Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Pumpkin spice latte {24/09/21, 07:44 pm}

Pumpkin spice latte

 

Festiwal Jesieni

26 września - Cornamona
pastwiska ks. Sama Karo




W PROGRAMIE
strzyżenie owiec, zapasy w błocie, pokazy konne, gry i zabawy zespołowe, liczne stoiska z rękodziełem oraz pamiątkami, degustacja lokalnych trunków i przysmaków, karuzela, konkursy, loterie, strefa dla dzieci i wiele, wiele więcej

START O 12:30
serdecznie zapraszamy






Ostatnio zmieniony przez Falballa dnia 02/10/21, 10:05 am, w całości zmieniany 16 razy
bimxbun
Supernowa
bimxbun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/09/21, 07:49 pm}

Pumpkin spice latte 6f96d76c1ffd8df4198727d0a07e6721

Pumpkin spice latte A53a9f37513e0c58ff37d1361f11e4c1

Imię: Reiko
Nazwisko: Hayashi
Wiek: 21 lat
Płeć: Kobieta
Stan cywilny: Singielka
Rola: Studentka

Wzrost: 161 cm
Waga: 47 kg
Kolor oczu: Brązowe
Kolor włosów: Czarne
Cera: Blada niczym śnieg
Sylwetka: Szczupła, drobna
Znaki szczególne: Blizny na prawym nadgarstku i przedramieniu

Ciekawostki:
- studiuje historię Skandynawii
- nie ma dnia, kiedy nie zapaliłaby szluga
- jest po próbach samobójczych
- raczej posługuje się obiema rękami, ale pisze tylko i wyłącznie lewą
- może nie wygląda, ale uczy się bardzo dobrze, dzięki czemu dostaje stypendium za swoje wyniki w nauce
- ubiera się raczej w stylu alternatywnym

Pumpkin spice latte Dd5e8ff9b9e77753df994874d519e43b

Pumpkin spice latte 6321ef5ad10972693839a8eb08c231a9

Imię: Ren
Nazwisko: Hayashi
Wiek: 24 lata
Płeć: Mężczyzna
Stan cywilny: Singiel
Rola: Student

Wzrost: 182 cm
Waga: 73 kg
Kolor oczu: Niebieskie
Kolor włosów: Czarne
Cera: Tak samo blada, jak jego siostry
Sylwetka: Lekko umięśniona, wysportowana
Znaki szczególne: Brak

Ciekawostki:
- w porównaniu do jego siostry, to on jest tym mniej odważnym
- również to on zajmuje się ich babcią, czyli jedyną rodziną jaka im pozostała
- w porównaniu do siostry jest raczej przeciętnym studentem
- studiuje prawo
- uwielbia spędzać czas w samotności, wtedy czuje się najlepiej
- jest zagubiony w życiu, a przez to żyje w swoim własnym świecie



Ostatnio zmieniony przez bimxbun dnia 28/09/21, 11:44 pm, w całości zmieniany 1 raz
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/09/21, 08:04 pm}

Pumpkin spice latte 2e34a302e31bc228a11352de082e9dc1
Pumpkin spice latte 153172511_1049195485574083_8607085326037449203_o


|Imię: │ Sam │
│ Nazwisko: │ Karo │
| Wiek: | 41 lat |
│ Płeć: │ Mężczyzna │
| Stan cywilny: | Kawaler |
| Rola społeczna; |  Ksiądz |


|Wzrost: │ 191 cm │ Waga: │ 86 kg │
│ Kolor oczu: │ Jasnoniebieski │
| Kolor włosów: │ Czarny │
│ Cera: │  Jasna, lekko opalona   │
│ Sylwetka: │ Wyrzeźbiona, wysportowana │
|Znaki szczególne: │ Kilka blizn i tatuaży na ciele, piercing w prawym uchu |

| Choć jego wygląd może być dość kontrowersyjny, Sam jest miłym i otwartym duchownym, który zawsze służy innym swoją dobrą radą oraz pomocą. |
| Pochodzi z dość bogatej rodziny, jednak się z tym nie obnosi. |
| Poza pracą duchownego, hoduję owce oraz inne zwierzęta. Można powiedzieć, że prowadzi swoje małe mini zoo, ponieważ nie potrafi odmówić przygarnięcia żadnego potrzebującego tego zwierzęcia. |
| Wiara nie koliduje z jego pasjami do motocyklu czy rockowo-metalowej muzyki. Często można zobaczyć, jak prosto z mszy udaje się na przejażdżkę swoim jednośladowym "potworkiem". |





Ostatnio zmieniony przez Amazi dnia 28/09/21, 08:16 pm, w całości zmieniany 7 razy
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/09/21, 08:22 pm}

Bennie Collins
"ennie" | 24 lata | 08.03 | tatuatorka |
dość wysoka, mieżąca około 176 centymetrów, o pulchnej sylwetce, czarno-włosa niedoszła studentka medycyny. nie wytrzymała nawet jednego pełnego roku, wiedząc, że nie jest to dla niej.

od zawsze ciągnęło ją do tematów artystycznych. najpierw próbowała z muzyką, okazało się, że chyba jak była bobasem, to słoń nadepnął jej na ucho. potem przysiadła do rysowania i z latami praktyki, udało jej się wyrobić godny pochwały styl. jeśli chodzi o tatuowanie, po kryjomu przed rodzicami najpierw bawiła się stick-n-poke, a potem kupiła maszynkę i ćwiczyła na pomarańczach i bananach. w końcu udało jej się zdobyć praktyki w jednym z miejscowych tattoo shopie, a poźniej nawet pracę. rodzice nie są fanami, nie wspierali jej finansowo, ale teraz ma możliwość bycia samodzielną i niezależną od nich.

zmaga się z depresją, jeden z powodów, dla których rozpoczęła interesowanie się tatuażami była chęć zakrycia blizn samookaleczania w artystyczny sposób. przed dostaniem przepisanych leków próbowała leczyć się alkoholem, co raz skończyło się krytycznie, wylądowała przez to w szpitalu, ale zwykle nie dzieli się z ludźmi tą wiedzą.

RELACJE
Ciaran


Ostatnio zmieniony przez NANA dnia 01/10/21, 09:29 pm, w całości zmieniany 5 razy
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/09/21, 09:34 pm}

Aurelia & Bruno
.
🙥 theme song 🙧
.
.

AureliaBagley64 lata
Apple Pie & Hot Cocoa
CZYLI O STARSZEJ PANI ORAZ JEJ WNUKU*.

Aurelia
Mogłaby uchodzić za podręcznikową definicję babci. To pełna ciepła kobieta, która dla każdego znajdzie nie tylko odrobinę czasu na wysłuchanie wszelakiej maści skarg, problemów i żali, ale także kawałek świeżo upieczonego ciasta z przykuchennej spiżarni. Całe życie spędziła w tym samym domu, w tym samym mieście, lecz nie jest to dla niej powód do wstydu, bo sąsiadów oraz okolicę zna wzdłuż i wszerz. Ma za sobą nieudane małżeństwo z cholerykiem. Przez 39 lat jej rola sprowadzała się głównie do sprzątania, gotowania, prania, cerowania dziurawych skarpet, doglądania malutkiego gospodarstwa w rodzinnym domu małżonka oraz sporadycznym opiekowaniem się gromadką dzieci, jeżeli któraś z sąsiadek potrzebowała kilku godzin wytchnienia. Po śmierci męża, 5 lat temu, odkupiła od młodego mężczyzny lokal pod swoim mieszkaniem w kamienicy w centrum, gdzie za oszczędności życia otworzyła kocią kawoherbaciarnię z wypiekami własnej roboty.
Bruno
Jedyne dziecko dwójki ekscentrycznych muzyków, którym pokrzyżował dokładnie zaplanowaną przyszłość. Rodzice włożyli dużo wysiłku i pieniędzy w jego edukację, od najmłodszych lat uczęszczał na wszelakiej maści zajęcia dodatkowe — do szkoły muzycznej, na zajęcia teatralne, językowe... Na pierwszy rzut oka wydawało się, że wygrał na boskiej loterii i nie mogło mu się trafić lepsze życie. Jednak rodzice nie mieli dla niego zbyt wiele czasu, a chłopiec podczas ich nieobecności przesiadywał w mieszkaniu Aurelii, która chętnie się nim opiekowała. W wieku 14 lat zainteresował się modelingiem, a już po roku nawiązał współpracę z prężnie rozwijającą się Agencją. Kolejne lata swojego życia spędził na podróżach po Europie i Azji. Rok temu zakończył jednak karierę z uwagi na traumatyczne wydarzenie, po którym zamknął się w sobie i wrócił do rodzinnego miasta. Zamieszkał u babci Aurelii, ponieważ jego rodzice postanowili opuścić Cornamonę, by realizować się jako muzycy na pokładzie luksusowego statku kursującego przez Atlantyk.
BrunoNorthrop19 lat


ZOBACZ LEPIEJ:






Ostatnio zmieniony przez nowena dnia 17/10/21, 09:06 pm, w całości zmieniany 19 razy
Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/09/21, 10:12 pm}

Wei Mishckel


Kto rano wstaje, ten ma psa lub chodzi do pracy
               ~ Wei Mishckel


        32 lata   -   urodziny 13 X
ma latynoskie oraz chińskie korzenie, ale nie zna żadnego z języków przodków
od dziecka mieszka w Cornamona w domku na obrzeżach miasteczka, obecnie pracuje jako policjantka w patrolu drogowym

w wolnych chwilach haftuje i szyje, uwielbia klimaty retro i vintage

jest dość zarozumiała i nie umie przyznawać się do błędów, ludzie mówią, że jeszcze życie jej nie doświadczyło i jeszcze się przekona, że bycie zbyt optymistycznym człowiekiem prowadzi do upadku





Ostatnio zmieniony przez Falballa dnia 02/10/21, 10:11 am, w całości zmieniany 10 razy
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {25/09/21, 09:37 pm}

Pumpkin spice latte AmAPWAf

Zwany: Ody
Wiek: 54 lata
Urodzony: 14 grudnia
Płeć: Mężczyzna
Stan cywilny: Wdowiec
Rola: Ex-detektyw

Wzrost: 188 cm
Waga: 82 kg
Oczy: Oliwkowe, lewe przymglone
Włosy: Blond
Cera: Blada
Sylwetka: Wysportowana
Znaki szczególne: Lewa strona ciała pokrywa bliznami po oparzeniu

O nim:
- Wdowiec od tygodnia. Operacja jego żony Amelii nie powiodła się.
- Rozchorowany teść zdecydował się oddać im dom na obrzeżach miasta z małom stadninom koni.
- Ma bardzo dobry kontakt z córką, jednak ta po śmierci matki przestała mówić. Psycholog twierdzi, że jest to przejściowe po stracie matki i niedługo wszystko powinno wrócić do normy.
- Bliznę pokrywającą prawie połowę jego ciała zdobył w wypadku w pracy trzy lata temu. Próbował bawić się w bohatera zanim przyjechali strażacy. Udało mu się uratować psa sąsiadów, ale sam utknął i prawie zginął. Po tej akcji zdecydował się przejść na wczesną emeryturę.
- W wolnych chwilach lubi pisać amatorskie opowiadania w różnych gatunkach. Jego słownictwo jest skąpe, ale wyobraźnia jeszcze go nie opuściła.
- Charakterem na ogół spokojny, uprzejmy dżentelmen. Jednak jak każdy ma sporo wad, jak spóźnialstwo, lekka dziecinność, czy bycie upartym.
- Stara się wychowywać Lys odpowiedzialnie i stanowczo, jednak kiedy ta tylko choćby zeszkli swoje oczy - w 99% przypadków wszystko uchodzi jej płazem.

Pumpkin spice latte KK7XqYX

Zwana: Lys
Wiek: 8 lat
Urodzona: 1 września
Płeć: Kobieta
Rola: Uczennica podstawówki

Wzrost: 125 cm
Waga: 20 kg
Kolor oczu: Oliwkowe
Kolor włosów: Słomiany blond
Cera: Jasna
Sylwetka: Wysportowana, szczupła
Znaki szczególne: Każdego dnia nowa blizna

O niej:
- Mała chłopaczara. Od zabawy w dom woli wspinaczkę na drzewa, a zamiast lalek, chętnie złapie za pistolet na wodę/ kulki- uwielbia nimi denerwować ludzi. Tym bardziej, że ostatnio ma fazę na zostanie super szpiegiem.
- Uwielbia duże psy i niedawno udało jej się namówić na starego owczarka z miastowego schroniska. Nazwali go Odie.
- Była bardzo zżyta z matkom, ale nie daje żadnych oznak, że dotknęła ją jej utrata.
- Ma nieograniczone pokłady energii. Wszędzie jej pełno i wszędzie o niej głośno.
- Nie uczy się za dobrze, najchętniej nie chodziłaby do szkoły. Cody niestety często wzywany jest przez wychowawcę.
Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {02/10/21, 10:07 am}

    Dzień Festiwalu Jesieni od zawsze był moim ulubionym dniem w roku. Cornamona jesienią i zimą zapierała dech w piersiach, szczyty górskie zaczynała pokrywać coraz grubsza warstwa śniegu, drzewa mieniły się czerwienią i żółcią, można było szurać nogami w liściach, powietrze pachniało szarlotką z cynamonem, zapotrzebowanie na wełniane sweterki wzrastało, a dzień festynu oficjalnie inaugurował ten cudny czas. Po lecie pełnym pracy na roli, nawale turystów, jesień była czasem odpoczynku, złapania oddechu, przygotowania na sezon zimowy. Nawet w chwilach pogodowego załamania, gdy cały dzień padało, wszystko wokół było takie… przyjazne. Ludzie czasem mówili, że patrzę na świat przez zbyt różowe okulary, a jako policjantka powinnam bardziej twardo stąpać po ziemi. Nie chciałam z tym nic robić. Wolałam cieszyć się światem wokół siebie, niż mieć ponurą minę, wiecznie złe dni i podły nastrój. Nie było z tego żadnych korzyści, a poza tym zirytowany policjant zawsze był gorzej odbierany od uprzejmego. Nawet w tak znienawidzonej drogówce, w której pracowałam.

    Przyjemny wiatr rozwiał mi włosy, wywołując na mojej twarzy delikatny uśmiech. Dzisiejsza pogoda była wręcz wymarzoną na Festiwal, na który przybyli tłumnie nie tylko mieszkańcy naszego miasteczka i turyści, ale też ludzie z okolicznych miejscowości. Przy każdym stoisku, atrakcji było pełno zainteresowanych, a wesoły gwar dobiegał mnie ze wszystkich stron. Jak zwykle, dużą popularnością cieszyła się wata cukrowa, jabłka w karmelu, loteria i karuzela, jednak żaden z wystawców nie mógł narzekać na brak pracy. Poza tym byłam pewna, że przy zagrodzie ojca Sama, był największy tłok. Wszyscy chcieli na własne oczy zobaczyć jego zwierzęta, zwłaszcza te piękne owce czarnonose.

    Spojrzałam ostatni raz w kierunku niewielkiego namiotu, w którym siostry Klara i Diane sprzedawały moje wyroby. Haftowane tamborki, kolorowe wełniane swetry i równie wzorzyste szaliki cieszyły się niesłabnącą popularnością. W tym roku poszłam o krok dalej, bo przygotowałam nawet ozdoby — okrągłe, pomarańczowe dynie, aniołki oraz liski.  Lubiłam dziergać, ale niezbyt przepadałam za staniem i sprzedawaniem, dlatego z chęcią przyjęłam pomoc dziewczyn. Od każdej sprzedanej rzeczy miały dostać mały procent, co po całym Festiwalu powinno im dać całkiem przyzwoitą sumę. Ja zaś mogłam ponownie doświadczyć festynu jako jego uczestnik, a nie współtwórca. Zdążyłam już raz obejść całe pastwisko, gdzie odbywała się impreza, ale tylko pobieżnie sprawdziłam, co w tym roku zostało przygotowane. Później ostatni raz poinstruowałam siostry, jak powinny zająć się sprzedażą, przypilnowałam ich trochę i dopiero gdy miałam pewność, że sobie poradzą, opuściłam je, obiecując przyniesienie im tarty z jabłkami i bitą śmietaną oraz dyniowej kawy o umówionej porze.  

    Idąc teraz ścieżką między stoiskami, przyglądałam się ludziom. Większość twarzy siłą rzeczy rozpoznawałam, mimo wszystko nasze miasteczko nie było zbyt liczne, a gdy się często przebywało na zewnątrz, udzielało obywatelskiej pomocy i sprzedawało wełniane wyroby, to już w ogóle większość osób była albo znajomymi z widzenia, albo stałymi klientami. Prawie wszyscy wydawali się cieszyć czasem, który postanowili spędzić na Festiwalu, naburmuszone miny rzadko się pojawiały na twarzach tych, których mijałam. To było oczywiste, że nie dało się zadowolić każdego, ale najważniejsze było, że ogólna atmosfera była przepełniona radością i zadowoleniem. Mijając trochę awanturującą się grupkę, musiałam przypomnieć samej sobie, że ani nie jestem tutaj służbowo, ani nie wchodzi to w zakres moich obowiązków. Kto inny odpowiadał za mandaty za prędkość, a kto inny za pilnowanie porządku i patrolowanie. Dzisiaj mam się dobrze bawić powiedziałam sobie w myślach, kierując się ku zagrodzie owieczek.

    Dzisiaj jestem niczym niewyróżniającą się Wei i nikt ani nic tego nie zepsuje. Dzisiaj nie będę sama.

Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {12/10/21, 08:37 pm}

Pumpkin spice latte 2e34a302e31bc228a11352de082e9dc1

Ostatnie dni Sam miał niebywale napięte. Masa spraw, którą było trzeba dopiąć przed festiwalem była ogromna, a mimo to mężczyzna potrafił zachować spokój i harmonie ducha. Potrafił sobie radzić ze stresującymi sytuacjami i poukładać te najważniejsze i jeszcze ważniejsze. W końcu nic nie było błachostką! Zwłaszcza kiedy chodziło o jego parafian. Dlatego w dniu zabawy był dumny z pracy swojej i ludzi.
Dzień był piękny, a uroku dodawały mu porozstawiane na pastwisku stragany, które radowały oczy barwnymi kolorami. Serce Sama rozgrzewał również fakt tak licznego zgromadzenia. Miło było oglądać te wszystkie uśmiechnięte twarze, z zaciekawieniem przemierzające uliczki ze straganami bądź innymi atrakcjami, których tu nie brakowało.
Karo przeszedł się spokojnym krokiem po swoim mini zoo. Z ciepłym i życzliwym uśmiechem witał wszystkich przybyłych, prezentując dzieciakom swoich podopiecznych. Zwierzęta znajdujące się w jego gromadce były najróżniejsze. Zdecydowaną większość stanowiły owce. To grono było najliczniejsze, jednak nie brakowało i innych przedstawicieli kopytnych czy uskrzydlonych. Zdecydowaną uwagę przyciągały pawie i strusie. Choć serca podbijały młode kangury i alpaki. Sam miał na to odpowiedni algorytm. Im bardziej puchate zwierzę tym popularniejsze. Przynajmniej tak wnioskował ze swojej obserwacji.
Po kontrolnym przejściu wśród swoich zwierząt postanowił zobaczyć co oferują tegoroczne stragany.
Przeczesał swoje czarne włosy po czym poprawił biały kołnierzyk wystający z pod czerwonego wełnianego swetra w jego ukochane owce. Sweter ten był prezentem jaki Karo otrzymał od pewnej uzdolnionej damy. Dlatego też dumnie nosił go na swej piersi. Bystrym wzrokiem przyglądał się twarzom mijanych osób, a każdą ze znajomych twarzyczek witał swym ciepłym uśmiechem. Co jakiś czas przystawał zapytać miejscowych o samopoczucie i ich odczucia odnośnie festiwalu. Ważne było dla niego zdanie innych, bo dzięki tym opiniom miał wskazówki i wytyczne do poprawienia kolejnego festiwalu, by ten stawał się coraz lepszy. W końcu w całym tym przedsięwzięciu chodziło o ludzi i to by dobrze się tu bawili.
Mężczyzna przechodząc tak od osoby do osoby natrafił na autorkę swojego barwnego swetra. Uśmiech na jego twarzy zdecydowanie się poszerzył.
- Wei! Widziałem twój stragan! Jest po prostu oblegany przez ludzi! Ale co tu się dziwić, sam nie mogłem się oprzeć przed poszerzeniem swojej kolekcji - powitał policjantkę ciepło.
- Jak ci się podoba tegoroczna odsłona festiwalu? - zagadnął z zaciekawieniem stając obok niej i chwytając jej dłoń i układając ją tak, by mógł ja prowadzić pod ramię.
- Byłaś już na karuzeli? Jeśli nie, to musisz się ze mną przejechać. Podobno jest świetna, więc musimy to przetestować..- zaproponował, a raczej oznajmił kobiecie. Sam był żywiołową osobą, której wszędzie było pełno i której niezwykle ciężko było odmówić. Bo najzwyczajniej on odmowy nie przyjmował. A że kobieta wpadła w jego sidła to była już bez szans. Jedyne na co mogła liczyć, to że ktoś jeszcze przykuję uwagę Sama, który był niewiarygodnie roztrzepanym mężczyznom.
Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {16/10/21, 11:36 pm}

Karin -

Imię: Karin

Nazwisko: Goodwin

Wiek: 31 lata

Płeć: Kobieta

Stan cywilny: Singielka

Rola: Malarka



Wzrost: 181 cm

Waga: 70 kg

Oczy: Błękitno-fiołkowe

Włosy: Rude, krótko ścięte, rozczochrane

Cera: Blada, pokryta masą piegów

Sylwetka: Chuda

Znaki szczególne: Wieczne wory pod oczami



Ciekawostki:

- Uciekająca panna młoda. Tuż przed słynnym pytaniem zawahała się i uciekła z pomocą woźnicy dorożki.

- Zawsze widziana w towarzystwie czekoladowego labradora - Spikey'ego, który uwielbia gryźć wszystko co mu w paszczę wpadnie.

- Zamieszkuje tymczasowo na stacji paliw w małym kamperze.



Gość
Gość
avatar
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {18/10/21, 08:45 pm}

KARIN

  Uchyliłam powieki i spojrzałam prosto w błękitne oczy idolki, której imienia już dawno zapomniałam. Widok byłby przyjemny, gdyby nie tej jej przerażająco biały uśmiech. Jakim cudem to cholerstwo dalej trzymało się sufitu? Kleje z supermarketu, jednak nie są takie słabe jak się wszystkim wydaje. Odnotowałam w myślach, żeby kupić parę sztyftów, po czym niechętnie podniosłam się do siadu. Mój ruch oczywiście od razu obudził Spikey’ego. Czekoladowy labrador zerwał się z posłania i ślizgając się po dywanach, poleciał po swoją miskę. Ostatnie dwa dni kompletnie mnie wykończyły, ale nie mogłam pozwolić sobie na zbyt długi odpoczynek. Ale może to i lepiej? Mniej czasu na napływ negatywnych myśli.
  Pozbierałam się do kupy, przecierając agresywnie twarz dłońmi i wreszcie ruszyłam swój szanowny zad z wyrka. Kto by się tam przejmował ścieleniem, kiedy za kilka godzin i tak cała praca zostanie zrujnowana. Narzuciłam na siebie dresy i włączyłam grzejnik. Niskie temperatury na dzień dobry, uwielbiałam te uroki mieszkania w kamperze. Uśmiechnęłam się krzywo. Po przygotowaniu i zjedzenia bardzo późnych śniadań, złapałam za smycz, która tak naprawdę była jedynie ozdobą.
  Moim zamiarem było przejście się po okolicy, aby Spikey mógł załatwić swoje potrzeby i trochę rozprostować kości po prawie dobowej jeździe w puszce. Plany zmieniły się jednak, kiedy mój wzrok przykuło ogłoszenie przyklejone do słupa. Zwykle takie mówiły o zagubionych pupilach, lub usługach, jednak to było o wiele ciekawsze. Festiwal Jesieni hm?
- Strzyżenie owiec, zapasy w błocie? - A czemu by nie. Załączona była także mała mapka, z której korzystając udałam się na poszukiwania pastwiska ks. Sama Karo.
  Spodziewałam się wszystkiego. Tego, że wydarzenie będzie się obracało strykte wokół kościoła, albo że zwyczajnie zastanę puste pole, ale widok przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Organizatorzy wywiązali się z każdej reklamowanej atrakcji, a nawet dodali parę bonusów. Stoiska tworzyły swego rodzaju mini miasteczko, ściągnęli nawet połowę lunaparku, a te wszystkie zwierzaki? Skąd oni je wynajęli? A co ważniejsze skąd mieli na nie pieniądze? Przystanęłam ogłupiała na widok kangura, który wyglądał jakby był przyzwyczajony do tutejszych warunków. Mózg mi powoli odmawiał posłuszeństwa, dlatego celem rozluźnienia i rozgrzania, udałam się do stoiska sprzedające różne przedziwne trunki. Przepisy oczywiście były tajne, więc celowałam na ślepo, jednak ponownie się nie zawiodłam. Aromat dyni cieszył moje nozdrza, a procentowy napój przyjemnie drapał w gardło. Już nie wspominając o kremowym smaku, który rozpływał się w ustach.
  Od razu w lepszym humorze odwróciłam się do innych straganów. A raczej zamierzałam, ale chyba nie tylko ja miałam zachciankę. Spikey musiał zwęszyć coś dobrego, bo nagle wyrwał smycz z mojego luźnego chwytu i wbiegł w tłum. Nie bałam się o to że mógł zrobić komuś, lub czemuś krzywdę, ale na pewno mógł narobić szkód. I to sporych. Przepychając się przez ludzi, próbowałam go wołać, ale bezskutecznie. Już z daleka widziałam, jak przewraca kogoś, żeby następnie ukraść trzymane przez nich jedzenie.



//Czy są chętni na ofarę? Widzę las rąk XD
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {20/10/21, 12:38 am}

Aurelia & Bruno

____Podczas tej edycji Jesiennego Festynu pogoda dopisuje. Słońce rozświetla materiałowe zadaszenia stoisk rozstawionych wzdłuż wydeptanej trawy, wydobywa z muskanych delikatnym wiaterkiem czupryn złote odcienie, ogrzewa radośnie skórę na policzkach, gdy ktoś zwraca ku niemu oblicze. Słoneczniki, które posadzono przy drodze, wyciągają do tarczy jasnego bóstwa swoje długie, zielone szyje i napawają się zsyłanymi na ziemię promieniami, przed którymi zaś oczy mrużą koty, odpoczywające na drewnianych pieńkach w towarzystwie pary staruszków.
____Bruno korzysta z chwili przerwy, którą udało mu się przed chwilą wygospodarować. Tłum oblegający stoisko z wypiekami babci rozrzedza się, co chłopak przyjmuje z ulgą. Aurelia zerka raz po raz w jego stronę, chcąc upewnić się, że ten pochłania grzecznie swoje kanapki z sałatą, serem i małosolnymi ogórkami, kiedy zajęta jest nakładaniem kolejnych kawałków ciast, placków, tart i babeczek na papierowe serwetki. Bruno przyłapuje ją na tym dopiero po dłuższej chwili, wznosi termosowy kubek z parującą herbatą do góry i wesoło siorbie jego zawartość, dając tym samym sygnał: Jem, jem. Bardzo smaczne.
____Tego roku staruszka nie decyduje się na wywieszenie za plecami cennika ani na oznaczenie poszczególnych rodzajów wypieków kolorowymi chorągiewkami z wypisaną na nich liczbą. Przed jej kramikiem stoi pięknie rzeźbiona, drewniana i pomalowana na rudo skarbonka w kształcie kota. Do niej każdy może wrzucić dowolną sumę za słodkości. Po festynie Aurelia ma w planach przeliczyć dokładnie zebrane pieniądze i z pomocą jedynego (przyszywanego) wnuka, zamówić nieco zapasów dla czworonożnych przyjaciół, rezydujących w jej kawiarnio-herbaciarni, a także opłacić niezbędne dla nich zabiegi u weterynarza. Bruno uważa, że to bardzo szlachetne.
____Może chcesz przejść się po innych stoiskach? — Aurelia pyta Bruna, gdy w pobliżu ich straganu nie ma już żadnego chętnego na ciasto. — Są też karuzele, nie chciałbyś się na którejś przejechać? Jak za dawnych czasów?
____Bruno myśli przez chwilę, rozważając słowa kobiety. Po chwili kręci przecząco głową. Nie chce.
____No a zwierzaczki? — podejmuje kolejną próbę. — Z nimi się nie chcesz przywitać?
____Nie, babciu — odpowiada z uprzejmym uśmiechem, po czym upija resztkę wystygłej herbaty.
____No to może napijesz się miodowego ale? — Aurelia otula się szczelniej własnoręcznie dzierganym, rozpinanym sweterkiem w perłowym kolorze. — No co? Przecież jesteś już dorosły.
____Dziewiętnastolatek istotnie jest dorosły, ale nie ma ochoty na socjalizowanie się z innymi, na dzikie wrzeszczenie na śmigających w powietrzu karuzelach ani na samotnym popijaniu słodkiego ale, wędrując z punktu do punktu przez kolorowe, tętniące życiem festiwalowe miasteczko. Patrzy więc prosto w oczy starszej kobiety i wciąż raczy ją swoim promiennym uśmiechem.
____Na widok grupki dziewcząt, swobodnie rozmawiających przed kramikiem z wypiekami Aurelii, podrywa się z wysłużonego taboretu i mknie, aby oczarować je swoim aksamitnym głosem oraz szczerym uśmiechem, na widok którego niejednej miękły już kolana. Proponuje każdej z dziewcząt ciasto, które jego zdaniem będzie spełniało jej zachcianki.
____Babcia obserwuje go przez chwilę, nawet nie próbując zmyć z twarzy przebiegłego uśmieszku. Bruno wiedział, jak czarować kobiety, ale dla każdej pozostawał tylko i wyłącznie nieosiągalnym, sennym marzeniem.
bimxbun
Supernowa
bimxbun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {20/10/21, 12:57 am}

Pumpkin spice latte Dd5e8ff9b9e77753df994874d519e43b

    Tego dnia wstałem dość wcześnie jak na dzień wolny. Zwykle co prawda i tak wstawałem wcześnie, jestem w końcu zdecydowanie tak zwanym rannym ptaszkiem, ale dzisiaj przebiłem siebie. Może doprowadziła do tego ekscytacja, ponieważ już od dobrego miesiąca odliczałem tylko dni do Festiwalu Jesieni, który miał się rozpocząć już dziś. Wyszedłem z łóżka dość szybko i skierowałem się po schodach domu na dół, gdzie znajdowała się kuchnia, jadalnia oraz salon, a także ze dwa dodatkowe pomieszczenia. Oczywiście w pierwszym wymienionym czas spędzała moja babcia, którą na powitanie ucałowałem w policzek. Była to naprawdę wspaniała kobieta, która po śmierci rodziców wzięła mnie i moją siostrę pod swoją opiekę. Podziwiam ją ogromnie, ponieważ będąc samotną kobietą, dała radę wychować dwójkę swoich wnuków, czyli nas i jeszcze zapewnić nam byt. Zdarzały się momenty, kiedy nie było łatwo, a ona i tak wychodziła z tego z podniesioną głową. Teraz też i ja i moja siostra studiujemy, ale jest łatwiej, przede wszystkim dlatego, że oboje dorabiamy od czasu do czasu w różnych pracach, dzięki czemu babcia ma mniej na głowie.
    Usiadłem do stołu, a kobieta z uśmiechem nałożyła mi na talerz naleśniki.
- Reiko już wstała? – zapytałem, smarując jeden z placków dżemem. Byłem tego ciekaw, ponieważ chciałem wyciągnąć siostrę ze sobą na festyn. Niby chciałem być tam od samego otwarcia, ale dla niej mogłem zrobić wyjątek i pójść tam później.
- Jeszcze nie, ale pewnie niedługo do nas zejdzie – odparła starsza kobieta, nie tracąc uśmiechu z twarzy. I miała rację. Reiko pojawiła się niedługo potem.
-Reiko, pójdziesz ze mną na festyn? – zadałem jej pytanie od razu, kiedy tylko usiadła, robiąc przy tym słodkie oczy. No musiała się zgodzić! Co prawda z początku była ku temu niechętna, w końcu jednak po moich naleganiach faktycznie uległa. Zjedliśmy śniadanie i umówiliśmy się, że za jak się zbierzemy oboje to ruszymy. Oczywiście wiedziałem, że moja siostra potrzebuje o wiele więcej czasu, żeby przygotować się do wyjścia, nawet jeśli był to Festiwal Jesieni. Dlatego też zobaczyliśmy się dopiero po dwóch godzinach. Reiko jak zwykle wyglądała zjawiskowo i nie dziwiło mnie to. Nawet dzieci często nazywały ją księżniczką, mimo że zawsze jej ubiór ograniczał się do koloru czarnego.
    Ruszyliśmy. Z początku panowała między nami cisza. Zastanawiałem się, czy dziewczyna czuje, iż się stresuję, czy może jednak aż tak bardzo się od siebie oddaliliśmy, że już nie zwracała na to uwagi. Bałem się, że jej się nie spodoba. Owszem, wiedziałem, iż Reiko uwielbia jesienne klimaty, w końcu spooky season zdecydowanie był czasem, kiedy królowała, ale zastanawiałem się, czy tłumy, jakie zapewne przybędą na miejsce, będą jej odpowiadać, czy jej nie zniechęcą. Na szczęście czarnowłosa sama rozpoczęła ze mną rozmowę. Wydawała się być trochę nachmurzona, ale wiedziałem, że taki też jej wizerunek. Przyglądając jej się bardziej można było zauważyć tę tańczącą iskierkę ognia w jej oku. Domyślałem się, że jednak była uradowana przez tę perspektywę.
    Wkrótce dotarliśmy na teren festynu. Od razu uderzyły w nas zapachy potraw, jakie były tu przygotowywane, tak samo jak i różnych jesiennych specyfików. W powietrzu unosił się zapach dyni, a same te warzywa stały na wejściu, jak i dalej, w głąb festiwalu, zdecydowanie przyczyniając się do stworzenia specyficznej atmosfery. Niedaleko wejścia było również mini-zoo, w stronę którego od razu pognałem.
- Reiko, patrz! Czy te owieczki nie są urocze? – Krzyknąłem do siostry i dopiero wtedy odwróciłem się, by na nią spojrzeć, ale… Nie było jej tutaj. Zdziwiony rozejrzałem się szybko po otoczeniu, nie byłem jednak w stanie jej nigdzie dostrzec. Spanikowany nie wiedziałem, co mam robić w takiej sytuacji. Usiadłem na ławce nieopodal i schowałem twarz w dłoniach. Wiedziałem, że Reiko jest dorosła, ale martwiłem się o nią. Przecież to ja ją tutaj wyciągnąłem. A co jak coś jej się stanie?!
    Bałem się gdzieś ruszyć, choć bardzo chciałem. Znów zacząłem rozglądać się po ludziach. Co robić? Zostać tutaj i czekać aż wróci czy pójść jej poszukać? Raczej się nie zgubiła i będzie się dobrze bawić tak czy siak… Ach…
    Przetrzepałem włosy ręką.
Nie jestem jej niańką, Reiko jest dorosła, wie, co robić. Oboje mamy też telefony. Jak będzie mnie potrzebowała, to da mi znać – próbowałem sobie wbić do głowy.
    W tym samym momencie poczułem, jak ktoś ciągnie mnie za włosy. Albo raczej coś. Przekręciłem się na ławce w stronę, z której czułem ten „dyskomfort”. Okazało się, że to jedna z owiec uznała moje włosy za pożywienie. Zaśmiałem się sam z siebie i pogłaskałem ją po pyszczku. Urocze stworzonko…

Pumpkin spice latte 6f96d76c1ffd8df4198727d0a07e6721

    To, że w ogóle zwlekłam się tego dnia z łózka było oczywiście zasługą mojej babci i pysznych naleśników, które zrobiła na śniadanie, a których zapach wyczuwalny był również w moim pokoju. Leniwie otworzyłam powieki i niczym zombie skierowałam się do kuchni, gdzie przy stole siedział już mój brat. Ledwie zdążyłam usiąść, a ten już zaczął mnie męczyć, bym poszła z nim na Festiwal Jesieni. Z początku byłam niechętna, mimo wszystko nie lubiłam festynów, ani tym podobnych wydarzeń. Wydawały mi się one nudne i przereklamowane, a dodatkowo zniechęcały mnie tłumy ludzi, a przede wszystkim dzieci, których w takich miejscach było od wała. Te małe stworzenia napawały mnie lękiem za każdym razem, jak tylko się do mnie zbliżały. Na samą myśl o nich przeszedł mnie dreszcz. Ostatecznie jednak uległam mojemu bratu. Kochałam go, zawsze się o mnie troszczył, mimo że sam jest niewiele starszy ode mnie. Nigdy nie musiał tego robić, a czasem zachowywał się dosłownie, jakby był moim rodzicem. Już nie mówiąc nawet o tym, że często był nadopiekuńczy w stosunku do mnie. Choć sama pewnie też wskoczyłabym za nim w ogień, gdybym musiała… Dlatego też, zgadzając się na jego propozycję wiedziałam, że sprawiłam mu tym radość. Dodatkowo też jest to Festiwal Jesieni, czyli mojej ulubionej pory roku. No po prostu nie mogłam odmówić.
    Umówiliśmy się z bratem, że kiedy się zbierzemy to ruszymy. Trochę było mi głupio, że musiał tyle czekać, ale zapewne oboje wiedzieliśmy, że szybko się nie przygotuję. Skoro już wychodziliśmy na Festiwal Jesieni, to musiałam skorzystać z okazji i jakoś się odstawić. Dlatego podczas kiedy mój brat miał na sobie zwykły golf, spodnie jeansowe i płaszczyk, ja ubrana byłam w czarną spódnicę, sięgającą ziemi i rozszerzającą się ku dołowi, tego samego koloru gorset, idealnie podkreślający mój biust oraz narzutkę z guziczkami, wykonaną z koronki, przez co stanowiła element ozdobny, a nie coś, co miałoby zapewnić mi choć odrobinę ciepła. Do tego założyłam buty na grubej podeszwie ze słupkami i płaszczyk z ozdobnymi kokardkami, by nie było mi zimno. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, jedynie dwa pasma zaczynające się z przodu spięłam ze sobą z tyłu i przyozdobiłam je spinką z czarną różą. Do tego wyrazisty makijaż oka i usta pomalowane czarną szminką. Idealnie.
    Kiedy ruszyliśmy, czułam, jak mój brat się stresuje. Zwykle lubił ze mną rozmawiać, jednak tym razem nawet nie zaczął rozmowy. Być może czuł się trochę skrępowany, szczególnie, że po ostatnich wydarzeniach nie byliśmy ze sobą zbyt blisko… Ostatecznie to ja zaczęłam rozmowę, pytając go, czy się wyspał i dalej jakoś samo się już potoczyło.
    Wkrótce dotarliśmy na miejsce i… Oczarowało mnie. Dosłownie. Dynie porozstawiane w celach ozdobnych w każdym zakamarku, do tego zapach dyni unoszący się w powietrzu… Czułam na pewno ciasto dyniowe, do tego jakiś cynamon… Ach, jak pięknie! Do tego jeszcze czarne lampiony ze świeczkami w środku, tlącymi się pomarańczowymi płomieniami. Już nie mogę doczekać się wieczora, kiedy dadzą naprawdę wspaniały efekt swoim blaskiem! Aż naszła mnie ochota, by na jednym ze stoisk festiwalu kupić jakieś świeczki, którymi mogłabym przyozdobić swój pokój.
    Weszłam za bratem na teren festynu, rozglądając się dookoła. Wypatrywałam miejsca, w którym mogłabym kupić przedmioty, które przed chwilą mi się zamarzyły. Przystanęłam jednak, by poczekać na Rena, którego zainteresowały owce. Wtedy moją uwagę przykuło coś innego. Albo raczej ktoś inny. Wyjątkowo znajoma twarz znajdowała się parę metrów ode mnie. Nie myśląc zbyt wiele, skierowałam się w jej stronę. Aż nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie spodziewałam się jeszcze kiedykolwiek jej ujrzeć. A co jeśli nie powinnam tak nagle podchodzić? Co jeśli ona, w porównaniu do mnie, już o mnie zapomniała? Albo po prostu nie chce mnie pamiętać? Pokręciłam głową na boki. Spróbować przecież mogę, prawda?

Mam coś do załatwienia, spotkamy się później.

Wysłałam na szybko SMS’a mojemu bratu. Miałam nadzieję, że nie będzie zły. Chciałam spędzić z nim ten dzień, ale teraz… Mam coś innego do zrobienia. Podeszłam bliżej dziewczyny, na tyle, by mogła mnie dobrze słyszeć i widzieć.

- Bennie…? – wypowiedziałam cicho i niepewnie jej imię, mając nadzieję, że jednak mnie usłyszy i zwróci na mnie uwagę. Nagle cała pewność siebie ze mnie wyparowała.
NANA
Tajemniczy Gwiazdozbiór
NANA
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {21/10/21, 10:51 pm}

BENNIE
____Jesień. Ulubiona pora roku Bennie, która pozwalała jej na ubieranie się tak, jak jej się podobało, bo nie gotowała się w paru warstwach lub nie musiała zakrywać wszystkiego grubą, zimową kurtką. Choć i to było lepsze od ciężkiego, męczącego letniego słońca. Po kilku minutach w ciepłej temperaturze potrafiło jej się już robić słabo, a warstwa kremu z filtrem objawiała się soczystą poświatą na jej twarzy. Mógł to być również pot. Teraz z kolei mogła cieszyć się wiatrem, częstszym deszczem i pozornie zwaną ponurą pogodą, która zaskakująco poprawiała Bennie humor.
____Równało się to również z Festiwalem, w którym brała biernie udział ostatnie lata. Jednak w tym roku było inaczej. Po główkowaniu przez tydzień, zastanawiając się, co robić na swoim stanowisku, została przy robieniu szybkich, prostych portretów dla festiwalowiczów. Najpierw chciała robić tymczasowe tatuaże albo malować buzie dzieciom, ale po pomyśleniu dłuższą chwilę, uznała, że to nie są odpowiednie zajęcia na jesień. Na lato może tak, wiosna też wchodziła w grę, ale chłodniejsze temperatury nie były idealne na takie akcje. Więc została przy portretach, co dla niej było przyjemną czynnością, a każdy lubi dostać prosty rysunek swojego wizerunku, prawda?
____Nie powinna była być w szoku, że nie miała zastraszającego ruchu. Wiele osób wolało wykonywać aktywne atrakcje, zjeść lub napić się czegoś, więc raz na paręnaście minut ktoś do niej przychodził, nabazgrała w podobnym czasie portret i oddawała go klientom z uśmiechem. Poprawiała golf otulający jej gardło, kiedy odczuwała fałszywe wrażenie duszenia się, z kolei rękawy ściągała niżej przy powiewach wiatru. Musiała je mieć rozgrzane, żeby były sprawne i z łatwością mogła trzymać ołówek
____Ah, napiłabym się herbaty... albo czegokolwiek ciepłego — mruknęła pod nosem, ocierając dłonie o siebie. Ciasto Aurelii też falami do niej przylatywało, bo znajdowała się dość blisko straganu starszej kobiety. Za chwilę pewnie zrobi sobie przerwę i do niego podejdzie, bo nie wytrzyma bez spróbowania wypieku. Zobaczy jaki ruch będzie panował, na tym ustali swoją ostateczną decyzję.
____Jej nadzieje malały na to, że zbierze jej się chętnych. Była w pewnym momencie przekonana, że i tak zaliczyła już 3/4 wioski, więc nie miała co liczyć. Przynajmniej przybywali coraz rzadziej, więc po pół godziny oczekiwania, postanowiła, że zamknie stragan, przynajmniej na kilkanaście minut, i zrobi to, co chciała od przyjścia. Zje i napije się czegoś, co wciągnie ją w atmosferę i pozwoli cieszyć się festiwalem w stu procentach. Zostawiła karteczkę "Zaraz Wracam" i zostawiła stoisko samo sobie i skierowała się, aby zamówić herbatę. Widziała, że będzie musiała trochę stać w kolejce, więc najpierw skorzystała i wzięła ciasto od uprzejmej kobiety, wrzucając trochę pieniędzy do skarbonki stojącej przed nią. Zbliżała się powoli do zamawiania, cały czas nie była pewna co zamówić, ale wybita z rytmu została znajomym głosem, któremu najpierw nie mogła przypisać konkretnej twarzy. Odwróciła się zdezorientowana, prawie zadławiając się kawałkiem ciasta, które miała w budzi
____Reiko! Cześć — odpowiedziała, kiedy udało jej się złapać oddech i przełknąć słodycz, po czym wpadła na pomysł — O rany, chcesz może portret? Wykombinuje Ci jeden w dziesięć minut na moim stoisku! — zaproponowała ochoczo, odstawiając papierową tackę na stolik obok niej. Uroda Reiko zdaniem Bennie była idealna do portretu, była to też wymówka, aby mogła ją po prostu narysować.
Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {24/10/21, 10:49 am}

Czując nowe pokłady energii i chęć do obcowania z ludźmi wracającą ze zdwojoną siłą, przyspieszyłam kroku, który stał się bardziej sprężysty. Długo wyczekiwałam tego dnia, więc łatwo mi było przywrócić swoje myśli na odpowiedni tor. Do zwierząt Sama prowadził mnie nie tylko podekscytowany tłum, ale też różnorodne odgłosy, od beczenia, trele, aż po dziwne sapnięcia. Jego małe zoo najwidoczniejsze było równie podekscytowane, co uczestnicy festynu, którzy pierwszy raz mieli do czynienia z wesołą, zwierzęcą gromadką. Łatwo mogłam ich zrozumieć, ludzie spoza miasteczka nie mieli zielonego pojęcia, że znajduje się tutaj taka różnorodna fauna, do tego będąca pod pieczą księdza. Bardzo barwnego i ekscentrycznego księdza, który przyjezdnych zaskakiwał nie mniej niż jego zwierzęcy milusińscy. Zwykle pozostawiały dobre wspomnienia w umysłach turystów, co zachęcało ich do powrotu do Cornamona. Można było powiedzieć, że stanowiły spory procent powodów zadowolenia z wyboru miasteczka jako celu wakacyjnych podróży.

Wtem wpadłam na Sama, częściowy powód moich rozmyślań. Z radością rozpoznałam sweter, który na sobie miał, a był moim dziełem. Zawsze lubiłam podziwiać swoje małe dzieła na innych.

— Sam — skinęłam głową na powitanie, odwzajemniając uśmiech. — Cóż, nie byłoby tak kolorowo, gdyby nie mięciutka wełna z twoich owieczek, samo jej dotknięcie woła Chcesz mnie, chcesz! - Mówiąc to, rzuciłam porozumiewawcze spojrzenie na czarne pysia na jego swetrze. - Do tego stanowisz całkiem niezłą, żywą reklamę, dzięki tobie mogłabym zrezygnować z działań marketingowych — zażartowałam. — Nie spodziewałam się, że będzie na tobie tak dobrze leżał, aż mam ochotę zrobić drugi, ale w bardziej świątecznym wydaniu.

Pozwoliłam mu wziąć się po rękę i poprowadzić w zupełnie innym kierunku niż planowałam się znaleźć. Oglądaniem owieczek można było zająć się później, ale na rozmowę z Samem mogło już zabraknąć czasu. Na każdym festynie był rozchwytywany, a jego własna, energiczna natura również nie pozwalała mu usiedzieć w miejscu dłużej, niż trzeba było. Mimo to praktycznie wszyscy go uwielbiali, chodzili do niego po rady, oferowali pomoc ze zwierzętami, nawet starowinki, które z początku patrzyły na niego bykiem, w końcu przyzwyczaiły się do jego sposobu bycia i chętnie zapraszały go na herbatkę. Ja najczęściej spotykałam się z nim, gdy przychodziła pora strzyżenia owiec. Tak to niezbyt często mieliśmy okazję porozmawiać, gdyż każde z nas było zajęte. On swoją kościelną działalnością i zwierzętami, a ja pilnowaniem miasteczka przed piratami drogowymi. Dlatego teraz postanowiłam skorzystać z okazji i spędzić z nim trochę czasu.

— Muszę przyznać, że jak zwykle stanęliśmy na wysokości zadania. Może i powtarzam to co roku, ale tym razem naprawdę jest to najlepszy festiwal, jaki zorganizowaliśmy. Mam wrażenie, że wszyscy są zadowoleni, no i pogoda dopisała! Iście jesienny klimat, aż wierzyć się nie chce, że to wszystko jest naprawdę. — W moim sercu zawsze trwała jesień, a gdy przychodził jej czas w roku, wpadałam w trudny do określenia nastrój. Z jednej strony moje zmysły wręcz rozpływały się pod wpływem bodźców i atmosfery, która panowała wokół, z drugiej miałam wrażenie, że trwam na pograniczu jawy oraz snu, tak surrealistyczne mi się to wydawało. Wraz z nadejściem zimy ten stan przemijał, ale świąteczno-śnieżna atmosfera też kreowała niesamowity nastrój.

— Karuzela? Nie, nie próbowałam. Nawet o niej nie pomyślałam. Moją uwagę przykuła informacja o zapasach w błocie. Wiesz, mógłbyś spróbować, założę się, że byś wygrał. Chyba nie stchórzysz, prawda? — Wizja naszego ulubionego księdza pokrytego błotem była dość kusząca. Nie, żeby przy zwierzętach nie zdarzało mu się być całym w oborniku, ale to byłoby coś innego. Normalnie nieczęsto można było zobaczyć duchownych bez sutann czy koszul, ale skoro Sam nie był takim typowym księdzem…

Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {25/10/21, 10:57 pm}

Pumpkin spice latte 2e34a302e31bc228a11352de082e9dc1

Magiczny nastrój jesieni udzielał się wszystkim. Co Sam obserwował z ogromną radością. Te wszystkie uśmiechnięte twarze po prostu radowały jego serce i napełniały go czystą energią do działania.
A spotkanie znajomej policjantki i ujrzenie szerokiego uśmiechu na jej ślicznej buźce było niczym wisienka na wielopiętrowym torcie pyszności jaki zaserwował mu tego dnia los. Mężczyzna włożył wiele pracy w organizację festiwalu i właśnie zbierał plony swych działań, z których mógł jedynie być dumny.
- Fakt ich wełna jest niezwykle przyjemna, jednak nie ujmuj swoich zasług! W końcu to twe ręce nadały tej miękkiej wełnie odpowiednia formę! A formy te zachwycają! - uśmiech nie schodził z jego ust. A kiedy kobieta go skomplementowała nie mógł tego pozostawić bez odpowiedzi. Stanął dumnie wypinając pierś w przód, by lepiej zaprezentować owce umieszczoną na jej środku.
- Prawda? Leży wprost wybornie! A jak chroni przed chłodem! W dodatku starszym paniom podoba się zdecydowanie bardziej od moich motocyklówek! - zaśmiał się donośnie, przeczesując gęste czarne włosy w teatralnym geście.
- Kusisz moja droga takimi propozycjami. I powiedź mi teraz jak mam się im oprzeć? Już w mej głowie skaczę wełniany renifer. Renifery jakoś wybitnie kojarzą mi się ze świętami. Aż dziwne, że nie mam jeszcze renifera… kto wie może jakiś szuka domu? - Sam słynął z swojego gadulstwa. Błyskawicznie skakał on po tematach, a jego rozmówców ratował fakt, że mężczyzna miał niezwykle donośny i klarowny głos, dzięki któremu było można wszystko dobrze zrozumieć.
- Nie szkodzi Wei! To, że powtarzasz to co roku, tylko utwierdza mnie w tym, że podołaliśmy wyzwaniu. Nie dość, że utrzymaliśmy poziom, to poszliśmy o kolejny krok w przód udoskonalając nasz festiwal. Ogromnie mnie to raduje. I tak jak mówisz, pogoda jak na zamówienie! Pozwala skorzystać ze wszystkich atrakcji - duchowny był dumny, z tego co udało im się osiągnąć. Doskonale wiedział ile zaangażowania w festiwal włożyli mieszkańcy rozstawiając swoje stragany.
Wraz ze swoją znajoma ksiądz ruszył w strone karuzeli. Jednak jak to Sam nie potrafił iść prosto do celu. Kiedy do jego nosa dotarł zapach przepysznych wyrobów nie potrafił się opanować i musiał na chwile przystanąć przy jednym ze stoisk.
- Te szaszłyki dyniowe wyglądają cudownie! Poproszę dwie sztuki! - skierował swe słowa od razu do osoby obsługującej stragan. Nawet nie pytał swojej towarzyszki na to czy ma na nie ochotę. W końcu wydawało mu się to oczywiste. Jak można było nie mieć ochoty na dyniowego szaszłyka? No właśnie!
Nie musieli długo czekać, mężczyzna zapłacił i podał swojej znajomej upatrzony przysmak.
- Smacznego! Wiesz musi mieć co nam się przewracać w brzuchach na karuzeli. W końcu co to za frajda przejechać się z pustym brzuchem! - roześmiał się i zrobił kęs przekąski. Mimika mężczyzny wyrażała zdecydowane zadowolenie z podjętego wyboru.
Kiedy Sam chciał zrobić drugi kęs nie udało mu się to. Jakaś nieznana mu siła pchnęła go w tył. A kiedy mężczyzna wylądował na pośladkach niemałych rozmiarów lablador rozgościł się na jego kolanach bez trudu sięgając do trzymanego przez duchownego szaszłyka. Zanim Karo się obejrzał pozostał mu w dłoni sam patyk.
- No widzę, że nie tylko ja jestem fanem takich nowości kulinarnych! - zaśmiał się i taktycznie chwycił obrożę psa, by ten nie mógł mu nigdzie umknąć.
- A teraz powiedź mi kolego, skąd się tu wziąłeś? - zapytał z uśmiechem doskonale wiedząc, że odpowiedzi od zwierzaka nie otrzyma. Jednak ta przybyła do niego z całkiem innej strony. Z pomiędzy ludzi było słychać krzyki kobiety, nie trudno było się domyślić, że nawoływała ona swojego uciekiniera.
Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {31/10/21, 09:15 pm}

Słysząc szereg pochwał, poczułam lekkie zawstydzenie. Nie byłam najlepszą w przyjmowaniu komplementów. Lubiłam sprawiać innym radość, rozdawać prezenty, dziergać, a za najlepsze podziękowanie miałam uśmiech na twarzach obdarowywanych i ich powroty do mnie po nowe wyroby. To wydawało się lepsze niż słowa, stawiały mnie w mniejszym świetle. Mogłam schować się za drutami lub maszyną do szycia, obiecując kolejne skarpetki i swetry, od razu kontrując radość, przenosząc uwagę z powrotem na klientów. A przy mówionych komplementach, zawsze brakowało mi odpowiednich słów, wszystko zdawało się być oklepane. Teraz też tak było, dlatego postanowiłam odwrócić temat w stronę Sama.

— W sweterkach w zwierzątka wyglądasz bardziej przyziemnie i nie widać twoich dziarek. Dlatego starowinki zapominają, że je masz. Pewnie widzą wtedy w tobie swoich zbuntowanych wnuczków, których mimo wszystko można usadzić — zażartowałam. Mnie również starsze osoby traktowały z dystansem. Nie pasowałam barwą skóry, poza tym, kto to widział policjantkę z piercingiem, na dodatek w twarzy! W mniemaniu niektórych moje kolczyki pod dolną wargą były wystarczającym powodem, by traktować mnie bardziej jak zbuntowane dziecko, niż stróża prawa. Na szczęście na co dzień w pracy raczej rzadko miałam do czynienia z kierowcami starszymi paniami, więc stawianie im czoła było dość sporadyczne. Byłam jednak w stanie zrozumieć, co może czuć Sam. Pokręciłam głową, odsuwając od siebie te myśli. To nie była dobra pora na takie rozmyślania.

Na wzmiankę Sama o reniferach na swetrze, zmarszczyłam brwi.

— Bardziej myślałam o owcach w świątecznych czapeczkach, norweskich wzorkach w śnieżynki… Renifery faktycznie kojarzą się ze świętami, ale z tobą, to bardziej owieczki. Mówi się, że psy zawsze są podobne do właścicieli… W twoim przypadku podobieństwo jest z owcami. Założę się, że myjesz włosy tylko żelem dziesięć w jednym, a czuprynkę masz pełną objętości jak chmurka.

Moje włosy były całkiem usłuchane, ale musiałam im poświęcić dłuższą chwilę uwagi, jeśli chciałam mieć pewność, że będą dobrze wyglądać przez kilka dni w jednej fryzurze. Sam z kolei zawsze prezentował się nienagannie. A że najczęściej, gdy się z nim spotykałam, był w towarzystwie owiec, bo sama miałam do nich interes, to w mojej wyobraźni zawsze zestawiałam go właśnie z tymi zwierzętami. Wiedziałam, że ma ich znacznie więcej, ale to te włochate, czarne pysie, zawsze najbardziej mnie urzekały. Byłam zbyt swojskim, prostym człowiekiem, by w głowie latały mi pawie. Nie były aż tak użyteczne, a ja lubiłam łączenie wyglądu z praktycznością.

Radość i zadowolenie tryskające z Sama udzielało się także mnie. Wędrując z nim przez festyn, słuchając trajkotania głosem, który mógłby bajki na dobranoc czytać, a był wystarczająco donośny, by przebić się przez hałas tłumu wokół nas, można było się czuć tylko i wyłącznie dobrze. Jednocześnie zachwalając częściowo i przez nas przygotowany festiwal, czułam, jak rozpiera mnie duma — z naszych działań, efektów, możliwości życia w takim zgranym społeczeństwie. Dlatego, gdy po raz kolejny doszło do zmiany tematu, a w mojej dłoni wylądował dyniowy szaszłyk, nie oponowałam.

— Dla nas może takie przewalanie będzie zabawne, gorzej jeśli coś na kogoś wyleci — parsknęłam między gryzami. Co prawda nie musiałam się obawiać o swój żołądek, bo mój błędnik spisywał się wzorowo, a też nie była to karuzela mająca dosłownie powalić ludzi do poziomu, w końcu korzystały z niej i małe dzieci. Nie mniej jednak zdawałam sobie sprawę, że wrażliwsze osoby mogą nie podołać takiej przejażdżce.

Nagle coś mną szarpnęło i straciłam kontakt z ramieniem Sama. Rozejrzałam się, a widząc go leżącego jak kłoda pod ciężarem psa, nie wiedziałam, czy się roześmiać, zrobić zdjęcie, czy mu pomóc. Jego nowy kolega pozwolił sobie poczęstować się szaszłykiem księdza, nie zawracając sobie głowy, żeby nawet spytać, czy może. Sam chwycił psiaka za obrożę, podnosząc się. Od razu zaczęłam otrzepywać jego ubrania z suchej trawy i liści.

— Nic ci nie jest? Oba pośladki całe? Będziesz mógł siedzieć? — Spytałam, próbując ocenić, czy poniósł jeszcze jakieś straty poza jedzeniem. Wydawało się jednak, że wszystko jest w porządku.


Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {13/11/21, 12:10 am}



I   have   a   problem


that I believe in people




Godność Leroy Terrence


Profesja Lekarz


Wiek Trzydzieści dwa lata


Wzrost 188 cm


Kolor oczu Zielone


Kolor włosów Blond



O nim


Pochodzi z rodziny bibliotekarzy. Jako nastolatek był buntownikiem. Nosił się na czarno, chodził w skórze i słuchał alternatywnej muzyki. Grał w szkolnym zespole jako basista oraz śpiewał. Jak wiadomo - łobuz kocha najmocniej. Z takiego założenia wyszła również Lorine. Przewodnicząca samorządu i porządna uczennica.
Zakochali się w sobie. Dziewczynie wydawało się, że go zmieni. Szło jej to opornie, zwłaszcza, iż wieku 16. lat zaszła w ciążę. Ich rodzice nie byli zadowoleni, jak się można domyślić, ale zapewnili im wsparcie z obu stron. Wszystko zaczęło się układać.
Aż do tej felernej nocy. Ciąża nagle okazała się zagrożona, a Lorie trafiła do szpitala. W tym czasie Roy bawił się w najlepsze na imprezie. Nie odbierał telefonów. Z powodu powikłań oraz kilku błędów lekarzy zarówno dziewczyna, jak i dziecko zmarli.
Zaczął obwiniać siebie. Zamiast jednak całkowicie się załamać, wziął się mocno do pracy. Porzucił marzenie o byciu muzykiem i zamiast tego skupił się na nauce. Później wyjechał na studia medyczne, by po odbyciu rezydentury w innym mieście, powrócić do Cornamona. Akurat poprzedni doktor odchodził na emeryturę, więc właściwie zajął jego miejsce.
Choć zajmuje się zazwyczaj ludźmi, czasem zastępuje lokalnego weterynarza, przy na przykład pobieraniu krwi od zwierząt.
Jego charakter przez lata ulegał znacznemu złagodzeniu. Dzisiaj rzadko unosi głos, jest cierpliwy, zawsze służy pomocą. Staruszki mają do niego słabość. Niektóre leczy za darmo, a one odwdzięczają się zapasami miodów, dżemów i innych wyrobów.
Jego rodzice nadal żyją, lecz on mieszka samotnie, nad kliniką.
And I have to build it all over again





bimxbun
Supernowa
bimxbun
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {11/12/21, 10:19 pm}

Pumpkin spice latte 6f96d76c1ffd8df4198727d0a07e6721

    Zrobiło jej się ciepło na sercu, gdy okazało się, iż Bennie cały czas ją pamięta. W dodatku imię „Reiko” wypowiedziane przez usta czarnowłosej sprawiło, że mięsień zrobił fikołka w jej klatce piersiowej. Uśmiechnęła się do niej delikatnie.
    - Hej… – pomachała ręką dziewczynie, wykonując delikatne jak na siebie ruchy. - Spokojnie, spokojnie, nigdzie się nie spieszy – powiedziała, nie chcąc, by druga się przypadkiem przez nią zakrztusiła. Nie chciała, by coś jej się stało przez nieuwagę ich obu. Hayashi też nie chciała naciskać na Collins. Zaskoczyło ją, gdy ta zapytała ją o portret. Nie myślała, że ktoś będzie chciał kiedykolwiek ją zilustrować. A jednak… Chociaż festyn też był po to, by niektórzy mogli dorobić w różnych celach. Właściwie co jej szkodziło? Ona będzie miała rysunek, a Ennie dodatkowe pieniądze za to. Zawsze bardzo ją lubiła, więc nie miała problemu z tym, by wydać trochę więcej monet.
    - Jasne, bardzo chętnie – uniosła w górę kąciki ust, odpowiadając na pytanie. Podeszła bliżej dziewczyny i dała jej znać, że ruszy za nią w odpowiednim kierunku. Nie była pewna, gdzie znajduje się jej stoisko, choć miała świadomość, że pewnie w pobliżu. Sam festyn nie był jakiś duży, ale raczej uroczy. A to chyba najważniejsze.
    Pozwoliła Bennie, by ją prowadziła. Momentami nieco się chwiała ze względu na obuwie, które miała na nogach, ale była już przyzwyczajona. Za często chodziła w tego typu rzeczach, by teraz niebezpiecznie wywrócić się na twarz i ją uszkodzić. A zdarzały się z początku i takie rzeczy…
    - Co u ciebie, Bennie? – Zadała najprostsze pytanie, ale w tym momencie tylko takie przychodziło jej do głowy. Nie widziały się tak dawno, że nie miała pewności nawet, jaki temat mogłaby poruszyć. Miała nadzieję, iż dyskusja od tego pytania potoczy im się dalej, ponieważ wystarczyło tak naprawdę, by druga osoba powiedziała cokolwiek, a inna by podchwyciła temat.
    Kiedy dotarły do stoiska, ustawiła się z boku i starała nie ruszać, by nie przeszkadzać Bennie w pracy.

Pumpkin spice latte Dd5e8ff9b9e77753df994874d519e43b

    Ze zniszczoną przez kochane owieczki księdza fryzurą, ruszył z ławeczki. Skoro i tak Reiko nie miała dla niego teraz czasu to postanowił przejść się po festynie sam i może załapać na coś ciekawego. Od siedzenia w miejscu zrobiło mu się zimno, więc udał się po ciepłą herbatkę. Idąc z napojem z dodatkiem soku malinowego oraz goździków, cynamonu i cytryny w dłoniach, przemierzał ścieżki między stoiskami. W oddali zauważył jedno, które należało do przemiłej starszej pani, jaką kojarzył z widzenia na pewno. Pamiętał, że prowadziła ona swój interes w miasteczku. Wiele osób wręcz uwielbiało przebywać w jej kawiarni, czy też herbaciarni. Ciężko było mu stwierdzić, czym dokładnie był lokal. Ruszył w stronę jej stoiska. Również znajdował się na nim młody chłopak, który kokietował dziewczyny, być może w jego wieku.
    Podszedł do stoiska i zaczął się przyglądać, by dowiedzieć się, jakie ciasta oferują. Próbował się na coś zdecydować, ale nie wychodziło mu to. Miał ochotę na wszystko i uwielbiał wszelkiego rodzaju ciasta. Nie zmieniało to jednak też tego, iż w dużej części z nich coś mu nie pasowało – a to jedno z rodzynkami, a to jakieś z owocami, czego wręcz nie cierpiał. Kiedy ograniczył swój wybór do minimum, myślał, że zaraz zrezygnuje całkowicie – wybór głupiego kawałka ciasta był dla niego zbyt wielkim wyzwaniem. Nie odszedł tylko dlatego, że chciał w ten sposób wspomóc zwierzątka, na których utrzymanie właścicielka zbierała fundusze na tym festynie. Będzie musiał się w końcu przejść do kawiarni, by móc wygłaskać i wyprzytulać wszystkie czworonogi, które się tam znajdują… Ale może to kiedyś, kiedy już będzie miał więcej czasu (czytaj – nie doczeka się do usranej śmierci, bo studia pochłaniają całą jego energię i czas wolny, nie licząc dnia dzisiejszego oczywiście).
    Rzucił młodemu chłopakowi, stojącemu po tej „drugiej stronie” stoiska spojrzenie wołające o pomoc. Naprawdę chciał móc się zdecydować.
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {23/03/22, 10:24 pm}

Bruno

____Damy odchodzą od stoiska, każda z kawałkiem innego wypieku, lecz wciąż z tym samym, rozmarzonym wyrazem twarzy; plotkując szeptem o pewnym przystojnym kasztanowłosym, którego jeszcze chwilę temu miały okazję podziwiać. Bruno natomiast nie zmienia zdania, będzie pomagać Aurelii z wydawaniem ciast, dopóki ostatnia porcja nie wyląduje na papierowej chusteczce w kolorze musztardy. Jeżeli zainteresowanie nie spadnie, zastanie ich wczesny wieczór. Sprzątną wtedy stanowisko, zabiorą skarbonkę i puste blachy, trzeba będzie wynieść worki ze śmieciami do kontenera… nikt inny nie pomoże starszej kobiecie, wszyscy będą zajęci albo atrakcjami festiwalu, albo swoimi sprawami. Zresztą, Bruno czuje się bezpieczniej, mogąc być w towarzystwie staruszki, ona jako jedyna potrafiłaby mu pomóc, gdyby powtórzył się napad paniki.
____Bruno przekłada resztę jabłkowo-gruszkowej tarty na blachę z ciastem marchewkowym, potem pustą formę do pieczenia układa ostrożnie na tej, która od jakiegoś czasu leży w wiklinowym koszyku pod stolikiem, gdzie wyłożono wypieki. Podnosząc się, dostrzega wysokiego młodego mężczyznę. Ten patrzy wprost na niego, niemalże błagalnie. Serce Bruna zastyga na moment, by po chwili zabić znowu, nierówno. Niemiłe uczucie.
____Pomóc? — pyta, nie dając po sobie poznać, jak bardzo nieswojo się czuje. — Wybór może być trochę przytłaczający…
____Rzuca okiem na ciasta przed sobą. Które polecić? Które przypadłoby mężczyźnie do gustu? Po namyśle mówi:
____Na twoim miejscu wziąłbym to — wskazuje palcem ostatnią blachę po prawej. — Kruchy spód, domowe powidła ze śliwek, krem orzechowy i gorzka czekolada. Jest zdecydowanie najpyszniejsze.
____Poprawia ściśle przylegający do szyi cielisty golf, coś jakby go uwiera, swędzi, przeszkadza. Czeka. Czy czarnowłosy pójdzie za jego sugestią? Ma taką nadzieję.
____Tak przy okazji, za tobą stoi skarbonka. Tak, ta w kształcie kota. Jeżeli masz ochotę, możesz coś wrzucić — wyjaśnia, chcąc nieco rozluźnić atmosferę. Aktualnie obaj chyba czują się dość niezręcznie, choć każdy z innego powodu. — Zbieramy na koty z lokalu babci, kocia kawoherbaciarnia, w centrum Cornamony, może kojarzysz?... Ahkem... — kaszle, chcąc ukryć rosnące zakłopotanie. — No... w każdym razie, będziemy bardzo wdzięczni, nawet za drobne. A jeżeli nie, to mam nadzieję, że chociaż ciasto będzie smakować...

Falballa
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Falballa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {16/04/22, 07:08 pm}


Równie szybko jak pies, pojawiła się koło nas właścicielka wygłodzonego urwisa. Sam od razu skorzystał z okazji, żeby się zapoznać i poplotkować na temat zwierząt. Korzystając z tego, że jego uwaga opuściła moją osobę, a także dobrze wiedząc, że energiczna natura księdza zaraz poprowadzi go w zupełnie inne miejsce, niż początkowo zamierzał, postanowiłam wrócić do mojego pierwotnego planu przejścia się po całym pastwisku. Poza tym powoli zbliżała się godzina, kiedy to miałam zanieść ciastko i kawę do Klary oraz Diane, zajmujących się moim stanowiskiem. Rzuciłam szybkie Zobaczymy się później!, po czym pokierowałam się w stronę stoisk z jedzeniem.

Zapach, który unosił się w powietrzu, pełen pikantnego cynamonu i słodkiej woni jabłek sprawił, że moje ślinianki zaczęły mocniej pracować. Ustawiłam się w kolejce do namiociku, w którym swoje wyroby sprzedawała pani Aurelia wraz ze swoim wnukiem. Jej łakocie co roku robiły furorę, przyciągając tłumy i nie można było się temu dziwić. Kocia kawiarnia, którą prowadziła od paru lat, była jednym z głównych punktów wszelakich wycieczek, miejscem spotkań mieszkańców, przytułkiem dla bezdomnych kociaków. Wystarczyła jedna wizyta w tamtym miejscu, by się zakochać — w ciastach, kotach, atmosferze i w samej pani Aurelii, która zawsze chętnie doradzała, pomagała, rozmawiała, podnosiła na duchu. Była niczym babcia nas wszystkich, babcia całego Cornamona.

Grzebałam w portmonetce w poszukiwaniu drobnych, powtarzając w myślach, co chcę wziąć, gdy nagle do moich uszu dotarło wołanie.

— Aspirant Mishckel! — Donośny, pełen przesłodzonego tonu męski głos przebił się przez festiwalowy gwar. Mimowolnie skrzywiłam się, dobrze wiedząc, kto jest jego właścicielem. Ostatnia osoba, którą chciałam zobaczyć. — Aspirant Mishckel! Dalej dzielnie łapie aspirant piratów drogowych zagrażających naszemu Cornamona?

Odwróciłam się, zadzierając głowę do góry, by posłać mordercze spojrzenie prosto w oczy wołającego mnie mężczyzny, który teraz zanosił się rechotem. Zdziwiłby się, ile osób na drogach wokół Cornamona urządza sobie wyścigi z wiatrem.

— Dawson. Dalej myślisz, że rozwiążesz sprawę rodem z CSI Miami i kiedyś ktoś doceni twoją chamowatą osobę? — Odparowałam lodowatym tonem. Głupkowaty uśmieszek Dawsona zniknął z twarzy, ustępując grymasowi. Przez całą swoją karierę w kryminalnych opowiadał na prawo i lewo, że pewnego dnia przeprowadzi takie śledztwo, że od razu go awansują oraz przeniosą. Zapomniał tylko, że Cornamona to miejsce z najmniejszym odsetkiem przestępstw, a statystyki wykazywały tendencję spadkową. Lata mijały, on siedział na naszej komendzie, zrzędził i każdy wydział uważał za nierobów oraz popychadła. Wszyscy spoza kryminalnych byli dla niego godni pożałowania. — Jeśli masz jakieś uwagi dotyczące pracy drogówki, wybacz, nie wysłucham cię, mam urlop. Przyjdź we wtorek, po odprawie, znajdę dla ciebie chwilę.

Nie czekając, aż ochłonie, z powrotem odwróciłam się w kierunku stoiska pani Aurelii, przed którym kolejka znacząco zmalała. Pokonałam odległość dzielącą mnie od lady i z uśmiechem, który wrócił na moje usta na widok smakołyków, poprosiłam o trzy kawałki tarty z bitą śmietaną. Gdy pani Aurelia nakładała ciastka na tacki, wrzuciłam wszystkie drobne, które przy sobie miałam, do figurki kota, w ramach zapłaty za jedzenie i na karmę dla jej pupili. Drobniaki zawsze ciążyły mi w portfelu, a myśl, że futrzaki będą miały pełne brzuchy dzięki nim, wywiała Dawsona z mojej głowy, jak również spod stoiska pani Aurelii. I na całe szczęście, bo przez chwilę wydawało mi się, że da się sprowokować.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Pumpkin spice latte Empty Re: Pumpkin spice latte {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach