Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
P R O J E K T A L F A - N 3 K S 8 9 4
_________________________
Uczeń: Troianx
Robot: Yoshina
____________________
Nadszedł złoty wiek dla ludzkości. Standardem były już wysokie budynki całe we szkle. Bezzałogowe myśliwce, odradzające się sztucznie wyginięte zwierzęta. Zabawa genetyką nie była zabroniona. Bogatsi bawili się nawet w tworzenie własnego klona, ale największą zdobyczą były roboty. To one zapoczątkowały złoty wiek i były na głownych stronach mediów. Tworzone je z konkretną misją. Jedne służyły do sprzątania ulic, inne do usługiwania w domostwach zaś jeszcze inne do kierowania taksówkami. Nadal była to rozwijająca się gałąź przemysłu. Naukowcy zaczęli grzebać w sztucznej inteligencji. Jeden z uczonych rozgryzł zagadkę całego świata i skrywał ją po dni swego życia, bowiem wiedział co się stanie, kiedy nieodpowiednie osoby odkryją jego dzieło. Zapracowany zarywał dnie i noce aby jak najszybciej ukończyć swe arcydzieło. Niestety. Wiedza o jego poczynaniach dotarła do niewłaściwych osobowości, którzy postanowili ukrucić działania na własną rękę naukowca. Dowiedziawszy się o tym, a nie chcący oddać swej pracy, mężczyzna tej samej nocy napisał list do swego wnuka. Spakował projekt swego życia do kartonu, starannie zawijając i z samego rana wysłał. Kilka godzin później został zamrodowany w jednej z uliczek miasta. Tajemnicza paczka bezpiecznie dotarła do adresata, wraz z listem, w którym napisane było:
_________________________
Uczeń: Troianx
Robot: Yoshina
____________________
Nadszedł złoty wiek dla ludzkości. Standardem były już wysokie budynki całe we szkle. Bezzałogowe myśliwce, odradzające się sztucznie wyginięte zwierzęta. Zabawa genetyką nie była zabroniona. Bogatsi bawili się nawet w tworzenie własnego klona, ale największą zdobyczą były roboty. To one zapoczątkowały złoty wiek i były na głownych stronach mediów. Tworzone je z konkretną misją. Jedne służyły do sprzątania ulic, inne do usługiwania w domostwach zaś jeszcze inne do kierowania taksówkami. Nadal była to rozwijająca się gałąź przemysłu. Naukowcy zaczęli grzebać w sztucznej inteligencji. Jeden z uczonych rozgryzł zagadkę całego świata i skrywał ją po dni swego życia, bowiem wiedział co się stanie, kiedy nieodpowiednie osoby odkryją jego dzieło. Zapracowany zarywał dnie i noce aby jak najszybciej ukończyć swe arcydzieło. Niestety. Wiedza o jego poczynaniach dotarła do niewłaściwych osobowości, którzy postanowili ukrucić działania na własną rękę naukowca. Dowiedziawszy się o tym, a nie chcący oddać swej pracy, mężczyzna tej samej nocy napisał list do swego wnuka. Spakował projekt swego życia do kartonu, starannie zawijając i z samego rana wysłał. Kilka godzin później został zamrodowany w jednej z uliczek miasta. Tajemnicza paczka bezpiecznie dotarła do adresata, wraz z listem, w którym napisane było:
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wysłuchałem do końca młodego Whitlocka, w myślach układając odpowiedzi na wszystkie słowa, jakie wypowiadał przez swoje lekko opuchnięte usta, po których leniwie spływały kropelki wody. Cała ta sytuacja była dziwacznie intrygująca, osobliwa, wręcz inna od tego co zwykle mieliśmy okazję przezyć w swoim towarzystwie. To nie tak, ze jakoś szczególnie byliśmy długo razem, to nie tak, ze mieszkam w tym domu od miesięcy. Wręcz jest mi to okropnie nie na rękę, ta krótka znajomość przedłuzająca się z dnia na dzień. Nawet jak dla mnie, moje wbudowane podzespoły alarmowały mi, że to wszystko dzieję się za szybko. June jest młody, zagubiony i stęskniony za kimś bliskim, ale ja nie jestem najlepszym towarzyszem. Jestem maszyną, zwykłą kupą metalu, która błąka się w mętliku wytwarzanych taśm myśli. Czy one... są tworzone schematem? Na jakiej zasadzie działa moja sztuczna inteligencja? A moze... jednak... jest we mnie jakaś cząstka człowieczeństwa?
Zdusiłem w sobie jęk, który nieznacznie wydostał się zza zaciśniętych ust, gdy jasnowłosy złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Zaskakująco władczo. Spojrzałem prosto w jego tęczówki. Miał je doprawdy śliczne, wyraziste, pełne uczuć. Gdyby były one sztuczne, jak moje, z umiłowaniem zczytywałbym z nich informacje.
Uchyliłem delikatnie usta, gdy jego usta zaczęły bawić się moją skórą na szyji, az w końcu otrzeźwiałem, chwytając go za nadgarstek. Delikatnym ruchem uniosłem jego rękę, aby przerwać to wszystko. Dla dobra nas obu, a zwłaszcza June.
- June - mój głos brzmiał zdecydowanie zbyt smutno i powazniej niz chciałem. - Lubię z tobą spać. Nie przeszkadza mi to, ale nie zapominaj, że nie jestem twoim chłopakiem i nigdy nim nie będę. Nie mogę być. Jestem tylko maszyną, jestem twój, a pamięć jaką posiadam jest tego doskonałym dowodem, June. - nachyliłem się do niego, aby zrównać nasze spojrzenia.
- To jest silniejsze ode mnie - dodałem, schodząc nizej wzrokiem, błądząc z obojczyków młodego Whitlocka po sutki, zatrzymując w połowie klatki piersiowej, aby wrócić znów do jego oczu, a czasem i ust. - Moje ciało reaguje tak na ciebie, ale jestem co do tego bezsilny. Dlatego nie chcę z tobą spać. Nie wiem, czy będę wstanie trzymać ręce przy sobie. A twój dziadek prosił mnie, bym cię chronił, a nie... lądował w łóżku - zmarszczyłem odruchowo brwi. Z jednej strony czułem jak kłócę się sam ze sobą, ale naprawdę nie chciałem, aby nasza przyjaźń została przez to zniszczona. Juz raz widziałem jak spanikował w salonie po podobnym zajściu. Sam mam nauczkę jak się niedawno zachowałem na imprezie. Ja... za bardzo przywiązuje się do June. To moze skończyć się źle nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla niego.
- Jesteś do tego pod wpływem alkoholu. Nie chcę zebyś później tego załował - przyłozyłem czoło do jego własnego, finalnie puszczając rękę młodego Whitlocka. Jestem wymarzonym dziełem stwórcy, obiecałem, ze będę chronił June. Mam to wyryte zbyt mocno, aby móc o tym zapomnieć, ale nie chcę go skrzywdzić swoimi potrzebami.
- Pora iść spać, June - wyprostowałem się, zmieniając wodę na zimną, po czym puściłem deszczownicę, aby nas solidnie zlała. Zimno w końcu pomaga wytrzeźwieć. - Chyba, ze chcesz tu zamarznąc. - wyszczerzyłem się łobuzersko w jego kierunku.
Zdusiłem w sobie jęk, który nieznacznie wydostał się zza zaciśniętych ust, gdy jasnowłosy złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Zaskakująco władczo. Spojrzałem prosto w jego tęczówki. Miał je doprawdy śliczne, wyraziste, pełne uczuć. Gdyby były one sztuczne, jak moje, z umiłowaniem zczytywałbym z nich informacje.
Uchyliłem delikatnie usta, gdy jego usta zaczęły bawić się moją skórą na szyji, az w końcu otrzeźwiałem, chwytając go za nadgarstek. Delikatnym ruchem uniosłem jego rękę, aby przerwać to wszystko. Dla dobra nas obu, a zwłaszcza June.
- June - mój głos brzmiał zdecydowanie zbyt smutno i powazniej niz chciałem. - Lubię z tobą spać. Nie przeszkadza mi to, ale nie zapominaj, że nie jestem twoim chłopakiem i nigdy nim nie będę. Nie mogę być. Jestem tylko maszyną, jestem twój, a pamięć jaką posiadam jest tego doskonałym dowodem, June. - nachyliłem się do niego, aby zrównać nasze spojrzenia.
- To jest silniejsze ode mnie - dodałem, schodząc nizej wzrokiem, błądząc z obojczyków młodego Whitlocka po sutki, zatrzymując w połowie klatki piersiowej, aby wrócić znów do jego oczu, a czasem i ust. - Moje ciało reaguje tak na ciebie, ale jestem co do tego bezsilny. Dlatego nie chcę z tobą spać. Nie wiem, czy będę wstanie trzymać ręce przy sobie. A twój dziadek prosił mnie, bym cię chronił, a nie... lądował w łóżku - zmarszczyłem odruchowo brwi. Z jednej strony czułem jak kłócę się sam ze sobą, ale naprawdę nie chciałem, aby nasza przyjaźń została przez to zniszczona. Juz raz widziałem jak spanikował w salonie po podobnym zajściu. Sam mam nauczkę jak się niedawno zachowałem na imprezie. Ja... za bardzo przywiązuje się do June. To moze skończyć się źle nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla niego.
- Jesteś do tego pod wpływem alkoholu. Nie chcę zebyś później tego załował - przyłozyłem czoło do jego własnego, finalnie puszczając rękę młodego Whitlocka. Jestem wymarzonym dziełem stwórcy, obiecałem, ze będę chronił June. Mam to wyryte zbyt mocno, aby móc o tym zapomnieć, ale nie chcę go skrzywdzić swoimi potrzebami.
- Pora iść spać, June - wyprostowałem się, zmieniając wodę na zimną, po czym puściłem deszczownicę, aby nas solidnie zlała. Zimno w końcu pomaga wytrzeźwieć. - Chyba, ze chcesz tu zamarznąc. - wyszczerzyłem się łobuzersko w jego kierunku.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach