Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Close your eyes and dream about Ireland Empty Close your eyes and dream about Ireland {21/04/23, 11:01 am}

Close your eyes and dream about Ireland Cc2620a70af02a0e922a51466c2fdf13
Kamienica i losy jej lokatorów. Stary budynek w niewielkiej,
urokliwej mieścinie gdzieś pośrodku Irlandii. Z    sąsiadami
lepiej żyć w dobrych    relacjach.    Ale    należy    zachować
ostrożność.       Nigdy    nie wiesz,   kto    mieszka za ścianą.

Mieszkanie 1
- steinowie (npc)

Mieszkanie 2
- Bruce Anderson, Eeve

Mieszkanie 3
- Graham Lydon, Eeve
- Aster Reyes, Calinda

Mieszkanie 4
- Emma Kwiatkowska, LadyFlower
- Alexander Blakley, Heartstorm

Mieszkanie 5
- Selina Lyons, Calinda
- Bonnie Watson, LadyFlowers

Mieszkanie 6
- Carole Macaulay, Heartstorm

Lokum na poddaszu 1
- Harry Spring, Eeve - zarządca mieszkania

Lokum na poddaszu 2
-Shane O'Brienn, Cool_Free_Nickname
kamienica:


Ostatnio zmieniony przez Eeve dnia 07/05/23, 06:01 pm, w całości zmieniany 4 razy
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {22/04/23, 07:35 pm}

właściciel kamienicy musi mieć swoją kp, sorry, not sorry:




Harrison Archie Spring
  •  12.12

  • angielsko-amerykańska

  • 22 lata

  • 190 cm

  • W terenie gówniana

  • Kawaler

  • Zarządca kamienicy
    Backstory
    Harry urodził się jako jedyne dziecko dwójki narkomanów, Nancy Spring i Simona Viciousa. Z typową madką i typowym tatełem ciężko wyrosnąć na normalnego człowieka, a jeśli dodamy do tego ich mocno imprezowy styl życia, otrzymujemy głupiego chłopaczka, który dla odrobiny grosza, czegoś do zjedzenia i działki zrobi wiele. Dilerzy narkotyków mieli dość wciąż rosnących długów i dla przykładu postanowili ukarać Simona za nieuregulowane rachunki. Kiedy policja przyszła na oględziny miejsca zbrodni, panowie z obyczajówki zarządzili wysłanie Nancy na terapię odwykową, a młodego do rodziny zastępczej. Przez jakiś czas mieszkał u dziadków od strony matki, ale ci nie byli zachwyceni z obowiązku zajmowaniem się bękartem córki, której przecież wyrzekli się lata temu.

    Kiedy Harry miał 15 lat, zmarł dziadek, a babcia ze względu na stan zdrowia nie mogła dalej pełnić roli jego opiekunki, matka dalej twkiła między byciem"na wolności" a odwykiem i chłopak trafił do domu dziecka. Rok później los postawił na jego drodze Roberta Lydona. Pokręcony facet, zdecydował się przygarnąć Harry'ego, jak jakiś Bruce Wayne czy coś. Po ukończeniu przez Springa  liceum, Bobby pozwolił mu zamieszkać w starej kamienicy, którą Lydon odziedziczył po jakimś wuju. Od tego czasu Harry jest zarządcą budynku. Mieszka za darmo na poddaszu plus dostaje wypłatę. Czy tam kieszonkowe. Podoba mu się ten układ.
    Dodatkowo
    1) Czuje się członkiem rodziny Lydonów, bratanków Bobby'ego traktuje jako swoich kuzynów. Grahama lubi najbardziej i nie widzi nic złego w tym, że wchodzi do mieszkania jego i Aster bez pukania. Nawet o trzeciej w nocy.
    2) Niezbyt mądry, ale też nie całkowity idiota. Nie wykiwasz go z płaceniem czynszu.
    3) Ma bas. Gra na nim. Nawet nieźle.
    4) prawdą jest, że częściej nocuje u Grahama i Aster, niż w swoim mieszkaniu.
    5) Bobby włożył wiele wysiłku i pieniędzy, żeby zrobić z niego ludzi. Zapisał go na bajeranckie lekcje dobrych manier, jakichś tańców towarzyskich i gry na pianinie. Coś tam jeszcze było z nauką francusiego, ale tego jego mózg nie ogarnął i zna tylko kilka słówek.
    Wzrok tęśkniący za rozumem
    Close your eyes and dream about Ireland A1935a8a3b781bb6fc0a72cb3831e587



    zxczxc
    Graham Rodrick LydonWiek21 lat, 29 lipcaZawódStudentZwanyGram, GlamPochodzenieUK/Niemcy




    Urodził się w Londynie. Jego ojcem jest, świeć Panie nad jego duszą, Jonathan Lydon, natomiast matką Nora Bursche. Ojciec zmarł na nowotwór, kiedy chłopak miał 12 lat. Matka odeszła od nich, kiedy miał 6 lat. Przez dziesięć lat był pewien, że kobieta nie żyje. I wielce pożałował, gdy okazało się, że tak nie jest. Los ponownie postawił ją na jego drodze i boleśnie się przekonał, że nic dla niej nie znaczy. I nigdy nie znaczył.

    Posiada dwójkę młodszego rodzeństwa, których imion nie zna i nie chce znać (wierutne kłamstwo. Anja i Elias). Smarki mają wszystko to, czego on nigdy nie miał od nowych telefonów po miłość matki. Przez cztery lata mieszkał u wujostwa, które za nim nie przepadało, a potem w jego życiu pojawili się starzy przyjaciele ojca z chrzestnym Grahama na czele i trafił pod jego opiekę. Jak jakiś jebany Harry Potter, gdyby tylko Syriusz nie wpadł za cholerną zasłonkę, prawda?




    1) Absolutnie nie znosi, gdy mówi się do niego Glam. Jest to jednocześnie zmiękczenie zdrobnienia Gram, jak i określenie na gatunek muzyczny, który cechuje się przykładaniem dużej uwagi do wyglądu muzyków. To cholerny żart z tego, że Graham czasem zbyt obsesyjnie poprawia włosy i upewnia się, jak wygląda.

    2) Niecałe 180 cm wzrostu. Piwne oczy i blond włosy, na których Aster, jego współlokatorka lubi testować zdolności fryzjerskie. Kolczyk w lewym uchu.

    3) Skrzypek. Lubi rysować.

    4) Studiuje filologię angielską.

    5) Właściciel kamienicy jest jego wujem. Zarówno on, jak i Aster, mieszkają w kamienicy pół darmo, póki się uczą. Muszą płacić tylko za media sami. Graham dostaje od niego też jakieś kieszonkowe, ale i tak dorabia na jedną trzecią etatu w jednej, jedynej kawiarence jaka jest w miasteczku.

    6) Książkoholik. Przez Aster jest kociarzem. Hejtuje Nirvanę. I Green Day. Największy fan kapeli jego ojca chrzestnego.  




    Kiedy Aster dorwie się do nożyczek:
    Close your eyes and dream about Ireland 6177663f83d809f75625bef86f22a083
    Kiedy Aster dorwie się do nożyczek i farby do włosów + "Emo phase" Grahama jakieś trzy lata temu:
    Close your eyes and dream about Ireland 6b308717b8d42a865a99abdb96e3eb56

    I am the monster you created. You ripped out all my parts. And worst of all, for me to live, I gotta kill the part of me that saw, That I needed you more
    mm


    Ostatnio zmieniony przez Eeve dnia 01/05/23, 10:25 pm, w całości zmieniany 2 razy
    Calinda
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Calinda
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {28/04/23, 01:58 am}

    Aster Reyes
    Wiek:dwadzieścia jeden lat
    Urodziny:dwunasty października
    Zawód:studentka instrumentalistyki
    Pochodzenie:Wielka Brytania
    Wzrost:metr siedemdziesiąt
    K. włosów | K. oczu:rude | zielone
    Dodatkowe
    Pianistka z Londynu, która wkłada serce we wszystko co robi.

    Wolna dusza, swoją uwagę skupiając głównie na muzyce. Lubi wyzwania. Chętnie bierze udział w różnych konkursach.

    Miłośniczka kotów. Z Londynu zabrała ze sobą swoje trzy własne: Pepper, Petunię i Peach. Do tego ma pod swoją opieką wszystkie bezpańskie czworonogi z osiedla, którym stara się szukać również nowych domów.

    Do Irlandii przyleciała z Grahamem i Bruce'm. Z Grahamem mieszkają teraz razem wraz z jej zwierzakami i Harry'm na dywanie. Z irytującego gbura stał się dla niej bliski niczym brat. Lubi z nim grać i ćwiczyć na nim swoje umiejętności fryzjerskie.
    by emme




    Selina
    Wiek: 19 lat
    Urodziny: 9.08
    Zawód: studentka kryminalistyki
    Pochodzenie: Irlandia
    Wzrost: 166 cm
    Włosy | oczy: Blond | piwne
    Dodatkowe
    Lekko niestabilna psychicznie dziewczyna, która zamieszkała w jakiejś kamienicy na zadupiu, bo jest nadzieja, że może należeć do jej ojca.

    Zdystansowana i zimna, z trudnością do nawiązywania relacji. Może coś zyskuje przy bliższym poznaniu.

    Wypadek krótkiej miłostki Bobby'ego i Nessy. Kobieta nie powiedziała nigdy mężczyźnie o istnieniu Seliny, córce wymyślając jakieś nietrzymające się sensu bajki o jej ojcu, żeby tylko skończyła temat. A może niektóre historie nie były kłamstwem?
    Nessa nie potrafiła okazać córce nigdy czułości, ale była o nią bardzo zaborcza i nadopiekuńcza, przynajmniej do czasu, kiedy kobieta nie założyła nowej rodziny, a Selina nie zaczęła się czuć jak gość w swoim domu.


    Matka w końcu podała jej nazwisko biologicznego ojca w trakcie jednych z ich kłótni, kiedy kobieta była pod wpływem alkoholu. Od tamtego czasu dziewczyna zajęła się poszukiwaniami ojca, aż jakimś cudem znalazła dość sensowny trop, za którym ruszyła do środka kraju.

    Choć posunęła się tak daleko, to jeszcze nie wie, czego w sumie chce od mężczyzny, który nawet nie wie o jej istnieniu.
    Lyons
    code by EMME




    Ostatnio zmieniony przez Calinda dnia 01/05/23, 08:06 pm, w całości zmieniany 3 razy
    Heartstorm
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Heartstorm
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {28/04/23, 09:16 pm}



    FRAGILE
    flower
    Łagodna, cicha i spokojna. Wrażliwa i delikatna. Umiłowana w nauce i  literaturze antycznej. Wolne chwile spędza w teatrach, muzeach, ogrodach botanicznych. Książkami i roślinami wypełnia całą swoja przestrzeń. W wolnych chwilach, aby się odstresować robi na drutach.

    Większość życia spędziła w Ann Arbor. Jej dzieciństwo należało do tych zwyczajnych i spokojnych. Mieszkała z rodzicami w kamienicy na obrzeżach miasta. Zawirowania w ich sielance pojawiło się tylko raz, gdy mama zaszła w drugą ciąże. Wszyscy w domu się cieszyli, ona też, chociaż miała zaledwie cztery latka. Nikt tylko nie wiedział, że ta ciąża okaże się bliźniacza, a następnie jednoowodniowa i jednokosmówkowa, a to niosło za sobą wieli komplikacji. Kilka miesięcy przed i po porodzie mama spędziła w szpital, a dziewczynka z tatą odwiedzała ją niemal codziennie.

    Okna niektórych ze szpitalnych sal wychodziły na skwerek na którym rosła samotna wierzba płacząca. Dziewczynka podczas krótkich spacerów z którymś z rodziców zaciągała ich od razu do drzewa. Uwielbiała się przy nim bawić, próbować się wspinać. buszować się wśród liść. Któregoś dnia jeden z lekarzy, który zajmował się jej nowonarodzonymi braćmi nazwał ją Willow Girl. Przydomek zredukowany do samego Willow przylgnął do niej na lata używany nawet przez jej rodziców. Carole brzmiało dla niej obco. Czuła się Willow

    Carole  Macaulay

    Willow

    from: Ann Arbor, Michigan, USA

    age: 23

    birthday: 29 czerwiec

    studies:Biomedical Sciences








    Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 30/04/23, 03:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {29/04/23, 10:24 am}

    Bruce Alfred Andersonprzytelepał się za Grahamem i Aster z Londynu
    19 lat | 31.12 | Brytyjczyk | przyszywany brat Grahama | Andrew Anderson, 52 lata, tatko  | Barbara Anderson z.dm. Rogers, 51 lat, nie matka, ale mama | 180 cm | 68 kg słodyczy | czarne włosy | brązowe oczy | student filmówki

    O dzieciństwiei rodzicach
    Owoc chwilowej separacji Drew i Barbs. Trzeba oddać kobiecie, że wykazała się dużą wyrozumiałością (a może głupotą), przyjmując męża z powrotem, mając świadomość, że kochanka lada moment ma urodzić mu dziecko. Może nie zakochała się w chłopcu od pierwszego wejrzenia, ale już w trakcie pierwszego roku opieki nad nim zaakceptowała go jako swoje dziecko i to do niej Bruce mówi mamo.
    Stary to fanatyk Green Lanterna i generalnie komiksów, więc zamiast bajek o trzech świnkach, od małego faszerowany był przygodami Supermana. Ojciec chcąc wynagrodzić mu to, że przez większość jego życia był w trasach koncertowych, pozwala mu na większość gówna, jakie tylko wymyśli i zapewnia mu środki na spełnianie tych zachcianek. Wyłącznie dzięki Barbs Bruce wciąż żyje i nie jest rozpuszczony jak dziadowski bicz.

    O rodzeństwiektórego nie chciał
    Kiedy miał jakieś 15 lat, zamieszkał na stałe z rodzicami w Londynie... i z Grahamem. Choć jego marzenie o tym, że jego rodzice przestaną być aż tak zajęci pracą i zaczną spędzać więcej czasu jak rodzina, spełniło się, przypłacił to zdobyciem starszego brata, z którym przez długi czas nie mógł się dogadać. Bruce uważał, że Drew woli Grahama od niego, bo poświęcał blondynowi więcej czasu. Graham natomiast był zazdrosny o "prawdziwą, ojcowską miłość" jaką Bruce otrzymywał od Drew. I na to wszystko wchodzi stary Anderson, który ABSOLUTNIE nie dostrzegał konfliktu między chłopakami i nieświadomie go tylko zaogniał. Trochę to zajęło, ale w końcu chłopcy znaleźli sposób, żeby jakoś się dogadać. Może nie są najlepszymi kumplami, ale nie są też wrogami.
    Aster za to jest super. Uwielbia ją.

    O nim samymczyli "ciekawostki"
    1. Nie studiuje na miejscu, a dojeżdża do miasta oddalonego o 10km. Specjalizacja? Nikt nie wie, zawsze jakoś pokrętnie odpowiada. Jest podejrzenie, że rzucił to w pieruny i po prostu udaje, że studiuje.
    2. Od zawsze interesował się procesem tworzenia filmów. Przez jakiś czas rozważał pójście na studia aktorskie, ale porzucił ten pomysł.
    3. To ten kjut koleś, którego prawie wszyscy lubią. Lubi doglądać kwiatków i pastelowe kolory, chociaż z tym się ukrywa, bo uważa to za mało męskie.


    Emme's Codes
    Heartstorm
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Heartstorm
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {30/04/23, 04:55 pm}

    Alexander Blakley
    32 lata - 17 luty - Brytyjczyk
    179 cm - blondyn - szare oczy
    Syn Anglika i Irlandki. Jedynak. Wychowany w Sutherland. Na studia wyjechał z rodzinnego miasta do Londyn. Pozostał w stolicy pare kolejnych lat podejmując pracę w zawodzie. Poznał tam swoją narzeczoną. Po czterach latach związku oświadczył się. Zmęczony życiem w wielkie metropolii razem z narzeczoną postanowili przenieść się do mojego miasta na północy Irlandii, przeprowadzkę znacznie ułatwiła zdalny charakter pracy Aleksandra.
    by emme




    Ostatnio zmieniony przez Heartstorm dnia 07/05/23, 09:32 am, w całości zmieniany 1 raz
    LadyFlower
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    LadyFlower
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {02/05/23, 02:05 pm}

    EmmaKwiatkowska

    30 lat
    22 czerwca
    pół brytyjka – pół polka
    policjantka
    Historia
    Córka Polaka Konrada Kwiatkowskiego oraz Brytyjki Allison Davies – Kwiatkowskiej. Wychowywana głównie przez babcię w Warszawie ze względu na długą nieobecność rodziców w kraju. Nauczyła się od babci wielu przepisów i to właśnie ona wpoiła jej ogromną pasję do gotowania. Kiedy dziewczyna miała szesnaście lat wraz z rodzicami zamieszkali na stałe w Londynie. Często miała ogromne problemy z rówieśnikami. Wdawała się w bójki i popadła w nieciekawe towarzystwo, przez co rodzice nie wiedząc jak sobie poradzić z córką wysłali ją do psychologa. Po kilku sesjach w końcu Emma zaczynała wychodzić na prostą i po ukończeniu liceum postanowiła wybrać się do szkoły policyjnej i ukończyła ją z wyróżnieniem.
    Dodatkowo

    1. Przynajmniej raz w tygodniu można ją spotkać na strzelnicy. Nie wie do końca czemu, ale strzelanie do tarczy mocno ją odpręża.

    2. Jest totalną psiarą i gdyby mogła to zaadoptowałaby wszystkie psy na świecie. Jednak przez swoją pracę niestety sama nie miałaby czasu dla swojego psa, dlatego jednego – Leslie ma u rodziców, a drugiego – Karmelka u babci.

    3. Uwielbia gotować, a polskie pierogi to jest jej życie. Gdyby musiała wybrać jedną potrawę, którą jadłaby do końca życia byłyby to właśnie pierogi.

    4. Uwielbia podróżować i zwiedzać nowe miejsca. Jej marzeniem jest wypłynąć statkiem dookoła świata i zwiedzić wszystkie kąty na świecie. Marzenia marzeniami, ale kto za to wszystko zapłaci?
    Emme



    Podstawowe info


    GodnośćBonnie Margaret Watson

    Wiek21 lat

    Urodzona14 lutego

    PochodzenieWielka Brytania

    ZawódStudentka dziennikarstwa


    Historia
    Wychowana w patologicznej rodzinie. Ojciec i matka - obydwoje uzależnieni od alkoholu i narkotyków. Od dziecka nie miała łatwego życia. Co jakiś czas zostawała u swojej ciotki, która mieszkała na przedmieściach. To dzięki niej Bonnie zdobywała wysokie wyniki w nauce. Kiedy skończyła szesnaście lat zaczęła pracę jako opiekunka, a gdy udało jej się odłożyć wystarczająco dużo pieniędzy uciekła z domu po wielu kłótniach i znalazła się w Irlandii. Po wielu tułaczkach po różnych hostelach w końcu udało jej się wynająć mieszkanie w kamienicy. Dostała się na studia opłacalne głównie ze stypendium i zaczęła dorabiać sobie jako kelnerka w pobliskiej kawiarni.
    Dodatkowo

    -> Oprócz pisania obszernych felietonów uwielbia rysować;
    -> Paranoicznie boi się ciasnych pomieszczeń, dlatego woli wejść po schodach niż wejść do windy
    -> Na nadgarstku ma szeroką bliznę po rozbitej butelce podczas kłótni z ojcem
    -> Uwielbia imprezy z karaoke. Ma nawet w pokoju specjalną maszynę z mikrofonami, ale rzadko ją włącza, ponieważ nie chce psuć spokoju sąsiadów
    Emme


    Ostatnio zmieniony przez LadyFlower dnia 07/05/23, 05:23 pm, w całości zmieniany 3 razy
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {04/05/23, 08:39 pm}

    To tylko karty npc lokatorów spod Jedynki.




    Porosteinn Magnusson34 lata | 12.11 | Islandczyk | Żonaty | Dentysta | 180 cm wzrostu

    Wszyscy mówią do niego Stein. Razem ze swoją żoną przeprowadził się do Irlandii krótko po narodzinach młodszego syna.

    Zamieszkują razem z synami mieszkanie numer 1. od jakichś pięciu lat. Pokojowo nastawiony, póki nie uzna kogoś za zagrożenie dla swojej rodziny.





    Sunneva Fannardóttir33 lata | 05.06 | Mężatka | Fizjoterapeutka | 168 cm wzrostu

    Zwana Sunny.

    Twarda babka, która nie ugina się ani przed zimnem, ani przed przeciwnościami losu.




    Tristan Porosteinnson10 lat | 01.03 | Uczeń szkoły podstawowej | 149 cm wzrostu

    Brak zdrobnień. Śmiały dzieciak, który co chwila się na coś wdrapuje i z tego spada. Lubi robić kawały Harry'emu.




    Skúli Porosteinnson7 lat | 19.06 | uczeń szkoły podstawowej | 117 cm wzrostu

    Zdrobniale nazywany Skull (Czacha). Lubi zajmować się roślinkami i chodzić na spacery. Czasem sam się wybiera do mieszkania Bruce'a. Lubi u niego przesiadywać.

    Lubi pomagać bratu w robieniu żartów Harry'emu.




    AstridBorder Collie Blue merle | suczka | 2 lata

    Hau hau, kuhfy.



    Emme
    Cool_Free_Nickname
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Cool_Free_Nickname
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {05/05/23, 08:56 pm}

    Shane O'Brienn
                                                                                                                     ❞ Szkoła nie nauczyła mnie niczego pożytecznego,
                                                                                                             oprócz czytania i pisania.❞
    Close your eyes and dream about Ireland 01afeac266b57772474d110cebefdc75
    Shane O'Brienn      28 lat      14. 03      Irlandczyk    Artysta    Kawaler
    Cian O'Briann - ojciec     Siobhan O'Briann - matka     Mairead O'Briann - siostra
    177 cm      Czarne, kręcone włosy    Niebieskie oczy      Zarost
    Close your eyes and dream about Ireland 36d5149c540cbd0da3f4e39bff7d3ce2
    「 "Utrzymuje się" z malarstwa. Idzie mu tak dobrze, że zalega z czynszem.
    Harry jest tak dobry i kryje go przed właścicielem,
    ale pewnie niedługo straci do niego cierpliwość
    Uzależniony od fajek. Co i raz dostaje wpierdol na mieście.
    Urodził się w Dublinie i wyjechał stamtąd zaraz po studiach
    Nie pożycza mu się pieniędzy, bo się ich nie odzyska
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {07/05/23, 06:03 pm}

    G r a h a m   L y d o n


             Blondyn siedział pochylony nad swoim biurkiem, ze słuchawkami na uszach i zawzięcie szkicował widok z okna. W ramach ćwiczeń, bazgrał ten sam widok z okna nawet kilka razy w tygodniu. Miał całą szufladę niemal identycznych rysunków. Różniły się niewielkimi szczegółami. Czasami przed kamienicą stał pick-up Harry’ego, czasem audi Steina. Progres w technice też jakiś był, ale niezbyt widoczny. Nauka rysowania była mozolna, ale sprawiała mu dużo przyjemności. Po latach nie robienia niczego poza graniem na skrzypcach, miło było móc zająć się jakimś innym hobby.
             Muzyka nieco ucichła, gdy przyszło powiadomienie na messengerze. Uniósł wzrok znad kartki, zerkając na ekran telefonu. Jego ziomek Igor z Ukrainy spytał, czy złożył już pre-order na nową płytę, którą zapowiedziała ich wspólna ulubiona kapela. Huh, jak przyjdzie wypłata z kawiarni, trzeba będzie złożyć zamówienie. Drew, jego chrzestny i lider kapeli, pewnie odpalił by mu płytę za darmo albo po taniości, ale Graham wolał kupić ją za normalną, pełną cenę jak wszyscy inni fani.
             Przy okazji zerknął na zegarek. Nieco przed ósmą. Miał zasadę, że nie wychyla się spoza swojego pokoju przed siódmą. Niepisana zasada, do której chyba tylko on się stosował w tym mieszkaniu - cisza nocna trwa do siódmej rano. Zarzucił na plecy bluzę z kapturem i wyszedł z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Szybko jednak przekonał się, że zapomnieli zrobić wczoraj zakupy i właściwie to nie było z czego robić tego śniadania. Zostały im tylko puszki dla kotów, ale Graham nie był, aż tak zdesperowany. Podrapał śpiącą na kanapie Petunię za uchem i wyszedł z mieszkania. Przechodząc obok drzwi Steinnów, usłyszał, że chłopcy zdążyli już wstać i rozrabiają coś przy drzwiach. Kamienica mieściła się na obrzeżach miasteczka. Dosłownie była ostatnim budynkiem po tej stronie miasta. Dalej rozciągały się pola i lasy. I zalewisko. Ono zawsze z jakiegoś powodu przyciągało uwagę Lydona. Wpatrywał się w nie, aż po plecach nie przeszedł mu dobrze znany już dreszcz i pospiesznie odwrócił wzrok, kierując kroki do miasteczka. Wszedł do piekarni mieszczącej się najbliżej. W środku było cieplej niż na zewnątrz, gdzie wiał zimny, wiosenny wiatr. W powietrzu unosił się zapach świeżego pieczywa.
             Stanął w kolejce, przyglądając się bułkom na wystawie i zastanawiając się, na które ma ochotę.
    H a r r y   S p r i n g

             Ostatnio do kamienicy sprowadziło się dużo nowych ludzi. Najpierw Bruce przytelepał się kilka miesięcy temu za Grahamem i Aster, potem Selina, Alexander i Emma, a teraz też Willow. Harry od jakiegoś już czasu, dokładnie odkąd zaczął rozmawiać z Willow na temat tego, że chce wynająć jedno ze stojących pusto mieszkań, myślał o tym, żeby jakoś zintegrować starych i nowych lokatorów. Uznał, że grill brzmi dobrze. Zrobiło się ładniej, czasem wiał zimniejszy wiatr, ale zarzuci się polarek na plecy i będzie dobrze. Zainteresował się prognozami pogody i wybrał sobotę dosłownie kilka dni po tym, jak sprowadziła się do nich Macaulay. Z rana miał wiać zimny wiatr, ale potem miał się uspokoić do wieczora. Sobota była też dobra, bo ludzie zwykle nie pracowali w sobotę. Aster i chłopaki nie mają zajęć na studiach, Steinnowie też są w domu, tych nowych to nie znał na tyle, żeby wiedzieć czym się zajmują, ale pewnie też mają wolne. Harry nie ma wolnego, on na swój sposób zawsze jest w pracy, ale to nic.
             Krótko mówiąc, Harry sobie wszystko przemyślał. Zrobił nawet zapasy. I to w tajemnicy przed przyjaciółmi, żeby nie psuć im niespodzianki. Lodówka zawalona kiełbaskami i innego typu rzeczami, zapas piwa alkoholowego i takiego nie, dzieciakom ogarnął dużo oranżady. Teraz to tylko wszystko znieść do ogrodu za kamienicą. I zaprosić lokatorów, oczywiście.
             Było niewiele po ósmej - czyli bardzo wcześnie jak na Harry’ego - kiedy zszedł na piętro, na którym mieszkała Aster z Grahamem i bez zaproszenia wparował do środka.
             – Hej Ho! Drużyno Pierścienia! Mam dla was misję! – zawołał od progu. Najpierw zajrzał do Grahama. Pusto. Zerknął do salonokuchni. Pusto. Otworzył zamaszyście drzwi do kibla, ale tam też go nie było. Po krótkiej chwili zawahania, wszedł do sypialni Aster. No najwyżej goła będzie. Co za problem – Aster! Łooo! – stanął na jakiejś kociej zabawce i stracił równowagę. Zaczął machać wściekle rękoma, próbując utrzymać pion. Złapał się ściany i dopiero wtedy udało mu się nie wyjebać na dupsko. Chwila konsternacji i rozważań, że trzeba uważać oraz patrzeć pod nogi, po czym wrócił do swojego zadania – Aster! – stanął nad łóżkiem dziewczyny – Mam genialny pomysł i potrzebuję waszej pomocy w realizacji! Robimy dzisiaj grilla integracyjnego. Potrzebuję, żebyście obskoczyli sąsiadów i ich poinformowali. A potem, przyda mi się pomoc z ogarnięciem podwórka. Zapasy już mam, ale nie chce mi się po tysiąc razy latać do siebie i na dół…
    Cool_Free_Nickname
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Cool_Free_Nickname
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {07/05/23, 08:45 pm}

    Shane O'Brienn


                 Poprzedniego wieczora Shane postanowił uczcić to, że udało mu się, a raczej jego "agentowi", wystawę w jakimś gównianym mieście na północy kraju. Zarobek pewnie będzie marny, ale w końcu spadnie mu trochę grosza do kieszeni i ureguluje zaległości z Harry'm... A przynajmniej większość z nich. Wybrał się do baru w sąsiednim Rosses Uper.  Zaledwie półtorej godzinki spacerkiem przez polną drogę. Co za problem. Na pewno żaden, dla Shane'a.  Wolał przejść się tam, niż iść do pubu w Sligo, gdzie pewnie zaraz swoją mordą przypomniałby miejscowym zbirom, że wisi im hajs.  Lepiej się przejść. Zdecydowanie.
                 Jedynym minusem był fakt, że pub w Rosses Uper nazywa się... "U Harry'ego". Pierwsze co przychodziło Shane'owi na myśl, gdy patrzył na sponiewierany szyld tej obskurnej dziury, w której serwowali gówniane, ale tanie piwo, to "kurwa, muszę mu w końcu zapłacić chociaż za dwa miesiące". Spring to idiota. Idiota z ręką na sercu, który stara mu się pomóc. Pewnie każdego innego wychujałby, posiedział jeszcze z miesiąc czy dwa na jego koszt na tym zasranym poddaszu, a potem zniknąłby bez słowa z miasta. Ale kurna, polubił tego debila. I te wrzeszczące bachory, z którymi się zadawał. Nawet, jeśli Anderson wywoływał w nim jedynie politowanie. Dzieciak sprawiał wrażenie cholernego bananowca, któremu stary kupował wszystko, co tylko sobie wymyślił. Nawet nie chodzi o to, że był jakiś... rozkapryszony. To było w nim właśnie najgorsze. Z jednej strony pragniesz go nienawidzić, z drugiej, masz ochotę dać mu z monetę czy dwie, żeby kupił sobie jakieś cukierki.
                 Po zalaniu się w trupa w pubie "U Harry'ego", zdaje się, że wylądował w jakimś małym mieszkanku panny, której wiele nie potrzeba od faceta. Obudził się koło śpiącej, niezbyt urodziwej babki, z resztkami szminki w kąciku ust i rozmazanym eyelinerem na pół twarzy.  Spojrzał na swoje ciało ledwo co przykryte kołdrą. W sumie... Jemu też wiele nie potrzeba, no nie?
                 Nie został na śniadanie, bo niedługo potem wrócił gach Suzie, Cindy, Mindy czy jak jej tam było. Shane szybko wciągnął spodnie na dupę i z bluzą w jednej dłoni, a butami w drugiej, wyskoczył przez okno. Dobrze, że sypialnia Cindy-Mindy mieściła się na parterze. Spieprzył wzdłuż ulicy i dopiero, kiedy uznał, że jest bezpiecznie, ubrał się do końca.
                 Czekała go półtora godzinna przechadzka przez pola z powrotem na jego zadupie. Przez pierwsze czterdzieści minut szedł dzielnie przed siebie, ignorując kac i ssanie w żołądku, aż doszedł do wniosku, że dłużej tak nie wytrzyma. Kolejne czterdzieści minut spędził na oszczędnym paleniu fajek. Gdy szedł przez ostatnie kilka jardów, musiał wpaść na jedno z dziwnych dzieci, które kręcą się gdzieś zawsze przy Harry'm albo na poszczególnych poziomach kamienicy.
                 Przystanął, popatrzył i wyjął papierosa z ust.
                 - Anderson, chcę wiedzieć, co robisz z rana w cholernym lesie? - Anderson był z nich najdziwniejszy. Lydon coś burknie i odejdzie, Ruda łazi za nim, żeby jebnął jej portret kotów, Harry jest po prostu debilem. Andersona nie ogarniał.
    Heartstorm
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Heartstorm
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {08/05/23, 09:09 am}

    Willow

    - Gdzie idziesz?
    Willow zatrzymała się na chodniku. Wepchała ręce do kieszeni nieco za dużej, znoszonej jasnobrązowej kurtki. Część niedbale spiętych włosów wydostaje się spod szpinki i opadło na jej twarz leniwie rozwiewane przez wiatr. Odwróciła się w kierunku kamienicy. Jednego z okien na parterze było otwarte, a z niego wychylała się blond włosa głowa Skúli. Chłopiec stał oparty dłońmi o parapet i patrzył się na nią zaciekawiony. Uśmiechnęła się przyjaźnie na niego.
    - Cześć, nie powinieneś jeszcze spać? Idę do piekarni, kupić ci coś?
    - A mogę iść z tobą?
    - Jasne. - Odparła bez zastanowienia.
    Chłopiec zniknął w głębi mieszkania. Po chwili pojawiła się jego mama. Po krótkiej wymianie zdań kobieta pożegnała się z Willow i zamknęła okno. Dziewczynie zaczęło doskwierać zimno wiosennego poranka, opatuliła się mocniej kurtką.
    Skúli niemal wypadł przez drzwi prowadzących do kamienicy, zeskoczył ze schodków i podbiegł do dziewczyny.
    - Mama dała mi pieniądze, mam kupić Tristanowi donata.- Wysapał zdyszany.
    Willow parsknęła cichym chichotem i rozbawiona pokręciła głową. Sprawnym gestem założyła chłopcu kaptur na głowę.
    - Zobaczysz kiedyś wybijesz sobie zęby.
    - To tato je naprawi. - Odpowiedział od razu tonem jakby właśnie informował kogoś o tym, że trawa jest zielona. Willow pokiwała z aprobatą głową. Mały spryciarz.
    Skúli był uroczym, ale nad wyraz rozgadanym chłopcem, przynajmniej przy Willow. Przez całą drogę trajkotał wesoła opowidając o wszystkim. Lekcjach w szkole, sprzeczce z bratem, czy spędzenie czasu z niejakim Bruce’m. Willow, uważnie słuchała jego opowieści, przytakująć i zadająć pytanie nie przerywała mu nawet, gdy mówił o rzeczach, których dziewczyna również była świadkiem.
    Skúli wpadł do piekarni pierwszy,a tuż za nim weszła Willow.
    - Cześć. - Przywitał się głośno i podbiegł do lady z drożdżówkami i ciastkami.
    - Dzień dobry… - Willow nieco speszona zachowanie blondyna stanęła za ostatnim klientam w kolejce. - Skull nie pchaj się, chodź do mnie. Zaraz wybierzemy coś.
    - Tristan chce donata z tą pomarańcową polewa, a ja crososo z czekoladą
    - Co chcesz?
    - Crososo z czekoladą?
    - Croissant
    - No
    - Aaaa.
    - A ty co kupujesz? - Skúli stracił zainteresowanie swoją tymczasową opiekunką i zwrócił się do chłopaka stojącego przed nimi. Willow popatrzyła na rudego przepraszająco nieco speszona śmiałością chłopca.
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {08/05/23, 10:30 am}

    G r a h a m   L y d o n


             Aster weźmie ten szajs z roztopionym, zaschniętym serem na górnej skórce bułki. Nie miał pojęcia, jak ona może to żreć. Jemu robiło się niedobrze od samego patrzenia na te bułki. Dla siebie upatrzył maślane bułeczki z kruszonką. Już prawie nadeszła jego kolej, żeby złożyć zamówienie, kiedy usłyszał znajomy, dziecięcy głosik, zadający mu pytanie. Spojrzał w dół i zobaczył swojego małego sąsiada z dołu. Nie zwrócił uwagi, kiedy wszedł. Uniósł nieco wzrok, spodziewając się zobaczyć w jego towarzystwie Sunny albo Steina, zamiast tego dostrzegł nieznaną mu dziewczynę o Azjatyckich rysach. Widząc jej przepraszające spojrzenie, uśmiechnął się lekko. Może to jakaś znajoma Steinnów - jak na Islandczyków przystało, nie mieli typowego nazwiska, więc nazywali ich rodziną Steinnów, od imienia głowy rodziny. Pewnie przyjechała w odwiedziny i razem ze Skullim wybrała się na poranne zakupy.
             – Kupuję bułki dla siebie i Aster na śniadanie. – odpowiedział blondynkowi i kucnął, żeby znaleźć się na wysokości jego oczu – Skulli, kim jest twoja koleżanka? – spytał niby konspiracyjnie. Nie bardzo wiedział, jak podchodzić do dzieci. Po prostu obserwował, jak rozmawiają z nimi jego przyjaciele i starał się to naśladować. Chyba nie wychodziło mu to, aż tak fatalnie. A może Skulli przyzwyczaił się już, że Graham jest trochę nieporadny w kontaktach z innymi ludźmi.
             – To Willow! Przyjaźni się z mamą i tatą! Będzie mieszkać pod wujaszkiem Moczymordą! – Graham wciągnął gwałtownie powietrze, omal nie parskając śmiechem.
             – Nie… Nie powinieneś mówić tak o Shanie… – pouczył go, starając się ukryć rozbawienie.
             – Mama tak o nim mówi… – jęknął.
             Lydon wyprostował się, bo nadeszła jego kolej. Poprosił sprzedawczynię o konkretne bułki i zapłacił. W międzyczasie Skulli kontynuował.
             – To Graham. Mieszka nad nami ze swoją siostrą. – “to nie jest moja siostra” - chciał go poprawić, ale uznał, że już lepiej, żeby Aster była jego siostrą, niż dziewczyną, jak początkowo twierdzili chłopcy Steinnów.
             Graham odsunął się, pozwalając im zamówić co tam potrzebowali. Poczekał, aż skończą, żeby chociaż porządnie się pożegnać, a nie uciekać w popłochu jak spłoszone zwierzę. Mimowolnie słuchał, jak “zamawiają” konkretne bułki i nie mógł ukryć rozbawienia, gdy młody jak zwykle pomylił kolory donuta i zamiast “różowy”, powiedział “pomarańczowy”.
             – Witaj w okolicy. – rzucił do Willow, przytrzymując im drzwi – Unikaj Shane’a z góry i powinno ci się spodobać. Mamy kilku przygłupów w budynku, ale raczej nie są specjalnie groźni. – powolnym krokiem kierował się przed siebie, obserwując Skulliego, który najpierw wyrywał do przodu, a potem zatrzymywał się, żeby popatrzeć na coś, co zainteresowało go na poboczu.
             Śmieszny dzieciak.


    B r u c e   A n d e r s o n

             Mało kto wiedział, ale Bruce lubił metal. Kompletnie nie pasowało to do jego charakteru i generalnie wizerunku Cute Boya z sąsiedztwa, grzecznego harcerza, który przeprowadza przez ulicę staruszki. Nie słuchał tego gatunku jakoś namiętnie. Płyty w jego skromnej kolekcji nie były zdominowane przez Metallice czy innego Slayera.
             Ale naprawdę zajebiście biegało mu się, kiedy ze słuchawek leciały kawałki Motorheada albo Judas Priest. Dawało mu to konkretnego kopa. A bieganie o poranku nie było dla niego łatwym zadaniem, ponieważ jego ciało błagało, aby pozwolił mu wrócić do łóżka. Ciężkie brzmienia pozwalały mu całkowicie się rozbudzić. Dlaczego w ogóle biegał z rana, skoro sprawiało mu to tyle problemów? Trzeba dbać o sylwetkę, mimo generalnej niechęci do biegania z samego rana jak ten mleczarz.  Poza tym, nie sądził, żeby popołudniu chciało mu się bardziej, niż rano. Lepiej pójść pobiegać rano, wziąć prysznic i mieć to z głowy. A tak pół dnia spędziłby na myśleniu i jęczeniu, że nie chce mu się iść trenować.
             Wracał już do kamienicy, kiedy kątem oka zauważył przy leśnej drodze ptasie gniazdo, które musiało spaść z jednego z drzew.  Wyłączył muzykę i podszedł bliżej kucając przy swoim znalezisku.
             Momentalnie poczuł, jak ściska mu serce, widząc, że przy upadku gniazda, jego mali lokatorzy stracili życie. Dwa pisklęta leżały bez życia w pobliżu gniazda. Zrobiło mu się przykro. Ciekawe jak długo jeszcze żyły. Bardzo cierpiały, umierając? Gdzie jest ich ptasia mama?
             Drgnął, słysząc znajomy głos. Poderwał głowę i spojrzał na Shane’a. O’Brienn wyglądał, jakby poprzedniego wieczoru mocno zabalował i dopiero wracał do domu. Bruce spojrzał z żalem na pisklęta. Im już nie może pomóc. Powoli podniósł się z klęczek i wrócił na główną ścieżkę, zatrzymując się przy mężczyźnie.
             – Hm… Biegałem po okolicy i… coś zobaczyłem. – posłał ostatnie, zbolałe spojrzenie gniazdu i powoli ruszył z Shane’m w stronę kamienicy – A ty co tu robisz tak wcześnie?
    LadyFlower
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    LadyFlower
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {08/05/23, 01:25 pm}

    EMMA KWIATKOWSKA

                Emmę przebudziły promienie słoneczne nieproszone wyłaniające się przez okno. Próbowała się przekręcić i jeszcze zdrzemnąć się kilka minut, ale już zdążyła się rozbudzić. Powoli podniosła się z materaca i od razu ruszyła do łazienki. Wiele by dała, gdyby w pokoju znajdowała się wanna połączona z prysznicem. Albo chociaż sam prysznic. Chociaż z drugiej strony pewnie wieczorami narzekałaby na brak wanny, bo właśnie po ciężkim dniu uwielbiała posiedzieć dłuższą chwilę w gorącej wodzie i dać swoim wszystkim mięśniom należny odpoczynek. No nic. Jakoś musiała sobie poradzić. Ściągnęła piżamę i weszła do wanny częściowo wypełnionej wodą. Woda była na tyle chłodna, że długo w niej nie siedziała. Spłukała z siebie resztki piany, szybko wytarła swoje ciało ręcznikiem i zarzuciła szlafrok.
               Zanim jednak się w pełni ubrała postanowiła wpierw napić się kawy i zrobić jakieś śniadanie. Już w nocy miała ochotę cokolwiek podjeść, ale głupio jej było zakradać się do lodówki. Stanęła przed lodówką i przez dłuższy czas wpatrywała się w jej zawartość zastanawiając się nad tym na co ona ma ochotę i na co mógł mieć ochotę Alexander śpiący jeszcze w drugim pokoju. Postanowiła więc zrobić śniadanie zarówno na słodko jak i słono. Położyła na talerz wędlinę i ser, pokroiła jakieś warzywa i zrobiła twarożek, a na słodko postanowiła usmażyć naleśniki. Właśnie była w trakcie nakładania kolejnego na talerz, kiedy usłyszała jak drzwi za nią się otwierają. Obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła widząc Alexandra.
               -Dzień dobry – powiedziała wesoło wylewając ciasto na wierzch rozgrzanej patelni.
               -Właśnie robię śniadanie. Masz ochotę na kawę? – spytała wskazując na ekspres, który dostała w zeszłym roku na gwiazdkę od rodziców. Od tamtej pory nie mogła bez niego żyć. Tak samo jak nie mogła żyć bez zmywarki.

    BONNIE WATSON

               Dźwięk denerwującego budzika rozniósł się po całym pokoju. Bonnie poderwała się wpółprzytomna nie wiedząc o co chodzi. Dziś przecież miała mieć wolne. Dlatego nie rozumiała dlaczego słyszy ten cholerny budzik. Rozejrzała się w poszukiwaniu swojego telefonu. Przeszukała całą pościel, ale nigdzie nie mogła go odnaleźć. Okazało się, że jebany wpadł jej za łóżko i musiała się nieźle nagimnastykować żeby go wyciągnął.
               -Zamknij się – warknęła naciskając guzik i opadła z powrotem na poduszki. Była wykończona. Wczoraj przez pół nocy ślęczała nad książkami i uczyła się do egzaminu, który miała w przyszłym tygodniu.
               Myślała, że uda jej się jeszcze zasnąć, ale dokładnie po kwadransie usłyszała ten sam irytujący dźwięk.
              -Co jest, kurwa? – rzuciła znów szukając nieszczęsnej komórki, która tym razem wylądowała pod kołdrą. Musiała włączyć jakąś pieprzoną drzemkę. W końcu udało jej się wyłączyć na dobre to ustrojstwo, ale jak na złość nie potrafiła już potem zasnąć.
             Mimowolnie wygramoliła się z pościeli i poszła ogarnąć się do łazienki. Jej włosy sterczały na wszystkie strony, a pod oczami miała takie cienie przez krótki czas snu, że wyglądała jak zombie. Na całe szczęście delikatny makijaż zdziałał cuda, choć i tak nie zakrył obrazu zmęczenia na jej twarzy. Włosy związała w luźny kok i weszła do kuchni. W ich lodówce nie było nic. Widać było jedynie światełko i jakieś resztki, które o ile się nie myliła mogły mieć już kilka dobrych dni. Westchnęła ciężko pod nosem. Potrzebowała jakiegoś energetyka. Ciekawiło ją czy pobliski sklep jest już otwarty.
               Zarzuciła na siebie skórzaną kurtkę i wyszła z mieszkania w głowie robiąc sobie podstawową listę zakupów. Oczywiście na miejscu okazało się, że potrzebuje jeszcze kilku dodatkowych rzeczy. Albo kilkunastu. I przy kasie aż oczy wyszły jej z orbit, kiedy ekspedientka podała jej cenę do zapłaty. Z wielkim bólem serca przyłożyła kartę do terminala, spakowała zakupy w milion toreb i ruszyła z powrotem do kamienicy co chwila zatrzymując się, aby odciążyć ręce.
    Calinda
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Calinda
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {08/05/23, 09:07 pm}

    A S T E R    R E Y E S

             Aster cały poprzedni wieczór i pół nocy spędziła na robieniu jakiegoś bezsensownego projektu na studia, który jednak miał być na zaliczenie przedmiotu, więc dała z siebie więcej niż zwykle. Graficznie prezentacja była jak ta lala, efekty 3D, przejścia i inne badziewa. Miała nadzieję, że to odwróci uwagę od tego, że w źródłach podała tylko jakieś przypadkowe strony internetowe, bo zapomniała zajrzeć wcześniej do biblioteki. Lubiła swój kierunek, ale ten przedmiot był jakiś nawet nie związany z muzyką, więc wyrzuciła go kompletnie z pamięci. Dużo czasu spędziła także na video rozmowie z Calebem i Nehą, oprócz ogólnych plotek i żartów, chłopak opowiadał o swoim nowym ojczymie, a Neha chwaliła się, że jej nowy fanfik o Potterze zyskuje coraz więcej czytelników.
            Spało jej się dobrze. Miała jakieś dzikie sny, takie nawet dość realistyczne. Coś z Drużyną Pierścienia? Graham w lateksowym kostiumie coś tam krzyczał, co ją zbiło z tropu, ale był też Bruce, słodki jak zawsze, ratował niewiasty. Harry też coś krzyczał, jego głos był najbardziej wyraźny. Aż za bardzo.
           Za drugim głośniejszym wydarciem jej imienia, przebudziła się gwałtownie, otworzyła szeroko oczy i chwyciła paznokciami za materac. Pepper, która spała przy jej głowie odskoczyła i zirytowana przeniosła się na drugą stronę łóżka.
        - Harry! - przeniosła wzrok na swojego nieformalnego współlokatora, zaraz podnosząc się leniwie do siadu i przecierając jeszcze zaspane oczy. No, nadal się nie przyzwyczaiła do takich pobudek. Ale to, że Harry pakował się do nich bez pukania przestało robić na niej wrażenie już dawno. Ta pobudka to pewnie karma za to, że sama tak często budzi Grahama. Chociaż z nim to rzadko się zdarza, zazwyczaj i tak budzi się szybciej niż ona.
        - …Grill? …Kto je kiełbachy z grilla na śniadanie… - zapytała, jeszcze próbując łączyć informacje. …Może jednak chodziło mu o wieczór. Zastanowiła się. Nie miała nic przeciwko, ale jeszcze godzinka snu by nie zaszkodziła. Z drugiej strony, chyba serio mu zależy, jak od rana już chce robić przygotowania. I ma zapasy. Łał.  - Dobra. W sensie, jasne, że ci pomogę. Graham też. Napiszę do chłopaków zaraz - wygramoliła się z łóżka. Miała na sobie piżamę składającą się ze spodenek i koszulki Arktycznych Małp, więc chociaż niczym nie świeciła. Wyciągnęła telefon. Ah, zapomniała naładować. Ale kilka procent jeszcze jest. Najpierw wyświetliła kontakt Grahama, bo widocznie gdzieś się już zmył.
    Do: grahamka
    grim
    grah
    graham
    kiedy wracasz:(kupiles cos dobrego??
    ah harry robi grilla!
    pomagamy mu
    jak kogoś zobaczysz z sąsiadów to zaproś oki
    ...albo dobra ja moge
    ale przygotuj sie na tachanie jedzenia

    Do: szczeniak
    Bruce!!
    wieczorem harry urządza grilla u nas w kaminicy
    bedziesz prawda??((:
    jak spotkasz jakiegos sasiada to zapros tez oki!!


    No to wysłane. Jak zawsze pisała szybko i nie trafiała czasami w klawiaturę. Ale to nic. Kto by się przejmował.
    - Ubiorę się i pójdę najpierw do Steinów, oni pewnie nie śpią. Reszty osób chyba nigdzie jeszcze nie wywiało, co? - oczywiście, że wywiało. Gdzie te gołębie pocztowe? - To poczekaj w salonie jak chcesz, czy idziesz już kogoś szukać?
    Cool_Free_Nickname
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Cool_Free_Nickname
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {09/05/23, 10:46 pm}

    Shane O'Brienn


                 Aha, no tak. Anderson biegał po okolicy i coś zobaczył.
                 - Zobaczyłeś? Co niby? Gołą babkę? Zwłoki? Zwłoki gołej babki? - zlustrował bruneta od stóp do głów. Nieee... Jakby zobaczył gołą babę, to by uciekł speszony. Jakby zobaczył zwłoki, to pewnie dramatycznie zaliczyłby omdlenie. A jakby zwłoki gołej baby to... to pewnie by w ogóle padł trupem obok niej.
                 Niespiesznie ruszył z ich przyszłą gwiazdką filmową w stronę kamienicy, dopalając peta.
                 - Wracam z imprezy, luv. Było dużo alkoholu i... - gołych babek. Ale to chyba nie jest informacja przeznaczona dla uszu tego dzieciaka.
                 Usłyszał pikniecie. A potem kolejne. I kolejne. Spojrzał zaskoczony na dupsko Bruce'a odziane w dresowe spodenki, z których to kieszeni chłopak wyciągnął telefon, będący sprawcą pikańska. Uniósł brew, czekając na jego reakcję, ale zaraz czekanie mu się znudziło i na chama zajrzał mu przez ramię. Ruda pisała coś o jakimś grillu.
                 - Młody, spytaj czy będzie alko. - że jest na kacu? A kogo by to tam... Ogień należy zwalczać ogniem!
                 Stanął na kamiennych schodkach, ćmiąc papierosa. Wyrzucać szkoda, a jak wejdzie z tym do środka, to zaraz Steinnowa zacznie drzeć pizdę, że śmierdzi, że dzieci jej truje i inne takie, to lepiej postoi. Harry pewnie stanie po jej stronie, a jego akurat wkurwiać mu się nie opłaca, bo chuj wie kiedy znowu będzie miał na czynsz.  Już mu się papieros dopalał, zaczął wyobrażać sobie jak to pójdzie zaraz na górę i utnie komara, aż Harrietta i jego dzieciaki nie skończą przygotowań do grilla... I zobaczył to biedne stworzenie, ciągnące ciężkie toboły z zakupami. Rzucił niedopałek na ziemię, przygniótł buciorem i odkopnął na bok, żeby Sunny się nie piekliła i nie szła na skargę do ich, pożal się Boże, zarządcy budynku.
                 Wyszedł naprzeciw Bonnie i bez słowa wziął od niej część zakupów.
                 - Hello, sunshine. Pomóc ci wnieść toboły na górę? - jakby już tego nie robił właśnie w tym momencie, cholera! Kolejna studentka, dzieciak właściwie, też Brytyjka, jak połowa populacji kamienicy. Harry miał jakiś uraz do Irlandczyków, że im mieszkań nie wynajmuje, czy jak? - Spotkałem Andersona w lesie. Wygląda na to, że Harry znowu ma jakiś genialny plan i do wieczora wszyscy będziemy w tym siedzieć po uszy. Ale jest szansa, że będzie piwo, to może nie będzie tak źle. - piwo zawsze ratuje sytuację, nie?
    LadyFlower
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    LadyFlower
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {11/05/23, 09:03 am}

    BONNIE WATSON

    W końcu udało jej się dotaszczyć zakupy pod mury odpowiedniego budynku. Nie sądziła, że ta przeprawa będzie, aż tak trudna. Mogła jednak nie kupować tych niepotrzebnych pierdół, zabrać tylko produkty na śniadanie, a potem wyciągnąć Selinę na większe zakupy, aby uzupełnić w pełni lodówkę. Dobra. Jeszcze tylko zostały jej do pokonania schody. Ostatnia prosta! Chwyciła za uszy toreb modląc się jedynie, żeby nie rozerwały się po drodze, kiedy podszedł do niej Shane O’Brienn oferujący swoją pomoc.
    -Skoro już oferujesz swoją pomoc to z wielką chęcią skorzystam – powiedziała oddając mu większość reklamówek. W końcu jest facetem, co nie?
    Zmarszczyła nos czując od niego zapach alkoholu.
    -Chyba nieźle wczoraj zabalowałeś, co? Cuchniesz alkoholem na kilometr – rzuciła. Jakoś nie potrafiła powstrzymać się od tego komentarza, pomimo jego pomocy. Nic jednak nie mogła na to poradzić. Była wyczulona jeśli chodziło o alkohol przez to co kiedyś działo się w jej domu. Zapach wódki i piwa wielokrotnie unosił się w mieszkaniu, w którym mieszkali. Sama Bonnie nie była abstynentką. Od czasu do czasu lubiła napić się w towarzystwie ale jeszcze nigdy do takiego stopnia, żeby się zataczać czy żeby nie pamiętać co się działo poprzedniego dnia.
    Przekrzywiła głowę słysząc, że Harry planuje im jakąś rozrywkę na wieczór. Może tego właśnie potrzebowała. Chociaż chwili oderwania się od tych książek, których widok przyprawiał ją już o ból głowy.
    -Świetnie. Trzeba wykorzystać tą pogodę. W końcu nie pada i nawet wyszło słońce – naprawdę cieszyła się, że w końcu nadeszła wiosna, pomimo że pogoda w ostatnich dniach naprawdę ich nie rozpieszczała. Myślała, że już nigdy nie uda im się wyrwać z tego ponurego klimatu i co chwila będzie musiała biegać z parasolem i kurtką przeciwdeszczową modląc się, aby żaden z kierowców nie postanowił jej ochlapać. Już raz miała taką sytuację przez co w pracy wyglądała jak mokra kura.
    Kiedy udało im się wdrapać na drugie piętro, Bonnie otworzyła drzwi kluczem i wpuściła chłopaka do środka.
    -Możesz położyć tutaj – wskazała na kuchenną szafkę -Dzięki za pomoc.

    Calinda
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Calinda
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {12/05/23, 01:15 am}

    S E L I N A       R E Y E S

             Patrzyła się na dziurę w ścianie.
             Ona patrzyła się na nią.
        Jej roztrzaskany laptop chlipał na podłodze i nie chciało jej się sprawdzać, czy ma jeszcze szansę na odrodzenie. Przez chwilę myślała, że jej wczorajszy lekki atak agresji był tylko wytworem jej snów, ale się przeceniła. No, nie udało jej się. Może i znaleźć tę kamienicę na zadupiu wcale nie było aż tak skomplikowane, wystarczyło nazwisko i prześledzenie mediów społecznościowych tych dwójki muzykantów, popytanie trochę na miasteczku i proszę bardzo. Nawet pokój mieli wolny w przyzwoitej cenie. Ba, na studia się tutaj zapisała. Wszystko zorganizowane idealnie, tylko jej potencjalnego ojca brak, oczywiście, jaka to nowość. Bardziej go wyśledzić już nie da rady, siedzi w martwym punkcie. Widocznie będzie musiała spróbować uzyskać coś przydatnego od Springa, a tego cholernie chciała uniknąć. Wystarczy spojrzeć na ten jego wzrok tęskniący za rozumem, by stracić wszelkie pokłady nadziei.
             Przysłoniła dziurę jednym z plakatów. Laptop pozostał na podłodze, a ona wzięła się za doprowadzenie siebie do potencjalnego porządku. Zdążyła się umyć i przebrać, gdy usłyszała, że drzwi do mieszkania się otwierają, a wraz z nimi szelesty siatek i znane głosy. Ruszyła za nimi do kuchni, spotykając się z Bonnie i, o proszę, Shane’em.
        - Wykupiłaś wszystkie zupki chińskie ze sklepu czy masz zamiar wejść na jakieś wyżyny kulinarii? - zapytała, nie badając zawartości toreb. Zaszalała dziewczyna. Pozwoliła sobie wyciągnąć jednego z energetyków wystających z siatki. Zawsze wolała je bardziej niż kawę.
         - Hej, Shane, chodź ze mną na szluga, zanim pójdziesz zgonować - rzuciła propozycję, upiwszy duży łyk napoju. Trudno się nie domyślić, że wracał z imprezy. Liczyła, że po alkoholu nie zrobił się hojny i nie rozdawał papierosów wszystkim babkom. Tym bardziej, że sama liczyła na pożyczenie jednego. Dziś jeszcze nie miała okazji - Bonnie, chodź postać w słońcu - powiedziała, już ubierając wyjściowe klapki - Jak palę sama to Stein się zaczaja, żeby mnie umoralniać - zmarszczyła brwi na samo przypomnienie i zaciągnęła ich z powrotem przed kamienicę.
    Cool_Free_Nickname
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Cool_Free_Nickname
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {12/05/23, 07:05 pm}

    Shane O'Brienn


                 Wniósł Bonnie zakupy na górę i odstawił je na wskazanym przez nią blacie.
                 Otrzepał dłonie z kurzu, którego nie było i już miał spytać, gdzie jakaś kawka, herbatka w podzięce za jego poświęcenie, ale z jakiejś nory czy innej dziupli wypełzła ich chyba najnowsza, o ile Harry nie znalazł frajera na mieszkanie naprzeciwko, lokatorka. Sporo ich ostatnio się tam zalęgło.
                 - Te, Clyde, ty się nie nabijaj, bo się jeszcze nam Bonnie obrazi i ani nie pomoże ci w napadzie, ani nie pozwoli zjeść swojej zupki chińskiej. - oparł się niechlujnie o jedną z szafek, patrząc na to rozczochrane coś, co stało przed nim. Selina chyba nie słyszała o czymś takim, jak grzebień. Nie, żeby on słyszał.
                 Wydał z siebie cichy pomruk, niepostrzeżenie zabierając jej z rączki puszkę z energolem, kiedy zakładała klapki. Energol za fajkę, Uczciwa wymiana. Szczególnie, że energetyka zajebała Bonnie.
                 - No dobra, Drużyno R, idziemy na szluga. - zadecydował, a następnie imitując głos Meowtha z pokemonów dodał - Miaauu! To fakt!
                 By uchronić świat od dewastacji, by zjednoczyć wszystkie ludy naszej nacji, by miłości i prawdzie nie przyznać racji, by gwiazd dosięgnąć.... będziemy szluga palić!
                 Kiedy zeszli na dół, przed kamienicę dokładnie, okazało się, że to biedne dziecko, Anderson, wciąż stoi na dole i chyba przeżywa to, co znalazł w tym jebanym lesie. Aż strach pomyśleć, co to mogło być. Shane wygrzebał z kieszeni paczkę fajek - zostało mu tylko pięć, będzie trzeba kopsnąć się do miasteczka po drzemce - i podsunął opakowanie najpierw Selinie, a potem Bonnie, jeśli by chciała. Wyjął jednego papierosa dla siebie, ale nie włożył go do ust, ani nie odpalił, stukając nim miarowo w kartonik i patrząc na tego przygłupa z parteru.
                 - Oi! Anderson! - zawołał, a kiedy szczeniaczek na niego spojrzał, przywołał go do nich gestem dłoni - Hej, giermku, znasz już naszą nową koleżankę Selinę? - przewiesił ramię przez bark niższego od siebie dziewiętnastolatka i spojrzał z rozlazłym uśmieszkiem na blondynkę - Spójrz, Selinka, to nasz lokalny harcerzyk, Brucey. Jak potrzebujesz, żeby ktoś przeprowadził kota przez ulicę albo zdjął babcię z drzewa, to on się tym zajmie. - przez chwilę patrzył przez siebie, zastanawiając się, czy naprawdę pojebał kolejność czy tylko mu się wydawało. No nic. Bywa.
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {13/05/23, 02:45 pm}

    G r a h a m   L y d o n


             Pożegnał się z nowo poznaną lokatorką i Skullim. Chyba Willow była z tego samego typu ludzi, co on - nie przepada za towarzystwem obcych ludzi. Przedstawili się, wymienili uprzejmości. Na razie wystarczy. Przez następnych kilka dni, a może nawet tygodni ograniczą się do krótkich wymian zdań na klatce schodowej o pogodzie, a potem może nawet zaprosi ją na herb–
             Stop. Na jaką herbatę? Tych z naprzeciwka nie zaprosił i zapraszać nie ma zamiaru, a też niedawno się sprowadzili. To samo nowa lokatorka Bonnie. Nawet zbytnio jej nie znał. Skąd mu się wzięło zapraszanie na herbatę Willow?
             Sprawdził telefon, czując wibracje w kieszeni. Od razu odpisał.
    Do: Aster R.
    Piekarnia.

             Czy na cały potok pytań odpowiedział jednym słowem? Tak. Po co się rozpisywać. Wszystkie informacje zostały zawarte - wraca niedługo, poszedł kupić bułki. To o grillu zignorował. Nie miał zamiaru podnosić sobie ciśnienia, bo jak z nimi porozmawia, okaże się, że wcale nie chodzi o grilla, a o jakąś pierdołę.
             Kiedy był już blisko kamienicy, zobaczył małe zgromadzenie. Shane, Bonnie, nowa i… Ech… Bruce. Pewnie by ich zignorował, ale wyglądało na to, że  jego, pożal się, brat ma jakieś kłopoty.
             – Shane. – stanął z bezpiecznej odległości, łypiąc na O’Brianna spod ściągniętych brwi – Odwal się od niego, co?
             Bruce korzystając z okazji, wyswobodził się z uścisku Shane’a, ale nie odsunął się za daleko.
             – Wporządku, Gram! Shane i Bonnie przedstawiali mnie tylko nowej lokatorce, Selinie!
             Czy on musi być taki entuzjastyczny we wszystkim? Jak będą go mordować, to też będzie tryskał entuzjazmem?
             Przeniósł spojrzenie z Shane’a na Bonnie, a z Bonnie na Selinę.
             – Mhm. – wydał z siebie pomruk, wpatrując się intensywnie w blondynkę. Jej twarz wydawała mu się w jakiś sposób znajoma… I to nie dlatego, że kilka razy ją mijał na schodach.
    H a r r y

             W czasie, gdy Aster pisała do chłopaków, Harry zawędrował do kuchni, no bo gdzie indziej. Gdyby byli Friends Cast, on byłby Joey’em. Przystojny, zabawny, kobiety go uwielbiają… A, i wyjada żarcie z lodówki ‘Monici’. Wiadomo.
             Ale hm, to by oznaczało, że Graham to Chandler? Nieee… Szybciej Rachel. Nawet by pasował na Rachel. Kim jest Bruce? Rossem? Pheobe? Obleśnym Grubasem z mieszkania naprzeciwko? Trzeba to przemyśleć.
             Zaczął przetrząsać szafki przyjaciół w poszukiwaniu czegoś dobrego do zjedzenia. Padło na puszkę orzeszków ziemnych. Otworzył ją, rzucając na blat plastikowe wieczko, a to takie śmieszne sreberko rzucił gdzieś na bok, żeby koty mogły się pobawić. Słysząc, że Aster coś do niego mówi, wrzucił garść orzeszków do ust i potuptał do niej grzecznie. Wzruszył ramionami, chrupiąc głośno.
             – Pójdę może do tych ziomków naprzeciwko? – zaproponował po przełknięciu orzeszków i wyszedł na korytarz. Zapukał do drzwi naprzeciwko, pamiętając, że nie może do wszystkich wchodzić jak do siebie.
    Calinda
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Calinda
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {18/05/23, 11:04 pm}

    S E L I N A       L Y O N S

    - Bonnie pewnie czeka, aż ją zaproszę na jakiś napad, tylko się tak czai, prawda? - pyta z zadziorem, nie oczekując odpowiedzi. Czynsz do wysokich nie należy, ale kasa by się przydała, to prawda. Jej rozpierdolony o ścianę laptop będzie ją męczył swoim widokiem, aż nie weźmie się w sobie i go nie wyrzuci. Musi ogarnąć fundusze na nowy. Cóż, i tak miała zacząć szukać jakiejś roboty, zanim jej się oszczędności skończą. Mogła ukraść ojczymowi coś więcej niż zegarek, ale na jej usprawiedliwienie nie myślała wtedy szczególnie jasno. Ciekawe jakie ma hasła bankowe. Może imię jednego z jego bachorów? Albo marka samochodu.
    - Kurwa, ale nie miaucz - krzywi się z degustacją, bo choć kradziejstwo energola jest w stanie olać, z racji prawa wymiany, tak udawanie pokemona z rana to dla niej zbyt wiele.
    Stanie na zewnątrz zadziałało na nią trochę pobudzająco, ale wątpiła, że po tym krótkim przewietrzeniu się będzie robić coś innego, niż leżenie w wyże. Powinna teoretycznie pochodzić po miasteczku, pogadać z sąsiedztwem, ale raczej to nie dzień na takie wariactwo i socjalizowanie się.
    Poczęstowała się papierosem, do odpalenia wyciągając swoją niezawodną zapalniczkę z lekko już przetartą podobizną pani w skąpym stroju kąpielowym siedzącą na motocyklu. Klasyk. Zaciągnęła się, gdy to Shane zaczął zaczepiać jakiegoś chłopaka. Anderson, huh.
    - No patrz, przez tyle lat nie miałam nikogo do ściągania mojej babki z sosny - wypuściła dym z ust, zatrzymując wzrok tylko na chwilę na nadto niewinnej twarzyczce Bruce’a, zanim jakiś zbawca nie przyszedł go uratować od nich, gnębicieli, czy cokolwiek teraz mu to wyglądało.
    Wiedziała, kto to jest. Ba, bez niego by tu jej nawet nie było. A raczej jego nazwiska. Dobrze, że Lydon brał udział w tych swoich konkursach muzycznych. Resztę powiedziały jej media społecznościowe Reyes. Może tylko mieć nadzieję, że jest faktycznie spokrewniony z jej biologicznym ojcem. Niektórzy nazwą to stalkowaniem, inni śledztwem. Zostanie przy tym drugim. Powinna jakoś…dobrze zacząć.
    - Wpatrujesz się - pierdole, nie ważne. Równie dobrze mogła ryknąć, co się gapi, to chociaż wybrała delikatniejszą wersję. Odwzajemniła w końcu gest, łapiąc kontakt wzrokowy. No, zobaczymy kto wygra.
    Eeve
    Supernowa
    Eeve
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {21/05/23, 10:46 am}

    G r a h a m   L y d o n


             Nawet brew mu nie drgnęła. No gapi się. I co? Co mu zrobi? To wolny kraj. Póki nie jest naga, może się gapić.
             – Nie mów tak, jakbyś sama nie wypalała mi dziury w plecach za każdym razem, kiedy mijamy się na schodach. – odrzekł spokojnie, po czym skinął głową pozostałej dwójce. Powoli wszedł po schodkach prowadzących do drzwi – Bruce. – przywołał do siebie brata, żeby nie stał z tym marginesem społecznym, Shane’m.
             Bruce, jak to Bruce, uśmiechnął się szeroko do sąsiadów, żegnając się z nimi radośnie.
             – Do zobaczenia później! Miło było poznać, Selina! – blondyn wywrócił oczami. Czasami naprawdę nie ogarniał Andersona…
             Po tupocie sportowych podeszw, wywnioskował, że przybrany brat jest już tuż obok niego. Posłał mu krótkie spojrzenie, sprawdzając czy nie ma jakichś widocznych urazów po spotkaniu z Shane’m. Naprawdę nie ufał O’Briannowi. Dawał mu jakieś złe wibracje.
             Kiedy wdrapali się na piętro, okazało się, że Harry faktycznie wymyślił, że zrobią grilla. Graham zamierzał się z tego wykręcić, ale wzięli go z trzech stron i nie zostawili żadnej drogi ucieczki. Tym sposobem po śniadaniu został zmuszony do pomocy w organizacji ogródka należącego do terenu kamienicy tak, aby po południu zamieniło się to miejsce w teren przyjemnej, sąsiedzkiej posiadówki przy ognisku.
             Koło piętnastej wszystko było już gotowe i pierwszymi, którzy zjawili się na zaproszenie Harry’ego, byli Steinnowie. No bo kto by inny? Spring rozmawiał o czymś z Steinem, podczas gdy chłopaki ganiali się z Bruce’m między rozwieszonymi na drewnianych słupach sznurami do suszenia ubrań. Sunny w milczeniu doglądała bawiących się synów, siorbiąc bezalkoholowe piwo.
             – Myślisz, że komukolwiek będzie się chciało przyjść na tego grilla? – spytał Aster, wyciągając się w cieniu na trawie. Ze swojego miejsca miał dobry widok na dzieciaki i swojego brata oraz na stojącego przy grillu Harry’ego – Pewnie poza Steinnami przyjdzie tylko Shane, żeby nażreć się i napić za darmo…
    Heartstorm
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Heartstorm
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {29/05/23, 08:00 am}

    WILLOW


               
                Willow lekko brwi patrząc na chłopca z lekkim powątpiewaniem. Fakt, że Skulli znał chłopaka przed nimi nie było, aż tak zaskakującej, aby się nad tym rozwodzić. W tak małym mieście jak Sligo ogrom ludzi pewnie kojarzy się choćby z widzenia, szczególnie jak mieszkają w tej samej okolicy. Zmieszanie na jej twarzy wywołała wzmianka o wujaszku moczymordzie. Może i Sunny nazywała tak sąsiada mieszkającego na poddaszu, ale tak się fortunie złożyło, że ani razu nie użyła tego określenia prze Willow, gdy przekonywała dziewczynę do zamieszkania w cichej, spokojnej kamienicy. Wujaszek moczymorda mógł nieco zakłócić obraz, który został jej przedstawiony, chociaż jeśli dobrze rozczytała rozbawienie sąsiada moczymorda, by bardziej comic reliefem sennego budynku w mały miasteczku Irlandii niż czym o co musiałaby się niepokoić. Za dużo analizowania, za dużo. Powinna się w końcu nauczyć przepuszczenia przez swój mózg wypowiedzi innych bez rozkładania ich na części pierwsze.
                Skull rozśmieszał ją swoją gadatliwościa i powoli jej myśli odbiegały od tematu sąsiada moczymordy, nazywanego też Shanem. Była pewna, że jeśli dać chłopcu trochę czasu i uwagi streścił na środku tej piekarni wszystko co dotychczas wiedział zarówno o Willow, jak i o Grahamie. Nie miał ku temu okazji, bo gdy tylko nadeszła ich kolej na przy ladzie skupił się w zupełności na słodkich wypiekach, wprawiając Willow po raz kolejny w konsternację, gdy pomarańczowy donut, który  zamówił był w istocie różowy.
                Z jednej z wielu kieszeń pojemnej kurtki wyciągnęła poskładaną w kosteczkę płócienną torbę i spakowałam do niej zakupy swoje i chłopca. Zarzuciła torbę na ramię i pożegnała się ze sprzedawczynią,
                - Dzięki za radę, raczej jestem dobra w unikaniu sąsiadów. Chyba dam sobie radę. - Próbowała zażartować. NIe potrzebowała wiele do szczęścia, tylko cichy wieczorów.
                W drodzę powrotnej, po tym jak już rozdzielili się z Grahamem, Willow zaszła na chwilę do Porosteinnsonów. Rozmawiały z Sunny przy kawie, gdy przeszkodził im dzwonek do drzwi. Jakaś dziewczyną przyszła poinformować o sąsiedzkim grillu, który miał odbyć się po południu. Sunny zgodziła się ochoczo wciągając w to również Willow. Dziewczyna mogła jedynie usłyszeć słowa dobiegające z korytarza “ Oh, tak jasne, że przyjdziemy, pewnie. Nasza znajoma spod szóstki też z chęcią się pojawi. Sama jej powiem.”
                Tristan siedząc na kanapie nieopodal oglądając telewizje odwrócił głowę i spojrzał na Willow.
                - Mi robi tak samo jak są jakieś imprezy szkolne. Tristan z chęcią weźmie udział. - Karykaturalnie udawał glos mamy. - Wcale nie z chęcią.
                Reszta dnia Willow spędziła nie wyściubiajac nosa z mieszkania. Była sama, z głośników laptopa leciała muzyka, a w głównej mierze spokojny głos Leonarda Cohena. Dziewczyna straciła poczucie czasu lawirując  pomiędzy artykułami medycznymi, wydrukami wyników badań oraz kopiami metodyk, które przytargała do domu z uczelni. Od pierwszego dnia studiów należała do Studenckiego Koła Naukowego, była jednym z najbardziej płodnych członków, a przeprowadzenie badań i pisanie kolejnych artykułów naukowych stało się dla niej chlebem powszechnym. Miała na swoim koncie z pewnością więcej publikacji niż niektórzy wykładowcy, ale za każdym razem czuła radość, gdy podczas wyszukiwania na pubmedzie pod jej nazwiskiem pojawiały się nowe wyniki. Gdy była młodsza sądziła, że chce zostać lekarzem, pracować z ludźmi, na szczęście w porę zrozumiała, że ma dusze teoretyka, nie klinicysty.
                Pochłonięta pracą ledwie dostrzegła, że dobiega piętnasta. Dokończyła akapit i z westchnieniem zamknęła laptop. Była niemal pewna, że jeśli nie pojawi się na grillu to zaraz przyjdzie po nią  któryś z chłopców albo nawet sama Sunny. Nie zaprzątała sobie głowy chociażby ogarnięciem mieszkania przed wyjściem, po podłodzę w salonie walały się kartki papieru czy czasopisma, kwadratowy stolik w kuchni obładowany był notatnikami z odręcznymi zapiskami dziewczyny. Mieszkanie bardziej przypominało dziuple zbzikowanego wynalazcy niż dwudziestoparoletniej dziewczyny. Sprzątnie to wszystko, poskłada w odpowiednie, opisane teczki, ale teraz, teraz lepiej odnajduję się w chaosie niż w porządku.
                W ogrodzie należącym do kamienic powoli zgromadziła się część sąsiadów. Magnusson z Sunny, chłopcy ganiający się z jakimś nastolatkiem, zarządca Harry i  poznany rano Graham wraz z jakąś dziewczyną przy boku, może wspomnianą przez Skulliego siostrą.
                Zanim udało jej się podejść do Harrego i Steina stojących przy grillu podbiegła do niej Astrid. Psina wskoczyła na na dziewczynę przednimi łapami merdając wesoło ogonem. Willow z uśmiechem głaskała zwierzaka nie przejmując się, że ta może łapami pobrudzić jej kurtkę czy spodnie.
                - Dobra, dobra. Już koniec czułości, biegnij do pani. - Odparła odsuwając się od psa.- Może umyję ręce i wam w czymś pomogę? - Spytała, gdy udało jej się w końcu dotrzeć do mężczyzny stojących przy grillu pomimo Astrid wciąż kręcącej się pod nogami. Nie lubiała stać bezczynnie, zawsze czuła potrzeba bycia uczynną i pomocną, było to dość mocno zakorzenione w jej naturzę.
                - Nie ma takiej potrzeby. - Odparł natychmiast Stein przewracając mięso na grillu.
                - Ale…- Zanim zdążyła bardziej zaprotestować Islandczyk wręczył jej papierowy talerzyk wraz z plastikowym  widelczykiem i porcja grillowanego mięsa.
                - Wszystko jest gotowe, możesz co najwyżej pobawić się w kelnerkę… Chłopcy!
                NIe mając innego wyjśćia zaakceptowała nieugiętość Steina, Spojrzała w stronę leżącego w cieniu Grahama i pomachała w jego stronę z lekkim, niepewnym uśmiechem na ustach. Przy Willow pojawili się przywołani przez tatę, zdyszani Skulli i Tristan wraz z dużo starszym od siebie kolegą. Chłopak wydawał wiekowo się bliżej Willow niż dzieciakom Steinów.
                - Cześć, Willow.
                - Właściwie to ona ma na imię Carole. - Wtrącił się z Tristian z wypchaną jedzeniem buzią. - Ale to Willow.
                - Dzięki Tristan, można na ciebie liczyć. Najpierw przełknij potem mów… Skull, a wujaszek gdzie jest? - Spytała zaciekawiona, chcąc wiedzieć, którego z sąsiadów może obwiniać za potencjalne hałasy dobiegające z mieszkania nad nią.
                - Jaki wujaszek..? A! Moczymorda, nie ma go jeszcze. Ciekawe gdzie jest?
                -  Skull nie mów tak o Shanie - Stein upomniał młodszego z synów.
         - Pewnie teraz jeszcze moczy mordę. - Dodał Tristan, który jeszcze nie do końca rozumiał co znaczy to określenie. Willow udawała odkaszlnięcie, kryjac rozbawienie na widok konstrnacji wymalowanej na twarzach braci.
                - Chłopcy! -  Zganił ich obu ojciec, ale nic w jego postawie nie zdradzało, że jest jakkolwiek zły na chłopców.
    Cool_Free_Nickname
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Cool_Free_Nickname
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {29/05/23, 04:57 pm}

    Shane O'Brienn


                 Wyszczerzył się do Lydona w wyzywającym uśmieszku.
                 - No własnie, Lydon... Tylko sobie spokojnie gawędzimy z twoim małym braciszkiem... - poruszył zabawnie brwiami i wsunął papierosa do ust.
                 Niespodziewanie Selinka zaczęła dyskutować z Grahamem. Shane wydał z siebie przeciągłe "uuuu" jak dwunastolatek, kiedy kolega z klasy zostanie wezwany do dyrektora. Interesujące. Czyżby ich grajek spod trójki wpadł młodej w oko? Przegrana sprawa. Przecież to robot, a nie prawdziwy człowiek.
                 Parsknął śmiechem, kiedy Anderson grzecznie się pożegnał. Taaaa... Typowy Bruce.
                 - Andersona to musieli starzy faszerować jakimiś proszkami. Nie wierzę, że on poważnie, w pełni świadomy i zdrowy na umyśle może być takim potulnym misiem. - zwrócił się do dziewczyn, kręcąc głową. Kiedyś próbował dowiedzieć się, jak daleko może się posunąć z mówieniem kolesiowi przykrych rzeczy. Za każdym razem te próby kończyły się tym, że ktoś kazał mu się odpierdolić. Ale nigdy to nie był główny zainteresowany. Zawsze miał ten durny uśmieszek i tylko po oczach widać było, że jest mu przykro. W końcu Shane przestał próbować przekroczyć ostateczną granicę, bo co to za zabawa, jak Bruce mu nie odpyskuje? Lubił go drażnić, ale takie bezduszne sprawianie mu przykrości nie było wcale zabawne.
                 Rzucił papierosa na ziemię i przydeptał go butem, żeby zgasić niedopałek.
                 - No dobra laski... Ja spadam, nie? Muszę się zdrzemnąć. Do zobaczenia później. - skinął im głową w ramach pożegnania i wrócił do środka.
                 Wdrapał się na swoje poddasze i padł twarzą na poduszki. Zamknął oczy, ale sen przez jakiś czas nie chciał przyjść. Dopiero po kilkunastu minutach odpłynął do krainy snów.
                 Obudził go zapach grilla. Poważnie. Uszczelki w jego okienku wychodzącym na tyły budynku była jakaś luźna i dochodziły do niego zapachy z zewnątrz. Momentalnie rozbudził się, przypominając sobie, że jest w cholerę głodny i że nie jadł nic od wczoraj. Chciał od razu zejść na imprezę, ale świadomość, że będzie tam Sunny i na pewno zacznie na niego gadać, że śmierdzi, że coś tam, sprawiła, że zmusił się do prysznica i przebrania ciuchów.
                 Zszedł do ogródka, gdzie powoli tłoczyła się ich mała społeczność. Przy grillu stali oczywiście Steinnowie, bo jakby inaczej, Harry, harcerzyk... Jakaś nowa, której nie kojarzył. Powitał siedzących w cieniu Aster i Grahama środkowym palcem i podszedł do większego zbiorowiska.
                 - Czołem dzieciaki. - poklepał po głowach małych blondasów, a potem nieco mocniej ciemną czuprynę Andersona, bo stał obok, to też dostał. A co! Zwinnym ruchem zawinął piwko z przenośnej lodówki - Zgadnijcie kto dostał kontrakt na wystawę swoich prac! Spłacę długi, Harry! Przysięgam! Jak tylko dostanę hajs, oddam ci wszystko, co do grosza! - obiecał, chwytając jeszcze talerzyk z jakimś mięchem, coby wrzucić coś na ruszt, nim zacznie znowu pić.
    Heartstorm
    Tajemniczy Gwiazdozbiór
    Heartstorm
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {30/05/23, 07:59 am}

    Alexander


    Krzątanie w kuchni, zapach smażonych naleśników roznoszący się po całym mieszkaniu. Talerze na kuchennym blacie wypełnione jedzeniem. Pomieszczenie skąpane w porannych promieniach wiosennego słońca.
    - Cześć. - Wszedł do kuchni podciągając rękawy czarnej bluzki z długim rękawem. Jego wzrok od razu padł na express wskazany przez Emmę. Zaraz za Alexandrem przybiegła Flora. Labradorka machała wesoło ogonem otarła się o nogawkę spodni właściciela, podbiegła do kobiety i zaczął trącać ją różowym noskiem. - Jasne, też chcesz? - Rzucił wyciągając z szafki dwa kubki. - Flora, tutaj. - Przywołał do siebie psa, który natychmiast wykonał polecenie. - Nie przeszkadzaj, zaraz pójdziemy na spacer. - W jednej ręce trzymał dwa wypełnione kawą kubki, a drugą drapał zwierzaka za uchem.
    Po mieszkaniu rozległo się pukanie. Flora od razu podbiegła do wejścia szczekając podekscytowania, Alexander nieco się ociągając ruszył za nią.
    - No już, już. Cicho. - Uspokoił psinę, która zaczął szczekać jeszcze głośniej na widok młodego zarządcy kamienicy stojącego po drugiej stronie drzwi.
    Alexander był nieco skonsternowany, gdy usłyszał propozycje sąsiedzkiego grilla po południu, mimo to obiecał, że postarają się przyjść wraz z narzeczoną. Zaprosił Harrego na śniadanie, grzecznościowe pytanie i lekkie zdziwienie, gdy dzieciak natychmiast się zgodził. Wpuścił chłopaka mieszkania, a gdy ten stał do niego tyłem i rzucił krótkie porozumiewawcze spojrzenie Emmie i wzruszył ramionami.
    Siedzieli wspólnie przy małym drewnianym stole, który Alexander i Emma dokupili do mieszkania niedługo po wprowadzeniu się i przez brak miejsca postawili pod oknem w holu tuż przy wejściu do kuchni. Wystarczyło parę prostych pytań zadanych Haremy, aby zrozumieć jak świeży i jeszcze zupełnie nieprzemyślany jest pomysł wspólnego grilla. Spontaniczność w końcu często leżała w naturze dwudziestoparolatków.
    - To zwykłe dzieciaki. - Zwrócił się do Emmy, gdy Harry w końcu opuścił ich mieszkanie. - Marnujemy tu tylko czas. Zaraz będzie drugi miesiąc. - Dodał znużony.
    Przyszli na spotkanie niemal ostatni. Dobrze znał wszystkich sąsiadów, chociaż z większością nigdy prawdziwie nie rozmawiał. Rodzina Porosteinn, pochodząca z Islandii, stomatolog i fizjoterapeutka wraz z dwójką synów. Shane O'Brienn, niespełniony artysta. Carole Macaulay, Amerykanka, najnowsza lokatorka. No i najważniejsza czwórka: Bruce Anderson, Aster Reyes, Harry Spring i Graham Lydon. O ile pierwsza dwójka wydaje się dość nieistotna, tak Spring i Lydon są jednym z powodów dla których Alexander i Emma wprowadzili się do tej kamienicy. Brakowało jedynie lokatorek spod piątki.
    Splótł swoja dłoń z dłonią Emmy i pociągnął delikatnie kobietę w stronę zgromadzenia przy grillem. Przywitał się i przedstawił wszystkim z którymi dotychczas jeszcze nie rozmawiał. Towarzysząca im Flora stała wiernie przy jego nodzę, ale głową wodziła za biegającą w pobliżu psiną Porosteinnów. Jeden z chłopców zapytał czy może ją pogłaskać, a Alexander zgodził się bez wahania. Labladorka przyjażnie odebrała dzieciaka szczeknęła wesoło i merdała ogonem. Po chwili obaj bracia wygłupiali się z nowym psem.
    - Spokojnie. - Zwrócił się do Magnussona Porosteinna. - Jest bardzo cierpliwa i spokojna. - Spojrzenie Alexandra padło na stojącego razem z nimi nastolatka. - Też możesz ją pogłaskać.
    Puścił dłoń Emmy i chwycił za papierowy talerz i szczypczyki.
    - Co chcesz? - Zapytał Emmy wskazując między szaszłykiem,a skrzydełkiem z kurczaka.
    Sponsored content
    Liczba postów:
    Nowe opowiadania:
    Piszę:
    Preferowane gatunki:
    Discord:

    Close your eyes and dream about Ireland Empty Re: Close your eyes and dream about Ireland {}

    Powrót do góry
    Pozwolenia na tym forum:
    Nie możesz odpowiadać w tematach