Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Szalone imprezy, przelotne miłostki, wypakowywanie się w kłopoty… College dla wielu jest ostatnim przystankiem przed dorosłym, poważnym życiem. Miejscem w którym mogą się wyszaleć. Stworzyć wspomnienia, które później będą opowiadać z uśmiechem na ustach.
Bractwo jest nowością, tegoroczną świeżynką. Nieszczęśnicy, którzy się do niego zapisali bądź przenieśli z innych ugrupowań, nie byli świadomi, że zostaną ulokowani w starym, niezamieszkałym od wielu lat domu. Wspólnie będą musieli go wyremontować… Chyba że wolą mieszkać w ruderze.
@Heartstorm - [facet]
@Glen - Glen[Glen]
@Ladyflower - [kobieta]
@SzaloneCiastko - [kobieta]
@ -
@ -
...
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
ღ
❝ Summer after high school when we first met
We make out in your Mustang to Radiohead
And on my 18th birthday we got matching tattoos
Used to steal your parents' liquor and climb to the roof
Talk about our future like we had a clue
Never planned that one day, I'd be losing you❞
Evelyn Raven dziewiętnaście lat singielka
studentka architektury wnętrz pierwszy rok
bardzo uparta troszczy się o wszystkich,
a najmniej o siebie
od imprez woli książki, ale jak trzeba to pójdzie
nigdy nie dbała o pieniądze, utrzymuje się sama
gdy może pracuje jako asystentka w sklepie odzieżowym
skłócona z rodzicami, którzy nie potrafili zaakceptować,
że ma swój własny styl, przefarbowała włosy na rudy i chce
być samodzielna ღ z wielodzietnej rodziny, lubi wiedzieć
co się dzieje u jej rodzeństwa, a najbardziej, co u 11letniej Elizy
bardzo lubi przestrzegać porannych rytuałów, np. parzenie kawy na
wysokim stołku; obserwuje często ludzi w kawiarni i na ulicach
zafascynowana codziennym biegiem życia, podczas gdy ona żyje wolno
ma rudego kota, charakternego Lesliego, chodzi z nim na spacery
❝ Summer after high school when we first met
We make out in your Mustang to Radiohead
And on my 18th birthday we got matching tattoos
Used to steal your parents' liquor and climb to the roof
Talk about our future like we had a clue
Never planned that one day, I'd be losing you❞
Evelyn Raven dziewiętnaście lat singielka
studentka architektury wnętrz pierwszy rok
bardzo uparta troszczy się o wszystkich,
a najmniej o siebie
od imprez woli książki, ale jak trzeba to pójdzie
nigdy nie dbała o pieniądze, utrzymuje się sama
gdy może pracuje jako asystentka w sklepie odzieżowym
skłócona z rodzicami, którzy nie potrafili zaakceptować,
że ma swój własny styl, przefarbowała włosy na rudy i chce
być samodzielna ღ z wielodzietnej rodziny, lubi wiedzieć
co się dzieje u jej rodzeństwa, a najbardziej, co u 11letniej Elizy
bardzo lubi przestrzegać porannych rytuałów, np. parzenie kawy na
wysokim stołku; obserwuje często ludzi w kawiarni i na ulicach
zafascynowana codziennym biegiem życia, podczas gdy ona żyje wolno
ma rudego kota, charakternego Lesliego, chodzi z nim na spacery
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Informacje
Zwykły chłopak. Rodzice po rozwodzie. Trójka młodszego rodzeństwa. Do skończenia szkoły średniej mieszkał z mamą, ojczymem i dwójką ich dzieci; czternastoletnią Andreą i jedenastoletnim Sullivanem. Ma dobry kontakt z całą swoją rodziną. Połowę dzieciństwa podkochiwał się w córce obecnej partnerki swojego ojca.
Po skończeniu szkoły zdecydował się na gap year. W tym czasie wyjechał wraz z garstką przyjaciół na wschodnie wybrzeże. Mieszkali i pracowali w Nowym Yorku. Callum utrzymywał się bez żadnej pomocy ze strony rodziców.
Pochodzenie latynoskie. Dziadkowie od strony taty pochodzili z Meksyku.
Marzy mu się trip po Europie
Callum Herrero
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Josephine ChamberlainYou're only going to let them in once and you won't come undone
GodnośćJosephine Chamberlain
ZdrobnialeJo, Josie
Wiek20 lat
Data urodzenia6 grudnia
Oczy/WłosyPiwne/Blond
Wzrost166 cm
KierunekPrawo
Jedyna córka Michaela i Clary Chamberlain. Wywodzi się z bardzo zamożnej rodziny i od dziecka niczego jej nie brakowało. Kiedy Josie zaczynała wkraczać w wiek zbuntowanej nastolatki firma jej ojca zaczynała mieć poważne problemy finansowe. Wtedy mężczyzna coraz częściej sięgał po butelki z alkoholem, wracał do domu po nocach i zaczął wyżywać się fizycznie i psychicznie nad swoją rodziną. Kiedy dziewczyna dostała się na wymarzoną uczelnię od razu zdecydowała o zamieszkaniu na terenie kampusu uczelni izolując się przy tym od toksycznej rodziny. Postanowiła też jak najszybciej uniezależnić się od pieniędzy rodziców i po zajęciach pracuję w niedużej uczelnianej kawiarence.
Nigdy nie rozumiała decyzji matki, która uparcie trwała przy swoim mężu. Nie wiedziała czy to był strach czy też ślepa miłość i wiara w to, że ten człowiek kiedykolwiek się zmieni.
.
Nigdy nie rozumiała decyzji matki, która uparcie trwała przy swoim mężu. Nie wiedziała czy to był strach czy też ślepa miłość i wiara w to, że ten człowiek kiedykolwiek się zmieni.
.
Na pewno można powiedzieć, że życie ukształtowało Josephine Chamberlain na kobietę o silnym charakterze. Ma spore problemy z zaufaniem, czego skutkiem jest niewielka ilość prawdziwych przyjaciół w jej życiu. Zazwyczaj skupia się na nauce przez co zarówno jej życie towarzyskie jak i uczuciowe spadło na dalszy plan. Jest osobą, która zdecydowanie musi mieć wszystko pod kontrolą. W liceum jej matka zapisała ją do psychologa, który pomógł jej wyciszyć tłoczące się w niej problemy. Teraz już nie uczęszcza na sesje do dr Marcusa.
.
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trent Bolton
⌜ Aerosmith - Dream On ⌝
0:35 ━❍──────── -4:28
↻ ⊲ Ⅱ ⊳ ↺
⌞VOLUME: ▁▂▃▄▅▆▇ 100%⌟
⌜20 lat 22.09 student Ⅰ roku hetero singiel cute puppy⌝
Malcolm, 63 lata - ojciec, polityk Camila, 37 lat - macocha, pasożyt
Laylah i Lilah, 6 lat - młodsze siostry, bliźniaczki, przedszkolaki
⌞183 cm czarne włosy zielone oczy nos, którym można zabić⌟
⌜To ten koleś, którego przedstawiasz rodzicom, żeby przestali ⌝
cię męczyć, kiedy kogoś sobie znajdziesz. Jesteś lesbijką, twój
chłopak nie nadaje się do pokazania starym? Za cztery dychy
będzie udawał przed twoimi rodzicami, że jest w tobie szalenie
zakochany. W liceum jedna koleżanka go o to poprosiła, a
potem to "zlecenia" same się posypały. Może nie jest idealny,
ale umie zachować się przy stole, a tatuś polityk robi dobre
wrażenie. O ile nie jesteś od zwolenników innej partii.
Jeśli Trent podnosi głos, to wiedz, że Szatan przegiął pałę. Jego
organizm ma blokadę przed wypowiadaniem przekleństw. I przed
mówieniem ludziom przykrych rzeczy. Chyba że go wkurzysz.
Studiuje sztuki piękne. W dzieciństwie często podróżował z ojcem
w celach służbowych i kiedy Malcolm miał wolną chwilę, zabierał
syna do miejscowych muzeum, w których chłopak się zakochał.
Hobbystycznie trochę maluje, ale to nie jest coś, z czego mógłby
się utrzymać w przyszłości, więc pozostawia to w sferze hobby.
Zupełnie nie wygląda, ale w liceum grał w szkolnej drużynie
lacrosse'a na pozycji obrońcy. Na studiach z tego zrezygnował.
⌞Cierpi na lęk wysokości i chorobę morską. Truskawki go uczulają⌟
⌜ Aerosmith - Dream On ⌝
0:35 ━❍──────── -4:28
↻ ⊲ Ⅱ ⊳ ↺
⌞VOLUME: ▁▂▃▄▅▆▇ 100%⌟
⌜20 lat 22.09 student Ⅰ roku hetero singiel cute puppy⌝
Malcolm, 63 lata - ojciec, polityk Camila, 37 lat - macocha, pasożyt
Laylah i Lilah, 6 lat - młodsze siostry, bliźniaczki, przedszkolaki
⌞183 cm czarne włosy zielone oczy nos, którym można zabić⌟
⌜To ten koleś, którego przedstawiasz rodzicom, żeby przestali ⌝
cię męczyć, kiedy kogoś sobie znajdziesz. Jesteś lesbijką, twój
chłopak nie nadaje się do pokazania starym? Za cztery dychy
będzie udawał przed twoimi rodzicami, że jest w tobie szalenie
zakochany. W liceum jedna koleżanka go o to poprosiła, a
potem to "zlecenia" same się posypały. Może nie jest idealny,
ale umie zachować się przy stole, a tatuś polityk robi dobre
wrażenie. O ile nie jesteś od zwolenników innej partii.
Jeśli Trent podnosi głos, to wiedz, że Szatan przegiął pałę. Jego
organizm ma blokadę przed wypowiadaniem przekleństw. I przed
mówieniem ludziom przykrych rzeczy. Chyba że go wkurzysz.
Studiuje sztuki piękne. W dzieciństwie często podróżował z ojcem
w celach służbowych i kiedy Malcolm miał wolną chwilę, zabierał
syna do miejscowych muzeum, w których chłopak się zakochał.
Hobbystycznie trochę maluje, ale to nie jest coś, z czego mógłby
się utrzymać w przyszłości, więc pozostawia to w sferze hobby.
Zupełnie nie wygląda, ale w liceum grał w szkolnej drużynie
lacrosse'a na pozycji obrońcy. Na studiach z tego zrezygnował.
⌞Cierpi na lęk wysokości i chorobę morską. Truskawki go uczulają⌟
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trent Bolton
Trent specjalnie wybrał uniwerek w sąsiednim stanie. Chciał zmusić się do tego, aby samemu dbać o swoje sprawy. A przynajmniej na tyle, na ile byłby w stanie. Gdyby studiował gdzieś na miejscu, gdzie mógłby dalej mieszkać z rodziną, pewnie szybko okazałoby się, że sprząta, gotuje i pierze mu gacie Camila, a on w wolnym czasie gra w gry. A gdyby nawet mieszkał osobno, ale w tym samym mieście, to korzystałby z każdej okazji, żeby jednak zjeść u staruszków, a korzystając, że zajechał do domu, zostawiałby im torbę z brudnymi rzeczami.Czas najwyższy dorosnąć, wyprostować skrzydła i wylecieć z rodzinnego gniazdka!
Gdy okazało się, że proszę bardzo, panie Bolton, zapraszamy w skromne progi naszej uczelni, od razu złożył papiery, że on to by chciał umiejscowić swoją dupę w akademiku. Absolutnie nie chciał mieszkać na stancji poza obrębem kampusu, bo znając jego, zaraz się zgubi w obcym mieście. Na pierwszy rok zdecydowanie wolałby mieszkać gdzieś bliżej, a jak się oswoi z okolicą, to czemu nie, może pomyślimy o mieszkaniu poza miasteczkiem akademickim.
Wszystko zapowiadało się pięknie, cudownie i bajkowo, ale wtedy, na krótko przed wyjazdem z domu, Trent dostał list z uczelni, że PRZEPRASZAMY BARDZO, ALE…
Szanowny Panie Bolton,
z przykrością informujemy, że podczas przerwy wakacyjnej doszło do zalania piętra w jednym z naszych akademików. Z tego powodu zabraknie wolnych pokoi dla wszystkich naszych studentów. Jednak w ramach zadośćuczynienia możemy zaoferować Panu zwrot kosztów za akademik lub zamieszkanie w starym budynku bractwa z kilkorgiem innych studentów. Budynek znajduje się na terenie kampusu, wymaga lekkiego remontu, którego koszty uczelnia pokryje, o ile zainteresowani studenci będą chętni podjęcia się prac remontowych.
z przykrością informujemy, że podczas przerwy wakacyjnej doszło do zalania piętra w jednym z naszych akademików. Z tego powodu zabraknie wolnych pokoi dla wszystkich naszych studentów. Jednak w ramach zadośćuczynienia możemy zaoferować Panu zwrot kosztów za akademik lub zamieszkanie w starym budynku bractwa z kilkorgiem innych studentów. Budynek znajduje się na terenie kampusu, wymaga lekkiego remontu, którego koszty uczelnia pokryje, o ile zainteresowani studenci będą chętni podjęcia się prac remontowych.
Ojciec chłopaka od razu stwierdził, że w takim razie dziękujemy, wynajmę ci mieszkanie. Nie, lepiej! Kupię ci mieszkanie synu! Nie będziesz się bawił w remonty! A wszyscy już wiemy, jakie podejście miał do tego pomysłu Trent. Nie mówiąc o tym, że na ostatnią chwile to powodzenia ze znalezieniem czegoś bliżej. Po długich dyskusjach udało mu się wywalczyć, aby staruszek pozwolił mu chociaż spróbować. Nie zrozumcie go źle. Tatko powie „nie” i tyle było ze studiów. Bez jego pomocy finansowej Trent może sobie pomarzyć o życiu na kampusie. Może gdyby nie zrezygnował z lacrosse’a i postarał się o stypendium z tego tytułu, to jakoś by przebiedował. Tu studia, tu treningi, tu jakaś praca dorywcza i jakoś zrobiłby te studia. Ale teraz to już musztarda po obiedzie, mleko się wylało, skacz tak, jak tatuś ci zagra.
Umówił się z kimś z dziekanatu, zarządu do spraw studentów, mieszkaniowych, konserwacji powierzchni płaskich, poziomych, skośnych albo innym woźnym na termin, kiedy on i pozostali szaleńcy, którym mały remont nie straszny, spotkają się, przekażą im klucze do budynku, duperele, dzikie węże.
Nie trzeba mówić, że cały ten pomysł wciąż absolutnie nie podobał się Malcolmowi. Ciągle kręcił nosem, nawet w dniu wyjazdu syna i ostentacyjnie kazał mu jechać środkiem transportu publicznego z najpotrzebniejszych rzeczami, a resztę dośle mu firmą przewozową w ciągu tygodnia. No tatko się trochę obraził. Trent musiał podziękować swojej macosze, bo jednak jej chęć pozbycia się go z domu była bardzo pomocna, kiedy namawiała męża, aby pozwolił pierworodnemu na odrobinę fanaberii. Największym problemem było jednak pożegnanie się z siostrami. Bliźniaczki absolutnie nie chciały pozwolić starszemu bratu się wyprowadzić. Nawet Laylah, która z reguły nie okazywała mu zbyt wiele przywiązania i miłości, nagle uwiesiła mu się na nodze, płacząc i zawodząc, żeby nie odchodził.
Kiedy chwilę przed umówionym spotkaniem, zjawił się pod podanym mu adresem, myślał, że zabłądził. Znalazł się przed średnich rozmiarów budynkiem mieszkalnym z tynkiem odpadającym od ścian, złamaną balustradą na werandzie i trawnikiem, który kosiarki nie widział chyba od osiemdziesiątego czwartego. Termin “do lekkiego remontu” kompletnie nie pasował do tego, co Trent miał właśnie przed sobą.
Właśnie wyciągnął telefon z kieszeni i chciał zadzwonić do faceta, z którym był umówiony, kiedy przy krawężniku kilka metrów od niego zaparkowało brzydkie, zielonkawe audi. Z wozu wysiadł mężczyzna po czterdziestce w tweedowej marynarce i okularach w drucianych oprawkach na nosie. Człowiek ten podszedł do niego, uśmiechając się pod szpakowatym wąsem.
– Tobias Larkin. Kierownik administracji. – przedstawił się – A pan to? – przekrzywił lekko głowę w bok, patrząc chłopakowi w oczy.
Trent dopiero po chwili otrząsnął się z szoku i uścisnął mu dłoń.
– Trent Bolton. Byłem z panem umówiony…
– Zgadza się. – przytaknął pośpiesznie, wchodząc mu w słowo, jakby nie chciał, żeby młodzieniec zdążył cokolwiek powiedzieć. Na przykład zgłosić niezadowolenie faktem, że został oszukany co do stanu budynku, w którym ma zamieszkać – Widzę, że jest pan pierwszy, panie Bolton! Musimy poczekać na pozostałych! W międzyczasie, moglibyśmy otworzyć budynek bractwa, trochę przewietrzyć… – nadawał, kierując się do wejścia.
Brunet rozejrzał się rozpaczliwie, licząc, że ktoś zaraz wyskoczy i powie mu, że jest w ukrytej kamerze. Nie widząc, aby ktoś miał przyjść mu z pomocą, ruszył niechętnie za kierownikiem. Położył swoją torbę przy schodkach na ganek i wszedł za mężczyzną do środka budynku.
Od razu poczuł odór zatęchłego kurzu i poczuł, że pieką go oczy. Podciągnął koszulkę do góry, żeby zasłonić nią usta i nos. Zamrugał, chcąc pozbyć się cisnących się pod powiekami łez. Larkin otwierał kolejne okna w salonie, czy czym było to pomieszczenie, a Trent rozejrzał się po wnętrzu. Brzydkie ściany, nadające się tylko do odmalowania, porysowany parkiet i poprzykrywane folią meble.
– Budynek miał być do lekkiego remontu… – zauważył nieśmiało, zerkając rozpaczliwie na zewnątrz. Boże, niech ci pozostali zaraz się zjawią i go uratują…
Mężczyzna obrócił się do niego przodem. Przyciskał do nosa materiałową chusteczkę.
– I jest! To tylko tak źle wygląda! Trochę sprzątania, odmalować ściany, pozbyć się grzyba z szafy… – wymieniał.
– … grzyba…? – powtórzył po nim wolno chłopak. Niespiesznie zaczął cofać się do wyjścia. Kurz to jedno. Grzyb to już lekka przesada. Wyszedł na ganek i odetchnął głęboko świeżym powietrzem.
Sytuacja nie malowała się specjalnie różowo. Zaczynał się zastanawiać czy odrobina wolności jest tego warta.
Usiadł na schodkach, nasłuchując jak Larkin krząta się w środku, otwierając okna i kaszląc. Natomiast chłopak wypatrywał pozostałych nieszczęśników, którzy mieli siedzieć z nim w tym bagnie. Albo to, albo szukaj teraz mieszkania w mieście.
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
E v e l y n R a v e n
Nikt nie sądził, że Evelyn Raven pójdzie na studia. Wszyscy mówili, że otworzy zakład fryzjerski i ludzie będą się zabijać, by ta ustylizowała im fryzury. Problemem było to, że dziewczyna tego nie chciała, a głosy, które chciały ułożyć jej przyszłość ją zabijały, kawałek po kawałku. Gdy w liceum zaczęła ubierać się w koszulki z logami zespołów rockowych, m.in. Sex pistols, to że przefarbowała się na rudy i zaczęła się stawiać, były jej gwoździem do trumny, a pod życzliwością najbliższych kryła się złość o to, że nie jest posłuszna.
Zmiana otoczenia była dla niej zbawieniem, choć nie wszystko było łatwe i szło jak po maśle, a dodawało jej otuchy pisanie z nieznajomym na discordzie, poznała go na grupce fanów sex pistols. W jej ostatnich wiadomościach była podekscytowana tym, że znalazła pracę w sklepie odzieżowym i to z marszu, o czym musiała mu się pochwalić. I, co najlepsze okazało się, że będą chodzić na tę samą uczelnię. W jakiś sposób wyczuwała w nim bratnią duszę, a równocześnie cieszyło jej to, że pod RavenXoxo#1250 nikt jej nie oceniał.
Przez ostatnie kilka nocy zatrzymała się u przyjaciółki, informując rodziców, że owszem, ma miejsce w akademiku, żeby nie usłyszała "a nie mówiliśmy, wracaj do domu, tu jest twoje miejsce". Brakowało jej pewności siebie w tym momencie, ale dziarsko myślała o przyszłości. Była już na pierwszej zmianie w pracy i zapoznała się z współpracowniczkami. Były to miłe kobiety, sporo od niej starsze i wszystkie bardzo miło ją przywitały. Dawno nie zaznała takiej dobroci, a praca nie wydawała się ciężka. Podobało jej się eksponowanie towaru na manekinach, odwieszanie ubrań i przebywanie wśród eleganckich i miłych klientek. Cieszyła się, że w ogóle ma możliwość utrzymania się i być niezależną, zupełnie tak, jak chciała.
Tata przyjaciółki podwiózł ją pod budynek, który mieli wyremontować, Evelyn cieszyło to, że będą mogli urządzić swoje studenckie gniazdko, jak będą chcieli, a zapewniano ją również, że jest w świetnym stanie, wystarczy dokonać lekkiego remontu. Mina odrobinę jej zrzedła, gdy dotarła na miejsce z swoją małą walizką podróżną, ale optymistycznie podeszła do sprawy. Wydawało jej się, że trochę lepiej to przyjęła, niż znajdujący się na schodach chłopak, którego twarz mogła oznaczać, że myśli, że to tylko jakiś głupi żart i zaraz ktoś wyskoczy z krzykiem "nabrałeś się!".
– Hej, jestem Evelyn Raven, współlokatorka – przywitała się przyjaźnie, podając mu rękę do uścisku. – Trochę zrobili nas w ciula, nie? Nie wygląda to dobrze, ale myślę, że damy sobie radę.
Rezolutnie zakasała rękawy czerwonej koszuli w kratkę, pod nią miała bluzkę z logiem jej ulubionego zespołu, a na nogach rajstopy w kropeczki i potargane krótkie spodnie. Przepełniała ją radość, że w ogóle było jej dane znaleźć dach nad głową i nie będzie musiała być na niczyjej łasce.
– Co studiujesz? Skąd jesteś? – zapytała ciekawie, mocno ją to interesowało, ponieważ ostatnio bawiła się w tworzenie profili znajomych i próbowała ich przejrzeć, na razie z mizernym skutkiem, a Bolton na ten moment wydawał jej się w porządku. – Ja studiuję aranżację wnętrz i pochodzę z okolicy.
Budziło jej zainteresowanie to, jaką reakcję może wzbudzać jej kierunek studiów, gdyż nie było to prawo, ani medycyna, nic z tych rzeczy, ale miała już plan na swój biznes. Niedługo zawojuje świat i wszystko będzie inaczej... z pewnością.
– Nie wiesz, czy tu można trzymać zwierzęta? Mam zwierzaka na utrzymaniu, kocurka, nie sprawia problemów – dodała zaniepokojona, gdyż już niedługo miał zostać jej przekazany przez przyjaciółkę. Nie wyobrażała sobie życia bez rudego pchlarza.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Callum Herrero
Callum szedł chodnikiem wzdłuż osiedla akademickiego. Obładowany bagażami, oprócz ogromnej torby podróżnej przewieszonej w poprzek, ciągnął za sobą dwie duże walizki na kółkach. Czuł, że w przeciwieństwie do rocznego wyjazdu do Nowego Yorku teraz prawdziwie wyprowadził się z domu. Rodzinne Lewiston chłopaka było zaledwie kilka godzin od Wielkiego Jabłka, więc przynajmniej raz w miesiącu wracał na parę dni.College był niemal na drugim końcu kraju, rodzinę najprawdopodobniej najszybciej zobaczy dopiero na świata.
Co chwilę zatrzymywał się, wyciągnął z kieszeni telefon i sprawdzał czy idzie w dobrym kierunku. Po drodzę minął, stary, rozlatujący się budynek, przypominające bardziej ruinę tuż przed rozbiórkę niż cokolwiek innego, przed którym stała dwójką młodych ludzi. Jakieś sto metrów dalej usłyszał charakterystyczne plumknięcie. Aplikacja powiadomiła go, że jest już na miejscu. Odwrócił się zdziwiony w kierunku rudery i dopiero teraz dostrzegł wyblakła tabliczkę z adresem. Zgadzało się z informacjami, które otrzymał od uczelni.
Z ogromnym trudem zawrócił. Zdziwienie i coraz szybciej rosnąca irytacja niemal od niego biły.
- Siema. - Przywitał się krótko, z osobami które znajdowały się na ganku. Z ściągnął ciężką torbę i wraz z walizkami pozostawił ją pod schodami. - Was też zwabili “lekkiem remontem”?
Patrzył cały czas na budynek. Na jego oko to miejsce bardziej nadawało się na wyburzenie niż na jakąkolwiek renowacje. Z drugiej strony nie miał też gdzie się na razie podziać. Rok akademicki już się zaczął, termin zajęć są podane, znalezienie na cito mieszkania graniczyło z cudem. Chciał czy nie chciał na jakiś czas musiał tu zostać.
Z środka wyszedł mężczyzna w średnim wieku. Spojrzał na niego i stojącą obok rudowłosą dziewczynę i uśmiechnął się sztucznie. Cała postawa mężczyzny, tweedowa marynarka i ten wąs sprawił, że Callum nie zapałał do niego sympatią.
- Pan Herrero i pani…- Na szybko przejrzał jakieś papiery, które trzymał w ręcę. - Chamberlain czy Raven?...Nazywam się Tobias Larkin. Kierownik administracji. Przekazałem już najważniejsze informację panu Boltonowi. Sądzę, że możemy powoli przechodzić do formalności. Mają państwo jakieś pytania? - Z swojej walizki wyciągnął cztery komplety kluczy.
- Dostaniemy fundusz na remonty czy mam zbierać paragony? - Spytał Callum podchodząc do pracownika uczelni.
- Paragony. - Odpowiedź padła natychmiast.
- Oczywiście. - Mruknął pod nosem. Miał wrażenie, że cokolwiek co potrzebowało to miejsce znacznie przekraczało jego miesięczny budżet.
Kilka minut później Larkin odjechał swoim zielonkawym audi uprzednio zostawiając komplet kluczy dla jeszcze nieobecnej pani Chamberlain.
- Ktoś z was studiuje jakieś budownictwo czy coś podobnego? Mogłoby nam się przydać. - Spojrzał na swoich towarzyszy niedoli i oparł się o barierkę, natychmiast się zreflektował i odsunął, już połamana mogła nie wytrzymać jego ciężaru. - Callum. - Przedstawił się otrzepując ręce zmurszałego drewna. Jeśli postanowi się w to bawić trzeba będzie wymienić tą barierkę. Wszystko będzie trzeba tu wymienić. Jak się wymienia barierki?
Wnosząc do środku swój bagaż od razu uderzył w niego smród zatęchłego powietrza. Nie pomogły pootwierane wszędzie okna. Zaklął cicho. Wnętrze wyglądało tak samo tragicznie jak fasada budynku, o ile nie gorzej. Zrobił kilka szybkich zdjęć i wysłał je do rodziców podpisując dwa słowami “lekki remont”
- Zajmuję pokój na górzę od strony ulicy. - Rzucił do współlokatorów schodząc ze schodów. - O ile to można nazwać pokojem. - Zmierzwił dłonią włosy. Rozejrzał się bezradnie po salonie. - Zamawiamy coś do żarcia? - Niepewnie chwycił kawałek folii zakrywający kanapę i powoli ją ściągnął. Wyblakło brązowa, brudna tapicerka mebla nie zachęcała do jego użytkowania.- Albo najlepiej jakiś alkohol.
LadyFlower
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
JOSEPHINE CHAMBERLAIN
Dziewczyna właśnie kończyła swoją poranną zmianę w kawiarence, która pomimo przerwy wakacyjnej nadal funkcjonowała. Może nie była to jej praca marzeń, ale przynajmniej zarabiała własne pieniądze i nie musiała się martwić o swoją sytuację finansową. Całe szczęście oprócz własnych dochodów mogła liczyć na wsparcie swojej ciotki Ronnie, która była dla niej jak druga matka. To właśnie ona pomogła jej opłacić część czesnego, pomimo uzyskania stypendium i to właśnie dzięki niej udało się Josephine stanąć na nogi.
Podczas wakacji kobieta zaproponowała dziewczynie nocleg na te kilka miesięcy i o ile uwielbiała swoją ciotkę to nie mogła już się doczekać, aż w końcu wróci do swoich czterech ścian akademika i będzie mogła spać na normalnym łóżku, a nie na twardej i niewygodnej kanapie, od której mocno bolały ją plecy.
Kiedy tylko przekroczyła próg niedużego mieszkania, kobieta o bujnych lokach od razu wyskoczyła z kuchni trzymając w ręku kopertę z pieczęcią uniwersytetu.
-To normalne, że przesyłają ci list przy rozpoczęciu roku? Może coś się stało? Mam nadzieję, że nie zamknęli twojego kierunku – powiedziała na tyle przejmującym głosem, że aż serce blondynki podeszło jej do gardła. Wiedziała, że ciotka Ronnie jest bardzo przewrażliwioną kobietą i lubi wszystko bagatelizować, ale w jednej sprawie miała rację. To było dziwne, że uczelnia przesyła coś takiego zaraz przed rozpoczęciem roku. Wyjęła więc kopertę z rąk kobiety i otworzyła ją wyciągając list. Szybko przeczytała jego treść i niemalże odetchnęła z ulgą. Może zalanie akademika nie było zbyt dobrą informacją, ale przynajmniej mogła dalej studiować, a pieniądze, które włożyła nie przepadną w eterze.
Chwilę zastanawiała się jak powinna ugryźć całą tę sprawę. Nie chciała bowiem całego roku przeleżeć w salonie na kanapie u ciotki i zwalać jej się niepotrzebnie na głowę. Postanowiła więc wybrać opcję budynku ze współlokatorami. Przynajmniej będzie mogła poznać kilka nowych osób, prawda?
Ogarnęła się nieco przed samym przyjazdem na wyznaczone miejsce, zabrała spakowane już wcześniej walizki i podjechała taksówką pod wyznaczony adres. Przez moment pomyślała, że kierowca musiał pomylić adres. Od zawsze myślała, że ten budynek był w trakcie rozbiórki. Wyglądał naprawdę zniechęcająco i w duchu błagała, żeby chociaż w środku nie był tak odpychający jak z zewnątrz. Okropnie się myliła po przekroczeniu progu i skrzywiła się, kiedy do jej nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach wilgoci i duchoty. Chyba od dawna nikt tu nie otwierał okien.
Od razu zauważyła trójkę innych studentów siedzących w salonie i najwyraźniej rozmawiających o tym w jak trudnej sytuacji zostali postawieni.
-Hej, jestem Josie. Chyba troszkę się spóźniłam – powiedziała witając się z każdym z osobna. Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu z niemałym niedowierzaniem.
-Nie wiem czy dobrym pomysłem jest jedzenie w takim syfie. Może dziś wyskoczymy gdzieś na miasto i przy okazji kupimy jakieś środki czystości, żeby usunąć chociaż część tego brudu i kurzu, który mamy wdychać – rzuciła. Żałowała, że nie udało jej się zastać sprawcy tego całego pomysłu. Miała chociaż nadzieję, że zostanie im zapewniony jakiś fachowiec, który podpowie im co mają z tym wszystkim zrobić, nie mówiąc już o zakupie odpowiednich materiałów.
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trent Bolton
Uniósł brwi, widząc, że dziewczyna, która do niego dołączyła wyglądała na całkiem pozytywnie nastawioną do sytuacji. Powoli uniósł rękę i uścisnął jej dłoń.
– Trent Bolton. – odpowiedział.
Niespecjalnie podzielał bijący od niej entuzjazm, ale może to dobrze. Przyda się ktoś, kto będzie myślał w kolorowych barwach, a nie wyłącznie w odcieniach szarości. Nie czuł się dobrze, kiedy zadawała mu pytania w tempie, jakby strzelała z karabinu, ale to okej. Przyzwyczai się do niej, a poza tym, w końcu skończą jej się pytania. Prawda?
– Sztuki piękne, Seattle. – odpowiedział w takiej kolejności, w jakiej został zapytany. Przekrzywił lekko głowę, przez chwilę przyglądając się jej koszulce. Lubi starocie - tego był pewien. Chyba że koszulka jest tylko dla picu. Mało to ludzi, którzy chodzą w koszulkach Nirvany albo Stonesów i nawet nie potrafią wymienić żadnej piosenki?
Oparł się mocniej plecami o schodki, prawie się na nich kładąc. Kot? Wzięła kota na studia? Poważnie? A jakby nie pozwolili jej go trzymać w akademiku? Mniejsza, trzymać kota w akademiku? Ile te akademiki średnio mają miejsca?
Otworzył usta, żeby jej odpowiedzieć, ale właśnie wtedy, śmietnik stojący pod płotem przewrócił się z głośnym hukiem i uciekł z niego z piskiem szop pracz. Trent odprowadził zwierzaka wzrokiem do krzaków, w których znikł.
– … kot chyba nie zrobi im różnicy. – mruknął.
Dołączył do nich kolejny frajer, który dał się wrobić w “lekki remont”. Bolton skinął mu głową, przedstawiając się. Również tylko imieniem. Nazwisko i tak poznał chwilę później, kiedy Larkin wyszedł ze środka, żeby dać im klucze.
Zastanowił się, czy uczelnia ma zamiar nałożyć na nich jakiś limit pieniężny, co do kosztów remontów. Jeśli nie, Trent ma zamiar zadzwonić do ojca i poprosić go o spory przelew. Odpicują tę chatę tak, że jeszcze wnuki dyrekcji będą spłacać Boltonów.
– Śmiało, ja chyba do jesieni będę spał w namiocie w ogródku. – spanie w tym domu będzie katorgą. Nawet bez uczulenia na kurz, można się udusić. Kupno namiotu i rozbicie się za budynkiem naprawdę nie brzmiało, aż tak źle.
Niechętnie wstał ze swoich schodków i wtoczył się do środka za Callumem.
Jako ostatnia dołączyła do nich nijaka Josie.
– Trent. Cześć. – kiwnął jej głową.
Wyciągnął z kieszeni iPhone’a i odblokował go odciskiem palca. Na szczęście, łapało tu wi-fi. Odpalił apkę do zamawiania żarcia i przejrzał co dowozi do tego ich jakże zacnego przybytku.
– Wiecie, jest ciepło, możemy zjeść na zewnątrz. Przez jakiś czas dobrym pomysłem może być pozostawienie otwartych drzwi i okien, żeby choć trochę się tu wietrzyło. – zacisnął palce na telefonie i uśmiechnął się do nowych znajomych – Jakieś trzy przecznice dalej widziałem sklep. Podejrzewam, że nie mają tam dużo więcej poza alkoholem i parówkami, ale może znajdziemy tam też coś do sprzątania. – spojrzał na każdego po kolei – Może zrobimy tak, że podzielimy się i dwie osoby pójdą do sklepu, a pozostałe dwie popilnują tej rudery, kiedy będzie się wietrzyć? No i, od razu zamówimy jakieś jedzenie, żeby zdążyło przyjść, nim wrócimy ze sklepu.
Machnął dłonią z komórką, tylko trochę dając tym do zrozumienia, że on tu proszę państwa ma wirtualny portfel i chętnie przejdzie się do sklepu, bo nie chce tu tkwić.
Uśmiech nieco mu zadrżał, kiedy dotarło do niego, że może trochę za bardzo się rządzi.
– No… Chyba że wolicie zjeść coś na mieście, to możemy po prostu pójść wszyscy razem… – dodał niepewnie.
Heartstorm
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Callum Herrero
Telefon Calluma zadzwonił. Na wyświetlaczu pojawiły się trzy litery Sam, dzwonił jego ojczym.
- Sorki. - Przeprosił i odszedł na bok odbierając telefon.
- Żartujesz sobie chyba? - To było pierwsze co usłyszał w słuchawce. W tle rozbrzmiewało zirytowane psioczenie mamy Calluma, Jennifer
- Nie. - Odpowiedział od razu rozbawiony oburzeniem w głosie Sama.
- I zamierzasz tam mieszkać?
- No.
- Callum…
- Serio mówię, zamierzam tu zostać.
- Wynajmiemy ci z mamą jakieś mieszkanie, przecież ta ruderą zaraz się zawali.
- No ale gdzie? Rok akademicki już się zaczął, więc pewnie wszystko przy kampusie jest zajęte. Musiałby dojeżdżać godzinę czy dwie na zajęcia jak nie lepiej. Z resztą i tak gdzieś bym musiał spać zanim byśmy czegoś nie znaleźli. Zostaje tutaj narazie.
Sam westchnął zrezygnowany. W tle słychać było oburzoną Jennifer; “On zamierza tam mieszkać? Zrób coś”
- Cal…
- Właśnie mam wyjść ze współlokatorami coś zjeść i zaplanować co zamierzamy w związku z tym lekkim remontem. Zadzwonię jutro.
- Dobra, porób mi więcej zdjęć. Pomyślę co tam będzie trzeba na pewno zrobić. - Odparł zrezygnowany Sam. Oczywiście, że Callum chciał jego pomocy,mniej więcej dlatego wysłał mu zdjęcia tej rudery niemal od razu jak ją zobaczył, ojczym całe życie zajmował się budowlanką wraz ze swoim bratem, Drew. Jakby nie świadomość tego, że może w każdej chwili do kogoś zadzwonić i poradzić się w sprawie remontu, gdy tylko zobaczyłby jak domek wygląda w środku odwróciłby się i odszedł bez słowa. Pożegnał się z ojczymem, kazał pozdrowić mamę i rozłączył się.
Wrócił do współlokatorów.
- To może zamówimy pizze? Wy pójdziecie do sklepu. Ja poczekam na dostawce i zacznę to powoli sprzątać. Powyrzuca… Chyba wszystko powyrzucam. - Podrapał się po karku i rozejrzał po dole - Gadałem z ojczymem, jest budowlańcem, więc zawsze trochę doradzi, jeśli jesteście zdecydowani tutaj zostać… Dobra to zamawiam pizze. Jaką chcecie? -
Sprawdził na internecie najbliższa pizzerie z miarę dobrymi ocenami i oferującą dowóz na teren kampusu. Wybrał numer i złożył zamówienie. Gdy rozdysponowano zadania, Callum zgodnie z umowa, wysłał ojczymowi więcej zdjęć domku, w którym przyszło mu mieszkać z zewnątrz jak i wewnątrz ojczymowi, a potem zabrał się za sprzątanie. Z ogromną ulgą przyjął fakt, że w rurach jest ciepła woda. Będą mogli się później umyć. Samo przebywanie w zatęchłym i zakurzonym salonie sprawiało, że czuł się brudny. Ściąganie folii ochronnej że starych podniszczonych mebli sprawiało, że w powietrzu unosiły się kłęby kurzu, drapiąc chłopaka w gardło. Jedna komoda w salonie stojąca przy oknie miała całą tylną ściankę pokrytą pleśnia, Callum od razu wytargał mebel na zewnątrzy. To będzie długi dzień i nie tylko dzień. Najgorsze było to, że nie obeznany w remontachCallum działał dosłownie na oślep
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|