Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Nieskończona biblioteka
Istnieje wspaniałe miejsce, w którym spisana jest cała wiedza oraz żyje każdy gatunek zwierzęcia. Wiecznie powiększający się zbiór wiedzy, który zamknięty przed światem zewnętrznym nie miał gościa z zewnątrz od dłuższego czasu. Całym tym skomplikowanym miejscem zajmuje się jedna osoba – Opiekun, który został stworzony tak dawno, że nie pamięta kiedy. Nigdy nie wyszedł na zewnątrz, nigdy nie zobaczył świata poza tym wielkim miejscem.
Podczas zwiedzania ruin, grupa poszukiwaczy przygód była śledzona przez zabójcę. Miał on zabić ich, a znalezione skarby oddać królowi. Wykonał swoje zadanie i zakrwawioną ręką dotknął najważniejsze skarbu całych ruin – złotego klucza. Pomieszczenie zajaśniało, ruiny się zawaliły, a zabójca zniknął pod wielkimi kamieniami, nie wiadomo jak głęboko pod ziemią.
Opiekun zajmując się czyszczeniem biblioteki znalazł go – nowego gościa, całego we krwi. Opatrzył i zadbał o niego. Zabójca stał się pierwszym od pokoleń gościem Biblioteki – posiadaczem klucza do całej wiedzy stworzenia. Jako, że biblioteka istnieje poza czasem z którego pochodzi zabójca – jego czas także się zatrzymał na ten moment. Jak ten skarb wykorzysta nowy właściciel klucza?
Mireyet – Opiekun – M
Yoshina – Zabójca – M
EmmePodczas zwiedzania ruin, grupa poszukiwaczy przygód była śledzona przez zabójcę. Miał on zabić ich, a znalezione skarby oddać królowi. Wykonał swoje zadanie i zakrwawioną ręką dotknął najważniejsze skarbu całych ruin – złotego klucza. Pomieszczenie zajaśniało, ruiny się zawaliły, a zabójca zniknął pod wielkimi kamieniami, nie wiadomo jak głęboko pod ziemią.
Opiekun zajmując się czyszczeniem biblioteki znalazł go – nowego gościa, całego we krwi. Opatrzył i zadbał o niego. Zabójca stał się pierwszym od pokoleń gościem Biblioteki – posiadaczem klucza do całej wiedzy stworzenia. Jako, że biblioteka istnieje poza czasem z którego pochodzi zabójca – jego czas także się zatrzymał na ten moment. Jak ten skarb wykorzysta nowy właściciel klucza?
Mireyet – Opiekun – M
Yoshina – Zabójca – M
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Choć z początku Yootaro był sceptycznie nastawiony na całe zbiegowisko, tak z czasem, gdy przedstawiony mu demon zaczął dyskutować i wyjaśniać całą sytuację, podejście zabójcy zaczęło się zmieniać. Oczy coraz mocniej lśniły, podekscytowanie rosło, a gdy usta rozchyliły się wystarczająco mocno, wówczas swój głos dodał sam Orion. Zdecydowanie z innymi uczuciami niż ich trójka. Suzumaki miał już zamiar tłumaczyć jakie to przyjemne, ile rozmaitych pozycji jest do dyspozycji, a nawet zabawek, gier, bo w końcu nie mieli tu rozmawiać o jego przezyciach, tylko ogółem o wiedzy. Niestety jedyna w gronie dziewczyna zdawała się faktycznie być tym tematem mocno zawstydzona, ale zabójca dostrzegł coś również w blondynie, ale nie był pewien do końca co to mogło być.
- Przepraszamy - Yootaro jakoś poczuł, że to wszystko było również jego winą i mimowolnie przeprosił za wszystkich. Odprowadzał wzrokiem każdą z osobna osobę, znikającą gdzieś, gdziekolwiek, byle dalej od nich samych. Teraz, niczym małe dziecko, czuł się mocno skarcony, mimo że nic tak naprawdę złego nie zrobił. Był ofiarą tematu, a głos głównie zabierali stworzyciele. Poza tym Suzumakiego ciekawił nowy demon. Była to druga istota z tego gatunku jakiego miał okazję poznać i gdzieś z tyłu głowy zastanawiał się, czy poprzednia demonica miała coś z tym wspólnego.
Widząc jego reakcję, gdy zostali sami, długowłosy poczuł coś dziwnego. Nostalgię jaka go opatuliła wywołała w odpowiedzi delikatny uśmiech, jakby cieszył się na widok starego znajomego.
- Zaczekaj. Idę z tobą - otrząsnął się z transu, gdy strażnik zaczął iść w nieznanym mu kierunku. Do pomieszczenia, którego zabójca nie pamiętał i dałby sobie głowę odciąć, że wcześniej tych drzwi nie było. Szybko dogonił Oriona, wchodząc do środka, a szczęka opadła mu najnizej jak się da.
- Co za niesamowite miejsce - zaczął iść, jednocześnie kręcąc się wokółwłanej osi, aby nic nie uciekło jemu uwadze.
- Poza tym... - stanął dość blisko blondyna, kątem oka zerkając na jego boczny profil. - Mało kiedy widać na twojej twarzy emocji, a teraz wyraźnie miałeś ich wiele - rozweselony zaczął się śmiać, nie mając nic złego na myśli. Czuł wręcz niesamowitą satysfakcję, że mężczyzna się pomału zmieniał. Może miewał takie przebłski. Może niewiele rzeczy go zaskakiwało, stąd zwykle był beznamiętny, ale od powrotu dostrzegł w Orionie pewną zmiane i liczne reakcję na odwiedzających go gości.
- W ogóle co to za miejsce? - spytał, sięgając po jedną z kaset, gdzie napisane było "dziecięce igraszki na huśtawce" i skrzywił głowę, zastanawiając się co to mogło znaczyć. Dziecięce? Huśtawka? Chodziło o jakąś zabawę za dzieciaka? Otrzepał okładkę, ale nadal nie mógł wymyślić sensu tytułu i po prostu odłozył przedmiot na miejsce.
- Coś cię gryzie? Ach, przypomina mi to kino, teraz widzę. Obejrzymy coś? - zaproponował, siadając na jedno z wolnych miejsc, które było dość wygodne. Cały czas nie mógł oderwać wzroku od postaci strażnika. Nie rozumiał co go w nim fascynowało. Mógłby nawet pokusić się o stwierdzenie, ze zaczął latać za blondynem. Powrót tutaj, choć nieco przypadkowy, to jednak nastąpił. Czy faktycznie chęć poznania więcej szczegółów o swym świecie, pozbycie się całęj tej Tanzaniti było prawdziwym powodem? A moze zwyczajnie chciał zobaczyć Oriona? Coś w nim przyciągało zabójcę i nie była to do końca dupeczka blondyna.
- Przepraszamy - Yootaro jakoś poczuł, że to wszystko było również jego winą i mimowolnie przeprosił za wszystkich. Odprowadzał wzrokiem każdą z osobna osobę, znikającą gdzieś, gdziekolwiek, byle dalej od nich samych. Teraz, niczym małe dziecko, czuł się mocno skarcony, mimo że nic tak naprawdę złego nie zrobił. Był ofiarą tematu, a głos głównie zabierali stworzyciele. Poza tym Suzumakiego ciekawił nowy demon. Była to druga istota z tego gatunku jakiego miał okazję poznać i gdzieś z tyłu głowy zastanawiał się, czy poprzednia demonica miała coś z tym wspólnego.
Widząc jego reakcję, gdy zostali sami, długowłosy poczuł coś dziwnego. Nostalgię jaka go opatuliła wywołała w odpowiedzi delikatny uśmiech, jakby cieszył się na widok starego znajomego.
- Zaczekaj. Idę z tobą - otrząsnął się z transu, gdy strażnik zaczął iść w nieznanym mu kierunku. Do pomieszczenia, którego zabójca nie pamiętał i dałby sobie głowę odciąć, że wcześniej tych drzwi nie było. Szybko dogonił Oriona, wchodząc do środka, a szczęka opadła mu najnizej jak się da.
- Co za niesamowite miejsce - zaczął iść, jednocześnie kręcąc się wokółwłanej osi, aby nic nie uciekło jemu uwadze.
- Poza tym... - stanął dość blisko blondyna, kątem oka zerkając na jego boczny profil. - Mało kiedy widać na twojej twarzy emocji, a teraz wyraźnie miałeś ich wiele - rozweselony zaczął się śmiać, nie mając nic złego na myśli. Czuł wręcz niesamowitą satysfakcję, że mężczyzna się pomału zmieniał. Może miewał takie przebłski. Może niewiele rzeczy go zaskakiwało, stąd zwykle był beznamiętny, ale od powrotu dostrzegł w Orionie pewną zmiane i liczne reakcję na odwiedzających go gości.
- W ogóle co to za miejsce? - spytał, sięgając po jedną z kaset, gdzie napisane było "dziecięce igraszki na huśtawce" i skrzywił głowę, zastanawiając się co to mogło znaczyć. Dziecięce? Huśtawka? Chodziło o jakąś zabawę za dzieciaka? Otrzepał okładkę, ale nadal nie mógł wymyślić sensu tytułu i po prostu odłozył przedmiot na miejsce.
- Coś cię gryzie? Ach, przypomina mi to kino, teraz widzę. Obejrzymy coś? - zaproponował, siadając na jedno z wolnych miejsc, które było dość wygodne. Cały czas nie mógł oderwać wzroku od postaci strażnika. Nie rozumiał co go w nim fascynowało. Mógłby nawet pokusić się o stwierdzenie, ze zaczął latać za blondynem. Powrót tutaj, choć nieco przypadkowy, to jednak nastąpił. Czy faktycznie chęć poznania więcej szczegółów o swym świecie, pozbycie się całęj tej Tanzaniti było prawdziwym powodem? A moze zwyczajnie chciał zobaczyć Oriona? Coś w nim przyciągało zabójcę i nie była to do końca dupeczka blondyna.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Cały czas się w nim trochę gotowało. Bądź co bądź został zmuszony do rozdzielenia gości. Po raz pierwszy od dawna. Biblioteka nie była miejscem debatowania czy prowadzenia niemoralnych dyskusji i jak pech chciał, musiał dzisiaj tego słuchać. Wiedział, że może spodziewać się poprawy zachowania po stworzycielach. Oni rozumieli przekaz od razu. Martwił się jednak o kobietę, która była zdecydowanie potraktowana informacjami, o których nie chciała wiedzieć, słyszeć. Orion rozumiał, że prędzej czy później zostanie zmuszona pewnie do uczestnictwa w takich czynnościach, jeśli pozostanie w społeczeństwie ludzkim, ale oddalona… lub wyrzucona, do biblioteka właściwie skreśliła swoje szanse na stosunku cielesne. Przynajmniej, dopóki nie opuści tego miejsca. Czy obawiał się, że może Demon Przeznaczenia przekona do czegoś Sashey pod jego nieobecność? Właściwie to nie, bo dwójką znajomych kierowała ciekawość aniżeli potrzeba. Nie zrobią nic lekkomyślnego. W całym tym równaniu istniał niestety jeszcze X. Tajemnicza liczba, której zachowania nie można było przewidzieć w 100%. Yootaro. Co prawda przeprosił za swoje zachowanie, co było miłe, lecz czy faktycznie wiedział co złego zrobił? Nie musiał sprawdzać, czy idzie za nim, słyszał jego kroki. Aż tak bardzo chciał pracować i mu pomóc…? Raczej nie wiedział co innego ze sobą zrobić.
_____Prychnął widząc uśmiechniętą minę gościa. Mu nie było aż tak do śmiechu. Lubił swój spokój, kamienną twarz i wyraźne znudzenie. Po co się cieszyć, gniewać i smucić? Zwłaszcza gdy jego mózg nie będzie wstanie pozbyć się takiego uczucia. Nie zapomni? Zawsze będzie pamiętał, że wkurzył się na Demona Przeznaczenia i Wiecznego Marzyciela za wypytywanie Yootaro o kopulację wśród ludzi.
– To jest Teatr, miejsce, gdzie pojawiają się nagrania z niektórych światów. Nie wszystkie mają taką technologię. – odpowiedział na pytanie nie przestając poruszać magią w powietrzu, układając coraz to kolejne stosy kaset. – Zamknąłem to miejsce jak tylko się pojawiło i dopiero ostatnio otworzyłem na nowo.
_____Westchnął ciężko. Kolejne pytanie. Bądźmy szczerzy, Orion lubił swoją ciszę, ale także czuł obowiązek względem istot żyjących, które się tutaj pojawiały. Zwłaszcza po raz pierwszy. No i jeszcze siedziała mu w głowie myśl o śpiących w innej zamkniętej przestrzeni Stworzycielach, których Wieczny Marzyciel chciał odpowiedzieć, bo może znają odpowiedź na pytania czym dokładnie jest Strażnik Biblioteki. Blondyn miał trochę teorii w tej sprawie, ale żadnej z nich nie chciał sprawdzać. Jego obecne życie bardzo mu się podobało. Pozycja Administratora brzmiała jak za duży obowiązek, a on dopiero ostatnio postanowił zmienić swoją postawę względem ludzkich istot. Odwrócił się i wbił swoje turkusowe spojrzenie w Yootaro, który siedział na jednym z krzeseł.
– Tak, mam swoje obawy i ostatnio, skoro problematycznych istot wymaga ode mnie udziału w ich pomysłach. – rozpoczął mówić i podszedł do jednej z półek, gdzie wyciągnął nagranie z nazwą „Poświęcenie Farhfsr” i podał ciemnowłosemu. – Uważaj co bierzesz, bo możesz natrafić na bardzo obrzydliwe rzeczy. To jest nagrania ceremonii zaślubin w pewnym świecie. – gdy zabójca wziął kasetę, Orion odwrócił się i podszedł do jednej z pominiętych kupek nagrań. Kucnął lekko i wziął pierwszy z brzegu przedmiot – Te tytuły są zbyt mylące bez zaznajomienia z zawartością. Dopiero wtedy „Masu masu masakra” może mieć trochę sensu. – westchnął i wstał. – Jeśli nudzi ci się możesz to obejrzeć ze mną, bo jednak obawiam się co jeszcze znajdę wśród tego wszystkiego. A musze określić gatunek nagrania.
_____Jego mimika pokazywała, że nie jest zadowolony z całości tego zdarzenia. Nie bez powodu zamknął to miejsce. Tak, Nieskończona Biblioteka miała za zadanie kumulować to co wyjątkowe w poszczególnych światach, jak na przykład przedmiot odznaczające się wyjątkowym zastosowanie. Miała też zbierać zapiski wiedzy… niestety, ktoś nie sprecyzował jakiej wiedzy, więc można znaleźć powieści fantasy, romanse i dzienniki nastolatek. Orion pewnie usunąłby wszystkie niepotrzebnie nagromadzone materiały, gdyby nie pewien sentyment. Przeczytał te zapiski, a one mogły być jednym śladek, który pozostawiała po sobie krucha, chora ludzka istota. Czy nie szkoda pozbyć się czegoś takiego? Podobnie było z tymi nagraniami, bardzo rzadko miały przejrzysty tytuł, który określał co znajduje się w środku. W większości przypadków napis na nagraniu był skrótem myślowym autora, a dla osoby wykluczonej ze słownictwa slangowego traciło to znaczenie i sens. Nie mówiąc już o byciu istotą z innego świata.
_____Na tą chwilę robił porządek układając podobne tytuły koło siebie, ale to nie miało sensu, jeśli zawartość różniła się od tytułu. Czy nie oznaczało to, że Orion zamiast czytać będzie musiał zrobić sobie w pokoju telewizor i przejrzeć to wszystko? Cóż… miał wieczność więc gdyby się odciął, zajęłoby to chwilę. Gorszy problem, że on pamięta wszystko. Jak miło byłoby, gdyby mógł zapomnieć? Jak Wieczny Marzyciel, który nie pamięta jaką burdę zrobił, gdy pojawił się tutaj po raz pierwszy.
_____Gdy oni przesiadywali w teatrze, dwójka stwórców wróciła do swoich pokoi, ale nie zostali tam długi szybko spotykając się ponownie, aby omówić plotki, bo Demon Przeznaczenia w końcu zobaczył Yootaro. Usiedli z trunkiem herbacianym przygotowanym przez Wiecznego Marzyciela przez kopiowanie technik Oriona.
– I co myślisz? – pierwszy przerwał cisze Marzyciel. – Czy nie jest zabawny? Chciał odpowiedzieć na nasze pytania. Widziałeś jego uradowaną twarz.
– Cóż… – Demon przełknął łyk i westchnął lekko. – Jego linia przeznaczenia jest bardzo zakręcona. Dużo go w życiu czeka. – znowu przysunął kubek do siebie, ale widząc wpatrujące się w niego oczy nie upił nic. – Tak, wydaje się zabawny, może nam pomóc.
– To chciałem usłyszeć! – pomieszczenie wypełniło się dźwięk, który można było uznać za śmiech, lecz dla postronnego bliżej było tego do skrzeczenia jakiejś mary nocnej. – Spytajmy się go o pomoc. Śpiący Głód na pewno wie coś w temacie.
_____Słysząc to imię wychodzące z ust Wiecznego Marzyciela, po plecach Demona przeszły ciarki, a on cały zadrżał. Głód nie był stwórca, którego chciało się spotykać, bo tak. Jak dobrze było, że spała? Po co akurat ją budzić? Co prawda ta pożerającą wszystko bestia na pewno znała odpowiedzi na ich pytania, była jedną z bliższych powierników Administratora, chociaż obaj nie mieli pojęcia kto to taki. Słyszeli tylko to imię, nazwę stanowiska. Nawet mając definicje daną im przez Oriona nie pamiętają, aby spotkali kogoś takiego tylko utwierdzając się w przekonaniu, że nie ma nikogo silniejszego od nich, a Biblioteka jest wyjątkowym miejscem, którego stworzycielem pewnie jest Opiekun, który po prostu tego nie pamięta.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Siedział w zastanowieniu, wygodnie rozkładając na siedzeniu, a jego głowę zaprzątało jedno pytanie. Jak zwykle dotyczące Oriona, strażnika biblioteki. Bo skoro zamknął to miejsce, to czemu zmienił zdanie i je otworzył? Co spowodowało tą zmianę? To w głowie Yootaro nie miało najmniejszego sensu. Skoro blondyn postanowił ukryć dodatkowe pomieszczenie, to z pewnością miał ku temu powody. Jaki sens było je otwierać, całe zakurzone. Nie licząc pracy jaką musiał teraz włożyć mężczyzna. Suzumaki westchnął przeciągle, nie mogąc czasem pojąć poczynań tajemniczego mościa. W sumie, zawsze był zagadką. Twarz niewiele wyjawiała, choć ostatnimi czasy było inaczej. Płatny zabójca cały czas obserwował w zamyśleniu strażnika, dumiąc nad rozmaitymi ewentualnościami.
Yootaro zmroził nagłe spojrzenie Oriona. Jakby właśnie został na czymś przy,łapany, choć o dziwo siedział grzecznie i słuchał narzekań blondyna.
- Cóż, ciężko mnie obrzydzić - stwierdził dość lekko, odbierając kasetę jaką wręczył mu mężczyzna i spojrzał na nazwę. Brzmiało nudno, ale nie miał zamiaru wybrzydzać. Było to znacznie lepsze nizeli siedzenie samemu w pokoju. Cóż, doskonale pamiętał jak go potraktował Orion, ale nie miał juz do niego urazy.
- Spokojnie służę pomocą jeśli będzie trzeba użyć pierwszej pomocy na tobie - parsknął, obdarowując blondyna swym nietypowym uśmiechem, a do tylko za sprawą jego szczerości. Sam był z tego powodu lekko zaskoczony, jednak tego już strażnik nie mógł dostrzec.
- Hm... ale chyba nie masz zamiaru oglądać tego bez przekąsek i picia, co? - spytał, gdy blondyn ostatecznie przerwał pracę i usiadł obok, włączając wybraną kasetę. Yootaro nie obawiał się co tam zobaczy. Brzmiało to dość zwyczajnie. Poświęcenie? Zabójca poświęcał się cały czas, zabijając, a mimo to nikt nie miał zamiaru spisać jego wyczynów. Jednak zawartość kasety lekko z początku zaskoczyła długłowłosego, rozumiejąc co miał na myśli Orion, gdy wspominał o mylących tytułach. Czy faktycznie branie ślubu było poświęceniem? No proszę was! Kandydat na stwórcę powinein już dawno mieć powieść o samym sobie. Chociażby dlatego, ile zdołał zaliczyć osób, kobiet i mężczyzn. Zaś kolejnego miał w planie, siedzącego jakby nigdy nic obok. I nikt nie miał zielonego pojęcia jak to drażniło zabójcę. Ta cisza między nimi, która powodowała, że Suzumaki nie mógł skupić się na słodkości omawianego tytułu. Przygotowania do ślubu, to jak słuzba latała ze wszystkimi bibelotami. Czasem pokazywano jakby głównych bohaterów. Wszystko wyglądało dobrze. Poza myślami Yootaro, powodując, że coraz częściej zerkał na blondyna, robiąć przy tym dziwną, niezadowoloną minę.
Westchnął ciężko, jakby się poddając temu wszystkiemu i wrócił do oglądania ceremonii.
- Ano... - zaczął mając ochotę strzelić sobie w twarz za to, ze się odezwał. Jeszcze liczył, iż nie zwrócił na siebie uwagi, ale kątem oka widząc Oriona, pobladł. Teraz musiał coś powiedzieć, a stres jaki wywołał w nim strażnik przyczynił się do wyznania pytania, jakie go dręczyło od powrotu do biblioteki. - Zastanawiałeś się może... nad moją propozycją? - w tym momencie czuł się całkowicie spalony. Całkiem dał plamy lecąc w tak bezpośredni akt, ale nie było chyba tak źle, co nie? Siedzieli w romantycznym miejscu, przy wzruszającym filmie, który z końcem pytania, zmienił swój tor lotów. Jeden przeraźliwy krzyk dotarł do uszu Suzumakiego, a gdy spojrzał w ekran dostrzegł sporą, czerwoną plamę, a zaraz potem kolejną i jeszcze jedną. Tak, wyczucie czasu miał idealne. Uśmiechnął się cierpko, czując jak żałosnym był człowiekiem, a nawet nie nim, tylko dziwnym tworem, robakiem, któy moze kiedyś zamieni się w motyla, albo ćmę. Długowłosy nigdy nie miał problemu z kontaktami z ludzmi. Może tu tkwił problem, bo jednak strażnik nie był zwyczajny? W sumie niewiele o nim wiedział. Był chodzącą zagadką, o któej nikt nic nie wiedział, a on sam nie chciał jakby dowiedzieć. W swoim świecie, Yootaro wystarczyło kilka zabawnych gadek, flirciarskich spojrzeń, postawiony drink i miał już kobietę na jedną noc. Z czasem, gdy przestał liczyć ile osób znalazło się z nim w łóżku, zapomniał co naprawdę oznaczają starania dla drugiej osoby. Miał kobietę którą kochał nad życie. Została zamordowana jakiś czas temu. Dla niej był gotów ściąć głowę korony. A teraz siedział z magicznym mężczyzną w jednej sali oglądając jakiś film i stresując się jak na jakiejś pierwszej randce. Śmieszne.
- Muszę do łazienki - oznajmił zaraz po odpowiedzi Oriona i wyszedł, jakby trochę przygaszony, ale nie z powodu odpowiedzi. Widział w niej szansę dla siebie, jednak wspomnienie swej ukochanej mocno nim wstrząsnęło. Ten cudowny uśmiechm wypalony w odmętach pamięci powrócił i przypomniał mu o czymś. Jeszcze nie skończył. Skoro biblioteka znała odpowiedzi na wszystko, musiał poszukać czegoś, czegokolwiek co pozwoli mu uspokoić ducha, a najlepszym sposobem było znalezienie odpowiedzi o swym świecie, o Tanzaniti. Na pewno zyła. Nigdzie nie było jej ciała, więc Yootaro nie mógł wrócić z pustymi rękoma.
- Ocho - zatrzymał się oddalony od nowego pomieszczenia. O ile moźna było je tak nazwać, a jego drogę przeciął nie kto inny jak Wieczny Marzyciel z niewłaściwą, niemoralną propozycją, na którą zabójca... przytaknął.
Yootaro zmroził nagłe spojrzenie Oriona. Jakby właśnie został na czymś przy,łapany, choć o dziwo siedział grzecznie i słuchał narzekań blondyna.
- Cóż, ciężko mnie obrzydzić - stwierdził dość lekko, odbierając kasetę jaką wręczył mu mężczyzna i spojrzał na nazwę. Brzmiało nudno, ale nie miał zamiaru wybrzydzać. Było to znacznie lepsze nizeli siedzenie samemu w pokoju. Cóż, doskonale pamiętał jak go potraktował Orion, ale nie miał juz do niego urazy.
- Spokojnie służę pomocą jeśli będzie trzeba użyć pierwszej pomocy na tobie - parsknął, obdarowując blondyna swym nietypowym uśmiechem, a do tylko za sprawą jego szczerości. Sam był z tego powodu lekko zaskoczony, jednak tego już strażnik nie mógł dostrzec.
- Hm... ale chyba nie masz zamiaru oglądać tego bez przekąsek i picia, co? - spytał, gdy blondyn ostatecznie przerwał pracę i usiadł obok, włączając wybraną kasetę. Yootaro nie obawiał się co tam zobaczy. Brzmiało to dość zwyczajnie. Poświęcenie? Zabójca poświęcał się cały czas, zabijając, a mimo to nikt nie miał zamiaru spisać jego wyczynów. Jednak zawartość kasety lekko z początku zaskoczyła długłowłosego, rozumiejąc co miał na myśli Orion, gdy wspominał o mylących tytułach. Czy faktycznie branie ślubu było poświęceniem? No proszę was! Kandydat na stwórcę powinein już dawno mieć powieść o samym sobie. Chociażby dlatego, ile zdołał zaliczyć osób, kobiet i mężczyzn. Zaś kolejnego miał w planie, siedzącego jakby nigdy nic obok. I nikt nie miał zielonego pojęcia jak to drażniło zabójcę. Ta cisza między nimi, która powodowała, że Suzumaki nie mógł skupić się na słodkości omawianego tytułu. Przygotowania do ślubu, to jak słuzba latała ze wszystkimi bibelotami. Czasem pokazywano jakby głównych bohaterów. Wszystko wyglądało dobrze. Poza myślami Yootaro, powodując, że coraz częściej zerkał na blondyna, robiąć przy tym dziwną, niezadowoloną minę.
Westchnął ciężko, jakby się poddając temu wszystkiemu i wrócił do oglądania ceremonii.
- Ano... - zaczął mając ochotę strzelić sobie w twarz za to, ze się odezwał. Jeszcze liczył, iż nie zwrócił na siebie uwagi, ale kątem oka widząc Oriona, pobladł. Teraz musiał coś powiedzieć, a stres jaki wywołał w nim strażnik przyczynił się do wyznania pytania, jakie go dręczyło od powrotu do biblioteki. - Zastanawiałeś się może... nad moją propozycją? - w tym momencie czuł się całkowicie spalony. Całkiem dał plamy lecąc w tak bezpośredni akt, ale nie było chyba tak źle, co nie? Siedzieli w romantycznym miejscu, przy wzruszającym filmie, który z końcem pytania, zmienił swój tor lotów. Jeden przeraźliwy krzyk dotarł do uszu Suzumakiego, a gdy spojrzał w ekran dostrzegł sporą, czerwoną plamę, a zaraz potem kolejną i jeszcze jedną. Tak, wyczucie czasu miał idealne. Uśmiechnął się cierpko, czując jak żałosnym był człowiekiem, a nawet nie nim, tylko dziwnym tworem, robakiem, któy moze kiedyś zamieni się w motyla, albo ćmę. Długowłosy nigdy nie miał problemu z kontaktami z ludzmi. Może tu tkwił problem, bo jednak strażnik nie był zwyczajny? W sumie niewiele o nim wiedział. Był chodzącą zagadką, o któej nikt nic nie wiedział, a on sam nie chciał jakby dowiedzieć. W swoim świecie, Yootaro wystarczyło kilka zabawnych gadek, flirciarskich spojrzeń, postawiony drink i miał już kobietę na jedną noc. Z czasem, gdy przestał liczyć ile osób znalazło się z nim w łóżku, zapomniał co naprawdę oznaczają starania dla drugiej osoby. Miał kobietę którą kochał nad życie. Została zamordowana jakiś czas temu. Dla niej był gotów ściąć głowę korony. A teraz siedział z magicznym mężczyzną w jednej sali oglądając jakiś film i stresując się jak na jakiejś pierwszej randce. Śmieszne.
- Muszę do łazienki - oznajmił zaraz po odpowiedzi Oriona i wyszedł, jakby trochę przygaszony, ale nie z powodu odpowiedzi. Widział w niej szansę dla siebie, jednak wspomnienie swej ukochanej mocno nim wstrząsnęło. Ten cudowny uśmiechm wypalony w odmętach pamięci powrócił i przypomniał mu o czymś. Jeszcze nie skończył. Skoro biblioteka znała odpowiedzi na wszystko, musiał poszukać czegoś, czegokolwiek co pozwoli mu uspokoić ducha, a najlepszym sposobem było znalezienie odpowiedzi o swym świecie, o Tanzaniti. Na pewno zyła. Nigdzie nie było jej ciała, więc Yootaro nie mógł wrócić z pustymi rękoma.
- Ocho - zatrzymał się oddalony od nowego pomieszczenia. O ile moźna było je tak nazwać, a jego drogę przeciął nie kto inny jak Wieczny Marzyciel z niewłaściwą, niemoralną propozycją, na którą zabójca... przytaknął.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Pytanie Yootaro był niespodziewane i niezrozumiałe. Jedzenie i picie? W bibliotece? Zapominając o idei, że nie istniało coś takiego jak kuchnia, bo nikt nie potrzebował jedzenia… normalnie, ludzie przychodzili i szybko odchodzili częstowani tylko owocami. Co więc Orion miał zrozumieć przez „przekąski”. Inną sprawą był fakt co mieli za chwilę ujrzeć, bo jednak była to ceremonia zaślubin z miejsca o bardzo złej sławie. Czy jedzenie przy oglądaniu krwawego pokazu poświęcenia było dobre na trawienie dla gatunku ludzkiego? Ze zdobytej przez niego wiedzy tak nie było, wręcz przeciwnie, ciężko było im przełknąć pokarm widząc przemoc. Może Yootaro był wyjątkowo nawet pod tym względem?
– Niestety, musze odmówić. – odpowiedział taktycznie i bardzo politycznie. – Jedzenie nie jest czynnością, którą wykonuje się w Bibliotece podczas pochłaniania nowej wiedzy.
_____Patrząc na spokojną reakcje gościa widać spodziewał się takiego rozwoju sytuacji. W końcu Orion posiadał swoje zasady, których twardo się trzymał i co prawda na tą chwilą nie było tutaj najczyściej to nadal… nie ma co brudzić bardziej, zwłaszcza nie eleganckim jedzeniem w bliżej odległości od niego. Może nie wyglądało, ale Strażnik Biblioteki miał małego fioła, jeśli chodziło o czystość i schludność. Chyba to go w pierwszej chwili popchnęło do czytania wszystkiego, ale znaleźć idealne miejsce dla każdej lektury. Jakby ktoś poza nim się tym przejmował. Tak samo jak treścią nagrań, tak jak tego, którego klatki pojawiały się przed jego oczami. Na tą chwilę wszystko przebiegało mniej więcej według znanych mu informacji. Słodkie i urocze przygotowania, które nie pokazywały horroru jaki może się zaraz pojawić na ekranie. W pewnym momencie do jego uszu doszedł dziwny dźwięk, więc zdjął jasne oczy z filmu kładąc spokojnie spojrzenie na ciemnowłosym, który zachowywał się teraz bardzo dziwnie. Na szczęście udało mu się otworzyć usta i wydusić pytanie, w swojej treści zaskakujące lekko Oriona. Nie spodziewał się, że spyta o to tak otwarcie. Patrząc jednak na wcześniejsza zachowanie wszystkich, może to on był tutaj staroświecki? W momencie, gdy miał odpowiedzieć odwrócił się na ekran słysząc krzyk, a później wiedząc, że jednak nie dzieje się nic innego niż znał, wrócił twarzą do Yootaro, z zamiarem odpowiedzenia mu na pytanie.
– Jest to wykonalne, ale nie w tym momencie.
_____Taki rezultat pytania o stosunek, bliskie zderzenie dwóch ciał, mógł być zbyt okrutny, zbyt… polityczny, w pewnym sensie. Zwłaszcza gdy odpowiedź została wypowiedziana z twarzą prawie bez wyrazu. Mając to jednak z tyłu głowy cały czas tak się zachował i może dlatego, widząc jak zabójca znalazł sobie na szybko wymówkę i uciekł od jego towarzystwa, nie był zaskoczony. Spodziewał się, że może go to zranić. Nadal, Orion nie wiedział co robić i jak, więc czy nie lepiej byłoby nie robić czegoś nieudacznego zamiast zmusić się do próby, aby nie urazić czyichś uczuć? Poza tym. Blondyn był w pewien sposób skłonny wykonać bezuczuciowy akt seksualny, ale… nadal chciał znać chociaż podstawy praktyki. Czy mógł spytać Yootaro albo oddać mu prowadzenie? Oczywiście, że tak, ale na samą myśl o czymś takim czuł jakby ktoś wbijał szpilki w jego dumę. Chyba właśnie ona nie mogła zmieść takiego rozwiązania sytuacji. Stąd, siedział teraz i oglądał jak dwie rodziny mordują bezdzietnych członków rodziny w ramach błogosławieństwa dla innych. Westchnął oglądając do końca film nie zwracając uwagi na to czy zabójca wrócił czy nie. Niezainteresowany wpatrywał się w ruchome obrazki, aż nagle zrobił duże patrząc jak nagle kontent i przedział wiekowy dozwolonego widza ulega zmianie. Odruchowo cofając się głębiej w fotel, dziękował komuś lub czemuś, że gość został go samego.
_____W tym czasie, na Yootaro, który wyszedł z Teatru czekał Wieczny Marzyciel czający się w przestrzeni na niego. Teraz, gdy w końcu go dostrzegł nie czekał za długo od razu opuszczając się niżej i trafiając przed oblicze zabójcy i swojego Kandydata z dziwnym wyrazem na swojej twarzy, która dla gościa mogła być niezbyt zrozumiała.
– Chcemy dowiedzieć się czegoś o przeszłości Oriona. Chcesz do nas dołączyć? – rzucił pytanie nie zwracając uwagi na lekko przygnębione oczy, który tak egoistyczna postać jak Stworzyciel nie mogłaby nigdy zauważyć. – Nie chciałbyś wiedzieć czegoś, czego Strażnik nie wie? To brzmi jak idealna karta przetargowa.
_____Oczywiście, widząc szybkie przytaknięcie ze strony człowieka, pogłębiło zadowolenie całym planem stworzyciela, który wręcz porwał go z miejsca, gdzie stał i przeniósł do swojego pokoju, objętego w pasie przezroczystą i wyglądającą jak kosmos macką. Lewitowanie kawałek nad ziemią mogło być całkiem nowym doświadczeniem w palecie doświadczeń, ale na pewno wejście do wyjątkowego, pełnego dziwnym kreatur świata Wiecznego Marzyciela było bardziej… magiczne. Latające konie, kolorowe żaby o tęczowych oczach czy dziwne wielkie dziwolągi. Między tym wszystkim, a bujną i przepiękną roślinnością siedział Demon Przeznaczenia popijając herbatę niczym Kapelusznik z Alicji w Krainie Czarów z „fantastycznymi” białymi krzesłami i pasującym stolikiem. Lewitujący imbryk napełnił kolejną filiżankę, która podleciała do Yootaro, gdy Wieczny Marzyciel postawił go na ziemię, a sam zajął swoje miejsce.
– Usiądź. Wytłumaczymy ci co chcemy zrobić. – uśmiechnął się blady demon odsuwając od ust białą porcelanę. – Ten plan jest bardzo zabawny. – nie powiedział nic więcej, dopóki gość nie zajął wolnego miejsca. Dopiero wtedy kontynuował. – W czeluściach biblioteki są śpiący stworzyciele. Chcemy obudzić ich i spytać o stworzenie Oriona
– Właściwie to wystarczy znaleźć jednego konkretnego. – westchnął Marzyciel. – Każdy z nich ma inne wymagania, aby doprowadzić do pobudki więc jak uda nam się spełnić jakieś proste, to byłoby idealnie.
– Możemy też siłowo obudzić wszystkich.
_____Demon Przeznaczenia uniósł lekko brew jakby rzucając pytaniem lub możliwością, ale dźwięk jaki wydał z siebie marzyciel jasno sugerował, że to będzie ciężkie.
– Jestem starszy od ciebie to wiem, przede wszystkim musimy dostać się do Sypialni.
– Może jesteś starszy o eony, ale przespałeś to jak oni, nie wiedziałeś co się dzieje między światami. Co nam po takim najstarszym, co? – rzucił demon jakby próbując podburzyć Wiecznego Marzyciela, który szczycił się swoimi drzwiami z numerem jeden. – Wiem, że uważasz się za pierwszego, ale prawda jest taka, że nawet nie wiesz czy faktycznie Orion istniał przed tobą czy ty przed nim.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Obrzydliwy dreszcz zawładnął ciałem Yootaro, gdy Wieczny Marzyciel postanowił znienacka za pomocą jednej ze swych macek opleść ciało płatnego zabójcy, w gmnieniu oka przenosząc ich dwójkę do nowego, obcego Suzumakiemu miejsca. Długowłosy nawet nie próbował ukrywać niezadowolenia, gdy został puszczony w powietrzu. Z początku myślał, że runie plackiem na podłogę, ale zamiast tego jego ciało lewitowało. Uczucie to było dziwne, wręcz nieprzyjemne jak samo przetransportowanie. Yootaro doskonale wiedział, że nigdy nie przyzwyczai się do takiego sposobu przemieszczania. Nie wspominając o widowiskowym krajobrazie rozciągającym się wokół niego. Zabójca zastanawiał się, co siedziało tak naprawdę w głowie ciemnej mazi. Jakie potworności potrafił stworzyć za pomocą swej wyobraźni. Suzumaki spodziewał się czegoś mrocznego, makabrycznego, ale bliżej temu wszystkiemu była wesoła muzyczka z cukierkowymi detalami jak sam demon popijający ciepłą ciecz z filiżanki. To wszystko było tak abstrakcyjne, że aż cudowne w oczach człowieka. Byłego człowieka, bo aktualnie Yootaro nie wiedział jak siebie określać.
- Chętnie... - odpowiedział niepewnie w niemrawym uśmieszku, zastanawiając jak właściwie powinien dofrunąć do wolnego krzesła z filiżanką herbaty pod swym nosem. Machając konczynami jak żaba, przegrał walkę z grawitacją, nie radząc sobie z nią jeszcze bardziej niż z utrzymywaniem równowagi na lodzie.
- W sumie tutaj jest mi wygodnie - bąknął pod nosem, łapiąc za filigramowe naczynie i upił łyczek cieczy, unosząc przy tym mały paluszek. Uważnie słuchał co oboje mieli do powiedzenia. O stworzycielach, którzy smacznie sobie spali, o światach i kolejności, o zagadce, której odpowiedź nie była znana nawet Marzycielowi. Na swój sposób było to urocze, a słuchanie obu kreatur powodowało subtelny uśmieszek w kącikach ust zabójcy. Wiedział, iż brakowało mu tak groteskowej, aczkolwiek lekkiej atmosfery. W swoim świecie każdy dla każdego byłsurowy i fauszywy. Tutaj jednak czuł dziwne ciepło. Nawet jeśli nie było ono prawdziwe, to Yootaro za takie je uważał. Z pewnością demon jak i Marzyciel byli egoistami, ciekawskimi dzieciakami szukającymi odpowiedzi na nurtujące odpwiedzi, ale Suzumaki wcale nie różnił się od nich jakoś mocno. Nigdy nie był poważny. Przynajmniej dopóki nic mu nie groziło.
- Czekajcie, czekajcie - zakrztusił się herbatą, odkładając filiżankę na spodeczku, który potem lekko odleciał na bok, a zabójca nieudolnie podleciał bliżej, łapiąc za krzesło i siadając do stolika.
- Za dużo gadacie - zmarszczył brwi, cofając się lekko myślami do tego, co przed chwilą mówili. - Skoro stworzyciele śpią, to nie lepiej żeby tak zostało? Chyba nie ebz powodu... no wiecie, śpią. Co nie? A jak kogoś zjedzą? Na pewno jestem pyszny, ale nie chce wylądować w czyimś brzuchu - zaprezentował siebie jednym, zwinnym ruchem rąk. Owszem, był wielce ciekawy Oriona. Chciał wiedzieć o nim nieco więcej, ale nie chciał też mieć potem problemów. Dopiero co wrócił, a już miał możliwość wywołać skok ciśnienia u strażnika. A z całą pewnością ta dwójka wyparłaby się swojego udziału w tym wszystkim!
- Na pewno nie zgodzę się na obudzenie wszystkim - zaprotestował bez dania cienia szansy na negocjacje.
- I jak niby chcecie dostać się do sypialni? Poza tym... tam coś jest więcej? Ech, Orion na pewno nie pozwoli nikomu tam wejść - westchnął, czując na sobie ich spojrzenia. Zdawało się liczyli na niego w tej kwestii, ale on sam był tam tylko jeden raz. Przypadkiem.
- Poza tym zbaczamy z tematu. Co trzeba zrobić, aby zbudzić jednego z nich? Znacie ich chociaż? - coraz więcej pytań kłębiło się w głowie Yootaro, a każde nowe powodowało, że jeszcze bardziej chciał iść w ten pomysł. Jakakolwiek reakcja ze strony Oriona była przyjemna. Uśmiech, odetchnięcie z ulgą, czy złość. Każda emocja była miłym połaskotaniem ego Suzumakiego. To właśnie to powodowało, że poszedł w pomysł dwóch tworzycieli. Jednak teraz mieli sięgnąć po coś większego, jakby groźniejszego. Owianego tajemnicą, przed którą bronił się sam strażnik.
- Chętnie... - odpowiedział niepewnie w niemrawym uśmieszku, zastanawiając jak właściwie powinien dofrunąć do wolnego krzesła z filiżanką herbaty pod swym nosem. Machając konczynami jak żaba, przegrał walkę z grawitacją, nie radząc sobie z nią jeszcze bardziej niż z utrzymywaniem równowagi na lodzie.
- W sumie tutaj jest mi wygodnie - bąknął pod nosem, łapiąc za filigramowe naczynie i upił łyczek cieczy, unosząc przy tym mały paluszek. Uważnie słuchał co oboje mieli do powiedzenia. O stworzycielach, którzy smacznie sobie spali, o światach i kolejności, o zagadce, której odpowiedź nie była znana nawet Marzycielowi. Na swój sposób było to urocze, a słuchanie obu kreatur powodowało subtelny uśmieszek w kącikach ust zabójcy. Wiedział, iż brakowało mu tak groteskowej, aczkolwiek lekkiej atmosfery. W swoim świecie każdy dla każdego byłsurowy i fauszywy. Tutaj jednak czuł dziwne ciepło. Nawet jeśli nie było ono prawdziwe, to Yootaro za takie je uważał. Z pewnością demon jak i Marzyciel byli egoistami, ciekawskimi dzieciakami szukającymi odpowiedzi na nurtujące odpwiedzi, ale Suzumaki wcale nie różnił się od nich jakoś mocno. Nigdy nie był poważny. Przynajmniej dopóki nic mu nie groziło.
- Czekajcie, czekajcie - zakrztusił się herbatą, odkładając filiżankę na spodeczku, który potem lekko odleciał na bok, a zabójca nieudolnie podleciał bliżej, łapiąc za krzesło i siadając do stolika.
- Za dużo gadacie - zmarszczył brwi, cofając się lekko myślami do tego, co przed chwilą mówili. - Skoro stworzyciele śpią, to nie lepiej żeby tak zostało? Chyba nie ebz powodu... no wiecie, śpią. Co nie? A jak kogoś zjedzą? Na pewno jestem pyszny, ale nie chce wylądować w czyimś brzuchu - zaprezentował siebie jednym, zwinnym ruchem rąk. Owszem, był wielce ciekawy Oriona. Chciał wiedzieć o nim nieco więcej, ale nie chciał też mieć potem problemów. Dopiero co wrócił, a już miał możliwość wywołać skok ciśnienia u strażnika. A z całą pewnością ta dwójka wyparłaby się swojego udziału w tym wszystkim!
- Na pewno nie zgodzę się na obudzenie wszystkim - zaprotestował bez dania cienia szansy na negocjacje.
- I jak niby chcecie dostać się do sypialni? Poza tym... tam coś jest więcej? Ech, Orion na pewno nie pozwoli nikomu tam wejść - westchnął, czując na sobie ich spojrzenia. Zdawało się liczyli na niego w tej kwestii, ale on sam był tam tylko jeden raz. Przypadkiem.
- Poza tym zbaczamy z tematu. Co trzeba zrobić, aby zbudzić jednego z nich? Znacie ich chociaż? - coraz więcej pytań kłębiło się w głowie Yootaro, a każde nowe powodowało, że jeszcze bardziej chciał iść w ten pomysł. Jakakolwiek reakcja ze strony Oriona była przyjemna. Uśmiech, odetchnięcie z ulgą, czy złość. Każda emocja była miłym połaskotaniem ego Suzumakiego. To właśnie to powodowało, że poszedł w pomysł dwóch tworzycieli. Jednak teraz mieli sięgnąć po coś większego, jakby groźniejszego. Owianego tajemnicą, przed którą bronił się sam strażnik.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Słysząc pytanie Yootaro, dwójka stworzycieli spojrzała na siebie. Zdali sobie sprawę, że jednak ich nowy partner w niecnym spisku był człowiekiem bez wiedzy o ich świecie. Cóż.. było to dość oczywiste, w końcu oni stworzyli własne światy i kontrolowali je przez wieczności, a ludzie byli tylko obiektami zamieszkującymi ich kreacje. Fakt, że nie mają ich zasobu wiedzy był… oczywisty, ale jak pomijalny do tej pory. Przecież istnieli stworzyciele nie mający żadnych punktów załączonych w inteligencję. No i Orion na pewno nie poinformował człowieka, z biegu, o istnieniu sypialni. Tak na wszelki wypadek.
– Zacznijmy od tego, że Sypialnia to nie sypialnia Oriona. – odezwał się demon. – Sypialnia to hala wypełniona kwadratowymi pudełkami, a każde z nich jest osobną sypialnią, w której śpi jakiś stworzyciel. – wystawił rękę do przodu materializując coś na wzór pudełka o jakim była mowa. Sześcian o boku 20 cm w całości biały. – Zależnie od osoby w środku, będzie miał inny kolor, ale zawsze taki kształt.
– Chociaż przejście do Sypialni jest przez pokój Oriona. – Wieczny Marzycielka macką sięgnął po dzbanek wiszący w powietrzu i nalał sobie kolejny kubek herbaty. – No i nie damy radę obudzić wszystkich.
_____Obaj stworzyciele westchnęli ciężko i zaczęli opowiadać człowiekowi resztę sytuacji. Na każdym z pudełek istniały twarde zasady kto może, a kto nie może się nimi interesować. Już nie mówiąc o faktycznej pobudce śpiącej królewny leżącej w środku. Mogli marzyć o otworzeniu wszystkich tylko nigdy nie wiesz czy rozwścieczony stworzyciel nie zacznie atakować otoczenia. Nie obawiali się o siebie, a raczej o późniejszy gniew Oriona. Ten, w ciągu ich długiej znajomości wkurzył się na poważnie tylko dwa razy. Nikt nie chciał doprowadzić do trzeciego. Znając ponad połowę śpiących stworzycieli mieli duże szanse trafić na kogoś kogo są wstanie obudzić, ale dostanie się tam było największym problemem. Strażnik nigdy nie zaprasza gości do swojego pokoju, bo jest niczym panel administracyjny, chyba.
– Nie możesz uwieść Oriona, zabierze cię wtedy do pokoju, a jak skończycie to przejdziesz się i zabierzesz jakieś pudełko? – rzucił Marzyciel trochę nie patrząc na wszystkie błędy tego planu. – To nie tak, że uzna to za kradzież. Przecież nic nie wiedziałeś do tej pory. Mogłeś to uznać za artefakty.
– Powinno istnieć inne przejście do Sypialni, ale nie wiadomo, gdzie. – Demon Przeznaczenie westchnął ciężko. – Może zaczniemy od tego? Proponuje halę z artefaktami. W końcu Sypialnia to hala pełna pudełek.
_____Czując, że to idealny plan do szybkiej implementacji – zwinęli się w ciągu sekundy, biorąc ze sobą Yootaro i przenosząc się do Hali. Stojąc pośrodku wszystkiego, otoczeni mnóstwo różnych przedmiotów. Z jednej strony relikwie wojenne, z innej bronie białe ozdobione kamieniami szlachetnymi, runami czy jeszcze innymi przedmiotami. Wieczny Marzyciel, tak samo jak Demon Przeznaczenia postanowili postawić na standardowy sposób poszukiwania. Wiedzieli, że używając magii mogą sprawić, że zapracowany Orion przyjdzie zobaczyć co takiego robią, ale postanowili zaryzykować. Zapuszczając wici, jeden w jedną, drugi w drugą stronę rozpoczęli poszukiwania nie przejmując się przebywającym z nimi Yootaro, który prawdopodobnie widział takie zjawisko po raz pierwszy. Zielone wici, niczym pędy lub korzenie drzewa powoli pokrywały wszystko, sięgając dalej i dalej, znikając w ciemnościach.
– Mam coś! – krzyknął demon.
– Oh?
_____Ciężki głos rozbrzmiał w ciemności, wraz ze spokojnymi krokami. Gdy mężczyzna na biało stanął przed nimi, rozświetlony przez okoliczne lampy, mogli zobaczyć wyraz twarzy Oriona. Nie wydawał się zaskoczony, że coś kombinowali. Można było jednak zobaczyć małe zmęczenie w jego oczach, nawet rozczarowanie.
– Nie wiem czego szukacie, ale jeśli nie przyszliście po moją pomoc mogę uznać to tylko za to, że coś kombinujecie i nie chcecie żebym się dowiedział. – westchnął lekko i założył rękę na piersi. – Więc?
- P…Przepraszamy? – odezwał się demon przeznaczenia nie widząc jak inaczej zareagować. – Ale nie chcemy ci przeszkadzać, bo jednak pracujesz nad Teatrem.
– Czyli nie zamierzacie mi powiedzieć co kombinujecie? – przeniósł swojego spojrzenie na Wiecznego Marzyciela, który próbował ukryć się za pobliskim pilarem zaraz jak tylko go wyczuł. – Wyjdź i podejdź tutaj. Przecież cię widzę. – spojrzał na stojącego obok Yootaro. – Jeszcze ciebie w to mieszają.
_____Wielka galaretka zatrząsła się tylko lekko i schowała jeszcze głębiej. Odwracają się jak tylko mogła, żeby nie czuć spojrzenia Oriona na sobie. Blondyn spodziewając się takiego zachowania, westchnął po raz kolejny. To był powód, dla którego nie lubił mieć więcej niż jednego gościa na raz. Ciekawsko zaglądały wszędzie, niczym dzieci, planuję zrobić coś za plecami opiekuna. Mógł tylko mieć nadzieję, że jak teraz ich zabierze z tego miejsca to nie postanowią od razu wrócić i kontynuować. Nie rozmawiał z nimi więcej, po prostu przerzucając ich ruchem dłoni z hali do centralnego miejsca Biblioteki. Cała trójka mogła zobaczyć teraz przed sobą wielką zieloną kulę, ale nie czuła nigdzie Oriona, które pewnie wrócił do swojej pracy.
– Musimy tam wrócić. – Demon przeznaczenia od razu odwrócił się do pozostałej dwójki. – Wiemy, gdzie iść nawet bez magii.
_____Strażnik Biblioteki w tym momencie, obejrzał się w stronę, gdzie sięgała przed chwilą magia demona. Zmarszczył brwi teleportując się do pewnych metalowych drzwi, które posiadały na sobie barierę. Otworzył lekko wrota zaglądając do środka i upewniając się, że wszystko znajdowało się w odpowiednim miejscu, nie zostało naruszone. Nie chciał, żeby ktoś obudził się za wcześnie, a mieli jeszcze dużo czasu. Czując ulgę, że wszystko było na swoim miejscu, zamknął drzwi, sprawdził barierę i wrócił do swojej pracy – układania kaset na Teatrze. Pewnie zajmie mu to kilkanaście lat, na spokojnie. Szkoda jednak… nie miał teraz tego spokoju martwiąc się w co takiego wkręcili czarnowłosego zabójcę.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Yootaro ucieszył się na znak, że demon coś znalazł, ale entuzjazm szybko zniknął, gdy poczuł dziwne uczucie na karku. Te znane mu od laty mrowienie jasno wskazywało, że zbliża się niebezpieczeństwo. Zjeżył się z piskiem zduszonym między zaciśniętymi zębami dostrzegając wyłaniającego się z czeluści mroku Oriona. Niczym zły charakter, zwiastujący zniszczenie na jego biednej, prawie niewinnej duszy. Długowłosy rozglądnął się do koła siebie, ale jego pomocników w zbrodni nie było ani śladu. Strażnik jednak szybko ich wyłapał, typując każdego z nich. Na jego głos reagowała każdam komórka ciała Suzumakiego, każdy centymetr skóry. Zabójca obawiał się, iż faktycznie został sam na placu boju, a gdy blondyn zwrócił się na koniec w jego stronę, ten jedynie wzruszył ramionami, jakby był w tym wszystkim bezradny. Cóż, poniekąd była to prawda. Nie od dziś Yootaro stał między młotem a kowadłem. Choć tym razem z własnego, nieprzymuszonego wyboru i nie miał nic na swoją obronę, gdyby Orion oczekiwał wyjaśnień.
W jednej chwili, bez ostrzeżenia został enty raz przeniesiony przez teleportację. Mimo bycia hybrydą, częściowo człowiekiem, częściowo stworzycielem, a raczej czymś krążącym wokół tego, przeczuwał że nigdy się nie przyzwyczai do tego. Źle znosił szybkie podróze. Tak nienaturalne dla niego. Gdy tylko Orion zniknął, dwójka stworzycieli nie miała zamiaru odpuścić i od razu przeszła do sedna. Cóż, Suzumaki również uważał, iż należało kuć żelazo póki gorące. Jednak tutaj mógł się mocno poparzyć.
Przytaknął demonowi, czując jak Wieczny Marzyciel znów dotyka go swoją czarną macką wyłaniającą z blisko nieokreślonego kształtu mazi. Nawet nie zdążył zaczerpnąć powietrza, a ci znów znaleźli się w sali z artefaktami, lecz tym razem nie używali sztuczek, jakie robiły wrażenie na zabójcy. Ani jedna nić zielonych gałęzi nie pojawiła się przy jego nogach. Cała trójka znalazła się niemalże pod samymi, metalowymi drzwiami. Wszystko wyglądało dobrze. W końcu nie było strażnika, który z pewnością nadal walczył w sali kinowej. Nie mniej jednak Yootaro pamiętał jak ten szybko się tu znalazł, wyczuwając iż coś kombinują. Jakby istniała w tym pokoju bariera. Ciemnowłosy spojrzał na zniecierpliwionych towarzyszy, jakby wyczekiwali jego zdania w tym temacie.
- Wszystko fajnie, ale... jak tam wejdziemy? Już raz Orion pojawił się tutaj w ułamku sekundy. Na pewno znów się tu zjawi - westchnął lekko zrezygnowany, patrząc na wysokie, z pozoru wyglądające na ciężkie drzwi.
- Wystarczy być szybszym od niego - Wieczny Marzyciel uniósł mackę ku górze, wzracając na siebie uwagę.
- Jeśli potrafisz zatrzymywać czas, to bez problemu. Orion jest strażnikiem. Na pewno potrafi więcej... - Yootaro tylko pokiwał głową. Główkowali długo, aż zabójca wpadł na pewien pomysł.
- Jeśli wiedzie jaką kostkę trzeba wziąć... to w sumie może się udać - spojrzał wymowanie na Marzyciela. - Jak wygląda twoja zdolność demonie? Mówiłeś coś o widzeniu przyszłości - tym razem zerknął na młodzieńca.
- Mogę naginać nić, ale nie jestem pewien czy Orion taką posiada - odpowiedział.
- No dobrze, to będzie nasz plan awaryjny. Czarna... marzycielu - chrząknął, wracając do groteskowej sylwetki. - Myślę, że to może się udać. Dasz rade mnie ukryć w sobie? - i wtedy wszystkim zabłysnęły oczy z ciekawości. Zabójca wyjaśnił o co mu dokładnie chodzi, a Wieczny Marzyciel zachwycony tym niedorzecznym pomysłem od razu chciał przejść do wykonania jego. Cóż, Yootaro go rozumiał. Nie wiedzieli kiedy blondyn mógł wrócić i sprawdzić co robią. Musieli się streszczać. Stworzyciel rozwarł jakby swoje szczęki, przypominając idealnego potwora z horrorów. Widząc jak wielka dziura zbliża się, aby połknąć zabójce, ten aż pobladł, przymykając swe powieki i zaczerpując sporego haust powietrza. W mgnieniu oka całe ciało zniknęło w mazi Marzyciela i razem z demonem przekroczyli próg w poszukiwaniu kostki, z której mogli wydobyć kogoś im pomocnego. Czas grał tu najistotniejszą rolę, dlatego demon cał czas szedłza nimi o dwa kroki dalej, te dwa kroki były niczym dwie sekundy. Ich planem B na wypadek zjawienia się Oriona. W końcu znaleźli. Zatrzymali się przy jednym z regałów, a Marzyciel otworzył swą "paszcze" wypluwając Yootaro. Z obrzydzeniem otrzepał się z dziwnych resztek, dostając w ręce kostkę. Niestety nie zdążył się jej przyglądnąć, gdy demon ich zaalarmował. Wieczny Marzyciel w błyskawicznym tempie chwycił za ramię zabójcę. W tych kilku sekundach zastąpił poprzednią kostkę atrapą przygotowaną wcześniej, zostawiając resztę demonowi, a sami teleportowali się blisko wyjścia. Yootaro nie czekając przekroczył granicę pomieszczenia, chowając się za artefaktami na wystawach, powoli przesuwając się coraz dalej, aż zamilkł, słysząc Oriona, który dosłownie chwilę później zjawił się przy Marzycielu, wypytując co robili i gdzie jest... Yootaro.
W jednej chwili, bez ostrzeżenia został enty raz przeniesiony przez teleportację. Mimo bycia hybrydą, częściowo człowiekiem, częściowo stworzycielem, a raczej czymś krążącym wokół tego, przeczuwał że nigdy się nie przyzwyczai do tego. Źle znosił szybkie podróze. Tak nienaturalne dla niego. Gdy tylko Orion zniknął, dwójka stworzycieli nie miała zamiaru odpuścić i od razu przeszła do sedna. Cóż, Suzumaki również uważał, iż należało kuć żelazo póki gorące. Jednak tutaj mógł się mocno poparzyć.
Przytaknął demonowi, czując jak Wieczny Marzyciel znów dotyka go swoją czarną macką wyłaniającą z blisko nieokreślonego kształtu mazi. Nawet nie zdążył zaczerpnąć powietrza, a ci znów znaleźli się w sali z artefaktami, lecz tym razem nie używali sztuczek, jakie robiły wrażenie na zabójcy. Ani jedna nić zielonych gałęzi nie pojawiła się przy jego nogach. Cała trójka znalazła się niemalże pod samymi, metalowymi drzwiami. Wszystko wyglądało dobrze. W końcu nie było strażnika, który z pewnością nadal walczył w sali kinowej. Nie mniej jednak Yootaro pamiętał jak ten szybko się tu znalazł, wyczuwając iż coś kombinują. Jakby istniała w tym pokoju bariera. Ciemnowłosy spojrzał na zniecierpliwionych towarzyszy, jakby wyczekiwali jego zdania w tym temacie.
- Wszystko fajnie, ale... jak tam wejdziemy? Już raz Orion pojawił się tutaj w ułamku sekundy. Na pewno znów się tu zjawi - westchnął lekko zrezygnowany, patrząc na wysokie, z pozoru wyglądające na ciężkie drzwi.
- Wystarczy być szybszym od niego - Wieczny Marzyciel uniósł mackę ku górze, wzracając na siebie uwagę.
- Jeśli potrafisz zatrzymywać czas, to bez problemu. Orion jest strażnikiem. Na pewno potrafi więcej... - Yootaro tylko pokiwał głową. Główkowali długo, aż zabójca wpadł na pewien pomysł.
- Jeśli wiedzie jaką kostkę trzeba wziąć... to w sumie może się udać - spojrzał wymowanie na Marzyciela. - Jak wygląda twoja zdolność demonie? Mówiłeś coś o widzeniu przyszłości - tym razem zerknął na młodzieńca.
- Mogę naginać nić, ale nie jestem pewien czy Orion taką posiada - odpowiedział.
- No dobrze, to będzie nasz plan awaryjny. Czarna... marzycielu - chrząknął, wracając do groteskowej sylwetki. - Myślę, że to może się udać. Dasz rade mnie ukryć w sobie? - i wtedy wszystkim zabłysnęły oczy z ciekawości. Zabójca wyjaśnił o co mu dokładnie chodzi, a Wieczny Marzyciel zachwycony tym niedorzecznym pomysłem od razu chciał przejść do wykonania jego. Cóż, Yootaro go rozumiał. Nie wiedzieli kiedy blondyn mógł wrócić i sprawdzić co robią. Musieli się streszczać. Stworzyciel rozwarł jakby swoje szczęki, przypominając idealnego potwora z horrorów. Widząc jak wielka dziura zbliża się, aby połknąć zabójce, ten aż pobladł, przymykając swe powieki i zaczerpując sporego haust powietrza. W mgnieniu oka całe ciało zniknęło w mazi Marzyciela i razem z demonem przekroczyli próg w poszukiwaniu kostki, z której mogli wydobyć kogoś im pomocnego. Czas grał tu najistotniejszą rolę, dlatego demon cał czas szedłza nimi o dwa kroki dalej, te dwa kroki były niczym dwie sekundy. Ich planem B na wypadek zjawienia się Oriona. W końcu znaleźli. Zatrzymali się przy jednym z regałów, a Marzyciel otworzył swą "paszcze" wypluwając Yootaro. Z obrzydzeniem otrzepał się z dziwnych resztek, dostając w ręce kostkę. Niestety nie zdążył się jej przyglądnąć, gdy demon ich zaalarmował. Wieczny Marzyciel w błyskawicznym tempie chwycił za ramię zabójcę. W tych kilku sekundach zastąpił poprzednią kostkę atrapą przygotowaną wcześniej, zostawiając resztę demonowi, a sami teleportowali się blisko wyjścia. Yootaro nie czekając przekroczył granicę pomieszczenia, chowając się za artefaktami na wystawach, powoli przesuwając się coraz dalej, aż zamilkł, słysząc Oriona, który dosłownie chwilę później zjawił się przy Marzycielu, wypytując co robili i gdzie jest... Yootaro.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Niewidzialne ręce przenosiły coraz to kolejne opakowanie układając na miejsce. Mimo, że na pierwszy rzut oka wyglądało to chaotycznie, to miało swoją systematyczność i znajdując powtarzalny wzorzec, Orion uspokajał się podziwiając lewitujące kasety, płyty, nagrania. Nie chciał myśleć o tym co takiego kombinuje dwójka stworzycieli wciągając w to jeszcze Yootaro. Zwłaszcza gdy ten wybiegł wcześniej z teatru w taki, a nie inny sposób. Z tyłu czaszki gryzło go lekko sumienie, lecz odpowiedział zgodnie z prawdą i nie zamierzał zmuszać się zmiany zdania pod wpływem zachowania innych, chociaż znowu… Strażnik zamknął oczy, przechylił się lekko do tyłu i kontemplował całe to zdarzeni, zupełnie nie skupiając się na możliwych zamiar Demona i Marzyciela. Nie byli prawdziwie negatywnymi istotami, a zwyczajnie kierowała nimi swego rodzaju ciekawość. Niestety, wśród pudełek spali stworzyciele, których głównym celem i pragnieniami było wchodzenie innym w drogę. Po części to był też powód, dla którego spali już tak długo. Największym strachem blondyna było, że w trójkę złapią za jakąś sypialnię i jej system obronny zniszczyć część ciała ciekawskiego Yootaro. To nie tak, że wszechmogąca magia byłaby stanie to naprawić. Można odtworzyć coś co istniało, nie coś wyrwanego z egzystencji i usuniętego z wszystkich możliwych danych. W tym myśleniu i zastanawianiu się wyrwały go dwa dźwięki. Jednym z nich było brzmienie wielkich drzwi prowadzących do Teatru, które zostały otwarte. Drugim natomiast głos.
– Przepraszam.
_____Strażnik nie zastanawiał się długo, aby poznać właściciela tego głosu. Była to Sashey. Otworzył oczy i nie przerywając swojej pracy, odwrócił się do kobiety z lekkim uśmiechem. Widział po jej dość niewinnym i speszonym zachowaniu, że prawdopodobnie ma do niego pytanie lub sprawę.
– Słucham.
– Ch-chciałabym się spytać… – weszła kilka kroków głębiej, chociaż cały czas cichy ton jej głosu nie polepszał się. – Gdzie mogłabym dowiedzieć się czegoś o swoim świecie i byciu „Świętą”?
_____Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech słysząc to pytanie. Było takie… nieproblematyczne, niekłopotliwe i zwyczajne… Uwielbiam takie. Podszedł kilka kroków dłużej i z w miarę przyjaznym nastroju zaczął tłumaczyć kobiecie, gdzie i jak może dostać się do książek ze swojego świata, a następnie jak wyszukać dokładnie tego co szuka. Sashey miała dodatkowe pytani, głównie dotyczące możliwości zgubienia się i tym podobnych więc zaczęli omawiać tą kwestią, gdy do głowy Oriona przeszły sygnały, na których informację zmarszczył wyraźnie brwi, gubiąc przyjemny nastrój.
– Coś się stało? – białowłosa spytała widząc wyraźną zmianę – Czyżby Stwórcy znowu coś zrobili?
– Heh… – słysząc trafione w sedno pytanie, westchnął uśmiechając się nikle i odpowiedział. – Niestety. Wybacz, ale muszę zająć się tym, zanim narobią większych problemów niż są wstanie sobie wyobrazić.
– Później możemy wrócić do tej rozmowy.
_____Sashey ze smutnym spojrzeniem, lecz cały czas uśmiechnięta pożegnała przepraszające lekko Oriona, który musiał się udać w inne miejsce. Mężczyzna nie lubił tak zostawiać gości w połowie zdania, ale wejście trzech istot w Sypialni nie było czymś co mógł przemilczeć. Tak, wyczuł, że było ich trzech i głównie, dlatego tak się spieszył. Pojawił się niedaleko drzwi i westchnął głośno, w jego oczach widoczny gniew. Wiedzieli, że nie powinni interesować się Stworzycielami, którzy smacznie sobie spali, co więc tutaj robili? Na jaki genialny pomysł wpadli tym razem?
– Co tym razem sobie wymyśliliście?! – podniósł głos, co było u niego rzadkie. – Wiecie, że nie możecie dotykać Sypialni, ale mimo to przyszliście! – widząc przed sobą tylko dwójkę stworzycieli rzucił spojrzeniem na około, lecz nie widział i nie słyszał ciemnowłosego. – Gdzie Yootaro?
– Eh? – odezwała się dwójka jednocześnie, po czym Demon kontynuował. – Nie wiem o co ci chodzi. Nie wzięlibyśmy Yootaro do Sypialni.
– Bo już wam uwierzę.
– N-naprawdę! – niepewnie wtrącił Marzyciel. – Wiemy, że dotknięcie niewłaściwego pudełka mogłoby go zabić.
– Nie jesteśmy aż tak nierozsądni, żeby zabić twojego człowieka. – białowłosy demon rzucił zakładając obrażony ręce na piersi i udając, jakby te zarzuty go bardzo uraziły. – Skąd w ogóle pomysł, że jest nas tutaj trójka?
– Otrzymałem sygnał od bariery. – Orion powiedział przez zaciśnięte zęby i zrobił krok w stronę Demona, łapiąc go za szczękę i podnosząc do góry. Był od niego wyższy i po zbyt spokojnym zachowania, można byłoby pomyśleć, że nie jest zły, lecz to nieprawda. W oczach strażnika kipiało wręcz od agresji. – Na waszym miejscu przyznałbym się, że to Yootaro, bo inaczej oznacza to, że obudziła się Rzeźbiarka.
_____Demon Przeznaczony, wiszący w powietrzu, czując gigantyczny nacisk na swoje kości, mimo bólu, nie szarpał się. Doskonale wiedział, że chociaż tyle muszą przyjąć na siebie. Słysząc jednak słowa Opiekuna Biblioteki zrobił wielkie oczy zdając sobie sprawę jak bardzo byliby w dupie, jeśli faktycznie wiedzieliby o obecności Yootaro. W tych wnioskach nie był sam. Wieczny Marzyciel także rozumiał powagę sytuacji. Zamilkł od razu i zastanawiał się czy warto zdradzić prawdę czy nie. Widząc oczy swojego przyjaciela, nie mógł się powstrzymać.
– Wzięliśmy ze sobą Yootaro, ale od razu uciekł! – Krzyknął i wraz z zakończeniem zdania, Orion puścił Demona, który upadł na posadzkę od razu łapiąc się za twarz. Czując wzrok na sobie, śpieszył z wytłumaczeniem. – Naprawdę! Od razu uciekł, nawet nie przeszedł do końca bariery, dlatego go nie widzisz! Mówił, że nie jest pewien czy chce ci się aż tak sprzeciwiać. Już poprzednio był lekko zachwiany pod tym względem.
_____Kosmiczna galaretka nie skończyła na tym, wyrzucając z siebie kolejne zdania i zdania, a blondyn słuchał. Niektóre miały sens, inne nie. Powoli uspokajało to jego gniew. Przede wszystkim przez fakt, że Rzeźbiarka była znana z tego, iż zmieniała ciała ludzi w swoje golemy, a jej ulubionym materiałem byli właśnie tacy w trakcie przemiany w coś innego, w stworzyciela. Innymi słowy Yootaro. Wyczuwała ich wielką odległość, nawet całe światy. I jak sama nie była wstanie w swoim ciele tego zrobić, tak jej świadomość przejmowała pojemnik z innego świata i przechodziła między różnymi światami w poszukiwania materiałów. Głównie tak ginęło mnóstwo następców. W jej dłoniach. Oczywiście – nie ruszała stworzycieli, ale biblioteka była miejscem, gdzie przejmowano w większości ludzkich gości, a Orion nie mógł jej od tak wyrzucić. Mając informację o tym, że Demon i Marzyciel nie mają pojęcia, gdzie podział się przerażony Yootaro, Strażnik ustąpił przesłuchania. Wydał jednak ciężką karę – obaj mieli wrócić w tym momencie do swoich światów i przeczekać do rok gwiezdny zanim mogą wrócić. Nie zamierzał dawać im możliwość siedzenia w zamknięciu swoich pokoi. Wcale ich tutaj nie chciał. Pstryknięciem palców postawił ich przed drzwiami i pilnując każdego kroku patrzył, jak wychodzą, a następnie ustawił barierę na drzwiach. Nieważne co takiego się wydarzy po tej stronie lub po tamtej – bez jego pozwolenia nikt nie może wejść ani wyjść.
_____W samym czasie, gdy tylko Wieczny Marzyciel opuścił ziemię Biblioteki, pudełko, które zwinął Yootaro zaczęło świecić się czarnym kolorem, aby zaraz potem rozpocząć nagrzewać się bardzo mocno, w końcu rzucone na ziemię – otworzyło się i wraz z czarnym światłem, wyszła z niego postać. Wysoka na 180cm postać w czarnej szacie z czarnym… czymś na głowie. Wyglądała niczym zakonnica, ale czy ciemnowłosy zabójca miał coś takiego w swoim świecie? Z szerokim uśmiechem na twarzy odwróciła się do stojącego trochę dalej człowieka. Jej czarne oczy z białymi środkami wpatrywały się z zaciekawieniem, bowiem postać doskonale wiedziała jakie warunki były położone na jej własnej Sypialni, aby ją obudzić. Wyprostowała się, schowała swój niesamowicie przerażający uśmiech za czymś milszym i niewinnym. Złożyła dłonie do modlitwy, przy okazji zmieniając swoje szpony na zwykłe, trochę dłuższe damskie paznokcie.
– Nazywają mnie Głód. Jestem Stwórcą, a ty? – zaczęła powoli iść w kierunku Yootaro. – Kim jesteś? Jakie są twoje relacje ze Strażnikiem? – krok za krokiem, a jej przytłaczająca aura niebezpieczeństwa powoli zamykała mężczyznę w jego własnych myślach. – Powiedz mi, żebym mogła to zniszczyć i wchłonąć jako swoje.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Z niesamowitą ulgą i wytchnieniem poczuł jak jego każdy centymetr mięśnia rozluźnia się, gdy cała trójka zniknęła spod drzwi nieopodal wystawy artefaktów. Oparty o jeden z nich, westchnął głęboko, spoglądając na sufit. W Yootaro na moment powstała pustka, gdy wracał wspomnieniami do momentu przybycia Oriona. Nie brzmiał, ani nie wyglądał na spokojnego, co było bardzo nietypowe z jego strony. od razu było widać, że miejsce to, owiane tajemnicą stwórców, miało dużą wartość w oczach blondyna. Gdy tylko wypowiedział imię zabójcy, ten spiął się w obawie, że zostanie złapany. Naprawdę w tamtej chwili nie zazdrościł stworzycielom sytuacji i nie chciał znaleźć się w ich skórze.
Nagle syknął z bólu, odruchowo rzucając kostkę na ziemię. Przypatrzył się jej podejrzliwym wzrokiem, gdy ta iskrząc zaczęła objawiać jakąś postać wyłaniającą się z czarnego światła. Postać kobiety była owiana tajemnicą, choć zabójca wyczuł jej krwiożercze intencję trwające zaledwie ułamek sekundy. Choć nie widział, czuł obrzydliwy uśmieszek wymalowany na jej twarzy, który zniknął. Zastygł, choć nie z przerażenia, czy niepokoju. Intensywnie dedukował, czy warto było wzywać Oriona. To jak przyznanie sie do maczania w tym palców. A nie miał ochoty zostać wyrzucony przez drzwi do swojego świata. Sama myśl, iż mógł wylądować z powrotem w ruinach, okrążony tymi mechanicznymi stworami przyprawiał o nie lada strach Suzumakiego. Jeszcze większy niżeli wilk w owczej skóze stojący przed nim z udawanym, milutkim uśmieszkiem.
Każdy krok kobiety budził coś w odmętach Yootaro. Nie wiedział jak to opisać i do czego przypisać. Niebezpieczna tajemnica, otworzona puszka pandory. To wszystko nie pasowało to dziwnej kobiety w czerni. Miał ochotę dotknać ją by odepchnąć z powrotem na odpowiednią odległość, ale ta odezwała się w końcu. Jej głos był taki jak to sobie wyobrażał zabójca.
- Ja właściwie nie wiem czym jestem - odpowiedział beznamiętnie, wpatrzony w jej oczy. - Jestem... - przerwał, jakby lekko zahipnotyzowany, oczarowany tą tajemniczą, a zarazem złowieszczą aurą Głodu. Aż sam poczuł, jak żołądek ściska go od samej nazwy stwórczyni. - Yootaro, byłem kiedyś człowiekiem, znaczy nadal jestem... chyba - zaczynał motać się w swoich własnych słowach i przekonaniach. Czuł się jak człowiek, choć nim już nie był. Tak twierdził Wieczny Marzyciel.
Zmarszczył swe brwi, unosząc jedną z nich w zdziwieniu, gdy kolejne pytania padały z ust kobiety. Relacje z Orionem? Czy Yootaro jakieś posiadał? Nie uważał aby jakiekolwiek posiadał. Oczywiście strażnik bardzo mu się podobał, było w nim coś interesującego i pociagającego poza świetnie wyrzeźbionym ciałem. Dobrze pamiętał jaką miał na niego ochotę, gdy przez kilka dni musiał żyć w wstrzemięźliwości. Okropne czasy. O wiele gorsze niż te aktualnie. Do tego blondyn zapewnił go, iż ich wspólne igraszki są możliwe! Ta myśl od razu go rozpromieniła i zdmuchnęła trudną, uporczywą atmosferę otulającą go całego. Zabójca po prostu, jakby nigdy nic, skrzyżował ręce w zastanowieniu, mrucząc jakby intensywnie nad tym myślał.
- Relacje? Hm, hm.. dobre pytanie - przytakiwał z przymkniętymi powiekami. Nie uważał, że było co pożerać. Sam Yootaor nie wiedział jakie relacje ich łączyły. Nie wiedział co myśli o nim sam Orion, co go niezmiernie zaczęło irytować!
- Ciężko mi powiedzieć. Już wiem! - uśmiechnął się promiennie do kobiety, znając odpowiedź na jej nurtujące pytanie.
- Jesteśmy w bibliotece, prawda? Myślę więc, że Orion najlepiej będzie znał odpowiedź na to pytanie - rozbawiony celowo wypowiedział jego imię. Doskonale pamiętał jak ten obiecywał mu, że przybędzie gdy tylko wypowie jego imię. Czy to w głowie, czy na głos. Suzumaki był gotów przyjąć jego złość na klatę, aby tylko ten zjawił się tutaj, ratując m udupsko przed tą kobietą w czerni. Nie mógł jej zabić. Nie myślał nawet czy ma z nią szansę. Raz rzucił się do gardła demona w obronie własnej i nie chciał mieć z tego powtórki. Wystarczająco zdenerwował strażnika, a przyłapanie go z Głodem tylko doleje oliwy do ognia.
- Oooriooon! Gdzie jesteś? Rusz tu swoje śliczne dupsko!- zaczął głośniej wołać. - Jakaś Pani ma do ciebie pytanie! - cofnął się jeszcze mocniej, czując jak zakonnica znów skraca między nimi dystans. Była to granica, lecz nie dla Yootaro, czy kobiety, a artefaktu postawionego na podeście, o który był oparty zabójca. Przechylając się, zrzucił z siebie przedmiot, a zalany potem Yootaro z przekleństwami między zębami obrócił się w stronę upadającego artefaktu, w ostatniej chwili łapiąc go w dłonie, samemu padając plackiem na ziemię. Upewnił się, że przedmiot biblioteki jest cały i odetchnął, ale nie na długo, widząc przed sobą czyjeś stopy. Doskonale mu znane.
Nagle syknął z bólu, odruchowo rzucając kostkę na ziemię. Przypatrzył się jej podejrzliwym wzrokiem, gdy ta iskrząc zaczęła objawiać jakąś postać wyłaniającą się z czarnego światła. Postać kobiety była owiana tajemnicą, choć zabójca wyczuł jej krwiożercze intencję trwające zaledwie ułamek sekundy. Choć nie widział, czuł obrzydliwy uśmieszek wymalowany na jej twarzy, który zniknął. Zastygł, choć nie z przerażenia, czy niepokoju. Intensywnie dedukował, czy warto było wzywać Oriona. To jak przyznanie sie do maczania w tym palców. A nie miał ochoty zostać wyrzucony przez drzwi do swojego świata. Sama myśl, iż mógł wylądować z powrotem w ruinach, okrążony tymi mechanicznymi stworami przyprawiał o nie lada strach Suzumakiego. Jeszcze większy niżeli wilk w owczej skóze stojący przed nim z udawanym, milutkim uśmieszkiem.
Każdy krok kobiety budził coś w odmętach Yootaro. Nie wiedział jak to opisać i do czego przypisać. Niebezpieczna tajemnica, otworzona puszka pandory. To wszystko nie pasowało to dziwnej kobiety w czerni. Miał ochotę dotknać ją by odepchnąć z powrotem na odpowiednią odległość, ale ta odezwała się w końcu. Jej głos był taki jak to sobie wyobrażał zabójca.
- Ja właściwie nie wiem czym jestem - odpowiedział beznamiętnie, wpatrzony w jej oczy. - Jestem... - przerwał, jakby lekko zahipnotyzowany, oczarowany tą tajemniczą, a zarazem złowieszczą aurą Głodu. Aż sam poczuł, jak żołądek ściska go od samej nazwy stwórczyni. - Yootaro, byłem kiedyś człowiekiem, znaczy nadal jestem... chyba - zaczynał motać się w swoich własnych słowach i przekonaniach. Czuł się jak człowiek, choć nim już nie był. Tak twierdził Wieczny Marzyciel.
Zmarszczył swe brwi, unosząc jedną z nich w zdziwieniu, gdy kolejne pytania padały z ust kobiety. Relacje z Orionem? Czy Yootaro jakieś posiadał? Nie uważał aby jakiekolwiek posiadał. Oczywiście strażnik bardzo mu się podobał, było w nim coś interesującego i pociagającego poza świetnie wyrzeźbionym ciałem. Dobrze pamiętał jaką miał na niego ochotę, gdy przez kilka dni musiał żyć w wstrzemięźliwości. Okropne czasy. O wiele gorsze niż te aktualnie. Do tego blondyn zapewnił go, iż ich wspólne igraszki są możliwe! Ta myśl od razu go rozpromieniła i zdmuchnęła trudną, uporczywą atmosferę otulającą go całego. Zabójca po prostu, jakby nigdy nic, skrzyżował ręce w zastanowieniu, mrucząc jakby intensywnie nad tym myślał.
- Relacje? Hm, hm.. dobre pytanie - przytakiwał z przymkniętymi powiekami. Nie uważał, że było co pożerać. Sam Yootaor nie wiedział jakie relacje ich łączyły. Nie wiedział co myśli o nim sam Orion, co go niezmiernie zaczęło irytować!
- Ciężko mi powiedzieć. Już wiem! - uśmiechnął się promiennie do kobiety, znając odpowiedź na jej nurtujące pytanie.
- Jesteśmy w bibliotece, prawda? Myślę więc, że Orion najlepiej będzie znał odpowiedź na to pytanie - rozbawiony celowo wypowiedział jego imię. Doskonale pamiętał jak ten obiecywał mu, że przybędzie gdy tylko wypowie jego imię. Czy to w głowie, czy na głos. Suzumaki był gotów przyjąć jego złość na klatę, aby tylko ten zjawił się tutaj, ratując m udupsko przed tą kobietą w czerni. Nie mógł jej zabić. Nie myślał nawet czy ma z nią szansę. Raz rzucił się do gardła demona w obronie własnej i nie chciał mieć z tego powtórki. Wystarczająco zdenerwował strażnika, a przyłapanie go z Głodem tylko doleje oliwy do ognia.
- Oooriooon! Gdzie jesteś? Rusz tu swoje śliczne dupsko!- zaczął głośniej wołać. - Jakaś Pani ma do ciebie pytanie! - cofnął się jeszcze mocniej, czując jak zakonnica znów skraca między nimi dystans. Była to granica, lecz nie dla Yootaro, czy kobiety, a artefaktu postawionego na podeście, o który był oparty zabójca. Przechylając się, zrzucił z siebie przedmiot, a zalany potem Yootaro z przekleństwami między zębami obrócił się w stronę upadającego artefaktu, w ostatniej chwili łapiąc go w dłonie, samemu padając plackiem na ziemię. Upewnił się, że przedmiot biblioteki jest cały i odetchnął, ale nie na długo, widząc przed sobą czyjeś stopy. Doskonale mu znane.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
_____Pojawienie się obecności, której nie czuło się bardzo długo potrafi zaskoczyć. Zwłaszcza gdy w pierwszej chwili zbywasz to pod pretekstem własnej paranoi. Orion doskonale wiedział co takiego siedziało jako klucze do uwolnienia Głodu, stwórcy o żołądku bez dna. Nie było to nic niemożliwego do spełnienia patrząc na gości biblioteki przed chwilą. Westchnął i pokręcił głową odrzucając od siebie tak pesymistyczną wizję przyszłości. Ta istota pod postacią ludzkiej kobiety nie miała w sobie nic miłego. O dziwo jednak nigdy nie robiła mu pod górkę, a nawet wspierała w podjętych decyzjach. Czemu więc czuł, że jej pojawienie się byłoby tylko problemem? Odwrócił się na pięcie i przeteleportował do Teatru kontynuując swoje obowiązki, jak gdyby nigdy nic. Między stertami wszystkie, pracę kontynuowała Sashey, w ciszy układając resztę rzeczy. Widząc tak pracowitego gościa, uśmiechnął się lekko.
_____Może przeczucie Oriona istniało dlatego, że Głód właśnie wpatrywała się z rozbawieniem w człowieka przed nią, który z każdym krokiem uciekając od niej wchodził coraz głębiej w jej pułapkę? Patrzyła, jak miota się nie wiedząc do końca czego chce. Jak prawie popełni najgorszy z możliwych błędów dotykając ją. Widział jego zaskoczenie na pytanie oraz to, że zgubiło trochę umysłowej mgły, w której pogrążył się przed chwilą. Niestety, wybrał zły sposób poradzenia sobie z problemem. Takie dostała wnioski, gdy zamiast faktycznie odpowiedzieć jej na pytanie – postanowił kombinować. Głód została przedwcześnie obudzona… głodna, niezaspokojona w żadnym znanym jej sposobie. Czy nawet oni wiedzieli, dlaczego zgodziła się zasnąć na nie wiadomo jak długo?
Chciałeś być cwany i co ci z tego wyszło?
_____Rzuciła pytanie niskim głosem, wypełniając nim całą przestrzeń, a z każdą sylabą rosła i stawała się coraz wyższa. Stanęła dopiero docierając do trzech metrów. Zrobiła krok w stronę leżącego na ziemi Yootaro, który trzymał artefakt, który prawie spadł na podłogę. Dobrze, że uczynił. Inaczej Orion dostałby powiadomienie, że ktoś coś ruszył na wystawie. Specjalnie, gdy chodziło o ten nieszczęsny pojemnik w dłoni półczłowieka. Artefakt, który ma odpierać zło. Przeklęty wynalazek stworzony przez Świętą lata temu. Chroni Świętą przed złymi intencjami, bo niestety, była słabym stwórcą. Najgorzej, że to właśnie Głód była odpowiedzialna za zniszczenie jej pierwszego świata. Przypominają sobie jej białe włosy, niebieskie oczy i nierozumiejące zła spojrzenie w oczach… oraz to jak wyglądała, gdy zniszczyła jej serce. Oh… To był z nie wielu razy, kiedy faktycznie się najadła. Myśląc, ze ostatni prawdopodobnie ostatni przedmiot z jej mocą znajdował się teraz w dłoniach Yootaro, broniąc go przed jej bezpośrednim wpływem, nie mogła się powstrzymać.
_____Zaśmiała się, odrzucając głowę do tyłu, lecz jej ton nie był miły, a raczej przyprawiał o ciarki na plecach wprawiając całej otoczenie w uczucie, że coś się nie zgadzało. Było niewłaściwe. Błędne. Doskonale słyszała jego słowa i czując, że mysz znalazła dziurę w całość jej zabawy, uciekając z jej rąk, nie mogła się powstrzymać. W końcu była łowcą. Drapieżnikiem. Uwielbiała, gdy musiała gonić za czymś. Urwała śmiech w połowie i opuściła głowę wtapiając swoje spojrzenie w niższego teraz od niej Yootaro. Chętnie by go podniosła, ale zarówno magia jak i dotyk nie wchodził w grę. Zresztą – mogłaby mu jeszcze coś odgryźć na stałe przez przypadek.
– Nie jestem głupia. – powiedziała z poważną miną. – Gdy tylko wyszłam ze swojej Sypialni zamknęłam nas razem i zjadłam swoją obecność. – na jej twarzy pojawił się uśmiech sięgający od ucha do ucha zmuszając mięśnie policzków do uniesienia się i zakrycia czarny gałek cały czas szeroko otwartych, wpatrujących się w zabójcę. – Nie usłyszy cię dopóki jesteś ze mną. Nawet nie wie co się dzieje. – pochyliła się niżej wyginając plecy w nieludzki łuk prawie zginając się w pół. Wygięła w bardzo nieprzyjemny sposób swoją szyję, aby nie patrzeć z góry, a raczej będąc oko w oko z ciemnowłosych pół człowiekiem spytać. – Powiedz. Dlaczego mnie obudziliście?
_____Widząc jak reagują na nią zagoniony w kozi róg Yootaro, leżący na podłodze, nie czekała za długo na odpowiedź, a dostając jakąkolwiek słowną wzmiankę, wyprostowała się. Nie obchodziło ją to w tą czy w tą stronę. Fakt, że nie była wstanie wyciągnąć prostej odpowiedzi od półczłowieka nie miał znaczenia. Głód wiedziała natomiast, że skoro już wydostała się przedwcześnie ze swojego małego więzienia to zgoni to na zmienione przeznaczenie. W końcu wyprostowanie jednego zakrętu zmienia miliony innych linii czasu i przestrzeni. Demon Przeznaczenia musiał mieszać w tym palce. To zmazało z jej twarzy szeroki uśmiech.
– Powiedz. Nie chcesz zawrzeć układu? – spytała robiąc krok w tył i odwracając się w kierunku swojej Sypialni. – W zamian za serce Stwórców zapewnię ci to czego pragniesz. – pochyliła się podniosła kostkę unosząc ją nad dłonią, która z pięknej damskiej i delikatnej zamieniła się w potworne szpony. – Jestem zakończeniem. Destrukcją i zaspokojonym głodem posiadającym wszystko. Wszyscy co spotkało swój koniec trafia do mnie. Do mojego świata. Pod moją jurysdykcję. – przeniosła swoje spojrzenie z obracającej się lekko kwadratowej konstrukcji na leżącego cały czas płasko na ziemi, trzymającego kurczliwie artefakt zabójcę. – Czuje na tobie swój zapach. Śmierć. Koniec. – na jej twarz pojawił się po raz kolejny ten przerażający uśmiech zakrywający więcej niż połowę jej głowy. – Musiałeś dużo niszczyć. Nadajesz się do zawarcia ze mną układu.
_____Nie podeszła w kierunku zdezorientowanego człowieka, który może zrobić za idealny pionek w jej małej zabawie. Stwórcy tacy jak ona, którzy nie pilnowali swoich światów, nie interesowali się życiem i dobrobytem tego co wykreowali, musieli znajdować sobie inne zajęcie. Nikt nie zamierza siedzieć w pustce przez całą wieczność. Odwróciła głowę jakby miała złamany kark i zmarszczyła brwi wpatrując się gdzieś w przestrzeń. Widać, jednak Orion ją wyczuł. Prawdopodobnie przez strach Yootaro. Odwróciła ciało, aby patrzyło w tą samą stronę co wcześniej jej oczy.
– Znajdziesz mnie w moim pokoju. Za drzwiami numer dwa. – powiedziała przybierając poważną minę. – Wstawaj i odstaw ten artefakt na miejsce. Nie chcesz go mieć przy sobie, gdy zniknę stąd. Zaraz się tutaj zjawi.
_____Po tych słowach zniknęła. Wyparowała wręcz pozostawiając po sobie kłąb dymu, a połowiczna ciemność całego otoczenia zaczęła znikać. Dopiero teraz pokazując jak faktycznie ciemno było na gdy stała tutaj Głód. Prawdą było jednak to co powiedziała. Zaraz, gdy rozpłynął się ostatni dymek ciemnego czegoś pozostawionego po jej teleportacji – pojawił się Orion z lekko zaoferowaną twarzą. Wzrokiem szukając czegoś na horyzoncie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach