Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty oops i did it {25/08/21, 09:34 pm}

o o p s  i  d i d  i t
oops i did it 922c7f01a875af2abe83c6d72f042bebf554b134
o takim jednym, co uwiódł starszego w klubie i o tym starszym, co nie jest
gejem i już.

beast & troianx
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {25/08/21, 09:56 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
oops i did it 7fefd56d314605055912a290ee9de3b3eb06dbfc  oops i did it 4266e76fab5d310a2494b7cfbeba0ea4b78a5555
urodzony trzynastego lutego   ⁕   osiemnaście lat   ⁕   aquarius   ⁕   jedynak   ⁕   pasjonat
chemii i pozowania nago w szkołach plastycznych                  [tylko jeszcze o tym nie wie]

metr dziewięćdziesiąt    ⁕    zielone oczy    ⁕    szatyn    ⁕   sylwetka typu słoneczny patrol
kolczyk w lewym uchu i prawym sutku   ⁕   zawsze idealne brwi               [no matter what]

Patrick urodził się słonecznego poranka,  w  szpitalu  tuż  obok  oceanu i oceanarium. Nie
było   to  przypadkowe     -     przez  pierwsze  trzy  lata  swojego  życia  wylał  ocean  łez,
doprowadzając  swoją  biedną  matkę    i    ojca  do  szału.     Później  przechodził  epizod
grzecznego  przedszkolaka  w  niebieskich  szelkach, aż chłopiec w piaskownicy nie zabrał
mu  na  minutę  ulubionego  samochodziku. Obudził  tym  diabła wcielonego,   który   [na
nieszczęście wielu,   a    zwłaszcza   przystojnych   nauczycieli]     pozostał   już   do   dziś.


Ostatnio zmieniony przez beast dnia 26/08/21, 11:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {26/08/21, 10:42 am}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

oops i did it Large-1582896399-f505dd7962f55d0cdbad82043ad20e61
                                   

                                                    > >    D A N E     P O D S T A W O W E
Oliver        Baker       mężczyzna       homo udający hetero i nieświadomy tego   dwadzieścia siedem lat
  nauczyciel chemii w szkole średniej oraz malowania i rysunku w szkole plastycznej   w związku od dwóch lat z Emmą Dixon         sierota       korzenie z Indii i z Zimbabwe

kręcone, czekoladowe włosy        brązowe tęczówki         ciepła karnacja       sto osiemdziesiąt pięć centymetrów wzrostu       lekko umięśniony        na lewym pośladku tatuaż wiśni

                                                    > >   D A N E   D O D A T K O W E
Odkąd pamięta był zafascynowany różnymi dziedzinami sztuki, a najbardziej zauroczyło go malarstwo farbami akrylowymi i olejnymi. Dlatego teraz w jego lofcie można znaleźć wszędzie przybory plastyczne oraz obrazy o różnej wielkości

 Dopiero w ostatniej klasie szkoły średniej zainteresował się na poważnie chemią i tak się to skończyło na tym, że zaczął nauczać ją w szkole

 Wychował się całe swoje młodzieńcze życie w sierocińcu, nie mając nawet okazji poznać swoich  rodziców

  Dawniej uzależniony od ciężkich narkotyków, co jak stwierdził były dość łatwo dostępne w gronie artystycznym, gdzie przed poznaniem swojej dziewczyny bardzo głęboko siedział. Emma wyciągnęła go szczęśliwie z nałogu
                                   
oops i did it 1157899


Ostatnio zmieniony przez Troianx dnia 04/09/21, 02:56 pm, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {27/08/21, 12:27 am}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
Mój niedziałający budzik mnie kiedyś zabije, przysięgam. To wcale nie tak, że prawdopodobnie po prostu go wyłączyłem i poszedłem spać dalej,  jak gdyby nigdy nic. Gdybym tylko miał nad uchem mamę, która zawsze czuwała nad moim pójściem do szkoły, życie byłoby prostsze, ale rodzice na siedemnaste urodziny wyremontowali stary garaż-graciarnię i zrobili z niego mój mały, osobisty dom. Co prawda kuchnia łączyła się z sypialnią, a salon nie istniał, ale bardzo doceniałem ten powiew wolności. Imprezowanie i wracanie do domu z ładnymi panami stawało się zdecydowanie prostsze, kiedy mamy nie było za ścianą.
Zaparkowałem samochód tuż przed szkołą i wyszedłem z niego, trzaskając drzwiami z całej siły. Czy zdążyłem wspomnieć, że zgubiłem się dwa razy, bo nawigacja postanowiła sobie ze mnie zażartować? Nie? To mówię teraz. Elektronika dzisiaj się na mnie uwzięła. Cały wszechświat walczył o to, żebym nie pojawił się dzisiaj w szkole. Znaczy, nie żebym był w cokolwiek wierzący, ale jak już miałbym wybierać, to gwiazdom, horoskopom i tym innym pierdołom skłaniałbym się najmocniej.
W całym chaosie związanym z nową szkołą nie mogło oczywiście zabraknąć zabłąkania się już w samym budynku uczelnianym. Żeby było śmieszniej, nie chodziło o moją niewiedzę dotyczącą tego, gdzie znajdują się drzwi, których szukam, a o fakt, że jakiś kretyn nadrukował mi na planie złą salę. Wparowałem na lekcje pierwszakom, którzy dzielnie walczyli z testem sprawdzającym wiedzę z poprzednich etapów edukacji z algebry. Mało brakowało, a i ja dostałbym kartę odpowiedzi do wypełnienia. Dobrze, że jeszcze nic nie odrąbało mi języka i mogłem na spokojnie się wytłumaczyć, że nie jestem stąd. Przy okazji dostałem wskazówkę, gdzie odbywają się moje zajęcia - chemia. Koniec korytarza, na totalnym odludziu. Nawet się nie dziwię, chemia zawsze dawała mi klimat znienawidzonej przez wszystkich dziedziny, którą wykłada jakaś stara raszpla z przeokropnie trudnymi sprawdzianami na koniec działu. Bardzo nie chciałem tam wchodzić, serio, wakacje były piękne, ale rodzice by mnie zastrzelili, gdybym już pierwszego dnia postanowił wagarować. Obiecałem i im, i sobie, że w tym roku się postaram - w końcu był ostatni i chciałem dobrze wypaść. Nie, przesadziłem - chciałem, żeby mnie nie wyrzucili, a zaliczyli egzaminy i pozwolili w spokoju iść na studia. Nie byłem fanem nauki, ale czy coś innego dało się w ogóle robić po liceum? Przynajmniej będę mógł się wyprowadzić do jakiegoś genialnego wielkiego miasta i zacząć żyć po swojemu, bez ingerencji kogokolwiek. Rany, mój dom stałby się wtedy prawdziwym przystankiem nocnym dla zbłąkanych mężczyzn. Tak, ale żeby tak było, to musisz otworzyć te drzwi. Westchnąłem ciężko i złapałem za klamkę, przybierając ten sztuczny uśmiech, na który każdy głupi się nabierał.
- Dzień dobry, przepraszam za-
Nie byłem w stanie dokończyć, bo dosłownie mnie zamurowało. Gdybym nie oparzył się dzisiaj w palec podczas przygotowania śniadania to pomyślałbym, że to dalej sen. O. Mój. Panie. Wiecie, kto mógł mieć takiego pecha, że przespał się na imprezie z kolesiem, który okazał się być jego nauczycielem? Tylko ja. Ja, Patrick Hastings. Nikt, kurwa, więcej.
- Przepraszam za spóźnienie, auto mi zgasło po drodze - powiedziałem, nie chcąc wyjść na kompletnego debila.
Przecież tylko ja i on wiedzieliśmy o tym, co między nami zaszło. Reszta klasy nie miała zielonego pojęcia i, póki co, nie musiała mieć. Wpierw ja oswoję się z myślą, że pieprzyłem się z nauczycielem, a potem zastanowię się, czy ta wiedza może się do czegoś przydać. Ba, oczywiście, że może. Pytanie powinno raczej brzmieć - czy ta stara raszpla od chemii podpadnie mi kiedyś na tyle, żebym musiał wyciągnąć takie potężne działo? Cóż, lepiej dla niego, żebym został jego ulubionym uczniem, na którego błędy przymyka się oko.
- O, widzę tam wolną ławkę. Usiądę. A, cześć, klaso. Nazywam się Patrick i będę się z wami w tym roku edukował. - Uśmiechnąłem się delikatnie, zajmując miejsce w pierwszej ławce, idealnie naprzeciwko jego biurka. Los dzisiaj ewidentnie sobie grał.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {28/08/21, 12:01 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

             Ostrożnie pociągnąłem ściętym pędzlem zamoczonym w ciemnym granacie, kładąc farbę tuż pod zgięciem palców i w zagłębieniu dłoni. Obraz wraz z dodawaniem  odcieni różu, fioletu, żółci, pomarańczy i niebieskości, zaczynał nabierać kształtu oraz głębi.
Uwielbiałem właśnie sam proces tworzenia, efekt końcowy był drugorzędny.
            Mogłem wtedy namalować cokolwiek, użyć dowolnych farb czy pociągnąć mocnej pędzlem. Możliwości w sztuce były nieograniczone, a każde pociągnięcie pędzla mogło być inne, tak samo jak jego wygląd czy nawet technika, zwłaszcza przy farbach akrylowych. Czasami nawet używałem szpachelki, by obraz był pełen struktury. Było to szczególnie ciekawe przy malowaniu nieba czy trawy.
        Sztuka interesowała mnie praktycznie od zawsze. Z wielkim zapatrzeniem patrzyłem na detale na obrazach, które to wtedy wisiały na ścianach sierocińca.
        Potrafiłem tak siedzieć i się na nie gapić, podziwiając wszystkie postacie. Choć teraz wiem, że jak już były to kopię lub były darami od darczyńców
        Pamiętam, jak za pierwsze pieniądze, które dostałem od opiekunów, pognałem do pobliskiego sklepu plastycznego i z wypiekami na policzkach kupiłem szkicownik oraz podstawowy ołówek. Tak właśnie zacząłem naukę szkicu, pomimo tego że byłem tylko dzieckiem.
        Na codzień jednak utrzymywałem się z dziedziny ścisłej, jaką była dla mnie chemia, a raz w tygodniu, czasami dwa, używałem swojej największej pasji.
        Poza tym, to sztuka była dla mnie całkowicie odrywająca od wszechświata, zaglebiałem się w nią i cieszyłem się, jak dziecko, gdy w dłoni trzymałem na przykład nową farbę czy nowy przybór do innej dziedziny, bo przecież tutaj była masa możliwości do tworzenia... akwarele, gwasze, a nawet rysowanie węglem!
        Aczkolwiek tworzyłem sam dla siebie, nie chciałem robić obrazów na zamówienie, bo to już zabijało moją kreatywność. Pomysł był klienta, więc wszelkie szczegóły już nie były moje.
       - Kto to śpiewa?
       - Mmm - wymruczałem niezrozumiałe, nabierając na najmniejszy pędzel kolor, który wyczarowałem mieszając magente z białym.
I wybudziłem się dopiero z transu, kiedy usłyszałem śmiech Emmy.
        Właścicielka tego melodyjnego śmiechu już była ubrana w beżowy plaszcz, jasne, obcisłe jeansy i białą koszulkę. Cóż, może nie byłem fanem jej stylu, ale ciemne, długie, falowane włosy pasowały jej do ubioru. Poza tym zawsze były miękkie i przytulanie się z nią, to była sama przyjemność.
         - Uwielbiam jak tak wystawiasz język, jak się mocno skupiasz. - Uśmiechneła się do mnie, kiedy oderwałem się od płótna i spojrzałem na nią. - No to kto śpiewał tę piosenkę? - zwróciła uuwagę na lecącą w tle piosenkę, o której ja już dawno zapomniałem, będąc w swoim świecie.
         Odwzajemniłem jej uśmiech, lekko się pesząc. Tak, często mnie na tym przyłapywała i potrafiła się na mnie patrzeć przez dobre kilka lub kilkanaście minut, kiedy wreszcie ogarniałem, że mnie obserwuje podczas malowania.
         - Two Feet. - Psiknąłem wodą na paletę, następnie przykrywając ją folią i energicznie zacząłem po sobie sprzątać, bo też niedługo musiałem wychodzić. - Już idziesz?
          - No, mam na 8. - Westchnęła ciężko. - To pa pa, nie zapomnij wziąć śniadania. - Wskazała na pojemnik na blacie, po czym dostałem krótkiego buziaka w usta na pożegnanie i zaraz zamknęła za sobą drzwi.
          Odkąd zacząłem uczyć w liceum, jakoś tak się złożyło, że przestałem jeść w domu śniadania, a pierwszą kawę piłem już na pierwszej lekcji. Wolałem przeznaczyć poranek na coś pożytecznego niż jedzenie śniadania - czy to na kilka pociągnięć pędzla czy zaczęcie sprawdzania prac moich uczniów i uczennic.
***
            Mogłem śmiało przyznać, że to była moja ulubiona klasa. Byli grzeczni, a ci co nie interesowali się moim gadaniem czy zadaniami, po prostu zajmowali się sobą, a mi to za bardzo nie przeszkadzało.
            Niektórych naprawdę ciekawiła chemia i chętnie szli do tablicy, chociaż by spróbować rozwiązać zadanie, zwłaszcza, że lubiłem postawić pozytywną ocenę za skończenie zadania obliczeniowego.
            Teraz przy tablicy stała Alice, rozpisując reakcję z drugiego zadania przy użyciu propanu, gdy ja spokojnie popijałem kawę, opierając się luźno o biurko.
            - Mhm, bardzo dobrze - powiedziałem. - Ktoś jest chętny na następny przykład?
             I w chwili, gdy to powiedziałem, przesunąłem wzrok na otwierające się drzwi. Wtedy prawie natychmiast zacząłem się krztusić napojem z napojem owsianym. Byłem w takim w szoku, że chwilę zajęło mi ogarnięcie tej myśli, kto to jest, a dopiero później przestałem się dusić.
           To był on. Dla mnie nie musiał się przestawiać, bo doskonale wiedziałem, kto to jest i nie mogłem uwierzyć, że akurat Patrick będzie chodził do mojej klasy. Oczywiście, że wiedziałem, że jest ode mnie  o kilka lat młodszy, ale nie przypuszczałem, że akurat przepiszę się do innej szkoły, klasy pod koniec liceum!
          O kilka kieliszków za dużo, za głośna muzyka i jakby za pstryknięciem palca, po raz pierwszy uprawiałem seks z facetem i... niestety, choć trudno było mi się do tego przyznać, to podobało mi się to, a wszystkie dźwięki i jego dotyk na mojej skórze - pamiętałem. Było to kompletnie inne niż z Emmą.
          Jednakże nie miałem czasu o tym dalej rozmyślać - i dobrze. Wziąłem czarny pisak spod tablicy i podałem go chłopakowi.
           - Spóźnieni na mojej lekcji idą do tablicy. Jak rozwiążesz dobrze zadanie, to nie wstawię ci spóźnienia - powiedziałem już spokojnie, musiałem przecież trzymać jakikolwiek fason. - No już - ponagliłem.
           Takie były zasady na moich lekcjach. Spóźnione osoby od razu kładły plecak na swoich ławkach i smętnie szły do tablicy. Tak pomimo, że umiały obliczyć jakiś przykład, to niestety dostawały bonus w postaci braku spóźnienia, a nie piątkę. I dla nikogo nie było taryfy ulgowej.
           - Narysuj wzór półstrukturalny a) 2-chloro-3,3-dimetylubutanu. - Przeczytałem z podręcznika. - Zacznij od narysowania węgli od butanu, a potem możesz dodawać podstawniki. Generalnie zasada jest taka, że liczymy węgle od najkrótszego łańcucha, tutaj różnicy nie będzie, od którego zaczniesz. I tak, jak mówiłam, zawsze zaczynamy nazywanie związku według alfabetycznie ustawionych podstawników. - Zwróciłem się już do całej klasy
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {28/08/21, 01:20 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Położyłem plecak na ławce, czując chwilową ulgę, że udało mi się wykaraskać z tego małego spóźnienia. Znaczy, nie, żeby cała sytuacja stała się nagle prostsza, bo dalej nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje, ale przynajmniej tu był spokój. No, tak mi się wydawało, dopóki pan Olivier nie postanowił się zemścić za moją małą wpadkę. Mogłem się założyć, że gdybym był kimkolwiek innym, to po prostu by mi darował. Nie, musiał mi dowalić, bo się przespaliśmy. Sam chciał! Nie musiałem absolutnie do niczego go namawiać. Był aż nazbyt chętny. I chyba czas będzie mu o tym przypomnieć, bo nie wydaje mi się, żebym nagle magicznie sam zrozumiał chemię.
         Podszedłem do tablicy i wziąłem od niego marker. Skupiłem się na wysłuchaniu polecenia, choć wiedziałem, że nic mi to nie da. Czym w ogóle był butan? Nigdy nie byłem fanem chemii. W poprzedniej szkole leciałem na masie ściąg i zwyczajnym farcie. Czasami też jakaś dziewczyna odrobiła za mnie pracę domową w zamian za ładny uśmiech. Oczywiście o fakcie, że jestem gejem poinformowałem ją dopiero po kilku sprawdzianach, referatach i dodatkowych zadaniach. To było życie… Jak ja dojdę do tego tutaj? Nie cierpię moich rodziców za to, że kazali zmienić mi szkołę. Że niby tutaj mieli lepszych nauczycieli i miałem się więcej nauczyć? Już to widzę, pan Olivier jest pierwszym i idealnym przykładem na to, że rok w tej placówce będzie porażką. Swoją drogą, czaicie, co za historia? Gdybym nie był gejem, to mógłbym spokojnie rzec, że opowiadałbym ją swoim dzieciom. Przespałem się z własnym nauczycielem. Co prawda kompletnie o tym wtedy nie wiedziałem, a gość wyglądał zbyt fajnie, jak na kogoś z edukacji, ale jednak! Właśnie, a propos jego wyglądu - facet był chodzącym ideałem. Tamtej nocy nawet nie miałem w planach z nikim nigdzie skończyć, ale jak zobaczyłem tę piękną szczękę i loczki, wiedziałem, że chcę za nie pociągnąć. Znaczy, pooglądać z bardzo bliska. Postawiłem mu jednego drinka, drugiego, trzeciego, parę szotów, żeby na koniec stanęło coś innego. Normalnie zaśmiałbym się z własnego poczucia humoru, ale teraz niekoniecznie mi wypadało. Facet był w pewien sposób cwany, bo nie pojechaliśmy do niego, mimo, że dość mocno nalegałem. Wiedziałem, że jest troszkę starszy i bałem się go zaprosić do siebie. Fakt, że nie mieszkałem z rodzicami i miałem swoją osobną furtkę, której oni nie mieli jak monitorować był i zbawieniem, i przekleństwem - z jednej strony nie musieli słuchać moich koncertów na dwa głosy, a z drugiej gdyby nagle ktoś zaczął próbować mnie zamordować, to nawet nie mieliby jak ruszyć z pomocą. No, ale wracając - chyba przez alkohol ostatecznie zgodziłem się na drogę do mnie. Już w taksówce ciężko było nam się od siebie oderwać, a do głębszych czynności przeszliśmy od przekroczenia progu mojego małego domku. Nie byłem w stanie zliczyć, ile rundek wtedy zrobiliśmy, ale padłem tak wykończony, że jego poranna krzątanina mnie nie ruszyła. Po obudzeniu zaakceptowałem fakt, że więcej go nie zobaczę. No, jak się okazało - troszeczkę się pomyliłem.
         Stałem przed tą tablicą jak głupi i nie robiłem nic. Słyszałem, że próbował coś wytłumaczyć, ale moja głowa nie miała ani grama podstawowej wiedzy, więc absolutnie nic mi to nie mówiło. Westchnąłem ciężko. Jakby się tutaj… Uśmiechnąłem się sam do siebie i odkryłem flamaster, przykładając końcówkę piszącą do śliskiej powierzchni. Szybko narysowałem dosyć kształtną wisienkę i zrobiłem krok do tyłu. Byłem geniuszem.
-Nie wiem, czym jest butan, ale za to narysowałem ładną wisienkę. Wydaje mi się, że gdzieś ją już widziałem, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć, gdzie - powiedziałem, udając pełne skupienie i spojrzałem na swojego nauczyciela. - Nie mogłem odświeżyć sobie przez wakacje całej wiedzy, ale obiecuję, że to nadrobię. Nie chciałbym zarobić negatywa pierwszego dnia w nowej szkole… Może jednak się pan nade mną zlituje? - zapytałem i uśmiechnąłem się nieśmiało, spuszczając wzrok.
         Dzisiaj przyjąłem postawę zbitego zwierzątka, które serio, serio żałowało, że zrobiło coś nie tak. Na każdego działało, każdy nauczyciel mi wtedy odpuszczał. Z tym nie mogło być inaczej. Musi być miły, w końcu jest młody! Nie poznałem żadnego młodego pracownika oświaty, który byłby wredny, bezwzględny i surowy. Ja dodatkowo zasłużyłem na ulgę, bo sam mu tę ulgę jakiś czas temu sprawiłem, he.  
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {30/08/21, 12:00 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

        Spokojnie czekałem aż uczeń rozwiąże zadanie, kończąc pić już letni napój w moim ulubionym kubku. Zawsze dawałem trochę czasu każdemu, kto stał przy tablicy, by mógł przemyśleć, co trzeba zrobić i w razie czego podpowiadałem lub już prosiłem drugą osobą w kolejce o pomoc koleżance lub koledze.
        Na tablicy, ku mojemu zdziwieniu nie zobaczyłem 2-chloro-3,3-dimetylubutanu, a narysowaną przez niego wisienkę, moją wisienkę! To znaczy nie była ona do końca taka sama, jak ta moja, bo nie była tak okrągła i przede wszystkim była czarno-biała. Ta na moim tyłku zrobiona była już na początku studiów, na drugim roku, gdzie byłem bardzo wciągnięty w środowisko artystyczne, mimo że wtedy studiowałem chemię. Szczerze to w tamtych czasach wolałem przebywać wśród studentów kierunków takich jak rzeźbiarstwo, malarstwo czy  grafika, niż wśród moich rówieśników. Tam mieliśmy wspólne tematy, wspólne pasje i wtedy uwielbiałem eksperymentować z różnymi dziedzinami, a to oni mi to dawali. Wymienialiśmy się własnymi spostrzeżeniami, dawaliśmy sobie rady na temat, co trzeba jeszcze poprawić albo zmienić, albo o czym całkowicie zapomnieć. Mimo że wtedy nie studiowałem kierunku artystycznego, to czułem się prawie tak samo, jakbym to robił.
         Niestety ta przygoda nie brnęła do szczęśliwego zakończenie i gdyby nie mój anioł stróż – Emma, ta szczupła brunetka, mogło skończyć się to tragicznie. Już miałem większe problemy niż zazwyczaj z zaliczeniem kolokwiów. No i wtedy pojawiła się ona, ta która umiała zapanować nade mną i za środkami chemicznymi, o których wspominano mi na zajęciach.
         Teraz stałem przy tablicy zbyt szokowany, by coś powiedzieć i miałem wrażenie, że tym razem nie wystawiam języka na zewnątrz, a mam otwarte usta i jak idiota wpatrywałem się w „dzieło” już swojego ucznia.
        Jeszcze minutę temu miałem nadzieję, że nie będzie bezczelny i z twarzą wyjdziemy z tej dziwnej sytuacji, udając, że w ogóle się nie znamy. Jednak nie taki był jego plan, o nie.
        On już teraz próbował mi zakomunikować, że nie będzie mi z nim łatwo. Aczkolwiek nie dziwiło mnie, że pamiętał mój tatuaż. Był zrobiony w charakterystycznym miejscu, jak i przekaz był również jednoznaczny, był może infantylny, ale przynajmniej mi się podobał.
       Wziąłem głęboki oddech i dopiero wtedy byłem w stanie coś powiedzieć.
       - Wiśnia ma związek z chemią organiczną, ale nie ją chciałbym zobaczyć na tablicy – zacząłem, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Po krótkiej chwili nie było jej już na tablicy, a w zamian niej rozrysowałem potrzebne węgle. - Butan ma cztery węgle, a chlor przyłączy się o tutaj, a dwie grupy metylowe do jednego węgla, dlatego w nazwie mamy cząstkę di. - Wskazałem na drugi węgiel, a potem na trzeci. - Gdyby były trzy podstawniki przy tym samym węglu, byłoby tri, cztery tetra i tak dalej. Teraz wystarczy tylko uzupełnić wodory – wytłumaczyłem nie patrząc na Patricka, a zwracając się do całej klasy. - Tłumaczyłem to na początku lekcji, a gdybyś się nie spóźnił, to byś na pewno wiedział – tym razem zdanie trafiło do bruneta, stojącego obok mnie, do którego posłałem słodko-chamski uśmiech. To nie tak, że nie lubiłem się powtarzać na lekcji, bo uważałem, że byłem tutaj po to, by każdy mógł zrozumieć dany materiał, ale brunet już działał mi na nerwy – spóźnieniem i tym rysunkiem. Nie lubiłem spóźnialskich tak samo, jak tych, co ściągają. Ci drudzy, gdy już zostali przeze mnie przyłapani, dostawali jedynkę bez żadnych wymówek i możliwości poprawy. Sprawdzałem ich wiedzę, a nie umiejętności ściągania. Spóźnialscy też nie mieli ze mną łatwo – ja szanowałem czas swoich uczniów, punktualnie przychodząc na lekcje i sprawdzałem ich pracę w terminie, dlatego też oni powinni przychodzić na moją lekcję zgodnie z dzwonkiem.
        Kazałem usiąść Patrickowi na swoje miejsce i teraz zamierzałem mu udowodnić, że trafił na surowego nauczyciela, który chciał go czegoś nauczyć. O, ironio, sam w jego wieku nienawidziłem takich nauczycieli.
      - Nie wstawię ci tym razem spóźnienia, ale na następnej lekcji będę cię pytał na ocenę z szeregu homologicznego alkanów. - Otworzyłem podręcznik na tej stronię, gdzie była tabelka, pokazując mu. - Ucz się na bieżąco, bo jak skończymy alkeny i alkiny, zrobię kartkówkę. I zostań po lekcji – dopowiedziałam twardo, przeczesując dłonią swoje loki, które teraz niezgrabnie opadały mi na twarz. Myślę, że do mnie pasowały, a szczególnie do mojej artystycznej duszy. No i moja dziewczyna mówiła, że jej się spodobają i mam nigdy ich nie ścinać.
         Do kolejnego przykładu zaprosiłem kolejną osobą, jedną z najlepszych w tej klasie. Zadanie było czysto obliczeniowe, z masą danych, ale mimo wszystko niski blondyn rozwiązał je prawie bezproblemowo. Podpowiedziałem mu tylko, żeby dopisał jednostkę, bo o niej zapomniał. I dlatego dostał ode mnie piątkę.
        Kolejne minuty lekcji minęły nam spokojnie. Kolejne osoby z dziennika szły do tablicy, oczywiście omijając Patricka, skoro miał zielone pojęcia, o tym, co się dzieje na lekcji. W tym czasie obserwowałem poczynania swoich uczniów oraz uczennic, oczywiście dopytując ich, jak sam nie rozumiałem ich rozumowania czy też podpowiadałem, co trzeba zrobić.
       Dzisiaj mój pierwszy dzwonek normalnie oznaczałby pójście do pokoju nauczycielskiego i zjedzenie wreszcie śniadania, które przygotowała mi Emma, tak jak zawsze, gdy nocowała u mnie. I musiałem przyznać, że świetnie gotowała i o wiele bardziej lubiłem, gdy to ona właśnie przejmowała władzę nad moją kuchnią.
        Niestety teraz było trochę inaczej, bo musiałem poczekać aż wszyscy oprócz tego bruneta wyjdą z klasy. Wtedy też wlepiłem w niego spojrzenie, mrużąc oczy.
         - Co ty do cholery sobie myślisz?! - warknąłem. Zdecydowanie puściły mi hamulce. - Nie będę ci pobłażał czy dawać ulgi ze względu na to, co się zdarzyło tamtej nocy – powiedziałem już spokojniej, ale słowo na „s” dalej nie przechodziło mi przez gardło. Najchętniej mógłbym zapomnieć o tym, co się wtedy wydarzyło, ale byłam sam sobie winien. To ja sam mu uległem i do tej pory nie mogłem uwierzyć, że się zgodziłem na takie kontakty z chłopakiem! Co gorsze, zdradziłem Emme. - Niech to zostanie między nami.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {30/08/21, 03:49 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Widziałem jego reakcję i, szczerze, skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie ona nie satysfakcjonowała. Skoro on miał zamiar gnębić mnie za to, że zupełnie nie z mojej winy spóźniłem się na jego pierwsze zajęcia, to ja mogłem mu delikatnie podokuczać. Oczywiście nie miałem zamiaru przed całą klasą się przyznać, że uprawialiśmy seks, bo zarówno ja jak i on mielibyśmy krótko mówiąc przerąbane, ale takie małe smaczki nikomu nie szkodziły. W końcu tylko ja i on je rozumieliśmy, cała reszta pewnie miała mnie za zabawnego kretyna, który z braku laku postanowił narysować wisienkę. Oj, gdyby tylko oni wiedzieli, gdzie tą wisienkę widziałem, to od razu patrzyliby na wszystko inaczej.
         Uśmiechnąłem się delikatnie, kiwając głową, kiedy tłumaczył mi i całej klasie niewykonane przeze mnie zadanie. Musiałem mocno go zdenerwować, bo ręka latała mu tak, jakby wypił co najmniej beczkę kawy z dużą zawartością kofeiny. Wiem, co mówię, bo jak spożywałem kofeinę na pusty żołądek, to potem moje ciało dosłownie całe drgało. Nie wiem, czy to kwestia jakiegoś problemu zdrowotnego, czy każdy tak ma, ale nic nie mogło mnie powstrzymać od spożywania tego cudownego napoju. Kochałem każdą, byleby miała dużą ilość mleka i była słodka. Nie znosiłem zwykłej, czarnej i kompletnie nie czaiłem, jak można było pić taki kwaśny syf.
         Usiadłem w końcu w swojej wymarzonej pierwszej ławce i westchnąłem ciężko. Tak, tak, wiem, jesteś na mnie wściekły, ale nie musisz się tak na mnie rzucać. Naprawdę nie chciałem się spóźnić! Nie lubiłem szkoły, ale wiedziałem, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze i nie chciałem tego zepsuć. Budzik po prostu zrobił mnie w konia, co mogłem na to poradzić? I tak dość szybko się wyszykowałem. Nie zdążyłem przez to ładnie ułożyć włosów, tylko zostawiłem je w totalnym nieładzie. Cóż, z jednej strony to dobrze, bo takie na pewno miło kojarzą się Oliemu. Oli, Oli, Oli - miał cudowne imię. Olivier było dostojne i takie poważne, ale Oli niesamowicie do niego pasowało, było dźwięczne i fajnie się je jęczało.
         - Dziękuję bardzo. Obiecuję, że się przygotuję i będzie pan mógł mi postawić piątkę - powiedziałem z uśmiechem, zerkając na książkę, którą mi pokazywał.
Jeśli będzie mi się nudzić aż tak, to faktycznie się coś pouczę, co mi szkodzi. Chociaż na początku roku mogłem być dla niego chodzącą pozytywną niespodzianką. A potem... Kto wie, co będzie potem. Może znowu popatrzę na jego wisienki w pełnej okazałości.
         Cała lekcja bardzo mi się dłużyła. Oliver na szczęście nie wpadł na to, żeby po raz kolejny brać mnie do tablicy. Chyba zdawał sobie sprawę z tego, że i tak nic nie potrafiłem i tylko by się męczył, próbując ze mnie coś wycisnąć. Słusznie, dzisiaj zasługiwałem na odpoczynek. Jak w ogóle reszta tych ludzi była w stanie zapamiętać całą wiedzę chemiczną na okres wakacji? Przecież ja jak już czegoś się nauczyłem, to po sprawdzianie miałem pustkę w głowie i nie wracałem więcej do tych zagadnień. Czemu ludzie się tak nad sobą znęcali i zwyczajnie lubili naukę? To najgorsze upodobanie, jakie można mieć, a nerdy byli totalnie nieatrakcyjni! No, chyba, że w grę wchodził ten przystojniak naprzeciwko mnie - w jego przypadku fakt bycia wyedukowanym niesamowicie mi imponował i pociągał - może to dlatego, że był tyle starszy? Moja głowa automatycznie kojarzyła go sobie z ogarnięciem życiowym i stabilizacją.
         Po dzwonku chciałem wstać i wyruszyć na poszukiwania kolejnej sali lekcyjnej, albo chociaż podpiąć się do kogoś z nowej klasy, ale nauczyciel skutecznie mi to utrudnił, zatrzymując mnie na dywaniku. Przecież przez niego znowu się spóźnię na kolejne zajęcia i będzie powtórka z rozrywki!
         Zaśmiałem się głośno, chowając książki do plecaka. Upewniłem się, że drzwi do sali były zamknięte i wstałem, opierając się o biurko rękami i nachylając się w jego stronę.
- Chodzi ci o seks, tak? - zapytałem, wiedząc, że to słowo, zwłaszcza w moim kontekście bardzo go peszyło. - Nic sobie nie myślę. Serio zapomniałem, gdzie widziałem ten piękny owoc. Może chcesz mi przypomnieć? Bo wydaje mi się, że to było gdzieś wtedy, kiedy przerzucałeś mnie przez łóżko - powiedziałem, uśmiechając się w najbardziej uroczy sposób, jaki tylko potrafiłem. - Serio nie chciałem się spóźnić na tę lekcję. Więcej się to nie powtórzy, zapewniam. Będę zawsze punktualny, zawsze w tej pierwszej ławce, żebyś w wolnej chwili mógł na mnie spojrzeć i przypomnieć sobie, w jakich pozycjach mnie brałeś. - Puściłem mu oczko, przerzucając sobie plecak przez jedno ramię. - Miłego dnia, panie profesorze. I niech pan lepiej ochłonie przed następną lekcją, trzęsące się dłonie odbierają nauczycielom surowości. - Po tych słowach wyszedłem z sali i sięgnąłem po swój telefon, żeby odczytać z niego numer kolejnej sali zajęciowej.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {03/09/21, 05:29 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

Zacisnąłem usta w wąską kreskę, będąc zmuszony wysłuchiwać jego arogancji, a na domiar złego miałam wrażenie, że policzki zaczynają mnie piec, nabierając nowych barw. Tak, akurat w tej kwestii miał całkowitą rację, nawet w myślach trudno było mi wymówić te słowo, pomimo że od naszego spotkania dosyć często wracałem do tych chwil, oczywiście nieintencjonalnie.
        Chciałem o tamtej chwili po prostu zapomnieć, wymazać sobie z pamięci, wyjąć ją za pomocą różdżki, jak to miało miejsce w Harrym Potterze – zrobić cokolwiek, by tylko tego nie pamiętać, gdyż mój własny umysł mnie torturował, powracając do tamtego wieczora i nie mogłem uwierzyć, że wystarczyło mi tylko parę drinków i akurat ten chłopak przed sobą, by do tego doszło…
        Teraz to on mógł mnie przyprawić o ból głowy, a co najmniej o trzęsące dłonie, które zauważyłam dopiero, kiedy mi o nich powiedział. Spojrzałem na nie i było dokładnie tak jak mówił i była to oczywiście jego wina. Denerwował mnie swoją arogancją i bezczelnością, jakbyśmy byli znajomymi, a przynajmniej sobie równi. Tak oczywiście nie było, bo przede wszystkim dzieliła nas dość spora różnica wieku, a przede wszystkim powinien mieć do mnie szacunek, jako swojego nauczyciela, czuć respekt, bo między innymi byliśmy tutaj, by wychować te dzieciaki na ludzi. A on? Był arogancki i traktował mnie jakby to była jakoś zabawa, a tymczasem położenie, w jakim się znaleźliśmy, było co najmniej dziwne i niemoralne.
       Nie miałem wtedy pojęcia, że akurat trafi do mojej szkoły, mojej klasy, ale takie tłumaczenie dla dyrektora tej placówki byłoby niedorzeczne i miałby głęboko gdzieś, co się ze mną stanie, byleby jak najszybciej pozbyć się problemu i uchronić się przed skandalem. Tak, to najbardziej mnie martwiło. Chłopak nie zdawał sobie z tego sprawy.
I bałem się, co się ze mną stanie, jeśli wyszłoby to na wierzch, a Patrick był do tego zdolny. Młody nauczyciel, dopiero co po studiach i po odbytym stażu, jeszcze pełny zapału do włożenia czegoś w te łby uczniów, miałby zostać wylany dyscyplinarnie?
         Nie mam pojęcia, co bym wtedy robił. Za nic w świecie nie chciałbym żyć za sprzedaż obrazów czy czegoś takiego, nie chciałbym zarabiać na swojej pasji, wiązać ją z obowiązkami. No i lubiłem prace z dziećmi, tu już z nastolatkami i po prostu widzieć, jak robią postępy.
       - Dokładnie tak – burknąłem, kiedy już mi przejrzał. - To był jeden z moich największych błędów życiowych, więc mi tego nie utrudniaj – dopowiedziałem, głośno wzdychając i zamknąłem oczy, gdy już zostawił mnie samego. Wtedy chociaż nie musiałem patrzeć się na jego arogancki uśmieszek, pomimo że zostawił mi głowę pełną myśli. Zdecydowanie nie chciałem wyobrażać sobie jego w takich niesmacznych pozach.
        Jednakże chłopak trafił na surowego nauczyciela, o czym zdążył się już przekonać i liczyłem, że chociaż na jutro się przygotuje.
***
       - H-hej, co ty tu robisz? Nie mówiłaś, że wpadniesz – powiedziałem zaskoczony, podnosząc brwi do góry, gdy przekroczyłem próg swojego mieszkania.
      - Pomyślałam, że spędzimy razem wieczór. Skoro to pierwszy dzień szkoły, to nie masz jeszcze do sprawdzenia żadnych kartkówek, a ja właśnie gotuje twój ulubiony makaron. Nie cieszysz się? - Emma posłała mi uśmiech, na co ja odwdzięczyłem się tym samym, tylko że mój uśmiech był sztuczny. Czasami zapomniałem, że dziewczyna miała klucze do mojego mieszkania.
      Nie bardzo pasowała mi ta sytuacja, tak naprawdę chciałem iść się już umyć, zjeść coś i pójść spać. Miałem dość już tego dnia, a obecność dziewczyny tylko go przedłużała.
        Również nie za bardzo miałem ochotę wysilać się na jakąś romantyczność.
        - Cieszę się, ale jestem padnięty. - Położyłem torbę obok łóżka, zaraz kładąc swoje dupsko na miękką kanapę.
        - Trudny dzień?
        - No. Mam nowego ucznia w klasie, który… - Przerwałem, myśląc jak najlepiej mogę przekazać swoje myśli.
        - Już jest arogancki na lekcji – dodałem, choć może nie do końca była to prawda. Oprócz tej wisienki na tablicy, podczas zajęć mi nie przeszkadzał, ale dziewczyna nie musiała znać przecież całej prawdy… I tak nie wiedziała, co czasami wywoływało u mnie wyrzuty sumienia.
      - No wiesz, kochanie. Jesteś nauczycielem, zawsze możesz mu wstawić uwagę lub odezwać się do wychowawcy – powiedziała już nakładając makaron na talerze, ale zamiast podać mi moją porcję, ta szczupła dziewczyna znalazła się na moich kolanach, a jej dłonie oplątały moją szyję. Ponownie się do mnie uśmiechnęła, ale w jej zielonych, niczym szmaragdy, oczy, dostrzegłem już iskrę i przeczuwałem do czego dąży.
        Mimo wszystko poddałem się jej, odwzajemniając jej pocałunki – te delikatne i bardziej namiętne, bardzo często wtedy zdając sobie sprawę, że kompletnie nic nie czułem, pomimo że kobieta robiła się coraz bardziej rozpalona i wręcz lgnęła do mnie, a buziaki stawały się coraz bardziej intensywniejsze. Dla mnie była to miła chwila, ale nic poza tym i szczerze powiedziawszy było to problematyczne i naprawdę nie chciałem być taki w stosunku do niej, ale koniec końców, tak to wyglądało.
         - Hej, hej, makaron nam stygnie – wypaliłem, odsuwając się od niej. - Poza tym jestem zmęczony. - Odchrząknąłem. Na całe szczęście tym razem to była prawda, a dziewczyna tylko westchnęła ciężko i usiadła obok mnie.
        Szczerze powiedziawszy to dziewczyna powinna być przyzwyczajona, że ja po prostu nie umiałem w takie bliskie kontakty... Zawsze trzymałem ją na dystans w sprawie seksu, odsuwałem się od niej, nie chcąc by do czegokolwiek doszło, szukając najlepszej wymówki.
***
         - Dzień dobry – przywitałem się z moimi uczniami, zajmując miejsce przed biurkiem i już wtedy jakoś spontanicznie, bez większego namysłu, musiałem łypnąć jednym okiem na delikwenta siedzącego naprzeciwko mnie. No znowu mnie denerwował i to tylko siedząc! Do tego był ubrany w obcisłą bluzkę, że dosłownie mogłem przyjrzeć się każdemu mięśniu jego klatki piersiowej i byłem pewny, że w którymś momencie zaczną mu się na niej odznaczyć sutki.
         Otworzyłem usta, mimowolnie mu się przyglądając, jakbym był w transie, wbrew swojej woli przyglądając się jego mięśniom. Był umięśniony i mógł się podobać tutejszym dziewczynom, bo jak zdążyłem się przekonać, jego sylwetka była bliska ideałowi.  Wtedy moja ręka mogła je badać, macać i ściskać, a usta czy raczej język ocierały się o tę partię ciała, sprawdzając, jak smakując.
         Kurwa, znowu o tym myślę.
        Poruszyłem się niespokojnie na krześle. Stanowczo za długo się na niego gapiłem, mając chociaż nadzieję, że pozostało to niezauważone, a zwłaszcza przez niego. I takim sposobem minęła nam cenna chwila lekcji. Dlatego też szybko przeleciałem przez listę obecności.
          - Dobrze, że dzisiaj się nie spóźniłeś – mruknąłem do Patricka, odrywając się na chwilę komputera. Po odklikaniu wszystkich nieobecności i obecności, wstałem  z krzesła, opierając się o wolną ławkę. - Mam nadzieję, że tym razem jesteś przygotowany. Powiedz mi proszę od początku cały szereg homologiczny po kolei, a potem ile wartościowy jest każdy węgiel w chemii organicznej, ah, i możesz też wspomnieć, ile wiązań jest pomiędzy węglami. Chyba tyle mi wystarczy,
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {03/09/21, 07:29 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Reszta dnia w szkole minęła mi spokojnie. Jak się okazało - nie każdy był wrednym panem od chemii i nikt więcej nie wziął mnie do tablicy. Każdy nauczyciel powtarzał mi to samo - że jestem nowy i muszę mieć czas na przywyknięcie do nowego miejsca, a na odpowiedzi ustne z zaskoczenia jeszcze przyjdzie czas. Dodatkowo zacząłem rozmawiać z ludźmi z klasy i wydawało mi się, że z paroma z nich uda mi się złapać wspólny język. Wbrew pozorom bardzo ciężko było mi nawiązywać bliższe znajomości i zajmowało mi to dużo czasu, ale kiedy już kogoś do siebie dopuściłem, to byłem niezawodnym przyjacielem do grobowej deski. Dosłownie - pamiętam, jak jechałem w środku nocy po moją przyjaciółkę trzy godziny drogi stąd, bo było jej smutno i chciała wcześniej wrócić z wypadu do jakiegoś gościa. Oczywiście całą drogę powrotną gadaliśmy o tym, jacy faceci są beznadziejni - nie mogłem się nie zgodzić. Sam niestety w nich gustowałem i czasami dostawałem szału z ich głupotą i upierdliwością. To chyba dlatego związki na dłuższą metę nie były dla mnie. Wolałem takie luźne spotkania z kimś i seks, niż angażowanie i późniejsze słuchanie wyrzutów na temat tego, że nie jestem taki, jak oni by chcieli. Naprawdę się starałem! Tylko dalej byłem nastolatkiem, więc nic dziwnego, że zachowywałem się tak jak oni - imprezowałem, dużo się bawiłem i nie przepadałem za nudnym spędzaniem czasu. Skoro nikt nie chciał mojego ogromu miłości, no to ich strata. Jak już się zakochiwałem, to byłem serio najsłodszym chłopakiem na tej ziemi. Trochę nieporadnym i denerwującym, ale dalej kochanym.

         Po zjedzonym obiedzie z rodzicami wróciłem do swojego małego loftu. Wspólne posiłki były naszą tradycją - w taki sposób rodzice nie chcieli stracić ze mną całkowitego kontaktu. Rozumiałem to - gdyby nie jedzenie, to faktycznie rzadko kiedy pojawiałbym się w jednym salonie razem z mamą i tatą. Nie to, że ich nie lubiłem, bo bardzo ich kochałem, ale czułem, że im straszy byłem, tym coraz ciężej szło mi utrzymywanie bliskich relacji z nimi - ani oni nie chcieli o niczym mi mówić, ani tym bardziej słuchać, co się działo u mnie. Trochę bolało, ale powoli przyzwyczajałem się do takiego chłodnego wychowania.
         Najchętniej spędziłbym cały wieczór na graniu na konsoli, ale cały czas w głowie dźwięczała mi jutrzejsza chemia. Już nienawidziłem planisty za to, że dał mi ten przedmiot szatana przez dwa dni z rzędu. Przecież nie ma szans, że za każdym razem uda mi się tak szybko nauczyć nowego materiału, a on był na mnie cięty i odpowiedzi ustne zapewne staną się moją małą tradycją. Co ja mogłem zrobić? Przez sam fakt seksu mnie nie lubił, a dzisiaj jeszcze mu napyskowałem... Oczywiście byłem ze swoich tekstów mega dumny, a wisienka stała się dosłownie wisienką na torcie, ale on i jego mina były chyba innego zdania - wyglądał tak, jakby chciał mnie zamordować. Uch, następnym razem jak będę chciał kogoś zaliczyć to pojadę co najmniej trzy miasta dalej, żeby mieć stuprocentową pewność, że nie będzie to mój nauczyciel, nie wiem, historii. Westchnąłem ciężko. Koniec z użalaniem się nad sobą. Póki mam jeszcze siły, to się pouczę. Wyciągnąłem z plecaka podręcznik do chemii i otworzyłem go na odpowiednim temacie. Dobra, przesadziłem - cofnąłem się o jeden wstecz, żeby odświeżyć sobie też zaległą wiedzę. No dobra, to nie może być takie trudne... Dasz radę, Patrick. Nie takich pierdół musiałeś się już uczyć.

         Tym razem nie zaspałem. Ba, poprosiłem i mamę, i przyjaciółkę, że jakbym nie dał znaku do godziny siódmej, to mają się do mnie dobijać telefonami albo i nawet osobiście. Z tak liczną obstawą nie mogło się nie udać - w sali siedziałem już o siódmej pięćdziesiąt. I, jak się zapewne domyślacie - znowu pierwszą lekcją była chemia. Już się nie mogłem doczekać aż zaskoczę pana Olivera swoją wiedzą. Chyba pierwszy i ostatni raz w życiu byłem tak dobrze przygotowany. Nie zarobię najgorszej oceny, nie było na to szans.
Dziesięć minut później nauczyciel pojawił się w pomieszczeniu. Od razu przeniosłem na niego swój wzrok i uśmiechnąłem się nieznacznie. No co? Miał być moim autorytetem, więc miałem prawo go obserwować. Jeju, te loczki były czymś przepięknym. W ogóle cała jego twarz była cudowna, nic więc dziwnego, że wtedy w klubie tak mi się spodobał. I, chyba nie minęło. Nie bez powodu założyłem na siebie najbielszy i najciaśniejszy tshirt, jaki znalazłem w szafie. Niech się patrzy, a co.
- Obiecałem panu, że już zawsze będę na czas. Dotrzymam słowa - powiedziałem z uśmiechem i ledwo się powstrzymałem przed puszczeniem mu oczka. Takie rzeczy tylko na osobności. - Przygotowałem. Metan, etan, propan, butan, pentan, heksan, heptan, oktan, nonan i dekan. Każdy węgiel jest czterowartościowy, a w alkanach wiązania pomiędzy węglami są tylko pojedyncze - odpowiedziałem, całkiem pewnie, choć troszkę bałem się, że coś mogło mi się pomieszać.
No cóż, zobaczymy, jak mnie oceni. Szkoda, że teraz nie patrzył na mnie tak, jak przed rozpoczęciem zajęć. Tak, zauważyłem to długie zawieszenie wzroku i całkiem mi ono schlebiało. Mógł się wypierać ile tylko chciał, że tamta noc nic dla niego nie znaczyła i jej żałował, ale ja wiedziałem, że było inaczej.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {04/09/21, 10:47 am}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

        Podniosłem obie brwi do góry, pełny zdziwienia, ale także podziwu. Cóż, nie spodziewałem się, że chłopak będzie przygotowany na odpytywanie, myślałem, że oleje sprawę i pogodzi się z pierwszą jedynką lub stwierdzi, że jednak zapomnę i mu się upiecze, a zamiast tego mógłby cały wieczór przeleżeć albo wyjść z kolegami. To wydawało mi się bardziej ciekawsze na jego miejscu niż chemia, a tymczasem jaki młody nauczyciel męczył go alkanami. Niemniej jednak chłopak się bardzo dobrze przygotował, pomimo moich innych myśli. I w każdym razie byłem z tego faktu zadowolony, no lubiłem, jak moi uczniowie byli nauczeni na daną lekcję, od razu robiło się przyjemniej, gdy nie musiałem wstawiać nieprzygotowań czy jedynek, a zamiast tego mogłem postawić czwórki czy nawet piątkę. Także lepiej prowadziło się lekcje, gdy moje pytania nie obijały się głucho o ściany, a dostawały odpowiedź, przy okazji uczniowie mogli lepiej wynieść coś z zajęć, angażując się w dany temat.
       Może tym sposobem chciał mi zaimponować? I skłamałbym, gdyby tak nie było, bo nie spodziewałem się tego po nim.
       - Łał – zareagowałem i szczerze uśmiechnąłem się do Patricka, bez żadnych podtekstów czy ukrytych myśli. - No brawo. Masz piątkę – powiedziałem i oderwałem się od ławki, zaraz wpisując mu właśnie tę ocenę do dziennika.
          Prezentowała się ona doskonale na tle jeszcze pustego dziennika bez negatywnych ocen. Po cichu miałem nadzieję, że zostanie tak do końca roku i najniższą ocenę, jaką będę wystawiać tej klasie, to będą trójki. Naprawdę nie sprawiało mi przyjemności wystawianie negatywnych ocen, ale czasami byłem do tego zmuszony, zwłaszcza, że była to świetna motywacja dla nich, by wzięli się za siebie, zwłaszcza, że wyrażałem zgodę na poprawę kartkówek.
        Czarnym markerem na tablicy napisałem wielkimi literami słowo „alkeny” i to miało stanowić temat naszej dzisiejszej lekcji. Zaraz podyktowałem klasie do zeszytu definicję tych związków, która oczywiście mogła im się wydawać enigmatyczna, dlatego na tablicy powoli zacząłem omawiać cały temat, skupiając uwagę na różnicy między tymi związkami, a alkanami, które poznali  dzień wcześniej.
          Tłumaczyłem, jakie możliwości dają dwa wiązania alkenom dzięki powstaniu innych reakcji niż te, które wynikały przy tych pierwszych. I jako że nie było pytań, to zarządziłem kolejkę od tyłu pierwszego rzędu do zadań z podręcznika.
        - Na następnej lekcji zrobimy sobie doświadczenie z wodą bromową i z nadmanganianem potasu. Powtórzcie sobie, gdzie się będzie odbarwiać.
       Patrickowi na jego nieszczęście lub szczęście, bo w końcu jeszcze nie zdążyłem poznać możliwości chłopaka, trafiło się pierwsze zadanie obliczeniowe. A może akurat bardziej odnajdywał się w liczbach niż w suchych reakcjach i w teorii?
        Wtedy, gdy wyższy ode mnie chłopak podszedł do tablicy, ponownie zwróciłem uwagę na jego koszulkę, która przez swoją jasność od razu rzucała się w oczu. Tak, na pewno to przez to znowu się na niego gapiłem i oglądałem jego mięśnie, które świetnie oznaczały się na bluzce, a potem mój wzrok przeszedł na zginający się biceps, gdy trzymał marker w dłoni, ale najbardziej zafascynował mnie kolczyk w jego sutku, który teraz stał się dla mnie bardziej widoczny i za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć, żebym zauważył ten szczegół, podczas tamtej nocy i aż zacząłem sobie wyobrażać, jakby reagował na dotyk… I właśnie wtedy ugryzłem się w język, by się ogarnąć, przecież nie mogłem myśleć o takich rzeczach o jakimkolwiek chłopaku, a zwłaszcza o swoim uczniu! To było nienormalne.
        - Najłatwiej ci będzie, jak napiszesz reakcję, a później możesz zabrać się za obliczenie masy molowej węgliku i produktu – podpowiedziałem wreszcie. Ale widząc, że Patrick dalej sobie nie radzi z zadaniem, podszedłem do tablicy.
       - Okeeej, w stu procentach przyjmiemy, że mamy osiemdziesiąt gramów węgliku, więc musimy obliczyć za pomocą proporcji, ile jest czystego węgliku – powiedziałem wystawiając język za wargę, tego to już w ogóle nie kontrolowałem, jak się skupiałem. - Wychodzi nam siedemdziesiąt gramów i to musisz podstawić do drugiej proporcji – dodałem, ale to i tak nie za bardzo rozjaśniło mu w głowie, dlatego poprosiłem go, by usiadł, a do tablicy wyciągnąłem chętną Alice – moją ulubienice. Nie mieliśmy całej lekcji na to jedno zadanie, niestety taki był system edukacji, że nie zawsze można było uczniowi tłumaczyć do skutku. - Jeśli dalej nie będziesz rozumiał zadania, możesz przyjść do mnie na konsultacje.
***
       Czwarta lekcja była moimi pierwszymi zajęciami z pierwszakami w tym roku i cholernie cieszyłem się, że i w tym roku nie dostałem żadnego wychowawstwa. Za dużo się nasłuchałem od starszych stażem nauczycieli, by nie wiedzieć z czym to się je. Było to mnóstwo papierologii, wypełnianie świadectw, organizowania wycieczek, gdzie już nie za bardzo miałem swobodę wyboru, czy chcę jechać i się nimi opiekować, czuwanie nad nimi i prowadzenia godzin wychowawczych, gdzie musiałbym prowadzić bieżące sprawy.
        I jak się okazało nie myliłem się swojemu pierwszemu wrażeniu, bo klasa przez prawie pół lekcji była głośna, a szczególnie ostatnie ławki, gdzie nie było końców rozmów i ciągle słyszałem ich szepty i śmiechy, co naprawdę mi przeszkadzały i innym, co wbrew pozorom, chcieli się czegoś nauczyć.
         Za cholerę nie mogłem ich uspokoić i działało mi to już na nerwy, więc nie miałem żadnych wyrzutów sumienia, gdy nagle kazałem im wyciągnąć kartki i tak, zrobiłem im kartkówkę właśnie z tego, co mówiłem przez pół lekcji. Od razu na sali zrobił się spokój i nastała cisza, a widziałem tylko ich przerażone twarze. To był zdecydowanie najskuteczniejszy sposób.
***
          - Tak słucham – rzuciłem, trzymając telefon ramieniem, otwierając przyciskiem drzwi do auta.
          - Dzień dobry, pan Oliver, tak? Tutaj mama Patricka Hastingsa. Chciałabym zapytać pana, czy byłaby możliwość, by udzielił pan mu paru korepetycji? Słyszałam, że nie za bardzo ogarnia niektóre tematy.
         W tym momencie miałem wrażenie, jak nagle oblał mnie zimny pot, a komórka prawie wypadła mi z dłoni, zanim jeszcze nie przytwierdziłem jej do szyby auta za pomocą wynalazku do trzymania go. No chyba kobieta była niepoważna, a szczególnie szatyn, co na pewno to wszystko zaplanował! Nie dość, że był na moich lekcjach, to jeszcze miałby przychodzić do mojego domu i tam być ze mną sam na sam? Dodatkowo nie miałem doświadczenia z prowadzenia korepetycji, wystarczyło mi, że dorabiałem sobie ucząc kursu malowania w drugiej szkole.
         - Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym udzielał korepetycji uczniowi, którego osobiście uczę – powiedziałem zgodnie z prawdą, chociaż bardziej martwiłem się o to, że nie łączyła mnie z nim tylko relacja nauczyciel – uczeń i kto wie, co mogło mu przyjść do głowy.
         Niestety kobieta pozostawała nieugięta, naprawdę nieugięta i w końcu ubłagała mnie o te przeklęte korepetycję, na które się niechętnie zgodziłem i już wiedziałem, że będę tego żałował.
       - Niech przyjdzie do mnie w czwartek, nie wiem, wieczorem o siedemnastej? Jak będę w domu wyślę pani swój adres – powiedziałem z irytacją w głosie.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {04/09/21, 02:56 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Właśnie był czwartek, godzina szesnasta, a ja szykowałem się na dodatkowe zajęcia z chemii. Możecie sobie pomyśleć, że byłem szalony, bo przecież nienawidziłem tego przedmiotu, ale plan wcale nie dotyczył wiązań i reakcji. No chyba, że chodziło o wiązanie między mną, a Oliverem. Ha. Po ostatnich zajęciach z chemii wróciłem do domu i od razu udałem się na obiad z mamą. Tata na szczęście był w pracy, bo pewnie zaraz zacząłby marudzić, że skoro nauczyciel nie potrafi mnie niczego nauczyć w szkole, to na korkach tym bardziej nie da rady. Mama kierowała się bardziej moimi sugestiami i spokojnie wysłuchała moich argumentów - że na lekcji dzieje się wszystko zdecydowanie za szybko, ale sam nauczyciel jest bardzo dobry i zajęcia po szkole z pewnością mi pomogą w opanowaniu całego materiału. Rodzicielka początkowo chciała, żebym ja sam to załatwił, ale wyjaśniłem jej, że taki dorosły, opanowany ton będzie zdecydowanie bardziej przekonujący. Potem poszło już łatwiutko - pobrałem z elektronicznego dziennika numer telefonu do pana Olivera i podyktowałem go mamie. Z tego, co udało mi się wyłapać, rozmowa nie należała do najprostszych, ale finalnie wygrałem - jak to ja, innej opcji nie mogło być. I takim oto sposobem byłem umówiony na dzisiejsze - czwartkowe - zajęcia.
Pogoda mi dopisywała - słoneczko pięknie świeciło, a na niebie nie było żadnej chmurki. Dawało mi to takie pole do popisu, jeśli chodziło o wybranie jakiegoś stroju, że byłem automatycznie sto razy szczęśliwszy. Po przejrzeniu każdego wieszaka zdecydowałem się na czarny, obcisły tshirt i beżowe bermudy, złapane paskiem w tym samym kolorze co koszulka. Czy wyglądałem, jakbym chciał go skusić? Ani trochę. A czy chciałem go skusić? Oczywiście, że tak. Nie wiem, czy uda mi się to na pierwszych zajęciach, ale przynajmniej wprawię go w ogrom zakłopotania, co było nawet słodkie. Tak, zauważyłem te wszystkie razy, kiedy na lekcjach trochę za długo na mnie patrzył. Bardzo ciekawiło mnie, jakie scenariusze działy się wtedy w jego głowie, ale chyba przy całej klasie nie wypadło mi spytać. Obiecałem rodzicom, że mimo wszystko nie wylecę z tej szkoły i miałem zamiar dotrzymać słowa. Nie dałbym Oliverowi tej satysfakcji.
         Standardowo korki nie były moim sprzymierzeńcem i pod blokiem zaparkowałem równo o siedemnastej. Ciekawe, czy tutaj też będzie się tak rzucać, jak podczas szkolnych zajęć. Uch, chyba należałem do tego typu ludzi, którzy myśleli, że zawsze na wszystko mają jeszcze dużo czasu, podczas, kiedy zostawało im dosłownie parę gównianych minut. Trudno, teraz już znam trasę, warunki drogowe i drugi raz pójdzie mi zdecydowanie lepiej. Zgarnąłem z siedzenia pasażera swój mały plecak, w którym schowałem jakiś zeszyt i coś do pisania, i wszedłem do odpowiedniej klatki. Zerknąłem na telefon, żeby przypomnieć sobie, pod jakim numerem mieszkał mój nauczyciel. Może powinienem sobie wytatuować tą liczbę? Nie, chyba jeszcze nie chciałem wkurzyć go aż tak. Swoją drogą, to poszło aż nazbyt łatwo - w życiu bym się nie spodziewał, że w przeciągu tygodnia uda mi się zdobyć jego dokładny adres domowy. Znaczy, nie, żebym był jakimś psycholem, który miał w planach nachodzenie go po nocach, ale... No był przystojny, trzeba mu to było przyznać. I bardzo zdenerwował mnie fakt, że tamtej nocy nie chciał mnie zabrać do siebie. Co takiego niby miał do ukrycia? Zaraz się okaże.
Stanąłem pod drzwiami i nacisnąłem na dzwonek. Nie musiałem długo czekać, zaraz po drugiej stronie ukazał się mój piękny grecki bóg chemii. Posłałem mu szeroki uśmiech przepełniony satysfakcją i wszedłem do środka.
- Przepraszam za spóźnienie, stałem w korku. Może jakieś klapsy w ramach kary? - Uniosłem brew do góry i puściłem mu oczko, kierując się do salonu.
Tutaj nie musiałem się bać już absolutnie niczego. Co mógł mi niby zrobić? Pójść do dyrekcji i powiedzieć, że stosuję wobec niego niestosowne odzywki? Ciekawe, czy za stosowne uznaliby przelecenie własnego ucznia na wakacjach. Ach, byłem w cudownym położeniu, bo o ile ja mógłbym z siebie zrobić po prostu ofiarę, tak on zostałby dyscyplinarnie zwolniony z wykonywania swojego zawodu. Byłem królem tej sytuacji i niesamowicie mnie to cieszyło.
- Mam nadzieję, że jesteś przygotowany na swojego ulubionego, opornego ucznia - powiedziałem, siadając na kanapie, tuż obok niego. Wiedziałem, że moim miejscem był zapewne fotel naprzeciwko, ale jakoś to zignorowałem.
         Chemia była serio nudna. I skomplikowana! Wcześniej w ogóle nie słuchałem o tych zadaniach obliczeniowych, ale teraz, kiedy już siłą rzeczy musiałem, te zadania ogromnie mnie przerażały. Miałem umieć coś takiego rozwiązywać? Jeszcze czego! Ja ledwo zapamiętałem ten cały szereg homo... homojakiśtam. Proszę się odczepić od mojej przemęczonej głowy.
Spojrzałem na niego, kiedy odczytywał treść kolejnego zadania z przygotowanego arkusza.
- Aha, czyli trzeba zacząć od wyliczenia masy całego substratu...? - zapytałem i, niby przypadkiem i kompletnie bezmyślnie położyłem dłoń na jego kolanie. Słyszałem, jak głos mu zadrżał. Ledwo powstrzymałem się przed uśmiechem. - Chodzi o substrat, tak? - powtórzyłem, ściskając kolano.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {05/09/21, 02:08 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

         Uwielbiałem te mieszkanie, swoje własne cztery kąty, gdzie zazwyczaj miałem spokój, a sama okolica też należała do cichych, chociaż ono nie do końca było moje, bo wynajmowałem je już kilka lat, ale również od pewnego czasu obiecałem sobie, że jak tylko dostanę zdolność kredytową, to spróbuje je wykupić od właścicielki.
         Wręcz kochałem je, bo mogłem postawić sztalugę gdziekolwiek, gdzie chciałem, a i tak ryzyko, że się o nią zabije, było bardzo małe. Dodatkowo te duże, czarne okna, które były zbudowane z mniejszych, prostokątnych okienek, to nadawało nowoczesności i charakteru, a przede wszystkim wpuszczało dużo światła do środka, dbając o moje oczy, kiedy siedziałem niezliczone godziny przed obrazami oraz dbając o moje roślinki, które tutaj miały jak w raju.
        Ściany były szare, a na nich w większości opierały się moje jeszcze niezagruntowane płótna, a w niektórych miejscach już wisiały dumnie moje obrazy i musiałem szczerze powiedzieć, że każdy z nich mi się podobał i nadawał uroku pomieszczeniu. Nawet biurko stojące obok łóżka, które zawsze  było ubrudzone farbami, nawet kiedy starałem się uważać, cóż, taka już jego niedola. Nieopodal niego stał jasny, drewniany stół, na którym teraz walały się kartkówki pierwszaków i mój szkicownik, który dopiero co rozpoczynałem, tuż obok spryskiwacza do moich roślinnych dzieci.
         Zdecydowanie nie mogłem powiedzieć, że mam tutaj idealny porządek. Emma już nawet przestała na niego narzekać, a po prostu się przyzwyczaiła, tylko wzdychając i czasami ogarniała bałagan za mnie. Ale czym byłby artysta, gdyby nie ten artystyczny nieład?! Zwłaszcza, jak w ciągu roku szkolnego uzbierała mi się masa kserówek, niesprawdzone i sprawdzone kartkówki, sprawdziany i inne duperele, to trudno było to trzymać w idealnym porządku.
          Mieszkanie, a właściwie loft, bo tylko łazienka była zamykana, znajdowało się na przedmieściach miasta, z daleko od jego centrum, więc tak szczerze powiedziawszy nie trudno było utkwić w korkach, przejeżdżając przez nie, by dostać się na moją ulicę, dlatego często właśnie w godzinach szczytu – podejrzewanych korków, wolałem wybierać dłuższą trasę niż wpakować się w najgorszy kocioł.
         I najwyraźniej ten sam błąd popełnił mój uczeń, bo zjawił się przed moimi drzwiami już spóźniony, co sam nie omieszkał zauważyć.
         - Czekaj jak to było… - udałem zamyślenie. - „Obiecałem panu, że już zawsze będę na czas”? - zacytowałem chłopaka. -  Coś ci nie wyszło. To że jesteś teraz w moim domu, to nie oznacza, że nie mogę cię odpytać na następnych zajęciach z poprzedniej lekcji, a nie zawsze będziesz u mnie dostawać piątki – dodałem, czując się pewnie w tej sytuacji.
           Byliśmy w końcu w moim domu, graliśmy na moich zasadach, a ja wciąż byłem dla niego nauczycielem. Może nie do końca wypadało, co każdą lekcję odpytywać tylko jego, ale kto mi zabroni? - Już pewnie wiesz, że nie lubię jak ktoś się spóźnia.
         Oczekiwałem od niego chociaż minimum szacunku i nawet na to nie mógł się zdobyć. W końcu, po wygłoszeniu swojego kazania, złapałem za przygotowany arkusz i usiadłem na kanapie, licząc, że on zrobi to samo, ale na fotelu naprzeciwko mnie. Jeszcze mi tego brakowało, by siedział obok mnie, dlatego wlepiłem w niego swoje ślepia tylko na chwilę, próbując po raz pierwszy w życiu przekonać się, czy może umiem niby zabijać. No jednak nie.
         Jak najszybciej zabrałem się za odczytywanie zadania obliczeniowego, bo właśnie z tym chłopak miał problemu, a po kilku, których zamierzałem z nim przerobić, chciałem sprawdzić, jak radzi sobie z rozpisywaniem reakcji i uzupełnianiem współczynników. Chciałem szybko odbębnić umówioną godzinę, dostać pieniądze i mieć spokój. Jego matka naprawdę miała dar przekonywania albo była na tyle upierdliwa, że jednak się zgodziłem, choć to była ostatnia rzecz na świecie, jaką chciałem zrobić. Wystarczyło mi, że go znosiłem na lekcji.
         - T-tak, będzie ci to p-potrzebne do wyliczenia stężenia molowego – powiedziałem już drżącym głosem, bo wtedy poczułem dłoń Patricka na moim kolanie, powtarzam, na moim kolanie. I od razu zrobiło mi się gorąco, a całe ciepło spłynęło po moim ciele, a szczególnie do tego jednego, szczególnego miejsca. Od razu mózg został zalany obrazami tamtej nocy, gdzie łapczywie łapałem jego jakikolwiek dotyk, ale teraz siedziałem w niemałym szoku, wyprostowany jak struna i już nie patrząc na niego z taką pewnością siebie, jak chwilę temu.
         Był przecież moim uczniem, a ta sytuacja od początku już nie była normalna!
        - C-co ty robisz – zająknąłem się, chociaż moje słowa nie wybrzmiały jak pytanie.
        Ściśnięcie kolana zadziałało na mnie, jakby nie wiadomo za co mnie łapał. Nie reagowałem tak nawet na Emme, która mogła mnie złapać gdziekolwiek i zazwyczaj nie wzbudzało to we mnie żadnych innych uczuć. A on? Wystarczyło, że ścisnął mnie za kolano, a ja już całkowicie nie wiedziałem, co miałem ze sobą zrobić. Nagle wszystko inne przestało się wokół mnie liczyć, choć tak bardzo chciałem wrócić do tej chemii i wyprzeć, co się ze mną działo w tej chwili, to tak się nie dało, a przynajmniej ja tak nie umiałem.
         Nie musiałem patrzeć na siebie w lustrze, by nie wiedzieć, że nie dostałem nowych kolorów na twarzy, bo szczególnie na policzkach czułem pieczenie, ale to nie było najgorsze, bo wystarczyło spojrzeć się na moje spodnie, a konkretnie na rozporek, by zobaczyć rysujące się wybrzuszenie i to peszyło mnie najbardziej i nie miałem żadnych wątpliwości, że Patrick zaraz to też zauważy. Tym bardziej nie rozumiałem własnego ciała, dlaczego taki niepozorny dotyk już wywołał u mnie wzwód, a szczególnie dlaczego było to spowodowane przez dłoń chłopaka, a nie przez dziewczynę!
         Korzystając z okazji przykryłem kolana i przede wszystkim swój rozporek swetrem, który leżał obok mnie, ówcześnie strzepując dłoń szatyna z siebie. Już tego dobrego mu wystarczyło, na pewno był teraz z siebie dumny, podczas gdy ja schowałem twarz w dłoniach, by choć trochę ukryć swoje zażenowanie.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {05/09/21, 03:46 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Spojrzałem na niego z delikatnym zdezorientowaniem, bo szczerze nie spodziewałem się aż takiej reakcji. Domyślałem się, że mnie nakrzyczy i natychmiast zepchnie moją rękę, i w ogóle wyrzuci mnie z domu, krzycząc, że jestem jego uczniem i mam się ogarnąć. W życiu nie pomyślałbym, że zesztywnieje. W przenośni i dosłownie, jeśli już miałem wchodzić w szczegóły. Uch, Oliver chciał mieć nade mną kompletną władzę, nawet wygłosił mi mowę, że za to spóźnienie też zostanę ukarany odpytką, a teraz trząsł się jak mały kotek, który zgubił swoją mamę. Chyba to jednak ja byłem tym potężniejszym. I miałem zamiar to jeszcze dzisiaj wykorzystać. Oczywiście nie zrobiłbym nic wbrew jego woli i jeśli tylko zacząłby mnie odpychać, to bym sobie darował, bo nie o to w tym chodzi, żeby kogokolwiek krzywdzić, ale nie wydawało mi się, żeby cokolwiek takiego nastąpiło - chyba dość mocno mu się podobałem, tylko z jakichś względów nie chciał tego przyznać przede mną i, co gorsza, sobą samym. Musiałem rozgryźć, co takiego działo się w jego głowie, ale to potem.
Widząc, jak nerwowo zasłania się swetrem zaśmiałem się cicho pod nosem i sięgnąłem po długopis. Musiałem dać mu trochę czasu, żeby jego głowa przetworzyła wszystko jak należy i żebym nie został potem oskarżony o jakiś rodzaj przemocy.
- Okej, więc policzmy masę i stężenie - powiedziałem i sięgnąłem po zeszyt, kładąc go sobie na kolanach.
Nie chciało mi się schylać do tego kawowego stolika, przy którym siedzieliśmy, a nie wydawało mi się, żeby w tym całym domu było jakieś inne miejsce, gdzie wspólnie moglibyśmy się uczyć. Przestrzeń była ogromna i wręcz imponująca, chyba głównie przez światło, jakie wpadało do środka. W dodatku wszędzie walały się przybory sugerujące, że wredny pan od chemii nie jest tylko wrednym panem od chemii, ale także i jakiejś plastyki? Rysunku? Zapytałbym, ale w tym momencie Oliver był średnio zdolny do mówienia. Pewnie speszyłby się jeszcze bardziej i nawet głupie poprowadzenie dialogu z mojej strony uznałby za jakiś podstęp. A te malunki akurat serio mnie zainteresowały! W życiu bym nie pomyślał, że ten facet miał tyle talentów. Skłamałbym, gdybym powiedział, że mi to nie imponowało - bo imponowało, i to bardzo. Lubiłem, kiedy mężczyzna miał jakieś zainteresowania w życiu i po powrocie z pracy robił coś innego niż siedzenie na kanapie przed telewizorem. To samo tyczyło się moich rówieśników - wiecie, ile razy zostałem zaproszony na randkę pod tytułem "pooglądamy coś?"? A jak próbowałem zagadać i coś się o nich dowiedzieć, to dowiadywałem się tylko tyle, że szkoła była zbyt męcząca, aby poza nią jeszcze coś robić. Pewnie, lepiej było sadzać dupę na kanapie i do nocy wcinać czipsy. Ja na przykład, mimo, że kompletnie tego po mnie nie widać, całkiem lubiłem czytać. Głównie interesowały mnie różnego rodzaju sprawy kryminalne, bo były najzwyczajniej w świecie ciekawe i pobudzały do myślenia. Bardzo kusił mnie też pole dance, ale chyba nie miałem odwagi się zapisać. No i bałem się, że się do tego kompletnie nie nadam i zrobi mi się tylko smutno. Czasami kompletnie w siebie nie wierzyłem, ale csiii, nikt nie musiał o tym wiedzieć. Sprawianie wrażenia pewnego siebie gościa było czymś zdecydowanie lepszym, bo wszyscy kochali taki śmiały i zasadniczy charakter.
         Rozwiązałem jeszcze trzy zadania z listy, czyli w sumie wszystkie, jakie mieliśmy na dziś przygotowane. Nie dopytywałem za wiele, czasami tylko kontrolowałem coś z Oliverem. O dziwo dobrze mi poszło i nie narobiłem aż tylu błędów. No, materiał został przerobiony, ja nie miałem wyrzutów sumienia, że nic nie umiem, Oliver zdążył pozbyć się tej czerwieni z policzków - czyli można było działać. Wyprostowałem się i złapałem się za kieszeń. Skrzywiłem się mocno, przygryzając dolną wargę.
- Ojej, chyba zapomniałem portfela. - O tym, że portfel miałem w plecaku nie musiał wiedzieć. - A przyjmujesz zapłaty w czymś innym? - zapytałem i z zupełnie niewinną miną wsunąłem swoją dłoń pod ten leżący na kolanach sweter i ścisnąłem delikatnie jego krocze. - Znaczy, czy pan profesor przyjmuje zapłaty w czymś innym... - Spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się nieśmiało.
Nie widząc, żeby moja ręka została odrzucona, a ja sam skrzyczany i wygoniony do domu, postanowiłem iść krok dalej. Za pocałunki jeszcze nikogo nie zamknęli, prawda? A grzech się było opierać takim pełnym ustom. Przysunąłem twarz do jego i trąciłem jego wargi swoimi, zaraz przymykając oczy i inicjując głębszy pocałunek.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {05/09/21, 09:52 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

        W głowie miałem komplety mętlik i milion różnych myśli na wytłumaczenie sobie, co się ze mną działo. Niestety wymówka o wypiciu za dużej ilości alkoholu nie wchodziła tutaj w grę, bo tego trunku nie wiedziałem dobre kilka tygodni. I niestety nic innego nie mogłem wymyślić, a przecież to nie było tak, że podobali mi się mężczyźni, miałem już na karku dwadzieścia siedem lat i myślę, że akurat o tym fakcie bym się dowiedział, już nie wspominając, że powinienem je znać, a nie teraz szukać powodu owej, żenującej sytuacji, jeszcze przed uczniem, prawie mi obcym człowiekiem. Może gdyby był to mój nowy znajomy, to wyglądałoby to inaczej.
         Przytaknąłem tylko szatanowi, teraz nie bardzo zdolny do jakichkolwiek rozmów i chyba to rozumiał, bo nie pociągnął rozmowy o tym wstydliwym temacie, a zajął się rozwiązywaniem przygotowanych zajęć. Może zlitował się nade mną, bym go w końcu nie męczył kolejnym odpytywaniem albo po prostu rozumiał mnie, skoro sam był mężczyzną, ale bardziej wierzyłem w tę pierwszą wersję.
         Szatynowi całkiem nieźle szły kolejne zadania, wręcz świetnie radził sobie z zastosowaniem wzorów czy podstawianiem do nich. Ja tylko obserwowałem w ciszy jego ruchy, gdzieniegdzie dopytując, skąd wziął dany wynik, bo w tym miejscu był błąd czy odpowiadałem mu na drobne pytania.
          To było całkowicie do wyćwiczenia, żeby wykonywał zadania bezbłędnie i z większą pewnością siebie i myślę, że jak serio weźmie się za chemię, nie opierdalając się za bardzo, to nawet mógłby zostać czwórkowym, a nawet piątkowym uczniem. Uważałem, że akurat chemia była o wiele prostsza niż moja znienawidzona matma, gdzie tych wzorów było o wiele więcej do zapamiętania i schematy, których akurat ja nie za bardzo widziałem. Niestety na studiach z nią musiałem się polubić na studiach, tak samo jak z fizyką, której było bardzo dużo na kierunku. A mój przedmiot? To nie była sama obliczeniówka, gdzie i tak dużo rzeczy było można zrobić na proporcjach, no i mniej działów, które obowiązywały uczniów w szkole średniej.
       - Możesz zapłacić mi w szkole  - powiedziałem wtedy jeszcze nie dając się wyprowadzić z równowagi, ale jego następny ruch sprawił, że ledwo powstrzymałem się od jęku i tylko patrzyłem się na chłopaka z rozdziawianą buzią, niezdolny by cokolwiek zrobić. Znowu zrobiło mi się gorąco, takie samo uczucie miałem przy kroczu, a fakt, że nadal swoją ręką dotykał mojego przyrodzenia przyprawiał mnie dosłownie o dreszcze, które przeszły po moim ciele, zostawiając mnie w kompletnym amoku.
         - P-patrick – wydukałem, gdy jego twarz zbliżyła się niebezpiecznie do mojej. No i znowu miałem ochotę zapytać go, co on wyprawia, ale zamiast tego przez gardło przeszły mi jakieś niezrozumiałe pomruki, gdy nasze usta złączyły się w jedność, tak jak wtedy w klubie… i tak samo jak wtedy w klubie zakręciło mi się w głowie, powodując przyśpieszoną akcję serca, jakby zaraz miało ona wystrzelić z mojej piersi.
          Być może szatyn był nawet w stanie je poczuć, skoro był tak blisko, a ono próbowało tylko nadążyć za wydarzeniami, choć tak samo jak mojej głowie, to się nie udawało.
         Wbrew wszystkim myślom, wyrzutom sumienia czy zdrowemu rozsądkowi, pozwoliłem ponieść się emocjom i prawię że idealnymi wykrojonymi wargami Patricka do moich, a być może teraz tak tylko mi się wydawało. Powoli, próbując przyzwyczaić się do jego rytmu języka, dołączyłem się do pocałunku. Pozwoliłem sobie na zwiedzanie jego ust, grając w nim namiętny taniec, gdy nasze języki plątały ciągle się w różne ruchy, u mnie sprawiając potężne zawirowania w żołądku, może były to te sławne motyle w brzuchu? A to był tak naprawdę mój pierwszy w pełni świadomy pocałunek z mężczyzną.
          - Patrick, nie powinniśmy, jesteś moim – przerwałem, ale tylko na chwilę odrywając się od jego warg i właściwie to nie skończyłem swojej myśli, bo znowu przywarłem do jego malinowych warg, już za nimi tęskniąc i za tym, co ze mną w tym momencie robiły. Bo teraz definitywnie mój penis stał na baczność, tuż pod ręką chłopca.
        To wszystko w tej chwili wydawało mi się takie nienormalne, chore, ale pomimo tego wciąż w to brnąłem, w końcu to on to wszystko zainicjował i najwidoczniej oboje tego chcieliśmy, aczkolwiek to ja byłem jego nauczycielem i niejako byłem odpowiedzialny za jego wychowanie, powinienem pokazywać mu prawidłowe wzorce, ale on miał już osiemnaście lat.
       Wreszcie przemogłem się na tyle, że odsunąłem się od jego twarzy i przylgnąłem do jego szyi, tam obdarowując go masą pocałunków, a dłonie trochę nieśmiało wkradły się pod jego czarną bluzkę, gdzie to wkradały się opuszkami palców w każde zagłębienie i musiałem przyznać, że był nieźle umięśniony i taki przystojny, co dopiero zauważyłem, gdy na chwilę przerwałem wycieczkę i nieświadomie wpatrywałem się w jego twarz, podziwiając najpierw te idealne brwi (malował je codziennie?), przenikające mnie zielone tęczówki i te cudowne usta, z których zaraz ponownie skradłem kolejny pocałunek, tym razem krótszy.
        W tym wszystkim stawałem się coraz śmielszy, choć gdzieś tam z tyłu krążyła mi myśl, że robiłem to całkowicie na trzeźwo.
        - Nie jestem gejem, okej? - wymruczałem, zajmując dalej się jego szyją. Dobrze, żeby obie strony wiedziały na czym stoją, a to było tylko chwilową słabością… Zresztą ja sam wolałem tego teraz nie analizować.
        Palcem wskazującym wykonałem duże kółko, by zaraz zrobić te mniejsze wokół sutka chłopaka, gdzie znajdował się kolczyk, jednak musiałem nad tym zaprzestać, bo mógł być jeszcze świeży, bym mógł spokojnie się nim pobawić. Ale to mnie korciło!
         Zjechałem opuszką wzdłuż mostka aż do rozpoczęcia spodni, gdzie to się zatrzymywałem, nie będąc pewny, czy mogę kontynuować swoją przygodę.
        - Mogę? - zapytałem nieśmiało, unikając jego wzroku.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {05/09/21, 10:59 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Bałem się tego, czy aby na pewno dobrze postąpiłem. Mężczyzna przez pierwsze sekundy w ogóle nie odwzajemniał mojego pocałunku. Byłem już gotów się wycofać, żeby nie zrobić mu krzywdy, ale wtedy właśnie jego wargi wykonały pierwszy ruch. No i go miałem. Wiedziałem, że prędzej czy później się skusi. Skoro już raz to zrobiliśmy, to co niby mogło go powstrzymać przed kolejnym? Podobałem mu się i mogłem wam zagwarantować, że już niedługo mi to przyzna. Bo jak nie, to będę bardzo mocno rozczarowany. I zmuszę go, żeby to powiedział, ha!
- Oli - szepnąłem prosto w jego usta, na odpowiedź mojego imienia i wróciłem do całowania go.
Nie mogłem teraz poprzestać albo dać mu chwili na namyślenie bo się, bo jeszcze by się do wszystkiego zniechęcił i co ja bym wtedy zrobił? Narobił mi już na siebie ochoty i musiał ją zaspokoić. Znaczy, to tylko takie uproszczenie, bo, powtarzam - gdybym był pewien, że tego nie chce, to dałbym mu spokój i nie robił nic wbrew jego woli. Ale ja po prostu czytałem mu w myślach! Pragnął mnie. Byłem najlepszym mężczyzną, jakiego mógł sobie wymarzyć.
Odwzajemniałem jego pocałunki, delektując się tym, jak mnie chłonął. Tak, dawało mi to ogromną satysfakcję po tym, jak w tym tygodniu traktował mnie w szkole. Rozumiem, że podejrzane by było, gdyby był dla mnie przesadnie miły, ale ciągłe odpowiedzi? Czym ja sobie na to zasłużyłem? Jeden jedyny raz się spóźniłem, a afera była taka, jakbym co najmniej przez cały rok szkolny przychodził o dziesięć minut za późno.
         Odchyliłem głowę nieco do tyłu, chcąc dać mu lepszy dostęp do mojej szyi. Dałbym mu się popieczętować ile się dało, ale wiem, że mogłoby to potem wyglądać niesmacznie w szkole. Pal licho pana Olivera, bo raczej nikt nie wpadłby na to, że to on jest autorem tego dzieła, ale chyba nikt nie patrzył przychylnie na ucznia z taką liczbą... hm, seksualnych śladów. Z tym będę musiał poczekać do wakacji. Wtedy Oli będzie mógł na mnie stworzyć prawdziwy obraz.
- Mhm, jasne, to tylko chwila słabości - powiedziałem z przekonaniem i puściłem mu oczko.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją, kiedy jego ręce wędrowały coraz niżej i niżej, aż do mojego rozporka. Miałem go. W normalnych warunkach sama satysfakcja powinna mi wystarczyć, ale ja naprawdę na tego faceta miałem niesamowitą ochotę. Rzadko kiedy miałem tak, że ktoś podobał mi się "dwa razy" - zwykle z kimś sypiałem i tyle, nie było w tym żadnych głębszych uczuć. Tu, po naszym wakacyjnym razie, było mi bardzo smutno, kiedy tak bez zostawienia kontaktu opuścił moje mieszkanko. Nie chodziło o fakt bycia dobrym w łóżku (ale był bardzo dobry), a bardziej o... Sam nie wiem. Miał na mnie jakiś mały magnesik. To te loki, a może pełne wargi? Ciężko powiedzieć, ale to nie była chwila na zastanawianie się nad tym. Nie, kiedy mogłem go posiąść po raz drugi.
- Możesz, ale chyba nie tutaj... - zaproponowałem nieśmiało i podniosłem się, łapiąc go za rękę.
Mieszkanie było całe otwarte - zupełnie jak moje - dlatego bez problemu odnalazłem spore łóżko na podwyższeniu. Tam będzie nam wygodniej. Położyłem się na miękkim materacu i z uśmiechem rozpiąłem swój pasek, odrzucając go na bok.
- Reszta należy do pana... - powiedziałem z uśmiechem i złapałem go za ręce, przyciągając do siebie.
Uzależniłem się od tych ust, przysięgam. Żaden mój poprzedni facet nie miał tak pięknych warg. To wręcz zmuszało mnie do ciągłego całowania ich.
- Wyglądasz jak grecki bóg. Przyznaj się, że nie jesteś z tej planety. - Zaśmiałem się i pocałowałem go w szyję. - Gdybyś był bogiem, to na pewno bogiem piękna. Mógłbym jeszcze dodać, że seksu, ale nie pamiętam, jak bardzo dobry byłeś.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {06/09/21, 12:44 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

           Naprawdę rozczuliło mnie zdrobnienie mojego imienia. Brzmiało tak uroczo, szczególne w jego ustach, jakby było to dla niego naturalne, a przecież jeszcze chwilę temu byliśmy na etapie „pan Oliver”. I nikt tak na mnie nie mówił; jasne, dziewczyny zwracały się do mnie pieszczotliwymi słówkami, typu kochanie czy skarbie, ale akurat on nie musiał tego robić i zamiast tego postanowił użyć mojego imienia i… sam nie wiem, wydało mi się to cholernie urocze.
          Jego wytłumaczenie najbardziej mi się podobało i dzięki temu nie musiałem nad tym myśleć. Tak, dokładnie, w letni, wakacyjny wieczór była to wina zbyt dużej ilości alkoholu, a teraz to tylko chwilowa słabość. Pewnie w każdym życiu młodego mężczyzny lub prawie w każdym, nadchodzi taki moment, gdy ma chwilową słabość i ulega przystojnemu chłopakowi, prawda?
          Zwłaszcza temu, co teraz leżał pode mną, a na jego twarz padały promienie słoneczne o ciepłej barwie. Wyglądał tak przepięknie i łapałem każdą sekundę, by móc go podziwiać w tym świetle, bo z doświadczenia wiedziałem, że padanie światła potrafi bardzo szybko się zmienić i to było najgorszą bolączką, gdy rysowałem w terenie. Malować czy rysować było trzeba szybko i jak najszybciej zabrać się za zaznaczenie światła na swoim dziele.
        W tej chwili, będąc omamiony emocjami z łatwością bym mu przyznał, że podobał mi się, ale to nie było chyba takie dziwne, bo przecież już niedługo będzie miał grono fanek w szkole, a za tą twarzą można było przepaść, no zwłaszcza, jak swobodnie mogłem ją podziwiać, opierając się na łokciach tuż nad nim, dłońmi przeczesując jego loczki, które prezentowały się o wiele lepiej niż moje, bo były poukładane i drobne, zaś moje zawsze w nieładzie, wywijające się w różne strony.
          Zresztą jak wszystko w moim życiu, wiecznie w bałaganie.
         - Mmm, co to za podryw albo podlizywanie się do nauczyciela? - powiedziałem i tym razem ja puściłem mu oczko. - Mówisz o Apollo, tak? Nie wiem, czy chciałbyś być jego ulubieńcem, bo oni raczej kończyli tragicznie. Na przykład Dafne, co nie mając już sił, by przed nim uciekać, poprosiła ojca, by zamienił ją we wawrzyn albo Hiacynt, co umarł podczas zabawy z nim, jak rzucali dyskiem – zacząłem swoją opowieść, uśmiechając się nieznacznie, kiedy przeszły mnie kolejne dreszcze po szyi. Reagowałem dosłownie jak jakiś nastolatek na jego najdrobniejsze pieszczoty, mimo że miałem już o wiele więcej i dawno wyszedłem z tamtego wieku. - A boga seksu to nie kojarzę. Na pewno był Priap, bóg płodności, no i często przedstawiali go z takim dużym penisem podczas erekcji. A wiesz, że nawet jest taka jednostka chorobowa? Priapizm, to jest wtedy jak doświadcza się długotrwałego, bolesnego wzwodu, który nie jest powiązany z podnieceniem – dodałem, gadając jak najęty, tylko w tej chwili patrząc mu w oczy. - Za dużo gadam? Sorry, stresuje się – przyznałem szczerze, bo taka była prawda! Po pijaku, z tego co pamiętałem, wszystko szło mi z łatwością, a tutaj byłem skazany na swoje umiejętności, których nie było, już nie mówiąc o doświadczeniu. Nie chciałem zrobić mu krzywdy, a jeszcze bardziej by przerwał całą zabawę i poszedł do domu. Naprawdę tylko pocałunkami potrafił mnie rozpalić, a ja chciałem mu sprawić przyjemność.
           Odsłoniłem brzuch chłopaka i uśmiechnąłem się sam do siebie, mogąc wreszcie zobaczyć te wszystkie mięśnie, które skrywał pod tą bluzką, a raczej mnie nią kusił i to kurna skutecznie!
          Przylgnąłem do jego mostka, językiem zaczynając kreślić mokrą ścieżkę po całej klatce piersiowej, ale nie chciałem tracić zbyt dużo czasu na tę część jego ciała, mimo że byłem podniecony i rozgorączkowany, to jak już mu wspomniałem, stresowałem się, czując jak dalej moje serce próbowało uciec z klatki piersiowej. Dlatego po zdjęciu spodni chłopaka i odrzuceniu ich w kąt, palce u lewej dłoni wplątałem w jego dłoń, zamykając je w uścisku – tak jakoś czułem się bardziej pewny w swoich poczynaniach, bo i zaraz nie było śladu po jego bokserkach, a oczom ukazało mi się jego przyrodzenie. I wolałem za długo się nie zastanawiać, tak samo już kompletnie nie nawiązywałem kontaktu wzrokowego z Patrickiem.
           Wolną dłonią złapałem członka u nasady, przymknąłem oczy i znowu zanurzyłem całkowicie się w tej chwili, pozwalając intuicji na działanie.
          Koniuszkiem języka zatoczyłem kołka na jego główce, trochę nieśmiało i ostrożnie, ale po chwili poczułem się bardziej pewnie i odważyłem się zanurzyć ją w ustach. I dopiero teraz odkryłem jaki był cudownie ciepły i gładki, a zapach ciała szatyna jeszcze bardziej mnie podniecał.
          Bawiłem się nim wpierw powoli, testując swoje możliwości i ucząc się nowego doświadczenia. Starałem się uważać, by przypadkowo nie zahaczyć go zębami, a za to kreśliłem językiem co rusz różne wzorki, szczególnie skupiając się na właśnie główce penisa. Potem odważyłem się wziąć go jeszcze głębiej w usta, tam rytmicznie przesuwając głową po prawie całej długości, zasysając się w pewnych momentach.
         - Wszystko w porządku? Dobrze robię? - zapytałem nieśmiało, na chwilę się od niego odrywając. Wolałem się upewnić, czy już nie popełniłem jakieś gafy z tajemniczego kodeksu każdego geja, nie wiem, może mieli jakieś tajne, niepowiedziane zasady. No i chciałem sprawdzić, czy na pewno jest mu ze mną dobrze – nawet jeśli ja go bardzo teraz pragnąłem i ledwo powstrzymywałem się przed puszczeniem chłopaka i nie rozpoczęcie zabawy swoim sprzętem, to chciałem, byśmy oboje się czuli jak najlepiej psychicznie w tej dziwnej, szczególnie dla mnie, sytuacji.
         Ponownie przylgnąłem do niego, ale tym razem skupiłem się na jego jądrach, chociaż tutaj byłem bardziej ostrożny, bo jak się domyślałem były bardziej wrażliwe.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {06/09/21, 05:18 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Uniosłem delikatnie prawą brew do góry, słuchając opowieści na temat mitologii. Tak po prostu sobie to powiedziałem, żeby dać mu komplement i nie sądziłem, że odpalę go też w tej dziedzinie. Czy ten człowiek umiał dosłownie wszystko? Dobra, patrząc na to, że miał tu trochę przyborów do tworzenia sztuki mogłem się domyślić, że mitologia jest mu znana. Swoją drogą, to totalnie nie fair, że ja nie byłem dobry absolutnie w żadnej dziedzinie - nie leżały mi zarówno nauki ścisłe jak i sztuka, a on po każdym temacie płynął zapewne bezbłędnie. Moi rodzice oddaliby wszystko za takiego syna. Ciekawe, czy jego byli z niego dumni.
Pokręciłem głową i zaśmiałem się cicho, odgarniając mu loka z czoła.
- Dużo gadasz, ale nawet mi to nie przeszkadza. Pewnie ta wiedza przyda mi się na jakimś przedmiocie. No, pominę wzmiankę o dużym penisie - powiedziałem z rozbawieniem. - Nie masz czym się stresować. Uprawialiśmy już seks i chyba dla żadnego z nas nie jest to nic nowego.
         Oliver długo nie potrzebował, żeby pozbawić mnie wszelkich ubrań. No, zostały jedynie skarpetki i będę musiał jakoś pamiętać, żeby przed seksem je ściągnąć, bo seks w skarpetkach był do granic możliwości obciachowy. Wiem co mówię, serio! Zaliczyłem już tylu facetów i większość była takiego samego zdania co ja.
         Z zadowoleniem poddałem się każdej pieszczocie, jaką mi sprawiał. Kochałem te delikatne pocałunki na całym ciele, bo powodowały ogrom mrowienia i pobudzały pod każdym względem. Ach, tak, już wiedziałem, czemu seks z nim wtedy tak bardzo mi się podobał. Ciekawe, ilu musiał zaliczyć, żeby nabrać takiego doświadczenia w tych sprawach. W sumie był dużo starszy, więc to nie było zapewne jakoś wybitnie trudne. No i, proszę was, jego buzia kusiła każdego, dosłownie. Może i większość uwagi na lekcjach chemii poświęcałem jemu, ale kiedy już mój wzrok odbił się gdzieś na bok to mogłem zauważyć te wlepiające się spojrzenia. Czułem się wtedy dziwnie - jakbym był zazdrosny, choć nie powinienem być zazdrosny, bo w ogóle nie miałem o co? To nie był mój facet, jedynie kiedyś się przespaliśmy, a zaraz zrobimy to drugi raz. Ha. Szkoda, że nie mogłem się tym pochwalić, bo zarówno ja jak i on skończylibyśmy bardzo źle, ale była to nie lada zdobycz.
         Ścisnąłem mocniej jego dłoń i odchyliłem głowę do tyłu. Bardzo chciałbym na niego w tym momencie patrzeć, ale chyba nie byłem w stanie. Było mi tak dobrze, coś nie do opisania. Rzadko kiedy spotykałem mężczyzn, którzy od razu wiedzieli co robić, żeby mnie nakręcić. Większość nadawała albo za szybkie tempo, albo mnie gryzła albo jeszcze totalnie olewała najwrażliwszą część penisa. Nie wiem, jeszcze chwila i zacznę drukować im specjalne instrukcje, bo przez nich z przyjemnego seksu robiło się wyzwanie pod tytułem "wytrwaj i go nie okrzycz".
- Wziąłeś mnie po samo gardło i jeszcze pytasz? - zapytałem z nutą ironii i wygiąłem ciało w łuk, bo przeszedł mnie bardzo miły, ciepły prąd.
Jęknąłem przeciągle i zamknąłem oczy, rozkoszując się chwilą. To mogłoby trwać wiecznie i tylko w takiej pozycji, ale nie chciałem skończyć sam, bez zadowalania drugiej strony. Skorzystałem z faktu, że dalej trzymałem go za rękę i mocno za nią pociągnąłem, tak, że jego twarz na powrót znajdowała się blisko mojej. Obdarzyłem go naprawdę namiętnym pocałunkiem i uśmiechnąłem się.
- Myślałeś, że pozwolę ci zostać takim ubranym?
Od razu po tych słowach pozbawiłem go koszulki i spodni. Bokserki i skarpetki mogły jeszcze zostać, jak być obciachowymi, to przynajmniej razem. Pchnąłem go tak, żeby teraz to on leżał i powoli zniżyłem się do jego podbrzusza, nie spuszczając z niego wzroku. Przejechałem językiem po gołej skórze, następnie wchodząc na bawełniany materiał. Zacząłem go lizać z każdej strony. Kochałem drażnienie się w łóżku przed konkretami.
- Czas odsłonić tą ładną wisienkę - wyszeptałem i chwyciłem bieliznę w zęby, zsuwając ją z niego.
Widząc jego penisa w całej okazałości trochę zaskoczyłem sam siebie, że udało mi się to bez problemu zmieścić w sobie. Cóż, alkohol był najlepszym znieczuleniem pod słońcem, nawet nie próbujcie zaprzeczać.
- Masz piękne ciało, Apollo - wyszeptałem mu prosto do ucha i otarłem się o niego całym ciałem. - Tutaj nikt nie zobaczy, nie? E, jasne, że nie zauważy - powiedziałem i odgarniając jego długie kosmyki, zrobiłem mu malutką malinkę tuż za uchem. Ktoś musiałby chyba zgolić go na łyso, żeby odkryć ten dowód zbrodni. - Chcesz mi dać lubrykant? - zapytałem.
Nie za bardzo przepadałem za obciąganiem, dlatego wolałem ten element pominąć i od razu przejść do konkretów. I, przysięgam i wam i jemu, że pomimo tego Oliver i tak będzie w niebie i osiągnie najlepszy orgazm w swoim życiu.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {07/09/21, 02:00 am}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

           Uspokoiłem się dopiero, kiedy mnie upewnił, że wszystko jest w porządku i że było mu ze mną dobrze, a to dawało mi powód do dumy i to z nią patrzyłem, jak chłopak wyginał się za sprawą mojego języka, zaraz jęcząc, co obiło się dźwięcznie o ściany. Cholernie podobało mi się, że umiałem sprawić tyle przyjemności Patrickowi, będąc tak niedoświadczony w tym wszystkim i prawie czułem się jak dziecko we mgle, bazując tylko wyłącznie na swojej intuicji, ale najwidoczniej była ona całkiem niezła, skoro szatyn tak reagował na moje pieszczoty i musiałem przyznać, że widok nakręconego chłopaka również robił to samo ze mną i sprawiał, że i ja coraz bardziej się nakręcałem, chociaż nie wiem, czy jeszcze bardziej się dało.
           Tak bardzo go w tym momencie pragnąłem, że niewątpliwie mogłem zrobić dla niego wszystko, by tylko nie przerywał, bo ta chwila znacząco różniła się od tych wszystkich zbliżeń...właśnie z dziewczynami, gdzie to najchętniej w ogóle nie zaczynałbym tematu, a trzeba było zachować dobrą minę do złej gry. Może wtedy powinienem zastanowić się, czy nie należę do spektrum aseksualności, a tu nagle zjawia się Patrick i mój świat pragnie wywrócić się do góry nogami.
           Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ktokolwiek może tak pięknie wyglądać podczas gry wstępnej. Już sam nie wiedziałem, czy to efekt testosteronu i innych hormonów czy światła, które robiło się coraz cieplejsze, a właściwie to było go coraz mniej. Zbliżał się zachód i byłem pewien, że gdybym teraz wstał, to mógłbym zobaczyć różowe niebo, może w kolorze magenty, przełamany kolorem słońca. Wschody i zachody tej gwiazdy od zawsze mnie fascynowały do tego stopnia, że w swoich zbiorach, czy to w szkicowniku czy już na płótnach lub na tablicach malarskich, miałem masę tego naturalnego arcydzieła. Ale jeszcze bardziej fascynował mnie widok ludzkich ciał, to jak układały się w różnych pozycjach mięśniach i skóra, jak zachowywało się na nich światło. Teraz mogłem uznać, że akurat Patrick we wszystkich pozach wyglądał cudownie, aż przez głowę, przez sekundę przeszła mi myśl, że chciałbym go namalować.
           Oddałem mu się całkowicie, oddając się kolejnemu namiętnemu pocałunkowi. Niestety dla mnie był on zbyt krótki i szczerze powiedziawszy mogłem dotykać jego warg bez przerwy, bo akurat teraz było mi ich za mało, a były one takie ciepłe i… słodkie?
           Nagle zacisnąłem palce w białym prześcieradle, odchylając głowę. Tutaj nie musiałem się przed nim hamować, naprawdę o dziwo czułem się dosyć komfortowo, a cały stres ze mnie zszedł, bo nic takiego się poważnego nie działo. Poza tym chyba byłem w dobrych rękach?
          Nawet jeśli bawił się mną tylko przez materiał, to i tak drażnił mój każdy zmysł i zakończenie nerwowe, co sprawiało że mocniej zacisnąłem dłoń na materiale, ale wtedy już po krótkiej chwili odsunął się od tego wrażliwego miejsca, zostawiając mnie z teatralną podkówką na buzi. Nie pogardziłbym, gdyby jednak spędził nam dłużej. Chętnie poczułbym jego rozpalone usta czy język.
            - Dziękuje. Ty też byś mi się podobał, gdybym był gejem  – odpowiedziałem, śmiejąc się i to  sprawiło, że pozbyłem się tego grymasu z twarzy. Schlebiało mi, że mu się podobałem, być może nawet był to podryw! No i nie musiał wiedzieć, że pomimo że byłem hetero, to i tak mi się podobał.
           - Obiecuję, że nie skończysz ze mną tragicznie – dodałem, nawiązując do swojej historii. Uśmiechnąłem się lekko, przymykając oczy, kiedy zostawiał na mnie ślad. To też było przyjemne.
           - To na znak, że teraz jestem twój, jak pierścionek zaręczynowy? A chociaż dopóki mi to nie zejdzie. - Zaśmiałem się krótko i dopiero wtedy puściłem prześcieradło, a ręce odnalazły swoje miejsce, obejmując Patricka w pasie, każąc już teraz dosłownie się na mnie położyć – jego ciężar nie był taki zły, a ważne było, że stykaliśmy się nagimi ciałami, bez żadnego kawałku materiału. To było jeszcze bardziej podniecające, gdy czułem jego ciepło, chociaż nie to było najważniejsze, bo nasze teraz już nabrzmiałe członki stykały się ze sobą, a zwłaszcza ja byłem nabuzowany emocjami.
          - Co? - powiedziałem, marszcząc brwi w chwilowej konsternacji, na początku nie rozumiejąc jego słów. - Nie mam, a po co nam to potrzebne? - odpowiedziałem, całkowicie szczerze, kompletnie nie mając pojęcia po co mnie o to pytał. Jeśli chodziło o seks, to jedyne, co by tu znalazł to może opakowanie prezerwatyw, ale nie byłem pewny, czy nadawały się teraz do użycia, jeśli okazałyby się być przeterminowane
           W każdym razie po tych słowach, mocniej przycisnąłem go do siebie i zanurzyłem się w jego usta, tak jak już zdążyłem je poznać. Ciągle było mi ich mało i wątpiłem, by miało mi się to odwidzieć. Ale kiedy poruszyłem się delikatnie, by się poprawić i otarłem się całkowicie przypadkowo swoim przyrodzeniem o jego, to o mało co nie jęknąłem mu prosto w usta.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {07/09/21, 11:12 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Jego zaprzeczenia odnośnie bycia gejem trochę mnie bawiły, ale trochę byłem też zdezorientowany. Wiecie, właśnie szliśmy do łóżka, zabieraliśmy się za naprawdę grube rzeczy, a ten mi powtarzał coś takiego? To chyba potężna faza wyparcia. Sam nigdy tego nie przechodziłem, ale rozumiałem, że niektórym może być ciężko, dlatego nic nie mówiłem i mu przytakiwałem. Jeśli dzięki temu ten seks będzie dla niego przyjemniejszy, to nie mam zamiaru mu tej przyjemności odbierać. Poczekam, aż sam sobie uświadomi, że lubienie chłopców nie jest niczym złym, a heteroseksualni faceci nie robią różnych rzeczy z osobami tej samej płci.
- Uznam to za bardzo dziwny, aczkolwiek miły komplement - powiedziałem z rozbawieniem i puściłem mu oczko. - No, możemy to tak uznać, więc na jakieś całe pięć dni jesteśmy zaręczeni. Mam nadzieję, że się cieszysz, że twój narzeczony jest taki atrakcyjny? I nawet umie wymienić szereg homologiczny. Specjalnie dla ciebie się nauczył - dodałem z dumą.
Dobra, nie chciałem więcej kontynuować tematu chemii, bo jeszcze z tak gorącej sytuacji wrócilibyśmy do liczenia zadań. Co prawda serio całą dzisiejszą kartę wypełniłem, ale kto wie, czy nagle by mu nie odbiło i nie wytrzasnąłby jakiejś dodatkowej? Nauczyciele byli nieobliczalni! Cały czas miałem w głowie te momenty, kiedy skończyło się jakiś temat i liczyło się na resztę wolnej lekcji, a tu nie, zaczynamy kolejny. Największe rozczarowanie życiowe.
         Dobra, wiele w tym facecie mnie dziwiło, ale chyba szczytem było zapytanie o lubrykant. Uniosłem obie brwi do góry. Przez moment pomyślałem, że może jakoś źle wypowiedziałem to słowo, ale nie, on patrzył na mnie tak, jakby nigdy nie widział tej magicznej mazi na oczy. Miałem wiele pytań, naprawdę wiele pytań, ale chyba psucie atmosfery było głupim pomysłem. Może po prostu coś mu się poplątało w głowie? To pewnie z nadmiaru emocji, tak. O, albo takim sposobem chciał mnie zmusić do wzięcia go do ust. Na bank! Że też wcześniej na to nie wpadłem. Nie przepadałem za tym, ale niech mu będzie. Tak pięknie się do mnie uśmiecha, że mogę zrobić dla niego wyjątek.
Posłusznie ponownie wróciłem do dołu i wziąłem go do ust. Cały czas starałem się utrzymywać kontakt wzrokowy, bo ten tylko dodatkowo nakręcał. Poruszałem ustami na całej długości, czasami wspomagając się ręką. Przez to, że nie obciągałem zbyt często zdarzały mi się odruchy wymiotne, dlatego wolałem nie ryzykować i nie iść na całość. Gdybym teraz mu się tutaj zrzygał, to chyba oboje nie wiedzielibyśmy, co ze sobą zrobić. Nie mówię oczywiście, że to jakiś wstyd, bo wpadki przy seksie były normalne, ale byłoby dość... Niecodziennie, że tak to ujmę.
Kiedy jego członek był już odpowiednio nawilżony, wdrapałem się ponownie na jego ciało, siadając okrakiem. Wcześniej już zdążyłem zauważyć, że moja dość umięśniona budowa ciała mu nie przeszkadza i jest w stanie mnie dźwignąć.
- Ciało też masz jak grecki bóg, wiesz? - rzuciłem nagle, bo uważałem, że zasługiwał na komplementy.
Jego reakcje nie wskazywały na to, że dostawał je jakoś wybitnie często, dlatego chciałem tym jednym razem rozpieścić go jak tylko mogłem. Jednym razem... Wtedy też miał być jeden, a teraz właśnie powoli opuszczałem się na jego członka. Tylko, że wtedy był pijany. Teraz był zupełnie trzeźwy, a kiedy cała dawka hormonów go opuści może dojść do wniosku, że seks z uczniem jest skrajnie nieodpowiedzialni i serio więcej mi się nie da. Nie chcę nawet myśleć, jakie piekiełko robiłby mi wtedy w szkole. Indywidualne sprawdziany na każdej lekcji były bardziej jak pewne. Proszę, proszę, proszę, oby polubił mnie na tyle, że nasze schadzki zawsze już będą takie miłe. Narobiłem sobie ochoty na tego mężczyznę i nie za bardzo ją rozumiałem. Znaczy, gdyby to była ochota na seks, to po prostu poszedłbym do klubu, ale nie, mi chodziło o tego konkretnie człowieka. Co to takiego było? I dlaczego akurat on?
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {08/09/21, 02:46 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

          - Oczywiście – odparłem z szerokim uśmiechem. Nie śmiałem nawet zaprzeczać, że jest inaczej, bo Patrick miał w sobie coś szczególnego, co trudno było mi sprecyzować, bo jak nawet mu powiedziałem, to pomimo bycia w stu procentach hetero, to chłopak mi się naprawdę podobał, pociągał mnie umięśnioną budową ciała, co tylko zachęcało mnie do ciągłego dotykania tych wszystkich mięśni. Podobały mi się jego kolczyki, które dodawały mi pikanterii, a szczególnie ten w sutku – pasował mu. Ale to w jego oczach można było zatonąć i domyślałem się, że niejednego mógł tylko na nich złapać, zwłaszcza, że były one tak prześlicznie zielone, jakby szmaragdowe, a taka barwa oczu była rzadziej spotykana niż na przykład moja.  - Uczysz się przede wszystkim dla siebie, a nie dla mnie – powiedziałem, ale to już zabrzmiało jak zdarta płyta. Nawet jeszcze za moich czasów często słyszałem ten tekst wypowiedziany przez nauczycieli czy opiekunów w domu dziecka, ale taka była prawda. Może i byłem zadowolony, gdy wstawiałem więcej pozytywnych ocen niż tych negatywnych, ale za już rok chłopak skończy szkołę i prawdopodobnie już się nie spotkamy, a on zostanie sam z wiedzą, którą tutaj nabył. - Ale przyznam, że się ucieszyłem, kiedy mogłem postawić ci piątkę – dodałem, zaraz gryząc się w język, już nie wspominając o zbliżającej się kartkówce. Już ją zdążyłem zapowiedzieć, więc nie była to tajemnice, ale bałem się, że im tym razem się odpalę i zacznę mu nawijać o chemii, a to nie była dobra chwila i z pewnością już jej miał dość jak na ten tydzień, zaś ja lubiłem czasami poczytać o nowych odkryciach w tej dziedzinie, niektóre naprawdę były ciekawe.
             Z widocznym zadowoleniem przyjąłem jego działania w okolicach mojego krocza, od razu wplątując palce w jego słodkie, kręcone włosy, ale oczywiście nie ciągnąłem go za nie, po prostu miziałem je, bo były przyjemnie miękkie, a czasami tylko zaciskałem palce, kiedy już nie mogłem wytrzymać z przyjemności. Był w tym cudowny, a na pewno lepszy ode mnie, gdzie ja w ogóle nie miałem w tym temacie zero doświadczenia czy jakiejkolwiek wiedzy. A on?  Utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, chociaż było to trudne, gdyż przez większość czasu miałem przymknięte oczy, rozkoszując się jego ustami. Było tutaj przyjemnie ciepło i wilgotno, i pomimo że to nie był mój pierwszy raz w takiej sytuacji, to to było zdecydowanie najlepsze doświadczenie, gdzie nie musiałem nic udawać. Po prostu czerpałem z tej chwili, co chwilę jęcząc albo przynajmniej mrucząc jak zadowolona kotka.
            Uśmiechnąłem się zaraz na kolejny komplement chłopca, nie bardzo wiedząc, co mu na odpowiedzieć. Prawił mi komplementy raz za razem, powodując, że cały opiewałem w skowronkach. Było to miłe z jego strony, nawet jeśli teraz kłamał. Nigdy szczególnie nie zwracałem uwagi na swoje ciało pod tym względem, oczywiście lubiłem swoje rysy twarzy i loczki w nieładzie, ale nigdy nie byłem na siłowni, by dorobić się mięśni. To nie było w moim guście ani nigdy mnie tam nie ciągnęło. Może też dlatego, że byłem tym stereotypowym artystą i tak, przy Patricku prezentowałem się jakoś ze sto razy gorzej, jeśli chodziło o umięśnienie, więc nie za bardzo rozumiałem akurat ten komplement.
            Złapałem szatyna w biodrach, gdy ten opuszczał się powoli na mnie, wtedy już go obserwując, a kiedy zaczął się na mnie poruszać, nie mogłem się powstrzymać od patrzenia się na niego, a zwłaszcza, jak mój penis znikał między jego nogami. Hipnotyzujące.
             W powietrzu można było wyczuć mieszankę zapachu seksu, która powoli mieszała się z potem, i było trzeba stwierdzić, że nie było w tym nic dziwnego, a jeszcze bardziej podniecającego. Zwłaszcza, że od początku było mi gorąco.
W końcu postanowiłem, że teraz ja przejmuje kontrolę i poza tym nie chciałem, by młodszy się zmęczył. Dlatego kazałem mu wstać i po paru sekundach już znajdował się na jednym z moich okien, które były blisko nas. Tu przycisnąłem go do nich mocniej, po czym zacząłem składać delikatne buziaki zaczynając od jego szyi, schodząc na jego ramiona i łopatki, gdzie to niedaleko nich zabrałem się za robienie malinki. Skoro ja już ją miałem, to on jako mój narzeczony na pięć dni, musiał mieć to samo!
           A na wielkim oknie wyglądał jeszcze lepiej i nawet jeśli ryzykowałem teraz tym, że jakiś sąsiad akurat będzie chciał spojrzeć na moje mieszkanie, to dla tej chwili mogłem się z całą odpowiedzialnością poświęcić, a Patrick przy okazji mógł podziwiać widoki za oknem, a szczególnie ten cudowny zachód słońca, który się tworzył.
            Po chwili znów przyczepiłem się do jego szyi, tylko tym razem ręką nakierowałem swojego penisa na jego dziurkę i pomału w niego wszedłem, zbliżając twarz do jego ucha.
                  Chuchnąłem w nie ciepłym powietrzem, drażniąc się z nim, by po chwili lekko ssąc płatek ucha. Wtedy też zacząłem się w nim poruszać, dosłownie czując się jak w niebie, tak jak nigdy się nie czułem z żadną dziewczyną. Moje ruchy stawały się coraz szybsze, tak samo jak częstotliwość moich jęków i wiedziałem, że długo tak nie wytrzymam, zwłaszcza, że było tutaj cholernie ciasno.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {09/09/21, 07:13 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Wywróciłem oczami, chcąc tym samym mu pokazać, że nie potrzebuję kazania jak na dywaniku u dyrektora. Wiem, że był nauczycielem i ta nauczycielska krew w nim płynęła, ale w przypadku bycia dosłownie w środku seksu mógł się powstrzymać. Ja już zdążyłem zapomnieć, że jutro znowu muszę wcześnie rano wstać i iść do tego przykrego miejsca, a on mi tu jeszcze podprogowo o tej kartkówce dzwonił. Ech, znowu będę musiał się nauczyć, żeby nie zrobić mu przykrości. Wiem, to bardzo głupi tok rozumowania, ale serio, jakoś tak... Jego uśmiech powodował u mnie dziwne mrowienie w brzuchu. Poza tym - tematy póki co były łatwe. Powinienem nazbierać dobre oceny teraz, a potem ewentualnie się obijać i marudzić, że nie rozumiem. Chociaż przy zadaniach obliczeniowych dalej będę musiał się wahać, bo wyrzuci mnie z korków i co ja wtedy zrobię? Chciałem się z nim spotykać, na chemię i takie inne fajne rzeczy, w sumie też chemiczne.
         Opuszczałem się rytmicznie na jego penisa. Początkowo potrzebowałem przyzwyczaić się do jego wielkości, ale ze względu na moje doświadczenie nie było to jakieś stosunkowo trudne. Chwila i już zatapiałem się w narastającej przyjemności, jaką dawał mi stosunek. On był genialny w łóżku, mówię wam. Prawdopodobnie nigdy nie będziecie mogli tego doświadczyć, dlatego zaufajcie mi na słowo. Kiedyś wypytam go o to, ilu facetów przede mną miał. Jestem w stanie znieść nawet najcięższą prawdę, zwłaszcza, że sam nie byłem grzecznym aniołkiem i przewinąłem się przez życie wielu mężczyzn. Szkoda tylko, że żaden nie chciał zostawić mnie tam na dłużej, bo naprawdę byłem dobrym materiałem na chłopaka. Powoli uczyłem się gotować, umiałem obsługiwać pralkę, dbałem o siebie i zgadzałem się na oglądanie najnudniejszych filmów, byleby tylko druga osoba była zadowolona. Tak, poświęcałem się do tego stopnia, że gościłem w kinie nawet na tych najgorszych komediach romantycznych, które każdy krytyk filmowy wyśmiewał.
         Zdziwiłem się lekko, kiedy Oliver kazał mi wstać. Nie było mu dobrze? Posłusznie dźwignąłem się z łóżka, a dopiero oparty o szybę zrozumiałem, o co chodziło. No, no, urozmaicenia, jak mogłem tego nie docenić? W dodatku widok z jego okna był serio zapierający... Przepiękny zachód słońca, powoli cichnące miasto... Marzeniem było budzić się i mieć taki obraz przed sobą. Jak już będę wyprowadzać się z domu, to zadbam o to, żeby z mojego mieszkanka też było widać takie cudowne rzeczy jak z bajki.
         Jęknąłem głośno, kiedy mężczyzna znowu znalazł się we mnie. Czułem jego pocałunki, które mrowiły mnie w całe ciało i hamowałem się jak tylko mogłem, żeby tylko wytrzymać jak najdłużej. Robiło mi się coraz cieplej, a w głowie myśli zaczynały coraz mocniej mi się mieszać. Wystarczyło parę jego głębokich ruchów, żebym doszedł z głośnym jękiem, brudząc mu przy tym szybę. Zaraz potem poczułem, że jego sperma zalała mnie od środka i oboje byliśmy już spełnieni. Uśmiechnąłem się nieznacznie, kiedy ze mnie wyszedł. Nogi się pode mną uginały i najchętniej bym usiadł, ale nie chciałem niczego mu pobrudzić. Powinienem się teraz umyć. Myślicie, że udostępni mi prysznic?
- Łał... - powiedziałem po chwili milczenia, kiedy mój oddech się już uspokoił. - Mogę... Mogę iść się umyć? Możesz iść też ze mną - dodałem zaraz, puszczając do niego oczko.
Domyślałem się, że teraz prawdopodobnie wszystko z niego schodziło i nie będzie chciał ze mną iść. W końcu nie był gejem, nie? Mimo to było warto spróbować. Chciałem się jeszcze na niego popatrzeć, a pod strumieniem ciepłej wody zapewne wyglądał równie seksownie.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {11/09/21, 09:18 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

           Nie potrzebowaliśmy dużo czasu po zmianie pozycji, żeby oboje mogliśmy wybuchnąć prawie w tym samym momencie i poczuć kompletne spełnienie oraz zadowolenie. A przynajmniej ja, bo gdy tylko odsunąłem się od kochanka, na mojej twarzy widniał delikatny uśmiech. Jeszcze żaden seks z kimkolwiek nie sprawił mi tyle przyjemności, co właśnie z Patrickiem, z moim uczniem. Z dziewczynami zawsze to było męczące, czułem się niezręcznie w większości sytuacji i chciałem, aby jak najszybciej się to skończyło. A tutaj? Mogło to trwać nieskończoność, poza tym czułem się całkiem komfortowo przy młodszym, a nawet rozmawialiśmy podczas stosunku. No i te jego urocze komplementy, które podnosiły mi pewność siebie, nieważne, czy kłamał, bym patrzył na niego łaskawszym okiem na zajęciach czy też mówił prawdę – było to miłe z jego strony. Chyba lepiej nie mogłem trafić na swój prawie pierwszy raz z chłopakiem.
           - Tak, zaraz przyjdę – odpowiedziałem już będąc w drodze po mokrą szmatkę. Koniecznie było trzeba posprzątać nasze ślady zbrodni, a dokładniej to jego, póki jeszcze pamiętałem, bo później mogłem mieć w tej sprawię niemałe przyjemności, gdyby tylko Emma się tutaj zjawiła, a ta nie zawsze mnie informowała o swoim przyjściu; jak to zrobiła ostatnio.
           - Uważaj na moje dzieci, proszeee – powiedziałem wchodząc do łazienki, oczywiście mając na myśli moje rośliny. Szczególnie chciałem zwrócić uwagę na paprotkę, która znajdowała się dosłownie w kabinie prysznicowej na półce oraz na rozłożystą arekę, która znajdowała się niedaleko zlewu. Bardzo łatwo było je skrzywdzić przy nieuwadze, zważając na to, że łazienka nie była dużych rozmiarów, a raczej była ona standardowych rozmiarów, ale mimo tego ja nie widziałem żadnych przeciwwskazań, by i tutaj postawić swoje rośliny, a zwłaszcza te, które potrzebowały wysokiej wilgotności. - Nie połam ich, dobrze? – zapytałem z nadzieją w głosie, wyjmując z szafki biały ręcznik dla chłopaka.
           Początkowo nie zamierzałem zostać na dłużej w pomieszczeniu, chciałem tylko wyjąć mu ręcznik i powiedzieć, żeby był ostrożny, co do roślin, a później poczekać na swoją kolej już w pokoju, ale z drugiej strony dlaczego miałbym nie skorzystać z jego propozycji? Wszelkie moje granice już zostały przekroczone, więc nie powinienem mieć żadnych oporów, by wejść z nim pod prysznic i to była kolejna okazja, by móc go dotknąć, no i tak zużyjemy mniej wody, co się równało mniejszy rachunek… Tak, to było najlepsze wytłumaczenie mojego zachowania.
            Posłałem mu delikatny uśmiech i zaraz znalazłem się obok niego, po czym puściłem z prysznica trochę chłodniejszą wodę niż zwykle, bo ja uwielbiałem myć się pod ciepłą, wręcz gorącą wodą, taką, co robiła z mojej skóry czerwoną, ale akurat teraz nie chciałem oparzyć chłopaka, bo rozumiałem, że nie każdy był przyzwyczajony do takiej temperatury i chciałem się trochę ochłodzić.
           - Odwrócisz się?  - zapytałem, nakładając na rękę żel pod prysznic o zapachu cytrusów. Nie przepadałem za kosmetykami typowymi dla mężczyzn zwłaszcza ze względu na zapach, które posiadały. Był zdecydowanie zbyt intensywny, często o drzewnych nutach i zapach kwiatów czy owocach był sto razy lepszy dla mojego nosa, ale znajdował się niekiedy w kosmetykach przeznaczonych dla kobiet czy nimi reklamowany i kompletnie nie rozumiałem, co to ma do rzeczy.
          Namydliłem ramiona chłopca, schodząc niżej na łopatki i wkrótce całe plecy zostały pokryte w piani, a przy tym ja po raz kolejny mogłem go badać palcami i znowu się uśmiechałem, tym razem sam do siebie. - Zostaniesz na noc? - powiedziałem, już spłukując z niego pianę, po czym objąłem go rękoma w tali, tuląc się do niego. Oparłem policzek o jego ramię, przymykając powieki. Czułem chyba wewnętrzną potrzebę dostania trochę czułości od niego i teraz mogłem stwierdzić, że mógłbym spędzić w jego ramionach jak najdłużej się tylko dało. - Nie wypuszczę cię bez kolacji, a jak zjemy, to będzie już późno.
            Od zawsze byłem taki opiekuńczy, najpierw dla opiekunów w ośrodku, później dla nowych znajomych. Przejmowałem się ich losem i chciałem im pomóc. Może na początku było to urocze, ale jeśli pomyślało się nad tym głębiej, to było też miejscami destrukcyjne, bo czasami potrafiłem kompletnie się w tym zatracić i przestać dbać o siebie, zajmując się sprawami innych. W każdym razie teraz poczułem się niejako odpowiedzialny za Patricka i pewnie było to spowodowane, że był moim uczniem i tak jak na lekcji brałem odpowiedzialność za dzieciaki (nawet, jeśli miały te osiemnaście lat), to tak czułem się w obowiązku, by i teraz nic mu się nie stało, a przecież robiło się ciemno, a na tym świecie nie brakowało niebezpiecznych idiotów. A jeśli jechałby samochodem, to nie trudno było o wypadek o takiej porze dnia, prawie nocy. Ja przynajmniej nie lubiłem jeździć, gdy już było ciemno, a jedyne światło, to było te wydobywające się z auta i te oświetlające drogę, ale były takie trasy, gdzie nawet i tego nie było, a ludzie ubrani na czarno byli widoczni tylko z bliskiej odległości.
          - Mogę spać na kanapie, jeśli cię to bardziej przekona – dodałem. Może nie byłoby mu komfortowo, jeśli leżałbym tuż obok, mimo że moje łózko nie było takie małe i dałoby radę spać, nie dotykając się, to i tak mógł się czuć niezręcznie. Seks a spanie całą noc obok siebie było trochę inne. I jeśli miało to zmienić jego decyzję, to byłem gotowy przespać się na mniej wygodnym meblu.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {13/09/21, 07:53 pm}

oops i did it 36a328106368e4b4d64468e34a178e2d
         Kiwnąłem głową i poszedłem za nim. No tak, faktycznie lepiej było posprzątać teraz. Późniejsze mycie szyby mogło być już nieco bardziej uciążliwe. No i, nie oszukujmy się, wyglądało to średnio estetycznie, a pomimo artystycznego nieładu panującego w pomieszczeniu tak czy tak odczuwało się uczucie… Czystości? Nie umiem tego opisać. Wiecie, po niektórych domach widać, że są brudne i zaniedbane, a na szafkach zawsze odkłada się tona kurzu. Tutaj? Tutaj, owszem, wszędzie były farby, płótna i masa innych rzeczy do rysunku, ale widać też było jakiegoś dobrego anioła stróża, który nad wszystkim czuwał i co jakiś czas sprzątał. Może tego po mnie nie widać, ale ja sam byłem małym maniakiem czystości i pomimo ogromnych niechęci sprzątałem u siebie regularnie. Z początku nie było łatwo, a brudne naczynia potrafiły piętrzyć się w zlewie, ale wszystko sobie wypracowałem i nie odkładałem prozaicznych obowiązków domowych na później. W takiej przestrzeni dużo lepiej mi się funkcjonowało. Bałagan zawsze mnie rozpraszał i nie byłem w stanie usiąść nawet do gry na konsoli, wiedząc, że gdzieś walają się papierki czy brudne ubrania. Widzicie? Ideał! Jeśli kiedykolwiek w ogóle będę mieć partnera, to będzie on najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie.
         Łazienka była tak samo ładna jak reszta domu. Utrzymana w takim samym klimacie (to nie zdarzało się często), a dodatkowo wszędzie były roślinki. Nie znałem się na nich zbyt dobrze i do teraz myślałem, że w tak wilgotnym pokoju nie będą w stanie wyżyć, ale skoro pięknie rosły i całe się zieleniły, to chyba było im tu dobrze.
- Postaram się nie zgnieść ich swoim wielkim tyłkiem – powiedziałem z rozbawieniem i wszedłem do kabiny.
         Spodziewałem się, że nie skorzysta z mojego zaproszenia i sobie pójdzie, dlatego niemało się zaskoczyłem, kiedy stanął przede mną i odkręcił wodę. Słysząc, że mam się odwrócić zrobiłem dość markotną minę, bo w taki sposób sobie na niego nie popatrzę, ale posłusznie wykonałem obrót. Było warto, uwielbiałem, kiedy ktoś mnie mył, a w dodatku był przy tym tak delikatny. Coś jak masaż, ale znacznie lepszego.
- Bardzo ładnie pachnie – pochwaliłem żel, bo sam nie przepadałem za pachnięciem „jak mężczyzna”.
         Słysząc jego pytanie zerknąłem na niego ze zdziwieniem. Czy ja się przesłyszałem? Chciał, żebym został na noc? I jeszcze się wtulił… Komuś hormony dalej szalały, zdecydowanie. Cóż, nie miałem zamiaru wybrzydzać – jechanie po ciemku nie było wielką frajdą, a to łóżko było naprawdę wygodne.
- Hm, chętnie wyśpię się na tym wygodnym materacu, niech będzie. A teraz daj te loczki, ktoś musi je porządnie wymyć.
         Po wspólnym prysznicu oboje udaliśmy się do kuchni. Nie miałem za bardzo w co się ubrać, dlatego pozostałem póki co jedynie owinięty w ręcznik. Oli uparł się, że zrobi nam jakąś kolację, chociaż ja namawiałem go, że coś zamówię w ramach rekompensaty za brak zapłaty za lekcję. Znaczy, he, zapłaciłem, ale nie do końca grzecznie i schematycznie. Nie chciało mi się oglądać jego poczynań w kuchni, dlatego zacząłem krążyć po pomieszczeniu. Przyglądałem się a to jego malunkom, a to książkom na półkach. Królowała głównie literatura naukowa z zakresu chemii. Nie to, żeby jakoś mnie to dziwiło, ale jednak, uch, ktoś serio lubił ten przedmiot szatana? Chyba tylko dziwni ludzie. Cóż, Oliver był dziwny. Nie wiem, czy ktoś mu to już kiedyś powiedział, ale jeśli nie, to w najbliższej przyszłości ja to zrobię.
- Żartujesz sobie? Wiesz, co przed chwilą robiliśmy, nie? Pamiętasz? – zapytałem z kpiną. – Gdybyśmy już mieli spać oddzielnie, to ja położyłbym się na kanapie, jestem tylko gościem, także spokojnie. Będziesz mógł ślinić się do mnie całą noc.
Zatrzymałem się przy jednym regale, na którym stało zdjęcie. Sięgnąłem po nie i zmarszczyłem brwi. Prezentowało pana dziwnego nauczyciela i jakąś kobietę przy jakimś średnio mi znanym pomniku.
- To twoja siostra? – spytałem, ale zanim zdążył mi odpowiedzieć zobaczyłem drugą fotografię. Sióstr się raczej nie całowało. – Ach, nie siostra.
         Poczułem się maksymalnie dziwnie i chyba dalej przetwarzałem to w swojej głowie. Czemu miał zdjęcie z jakąś kobietą, w dodatku ją tam całował? Zaraz, zaraz. Dopiero połączyłem wątki. Niewiedza o lubrykancie, „nie jestem gejem”… Miał dziewczynę? Głupio siebie pytam, przecież to takie oczywiste. Miał dziewczynę. I właśnie ją ze mną zdradził. Nieźle, nasz pan profesor miał więcej sekretów niż mogłoby się wydawać.
- No… No wiesz, mogłeś mi powiedzieć – zacząłem znowu temat, bo po jego minie wywnioskowałem, że chyba zrobiło mu się troszkę głupio. – Nie to, żeby jakoś bardzo mnie to powstrzymało, bo nie, ale nie musiałeś tego przede mną ukrywać. Znaczy, ciężko ukrywać coś, co właściwie stało przede mną na półce – dodałem z rozbawieniem i odłożyłem fotografię. – To jak zapytam, czemu ją zdradzasz, to odpowiesz mi czy zwinnie zmienisz temat i zaczniemy konwersację o jedzeniu? – Usiadłem na blacie obok niego i zamachałem nogami, wyczekując odpowiedzi.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {16/09/21, 07:54 pm}

oops i did it 9cf553d15d74229bca49bcd653a72fdd

            Odsunąłem się od niego niechętnie, nagle tracąc dobre źródło ciepło i posłusznie nastawiłem swoje włosy w jego stronę. Było to nawet miłe z jego strony, że chciał się nimi zająć i je umyć, zwłaszcza, że ja nie za bardzo już przepadałem za dbaniem o nie, same się kręciły, więc nie potrzebowały aż tyle specyfików kosmetycznych, by jakoś wyglądało, a ja tym samym miałem więcej pieniądze na swoje hobby.
            Ucieszyłem się, że zgodził się na zostanie u mnie na noc i dzięki temu byłem pewien, że na pewno wróci jutro do szkoły cały i zdrowy, a ja nie będę miał wyrzutów sumienia, że tak długo go tutaj przetrzymałem i wtedy cokolwiek mogło się mu stać. Była to ulga, że będę miał go na oku.
          Wyszliśmy z łazienki, ale przed tym ubrałem się w czyste bokserki i narzuciłem na ramiona błękitny szlafrok. Nie za bardzo miałem ochotę dalej paradować nago przed chłopaka, pomimo że już widział mnie w całej okazałości i dodatkowo w tym specyficznym stanie, poza tym zmarzłbym, mimo że mieszkanie było ciepło – ja byłem wiecznym zmarzluchem, który uwielbiał lato i upały, i najchętniej nie wychodziłbym z ciepłego łóżka w zimę.
            - Hej! Nie ślinię się do ciebie, nie mów tak – wyburczałem. To że na niego się gapiłem wtedy w szkole chyba było normalne, skoro był ubrany w aż tak obcisłą bluzkę. Oczywiście najpewniej zrobił to specjalnie, bym się na niego patrzył, a uważałem to za całkiem… normalne? Na pewno nie byłem jedyny, który zawiesił na nim oko.
             Od razu udaliśmy się do kuchni, a raczej aneksu kuchennego, bo powoli robiłem się głodny i zdecydowanie nie chciałem, żeby Patrick stawiał mi jedzenie. Lodówka nie świeciła przecież pustkami, na spokojnie mogłem coś nam ugotować, a doskonale wiedziałem, ile w tym wieku miało się zachcianek. Niegdyś sam byłem w jego wieku i wtedy pieniądze zdecydowanie się mnie nie trzymały, mimo tego że wtedy miałam ich niewiele, bo w sierocińcu otrzymywało się niewielkie kwoty, czasami miałem ją większą, gdy akurat zakręciłem się w jakąś pracę, ale nauka i chodzenie do pracy było naprawdę trudne. Nie chciałem robić kłopotu swojemu uczniowi, a to ja tutaj miałem stałą pracę i stałą, pewną pensję.
            Zdecydowałem się na zrobienie gofrów, bo nie za bardzo miałem ochotę na zwykłe kanapki, a bardziej wykwintnego dania nie chciało mi się gotować – z lenistwa i też z tego powodu, że byłem już zmęczony. Ten dzień był dosyć bogaty w emocję. Dlatego zmieszałem mąkę z mlekiem migdałowym, dodając proszek do pieczenia i inne składniki, zaraz szykując gofrownicę, by po kilku minutach zacząć smażenie.
            I nagle w jednej chwili poczułem, jak mój cały dobry humor gdzieś uciekł, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, już nie byłem taki uśmiechnięty i szczęśliwy, a spięty i zmieszany. Dlaczego musiał o to akurat teraz pytać? Co go to zresztą obchodziło? Było to już moje prywatne życie, którym nie musiał, a nawet nie powinien się interesować. Wystarczyło mi, że dzielimy już jeden sekret ze sobą, drugiego nie musiał wiedzieć.
           Ale czy ja umiałem odpowiedzieć mu na pytanie? Czy tak naprawdę umiałem mu udzielić odpowiedzi? Zdrada nie była normalnym zachowaniem przy dwójce ludzi, którzy darzyli się takim silnym uczuciem jak miłość, to nie była mitologia, aczkolwiek dochodziło do mnie momentami, że może czuję coś innego do Emmy niż ona do mnie, bo ja nie przychodziłem do niej by dostać buziaka, a tylko po to, żeby się przytulić. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, oczywiście oprócz teraz tej jednej.
           Nie umiałbym się z tego wytłumaczyć, a tym bardziej przyznać się do zdrady, bo na pewno tego by mi już nie wybaczyła, a jednak zależało mi bardzo na niej. Starałem się o nią dbać jak tylko mogłem, ale pojawienie się Patricka zmieniło zasady i… nie umiałem mu się już oprzeć nawet na trzeźwo.
          Poza tym chyba po raz pierwszy naprawdę czułem podniecenie seksualne podczas seksu.
          - Nie chce o tym rozmawiać – oznajmiłem oschle, ale zgodnie z prawdą, aczkolwiek nie patrzyłem się na niego, a zajmowałem się już ostatnim gofrem. Miałem nadzieję, że uszanuję moje zdanie i przestanie się w to dosłownie wtrącać, to naprawdę nie była jego sprawa, ale tego nie zamierzałem mu już mówić, nie chciałem być chamski wobec niego. Nie był moim przyjacielem, bym mu miał spowiadał się ze swoich rozterek życiowych.
             Postawiłem talerz na środku stołu, kładąc obok pokrojone owoce, orzechy, cukier puder oraz dżem, ale zanim do niego usiadłem, wyjąłem z szafy czarne bokserki i podałem je chłopakowi. Nie miał przy sobie ubrań na zmianę, więc musiałem go poratować i mimo już nieprzyjemnej atmosfery między nami, opatuliłam chłopaka swoim szlafrokiem. Wtedy od razu poczułem chłód na całym ciele, co pokazywała tak zwana gęsia skórka, ale nie mogłem pozwolić, by szatynowi – gościowi było zimno. Ja jakoś przeżyje.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

oops i did it Empty Re: oops i did it {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach