirka.
- Dziękuję - wyszeptał szczerze, uśmiechając pod nosem, a jego ciepł oddech omiótł płatek ucha Cedrika. Mimo to, nadal czuł podniecenie, kiedy ich krocza się ze sobą stykały. - i... ani waż się drgnąć - ostrzegł, aby Podległ nie doprowadził tej sytuacji do tragicznych skutków.
- Dobre spostrzezenie - przyznał, spoglądając na moment na swoje dłonie leżące i trzymające w swym objęciu uda Podległego, a co zabawniejsze, mag nawet nie myślał go puścić. Zostawił je tam, gdzie były, wracając spojrzeniem na twarz Cedrika, całkowicie dając się pochłonąć jego tęczówką.
- N-nie robię tego specjalnie! - wyjęczał jakby z pretensjami - Po prostu nie wiem co zrobić z rękoma - dodał spanikowany, bo to jedyne miejsce, najbardziej rozsądne dla jego umysłu w tej chwili. Dzięki temu mógł wytworzyć pewnego rodzaju barierę, stworzyć dystans, gdyby Cedrik faktycznie go nadszarpał. To tak pięknie rysowało się w głowie maga, lecz nic z tego nie miało teraz miejsca. Całkowicie się oddawał ruchom podległego, gdy nachylił się nad nim, znów tworząc gorące powietrze wokół nich.
- Drylować? - spytał lekko zakłopotany tym, że nie rozumie słowa. - N-nie wiem o co ci chodzi. Pewnie zajakś laska znó cię nauczyła dziwnego słowa - wydukał z przerwami. Jego głos się załamywał coraz bardziej, a temperatura ciała z całego zawstydzenia sytuacją powodowała, że czuł, jakby miał zaraz paść trupem. Tak po prostu zemdleć. Cóż, to nie była taka zła opcja.
- To nie ja tutaj prowokuje. To ty skakałęś mi po biodrach! - uniósł się z pretensjami, czując dokładnie to, co działo się w spodniach Cedrika, co jeszcze bardziej oddziałowywało na maga. Nie rozumiał tego, jednak czuł się podobnie jak tamtego dnia, gdy na siebie wpadli. Hipnotyzujące tęczówki Cedrika całkowicie pochłonęły wtedy maga, a wilgotne usta przyćmiły resztki zdrowego rozsądku. Nawet teraz potrafił przypomnieć sobie jak smakowały. Aż odruchowo oblizał swoje własne wargi, łapiąc się na tym.
- Zboczeniec - warknął, puszczając jedną ręką udo podległego, aby zaraz usadowić ją na jego gorącym, czerownym poliku i zmusić twarz ciemnowłosego, aby odwróciła się w bok. Jego palący wzrok był okrutnie nie do wytrzymania.
- Niewiarygodny z ciebie idiota - dodał po chwili, gotując się cały w środku, ale nie ze złości. Czuł jak własne serce bije okrutnie głośno, ale nie tylko jego dźwięk wydobywał się na zewnątrz. Cedrik również... i to spowodowało, że mag odruchowo sięgnął do szyji podległego i przyciągnął go do siebie, aby przyległ całym ciałem. Ciepło ciemnowłosego zalało całe ciało blondyna, który objął go w uścisku, czując jak zaraz spali się ze wstydu. Jednak tylko to przychodziło mu do głowy, aby uniknąć pocałunku kusicielskich ust Cedirka.
- Dziękuję - wyszeptał szczerze, uśmiechając pod nosem, a jego ciepł oddech omiótł płatek ucha Cedrika. Mimo to, nadal czuł podniecenie, kiedy ich krocza się ze sobą stykały. - i... ani waż się drgnąć - ostrzegł, aby Podległ nie doprowadził tej sytuacji do tragicznych skutków.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W głowie Podległego się nie mieściło, że tak niewinne przekomarzanie może mieć takie konsekwencje. W końcu nie miał szans przewidzenia jak to wszystko się skończy i że obaj wylądują w tak niekomfortowej dla siebie sytuacji. Choć było w tym wszystkim coś i zabawnego i podniecającego. To w jakim stanie byli podczas takiej bliskości dodawało pikanterii i niezręczności całokształtowi. Stałe napięcie narastało, a oni niezbyt potrafili sobie z nim poradzić, dlatego na zmianę żartowali i się atakowali.
Cedrik nie mógł pojąć, dlaczego poinformowany o swoich czynach Abel ich nie przerwał, a dalej trzymał swoje dłonie w tak prowokacyjnych i czułych miejscach dla ciemnowłosego, doprowadzając i jego do stanu, w którym sam blondyn się znajdował.
- Nigdy wiśni nie drylowałeś?! Kuźwa po prostu nie wciskaj mi tak tych kciuków w uda! - podkreślał, jednak było już za późno, jego ciało zdążyło zareagować na tak jawne prowokacje.
Nawet nie protestował kiedy jego twarz została obrócona na bok, chyba oboje tego potrzebowali, gdyż atmosfera zaczęła robić się naprawdę gorąca, nawet pomimo ich wzajemnych dogryzek. Z początku lekko zaparł się, na próbę przyciągnięcia go przez czarownika, jednak ciepła dłoń na rozgrzanej szyi zadziałała kojąco i w końcu jej uległ. Powoli rozluźniał swoje ciało, praktycznie kładąc się na Ablu i zamykając go w swoim uścisku, jedyne czego pilnował, to by nie przygnieść drobniejszego od siebie maga. A sam fakt, posiadania jego ciała tuż pod sobą wywołał dreszcz na jego plecach i w podbrzuszu. W końcu czuł całe ciało blondyna pod sobą, jego oddech, każdy drżący mięsień i co więcej pulsujące co jakiś czas krocze, a to ostatnie nie działało dyskretnie. Jasno informowało o swoim stanie i swoich potrzebach, co jeszcze dodatkowo pobudzało samego Cedrika i jego podbrzusze.
- Hę? Za co? - był zdziwiony tymi podziekowaniami, jednak dopytał by zająć czymś swoje myśli.
- Nie drgnij, nie drgnij, a może sam się do tego też zastosujesz? - wypomniał blondynowi, czując jak ich krocza na siebie napierały, co zdecydowanie się wzmogło po tym jak Abel przyciągnął do siebie Cedrika. Ciemnowłosy przełknął nerwowo ślinę czując jak jego usta wysychają i musiał oblizać wargi. Jego temperatura znacznie się podniosła, choć naturalnie już była wyższa od przeciętnej, tak teraz ewidentnie sam czuł gorąc i coraz większe wypieki na polikach i twarzy. A ogłuszające bicie serca zaburzało jego własne myśli. Jego ciało nawet nie odważyło się drgnąć, a przynajmniej świadomie, bo pewna bardzo kluczowa część w tej sytuacji co jakiś czas o sobie przypominała nieregularnym i silną pulsacją, która wywoływała ruch tam gdzie oboje go nie chcieli.
Zacisnął gardło i zęby kiedy niepożądany dźwięk chciał opuścić usta.
- Nie no tak to my się nigdy nie uspokoimy! - wydusił w końcu z siebie mówiąc prosto do ucha Abla, jakby nie chciał by ktokolwiek inny ich usłyszał.
- Jest to na pewno korzystne dla kontraktu, dlatego konkretna decyzja, albo tak chwile zostajemy, albo na trzy ja się podnoszę, a ty mnie odpychasz... bo zboczeńcu teraz i mnie podnieciłeś, a moje ciało głupieje nie wiedząc czego od niego chcesz... - ciemnowłosy zawsze starał się być konkretny i rozsądny, jednak ta sytuacja nie wymagała rozsądku, a opanowania. Na samą myśl, że miały teraz odejść czuł swego rodzaju zawód, choć sam go nie rozumiał, bo przecież żaden z nich nie chciał obecnej sytuacji. Z drugiej jednak strony nie wyczuwał w Ablu niechęci. Wręcz przeciwnie, doszło do tego przez odczytywane emocje, obaj gdzieś tam w środku chcieli, by do tego doszło, choć nie przynaliby się do tego ani przed sobą, ani przed tym drugim.
Cedrik też mimo wypowiedzianych słów, nie drgnął, nie odsunął się ani milimetra oczekując odpowiedzi maga, podczas której nawet nie chciał patrzeć mu w oczy, w tym momencie dużo lepiej się czuł bez tego wzroku na sobie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blondyn nie do końca był przekonany, czy robi właściwie, przyciągając Cedrika do siebie, ale nie miał pomysłu na nic innego. Każdy szmer, czy dzwięk przełykanej śliny był okrutnie głośno słyszalny, jakby wszystkie zmysły zostały wyostrzone do swych granic możliwości. Mag jedynie chłonął wszystko, każdy impuls, skupiając się również na tym, co działo się tam na dole. Jak odpowiadał na każdy ruch krocząc swoim własnym tym samym mocniej zaciskając swoje rece na szyji Podleglego.
- Za wszystko - zaczal, chcac jakos zagluszyc wszystkie do tej pory slyszalne dzwieki. Glosy wydobywajace sie z ich ust wydawaly sie najbardziej bezpieczna odskocznia od wszystkiego wokol.
- Ze jestes tutaj - z blogim usmiechem poczul pewna ulge, a bliskosc nabrala nowego znaczenia. Nadal czul pozadanie, caly czas z tylu glowy maly diabel szeptal, aby to Cedrik zrobil o jeden krok za duzo, aby zaczal ocierac sie o niego. Potrzeba fizycznego kontaktu byla tak silna, ze Abel nie mial zamiaru sie temu opierac. Jako facet, mlody i jurny, pragnal doznac koncowego wyniku tej sytuacji. Mial ochote zasmakowac koncowej sceny, ale z drugiej strony bal sie, ze do mocno odmieni ich relacje. To nie bylo fer, zwazywszy, iz Cedrik byl bi. Pomijajac juz sam fakt, ze Podlegly nie powinien nawet podniecac maga, a jednak robil to. Okrutnie skutecznie.
- Nie mów na mnie zboczeńcu - zmarszczył brwi, czujac lekko urazona dume. Tym samym zapomnial sie w jakiej byli sytuacji, a raczej odruch bezwarunkowy zadzialal o wiele lepiej, przesuwajac odrobine jego pozycje, przez co otarl ich krocza o siebie. Nie bylo by w tym ic zlego, gdyby nie fakt, iz w tym momencie z gardla Abla uciekl jek przyjemnosci i caly czerwony do granic mozliwosci spojrzal oskarzycielsko na Cedrika. Rozchylil usta, ale mysli nie chcialy przemknac drogi przez gardlo, aby obwiescic sie przed Podleglym.
- Zostan tak jeszcze przez chwile - wyszeptal, wrecz blagajac o to, a jego rece zacisnely sie kurczowo w mocniejszym uscisku.
- Za wszystko - zaczal, chcac jakos zagluszyc wszystkie do tej pory slyszalne dzwieki. Glosy wydobywajace sie z ich ust wydawaly sie najbardziej bezpieczna odskocznia od wszystkiego wokol.
- Ze jestes tutaj - z blogim usmiechem poczul pewna ulge, a bliskosc nabrala nowego znaczenia. Nadal czul pozadanie, caly czas z tylu glowy maly diabel szeptal, aby to Cedrik zrobil o jeden krok za duzo, aby zaczal ocierac sie o niego. Potrzeba fizycznego kontaktu byla tak silna, ze Abel nie mial zamiaru sie temu opierac. Jako facet, mlody i jurny, pragnal doznac koncowego wyniku tej sytuacji. Mial ochote zasmakowac koncowej sceny, ale z drugiej strony bal sie, ze do mocno odmieni ich relacje. To nie bylo fer, zwazywszy, iz Cedrik byl bi. Pomijajac juz sam fakt, ze Podlegly nie powinien nawet podniecac maga, a jednak robil to. Okrutnie skutecznie.
- Nie mów na mnie zboczeńcu - zmarszczył brwi, czujac lekko urazona dume. Tym samym zapomnial sie w jakiej byli sytuacji, a raczej odruch bezwarunkowy zadzialal o wiele lepiej, przesuwajac odrobine jego pozycje, przez co otarl ich krocza o siebie. Nie bylo by w tym ic zlego, gdyby nie fakt, iz w tym momencie z gardla Abla uciekl jek przyjemnosci i caly czerwony do granic mozliwosci spojrzal oskarzycielsko na Cedrika. Rozchylil usta, ale mysli nie chcialy przemknac drogi przez gardlo, aby obwiescic sie przed Podleglym.
- Zostan tak jeszcze przez chwile - wyszeptal, wrecz blagajac o to, a jego rece zacisnely sie kurczowo w mocniejszym uscisku.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Podległy zamrugał kilka razy słysząc taką odpowiedź i krótko się zaśmiał. Wiele z obecnych napięć z niego zeszło.
- Naprawdę teraz? Ty to masz wyczucie czasu - był rozbawiony, jednak lekko szturchnął swoim polikiem ten należący do maga.
- Mimo wszystko też dziękuję, bo jednak jest mi tu dobrze... - odparł w pełni szczery. Choć nie był to idealny moment na takie refleksje to pozwoliło mu to nieco rozluźnić niewiarygodnie napiętą i krępującą sytuację.
Oczywiście musiało to szybko ulec zmianie, kiedy urażona duma Abla po małym pstryczku, a raczej odbitej piłeczce nakazała mu się nagle poruszyć. Cóż normalnie nie byłoby to nic dziwnego, jednak w obecnej pozycji oboje baaardzo mocno odczuli skutek takiego nagłego poruszenia. A dźwięczne jęki opuściły ich usta, nie dając im nawet cienia szansy na zatrzymanie.
- [color=purpleA ty mi karzesz nawet nie drgnąć? Może sam się do tego zastosujesz? [/color] - odparł jednak w głosie nie było pretensji jak wcześniej. Wszystko powoli wpływało na jego rozluźnienie.
Barwne rumieńce pojawiły się na ich licach. Cedrik nie miał pojęcia jak miałby teraz spojrzeć czarownikowi w oczy. Ta sytuacja była niedorzeczna.
Kiedy już myślał, że zaraz się to wszystko zakończy po krótkim odliczaniu Abel zdecydował, by jeszcze tak kilka chwil zostali. Ciemnowłosy zamrugał zaskoczony, jednak te słowa zaowocowały ciepłem jakie podległy poczuł nie tylko w kroczu, a i klatce piersiowej. Szczelniej przylgnął do maga, chciał go lepiej objąć, jednak wiadomo, że wywołało to i lepsze dopasowanie w kluczowym dla nich na ten moment miejscu. Cedrik przemienił jęk w ciche westchnięcie. Choć jego ciało nakazywało mu kolejnych ruchów, opanował się, pochłaniając po prostu tej bliskości.
- Ale wiesz, że to co robimy jest powalone? - uświadomił tak tylko maga, jednak doskonale czuł, że mag jest podobnego zdania, a jedynie jak i on nie chce zakończyć tej bliskości, a to jedynie przesuwało pewną granicę milimetr po mililitrze i obaj pragnęli, by ten drugi wykonał kolejny kroczek ku ich wspólnej przyjemności, bo sam nie był w stanie się na to odważyć. Chyba, że przytrafiała się jakaś sposobność.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel nie widział innej możliwej sytuacji. Owszem, mógł wyskoczyć z takim tekstem za dnia, czy w szkole, albo na treningu, a jednak wolał wypalić teraz. Czemu? Blondyn nie miał do końca pewności. Mógł jedynie przypuszczać, iż sytuacja była na tyle między nimi intymna, że słowa te nabiorą większego, głębszego sensu.
Mag niezmiernie cieszył się odpowiedzią Podległego. Od samego początku chciał zadbać o jego zdrowie i to, aby nie żałował swojego "przypadkowego" wyboru. Owszem, Cedrik mówił, że tak naprawdę mógł wybrać pierwszego lepszego, a jednak padło na niego, bo czuł moc, która była w stanie utrzymać kontrakt. Niestety nie wiedział jakim heterykiem był Librabia. Cóż, on sam zaczynał się zastanawiać, czy faktycznie był całkowicie nastawiony na hetero, bo jednak coraz częściej reagował na Cedrika. Coraz częściej patrzył w jego stronę w inny sposó niż przyjacielski.
- Owszem! W przeciwieństwie do ciebie, ja nie rzucę się na ciebie jak ty na mnie - fuknął z nadętymi polikami. Co prawda, to mag nie raz pokazał jakie posiadał rogi całując z nienacka Podległego na łóżku. Teraz jeszcze chciał zostać w tak niepokojącej pozycji dłużej. Wszystko było tak okrutnie sprzeczne z poprzednimi postanowieniami maga, że aż miał ochotę walnąć samego siebie.
- Nie sądze, zeby cokolwiek co robimy nie było powalone - roześmiał się, czując pierwszy raz rozluźnienie w mięśniach. Westchnął, gdy kończył już prychać pod nosem, uspokajając od swojego śmiechu.
- Co teraz widzisz? W sensie, co czujesz? - oznajmił, rozkładając ręce na boki w iście bezradnym geście, jakby naprawdę miał zaraz paść. Jednak interesowało go, co czuł Cedrik. Co podpowiadała mu moc i co najważniejsze, co chciał zrobić. Mag był ciekaw, czy egoistyczne zapędy Podległego będą silniejsze od zdrowego rozsądku. Poza tym, to nie tak, że teraz blondyn wzbraniał się od czegokolwiek. Jednakże bał się, że jeden krok więcej może rozpętać lawinę, przed którą wolał uciec. Jeden pocałunek mógł przerodzić się w coś więcej, a Abel nie chciał przywiązywać się za mocno do chłopaka. Im bliżej niego był, tym późniejsze rozstanie będzie trudniejsze i boleśniejsze.
Mag niezmiernie cieszył się odpowiedzią Podległego. Od samego początku chciał zadbać o jego zdrowie i to, aby nie żałował swojego "przypadkowego" wyboru. Owszem, Cedrik mówił, że tak naprawdę mógł wybrać pierwszego lepszego, a jednak padło na niego, bo czuł moc, która była w stanie utrzymać kontrakt. Niestety nie wiedział jakim heterykiem był Librabia. Cóż, on sam zaczynał się zastanawiać, czy faktycznie był całkowicie nastawiony na hetero, bo jednak coraz częściej reagował na Cedrika. Coraz częściej patrzył w jego stronę w inny sposó niż przyjacielski.
- Owszem! W przeciwieństwie do ciebie, ja nie rzucę się na ciebie jak ty na mnie - fuknął z nadętymi polikami. Co prawda, to mag nie raz pokazał jakie posiadał rogi całując z nienacka Podległego na łóżku. Teraz jeszcze chciał zostać w tak niepokojącej pozycji dłużej. Wszystko było tak okrutnie sprzeczne z poprzednimi postanowieniami maga, że aż miał ochotę walnąć samego siebie.
- Nie sądze, zeby cokolwiek co robimy nie było powalone - roześmiał się, czując pierwszy raz rozluźnienie w mięśniach. Westchnął, gdy kończył już prychać pod nosem, uspokajając od swojego śmiechu.
- Co teraz widzisz? W sensie, co czujesz? - oznajmił, rozkładając ręce na boki w iście bezradnym geście, jakby naprawdę miał zaraz paść. Jednak interesowało go, co czuł Cedrik. Co podpowiadała mu moc i co najważniejsze, co chciał zrobić. Mag był ciekaw, czy egoistyczne zapędy Podległego będą silniejsze od zdrowego rozsądku. Poza tym, to nie tak, że teraz blondyn wzbraniał się od czegokolwiek. Jednakże bał się, że jeden krok więcej może rozpętać lawinę, przed którą wolał uciec. Jeden pocałunek mógł przerodzić się w coś więcej, a Abel nie chciał przywiązywać się za mocno do chłopaka. Im bliżej niego był, tym późniejsze rozstanie będzie trudniejsze i boleśniejsze.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
W czymś tak niekomfortowym i wstydliwym oboje coraz częściej odnajdywali śmiech. Starali się w swych głowach załagodzić sens tej intymności, jej motyw i sam dotyk, tłumacząc go głupotą i wzajemnym przekomarzaniem. Było w tym coś odrobinę dla Cedrika uroczego, co go ujmowało i nie pozwalało odejść, był zbyt ciekaw jak to wszystko mogło się dalej potoczyć, nie chciał więc zakończyć z własnego postanowienia tej intymności.
- Doprawdy? Pragnę ci mój drogi przypomnieć, że wiele chwil to ty zainicjowałeś. A to teraz... wygłupiałem się, sądziłem, że będzie zabawnie.. nie .. no.. no tak... - stwierdził choć sam nie wiedział jak to ująć. Kolejne słowa maga lekko go zastanowiły. W końcu uczciwym było podzielenie się z czarownikiem swoimi przeszpiegami, bo przecież stale je robił, a obdzierany z dodatkowej energii mag doskonale o tym wiedział.
- Wiem, że nie chcesz tego kończyć, że ci się podoba, że cię podniecam. Wyczuwam też, że chciałbyś z tego więcej i choć sam czuję takie pragnienie. To wiem, że po wszystkim będziesz stale to przeżywać i rozpamiętywać. Czuje od ciebie lęk, boisz się czegoś. Nie wiem czego, czy to bliskości, czy świadomości, że do takiego stanu doprowadził cie facet... może tego co będzie później... - mówił po to, by sprawdzać reakcję w magu i doprecyzować odczytywane emocje, które był w stanie zrozumiec dopiero czytając poszczególne reakcje Abla na wypowiadane przez siebie słowa, kiedy zwracał uwagę na pewne kwestia poznawał podejście do nich czarownika.
- Wszystko po trochu... masz w sobie wiele obaw i lęków... one cię hamują... Zbyt wieloma rzeczami i pierdołami się przejmujesz... - uśmiechnął się subtelnie i ułożył swoją dłoń na policzku blondyna. Potarł je delikatnie kciukiem, podniósł się, by móc spojrzeć mu w oczy. Dłonie czarownika już go nie przytrzymywały, więc mógł swobodnie się poruszać, patrzył kilka chwil w tą zieleń, po czym się pochylił i złożył na jego ustach subtelny, delikatny całus. Czuły pocałunek niepodszyty pożądaniem, jakie teraz po nich szalało. Kiedy się odsunął posłał mu jeszcze cieplejszy uśmiech.
- Choć przez to co wyprawiasz mam na ciebie ogromną ochotę, to wiedz, że potrafię nad sobą panować. Choć czuję, że pragniesz bym teraz troszkę się powiercił, to jednak musi być to nasza jawna, wspólna decyzja nie taka wyczytana gdzieś z podświadomości.. może twoja jurność, nie jest przeznaczona dla mnie... Jakoś przeżyję...- zaśmiał się i skorzystał z chwilowego oswobodzenia w sposób częściowy. Po prostu zsunął się z chłopaka, nie odsuwając nawet na milimetr zsunął lądując obok niego i częściowo dalej na nim. Sam moment otarcia przyniósł obu dość silne odczucia, które wywołały u podległego aż dreszcze na plecach i zmusiły do wstrzymania oddechu. Cóż sam dalej przylegał do ciała maga, a jego krocze wklejone było w biodro blondyna, więc ten na pewno czuł ten twardszy punkt, na przylegającym do siebie ciele. W drugą stronę również do końca nie odpuścił Ablowi i pozostawił na nim swoje zarzucone udo, a noga spoczywała na wiadomej wysokości.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abla przerażał fakt, jak Podległy trafnie wymawiał na głos jego myśli, a raczej odczucia. Broń jaką posiadał była niezwykle niebezpieczna, a jeśli faktycznie zdoła opanować ją do perfekcji, kontrola przeciwnika będzie banalna. Młody mag zdecydowanie nie chciałby być po złej stronie, gdyby natrafił na Cedrika.
Jak oczarowany słuchał delikatnego głosu ciemnowłosego. Był on niezwykle przyjemny i kojący. Librabia mógłby go słuchać całymi dniami, kojąc swoje stargane nerwy. Nawet teraz, w tej palącej okrutnie poliki sytuacji odnajdywał w tym swój własny spokój.
Oczy blondyna zadrżały, gdy dłoń Podległego znalazła się na jego policzku. Z niedowierzaniem spoglądał prosto w oczy towarzyszowi, przyznając mu w duchu rację. Być może przejmował się zbyt wieloma pierdołami, ale Cedrik powinien postawić się na jego miejscu i choć trochę zrozumieć sytuację w jakiej się znalazł. W końcu nigdy nie przypuszczał, że nawiąze kontrakt z obcym, poznanym na ulicy chłopakiem. Uciekinierem! Że handlarze będą ich ścigać oraz obserwować, że pocałuje się z tą samą płcią, a co gorsza zacznie go pociągać. Mag zwyczajnie gubił się w tym wszystkim i uparcie chciał brnąć ścieżką jaką wcześniej obrał, ale coraz częściej zauważał, iż jest to niemożliwe. To, co było kiedyś nie wróci, a rozrysowana dla niego nowa przyszłość nie musi być wcale taka zła, czy straszna. Jednak nadal uważał, że jeśli będą chcieli wygrać turniej, same przytulasy nie wystarczą. Jak wtedy powinien się zachować? Nigdy tego nie robił z facetem! Musiały się tam umyć? Byłby tym na górze, czy na dole? Może lewatywa? Ach, od tego wszystkiego aż rozbolała go głowa.
Zamrugał oczami lekko zdezorientowany, czując przyjemne ciepło i wilgoć na swych ustach. Dopiero po chwili zarejestrował jak oczy Cedrika są niebezpiecznie blisko.
- Ugh...- wydukał zza nadal rozchylonych warg, czując przyjemne ciepło na sercu.
- Głupek, idź już lepiej spać - burknął, uciekając wzrokiem w bok, pozwalając aby Cedrik wygodnie się usadowił. Mimo to nie mógł skupić się na przywołwaniu snów, gdy przymknął swe powieki, czując nadal każdy centymetr jego ciała. Z każdą minutą jego brwi coraz mocniej się marszczyły, aż od swej bezsilności westchnął przeciągle, śmiejąc pod nosem z samego siebie.
Jak oczarowany słuchał delikatnego głosu ciemnowłosego. Był on niezwykle przyjemny i kojący. Librabia mógłby go słuchać całymi dniami, kojąc swoje stargane nerwy. Nawet teraz, w tej palącej okrutnie poliki sytuacji odnajdywał w tym swój własny spokój.
Oczy blondyna zadrżały, gdy dłoń Podległego znalazła się na jego policzku. Z niedowierzaniem spoglądał prosto w oczy towarzyszowi, przyznając mu w duchu rację. Być może przejmował się zbyt wieloma pierdołami, ale Cedrik powinien postawić się na jego miejscu i choć trochę zrozumieć sytuację w jakiej się znalazł. W końcu nigdy nie przypuszczał, że nawiąze kontrakt z obcym, poznanym na ulicy chłopakiem. Uciekinierem! Że handlarze będą ich ścigać oraz obserwować, że pocałuje się z tą samą płcią, a co gorsza zacznie go pociągać. Mag zwyczajnie gubił się w tym wszystkim i uparcie chciał brnąć ścieżką jaką wcześniej obrał, ale coraz częściej zauważał, iż jest to niemożliwe. To, co było kiedyś nie wróci, a rozrysowana dla niego nowa przyszłość nie musi być wcale taka zła, czy straszna. Jednak nadal uważał, że jeśli będą chcieli wygrać turniej, same przytulasy nie wystarczą. Jak wtedy powinien się zachować? Nigdy tego nie robił z facetem! Musiały się tam umyć? Byłby tym na górze, czy na dole? Może lewatywa? Ach, od tego wszystkiego aż rozbolała go głowa.
Zamrugał oczami lekko zdezorientowany, czując przyjemne ciepło i wilgoć na swych ustach. Dopiero po chwili zarejestrował jak oczy Cedrika są niebezpiecznie blisko.
- Ugh...- wydukał zza nadal rozchylonych warg, czując przyjemne ciepło na sercu.
- Głupek, idź już lepiej spać - burknął, uciekając wzrokiem w bok, pozwalając aby Cedrik wygodnie się usadowił. Mimo to nie mógł skupić się na przywołwaniu snów, gdy przymknął swe powieki, czując nadal każdy centymetr jego ciała. Z każdą minutą jego brwi coraz mocniej się marszczyły, aż od swej bezsilności westchnął przeciągle, śmiejąc pod nosem z samego siebie.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ciemnowłosy jedynie uśmiechnął się pod nosem. Dobrze się czuł będąc tak blisko blondyna. Nie miał pojęcia czy to z powodu kontraktu, czy swoich świadomych decyzji, ale odpowiadało mu takie leże nie przy blondynie. Czuł się spokojniejszy mogąc go objąć.
Przymknął oczy, nie chciało mu się dalej dyskutować z magiem. Lubił się z nim droczyć, jednak na dziś chyba oboje mieli już dosyć. W końcu kto by się spodziewał, że ten dzień będzie tak intensywny. Najpierw morderczy trening, miażdżąca dawka informacji, a na deser ich wzwody. No to ostatnie do końca dalej ich nie opuściło, jednak chwila spokoju i powinno wszystko powrócić do normy.
Próbował pogrążyć się w myślach, a potem w snach, jednak bardzo skutecznie uniemożliwił mu to śmiech maga. Uchylił zaciekawiony powiekę spoglądając na jego twarz. Po czym sam się zaśmiał i szturchnął go lekko podnosząc głowę i podpierając ją o dłoń opartego łokciem o łóżko ramienia. Tak lekko uniesiony, a jednak dalej w pełni przylegając do ciała blondyna zaczął obserwować te roześmiana twarz.
- Co cię tak bawi? Mimo, że czytam emocje, to jednak dalej lubię rozmawiać... - stwierdził zagadując z wyraźnym zaciekawieniem. Może i odczytywał odczucia i emocje targające drugą osobą, jednak dalej nie był w stanie wyczytać z niczego o czym ktoś myślał, co miał aktualnie w głowie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mruknal pod nosem, zerkajac na zaciekawionego Cedrika, ktoremu przeszkodzil w zasypianiu i nie robiac juz problemow z pozycji w jakiej byli, wlepil swoj wzrok w sufit, ktory wydawal sie dla niego niezmiernie ciekawy.
- Ja sam - odpowiedzial, co go tak naprawde rozbawilo. - Jak pomysle jaki bylem, a jaki jestem teraz i co razem juz nas spotkalo, to chce mi sie smiac - usmiechnal sie subtelnie, przekrecajac twarz w stone Podleglego.
- Dziekuje, ze tamtego dnia na mnie wpadles. Odmieniles moje zycie. Zawsze bylem bierny, a teraz... - wyciagnal reke ku gorze, zaciskajac piesc jakby cos wlasnie zlapal. - Lapie zycie w garsc i poznaje nowe mozliwosci. Naprawde jestem tobie wdzieczny, Cedrik - patrzyl mu prosto w oczy, czujac to przyjemne cieplo na sercu. Nie chcial niczego zmieniac. Pragnal, aby chlopak byl caly czas przy nim, nawet po zakonczeniu turnieju, ale to nie bylo mozliwe. Oboje mieli swoje plany, a sam amg nie potrafil byc w stu procentach szczery z Podleglym. Moze dlatego, ze gdzies w srodku bal sie odpowiedzi Cedrika.
- Naprawde powinnismy juz spac. Za niedlugo czeka nas kolejny turniej - niewiele myslac, delikatnie okrecil swoja glowe, chcac wtulic w cieple, dobrze pachnace cialo ciemnowlosego, a gdy to zrobil, nawet nie wiedzial kiedy zapad lw gleboki sen, szepczac jeszcze na odchodne jego imie z usmiechem
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uśmiechnął się słuchając spokojnie odpowiedzi maga, która była dość ciekawa i bardzo szczera. Podległemu zrobiło się cieplej, jednak nie na ciele, a na sercu. Sprawiło mu to niecodzienną radość. W końcu nie spodziewał się nigdy, że trafi na kogoś takiego jak Abel, że jako Podwładny będzie traktowany równie co przyjaciel, a nie zwykły niewolnik. Mimo mocy nie był idealny i wiele miał za uszami, nawet niewola nie nauczyła go pokory, może to właśnie przez ród z jakiego pochodził. Być może krew czarnych smoków była zbyt dumna, w końcu gdy patrzył na Nemezis i Louisa czuł, że ona pociągała za sznurki w tym duecie. Nie była niewolnicą czy służką, ona władała magiem.
Między Ablem i nim było jeszcze coś innego. Cedrik nie czuł potrzeby władania Ablem, owszem lubił się z nim przekomarzać i drażnić blondyna, jednak ich relacja była oparta bardziej na współpracy. A to ogromnie pasowało ciemnowłosemu.
- Mimo wszystko dziękuję za te słowa i też się cieszę, że tamtego dnia, stałeś tam akurat ty, że byłeś pośród tych ludzi w tamtym miejscu...- uśmiechnął się i chwilę obserwował jak chłopak przymyka oczy.
- No tak turniej... tym razem będziesz mnie wspierać podczas walki... więc faktycznie lepiej się wyśpij.. - stwierdził, po czym sam ułożył się wygodniej przy chłopaku i sięgnął po kołdrę, by ich nakryć. Bądź co bądź starał się dbać o swojego maga jak potrafił, a i takie pierdoły były ważne.
Kolejne dni mijały dla ich dwójki błyskawicznie. Mieli chwilę na odpoczynek, jednak adrenalina jaką przynosił nadchodzący turniej stale sie odzywała. Cedrik nie czuł stresu związanego z przyszłymi walkami, raczej był podekscytowany. Nie mógł sie doczekać momentu, w którym stanie na arenie i poczuje ten dreszczyk emocji.
Uwielbiał to uczucie, kiedy stał naprzeciwko swoje rywala, to napięcie. Choć zawsze był opanowany to jak oaza wyglądał jedynie z zewnątrz, w środku przypominał bardziej wulkan, który nie mógł sie doczekać wybuchu.
Tak było i dziś, kiedy oboje stanęli na piaszczystym podłożu, Pozorny spokój ukrywał ekscytację tym co miało zaraz nastąpić. Ciemne tęczówki spojrzały za siebie na swojego maga, który stał lekko w tyle, ciemnowłosy posłał mu łagodny, pokrzepiający uśmiech. Wiedział, że dadzą sobie radę, nie miał jedynie pojęcia jak Abel zniesie tyle walk jednego dnia. W końcu starcia miały być trzy. A ich więź owszem stale się wzmacniała, jednak Cedrik był wymagającym Podległym, a po tym jak podkradł tymczasowo zdolności Nemezis musiał szczególnie uważać, by nie przesadzić i nie przeciążyć Abla swoim poborem energii. A jednocześnie by jak najszybciej zakończyć walki. Mieli dość trudne zadanie.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dzien turnieju nadszedl nieublaganie szybko. Mlody mag w towarzystwie swojego Podleglego wkroczyli na piaszczysta arene przesiaknieta juz zapachami potu, krwi oraz mocy magicznej. Zza kulis ogladali poprzednie walki, a Abel tylko czul narastajaca panike w srodku. Kfalifikacje byly latwe, ale teraz z kazda wygrana mialo byc coraz trudniej. Z paru wzgledow. Czekalo ich szesc walk, gdzie ilosc Podleglych byla dowolna. Byli silni, lecz czas gral na ich nie korzysc. Librabia nie wiedzial ile wytrzyma, gdy Cedrik bedzie walczyl. Wszystko zalezalo od przeciwnika. Gdy staneli na swoich pozycjach, odpoweidzial usmiechem do ciemnowlosego, zaraz potem odszukujac znajome twarze na trybunach. Nie odnalazl wszystkich, jednak czul calym soba, ze gdzies tam byli w tym tlumie i wiwatowali.
- Wygrajmy wszystkie walki. Jak najszybciej - wolal powiedziec choc jego wzrok mowil sam za siebie. Po chwili na arene wyszedl ich przeciwnik. Obcy mag z dwojgiem Podleglych. Obie byly kobietami. Jedna odziana w dluga suknie, zas druga z bardziej dostosowanym odzieniu do walki wrecz. Nie wiedzieli czego mogli sie spodziewac, ale z pewnoscia musieli uwazac, aby nie dac sie zaskoczyc.
Nemezis zas w specjalnej koszulce z napisem Team CedrikxAbel wiwatowala na trybunach razem z Louisem, ktoremu cala atmosfera udezyla do glowy. Z krzykami machal wielkim, sztucznym kciukiem w gore, zaslaniajac widok ludziom tuz za jego plecami. Nie przejmowal sie tym jednak. Sama Yuki razem z rudzielcem siedzieli nieco blizej areny, nizej. Po drugiej stronie zas rozstawiony byl dlugi stol z siedmioma magami rozdajacymi punkty za walke. Zaraz za nimi, wzdluz calej szerokosci areny porozstawiani byli magowie, ktorzy mieli za zadanie pilnowac bezpieczenstwa gosci, jak zarowno walczacych.
W jednej chwili uslyszeli wystrzal, znak oznajmiajacy rozpcozecie walki. Przeciwnicy nie wzlekali. Kobieta w zieleni od razu polozyla dlonie na ziemie, ktora zaczela drzec. Widac bylo jak cos pod nia sie porusza, prosto w strone Cedrika. Gdy ten skupil sie na tajemniczym ataku, druga Podlegla uceikajac w jego martwe pole, poszukala odpowiedniego momentu do ataku, rzucajac sie na niego w tym samym momecie, kiedy zgliszcza wyskoczyly spod ziemi chcac unieruchomic ciemnowlosego.
Abel zas stal, obserwujac wszystko uwaznie, gotow w razie potrzeby zareagowac i pomoc Cedrikowi magia ochronna. Tak jak zalecal Louis.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trybuny były pełne ludzi, bardziej znajomych twarzy i tych całkiem obcych. Te jednak się dla ciemnowłosego nie liczyły. Co myśleli, czego chcieli, czego oczekiwali było nieistotne. Istotna była opinia tylko jednej osoby, a tą podległy miał za swoimi plecami. To dla tej jednej osoby tu dziś był, dla niego miał wygrać.
Na wypowiedziane przez maga słowa jedynie skinął głową, jakby przyjmując rozkaz, niczym posłuszny żołnierz. Tu na arenie zachowanie Podwładnego zmieniało się diametralnie, tu widać było do czego był przystosowany, do czego szkolony, nie ważne jak bardzo by się starał zostało mu to wpojone. Jednak nie traktował tego jak czegoś złego. Choć nie zamierzał być posłusznym pupilem, to sam fakt walki go ekscytował, czuł to mrowienie podniecenia pojedynkiem, który miał zaraz nastać. Czuł na sobie wzrok tak wielu ludzi, jednak zupełnie to ignorował, w pełni skupiony był na trzech twarzach przed sobą, reszta nie istniała. Byli oni i ich rywale.
Szybka analiza i już wiedział, jakie role były przypisane poszczególnym osobą i czego mniej więcej powinien się po nich spodziewać.
Długa suknia, ataki dystansowe i wygodniejszy strój do walk kontaktowych.
Głośny sygnał i przeciwnicy ruszyli.
Ciemne tęczówki zarejestrowały atak idący tuż pod powierzchnia ziemi. Jak ogromną ochotę poczuł podległy do użycia zdolności Nemezis i wbicia w ziemię paru ostrzy w celu zatrzymania tego co na niego brnęło. Jednak się opanował, nie mógł tak szastać energią Abla, nie na samym początku. Musiał używać zdolności spektakularnych, ale o niskim poborze energetycznym.
Do takich należały ogniste ataki, które posiadał i które znali już wszyscy z jego repertuaru. Nie chciał jeszcze publicznie zdradzać iloma zdolnościami włada.
Ze spokojem na twarzy poczekał, aż podziemny atak do niego dotrze. Doskonale wiedział, że stale byli obserwowani, a ich każdy ruch był analizowany i poddawany ocenie, która w przyszłości miała zaowocować punktami. A na tych zależało Cedrikowi, wygrana wygraną, ale jej styl również był ważny.
Wyczekał cierpliwie mimo głośnych krzyków z trybun, atak był już przed nim, a druga podległa ruszyła na niego dodatkowo.
On dalej niewzruszony stał, może była to cecha czarnych smoków? Ta zimnokrwistość podczas walki?
Liczne pnącza wystrzeliły tuż przed nim chcąc oplątać kończyny i go unieruchomić. Nie zdołały jednak sięgnąć choćby jego stóp. Obie dłonie buchnęły płomieniami, które wycelowane zostały prosto w miejscu rozejścia się ziemi, pnącza paliły się błyskawicznie, a mimo ich spopielenia,
Cedrik nie przerwał ataku, spora część ognia buchnęła w ziemię, a wypełniony roślinnością tunel pod powierzchnią ziemi był idealnym nośnikiem dla płomieni, które w ukryciu przed spojrzeniami mknęły prosto do Podległej w długiej sukni, która pod swymi nogami miała początek tego roślinnego tunelu.
Cedrik nie obserwował dalszej drogi swych płomieni, niech myślą, że jedynie odparł atak. Zamiast tego energicznie ruszył do biegnącej na niego kobiety.
W tej walce jego obroną przed atakami były potężniejsze niż te przeciwnika ataki.
Chciał tym samym wywrzeć presje na kolejnych przeciwnikach, by ci czuli lęk przed podejmowaniem ataków na niego.
Nie dał Podległej wykonać nawet jednego ciosu, od razu w jej stronę poleciały dwie ogniste kule, a ta zmuszona ich unikać, nie miała już szans obronić się przed wymierzonym w jej korpus uderzeniem, które Cedrik wzbogacił małym niezauważalnym dla gapiów ładunkiem elektrycznym. Krótko ściętą dziewczynę odrzuciło do tyłu, upadła na kolana intensywnie kaszląc, w tym samym momencie Podległa o długiej sukni i odkrytych nogach krzyknęła z bólu, kiedy to płomienie buchnęły tuż pod jej stopami tworząc dotkliwe poparzenia na skórze.
Cedrik obserwował obie z nich bez wzruszenia na twarzy, czekał na ruch ich maga. Czy ten podejmie się jakiejś akcji ratunkowej? Leczniczej?
W jego stylu nie było atakowanie leżących, dlatego stał jakby wyczekiwał poleceń od swojego maga, co do dalszych poczynań. Dalej byli obserwowani, a jawne posłuszeństwo i pełna kontrola sytuacji przez maga na pewno były dobrze punktowane. To nie było miejsce na indywidualizm podległych i ich humorki.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Abel z zapartym tchu patrzył jak Podległa zbliża się w zastraszającym tempie w stronę Cedrika. Mimo to ani drgnął całkowicie ufając ciemnowłosemu. Nie pomylił się ani na kilometr. Towarzysz odparł synchronizowane ataki kobiet zostając bez szwanku z niewzruszoną postawą. Duma wręcz rozpierała młodego maga, który nie mógł powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu. Choć zamknięty był on w cienką linię ust, to czuł jak poliki zaczynają piec od ich napinania, a delikatne rumieńce dekorują je nieznacznie. Cały czas był podwsćiągliwy, gdyż nie był to jeszcze koniec. Przeciwnik od razu rozpoczął inkantację zaklęcia leczniczego niskiego poziomu. Wiele magów potrafiło leczyć podstawowe rany. Stąd Abel zrozumiał bardzo szybko, iż chłopak nie jest obeznany w magi leczącej. Jego mocną kartą było całkiem co innego. Kobieta w krótkich włosach otarła brodę o rękę, piorunując wzrokiem Cedrika. Splunęła śliną w bok, po raz kolejny ruszając w jego kierunku. Librabia zadrżał, ledwo nadążając za jej ruchami. Ta, jakby oswojona z ognistymi kulami, któe widziała tylko raz, zaczęła je zgrabnie unikać, ostatecznie sięgając swego celu. Wymienili się kilkakrotnie uderzeniami, po czym Podległa odskoczyła, a za jej pleców wyłoniły się dwa, grube pnącza z kolcami. Niczym żywe bicze, starały się smagać Cedrika. Ku ich nieszczęściu ciemnowłosy był oswojony z takim typem broni. W końcu Nemezis za każdym razem wybierała swój ukochany bicz do walki na dystans.
- Cedrik! - Abel krzyknął, wysuwając do przodu ręce, układając rozwarte dłonie w pewien symbol, a ośmiokątna, płaska tarcza pojawiła się chwilę przed Podległym, odbijając trzy pociski. Abel nie wiedział z czego były zrobione, jednak źródłem ich był sam mag po drugiej stronie areny. Blondyn cieszył się, że towarzysz pozwolił mu również wziąć udział w walce. Nie pozostając dłużnym, Librabia uniósł rękę, przetrzymując ją drugą i wycelował nią w stronę przeciwnika, pozostawiając Podległe Cedrikowi. On sam za cel obrał sobie maga, któy postanowił wtrącić się w walkę. Wymienili się kilkakrotnie pociskami. Abel postawił na kulach ognia, które tka często używał ciemnowłosy. Louis mówił, aby nie korzystać z ielu rodzaji magii, aby nie pokazać iż ma się tendencję do uzywania czarnej magii.
Kolejny raz uzył tarczy, lecz na samym sobie, kiedy to obie Podległe padły z jękiem na ziemię, zdyszane i poobijane. Abel czuł lekkie zmęczenie oraz zawroty głowy, co jasno mówiło i pierwszym przekroczonym limicie czasowym. Mieli jeszcze czas, on zaś miał wystarczająco siły, aby kontynuować. W końcu został im tylko mag. Gdy Cedrik zaczął się do niego zbliżać ten dał sygnał, iż się wycofuje, zmartwiony własnym życiem.
Librabia z radości podskoczył, biegnąć w stronę Cedrika, ale gdy tylko byłwystarczająco blisko, zwątpił i opanował swoje nagłe emocje. Nieśmiało wyciągnął rękę, aby przybić sobie żółwika.
- Świetna robota! Jesteś cały? - uśmiechnął się szeroko, wielce zadowolony z pierwszej potyczki. Pozostało im tylko czekać na punktacje. Choć wygraną mieli w kieszeni, Abel chciał wiedzieć jak wysoko ocenili ich walkę jurozy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach