Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Unlucky MeetingWczoraj o 08:19 pmKurokocchin
The Arena of HellWczoraj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you 21/11/24, 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 21%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Macavity
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Macavity
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty gospel of the midnight lights {25/12/21, 07:03 pm}



gospel of the midnight lights

Współczesność. Zawód X nie należy do najłatwiejszych czy najprzyjemniejszych - jest łowcą tego, czym dorośli straszą swoje pociechy. Podczas jednego ze swoich zadań, przypadkowo zwraca na siebie uwagę policji, przez co staje się jednym z podejrzanych w sprawie morderstwa. Nie są w stanie mu niczego udowodnić, gdyż właściwie nie zrobił nic poza przebywaniem akurat w miejscu popełnienia zbrodni, nawet jeśli był jedynym widzianym tam człowiekiem, toteż po krótkiej wizycie w areszcie, zostaje zwolniony.
Jego sprawa nie zostaje jednak zamieciona pod dywan, Y, młody policjant/detektyw dostaje za zadanie zbliżenie się do niego i próbę wyciągnięcia od niego jakichś informacji bądź znalezienia dowodów, które mogłyby go pogrążyć.

Dijira jako uparty policjant || Macavity jako pechowy łowca



Macavity
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Macavity
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty Re: gospel of the midnight lights {25/12/21, 07:16 pm}





#mężczyzna

#24 lata

#urodzony 26.05

#biseksualista

#człowiek

#łowca potworów



MORGAN MYERS

We are just moles, my friend, blind against the dark - that's where we belong. The hungry crocodiles are dancing in the light but what's up there besides the darkness of the night?


PODSTAWY
Trudno zliczyć ilość aliasów, jakimi Morgan się posługuje — praktycznie w każdym miejscu, w którym się pojawia, przedstawia się innym imieniem z dołączonym fałszywym dowodem tożsamości dla zwiększenia swojej wiarygodności. Pochodzi z rodziny od pokoleń zajmującej się unieszkodliwianiem kryptyd i stworzeń, które przez wielu uważane się jedynie za wytwór czyjejś wybujałej wyobraźni. Jest jedynakiem, niemniej posiada sporo kuzynostwa w zbliżonym wieku, z którymi dość często utrzymuje kontakt.

WYGLĄD
Młody mężczyzna o smukłej, wysportowanej sylwetce, będącej efektem mocno aktywnego trybu życia. Ma 184 centymetry wzrostu i waży około 80 kilogramów. Falowane, niemal czarne włosy o lekko brązowym połysku przeważnie przycina na własną rękę, nie mając czasu na wizyty u fryzjera, co sprawia, że jego fryzura pozostawia wiele do życzenia. Twarz o ostrych rysach zwieńczają intensywnie zielone oczy, znajdujące się pod gęstymi brwiami. Ma lekko opaloną karnację.  Jego ciało pokrywa kilka pojedynczych blizn. Najgorzej wyglądająca z nich znajduje się na prawym przedramieniu i stanowi pamiątkę po pierwszym polowaniu, w jakim brał udział. Choć szarpana rana zdążyła w pełni się zagoić, w niektóre dni w dalszym ciągu doskwiera mu fantomowy ból. Pomaga mu wówczas jego oburęczność — gdy uszkodzona przed laty kończyna odmawia mu posłuszeństwa, z równie dobrą wprawą jest w stanie posłużyć się lewą ręką.

inne
— z powodu ciągłych podróży i ryzyka, jakie niesie ze sobą jego zawód, nie ma w zwyczaju wchodzić w stałe związki
— zna podstawy klasycznej łaciny i języka enochiańskiego
— sporo czasu spędza w trasie, podróżując starym, czarnym jeepem cherokee




Ostatnio zmieniony przez Macavity dnia 01/01/22, 10:18 pm, w całości zmieniany 7 razy
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty Re: gospel of the midnight lights {25/12/21, 11:55 pm}

character song

gospel of the midnight lights 269722628_335312495105030_8889731085572260689_n.png?_nc_cat=107&ccb=1-5&_nc_sid=aee45a&_nc_ohc=b8F93ydzxLAAX_n1cVn&_nc_ad=z-m&_nc_cid=0&_nc_ht=scontent



"But the only thing harder than
knowing the right thing to do,
is to actually do the right thing"

gospel of the midnight lights 3c090b50cdbd0bb881e44ed0a3b74536

"Sometimes what is legal isn't what is right,
and sometimes it needs a witch to tell the difference.
And sometimes a copper too,
if you have the right kind of copper."

•••
               
Victor Orlov alias Henri Semenov  •• 25 lat •• 13.04 •• Baran •• urodzony i wychowany w Nowym Jorku
homoseksualny     ••     w rozpadającym się związku       ••    przeprowadził się do Texasu jako nastolatek
skończył akademię policyjną ••  świeżo upieczony detektyw  •• w pracy znany jako "Młody" lub "Dzieciak"
ma  francusko  -  rosyjskie  korzenie   ••   wychowany  przez  babcię  ••  środkowy   z piątki  rodzeństwa
ma 3 braci i siostrę, Ilonę (17 l.)   ••  kontakt  ma  tylko z tą ostatnią i młodszym bratem, Igorem (18 l.) 
jego ojciec Aleksei(55 l.),odsiaduje wyrok w więzieniu••matka Giselle(50 l.), nauczycielka, mieszka w NY
mówi po angielsku, francusku, rosyjsku i średnio hiszpańsku •• miłośnik  rock'a, kreskówek i Lacrosse'a
zdeterminowany i uparty jak osioł ••   nie potrafi odpuścić  ••  zawsze gotowy pomóc tym w potrzebie   
opiekuje  się  chorą   babcią   i   młodszym   rodzeństwem    ••  chociaż  Ilona  i  Igor i tak robią, co chcą
171cm (przewrażliwiony jeśli o to idzie) ••62kg wagi•• roztrzepane włosy pomiędzy blondem,a brązem  
niebieskie, często podkrążone oczy  ••   wysportowana, atletyczna sylwetka  •• brak tatuaży i piercingu
jasna cera •• zazwyczaj ubrany w garnitury, po pracy w koszulkach zespołów rock'owych jeansach


postacie poboczne:
Macavity
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Macavity
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty Re: gospel of the midnight lights {26/12/21, 09:56 pm}


MORGAN MYERS

Chyba naprawdę potrzebował chwili, by zwolnić i odpocząć nieco od szaleńczego tempa swojego codziennego życia. Dawno nie zdarzyła mu się aż taka wpadka, by wylądował w pokoju przesłuchań, w dodatku w charakterze głównego podejrzanego. I pomyśleć, że wszystko było winą jednej niezauważonej w porę kamery przemysłowej, która akurat musiała uchwycić w obiektywie właśnie go podczas poszukiwania prawdziwego sprawcy brutalnej zbrodni. Nie zdążył nawet dostrzec, z czym właściwie miał do czynienia. Bestia okazała się zdecydowanie zbyt szybka, by zaskoczyć ją podczas polowania.
Początkowo zakładał, że miał do czynienia z wąpierzem, wnioskując z niemal całkowitego pozbawienia ciała z posoki, niemniej jak zdążył się zorientować, ofiara pozbawiona została również większości organów. Nie pasowało mu to do standardowego profilu tych istot, chyba że miał właśnie do czynienia z jakimś zdegenerowanym przypadkiem.
Choć był to już drugi taki przypadek w mieście, łowcy nie udało się zgromadzić wystarczającej ilości informacji, by bez wątpienia mógł wskazać, jakie stworzenie mogło odpowiadać za ataki. Wiedział jednak, że kwestią czasu było, nim potwór uderzy ponownie. Nieudana próba zlikwidowania go za pierwszym razem przeszkodziła mu w zaspokojeniu swojego głodu, więc Morgan mógł szacować, że ma co najwyżej kilka dni nim bestia uderzy ponownie, a do tego nie mógł dopuścić.
Fakt, że skupił na sobie uwagę policji skutecznie utrudniał mu prowadzenie własnego śledztwa. Nawet teraz, kilka dni po wypuszczeniu go z komisariatu, nie mógł pozbyć się wrażenia, że jest obserwowany. Z tego też powodu musiał maksymalnie zminimalizować wszelkie zachowania, które mógłby zostać odebrane dwuznacznie i skłonić panów w garniakach do zamknięcia go w areszcie.
Jego pierwszym punktem zaczepienia było dowiedzenie się nieco więcej o ofierze, skoro posiadany przez niego bestiariusz zawierał co najmniej kilka istot, których opis pasował do potencjalnego sprawcy. Ostatnia próba wyeliminowania bestii bez lepszego rozeznania zakończyła się kompletnym fiaskiem, toteż nie planował drugi raz popełnić tego błędu. Potrzebował czegoś, co przynajmniej naprowadzi go na trop, czym mógłby pozbyć się kryptydy.  Być może dowiadując się czy nieszczęśnik znalazł się po prostu w złym miejscu o złej porze, czy też mógł być celem już wcześniej, byłby w stanie choć trochę zawęzić krąg możliwych stworzeń.
Z tego też powodu siedział teraz w barze, gdzie – jak zdążył się rozeznać – pracowała osoba, która jako ostatnia miała kontakt z zamordowanym. Przeglądając na laptopie Internet w poszukiwaniu doniesień medialnych o podobnych zdarzeniach w okolicy, które mogły mieć miejsce w przeszłości, przyglądał się ukradkiem młodej kobiecie stojącej za barem, próbując doszukać się w jej zachowaniu czegokolwiek, co mogłoby wskazywać, że wie o tej sprawie więcej niż wiedzieć powinna.
Choć pub znajdował się w jednej z bocznych alejek, całkiem niedaleko od miejsca, w którym przed kilkoma dniami doszło do brutalnego morderstwa, ku zaskoczeniu Morgana panowała w nim spora rotacja ludzi, których zdawało się niezbyt to obchodzić. Zupełnie jakby nawet nie dopuszczali do siebie myśli, że zabójca mógł znajdować się w pobliżu, a oni stać się jego kolejnymi ofiarami. Widocznie woleli unikać podobnie niepokojących tematów, decydując się odgradzać żelaznym murem od tego, co mogło zaburzyć ich codzienność. Była to całkiem wygodna postawa, to jedno musiał przyznać.
Co jakiś czas zerkał uważnie w kierunku naprzemiennie pojawiających się i znikających w wejściu osób, niemniej poza kilkorgiem nieco już wstawionych klientów, których trzeba było siłą wyprowadzić na zewnątrz, nie dostrzegł niczego, co mogłoby zwrócić jego uwagę.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty Re: gospel of the midnight lights {27/12/21, 12:53 am}

gospel of the midnight lights 269722628_335312495105030_8889731085572260689_n.png?_nc_cat=107&ccb=1-5&_nc_sid=aee45a&_nc_ohc=b8F93ydzxLAAX_n1cVn&_nc_ad=z-m&_nc_cid=0&_nc_ht=scontent


Powinien być szczęśliwy. Po pięciu latach jako patrolowy, Viktor w końcu dostał upragniony awans. Nie tylko został najmłodszym detektywem w jednostce od długiego, długiego czasu, ale też całkowicie zmieniła się natura jego pracy i zaczął pracować nad swoimi własnymi sprawami. Co prawda, jego partner marzył jedynie o emeryturze, a sprawa nad którą pracowali (jego pierwsza!) była raczej standardowa i nudna (przekręt związany z kradzieżą danych osobowych), ale... Wszystko w końcu zaczęło układać się po jego mysli. Ilona radziła sobie świetnie na studiach na Berkley, a Igor (nie licząc zagrożenia z matematyki) w końcu się uspokoił i nie sprawiał już tylu problemów. Babcia czuła się znacząco lepiej niż przez ostatnie kilka miesięcy i jwydawało się, że wszystko w końcu wyjdzie na prostą, ale...
Orlov przyszedł tego dnia do pracy w wyjątkowo parszywym nastroju. Co prawda punkt siódma zajął swoje miejsce za biurkiem – pierwsze piętro, drugie drzwi po prawej, ale duchem wciąż był w „ich” mieszkaniu, gdzie jeszcze pół godziny później kolejną głośną kłótnią z pewnością budzili sąsiadów.
Przyłapał go. Znowu. Drugi raz, chociaż był pewien, że razy, o których nie wie, było dużo więcej, ale o tym akurat wolał nie myśleć. Tyle dobrze, że tym razem, nie było to w „ich” łożku. I tak jak pierwszy raz był w szoku, tak teraz... Był wściekły i zrezygnowany w tym samym momencie.
Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez Raven’a. Tak jak kochanie go w tym niemożebnie bolało w tym konkretnym momencie, tak życie bez niego... Spędzili  prawie dekadę razem. To była... Jedna trzecia życia. Ven zawsze byl przy nim, nieważne jak momentami pokręcone było życie Viktor’a. Nie potrafił sobie wyobrazić innego układu, nie potrafił, nawet jeśli każdemu innemu na swojej pozycji doradzałby by czym prędzej sprawę zakończyć. Ba, gdyby to powiedzmy chłopak Ilony zdradzał ją na prawo i lewo, upewniłby się, że ta nigdy, ale to przenigdy nie znalazła się w jego obecności, bo w końcu... Zasługiwała na dużo więcej. To brzmiało tak, jakby sam Orlov nie zasługiwał, ale nad tym nie zamierzał się zastanawiać.
I nieważne jak powtarzał sobie, że z logicznego punktu widzenia przedłużanie ich dogorywającego związku nie ma sensu, że tamten go już nie kocha – gdyby było inaczej to nie potrzebowałby nikogo innego, prawda? To.. Nie potrafił z nim zerwać. Zresztą Raven miał rację twierdząc, że w dużym stopniu była to wina samego Victor’a i wyciągając mu to wszysto w czasie ich porannej kłótni, kiedy Victor wychodził do, a Raven wracał z pracy. To on wiecznie pracował, a jak nie pracował, to zajmował się babcią, a jak nie zajmował się babcią to jeździł na wywiadówki Igor’a i nie miał czasu. Zostawiał Feng’a samego. Nie było go, gdy tamten go potrzebował... Ile tak można?
-Młody –nagle wyrwany z zamyślenia Orlov prawie podskoczył, podnosząc wzrok  niebieskich, nieco przekrwionych oczu znad nietkniętniej sterty papierów. Spędził całe pół godziny gapiąc się w przestrzeń, pogrążony we własnych myślach. Ku jego zaskoczeniu przed jego biurkiem stał nie Murphy, a detektyw Holloway. Wysoki, nieco łysiejący mężczyzna pod czterdziestkę, członek sławnego dua Halloway – Morris, podobno najlepszego w całym hrabstwie, zajmującego się najczęściej najbardziej nagłośnionymi sprawami. Tak było i teraz – mieli rozwiązywać sprawę niejakiego Jack’a Mackie, która w  tej chwili królowała na pierwszych stronach lokalnych gazet. –Dołączysz do nas w biurze kapitana? Mamy z tobą sprawę do przedyskutowania.

[...]

Jak się okazało Orlov został wezwany, bo potrzebowano kogoś do pracy „pod przykrywką”. Najwyraźniej fakt, że po pierwsze, średnia wieku detektywów w jednostce wynosiła prawie pięćdziesiąt lat, więc raczej nie pasowali do szczególnie popularnego wśród młodych ludzi sceny barowej, po drugie, większość z nich była dobrze znana w społeczności, po trzecie, oni już próbowali rozmawiać ze świadkiem i nie wyszło to zbyt dobrze, sprawił, że zdecydowali się wciągnąć w sprawę kogoś, kto jak to określił szef wyglądał na „bardziej godnego zaufania” (nie był pewien czy to był komplement, czy tylko insynuacja, że młodo wygląda), kogo barmanka – która była ostatnią osobą spotykajacą się ze zmarłym, nie będzie podejrzewać o bycie członkiem policji, jeśli miała coś do ukrycia i dlatego nie chciała składać zeznań.
Oczywiście, że się zgodził. W ułamku sekundy, bez wahania, ku wielkiemu rozczarowaniu Murphy’ego, swojego partnera, bo to oznaczało więcej roboty dla nich obojga. Ale... To była świetna okazja, żeby się sprawdzić, żeby zrobić coś nowego i ekscytującego, a nie ślęczeć przed ekranem komputera, skupiając się na dokumentach i przesłuchując setki heter w średnim wieku, które wydawały się chcieć odgryźć mu głowę i wydawały się nie rozumieć, że Orlov próbuje im pomóc. Praca pod przykrywką brzmiała jak niebo w porównaniu z kolejnym spotkaniem z panią Harris, które miał odbyć tego po południa. No i... Było to coś czego wcześniej nie miał okazji robić, a jego dotychczasowe zajęcie bardziej przypominało to co robił jako patrolowy, a nie pokrywało się z jego wyobrażeniami o pracy detektywa. Ekscytujące, nowe wyzwanie, możliwość udowodnienia, że rzeczywiście na ten awans zasłużył.
Tak oto spędził większość dnia, przeglądając dokumentację dotyczącą wyjątkowo brutalnego morderstwa młodego studenta, niejakiego Jack’a Mackie, który miał nieszczęście skończyć wybebeszony w jakimś zapomnianym zaułku w centrum miasta.  Oglądał przesłuchania świadków i podejrzanych – tych ostatnich nie było wielu. Właściwie to jeden, niejaki Morgan Myers, przedstawiający się jako Elijah Collins – w mieście przejazdem, posługujący się fałszywym (jak szybko Holloway i Morris się zorientowali) dowodem tożsamości, złapany na miejscu zbrodni przez jedną z okolicznych kamer. Nic mu nie można było udowodnić, bo poza jego obecnością w lokacji w okolicach czasu morderstwa i faktu, że dwa podobne przypadki pojawiły się, gdy ten przybył do miasta, brakowało jakichkolwiek twardych dowodów.
Dziewczyna, którą Mackie spotkał krótko przed śmiercią – Alma Bruce; według przyjaciół, jego obecna partnerka, była barmanką w popularnym wśród lokalnej młodzieży pub’ie, Rickie’s, słynnym z tego, że nikt nie sprawdza dowodu, kiedy kupujesz w nim alkohol.  
Dlatego właśnie, pod wieczór, ubrany w czarny dość luźny t-shirt opatrzony nieco spranym, czerwonym logiem The Clash, parę dopasowanych, czarnych jeansów i kurtkę skórzaną i parę czarnych trampków, pchnął drzwi prowadzące do pełnego ludzi baru. Idealnie wręcz wpisywał się w grupę demograficzną najczęściej odwiedzającą Rickie’s, nawet jeśli jego wybory modowe mogły go pchnąć nieco w stronę jego alternatywnej części. Nikt by nie pomyślał, że ma przed sobą najmłodzego detektywa w Brenton, a raczej jednego z miejscowych studenciaków (na przedmieściach mieścił się dosyć wykwintny, prywatny college, więc młodzież często przychodziła się zabawić do miasta).
Rozglądając się dookoła, przeczesał dłonią roztrzepane włosy, mając nadzieję, że choć odrobinę je uładził. Normalnie czułby się winny pracując po godzinach, ale tego konkretnego wieczora był naprawdę wdzięczny, że nie będzie musiał oglądać twarzy Raven’a. No i czuł, że zaprawdę, ale to zaprawdę, potrzebuje drinka. Cóż... Pozory, trzeba utrzymywać – kto przychodzi do pubu i nie pije? To by było podejrzane.  
Przepychając się pomiędzy ściśniętymi  przy stolikach ludziach, ruszył więc do baru, lokalizując swój cel – niską, rudowłosą dziewczynę w okularach, zajętą napełnianiem kufli piwem.
-Jedno piwo poproszę –uśmiechnął się półgębkiem do jej przyjmującego zamówienia współpracownika, stając przy ludzie... I wtedy kątem oka wyłapał gdzieś w tyle pomieszczenia dziwnie znajomą twarz, oświetloną niebieskawą poświatą laptopa. Chwila minęła zanim jego mózg zaskoczył i skojarzył skąd właściwie ją kojarzy – nigdy nie spotkał ciemnowłosego mężczyzny, ale spędził pół dnia lampiąc się na jego facjatę. Dodatowo ten miał bardzo charakterystyczne rysy twarzy...
Morgan Myers.
Podejrzany. W tym samym barze, w którym pracuje dziewczyna ofiary. Lampki alarmowe odpaliły się w głowie Orlova. Miał złe przeczucia... Bardzo złe przeczucia. I choć w głowie słyszał głos, który podejrzanie brzmiał jak stary Murphy i powtarzał mu, żeby trzymać się się planu, zdecydował się ten nieco zmodyfikować w nadziei na upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu. Poza tym cholerny potencjalny morderca obserwował ostatnią osobę, która spotkała się z ofiarą! Co jeśli ona była nastepna?
-Wie pan co? Niech mi pan da jeszcze jedno –rzucił do starego barmana.
Chwilę później, uzbrojony w dwa piwa, po jedno w każdej ręce, ruszył do stolika przy którym siedział Myers, ignorując zdenerwowanie, które nagle go opanowało.
-Yhym –odchrząknął, stając przy stoliku mężczyzny i posyłając mu swój najszerszy, najbardziej czarujący uśmiech. –To dla ciebie. Widziałem, że siedzisz bez drinka, a siedzenie w cholernym barze... jest po prostu KRY-MI-NAL-NE. Zwłaszcza tym! –rzucił lekkim, wesołym tonem, puszczając mężczyźnie oczko, gdy tylko ten na niego spojrzał. Z trudem powstrzymał wzdrygnięcie, ale lata kółka teatralnego w podstawówce nie poszły na marne, nawet jeśli wydawało się, że intensywnie zielone źrenice przeszywają go na wylot. Musiał sobie przypomnieć, że nie ma możliwości by Myers go rozpoznał -  Orlov nie pracował nad jego sprawą do tego poranka, a w dzień aresztowania Morgan’a on i Murphy przesłuchiwali świadków w domach, ten nie mógł go więc nigdzie wcześniej zobaczyć.
-Jeśli nie chcesz, możesz wylać, albo oddać dziadkom moczymordom przy drzwiach... Oni na pewno się ucieszą! –dorzucił niby to optymistycznie. Zdecydował się zgrywać wesołego studenciaka. Nie była to szczególnie wymagająca rola, więc miało być ciężko przez nią przejrzeć i był to, obiektywnie, dość logiczny wybór. –Mogę się dosiąść?-zapytał, a nim ten zdążył nawet otworzyć usta (i najpewniej odmówić), już klapnął czterema literami na siedzisko naprzeciwko młodego mężczyzny.
Niech ten myśli, że Orlov desperacko szuka towarzystwa, albo jest to jakiś wyjątkowo mało dyskrenty podryw, czy coś w tym stylu.
-Henri –przedstawił się niepytany, używając swojego drugiego imienia i pociągnął łyk piwa z kufla.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

gospel of the midnight lights Empty Re: gospel of the midnight lights {}

Powrót do góry
Similar topics
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach