Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Wczoraj o 10:56 pmAku
Where is my mind?Wczoraj o 08:14 pmEeve
This is my revengeWczoraj o 08:00 pmKurokocchin
From today you're my toyWczoraj o 07:43 pmKurokocchin
Lies07/05/24, 09:07 pmSyriusz
Careful, I bite06/05/24, 06:54 pmKass
Alteros06/05/24, 08:04 amYoshina
A New Beginning 06/05/24, 03:49 amYulli
The Arena of Hell05/05/24, 09:00 pmNoé
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
7 Posty - 33%
6 Posty - 29%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Syriusz
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Syriusz
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Café Chronicles {02/02/24, 05:39 pm}






slice of life
coffee shop
hetero


Carlain and Syriusz presents
Café Chronicles


Od jakiegoś czasu X z oddaniem prowadzi kawiarnię, którą założyła zaraz po ukończeniu studiów i wyjechaniu z rodzinnego miasteczka. Przeprowadziła się do Lake Readpe, które znane jest z swojej anonimowości i nocnego życia. Kawiarnia ta ma jednak jedną niezwykłą cechę.... A mianowicie otwiera się dopiero po zmroku.

Owa kawiarnia jest świadkiem wielu ludzkich dramatów, jak i szczęśliwych historii. Dziewczyna działa zza lady niczym dobra wróżka, zawsze służy radą oraz gorącym napojem. Jednym z pierwszych stałych klientów X jest Y. Młody i cierpiący na chroniczną bezsenność nauczyciel, który ze znużeniem po nocach sprawdza klasówki. Po wielu poszukiwaniach malutka, kameralna kawiarnia X jest dla niego idealnym miejscem na wyciszenie się, napicie się kawy oraz zrobienie się wystarczająco sennym, aby przespać później w domu dwie godziny przed kolejnym dniem w pracy.

Kiedy jednak pewnej nocy do kawiarni wpada zapłakana, młoda dziennikarka zarówno X, jak i Y starają się jej pomóc. Rozpoczyna to całą karuzelę przypadków, w które zaczynają się oboje nieświadomie angażować.

X - baristka - Carlain
Y - nauczyciel - Syriusz


emme
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Re: Café Chronicles {02/02/24, 09:53 pm}

baristka— 23 lata— "night owl"
Cornelia Vandom


I'M ADDICTED TO YOU
23 lat ● 17.07 ● zodiakalny rak ● heteroseksualna ● wolna ● kanadyjskie korzenie
córka Emily [44]  oraz  Floriana [45] Vandom  ●  najmłodsza  z  trójki dzieci [braci]

metr siedemdziesiąt jeden wzrostu  ●  szczupła  sylwetka  ●  tatuaż pod biustem
naturalna  szatynka    ●    ciemne tęczówki    ●    blada  cera    ●    brak  pieprzyków
absolwentka   Wyższej   Szkoły   Teatralnej   na   specjalizacji    scenariopisarstwo
aktualnie właścicielka przytulnej kawiarni  Espresso Enclave  nieopodal centrum

Mimo pozornej niechęci wypisanej na twarzy, Cornelia ukrywa w sobie wiernego słuchacza i nie najgorszego doradcę w kwestii rozwiązywania drobnych problemów. Z początku w trakcie rozmów ludzie nie wierzyli w jej dobre intencje, lecz z lepszym poznaniem dziewczyna wydaje się milsza niż by wskazywały pozory.

Ta młoda dusza jest jak otwarta księga, zdolna pochłaniać wiedzę z każdego rozdziału życia. Cornelia pragnie nie tylko eksplorować otaczający ją świat, ale także zgłębiać tajemnice ludzkiej natury. Za pomocą swojej kawiarni i jej indywidualnych dyskusji z klientami dąży do zrozumienia problemu, odnajdując jednocześnie w ich historiach moral dla siebie.

Fascynuje ją różnorodność relacji, a miłość jest dla niej artystycznym eksperymentem, pełnym odkryć niezgłębionych wcześniej doznań. Jej postawa wobec związków można by było określić jako swobodne poszukiwanie, które jednocześnie rysuje indywidualną kartę romantycznych doświadczeń.

Kilka miesięcy temu, Cornelia nabyła urokliwą kawiarnię na aukcji komorniczej. To niecodzienne przedsięwzięcie było w grubszej części dofinansowanego przez jej rodziców, którzy postanowili wspomóc "dobrym startem w przyszłość". Wnętrze lokalu jest przepełnione doniczkową florą i drewnianym umeblowaniem spod zręcznych rąk Floriana Vandom.



hobbies
— making coffee
— care for plants
— pole dancing
addictions
— cigarettes
— podcasts
— coffee
relationships
— not
— worth
— counting
fears
— facing failure
— having debt
— worms



Ostatnio zmieniony przez Carlain dnia 05/02/24, 07:36 pm, w całości zmieniany 3 razy
Syriusz
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Syriusz
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Re: Café Chronicles {04/02/24, 01:26 pm}

LET'S NOT TALK ABOUT ME
Café Chronicles Salem
Salem Avery Hawthorn jest nauczycielem w prywatnej szkole z internatem, mieszczącej się na spokojnych przedmieściach Lake Readpe. Od 25 lat obchodzi urodziny piątego stycznia, co czyni go zodiakalnym koziorożcem. Ten młody mężczyzna dzieli swoje zainteresowanie miłosne (w miarę) równo pomiędzy kobiety a mężczyzn. Rok temu zakończył pięcioletni związek z chłopakiem, z którym dzielił szkolną ławkę na biologii. Skończył studia na kierunku anglistyki, gdzie wybrał specjalizację nauczycielską... I został przestrogą dla wszystkich swoich uczniów, ponieważ rozpoczął naukę w szkole, której jest absolwentem. Wykłada literaturę w klasach licealnych.

Salem to najstarszy syn Parisy (45 lat) i Hirama (55 lat) Hawthornów. Jest też starszym bratem dwóch sióstr - studiującej w Bostonie Grace (20 lat) i przechodzącej trudny wiek Peony (16 lat). Aktualnie mieszka w niewielkim mieszkanku ze swoim najlepszym przyjacielem ze studiów Carterem Lambem, który gra prawie zawodowo w hokeja na lodzie.
Z natury ma bardzo jasne włosy, które wydają się być biało-siwe na pierwszy rzut oka. Niemniej brwi i rzęsy ma ciemnie, co ludzie często zdają się zauważać. Oczy ma niebieskie, wyraźnie odcinające się na tle bladej skóry. W słoneczne dni na jego twarzy pojawiają się piegi, które potem nie chcą znikać tak szybko jakby sobie tego Salem życzył. Podobnie jak wszyscy mężczyźni z rodziny Hawthornów nie jest zbyt wysoki; według dokumentów medycznych nie ma nawet metra osiemdziesięciu, do których zaokrągla swój wzrost. Nie posiada żadnej widocznej, trwałej biżuterii. Posiada natomiast całkiem sporo drobnych tatuaży (niektóre są tymi głupimi błędami młodości, ale na razie nie stać go na usunięcie ich), a także ma bardzo charakterystyczną spiralną bliznę na lewym przedramieniu.

Swoją ulubioną kawiarnię Espresso Enclave odkrył zupełnym przypadkiem podczas spaceru z pieskami. Ma okropną wadę wzroku, okulary regulują jego astygmatyczną krótkowzroczność. Przez kiepski wzrok unieważnił swoje prawo jazdy. Cierpi na chroniczną bezsenność. Ze związku zostały mu trzy charty rosyjskie borzoj, których Dante nie chciał wziąć ze sobą. Zawsze ubiera się profesjonalnie do pracy - koszula, kamizelka, marynarka, spodnie w kant i parę drobnych dodatków. Pisze tylko i wyłącznie piórem. Jest niespełnionym autorem kryminałów z wątkami obyczajowymi. Nikt zwykle nie rozpoznaje go na zdjęciach rodzinnych; jeszcze niecałą dekadę temu Salem nosił aparat ortodontyczny i miał problemy dermatologiczne.




Carter
— Carter Lamb;
— 25 lat;
— hokeista;
Sauron
— 1st pies;
— 3 lata;
— czarny borzoj;
Hana
— 3rd suka;
— rok;
— biało-kremowy borzoj;
Blue
— 2nd suka;
— 3 lata;
— biały borzoj;

「R」
Syriusz
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Syriusz
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Re: Café Chronicles {05/02/24, 09:14 pm}

calligraphy-fonts

______Dwie minuty do dzwonka. Jeszcze tylko chwila. Niebieskie oczy Salema na powrót wróciły do klasy, w której słuchały go prawdopodobnie tylko nieliczne osoby. Ponownie stuknął kredą w zieloną tablicę, podkreślając imię i nazwisko Dostojewskiego.
______Warto pamiętać, że słowo dwugłosowe pojawia się przede wszystkim w tekstach Dostojewskiego. To właśnie dzięki temu mamy pojęcie intertekstualność ― powiedział dwudziestopięciolatek, wypisując to słowo wielkimi literami na środku tablicy. ― W teorii po raz pierwszy sprawę tę zbadał Michaił Bachtin w swojej książce- ― wypowiedzi nie zdołał dokończyć, ponieważ na korytarzu rozbrzmiał sygnał zwiastujący koniec lekcji. W jednej chwili wszyscy uczniowie Salema zaczęli się pakować, a on sam odłożył kredę na specjalną podstawkę i otrzepał dłonie. ― Pamiętajcie, że dzisiaj jest termin oddania wypracowań odnośnie waszej ulubionej lektury z poprzedniego semestru. Liczę, że zanim wyjdziecie to będą leżały na moim biurku. Wszyscy, którzy nie oddadzą pracy w terminie będą musieli przynieść mi ją najpóźniej jutro lub wysłać mi ją dzisiaj do północy mailem, jeśli nie chcą otrzymać oceny niedostatecznej ― ogłosił, obserwując jak niektóre sylwetki zamierają w pół ruchu i spoglądają na niego z niedowierzaniem.
______On natomiast już niezainteresowany zajął miejsce za biurkiem, siadając i odznaczając w dzienniku godzinę zakończenia zajęć z klasą 2D. Szelest kartek po lewej stronie nauczyciela się nasilił, przekazując, że uczniowie składają mu wypracowanie, na które się z nimi umówił. Poprawił zsuwające się z nosa okulary, starając się nie zwracać uwagi na to kto mu nie oddał jeszcze pracy. Zamiast tego zamknął dziennik, zamknął wiecznie pióro i schował je przedniej przegródki w modnej, czarnej aktówce ze skóry, która służyła mu za służbową torbę. Wyciągnął z niej klasyczną czerwoną teczkę, do której zapakował wszystkie wypracowania napisane na papierze podaniowym (nie przyjmował wersji drukowanych) i później również teczkę schował do odpowiedniej przegródki. Wstał od biurka, zabierając z oparcia krzesła marynarkę i ciągle trzymając w ręce torbę ruszył z kluczami do drzwi. Pogasił światła, zamknął za sobą klasę i ruszył zatłoczonym korytarzem, wciągając na siebie marynarkę. Uczniowie w większości przypadków schodzili mu z drogi, kiedy tylko rzucił im się w oczy. Z irytacją coraz częściej zauważał, że większość uczniów jest niekiedy i znacznie wyższa od niego. Z tyłu głowy zapaliła mu się lampka, że będzie musiał szybko utemperować te pełne wyższości spojrzenia.
______Do pokoju nauczycielskiego na pierwszym piętrze wszedł z impetem, nie wpadając o mało na Karen, która jeszcze siedem lat temu uczyła go matematyki. Zmierzyła go oburzonym spojrzeniem.
______― Uważaj jak idziesz, Hawthorn ― fuknęła, mocniej obejmując dłońmi kubek z kawą. Salem wiedział, że prowadzi jeszcze zajęcia wyrównawcze, więc prawdopodobnie opuści szkołę dopiero koło godziny dwudziestej. ― Gdzie tak pędzisz?
______Wracam do domu, Karen. Nie chcę tu być dłużej niż to konieczne ― wyznał, odkładając dziennik na odpowiednią półkę w zamykanej na kluczyk szafce i sięgając po swój czarny, dwurzędowy płaszcz. ― Akurat kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć do najlepiej ― dodał.
______Stojąca przy samym oknie Sarah zachichotała jednak głośno, unosząc dłoń do twarzy.
______― Och, daj mu spokój. Amant już czeka na niego na parkingu. Leć Salem, bo już go obskoczyły ― powiedziała, kiepsko tłumiąc swoją radość. Salem z cichą złośliwością zauważył jednak iskrę zazdrości głęboko w jej brązowych oczach. ― Musisz zdradzić Salem gdzie takich wydają. Ten jest wyjątkowo sexy ― przyznała.
______Wystarczy pójść na Yale, Sarah. Myślałem, że już to uzgodniliśmy. Ty swojego tam nie znalazłaś? ― wyjawił, unosząc ciemną brew. Kobieta na dźwięk mimowolnej szpilki kobieta skrzywiła się nieznacznie. Salem jednak nie czekał na ciąg dalszy. Odwiesił klucze do swojej sali na haczyk i ruszył ku wyjściu. ― Bawcie się dobrze! Do jutra ― pożegnał się, zamykając za sobą drzwi do nauczycielskiego.
______Szybkim krokiem skierował się w stronę głównych drzwi szkoły, wiedząc, że czym prędzej musi ratować Cartera. Już od dłuższego czasu współlokator przyjeżdżał po Salema. Brunet i tak miał po drodze z lodowiska, więc młody Hawthorn korzystał z jego dobroci i przy okazji zabierał się z nim do domu, aby nie musieć jeździć autobusem do centrum, gdzie wynajmowali wspólnie mieszkanie. Na zewnątrz wiało i było nieprzyjemnie, co jasnowłosy zauważał coraz częściej. Widmo powoli nadchodzącej zimy wisiało nad Lake Readpe, co zwiastował lodowaty wiatr przenikający do szpiku kości i potrafiący wieczorami zmrozić krew w żyłach, kiedy stało się za długo na przystanku. Albo parkingu szkolnym, choć najwyraźniej Carterowi Lambowi zupełnie to nie przeszkadzało, ponieważ ubrany w swoją "kozacką" klubową bluzę opierał się o drzwi kierowcy land rovera otoczony wianuszkiem rozemocjonowanych uczennic ubranych w identycznie kraciaste spódniczki. Uśmiechał się zadowolony niczym kot, któremu nalano śmietanki na spodeczek i przeczesał ciemne włosy palcami, starając się objąć spojrzeniem wszystkie dziewczęta prezentujące przed nim swoje walory. Prawie wszystkie z nich były modnie wymalowane i miały zdecydowanie za krótkie kurteczki. Salem przewidywał za niedługo same zwolnienia z powodu przewianych nerek. On wiedział, że inaczej nie może się skończyć tak wyuzdane ubieranie się do szkoły - być może gdyby nastolatki nie próbowały podciągać spódnic pod same pachy i ubierały grube rajstopy to wyglądałoby to inaczej.
______Wymijając swoje uczennice Salem poprawił okulary i bezceremonialnie wepchnął się w tłum, co spotkało się ze zdezorientowanymi prychnięciami ze strony dziewczyn. One nigdy się nie nauczą, pomyślał ze znużeniem, stając na palcach by cmoknąć Cartera w policzek z cieniem złośliwego uśmiechu na wargach.
______Dziękuję, że po mnie przyjechałeś! ― powiedział, klepiąc przyjaciela w ramię i ruszając w stronę miejsca dla pasażera. Z zadowoleniem wspiął się na stalowy próg i usadził się w fotelu, zatrzaskując za sobą z hukiem drzwi. Przez krótką chwilę obserwował jak zdezorientowane nastolatki rozchodzą się powoli, spuszczając z zakłopotaniem oczy. Zaraz potem auto zatrzęsło się ponownie, kiedy za kierownicą wysiadła potężna sylwetka Cartera. ― Wyjątkowo zajęło ci to trochę dłużej niż zwykle ― przyznał, uśmiechając się.
______― Sprawia ci to niezdrową przyjemność, co? ― westchnął ciężko Lamb, choć Salem wiedział, że ten również się uśmiecha. ― Może ja już powinienem podpisać z tobą papiery rozwodowe, żebyś mi najfajniejszych foczek nie płoszył?
______To właśnie dzięki mnie te twoje foczki ― przy tym słowie Salem zrobił palcami cudzysłów w powietrzu, obserwując jak hokeista walczy z kluczykiem w stacyjce. ― Nie dostają wścieku macicy za każdym razem, gdy cię widzą. Jakoś chyba boli je wizja gorszych ocen, bo próbują wyrwać mojego faceta. A ja mam mnóstwo świętego spokoju, bo nikt we mnie wbija oczu jak w święty obrazek ― przyznał, zapinając pas bezpieczeństwa. ― Ale możesz mi powiedzieć co robiły pieski, kiedy mnie nie było.
______― Twój cholerny pies to zwykły kutas. Sauron rozgryzł moje najlepsze spodnie, które miałem dzisiaj ubrać wieczorem.
______Zamiast jednak przeprosić za swojego ukochanego psa, Salem roześmiał się głośno. Jak przecież mógł się gniewać, kiedy był prawie pewien, że poprzedniego wieczora Carter zostawił w kieszeni po wieczornym spacerze groszki suchej karmy.

______Wieczór przyszedł szybciej niż Salem się spodziewał. Carter zostawił go samego z Sauronem, ponieważ wyszedł "wyrywać fajne laski na jogging z ładnymi psami". Samotny chart leżał rozciągnięty i zakamuflowany na dywanie równie czarnym co on sam. Bez obecności Blue i Hany w mieszkaniu było nieprzyzwoicie cicho, a Salem zaczynał czuć się coraz mniej komfortowo. Zwykle suki robiły raban bawiąc się ze sobą lub pochrapując w dziwacznych pozycjach na miękkich meblach. Teraz jednak nawet nieobecność hokeisty zaczynała być irytująca.
______Nauczyciel z zaangażowaniem podniósł się z kanapy, przestępując bosymi stopami nad długim ciałem Saurona. Ten zaintrygowany nie podniósł głowy, ale czujnie śledził swojego właściciela spojrzeniem, jakby czekając tylko na jedno słowo. Jednak na razie chłopak nie dał mu sygnału. Jego przepracowany mózg działał na najwyższych obrotach, mając z tyłu głowy wizję sprawdzania wypracowań swoich uczniów. Zerknął na swoją służbową torbę, w której czekała na niego teczka pełna wypocin licealistów i drugie pióro wieczne z czerwonym atramentem. Powinien się czym prędzej za to zabrać... Z ciężkim westchnieniem przeczesał jasne włosy palcami, spoglądając szybko na swój strój, w który przebrał się po pracy. Po dłuższej chwili jednak stwierdził, że czarne wąskie spodnie i podebrana Carterowi z szafy granatowa w czarną kratę flanelowa koszula wystarczy, aby po znajomości i za ładny uśmiech wpuścili go do Espresso Enclave. Wzruszając ramionami odwrócił się w stronę charta.
______Chyba nie ma się co zastanawiać ― przyznał, chwytając torbę z krzesła i ruszając w stronę przedpokoju. Sauron niemalże natychmiast poderwał się na równe łapy i ruszył za właścicielem do przedpokoju. Usiadł grzecznie koło niewielkiego stolika, kiedy Salem zaczynał ubierać martensy. Później już z przyzwyczajenia chwycił charakterystyczne neonowe różowe szelki uszyte z szerokiej taśmy. Przypięty był do nich okrągły identyfikator oraz długa, trzymetrowa smycz, która już parokrotnie zagroziła stawom barkowym Salema. ― Chodź przystojniaku, wychodzimy się przejść ― powiedział, przeciągając pierwszą pętlę szelek przed głowę psa i osadzając ją u podstawy jego szyi. Drugą pętlę zapiął tuż za przednimi łapami Saurona, a trzecią za żebrami.
______Później ubrał na siebie płaszcz, zarzucił torbę na ramię, chwycił smycz i klucze domowe ze stolika. Tak przygotowani opuścili mieszkanie, a następnie zeszli po schodach z trzeciego piętra na parter. Po wyjściu z bloku skierowali się od razu w prawo. Spacer nie trwał dłużej niż kwadrans. W tym czasie nauczyciel minął ulubiony sklep pożywczy, niewielką piekarnię, zapomniany przez mieszkańców antykwariat (w którym Salemowi zdarza się za grosze kupować książki oraz stare podręczniki do szkoły), a także prowadzony przez młodą dziewczynę ekologiczny sklep dla zwierząt. I już chwilę później na rogu zamajaczyła kawiarnia. Światła były już zapalone, jak zawsze po ósmej wieczorem. Znajdowała się w pasażu pod urokliwą kamienicą z czerwonej cegły i znajdowała się w idealnym miejscu na samym początku deptaka, który prowadzi prosto do ładnie zachowanego centrum miasta. Sauron jakby wiedząc gdzie się kierują naturalnie przyspieszył kroku, zaczynając merdać ogonem. Zatrzymał się przy drzwiach, a kiedy Salem pociągnął za klamkę, by je otworzyć - chart natychmiast wcisnął nos do środka, pchając się przed szereg. Młody Hawthorn przytrzymał go mocniej, stając w progu i posyłając Cornelii lekki uśmiech.
______Dobry wieczór, Cornelio. Czy możemy się u ciebie zatrzymać na jakąś kawkę? ― zapytał, wchodząc do środka i trzymając Saurona blisko przy nodze, aby swoim gabarytem przypadkiem nie strącił jednej z glinianych doniczek przy wejściu. Potem zajął jedno z siedzących miejsc przy ladzie, dyskretnie pokazując psu by się położył. ― Wybacz, że przychodzimy w pakiecie, ale Sauron ma szlaban na jogging z Carterem. Rozszarpał mu spodnie, aby dostać się do smaczków w kieszeni ― parsknął, przesuwając dłonią po smukłej głowie charta.
Carlain
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Carlain
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Re: Café Chronicles {11/02/24, 11:39 pm}

Cornelia
Vandom

  W późne popołudnie jesienne słońce przemknęło przez złociste liście, malując kolorowe obrazy na ulicznym chodniku. I chociaż tego dnia nie zaszczycił ich deszcz, który jeszcze bardziej mógłby podkreślić walory jesiennej estetyki, tak jeden z lokali wtulił się w barwny klimat miasta Lake Readpe. Barwne liście, jak płatki zastygłego złota, przytulały się do siebie na powierzchni chodnika, tworząc magiczny dywan powitania przed drzwiami kawiarni.  Zanim jednak wkroczyć można było do wnętrza tego zakątka aromatycznych przyjemności, w powietrzu wisiał magnetyzujący zapach świeżo mielonej kawy. To nie był jedynie wrażenie węchowe, lecz jakby materialna esencja, unosząca się wokół i osiadała na zmysłach każdego przechodnia. Z każdym oddechem wypełniano nie tylko nozdrza, ale i duszę, przygotowując ją na zbliżający się rytuał delektowania się najszlachetniejszym trunkiem.
  Wnętrze kawiarni, jeszcze w trakcie przygotowań, pulsowało energią oczekiwania, malując na twarzy pracowników wyraźne zadowolenie. Personel w postaci kierowniczki Cornelii i drugiego baristy Williama w skupieniu i zgranej harmonii, dokładnie ustawiali krzesła pod symetrycznymi kątami względem stolików. Sprawdzali, czy każdy z nich ma swój zestaw w postaci okrągłego hartowanego obrusu z motywami barwnych listków i trójkątne rzędy serwetek ułożonych w dębowym uchwycie. Cornelia niczym dyrygent przed koncertem, precyzyjnie dostosowuje każdy detal wokół siebie, by stworzyć idealne tło dla nadchodzącej kawowej symfonii. Atmosfera towarzysząca otwarciu kawiarni unosiła się w powietrzu, podkreślana delikatnym szumem liści tańczących za oknem. To było jak tajemnicze intro, gdzie kawa miała być gwiazdą, a kawiarnia – scenerią, w której rozgrywały się życiowe, lecz tym samym codzienne opowieści.
  Cornelia, ubrana w wełniany sweter o przyjemnym odcieniu ciepłej brzoskwini, po części zakrytym roboczym fartuchem, dokonywała ostatnich poprawek przed otwarciem lokalu. Dźwięk młynka do kawy, który towarzyszył temu widowisku, stawał się synonimem oczekiwania na nadchodzących gości. Nie był to jedynie stukot rozgrzanej w pełni obrotów maszyny; to spektrum aromatu, dotyku mielonych ziaren i smaku, które łączyły się w doskonały akord kawowej przyjemności formującej esencję tego, co miało napełnić filiżankę. Brzęk przeplatał się z delikatnym szumem delikatnego wiatru, który przemykał przez zagięcia uliczek. W powietrzu unoszący się zapach cynamonu podkreślał przytulność miejsca. Przechodnie, krocząc po uliczkach pasażu nieopodal centrum, zwracali uwagę na tę malowniczą scenę i nieświadomie skierowali swoje spojrzenia kawiarni skrytej pod płaszczem ceglanej kamienicy, gdzie jeszcze przez krótką chwile będzie dla nich zamknięte.
— Zapasów ziaren robusta jest na styk… — mruknął ciszej William sam do siebie, drapiąc się po podbródku z wymalowanym zamyśleniem. Przykucnął jeszcze do podobnych szafek znajdujących się pod ladą, lecz bez większych sukcesów. Próbował oszacować, czy byłaby to wystarczająca ilość na dzisiejszą zmianę i po krótszej chwili jedynie fuknął. Wstał na równe nogi i wytarł ścierpłe ręce o czarny fartuszek z wyhaftowanym logo lokalu w złotej oprawce. — Cornelia!
— Jestem tuż obok, nie musisz zdzierać strun głosowych, bo jeszcze się echem od ścian odbije — podsumowała krótko, wyłaniając się zza jednego stolika, gdzie jeszcze przed chwilą ścierała kurze. Chłopak zapewne jej nie dostrzegł, gdy był jeszcze pochłonięty poszukiwaniami pod ladą. Lecz jego ton rozbrzmiał i rozszedł się o kątach pomieszczenia.
— O! Nie zauważyłem cię, wybacz. Jesteśmy na oparach, jeśli chodzi o ziarna robusta. Mogłabyś po nie skoczyć? Możliwe, że zapomniałem, gdzie konkretnie leżą, ale w ramach rekompensaty ogarnę stanowisko do końca — narzucił szybsze tempo w trakcie swojego tłumaczenia, co jedynie wskazywało lekkie zdenerwowanie. Blondyn mimowolnie sięgnął po jedną z porcelanowych filiżanek, sprawdzając ja pod każdym kątem tak jakby szukał w niej skazy czy brudu do wyczyszczenia. Dopiero po krótszej chwili błysnęła mu iskierka w oku, a usta zarysowały się w serdeczny uśmiech. — W bonusie gwarantuje towarzystwo przy kawie spod mojego wykonania jeszcze przed otwarciem, stoi?
— W porządku, jakby jeszcze ci się coś przypomniało, to jestem pod telefonem lub znowu zakrzycz na całą kawiarnie — skinęła na propozycje, chociaż prawdę mówiąc poszłaby po tę ziarna nawet bez tej karty przetargowej, lecz nie darowanej kawie nie patrzy się w fusy.
  Z korzystaniem z chwili ciszy, Cornelia płynnie przemknęła przez przytulne wnętrze, gdzie kilka sufitowych lamp o złotawym blasku delikatnie oświetlało drewniane podłoże z czarnego dębu, nadając mu subtelną elegancję. Światło tańczyło na płycinie podłogi, tworząc kojącą atmosferę. Następnie, przekraczając masywne drzwi, znalazła się w miejscu zarezerwowanym tylko dla personelu. Jej kroki wybrzmiewały niewielkim echem w pustej przestrzeni. Chłód, unoszący się spod betonowej zabudowy, zimnym dotykiem przesuwał się wokół niej, jednocześnie przypominając o kontraście pomiędzy ciepłem atmosfery a surowością architektury. Wraz z trafieniem na masywne metalowe drzwi i otworzenie je małym srebrzystym kluczykiem dołączonym do pęczki swoich odpowiedników, dojrzała cały swój lokalny magazyn. Do nostrzy docierały wszelakie aromaty ziaren mających swoje pochodzenia możliwie z każdego regionu świata. Cornelia, choć już miała paręnaście miesięcy doświadczenia w tym zawodzie, wciąż uwielbiała się zaciągać zapachem, mając wrażenie że za każdym razem czuje inną dominującą nutę kawy, ale i również suszonych liści herbaty. Jakby musiałaby to opisać słowami lub chociażby spisać na kartce, tak ciążyło by na niej zadanie, które nawet podczas studenckich czasów mogło potoczyć po ścieżce niespełnionej satysfakcji. Snując te drobne wizje, prawie że zatapiając się na jawie w odmętach retrospekcji, dopiero po paru dobrych sekundach zdołała się opamiętać i chwycić po brakujące ziarna znajdujące się tuż obok syropów waniliowych na górnej półce.

  Wraz z nadejściem pory bardziej wieczorowej, kawiarnia otuliła się w kojący blask migoczących świateł, które w gamie refleksów rozświetlały kamienne ściany, wszelką roślinność i malowane obrazy, tworząc malowniczą iluzję przywołującą myśli o artystycznej oazie. Wnętrze przekształciło się w magiczną przestrzeń, gdzie ciepło wtopiło się w każdy centymetr pomieszczenia, jakby kawiarnia otwierała swe ramiona dla każdego, kto chciałby uciec od chłodnej jesiennej aury. W powietrzu unosiły się dźwięcznie kojące nuty, które płynęły z głośników. Delikatna muzyka wypełniała przestrzeń, nadając ton temu wyjątkowemu miejscu.
  W ciągu pierwszych godzin białe porcelanowe spodki przewijały się z rzędem kubków na wynos różnorodnie wypełnione prawie aż po brzegi wybranymi rodzajami kawy czy herbaty. Wszelakie macchiato czy podwójne espresso znikały spod ręki obu baristów niczym świeże bułeczki, a w zamian oprócz pieniężnej zapłaty, otrzymywali game szczerej wdzięczności. Nad gośćmi raz po raz unosiła się para ich ulubionych napoi, niezależnie czy w objęciach delikatnej filiżanki czy przenośnym kubku. William jak i Cornelia przy swojej codziennej rutynie mieli w zwyczaju zatracać się w czasie, nie spoglądając na ramy zegara, którego wskazówki migały zaznaczając późną porę. Dziewczyna z początku nawet nie zauważyła znajdującej się zza oknem lokalu znanej postury, której gęsta, śnieżna czupryna zmierzała ku wejściu. Dopiero przyjemny ton głosu mimowolnie skierował jej spojrzenie do źródła dźwięku, któremu towarzyszyło równie ciche odgłosy radości czarnego niczym aktualne sklepienie wieczornego nieba Saurona.
— Oh, witaj Salemie — przywitała się serdecznie, kończąc zamówienie pana Augusta wyczekującego od kilku chwil na swojego earl greya. Podała  mężczyźnie upragniony wywar i odprowadziła go jeszcze przez parę kroków  wzrokiem. W razie gdyby naczynie mogłoby być ciut za gorące na tę krótką podróż. W momencie gdy Salem pojawił się tuż przy ladzie, ochoczo przyjęła jego zapytanie w kwestii przyjęcia. — Jasne, nie ma problemu. Widzę, że Sauron ma dzisiaj nadwyżkę zastrzyku energii — gdyby nie gmach pracy ciążący jej na plecach i higiena pracy, chętnie by pogłaskała dostojnego borzoja, który raz za razem patrzył na nią błagalnym wzrokiem. — Obstawiam, że to co zwykle? Daj mi moment i przyjdę z zamówieniem.
  Po tej krótkiej wymianie zdań chłopak  powrócił do swojej rutyny jakimi były realizowane części swojej pracy nauczyciela w postaci sprawdzanie prac swoich uczniów. Przynajmniej tak zwykle wnioskowała Cornelia, widząc jak białowłosy siedzi nosem w lawinie kartek czy też książek różnych maści. Przed rozpoczęciem pracy nad zamówieniem dla swojego znajomego nauczyciela, Cornelia zwróciła uwagę na nowo przybyłą klientkę, która oczekiwała na zrealizowanie swojego zamówienia. Kobieta przeglądała tablicę menu, ale jej spojrzenie było nieco zagubione, jakby poszukiwała w niej czegoś więcej niż tylko napoju do picia. Czarne niesforne loki  po części zasłaniały jej widoczność, lecz ona ani drgnęła by to poprawić
— W czym mogę pomóc? — zapytała, zaciągając wajchę ekspresu, gdzie znajdowały się mielone ziarna. Sprasowanie całego aromatu w esencje kofeiny zajmie z dobrą minutę. W między czasie skupiła całą uwagę na klientce, której rysy twarzy kreśliły się w tonie tajemnicy i choć zagłębiała się w treści menu, tak jakby duchem wędrowała wraz z unosząca się dookoła wywarów kawiarni, niby blisko lecz nie całkowicie w centrum.
— Szukam czegoś mocniejszego, ale zarazem słodkiego. Tak na rozbudzenie myśli i żeby osłodzić sobie chwilę — odpowiedziała pospiesznie, jednocześnie szperając dokładnie wnętrze swojej skórzanej torebki aż w końcu wycisnęła z niej już lekki zmiętą kartkę, która dzięki odbijającym refleksom światła za plecami kobiety wyjawiała długie linijki ręcznego pisma. — Bawiła się Pani kiedyś w interpretację tekstu?
— O, w takim razie polecam mocha — na propozycje czarnowłosa serdecznie przytaknęła, lecz jej wzrok wciąż utrzymywał bezpośredni kontakt z Cornelią, tak jakby nieuchwytnie oczekując odpowiedzi co do kwestii piśmiennej. — Jeszcze jak chodziłam na studia, to miałam zajęcia z podobnego zakresu, ale…
— Świetnie się składa kochana. Wiem że to tajemniczo brzmi, jednakowoż może przyda mi się pomóc świeższym oczu. Oczywiście na ten moment poczekam na swoją kawę i sama przyjrzeć się temu papierowi po raz któryś z kolei — nie czekając nawet na odpowiedź baristki, odwróciła się teatralnie do dalej położonego miejsca ze stolikiem przy ścianie z widokiem na zewnątrz.
  Wpierw wymalowało się na niej pewnego rodzaju zdziwienie tej jakże bezpośredniej konfrontacji, choć sama sprawa rozbudziła ziarno zaintrygowania kiełkującego wraz z retrospekcją wcześniej widzianego rozpisanego pisma na kartce. Kończąc zamówienie Cornelia popatrzyła na Salema, zauważając iskrę w jego spojrzeniu, zapewne i on zdołał usłyszeć dialog, który działał się zaledwie paręnaście centymetrów od niego. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym sięgnęła po kubek z kawą, który przygotowała dla niego wcześniej.
— Oto twoje zamówienie. Jakieś większe zadanie się szykuje? — dopytała, widząc pojedynczą pracę znajdującą się na blacie, a horda jej odpowiedników, znając życie nauczyciela, leżała w jego torbie na swoją kolej. Miała nadzieję, że chociaż napój doda doda mężczyźnie dawkę energii na walkę ze sprawdzeniem wszystkiego. — A propos sprawdzania… Interpretacje masz pewnie w jednym palcu, więc w razie co, pomożesz mi w tej sprawie z listem lub czymkolwiek to jest na tym piśmie. Pewnie słyszałeś, nie zaprzeczaj — posłała mu zadziorny uśmieszek, składając czyszczoną wcześniej filiżankę do suszarki. Pomimo, że miała w swoim życiu niejedną interpretację za sobą, jeszcze za studenckich czasów, tak wolałaby zaczerpnąć wiedzę i sięgnąć po wsparcie bardziej obeznaną w tej dziedzinie osobistość. Salem zdawał się pojawić w odpowiednim miejscu i czasie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Café Chronicles Empty Re: Café Chronicles {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach