Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Life on the edge {26/10/21, 06:34 pm}

First topic message reminder :

Life on the edgemafia • bl • romans
X zaopiekował się swoimi braćmi po śmierci rodziców, aby zapewnić im dobre warunki w życiu, decyduje się na pracę w restauracji. Nie jest to jednak zwykła restauracja, w weekndy oferując dodatkowe usługi, w których mają zapewnić towarzystwo klientom oraz rozrywkę. Niektórzy mówiąc na to prostytucja, inni wolą stosować łagodniejsze słowa, jak dziewczyna lub chłopak do towarzystwa. X nienawidzi tego zajęcia,  tym bardziej, że nigdy nie zauważył, by podobała mu się ta sama płeć. Tym bardziej, nie oszukujmy się... Zwykle przychodzą tam starsze osoby, które niekoniecznie zachęcają swoim wyglądem. Jednakże, dopóki płacą, trzeba traktować ich z szacunkiem.
Na swojej drodze X spotyka Y, który różni się od pozostałych klientów. Nie liczy na seks, a na rozmowę oraz miłe spędzenie czasu. Y od razu zwrócił uwagę na X, który nie tyle go zainteresował, co zauroczył swoją osobą. Postanawia być stałym bywalcem restauracji, jednakże z czasem zaczyna mu przeszkadzać, że X musi poświęcać swój czas innym. Y chcąc uwolnić chłopaka od niechcianej pracy, proponuje mu pieniądze za dotrzymywanie mu towarzystwa, zapewniając, że nie ma złych intencji. Czy X uwierzy i przyjmie ofertę Y? A może Y wcale nie zamierza dotyrzymać umowy? Na dodatek, co będzie, jak prawda o Y wyjdzie na jaw? Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie.

X - Amazi, jako Aizak Foster
Y - Kurokocchin jako Nathan Katō
Emme's Codes


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 30/10/22, 09:18 pm, w całości zmieniany 1 raz

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {26/02/22, 10:26 pm}

NATHAN    KATŌ

   Trochę martwiło mnie to, że inni się nie powstrzymują. Owszem, wiem co to jest za miejsce i czym Raven się zajmuje, ale czy trudno jest trzymać penisa w spodniach? Nie wiem, jak tu jest z kobietami. Na pewno przewaga jest mężczyzn, ale nie zdziwię się, jeśli kobiety również korzystają z tych usług. Z jednej strony cieszę się, że jestem dla niego odskocznią od codzienności. Co prawda, tylko weekendy są przeznaczone na tego typu usługi, ale pewnie jako kelner nie raz został złapany za tyłek. Każdy kto tutaj wchodzi wie, jakie to jest miejsce. Hah, będę musiał zrobić tak, abym to ja był pierwszą osobą, która ujrzy dzieło na jego ciele. Nie wiem, jak to uczynię, ale jeśli wymienimy się numerami telefonu, to na pewno będzie mógł mi pokazać. Chociaż wątpiłem, że zechce podać mi swój prywatny numer, to tak, jakbym wchodził z butami w jego życie. Co prawda, pytam o jego życie prywatne, ale jednak przekraczanie tych wszystkich granic... Cieszyłbym się, bo zyskałbym chociaż jednego normalnego znajomego - owszem, większość osób z mojego środowiska nie należy do osób normalnych, a raczej przeciętnych, chociaż to też nie najlepsze określenie.
    Zaliczka, o której wspomniał, nie była niczym nowym w moim życiu. Domyśliłem się, że właścicielka nie chce stracić zarobku przez idiotów, którzy zarezerwują sobie towarzystwo, po czym ta osoba się nie zjawi. Oczywiście, chciałem, aby Raven potwierdził moje domysły, a zaliczka dla mnie nie stanowiła żadnego problemu.
    - Cóż, to dość rozsądne, ale musiałbym mieć poważny powód, aby zrezygnować z naszego spotkania - stwierdziłem. Co prawda, takie zapewnianie dla nikogo nic nie oznaczały, pewnie nawet nikt by tego nie słuchał, a jedynie od razu wymagał zaliczki tłumacząc, że inaczej nie będzie rezerwacji. Rzadko kiedy zmieniały się moje plany, zwykle wszystko było zorganizowane, ale wiadomo... Czasami nie ma się wpływu na teraźniejszość i zawsze coś może wypaść. Na pewno na miejscu właścicielki nie chciałbym być stratny. Znam się na biznesie i wiem z czym się to je. Nie zamierzałem już więcej pytać o rezerwacje spotkania, bo mógłbym go tym zamęczyć oraz zanudzić, więc wolałem pomęczyć później osobę, która rzeczywiście się tym zajmuje. Na pewno będę chciał zająć mu z wyprzedzeniem parę weekendów, nie tylko po to, by uwolnić go od napalonych kolesi, ale też po to by osobiście się odstresować.
    Raven jeszcze nie wiedział, ale po większej ilości alkoholu, często stawałem się dupkiem, nadal romantycznym, ale niestety brałem coś, co nie należało do mnie - ujmując to w sposób łagodny. Chciałem, aby on akurat nie poznał mnie od tej strony. Może to dziwne, ale naprawdę nie chciałem go do siebie zrazić, a takim zachowaniem mógłbym, a wtedy na pewno nie będę tu przez niego mile widziany. Ograniczenie alkoholu, to bardzo dobre rozwiązanie, przynajmniej wyjdzie mi to na zdrowie. Delikatny uśmiech, pojawił się na mojej twarzy, słysząc jego odpowiedź. Czyli była jakaś szansa, a to już coś oznaczało.
    - Jeszcze niedawno rozmawialiśmy o moim zamkniętym sercu - zaśmiałem się, ale szybko spoważniałem. Wiedziałem, że mówił szczerze i raczej nie był to powód do żartów. - Z nikim się nie spotykam. Gdyby było inaczej, to na pewno nie siedziałbym z tobą. Nie jestem aż tak okropny by zdradzać nawet, jeśli tylko rozmawiamy - powiedziałem, gładząc jego polik. Chciałem by mi uwierzył, bo nawet nie wiedziałem, jak miałbym mu to udowodnić. Z moimi jednonocnymi kochankami łączyło jedynie wspomnienie o upojnej nocy, ale są małe szanse, że ktokolwiek będzie do tego wracał. Jason... Zapewne, gdyby z nim porozmawiał, to przyjaciel by mnie wkopał, zrobił po prostu na złość.
    - Obiecuję, że żadna kobieta czy mężczyzna nie przyjdzie do ciebie z awanturą o spotykanie się ze mną - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym zabrałem dłoń. Napiłem się wody i odchyliłem lekko głowę do tyłu, chcąc się zastanowić nad jego pytaniem. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem gdzie mógłbym go zabrać. Znamy się bardzo krótko, więc byłem nieświadomy, co tak naprawdę mężczyzna lubi.
    - Myślę, że możemy zacząć od restauracji lub od spacerów, kino... Nie wiem czy to by ciebie kręciło, nie wiem też jakie filmy lubisz, a znając moje szczęście, wybrałbym taki, który by ci się nie spodobał - powiedziałem, patrząc mu prosto w oczy.      -  Może jest miejsce, które chciałbyś zwiedzić? Zajmujesz się rodzeństwem oraz pracujesz tutaj, na pewno jest coś, co byś chciał zobaczyć - dodałem. Proponowanie teatru czy jakiegoś musicalu mogłoby być nietrafne, a na dodatek nie wyglądał na kogoś, kto był by tym zainteresowany. Mnie osobiście to nie kręciło, już wolałbym się wybrać na koncert popowej gwiazdy, chociaż teatr mógłby być ciekawy, ale i tak nie wysiedziałbym w miejscu.
    - Nigdy nie planuję miejsc do spotkań, raczej ze znajomymi to chodzę po barach, ale zwykle siedzę do późna w pracy i niekoniecznie mam czas na zastanawianie się nad atrakcjami - stwierdziłem. Jeśli chodzi o spotykanie się z innymi, zwykle zaczynało się od dobrego jedzenia lub od razu od hotelu, gdzie jadło się następnego dnia śniadanie i rozchodziło w pozytywnym nastroju, ale tego tym bardziej nie chciałem mu proponować.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {10/04/22, 07:14 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Fakt, że klient zainteresowany był rezerwacjami spotkań ogromnie schlebiał Aizakowi. Polubił Nathana znacznie bardziej niż przeciętnego gościa klubu, a jego towarzystwo odpowiadało młodemu mężczyźnie. Zachowywał się on w sposób subtelny, choć bywały momenty, w których znajdowali się blisko siebie, nie było to nic rażącego i nasyconego podtekstami, zwyczajnie rozmawiali. A w tym miejscu takie rozmowy były rzadkością, jakiej Foster nie często doświadczał. Gesty jakimi obdarowywał go klient były dość subtelne, delikatne i czułe, a to przekonywało do niego Ravena jeszcze bardziej.
- Zamknięte serce nie wyklucza partnerki bądź partnera…- podkreślił ciemnowłosy gdyż dla niego jedno nie wykluczało drugiego. Mężczyzna wyglądał na skrytego i tajemniczego, mógł więc mieć zamknięte serce na innych, jednak jednocześnie spotykać się z kobietą bądź mężczyzną nie obdarzając ich szczególnymi uczuciami. Dla Ravena nie miało znaczenia czy ktoś jest w emocjonalnie zaangażowanym związku czy takim strikte fizycznym. Nie zamierzał być odskocznią dla nikogo, bez względu na okoliczności. W klubie doświadczał tego wystarczająco wiele, by nie chcieć mieszać w ten sposób w swoim życiu prywatnym.
Słysząc pełną deklaracje ze strony Nathana łagodnie się uśmiechnął. Nie miał powodów sądzić, że jasnowłosy go okłamuję, nie miał w tym żadnego interesu. Jeśli tak bardzo chciałby zaciągnąć go do łóżka, mógłby zrobić to w tym miejscu, choćby teraz. Bez takiego nakładu starań. A mimo, że miał jego ciało na wyciągnięcie ręki nie korzystał z tego.
- Takie cechy się ceni…- stwierdził szczerze. Każdego dnia pracy obserwował ludzi sięgających po zdradę, a ta stała się dla Aizaka skazą i czymś żenującym. Dopuszczali się jej zwykli tchórze bojący się zabrać za swój związek. Jeśli osoba, z którą się było ci nie wystarczała, nie było co jej okłamywać. Nikt nikomu nie broni szczęścia trzeba mieć jedynie odwagę go szukać. Głupcami są ci, którzy tkwią w pętli samozniszczenia, bo strach nie pozwala zrobić kroku na przód.
- Nie obiecuj, bo nie jest to coś zależnego od ciebie - posłał rozmówcy tajemniczy uśmiech. W końcu mężczyzna może i nie ma drugiej połówki, ale nie znaczy to, że nikt nie będzie się o niego dopominać. Choć on nie zauważa nikogo na tyle sobie bliskiego, nie odpowiada i nie zna uczuć innych ze swojego otoczenia. A jeśli jest ktoś, kto rości sobie do niego prawa? Czy Aizak na pewno chciał się w to pakować? Nie miał pojęcia jednak bliższe poznanie mężczyzny niebywale go kusiło.
Z zaciekawieniem słuchał wszelkich propozycji, które wymieniał Nathan. On naprawdę się nad tym wszystkim zastanawiał i zależało mu, na zdaniu Aizaka, na tym by spotkanie było w jego guście. Było to naprawdę miłe z jego strony. Już po raz kolejny udowodnił, że liczy się ze zdaniem drugiej osoby, a to bardzo dobrze o nim świadczyło.
- Kino i bar będą dobrym początkiem… ale mimo wszystko chciałbym byś wybrał film, taki jaki ty lubisz, może choć w taki sposób czegoś się o tobie dowiem, lepiej cię poznam…- odparł na sam koniec, po szybkiej analizie dostępnych opcji. Kino było niezobowiązujące, a i dawało możliwości do późniejszych rozmów, a przynajmniej do ich rozpoczęcia. A bar wydał się Fosterowi najlepszy, obaj będą czuć się w takim miejscu swobodnie i najmniej obserwowani. Restauracje są ciekawe, jednak ludzie siedzący we dwoje przy stoliku są mocno wystawieni na liczne spojrzenia z każdej strony, kluby są bardziej incognito. A podawany w nich alkohol i głośna muzyka pomaga się rozluźnić i być nieco swobodniejszym.
- Ciekaw jedynie jestem, w jaki sposób chcesz mi podać szczegóły ewentualnego spotkania? - spytał zadziornie spoglądając w oczy Nathana. W milczeniu sięgnął do swojego paska, gdzie przypięty był drobny tablet do komunikacji i mini notesik z długopisem. Wziął notesik w dłoń, w drugiej umieścił długopis, zapisał na kartce numer telefonu po czym wyrwał zapisaną stronę i podał kartkę jasnowłosemu.
- Myślę, że to sporo ułatwi…- dodał przypinając notes ponownie do paska. Zdecydował się na odważny krok, w końcu podał mężczyźnie swój numer telefonu, jednak uznał to, za mało inwazyjne. W końcu co złego miało być w wymianie kilku wiadomości? Przynajmniej na ten moment nie dostrzegał w tym problemu, mężczyzna zbyt go zaciekawił, by zechciał się z tego wycofać. Choć nigdy wcześniej nie przypuszczałby, że w jego kręgu zainteresowania znajdzie się inny facet, to skoro już do tego doszło, chciał sprawdzić ten nieznany sobie teren, który go tak kusił.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {20/04/22, 07:46 pm}

NATHAN    KATŌ

   Najwidoczniej mój pomysł został zaakceptowany przez Ravena, choć bałem się, że taki pomysł jest za bardzo oklepany i dla osób dużo młodszych. Nie mówię o barze, ale o kinie. Jednakże, mężczyzna zdecydował mi powierzyć wybór filmu, co będzie dla mnie jeszcze trudniejsze. Niby mam swoje ulubione gatunki, ale często trafiam na te beznadziejne, jeśli chodzi o fabułę.
    -  Z naszej dwójki, to ty jesteś najbardziej tajemniczy - uśmiechnąłem się delikatnie. I tak mi już trochę o sobie powiedział, ale o mnie też wcale tak niemało wiedział. A na dodatek to ja nie znam jego prawdziwego imienia. Raven? Ksywka pracownika, każdy z tej branży takie posiadał. Co jak co, ale nie mają powodu podawać swoją prawdziwą tożsamość, jest to pewnie też dla bezpieczeństwa, aby jakiś szalony klient nie nachodził pracowników w ich życiu prywatnym.      -  Mam nadzieję, że miło cię zaskoczę wyborem filmu, a jeśli nie... Zawsze możemy wcześniej wyjść - powiedziałem. Był to plan B, gdyby jednak film nie wypalił. Wolę wyjść i stracić pieniądze, niż oglądać do końca film, który ani trochę mi się nie spodobał.
    Jego pytanie mnie oświeciło. Rzeczywiście nie miałem jak go poinformować, ale zawsze mogłem umówić się z nim tutaj, ale Raven postanowił mnie zaskoczyć. Jakoś nie miałem śmiałości pytać go o numer telefonu, chociaż było to najlepszym wyjściem z całej tej sytuacji. Jednakże, mężczyzna mógłby mi na tyle nie ufać, dając swój prywatny numer, ale czy gdyby tak było, to by umówił się ze mną? Nie twierdzę, że będzie to randka, ale krótko się znamy, to nasze drugie spotkanie, a jednak czuję, że mógłbym mu powierzyć każdy sekret. Naiwność? To na pewno, ale na szczęście jestem ostrożny i mam swój rozsądek, który jasno mówi gdzie są granice.
    - Zdecydowanie tak, dziękuję - posłałem mu delikatny uśmiech, po czym spojrzałem na karteczkę z wypisanymi liczbami. Teraz tylko musiałem uważać, by tego nie zgubić. Od razu schowałem kartkę do portfela i znów zwróciłem się do mężczyzny. - Obiecuję, że wykorzystam go w dobrym celu - zaśmiałem się i pogładziłem jego polik. Kusiło mnie, aby posmakować jego ust, ale mogło go to wystraszyć, a dopiero co zrobiliśmy krok do przodu ku naszej znajomości. Sam nie wiedziałem, jak mam opisać to uczucie, które mi przy nim towarzyszyło.  Nieco się różnił od moich dotychczasowych kochanków, chociaż on do nich nie należał, ale miał w sobie coś, co przyciągało mnie na tyle, że chciałem zapomnieć o wszelkich zasadach, choć w tym miejscu jest ich naprawdę mało.
    - Liczę na to, że następnym krokiem będzie to, że poznam twoje prawdziwe imię. Nie musisz mi mówić teraz, powiesz, jeśli będziesz tego chciał, ale poczułbym się jeszcze bardziej wyjątkowy, gdybym je poznał - stwierdziłem, zabierając dłoń. Byłem po prostu ciekawy, ale też nie chciałem, aby Raven traktował mnie jak resztę klientów, tym bardziej kiedy będziemy sam na sam poza miejscem jego pracy.
Spojrzałem na godzinę i dopiero wtedy zrozumiałem, że jest późno. Oczywiście, mogłem spędzić z nim czas do końca jego zmiany, ale jako szef musze być wypoczęty i na równych nogach o konkretnych godzinach.
    - Czemu czas musi tak szybko lecieć, kiedy jestem z tobą? Nie chcę tego robić, ale muszę się zbierać... Miło spędziłem z tobą czas - uśmiechnąłem się, po czym zbliżyłem się do niego i zatrzymując się przy jego uchu.      -  Mam nadzieje, że nasze najbliższe spotkanie będzie jeszcze lepsze, obiecuję, że niedługo się zobaczymy - dodałem szeptem przy jego uchu. Powstrzymałem się przed ugryzieniem, więc zostałem przy krótkim pocałunku w jego polik z nadzieją, że będzie to wystarczające dla całej naszej dwójki.
    Nie chciałem się z nim umawiać na konkretny dzień, ponieważ nie wiedziałem, kiedy znów będę miał luźniejszy weekend, by się z nim spotkać. Mam nadzieję, że będzie to szybciej, niż mi się wydaje. Jakoś przeraża mnie wizja tych facetów, którzy będą go dotykać, dzięki mnie chociaż trochę może przestać myśleć o tych obleśnych typach. Pewnie na samym początku nawet o mnie tak myślał, że jestem kolejnym, który chce się zabawić nim, jak jakąś zabawką.
    - Napiszę dzisiaj do ciebie, abyś mógł sobie zapisać mój numer, gdybyś potrzebował, to zadzwoń do mnie - dodałem. Chciałem, aby miał na uwadze, że również może do mnie pisać czy dzwonić, jeśli będzie miał taką potrzebę.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {24/04/22, 08:25 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Kluby takie jak ten, w którym przyszło pracować Aizakowi nie służyły do rozmów i nawiązywania głębszych bardziej znaczących znajomości i relacji. Stąd też Raven nie należał do ufnych, sądząc, że klienci po prostu chcą się nim zabawić. Co więc sprawiło, że wykonał taki krok? Dając obcemu klientowi swój prywatny numer telefonu? Czy te dwa spotkania były na tyle znaczące, by wybadać intencje jasnowłosego mężczyzny? Foster nie był tego pewny, nie był pewny niczego, jednak chciał spróbować. W końcu co miał do stracenia? A dobrze i miło spędzało mu się czas z Nathanem ich rozmowy były interesujące i wciągające, ich bliskość też była w tym wszystkim odpowiednio ważona, nienatarczywa i swobodna. A fakt, że klient sam wykazywał zainteresowanie, sam zagadywał, pytał i wyglądał na zainteresowanego sprawiając, że Raven przekonywał się do niego.
- Może tak być, skoro tak uważasz… i nawet dobrze, że tak jest, bo być może to ta tajemnica cię tu przyciąga…- odparł z lekko zadziornym uśmieszkiem robiąc łyk wody ze swojej szklanki i ją odstawiając.
- Jeśli pójdziemy na nieznany nam film oczywistym będzie, że może nam podejść bądź nie, ale spokojnie jakoś sobie poradzimy w obu przypadkach…- złociste tajemnicze oczy wyłaniające się z pomiędzy czarnych kosmyków włosów wpatrzone były w twarz rozmówcy. Interesował go z czym Raven się nie krył. Ich rozmowy nie były czymś nużącym, nie oczekiwał ze zniecierpliwieniem ich końca wodząc spojrzeniem po pomieszczeniu i odpływając myślami gdzieś indziej, był skupiony, w pełni skoncentrowany na kliencie, który w jego odczuciu przestawał być zwykłym gościem klubu.
- Jesteś na dobrej drodze by je poznać Nathanie, jednak to miejsce nie jest odpowiednie na takie kroki…ale jeśli dojdzie do spotkanie, to zdecydowanie staniesz się bardziej wyjątkowym klientem…- stwierdził, a jego dłoń wylądowała na policzku mężczyzny, kciukiem lekko musnął delikatną skórę polika, po czym zsunął rękę przez szyję na jego pierś, po to by po chwili ją zabrać.
- Taki już ten czas jest złośliwy…kiedy nam zależy to ucieka, a gdybyśmy chcieli by szybciej upłynął wtedy niemiłosiernie się wlecze..- zaśmiał się pod nosem dobrze wiedząc o czym mówił w tym momencie, w klubie bywały chwile, gdzie pragnęło się by ten czas rozpędził się jak szalony na złamanie karku, jednak on na złość wszystkiemu robił co chciał. A najlepiej na przekór.
- Nie obiecuj tak, bo będę cię wypatrywać ze zniecierpliwieniem, a tak będę mieć miła niespodziankę…jeśli się pojawisz…- przyjął buziaka z subtelnym uśmiechem i wstał. Informacje o wiadomości przyjął z dystansem skinął głową i lekko się uśmiechnął, nie śmiałby wydzwaniać do mężczyzny, jednak nie bombardował jego propozycji. Ostatni raz spoglądając na jasnowłosego posłał mu ciepły uśmiech, po czym wyszedł wołając kelnerkę, która zajmie się wystawieniem rachunku. Tu jego praca się kończyła, a przynajmniej przy tym kliencie, bo dyżur trwał dalej, po spotkaniu z Nathanem nie musiał się nawet bardzo poprawiać, lekkie odświeżenie i ruszył pomóc pozostałym. Musiał odczekać do końca zmiany, bo kto wie, może ktoś jeszcze by się skusił na jego towarzystwo, choć o tej godzinie szanse były na to znikome, klienci od dawna byli pozajmowani, więc spokojnie Raven dotrwał do końca zmiany. Jedna z dziewczyn podpytywała go o przebieg spotkania. Foster lubił kobietę, była jedyną życzliwą w tym miejscu duszyczką, za co ja cenił i pozwalał sobie na swobodniejsze rozmowy, kobieta ogromnie była zaskoczona bez stosunkowym przebiegiem spotkania doskonale wiedząc, że było ono już drugim. Takie rzeczy w tym klubie nie były niczym normalnym, a raczej częstym. Co sprawiało, że Nathan nawet nieświadomie był wyjątkowym klientem.
Po zakończeniu pracy Aizak mógł spokojnie odetchnąć i ruszyć do szatni, by przebrać się w swobodniejsze ubranie i wrócić do domu. Chowając telefon do kieszeni dostrzegł migającą diodę oznaczającą nieodczytaną wiadomość. Z początku nie zwrócił na to uwagi, chciał jak najszybciej wrócić do domu i tak właśnie zrobił. Wieczór był chłodny, więc chowając dłonie w kieszenie przyspieszył.
Całą drogę pogrążony był w myślach, przez co nawet nie zorientował się kiedy zamykał drzwi od swojego mieszkania i zdejmował buty i kurtkę. W głowie stale analizował rozmowę z Nathanem, całe ich spotkanie to jak się podczas tego czuł. Było to coś innego i nowego dla mężczyzny. Nawet nie miał sił na prysznic, przez co zrzucając ubrania po prostu zakopał się w pościeli, resztkami sił jedynie sięgnął po telefon w celu ustawienia budzika, wtedy dopiero zwrócił uwagę na nieprzeczytaną wiadomość. Numer nieznany, dopiero po jej otworzeniu dotarło do niego, kto był nadawcą. Uśmiech samoistnie wkradł się na jego twarz, więc nie zapomniał i zgodnie z zapewnieniami napisał do niego. Był to drobny acz jednak istotny gest, który sprawił Aizakowi przyjemność. Stale się uśmiechając zapisał numer pod imieniem mężczyzny i trzymając telefon w dłoni po prostu zasnął.
Po tak sympatycznym spotkaniu z tajemniczym i pociągającym Nathanem pozostały Aizakowi jedynie wspomnienia. Dni rutyny mijały bezlitośnie, błyskawicznie przemieniając się w tygodnie. Jeden, a potem drugi, przy trzecim Foster już przestał nawet spoglądać na telefon. Oczywiście nie liczył na odzew ze strony Nathana, a przynajmniej tak sobie wmawiał, w jakiś sposób chciał się z nim spotkać, jednak nie łudził się. Dwa miłe spotkania były po prostu przyjemną odskocznia od codziennej pracy i niczym więcej. Tak właśnie podchodził do tego. Coś miłego, jednak przemijającego.
Codzienne sprawy w pełni go pochłonęły, praca i dom wystarczyły w zupełności by zająć jego czas i myśli. W końcu zwykłych problemów nie brakowało, tak jak i obowiązków, które spoczywały na barkach mężczyzny. A te stały się dla niego czymś naturalnym, robił wszystko machinalnie. Nawet chodząc po sklepie głowę miał przemęczona i pustą, zbierając produkty spożywcze z półek sklepowych nie wiele o nich myślał. Spoglądał na listę i szedł w odpowiednia alejkę niczym robot wrzucając produkt do koszyka i idąc po kolejny podpunkt na liście. Aż stawał w końcu na kolejce do kasy i zmęczony wyczekiwał swojej kolei. To oczekiwanie było jednocześnie i męczące i zbawienne. W końcu były to chwile, gdzie mógł odsapnąć, nie mogąc gnać dalej, miał chwile na oddech. Bez najmniejszego celu wodząc wzrokiem po taśmie patrzył na leżące tam produkty dłuższa chwilę wpatrywał się w samotnie leżącą paczkę prezerwatyw przed nim. Chwilę zajęło mu zebranie myśli i zorientowanie się na co się patrzy. Natychmiastowo odwrócił spojrzenie i to wylądowało na plecach mężczyzny przed nim. Sylwetka wydała się Aizakowi dziwnie znajoma i ten kolor włosów, tak niespotykany. Czyżby? Zmobilizowało go to do lekkiego wychylenia się i spojrzenia na profil mężczyzny przed nim, było to potwierdzenie jego domysłu. Jeden kącik jego ust lekko się uniósł w zadziornym uśmiechu.
- Szykuję się ciekawy wieczór co? Proponuję jednak do tego bogatego zestawu dobrać jakąś butelkę wina…- skomentował wystarczająco głośno, by mężczyzna stojący przed nim to usłyszał, ale i by nie dotarło to do uszy innych ludzi stojących w okolicy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {01/05/22, 10:53 pm}

NATHAN    KATŌ

   Po tym, jak się z nim widziałem w sobotę, trudno było mi znaleźć czas, aby chociaż na chwilę do niego zajrzeć. Brudnej roboty było tyle, że aż w domy rzadko bywałem. Ciężko jest prowadzić biznes, tym bardziej, kiedy któryś z dostawców nawali. Nie wiem, jakim cudem ojciec potrafił znaleźć czas dla rodziny. Co prawda, sam żadnej nie miałem, nie licząc moich panów, których traktowałem, jak braci, ale naprawdę chciałem zobaczyć Ravena. Nie miałem możliwości, by chociaż na chwilę się urwać albo chociaż wystukać głupią wiadomość, aby mu dać znać, że o nim nie zapomniałem.  
    - Nosi cię, nie chcesz bym po kogoś zadzwonił? Wiesz, mam kilka ciekawych kontaktów - spojrzałem na przyjaciela, który sam ledwie się trzymał na nogach.
    - Sam potrzebujesz relaksu... Spójrz na siebie, już dawno nie widziałem takich cieni pod oczami - uśmiechnąłem się. Osobiście, nie chciałem fundować sobie żadnego towarzystwa. Myślami byłem z Ravenem i naszym wyczekiwanym spotkaniu, którego jeszcze nie zdążyłem zaplanować. Mam nadzieję, że do tego czasu się nie rozmyśli. Złapałem za telefon, aby wystukać wiadomość do mężczyzny, ale przerwało mi w tym wejście jednego z moich podwładnych.
    - Szefie, mamy go. Zawieźli go do opuszczonego magazynu. Mamy sami załatwić sprawę? - zapytał, jednakże nie lubiłem nic nie robić i wstałem od biurka. Jason zrobił to samo.
    - Zajmę się tym. Jest przytomny? Jeśli nie, to niech go wybudzą przed moim przyjazdem - powiedziałem, na co podwładny skinął głową i od razu zaczął dzwonić do odpowiedniej osoby. Nie musiałem pytać Jasona czy jedzenie ze mną, bo wiedziałem, że i tak to zrobi. Dlatego ruszyliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod wskazany adres.
    - Zakochałeś się? - zapytał, uważnie patrząc na drogę. Przez deszcz trudno było cokolwiek zobaczyć, ale dojechać jakoś musieliśmy.
    -  Żartujesz sobie? Nie pamiętam tego uczucia od... kilku lat. Może zauroczyłem się, ale marna szansa by coś było więcej. Nie chcę by ktokolwiek dowiedział się czym się zajmuję, nie lubię narażać innych - powiedziałem. Czy mogłem powiedzieć, że się zakochałem? Nie, raczej nie. Owszem, Raven jest atrakcyjny i zdecydowanie w moim typie, ale znamy się krótko, więc jedynie fizycznie mnie pociągał. Może, jeśli lepiej się poznamy poza jego pracą, to mogę oczekiwać czegoś więcej, ale też nie chciałbym go narażać. Zajmuję się tym, a nie niczym innym i wolałbym, aby został przy wiedzy warsztatu samochodowego.
    - Mnie ci nie żal, kiedy wystawiasz jak tarczę - zaśmiał się, ale wiedział, co miałem na myśli. Obaj siedzimy w tym po uszy i jakoś nie czuliśmy strachu, że pewnego dnia ten biznes nas zabije.
    Spojrzałem na mężczyznę, który był lekko poturbowany. Na pewno bym problem przy schwytaniu go, bo dwójka moich ludzi nie wyglądała najlepiej, a przynajmniej nie ich twarz.
    -  Więc, gdzie są pieniądze? Naprawdę sądziłeś, że mnie wykiwasz? - zapytałem. Na chwilę obecną byłem miły, ale moja cierpliwość też się kiedyś kończyła i im dłużej mężczyzna będzie milczał, tym gorzej na tym wyjdzie.      -  Termin skończył się dwa tygodnie temu, odsetki rosną, a ty bawisz się na całego. Jeśli myślisz, że odpuszczę, to jesteś w błędzie. Ubezpieczenie masz, ukartowanie wypadku nie jest trudne, ewentualnie twoja żona i dzieci... Będą miały spory dług, aby chyba nie chcesz by spadł im chociaż włos z głowy, prawda? Nie lubię brać się za rodziny, tym bardziej kobiety, bo to nie one zawiniły, że jesteś idiotą, dlatego bądź mądry i gadaj - uśmiechnąłem się, po czym podszedłem do niego. Złapałem za włosy i podniosłem jego głowę do góry. Naprawdę lepiej by na tym wyszedł, jeśli zacząłby mówić. Czy chciał? Nie wyglądał na takiego.
    - Jason, pozwolisz? - spojrzałem na przyjaciela, który już rozgrzewał dłonie.
    - Jak zwykle to ja mam się ubrudzić krwią? Zapłacisz za pranie - powiedział. Posłałem mu delikatny uśmiech i zostawiłem mężczyznę w jego rękach. Krzyk, płacz, krew... Ten widok przestał mnie obrzydzać. Jeśli słowami nie jesteśmy w stanie przekonać, trzeba użyć siły. Ojciec mnie tego nauczył i nie chciałem, by inni myśleli, że mogą ze mnie debila robić.
Ostatecznie, dowiedzieliśmy się o pieniądzach, więc kazałem swoim ludziom podrzucić mężczyznę pod jego dom. Nie przejmowałem się tym, że jego rodzina zobaczy go tak poobijanego.
    - Idziemy się napić? - zapytałem, zerkając na przyjaciela, który starał się zetrzeć krew z twarzy.
    - Chcę się zabawić, chodźmy do klubu, nie pogardzę ładnym chłopakiem - westchnął i wsiadł do samochodu, jak tylko do niego doszliśmy. - Najpierw market, kupisz mi gumki. Nie wejdę do sklepu uwalony krwią - powiedział, na co parsknąłem śmiechem.
    -  Jasne, jak zwykle małe tak? - zapytałem rozbawiony, na co dostałem pięścią w ramię.      -  W takim razie market - uśmiechnąłem się, po czym pojechaliśmy pod najbliższy market, który znaleźliśmy po drodze.
    Czy kupowanie prezerwatyw było czymś krępującym? Zdecydowanie nie, choć wzrok starszych osób czy nastolatków, którzy potrafili szeptać o tym znajomym do ucha, potrafił być irytujący. Lepiej się zabezpieczyć, niż złapać jakiś syf lub kogoś zapłodnić. Ustawiłem się w kolejce, kiedy miałem już paczkę prezerwatyw, dorzuciłem jeszcze gumy do żucia, bo potrzebowałem czegoś mocno miętowego.   Wzdrygnąłem się, kiedy dotarł do mnie znajomy głos. Może widziałem się z nim dwa razy, ale nie znałem nikogo o podobnym brzmieniu, co Raven. Kątem oka spojrzałem na prezerwatywy, po czym miałem ochotę strzelić sobie w twarz. Czy uwierzy, jak powiem, że to nie dla mnie? Cholera, że też tutaj musieliśmy na siebie wpaść.
    -  Tez miło cię widzieć. Zapewne pofatygowałbym się po jakieś wino, ale Jason raczej nie jest tak rozrzutny, kiedy chce znaleźć towarzystwo na jedną noc - uśmiechnąłem się. Odwróciłem się do niego przodem i spojrzałem w jego oczy.      -  To nie dla mnie, Jason nie miał odwagi kupić prezerwatyw. Ja się muszę pocieszyć gumami do żucia - powiedziałem. Nie mogłem go zignorować i udawać, że go nie słyszę, ani nie widzę. Nie sądziłem, że wpadniemy na siebie w markecie, ale dobrze było go zobaczyć.
    - Wybacz, że się nie odzywałem, ani nie przychodziłem, byłem strasznie zajęty - powiedziałem, po czym odwróciłem się do kasjerki, która wydała z siebie chrząknięcie, aby zwrócić na siebie uwagę. Zapłaciłem za skasowane produkty, po czym stanąłem na boku, aby zaczekać na chłopaka. Może przy okazji umówimy się na nasze wyjście, które będę mógł w między czasie zaplanować.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {03/05/22, 06:17 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Jaki ten świat był mały, a może los specjalnie krzyżował ścieżki ludzi bawiąc się nimi, w końcu gdyby nie klub w tym momencie spotkanie w kolejce do kasy zostałoby przez Ravena zupełnie zignorowane, gdyby nie klub nie znałby jasnowłosego i przeszliby obok siebie obojętnie. Ile drobnych zdarzeń ma na nas wpływ.
Aizak zauważył jak mężczyzna lekko drgnął reagując na jego głos, potem ten dyskretny, luk w stronę taśmy z zakupami, dla Fostera było to dość zabawne. Nie miał na celu zawstydzenia Nathana, jednak właśnie chyba to zrobił, w końcu każdy wolałby uniknąć spotkań przy takiego rodzaju zakupów.
Subtelny i łagodny uśmiech ozdobił twarz ciemnowłosego kiedy Nathan odwrócił się w jego stronę. Spojrzenia się spotkały żadnego z nich to nie krępowało.
Wyjaśnienia jakimi został zasypany odrobinę go rozbawiły, w końcu niczego nie oczekiwał. To naturalne, że mężczyzna żył po swojemu, obaj mieli własne obowiązki, a przez to nie padły żadne terminy, których musieliby się trzymać. Dla Ravena spotkania z Nathanem były miłą odskocznią od codziennej pracy niczym więcej, a przynajmniej tak starał się o tym myśleć. Życie nauczyło go cieszyć się z tego co dostaje bez oczekiwań na więcej. Lepiej liczyć na mniej, wtedy przynajmniej człowiek się nie rozczaruje.
Nim zdążył cokolwiek powiedzieć kasjerka upomniała Nathana. No proszę jak nagle kolejka ruszyła. Jasnowłosy raz dwa zapłacił za swoje zakupy, po których przyszła kolei na te Aizaka, trochę ich było, dlatego niespiesznie przeszedł na drugą stronę pakując je do torby. Nie było tam nic specjalnego same produkty spożywcze i zwykła chemia. Zapłacił i dopiero z zapakowaną torbą odwrócił się w stronę czekającego rozmówcy.
-Nie stresuj się tak, nie musisz mi się z niczego tłumaczyć… nie ma znaczenia dla kogo są te gumki, w końcu lepiej je mieć choćby na wszelki wypadek…- łagodny uśmiech nie schodził z twarzy Fostera, który skierował swoje kroki do wyjścia z marketu.
- I to zrozumiałe, że masz wiele obowiązków, dlatego nie przejmuj się. Moje życie nie należy do dynamicznych, więc jak trafi ci się wolny wieczór napisz, może wyskoczymy na drinka, o ile będziesz chciał, ale bez pośpiechu - kojący spokój złotych tęczówek padł na jasnowłosego po tym jak opuścili market.
- No nic nie będę cię zatrzymywać, życz Jasonowi udanych łowów, a sam wypocznij. Wyglądasz na zmęczonego…- uważnie przyglądał się mężczyźnie, przystanął na chwilę, by mogli swobodnie się rozejść. W tych okolicznościach kompletnie nie wiedział jak powinno to wyglądać. Ich spotkania w klubie w jakimś stopniu wymuszały bliskość, choć delikatne całusy prezentowali sobie sami z własnej woli, jednak teraz tu na ulicy wydało się to Ravenowi zbytnim spoufalaniem, nie miał pojęcia czy powinien i czy może na tyle zbliżyć się do Nathana, dlatego by zachować jego przestrzeń osobistą obdarował go tylko ciepłym uśmiechem i nikłym skinieniem głowy, obracając sylwetkę w kierunku, w którym powinien się udać.
- To spokojnej nocy albo chociaż takiej przyjemnej…- zażartował z ciepłym uśmiechem i odwrócił się powoli odchodząc, sam zaczepił go i nie chciał marnować jego czasu.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {03/05/22, 07:10 pm}

NATHAN    KATŌ

   Przyglądałem się mu uważnie, kiedy pakował zakupy. Szczerze mówiąc mogłem mu zaproponować pomoc, ale chłopak tak się z tym uwijał, że chyba nie było to potrzebne.
    - Z tego co pamiętam, to nie chcesz być odskocznia, a ja nie chcę zaprzepaścić okazji na umówienie się z tobą. Wolę się usprawiedliwić zanim uznasz, że jestem kłamcą - uśmiechnąłem się delikatnie, idąc za nim do wyjścia. Cóż, na pewno bym się nie tłumaczył, gdyby był to ktoś inny. Co jak co, ale to moja sprawa dlaczego kupuję gumki, tutaj jednak chodziło o Ravena, który mógł mnie skreślić w każdej chwili i stwierdzić, że nie chce spotkać się z facetem, który ma kogoś na boku. Nie zna mnie dobrze, wszystko co mówiłem mogło być dla niego kłamstwem, więc chciałem mieć pewność, że zmieni swój sposób myślenia i uwierzy, że to Jason jest bestią w tym towarzystwie.  
    -  Dziękuję za wyrozumiałość - powiedziałem, po czym spojrzałem na niego bardzo łagodnie. Skoro go dzisiaj zobaczyłem, to chciałem z nim porozmawiać nieco dłużej, ale byliśmy na zewnątrz i Raven miał spore zakupy, które na pewno mu ciążyły po dłuższej chwili. Mimo tego, chciałem nieco dłużej na niego patrzeć albo chociaż raz dotknąć. Naprawdę się za nim stęskniłem. Pierwszy raz czuję coś takiego, zwykle nie odczuwałem tęsknoty za kim - oczywiście, nie chodzi mi o rodziców, bo to zupełnie inna relacja.      -  To nic wielkiego, mam ostatnio dużo na głowie, więc stąd to zmęczenie - uśmiechnąłem się delikatnie.
    Zagryzłem dolną wargę, kiedy był w trakcie żegnania się ze mną. Naprawdę mieliśmy się tak rozstać? Nie wiem co mnie pokusiło, ale za nim się ode mnie oddalił na dłuższa odległość, zdążyłem złapał go za nadgarstek. Zrobiłem to bardzo delikatnie, więc na pewno nic go nie zabolało.
    -  Może... Może pasowałby ci przyszły czwartek? Albo daj mi chociaż znać, czy masz wolne od pracy lub kończysz wcześniej. W sumie, to nie znam twojego grafiku, a nie chciałbym trafić na taki dzień, kiedy jednak tego czasu nie znajdziesz - powiedziałem, puszczając go po chwili. Zaoferować mu podwózkę? Nie chciałem by zauważył krew u Jasona, a na pewno nikt nie będzie chciał się z tego tłumaczyć. Usłyszałem trąbienie, więc spojrzałem na samochód. Jason patrzył na nas z niedowierzeniem, po czym opuścił szybę i wychylił się nieco.
    - Wybaczcie, że wam przeszkadzam we flirtowaniu, ale chciałbym porwać Natha - powiedział, machając jednocześnie do Ravena. To byłoby dziwne, gdyby go nie rozpoznał, chociaż wtedy bardziej był zajęty własnym towarzyszem, niż naszą dwójką, która przez chwilę musiała patrzeć na tego zboczeńca. Przewróciłem oczami, po czym odruchowo położyłem dłoń na jego poliku i pogładziłem kciukiem. Wiem, że nie powinienem robić tutaj takich scen, tym bardziej przed przyjacielem, ale nie mogłem się powstrzymać.
    - Daj mi znać, czy w przyszły czwartek jesteś wolny, jeśli tak to coś zorganizuję - posłałem mu łagodny uśmiech, po czym zabrałem dłoń.      - Do zobaczenia, Raven - powiedziałem i tym razem to ja pierwszy się ruszyłem z miejsca. Wsiadłem na miejsce pasażera, po czym wrzuciłem w Jasona paczką prezerwatyw.
    - Cześć - zawołał mężczyzna i odjechał spod marketu. - Czy to w nim się zauroczyłeś? Stary... Wiesz, jaką on ma pracę. Naprawdę by ci to nie przeszkadzało? - zapytał, a ja już zacząłem żałować, że nasz zauważył.
    - Gdybym jakimś cudem się z nim związał, to zapewniłbym mu wszystko, żeby tylko tam nie pracował, ale teraz... Nie mam na to większego wpływu - powiedziałem. Jason chyba zauważył, że nieco byłem podłamany. Szkoda mi było osób, które musiały zajmować się taką pracą. Jasne, wszystko jest dla ludzi, a prostytucja była, jest i zawsze będzie, ale po Ravenie było widać, że nie chce tego robić. Szybkie pieniądze i to na pewno jest ładna sumka z tej pracy, ale gdybym mógł coś z tym zrobić, to na pewno nie pozwoliłbym mu tam pracować.
    - Wpadłeś po uszy, ile ty go znasz?
    -  Krótko, za krótko by cokolwiek zrobić - westchnąłem nieco zmęczony tym wszystkim, dlatego przez resztę drogi milczeliśmy.
    Dopiero w klubie poczułem się swobodniej oraz nieco bardziej zrelaksowany. Alkohol dobrze tym razem na mnie działał, a towarzystwo dwóch chłopaków było nieco rozpraszające od codziennych problemów. Jason od razu dał do zrozumienia, że liczy na hotelowe doznania, ale ja tylko prowadziłem rozmowę, no i dałem się wyciągnąć na parkiet, jednakże był jeden problem, wyobrażałem sobie Ravena przede mną i nie miałem pojęcia, czy była to wina alkoholu czy może naprawdę chciałem by to on tutaj ze mną był.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {03/05/22, 09:17 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Decyzja o odejściu była ze strony Ravena dość nagła i szybko zrealizowana. Było to zwykłe spotkanie w sklepie, naprawdę nie chciał zajmować cennego czasu mężczyzny, który jak widać stale gdzieś gnał.
Zwykłe słowne pożegnanie i miał odejść jednak dłoń chwytająca za jego nadgarstek skutecznie go zatrzymała, spojrzał z niemym pytaniem na Nathana. Ciepło, które w krótkim impulsie rozlało się po jego ciele zakomunikowało, że ten gest mu się spodobał, jednak sam Aizak nie dał tego po sobie poznać, jego twarz skryta w ciemnych kosmykach cały czas była spokojna. Wysłuchał słów i łagodnie się uśmiechnął, termin, który zaproponował był całkiem ciekawy, w tygodniu zwykle jego zmiany bywały luźniejsze, więc szansa na spotkanie była, jednak nie zdradził tego od razu. W ogóle nie dano mu odpowiedzieć gdyż zagłuszył go dźwięk klaksonu od samochodu, z którego od razu wyjrzał Jason. Foster dobrze pamiętał tego mężczyznę, więc ze swoim tradycyjnym spokojnym uśmiechem skinął mu w odpowiedzi na powitanie.
- Jasne, to dobrze się nim zajmij, bo słabo wygląda…- odparł Jasonowi krótko na niego spoglądając i powrócił spojrzeniem do Nathana, który ponawiał pytanie o czwartkowe spotkanie.
- Sprawdzę i dam ci znać…- jego twarz niczym w odruchu przylgnęła do dłoni, która na niej spoczęła, przymrużył lekko oczy i uśmiechnął się, po czym odprowadził spojrzeniem Nathana do samochodu.
-Hej…- rzucił krótko w odpowiedzi i kiedy pojazd ruszył, sam Raven ponownie skierował swoje kroki ku domowi. To spotkanie było ciekawym zakończeniem wieczoru. Subtelny uśmiech nie schodził z jego twarzy nawet ciężar toreb nie był w stanie go zmazać.
Wtargał zakupy na trzecie piętro, wszedł do mieszkania zamykając drzwi i ledwie postawił torby pod ściana by zdjąć buty, a zza rogu wbiegł na korytarz jeden z jego braci.
- AIZAK! AIZAK! A Timi oblał mnie zupą! - biegł prosto na najstarszego Fostera nie patrząc na to, że podczas jego drogi ucierpiały zakupy lądując na podłodze i wysypując się z torby.
- Wcale nie! Nie słuchaj go! Dany kłamie! On chciał spróbować mojej zupy i sam się polał! – na korytarzu pojawił się i drugi z braci.
- I próbowałem twojej i mnie szturchnąłeś!
- Nie szturchnąłem! Miałeś muchę na rękawie!
- Nie miałem żadnej muchy!
- Miałeś widziałem ją! Anny! Ty też ją widziałaś? – dzieciak w czerwonej koszulce obrócił się w stronę pokoju, z którego wyszła młoda kobieta, na oko mogła mieć z dziewiętnaście lat. Długie włosy w kolorze ciemnego blondu spływały po jej odsłoniętych ramionach. Skrzyżowała ona ramiona na piersi i ciężko westchnęła widocznie rozbawiona tą sytuacją, ale i zmęczona.
- Hej, wybacz, że tyle to zajęło, dzięki, że ich przypilnowałaś…- Raven posłał dziewczynie życzliwy uśmiech pełen wdzięczności. Po czym złapał jednego z dzieciaków, a potem drugiego tak, że wylądowali oni na jego barkach przewieszeni przez nie, bez szans na ucieczkę.
- Ale to on mn…! – zaczął jeden, lecz wtedy Aizak obrócił się z tą dwójką wokół własnej osi raz, drugi i trzeci, a kiedy obaj zaczęli się śmiać i ledwie łączyć sylaby puścił ich i klepnął po czuprynach.
- Zdejmować te uflejone ubrania i do wanny, bo nie będzie chrupek do ostatniej bajki! - oznajmił, a obaj chłopcy czym prędzej popędzili w kierunku łazienki. Dziewczyna głośno się zaśmiała i podeszła bliżej Fostera.
- Ty to masz z nimi urwanie głowy… jej uśmiech był życzliwy.
- No, nie pozwalają mi się nudzić. Jeszcze raz dzięki za dziś, proszę…- szybko wyjął z kieszeni jeden banknot i wręczył dziewczynie w ramach zapłaty. W tygodniu nie mógł zostawiać braci samych, dawał rade zaprowadzić ich do szkoły, a potem odebrać, jednak musiał wychodzić na zmiany, a ktoś był potrzebny do przypilnowania urwisów, by odrobili lekcję i odpowiednio zjedli. Z resztą byli stale kontrolowani, wiele wysiłku musiał włożyć w to, by pozwolono mu zajmować się braćmi.
- Dzięki i spoko, wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, to jutro tak samo? - zapytała odbierając zapłatę i chowając ją do kieszeni nawet bez sprawdzenia, znali się od jakiegoś czasu, byli sąsiadami i dziewczyna praktycznie każdego dnia zajmowała się chłopcami. Była studentką i nie przeszkadzało jej czytanie książek w towarzystwie chłopców, którzy zmuszani byli wtedy do odrabiania swoich lekcji.
- Tak, tak samo, a miałbym pytanie odnośnie czwartku… mogłabyś zostać z nimi dłużej? Albo na noc najlepiej? - zaczął niepewnie łapiąc się za kark.
- Wkleili ci nocną zmianę? No, ale spoko, zostanę z nimi ile będzie trzeba, jak chcesz mogę nawet ich rano zaprowadzić, to i tak po drodze na moją uczelnię…- stwierdziła, jednak jej mina była lekko zmartwiona.
- Nie, to nie przez pracę, wiesz, ja…- zaczął, a na jej twarzy wykwitł szeroki uśmieszek.
- Randka? Ty z kimś wychodzisz?! – zaśmiała się lekko podekscytowana, ale Aizak tylko się lekko speszył.
- Nie, to nie, a raczej , nie.. Po prostu chciałem wiedzieć czy jest taka opcja…- mocno się zamotał co jedynie rozbawiło Anny.
- Spokojnie, nie rozgadam, a i ty nie zapeszaj! Zostanę z chłopakami i przenocuję w twoim wygodnym wyrku, pościelę ci kanapę, ale wolałabym rano cię w niej nie zastać, zaprowadzę chłopaków o to się nie martw…- poklepała go po ramieniu. Aizak nawet nie miał sił z nią dyskutować, wiadomo jak to było kiedy kobieta coś wbiła sobie do głowy, nie było siły na ziemi by ja od tego odwieźć.
Anny pomogła Fosterowi pozbierać rozsypane zakupy i zanieśli je do kuchni układając w odpowiednich pułkach. Po tym ona się pożegnała i wyszła, a on udał się do łazienki, by skontrolować swoich braci i ich postępy przy kąpieli. Obaj siedzieli w niej już gotowi, więc nalał wody o odpowiedniej temperaturze i dla urozmaicenia dolał im trochę mydlin, by buzujący strumień narobił nieco piany.
Mając pewność, że zajmie to im kilka chwil sam wyszedł i zerknął jeszcze w swój grafik, tak czwartek jak myślał był luźny, a i Anny mogła wpaść, czy powinien pisać tak od razu? Zastanawiał się nad tym trzymając telefon w dłoni. Niewiarygodnym było ile myśli i odczuć towarzyszyło mu przy pisaniu tak krótkiej i prostej wiadomości „Czwartek mi pasuję.”. Uznał, że tyle powinno wystarczyć. Długi czas wpatrywał się w treść, aż w końcu wcisnął hasło wyślij. I poszło. Uśmiechnął się pod nosem, po czym wrócił pogonić braci, w końcu rano musieli iść do szkoły.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {08/05/22, 09:32 am}

NATHAN    KATŌ

   Jason nie siedział ze mną za długo, ponieważ bardziej był zainteresowany obcym chłopakiem, niż tym, że sam wolałem nie skończyć z kimś nieznajomym w łóżku. Czułbym się wtedy, jakbym zdradzał Ravena, choć nawet nie byliśmy na etapie randkowania czy jakkolwiek można to nazwać. Mimo tego, przyglądałem się, jak plecy przyjaciela się oddalają, po czym znikają w tłumie. Zostałem sam z chłopakiem o imieniu Alex, który chyba nie był osobiście zadowolony, że jego przyjaciel go zostawił. Był mniej rozmowny od swojego znajomego, kiedy uśmiechał się i odpowiadał na pytanie, jeśli któreś było do niego skierowane, a tak to, cały czas sączył jakieś drinki, zerkając to na przyjaciela, to w stronę wyjścia. Chyba nie czuł się najlepiej w tym miejscu.
- Podoba ci się? - zapytałem zbliżając się do jego ucha. Jego zdziwienie na twarzy, zmusiło mnie do wyjaśnienia własnego pytania. - Twój przyjaciel, Olivier... Podoba ci się? - zapytałem tym razem jaśniej. Chłopak się zarumienił, więc odpowiedź była jasna. To dlatego nie był chętny na żadne flirty, co w ogóle mi nie przeszkadzało.
- Tak, ale jak widzisz on nawet tego nie zauważył. Woli się pieprzyć z obcymi facetami, niż spróbować ze mną, ale nie potrafię się na niego złościć, za bardzo go kocham - powiedział, a uśmiech, który pokazywał sam ból i cierpienie sprawił, że i ja poczułem się przygnębiony. To naprawdę musiało być okropne, kiedy Alex robił wszystko, aby Olivier zauważył jego uczucia, a ten chodził po klubach i szukał towarzystwa na noc. Położyłem dłoń na głowie chłopaka i lekko je przeczesałem. Nie były tak miękkie, jak te Ravena, ale nadal nie drażniły w dłoń.
- Może spróbuj mu to powiedzieć, zawsze jest jakaś nadzieja, że i on się w tobie podkochuje. Nigdy ci nic nie okazywał? - zapytałem, na co chłopak pokręcił głową. Od razu dodał, że wolał żyć u jego boku i cieszyć się ich przyjaźnią, niż stracić najlepszego przyjaciela przez głupie wyznanie. Sam jednak nie wiedział, ile może jeszcze przez to wycierpieć, ale nie chciałem mieszać się w ich relacje.
    Wyszedłem z Alexem na zewnątrz, dając znać Jasonowi, że idę odprowadzić chłopaka do domu. Wolałem nie zostawiać dziewiętnastolatka samego w nocy, kiedy był nietrzeźwy. Osobiście wiem, jakie kryją się niebezpieczeństwa w uliczkach czy nawet w biały dzień, a na dodatek ktoś mógł go wykorzystać. Oczywiście, dopiero kiedy napisałem wiadomość do Jasona, to zobaczyłem smsa od Ravena. Delikatny uśmiech wpełzał na moją twarz, kiedy zobaczyłem krótką, ale sensowną treść wiadomości. Nie wystarczyło wiele by mnie uszczęśliwić.
- Stało się coś? To twoja dziewczyna albo chłopak? - zapytał zaciekawiony Alex, którego musiał mój uśmiech zaskoczyć.
- Znajomy... Dość specjalny znajomy - powiedziałem, po czym schowałem telefon. Odpiszę później, aby nie podbijać ciekawości ledwie poznanego chłopaka. Nie chciałem nikomu obcemu opowiadać o Ravenie, chciałem by był moją małą tajemnicą, o której wie jedynie Jason.
W mieszkaniu znalazłem się kilkanaście minut po północy, więc rozebrałem się do bielizny i zamknąłem drzwi na wszystkie zamki. Dopiero teraz mogłem poczuć się swobodniej, a byłem na tyle zmęczony, że nie dostrzegłem kobiety siedzącej w salonie dopóki ta się nie odezwała.
- Nie boisz się, że ktoś cię może podglądać? Nie chodzić nago, ale nadal ktoś może mieć niezłe widoki - uśmiechnęła się zadziornie, po czym podeszła do mnie. Jej szpilki nieprzyjemnie obijały się o podłogę.
- Znów muszę zmienić kod do alarmu. I chyba coś mówiłem o butach, prawda? - odsunąłem się od niej, kiedy jej dłoń znalazła się na moim poliku. Emma była dobrą przyjaciółką mojego ojca, była starsza ode mnie tylko o dziesięć lat, ale nie dało się ukryć, że była najlepszym szpiegiem spod ręki moich rodziców. Na dodatek, potrafiła wejść do mojego mieszkania niczym mysz.
- Ach, te wasze tradycje. Nie zajmę ci wiele czasu - powiedziała, opierając się o blat. Nie wiem, kiedy stała się tak elegancką kobietą, bo zwykle stawiała na luźne ubrania, aby nie wyróżniać się z tłumu. Teraz starannie dobrany makijaż, włosy ładnie wyczesane, ułożone w lekkie fale, bordowa sukienka idealnie podkreślała jej figurę, choć długi, czarny płaszcz nieco to ukrywał.
- Ile mnie to będzie kosztowało? - zapytałem, wiedząc, że przyszła do mnie z informacjami. Nie była moją podwładną, ale informatorką, która dostarczała mi wiele ciekawych rzeczy. Nowe narkotyki, zmiany w policji czy choćby zdrady w moich ludziach albo o śmierci dłużników.
- Wspólna noc, co ty na to? - zawiesiła ręce wokół mojej szyi, jednakże ja nie pozwoliłem na długo zostać w tej pozycji.
- Nie obraź się, ale wolę zapłacić w inny sposób - powiedziałem. Nie chciałem podawać powodu, bo wiedziałem, że zacznie wokół mnie węszyć i szybciej pozna Ravena, niż ja sam.
    Po długiej rozmowie oraz zapłacie wysokiej ceny, zostałem sam w mieszkaniu mniej odprężony, niż zwykle. Znów ktoś węszył na moich rejonach, jakiś nowicjusz w policji, co ani trochę mi się nie podobało, ale teraz nie miałem siły o tym myśleć, po prostu dałem znać chłopakom, aby mieli się na baczności i znaleźli więcej informacji na temat policjanta. Położyłem się do swojego łóżka i nie minęło nawet 5 minut bym usnął.
    Ocknąłem się następnego dnia wraz z dzwoniącym budzikiem. Niechętnie się podniosłem, ale nie mogłem ot tak wziąć sobie wolne od swojej pracy. Zerknąłem na nowe wiadomości, po czym natrafiłem na wiadomość od Ravena.
- Cholera... - powiedziałem pod nosem. Nie odpisałem mu, a miałem to zrobić od razu po powrocie. Dlatego teraz wystukałem wiadomość, aby dać mu znać, że bardzo się cieszę i jeszcze dziś podam mu więcej szczegółów. Po wysłaniu wiadomości poszedłem doprowadzić się do ładu.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {09/05/22, 01:03 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Położenie braci do spania oraz kilka domowych obowiązków pochłonęło kolejną godzinę i tak późnego wieczoru, a może i dwie? Sam już nie wiedział, był zmęczony i gubił rachubę czasu.
Kiedy w końcu udało mu się położyć ciężką od natłoku myśli głowę na miękkiej poduszce przymknął oczy chcąc oddać się w objęcia Morfeusza. Po niecałej minucie podniósł się jednak energicznie i sięgnął dłonią po telefon leżący na szafce nocnej przy jego łóżku. Wyświetlacz poinformował go o braku nowych wiadomości, mało przyjemne ukłucie na dnie żołądka uświadomiło go, że chyba odrobinę przesadza. Wiadomość, którą wysłał nie wymagała żadnej odpowiedzi, z poza tym Nathan mógł już spać bądź był bardzo zajęty. W głowie zaraz pojawiło się wspomnienie paczki prezerwatyw na taśmie sklepowej, a potem Jason wołający Nathana do samochodu, kolejny obraz jaki postanowił podsunąć mu umysł, to kolega jasnowłosego obmacujący i wręcz uprawiający seks z jego współpracownikiem w klubie. Jason nie krępował się ich obecnością, więc ciekawe gdzie dzisiejszej nocy się bawili. Skoro nawet w środku tygodnia lubili wyskoczyć na łowy.
Dłoń mężczyzny wylądowała na ciemnych kosmykach włosów, które sam przeczesał i lekko potrząsnął. Jakby w ten sposób chciał wytrząsnąć z głowy głupie i męczące myśli. Po co w ogóle o tym myślał? Co robił Nathan było jego sprawą, w końcu sam powinien się zastanowić nad tym co sam wyprawiał, wystarczył jeden dzień pracy, a lista obrzydlistw wykraczała poza jakiekolwiek normy. Było można śmiało stwierdzić, że był lepszym ziółkiem od Jasona. A ta myśl go zdołowała. Poczuł silne obrzydzenie do samego siebie, ale nie mógł z tego zrezygnować, tylko dzięki tej pracy dawał radę zajmować się braćmi, domem i spłacaniem starych długów.
Westchnął ciężko i zakopał się po uszy w kołdrze, jakby miała go ona osłonić przed trudami życia.
Budzik wybudził go wcześnie rano, kolejny wspaniały dzień już się rozpoczął i nie mógł sobie wziąć wolnego. Leniwym krokiem ruszył do kuchni, gdzie przygotował śniadanie dla dwójki rodzeństwa, potem spakował im kanapki do szkoły i naszykował plecaki przy wyjściu. Teraz musiał przejść do tej trudniejszej części poranka, obudzenia dwójki dzieciaków. Jak zwykle nie obeszło się bez wody wylanej prosto na ich twarze i głowy. Chłopaki ze śmiechem uciekali nad swym opiekunem, biegnąc prosto do kuchni. Co jakiś czas wzrok Aizaka lądował na wyświetlaczu telefonu, jednak nic w nim nie zastawał.
Naszykował się do wyjścia, po czym poczekał aż chłopcy zjedzą śniadanie i musiał zmusić ich no przebrania się z piżam. Co dziwne nie było to takie łatwe i oczywiste, bliźniaki uwielbiały utrudniać mu życie i wychowanie wielokrotnie twierdząc, że pójdą do szkoły w piżamach, uzasadniając to buntem wobec tak wcześnie rozpoczynanych zajęć lekcyjnych. Obaj mieli charakterek i masę głupich pomysłów co przerażało Aizaka, ponieważ teraz jego bracia byli dziećmi, a co gdy wkroczą w wiek nastoletni? Bądź starszy? Co uchroni go przed uduszeniem tej dwójki?
Kiedy cała wycieczka stała gotowa przy wyjściu, telefon Fostera zakomunikował wszystkim, że otrzymał on wiadomość. Zamarł na chwilę jakby przetrawiając usłyszany dźwięk, aż w końcu Timi szturchnął go, by ten się ruszył. Wyrwany z zamyślenia szybko spojrzał na ekran telefonu i uśmiechnął się widząc tytuł wiadomości, a następnie jej treść. Odpisał krótko, że będzie czekać na instrukcje po czym opuścili mieszkanie.
Po codziennej wycieczce pod szkołę krewniaków mógł zastanowić się nad dalszym dniem. Zakupy zrobił wieczorem więc odpadało to z listy dzisiejszych obowiązków. Najważniejszym punktem było ugotowanie obiadu, by Anny mogła jedynie przypilnować urwisów, a on spokojnie wyjść do pracy.
Dzień mijał spokojnie, a i zgodnie z porannym esemesem otrzymał informacje co do godziny wyjścia i miejsca spotkania. Czyli Nathan faktycznie wybrał kino. Uśmiechnął się łagodnie na te myśl, miło będzie posiedzieć i obejrzeć coś w jego towarzystwie. Foster lubił przebywać z jasnowłosym, choć tak rzadko się widywali, to jednak spotkania te były niezmiernie przyjemne i sympatyczne dla ciemnowłosego.
Po kilku dniach nastał wyczekiwany w pewnym stopniu przez Aizaka czwartek. Był ciekawy spotkania, jego przebiegu i Nathana, wokół wszystko to się kręciło.
Ubrał się znacznie inaczej niż do pracy, tam chodził w czarnych spodniach i koszulach o tym samym kolorze i choć nie należał do kolorowych ptaszków na co dzień, lubił przełamywać czerń, która kojarzyła mu się głównie z pracą.
Założył idealnie dopasowane jasne jeansy, biały T-shirt z czarnym nadrukiem, trampki i czarną skórzaną kurtkę. Spotkać mieli się pod kinem, a więc wyjście kojarzyło się Fosterowi z czymś luźnym. Najwyżej zbłaźni się przed mężczyzną, jednak założenie eleganckiej koszuli do kina jakoś nie leżało w jego naturze.
Anny podekscytowana chodziła za nim po domu, stale poprawiając jego ubranie, komentując bądź próbując ułożyć mu włosy. Aizaka to bawiło, kobieta wyglądała jakby bardziej przeżywała to od niego. Cóż kobieca natura i ciekawość z tym nie dało się dyskutować.
Gotowy i wypsikany perfumami, których używał również w pracy ruszył na miejsce spotkania. Pod kinem był kilka minut przed czasem, wolał poczekać niż się spóźnić.
Tuż po ujrzeniu Nathana mężczyźni do siebie podeszli, na twarzy ciemnowłosego pojawił się łagodny, ciepły uśmiech.
- Witaj Nathanie miło cię widzieć…- zaczął i wyciągnął dłoń w stronę jasnowłosego.
- Aizak jestem…- dodał krótko, spotkali się poza jego pracą, więc nie chciał być nazywany pseudonimem z niej. Prywatne życie było prywatnym, a skoro zgodził się na to spotkanie to i zgodził się dodać Nathana do prywatnego życia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {12/05/22, 09:05 pm}

NATHAN    KATŌ

   Przez ten czas, kiedy odliczałem do naszego spotkania, starałem się jak najlepiej wykonywać swoją pracę oraz wyrobić się ze wszystkim do upragnionego czwartku. Nie chciałem odwoływać tego spotkania, bo kolejna próba mogłaby się nie pojawić. Jason starał się nie dogryzać mi na każdym kroku, kiedy to mu powiedziałem, że Alexa jedynie odprowadziłem do domu i między nami nic się nie wydarzyło. Ten nie rozumiał, dlaczego nie wykorzystuję okazji, ale ja nie potrafiłem. To Raven tak namieszał mi w głowie, że nie mogłem pójść do łóżka z pierwszą lepszą osobą. Oczywiście, nie łączyło nas żadne specjalne uczucie, a trudno mi było wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia. A na dodatek, Alex był zakochany w kimś innym i nie chciałem wykorzystywać samotności chłopaka, który na pewno jeszcze nie raz przejedzie się na miłości.
    Tego dnia, kiedy mieliśmy się spotkać, na szczęście miałem więcej czasu na przygotowanie się. Wróciłem do domu o takiej godzinie, by zdążyć się wykąpać oraz przebrać w coś bardziej wyjściowego, ale jednocześnie luźnego. Nie zamierzałem zabierać go do eleganckiej restauracji, bo nie wiedziałem, czy Raven dobrze by się czuł. Nie wątpiłem w jego maniery, ale wolę by spotkanie przebiegło luźno, niż sztywno, a w tłumie bogaczy mógłby czuć się jak robak. Sam kiedyś miałem takie uczucie, kiedy ojciec zabrał mnie na przyjęcie, a jedynym dzieckiem byłem tam ja. Sam wśród dorosłych, to było okropne. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, po czym na kupkę ubrań, która była na "nie". Było tego sporo, a ja miałem dylemat w co się ubrać, powoli kończyły mi się możliwości. Pierwszy raz miałem takie problemy, bo nie chciałem źle przed nim wypaść. Nie twierdzę, że oceniać on będzie mnie po ubierze, ale martwię się tym, że jestem w stanie założyć dwie różne skarpetki, a wtedy na pewno by mnie wyśmiał. Przynajmniej ze spodniami nie było problemu. Czarne jeansy, które miały lekkie przetarcia w niektórych miejscach - może mi nie wypadało, bo byłem za stary na taką modę, ale szczerze mówiąc, nigdy nią się nie przejmowałem i chodziłem w tym, w czym mi było wygodnie. Ostatecznie zdecydowałem się na białą koszulę, zostawiając dwa górne guziki rozpięte oraz kurtkę jeansową, która była w kolorze ciemnej szarości i podwinąłem jej rękawy do łokcia. Dodałem jeszcze swój nieśmiertelnik oraz czarny, skórzany zegarek. Nie zapomniałem o paru pierścionkach, z którymi trudno było mi się rozstać na dłużej, niż 5 minut. I choć myślałem, że żadne kłopoty już mnie nie spotkają, to układanie moich włosów przerosło moje oczekiwania. Jasne, nigdy nie miałem z nimi łatwo, ale tego dnia, chciałem je jak najlepiej ułożyć. Poddałem się szybciej, niż myślałem, więc pozostawiłem nieład, który jako tako pasował do całej stylizacji.
Wypsikałem się perfumami, po czym spojrzałem na godzinę. Miałem jeszcze trochę czasu. Iść wcześniej? A może kupić mu jakiś drobny prezent? Dziwnie byłoby, gdybym podarował mu bukiet kwiatów, ale chyba w ogóle nie powinienem nic mu dawać na pierwsze spotkanie. Jeszcze go wystraszę... Na dodatek nie wiem  co lubi, więc wolę z tym poczekać.
    Na miejsce przyjechałem na styk. Co prawda, do seansu było jeszcze trochę czasu, ale zanim odbierze się bilety czy zamówi jakiś popcorn albo nachosy, to trochę minie. Na szczęście od razu zauważyłem Ravena, choć jego ubiór różnił się od tego, który zwykle miał w pracy. Tam raczej stawiał na ciemniejsze kolory, ale w tym wydaniu również mi się podobał. Wygładziłem koszulę zanim do niego podszedłem i przywitałem go uśmiechem. Na początku nie zrozumiałem dlaczego wyciąga swoją dłoń, ale po chwili mój uśmiech się poszerzył, kiedy podał mi swoje prawdziwe imię.
-  Miło mi poznać twoje prawdziwe imię, Aizak - powiedziałem, po czym wyciągnąłem dłoń, aby uścisnąć jego odpowiednik. Jego imię bardzo mi się podobało. Raven czy Aizak, na pewno na takich prywatnych spotkaniach woli używać swojego prawdziwego imienia, aby nie przypominać sobie o pracy. Mnie to pasuje, choć pewnie nie tak łatwo będzie mi się przestawić, będę musiał się pilnować.
-  Świetnie wyglądasz i masz bardzo ładne perfumy - uśmiechnąłem się lekko. Wraz z wiatrem mogłem lepiej poczuć zapach perfum, które użył. Nie były duszące, a przyjemne. -  Idziemy? - zapytałem, ale nie czekałem na odpowiedź. Nic innego nie mieliśmy teraz w planach tylko film, więc to było oczywiste, że nie będziemy seansu oglądać na zewnątrz.
    Przepuściłem go w drzwiach, po czym odetchnąłem z ulgą, widząc małą kolejkę do kas. Od razu się ustawiłem i sprawdziłem rezerwację.
- Właśnie, żeby nie było nieporozumień, ja dzisiaj stawiam. Zaprosiłem, więc chcę zapłacić i zanim się zaczniesz buntować... Kiedyś mi się odwdzięczysz - powiedziałem. Zarabiał, aby pomóc w domu, więc nie chciałem by ponosił koszta związane z kinem czy knajpą, do której później się wybierzemy. - Starszych się słucha - dodałem nieco ciszej, aby nikt inny nie zaczął wołać na mnie staruszku.
-  Masz na coś ochotę? Wolisz popcorn czy nachosy? Wolę ustalić co bierzemy, żeby później nie przetrzymywać kolejki - uśmiechnąłem się lekko. Co prawda, mógł nie być fanem jedzenia w kinie, a popcorn często znikał, zanim film się zaczął, ale osobiście nie mogę iść oglądać filmu bez czegoś do chrupania, przynajmniej nie jestem z tych, co wnoszą własne żarcie do kina,  choć to zabronione, a później szeleszczą otwierając paczki chipsów czy paluszków.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {19/05/22, 12:34 am}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfdhttps://fontmeme.com/permalink/211026/8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd.png

Przed kinem zbierało się coraz więcej osób, a wraz z każdą, która mijała postać Aizaka w mężczyźnie rosła obawa. Czy podjął słuszną decyzję? Spotkanie z klientem poza miejscem pracy było naprawdę odważnym krokiem. Stale po głowie ciemnowłosego chodziła myśl, czemu Nathan zdecydował się go zaprosić? Przecież wiedział czym się Foster zajmował, a mimo to dążył do poznania go. Skąd w tak dobrze usytuowanym mężczyźnie zainteresowanie kimś takim? Nerwy wzbierały na sile, a chęć ucieczki z pod kina zdusiło przybycie Nathana. Jasnowłosy przyciągał spojrzenie Aizaka, jego dumna postawa i dobrze dobrane ubrania prezentowały się imponująco. A to jedynie wzbudzało w ciemnowłosym więcej pytań, czy ten szykowny mężczyzna naprawdę przyszedł tu dla niego?
Uśmiech sam zagościł na twarzy Aizaka, kiedy Nathan podszedł do niego i odwzajemnił uścisk dłoni.
- Ja twoje znam, więc byłoby nie w porządku dalej zatajać swoje…- stwierdził puszczając jego dłoń i zaczepiając kciuk o kieszeń spodni.
- Ty również świetnie wyglądasz…- wyznał krótko i szczerze, był pod wrażeniem mężczyzny. Dlatego kompletnie nie wiedział jak zagaić jakąkolwiek rozmowę. Nie często bywał na takich spotkaniach zwłaszcza z klientami. Taka sytuacja zdarzyła mu się pierwszy raz i nie chciał jej popsuć. Choć ledwie znał mężczyznę, zdążył go polubić. Ich rozmowy w klubie dawały odetchnąć od codziennych obowiązków i natrętnych klientów. Obecne okoliczności były zupełnie inne i Aizak zastanawiał się, czy uda mu się odnaleźć w takim rodzaju spotkania.
Skinął lekko głową godząc się z propozycją wejścia do kina. Musieli zająć miejsce w kolejce i odebrać bilety na seans, który niebawem miał się rozpocząć.
Przepuszczony w drzwiach jedynie posłał rozbawiony uśmiech towarzyszowi. Tego typu gesty były dla niego nowością choć miłą. Stając w kolejce dłoń Aizaka odruchowo powędrowała ku wewnętrznej kieszeni w jego kurtce w celu wyjęcia portfela, wtedy jednak Nathan poinformował go o swoich zamiarach związanych z płatnościami tego wieczoru. Odruchowo ciemnowłosy zmarszczył brwi i uchylił usta w celu zanegowania tego pomysłu, jednak argument o odwdzięczeniu się i słuchaniu starszych trafił do upartego charakteru Fostera. Nie podobał mu się ten fakt, jednak jeśli mężczyzna miał takie życzenie i jeśli da mu się kiedyś odwdzięczyć to mógł się na to zgodzić. Nie wyjął więc swojego portfela, a jedynie poprawił kurtkę.
- Niech ci będzie… ale z tym wiekiem nie przesadzaj, bo wezmą cię za pedofila…- prychnął lekko rozbawiony, ale niezbyt głośno, by nikt nie powołany nie był w stanie tego usłyszeć.
- Zdecydowanie popcorn…- odparł konkretnie tak jak miał w zwyczaju. Choć nie czuł się komfortowo z tym, że Nathan miał za ten popcorn płacić, to nie chciał robić cyrków. Czuł się trochę jakby naciągał mężczyznę, jednak to była zwykła przekąska, a nie komórka czy wóz, bo w końcu różne incydenty bywały przy takich znajomościach.
Kiedy przyszła ich kolei Aizak stał obok jednak zgodnie z ich dogadaniem nie ingerował w płatność za seans. Naprawdę dziwnie się z tym czuł, cały czas z tyłu głowy miał wiele obaw co do tego spotkania. Nie był w stanie zrozumieć co kierowało Nathanem, czemu zaprosił tu akurat jego? Czy mężczyzna coś planował? I czy te plany były czyste? Właściciel warsztatu na wyjściu ze zwykłą dziwką, bo tak ciemnowłosy się postrzegał. Jego wzrok wędrował po zgromadzonych ludziach, miał dziwne wrażenie jakby wszyscy na nich patrzyli, jakby wiedzieli kim był. Doskonale wiedział, że to tylko złudzenie, paranoja, a mimo to ciężko było mu się wyluzować, jednak nie chciał popsuć tego wyjścia. Chciał dobrze się bawić, skoro miał na to okazję. W końcu drugiej szansy nie będzie mieć, jeśli to popsuje.
Kiedy tylko Nathan otrzymał bilety udali się na salę, by zająć miejsca, ich fotele znajdowały się w ostatnim rzędzie na środku, tak zwane najlepsze. Stąd było widać wszystko, a jednocześnie nikt nie widział ich.
- Widziałeś już ten film? - zapytał cicho kiedy rozsiedli się już wygodnie, a na ekranie leciały jeszcze reklamy.

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {21/05/22, 11:51 pm}

NATHAN    KATŌ

   Zrobiłem oburzoną minę, będąc nieco urażony jego słowami. Nigdy nie tknąłbym dziecka, mam kilka słabości, ale dzieci do nich nie należały. A jak ktoś pomyślałby, że jest inaczej, to szybko sprawiłbym, że zmieni zdanie.
-  Jednakże, nie da się ukryć, że jestem od ciebie starszy. Myślę, że szybciej pomyślą, że jestem jakimś starym sponsorem, a ty moim utrzymankiem - powiedziałem, aby nieco się odgryźć. Oczywiście, ja tak tego nie spostrzegałem. Po prostu czułem, że powinienem zapłaci, a może po prostu zostałem tak nauczony. Ojciec zawsze mi powtarzał, że jak kogoś gdzieś zapraszam, to muszę wziąć za to pełna odpowiedzialność. Skinąłem głową na wzmiankę o popcornie. Jeśli tego właśnie chciał to zamierzałem spełnić jego życzenie. Czemu taki byłem? Bez konkretnych powodów. Miałem swoją ciemną stronę, potrafiłem być wredny, irytujący i czasami robiłem więcej złego, niż osoba, która mi podpadła, ale musiałbym być wtedy bardzo zirytowany lub wkurzony. Różnię się od ludzi takich jak ja i rodzice zawsze mi powtarzali, że moja dobroć mnie zgubi, ale jak na razie dobrze się trzymałem i nie zamierzałem tego zmieniać. Na dodatek nie potrafię być wredny dla Aizaka, który niczym sobie u mnie nie nagrabił, ale też dlatego, że nie chciałem go w żaden sposób zranić. Nie wydawał mi się bardzo delikatny z charakteru, ale i tak zranienie go było ostatnią rzeczą na mojej liście.
    Opłaciłem nasze miejsca, po czym podeszliśmy do baru, w którym zamówiłem popcorn dla chłopaka oraz dla siebie nachosy z sosem serowym. Nie zapomniałem o napojach, bo na pewno po takiej dawce słonych przekąsek będzie chciało nam się pić. Wręczyłem zamówienie Aizakowi, bo niewygodnie trzymało mi się jedno i drugie, po czym zdążyłem zgarnąć już jednego nachosa. Trafienie na salę, jak i na odpowiednie miejsca, nie stanowiło dla nas żadnego problemu. O dziwo, sala nie była bardzo pełna, ale nic dziwnego, bo mieliśmy czwartek, a nie piątek, który rozpoczynał weekend dla większości.
-  Pewnie gdybym obejrzał ten film, to bym na niego drugi raz nie poszedł. Ale nie, nie widziałem i mam nadzieję, że wybrałem dobrze - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym wyjąłem telefon, aby go wyciszyć, a w sumie to całkowicie wyłączyć. Powiedziałem Jasonowi, że dzisiaj nie chce żadnych telefonów i muszą radzić sobie sami, ale mężczyzna pewnie by mnie nie posłuchał.
-  Jest to horror, więc jeśli będziesz się bał, to moja dłoń będzie czekać w gotowości, jak i ramię - posłałem mu zadziorny uśmiech i zgarnąłem nieco popcornu. Wziąłem duży, a jeśli zabraknie, to po prostu pójdę po drugi.  -  Również, jak będzie film cię nudził, to mi powiedz. Znajdziemy lepszą atrakcję - dodałem po chwili, po czym spojrzałem na duży ekran, na którym ukazane były jeszcze reklamy. Zwykle ich nie lubiłem i często wchodziłem na seans wraz z ich końcem, ale teraz mogłem jeszcze chociaż przez chwilę z nim porozmawiać, aby później nie przeszkadzać innym.
-  Pamiętaj, ręka i ramie... No i nie rozrzuć popcornu - powiedziałem nieco rozbawiony, wyobrażając sobie, jak ze strachu Aizak wyrzuca popcorn.  Na razie nikt przed nami nie siedział, więc nie musieliśmy się przejmować, że zrobimy komuś deszcz popcornu, ale nie chciałbym jednak zostawiać po sobie bałaganu.
    Zwykle się nie zdarzało, że horror był straszny. Były momenty, ze człowiek się wzdrygał, ale rzadko kiedy tego mogłem doświadczyć. Tym razem było inaczej i szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to ja będę tym, który będzie podskakiwał w strasznych momentach. Nie wiem kiedy i jak, ale moja dłoń znalazła się na udzie Aizaka, a palce w pewnym momencie mocniej się na nim zacisnęły. Dopiero po chwili spojrzałem na niego i jak oparzony zabrałem dłoń.
-  Przepraszam, wcale tego nie zamierzałem - wyszeptałem mu do ucha, aby nie przeszkadzać innym w oglądaniu filmu. Nie chciałem by oglądał mnie w tak żałosnym wydaniu, ale udawanie, że mnie to nie ruszało było niemożliwe. Po filmie będzie miał pełne pozwolenie się ze mnie śmiać, a co tam... Przecież nie jestem jedynym na świecie mężczyzną, który bał się na horrorze!  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {29/05/22, 07:34 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Droczenie się z mężczyzną wyszło ze strony Aizaka dość naturalnie, nie w wymuszony sposób. Mężczyzna nawet tego nie zaplanował, a po tym jak już coś powiedział zrobiło mu się odrobinę głupio, bo może zbyt swobodnie się poczuł? Widział po twarzy towarzysza, że nie spodobała mu się taka przytyczka, jednak kiedy jasnowłosy odgryzł mu się w bardzo trafny sposób Raven uśmiechnął się pod nosem.
- Więc po kinie idziemy kupić mi jeansy? I doładowanie do komórki? - kontynuował zaczepkę, choć był to bardzo trafny przytyk w ich stronę. Foster nie przejmował się tym, dobrze wiedział czym się zajmował, za co brał pieniądze, a że trwało to już dłuższy czas zdążył się z tym oswoić. O ile w ogóle można oswoić się z tego typu rzeczami, to zdecydowanie nabrał dystansu do siebie. A żart o sponsorze jedynie go rozbawił, bo faktycznie jeśli Nathan uprze się na opłacenie wszystkiego, będzie można śmiało uznać to za sponsoring. Przy jednorazowym wyjściu nie będzie to jeszcze takie rażące. Jednak jeśli jeszcze gdzieś razem wyjdą, zwyczajnie to Aizak musi się odwdzięczyć. A przynajmniej w ten sposób odbierał to aktualnie ciemnowłosy.
Po wejściu na salę Aizak ułożył popcorn na swoich kolanach i wziął pierwszy słony smakołyk do ust delektując się nim. Lubił słone przekąski, a że w zwyczaju miał bardzo wolne jedzenie, to nie musiał się martwić, że opakowanie zostanie opróżnione jeszcze przed rozpoczęciem się filmu.
- A więc zobaczymy czy masz farta do strzałów w ciemno…- posłał jasnowłosemu łagodny uśmiech i wysłuchał informacji co do gatunku filmu. Horror ciekawy wybór jak na pierwsze spotkanie. Ulżyło Fosterowi, że nie padło na żaden romans czy usypiający thriller.
- Tu niestety to się umęczysz. Mam taką okropną przypadłość, że nawet jeśli film jest słaby to muuuszę obejrzeć go do końca, bo nie da mi to spokoju…- zaśmiał się pod nosem wyznając prawdę. Wielokrotnie już nadział się na jakiś nudny film w telewizji, ale wystarczyło krótkie zapoznanie się z jakimkolwiek wątkiem w filmie i był już stracony, po prostu wciągało go to, a spokój dawało dopiero poznanie losów upatrzonego bohatera.
Informacje o strachu przyjął z zadziornym uśmiechem. Wolał nie zgrywać odważniaka, bo nie miał pojęcia z jakiej półki będzie ten seans, a głupio byłoby się teraz zapierać o swym opanowaniu, a potem podczas filmu skakać z piskiem.
W końcu blok reklamowy dobiegł końca, a na ekranie pojawiły się pierwsze sceny wyczekiwanego przez wszystkich zebranych filmu. Na Sali zapadła cisza, w której nawet nie było słychać szelestów i chrupania. Już pierwsze momenty zaparły dech w piersi. Film naprawdę należał do tych mocniejszych i niewiarygodnie trzymających w napięciu. Nie była to fuszerka. Postarano się nad najdrobniejszymi detalami, dźwięki już mroziły krew w żyłach. Aizak reagował nieco odmiennie do pozostałych, kiedy inni podskakiwali on zamierał z szeroko otwartymi oczyma wpatrując się w ekran. Nawet nie zauważył kiedy dłoń Nathana wylądowała na jego udzie, dopiero kiedy ta się na nim gwałtownie zacisnęła w dość kulminacyjnym momencie filmu ciemnowłosy aż podskoczył. Czy on chciał wywołać u niego zawał! Spojrzał na jasnowłosego pretensją, ale i rozbawieniem, jednak wtedy usłyszał przeprosiny ze strony mężczyzny i lekko się zreflektował. On mu zaproponował swoją dłoń, ale Foster tego nie zrobił, zwyczajnie się zagapił, a jak widać Nathan świadomie bądź nieświadomie szukał tej dłoni i natrafił na udo.
- Wiem, że moje uda to dobry kawałek mięcha, ale może i dłonią się zadowolisz…- spojrzał kątem oka na mężczyznę i położył swoją dłoń na jego. Spojrzeniem szybko uciekł na ekran, by nie stracić więcej filmu, a i by nie zawstydzić się gestem, który zainicjował.
Kolejne sceny pozwoliły mu szybko zapomnieć o zawstydzeniu i trzymanej dłoni, która okazała się niezwykle pomocna. Kiedy tylko czuł zaciskające się na niej palce przypominał sobie, że można już oddychać, każda straszniejsza scena zapierała mu dech w piersi.
Na ekranie pojawiły się napisy końcowe, a na twarzy Aizaka szeroki uśmiech, westchnął z ulgą i krótko się zaśmiał sam z siebie.
- Nooo… nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie to było mocne. Masz strzała, jak nic możesz puścić totka…- stwierdził nie ruszając się jeszcze ze swojego miejsca. Siedzieli na samym końcu, a ludzie już cisnęli się przy wyjściu, wystarczyło chwilę poczekać, a wyjdą swobodnie bez przepychania się z innymi.
- Ale mnie ta ruda zirytowała, no przecież nie powinna tam wchodzić! Oczywistym było, że jest to pułapka! Ahhh.. no ale się sama załatwiła! - musiał sobie pogadać. W jakiś sposób zużyć nadmiar emocji kotłujący się w środku po takim filmie.
Dopiero kiedy wstał ze swojego miejsca, a dłoń jego uniosła coś czego nie przewidział zreflektował się lekko i puścił lekko speszony dłoń Nathana, którą trzymał aż do tego momentu.
- To dokąd teraz? - uśmiechnął się kryjąc za tym lekkie speszenie. Podniósł pudełko popcornu co prawda udało mu się zjeść prawie połowę, jednak emocje z filmie nie sprzyjały zajadaniu się przekąskami.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {05/06/22, 08:41 am}

NATHAN    KATŌ

   Szczerze to spodziewałem się innej reakcji po Aizaku. Dobrze pamiętałem gdzie pracował i niekoniecznie chciał doświadczać taki dotyk poza nią. Nie zrobiłem tego specjalnie, po prostu już tak jest, jak wlepia się wzrok w ekran i nie wie się gdzie poszczególne części ciała wędrują. Moja dłoń upodobała sobie udo młodszego chłopaka. Czułem się z tym głupio, a niepotrzebnie, bo Aizak zbytnio się tym nie przejął. Co prawda, widziałem, że nieco go to wystraszyło, ale to pewnie przez to, że byliśmy na horrorze i nie nikt nie mógł oglądać tego cały czas z kamienna miną. Dobrze, że nie jestem w tym wszystkim sam.
-  Och... Tak, dłoń będzie wystarczająca - uśmiechnąłem się lekko. Dzięki temu poczułem się lepiej i zdecydowanie pewniej. Jedynie Jason zna mnie od tej strony, gdzie nie robię za szefa, a jestem po prostu zwykłym człowiekiem z lękami czy innymi przewrażliwieniami. Aizakowi chciałem pokazać siebie, a raczej tą lepszą stronę mnie, która nikogo nie razi i nie krzywdzi. Co by powiedział, gdybym mu wyjawił czym tak naprawdę się zajmuję, a warsztat samochodowy to tylko przykrywka? Znienawidziłby mnie, on nie należy do tego społeczeństwa, a ludzi zwykle na takie osoby jak ja uciekają wzrokiem i milkną. Nawet tego doświadczyłem nie raz, kiedy ktoś przypadkiem dowiedział się czym zajmują się moi rodzice - później tej osoby już więcej nie zobaczyłem i nie muszę zbytnio się wysilać, by wiedzieć co się stało. Dlatego chciałem Ravena trzymać od tego z daleka, choć sama znajomość ze mną może być dla niego niebezpieczna. Zawsze sprawdzam czy ktoś mnie nie śledzi, ale zapewne nie tylko ja z TYCH ludzi chodzę do jego pracy. To cud, że jeszcze na nikogo nie trafiłem, ale to i lepiej, przynajmniej nie muszę się tłumaczyć skąd znam daną osobę. Z tego co pamiętam, to większość moich wrogów wygląda jak stereotypowy szef gangu. Blizny, liczne tatuaże i zimne, mordercze spojrzenie z sygnetami na palcach. Taki osoby od razu rzucały się w oczy i przychodziła tylko jedna myśl - mafia.
    Film dobiegł końca, a ja poczułem ogromną ulgę. Następnym razem muszę wybrać słabszy horror albo dla odmiany jakiś film akcji, a najlepiej bajkę z jednorożcami i dłuuugą tęczą. Ciekawe co by Raven powiedział na taki film. Powinienem zapytać? Wyśmieje mnie, choć pewnie sam zacząłbym się śmiać, bo nie wyobrażam siebie na takiej bajce.
-  Zgadzam się, już dawno się tak nie bałem, a mało co może mnie wystraszyć, ale jak widać... Twórcom horroru się udało i chyba nie sięgnę po ten gatunek przez długi czas - skrzywiłem się lekko, starając się zapomnieć każdą scenę, którą miałem jeszcze przed oczami. Jak będę miał koszmary w nocy, to będzie tragedia, zwykle nic mi się nie śni, bo mam za płytki sen, żeby wystarczająco dać mózgowi działać.
-  Horror bez takiej osoby, to nie horror, przynajmniej musi być jedna postać taka, która wejdzie tam, gdzie czyha największe zło. Przynajmniej nie była to blondyna, bo zwykle to one dostają taką rolę do wykonania - stwierdziłem, zerkając na nasze dłonie, kiedy Aizak wstał z miejsca. Dopiero teraz zrozumiałem, że jeszcze trzymaliśmy się za ręce, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Najwidoczniej chłopak był innego zdania, bo zabrał dłoń, a ja poczułem nieprzyjemny chłód. Czyli to jego dłonie były takie ciepłe? W sumie nie raz mnie nimi dotykał, ale dzisiaj czułem wszystko sto razy bardziej i poczułem teraz zwykłą pustkę, kiedy zostawił mnie bez swojej dłoni. Nie mogę jednak mieć do niego pretensji, a on nie musi spełniać moich zachcianek. Nie był w pracy, było to zupełnie inne spotkanie niezwiązane z klubem, ani jego pracą. Chcę by czuł się jak najlepiej. Ruszyłem się ze swojego miejsca, pamiętając by zabrać wszystkie śmieci ze sobą. Rozejrzałem się czy wszystko zabrałem, po czym spojrzałem na Aizaka kierując się na dół, aby wyrzucić wszystko do przygotowanych worków.
-  Chciałbyś coś zjeść czy wolisz się przejść? W sumie możemy pójść spacerkiem do restauracji, na wszelki wypadek zarezerwowałem miejsce, ale jak masz inny pomysł, to odwołam - powiedziałem. Na razie czułem się pełny po nachosach, ale jak trochę pochodzimy to pewnie zgłodnieję. - Właśnie... Nie przeszkadza ci to, że będzie to dość luksusowa restauracja? Mają dobre jedzenie i wino, ale jest tam dużo osób wysoko postawionych i nie chcę byś martwił się tym, że na kogoś trafisz, no wiesz... Ze swoich klientów czy coś - dodałem, kiedy już byliśmy na zewnątrz, a lekki chłód objął całe moje ciało. Wiem, miałem nie rozmawiać z nim o pracy, ale jeśli była szansa, że trafimy tam na kogoś, kto regularnie odwiedza Ravena w pracy z czym nie będzie czuł się komfortowo, to mogliśmy wybrać inne miejsce albo zajrzeć do jakieś budki w parku i zjeść na miejskiej ławce.
-  Ewentualnie możemy iść na jakieś piwo, drinka, cokolwiek by się rozluźnić nieco po tym horrorze, na bank będę miał koszmary - westchnąłem. Miałem nadzieję, że nie odbierze to, jak zamiar upicia go i zabrania do hotelu. Nawet w moim planach nie ma takiego miejsca, ani mojego mieszkania czy jego. Od początku miałem wobec nieco czyste intencje, więc mam nadzieję, że chociaż w tej sprawie mi zaufał.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {16/06/22, 10:32 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Wraz z zakończeniem filmu młody Foster mógł odetchnąć z ulgą. Ujrzane sceny zdecydowanie należały do tych mocniejszych i nie dawały widzowi odpocząć ani chwili. Stałe napięcie było fascynujące jak i niewiarygodnie męczące, dlatego czuł mieszane uczucia. Jednocześnie był zmęczony i naładowany emocjami, jednak nie wyobrażał sobie w tym momencie zakończyć tego wieczoru i udać się na spoczynek. Wybrany przez Nathana film, a raczej sam wybór był ciekawy i chciał spróbować pozostałych atrakcji jakie jasnowłosy mógł mieć w planach.
- Zdecydowanie wykonali niesamowitą pracę… film choć przerażający to świetny - stwierdził śmiało zbierając wraz z mężczyzną rzeczy, które mogły po nich zostać.
- W sumie to masz rację… spodziewałem się czegoś takiego po blondynie, a nie tej rudej… Dobre zagranie z ich strony… Nie ma co gadać dobry film wybrałeś czy tam ustrzeliłeś…- posłał mężczyźnie ciepły uśmiech i skierował swoje kroki za nim do wyjścia, które już się nieco przerzedziło.
- Cóż popcorn i nachosy nie są dobrym podkładem pod drinka, więc wypadałoby by coś zjeść, jednak jestem za tą opcją ze spacerem… miło będzie się przejść i rozładować nieco tych emocji po flmie..- zaśmiał się pod nosem odpowiadając na pierwsze z pytań. Spacer wydał mu się przyjemnym pomysłem, bez pośpiechu się przejdą, spokojnie porozmawiają bez postronnych świadków, w końcu czy to knajpa czy restauracja to zawsze jest w nich wiele osób i nie jest się w stanie tak swobodnie porozmawiać jakby się tego chciało.
Po wyjściu na zewnątrz dotarł do nich chłód otoczenia, Aizak od razu narzucił na grzbiet swoją kurtkę i spokojnie wysłuchał kolejnego pytania towarzysza. Jego mimika niewiele wyraziła spojrzał krótko na jasnowłosego, by po chwili skupić wzrok na chodniku, którym podążyli.
- Bojąc się spotkania klienta na mieście nie mógł bym opuścić domu, również nie spacerował bym teraz z tobą. Fakt na początku miałem problem z rodzajem pracy jaką wykonuję, jednak poukładałem sobie pewne sprawy. Jestem tu w swoim wolnym czasie, a ewentualna spotkana osoba jest mi obca, nie ma prawa niczego ode mnie wymagać. Więc nie mam z tym problemu, nie chcę jednak ciebie stawiać w takiej sytuacji…- mówił dość spokojnie, wsunął dłonie w kieszenie kurtki.
- Będąc w takiej restauracji gdyby ktoś rozpoznał ciebie, a potem mnie… to raczej ciebie postawiłoby to w niekomfortowej sytuacji, wręcz oczerniło wizerunek i to rozumiem, ty jesteś właścicielem warsztatów, a ja no zwykłą męską dziwką, więc wolę byś wybrał miejsce komfortowe dla ciebie… byśmy się luźno i dobrze czuli. Nie chcę narobić ci problemów…- mówił szczerze, kiedy zaczynał pracę w klubie ciężko mu było przetrawić rodzaj pracy jakiej się podjął. Jednak czas znieczula, a robiąc to dla kogoś był w stanie zdystansować się do tego. Nie wybielał swoich czynów dobrze wiedział, że pałał się prostytucją i nie był z tego dumny, jednak musiał umieć o tym mówić. Nazywać rzeczy po imieniu. Najzwyczajniej w świecie puszczał się za pieniądze, bo wynagrodzenie tam otrzymywane dawało mu możliwość utrzymania siebie, domu i braci. Praca w klubie choć hańbiąca dała mu możliwości jakich nie był w stanie uzyskać nigdzie indziej. W końcu próbował, a po każdej nieudanej próbie zakopywał się coraz bardziej i ściągał na siebie kolejne problemy. Ten świat był już tak skonstruowany, jedni mieli wszystko, a inni nie mieli nic i musieli sięgać po takie opcje.
- Piwo, drinki brzmią dobrze, naprawdę możesz wybierać swobodnie, nie mam wymagań, chce po prostu poznać miejsca, które lubisz…- odparł luźno. Nie chciał stawiać żadnych barier w ich rozmowie, naprawdę chciał poznać mężczyznę, a unikanie jakichkolwiek tematów nie sprzyjało lepszemu zapoznaniu. Musieli umieć swobodnie obgadać każdy z tematów, również ten niewygodny jakim zdecydowanie była praca Aizaka. Dlatego w opanowany i spokojny sposób starał się podjąć tematu, nie miał w końcu pojęcia czy przeszkadzało to mężczyźnie. Jednak gdyby był tym obrzydzony raczej nie wychodziliby właśnie z kina w swoim towarzystwie. Przynajmniej takie wrażenie odnosił. Jednak nikt nie był nieomylny i za takiego ciemnowłosy się nie miał. Dlatego wolał wybadać teren, skoro sam Nathan zaczął.
- Mogę zapytać czy często wyciągasz na miasto osoby podsunięte przez Jasona? Facet ewidentnie stara się uprzyjemnić ci wieczory…- spytał luźno nie mając nic złego na myśli. Dało się w końcu zauważyć jak u nich to funkcjonowało. Bez żadnej szczegółowej analizy było wiadomym, że to Jason był prowodyrem ich wyjść, jako dobry kolega chciał nieco rozluźnić zapracowanego Nathana. Przynajmniej to zdążył wywnioskować ze swoich krótkich obserwacji. Nawet w dniu, w którym się spotkali na mieście Aizak był przekonany, że mężczyźni kierowali się na jakąś zabawę, przynajmniej to sugerowała paczka gumek i ten pośpiech Jasona.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {18/06/22, 09:04 pm}

NATHAN    KATŌ

   Posłałem mu szczery uśmiech.
-  Cieszę się, że trafiłem w twój gust, chyba niepotrzebnie się bałem, że uznasz to za najgorsze wyjście do kina - powiedziałem. Powstrzymałem się przed nazwaniem tego randką w ostatniej chwili. Nie była to randka, a przynajmniej otwarcie żaden z nas tego nie mówił. Skinąłem głową, aby wiedział, że go popieram. Spacer dobrze nam zrobi, nieco ochłoniemy i jednocześnie spalimy słone przekąski i gazowane napoje, więc zmieścimy jeszcze jakąś kolację, popijając sobie dobre wino lub to, na co chłopak będzie miał ochotę. Miałem nadzieję, że w żaden sposób nie zrażę go do siebie. Za bardzo się przejmowałem, ale taka moja natura. Na dodatek nie codziennie chodzi się na takie spotkania, które nie kończą się seksem, chociaż przed nim zwykle nie odbywam rozmów, a jedynie delektuję się chwilą przyjemności, która znika szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Czasami zastanawiam się, jak niektórzy mogą kochać się godzinami, znajdując różne sposoby na urozmaicenie seksu. Może po prostu nie trafiłem na osobę, która rzeczywiście wystarczająco mnie zadowoli.
     Miałem wrażenie, że przeze mnie poczuł się niego niekomfortowo. Mogłem nie zaczynać tematu jego pracy, ale wolałem wiedzieć na czym stoję i czy mi przypadkiem na spanikuję, jak ktoś go rozpozna. Nie twierdzę, że ma tylu klientów, by nagle każdy okazał się znajomy, ale nie ignoruję tego, że ktoś może być w tej samej restauracji co my. Chciałem zadbać o jego komfort, nie za bardzo myśląc o tym czy zjemy w dobrej restauracji czy jakieś pobocznej knajpie za zakrętem. Po prostu chciałem mu dać to, co najlepsze, a jednocześnie pokazać kawałek siebie. Zaskoczyło mnie to, że on myślał o moim komforcie.
-  Uwierz mi, nie jestem nikim wpływowym, by spotkanie z tobą miało mi w czymś zagrozić. I nie mów o sobie, jak o męskiej dziwce... Użyj lepiej słów chłopak do towarzystwa, brzmi łagodniej. Twoja praca to nie jest typowy burdel, jedynie w weekendy macie dodatkowe zadanie do wykonania i już na samym początku widziałem, że praca nie sprawia ci frajdy. Dlatego nie mów, że twój zawód w jakiś sposób zrujnuje moją reputację. Może gdybym choć w połowie był tak sławny, jak wiceprezydent - powiedziałem lekko rozbawiony. Może Raven na niego nie trafił, ale nie byłem głupi. -  Ten facet nie potrafi się ukrywać i nawet jak założy czapkę i ciemne okulary, to od razu wiadomo, że to on. Więc jemu wizerunek mógłbyś zepsuć. Ale kto przejmie się zwykłym właścicielem warsztatów samochodowych? Moi klienci mają więcej za uszami, niż ja - dodałem zerkając na niego. Miałem nadzieję, że nie będzie się tym jakoś bardzo zadręczał. To miłe, że o mnie pomyślał.
-  Czy to oznacza, że mnie nie skreślasz? Na początku chyba nie byłeś do mnie przekonany, pewnie myślałeś, że tylko mydlę ci oczy by ostatecznie pokazać ci, że jestem taki, jak pozostali - zaśmiałem się nieco, po czym spojrzałem w telefon. Mieliśmy trochę czasu, więc spacerem na spokojnie powinniśmy dojść do restauracji. Myślę, że picie alkoholu podczas spaceru będzie źle wyglądało, więc jakiekolwiek upojenia wolę zostawić na później. Nie zdziwiło mnie pytanie o Jasona, przyjaciel był ważną osobą w moim życiu, a na dodatek za pierwszym razem przyszedłem z nim, no i spotkaliśmy się w tym nieszczęsnym sklepie, kiedy kupowałem dla niego prezerwatywy. Nadal czuję się źle z tym, że mnie z nimi widział, ale miałem nadzieję, że uwierzył w to, że one nie były dla mnie.
-  Może nie wyciągam na miasto, ale na pewno towarzyszą mi w chwili, kiedy to Jason idzie się zabawić ze swoimi ofiarami. I nie jest to wcale tak często, nie za każdym razem kończę z kimś noc, ostatnio w ogóle z nikim się nie spotykam na seks - powiedziałem. Byliśmy dorośli, na dodatek mówiłem mu o jednorazowych przygodach, których nie traktowałem poważnie.  -  Jeśli mam być szczery, to jesteś drugą osobą, z którą spędzam tak czas. Nie żałuję, że Jason zabrał mnie do klubu. Mogłem poznać ciebie Rav... Aizak - poprawiłem się w ostatniej chwili. Musiałem przywyknąć do jego prawdziwego imienia. Jedno i drugie bardzo mi się podoba, ale Aizak pewnie wolałby, żebym poza jego pracą nazywał go prawdziwym imieniem.
-  Będę z tobą szczery... Był pewien chłopak, który na dłużej zawrócił mi w głowie, to ten pierwszy, z którym wychodziłem na miasto tak, jak teraz z tobą. Było to dawno temu, kiedy moje serce nie było jeszcze zamknięte. Jason próbuje mnie uwolnić z klatki, w której sam się zamknąłem, ale jeszcze żadna z tych osób nie sprawiła, że na nowo chciałem uwierzyć w miłość, dopiero przy tobie poczułem, że coś się może zmienić. To nie żadne wyznanie miłosne, za krótko się znamy, ale nie zmienia to faktu, że zauroczyłeś mnie - powiedziałem. Po chwili dotarło do mnie, że powinienem zamknąć buzię, kiedy był na to czas. Znamy się krótko, na pewno uzna mnie za wariata, ale nie chciałem tego przed nim ukrywać. Nie liczę na nic z jego strony, ale dobrze się przy nim czuję i mam wrażenie, że moje serce na nowo staje się ciepłe i mniej zamknięte.
    Zatrzymałem się, kiedy przechodziliśmy przez park. Spojrzałem na budkę, która stała niedaleko fontanny z różnymi pamiątkami.
-  Zaczekaj chwilę - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym podszedłem do stoiska. Przyjrzałem się przedmiotom, które mogły mnie w jakiś sposób urzec. Ostatecznie sięgnąłem po breloczek z kamieniem w kolorze miodowym, może nieco bardziej złotawym, który przypominał mi o jego oczach. Zapłaciłem za przedmiot i choć był to tylko nic nieznaczący drobiazg, to chciałem mu go wręczyć.
-  Przed spotkaniem zastanawiałem się, czy powinienem przyjść z kwiatami, ale taki breloczek chyba lepiej wygląda, niż bukiet kwiatów - uśmiechnąłem się lekko, sięgając po jego dłoń, na której położyłem przedmiot.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {20/06/22, 12:02 am}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Miłym był fakt, że Nathan tak przejmował się ich wyjściem, z tego co mówił naprawdę długo zastanawiał się nad wyborem filmu i widocznie był tym przejęty. Prawdziwie zaangażowany, a przynajmniej takie wrażenie sprawiał. Aizak nie spotkał się jeszcze nigdy z czymś podobnym wobec siebie, by ktoś wkładał tyle wysiłku, by mu przypasować i dogodzić. Zawsze to on jest tym, który musi wszystkim się zająć, więc to wyjście było naprawdę miłą odmianą od jego codzienności i coraz bardziej cieszył się z podjętej decyzji.
- Nathan… dziękuję ci za to co mówisz, że w ten sposób to widzisz… taki rodzaj pracy zwykle nie spotyka się ze zrozumieniem. Choć faktycznie głównie robię za kelnera, te weekendy jedynie są jakie są… - wyznał naprawdę wdzięczny za słowa mężczyzny. Faktem było, że gdyby jego praca miała polegać jedynie na zajmowaniu się klientami, nie dałby rady tego pociągnąć. Same weekendy bywały ciężkie, a utrzymywały go przy nich jedynie dobre zarobki. Bardzo dobre zarobki. Takie, których nie otrzymałby w żadnej innej pracy, a zwłaszcza na stanowisku zwykłego kelnera. Dlatego te weekendy choć nie łatwe to poprawiające jego finanse, a weekend to nie wieczność, szybko się to kończyło i powracał zwykły tydzień i podawanie drinków.
- A co potrafiłbyś lepiej się kamuflować? Taki spec jesteś?- zaśmiał się wyobrażając sobie ewentualne przebrania jasnowłosego.
- Fakt, nie miałem zielonego pojęcia co z ciebie za ziółko, szczerze mówiąc do tej pory nie wiem, jednak dobrze mi się z tobą rozmawia i miło spędza czas, dlatego uznałem, że warto zaryzykować… - wyznał bez ogródek. Oczywistym było, że rodzaj jego pracy wymuszał na nim czujność. Choć pozwalał klientom na wiele nie oznaczało to, że był tak otwarty na relacje. Oddać komuś ciało jest znacznie łatwiej niż otworzyć serce. Kiedy nie oczekujesz zbyt wiele nie możesz się zawieść, a więc nie ufał klientom i nie wierzył w ich słodkie słówka, które zawsze zmierzały do jednego. Ludzie byli przewidywalni, zwłaszcza ci napaleni i bogaci. Mężczyźni w tym temacie byli jak dzieci, które po prostu brały to na co miały ochotę, nieco inaczej bywało z kobietami, te przychodziły dla towarzystwa, by się pobawić, pogadać, napić i być wielbionymi, przynajmniej tak było z tymi samotnymi, pannie w większych grupach zwykle przychodziły na zabawę, a on jedynie im w niej towarzyszył, takie weekendy lubił zdecydowanie najbardziej.
Odrobinę zaskoczyła Aizaka szczerość jego towarzysza, jednak nie dał tego po sobie poznać. Słuchał go uważnie patrząc przed siebie na otaczający ich park, przez który przechodzili. Sam nie wiedział czy ma uwierzyć w jego słowa. Czy naprawdę mężczyzna wstrzymał się ze spotkaniami? Czy było to przez niego? Czy zwyczajnie nikt ostatnio napotkany nie wpasował się w gusta Nathana?
Kolejne wyznanie mężczyzny było niebywale szczere i bezpośrednie. Aizak, aż nie powstrzymał się od spojrzenia na jego twarz. Czy on żartował? Wprowadzał go w jakąs pułapkę? Czy naprawdę był z nim szczery? Zauroczył go? Nie spodziewał się takiego wyznania. Poczuł ukłucie w żołądku i rozlewające się ciepło po klatce piersiowej. Uczucie, że ktoś mógł myśleć o nim w ten sposób było niezwykle miłe, a jednocześnie zawstydzające. Jego delikatnie rumieniące się policzki prawie zdradziły jego uczucia całe szczęście Nathan oddalił się nim Foster zdążył cokolwiek powiedzieć. Miał dzięki temu chwilę na pozbieranie myśli, na uspokojenie emocji. Nie potrafił ukrywać przed samym sobą, że mężczyzna mu się podobał był atrakcyjny i miał w sobie taką tajemnicę, która niebywale pociągała. Choć Aizak nigdy wcześniej nie interesował się mężczyznami, to ten zawrócił mu w głowie w sposób, którego sam się nie spodziewał, jednak starał się panować nad uczuciami i mocno je tłamsić. To spotkanie również traktował jako najzwyklejsze bezinteresowne wyjście nie sądził, ze kryło się pod tym coś więcej. Jednak teraz, kiedy Nathan stanął przed nim wręczając mu breloczek uśmiechnął się z początku delikatnie, jednak po chwili uśmiech ten nabrał lekkiej zadziorności spojrzał on prosto w jasne tęczówki mężczyzny.
- Kwiaty na spotkanie ze znajomym? - powtórzył na głos zerkając na otrzymany breloczek, jego kolor był piękny i z czymś skojarzył się Fosterowi, jednak te myśl zachował dla siebie. Powrócił spojrzeniem na twarz jasnowłosego.
- Nathanie to jest spotkanie czy randka? - zapytał wprost. W jego życiu było zbyt wiele niepewności i niedomówień, więc choć w tej jednej kwestii chciał wiedzieć na czym stoi. A po tym wszystkim co przed chwilą usłyszał miał pełno prawo o takie podejrzenia.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {20/06/22, 07:09 pm}

NATHAN    KATŌ

   Nie wiem czym się tak martwiłem. Przecież taki prezent nie był czymś wielkim, chciałem mu coś podarować i padło na bryloczek, który przypominał mi nieco Aizaka. Chciałem wyczytać z jego twarzy czy mu się podoba, ale było to nieco trudniejsze, niż myślałem. Miałem nadzieję, że nie uzna to za coś dziwnego. Ledwie się znamy, choć mam wrażenie, że powiedziałem mu więcej, niż powinienem. Chciałem by dał mi szansę, nie jako klientowi, a znajomemu. Tyle mi wystarczy, o ile będę mógł go widywać poza klubem. Szczerze mówiąc to od początku nie wiem czego od niego oczekuję, ale wpadłem po uszy i nawet Jason to widzi, a jeśli on tak uważa, to tak musi być. Wiem, że jest jeszcze dużo czasu, zanim całkiem stracę dla niego głowę, więc powinienem się wycofać, ale nie mogłem. Za dobrze się przy nim czułem. Dość swobodnie, by móc rozmawiać z nim o wszystkim poza moją prawdziwą działalnością. Jeśli bym mu coś szepnął na ten temat, to na pewno by mnie znienawidził, wziął na dystans. Raz popełniłem wiele błędów, więc trzymam się zasad, które teraz ratują mi tyłek.
    Podniosłem wzrok, aby spojrzeć w jego oczy. Czułem, jak zalewa mnie zimny pot, bo nie wiedziałem czego mogę się teraz po nim spodziewać. Uzna mnie za dziwaka? A może powie,  że nie mam żadnych szans u niego... Czy chciałem je mieć? Może trochę, ale chyba czułbym się źle z tym, gdyby odszedł teraz ode mnie. Kwiaty były aż tak dziwne? Nie znałem się zbytnio na tym, ale po prostu byłem zdania, że kwiaty były niemęskie, kobiety się nimi zachwycają, a mężczyźni? Nie widziałem jeszcze faceta, który  jest zadowolony z kwiatów. Bardziej zmroziło mnie kolejne pytanie. Staliśmy na środku w parku, na szczęście pogoda była ciepła, więc nie marzliśmy, ale kurde... Czułem, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Co miałem mu odpowiedzieć? Sam nie byłem pewien, jak powinienem to wyjście nazwać. Dobrze się z nim bawię, pozwolił mi nawet trzymać się za rękę w kinie. Rany,  mam dwadzieścia siedem lat, a czuję się, jak jakiś gówniarz, który zrobił z siebie głupka przed dziewczyną, która się mu podoba. Spuściłem głowę, wsuwając palce we włosy. Czułem, że moje poliki nieco pieką, a myśli nie mogłem pozbierać.
-  Tak... Nie... Nie wiem - odpowiedziałem, ale nie potrafiłem znaleźć dobrej odpowiedzi. W sumie to nie była żadna odpowiedź, ale czułem, że moje gardło odmawia mi posłuszeństwa. Zamknąłem oczy, po czym westchnąłem, aby nieco się uspokoić. Złapałem go za rękę, oczywiście zrobiłem to bardzo delikatnie i pociągnąłem go gdzieś, gdzie nie było tyle ludzi i mogliśmy na spokojnie porozmawiać. Miejsce przy dużym drzewie było wolne, a wokół niego nie było żadnej żywej duszy. Wiem, że mieliśmy iść do restauracji, ale nie wiem czy się to wydarzy, jak szczerze mu odpowiem.
-  Szczerze to sam nie wiem. Wygląda to trochę, jak randka, ale żaden z nas nie użył wcześniej tego słowa, więc trudno jest mi powiedzieć czy to zwykłe spotkanie, czy też nie - powiedziałem, po czym go puściłem, zauważając, że jeszcze go trzymam za dłoń. Spojrzałem prosto w jego oczy. Jeśli chce, żebym z nim szczery, to musi każde moje słowo przyjąć na klatę. -  Znamy się bardzo krótko, ja to wiem. Na dodatek nie jestem do końca przekonany, że pociągają cię mężczyźni. Te kwiaty o których wspomniałem miały być w sumie za danie mi szansy, bo wiem, że dla ciebie to też nie jest łatwe - dodałem na szybko. Chciałem myśleć o tym, jak o randce, ale on nic do mnie nie czuł, a ja też go ledwie znałem, więc powinno być to traktowane, jak zwykłe wyjście znajomych.
-  Może po prostu zapomnijmy o tym i chodźmy coś zjeść, wygłupiłem się i tyle - powiedziałem nieco ciszej. Chciałem go jeszcze przeprosić, ale odpuściłem sobie. Jeśli po tym dniu nie zechce się ze mną widzieć, to ja to zrozumiem. Mógł mnie uznać teraz za dziwaka, psychola czy coś innego.
    Wolałem jednak zaczekać chwilę, żeby wiedzieć co mam robić. Jeśli zdecyduje się zakończyć spotkanie, to nie będę go namawiał do pójścia na kolację w restauracji. Jason zapewne mnie wyśmieje, jak opowiem mu co się wydarzyło.  
-  Co do bryloczka... Podoba się? Pasuje do koloru twoich oczu - uśmiechnąłem się. Powinienem się w końcu zamknąć, aby nie robić z siebie idioty. Czy tak to wszystko miało wyglądać? Wcześniej byłem pewny siebie i wierzyłem we własne słowa, ale teraz miałem ochotę schować się i przemilczeć to wszystko, aby tylko chłopak się do mnie nie zraził.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {20/06/22, 10:27 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

To jak mężczyzna uciekł wzrokiem opuszczając głowę i wsuwając dłoń we włosy wprowadziło Aizaka w niepewność. Czy właśnie się wygłupił i Nathan szukał słów, by w delikatny sposób sprostować mój zły odbiór jego intencji. Jednak odpowiedź wydała się Fosterowi niebywale urocza. Nie miał pojęcia czy chciał go zbyć i wycofać się z tych torów czy nie umiał określić tego co sam czuł, ale jego zachowanie odrobinę rozluźniło ciemnowłosego.
Więc i on był skrępowany, może sam nie wiedział czego oczekiwał po tym spotkaniu i jedynie próbował. Sprawdzając jak ono przebiegnie na gruncie neutralnym, które nie było klubem.
Pochwycony za rękę myślał, że Nathan się zdenerwował, że chce odebrać mu wręczony upominek i odejść, jednak nie puścił jego dłoni i pociągnął go za sobą. Choć lekko niepewny nie opierał się temu i podążył za nim w nieco ustronniejsze miejsce. Siadł obok gdyż jego dłoń nadal nie została oswobodzona, jednak nie protestował był zaciekawiony, choć sam nie wiedział czy chciał słuchać odpowiedzi. Zapowiadało się poważnie, a takie poważne rozmowy nigdy nie kończą się dobrze.
Foster uważnie zaczął słuchać słów Nathana, a kiedy jasnowłosy puścił jego rękę oczekiwał już tylko pożegnania. Kolejne słowa jasno wskazywały, że zaczyna się gadka pod tytułem „lubię cię, ale zostańmy przyjaciółmi”, dlatego Aizak doznał sporego szoku kiedy usłyszał dalszą wypowiedź. Zaskakującym było jak dobrze mężczyzna odczytał jego niepewność. W końcu sam Raven nie miał pojęcia co mogłoby z tego być, nigdy wcześniej nie był z innym facetem, jego praca wymuszała na nim takie kontakty, jednak w życiu prywatnym sam się ich nie podejmował. Było to jego pierwsze tego typu spotkanie.
Ponaglenie do restauracji rozluźniło atmosferę, Aizakowi zwyczajnie ulżyło, a pytanie o breloczek dodatkowo go rozbawiło czego skutkiem był łagodny uśmiech, który ozdobił jego twarz. Ułożył dłoń na udzie Nathana po to by wstrzymać go przed wstaniem.
- Spokojnie… nie chciałem byś źle mnie zrozumiał. Nie przeszkadza mi to nawet jeśli miałaby to być randka, w końcu gdzieś ludzie muszą się poznawać. Po prostu mnie zaskoczyłeś, bo nie spodziewałem się jakiegokolwiek zainteresowania z twojej strony w ten sposób… okoliczności w jakich się poznaliśmy nie sugerowały mi niczego podobnego. Wiesz, wyskoczyć na piwo z kimś z kim ci się dobrze gada to jedno, a randkować z „facetem do towarzystwa” to spora różnica, zwyczajnie mnie zaskoczyłeś…- mówił nie zabierając swojej dłoni jakby Nathan miał mu uciec w każdej chwili.
- Jakiego charakteru by to spotkanie nie miało przyszedłem na nie, by lepiej cię poznać, bo mnie zaciekawiłeś. Choć jak sam słusznie zauważyłeś jestem niepewny w kwestiach męsko-męskich. W klubie pierwszy raz miałem z nimi styczność, nigdy wcześniej nie spotykałem się z żadnym facetem. Dlatego nie mam pojęcia jak to wyjdzie, polubiłem cię i nie da się ukryć, że jesteś atrakcyjny, ale jak to pójdzie to nie wiem…- chciał być szczery z mężczyzną, nikt nie powinien być wodzony za nos w niepewności, sam Aizak tego nie cierpiał, więc nie chciał w ten sposób potraktować jasnowłosego.
- Podoba mi się…dziękuję…- uśmiechnął się ciepło spoglądając na drugą dłoń, w której spoczywał nadal breloczek. Zabrał swą dłoń z uda mężczyzny i wyjął klucze, po to by doczepić do nich breloczek, nigdy wcześniej nic przy nich nie miał, więc może być to miła odmiana. Chwilę pobawił się z kółeczkiem, na które zamocował nową ozdobę po czym spojrzał na Nathana chowając klucze do kieszeni, wktórej spoczywały.
- Z tego wszystkiego aż zgłodniałem, więc chodźmy… - zaśmiał się i popatrzył w oczy jasnowłosego nim wstał.
- Więc to randka czy spotkanie? Bo ten kontekst wiele zmienia, przykładowo nie wiem czy jest na miejscu trzymanie twojej dłoni… - dopytał, by mieć pewność co do tego spotkania, jego mimika była ciepła i jednocześnie zadziorna. Tak krótko znany mu mężczyzna naprawdę go ciekawił, czy zawrócił mu w głowie? Nie miał pojęcia, nie wiedział czym to mogłoby się objawiać, jednak wiedział, że chce spędzić z nim więcej czasu, ale czym to było spowodowane nie wiedział nikt.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {26/06/22, 09:27 am}

NATHAN    KATŌ

   Uśmiech na jego twarzy był dobrym znakiem. Wiedziałem, że Aizak nie jest najlepszy w relacjach męsko - męskich, a raczej wcześniej nie doświadczył tego typu relacji. To, co się dzieje w jego pracy na pewno nie stawia tych relacji w dobrym świetle, ale nie każdy facet jest świnią, która zamiast znaleźć sobie kogoś na stałe, to chodzi po takich miejscach. Owszem, nie jestem lepszy, ale ja nie przychodzę do niego po jego ciało, a rozmowę czy zwykłe przeczesywanie moich włosów - jest w tym dobry, choć to tylko palce sunące między moimi kosmykami. Spojrzałem na jego dłoń, która znalazła się na moim udzie. Niebezpieczne miejsce sobie wybrał, ale nie odtrąciłem jego dłoni. Zadowoliło mnie to w jakiś sposób, bo już wiedziałem, że mnie nie skrytykuje, ani nie ucieknie czy nie utnie kontaktu ze mną, który i tak jest dość krótki oraz nieczęsty. Mimo to nie traciłem nadziei, że możemy dobrze się przy sobie czuć i nieco uciec od codzienności. Mi to dobrze zrobi i myślę, że Aizak też chciałby na moment zapomnieć o weekendach, gdzie musi znosić napalonych klientów. Kobiety zwykle z szacunkiem podchodziły do pracowników takich miejsc, chociaż znajdą się też te, które lubią się zabawić w klubach albo dominować nad innymi. W sumie byłem ciekawy, jakie doświadczenia zdobył Raven, ale pytanie go o to byłoby nie na miejscu. Może kiedyś, kiedy nasza relacja będzie na lepszym etapie i nieco swobodniejszym, to wygada mi się ze wszystkiego i nie będę musiał go ciągnąć za język.
    Spojrzałem na niego uważnie, ciesząc się, że użył innej nazwy, niż dziwka czy prostytutka. Facet do towarzystwa brzmi lepiej i chyba każdy się ze mną zgodzi. Nie to, bym miał coś przeciwko prostytucji - każdy ma swoje życie i robi w nim co tylko zechce.
-  Wiesz, zawód nie ma dla mnie znaczenia, nawet mógłbym być z kimś bezrobotnym, bo wiem, że moje pieniądze wystarczą na wszystko. Nie, nie chwalę się swoim majątkiem, bo prostu... To tylko zawód, praca z której masz pieniądze - powiedziałem. Oczywiście, gdybyśmy byli razem, to na pewno przekonałbym go do rzucenia tego. Ale nasza relacja nie jest czysto romantyczna, jak na razie to tylko ja się nim zauroczyłem. On uznał mnie za atrakcyjnego, czyli też mu wpadłem w oko, ale to nie to samo.
-  Zapewne twój pierwszy raz z facetem nie był czymś wspaniałym, coś o tym wiem, ale jeśli jest dla mnie jakaś szansa, to jestem w stanie poczekać. Dobrze wiesz, że trudno jest mi się zakochać, a jednak udało mi się trochę serca otworzyć dla ciebie. Wiem, brzmię beznadziejnie, będziesz mógł się później ze mnie ponabijać, ale chcę byś z tobą szczery. Ukrywanie tego wszystkiego przed tobą by mnie tylko dusiło - posłałem mu delikatny uśmiech. Niech wie, że dam mu tyle czasu, ile będzie potrzebował. To oznacza, że będę musiał się o niego postarać, ale czy to dla mnie problem? Raczej nie, przynajmniej będę mógł mu udowodnić, że nie jestem z tych dla których liczy się seks i nic więcej.  Miałem ochotę wsunąć palce w jego włosy i nieco je przeczesać, ale wolałem zachować to na później, aby go nie spłoszyć. Jak już zjemy, to wtedy może sobie uciec, ale teraz chcę z nim spędzić jeszcze więcej czasu.
-  Chcesz złapać mnie za rękę? W takim razie muszę powiedzieć, że jest to randka, a teraz proszę... - wyciągnąłem dłoń i czekałem aż mnie za nią złapie. Trzymając jego dłoń w uścisku, miałem wrażenie, że jest jeszcze cieplejsza niż zwykle, a palce są bardziej smukłe. Nie miał drobniejszej dłoni ode mnie. Myślę, że gdybyśmy sprawdzili ich wielkość to byłyby takie same, w końcu Aizak nie jest niskim i drobnym, niemal dziewczęcym chłopakiem, których sobie preferuje Jason. Dobrze, że mieliśmy inne typy, bo inaczej bałbym się, że mi go ukradnie, ale Raven na pewno nie zalicza się do jego upragnionych kochanków. Ostatni raz spojrzałem na nasze splecione dłonie i lekki rumieniec wkradł się na polik, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Choć był to drobny gest, to jednak bardzo mnie cieszył i mógłbym godzinami trzymać jego dłoń.
    W drodze do restauracji rozmawialiśmy o wielu rzeczach, unikałem tematu jego pracy, jak ognia, ale za to dużo opowiadałem o sobie, aby mógł mnie jak najlepiej poznać. O dziwo, cały czas trzymaliśmy się za dłonie i nawet nam się one nie pociły, możliwe, że to przez chłodniejszy wieczór.
-  Lubisz ładne widoki? - zapytałem, zatrzymując się przed wysokim budynkiem, który głównie był oszklony. Na niższych piętrach znajdowały się jakieś biura czy sklepy, ale na ostatnim piętrze była ciekawa restauracja, z której widok był niesamowity. Puściłem w końcu jego dłoń, ale nie ze wstydu czy coś, po prostu łatwiej nam będzie wejść do środka, jednocześnie nie zajmując zbyt dużo miejsca dla osób wychodzących.
-  Wieczorami miasto wygląda niesamowicie. Oświetlenia i gwieździste niebo, można na to patrzeć jednocześnie delektując się jedzeniem czy lampką wina. Lubisz wino? - zapytałem, kiedy weszliśmy do windy. Windziarz wybrał ostatnie piętro, a kiedy mieliśmy wysiadać, życzył nam smacznej kolacji oraz miłego wieczoru. Domyślam się, że taki był wymóg jego pracy, ale miło było tego słuchać.
- Dzień dobry, czy był rezerwowany stolik? - Od razu zapytała kobieta, która w dłoniach trzymała tablet z listą rezerwacji. Nie zapomniała o uśmiechu, których o dziwo był bardzo szczery.
- Dzień dobry. Tak, rezerwacja na nazwisko Kato. Prosiłem o stolik z ładnym widokiem na miasto, udało się to zorganizować? - zapytałem, kiedy kobieta sprawdzała listę.
- Oczywiście, zapraszam za mną - powiedziała. Puściłem przed siebie Aizaka. Choć było tutaj dużo osób, to nie panował żaden gwar. Tutejsi goście wiedzieli, że nie można przeszkadzać w posiłku i zachowywali się ciszej, niż w jakiś niszowych knajpach, w których można zjeść dobrze, ale hałasy w takich miejscach potrafią być nie do zniesienia. - Wybrany stolik odpowiada? W razie czego mamy jeszcze kilka wolnych - uśmiechnęła się, kiedy doprowadziła nas do miejsca. Rozejrzałem się, choć głównie spojrzałem przez okno.
-  Tutaj będzie dobrze, dziękuję - powiedziałem. Kobietę wymienił kelner, który przyniósł nam karty oraz zaproponował dania, które mogły nas zainteresować. Poprosiłem o pięć minut, abyśmy mogli się zdecydować co zjemy.
-  I jak pierwsze wrażenie? - zapytałem, kiedy zostaliśmy sami. Otworzyłem kartę, po czym zobaczyłem sezonowe menu. Zawsze zaczynałem od sezonówek, bo często mieli ciekawe oferty.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {29/06/22, 10:59 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd


 Aizak nie potrafił zrozumieć czym zasłużył sobie na uwagę Nathana. Jednak nie potrafił nie wierzyć w jego słowa. Te wydawały mu się zbyt szczere, by miał je zignorować. Oczywiście, że z tyłu głowy rozsądek nakazywał mu zachować czujność, nie wierzyć w tego typu bajki, które wprowadzały w beztroski nastrój i konsekwencji wpadało się w jeden wieli błąd, który potrafił pogrążyć.  Jednak czy jasnowłosy chciał go skrzywdzić? Ciężko mu było w to uwierzyć. Jakim musiałby być człowiekiem, by narobić sobie tyle trudów, do zyskania zaufania dziwki, którą mógł po prostu sobie kupić w odwiedzanym klubie. Nie mogło mu więc zależeć na seksie, czego wiec mógł chcieć więcej? Jego serca? Może to typ rozkochiwacza? Uwodziciela, który skradnie jego serce po to, by potem je złamać i porzucić. To nie pasowało Aizakowi do wizerunku Nathana, który tyle trudu wkładał w najdrobniejsze rzeczy i starał się oraz przejmował efektami  swoich wyborów i przygotowań. Nawet zwykły breloczek spoczywający teraz w jego kieszeni.
 Posłał subtelny uśmiech mężczyźnie kiedy ten wystawił do niego dłoń. Co prawda nie spodziewał się tak szybkiej reakcji i podłapania przykładowej propozycji, jednak nie wycofał się z niej i ujął dłoń jasnowłosego.
 Było to dla niego nowe i dość dziwne uczucie, podczas spaceru trzymać czyjąś dłoń, jednak tak skupił się na rozmowie, że wszystko wokół stało się dla niego normalne i oczywiste. A dłonie jakby do siebie idealnie pasowały były miłym dodatkiem do okoliczności.
 Luźna rozmowa jakiej się oddali była naprawdę sympatyczna, obaj mogli dowiedzieć się czegoś o sobie, w luźnej niewymuszonej formie. Zwykłe drobnostki, a pozwalały poznać lepiej drugiego.
 Stojąc przed ogromem szklanych szyb Aizak jedynie spojrzał w górę, nie był nigdy w podobnym miejscu, a więc i siłą rzeczy poczuł się maluczki.  Bez oporów puścił dłoń Nathana rozumiejąc tego powód i wszedł do środka. Poczuł się nieco dziwnie stojąc w gustownej windzie w jeansowej kurtce, jednak co miał zrobić, nie został uprzedzony co do okoliczności ich wyjścia. Wiedział jedynie o kinie, więc strój jego adekwatny był do wyjścia na wieczorny seans. Starał się jednak tym nie przejmować. Skinął kulturalnie do mężczyzny życzącego im smacznego posiłku i następnie przeniósł uwagę na kobietę, która ich powitała. Tutaj usłyszał coś ciekawego i dość istotnego. Nazwisko swojego towarzysza, tego wcześniej nie znał, więc zwrócił na nie szczególną uwagę. Zapamiętanie go, zaabsorbowała go na tyle, że odzyskał rozeznanie dopiero gdy znaleźli się przy odpowiednim stoliku. Cóż widok za oknem całkiem go zszokował.
 Siadając z podziwem wpatrywał się w widok za szybą, oświetlone miasto nocą z tej wysokości wyglądało niezwykle pięknie, nawet nie zdawał sobie sprawy, z tego jak go to zafascynuje.
 - Słucham..? A… tak jest pięknie, całkiem mnie to przyćmiło, wybacz..- posłał mężczyźnie przepraszający uśmiech i szybko się poprawił przenosząc spojrzenie zza okna na podane im przez kelnera menu.  
 - Tak pijam wino… - odpowiedział na zaległe pytanie, wertując spojrzeniem rozległe menu. Nie miał zielonego pojęcia co wypadało mu wziąć, a ceny widoczne przy daniach zdecydowanie go przerażały choć nie chciał tego po sobie pokazać. Cóż Nathan wspomniał o luksusowej restauracji, jednak coś takiego nawet nie pojawiło się w jego najśmielszych wyobrażeniach nadmienionego miejsca.
 - Wezmę coś co polecisz… proszę jedynie by było bez orzechów, mam na nie alergię…- poprosił spoglądając na jasnowłosego i poniekąd na kelnera.  Starał się zachowywać naturalnie, choć w pewnym stopniu czuł się skrępowany, to miejsce było mocno przytłaczające, jednak robiło na nim ogromne wrażenie, przez co złote tęczówki ukradkiem przyglądały się swemu otoczeniu, by zapamiętać jak najwięcej z tych luksusów.[/b]
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {02/07/22, 06:17 pm}

NATHAN    KATŌ

   Podobało mi się to, jak bardzo zachwycał się miejsce, a może samym widokiem z okna. Aizak jest przystojny i nic dziwnego, że  tak dobrze prezentował się na tle wieczornego obrazu. Choć restauracja była oświetlona, to światło nie było na tyle ostre by psuć widoki, a ja miałem je całkiem miłe dla oka. Na dodatek jego zakłopotanie było w jakiś sposób urocze.
-  Nic nie szkodzi, nie ty jeden za pierwszym razem zachwycasz się widokiem. Mój pierwszy raz był podobny do twojego. Nie mogłem oderwać wzroku od oświetlonego miasta - zaśmiałem się z nadzieją, że nieco to go rozluźni.  Nie wyglądał na bardzo spiętego, a raczej zawstydzonego? Nie wiem czy mogłem to tak określić. Nie zdziwię się, jak myślał, że nie pasuje tutaj. Większość gości zwykle stawiała na elegancki ubiór, ale dla mnie ubrania nie mówiły nic o człowieku. Czasami ci, na których mówimy bezdomni, mogą się okazać kimś bogatszym. Po prostu nie każdy zwraca na to, ile wydaje na ubrania. Wolą ubrać się tanio, a pieniądze przeznaczyć na coś innego.
    Skinąłem głową, po czym spojrzałem kartę. Miałem kilka sprawdzonych dań, ale nie wiedziałem co przypadnie do gustu Ravenowi. Co jeśli mu nie zasmakuje? Zawsze możemy zamówić coś innego, ale wątpię by chciał mnie naciągać na inna potrawę. Czyli to ja jestem odpowiedzialny za wybór czegoś dobrego.
-  Dla mnie będą roladki z królika, a dla mojego towarzysza pierś kaczki w miodowo-balsamicznym sosie - powiedziałem, po czym otworzyłem kartę win. Mieli wiele propozycji, które na pewno nam podpasują, ale chciałem, aby kelner sam się wykazał, a raczej jego koleżanka, która zajmowała się stoiskiem z winami. -  Jeśli chodzi o wino, to proszę nam coś dobrać. Od razu wezmę całą butelkę. Na przystawkę prosiłbym deskę serów - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym pozwoliłem, aby kelner zabrał nam karty i odszedł wraz z zanotowanym zamówieniem. Wróciłem spojrzeniem na chłopaka i posłałem mu nieco szerszy uśmiech.
-  W razie gdyby ci nie posmakowało, to zamówimy coś innego, ale kaczka jest tutaj naprawdę pyszna. Jednakże wiesz, jak coś to mi mów, jeśli nie trafiłem w twoje smaki -  powiedziałem. Chciałem, żeby i on zjadł coś dobrego. Wiadomo, nie każdy z nas lubi to samo, jedni wolą łagodne potrawy, drudzy ostre, dlatego nie chciałem, żeby zmuszał się do zjedzenia czegoś, co mu nie posmakuje.
    Po chwili kelner wrócił z butelką wina, kieliszkami oraz zamówioną deską serów i grzankami z masłem czosnkowym, jako czekadeło. Cicho podziękowałem, kiedy rozlał nam wino do kieliszków. Wybrali czerwone, czego mogłem się spodziewać. Ufałem im na tyle, że nie sprawdzałem czy rzeczywiście nam podpasuje, ani razu jeszcze nie zawiodłem się na ich wyborach.
-  Więc... Za udaną randkę? - spojrzałem znacząco na Aizaka i uniosłem nieco kieliszek do góry. Teraz śmiało mogłem nazywać nasze spotkanie randką, co bardzo mi sie podobało.  Nie byłem jeszcze na przegranej pozycji, a to normalne, że człowieka cieszyło.
Potrzebowałem chyba takiego wyjścia, a tym bardziej w towarzystwie Aizaka, który wyglądał już na nieco bardziej rozluźnionego. Wziąłem łyk wina i musiałem przyznać, że trafili w sedno ze smakiem.
-  Nie bierz tylko tego sera, jest z kawałkami orzecha włoskiego - pokazałem mu, o który mi chodził. Nie chciałem, aby przez orzechy zaczął mi się tutaj dusić, dlatego wolałem go ostrzec zanim sięgnie po te niewinnie wyglądające trójąciki. -  Masz jeszcze jakieś alergie? - zapytałem. Mogłem go dzisiaj lepiej poznać i tego właśnie chciałem. Mogłem mówić o sobie godzinami, ale chyba wystarczająco dużo dzisiaj o sobie mówiłem. Chcę trochę posłuchać o nim, jego ulubionych rzeczach i tych znienawidzonych. Lękach i nie tylko.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {25/07/22, 11:27 pm}

Life on the edge - Page 2 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd


Atmosfera panująca w reastauracji była zupełnie czymś nowym dla Aizaka. Nie był to zgiełk barów czy klubów. Wstrojona klientela, perfekcyjni kelnerzy i ta magiczna aura, wywołana widokami i odpowiednim oświetleniem. Wszystko co aktualnie otaczało Aizaka przyciągało jego uwagę, jednak tę starał się poświęcić w pełni Nathanowi.
Wysłuchał składanego zamówienia i uśmiechnął się łagodnie do odchodzącego kelnera, szybko powracając spojrzeniem do jasnowłosego mężczyzny, który go tu przyprowadził.
- Nie miałem pojęcia, że tak zahipnotyzuje mnie widok miasta... jednak muszę przyznać, że wygląda niesamowicie o tej porze i z tej perspektywy...- odparł, by w pełni usprawiedliwić swoje zamyślenie.
- Spokojnie, nie należę do wybrednych arystokratów, na pewno będzie dobrze, lubię próbować nowych rzeczy... a skoro mam okazje to już jestem zadowolony...- stwierdził, by zrzucić z barków Nathana wszelkie wątpliwości. Foster był wdzięczny mężczyźnie za jego podejście, to pokazywałom jak bardzo sie starał i nie lekceważył go. Było to niewiarygodnie miłe i podobało sie mężczyźnie, choć kompletnie nie potrafił pojąć czym zasłuzył sobie na takie zainteresowanie. Nathan był przystojny i wychodziło na to, że i bogaty, mógł postarać się o partnerkę badź partnera ze swojego poziomu, a on zapraszał na wyjście poznanego w klubie chłopaka do towarzystwa. Co więc miał o tym myśleć? Czy to wszystko naprawdę nie było zartem ani chwilową zachcianką czy kaprysem bogacza? Przecież dostrzegłby taki kaprys, gdyby ktoś tylko chciał sie zabawić jego kosztem, prawda?
Po chwili powrócił kelner z winem. Aizak w milczeniu poczekał, aż zawartość butelki zostanie przelana do kieliszków i wraz z Nathanem cicho podziękował mężczyźnie, który natychmiast odszedł. Wzrok ciemnowłosego powoli zlustrował postawioną na stole deskę serów, były ułożone w artystyczny sposób, ich kształty i kolory wręcz zachwycały Fostera, nigdy nie przypuszczał, że zwykły ser może mieć tyle odsłon.
Kiedy Nathan ogłosił swój toast, pod nosem Ravena pojawił się drobny uśmiech, chwycił za swój kieliszek i uniósł go aprobując słowa towarzysza.
- Więc za randkę...- odparł łagodnie, w ten sposób nazywając ich spotkanie czuł sie dziwnie, jednak dobrze. Nigdy nie spodziewałby sie po sobie, że zacznie spotykać się z innymi mężczyznami, a tu proszę, siedział na wykwintnej kolacji w towarzystwie przystojnego jasnowłosego mężczyzny i co więcej odpowiadało mu to. Towarzystwo Nathana było dla niego czymś innym nich dotychczasowe schadzki z klientami podczas pracy.
Po upiciu sporego łyka z kiliszka przymknął oczy by lepiej skupić się na wytrawnym smaku napitku. Subtelny uśmiech wyraził jego zadowolenie.
- Nie dziwię sie, że pozwoliłeś im dobrać wino, zrobili to wyśmienicie...- oznajmił odstawiając szkło.
- Dziękuję za ostrzeżenie...- odparł uważnie rejestrując, o którym z kawałków mówił Nathan. Wolał nie popełnic tego błędu i chwycić za swoją zgubę, psując sobie i jemu wyjście.
- Całe szczęście tylko to odziedziczyłem po matce albo pozostałe jeszcze sie nie ujawniły, jednak jeśli jakaś piekielna siła odbierze mi możliwość jedzenia truskawek to się chyba powieszę. - zaśmiał się cicho, by nie przeszkadzać innym gościom. Starał sie by słyszał go jedynie Nathan.
- A ty posiadasz jakieś? Dobrze wiedzieć takie rzeczy o sobie...- stwierdził delikatnie chwytając za swój widelec i nabił na niego jeden z bezpiecznych dla siebie kawałeczków serów. Tak jak wcześniej powiedział, prawdą było, że lubił próbować nowości, a nie miał na to zbyt wielu okazji, dlatego chciał skorzystać. Nie był jednak łapczywy, po spróbowaniu dwóch kostek, które jadł bardzo powoli odłożył widelec i uśmiechnął się zadowolony, wyroby te, były naprawdę wspaniałej jakości, rozpływały się i pieściły kubki smakowe ciemnowłosego.
- Pyszne, często tu bywasz? Jesteś całkiem obeznany z ich menu?- zapytał zaciekawiony, ale również chciał podtrzymać rozmowę, potrzebował luźnych tematów, by poczuć się swobodniej w tak luksusowym miejscu, do którego nie pasował. Jednak dzięki podejściu Nathana przestawał zauważać innych gości, ich cicha i spokojna rozmowa oraz miejsce na uboczu przy tak hipnotyzującym plenerze dawało poczucie prywatności i swobody, które powoli ośmielały Aizaka, który coraz bardziej był zainteresowany postacią tajemniczego Nathana.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {27/07/22, 07:11 pm}

NATHAN    KATŌ

   Jego zadowolenie było moim priorytetem i cieszyłem się, że nie wybrzydzał. Co jak co, nie byłem najlepszy w randkowaniu. Nie chodziłem na nie za często i może teraz starałem się aż za bardzo, ale skoro to ja go zaprosiłem, to powinienem o wszystko zadbać. Jego samopoczucie, miłą atmosferę... To wszystko było na mojej głowie, ale nie mogłem narzekać. Do tej pory nic nie schrzaniłem, a my coraz lepiej się poznawaliśmy. Dzięki mnie pozna ciekawsze miejsca, chociaż sam ceniłem sobie uliczne knajpy, które nie raz miały lepsze jedzenie od tych gwiazdkowych restauracji. Mimo tego, tutaj jedzenie było bardzo smaczne, inaczej byśmy nie siedzieli w ich restauracji. Może następnym razem wybierzemy się na dobre hamburgery? Albo dużą pizzę? Choć miałem swoje lata, to nadal czułem się, że mogę robić wiele rzeczy i zachowywać się, jak rozpieszczony dzieciak. Teraz nikt mnie nie kontrolował i czułem się bardziej wolny,
    Nie ukryłem szerokiego uśmiechy, kiedy słowo randka padła z jego ust. Czyli oficjalnie mogliśmy nazywać to randką, co jeszcze bardziej mnie zadowalało. Ludzie chodzą na randki by się poznać, my widzieliśmy się dwa razy na oczy, no może trzy licząc to pod marketem, ale jeśli Aizak by nie chciał tego spotkania, to by odmówił. Przecież nie zmusiłbym go do spotkania.
-  Uważam, że w takich restauracjach trzeba znać się na winach. Goście bywają wymagający, dlatego takie zaniedbanie obniżyłoby ocenę tego lokalu - powiedziałem. Nie byłem kimś, kto chodzi po restauracjach i ocenia ich personel, jedzenie oraz czy sprzątają regularnie. Po prostu jak chodziłem to tak drogich restauracji, to oczekiwałem, że odpowiednio pracownicy zadbają o gości, jak i dopasują wino do dań.
-  Czyli uwielbiasz truskawki - uśmiechnąłem się delikatnie, w głowie układając sobie wszystkie desery związane z tymi owocami. Ciekawe czy lubił je w każdej postaci czy jednak te tradycyjne, jedynie umyte. Chciałem o to zapytać, ale wypadałoby odpowiedzieć na jego pytanie. -  Głównie na kakao, podobno też na sierść, ale jeszcze nic mi nie było po spotkaniu z kotami czy psami, więc może jest jeszcze dla mnie jakaś nadzieja - powiedziałem. Czułem, że jestem cały w skowronkach mając świadomość, że się mną interesuje. Naprawdę wcześniej nie czułem się tak, jak teraz. Nie uważałem, że Aizak jest dla mnie idealny, a raczej to ja nie jestem idealny dla niego.  Coraz bardziej mnie korciło, aby wyśpiewać mu wszystko o sobie, ale strach, że mnie znienawidzi, dawał mi nieco rozumu do głowy. Przyjdzie czas, kiedy będę musiał powiedzieć mu prawdę, ale nie teraz i nie na tym etapie.
-  Nie, nie przychodzę tutaj za często. Bardziej na jakieś ważniejsze spotkania albo kiedy jestem z przyjaciółmi i akurat tędy przechodzimy. Może nie wyglądam, ale częściej zamawiam coś z chińczyka, niż takich lokali - uśmiechnąłem się, po czym sam skosztowałem sera, który nie mógł się zmarnować, a wyschnięty już taki dobry nie jest. -  Może czasem coś na wynos weźmiemy, ale nie jestem tutaj częściej, niż dwa razy w miesiącu - dodałem. Zapewne teraz sobie pomyśli, że chodzę tylko i wyłącznie po takich restauracjach, ale tak nie było. Teraz mieliśmy wyjątkowe spotkanie -- randkę - więc chciałem go zabrać to wyjątkowego miejsca. Czy to nieoczywiste?
-  Następnym razem możemy wybrać się do knajpy ze stekami, jest tam dość tanio, ale mięso mają nie z tej ziemi - powiedziałem, dając mu znać, że chciałbym, żeby ten następny raz rzeczywiście się wydarzył. Nie wiedziałem, jak skończy się ten dzień, ale liczyłem na to, że poza odwiedzaniem go w jego pracy, to będziemy mogli spotykać się prywatnie. Chyba, że... Miałem jeden pomysł, który chodził mi po głowie, ale nie wiedziałem, czy powinienem właśnie teraz to proponować. Na dodatek wątpiłem, że Aizak się zgodzi.
    Spojrzałem na deskę serów, która powoli pustoszała, zaś wino w kieliszkach również znikało, co nie do końca mnie cieszyło. W jgo towarzystwie wszystko lepiej smakowało oraz rozmowa się jakoś trzymała.
-  Mówiłeś, że masz rodzeństwo... Jesteś ze mną na randcę, więc kto się nimi teraz zajmuje? - zapytałem, co chwilę zerkając na kelnerów, którzy kręcili się między stolikami, mając wystarczająco dużo miejsca by dostać się do każdego. Jedzenie niebawem powinno się pojawić, a na szczęście sera nie było jakoś dużo, więc nie czułem się nim zapchany.  
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge - Page 2 Empty Re: Life on the edge {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach