Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
Unlucky MeetingWczoraj o 08:19 pmKurokocchin
The Arena of HellWczoraj o 07:44 amMinako88
Eclipsed by you 21/11/24, 06:03 pmKass
From today you're my toy20/11/24, 08:33 pmKurokocchin
This is my revenge20/11/24, 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.20/11/24, 04:34 pmSempiterna
Show me the ugly world (kontynuacja)20/11/24, 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
4 Posty - 21%
3 Posty - 16%
3 Posty - 16%
2 Posty - 11%
2 Posty - 11%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%
1 Pisanie - 5%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty in his arms {24/10/21, 12:59 pm}

in his arms  9ccd2fbd6c4e785b30f24d19f5da1bba

Nieodpowiednia ofiara i niewłaściwy czas, teraz musi zrobić wszystko, aby utrzymać się przy życiu

W opowiadaniu biorą udział Fojbe oraz Kurokocchin
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {24/10/21, 05:45 pm}

 H a g i n o     K a z u s h i   ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
                  ♪♫   I WAIT COMPLETELY DEFENSELESS FOR
                                                            a hellish force to take me away
in his arms  Kp1rhIT   in his arms  15OJo50

zwany   również     ,,A k u m a''.    Oficjalnie nienotowany.
Dwudziestoośmiolatek.  Biseksualny.  Kawaler.
Obecny lider jednego z dwóch największych rodzin mafijnych w Tokio.
           Metr osiemdziesiąt pięć
Wysportowana, umięśniona sylwetka
Stalowo niebieskie oczy
Czarne, krótkie włosy
Wytatuowane ciało. Wiele różnych blizn

CIEKAWOSTKI
Jego ojciec był kiedyś
szefem Yakuzy i po jego
śmierci Kazushi stał się
pretendentem do
tego stanowiska, lecz
na swoją własną karierę
musiał nieco poczekać.

Powiedzmy, że
piętnastolatek nie był
zdolny do kierowania
tak dużą organizacją.
Pomimo to działał
w jej szeregach.

Słynie ze swojego
niezwykłego okrucieństwa.
Potrafi wpaść w szał
i często nie popuszcza.
Chyba, że ma jakieś
szczególne widzi-mi-się.

Jest dumnym posiadaczem
rudego husky. Ma nawet
swojego pracownika do
wyprowadzania go na dwór.

in his arms  CkfjhBr


Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 11/11/21, 01:52 pm, w całości zmieniany 29 razy
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {24/10/21, 09:37 pm}

in his arms  Image_10

Hiro lub Omi • 21 lat
biseksualny mężczyzna• urodzony 15 lutego
singiel • bezrobotny złodziejaszek
jedynak • ojciec - Matsunari Toshiro, 53 lata, pracownik osiedlowego sklepiku

179 cm • 68 kg
nieokrzesane, blond włosy • zielono - szare oczy
szczupła sylwetka z lekko zarysowanymi mięśniami • porcelanowa cera
trzy pieprzyki na prawym poliku • piercing w uszach oraz prawym sutku
brak tatuaży • niewielka blizna przy pępku

• jego matka odeszła do kochanka, kiedy ten miał dziesięć lat, więc wychował go głównie ojciec
od gimnazjum przebywał w nieciekawym towarzystwie
• choć nie miał za wiele, to zawsze był ambitny, ale rzucił szkołę by pomóc ojcu - nie każdy jednak chciał zatrudnić nastolatka na czarno
w stresie lub nerwach bawi się swoimi kolczykami
• ma alergię na orzechy
choć jest biseksualny, to bardziej pociągają go mężczyźni
• jest dość wrażliwy, ale dobrze to ukrywa pod maską "twardziela"
jego marzeniem jest mieć domek przy plaży
• nienawidzi alkoholu
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {31/10/21, 09:45 am}

MATSUNARI   HIROMI

    Patrzyłem się w biały sufit, leżąc na swoim łóżku Dzisiaj w planach miałem dość ciekawe włamanie, ale nie wiem czego mogę się spodziewać w małym mieszkaniu. Nie pasował mi tam mężczyzna, który go zamieszkiwał, ale jego ubiór oraz samochód... Musiał być dziany, a to oznaczało, że trzymał tam sporą gotówkę albo wartościowe przedmioty. Było to jednak dość niebezpieczne, ale to mnie wcale nie zniechęciło. Z pensji ojca nie miałem nic oprócz jedzenia, a do pracy mały kto chciał kogoś bez doświadczenia, tym bardziej, że nie skończyłem liceum. Wtedy mieliśmy bardzo kiepską sytuację. Ojciec wziął jakieś pożyczki, a przez ich spłatę ledwie nam starczyło na mieszkanie czy żywności. Z matką nie miałem kontaktu, ale wiedziałem, że żyje sobie bardzo dobrze i nie narzeka na brak pieniędzy. Szkoda, że mnie zostawiła z ojcem, a teraz nawet nie dorzuci mi się na szkołę czy inne potrzebne wydatki. Dlatego zacząłem kraść. Początkowo były to drobne kradzieże ze sklepu, a później zaczynały się włamania. Robiłem wszystko sam i choć nie miałem żadnego doświadczenia, to jeszcze nikt mnie nie złapał. Zawsze chodziłem zamaskowany i miałem rękawiczki, więc nie zostawiałem po sobie żadnych śladów, które pomogłyby policji mnie złapać. Ojciec o niczym nie wiedział, skłamałem mu, że znalazłem pracę hotelu, gdzie sprzątam. Nie chciałem go niepotrzebnie martwić, a dzięki moim włamaniom mogłem go wesprzeć.
    Wyszedłem z pokoju, po czym zerknąłem w stronę salonu gdzie siedział mój ojciec. Piwo w jednej dłoni, w drugiej pilot, dzięki któremu przeskakiwał kanały na starym, jak świat, telewizorze. Codziennie miałem takie widoki, ale ignorowałem to, bo nie popadł jeszcze w alkoholizm.
    - Dzisiaj masz wolne? Myślałem, że idziesz na nocną zmianę - powiedziałem, zerkając na godzinę w telefonie. Sam będę musiał się zaraz zbierać, aby obserwować mieszkanie. Co jak co, ale mężczyzna zwykle wychodził o tej samej godzinie, więc miałem nadzieję, że dzisiaj będzie tak samo.
    - Jutro, dzisiaj dali mi wolne. A ty... Wychodzisz? - zapytał. Nawet na mnie nie spojrzał. Zawsze chciał dla mnie, jak najlepiej, ale czy to się zmieniło? Wydaje mi się, że tak. Ojciec był zmarnowany, wymęczony... Miał też już swoje lata i wiedziałem, że taka praca jest też dla niego męcząca. Jeśli dzisiaj mi się poszczęści, to zabiorę go na wakacje, aby mógł odpocząć.
    - Tak, będę jakoś w nocy lub nad ranem - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym poszedłem do łazienki. Musiałem udawać, że się gdzieś szykuję, a tak naprawdę stałem przez pękniętym lustrem i opierałem się o umywalkę. Zawsze się stresowałem przed włamaniem, ale musiałem wziąć głęboki wdech i się uspokoić, aby nie popełnić żadnego błędu. Wróciłem do pokoju, gdzie się naszykowałem, po czym dwa razy sprawdziłem czy wszystko schowałem do plecaka.
    - Wychodzę, nie siedź za długo i zamknij dobrze drzwi - powiedziałem, ubierając czarne trampki. Usłyszałem tylko "dobrze", więc wyszedłem z mieszkania. Czasami bałem się, że nie wrócę do domu albo ojciec będzie musiał mnie odwiedzać w więzieniu. Nie chciałem mu dawać dodatkowych zmartwień, ale dzięki tym drobnym kradzieżom czy włamaniom, mogliśmy wszystko opłacić i jeszcze nam zostawało na życie.
    Udałem się na miejsce, z którego mogłem dobrze obserwować mieszkanie. Założyłem rękawiczki oraz zakryłem połowę twarzy. Jeszcze był, ponieważ paliło się światło. Oby wychodził, inaczej pokrzyżuje moje plany, a drugi raz... Cóż, musi pójść dobrze za pierwszym razem. Skoro codziennie wychodził, to czemu dzisiaj miałby zmienić swoje plany? Schowałem się bardziej, kiedy mężczyzna zgasił światła, po czym wyszedł na zewnątrz. Czyli jednak szczęście dalej się mnie trzyma.
    - Mam nadzieje, że niczego nie zapomniał... - powiedziałem do siebie, a kiedy odjechał samochodem, to od razu ruszyłem. Upewniłem się, że nie ma nikogo w okolicy. Zamaskowany i zakradający się mężczyzna wygląda podejrzanie. O dziwo, wejście do środka nie było w ogóle trudne, byłoby gorzej, gdyby miał drzwi antywłamaniowe.
    Włączyłem latarkę, ostrożnie przechodząc przez korytarz. Nie było żadnego alarmu, ani psa obronnego, więc poczułem ulgę. Zacząłem od sprawdzania szafek oraz szuflad, ale nic nie mogłem znaleźć. Czyżbym się mylił i ten mężczyzna nie miał tu nic wartościowego? Nie, to niemożliwe. Odsłoniłem twarzy, ponieważ przez nerwy ciężej mi się oddychało. Poszperałem jeszcze trochę i w końcu znalazłem jakąś kopertę, w której znajdowały się pieniądze. Teraz nie byłem w stanie stwierdzić ile ich tam było, ale nie powstrzymałem się przed ich schowaniem.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {31/10/21, 08:51 pm}

Hagino Kazushi
        W pomieszczeniu oprócz mnie znajdowało się kilku mężczyzn. Pierwszym z nich był Tsuyoshi, wtedy nieco milczący, ze skwaszoną miną. Towarzyszył mi niezmiennie od początku mojej mafijnej kariery. Nic dziwnego, iż tytułowałem go swoją prawą ręką. Kolejny siedział w rogu pokoju, zupełnie nieprzejęty toczącą się rozmową, skupiony bardziej na równym ułożeniu białej kreski, za pomocą złotej karty kredytowej. Poza kolorem oczu, różnił się kompletnie ode mnie wyglądem - bardzo chudy, jeszcze wyższy ode mnie, a jego cera mogłaby świecić w ciemności swoją bladością. Dlaczego miałby być do mnie podobny? Rodzeni bracia zazwyczaj choć trochę się przypominają. Trzeci za to nie pełnił jakiejś szczególnej funkcji - zwykły, szary robaczek, od brudnej roboty.
        - Co wiecie o tym złodziejaszku? - zapytałem go nadzwyczaj spokojnie, jak na wymiar tej sytuacji, rozpostarty wygodnie na fotelu. Jedynie palec z pierścieniem uderzający o podłokietnik, zdradzał zniecierpliwienie. Ktoś właśnie obserwował mój dom i początkowo myśleli, że jest to ktoś z innego gangu, planujący większą akcję. Okazał się on jednak niespotykanie zuchwałym, drobnym przywłaszczycielem, którego sam miałem zamiar się pozbyć. Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził najpierw wszystkich faktów. Od tego posiadałem natomiast ludzi.
        - Matsunari Hiromi. Lat dwadzieścia jeden. Utrzymuje się ze złodziejstwa. Ojciec: Matsunari Toshiro. Pięćdziesiąt trzy lata. Pracuje w sklepie.
        - To jego lokal? - odezwał się po raz pierwszy tego dnia Tsuyoshi.
        - Niee. Raczej klepią biedę. - Podniosłem rękę na znak, że wystarczy. 
        - Ty… - Wskazałem palcem na swojego brata - … przestań mi tutaj wciągać, ćpunie. Nie po to wydawałem kasę na kampanię antynarkotykową, żeby mój własny brat mi teraz psuł renomę.
         - Co się pieklisz? - Machnął na mnie ręką - Nie wstawiam tego przecież do netu…
        - Wypierdalaj mi stąd! - Razem z ostrymi słowami, rozległ się również huk uderzenia pięścią o stół. Podniosłem się z miejsca, wyciągając już broń i przeładowując. Robaczek cofnął się o kilka kroków, przełykając ślinę, a Tsuyoshi odwrócił po prostu wzrok, zakrywając kciukiem usta. Młodszy Hagino podniósł ręce pojednawczo, ale z błąkającym się, cynicznym uśmiechem.
        - Dobra, przecież wypierdalam.

* * *

        Wróciłem nad ranem do domu, zachowując się naturalnie - sen do południa, szybki prysznic, nakarmienie Rubī'ego, którego kazałem wyprowadzić na dłuższy spacer i zabrać go na przynajmniej dwa dni. Wypiłem kawę, przeczytałem codzienną gazetę. Wydałem rozkaz zastrzelenia kilku dłużników. Słowem - sielanka. 
        Nie wiedziałem skąd, lecz to tej nocy miał włamać się tamten podglądacz. Pewności mieć nie mogłem, ale nie szkodziło się na to przygotować. Przeliczyłem pieniądze, które ukryłem w kopercie.. Taki mały wabik. Prawie trzy miliony yenów w gotówce.
        Choć mieszkanie znajdowało się w nieciekawej okolicy, gdzie ,,psy dupami szczekają'', zostało urządzone na bogato, w europejskim stylu. Dlatego nic dziwnego, że ktoś pokusił się o kradzież. Co nie mniej nie sprawiło, że byłem mniej wściekły.
        Jak co dzień wyszedłem z domu, ubrany w garnitur, udałem się do auta i odjechałem. Nie oddaliłem się jednak zbyt daleko. Gdy już miałem pewność, iż będzie on już w moim mieszkaniu, zawróciłem. Zaparkowałem dla zabezpieczenia w innym miejscu, niż zwykle. Ze schowka wyjąłem składaną pałkę teleskopową. Potem poszedłem wymierzyć sprawiedliwość. 
        Nakryłem go w momencie, w którym odkrył mój prezencik. Poczekałem, aż schowa łup do kieszeni, po czym zamachnąłem się i uderzyłem go w głowę. Padł nieprzytomny na ziemię. 
        Nie zależało mi na jego przeżyciu, lecz chciałem usłyszeć, jak błaga mnie o litość, zanim go ostatecznie zamorduję. Dlatego przyklęknąłem i sprawdziłem puls na szyi.
        Złapałem go za ramię i płynnym ruchem przewróciłem na brzuch. Biedny dupek. Jeszcze nie wiedział, w co się wpakował. W szufladzie biurka miałem już przygotowaną linę oraz obrożę Rubī'ego. Natychmiast wziąłem się do pracy - drugi przedmiot założyłem mu na szyję, po czym złożyłem jego nadgarstki ze sobą, wnętrzem dłoni do siebie. Związałem je ze sobą, a następnie poprowadziłem sznur do kółeczka obroży na karku. Pociągnąłem mocno tak, aby poczuł to dotkliwie, jak już się obudzi. Zakończyłem mocnym supłem wokół węzła dłoni.
        Zawsze krzyczeli. Nie chciałem jednak, aby zrobił to od razu, dlatego zakneblowałem mu jeszcze usta czystą skarpetką i zabezpieczyłem to kawałkiem rozdartej koszuli. Zarzuciłem go sobie przez ramię.
        Wokół nie było żywej duszy. Zresztą nawet, gdyby ktoś nas zauważył, ludzie w tamtej okolicy wiedzieli kim jestem i raczej schodzili mi z drogi. Policja od dawna nie zapuszczała się w tamto miejsce, w obawie przed otwartą strzelaniną.
        Po chwili, jak w zegarku, podjechał samochód. Był to jeden z tych wozów, który posiadał ściankę oddzielającą kierowcę od pasażerów z tyłu, gdzie rzuciłem Hiromi'ego. Usiadłem naprzeciwko niego. Otworzyłem barek. Zawsze miałem tam marker. Ktoś mógłby zapytać - po co? Lubiłem nazywać rzeczy po imieniu. Napisałem na czole mojej ofiary ogromne ,,DZIWKA''.  Zadowolony ze swojego dzieła nalałem sobie odrobinę whisky.
        Auto cały czas jechało, gdy zaczął się budzić. Patrząc beznamiętnie, jak rzuca się w niezrozumieniu, odpaliłem papierosa i pierwszy dym z niego wydmuchałem mu prosto w twarz. 
        - Wiesz, Hiro. Mogę tak do ciebie mówić? - Oczywiście nie oczekiwałem odpowiedzi - Postanowiłeś mnie okraść. Mnie się, kurwa, nie okrada. - Podwinąłem rękawy i uderzyłem go z pięści w nos, ochlapując jego krwią swoją  koszulę.
        - Co powiedziałby twój tatuś, Toshiro, gdyby dowiedział się, co jego synuś właśnie narobił? - Wyjąłem zza pazuchy pewne urządzonko. Wyglądało jak obcinarka do cygar, ale służyło do innego celu - Oj, dowie się na pewno, bo lepkich paluszków trzeba się pozbyć.
       Wolną ręką sięgnąłem do niego i wyjąłem mu knebel z ust. 
        - A teraz grzecznie wyznasz mi swoje winy. Co tobą powoduje, psie?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {31/10/21, 11:11 pm}

MATSUNARI   HIROMI

    Kiedy wrócę do domu, to od razu przeliczę pieniądze. Może uda mi się znaleźć coś jeszcze cennego, abym mógł sprzedać. Mieszkanie mogło skrywać wiele wartościowych przedmiotów, wystarczyło dobrze poszukać. Aż dziwne, że nikt nie pilnował tego mieszkania, kiedy było tak bogato, a raczej elegancko urządzone. Jeszcze takiego miejsca nie widziałem. Mimo tego, ktoś powinien stać na czatach lub powinien być chociaż alarm, a tu nic. Zdecydowanie mi się poszczęściło! Moja radość dość szybko przeobraziła się w koszmar. Poczułem uderzenie w głowę, po czym obraz stał się całkowicie czarny.
    Obudziłem się w zupełnie innym miejscu, niż pamiętam, że byłem. Chciałem się ruszyć, rozmasować bolącą głowę, ale nie mogłem. Miałem związane ręce i to dość boleśnie, z każdym ruchem czułem, jak lina wżyna mi się w skórę. Natomiast moje usta były zakneblowane przez jakiś materiał. Uspokoiłem się w chwili, kiedy dym z papierosa owiał moją twarz. Spojrzałem na mężczyznę, który siedział na przeciwko mnie. Kojarzyłem go, ale chwilę mi zajęło przypomnienie sobie skąd go znam. To do jego mieszkania się włamałem i to właśnie go chciałem okraść. Niemożliwe... Przewidział to? Myślałem, że dobrze się kryłem z obserwacją. Może miał kamerki zamontowane w mieszkaniu i dzięki nim mnie dorwał? Łzy spłynęły mi po policzkach, kiedy dostałem pięścią prosto w nos. Gdybym mógł, to zawyłbym z bólu. W co ja się wpakowałem? Znał moje imię, mojego ojca... Miałem po prostu przejebane. Zacząłem się kręcić niebezpiecznie, kiedy wspomniał coś o pozbyciu się palców. Czy on postradał zmysły? Kim on był? Jakimś psycholem? Bałem się, tak cholernie się bałem... Nigdy nie byłem w takiej sytuacji i jedynie takie sceny widziałem w filmach. Odkaszlnąłem, kiedy uwolnił moje usta, po czym spuściłem wzrok. Nie mogłem patrzeć w te przerażające oczy, czułem się przez nie niekomfortowo.
    - Ja... Przepraszam, naprawdę przepraszam! - powiedziałem, nie do końca wiedząc co mam robić. Poddać się i dać się zabić? Nawet jeśli pozbędzie mnie palców, to mogę się wykrwawić. - P-proszę, nie rób mi żadnej krzywdy... Oddam wszystkie pieniądze, które zabrałem, ale proszę... Oszczędź mnie - dodałem, uważając, aby mój głos się nie łamał. Było to trudne, ponieważ byłem przerażony sytuacją. Czemu akurat teraz musiał złapać mnie pech? Na dodatek wszystko mnie bolało i nie mogłem się zbytnio ruszać. Chwilę milczałem, aby się uspokoić, jakbym miało mi to w czymś pomóc. Mężczyzna na pewno nie żartował i nie była to żadna ukryta kamera. Co powinienem w takiej sytuacji zrobić? Skoro znał moją tożsamość, to pewnie wiedział gdzie mieszkam, a nie chciałem w to wszystko mieszać nieświadomego ojca. Przełknąłem gulę w gardle i spojrzałem w końcu na mężczyznę.
    - Zrobię co tylko zechcesz, możesz mnie wykorzystać, jak tylko chcesz - zacząłem, ale słowa z trudem przechodziły przez gardło. - Tylko pozwól mi żyć i nie mieszaj w to mojego ojca, on nic nie zrobiłem... Ja jestem w to tylko zamieszany, więc zrobię wszystko - powiedziałem. Nawet na chwilę nie odwróciłem od niego wzroku, licząc na to, że zobaczy w moich oczach skruchę. Jeśli nie przekonam go tymi słowami, to zapewne mogę już jedynie modlić się o to, by przeżyć.
    Gdybym nie miał skrępowanych ruchów, to może mógłbym jakoś uciec. Obezwładnić go i wymknąć się z samochodu, ale teraz byłem skazany na jego łaskę. Naprawdę nie chciałem tracić życia przez to głupie włamanie. Dostałem nauczkę, nabawiłem się strachu... Czy to naprawdę musi się źle skończyć? Na dodatek nie miałem pojęcia na kogo trafiłem, więc oferowanie siebie mogło być złym wyjście z sytuacji.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {01/11/21, 03:50 pm}

Hagino Kazushi

SONG
       W międzyczasie samochód ruszył. Jechaliśmy w jednym celu i ani przez chwilę nie myślałem o zmianie planów. Prawda była taka, że tacy drobni złodzieje znajdowali się na samym dnie umownej hierarchii. Nie miałem skrupułów ich się zwyczajnie pozbywać. Dlaczego tym razem miałoby być inaczej?
        Liczyłem na jakąś konkretną odpowiedź, a zyskałem tylko przeprosiny. Moje oczy rozszerzyły się, a potem zwęziły niebezpiecznie, jak u kota.
        - Nie chodzi o pieniądze - odpowiedziałem, a moja frustracja zaczęła coraz bardziej rosnąć - Tylko o to, że mi wszedłeś w paradę, sukinsynu. - Ponownie się zamachnąłem, tym razem z otwartej dłoni. Zatrzymałem się jednak w połowie ruchu. Jakiś plan wyraźnie zaświtał w mojej głowie.
        - A do czego ty mógłbyś mi się przydać? - rzuciłem, śmiejąc się krótko, wcale nie wesołym dźwiękiem. Oparłem się o siedzenie, próbując się nieco rozluźnić. Wziąłem łyk alkoholu ze szklanki. nawet się nie krzywiąc, a papieros zgasiłem o popielniczkę. Powietrze było gęste od dymu i zapachu strachu.
        Z jednej strony miałem pod dostatkiem ludzi, którzy zrobiliby wszystko, co tylko powiedziałem. Z drugiej on był z zewnątrz. Z tego, co wiedziałem jego nigdy nie złapano. Mógłbym po prostu go wystawić.
        Zanim jednak zdążyłem przedstawić mu warunki, które świadczyłyby zdecydowanie na moją korzyść, samochód zatrzymał się gwałtownie. Drzwi po obu bokach po chwili się otworzyły i do środka weszło dwóch mężczyzn - jeden usiadł obok Hiromiego, drugi obok mnie. Była jeszcze jedna dziewczyna - naprawdę ładna, ubrana w krótką spódniczkę i z narzuconym futrem na ramiona. Wykrzywiła  umalowane na czerwono usta w  zgrabnym uśmiechu.
        - Niespodzianka - powiedział ten naprzeciwko. Miał podbite oko i rozciętą wargę. Zarzucił wytatuowane, chude ramię na Matsunariego.
        - To ten? - prychnął drugi. Wyglądał na nieco zawiedzionego - Przecież to tylko jakiś chłystek.
        - Po co tu przyszliście?
        - Pomóc ci, braciszku. Ale najwyraźniej niepotrzebnie się fatygowaliśmy. - Po tych słowach wyciągnął język i przeciągnął nim po policzku Hiromiego - Ładny. Mogę sobie wziąć?
        - Łapy precz. Jest mój - warknąłem, wskazując palcem na siebie. Złapałem ,,swoją ofiarę'' za ramiona i odwróciłem do siebie tyłem. Odwiązując linę na jego rękach, zacząłem mówić do jego ucha:
        - Weźmiesz te pieniądze i dasz je ojcu. Powiesz, że wyjeżdżasz na dwa tygodnie na spotkanie biznesowe. Jutro o ósmej rano stawisz się u mnie w domu. Nie próbuj żadnych sztuczek, bo cię znajdę i urwę ci głowę, jasne? - Rzuciłem sznur Tsuyoshi'emu na kolana. Następnie otworzyłem drzwi i wywaliłem młodego Matsunariego na bruk. Następnie zamknąłem je, zapukałem w szybkę i powiedziałem do kierowcy: - Ruszaj.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {01/11/21, 05:25 pm}

MATSUNARI   HIROMI

    Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, co miał na myśli, twierdząc, że wchodzę mu w paradę. Skąd miałem wiedzieć, że mu w czymś przeszkodzę? Byłem nawet przygotowany na kolejny cios, który nie nastąpił. Poczułem ulgę, ale dalej nie mogłem powstrzymać drżącego ciała. Najwidoczniej zainteresowała go moja propozycja, ale nie wiedziałem, co mógłbym dla niego robić.
    - Jestem w stanie zrobić wszystko, nie jestem głupi oraz jestem wystarczająco silny, by się do czegoś przydać - powiedziałem. Może teraz swobodniej z nim rozmawiałem, ale jeśli jest teraz jakaś szansa, że mnie nie zabije, to chciałem brnąć w to dalej. Może nie miałem super przeszłości i nie pochodziłem z bogatej rodziny, nie skończyłem edukacji, ale… Byłem przydatny. Wszystko zależy od tego, czym mężczyzna się zajmuje.
    Samochód nagle się zatrzymał, jednakże przez przyciemnione szyby nie byłem w stanie zobaczyć, gdzie jesteśmy. Zdziwiło mnie, kiedy dołączyły do nas trzy osoby, ale mężczyzna, z którym siedzę tu od początku, nie wyglądał na zaskoczonego. Wzdrygnąłem się, kiedy nieznajomy zarzucił na mnie swoje ramię. Czyżby ich obecność miała przekreślić moje szanse? Oby nie, bo byłem na dobrej drodze. Nagle poczułem obrzydzenie, czując język na swoim policzku. Z przerażeniem spojrzałem na mężczyznę, ponieważ nie wiedziałem, jak daleko się posunie. Byłem biseksualny, ale takie zachowanie wywoływało u mnie wstręt. Nie byłem z tych, którzy zabawiali się całe życie. Na szczęście zostałem uratowany, choć dziwnie to brzmiało w tej sytuacji. Poczułem ulgę na nadgarstkach, ale po jego słowach nie mogłem czuć się bezpiecznie. Kazał mi wziąć pieniądze, ale było to zbyt podejrzane. Mimo tego skinąłem głową na znak zgody, zanim zostałem wyrzucony na ulicę, a wraz ze mną moje rzeczy oraz pieniądze, które należały do nieznajomego.
    - Kurwa… - powiedziałem, podnosząc się do siadu. Przetarłem dłonią swój nos, po czym pozbierałem się, aby wrócić do domu. Nie wiem, czego on ode mnie oczekiwał, ale nie zamierzałem narażać ojca, więc jutro musiałem stawić się u niego. Mam nadzieję, że po moim zniknięciu, tata nie będzie miał żadnych problemów.
    Wróciłem do domu, w którym słychać było jedynie telewizor. Zamknąłem za sobą drzwi, po czym zdjąłem buty i zajrzałem, co robi mój ojciec. Spał, co mnie ucieszyło, ponieważ nie musiał widzieć mnie w takim stanie. Wyłączyłem telewizor i przykryłem go kocem, a sam udałem się do łazienki. Dopiero wtedy zobaczyłem, jak wyglądałem. Napis na czole mnie zaskoczył. Pewnie dlatego ludzie dziwnie na mnie patrzyli. Świetnie, po prostu super! Jeszcze ta obroża, co ja psem byłem?
    Starałem się doprowadzić do porządku, choć napis ciężko schodził, a ostatecznie się go pozbyłem. Wszedłem do swojego pokoju, aby przeliczyć pieniądze. Prawie trzy miliony… Martwi mnie to, co będę musiał robić za te trzy miliony jenów.


•••


    Następnego dnia, obudziłem się dość wcześnie, aby zdążyć na ósmą. Nie chciałem się spóźnić ani ryzykować utraceniem jakieś części ciała. Pozostała mi rozmowa z ojcem, ale nadal bałem się go zostawić. Wyszedłem z pokoju z nadzieją, że tata będzie jeszcze spał. Łatwiej byłoby mu zostawić list, ale oczywiście nie mogło się tak dobrze układać.
    - Zjesz coś? Zaraz przygotuję śniadanie - powiedział, jednakże stanąłem naprzeciwko niego, aby go zatrzymać.
    - Dzisiaj zjem na mieście - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym wziąłem jego dłonie i wręczyłem mu kopertę z pieniędzmi. - Nie wydaj wszystkiego od razu, dobrze? Spłać wszystkie długi, a resztę zostaw na czarną godzinę. Wyjeżdżam na dwa tygodnie, mam spotkanie biznesowe. Dostałem lepszą propozycję pracy, więc… Musisz teraz poradzić sobie sam, okej? - powiedziałem, ale do ojca chyba nie docierało to, co mówiłem, ponieważ był zapatrzony w pieniądze.
    - Skąd masz taką gotówkę? Sprzątając, nie uzbierałbyś tyle - stwierdził. I co ja miałem mu powiedzieć?
    - Oszczędzałem. Zachowaj je, muszę już wychodzić - powiedziałem, po czym ucałowałem go w czoło. Wziąłem swój plecak z rzeczami, choć nie miałem pojęcia co będzie mi potrzebne. Pożegnałem się i wyszedłem z mieszkania. Miałem złe przeczucia.
    Na miejscu znalazłem się przed czasem, dlatego postanowiłem nieco zaczekać i siedziałem na niskim murku, zerkając cały czas w telefon. Ruszyłem się minutę przed ósmą, po czym stanąłem pod drzwiami. Przełknąłem gulę w gardle i zapukałem kilka razy, aby na pewno mnie usłyszał. Zacisnąłem palce na pasku od plecaka i spuściłem głowę. Może ucieczka z ojcem byłaby lepszym pomysłem, ale nie miałem tej pewności, że nikt mnie nie śledził.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {11/11/21, 02:24 pm}

Hagino Kazushi

        Wszystko było pod kontrolą. Ciężko pracowałem, aby opracować strategię na wszelkie sytuacje i żaden pierwszy, lepszy gnojek nie mógł mi tego zniszczyć. W mojej głowie zrodził się plan doskonały - jak obrócić tę sytuację na swoją korzyść? Otóż zamierzałem wykorzystać mojego nowego ,,przyjaciela'' do brudnej roboty, którą planowałem już od dawna, ale dopiero teraz miała ona sens. Można więc powiedzieć, iż spadł mi prosto z nieba.
        Wieczór, który następował po tej nieudanej próbie okradzenia mnie, spędziłem już na samych przyjemnościach. Nie miałem wątpliwości, że nadchodzącego dnia Hiromi zrobi to, o co ,,prosiłem'' i grzecznie pojawi się u mnie. Mogłem więc nieco odpuścić. Nie wróciłem tego ranka zbyt trzeźwy, odprowadzony przez Tsuyoshiego do samego mieszkania, w którym już został. Był nie tylko moją prawą ręką, ale i wieloletnim przyjacielem. Kiedy ja balowałem, on pozostawał czujny. Często dbał, abym nie zrobił czegoś głupiego. Gdy natomiast jemu ktoś podpadł, ja dbałem, aby więcej nie mógł zrobić już niczego. Pałaliśmy do siebie nienazwanym uczuciem - coś na wzór miłości, chociaż nigdy nie doszło do czegoś pomiędzy nami. Był bardziej moim bratem, niż ten biologiczny.
        Podczas gdy ktoś właśnie pukał, ja sobie smacznie spałem.
        Tymczasem drzwi otworzyły się przed Matsunarim i czyjeś silne ręce wciągnęły go do środka za ubranie. Po tym przemiłym powitaniu Itachi pokazał mu w stronę fotela, po czym polecił:
        - Siadaj. - Sam zajął miejsce naprzeciwko niego - Nie ufam ci - oznajmił po chwili milczenia i intensywnego wpatrywania się w Hiro.
        - Jesteś jakimś randomem, który napatoczył się niewiadomo skąd. Ale mój przyjaciel z jakiegoś powodu postanowił cię pozostawić przy życiu. Zastanawiam się po jaką cholerę? Jeśli coś spieprzysz i przez to on zginie, to będę cię torturował, aż sam nie padniesz, rozumiesz? - Tsuyoshi oparł się wygodnie w fotelu i splótł ręce na brzuchu.
        - A teraz, skoro już sobie wyjaśniliśmy ważną kwestię, przedstawię ci, po co tu jesteś. Istnieje pewien przedmiot, który ma szczególne dla nas znaczenie. Posiada go ktoś, kogo dzisiaj osobiście poznasz. Na razie nie musisz znać szczegółów, co to konkretnie jest, ale jeżeli uznamy, że będziesz mógł to zdobyć, będziesz miał ogromne szczęście względem Kazushiego, czyli twojego nowego SZEFA. Aha i mam nadzieję, iż wziąłeś szczoteczkę do zębów, bo od dzisiaj mieszkasz tutaj.
        Kiedy on tłumaczył pewne podstawy, drzwi po boku za plecami Tsuyoshiego otworzyły się i z sypialni wyszedłem ja, w szlafroku, z włosami przyklejonymi do czoła oraz nieco odciśniętą poduszką na policzku. Rzuciłem na nich tylko przelotne spojrzenie. Podszedłem do barku, po czym wyjąłem trzy szklanki. Tymczasem Itachi kontynuował:
        - Możesz do niego mówić proszę pana lub szefie. - Następnie wstał i podszedł do kanapy, na której leżał, wyglądający na drogi,  smoking. Wziął go do ręki, po czym przewiesił przez oparcie fotela młodego Matsunariego.
        - Mam nadzieję, że to twój rozmiar. To udało im się zorganizować na szybko - odezwałem się, stojąc już koło Hiromiego. Wyciągnąłem w jego stronę szklankę z brunatnym trunkiem, sam zostawiając sobie drugą. Musiałem coś poradzić na trawiący mnie, ogromny kac. Brzmiałem o wiele spokojniej, niż dnia poprzedniego, wręcz przyjaźnie. Zająłem wcześniejsze miejsce Tsuyoshiego, zakładając nogę na nogę - Idziemy dzisiaj wieczorem na małe przyjęcie. Lubisz sztywne zabawy?
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {13/11/21, 08:49 pm}

MATSUNARI   HIROMI

         Nerwowo przygryzałem dolną wargę, zastanawiając się,  czy mężczyzna był w ogóle w domu. Równie dobrze mogłem stać tutaj na darmo i zdążyłbym zwiać, wyjechać z miasta… Kraju. Jednakże, na bank by się zorientował, a zmiana tożsamości nie jest łatwą i szybką procedurą. Spojrzałem na mężczyznę, który wciągnął mnie do mieszkania. Nie była to właściciel mieszkania i na szczęście nie był to ten typ, który wczoraj polizał mnie po policzku. Na samo wspomnienia, aż się wzdrygnąłem. Posłusznie usiadłem w fotelu, rękami obejmując plecak. Siedziałem cicho i wsłuchałem się w słowa mężczyzny. Cóż, sam im nie ufałem, ale to chyba normalne wobec osób, których się nie zna, dlatego jakoś nie przejąłem się słowami faceta, który też nie wzbudzał zaufania. Choć sam nie wiem, który z nich groźniej wygląda i którego najbardziej powinienem się obawiać.
    Bardziej zaskoczył mnie fakt, że chcieli dać mi jakąś robotę. Owszem, sam się zaoferowałem, że zrobię wszystko, ale tak po prostu chcą mnie wziąć do czegoś? Aż za bardzo mi tu coś nie pasowało. Jeśli chcieli znaleźć sobie kozła ofiarnego, to na pewno nie będę narażać swojego życia dla jakiś gangsterów, choć wtedy i tak mnie zabiją. Ani w jedną, ani w drugą stronę… Cholera, sytuacja bez wyjścia.
    - Mam mieszkać tutaj? - zapytałem niepewnie, ale to nie o tym chciałem więcej wiedzieć. Trochę przerażało mnie to, że miałem mieszkać w miejscu, które wczoraj okradałem, ale i tak nie miałbym się gdzie podziać. Ojcu powiedziałem, że wyjeżdżam, ale skąd mam pewność, że przypadkiem nie spotkamy się na ulicy? Z tego się nie wytłumaczę. Przełknąłem gulę w gardle, zerkając na mężczyznę, który do nas dołączył. On tutaj rządził. Było to widać, ale też słowa facet z heterochromią mnie w tym utwierdziły.
    - Przyjęcie? Ma to związek z tym przedmiotem? Ja… - urwałem, ponieważ nie chciałem wyjść na jakiegoś głupka. Zapewne będzie to jakieś wystawne przyjęcie, a ja nie wiedziałem, jak na takim się zachowywać. Mogę tam nie pasować. Nie, na pewno nie będę tam pasował! - Um, proszę pana… Jeśli mogę zapytać, to jak chcecie sprawdzić czy uda mi się zdobyć ten przedmiot? Skoro jest to przyjęcie, to będzie dużo ludzi, a to tylko działa na niekorzyść takich osób, jak ja. Chyba, że w jakiś sposób miałbym się zbliżyć do posiadacza tego znaczącego przedmiotu - powiedziałem. Nie wiedziałem co sprawi, że będę się nadawał. W tłumie nie wykonam żadnego ruchu, przecież na pewno ktoś by mnie zauważył,  a nie chcę ryzykować tylko dlatego, że oni mają takie zachcianki. Pozostaje jednak kwestia, że mam osobiście poznać posiadacza, ale zanim bym zdobył jego zaufanie, to zajęłoby to sporo czasu, a im się chyba spieszyło.
    - Ostatecznie zgodzę się na wszystko, ale muszę mieć pewność, że jeśli nawalę, to nie ruszycie mojego ojca - Stawianie warunków w moim przypadku było ryzykowne, ale tata nie miał z tym nic wspólnego. Co prawda, słowna przysięga nie miała żadnego znaczenia, bo jeśli mnie zabiją, to i tak nie będę wiedzieć, czy rzeczywiście dotrzymają słowa.
    Może i rozmawiałem z nimi swobodnie, ale w rzeczywistości dalej byłem przerażony. Musiałem przyzwyczaić się do sytuacji, w której się znalazłem i jeśli chcę żyć, to nie mogę spieprzyć żadnej roboty. Po chwili przypomniałem sobie o przedmiocie, która należała do “szefa”, więc otworzyłem plecak i wyciągnąłem z niego obrożę.
    - To należy do pana, oddaję - spojrzałem na mężczyznę i wyciągnąłem w jego stronę rękę, aby łatwiej było mu zabrać przedmiot z mojej dłoni. Wygląda na to, że miał jakiegoś zwierzaka albo była to zwykła pamiątka po zmarłym psie. Mimo tego, mnie to do szczęścia nie było potrzebne.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

in his arms  Empty Re: in his arms {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach