Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Don't play with me!! {14/01/23, 07:00 pm}

First topic message reminder :

Przedstawiamy wam
Don't play with me!
Hetero Enemies to Lovers

Szkoła to placówka do nauki, ale dla niektórych jest tylko stratą czasu. Taką osobą jest buntownik, który pod presją dyrektorki oraz własnych rodziców dostaje ostatnią szansę na pomyślne ukończenie nauki. Ma napisać perfekcyjnie egzaminy zbilżające się wielkimi krokami. Czując jednak, że nie można zostawić go z nauką samego, dyrektorka postanawia zaangażować swoją błyskotliwą córkę. Jej ukochane dziecko przynoszące tylko najlepsze oceny, stawiającą bycie najlepszą i bezbłędną jako sprawę priorytetową.

 Don't play with me!! - Page 2 28328265796d21dfc0466d9b32d29e78

Można było spodziewać się, że nie będzie między nimi idealnej współpracy. On nie uważa, żeby siedzenie godzinami nad podręcznikiem było istotne w życiu, ma swoje plany. Ona cały czas stara się wbić mu do głowy jak ważna jest edukacja i wiedza. Bez podłoża do posiadania szacunku, dość szybko kipią tylko uprzedzeniami do drugiego, ale może tą sytuację da się odwrócić. Może jedno z nich przestanie mówić, a zacznie słuchać?

Kujonka - Minako
Jej przeciwieństwo - Mireyet
Emme


Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {21/07/23, 04:32 am}

|LUCY SILVERSTONE |

  Cały czwartek spędziłam na nauce, bo, mimo że miałam wolne od  Blake’a, to jednak nauka była czymś ważnym. Amely wróciła do domu dopiero późnym wieczorem. Zamknęła się w sobie i mama załatwiła jej zwolnienie lekarskie do końca miesiąca.  Spędziłam czas z siostrami. Nie posłuchałam chłopaka, praktycznie nic nie spałam. A jak zasypiałam, to budziłam się średnio co czterdzieści minut. Następnego dnia po szkole miałam mieć korki z Blakiem. Dlatego po lekcjach udałam się do domu, by się na nie przygotować.

Gdy go zobaczyłam, podeszłam do niego.
    - Cześć jesteś wcześniej niż zwykle- podsumowałam
Jego uśmiech jak i słowa na powitanie naprawdę mnie zaskoczyły. Jak to będziemy się towarzysko uskuteczniać?  On sobie żartuje prawda? Z takim przekonaniem wzięłam od niego kask, wsiadając na motor. Temat matki wolałam przemilczeć. Ku mojej panice okazało się, ze nie żartował gdy zatrzymał motor przed budynkiem, który widziałam pierwszy raz w życiu.  Zdjęłam kask za jego przykładem.
   - Ty…chyba sobie ze mnie żartujesz prawda? Myślałam, że mnie nabierasz. To żart prawda?- spytałam go, próbując jakoś wyplątać się  z tego pomysłu.  Nim zdążyłam cokolwiek więcej  dodać, złapał mnie za rękę i wciągnął do środka
Od razu powitała nas bardzo elegancko ubrana kobieta. Przez co czułam się jeszcze bardziej niezręcznie. Chciałam stąd uciec.
  - To miłe, że chcesz mi pomóc.  Jednak nie powinieneś tak szastać pieniędzmi. Nie dla kogoś takiego jak ja, Blake-  zaczęłam, swoje protesty, ale musiałam je skończyć,
   gdy okazał mi już opłacony za mnie przez niego rachunek.  On na to tylko wywrócił oczami.
Czy on nie rozumie, jak bardzo niezręcznie się czułam? Te pieniądze będę musiała zwrócić chłopakowi. Nie umiałam inaczej.
   - To co?  Gotowa na zmianę stylu?- spytała mnie ze szczerym uśmiechem na ustach. Nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić. Choć każda komórka mego ciała  jedyne czego pragnęła to wymknąć się  stąd tylnymi drzwiami.
  -  Dobrze, skoro tego chcesz,  przyjmę twoją pomoc w tej kwestii. - Tak jestem gotowa i tak bardziej nie będę- mówiąc to, wymusiłam lekki uśmiech.  Blake w sumie niczego nie komentował. Czyżby miał zaufanie do tej kobiety?  Ja już niekoniecznie, od tego kręciło się  w głowie.
Stylistka od razu się mną zajęła, prowadząc po pomieszczeniu. Wszystkie te rzeczy, były horrendalnie drogie.
   - Ta sukienka mi do Ciebie pasuje, podkreśla twoją figurę oraz oczy- wskazała, na granatową sukienkę była wykonana z delikatnego materiału. Na ramiączkach przed kolano. Nie byłam co do niej jednak przekonana. Nie czułabym się w niej komfortowo.  Co kobieta od  razu wyczuła. Wybrała więc dla mnie coś innego bluzkę  odkrywającą ramiona w fioletowym kolorze, która delikatnie migotała na dekolcie i  czarną spódnicę przed kolano, przylegającą do ciała mimo delikatnego materiału, wszystko było idealnie dopasowane.  Gdy spojrzałam w lustro, byłam w niemałym szoku.  To nie byłam ja… to nie mogłam być ja.
  - To niemożliwe, to nie jestem ja- rzuciłam, przyglądając się sobie.
  - To ty, ale to nie koniec- mówiąc to, ponownie mnie zabrała, dalej szykując. Gdy skończyła, nie poznawałam siebie.
  - Jest już gotowa, zrobiłam wszystko, co było możliwe. Trudne to nie było- oznajmiła z dumą. Pozwalając mi  się pokazać Blake. W mig znalazła coś innego bluzkę  odkrywającą ramiona w fioletowym kolorze, która delikatnie migotała na dekolcie i  czarną spódnicę przed kolano, przylegającą do ciała mimo delikatnego materiału, wszystko było idealnie dopasowane.
   - I jak? Nie wyglądam zbyt wyzywająco?- spytałam go, bo w sumie jego zdanie miało istotne znaczenie.  Nie chciałam wyglądać jak te wszystkie typowe dziewczyny. Ale nadal nie czułam się  w tych ubraniach sobą.
   -Nie sądziłem, że będzie aż taka zmiana - jego oczy powędrowały od góry, do dołu zatrzymując się na końcu spódniczki i uśmiechnął się lekko.
  - Mam nadzieję, że masz ładną bieliznę na sobie.
Ledwo to powiedział, już poczułam się skrępowana. Jak on mógł tak powiedzieć? I to przy stylistce?  Kobieta roześmiała się tylko na to.
Po czym podszedł bliżej i kładąc, lekko dłoń na mym ramieniu objął mnie i skierował do wyjścia. - Nie martw się, wyglądasz tak dobrze, że pewnie ludzie nie rozpoznają, że ty to ty, Lucy. 

Gdy po załatwieniu wszystkich spraw w tym momencie złapałam chłopaka za rękę, by zwrócić na siebie uwagę.
- Czy moja prośba dziwnie zabrzmi. Jeśli  zostawię te rzeczy po imprezie u ciebie? Nie chcę mieć  problemów z matką a na pierwszy rzut oka widać, że te ubrania nie są tanie- spytałam go nieco nadal zmieszana.
Jasne? - odpowiedział mi lekko niepewnie, głównie zmieszany taką ewentualnością, lecz nadal zażartował - Mam od razu ci zrobić miejsce w mojej szafie?
W sumie tego na ten moment wolałam nie komentować. Ale posłałam mu ledwo widoczny uśmiech.
 Wsiedliśmy ponownie na motor.  Podróż nie zajęła dużo czasu. Na miejscu już grała  głośno muzyka, przez okna widać było, że niektórzy  tańczyli.  Weszliśmy do środka, nie przestałam być poddenerwowana. Mój wzrok padł  na bardzo wulgarnie ubrane dziewczyny, które  na widok Blake’a uśmiechały się prowokująco.
Co ja tutaj robię? Dlaczego się na to zgodziłam?  To nie był mój świat, żałowałam, że  nie uczyliśmy się  w jego domu.
- Proszę cię,  zabij  mnie-  wyszeptałam, czując tylko jedno: zniesmaczenie zmieszane z paniką.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {29/07/23, 11:07 pm}

 Don't play with me!! - Page 2 Blake-Casentiro


_____ Ile razy można w jednym zdaniu powiedzieć “prawda”? Lucy szła dzisiaj po rekord! A przynajmniej o tym myślał Blake wchodząc do salonu zupełnie pomijając fakt, że faktycznie to wszystko nie do końca podobało się dziewczynie. On też ją znosił dla ogólnego dobra, ona zniesie trochę zabiegów na jej wyglądzie. Zresztą, kobiety to lubiły, co nie? Widząc jak stylistka zabiera ją z sobą, wyciągnął tylko telefon przeglądając maile, wiadomości ze świata, sprawdzając wiadomości, bo niestety - był w kilku grupkach na chatach, a ludzie tam pisali. Potem na ekranie miał mnóstwo czerwonych kółek, czemu więc nie wykorzystać ten chwili, aby zniknęły? Może powinien się martwić stanem okularnicy z brakiem przyjaciół? … Nah! Po co? Była w rękach specjalistki, która po całkiem dłuższej chwili oddała ją dość zmienioną. Schował telefon do kieszeni, podnosząc wzrok do góry, aby ujrzeć przestraszonego jelonka po zmianie. No, nie wyglądała jak niewinny jelonek teraz...
- Nie sądziłem, że będzie aż taka zmiana. - zilustrował ja swoim spojrzeniem od stóp do głów przyglądając się zmianom, które zostały przeprowadzane i widząc długość spódniczki, na której się zatrzymał mógł tylko zaśmiać się lekko. - Mam nadzieję, że masz ładną bieliznę na sobie.
_____ Skąd takie myśli? Ogólnie jak coś takiego przeszło mu przez myśl widząc lekki materiał, który na pewno zachowa się niczym płachta na byka, kiedy usiądą na motor... Jego pytanie był uzasadnione. Poza tym nawet jeśli nie – podsunie się do góry. Nie do końca wiedział czy Lucy wiedziała, jak się zachować w takich ciuchach, ale na pewno nie będzie źle, przecież była kobietom. One chodziły na szpilkach prawie od urodzenia, żeby ich tyłek dobrze wyglądał. Da sobie radę, nawet jak sama nie praktykuje krzywdzenia sobie kręgosłupa kilkogodzinnym chodzeniem w obcasach po szkole. Widząc minę dziewczyny, podszedł bliżej kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu, prowadząc ją do wyjścia i dając trochę stabilizacji, raczej mentalnej niż fizycznej przy okazji rzucając jeszcze.  
- Nie martw się, wyglądasz tak dobrze, że pewnie ludzie nie rozpoznają, że ty to ty, Lucy.  
- Czy moja prośba dziwnie zabrzmi, jeśli zostawię te rzeczy po imprezie u ciebie? - spytała chwytając go za rękę, leżącą na ramieniu co trochę go zaskoczyło. - Nie chcę mieć problemów z matką, a na pierwszy rzut oka widać, że te ubrania nie są tanie.  
- Jasne? - nie wiedział jak odpowiedzieć na taką prośbę, bo nie brzmiało jak coś z czymś wcześniej się spotkał. W jego szafie chowali zwykle rzeczy, których matka miała nie znaleźć - spoko, ale był to nielegalne przedmioty. Nadal jednak, postanowił rzucić dowcipem czując, że musi rozluźnić chociaż trochę Lucy w tym wszystkim. - Mam od razu ci zrobić miejsce w mojej szafie?  
_____ W odpowiedzi dostał mały uśmiech, który uznał za swojego rodzaju wygraną i poprawę humoru, zanim wsiedli na jego motocykl, z kierunkiem na imprezę. Już podjeżdżając bliżej widać było, że zebrała się gromadka ludzi, a muzykę słychać było wjeżdżając na ulice. Goście imprezy byli widoczni z daleka, a on znajdując jakieś miejsce na trawniku, wjechał i zaparkował bez przejmowania się trawą już i tak w okropnym stanie. Widział kątem oka, że jego pojawienie się zostało odebrane dobrze, zwyczajnie widząc zadowolone, uśmiechnięte i witające go miny. Czy tak samo było w kierunku Lucy? Temu się nie przyglądał, wchodząc z nią do środka i szukając wzrokiem gospodarza, kiedy dotarły do niego słowa dziewczyny, wprawiając go w bardzo wyraźny śmiech.  
- No weź nie przesadzaj - odpowiedział zakrywając swoje usta dłonią, żeby chociaż trochę ukryć swoje rozbawienie. - To jeszcze nie jest ten mome- - przerwał w pół zdanie widząc jak kątek oka podchodzi w jego kierunku laska w spódniczce tak krótkiej, że pewnie spokojnie mógłby zdjąć jej majtki nie dotykając materiału. Westchnął ciężko w kierunku Lucy, gubiąc szybko swój uśmiech. - To już tak chwila.
- Blake! - piskliwy głos dosięgnął jego uszu, a ona z każdą sylabą była bliżej, uderzając go intensywnym zapachem słodkich perfum, aż mu się niedobrze robiło. - Dawno cię nie widziałam na imprezie! Co tutaj robisz? Co się przekonało?
_____ Jej entuzjazm się nie kończył, więc aż chciał wejść jej w słowo, zabierając gdzieś Lucy na bok. Byli tutaj, żeby znalazła sobie przyjaciół, nie żeby on się użerał z puszczalskimi dziurami... Może innym razem. Jak nie będzie na niego patrzyła laska, chcąca śmierci, bo pokazała się w towarzystwie. Niestety, blondynka zarzuciła swoje włosy do tyłu i przekładając ciężar ciała na jeden bok, zgubiła swój optymizm, wpatrując się w Lucy, stojącą prawie schowaną za Blakiem. Jej oczy wręcz kipiały czymś na wzór nienawiści, ale z zupełnie nieznanego dla chłopaka powodu. Nie spał z tą dupą, nie znał imię czy numeru. Chyba widział ją po raz pierwszy w życiu.  
- Kto to?  
- Co cię to obchodzi? - odrzucił w jej stronę bez zastanowienia. Czując jak zgubiło ją to z tropu, postanowił objąć Lucy ramieniem. - Moja przyjaciółka, którą w końcu wyrwałem z domu.
- Przyjaciółka? - rzuciła z wyraźnym obrzydzeniem, żeby po chwili wpaść na pomysł, to też było widać na jej twarzy. Tak samo jak późniejszy uśmieszek wyższości, jakby coś zrozumiała. - Masz na myśli laską, którą będziesz bzykał u góry i mam ci nie wchodzić w drogę?  
_____ Blake był na ten moment bez słów. Wiedział, że coś zjebanego stało się w głowie tego pustaka, ale tutaj to się chyba zwoje zwyczajnie przegrzały. Zamrugał kilka razy szybko, dochodząc do siebie, po czym prychnął pod nosem z rozbawieniem. Nie będzie jej przekonywał, że jest inaczej, traci tylko czas na zerową ilość komórek nerwowych pod tą blond kopułą. Normalnie potwierdzanie faktu, że blondynki to przegrały już z mózgiem walkę o władzę i wszystko co wychodzi z ust nie jest przemyślane.
- Jasne, jak chcesz. - następnie spojrzał na Lucy, która do tej pory się temu przyglądała. - Idziemy? Musimy przywitać się z gospodarzem, a potem przedstawię cię kilku osobom.
- Tak, chodźmy zostawmy ją z jej urojeniami. - odpowiedziała zgodnie z oczekiwaniami, po chwili rozglądając się po pomieszczeniu. - Widzisz go gdzieś? Mam nadzieję, że nie realizuje teraz tego czego aluzji już miała okazję usłyszeć?
- On? - prychnął pod nosem wyobrażając sobie coś takiego przez sekundę, po czym potrząsnął głową. - Debil z tego co pamiętam nie potrafił założyć porządnie gumki, co dopiero wiedzieć, gdzie włożyć.
_____ Zaśmiał się i podniósł wolną rękę na góry widząc w roku salonu mężczyznę o brązowych lekko kręconych włosach. Prezentował się miło, jak ułożony syn sąsiadki, o którym tyle się słyszy. Widać było, że nawiązali kontakt wzrokowy, bo chłopak od razu ruszył w ich stronę przedzierając się przez innych. W między czasie Blake puścił luźno Lucy, przygotowując się na uścisk od ucznia, który wręcz wskoczył w jego ramiona. Był od niego lekko niższy, lecz to nie robiło im problemów.  
- A ciebie nie miało być z tego co pamiętam! - powiedział zadowolony, kiedy w końcu odsunął się krok do tyłu. - Świetnie, że jesteś! - widać było, że cieszył się całym sobą, kątem oka w pewnym momencie dostrzegając stojącą Lucy. - Miło mi cię poznać, jestem Max!
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {14/08/23, 07:37 pm}

|LUCY SILVERSTONE |

   Musiałam przyznać, że ta impreza powodowała we mnie mieszane uczucia. Niektórzy tańczyli, inni pili alkohol lub ślinili się po kątach. Sama dostrzegłam dwie tego rodzaju pary. Niby nic dziwnego, ale dla kogoś, kto pierwszy raz się tak udziela, miało prawo wywołać to pewnego rodzaju szok. Powinnam być na to przygotowana, tak samo jak na uwagi tamtej laski, która zaczepiła Blake na wejściu. Jednak nie było to coś dla mnie normalnego i wątpiłam, by takim pozostało.
   - Nieźle go podsumowałeś, nie ma co. Mam nadzieję, że nie wyrzuci cię za to z  imprezy. Bo bym musiała się sama użerać z takimi…widokami- podsumowałam, to nim znaleźliśmy jednego z gospodarzy imprezy.
Towarzysz zignorował moje słowa odnośnie jego znajomego, za to ich powitanie było tak zabawne, że miałam ochotę się roześmiać, ale wymusiłam tylko lekki uśmiech.  
   - A ciebie nie miało być z tego co pamiętam! - powiedział zadowolony, kiedy w końcu odsunął się krok do tyłu. - Świetnie, że jesteś! – widać było, że cieszył się całym sobą, kątem oka w pewnym momencie dostrzegając stojącą Lucy. - Miło mi cię poznać, jestem Max!
  - Mi też miło poznać, jestem Lucy- przedstawiłam się Maxowi, uśmiechając się lekko.
   - Gdzie ją znalazłeś? Nie wygląda, jak ktoś z kim bym cię widział- podsumował mój wygląd Max. Przez co zaczęłam się zastanawiać, z kim zwykle był widywany Blake.  Pewnie z dziewczynami niewiele różniącymi się od tych na imprezie lub bardziej w stylu Cleo? Czyli bogatych, ale ubierających się normalnie. Ja nie pasowałam do żadnej z tych dwóch typów dziewczyn.
Blake nie odezwał się od razu, tylko jedynie skierował słowa do Maxa.
  - Powiedzmy, że karma mnie dopadła.
  - Dopadła i nie chciała puścić?- spytał nieco tym rozbawiony.
  - Gdzie Anthony i Garet? Czyżbyś tylko ty pilnował tu porządku?- spytałam go, dobrze przeczuwając odpowiedź.
  - Oni są…zajęci- wskazał wymownie na górę. Czyli to, co było mi zasugerowane, już się tu odbywało. Poczułam się niezręcznie patrząc na Blake.
Powinnam była przewidzieć, że nie jedna osoba już zabawia się na całego. Tylko dlaczego Garet tak szybko uległ? Znałam go tylko z opowieści, ale nie był typem takiej osoby.
  - Czyli nic nowego. - prychnął pod nosem i spojrzał ostrzegawczo na Maxa. - Mam nadzieję, że mają gumki, bo inaczej zmuszę ich do wpisania ciebie jako opiekuna na papierach.
  - Taaaak. Przynajmniej jeden pytał o to drugiego. - ani ton głosu, ani mina Maxa nie była przekonująca, chociaż chciał udawać, że wszystko ma pod kontrolą. - W razie czego przyjdą do ciebie, żebyś się tym zajął, jak zwykle.
Przysłuchiwałam się ich rozmowie, oboje czuli się bardzo swobodnie, jakby mieli za sobą nie jedną imprezę. Miałam w planach spytać o to chłopaka.
Ledwo skończyliśmy wymianę zdań a podeszła do nas jedna z koleżanek dziewczyny, która zaczepiła nas na wejściu. Podając Maxowi piwo, dając mu też znać, że chce, by spędzili trochę czasu.
  - Później  was złapię. Lucy uważaj na niego. Bawcie się dobrze- po czym poszedł za dziewczyną, której biust ledwo nie wyskoczył z bluzki.
  - Widzisz kogoś jeszcze, komu możesz mnie przedstawić? – ledwo o to zapytałam kiedy jakiś koleś uczepił się mego ramienia, łapiąc i przyciągając do siebie.
  - Ej słodka chcesz potańczyć?- mruknął mi prawie do ucha. Byłam zaskoczona. Czy nie widział, że nie jestem sama?
Blake zamrugał lekko zaskoczony, tym co się działo, że ktoś miał czelność go nie zauważyć. Po czym spojrzał na faceta, którego nie kojarzył i postanowił spytać, jednocześnie kładąc dłoń na ramieniu chłopaka, który nie był wyższy od niego.
  - Nie widzisz mnie tutaj, czy mam ci złamać nos, żebyś zaczął uważać? - nie czekał, aż odpowie, dodając. - Zostaw ją grzecznie, albo będziemy mieć problem.
Ostatnie czego chciałam, to  wywołać tu jakieś zamieszanie. A na to się w tej chwili zanosiło. Musiałam jakoś uratować sytuacje, póki nie było za późno. Mój towarzysz, chcąc  mi pomóc, sam położył rękę na jego ramieniu.
  - Chyba podziękuję. Mam już  z kim spędzić ten czas. Chodźmy Blake, nie chcę skupiać aż takiej uwagi- poprosiłam go, dając mu do zrozumienia, że z takimi lepiej nie zaczynać.  Jednak tamten nie odpuszczał…miał coś  z głową?
  - Ej zawsze możemy się podzielić co nie? Taka ładna dziewczyna nie powinna się nudzić- dodał, najwyraźniej ignorując ostrzeżenie Blake. Próbowałam uwolnić ramię, ale tamten chłopak za mocno mnie trzymał.
 Blake Westchnął, po czym przeniósł swoją rękę na szyję faceta, mocno łapiąc go za kark i ciągnąć do tyłu, przy okazji nogą kopiąc w kolano, przez co ładnie wylądował na plecach, robiąc zamieszanie w okolicy. Blake jednak na tym nie skończył, opierając stopę o gardło i szyję leżącego faceta.
  - Chciałem być miły. - spojrzał na niego w dół - A ty postanowiłeś, że wolisz zobaczyć konsekwencje
Moje wysiłki spełzły na niczym. Widząc, że tamten ciągle mnie trzymał coś, wstąpiło, w towarzyszącego mi chłopaka i po prostu powalił  go na podłogę. Przyszpilony do podłogi natręt próbował, łapać powietrze Niektórzy skandowali ucieszeni tym, co się działo.
Stałam, przerażona, nie spodziewałam się, że zrobi coś takiego.
  - Blake, przestań, udusisz go!- krzyknęłam, czując, jak robi mi się gorąco. Drżały mi ręce, szukałam kogoś, kto mógłby mi pomóc ich rozdzielić.  Jednak nikogo takiego nie zauważyłam. To wszystko naprawdę mnie przerażało, bo nie wiedziałam, do czego Blake jest jeszcze zdolny a coś mi mówiło, że to tylko mały fragment tego, co mógł zrobić…
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {20/08/23, 08:31 pm}

 Don't play with me!! - Page 2 Blake-Casentiro


- Gdzie ją znalazłeś? Nie wygląda, jak ktoś z kim bym cię widział
_____ Powiedział patrząc na Lucy, co było w sumie dobrym wnioskiem. Poprawnym całkiem, nie zamierzał się jednak z tego śmiać czy rzucać nieprzyzwoitych komentarzy w temacie. Wiedział, że należy zachować należny szacunek względem drugiej osoby, zwłaszcza kiedy jest twoją partnerką na ten wieczór. Musiał coś jednak odpowiedzieć Max’owi, a z całej sprawy spowiadać się nie zamierzał. Wyszło więc z jego ust krótkie.  
- Powiedzmy, że karma mnie dopadła.
- Dopadła i nie chciała puścić?
_____ Zanim zdążył odpowiedzieć na jego rozbawienie, Lucy spytała o dwóch facetów, których imion nigdy wcześniej nie słyszał...albo nie pamiętał. Mniej więcej oznaczało to, że do tej pory nie byli kimś wartym znania, ale skoro mieli penisa między nogami i znała ich Lucy... Widać czas zapamiętać te ich mordy. Nie pokazał po sobie tego co faktycznie myślał. Odpowiedź Max’a sprowadziła go na ziemię. Brak pewności, wymowne patrzenie w górę, jasno sugerował, że zabawiali się świetnie z kimś, a Blake nie byłby sobą, gdyby nie zadał pytania, które miał na języku.
- Czyli nic nowego. - prychnął pod nosem zastanawiając się jak ci faceci tak szybko zdejmowali swoje spodnie, przecież ta “zabawa” trwała tylko dwie godziny. Spojrzał ostrzegawczo na Max’a dając mu do zrozumienia, że następne słowa to groźba. - Mam nadzieję, że mają gumki, bo inaczej zmuszę ich do wpisania ciebie jako opiekuna na papierach.
- Taaaaak. Przynajmniej jeden pytał o to drugiego. - nie był przekonujący i pewnie nie wiedział nawet kto znajdował się w lokalu. - W razie czego przyjdą do ciebie, żebyś się tym zajął, jak zwykle.  
_____ W tym momencie miał ochotę go porządnie jebnąć w twarz, bo nie powinien się do tego przyznawać publicznie. Może był tutaj z Lucy, którą tytułował znajomą, a nie laską, z którą sypia, ale to nie znaczyło, że ma rzucać takimi tekstami. Poza tym ta okularnica miała w głowie takie toki myślowe, że na pewno wyciągnie z tego dziwne wnioski. Nie zdążył jednak za mocno poruszyć tego tematu, kiedy Max przeskoczył po kilku kolejnych, w końcu kończąc rozmowę na życzeniu dobrej zabawy. Blake nie przejmował się dziewczyną czy idei, że słuchała ich dyskusji o niczym. Nawet cieszył się, że Max postanowił sobie w końcu pójść, bo mieli tutaj szukać znajomych dla Lucy, z tego co pamiętał. Albo niech się chociaż skutecznie socjalizuje.  
- Widzisz kogoś jeszcze, komu możesz mnie przedstawić?  
_____ Nie zdążył odwrócić się do ciemnowłosej, żeby odpowiedzieć na pytanie, a już w jej okolicy pojawił się insekt, łapiący ją za ramię i będący wystarczająco blisko, aby zapisać się na liście Blake’a dla ludzi, których trzeba nauczyć szacunku. Tani tekst o tańczeniu pewnie wyszedł z faktu, że obserwował ich od chwili i widząc jak nie uczestniczy w rozmowie, myślał, że Lucy się zgodzi. Nadal. Włoch nie spodziewał się, że zostanie tak dosadnie uderzony w twarz z bezczelności tego typa, który nie znał swojego miejsca w szeregu.  
- Nie widzisz mnie tutaj, czy mam ci złamać nos, żebyś zaczął uważać? - spytał retorycznie. - Zostaw ją grzecznie, albo będziemy mieć problem.  
- Chyba podziękuję. Mam już z kim spędzić ten czas. - Lucy wkroczyła do dyskusji. - Chodźmy Blake, nie chcę skupiać aż takiej uwagi
- Ej zawsze możemy się podzielić co nie? Taka ładna dziewczyna nie powinna się nudzić  
_____ Właśnie te słowa sprawiły, że Blake nie zamierzał więcej czekać grzecznie na coś co nie przyjdzie. Chciał spełnić prośbę Lucy i odejść, ale śmieć, pewnie nowy w tej budzie, postanowił powiedzieć więcej niż powinien. Westchnął wiedząc co by facet dokonał właśnie złego wyboru. Nie chciał chyba żyć za długo, albo był tutaj nowy i nie rozumiał komu nie powinno się stawiać. Dłoń bardzo szybko wylądowała na szyi łapiąc palcami za kark, naduszając na boku w miejsce, gdzie znajdują się tętnice szyjne, po czym pociągnął do tyłu, a żeby mieć pewność, że facet straci równowagę i upadnie - kopnął go w zgięcie kolana, posyłając go na podłogę. Aby przypadkiem nie wstał za szybko, bo jednak Włoch nie chciał się bić, 10 minut po tym jak przyszedł, położył nogę na jego gardło, naciskając, dostarczając bardzo dużo dyskomfortu.  
- Chciałem być miły. - zaczął mówić spoglądając ciemnym spojrzeniem w dół. - A ty postanowiłeś, że wolisz zobaczyć konsekwencję.  
_____ Nie przejmował się Lucy, którą facet faktycznie puścił podczas upadku, zwyczajnie będąc zaskoczonym takim rozwojem wydarzeń, ale co innego mogłoby się stać, gdyby podbijał do zajętej laski? Nieważne kim była. Na około ich zebrała się galeria obserwująca z ucieszeniem i alkoholem w ręku na to wydarzenie. Co niektórzy w tłumie nie wiedzieli o co chodzi i dlaczego, ale reszta ich szybko wdrążyła szepcząc między sobą kim był Blake, kim był drugi facet. Nie interesował się czy jego “zła sława” stanie się większa, nie zamierzał i nie mógł kumplować się z bezużytecznymi dzieciakami.  
- Blake, przestań, udusisz go!  
_____ Do jego uszu doszedł krzyk Lucy, na co odwrócił się w jej stronę, nie zmieniając nacisku, który wiedział doskonale jak kontrolować. Patrzał bez większych emocji jak dziewczyna nie wie co zrobić, wyraźnie szukając pomocy, której nie otrzyma. Na szczęście na horyzoncie szybko pojawił się z powrotem Max, któremu Blake kiwnięciem głowy kazał przyjść i zająć się Lucy. Gospodarz nie czekał za długo, szybko pojawiając się za Lucy z pytaniem.  
- Co się stało? - zgarniając ją na bok, ruchem ramienia oddzielając od innych. - Możesz mi opowiedzieć?  
- Jeden z chłopaków zaczął się do mnie przystawiać. Zignorował ostrzeżenie Blake’a i widzisz tego rezultat. - mówiła wyraźnie poddenerwowana z perspektywy Max’a. - Zrób coś, bo go udusi
- Aa... - wyszło nieporadnie z jego ust, kiedy po raz kolejny odsunął ją trochę dalej, po czym posłał jej krzywy uśmiech, wyraźnie nie wiedząc jak to wytłumaczyć. - Blake nikogo nie zabije przed swoimi dwudziestymi urodzinami, więc raczej zwyczajnie go nastraszy i tyle. - następnie przysunął się bliżej, żeby ciszej dodać. - Poza tym Blake teraz broni twojej godności, wiesz?
- To co? Mam stać i tylko na to patrzeć? - Max otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale Lucy mówiła dalej. - To jego zachowanie… Nigdy go wcześniej takiego nie widziałam. Wolałabym by już mu odpuścił. Tamten chłopak zwyczajnie za dużo wypił…
- Heh, niestety to tak nie wygląda. - westchnął drapiąc się lekko po głowie. - I powinnaś zrezygnować z myśli, że masz na coś wpływ. - spojrzał na nią z dość poważnymi oczami, szybko uśmiechając się lekko, z nutą czegoś trudnego do wytłumaczenia w głosie. - Skończy się tylko na groźbie, bo Blake jest najrozsądniejszym z jego rodziny, ale gdyby coś takiego stało się w obecności jego brata to pewnie cała rodzina tego chłopaka miałaby przejebane przez kilka lat...  
_____ W czasie tej rozmowy, Blake widząc, że Max zajął się Lucy, zdjął nogę z gardła kolesia, klękając zaraz po tym przy nim. Widział w oczach chłopaka strach i coś w nim lubiło ten widok. Widać krew mafii faktycznie płynęła w jego żyłach. Złapał garść jego włosów prawą ręką i pociągnął do siebie, aby wyszeptać mu coś prosto do ucha, a twarz wystarczająco przerażonego chłopaka zmieniła kolor na taką w odcieniach popiołu. Nikt z otoczenia nie wiedział co dokładnie usłyszał, ale na pewno podziałało, bo gdy go puścił, ten tylko kiwał głową na tak, jakby od tego zależało jego życie, a w kącikach półtrzeźwej twarzy pojawiły się łzy. Chyba powoli dochodziło do tego knypka jak bardzo zjebał, ale szczęście, że nie będzie zbierał potem części własnej matki ze ścian. Nie trafił na jego rodzinę i nie było tutaj nikogo od niego, żeby musiał stosować się do zasad. Blake podniósł się na równe nogi, po czym nie pokazując swojego zadowolenia odwrócił się, a tłum jak zwykle rozstąpił się, dając mu miejsce, aby poszedł poszukać Max’a i Lucy.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {10/10/23, 08:43 pm}

|LUCY SILVERSTONE |

   Mimo starań nie mogłam pozbyć  się z głowy widoku Blake’a stojącego praktycznie na gardle tamtego pijanego chłopaka. Rozumiałam, że stanął w obronie mej  godności. Jednak były, pewne granice a według mnie on je troszkę przekroczył. Mógł zignorować słowa tamtego kolesia, ale jak widać, nie potrafił. Jak mm teraz na niego patrzeć?  Docenić to, że stanął w mojej obronie, czy mieć go na dystans, bo tym swoim zachowaniem mnie przeraził? Nic o nie wiedziałam, nie miałam pojęcia czy tak zachowuje się  na co dzień, czy też nie.  Znałam go tylko z wymuszonych dla niego korepetycji, których  chyba nawet nie potrzebował.  Mimo tego, stale mnie intrygował, miał w sobie to, coś, czego nie umiałam jasno określić. Przeważnie chłopacy są łatwi do rozszyfrowania jak to mówiła Amely. Ale czy i jego by dała radę rozgryźć? Jakoś w to wątpiłam. Wyszłam na taras, by  solidnie ochłonąć,  po tym co widziałam jak i po słowach Maxa. Blake jeszcze się nie pojawił, nie wiem kiedy, znów do nas dołączy, A Max ciągle mi towarzyszył. Zapewne miał za zadanie pilnować mnie, by nikt z innych gości imprezy czegoś nie odwalił. Na miejscu oparłam się,  o balustradę  obserwując tańczące pary oraz  obmacujących się nastolatków na jednym z mebli ogrodowych. Jak widać, alkohol już mocno wszedł  w krew. Zmusiłam się, by na nich nie patrzeć a zamiast tego. mogłam skupić się na czym innym. Podtrzymaniem rozmowy z Maxem, bo tylko od niego mogłam się czegoś dowiedzieć.  Muzyka na szczęście tutaj aż tak bardzo nie dochodziła. Dzięki czemu mogłam dobrze usłyszeć każde słowo.  
   - Mówiłeś o tym, że Blake nie zabije nikogo przed dwudziestką. Chcesz powiedzieć, że wtedy już będzie musiał kogoś zabić? Możesz mi to wyjaśnić?- spytałam  chłopaka. Bo wiedziałam, że  jego samego o to nie zapytam. Zapewne sam by mi na to nie odpowiedział,  albo uznał, że to zwyczajnie nie moja sprawa.
Max zrobił duże oczy, na moje pytanie jednak zamiast odpowiedzi udał, że zamyka usta  na kłódkę i wyrzuca kluczyk. Po czym jak gdyby nigdy nic wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko.  Jego odpowiedź też nic nie dała.
  - Nie wiem, o czym mówisz. Nic takiego nie powiedziałem.
Nie dałam się nabrać na jego teatralnie pokazaną zmowę milczenia.
   - Czyli jednak powiedziałeś, mi za dużo niż miałam  wiedzieć. Max  nie  jestem naiwna i słuch też mam dobry-   nie spuszczałam z niego wzroku. Nie byłam pewna, czemu teraz się wymigiwał  od swoich własnych słów.  Ta niewiedza potrafiła  solidnie mnie zdezorientować.
  - I co z tego? - uśmiechnął się. - Jak ci nie powiedział, to nie musisz wiedzieć. - przybliżył się do mnie, aby powiedzieć mi to prosto w twarz. - Jedno słowo za dużo z moich ust, a przywitam się twarzą w twarz z rybkami.
Zbladłam gdy  powiedział ostatnie słowa. Czyli on też musiał uważać na to co mówi?  Nie podobało mi się to, ale musiałam niestety odpuścić.
   - Wybacz, nie chcę, byś miał problemy. Po prostu nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. Chyba będzie lepiej jak poszukamy Blake’a-   zasugerowałam, wiedząc, że  niczego się już nie dowiem.
Max przytaknął na moją propozycję i dał znak, bym  poszła przodem. Kiedy mijałam, szklaną szybę drzwi tarasowych dostrzegłam coś, co przyprawiło mnie o pewnego rodzaju obawę.  Roześmiana twarz Maxa zmieniła  swój wyraz, wyglądała teraz  na taką, która już planuje, by się mnie pozbyć… 
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {29/10/23, 01:50 am}

 Don't play with me!! - Page 2 Blake-Casentiro


_____ Znalezienie tamtej dwójki nie było aż tak okropnym zadaniem jak mogło się wydawać. Co prawda okularnica nie zwracała na siebie uwagi w tłumie, nawet jeśli ubrali ją lepiej niż ona siebie by ubrała, ale miała przy swoim boku w tym momencie Max’a, a tego debila to Blake rozpozna prawie z kilometra. I to nie do końca z powodu umiłowania do facjaty. Debil był posłuszny i przyjemnie wykonywał swoje zadania w zamian za kilka kontaktów, znał swoją granicę. Chłopak chyba nie miał pojęcia co takiego wyrażała jego twarzy, kiedy tylko Lucy przestała patrzeć w jego stronę. Blake jednak, dostrzegł tą minę. Tak samo jak to, że dziewczyny pewnie też coś tam mogła zobaczyć. Czy zrozumiała prawdziwe przesłanki kryjące się za tą dość... pogardliwą miną. Włoch nie zamierzał się przekonywać o tym na własnej skórze, podchodząc do nich, aby złagodzić tą atmosferę jaka może nastać, jeśli Lucy zamiast instynktu samozachowawczego ma papkę w głowie i postanowi skonfrontować Max’a z tego powodu. Potem pewnie będzie musiał się jeszcze rozliczyć z nim, twarzą w twarz.  
- Mam nadzieje, że odetchnęliście świeżym powietrzem. - odezwał się w miarę lekkim tonem podchodząc nonszalancko w ich stronę. - Chłopak raczej będzie się bał spojrzeć na laskę po alkoholu przez jakiś, ale....
- To zdecydowanie dla jego dobra. - Max podjął temat śmiejąc się lekko, a ta dziwna mina, jakby nigdy nie istniała. - Mam chwilę jeszcze uważać na niego i co będzie robił po kontach jak się ocuci z pierwszej adrenaliny?
- Sądzę, że Blake dał mu jasno do zrozumienia, by dał sobie spokój z podrywaniem na tej imprezie, Max.
_____ W końcu wyszło z ust dziewczyny, a dwójka mogła tylko zamrugać oczkami, lekko zaskoczona, że ogólnie coś takiego powiedziała, kierując te słowa do połowicznego gospodarza zabawy. Blake przez sekundę zmarszczył brwi, chowając to dziwne uczucie w klatce piersiowej, które przeszło go na słowa Lucy, nastawionej, w nazwijmy to, groźny sposób, do jego przyjaciela. Ten jednak nie podjął tego jako kłótni, śmiejąc się lekko i wzruszając ramionami. Takie zachowanie powodowało u niego lekki niepokój, dziwne uczucie na karku.  
- Przyszliśmy tutaj, żebyś zdobyła trochę więcej znajomości niż trzech innych kujonów - rzucił, a kątem oka obejrzał się po pomieszczeniu widząc, jak wiele było zainteresowanych nimi, lecz nie mógł tego nazwać dobrym zainteresowaniem. - Ale chyba nic z tego dzisiaj nie będzie.  
- Przyznaję jak tak wyglądają imprezy dla nastolatków. To po namyśle nie żałuję, że na żadnej wcześniej nie byłam - po czym stanęła bliżej niego, kontynuując - Czyli chcesz powiedzieć, że nie spotkałeś tu nikogo, kto mógłby być warty uwagi?  Czy mówisz tak, bo prawie wszyscy są pijani lub myślą tylko o jednym? Albo jest trzecia opcja to ty wzbudzasz największe zainteresowanie. A nie o to Tobie chodziło czyż nie?  
_____ To było bardzo dużo pytań na raz? Nic dziwnego, że ciemnowłosy uniósł brewkę w akcie zaskoczenia, wzrokiem szukając na twarzy Max’a jakieś porady. Ten jednak był jeszcze bardziej zszokowany, że postanowiła to wszystko powiedzieć na głos. Blake był facetem, proponując ten wypad nie zagłębiał się aż tak szeroko i mocno w to czy “będzie tutaj ktoś ciekawszy od niego”, bo aż takim narcyzem raczej nie był. Przynajmniej nie czuł się. Co do myślenia o jednym... To nie tak, że co drugi taki był? Nie tylko po małej ilości alko, wystarczyło spojrzeć w oczy jednej czy drugiej na szkolnym korytarzu. Zastanawiały się co faceci noszą w gaciach tak samo jak “chłopcy” zastanawiając się co takiego zobaczą pod spódniczką. Co do reszty pytań... Nawet nie zapamiętał co się działo w tej wypowiedzi Lucy.  
- Jeszcze raz, na spokojnie. - westchnął łapiąc się za głowę. - Nie wydaje mi się, żebym był najciekawszą osobą tutaj, bo to subiektywne, ale... - kątek oka widział jak lekko nietrzeźwi obłapiają się. - Ciężko powiedzieć, że większość nie myśli o jednym.
- Ale jako jeden z nielicznych jesteś tu trzeźwy i głupie pomysły nie przyjdą tobie do głowy. - skwitowała całkiem szybko, dodając. - Co więc zatem proponujesz?
- Raczej nie rzucę się na pożarcie półpijanych lasek, które chcą wrzucić cię do czyichś ramion - wyprostował się, po razy ostatni, wzrokiem, przeszukując pomieszczenie. - Ciężko, żebym cię zostawił z facetami, co zrobią to samo sami. - jego spojrzenie wróciło na Maxa, a potem na Lucy. - Ta próba zrobienia ci przyjaciół jest raczej zakończona niepowodzeniem, więc chodź, zabiorę cię do domu.  
- Przynajmniej próbowałeś, bym kogoś nowego poznała. Chodźmy stąd, nim znów dopadnie cię któraś z tych wymalowanych kretynek. - powstrzymał się ledwo od śmiechu, urywając lekki uśmiech za dłonią. - Pa Max, powodzenia z ogarnianiem wszystkiego.
- Bye~  
_____ Pożegnał się z Max’em machnięciem dłoni, już nie otwierając zbędnie ust i wyszedł z imprezy zostawiając głośną, raczej “spokojną” już, zabawę za plecami. Raczej agresywne bójki się nie wydarzą, to nie ten typ towarzystwa, ale nigdy nie wiesz, kiedy nowe pierwsza ze szkoły będą chciały zaszaleć, nie wiedząc przed kim stoją. Chyba właśnie to się stało dzisiaj, ale... Nie martwił się co takiego dowie się potem po kątach. Nikt nie doniesie na policję o tym co się stało, ze zwykłego strachu, żeby nie wypaść z tego towarzystwa. Max z lekką ręką będzie zamiatał wszystko to pod dywan, a nawet gdyby mu się nie udało - Blake ma swoje sposoby, włącznie z szybkim telefonem do policjantów, którzy są w ich kieszeni.  
_____ Jego sprzęt zastał tam, gdzie go zostawił, włącznie z kaskami, nie ruszonymi przez nikogo. Aż dziwne, że żadna laska po pijaku nie postanowiła jednego przymierzyć, albo że pijany nastolatek nie siedział na motorze, udając, że jeździ z zastraszającą prędkością. Co prawda nie była jego Hayabusa, bo ona jednak była do “szybkiej prędkości” i nie mógł mieć tam towarzystwa... Wsiadł, zakładając swój kask, drugi podając Lucy bez zbędnych słów, a kiedy usiadła za nim, odpalił i ruszył z jasnym kierunek jazdy – domem dziewczyny. W końcu porwał ją kiedy mieli uczyć się u niego, wypadałoby, aby odwiózł ją pod drzwi bezpiecznie... Tylko czy okularnica czuła się bezpiecznie jeżdżąc z nim teraz, po nocy, przez prawie puste ulice miasta? Blake na pewno się nie ograniczał.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Minako88
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {28/11/23, 06:36 pm}

|LUCY SILVERSTONE |

  Doceniłam  zamiar, chłopaka bym kogoś  nowego poznała na tej  imprezie. Jednak poza Maxem  lub kimś, kto zdecydował  się do mnie dobierać,  nie poznałam praktycznie nikogo. Nie liczyłam tych wypacykowanych idiotek, które liczyły, że Blake się nimi  zainteresuje. Gdyby chciał z którąś skończyć  w pokoju na piętrze, to by pewnie tak zrobił.   Zostawiając mnie, pod opieką, jego znajomego. Poza akcją  zużyciem siły  i pokazaniu mojemu niechcianemu adoratorowi gdzie jego miejsce nic więcej się nie wydarzyło. Nadal próbowałam wyrzucić z głowy słowa Max’a  jak i jego wyraz twarzy odbity w szybie. To  nie było coś przyjemnego i najlepiej  o tym  jak najszybciej zapomnieć.   Przed domem przyjęłam,  od mojego towarzysza kask by mógł odwieźć mnie do domu. Trzymałam się go, znacznie mocniej dając, mu jeździć  tak jak uważał.   Byleby oczywiście nie łamał  żadnych przepisów ruchu drogowego. Polubiłam  jazdę na motorze, dawniej nie miałam ku temu zbyt wielu okazji.  Droga do mnie nie zajęła sporo czasu. Gdy tylko się  zatrzymał, gasząc silnik, spojrzałam na dom.
  - Mam nadzieje, że chociaż resztę wieczoru będziesz mieć udaną. Nie ma co tu kryć, to nie było najszczęśliwsze wyjście  w życiu-  podsumowałam, gdy  mogłam zsiąść już  z motoru i oddawałam mu kask.  Chłopak na moje słowa ledwo słyszalnie się zaśmiał.
   - Pamiętaj, jutro  się nie widzimy… mam parę rzeczy do ogarnięcia. No, chyba że zaszczycisz szkołę swoją obecnością-  wiedząc dobrze, że na pewno to jest  ostatnia rzecz  na jego liście. Już miałam się z nim pożegnać gdy  przed Domem pojawiła się  Amely.
  - Lucy w końcu jesteś. Skąd masz te ubrania?  Nie poznaję cię, widać nieźle się już  zakręciłaś- podsumowała,  obserwując mnie i Blake’a. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię,  nie wiedząc, co na to  odpowiedzieć.
    - Tak, pamiętam. - otworzył swoją przyłbicę w kasku. - W końcu będę chwilę spokoju po pracy. Blake wskazał na  Amely, nie znał jej, w sumie. Przynajmniej nie kojarzył i nie pamiętał.
  - Co to? - rzuca od niechcenia.
   - Moja siostra, Amely.  Ja to załatwię-  powiedziałam, by Blake nie musiał tego w żaden sposób komentować. Zdecydowałam się  sama z nią  porozmawiać w domu.  Na moją odpowiedź  chłopak wzruszył  tylko ramionami, by odpalić silnik  i odjechać  sprzed mego domu.

  - Nieźle go sobie owinęłaś wokół palca. Odwozi cię do domu, kupuje ubrania. Co was tak naprawdę łączy?- spytała, moja młodsza siostra uważnie mnie obserwując.  W sumie… nic nas nie łączyło,  sama nie rozumiałam  tego, dlaczego to zrobił.  Może było mu mnie trochę żal, że nie mam przyjaciół?
  -  Pomagam mu tylko  w przygotowaniach do egzaminów, które są za pół roku. Amely  nic mnie z nim nie łączy… a te ubrania też mnie tym zaskoczył- powiedziałam, idąc na górę  z siostrą  depczącą mi po piętach.  Nie odpuszczała.
  - Lucy  chłopacy tacy jak on zawsze będą chcieli czegoś  w zamian.  Pamiętasz Marca?  Kupował  mi kosmetyki, a potem chciał,  bym spędzała  z nim każdą wolną chwilę. Wątpię, by ten był bezinteresowny.  To wysoka liga widać, że ma kasę-  Amely spojrzała, na mnie jakbym była wyjątkowo  naiwna.   Blake raczej nie należał do chłopaków, którzy  by coś  wymuszali na dziewczynie. A nawet  wręcz przeciwnie stanął w mojej obronie gdy jeden z pijanych kolesi chciał się do mnie ewidentnie dobrać. To zaprzeczało słowom Amely.
  - Amely  nie mąć mi w głowie.   Za pół roku moja droga i droga Blake’a zupełnie się rozminie.  Nie ma między nami żadnej relacji, poza tym, że musimy się tolerować.  A to czy ma kasę, czy nie, nigdy nie byłam materialistką. W życiu są cenniejsze rzeczy,  niż  to ile ktoś ma na koncie- mruknęłam, irytując się tym, że blondynka  zauważyła, że Casentiro nie jest przeciętnym  chłopakiem.
  -  Zobaczymy czy nie będzie czegoś  od ciebie chciał za te ubrania. Masz szczęście, że mama poszła  już spać, bo inaczej  miałabyś  też  z nią pogadankę- podsumowała to młodsza z nas.  Pokręciłam tylko głową.
  -  Możesz być spokojna, wątpię by Blake interesował  się kimś tak przeciętnym jak ja. Więc  raczej w tej kwestii nic się nie zmieni.  A teraz dobranoc, bo jestem zmęczona- pożegnałam ją, zatrzaskując jej drzwi przed nosem.  Naprawdę mnie lekko zdenerwowała  swoimi słowami.  Nie znała go, a i tak oceniała.  W sumie, sama go nawet  dobrze nie znałam, a już pozwalałam, by jakoś na mnie wpływał.  Bo przecież inaczej nie zgodziłabym się, żeby zabrał mnie na imprezę czy inwestował  w moje ubrania. Które i tak zdecydowałam się mu dać na przechowanie ,gdy przyjedzie się do mnie uczyć  pojutrze.  Lepiej by moja mama ich nie znalazła w mej szafie.  Nie chciałam  mieć problemów.

Nim poszłam,  spać odpaliłam komputer oraz komunikator.  Na którym online była jedna z najlepszych  moich znajomych ze szkoły.  Córka  jednej  z nauczycielek z mojej szkoły.  A była nią  Maddie.  Nie wiedzieć  czemu przypomniały mi się  słowa Blake’a, które wypowiedział  pierwszego dnia  gdy się  spotkaliśmy. „Możesz, spytać jestem ciekaw. Co ci takiego sprzedadzą”   Skoro jutro  i tak się  nim nie widzę, to wypada czegoś się  dowiedzieć.
 Lucy- Maddie śpisz?-  wysłałam jej  pierwsze zapytanie, bo nie było wcale tak wcześnie.  Sama jakoś nie miałam  ochoty spać, nie teraz nie w tym momencie.
 Maddie- Nie, jeszcze nie. Masz do mnie jakąś sprawę?- spytała od razu  jak zawsze konkretna  chcącą jasnej odpowiedzi. Zawahałam się co  napisać.  Jednak kto inny mógł  coś wiedzieć, niż ktoś, kto jest obyty z plotkami?
 Lucy- Ciekawi mnie jedna sprawa. Słyszałaś może jakieś plotki o nauczycielach?  O tym jakby komuś za bardzo pobłażali np.?- wolałam zacząć w miarę spokojnie  by
Maddie się  nad tym uważnie zastanowiła.  Gdy zaczęła pisać, moje serce lekko przyspieszyło.  Czyżby coś  takiego miało miejsce?
  Maddie-  Słyszałam różne rzeczy. Ale bez dowodów niczego nie można uznać za  prawdę.  Interesuje cię  jakaś konkretna sprawa?  Czy pytasz tak ogólnie? - spytała,  najwyraźniej ją bardzo  zaciekawiłam  i nie miałam pojęcia czy to dobrze, czy źle.  Przygryzłam lekko wargę, niby mogłam jej ufać, ale czy to nie wyjdzie?  Ciekawość  jednak zwyciężyła z szeregiem  wątpliwości.
   Lucy- Chodzi o  pewnego chłopaka, którego przygotowuje do egzaminów. Słyszałaś  o nim coś… niepokojącego?- spytałam ją ,nie wymieniając nazwiska, bo nie musiałam tego robić.  Parę osób wiedziało kogo ekhm uczyłam.  Znowu  była, bardzo długa cisza nim zaczęła mi odpisywać.
   Maddie- Lucy, wiele się o nim mówi  w szkole. Nie przychodzi na lekcje, zalicza jednak wszystko  z dobrymi wynikami. Jeśli  mam być szczera… nie sądzę, by wszystko było całkiem legalnie Mam się  co do tego upewnić?- spytała mnie, najwyraźniej chcąc mi pomóc  z zebraniem informacji.  Nie byłam pewna czy mieszanie  w to kogoś jeszcze jest dobrym pomysłem. 
   Lucy- Daj mi się  nad tym zastanowić.  Spotkajmy się  jutro po szkole w barze Florian’s  okej?-  zasugerowałam,  byśmy się tam spotkały i porozmawiały.
   Maddie- Nie ma problemu. W barze po siedemnastej może być?- spytała, by się ostatecznie upewnić.
   Lucy-  Tak do jutra. Dobranoc Maddie- po czym wyłączyłam komunikator.  Oraz komputer, poszłam się szybko umyć  i spać.  Do szkoły musiałam iść,  wypoczęta skoro miałam  mieć dwa testy jeden z matmy drugi z biologii.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

 Don't play with me!! - Page 2 Empty Re: Don't play with me!! {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach