Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Charm Nook Dzisiaj o 06:49 pmAku
Argonaut [eng]Dzisiaj o 06:14 pmStriker
LiesDzisiaj o 12:21 pmSyriusz
W Krwawym Blasku GwiazdDzisiaj o 08:01 amnowena
A New Beginning Dzisiaj o 01:58 amYulli
Triton and the WizardWczoraj o 03:32 pmKurokocchin
incorrect loveWczoraj o 01:34 pmKurokocchin
Run fastWczoraj o 11:29 amEeve
Blood, drugs and you in the middle30/04/24, 10:16 pmTroianx
Maj 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
  12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 15%
3 Posty - 15%
3 Posty - 15%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
2 Posty - 10%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Wrong bride at the altar {12/01/23, 01:31 pm}



Wrong bride at the altar



BL
Omegaverse
Fated Pair


Miłość nie wybiera. Chociaż czasem mamy ochotę, aby była taka możliwość. Los, on także nie wybiera. Przyszła głowa rodziny, alfa, został postawiony przed faktem dokonanym - ma narzeczoną. Kobietę. Inną alfę. W końcu wiara, że z dwóch alf na pewno urodzi się kolejna była naukowo nie podważona, ale jego rodzice cały sercem tam myśleli. Kobieta, z normalnego domu, w zamian za to małżeństwo i urodzenie dziecka otrzyma studia, których cena w Ameryce nie jest taka tania. Zwłaszcza gdy oni znajomościami wcisną ją tam, gdzie będzie chciała. Zapewnią pracę, którą będzie chciała. Dadzą życie, o którym marzy.

I na tym mogłoby się skończyć. Zaaranżowane małżeństwo dwójki ludzi, która po prostu kiwnęła głową, że się zgadza, bo zaoferowana transakcja brzmiała okej. Na horyzoncie pojawił się jednak ktoś jeszcze. Omega, młodszy brat kobiety, która myśląc już o przyszłości nie zauważyła pewnym znaków pozostawionych jej przez los. Od pierwszego spotkania dwójki można jasno wywnioskować, że pod taflą stojącej w miejscu wody czai się coś innego niż zwykła przyjaźń i chęć bycia miłym dla przyszłego "szwagra".

Mireyet - Alfa narzeczony
Yoshino - Omega brat

emme


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 14/01/23, 09:12 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {14/01/23, 08:10 pm}



Nathan McDavidson



Wiek: 28 lat
Wzrost: 6ft1
USA/Kanada


Nathan nie należy do zadowolony z życia osób według standardów innych. Nie rozumie pytania „co chce robić w życiu” ani dlaczego to takie ważne. Pracuje, zarabia, a pieniądze są jego środkiem do spokojnego spędzania popołudnia. Z książką, może z serialem, a może pójdzie pływać, aby oczyścić umysł. Z kilkoma przyjaciółmi, których trzyma na odległość metrów od tego co ważne, rodzina uważa go za samotnika, któremu należy pomóc. On jednak po prostu nie ufa ludziom. Zwłaszcza tym, którzy pod wpływem alkoholu tracą panowanie i mogę zrobić komuś krzywdę.

Jego miły uśmiech, dobrze dopasowany garnitur i fachowa podejście do sprawy robi z niego poważanego przełożonego, specjalistę w dziedzinie oraz jakąś wyrocznie gdy rzuca komentarze w stylu „To się nie uda, lepiej nie inwestujmy”, które dziwnym trafem naprawdę się sprawdzają. Nie mogąc narzekać na swojego syna od strony pracy, rodzice skupili się na życiu prywatnym – znajdując mu narzeczoną. Chcąc wrzucić go w taki sam związek jakiego oni doświadczyli.

Nie posiada rodzeństwa. Jego matka Alfa urodziła z wielkimi trudami jedno dziecko. Jako że okazał się tym co było oczekiwane, kobieta mogła odciągnąć od siebie myśli o powtórzeniu tego bolesnego przeżycia. Jedyną omegą w rodzinie jest dziadek Nathana, CEO rodzinnej firmy skupiającej się na nowych technologiach i odkryciach naukowych. Sam alfa jest CFO robiąc swoje godziny pracy zarówno za biurkiem jak i wyjazdowo, bo czasem trzeba spotkać się z naukowcami, aby porozmawiać o ich pracy kiedy otrzymany raport to za mało.

Wrong bride at the altar Ae2a7a5681c5afb7ddfc7082bfb5ab34


emme


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 15/01/23, 10:15 am, w całości zmieniany 6 razy
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {14/01/23, 08:10 pm}



Elliot Williams



Wiek: 21 lat
Wzrost: 173 cm
USA


Świat potrafi być niesprawiedliwy. Na własnej skórze przekonał się o tym Elliot, gdy zderzył się z grubą i wysoką ścianą zwaną społeczeństwem. Jego usposobienie jest bardzo delikatne. Na piedestale stawia swoją rodzinę, dla której jest gotów skoczyć w ogień, mimo wielokrotnych sygnałów, że są nie do końca szczęśliwi z takiego syna. Troskliwy, zawsze uważa co mówi, aby nikogo nie urazić. Ma wiele hobby, które spełnia w tajemnicy i nie spieszno mu wyjawiać tego sekretu. Zwłaszcza, że te przyjemności opłaca z własnych zarobionych na różne sposoby pieniędzy.
Annabell zawsze rozpieszczał i ma dobre relacje ze swoją starszą o dwa lata siostrą. Gdy rodzice przedstawili sytuację oraz ofertę, któa spełni jej marzenia, Elliot choć cieszył się ze wszystkimi, to w głębi duszy, gdzieś daleko zazdrościł tego szczęścia.

Wrong bride at the altar Reborn10


emme




Wrong bride at the altar B7b5e613


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 17/04/23, 05:18 pm, w całości zmieniany 6 razy
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {14/01/23, 10:26 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Od samego rana w domu Williamsów rozchodziły się głośne hałasy. Całe zamieszanie oczywiście tworzyły kobiety, nie wiedząc w którą stronę najpierw biec. Makijaż, fryzura, ubranie, a tu dodatki i tysiąc innych rzeczy na głowie, które niepotrzebnie sobie dokładały, aby jak najlepiej wyjść przed rodziną McDavidsona. Rodzice dwojga dzieci stawali dosłownie na głowie, żeby wszystko skończyło się jak najlepiej. Cóż, ojciec robił wyśmienitą robotę, znikając w piwnicy, aby czasem nie trafić na nadjeżdżający Intercity zwany żoną, a jednocześnie matką jego pociech. Blond kobieta, rozdwojona wewnętrznie stanęła w pewnym momencie na środku korytarza patrząc na ciągnące się w górę schody, skąd miała przyjść Hanna. Jednak nie widząc jej nigdzie, wróciła do kuchni, pakując drobne przysmaki własnej roboty, aby poczęstować rodzinę McDavidson. Szukała męża, ale nie po to, by pomógł, a żeby zwyczajnie się rozładować w swym stresie. Zegar tykał, a nikt jeszcze nie był gotowy do wyjścia.
       Natomiast powód tego całego zamieszania w panice poszukiwał walniętego cholera wie gdzie telefonu. Na szczęście zjawił się wybawiciel z tej całej opresji. Elliot z nadal zaspaną miną wyczłapał się z łazienki, trzymając w dłoni wibrujące ustrojstwo. Złapał swoją siostrę, gdy niczym huragan wpadała kolejno do pokoi, przewracając wszystko na swej drodze do góry nogami.
      - Ratujesz mi życie Elliot! Jak ja cię kocham - objęła w niedźwiedzim uścisku młodszego brata, odbierając od niego zgubę. Od razu przepatrzyła nowe wiadomości, wystukując na szybkiego odpowiedzi i pognała na dół, kiedy matka po raz setny wywoływała ją imieniem.
       - Jak ja uwielbiam rodzinne wypady - blondyn roześmiał się, znikając w swoim pokoju, aby ubrać coś na siebie lepszego niżeli typowe dzinsy z bluzą. Postawił na schludną koszulę i wyjściowe spodnie. Nie chciał pocić się w garniturze. Do tego marynarki strasznie uprzykszały życie. Poza tym to nie on miał wyglądać. Był tylko dodatkiem, uzupełnieniem obrazka. Tłem eksponującym centrum jakim była siostra. To był jej dzień. Spotkanie rodziców Ethana, którego Elliot nawet nigdy nie widział na oczy. Niezmiernie cieszył się szczęściem Hanny, bo dzięki temu zaaranzowanemu małżeństwu będzie mogła spełnić swoje marzenia. Pójdzie na studia, dostanie świetną pracę, a gdzie w tym wszystkim był brat? Miał za zadanie wspierać Alfę i tego się trzymał, choć w duchu nieco jej zazdrościł. Gdyby nie urodził się Omegą, może to on byłby tym szczęściarzem? Nie miałby problemów w znalezieniu pracy, a rodzice byliby o wiele spokojniejsi na starość. No cóż, nie miał zamiaru rozwodzić się nad tym zbyt długo. To nie tak, że był wstanie zmienić cokolwiek, cofnąć się w czasie i zmienić strukturę swojego ciała. Koniec końców nie mógł nawet narzekać za bardzo na swoje życie.
      - Elliot! Za pięć minut jedziemy! - z zamyślenia wyrwał go głos siostry.
      - Już schodzę! - krzyknął, zapinając ostatni guzik koszuli, a jej końce wcisnął do spodni. Poprawił jeszcze na szybkiego włosy przed lustrem i zbiegł na dół, mierząc siostrę z góry na dół. - Świetnie wyglądasz - uśmiechnął się ciepło. Ołówkowe spódnice świetnie eksponowały smukłe nogi blondynki, a opanowany, surowy wyraz twarzy idealnie rozświetlała beżowa bluzeczka. Widać było, że przy dodatkach modziła matka, dorzucając swoją drogą kopertówkę. Elliot miał pamięć do takich drobiazgów i dobrze wiedział, jakie rzeczy miały obie w swych szafach.
      - Dziękuję, ale się stresuję - wcisnęła swe stopy do wysokich, czubatych szpilek, ubierając na siebie długi płaszcz, który trzymał ojciec. Był cienki, ale świetnie pasował jako wisienka na całym torcie.
      - Dobrze dzieci, wychodzimy - kobieta poprawiła jeszcze krawat mężowi i cała czwórka wyszła z mieszkania prosto do auta. Hanna ciągle nawijała o spotkaniu, doradzała się rodziców jak powinna się zachować. To nie tak, że nie znała etykiety. Była w niej o wiele lepiej oebznana od Elliota. On, mógł śmiało zostać nazwany prostym chłopakiem. Ciekaw był jak wygląda Nathan i jego cała rodzina, ale nie spodziewał się jakiegoś wielkiego zainteresowania jego osobą. Omegi były dyskryminowane w wielu gronach, a rodzina McDavidson była wyśmienitym tego przykładem. Pasowała im Hanna. Była ładna, ale przede wszystkim była Alfą i choć zajście w ciąże nie było wysokie, gwarantowało to urodzeniem kolejnej Alfy.
       - Mamo, nie spaliłaś tych ciasteczek, prawda? - starsza siostra niepewnie patrzyła na zawiniątko w dłoniach rodzicielki, któe chciała wręczyć w geście drobnego upominku.
       - Raz mi się zdarzyło zapomnieć, a wy już będziecie mi wypominali do końca życia? - zająkała, lekko odwracając się do tyłu, na co oboje zachichotali. Cała czwórka miała dobry humor. Być może w ten sposób rozładowywali swój stres. Może byli świadomi wartości swej córki i wiedzy jaką jej wpajali przez te wszystkie lata. Cóż, nic raczej nie mogło pójść nie tak, prawda?
      Gdy dojechali na miejsce, ojciec poprowadził swoją rodzinę do restauracji, wpuścił wszystkich kolejno, zostawiając z samego przodu swą żonę oraz dzieci, zamykając węzyk swoją osobą. Jasnowłosa od razu rozpoznała rodzinę McDavidsona, jak zarówno Nathana, któy bardzo wyróżniał się na tle pozostałych gości. Z subtelnym uśmiechem podeszła do stolika, gdzie oczekwiano ich i przedstawiła się, wręczając upominek. Zaraz po niej to samo zrobiła Hanna oraz ojciec, gdy Elliot podawał rękę jako ostatni, tam gdzie było "wolne". Najpierw rodzice. Ojciec Nathana miał pewny siebie uścisk dłoni, żona zdawała się wiedzieć czego chcę, a jej przenikliwy wzrok ujął za serce blondyna. Na sam koniec Omega miał za zadanie poznać samego narzeczonego siostry. Jako członek rodziny chciał wiedzieć z kim będzie miał do czynienia w przyszłości o ile faktycznie coś z tego wszystkiego wyjdzie. Wzrok Elliota pierw wylądował na dłoni chłopaka, którą sobie uścisnęli, a elektryzujący dreszcz nagle obezwładnił całe ciało Omegi. Powoli sunął oczyma wyżej, a źrenice coraz mocniej się powiększały, lekko drżąc. Gdy ich spojrzenia zetknęły się wzajemnie, Elliot poczuł jak traci głos. Czas stanął w miejscu, a jedyna rzecz jaka się liczyłą, to usłyszeć głos Nathana. Nigdy nie czuł czegoś podobnego. Lekko zawstydzony, uśmiechnął się do ciemnowłosego, dość sztynwo i nerwowo.
      - Witam, jestem Elliot - odchrząknął, uciekając wzrokiem w bok, jakby szukał ratunku u swej siostry, aby wyciągnęła go z opresji, ale czy faktycznie tego chciał?
       Usiedli na wolne miejsca, każdy wziął do ręki Menu podane przez kelnera i rozpoczęła się wymiana zdań między dwoma rodzinami. Omega jedynie patrzył w listę dań, potajemnie zerkając w stronę Ethana izastanawiając się, czy czasem nie zostanie przyłapany na tym. Nie odzywał się nieproszony. Wolał, aby siostra zgarnęła jak najwięcej punktów, ale ostatecznie, gdy była takowa okazja, pochalił ją, aby nie było, że jest jakimś skończonym odlutkiem i czarną owcą.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {17/01/23, 01:56 pm}

_____Planowane małżeństwo. Myśląc o tym, Nathan siedział na wygodnej kanapie przewracając strony książki, a w tle słuchał programu o wielorybach. W książkach, romans takiej pary zwykle przebiegał niczym parabola lub sinusoida. Zależy, ile wyzwań zamierzał autor rzucić pod nogi swoim bohaterom. W prawdziwym życiu, bliżej temu zwykle było to linii. Idącej do góry lub w dół. Stabilnie, monotonnie, stosunki między dwójką nieznajomych się polepszały lub pogarszały. Wszystko w zależności od tego jak rodzice ich dobrali. Westchnął ciężko i zamknął grubą książkę, o nazwie „Polityka Gospodarcza” odkładając ją na stolik kawowy.  Nie najłatwiejsza lektura, lecz idealna na pochmurne dni jakie go czekały. Złapał za kubek, w którym pozostała resztka herbaty i wypił to duszkiem przy okazji gasząc telewizor. Rozejrzał się po mieszkaniu, skupiając wzrok na zegarze wybijającymi nieubłaganie bliżej do spotkania jego przyszłej żony.
_____Według swój jego rodziców ma być miła, dobrze wychowana i ładna. Alfa jednak wiedział, że te wszystkie dobre cechy miałyby sens tylko wtedy, gdyby była omegą, a nie, tak jak on, alfą. Było więcej niż prawdopodobne, że, aby urodzić dziecko zostanie zmuszona do wielu procedur i zabiegów. Będzie pod ciągłą kontrolą lekarza, którzy pakować w nią będzie pigułki. Gdy w końcu nastąpi zapłodnienie, kobieta o imieniu Hannah, będzie żyła prawie jak w szpitalu, aby utrzymać ciąże. W końcu ma ponad 70% szans na poronienie. To, że jego rodzicom się udało po jednej ciąży, bez powikłań, urodzić go – nic nie znaczyło. Statystyki, nawet jeśli określane trzecim kłamstwem, mówiły swego rodzaju prawdę. Stojąc w swojej sypialni, ubrał na siebie przygotowany wcześniej garnitur i dokonał ostatnich poprawek przed lustrem myśląc sobie, że to nie jest sprawa. Kobieta zgodziła się na to wszystko, za trochę pieniędzy. Niech więc zarobi na nie. Na jego znudzonej, twarzy bez wyrazu pojawił się uśmiech. Ten, który będzie musiał mu towarzyszyć do końca dnia. Założył na siebie płaszcz, zabrał wszystko co musiał i wyszedł z domu, mając w ręku cztery torby z podarunkami. Nie rozumiał o co chodziło z tą wymianą, ale dostał rozkaz od rodziców to go po prostu wykona.
_____W restauracji zjawił się chwilę po rodzicach, którzy w zamkniętej loży prawie chodzili w miejscu, tak zaaferowani tą sytuacją. Rozumiał, że ma się ożenić, ale miłość w tym związku, będzie tylko na papierze, już to czuł. Z kilometrów. Westchnął zamykając za sobą drzwi, dopiero teraz zbierając uwagę swoich rodziców. Ubrana w czarną sukienkę i wysokie szpilka, alfa przyszła do niego przytulając swojego syna najpierw, jakby zabranie prezentów nie było istotne.
– Coś się wydarzyło?
_____Odsuwając lekko głowę spojrzał na swoje ojca, którzy siedział beznamiętnie, lecz nie dostał od niego odpowiedzi. Tyle co mężczyzna spojrzał na niego i kiwnął potakująco głową. Matka jednak przybyła mu na ratunek, zderzając się z jego pytającym spojrzeniem.
– Wujek Chris się źle czuje, wylądował w szpitalu. Prawdopodobnie Ojciec musi rozejrzeć się za nową prawą ręką, jeśli to coś poważnego. – odsunęła się od ciała syna i zabrała dwie torby ze sobą przy okazji. – Mają być tutaj za pół godziny, więc mamy jeszcze chwilę czasu.
_____Jej uśmiech był taki sam jak zawsze, pogodny, ale oczy nie kłamały, że stresuje się tym wydarzeniem. Czy on kiedyś będzie miał takie problemy? Jeśli ta kobieta jest faktycznie wstanie urodzić dziecko, to może. Nathan jednak powątpiewał, że to się kiedyś stanie. Ba, wiedział wręcz, że jeśli poczuje od niej kiedyś zapach alfy w ruj to nigdy więcej nie będzie chciał jej dotknąć. Obserwując zachowanie rodziców, rozumiał też, że między nimi był podobny problem. Gdy tylko zbliżały się ich ruje, znikali i nie pojawiali się za blisko. Czyli mieli kochanków na boku? Nigdy się tym nie interesował, bo dla niego odpowiedź była jednoznaczna.
_____Pół godziny zleciały bardzo szybko, a grupka przywitała się między sobą. Na twarzach nikogo z rodziny McDavidson nie było widać, że mają małą sytuację awaryjną w rodzinie. Z perspektywy Nathana, nic poważnego, bo zasłabnięte osoby, która ma problemy z przestrzeganiem swojej diety musiało się tak skończyć. Z uśmiechem łudzącym każdego o jego miłym usposobieniu podawał rękę swojej narzeczonej, która zilustrował od stóp do głów. Nie widział w niej nic pociągającego, ale to może też znowu przez jej perfumy, swoją siłą sprawiające, że było mu niedobrze. Szybko więc przeszedł, do dwójki zestresowanych rodziców, którzy wydawali się miłym i spokojnym zestawieniem. Na pewno tworzyli kochającą się rodzinę. Na końcu stanął przed nim niższy, ostatni członek rodziny. Chciał go zilustrować jak resztę, lecz nie dał rady. Jego wzrok stanął na dużych brązowych oczach, niczym bezbronnego jelonka. Trzęsące się źrenice oraz małe bezbronne ciało przed nim budziło w nim coś prymitywnego. Z jednego strony chciał spróbować, jak smakuje, kuszony zapachem, z drugiej potrzebował złapać go w swoich ramionach i schować gdzieś, bo ktoś go jeszcze zabierze.
– Nathan.
_____Odpowiedział z prawdziwym uśmiechem tym razem, po chwili gubiąc go, tak samo jak dłoń omegi. Niestety, ale pamiętał, gdzie się znajdowali oraz dlaczego tutaj byli. Wrócił na swoje miejsce nie dając po sobie poznać, że właśnie znalazł jedyny plus tego spotkania. Czuł na sobie wzrok i szukając ukradkiem jego pochodzenia złapał, że zarówno jego narzeczona, jak i jej brat wpatrując się w niego. Nie zamierzał tego jego konfrontować z nimi, bo po co? Takie sekrety mogą zostać z nim. Obiad zjedzony przy przerzucających się miłymi komentarzami rodzicach był niesamowicie nurzący. Co jakiś czas, gdy zadawano im pytania, odpowiadali na nie, jakby mieli z góry przygotowana odpowiedź na takie pytanie. Zwłaszcza widząc sztywne zdania wychodzę z ust Hanny, wiedział, że ćwiczyła to przed przyjściem. Otrzymując sygnał pod stołem od siedzącej obok matki, kiwnął głową, że rozumie. Zjedli posiłek, poznali się mniej lub bardziej. Na zakończenie Nathan wstał od stołu dając prezenty zebranym. Metodą ważności, zaczynając od swojej „może” narzeczonej i kończąc na jej bracie, któremu podając dłoń z prezentem ścisnął dłoń przesunął kciukiem po grzebie ręki obserwując jego reakcję. Otrzymując to czego chciał, odsunął się jakby nigdy nic i pożegnali się przed wejściem do restauracji, każdy idąc w stronę swojego samochodu. Miejsce zostało opłacone z góry, więc nie pozwolili wyłożyć swoim gościom pieniędzy czy chociażby portfela.
_____Odprowadzając rodziców do ich samochodu, gdzie sam stanął bardzo blisko, zobaczył jak dwójka starszych wymienia się spojrzeniami. Zanim zdążyli się odezwać, odpowiedział na ich pytanie.
– Może być. – poprawił okulary. – Ale trzeba ich poinformować o szczegółach całej transakcji.
_____Intercyza. Urodzenie dziecka, koniecznie alfy. Parę innych kruczków. Hannah Williams wiedziała wszystkie najważniejsze punkty, ale Nathan po dzisiejszym dniu zamierzał wprowadzić kilka dodatkowych. Głównie dlatego, że otrzymał od nich prezent, wyjątkowy i niepowtarzalny. Musiał się jakoś odwdzięczyć. Dostanie więc własne mieszkanie, gdzie będzie mogła zniknąć ze swoim kochankiem, bo nie wierzył, że kobieta o surowym wyrazie twarzy zamierza pozostać wierna, co noc rozkładać przed nim nogi, aby tylko urodzić dziecko. Alfa nawet tego nie chciał.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {19/01/23, 04:39 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Gorący oddech omiótł czerwone ślady na szyji od drobnego przyssawania się do niej. Czuł bardzo dokładnie każdą malinkę, które pulsowały żywym ogniem otumaniając głowę Elliota. Podtrzymywał się drżącymi rękoma o umywalkę w restauracyjnej toalecie, modląc w duchu, aby nikt nie wszedł do środka. Zapewne widok jaki by dostrzegli zwaliłby z nóg nie tylko gościa, ale i samego blondyna. Ze wstydu, ale i podniecenia, które wypływało na jego maślanej twarzy. Spocony, zdyszany spoglądał na swe odbicie w lustrze i było mu niezmiernie wstyd za siebie. Jak ktoś mógł tak bardzo na niego wpłynąć, aby sam pozwolił na takie coś? Na obmacywanie się w publicznej toalecie? Nawet nie wiedział kiedy Nathan zaszedł go od tyłu, wciskając swe dłonie pod ubranie.
        Jęknął rozgorączkowany na kolejny dotyk mężczyzny, a nogi ugięły się pod jego własnym ciężarem. Czuł wyraźnie jak pulsacje stają się coraz częstrze i nie tylko w jego spodniach, ale i Alfy. Jego interes między swoimi pośladkami był tak pociągający, że bez namysłu cisnął się jeszcze mocniej, aby lepiej przylegać, aby lepiej czuć ciało narzeczonego siostry. Spuścił głowę, mając wrażenie, że zaraz zemdleje, ale Nathan nie odpuszczał, chwytając w dłoń brodę blondyna, przeszywając go spojrzeniem w odbiciu lustra, a kolejne słowa Alfy tak mocno wstrząsnęły Omegą, że ten nagle zbudził się w swoim łóżku zlany potem. Oszołomiony i wpatrzony w biały sufit zacisnął pięść na swej koszulce do spania. Leniwie przekręciłgłowę, spoglądając na godzinę i odetchnął, ciesząc się w połowie, iż był to tylko głupi sen. Strasznie realistyczny, ale sen. Faktem jednak było, że Elliot śnił o sprośnych rzeczach z przyszłym mężem Hannah. To było nie do pomyślenia. Gdyby ktoś się o tym dowiedział, straciłby najpewniej głowę przez samą dziewczynę, a nawet swych kochających rodziców. Ociężale usiadł na łóżku, patrząc na stan swoich slipków i jedynie skrzywił się z własnej, męskiej głupoty. Nie poznawał siebie samego odkąd zobaczył mężczyznę. To, jak reagował na jego słowa, jak interesował się odpowiedziami Nathana w restauracji. Musiał w połowie uciec do łazienki, aby odetchnąć. Czy to z powodu nadchodzącej ruji? Być może.
        Zamyślony spojrzał na dłoń, którą jeszcze parę dni temu dotknął Alfa w specyficzny sposób. Przyjemny dreszcz w tamtym momencie przeszedł przez jego ciało, pozostawiając blisko nieokreślony wyraz twarzy. Naprawdę starał się opanować, zachować naturalnie, ale mimowolnie uśmiechnął się szerzej, jeszcze szczerzej nizeli do całej reszty rodziny. Do tego pomiział kciukiem dłoń! A Elliot miał słabość do mizianka!
        - Przecież to narzeczony mojej siostry - westchnął, opamiętując się z tego wszystkiego. Czas by zamknąć ten rozdział w szkatułce i zakopać ją głęboko pod ziemią, tak aby o niej zapomnieć. W końcu Elliot kochał swą rodzinę, Hannah wielokrotnie uratowała mu tyłek przed okropnymi Alfami, więc był jej to winien.
        - Elliooot - z dołu jak na zawołanie usłyszał głos blondynki, więc ostatecznie wyczłapał się z łóżka i ogarnął siebie, a potem zszedł na dół, wysłuchując planu zajęć na dziś. Nathan miał przyjechać z dokumentami, rodziców nie było, więc Omega wziął się za sprzątanie mieszkania. Alfa musiała jeszcze dokończyć parę swoich własnych spraw. Najmłodszy w rodzinie nigdy nie dociekał co tak naprawdę robi siostra. W sumie nawet go to nie obchodziło.

        - Hannah, idę do sklepu. Chcesz coś? -  spytał, gdy ubierał na siebie buty.
        - Gumy do żucia - krzyknęła, wychylając się z łazienki, aby lepiej było ją słychać i blondyn wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Minęła godzina, a upierdliwy dźwięk dzwonka rozbrzmiał po całym domostwie. Gotowa już Hannah zeszła na dół, zaglądając przez judasza na stojącą sylwetkę. Uśmiechnęła się pod nosem, poprawiając jeszcze odstające włoski na czubku głowy i otworzyła drzwi Nathanowi, zapraszając do środka.
        - Rodziców nie ma w domu. Napijesz się czegoś? - spytała, czekając aż rozbierze się z ubrań i zaprosiła Alfę do salonu, który połączony był z kuchnią. Długowłosa zaszła za małą wyspę, wstawiając wodę na kawę.
        - Słyszałam od rodziców, że zaszły małe zmiany w umowie - zagaiła, wielce zainteresowana powodem takich zmian. Umowa nie była wcześniej zła. Oferowano jej bardzo duzo, a sama była gotowa znieść męki, aby urodzić Alfę dla Nathana. Była gotowa poświęcić bardzo wiele dla spełnienia swych marzeń. Choć wiele, to małe niedopowiedzenie.
        - Częstuj się. Mama jak zwykle upiekła ciasto. Jak tak dalej będzie, wszyscy nabawimy się cukrzycy - zachichotała delikatnie, stawiając talerzyk z słodkościami na stolik kawowy, a zaraz potem resztę napojów. Ledwo usiadła, poprawiając spódnicę, aby jej nie wygnieść, a do domu wszedł brat. Nogą pomógł sobie zamknąć drzwi, zrzucił buty i wszedł do salonu, na chwilę zatrzymując w progu.
        - Witam - skinął głową, obdarowując ciepłym uśmiechem Nathana i od razu wylądował z torbami zakupów na blacie kuchennym. - Myślałem, ze zdąze przed Tobą - podrapał się po swej czuprynie, wyciągając kolejno zakupy. - Może zostaniesz na obiad? Jeśli oczywiście nic nie jadłeś - zaproponował, kiedy Hannah nurkowała nosem w dokumentach. Musiała je dokładnie przeczytać. To nie tak, ze nie ufała rodzinie Nathana, ale jednak ostrożności nigdy nie za wiele.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {21/01/23, 03:49 pm}

_____W ciemnym mieszkaniu na przedmieściach wielkiego miasta, po pomieszczeniu rozchodziły się dźwięki, których źródło ciężko było określić. Gdy jednak ktoś postanowił poszukać skąd wychodząc takie mokre tony, coraz częściej przeplatające się z lekkimi jękami oraz stęknięciami jakby komuś brakowało oddechu, znalazłby źródła na kanapie. Dźwięk tworzyła kobieta, która ruchem swoich warg, brała coraz głębiej męskość ciemnowłosego towarzysza siedzącego przed nią. Ona, między jego kolanami, w czarnej koronkowej bieliźnie, z lekkimi łezkami w kącikach oczu pracowała coraz szybciej. Mężczyzna poinformował ją, że zbliża się do spełnienia odchylił głowę do tyłu. Teraz, sapiąc spojrzał na jej jasne tęczówki wpatrujące się w niego zza jakiejś mgły i nie chodziło tylko o szklane oczy pełne łez, a jakby myśli kobiety były pogrążone w zamyśleniu. Przełknęła spermę, która znalazła się w jej ustach i z uśmiechem oparła głowę o uda mężczyzny, układając także na niego swoje dłonie. Zachowywała się jakby znała to miejsce, jakby należało do niej. Zwłaszcza patrząc na Nathana pod czarny rzęs zastanawiając się mocno nad czymś.
– Mów. – rzucił spoglądając na nią. – Wiem, że chcesz się o coś spytać.
– Jak dobrze mnie znasz. – zaczęła kręcić palcem kółka na jego skórze. – To prawda, że znaleźli ci narzeczoną Alfę? Nie, nawet jeśli, nie zrezygnujesz ze mną tylko z powodu kobiety, która może nigdy nie urodzić dziecka. – jej kokietujące spojrzenie znikło zastąpione czymś zimnym, ostrym, niczym nóż. – O kim myślałeś przed chwilą?
– Jak ci powiem to nie uwierzysz. – zaśmiał się przypominając sobie tą małą, trzęsącą się osobę. – Ale myśl, że zamiast ciebie to on mógłby siedzieć między moimi nogami, z kutasem w gardle i łzami w oczach jest podniecająca.
_____Pochylił się łapiąc za policzek i ścierając z niego łzę, która nie słynęła jeszcze do końca następnie łapiąc kobietę za podróbek i obracając, aby zobaczyć drugi policzek. Ciemnowłosa strzepnęła jego dłoń i westchnęła ciężko wstawiając z puszystego dywanu i kierując się do łazienki. Nie wydawała się zła na fakt, że myślał o kimś innym, bardziej irytowała ją niewiedza, a podobno wie wszystko o Nathanie. Co najgorsze, nie była jego asystentką czy zwykłą kochanką. Zamknęła za sobą drzwi i opierając się ciężko o zlew spojrzała w lutro. Jej makijaż był trochę rozmyty, ale czego się spodziewała? Otworzyła jedną z szuflad pod zlewem, wyciągnęła kosmetyki i odkręciła wodę. Po kilku minutach, między dźwięk wody, rozległo się pukanie, które od razu ustąpiło, a Nathan zwyczajnie otworzył je i oparł się o futrynę patrząc jak Daniell nakłada czerwoną szminkę. Nie oderwał wzroku, a kobieta czując to czując jego spojrzenie uśmiechnęła się i odwróciła w jego stronę podchodząc i łapiąc za kilka górnych guzików białej koszuli, rozpinając je z dużą wprawą, następnie palcami rozszerzając materiał i zostawiać ślad swojej szminki na torsie okularnika, który widząc to mógł tylko prychnąć lekko.
– Znaczysz teren? – zaśmiał się.
– Jak nie teraz to, kiedy? – odpowiedziała uśmiechem i zapięła koszulę następnie wyciągając krawat wystający ze spodni Nathana i zaczęła go zawiązywać. – W końcu jedziesz do niej, prawda? Hannah miała na imię.
_____Kiwnął tylko głową i pozwolił Daniell dokończyć. Poprawiając zawiązany krawat zaczęła gładzić materiał jasnej koszuli. To nie była ta sama, w której przyszedł. Tamta miała na sobie ślady jej szminki. Cóż, musiał jakoś prezentować się swojej kobiecie. Jej jasne oczy nie miały żadnego smutku czy zazdrości. Miała wystarczającą pewność siebie, aby pozwolić Nathanowi mieć całą rodzinę, inną kobietę czy nawet cały harem. Poza tym, ona sama nie była wolna od zobowiązań. Widząc jej wzrok skupiony na czymś w jej głowie, mężczyzna zaczął poprawiać i układać jej włosy. Nie zamierzał być nieczułym chujem, aby po prostu ją ominąć i wyjść z łazienki. Nigdy nie wiedział co takiego działo się w jej głowie, ale na pewno dużo, bo była zdolna wypatrzeć niemal wszystko. Jakakolwiek zmiana w jego zachowaniu nigdy nie uciekła jej sokolemu spojrzeniu. Może to dlatego, że znali się za długo?
_____Chwilę później ciemnowłosa wróciła na ziemię. Nathan nie czekał na nią do końca, w końcu nie mogli wyjść razem. Ubrał się do końca zakładając kamizelkę, pod którą znajdował się teraz ślad szminki. Następnie marynarka oraz płaszcz, i telefon informujący w SMS’się za ile byłby u swojej „narzeczonej”. Wsiadł do ciemnoniebieskiego Rolls Royce i pojechał pod podany mu wcześniej adres. Stanął na ulicy, aby nie zagradzać wolnego podjazdu, na którym powinien znajdować się samochód. Wziął teczkę z dokumentami i udał się do domu, naduszając na dzwonek. Nie czekał długo, lecz nadal, odwrócił się rozglądając na okoliczne domy. Ich styl, zachowanie, lata budowania. Sama ulica wydawała się przyjemna. Jakby ciepłe miejsce, gdzie sąsiedzi dają sobie pieczone domowe ciasta.
_____Przywitał się lekko, nie rozumiejąc po co mu informacja, że nie ma rodziców w domu, ale może to dobrze? Na spokojnie z nią rozmawia. Poprosił o kawę z należytą grzecznością i zdjął płaszcz zostawiając o w korytarzu. Podszedł do wyspy, za którą stała blondynka, lecz szybko skierował się do salonu, aby spokojnie usiąść. Cały czas, mimo w miarę pogodnego wyglądu, wydawała mu się zimna i zdystansowana. Nie czekając za długo przeszedł do setna sprawy. Widział po niej, że jest ciekawa co takiego się zmieniło. A on był jak najbardziej chętny jej to wszystko przedstawić.
– Tak, głównie chodzi o standard życia i możliwe „co, gdyby” – odpowiedział zgodnie z prawdą. Patrząc na słodycze przed nim. Nie był wielkim fanem ciast. – Cóż, dziękuję.
_____Podziękował z grzeczności, ale jego postawa wskazywała, że raczej nie poczęstuje się. Nie zdążyli jednak przejść do faktycznej rozmowy zanim rozległ się huk, a w progu pojawił się omega. Nathan czując, że musi gdzieś schować wzrok Hanny podał jej dokumenty, za które natychmiast złapała. On miał za to chwilę, aby odpowiedzieć uśmiechem w stronę swojego przyszłego „szwagra”.
– Dzień dobry, Elliot. – odwrócił się lekko, gdy te podróżował po jego polu widzenia z siatkami. Słysząc pytanie, zrobił duże oczy przez chwilę, lecz postanowił dopytać dla pewności. – Ty zamierzasz gotować? Jeśli tak to bardzo chętnie spróbuje.
_____Widząc reakcję chłopaka wrócił wzrokiem do blondynki przed nim i widząc jak lustruje kolejne papierki sięgnął po kawę, która stała przed nim. Oparł się i czekał na pytania z jej strony. W końcu, wzmianka w papierach była dość szczegółowa i miała na celu nakreślenie ich obopólnego dobrobytu, jeśli nie wyjdzie. Hannah jednak mogła to uznać za porażkę i ograniczenie czasowe, jeśli była zbyt ambitna, aby zajrzeć do było za horyzontem i zabezpieczyć sobie drogę wyjścia. Nowy nadruk mówi o dwóch mieszkaniach. Jednym wspólnym, drugim prywatny, dla niego, gdzie może spędzać czas podczas swoich rui oraz „okresów”. Fakt bowiem był taki, że Alfa kobiety nie były bardziej płodne w tym czasie, a zapach alfy w rui był obrzydliwy dla innych alf. Mniej lub bardziej, ale potrafił być nieznośny. Nathan wiedział, że to będzie dla niego problem i to także był zapis w umowie, tłumaczący „wrażliwe nosy” jego rodziny. Cóż, koniec końców Hannah dostanie mieszkanie na siebie, swoje, własne, którego nie musi nigdy oddawać. Poza tym, zakres umowy daje ograniczenie czasowe. 5 lat. Jeśli w tym czasie nie będzie żadnych oznak ciąży, nawet poronionej, to rozejdą się swoimi drogami. 5 lat to wystarczająco długi czas, aby skończyć studia oraz dostać posadę w jakiejś pracy lub zacząć biznes. Nathan bardzo skrupulatnie chciał jednak, aby Hannah nie zdradzała nikomu tego „deadlinu”. W załączniku do tego punktu były opisane skutki stresu oraz nacisków ze środowiska, które nie były sprzyjające ciąży.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {06/02/23, 01:11 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Hannah niezmiernie cieszyła się w duchu, bardzo szczerze, iż w domu nie było rodziców. Dzięki temu nie musiała wyciskać z siebie pokładów zbytecznej energii, aby być może zadowolić alfę podczas rozmowy i zmianach w umowie. Wystarczyło minimum uśmiechu oraz pozytywnego nastawienia by zgrywać podekscytowanie wizyty. Tak naprawdę, długowłosa miała ochotę wziąć w ręce kartki papieru, przelecieć szybko po nich kątem oka i pozostawić swój podpis w odpowiednim miejscu. Jakby nie było, miała świadomość w co brnie i uświadamianie sobie tego przez drukowane pismo było dla niej zbędne, jednakże naprawdę interesowały ją zmiany, na które wpadła rodzina McDavidson i kto za tym wszytkim stał. Pod tą gęstą czupryną prostych niczym struna kosmyków tliło się dodatkowe pytanie. Co na spotkaniu rodzin przyczyniło się do zmiany decyzji? Jednakże zdawałą sobie sprawę, iż ciekawość ta nie zostanie zaspokojona, dlatego z tak sporym zainteresowaniem wyszukiwała ewentualnych druczków, bo jednak licho nie śpi, kiedy do mieszkania wpadł niczym huragan Elliot.
        Omege rozbawiło zaskoczenie na twarzy Alfy. Nie mogąc się powstrzymać od cichego chichotu, zakrył usta swą dłonią, w której zaś trzymał dorodną pomarańcz.Z energią i pełnym zapałem wypakował wszystkie rzeczy, pozostawiając te najbardziej potrzebne na blacie kuchennym. Przyjrzał się im, delikatnie dumiąc, czy faktycznie obiad będzie wystarczająco odpowiedni na podniebienie Nathana. Ukradkiem zerknął w jego stronę, jak popijał kawę z gorącego kubka.
        - Dość często zajmuję się posiłkami, kiedy wszyscy pracują. Hannah również ma do tego smykałkę - nie mógł nie pochwalić swej starszej siostry. W końcu to ona przez większość czasu będzie tematem głównym w najbliższych miesiącach. Jak nie jeszcze dłużej. Elliot wyciągnął z jednej z szuflad fatuch, zawiązując go luźno za plecami i spiął upierdliwie opadającą grzywkę czarną spinką na czubku swej głowu. Chwycił za nóż i od razu zabrał za krojenie warzyw do gularzu jaki obrałsobie za cel, a jego uwaga co rusz uciekała w stronę dwóch alf siedzących i debatujących nad papierkowością. I nagle, bez namysłu, wtrącił się widząc odzienie Nathana.
        - Wygodnie Tobie w tych ubraniach? Wiesz, jeśli chcesz możesz się rozebrać - po ostatnich słowach, dosłownie sekundę później zrozumiał jak dwuznacznie mógł brzmieć i miał ochotę zapaść się pod ziemię. Zniknąć, wyparować za sprawą jednego pstryknięcia palcem, a zamiast tego jego poliki zalała kolejna dawka szkarłatu, gdy poczuł na sobie spojrzenie Nathana. To nie tak, że biznesowy strój był brzydki, nie pasował do alfy, ale zdawał się bardzo niewygodny. Przynajmniej z pozoru, bo jednak Nathan wyglądał w tym doprawdy seksownie. Wręcz jakby biznesowe stroje były na niego stworzone.
         Zaklinając siebie w duchu, wrzucił wszystkie pokrojone warzywa do garnka z gotującym się bulionem, po czym zabrał za obrabianie mięsa, gdy Hannah postanowiła odratować nieco głupiutkiego braciszka z opresji. Westchnęła, jakby lekko wymęczona dawką informacji, odkładając wcześniej podrzucone pod sam nos papiery na stolik kawowy. Rozciągnęła się leniwie z cichym piskiem, czując przyjemne rozluźnienie w ramionach.
        - Bardzo podobają mi się zmiany standardu życia - bo jednak nie miała ochoty wąchać zapachu alfy podczas "tych" dni. Wszystko wszytkim, ale to nie miłość miała połączyć tę dwójkę, a wspólny interes. Rodzina McDavidson chciała dziecko, nie byle jakie, a alfe, zaś ona przyzwoitą przyszłość. Choć granica czasowa nie do końca jej odpowiadała i w duchu skrzywiła się na tą wizję, to jednak racjonalnie potrafiła to zrozumieć. Nigdy nie mają gwarancji, iż zajdzie w ciążę, a po co marnować więcej czasu? Dlatego musiała dać z siebie wszystko i urodzić dziecko, albo chociaż wykorzystać przychylność rodziny, biorąc przez te pięć lat ile się da.
       - Pójdę po długopis - nie widząc nic ciekawszego, wstała z kanapy i podreptała niespiesznie na górę. Elliot wiedział, że nie wróci zbyt poprędku. Siostra zawsze kładła takie rzeczy w inne miejsca, więc minie dopiero kwadrans zanim wróci z zadowoleniem odnalezienia skarbu. Wszystko byłoby nic, gdyby nie chwila nieuwagi omegi, który zapatrując się na wyjście z pomieszczenia, pociągnął dalej nóż, o te parę centymetrów za daleko, za głęboko i szybko w odruchu puścił ostrze, krzywiąc z bólu. Wyciągnął palec do góry, odsuwając go od mięsa, aby go nie zakrwawić i syknął, przeklinając siebie w duchu za taką nieuwagę. Cóż, dość często to się zdarzało. Wystarczyła chwila nieuwagi i Elliot lądował z śladami walki po kuchennym gotowaniu.
       - Jak zawsze - jęknął w niezadowoleniu, bo naprawdę starał się nie zrobić nic kompromitującego, ale im bardziej ktoś się stara, tym szybciej takie coś wychodzi. Odkręcił zimną wodę i zamoczył zraniony palec, aby ulżyć sobie piekącego bólu i dać czas na pomyślenie, gdzie schowane były plastry.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {13/02/23, 10:50 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Czuł, że kobieta jest ambitną osobą, która nie przepada za swoimi rodzicami. Może dlatego, że bez nich zachowywała się o wiele mniej entuzjastycznie? Nath wolał ją taką, jeśli miał być szczery. Wydawała się prawdziwsza niż jej uśmiechnięta i szczęśliwa wersja, którą sprzedawała podczas spotkania z rodzicami. Chociaż chyba najbardziej chciałby zobaczyć u niej zimny profesjonalizm, wtedy byłoby mu jakoś najłatwiej podchodzić do całej idei rozbierania jej i przelecenia. Raz w tygodniu. Dla możliwego dziecka. Kto chciałby kłaść się do łóżka koło osoby uśmiechającej się sztucznie cały czas? Cóż. Jak będą na osobności, zakładał, że pokaże swoją normalną twarz. Teraz jednak ona nie była taka ważna. Właściwie – nigdy nie była w jego oczach. Słysząc i widząc chichot omegi, jego spojrzenie się trochę rozluźniło. Podobała mu się ta twarz, ale nie zamierzał dać po sobie tego poznać. To jeszcze nie był czas. Nawet jeśli Elliot reagował na niego i w jego oczach wyglądał jak małe przestraszone zwierzątko, które chętnie by zamknął w klatce i bawił się drocząc się z nim. Słuchał go uważnie, zapamiętując słowa, chociaż bardziej skupiał się na poruszających się ustach i ich kolorze. Gdy przed oczami przeleciała mu wizja, do której jakiś czas temu doszedł. Zamrugał kilka razy i odwrócił się w stronę Hannah.
– Nie spodziewałem się, że gotujesz.
_____Widząc jednak, że posłała mu tylko pośpieszny uśmiech, aby wrócić do przeglądania dokumentów, zakończył na tym temat. Zwłaszcza, że ona sama zmieniła go zaczynając dopytywanie się o pierdoły, które dla niego nie miały znaczenia. Gdzie będzie znajdowało się to mieszkanie, czy sama je może wybrać z jakieś puli. Spodobał się Nathanowi fakt, że nie zakładała z góry, że do wyboru będzie miała każde możliwe i na sprzedać lokum w mieście. Cóż. Odpowiadał na jej pytania. W końcu te drugi dom będzie jej prywatną przestrzenią, więc dostanie pewnie kilkanaście tysięcy na przemeblowanie i udekorowanie jak chce. Poza tym sama lokalizacja będzie musiała spełniać kilka wymagań, poza tym – droga wolna, gdzie je chce. Wymaganiami były: nie przekraczania kwoty miliona dolarów, posiadanie parkingu, bycie mieszkaniem, a nie domem z działką, posiadanie ochrony lub kamer w budynków itd. Wszystko to wydawało się dość oczywiste, wraz z faktem, że lepiej byłoby, aby znajdowało się blisko przyszłej uczelni. Jego prywatne mieszkanie znajdowało się w innym miejscu i pewnie Hannah nigdy tam nie będzie. Nawet nie zamierzał podawać jej dokładnego adresu. Co, gdyby zjawiła się nieproszona i chciała jakieś wytłumaczenia? Według Nathana była bliżej roli pracownika, aniżeli kogoś kto może zadawać pytania. Zanim kobieta zdążyła zadać kolejne nudne pytanie, przeszkodził im w rozmowie głos Elliota, który zwrócił na nich swoją uwagę. Oboje, lekko zaskoczeni tym stwierdzeniem spojrzeli w jego stronę.
– Dziękuję, ale te ciuchy są stosunkowo wygodne. – zaśmiał się lekko widząc jak zawstydzony jest całą sytuacją omega. – Zwykle chodzę tak ubrany, to mój standardowy strój. Mogę chodzić jeszcze bardziej elegancko ubrany, ale rzadko można zobaczyć mnie w dresach poza siłownią.
_____Nie wiedział czy te słowa dotarły do przerażone i pogrążonego w swoim zawstydzeniu chłopaka, ale widząc, że Hannah zmieniła temat na coś bardziej… biznesowego, nie protestował. Też nie zamierzał dopytywać o co chodziło omedze. Na pewno chciał dobrze, aby czuł się dobrze. Heh… Gdyby tylko wiedział co sprawiłoby, że czułby się teraz najlepiej. Poprawił okulary na nosie i wrócił swoim spojrzeniem na kobietę.
– Miło mi to słyszeć, zostały wprowadzone mają w pamięci, że oboje jednak jesteśmy młodzi tylko przez chwilę.
_____Odpowiedział widząc po twarzy blondynki, iż jej przychylność wynikała głównie z racji posiadania mieszkania za milion, gdzie chciała. Nathan musiał czymś zbilansować fakt, że zamierzał dać im tylko pięć lat na to dziecko. Słysząc, że idzie po coś do pisania, kiwnął głową i sięgnął po filiżankę kawy nie odprowadzając jej wzrokiem. Nie zamierzał lustrować tyłka swojej przyszłej żony. Nie wypadało i nie był nim zainteresowany prawdę powiedziawszy. Oparł się wygodnie i skierował swój wzrok w stronę kuchni, lecz zanim był wstanie faktycznie to zrobił, usłyszał syknięcie, które nie wydało mu się dobrym dźwiękiem. Od razu odstawił filiżankę i wstał podchodząc bliżej.
– Co się stało? – spytał chociaż zaglądając przez ramię chłopaka, od razu wiedział, że się zaciął. – Pokaż to. – chwycił lekko za dłoń, wyciągając ją spod zimnej wody i oglądając skaleczenie, które nie wyglądała się szczęśliwie głębokie. – Na pewno nie potrzeba tego szyć.
_____Cały czas trzymając lekko dłoń Eliota w swojej, opuszkami palców podróżował delikatnie po skórze, aby mieć pewność, że nic poważnego się nie stało. Teraz, mając pewność, uśmiechnął się lekko i oddał mu rękę, wracając ją pod wodę i łapiąc za znaleziony na widoku ręcznik papierowy. Podając płatek, złożony w mniejszy kwadrat chłopakowi.
– Gdzie masz apteczkę? Chciałbym przepłukać tą ranę wodą utlenioną. – spytał z lekkim uśmiechem i delikatnie zakładając za ucho dłuższy kosmyk włosów, który w tym zamieszaniu jakimś cudem gości na jego policzku. W tym momencie do pomieszczenia wróciła Hannah i Nathan widząc ją zanim ona zobaczyła ich, skierował się w jej stronę. – Hannah, gdzie macie apteczkę?
– Apteczkę? – spytała dla potwierdzenia i widząc potwierdzające kiwnięcie głową spojrzała na swojego brata. – Sama po nią pójdę, co się stało?
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {21/02/23, 05:53 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Całkowicie pogrążony w swoich myślach, spoglądał na strumień zimnej wody, który trafiając na wystawiony palec, rozpryskiwał pojedyncze krople na wszelakie strony, barwiąc przezroczystą ciecz w różany odcień krwi. Elliot naprawdę nie potrafił zrozumieć, dlaczego właśnie dzisiaj musiał pochwalić się swoimi zdolnościami w kuchni. Swą nieostrożnością oraz dwiema lewymi rękoma. Jeszcze parę dni temu był dumny z samego siebie, iż tyle czasu konczył bez szwanku po krojeniu mięsa, czy też warzyw. Jednak dzisiejszego popołudnia los musiał zrobić mu na przekór przed narzeczonym siostry. Z całym tym szumem w głowie nawet niezauważył, kiedy Nathan wstał z kanapy, niwelując dystans między salonem, a kuchnią. Dopiero jego głos, gdy przedarł się przez ścianę myśli i ostrożny dotyk spowodował ocucenie blondyna. Z całego tego zaskoczenia podskoczył w miejscu, nieodrywając stóp od podłoża, walcząc z odruchem odwrócenia się do rozmówcy. Wiedział, że skończyć się to mogło jeszcze gorzej, a nie chciał wyjść na ostatniego, beznadziejnego Omege na tym świecie. Wystarczająco miał już przechlapane.
      - To nic takiego - wytłumaczył, aby nie wzbudzać niepotrzebnej paniki. W końcu to nie on był dzisiejszego dnia ważny. Nie trzeba było wzywać karetki, chociaż gdy William coraz dłużej spoglądał na cieknącą krew zaczynał powoli w to wątpić. Nie lubił widoku tej okropnej, życiodajnej posoki. Być może powodem była przeszłość chłopaka i słabe zdrowie z czasów dzieciństwa. Minimum raz w tygodniu odwiedzał szpital i zawsze wizyta kończyła się pobraniem krwi. Niby nic wielkiego, ale nie w przypadku Elliota. Nieszczęśliwie, mimo wielu prac fizycznych, tych domowych, na jego rękach nie dało się dostrzec żył. Wszystkie idealnie pochowane, niewyczuwalne pod opuszkami palców. Były one tak słabe, że często pękały i Omega kończył z conajmniej dziesięcioma śladami po igłach. Czasy te były tak traumatyczne, iż po dziś dzień widząc krew, potrafił dostawać paniki, a zaraz po tym mdlał. Teraz było podobnie, ale obecność Alfy nieco rozpraszała uwagę jasnowłosego. Na szczęście wszystkich.
        - A nie mówiłem? - pilnował siebie bardzo dokładnie, aby ani jedno słówko nie wydawało się podejrzliwe, gdy dukał je ze swych ust. Nie wiedział, czy mężczyzna robił to celowo, czy nie, jednak delikatny masaż wokół rany i na niej samej był przyjemnie relaksujący, ale zdecydowanie nie na miejscu. Gdyby siostra to widziała z pewnością nie byłaby zbyt radosna. Omega śmiało mógłby wyobrazić swoje zwłoki nadziane na kij i dyndające nad ogniskiem. Doprawdy, niepocieszający widok.Elliot nadal był zbyt młody, aby umierać od takiej głupoty, a mimo to nie protestował od bliskości Nathana.
       Ukradkiem odetchnął z ulgą, gdy McDavidson odsunął się, sięgając po kawałek papieru. Blondyn korzystając z okazji zakręcił wodę, bo ileż można jej marnować, po czym przyjął płatek, owijając nim palec, zaciskając go delikatnym uściskiem drugiej ręki.
       - Szczerze, nie mam pojęcia. Mama zawsze ją przynosi i zawsze odnosi w inne miejsce - roześmiał się dość niepewnie w odpowiedzi na pytanie ciemnowłosego, śledząc z jaką gracją Alfa zgarnia zapodziany kosmyk za ucho. Jakby wielokrotnie uczył się tego przed lustrem. Wyglądało to tak absurdalnie naturalnie i interesująco, iż Elliot od razu uciekł wzrokiem. Nie tylko z tego powodu. Z góry w tym samym czasie zeszła starsza siostra, nie kryjąc zainteresowania zaistniałą sytuacją. W końcu po co było wstawać Nathanowi z wygodnej kanapy, aby dogonić ją w przejściu? Od samego początku nie zdawał się być mocno zaangażonawy przyjazdem, a także umową. Co prawda znał każde zawarte w niej słowo, ale mimo wszystko jego wzrok nieustannie był nieobecny, co nie uszło Hannah uwadze. Co do takich spraw była bardzo spostrzegawcza. Przynajmniej tak jej się zdawało.
       - To co... zwykle - urwał, unosząc palec tak, aby długowłosa mogła zobaczyć prowizoryczne opatrzenie, którym teatralnie pomachał w powietrzu. Nie mogła powstrzymać się od przewróceniem oczami i z powrotem wlazła na górę, czując iż dziś trening pośladków miała odhaczony. Nie minęła chwila, a Hannah zeszła na dół z pokaźną paczką. Położyła ją na blacie kuchennym i wypakowała z niej połowę zawartości, dokopując do wody utlenionej oraz plastrów. Widać było, że przedmioty schodziły jak ciepłe bułeczki, a powodem tego wszystkiego był nie kto inny jak sam Elliot.
       - Zajmę się tym - Alfa nie przyjmując do siebie skarg złapała za dłoń brata, uważnie przyglądając rozcięciu, a potem chwyciła za buteleczkę. - Tylko mi tu nie mdlej - kątem oka spojrzała podejrzliwie na blondyna, który spiorunował ją oburzony wzrokiem, a potem syknął czując upierdliwe szczypanie. Piana momentalnie wytworzyła się na palcu, skapując do kranu. Widać było, że Hannah nie pierwszy raz zajmowała się raną. Bez oporu, czy zastanowienia wytarła wacikiem ranę, a potem zakleiła plastrem, nie za ciasno, ale i nie za luźno. - Mam zająć się obiadem? - spytała, na co Omega od razu pokiwał przecząco głową.
       - Nie przeszkadzajcie sobie, dam radę. To tylko draśnięcie - roześmiany podrapał się z tyłu głowy i wrócił do gotowania. Nie zawracając już dłużej nikomu głowy, nakrył nieco do stołu, wyciągnął talerze z sekcji tych specjalnych na wypadek gości i nałożył odpowiednią porcję dla każdego, a gdy wszystko było już gotowe, poprosił, aby usiedli.
        - Mam nadzieje, że będzie smakowało - powiedział, siadając na wolne miejsce. Cały czas patrzył aż każdy zamoczy dzioba w daniu, aby na własne oczy upewnić się, że nie spartolił, a dopiero potem zaczął jeść. Co prawda sprawdzał smak z dziesięć razy przed podaniem, ale jednak stojąc w oparach aromatów wszystko smakowało inaczej, a samą pracą najadł się w połowie, dosłownie skubiąc przygotowane jedzenie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {26/02/23, 07:27 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Nie mógł wpatrywać się tak dokładnie jak chciał w rozbiegane spojrzenie Elliota, które było wszędzie tylko nie tak gdzie powinno być, na nim. Grzeczność nakazywała, aby skupić się na rozmówcy albo na sytuacji, tutaj chodziło o ranę. Nie zamierzał się o to czepiać, zastanawiając się jednocześnie co takiego chodziło po tej małej główce. Zresztą, cała ta sytuacja była komiczna. Zainteresował się w dobrej wierze więc nie miał nic sobie do zarzucenia. Wręcz Hannah powinna się cieszyć, że nie odpycha całej jej rodziny, bez możliwość spotkać, rozmów czy czegokolwiek innego. Nathan był świadkiem takich układ w ich świecie, gdzie wraz z pierwszym podpisem – dziecko jakby znikało rodzicom z oczu. Pozbywali się go dozgonnie. Zwykle chodziło o omegi, lecz nadal, przekaz był podobny, chodziło o urodzenie dziecka alfie. Gdy więc w pomieszczeniu pojawiła się Hannah posyłając im dziwne w oczach alfy spojrzenie, postanowił odsunąć się, zapobiegawczo z tego całej wydarzenia. Przybrać pasywną postawę, bo nawet jeśli nie zależało mu na dziecko czy samej kobiecie to była jego najlepszą drogą do niższego, nieporadnego i uroczego chłopaka, które chciał zachować dla siebie. W każdym tego słowa znaczeniu.
_____Przyglądał się z boku dynamice relacji między nimi. Jak opatruje brata oraz ich zachowanie jasno świadczące, że jest to jedna z bardzo częstych czynności. Ze swojego doświadczenia wiedział, że gdyby u niego w domu ktoś się skaleczył z powodu noża… to tylko raz by przeszło. Za drugim polaniem się krwi zostałby zawołany lekarz, kucharz i pewnie jakiś instruktor gotowania. Wszystko, żeby uniemożliwić kolejne szkody na ciele. Trochę pustym spojrzeniem, widząc ich reakcje na siebie nawzajem, zastanawiał się jakby to było, gdyby miał rodzeństwo. Pomijając fakt, że byłby problem z jego idealnym dziedziczeniem wszystkiego. Wrócił na swoje miejsce siadając wygodnie i kontynuując ostatnie rozmowy, zanim Hannah podpisała umowę w dwóch kopiach przed nim. Było to zwykłe porozumienie cywilne, ale dawało jej swego rodzaju zabezpieczenie zanim sprawa zostanie ostatecznie przyklepana. Dostając w dłonie swoją kopie, Nathan posłała mały uśmiech kobiecie, którą teraz musiał pod przymusem posuwać. W głowie zastanawiał się jednak nad budżetem jaki odda na poczet ślubu.
– Na tą chwilę budżet na ślub to sto tysięcy dolarów, ale nie wliczamy w to pierścionka zaręczynowego. – ogłosił wyciągając portfel z kieszeni i otwierając go, kładąc na stole kartę. – Środki są przelane, ale to miękki limit więc gdybyś musiała go trochę przekroczyć to nie jest to problem.
_____Widząc minę swojej narzeczonej, marszcząc brwi spojrzał w bok, na Elliota, która posiadał podobną mimikę twarzy. Aż zastanawiał się czy coś źle powiedział, ale koniec końców nie zamierzał pytać. Następnie umówił się z Hannah do wybranego, zaprzyjaźnionego jubilera, na termin środowy, w godzinach popołudniowych. Głównie, aby wybrać sam pierścionek, który będzie nosiła oraz rozejrzeć się od razu za biżuterią na ślub, ponieważ będzie wykonywana na zamówienie, do jej upodobań i stylu. Nathan dodał oczywiście, że sam będzie płacił za te koszt i nie są wliczone w samą uroczystość. Nie zamierzał być skąpy dla swojej przyszłej żony. Specjalnie na oczach młodego omegi, który gotował dla nich obiad w kuchni. Jak można się spodziewać, mężczyzna poinformował, że nie będzie aktywnie uczestniczył w przygotowaniach do ślubu – nie ma ani czasu, ani chęci, skąd na wstępie postanowił o tym powiedzieć. Aby potem nie miała do niego pretensji. Pojawi się, gdy będzie potrzebny np. przy wyborze ciasta czy kwiatów, ale wolałby przychodzić do trzech, maksymalnie pięciu opcji, a nie stu dwudziestu.
_____Udało im się skończyć rozmawiać przed obiadem, więc gdy tylko usiedli, Nathan wiedział, że jak skończą jeść może wrócić do swoich zajęć. Już wystarczy, że przesiedział tutaj dwie godziny ponad. W końcu gulasz zdążył się zrobić. Mężczyzna nie dał po sobie poznać, że idea zjedzenia domowego posiłku nie spotkała go od dawna. Zarówno on, jak i rodzice żyli raczej na osobie przygotowującej dla nich trzy posiłki, w ich własnej kuchni, dokładnie to co chcieli. Doświadczony i wprawiony kucharz nie mógł zaserwować im nic „domowego”, albo źle dosolonego. Podziękował więc, chwycił za sztućce i postanowił spróbować. Ze zwykłej ciekawości jak gotuje Elliot, który bardzo często się tnie. Wprawiony kucharz nie powinien tego robić, dlatego może smak go zaskoczył. Niespodziewanie dobre. Nie idealne, ale dobre… na pewno ciepłe i typowo domowe. Spojrzał na omegę, który zaczynał jeść.
– Elliot. – powiedział jego imię, aby skupić na sobie uwagę. – Umiesz gotować. Naprawdę dobre.
_____Uczestniczył w rozmówkach o niczym, które wywiązały się po jego komentarzu. Chwale się co jeszcze potrafi się gotować. Gdzie robi się zakupy. Najzwyklejsze tematy nie wnoszące nic, nie interesujące dla Nathana, który mało dawał od siebie, raczej potakując i zadając kolejne pytanie, aby potrzymać dyskusje. Można powiedzieć, że cieszył się, kiedy skończyli jeść i opuścił dom Williamsów. Przypomniał po raz ostatni o spotkaniu w środę zapraszając przelotnie Elliota, aby także się pojawił jako pomoc siostrze. W jego tonie nie czuć jednak było nacisku, a zwykłą uprzejmość. Wypadało, aby został zaproszony, skoro słyszał rozmowę.
_____Z lekkim uśmiechem na ustach pojechał do rodziców, którzy przywitali go mocną kawą, a ojciec zaproponował mu drinka jeszcze przed tym jak zaczęli rozmawiać. Dostając podpisaną umowę do ręki matka przejrzała ją jako pierwsza uśmiechając się lekko na wzmiankę o oddzielnych mieszkaniach.
– Czyli jednak to umieściłeś. – skomentowała, na co ojciec nachylił się, aby zobaczył o co chodzi. Wskazała mu palcem. – Tutaj. Oddzielne mieszkania na czas rui.
– Bardzo mądrze, że o tym myśli. – mężczyzna wyraził swoje poparcie. – Pamiętam jaki to był problem dla nas na początku, bo nie pomyśleliśmy o tym.
_____Kobieta kiwnęła głową, nie chciała o tym myśleć. Sami rozwiązali ten problem trochę inaczej, głównie z powodu dziadka. Był osobą, która mogła najwięcej w tej rodzinie i usilnie próbował wszystkiego, aby zawsze byli ze sobą. Na swoim przykładzie, rozwiązanie Nathana było idealne. Nie musiał parować się z żadnym przypadkowym omegą, aby zminimalizować szkody i problemy z feromonami.
– Zawsze po tym jak urodzi się dziecko może znaleźć sobie omegę gdybyś czuł potrzebę.
_____Te słowa wyrwały alfę z zamyślenia, spojrzała na swojego męża i uderzyła go lekko w ramię.
– Co ty mówisz?! – podniosła głos, odkładając umowę na stolik. – Chcesz żeby użerał się z jakimś przypadkowym omegą? Wiesz, ile z tym zachodu.
– Widząc po was, same problemy. – zaśmiał się lekko Nathan popijając swoją kawę. Jeszcze za wcześnie według niego na drinki. – W każdym razie nie zamierzam sypiać z przypadkowymi omegami.
_____Na jego ustach pojawił się uśmiech, ukryty za kubkiem z ciepłym napojem, który parował. W tle słychać było chwalące go słowa rodziców, którzy nie zrozumieli do końca jego przekazu, lecz cóż… nie będzie im wszystkiego mówił, ani niczego tłumaczył. Im mniej zostało im przedstawione tym lepiej dla niego i jego planów.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {04/03/23, 05:03 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Sto tysięcy. Sto tysięcy dolarów odbijało się echem w głowie omegi, a jego oczy błyszczały jak te zielone banknoty. Nigdy nie widział takiej sumy, nigdy tyle nie zarobił przez cały rok, a tu, Nathan jakby nigdy nic wspomniał o tak sporej sumie. Elliot potrafił zrozumieć wymogi ślubu, że idzie na niego dość sporo pieniędzy, ale z pewnością nie aż tyle. Owszem, nie znał się zbytnio na tym, ale obracając swą twarz w stornę siostry, widział jej zaskoczoną minę. Nie dało się tego ukryć. Oniemiała, zastygła w bezruchu zastanawiając się, czy aby na pewno dobrze usłyszała. Poszerzone źrenice drżały, a koniuszki palców odpowiadały lekkimi drganiami na przebłyski myśli. Powoli trzeźwiała z transu w jaki wpadła. Oboje musieli wyglądać komicznie, jeszcze bardziej przypominając rodzeństwo. Elliot zaś prawie nie opuścił łyżki, którą mieszał gotowy już gularz. Stan ten jednak nie trwał długo. Elliot podał do stołu i na spokojnie zjedli obiad. Podczas pożegnania jedynie przytaknął o wzmiance środowego wypadu. Osobiście blondyn wolał unikać takich miejsc, ale w sumie nie miał nic lepszego do roboty. Po wszystkim posprzątał w kuchni oraz umyłzniesione przez siostrę naczynia. Cały ten czas milczeli. Beznamiętność na twarzy Hannah zdradzała Elliotowi, że jednak intensywnie myśli nad wszystkimi informacjami, jakby szukała irytującej luki, przeszkody na jej drodze, choć ani jednej nie było.
       Kolejne dni mijały spokojnie, aż do wspomnianej środy, gdy omega przed wycieczką na zakupy, jako piąte koło u wozu, umówił się z przyjacielem na łyżwy.
      - Nie zrozumiem wyższych sfer, a tym bardziej twojej siostry - Blaise stał przy wejściu na lód, podpierając się o barierkę, zdecydowanie wyglądając na znudzonego. Uważnie przypatrywał się jeździe omegi, gdy ten robił Lutza. Zgrabnie lądując, przemknął przed nosem Alfy, zataczając koło, ostatecznie kończąc przy jego boku. Szybko, prawie strasząc mężczyznę. Z szerokim uśmiechem spojrzał prosto w ciemne oczy Blaisa.Omega czuł się przyjemnie wymęczony, a stargnione myśli pozostawił na lodzie.
      - Jeśli siostra ma okazję spełnić swoje marzenia to postanowiłem ją w tym wspierać - zszedł na gumową podłogę, siadając wygodnie na ławce i zaczął walczyć z ściąganiem łyżw.
      - To nie jest naturalne. Nie bez powodu alfy łączą się z omegami - przewrócił oczami, obracając się plecami do barierki. Nadal opierając się o nią, lecz łokciami, lustrował blondyna.
      - Więc czemu omegi są tak traktowane? Blaise, każdy dobrze o tym wie, że omegi są poniewierane. Tylko przeszkadzają - Elliot nie owijał w bawełnę. Choć znał zdanie blondyna, to nie podzielał tego zbytnio. Omegi były od zawsze gorsze. To przypomniało mu o czymś bardzo istotnym. Niedługo nie będzie mógł wychodzić z domu, dlatego przydałyby się zakupy. Chipsy i biała czekolada brzmiały bardzo dobrze.
      - Po prostu są słabością alf - podszedł bliżej, mierzwiąc czubek głowy Elliota i zabrał od niego mokre łyżwy. - Poza tym po co ty im tam jeszcze? W jubilerskim? - zabrzmiał dość dziwnie w oczach Williama, ale nie drążył tematu. Alfa czasem tak miał.
      Kończąc się przebierać, wrzucił wszystkie przemoknięte rzeczy do torby i wspólnie wyszli na zewnątrz. Elliot wypił gorącą czekoladę nim Blaise spalił papierosa, a potem grzecznie odwiózł go pod dom, gdzie zastał obcy samochód. Omega wiedział, że Nathan zjawił się już po siostrę, a to oznaczało, iż on sam był lekko spóźniony.
      - Dzięki Blaise, do następnego - wyszedł w pośpiechu z auta, machająć na pożegnanie przyjacielowi.
      - Do później i daj znać jak było! - krzyknął jeszcze przez otwartą szybę i odjechał dopiero, gdy omega zniknął za zamkniętymi drzwiami. Z szybkim krokiem wpadł na korytarz zaglądając do salonu i odetchnął z ulgą widząc jak obie alfy jeszcze siedzą na kanapie.
      - Całe szczęście. Przepraszam, wezmę tylko prysznic i jestem gotowy - uśmiechnął się przepraszająco, widząc jak siostra ukradkiem piorunuje go wzrokiem. Wbiegł na samą górę, rzucił plecak w kąt razem z łyżwami i wyciągnął z szafy czarne ubrania. Nie patrzył czy pod prysznicem leciała zimna, czy ciepła woda. Czas grał najważniejszą rolę. Dokładnie się obmywając, aby nie śmierdzieć. Wycierając się do sucha użył perfum, z których normalnie nie korzystał i gotowy ciskając portfel do tylniej kieszeni spodni zszedł na dół. Z nadal lekko wilgotnymi końcami włosów.
      - Gotowy? - Hannah spytała, wstając z kanapy, a Elliot skinął głową. - Przepraszam Nathan, ale brat często zapomina o czasie, kiedy staje stopą na lód
      - Ja również przepraszam, że na mnie czekaliście - omega od razu załapał co miał zrobić, choć wcześniej już pokazał swoją skruchę. Nie mniej jednak dziwił się lekko, iż nie postanowili jechać bez niego. Jego jasne tęczówki przemknęły na twarz Nathana, czując jak lekko się rumieni. Przy nim zawsze czuł dyskomfort, a raczej niezręczność. Postawa alfy, wzrok i okulary, które świetnie mu pasowały... Elliot na samą myśl przełknął ślinę, puszczając starszą siostrę przodem do wyjścia.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {07/03/23, 10:58 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Zaraz po tym jak skończył pracę musiał zebrać się przyjechać do swojej narzeczonej, której zamierzał dzisiaj kupić pierścionek zaręczynowy. W swoim zapracowaniu miał zdecydowanie lepsze rzeczy do roboty niż jeżdżenie po jubilerach, ale wizja spotkania uroczego omegi dawała mu trochę więcej chęci, aby faktycznie doszło do wizyty. Podjechał pod dom, chwilę przed umówioną godziną i wyszedł z samochodu kierując się w stronę drzwi wejściowych, które otworzyły się zanim jeszcze zdążył zapukać. Hannah z lekkim uśmiechem przywitała go i wpuściła do środka od razu informując, że będą musieli poczekać na Elliota, który jeszcze nie wrócił.
– Spokojnie możemy na niego poczekać, mamy jeszcze czas do umówionej godziny. – zaśmiał się lekko zdejmując odzienie wierzchnie, które zostało zabrane przez kobietę i powieszone. – Sprawdziłaś już jakieś wzory, które ci się podobają?
– Myślałam nad minimalistycznymi akcentami. Możliwie coś w stylu boho lub z pudrowym różem i bielą. – odpowiedziała na pytanie. – Czuję jednak, że jeszcze muszę popatrzeć.
– W takim razie, pewnie Mark na miejscu na pewno ci pomoże. – odezwał się lekko, jakby cały czas w dobrym humorze. – Jest specjalistą od dobierania odpowiedniej biżuterii, wzorców i wykonywaniu na zamówienie. – spojrzał na twarz Hannah. – Gwarantuje, że będziesz zadowolona. Ruszyłaś już coś, czy jeszcze nie?
– Sprawdzałam ustawienia i wydaje mi się, że okrągłe stoły będą lepszym rozwiązaniem.
_____Tym zdaniem rozpoczynając ich dłuższą rozmowę o całość. Okazało się, że Hannah w ciągu tego tygodnia już zaczęła coś przeglądać co zaskoczyło lekko Nathana, ale nie zamierzał dać tego po sobie poznać. Rozmowa z samej Sali przeszła na kwestię kwiatów, które poza zdecydowanie żywymi ma być jeszcze dużo. Alfa zgadzał się z nią w tej sprawie, bo nie lubił plastikowych zamienników i od razu wtrącił się jej w wypowiedź z tą uwagą, aby znała jego zdanie. Nawet jeśli niekoniecznie potrzebne, to nigdy nie wiesz czy nie zostanie faktycznie matką jego dziecka. To co bardziej przyciągnęło uwagę to fakt wyboru sukni ślubnej, a raczej idea, że Elliot pomoże w wyborze. Nathan uniósł brwi słysząc o tym, lecz nie ukrywał swojego zadowolenie, komplementując Hannah w tej sprawie. W końcu zdanie kogoś innego poza matką, kogoś młodego, jest bardzo ważne.
_____Ile jednak można rozmawiać o takich pierdołach. W końcu temat się wyczerpał, a w ciszy pomieszczenia, między ich małymi rozmówkami usłyszeli dźwięk silnika, który zjawił się przed domem. Obie alfy zainteresowane spojrzały przez okno, aby zobaczyć, jak omega wysiada z uśmiechem z samochodu. Nathan bardziej niż spóźnionym chłopakiem, zainteresował się mężczyzną, który go podwiózł. Widział blond włosy schowane w samochodzie, krzyczący coś w jego stronę, lecz słowa nie dotarły do nich. Pozostał tylko ruch ust. Gdy pojawił się w drzwiach niczym burza przyniósł ze sobą falę zapachu, który doleciał do ich nosów. Nathan od razu zmarszczył lekko brwi, uspokajając się w sercu. Nie zamierzał robić niepotrzebnych scen, był mądrzejszy od tego. Poza tym, jedyne niezadowolenie jakie mógł pokazać to to, że czekali na niego dłużej niż planowali. Cały czas mieli jednak sporo czasu, więc uśmiechnął się lekko na informacje, po której Elliot zniknął.
_____Nie zajęło im długo, aby w tym momencie wsiąść do jego samochodu. Blondyn się zdążył umyć i pozbyć zapachu tamtego alfy dość szybko. Poprawiało to trochę nastrój kierowcy, gdy odpalił samochód i zawiózł ich na miejsce w lekkim pośpiechu. Co prawda wiedział, że na pewno czekają na nich, bo jednak rozmowa i całość procesu jaki dzisiaj zostanie przeprowadzony może dostarczyć im funduszy na kilka miesięcy. Nie często robisz komuś biżuterię na zamówienie, od zera, bez wyznaczonego budżetu, a ma się tylko podobać i zgrać z resztą imprezy. Jak tylko zaparkował pod sklepem, do samochodu podszedł mężczyzna w garniturze i otworzył drzwi ze strony pasażera, wypuszczając Hannah z samochodu. Nathan wyszedł samodzielnie, od razu posyłając uśmiech do ciemnoskórego pracownika.
– Witaj Tony. Mark czeka w środku?
– Tak, proszę Pana. – zamknął drzwi samochodu i gestem ręki wskazał drzwi. – Zaprowadzę Państwa do gabinetu.
_____Przeszli przez drzwi wchodząc do wielkiej, ozdobionej jak na luksusowy sklep przystało, z zestawami biżuterii na manekinach oraz gablotami produktów. Mężczyzna o imieniu Tony nie kierował ich w stronę stanowisk przy których stali inni pracownicy pomagając klientom w zakupach, a w bok, do długiego korytarza. Na jego końcu za parą przeszklonych drzwi widać było zestaw wypoczynkowy. Dwie kanapy, stolik kawowy oraz dwa fotele będące naprzeciwko. W jednym z foteli siedział starszy mężczyzna, z siwą brodą i pełnymi blasku oczach. Kipiało od niego energią, gdy wpatrywał się w projekty w jego dłoniach. Pierwszy do gabinetu wszedł Nathan, a dźwięk otwieranych drzwi przyciągnął uwagę Marka.
– Co tam u ciebie? – rzucił luźno wchodząc głębiej do pomieszczenia. I przytulając się z tak wysokim jak on mężczyzną. – Widzę, że cały czas zdrowie ci dopisuje.
– Nathan, przestań. – zaśmiał się i zaglądając przez ramię zobaczył dwójkę gości, za którymi Tony zamknął drzwi pomieszczenia. – To są?
– Panna Młoda i jej brat.
_____W tonie głosu Nathana Mark mógł wyczuć kto z tej dwójki był ważniejszy, chociaż nikt inny tego nie zauważy. Zna tego dzieciaka za długo. Od małego większość biżuterii jaką otrzymywała jego matka czy dziewczyny była robiona przez niego. Zawsze ręcznie, aby pamiątka pozostała jedyna w swoim rodzaju. Doskonale znał ton mężczyzny, kiedy mówił o kimś nie istotnym i widząc uśmiechniętą kobietę mógł tylko westchnąć w sercu na jej przyszłe nieszczęście.
– Miło mi was poznać, nazywam się Mark, jestem tutaj właścicielem, szefem i projektantem. – gestem ręki wskazał na wolne kanapy. – Jesteście lekko spóźnieni więc zacznijmy od razu. – klepiąc lekko młodszego po ramieniu odszedł od kilka kroków podchodząc do Toniego i z uśmiechem mówiąc – Przynieś proszę zestaw jak zwykle.
_____Pracownik od razu ukłonił lekko jakby przyjął polecenie do zrozumienia i wyszedł z pomieszczenia niezwykle cicho. Mark natomiast wrócił do swojego miejsca, patrząc na siedzących naprzeciwko: rodzeństwo na jednej kanapie oraz Nathana na drugiej. Widać było jak bardzo planowane to było małżeństwo, ale on tutaj był tylko rzemieślnikiem, nie zamierzał wchodzić w drogę tak dużej rybie jak jego obecny klient. W swoim byciu dobrym człowiekiem, mógł tylko dostarczyć tak piękny prezent i akcesoria, że kobieta zapomni o tym czego jej będzie brakowało w przyszłości. Rozmowę zagaił od zwyczajowego spytania o imię dwójki gości, a gdy usłyszał odpowiedź z uśmiech podał im podstawowe katalogi. Na tej podstawie zaczną proces.
_____Największe w całym procesie miała mieć Hannah, w końcu to ona wiedziała co będzie nosiła. Wskazywała na niektóre wzoru, a Mark komentował swoją opinię. Czasem gratulował wyboru, czasem odrzucał idee dając od razu argument, dlaczego tak sądził. Nathan zupełnie nie zainteresowany procesem doczekał się w końcu czegoś dla siebie. Do pomieszczenia wrócił Tony, po kilkunastu minutach nieobecności. Z dwoma wózkami zasłoniętymi białą chustą.
– Oh, już są? – Mark oderwał się od rozmowy z kobietą i odwrócił się do szczęśliwego narzeczonego – Coś dla ciebie. Najnowsze modele.
_____Następnie gestem ręki pokazał, żeby wózki się zbliżyły, podjeżdżając zaraz obok Alfy i odsłaniając zastawy zegarków. Ciemnowłosy wstał i westchnął lekko z uśmiechem na ustach do szefa zakładu.
– Wiesz, jak przekonać człowieka, żeby wydał więcej pieniędzy.
_____Z tonu wychodziło wyraźnie, że to żart, i Mark odpowiedział śmiechem spoglądając zaraz potem na Elliota łagodnymi oczami.
– Wydaje mi się, ze zegarki też będą dla ciebie lepszą rozrywką niż oglądanie projektów. – spokojny ton sprawił, że Nathan od razu wyczuł, że staruszek zaraz coś zaproponuje. – Czemu by nie zabrać Panów do pokoju obok? Ja tutaj na spokojnie skończę z Panną Młodą.
– Świetny pomysł. – od razu poparł go Nathan i spojrzał na omegę. – Chodź Elliot, wybierzemy ci jakiś zegarek. Ja stawiam.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {15/03/23, 07:39 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

        Elliot wsiadł na tyły samochodu pozwalając swojej siostrze, jako kobiecie oraz przyszłej żonie Nathana zasiąść z przodu, obserwując okolice i ciesząc dogodnościami ekskluzywnego auta. Sam blondyn nie miał co marudzić na siedzenia. Były wygodne i podgrzewane choć nie dołączał do lekkiej rozmowy o niczym między dwoma alfami. Wolał, aby sprawy między nimi same się toczyły, a on zwyczajnie słuchał połowicznie, oglądając widoki za szybą.
       Zauroczony całą otoczką przyjęcia gości przed sklepem, omega nie krył swojego zachwytu i zadowolenia. Co innego Hannah, która wszystko przetwarzała w ukryciu. Owszem, była zadowolona, lekko zakłopotana obsługą i tym jak delikatnie się z nią obchodzili, ale chłodny wyraz twarzy nie zdradzał uczuć starszej siostry. Cała trójka nie zatrzymała się przy standardowych gablotach wśród zwykłych klientów. Zakłopotanie Elliota coraz bardziej było zauważalne, gdy inni ciekawscy goście śledzili ich kroki, póki nie zniknęli za drzwiami kolejnej sali. Blondynowi aż oczy zaświeciły widząc staruszka, wokół któego rozchodziła się otoczka bogatego wnętrza, a samo przywitanie się z alfą było radujące serce. Omega poczuł dziwne ciepło, a uśmiech zmięknął. Mimo to szybko się opamiętał, gdy ominęła go siostra, aby również przedstawić się nieznajomemu.
      - Mnie również miło. Jestem Hannah - brawurowe wyczucie alfy pozwoliło jej w odpowiednim momencie wtrącić swoje trzy grosze, a zaraz po niej, gdy Elliot poczuł spojrzenie włąściciela jedynie przytaknął na powitanie. Skromnie i cicho, aby nie przeszkadzać w tak istotnym dniu. Cały czas zastanawiał się co on tu właściwie robił. Był tka naprawdę zbędny w towarzystwie tak doświadczonych osób, ale siostrze się nie odmawia. Chciała usłyszeć zdanie młodszego brata, którego kochała tak, jak powinno się kochać rodzinę ze względu na więzy krwi. Siedząc obok siebie z okrutnie podobnym kolorem włosów, lecz odmiennym wyrazem twarzy dostali do rąk katalogi, zaczynając niespiesznie przeglądać wzorce biżuterii. Jedne pomysły były trafieniami w dziesiątke, inne zaś nie, a opinia właściciela bardzo pomagała w ocenie Hannah. Sam Elliot czuł, że dzięki temu czegoś się uczy, ale w pewnym momencie przypomniał sobie o kimś jeszcze. Spojrzał znad gazetki w stronę znudzonego alfy, jednak po chwili jego uwagę zwróciły otwierane drzwi i wejście pomocnika z tajemniczymi wózkami. Ciekawość zawrzała w Elliocie. Wyglądał jakby zaraz miał wystrzelić z kanapy prosto pod białą zasłonę, aby dowiedzieć się co kryła, ale przecież nie wypadało. Z naglącym spojrzeniem patrzył jak sam McDavidson budzi się z zamyślenia i znudzenia.
      Blondyn zamrugał lekko zdezorientowany słysząc słowa właściciela. Nie wiedział z początku co o nich myśleć, ale po chwili oboje mężczyzn jasno powiedziało co chcieli osiągnąć. Omega speszył się, spoglądając na starszą siostrę, która z uwagą się im przyglądała.
      - Mi? Ale nie trzeba, ja... - chciał się wywinąć z tego pomysłu. Nie miał nic przeciwko popatrzenia sobie na pięknie błyszczące w tym świetle zegarki, które swoją drogą z pewnością były cholernie drogie, ale czemu miałby jeden dostać? Był tylko bratem. Drugoplanową postacią. Wątpliwości rozwiała Hannah, machając do niego zachęcająco, aby nie myślał nad tym za wiele i korzystał póki mógł. Uległ więc, rozluźniając swe spięte ramiona i wszedł zaraz, lekko niepewnie do drugiego pokoju, zerkając jeszcze przez ramię na jasnowłosą, która została z szefem, aby wybrać ostatecznie biżuterię.
      Elliot podszedł do wózków, lustrując każdy z nich po czym zerknął na Nathana z lekkim uśmiechem.
      - Dziękuję, nie musiałeś - patrzył prosto w oczy alfie, nie mogąc się od nich oderwać, ale łapiąc się na tak bezczelnym zachowaniu, syzbko wrócił do spokojnie leżących świecidełek.
      - Chciałbym nie za duży... żeby nie wystawał za nadgarstek i wskazówki świeciły w ciemności - nie wiedział na ile mógł sobie pozwolić, opuszkami palców dotykając ostrożnie szkiełka jednego z zegarków.
      - Jak myślisz Nathan, który będzie mi pasował? - spytał, unosząc wzrok w stronę przyszłego męża siostry. Jak to okrutnie brzmiało. Tak niedorzecznie. Jakby właśnie odczekał swoją kolejkę po ulubiony kawałek ciasta, a osoba przed nim go właśnie zgarnęła, bo tak. Bo się należało. Bo była lepsza i szybsza.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {18/03/23, 10:50 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Zegarki. Idealny dodatek dla większości mężczyzn. Niezależnie od tego czy faktycznie go używasz czy nie. Na pewno posiadanie zegarka na nadgarstku dawało ci swojego rodzaju bardziej dojrzały i poważny wyraz. Nathan znowu – uwielbiał je zbierać. Tak samo jak pióra na atrament, chociaż ich nie używał. Wszystkie kupione pierścionki, kolczyki, naszyjniki czy inne błyskotki nigdy nie były dla niego. Chociaż. Pamiętał, żeby zainteresować się spinkami do koszuli do garniturów. Te czasem były przerabiane przez Marka, aby stworzyć wyjątkowe błyskotki. Teraz, stojąc przed gablotą nowych zegarków, z których prawdopodobnie kupiłby połowę, z czystych nudów, czekając aż Hannah skończy bawić się w projektowanie swojej biżuterii. Mając jednak dzisiaj towarzystwo Elliota – bardziej skupi się na tym, aby dobrać mu coś aniżeli wykupić połowę kolekcji, bo może. Wśród jego ulubionych Patek Philippe, znajdowały się także modele innych marek o podobnej cenie. Wszystkie z tego roku, bo jednak sklep wiedział lepiej niż pokazywać mu coś z zeszłego sezonu.
– Jeszcze nic nie zrobiłem, więc nie masz za co dziękować. – uśmiechnął się lekko słysząc słowa omegi, którego cały czas trzymał na oku. Nawet jeśli on nie patrzył w jego stronę. – Zobaczy czy coś ci się konkretnie podoba.
_____Podniósł głowę, gubiąc uśmiech, kiwnął głową do Toniego, który stał przy wózkach i był tutaj, aby im pomóc. Ciemnoskóry widząc ruch Nathana wiedział co ma zrobić – dać im przestrzeni. Otworzył więc wszystkie zestawy, aby można było dotknąć każdej ze sztuk i przymierzyć. Nie był tutaj pracownik od dzisiaj, żeby nie wiedzieć, że nie ma co się martwić. Gdyby jakimś cudem coś się stało – McDavidson są wstanie zapłacić. Chociaż za wszystkie sztuki. Prawdopodobnie mężczyzna w okularach nie kupował wszystkiego, bo zwyczajnie mu się nie podobały, a nie dlatego, że nie mógł. Zwłaszcza patrząc, ile rocznie traci pieniędzy na biżuterię dla kobiet. I to nie tylko matki. Tony, wiedząc, że tą kobietą nie była Hannah, nie zamierzał otwierać swój ust nawet o milimetr. Zarabiał za dobrze, żeby stracić posadę za rzucanie plotkami po kątach. Słysząc jednak wymagania omegi, zrobił duże oczy zastanawiając się czy któryś z modeli świecił w ciemności. Nathan także ciekawy odpowiedzi na to pytanie spojrzał szybko na Tonniego, który tylko pokiwał lekko głową na nie.
– Zdecydowanie coś małego, ale nie wydaje mi się, żeby mieli takie świecące w ciemności. – zaśmiał się lekko i chwycił za model, który wydawał mi się odpowiedni. W jakiś sposób pasujący jasnobrązową skórą i złotą tarczą do Elliota. – Co powiesz na to?
_____Zanim omega zdążył odpowiedzieć chwycił za jego nadgarstek lekko i odsłonił go, na tyle, aby móc spokojnie założyć zegarek. Odwrócił nadgarstek, aby zapiąć i przekręcił znowu do pozycji wyjściowej przyglądając mu się przez chwilę.  Wydał z siebie pomruk niezadowolenia. Jasna skóra sprawiała, że sam zegarek wydawał się jakby brudny, co nie było właściwe. Zdjął go i odłożył niedbale chwytając kolejny o ciemniejszym kolorze, lecz także zgrabny i niewielki. Zamiast jednak od razu przykładać do skóry i ciała Elliota, postanowił wybrać się wzrokiem na podróż i przedstawić kilka propozycji. Dopiero mając dłoń pełną różnych propozycji wrócił do przyszłego szwagra z zadowolonym uśmiechem.
– Tony. – zwrócił się do pracownika – Co sądzisz?
_____Ciemnoskóry obszedł gablotę i stając koło Nathana i Elliota, zastanowił się nad propozycjami, po chwili wybierając połowę z nich. Resztę zabrał i odłożył na miejsce. Teraz, mają już tylko pięć zegarów do dyspozycji, z uśmiechem czekał na reakcję omegi. Co prawda przy każdym widniała śliczna notka z ceną, a najtańszy z propozycji kosztowała ponad 5 tysięcy dolarów, ale to i tak bardzo mało patrząc na sam zegarek i to, ile faktycznie można wydawać na to.
– Podoba ci się, któryś z tych? – lekko podekscytowany spytał i widząc niepewna reakcję Elliota dodał. – Jak nic z tego, to możemy wybrać coś innego. – i jakby otrzymał szok z nieba, zdał sobie sprawę, że mają jeszcze jedną opcję. – Jeśli podobają ci się wszystkie możemy kupić wszystkie. To i tak zdecydowanie bardziej zabawne niż kupowanie biżuterii no i sam wydam zdecydowanie więcej za chwilę.
_____Mężczyzna z okularami na nosie wiedział, że możliwie cena była problemem dla omegi. Zwłaszcza jeśli chodzi o wybór. To jednak co powiedział to czysta prawda. Kupowanie zegarków było o wiele ciekawsze i zamierza kupić pewnie połowę tego co mieli do zaoferowania. Już nie tylko po to, aby nosić, a czasem przyszłościowo na prezent. Gdyby policzyć ilość zegarków w jego posiadaniu, zdecydowana większość miała wielką wartość zwyczajnie przez fakt, bycia z konkretnej kolekcji, z konkretnego roku. Eh, Nathan nie lubił używanych towarów, ale gdyby się przemóc – jego zbieractwo osiągnęłoby o wiele większy poziom.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {23/03/23, 04:19 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

      Poczuł się lekko zażenowany swoimi podziękowaniami, bo jednak Nathan miał w tym wszystkim sporo racji. Jeszcze nic nie zrobił, a omega słał mu takie, a nie inne słowa. Blondyn zachowywał się jak mały szczeniak, szara myszka, jak jakaś ofiara, która ciągle przeprasza i dziękuję, choć nic nie zrobiła, ani nie dostała. Omega miał ochotę spoliczkować samego siebie. Jakoś przy alfie nie potrafił się zrelaksować, myśleć tak jak przystało na osoby wyższych sfer, ale nie ma co się oszukiwać. Elliot był zwykłym Kowalskim, który nigdy nie mógł nawet pomarzyć żeby zostać tak obsłużony w prywatnym pomieszczeniu dla "Vipów", a teraz stał tu tak w obecności ciemnowłosego przyjemnie ślącego w jego kierunku uśmiech. Młodzieniec czuł potrzebę odwzajemnienia się za tą - chyba - przyjacielską przysługę. W sumie, to dłuższy czas zastanawiało blondyna. Dlaczego Nathan chciał zrobić tak przyjazny gest w jego kierunku? Może dla McDavidsona te kilka cyferek nie robi większej różnicy, może woli spędzić czas daleko od drugiej alfy i zwyczajnie był jego sposobem na ucieczkę. Jednak Elliot cichutko w swoim serduszku liczył na coś jeszcze, większego i niedorzecznego, za co rodzina najpewniej by go udusiła, ale on przynajmniej spełniłby swój ostatni sen o okularniku. Ten mało przyzwoity.
      Nadal wlepiając swe błyszczące paczałki w tarczki rozmaitych modeli zegarków, westchnął ukradkiem na wzmiankę, że jednak będzie musiał zrezygnować z fluorescencyjnych wskazówek, które tak mu się podobał. Jednak to na tle całęgo budynku jubilerskiego zdawało się jakąś śmieszną zabawką, a nie drogą ozdobą na nadgarstek. Elliot czuł jak coraz bardziej się pogrąża. Miał ochotę przeprosić, za co również później samego siebie w duchu skarcić, ale nim to zrobił, Nathan wyrwał go z zamyślenia, sięgając po rękę, aby sprawdzić, czy jeden z zegarków będzie mu pasował.
      Blondyn poczuł jak pnący się dreszcz od koniuszków palców po samo ramię i jeszcze dalej podnosi kolejno włoski przypominając przy tym sunącą do brzegu morksą falę. Delikatny rumieniec wylał się na jego policzki ze wstydu, iż tak zareagował. Jeszcze na oczach innych. Jeszcze przy Nathanie! Jeszcze z siostrą za ścianą! Ukradkiem zerknął w stornę ciemnowłosego, który zdawał się tego niezauważyć, więc odetchnął z ulgą, przyglądając ozdobie znikającej po chwili tak szybko jak się pojawiła. Osobiście, Elliot uważał, iż zegarek był naprawdę ładny. Nie znał się na modzie, nie wiedział jak dopasowywać takie drogie cholerstwa. Najpewniej szczęśliwy byłby z jakiegokolwiek z nich. Nosiłby go z dumą, że jest od alfy, ale on zdawał się brać swą misję bardzo poważnie do siebie, szukając czegoś innego, bardziej pod omegę. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, widząc jak przyszły narzeczony starszej siostry z zadowoleniem oddaje się przyjemności wyboru odmiezacza czasu. Z pewnością było to lepsze od wyszukiwania wzoru na biżuterie, dodatku tak istotnego, dopełniające całą kreację. Sama myśl o tym przypomniała Elliotowi jak Hannah z matką przeglądały do późnych godzin suknie, ich rodzaje. Nigdy nie myślał, że jest coś takiego jak styl ksieżniczki, czy na literę A czy na rybkę. Słysząc ich dialog, spokojnie można było wysnuć nie mały kabaret. Zdecydowanie faceci nie powinni zaglądać do tych drzwi kobiecego świata. Wybór zegarków naprawdę zdawał się czymś bardziej ekscytującym.
      - Ach, nie, wszystkie są śliczne - zamrugał powiekami w nie lada zaskoczeniu, gdy chwilę później McDavidson wyskoczył z nietypową, tak abstrakcyjną propozycją kupienia wszystkich pięciu zegarków. Przecież to majątek! Elliot nie wiedział, czy w ogóle on sam tyle zarabiał przez rok, a on chciał... w sumie, stał przed człowiekiem, który oświadczył kolosalny budżet na ślub. Mniej niż połowa spokojnie wystarczyła na zrobienie nie małego widowiska.
      Blondyn westchnął, nie mogąc przestać się uśmiechać z dwóch powodów. Jednym była jego głupota i fakt, iż za bardzo wszystkim się przejmował zamiast po prostu korzystać z oferowania prezentu. Nie grzecznie byłoby odmówić. Ba! Nawet nie chciał, ale skromność Williamsa nie pozwalała mu chwycić wszystkich do ręki. Po drugie: Nathan był bogaty, udowodnił to już na wiele sposób, więc Elliot nie powinien się tym przejmować. Choć to w jaki sposób się obchodził do zieloncyh papierków lekko irytowało blondyna. Zwyczajnie nie przywykł do otaczania się osobami, które na wszystko stać.
      - Siostra ma niesłychane szczęście - złapał za dłonie Nathana, całkowicie ignorując Tomiego. Zrozumiał, że skoro ciemnowłosy zostawia tutaj tyle pieniędzy, to zwyczajnie nie może zrobić czegoś nie na jego rękę. Dlatego poczuł się bezpiecznie, wręcz bezkarnie. - Aż jej zazdroszczę - dodał cicho, w pomruku, nie odrywając spojrzenia z pięknych tęczówek mężczyzny. Dopiero teraz dostrzegł jak całkiem inaczej zachowuje się w obecności zdala od drugiej alfy. Jak znudzona, smętna mina zmienia się, oferując tak niedorzecznie dla omegi drogi prezent. I nawet jeśli się mylił, miał to gdzieś.
      - Wezmę te trzy - snując po skórze alfy, wskazał palcem na zegarki, każdy o innym kolorze tarczki, dwa z bransoletą i jeden skórzany. - Ale chciałbym... - już nieco mniej pewny siebie, uciekł na moment wzrokiem w bok, wracając po chwili z powrotem na Nathana, dając się pochłonąć tym oblanym czernią źrenicy oczom. - Jeden taki... całkiem od ciebie - czuł jak zawstydza się coraz mocniej z ledwością powstrzymując rosnące w sobie ciśnienie. - Żebym mógł... - uśmiechnął się, bardziej kpiąco, że nie może wydukać z siebie normalnie pełnego zdania, a jeszcze parę sekund temu miał tyle odwagi. Cóż, gdy chodziło o przebywanie przy Alfie, Elliot miałochotę uciec, jakby Nathan był ogniem, a sama omega lodem. Choć czuł przyciaganie, ochotę ogrzania się przy nim, wiedział, że to nie skończy się dobrze. Kurczowo zacisnął swe palce na dłoniach ciemnowłosego, zbierając w sobie resztki potrzebnej odwagi.
        - Żebym mógł codziennie nosić... - i przypominać sobie ten dzień, miło. dokańczając swą myśl, poczuł jak coś w nim pęka, a chwilę potem drobinki zapachu omegi rozeszły się w powietrzu subtelnym, delikatnym i słodkim zapachem. Spanikował, zamarł na moment patrząc na Nathana i jego reakcję. Naprawdę chciał się powstrzymać, ale ta chwila, przesiadywanie u boku alfy była zbyt ekscytująca. Od samego początku emocje wzbierały się w nim, a teraz, osiągając swój limit, przy małej nieuwadze, bańka pękła.
      - Ja... może wybierzmy coś teraz tobie, Nathan. Siostra pewnie jeszcze nie skończyła z biżuterią, więc... mamy sporo czasu - na poznanie się lepiej... Ach, Elliot błagam, przestań! Karcił się w głowie, panikując coraz mocniej i mocniej, czując jak policzki coraz bardziej przypominają dojrzewające maliny.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {29/03/23, 08:03 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Pewnie przez fakt, że sam nie mógł zdecydować i chciał szanować opinię Elliota, spytał go i… dostał taką odpowiedź jakiej się spodziewał. Brak marudzenia, brak decyzyjności, ale przynajmniej mógł kupić wszystkie trzy i się nie przejmować konsekwencjami, bo jednak – blondyn nie był wstanie podjąć decyzji. Gdyby miał opinię – coś było brzydkie, coś nie pasowało – musiałby zrezygnować. Tak chociaż coś będzie mógł mu dać z tego wyjścia. Kiwnął do Tonniego, który zabrał zegarki i poszedł je przekazać do innego pracownika, który włożył je w odpowiednie kartoniki i postawił na gablocie. Czy ktoś pytał o cenę lub patrzył na numery? Nie, to nie był ten typ miejsca. Jeśli musiałeś przejmować się ceną, to nie był sklep dla ciebie.
– Hm? – odwrócił się do omegi, który zaczął nagle mówić o swojej siostrze, już zupełnie zaskoczony faktem, że złapał go za ręce. Nathan myślał, że coś usłyszał, ale zanim zdążył dopytać dostał odpowiedź, która odwróciła jego uwagę. – Zapakujcie je.
_____Rzucił luźno, chociaż jego umysł skupiał się na lekkim dotyku skóry, który zapełniał mu połowę dostępnych procesów mózgowych. Bardzo chętnie przeniósłby te dłonie gdzie indziej. Wtedy na pewno zrobiłyby idealną robotę, nawet jak nie miały doświadczenia. Słuchał go uważanie, gdy zaczął mówić, jakby z trudem wydobywając z siebie kolejne słowa, a z każdym kolejnym jego uśmiech powiększał się trochę. Podobał mu się to, dość wyraźnie. Głównie przez fakt w jaki sposób prezentował się teraz niższy i młodszy chłopak. Bądź co bądź – czuł się jak na randce, aniżeli z bratem przyszłej żony, która siedziała za ścianą… Było w tym jednak coś ciekawego. Nawet podniecającego w dziwny sposób, gdyby odpowiednio dobrać słowa.
– Haha. Jesteś uroczy. – zaśmiał się lekko , poprawiając swoje okulary, które zsunęły się lekko i pochylił się do przodu, aby wyszeptać coś prosto do ucha blondyna. – Przyślę ci zegarek idealny dla ciebie.
_____Prawdę mówiąc Nathan miał już pewien model w głowie. Nie był z tego roku, lecz mógł się nadawać idealnie jako prezent na dłuższą metę. Patrząc na zawstydzonego i zachowującego się jak kulka waty cukrowej, omegę, nie mógł się oprzeć myśli, aby po prostu wysłać mu śliczną obroże, bo jednak bardzo chętnie obróciły go i pobawił się rumianą skórą karku, którą widział przy takim ułożeniu głowy przez Elliota. Czy pokazywał co działo się w jego głowie? Może… Ważniejszy był fakt, że możliwe było sprawdzenie tego co właśnie czuł. Wyprostował się i spojrzał na obsługę, Tony od razu zrobił kilka kroków do przodu z pytającym spojrzeniem.
– Sprawdź, ile zajmie im jeszcze wybieranie. – wydał polecenie, po czym położył dłoń nisko na plecach Elliota i przesunął go w stronę gablot, w których widniały dość drogie modele. Nie zdejmując swojej dłoni, której palce czuły przez materiał skórę omegi. Spojrzał na niego i powiedział z uśmiechem. – Jak zwykle zamierzam kupić połowę całej kolekcji. Możesz więc wybrać połowę ze wszystkich, które widzisz.
_____Jego czarne spojrzenie przeniosło się na pięćdziesiąt zegarków czekających na wybranie. Nie przejmował się co takiego zostanie wybrane przez Elliota, bo wszystko będzie dobrym wyborem o ile było jego. W ten sposób to on będzie miał pamiątkę z tego dnia. Po chwili wrócił Tony, który wyszeptał czas pozostały z jego szacunków. Oparte o miejsce, w których byli na całej skali czasu mogły być idealnie w punkt, ale zupełnie się różnić. Odpowiedział więc coś od siebie.
– Spytaj się szefa czy zajmie to więcej niż trzydzieści minut. – westchnął. – Jeśli tak to przynieś tutaj kawę. Właściwie. – przechylił głowę lekko w bok, aby spojrzeć na Elliota. – Możecie już iść po kawę, trochę zajmie nam wybranie wszystkich zegarków dla mnie.
_____Tony nie zamierzał dłużej zostać. Nie było mowy o kradzieży z rąk Nathana, który wydawał już dzisiaj mnóstwo pieniędzy. Gdyby nawet coś zniknęło, bo zdarzały się sytuację, że jedna z jego osób towarzyszących wyniosła coś – płacił za braki. Nawet gdy okazywało się później, że biżuteria została znaleziona gdzieś indziej, upuszczona pod kanapę, nie chciał zwrotu gotówki, zbywając ich śmiechem. Ciemnoskóry nie miał więc problemu, aby pójść po kawę i opuścić całe pomieszczenie zostawiając dwójkę samych. Właściwie, patrząc na zachowanie ich stałego klienta, wolał zostawić ich w dwójkę, czując, że dzieje się tutaj drama, której nie chciał być częścią.
– Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. – Nathan zwrócił się do blondyna. – Wydaje mi się, że będziesz czuł się swobodniej bez trójki ludzi obserwujących twoje wybory.
_____Ciemnoskóry poszedł więc do pomieszczenia obok, usłyszał czas – godzina i wrócił z tą do nich, informując zarówno o szacowanych czasie jak i o fakcie, że zostawią ich samym, a zaraz przyniosą kawę. Nathan usiadł na pobliskich fotelach, bo jednak pomieszczenie było zupełnie identyczne do tamtego – przeznaczone na prywatne wizyty VIP’ów. Bez kamer, nagrywania, jedyna kamera to ta na zewnątrz, żeby wiedzieć kto wszedł, o której i kiedy wyszedł. Zwykle monitorowanie dla bezpieczeństwa, gdy jak nic się nie stanie, zostanie usunięte po 24 godzinach. Oparł się wygodnie i patrzył, jak Elliot przygląda się, raz jemu, raz zegarkom.  
– Jak ci się podoba to wyciągnij go i połóż obok.
_____Zaśmiał się lekko przekładając ciężar na plecy i sięgając do wibrującego telefonu. Widząc kto taki dzwonił do niego, zmarszczył brwi i odrzucił połączenie wyraźnie poirytowany tym faktem. Wiedział, że informacja o tym, że nie jest już teoretycznie wolnym człowiekiem rozejdzie się szybko, ale nie sądził, iż aż tak. Kto chciałby odebrać telefon od swojego ex, który zamierzał pewnie złożyć mu propozycję „nie do odrzucenia” na zasadzie – ugryź mnie, miejmy razem dziecko, najlepiej ucieknijmy od rodziny… albo jeszcze inny szajs. Nie musiał znosić szalonych byłych, nie, kiedy przed jego oczami stał nowy cel jego podbojów, który posiadał jakieś dziwne mocy. To nie mogło być normalne, aby malutkimi gestami wprawiać jego serce w szybsze bicie, a możliwości myślenia kroić na pół.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {03/04/23, 10:19 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

      Słowo urocze powodowało, że Elliot miał ochotę skrzywić swoją twarz, nabumruszyć się z wydętymi polikami. Po prostu poczuł jak coś kazało mu walnąć typowego focha, który jeszcze bardziej uwietrzniłby na jego czole łatkę osoby uroczej. W końcu blondyn nie był kimś takiego pokroju. Urocze, czy słodkie mogły być dziewczęta, ale nie on! To była dla niego ujma i choć chciał się złościć na alfę, to zwyczajnie nie potrafił, a to tylko za sprawą reakcji Nathana. Uśmiech ciemnowłosego był doprawdy pociągający i hipnotyzujący w oczach omegi. Do tego okulary. Ach, Elliot tyle by dał, aby móc samemu je poprawić na nosie mężczyzny. Zdecydowanie miał fetysz okularników i był coraz bardziej tego świadom.
       - B-będę czekał - wydukał z spuszczoną głową, która przechodziła samą siebie, dodając do swej kolekcji kolejny, mocniejszy odcień czerwieni.
       Williams uważał, że ta taktyka była świetnym sposobem na uchronienie się przed urokiem alfy, lecz ta hipoteza zaś okazała się piaskiem. Pochylony, czuł jakby alfa zamykał go w kleszczach swych ramion. Zapach perfum roznosił się przyjemną mgiełką. Nie były one zbyt mocne. Aby je wyczuć, trzeba było być blisko niego i ta świadomość odległości między nimi jedynie mocniej rozpalała niebezpieczny ogień w omedze. Elliot pozwolił sobie na chwilowe odpłynięcie. Wyobrażając sobie jak na jego kolanach ląduje głowa śpiącego alfy. Jak chowa swoje dłonie w gęstych i miękkich włosach robiąc mu mały masaż dla obustronnych korzyści. Ta wizja nie miała teraz najmniejszego sensu. Ni jak łączyła się z aktualną sytuacją, ale Willi po prostu nabrał ochoty zgubienia się w czuprynie Nathana. Tak po prostu. Ten osobnik zdecydowanie źle na niego wpływał.
       - Hi - cichy jęk uderzył o zaciśnięte zęby, kiedy poczuł dłoń alfy na swoich plecach. Mimo materiałowej bariery, czuł jak jego dotyk wręcz wypalał ślad, który czuć będzie jeszcze przez kilka ładnych godzin. Jakby nadal nie puszczał, jakby ta dłoń wciąż tam była.
       - Aż strach pomyśleć o twoim budżecie - zwrócił uwagę, patrząc na błyszczące w gablocie zegarki. Było ich tak wiele, że Elliot potrzebował dłuższej chwili, aby wszystkie zlustrować. Nawet nie zwracał uwagi na karteczki z ceną. Nie miał ochoty wyzionąć ducha. Wystarczyła mu świadomość ile Nathan już wydał na niego. Chcąc wybrać jak najładniejsze według niego okazy, niespiesznie zaczął przeskakiwać spojrzeniem to z jednego na drugi, emilinując kolejno zegarki. Jedne posiadały bransolete, inne zaś skórzane paski o rozmaitych kolorach. Niektóre z nich, te o jasnej barwie przydymiane były wokół ciemną obróbką. To bardzo podobało się Elliotowi. Nigdy by nie przypuszczał, że zakupy mogły wywołać w nim tyle emocji i zaangażowania. Wiedział, że teraz znacznie chętniej będzie wychodził z domu na zakupy, zamiast robić je przez internet. Nawet gdyby miał zaciągnąć ze sobą przyjaciela, choć najchętniej zaprosiłby McDavidsona, lecz ten z pewnością miał o wiele ciekawsze rzeczy do roboty. Był człowiekiem biznesu, a ci nie chodzą ścieżkami szarków takich jak Elliot.
       Jeden z zegarków przykuł wyjątkową uwagę Elliota, dlatego sięgnął po niego, a w tym czasie do środka zawitał Tonny. Blondyn spojrzał na niego z zainteresowaniem, słuchając rozmowy między nimi.
       - Mogę poprosić o herbatę? Osobiście nie przepadam za kawą. Jeśli to nie problem - wtrącił się nim sprzedawca znów zniknął za drzwiami, przytakując na prośbę blondyna. Elliot przez chwilę zastanawiał się jak idzie jego starszej siostrze. Czy wybrała co chce nosić na swojej szyji. Ile klejnotów ma błyszczeć, jednak nie przyćmiewająć jej chłodnego piękna. Niestety nie dane mu było długo nad tym rozmyślać. Williams poczuł znów spojrzenie Nathana, więc skierował swe okrągłe oczy w jego kierunku, lekko zadzierając nosa, aby sięgnąć spojrzenia alfy.
       - Zdecydowanie. Dziękuję, nie jestem zbytnio obyty w takich sytuacjach - uśmiechnął się ciepło do narzeczonego Hannah, w głowie mając całkowicie co innego na myśli. W końcu jak niby miał czuć się swobodnie w towarzystwie okularnika? Nie było takiej możliwości. Jednak jeśli mógłby wybierać, wolał zostać sam na sam z mężczyzną niżeli mieć za plecami jeszcze jedną parę oczu.
       Odprowadził wzrokiem Nathana w stronę kanapy, słuchając jeszcze jego uwagi, która spowodowała, że spojrzał na trzymany w dłoniach zegarek. Odłożył go więc na stertę "do kupienia". Pierwszy został wybrany. Jeszcze tylko dwadzieściacztery. Pryszcz. Choć patrząc na to ile potrzebował czasu, zapewne spędziłby przy gablocie pół dnia. Westchnął lekko zrezygnowany swoim brakiem zdolności szybkiego wyboru, znów przeglądając błyskotki. Wybrał już pięć, po nie spełna kwadransie. Co jakiś czas zerkał na Nathana, to na zegarki. Gdyby nie fakt, iż chciał wyobrazić go sobie z ozdobą na nadgarstku, to z pewnością alfa uznałby go za jakiegoś stalkera.
        - Właściwie, to czym się zajmujesz? - spytał, odkładając kolejny zegarek, dumny z faktu, iż coraz lepiej mu szło. - Na spotkaniu rodzinnym było poruszonych wiele tematów, ale nie pamiętam byś się chwalił, co robisz - kątem oka zerknął w stronę Nathana. W sumie, było to pytanie dość ryzykowne. Elliot nie pamiętał połowy spotkania, zapatrzony w alfę. Wszystko wokół niego wtedy było jak za mgłą.
        Z kolejną błyskotką podszedł do Nathana. Usiadł zaraz obok niego, prosząc aby uniósł rękę, by mógł przyłożyć zegarek. Był wrednym egoistą. Skoro nie mógł mieć alfy dla siebie, chciał chociaż wykorzystać ten czas i lepiej go poznać. Nie mógłby skrzywdzić siostry. Nie mógłby oszukać rodziny. Nawet, jeśli przy alfie czuł się tak dobrze. Nawet jeśli ten wywoływał u niego tysiące reakcji chemicznych. To zwyczajnie nie było w porządku względem członków rodziny.
         Pogrążony w swoich myślach niezauważył, że przyłożył zegarek krzywo. Nie trzeba było czekać długo, a siła grawitacji zadziałała, zrzucając przedmiot prosto między nogi alfy. Blondyn spanikował, jeżąc niczym dziki kot, który właśnie napotkał na swej drodze psa.
        - Przepraszam! Nie wchciałem. Ja.. ja już zabieram - dukał spanikowany. Nawet próba Nathana złapania zegarka w locie była daremna przez ręce Elliota, któy również usiłował nie dopuścić do tragedii. Niestety stało się. Jednak to był dopiero początek. Will z pustką w głowie sięgnął ręką po zegarek, stykając się również z nogą Nathana. Ten dotyk zamroził omegę. Z głupim, pustym wyrazem zaskoczenia wpatrywał się w swoją dłoń, tak niebezpiecznie spoczywającą blisko krocza. Czas jakby stanął w miejscu, choć w rzeczywistości płynął dalej. W ten Nathan zrobił coś, czego blondyn całkowicie się nie spodziewał, bowiem złapał go za dłoń, zanim zdążył ją zabrać kładąc swoją i łapiąc, lecz nie zmienił jej pozycji ze spodni.
        - Jeśli będziesz robił takie rzeczy. - podniósł rękę Elliota do ust i przyłożył do niej usta mówiąc nie przerywając kontaktu wzrokowego. - To chętnie zmienię moją panną młodą na ciebie. - i przyłożył usta do skóry, a widząc jak lico omegi spowija soczysty rumieniec, z uśmiechem wypuścił chłopaka. Zegarek nadal leżał tam, gdzie miękko wylądował zaś Elliot trzymając za nadgarstek niedawno usiedlonej dłoni, wpatrywał się w stolik przed sobą, starając kontrolować przyspieszony oddech. W tym momencie do środka wszedł Tonny z tacą, na której stały dwie filiżanki. Zostawił je na stoliku i skinieniem głowy wyszedł, znów zostawiając ich samych.
        - Czy... masz kogoś? Nie chcę być wścibski, ale... nie wyglądałeś na zachwyconego, kiedy dostałeś wiadomość. Jeśli czas cię nagli postaram się szybciej wybrać resztę zegarków - kątem oka spod kosmyków włosów zerknął na Nathana, bawiąc filiżanką herbaty w swoich dłoniach. - Chociaż wolałbym jeszcze trochę wspólnie tu posiedzieć - dodał, pozostawiająć lekko rozchylone usta, jakby one same składały ciche zaproszenie w stronę Nathana.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {16/04/23, 10:44 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Patrzenie na ekran telefonu, czytając wiadomości, które pojawiały się po nieodebranym połączeniu bardzo mocno psuły mu humor. Chciał skupić się na czymś innym, dla przykładu – oglądanie jak Elliot wybiera zegarki z uśmiechem i zaciekawieniem na twarzy. To brzmiało jak wręcz idealny pomysł. Schował więc telefon na swoje akurat w punkt, kiedy omega postanowił zadać mu pytanie. Nie wiedział, czy ma odpowiedzieć prawdziwe czy bardziej ogólnie niż szczegółowo. Cieszyło go, że zainteresował się jego pracą, cóż, musiał, patrząc na ilość pieniędzy , które sprzeniewierza. Na pewno chciał wiedzieć co takiego robi w życiu, że stać go na taką rozrzutność. Uśmiechnął się, gdy poczuł ponownie wzrok na sobie.
– Zajmuję pozycję CFO, czyli Dyrektor Finansowy naszej firmy. – nie opuszczał swoim spojrzeniem twarzy omegi. – Zajmuje się numerkami, sprawdzam sprzedać, zyski, wydatki. Decyduje czy coś jest warte inwestycji i ile zamierzamy włożyć.
_____Poinformował go w skrócie, bo jednak nie zamierzał wchodzić w dokładne szczegóły. Zwłaszcza w to, że jego własna nieufność do roboty innych zmuszała go czasem do przelecenia na drugi koniec kraju, aby zweryfikować jakieś informacje z profesorem, który wymyślił coś nowego. Nie chodziło o to, że ludzie dający mu raporty robili coś nie tak. Wręcz odwrotnie, chcieli zadowolić go jak najbardziej, to on jednak wolał patrzeć im na ręce. W świecie liczb, strategicznych decyzji oraz ważnych posunięć – błędy nie mogły mieć miejsca, a on czuł się tam jak ryba w wodzie. Mówił, gdy blondyn podszedł do niego z błyskotką w rękach. Wyprostował się lekko, gdy usiadł blisko koło niego i uniósł jego dłoń jakby przed chwilą z jej powodu nie ukrywał rumieńca na twarzy. Tak jak teraz, kiedy zamyślony, nie widząc jego wzorku chcącego pochłonąć każdą część jego ciała, puścił zegarek, który upadł w ciekawym miejscu. Nathan uniósł lekko brwi rozbawiony obrotem sytuacji. Chciał złapać go zanim skończy zupełnie na dole, lecz miedzy jego dłońmi, a celem stanął Elliot, którego interwencja sprawiła, że ostatecznie nikomu się nie udało. Było to zabawne, wręcz komiczne, a on rzadko ma takie sytuacje. Na tym się jednak nie skończyła, bo omega bez większego zastanowienia zanurkował wręcz między jego nogi, aby wydostać zegarek i dotykając lekko jego uda, po czym zatrzymuje swój czas. Staje w miejscu niczym zamrożony. Widać tak piękną reakcję oraz czując pewny żar w sobie, postanawia złapać za dłoń blondyna, która spoczywając na jego udzie, została pochwycona przez jego. Palce złączone z tymi położonymi na spodniach.
- Jeśli będziesz robił takie rzeczy. – mając jego dłoń pod kontrolą, podniósł je i przyłożył do swoich ust pochylając się lekko. Niczym złożenie pocałunku na jasne skórze dotknął jej ustami cały czas patrząc w głąb oczu Elliota. – To chętnie zmienię moją panną młodą na ciebie.
_____Czego szukał w tych pięknym spojrzeniu, które przed chwilą było tylko jego, a teraz ukrywało się patrząc w przestrzeń? Może potwierdzenia, może zachęty. Zanim zrobi chociażby krok do przodu, potrzebował mieć pewność, że Elliot chce go tak bardzo jak on jego. Oczywiście, nie zamierzał się skarżyć, jeśli potrzebował go mocniej niż sądził. Byłby to najlepszy prezent jaki mógłby otrzymać w tym momencie. Widać jednak rumieniec na twarzy, który był połowicznie tym czego chciał, puścił dłoń z uśmiechem zadowolenia. Napięcie między nimi zostało przerwane przez obsługę, która przyszła z ich napojami. Herbatą i kawą. Widząc jednak zabójcze spojrzenie Nathana, jasno informujące, że nie mają zostać ani sekundy dłużej niż muszą, bardzo szybko opuścili pomieszczenie. Patrząc zresztą na zasapanego, czerwonego i zdecydowanie zawstydzonego omegę, nikt nie musiał im mówić po raz kolejny. Wyszli zostawiając ich samych niesamowicie szybko.
_____Zaraz z zamknięciem drzwi, Elliot złapał za filiżankę, jakby mogła stać się barierą między nimi, ale Nathan wiedział, że jeśli ceramika stanie na jego drodze do ust, które chciał mieć na własność to spokojnie zniszczyłby każdą firmę, która kiedykolwiek robiła filiżanki w tym kraju. Zajęłoby to chwilę, to na pewno, ale na ten moment, widząc ruch ust i słysząc słowa omegi, był wstanie poświęcić nawet całe lata życia na ten cel.
– A twoja siostra się liczy? – zaśmiał się lekko łapiąc za kubek, którym bawił się lekko towarzysz rozmowy nie odrywając głodnego wzroku od twarzy blondyna. – Jeśli chodzi jednak o moje serce. – wyciągnął porcelanowe naczynie i odstawił na bok, zakładając jedno ze swoich ramion za Elliota, zamykając mu drogę ucieczki wzrokiem, aby patrzył na niego. – Bardzo chętnie ci je oddam.
_____Powiedział po czym łapiąc wolną dłonią lekko podbródek podniósł go do góry i złożył pocałunek na czerwonych ustach, które zdecydowanie wyglądały zbyt smakowicie, aby pozostawić je same. Gdy nie otrzymał żadnego sprzeciwu lub negatywnej reakcji ze strony chłopaka, pogłębił pocałunek, łapiąc za tył jego głowy, przysuwając bliżej i przez uchylone, łapiące powietrze wargi, wdarł się do środka swoim językiem. Zataczając koła, masując i zwiedzając.  Chciał poznać go od zewnątrz i wewnątrz, a fakt, że w odpowiedzi otrzymywał zadowolone dźwięki, które umierały w jego ustach, zatrzymane przez Nathana, nie sprawiał, że chciał przestań. Wręcz potrzebował więcej i więcej, bał się jednak trochę, że przestraszy omegę, który pewnie nie miał za dużo kontaktów tego typu. Poza tym moralnie, znajdowali się w szarej strefie. Przerwał się na moment ten intensywny i gorący pocałunek, odsuwając się lekko, żeby oboje złapali oddech. Kciukiem przetarł do policzku Elliota widząc zaszklone oczy, czerwone poliki. Piękny widok na to do czego sam doprowadził.
– Ten cały układ przeszedł tylko dlatego, że chciałem spotkać ciebie po raz kolejny. – rzucił i złożył kolejny pocałunek, lecz szybko i delikatny, odsuwając wcześniej włosy z czoła. Najchętniej by kontynuował, ale wiedział, że nie powstrzymałby się. Chcąc coraz więcej i więcej. Uśmiechnął się wypełniając twarz czułością. – Powinna ci podziękować.
_____I to były święte słowa. Ta kobieta dostała pozycję jego żony, mnóstwo pieniędzy i przyszłych znajomości, nie dlatego, że ona się nadawała, a tylko dlatego, że Nathan chciał mieć jakikolwiek kontakt z omegą, z Elliotem. Patrzeć na niego, dotykać i mieć dla siebie. Czuł się dziwnie posesywny i nie wiedział czy to przez to, że przyszedł pachnąć kimś innym czy dlatego, że był gdzieś, gdzie go nie było. Teraz jednak, mając go w takim stanie przed sobą, chciał tylko zatopić się ponownie tych czerwonych i nabrzmiałych od akcji, ust.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {22/04/23, 11:47 am}

Wrong bride at the altar 32563110

      Odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku - tak pomyślał Elliot, gdy Nathan przedstawił swoją rolę w firmie. Blondyn nigdy nie słyszał o CFO, przynajmniej o skrócie, dlatego bardzo ucieszył się, kiedy alfa od razu bez pytania wyjaśnił o co w tym wszystkim chodzi. Z jakiegoś powodu widział mężczyznę w tym wszystkim. Potrafił wyobrazić sobie jak wertuje slajdy z wykresami przychodów i strat, jak delikatnie marszczy twarz w niezadowoleniu, gdy coś mu się nie spodoba. Przez moment zapragnął usiąść gdzieś z boku i tylko przyglądać się jego pracy, ale wiedział, że tak niedorzeczna rzecz nie ma prawa mieć miejsca. Elliota nigdy nie wpuszczono by do pokoju Nathana, więc nigdy nie miałby okazji zobaczyć jak pracuje.
        - Niesamowite, masz bardzo odpowiedzialną pracę - odpowiedział z ciepłym uśmiechem na ustach, nie odrywając spojrzenia od ciemnowłosego. Jego tęczówki okrutnie przyciągały omegę, a głos przypominał wabiący śpiew syren, które swoją zdolnością przyciągania zabierały swe ofiary na samo dno morskie. Omega czuł się dokładnie jak taki rybak. Bez sił, bez szans przed urokiem alfy i nawet nie miałby zamiaru walczyć z magiczną siłą. Bez problemu oddałby się na pożarcie Nathanowi.
         - He? - zjeżył się na niespodziewane słowa Alfy, gdy wspomniał o starszej siostrze Willama. Oczywiście, dla chłopaka Hannah była bardzo ważna, jako człowek rodziny, ale zarazem przyszła żona Nathana. Nikt nie miał zielonego pojęcia z jakimi myślami bił sie omega, kiedy przychodziło do spotkania obojgu w jednym czasie. To tak, jakby dwa brylanty błyszczące okrutnie jasno przyciągały go do siebie jednocześnie. Z jednej strony miał rodzinę, której nie chciał skrzywdzić ani stracić, zaś z drugiej pociągającego alfę od którego nie potrafił oderwać wzroku i co gorsza miał mokre sny. Nawet, jeśli zdecydował o swoich poczynaniach, to nadal gdzieś gryzło go sumienie, bo zaraz za ścianą była niczego nieświadoma blondynka. Ale przecież Elliot również miał prawo do bycia szczęśliwym! Nawet, gdyby okazało się to jedynie letnią przygodą.
        Lekko roztargniony, bojąc się co ma zamiar zrobić Nathan, obserwował jak z jego drobnych dłoni znika naczynie, które z jakiegoś dziwnego powodu dawało omedze poczucie komfortu i spokoju. To tak, jakby właśnie odebrano mu oaze. Jeszcze odprowadzał naczynie wzrokiem, dopóki nie poczuł na sobie ciepłego ramienia McDavidsona, a potem to okrutnie pociągające spojrzenie, na którym zawiesił na dłużej oko. Dopiero po słowach alfy poczuł, jakby coś w niego uderzyło z impetem, a serce zabiło mocniej, dudniąc aż w uszach. Dech zaparł mu w piersiach, bo jednak marzył o takich słowach, ale jednocześnie lekko pobladł, uwydatniając jeszcze mocniej soczyste rumieńce rozlewające się po same uszy. Wcześniej mógł sobie tylko marzyć, wymyślać, że może podoba się meżczyźnie, ale od razu te myśli bombardował sprzecznościami. W końcu był zwykłym chłopakiem ze zwykłej rodziny. Co takiego niby mógłby w sobie mieć, czego nie mają inni?
        Przez ten cały szok nieświadomie rozchylił delikatnie wargi, dając tym samym lepszą możliwość do złożenia delikatnego pocałunku przez Alfę, co tylko spotęgowało odlecenie omegi w nieznanym kierunku. Stęknął, czując jak żar rozlewa się na delikatnej skórze ust. Każdy dotyk opuszki palca Nathana zdawał się niezwykle delikatny i okrutnie przyjemny. To tak, jakby po ciężkim dniu schował twarz w przyjemnie chłodnej poduszce, niezwykle miękkiej, od której aż nie ma się ochoty odkleić.
        Odwzajemnił niepewnie pocałunek, stękając w usta alfy, gdy ten wtargnął lepkim językiem do wnętrza jego ust. Choć nie miał zbytnio doświadczenia, starał się jak najlepiej wczuć w rytm nadany przez ciemnowłosego. Odpowiadał na każdy gest, mrucząc i stękając, aż w końcu pozwolił się całkiem oddać temu szalonemu uczuciu wyrywającego mu serce z klatki. Sięgnął jedną ręką do ramienia, zaciskając dłoń na materiale drogiej marynarki, drugą zaś pozostawiając na udzie mężczyzny. Błękitne tęczówki zaszkliły się, gdy kolejny raz łapał łapczywie gorące powietrze do ust, pozwalając Nathanowi egoistycznie badać jego ciało, a kiedy ten odsunął się od omegi, Elliot z utęsknieniem i lekko rozmażoną miną pognał kawałek za nim, nie chcąc aby na tym się to skończyło. Zdyszany, czerwony po sam czubek głowy spoglądał na Nathana jakby był na niego zły, ale jednocześnie szczęśliwy.
         - Prędzej mnie zabije jak się tego dowie - roześmiał się cicho, świadom, że nie powinien cieszyć się z zaistniałej sytuacji. Cały czas czuł jak płonie w środku od tego chwilowego uniesienia. Pragnął znów zatopić się w ustach alfy, wpaść w jego ramiona, ale wiedział, że jeśli to zrobi, nie powstrzyma się przed dokończeniem tego w sposób jaki nie raz widział w swoich snach.
        - Ale ja również chciałem znów cię zobaczyć - dodał, nadal usiłując uspokoić bicie serca i wyrównać oddech. - Szczerze powiedziawszy... - nerwowo zaczął bawić się dłońmi, zaraz po tym zakrywjaąc dłonią połowę swojej czerwonej twarzy - Spodobałeś się mi już pierwszego dnia. Jest w tobie coś, co mnie przyciąga - sapnął, wlepiając wzrok w swoje kolana. Kto by pomyślał, że jakiś alfa doprowadzi Elliota do takiego stanu.
        - Ale co teraz zrobimy? Jak siostra zobaczy mnie w takim stanie... nie chcę, aby się dowiedziała. Nie chcę niszczyć jej marzeń, ale nie chcę aby miała ciebie dla siebie - zacisnął pięści na swoich nogach, spoglądając z niesłychaną powagą i uczuciem w stronę alfy.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {25/04/23, 08:44 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Alfa to osoba, która ma dominować, być wybitnym i na szczycie. Jak w tym wszystkim miał odnaleźć się w posuwając innego alfę, który śmierdział w obrzydliwy sposób? Nie było w tym nic kuszącego i możliwego do pożądania. Nathan mając jednak tego świadomość wybrał Hannah mieszkanie gdzieś indziej, bo oboje będą potrzebowali przestrzeni. Im więcej tym lepiej. Miał też trochę nadzieję, że kobieta utopiona w bogactwie zrobi coś czego nie powinna – będzie miała kochanka lub kochankę. Takie rzeczy bez wcześniejszego uzgodnienia na pewno sprawią, że małżeństwo szybciej się rozpadnie. Może też trochę z tego powodu mężczyzna był wstanie tak śmiało dążyć do tego co chciał i pragnął całym sercem, ciałem, myślami – Elliota. Młodszego brata i omegi, którego zapach przyciągał go niczym najpiękniejszy kwiat. Zwłaszcza gdy patrzył na te czerwone policzki, szybko oddychającą klatkę piersiową, którą łapała powietrze jakby zaraz znowu miało go zabraknąć oraz te oczy, które jasno pokazywały, że pewnie zgodziłby się na więcej niż tylko intensywny pocałunek. Na myśl o tym, Nathan uśmiechnął się łagodnie. Zwłaszcza na słowa o możliwym zabiciu omegi, gdyby jednak coś wyniuchała.
_____Bądźmy szczerzy – typ zimnej suki, nie należał do tego co lubił alfa. Unikał takich kobiet jak ognia, bo lubił spędzać czas z osobami, które wykazywały emocje. Kamienna twarz wprowadzała tylko na jego czoło zmarszczki średniego zadowolenie. Jednak, jakimś cudem, zgodził się na małżeństwo z kimś takim. To powinien być już sygnał dla jego rodziców, że coś nie było na miejscu. Specjalnie, gdy znali wszystkich byłych kochanków oraz obecnie kręcącą się na około niego Dominic, chociaż to bardziej wchodziło pod partnerstwo i zgranie interesów. Może ciemnowłosa wykurzy blondynkę do domu? Najlepiej na zawsze, ale widział w oczach siostry Elliota, że zawzięła się na lepsze życie w luksusie. Słuchał uważnie co takiego prezentował mu za informację pochłaniając je jednym uchem, lecz nie wypuszczając drugim. Zapamiętywał je, jakby były potrzebne i niezbędne na przyszłość. Widać nie tylko on sądził, że jest miedzy nimi coś magicznego od samego początku. Chociażby chodziło o coś tak przyziemnego jak zapach, którego nie mógł porównać do niczego innego. Sypiał już z omegami zawsze upewniając się, aby nie znajdowały się w trakcie swojej rui, aby przez przypadek nie zostawić im pamiątki na stałe. W końcu alfa powinien zajmować się omegą, którego naznaczył. Żadna z tamtych osób nie kusiła go do złego, irracjonalnego zachowania tak mocno jak samo lekkie spojrzenie od Elliota. To samo w sobie było zbyt mocną mocą sprawczą, ciekawe czy zadawał sobie jaką ma władzę.
– Na pewno nie pozwolę zrobić ci krzywdy. – odpowiedział lekko, bo nawet nie zamierzał wyobrażać sobie sytuacji, gdzie jego siostra miała wygraną rękę w całej sprawie. Nie mógł patrzeć na posyłane mu spojrzenie, więc złapał omegę i wciągnął go na swoje kolana, do własnej klatki piersiowej. – Masz za dużo wymagań. – westchnął ciężko. – Żeby spełniły się jej marzenia, musi wziąć ze mną ślub i urodzić dziecko, jeśli to się nie uda, mamy rozwód za pięć lat.
_____Nie powinien tego mówić, bo jednak istniało coś takiego jak poufna klauzura umowy, ale szczerze powiedziawszy to Hannah nie mogła mu zrobić za dużo. Tak samo cała rodzina Elliota, ba, jedyną osobą mogącą namieszać być umierający dziadek. Mężczyzna pewnie w ciągu następnych lat kopnie w kalendarz, a nawet gdyby nie – Nathan był jedynym spadkobiercą zaaprobowanym legalnie przez zmarłą już głowę rodziny. Nawet gdyby wyrzucił Hannah i całą umowę na bruk, po pierwszym zaskoczeniu, nikt nie robiłby problemów. Jeśli jednak Elliot chciał spełniać marzenia siostry to oznaczało to, że będzie regularnie leżała pod nim z krzywym wyrazem twarzy czekając aż dojdzie…Chociaż… Zawsze mogli robić to „sterylnie”, przez strzykawkę i zebraną oddzielnie spermę. Nathan byłby bardziej niż szczęśliwy z takiej opcji. Chyba, że blondynka chciała kochającego męża.
– Alfa i omega to idealna para. – kliknął językiem. – Jesteśmy wstanie stać się sobie jedynymi. Między dwoma alfami czegoś takiego nie ma, a wręcz się odpychamy jak takie same strony magnesu. – położył dłoń na włosami Elliota głaskając go. – Jesteś wstanie oddać mi się aż do mojej śmierci, lecz jeśli chcesz zachować moje małżeństwo z twoją siostrą, ja nie mogę zrobić czegoś takiego samego dla ciebie.
_____Zjechał dłonią niżej i odchylił lekko głowę omegi do tyłu i przejechał palcem po cały czas czerwonych i nabrzmiałych od krwi i wcześniejszej uwagi, wargach. Patrzył się w nie, jakby mogły odpowiedzieć na każde jego pragnienie, a chociaż największe prawdopodobnie siedziało jeszcze w spodniach i raczej nie zostanie obnażone teraz światu. Nie był aż takim barbarzyńca, aby brać nieprzygotowanego do niczego mentalnie Elliota, gdy zaraz za ścianą siedziała jego siostra. Już fakt, że znajdowali się tak blisko, czując swoje oddechy, bicie serca, było niemoralne, na granicy tego co było dopuszczalne, ale jak w tym podniecające. Cały czas spoglądając na usta odezwał się.
– Mogę wpisać cię jako osobę, do której należy mój majątek jak umrę. – uniósł kącik ust i spojrzał w błękitne i głębokie oczy. – Chyba tylko w taki sposób mogę dać ci wszystko, tak jak ty oddałbyś mi wraz z ugryzieniem.
_____Podchodził do tego, trochę jak do negocjacji. W końcu posiadanie czyjegoś ciała, reagowanie tylko na tego jednego… działało w przypadku omeg. One wybierały jednego, aż śmierć ich nie rozłączy lub alfa nie odrzucili omegi. Ci drudzy byli w całym układzie wygodniccy. Zabierali co chcieli, mogli naznaczyć tyle osób, ile chcieli oraz zwinąć się jak sytuacja przestanie się im podobać. Nathan zrobiłby dużo, aby ozdobić tą jasną skórę Elliota symbolem, że należy do niego, ale fakt, że nie był wstanie wziąć jego ręki, zaopiekować się nim w stu procentach wprowadzał do jego umysłu ciężką, czarną mgłę. Na pewno zapewniłby mu wszystko, nawet gdyby faktycznie między nimi nie wyszło – był na tyle odpowiedzialny i arogancki, aby myśleć, że silne emocje go nie zmienią, chociaż już chciał przeklinać na Hannah za istnienie. Co z tego, że powinien jej dziękować, bo inaczej nie spotkałby Elliota.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {01/05/23, 01:03 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

         Zastygł w bezruchu, gdy Alfa pociągnął go na swoje kolana, aby mieć blondyna znacznie bliżej siebie. Czuł, jak dech zapiera mu w piersi, a gorąc bijący od Nathaniela jest nie do wytrzymania. Mimo to nie uciekał, czując deliaktnie drżące z nerwów uda. Alfa zbyt mocno go onieśmielał. Na myśl o tym wszystkim uśmiechnął się pod nosem, jakby właśnie wyśmiewał sam siebie, opeirając dłonie na klatce mężczyzny, skupiając na tym jak delikatnie się porusza z każdym wciągniętym łykiem powietrza w płuca.
         Zapewnienie ciemnowłosego, że Elliotowi nic nie będzie grozić spowodowało, że zrobiło mu się ciepło na sercu. Blondyna w końcu nie interesowały tak bardzo pieniądze. Owszem, były ważne, aby żyć spokojnie w dobrobycie i niczego sobie nie odmawiać. Aby kogoś zabierać na randki, również potrzebne były zielone dolarki, ale jednak uczucia nie można było kupić. Nie tego prawdziwego, a to ono powodowało to okrutne przyciąganie do alfy, jakie teraz przeżywał omega. Co gorsza nigdy nie czuł się tak fantastycznie u boku kogokolwiek. Nikt nie potrafił na niego wpłnąć tak bardzo samym spojrzeniem czy głosem jak właśnie Nathan.
         - To nie tak. Wiem, że niektóre rzeczy są zależne jedynie od was, ale nie chcę być przyczyną problemów. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna - nawet, jeśli nie raz okazywali mniejszy szacunek z powodu bycia omegą. Blondyn kochał swoich rodziców, kochał starszą siostrę i nie chciał uprzykrzać im życia. - Nie chcę też do ncizego ciebie przymuszać - deliaktnie posmutniał, kręcąc głową i zaciskając delikatnie opuszki palców na drogim materiale koszuli Nathana. Nie myśląc nawet o tym, aby z niego zejść. Powoli przyzwyczajał się do tego przytłaczającego ciepła, które otulało go całego.
        Gdy McDavidson wspomniał o roli alfy i omegi, spojrzał na niego z dołu, wbijając wzrok w podbródek i czubek nosa, lecz nie trwało to długo, bo zaraz alfa sięgnął dłonią do gęstej czupryny blondyna, gładząc go deliaktnie po głowie. Elliot stęknął, przymykając jedną powiekę, wpatrując na chusteczkę deliaktnie wystającą jako ozdoba.
        - To tylko pięć lat, prawda? - spytał, chcąc mieć pewność, że to naprawdę jedynie umowa i nic nigdy nie połączy tej dwójki poza dzieckiem. A to spowodowało, że omega zaczął niechętnie wyobrażać sobie łóżkowe sceny tej dwójki, czując dziwny, nieprzyjemny uścisk żołądka. Ze wszystkiego oprzytomniał go Nathan, unosząc dłonią podbródek, bawiąc tym samym nabrzmiałymi, czerwonymi ustami. Każdy nowy dotyk Alfy powodował stopniowe fale przyjemności, od których blondyn miał ochotę wręcz drżeć. Jednak myśl o siedzącej za ścianą siostrą cał czas go przed tym powstrzymywał. Przed tym, jak zarówno czym innym, co wręcz błagało o odrobinę uwagi.
        - Dziękuję za tak hojną propozycję, ale na nic mi się wtedy zda twój majątek, Nathanie - uśmiechnął się błogo, obejmując dłoń mężczyzny w swoje włąsne. Znacznie drobniejsze. Bawiąc się palcami, błądził po miękkiej skórze, uciskając kciukami, które od razu były deliaktnie wypychane. Uniósł rękę ciemnowłosego, przykłądając wewnętrzną część do swoich ust i oplótł ją swym ciepłym oddechem, nie odrywając wzroku od ukochanego.
         - Poza tym - zmrużył powieki, ukrywając za nimi część swych błyszczących tęczówek. - Myślisz, że oddałbym się tylko za majątek? - mruknął, muskając delikatnie wargami dłoń alfy. Pozwolił się na moment zapomnieć i całkowicie zrelaksowany przymknął oczy. Prawdę mówiąc, lekko bał się spojrzenia Nathana z powodu tego co przed chwilą powiedział.
         - Może jestem tylko omegą, ale jestem... zaborczy - lekko zawstydzony uciekł spojrzeniem w stronę wcześniej widzianej chusty i zabrał ją ciemnowłosemu, przykładajac do swojego nosa, aby zaciągnąć się zapachem.
         - Cóż, czas minął. Powinniśmy skończyć wybieranie zegarków, nie uważasz? - dodał z niezadowoleniem wypisanym na twarzy i wstał z kolan Nathana, chowając chustkę do kieszeni spodni. Ciurkiem wypił wystygniętą herbatę, bo nie chciał zmarnować czyiś starań oraz czasu jaki zostałwłożony w jej przygotowanie i ruszył w stronę drzwi. Na odchodnę odwrócił się w stornę alfy, poruszając jedynie ustami, tworząc z nich krókie zdanie owiane tajemnicą dla alfy. "Ugryź mnie, jeśli potrafisz" po czym wyszedł z głębokim wdechem by jak najlepiej odegrać rolę grzecznego braciszka starszej siostry. Nadal nie wiedział, w co tak naprawdę się pcha. Właśnie wyznał uczucia narzeczonemu Hannah. Oznajmił, iż chce romansu, że gotów jest ukrywać coś takiego przed własną rodziną, by samemu być szczęśliwym. W końcu, choć raz pomyślał egoistycznie o sobie na tle rodziny.
        - Och, Elliot. Jak dobrze, że jesteś. Chcesz zobaczyć co wymyśliliśmy? - pomachała do braciszka, zapraszając go bliżej do siebie, po czym skrzywiła się, czując zapach alfy.
        - Przepraszam - powiedział, widząć jej reakcję i zrobił krok w tył, patrząc na szkice biżuteri. - Będziesz wyglądała w niej imponująco. Nie, przepraszam. Ta biżuteria jeszcze bardziej uwydatni twoje piękno - poprawił się, widząc jak na beznamiętnej twarzy dziewczyny pojawia się delikatny uśmiech. Ona naprawdę cieszyła się ze ślubu.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {02/05/23, 10:23 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson

_____Rozumiał uczucie, które kierowało Elliotem. Nawet jeśli jego wskazówki moralne i pragnienia wskazywały w inną stronę to starał się to zbalansować z tym czego potrzebowali jego bliscy, ci, na których mu zależało. Nathan sam miał takich ludzi, chociaż ich wskazówki mniej więcej kierowały się w tą samą stronę co jego – po prostu bycia szczęśliwym. W przypadku rodziny Williams, drogowskazy były w cztery strony świata. A przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Dla niego, niestety, najważniejsze były wskazówki, którymi kierować chciał się omega przed nim. Siedzący na jego kolanach, smutnym wzrokiem informujący, że nie chce go do niczego zmuszać, kiedy to on, z własnej woli, zrobiłby dość dużo, aby tylko Elliot stał się ”jego”.
– Najchętniej mniej. – prychnął lekko, bo zrobi pod stołem co się da, aby ukrócić to, gdy tylko nadarzy się okazji. – Ale tak, tylko pięć lat i koniec. Twoja siostra nie jest w moim typie.
_____Był mężczyzną więc spokojnie podniesie swojego żołnierza do walki, kiedy będzie trzeba, ale w głowie błagał samego siebie i może jeszcze trochę Boga, aby nie jęczała jak w pornosach czy leżała niczym kłoda, bo bądźmy szczerzy – dla Nathana, z ich dwójki, to on powinien leżeć i mieć w dupie, nie ona. Chciała tylko tego co posiadał, nie jego. Jak więc wielką niespodzianką było, kiedy jej brat, postanowił nie brać wszystkiego co mu daje. Kiwnął przecząco głową na pytanie omegi, bo atmosfera jasno mu mówiła, że był typem, który się zakochiwał i oglądał gwiazdy na polanie, a nie randkował w najdroższej restauracji w mieście, aby pokazać się przed ludźmi. Nadal, nie mógł powiedzieć, że Elliot miał rację. Może nie wiedział jak wiele pieniędzy faktycznie miał? Byłby ustawiony do końca życia, bez potrzeby pracowania, żyjąc z drinkiem w dłoni przy basenie na Hawajach i nie musząc nic. Bycie jedynym beneficjentem majątku, w tym wypadku, dałoby mu bardzo dużo. Racją jednak było – lepiej cieszyć się tym z kimś innym. Nie odrywał wzroku od blondyna, która siedząc na jego kolanach nie wiedział co ze sobą zrobić, z jednej strony kusił go, mówił o swojej zaborczości, której na razie nie widział w żadnym momencie, z drugiej uciekał wzrokiem jakby nie mogąc spotkać z pożądaniem widniejącym za okularami Nathana.
– Skoro tak uważasz. – westchnął i chociaż chciał zamknąć ramiona łapiąc Elliota, to pozwolił mu wstać i odsunąć się kątem oka obserwując jak chowa chustkę do kieszeni. Uśmiechnął się pod nosem widząc to, lecz nie poruszył tematu, zapamiętując każdy kolejny ruch aż w końcu – czytając z ruchu jego warg, uniósł brwi zaskoczony. Prychnął do siebie, chowając zadowolenie za dłonią. – Nie wie w co się pcha.
_____Lecz znowu – nie zamierza mu tego tłumaczyć. Ugryźć omegę można tylko podczas rui, tylko wtedy znak się zachowa i stajesz się parą. Nie miał pojęcia, kiedy przyjdzie do blondyna, ale widać będzie jej wyczekiwał z niecierpliwością, skoro już dostał zaproszenie. Nie byłby sobą, gdyby nie skorzystał. Zwłaszcza, że na samą myśl w jego spodniach pojawił się problem. Jak mógłby się powstrzymać, kiedy w głowie widział tyle możliwości. Westchnął ciężko, po czym zaśmiał się zdając sobie sprawę, że zachowuje się jak nastolatek na myśl o pierwszym seksie, a temu daleko było do prawdy. Mógł tylko śmiać się z samego siebie idąc do łazienki, bo Elliot już chwilę temu poszedł do siostry, a on nie zamierzał tak wracać do nich.
_____Dziesięć minut później dołączył do reszty w pomieszczeniu, kiedy już skończyli wybieranie dodatków, tak samo jak zostały wybrane wszystkie zegarki. Z uśmiechem na ustach, zadowolony ze swoich zakupów poszedł z Markiem do kasy pozwalając, aby Tony odprowadził ich do samochodu, podając wcześniej kluczy kobiecie, aby spokojnie usiedli. Stojąc przy terminalu z kartą płatnicza spojrzał na ciemnoskórego, który wrócił po wykonaniu swojego zadania.
– Łącznie to będzie około tyle. – pokazał monitor, aby nie mówić na głos kwoty przy innych ludziach, bo nigdy nie wiesz czy ktoś nie podsłuchiwał. Nathan spojrzał na pięciocyfrową liczbę i kiwnął głową potwierdzająco, że brzmiała okej. – Kartą, przelew, gotówka czy wysłać czek do zapłaty?
– Hm… – Nathan podniósł wzrok z Marka na Tonniego. – Zaokrąglij do góry i daj Tonemu jako napiwek.
_____Szef zakładu spojrzał jeszcze raz na liczbę, potem na swojego pracownika, który zaczął uciekać wzrokiem na bok, czując doskonale, że napiwek w takiej wysokości to pewnie coś więcej niż zwykła, dobra obsługa. Nie komentował jednak tego, wyrównał kwotę i pokazał jeszcze raz klientowi, który poprawił okulary na nosie i zadowolony podał czarną kartę do czytnika. Po zakończeniu operacji, pożegnali się miło i dwójka mężczyzn obserwowała, jak Nathan opuszcza sklep jubilerski. Gdy zniknął z horyzontu, Mark wziął Tonego pod ramię i zabrał na zaplecze z pytającym spojrzeniem, nie mówiąc ani słowa. Gdy jednak pracownik nie zamierzał się wygadać, westchnął ciężko.
– I niech tak zostanie. – poklepał go po ramieniu. – Nic się nie wydarzyło, nie ma o czym rozmawiać. Ponad piętnaście kafli nie chodzi piechotą, a McDavidson potrafi być zawistny. – westchnął i spojrzał na rozkojarzy wzrok Toniego. – Przyjmij pieniądze i baw się dobrze w weekend, masz wolne, odpocznij.
_____Wizyta u mistrza rzemiosła skończyła się ze szczęśliwą Hannah, na siedzeniu pasażera, która informowała go o wyborach, bo jednak zajęty regulowaniem płatności nie uczestniczył w rozmowie między rodzeństwem. Dopiero teraz miała czas, aby wdrążyć go w szczegóły, gdy odwoził ich do domu. Nie odprowadzał ich do drzwi widząc po minie kobiety, że jest czujna, wypatrując jakiś zmian w jego zachowaniu czy mimice. Cóż… niestety dla niej, musiałaby być wykrywaczem kłamstw i to tym bezbłędnym, aby obejść Nathana, który nie zamierzał robić czegokolwiek innego niż zwykle. Kobiety w końcu są chore psychicznie – kupisz kwiaty to zdradzasz, a jak nie kupisz to też zdradzasz. Na rękę jednak działało mu, że nie znali się za dobrze. Poczekał aż oboje wejdą do domu i odjechał do siebie z trochę lżejszym kontem bankowym, a w najbliższym czasie będzie jeszcze gorzej, bo przecież ”narzeczona” poinformowała go przed chwilą, że znalazła mieszkanie, które chce mieć dla siebie na czas swojej rui. Ciemnowłosy poczynił szybkie kalkulacje w głowie – jak wszystko pójdzie sprawnie to za dwa/trzy dni przyjedzie oddać papiery i klucze, chociaż nie zamierzał zapowiadać wtedy swojej wizyty wcześniej. Niech mają niespodziankę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {04/05/23, 10:43 pm}

Wrong bride at the altar 32563110

          Dzisiejszy dzień uważał za bardzo udany. Starsza siostra była niezwykle zadowolona z zakupów i opowiadała o całym procesie blondynowi aż do domu, gdzie odtworzyła kasetę od nowa, powtarzając wszystko rodzicom. Omega był na tyle szczęśliwy, że słuchanie tego samego w ogóle mu nie przeszkadzało.
         Z myślą jaką zdobycz schowaną miał w kieszeni, wrócił do swojego pokoju, kładąc na łóżku. Schował twarz w poduszkę i niczym mała dziewczynka zaczął zagłuszać za jej pomocą piski szczęścia. Tupając przy tym nogami. Nikt nie mógł wiedzieć skąd to zachowanie. Zapewne, gdyby ktokolwiek chciał rozgryźć tę zagadkę, strzelałby, iż powodem był ślub Hannah. Nic bardziej mylnego. Elliot nareszcie przeżywał swoją pierwszą miłość. Może nawet było to za dużo powiedziane, ale nigdy nie czuł czegoś takiego do Alfy. Do nikogo.  Nawet podczas rui, przechodził ją w miarę normalnie, zamykając w pokoju na parę dni. Odcięcie się od świata było najlepszym sposobem na uniknięcie problemów. W końcu blondyn nie chciałby, aby przeleciał go przyjaciel. Prawdopodobnie nie byłby później wstanie spojrzeć mu prosto w oczy.
         Wyciągnął z kieszeni chustkę należącą do Nathana i zaciągnął przyjemnym, wręcz elektryzującym zapachem, a wyobraźnia od razu przywołała sytuację z sklepu jubilerskiego. Zawstydzony pobladł momentalnie, uzmysławiając sobie co tam właściwie zrobił i z jękiem rozpaczy znów zanurkował twarzą w poduszkę. Jawnie zaprosił Alfę do ugryzienia go. Wyraził pełną zgodę na to. Oszalał? Czy on w ogóle wtedy myślał, co wygaduje? A co jeśli Nathan następnym razem skorzysta z oferty?! Nie wyglądał na takiego, który by się nie zgodził! On chciał nawet oddać po śmierci swój majątek.
        Elliot usłyszał jak mocno i głośno zaczęło bić jego serce na samą myśl jak mogło wyglądać życie ich dwójki. Wychowany był w normalnej, zwyczajnej rodzinie, ale wizja wypoczywania na leżakach lub popijanie zimnych drinków na lodzi zapowiadała się równie ekscytująco.
        - Jestem okropny - uśmiechnął się blado, bo w tym wszystkim szkoda było mu siostry. Jednak ich nie łączyło uczucie, a podpisana umowa. Czy siostra faktycznie miałaby mu za złe, gdyby dowiedziała się o ich romansie?
        Potrząsnął głową, aby nie zadręczać się dłużej głupimi myślami. Przecież nie zmieni to jego postanowienia i chęci przywłaszczenia odrobiny szczęścia dla siebie samego. Jednak... Musiał zrobić coś, czego nigdy nie robił. Umówić się do ginekologa, a ta myśl była przerażająca. Prędzej przebiegły maraton, wypluwając przy tym płuca. Wizyta u kogoś takiego wydawała się omedze wstydliwa. Ktoś miałby go badać w tych miejscach. Zadawać pytania o współżycie... Im bardziej zagłębiał się w możliwe scenariusze, tym bardziej twarz zamieniała się w dojrzałego buraka po sam czubek glowy. JEDNAKŻE! Musiał wypić piwo, które naważył, dlatego poszedł spać z istotnym postanowieniem, przez które nie zmrużył oka.
        Następnego dnia, gdy wszyscy domownicy wyszli, Elliot chwycił za komórkę, chodząc w kółko w salonie, drążąc niemalże dziurę w podłodze. Miał wybrany numer, musiał tylko nacisnąć kciukiem na zieloną słuchawkę, ale palec ani drgnął.
        - Beznadzieja - jęknął sfrustrowany, potykając o własne nogi, a palec sam musnął ekran. - Cholera! - panicznie patrzył na komórkę, a dźwięk sygnału echem obijał się w głowie blondyna, aż usłyszał czyiś głos po drugiej stronie.
        - Gabinet ginekologiczny Susan McNillson. W czym mogę pomóc? - Elliot znieruchomiał, przełykajac gulę w gardle.
        - D-dzień dobry. Z tej strony Elliot Williams. Chciałbym umówić się na wizytę. Najlepiej w tym tygodniu - ledwo panował nad drżącym głosem, z całych sił skupiajac na tym, co mówił przyjemny dla ucha głos kobiety.
        - Momencik, już sprawdzam. Świetnie się składa. Jedna Pani odwołała wizytę. Czy jutro na godzinę dziewiątą Panu odpowiada? - omega przytaknął, orientując się, że przecież recepcjonistka tego nie widzi i zaraz odpowiedział nazbyt głośno i energicznie "tak". Kobieta podziękowała, mówiąc iż będzie wyczekiwać Elliota jutro i rozłączyła się. Blondyn opadł na kolana jakby właśnie wyczerpał wszelakie, dzisiejsze pokłady energii, uśmiechając blado do samego siebie. Udało mu się. Dał radę zrobić termin. Połowę drogi miał za sobą. Musiał tylko, albo aż zjawić się jeszcze na miejscu.
        - Co ja wyprawiam że swoim życiem - szepnął, podnosząc się z miejsca. Nie mógł zostać w mieszkaniu. Nie w takim stanie, więc zbierając z pokoju strój łyżwiarski oraz łyżwy, wyszedł wybierając numer do przyjaciela.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {18/05/23, 07:46 pm}

Wrong bride at the altar Nathan-Mc-Davidson


_____Wybrane przez Hannah lokal nie znajdował się w najdroższej dzielnicy miasta, a samo mieszkanie miało zarówno parking dla samochodów jak i łatwy dostęp do metra co było dobre i złe jednocześnie. Blokowisko jakich wiele, ale chociaż ten budynek prezentował się na odnowiony, albo wybudowany maksymalnie z 10 lat temu. Stojąc przy przeszklonej części ściany, która pokazywała widok na okolicę, nie prezentującą się brzydko, ale też w oczach Nathana nie była czymś wartym płacenia extra. Chyba jednak najważniejszy był fakt, że znajdowała się przynajmniej 20 minut drogi samochodem od jego miejsca. Zarówno tego, gdzie mieli mieszkać, jak i tego, gdzie on zamierzał spędzać “samotnie” czas. Jego kamienna mina, która bez zainteresowania wyglądała za okno podczas czytania aktu zakupy była dość gubiąca dla sprzedawcy oraz jego prawnika. Nie był to drobny zakup, ale ten okularnik w drogim garniturze podchodził do tego jak Arabski Szejk kupujący całe piętro bez patrzenia na rozkład pomieszczeń. McDavidson nie był tutaj jednak sam, a ze swoim asystentem oraz prawnikiem. Dwójka doglądała sprawy, żeby on tylko złożył podpis bez patrzenia na tekst. Chociaż ciemnowłosy nigdy tego nie zrobi. Zbyt przewrażliwiony na podstawie, gdzie ląduje jego machnięcie długopisem na pewno chociażby przeleci wzrokiem dokument.  
- Czy on nie jest zainteresowany mieszkaniem? - w końcu wychodzi z ust sprzedawcy, pośrednika stojącego tutaj z ramienia właściciela. - Nie obejrzał wnętrza, nic nie przykuło jego uwagi, ale jednak kupuje lokal z miejsca...
- Proszę wstrzymać się od zbędnych słów. - zawtórował mu prawnik Nathana posyłając groźne spojrzenie. - Mieszkanie zostanie kupione, co się dzieje z nim później nie leży w gestii poprzedniego właściciela.
- Ale czy nie powinien chociaż zerknąć na umowę? - rzucił finalizator umowy kreśląc ostatnie poprawki na druku, który po chwili podaje w stronę “kupujących” - Więc?
- Ja się tym zajmę. - Asystent szybko chwyta za papier i podchodzi do Nathana, wyrywając go lekko z zamyślenia. - Panie Dyrektorze?
_____Nie potrzeba dużo zaczepiania, aby zszedł na ziemię, bo jednak alfa nie był zbyt zafascynowany myślami jakie teraz posiadał w swojej głowie. Dotyczyły Hannah i możliwego zmuszenia jej do posiadania kochanka, którego istnienie będzie jasno skreślało to małżeństwo. Mruknął lekko w stronę asystenta i składając wzrok na jego dłoniach dostrzega skierowaną w jego stronę umowę, która chwyta, zaczytując się w treści. Wszystko wyglądało poprawnie, a on będzie wstanie jeszcze dzisiaj oddać druczek wraz z kluczami w dłonie swojej narzeczonej. Czy chciała ją zobaczyć? Nie. Widział ją jakieś dwa lub trzy dni temu – nie czuł potrzeby, aby znowu oglądać jej twarz. W tym samym miejscu mieszkała jednak jedna osobą, którą bardzo chciał zobaczyć. Elliot. Cały czas przypominając sobie sytuację z lokalu Jubilera uśmiechał się lekko pod nosem, zastanawiając się tylko kiedy faktycznie przyjdzie Ruja omegi, aby mógł mu pokazać, że potrafi go ugryźć. Nie chciał zakrawać o hipokryzję kontrolując telefony, wiadomości email i całą działalność w internecie oraz w świecie. Elliot nie należał jeszcze do niego, a nawet jeśli - każdy potrzebował prywatności oraz kilku tajemnic. Zwłaszcza jeśli jego żołądek wsiadał na rodeo przy samej myśli, że Elliot mógłby poznać jego sekrety.  
_____Podpisał potrzebne dokumenty i pozwolił asystentowi odejść samemu łapiąc za dzwoniący telefon. Cały czas mieli dość wczesne godziny poranne, bo mówimy o czasie, kiedy ludzie dopiero idą do pracy. Z okna widać było ruchliwość tego miasta. To dobrze, w razie czego będą świadkowie romansu kobiety. Zobaczył do kogo należy tak wczesny telefon i wzdycha ciężko widząc, że jest to jeden z profesorów, odbierając lekko niechętnie połączenie, zaczynając pracę jeszcze zanim miał na to ochotę. Asystent z podpisaną umową wrócił do zgromadzonych kątem oka spoglądając na chodzącego w kółko Nathana. Pracując pod tym człowiekiem już kilka lat wiedział, że zachowuje się tak, jak robi coś czego nie chce lub sprawa wymaga ingerencji, której nie jest wstanie od razu wykonać. Jakby potrzebną reakcją odbijał sobie na spacerowaniu.
- Eh. - westchnął dając papier do prawnika, cały czas oczami śledząc swojego szefa. - Widać ktoś będzie miał wyjazd służbowy w najbliższym czasie.  
- Nic nowego dla ciebie. - odezwał się sucho prawnik spoglądając szybko na zachowanie Nathana. - Dyrektor zawsze gdzieś lata.  
- Chciałem mieć długi weekend... - zaczął żalić się asystent. - Z rozmowy wynika, że to tylko Uniwersytet dwie godziny drogi stąd, może się wyrobimy jeszcze dzisiaj z tym?  
- Nie nasza sprawa
_____Zaśmiał się lekko, kończąc wszystkie formalności z pośrednikiem i odbierając klucze od mieszkania zamiast McDavidsona. Widząc, że jego pracodawca cały czas rozmawia przez telefon - postanowił od razu zająć się dokumentami, aby mógł przekazać wszystko gotowe z miejsca. Szukanie później czasu, kiedy będzie wstanie go przyjąć brzmiało jak ból głowy. Zwłaszcza, że ten mężczyzna cały czas ma gdzieś coś do roboty, a on sam, jako prawnik, nie mógł cały czas latać za nim i posiadał innych klientów. Chociażby Panią Hannah, która została podpisana jako jego klientka. Cóż, płacił Nathan więc ciężko, aby szukać kogoś nowego, kiedy on się sprawdzał.  
_____W końcu, połączenie się zakończyło, a poirytowany lekko okularnik podszedł do pozostałej dwójki. Jeden z nich z wyczekiwaniem oczekiwał informacji, drugi siedział na krześle przy stole i przepisywał dane z jednej kartki na drugą. Westchnął ciężko i schował telefon do wewnętrznej kieszeni marynarki, po czym położył swoje zimne spojrzenie na Asystenta.
- Jedziemy do Profesora Thompsona. Prawdopodobnie wrócimy jutro. Jedź nas spakować, masz godzinę. - rzucił informację na młodszego chłopaka, po którym widać było, że nie jest fanem tego polecenia. Nathan go doskonale rozumiał, także nie był, ale Profesor robił coś bardzo ważnego i jeśli chciał jego udziału na miejscu to to dostanie. Następnie spojrzał na prawnika, który także uniósł spojrzenie znad dokumentów oczekując słów w swoją stronę. - Ty ze mną poczekasz. Skończymy umowy i mamy coś do obgadania.
- Tak jest, Panie Dyrektorze. - odpowiedzieli obaj bez większego zamyślenia i Asystent wręcz wybiegł z mieszkania czując na plecach, że faktycznie – godzina to może być mało. Prawnik natomiast wyprostował się i podsunął dokumenty w stronę alfy. - Czego Pan potrzebuje ode mnie?
- Porozmawiamy sobie. - prychnął pod nosem odsuwając krzesło od stołu, nie patrząc już na uśmiech widniejący na twarzy drugiego mężczyzny. Bardzo go nie lubił. - Jak szybko można unieważnić umowę z Williamsami jeśli Hannah będzie zdradzać?  
- Czy chcemy się na to przygotować? - mężczyzna uniósł brwi do góry. Był betą, nie rozumiał świata Alf i Omeg, ale wiedział po spojrzeniu jakie kierował w jego stronę Nathan, że nie powinien pytać i zagłębiać się w sprawę. Przełknął ślinę. Nie chciał chyba znać szczegółów. - Jeśli mamy faktycznie dowody, bardzo łatwo. Nawet jeśli zajdzie w ciąże z tobą, to idea, że dziecko nie jest twoja cały czas zostanie podniesiona. Zwłaszcza kiedy powinna być wierna tylko przez określony czas i nie umiała tego dotrzymać. Bardzo łatwo jesteśmy wstanie ją zniszczyć pod tym kątem.  
- To dobrze. - kąciki ust uniosły się do góry co tylko bardziej przekonało prawnika, że nie powinien na tym etapie znać szczegóły. - To teraz kolejna sprawa.
- Eh?
- Chciałbym kogoś wpisać w swoją wolę.  
-… Jak sobie życzysz.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Wrong bride at the altar Empty Re: Wrong bride at the altar {}

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach