Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|NEIRA|
Dzień testów był tym którego się Neira najbardziej obawiała. Bo co jak ich treningi nie były wystarczające? Albo obleje któryś z testów?
- Powodzenia, nie obawiaj się, nie wpuszczę nikogo poza tobą- zapewniła go gdy wychodził. Ten charakterystyczny ton pukania zdarzało, im się czasem ćwiczyć. Patrzyła, jak wychodził, starając się wierzyć w niego, bo inaczej…
Wtedy ich droga znacznie się wydłuży do celu. Brała ona wszystko, pod uwagę nie była optymistką i sądząc po charakterze Archiego on też był pod tym względem dość ostrożnie nastawiony. Siedziała, na kanapie spoglądając też czasem w stronę okna. Zastanawiała się nawet czy zimna kąpiel by nie pomogła jej w walce z tym podenerwowaniem. Bo o dziwo odczuwała tego rodzaju emocje. Bardzo chciała, wrócić do swojego świata ten tutaj był dla niej zbyt skomplikowany. Tylko czy Archie by tam przeżył? Niby łowcy, którzy tam bywali, nie mieli z tym problemów, więc i on nie powinien ich mieć. Tyle pytań i żadnej jasnej odpowiedzi. Z nerwów nalała, sobie wody do szklanki maczając w niej palce, by po chwili, je wyciągnąć przyglądając się ich strukturze. Ta woda była inna od tej, którą pamiętała. Ta była zimna i gorąca u niej była tylko chłodna, czasem letnia, bo cóż woda wydobywała się głównie z podwodnych jaskiń. Niewiele mówiła Archiemu o swoim świecie, ale on też od jakiegoś czasu za bardzo o niego nie pytał. Poszła się wykapać, dość długo moczyła się w wodzie, odzyskując zupełnie siły wykorzystywane przez jej moc.
Po usłyszeniu charakterystycznego pukanie delikatnie i ostrożnie otworzyła drzwi dostrzegając zmęczonego Archiego. Testy musiały być bardzo meczące. Wpuściła go do środka, zamykając szybko za nim drzwi, by nikt z sąsiadów jej nie zauważył. Stała opodal niego z tym wyrazem oczekiwania na twarzy.
- Zdałeś testy? Trening na coś się przydał?- spytała go niemal natychmiast na jednym wydechu. Nie dając nawet czasu, by ochłonął po wszystkim. Chyba po raz pierwszy była tak niecierpliwa i przeklinała powolność ludzi. Bawiła się kosmykiem czerwonych włosów, bo musiała czymś zająć palce.
- Opowiadaj wszystko, co zapamiętałeś. Na pewno coś nie coś widziałeś, w ich filii jak sądzę?- spytała go, mając nadzieję na jakieś ciekawe lub pomocne informacje. Na ten moment to Archie miał, tam robić za szpiega. O ile zdał testy. Bo tego nadal się nie dowiedziała, z tego zdenerwowania nawet oddech trochę jej przyspieszył.
- Powodzenia, nie obawiaj się, nie wpuszczę nikogo poza tobą- zapewniła go gdy wychodził. Ten charakterystyczny ton pukania zdarzało, im się czasem ćwiczyć. Patrzyła, jak wychodził, starając się wierzyć w niego, bo inaczej…
Wtedy ich droga znacznie się wydłuży do celu. Brała ona wszystko, pod uwagę nie była optymistką i sądząc po charakterze Archiego on też był pod tym względem dość ostrożnie nastawiony. Siedziała, na kanapie spoglądając też czasem w stronę okna. Zastanawiała się nawet czy zimna kąpiel by nie pomogła jej w walce z tym podenerwowaniem. Bo o dziwo odczuwała tego rodzaju emocje. Bardzo chciała, wrócić do swojego świata ten tutaj był dla niej zbyt skomplikowany. Tylko czy Archie by tam przeżył? Niby łowcy, którzy tam bywali, nie mieli z tym problemów, więc i on nie powinien ich mieć. Tyle pytań i żadnej jasnej odpowiedzi. Z nerwów nalała, sobie wody do szklanki maczając w niej palce, by po chwili, je wyciągnąć przyglądając się ich strukturze. Ta woda była inna od tej, którą pamiętała. Ta była zimna i gorąca u niej była tylko chłodna, czasem letnia, bo cóż woda wydobywała się głównie z podwodnych jaskiń. Niewiele mówiła Archiemu o swoim świecie, ale on też od jakiegoś czasu za bardzo o niego nie pytał. Poszła się wykapać, dość długo moczyła się w wodzie, odzyskując zupełnie siły wykorzystywane przez jej moc.
Po usłyszeniu charakterystycznego pukanie delikatnie i ostrożnie otworzyła drzwi dostrzegając zmęczonego Archiego. Testy musiały być bardzo meczące. Wpuściła go do środka, zamykając szybko za nim drzwi, by nikt z sąsiadów jej nie zauważył. Stała opodal niego z tym wyrazem oczekiwania na twarzy.
- Zdałeś testy? Trening na coś się przydał?- spytała go niemal natychmiast na jednym wydechu. Nie dając nawet czasu, by ochłonął po wszystkim. Chyba po raz pierwszy była tak niecierpliwa i przeklinała powolność ludzi. Bawiła się kosmykiem czerwonych włosów, bo musiała czymś zająć palce.
- Opowiadaj wszystko, co zapamiętałeś. Na pewno coś nie coś widziałeś, w ich filii jak sądzę?- spytała go, mając nadzieję na jakieś ciekawe lub pomocne informacje. Na ten moment to Archie miał, tam robić za szpiega. O ile zdał testy. Bo tego nadal się nie dowiedziała, z tego zdenerwowania nawet oddech trochę jej przyspieszył.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Stał cały w nerwach. Pot spływał mu po czole, znikając pod czarną koszulką, którą dostał wraz z resztą ubrań na testy. Spodnie w kolorze moro zdawały się być zbyt luźne, a pasek od nich źle spięty. Tak samo, jak ramiona Archiego. Przed jego oczami rozgrywało się istne piekło. Mase ludzi przyszło na egzaminy chcąc zdać, przerwać swoje dotychczasowe życie na te lepsze, oddając w zamian siebie, swoje zdolności. Zamazując swoją naturę. Obserwował jak niektórzy przechodzili przez pole usłane przeszkodami. Jak czołgali się pod siatką w błocie, jak skakali, chwilę później wdrapując na wysoką ściankę. Inni, wychodzili z niewielkiej sali, kończąc test wiedzy, zaś jeszcze inni... Wzdrgynął się, gdy kobieta padła z krzykiem na matę, a coś w jej ręce strzeliło. Złamana.
- Archie! - szorstki, ostry głos zawołał jego imię. Prawie podskoczyłw miejscu. Jedynie pięty jeszcze go uziemiały. Wyszedł przed szereg kolejki, przełkając głośno gulę. Był już po torze przeszkód oraz egzaminie. Pozostała mu jedynie mata. Spojrzał na mężczyznę, który bacznym okiem lustrował go z dołu do góy, prychając pod nosem. Archie mruknął coś pod nosem, ściagając buty. Wiedział, że był wątłej postury, ale bez przesady. Szkolił go sam mutant, choć nie mógł się tym zbytnio chwalić.
Przed nim stała kobieta. Spojrzał na nią, na jej drobne ciało. Najchętniej zapytałby się, czy powinien. Nie chciał bić płci pięknej, ale potem zdał sobie sprawę, bo surowym spojrzeniu egzaminatora, że to nie ma znaczenia. W końcu tam na zewnatrz, gdzie miał zamiar się udać, nawet istota piękna mogła rzucić się na jego syzję z pazurami. Tak jak Neira...
- Zaczynać! - ryknął, a Archie przeszedł dreszcz. Kobieta natomiast zareagowała prawidłowo rzucając się na niego i od razu powalając swoim rozpędzonym ciałkiem. Jasnowłosy padł jak długi, uderzając z hukiem głową o matę. Coś mu zabrzęczało, gwiazdki pojawił się przed oczami. Kaszlnął, czując jak obiłsobie zebra. Zaklął, ratując się rękoma, aby kobieta nie zacisła swoich dłoni na jego szyji. Widział w jej oczach desperację. Walczyła o wygraną, jakby od tego zależało jej życie.
Zaklął, głośno i wyraźnie, czując jak usta zalewają się śliną, a ciśnienie wywołane napinaniem mięśni tworzy czerwony rumień pnący się po sam czubek głowy. Skupił się, wrócił wspomnieniami do treningów z Neirą i odnalazł w nich sposób na wydostanie się z takich opresji. Wykrzesając z siebie pokłady siły, odpuścił swoją szyję, dając sobie ją przywłaszczyć dłonią kobiety. Miał teraz tylko dwie minuty zanim całkowicie straci dopływ powietrza i zemdleje. W tym czasie zaparł dłonie na żuchwie przeciwniczki, odpychając jej głowę do tyłu pod mało zdrowym kątem. Podparł się nogą, uginając ją w dziewiędziesięciu stopniach i zacząłnapierać ciężarem, aby przewrócić ich i samemu zasiąść na górze. Miotali się tak dłuższą chwilę, aż kobiece ciało zaczynało słabnąć. To była jego chwila. Z głośnym krzykiem, któy wyrywał się z jego gardła, przeturlał się, znajdując po chwili nad nią. Ta z przerażeniem w oczach zaczęła się miotać, ale Archie zachował zimną krew i układając się pod idealnym kątem, zacząłją podduszać. Po nie udanej próbie oswobodzenia, przeciwniczka odklepała z nienawiścią w oczach. Wygrał. Zadowolony, nie potrafił kontrolować cisnącego się na usta uśmiechu. Z kilkoma siniakami na twarzy od łokci kobiety, poobijanymi zebrami, wstał na chwiejnych nogach, aptrząc jak mężczyzna beznamiętnie kreśli coś w swoim notesie, każąc mu zejść i udać do pielęgniarki. Mówił również, że wyniki pojawią się w południe. Archie udał się więc do gabinetu lekarskiego, dając się opatrzyć. Na szczęście nic poważnego mu nie groziło. Odetchnął, choć każde zaczerpnięcie powietrza paliło go w płuca.
Ledwo doszedł do domu, wycieńczony, wyssany emocjonalnie. Półdnia go nie było, a on miał wrażenie, jakby całe te godziny spędził na bieganiu. Zapukał sygnałem do drzwi, nie mając nawet sił wyprostować się odpowiednio. Wszedł do środka, widząc Neirę, całą i zdrową. Uśmiechnął się delikatnie, blady niczym ściana, z kilkoma opatrunkami na ciele. Jednym na twarzy. Powoli fioletowe siniaki zaczynały pojawiać się na jego skórze, pod okiem, na zebrach i rękach, któe wykręcali mu podczas testów.
Opadł bezwładnie na kanapę, wzdychając głęboko, aby w końcu jego mózg zarejestrował, że to koniec. Już po wszystkim. Spojrzałna zniecierpliwioną mutantkę, odkładając na bok swoją kamizelkę.
- To istne piekło - odpowiedział z bladym, drwiącym uśmieszkiem. - Tak, zdałem - wychrypiał. Co prawda ledwo. Od wrócenia z podkulonym ogonem dzielił go jedynie jeden punkt. Wygrał tylko dzięki jednemu punktowi. Po tych słowach zaczął opowiadać jak to wszystko wyglądało. Co prawda nie miał dostępu do ich siedziby. Wszystko odgrywało się na placu treningowym, około trzysta metrów dalej, ale nawet stamtąd widział jak zaawansowane zabezpieczenia posiadają. Pracownicy stali na straży przy głównym wejściu. Z tyłu mieli zaplecze na dowozy jedzenia oraz broni. Pdy zamknięte w kojcach, rwące się na nieznajome twarze. Wiele alarmów oraz kamer... musiał przy okazji tłumaczyć dziewczynie co oznaczają dane nazwy, więc wszystko trwało do późnego wieczora.
- Od następnego tygodnia... zaczynam tam pracę - wykrztusił, czując jak od tego gadania zdarł sobie gardło. - Martwie się psami. Mogą wyczuć ode mnie... ciebie
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|NEIRA|
Wysłuchała wszystkiego bardzo uważnie na temat tego co zauważył odnośnie zabezpieczeń czy tego co znajduje się na widoku przed lub za budynkiem. Dużo tego nie było, ale w sumie nie była tym jakoś wybitnie zaskoczona. Raczej to, co naprawdę tajne mają w środku budynku, tak by kamery mogły tego pilnować. Zaintrygowana siedziała obok niego, widząc, jego obrażenia lekko się skrzywiła, solidnie oberwał. Ważne, że żył i nie została sama w pustym mieszkaniu. Dużo rzeczy ją ciekawiło, więc nie zamierzała się powstrzymywać, od ich zadawania. A parę najważniejszych na pewno musiała zadać.
- Mówiłeś, że jest kilka grup łowców czy tam jednostek, które się zajmuj łapaniem mutantów. Czy to była ta sama, której symbol miał tamten facet na swoim ubraniu? Zgłosiłeś się do tej, której symbol widzieliśmy?- spytała go, chcąc się upewnić czy zmierzają w dobrym kierunku. Coś jej mówiło, że tamci łowcy byli z tych bardziej elitarnych od tych zwykłych żółtodziobów. Tylko jak bardzo była bliska, prawdy a jak bardzo się myliła? Była nadal lekko zdenerwowana. Ale nie odwracała wzroku od Archiego.
- Wyglądasz okropnie, jesteś pewien, że podleczysz to w tydzień? Albo do takiego stopnia, że dasz radę pracować? Te żebra pewnie dają o sobie znać- nim zastanowiła się, co robi, przejechała, po nich chłodną dłonią. Miał przyjemną w dotyku skórę, wcześniej nie zwracała na to aż tak uwagi. Był tylko jej wspólnikiem w drodze powrotu do domu nikim więcej. I tak było najlepiej, skupić się na tym co było ich obecnym celem.
- Ilu kamer się dopatrzyłeś na zewnątrz? Podejrzewam, że było ich naprawdę sporo, skoro to bardzo tajne miejsce przyjmujące niewielu rekrutów do misji. U nas w sumie brali zawsze najsprytniejszych, a i tak nie zawsze wracali. W porównaniu z waszą bronią, nasza nie obroniłaby pewnie nikogo- mruknęła, wspominając strzały z gazem czy proch wulkaniczny lub jaskiniowy. Tylko taki rodzaj broni zwykle stosowała, choć te i tak zasoby bywały mocno ograniczone. Nie miała zbyt dobrego doświadczenia z mutantami zwiadowcami. Prawdę mówiąc, najchętniej by w ogóle nie miała z nimi żadnego kontaktu. Panoszyli się, gdzie chcieli, a potem i tak padali jak muchy.
- Co do psów jedyny zapach, jaki wyczują to zapach ryby- prychnęła.
- Nie mówiłam ci w sumie nigdy. Bo nie czułam takiej potrzeby. Ale nigdy nie przepadałam za zwiadowcami z mojego domu. Nigdy jakoś nie wzbudzali, mego zaufania. A kto wie, czy czasem nie współpracowali z łowcami za cenę ich uwolnienia, czy nawet dania im spokoju na jakiś czas- wymieniła to wszystko z jawną w głosie pogardą. Tacy mutanci zasługiwali według niej jedynie na śmierć. Lub na widowiskowe spalenie, co cóż już się raczej nie zdarzało.
- Powinieneś się wykąpać, nim ja zajmę łazienkę. No, chyba że jesteś głodny i coś razem zjemy? Zapewne te testy pozbawiły cię resztek skumulowanej od rana energii- podsumowała , wymuszając delikatny uśmiech. Archie niezbyt go często u niej widział. Pora by do niego przywyknął.
- Gdyby nie to, że nie mam ochoty robić ci na złość. To zdjęłabym tę koszulkę, serio w tym mieszkaniu jak na moje pochodzenie idzie się ugotować- powachlowała się ręką drażniąc lekko białowłosego.
- Mówiłeś, że jest kilka grup łowców czy tam jednostek, które się zajmuj łapaniem mutantów. Czy to była ta sama, której symbol miał tamten facet na swoim ubraniu? Zgłosiłeś się do tej, której symbol widzieliśmy?- spytała go, chcąc się upewnić czy zmierzają w dobrym kierunku. Coś jej mówiło, że tamci łowcy byli z tych bardziej elitarnych od tych zwykłych żółtodziobów. Tylko jak bardzo była bliska, prawdy a jak bardzo się myliła? Była nadal lekko zdenerwowana. Ale nie odwracała wzroku od Archiego.
- Wyglądasz okropnie, jesteś pewien, że podleczysz to w tydzień? Albo do takiego stopnia, że dasz radę pracować? Te żebra pewnie dają o sobie znać- nim zastanowiła się, co robi, przejechała, po nich chłodną dłonią. Miał przyjemną w dotyku skórę, wcześniej nie zwracała na to aż tak uwagi. Był tylko jej wspólnikiem w drodze powrotu do domu nikim więcej. I tak było najlepiej, skupić się na tym co było ich obecnym celem.
- Ilu kamer się dopatrzyłeś na zewnątrz? Podejrzewam, że było ich naprawdę sporo, skoro to bardzo tajne miejsce przyjmujące niewielu rekrutów do misji. U nas w sumie brali zawsze najsprytniejszych, a i tak nie zawsze wracali. W porównaniu z waszą bronią, nasza nie obroniłaby pewnie nikogo- mruknęła, wspominając strzały z gazem czy proch wulkaniczny lub jaskiniowy. Tylko taki rodzaj broni zwykle stosowała, choć te i tak zasoby bywały mocno ograniczone. Nie miała zbyt dobrego doświadczenia z mutantami zwiadowcami. Prawdę mówiąc, najchętniej by w ogóle nie miała z nimi żadnego kontaktu. Panoszyli się, gdzie chcieli, a potem i tak padali jak muchy.
- Co do psów jedyny zapach, jaki wyczują to zapach ryby- prychnęła.
- Nie mówiłam ci w sumie nigdy. Bo nie czułam takiej potrzeby. Ale nigdy nie przepadałam za zwiadowcami z mojego domu. Nigdy jakoś nie wzbudzali, mego zaufania. A kto wie, czy czasem nie współpracowali z łowcami za cenę ich uwolnienia, czy nawet dania im spokoju na jakiś czas- wymieniła to wszystko z jawną w głosie pogardą. Tacy mutanci zasługiwali według niej jedynie na śmierć. Lub na widowiskowe spalenie, co cóż już się raczej nie zdarzało.
- Powinieneś się wykąpać, nim ja zajmę łazienkę. No, chyba że jesteś głodny i coś razem zjemy? Zapewne te testy pozbawiły cię resztek skumulowanej od rana energii- podsumowała , wymuszając delikatny uśmiech. Archie niezbyt go często u niej widział. Pora by do niego przywyknął.
- Gdyby nie to, że nie mam ochoty robić ci na złość. To zdjęłabym tę koszulkę, serio w tym mieszkaniu jak na moje pochodzenie idzie się ugotować- powachlowała się ręką drażniąc lekko białowłosego.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Chwilę odpoczął, a potem wrócił do odpowiadania na pytania Neiry. Owszem, ktoś pomyślałby, że to cholernie głupie, ale chciał jej pomóc. Nie potrafił zabić kogoś tak cholernie przypominającego mu człowieka. Wiedział, że może pożałować kiedyś swojego altruizmu, ale to było silniejsze od niego. Przytaknął, splątując dłonie w koszyk.
- Do tej, która należeć będzie do wypraw na zewnątrz, ale póki co będę jedynie słuchać rozkazów. W końcu jestem świeżakiem - to było oczywiste, że nie od razu wyślą go na front. Przynajmniej tak mu się zdawało. Z ledwością zdał. Mógłby powiedzieć, iż to cud, któremu pomogła Neira. Gdyby nie ona, z pewnością oblałby na macie.
- Nie mam wyjścia. Gdybym został ranny tam, na zewnątrz - skinął głową do góry, aby wskazać o jakie miejsce mu chodzi - To z pewnością nikt z twojej rasy nie czekałby, aż ulecze swoje rany - prychnął, rozbawiony. Był pewien, że nawet ona rzuciłaby się na nieznajomego z bronią. Nawet rannego.
Syknął i drgnął, gdy poczuł dłoń mutantki na sobie. Nie było to zbyt przyjemne. Obcy dotyk, ale jej dłoń była miękka, delikatna, a zarazem zimna.
- Neira, powoli - skrzywił się, chcąc uśmiechnąć. Ciekawość dziewczyny przytłaczała zmęczonego po sprawdzianie fizycznym Archiego. Chciał odpocząć, a zamiast tego był bombardowany przez mutantkę pytaniami. - Nie miałem głowy do liczenia kamer. To nie tak, że już za parę godzin zaatakujemy ich jednostkę. We dwójkę nie mamy szans. Musimy zrobić to podstępem. Potrzebuje czasu - pierwszy raz spojrzał na dziewczynę z bladym uśmiechem.
- Nie spodziewałęm się, że tez macie coś na wzór wojowników - mruknął, pogrążając się w myślach. Ale czemu tu się dziwić? Z pewnością ich ataki zmusiły rasę Neiry do ewoulowania i zrobienia podobnej grupy.
- Och jak miło z twojej strony, czuję się zaszczycony - odpowiedział sarkastycznie, podnosząc się na równe nogi z cichym stęknięciem. Potrzebował do tego więcej siły niż normalnie. - Nie będę się spieszył. - i tak jak powiedział, zajął łazienkę na prawie dwie godziny, a gdy wyszedł ubrany w koszulkę oraz spodenki z ręcznikiem na ramionach, aby mokre włosy nie zmoczyły ubrań, podszedł do aneksu kuchennego, wstawiając wodę na herbatę.
- Zrobię nam coś słodkiedo - oznajmił, zerkając przez ramię na mutantkę. - pancake z bitą śmietaną i owocami. Jak szaleć, to szaleć - mieli co świętować, więc mógł śmiało wykorzystać drogie w tych czasach owoce oraz śmietanę, aby przygotować coś lepszego.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|NEIRA|
Trochę była zaskoczona, że tak szybko świeżaków biorą tam, gdzie przebywali tacy jak ona. Czyżby potrzebowali taniej tarczy lub mięsa armatniego? Tak to rozumiała z tego co usłyszała. Niezbyt się jej to spodobało, ale nie skomentowała tego na głos. Wolała nie przerażać mężczyzny, choć mógł sobie zdawać sprawę, dlaczego niemal od razu tam się udaje. Cóż powód mógł być też jeszcze jeden stracili za dużo ludzi, i teraz muszą uzupełniać braki. Nie miała pojęcia, jak jej pobratymcy zareagują na nowe grupy ludzi w ich świecie.
- Tak czy owak lepiej zachowaj tam czujność. Nie każdy mutant to jedynie obserwator. Ale o tym zapewne już wiesz, albo cię poinformują. Wiec jedno, jeśli skrzywdzisz, mutanta mogą wyniknąć z tego spore problemy- wolała go uprzedzić niż gdyby miał zawalić swój pierwszy dzień pracy. Chyba jej dotyk go zaskoczył, bo ten syk nie był zbyt przyjemny. Czyżby użyła za dużo siły?
A może to raczej przez to, że chciała za dużo wiedzieć? Tak czy owak, udzielił jej odpowiedzi, na pytanie niekoniecznie ją nimi zadowalając. Na start to musiało jej wystarczyć. Tylko bez wiedzy ile jest kamer i jakie mają zabezpieczenia, nie opracują żadnego dobrego planu. Wszystko przeciągnie się bardzo w czasie.
- W każdym razie nie zaszkodzi byś następnym razem, chociaż się tym kamerom przyjrzał. Tylko dyskretnie Archie. Oni na pewno są, podejrzliwi w stosunku do rekrutów. A chyba nie chcesz wpakować nas w jakieś bagno- wypowiedziała te słowa, choć nie była pewna czy określenie jest właściwe. Ludzie posiadali strasznie dużo wyrażeń, i nie wszystkie rozumiała. Taki był jej urok. Archie był zdziwiony gdy wspomniałam o naszych, a raczej mojej rasy wojownikach. Naprawdę ż tak bardzo go to zaskoczyło? Mnie jakoś nie bardzo.
- Zwykle pilnują bezpieczeństwa mniejszych grup. Ale zdarza się, że są wysyłani na zwiady. Umieją walczyć, ale cóż ich broń a ta wasza… nieważne- mruknęła, by wyczuł, że nasze bronie nie są specjalnie mocne.
Gdy poszedł się umyć, miała czas, by na spokojnie poczekać na posiłek. Białowłosy wrócił z łazienki po dość długiej chwili. Tym razem zaproponował coś, czego nie znała na posiłek.
- Brzmi dziwnie, ale może być smaczne- przyznała po chwili zastanowienia. Nigdy wcześniej nie jadła czegoś takiego. Gdy zobaczyła okrągłe coś z czymś białym na nim i owocami, które kojarzyła spojrzała to na jedzenie to na Archiego. Niepewnie wzięła noż i widelec i ukroiła kawałek, by wziąć go do ust. Przez chwilę jadła w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Jest to strasznie słodkie, w tym miałeś rację. Nie spodziewałam się, że coś może być aż tak słodkie- zaskoczona z tego przyjemnego smaku jadłam już trochę pewniej.
- Od której godziny zaczynasz za tydzień pracę? I co powiesz na wznowienie treningu, gdy te sińce zniknął? Nie chcę nic mówić, ale wyglądasz jakbyś miał starcie z Salfyxem- zachichotała, wtedy przypomniała sobie, że on nie zna gatunków zwierząt z jej świata. Musiała się zastanowić jak go zobrazować.
- To coś jakby skrzyżowanie psa z jeleniem. Tylko nie ma rogów za to duże masywne nogi i dwa ogony- nie była pewna czy umiał to sobie zobrazować.
- Spotkasz tam wiele zwierząt. Nie wszystkie to mutanci, niektóre gatunki takie są od początku. Jeszcze sporo przed tobą- dodała, próbując go jakoś na to przygotować.
- Tak czy owak lepiej zachowaj tam czujność. Nie każdy mutant to jedynie obserwator. Ale o tym zapewne już wiesz, albo cię poinformują. Wiec jedno, jeśli skrzywdzisz, mutanta mogą wyniknąć z tego spore problemy- wolała go uprzedzić niż gdyby miał zawalić swój pierwszy dzień pracy. Chyba jej dotyk go zaskoczył, bo ten syk nie był zbyt przyjemny. Czyżby użyła za dużo siły?
A może to raczej przez to, że chciała za dużo wiedzieć? Tak czy owak, udzielił jej odpowiedzi, na pytanie niekoniecznie ją nimi zadowalając. Na start to musiało jej wystarczyć. Tylko bez wiedzy ile jest kamer i jakie mają zabezpieczenia, nie opracują żadnego dobrego planu. Wszystko przeciągnie się bardzo w czasie.
- W każdym razie nie zaszkodzi byś następnym razem, chociaż się tym kamerom przyjrzał. Tylko dyskretnie Archie. Oni na pewno są, podejrzliwi w stosunku do rekrutów. A chyba nie chcesz wpakować nas w jakieś bagno- wypowiedziała te słowa, choć nie była pewna czy określenie jest właściwe. Ludzie posiadali strasznie dużo wyrażeń, i nie wszystkie rozumiała. Taki był jej urok. Archie był zdziwiony gdy wspomniałam o naszych, a raczej mojej rasy wojownikach. Naprawdę ż tak bardzo go to zaskoczyło? Mnie jakoś nie bardzo.
- Zwykle pilnują bezpieczeństwa mniejszych grup. Ale zdarza się, że są wysyłani na zwiady. Umieją walczyć, ale cóż ich broń a ta wasza… nieważne- mruknęła, by wyczuł, że nasze bronie nie są specjalnie mocne.
Gdy poszedł się umyć, miała czas, by na spokojnie poczekać na posiłek. Białowłosy wrócił z łazienki po dość długiej chwili. Tym razem zaproponował coś, czego nie znała na posiłek.
- Brzmi dziwnie, ale może być smaczne- przyznała po chwili zastanowienia. Nigdy wcześniej nie jadła czegoś takiego. Gdy zobaczyła okrągłe coś z czymś białym na nim i owocami, które kojarzyła spojrzała to na jedzenie to na Archiego. Niepewnie wzięła noż i widelec i ukroiła kawałek, by wziąć go do ust. Przez chwilę jadła w milczeniu, nie wiedząc, co powiedzieć.
- Jest to strasznie słodkie, w tym miałeś rację. Nie spodziewałam się, że coś może być aż tak słodkie- zaskoczona z tego przyjemnego smaku jadłam już trochę pewniej.
- Od której godziny zaczynasz za tydzień pracę? I co powiesz na wznowienie treningu, gdy te sińce zniknął? Nie chcę nic mówić, ale wyglądasz jakbyś miał starcie z Salfyxem- zachichotała, wtedy przypomniała sobie, że on nie zna gatunków zwierząt z jej świata. Musiała się zastanowić jak go zobrazować.
- To coś jakby skrzyżowanie psa z jeleniem. Tylko nie ma rogów za to duże masywne nogi i dwa ogony- nie była pewna czy umiał to sobie zobrazować.
- Spotkasz tam wiele zwierząt. Nie wszystkie to mutanci, niektóre gatunki takie są od początku. Jeszcze sporo przed tobą- dodała, próbując go jakoś na to przygotować.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nie musiałą go uprzedzać. Dobrze wiedział z czym igra. Dobrze też znał naturę mutantów. Od dzieciaka wpajano im, że to bydło, agresywne mięso zdobywane nie wiadomo w jaki sposób. Jedni myśleli, że to podziemne stworzenia, inni uważali, iż wynaturzenia, nieudane eksperymenty. We wszystkim się mylono. Były to zaledwie istoty z zewnątrz, a co gorsza jak widać, niektóe znały również ich język.
Przytakiwał na słowa Neiry, zmęczony na tyle, aby nie wchodzić w większą dyskusję. Zrobił jednak pytającą minę, gdy użyła dziwnego, obcego określenia, szybko je wyjaśniając. Postarał się wyobrazić to coś w swojej czeluści umysłu, a po skończonym posiłku posprzątał, kończąc codzienny rytuał przygotowaniem im obojgu posłania.
Minęły dwa tygodnie odkąd Archie dołączył do specjalnej jednostki. Dwa razy w tygodniu ćwiczył z Neirą, kolejne trzy obejmowałtrening w jednostce. Na macie, z bronią i specjalnym kombinezonem. Była to istna katorga, wpadnięcie w czeluści piekieł, gdzie każdy starszak wyciskał z nowicjusza najdrobniejsze siły. Miałchwilę słąbości, nawet ze dwie, chcąc odejść, jebnąć tym wszystkim i wydać dziewczynę, ale sumienie na to nie pozwalało.
- Archie! Novena! Za dwa dni wyruszacie na zewnatrz z grupą łowców! Będziecie tragarzami - kapitan okrzyknęła listę dwóch drużyn, a jasnowłosy poczuł jak zamiera. Dwa tygodnie. Ledwo dał radę zapamiętać jak wygląda budynek, a oni już go posyłali poza bezpieczne mury.
Wymęczony, po wypłacie wstąpił do sklepu z lodami. Wybrał kilka smaków. Jedne w pudełkach, inne na patyku i z tymi łakociami ruszył do domu. jego zadowolenie jednak szybko zniknęło, gdy zobaczył uchylone drzwi. Przeklnął pod nosem, puszczając się biegiem do środka.
- Neira! - krzyknął, wpadając do środka.
++ godzinę wcześniej++
Podszedł cicho, bezszelestnie do drzwi, wyciągając z głębokiej kieszeni wytrych, aby po chwili wsunąć go w zamek. Na ramieniu miał oznakę łowcy. Nikt nie mówił o tym głośno, ale często myszkowali w mieszkaniach nowych pracowników, w ten sposób ratując się przed szpiegami. Słysząc typowe pyknięcie zamkna, uśmiechnął się, wchodząc do środka, powoli, na palcach, jednak nie spodziewał się tego, co zastał w środku.
- O kurwa! Jebany mutant!
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|NEIRA|
Dwa tygodnie minęły bardzo szybko, w międzyczasie nauczyła się wielu nowych rzeczy jak i trochę gotować. Nie była może w tym tak dobra jak Archie. Ale najważniejsze, że pilnował jej, by było to zjadliwe. Przekazywał jej też wszystkie informacje, których sam się dopatrzył. Zapisywała sobie wszystko, lub starała się zapamiętywać. Jak lokalizacja kamer na zewnątrz czy terminy dostaw broni lub treningów. Archie trenował na całego i to nie tylko z nią, ale też na szkoleniach. Mieli sporo pracy oraz ustaleń do ich realizacji. Ważna była każda nawet najmniejsza informacja. Trochę się obawiała, jak Arcie odnajdzie się w jej świecie, mimo że nie będzie tam sam. Starała się go trochę na to przygotować przez cały ten czas. Miała nadzieję, że jej wysiłki nie pójdą na marne. Poszła do łazienki się umyć i schłodzić gdy białowłosy poszedł do pracy. Skończyła się suszyć i założyła koszulkę, którą u niego nosiła.
Nagle coś zwróciło jej uwagę, nie było charakterystycznego, pukania a ktoś ewidentnie dobijał się do drzwi, mimo że próbował być przy tym dyskretny. Nie zdążyła się wycofać, by zamknąć się w łazience gdy została zaatakowana. I to przez łowcę. Syknęła, czując, jak nóż wbija się jej w ciało. Nie panując nad sobą, zaatakowała go płetwą, posyłając na ścianę. On był jednak zbyt wytrzymały, by coś takiego miało go sparaliżować czy otumanić. Była przerażona pojawieniem się intruza, ale też wściekła. Napastnik znów ją zaatakował tym razem pięścią w ramię, na co syknęła, łapiąc się za nie. Ranny bok i upływ krwi nie był dla niej zbyt bezpieczny. Kolejna szarpanina skończyła się na tym, że leżała na stole z uwięzionymi przez łowcę rękami.
- Zabiję cię mutancie- syknął wściekły z mściwym wyrazem twarzy. Pewnie mutanci musieli coś jemu lub jego rodzinie zrobić. Albo po prostu od zawsze pałał do nich nienawiścią, bo byli inni od zwykłych ludzi.
- Puszczaj mnie! Bo pożałujesz!- krzyknęła, był wyraźnie zaskoczony, że mówiła w ich języku, tak jak wtedy Archie gdy pierwszy raz się odezwała. Wykorzystała to, by go odepchnąć i w tym momencie pojawił się białowłosy. Kopnęła łowcę w kolano, by nie mógł za szybko wstać. Podbiegła ranna do jej towarzysza. Nim nad sobą zapanowała, osunęła się tak, że był zmuszony ją złapać.
- Sprawdź jego listę, na pewno ma listę osób, które musiał sprawdzić- nakazała, zakrywając ranę od noża ręką. Nadal czuła jak wypływa z niej krew. Ale nie to było teraz najważniejsze. Musieli zatrzymać tu łowcę nim się wyda kogo Archie tu trzyma. Syknęła, głośno czując ból z rany, dawno nie była tak poważnie uszkodzona. Niektórzy mutanci regenerują się szybko… niestety ona się do nich nie zaliczała.
- Ona mówi, ale jak to do cholery możliwe? – warknął, łowca obserwując mutantkę. Był znacznie wkurzony, że udało jej się go zranić. Oboje nie wyszli z tego bez szwanku. A i tak można było dostrzec satysfakcję na twarzy łowcy. Najwyraźniej liczył, że ta kobieca mutanta po prostu się wykrwawi.
Nagle coś zwróciło jej uwagę, nie było charakterystycznego, pukania a ktoś ewidentnie dobijał się do drzwi, mimo że próbował być przy tym dyskretny. Nie zdążyła się wycofać, by zamknąć się w łazience gdy została zaatakowana. I to przez łowcę. Syknęła, czując, jak nóż wbija się jej w ciało. Nie panując nad sobą, zaatakowała go płetwą, posyłając na ścianę. On był jednak zbyt wytrzymały, by coś takiego miało go sparaliżować czy otumanić. Była przerażona pojawieniem się intruza, ale też wściekła. Napastnik znów ją zaatakował tym razem pięścią w ramię, na co syknęła, łapiąc się za nie. Ranny bok i upływ krwi nie był dla niej zbyt bezpieczny. Kolejna szarpanina skończyła się na tym, że leżała na stole z uwięzionymi przez łowcę rękami.
- Zabiję cię mutancie- syknął wściekły z mściwym wyrazem twarzy. Pewnie mutanci musieli coś jemu lub jego rodzinie zrobić. Albo po prostu od zawsze pałał do nich nienawiścią, bo byli inni od zwykłych ludzi.
- Puszczaj mnie! Bo pożałujesz!- krzyknęła, był wyraźnie zaskoczony, że mówiła w ich języku, tak jak wtedy Archie gdy pierwszy raz się odezwała. Wykorzystała to, by go odepchnąć i w tym momencie pojawił się białowłosy. Kopnęła łowcę w kolano, by nie mógł za szybko wstać. Podbiegła ranna do jej towarzysza. Nim nad sobą zapanowała, osunęła się tak, że był zmuszony ją złapać.
- Sprawdź jego listę, na pewno ma listę osób, które musiał sprawdzić- nakazała, zakrywając ranę od noża ręką. Nadal czuła jak wypływa z niej krew. Ale nie to było teraz najważniejsze. Musieli zatrzymać tu łowcę nim się wyda kogo Archie tu trzyma. Syknęła, głośno czując ból z rany, dawno nie była tak poważnie uszkodzona. Niektórzy mutanci regenerują się szybko… niestety ona się do nich nie zaliczała.
- Ona mówi, ale jak to do cholery możliwe? – warknął, łowca obserwując mutantkę. Był znacznie wkurzony, że udało jej się go zranić. Oboje nie wyszli z tego bez szwanku. A i tak można było dostrzec satysfakcję na twarzy łowcy. Najwyraźniej liczył, że ta kobieca mutanta po prostu się wykrwawi.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach