Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
2 Posty - 25%
1 Pisanie - 13%
1 Pisanie - 13%

Go down
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty unwanted boys {15/11/23, 04:21 pm}

h e r e ' s     t o    t h e    k i d s    w h o   w e r e    n e v e r    t h e    FIRST    CHOICE    
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
unwanted boys Tumblr16
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
*  and   e e v e
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {15/11/23, 05:14 pm}

STANISŁAW  MAREK  ZAWISZA
h e ' s   n o t   a   v i l l i a n

he   is     just    a   BOY
unwanted boys 59632512 unwanted boys O9kbgr36 unwanted boys Add0de14
· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
STASZEK                15 lat           15.11          p u n k           półsierota            'Ziggy'
licealista      na humanie         śląskie korzenie     a w a n t u r n i k         uparciuch
anna  martwa  matka              alojzy  odsiaduje dożywocie  ojciec        łucja martwa  młodsza siostra
zielone    o c z y     c i e m n y    blond   180    c e n t y m e t r ó w       blizna na prawym policzku
·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·    ·






Postaci Poboczne


47 lat, pielęgniarka w przychodni. Żona Waldka. Nie mogli mieć własnych dzieci, więc postanowili założyć dom tymczasowy. 
'mama'Jolanta Misiecka


46 lat, nauczyciel historii. Mąż Asi. To on zaproponował założenie domu tymczasowego.
'tata'Waldemar Misiecki


17 lat, licealistka. U Misieckich jest już sześć lat.
'siostra 1'Aleksandra Górska


11 lat, U Misieckich rok.
'siostra 2'Emilia Ziółko


15 lat, preferuje jak woła się go Iggy. Najlepszy przyjaciel Staszka, jest ekscentryczny i generalnie powinni go gdzieś zamknąć. Osiem lat ciągał się po rodzinach zastępczych, aż nie wiadomo skąd pojawił się były chłopak jego matki, o której od dawna nikt nie słyszał i stwierdził, że tak babę kochał, że teraz przygarnie jej syna. Chłop też jest ekscentryczny i powinni go gdzieś zamknąć, więc się z Iggy'm świetnie dopełniają.
'ten dziwny kolega'Ignacy Bzdura


Emme
*
Tajemniczy Gwiazdozbiór
*
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {17/11/23, 12:35 am}

Jakub  Kwiatkowski
Have you seen my dad?
Mom? Sisters, brothers?
Grandparents? Aunt or Uncle?
Anybody?
A dog would be nice...

unwanted boys E8b97e969ffcdd8cd53c6bd2b96db6b7

Jakub  ×  Kwiatkowski  ×  Kubek
9 lat  ×  20.04  ×  singiel  ×  uczeń 4 klasy podstawówki
ojciec - nieznany  ×  matka - nieznana  ×  rodzeństwo - nieznane  ×  dziadkowie - nieznani

— — —

blond kręcące się włosy  ×  niebieskie oczy  ×  bardzo blada karnacja z rumianymi policzkami
szczupła sylwetka  ×  131 cm wzrostu  ×  lekka niedowaga
znamię w kształcie kwiatka na lewym ramieniu  ×  liczne siniaki, zadrapania

— — —

kreatywny  ×  dobry aktor  ×  ambitny  ×  wierny  ×  ciekawski  ×   wrażliwy
uparty  ×  pyskaty  ×  nieokiełznany  ×  buntowniczy  ×  porywczy  ×  nieufny

— — —

mistrz ucieczek  ×  zamki nie stanowią dla niego przeszkody, jeśli ma choćby wsuwki do włosów
uparcie przekonany, że rodzice wciąż go szukają po pięciu latach  ×  twierdzi, że jego ojciec był znanym muzykiem
z zapałem męczy przytułkową gitarę akustyczną, ale nie bardzo wie co robi
mała encyklopedia o kosmosie  ×  pamięta, jak ojciec uczył go o gwiazdach
dobrze skumplowany z policją w kilku miastach  ×  nienawidzi zakazów i rozkazów
numer jeden na liście dłużników Janka, najstarszego mieszkańca ośrodka
nie utożsamia się z nadanym mu przez sędziego nazwiskiem i odmawia reagowania na nie

Przyjaciele:
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {17/11/23, 05:22 pm}

STASZEK


         “ – Rysiek. Albo Zwierzu. Wpadnę tu do ciebie kiedyś, mam parę nagrać El Voltage, to sobie posłuchamy albo coś. A tymczasem trzymaj sie… a puszczaj tylko z rockmanami.”*
         Staszek włożył zakładkę między strony książki i zamknął ją, zaciskając usta tak mocno, że aż mu zbielały.  Nie wiedział, co było gorsze. To, że Waldek kupił tą książkę specjalnie dla niego, bo chciał go zainteresować czytaniem i uznał, że to będzie dobre… czy to, że z każdą stroną tego absurdu podobało mu się coraz bardziej. Postukał paznokciem w żółtą okładkę z podobizną głównego bohatera i odłożył czytadło na szafkę nocną obok swojego łóżka. Sięgnął zamiast tego na telefon, żeby sprawdzić godzinę, a przy okazji upewnić się, czy Iggy nie napisał do niego z rozwinięciem swojej myśli. Jak to mieli w zwyczaju, pisali do późnych godzin nocnych o jakichś pierdołach, zdaje się, że tym razem coś o szalonej imprezie, którą Bzdura chciałby zorganizować za dwa tygodnie z okazji “Grzesiek wyjeżdża w interesach, mam wolną chatę”. Staszek odpłynął koło pierwszej, czekając, aż Iggy dośle kolejną wiadomość, ale tak długo obserwował tańczące kropki, że w końcu zasnął. Jego ekscentryczny kolega musiał też zasnąć, ponieważ ostatecznie nic już nie napisał.
         Było po ósmej. Sobota dokładnie. Normalnie by jeszcze spał, ale dzisiaj mieli przywieźć im nowego dzieciaka, więc Asia z Waldkiem świrowali od szóstej, szykując wszystko na ostatni guzik, więc nie dało się spać. Co i raz trafiają do nich jakieś dzieciaki. Waldek z Asią przygarniają na przechowanie dzieciaki, czasem zostają na dłużej, czasem na krócej. Aktualnie była ich trójka - Ola, która ponoć mieszkała tu już sześć lat; on, cztery lata; Emilka, rok. Wcześniej, kiedy Staszek się tu zjawił, mieszkał u Misieckich taki Krzysiek, który miał niby spędzić ponad dziesięć lat w tym domu. Rodzice nawet chcieli go oficjalnie adoptować, jednak wtedy pojawiła się matka Krzyśka i zabrała do siebie.
         Pół roku później, zostali poinformowani, że Krzysiek rzucił się z mostu.
         Niedawno wyjechał od nich Michał, który spędził u nich trzy miesiące, podczas których załatwiano wszelkie formalności, żeby mogli się nim zająć dziadkowie, mieszkający po drugiej stronie kraju.
         – Tyle by było z własnego pokoju. – mruknął Staszek, zrzucając z siebie kołdrę i spojrzał na łóżko stojące pod przeciwległą ścianą. Były trzy pokoje przeznaczone dla dzieci, jeden dla dwóch dziewczynek, jeden dla dwóch chłopców, a w trzecim znajdowała się kołyska i jedno zwykłe łóżko. Taki pokój rezerwowy czy coś. Z tego, co mówił Waldek, trafi do nich chłopiec w wieku szkolnym, więc to więcej niż pewne, że wyląduje z nim w jednym pokoju.
         Wyszedł w pokoju. Łazienka na piętrze oczywiście okupowana przez Olkę, więc skorzystał z tej na dole i dołączył do Emilki w salonie, która oglądała na netfliksie jakieś anime czy inne szajsiwo. Emilka generalnie dziwne dziecko, lubi gadać po japońsku, Staszek absolutnie jej wtedy nie kuma, ale zapamiętał kilka słów, więc jak zaczyna krzyczeć swoje “SZINŹSZĄŁ ŁO SASAGEJE!”, to on jej odkrzykuje “RASEEEENGAAAAN”. Olkę to strasznie wkurwia, a oni się świetnie bawią.
         – To o co chodzi w tej bajce? – spytał, widząc, że ogląda coś, czego on nie kojarzy.
         – Główny bohater zjadł przeklęty palec demona i teraz biega po świecie, żeby zebrać je wszystkie. – wyjaśniła mu wielce skrótowo.
         – … coraz dziwniejsze te nowe sezony Pokemonów. – mruknął, mrugając wolno.
         Nie minęło dużo czasu, a Asia zawołała ich na śniadanie i jak zwykle zrobiła im wykład, żeby zachowywali się, jakby byli zdrowi psychicznie przy cioci Sylwii (babeczka z opieki społecznej, która podrzuca im nowe nabytki) i żeby byli uprzejmi dla nowego braciszka. Na co Staszek i Emilka zgodnie stwierdzili, że stawia zbyt dużo wymagań i żeby wybrała jedno, bo oni nie zapamiętają tylu wytycznych.
         Koło jedenastej zajechał pod dom wóz cioci Sylwii. Cała trójka bękartów Szatana zaczaiła się na podeście na piętrze, nasłuchując rozmów dorosłych. Niby mogliby się przyzwyczaić, szczególnie Staszek i Ola, ale jednak wciąż czuli ekscytację, kiedy pojawiał się nowy dzieciak.
         – Staszek!
         Chłopak spojrzał na siostry i skinął im głową. Dziewczyny odpowiedziały tym samym i najciszej jak się dało, uciekły do swojego pokoju. Stanisław wyprostował się, otrzepał spodnie i spokojnie zszedł na dół.
         – Dobry. – przywitał się z ciocią Sylwią.
         – Cześć, Stasiu. – odpowiedziała, przyglądając mu się uważnie. Doskonale wiedziała, że Waldek i Asia wciąż mają z nim problemy, bo nie umie trzymać się zdala od bójek. Pewnie szukała jakichś widocznych zadrapań albo siniaków.
         – Kuba, to jest Staszek. – blondyn potrząsnął głową, odgarniając długie włosy i spojrzał na chłopca. Asia wzięła na siebie przedstawienie ich sobie – Staszek mieszka u nas już cztery lata i będziecie mieć razem pokój, w porządku? Wygląda trochę strasznie, ale jest bardzo miły. Jestem pewna, że szybko się dogadacie!
         Stasiek przechylił głowę w bok i uśmiechnął się do dzieciaka, starając się wyglądać tak miło, jak tylko potrafił. Miał wątpliwości, co do rezultatów.
         – Siema, młody! – wyciągnął w jego kierunku pięć, żeby przybił mu żółwika – Chodź, pomogę ci z rzeczami, co? – zaproponował.
         Zaprowadził chłopca do swojego… Ich pokoju i wskazał mu meble, które choć identyczne jak te po jego stronie pokoju, były puste i gotowe przyjąć kolejne dziecko.
         – Ta czysta część pokoju jest twoja. – zaśmiał się nieco zażenowany. Faktycznie, przestrzeń, którą zajmował Stasiek, nie należała do najczystszych. Kopnął leżącą na podłodze bluzę, wpychając ją pod swoje łóżko – Kuba, tak? Czy wolisz Jakub? Możesz mi mówić Staszek albo Stasiek. Jest jeszcze Olka i Emilka, ale poznasz je później. Na razie się rozgość. – usiadł ciężko na materacu swojego łóżka i schował książkę od Waldka pod poduszkę. W książce było trochę przekleństw. Może lepiej, żeby jego mały współlokator tego nie czytał. Chociaż jeśli spędził w sierocińcu więcej niż miesiąc, to pewnie znał już dużo gorsze słowa niż te, zawarte w przygodach dziwnego staruszka.


*"Dreszcz" t. 1, Jakub Ćwiek.
*
Tajemniczy Gwiazdozbiór
*
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {24/11/23, 12:02 am}

Jakub Kwiatkowski

  Sterczące na wszystkie strony świata popielate kosmyki, wychylały się rytmicznie i od razu chowały zza uchylonych drzwi. Czasami jednak pozostawały na kilka sekund więcej, aby wyłaniające się spod grzywki piwne tęczówki omiotły pusty korytarz.
Sander do Kubka, Sander do Kubka, streszczaj się!!! — Krzyknął szepcząc chłopak o jasnobrązowych włosach, kiedy drobna blondynka ze łzami w oczach pośpiesznie zbierała kartki wylatujące z drukarki i pakowała je do plecaka załadowanego po brzegi poprzednimi kopiami.
Sander cicho bądź i obserwuj teren. — Odparł blondyn pośpieszająco poklepując maszynę. — No dalej Bessi, jeszcze tylko kilka. No dalej. A ty Baśka przestań ryczeć! Znowu wszystko zasmarkasz.
  Blondynka jak na zawołanie pociągnęła nosem, tylko po to, by zaraz łzy spłynęły po jej policzkach.
Al-ale jak ci się tam spodoba? Jak będziesz chciał tam zostać? Albo cię nie wypuszczą? — Blondyn zlitował się nad nią i podał jej jedną kopię drukowanej ulotki, aby ta opróżniła w nią zawartość swojego nosa.
Durna. Jak tylko znajdę Mamkę i Tatka, to namawiam ich do zabrania was. Nie mam zamiaru bawić się w dom z obcymi.
Cicho! Chyba coś słyszałem! — Szatyn z ciemną grzywką zamknął drzwi i rzucił się pod jeden z wielu biurek zastawionych komputerami.
  Ale drukarka jeszcze miała kilka kopii do wyplucia. Przygryzając dolną wargę zerknął na pojemność plecaka i znowu na drukarkę. W ostatniej chwili wcisnął kilka ostatnich kartek do torby, łapiąc jej pasek w zęby, a w ramiona pochwycił blondynkę, wciągając ją pod biurko nauczyciela. Od razu też musiał przycisnąć dłoń do ust dziewczynki, bo ta spanikowana rozpłakała się na amen, przy okazji mocząc go łzami i zasmarkując.
  Dosłownie sekundę po ostatnim wydanym przez maszynę tchu, do pomieszczenia wszedł wysoki, chudy chłopak o krótkich czarnych włosach. Tuż za nim stąpał rudzielec, który zaklaskał w dłonie.
Koniec zabawy smarki. Kuba, przerabialiśmy to milion razy. Maciek nie ma zamiaru się z tobą ganiać.
Liczę do trzech. Załatwimy to po dobroci, albo siłowo. — Brunet uniósł lewą brew nasłuchując fałszywej ciszy i zaczną odliczać, powolnym krokiem zbliżając się pod tablicę. — Jeden... dwa...ostatnia szansa... i trzy! — Z ostatnim słowem na ustach sięgnął pod biurko nauczyciela i wyciągnął spod niego plecak oraz przyczepionego do niego naburmuszonego blondyna, którego od razu złapał druga ręką za kołnierz koszulki.
Ała! Boli no!! Luzuj Janek!
Skończyła się taryfa ulgowa. — Prychnął starszy odczepiając od chłopca Basię, znacznie bardziej delikatniej, po czym z łatwością zarzucił sobie blondyna na ramię niczym worek ziemniaków.
Puszczaj ty podły zdrajco!! — Wrzasnął wiercąc się i wierząc, ale wszelkie jego próby uwolnienia się były daremne.
Musiałeś się tak czymś ujebać? Słowo daję, dodam bluzę do twojego długu. No i uspokój się wreszcie do cholery! Chcesz znaleźć starych, czy nie?!
  Cisza i nagłe uspokojenie chłopaka było zadowalającą odpowiedzią. Starsi mieszkańcy domu dziecka pożegnali się z pozostałą dwójką i zanieśli poszukiwanego do wolontariusza, który zlecił im to zadanie.

Wcale im się forsa nie należy! Nie złapał mnie, ja po prostu skorzystałem z darmowej podwózki. — Wypaplał tylko postawiony na ziemię blondyn, a młody mężczyzna potarł skronie ze zmęczonym westchnięciem. Nie miał jeszcze trzydziestki, był zaledwie studentem, a po tygodniu mania oko na Kubę miał już dość swoich dobrych uczynków.
Może i roboty nie wykonali, ale za kurs to już mu się należy. Proszę panie kierowco, jak się umawialiśmy. — Janek z wrednym uśmiechem przyjął od Maćka pięć dyszek od razu chowając je do kieszeni.
Miło się z panem robi interesy. A ty młody szybko wracaj, bo dobrze się na tobie zarabia. No i nie zapominaj ile mi wisisz.
Oj no przecież powiedziałem, że ci oddam, tak?... Kiedyś. — Młodszy uśmiechnął się niewinnie i kucając przed ramieniem bruneta, zwiał do wyjścia. — To idziemy, czy nie?! Bo Sylwia znowu będzie marudzić.
  Z tymi słowami wybiegł na zewnątrz. Basia, na pewno chciałaby go wyściskać i płaczliwie się rozejść, ale on nie widział takiej potrzeby. Po co? Przecież za kilka dni do nich wróci. Nie może przecież przegapić chwili jak wpadną po niego rodzice. Zarzucił swój plecak na ramię, o mało się przy tym nie wywalając przez jego ciężar, ale od razu dzielnie się wyprostował i pomaszerował z wolontariuszem do auta.
  Pakując się na tylne siedzenia, o włos od jego głowy przeleciała duża rolka taśmy. Mogło nieźle zaboleć, ale zamiast się gniewać, udarowy pochwycił prezent i odmachał przyjaciołom na pożegnanie.

  Tym razem nie wysłali go daleko. Zaledwie trzy miasta i cztery wsie dalej. I był to drugi raz, gdzie miał mieć "rodzeństwo" z innych domów. Zwykle wpadał w oko samotnym małżeństwom, które albo nie mogły mieć dzieci, albo swoje już odchowali. Niestety ich wymarzonym aniołkiem był jedynie z wyglądu i szybko przekonywali się o jego żywiołowej naturze, która ich przerastała. Ale to już była tylko i wyłącznie ich strata, bo Kuba planował jedynie ich wykorzystać do własnego planu. i tak miało być i tym razem.
  Z lekkim trudem wygrzebał plecak z auta i grzecznie udał się za kobietą z opieki społecznej, która jeszcze przed zapukaniem błagała go o dobre zachowanie. W odpowiedzi dostała ten co zawsze niewinny uśmiech, pod którego przykrywką w niebieskich oczach czaiły się łobuzerskie iskierki. Te jeszcze rozbłysły żwawiej, kiedy zobaczył parę sprawiającą wrażenie ułożonej i spokojnej. Tacy z zasadami byli najłatwiejszym celem. Przez rodzące się w jego głowie plany, nie bardzo przysłuchiwał się rozmowie dorosłych. Zwrócił na nią uwagę dopiero, kiedy kogoś zawołali. Chłopaka. Jego nowego "brata"?
  W jednej sekundzie zapał Kuby znacznie przygasł na widok chłopaka dwa razy wyższego od Janka. Ten jednak nie wyglądał na chudego patyczaka. A raczej na takiego co mógłby blondyna złamać jak patyczek. Na sam jego wzrok, włosy na karku chłopca zjeżyły się ostrzegawczo. I jeszcze miał z nim dzielić pokój!?
C-co? To jest- Super! Zawsze chciałem dzielić pokój ze starszym bratem. — Wyszczerzył się zbijając swoją pięść o tą chłopaka o długich włosach, ale kąciki jego drobnych ust zadrżały nerwowo.
  Instynkt przetrwania, dzięki któremu udało mu się przeżyć ostatnie siedem lat wręcz wrzeszczał na niego, żeby brał nogi za pas. Ale mimo to przezwyciężył go przygryzając  dolną wargę i udał się za Staszkiem. Choć zanim zniknął za rogiem, rzucił upewniające spojrzenie na Sylwię, którą całkiem pochłonęły plotki z tutejszą panią domu. Zero wsparcia - spodziewał się tego.
  Może i nie był chętny na dłuższy pobyt w domach, które go przygarniały, ale traktował je bardziej jako wakacje. Jedzenie było darmowe. Czasami były też jakieś bonusy w postaci kieszonkowego za ładny uśmiech, albo prezentów takich jak jego pierwszy telefon, który o dziwo pozwolili mu zatrzymać. Był to też jeden z jego cenniejszych skarbów, bo dzięki niemu mógł zawsze skontaktować się ze swoją drużyną w razie jakby jego rodzice nie zastali go w Milionowym domu dziecka. Ale najważniejszy był oczywiście nocleg w ciepłym łóżku. Wiele razy uciekał z ośrodka, czy to od rodzin, przez co z dwie noce spędził na dworze i obiecał sobie, że choćby się waliło i paliło, to nie będzie trzeciego razu. Wchodząc do pokoju za blondynem zaczynał mieć niewielkie wątpliwości do swojej przysięgi, ale może nie będzie aż tak źle. Może skończy się jedynie na kilku siniakach. A telefon choć prosty, to i tak starannie schowa, bo prócz niego nie miał nic wartego kradzieży.
Jakbym wziął więcej gratów, to bym cię do wieczora przebił. —  Z lekkim rozbawieniem przelatując wzrokiem po nie aż tak tragicznej części pokoju. Ciuchy walające się po każdym możliwym meblu, tylko nie w szafie? Norma. Masa talerzy i kubków, które zakosił w ramach dokończenia kolacji? Norma. Swoją drogą właśnie z tej kolekcji kubków zrodziło się jego przezwisko.
Eeee-Jakub, Kuba, Kubek, Guzik co tam se wymyślisz. — Odparł z ulgą zrzucając wreszcie z siebie plecak na materac jego nowego, tymczasowego łóżka. — Ale nie trzeba pamiętać. Długo ci nie będę przeszkadzać. Posiedzę tu maks tydzień i zmywam się do bidula. Jakby mnie tu w ogóle nie było. Za dnia to mnie w ogóle nie zobaczysz, bo mam trochę zaplanowanej roboty. Chrapać też nie chrapię więc ten... myślę... myślę, że się jakoś nie pozabijamy.
  A raczej ty mnie. - chciał dodać, ale w porę ugryzł się w język i zaśmiał nerwowo. Robił dobrą minę do złej gry, ale nie ważne z jakiej strony na nowego braciszka nie patrzył, to miał wrażenie, że rano się nie obudzi. Może rzuci okiem na łazienkę? W wannie się go nikt nie będzie spodziewać. No i jest tam zamek, który kupi mu kilka minut na ucieczkę, nim ten potwór wyważy drzwi.
Pomagać z rzeczami też nie musisz. Nie przywiozłem za wiele. — Z uśmiechem poklepał wypchany po brzegi plecak, który zrobił wyraźne wgniecenie na materacu. — Tooo Stasiek? — Po wybraniu jednego wariantu bacznie zerknął na zmianę mimiki na twarzy blondyna, ale na szczęście nie wyglądał na złego. Przynajmniej nie bardziej, niż normalnie. — Jacy są Wujko i Ciotunia? Bardzo tyłek trują? Mają jakieś dziwne zasady? Sąsiady są z nimi w zmowie?... A ta Olka i Emilka? Idzie się dogadać? Przekupić? Macie tu jakieś zwierzaki?
  Zasypał chłopaka masą pytań podchodząc do okna, które dzieliło ich pokój na dwie równe części. Początkowo tylko wyglądał z ciekawości, ale już po chwili zaczął je otwierać i zamykać, obserwując działanie znajomego mechanizmu. Po takiej krótkiej zabawie, otworzył je na oścież i wychylił się kładąc tułowiem na parapecie z nogami machającymi w górze, choć mocno ubezpieczał się rękami na wewnętrznej ścianie.
Skakałeś stąd kiedyś? — Zapytał nagle odchylając się do tyłu, aby skoczyć już  na bezpieczny grunt pokojowej podłogi. Jego drugim celem był zamek drzwi. — Zamykają nas na noc? — Dodał zerkając przez dziurkę od klucza, kilkukrotnie ruszając klamką. — A i najważniejsze! — Wyprostował się w końcu stając przodem do swojego rozmówcy. — O której dają obiad? Bo jakoś przegapiło mi się śniadanie. — Roześmiał się i jak na zawołanie odezwał się również jego biedny żołądek.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {26/11/23, 05:21 pm}

STASZEK


         Słuchał chłopca, obserwując jak krąży po ich pokoju. Och, więc jest z tych, co? “Zaraz mnie tu nie będzie” - znał takich. Sam kiedyś taki był. Chyba był w podobnym wieku, kiedy jego życiowym celem było uprzykrzanie życia każdej rodzinie, która spróbuje dać mu nowy dom. A nie było ich wiele, bo niewielu było gotowych podjąć się opieki nad dzieckiem, które miało bagaż traumy, jak ta jego.
         Drgnął, chcąc doskoczyć do chłopaka i złapać go za fraki, nim wypadnie z framugi, ale na szczęście, jego interwencja nie była konieczna. Odetchnął głęboko, zbierając myśli i w pierwszej kolejności podszedł do okna i przywołał młodego ruchem ręki. Niebacząc na to, czy podejdzie, czy nie, wychylił się nieco na zewnątrz i spojrzał w dół.
         – Widzisz ten krzew w dole? To berberys. – wyjaśnił i kontynuował, przechodząc do mroczniejszej części – Waldek zasadził go po tym, jak pierwszej nocy próbowałem stąd zwiać. Złamałem sobie rękę spadając na gołą ziemię. Jak tylko zdjęli mi gips, chciałem znowu uciec. – klepnął go lekko w ramię – Jak nie znasz się na roślinach, to wyguglaj sobie później berberys i zrozumiesz, czemu wyskakiwanie stąd jest głupim pomysłem.
         Czy berberys zamortyzował upadek? Owszem. Czy był krzewem ciernistym? OWSZEM. Waldek bardzo łatwo wybił mu z głowy tę drogę ucieczki, bez mówienia choćby słowa. To była jego specjalność. Nie robił kazań, jeśli mógł załatwić sprawę w inny, bardziej zmyślny sposób.
         Zastanowił się czy odpowiadać na pozostałe pytania i czy jeśli to zrobi, to czy powinien mówić prawdę czy podkoloryzować, żeby utrudnić mu potencjalne ucieczki. Kto jak kto, ale Staszek najlepiej wiedział, że coś takiego nigdzie nie prowadzi. Ale nie znał też historii Kuby. Może on miał miejsce, do którego chciał wrócić, a zostanie zbyt długo poza “bidulem”, jak to określił, nie ułatwiało mu powrotu.
         Staszek nie miał domu. Uciekał z każdej kolejnej rodziny, nie chcąc pogodzić się z myślą, że jego dom, ten z rodzicami i siostrą, już nie istnieje, że musi znaleźć sobie inny. Dopiero u Misieckich dojrzał na tyle, żeby to zaakceptować i pozwolić im dać mu nowe miejsce.
         Potarł policzek, czując pulsujący ból w zagojonej już bliźnie.
         – Waldek i Asia są spoko. Potem pewnie przedstawią ci zasady, ale nie różni się to dużo od zasad i obowiązków panujących w “normalnych” domach. Nie zamykają drzwi na noc, chyba że dasz im powód. – zastanowił się nad odpowiedzią, co do dziewczyn. Emilka to wiadomo, zaraz wciśnie go w cosplay Naruto albo Boruto i zaciągnie na amatorską sesję zdjęciową albo jakiś konwent. To byłaby jakaś ulga dla Staszka i Iggy’ego, bo do tej pory dręczyła ich dwójkę, żeby zrobić z nich Jeana i Marco z Aot, oczywiście w gejowskiej wersji, bo zdążyła odkryć yaoi. Iggy’ego wystarczy ubrać w czarną perukę i będzie idealnym Marco - przekonywała ich. Z radością jakoś się z tego wywinie, wpychając Kubę w jej łapska. Z Olką sprawa była trochę bardziej zawiła, bo ona jest emo i edgy, więc chuj wie jak się z nią dogadać – Mamy kota, ale on ma wszystko w dupie. Sąsiedzi to nie wiem czy są w zmowie. Możliwe. Z Emilką pewnie szybko złapiesz kontakt, z Olką może być gorzej… Olka… No wiesz, Olka to typowa baba. Emilka to też baba, ale z męskim spojrzeniem na świat. Czaisz co mam na myśli?
         Roześmiał się, słysząc, że burczy mu w brzuchu. Dzieciak ma jakiś motorek w dupie albo inne ADHD. Daje mu vibe Iggy’ego. Jak na zawołanie, spod poduszki rozległ się dzwonek komórki Staszka. Gestem pokazał Kubie, żeby dał mu chwilkę i sięgnął po telefon.
         Iggy.
         – Jestem trochę zajęty. – przywitał go – Mam tu nowego enano.enano było ich określeniem na nowe dzieciaki u Misieckich, szczególnie te młodsze od Staśka. Zaczerpnęli to z Life is Strange 2, owszem.
         – Aaaa, kurna! Zapomniałem, że mieli wam dzisiaj kogoś podrzucić! To pewnie odpadasz, jeśli chodzi o maka?
         Oczy Staśka błysnęły na słowo “mak”. Z chęcią wpieprzyłby radioaktywnego kurczaka. Zerknął na Kubę, analizując, co zrobić. Może mógłby wziąć go ze sobą? Zrobiliby mu z Bzdurą powitanie w mieście i w ogóle.
         – Hej, młody, chcesz iść do maka?
         – Co to za zapraszanie enano bez konsultacji ze mną? – zaburczał w słuchawce Iggy, ale Zawisza go zignorował.
         – Iggy, spotkamy się w Maku na Mickiewicza, ok? Spytam tylko Aśki czy nie ma problemu, git? – nie czekając na odpowiedź któregokolwiek z rozmówców, rozłączył się i wyszedł z pokoju. Zbiegł po schodach na parter. Sylwia już wybyła, więc jego szanse wzrosły. Wpadł do salonu, gdzie Waldek czytał gazetę. Minął go i wszedł do kuchni, gdzie znalazł już Asię – Hej, Asia, mogę wziąć nowego na wycieczkę?
         Kobieta spojrzała na niego nieco zdziwiona, po czym zmarszczyła brwi.
         – Wycieczkę? – powtórzyła.
         Och, okej, zaraz będzie chciała znać cały plan tejże wycieczki, trzeba zmienić strategię.
         – Iggy, w sensie, Ignacy dzwonił czy nie chcę pójść do McDonalda i tak pomyślałem, że może bym wziął młodego ze sobą, to byśmy pokazali mu trochę miasta, na jakieś automaty go weźmiemy, do sklepu z płytami, czy coś… – starał się zrobić minę niewiniątka, żeby wiedziała, że nie planują nic groźnego lub nieodpowiedniego.
         Asia widocznie się wahała. Zerknęła na zegarek.
         – Macie wrócić na kolację. – oznajmiła.
         – Nie ma problemu! – uśmiechnął się szeroko i pośpiesznie wrócił do pokoju chłopców – Zbieraj się, enano, idziemy do Maka! – złapał wiszącą na krześle bluzę z logiem The Rolling Stones i powąchał czy nie capi za mocno. Było gites, więc wciągnął ją przez łeb i przejrzał się w lusterku. Stwierdził, że luźny kucyk samuraja będzie git, więc jako tako związał swoje włosy na tyle łba. Wyglądał jak bezdomny. Idealnie.
         – Słyszałam coś o MAKU?! – w drzwiach pojawiła się ruda łepetyna Emilki. Dziewczyna spojrzała na Kubę, uśmiechnęła się i przedstawiła szybko. Bardzo szybko. Mogłaby być podłączona do speedforce jak Flash – CześćjestemEmilkamiłomi! – następnie spojrzała na Staszka – Mogę też? Proszęproszęproszę! – Staszek zasłonił uszy dłońmi, nie mogąc znieść tych ultradźwięków, które dziewczynka tworzyła. Oczywiście gówno sobie z tego zrobiła i uwiesiła się na nim, dalej wydając te dźwięki, które słyszą tylko psy i delfiny.
         – Aaaaa! – też zaczął krzyczeć, to się dziecko zdziwiło i na chwilę przestało jęczeć. Wykorzystał tę okazję i zasłonił jej usta swoją dłonią, która wydawała się śmiesznie duża przy jej małej mordzie – Możesz, kurwa, możesz tylko przestań drzeć pizdę, bo pokoloruję ci wszystkie twoje mongolskie kolorowanki! – Emilka zrobiła duże, przerażone oczy – Dotarło do tego pustego łba, czy mam zaprezentować?
         Dziewczynka pokiwała energicznie głową na znak, że rozumie i przyjęła groźbę do wiadomości.
         Kiedy już udało mu się ogarnąć hałastrę, wsadził ich do busa i wysiedli na Mickiewicza, gdzie zostało im jeszcze kilka metrów do przejścia. Przed wejściem czekał na nich Iggy w swoich spodniach z pasami bezpieczeństwa jak w kaftanie dla obłąkanych (twierdził, że kupił je u Vivienne Westwood i Stasiek by go wyśmiał, gdyby nie to, że ma z tyłu głowy, że Grzesiek, opiekun prawny Bzdury ma hajsu jak lodu i zakupy u Westwood nie są dla niego czymś niezwykłym) i swetrze, który mógł zajebać jakiemuś fanowi Nirvany. Włosy Iggy’ego radośnie łamały prawa fizyki.
         – Heej-hooo! – powitał ich i zrobił krok w bok, unikając Emilki, która postanowiła rzucić się na niego w ramach powitania – Hej stary. – Iggy i Stasiek podali sobie ręce w ten śmieszny “bro sposób”, dając sobie na koniec “bro hugga”, ale nie za bardzo, bo nie są przecież gejami.
         – I don’t care, I ship it. – rzuciła Emilka niby do siebie, ale tak żeby wszyscy słyszeli – Najwyżej pójdę na dno z tym statkiem!
         Stasiek pacnął ją w łeb, żeby się zamknęła.
         – Iggy, to enano Kuba. Kuba, to Iggy, mój kumpel.
         – Siemano, kolego! – Iggy skinął mu głową na powitanie z uśmiechem i spojrzał na Staszka – Kumam enano, ale po chuj przytargałeś Rudego Diabła?
         – jestem tu! – zawołała Emilka.
         – I WŁAŚNIE W TYM PROBLEM, RUDY DIABLE!
         “Jezu Święty, czemu ja stwierdziłem, że to dobry pomysł?” – Stasiek spojrzał w niebo ze zbolałą miną, po czym zaproponował, żeby może weszli do środka. Jak zwykle sponsorem tego posiłku był Grzesiek, a raczej karta od niego, którą otrzymał Iggy, żeby mógł na bieżąco kupować to, czego akurat mu potrzeba. Jak widać, potrzeba mu było nakarmić kumpla i dwójkę dzieciaków w Maku.
         – Za co “siedzisz”, enano? – zagadnął Bzdura, gdy rozsiedli się ze swoim jedzeniem przy jednym ze stolików na uboczu.
         – Iggy! – upomniał go Stasiek. Osobiście nie lubił tego typu pytań, ale z jakiegoś powodu one zawsze się pojawiały, kiedy spotykały się dzieciaki z domu dziecka.
         – Oj, daj spokój, tu są sami swoi! – zaprotestował Iggy i znowu zwrócił się do Kuby – Mój stary się zmył na długo przed moim pojawieniem się, a matka poszła balować i do dziś nie wróciła. I pewnie już nie wróci. Emilkę wepchnęli do okna życia, bo stwierdzili, że nie chcą Rudego Diabła.
         – EJ!
*
Tajemniczy Gwiazdozbiór
*
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {20/12/23, 09:15 pm}

Jakub Kwiatkowski

  Trochę nieufnie, ale wyraźnie zaciekawiony zbliżył się do okna, aby jeszcze raz omieść wzrokiem otoczenie, po czym skupił się na wskazanym przez starszego krzewie. Krzak wyglądał jak każdy inny krzak.
Bery....beru...leryy? — Powtórzył z każdą kolejną literą coraz bardziej plącząc swój biedny język oraz marszcząc brwi. Brzmiało jak zaklęcie z działu ksiąg zakazanych - a co najmniej jak jedno z tych co mogło człowieka zabić. Ale kolejne zdania szybko dały mu znać, że skakanie przez okno odpadło z listy dróg ewakuacyjnych. A już zwłaszcza nie, kiedy miałby lądować na ziemi. Aż taki głupi nie był i zaczynał poddawać wątpliwości inteligencję nowego braciszka, bo przecież nawet głupi wiedział, że z takiej wysokości nie leci się na placka. Od czegoś jest przecież pościel i prześcieradło! Uczyli tego w filmach, jak i kreskówkach. Ale chcąc dożyć jutra, grzecznie przytaknął udając, że rozumie. Ale to nie jedyna interesująca informacja jaką wywnioskował ze słów blondyna. Zdarzało się, że zamykano ich na siłę. Nie mógł pozwolić sobie na tracenie przy nich gardy. Dlatego też resztę ciekawostek o nowej zlepionej rodzince również zanotował w głowie, ale postanowił patrzeć na nie z przymrużonym okiem.
Czaję, czaję~ Powiedzmy, że skądś to znam. — Uśmiechnął się zerkając w bok wspominając swoją blond koleżankę. Była spoko. Nosiła luźne chłopięce ciuchy oraz czapkę z daszkiem, przez co łato było pomylić ją z chłopakiem, ale huśtawką nastrojów zdecydowanie dawała znać, że jest dziewczyną.
  Kiedy starszy zajął się telefonem, młodszy wskoczył ponownie na parapet, tym razem tyłem i siadł na nim machając nogami. Naprawdę był głodny, ale równie dobrze wytrzymałby w takim stanie do wieczora, a może i jutrzejszego obiadu, gdyby tylko dał pochłonąć się robocie. Właśnie, nie mógł przecież zapominać o powodzie wyjazdu. Musiał powoli planować jak się stąd wydostać. I zamierzał wymknąć się podczas gdy blondyn był pochłonięty rozmową, ale jak się okazało wcale nie musiał.
Maka?
  Na sam dźwięk znajomego słowa jego niebieskie oczy zabłyszczały głodem, a źrenice niemal ułożyły się w literę "M" znanej z loga firmy. W mig stanął grzecznie wyprostowany i pokiwał kilkakrotnie głową. Zignorował nawet potencjalne zagrożenie płynące ze spotkania gangu Staszka. Co tam życie, kiedy za ładny uśmiech i kilka utraconych zębów może zarobić happy meala? Ale świeciło się też drugie M - od misji.
  Jak tylko starszy opuścił pokój, blondyn dopadł swój plecak w zawrotnym tempie przerzucając masę ulotek pod swoje łóżko. Wyrzucił też ubrania, które były zaledwie jednym kompletem składającym się ze spodni dresowych oraz za dużej koszulki z losowym nadrukiem. No i była jeszcze para majtek, ale to wszystko co wziął z osobistych rzeczy. Resztę miejsca zajmowały kartki, które drukował jeszcze tego ranka. Zabrał dwie solidne kupki oraz taśmę klejącą. Resztę starannie wepchnął pod samą ścianę i dla upewnienia zwiesił kołdrę tak aby zakrywała szparę między łóżkiem a podłogą. Wyrobił się idealnie na powrót braciszka, za plecami jeszcze stukając krótkiego sms'a do swojej bandy: "zyje faza 1 start".
Zawsze gotowy! — Odparł pierwszy startując do drzwi, które znienacka otworzyła kolejna mieszkanka domu. Chłopiec odruchowo się zjeżył, bardziej nawet kiedy zasypała go wiązanką czegoś co było kilkoma słowami, a następnie zaatakowała starszego chłopaka. Dopiero wtedy jego młody mózg mógł przetworzyć nowe informacje, wyróżniając jedno najważniejsze - Emilka. Która automatycznie została przechrzczona żeńskim Sanderem 2.0. Ale dzięki niej też zaczynał się powoli zastanawiać, czy Staszek faktycznie był tak straszny na jakiego wyglądał. A może to Emi była tą, przy której należało mieć się na baczności?

  Kuba, a raczej jego żołądek cieszył się, że wyjście nie zostało bardziej opóźnione. Oczywiście nie marnował nawet czasu w drodze do celu. Gdziekolwiek tylko postawił krok, tam zostawiał po sobie co najmniej trzy kartki. Za każdym razem działał szybko i niemal niezauważalnie. Jego celem były głównie ławki na przystanku, murki, krzaki, czy też siedzenia w busie. Takim oto sposobem pozbył się połowy jednej kupki. Planował także zgubić kilka w restauracji, jednak z tym był troszeczkę większy problem. Jeśli zostawi je całkowicie na widoku, to pracownik sprzątający od razu je wyrzuci. Ale na snucie kolejnych planów już nie było czasu, bo musiał skupić uwagę na nowym przybytku do ich grupy. Ale tak szczerze to nie za bardzo wiedział na czym ma się skupić. Świdrował wielkimi oczami o góry do dołu kolegę Staszka, z którym to wymienił się sekretnym uściskiem dłoni. Dużo prostszym, niż tym który wymyślił z Sanderem, ale zdecydowanie nie był to zwykły sługus, a ktoś z wyższą rangą w gangu. Jak prawa ręka? Zdecydowanie nie od brudnej roboty, która pewnie lubił wykonywać sam Staszek, a prędzej potężny informator. Obsada wreszcie zaczynała mieć sens, gdyby nie ksywka jaką zwrócono się do dziewczyny.  
  Poddając się w rozumieniu czegokolwiek przystał na wejście do Maka od razu prosząc ładnie o zestaw dla dzieci, do którego tym razem były przypisane zabawki z superbohaterami. Jednak według starego rytuału wybór pozostawił w rękach pakujących.
"Siedzę"? — Powtórzył z policzkami wypchanymi nuggetsami. — Aaa ty o tym. Nie, nie, Mamka i Tatko mają się świetnie. I niedługo powinni wpaść mnie odebrać. — Odparł nonszalancko rozpakowując figurkę Człowieka-pająka, na której widok uśmiechnął się szeroko. Tego dnia fart był po jego stronie. — Mieli coś ważnego do załatwienia. — Zerknął na wyższego blondyna. — Jak mówiłem, ja tu tylko na chwilę. - Wyszczerzył się niewinnie.
  A więc był totalnie wśród swoich. Ta świadomość na pewno uspokoiła odrobinę jego nerwy. Tym bardziej, że sytuacja najbardziej dziwnego osobnika odrobinę przypominała tą jego. Ale tylko odrobinkę.
A nie przyszło wam do głowy no wiecie... spróbować ich poszukać? — Wypalił przechylając głowę na bok. Kto wie, być może nawet im się udało i mogliby mieć cenne pomysły, których sam Kuba jeszcze nie wypróbował. Sam powoli tracił na kreatywności, więc przydałby mu się powiew świeżych pomysłów. Choć była jeszcze jedna osoba, która nie wyznała swojego wyroku.
A z tobą jak? — Spytał wracając wzrokiem do nowego starszego brata. Nie ukrywał, zżerała go ciekawość. Ale niestety w tym momencie ich pogawędka została przerwana przez młodą dziewczynę w makowym mundurku.
Przepraszam. To chyba wasze? — Rzuciła na ich stolik plikiem kartek, które przecież tak starannie starał się ukrywać. Blondyn od razu je zgarnął.
O kurna! Przepraszam, musiało mi wylecieć z plecaka. Zaraz wszystkie pozbieram. — Skruszony już podnosząc się z siedzenia, ale pracownica powstrzymała go ruchem ręki.
Nie trzeba, to wszystkie. Tym razem przymknę oko, ale jeśli to się powtórzy, będziemy musieli poprosić was o opuszczenie lokalu. Nasi pracownicy sprzątający już i tak mają wystarczająco do ogarnięcia.
Dziękuję, bardzo Pani miła! To się już nie powtórzy, przysięgam!
 Ostatnie słowa dziewczyny miały zabrzmieć surowo, tak jak natura jej wzroku, którym mierzyła chłopca. Jednak jej brwi automatycznie się rozluźniły pod blaskiem promiennego i niewinnego uśmiechu Kupy, który wyćwiczył przez lata swoich zagrywek. Ale nic dziwnego, był w końcu urodzonym aktorem, jak mawiała z dumą jego rodzicielka.
To o czym my tu? — Zagaił wciskając na oślep kartki do plecaka, ale przez jego brak uwagi, te rozsypały się po podłodze. — No brawo Kubek. — Wymamrotał pod nosem szybko zeskakując, aby pozbierać swoje zguby. Oczywiście ponownie posłał uśmiech dziewczynie krzywiącej się zza lady kasowej, gdy w między czasie wsunął kilka ulotek na pobliskie siedzenia będące poza zasięgiem jej wzroku.
Eeve
Supernowa
Eeve
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {26/12/23, 12:38 pm}

STASZEK


         Zamoczył frytkę w sosie słodko-kwaśnym Iggy’ego, słuchając toczącej się rozmowy. Spojrzał z ukosa na Kubę, powoli żując ziemniaka. Czyli to tego rodzaju dzieciak. Czeka go bardzo bolesny upadek, kiedy już zderzy się z rzeczywistością. Już miał zdusić jego nadzieję, jak robaka podeszwą, ale Emilka podłapała jego naiwny optymizm.
         – Próbowałam! Nawet byłam całkiem blisko! Dobrałam się raz do moich papierów i dzięki nim dotarłam… – złapała lekką zwiechę i zrzedła jej mina – … na cmentarz. Hehe… – zaśmiałą sie nerwowo – Znalazłam grób moich dziadków.
         Staszek uniósł brew. Słyszał tę historię po raz pierwszy i nawet nie dziwiło go, że miała na tyle samozaparcia, żeby wykraść dokumenty, ale skończyło się jak natrafiła na kawałek kamienia.
         Uwaga skupiła się na nim, bo tylko on nie podzielił się swoją przeszłością, chociaż Iggy doskonale ją znał, a Emilka miała jako-taki zarys tego, co wydarzyło się w jego życiu nim trafił do domu dziecka. Został uratowany przez gong, a raczej przez pracownicę McDonalda, która przyniosła im stosik kartek. Staszek do tej pory nie zwrócił uwagi na to, że Kuba rozkładał je po drodze, zbyt zajęty darciem się na Emilkę, bo odpierdalała swoje dzikie akcje. Chłopak schylił się i przechwycił jedną z ulotek. Przyjrzał się jej treści i podał ją Iggy’emu. Bzdura przebiegł szybko wzrokiem po tekście.
         – Trafił się nam niezły agent. – stwierdził, oddając mu ulotkę – Przypomina się bidul, no nie, Stasiek? – Zawisza zmiął kartkę w kulkę i wcisnął ją do kieszeni bluzy.
         – Mhm. – skinął głową, wracając do jedzenia.
         – EEEJ! Co tam jest? Pokażcie! – zawołała Emilka, niezadowolona, że jej nie pokazali.
         – Kuba szuka swoich biologicznych rodziców. – wskazał na chłopca frytką i spojrzał na niego wzrokiem, który nie zdradzał żadnych emocji – Rozwiesza ulotki, żeby ich znaleźć.
        Staszek nie był pod zbyt dużym wrażeniem działań chłopca, bo siedział na tyle długo w tym bagnie, żeby wiedzieć, że płomień nadziei, który tli się w Kubie, prawdopodobnie będzie tym, co go spali i zniszczy. Może się już nigdy z tego nie podniesie. A może mu się uda i znajdzie swoich rodziców. To nie jest tak całkiem niemożliwe.
        – Twój plan ma jeden mały defekt, enano. – Iggy pochylił się do chłopca, widocznie gotowy mu pomóc. Taki był już Iggy. Na torturach by się nie przyznał, ale prawda jest taka, że on też wpatrywał się intensywnie w każdą mijającą go kobietę w średnim wieku o płowych włosach, fantazjując, że to jego matka. Zaraz się odwróci, spojrzy na niego i rozpozna w nim swojego małego Ignasia… – Obierasz zbyt mały obszar działania. Skupiasz się na miastach, w których akurat jesteś, tak? To mało efektywne. Twoi rodzice mogą być w każdym zakątku Polski, no nie? – Iggy zaczął tłumaczyć, że jeśli Kuba da mu kilka tych ulotek, to zeskanuje je dla niego i powrzuca do sieci, na jakieś stronki o zaginionych, facebook te sprawy.
        – A jeśli nie ma ich w Polsce? – wtrącił się Zawisza i sięgnął po swój kubeczek z colą.
        – Eee?
        – A jeśli wyjechali za granicę? – powtórzył i wywrócił oczami. Naprawdę nie chciał być tym, który psuje zabawę, więc powstrzymał się od pierwszego argumentu “a co, jeśli oni go nie szukają?” i zdecydował się na drugi – No wiesz, wyjechali do Niemiec do pracy i nie obracają się po polskich forach…
        – To można przetłumaczyć na angielski i niemiecki! – podłapała Emilka. Staszek nie zdołał powstrzymać się od skrzywienia. Świetnie, podsuwa im kolejne pomysły… – W takich Niemczech też pewnie mają jakieś spotted, nie? Wrzuci się na fejsa większych miast i może się rozejdzie dalej!
        – Nieźle, Rudy Diable!
        Nagle go olśniło. Już wcześniej wyczuł, że Kuba to niezły gagatek i pewnie zaraz będzie próbował uciekać. I chyba wpadł na pomysł, jak temu zapobiec.
        – W porządku, w porządku. – uniósł dłonie, chcąc uspokoić towarzystwo – Wszystko fajnie, ale lepiej, żeby Kuba przez dłuższy czas siedział w jednym miejscu, nie? Powiedzmy, że ten plakat jakoś dotrze do rodziców młodego, ale on już zdąży wrócić do sierocińca-matki. Lepiej, żeby grzecznie siedział póki co u nas, nie?
        Iggy potarł w zamyśleniu brodę, analizując jego słowa i powoli skinął głową.
        – No… – mruknął – Taaak, to chyba ma sens.
        Staszek skupił wzrok na nowym braciszku i uśmiechnął się.
        – Widzę, jaki z ciebie numerant, Kuba. – zaśmiał się – To, jak, umowa? Spróbujemy ci pomóc, ale ty powstrzymasz się od głupich numerów wobec Waldka i Aśki. Jeśli rozegramy to mądrze, nie będą wchodzić ci w drogę. Znam ich, wiem jak działają, Iggy ma środki, żeby pomóc ci zarzucić sieć na szerszy obszar. – wyciągnął dłoń przez stół jako symbol ich oferty pomocy. Nie ważne, jakie były prawdziwe intencje każdego z nich. Kuba na pewno to wiedział. Oficjalnie Kubie chodziło o znalezienie rodziców, a Staszkowi o zachowanie spokoju w swoim życiu. Jeśli po drodze okaże się, że jeden wykorzysta drugiego, cóż, mówi się trudno. To było do przewidzenia.
        Staszek po prostu chce przygotować chłopca na rozczarowanie i możliwie jak najmocniej ochronić przed bólem.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

unwanted boys Empty Re: unwanted boys {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach