Strona 2 z 2 • 1, 2
Gość
Gość
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
o o p s i d i d i t
o takim jednym, co uwiódł starszego w klubie i o tym starszym, co nie jest
gejem i już.
beast & troianx
o takim jednym, co uwiódł starszego w klubie i o tym starszym, co nie jest
gejem i już.
beast & troianx
Gość
Gość
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
No tak, mogłem się w sumie domyślić, że będzie unikał tego tematu jak ognia. Ja sam nigdy nie byłem w takiej sytuacji, bo nie miałem potrzeby nikogo zdradzać, ale to chyba nie było najlepsze uczucie na ziemi. Zwłaszcza, że, wiecie, wydaje mi się, że duża część osób do zdrady podchodziła bardzo zimno i miała gdzieś fakt, że ma drugą połówkę i ją krzywdzi, ale Oliver? Ten jak typowy artysta wszystko przeżywał, więc i to pewnie siedziało mu w głowie. Teraz już rozumiałem, czemu za pierwszym razem wymsknął się z mojego mieszkania rano, bez słowa pożegnania. Pewnie wtedy myślał po prostu, że to jednorazowy wybryk po alkoholu i nigdy więcej się nie powtórzy. Cóż, powtórzył, czy mu się to podobało, czy też nie. Czy było mi wstyd? Cóż, też nie. Byłem zdania, że gdyby wszystko było między nimi super, to nigdy nie doszłoby do zdrady. No i tutaj nie dostrzegałem zwykłej zdrady bo tak, a wydawało mi się, że Oli po prostu nie był heteroseksualny, tylko jeszcze to do niego nie dotarło. W końcu tyle razy podkreślił, że nie jest gejem, że musiało mu to jakoś siedzieć na psychice. Ugh, trochę bym mu poprawił morałów, że przecież bycie gejem nie jest niczym złym, ale wątpię, że chciałby ich słuchać. Atmosfera i tak się już zepsuła, on pewnie wolał sam nad tym rozmyślać. Nie będę się wtrącać, dopóki sam mi kiedyś nie powie. "Kiedyś", bo przecież nasze korki dalej miały trwać, ja z nich nie rezygnowałem. Chciałem nauczyć się więcej chemii i innych takich, no wiecie.
Poszedłem za nim do salonu. Czyli teraz będziemy siedzieć w ciszy, no dobrze. Posłusznie wziąłem od niego bokserki i szybko się udałem. W sumie to zdziwiłem się, że bez problemu w nie wszedłem, bo moje mięśnie były zdecydowanie mocniej rozbudowane, przez co automatycznie byłem szerszy. No, ale nie mogę narzekać, przynajmniej w przyszłości będziemy mogli wymieniać się bielizną. Znaczy, co? Kto to niby powiedział? Jakiej przyszłości? Nie będzie żadnej przyszłości i już.
- Będzie ci zimno - powiedziałem, gdy oddał mi swój szlafrok.
Jako, że nie słuchał, a trząsł się jak malutki piesek, wstałem i z łóżka przyniosłem kołdrę. Chociaż tyle mogłem mu dać, bo nie zamierzałem grzebać mu po szafkach. Jeszcze znalazłbym coś typu pozytywny test ciążowy i wtedy to dopiero zrobiłoby się niezręcznie.
Gofry były pyszne. Normalnie jak pokarm bogów, jeszcze dodatkowo miałem ochotę na coś słodkiego, więc idealnie zaspokoiły to zapotrzebowanie. Najchętniej pochłonąłbym jeszcze więcej, ale nie wypadało mi zjeść całej porcji. Zrobił je dla nas, nie chciałem go zostawić tak z niczym... Ech, następnym razem mu zasugeruję, że potrzebuję troszeczkę więcej kalorii niż on i trzeba powiększać proporcje w przepisach. O, albo następnym razem ja coś ugotuję, zakładając, że wpuści mnie do swojej świętości-kuchni bez żadnego problemu i pozwoli działać. Skoro nie mogłem zamawiać nam jedzenia, to mogłem chociaż nauczyć się jakiegoś przepisu i go wykonać. Zawsze coś, nie?
- Wyszły ci bardzo smaczne, może kiedyś zamiast nudnych wzorów na lekcji podzielisz się przepisem - rzuciłem z uśmiechem, czując potrzebę rozładowania atmosfery.
Nie chciałem spędzać nocy wiedząc, że ktoś jest na mnie zły i prawdopodobnie wkurza się, że w ogóle obok niego leżę. No i liczyłem na jakieś przytulanki, bo miałem ich w życiu niezły deficyt, ale do tego trzeba go było najpierw udobruchać.
- Masz jakąś szczoteczkę do zębów na zbyciu? Nie pomyślałem, że mi się przyda. Koniec końców mogę myć palcem, a ty będziesz na to z rozbawieniem patrzeć, ale najpierw wolę się zapytać. - Puściłem mu oczko i poprawiłem szlafrok. Miał bardzo ładny kolor, pasował do nas obu. - O, albo zanim się umyjemy, masz kakao? I lubisz? Jak masz, to powiedz gdzie, pójdę nam zrobić. Ty powinieneś pozostać w tym kokoniku, żeby nie zamarznąć.
Poszedłem za nim do salonu. Czyli teraz będziemy siedzieć w ciszy, no dobrze. Posłusznie wziąłem od niego bokserki i szybko się udałem. W sumie to zdziwiłem się, że bez problemu w nie wszedłem, bo moje mięśnie były zdecydowanie mocniej rozbudowane, przez co automatycznie byłem szerszy. No, ale nie mogę narzekać, przynajmniej w przyszłości będziemy mogli wymieniać się bielizną. Znaczy, co? Kto to niby powiedział? Jakiej przyszłości? Nie będzie żadnej przyszłości i już.
- Będzie ci zimno - powiedziałem, gdy oddał mi swój szlafrok.
Jako, że nie słuchał, a trząsł się jak malutki piesek, wstałem i z łóżka przyniosłem kołdrę. Chociaż tyle mogłem mu dać, bo nie zamierzałem grzebać mu po szafkach. Jeszcze znalazłbym coś typu pozytywny test ciążowy i wtedy to dopiero zrobiłoby się niezręcznie.
Gofry były pyszne. Normalnie jak pokarm bogów, jeszcze dodatkowo miałem ochotę na coś słodkiego, więc idealnie zaspokoiły to zapotrzebowanie. Najchętniej pochłonąłbym jeszcze więcej, ale nie wypadało mi zjeść całej porcji. Zrobił je dla nas, nie chciałem go zostawić tak z niczym... Ech, następnym razem mu zasugeruję, że potrzebuję troszeczkę więcej kalorii niż on i trzeba powiększać proporcje w przepisach. O, albo następnym razem ja coś ugotuję, zakładając, że wpuści mnie do swojej świętości-kuchni bez żadnego problemu i pozwoli działać. Skoro nie mogłem zamawiać nam jedzenia, to mogłem chociaż nauczyć się jakiegoś przepisu i go wykonać. Zawsze coś, nie?
- Wyszły ci bardzo smaczne, może kiedyś zamiast nudnych wzorów na lekcji podzielisz się przepisem - rzuciłem z uśmiechem, czując potrzebę rozładowania atmosfery.
Nie chciałem spędzać nocy wiedząc, że ktoś jest na mnie zły i prawdopodobnie wkurza się, że w ogóle obok niego leżę. No i liczyłem na jakieś przytulanki, bo miałem ich w życiu niezły deficyt, ale do tego trzeba go było najpierw udobruchać.
- Masz jakąś szczoteczkę do zębów na zbyciu? Nie pomyślałem, że mi się przyda. Koniec końców mogę myć palcem, a ty będziesz na to z rozbawieniem patrzeć, ale najpierw wolę się zapytać. - Puściłem mu oczko i poprawiłem szlafrok. Miał bardzo ładny kolor, pasował do nas obu. - O, albo zanim się umyjemy, masz kakao? I lubisz? Jak masz, to powiedz gdzie, pójdę nam zrobić. Ty powinieneś pozostać w tym kokoniku, żeby nie zamarznąć.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Szczerze powiedziawszy, to z ulgą przyjąłem kołdrę od chłopaka, w którą to następnie się opatuliłem, tak samo jak owija się w różek małe dzieci czy też jak owija się burrito. Wtedy przestało być mi zimno i było mi idealnie, nawet lepiej niż kiedy miałem na sobie szlafrok. I tylko spod kołdry wystawała mi oczywiście głowa i dłoń, w której to trzymałem gofra obsypanego cukrem pudrem, orzechami i owocami takimi jak borówki oraz maliny. Zajadałem się tym ze smakiem, ale już po trzecim, a właściwie po tym drugim i pół, czułem się najedzony i zadowolony z posiłku, bo nieskromnie musiałem przyznać, że i tym razem gofry były smaczne, nawet bez jego opinii.
- Daruj sobie – skomentowałem oschle jego tekst. Zdecydowanie teraz nie chciałem wchodzić w żadne potyczki czy też żarty słowne. W jednej chwili straciłem cały dobry humor, jak i chęci, by z nim dyskutować, jeszcze na taki głupi temat, bo jedyne, co mógł zobaczyć na tablicy związanego z goframi to wzór na glukozę, gdy już dojdziemy do cukrów. Na nic innego nie mógł z mojej strony liczyć i miałem nadzieję, że Patrick doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że to była tylko chwilowa niemoc z mojej strony, właściwie spowodowane przez niego (chociaż ja tu byłem o wiele starszy i to ja ponosiłem za to winę), niejako zapłata za udzielone mu korepetycje i tyle. Nie miałem zamiaru stosować jakichkolwiek taryf ulgowych dla niego, tylko z tego powodu, że się razem przespaliśmy.
Nie miałem ochoty, by z nim rozmawiać również dlatego, że wciąż moje myśli krążyły gdzieś wokoło Emmy, że Patrick poruszył tę delikatną strunę i teraz na niego się za to gniewałem. Emma nie była niczemu winna, tylko ze mną było coś definitywnie nie tak i inaczej nie umiałem tego wytłumaczyć. Była wręcz idealną przyjaciółką i dziewczyną, a ja pomimo takiej relacji, potrafiłem chwilą uniesienia, przyjemności, własnego ego, to zniszczyć. Niestety nawet jeśli upiekłoby mi się to na sucho, to czy byłbym w stanie żyć przez resztę życia u jej boku z takim sekretem? Zawsze zdrada wydawała mi się najgorszym, co można było zrobić drugiej osobie, byłem za tym, by wpierw zerwać z tą osobą, a dopiero brać się za drugą osobę. To wywoływało mniejsze emocje u tej drugiej osoby i na pewno aż tak jak jej nie raniłem. A tymczasem ja byłem hipokrytą, nie wiedziałem sam czego chce i dlaczego przespałem się z tą samą płcią. Zdecydowanie nie byłem nawet w kilku procentach tak idealny, jak ona. Umiałem tylko ją krzywdzić.
Wyrwałem się z destrukcyjnych myśli dopiero wtedy, gdy usłyszałem słowa chłopaka.
- Na górze, w pierwszej szafce od lodówki – powiedziałem spokojnie. - Ale mi nie rób – dodałem stanowczo i wyrwałem się do łazienki.
Moja decyzja była podyktowana, tym że chciałem już położyć się do łóżka, a także tym że nie chciałem mu ulec i spławiać jego kolejnych słów. Czasami zdarzało mi się być upartym, może więcej niż czasami, ale nie tak łatwo było się ze mną pogodzić, gdy już z kimś się pokłóciłem. Była to cecha, która miała swoje plusy i minusy, bowiem nie umiałem się poddać w czymkolwiek za co się brałem, a z drugiej strony umiałem obrażać się na daną osobę bardzo długo, trzymając się swojej racji, choć w pewnym momencie traciłem już ten konkretny powód – liczyło się tylko, żeby być na kogoś obrażonym.
W łazience po umyciu swoich zębów, wyjąłem z szafki jeszcze zapakowaną, nową szczoteczkę i położyłem ją na zlew według jego życzenia, po czym bez słowa pokierowałem się do łóżka, gdzie to ułożyłem się na jednej z połowy i obróciłem się do niego plecami, twarzą do jednego z okien. Nakryłem się kołdrą aż do samej szyi, jak to miałem w zwyczaju, ale tym razem zadbałem, by zostawić połowę kołdry Patrickowi. Mimo że byłem na niego obrażony, to dalej zależało mi na swoim gościu i nie chciałem, żeby zmarzł podczas spania.
Gość
Gość
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Spoważniałem, kiedy tak wrogo mi odwarknął. Ej, serio? Jemu dalej chodziło o to pytanie? Rozumiem, że przypomnienie mu o dziewczynie mogło być w pewien sposób bolesne, ale żeby aż tak? Nie drążyłem tematu, pozwoliłem mu po prostu zamilknąć i nie dopytywałem. Skąd mogłem wiedzieć, że zdradzanie jej aż tak go wkurza? Mógł pochować jej wszystkie zdjęcia i inne rzeczy jak chciał, żebym się nie dowiedział! Idiota, starałem się go rozbawić i jak zwykle nic z tego nie miałem. On zachowywał się jakby miał jakąś chorobę dwubiegunową, przysięgam. Najpierw milutki, a potem robił mi coś takiego. Zabolało mnie to i przez moment miałem nawet ochotę, żeby wrócić do domu. Powstrzymywał mnie jedynie fakt, że było już dosyć późno, a co za tym szło - zimno, i wychodząc na dwór w mokrych włosach tylko bym się przeziębił, a nie chciałem być chory akurat na początku szkoły, kiedy jeszcze szło zbierać dobre oceny za proste tematy. Trudno, prześpię się, rano wstanę, pojadę po książki, a w szkole nie spojrzę na niego ani na moment. Niech sobie nie myśli, że będzie mnie kopał jak psa, a ja sobie grzecznie na to pozwolę. Też mam charakterek, który właśnie w tym momencie ze mnie wypełzł.
No i fajnie, udałem się do kuchni, żeby zrobić sobie to durne kakao. W tym momencie pan kretyn pójdzie spać, a ja będę mógł się położyć do łóżka bez obaw, że zaraz rzuci się na mnie z zębami. Dziewczyna go wkurza, jeszcze czego. Jakoś nie przeszkadzało mu to w ssaniu mnie z półtorej godziny temu. Durny egoista. I jeszcze kupuje to najgorsze kakao, które dosłownie nikomu nie smakuje. Super, niech będzie, wypiję i takie, byleby nie siedzieć z nim.
Na kakao zeszło mi się z pół godziny. Specjalnie wszystko przedłużałem, żeby mieć pewność, że Oliver będzie już spać. Ostatnie, co chciałem, to kłótnia z nim w nocy. Ech, na najbliższej lekcji chemii na bank czeka mnie odpowiedź ustna. To jego sposób na przelewanie wszelkich frustracji na mnie. Mógłbym go pozwać, owszem, gdyby nie fakt, że sam byłem w to nieźle zamieszany. Raczej nikt nie uwierzyłby w to, że poszedłem z nim do łóżka aż dwa razy, bo mnie zmusił. Ech, czemu zawsze podobają mi się idioci? To totalnie niefajne, kiedy w końcu poznam jakiegoś miłego i sympatycznego kolesia, który zawsze będzie kochany i uśmiechnięty? Czy wszechświat może mi dać jakiś znak? Jakikolwiek?
Umyłem zęby i przemyłem twarz wodą. Nie lubiłem się tak kłaść bez żadnej pielęgnacji, ale podpieprzenie jej jego dziewczynie chyba byłoby lekką przesadą. Pewnie zacząłby gryźć meble i szczekać jak wyczułby ode mnie zapach jej kremiku. Głupi kretyn. Dosłownie, faceci to kretyni. Wiem, ja też do nich należę i szczerze przepraszam wszystkich za moją płeć, tak, mi także jest wstyd. Wolałbym się urodzić jako śliczna wróżka. Skoro już planujesz kogoś zdradzać, a właściwie to prowadzić jakieś podwójne życie, to powinieneś zadbać o ukrycie dowodów zbrodni, nie? Dla mnie to logiczne, choć ja nigdy nikogo nie zdradzałem, ale wielokrotnie widziałem to na filmach. Ludzie się upewniali nawet, czy na poduszce nie został włos o innym kolorze, a ten postawił se zdjęcie swojej laski na szafce i miał wielce pretensje, że je zobaczyłem. Może miałem uznać, że to z siostrą wymienia aż takie czułości?
Podszedłem do łóżka i westchnąłem bezgłośnie. No tak, zawinął prawie całą kołdrę dla siebie i zostawił mi malutki kawałeczek. I co ja mam niby tym przykryć, pół uda? Wywróciłem oczami. Losie, czy możesz łaskawie przestać ze mną igrać? Położyłem się powoli, żeby łóżko przypadkiem nie zaskrzypiało. Cóż, nie chciałem zmarznąć, więc nie miałem wyboru - przysunąłem się naprawdę blisko niego, tak, że moja klatka piersiowa dotykała jego pleców. Tylko w taki sposób mogłem się zmieścić pod tym głupim kocykiem. To będzie długa noc, coś tak czuję.
No i fajnie, udałem się do kuchni, żeby zrobić sobie to durne kakao. W tym momencie pan kretyn pójdzie spać, a ja będę mógł się położyć do łóżka bez obaw, że zaraz rzuci się na mnie z zębami. Dziewczyna go wkurza, jeszcze czego. Jakoś nie przeszkadzało mu to w ssaniu mnie z półtorej godziny temu. Durny egoista. I jeszcze kupuje to najgorsze kakao, które dosłownie nikomu nie smakuje. Super, niech będzie, wypiję i takie, byleby nie siedzieć z nim.
Na kakao zeszło mi się z pół godziny. Specjalnie wszystko przedłużałem, żeby mieć pewność, że Oliver będzie już spać. Ostatnie, co chciałem, to kłótnia z nim w nocy. Ech, na najbliższej lekcji chemii na bank czeka mnie odpowiedź ustna. To jego sposób na przelewanie wszelkich frustracji na mnie. Mógłbym go pozwać, owszem, gdyby nie fakt, że sam byłem w to nieźle zamieszany. Raczej nikt nie uwierzyłby w to, że poszedłem z nim do łóżka aż dwa razy, bo mnie zmusił. Ech, czemu zawsze podobają mi się idioci? To totalnie niefajne, kiedy w końcu poznam jakiegoś miłego i sympatycznego kolesia, który zawsze będzie kochany i uśmiechnięty? Czy wszechświat może mi dać jakiś znak? Jakikolwiek?
Umyłem zęby i przemyłem twarz wodą. Nie lubiłem się tak kłaść bez żadnej pielęgnacji, ale podpieprzenie jej jego dziewczynie chyba byłoby lekką przesadą. Pewnie zacząłby gryźć meble i szczekać jak wyczułby ode mnie zapach jej kremiku. Głupi kretyn. Dosłownie, faceci to kretyni. Wiem, ja też do nich należę i szczerze przepraszam wszystkich za moją płeć, tak, mi także jest wstyd. Wolałbym się urodzić jako śliczna wróżka. Skoro już planujesz kogoś zdradzać, a właściwie to prowadzić jakieś podwójne życie, to powinieneś zadbać o ukrycie dowodów zbrodni, nie? Dla mnie to logiczne, choć ja nigdy nikogo nie zdradzałem, ale wielokrotnie widziałem to na filmach. Ludzie się upewniali nawet, czy na poduszce nie został włos o innym kolorze, a ten postawił se zdjęcie swojej laski na szafce i miał wielce pretensje, że je zobaczyłem. Może miałem uznać, że to z siostrą wymienia aż takie czułości?
Podszedłem do łóżka i westchnąłem bezgłośnie. No tak, zawinął prawie całą kołdrę dla siebie i zostawił mi malutki kawałeczek. I co ja mam niby tym przykryć, pół uda? Wywróciłem oczami. Losie, czy możesz łaskawie przestać ze mną igrać? Położyłem się powoli, żeby łóżko przypadkiem nie zaskrzypiało. Cóż, nie chciałem zmarznąć, więc nie miałem wyboru - przysunąłem się naprawdę blisko niego, tak, że moja klatka piersiowa dotykała jego pleców. Tylko w taki sposób mogłem się zmieścić pod tym głupim kocykiem. To będzie długa noc, coś tak czuję.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zaśnięcie nie przychodziło mi łatwo. Dalej ciągle myślałem o Emmie i o wszystkich wydarzeniach, które się dzisiaj wydarzyły, a szczególnie o moim nienormalnym zachowaniu i o pociągu do tego chłopaka, który w spokoju pił kakao gdzieś w kuchni i mimowolnie jednym uchem go podsłuchiwałem, chociaż zachowywał się bardzo cicho i ta panująca cisza między nami zaczynała mi przeszkadzać i doskonale dało się wyczuć nieprzyjemną atmosferę. Wtedy też zaczynałem mieć wyrzuty sumienia w związku z tym, co się przed chwilą zadziałało, a cała złość schodziła ze mnie, bo faktycznie moja odzywka nie była zbyt miła i to mogło go urazić, zwłaszcza, że starał się mnie rozśmieszyć, żeby mi przeszło. Fakt, faktem, że nie musiał pytać mnie o powód zdrady i przypominać mi, że gdzieś dalej prowadziłem inne życie, ale przecież nie wiedział, że była to dla mnie również najlepsza przyjaciółka, do której zawsze mogłem zadzwonić o każdej porze, poza tym wciąż nie umiałem spłacić się z długu, jakim było wyciągnięcie mnie z nałogu. I Patrick nie ciągnął dalej tematu, a próbował ratować sytuację, a ja jak ostatni idiota tak się zachowałem.
Nie wiem, ile czasu spędziłem na katowaniu siebie kolejnymi wyrzutami sumienia, ale w końcu poczułem, jak chłopak kładzie się obok mnie, dotykając mnie plecami. Wyczuwałem, że jego ciało jest napięte i ani nie śmiał mnie w tym momencie objąć. Wygodnie mu było w takiej dziwnej, napiętej pozycji?
Postanowiłem odwrócić się twarzą do szatyna i miałem nadzieję, że on nie zrobi tego samego i nie odwróci się ode mnie, tylko plecami. Cóż, miał do tego prawo, żeby być na mnie dalej obrażony, ale miałem płomyk nadziei, że akurat on nie jest taki uparty jak ja.
Od razu go przykryłem kołdrą, opatulając go aż pod samą szyję i tym razem zadbałem, by był przykryty, bo kompletnie nie zauważyłem, kiedy zabrałem znaczną część kołdry. Nie chciałem, by było mu zimno, przecież właśnie dlatego został u mnie na noc.
- Hej – powiedziałem, posyłając mu delikatny uśmiech, po czym opuszką palca przejechałem ostrożnie po jego policzku. - Patrick, przepraszam. Nie powinienem być taki chamski. - Westchnąłem ciężko, bo naprawdę było mi głupio, że praktycznie zniszczyłem nam taki dobry wieczór. I mogłem napić się z nim tego kakao, spędzić z nim trochę więcej czasu, nawet na jakieś głupie rzeczy, bo jutro w szkole na pewno nie będziemy mieć na to czasu, aczkolwiek sam nie wierzyłem, że nachodziły mnie takie myśli, ale chyba zdążyłem go trochę bardziej polubić niż zwyczajnego ucznia. Może i jego odzywki w szkole były aroganckie, ale tutaj, gdy byliśmy sami był całkiem… znośny. - Wybaczysz mi? W zamian będę dobrym nauczycielem i na następnej lekcji nie wezmę cię do odpowiedzi ustnej ani do tablicy. Proszę – dodałem. Chyba to było wystarczające, by go przekonać, prawda? Choć wiedziałem, że powinienem traktować każdego tak samo i nie dawać nikomu taryfy ulgowej, to jak raz tak nie zrobię, to nic się nie stanie, maska surowego nauczyciela mi nie spadnie.
Po chwili położyłem dłoń na jego policzku, ale tym razem już nie głaszcząc, a przyciągnąłem go do siebie na krótkiego buziaka, idealnego na dobranoc i na pożegnanie ucałowałem go jeszcze w czubek nosa, po czym jak gdyby nic wtuliłem głowę w jego klatkę piersiową, a nogi również splątałem w prawie miłosnym uścisku. Tak, ta pozycja do spania była dla mnie idealna, było mi cudownie ciepło i miękko, a dodatkowo mogłem palcami dotykać jego mięśni, jak najlepszą przytulankę. Wtedy stwierdziłem, że mogłem spędzić w takiej pozycji przynajmniej pół swojego życia.
- Ciepło ci? - zapytałem jeszcze, chcąc się upewnić, czy nie potrzebuje jeszcze koca, no i czy jest mu tutaj wygodnie.
Gość
Gość
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy Oliver się poruszył, aż wzdrygnąłem. No tak, pewnie zaraz okrzyczy mnie, że leżę za blisko niego. Bo to wcale nie tak, że nie pozostawił mi wyboru! Zawinął cały cieplutki materiał dla siebie i myślał, że pójdę spać tak bez niczego? W gorące lato pewnie bym to zrobił, bo kochałem wtedy spać nago i bez niczego, ale w taką pogodę? Jeszcze czego. Nie chciałem się przeziębić. A może jemu właśnie o to chodziło? Przeziębić mnie, żebym nie chodził jakiś czas do szkoły i żeby miał spokój? To byłby plan wręcz genialny, ale skoro go rozgryzłem, to za nic w świecie nie pozwolę na jego realizację. Jestem gotów bić się i gryźć o ten kocyk, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. Poza tym, no błagam, na spokojnie mogliśmy zmieścić się pod nim oboje, gdyby tylko nie owinął się jak naleśnik na szkolnej stołówce. W normalnych warunkach uznałbym to za całkiem urocze - no wiecie, że taki z niego zmarzluch, ale teraz byłem zdenerwowany i zdecydowanie obrażony.
Uniosłem brwi do góry, kiedy jak gdyby nigdy nic zaczął opatulać mnie kołdrą, praktycznie po samą szyję. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to nie było miłe - było, i to bardzo, zwłaszcza, że moje ciało powoli zaczynało odczuwać zimną temperaturę i robiła mi się gęsia skórka. Nie spodziewałem się tego po nim, a już na pewno nie dzisiaj.
Jak zapewne możecie się domyślać, byłem jeszcze mocniej zdziwiony, kiedy mnie przeprosił. No nie, chcecie mi powiedzieć, że pan uparciuch zrozumiał swój błąd i zamierzał błagać mnie o wybaczenie? I to tak szybko? Bez wcześniejszego udupienia mnie na zajęciach. Byłem w szoku, w ciężkim szoku.
Oczywiście w głowie od razu przyjąłem jego przeprosiny, ale nic nie mówiłem, będąc ciekawym, co jeszcze wymyśli, żebym tylko się rozpromienił. Na wieść o braku odpytki na najbliższych zajęciach uśmiechnąłem się szeroko. Wcale nie musiał tego robić, bo i tak bym się uśmiechnął i pozwolił przytulić, ale mu tego nie zasugeruję, bo jeszcze stwierdzi że nie to nie, i zarobię jakąś złą ocenę przy tablicy. Właściwie nie mam pojęcia czemu od razu założyłem, że będzie zła. Muszę troszeczkę bardziej w siebie wierzyć, zwłaszcza, że bieżące tematy serio ogarniałem.
- No, chyba nie mam wyboru... - zacząłem niepewnie, żeby potrzymać go trochę w napięciu. - Niech ci będzie, masz takie ładne oczy, że nie sposób się nim oprzeć - dodałem zaraz potem i pocałowałem go w czoło.
Miło było poczuć jego ciało tak blisko mojego. Grzało niesamowicie, oboje byliśmy fajnymi kaloryferkami. Ja trochę bardziej umięśnionym, ale nawet, nawet bardzo podobała mi się ta drobna postura Oliego. Lubiłem trzymać kogoś w ramionach, a on do nich idealnie pasował. Znaczy, co? Wcale się nie rozmarzyłem na jego temat. Jest zwykłym kolejnym facetem, z którym się przespałem, nikim więcej.
- Teraz już ciepło - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i objąłem go nieco mocniej. Nie tak, żeby zaraz go zadusić, tylko żeby dalej było komfortowo.
Pocałowałem go znowu w czoło, a potem w czubek nosa i w policzek. Trochę mi to uniemożliwił przez wtulenie się tak mocno w moją klatę, dlatego zamiast następnych wygibasów twarzą zacząłem po prostu delikatnie miziać go po pleckach i ramionach. Ja kochałem, kiedy ktoś to robił. Zawsze mnie to uspokajało i pozwalało łatwiej zasnąć. Miałem nadzieję, że jemu też się spodoba i nie będzie w żaden sposób irytujące. Czy jego dziewczyna mu tak robiła? Nie, to raczej mężczyźni robią tak kobietom. Cóż, w takim razie niech poczuje po raz pierwszy jak miło jest być zwyczajnie... dopieszczonym. Z każdej strony. Po dzisiejszym dniu - dosłownie z każdej strony.
Uniosłem brwi do góry, kiedy jak gdyby nigdy nic zaczął opatulać mnie kołdrą, praktycznie po samą szyję. Skłamałbym, gdybym powiedział, że to nie było miłe - było, i to bardzo, zwłaszcza, że moje ciało powoli zaczynało odczuwać zimną temperaturę i robiła mi się gęsia skórka. Nie spodziewałem się tego po nim, a już na pewno nie dzisiaj.
Jak zapewne możecie się domyślać, byłem jeszcze mocniej zdziwiony, kiedy mnie przeprosił. No nie, chcecie mi powiedzieć, że pan uparciuch zrozumiał swój błąd i zamierzał błagać mnie o wybaczenie? I to tak szybko? Bez wcześniejszego udupienia mnie na zajęciach. Byłem w szoku, w ciężkim szoku.
Oczywiście w głowie od razu przyjąłem jego przeprosiny, ale nic nie mówiłem, będąc ciekawym, co jeszcze wymyśli, żebym tylko się rozpromienił. Na wieść o braku odpytki na najbliższych zajęciach uśmiechnąłem się szeroko. Wcale nie musiał tego robić, bo i tak bym się uśmiechnął i pozwolił przytulić, ale mu tego nie zasugeruję, bo jeszcze stwierdzi że nie to nie, i zarobię jakąś złą ocenę przy tablicy. Właściwie nie mam pojęcia czemu od razu założyłem, że będzie zła. Muszę troszeczkę bardziej w siebie wierzyć, zwłaszcza, że bieżące tematy serio ogarniałem.
- No, chyba nie mam wyboru... - zacząłem niepewnie, żeby potrzymać go trochę w napięciu. - Niech ci będzie, masz takie ładne oczy, że nie sposób się nim oprzeć - dodałem zaraz potem i pocałowałem go w czoło.
Miło było poczuć jego ciało tak blisko mojego. Grzało niesamowicie, oboje byliśmy fajnymi kaloryferkami. Ja trochę bardziej umięśnionym, ale nawet, nawet bardzo podobała mi się ta drobna postura Oliego. Lubiłem trzymać kogoś w ramionach, a on do nich idealnie pasował. Znaczy, co? Wcale się nie rozmarzyłem na jego temat. Jest zwykłym kolejnym facetem, z którym się przespałem, nikim więcej.
- Teraz już ciepło - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i objąłem go nieco mocniej. Nie tak, żeby zaraz go zadusić, tylko żeby dalej było komfortowo.
Pocałowałem go znowu w czoło, a potem w czubek nosa i w policzek. Trochę mi to uniemożliwił przez wtulenie się tak mocno w moją klatę, dlatego zamiast następnych wygibasów twarzą zacząłem po prostu delikatnie miziać go po pleckach i ramionach. Ja kochałem, kiedy ktoś to robił. Zawsze mnie to uspokajało i pozwalało łatwiej zasnąć. Miałem nadzieję, że jemu też się spodoba i nie będzie w żaden sposób irytujące. Czy jego dziewczyna mu tak robiła? Nie, to raczej mężczyźni robią tak kobietom. Cóż, w takim razie niech poczuje po raz pierwszy jak miło jest być zwyczajnie... dopieszczonym. Z każdej strony. Po dzisiejszym dniu - dosłownie z każdej strony.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Poczułem naprawdę wielką ulgę, jakby zeszło ze mnie całe napięcie i momentalnie poczułem się szczęśliwszy, gdy mi wybaczył i nie drążył dalej mojego nieodpowiedniego zachowania, a zaraz otrzymałem pocałunek w czoło, na co szeroko się uśmiechnąłem. No choćbym bardzo zaprzeczał, to było widać po mnie, że podobały mi się te wszystkie, nawet najdrobniejsze czułości z jego strony, chociaż tak naprawdę to nie powinny, a ja powinienem go trzymać na dystans od siebie. Na to było już o wiele za późno i nie byłem zdolny, by opierać się czemuś, co sprawiało, że czułem się wyjątkowo, jakbym był jedyną osobą na świecie, a Patrick byłby wpatrzony tylko we mnie.
- Skończę jak Narcyz przy tobie, jak tylko zobaczę swoje odbicie – powiedziałem, próbując być śmiertelnie poważnym, znowu przywołując przykład z mitologii, którą to całkiem dobrze znałem i umiałem wplatać ją w normalne rozmowy, zanudzając swojego rozmówce, aczkolwiek Patrick nawet przy seksie nie próbował mnie uciszyć i.. i to było całkiem miłe. Tylko teraz byłem zbyt zmęczony, by opowiadać mu kolejną historię. - Żartuje, lubię jak mnie komplementujesz – dodałem.
Zamruczałem niczym zadowolona kotka, a właściwie kocur, czując, jak zaczyna mnie miziać po plecach, wtedy moje ciało już kompletnie przylgnęło do tego jego i ani mi się śniło, by się ruszać z tej pozycji. Po prostu zamknąłem oczy, zatracając się w jego dotyku, przy okazji zachwycałem się zapachem jego ciała, a pachniał czymś, co trudno było mi opisać, przełamany już resztką nut cytrusowych z żelu, którym go myłem. W każdym razie to wraz z wrażeniami dotykowymi dawało mi mieszankę uzależniającą i ja naprawdę nie żartowałem.
- Mógłbym tak zasypiać codziennie – wymruczałem.
Z Emmą, gdy ta już zostawała u mnie na noc, tak nie spaliśmy. Nie lubiła zasypiać będąc do czegokolwiek przytulona, dlatego odwracała się do mnie plecami. Czasami tylko, gdy mi robiło się zimno, a ona już zasnęła, to obejmowałem ją ramieniem. Z Patrickiem było kompletnie inaczej: nie narzekał, żeby go puścił, bo będzie mu niewygodnie. Pozwolił mi się przytulić, pomimo tego, że jeszcze niedawno byłem niemiły dla niego, a dodatkowo podarował mi kolejne czułości, na końcu obejmując mnie ramieniem. A ja lgnąłem do tego.
- Kolorowych snów – powiedziałem jeszcze cicho i zasnąłem, nawet nie pamiętając kiedy.
Obudziłem się samoczynnie, nie będąc budzony przez budzik w telefonie, a nawet przez zmieniające się światło, bo całą noc przespałem mając twarz przed, a nawet opartą o klatkę piersiową chłopaka i przynajmniej mi było w takiej pozycji wygodnie. Taka pobudka, gdy budziłem się samoistnie była najmniej drażniąca i chociaż w jeden dzień roboczy mogłem się porządnie wyspać.
Dopiero teraz ostrożnie poluzowałem nasz uścisk, w którym to dalej tkwiliśmy, ale tylko po to, by się wyprostować i mieć zwróconą twarz w stronę jego. Tutaj musnąłem opuszkami palca policzek szatyna, jednak nic nie mówiąc, a tylko uśmiechając się szeroko. Pozwoliłem sobie tym razem bez skrępowania i nie kontrolując nawet ile czasu minie, oglądać jego twarz. Powoli napawałem się wyglądem jego oczu, w których tak naprawdę mógłbym utonąć, próbując odczytać z nich wszystkie emocje, w końcu jak mówiono, to one były zwierciadłem duszy, a te były szczególnie piękne, ale najbardziej zwróciłem uwagę na pełne usta, które to jeszcze wczoraj całowałem i korzystałem z chwili, zaś teraz moje zagryzłem, powstrzymując się, by nie dać mu chociaż tego jednego buziaka. Już miałem zdecydowanie mniej odwagi niż wczoraj, a rzeczywistość naszej relacji bardziej do mnie dochodziła. Poza tym, czy teraz by mnie nie odepchnął? Nie byliśmy w żadnym związku, pocałunki kończyły się na seksie.
- A ty nie powinieneś być w szkole? - rzuciłem nagle, podnosząc lewą brew do góry. - A spróbuj mi tylko na chemię nie przyjść – dodałem groźnie, ale zaraz wybuchając krótkim śmiechem. Przecież ja też jeszcze kilka lat temu byłem w jego wieku i nie na wszystkie zajęcia chodziłem czy też nie na wszystkie mi się chciało, a już szczególnie wtedy, kiedy była jakaś kartkówka, na którą nie umiałem. Dlatego też nie zamierzałem prawić mu kazań, w końcu to było jego życie, w którym uczestniczyłem tylko jako nauczyciel, aczkolwiek jeśli by nie przyszedł akurat na moje zajęcia, to na pewno nie odpuściłbym mu tak łatwo!
- To skoro już nie poszedłeś to szkoły, to może poszlibyśmy razem na łyżwy, co ty na to? Tylko ostrzegam, że pewnie wielokrotnie zdążę się na nich wywrócić – powiedziałem szczere, opierając czoło o jego odpowiednik.
- Skończę jak Narcyz przy tobie, jak tylko zobaczę swoje odbicie – powiedziałem, próbując być śmiertelnie poważnym, znowu przywołując przykład z mitologii, którą to całkiem dobrze znałem i umiałem wplatać ją w normalne rozmowy, zanudzając swojego rozmówce, aczkolwiek Patrick nawet przy seksie nie próbował mnie uciszyć i.. i to było całkiem miłe. Tylko teraz byłem zbyt zmęczony, by opowiadać mu kolejną historię. - Żartuje, lubię jak mnie komplementujesz – dodałem.
Zamruczałem niczym zadowolona kotka, a właściwie kocur, czując, jak zaczyna mnie miziać po plecach, wtedy moje ciało już kompletnie przylgnęło do tego jego i ani mi się śniło, by się ruszać z tej pozycji. Po prostu zamknąłem oczy, zatracając się w jego dotyku, przy okazji zachwycałem się zapachem jego ciała, a pachniał czymś, co trudno było mi opisać, przełamany już resztką nut cytrusowych z żelu, którym go myłem. W każdym razie to wraz z wrażeniami dotykowymi dawało mi mieszankę uzależniającą i ja naprawdę nie żartowałem.
- Mógłbym tak zasypiać codziennie – wymruczałem.
Z Emmą, gdy ta już zostawała u mnie na noc, tak nie spaliśmy. Nie lubiła zasypiać będąc do czegokolwiek przytulona, dlatego odwracała się do mnie plecami. Czasami tylko, gdy mi robiło się zimno, a ona już zasnęła, to obejmowałem ją ramieniem. Z Patrickiem było kompletnie inaczej: nie narzekał, żeby go puścił, bo będzie mu niewygodnie. Pozwolił mi się przytulić, pomimo tego, że jeszcze niedawno byłem niemiły dla niego, a dodatkowo podarował mi kolejne czułości, na końcu obejmując mnie ramieniem. A ja lgnąłem do tego.
- Kolorowych snów – powiedziałem jeszcze cicho i zasnąłem, nawet nie pamiętając kiedy.
Obudziłem się samoczynnie, nie będąc budzony przez budzik w telefonie, a nawet przez zmieniające się światło, bo całą noc przespałem mając twarz przed, a nawet opartą o klatkę piersiową chłopaka i przynajmniej mi było w takiej pozycji wygodnie. Taka pobudka, gdy budziłem się samoistnie była najmniej drażniąca i chociaż w jeden dzień roboczy mogłem się porządnie wyspać.
Dopiero teraz ostrożnie poluzowałem nasz uścisk, w którym to dalej tkwiliśmy, ale tylko po to, by się wyprostować i mieć zwróconą twarz w stronę jego. Tutaj musnąłem opuszkami palca policzek szatyna, jednak nic nie mówiąc, a tylko uśmiechając się szeroko. Pozwoliłem sobie tym razem bez skrępowania i nie kontrolując nawet ile czasu minie, oglądać jego twarz. Powoli napawałem się wyglądem jego oczu, w których tak naprawdę mógłbym utonąć, próbując odczytać z nich wszystkie emocje, w końcu jak mówiono, to one były zwierciadłem duszy, a te były szczególnie piękne, ale najbardziej zwróciłem uwagę na pełne usta, które to jeszcze wczoraj całowałem i korzystałem z chwili, zaś teraz moje zagryzłem, powstrzymując się, by nie dać mu chociaż tego jednego buziaka. Już miałem zdecydowanie mniej odwagi niż wczoraj, a rzeczywistość naszej relacji bardziej do mnie dochodziła. Poza tym, czy teraz by mnie nie odepchnął? Nie byliśmy w żadnym związku, pocałunki kończyły się na seksie.
- A ty nie powinieneś być w szkole? - rzuciłem nagle, podnosząc lewą brew do góry. - A spróbuj mi tylko na chemię nie przyjść – dodałem groźnie, ale zaraz wybuchając krótkim śmiechem. Przecież ja też jeszcze kilka lat temu byłem w jego wieku i nie na wszystkie zajęcia chodziłem czy też nie na wszystkie mi się chciało, a już szczególnie wtedy, kiedy była jakaś kartkówka, na którą nie umiałem. Dlatego też nie zamierzałem prawić mu kazań, w końcu to było jego życie, w którym uczestniczyłem tylko jako nauczyciel, aczkolwiek jeśli by nie przyszedł akurat na moje zajęcia, to na pewno nie odpuściłbym mu tak łatwo!
- To skoro już nie poszedłeś to szkoły, to może poszlibyśmy razem na łyżwy, co ty na to? Tylko ostrzegam, że pewnie wielokrotnie zdążę się na nich wywrócić – powiedziałem szczere, opierając czoło o jego odpowiednik.
Gość
Gość
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego słowa docierały do mnie jak przez mocną mgłę. Chciałem jeszcze trochę z nim porozmawiać, ale zrobiłem się zmęczony. No i troszkę bałem się, że przez moment nieuwagi i zaspanie znowu powiem coś, co kompletnie popsuje między nami atmosferę. Nie chciałem tego i dalej uważałem, że jego obrażenie się było bezpodstawne i głupie, ale nie będę już do tego wracać. Po prostu będę ostrożniejszy, bo skoro on wyrzeka się własnej orientacji tak mocno, że musi sobie wmawiać, że wcale mnie nie lubi, to nie będę w to ingerować i jeszcze mocniej go rozdrażniać.
Jak się możecie domyślać, nie poszedłem do szkoły. Nawet nie nastawiłem budzika, ale samoczynnie obudziłem się o takiej porze, że na spokojnie bym ze wszystkim zdążył. Było mi jednak tak ciepło i miło, że zwyczajnie nie byłem w stanie opuścić tego łóżeczka. Wyobrażałem sobie, że pogoda na zewnątrz o takiej porze pozostawia wiele do życzenia i to tym bardziej zatrzymało mnie pod kocem, tuż przy moim nauczycielu. Widzicie? To trochę tak, jakbym tej szkoły nie opuścił, bo cząstka jej cały czas była obok mnie!
Nie chciało mi się już spać, ale nie chciałem go też budzić. Pewnie wściekałby się, że w jedyny wolny dzień musiał wstać tak wcześnie. Niech się wyśpi, wczorajszy dzień mógł być dla niego dość... Intensywny. Cóż, poobserwuję go sobie. Zwłaszcza, że wygląda strasznie uroczo i tak... Łagodnie. Porównywałem go już do greckich bogów? Chyba parę razy, więc i teraz dorzucę - wyglądał jak grecki bóg. I nawet to chude ciało miało coś w sobie, a zawsze wcześniej podobali mi się dość umięśnieni, co najmniej tacy jak ja sam. Nie rozumiałem, o co mi chodziło, ale nie chciałem rozumieć - i tak nigdy nie wyniknie z tego nic głębszego. W ogóle się nie zdziwię, jeśli za jakiś czas pochwali nam się na zajęciach chemii, że bierze ze swoją wybranką ślub. Pasował niestety na takiego, co na własne życzenie uprzykrzałby sobie życie aż do śmierci.
- Ooo, kto tu wstał - powiedziałem z uśmiechem i odgarnąłem mu jeden loczek z czoła. - Powoli zaczynałem się nudzić, więc naprawdę masz wyczucie - dodałem i puściłem mu oczko.
Kiedy zaczął temat nieobecności, spuściłem wzrok, udając zawstydzonego.
- Nigdy nie opuściłbym zajęć z tak cudownym nauczycielem, panie profesorze - wyszeptałem i zaraz się roześmiałem. - Łyżwy, mówisz? Jestem w tym tak samo dobry, jak w seksie, więc może być. Tylko znajdź lepiej takie lodowisko, żeby nikt nas nie znalazł. - Pocałowałem go w czubek nosa i wstałem. - Pozwolisz, że rozgoszczę się w twojej kuchni? Zrobię nam jakieś śniadanie, tak za wczorajsze gofry. Masz jakieś specjalne wymagania? - Oparłem się o framugę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź. Trochę już zgłodniałem.
Jak się możecie domyślać, nie poszedłem do szkoły. Nawet nie nastawiłem budzika, ale samoczynnie obudziłem się o takiej porze, że na spokojnie bym ze wszystkim zdążył. Było mi jednak tak ciepło i miło, że zwyczajnie nie byłem w stanie opuścić tego łóżeczka. Wyobrażałem sobie, że pogoda na zewnątrz o takiej porze pozostawia wiele do życzenia i to tym bardziej zatrzymało mnie pod kocem, tuż przy moim nauczycielu. Widzicie? To trochę tak, jakbym tej szkoły nie opuścił, bo cząstka jej cały czas była obok mnie!
Nie chciało mi się już spać, ale nie chciałem go też budzić. Pewnie wściekałby się, że w jedyny wolny dzień musiał wstać tak wcześnie. Niech się wyśpi, wczorajszy dzień mógł być dla niego dość... Intensywny. Cóż, poobserwuję go sobie. Zwłaszcza, że wygląda strasznie uroczo i tak... Łagodnie. Porównywałem go już do greckich bogów? Chyba parę razy, więc i teraz dorzucę - wyglądał jak grecki bóg. I nawet to chude ciało miało coś w sobie, a zawsze wcześniej podobali mi się dość umięśnieni, co najmniej tacy jak ja sam. Nie rozumiałem, o co mi chodziło, ale nie chciałem rozumieć - i tak nigdy nie wyniknie z tego nic głębszego. W ogóle się nie zdziwię, jeśli za jakiś czas pochwali nam się na zajęciach chemii, że bierze ze swoją wybranką ślub. Pasował niestety na takiego, co na własne życzenie uprzykrzałby sobie życie aż do śmierci.
- Ooo, kto tu wstał - powiedziałem z uśmiechem i odgarnąłem mu jeden loczek z czoła. - Powoli zaczynałem się nudzić, więc naprawdę masz wyczucie - dodałem i puściłem mu oczko.
Kiedy zaczął temat nieobecności, spuściłem wzrok, udając zawstydzonego.
- Nigdy nie opuściłbym zajęć z tak cudownym nauczycielem, panie profesorze - wyszeptałem i zaraz się roześmiałem. - Łyżwy, mówisz? Jestem w tym tak samo dobry, jak w seksie, więc może być. Tylko znajdź lepiej takie lodowisko, żeby nikt nas nie znalazł. - Pocałowałem go w czubek nosa i wstałem. - Pozwolisz, że rozgoszczę się w twojej kuchni? Zrobię nam jakieś śniadanie, tak za wczorajsze gofry. Masz jakieś specjalne wymagania? - Oparłem się o framugę, czekając z niecierpliwością na odpowiedź. Trochę już zgłodniałem.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach