Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Projekt Alfa - N3KS894 {22/03/22, 08:47 pm}

First topic message reminder :

P R O J E K T   A L F A  -  N 3 K S 8 9 4
Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Light_10
_________________________

Uczeń: Troianx
Robot: Yoshina
____________________

Nadszedł złoty wiek dla ludzkości. Standardem były już wysokie budynki całe we szkle. Bezzałogowe myśliwce, odradzające się sztucznie wyginięte zwierzęta. Zabawa genetyką nie była zabroniona. Bogatsi bawili się nawet w tworzenie własnego klona, ale największą zdobyczą były roboty. To one zapoczątkowały złoty wiek i były na głownych stronach mediów. Tworzone je z konkretną misją. Jedne służyły do sprzątania ulic, inne do usługiwania w domostwach zaś jeszcze inne do kierowania taksówkami. Nadal była to rozwijająca się gałąź przemysłu. Naukowcy zaczęli grzebać w sztucznej inteligencji. Jeden z uczonych rozgryzł zagadkę całego świata i skrywał ją po dni swego życia, bowiem wiedział co się stanie, kiedy nieodpowiednie osoby odkryją jego dzieło. Zapracowany zarywał dnie i noce aby jak najszybciej ukończyć swe arcydzieło. Niestety. Wiedza o jego poczynaniach dotarła do niewłaściwych osobowości, którzy postanowili ukrucić działania na własną rękę naukowca. Dowiedziawszy się o tym, a nie chcący oddać swej pracy, mężczyzna tej samej nocy napisał list do swego wnuka. Spakował projekt swego życia do kartonu, starannie zawijając i z samego rana wysłał. Kilka godzin później został zamrodowany w jednej z uliczek miasta. Tajemnicza paczka bezpiecznie dotarła do adresata, wraz z listem, w którym napisane było:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 19c1c710

Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {21/06/22, 03:45 am}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

             - Nie chcę, żebyś sam rozwiązywał swoje wszystkie problemy. Jestem tu też dla ciebie-  powiedziałem już bardziej spokojnie, siadając na fotelu obok niego.  - I masz szczęście – dodałem, a raczej wyburczałem już ledwo słyszalnie, czując jak w tym momencie wyparowuje ze mnie złość. Fakt, że nie postanowił wymazać wspomnień, które były związane bezpośrednio ze mną, był pocieszający i z dwojga zera wolałem tę opcję. Ale wciąż nie byłem zadowolony z tego, że nie chciał mnie poinformować o czymś, co było ważne i być może ukryć ten fakt przede mną, nawet jeśli to wynikało z troski o mnie
          - Huh? - mruknąłem, na chwilę odrywając zimne tęczówki od chłopaka, by poszukać wzroku dziewczyny, w których spodziewałem się znaleźć nutkę żartu, który wcale nie był śmieszny, ale zamiast tego, nadal patrzyła się w ekran. - Już na tę radę za późno – stwierdziłem, dumnie się na nią patrząc i ledwo powstrzymałem się przed skomentowaniem tego, że ktoś jeszcze w tym pomieszczeniu powinien wgrać sobie uczucia.
          Prawda była taka, że brunet był teraz tak naprawdę jedyną osobą u mojego boku, która starała się o mnie troszczyć, nawet jeśli do tej pory nie posiadał uczuć, to nie mogłem temu zaprzeczyć. Mój dziadek od kilku dni nie żył, rodzice byli ciągle zajęci pracą i mieszkali na drugim końcu kraju, i oczywiście byli też moi znajomi, ale właśnie, to byli tylko znajomi. A z Ethanem dzieliłem wspólnie dnie i noce pod jednym dachem, próbowaliśmy nawzajem się zrozumieć i zadbać o siebie, więc chcąc czy nie chcąc, chłopak zajął część w moim życiu i niewątpliwie był dla mnie ważny.
          Zaraz spojrzałem na niego, w niemałym szoku rozchylając bezgłośnie wargi, ale po chwili te wygięły się w nieśmiały uśmiech, komponując się z policzkami, w które to nagle uderzyło uczucie gorąca. Byłem jego pierwszą myślą po odzyskaniu uczuć?
           Ta myśl napełniła mnie ciepłem i nagle przestałem się stresować, jeszcze bardziej wtapiając się w kawowe obicia fotelu. Następne godziny minęły nam niezwykle spokojnie; na zmianę spoglądałem na robota obok oraz na media społecznościowe, scrollując główne strony w telefonie, odnotowując w pamięci, żeby później podpytać chłopaka, co wywołało u niego łzy, które to od razu, gdy je zauważyłem, starłem kciukiem. Może dopiero teraz docierało do niego, że mój dziadek nie żyje i właśnie to wywołało taką reakcję?
           Poprawiłem się na siedzeniu, prostując się, słysząc kolejne słowa kobiety. Tego obydwoje obawialiśmy się najbardziej i to sprawiło, że znowu poczułem jak organizm zaczyna przygotowywać się na stresującą sytuację, zaciskając żołądek wokół metalowego drutu.
            - Chęć mordu? Na pewno akurat ta emocja jest mu potrzebna? - dopytałem niepewnie. Czy w ogóle złość była mu potrzebna, komukolwiek? Nie prowadzi do niczego, a tylko budzi konflikty, zżera nas od środka, powoduje, że na niczym innym nie możemy się skupi. Nie zwiększa naszej uwagi czy nie daję polecenia: uciekaj, jak robi to uczucie strachu.  Złość nas osacza, kłuje od środka i ciągnie niektórych do agresji wobec drugiej osoby.
              - Ethan? - zwróciłem się do niego trochę niepewnie, zmieszany, że w taki sposób mówi o moim ukochanym dziadku, jednocześnie starając się zrozumieć wyższego od siebie. Po raz drugi stykał się z takimi silnymi uczuciami, być może nie do końca je rozumiał, nie umiał je rozgraniczać, ale przy tym… był chociaż szczery i nie ukrywał niczego przed nami.
               Ale po chwili i moje serce zaczęło szybciej bić, a kobieta nie była jedyną osobą w tym pomieszczeniu, która się stresowała.
               Jego turkusowe tęczówki pokryły się szkarłatem, który był widoczny nawet i w tym ciemnym  pomieszczeniu. Chłopak nagle swoją umięśnioną posturą zaczął wzbudzać u nas niepokój, zwłaszcza, że byliśmy świadomi, że w tym momencie był chodzącą bronią, a ja jeszcze kilka dni temu byłem świadkiem, do czego był zdolny w takim trybie.
               Wziąłem głęboki oddech, wiedząc, że byłem jedyny w tym domu zdolnym do opanowania sytuacji, mimo tego, że to Lisa była odpowiedzialna za stworzenie robota. Dlatego powoli wstałem i podszedłem do chłopaka. Mimo całego strachu, zbliżyłem się do niego, posyłając mu delikatny uśmiech – to, co chciał żebym robił wcześniej.
              Ufałem mu, wierząc, że nawet w tym stanie, nie będzie wobec mnie agresywny. Może i było to naiwne myślenie w obliczu tego, co był w stanie zrobić, ale tak właśnie było. Poza tym nie mogłem się bać kogoś, z kim mieszkałem pod jednym dachem, z kim wspólnie jadłem lody z jednego pudełka. I właśnie takie myśli dodały mi odwagi. Cały czas, nawet kiedy nie był tego świadomy, zdawał się troszczyć o mnie, więc i teraz nie miałem czego się obawiać.
             - Nikt ci ich nie odbierze drugi raz, dobrze? Nie wiem, dlaczego mój dziadek ci je zabrał, ale być może miał dobry powód – powiedziałem, ostrożnie wkładając swoje długie palce między jego, by nie wyrwać przez przypadek kabli, które i tak już ledwo się trzymały jego rąk. - Hej, nic nam teraz nie grozi. Wyłącz ten tryb… proszę. Nie chcę, żebyś się przegrzał – dodałem, jeszcze bardziej zbliżając się do jego rozgrzanego ciała (i to nie w tym pozytywnym sensie) i w końcu objąłem go w pasie, zatrzymując go w mocnym uścisku, wtulając się w niego. Przymknąłem powieki, ale nadal starając się nie tracić czujności. Palcami zacząłem kreślić delikatne wzory na jego plecach, mając nadzieję, że i to go uspokoi, tak samo jak mnie, gdy byłem jeszcze dzieckiem.
            - Razem jakoś poradzimy sobie z twoimi emocjami i z tymi ludźmi, ale teraz musisz się uspokoić, bo będę zmuszony cię puścić z tego przyjemnego uścisku, jak zaczniesz mnie parzyć – dodałem, krótko się śmiejąc.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {21/06/22, 05:43 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Ciepło zwinięte w gęsty kłębek pulsowało siarczyście na samym środku klatki piersiowej. Żar z każdą silniejszą falą zdawał się palić mnie od środka coraz mocniej, zadając ból. Ścisnąłem to miejsce mocniej, gniotąc materiał garnituru, a oddech tylko przyśpieszał. Łapałem powietrze przez otwarte usta, jakby to miało pomóc mi schłodzić mnie wewnątrz. Oczy drżały, a mięśnie spinały się coraz mocniej. Gniew, czy tak czuło się gniew? Czy tamtego dnia, kiedy życie June było zagrożone również to odczuwałem? Nic mnie nie bolało, nie czułem tego przeszywającego gorąca czy bólu. Czułem pustkę, a dyski twarde intuicyjnie kazały mi robić, co robiłem. Zwyczajnie się im podporządkowałem i robiłem co kazały, ale teraz było inaczej. Nie miałem wrażenia, że jakieś podzespoły zaprogramowane na pewną ewentualność zaczynają nakierowywać impulsy elektryczne, by poruszyć mnie do działania. To uczucie było całkiem inne, nowe. Niesamowite.
       - Zabiję... wypatroszę z jelit, wydłubie oczy, wyrwę język, połamie kończyny - z narastającą satysfakcją mówiłem jak potraktuję swoich wrogów, patrząc na swoje dłonie, szczerząc się w morderczym uśmiechu. Tak, wyobrażanie sobie jak cierpią, to jak z ich oczu uchodzi życie, jak błagają o litość, albo szybką śmierć. Widok szkarłatnej cieczy spływającej po ich ciele, po ścianach.
       - Tak, właśnie tak - wysapałem, a krople potu zaczęły gromadzić się na czole, spływając po skroniach, po zarysowanych od gniewu zmarszczkach. Sięgnąłem raz jeszcze po kable, lecz były zbyt dobrze wpięte. Szarpnąłem raz jeszcze i jeszcze raz, aż niekte z nich puściły. Ból od nieprawidłowego odpięcia był niczym w porównaniu z radością jaka mnie przepełniała, niczym w porównaniu z tym, co rodziło się w moim wnętrzu. Zrobiłem krok w przód, a połączenia na plecach i karku pociągnęły mnie lekko do tyłu. W ten w moich uszach zmieszał się czyiś głos. Rozgromił świszczący szelest, pozostawiając głuchą ciszę. Jedynie jego słowa istniały w pustce. Jedynie June stał przede mną zmartwiony, gdy kobieta spaniowana wystukiwała coś przed komputerem. To na nic.
       Spoglądałem na jasnowłosego, na jego bujną czuprynę, a gdy ten mnie dotknął, iskra wyłądowania połaskotała moje dłonie. Wsuwał swe drobne palce bardzo ostrożnie nie odrywając ode mnie wzroku. Skupiałęm się na jego słowach, nadal łapiąc powietrze, tkwiłem tak w bezruchu, jakby oczarowany jego postawą. Nie bał się, przynajmniej tak mi się wydawało.
       - Ju...ne...- wyszeptałem z chrypką w głosie otwierając szerzej oczy. Skąd miałem mieć pewnośść, że znów nie stracę swoich uczuć? Dlaczego były one tak dla mnie cenne? Czy upodobnienie się do człowieka było tak istotne?
       - June, to niebezpieczne - kobieta sięgnęła po niego ręką, lecz nie zrobiła niczego by zmniejszyć między nami dystans. Była zbyt przerazona aby naprawdę interweniować. Oddech stawał się powoli wolniejszy, głębszy, gdy białowłosy wtulił się w mój tors. Czułem jego bicie serca, jak pracowały jego płuca. Sam zacząłem odruchowo przypasowywać się do tego. Mój wyraz twarzy złagodniał, a kobieta zdawała się uspokajać. Nadal paliło mnie w środku, lecz gniew jaki mnie opętał zdawał się słabnąć.
       Było mi głupio, tak. To zdecydowanie było to uczucie, ta emocja, która wzbudzała smutek. Zrobiłęm coś złego i choć mogłem zostać usprawiedliwiony, to jednak sam nie mogłem tego zrobić. Emocje są trudne do okiełznania.
      Objąłem June dość mocno, chowając głowę w jego ramieniu i zaciągnąłem się mocniej jego zapachem. Nie wiem czemu, ale uspokajało mnie to.
       - Przepraszam - miałem nadzieję, że mnie nie okłamał i naprawdę nie pozwoli nikomu okraść mnie z uczuć. Płonąca kula w klatce piersiowej zniknęła, a kobieta odetchnęła z ulgą, padając niczym kamień na krzesło, szepcząc coś pod nosem.
      - Czy coś jeszcze jest do wgrania? - spytałem, nie puszczając chłopaka.
      - Tylko trzy - odpowiedziała niepewnie.
      Wyprostowałem się, będąc już całkowicie normalny. Obróciłem June plecami do siebie u siadłem z powrotem, biorąc go na kolana, chowając twarz w jego plecach.
      - Skończmy to - oznajmiłem, a kobieta wstała, chcąc pierw poprawić moje łączenia.


Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {29/06/22, 06:40 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

                    Uwaga kobiety przeszła mimochodem obok nas, w ogóle mnie nie obchodząc, a chwilę później atmosfera wokół wydawała się rozluźniać i nie była już taka nerwowa, co było doskonale widać zwłaszcza po niej, gdy oparła się o krzesło, zaś ja wygiąłem kąciki ust do góry, niewymuszenie, szczęśliwy, że udało mi się zażegnać ewentualną niebezpieczną sytuację, że pomogłem chłopakowi się uspokoić, bowiem jego ciało przestało być takie spięte, oddech stał się spokojniejszy. I co najważniejsze –
gdy na chwilę odsunąłem się, by móc spojrzeć na niego – czerwone spojrzenie wróciło do normalności, pokrywając się przepięknym turkusowym kolorem.
                    Uśmiechnąłem się ponownie, jeszcze bardziej wtulając się w niego, gdy ten zrobił to samo. Wtedy też moja dłoń powędrowała do jego ciemnych kosmyków, przeczesując je delikatnie i jednocześnie gładząc skórę głowy. Musiałem przyznać, że spędzanie choć chwili w jego ramionach było czymś przyjemnym, tak samo jak przesiadywanie na jego kolanach, mimo że to drugie nie było raczej normalne w relacji pomiędzy znajomymi, ale i to nie musiało nas ograniczyć, skoro obojgu nam to nie przeszkadzało, co więcej lubiłem to.
                     - Nic się nie stało – odpowiedziałem. Tak naprawdę nie miał za co przepraszać. Może i przestraszył i mnie na początku, i kobietę, ale finalnie do niczego nie doszło, oprócz kilku przerażających słów. Przede wszystkim nikomu nie stała się krzywda i to było najważniejsze.
                     Ochoczo przyjąłem posadzenie mnie przez niego na kolanach, od razu znajdując wygodne miejsce dla mnie i zarazem pozwalając, by ten wtulił się w mój tył. Może od razu powinienem znaleźć się bliżej niego, być może nawet na kolanach, jeśli ten przy mnie mógł być spokojniejszy.
                      - Mogę spróbować? - zapytałem od razu, gdy tylko Lisa znalazła się przy nas.
                      Kobieta po dłuższej chwili namysłu, zgodziła się, podając mi kolorowe kable, które teraz leżały na podłodze, zerwane przez Ethana. Po instruowaniu mnie gdzie co do czego podłączyć, jedną ręką łapiąc chłopaka za nadgarstek i kładąc jego dłoń na kolanach, lewą wcisnąłem kable w odpowiednie miejsca, szczególną uwagę zwracając na to, by trzymać je za gumową część, wiedząc, że dotknięcie metalu może mnie zaboleć.
                     Lisa docisnęła pozostałe kable, sprawdzając te jeszcze moje i powróciła do komputera, wklepując coś w klawisze.
                    Byłem świadomy, że prawdopodobnie prędzej czy później będę musiał nauczyć się chociaż podstaw tej całej technologii z jakiej był zbudowany Ethan, więc chociaż wczepienie mu kabli wydało mi się dobrym startem. W końcu był pod moją opieką, a kto wie, czy zawsze Lisa będzie gotowa nas przyjąć. Tak jak obsługę swojego telefonu, telewizji czy systemu bezpieczeństwa znałem, tak powinienem poznać od tej strony robota, choć to będzie o wiele bardziej skomplikowane, jak nie niemożliwe.
                    W pewnym momencie oparłem się o tors ciemnowłosego i łapiąc jego policzek, przyciągnąłem go do swojej szyi, by mógł oprzeć się o moje ramię, po czym ucałowałem go w czubek głowy, zastanawiając się, o czym teraz myśli, co wspomina i jakie to kolejne uczucia zostają mu wgrywane. Czy fakt, że teraz jeszcze bardziej upodobni się do człowieka zmieni coś między nami? Czy będzie w stanie mnie polubić, czy też znienawidzi? Te myśli zaczęły krążyć mi po głowie i nie chciały odejść. W tym drugim przypadku nasza relacja kompletnie się zmieni, będzie wyczuwalne napięcie między nami, będziemy się częściej kłócić, nie będziemy mogli ze sobą normalnie porozmawiać, a mi będzie brakować tego, że mogłem się do niego przytulić. Będzie mi brakować tego, jak mnie odbierał ze szkoły czy czekał na mnie w domu, tego jak mogłem opowiedzieć mu o błahych zdarzeniach w szkole, tego jak wspólnie jedliśmy obiady czy kolacje. Zdążyłem się do tego przyzwyczaić i polubić.
                     Rozmyślenia sprawiły, że tym razem to ja stałem się spięty, ale za to nim się obejrzałem, byliśmy gotowi na opuszczenie mieszkania Lisy. Podziękowałem jej za przysługę i zamiast do domu, skierowaliśmy swoje kroki w stronę miasta, a konkretnie plaży. Tym razem chciałem pokazać mu ocean, piasek i żeby posłuchał szum fal, poczuł chłód wody i zobaczył to, jak księżyc odbija się w wodzie. Poza tym tym samym odwlekałem od siebie myśl, że jutro musiałem iść do szkoły.
                     Nakazałem chłopakowi zdjąć buty, sam robiąc to samo i poprowadziłem go bliżej oceanu, wdychając w płuca nocne powietrze. Piasek o tej porze był chłodny, nie parzył w stopy tak jak zawsze, za to widok od prawej strony od wody był przepiękny zwłaszcza nocą, bowiem na pierwszym planie widzieliśmy ogromny diabelski młyn, który teraz rozświetlał się niebieskim i czerwonym światłem, a za nim oczywiście roztaczała się masa wysokich wieżowców, biurowców, które również rożświetlane były przez rozmaite kolory światła. Zaś przed nami malował się spokojny ocean, gdzie jego fale rytmicznie zalewały nasze stopy, kiedy szliśmy brzegiem.
                      - To teraz nie muszę uważać, żeby nie powiedzieć, że coś ci się podoba, co nie? - zapytałem, lekko się uśmiechając.  - O czym myślałeś, jak wgrywała ci smutek czy złość? - dopytałem, będąc ciekawy, co wywołało u niego łzy czy tą wściekłość, która wywołała aktywację tego trybu.
                      Wtedy właśnie wpadłem na kolejny pomysł, jak mogliśmy urozmaicić sobie ten wieczór.
                      - Ścigamy się się do mola? Tylko nie oszukuj z tymi swoimi super mocami! - zaproponowałem, grożąc mu palcem i równocześnie się śmiejąc.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {01/07/22, 11:45 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Z zainteresowaniem patrzyłem gdzie kieruje nas June. Z czasem, mój nos odczuł delikatną zmianę w powietrzu, która zaczynała się nasilać póki nie znaleźliśmy się na plaży. Świeża bryza była całkiem inna, lekka, a zarazem wilgotna, ale nie na tyle aby przeszkadzać. To jakby "płuca" zostawały oczyszczone z zanieczyszczeń. Normalnie nie zwracałbym na to uwagi, ale uczucia wciąż szalejące w mojej głowie starały się znaleźć swoje miejsce, przez co byłem nadwrażliwy na  jakiekolwiek bodźce. Nawet gdy June zaczynał inaczej oddychać, albo jego tempo lekko się zmieniało. Czułem się... dziwnie zagubiony. O ile można tak się czuć.
       Ściągnąłem swoje buty, tak jak prosił o to chłopak i trzymając je w jednej dłoni, podeszliśmy bliżej brzegu. Zerknąłem jak jasnowłosy moczy swoje stopy i zrobiłęm to samo, lekko niepewnie, ale woda nie okazała się tak drastycznie zimna. Czułem tak jak wcześniej. Zimno czy ciepło, ale jednak odbieranie tych bodźców zdawała się mie teraz lelkko inne znaczenie. Ciepło bowiem było milsze niż chłód. Napawałem się tą chwilą, idąc równolegle z młodym Whitlockiem, zastanawiając na jak długo starczy mi pamięci w dysku. Choć zostałem naprawiony, to nadal dla Lisy był to pół środek. Owszem, stwóca chciał abym wyrzucał wspomnienia. W końcu ludzie również zapominają, ale co się stanie jeśli postanowie to zostawić tak jak jest, aż któegoś razu stanę przed cieżką decyzją usunięcia czegokolwiek co jest dla mnie cenne? Czy uważam nasze spotkanie za cenne?
      Spojrzałem na June, który właśnie postanowił otworzyć swą buźkę. Przystanąłem, wpatrując się w horyzont, a lekki wiatr rozwiał moje kosmyki włosów. Nad czym myślałem? Myślałem o wielu rzeczach, jak pierwsze otworzenie oczu, pierwsze kreślące się obrazy. Widok zmęczonego i zagubionego stwócę, gdy nie wiedział jak rozwikłać problem z moimi procesorami, czy ruchomymi stawami. To jak wspominał o June, jak się o niego martwił. Zastanawiałem się, co tak właściwie usunąłem z pamięci i... moje oczy posmutniały. Nie patrząc prosto w oczy chłopaka w końcu powiedziałem:
       - Myślałem... starałem się przypomnieć sobie dzień, w którym stwóca odebrał mi uczucia i... - obróciłem głowę, tym razem spoglądając na June - o tobie. - uśmiechnąłem się lkko - O dniu, kiedy nas zaatakowano - dodałem po krókiej przerwie, a księżyc wyłonił się zza chmur, rozświetając nasze twarze. Mewy zaśpiewały szybując nad wzburzonymi falami, a ja czułem się wolny.
       Prychnąłem pod nosem na jego propozycję i przywiązałem buty do szlufki za pomocą sznurówek, powoli podchodząc do Whitlocka.
      - Nawet nie wiem jak je włączyć - roześmiałem się, zatrzymując przy nim i położyłem dłoń na jego ramieniu, zmruzając powieki. - Start - wystarczyło jedno słowo i zerwałem się do biegu. - Przegrany robi kolacje - oznajmiłem, lekko się obracająć w jego stronę. Nikt nie mówił kiedy zaczynamy. Tak czy siak dawałęm mu lekkich forów, od czasu do czasu mocniej stąpając, by rozpryskująca woda sięgła wysoko na chłopaka, aż w końcowym odcinku drogi do mola, przyspieszyłem, czekając aż dobiegnie do wyznaczonej mety. Lekko zdyszany poglądałem z zwycięskim uśmiechem na June.
       - Zdecydowanie brak tobie formy - oznajmiłem, nie mając niczego złego na myśli. To było zabawne patrzyc jak naprawdę zaciekke starał się mnie dogonić. Naprawdę tego chciał. Niestety, prawdopodobnie nawet człowiek żyjący dla takich celów nie miałby ze mną szans. Tego jednak nie musiał wiedzieć. Z czasem, kiedyś pozwole mu wygrać. Dla własnej satysfakcji.
       - Dziękuję June. Dzięki tobie czuje się.... wolny - było to naprawdę niesamowite uczucie. - Ludzkie uczucia są niesamowite. Takie skomplikowane, ale intrygujące - to zgadywanie czemu czuję się tak a nie inaczej było cudowną zabawą, odskocznią od monotonnych sygnałów, któe zapewne i teraz działają tak samo, nadając mi impulsy, lecz teraz wszystko to było inne. Było odczuwalne... kim byłem i kim jestem? Człowiekiem, czy robotem? Może jednak da się być obiema wersjami.
       - A właśnie, mam ochotę na makaron - dodałem, upominając się o swoją nagrodę. To nic, że było już cholernie późno. Chciałem coś zjeść, tak po prostu.
      - Wracamy? - dodałęm, wyciągając w stronę june rękę.





Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {06/07/22, 06:05 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

            - Mhmm, jasne! - powiedziałem, zakładając ręce na biodra i teatralnie spuszczając brwi, oczywiście nie do końca mu wierząc.  - Hej! To nie fair! - krzyknąłem, zaraz obserwując jak mój towarzysz zrywa się do biegu i po kilku sekundach ruszyłem za nim, od razu przyspieszając, próbując go dogonić.
           Odrywałem stopy jak najszybciej, chociaż miękki piasek pod nogami znacząco mi to utrudniał i do tego rozbryskująca się na mnie woda. A powietrze w pewnym momencie zaczęło parzyć mnie w gardło i w płucach, odmawiając mi posłuszeństwa. I zanim się obejrzałem, chłopak był już na linii mety.
            - Od dzisiaj...nie...omijam ani jednej...lekcji wf - wydyszałem, lekko pochylając się do przodu i łapczywie łapiąc już i tak palące mnie powietrze. Czułem, jak nogi przypominają watę cukrową, a nie mięśnie i kości, a wszystko to było zwieńczone tym, że na domiar złego musiałem zrobić nam kolację - ale cóż, nagroda to nagroda.
              Przytaknąłem, nie mając siły jak na razie się odzywać, próbując uspokoić oddech, dosłownie dysząc obok niego, jakbym conajmniej przebiegł maraton. Uśmiechałem się lekko, łapiąc jego ciepłą dłoń, pozwalając tym samym by ogrzał moje wieczne chłodne ręce i skierowaliśmy swoje kroki w stronę domu, idąc wolniej niż zwykle, bo cała moja energia została przeznaczona na wyścig. I wcale nie chciałem zastanawiać się, czy wypada nam trzymać się za ręce, pomimo tego że nie byliśmy w związku, choć mijające nas osoby mogły tak o nas pomyśleć, ale nie zamierzałem odmówić Ethanowi, zwłaszcza, że dla niego taki dotyk był nieznaczący, a mi tym bardziej taki kontakt fizyczny z nim nie przeszkadzał. Zwłaszcza, że było to... miłe.
                 - Możesz robić co chcesz, zwiedzać co chcesz, poznawać kogo chcesz. Nie musisz trzymać się tylko mnie, wiesz o tym? - odpowiedziałem mu wreszcie, na chwilę spoglądając w gwiaździste niebo. - Na wakacje na pewno cię gdzieś zabiorę do innego kraju.
                Minęliśmy kilka jarzących się neonów, zapraszających do klubów, kilka jasnych bilbordów, nierzadko będąc reklamą jakiś nowinek ze świata technologicznego, a także kilku pijanych, roześmianych ludzi, ledwo chodzących po chodniku, raczej zataczając się po nich. W domu od razu poszedłem do kuchni, nie chcąc marnować więcej czasu, bo dochodziła już pierwsza w nocy, a z tyłu głowy wciąż miałem, że jutro, czyli już dzisiaj będę musiał wstać do szkoły, jakkolwiek.
                 Kuchnia oczywiście należała do dużych, przestronnych pomieszczeń, gdzie w jednej jej części znajdowała się cała marmurowa wyspa w ciemnych kolorach, na której to zaraz zacząłem kroić pieczarki i wędzone tofu, a na płytę indukcyjną już wstawiłem wodę na makaron, jak to sobie mój współlokator zażyczył.
                  - Mam za tydzień, w sobotę urodziny - rzuciłem nagle.  - Mój znajomy z tego powodu urządza u siebie imprezę. Może chciałbyś tam ze mną pójść? Poznałbyś tam moich znajomych, większość z nich nie jest taka aż taka zła - Zaśmiałem się.  - Ale możemy po prostu zostać w domu, jeśli nie chcesz - dodałem, podsmażając pokrojone składniki, na koniec dodając świeży szpinak, śmietankę i przyprawy.
                   Nie mogłem być samolubny i zajmować bez powodu miejsca, jako jedyną osobą, którą znał, która była dla niego najważniejsza. Nie myślał o mnie, kiedy odczuł złość czy smutek, bo naprawdę mu na mnie tak bardzo zależało, tylko dlatego że byłem dosłownie jedyną osobą, którą znał i taka była prawda. Zasługiwał, żeby poznać nowych ludzi, zaprzyjaźnić się z kimś, być może kogoś pokochać, po prostu korzystał z życia. I chciałem mu to uświadomić, pokazać, żeby miał z kim spotkać się na mieście czy porozmawiać w razie, jeśli my byśmy się pokłócili albo co najgorsze - gdyby mnie nie polubił, bo takiego obowiązku również nie miał.
                 Do tego chciałem pokazać mu jak wyglądają amerykańskie imprezy nastolatków z alkoholem, którego nie powinno tam być. Mogliśmy oboje trochę się zabawić, a nie ukrywałem, że chciałem ten jedyny dzień w roku spędzić właśnie z robotem, nawet jeśli będziemy jeść tylko lody i oglądać filmy.
                   Nałożyłem na dwa talerze porcję makaronu i usiadłem z chłopakiem przy stole.
                  - Mam nadzieję, że cię nie otruje - powiedziałem.  - A możesz w ogóle pić alkohol? - dodałem zaraz.
                 Zdecydowanie nie chciałem jeszcze raz doczekać jego popsucia, jeśli byśmy się zagalopowali. Jeśli Ethan był takim cudem techniki, to może i ta funkcja była jakoś przemyślana.
  - I Ethan, jeszcze coś... mogę spać dzisiaj z tobą? Śnią mi się ciągle koszmary albo nie mogę zasnąć. Może dzisiaj będzie lepiej.
                 Spodziewałem się, że chłopak mógł wiedzieć o tym, że potrafiłem się przebudzić w nocy z niepokojącego snu, zwłaszcza że wtedy czasami po przebudzeniu siedział gdzieś niedaleko, jakby czuwając nade mną. I wtedy reszta nocy była już spokojna. Dlatego stąd wychodziła moja propozycja, o którą być może nie powinienem pytać, bo spanie w jednym łóżku, nawet na jedną noc, było już dość intymne.
                I może stąd ciemnowłosy dzisiaj stwierdził, że nadal nie pogodziłem się ze śmiercią dziadka. Przed spaniem potrafiłem za dużo o tym myśleć, a w nocy widziałem krawe obrazy, jakie pozostaliśmy w jego domu na wsi.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {10/07/22, 04:08 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Zamrugałem powiekami na widok zsapanego June, który wyglądał naprawdę zabawnie. Widać, nie chciał dać za wygraną i bardzo starał się doścignąć mnie, a wręcz prześcignąć i wygrać. Wyobrażenie go jak triumfuje przy molo jeszcze bardziej wprawił mnie w dobry nastrój. Gdy tak spacerowaliśmy, spoglądając w gwiedździste niebo, młody Whitlock postanowił wyjawić na głos swoje myśli na temat mojego bycia na tym świecie. Dobrze wiedziałem, że jestem kłopotliwy. W mniej lub większym tego słowa znaczeniu, ale nie do końca wiedziałem co mam z tym zrobić. Czy June sam mi podpowiadał tymi słowami? Czy oczekiwał tego ode mnie? Poznania innych ludzi? Znalezienia przyjaciół? Czy w ogóle powinienem i jego określić tym mianem? Te pytania ciągle zataczały koło,  a ja choć chcąc na nie sobie odpowiedzieć, nadal nie byłem do końca przekonany odpowiedziami.
       Spojrzałem na niższego ode mnie chłopaka i cicho pomrukując w zastanowieniu, wróciłem wzrokiem przed siebie. Ludzie są... skomplikowani.  
      - Wiem, June, ale to nadal jest dla mnie wszystko nowe - może byłem wyższy, może zdawałem się być starszy z większym doświadczeniem, ale nadal byłem tylko kawalkiem maszyny, która miała wgrane dane o całym świecie. To jest niczym w porównaniu z prawdziwym doświadczeniem jakie posiadał młody Whitlock. - Chcę znaleźć pracę - to był pierwszy, najlepszy krok jaki mogłem uczynić w zostaniu bardziej ludzkim niż kiedyś. Jedynym minusem był fakt, iż nie będę mobilny względem ochrony June gdyby ktoś go zaatakował w domu. Z drugiej strony chodzi im o mnie, a nie samego chłopaka, jednakże... mogą chcieć wziąć go za zakładnika.
      - Do innego kraju? Niech będzie, ale gdzieś gdzie jest ciepło - postawiłem jeden, jedyny warunek za którym skuszę się na coś takiego. Nawet nie wiedziałem czy nie będę piszczał na bramkach obładowany swoimi częściami mechanicznymi. Cóż, w końcu się to sprawdzi. Poza tym czułem, że powinienem jeszcze spotkać się na osobności z podopieczną stwórcy.
      Po powrocie, June od razu zabrał się za karną kolację. Z zadowoleniem poszedłem na górę przebrać się w wygodne ciuchy po domu, wracając i przysiadając sie na przeciw pracowitego chłopaka, który kroił pieczarki i coś dziwnego na wzór tofu. Przyglądałem się jak zgrabnie sobie radzi, pilnując jednej rzeczy, a jednocześnie zajmując drugą i trzecią. Zastanawiało mnie, czy lubił gotować, czy sprawiało mu to przyjemność i jak dobry w tym był.
      - Urodziny? - przekrzywiłem głowę lekko w dół. No tak. Ludzie obchodzą w ten sposób dzień swoich narodzin. Upamietniają je, licząc jak długo są już na planecie. Z roku na rok są coraz starsi, dojrzalsi z bagażem doświadczeń. June również kiedyś wyrośnie. - Chętnie poznam twoich znajomych - Whitlock potrzebował tego najbardziej, a mnie było to dość obojętne. Owszem, przyda mi się odskocznia, poznanie nowego otoczenia w jakim znajduje się jasnowłosy. Z pewnością każdego potem sprawdzę w bazie danych, gdy tylko uczennica stwórcy da mi dostęp do światowego internetu. Do tego pasowało by coś kupić June, a nie mam pieniędzy. Ech, będę musiał się z nią spotkać szybciej niż myślałem.
       Podziękowałem za talerz pełen makaronu, nawijając na widelec jego część i od razu skosztowałem. O dziwo był naprawdę smaczny mimo, że nie było w nim ani grama mięsa, a tofu idealnie wszystko dopełniało. Pochwaliłem June za udane danie, kiwając od razu głową na wzmiankę o alkoholu. Nie było w tym nic złego. Mogłem pić i jeść wszystko co ludzie, a nawet sprawaiło mi to dziwną zatysfakcję i przyjemność. Nie myślałem, że jedzenie może być tak przyjemne. Spojrzałem na młodego Whitlocka, gdy wypowiedział moje imię. Zwykle robił to, gdy coś chciał, a nie wiedział czy będzie to w porządku, albo najzwyczajniej dziwne, ale to co dotarło do mnie później, z jakiegoś powodu zbiło z tropu. Wiedziałem, że kiedyś nie miałbym z tym problemu, ale teraz z myślą o tym kto tak naprawdę śpi razem, zaczynało budzić we mnie lekkie wątpliwości. Niby byłem jego, ale w jakim znaczeniu tego słowa?
       - No dobrze, ale tylko dzisiaj - odpwoeidziałem, czując iz zbyt długo zwklekam z odpowiedzią. - Dziś zrobię wyjątek - uśmiechnąłem się ostatni raz tego wieczoru, oddając się całkowicie makaronowi. Posprzątałem po kolacji, aby pozwolić June w tym czasie umyć się przed snem. Sam poszedłem razaz po nim, chcąc poczuć jak to jest brać prysznic, będąc... kimś lekko innym. Z jednej strony czułem się dobrze, spełniony, jakby ostatni element układanki znalazł swoje miejsce, ale obraz jaki został mi pokazany z tych elementów był strasznie wielki i skonplikowany. Nie byłem w stanie ująć go całego, co mnie irytowało.
      Wyszedłem prawie suchy z lekko wilgotną głową, ubrany jedynie w czarne bokserki. Nie lubiłem dodatkowych części garderoby. Pościel była wystarczająco ciepła, a jednocześnie miękka w dotyku. June był już w łóżku, czekając na mnie. Widok ten był nieco dziwny, jakby... niekomfortowy, ale zignorowałem to i wszedłem pod kołdrę, leżąc plecami.
       - Dobranoc June - szepnąłem, czekając az sam się ułoży tak, by było mu wygodnie.


Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {20/07/22, 07:25 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

       Dziwiła mnie chęć znalezienia pracy przez chłopaka. To nie było coś, co ludzie robili z przyjemności, a z prostego faktu, że chcieli zarabiać pieniądze, by się utrzymać. Teraz tak naprawdę był on na moim utrzymaniu, a dokładniej na utrzymaniu moich rodziców, ale nie miałem z tym problemu. Pieniędzy moja rodzina miał w brud, więc tym bardziej nie wymagałem od robota usamodzielnienia się. Może to był jego pomysł, żeby bardziej upodobnić się do człowieka, poznania dokładniej ich życia, do czego sam świadomie pchałem chłopaka.
      Dlatego też moja twarz rozświetliła się w uśmiechu, gdy zdecydował, że pójdzie ze mną na urodziny. To będzie dobra okazja, bym pokazał mu jak bawią się amerykańscy nastolatkowi. Poza tym, naprawdę chciałem spędzić ten dzień właśnie z Ethanem. Od pewnego czasu stanowił ważną dla mnie osobę, więc spędzenie tego ważnego dnia, było normalne. I niezależnie, czy chciał pójść ze mną czy nie, to spędziłbym to święto właśnie z nim, nawet jeśli mielibyśmy siedzieć przed telewizorem jedząc chrupki,
      Przez ciszę, która zaraz między nami powstała, zacząłem się zastanawiać, czy na pewno powinienem prosić go o spanie w jednym łóżku. Myślałem, że od razu uzyskam od niego zgodę, bo przecież do niedawna wzięcie mnie na kolana czy na barana nie stanowiło dla niego większego problemu, a jeszcze kilkadziesiąt minut temu trzymaliśmy się za rękę wracając do domu. Naprawdę nie chciałem zawracać mu głowy czy robić problemów, więc z ulgą przyjąłem kolejną zgodę, niż ze szczęściem. Może i z mojej strony było to nie na miejscu, że powtarzałem mu, że wcale nie jest mój, że nie jesteśmy w związku, a z drugiej strony nie wzbraniałem się, byśmy trzymali się za ręce, tudzież sam prosiłem, by spał dzisiaj ze mną. A Ethan wydawał się być miękką masą, jak plastelinę, którą dało się ulepić, zupełnie jak dziecko czy mały szczeniak, bo to tak jak właśnie dziecko i szczeniaczek, nie znał świata.
       Podziękowałem mu w odpowiedzi, i za zgodę, i za to, że zgłosił się na ochotnika na sprzątniecie bałaganu, który zrobiłem w kuchni i poszedłem pod krótki, ciepły prysznic. Po nim ubrałem się w czarne bokserki i w dłuższy, szary t-shirt z logiem mojego ulubionego zespołu posthardcorowego, nie chcąc za bardzo świecić gołym torsem i kolczykami w sutkach w obecności Ethana; to mogło być dla nas jeszcze bardziej niekomfortowe.
        Położyłem się na jednej części łóżka w jego pokoju, na boku, przeglądając media społecznościowe na ekranie telefonu, w międzyczasie nadrabiając wiadomości na grupie ze znajomymi.
       Podniosłem wzrok nad komórki, gdy w progu pokoju zobaczyłem robota i od razu mój wzrok spoczął na jego gołej klatce piersiowej, skanując, podziwiając rysujące się mięśnie na torsie, to co lubiłem w chłopcach najbardziej i momentalnie poczułem, jak zaczynają mnie piec policzki, bo mój wzrok zatrzymał się na jego torsie zbyt długo, walcząc, by nie zsunął się w dół. Bez wątpienia jego ciało było idealnie zbudowane i cholernie mi się podobało, ale nie zamierzałem paplać mu tego na głos.
       - Śpisz na plecach? - zagaiłem, odchrząkając, próbując pozbyć się niezręczności i przysunąłem się bliżej, decydując się na oparcie głowy o jego ramię i przełożenie ręki przez tors, a finalnie delikatnie wsuwając nogę między jego, żeby było mi wygodnie. - Może być tak? Mogę się odwrócić – dodałem szeptem, jakby bojąc się, że naruszę wytworzoną między nami intymną atmosferę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {23/07/22, 11:20 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       W ciszy pozwoliłem June ułożyć się tak jak tego chciał, czując spięcie w jego mięśniach, jakby stresował się tą sytuacją, tą chwilą. Odnosiłem wrażenie, że z tej całej sytuacji, to właśnie jasnowłosy najbardziej przejmował się powrotem moich uczuć. W nim strączkowała niepewność, czuł, iż nie wie na ile może sobie pozwolić i miał ku temu dobre powody. Czułem w sobie, że teraz nie wszystko musi mi odpowiadać, że mogę na coś się nie zgodzić. Teraz obojętność zniknęła, miałem prawo wyboru, które tworzyło emocje. Tak rozmaite. Co czułem teraz, gdy mnie obejmował? Kiedy tak idealnie wtulił się we mnie? Ciepło, to na pewno. Słyszałem i czułem jak bije mu serce, czułem dziwny, drobny metal pod jego koszulką, ale nie chciałem o to pytać. Czułem, że mogę jedynie bardziej przestraszyć June, który i tak leżał jak na szpilkach. Z jednej strony było to zabawne, a zarazem urocze.
       - Jest dobrze - uspokoiłem młodego Whitlocka, obejmując go jedną ręką i schowałem nos w jego włosach, po chwili muskając go w głowę, jak to często robią amtki swoim dzieciom przed snem.
       - Dobranoc - dodałem pół szeptem, przymykając powieki, a sen... nadszedł tak jak zwykle. Choć były małe zmiany, to jednak czułem jak oprogramowanie prowadzi mnie po wspomnieniach. Byłem prawie idealny. Twoje dzieło stwórco nie było tak cudowne jak myślałeś. Szkoda, że już go nie było wśród nas. Chciałbym coś mu powiedzieć. Miłego jak i nieprzyjemnego, ale z pewnością chciałbym wtedy go uratować.
      Kolejne wspomnienia przelatywały, mieszając z fikcją zakodowaną w pamięci głównej, ale w pewnym momencie poczułem dziwne uczucie senności. Powieki, choć zamknięte zdawały sie być ociężałe, jakby podpuchnięte. Moja klatka piersiowa zaczęła unosić się wolniej, płynniej, a ja, moja świadomość odleciała. W pewnym momencie wróciłem, jakby odcięty od prądu, znów podłączony dostrzegałem coś. Głowa June poruszała się w góę i w dół, a mnie przeszywały niesamowite ciarki, przyjemne, błogie, elektryzujące. To uczucie gnieździło się w moim podbrzuszu, a później pulsująco rozlewało dodając dodatkowych wrażeń. Było ciepło i mokro. Nie rozumiałem co się działo i nagle otworzyłem oczy, budząc się ze snu.
       Spojrzałem na June, na jego zamkniete powieki, a potem na swoje ciało, lekko zdezorientowany. Nie miałem pojęcia co mi się śniło, nie wiedziałem jak to zintepretować, ale coś było nie tak. Moje ciało nie zachowywało się tak samo jak zawsze. Między nogami, pod materiałęm pościeli coś sterczało. Wiedziałem, iz to część mojego ciała, która zawsze była niezmienna, a teraz jakby dostała nowego życia.
        - June? Pora wstawać, bo spóźnisz się do szkoły - delikatnie szturchnąłem jego ramię, patrząc na godzinę. Choc nie chciałem go budzić, musiałem. Spał słodko, niewinnie, a ja musiałem mu to przerwać.




Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {28/07/22, 10:04 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

                 Wygiąłem usta w szerokim uśmiechu, od razu czując jak moje ciało się rozluźnia i pewniej zdecydowałem objąć leżącego obok mnie chłopaka. Jego słowa jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, odjęły mi ciężar z serca, pozwalając na dobre zanurzyć się w ciepłym ciele robota, korzystając z tego, jak on sam postanowił objąć mnie ramieniem. I może dla niego to nic nie znaczyło, było tylko gestem, żeby i mu było wygodniej, ale ja poczułem się znowu zaopiekowany przez niego i po prostu szczęśliwy, co coraz częściej zdarzało mi się przy Ethanie. Zwłaszcza, że już dawno nie miałem okazji, by wtulić się w kogoś podczas snu.
             - Dobranoc – odpowiedziałem mu szeptem, w ciemności spoglądając na jego twarz. Tak w ciszy poprawiłem nam kołdrę, dokładnie opatulając robota. I tym razem to ja zacząłem nad nim czuwać, tak jak robił to czasami on siedząc na moim łóżku. Nasłuchiwałem jego oddechu, który w pełnym momencie zrobił się spokojniejszy, wolniejszy i to nie wiedząc czemu, uspokajało mnie, sprawiając, że sam przymknąłem powieki, nie wiedząc nawet kiedy pogrążyłem się w śnie, który tak dawno nie nadszedł tak szybko.
***
            - Mhmmm – mruknąłem, zanurzając czubek nosa w szyi chłopaka, ale już po zaledwie kilku sekundach zmusiłem się do podniesienie się do siadu, niechętnie opuszczając objęcia chłopaka. Tam dłońmi przetarłem powieki, które nadal kleiły się do siebie, by zaraz rzucić okiem na godzinę na telefonie, od razu wyłączając alarm, który miał zadzwonić za minutę.
             - Jesteś lepszy niż mój budzik – powiedziałem, wstając z łóżka i dopiero wtedy poczułem chłód wiejący mi po nogach. Odwróciłem się jeszcze raz do Ethana, walcząc z chęcią ponownego wskoczenia pod ciepły materiał kołdry i wtedy moją uwagę przykuł sterczący przyjaciel chłopaka. Nie było w tym nic dziwnego ani niepokojącego, pewnie szybko bym odwrócił wzrok i wrócił do pokoju, jaki to miałem zamiar, ale wybrzuszenie było większe niż zazwyczaj widywałem, no i po raz pierwszy widziałem taką oznakę u niego. Dodatkowo ewidentnie było widać zaskoczenie na jego twarzy.
             - To całkowicie normalne u facetów rano – wytłumaczyłem, by go uspokoić. - Nie wiem, czy u robotów, no ale... - Zaśmiałem się, puszczając mu oczko. - Dziadek nie próżnował z tym, że chciał upodobnić cię do człowieka. - Po tych słowach poszedłem do swojej garderoby, zakładając czarne spodenki sięgające do połowy ud i błękitną oversize bluzkę z krótkim rękawkiem z nadrukiem, gdyż dzisiaj na dworze zapowiadało się być jeszcze cieplej niż wczoraj.
             Zdążyłem nawet wypić cytrynową herbatę i przygotować sobie drugie śniadanie do szkoły, a raczej pierwsze, nie bardzo mając ochotę na zjedzenie czegokolwiek w tej chwili.  A za kilkanaście minut umyłem zęby, po czym przy zakładaniu butów, wpadłem na Ethana, który chciał mnie odprowadzić, na co ochoczo przytaknąłem, biorąc go pod ramię.
            Drogę do szkoły przeszliśmy na piechotę wolnym tempem, gdyż z łóżka wstałam punktualnie i dzięki temu mieliśmy więcej czasu na pogaduszki czy też na pożartowanie, a także na pokazanie mu nowych roślin i przepięknie kwitnących drzew. Nawet na jednym z nich spotkaliśmy przebiegającą rudą wiewiórkę o cudownie puchatym ogonie, o czym podekscytowany mówiłem jeszcze przez kilka minut po tym miłym spotkaniu.
          Pożegnaliśmy się przed szkołą, machając sobie na pożegnanie i zaraz zniknąłem za szkolnymi drzwiami, od razu zostając zrzucony na ścianę wraz z moim piskiem.
        - Jezus, wystraszyłaś mnie! - Położyłem teatralnie prawą rękę na przyśpieszoną akcję serca i spojrzałem na moją znajomą.
       - Czemu mi nie powiedziałeś, że masz nowego chłopaka?! Słodko ze sobą wyglądacie – odpowiedziała czarnowłosa, świdrując mnie swoimi brązowymi tęczówkami.
       - To znajomy, dobry znajomy – wyburczałem, odbijając się do ściany. - Przyjaciel – dodałem już ciszej, nabierając pewności, że tak powinienem na niego mówić.
       -Mhmmm, i ten twój „przyjaciel” - tutaj palcami zrobiła charakterystyczne króliczki. - Jest akurat w twoim guście? Wysoki, umięśniony i ma ciemne włosy. I założę się, że jeszcze jest inteligenty i dobry w łóżku.
       Co do tego drugiego, to akurat wątpiłem. Wątpiłem również, by dziadek rozmawiał o seksualności w jakikolwiek sposób, a tym bardziej wgrywał mu jakieś programy związane z seksem, ale tę uwagę zignorowałem, z ulgą wpadając na kolejnych znajomych i temat o moim „chłopaku” naturalnie ucichł.
**
       - Wró... - Przerwałem nagle, wchodząc do domu i zastygając w bezruchu, niczym posąg, stojąc tak dobrą minutę i nasłuchując odgłosów, które dobiegały z salonu. Do moich uszu docierały jęki i to zdecydowanie nie były głosy zmęczonych tenisistów, odbijających piłkę, a odgłosy miłosnego uniesienia. Uświadomienie tego faktu sprawiło, że moje policzki zaczynały intensywnie mnie piec, a serce przyśpieszyło.
        W końcu po zdjęciu butów, odważyłem się wyjrzeć zza progu, już na sto procent upewniając się, że chłopak nie ogląda tennisa a porno – trojkąt, gdzie mężczyzna aktualnie był posuwany przez drugiego mężczyznę i ten pierwszy jednocześnie dogadzał kobiecie.
       - E-ethan? - wydukałem, będąc już za pewne czerwony jak burak. Oczywiście seksualność była czymś normalnym, ale zarazem nadal była tematem tabu; nie często się o tym rozmawiało i był to dosyć drażliwy temat dla większości ludzi, a także wstydliwy i intymny, oprócz żartów trzymany tylko w łóżku. Dlatego nigdy mi nie przyszło do głowy, że kiedykolwiek uda mi się kogokolwiek przyłapać na oglądaniu filmów erytocznych i że będzie to właśnie robot. Nawet po dzisiejszym poranku nie myślałem, że konsekwencją wrócenia mu uczuć, będzie także wrócenia podniecenia.
        I czułem, że nie powinno mnie tutaj być, że powinienem jak najszybciej pójść do swojego pokoju, udając, że nic nie widziałem, pozwolić mu na zajęcie się sobą, ale zamiast tego, nawet nie wiedząc o czym tak naprawdę myślę, podszedłem do ciemnowłosego, klękając mu między nogami. Wtedy moje serce wydawało się, że zaraz wyskoczy z piersi albo przynajmniej to bicie jest słyszalne na drugim końcu pokoju. Być może byłem zbyt ciekawy wyglądu jego penisa, być może chciałem ulżyć mu w podnieceniu, a być może byłem tym odważnym idiotą, który niewiele myślał w tej chwili.
      Bo niewiele myśląc, opuszkami palców zacząłem głaskać wewnętrzną stronę ud chłopaka, a moje popalone policzki wraz z tęczówkami wgapiały się w stojący namiot między nogami Ethana. Zagryzłem dolną wargę i wziąłem się na jeszcze krok odwagi, opuszczając spodnie aż do nogawek, po czym tym razem na jego nagich udach składałem drobne pocałunki, po chwili zaznaczając koniuszkiem języka mokrą ścieżkę aż do bokserek robota i wtedy odważyłem się spojrzeć w oczy towarzysza, muskając wilgotnymi wargami prężące się przyrodzenie pod materiałem. Uśmiechnąłem się zadziornie, dopiero wtedy czując jak powoli się uspokajam i wchodzę dosłownie w swój żywioł.
       Zębami powoli, z udawaną ostrożnością zdjąłem bokserki chłopakowi i wtedy w całej okazałości przed twarzą wyskoczył penis, który naprawdę był pokaźnych rozmiarów i nie mogłem zaprzeczyć, że nie był największym okazem, jakim to miałem przyjemność się zajmować i byłem ciekawy, czy i tym razem będę umiał wziać go całego w gardło.
      Ale najpierw wciąż wpatrując się w buzie Ethana, przejechałem językiem tym razem po całej długości jego sprzętu, zatrzymując się na jego główce. Tam utknąłem na dłuższą chwilę, obejmując ją wargami i ssąc jak najlepszego lizaka, jednocześnie kreśląc różne wzorki językiem.
      To i docierające jęki z telewizora dosyć szybko sprawiły, że i ja również poczułem to drażniące, znajome uczucie między nogami. To sprawiło, że jeszcze bardziej stałem się chętny na robienie loda chłopakowi, zaraz decydując się na wzięcie jego sprzętu do buzi. Zajęło to mi dwa podejścia niż tylko jedne i wymagało ode mnie maksymalnego rozluźnienia, ale zaraz poruszanie głową w górę i w dół i branie jego męskości aż do samych jąder, sprawiało mi samemu przyjemność. Lubiłem to robić, a sam zapach i smak tylko mnie nakręcał. I w końcu wziąłem jedną z jego dłoni i wplątałem w jego palce moje włosy, pokazując mu, jak mnie ma za nie trzymać. I omal nie jęknąłem, gdy nachylając się do niego, nie zostałem za nie pociągnięty.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {31/07/22, 12:33 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Pomachałem na pożegnanie Junowi, patrząc jak znika za szkolnymi murami i dopiero po dłuższej chwili postanowiłem odejść w swoją stronę. Dzięki mapie miasta, którą miałem wgraną w głowie obrałem nieco bardziej okrężną drogę, aby lepiej poznać na własne oczy okolicę. Miasto tętniło życiem, nad sklepikami wisiały hologramy z reklamami kosmetyków, jedzenia czy nowo powstałych seriali. Jeden z aktorów na ekranie kogoś mi przypominał. Możliwe, iż oglądaliśmy w domu film gdzie grał jedną z ról.
       Ubrany w sweterek oraz spodnie jakie zafundował mi młody Whitlock przystanąłem przy jednym ze sklepów, a raczej kawiarni, która w swej nazwie szczyciła się najlepszą kawą. Zapach wydobywający się z niej był tak zachęcający, że nie mogłem sobie odpuścić. W końcu June mówił, abym nie siedział całymi dniami w domu, abym nie ślęczał tylko u jego boku, a poznał nieco świata. Cóż, z pewnością mój stwóca pragnął abym poznawał świat własnymi oczyma, własnymi wyborami, ale jedna rzecz była jednak na pierwszym miejscu i nie wiedziałem czy to spowodowane było oprogramowaniem, chęcią spełnienia życzenia staruszka, czy mój własny wybór. Z pewnością z początku robiłem to z powodu słów Whittlocka. Stwórca był dla mnie ojciem, więc to naturalne, że chciałem chronić June. Tak jak mnie o to prosił. Godzinami opowiadał mi o nim, gdy wybierał kolor moich włosów, kiedy badał strukturę budowy ciała, czy palce mają być długie i szczupłe, czy krótkie i grube. Zawsze martwił się o wnuka jak o własnego syna, co było dla mnie interesujące. Chciał dla niego jak najlepiej i bolało go, że jest sam. June nie miał przyjaciół, podobno. Dlatego stwórca tamtego dnia prosił mnie, abym go chronił. Dlatego to robiłem. Nic nie czułem poza obowiązkiem, wszystko było dla mnie mdłe, beznamiętne, a jedyna pustka jaką mogłem uznać za uczucie dusiła mnie od środka. Wszystko było takie nudne, bez sensu i jedynie June trzymał mnie w przebudzeniu. Będąc samemu na tym świecie, co miałem robić? Poza słuchaniem kogoś? Teraz było inaczej. Tuziny receptorów atakowało mój umysł tworząc uczucia. Ludzie byli tak intrygujący. To co myśleli, to jak decydowali...
       Wszedłem do środka czując na swej twarzy delikatny, błogi uśmiech, a cały aromat intensywnie uderzył mnie w twarz. Wszystko było w ciepłych, drewnianych akcentach. Bar przepełniony był maszynami do parzenia kawy, a za plecami siwiejącego staruszka rozciągał się potężny regał z podpisanymi słojami z ziarnami. Gości nie było wielu. Gdzieś w kącie rozchodziła się delikatna, cicha muzyka, a ja podszedłem do baru, dostrzegając informację, że szukają baristy. Z czystej ciekawości wyszukałem w swych danych informacji na ten temat. Barista, intrygujący zawód. Niby coś tak banalnego, a jednak nie. Zrobienie dobrej kawy, wyciągnięcie z niej wszystkeigo co najlepsze wymagało precyzji oraz czasu.
      - W czym mogę pomóc? - mężczyzna wytrącił mnie z zamyślenia, wycierając ściereczką białą filiżankę do cappucino.
      - Właściwie to... przyszedłem zapytać o pracę - oznajmiłem, przypominając sobie o wywieszonej kartce na drzwiach. Potrzebna była im druga para rąk do pomocy. W sumie obsługiwanie klientów nie wydawało sie czymś skomplikowanym. Staruszek zmierzył mnie wzrokiem, unosząc jedną brew ku górze i używając filizanki zaczął robić kawę.
      - Masz jakieś doświadczenie? - spytał, a ja pokiwałem przecząco głową. Spełnianie zachcianek June raczej nie mogłem do tego zaliczyć.
      - Niestety nie mam, ale szybko się uczę.
      - Piłeś kiedykolwiek kawę?- nie rozumiałem do końca tych pytań. Zdawały się nie mieć sensu w sprawie pracy. Nie takie rozmowy wgrywano mi w pamięć.
      - Jeszcze nie miałem okazji, dlatego tu jestem. Ciekawi mnie to. Poza tym... bardzo ładnie tu pachnie i wchodząc mam wrażenie jakbym znalazł się w całkiem innym miejscu, świecie. Taka odswiezająca odskocznia - odpowiedziałem całkowicie szczerze, patrząc jak przysuwa do mnie gotową kawę. - Przepraszam, ale nie mam przy sobie pieniędzy
     - To na koszt firmy - oznajmiłz niesamowicie przyjaznym uśmiechem i dziękując skosztowałem kawy. W jednej chwili poczułem jakbym znalazł się w innym miejscu, samotny w objęciach czarnej cieczy. Nie była gorzka. Przyjemnie łaskotała po języku, rozgrzewając z opóźnieniem moje wnętrze. Byłem pewien w stu procentach, że nie dodawał cukru, a mimo to czuć było odpowiednio wywazona słodycz, a do tego pianka tworzyła niesamowicie aksamitną teksturę. Z wymalowanym podziwem patrzyłem na częściowo upitą kawę z filiżanki, zastanawiając się co on z tym zrobił.
      - Niesamowite. Nigdy nie piłem czegoś tak dobrego - upiłem kolejny łyk, odstawiając naczynie na spodeczek. Nie chciałem wyjść na niewychowanego klienta, który łapczywie wypija wszystko. W końcu nie skończyliśmy rozmawiać i chciałem podelektować się smakiem kawy.
       - Cieszy mnie neizmiernie, że tobie smakuje. Nie kazdy potrafi docenić smak kawy - zachichotał, kiedy to zza drzwi do kuchni wyszła dziewczyna o ognistym kolorze włosów. Byłą młodziutka, wręcz w wieku June. Promieniowała pozytywną energią i dostrzegając nas, podeszła bliżej.
        - Kto to taki staruszku? - spytała, poprawiając wiązanie fartuszka z tyłu. Ewidentnie była tu kelnerką.
       - Nasz kolejny pomocnik - puścił mi oczko, a ja spojrzałem beznamiętnie na nieznajomą.
       - Ha! Wszystkiego go nauczę - zakasała rękawy, a mężczyzna prędko ugasił jej zapał.
       - Postawimy go za barem - oboje zdziwieni spojrzeliśmy na niego.
       - Ale szefie...
       - Bez "ale". Kiedy możesz zacząć? - dopytał, a reszta rozmowy przebiegła zaskakująco głądko i przyjemnie. Zadowolony z siebie wracając do domu przedzwoniłem jeszcze do pomocnicy stwórcy. Musiałem prosić ją o pewną przysługę, o którą nie mogłem, a wręcz nie chciałem prosić młodego June. On miał się uczyć i cieszyć życiem, poza tym... dziś były jego urodziny, a wieczorem mieliśmy iść na imprezę u jego znajomych. Poprosiłem kobietę aby wyrobiła mi jakieś dokumenty tozsamości. Jeśli miałem funkcjonować w tym społęczeństwie, musiałem się nieco dostosować. Podziewała, że załatwi to w ciągu dwóch tygodni. Idealnie, bowiem właśnie wtedy miałem przynieść wszystkie dokumenty do baristy, aby spisać umowę i zacząć swoją pracę. Zastanawiało mnie tylko dlaczego akurat barista, a nie kelner? Czemu niedoświadczoną osobę chciał na takie stanowisko?
       Wróciłem do domu dość późno. Wiedziałem, że nie zdąże odebrać młodego Whitlocka ze szkoły jeśli chcę zdążyć zrobić małą niespodziankę. W końcu nie miałem pieniędzy aby kupić mu prezent, więc postanowiłem coś upiec. Wyszukując specjalny przepis dla chłopaka, upiekłem malutki torcik, który schowałem do lodówki, gdzie spokojnie dochodził do siebie, a ja zaś, czując dziwne zmęczenie zasiadłem przed telewizorem, przeskakując z kanału na kanał, aż coś przykuło moją uwagę. Wyglądało to na zwyczajny film. Zwyczajny, dopóki jeden z męzczyzn nie zaczął całować się z drugim i przyłapani przez kobietę postanowili ją rozebrać, dotykając w różne miejsca. Z jakiegoś powodu nie zmieniłem programu, z jakiegoś powodu cały czas patrzyłem zaintrygowany tym co widzę i słyszę, a intensywne uczucie zaczęło kłóć moje podbrzusze. Przyjemne uczucie, takie... elektryzujące... takie... gorące... chciałem jeszcze. Nie rozumiałem tego co się ze mną dzieje, dlaczego stwórca nic mi o tym nie powiedział, czemu... byłem nieświadomy takich spraw?
       Westchnąłem, czując jak coś zaczyna pulsować między moimi nogami. Całkowicie zignorowałem, że June wszedł do domu. W końcu mówił, że to normalne. Więc nie miałem czego się wstydzić. Jednakze nawet on mnie dzisiejszego dnia zaskoczył, lądując między moimi nogami.
       - June? - wysapałem, czując jak jego dotyk przyjemnie mnie gładzi, a wypukłość reaguje na tę pieszczotę. Nie mogłem tego kontrolować. Nie potrafiłem. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, co robić. Wzdychałem coraz głębiej, usiłując normalnie złapać oddech, aole nie było to proste, zwłaszcza, kiedy wziął go do ust, a nasze spojrzenia zetknęły się. Odchyliłem głowę do tyłu, opeirając o oparcie kanapy, a przyjemne dreszcze rozlewały sie po całym ciele. Tuziny maleńkich sygnałów rozciągało elektryczny ładunek wybuchający w kilku częściach, aż miałem ochotę poruszyć biodrami, aby wsadzić go głębiej. Nie chciałem zeby przestał. Chciałem... jeszcze.
       - Co ty mi... robisz - wysapałem, gdy niechcąco szarpnąłem za jego włosy, ciskając biodrami mocniej do przodu. Z gardła wydobył się ochrypły jęk przyjemności, a dziwne ciśnienie coraz bardziej nabrzmiewało. Czułem jakbym zaraz miał wybuchnąć. Zapominając się całkowicie, po prostu oddałem się temu dziwnemu pożądaniu i wsunąłem drugą dłoń w kosmyki włosów June, zmuszając go do szybszych ruchów głową. Usiłowałem zdusić to w sobie przez krótką chwilę, ale przez to tylko szybciej doznałem tego neisamowitego uczucia. Jakby zgromadzona rozkosz rozlała się cała, niczym bańka mydlana, zalewając mnie tym wszystkim, aż ciało doznało drgawek, a ciecz prysnęłą prosto do gardła June. Zdyszany, lekko spocony spojrzałem na chłopca, a mój wzrok zjechał nizej na to samo wybrzuszenie. Czy powinienem? Czy to coś złego pomóc mu poczuć to co ja? Skoro on mi to zrobił, to chyba było w porządku? Tylko jak...
       - June...- szepnąłem z łagodnym uśmiechem, wycierając kciukiem jego kącik ust i pociągnąłem go za rękę na moje kolana. Usadziłem jasnowłosego tyłem do siebie, aby widział telewizor i zsunąłem z niego całą dolną część garderoby. Brodę oparłem o jego ramię i rozkroczyłem go, aby łatwiej sięgnąć bo nabrzmiałą część ciała. Ścisnąłem go mocno, zastanawiając czy odpowiednio to robiłem i zacząłem poruszać dłonią w górę i w dół, powoloi przyspieszajac, kciukiem drazniąc sam jego czubek. Tak jak widziałem to wcześniej w filmie. Spoglądałem co robią, czując jak płonę w środku. Jak jest mi dobrze, a zarazem źle. To magiczne uczucie mieszało się z bólem głowy. Tak jakby to była przyczyna pierwszego doznania tych niesamowitości.
       - Czy tak... jest dobrze? - spytałem prosto do jego ucha, widząc jak jeden z mezczyzn gryzie drugiego w ucho i tak samo poczyniłem, zjezdzając dłonią po jego torsie, sutkach gdzie poczułęm coś dziwnego metalowego. Pociągnąłem za to, aby lepiej to zbadać, a z chłopaka wydał się jęk.
       - June, powiedz coś - dodałem, wolną ręką obejmując go w pasie, aby jak najleoiej do mnie przywierał.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {01/08/22, 08:44 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd


        Z dumą spoglądałem na Ethana, który obnażał drugą ludzką naturę, naturę, gdzie człowiek nie myślał o czymkolwiek innym niż doznanie przyjemności. Tak jak człowiek, robot zdawał się dosłownie rozpływać pod moimi ruchami, co oczywiście miło łechtało moje ego. Jego szybki oddech i dreszcze, które czułem za każdym razem, jak przechodziły przez jego ciało, pokazywał, że jest mu dobrze w moich ustach. Dodatkowo z sekundy na sekundy stawał się jeszcze bardziej twardszy i większy, a ja szczerze kochałem tę chwilę, gdy doprowadzałem chłopaków na skraj podniecenia, lubiłem patrzeć, jak nagle stają się kimś innym i budzą się w nich pierwotne instynkty.
       Niestety i moje ciało nie pozostawało obojętne na tę chwilę uniesienia, bo z trudem powstrzymywałem się, żeby samemu wolną ręką nie sięgnąć do rozporka i nie zrobić sobie dobrze. Samo to, że słyszałem ulubione nuty wydobywające się z gardła chłopaka i czułem ten charakterystyczny zapach, którego byłem fanem, już budziły i drażniły każdą komórkę ciała, powodując, że za chwilę czułem, jak mój penis boleśnie wbijał się w bokserki. No i to, jak zaraz popchnął głębiej swoje biodra, zmuszając mnie do szybszych ruchów, co ochoczo zrobiłem. Jeszcze bardziej zacisnąłem rozgrzane wargi na sprzęcie mojego przyjaciela, językiem coraz szybciej kreśląc różne wzorki na całej długości, choć najbardziej skupiałem się właśnie na główce, drażniąc cewkę moczową.
      I po paru chwilach takiego maratonu, ciało Ethana doznało spazmów rozkoszy, a tuż do mojego gardła i jamy ustnej wystrzeliła klejąca ciecz, którą od razu ochoczo połknąłem, uśmiechając się zadziornie, gdy wypuściłem jego sprzęt z ust. Smak spermy nigdy mi nie przeszkadzał, dosyć szybko przyzwyczaiłem się do połykania czy zlizywania całego nasienia, zwłaszcza, że wiedziałem, że to jeszcze bardziej jarało wszystkich moich byłych kochanków. Zaś sperma robota smakowała... inaczej. Oczywiście nie dało się pomylić tego smaku z niczym innym, ale oprócz charakterystycznej słoności, była też słodkawa. Aż zacząłem się zastanawiać, czy było to zamierzone podczas budowy robota.
      Także, jak się spodziewałem, robot nie wytrzymał dłuższych pieszczot, ale nie mogłem go przecież za to winić, zwłaszcza, że ja byłem w tym doświadczony, a jego to był pierwszy raz.
      Odwzajemniłem uśmiech, dając pociągnąć się na kolana, myśląc, że chciał się po prostu przytulić i tym samym uspokoić oddech, ale jak bardzo wtedy się pomyliłem. Zaraz zostałem pozbawiony dolnej części garderoby, prezentując przed sobą i przed nim sterczącego penisa o na pewno mniejszych rozmiarach niż to, co przed chwilą miałem w ustach, a mój sprzęt tylko prosił się o chwilę pieszczoty, choć z drugiej strony moja podświadomość, która jeszcze nie została przesłonięta podnieceniem, mówiła, że to zły wybór, że powinienem natychmiast zakończyć to dziwactwo i pójść szykować się na imprezę. Martwiłem się, czy ta chwila uniesienia nie zniszczy nam relacji, czy nie będziemy patrzeć i rozmawiać ze sobą inaczej.
      Ale po zaledwie sekundzie, gdzie ścisnął moją wrażliwą część ciała, gdzie dosłownie mój organizm się zatrząsł, przestałem dłużej o tym myśleć, chłonąc każdy dotyk jego palców. Mój oddech od razu przestał być miarodajny, no i jęki z telewizora, potęgowane seksownym głosem Ethana wprost do mojego ucha, spowodował, że kompletnie odleciałem. Chociaż musiałem przyznać, że film lecący na telewizorze byłby o wiele lepsze, gdyby nie grała w nim kobieta, która niszczyła całą magię. Mimo tego patrzyłem się na duży ekran, jak zaklęty, mrużąc powieki i opierając głowę o głowę ciemnowłosego.
     Jęknąłem, nie mogąc się już powstrzymywać, gdy jego ruchy przyśpieszyły i zrobiłem to drugi raz, gdy zostałem mocno pociągnięty za kolczyk, co wywołało przebłysk bólu.
      Wtedy też złapałem jego dłoń, tym razem wkładając ją pod swój niebieski t-shirt i nakierowując jego rękę znowu na swoje sutki.
       - N-nie przestawaj – mruknąłem, znowu jęcząc.
      Na pewno nie chciałem, żeby mnie zostawiał takiego rozgorączkowanego, z już twardym penisem jak skała, bo było mi przy nim tak dobrze.
       - Włożysz mi palce do środka? - zapytałem cicho, po czym na chwilę wychyliłem się z kolan, nachylając się do szuflad pod stolikiem, w którym to trzymałem jeden z lubrykantów i położyłem butelkę różowego żelu obok nas. - Musisz tylko tym je sobie nasmarować – wytłumaczyłem na wypadek, gdyby tego nie pokazywali na początku tego pornosa, zdając sobie sprawę, że nie zawsze filmy erotyczne pokazywały całą prawdę.  - Proszę...
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {02/08/22, 11:50 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Wedle zachcianki mlodego June, nie przestawalem bawic sie jego sterczacymi sutkami. Z jakiegos powodu napawalo mnie to satysfakcja, kiedy od dotyku do moich uszu docieraly jeki jasnowlosego, ktory wil sie od przyjemnosci jaka staralem sie mu dac. Nie wiedzialem, czy robie to dobrze, czy zle, lecz reakcje Whitlocka podpowiadaly mi wystarczajaco duzo, a sam film lecacy w tle tylko pomagal we wszystkim. Do czasu, az June nie zrobil kolejnego kroku w przod, wyciagajac zel i proszac mnie abym... abym wsadzil tam swoje palce. Widzialem ta zabawe na poczatku programu, ale nie bylo tam mowy o czyms takim jak lubrykant. Na moment przerwalem wszystko co robilem, czujac pewnego rodzaju niepewnosc. Czym byla ona spowodowana? Nie do konca bylem przekonany, czy tak to wszystko powinno wygladac. Czy my powinnismy robic takie rzeczy razem. Zwierzeta ze soba kopulowaly, a my wlasciwie... tak jakby... robilismy to samo, ale czy na pewno? Do takich spraw potrzebne sa dwie przeciwne plcie, wiec co my wlasciwie robilismy? Czy takie zabawy byly przeznaczone tylko dla par? Czy my naprawde moglismy robic cos takiego bez konsekfencji zmiany relacji miedzy nami? Czy mlody June nadal bedzie na mnie patrzyl w ten sam sposob?
       Siegnalem po buteleczke wylewajac spora ilosc na swoja dlon, a konkretnie dwa palce i zbladzilem nimi wokol dziurki jasnowlosego. Tak jak o to prosil. Nie moglem mu odmowic z dwoch powodow. Gorac jaki opanowywal moje cialo pchal mnie jeszcze dalej, nakazywal nie przestawac i chlonac to wszystko, a po drugie to byl June. Aktualnie najwazniejsza dla mnie osoba. Jedyna jaka mialem u swojego boku. Pomogl mi odnalezc sie w tym swiecie.
      - Dla ciebie wszystko - wyszeptalem glebokim, cieplym glosem. W tych slowach bylo wiecej prawdy niz mogl sobie zdawac z tego sprawe. Dla June bylem gotow zabic kogos, wskoczyc w czelusci ciemnosci, wyrwac sobie rdzen glowny, ktory zasila moje cialo, ktore powoduje, ze jestem tym kim jestem. Aktualnie dla Withlocka bylem gotow poczynic cuda swiata i mialem nadzieje, ze to sie nie zmieni.
       - Dzis sa twoje urodziny - dodalem, jezdzac wokol dziurki, az w koncu wsunalem pierwszy palec, czujac jak bardzo jest ciasny. - Dlatego zrobilem cos dla ciebie. Czeka na ciebie w lodowce - dodalem, obawiajac sie, ze po tym wszystkim wydarzy sie cos niechcianego i nie bede mial okazji wreczyc mu prezentu, nad ktorym ciezko pracowalem. Kopiowanie przepisu z przyslowiowej kartki na cos rzeczywistego i jadalnego nie bylo wcale tak proste.
      - Powiedz jesli robie to zle - odezwalem sie po dluzszej chwili, czujac jak zaczynam lekko panikowac i wsadzilem kolejnego palca, rozciagajac go jeszcze mocniej. Pragnalem zaspokoic go w ten sam sposob, chcialem zobaczyc jak wygina sie w luk i krzyczy zawladniety rozkosza ekspodujaca w jego wnetrzu. Chcialem widziec jak tryska biala ciecza i opada zmeczony tym wszystkim. Moja reka powoli zaczynala bolec. Czulem zmeczenie choc nie powinienem. W koncu bylem robotem. Robotem, a zarazem czlowiekiem.
       - Czy jest ci dobrze? June... co my... wlasciwie... robimy - wystekalem, czujac jak pozadanie we mnie znow zaczyna pulsowac. Jednak wypuklosc nie pojawiala sie, jakby byla zmeczona, jakby nie miala ochoty. Nie przeszkadzalo mi to, choc z checia sprobowalbym zrobic to co tamci na filmie. Chcialbym sprobowac z nim innych pozycji, chcialbym wejsc w niego inaczej niz tylko za pomoca palcow. Chcialem to poczuc, zobaczyc jak to jest, ale nie wiedzialem, czy powinienem o tym mowic na glos.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {03/08/22, 04:33 am}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

       Zgodnie z moim życzeniem po krótkiej chwili dostałem dokładnie, to co chciałem. Długi, o idealnie wyważonej grubości palec mojego przyjaciela wkradł się do mojego wnętrza, powodując kolejne dreszcze, rozchodzące powoli się po moim ciele. A ja jeszcze bardziej rozchyliłem uda, jakby zapraszając go bardziej do siebie i tym samym dając mu jeszcze bardziej lepszy dostęp do mojej dziurki, która przyjęła go do środka ochoczo, gdy tylko pokonał opór zwieraczy. Zacisnąłem się na nim odruchowo, zagryzając dolną wargę, próbując jakkolwiek się jeszcze powstrzymywać i kontynuować z nim normalną rozmowę, ale najwidoczniej dla mojego mózgu taki multi tasking w tym pamięci był bardzo niepożądany.
    Jęknąłem znowu, tym razem nie kontrolując swoich odgłosów i po krótkiej chwili co rusz z moich ust wydobywały się odgłosy przyjemności, mieszające się z odgłosami wydobywającymi się z telewizora, ale to moje właśnie były bardziej naturalne i na pewno prawdziwe.
    Palce robota drażniące moje wrażliwe sutki, które dodatkowo były przebite metalem, sprawiły, że w niekrótkim czasie kompletnie odpłynąłem, myśląc tylko o tym jak bardzo było mi dobrze, jak dobrze Ethan trafiał w moją prostatę, mimo że był to jego pierwszy raz, gdy pieścił moje wnętrze. A za każdym razem, gdy drażnił ten najczulszy punkt w ciele, od razu jęki stawały się głośniejsze i dosłownie wiłem się na jego kolanach, prosząc o więcej.
     - Mhmmmm – wymruczałem tylko, będąc tylko tak zdolny na odpowiedzenie mu na kolejne słowa. Następnie chłopak dołożył do tańca kolejnego palca.  - S-szybciej – poprosiłem ponownie i zsunąłem dłoń ciemnowłosego z sutków do prężącego się penisa, który od całej zabawy, przylegał do mojego brzucha, ciągle brudząc go mazistą cieczą.
     Swoje dłonie oparłem o kolana chłopaka, odsuwając plecy od klatki piersiowej robota i sam zacząłem nabijać się na jego palce, będąc w jakimś transie, nie chcąc tracić tego cudownego uczucia. Poza tym czułem, że mój koniec jest bliski, że długo nie wytrzymam dalszych pieszczot, zwłaszcza, że zajmował się mną przystojny mężczyzna.
     W końcu poczułem znajome napięcie w podbrzuszu, to jak każda komórka mojego ciała się kurczy, szykując się na zbliżający punkt kulminacyjnym. I po kilku sekundach wygiąłem się w łuk, odchylając mocno głowę do tyłu, wbijając paznokcie w skórę mojego kochanka i rozrywając całe mieszkanie głośnym krzykiem, nawet nie przejmując się, że ktokolwiek inny mógłby to usłyszeć. Zacząłem rytmicznie zaciskać się na palcach chłopaka i zatrząsłem się jeszcze kilka razy, dostając spazmów wywołanym ogromną rozkoszą, która wylała się ze mnie – i w przenośni i dosłownie, bowiem gdy spojrzałem w dół, dłoń Ethana, a szczególnie jego palce były umazane moją spermą, a resztki z niej pokapały prosto na kanapę.
     Po tym bez siły opadłem w ramiona swojego towarzysza, wtulając głowę w zagłębienie szyi, tak jak zrobiłem to niedawno, przeżywając ostatnią tragedię. Tylko tym razem powoli uspokajałem swój oddech, który zdecydowanie nie był spokojny, a krótki i szybki. Do tego w pokoju było czuć intensywny zapach naszego zbliżenia.
     Niestety w miarę upływających sekund, kolejnych minut, zaczęła napływać do mnie powaga tej sytuacji, coś do czego sam dopuściłem, mając czelność nie odpuścić sobie, że być może w te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut rozkoszy, zdołałem zepsuć coś, co budowaliśmy te kilka tygodni. Ethan był dla mnie bardzo ważny, nawet jeśli jeszcze nie umiałem tego do końca mu okazać, to naprawdę go lubiłem i nie chciałem tracić bliską mi osobę przez nasze zbliżenie. Te kilkanaście minut mogły okazać się moim największym błędem w tym roku i być całkowicie nieważne, dlatego natychmiast musiałem z nim porozmawiać, tak jak robiłem to zawsze, trując mu dupę swoimi problemami.
     Odwróciłem się przodem do niego, zawieszając ręce wokół szyi chłopaka, dopiero po dłuższej chwili decydując się na niego spojrzeć.
     - Ethan... - zacząłem cicho. Tak cicho, że wątpiłem, żeby mógł dokładnie usłyszeć swoje imię.  - Między nami będzie wszystko okej, prawda? Nie chcę, żeby między nami coś się zmieniło na gorsze. Lubię cię – dodałem już głośniej, odkrywając się ze swoimi prawdziwymi uczuciami i momentalnie czując, jak moje oczy robią się szkliste, gotowe w każdym momencie wybuchnąć, a płakanie w swoje urodziny... nie były przeze mnie pożądane.
      Wtedy jak oparzony wstałem z kolan kochanka, jakby uciekając przed słowami Ethana, które miały zaraz nadejść i pozostając w samej koszulce poszedłem do kuchni, przypominając sobie o czymś, co miał dla mnie przygotowane chłopak.
      I jakie było moje zdziwienie, gdy na górnej półce znalazłem mały czekoladowy torcik. Na jego górze znajdował się równie brązowy krem, a tuż na nim kolorowa posypka.
       Ciasto było nieidealne, miejscami trochę nierówne, ale ja sam od razu stwierdziłem, że jest najpiękniejszym, co kiedykolwiek dostałem od kogokolwiek.  
        - Nikt nigdy nie dał mi czegoś takiego pięknego – powiedziałem, nie mogąc powstrzymać kącików ust idących ku górze.  - Dziękuje – dodałem i moje oczy znowu stały się szkliste, ale tym razem były to łzy szczęścia, których nie chciałem hamować, aczkolwiek starłem je wierzchem dłoni, uśmiechając się jak głupi do wciąż otwartej lodówki.
       Zawsze na urodziny, na jakiekolwiek święto dostawałem od rodziców zajebiście drogi prezent, gdzie czasami wątpiłem, czy wybrali go sami, czy postanowili wysłać jakiegoś swojego podwładnego w tym celu. Z dziadkiem było praktycznie to samo – również wydawał na mnie niebotyczne sumy pieniędzy. Znajomi razem zrzucali się na jakiś drobiazg, a Ethan? Tak po prostu zrobił dla mnie coś, co było wyjątkowe, coś, co nie dało kupić się w sklepie. Poświęcił swój czas i zrobił to od serca, a ja nie mogłem być bardziej szczęśliwy.
      Zawołałem swojego cukiernika do stołu, krojąc dla nas dwa kawałki i podając je na talerzykach.
      - Co do tej imprezy to uważaj na siebie. Na pewno nie będę znał tam wszystkich osób, więc jakbyśmy się rozdzielili, to dzwoń do mnie. Nie bierz nic od nikogo do jedzenia, żadnych pigułek, kapsułek, papierków, kolorowych tabletek. Nie wciągaj i nie wdychaj nic dziwnego, bo później wątpię, że cię doniosę do domu. - Prychnąłem pod nosem, uśmiechając się.  - No i pilnuj przede wszystkim swojego drinka, nie zostawiaj go samego, dobrze? - zapytałem, czując, jakbym udzielał mu porządnego wykładu, jak jakiś ojciec uczący swojego syna, jak ma się dobrze bawić na pierwszej imprezie, by wrócić żywy.  - Ano i lepiej nie mieszaj ze sobą alkoholu.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {03/08/22, 05:02 am}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Siedzialem w milczeniu i w bezruchu wyczekujac jakiejkolwiek reakcji ze strony June, gdy ten doszedl, pozostawiajac w mieszkaniu tylko koncowa muzyczke na nadal wlaczonym programie. Na szczescie nie musialem czekac, a gdy ten uciekl od razu do lodowki, podazylem z anim wzrokiem, usmiechajac deliaktnie pod nosem. Byl uroczy, to bylo niesamowicie urocze stworzonko jesli moglem tak to ujac. Nawet nie dal mi odpowiedziec na jego zmartwione slowa, albo po prostu przed nimi uciekal, bojac sie odpowiedzi. Naprawde musial obawiac sie moich uczuc, powrotu calego Ethana. Takiego ludzkiego, nieprzewidywalnego. W koncu taki moglem byc. Potrafilem cieszyc sie chwila, czuc rozne emocje jak teraz.
      Zaciagnalem bielizne na tylek, wstajac i podchodzac do zlewu gdzie umylem dokladnie brudne rece po czym podszedlem do June, spogladajac na niego z gory. Ujalem jego podbrudek delikatnie w swojeg palce pachnace mydlem i unioslem jego twarzyczke ku gorze, aby moc dokladniej sie jej przyjzec.
     - Nie placz June. Jak widzisz nigdzie sie nie wybieram i nic sie miedzy nami nie zmienilo - zastanawialem sie czy aby na pewno. Czy nic kompletnie sie meidzy nami nie zmienilo, czy moze jednak chlopak oczekiwal pewnych zmian, ktorych ja niekoniecznie dostrzegalem. W koncu bylismy przyjaciolmi, wrecz czesciowo rodzina.
     - Do idealu temu brakuje, ale ciesze sie, ze prezent spodobal sie tobie - usiadlem do stolu, patrzac na swoj kawalek ciasta. Mialem nadzieje, ze mi zaraz sie nie poplacze. W koncu to tylko ciasto. Chcialem kupic mu maly drobiazg, ale niestety nie mialem pieniedzy. Jeszcze, lecz postanowilem, iz zabiore go gdzies na swoja pierwsza wyplate. Ludzie czesto tak robili.
      Czulem sie oczarowany na widok mlodego Whitlocka. Wymeczony po malym maltretowaniu ciala, szczesliwy od prezentu, a takze... smutny? To cale kombo jakie serowl na swej twarzy spowodowalo, ze czas zatrzymal sie przede mna. Mialem ochote, aby ta chwila trwala dluzej, w neiskonczonosc. Abym mogl go podziwiac, tak jak podziwialem prace stworcy. On rowniez hipnotyzowal mnie swoja zawzietoscia oraz skupieniem nad najdrobniejszymi szczegolami. Jego precyzja... dazenie do idealu... June byl dla mnie teraz takim idealem i nie do konca wiedzialem jak wlasciwie powinienem to uczucie rozumiec.
     - June - wyszeptalem z blogim usmiechem, przekrzywiajac lekk oglowe na bok i nachylilem sie do przodu, opuszkiem palca przecierajac jeden z polikow chlopca, zaraz przy oku skad mogla poleciec lezka.
      - Jestem szczesliwy - powiedzialem szczerze, siadajac z powrotem na krzesle i sprobowalem swojego wypieku. O dziwo byl naprawde smaczny.
      - Dobrze, tatusiu. Bede uwazac - rozesmialem sie na jego litanie odnosnie imprezy. Jasno i dokladnie poinformowal mnie, ze nie powinienem nic pic, nic jesc, nic wachac i najlepiej... nic nie robic.
       - Nie jestem malym dzieckiem. Dam sobie rade. Jedziemy tam aby milo spedzic czas, wiec rozluznij sie. Poza tym... co to wlasciwie bylo? To co robilismy? Stworca mi tego nie zaprogramowal. - spojrzalem na niego, zastanawiajac czy powinienem pytac w takiej chwili, ale caly czas nie dawalo mi to spokoju. To uczucie rozrywajace mnie od srodka. nieziemsko przyjemne, a zarazem upierdliwie bolesne.

Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {06/08/22, 09:43 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

          W jednej chwili poczułem, jak cały stres, cała troska spowodowana tą sytuacją, wyparowuję ze mnie i stałem się o wiele spokojniejszy, mogąc cieszyć się w pełni swoim prezentem. Ethan skutecznie mnie uspokoił, twierdząc, że nic się między nami nie zmieniło, a ja nie miałem powodów, by mu nie wierzyć i jednocześnie stwierdziłem, że drugiego razu między nami nie będzie, że następnym razem uznam, że nic nie widziałem i schowam się w pokoju. Takie relacje oparte na przyjaźni i jednocześnie na seksie nie kończyły się dobrze, bo zazwyczaj jedna osoba zaczynała czuć coś do tej drugiej i było to nieodwzajemnione.
         Nieważne, czy jest idealne czy nie. Dla mnie jest najpiękniejsze, bo zrobiłeś je specjalnie dla mnie - skomentowałem, biorąc widelczyk do rąk i próbując swojego kawałku ciasta. Tak jak się spodziewałem nie tylko było urocze i piękne, ale też słodkie i smaczne. Był mocno czekoladowy, ale przy tym nie mdlący, bo przekładany był również dżemem czy marmoladą truskawkową. Mógł mi codziennie piec takie ciasta albo co kilka dni, bym nie przytył.
        Uśmiechnąłem się lekko, wbijając błękitne tęczówki w talerz, gdy mnie pogłaskał po policzku i zaraz ponownie spojrzałem na chłopaka, zastanawiając się, co powiedział. Niewiele ludzi mogło szczerze powiedzieć, że było szczęśliwych, nawet w dzisiejszych czasach, gdzie medycyna i technologia znacząco się rozwinęła. Każdy dążył do jakiegoś celu, goniąc za pieniędzmi, odkładając spełnienie swoich marzeń czy czekając na jakiś ważny dzień, zamiast cieszyć się dzisiejszym dniem. I trudno było być szczęśliwym, mając różnorakie problemy, będąc otoczonym przez złych ludzi czy będąc w złym miejscu. Być może jakoś przyczyniłem się do szczęścia Ethana, z czego oczywiście się cieszyłem, mając nadzieję, że wkrótce jeszcze bardziej pozna życie, piękne miejsca i ważnych ludzi.
       A czy ja byłem szczęśliwy? Czasami brakowało mi wsparcia i poświęcenia mi czasu przez rodziców, których wiecznie nie było, teraz odczuwałem pustkę po dziadku, ale na pewno byłem szczęśliwy, gdy Ethan się śmiał.
       - Tylko się martwię o ciebie – odpowiedziałem, uśmiechając się szeroko.  - Robiłem ci loda, to seks oralny, a ty mi handjoba. To co czułeś chwilę przed wytryskiem, to orgazm. Nie mogę uwierzyć, że dziadek nic o tym ci nie wspominał. Ale zawsze miał problem, by o tym rozmawiać, ale powinieneś przecież wiedzieć, skąd biorą się ludzie – wytłumaczyłem.  - Prawie każdy z nas potrzebuję takiego zaspokojenia. - Włożyłem brudny talerzyk do zmywarki i następnie ucałowałem robota w czubek głowy.  - Idę się szykować – dodałem, ruszając na piętro.
      Mówienie o sprawach związanych z seksualnością nie było dla mnie tematem tabu, wręcz uważałem, że rozmowa o tym była ważna i ludzie powinni po prostu nauczyć się o tym rozmawiać, nie tylko rzucając tym tematem w obrzydliwych żartach, powinni się edukować i właśnie rozmawiać w łóżku, tworząc swoje życie seksualne jeszcze lepszym.
Ethan od początku powinien mieć i to zaprogramowane, powinien mieć jakiekolwiek podstawy o tym, wiedzieć o zabezpieczeniu się. Może i nie był w stanie wyprodukować małych Ethanów czy wątpiłem też, że mógł zarazić się jakąś chorobą weneryczną, to musiał wiedzieć, czym były prezerwatywy, bo nie każdy jego partner czy partnerka seksualna będzie wiedzieć, że jest robotem. Dobrze, że przynajmniej ja mogłem pokazać mu mały wycinek tego świata przed chwilą. Przy okazji dowiedziałem się, że podniecają go też faceci. O tym też za pewne powinniśmy porozmawiać.
        W swojej łazience wziąłem szybki, ciepły prysznic, dokładnie zmywając się zaschniętej spermy z mojego ciała, przy tym uśmiechając się zadziornie. Umyłem jeszcze zęby, pozbywając się już definitywnie tego charakterystycznego smaku i wymywając resztki ciasta. Następnie spędziłem dobre kilkadziesiąt minut na wygrzebywanie ubrań z dużej garderoby. Szukałem idealnego stroju, którym mogłem powalić wszystkich na kolanach, bo w końcu to było moje święto i chciałem wyglądać jak najlepiej, dlatego też znalezienie ubrań w szafach i pasujących dodatków zajęło mi zdecydowanie sporo czasu.
      W końcu zdecydowałem się czarną koszulę z długimi rękawami, a raczej top, bo góra kreacji sięgała mi przed pępek, razem z odpiętymi guzikami na dekolcie, odsłaniając nagie części ciała. Pod czarnym materiałem miałem założone srebrne łańcuchy, które idealnie podkreślały moje wystające obojczyki, zaś na tyłek wcisnąłem obcisłe, skórzane spodnie, opinające moje pośladki i jeszcze jedną ważną część ciała.
     Stylizację zakończyłem założeniem kilku pierścionków i popsikaniu się moimi ulubionymi perfumami, no i po długich szykowaniach byłem wreszcie gotowy na imprezę.
       - I jak wyglądam? - zapytałem, gdy zszedłem na dół, a chłopak do mnie dołączył. Chwilę później zadzwonili do mnie rodzice, składając mi życzenia, mówiąc, że kurier z prezentem przyjdzie do mnie jutro.
**
       - To Eve, to Marcus, Jake, a ten przygłup to Harry – przedstawiłem swoich znajomych, przechodząc przez mieszkanie Marcusa. Ci w odpowiedzi powitali się z Ethanem uściśnięciem ręki, tylko Eve szybko pochwyciła robota w uścisk, będąc najbardziej otwarta w całym towarzystwie albo to chciała jeszcze bardziej poznać mojego domniemanego ukochanego.
      - Wszystkiego najlepszego, June. Harry starał się pomóc mi w wyborze, ale tylko przeszkadzał – Zaśmiała się, wręczając mi błyszczącą, różową torbę prezentową, która finalnie wylądowała w pokoju gospodarza, gotowa, bym zabrał ją przy wyjściu z imprezy. - A to dla was na rozgrzewkę – dodała, podsuwając nam pod nos tacę z kolorowymi shotami. Dla siebie wybrałem niebieski kieliszek i kiedy to Ethan wybrał swój, skrzyżowałem nasze ręce i nachylając się do niego, oboje opróżniliśmy kieliszki w jednym tempie. Posłałem mu szeroki uśmiech, zastanawiając się, jak smakowała mu pierwsza dawka alkoholu w życiu, no i oczywiście pociągnąłem go na parkiet.
       Mieszkanie oczywiście było o wiele mniejsze od mojego, ale było tutaj wystarczająco miejsca, by się poruszać. Na blatach w kuchni stały miski z różnorakimi przekąskami, głównie z chipsami i precelkami, ale znalazły się też pokrojone tortille i kawałki pizzy, która w zastraszającym tempie znikała. Obok oczywiście znajdywały się butelki alkoholu oraz soki o różnych smakach i czerwony poncz, znajdujący się w szklanej misie, gotowy do rozlewania.
Z dużych głośników cały czas puszczana była szybka muzyka, głównie techno, pomieszane z rockiem, do której to na środku pokoju tańczyli ludzie. Jak się spodziewałem, większości z nich nie znałem.
     Trafiliśmy akurat w jedną z moich ulubionych piosenek, kiedy wraz z Ethanem trafiliśmy w sam środek pokoju. Złapałem go za rękę, obracając wokół własnej osi, następnie obejmując jego szyję, coraz bardziej wbijając nas w rytm muzyki. W rytm muzyki kręciłem biodrami, co chwilę przylegając do ciała swojego towarzysza, wciągając się całkowicie w szybkie nuty. Bawiłem się przy tym świetnie, wyginając się na wszystkie strony i zaczepiając Ethana, tak naprawdę czując się jakbym był tutaj królem parkietu.
     -Odbijanie – usłyszałem za swoimi plecami i zaraz znalazłem się obok właśnie Eve, która przywitała się ze mną z szerokim uśmiechem, będąc już lekko podpita. Pod nos dostałem drinka w czerwonym kubeczku, zostając wciągnięty w rozmowę i w kolejny wir tańca. W międzyczasie sam poszedłem po kolejnego drinka, a raczej poncz wlewając go w dwa plastikowe kubeczki i wróciłem do swojego robota, dostarczając mu kolejną dawkę alkoholu, sam czując, że procenty zaczynają na mnie działać. Zaczynało przyjemnie szumieć mi w głowie, a nogi same rwały się do tańca, no i oczy byłem coraz bardziej rozluźniony. Zawiesiłem wtedy ręce wokół szyi chłopaka, ponownie się do niego przyklejając. Tym razem muzyka była trochę wolniejsza, definitywnie nastologiczna, dlatego zaraz wszyscy włącznie we mnie zaczęli ją śpiewać, a raczej drzeć się, miejscami ją zagłuszając.
     Mój wzrok spoczął w pewnej sekundzie na oczach Ethana, które były przyjemnie niebieskie, wręcz przez chwilę nie mogłem odwrócić od nich swoich i byłem pewien, że gdybym wypił jeszcze więcej, to powiedziałbym, że mi się podobają.
      - Pójdę do toalety – powiedziałem po skończonym utworze, kierując kroki w stronę toalety, mijając już nieźle pijanych ludzi.
      Całe szczęście przed drzwiami nie było kolejki.
      - Przepraszam – powiedziałem, wpadając nagle na nieznajomego mi chłopaka, gdy właśnie wychodziłem z toalety i uderzyłem go drzwiami od łazienki.  - Nic ci nie jest?
        - Nie, ale przez ciebie mógłbym zostać uszkodzony – odezwał się, wysyłając mi szeroki uśmiech.
       Stojący naprzeciwko mnie chłopak wydawał się być starszy ode mnie i posturą przypominał mi Ethana. Tylko że jego oczy w przeciwieństwie do robota były w kolorze czekolady i teraz intensywnie się na mnie wpatrywały.
        - Chyba jestem jeszcze zbyt trzeźwy na takie podrywy, ale po kolejnym drinku może będzie lepiej – odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech.
        Oboje skierowaliśmy się do kuchni, gdzie nalaliśmy sobie kolejną porcję wódki, zmieszanej z pomarańczowym sokiem. Oparłem się o ścianę, a rozmowa zaczęła sama się kleić, wspomagana procentami, które płynęły w naszych żyłach. Mężczyzna wtedy gadką nadrobił swój niedawny nie zbyt udany podryw. Rozmawialiśmy o przyziemnych sprawach, dyskutując o szkole, o to co robimy  w życiu i zręcznie wymijałem pytania o moim dziadku czy o tajemniczym „kolesiu”, który był ze mną. Większość twarzy tak naprawdę była tutaj znajoma, bo byli to ludzie ze szkoły, tylko właśnie Ethan pochodził z trochę... innego świata.
      I sam nie wiem, kiedy zacząłem całować się z brunetem, czy było to spowodowane dużą dawką alkoholu, jego gadką czy może tym, że miałem ochotę na coś więcej między nami. W każdym razie nasze języki szybko się zgrały, a ręce nieznajomego lawirowały po mojej odkrytej tali. W swoich ruchach na pewno był odważny, nawet mógłbym rzec łapczywy i po kilku minutach z dłońmi na moich biodrach, zostałem pociągnięty na drugie piętro. Uśmiechnąłem się zadziornie, przygryzając jego dolną wargę, również nie próżnując i dłońmi przechodząc coraz to śmielej na dolne partie ciała.
     A kiedy znaleźliśmy się wreszcie w pokoju, zostałem rzucony na łóżko, a on zawisł nade mną.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {20/08/22, 10:22 am}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Kiedy June poszedł szykować się na imprezę, ja sam siedziałem zastanawiając się nad tłumaczeniem tej całej sytuacji. Prościej mówiąc robiliśmy sobie dobrze, zadowalaliśmy się w inny sposób niż zwykle. Młody Whitlock uświadomił mi, iż to była zwierzęca kopulacja, ale z pewnością dzieci z tego nie będzie. Więc czy to było coś nieprzyzwoitego? Dla mnie coś normalnego, ale czy mogę robić takie rzeczy z każdą napotkaną osobą? Dlaczego stwórca nie obdarował mnie wszystkimi wiadomościami na ten temat. Chciał mnie zaskoczyć? Chciał abym poczuł jak to jest doświadczać czegoś nowego? Nieznanego? Możliwe, lecz czy jasnowłosy powinien być pierwszą osobą w tym temacie? Niekoniecznie. Na pierwszy rzut oka nic mi w tym nie przeszkadza, mógłbym o tym spokojnie zapomnieć, ale coś nie dawało mi spokoju i nie wiedziałem co. Na pewno kiedyś to rozgryzę, ale zdecydowanie nie mogę sobie pozwolić na powtórkę z rozrywki. To może go skrzywdzić patrząc jak sie zachował po tym wszystkim. Jak nie był pewien czy między nami jest nadal wszystko dobrze.
       Westchnąłem pod nosem, wstając na równe nogi i podszedłem do zywych kwiatów. June uwielbiał tę część mieszkania. Była całkiem inna. To jakby na pustyni znaleźć skrawek oazy. Wszędzie była nienagnana czystość, minimalizm. Czuć było pieniądz w meblach, podłodze czy ścianach, które błyszczały od drogiego kamienia, od włozonej w nie technologii. Choć powinny przykuwać uwagę, moją przykuwały te kwiaty walczące o promyki słońca, o krople wody, dające schronienie małym insektom. Jednak nie mogłem zasiedzieć się przy nich zbyt długo. Sam musiałem wziąć prysznic i przygotować się do wyjścia, więc korzystając z okazji, kiedy młody June siedział juz u siebie w pokoju, wziąłem szybki prysznic i ubrałem bardziej wyjciowe ubrania. Nie miałem ich wiele, ale wystarczająco aby móc coś na siebie włozyć na każdą okazję. Ubrany zszedłem na dół, chwilę później słysząc jak dołącza wyszykowany June. Wróciłem więc w głąb mieszkania trafiając prosto na Whitlocka, który był ubrany dość awangardowo. Owszem od naszego pierwszego spotkania wyrozniał się na tle innych, ale dziś zaskoczył mnie najbardziej. Choć mu pasowało, to sam nie puściłbym go w takich ciuchach. Niestety nie byłem jego niańką, czy tez matką, aby mówić co ma na siebie włozyć. Sam zresztą nie byłem konikiem modowym, więc jedynie przytaknąłem na jego pytanie i wyszliśmy na wskazany adres.
         Jasnowłosy przedstawił mnie swoim przyjaciołom, przy czym Eve zdawała się być z całej gromady najbardziej aktywna w stosunku do otoczenia. Od razu przywitała się ze mną przepełniona radością, dość dziwaczną, lecz uroczą na swój własny sposób. Reszta zdawała się być już normalnie nastawiona, skupiając większą uwagę na solenizancie. Po całej "procesji" powitalnej chwyciłem za czerwony kieliszek, pijąc razem z June na cześć jego kolejnego roku na tym świecie. Później zaczęły się tańce. Szybko podłapałem ruchy innych, a rytmiczna muzyka dodawała mi otuchy. Wiele z gości było już pod wpływem, bujając się z zamglonymi oczyma i zabawnymi uśmiechami. Ciekawe jak oni się bawili. Czy dzięki procentom wszystko zdawało się być lepsze? Wyraźniejsze, ekstremalniejsze? Czy stwórca pozwoli mi i to spróbować? Czy jednak stworzył ciało odporne na takie rzeczy?
        - Ciesze się, że jesteś szczęśliwy - powiedziałem, kiedy June wykrzykiwał słowa piosenki z resztą gości, a na mej twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Chwilę później odszedł do toalety, a mnie porwała obca kobieta do tańca. Nie miałem nic do stracenia, więc po prostu pognałem z nią w rytm kolejnej piosenki, czekając az młody Whitlock wróci, lecz nie nastąpiło to. Zamiast tego dostrzegłem jak zaczął rozmawiać z jakimś brunetem,  a chwilę później zniknął na gónym pietrze. Zmarszczyłem brwi lekko poirytowany tym faktem. Dlaczego? Nie miałem pojęcia. Kończąc tańce wyszedłem na balkon, oparłem się o balustradę i spojrzałem prosto w niebo, gdzie powinny iskrzyć się gwiazdy. Niestety chmury jak i jasność bijąca z miasta zaślepiała ten magiczny widok. Chwilę później podeszłą do mnie kobieta, ta sama z którą chwilę wcześniej tańczyłem i podała mi papierosa skręconego własnoręcznie. Przyjąłem go, lekko wsuwając między wargi, a ta odpaliła go swoją zapalniczką.
         - Przyszedłeś sam? - spytała w pół uśmiechu, wypuszczając kłąb dymu.
         - Z przyjacielem - odpowiedziałem, zaciagając się głęboko papierosem i dopeiro po dłuzszej chwili wypuściłem chmurkę szarego obłoczka. Smakował truskawkami. Czy słowo przyjaciel było odpowiednie? W tej sytuacji jak najbardziej. June był i musiał być moim przyjacielem, ewentualnie członkiem rodziny jak stwórca. Nikim innym. Byłem przecież robotem, więc nie mogłem oczekiwać zbyt wiele. Byłwm maszyną, wręcz eksperymentem. Nie miałem prawa wtrącać się w zycie chłopaka. Mogłem jedynie je obserwować i samemu spełniać własne zachcianki. Nie szkodząc przy tym nikomu.
        - Moze miałbyś ochotę wpaść na wyzsze piętro?
        - Po co?
        - Zeby zapoznać się lepiej - jej uśmiech jasno i wyraźnie wskazywał na to, co miała na myśli i kompletnie nie chodziło tutaj o rozmowę. Czy właśnie tak wyglądały imprezy ludzi? Alkohol, muzyka i kopulacja? Czy mnie to odpowiadało? Zdecydowanie nie. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem June... byłem wszystkiemu obojętny, ale gdy sobie o tym przypomnę zaczynam rozumieć co mógłbym wtedy myśleć, a aktualny obraz spędzania czasu w ogóle do tych myśli nie pasował. Nie czułem się dobrze, nie byłem szczęśliwy. Nie teraz.
       - Spasuję - wyciągnąłem peta i zgasiłem go o balustradę, wręczając go w dłoń zdziwionej dziewczyny. Bez kolejnych słów wróciłem do środka, wszedłem na górne piętro i podszedłem do jednych z drzwi, słysząc głos, a gokładniej jęki June. Z jakiegoś powodu zastygłem, powstrzymując się od otwarcia pomieszczenia. Po prostu odwrociłem się na pięcie i skierowałem ku wyjściu, a na korytarzu złapała mnie Eve.
        - Przepraszam, nie czuje się najlepiej. Przekazesz June, ze wróciłem do domu? Ale nie prędko, niech się wybawi. Miał ostatnio trudne chwile - uśmiechnąłem się blado, wychodząc z mieszkania i nie spieszno wracając w stronę posesji Whitlockow. Jednak coś skusiło mnie, aby nie wracać prosto tam. Nogi skierowały mnie w stornę centrum miasta, a dokładniej do baru usadzonego w jednej z piwniczek. Był niewielki, wąski, a miejsc przy barze było ledwo dla 8 osób. Nie przeszkadzało mi to. Z resztą i tak znajdowały się tu jedynie dwie osoby. Mając pare groszy w kieszeni zamówiłem jednego drinka, zastanawiając co ja właściwie odpierdalam. Uciekłem z imprezy urodzinowej June. Dlaczego? Owszem, było tam głośno, było pełno obcych ludzi, a sam młody dobrze się bawiąc poszedł skonsumować znajomość, zaś ja... no właśnie. Problem byłwe mnie. Czułem, iz nie pasowałem do tego miejsca. Nie chciałem tam być, Tak po prostu.
        Kończąc swojego drinka, podziękowałem za spędzony czas, słuchając problemów innych klientów i wyszedłem, napotykając dwóch męzczyzn w płaszczach. Patrzyli prosto na mnie, jakby czekali az wyjdę z baru.
        - Jak się masz, N3KS894? - spytał jeden z nich, a moje procesory od razu dały sygnał aby być ostroznym. Ci ludzie wiedzieli kim byłem. Znaleźli mnie, albo śledzili.
        - Chcemy pogadać - czułem w ich słowach kłamstwo.
        - Świetnie, bo tak sie składa, ze ja chce podyskutować z wami - nagle kobieta w bieli zaszła ich od tyłu, wyłaniając z mroku nocy, przykładając dwa długopisy do pleców obcych, a prad całkowicie ich sparalizował, kładąc na ziemię. Kobietą byłnie kto inny jak pomocnika stwórcy. Uśmiechnąłem się do niej, jakbym właśnie to jej towarzystwa potrzebował teraz najbardziej.
        - Dobrze cie widzieć - oznajmiłem, podchodząc do niej blizej.
        - Porozmawiamy w bezpiecznym miejscu - ruszyła głową dając mi do zrozumienia, abym ruszył razem z nią prosto do jej pracowni, upewniając się, czy nikt ani nic nas nie śledzi.


Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {29/08/22, 10:35 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

          Po skończonym stosunku z nowo poznanym chłopakiem, opadliśmy obok siebie zmęczeni, ale już za kilka chwil mój nowy kochanek podał mi paczkę chusteczek, pomagając się wyczyścić, bym mógł na spokojnie wyjść do ludzi, zaś ten po zapytaniu, czy wszystko ze mną w porządku, uśmiechnął się do mnie jeszcze raz i tyle, co go widziałem, pewnie ostatni raz w życiu.
         Tak najczęściej wyglądały szybkie numerki na imprezach – szybka akcja i tyle. Ale tym razem czułem się jakoś inaczej, zwłaszcza, że parę godzin temu mogłem po wszystkim uspokoić oddech w ramionach swojego robota. Chyba teraz tego właśnie mi brakowało, jak leżałem na miękkiej poduszce, nasłuchując bitów nowej piosenki.
         - Ej, przepraszam, że cię zostawiłem :c. Zatańczysz ze mną po tej piosence? - szybko wystukałem SMS-a do Ethana, po czym zacząłem sprzątać po mnie i po chłopaku, którego nawet imienia nie znałem. Podniosłem zużytą prezerwatywę, zawijając ją w chusteczkę, której następnie szybko pozbyłem się w koszu w łazience. Wtedy też ubrany w swoje ciuchy zacząłem szukać Ethana, ciągle przepychając się przez ludzi, pokrytych w kolorowych światłach. Co rusz w pomieszczeniu znikały i wracały inne osoby, wynurzając się z tarasu, gdzie też postanowiłem zajrzeć, niestety bezskutecznie.  Tutaj niektórzy jeszcze bardziej szaleli, paląc substancję o słodko-mdlącym zapachu, a jeszcze inni lecieli w ślinę, gdy następni pływali na dmuchanych zwierzętach na basenie.
        W pewnej chwili zacząłem odczuwać wyrzuty sumienia, że zostawiłem chłopaka samego sobie wśród nieznajomych, ale liczyłem, że z kimś tutaj się zaprzyjaźni, no i dodatkowo dochodził tutaj ten brunat, który chwilowo zawrócił mi w głowie. Teraz nie mogłem znaleźć swojego współlokatora, a po byłym kochanku też nie było śladu
        Następnym celem była kuchnia i wtedy poczułem jak niczym opada mi kamień z serca, widząc przed sobą czuprynę Eve. Od razu podszedłem do niej, nie przejmując się kompletnie, że przerywam jej rozmowę z dziewczyną o niebieskich, krótkich włosach.
        - Widziałaś gdzieś Ethana? Nie mogę go znaleźć – wypaliłem, nie czekając aż niebieskowłosa odsunie się od nas, by dać nam chwilę prywatności.
        - Juneee, powinieneś trochę wyluzować. - Uśmiechnęła się szeroko, zawieszając rękę na moim ramieniu, przy okazji ciągnąc mnie w dół. Albo była już pijana albo miała okazję zapalić coś nie do końca legalnego.
        - No mów. Nie mogę go nigdzie znaleźć – mruknąłem, wzdychając ciężko.
         - Mówił mi, że wraca do domu.
         - A-aha. - To było wystarczające, żeby wyjść spod jej uścisku, posyłając jej smutny uśmiech na odchodne.
         Mój humor gwałtownie się zmienił o sto osiemdziesiąt stopni – ze szczęścia przerodził się w smutek i sam już nie za bardzo miałem ochotę na jakikolwiek taniec. Dlaczego zostawił mnie tutaj samego w moje urodziny, w najważniejszy dla mnie dzień w roku? Myślałem, że wystarczająco dałem mu do zrozumienia, że chce spędzić je zwłaszcza z nim. Tylko on był tutaj jako mój przyjaciel, reszta zajmowała się innymi ludźmi, tylko co jakiś czas, sprawdzając, czy żyje, jak już zerknąłem na nich.  I nawet jeśli nie miał ochoty siedzieć tu dłużej, to mógł przecież poczekać na mnie i pójść w inne miejsce. Oglądanie głupich komedii w domu też dałoby radę i uszczęśliwiałoby mnie, bo przecież siedziałby obok mnie.
         Dlatego moim oczywistym celem było krzesło obok stołu, gdzie znajdowały się różnorakie, kolorowe alkohole i kartonowe opakowania z soków. Nie chciałem być smutny we własne urodziny, a procenty potrafiły po kilku kieliszkach czy drinkach uszczęśliwić człowieka, chociaż na chwilę, gdy ten związek chemiczny płynął w organizmie.
         Starałem się trzymać własnej rady danej Ethanowi, by nie mieszać ze sobą alkoholu, ale już po kilku kolejnych kieliszkach straciłem rachubę i do szkła lądowały kolejne to trunki, przy których krzywiłem się za każdym razem. No i wreszcie po kilku z nich, musiałem oprzeć głowę o rękę, czując i przede wszystkim widząc jak przede mną wszystko wiruje, faluje i nawet zacząłem się zastanawiać, czy to wszystko działo się naprawdę czy tylko w mojej głowie? Dochodził do tego błogi uśmiech na twarzy, gdy do stołu przyłączyła się kolejna osoba i wystarczyło jej jedno słowo, bym nagle bez przyczyny się roześmiać.
        Tak samo odczułem skutki działania alkoholu, gdy postanowiłem wstać, by pójść do toalety, znajdującej się na drugim piętrze. Od razu ten plan mnie przerósł, czując jak nogi momentalnie się pode mną uginają, nie chcąc ich dokładnie w tym kierunku, w którym chciałem.
        - Przepraszam... - mruknąłem dłużej niż zawsze wyszukując tego słowa, kiedy wpadłem na plecy całe szczęście swojego kolegi.
        - June? Oj, tobie to już chyba wystarczy alkoholu – powiedział, łapiąc mnie pod ramię i prowadząc w bliżej nieokreślonym kierunku, którym okazała się miękka kanapa. - Ethan wyszedł? Weź do niego zadzwoń, żeby cię chociaż stąd zabrał – dokończył, siadając obok i wyszukując w mojej kieszeni telefon.
        - Nieeeeee. E-e-edam mnie już nie lubi – odpowiedziałem, patrząc się na niego pół tępym wzrokiem.
        - Lubi, lubi. Dzwoń – ponaglił, zaraz bez ceregieli odblokowując urządzenie moim palcem i tym samym zmuszając mnie do wybrania telefonu chłopaka.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {13/09/22, 05:32 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Kończyłem właśnie dopijać kubek wystudzonej herbaty w ciemnej pracowni kobiety, która nie tak dawno uratowała mnie od usuwania kolejnych zapisanych danych w uszkodzonym rdzeniu i pomogła przywrócić moje uczucia. Nasza rozmowa o dziwo bardzo dobrze się kleila, a jej odpowiedzi pomogły spojrzeć mi na wszystko z innej perspektywy. Wiedziałem już, że popełniłem błąd, że źle się zachowałem, wychodząc z imprezy, zostawiając June samego. Bez opieki, którą powinien ode mnie otrzymać. I w ten, gdy wywołałem go myślami, otrzymałem od niego wiadomość. Przeczytałem ją uważnie, a moje źrenice zadrżały mimowolnie, jakbym nie mógł dowierzyć. Jakby to było coś dziwnego, jakbym... niespodziewał się po nim takiej informacji. Cóż, alkohol potrafi zdziałać cuda jak widać. Ludzie byli słabymi stworzeniami.
      Uśmiechnąłem się przepraszająco do kobiety i wstałem, kończąc nasze dość długie, nieplanowane spotkanie. Z pewnościa jutro wyjaśnie Junowi o czym rozmawialiśmy, ale póki co musiaóem do niego wrócić. W końcu chciał ze mną zatańczyc, choć nie do piosenki, która młody Whitlock by chciał.
      Powrotna droga na impreze urodzinową pokonałem dość szybko. Wszedłem do środka i rozgladnąłem się po czuprynach ludzi, wyszukując tej jednej, jakże bardzo wyrózniającej na tle pozostałych. Uśmiechnąłem się pod nosem, przepychając się lekko przez pierwsze mury imprezowiczów. Im głębiej się zapuszczałem, tym lżej bylo, a sami mlodociani zaczynali mi ustępować. W końcu dotarłem na miejsce, wpatrując w czubek głowy June, siedzącego plecami do mnie. Wyglądał tak zabawnie, tak niewinnie pomimo swojego ubioru.
      I nagle moja komórka zabrzęczała. Wyciągnąłem ją z kieszeni spodni, odbierając od June połączenie. Rozbawiony po same uszy przyłozyłem komórke do swoich ust, nie martwiąc się ze go nie usłysze. W końcu miałem go na wyciągnięciu ręki, a jego znajomi własnie mnie dostrzegli. Jednak nie dałl znać, co jego oczy zobaczyły, kiedy palcem szepnąłem mu, na znak, aby milczal i słuchałem co ma mi do powiedzenia bialowlosy. Na spokojnie dałem mu się wygadać, pomarudzić, wyzalic, po czym, słysząc jak robi dluższą przerwę, odezwałem sie ja.
      - Ale ja tu jestem, tuż za tobą, wiec? Nadal chcesz ze mną zatańczyć? - spytałem rozbawiony, nie ukrywajac tego.
      - Przeprazam, nie gniewaj sie na mnie. Poźniej ci wyjaśnie, dlaczego zniknąłem - rozłączylem nas, nachylając sie do jego ucha, aby ta wiadomosc byla wylacznie dla naszej dwojki.




Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {22/09/22, 09:12 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

     Całe szczęście już po kilku sygnałach, usłyszałem szum, co oznaczało, że może mój znajomy, który siedział obok miał rację. Najwidoczniej robot dalej mnie lubił, a przynajmniej był na tyle miły, by mnie nie ignorować.
      - E-Edaaam, szukałem cię chyba wszędzie. Gdzie jesteś? - zapytałem, ale nie dałem mu ani chwilę na odpowiedź.  - Przeprosiłem cię prze-prze-cież, a ty gdzieś zniknąłeś. I wypiłem chyba za dużo alkoholu. Chciałem spędzić tę urodziny przede wszystkim z tobą– wyburczałem do telefonu, próbując mówić, jak najwyraźniej, wytężając swój umysł. Czułem, jakbym co najmniej nagle znalazł się w helikopterze, a przy zamknięciu oczów było tylko gorzej. Od razu żołądek odmawiał mi posłuszeństwa, jakby coś się w nim przewracało. Wszystko było winą alkoholu, a organizm po prostu próbował oczyścić się z toksyn, które sam w siebie wlałem.
       Liczyłem, że alkohol polepszy moje samopoczucie, ale było wręcz przeciwnie.
       I odpowiedzią na moje żale był głos Ethana, który nagle znikąd pojawił się tuż za mną, co sprawiło, że podskoczyłem na kanapie wystraszony i następnie spojrzałem w jego turkusowe tęczówki, delikatnie się uśmiechając. Tak jak zawsze były takie piękne, teraz połyskujące w słabym świetle i wpatrujące się tyko we mnie, a przynajmniej miałem takie wrażenie. Nawet nie zauważyłem, kiedy wrócił na imprezę, a po chwili po ciele przebiegł delikatny dreszcz, gdy ciepłe powietrze zetkneło się z chrząstką mojego ucha.
       - Okej... - odparłem, próbując wstać, ale pierwsza próba od razu była nieudana, jakby mój organizm przez dziwne siły grawitacji był przyciągany do kanapy. Za drugim razem złapałem się oparcia i dzięki temu udało mi się wstać. - Chyba już nie dam rady. Chce do domu – dodałem, od razu kierując się do wyjścia, odrzucając wszelkie próby pomocy pochodzące od mojego znajomego, twierdząc, że dam sobie radę. Tylko zdążyłem zarejestrować, jak chłopak podaje torebkę z moim prezentem robotowi, zanim nie zacząłem się kierować w stronę zaparkowanego przed domem autem. Tam poczekałem na bruneta z zawieszonymi na piersi rękoma, a kiedy usiadł obok, poczekałem aż kliknie na adres domu, sam widząc, jak wszystkie znaki i litery rozmazują mi się przed oczami. Wkrótce też za pomocą dotykowego przycisku otworzyłem sobie okno, opierając się o nie i wdychając świeże powietrze. To choć trochę pomogło żołądkowi, ale jak bardzo się z tym pomyliłem, kiedy to przeszliśmy próg domu. Złapałem się od razu ściany, opierając się o nią i spuszczając głowę, jakby to miało pomóc opanować skurcze żołądka. Nogi jeszcze bardziej trzęsły się niż przed kilkunastoma minutami, co było ostatecznym znakiem, żeby schować się do toalety, gdzie usiadłem, nachylając głowę tuż nad muszlą klozetową.
Poczułem, jak w jednej chwili moje ciało zalewa się zimnym potem, jeszcze broniąc się przed znienawidzoną czynnością, ale już w drugiej zacząłem wymiotować, przytrzymując się zimnych kafelek i pozostawiając pieczenie w gardle.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {06/10/22, 03:44 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Z jakiegoś powodu było mi żal małego, słodkiego June. Wpatrując się w jego jasną czuprynę, czułem pewnego rodzaju winę, że to przeze mnie skończył na kanapie w takim stanie, ale przecież nie wszystko kręci się wokół mnie, prawda? Nie mogę być tak egoistyczny. Wyciągnąłem rękę ku niemu, podkuszony, aby zanurzyć palce, te złudnie przypominające ludzką, gdzie prawda o ich mechanizmie ukryta była pod warstwą materiału na wzór skóry. Pragnąłem je schować w jego kosmykach włosów, poczuć ciepło bijące od jego ciała, które działało na mnie uspokajająco. Tak samo, gdy stwórca pocieszał mnie solidnym, szerokim objęciem, kiedy wgrywał mi uczucia, a ja po prostu płakałem, z niewiadomych powodów. Tak teraz stałem i przyglądałem się jemu, promiennie, bez skaz na "sercu", samemu lekko podskakując, gdy nagle zerwał się na równe nogi, zaskoczony moją obecnością.
       - Temu panu zdecydowanie wystarczy. Zbieramy się do domu, wedle zyczenia - przytaknąłem, patrząc jak zmaga się z wstaniem na równe nogi. Wzrok przyjaciela był bezbłędny. Widać było po nim jak się martwi o June, ale ten uparcie chciał poradzić sobie sam. Z westchnięciem politowania, odebrałem wręczony pakunek z rąk chłopaka, asekurując młodego Whitlocka od tyłu, gdyby miał zamiar zaraz paść na ziemię. W drodze do domu ani razu się do siebie nie odezwaliśmy, a kiedy dojechaliśmy na miejsce, June od razu poleciał do toalety. Gdy tam dotarłem, odstawiając prezencik na stolik w salonie, usłyszałem dźwięki wskazujące na wymiotowanie, a przynajmniej próby. Westchnąłem ciężko, wchodząc do kuchni gdzie nalałem szklankę wody, aby chłopak mógł przepłukać sobie nią usta. Wszedłem do łazienki, patrząc jak kaszle, wypluwając pozostałości po wymiotach.
      - Ładnie się załatwiłeś - roześmiałem się cicho pod nosem, obejmując jasnowłosego delikatnie w pasie, aby pomóć mu wstać na równe nogi, po czym zamknąłem kibel, siadając na nim, a na swoje kolana posadziłem chłopaka.
      - Proszę, przepłucz sobie usta - podałem mu szklankę w obie ręce, sięgając przy tym po mały recznik, którym otarłem mu usta i schowałem nos w jego włoski na karku.
      - Moze to nie najlepszy moment, ale kupiłem tobie prezent... pozyczyłęm pieniadze, ktore oddam przy mojej pierwszej wyplacie - wyszeptałem, przymykając lekko powieki, wsłuchując się dokładnie co robi, i co się dzieje z jasnowłosym. Musiałem ograniczyć się z poufalaniem się z June, dla naszego wspólnego dobra. Wiedziałem o tym, ale z jakiegoś powodu jego bliskość mnie przyciągała. Cały czas traktowałem go jak stwócę, zastępywał mi go.
      - Chcesz go teraz? Czy poczekasz do jutra, jak będziesz trzeźwy i wypoczęty? - spytałem, sięgając wolną ręką do kieszeni spodni, gotów wyciągnąć pudełęczko z bizuterią, gdyby odpowiedział twierdząco.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {15/10/22, 08:31 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

           Po oddaniu do muszli klozetowej całej zawartości żołądka, włącznie z wypitym alkoholem, poczułem się trochę lepiej, ale jednocześnie natychmiast udzieliły się skutki uboczne – w gardle, jak i w jamie ustnej czułem nieprzyjemny posmak, jak i intensywne pieczenie w gardle. A do tego do spoconego czoła zaczęły się kleić jasne kosmyki włosów.
           Z pomocą na całe szczęście przyszedł mi sprawca mojego stanu rzeczy, ale bez marudzenia, z chęcią przyjąłem jego pomoc w postaci szklanki wody. Od razu nabrałem w usta kila łyków, płucząc dokładnie buzię i wydając z siebie charakterystyczne „gul gul”, gdy czyściłem jeszcze przełyk. Efekt może nie był fantastyczny, ale jakąś część drażniącego uczucia się pozbyłem. Mimo tego wciąż czułem się jak kupa gówna, nawet siedząc okrakiem na kolanach robota. I pewnie tak samo musiałem pachnieć, a raczej śmierdzieć, rozkładającym się alkoholem etylowym, który roznosił się po łazience. Ethan być może nie był na to tak wrażliwy, zwłaszcza, jak dosłownie znajdowałem się kilkadziesiąt centymetrów od jego nosa.
         Przewiesiłem ręce przez jego ramię, obejmując go i tym samym pozwalając mu zanurzyć się w swojej skórze na szyi. Swoją drogą byłem ciekaw, czy wciąż było czuć od niej perfumy, których używałem przy wyjściu?
         Sam oparłem podbródek o ciemne włosy mężczyzny, ale nie zamykałem oczów, wiedząc, że to mogłoby wywołać kolejny samolot przed oczami. Ale ponowne siedzenie na kolanach ciemnowłosego było tak samo przyjemne jak za każdym razem, gdy się na nich znajdowałem. I teraz nie musiał tego robić, nie musiał siedzieć ze mną w łazience, gdzie dochodziłem do siebie, a mimo tego... siedział przy mnie, co więcej pozwalał mi siedzieć na sobie, nie brzydząc się, że dopiero co wymiotowałem. Przez to wszystko nie umiałem się na niego nawet na kilka sekund gniewać.
       - C-co? - powiedziałem, odchrząkując, będąc pewnym, że może się przesłyszałem. - Masz dla mnie kolejny prezent? Przecież nie musiałeś. Ten torcik był najlepszym, co dostałem – dodałem, a na moją twarz samoczynnie wstąpił delikatny uśmiech. Słodkość robiona własnoręcznie była dla mnie wystarczającą. Zwłaszcza, że była przepyszna, a chłopak musiał się przy niej nieźle napracować po raz pierwszy coś piekąc. Ale coś jeszcze nie dawało mi spokoju. - Wypłatę? Znalazłeś pracę? - dopytałem, podnosząc lewą brew do góry. Nic mi przecież o tym nie wspominał, a był to przecież temat do świętowania: jego pierwsza praca. I z jednej strony rozumiałem, że chciał być samodzielny i mieć własne pieniądze na własne pierdoły czy też zająć sobie czas, gdy ja byłem w szkole, to z drugiej strony... pieniądze jakie dostawałem od rodziców spokojnie starczyłyby na utrzymanie naszej dwójki, wliczając w to większe i mniejsze przyjemności.
       Oczywiście kolejnymi moimi słowami było to, żeby mi pokazał prezent, a wtedy moim tęczówkom ukazało się czarne, welurowe pudełeczko, a w nim znajdowała się drobna, złota bransoletka z jednym większym kółkiem na środku, z dwoma małymi po dwóch stronach, łączącymi się z nim i zresztą bransoletki. Od razu wpadła mi w oko, zwłaszcza, że była minimalistyczna, ale nie na tyle, by ginęła na moim szczupłym nadgarstkiem. No i przede wszystkim pasowała mi idealnie do złotych sztang w sutkach.
       - Cudowna jest. Masz tam jakiś program zaprojektowany do wybierania najlepszych rzeczy, które mi się spodobają czy coś? - zażartowałem, uśmiechając się szeroko, a następnie próbowałem sam uporać się w zapięciu bransoletki na lewej dłoni, ale finalnie przez pogorszoną koordynację ruchową, musiałem poprosić o pomoc Ethana. Widok tak idealnie kontrastującej się biżuterii do mojej bladej karnacji, wywołał jeszcze większego banana na twarzy.
       W końcu postanowiłem ruszyć się z wygodnych kolan przyjaciela i jak gdyby nic, przetrzymując się umywalki, próbowałem się rozebrać, rozrzucając swoje ubrania po całej łazience. Teraz dla mojej pijackiej głowy, nie miałem żadnego wstydu – tym bardziej, że posiadacz turkusowego spojrzenia... niedawno widział mnie nagiego od pasa w dół. A przekłute sutki nie były nie wiadomo jakim sekretem. Uśmiechnąłem się do niego tylko niewinnie i dosłownie krzywym krokiem, wpadłem prawie na szybę od prysznica, kompletnie zapominając o jej istnieniu. Cicho przekląłem pod nosem, już sobie wyobrażając jutrzejsze siniaki na kolanach. Ale jak na razie świeciłem gołym tyłkiem przed robotem.
      - W tym też mi pomożesz? - zapytałem, mając na myśli prysznic. Przecież nie mogłem iść do łóżka nie myjąc się przed, a szczególnie nie myjąc twarzy! - Zobaczę na własne oczy, czy jesteś taki wodoodporny.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {21/10/22, 06:23 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem na widok bezradnego, w jak najbardziej beznadziejnym stanie młodego Whitlocka. Nie czułem się winien jego stanu. W końcu był człowiekiem o własnej woli i o wszystkim sam zadecydował. Czy gdybym nie wyszedł, sięgnąłby po tak duzą ilość alkoholu? Być może. W końcu nie zamierzałem mu zabraniać. To były jego urodziny. Sam najlepiej znał sowje limity. Tak przynajmniej uważałem. Jak widać, mylnie. June nadal był dzieckiem, w pewnym sensie uroczym, potrzebującym kogoś bliskiego. Sprawa z dziadkiem nadal była swieza, a chłopak nie miał nikogo poza mną samym. Z jakiegoś powodu czułem obowiązek, nie powiązany z obietnicą stwórcy, aby stać u boku jasnowłosego.
      - Cóż, musiałem wyjść się przewietrzyć. Spotkałem znajomą stwórcy, wiesz o kogo chodzi - mówiąc to, odgarniałem pojedyncze włosy z twarzy June, nie przejmując jego zapachem. - Porozmawialiśmy o paru rzeczach i poprosiłem ją o parę groszy. Przypadkiem też znalazłem pracę w kawiarni z kawą. Myśle, ze to będzie miła odmiana. Sam w końcu mówiłeś, abym coś znalazł, poznał nowych ludzi - uśmiechnąłem się delikatnie w stornę chłopaka. Być moze rodzina Whitlocków nie miała problemów finansowych, ale sam obawiałem się, że któregoś razu dosięgnie mnie nuda w czterech ścianach. Mogłem zająć się sprzątaniem, gotowaniem, opieką nad kwiatami, które tak kochał jasnowłosy, ale nadal obowiązki te nie mogły trwać wiecznie. Znudzony, szukałbym innych zajęć, a tak przynajmniej mogłem lepiej poznać ludzki świat. Byłem ciekaw tych istot. Chciałem odnaleźć jak najwięcej podobieństw, udowodnić sobie, że mogę być jednym z nich, a nie ciągle myśleć o sobie jak o maszynie. Ciągle nie wiedziałem, czy sam kierowałem swoimi decyzjami, czy komputer w mojej głowie sam je wybierał na podstawie jakiejś chorej analogii. Cały czas byłem w tym wszystkim zagubiony, a uczucia nie pomagały. Jakby winą był sam fakt wrzucenia ich jednocześnie do moich procesorów.
      Widząc błysk w oczach Whitlocka, jak i samo jego pobudzenie na wieść o prezencie z prawdziwego zdazenia, wyciągnąłem zawiniątko z kieszeni, patrząc jak otwiera pakunek, oglądając bransoletkę. Kamień spadł mi z serca, gdy faktycznie przedmiot wpadł mu w oko.
      - Po prostu spodobała mi się - odpowiedziałem, w duchu kończąc zdanie dla samego siebie. Nie musiał wiedzieć wszystkiego. W końcu dobrze zapamiętałem jaką nosił na sobie bizuterię, więc wybór materiału był oczywisty. Przynajmniej dla mnie. Kolczyki w sutkach... czy duzo ludzi je posiadało?
      - Pomogę - przytaknąłem na prośbę o pomoc w zapięciu prezentu i ostrożnie okręciłem jego nadgarstek, opuszkami palców podpierając się o delikatną skórę June. Sprawnym ruchem zapiąłem za pierwszym podejściem ozdobę, czując dziwne ciepło rozchodzące po swym ciele. W ciszy przyglądałem się jak chłopak nizgrabnie wstaje z kolan, usiłując coś zrobić. Z ciekawością obserwowałem go, uśmiechając pod nosem. Wyglądał bardzo komicznie, walcząc ze swoim stanem upojenia, gdy starał się zachować równowagę na swych nogach. Ciekawe, czy sam mogłem się upić.
      - june uwa - urwałem, wyciągając za nim rękę, ale ten już zdążył wywinąc swoje akrobacje, prawie wpadając na kabinę prysznicową. Przymknąłem lekko swoje powieki, krzywiąc w pół uśmiechu, udając jednocześnie, ze nic się nie stało, skoro on sam, pozbierał tak szybko swą dumę, ignorując ten koślawy krok do przodu, świecąc gołym tyłkiem.
      - Pomogę - prychnąłem, kręcąc głową z politowaniem i wstałem na równe nogi, luzując pasek od spodni. Odłozyłem go na sedes, pozbywając pierw górnej części garderoby. Rzuciłem ją w kąt, a chwilę później dołączyła do niej reszta ubrań. Podszedłem blizej do June, stając za jego plecami. Sięgnąłem po korbkę od wody, puszczając odpowiednią według mnie wodę.
      - Powiedz, jeśli jest za ciepła - oznajmiłem, nie stykając się z jego ciałem. Sięgnąłem po gąbkę oraz płyn i tworząc na powierzchni przedmiotu gęstią pianę, zacząłem jeździć nią po plecach jasnowłosego. Powoli, niespiesznie, robiąc kółka. Potem skierowałem się z jego boków na brzuch, pnąc w górę do torsu i znów w dół, az po granicę podbrzusza. Włączona deszczówka nie przeszkadzała mi w zadnym stopniu, spłukując niespiesznie pianę z ciała Whitlocka.
      - Jak widzisz, woda mi nie straszna - oznajmiłem, tym razem nachylając się nad nim, a nasze ciała zetknęły się, zaś zbłąkane ręce z okolic sutków powędrowały nizej. - Tam sobie poradzisz, czy tez mam cię umyć? - spytałem, nie wiedząc, czy powinienem, czy mogłem, czy June odbierze to w niewłaściwy sposób.
Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {05/11/22, 07:30 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

   Najwidoczniej nie przypuszczałem, że ktokolwiek mógł iść do pracy w innym celu niż zarabianie pieniędzy. Był właściwie pierwszą osobą, jaką znałem, która chciałaby znaleźć robotę, by kogokolwiek poznać, co oczywiście było dla mnie zaskakujące. Ale z drugiej strony Ethan nie był człowiekiem, więc może to ustępstwo od normy wynikało właśnie od tego. Ciemnowłosy potrafił mnie zaskoczyć swoim spojrzeniem na świat, ale to sprawiało, że tylko poprawiał mi humor. Zwłaszcza teraz, jak zostawił mnie na własnej imprezie urodzinowej. Aczkolwiek z tej nowiny oczywiście się cieszyłem. Nie dlatego, że będzie miał własne pieniądze, ale dlatego, że będzie miał szansę poznać kogoś nowego. O to przecież go niejako prosiłem.
    - Nie myślałem tak o tym. Wiele osób traktuje swoją pracę jako obowiązek - wytłumaczyłem się. Ale tak naprawdę, czy to było złe? Niewiele ludzi mogło pozwolić sobie na utrzymanie się ze swojego hobby, niewiele też ludzi lubi to co robi, więc wiele z nich, traktuje te osiem godzin jako męczarnie, ale niestety pieniądze nikomu nie spadają z nieba. Moi rodzice byli nielicznymi wyjątkami, ale to finalnie obróciło się przeciwko im, a właściwie to przeciwko mnie. - Ale cieszę się tak czy siak -
dodałem.
    Oparłem swój cały ciężar o zimne kafelki łazienki, przetrzymując się rękoma o nie i finalnie wypinając nieelegancko swój nagi tyłek w stronę Ethana. Być może będąc trzeźwym nigdy bym sobie nie pozwolił, aby zobaczył mnie po raz drugi nagiego od pasu w dół, ale teraz procenty działały na moją niekorzyść i kompletnie pozbywały ze mnie jakiegokolwiek wstydu. Poza tym uważałem, że właściwie to nie miałem się czego wstydzić. Podobało mi się moje ciało, ta blada, niemalże alabastrowa skóra, ochraniająca każdą wystającą kość i te równie jasne włosy, które czasami potrafiły mi dodać uroki. Dlatego też złoto świetnie do mnie pasowało, podkreślając moją i tak zimną urodę, choć troszeczkę ją ożywiając.
     - Jest okej.
     Mimowolnie przymknąłem powieki, czując jak gąbka z płynem sunie po moich zmęczonych mięśniach. Nie spiesząc się zmywał ze mnie odór alkoholu, a nawet przypadkowe muśnięcia jego palców o moją skórę, niemalże natychmiast spowodował na niej gęsią skórkę. A sięgnęła ona zenitu, gdy jego klatka piersiowa zetknęła się z moimi drobnymi plecami. Może wtedy mój organizm nieco zaskoczony tym ruchem, choć trochę wytrzeźwiał. To sprawiło, że przez głowę przetoczyły się nagle obrazy z naszego ostatniego zbliżenia.
      - C-co? - zapytałem skołowany, gwałtownie się prostując.  - Może lepiej nie... - dodałem po kilku chwilach łapiąc, o co chodziło robotowi. Następnie wysunąłem dłoń do tyłu, prosząc o kilka pompek żelu.
      Po łazience roznosił się przyjemny zapach cytrusów, jakby wygrzewających się w porannym słońcu gdzieś w ciepłych krajach, gdy to myłem swoje dolne partię ciała. Na pewno ten zapach nie przypominał tych chamsko pachnących męskich żelów, których nie lubiłem właśnie ze względu na ich zapach, który trudno było określić.
      Wreszcie odwróciłem się do towarzysza z lekkim uśmiechem na ustach, od razu oplątając go rękoma wokół szyi, tak łapiąc jakkolwiek równowagi, a plecy oparłem o kafelki.
      - Tak właśnie chciałem spędzić swoje urodziny. Z tobą, z moim przyjacielem... Ale gdzieś mi uciekłeś - zacząłem niewinnie się uśmiechając.  - Tooo, może w ramach przeprosin, będę mógł dzisiaj spać z tobą? - zapytałem, doskonale pamiętając, że poprzednim razem zrobił dla mnie wyjątek, ale dlaczego nie spróbować ponownie? Zwłaszcza, jak ewidentnie wisiał mi jakieś przeprosiny!
      Po tych słowach nachyliłem się do buteleczki z szamponem i uprzednio mocząc włosy ciemnowłosego, spieniłem na nich płyn o zapachu gorzkiej czekolady z wiśniami. Moje ruchy były również wolne, ale przy tym dokładne i delikatnie sunąłem opuszkami palcami po skórze głowy, docierając w jej wszelkie zakamarki. Następnie dłonie, jakby same z białej piany uformowały dwa rogi z włosów, co sprawiło niekontrolowany śmiech z moich ust.
       Wątpiłem, by Ethan potrzebował myć skórę głowy, zważając na to, że była ona sztuczna, to tym krótkim masażem i odświeżeniem chciałem umilić mu wieczór.
       - Uroczooo - skomentowałem swoje dzieło sztuki i pokusiłem się jeszcze o maźnięcie piany jego czubka nosa.
Spoważniałem dopiero, kiedy moje dłonie zsunęły się po karku robota na umięśnione ramiona i wystające obojczyki. Za nimi poszło również moje zimne spojrzenie, bezwstydnie wpatrując się w dobrze zbudowane mięśnie Ethana.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {17/11/22, 03:56 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 27719012

       Usta delikatnie zaciśnięte w wąską linię uniosły się ku górze, tworzą subtelny łuk przyjaznego uśmiechu. Kolejne wyłudzenie wspólnego spania było dobrawdy urocze i zabawne, ale dobrze wiedziałem, że nie powinienem się na to zgodzić. Młody Whitlock po prostu wykorzystałsytuację, obracając wszystko na moją niekorzyść. To ja miałem być winien wszystkiego i to ja powinienem wziąć teraz za to odpowiedzialność. I choć miałem ochotę znaleźć się razem w jednym łóżku, bo zwyczajnie czułem dzięki temu ciepło drugiej osoby, co było zaskakująco przyjemne, to nie mogłem. To skończyłoby się źle.
       Pochyliłem nieco głowę w stronę June, aby ułątwić mu mycie swoich włosów. Nie potrzebowałem tego. Każdy włosek był syntetyczny i mógł być nie tykalny przez conajmniej sto lat, ale nie o to tu chodziło. W tym wszystkim, w tej ludzkiej rutynie mycia ciała było coś przyjemnego. Wspólna kąpiel zdawała się być intymna, dotyk drugiej osoby dziwnie wypalał ślady dając złudne poczucie, że palce nadal tam są, chodź błądzyły już w innym miejscu. Szum deszczownicy był relaksujący, zgrabnie zagłuszał nasze oddechy, zmywał obawy, a ciepło powodowało, że faktycznie nie chciałem stąd wyjść.
       - Az tak bardzo chcesz ze mną spać? Dlaczego? - to pytanie cały czas nurtowało mnie gdzieś od środka. Ludzkie uczucia były niesamowicie skomplikowane, a n a domiar złego miałem je i ja. Gubiłem się, nie rozumiałem samego siebie. Czy June miał tak samo? Czy nękany był swoimi popędami, czy walczył z ochotą, a tym co wypadało zrobić?
       Nadal pochylony, uniosłem lekko głowę w stornę twarzy June, gdy ten dorobił mi rogi na głowie. Spojrzałem pytająco w jego roześmiane oczy, prostując się, gdy ten dodatkowo obsmarował czubek mojego nosa. Zmarszczyłem brwi w niezadowoleniu, choć nie byłem na niego zły. Piana na nosie była dziwnym uczuciem, jakby... przeszkadzającym? Cóż, ciągle uczyłem się czegoś nowego o sobie.
       Wytarłem dłonią swój nos, nadal pozostawiając rogi na głowie, któe lekko drzały od moich ruchów głowy. Nie wiedziałem co siedziało w głowie jasnowłosego. W jednej chwili był rozbawiony w dobrym humorze, a pięć minut później dotykał mnie z tym smętnym wyrazem twarzy. Zbyt zamyślonym jak na niego. Patrzyłem jak oplata mie spojrzeniem, myślami uciekając całkiem gdzie indziej. Nie podobał mi się ten stan. Nie przypominał mi tego samego June, kiedy zobaczył mnie w kartonie i przestraszył. Nie przypominał tego radosnego June napawającego się widokiem zywych kwiatów. Ten June... był zagubiony.
       - Co to za mina? Coś się stało? - spytałem, palcem zahaczając o kolczyk na jego sutku i pociągnąłem za niego, aby wyrwać chłopaka z tego okropnego transu. Okropnego z dwóch powodów, z czego jeden powodował pomału twardnienie tam na dole. Ostroznie chwyciłem jego podbrudek w palce, unosząc głowe tak, aby spojrzenie młodego Whitlocka spoczęło na moich tęczówkach. Podobno oczy nie potrafią kłamać.
       - Powiedz mi jeśli coś cię dręczy. Pamiętaj, ze naleze do ciebie, więc chcę żebyś mi o wszystkim mówił, June - to było najszczersze wyznanie jakie mogłem powiedzieć. Martwiłem się o chłopca, ale i o samego siebie. Nie dlatego, ze ścigała mnie jakaś grupa i zapewne na celowniku mieli również syna Whitlocków, ale dlatego, że cały czas ciągnęło mnie do niego w ten niewłaściwy sposób. Miałem ochotę go dotknąć. W różne miejsca. W różne sposoby, nie tylko rękoma, a tak nie mogło być.

Troianx
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Troianx
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {05/12/22, 08:32 pm}

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 793fd5d9800be20047edb58c3bca31bd

      - Nie lubisz ze mną spać? - zapytałem od razu.  - Tak po prostu. -Wzruszyłem ramionami.  - Polubiłem spać z tobą. Było mi ciepło i mogłem się przytulić, kiedy chciałem. Nie podobało ci się? - dopowiedziałem.  - Jestem przylepą, jakbyś nie zauważył. Lubię się przytulać. Poza tym... Dawno nie miałem kogoś bliskiego, to znaczy... mam na myśli chłopaka – wytłumaczyłem, będąc świadomy, że mógł mnie nie za bardzo rozumieć. Wszystko dla niego było nowe, a zwłaszcza uczucia, których się dopiero uczył, których ja miałem go nauczyć. A z drugiej strony sam uczyłem się o nim samym, o tym jakim był „człowiekiem” i o tym jak działał jako robot. Choć w głębi duszy miałem nadzieję, że spanie ze mną też sprawiało mu przyjemność.
      Moje zimne tęczówki przejeżdżały bez wstydu po zagłębieniach mięśni mężczyzny, badając każdy szczegół, który umknął mi ostatnim razem. Jego ciało było wręcz idealne – idealnie wpasowywało się w obecne standardy piękna i dodatkowo nic nie wskazywało na to, że nie był człowiekiem. Każdy kawałek jego ciała zdawał się być wyrzeźbiony godzinami, jak nie dniami i sam łapałem się na tym, że cholernie mi się to podobało. Widziałem jego silne, rozrośnięte ramiona i wystające obojczyki, do tego cudownie zarysowane biodra i to znajdowało się pomiędzy nimi. Nawet nie zauważyłem, kiedy postanowiłem się niewiele myśląc oblizać. A opuszki moich palców wręcz mrowiło, aby go dotknąć.
     Z letargu wyrwałem się dopiero, czując mocne pociągnięcie za kolczyk, co omało nie skończyło się jękiem z mojej strony, ale finalnie udało mi się zagryźć dolną wargę. Ethan jeszcze nie wiedział, że takie bycie niedelikatnym z moim ciałem podczas seksualnych pieszczot... mnie jeszcze bardziej nakręcało. A alkohol sprytnie zatarł granicę między tym, co powinienem, a czego nie.
      - Hę? - zapytałem trochę głupkowato, przenosząc spojrzenie w jego turkusowe tęczówki.  - Nic mi nie jest, naprawdę – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, nawet lekko się uśmiechając.  - To moje pierwsze urodziny spędzone kompletnie bez dziadka, ale nie jest tak źle. Zwłaszcza, że mogę z kimś porozmawiać, kto mnie nie spławia, mówiąc, że oddzwoni później, bo jest zajęty. - Westchnąłem cicho, oczywiście mając na myśli swoich rodziców. Doskonale rozumiałem, że oboje są zajęci, ciężko pracując na swój status społeczny i żeby mi niczego nie brakowało, ale w tym wszystkim miałem wrażenie, że zapomnieli o mnie.  - I też chcę, żebyś mi o wszystkim mówił, dobrze? Jesteśmy przyjaciółmi – dodałem.  - No i przestań mówić, że do mnie należysz, nie o to mi wtedy chodziło. To raczej nie jest pozytywne określenie - Prychnąłem rozbawiony. Wtedy też postanowiłem, że muszę bardziej uważać na to, jak z nim rozmawiam, bo niektóre słowa mogła być zrozumiane przez niego kompletnie inaczej. Zwłaszcza, że przy tamtej grupce jego fanów, tylko żartowałem, chcąc ich odgonić!
     Uśmiechnąłem się delikatnie, w porę zatrzymując błękitne tęczówki na jego tęczówkach.
       - Podobają ci się? - zapytałem wskazując na złote sztangi tkwiące w moich sutkach. Właśnie miał okazję widzieć je w pełnej swojej krasie, gdy te zdobiły moją drobną klatkę piersiową. Następnie złapałem za słuchawkę od prysznica i następnie ostrożnie spłukałem pozostawioną pianę na jego włosach, opuszkami palców delikatnie sobie pomogłem i zgarnąłem jej resztki z linii czoła.  - A ja? Podobam ci się? - zapytałem nagle, odkładając na swoje miejsce słuchawkę.  - Ethaaan, nie jestem ślepy, przecież widzę. - Ręką wskazałem na pomału twardniające przyrodzenie chłopaka. To dodało mi jeszcze więcej energii, dlatego ręce szybko znalazły się na biodrach bruneta, palcami mocno zaciskając się wokół kości, a sam mocniej go do siebie przysunąłem, zbliżając się niebezpiecznie ustami do pachnącej żelem szyi. Tam złożyłem kilka drobnych, niczym muśnięcie motyla, pocałunków, by następnie delikatnie przegryźć jego skórę na jabłku Adama, a następnie wynagrodziłem to podrażnione miejsce, jednym ruchem języka.  - Mogę przestać, jeśli chcesz.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Projekt Alfa - N3KS894 - Page 2 Empty Re: Projekt Alfa - N3KS894 {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach