Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Trupy w szafie
FLUFF, Little bit KOMEDIA, ROMANS, MORDERSTWO
Nie można mieć w życiu wszystkiego i nie można wiedzieć wszystkiego. Każdy z nas ma dziwactwa, lub dziwne hobby, którym nie musi się chwalić przed światem. No i w sumie o to chodzi. XX jest szanowanym człowiekiem swojego zawodu – patologiem sądowy i ma swoje dziwne hobby. Ukrywa je przed swoim ukochanym – ZZ, który ma także swoje dziwne hobby. Jego jest… trochę bardziej skomplikowane. Historia opowiada ich fluffy życie razem oraz staranie się za wszelką cenę ukryć swój sekret. No, powiedzmy, że ZZ ma tutaj trudniejsze zadanie. Nie każdego trupa można od tak schować do szafy.
XX - bimxbum – M - praca - patolog sądowy, dziwne hobby - rozmawianie z trupami.
ZZ - Mireyet – M - praca - właściciel restauracji, dziwne hobby – zabijanie
EmmeNie można mieć w życiu wszystkiego i nie można wiedzieć wszystkiego. Każdy z nas ma dziwactwa, lub dziwne hobby, którym nie musi się chwalić przed światem. No i w sumie o to chodzi. XX jest szanowanym człowiekiem swojego zawodu – patologiem sądowy i ma swoje dziwne hobby. Ukrywa je przed swoim ukochanym – ZZ, który ma także swoje dziwne hobby. Jego jest… trochę bardziej skomplikowane. Historia opowiada ich fluffy życie razem oraz staranie się za wszelką cenę ukryć swój sekret. No, powiedzmy, że ZZ ma tutaj trudniejsze zadanie. Nie każdego trupa można od tak schować do szafy.
XX - bimxbum – M - praca - patolog sądowy, dziwne hobby - rozmawianie z trupami.
ZZ - Mireyet – M - praca - właściciel restauracji, dziwne hobby – zabijanie
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Håkon Ulven
35 lat
07.05.
Norweg
Patolog sądowy
Biseksualny
O postaci
Imię Håkon zostało mu nadane przez rodziców - Christiana Ulvena oraz Astrid Dahl - na cześć króla Håkona Eirikssona, regenta Kanuta Wielkiego w Norwegii i earla Worcester. Jego rodzice byli historykami zafascynowanymi szczególnie Skandynawią. Nazwisko jego można tłumaczyć jako Wilk.
Skończył studia medyczne i z zawodu jest patologiem sądowym. Ma już większe doświadczenie w swoim fachu i pracę znajdzie raczej wszędzie. Od dziecka fascynowały go narządy zwierzęce, w tym ludzkie, przez co często rozkrajał jakieś martwe psy czy koty, by móc zapoznawać się z ich anatomią. Potem poszedł na studia i od tej pory zwiedzał wnętrza już tylko martwych osób.
W swoim czasie zwykle czyta jakieś artykuły naukowe, które pomóc mu mogą w pracy, ewentualnie porywa się ku podcastom kryminalnym i serialom w tym typie. Zbrodnie zawsze go interesowały, a od jakiegoś czasu ma okazję do przeprowadzania sekcji zwłok, pochodzących z rąk seryjnego mordercy. Poza tym uwielbia spędzać czas ze swoim chłopakiem i stara się poświęcać mu każdą chwilę, kiedy tylko oboje mają czas.
Skończył studia medyczne i z zawodu jest patologiem sądowym. Ma już większe doświadczenie w swoim fachu i pracę znajdzie raczej wszędzie. Od dziecka fascynowały go narządy zwierzęce, w tym ludzkie, przez co często rozkrajał jakieś martwe psy czy koty, by móc zapoznawać się z ich anatomią. Potem poszedł na studia i od tej pory zwiedzał wnętrza już tylko martwych osób.
W swoim czasie zwykle czyta jakieś artykuły naukowe, które pomóc mu mogą w pracy, ewentualnie porywa się ku podcastom kryminalnym i serialom w tym typie. Zbrodnie zawsze go interesowały, a od jakiegoś czasu ma okazję do przeprowadzania sekcji zwłok, pochodzących z rąk seryjnego mordercy. Poza tym uwielbia spędzać czas ze swoim chłopakiem i stara się poświęcać mu każdą chwilę, kiedy tylko oboje mają czas.
Dodatkowo
Håkon w pracy często rozmawia z trupami. Najczęściej zdarza mu się to, kiedy jest sam, ale bywają i chwile, kiedy wymsknie mu się coś w towarzystwie policjantów bądź pracowników pogotowia i innych osób (zależnie od tego, kto przywiózł mu zwłoki), przez co w towarzystwie okolicznych służb uchodzi za psychola (a przynajmniej tak na niego mówią). Poza tym nie miał raczej czasu rozwinąć jakiegoś swojego hobby, które pozwoliłoby mu się zrelaksować - na studiach nie miał na to czasu, a potem już po prostu nie widział innego celu niż swoja praca. Można przez to uznać, że jest pracoholikiem.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dain Ravilles
33 lata
16 Grudnia
Malarz/ Restaurator
Amerykanin/ Francus
Biseksualny
Opis Postaci
Sztuka potrzebuje poświęcenia. Nieważne czy mówimy o godzinach spędzonych przy sztaludze, zdartych opuszkach przy rzeźbieniu czy spalonych i przegotowanych potrawach w kuchni. Sztuka i piękno. To napędza Daina do życia. Osiągnął już kilka szczytów w różnych dziedzinach tego co on uważa, za sztukę. Było to malowanie, sztuki walki, taniec, gotowanie, granie na instrumentach muzycznych. Za co więc teraz się wziął? Rzeźbienie.
Jego rodzice bardzo podziwiali jego prace, właśnie na jego obrazach zdobyli zdecydowanie za dużo pieniędzy gdy był dzieckiem. Właśnie te środki pozwalały im zapomnieć o dziwnych skłonnościach ich starszego dziecka. W końcu artyści są ekscentryczni z natury. Na ich szczęście mają jeszcze jedno dziecko, młodsze, które wraz z nimi mieszka we Francji skąd wywodzi się ich nazwisko i pochodzenia jego matki. Co z ojcem? Był Amerykaninem, poznali się podczas jednej z wystaw w jego galerii sztuki gdzie z powodu swojej obsesji na punkcie doskonałości pracował jako kurator. Dain przejął jego szczegółowość i obsesję, lecz w inny sposób.
W życiu jest… właścicielem? Tak to można nazwać, więcej ludzi zna go pod pseudonimem malarskim, jednak jego prawdziwe imię i nazwisko kojarzy się z restauracją, którą prowadzi. Jest jej właścicielem, pomysłodawcą wszystkich dań oraz głównym managerem w całym biznesie. Jeśli chodzi o jego plany rozwoju – jest teraz na etapie rozszerzenia działalności. Chce przejść na sieciowość własnego biznesu i myśli o otwarciu kolejnego lokalu.
Jego rodzice bardzo podziwiali jego prace, właśnie na jego obrazach zdobyli zdecydowanie za dużo pieniędzy gdy był dzieckiem. Właśnie te środki pozwalały im zapomnieć o dziwnych skłonnościach ich starszego dziecka. W końcu artyści są ekscentryczni z natury. Na ich szczęście mają jeszcze jedno dziecko, młodsze, które wraz z nimi mieszka we Francji skąd wywodzi się ich nazwisko i pochodzenia jego matki. Co z ojcem? Był Amerykaninem, poznali się podczas jednej z wystaw w jego galerii sztuki gdzie z powodu swojej obsesji na punkcie doskonałości pracował jako kurator. Dain przejął jego szczegółowość i obsesję, lecz w inny sposób.
W życiu jest… właścicielem? Tak to można nazwać, więcej ludzi zna go pod pseudonimem malarskim, jednak jego prawdziwe imię i nazwisko kojarzy się z restauracją, którą prowadzi. Jest jej właścicielem, pomysłodawcą wszystkich dań oraz głównym managerem w całym biznesie. Jeśli chodzi o jego plany rozwoju – jest teraz na etapie rozszerzenia działalności. Chce przejść na sieciowość własnego biznesu i myśli o otwarciu kolejnego lokalu.
Dodatkowe
Uwielbia dbać o swoich partnerów. Suszenie, czesanie, splatanie włosów. Ugotować coś dobrego, dać prezent niespodziankę, a może masaż po ciężkim dniu pracy? Dain stara się być jak najlepszym partnerem jakim może być nie ważne czy w łóżku czy poza nim. Głównie żeby wynagrodzić swoje dość niebezpiecznie hobby. Otóż, odkrył że najlepszym materiałem na jego rzeźby są ludzie w połączeniu z innymi materiałami. Tworzą oni najpiękniejsze i najdoskonalsze dzieła sztuki, a on nie może oprzeć się idei stworzenia czegoś doskonałego. Pozyskiwanie materiałów, nie należy do najprostszych, jednak efekt końcowy jest zawsze tego wart. Na szczęście Dain jest na tyle inteligentny, żeby nigdy nie pozostawiać po sobie śladów.
Jego blizna? Powiedzmy, że jest powodem, dla którego nie mieszka i raczej nie kontaktuje się z rodziną... Ma w planach zakryć ją tatuażem w najbliższym czasie.
Jego blizna? Powiedzmy, że jest powodem, dla którego nie mieszka i raczej nie kontaktuje się z rodziną... Ma w planach zakryć ją tatuażem w najbliższym czasie.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
______ Każdy dzień zaczynał się podobnie. Dain nie miał z tym problemu, a nawet zdarzało mu się czekać na następny poranek, żeby zobaczyć śpiącą twarz Haakona. Długowłosy musiał być w pracy przed 10, co oznaczało, że po 8 musiał wyjść z domu, aby spokojnie zdążyć. Wstał z łóżka, zerknął na telefon odłączając go od ładowarki. 5.30. Czas rozpocząć dzień jak zwykle, od krótkiego wysiłku fizycznego. W zależności od tego na co miał ochotę, biegał, chodził na pobliską siłownię lub uprawiał jogę na tarasie. Na szczęście mieszkali blisko parku, więc widok był większość czasu ładny i wchodził w ten wąski zakres, który Dain uważał za przyjemny i idealny. Dzisiaj wybrał się pobiegać. Miał coś około godziny, więc przebrał się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Normalnie z rana podczas swojego rozruszania mięśni wita się z masą ludzi, którzy go mijają. Większość z nich kojarzy go jako właściciela modnej restauracji lub miłego sąsiada. Przynajmniej tak to wygląda w jego oczach. O tak wcześniej porze są to zwykle ludzie z pieskami lub inni biegacze. Dain zawsze odpowiada im z uśmiechem, lecz nigdy nie zatrzymuje się, żeby porozmawiać. Nie ma o czym. No i ma ograniczony czas, zwłaszcza z rana. Nie może go marnować na rozmowę o niczym.
______ Wrócił do domu kilka minut po 6.30 i wskoczył pod prysznic, aby poczuć się lepiej ze sobą i zmyć pot. Jak tylko wyszedł, był czas na przygotowanie śniadania. Całość rozpoczął od przygotowania składników, które użyje do zrobienia lunchu do pracy dla Haakon. On sam pewnie pół dnia spędzi w kuchni, ostatnie czego potrzebuje to robienie sobie jedzenia, ale nie mógł powiedzieć tego samego o drugim mężczyźnie. Na początku ich relacji był zdziwiony, że potrafi spokojnie jeść przy zmarłych, lecz gdyby widok trupów wpływał na jego apetyt już dawno umarły z głodu posiadając taką pracę. Dzisiaj a menu postawił na proste rzeczy, tosty, bekon i jajka po benedyktyńsku. Jako że na śniadanie dostanie chleb, nie mógł mu zrobić żadnych kanapek do pracy. Dostanie wiec lunchbox z ryżem z warzywami i kawałkami grillowanej ryby. Miejmy nadzieję, że będzie mu pasować takie śniadanie. Nie może żyć cały czas na chlebie. To była bardzo niezdrowe z jego punktu widzenia, zwłaszcza, że pilnował odpowiedniej diety Haakona, kiedy mógł, żeby ten, jeśli najdzie go ochota, mógł spokojnie zjeść coś niezdrowego po kątach.
______ Po godzinie 7, zaparzył kawę, włączył TV na kanale z informacjami i poszedł zajrzeć do śpiącego. Powinien już go obudzić, lecz nigdy nie mógł się fizycznie zmusić, żeby siłą wyrwać go ze snu. Mężczyzna pracował dość męczące godziny, często bardzo długie. Do jego uszu doszły słowa z TV, których się spodziewał. Znaleziono kolejne zmasakrowane ciało. Dain nie przepadał za ich określeniami jego prac, jednak nie zamierzał jakoś ingerować w to nazewnictwo. Każdy miał swoją opinię, a u podstawy rzeczy – ciało faktycznie zostało zmasakrowane, aby mogło odpowiednio leżeć na betonie i być związane z gałęziami drzewa magnolii. Myśląc o tym zdał sobie z czegoś sprawę, dzisiaj Haakon zostanie dłużej w pracy. Postawił wodę z cytryną na stoliku obok łóżka jako pierwszą rzecz, która powinien wypić z rana Haakon. Czy to zrobi czy nie, Dain jakoś nigdy się tym nie przejmował. W końcu mamy wolną wolę. Przygotował ubrania, które mężczyzna pewnie będzie chciał założyć do pracy.
– Obudź się. – zawiesił ciuchy na wieszaku, wyprasowane, gotowe do założenia. – Już po siódmej. Śniadanie jest już gotowe.
______ Najchętniej zostałby i oglądał jak Haakon przygotowuje się do pracy, jednak to nie było takie łatwe. Nie skończył jeszcze przygotowywać mu drugiego śniadania, a jeszcze będzie chciał spleść mu włosy zanim pójdzie do pracy. Zostawił więc mężczyznę samego w sypialni, wrócił do kuchni kończąc przygotowania lunchboxu, bo śniadanie, prawie skończone, stało już na stole. Jedyne czego nie było to jajka, musiały być robione na świeżo i podane ciepłe, inaczej traciły swoją podstawową zaletę – płynne żółtko. Wiedział, że miał kilka minut zanim Haakon przyjdzie na śniadanie więc skończył inne rzeczy.
- Dzień dobry – rzucił kładąc gotowe jajka na talerzu – Mam nadzieję, że dobrze ci się spało
______ Postawił jajka na stole, obok tostów, bekonu, sałatki zrobionej na szybko, aby dodać jakieś warzywa z rana no i zaparzonej świeżo kawy. Dain nie miał w nawyku robić kawy rozpuszczalnej czy kawy z expresu. Wieczorami mielił kawę, aby rano ją zaparzyć na śniadanie. Najchętniej robiłby to od razu z rana, lecz nie chciał marnować na to czasu, gdy jakoś smaku nie ulegała wielkiej zmianie według niego. Usiadł naprzeciwko Haakona z kawą i zrobił głośniej kanał informacyjny.
______ Wrócił do domu kilka minut po 6.30 i wskoczył pod prysznic, aby poczuć się lepiej ze sobą i zmyć pot. Jak tylko wyszedł, był czas na przygotowanie śniadania. Całość rozpoczął od przygotowania składników, które użyje do zrobienia lunchu do pracy dla Haakon. On sam pewnie pół dnia spędzi w kuchni, ostatnie czego potrzebuje to robienie sobie jedzenia, ale nie mógł powiedzieć tego samego o drugim mężczyźnie. Na początku ich relacji był zdziwiony, że potrafi spokojnie jeść przy zmarłych, lecz gdyby widok trupów wpływał na jego apetyt już dawno umarły z głodu posiadając taką pracę. Dzisiaj a menu postawił na proste rzeczy, tosty, bekon i jajka po benedyktyńsku. Jako że na śniadanie dostanie chleb, nie mógł mu zrobić żadnych kanapek do pracy. Dostanie wiec lunchbox z ryżem z warzywami i kawałkami grillowanej ryby. Miejmy nadzieję, że będzie mu pasować takie śniadanie. Nie może żyć cały czas na chlebie. To była bardzo niezdrowe z jego punktu widzenia, zwłaszcza, że pilnował odpowiedniej diety Haakona, kiedy mógł, żeby ten, jeśli najdzie go ochota, mógł spokojnie zjeść coś niezdrowego po kątach.
______ Po godzinie 7, zaparzył kawę, włączył TV na kanale z informacjami i poszedł zajrzeć do śpiącego. Powinien już go obudzić, lecz nigdy nie mógł się fizycznie zmusić, żeby siłą wyrwać go ze snu. Mężczyzna pracował dość męczące godziny, często bardzo długie. Do jego uszu doszły słowa z TV, których się spodziewał. Znaleziono kolejne zmasakrowane ciało. Dain nie przepadał za ich określeniami jego prac, jednak nie zamierzał jakoś ingerować w to nazewnictwo. Każdy miał swoją opinię, a u podstawy rzeczy – ciało faktycznie zostało zmasakrowane, aby mogło odpowiednio leżeć na betonie i być związane z gałęziami drzewa magnolii. Myśląc o tym zdał sobie z czegoś sprawę, dzisiaj Haakon zostanie dłużej w pracy. Postawił wodę z cytryną na stoliku obok łóżka jako pierwszą rzecz, która powinien wypić z rana Haakon. Czy to zrobi czy nie, Dain jakoś nigdy się tym nie przejmował. W końcu mamy wolną wolę. Przygotował ubrania, które mężczyzna pewnie będzie chciał założyć do pracy.
– Obudź się. – zawiesił ciuchy na wieszaku, wyprasowane, gotowe do założenia. – Już po siódmej. Śniadanie jest już gotowe.
______ Najchętniej zostałby i oglądał jak Haakon przygotowuje się do pracy, jednak to nie było takie łatwe. Nie skończył jeszcze przygotowywać mu drugiego śniadania, a jeszcze będzie chciał spleść mu włosy zanim pójdzie do pracy. Zostawił więc mężczyznę samego w sypialni, wrócił do kuchni kończąc przygotowania lunchboxu, bo śniadanie, prawie skończone, stało już na stole. Jedyne czego nie było to jajka, musiały być robione na świeżo i podane ciepłe, inaczej traciły swoją podstawową zaletę – płynne żółtko. Wiedział, że miał kilka minut zanim Haakon przyjdzie na śniadanie więc skończył inne rzeczy.
- Dzień dobry – rzucił kładąc gotowe jajka na talerzu – Mam nadzieję, że dobrze ci się spało
______ Postawił jajka na stole, obok tostów, bekonu, sałatki zrobionej na szybko, aby dodać jakieś warzywa z rana no i zaparzonej świeżo kawy. Dain nie miał w nawyku robić kawy rozpuszczalnej czy kawy z expresu. Wieczorami mielił kawę, aby rano ją zaparzyć na śniadanie. Najchętniej robiłby to od razu z rana, lecz nie chciał marnować na to czasu, gdy jakoś smaku nie ulegała wielkiej zmianie według niego. Usiadł naprzeciwko Haakona z kawą i zrobił głośniej kanał informacyjny.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Håkon obudził się na dźwięk ciepłego, opiekuńczego głosu Daina, który zwracał się do niego. Niechętnie rozchylił powieki, które piekły go, kiedy tylko były otwarte, o czym przekonał się od razu. Zamknął więc oczy, stwierdzając, że poleży jeszcze chwilę i mając nadzieję, iż nie zaśnie z powrotem. Tak jak zawsze, był to dla niego los na loterii. Miał jednak pewność, że w razie czego jego chłopak znów będzie go budził. Na szczęście tym razem nie musiał. Håkon wstał już po pięciu minutach i przetarł piekące oczy. Znów poszedł późno spać, zalegając nad artykułem o nowych badaniach biologicznych, przez co ilość godzin jego snu znacząco zmalała.
Zerknął w bok, uświadamiając sobie, że Daina nie ma obok niego. Ten zawsze był zajęty z rana przygotowywaniem śniadania. Białowłosy doceniał to, że drugi tak o niego dbał. Chyba nie było lepszej osoby w tym kraju i na świece, która tak by o niego dbała. Czuł, że trafił najlepiej, jak tylko mógł.
Napił się wody z cytryną, pozostawionej mu przez młodszego, po czym wstał z łóżka i udał się do łazienki, by wziąć prysznic. W porównaniu do swojego partnera raczej nie ćwiczył, a jego mięśnie były znikome. Owszem, był szczupły, ale nie pracował na to, by jego sylwetka wyróżniała się jakoś z tłumu.
Wszedł do kabiny prysznicowej i puścił letnią wodę, która zaczęła swoimi delikatnymi strumieniami zalewać jego ciało. Przez chwilę stał tak, z głową pochyloną do tyłu i zamkniętymi oczami, pozwalając, by strumienie przyjemnej cieczy spływały po jego twarzy. Nie trwało to jednak długo, bowiem uświadomił sobie, że jego czas tego poranka wcale nie jest zbyt długi i niedługo musi wychodzić do pracy. Na szybko umył swoje włosy i przemył ciało. Wychodząc z kabiny przetarł się ręcznikiem, który przewiązał potem w biodrach i wrócił do sypialni. Ubrał się we wcześniej przygotowane przez Ravillesa ubrania, uśmiechając się pod nosem. Młodszy pomyślał nawet o tym.
- Dzień dobry. – Przywitał się z drugim, kiedy wszedł do kuchni, wywabiony zapachami przygotowywanego posiłku. Oczywiście, jak każdy typowy Norweg, pierwszym, za co się zabrał, była kawa. Czarna i mocna. Taka musiała dla niego być. Teraz już nie stawiała go na nogi, przestała na niego działać, ale uwielbiał ten gorzki smak, który rzucał się na jego kubki smakowe każdego poranka. - Dobrze, ale krótko. A tobie? Wyglądasz jakbyś się wyspał. – Håkon już nawet nie czekał na odpowiedź, choć chętnie by jej wysłuchał. Dain nie musiał mu odpowiadać, jeśli nie chciał. - Swoją drogą, znowu mieliłeś kawę wieczorem, prawda? – dopytał, kiedy upił trochę napoju, choć wiedział, że była to prawda. Potrafił rozpoznawać najmniejszą zmianę w smaku kawy i zawsze miał świadomość tego, jakiego była pochodzenia kawa z kawiarni, czy kiedy została zmielona. Zwykle nie interesował się za bardzo kuchnią, było to zdecydowanie królestwo jego partnera – dlatego to Håkon dzielnie zjadał wszystko, co mu przygotowywano, ale jeśli chodziło o kawę, to sytuacja była nieco inna. Może dlatego, że opakowanie stało w kuchni, a może ze względu na swoje podniebienie, ale wiedział, iż ma do czynienia z Arabicą, najszlachetniejszą kawą. Dokładniej jeszcze trafił na Mundo Novo, które było połączeniem jeszcze innych dwóch odmian tejże kawy. Bardzo lubił ten intensywny smak.
Kiedy Dain zajął swoje miejsce przy stole, Håkon zaczął jeść śniadanie, które przygotowane przez młodszego stało już na stole. Przede wszystkim zaczął od jajek i ich płynnych żółtek. Uwielbiał, kiedy Ravilles robił je w ten sposób. Szczególnie, kiedy żółte ciało rozlewało się po tostach. Jedząc, wsłuchiwał się także w wiadomości, które leciały teraz na jednym z kanałów, podgłośnionych przez drugiego. Omal się nie zakrztusił, kiedy usłyszał, iż znaleziono kolejne zmasakrowane ciało.
- Cóż… Chyba zostanę dzisiaj dłużej w pracy – Oznajmił tylko. Obaj doskonale wiedzieli, że będzie musiał zostać po godzinach, by się wszystkim zająć. Mimo wszystko kącik jego ust wykrzywił się nieco w górę, gdy to mówił. Było tak dlatego, iż mimo wszystko przestępca, który mordował tych wszystkich ludzi dostarczał mu rozrywki. Nie dość, że miał z kim rozmawiać w pracy, to jeszcze były to interesujące, choć wymagające przypadki. Wszelkie wypadki drogowe, pożary, utonięcia czy samobójstwa już mu się znudziły. Ileż razy mógł badać takie same przypadki?
Nie mylił się w tym, że będzie musiał poświęcić więcej czasu na pracę – po niespełna minucie, odkąd to powiedział, zadzwonił jego telefon – to ci z biura wzywali go, by pojawił się na miejscu jak najszybciej może. Wstał z krzesła niemalże od razu i jednym łykiem dopił kawę. Otarł usta kciukiem, po czym zaczął zbierać dłońmi swoje włosy. Nie było już czasu, by Dain je układał, tak jak zwykle robił to każdego poranka. Posłał mu przepraszające spojrzenie i udał się jeszcze do sypialni, gdzie znajdowała się torba z dokumentami – potrzebował jej w swojej robocie. Kiedy tylko dostał ją w swoje ręce, udał się do przedpokoju, by założyć buty i swój czarny płaszcz, sięgający kolan. Cofnął się jeszcze tylko migiem, by ucałować na pożegnanie policzek Daina i już nie było go w mieszkaniu. Udał się na stację metro, która znajdowała się nieopodal, oczywiście o mało nie wywijając orła w momencie, w którym schodził po schodach w dół, by na nie dotrzeć.
Stawił się w pracy tak naprawdę niewiele wcześniej niż zwykle, jednak zawsze było to coś. Poświęcał on swój czas, który mógł spędzić z ukochanym o poranku, by móc zbadać kolejne zwłoki, co było od niego wymagane. Porozmawiał chwilę z policjantami i wszystkimi osobami, które miały do czynienia z ofiarą, a które mogły powiedzieć mu cokolwiek przydatnego. Dostał też kopię zdjęć z miejsca, gdzie ciało odnaleziono, nie oglądał ich jednak teraz. Najpierw chciał to zobaczyć na żywo.
Docierając do swojego królestwa, nie spodziewał się, że tym razem będzie to coś… Jeszcze lepszego niż poprzednim razem. Seryjny morderca nie zawiódł go ani trochę. Pierwszym, co zwracało jego uwagę, były gałęzie kwitnącej magnolii, które łączyły się z rękami ofiary, jakby ta nie miała dłoni. Ze względu na czas, w jakim odnaleziono poszkodowaną osobę, kwiaty rośliny zdążyły już nieco opaść, zwiędnąć, ale wciąż zachowywały swój urok. Jeszcze ciekawszym było to, jak morderca faktycznie połączył magnolię z ciałem – klatka piersiowa była otwarta, a gałąź ułożona w niej, jakby w donicy, w której roślina miałaby zakwitnąć na nowo. By otworzyć ją w takim miejscu, morderca musiał zapewne pozbyć się mostka ofiary. Co jeszcze zwracało uwagę, to betonowe bloki, w których ciało było zanurzone od pasa w dół, prawdopodobnie po to, by mogło spokojnie stać i nie upaść. Były one potężne i było ich sporo. Nic dziwnego, jeśli chciało się zadbać o stabilność. Ostatnim powierzchownym elementem było prawe oko, a raczej jego brak. Tutaj również znajdowały się kwiaty, jakby je zastępując. Łodygi wchodziły w samą głowę, przebijając czaszkę i prawdopodobnie dochodząc aż do mózgu. Håkon musiał przyznać, że nie było to byle co. Było całkiem… Ładne. Jak na zwłoki oczywiście.
Odwiesił swój płaszcz na wieszak i położył torbę na biurku. Zarzucił biały fartuch na ramiona, s swoje dłonie przyoblekł w rękawiczki jednorazowe.
- To będzie długi dzień…
Zerknął w bok, uświadamiając sobie, że Daina nie ma obok niego. Ten zawsze był zajęty z rana przygotowywaniem śniadania. Białowłosy doceniał to, że drugi tak o niego dbał. Chyba nie było lepszej osoby w tym kraju i na świece, która tak by o niego dbała. Czuł, że trafił najlepiej, jak tylko mógł.
Napił się wody z cytryną, pozostawionej mu przez młodszego, po czym wstał z łóżka i udał się do łazienki, by wziąć prysznic. W porównaniu do swojego partnera raczej nie ćwiczył, a jego mięśnie były znikome. Owszem, był szczupły, ale nie pracował na to, by jego sylwetka wyróżniała się jakoś z tłumu.
Wszedł do kabiny prysznicowej i puścił letnią wodę, która zaczęła swoimi delikatnymi strumieniami zalewać jego ciało. Przez chwilę stał tak, z głową pochyloną do tyłu i zamkniętymi oczami, pozwalając, by strumienie przyjemnej cieczy spływały po jego twarzy. Nie trwało to jednak długo, bowiem uświadomił sobie, że jego czas tego poranka wcale nie jest zbyt długi i niedługo musi wychodzić do pracy. Na szybko umył swoje włosy i przemył ciało. Wychodząc z kabiny przetarł się ręcznikiem, który przewiązał potem w biodrach i wrócił do sypialni. Ubrał się we wcześniej przygotowane przez Ravillesa ubrania, uśmiechając się pod nosem. Młodszy pomyślał nawet o tym.
- Dzień dobry. – Przywitał się z drugim, kiedy wszedł do kuchni, wywabiony zapachami przygotowywanego posiłku. Oczywiście, jak każdy typowy Norweg, pierwszym, za co się zabrał, była kawa. Czarna i mocna. Taka musiała dla niego być. Teraz już nie stawiała go na nogi, przestała na niego działać, ale uwielbiał ten gorzki smak, który rzucał się na jego kubki smakowe każdego poranka. - Dobrze, ale krótko. A tobie? Wyglądasz jakbyś się wyspał. – Håkon już nawet nie czekał na odpowiedź, choć chętnie by jej wysłuchał. Dain nie musiał mu odpowiadać, jeśli nie chciał. - Swoją drogą, znowu mieliłeś kawę wieczorem, prawda? – dopytał, kiedy upił trochę napoju, choć wiedział, że była to prawda. Potrafił rozpoznawać najmniejszą zmianę w smaku kawy i zawsze miał świadomość tego, jakiego była pochodzenia kawa z kawiarni, czy kiedy została zmielona. Zwykle nie interesował się za bardzo kuchnią, było to zdecydowanie królestwo jego partnera – dlatego to Håkon dzielnie zjadał wszystko, co mu przygotowywano, ale jeśli chodziło o kawę, to sytuacja była nieco inna. Może dlatego, że opakowanie stało w kuchni, a może ze względu na swoje podniebienie, ale wiedział, iż ma do czynienia z Arabicą, najszlachetniejszą kawą. Dokładniej jeszcze trafił na Mundo Novo, które było połączeniem jeszcze innych dwóch odmian tejże kawy. Bardzo lubił ten intensywny smak.
Kiedy Dain zajął swoje miejsce przy stole, Håkon zaczął jeść śniadanie, które przygotowane przez młodszego stało już na stole. Przede wszystkim zaczął od jajek i ich płynnych żółtek. Uwielbiał, kiedy Ravilles robił je w ten sposób. Szczególnie, kiedy żółte ciało rozlewało się po tostach. Jedząc, wsłuchiwał się także w wiadomości, które leciały teraz na jednym z kanałów, podgłośnionych przez drugiego. Omal się nie zakrztusił, kiedy usłyszał, iż znaleziono kolejne zmasakrowane ciało.
- Cóż… Chyba zostanę dzisiaj dłużej w pracy – Oznajmił tylko. Obaj doskonale wiedzieli, że będzie musiał zostać po godzinach, by się wszystkim zająć. Mimo wszystko kącik jego ust wykrzywił się nieco w górę, gdy to mówił. Było tak dlatego, iż mimo wszystko przestępca, który mordował tych wszystkich ludzi dostarczał mu rozrywki. Nie dość, że miał z kim rozmawiać w pracy, to jeszcze były to interesujące, choć wymagające przypadki. Wszelkie wypadki drogowe, pożary, utonięcia czy samobójstwa już mu się znudziły. Ileż razy mógł badać takie same przypadki?
Nie mylił się w tym, że będzie musiał poświęcić więcej czasu na pracę – po niespełna minucie, odkąd to powiedział, zadzwonił jego telefon – to ci z biura wzywali go, by pojawił się na miejscu jak najszybciej może. Wstał z krzesła niemalże od razu i jednym łykiem dopił kawę. Otarł usta kciukiem, po czym zaczął zbierać dłońmi swoje włosy. Nie było już czasu, by Dain je układał, tak jak zwykle robił to każdego poranka. Posłał mu przepraszające spojrzenie i udał się jeszcze do sypialni, gdzie znajdowała się torba z dokumentami – potrzebował jej w swojej robocie. Kiedy tylko dostał ją w swoje ręce, udał się do przedpokoju, by założyć buty i swój czarny płaszcz, sięgający kolan. Cofnął się jeszcze tylko migiem, by ucałować na pożegnanie policzek Daina i już nie było go w mieszkaniu. Udał się na stację metro, która znajdowała się nieopodal, oczywiście o mało nie wywijając orła w momencie, w którym schodził po schodach w dół, by na nie dotrzeć.
Stawił się w pracy tak naprawdę niewiele wcześniej niż zwykle, jednak zawsze było to coś. Poświęcał on swój czas, który mógł spędzić z ukochanym o poranku, by móc zbadać kolejne zwłoki, co było od niego wymagane. Porozmawiał chwilę z policjantami i wszystkimi osobami, które miały do czynienia z ofiarą, a które mogły powiedzieć mu cokolwiek przydatnego. Dostał też kopię zdjęć z miejsca, gdzie ciało odnaleziono, nie oglądał ich jednak teraz. Najpierw chciał to zobaczyć na żywo.
Docierając do swojego królestwa, nie spodziewał się, że tym razem będzie to coś… Jeszcze lepszego niż poprzednim razem. Seryjny morderca nie zawiódł go ani trochę. Pierwszym, co zwracało jego uwagę, były gałęzie kwitnącej magnolii, które łączyły się z rękami ofiary, jakby ta nie miała dłoni. Ze względu na czas, w jakim odnaleziono poszkodowaną osobę, kwiaty rośliny zdążyły już nieco opaść, zwiędnąć, ale wciąż zachowywały swój urok. Jeszcze ciekawszym było to, jak morderca faktycznie połączył magnolię z ciałem – klatka piersiowa była otwarta, a gałąź ułożona w niej, jakby w donicy, w której roślina miałaby zakwitnąć na nowo. By otworzyć ją w takim miejscu, morderca musiał zapewne pozbyć się mostka ofiary. Co jeszcze zwracało uwagę, to betonowe bloki, w których ciało było zanurzone od pasa w dół, prawdopodobnie po to, by mogło spokojnie stać i nie upaść. Były one potężne i było ich sporo. Nic dziwnego, jeśli chciało się zadbać o stabilność. Ostatnim powierzchownym elementem było prawe oko, a raczej jego brak. Tutaj również znajdowały się kwiaty, jakby je zastępując. Łodygi wchodziły w samą głowę, przebijając czaszkę i prawdopodobnie dochodząc aż do mózgu. Håkon musiał przyznać, że nie było to byle co. Było całkiem… Ładne. Jak na zwłoki oczywiście.
Odwiesił swój płaszcz na wieszak i położył torbę na biurku. Zarzucił biały fartuch na ramiona, s swoje dłonie przyoblekł w rękawiczki jednorazowe.
- To będzie długi dzień…
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____ Bardzo dbał o swój sen, oczywiście, że był wyspany. Robił też wszystko co mógł, żeby Haakon miał te kilka godzin snu w jak najlepszej kondycji i jakości. Mógł tylko zaśmiał się cicho i posłać mężczyźnie uśmiech. Nic nie robi na to, że długowłosy wybrał sobie taką prace, ale tylko postarać się o inne zmienne – materac, pościel, klimat w sypialni.
– Jak zwykle masz racje, rano nie mam na to czasu. – wziął kolejny kęs tostu wpatrując się w TV i przelatujące informacje.
_____ Nie interesował się kawą, była dla niego tylko kofeinowym trunkiem. Nauczył się jak ją dobrze zaparzyć i jak zmielić, bo widział, że Haakon potrzebuje kawy i czasem używa się świeżej kawy do niektórych dań. Taka wiedza była po prostu przydatna. Niestety, nigdy nie był zainteresowany tym czy kupuje dobre ziarna. Miał bardzo dobrą Panią Baristkę w restauracji, ona się tym zajmowała. Przyjął ją do pracy jakiś czas temu i nieszczęśliwie nie zdołał przyprowadzić do niej Haakona. Może byłaby wstanie raz i dobrze wskazać im kawę jakiej Norweg potrzebuje.
– Niestety… – Dain w tym momencie faktycznie nie był do końca pocieszony. Nie było w tym żadnego kłamstwa. – Ciekawe, czy jeśli ten morderca zostawiałby te trupy dalej posłaliby je gdzieś indziej…
_____ Wymamrotał pod nosem. Nie widział jaki stosunek do jego dzieł sztuki ma Haakon, ale wiedział, że na pewno zmniejszyła się liczba godzin snu i to przez niego. To źle wpływa na skórę, a w ich wieku to lada moment i będzie za późno na naprawę zniszczeń. Może faktycznie dobrym rozwiązaniem będzie pozostawianie tych wszystkich zwłok dalej? Oczywiście, zawsze robił to tak, żeby jego ukończone dzieło prezentowało się jak najlepiej w momencie, kiedy zostanie znalezione. Aż był ciekawy, czy kwiaty magnolii zakwitły prawidłowo czy jednak policjanci nie znają się na swojej robocie i trzymali je w ciepłym miejscu. No… Dain westchnął ponownie. Nie mógł się spodziewać po policjantach delikatności i znajomości czegoś takiego jak ogrodnictwo.
_____ Nie dane im było im spędzić tego poranka w spokoju. Dain spodziewał się, że jego partner spędzi w pracy długie godziny na wpatrywaniu się w to co zostawił. Niestety, nie mógł otwarcie lamentować, że zapomniał o jednym fakcie – mogą po niego zadzwonić i skrócić jego przyjemności dnia codziennego, w tym zajmowanie się włosami Haakona. Mógł tylko westchnąć widząc jak długowłosy ucieka z domu do pracy. No cóż, pożegnał go z uśmiechem, bo tylko to mu zostało. Gdy tylko drzwi się zamknęły rozejrzał się po mieszkaniu. Zastanawiał się czego tym razem zapomniał. Nie widział nigdzie komórki czy tej teczki z dokumentami, więc chociaż tyle. W końcu jego spojrzenie stanęło na zapakowanym w plastikowy pojemnik drugim śniadaniu. Tego zapomniał. Nie było sensu biec za Haakonem i nawet nie zamierzał tego robić. Ma dzisiaj kilka rzeczy do załatwienia więc po prostu podjedzie i zostawi w sekretariacie jak zwykle. To nie pierwszy raz, gdy trzeba było coś mu podrzucić, dlatego pracownicy mogli go kojarzyć z widzenia, chociaż nie miał pojęcia kim w ich oczach był. Zjadł swoją porcję do końca słuchając informacji o jakiś podpaleniu w okolicy, o korkach i problemach z komunikacją koło parku z powodu stłuczki. Wśród tego wszystkie usłyszał coś przydatnego – są plany otworzenia na nowo, kiedyś już zamkniętej pływalnie. Z tego co Dain pamiętał był to stary basen, który miał mnóstwo pomieszczeń dodatkowych poza zwykłą szatnią i basen. Mówimy tutaj o siłowni czy saunie. Jeśli zostanie to dobrze zorganizowane i inwestorzy zrobią co do nich należy cena okolicznych budynków pójdzie w górę. W końcu cały kompleks był całkiem spory.
_____ Spokojnie posprzątał wszystko co zostało po śniadaniu, ubrał się odpowiednio do pracy i zabrał drugie śniadanie. W przeciwieństwo do Haakona, on musiał jeździć samochodem. Głównie z kilku powodów, a jednym z nich była możliwość zabrania więcej niż kilku rzeczy ze sobą. Jak robił zakupy do restauracji zdarzało się, że nie była to jedna siatka rzeczy. Oczywiście większość dostawców przyjeżdżała od zaplecza, lecz nie wszystko można było tak dostać. Zamknął dom, wsiadł do samochodu i zmierzał w pierwsze miejsce na jego liście – restauracja. Podróż zajmowała mniej więcej 10 minut, jeśli wszystko poszło dobrze. Zaparkował na swoim miejscu i wszedł do lokalu przywitany przez każdego. Nie musiał tutaj być, lecz widok uśmiechniętych pracowników z rana oznaczał, że jeszcze nikt nikogo nie wkurzył, a to była informacja, którą warto mieć.
– Szefie! – Dain odwrócił się w kierunku głosu. To była kierownicza Sali. – Otrzymałam dzisiaj komplet rezerwacji na kolejny tydzień. Kiedy mogę spodziewać się jakiejś informacji o następnym lokalu?
_____ Maria, bo tak miała imię Pani Menager Sali, była zimna w stosunkach do ludzi, uśmiechnięta tylko przy pracy z gośćmi restauracji, a do niego - nadzwyczaj upierdliwa. Ze sposobu w jaki się zachowywało brzmiała bardziej jak szef od niego i Dain nie mógł tego wziąć jako wadę, kiedy to ona stanie się Menagerem lokalu jak otworzą kolejną restauracje. Mężczyzna będzie zmuszony wtedy pracować więcej tam niż tutaj, a jej pozostawić decyzyjność tutaj. Doskonale rozumiał też skąd takie poganianie go w działaniu, zwłaszcza teraz kiedy samo miejsce w jego lokalu trzeba było rezerwować na dwa tygodnie wcześniej, jeśli chciałeś otrzymać godzinę, którą ci odpowiadała. Dain, jako że posiadał Francuskie pochodzenie, nawet że połowiczne, bardzo nie lubił tej kultury Amerykanów. To, że jak zjesz to płacisz i wychodzisz… Ugh. Straszne. Jego model biznesowy bardzo różnił się od tego co robiła każda inna restauracja w okolicy.
– Za jakieś dwie godziny jadę oglądać lokale. Wybierz kogoś kto ze mną pojedzie. Dobrze, żeby to był jakiś kucharz i kelner. – dostarczył kobiecie informacji, których potrzebowała. – Idę do siebie. Jakby coś się wydarzyło możesz zapukać, nie dzwoń do mnie.
_____ Otrzymał potwierdzenie od Marii, wszedł po schodach do swojego gabinetu i zamknął drzwi. Usiadł przy biurku, przejrzał złożone zamówienia oraz faktury. Jako że wszystko się zgadzało dokonał płatności i usiadł do szkiców. W głowie miał pewien pomysł, który postanowił zrealizować. Jak na malarza przystało – nie zajęło mu długo, żeby zrobić szkic tego co miał w głowie. Zadowolony tym co widzi uśmiechnął się i porwał kartki wrzucając je do metalowego śmietnika. Następnie wyciągnął z szuflady zapałki i zrobił małe ognisko z kubła na śmieci. Wszystko ładnie się spaliło. Uchylił okno, aby wywietrzyć i zerknął na zegarek. Czas się zbierać. Zebrał swój team na ten wypad. Chief kuchni, specjalistka od owoców morza i Kelnerka z dziennej zmiany. Maria, wybrała mu do zespołu dwie kobiety. Dain nie mógł marudzić, kobiety znały się lepiej na organizacji wnętrza od mężczyzn. Było już około 12, więc postanowił zacząć od Haakona. Musiał mu zawieść jego śniadanie. Oczywiście, dziewczyny pojechały razem z nim, lecz zostały w samochodzie, gdy wszedł i zostawił pojemnik w sekretariacie. Nie zamierzał wchodzić głębiej czy zaglądać mężczyźnie przez ramie w pracy. Posłał mu SMS, że został jego śniadanie i pojechał dalej.
_____ Pierwszy z lokali, które zwiedzi znajdował się w dobrej dzielnicy, miał możliwość bycia usługowym i parking był znośmy, nawet jeśli znajdowali się w dość ruchliwej części miasta. Niestety – Dain był na nie. Nie odpowiadał mu układ pomieszczeń, nawet jeśli były duże. Nie mógł też znieść widoku z okien. Drugi lokal był mniejszy, lecz widok był o wiele lepszy. Mężczyzna wiedział, że ludzie aż tak nie przejmują się widokiem jak jedzą, bo są tutaj po jedzenie, a nie żeby podziwiać widoki, ale nadal – widok był bardzo ważny. Trzeci lokal chyba był najbardziej wyśrodkowany. Pomieszczenia i ich układ był dobry. Widok znośny, parking… mogłoby być lepiej, ale Dain nie będzie marudził. Pozostał tylko ostatni z lokalów – czwarty. Znajdował się w dobrym miejscu, ruchliwym, lecz budynek miał parking podziemny, a on mógł wykupić miejsca na stałe w razie czego. No i nie musiał przejmować się głośną ulicą, gdy sam lokal znajdował się na piętrze. W ten sposób przeszklone szyby pokazywały nie tylko ulice, ale też mały skwer z zielenią. Dain był zadowolony z tego miejsca. Jego towarzyszki podróży także nie miały większych zastrzeżeń pod tym względem. Chyba w końcu udało mi się znaleźć coś dobrego. Spojrzał na zegarek w telefonie i westchnął. Kto powiedział, że obejrzenie kilku miejsc jest przyjemnością? Dain był zmęczony. Styrany wręcz, ale cały czas z uśmiechem złożył propozycję na zakup podając cenę jaką zażyczyli sobie obecni właściciele. Myśląc o tych kilku milionach, które będzie musiał wydać zanim całość zacznie działać i przynosić zysk… Miał już dość, a jeszcze na dobre nic się nie zaczęło.
_____ Wrócił do lokalu około godziny 16 i odstawił swoje pracownice, żeby mogły wrócić do swoich zajęć. Jako, że nie był potrzebny – jak zwykle – zmył się ze swojej restauracji witając przychodzących akurat gości. Z uśmiechem wymieli przyjemności i Dain poszedł w stronę samochodu. Mijając kwiaciarnię jego spojrzenie przykuły piękne złote narcyzy. Wpatrując się w nie stanął w miejscu. Nie mógł sobie odpuścić – wszedł do sklepu i po chwili wyszedł z wielkim bukietem złotych kwiatów. Miał na nie pomysł. Z przyjemnym uśmiechem na ustach udało się do samochodu. Teraz mógł się zająć sobą na kilka godzin. Włączył radio i do jego uszu doszła ciekawa informacja – zatrzymano podejrzanego o serię morderstwa. Umysł mężczyzny zaczął chwilowo szybciej pracować. Nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Jeśli znaleźliby coś na poprzednich rzeźbach wiedziałby o tym albo już dawno zatrzymaliby kogoś. To znaczy, że ktoś coś znalazł na nowej rzeźbie, ale to nie wykonalne aż tak szybko… Chyba, że ktoś dotykał jego rzeczy zanim znalazła ją policja… Dobry humor Daina od razu poszedł w niepamięć. Nie dlatego, że ktoś przywłaszczył sobie jego pracę. W końcu się nie podpisywał na nich – nie uważał, że te rzeźby są godne, aby pozostawić na nich swoje nazwisko jak robił w przypadku swoich obrazów. Chodziło o coś zupełnie innego. Kolejne informację z radia utwierdzały go w brzydkim przekonaniu, że ma rację. Policja nie znalazła jego rzeźby tam, gdzie miała być. Ktoś ją przeniósł!
– Jak zwykle masz racje, rano nie mam na to czasu. – wziął kolejny kęs tostu wpatrując się w TV i przelatujące informacje.
_____ Nie interesował się kawą, była dla niego tylko kofeinowym trunkiem. Nauczył się jak ją dobrze zaparzyć i jak zmielić, bo widział, że Haakon potrzebuje kawy i czasem używa się świeżej kawy do niektórych dań. Taka wiedza była po prostu przydatna. Niestety, nigdy nie był zainteresowany tym czy kupuje dobre ziarna. Miał bardzo dobrą Panią Baristkę w restauracji, ona się tym zajmowała. Przyjął ją do pracy jakiś czas temu i nieszczęśliwie nie zdołał przyprowadzić do niej Haakona. Może byłaby wstanie raz i dobrze wskazać im kawę jakiej Norweg potrzebuje.
– Niestety… – Dain w tym momencie faktycznie nie był do końca pocieszony. Nie było w tym żadnego kłamstwa. – Ciekawe, czy jeśli ten morderca zostawiałby te trupy dalej posłaliby je gdzieś indziej…
_____ Wymamrotał pod nosem. Nie widział jaki stosunek do jego dzieł sztuki ma Haakon, ale wiedział, że na pewno zmniejszyła się liczba godzin snu i to przez niego. To źle wpływa na skórę, a w ich wieku to lada moment i będzie za późno na naprawę zniszczeń. Może faktycznie dobrym rozwiązaniem będzie pozostawianie tych wszystkich zwłok dalej? Oczywiście, zawsze robił to tak, żeby jego ukończone dzieło prezentowało się jak najlepiej w momencie, kiedy zostanie znalezione. Aż był ciekawy, czy kwiaty magnolii zakwitły prawidłowo czy jednak policjanci nie znają się na swojej robocie i trzymali je w ciepłym miejscu. No… Dain westchnął ponownie. Nie mógł się spodziewać po policjantach delikatności i znajomości czegoś takiego jak ogrodnictwo.
_____ Nie dane im było im spędzić tego poranka w spokoju. Dain spodziewał się, że jego partner spędzi w pracy długie godziny na wpatrywaniu się w to co zostawił. Niestety, nie mógł otwarcie lamentować, że zapomniał o jednym fakcie – mogą po niego zadzwonić i skrócić jego przyjemności dnia codziennego, w tym zajmowanie się włosami Haakona. Mógł tylko westchnąć widząc jak długowłosy ucieka z domu do pracy. No cóż, pożegnał go z uśmiechem, bo tylko to mu zostało. Gdy tylko drzwi się zamknęły rozejrzał się po mieszkaniu. Zastanawiał się czego tym razem zapomniał. Nie widział nigdzie komórki czy tej teczki z dokumentami, więc chociaż tyle. W końcu jego spojrzenie stanęło na zapakowanym w plastikowy pojemnik drugim śniadaniu. Tego zapomniał. Nie było sensu biec za Haakonem i nawet nie zamierzał tego robić. Ma dzisiaj kilka rzeczy do załatwienia więc po prostu podjedzie i zostawi w sekretariacie jak zwykle. To nie pierwszy raz, gdy trzeba było coś mu podrzucić, dlatego pracownicy mogli go kojarzyć z widzenia, chociaż nie miał pojęcia kim w ich oczach był. Zjadł swoją porcję do końca słuchając informacji o jakiś podpaleniu w okolicy, o korkach i problemach z komunikacją koło parku z powodu stłuczki. Wśród tego wszystkie usłyszał coś przydatnego – są plany otworzenia na nowo, kiedyś już zamkniętej pływalnie. Z tego co Dain pamiętał był to stary basen, który miał mnóstwo pomieszczeń dodatkowych poza zwykłą szatnią i basen. Mówimy tutaj o siłowni czy saunie. Jeśli zostanie to dobrze zorganizowane i inwestorzy zrobią co do nich należy cena okolicznych budynków pójdzie w górę. W końcu cały kompleks był całkiem spory.
_____ Spokojnie posprzątał wszystko co zostało po śniadaniu, ubrał się odpowiednio do pracy i zabrał drugie śniadanie. W przeciwieństwo do Haakona, on musiał jeździć samochodem. Głównie z kilku powodów, a jednym z nich była możliwość zabrania więcej niż kilku rzeczy ze sobą. Jak robił zakupy do restauracji zdarzało się, że nie była to jedna siatka rzeczy. Oczywiście większość dostawców przyjeżdżała od zaplecza, lecz nie wszystko można było tak dostać. Zamknął dom, wsiadł do samochodu i zmierzał w pierwsze miejsce na jego liście – restauracja. Podróż zajmowała mniej więcej 10 minut, jeśli wszystko poszło dobrze. Zaparkował na swoim miejscu i wszedł do lokalu przywitany przez każdego. Nie musiał tutaj być, lecz widok uśmiechniętych pracowników z rana oznaczał, że jeszcze nikt nikogo nie wkurzył, a to była informacja, którą warto mieć.
– Szefie! – Dain odwrócił się w kierunku głosu. To była kierownicza Sali. – Otrzymałam dzisiaj komplet rezerwacji na kolejny tydzień. Kiedy mogę spodziewać się jakiejś informacji o następnym lokalu?
_____ Maria, bo tak miała imię Pani Menager Sali, była zimna w stosunkach do ludzi, uśmiechnięta tylko przy pracy z gośćmi restauracji, a do niego - nadzwyczaj upierdliwa. Ze sposobu w jaki się zachowywało brzmiała bardziej jak szef od niego i Dain nie mógł tego wziąć jako wadę, kiedy to ona stanie się Menagerem lokalu jak otworzą kolejną restauracje. Mężczyzna będzie zmuszony wtedy pracować więcej tam niż tutaj, a jej pozostawić decyzyjność tutaj. Doskonale rozumiał też skąd takie poganianie go w działaniu, zwłaszcza teraz kiedy samo miejsce w jego lokalu trzeba było rezerwować na dwa tygodnie wcześniej, jeśli chciałeś otrzymać godzinę, którą ci odpowiadała. Dain, jako że posiadał Francuskie pochodzenie, nawet że połowiczne, bardzo nie lubił tej kultury Amerykanów. To, że jak zjesz to płacisz i wychodzisz… Ugh. Straszne. Jego model biznesowy bardzo różnił się od tego co robiła każda inna restauracja w okolicy.
– Za jakieś dwie godziny jadę oglądać lokale. Wybierz kogoś kto ze mną pojedzie. Dobrze, żeby to był jakiś kucharz i kelner. – dostarczył kobiecie informacji, których potrzebowała. – Idę do siebie. Jakby coś się wydarzyło możesz zapukać, nie dzwoń do mnie.
_____ Otrzymał potwierdzenie od Marii, wszedł po schodach do swojego gabinetu i zamknął drzwi. Usiadł przy biurku, przejrzał złożone zamówienia oraz faktury. Jako że wszystko się zgadzało dokonał płatności i usiadł do szkiców. W głowie miał pewien pomysł, który postanowił zrealizować. Jak na malarza przystało – nie zajęło mu długo, żeby zrobić szkic tego co miał w głowie. Zadowolony tym co widzi uśmiechnął się i porwał kartki wrzucając je do metalowego śmietnika. Następnie wyciągnął z szuflady zapałki i zrobił małe ognisko z kubła na śmieci. Wszystko ładnie się spaliło. Uchylił okno, aby wywietrzyć i zerknął na zegarek. Czas się zbierać. Zebrał swój team na ten wypad. Chief kuchni, specjalistka od owoców morza i Kelnerka z dziennej zmiany. Maria, wybrała mu do zespołu dwie kobiety. Dain nie mógł marudzić, kobiety znały się lepiej na organizacji wnętrza od mężczyzn. Było już około 12, więc postanowił zacząć od Haakona. Musiał mu zawieść jego śniadanie. Oczywiście, dziewczyny pojechały razem z nim, lecz zostały w samochodzie, gdy wszedł i zostawił pojemnik w sekretariacie. Nie zamierzał wchodzić głębiej czy zaglądać mężczyźnie przez ramie w pracy. Posłał mu SMS, że został jego śniadanie i pojechał dalej.
_____ Pierwszy z lokali, które zwiedzi znajdował się w dobrej dzielnicy, miał możliwość bycia usługowym i parking był znośmy, nawet jeśli znajdowali się w dość ruchliwej części miasta. Niestety – Dain był na nie. Nie odpowiadał mu układ pomieszczeń, nawet jeśli były duże. Nie mógł też znieść widoku z okien. Drugi lokal był mniejszy, lecz widok był o wiele lepszy. Mężczyzna wiedział, że ludzie aż tak nie przejmują się widokiem jak jedzą, bo są tutaj po jedzenie, a nie żeby podziwiać widoki, ale nadal – widok był bardzo ważny. Trzeci lokal chyba był najbardziej wyśrodkowany. Pomieszczenia i ich układ był dobry. Widok znośny, parking… mogłoby być lepiej, ale Dain nie będzie marudził. Pozostał tylko ostatni z lokalów – czwarty. Znajdował się w dobrym miejscu, ruchliwym, lecz budynek miał parking podziemny, a on mógł wykupić miejsca na stałe w razie czego. No i nie musiał przejmować się głośną ulicą, gdy sam lokal znajdował się na piętrze. W ten sposób przeszklone szyby pokazywały nie tylko ulice, ale też mały skwer z zielenią. Dain był zadowolony z tego miejsca. Jego towarzyszki podróży także nie miały większych zastrzeżeń pod tym względem. Chyba w końcu udało mi się znaleźć coś dobrego. Spojrzał na zegarek w telefonie i westchnął. Kto powiedział, że obejrzenie kilku miejsc jest przyjemnością? Dain był zmęczony. Styrany wręcz, ale cały czas z uśmiechem złożył propozycję na zakup podając cenę jaką zażyczyli sobie obecni właściciele. Myśląc o tych kilku milionach, które będzie musiał wydać zanim całość zacznie działać i przynosić zysk… Miał już dość, a jeszcze na dobre nic się nie zaczęło.
_____ Wrócił do lokalu około godziny 16 i odstawił swoje pracownice, żeby mogły wrócić do swoich zajęć. Jako, że nie był potrzebny – jak zwykle – zmył się ze swojej restauracji witając przychodzących akurat gości. Z uśmiechem wymieli przyjemności i Dain poszedł w stronę samochodu. Mijając kwiaciarnię jego spojrzenie przykuły piękne złote narcyzy. Wpatrując się w nie stanął w miejscu. Nie mógł sobie odpuścić – wszedł do sklepu i po chwili wyszedł z wielkim bukietem złotych kwiatów. Miał na nie pomysł. Z przyjemnym uśmiechem na ustach udało się do samochodu. Teraz mógł się zająć sobą na kilka godzin. Włączył radio i do jego uszu doszła ciekawa informacja – zatrzymano podejrzanego o serię morderstwa. Umysł mężczyzny zaczął chwilowo szybciej pracować. Nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Jeśli znaleźliby coś na poprzednich rzeźbach wiedziałby o tym albo już dawno zatrzymaliby kogoś. To znaczy, że ktoś coś znalazł na nowej rzeźbie, ale to nie wykonalne aż tak szybko… Chyba, że ktoś dotykał jego rzeczy zanim znalazła ją policja… Dobry humor Daina od razu poszedł w niepamięć. Nie dlatego, że ktoś przywłaszczył sobie jego pracę. W końcu się nie podpisywał na nich – nie uważał, że te rzeźby są godne, aby pozostawić na nich swoje nazwisko jak robił w przypadku swoich obrazów. Chodziło o coś zupełnie innego. Kolejne informację z radia utwierdzały go w brzydkim przekonaniu, że ma rację. Policja nie znalazła jego rzeźby tam, gdzie miała być. Ktoś ją przeniósł!
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Oczywiście, że badanie tych zwłok nie było takie łatwe. Ze względu na samą formę, było to prawie niemożliwe. Nie mógł też niszczyć dowodów zbrodni i najpierw wszystko musiało zostać dokładnie sprawdzone. Przede wszystkim sprawdził, czy każdy szczegół został dokładnie udokumentowany i sam zrobił parę zdjęć postaci oraz napisał jeszcze krótkie, ale treściwe opisy znalezionych zwłok. Dopiero wtedy mógł się z czystym sumieniem zabrać za prawdziwą część jego pracy.
- No pokaż się piękna… Co ci się stało, hm? – Padło pytanie, choć wcale nie miał na nie otrzymać odpowiedzi. Pobrał próbkę kwiatu, który stanowił element tej… Rzeźby. Bo chyba tak traktował to zabójca, jak domyślał się Håkon. I faktycznie było w tym coś ładnego, co przykuwało oko, ale i budziło ciekawość. Zastanawiał się tylko, czy morderca chce w ten sposób zaistnieć, czy może w jego głowie tkwi zupełnie inny cel, do którego dąży. Zwykle przecież chcą być po prostu rozpoznawalni… Ale ten nie pozostawia po sobie żadnego znaku rozpoznawczego, o ile same jego „dzieła” nie są takowym.
Po co była mu próbka tej rośliny? Miało mu to wskazać po analizie, skąd mogła pochodzić, chociażby poprzez stan zakwaszenia gleby. Być może to da śledczym wskazówkę, gdzie szukać jakiś świadków lub samego winnego tego czynu.
- Szkoda, że ludzie nie mówią po śmierci… Wtedy przynajmniej powiedziałabyś, co się stało i wszyscy mieliby trochę łatwiej… – westchnął do kobiety, którą właśnie badał. Wiedział, że nawet ustalenie jej tożsamości nie będzie proste, patrząc na to, iż była w takim stanie. Chyba, że gdzieś w betonie ukryte będą jakieś jej dokumenty… Pobrał więc próbki krwi. A potem także i innych rzeczy, które udało mu się znaleźć przy zwłokach. Zanim ją z tego wydobędzie, by móc zbadać przyczynę zgonu, też minie trochę czasu… A jeśli ktoś zgłosił zaginięcie, to pewnie jej rodzina czeka zaniepokojona coraz bardziej wraz z upływem dni.
Chwilę po 12 jego uszu dobiegł dźwięk powiadomienia telefonu. Oderwał się na chwilę od swojej pracy, by to sprawdzić. Czasu miał przecież dużo, umarli go nie liczą.
Przez wiadomość od Daina uświadomił sobie, że faktycznie zapomniał swojego śniadania z domu. Uśmiechnął się do siebie, wiedząc doskonale jak kochanego ma chłopaka. Nigdy nikt się tak o niego nie troszczył. Szkoda, że nie miał aż tyle wolnego, by spędzać z nim więcej czasu. To była chyba jedyna rzecz, której nigdy nie mógł odżałować.
Udał się do recepcji, by odebrać swój posiłek. Wymienił parę uprzejmych zdań z kobietą, która tam pracowała. Znów musiał też nasłuchać się o tym, jaki to Dain nie jest przystojny i pewnie jeszcze ma dużo pieniędzy. Och tak, Håkon miał świadomość tego, jak pięknego chłopaka sobie znalazł. I pewnie takie komentarze nie robiłyby mu zbyt wiele, gdyby nie to, że na ostatek kobieta zapytała, czy nie chciałby jej zapoznać ze swoim „kolegą”. Wykręcił się słowami, że Ravilles jest bardzo zajętym człowiekiem i nie ma teraz czasu na umawianie się z innymi, po czym czmychnął tak szybko, jak tylko potrafił, z pola widzenia brunetki.
Odetchnął z ulgą, gdy znów znalazł się w swojej chłodnej samotni. Śniadanie odstawił na bok, ponieważ nie był jeszcze głodny i wrócił do pracy. I pomiędzy zwiędłymi już kwiatami znalazł coś, czego się nie spodziewał, a mianowicie był to krótki, czarny włos. Ofiara miała długie włosy, jaśniejszego koloru, więc nie było możliwości, by należał do niej. Przyjrzał się mu dokładnie i postanowił go od razu zbadać. Nie minęło wiele czasu, a znalazł w bazie danych kogoś, kto mógł być potencjalnym sprawcą. Od razu to zgłosił wyżej i to oni mieli się tym zająć. Coś mu jednak nie pasowało. Czy gdyby faktycznie to był morderca, to zostawiłby po sobie tak oczywisty ślad? Zdawało mu się, że jak do tej pory dbał o wszelkie szczegóły… Wciąż zaprzątając sobie tym głowę, powrócił do pracy. Zależało mu, by mordercę odnaleźć jak najszybciej, by więcej osób już nie ginęło, szczególnie w tak drastyczny sposób. A jego praca przecież przyczyniała się w znacznym stopniu do odnalezienia winnego.
Dopiero około 15 udało mu się usiąść, by zjeść posiłek przygotowany mu przez jego chłopaka. Wypełniał kolejne rubryki w tabelkach, kiedy jadł. Oczywiście, nie dbał o coś takiego jak higiena posiłków. Zawsze praca zajmowała go aż za bardzo i raczej nie skupiał się na niczym innym aż tak, jak na niej. Czy zjadł do końca? Nie pamiętał. Za to na pewno wrócił z pojemniczkiem po posiłku około godziny 20 do domu.
Póki nie przekroczył progu wspólnego mieszkania, nie odczuwał zmęczenia, ale kiedy znalazł się w ich czterech ścianach, czuł jak go ścina, a oczy same mu się zamykają.
- Już jestem! – Zawołał tylko, nie będąc pewnym, czy jego chłopak w ogóle wrócił już do domu. Zdjął tylko buty i odwiesił płaszcz na wieszak, po czym udał się do kuchni. Odstawił pudełko na stół i od razu wstawił ekspres do kawy, by przygotować sobie dobrą, mocną i dużą kawę, jak na typowego Norwega przystało.
- No pokaż się piękna… Co ci się stało, hm? – Padło pytanie, choć wcale nie miał na nie otrzymać odpowiedzi. Pobrał próbkę kwiatu, który stanowił element tej… Rzeźby. Bo chyba tak traktował to zabójca, jak domyślał się Håkon. I faktycznie było w tym coś ładnego, co przykuwało oko, ale i budziło ciekawość. Zastanawiał się tylko, czy morderca chce w ten sposób zaistnieć, czy może w jego głowie tkwi zupełnie inny cel, do którego dąży. Zwykle przecież chcą być po prostu rozpoznawalni… Ale ten nie pozostawia po sobie żadnego znaku rozpoznawczego, o ile same jego „dzieła” nie są takowym.
Po co była mu próbka tej rośliny? Miało mu to wskazać po analizie, skąd mogła pochodzić, chociażby poprzez stan zakwaszenia gleby. Być może to da śledczym wskazówkę, gdzie szukać jakiś świadków lub samego winnego tego czynu.
- Szkoda, że ludzie nie mówią po śmierci… Wtedy przynajmniej powiedziałabyś, co się stało i wszyscy mieliby trochę łatwiej… – westchnął do kobiety, którą właśnie badał. Wiedział, że nawet ustalenie jej tożsamości nie będzie proste, patrząc na to, iż była w takim stanie. Chyba, że gdzieś w betonie ukryte będą jakieś jej dokumenty… Pobrał więc próbki krwi. A potem także i innych rzeczy, które udało mu się znaleźć przy zwłokach. Zanim ją z tego wydobędzie, by móc zbadać przyczynę zgonu, też minie trochę czasu… A jeśli ktoś zgłosił zaginięcie, to pewnie jej rodzina czeka zaniepokojona coraz bardziej wraz z upływem dni.
Chwilę po 12 jego uszu dobiegł dźwięk powiadomienia telefonu. Oderwał się na chwilę od swojej pracy, by to sprawdzić. Czasu miał przecież dużo, umarli go nie liczą.
Przez wiadomość od Daina uświadomił sobie, że faktycznie zapomniał swojego śniadania z domu. Uśmiechnął się do siebie, wiedząc doskonale jak kochanego ma chłopaka. Nigdy nikt się tak o niego nie troszczył. Szkoda, że nie miał aż tyle wolnego, by spędzać z nim więcej czasu. To była chyba jedyna rzecz, której nigdy nie mógł odżałować.
Udał się do recepcji, by odebrać swój posiłek. Wymienił parę uprzejmych zdań z kobietą, która tam pracowała. Znów musiał też nasłuchać się o tym, jaki to Dain nie jest przystojny i pewnie jeszcze ma dużo pieniędzy. Och tak, Håkon miał świadomość tego, jak pięknego chłopaka sobie znalazł. I pewnie takie komentarze nie robiłyby mu zbyt wiele, gdyby nie to, że na ostatek kobieta zapytała, czy nie chciałby jej zapoznać ze swoim „kolegą”. Wykręcił się słowami, że Ravilles jest bardzo zajętym człowiekiem i nie ma teraz czasu na umawianie się z innymi, po czym czmychnął tak szybko, jak tylko potrafił, z pola widzenia brunetki.
Odetchnął z ulgą, gdy znów znalazł się w swojej chłodnej samotni. Śniadanie odstawił na bok, ponieważ nie był jeszcze głodny i wrócił do pracy. I pomiędzy zwiędłymi już kwiatami znalazł coś, czego się nie spodziewał, a mianowicie był to krótki, czarny włos. Ofiara miała długie włosy, jaśniejszego koloru, więc nie było możliwości, by należał do niej. Przyjrzał się mu dokładnie i postanowił go od razu zbadać. Nie minęło wiele czasu, a znalazł w bazie danych kogoś, kto mógł być potencjalnym sprawcą. Od razu to zgłosił wyżej i to oni mieli się tym zająć. Coś mu jednak nie pasowało. Czy gdyby faktycznie to był morderca, to zostawiłby po sobie tak oczywisty ślad? Zdawało mu się, że jak do tej pory dbał o wszelkie szczegóły… Wciąż zaprzątając sobie tym głowę, powrócił do pracy. Zależało mu, by mordercę odnaleźć jak najszybciej, by więcej osób już nie ginęło, szczególnie w tak drastyczny sposób. A jego praca przecież przyczyniała się w znacznym stopniu do odnalezienia winnego.
Dopiero około 15 udało mu się usiąść, by zjeść posiłek przygotowany mu przez jego chłopaka. Wypełniał kolejne rubryki w tabelkach, kiedy jadł. Oczywiście, nie dbał o coś takiego jak higiena posiłków. Zawsze praca zajmowała go aż za bardzo i raczej nie skupiał się na niczym innym aż tak, jak na niej. Czy zjadł do końca? Nie pamiętał. Za to na pewno wrócił z pojemniczkiem po posiłku około godziny 20 do domu.
Póki nie przekroczył progu wspólnego mieszkania, nie odczuwał zmęczenia, ale kiedy znalazł się w ich czterech ścianach, czuł jak go ścina, a oczy same mu się zamykają.
- Już jestem! – Zawołał tylko, nie będąc pewnym, czy jego chłopak w ogóle wrócił już do domu. Zdjął tylko buty i odwiesił płaszcz na wieszak, po czym udał się do kuchni. Odstawił pudełko na stół i od razu wstawił ekspres do kawy, by przygotować sobie dobrą, mocną i dużą kawę, jak na typowego Norwega przystało.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____ Nikt nie będzie siedział cicho, gdy inny człowiek odbiera mu coś, nawet jeśli nie było idealne, a ty nie podpisałeś, że należy do ciebie. Dain pozostawiał swoje rzeźby z konkretnych miejscach, bo właśnie tam ten niedoskonały produkt stał się swoją najlepszą wersją. Co, jeśli coś popsuł? Co, jeśli policja nie zobaczyła tego efektu pracy, jaki chciał pokazać? W pierwszej chwili chciał jechać na miejsce, gdzie zostawił swoją pracę, lecz szybko otrząsnął się z tego. Nic dobrego z tego nie wyjdzie. Policja znajdzie tego człowieka i pewnie się nim zajmie. Mężczyzna miał pewność, że nikogo nie było w okolicy, kiedy stawiał rzeźbę. Pomiędzy czasem, kiedy on opuścił miejsce zdarzenia, a zjawiła się tam policja minęło spokojnie kilkanaście godzin, może nawet doba. W tym czasie człowiek na pewno mógł się pojawić, bo to nie tak, że Dain zostawiał rzeźbę w jakimś tajemniczym, ukrytym przed światem miejscu. Przecież miała być znaleziona. Westchnął i oparł głowę o siedzenie. Spojrzał na kwiaty, które leżały na fotelu obok. Co się stało to się stało. Teraz czas skupić się na kolejnym projekcie.
_____ Zajechał przed stary budynek, który przypominał porzuconą fabrykę z czerwonej cegły. Nie musiał wchodzić głęboko do środka, aby słyszeć, jak ludzie kłócą się ze sobą. Mógł tylko uśmiechnąć się lekko. Ci tutaj, nie przejmowali się niczym poza sztuką. Tak samo jak on, tylko z jedną różnicą. On malował, oni kolekcjonowali. Skoro miał kilka godzin do wykorzystania zanim trzeba wrócić do domu do Haakona, to zamierzał spożytkować je na czymś przyjemnym.
- Mam nadzieję, że macie jeszcze siły na malowanie. - wszedł do budynku spoglądając na grupkę, która przed chwilą przerzucała się wyzwiskami. - Coś się stało?
- Oczywiście, że nic. - odezwał się mężczyzna porzucając swoją ponurą twarz widząc Daina. - Dyskutowaliśmy o kolorze farby.
- Na pewno była to tylko dyskusja, a nie kłótnia? - zaśmiał się. - Słychać was było na zewnątrz.
_____ Wszyscy słysząc jego słowa speszyli się lekko. Za pewnie nie spodziewali się, że ich dyskusja będzie aż tak głośna. Dain wrócił po kwiaty i poukładał je w wazie. To będzie ich dzisiejszy temat przewodni. Usiedli jednak do malowania, które bardziej wyglądało jak patrzenie mu przez ramię, gdy on maluje. W połowie nawet zupełnie odrzucili opcje pozostawiania farby na płótnie i tylko go obserwowali. Jak tylko skończył i odwrócił się do swoich teoretycznych uczniów zobaczył, że każdy z nich szybko uciekał na swoje stanowisko. Jakby próbowali dawać pozory, że jednak coś robią. Malarz nie był na nich zły, to było coś normalnego. Spojrzał na zegar, dobierała już 18, co oznacza, że powoli czas zabrać się za coś innego.
- Zostawię was na chwilę samych, w końcu macie co robić. - wstał i wyszedł do pomieszczenia na zapleczu. Zamknął za sobą drzwi, jednak nie zamierzał ich jakoś przekluczać. W końcu to byłoby podejrzane.
_____ W tym małym co prawda pomieszczeniu znajdowała się półka pełna przyborów do malowania i nie tylko. Na obraz można położyć cement, błoto, czasem nawet kamienie. Czemu więc nie bawić się z takimi rzeczami na zajęciach? No właśnie. Ta półka skrywała jednak jeszcze jeden sekret. Dain kucnął koło kartonów i odsunął je ukazując mały guzik. Wyglądał jak włącznik do światła, a człowiek, który widział obok tego przedłużacz, prawdopodobnie pomyliłby zastosowanie tego przycisku. Kliknął go dwa razy z przerwą czterosekundową i na blacie, który służył jak stół roboczy zapaliła się lampka. Taka zwykła, jaką można znaleźć w Ikei. Dain podszedł, podniósł tą lampkę i włożył dłoń w uchwyt, który znajdował się pod zamocowanym światłem. W ten sposób uniósł do góry cały blat, który skrywał lodówkę. W środku znajdowały się ludzkie nogi.
_____ Wrócił do swoich uczniów jakieś pół godziny później. Z uśmiechem na ustach sprawdził ich prace, następnie podał kilka sugestii na poprawę i wraz z resztą zebranych - pożegnał się i pojechał do domu. Wszedł do domu jeszcze przed Haakonem, więc był z siebie zadowolony. Od razu wskoczył pod prysznic, bo na pewno śmierdział rozpuszczalnikiem, a nie pamiętał czy mówił swojemu partnerowi o swoich pociągach do malowania. Nie, żeby chciał to ukrywać, lecz nie uważał swojej sławy w świecie malarskim za coś godnego pochwały, zwłaszcza patrząc jakie to było towarzystwo… No i pracował jako kucharz, na co mu bycie sławnym malarzem? Prysznic nie trwał jakoś długo, lecz wystarczająco, aby w tym czasie pojawił się białowłosy. Ogarnął się i wyszedł przywitać swojego chłopaka, który akurat siedział w kuchni. Podszedł go od tyłu i przytulił.
- Dzisiaj jesteś wyjątkowo szybko. - powiedział i odsunął się od mężczyzny podchodząc do lodówki. Był czas zrobić coś do jedzenia, kolacje. - Nie spodziewałem się, że będziesz tak szybko.
_____ Miał nadzieję, że Haakon nie padnie od razu na łóżko, lecz nie zamierzał go jakoś za to winić. W przeciwieństwie do niego, on pracował fizycznie i mentalnie i jeszcze cały dzień oglądał trupy. Myśląc o tym Dain wpadł na pomysł na kolację. I nie będzie to zwykła sałatka, bo potrzeba było czegoś więcej na dwójkę dorosłych mężczyzn. Wyciągnął składniki i położył je na stół, aby zająć się przygotowaniem. Warzywa, piersi z kurczaka, przyprawy, masło, ryż. Sięgnął po nóż i zaczął kroić kurczaka, po czym wrzucił go do miski i obsypał przyprawą. Następnie sięgnął po masło, którego ukroił kawałek z kostki i wyciągnął patelnię. Postawił ją na palnik gazowy. Żadnego innego nie zamierzał mieć w kuchni.
- Zjadłeś wszystko z drugiego śniadania? - spytał, bo wiedział, że od tego zależy, ile jedzenia trzeba było zrobić teraz. - Mam nadzieję, że miałeś czas spokojnie zjeść.
_____ Zajechał przed stary budynek, który przypominał porzuconą fabrykę z czerwonej cegły. Nie musiał wchodzić głęboko do środka, aby słyszeć, jak ludzie kłócą się ze sobą. Mógł tylko uśmiechnąć się lekko. Ci tutaj, nie przejmowali się niczym poza sztuką. Tak samo jak on, tylko z jedną różnicą. On malował, oni kolekcjonowali. Skoro miał kilka godzin do wykorzystania zanim trzeba wrócić do domu do Haakona, to zamierzał spożytkować je na czymś przyjemnym.
- Mam nadzieję, że macie jeszcze siły na malowanie. - wszedł do budynku spoglądając na grupkę, która przed chwilą przerzucała się wyzwiskami. - Coś się stało?
- Oczywiście, że nic. - odezwał się mężczyzna porzucając swoją ponurą twarz widząc Daina. - Dyskutowaliśmy o kolorze farby.
- Na pewno była to tylko dyskusja, a nie kłótnia? - zaśmiał się. - Słychać was było na zewnątrz.
_____ Wszyscy słysząc jego słowa speszyli się lekko. Za pewnie nie spodziewali się, że ich dyskusja będzie aż tak głośna. Dain wrócił po kwiaty i poukładał je w wazie. To będzie ich dzisiejszy temat przewodni. Usiedli jednak do malowania, które bardziej wyglądało jak patrzenie mu przez ramię, gdy on maluje. W połowie nawet zupełnie odrzucili opcje pozostawiania farby na płótnie i tylko go obserwowali. Jak tylko skończył i odwrócił się do swoich teoretycznych uczniów zobaczył, że każdy z nich szybko uciekał na swoje stanowisko. Jakby próbowali dawać pozory, że jednak coś robią. Malarz nie był na nich zły, to było coś normalnego. Spojrzał na zegar, dobierała już 18, co oznacza, że powoli czas zabrać się za coś innego.
- Zostawię was na chwilę samych, w końcu macie co robić. - wstał i wyszedł do pomieszczenia na zapleczu. Zamknął za sobą drzwi, jednak nie zamierzał ich jakoś przekluczać. W końcu to byłoby podejrzane.
_____ W tym małym co prawda pomieszczeniu znajdowała się półka pełna przyborów do malowania i nie tylko. Na obraz można położyć cement, błoto, czasem nawet kamienie. Czemu więc nie bawić się z takimi rzeczami na zajęciach? No właśnie. Ta półka skrywała jednak jeszcze jeden sekret. Dain kucnął koło kartonów i odsunął je ukazując mały guzik. Wyglądał jak włącznik do światła, a człowiek, który widział obok tego przedłużacz, prawdopodobnie pomyliłby zastosowanie tego przycisku. Kliknął go dwa razy z przerwą czterosekundową i na blacie, który służył jak stół roboczy zapaliła się lampka. Taka zwykła, jaką można znaleźć w Ikei. Dain podszedł, podniósł tą lampkę i włożył dłoń w uchwyt, który znajdował się pod zamocowanym światłem. W ten sposób uniósł do góry cały blat, który skrywał lodówkę. W środku znajdowały się ludzkie nogi.
_____ Wrócił do swoich uczniów jakieś pół godziny później. Z uśmiechem na ustach sprawdził ich prace, następnie podał kilka sugestii na poprawę i wraz z resztą zebranych - pożegnał się i pojechał do domu. Wszedł do domu jeszcze przed Haakonem, więc był z siebie zadowolony. Od razu wskoczył pod prysznic, bo na pewno śmierdział rozpuszczalnikiem, a nie pamiętał czy mówił swojemu partnerowi o swoich pociągach do malowania. Nie, żeby chciał to ukrywać, lecz nie uważał swojej sławy w świecie malarskim za coś godnego pochwały, zwłaszcza patrząc jakie to było towarzystwo… No i pracował jako kucharz, na co mu bycie sławnym malarzem? Prysznic nie trwał jakoś długo, lecz wystarczająco, aby w tym czasie pojawił się białowłosy. Ogarnął się i wyszedł przywitać swojego chłopaka, który akurat siedział w kuchni. Podszedł go od tyłu i przytulił.
- Dzisiaj jesteś wyjątkowo szybko. - powiedział i odsunął się od mężczyzny podchodząc do lodówki. Był czas zrobić coś do jedzenia, kolacje. - Nie spodziewałem się, że będziesz tak szybko.
_____ Miał nadzieję, że Haakon nie padnie od razu na łóżko, lecz nie zamierzał go jakoś za to winić. W przeciwieństwie do niego, on pracował fizycznie i mentalnie i jeszcze cały dzień oglądał trupy. Myśląc o tym Dain wpadł na pomysł na kolację. I nie będzie to zwykła sałatka, bo potrzeba było czegoś więcej na dwójkę dorosłych mężczyzn. Wyciągnął składniki i położył je na stół, aby zająć się przygotowaniem. Warzywa, piersi z kurczaka, przyprawy, masło, ryż. Sięgnął po nóż i zaczął kroić kurczaka, po czym wrzucił go do miski i obsypał przyprawą. Następnie sięgnął po masło, którego ukroił kawałek z kostki i wyciągnął patelnię. Postawił ją na palnik gazowy. Żadnego innego nie zamierzał mieć w kuchni.
- Zjadłeś wszystko z drugiego śniadania? - spytał, bo wiedział, że od tego zależy, ile jedzenia trzeba było zrobić teraz. - Mam nadzieję, że miałeś czas spokojnie zjeść.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wraz z kawą przysiadł przy stole. Swą głowę oparł na ręku, a łokieć na stole. Wpatrywał się w okno, które znajdowało się po jego lewej stronie. Niebo wyjątkowo przyciągało go swoją ciemniejącą już barwą. Nie były to chłodne dni, za to stawały się one coraz dłuższe. W dole pałętali się jeszcze ludzie, być może wracając z pracy lub udając się na spotkania ze znajomymi. Samochody stały na światłach, niektóre bokiem ulic – zaparkowane. Gdzieś w tle słyszał odgłosy dochodzące ze środka mieszkania, co oznaczało, że Dain wrócił przed nim.
- A i tak jestem później, niż faktycznie powinienem kończyć pracę – zaśmiał się w odpowiedzi na słowa swojego chłopaka. Wtulił się w jego plecy, choć ta chwila szczęścia nie trwała długo, bowiem kucharz się od niego odsunął. Zgadzał się z faktem, że wrócił wyjątkowo szybko, ale 20 wciąż nie była najwcześniejszą godziną. Przyglądał się młodszemu, temu jak ten przygotowywał posiłek. Chyba na pamięć znał już wszystkie sposoby, w jakie spinały się mięśnie czarnowłosego, kiedy ten robił różne czynności. - Tak, zjadłem wszystko. Co prawda dość późno, ale było tak dobre, że aż by moje serce zaczęło krwawić, gdybym cokolwiek zostawił. – To była prawda. Håkon uwielbiał kuchnię swojego chłopaka i nawet jeśliby się najadł, to pewnie i tak na siłę wcisnąłby jeszcze całą resztę. Czasem dochodził do etapu, że miał jeszcze na coś ochotę i kusiło go by jeść, przez co wciskał w siebie na siłę, kiedy żołądek odmawiał mu już posłuszeństwa.
Upił kolejnego łyka kawy, tak naprawdę nie myśląc o niczym konkretnym. Miał teraz chwilę dla siebie, podczas której mógł odpocząć i zrelaksować się, wyczyścić umysł. Zapewne dopiero po posiłku, który za jakiś czas będzie gotowy, przysiądzie jeszcze do swoich obowiązków, w tym pracy.
Nawet, gdyby tego wieczora nie miał nic konkretnego do zrobienia, to i tak zapewne coś by sobie znalazł. Uważał, że jeśli pójdzie spać zbyt wcześnie to zmarnuje czas, który może wykorzystać na coś ważniejszego. Sen był dla niego marnotrawstwem, potrzebnym tylko po to, by jego organizm mógł wypocząć. Schody zaczynały się, gdy takowego snu było za mało.
I kolejny łyk kawy. Ten nie skończył się dla niego dobrze – własny organizm zbuntował się przeciw niemu. Napój poleciał nie tam, gdzie powinien, a przez to białowłosy zakrztusił się. I żeby tylko nie opluć wszystkiego dokoła, pobiegł do zlewu, by tam wypluć zawartość swoich ust. Dopiero wtedy wykaszlał się, a wraz z tą czynnością, w jego oczach stawało coraz więcej łez. Kiedy się uspokoił, te spłynęły po jego polikach, a na twarzy pojawiła się ulga. Przykucnął i oparł się czołem o szafkę, starając się odetchnąć, choć dalej czuł nieprzyjemne gryzienie w gardle.
- Żyję… – mruknął po chwili, by poinformować Daina, że wszystko jest w porządku. Obrócił się tak, by usiąść na podłodze i opierać się plecami o meble za nim. Odchylił głowę w tył i przymknął oczy. Można było zobaczyć, jak jego włosy, mimo upięcia w kitka, są potargane i w nieładzie.
- Podzieliłem sobie trochę pracę, dlatego jestem wcześniej. O ile nic mi nie dojdzie, to możliwe, iż jutro wrócę podobnie. Co nie zmienia faktu, że teraz mam więcej pracy przez tego mordercę od bardzo nietypowych zwłok. – Wytłumaczył coś, co powinien był już na początku, ale nie spieszyło mu się za bardzo. Choć wcale nie zrobił tego dnia za wiele, był już zmęczony. A kawa go zdradziła.
- A i tak jestem później, niż faktycznie powinienem kończyć pracę – zaśmiał się w odpowiedzi na słowa swojego chłopaka. Wtulił się w jego plecy, choć ta chwila szczęścia nie trwała długo, bowiem kucharz się od niego odsunął. Zgadzał się z faktem, że wrócił wyjątkowo szybko, ale 20 wciąż nie była najwcześniejszą godziną. Przyglądał się młodszemu, temu jak ten przygotowywał posiłek. Chyba na pamięć znał już wszystkie sposoby, w jakie spinały się mięśnie czarnowłosego, kiedy ten robił różne czynności. - Tak, zjadłem wszystko. Co prawda dość późno, ale było tak dobre, że aż by moje serce zaczęło krwawić, gdybym cokolwiek zostawił. – To była prawda. Håkon uwielbiał kuchnię swojego chłopaka i nawet jeśliby się najadł, to pewnie i tak na siłę wcisnąłby jeszcze całą resztę. Czasem dochodził do etapu, że miał jeszcze na coś ochotę i kusiło go by jeść, przez co wciskał w siebie na siłę, kiedy żołądek odmawiał mu już posłuszeństwa.
Upił kolejnego łyka kawy, tak naprawdę nie myśląc o niczym konkretnym. Miał teraz chwilę dla siebie, podczas której mógł odpocząć i zrelaksować się, wyczyścić umysł. Zapewne dopiero po posiłku, który za jakiś czas będzie gotowy, przysiądzie jeszcze do swoich obowiązków, w tym pracy.
Nawet, gdyby tego wieczora nie miał nic konkretnego do zrobienia, to i tak zapewne coś by sobie znalazł. Uważał, że jeśli pójdzie spać zbyt wcześnie to zmarnuje czas, który może wykorzystać na coś ważniejszego. Sen był dla niego marnotrawstwem, potrzebnym tylko po to, by jego organizm mógł wypocząć. Schody zaczynały się, gdy takowego snu było za mało.
I kolejny łyk kawy. Ten nie skończył się dla niego dobrze – własny organizm zbuntował się przeciw niemu. Napój poleciał nie tam, gdzie powinien, a przez to białowłosy zakrztusił się. I żeby tylko nie opluć wszystkiego dokoła, pobiegł do zlewu, by tam wypluć zawartość swoich ust. Dopiero wtedy wykaszlał się, a wraz z tą czynnością, w jego oczach stawało coraz więcej łez. Kiedy się uspokoił, te spłynęły po jego polikach, a na twarzy pojawiła się ulga. Przykucnął i oparł się czołem o szafkę, starając się odetchnąć, choć dalej czuł nieprzyjemne gryzienie w gardle.
- Żyję… – mruknął po chwili, by poinformować Daina, że wszystko jest w porządku. Obrócił się tak, by usiąść na podłodze i opierać się plecami o meble za nim. Odchylił głowę w tył i przymknął oczy. Można było zobaczyć, jak jego włosy, mimo upięcia w kitka, są potargane i w nieładzie.
- Podzieliłem sobie trochę pracę, dlatego jestem wcześniej. O ile nic mi nie dojdzie, to możliwe, iż jutro wrócę podobnie. Co nie zmienia faktu, że teraz mam więcej pracy przez tego mordercę od bardzo nietypowych zwłok. – Wytłumaczył coś, co powinien był już na początku, ale nie spieszyło mu się za bardzo. Choć wcale nie zrobił tego dnia za wiele, był już zmęczony. A kawa go zdradziła.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____ Mógł odetchnąć z głębi serca, gdy dowiedział się, że Haakon postanowił zjeść wszystko. Nie był fanem marnowania jedzenia, bo wierzył, że ilość zjedzonego posiłku zależy od zdolności kucharza. Jeśli jesteś wystarczająco dobry, to człowiek, nawet pełen, zje wszystko do końca, żeby się nie zmarnowało. Jeśli nie jest wstanie w siebie wmusić - zabierze na wynos. Faktycznie dobre jedzenie się nigdy nie marnuje. Ludzie do tego nie dopuszczają. Dla Daina nie było więc nic lepszego, bardziej pochlebiającego, jak zjedzenie wszystkiego co zostało podane. No i on sam też uważał z wielkością porcji. Patrząc na rozmiar i styl życia nie można było spodziewać się, że mała osóbka zje dziesięć tysięcy kalorii w jednym posiłku. Zwłaszcza gdy chodziło o posiłku restauracyjne, które muszą być takiej samej wielkości zawsze i wyglądać idealnie. W końcu posiłki przygotowane dla Haakona były dopasowane dla niego. Coś co może zjeść łatwo, szybko. Coś czego nie będzie musiał dotykać bezpośrednio w rękach albo nie będzie musiał wyjmować z pojemnika i kłaść gdzieś.
- Nawet jeśli jesteś później i to tak bardzo wcześnie. - odparł prawie pod nosem z uśmiechem krojąc warzywa. Oderwał wzrok od pracującego noża, żeby spojrzeć na swojego partnera popijającego kawę i będącego gdzieś indziej myślami. Była to bardzo spokojna chwila. Dain widząc jak cicho i spokojnie jest u nich w mieszkaniu, że słychać tylko jego pracującą rękę ostrzegł się w głębi serca, że to chwila przed sztormem. Że coś się zaraz wydarzy.
_____ Masło trafiło na patelnie, a ta na mały ogień. Dolał trochę oliwy, aby nie spalić masła, a i tak potrzebowali tego tłuszczu dla kurczaka, który jak tylko mógł - trafił na patelnię. Szybkimi ruchami ręką, nadgarstkiem i przedramieniem podrzucał kurczaka na patelni kilka razy po czym odstawił na ogień i wrócił do reszty rzeczy. Przygotował wszystkie warzywa i usłyszał jak jego druga połowa zaczyna się krztusić. Od razu podniósł spojrzenie i dołożył nóż sięgając po chusteczki. Zawsze miał je przy tobie. To, aby ręczniki papierowe. W kuchni było to coś niezastąpionego. Pozwolił Haakonowi swobodnie przybyć do zlewu, odsunął się nawet, aby zrobić mu miejsce. Gdy mężczyzna usiadł i obrócił się do przodu, Dain kucnął koło niego i otarł łzy spływające po poliku kciukiem, po czym przyłożył chusteczkę do ust i lekko zaczął je wycierać.
- Musisz uważać. Nie chce dzwonić po pogotowie, bo przybyły nam jeszcze jedne zwłoki w mieście - uśmiechał się, ale jego ciemne oczy wyraźnie były zmartwione. Już nie tylko faktem, że nie potrafił połknąć kawy. Bardziej faktem, że mogło to wynikać z innego faktu niż zwykłe bycie gdzieś indziej głową. Może był zmęczony? Może potrzebował, żeby go zabrać do lekarza? Dain lubił przygotować się na gorszy scenariusz, ale nie zamierzał też od razu kupować trumny.
_____ Skończył wycierać, a jego jasnowłosy chłopak postanowił zacząć opowiadać mu o pracy. Gdy skończył, Dain nie odzywając się słowem złapał go za talię i podniósł bez najmniejszego problemu. Widział niepoukładane włosy i zmarszczył trochę brwi. Nie mógł bawić się z fryzurą, gdy gotował, ale patrząc na te niesforne włoski…Tak się nie godziło.
- Mamy jeszcze chwilę do obiadu, możesz iść się umyć. - nie dawało mu to spokoju, więc delikatnie, kilkoma gestami ułożył włosy na głowie mężczyzny. - Weź prysznic i się odpręż chociaż trochę. Zwłaszcza, że kawa właśnie chciała cię zabić. Przy posiłku mi opowiesz, jak było w pracy.
_____ Chyba byli jedną z tych par, która rozmawiała ze sobą prawie o wszystkich tematach. Dainowi nie przeszkadzało rozmawianie o trupach przy jedzeniu, bo każdy temat był dobry, jeśli nie poruszysz swojej wyobraźni słysząc o czymś. No, a Haakon na pewno będzie chciał opowiedzieć co takiego ciekawego znalazł w tych zwłokach. Ciemnowłosy mógł wydawać się mało zainteresowany tematem patrząc na sposób w jaki mówił, lecz zawsze uważnie słuchał i zapamiętywał fakty. Czasem zadawał pytania. Poza tym, nawet jeśli był bardzo ciekawy, to nie mógł wyjść na przesadnie zainteresowanego, prawda? No i sam pewnie będzie musiał opowiedzieć co się działo u niego w ciągu dnia.
_____ Poczekał na decyzję Haakona i wrócił do gotowania. Odłożył kurczaka do miski, a na patelnie wrzucił ryż, który od razu zaczął skwierczeć od nagrzanego tłuszczu. Dain podszedł do lodówki wyciągając pojemnik z płynem. Był to bulion, który pozostał mu po gotowaniu czegoś innego wczoraj. Jak tylko ryż przestał być biały, a stał się przezroczysty, zaczął podlewać go bulionem i mieszać. Po pewnym czasie dorzucić do tego warzywa i na koniec, gdy wszystko było już gotowe - kurczak wrócił na swoje miejsce. Robienie szybkiego risotto nie należało do jego ulubionych czynności w kuchni, ale nikt nie mógł spędzać czasu, którego de facto nie miał, na sterylizacji blatów, prawda?
_____ Gdy risotto kończyło samotnie swoje przygotowanie na palniku, Dain ogarnął stół, rozstawił talerze oraz sztućce i włączył telewizor na kanale informacyjnym. Wrócił do patelni, postał nad nią chwilę mieszając i upewniając się, że ryż jest na pewno miękki. Doprawił jeszcze trochę do smaku i zdjął z ognia podając jedzenie do stołu. Zawołał mężczyznę do posiłku i gdy oboje zaczęli jeść postanowił wrócić do tematu.
- To co takiego ciekawego jest tym razem z tymi zwłokami? - spytał z uśmiechem i wziął łyżkę risotto zmierzając do ust. Zastanawiał się przy okazji od czego zacznie swoje opowiadanie, co takiego robił w ciągu dnia. W końcu jest kilka rzeczy, które pominie w dokładnym opowiadaniu całej historii.
- Nawet jeśli jesteś później i to tak bardzo wcześnie. - odparł prawie pod nosem z uśmiechem krojąc warzywa. Oderwał wzrok od pracującego noża, żeby spojrzeć na swojego partnera popijającego kawę i będącego gdzieś indziej myślami. Była to bardzo spokojna chwila. Dain widząc jak cicho i spokojnie jest u nich w mieszkaniu, że słychać tylko jego pracującą rękę ostrzegł się w głębi serca, że to chwila przed sztormem. Że coś się zaraz wydarzy.
_____ Masło trafiło na patelnie, a ta na mały ogień. Dolał trochę oliwy, aby nie spalić masła, a i tak potrzebowali tego tłuszczu dla kurczaka, który jak tylko mógł - trafił na patelnię. Szybkimi ruchami ręką, nadgarstkiem i przedramieniem podrzucał kurczaka na patelni kilka razy po czym odstawił na ogień i wrócił do reszty rzeczy. Przygotował wszystkie warzywa i usłyszał jak jego druga połowa zaczyna się krztusić. Od razu podniósł spojrzenie i dołożył nóż sięgając po chusteczki. Zawsze miał je przy tobie. To, aby ręczniki papierowe. W kuchni było to coś niezastąpionego. Pozwolił Haakonowi swobodnie przybyć do zlewu, odsunął się nawet, aby zrobić mu miejsce. Gdy mężczyzna usiadł i obrócił się do przodu, Dain kucnął koło niego i otarł łzy spływające po poliku kciukiem, po czym przyłożył chusteczkę do ust i lekko zaczął je wycierać.
- Musisz uważać. Nie chce dzwonić po pogotowie, bo przybyły nam jeszcze jedne zwłoki w mieście - uśmiechał się, ale jego ciemne oczy wyraźnie były zmartwione. Już nie tylko faktem, że nie potrafił połknąć kawy. Bardziej faktem, że mogło to wynikać z innego faktu niż zwykłe bycie gdzieś indziej głową. Może był zmęczony? Może potrzebował, żeby go zabrać do lekarza? Dain lubił przygotować się na gorszy scenariusz, ale nie zamierzał też od razu kupować trumny.
_____ Skończył wycierać, a jego jasnowłosy chłopak postanowił zacząć opowiadać mu o pracy. Gdy skończył, Dain nie odzywając się słowem złapał go za talię i podniósł bez najmniejszego problemu. Widział niepoukładane włosy i zmarszczył trochę brwi. Nie mógł bawić się z fryzurą, gdy gotował, ale patrząc na te niesforne włoski…Tak się nie godziło.
- Mamy jeszcze chwilę do obiadu, możesz iść się umyć. - nie dawało mu to spokoju, więc delikatnie, kilkoma gestami ułożył włosy na głowie mężczyzny. - Weź prysznic i się odpręż chociaż trochę. Zwłaszcza, że kawa właśnie chciała cię zabić. Przy posiłku mi opowiesz, jak było w pracy.
_____ Chyba byli jedną z tych par, która rozmawiała ze sobą prawie o wszystkich tematach. Dainowi nie przeszkadzało rozmawianie o trupach przy jedzeniu, bo każdy temat był dobry, jeśli nie poruszysz swojej wyobraźni słysząc o czymś. No, a Haakon na pewno będzie chciał opowiedzieć co takiego ciekawego znalazł w tych zwłokach. Ciemnowłosy mógł wydawać się mało zainteresowany tematem patrząc na sposób w jaki mówił, lecz zawsze uważnie słuchał i zapamiętywał fakty. Czasem zadawał pytania. Poza tym, nawet jeśli był bardzo ciekawy, to nie mógł wyjść na przesadnie zainteresowanego, prawda? No i sam pewnie będzie musiał opowiedzieć co się działo u niego w ciągu dnia.
_____ Poczekał na decyzję Haakona i wrócił do gotowania. Odłożył kurczaka do miski, a na patelnie wrzucił ryż, który od razu zaczął skwierczeć od nagrzanego tłuszczu. Dain podszedł do lodówki wyciągając pojemnik z płynem. Był to bulion, który pozostał mu po gotowaniu czegoś innego wczoraj. Jak tylko ryż przestał być biały, a stał się przezroczysty, zaczął podlewać go bulionem i mieszać. Po pewnym czasie dorzucić do tego warzywa i na koniec, gdy wszystko było już gotowe - kurczak wrócił na swoje miejsce. Robienie szybkiego risotto nie należało do jego ulubionych czynności w kuchni, ale nikt nie mógł spędzać czasu, którego de facto nie miał, na sterylizacji blatów, prawda?
_____ Gdy risotto kończyło samotnie swoje przygotowanie na palniku, Dain ogarnął stół, rozstawił talerze oraz sztućce i włączył telewizor na kanale informacyjnym. Wrócił do patelni, postał nad nią chwilę mieszając i upewniając się, że ryż jest na pewno miękki. Doprawił jeszcze trochę do smaku i zdjął z ognia podając jedzenie do stołu. Zawołał mężczyznę do posiłku i gdy oboje zaczęli jeść postanowił wrócić do tematu.
- To co takiego ciekawego jest tym razem z tymi zwłokami? - spytał z uśmiechem i wziął łyżkę risotto zmierzając do ust. Zastanawiał się przy okazji od czego zacznie swoje opowiadanie, co takiego robił w ciągu dnia. W końcu jest kilka rzeczy, które pominie w dokładnym opowiadaniu całej historii.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Jeszcze pomyślą, że to ty jesteś odpowiedzialny za wszystkie morderstwa w tym mieście – zaśmiał się w odpowiedzi na słowa Daina. Oczywiście, tylko żartował. Nie miał pojęcia, czym hobbystycznie zajmował się Ravilles. Za to faktycznie, kolejne zwłoki, tym bardziej typa, który zajmował się poprzednimi mogłyby wywołać niepokój wśród mieszkańców… Choć dowody wskazywałyby na coś zupełnie innego. Tylko się przecież zakrztusił kawą. Albo raczej to ona próbowała go zabić. Czy też jego organizm… Na jedno wychodziło.
Bez zastrzeżeń pozwolił swojemu chłopakowi się podnieść. Nie skomentował faktu, że ten przetarł jego twarz, ale był mu wdzięczny. Na swój sposób pokazywał Håkonowi to, że go kocha. Białowłosemu za to często zdawało się, że nie potrafi tego ukazywać, dawać po sobie poznać. Zastanawiał się, czy Dain nie czuje się przez niego w ten sposób zaniedbany, ale nigdy nie miał odwagi go o to zapytać. Może najwyższy czas?
Uśmiechnął się rozmarzony, kiedy ciemnowłosy mimo swoich żelaznych zasad w kuchni zaczął poprawiać kosmyki jego długich, niesfornych włosów. - Dobrze, pójdę się umyć – przytaknął. Nie chciał mu też przy okazji przeszkadzać w jego królestwie. Bo tak jak terenem, na którym czuł się najlepiej Håkon, była kostnica, tak zakładał, iż Dain najlepiej czuł się w kuchni. Czy było tak naprawdę? Kto wie…
Udał się więc pod prysznic, gdzie spędził parę dobrych, długich minut. Jego skóra pod wpływem wody zdążyła się zmarszczyć jak u starca, a i przez zbyt wysoką temperaturę oddech stał się bardziej płytki. Czuł, jakby powietrze nie dochodziło mu do końca do płuc. Nie przejmował się tym jednak. Wiedział, że to nic takiego – czasem tak po prostu miewał. Pozwalał więc ciepłym kroplom spływać po swoim ciele i rozluźnić się swoim mięśniom.
Ostatecznie spędził około trzydziestu minut, tym bardziej, iż jego włosy wymagały stałej pielęgnacji i musiał nałożyć na nie maskę, a potem jeszcze ją spłukać. W końcu jednak wyszedł z łazienki, z turbanem na głowie. Nos jego od razu praktycznie wyczuł przyjemne zapachy roznoszące się po mieszkaniu. Wskoczył w piżamę i uwolnił swoją mokrą czuprynę, po czym zerknął jeszcze na telefon. Kolega z pracy podesłał mu jakiś artykuł, dotyczący jednej z nowatorskich metod, które mogły mu się przydać w pracy, ale akurat wtedy Dain zawołał go do siebie. Zablokował więc ekran, postanawiając przeczytać literaturę później, o ile oczywiście nie zapomni.
Zasiadł przy stole i poczekał, aż Dain zrobi to samo, po czym zaczął jeść. Jego kubki smakowe doznawały niemalże nieba, łechtane przez pyszne smaki, jakie wydobył z kurczaka, warzyw i ryżu. Sam w kuchni był niedorobiony i jeśli już coś potrafił to najprostsze rzeczy jak na przykład tosty.
- Mają ciekawy kształt… Swoją drogą całkiem ładnie wyszły mordercy, choć wciąż są zmasakrowane. Wiesz, że dodał do nich gałązkę drzewa magnoliowego? Zadziwia mnie swoimi pomysłami… – Ulven rozgadał się. Nawet jeśli mówił za dużo, to ufał swojemu chłopakowi na tyle, by wiedzieć, iż ten nie przekaże tego nikomu więcej. Choć i tak starał się ograniczać te informacje tak, aby nie powiedzieć mimo wszystko za wiele. - Znalazłem dzisiaj coś, co mogło wskazywać na mordercę, ale nie za bardzo mi to do niego pasuje. Zwykle nie zostawiał żadnych śladów, a teraz niby miał? Nie zgadza mi się to, zdecydowanie. – Lubił rozmawiać ze swoim chłopakiem na wszelakie tematy i też podobało mu się to, jak ten zadawał mu pytania na temat jego pracy. Nie każdy chciałby słuchać o trupach, morderstwach i innych takich, szczególnie przy obiadach. A jednak brunet to znosił. - A jak tobie minął dzień? Znalazłeś w końcu jakiś lokal? – Oczywiście, nie mógł pominąć tego tematu. Choć kuchnia nie była jego mocną stroną, lubił słuchać, jak młodszy opowiada mu o jego codziennych zagwozdkach i nie tylko o nich.
Bez zastrzeżeń pozwolił swojemu chłopakowi się podnieść. Nie skomentował faktu, że ten przetarł jego twarz, ale był mu wdzięczny. Na swój sposób pokazywał Håkonowi to, że go kocha. Białowłosemu za to często zdawało się, że nie potrafi tego ukazywać, dawać po sobie poznać. Zastanawiał się, czy Dain nie czuje się przez niego w ten sposób zaniedbany, ale nigdy nie miał odwagi go o to zapytać. Może najwyższy czas?
Uśmiechnął się rozmarzony, kiedy ciemnowłosy mimo swoich żelaznych zasad w kuchni zaczął poprawiać kosmyki jego długich, niesfornych włosów. - Dobrze, pójdę się umyć – przytaknął. Nie chciał mu też przy okazji przeszkadzać w jego królestwie. Bo tak jak terenem, na którym czuł się najlepiej Håkon, była kostnica, tak zakładał, iż Dain najlepiej czuł się w kuchni. Czy było tak naprawdę? Kto wie…
Udał się więc pod prysznic, gdzie spędził parę dobrych, długich minut. Jego skóra pod wpływem wody zdążyła się zmarszczyć jak u starca, a i przez zbyt wysoką temperaturę oddech stał się bardziej płytki. Czuł, jakby powietrze nie dochodziło mu do końca do płuc. Nie przejmował się tym jednak. Wiedział, że to nic takiego – czasem tak po prostu miewał. Pozwalał więc ciepłym kroplom spływać po swoim ciele i rozluźnić się swoim mięśniom.
Ostatecznie spędził około trzydziestu minut, tym bardziej, iż jego włosy wymagały stałej pielęgnacji i musiał nałożyć na nie maskę, a potem jeszcze ją spłukać. W końcu jednak wyszedł z łazienki, z turbanem na głowie. Nos jego od razu praktycznie wyczuł przyjemne zapachy roznoszące się po mieszkaniu. Wskoczył w piżamę i uwolnił swoją mokrą czuprynę, po czym zerknął jeszcze na telefon. Kolega z pracy podesłał mu jakiś artykuł, dotyczący jednej z nowatorskich metod, które mogły mu się przydać w pracy, ale akurat wtedy Dain zawołał go do siebie. Zablokował więc ekran, postanawiając przeczytać literaturę później, o ile oczywiście nie zapomni.
Zasiadł przy stole i poczekał, aż Dain zrobi to samo, po czym zaczął jeść. Jego kubki smakowe doznawały niemalże nieba, łechtane przez pyszne smaki, jakie wydobył z kurczaka, warzyw i ryżu. Sam w kuchni był niedorobiony i jeśli już coś potrafił to najprostsze rzeczy jak na przykład tosty.
- Mają ciekawy kształt… Swoją drogą całkiem ładnie wyszły mordercy, choć wciąż są zmasakrowane. Wiesz, że dodał do nich gałązkę drzewa magnoliowego? Zadziwia mnie swoimi pomysłami… – Ulven rozgadał się. Nawet jeśli mówił za dużo, to ufał swojemu chłopakowi na tyle, by wiedzieć, iż ten nie przekaże tego nikomu więcej. Choć i tak starał się ograniczać te informacje tak, aby nie powiedzieć mimo wszystko za wiele. - Znalazłem dzisiaj coś, co mogło wskazywać na mordercę, ale nie za bardzo mi to do niego pasuje. Zwykle nie zostawiał żadnych śladów, a teraz niby miał? Nie zgadza mi się to, zdecydowanie. – Lubił rozmawiać ze swoim chłopakiem na wszelakie tematy i też podobało mu się to, jak ten zadawał mu pytania na temat jego pracy. Nie każdy chciałby słuchać o trupach, morderstwach i innych takich, szczególnie przy obiadach. A jednak brunet to znosił. - A jak tobie minął dzień? Znalazłeś w końcu jakiś lokal? – Oczywiście, nie mógł pominąć tego tematu. Choć kuchnia nie była jego mocną stroną, lubił słuchać, jak młodszy opowiada mu o jego codziennych zagwozdkach i nie tylko o nich.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____ Zaśmiał się tylko na wzmiankę, że to on mógłby być tym mordercą. W końcu, oczywiście, że nim nie jest. Nikt by nawet na poważnie o tym nie pomyślał. Dlaczego miałby więc brać takie żarty na poważnie. Poza tym to nie pierwszy raz, kiedy słyszał takie porównanie z ust Haakona. Jak tylko miał dość grobowe myśli pojawiały się takie porównania. Może na początku na nie reagował - teraz się już uodpornił. No i nie mógł powiedzieć wprost, że jego partner ma rację. Chociaż… to by się nadawał na dobry żart na przyszłość. Kiedyś mu odpowie, że ma rację i to on jest mordercą. Ciekawe jaką minę wtedy zrobi.
_____ Jak tylko białowłosy wyszedł z łazienki, Dain poczuł zapach maski do włosów. Lubił ten zapach, o dziwo na tyle, że pamiętał, aby kupować dokładnie te same produkty dla Haakona. Wiedział, że mężczyzna raczej nie dba o to, jak o wiele rzeczy. Patrząc na tą chmurę niepoukładanych włosów miał ochotę rzucić na bok posiłek i zacząć układać ten bałagan, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Chyba w tym momencie odzywał się jego perfekcjonizm. Odpuścił sobie jednak, bo może to zrobić, jak zjedzą. Nawet jeśli patolog zacznie czytać swoje artykuły to nic nie stało na przeszkodzie, żeby zacząć go czesać.
_____ Uważnie słuchał co takiego chciał mu opowiedzieć jego chłopak. Był ciekawy jakie będzie miał przemyślenia o jego ostatniej pracy, nawet jeśli ktoś ruszył ją z miejsca, gdzie powinna zostać, aby pokazać swój idealny kształt. Westchnął lekko, martwił się po części, że zaraz znajdą się kolejni, którzy będą ruszać i przesuwać jego prace. Czy to nie jest trochę marnowanie czasu na szukanie odpowiedniego miejsca w ten sposób. Jednym uchem słuchał Haakona odhaczając sobie w głowie co już znalazł, a czego nie, drugim uchem słuchał wiadomość wydobywających się z TV. Nic nowego aż stanęło na powtórce z poranka. Idealnie w porę z pytaniem Haakona.
- Byłem dzisiaj oglądać nowe lokale. Zabrałem ze sobą dwójkę pracowników do pomocy. Powiem ci, nie byli dość pomocni, ale - kiwnął głową w stronę ekranu telewizora, gdzie pokazywali ujęcia starej hali - Pamiętasz ten stary basen? Rano mówili w wiadomościach, że będzie na nowo otwierany. Lokal, na który złożyłem ofertę kupna znajduje się ulicę dalej. Wydaje mi się, że to będzie inwestycja no i widok wszystkie inne rzeczy, na które patrzyłem są na wyśrodkowanym poziomie. Nic złego, nic niesamowitego. Podczas remontu nie będę musiał iść na ustępstwa.
_____ Nie oszczędzał mu szczegółów. Mówił zarówno o cenie jak i przyszłych wydatkach. Może nie mieli wspólnego konta, ale informacja o tych przepływach może być przydatna dla Haakona. Zwłaszcza jeśli planuje jakiś większy zakup w najbliższym czasie. Musi wiedzieć na ile Dain będzie mu wstanie pomóc. Co prawda, gdyby miał jakieś takie zamiary - pewnie już dawno by coś o tym wiedział. W każdym razie koszt otworzenia nowego lokalu wraz z zatrudnieniem personelu i odpowiednim wykwalifikowaniem to będą spore koszty, na które był gotowy. Mentalnie i fizycznie, bo posiadał już przygotowane pieniądze, inaczej by się tego nie podjął. Mówimy tutaj o milionach dolarów, które od tak znikną. Fakt, że wybrany lokal znajdował się koło inwestycji pomoże mu zwrócić w przyszłości ten wydatek, lecz Dain wiedział, że spokojnie poradziłby sobie bez tego. Posiadał zarobki ze swojej działalności artystycznej i prowadził tą głupią szkółkę dla bogatych ludzi, którzy głównie gromadzą się tam, aby patrzeć, jak on maluje. Nawet jeśli miałaby uderzyć jakaś wojna - jest wstanie ich spokojnie utrzymać. I siebie i Haakona, i wszystkich swoich pracowników.
_____ Zjedli posiłek, który jasno utwierdził Daina, że jutro żadnego ryżu nie będzie. Chleb, ziemniaki, makaron. Jest wiele alternatyw na inny posiłek, taki bez ryżu. Przynajmniej zjedli wystarczająco dużo warzyw w dniu dzisiejszym. No i kanapki na jutrzejszy lunch może zrobić dzisiaj wieczorem jak najdzie go ochota.
- Możesz usiąść na kanapie ze szczotką? Chcę zapleść ci włosy. - spytał Haakona i zdawał sobie sprawę, że nie musiał mówić nic więcej, bo mężczyzna już rozumiał. Nie chodziło tylko o fakt, że jego długie włosy, pozostawione same sobie, będą problemem z rana. - Daj mi chwilę, odłożę naczynia do zmywarki.
_____ Wstawił zmywarkę i stanął za kanapą, której oparcie nie było na tyle wysokie, żeby przeszkodzić jego dłoniom w swobodnym dostępie do karku i włosów. Wyciągnął rękę i zabrał przyrząd pracy od Haakona.
- Dziękuję. - przeleciał delikatnie zbierając wszystkie kosmyki. Spojrzał na wszystko co miał w swoich rękach i przeleciał dłonią po karku, żeby się upewnić, że zebrał wszystkie włosy. Nachylił się lekko i spytał prawie mrucząc basowym głosem prosto do ucha. - Związać? Czy masz jakieś inne preferencje?
_____ Zastanawiał się jakie jego partner ma preferencje na ten wieczór. Warkocz lub jakieś podobne związanie będzie dobrym pomysłem, żeby rano nie było większych problemów z rozczesywaniem i będzie mógł pognać prosto do pracy. Dain wyprostował się czekając na odpowiedź Haakona.
_____ Jak tylko białowłosy wyszedł z łazienki, Dain poczuł zapach maski do włosów. Lubił ten zapach, o dziwo na tyle, że pamiętał, aby kupować dokładnie te same produkty dla Haakona. Wiedział, że mężczyzna raczej nie dba o to, jak o wiele rzeczy. Patrząc na tą chmurę niepoukładanych włosów miał ochotę rzucić na bok posiłek i zacząć układać ten bałagan, ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Chyba w tym momencie odzywał się jego perfekcjonizm. Odpuścił sobie jednak, bo może to zrobić, jak zjedzą. Nawet jeśli patolog zacznie czytać swoje artykuły to nic nie stało na przeszkodzie, żeby zacząć go czesać.
_____ Uważnie słuchał co takiego chciał mu opowiedzieć jego chłopak. Był ciekawy jakie będzie miał przemyślenia o jego ostatniej pracy, nawet jeśli ktoś ruszył ją z miejsca, gdzie powinna zostać, aby pokazać swój idealny kształt. Westchnął lekko, martwił się po części, że zaraz znajdą się kolejni, którzy będą ruszać i przesuwać jego prace. Czy to nie jest trochę marnowanie czasu na szukanie odpowiedniego miejsca w ten sposób. Jednym uchem słuchał Haakona odhaczając sobie w głowie co już znalazł, a czego nie, drugim uchem słuchał wiadomość wydobywających się z TV. Nic nowego aż stanęło na powtórce z poranka. Idealnie w porę z pytaniem Haakona.
- Byłem dzisiaj oglądać nowe lokale. Zabrałem ze sobą dwójkę pracowników do pomocy. Powiem ci, nie byli dość pomocni, ale - kiwnął głową w stronę ekranu telewizora, gdzie pokazywali ujęcia starej hali - Pamiętasz ten stary basen? Rano mówili w wiadomościach, że będzie na nowo otwierany. Lokal, na który złożyłem ofertę kupna znajduje się ulicę dalej. Wydaje mi się, że to będzie inwestycja no i widok wszystkie inne rzeczy, na które patrzyłem są na wyśrodkowanym poziomie. Nic złego, nic niesamowitego. Podczas remontu nie będę musiał iść na ustępstwa.
_____ Nie oszczędzał mu szczegółów. Mówił zarówno o cenie jak i przyszłych wydatkach. Może nie mieli wspólnego konta, ale informacja o tych przepływach może być przydatna dla Haakona. Zwłaszcza jeśli planuje jakiś większy zakup w najbliższym czasie. Musi wiedzieć na ile Dain będzie mu wstanie pomóc. Co prawda, gdyby miał jakieś takie zamiary - pewnie już dawno by coś o tym wiedział. W każdym razie koszt otworzenia nowego lokalu wraz z zatrudnieniem personelu i odpowiednim wykwalifikowaniem to będą spore koszty, na które był gotowy. Mentalnie i fizycznie, bo posiadał już przygotowane pieniądze, inaczej by się tego nie podjął. Mówimy tutaj o milionach dolarów, które od tak znikną. Fakt, że wybrany lokal znajdował się koło inwestycji pomoże mu zwrócić w przyszłości ten wydatek, lecz Dain wiedział, że spokojnie poradziłby sobie bez tego. Posiadał zarobki ze swojej działalności artystycznej i prowadził tą głupią szkółkę dla bogatych ludzi, którzy głównie gromadzą się tam, aby patrzeć, jak on maluje. Nawet jeśli miałaby uderzyć jakaś wojna - jest wstanie ich spokojnie utrzymać. I siebie i Haakona, i wszystkich swoich pracowników.
_____ Zjedli posiłek, który jasno utwierdził Daina, że jutro żadnego ryżu nie będzie. Chleb, ziemniaki, makaron. Jest wiele alternatyw na inny posiłek, taki bez ryżu. Przynajmniej zjedli wystarczająco dużo warzyw w dniu dzisiejszym. No i kanapki na jutrzejszy lunch może zrobić dzisiaj wieczorem jak najdzie go ochota.
- Możesz usiąść na kanapie ze szczotką? Chcę zapleść ci włosy. - spytał Haakona i zdawał sobie sprawę, że nie musiał mówić nic więcej, bo mężczyzna już rozumiał. Nie chodziło tylko o fakt, że jego długie włosy, pozostawione same sobie, będą problemem z rana. - Daj mi chwilę, odłożę naczynia do zmywarki.
_____ Wstawił zmywarkę i stanął za kanapą, której oparcie nie było na tyle wysokie, żeby przeszkodzić jego dłoniom w swobodnym dostępie do karku i włosów. Wyciągnął rękę i zabrał przyrząd pracy od Haakona.
- Dziękuję. - przeleciał delikatnie zbierając wszystkie kosmyki. Spojrzał na wszystko co miał w swoich rękach i przeleciał dłonią po karku, żeby się upewnić, że zebrał wszystkie włosy. Nachylił się lekko i spytał prawie mrucząc basowym głosem prosto do ucha. - Związać? Czy masz jakieś inne preferencje?
_____ Zastanawiał się jakie jego partner ma preferencje na ten wieczór. Warkocz lub jakieś podobne związanie będzie dobrym pomysłem, żeby rano nie było większych problemów z rozczesywaniem i będzie mógł pognać prosto do pracy. Dain wyprostował się czekając na odpowiedź Haakona.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Słuchał uważnie, kiedy Dain tak mu opowiadał o swojej pracy tego dnia. Nawet specjalnie jadł wolniej, żeby móc się bardziej skupić na słowach ciemnowłosego mężczyzny. - Nie byli pomocni, bo ty sam wiesz najlepiej, czego oczekujesz – uśmiechnął się, wcinając mu pomiędzy słowa na szybko, aby nie zapomnieć, co chciał powiedzieć. Mimo wszystko pamięć miał krótką i dlatego często innym przerywał, choć starał się bardzo, aby tego nie robić. Wiedział, iż było to niegrzeczne i prawie za każdym razem przepraszał za takie coś. Przy Ravillesie czuł, że nie musi aż tak o to dbać, głównie z tego względu, że spędzali ze sobą bardzo dużo czasu w wolnych chwilach i jednak trochę już się znali oraz mieszkali ze sobą. Czuł się przy nim po prostu swobodnie. - No to faktycznie dobra lokalizacja. Jak go otworzą, to pewnie miejsce będzie tętniło życiem, a po wysiłku fizycznym ludzie na pewno zgłodnieją i będą chcieli zjeść coś dobrego. – Choć minimalnie zmienił temat, to dalej oscylował on wokół restauracji. Håkon taki właśnie już był. Żył w swoim świecie i często mówił coś wzięte znikąd. Ale i nad tym starał się panować. - Swoją drogą, to stary budynek, który odnawiają… Nie życzę ci tego, ale byłoby ciekawie, gdyby nagle, na przykład miesiąc przed otwarciem, znaleźli tam trupa – zaśmiał się. W dużej mierze oddawał się swojej pracy i potem myślał tylko o tym, co nowego mógłby w niej znaleźć, albo żartował na takie właśnie tematy. Czasem miał problem ze znalezieniem z kimś wspólnego tematu czy też z pociągnięciem rozmowy.
Kiedy w końcu skończył jeść, pokiwał głową na prośbę Daina i zostawiając mu naczynia, poszedł do łazienki po swoją szczotkę do włosów. Wrócił z nią do salonu i rozsiadł się na kanapie, czekając, aż jego partner dokończy swoje zadanie. Podał mu szczotkę i aż go dreszcz przebiegł, kiedy drugi przejechał dłonią po jego karku. Cicho mruczał, kiedy ten tylko dotykał jego włosów, przekładał je. Sprawiało mu to przyjemność, tym bardziej, że często bolały go cebulki i nawet takie delikatne ruchy były dla niego niczym masaż głowy. Swoją drogą, Dain był jedyną osobą, której pozwalał dotykać głowy. Wszyscy inni musieli trzymać ręce przy sobie. - Myślę, że może być warkocz… Przynajmniej włosy nie nabawią się uszkodzeń mechanicznych podczas snu… – odpowiedział na pytanie, przymykając przy tym oczy i odchylając głowę w tył.
Siedział tak w ciszy jeszcze przez chwilę, pozwalając robić Dainowi z jego włosami, co tylko chciał. Nawet gdyby zrobił mu inną fryzurę niż tę, o którą poprosił, nie miałby nic przeciwko. Ufał mu i wiedział, że ten nie zrobiłby nic, co mogłoby stanowić dla niego szkodę.
Prawie odlatywał do krainy snu, a jego umysł zakrawał myślami o najdalsze zakątki, kiedy przypomniała mu się zagwozdka, o której pomyślał jeszcze w kuchni. Od razu otworzył oczy i ostrożnie się wyprostował, nie chcąc narażać swoich wrażliwych włosów na przypadkowe pociągnięcia. Poczekał, aż Ravilles skończy robić mu fryzurę, po czym odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu prosto w oczy.
- Dain… Nie czujesz się zaniedbany, jak tak ciągle pracuję i niezbyt często pokazuję ci, ile dla mnie znaczysz? – zadał pytanie, które chodziło mu po głowie i spuścił swój wzrok. Zaczął bawić się skórkami przy paznokciach, które zaczęły mu już odstawać i kiedy je zaginał, nawet trochę boleć. Nie miał jeszcze okazji się nimi zająć.
Kiedy w końcu skończył jeść, pokiwał głową na prośbę Daina i zostawiając mu naczynia, poszedł do łazienki po swoją szczotkę do włosów. Wrócił z nią do salonu i rozsiadł się na kanapie, czekając, aż jego partner dokończy swoje zadanie. Podał mu szczotkę i aż go dreszcz przebiegł, kiedy drugi przejechał dłonią po jego karku. Cicho mruczał, kiedy ten tylko dotykał jego włosów, przekładał je. Sprawiało mu to przyjemność, tym bardziej, że często bolały go cebulki i nawet takie delikatne ruchy były dla niego niczym masaż głowy. Swoją drogą, Dain był jedyną osobą, której pozwalał dotykać głowy. Wszyscy inni musieli trzymać ręce przy sobie. - Myślę, że może być warkocz… Przynajmniej włosy nie nabawią się uszkodzeń mechanicznych podczas snu… – odpowiedział na pytanie, przymykając przy tym oczy i odchylając głowę w tył.
Siedział tak w ciszy jeszcze przez chwilę, pozwalając robić Dainowi z jego włosami, co tylko chciał. Nawet gdyby zrobił mu inną fryzurę niż tę, o którą poprosił, nie miałby nic przeciwko. Ufał mu i wiedział, że ten nie zrobiłby nic, co mogłoby stanowić dla niego szkodę.
Prawie odlatywał do krainy snu, a jego umysł zakrawał myślami o najdalsze zakątki, kiedy przypomniała mu się zagwozdka, o której pomyślał jeszcze w kuchni. Od razu otworzył oczy i ostrożnie się wyprostował, nie chcąc narażać swoich wrażliwych włosów na przypadkowe pociągnięcia. Poczekał, aż Ravilles skończy robić mu fryzurę, po czym odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu prosto w oczy.
- Dain… Nie czujesz się zaniedbany, jak tak ciągle pracuję i niezbyt często pokazuję ci, ile dla mnie znaczysz? – zadał pytanie, które chodziło mu po głowie i spuścił swój wzrok. Zaczął bawić się skórkami przy paznokciach, które zaczęły mu już odstawać i kiedy je zaginał, nawet trochę boleć. Nie miał jeszcze okazji się nimi zająć.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Znaleźć trupa nie jest łatwo, gdy nie szukasz, a nawet wtedy, jeśli skupiasz się tylko na tym, znalezienie zwłok nie jest takie łatwe. Patrząc na to, ile ciał zostaje znalezionych, ludzie, którzy przez przypadek je odkryli byli w największym możliwym szczęściu w nieszczęściu. Jego artystyczna dusza, nie pozwoliłabym jednak, żeby dzieło jakie powstaje zostało schowane w strychu czy w beczce i czekało latami aż ktoś je odnajdzie. Idea, że znajdą zwłoki sprzątając stary budynek także nie miała sensu, w końcu ktoś go musiał obejrzeć kilka razy zanim dokonał faktycznego zakupu. O dziwo będąc teraz w tym biznesie, całkiem zainteresował się procesem. Nie oznacza to, że było to niemożliwe, po prostu denata trzeba dobrze ukryć i zrobić to tak, aby znaleźli go właśnie podczas zakończenia remontów. Dain rozmyślał nad tym przekładając włosy i zaplatając warkocza. W jego głowie tworzyć się plan, w sposób, którego mógłby to zrealizować. Na słowa Haakona zareagował uśmiechem, lecz w jego głowie cały czas się to kłębiło. Na pewno był to żart i nie będzie dobry dla biznesu, ale zakup lokalu nie potrwa kilku miesięcy, a ze wszystkimi przygotowaniami troszkę dłużej. Czy nie mógł więc spełnić małego i drobnego pomysłu swojego ukochanego?
_____Powolne zaplatanie dobiegło końca, a on związał pozostałe końcówki oglądając swoją pracę. Westchnął z podziwem patrząc na idealnego warkocza, który nie będzie miał długiego żywota. Haakon zaraz pójdzie spać, a potem wstanie, trochę niszcząc tą pracę. Dain nie miał mu tego za złe, w końcu, coś takiego jak fryzury nigdy nie były trwałe i istniały, aby ułatwiać ludziom życie, były dla nich. Co wiec złego w lekko zniszczonej fryzurze? To było perfekcyjnie normalne. Odłożył delikatnie włosy widząc jak białowłosy odchodzi w objęcia morfeusza na kanapie. Najprawdopodobniej był zmęczony pracą, a teraz dopadło go jeszcze znudzenie. Uniósł brwi, gdy Haakon szybko się obrócił, aby zadań mu bardzo ważne pytanie, patrząc na mimikę jego twarzy. Słowa jednak, które otrzymał od niego nie okazały się wcale takie poważne i problematyczne jak się spodziewał. Widząc opuszczony wzrok i zabawę własnymi dłońmi, widział jak ciążyło mu to na sercu. Musiał postawić jakoś atmosferę do pionu, a najlepiej wprowadzić na poprawny klimat. Szybko w jego głowie pojawiła się odpowiedź na ten problem.
– Skąd taki pomysł? – położył dłonie na bokach jego głowy i pozostawił całusa na czubku czaszki, po czym podniósł jego twarz, aby spojrzał na niego. – Jeśli tak bardzo martwisz się, że nie spędzasz ze mną czasu, może spędzimy go trochę tego wieczoru? – spytał i upuścił szybkiego całusa na usta Haakona. Kucnął lekko, aby znaleźć się na wysokości jego twarzy. – Jeśli powiesz, że jesteś zmęczony to się nie obrażę.
_____Zaśmiał się lekko i szukał odpowiedzi w oczach lub zachowaniu partnera. W końcu spędził cały dzień z trupami. Mógł czuć się nie w klimacie, zmęczony albo ogólnie mieć dość dzisiejszego dnia. Nie będzie go poganiał lub przekonywał nad miarę. To nie miało sensu. Zanim usłyszał odpowiedź, obszedł kanapę i usiadł koło Norwega z uśmiechem zastanawiając się czy zmieniając plany na dzisiejszy wieczór.
_____Powolne zaplatanie dobiegło końca, a on związał pozostałe końcówki oglądając swoją pracę. Westchnął z podziwem patrząc na idealnego warkocza, który nie będzie miał długiego żywota. Haakon zaraz pójdzie spać, a potem wstanie, trochę niszcząc tą pracę. Dain nie miał mu tego za złe, w końcu, coś takiego jak fryzury nigdy nie były trwałe i istniały, aby ułatwiać ludziom życie, były dla nich. Co wiec złego w lekko zniszczonej fryzurze? To było perfekcyjnie normalne. Odłożył delikatnie włosy widząc jak białowłosy odchodzi w objęcia morfeusza na kanapie. Najprawdopodobniej był zmęczony pracą, a teraz dopadło go jeszcze znudzenie. Uniósł brwi, gdy Haakon szybko się obrócił, aby zadań mu bardzo ważne pytanie, patrząc na mimikę jego twarzy. Słowa jednak, które otrzymał od niego nie okazały się wcale takie poważne i problematyczne jak się spodziewał. Widząc opuszczony wzrok i zabawę własnymi dłońmi, widział jak ciążyło mu to na sercu. Musiał postawić jakoś atmosferę do pionu, a najlepiej wprowadzić na poprawny klimat. Szybko w jego głowie pojawiła się odpowiedź na ten problem.
– Skąd taki pomysł? – położył dłonie na bokach jego głowy i pozostawił całusa na czubku czaszki, po czym podniósł jego twarz, aby spojrzał na niego. – Jeśli tak bardzo martwisz się, że nie spędzasz ze mną czasu, może spędzimy go trochę tego wieczoru? – spytał i upuścił szybkiego całusa na usta Haakona. Kucnął lekko, aby znaleźć się na wysokości jego twarzy. – Jeśli powiesz, że jesteś zmęczony to się nie obrażę.
_____Zaśmiał się lekko i szukał odpowiedzi w oczach lub zachowaniu partnera. W końcu spędził cały dzień z trupami. Mógł czuć się nie w klimacie, zmęczony albo ogólnie mieć dość dzisiejszego dnia. Nie będzie go poganiał lub przekonywał nad miarę. To nie miało sensu. Zanim usłyszał odpowiedź, obszedł kanapę i usiadł koło Norwega z uśmiechem zastanawiając się czy zmieniając plany na dzisiejszy wieczór.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach