Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
LiesDzisiaj o 10:21 amSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 06:01 amnowena
A New Beginning Wczoraj o 11:58 pmYulli
Argonaut [eng]Wczoraj o 10:53 pmSeisevan
Triton and the WizardWczoraj o 01:32 pmKurokocchin
incorrect loveWczoraj o 11:34 amKurokocchin
Run fastWczoraj o 09:29 amEeve
Blood, drugs and you in the middle30/04/24, 08:16 pmTroianx
You're Only Music30/04/24, 06:25 pmKass
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 17%
3 Posty - 17%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Without soul {26/09/21, 04:01 pm}

Without soul 5aeaa0a88ed72478de36523badf9ae50Without soul Tumblr_osvwv1AS6M1vx5ozvo1_1280

—  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  MINAKO88  &  KASS  —   —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —  —
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {26/09/21, 05:01 pm}

Without soul Bc445c65bafb3ae0e593395a741e1fae

│ Imię:Arleen|
│Nazwisko:Davies|
│Wiek:18 lat |

│Wzrost:166 cm|
│Waga:55 kg|
│ Kolor włosów : ciemnobrązowe, wpadające  w czerń, długie, proste |
│ Kolor oczu :Zielone, przenikliwe

│ Data urodzenia :22 Grudnia|
│ Znak zodiaku :|Koziorożec

│Rodzina:Ojciec Lephold(Leo) nie żyje i matka Graciela( Gracie, Grace)(nie  żyje) starszy brat: Adam  | |
│Status:Wolna |
│Rasa:Człowiek |
│Orientacja :Heteroseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, kobieca, |

│Ciekawostki :
- Poza starszym bratem nie ma już nikogo na tym świecie
- Jest bardzo nieufna  i nie posiada przyjaciół
- Straciła  rodziców jakiś czas po  zarazie
- Nie pamięta praktycznie niczego  z tego co wydarzyło  się  gdy miała 3 latka
-  Jej brat stanowi  dla niej prawdziwe wsparcie.
-  Nie wierzy w nic czego nie zobaczy gołym  okiem
- Gra na fortepianie i skrzypcach, ale do tego drugiego instrumentu zwykle brak jej cierpliwości.
- Ma arachnofobię odkąd tylko  pamięta  te stwory powodują u niej lęk
- Jest  bardzo ciekawska  i  nie  odpuści  póki nie odkryje tego co ją  dręczy
- W domu czuje się jak  w więzieniu dlatego muzyka oraz  książka  stanowią dla niej  ucieczkę  od codzienności
- Nie umie kłamać w domu panowała  zawsze zasada  by mówić prawdę nawet tę  najgorszą |
 

Spoiler:
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 01:52 pm}

Without soul ABADON_REYES_2
Spoiler:


Ostatnio zmieniony przez Kass dnia 28/09/21, 03:39 am, w całości zmieniany 1 raz
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 03:32 pm}

|Arleen Davies |

   Westchnęłam, znudzona patrząc w klawisze pianina, już czwarty raz próbowałam zagrać tę napisaną przeze mnie melodię. I za każdym razem psułam jej płynność przez ten sam błąd. Kolejna próba i kolejna i znowu porażka. Kątem oka widziałam służbę, która szykowała salon na tę coroczną uroczystość. Jaką były moje urodziny. Czy się cieszyłam z tego powodu? Tak naprawdę był to dla mnie dzień, jak co dzień spędzony w czterech ścianach rozległego domostwa. Mimo że brat robił wszystko, bym nie była samotna to i tak często się tak czułam. Przez te plotki na mój temat nie ufałam nikomu, izolowałam się, uciekając w świat muzyki i książek. Nie rozumiałam, dlaczego tak mnie, wykluczono. Rzekomo coś się zdarzyło, gdy miałam trzy latka i brat mi o tym wspominał. Jednak było to dla mnie tak nierealistyczne, że sądziłam, iż to tylko bajki, którymi straszy się dzieci, by słuchały rodziców, czy teraz w tym przypadku starszego rodzeństwa. W obecnej sytuacji miałam zostać tu sama z ochroną, bo Adam opuszczał rodzinny dom, by rozpocząć studia w pobliskim mieście. Obiecał, że spędzi ze mną każdy weekend niewiele, ale nie powinnam narzekać. Wstałam sprzed instrumentu, wygładzając czerwoną sukienkę. Adam był już w salonie, zapewne czekając, aż do niego dołączę, trzymał w dłoniach nieduży pakunek. Na stole służąca postawiła mój ulubiony tort waniliowo-truskawkowy. Zapalono świeczki i imprezę czas zacząć.
      - To wszystkiego najlepszego siostrzyczko od dziś też zaliczasz się do grona dorosłych - zażartował sobie Z mojego wieku. Wzruszyłam na to tylko ramionami, odbierając prezent. Wiedziałam, co w nim było od roku, prosiłam go o te książki, w końcu udało mu się je zdobyć.
      - Dziękuję, długo na nie czekałam - powiedziałam, odpakowując prezent. Na tę chwilę zapomniałam nawet o torcie czy o świeczkach. Gdy ujrzałam pięć tomów, które pragnęłam przeczytać, przytuliłam brata.
         - Chyba o czymś zapomniałaś. Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - powiedział, odwracając mnie z powrotem w stronę tortu. Miałam w sumie jedyne życzenie i zdecydowałam się powiedzieć je na głos, nie wahając się.
        - Chcę zobaczyć tego demona, o którym mi opowiadałeś - zdmuchnęłam świeczki za jednym razem. Momentalnie wyczułam, że nic takiego życzenia się spodziewał, bo zesztywniał, nie ukrywając zaskoczenia.
            - Chcę go zobaczyć, skoro istnieje naprawdę, to chcę się z nim spotkać - oznajmiłam stanowczo Adamowi. On widać, że nie był zachwycony z tego pomysłu, to była ostatnia rzecz, którą by dla mnie zrobił.
          - To nie jest najlepszy pomysł, Arleen. Wolę byś trzymała się od niego z daleka, jest niebezpieczny - nadal nie dawał za wygraną, licząc, że zmienię zdanie. Jednak ja podeszłam bliżej, do brata nie spuszczając z niego wzroku.
            - Nie jestem już dzieckiem, przestań mnie tak traktować. Poradzę sobie z nim, nie wypuszczę go przecież. Chcę się tylko przekonać czy istnieje naprawdę, czy nie okłamywaliście mnie przez te wszystkie lata - mój głos przybrał na sile. Nie było więc odwrotu, musiał spełnić moje życzenie. Westchnął, wiedząc, że się nie poddam.
            - Dobrze niech tak będzie, ale trzymasz się blisko mnie, zrozumiano? - zapytał, bym była mu posłuszna. Skinęłam głową, przystając na to. Po raz pierwszy miałam zejść do piwnic do mrocznej części tego domostwa. Razem z nami zeszła dwójka dobrze wyszkolonych ochroniarzy.
         Szliśmy jakiś czas, aż dostrzegłam cele, a w jednej z nich zamknięty był chłopak, na dźwięk kroków podniosła głowę i dostrzegłam jasne włosy oraz wyraźnie błyszczące w ciemności błękitne oczy. Nasz wzrok spotkał się, to było dziwne, przez to mrowiło mnie całe ciało. Nie panując nad tym, sama wykonałam dwa kroki, w stronę celi stojąc tylko parę metrów od krat.
            - Nie kłamałeś, on naprawdę istnieje - wyszeptałam do brata, bo dopiero teraz do mnie dotarło, że to wszystko, co mówili, było prawdą. On istniał nie był wytworem mojej wyobraźni. Miałam, go przed swymi oczyma.
            - Nie podchodź bliżej. Nawet w tym stanie może być zagrożeniem - ostrzegł mnie brat. Posłuchałam go, nie robiąc ani kroku więcej. Coś w nim było nie tak, skoro jest niebezpieczny to dlaczego stąd nie ucieknie?
  - W końcu cię spotykam, po tylu latach myśląc, że jesteś tylko wytworem wyobraźni - powiedziałam do niego, nie spuszczając wzroku z jego sylwetki. Jak ktoś wyglądający tak niepozornie może być demonem?
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 03:44 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Otaczał go mrok i pustka, zamknięty w czterech ścianach z jednej tylko strony otoczony kratami. Ile to już było? Dobre piętnaście lat w bezruchu, pozbawiony swojej godności, pięknych czarnych skrzydeł, które dawały mu wolność i duszy. Nie w sposób było określić, czego jest mu brak bardziej. Lata płynęły mu uciążliwie długo, zwłaszcza że jako demon nie był zdolny do spania. W pierwszych dniach pobytu w tej obskurnej piwnicy, podsuwano mu półmisek z jedzeniem, którego nigdy nie tknął. Jego rasa tylko za czasów dzieciństwa jest w stanie zjeść cokolwiek ludzkiego; im starszy demon, tym gorzej smakowało jedzenie z tego świata. Dlatego nie sięgnął nigdy po pożywienie, zresztą nie był na tyle ufny swoim oprawcom, żeby tykać cokolwiek, co było tutejsze.
             Do pomieszczenia wpadało światło, przez jedno wąskie okienko, w którym również zamontowane zostały kraty. Dzięki niemu mógł przyjrzeć się błękitowi nieba i tęsknić za czasami, które swawolnie mógł wzbić się w powietrze, poczuć wiatr we włosach i patrzeć jak pióra jego skrzydeł kołatają na nim. Westchnął przeciągle, najprawdopodobniej już o wiele więcej niż milion razy, zawieszając swój wzrok na skrawku zewnętrznego świata. Z pewnością szaman zasugerował im, aby posadzić go w takim miejscu i zdać na wieczną katorgę. Abadon nie uważał, że to co robił za czasów swojej świetności było złe, nawet jeśli nie musiał jeść. On nie musiał pożerać żeby przeżyć, prawdą było, że on żył po to, żeby jeść. Nie na odwrót. A kiedy chłonął następne istoty rósł w siłę i stawał się niezwyciężony. A przynajmniej do momentu, aż nie znaleziono na to sposobu.
             Ostatni raz widział Arleen piętnaście lat temu, kiedy była jeszcze brzdącem. Od tamtego czasu nie ujrzał jej ani na chwilę, nie mógł zobaczyć się z nosicielką swojej duszy, którą mimo wszystko czuł. Wiedział, że tuż nad nim, w wielkim przepięknym domu znajduje się kobieta, która ją posiada. Powiedzenie, że Abadon był kobieciarzem było błędne, chociaż prawdą było, że jadł głównie kobiety. Chociaż mówi się, nawet w demonicznym świecie, że nie powinno bawić się jedzeniem, on właśnie w ten sposób postępował. Nęcił, manipulował mówiąc piękne słówka, rozkochiwał w sobie kobiety, często odbywał z nimi stosunek, a w jego trakcie, pożerał je. Coś o czym wiedziało niewielu to fakt, że potrzebował zgody od właściciela, aby zrobić cokolwiek. Bez niej, jakby niewidzialna bariera powstrzymywała go.
             W pewnym momencie usłyszał kroki. Instynkt podpowiedział mu, że kierują się do niego cztery osoby, a to znacznie więcej niż dotychczas. Jeszcze raz spojrzał z utęsknieniem w kierunku nieba, po czym zwrócił się w kierunku przybyszów. Zwiesił na chwilę głowę, mając nadzieję, że po chwili ujrzy coś lepszego, niż dwójkę zgorzkniałych ochroniarzy, którzy czasami lubili mu dokuczać. I chociaż ich słowa po nim spływały, czuł coraz większą nienawiść wobec tych ludzi. Byłem pewien, że gdy tylko dusza wróci do jego ciała, to tamta dwójka zostanie zjedzona za pierwszym razem. Mężczyzn również umiał oczarować, ale nie zamierał ich do łoża; na swój sposób odtrącała go ta wizja. Kiedy podniósł głowę dojrzał parę dwóch kocio-zielonych oczu wlepionych w jego lekko przygarbioną sylwetkę. Miał ochotę prychnąć na słyszane słowa, a kiedy dziewczyna skierowała je w jego stronę, otworzył usta, ale nie powiedział ani słowa. Arleen. To musiała być ona. Musiał przyznać, że wyrosła na piękną i czarującą kobietę. Uśmiechnął się kącikiem ust, podchodząc bez słowa w kierunku krat, kątem oka rejestrując że ochroniarze są przybierają hardą postawę. Zaraz zabiorą mu Arleen, znowu zabiorą mu jego duszę.
              — Oto jestem, zamknięty od piętnastu lat w tej obskurnej celi  —  mruknął, zaciskając dłonie na kratach. Przekręcił głowę delikatnie na bok, nie będąc w stanie odwrócić swojego spojrzenia od dziewczyny. Jego twarz przybrała smutny wyraz. Był tak blisko, niemal wyczuwał swoją duszę, nie mógł jej zobaczyć, ale wiedział że tam jest. Że za osłoną zielonych tęczówek, kryje się nienamacalna część, która należała do niego. Musiał jednak podejść do dziewczyny na spokojnie, inaczej nici z całego, piętnaście lat układanego planu.  — Dlaczego przyszłaś dopiero teraz? Samotnie mi tu było, bardzo samotnie  —  szepnął bardzo cicho, wiedząc że tylko dziewczyna będzie w stanie to usłyszeć.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 03:50 pm}

|Arleen Davies |

  Mimo że stopy próbowały wykonać kolejny krok ku celi tego demona, to jednak nie ruszyłam się ani o centymetr. Ochroniarze czuwali nad każdym moim kolejnym posunięciem. Zapewne przewidując, że ciekawość może poprowadzić mnie ku niemu. Coś w nim było w spojrzeniu, głosie zachowaniu. Wzbudzało to we mnie sporo sprzecznych emocji. Z jednej strony nie mogłam uwierzyć w to, że ktoś tak niepozorny może być zły. Jednak z drugiej bez powodu by go tu nie trzymano. Brat cały czas stał niedaleko, ale dał mi pełną swobodę poruszania się. Chłopak milczał, ale gdy tylko się odezwał, czułam we wnętrzu dziwny ucisk, który równie szybko zniknął. Nie rozumiałam tego, owszem czasem miałam tego typu objawy, ale tym razem zaskoczyły nawet mnie. Dopiero teraz usłyszałam jego głos pierwszy raz w życiu. A może słyszałam go wcześniej, ale zdążyłam zapomnieć, jak brzmiał?
      - Nie mogłam przyjść wcześniej, dopiero teraz wymusiłam na rodzinie zobaczenie się z Tobą. Czekałeś na mnie? Ale dlaczego? - zapytałam go, chcąc poznać obie strony medalu. Obie wersje, by złożyć je w zupełną całość.
      - Odpowiesz na moje pytania? Jeśli się zgodzisz, może częściej będę tu przychodzić - powiedziałam, nie rozumiejąc, czemu nie roztrzaska tych krat. Od brata wiedziałam tylko tyle, że mam się do niego nie zbliżać. Oraz żebym na siebie przy nim uważała. Ale na słowo samotność drgnęła we mnie jedna ze strun tych wrażliwych. A dlaczego? Bo sama byłam samotna, miałam brata, ale on nie jest w stanie wypełnić całej pustki. On intrygował mnie, był tym brakującym elementem, z mej przeszłości. Ciekawił mnie, musiałam sama się przekonać, jaki jest.
      - Zostaw mnie samą z ochroną. Nie martw się, poradzę sobie, nie jestem tu sama - mówiąc to, miałam na myśli ochroniarzy, którzy czuwali nad moim bezpieczeństwem. Nadal byłam tak daleko od krat, że nie miał szans mnie dosięgnąć. Spojrzałam na jedzenie, którego nawet nie tknął, nie był głodny?
    - Dlaczego nie tknąłeś kolacji? Czyżby nie smakowała ci nasza kuchnia? - obserwowałam go uważnie. Adam nadal nie ruszył się z miejsca, więc odwróciłam się w jego stronę, na tę parę sekund.
      - Możesz mnie tu zostawić, jestem w dobrych rękach. Za niedługo do ciebie dołączę - zapewniłam brata. Ten wahał się jeszcze przez chwile, nim wyszedł, zawołał jeszcze jednego ochroniarza. Nadopiekuńczy jak zwykle.
    - Piętnaście lat, z tamtego okresu mam mgliste wspomnienia. Jednak wydaje mi się, że słyszałam twój głos już wcześniej. Jakim cudem go pamiętam, skoro byłam wtedy małym dzieckiem? - spytałam go, nie wiedząc, od czego zacząć rozmowę. Nie spuszczałam z niego wzroku, nazywano go demonem, ale musiał mieć jakieś imię.
    - Jak się nazywasz? Wolę wiedzieć jak mam się do ciebie zwracać - wyjaśniłam wprost. Bo mówienie na niego demonie zwyczajnie mi nie pasowało. Nawet taka osoba jak on miał imię, przecież każdy je posiadał. Coś nie pozwalało mi przestać na niego patrzeć jego tęczówki tak jasne niespotykane, ale też puste. Wiedziałam, że stoi za tym historia, z którą mam związek. Jednak rodzice nie powiedzieli  mi wszystkiego. Nawet dokładnego powodu mej izolacji. Brat mówił, że kiedyś poznam prawdę, ale jak do tej wszystkiego. Nawet dokładnego powodu mej izolacji. Brat mówił, że kiedyś poznam prawdę, ale jak do tej pory ciągle odwlekał to w czasie.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 03:53 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
             Spodziewał się, że nim się obejrzy zostanie zasypany gradem pytań. Nie miał jej tego za złe, ponieważ podejrzewał, że nikt nigdy nie powiedział całej prawdy, a to co wydarzyło się piętnaście lat temu, zostało owiane tajemnicą. A sama Arleen nie byłaby w stanie spamiętać, co działo się tak dawno temu. Sam też wiedział, że po jakimś czasie ludzkie wspomnienia się zacierają, pozostawiając po sobie szarą plamę. Skąd wiedział? Był wychowywany przez ludzi. Jednak mając dwa lata stał się już samodzielny i nie potrzebował ani matczynej opieki, ani ojcowskiej ręki dla własnej rozwoju. Potrzebował ich ciała, ludzkie jedzenie już przestawało mu smakować, dlatego ich pożarł bez cienia skruchy. Nie czuł bliskości między nimi, od chwili, w której został porzucony przez swoją matkę, wiedział, że ci którzy go wychowują kiedyś staną się jego pożywieniem. Ogółem związki rodzinne w świecie demonicznym wyglądały dokładnie tak samo. Każdy demon zostawał porzucony przez swoją matkę, musiał radzić sobie sam, ale to nie było trudne; w pierwszych latach po stworzeniu, te stworzenia przypominały ludzi. Dopiero po ukończeniu pięciu lat zęby zaczynały się zaostrzać, a na łopatkach zaczynały rosnąć skrzydła.
             — Teraz kiedy jesteś obok czuję się o wiele bardziej komfortowo  —  rzucił ze spokojem, ciągle wlepiając swoje spojrzenie w Arleen. Wodził za nią wzrokiem, starając się aby nawet najmniejszy szczegół nie umknął jego spojrzeniu. Po jej słowach uzmysłowił sobie, że było dokładnie tak, jak myślał. Zabronili jej widywania się z nim, bo uznali to za bezpieczne, jednocześnie jego skazując na męki.
             — Nie jadłem niczego stąd przez te piętnaście lat. Jak mam zaufać ludziom, którzy mnie więżą?  —  mruknął ponuro, przenosząc spojrzenie na brata dziewczyny i dwójkę ochroniarzy stojących z tyłu. Krzyżując je z Adamem, zacisnął szczęki, a jego wzrok stał się ostry jak brzytwa. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, chłopak z pewnością leżałby martwy. Być może też był dzieckiem, kiedy dokonywano egzekucji jego skrzydłom, które leżały gdzieś pewnie, a może je spalili? Nie, na pewno nie zostały spalone, gdyby tak było Abadon poczułby na sobie żar, w końcu skrzydła również były nieodłączną częścią jego samego. Nienawidził Adama za to, że przyłożył swojej ręki, aby się ich pozbyć z jego pleców. Mimo że był dzieckiem i wydawało mu się to zabawne, wyrywał pióra i pozbawiał go godności. Do dziś pamiętał ten dziecięcy śmiech, kiedy jemu leciały z oczu te haniebne łzy, a ból rozrywał mu kości. W końcu po błaganiach Arleen wyszedł z pomieszczenia, jednak ochroniarze zostali.
             — Masz w sobie moją duszę, piękna. To dzięki niej, pamiętasz mój głos  —  odparł, uzmysławiając dziewczynie, dlaczego w tej celi ważą się jego losy. To był powód dla którego byli związani niewidzialną nicią, coś czego Arleen sama z siebie nie mogła się pozbyć.  — Abadon. Tak możesz mnie nazywać, Arleen  —  powiedział, wypowiadając jej imię z czarującym uśmiechem. Chociaż mógłby przysiąc, że wymówienie go sprawiło mu lekką trudność, kiedy przechodziło przez gardło. Czując, że nie przełamie się, aby do niego podejść, mruknął coś smętnie pod nosem, po czym odsunął się od krat, żeby usiąść pod ścianą w cieniu.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 03:58 pm}

|Arleen Davies |

 Czułam się dziwnie, gdy wymawiał moje imię pamiętał je znał je przez tyle lat, a ja nawet tego zostałam pozbawiona. Nie znając jego imienia musiałam sama go o nie zapytać. Teraz gdy je poznałam nadal nie czułam się zbyt pewnie w jego towarzystwie nie wiedząc co mam o nim myśleć. Byłam czujna i uważna tak jak mnie upomniał brat. Jego wyjaśnienie dotyczące posiłków miało w sobie sporo prawdy. Sama pewnie też bym nie jadła niczego przyrządzonego w kuchni własnego wroga. Ciekawiło mnie za to jak on mógł żyć skoro tyle lat nie jadł?
      - Skoro nie jadłeś przez tyle lat to jakim cudem nadal żyjesz? Demony nie muszą nic jeść? - spytałam go zaintrygowana tym jakie one są. Znaczy się samo to, że są nimi było przerażające ale i fascynujące. Nie mogłam nad tym zapanować. Przez tyle lat miałam kogoś takiego w piwnicy i nie mogłam z nim ani razu porozmawiać. Na wzmiankę o tym, że mam w sobie jego duszę chciałam zrobić dwa kroki bliżej krat. Ale ochroniarz próbował mnie zatrzymać. Rozumiałam, że miał mnie chronić, jednak nadal dzieliła mnie od niego dość spora odległość.
      - Panienko nie powinna panienka zbliżać się aż tak bardzo do tego demona - upomniał usłużnie mężczyzna. Spojrzałam na niego stanowczym wzrokiem, by siedział cicho. Szok nie minął, tylko zwiększył się i to bardzo.
       - Nie podejdę aż tak blisko. Więc zostawcie mnie w spokoju - mruknęłam, podchodząc tylko trochę bliżej. Nie rozumiałam swojego postępowania, czyżby poznanie prawdy aż tak mnie przyciągało, do jego osoby? Abadon był w sumie jedynym demonem jakiego poznałam.
       - Niech zgadnę, to dlatego miałam się trzymać od ciebie z daleka z powodu tej duszy? Skoro tak jest to najwyraźniej, nie było innego sposobu, by cię powstrzymać - powiedziałam, słysząc zawahanie się w swoim głosie. Czyżby jego uśmiech powodował, że nie jestem w pełni pewna swoich słów? Spojrzałam na niego, czułam jak, mój oddech lekko przyspieszył tak jak bicie serca, tego było dla mnie za wiele.
       - To dlatego też stąd nie uciekłeś, zostałeś tu uziemiony przez naszą więź - stwierdziłam, już lepiej rozumiejąc powagę tej sytuacji. Tylko że jakoś mu nie współczułam, zasłużył sobie na ten los, ale ja? Dlaczego musiałam cierpieć przez niego? Samotność tak to słowo uderzało we mnie za każdym razem z równą siłą.
      - Co do samotności też ją znam pewnie w równym stopniu co ty. Jednak kto wie, może się to zmieni? - dodałam, sama nie wiedząc dlaczego. Miałam oczywiście na myśli to, że będę go odwiedzać. Rozmawiać z nim może jestem w izolacji, ale będzie to bardziej znośne niż było do tej pory. Jedyny pozytyw na tyle negatywów.
      - Abadonie, muszę  przyznać, że mnie zaskoczyłeś. Powiedziałeś  mi o tym wprost w przeciwieństwie do mej rodziny, która nawet teraz traktuje mnie jak mało rozumne dziecko - zauważyłam, mając na myśli tego dodatkowego ochroniarza czy tego, że brat nie chciał mnie tu zaprowadzić. A przecież i tak wcześniej czy później musiałabym poznać prawdę. Zerknęłam w stronę wyjścia z piwnicy, obiecałam bratu, że do niego wrócę. Tylko coś mnie tu trzymało i nie chciało puścić.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:09 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
            Arleen była zaciekawiona nim i to było widać na pierwszy rzut oka, chciała wiedzieć więcej i przyswajać wiedzę, a wszystko po to, aby poczuć się bardziej komfortowo przy niebezpiecznym demonie. Bo przecież tak o nim mówili, jednak prawda była taka, że obecnie nie był niebezpieczny. Nie mógł zatopić swoich kłów w jej ramieniu, wygiąć słupków metalowych krat, aby się wydostać z celi; ani wzbić się w powietrze i uciec z tego miejsca. Samo wyobrażenie było tak cholernie odległe, że było mu z tego powodu dozgonnie przykro.
             — Nie musimy jeść, żeby żyć. My żyjemy po to, żeby jeść  —  wytłumaczył zgodnie z prawdą. A przynajmniej jeśli z początku ich znajomości będzie mówił tylko prawdę, późniejsze kłamstwa, również będą zdawały się całkowicie szczere. Tak mu się bynajmniej wydawało, że im bardziej Arleen się do niego przywiąże, tym trudniej będzie jej uzmysłowić sobie, że tak naprawdę kłamstwo, to dla niego chleb powszedni. Po chwili ciszy ponownie zabrał głos, odgarniając z czoła jasne kosmyki własnych włosów.  — Jednak przez brak pożywienia jestem słaby i nie mogę nic zrobić  —  dodał, wciąż nie powstrzymując się od uśmiechu. Zdawał sobie sprawę z tego, że Arleen niedługo będzie musiała wrócić na górę i pozostawić go samotnie na nowo. Jednak wierzył, że po dzisiejszym spotkaniu będzie do niego wracać i to niejednokrotnie. Może w swoim czasie odeśle również ochronę i będą mogli zostać sam na sam?
             — Nie dali ci mojej duszy dlatego, że chcieli mnie powstrzymać. Po prostu udało im się to przy okazji  —   mruknął z cierpieniem, odchylając głowę do tyłu, aby spojrzeć na obskurny sufit swojej piwnicznej celi. W rogach powoli pętały się coraz większe pajęczyny, jednak nigdzie nie było widać pająków. Jeszcze pamiętał, że jako dziecko bał się owadów, co było aż na zbyt ludzkie. Acz wraz z wiekiem i rosnącą potęgą, przestał się nimi przejmować. W końcu jest jednym z najpotężniejszych stworzeń, które snują się po ziemi.
             — Jest wielu takich jak ja i również snują się po ziemi, jak myślisz czemu to ja siedzę w celi, a nie oni? Oczywiście, bo wzięli mnie jako narzędzie dla swoich niecnych celów  —  parsknął z odrazą, mierząc wzrokiem ochroniarzy, który również parsknęli pod nosem z taką samą nienawiścią. Przewrócił oczami, a następnie znowu utkwił wzrok w ciemnowłosej pannie, starając się uśmiechnąć tak samo, jak wcześniej, aczkolwiek powolnie pochłaniała go ponura aura. Rozmawianie o tym, jednak budziło dawne odczucia i przywoływało nieprzyjemne wspomnienia.
            — Nie powiedziałbym tak. Gdybym miał dość siły, mógłbym stąd uciec i odebrać to co należy do mnie  —  rzucił, a w jego oczach krył się mrok, którego wcześniej nie dało się ujrzeć. Chociaż jego oczy wciąż były w normalnym, tym pustym i błękitnym odcieniu, gdyby ich na chwilę nie przymknął z pewnością, zmieniłyby swój kolor na czarny. Nie miał w zamiarze odstraszyć od siebie dziewczyny, dlatego trwał chwilę z zamkniętymi oczami, po czym ponownie je rozchylił, kiedy miał pewność, że większość negatywnych emocji odeszła, pozostawiając tą dobrze znajomą pustkę.
             — Bardziej tęsknię za wolnością  —  przyznał, po czym wstał, aby na chwilę zerknąć w stronę błękitnego nieba, skrytego za kratami celi.   — Kiedyś miałem piękne skrzydła i mogłem szybować w przestworzach, czuć wiatr we włosach i cieszyć się chwilą. Ale to również mi odebrano  —  mruknął, po czym parsknął krótkim rozbawionym śmiechem na jej słowa. Czy to naprawdę było zaskakujące? Być może, skoro tak traktowała ją rodzina.    — Zasługujesz na to, żeby znać prawdę. W końcu tak jak i ja jesteś w samym środku tego cyrku.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:15 pm}

|Arleen Davies |

 Mimo rosnącej we mnie ciekawości nie chciałam też zbytnio przemęczać chłopaka. Może i był demonem, ale też i chłopakiem, któremu odebrano wolność. Z natury bywałam bardzo nieufna i ostrożna dlatego też analizowałam każde jego zdanie czy zachowanie. Nie dawałam niczego po sobie poznać, zachowując moje przemyślenia w swoim umyśle, do którego nikt poza mną nie miał dostępu. Jedno wiedziałam na pewno, że skoro już tu przyszłam, raz to nie będę mogła się powstrzymać przed kolejną tu wizytą. Przy bracie musiałam być jednak posłuszna i się go słuchać. Gdy wyjedzie, będę mieć wolną rękę, by robić, co tylko zechcę. Niestety jego wyjazd miał być, dopiero za kilka dni z tego, co pamiętałam chyba ze trzy lub cztery. Tak czy owak, dla osoby takiej, jak ja nie raz bywało to wiecznością. Abadon tkwił tu znacznie dłużej, więc w porównaniu z tym te dni były jak mrugnięcie powieką. Przyswajam wszystko, co mi mówił chłopak, wiedziałam, kim był, ale czy naprawdę ktoś o takim wyglądzie mógł być zupełnie zły? To nie tak, że nie wierzyłam w słowa brata, ale też zaczynałam się zastanawiać czy Abadon jest zdolny do czegoś pozytywnego niż tylko niszczenia, czy pożerania niewinnych. Musiałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Byłam wręcz głodna wiedzy na temat demonów i ich zwyczajów. Pewnie w pewnym stopniu byłam szalona skoro, zamiast się jego bać, rozmawiałam z nim jak z nowo poznaną osobą. Już przeczuwałam jak brat będzie na mnie zły, że wymusiłam, na nim to by mnie tu zaprowadził. Znowu będzie mi przypominał, że nie powinnam tu przychodzić, bo coś może mi się stać. A on nie będzie mógł mi pomóc. Doceniałam jego troskę, jednak nie byłam już małą dziewczynką bawiącą się lalkami. Wyrosłam z tego.
       - Zapewne jest was więcej, skoro tak mówisz. Jednak o nikim innym poza tobą nie słyszałam. Pewnie dlatego, że uciekli, by nie podzielić twego losu. Którego nikomu bym nie życzyła, tkwienia w takim miejscu - przyznałam, próbując jakoś lepiej go zrozumieć. A może raczej próbowałam ogarnąć ten grad informacji. Było więcej demonów? To dlaczego brat mi o nich nie powiedział? I dlaczego nie wypuszczono go, skoro był słaby? Kolejne słowa chłopaka spowodowały, że cofnęłam się o krok. Chce odzyskać swoją duszę? Ale jak?
      - A jak niby byś tego dokonał? Znaczy się, jest to w ogóle możliwe? - spytałam demona. Brat uprzedzał mnie, że takie istoty jak on mogą łatwo manipulować innymi. Jednak o dziwo nie czułam się tak, jakby mną manipulował. Może nie używał swej umiejętności, bo byli ze mną ochroniarze, którzy by mogli zareagować? Tęsknił za wolnością? Czy raczej za mordowaniem kogo popadnie? Wiedziałam tylko tyle, ile mówił mi brat.
       - Świat się zmienił i to bardzo przez te wszystkie lata. Raczej nie byłbyś zadowolony z tego, jak bardzo - mówiąc to, sama nie dowierzałam, ile się wydarzyło przez ten czas. Ten pozorny chłodny spokój pozorny spokój. Na jego słowa sama się nie mogłam powstrzymać od cichego śmiechu. Cyrk? Tak to chyba dobre określenie.
    - Cyrk? Tak trafniej tego ująć  się nie dało. Zgadzam się  z  tym porównaniem,  tylko zarówno Tobie, jak i mi niezbyt się to podoba. Niestety tak chyba musiało być - wzruszyłam ramionami, nie bardzo wiedząc, co jeszcze bym mogła powiedzieć. Czy zapytać, musiałam uporządkować myśli. Ochroniarze niecierpliwili się coraz bardziej, zapewne chcieli już bym była z bratem.
    - Muszę już iść. Miło się rozmawia, ale brat na mnie czeka - westchnęłam niezbyt chętna do wyjścia stąd. Nie mogłam oderwać wzroku, od jego oczu jakby zachęcały mnie do tego, bym szybko znów go odwiedziła. Jedno wiedziałam na pewno, że gdy wrócę na górę, moja rozmowa z bratem nie będzie należała do najprzyjemniejszych.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:17 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
             Miał szczerą nadzieję, że Arleen nie będzie ciężko namówić do wypuszczenia go z tej klatki. Od ciągłego siedzenia, bądź leżenia na ziemi powoli zaczynały go kości, a przechadzać się po pomieszczeniu też nie było co, bo powierzchnia była zbyt niewielka. Marzyła mu się gorąca kąpiel i trochę ludzkiego mięsa, czy prosił o zbyt wiele? Może nie był mocno obyty z ludźmi, jednak często miał ochotę zapytać czy martwili się o to co myślą świnie zanim skończą przez nich w masarni albo co czują rośliny, kiedy zostają zrywane. Raczej nie przechodziło im to przez myśl, po prostu brali, żeby się najeść. Demony w tym również nie były inne, zwyczajnie nie pytały swoich ofiar czy chcą zostać pożarte. Po odrobinie uwodzicielskiego czaru zwyczajnie same słaniały się przed nimi, aby następnie spocząć w ich żołądkach. A to za sprawą jednego niewinnego zdania "Pozwalam ci na wszystko".
             — Bo akurat ludzie nie mają nic lepszego do roboty, niż rozmawianie o demonach  —  zakpił, podnosząc jedną brew do góry.  — Nie uciekli, tylko żywią się gdzieś indziej  —  mruknął, prostując jakoś rozmowę na temat jego pobratymców. Lęk nie był emocją, która im towarzyszyła, w końcu byli potężni i nie musieli się trapić strachem. A o tym, że Abadon skończył w czyjejś piwnicy pewnie nawet się nie mówi, więc dlatego został pozostawiony sam sobie. Nigdy nie miał zażyłych kontaktów z innymi demonami, zresztą byli terytorialni, więc to jasne, że w obrębie paru kilometrów następnego takiego nie będzie. A może już przez te piętnaście lat, ktoś zajął jego miejsce i po cichu żeruje na ludziach?
             — A czy to, że odebrali mi duszę i ty jesteś w jej posiadaniu jest możliwe? Okazuje się, że tak. Mam swoje sposoby  —  rzucił tajemniczo, chociaż prawda była taka, że jeszcze nie był pewien jak się do tego zabrać. Pewnym było, że gdy dziewczyna umrze, ich zmieszane dusze będą szukały nowego pojemnika, a wtedy Abadon bardzo chętnie je przyjmie.
             — Wolałbym go poznać na nowo, niż tkwić tutaj, uwierz  — mruknął. Nie przejmował go fakt, że świat mógł się zmienić. Niebo wciąż było tak samo niebieskie, a na zewnątrz było od groma pożywienia. Coś za czym przez wiele lat nie tęsknił, to demoniczna strona świata, którą okropni władcy prowadzą do upadku. Jednak przez tyle lat siedzenia bezczynnie zatęsknił i za nią i za piekielnym ciepłem.
             — Przynajmniej mamy siebie, to zawsze coś. Tylko wróć szybko!  —  odparł uprzejmie, po czym patrzył jak dziewczyna dość niechętnie odchodzi w stronę drzwi, a ochroniarze pomknęli tuż za nią, kilka razy posyłając Abadonowi ostrzegawcze spojrzenie. Chcąc ich postraszyć zmienił kolor oczu na czarny, barw pochłaniała zarówno jego tęczówki jak i białka. To sprawiło, że niemal uciekli w popłochu. Ich siła była niczym przeciwko nie mu i musieli być tego świadomi. Wiedział już, że obraz pięknej Arleen będzie stawał przed jego oczami aż do następnego spotkania. Może jeśli się do siebie zbliżą, albo i "zaprzyjaźnią" jak to ludzie mówią; pozwoli mu skosztować trochę swojego mięsa? Może samo uczucie bycia pożeranym nie było zbyt przyjemne, ale Arleen mogła to łatwo zregenerować, zwłaszcza że miała w sobie jego duszę.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:22 pm}

|Arleen Davies |

  Jeszcze nie opuściłam tej piwnicy, a już zaczęłam rozmyślać o tym, kiedy ponownie go zobaczę. Sam najwyraźniej też pragnął styczności z kimś innym niż tylko z ochroniarzami. Dowiedziałam się paru ważnych rzeczy, ale nie byłabym sobą, gdybym nie chciała wiedzieć jeszcze więcej. Był w sumie moim jedynym źródłem informacji o demonach. Fascynowało mnie to, że byłam z nim połączona, ale też i trochę niepokoiło. Spojrzałam na Abadona.
        - Wrócę, tego możesz być pewien - po tych słowach ostatecznie opuściłam tę chłodną pogrążoną w półmroku piwnicę. Ochroniarze poczuli ulgę, gdy już postawili swe kroki w holu. Mnie jednak zalała fala uczuć od złości, na niepewności kończąc. Wzięłam głęboki oddech, by wrócić do salonu, gdzie trwały moje urodziny. Brat poderwał się z fotela, trzymając w dłoni kieliszek z czerwonym winem. Jego spojrzenie mówiło jasno, był poddenerwowany. Zapewne też tliła się w nim ciekawość, o czym tak długo rozmawiałam z demonem. To jednak było moją sprawą i nie zamierzałam wdawać się z nim w szczegóły tejże rozmowy. Nie jego ona dotyczyła.
        - Jak widzisz, jestem cała, nic mi się nie stało. Ukroić ci kawałek tortu? - spytałam, podchodząc do stołu. Nie dawałam po sobie niczego poznać jak ta rzekoma plotka, która okazała się prawdą, mną wstrząsnęła. Ręka zadrżała mi, gdy brałam nóż z zamiarem ukrojenia porcji dla siebie. Adam stanął tuż obok mnie.
      - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś, że jestem z nim połączona? I to tak, że mam w sobie jego duszę. Adam powinieneś mi o tym powiedzieć. A nie, że muszę się prawie wszystkiego od niego dowiadywać - rzuciłam w stronę brata. Zachowałam pozorny spokój, poczułam, jak położył rękę na mej dłoni z nożem.
    - Wiedziałaś, tyle ile powinnaś wiedzieć, że masz się trzymać od niego z daleka. Bo chce tego, co masz w sobie. Poza tym byłaś za młoda, by to zrozumieć. W ogóle nie powinnaś się z nim widzieć, wymusiłaś to na mnie - upomniał wyraźnie niezadowolony z tego, że mi uległ. Ja jednak tego nie żałowałam, wręcz przeciwnie czułam, że to będzie jedno z wielu spotkań z tym chłopakiem. Tkwił tyle lat co ja w samotności.
    - I nie żałuje, że w końcu doszło do tego spotkania. Nie jestem dzieckiem, Adam zrozum to w końcu. Przecież go nie wypuszczę. Miej do mnie choć trochę zaufania. A teraz zabierz tę rękę, chcę skosztować tortu - mruknęłam trochę zirytowana już jego nadmierną troską. Ufałam mu, ale życie pod jego kloszem męczyło.
    - Arleen chcę, tylko byś była bezpieczna, kiedy wyjadę. Ufam ci, ale proszę, byś nie dała mu się zmanipulować. Obiecaj mi to, a będę spokojniejszy - poprosił, co niezbyt często mu się zdarzało. Uśmiechnęłam się lekko.
    - Obiecuje mieć się na baczności - obiecałam, by go uspokoić. W sumie przyjęcie było nawet udane. Głównie było to zasługą poznania demona, który był w mojej piwnicy, niż i prezentu tortu, ale to zachowałam dla siebie. Wzięłam szybka kąpiel, by następnie wziąć jedną z nowszych książek i ulokować się w wygodnym łóżku. Starałam się skupić na tekście, ale myśli uciekały mi w stronę Abadona i jego jasnych oczu. Piętnaście lat... Co się tak właściwie wtedy wydarzyło? Poza skrawkami wspomnień nie pamiętałam niczego. Na dodatek, to że miałam w sobie jego duszę, nie dawało  mi spokoju. W konsekwencji tak intensywnego rozmyślania nie mogłam zasnąć i powieki przymknęły mi się dopiero o świcie.

Gdy otworzyłam oczy, słońce świeciło już wysoko na niebie. Pora zacząć kolejny dzień, o ile mi się uda, to wieczorem zawitam znów do piwnicy. Adam ma parę spraw do załatwienia na mieście, tym lepiej dla mnie. Na szybko ogarnęłam się w łazience i ubrana wyszłam z pokoju. Adam kończył jeść śniadanie, usiadłam przy stole.
   - W końcu się obudziłaś, a mówiłaś, że chcesz spędzić ze mną czas, dopóki nie wyjadę. To już niedługo - upomniał mnie, bym pewnie o tym nie zapomniała. Będzie mi smutno bez niego, nigdy się nie rozstawaliśmy.
    - Praktycznie został nam jeszcze cały jutrzejszy dzień no i dzisiaj do popołudnia. Mamy czas by się odpowiednio pożegnać - oznajmiłam, jedząc śniadanie. Jednak tak naprawdę w ciszy odliczałam czas do jego wyjścia. Nie umiałam nad tym zapanować, tak bardzo znów chciałam zobaczyć Abadona. Resztę czasu rozmawiałam z bratem o jego studiach. Aż w końcu musiał już wyjść. Zapewne wróci późnym wieczorem. Jeśli nie w nocy. To był idealny moment, do złożenia wizyty chłopakowi w piwnicy. Wzięłam ze sobą dwóch ochroniarzy, którzy na początku próbowali odwieść mnie od tego pomysłu. Jednak zmusiłam ich swoim chłodnym spojrzeniem. Udaliśmy się do piwnicy. I znowu na jego widok czułam dziwną fascynację, nie panowałam nad tym.
     - Jestem, tak jak mówiłam, ale nie mam za dużo czasu. Mogę tu być, dopóki Adam nie wróci do domu - wyjaśniłam, nie przestając go obserwować. Kusiło mnie, by podejść bliżej, słowa brata wymusiły na mnie jednak zachowanie bezpiecznej odległości. Nie lubiłam nadmiernej troski. Jednak demonowi też jeszcze nie ufałam.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:28 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Pozostawiony samemu sobie, zwiesił głowę, udając że śpi. Tylko tyle mu pozostawało, kiedy w rzeczywistości nie był z tym obyty. Jednakże przestając rozmyślać, skupiając się całkowicie na panującej w piwnicach ciszy, ogarniał go całkowity spokój. Nie sprawiał jednak, że czuł się bardziej wypoczęty czy silniejszy. Ku temu prowadziła tylko jedna ścieżka, tak bardzo mu odległa, ponieważ zewsząd ograniczały go kraty. Nienawidził ich jak cholera. Przynajmniej prócz szamana, piętnaście lat temu nikt nie wpadł na pomysł, aby posłać po czarnoksiężnika czy innego maga, aby obrzucić je jakimś czarem. Takim, który jak drut kolczasty, pozostawi na jego ciele rany po samym zetknięciu ze stalową rurą. W tej żałosnej sytuacji nie było żadnych pozytywów, a mimo wszystko codziennie starał się ich szukać, a przed oczami stawały mu obrazy różnorakich tortur, na które również nie był skazywany. Jakby i tak obecna, nie trapiła go do cna.
            Po dłuższej chwili tkwienia w bezruchu, usłyszał jak drzwi do piwnicy znowu się otwierają. Przez chwilę tliło się w nim światełko nadziei, że Arleen pokłóciła się z Adamem i wróciła do niego prędzej, niż oczekiwał. Nic bardziej mylnego. W tle dostrzegł cztery czarne, skórzane buciory, należące do ochroniarzy. Westchnął przeciągle, podnosząc zmęczone spojrzenie na mężczyzn, który towarzyszył ten czarujący czarny humor. Znowu przyszli dostarczyć mu nieco rozrywki, swoją obecnością. Często rzucali bluzgi i naśmiewali się z jego sytuacji, sprawiając że z dnia na dzień nienawidził ich coraz bardziej, pragnąc zatopić w nich zęby i patrzeć z uśmiechem jak krzyczą w męczarniach. O tak, z pewnością zdałby ich na takowe, żywiąc się bardzo powoli i wytłaczałby na ich skórze głębokie szramy ostrymi pazurami. Przy nami to wyobrażenie, trzymało go jeszcze w jako takim spokoju na miejscu.
            Abadon odliczał czas do ich wyjścia, nie dając się prowokować. Po jakiejś godzinie znudzili się i wyszli, zostawiając go samego w ciemnościach. Bez wątpienia nastawała już noc. Podniósł się, aby znów stanąć przy małym okienku i wytrwale spoglądał w niebo, dopóki nie zaczął nastawać świt. Liczył gwiazdy na jaśniejące tam na górze i zgrzytał zębami, starając się nie utonąć w tej beznadziei. Potem zaczęły znika, a niebo zaczynało robić się niebieskie. Po południu dopiero gdzieś poszarzało, a do jego uszu dotarł szum deszczu. Po plecach przeszły mu dreszcze, na samą myśl wylądowania w takiej ulewie. Opatulił się rękoma, siadając przy ścianie, aby schować twarz między kolanami. Tkwił tak, niby trzęsąc się z zimna, chociaż nigdy tak nie było. Jego ciało przystosowywało się do temperatury, więc nie czuł nigdy żeby było zbyt zimno albo zbyt gorąco. A ciepła kąpiel marzyła mu się tylko ze względu na to, że w cieple czuł się bardziej komfortowo. Jak to już przystało na miejsce poczęcia i piekielne temperatury.
            W końcu z wieczora drzwi otworzyły się na nowo i stanęła w nich długo wyczekiwana Arleen. I chociaż widzieli się prawie że dwadzieścia cztery godziny temu, oczekiwanie na nią jakoby trwało dłużej, niż te piętnaście lat. Lata mijały, a on wierzył, że w końcu do niego zejdzie. I zeszłego dnia, gdy do tego doszło, nie mógł doczekać się następnego spotkania. Sprawiała, że był coraz bliżej swojej duszy, miał ją na wyciągnięcie ręki. Zwłaszcza, że zakładał, iż zmanipulowanie dziewczyny będzie proste. W końcu cel jest tu, gdzie powinien być już dawno.
              — Zakładam, że masz w zanadrzu jeszcze parę pytań, których jesteś ciekawa. Nie mam tu nic lepszego do roboty, więc pytaj  —  rzucił, pocierając palcami bladą skórę własnego ramienia.  — Mógłbym mieć do ciebie dwie małe prośby?
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:33 pm}

|Arleen Davies |

 Gdy go tylko ponownie zobaczyłam, nie miałam wątpliwości, że również czekał na to, aż znowu się tu zjawię. I mimo iż początkowo planowałam zrobić to, dopiero gdy brat wyjedzie na uczelnie. To nie dałam rady wytrwać w tym postanowieniu. Nie mogłam się oprzeć temu, by ponownie zobaczyć chłopaka. To nie tak, że ignorowałam zakaz brata, bo przecież trzymałam się z daleka od krat i zawsze byłam chroniona. Więc byłam bezpieczna i nie musiał się o mnie tak martwić, co i tak będzie robił, będąc poza domem. Nie czułam strachu, patrząc na Abadona, byłam raczej zaciekawiona jego osobą. Pamiętając, kim jest uważnie obserwowałam, każdy jego najmniejszy ruch. Co prawda był zamknięty i nie mógł wyrwać w tym stanie krat. Nie znaczyło to, jednak że nie ma czegoś innego w zanadrzu. Kto wie, co szykował przez te piętnaście lat w zamknięciu? Może pozabija nas wszystkich, gdy tylko popełnimy jakiś błąd? Ochroniarze nie raz pewnie go irytowali swoją obecnością, pogarszając jego nastrój. Nie powinno mnie to obchodzić, ale jednak tam w środku nie chciałam, by się bardziej nad nim znęcano. Tak wiedziałam, kim jest i do czego mógł być zdolny z opowieści Adama. Mimo tego nie potrafiłam odepchnąć od siebie myśli, że mam też przed sobą młodego intrygującego mnie chłopaka. Czy naprawdę tak czułam? Czy była to próba manipulacji z jego strony? Co w tym wszystkim było prawdziwe?
        - W sumie nic o tobie nie wiem, poza tym, co opowiadał mi Adam. Czy można rozpoznać demona, jak jest w swojej ludzkiej postaci? Bo chyba ją mają, skoro ty ją posiadasz - zapytałam go zaintrygowana. Zaintrygowana jego słowami patrzyłam w jego jasne oczy, zaskoczył mnie tym, że już ma jakieś prośby. Rozmowę na temat jego duszy we mnie zdecydowałam się zostawić na czas, kiedy Adam wyjedzie na studia.
         - Ledwo się wczoraj poznaliśmy, a ty już chcesz mnie o coś prosić? To zależy  jakiego rodzaju prośby masz na myśli. Przedstaw je, a się nad nimi zastanowię - powiedziałam, uważnie go obserwując. Ochroniarze nie byli zachwyceni, że demon czegoś by ode mnie chciał. Ruszyli w stronę krat, by pokazać mu gdzie jego miejsce.
    - Stać! Czy kazałam wam się ruszać z miejsca? - spytałam ich niezbyt zadowolona z ich zachowania. Co innego, gdy robią to, gdy mnie nie ma w pobliżu. A co innego, gdy chcą mu uprzykrzać przy mnie życie.
    - Zimno ci? W sumie nie powinno mnie to dziwić, skoro jesteśmy w piwnicy - zauważyłam. Nie wiedziałam, czy demony odczuwają tak bardzo zmiany temperatury. Jeśli tak było, to co mi szkodziłoby załatwić mu coś do tej celi? Nie byłam tak okrutna, jak Adam, tylko czy przyjąłby, choć tak drobną pomoc od kogoś, kto go więził? Może nie byłam całkiem temu winna, ale też byłam za tym, by tkwił tu dla bezpieczeństwa wszystkich w mieście. Deszcz padał coraz mocniej, w sumie wolałam deszcz od burzy, bo jak już nawiedzała ona miasto. To dokonywała takich zniszczeń, że przez długie miesiące trwały naprawy. Sama pamiętałam jak cztery lata temu przez uderzenie pioruna zapalił się pobliski las. Spojrzałam w stronę okienka, jedynego tu okna na świat.
     - Oby nie było burzy. Niezbyt za nią przepadam - mruknęłam to bardziej do siebie niż chłopaka. Burza to ostatnia rzecz, której bym pragnęła. Zignorowałam jednak coraz  głośniej uderzające  krople deszczu, by  wysłuchać tych  jego  próśb.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:38 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              — Cóż właściwie nasza rasa posiada tylko taką postać, dlatego nazywają nas kanibalami. Cóż zostajemy rozpoznawani po skrzydłach, których nie da się schować, a których ja zostałem pozbawiony. Zęby same zaostrzają nam się przed jedzeniem, no i umiemy zmieniać barwę oczu, a to może kiedyś ci pokażę  —  powiedział, opowiadając o wszystkim tym z całkowitym spokojem. W końcu wszystkie te rzeczy były dla niego całkowicie normalne, nie dało się również nie dostrzec odrobiny goryczy, kiedy mówił o własnych skrzydłach. Naprawdę mu ich brakowało, zawsze mógł się nimi osłonić robiąc wobec tego szczelną barierę. Z tęsknotą wspominał lśniące czarne pióra oraz moment, w którym jedna z jego ludzkich kochanek postanowiła je ładnie poukładać i wypielęgnować. Wszyscy dotychczas pochłonięci jego urokiem byli dla niego bardzo dobrzy, tylko w tym domu zmierzył się z samym złem. Nie było się więc co dziwić, że na każdego kto przychodził doglądać go spomiędzy krat; spoglądał wrogo. Czuł się niczym zwierzę w zoo.
              — Marzy mi się gorąca kąpiel, ale to raczej nie mogę prosić. Więc chciałbym cię poprosić o jakąś bluzę czy coś podobnego  —  rzucił pierwszą ze swoich próśb, rzucając puste spojrzenie strażnikom, bo to właśnie ich tyczyła się druga prośba. Zmrużył oczy, kiedy zaczęli podchodzić do krat, ale słysząc rozkaz Arleen uśmiechnął się półgębkiem, wystawiając w ich kierunku język. Jeden ze ochroniarzy mimo wszystko odezwał się, wytykając palec w jego kierunku.
              — Tacy jak ty przecież nie czują temperatury!  —  parsknął mężczyzna, spluwając na podłogę. Widocznie pozwalał sobie na zbyt wiele i gdyby tylko Abadon mógł coś z tym zrobić, z łatwością pozbyłby się tej jego pyszałkowatej postawy. Kpienie z naczelnego demona był jak kopanie sobie grobu, nie szybko, ale przekona się o tym.
             — To nie do końca tak, ale nie będę tego tłumaczyć jakimś małostkowym bałwanom  —  parsknął, spoglądając na mężczyzn z wyrazem pełnym ironii.  — Jakby nie było, w ogrodzie Szatana jest o wiele cieplej  —  mruknął podpierając głowę na ręce, po czym na koniec dodał swoją drugą prośbę.  — A co do drugiej prośby moja droga Arleen, trzymaj swoje pieski na smyczy, bo przychodzą wieczorami, żeby mi po ubliżać. Skoro siedzę sobie tu grzecznie od piętnastu lat, nie sądzisz, że zasługuję chociaż na spokój? Jeszcze gdybym naprawdę zrobił coś złego za co muszę tu siedzieć   —  parsknął, na co odezwał się oczywiście następny strażnik. Jak to szło? Ah tak, uderz w stół, a nożyce się odezwą.
             — Pożarłeś setki ludzi i to jest niby nic!
             — Ja chociaż pytam o pozwolenie, a wy pytacie świnie czy chce zostać zjedzona?  —  ponownie prychnął, po czym przeciągnął się i przerzucił ciekawskie spojrzenie na Arleen, która pozostawała cicho, przysłuchując się wymianie zdań między nimi.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 06:42 pm}

|Arleen Davies |

Słuchałam go z nieukrywanym zainteresowaniem, cieszyłam się w głębi duszy, że nie traktował mnie tak wrogo, jak Adama czy ochroniarzy. A przecież mnie też mógł obwiniać za to, że jest tu więziony. A może obwiniał, ale nie okazywał tego wprost, bo inaczej już by mnie nie zobaczył? Brałam też taką możliwość, że chciał mnie widywać, bo posiadałam w sobie coś, co należało do niego. Adam wielokrotnie mi mówił, że demony nie posiadają w sobie żadnych pozytywnych uczuć, że zostali stworzeni, by niszczyć świat, zakłócać spokój i pogrążać go w chaosie. Wierzyłam w to, ale, jednak gdy zetknięto mnie z kimś takim, jak Abadon zaczęłam się nad tym intensywniej zastanawiać. Nie wyglądał na takiego, który byłby zdolny do pożerania ludzi, a przecież to robił, prawda? Strażnicy znowu zaczęli mu ubliżać, syknęłam na to głośno, nie kryjąc irytacji z ich zachowania. Tym bardziej że pierwsza z tych próśb, przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że poprosi o coś ciepłego do ubrania.
      - Waszym zadaniem jest pilnowanie go, a nie podważanie jego słów. Czy przeszkadzanie mam w rozmowie. Jeśli nie chcecie mieć u mnie kłopotów, radzę wam się zamknąć. Bo też już powoli zaczynacie mnie irytować. Wybacz, że nam ciągle przeszkadzają - zwróciłam ostatnie zdanie w kierunku demona. Zdecydowałam się jednak na spełnienie tej jednej z próśb. Bo w sumie co mi szkodziło? Zauważyłam, że było mu tu chłodno. Niestety o kąpieli mógł jedynie pomarzyć.
       - Panienko, nie ... - ochroniarz musiał urwać swoją wypowiedź, gdy spotkał się z moim chłodnym wzrokiem. To wystarczyło, by zamilkł.
      - Przyniosę ci coś ciepłego, jednak wolę z tym zaczekać do czasu, kiedy mój brat wyjedzie na studia. Kiedy wyjedzie, będę mogła tu przychodzić, kiedy tylko zechcę - powiedziałam, informując go, że będę tu znacznie częściej, niż kiedy Adam był w domu. Co do drugiej prośby, z nią było trochę trudniej, przygryzłam wargę.
       - Jeśli chodzi o drugą prośbę, mogę tylko obiecać, że ograniczą tego rodzaju zachowanie w stosunku do ciebie. I będą cię mniej niepokoić. Nic więcej nie mogę uczynić w tej sprawie - wypowiedzenie się na temat tej drugiej prośby zajęło mi więcej czasu. Bo Adam też tu miał coś do powiedzenia w tej sprawie. Ochroniarze szeptali coś między sobą, na ten temat wychwyciłam to o pożeraniu ludzi, cóż niektóre demony takie były.
      - Prawdę mówiąc, gdy siedzisz tu w zamknięciu trudno mi uwierzyć, że robiłeś coś takiego jak pożeranie niewinnych ludzi. Gdy tak na ciebie patrzę, wydaje mi się to wręcz niemożliwe, nierealne - mówiąc to, byłam z nim szczera. Nie wyglądał na takiego, który by posuwał się do czegoś takiego, mimo że to była jego natura. Zapewne nie jeden taki jak on chodził po tym świecie. W sumie to chyba nawet wolałabym o tym nie myśleć.
    - Skoro tak chętnie odpowiadasz mi na pytania. To może odpowiesz na kolejne? Pewnie uznasz je za szalone lub mnie za nazbyt ciekawską, ale jakie uczucia towarzyszyły ci, gdy to robiłeś? Co czułeś, gdy kończyłeś czyjeś życie? - spytałam go, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak głupie to było pytanie.
    - Wybacz, nie musisz na nie odpowiadać, jeśli nie chcesz. Chyba za dużo chcę się o tobie dowiedzieć i takie są tego efekt - przyznałam nieco zmieszana swoim zachowaniem. Idiotko! Dlaczego pytasz o coś takiego?!! Choć jedno mnie zaciekawiło, czyżby demony potrzebowały zgody na cokolwiek w stosunku do drugiej osoby?
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:01 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Ludzie pojmowali demony jak coś, co było z reguły złe i niszczycielskie, chociaż gdyby zagłębili się bardziej w demonologie wiedzieliby, że nie wszystkie rasy są niezaprzeczalnie grzeszną postacią. Odpowiadał na pytania Arleen ze spokojem, ale również ze swojego rodzaju przekąsem. Niektóre z odpowiedzi wydawały mu się na tyle oczywiste, że nie wiedział po co o nich mówić na głos. Został wychowany, a właściwie... Przystosowany do wiedzenia takiego, a nie innego życia, więc dlaczego miałby postępować inaczej? W dodatku czuł się obecnie niczym lew w zoo, gdzie jedzenie przyszło poobserwować go zza krat i urodzić samym istnieniem. Nie on wybrał sobie życie w cieniu takiej, a nie innej sprawy, więc czemu czekała go za to kara? Wiedział jak sobie na to odpowiedzieć, dlatego póki co nie pytał. Piętnaście lat w zamknięciu dawało mu już i tak wystarczająco dużo do namysłu.
              — Oboje chyba nie wiele możemy poradzić na to, że zostali źle wychowani  —  parsknął, wzruszając ramionami na następne groźne spojrzenia, które posłali strażnicy w jego stronę. Następnie do jego uszu dotarły słowa sprzeciwu wobec Arleen, ale koniec końców udało jej się uciszyć podwładnych. Musiał przyznać, że naprawdę go to cieszyło, bo póki mogli się widywać, miło by było, gdyby nikt pośredni im przy tym nie przeszkadzał. Zwłaszcza po tych piętnastu latach...
              — Dziękuję  —  mruknął, chociaż owe słowa ledwie przeszły przez jego usta. Oczywiście nauczył się zwrotów grzecznościowych, jednak za dawnych lat nie musiał ich używać. Był chwalony i wywyższany przez niektórych pobratymców, pożerał ludzi bez zastanowienia i czerpał z tego ogromną frajdę. Swego czasu był na tyle potężny, że mógł zostać nazywany księciem wśród demonów swojej rasy, jednak późniejsza głodówka wyczerpała go na tyle, że z szaman z łatwością zaklął jego duszę w ciele małej dziewczynki. Teraz jak tak patrzył na młodą Arleen, zastanawiał się czy ta mała dziewczyna również ma pazurki.
              — Nie żebym miał być nieuprzejmy, ale tak jak wcześniej wspomniałem... Wy też jecie niczemu niewinne świnie, z tym że one nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia. Czy to nawet nie bardziej bestialskie? Są różne rasy demonów, ale każdy musi się czymś żywić. Inkuby piją krew, tak samo jak wampiry, Zasysacze karmią się duszą, a ja jako kanibal żywię się ludzkim mięsem, to prosta analogia  —   odparł i mimo, że chciał przekonać do siebie dziewczynę, to równocześnie jakaś siła kazała mu mówić jej całą prawdę o świecie podziemnych. Być może było to kwestią ich wspólnego powiązania.
              — Jest jednak jedna umiejętność, która pozwala jednocześnie na dawanie mi pożywienia, jak również uratowanie ludzkiego gatunku, jednak demony-kanibale rzadko ową zdolność wykorzystują. Jest to niemal jak bawienie się jedzeniem  —  dorzuca do swojej wcześniejszej wypowiedzi, nie mając jednak ochoty zdradzać w jaki sposób można to uczyni. Był pełen wątpliwości wobec tego, czy owym stwierdzeniem nie zawstydzi, bądź nie zniesmaczy dziewczyny. A tego jednak wolałby uniknąć... Może jeśli zbierze całą masę sekretów, które Arleen będzie ciekawa poznać, w końcu ich znajomość wkroczy na wyższy level?
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:09 pm}

|Arleen Davies |

Powoli uzyskiwałam wszystkie potrzebne mi informacje, dotyczące świata, o którym miałam znikome pojęcie. Żałowałam, że nie domagałam się bardziej stanowczo zapoznania z nim o tę parę lat wcześniej. Czasu jednak nie cofnę, a brat pewnie i tak wymusiłby, na mnie bym dała sobie z tym spokój. Ja z tamtych lat i ja z teraz różniłyśmy się tylko większym uporem i stanowczością. Strażnicy irytowali mnie tylko coraz bardziej swoim zachowaniem. Na słowa demona skinęłam głową, bo zgadzałam się z nim w tej kwestii całkowicie, ciągle nam oni przeszkadzali.
      - Wiem, że irytuje cię obecność osób trzecich podczas naszych spotkań. Jednak póki nie mieszkam w tym domu sama, wolę by brat nie miał się do czego przyczepić. Jednak później, to ja tu będę rządzić, a nie on. A wam radzę się dwa razy zastanowić, nim się odezwiecie nie pytani — mówiąc to, posłałam mojemu rozmówcy lekki uśmiech. Był on w sumie ledwo zauważalny. Jednak oznaczał tylko tyle, że coraz bardziej przyciągał moją uwagę. Z jednej strony mnie to lekko przerażało, bo przecież jego naturą było pożeranie ludzi. Jednak z drugiej tylko on obdarzał mnie na tyle zaufaniem, by nie ukrywać nawet tych drastycznych szczegółów ich natury.
      - Nie zrozum mnie źle, ale dopiero odkrywam dzięki tobie, to co przede mną ukrywano. Adam nigdy by mi tyle nie powiedział, choć na pewno trochę o tym wiedział. Czuję się ... dziwnie, bo okazało się, że historie, które wmawiano mi jako bajki, okazały się bardziej prawdziwe, niż mogłabym sądzić. Jednak jak sam widzisz, nadal jestem trochę w tym wszystkim zagubiona. Trzeba jakoś ogarnąć te piętnaście lat, które nam uciekły - mówiąc to, byłam z nim szczera. Podeszłam bliżej krat, nadal jednak trzymałam się pewnej odległości. Tak blisko krat jeszcze nie byłam. Mógł mnie dokładniej widzieć, jednak nadal nie mógł dotknąć. Coraz bardziej przełamywałam granice. Nie na tyle, by czuć się zagrożoną. Strażnicy wykonali za mną dwa kroki, pilnowali mnie.
    - Jakby tak na to spojrzeć, gdybyś nie miał pozwolenia, nic byś nie mógł zrobić. To działa zawsze? W każdym przypadku? Czy są jakieś wyjątki? To prawda ludzie czasem posuwają się do różnych niewybaczalnych rzeczy. Jednak nie oceniam ani ich, ani ciebie. Nie czuję się odpowiednią do tego osobą — dodałam, by wiedział, że nie uważam go za gorszego od ludzi. Bo w tym, co mówił, było przecież sporo racji.
    - Rzadko ją wykorzystują, mówisz? A ty ją wykorzystywałeś? Chętnie dowiem się o tej umiejętności, o ile mi ją zdradzisz. Jednak wolę z tym poczekać na kolejne spotkanie z Tobą. Im więcej pytań tym dłużej będziemy mogli ze sobą rozmawiać. Dowiadywać się czegoś o sobie. Jeśli chcesz, sam zastanów się, przez noc co chcesz o mnie wiedzieć. Taka lekka wymiana, o ile jesteś tym zainteresowany?- spytałam go po chwili zastanowienia.
 Zerknęłam w stronę wyjścia z piwnicy, niedługo będę musiała się zbierać. Nie lubiłam tego, tak go zostawiać. Ciekawiła mnie ta wspomniana przez niego umiejętność. Tylko nie chciałam go już męczyć swoimi pytaniami. Na pewno chciał trochę odpocząć. A poza tym Adam mógł wrócić do domu w każdej chwili.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:15 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Już niejednokrotnie udało mu się usłyszeć o wyjeździe Adama i szczerze nie mógł się doczekać kiedy ten dzień nastąpi. Był świadomy tego, że straże będą słuchać zarówno dziewczynę, tak samo jak i jej brata, chociaż mogą stanowić opór. Mimo wszystko wydawało mu się, że kiedy główny "przeszkadzający" mu członek rodziny zniknie z domu, dobędzie dogodniejszych czasów na manipulowanie młodszą dziewczyną. Już od ich pierwszego spotkania była ciekawa światem demonów oraz ich tokiem rozumowania. Była ciekawa tego jak funkcjonował Abadon i jakie umiejętności jest w stanie z siebie wydobyć. Nie wątpił, że ta ciekawość zwiedzie ją w pierwszej kolejności, ale czy również jego? Miał ochotę się zaśmiał, kiedy Arleen po raz kolejny zrugała dwójkę strażników, jednak powstrzymał się. Ostatecznie z prześmiewczością, co wykazywała mimika jego twarzy, pokazał mężczyzną język, zachowując się na tyle lat, na ile wyglądał. Bo tych prawdziwych lat już nie był w stanie zliczyć.
               — Adam nie wiedział tylu rzeczy, o których ty już wiesz. Mogłaś się do myśli lub nie, że nie byłem tak skory do rozmowy z nim, jak z tobą. W moich oczach to twój brat jest najgorszym bezdusznym demonem, więc właściwie niczym się nie różnimy. Bez urazy oczywiście  —  mruknął. Za każdym razem kiedy wypowiadał to imię, niegdyś przypominał sobie o baśniowym raju i pierwszym człowieku, który postawił w nim swoją nogę. Jednak imię święte zostało zbrukane przez mężczyznę, który śmiał wyrwać jego skrzydła. Abadon należał do rasy demonów, które jako jedyne wśród wszystkich posiadały skrzydła podobne do tych, którzy posiadali aniołowie. Stąd też niejednokrotnie został obdarowany mianem upadłego anioła, czym niesamowicie się chełpił. A teraz nie było czym się zadowalać, kiedy wszystkie pozytywne rzeczy z jego świata, zostały mu haniebnie odebrane. W głębi jego oczów tliła się jedynie zemsta, której Arleen nie była w stanie dostrzec. Może to wina dodatkowej duszy, która w niej tkwiła, a może tego, że sam już jej nie posiadał.
               — Bez przyzwolenia nie mógłby nikogo pożreć, ale wciąż jestem w stanie zrobić wszystkie ludzkie rzeczy  —   powiedział, uśmiechając się miło, jakby wcale nie miał niczego zbereźnego na myśli. Nie zamierzał nakierowywać dziewczyny na jego myślenie, może sama aluzja była w stanie to zrobić. Była człowiekiem i niejednokrotnie się z takim spotkała. Musiała być świadoma tego, do czego mogą być zdolni.  — To nie działa w ten sposób, że bez przyzwolenia nie mógłbym się do kogoś zbliżyć czy dotknąć. Jednak tego typu rzeczy, nie sprawiają, że moja energia życiowa staje się potężniejsza. To właściwie nic nie znaczy  —  odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie zwracał szczególnej uwagi na odbywane wcześniej stosunki, trudno było mu stwierdzić nawet czy przynosiły mu przyjemność. Zwyczajnie miały prowadzić do przyzwolenia, a łatwowierne kobiety, oddające się w jego ramiona zawsze wypowiadały te parę słów. "Pozwalam ci na wszystko" tyle wystarczy, aby mógł zatopić w kimś zęby.
              — Jestem ciekawy jak wiodło się twoje życie przez tych ostatnich piętnaście lat. Chciałbym usłyszeć o wszystkich bajeczkach, które wcisnął ci Adam oraz możliwych stereotypach co do demonów, wówczas może mógłby rozwiać jakieś twoje obawy... Ale myślę, że możemy odłożyć to na następne spotkanie. Zdaje sobie sprawę z tego, że przebywając tu możesz narobić sobie kłopotów  —  rzucił, po czym niemal bezszelestnie znalazł się przy kratach. Byli ze sobą teraz tak blisko, jednak nawet gdyby wyciągnął rękę za kraty, nie mógłby jej dotknąć.
             — O swoich umiejętnościach powiem ci w swoim czasie, jeśli mi pozwolisz  —  dodał, oblizując usta.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:22 pm}

|Arleen Davies |

 Nie odczułam ani procenta zaskoczenia z tej informacji, że Adam praktycznie nic nie wiedział o demonach. Jemu, jak i pewnie większości ludzi to wystarczyło, by uważać je za niewarte lepszego poznania. A może próbowali i dlatego teraz tak ostrożnie do niego podchodzili? Nadal miałam sporo wątpliwości, przecież nie bez powodu nadal go tu trzymali czyż nie? Niby troszkę się przekonałam do Abadona, do pełnego zaufania to jednak nadal spora droga przed nami. Przez to, że cały czas musiałam na siebie uważać, spowodowało, że miałam bardzo kruche zaufanie do dopiero co poznanych osób. Dodatkowo Adam przekonywał mnie, że przez wpływy naszej rodziny nie jeden chciałby wykorzystać jego, jak i mnie do własnych celów. Skąd miałam wiedzieć, czy Abadon też tego nie zrobi? Zmrużyłam tylko delikatnie oczy, ale o dziwo nie byłam urażona, gdy tak mówił o Adamie.
      - Wiem, że bywa dokuczliwy, jestem jego siostrą, więc możesz być pewien, że i mnie nie ominęły jego złośliwości. Znamy go z dwóch różnych stron, więc bronienie go przy tobie raczej nie ma sensu - mówiąc to, wolałam zachować bezstronność. Mimo że chętnie bym go broniła, wolałam zdusić tę chęć w sobie. Mimo tego postawiłam sobie za cel zapytać Adama, dlaczego Abadon ma o nim gorsze zdanie niż o strażnikach. Czułam, że brat nie mówi mi wszystkiego. Wyduszę to z niego, nim wyjedzie, to więcej niż pewne jestem uparta. Demon wyjaśnił mi kolejną kwestię, przez którą, jak i jego uśmiech spowodowały, że mimowolnie poczułam, jak przez moje ciało przeszedł gorący dreszcz. Odwróciłam szybko wzrok, nie miał niczego niestosownego na myśli prawda? Noo mam nadzieję, że nie. Tylko dlaczego tak na to zareagowałam?
    - Jednak przez swoją umiejętność manipulacji potrafiłeś osiągnąć, to czego chciałeś zwłaszcza u kobiet. Trochę ci tego zazdroszczę tej zdolności. Czasem by mi się przydała - mówiąc to, starałam się ukryć zmieszanie, jakie nadal miałam na twarzy po jego aluzji. W domu raczej ten temat czy podobne nie istniały. Miał jednak rację musiałam już wracać na górę. Co za parę minut i tak planowałam zrobić.
     - Skoro jesteś tego ciekaw, to przez noc wybierz pięć pytań, które zechcesz mi zadać podczas naszego kolejnego spotkania. Tym razem dam ci się wypytać. Mam nadzieję, że może tak być? - spytałam Abadona. W sumie ciekawiło mnie jakiego rodzaju pytania wybierze. Nie dałam mu w tej kwestii ograniczeń.
     - To do później. Przyniosę to, co obiecałam - pożegnałam go, wychodząc ze strażnikami.
   
 Kiedy byłam w salonie, po godzinie wrócił Adam bardzo zmęczony. Na szybko zjadł ze mną kolację. Niewiele mówił.
      - Znowu złożyłaś mu wizytę prawda? - spytał mnie, widząc, że jestem bardziej nieobecna niż wcześniej.
       - Tak, byłam u niego i mówiłam, że będę go odwiedzać. Tylko jedno mnie zastanawia, dlaczego on ma o tobie tak złowrogie zdanie? Wiem, że kontynuujesz to, co rodzice, więżąc go, ale czuję, że to nie wszystko - mówiąc, to wstałam, od stołu. Adam nie miał zachwyconej miny, że poruszam akurat ten temat, spojrzał na mnie.
      - Powiedzmy, że rodzice coś na mnie wymusili, by cię dodatkowo chronić. Na początku nie byłem pewien czy to dobry pomysł. Ale uznałem, że będzie to dobry sposób na zemszczenie się i pewnego rodzaju rozrywka. Powiedzmy, że dałem mu jasno odczuć, co myślę o takich jak on. Tyle powinno ci wystarczyć. A teraz wybacz, ale jestem zmęczony, a jutro po śniadaniu wyjeżdżam, dlatego muszę się wyspać - dał mi całusa w czoło. Zostawiając, zdezorientowaną w salonie. Jak to dał mu odczuć, co myśli o takich jak on? Co on mu zrobił?? Z tymi myślami poszłam do siebie. Postanowiłam rano uszykować jakąś bluzę i koc dla demona. Przez prawie całą noc nie zmrużyłam oka. Dopiero około trzeciej nad ranem mogłam w końcu zasnąć.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:35 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Miał nadzieję, że Arleen da złapać się w jego małą pułapkę i przed wcześnie powie to jedno słówko. Zwykłe "pozwalam" ułatwiłoby mu już drogę do celu, a przynajmniej taką miał nadzieję. Właściwie nie był do końca pewien, w jaki sposób może odzyskać swoją duszę, która związana została z tą dziewczyny. Pewnym było, że nie mógł jej pożreć, ani jakkolwiek skrzywdzić, ponieważ to co należało do niego, również mogło ucierpieć. Nie dość, że został zamknięty za kratami w piwnicy pewnej posiadłości, do tego dochodziło również mentalne więzienie. Odetchnął z cichą ulgą, gdy tylko oznajmiła mu, że nie będzie bronić brata. I całe szczęście! Jeszcze tylko do szczęścia brakowałoby mu dygresji na temat ich więzi. A jednak Adam miał więcej za uszami, niż można było się spodziewać. Abadon miał chociaż nadzieję, że nie dokuczał swojej siostrze przez fakt, że nosi w sobie demoniczną duszę... I choć nie chronił uciśnionych oraz nie służył pomocną dłonią, tak nie mógł spojrzeć na dziewczynę tak samo, jak w stosunku do innych ludzi. Nie oznaczało to jednak, że miał co do niej jakikolwiek żal. Była niewinna w tej całej maskaradzie, a bardziej niż to - przez własnych rodziców stała się także jej ofiarom.
              — Zwłaszcza u kobiet, tylko dlatego, że mam taki kaprys. Mężczyzn też mogę pożreć  —  rzucił, spoglądając wrogo w kierunku ochroniarzy, którzy wycofali się odrobinę pod wpływem jego chłodnego głosu. Mimo wszystko chwilę później ponownie przybrali te szydercze maski na twarzy, zdając sobie koniec końców sprawę z tego, że skoro Abadon jak dotąd nie wyszedł z celi, nie było możliwości, aby aktualnie mógł to uczynić. 
              — Wówczas to będzie dobra wymiana, choć przyznam, że ty zadałaś mi o wiele więcej pytań  —  odparł, śmiejąc się gardło. Ostatecznie skinął głową na wieść, że dostanie rzeczy, o które prosił przy następnej okazji. Przynajmniej pod tym względem potrafił wpłynąć na Arleen. A może właśnie w tym tkwił szczegół? Taktyki, które niegdyś obierał były niezawodne, ale też nie potrafił ukryć zaskoczenia, gdy zauważył na twarzy dziewczyny zażenowanie. Z pewnością wraz z jego słowami pomyślała o czymś brudnym i wprawdzie widocznie przeszło im przez myśl to samo. Nagle lampeczka zapaliła się w jego głowie... Już wiedział, wiedział, co powinien zrobić w takiej sytuacji...

              Następnego dnia, oczekując na Arleen leżał na zimnej podłodze, zapatrując się na pajęcze sieci rozwidlające się w rogach pomieszczenia. Na dźwięk otwieranych drzwi, poderwał się do siadu. Cieszył się niemal jak dziecko, zwłaszcza że nie spodziewał się, iż spotkają się tak wcześnie. A przynajmniej tak mu się zdawało. Szybko jednak zorientował się, że kroki zbliżającej się osoby brzmią inaczej i nie towarzyszyły im żadne inne. Niedługo później światło słoneczne wpadające przez wąskie, piwnicze okienko, oświetliło twarz Adama, co zmyło zachwyt z twarzy Abadona.
              — Powiedz mi paskudo, co żeś nagadał Arleen? Tylko szczerze —  wycenił, spoglądając z mordem w oczach na demona, który siedział pod ścianą, uśmiechając się kpiąco. Rozciągnął się rozczulony tą wściekłością, przekręcając głowę na bok, aby móc delektować się tą chwilą. Nienawidził Adama, samo jego oblicze sprawiało, że miał ochotę zatopić w nim kły, nie czekając na żadne pozwolenie, nawet jeśli krew miałaby wypalić mu znamiona od środka.
              — Trochę o demona z mojego gatunku, trochę o demonach w ludzkiej postaci  —  wymienił, spoglądając z politowaniem na rozeźlonego mężczyznę, który zacisnął dłonie na żelaznych prętach, jakby to on był więźniem, a nie Abadon. Miał ochotę się zaśmiać, choć ani trochę nie było mu do śmiechu. Gdyby tylko potrafił starszego w jakiś sposób oczarować i dowiedzieć się, gdzie są jego skrzydła, byłby wniebowzięty, ale nigdy nie spodziewałby się, że odpowiedź przyjdzie szybciej, niżby się spodziewał.
              — Bardziej rzeczowo, demonie  —  warknął Adam, odsuwając się od krat, aby przejść się w jedną i w drugą stronę wzdłuż krat.
              — Mam na imię Abadon  —  odparł, przyzwyczajony już do tego, że Arleen zwracała się do niego jak do ludzkiej postaci, którą tudzież przedstawiał światu. Wprawdzie nawet nie był w stanie się przemienić w inną, kiedy nie posiadał swojej duszy. Starał się zirytować Adama trochę bardziej, aby zobaczyć jak wybucha, niczym wulkan.
              — Gówno obchodzi mnie twoje imię. Mów od rzeczy, bo spale twoje skrzydła na drobny popiół  —  rzucił, wdychając ze świstem powietrze. Na te słowa Abadon zamarł. Gdzieś w głębi duszy cieszył się z wieści, że jego skrzydła wciąż były całe i gdzieś tam na górze miały swoje miejsce. Może nie byli w stanie spalić czegoś równie świętego, a przynajmniej do tego momentu. Spalenie ich oznaczałoby dla niego okropny ból, nawet większy od samego wyrywania, które było dotychczas jego zmorą, najgorszym koszmarem. Zacisnął zęby, wiedząc że musi się poddać, w przeciwnym razie Adam mógłby wykonać swój ruch, całkowicie obezwładniając go z godności.
             — Jak już wspomniałem, opowiedziałem jej trochę o demonach, o sobie i o tym, że dla mnie to ty jesteś najgorszą zmorą i z chęcią bym cię pożarł  —  powiedział, chyląc czoła. Nie było to oczywiście z szacunku, bardziej niż to Abadon zwyczajnie nie chciał patrzeć na jego obrzydliwą gębę. Podniósł się na nogi, zamykając na moment oczy, które po otworzeniu powiek stały się całkowicie czarne. Rzucił Adamowi spojrzenie pełne grozy, które nie zrobiły na nim najmniejszej wrażenia, a następnie podszedł do krat.  —  Opowiedziałem jej również dlaczego jest trzymana pod kloszem... Powinna znać prawdę, jest już dorosła  —  odparł, oblizując się. Im bliżej Adama był, tym jaśniej słyszał jego spokojne tętno, które irytowało go do granic możliwości. Nie było cienia wątpliwości, że Adama opętał diabeł, skoro nie bał się demonów. Ani teraz, ani za czasów dzieciństwa.
             — Byleby na tym skończyły się wasze rozmówki, bo wiesz co cię czeka  —  Adam splunął mu pod nogi, uśmiechając się z wyższością, ale wciąż widoczne było spięcie między nimi. Jeszcze dłuuuugo patrzyli się sobie w oczy, nie odrywając spojrzenia nawet na moment. Po czym mężczyzna szepnął coś pod nosem i wyszedł z piwnicy, zostawiając Abadona samego w ciemni.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:44 pm}

|Arleen Davies |

  Otworzyłam oczy, czując na twarzy pierwsze promienie słońca. W każdym razie niestety nie wyspałam się zupełnie, a już musiałam wstać, bo dziś Adam opuszczał dom. Wypadało się z nim pożegnać, już ubraną w codziennie ciuchy niż w tym, w czym poszłam spać. Zerknęłam na zegar ósma rano, gdyby nie jego wyjazd pospałabym spokojnie do dziesiątej. Wstałam z łóżka, na szybko ogarnęłam poranne czynności, wyszłam z pokoju, kierując się do salonu, który był i naszą jadalnią. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdenerwowanie i irytacja na twarzy Adama. Zajęłam miejsce przy stole, biorąc sobie bułkę na śniadanie i nalewając soku do szklanki.
         - Czy coś się stało? Jesteś strasznie zdenerwowany - powiedziałam, zadając to pytanie w bardzo ostrożny sposób. Wolałam wiedzieć, co się wydarzyło, bo z tego, co wywnioskowałam z jego zachowania, nie było to byle co. Znałam go na tyle, by wiedzieć, że byle głupota nie wywołuje u niego takiej zmiany nastroju. Cierpliwie czekałam.
      - Jeszcze się pytasz? Ten cholerny demon mnie irytuje i na nazbyt wiele sobie pozwala. I ty mu jeszcze na to pozwalasz. Przez to, że go odwiedzasz, jest bardzo pewny siebie. I mam cię z nim zostawić - mówiąc to, nie krył jawnej nienawiści do Abadona. Nie dałam się jednak wpędzić w poczucie winy, wytrzymałam jego wzrok.
      - Poradzę sobie z nim, wiem czego, nie mogę robić. Poza tym widocznie nadal pamięta, to do czego się przyczyniłeś, że darzy cię niechęcią. Obaj zachowujecie się podobnie względem siebie. Nie uważam, że jest dobry, ale przyznaj, sam wzorem świętości też nie jesteś. Ja z resztą też nie - starałam się, jak mogłam brzmieć neutralnie. Nie chciałam wywoływać wilka z lasu, czy ściągać na siebie gniewu starszego brata.
    - Nie twierdzę, że jestem ideałem, ale moim zadaniem jest chronienie ciebie. Jeśli coś w tym pójdzie, nie tak nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Więc nie rób niczego, co mogłoby ci przy nim zagrozić - dodał stanowczo. Zjadłam śniadanie tak samo, jak Adam. Musiał spakować ostatnie rzeczy nim pojedzie na studia.
      - Obiecuje być ostrożną, poza tym strażnicy ciągle przy mnie są. Nic złego się nie wydarzy - zapewniłam.

Nadszedł ten wyczekiwany czas, gdy starszy z nas zabrał walizki do holu, ubrał się i po długim uścisku wsiadł do pojazdu, by odjechać w stronę docelowego miasteczka akademickiego. Dopiero teraz poczułam, jak naprawdę samotna tu będę, gdy on wyjechał. Co prawda był jeszcze demon tkwiący w piwnicy. Pamiętałam, o tym, co mu obiecałam o bluzie i kocu. Poszłam do pokoju Adama, była tam jedna z wielu jego bluz, dość długa i szeroka, bo mój brat należał do postawnych mężczyzn. Była wyprana, nie nosił jej na sobie w ostatnim czasie. Wybranie koca też nie zajęło mi dużo czasu, zwykły szary koc, by nie było mu zimno. Tylko dziwiło mnie to, że skoro w piwnicy było mu zimno to dlaczego jeszcze nie zamarzł? Zapewne przyczyną było to, że jest demonem. Mimo tego, że teraz był bardziej człowiekiem z wyglądu, to musiałam pamiętać, że jest kimś więcej.
      - Przygotuj obiad na czwartą, a nie na drugą jak zawsze. Mam dziś sporo do zrobienia i zajmie mi to trochę więcej czasu niż zwykle - poleciłam kucharce. Zabrałam z kuchni dwie butelki wody dla mnie i niego. Zgarnęłam też bluzę i koc. Strażnicy wiedzieli, dokąd zmierzam, próbowali interweniować. Nic to nie dało.
      - Waszą rolą jest mnie pilnować, a nie ograniczać - ucięłam temat, dodając do niej chłodny wzrok. Zeszłam do piwnicy, słysząc dwóch strażników za sobą. Na widok chłopaka lekko się uśmiechnęłam.
    - Jestem, tak jak obiecałam. Jednak zdaje się, że miałeś też ostatnio niezbyt miłą wizytę - podsumowałam pamiętając, w jakim humorze był Adam. Abadon też zapewne nie był z tych odwiedzin zachwycony. Nie dziwiłam mu się, kto by chciał być odwiedzany, przez kogoś, kto go zdaje się, upokorzył?
     - Przyniosłam, to co obiecałam. I też wodę nie martw się, nie jest zatruta - podeszłam do krat z tym, co zostało przeze mnie przyniesione. Pręty nie stanowiły problemu, by po to sięgnął. Czekałam, aż to odbierze. Po raz pierwszy stałam tak blisko krat. Strażnicy nerwowo ruszali się, by zainterweniować w razie czego. Ja jednak mimo strachu panowałam nad tym. By nie wyczuł niczego takiego ode mnie. Strach by mi w niczym nie pomógł.
   - Wracając, do wczorajszej rozmowy. Masz już pięć konkretnych pytań, które chcesz mi dziś zadać? Mamy czas do obiadu. Czyli jakieś siedem godzin - dodałam, by wiedział, na jak długo ma moje towarzystwo.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:46 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
             Gdy tylko Adam opuścił piwnicę, w głowie Abadona zrodził się plan, jak skłócić ze sobą rodzeństwo. A przynajmniej w jaki sposób sprawić, aby Arleen spojrzała przychylniej na jego stronę. Był świadomy już, że posuwanie się tropem oczywistej manipulacji, która działała na większość ludzkich kobiet, w tym przypadku będzie zbędnym zachodem. Czymś czego młoda Davies potrzebowała najbardziej, to niepodważalna prawda, dokładnie to czego nie mówił się Adam. A skoro brat nie wtajemniczał ją w żadne szczegóły, to demon z łatwością mógł owe fakty delikatnie podkoloryzować. Jak dotąd nie widział potrzeby, aby kogokolwiek nakłaniać do swoich racji, ponieważ ludzie padali u jego stóp, pozwalając mu na wszystko, czego by tylko zapragnął, tudzież spowodowanie, aby Arleen mu zaufała, było pierwszą taką sytuacją. Musiał wykorzystać siłę perswazji, aby jego drobny plan zadziałał zgodnie z jego własnymi przekonaniami. Niezbędne w tym wszystkim było wprowadzenie dziewczyny na trop, prowadzący do tego, co tak dokładnie uczynił Adam, dzięki czemu sprowadził na siebie demoniczny gniew. Nie musiał się długo zastanawiać, aby być pewnym, że po ślicznej główce dziewczyny chodzą owe pytania, aczkolwiek mogła ich nie zadawać z bardzo wielu powodu. Być może jedna z jej stron nie chciała wiedzieć, żeby nie zmieniać w swoich oczach obrazu starszego brata? To prawdopodobne, chociaż było mu trudno uzmysłowić sobie, dlaczego ludzie tak postępują.
             — Wiesz, starałem się myśleć, że wydarzenia sprzed tych piętnastu lat, a bardziej czyny, których dokonał Adam były spowodowane z przymusu waszych rodziców. Jednakże teraz przejrzałem na oczy, że moja nienawiść do twojego brata jest jak najbardziej uzasadniona  —  odparł, pozwalając spłynąć łzom po swoich policzkach. Już wcześniej zanim dziewczyna zeszła do piwnicy, jak zawsze w towarzystwie dwóch przybocznych ochroniarzy, starał się jakkolwiek wzruszyć, chociaż nie była to łatwa sztuka. Nic na tym świecie jak dotąd nie sprawiło, żeby był smutny, powodując tym samym szloch. Starał wymusić we własnej głowie przykre obrazy, które powinny go wzruszyć, a ostatecznie powodowały głód, nienawiść bądź podniecenie, czyli nic z rzeczy, które powinien w tej chwili osiągać. Ostatecznie wsadził sobie palce w oczy, dzięki czemu wyglądały na podrażnione długoterminowym płaczem, roniły łzy, a podkrążone były już z natury. Podszedł do krat, przycierając otwartą dłonią mokry policzek, uciekając przed kontaktem wzrokowym. Dokładnie tak, jakby nie chciał, aby dziewczyna zobaczyła go w takim stanie. Przytulił się niczym małe dziecko do koca, czując dawno zapomniane ciepło, które ukoiło jego zszargane nerwy po spotkaniu z Adamem. Nie na długo, jednak. Wciągnął na siebie przyniesioną bluzę, po czym dorzucił koc w kierunku Arleen.
             — Skoro mamy siedem godzin na rozmowę, nie będziesz tu tyle czasu stać. Usiądź na kocu  —  zasugerował, starając się aby jego głos delikatnie zadrżał, brzmiąc tak, jakby znalazł się w totalnej rozsypce. Miał ogromną nadzieję, że dziewczyna pomimo przedniej myśli, że to jedna z jego manipulacyjnych sztuczek, będzie w stanie mu współczuć. A przy okazji zada pytanie, na które tak bardzo chciał odpowiedzieć. Bluza, którą miał obecnie na sobie, nosiła na sobie zapach jego oprawcy, co nie przywodziło mu żadnych wesołych wspomnień. Gdyby ktoś rzuciłby mu ją, jako zachętę do ukazania pałającej nim nienawiści, bez dwóch zdań rozszarpałby ją na strzępy. Woń sprawiała, że miał ochotę stracić węch, ale starał się pominąć te poczucie, a zastąpić je ciepłem, jakie od siebie dawała. Być może przeważającym pigmentem był proszek do prania, jednakże nawet odzież po praniu nosiła na sobie zapach osoby, do której należała. A przynajmniej ku temu Abadon miał zaskakująco dobry węch.
             — W takim razie na dobry start zadam dwa pierwsze pytania. Czy opowiesz mi coś o sobie, bo również chciałbym cię bliżej poznać? Oraz czy mógłbym usłyszeć stereotypowe historie o demonach, które słyszałaś od ludzi bądź od Adama?  —  spytał, siadając blisko krat. Otarł ostatnią samotną łzę, spływającą po policzku, po czym sięgnął po butelkę wody. Jeszcze parę dni temu powiedział, że nie tknął niczego co przyniesiono mu przez piętnaście lat, ponieważ nie był w stanie ufać swoim oprawcom, co teraz uznawał za odrobinę śmieszne. Nie obawiał się nawet tego, że aktualnie podarowana mu butelka wody byłaby zatruta, gdyż ludzkie trucizny nie robiły mu najmniejszej krzywdy. Nie odkręcił jednak wieczka, a za to zaczął bawić się butelką, przenosząc ją z jednej dłoni w drugą, przyglądając się uważnie kobiecie naprzeciwko.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 07:52 pm}

|Arleen Davies |

  Mimo obietnicy złożonej Adamowi, że będę na siebie uważać i nie dawać się oszukać. To widok Abadona w tak rozpaczliwym wręcz prawie lękliwym stanie solidnie mnie zaskoczył. Nie szukał ze mną kontaktu, co wcześniej było wyraźnie zauważalne. Obecnie wręcz, prawie że uciekł w głąb celi, gdy dostał to, o co sam poprosił. Cokolwiek się stało podczas wizyty Adama to dało bardzo niepokojący dla mych oczu rezultat. Nadal stałam dość blisko krat. Nie bardzo wiedząc co zrobić czy powiedzieć. W tym przypadku bardzo łatwo można było zauważyć, że nie jestem jakaś wybitna w pocieszaniu. Bo w sumie nigdy wcześniej nie musiałam tego robić. Zlękniony upokorzony demon, który też zapewne nie odpuści mojemu bratu, gdyby tylko był wypuszczony z celi. Wzmianka o moich rodzicach otworzyła jedną z ran, których zamknięcie wymagało ode mnie sporej ilości czasu.
          - Nie chcę mówić o moich rodzicach. To jeden z tematów, którego poruszania raczej bym sobie nie życzyła. Nie umiem jeszcze swobodnie o nich rozmawiać. Choć nie ma ich już od dość dawna na tym świecie. Jedyną osobą, która wie co i dlaczego na nim wymuszali jest mój brat. Jednak w jednym masz rację wątpię, by oni stali za dosłownie wszystkim co cię spotkało. Próbowałam wyciągnąć z Adama co stoi za tym, że najchętniej byś się go pozbył. Przyznał, że dał ci jasno odczuć dla rozrywki co myśli o takich jak ty. Byłabym wdzięczna, gdybyś mi powiedział co tak naprawdę zrobił - powiedziałam wyraźnie zaintrygowana jego słowami. Złapałam rzucony mi koc złożyłam koc w kostkę i usiadłam na nim naprzeciwko krat w niedużej od nich odległości.
        - To miłe z twojej strony. A raczej dowodzi to temu, że chcesz ten czas wykorzystać maksymalnie jak się tylko da. W sumie, jeśli tak jest to myślimy bardzo podobnie - przyznałam obserwując uważnie jak Abadon zakłada na siebie bluzę mego brata. Nie dało się nie zauważyć, że wyczuł do kogo ona należy. Może źle zrobiłam?
         - Niestety nic innego nie znajdę w domu, by na ciebie pasowało - mówiłam prawdę. Jedyną osobą, która mogła mu użyczyć ubrań był jedynie mój znienawidzony przez niego starszy brat. Zastanowiłam się nad jego pytaniami. Bo w sumie nie wiedziałam co konkretnie chciałby wiedzieć. Nie chciałam go zanudzić.
        - Nigdy wcześniej nikomu o sobie nie opowiadałam. Więc niezbyt to umiem muszę przyznać. Jednak spróbuję opowiedzieć parę rzeczy na swój temat. W sumie odkąd tylko pamiętam uwielbiałam muzykę, więc brat sprawił mi na szóste urodziny pianino nadal się uczę na nim grać. Umiem też grać na skrzypcach, ale jestem co do tego drugiego instrumentu mniej uzdolniona. Z pór roku lubię najbardziej wiosnę i jesień. Za to nienawidzę lata a zima zawsze sprawia, że czuję znacznie bardziej upływ czasu niż w innych porach roku. Poza tym nie umiem kłamać, tak tego chyba najbardziej żałuję. Bo można to u mnie bardzo łatwo wykryć. W sumie tyle na początek powinno ci wystarczyć - skończyłam moją wypowiedź, nie umiałam o sobie opowiadać. Co do opowieści o demonach z tym to już miałam trochę więcej do odtworzenia ze swej pamięci. Znacznie więcej.
     - W sumie to Adam tak dużo mi nie opowiadał. No tylko tyle, że jesteście diabłami, które niszczą wszystko na swojej drodze. Nie macie uczuć jesteście sadystycznymi potworami, które interesuje tylko własne przetrwanie. Czerpiecie radość z zabijania, że zniszczenie przez was miasta to bułka z masłem. Jednak to jak wyglądają niektórzy z was wiem z książek. Duże skrzydła niektóre demony moją kolce inne za to unikatowe talenty czy tam moce. Jednak to ostatnie sam mi niedawno potwierdziłeś tak samo, jak to, że jest was wiele rodzajów - wzruszyłam na to lekko ramionami. Choć głos mi drżał lekko, gdy wypowiadałam się na ich temat.
    - Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość zostały ci już tylko trzy pytania. Dobrze je przemyśl Abadonie - zwróciłam się do niego po imieniu, choć strażnikom niezbyt się to spodobało. Odkręciłam butelkę z wodą i zwilżyłam gardło.
    - Aż zaschło mi w ustach od tych odpowiedzi - zachichotałam krótko nieco tym rozbawiona. Nie traciłam z nim kontaktu wzrokowego, nie umiałam oderwać od niego wzroku. Coś w nim przykuwało me spojrzenie.
Kass
Obłok Weny
Kass
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {27/09/21, 08:25 pm}

Without soul Abadon_reyes_1
              Nie zamierzał rozmawiać z nią o jej rodzicach. Łatwo można było stwierdzić, że to trudny temat, nie musiała nawet nic mówić, jej wyraz twarzy mówił sam przez się, że to nie czas i miejsce na pogadanki na ten temat. Jednakże pomijając ów fakt, dziewczyna podłapała temat swoje brata, co znacznie łechtało jego ego. Wyglądało na to, że włożenie sobie tych brudnych paluchów w oczy, jednak przyniosło taki rezultat jakiego oczekiwał. Gdyby nie fakt, że wciąż musiał udawać wzruszonego poczynaniami Adama, z pewnością na jego twarzy pojawiłby się uśmiech pełen pasji i zwycięstwa. Był wówczas z siebie naprawdę zadowolony, ale zgrabnie to ukrywał. W końcu był demonem, nie takie rzeczy się robiło, aby pozyskać swój cel.
              — Wspomniałem ci wcześniej, że prócz duszy zabrano mi coś jeszcze. Kiedyś mogłem cieszyć się lataniem w przestworzach, dzięki pięknym czarnym skrzydłom. W trakcie rytuału przeszczepiania ci duszy, która poprzedzała pozbawienie mnie resztek godności, Adam wziął sprawy w swoje ręce, uważając swoje poczynania za dobrą zabawę. Wpierw powyrywał mi większość piór, a później zaczął za nie ciągnąć, orać paznokciami moje plecy, w ostateczności mnie ich pozbawiając. Na moich plecach wciąż widnieją rany, które mi wtedy zadał...  —  siorbnął nosem, chcąc znacznie podkreślić swój żałosny stan. Zgiął nogi w kolanach, obejmując je ramionami, po czym ułożył na nich głowę, pozwalając sobie na chwilę ciszy. Zapach wcześniejszego posiadacza bluzy oraz wspomnienia sprzed piętnastu lat sprawiły, że boleśnie przypomniał sobie tamto wydarzenie, a nawet na jego ciele pojawiły się drobne dreszcze obrzydzenia.  — Kiedy przyszedł do mnie z wizytą, chciał wiedzieć o wszystkim o czym rozmawialiśmy, a mógł przecież spytać twoich strażników. Przyszedł tu, aby powiedzieć mi, że jeden fałszywy ruch i spali moje skrzydła, pozwalając na to, abym poczuł płomienie także na swoim ciele. Radość z jaką to mówił, wciąż dźwięczy mi w uszach i sprawia mi wrażenie że był świadomy tego, jaki ból wówczas zaznam  —  dopowiedział, wzdrygając się lekko, po czym przyglądał się w ciszy, jak Arleen przeciąga koc między kratami, aby chwilę później złożyć go w kostkę i usadowić się na nim. Uśmiechnął się leniwie, jednym kącikiem ust, kiedy na nią spoglądał, a następnie skrzyżował z nią swoje spojrzenie. Wydawało mu się, że nadal patrzy na niego z tą samą ciekawością co wcześniej, pochłaniając własną głębią, skrytą w nim ziejącą pustkę, widoczną w źrenicach i zwężonych jasnych tęczówkach.
              — Umiem grać na pianinie, ale wątpię, że kiedykolwiek mógłbym powiedzieć, że cię nauczę  —  mruknął, przechylając głowę na bok, po czym znowu zaczął bawić się wcześniej trzymaną w dłoniach butelką. Z chęcią popiłby odrobinę, chcąc zmniejszyć dobrze znaną suszę w jamie ustnej, jednakże nie ryzykował. Skoro nie pił, nie miał jak dotąd żadnych fizjologicznych potrzeb, tudzież skosztowanie wody mogłoby to zmienić. A szczać pod siebie nie zamierzał, już i tak był trzymany w klatce jak zwierzę, upodobnić się do zwierząt jednak nie zamierzał.
              — Różnymi demonami prowadzą różne pobudki. Nikt nas nie nauczył uczuć, matki pozostawiają nas gdy mamy parę lat, niektórzy nawet ich nie mają, powstając samoistnie. Kształtujemy się sami, prowadzeni własnymi potrzebami. Gdybym nie miał uczuć - nie płakałbym, choć trudno mi się do tego przyznać, nie chciałem, żebyś mnie takiego zobaczyła. Jednak nikt nie nauczył mnie innych uczuć... To tak apropo następnego pytania... Czym jest miłość?  —  spytał, bo tak naprawdę nikt nigdy nie wytłumaczył mu tego pojęcia. Miał nadzieję, że chociaż Arleen będzie wiedziała, chociaż po jej sposobie życia i siedzeniu pod kloszem, nie wiele mógł się spodziewać. Niejednokrotnie wśród ludzi słyszał to pojęcie, jednakże zostało ono dla niego niezrozumiałe. Być może na zawsze miało pozostać tylko nic nieznaczącym słowem? W końcu między demonami nie było miłości, a nawet jeśli była, to nie nazywano jej.
              — Ogółem zastanawiałem się jeszcze dlaczego Adam tak bardzo chcę cię przede mną chronić, skoro wie, że nie mogę cię skrzywdzić. Masz moją duszę, więc nie mógłbym cię zabić, ani zrobić ci krzywdy, ponieważ mogłaby ucierpieć. Jesteś dla mnie czym waza, a w tej frazie dusza jest wodą, kiedy w wazie jest uszczerbek woda wypływa. Nie rozumiem tego, dlaczego trzyma nas z dala, kryje przed tobą prawdę i dodatkowo mnie krzywdzi, choć od piętnastu lat siedzę cicho w zamknięciu, ale podejrzewam, że na to pytanie nie znasz odpowiedzi  —  odparł, snując pewne wnioski przeciwko Adamowi. Nie chciał wcześniej robić tego w tak dosłowny sposób, ale działania Adama właściwie w każdym posunięciu grają przeciwko niemu. Teraz kiedy wyjechał na studia, jest duże prawdopodobieństwo, że Arleen będzie miała dużo czasu na przemyślenia wobec tego tematu i wysunie potrzebne mu wnioski. W tej grze to Adam był tym sadystycznym potworem, który niszczył wszystko co stało na jego drodze, choć robił to całkowicie nieumyślnie, jak mogłoby się zdawać.
              — Co do ostatniego pytania, ciekawi mnie, ale nie jestem pewien czy jest na miejscu  —  powiedział, śmiejąc się w duchu. Właściwie bardziej niż był ciekawy tematu, chciał sprawdzić reakcję dziewczyny. Nic już nie mógł poradzić na to, że wobec tego jednego tematu był boleśnie bezpośredni, kiedy przychodziło co do czego.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Without soul Empty Re: Without soul {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach