Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Life on the edge {26/10/21, 06:34 pm}

Life on the edgemafia • bl • romans
X zaopiekował się swoimi braćmi po śmierci rodziców, aby zapewnić im dobre warunki w życiu, decyduje się na pracę w restauracji. Nie jest to jednak zwykła restauracja, w weekndy oferując dodatkowe usługi, w których mają zapewnić towarzystwo klientom oraz rozrywkę. Niektórzy mówiąc na to prostytucja, inni wolą stosować łagodniejsze słowa, jak dziewczyna lub chłopak do towarzystwa. X nienawidzi tego zajęcia,  tym bardziej, że nigdy nie zauważył, by podobała mu się ta sama płeć. Tym bardziej, nie oszukujmy się... Zwykle przychodzą tam starsze osoby, które niekoniecznie zachęcają swoim wyglądem. Jednakże, dopóki płacą, trzeba traktować ich z szacunkiem.
Na swojej drodze X spotyka Y, który różni się od pozostałych klientów. Nie liczy na seks, a na rozmowę oraz miłe spędzenie czasu. Y od razu zwrócił uwagę na X, który nie tyle go zainteresował, co zauroczył swoją osobą. Postanawia być stałym bywalcem restauracji, jednakże z czasem zaczyna mu przeszkadzać, że X musi poświęcać swój czas innym. Y chcąc uwolnić chłopaka od niechcianej pracy, proponuje mu pieniądze za dotrzymywanie mu towarzystwa, zapewniając, że nie ma złych intencji. Czy X uwierzy i przyjmie ofertę Y? A może Y wcale nie zamierza dotyrzymać umowy? Na dodatek, co będzie, jak prawda o Y wyjdzie na jaw? Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie.

X - Amazi, jako Aizak Foster
Y - Kurokocchin jako Nathan Katō
Emme's Codes


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 30/10/22, 09:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {26/10/21, 06:36 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd
Life on the edge 93c3bca78f8a9add5e1c36631eab36cd


|Imię: │ Aizak │
│ Nazwisko: │ Foster │
| Pseudonim: | Raven |
| Wiek: | 22 lata |
│ Płeć: │ Mężczyzna │
| Stan cywilny: | Kawaler |


|Wzrost: │ 184 cm │ Waga: │ 78 kg │
│ Kolor oczu: │ Miodowe │
| Kolor włosów: │ Czarne │
│ Cera: │  Jasna  │
│ Sylwetka: │ Wysportowana │
|Znaki szczególne: │ Kilka blizn na ciele |

| Aizak pochodzi z uboższej rodziny, nigdy im się nie przelewało |
| Kiedy jego rodzice zginęli w wypadku podjął się opieki nad dwójką swojego rodzeństwa |
|  Z początku nie było lekko i mężczyzna narobił sobie sporo długów |
| W końcu znalazł pracę w klubie nocnym, jako kelner, jak się szybko okazało miał nie tylko roznosić drinki, a i dotrzymywać towarzystwa klientom |
| Bardzo szybko przesuwano granicę jego obowiązków, a on godził się na to ze względu na dobre zarobki i brak innych opcji |  




Ostatnio zmieniony przez Amazi dnia 04/11/21, 02:17 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {26/10/21, 07:18 pm}

Nathan Katō
Nath • 27 lat
biseksualny mężczyzna• urodzony 16 sierpnia
singiel • właściciel kilku warsztatów samochodowych
jedynak • rodzice nie żyją

183 cm • 75 kg
siwe włosy • jasnozielone oczy z delikatną szarością
wysportowana •  blizna po lewej stronie biodra
tunel w prawym uchu - 5mm • kolczyk w karku

• warsztaty samochodowe są przykrywką do produkcji narkotyków
• choć nie wygląda, to jest bardzo ułożonym mężczyzną
• nie ma litości, jeśli chodzi o zdrady oraz kłamstwa, woli pozbyć się problemu zanim zacznie mu szkodzić
• uczulony na kakao, unika ich jak ognia
• potrafi być czuły, a na pewno dla swoich partnerów czy partnerek
• nienawidzi kiedy ktoś mu coś narzuca lub rozkazuje, słucha wyłącznie siebie
• ma wtyke w policji, więc łatwo jest mu unikać konfrontacji z nimi
• lubi koty, ale osobiście nie ma czasu, aby zajmować się zwierzętami
Emme




Postacie Poboczne


Mężczyzna, który z zimną krwią potrafi zabić każdego - dzieci, kobiety, mężczyźni. Dla niego płeć, ani wiek nie ma znaczenia, liczy się tylko dobrze wykonana robota. Choć jest osobą wesołą i towarzyską, po bliższym poznaniu można zauważyć, że to wilk w owczej skórze. Znany ze swojej brutalności. Ma nawyk kreślenia wzorów na ciele ofiary, ale tak, by za szybko nie umiarała.
JasonCamio


Jedna z bliskich osób Nathana. Stara przyjaciółka rodziców oraz dobra informatorka. Nie tylko to jest jej pracą, również zajmuje się wymianą handlową oraz kiedy trzeba brudną robotą, czego jednak nie lubi robić. Śmiertelnie niebezpieczna, gdy ktoś zajdzie jej za skórę. W końcu to ojciec Nathana nauczył ją, jak zabijać.
EmmaJosten


Najmłodsza w zespole Nathana oraz jedna z lepszych hakerek. Jest w stanie dostać się niemal wszędzie. Ma skończone ledwie dwadzieścia lat, na dodatek jest tą jedyną pozytywną osobą w całym zespole, która potrafi rozśmieszyć w każdej sytuacji. Nigdy nie zabiła, ale nie przeszkadza jej widok krwi czy martwych ciał albo wnętrzności.
SarahKim


Główny twórca narkotyków. Nathan darzy go sporym zaufaniem, gdyż przejął pałeczki po swojej zmarłej matce, którą darzono ogromnym szacunkiem. Chłopak nie interesuje się tym, co dzieje się poza laboratorium. Mimo to, stara się być na każdym zebraniu. Niech jednak ta miła twarz nikogo nie zwiedzie. Odziedziczył charakter po matce, która nie dawała nikomu sobie wejść na głowę, a w razie potrzeby wymierzała odpowiednie kary.
EvanWillson


Emme


Ostatnio zmieniony przez Kurokocchin dnia 16/10/22, 07:03 pm, w całości zmieniany 3 razy
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {27/10/21, 08:44 pm}

NATHAN    KATŌ

    Wpatrywałem się na swoją zaciśniętą pięść, po której leciała stróżka krwi. Czerwona ciecz już dawno przestała mnie obrzydzać. W życiu napatrzyłem się na nią wystarczająco długo, a po przejęciu interesów po ojcu, niemal codziennie miałem zetknięcie z krwią.
    - Szefie, Jason do Pana dzwoni - usłyszałem za sobą, więc odwróciłem się w stronę wyższego mężczyzny i odebrałem od niego telefon. Spojrzałem na wyświetlacz, po czym wyszedłem z pomieszczenia, rzucając do reszty by posprzątali bałagan.
    - Czego chcesz? Jestem trochę zajęty - powiedziałem, kierując się do swojego samochodu. Tam mogłem swobodnie porozmawiać oraz wyczyścić dłoń z nieswojej krwi. Włączyłem przyjaciela na głośnomówiący, po czym wziąłem mokre chusteczki.
    - Masz plany na dzisiaj? Zapraszam cię do ciekawego klubu, zrelaksujesz się jak nigdy - powiedział. Nie skupiłem się na jego słowach, a na dźwiękach jak od niego dochodziły. Znowu to samo.
    - Zależy o której, jeśli teraz to nie ma opcji, później możemy się spotkać. Jeśli jest miejsce, którego nie znam to... - urwałem, aby się rozejrzeć i upewnić się, że przyjaciel ma telefon przy uchu. - Znajdę nowe miejsce na towar.
    - Z tego co się orientuję, to właścicielka nie chce narkotyków, ale z twoim urokiem na pewno ją przekonasz. Za to inny towar mają dobry - stwierdził i choć go nie widziałem, to na pewno się uśmiechał. - O rany, przestań jęczeć... To nie do ciebie Nath - dodał, na co parsknąłem śmiechem. Zawsze sobie wybiera dobre momenty na rozmowy.
    - Dam ci znać, jak będę już wolny. Baw się dobrze - rozłączyłem się, po czym odjechałem z parkingu, dając znać Marco, że niebawem będę w warsztacie.

    Jak tylko załatwiłem wszystkie swoje sprawy, umówiłem się z Jasonem na wyjście. Nie byłem przekonany do klubów z niezłym towarem ponieważ dobrze wiedziałem na czym takie kluby polegały. Jednakże, potrzebowałem relaksu, odskoczni. Wziąłem gorący prysznic, po czym wyszykowałem się do wyjścia. Elegancki strój, choć zrezygnowałem z garnituru, bo mimo wszystko chciałem, żeby było mi wygodnie. Nie chciałem też wyglądać podejrzanie. Kiedy byłem gotowy, wezwałem taksówkę i upewniłem się, że mam jeszcze jakieś pieniądze na koncie. Nie chodzę z pustymi rękoma, a nie mogę liczyć na to, że Jason będzie cały czas stawiał alkohol.
    Na miejscu byłem o czasie, ale przyjaciela nigdzie nie było. Odpaliłem papierosa, opierając się o ceglany budynek. Z zewnątrz niczym się nie wyróżniał, a schody prowadziły w dół. Dziwne, że policja nie zajęła się jeszcze tym miejscem, choć jak nie mieli dowodów, to nic nie mogli zrobić.
    - Wybacz za spóźnienie. Moje spotkanie się przedłużyło - objął mnie ramieniem i zabrał mojego papierosa, aby się zaciągnąć.
     - Stawiasz kolejkę, wtedy może ci wybaczę - uśmiechnąłem się, po czym wszedłem do środku, a za mną Jason, który od razu podał swoje nazwisko. Kobieta, która stała na dzień dobry była bardzo atrakcyjna, jednakże mało kto skupiał się na jej twarzy, kiedy jej dekolt być dość mocno wycięty.
    Zdziwiłem się, kiedy podała nam kartę. Nie, nie było to menu z alkoholem czy przekąskami, a z ludźmi. Kobiety, mężczyźni... Starsi czy młodsi. Spojrzałem na Jasona, który jedynie posłał mi zadziorny uśmiech. Usiedliśmy przy stolik, więc na spokojnie mogłem przyjrzeć się osobom, które tutaj pracowały. Byli tacy, co wpadli mi w oko, ale całą moją uwagę skradł chłopak, a raczej już mężczyzna, który nie miał delikatnej urody czy niskiego wzrostu. Był w moim typie i nie musiałem się już dłużej zastanawiać.
    - Czy Panowie się już zdecydowali? - zapytała kelnerka, która od razu poczęstowała nas whisky z lodem.
    - Jestem zainteresowany nim. Raven... Dość oryginalne imię - powiedziałem z delikatnym uśmiechem. Kobieta od razu coś zaznaczyła w tablecie, po czym spojrzała na Jasona.
    - To samo co zwykle. Kio jest wolny, prawda? - zapytał, na co kelnerka skinęła głową. Jason musiał być tutaj stałym bywalcem, ale to nie było nic dziwnego. - Masz dość ciekawy gust. Nie wolałbyś kogoś drobniejszego lub biuściastego? -spojrzał na mnie, sięgając po szklankę.
   - Jest w nim coś ciekawego. To spojrzenie w jakiś sposób uspokaja, a jego twarz jest bardzo przystojna. Myślę, że w jego towarzystwie się na pewno odprężę - uśmiechnąłem się, jeszcze raz zerkając na zdjęcie, które było dołączone do informacji. Byliśmy niemal tego samego wzrostu, również wagowo niewiele się różniliśmy, ale nie przeszkadzało mi to. Kiedy spotykałem się z kimś dużo drobniejszym, bałem się, że skrzywdzę taka osobę.
    - Skoro tak uważasz, jak coś to podzielę się swoim Kio, uroczy chłopak i nie ma nic przeciwko zabawie w większym gronie - oznajmił, jednakże mnie to zupełnie nie interesowało. Jeśli ktoś wzbudzi moje zainteresowanie, to tak łatwo ta osoba się ode mnie nie uwolni. Pozostało nam tylko zaczekać. Byłem ciekawy, czy tego typu personel posiadał jakiś swój uniform. To nie tak, że gustuje w przebierankach, ale takie miejsca są dość znane z różnych dziwactw.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {28/10/21, 02:25 am}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

    - No dobra chłopaki uciekajcie do łóżek! - krzyknął ciemnowłosy wychodząc z pod prysznica. Owinął się szlafrokiem i przeszedł do salonu, gdzie na kanapie siedziała dwójka dzieciaków, w wieku komunijnym.
- No daj jeszcze posiedzieć. Aizak nie bądź taki jest weekend! - zaczął marudzić jeden z bliźniaków, robiąc przy tym nadąsaną minę.
   - Wiecie, że muszę wyjść do pracy, muszę was ujrzeć w łóżkach, więc zmykajcie, muszę się naszykować…- zaczął z uśmiechem na twarzy, choć była to jedynie dobra mina do złej gry. Aizak nie cierpiał swojej roboty, jednak była to jedyna sensowna opcja w jego aktualnym położeniu. Miał na głowie dwójkę braci i gości, którym wisiał trochę kasy, a nie chciał by jego rodzeństwu coś się stało. Musiał więc podejmować się najgorszej roboty, byle dobrze zarobić.
    Dwójka dzieciaków pomarudziła jeszcze pod nosami, jednak nie sprzeciwiali się więcej, powolnym krokiem drepcząc do swojego pokoju. Mieszkanie to nie było duże, nawet nie średnie. Dwa niewielkie pokoje, łazienka i aneks kuchenny w rogu salonu. Cóż nie stać ich było na luksusy, jednak dawali sobie radę, najlepiej jak mogli.
    Foster odprowadził braci do ich pokoju i przypilnował, by obaj weszli swoje miejsce na prostym łóżku piętrowym.
    - Zaśnijcie szybko, im szybciej to zrobicie, tym szybciej będzie jutro, a jutro zabiorę was na lody - zachęcił chłopców, dla których była to doskonała motywacja, co widać było po ich spojrzeniach, a następnie pospiesznym okryciu się kołdrami. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i zgasił światło w pokoiku.
- To dobrej nocy chłopaki…- mruknął przed wyjściem, po czym zamknął drzwi pokoju. A wraz z tym jego uśmiech wyparował. Oczy przybrały chłodniejszego wyrazu. Aizak powoli otarł ciało o szlafrok, po czym stanął przed szafą, z której wyjął swój strój. Wyprasował go i spakował, zakładając zwykłe jeansy i czarną koszulkę. Przeczesał jeszcze wilgotne włosy, po czym zabrał wszystkie potrzebne rzeczy i opuścił mieszkanie upewniając się ze trzy razy, czy drzwi są poprawnie zamknięte.
    Na zewnątrz panował już mrok, nie przeszkadzało to jednak mężczyźnie, szedł wzdłuż drogi po ledwie oświetlonym chodniku. Miał do przejścia kilka przecznic, a by zaoszczędzić zawsze urządzał sobie spacery, dzięki nim mógł oczyścić umysł przed pracą i po niej. To było mu ogromnie potrzebne.
    Z początku jako kelner był wręcz zadowolony z uzyskanej posady, jednak jak głupi był myśląc, że ktokolwiek płaciłby tak sowicie zwykłemu kelnerowi. Musiał kryć się za tym jakiś haczyk. Cóż propozycję dotrzymania towarzystwa klientom i klientkom przyjął całkiem dobrze, w końcu czym złym była rozmowa. Dylematy moralne zaczęły się wraz z dalszymi obowiązkami, kiedy musiał odsłaniać swoje ciało, a następnie oferować je zainteresowanym klientom klubu.  Każdy rozsądny wycofałby się z takiego chorego układu, jednak zarobki były wysokie… wynagradzały upokorzenie i obrzydzenie do samego siebie. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Był przybity do muru, potrzebował tych pieniędzy. Ruszał rok szkolny, chłopaki potrzebowali książek, zeszytów, przyborów, a on musiał im to wszystko zapewnić, nie mógł pozwolić, by odstawali od innych dzieciaków. Nie mogła się nimi zainteresować opieka społeczna, nie mogli mu ich odebrać.
    Wcześniej z resztą próbował podjąć się normalnej uczciwej pracy. Takiej, która by go nie zbrukała, jednak marnie to szło, stale brakowało im pieniędzy, na jedzenie, na czynsz, musiał pożyczać by połączyć koniec z końcem, a przez to w padał w coraz głębsze bagno. Zwłaszcza, gdy pieniądze brał od niewłaściwych ludzi. Jednak nie miał innych opcji. A teraz? Z dzieciakami na głowie i długami, potrzebował pracy jaka by ona nie była. Nie chodziło tu o jego dumę, tę mógł sobie teraz schować do kieszeni.
    Wszedł do klubu wejściem dla personelu, naszykował swój strój i poprawił go jeszcze, musiał tu wyglądać jak najlepiej. Choć zwykle nie dbał tak o wygląd, tutaj musiał się postarać, by coś zarobić. Nikt by mu nie zapłacił za siedzenie pod ścianą. Założył więc dopasowane czarne jeansy z poprzecznymi nacięciami i równie czarną i dopasowaną koszulę. Czerń pasowała do jego nastroju w tym miejscu, dobrze się w niej czuł, nie potrafiłby założyć niczego barwnego bądź fikuśnego. W mankiety koszuli wpiął czarno-złote spinki, po czym stanął przed lustrem i ułożył włosy. Choć stylizacja jaką obierał była bardziej artystycznym nieładem. Kosmyki luźno układały się jak chciały jedynie w wybranym przez Aizaka kierunku.  Nawilżył usta balsamem, wypsikał się dobrymi perfumami i na sam koniec zapiął na prawym uchu klips, z czarnym piórkiem wiszącym przy policzku. Cóż każdy miał swym strojem nawiązywać do „pseudonimu” jaki sobie wybrał, a więc to czarne pióro nawiązywać miało do kruka, którego miano zapożyczył.
    Przez dłuższą chwilę stał wpatrując się w lustro, jakby chciał odwlec to co nieuniknione. Choć kto wie, może dzisiejszej nocy nie będzie miał tyle pracy? Choć wiedział, że byłoby to złe dla jego sytuacji, jakaś cząstka jego duszy tego pragnęła.
    - Raven..- jego ciało całe się spięło, kiedy w garderobie pojawiła się kelnerka.
   - O dobrze, że już jesteś, loża numer trzy, klient po prawej. Tym razem nawet ci zazdroszczę, masz miłą odmianę po tym z zeszłego weekendu…- miodowe oczy skierowały się ku kobiecie. Atrakcyjna blondynka zawsze próbowała być dla niego uprzejma, dlatego mężczyzna wysilił się na delikatny uśmiech. Kelnerka podeszła do Aizaka poprawiła jego grzywkę i rozpinając pierwsze trzy guziki jego koszuli, delikatnie ją rozsuwając.
   - Z każdym kolejnym będzie ci łatwiej, uśmiechnij się i po prostu o tym nie myśl…- powiedziała prawie szeptem, by tylko stojący przed nią Foster mógł to usłyszeć.
    - Dzięki Miko… do później…- odparł, a na jego twarzy pojawił się uśmiech wdzięczności.
    Ciemnowłosy ostatni raz spojrzał na koleżankę, po czym ruszył w stronę Sali. Wraz z przekroczeniem progu jego aparycja uległa zmianie. Nerwowy i przybity Aizak zrobił miejsce, spokojnemu, a jednak charyzmatycznemu Ravenowi. Jego kroki zrobiły się sprężyste i pewne. Nie ważne kto na niego tam czekał, musiał dobrze wypaść. Po wpadce z zeszłego tygodnia był na celowniku, a nie mógł stracić tej pracy.
     Kiedy dotarł do odpowiedniej loży nawet nie patrzył kto tam siedzi. Sądził, że Miko tylko chciała go pocieszyć, a nie chciał on, by klient ujrzał niepewność na jego twarzy.
    - Witam, jestem Raven zgodnie z pańskim zamówieniem… - odezwał się pewnie stając przed lożą, a raczej przed klientem. Postawę miał na pozór swobodną, dłoń oparł o talię, a wszystko po to, by opanować ciało przed spięciem.
    - Czego sobie pan na początek życzy? Towarzystwa…? Mocniejszego drinka..? Przekąski…? Loda…? Może tańca…? - wyrecytował wyuczoną regułkę, którą każdy miał kierować na starcie do klientów. Z początku ledwie przechodziła mu ona przez gardło, z czasem jednak znaczenie słów przestało być istotne, była to po prostu formułka.
    Ciemnowłosy dopiero proponując klientowi kilka podstawowych opcji spojrzał na niego. Kultura wymagała kontaktu wzrokowego, a ten zaskoczył Ravena. Miko faktycznie miała rację, co było ogromnym zaskoczeniem, które mężczyzna musiał utrzymać dla siebie.  Dobrze, że jego kwestia się skończyła i czekał jedynie na decyzję klienta, bo nie był przez te kilka sekund zdolnym do wyduszenia z siebie jakiegokolwiek słowa. Zacisnął mocno gardło, poczuł niepewność w obliczu takiego klienta. Był atrakcyjny i przystojny, a tacy byli najbardziej wymagający. Raven musiał jednak szybko zdusić w sobie tą tremę, nie mógł pozwolić sobie na błędy, dość szybko odnalazł spokój. To na nim się skupiał i to on odzwierciedlał jego złociste oczy. Nie potrafił udawać pożądania, zainteresowania czy fascynacji, skupiał się więc na spokoju i cieple jakie w nim drzemało. Właśnie te łagodne spojrzenie utkwione było w oczach klienta.
Raven nie poświęcił swej uwagi drugiemu mężczyźnie, szybko go rozpoznał, widział tę twarz już w tym lokalu i był pewny, że zamówiony przez niego chłopak zaraz dołączy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {28/10/21, 09:51 pm}

NATHAN    KATŌ

    Przyjaciel ciągle do mnie mówił opowiadając o tym miejscu. Stały bywalec, ale to nic dziwnego. Jason lubił dobrą zabawę i nie ograniczał się do jednego partnera. Zdecydowanie nie mógłbym żyć tak, jak on. Owszem, romansowałem z niejedną osobą, ale zwykle dbałem o te osoby, a on traktował innych, jak zabawki. Nic dziwnego, że nikt nie bierze go sobie na poważnie. Jednakże, ani on, ani ja nie jesteśmy dobrymi materiałami na partnerów. Mamy swoje zajęcia, przeszłość i nie widzieliśmy miejsca dla drugiej połówki.
    - Dla wszystkich mają takie prywatne pomieszczenia? - zapytałem, ponieważ widziałem, że część ludzi siedziała w głównej sali przez którą przechodziliśmy. Może to był taki wstęp albo było to miejsce dla osób, które nie liczyły na nic więcej? Szczerze mówiąc, nie zależało mi na fizycznym kontakcie, choć jeśli Raven będzie zanudzał, to pewnie do takiego przejdziemy. Zależy, czy zaciekawi mnie rozmową.
    - Zwykle takie pokoje zajmują specjalni goście za dodatkową opłatą. Wtedy obsługa traktuje cię dużo lepiej oraz możesz zabawić się bez spojrzeń innych. Spokojnie, przejdę gdzie indziej, jeśli będziesz chciał zostać sam - uśmiechnął się znacząco. Sięgnąłem po drinka, biorąc kolejny łyk.
    - Prędzej ty będziesz chciał się zabawić, ale mnie to nie przeszkadza, jak zostaniesz tutaj. Potrafię nie zwracać na to uwagi - powiedziałem, zerkając w stronę drzwi.
    Do pomieszczenia wszedł czarnowłosy mężczyzna. Po wzroku Jasona wiedziałem, że nie był to jego Kio, czyli... Uśmiechnąłem się, uważnie przyglądając się młodszemu mężczyźnie. Wyglądał naprawdę młoda, był też przystojny, więc pewnie jest dość rozchwytywany. Nie mogłem jednak się powstrzymać od śmiechu, kiedy wypowiedział, jak się mogę domyślać, swoją formułkę, którą daje każdemu klientowi.
    - Naprawdę każą wam coś takiego mówić? - uniosłem brew. Można było przez te słowa zrozumieć, że byłem tutaj pierwszy raz. Podniosłem się z kanapy, po czym stanąłem bliżej mężczyzny, aby lepiej się mu przyjrzeć. Wyprostowana, prosta sylwetka, niesamowita cera i najważniejsze... Te oczy. To one najbardziej przykuwały moją uwagę.
    - Tylko go nie spłosz - skomentował Jason, oczekując dalej na swojego wybranka.
    - Hah, nie jestem tobą - powiedziałem nie odrywając wzroku od Ravena. - Odpręż się i usiądź obok mnie, nie przyszedłem tutaj z zamiarem zabawiania się - posłałem mu uśmiech, po czym wróciłem na kanapę i poklepałem miejsce obok siebie. Chwilę po tym do pomieszczenia wszedł Kio, który przywitał się i również powtórzył słowa Ravena, zrobił to jednak w bardziej uwodzicielski sposób, jeśli tak to mogłem określić. Nie minęło pięć minut, a Jason już badał jamę ustną chłopaka. Pokręciłem głową i skupiłem się na moim towarzyszu.
    - Wybacz za mój wcześniejszy śmiech. Po prostu nie wyobrażałem sobie tego, że ktoś rzeczywiście tak mówi - powiedziałem. Choć nie planowałem niczego złego, to objąłem go ramieniem, aby przyciągnąć go nieco bliżej siebie. Ładnie pachniał. Jego perfumy były bardzo uspokajające. - Jeśli to nie kłopot... Jak się tutaj znalazłeś? Jesteś atrakcyjny, ale nie wydaje mi się, że pasujesz do takiego miejsca - stwierdziłem. Nie chciałem go urazić, nie wyglądał na osobę, która chętnie pracowała w takim miejscu. Nie widziałem też żadnego zakazu o wypytywanie pracowników o ich życie. Jeśli będzie chciał, to odpowie, jeśli nie, to nie będę miał mu za złe. Kątem oka spojrzałem na przyjaciela, który zabawiał się w najlepsze.
    - Jeśli czujesz się niekomfortowo z nimi, to powiedz. Wygonię ich - uśmiechnąłem się, wolną dłoń kładąc na jego udzie. Lubiłem bliskość oraz czułości, więc miałem nadzieję, że tym go nie wystraszę. Nie zamierzałem być jednym z tych klientów, którzy myślą o swoich potrzebach, ale on tego nie wiedział i liczyłem na to, że go nie spłoszę tak, jak mówił Jason.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {28/10/21, 11:53 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

    Śmiech mężczyzny zapewne mógł być krępujący i tak właśnie się stało. Jednak cały stres z tym związany przeminął wraz ze słowami klienta. Ravena ani trochę nie dziwił komizm formułki, którą kazano im recytować. Bardziej dziwiło go, że dla wszystkich pozostałych klientów było to coś normalnego i bez drgnięcia brewki zaczynali wybierać z pośród zaproponowanego menu. Tak ludzkiej i normalnej reakcji jeszcze nie miał okazji w tym miejscu doświadczyć. A to była miła odmiana. Na jego twarz wkroczył uśmiech, nie tyle zadziorny co rozbawiony.
    - Na czymś muszą ciąć koszty, szkoda jedynie, że padło na posadę tekściarza od marketingu…orłem to on nie jest jak słychać…- odparł swobodnie. Kto by pomyślał, że tak prosta rzecz może tak rozluźnić atmosferę. Wystarczył zwykły szczery uśmiech.
    Raven cofnął się o krok, by zrobić miejsce mężczyźnie, który postanowił wstać. Byli podobnego wzrostu, ich budowa również niewiele się różniła, w dodatku klient był wyjątkowo atrakcyjny.  Foster nawet nie spodziewał się, że w tym miejscu ktoś mógłby mu się spodobać. Choć kwestie wizualne bywały tu mylące. Skoro ktoś na tyle atrakcyjny i mogący bez problemu poderwać sobie kogoś przychodził w takie miejsce, po to by zapłacić za towarzystwo. Często chodziło o realizację ich popapranych fantazji, na które nikt dobrowolnie by nie przystał. Tego właśnie Aizak obawiał się patrząc w oczy mężczyzny. Czy jest to jeden z tych zboczonych świrów?
    Serce zabiło mu mocniej, jednak wtedy atmosferę nieco rozluźnił towarzysz siwowłosego.  Jego słowa przełamały ciszę, a klient zmuszony był odpowiedzieć, co natychmiast uczynił, jednak wzrok jego nie oderwał się od Ravena. Choć serce ciemnowłosego biło szybciej, oczy były oazą spokoju. Szybko zaczął wyciszać myśli i ciało.
    - Doprawdy? Myślałem, że to miejsce dość jasno zdradza zamiary przybycia do niego…- odparł luźno, charyzmatycznie jednak nie bezczelnie. Nie zamierzał oceniać mężczyzny. Powody klientów nie były w jego interesie. Jedynym jego zadaniem miało być towarzyszenie mężczyźnie i spełnianie jego zachcianek.
    Nie ociągał się z zajęciem miejsca tuż przy mężczyźnie. W tym miejscu chodziło o bliskość i choć z początku miał do tego ogromne opory, tak teraz przychodziło mu to z coraz większą swobodą. Choć nie potrafił być taki jak inni, przykładowo Kio, którzy wręcz kleili się i uwodzili klientów. Raven nigdy nie inicjował fizyczności, nie takiej, wręcz robił wszystko, by jej uniknąć.
     To, że został objęty było dla niego czymś oczywistym. W końcu klienci właśnie po to przychodzili, nie robił więc z siebie jeża i swobodnie wpasował się w bok mężczyzny, by temu było jak najwygodniej, a by czuł ciepło jego ciała.  
    Dłoń, która wylądowała na jego udzie była kolejnym gestem, którego się spodziewał. Zaczynał dostrzegać pewien schemat w postępowaniu przychodzących klientów. Najpierw czarowali zapewniając o czystości swych intencji, a potem kroczek, po kroczku brali to po co przyszli.  Według Aizaka, kolejnym będzie ramię, zacieśniające uścisk na tyle, by przysunąć go i najlepiej zmusić do pocałunku, który wedle klienta sam miał zainicjować, a przy całej tej otoczce, niezauważona rączka powinna przesunąć się wzdłuż uda, w nieco bardziej strategiczne miejsce.
    Takiej właśnie standardowej zagrywki spodziewał się Raven, szczególnie widząc co działo się po drugiej stronie loży. Zaskoczył się więc, kiedy usłyszał drobne przeprosiny połączone z wyjaśnieniem. Więc klient zwlekał? Może nie był na tyle śmiały na jakiego wyglądał, a może za mało porobiony?
    - Nie szkodzi… a jeśli i ja mam być szczery, to jesteś pierwszym, który dostrzegł w tym parodyjność wypowiedzi… dziękuję więc za przywrócenie mi wiary w jakiekolwiek normy moralne…- na jego twarzy pojawił się subtelny uśmiech. Jego miodowe oczy w pełni skupiły się na spojrzeniu mężczyzny, a by nie pozostawić jego gestów bez odpowiedzi ciemnowłosy ułożył swoją dłoń, na ręce spoczywającej na jego udzie. Subtelnie i czule gładził opuszkami palców jego wierzch dłoni.  
     Ze strony klienta padło pytanie, mężczyzna naprawdę podtrzymywał rozmowę. Było to coś niespotykane w tym miejscu, przynajmniej Raven nie spotkał się z czymś takim. Zwłaszcza, że rozmowa nie dotyczyła flirtu, czy sprośności, a rzeczy życiowych. To było dość zaskakujące, choć może to taki rodzaj jego flirtu?
    - Cóż… los nie zawsze stawia nas w sytuacjach… które w pełni nam odpowiadają… Jednak dziś, nie mam na co narzekać, patrząc na to gdzie mnie umieścił…- odparł po krótkiej chwili namysłu i subtelnie oraz czarująco się uśmiechnął, a jego wolna dłoń wylądowała w okolicy policzka klienta, opuszkami palców delikatnie musnął jego skórę odgarniając kilka niesfornych kosmyków.
    - To ty masz się tu dobrze czuć i bawić…- odparł od razu na kolejne słowa mężczyzny, kątem oka spoglądając na zabawiających się ze sobą mężczyzn po drugiej stronie.
    Raven delikatnie odchylił głowę opierając ją wygodniej o obejmujące go ramię, przez takie ułożenie czarne piórko swobodnie opadło na jego policzek.
    - Wybacz jeśli jestem zbyt śmiały, jednak odnoszę podobne wrażenie, nie pasujesz do tego miejsca, co więc tu robisz? - ciemnowłosy miał talent do odwracania kota ogonem, w sumie dzięki tej zdolności przetrwał do dzisiejszego dnia.
    Jego oczy ze spokojem wpatrywały się w rozmówce, jakby hipnotyzowały go podczas oczekiwania na odpowiedź. Wciągały w swoją złocistą głębie uzupełniając kojące działanie czułego dotyku, którym traktował wierzch dłoni mężczyzny.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {31/10/21, 10:59 am}

NATHAN    KATŌ

    Mogłem jedynie domyślać się, że nie miał tutaj łatwo. Zapewne trafiał tutaj na dupków, którzy chcieli się tylko zabawić, nie przejmując się uczuciami towarzyszy. Szczerze mówiąc, znam parę osób, które właśnie takie były, ale nie każdy się musiał do nich zaliczać. Zdecydowanie wolałem rozmowę czy zwykłe przytulanie. Jeśli chciałbym seksu, to na pewno bym za niego nie płacił, bo nie miałem problemu ze  znalezieniem chętnych. Cóż, na szczęście to Jason płacił za dzisiejszych towarzyszy, więc nie musiałem korzystać z pełnych usług, choć będzie mi jęczał do ucha po wyjściu, że nie wykorzystałem okazji. Bardziej zastanawiało mnie to, dlaczego tutaj był? Raven nie wydawał się być szczęśliwy z wykonywanej pracy. Owszem, uśmiechał się, ale tutaj nie jest trudno nałożyć maskę, która ukryje prawdziwe odczucia. Kto wie, może w rzeczywistości się mną brzydzi? Nie zapytam, bo i tak nie otrzymam szczerej odpowiedzi.
    - Na co dzień nie słyszę tak beznadziejnych tekstów. Może czas porozmawiać z tekściarzem, aby zabłysnął czymś bardziej pomysłowym? Choć pewnie klienci i tak nie zwracają na to szczególnej uwagi - powiedziałem. To ja miałem dziwne poczucie humoru i bawiło mnie coś, co nie powinno. Na szczęście Raven nie był tym rozdrażniony, a nawet sam przyznał mi rację, że ta formułka była po prostu kiepska. Współczułem mu, że musi to wypowiadać kilka razy, bo zapewne na jednym kliencie się nie kończy. Nie wiem, jak to funkcjonuje, ale może nie wszyscy chcą się zabawiać w taki sposób. Niektórzy są po prostu samotni i potrzebują się komuś wygadać.
   Wsłuchałem się w jego głos, kiedy mówił o losie. Czyli nie był tutaj z własnej woli? Brzmiało to tak, jakby ktoś zmuszał go do podjęcia się takiej, a nie innej roboty. Na dodatek brzmiało to, jak tekst na podryw albo komplement. Byłem dla niego atrakcyjny? On na pewno był w moim typie.
    - Wolę, kiedy mój partner też czuje się swobodnie, ale pewnie nie raz musiałeś pracować w takiej sytuacji - powiedziałem, skupiając się na mężczyźnie. Kusił swoim spojrzeniem i chwilowo chciałem go dokładnie zbadać, zobaczyć, jakie ciało kryje się pod tymi ciemnymi ubraniami. Szybko jednak o tym zapominałem, bo jego głos był bardziej interesujący. Jego śmiałość mnie nieco zaskoczyła, ale wcale nie przeszkadzało mi to, że zadawał pytania. Lepiej było tak, niż gdyby miała zapaść grobowa cisza.
    - Zostałem zaproszony, aby się zrelaksować, więc skorzystałem i przyszedłem tutaj. Takie miejsca czasami mnie odrzucają, większość z tych osób mogłaby sobie znaleźć normalną pracę, ale jednak wolą pracować tutaj. Domyślam się, że sporo wam płacą za takiego rzeczy, ale ten klub... Bliżej mu do domu publicznego - stwierdziłem, dopijając swoje whisky. Nie chciałem urazić nikogo, więc miałem nadzieję, że Raven się na mnie nie obrazi. Mogła to zabrzmieć tak, jakbym obrażał go od dziwek, ale nie to miałem na myśli. Prostytucja była, jest i będzie, więc uznawałem, że to praca, jak każda inna tylko mniej legalna.
    - Zaczekaj chwilę - powiedziałem, po czym podniosłem się z miejsca, aby podejść do Jasona i jego chłopaka. - Idź do innego pokoju - rozkazałem mu przez co mój głos mógłby się wydawać nieco bardziej lodowaty. Jason spojrzał na mnie i chciał na to machnąć ręką, ale wystarczyło jedno spojrzenie, aby zrozumiał.
    - Jasne, już idę... Wstawaj Kio, przenosimy się - klepnął chłopaka w nagi pośladek i zebrał swoją koszulę z podłogi. Kiedy wyszli, wróciłem do Ravena. Teraz przynajmniej nie musieliśmy siedzieć przy rozpraszających dźwiękach.
    - Napiłbym się czegoś dobrego, co zaproponujesz? - zapytałem chłopaka, odpinając guzik od koszuli. Zrobiło mi się nieco duszno. - Liczę też na to, że napijesz się ze mną. Możecie pić z klientami? - padło kolejne pytanie z moich ust. Pewnie nie mogli upijać się w pracy, ale jeśli wypije ze mną raz czy dwa, to chyba nic się nie powinno wydarzyć. Najwyżej konsekwencję wezmę na siebie.
    - Chciałbym cię lepiej poznać, jesteś interesujący i naprawdę ciekawi mnie dlaczego tutaj pracujesz. Domyślam się, że bez współpracownika będzie ci łatwiej się przede mną otworzyć. Wszystko pozostanie między nami - uśmiechnąłem się delikatnie. Nie miałem złych zamiarów wobec niego, ale chciałbym go poznać. Nie wiem czemu, może to czysta ciekawość...
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {01/11/21, 09:42 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

     W miejscu takim jak to, ciężko było nie trafić na pomylonego zboczeńca. Dla Ravena więc naprawdę miłą odmianą była rozmowa z mężczyzną, którego tak bardzo rozbawiła firmowa formułka. Sam ciemnowłosy może nie śmiał się z niej tak otwarcie, co zwyczajnie uśmiech nie schodził mu z twarzy.
    - I tu cię zaskoczę bądź nie.. innym klientom ta formułka odpowiada. Jest adekwatna do oczekiwań przeciętnych klientów - odparł z nieokreślonym wyrazem twarzy. Każdy tu przychodzący liczył głównie na jedno, a przynajmniej Raven na takich trafiał. Z formułki od razu wyłapywali kluczowe słowa i wręcz dziękowali, że sam to proponował, bo oni nie wiedzieliby jak do tego przejść.
     - To miłe z twojej strony, jednak to nie ty masz zajmować się mną, a ja tobą..- stwierdził przyglądając się uważnie oczom mężczyzny i kontynuując delikatny dotyk jego dłoni, stale ją gładził. Naprawdę dziwnie czuł się w takiej sytuacji. To by klient przejmował się jego samopoczuciem i komfortem było czymś nowym, czymś nietypowym. Z początku Aizak nie wiedział jak ma na to reagować, wiadomo, że w jakimś stopniu mu się to podobało, ale nie chciał mieć problemów w pracy. A kto wie do czego to wszystko zmierzało.
Ciemnowłosy wysłuchał uważnie odpowiedzi, na którą czekał. Kącik jego ust delikatnie się uniósł.
       - Zaproszenie, rozumiem… Tak mi się wydawało, że nie przyszedłeś tu z własnej inicjatywy…- odparł szczerze i zgodnie ze swoimi odczuciami.
     - Naprawdę dostrzegasz jakąś różnicę? To miejsce to po prostu dom publiczny w klubowej oprawie, a i z kartami menu…- dodał, a jego wzrok wyraźnie na chwilę spoczął na obściskującej się po drugiej stronie dwójce, która coraz bardziej się rozkręcała. A dzięki temu była idealnym przykładem tego, do czego służyło to miejsce.
       Kiedy jasnowłosy się podniósł Raven pomyślał, że uraził klienta. Może go czymś rozeźlił… przygryzł lekko dolną wargę, nie chcąc jednak zatrzymywać mężczyzny. Pierwsze co odczuł to chłód, który objął część ciała, która przylegała do klienta podczas ich bliskości. Dopiero teraz Aizak pojął jak blisko siebie byli podczas tej rozmowy, zaskoczyło go jak swobodnie poczuł się przy tym obcym.
       Miodowe oczy powiodły za jasnowłosym, który podszedł do swojego kolegi i najzwyczajniej go wyprosił. To trochę zaskoczyło Fostera, który poprawił się na kanapie, kiedy to dwójka opuszczała pomieszczenie. Tuż z ich wyjściem klient ponownie siadł obok ciemnowłosego, który w pełni skupił na nim swoją uwagę.
         - A w jakie smaki chciałbyś pójść? Zależy ci na słodyczy czy raczej rozluźniającej mocy drinka? Manhattan jest dość mocny, jednak prawdziwym mocarzem w naszej ofercie jest Rocket Fuel, z nim radzę uważać…więc którego sobie życzysz? - zapytał sięgając po swój mini tablet przypięty do paska z tyłu, by móc wysłać zamówienie jednej z kelnerek, aby ich rozmowa nie została przerwana, wyjściem Ravena, klienci nie lubili zostawać sami.
       -  Oczywiście, że nie możemy, jednak każdy to robi i to jest normalne, mamy po prostu być zdolni do pracy. Jeśli mam się napić to jednego i chciałbym go opłacić, źle bym się czuł pijąc na twój koszt…- odparł zgodnie ze swoimi odczuciami. Mężczyzna był naprawdę dla niego uprzejmy, co było ogromną nowością, Raven czułby się nie w porządku wykorzystując tę niecodzienną życzliwość.
          Po zamówieniu drinków, padło kolejne pytanie ze strony klienta, temu naprawdę zależało na podtrzymaniu rozmowy, nawet teraz, gdy zostali sami.
        - Schlebiasz mi, jednak przyszedłeś się tu odprężyć, nie chcę przerzucać na ciebie swoich problemów. Jesteś ciekawy, więc nie zostawię cię bez odpowiedzi, bo pewnie nie odpuścisz…- w kierunku jasnowłosego powędrował rozbawiony, sympatyczny uśmiech, na który stać było Aizaka w obecnej sytuacji. Rozmowa była dla niego ciekawa i miała dość nietypowy przebieg, dzięki czemu poczuł się swobodniej.
         - Próbowałem podjąć się normalnej pracy, jednak mam wiele zobowiązań i dopiero dzięki pracy tutaj jestem w stanie im sprostać…- wyjawił zgodnie z prawdą, by choć w części zaspokoić ciekawość swojego klienta.
        Mężczyźni usłyszeli subtelne pukanie, po którym drzwi się uchyliły i weszła przez nie kobieta, która przyjmowała wcześniejsze zamówienie klientów klubu. Wniosła ona dwa drinki i postawiła je na stoliku przed nimi.
       - Bardzo proszę, podać coś jeszcze? – spytała kulturalnie patrząc na jasnowłosego.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {03/11/21, 06:55 pm}

NATHAN    KATŌ

    Zdecydowanie lepiej czułem się bez obecności migdalącego się przyjaciela, który prawdopodobnie nie miałby żadnych skrupułów przelecieć Kio w naszej obecności. Nie raz byłem gościem na różnych imprezach i widziałem wiele ciekawych obrazków. Jednakże, ich obecność mi przeszkadzała, kiedy rozmawiałem z Ravenem, zwyczajnie mnie rozpraszali. A teraz mogłem na spokojnie rozmawiać z chłopakiem, który cały czas mnie ciekawił. Był nieco tajemniczy, ale też jego pracą nie było rozmawianie o jego życiu prywatnym i ja chciałem to uszanować. Było jednak coś, co sprawiało, że chciałem ciągnąć go za język i dowiedzieć się jak najwięcej. Może będę miał jeszcze okazję? To nie musi być nasze ostatnie spotkanie.
    Słysząc propozycję mężczyzny, musiałem się przez chwilę zastanowić. Nie chciałem się upijać jednym drinkiem, choć nie posiadałem słabej głowy, ale przez zmęczenie, to łatwo mogłem paść ofiara mocnego alkoholu.
    - Zdecyduję się na Manhattan - powiedziałem. Miałem nadzieję, że drinki z jego polecenia będą dobre. Pewnie zna się na tym, skoro tutaj pracuje, ponieważ często klienci mogą pytać o polecenie czegoś dobrego.
    - Przejmujesz się pieniędzmi? Skoro ja ci proponuję wspólne picie, to nie wyobrażam sobie, abyś brał drinka na swój koszt. Czułbym się z tym naprawdę źle - posłałem mu delikatny uśmiech. Jeśli będzie naciskał na opłacenie własnego drinka, to nie będę mu tego zabraniał, ale jakoś czułbym się z tym dziwnie. Zwykle to ja płaciłem za wspólne kolacje czy trunki, kiedy było się na randce. Trudno jest się pozbyć własnych nawyków, które się wypracowało przez te kilka lat.
    Wysłuchałem chłopaka, ale szybko zakończył temat. A szkoda, bo chciałem wiedzieć, co to były za zobowiązania. Długi? To najlepszy powód, jaki przyszedł mi do głowy. W końcu wątpię, by pracowali tu ludzie, którzy są tutaj z pasji. Większość z nich na pewno ma jakieś długi lub zwyczajnie nie chce wylądować na ulicy.
    - Zastanawia mnie, czy... - przerwałem, kiedy do pomieszczenia weszła kelnerka z naszymi napojami. Spojrzałem na kobietę i posłałem jej delikatny uśmiech. Miałem wrażenie, że większość pracowników była tutaj atrakcyjna.
    - Nie, na razie to wszystko. Dziękuję - powiedziałem, a kiedy  kobieta wyszła, zwróciłem się znów do Ravena. - Zastanawia mnie, czy to jest tego warte. Każdy z nas ma jakieś zobowiązania i można znaleźć ciekawszą pracę od tej. Nie wiem, czy osobiście potrafiłbym pracować w takim miejscu. Zapewne nie każdy gość, z który masz do czynienia jest atrakcyjny - stwierdziłem, sięgając po nasze drinki. Jeden podałem chłopakowi, zaś drugi zostawiłem dla siebie. Od razu skosztowałem i lekko się skrzywiłem. Rzeczywiście było mocne, ale do wypicia. Podobał mi się smak drinka i pewnie jeszcze nie raz go zamówię.
    - Podziwiam za odwagę. Musiało być ci ciężko się przełamać, ale są też plusy... Zawsze możesz trafić na kogoś, kto będzie chciał zapewnić ci przyszłość - powiedziałem, chociaż takie szanse są bardzo niskie. Za dużo filmów się naoglądałem albo za dużo mam znajomości, gdzie partnerzy moich klientów są zwyczajnie sponsorowani.  - Ale nie bierz do siebie moich słów. Lepiej jest prowadzić biedne życie, niż dać się sponsorować jakieś obleśnej świnie. Tacy są najgorsi - zaśmiałem się.
Odłożyłem drinka na stół, po czym zmieniłem swoją pozycję, kładąc głowę na jego udzie. Liczyłem na to, że mnie nie wygoni, choć było to mało prawdopodobne.
    - Pozwól mi chwilę tak poleżeć, jeśli nie masz nic przeciwko. Nie naskarżę na ciebie - uśmiechnąłem się. Nawet z daleka jego miodowe oczy były piękne oraz hipnotyzujące. - Możesz również wsunąć palce w moje włosy i je delikatnie przeczesywać, to na pewno mnie odpręży - dodałem. Do niczego go nie zmuszałem, zawsze mógł odmówić. Jego praca polega na zadowoleniu klienta, ale na jego szczęście nie byłem z tych, którzy mieliby problem z odmową - choć to też jest zależne od sytuacji.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {04/11/21, 02:12 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Po wyborze drinków ich rozmowa trwała dalej. Dla ciemnowłosego ciekawym było zawsze czemu klienci polegają na tutejszych pracownikach przy wyborze drinków. Choć w sumie wydawało się to logiczne, skoro mamy z nimi do czynienia na co dzień to powinniśmy mniej więcej wiedzieć, który jak schodzi i czy jest wart uwagi. Raven często wykorzystywał tę niewiedzę klientów polecając im najmocniejsze drinki, by jak najszybciej mieć ich z głowy. Nie było może to najuczciwsze, jednak taką taktykę na przetrwanie sobie wypracował. Dopiero tego mężczyznę uprzedził o mocy drinków. A dlaczego to zrobił? Sam jeszcze nie wiedział, nie był naiwny, dlatego ostrożnie rozmawiał z mężczyzną, jednak ten wydawał mu się być szczery i nie kombinował niczego przeciw niemu.
- Jeśli miałbyś za mnie zapłacić musiałaby to być randka. Zwyczajnie nie chcę naciągać twojej życzliwości - oznajmił z łagodnym uśmiechem. Coraz przyjemniej rozmawiało mu się z obcym mężczyzną. Czuł się swobodnie i jakby nawet miał ochotę poflirtować z klientem. Zupełnie inaczej się pracowało w warunkach gdy klient był kulturalny i w choć drobny sposób go szanował, nie traktując jak przedmiot, który wypożyczył. A fakt, że jasnowłosy był bardzo przystojny tylko dodawał Ravenowi śmiałości. Nigdy nie patrzył w tych kategoriach na innych mężczyzn. Jak dotąd spotykał się jedynie z kobietami, ale w tym miejscu coś się zmieniło. Choć do tej pory zmuszał się do towarzyszenia mężczyzną, tak dzisiejszy wieczór był znacznie inny. Dostrzegał atrakcyjność jasnowłosego, a przez to dużo przyjemniej czuł się w jego towarzystwie. Z chęcią wpatrywał mu się w oczy, nie był to przymus, przy którym musiał się wewnętrznie umartwiać i znieczulać.
Czarujący głos znów zwrócił jego uwagę, jednak wtedy do pomieszczenia weszła kelnerka, a uwaga klienta skupiła się na niej. Nie trwało to jednak zbyt długo. Kobieta wyszła, a w dłoni Ravena wylądował drink. Ciemnowłosy od razu zrobił łyka. Lubił ten smak, było czuć w nim moc alkoholi, jednak tak ze sobą się komponowały, że odpowiadało to mu.
Jasnowłosy ponowił swoją wcześniejszą wypowiedź, a Raven po usłyszeniu ciągu dalszego delikatnie skinął głową. Dał mężczyźnie wyrazić się do końca, w milczeniu przyglądał się jego tęczówką. Miały one ciekawą barwę, zieloną, a jednak gdzieniegdzie widać było przebłyski szarości. Były wręcz dwukolorowe, co sprawiało, że mężczyzna intensywnie się w nie wpatrywał.
- Nie jest to odwaga, a jakiegoś rodzaju wytrwałość… Cóż tak jak mówisz, nie każdym klientem ma się ochotę przebywać. Jednak nie znoszę tego dla własnych wygód. Nie przeszkadza mi bieda… jednak będąc za kogoś odpowiedzialnym ma się inne priorytety…- odpowiedział mimowolnie, po czym uciekł spojrzeniem do drinka. Może za dużo powiedział? Z resztą jakie to miało znaczenie. Postawił szkło na stoliku przed nimi, po czym miodowe spojrzenie, ponownie skupiło się na twarzy jasnowłosego.
- A co do sponsorów, nie wierzę w takie bajki, a i nie potrafiłbym tak. To miejsce to moja praca, jaka by ona nie była, wykonuję swoje obowiązki i otrzymuje za nie wynagrodzenie, po czym kończy się moja zmiana i mogę wyjść, jestem niezaleną, wolną osobą. Nie potrafiłbym być czyjąś zabawką na cały etat. Byłoby to zbyt uwłaczające, zwłaszcza przy takiej jak to ująłeś „świni”, a takich nie brakuje… – dodał jeszcze, wyjaśniając swoje podejście do sponsoringu. Może i sprzedawał swoje ciało w tym klubie, ale nie był do niczego zmuszany, nie był niczyją własnością. Był po prostu pracownikiem, a że jego obowiązki miały różny zakres, było to inną kwestią.
Foster zamrugał dwu krotnie kiedy klient się poruszył i zbliżył do niego. Nie drgnął jednak pozwolił mu się spokojnie położyć. Obserwował to jedynie, a po słowach jasnowłosego uśmiechnął się subtelnie.
- Z przyjemnością…- mruknął w odpowiedzi, a jego dłoń wsunęła się miedzy kosmyki włosów mężczyzny, delikatnie i czule je przeczesując.
- Postaram się, byś zapomniał o reszcie świata…- dodał i pochylił się nad głową klienta. Czule musnął swoimi wargami jego czoło pokryte niesfornymi kosmykami i złożył na nim delikatny całus. Od razu po tym geście się wyprostował i na nowo oparł o kanapę. Kontynuował przeczesywanie gęstych włosów mężczyzny, był przy tym delikatny, jakby troszczył się o niego. Drugą ręką sięgnął po dłoń klienta i ułożył swoją na jego, otulając ją i czule głaszcząc wierzch jej skóry.
- Powiedź mi… jak mogę się do ciebie zwracać? - spytał czułym szeptem, by mężczyzna bez problemu go usłyszał, a jednak by głos ten nie był zbyt drażniący i donośny. Patrzył prosto w oczy klienta, dobrze się czuł w takiej sytuacji, dlatego złoto w tęczówkach mieniło się wyrażając spokój jaki czuł Raven nie musząc obawiać się czynów mężczyzny.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {06/11/21, 12:43 am}

NATHAN    KATŌ

   Poczułem, jak ciężar z mojego ciała opada wraz z jego palcami wsuniętymi w moje włosy. Były one dość długie i gęste, dlatego lubiłem, kiedyś ktoś je przeczesywał albo zwyczajnie się bawił. A jego palce były długie, smukłe i wiedziały, co mają robić.
   - W chwili kiedy przyszedłeś, to już o nim zapomniałem - uśmiechnąłem się delikatnie, dziwiąc się, kiedy musnął moje czoło. Raczej nie oczekiwałem tego od niego, wystarczyło mi to, abym mógł chwilę tak poleżeć. To wystarczająco mnie odpręża. Z nikim wcześniej nie czułem się tak zrelaksowany, ale to chyba też dzisiejszy dzień był stresujące oraz wyczerpujący.
    Otworzyłem oczy, aby spojrzeć w jego oczy. Mógłbym się w nie patrzeć godzinami, a i tak by mi się nie znudziło. Musiałem się chwilę zastanowić, czy powinienem mu zdradzać swoje prawdziwe imię? Cóż, nie podejrzewałem go o to, że mnie w jakiś sposób wyśledzi lub zagrozi, a zdradzając imię, niczym nie zaryzykuję.
   - Nathan, ale może być Nath. Zapewne myślisz, że to imię wcale do mnie nie pasuje. Spokojnie, też tak uważam - zaśmiałem się. Wielokrotnie powtarzałem rodzicom, jak mogli wybrać mi tak delikatne imię, kiedy moja przyszłość była przy narkotykach oraz przemocy. Kiedy się przedstawiam, niektórzy się mnie pytają, czy to moje prawdziwe imię. Zwyczajnie nie pasuje do mojej osobowości czy zawodu.
    - Wracając jednak do wcześniej... Czyli masz kogoś pod swoją opieką? Nie będę pytał o szczegóły, jeszcze się do mnie zrazisz, że wchodzę w twoje prywatne życie. Cóż, trudno jest mi zrozumieć twoją sytuację, ale mam nadzieję, że kiedyś uda ci się znaleźć lepsze zajęcie - powiedziałem. Jeśli pracował tutaj ze względu na swoją sytuację rodzinną, to nieco zaczynałem mu współczuć. Poświęcać się tak dla kogoś bliskiego... Szczerze mówiąc, to nie wiem, jak to jest. Dla nikogo nie musiałem się poświęcać, miałem wszystko postawione pod nos, a kiedy potrzebowałem pieniędzy, to je dostawałem. - Mam jednak nadzieję, że kiedyś chętnie opowiesz mi nieco więcej o sobie. Nie obiecuję, że to nasze ostatnie spotkanie. Miło się z tobą rozmawia i twoje dłonie... Mógłbym zasnąć od tego - uśmiechnąłem się, ale po chwili zrozumiałem, jak głupio musiało to brzmieć. Jednakże, naprawdę nie chciałbym kończyć na tym jednym spotkaniu. Kusiło mnie, aby pojawić się tutaj raz na jakiś czas, aby dać mu odpocząć od reszty klientów. Może dla niego to dziwne, ale nie oczekiwałem seksu czy zwykłego loda, choć nie twierdzę, że bym się nie skusił. Raven jest atrakcyjny, w moim typie, ale chciałem uszanować jego odczucia oraz ciało. Wystarczy, że trafiał na innych, którzy chcieli się nim zabawić.
    - Brzmię trochę, jak jakiś starzec, ale nic nie poradzę, że czuję się tak dobrze w twoich rękach - powiedziałem. W końcu jednak się podniosłem, aby rzeczywiście nie zasnąć na jego kolanach. Dopiłem drinka, po czym spojrzałem na godzinę. Choć się nie wydawało, to trochę tutaj siedzieliśmy. Niby tylko spokojnie rozmawialiśmy, ale w dobrym towarzystwie czas zawsze leci szybko.
    - Naprawdę miło się z tobą rozmawiało, ale muszę już iść - powiedziałem, po czym podniosłem się z miejsca. Chętnie zostałbym dłużej, ale pewnie szybko bym odpłynął przez ten czuły dotyk. - Dzieli się tutaj napiwkami czy każdy zachowuje dla siebie? - zapytałem. Chciałem dać mu napiwek, ale często pracownicy dzielili się nimi miedzy sobą.
    Wyjąłem portfel, aby sprawdzić na ile mogę sobie pozwolić. Szybko podniosłem wzrok na chłopaka i wyciągnąłem do niego dłoń, aby również wstał. Zbliżyłem się do jego ucha, jednocześnie wsuwając mu pieniądze do tylnej kieszeni spodni. Tyłek też miał zgrabny, ale moja dłoń na długo na nim nie zawitała.
    - Przelicz je, kiedy będziesz w domu i nie przyjmuję zwrotów - uśmiechnąłem się. Chciałem, aby mnie posłuchał. Na pewno Raven nie przyjąłby takiej kwoty. Dwa tysiące piechotą nie chodzi, ale ja nie odczuję tej straty. - A co do reszty... Ty przyjmujesz opłaty czy to już ktoś inny się tym zajmuje? - zapytałem. Jason nic mi na ten temat nie powiedział, a wypada uregulować rachunek. Resztą miał zająć się przyjaciel, ale za drinki sam chciałem zapłacić.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {18/11/21, 06:43 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

    Była to naprawdę miła odmiana dla Ravena, kiedy klient leżał oparty o jego kolana, a on jedynie przeczesywał jego gęste włosy dłonią. Nie musiał przejmować się niczym poza spokojną i przyjemną rozmową. Było to coś niespotykanego dla chłopaka, dlatego wdzięcznie dotrzymywał towarzystwa swojemu klientowi. Ten okazywał mu szacunek i nie był w żadnym stopniu nachalny, Foster mógł więc bez obaw skupić się na rozmowie.
    Subtelny, łagodny uśmiech wkroczył na twarz ciemnowłosego, kiedy to poznał imię swojego klienta.
 - Nathan…- powtórzył ledwie słyszalnym szeptem, by utrwalić to sobie – nie mamy wpływu na nasze imiona, jednak nie uważam, by to do ciebie nie pasowało… - dodał zgodnie z tym co myślał. Nie odrywał swojego złocistego spojrzenia od oczu klienta, a jego dłoń bez ustanku przeczesywała gęste włosy, bawiąc się nimi między swoimi palcami.
 Po krótkiej chwili Nath powrócił do rozpoczętego wcześniej tematu, kącik ust Ravena delikatnie się uniósł, rozbawiła go wytrwałość i ciekawość mężczyzny. Było to na swój sposób urocze. W końcu naprawdę wiele wysiłku wkładał w pojęcie jego sytuacji.
 - Rozumiem twoją ciekawość i nawet mi ona schlebia, dlatego rozumiem i nie zrażają mnie twoje pytania, w końcu na tym polega rozmowa… i tak opiekuję się kimś - odparł spokojnie nie wyjawiając nic więcej. Uważał, że nie było to miejsce do takich rozmów, nie chciał zrzucać na klienta swoich problemów. Choć miło by było móc z kimś o tym pogadać, to zależało mu na tej pracy i nie chciał jej stracić przez taką błahostkę jak źle poprowadzona rozmowa z klientem.  To on miał zajmować się nimi, nie odwrotnie.
 - Jeśli będziemy mieć jeszcze okazję..- odpowiedział z tajemniczym uśmiechem, miło by było zobaczyć jeszcze raz tak kulturalnego i wdzięcznego klienta, jednak Raven nie nakręcał się na to, robienie sobie takich nadziei było niebywale złudne. Zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie już nigdy nie spotka Nathana.
 Mężczyzna podniósł się z jego kolan i nieco usprawiedliwił swoje wcześniejsze słowa, na co Raven się cicho zaśmiał, rozbawiony porównaniem, jakie klient wobec siebie zastosował.
 - Uwierz mi, nie brzmisz jak starzec, a wiem co mówię..- posłał ciepły uśmiech jasnowłosemu, a ten po chwili wstał. Raven po zachęceniu gestem dłoni uczynił to samo.
  - Nie ma tu takich zasad, napiwki są indywidualne…- wyjaśnił, a kiedy mężczyzna się do niego zbliżył stał spokojnie. Był czujny, jednak po tych paru godzinach spędzonych z Nathanem, nie czuł się zagrożony. Stał spokojnie, kiedy dłoń wylądowała na jego pośladku i coś zostało wsunięte w tylną kieszeń jego spodni.  Po słowach jasnowłosego wiedział dobrze, co zostało wsadzone do jego kieszeni, skinął jedynie głową w podziękowaniu, kompletnie nie wiedział jak na coś takiego zareagować, nie miał problemu z braniem pieniędzy od denerwujących i chamskich klientów, jednak Nathan okazał się tak w porządku, że zwyczajnie Foster źle się z tym poczuł. W końcu nie zrobił praktycznie niczego poza dotrzymaniem mu towarzystwa i poleceniem drinka.
 - Opłatami zajmują się kelnerki, siądź jeszcze na chwilę, ktoś zaraz przyjdzie…- objaśnił i przeszedł obok mężczyzny.
 - A więc, dziękuję ci za miło spędzony wieczór Nathanie…- dodał z czarującym uśmiechem intensywnie spoglądając w oczy klienta, po czym powoli opuścił tę lożę.
 Po wezwaniu kelnerki do Nathana, ruszył do pokoju socjalnego, by nieco się odświeżyć, dopiero na miejscu uświadomił sobie jak wiele czasu minęło. Było to zaskakujące, oczywiście w pozytywny sposób, jego zmiana miała już niedługo się skończyć.  Pomógł więc innym pracownikom w posprzątaniu zwolnionych już pomieszczeń no i mógł wrócić do domu, aby odpocząć.
 Ta noc była zdecydowanie udana i najmniej stresująca dla młodego Fostera. Będąc już w mieszkaniu wyjął z torby swój strój i przypomniał sobie o otrzymanym napiwku, chcąc go włożyć w bezpieczniejsze miejsce, wyjął plik banknotów i zaczął je przeliczać, a dłonie z każdym kolejnym zaczynały mu bardziej drżeć. Nie spodziewał się czegoś takiego, z szeroko otwartymi oczyma przeliczył pieniądze kilka razy, a kiedy w końcu do niego dotarło ile pieniędzy zarobił w jeden wieczór i otrzymał musiał sobie usiąść. Czuł tak mieszane emocje, że kompletnie sobie z nimi nie poradził. Klient wręczył mu to świadomie, jednak czy taka suma nie była przesadą?
 Musiał wziąć chłodny prysznic, by poukładać sobie to w głowie, potrzebował trochę czasu by oswoić się z tą sytuacją. Ratowało to jego budżet, odkąd pracował w klubie ich sytuacja finansowa znacznie się poprawiła, dawał radę opłacać wszystkie rachunki na czas i spłacać swoje długi, jednak dwójka braci rozpoczynająca swoją edukację miała swoje wydatki. Właśnie na to Alex wydał uzyskane pieniądze, mógł wyposażyć rodzeństwo w przybory szkolne, dzięki czemu odetchnął z ulgą.
 Po tym nietypowym wieczorze Foster wrócił do swojej codziennej rutyny, w tygodniu robił za zwykłego kelnera w barze, który co weekend oferował specjalne usługi, które i on oferował klientom. Minął tydzień, a potem rozpoczął się drugi, Alex mile wspominał Nathana, jednak dobrze wiedział, że mężczyzna odwiedził klub przypadkiem i zapewne nie będzie mieć więcej okazji do spotkania z nim. Skupiał się więc na pracy, a miłe wspomnienie mężczyzny pomagało mu jedynie znosić kolejnych klientów. W końcu nie czuł rozczarowania po wejściu do loży i nie zastaniu w niej jasnowłosego. Starał się jednak wyobrażać, że ma ponownie doczynienia z tym, a nie innym mężczyzną. Było mu w tedy nieco łatwiej w pracy.
 Miał kolejny tydzień za sobą, po wejściu do klubu i zakładaniu stroju czuł drobny stres. Zawsze mu on towarzyszył w weekendy. Nie był to lęk przed pracą, a nieznanym. W końcu nie miał pojęcia na kogo dziś trafi. A ta niepewność była dla niego najgorsza.  
 Już gotowy siedział na tyłach i starał uspokoić oddech i myśli. Nawet mu się to udało, jednak kiedy urządzenie przypięte do jego paska wydało z siebie charakterystyczny dźwięk o otrzymaniu wezwania, cały na nowo się rozchwiał. Spojrzał na wyświetlacz niczym na wyrok i ruszył do loży oznaczonej numerem z wezwania. Poprawił się wziął kilka głębszych wdechów i na nowo założył maskę opanowanego.
 Zamknął za sobą, machinalnie podszedł do klienta i jak miał w zwyczaju zaczął tą ich kretyńską formułkę, dopiero w trakcie niej podnosząc wzrok na klienta.
 -  Witam, jestem Raven, zgodnie z pańskim zamówieniem… Czego sobie pan na początku życzy? Towa…- zaczął, lecz urwał natrafiając na twarz mężczyzny. Widok Nathana wyraźnie go zaskoczył, jednak trwało to krótką chwilę.
 - Tak, nadal nie zmieniono tej formułki… - przyznał z uśmiechem i lekkim rozbawieniem.
 - Więc jakie masz życzenie na początek Nathanie? - spytał znacznie swobodniej, jego spojrzenie nabrało spokoju.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {23/11/21, 07:27 pm}

NATHAN    KATŌ

   Część mnie nie chciała stąd wychodzić, jednakże, nie mogłem tu dłużej zostać. Miałem jeszcze trochę spraw do załatwienia i nie chciałem tego zostawiać na jutro. Lubiłem mieć wszystko zrobione tak, aby nie zmieniało mi to żadnych planów. Gdybym mógł, to przegadałbym z nim całą noc. Na początku przyjście tutaj uważałem za głupi pomysł, ale teraz nie żałuję, że się pojawiłem w tym miejscu.
   - To ja powinienem tobie dziękować. Miło mi się z tobą rozmawiało - uśmiechnąłem się delikatnie, po czym patrzyłem, jak wychodzi z pomieszczenia. Odbierałem wrażenie, że przy mnie Raven poczuł się naprawdę swobodnie. Pewnie dla niego była to miła odmiana, bo dla mnie również tak było. I choć do niczego nie doszło, to i tak byłem zadowolony.
   Napisałem szybką wiadomość do Jasona, żeby nie zdziwiła go moja nieobecność, po czym rozliczyłem się z kelnerką, która weszła krótką chwilę po mężczyźnie. Oczywiście, większość miał opłacić Jason, więc zapłaciłem swoje, a resztę poprosiłem o przepisanie na Jasona. Kelnerka nie miała nic przeciwko, tym bardziej, że od razu wiedziała o kogo chodzi. Wyszedłem z lokalu, po czym wsiadłem do wcześniej zamówionej taksówki, zaś kierowcę pokierowałem od razu do mojego warsztatu samochodowego. O tej godzinie był już zamknięty, ale nie tam chciałem zajrzeć. Choć zwykle nie musze pilnować swoich podwładnych, to wolałem zobaczyć czy sobie radzą i nie ma żadnych problemów. Co jak co, ale ojciec dobrze prowadził ten biznes, więc i ja chciałem go prawidłowo kontynuować. Przynajmniej tyle mi po nim zostało. To nie był jednak czas, aby rozpamiętywać własnych rodziców. Bardziej skupiłem się na dzisiejszym dniu i było mi głupio przyznać, ale myślałem o chłopaku, choć głównie nad jego sytuacją. Nie był głupi, na dodatek miał gadane, więc nadawał by się do wielu innych prac - nawet jako przedstawiciel jakiś firm. Powinien być na studiach, a nie zajmować się taką pracą. W swoim biznesie byłem bezlitosny, ale rzadko kiedy natrafiałem na młode osoby z problemami finansowymi. CO prawda, Raven robił to dla kogoś bliskiego, ale czy to było warte jego godności? Nie chodziło mi o to, że ta praca była zła, każdy chce zarobić, ale on na pewno nie wyglądał na osobę, która to lubi. Miałem nadzieję, że jak nieco bardziej mi zaufa, to nieco więcej o sobie opowie. Nigdy nie chciałem wchodzić komuś w życie, ale mężczyzna mnie zainteresował. Na dodatek lubiłem, kiedy ktoś mówił o sobie - lepsze to, niż gadanie o mnie.
   Załatwiłem wszystkie pozostałe sprawy, a kiedy przekroczyłem próg kawalerki, poczułem sporą ulgę. Od razu wskoczyłem pod prysznic, aby się odświeżyć przed spaniem. Niektórych dziwiło to, że mieszkam w kawalerce, ale po śmierci rodziców nie czułem się dobrze w dużym domu. Tutaj było idealnie dla jednej osoby, a i tak głównie tylko spałem czy brałem prysznic. Większość czasu spędzałem poza mieszkaniem, więc na metrażu mi zbytnio nie zależało.  
    Dni mijały mi niesamowicie szybko, a przez ten czas nie miałem nawet chwili spokoju. Praca, klienci... Cholerna papierkowa robota. Na dodatek Jason nie dawał mi spokoju, ponieważ dobrze wiedział, że mężczyzna z klubu wpadł mi w oko, ale ja i tak zaprzeczałem. Nie mogłem jednak zapomnieć o jego miłym głosie czy delikatnym dotyku, no i o tej durnej formułce, która do tej pory mnie bawiła. Chciałem usłyszeć go jeszcze raz... Dlatego po dwóch tygodniach moja noga przekroczył próg klubu. Była sobota, więc sporo ludzi się kręciło. Miałem więc nadzieję, że Raven nie będzie już zajęty.
   - Dla dwóch? - zapytała kobieta, jednakże dzisiaj była sam.
   - Tylko ja i... - urwałem pochylając się nad uchem kelnerki. - Prosiłbym o Ravena, jeśli jest wolny - wyszeptałem, po czym udałem się za kobietą do loży. Od razu zająłem miejsce i zamówiłem whisky z lodem oraz wodę. Nie chciałem, aby mężczyźnie zaschło w ustach, a też musi coś pić.
    - Niedługo Raven do pana dołączy - uśmiechnęła się delikatnie, po czym wyszła z pomieszczenia. Nie musiałem długo czekać na mężczyznę, który na początku mnie nie zauważył. Powstrzymałem się od śmiechu, kiedy znów zaczął dyktować wykuty na pamięć tekst.
   - Mogłeś dokończyć, może znów obdarowałbym cię moim zabójczym śmiechem - uśmiechnąłem się do niego. Jak zwykle wyglądał czarująco, choć widzę go drugi raz. Aż dziwne, że nie mijamy się na ulicy, ale każdy z nas jest czymś zajęty.
   - Do picia już nam zamówiłem, wziąłem dla ciebie wodę, bo nie wiedziałem co lubisz, a alkoholu zbytnio nie możesz - powiedziałem, po czym podniosłem się z miejsca i podszedłem do niego, aby oprzeć głowę o jego ramię. - Liczę na udaną rozmowę i przyjemny masaż głowy. Mam za sobą ciężkie dwa tygodnie, a ty wiesz jak mi pomóc - dodałem. Może to było dla innych dziwne, ale naprawdę nie przyszedłem tu z zamiarem wykorzystania go, no może trochę, ale to nie było nic złego. Nie chciałem go traktować przedmiotowo, ale jego długie palce... No to po prostu trzeba wykorzystać.
   - Użyczysz mi swoich kolan?  - zapytałem z niewinnym uśmiechem. Odsunąłem się od niego w chwili, kiedy kelnerka zapukała do drzwi. Zaprosiłem ja do środka, po czym podziękowałem za napoje i zaczekałem aż zamknie za sobą drzwi.
   - Jak się czujesz? - zapytałem, siadając z powrotem na kanapie i poklepałem miejsce obok siebie. Wystarczała jego obecność, abym lepiej się poczuł. To było dziwne, ale myślę, że to dlatego, że przy nim nie musiałem nikogo udawać, a być sobą.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {25/11/21, 02:11 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Aizak ani trochę nie spodziewał się ponownego spotkania z Nathanem, a tu proszę mężczyzna zgodnie z zapewnieniami pojawił się po raz drugi. Ciemnowłosy był zadowolony z takiego obrotu spraw, czyżby miał być to dla niego spokojny i przyjemnie spędzony wieczór pracy? Tutaj było to niczym cud, więc w głębi cieszył się patrząc na klienta. Delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Był to szczery uśmiech, teraz nie musiał udawać sympatii.
- Czyli bez tej formułki nie mam szans by go usłyszeć? - odparł lekko rozbawionym i zadziornym tonem obserwując jak jasnowłosy wstaje i do niego podchodzi. Nie obawiał się go, pozwolił mu na swobodne oparcie się o swe ramię i delikatnie objął klienta na powitanie podczas tej bliskości.
- Dobrze i dziękuję za pamięć…- odparł na informację o zamówionych już napojach, kolejnych słów klienta wysłuchał z łagodnym uśmiechem.
- Moje kolana jak i dłonie są do twojej dyspozycji Nathanie…- oznajmił czarująco, dobrze czuł się w towarzystwie mężczyzny, więc czuł się swobodnie mogąc choć trochę z nim poflirtować, w końcu po to tu był. Jednak wobec jasnowłosego nie czuł przymusu, wszystko wychodziło z niego w sposób naturalny. Nie trudno jest być miłym i czarującym dla kogoś, uprzejmego i kulturalnego, kto nie traktuje cię przedmiotowo. Samoistnie czuło się wdzięczność, zwłaszcza mając już porównanie do innych klientów, a ludzie przychodzili tu najróżniejsi, przez co czasem wieczory bywały koszmarnie trudne i wprowadzały nie lada dylematy moralne. Tylko dzięki udawaniu i zakładanej masce udawało się to przetrwać bądź sięgało się po alkohol, by przyćmić sumienie i obrzydzenie do samego siebie.
Podczas wejścia kelnerki oboje się od siebie odsunęli, wzrok Ravena napotkał spojrzenie koleżanki z pracy, która mijając go ukradkiem puściła bardzo wymowne oczko do niego, Foster wspominał kobiecie o tym konkretnym kliencie, a ta rozpoznała go natychmiastowo i jakby cieszyła się razem z nim, z takiego przebiegu spraw. Nie była taka jak pozostali, większość osób tu pracujących pilnowała tylko własnego nosa, pod jakimś kątem byliśmy dla siebie konkurencja, przez co wielu zazdrościło sobie klientów, próbując ich podkraść. Były to tanie zagrywki, tutaj jednak spotykane na porządku dziennym. Raven nie mieszał się w te sprawy, dla niego najważniejsze było przetrwanie weekendu, to był priorytet, reszta była nieistotna, a atmosfera między pracownikami go kompletnie nie obchodziła.
Po wyjściu koleżanki ciemnowłosy siadł obok mężczyzny, na wskazanym przez niego miejscu.
- Teraz zdecydowanie lepiej…- subtelny i ciepły uśmiech ozdobił twarz Ravena. Siadł on wygodnie po czym poklepał swoje kolana, jasno dając mężczyźnie do zrozumienia, że oczekuję, aż ten wygodnie się na nich ułoży. Ta drobna bliskość była i dla niego w jakimś stopniu przyjemna, długie kosmyki jasnych włosów przelewały się przez jego palce, a widok tego w jakiś sposób go odprężał. Nathan dbał o swoje włosy przez co były one miękkie i miłe w dotyku, przez co zabawa nimi była przyjemna i kojąca.
- A gdzie jest twój towarzysz? Chyba nie wygoniłeś go jeszcze przed moim przyjściem? - spytał swobodnie odrobinę zaciekawiony brakiem mężczyzny, który poprzednim razem przyciągnął Nathana do tego klubu, w końcu jasnowłosy sam stwierdził, że przyszedł tu za jego namową.
Raven poprawił kosmyk włosów, który zaczepił się o piórko uwieszone na jego uchu, po czym sięgnął po szklankę, by zwilżyć gardło. Po jej odstawieniu przyjął Nathana na swoje kolana i poprawił jego włosy, tak by móc swobodnie je przeczesywać swoimi smukłymi palcami. Pochylił lekko głowę, tak by muc patrzeć w oczy klienta, przeszkadzała mu w tym zapięta pod szyję koszula, przez co bez obaw rozpiął dwa pierwsze guziki czarnej dopasowanej koszuli i już swobodnie mógł przyjrzeć się jasnym tęczówką.
- To jest twój naturalny kolor włosów?- zapytał nieco cieszej, byli wystarczająco blisko, że mógł sobie na to pozwolić. Pytanie o włosy samo jakoś do niego przyszło, nie chciał poruszać tematów istotniejszych, wtedy musiałby pytać o życie prywatne klienta, a ten wyraźnie podkreślił, że jest zmęczony swoją codziennością i przyszedł tu na chwile o niej zapomnieć. Dlatego też Raven nie chciał wnikać w te sprawy, podjął więc temat błahy i mało ingerujący w prywatne życie Nathana. Zależało mu na choćby drobnym podtrzymaniu rozmowy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {28/11/21, 07:46 pm}

NATHAN    KATŌ

    Jego śmiech, jak i delikatny uśmiech był bardzo przyjemny dla oczu oraz uszu. Zdecydowanie lepiej było mu z uśmiechem na twarzy, a tym bardziej, kiedy był on szczery. Na szczęście nie wyglądał na udawany, jak przy naszym pierwszym spotkaniu. Pewnie na początku myślał, że moja dobroć to tylko przykrywka do niecnych zamiarów, ale jak do tej pory, to zatrzymywałem się jedynie na swojej wyobraźni. Co jak co, ale nie da się nie myśleć o tak pięknej twarzy i jeszcze ładniejszym ciele, choć było ukryte pod ubraniami... Obcisłymi ubraniami. Dobrze, że Raven nie potrafił czytać w myślach, inaczej nie patrzyłby na mnie tymi radosnymi oczami. To co siedzi w mojej głowie, musi tam zostać, ale na szczęście nie byłem żadną bestią, aby rzucić się na mężczyznę. Bardziej odpowiadało mi to, kiedy mogłem odpocząć na jego kolanach, a jego palce bawiły się moimi włosami. To mnie wystarczająco relaksowało.
    Od razu skorzystałem z jego zaproszenie i wygodnie ułożyłem się na kanapie, kładąc głowę na jego nogach. Pozwoliłem sobie przymknąć oczy, aby nieco lepiej odczuwać jego dotyk. Nie traciłem czujności, bo nikomu nie ufałem nigdy w stu procentach, ale co mógłby zrobić mi pracownik tego klubu? Wątpię, by pozwolono im nosić jakąś broń, może ewentualnie gaz pieprzowy, gdyby trafił się wyjątkowo niebezpieczny gość.
    - Dzisiaj przyszedłem sam - powiedziałem, choć ciekawiło mnie, czemu o niego zapytał. Chyba trochę mogę się z nim podroczyć? - A jesteś nim bardziej zainteresowany? Jeśli tak, to mogę po niego zadzwonić i to nim się zajmiesz. Może jestem zbyt nudny dla ciebie... - dodałem z nieco smutnym tonem w głosie. Aktor był ze mnie kiepski, ale bardzo się starałem. Dobrze, jednak wiedziałem, że Raven nie byłby zachwycony Jasonem, ale sam przyjaciel nie byłby zainteresowany czarnowłosym. Jason wolał inną urodę, nieco delikatniejszą, bardziej kobiecą, a o Ravenie nie można było tego powiedzieć. Owszem, był bardzo przystojny, ale zwyczajnie nie w typie Jasona.
    - Chyba nie próbujesz mnie uwieść? - zapytałem, wskazując na jego rozpiętą koszulę. Nie przeszkadzało mi to, przecież wyglądało to o niebo lepiej, niż zapięta pod samą szyję.  
    - To mój naturalny kolor włosów. Może to nieco dziwne, ale odziedziczyłem ten kolor po ojcu. Niektórzy mi nie wierzą, bo nie jest to kolor naturalny, który można spotkać u osób w moim wieku czy młodszych - powiedziałem. Osobiście podobał mi się ten kolor, ale wiadomo... Ludzie, a tym bardziej dzieci potrafią być okrutne. - W podstawówce byłem za nie wyśmiewany, ale kiedy to ignorowałem, to szybko im się znudziło. Moje ulubione przezwisko z młodych lat to "Staruszek". Kiedyś miałem ochotę przez to płakać, ale teraz chce mi się z tego śmiać. Na szczęście gimnazjum oraz liceum było udane, a moja popularność przebiła wszystkich przystojniaków przez oryginalność - wyznałem, nieco wracając myślami do dawnych lat. Często pytano mnie gdzie farbuję włosy, ale szybko wyprowadzałem ich z błędu i powtarzałem wielokrotnie, że to mój naturalny kolor.
    - Często też mylono mnie z delikwentami i jeśli coś się działa, a ja akurat tam byłem, to na mnie wszystko szło. Oczywiście, później przepraszano za pomyłkę, ale cóż... Niektórzy nadal myślą stereotypowo albo to przez mój kolczyk w karku, który zrobiłem sobie w liceum - zaśmiałem się. Przez długość moich włosów mógł go wcześniej nie zauważyć, ale też nie było czym się chwalić. Kolczyk, jak każdy inny. A czemu w karku? Po prostu mi się podobał, nawet wtedy, kiedy przypadkiem włosy się w niego wczepiały.  
Dobrze, że rozmawialiśmy. Gdyby było cicho, to prawdopodobnie bym zasnął w tej pozycji. Byłem nieco zmęczony, a jego palce mnie odprężały na tyle, że spokojnie mogłem pójść spać.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {30/11/21, 11:12 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Z łagodnym uśmiechem Raven obserwował jak jego klient korzystał z oferty i kładł się na skórzanej kanapie, po to by wygodnie oprzeć swoja głowę o kolana mężczyzny. Ciemnowłosy przyglądał się jego twarzy, która wyglądała na spokojną, a po zamknięciu przez niego oczu i na zrelaksowaną. Dla Fostera tego typu odwiedziny w klubie były zdecydowaną odmianą i czymś wyjątkowym, w końcu jeszcze nigdy nie natrafił tu na gościa, który przybywałby tu bez chęci wykorzystania zamówionego pracownika. A ten jasnowłosy mężczyzna wyglądał na naprawdę odprężonego, ten widok był miły. Miło było być dla kogoś kimś tego typu. Nie zabawką, a ostoją. To uczucie podobało się Ravenowi.
Skinął lekko głową okalaną kruczoczarnymi kosmykami po otrzymaniu odpowiedzi na swoje pytanie dotyczące mężczyzny, który poprzednio towarzyszył Nathanowi. Jednak dodane słowa nieco go rozbawiły, nie potraktował ich jako poważnych wyrzutów, doskonale wiedział, że mężczyzna miał poczucie humoru i w tym właśnie momencie czuł się przez niego wrabiany. Tego typu zagrywki miał na porządku dziennym z dwójką swoich młodszych braci, dzieciaki uczą perfekcyjnego odczytywania emocji i zamiarów, a opanowanie tej sztuki było niezbędne do przetrwania i nie dawania się wykorzystywać dzieciakom bądź innym ludziom.
- Nathanie, czy ja wyczuwam w twoich słowach nutkę zazdrości? - odparł na zarzut dotyczący jego zainteresowania innymi klientami. Było to zabawne i podjął się tego typu gierki słownej. W końcu im obu umili i uatrakcyjni w jakiś sposób spędzony razem czas, w końcu jasnowłosy nie przybył tu milczeć i być jedynie głaskanym.
- Poprzednim razem, pojawiłeś się tu za jego sprawką, miło mi więc słyszeć, że odwiedziłeś mnie i bez jego inicjatywy. Schlebia mi to…- dodał szczerze z subtelnym uśmiechem. Jego dłoń nieustannie przeczesywała włosy klienta, co chwila zmieniając miejsce i przeplatane miedzy palcami kosmyki, tak jakby chciał zadbać o każdy z nich z osobna.
- A miałbyś coś przeciwko? - odparł po tym jak Nathan zwrócił uwagę na jego rozpięte guziki od koszuli. Oczywiście jego celem była wygoda, jednak tego typu żarty z klientem nawet mu się spodobały. Po raz pierwszy mógł być przy kimś swobodny, nawet jakby odrobinę flirtował, a do tej pory nie był nigdy na to w stanie. Towarzystwo mężczyzny dobrze na niego wpływało, był rozluźniony i w pełni zapominał o stresie, z którym wiązała się ta praca. Po prostu oddawał się miłej pogawędce okraszonej drobnym flirtem i żartami. Nie musiał być w pełni skoncentrowany, czujny i mieć głowy pełnej myśli i analiz, co powinien zrobić, jak uniknąć pewnych nieprzyjemności i w grzeczny sposób wykonać unik od klienta, albo jak znieść jego towarzystwo, jak znieczulić się na to co musiał wykonywać, sprzedając swoje ciało. Co gorsza mijający czas nie pomagał, nie było tak, że każdy kolejny raz był prostszy nie dla Ravena, nie był w stanie czerpać przyjemności z tego typu zbliżeń, był to tylko i wyłącznie stres.
Aizak wysłuchał całej historii dotyczącej koloru włosów Nathana, jaką ten postanowił się z nim podzielić. Był dobrym słuchaczem, uważnym i zainteresowanym. Jeśli mógł tak stwierdzić to polubił mężczyznę i naprawdę miło mu się o nim słuchało. A w ten sposób mógł choć trochę lepiej go poznać i czegoś się dowiedzieć.
- Kto by pomyślał, że kolor włosów może mieć tak wielki wpływ na to co nas spotyka… cieszę się jednak, że przetrwałeś to wszystko…- stwierdził i zastanowił się chwilę nad wspomnianym kolczykiem w karku mężczyzny.
- Głupio się przyznać, jednak przez twe absorbujące moja uwagę włosy nawet nie zauważyłem kolczyka…- wyjawił lekko rozbawiony swoim roztargnieniem. Jego wzrok skupił się na kosmykach o tak rzadkim kolorze. Nigdy by nie pomyślał, że zwykły kolor może ściągnąć na właściciela tyle najróżniejszych wydarzeń. Sam Ajzak odrobinę tego doświadczył jednak nie w takiej skali, jego oczy o miodowej barwie są dość rzadkie i nietypowe, doskonale wiedział, że przyciągały uwagę i słyszał wiele pytań ich dotyczących, jednak nigdy nie sprowadziły na niego problemów bądź szykanowań ze strony rówieśników.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {04/12/21, 06:26 pm}

NATHAN    KATŌ

    Myślę, że na moim miejscu każdy byłby zazdrosny. Kiedy osoba, z którą się spędza czas, myśli o kimś innym...  Jak tu się nie złościć? Co prawda, wiedziałem, że Raven raczej nie byłby zainteresowany moim przyjacielem, który jedynie przychodził się tutaj zabawić. Jednakże, nie dałem mu żadnej odpowiedzi na jego pytanie, a jedynie wzruszyłem ramionami.
    - Zwykle nie chodzę do takich miejsc. Kluby owszem, ale tutaj nie jest zwykły klub, a ma specjalne menu, a pojawiłem się tutaj ponownie, ponieważ ciekawisz mnie plus... Nikt tak nie dba o moje włosy, jak ty - uśmiechnąłem się delikatnie. Co jak co, ale może za bardzo komplementowałem jego dłonie, nie mogłem inaczej. Już dawno nikt nie przeczesywał moich włosów z taką delikatnością, jak i precyzją. Sam często związuje je do pracy, ponieważ było tak wygodniej. Prościej było mi je ściąć, ale ta długość mi odpowiadała.
    - Raczej nie, ale ostrzegam cię, że to nie jest takie łatwe. Moje serce jest zamknięte na ludzi, a przynajmniej jeszcze nikomu nie udało się do niego dostać - powiedziałem, choć wątpiłem w to, że Raven w ogóle by próbował. Owszem, to co teraz robiliśmy było w formie żartów. On pewnie nie może mieć żadnych głębszych relacji z klientami, a nawet jeśli, za krótko się znaliśmy. Chciałbym go lepiej poznać, ale nie wiedziałem, jak mam sprawić, żeby mi zaufał. W końcu dla niego byłem tylko klientem, więc czemu miałby mi się zwierzać ze swojego życia? Odegranie roli księdza i spowiadanie się... Prędzej by mnie wyśmiał.
    Najwidoczniej sam Raven był zaskoczony, że przez kolor włosów miałem dość nieciekawe dzieciństwo. W sumie sam uważałem do za przeszłość, więc nie czułem żadnego bólu, kiedy o tym wspominałem. Miałem kochających rodziców i to mi w tamtym czasie wystarczyło.
    - Ludzie zwykle reagują dziwnie na coś odmiennego i niecodziennego. Zwykle szare włosy można zobaczyć u osób w starczym wieku, ale w sumie dzięki nim wyróżniałem się z tłumu - uśmiechnąłem się, po czym spojrzałem w złociste tęczówki mężczyzny. - Nic dziwnego, mam tyle włosów, że trudno jest go na samym początku zauważyć - zaśmiałem się, sięgając po jego dłoń, aby pokierować ją na swój kark. Nie był ten kolczyk niczym nadzwyczajnym, ale spodobało mi się to u kogoś i sam zdecydowałem się go zrobić. Cholernie bolało, ale nie żałuję.
    - Kiedyś myślałem nad większą ilością kolczyków, podobają mi się w nietypowych miejscach, ale jakoś zaprzestałem na tym oraz na tunelu w uchu - powiedziałem. Może kiedyś zdecyduję się na kolejne, ale z wiekiem upodobania się zmieniają, co innego gdyby moja druga połówka pochwaliła się swoją kolekcją. Spotykałem się z różnymi osobami i już chyba żadna modyfikacja w ciele mnie nie zaskoczy.
    Podniosłem się z jego kolan, aby sięgnąć po picie i zaczesałem palcami włosy do tyłu. Czułem się już wystarczająco odprężony, ale pewnie i tak nie zrezygnuję z przyjemnego miziania.
    - Dowiedziałeś się trochę o mnie, może teraz zdradzisz mi coś więcej o sobie? Wiesz, taka wymiana informacjami - uśmiechnąłem się najbardziej uroczo, jak tylko potrafiłem. Powinienem uszanować jego prywatność, ale chyba może mi powiedzieć nieco więcej o sobie. Nie pytam go o miejsce zamieszania czy prawdziwe imię, bardziej ciekawi mnie jego historia.
    - Mówiłeś, że zajmujesz się kimś bliskim. Ta osoba choruje czy może jednak... - przerwałem, zerkając na niego dość niepewnie. - Ktoś cię do tego zmusza? Widziałem wiele toksycznych związków, a mi możesz powiedzieć wszystko - dodałem. Zapewne nic nie będzie chciał mi powiedzieć, ale jeśli nie będę próbował, to nigdy nie dowiem się czy poznam go lepiej. Potrzeba więcej czasu, ale jeśli dalej będziemy mówić tylko o mnie, to on się znudzi, a ja palnę coś, co nie powinno dotrzeć do uszu obcych.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {21/12/21, 11:27 am}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Atmosfera była przyjemna. Nikt nam nie przeszkadzał, mieliśmy sporo prywatności, klimatyczna muzyka w tle. Wszystko to składało się na idealną atmosferę do rozmów. A te były swobodne. Jeszcze z żadnym innym klientem Raven nie mógł tak porozmawiać, sam dzięki temu czuł się coraz pewniej. Nie musiał skupiać się na stałej czujności i na analizowaniu każdego ruchu i słowa gościa klubu, którego obsługiwał. Nie należał do ufnych osób, dlatego fakt, że tak dobrze poczuł się przy obcym mężczyźnie był bardzo rzadki i wyjątkowy. Przy pierwszej wizycie Nathanowi towarzyszył kolega, a skoro wtedy nie czuł potrzeby zabłyśnięcia przed nim i wykorzystania pracownika klubu, czemu teraz gdy byli sami miałby mu coś zrobić?
Aizak w pełni skupił się na ich rozmowie, po pierwszych słowach mężczyzny jedynie szerzej się uśmiechnął. Miło było usłyszeć coś takiego. Nie odpowiedział jednak, nie mając pojęcia jak zareagować. W sztuce flirtowania dopiero zaczynał raczkować. Nathan był pierwszym klientem, z którym pozwalał sobie na swobodna rozmowę i przy którym wplatał jakikolwiek flirt w ich dialogi, a wszystko przez atmosferę, jaką wprowadzał jasnowłosy.
- A jest tak, bo wolisz być sam? Czy nie trafiłeś na godna tego osobę? W końcu trzeba być ostrożnym w tym kogo się do swego serca wpuszcza..- stwierdził śmiało odrobinę zaciekawiony słowami mężczyzny, wydawały się być szczere, a i nie miał podstaw by myśleć inaczej.
- No i nadal się wyróżniasz, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu…- odparł z subtelnym, czarującym uśmiechem. Pozwolił pokierować swoją dłonią, która wylądowała na karku mężczyzny, a dokładniej na kolczyku, który ukrywał się na nim pod gęstymi długimi kosmykami. Raven delikatnie opuszkami obadał cały jego kształt, był zaciekawiony i skoncentrowany na tym, by czasem nie zrobić Nathanowi krzywdy, w końcu nie miał pojęcia jak on może coś takiego odczuwać i odbierać. Sam miał przebite jedynie jedno ucho i to tylko na wymogi pracy, do stroju i roli którą tu przyjmował.
- Pewnie bolało przy jego zakładaniu? Ja ledwie przeżyłem ucho, nawet ciężko mi sobie wyobrazić co musiałeś czuć przy kłuciu takiego miejsca…- wyznał oczekując odpowiedzi, która go ciekawiła. Sam nie podjąłby się takiego upiększania swojego ciała, jednak u klienta wyglądało to całkiem ciekawie i nawet podobało się ciemnowłosemu.
- No proszę, a jeśli miałbyś założyć kolejny, to jakie miejsce byś wybrał jako pierwsze? - kontynuował rozmowę, która wydawała mu się całkiem ciekawa i dzięki niej nabierał swobody i otwartości, w końcu skoro mężczyzna mówi mu tyle o sobie to siłą rzeczy zyskiwał sympatie Ravena, jego obecność w tym miejscu była dla niego czymś zbawiennym.
Kiedy mężczyzna wstał napić się swojego drinka, Aizak wykorzystał ten moment by samemu zwilżyć gardło wodą, która została dla niego zamówiona. Oparł się wygodnie i zaśmiał się cicho słysząc propozycję wymiany informacji, jednak uśmiech, którym został obdarowany skłonił go do przystąpienia do tego typu rozmowy. W końcu rozmawiali o mało istotnych szczegółach ich życia, mężczyzna nie pytał o żadne konkrety, nie wymuszał jego imienia czy adresu, by Foster poczuł się zagrożony. A przypuszczenia i teorię, którymi Nathan się z nim podzielił odrobinę go rozbawiły, ale były i było w nich coś uroczego, sam fakt, że klient zastanawiał się nad tym, wysnuwał wnioski i wychodziłoby na to, że naprawdę uważnie go słucha.
Nie potrafił powstrzymać łagodnego uśmiechu, było to coś miłego, dlatego postanowił rozwiać nieco niepewności i błędnych teorii jasnowłosego.
- Bez obaw, jestem tu przez własny wybór. Wiem, że nie jest to praca marzeń… ale próbowałem wielu innych robót i było źle… wiesz, nie mam wykształcenia, musiałem je przerwać by iść do pracy, a cóż bez tego nie mam co liczyć na dobra posadę…- wyjaśnił bardzo po krótce. Dziwnie mu było mówić klientowi o swojej sytuacji, w końcu mężczyzna nie przyszedł tu wysłuchiwać o jego problemach. Jednak skoro sam pytał, starał się chociaż odpowiadać na pytania.
- Czyli teraz moja kolei? – posłał jasnowłosemu uroczy uśmiech i chwilę się zastanowił.
- Masz rodzeństwo?- spytał o pierwsze o czym pomyślał, a że jego myśli uciekły do młodszych braci, to dość machinalnie zapytał o ewentualnych krewniaków mężczyznę.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {01/01/22, 09:36 pm}

NATHAN    KATŌ

    Cieszyło mnie to, że Raven był zainteresowany. Pewnie i tak musiały się starać, aby podtrzymać rozmowę, ale na szczęście nie jest to konieczne, bo i tak dobrze nam się rozmawiało.
    - Nie chcę wpuszczać do swojego życia pierwszej osoby, do której poczuję coś więcej. Na dodatek trudno jest znaleźć osobę, która zaakceptowałaby moją pracę - powiedziałem, ale szybko się ogarnąłem. - Znaczy, nie każdy traktuje mechaników samochodowych za godne osoby. Choć jestem właścicielem kilku, to niektórzy myślą o tym, jak o brudnej robocie, ale przelotne romanse są też w porządku, kiedy czasami człowiek jest zabiegany przez tydzień. Przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, że ktoś cały dzień czeka na mój powrót z pracy i nie dostaje wystarczające uwagi ode mnie - dodałem. Nie chciałem, żeby chłopak wypytywał mnie o pracę. W końcu to nie tym tak naprawdę zarządzam. Szczerze mówiąc nie znam się tak dobrze na mechanice, ale na szczęście mam dobry zespół, który wie co ma robić, a ja zajmuję się tym, co dzieje się pod warsztatem. Jednakże, Raven nie mógł znać prawdy. Prawdopodobnie inaczej by na mnie spojrzał, gdyby dowiedział się o narkotykach.
    - Na pewno przekłucie nie należało do najprzyjemniejszych, ale na szczęście szybko przestało boleć, choć na początku trudno mi się spało ze świeżym kolczykiem - wzdrygnąłem się na samo wspomnienie ile wulgaryzmów padło z moich ust, kiedy położyłem się na plecach i akurat poduszką nacisnąłem na kolczyk. - W sumie to myślałem nad kolczykami w sutkach i też podobają mi się w biodrach czy nad pośladkami. O intymnych miejscach nie będę wspominać, nie chcę cię przerazić ani obrzydzić. Ostatecznie zdecydowałbym się na te w sutkach - uśmiechnąłem się łagodnie. Cóż, u kobiet aż tak bardzo nie kręciły mnie kolczyki w miejscach intymnych, u mężczyzn nieco inaczej na to patrzyłem, ale czy miałbym odwagę sam zrobić sobie kolczyk na penisie? Zapewne długo bym się nad tym zastanawiał.
    Miałem nadzieję, że w żaden sposób na zraziłem go do siebie. Chciał wiedzieć, to mu powiedziałem, ale nie musi się bać, że będę chciał go zmienić na kogoś, kto tego typu kolczyki ma zrobione. Ten w jego uchu mi wystarczy, pasuje do niego idealnie. Przed nikim się już tak dawno nie otworzyłem, jak przed nim. Podobno wygadanie się obcej osobie jest dużo lepsze, bo wiesz, że są małe szanse, że znów na siebie wpadniecie. Tutaj nieco inaczej to wyglądało, ponieważ sam mogłem go odwiedzić, ale nasze rozmowy są zachowane dla nas, choć jakby plotkował o mnie z innymi, to raczej nie miałbym nic przeciwko. Nie mówię nic takiego, by zrobiło sensację w klubie.
    - Poczułem ulgę. Przynajmniej wiem, że nikt cię nie zmusza do pracy tutaj - powiedziałem. Co prawda, mógł mnie okłamać, ale nie chciałem tak myśleć. Nie miał powodów, aby mnie oszukiwać. Przecież i tak nic nie zrobiłbym osobie, która mu narzuca pracę w tym miejscu. Nieco go zaczynałem rozumieć. Bez wykształcenia nie za wiele może zdziałać, choć często patrzą na doświadczenie, niż wiedzę ogólną. Zapewne wygodnie jest mu tu pracować ze względu na godziny pracy skoro zajmuję się kimś w domu. Miałem ochotę go zapytać kim jest ta tajemnicza osoba. Ojcem? Matką? A może rodzeństwo? To jednak byłoby za wiele dla niego i mógłbym go spłoszyć tym, że wchodzę w jego nieco prywatniejsze życie. Liczę na to, że poznamy się na tyle byśmy mogli nieco bardziej naruszyć tą prywatność.
    - Jestem jedynakiem i na dodatek nieplanowanym dzieckiem. Moi rodzice nie myśleli o zostaniu rodzicami, ale cieszę się, że mama nie usunęła ciąży oraz nie oddała mnie do domu zastępczego. Przynajmniej po ich śmierci miał kto ich opłakiwać - powiedziałem i przysunąłem się do niego bliżej, aby pobawić się kolczykiem, który swobodnie wisiał z jego ucha. Pewnie by mnie nie odtrącił gdybym go teraz pocałował, ale bardzo mnie korciło, żeby to zrobić. Mimo tego powstrzymywałem się i dziwiło mnie to, że mam taką wytrzymałość. Zwykle się nie bawiłem w podchody, ale to było za wcześnie, tym bardziej, że dałem mu do zrozumienia, że nie chcę niczego więcej. Tylko rozmowa dzięki której mogłem się odciąć od codziennych obowiązków.
    - Choć pewnie fajnie jest mieć rodzeństwo. Ciekawe kłótnie, podkradanie sobie ubrań czy robienie na złość albo psikusów - uśmiechnąłem się, kładąc dłoń na jego policzku, który w delikatny sposób pogładziłem. - A ty masz rodzeństwo? Jeśli twoje rodzeństwo ma taką samą urodę co ty, to pewnie nie może lub nie mogą odpędzić się od adoratorów - zaśmiałem się. Mógł mieć też starsze rodzeństwo albo być jedynakiem, ale to nie zmieniało tego, że z taką urodą trudno jest nie mieć adoratorów. Raven jest bardzo przystojny, a jego tajemnicze oczy dają ciekawego obrazu  całej jego osoby.
    - Wybacz, może jestem za bardzo śmiały. Jesteś w moim typie. ale bez obaw... Rozmowa to wszystko czego potrzebuję - powiedziałem, zabierając dłoń z jego policzka. Oparłem głowę o dłoń, aby mi przypadkiem nie uciekła w dół, kiedy będę na niego patrzeć.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {16/01/22, 05:38 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Takie wieczory odpowiadały Aizakowi, gdyby jego praca wyglądała właśnie tak przy każdej zmianie zapewne uwielbiał, by ją. Interesująca i wciągająca rozmowa z atrakcyjnym, młodym mężczyzną, w dodatku jak się okazało z żyłką do interesu. W końcu prowadzenie kilku warsztatów musi być pracą na pełen etat, a logistyka całego przedsięwzięcia wybitnie skomplikowana. Nic dziwnego, że jasnowłosy pozwalał sobie jedynie na nocne wizyty w klubie, by otrzymać jakieś towarzystwo. W końcu sam wspomniał jedynie o przelotnych romansach, a przychodząc tutaj, przynajmniej ma pewność, że ten romans, nie będzie do niego wydzwaniać po spotkaniu.
- Wiem, o czym mówisz, jednak ludzie są różni, może trafisz na taką osobę, której ten tryb nie będzie przeszkadzał. Przynajmniej ci tego życzę…Bo twoje towarzystwo jest warte tego czekania…- odparł, końcowe słowa wypowiadając z łagodnym uśmiechem, coraz częściej pozwalał sobie wplatać tak drobne flirty i komplementy. Dobrze rozmawiało mu się z mężczyzna i nawet się z tym nie krył, jego towarzystwo było dla niego ostoją, w tym miejscu. A mijające minuty i godziny na prostych rozmowach czymś ratującym go od obleśnych i napalonych klientów.
- Zawsze zadziwiała mnie praca mechanika, niby wiem, że wszystko składa się z części i po ich rozłożeniu i wymienieniu wszystko powinno się na nowo złożyć w całość, jednak to i tak ogromna sztuka i wiedza. Ja próbując naprawić zwykły odkurzacz rozłożyłem go i na tym się skończyła naprawa, a przy próbie złożenia została mi chyba połowa elementów, bo nie wiedziałem, gdzie je wstawić..- opowiedział z rozbawieniem, mieszkając samemu i zajmując się rodzeństwem musiał wielokrotnie zajmować się domem, a takie samotne działania kończyły się różnie, nie był złotą rączką, jednak stopniowo uczył się pewnych wzorców, jak to, że zacinająca pralkę trzeba w odpowiedni sposób odblokować, a zatkany zlew rozkręcić i wyczyścić. Jednak wiele nauki go jeszcze czekało.
Uważnie wysłuchał wszystkiego dotyczącego kolczyków. Jak się domyślał, przebicie karku nie było niczym przyjemnym i na samą myśl przeszedł po jego kręgosłupie zimny dreszcz. Jednak w pewnym stopniu podziwiał mężczyznę za odwagę, że skoro chciał to również miał na tyle odwagi i zdeterminowania by to zrobić i teraz mógł cieszyć się tego efektami.
- Bez obaw, w tym miejscu człowiek natrafia na takie rzeczy, że kolczyki stają się ciekawe. Moim zdaniem nagie ciało, jest po prostu nagie, jakiegoś wyrazu nadają mu właśnie takie drobne zabiegi, czy to interesująca bielizna, tatuaż czy kolczyk, nabiera jakiegoś charakteru, a to jest wtedy interesujące…- mówił szczerze. W końcu to czym wzajemnie się dzielili było tylko między nimi, a przynajmniej tak myślał Aizak.
- A sutki myślę, że są dobre do zaczęcia, przed takim miejscem intymnym przykładowo…- dodał po krótkim przemyśleniu tego co powiedział mu Nathan.
Raven lekko skinął głową na potwierdzenie słów mężczyzny, kiedy ten zareagował na odpowiedź ciemnowłosego. Foster sam wybrał te pracę, nie lubił jej, jednak pieniądze, które był w stanie tu zarobić rekompensowały te wszystkie upodlenia. Nie był do tego zmuszany, ale też nie czuł się na siłach by podjąć się czegoś innego. Próbował już i kończyło się to katastrofą, a moment, w którym zagrożono mu odebraniem rodzeństwa był kluczowym powodem, dla którego pracował w klubie. Liczyli się jego bracia, a on dawał sobie jakoś radę, choć początki były okropnie trudne, człowiek przyzwyczajał się i do najgorszych warunków, byle połączyć koniec z końcem.
- Rozumiem, pewnie nie było to dla nich łatwe, jednak dobrze, że postąpili właśnie tak, a nie inaczej, gdyby nie to, może bym cię tu nigdy nie spotkał… - posłał mężczyźnie subtelny uśmiech. Temat był delikatny i nie chciał w żaden sposób sprawić przykrości Nathanowi kontynuując go, a pozostawienie tego bez odpowiedzi, również mogło go urazić. Postarał się wybrnąć z tego w miarę finezyjnie i nakierować na nieco inne tory ten temat.
Kiedy mężczyzna zaczął bawić się jego kolczykiem, delikatnie oparł głowę o jego ramię, by było im obu wygodniej, te przypadkowe muśnięcia skóry były przyjemne i elektryzujące. Wielu klientów bawiło się tym kolczykiem, jednak Raven nigdy nie poczuł podczas tego takiego ukojenia i błogiej przyjemności, od której oczy same się mrużyły.
- Mam dwóch młodszych braci, jednak w głowie mają jeszcze psikusy niż adorację…- wyjawił z lekkim rozbawieniem, w końcu te dwa chochliki sprawiały mu ogrom problemów, jednak nie zamienił by tych trosk na żadne inne.
Kiedy na jego policzek trafiła dłoń mężczyzny jego serce zabiło nieco mocniej, czy to był ten moment? Ich twarze były tak blisko siebie. Poczuł to narastające napięcie i choć sam w to nie wierzył oczekiwał tego, co mogło zaraz nastąpić. Ścisk w żołądku i przyspieszający puls sprawiły, że zamarł w oczekiwaniu, na gest, który nie nastąpił.
Nathan przeprosił go za swą śmiałość, za te bliskość. Było to niczym kubeł zimnej wody, który otrzeźwił Ravena. Co się właśnie wydarzyło? Czy on był zawiedziony? W głowie pojawił się mętlik, nigdy by po sobie czegoś takiego się nie spodziewał. On miał ochotę na ten pocałunek. Nie z przymusu pracy, miał prywatnie ochotę. W dodatku z innym mężczyzną? Kiedy zaczął tu pracę obcowanie z facetami było nowością, do której się zmuszał, nigdy nie myślał o mężczyznach w ten sposób. A teraz? Teraz zapragnął tego. Czy wszystko było z nim dobrze?
- Przyznaję, że różnie reaguję na taką bliskość i jak to ująłeś śmiałość. I jestem ci ogromnie wdzięczny, za takie, a nie inne podejście, jednak bez obaw, jestem tu dla ciebie i szczerze mówiąc dobrze mi w twoim towarzystwie…- wyjawił po tym jak pozbierał swoje myśli, a serce przestało wariować w piersi. Jak zwykle wydawał się spokojny, to opanował do perfekcji, by swoje emocje przeżywać wewnątrz.
Dla potwierdzenia swoich słów podniósł dłoń i ułożył ją na policzku mężczyzny, delikatnie je musnął opuszkami, po czym otulił ciepłem swej ręki. Następnie czule odgarnął jego kosmyki włosów tak by nie zasłaniały mu twarzy i zabrał swą rękę. Obdarzył go przy tym ciepłym i czułym uśmiechem.
- Jeśli ja jestem zbyt śmiały, to mnie upomnij, bo chyba zaczynam cię lubić Nathanie…- dodał z lekkim rozbawieniem i poprawił się sięgając po wodę, by nawilżyć gardło, w końcu już trochę rozmawiali.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {23/01/22, 11:14 am}

NATHAN    KATŌ

    Raven tak bardzo nie pasował do tak zepsutego świata. Był naprawdę miłym mężczyzną i nawet, jeśli moje towarzystwo traktował jak swoją pracę, to nie miałem mu tego za złe. Ale po prostu był za dobry do takiej pracy. Może tylko przede mną tak się otwierał? Inni prawdopodobnie tak się nim nie interesują, bo przychodzą głównie po jedno, ale dzięki temu czuję się... Wyjątkowy - to chyba bardzo dobre określenie.
    - Można powiedzieć, że bardziej trzymam się zarządzania oraz zamawiania materiałów, niż naprawianiem samochodów. Co prawda, nie jestem w tym żadnym nowicjuszem, ale mam na tyle zaufanych ludzi, że nie martwię się ich robotą. A jeśli twój odkurzacz dalej jest w rozsypce to... Możesz kiedyś podejść do mojego warsztatu albo coś - powiedziałem dość niepewnie. Pewnie zdążył zakupić już nowy, ale miałem chociaż małą nadzieję, że sprząta miotłą, a nie nowiutkim odkurzaczem, który śmiga bez większego wysiłku. To była dla mnie szansa by spotkać się z nim poza jego pracą, choć dla mnie, jak i dla niego jest to bardzo ryzykowne. Chyba niepotrzebnie to zaproponowałem, ale nie ma odwrotu - na szczęście ma szansę odmówić. Nie uważałem się za złotą rączkę, ale sam nie raz musiałem sobie radzić z wieloma urządzeniami, dlatego mogłem w jakiś sposób pomóc.
    Podobało mi się jego podejście do ciała. Zwykłe ciało było nudne, owszem, nadal kuszące, ale oprócz delikatnego owłosienia, piegów czy pieprzyków, nie było nic w nim interesującego. Chyba przez własne modyfikacje lubiłem, jak na ciele znajdował się nawet najdrobniejszy tatuaż, ale nie było to moim wymogiem. Jestem mało wybredny, liczy się chemia między nami, niż to, co człowiek ma na ciele.
    - Obawiam się, że przez twoje poparcie, przy następnej wizycie pochwalę się moimi kolczykami w sutkach  - powiedziałem pół żartem, pół serio. Zapewne rozważę na spokojnie wszystko za i przeciw zanim podejmę decyzję. Chociaż też dziwnie byłoby przyjść tutaj do niego, unieść koszulkę do góry i powiedzieć Spójrz jakie mam cuda! - nie mogłem sobie tego zobrazować, chociaż pewnie zrobiłbym coś w tym stylu. Jakoś przy nim czułem się na tyle swobodnie, że mógłbym mu wyjawić najbardziej upokarzające sekrety i śmiać się razem z nim. To trochę dziwne, bo znamy się bardzo krótko. Jestem bardzo towarzyski i szybko nawiązuję z innymi relacje, ale tutaj czułem się tak, jakbyśmy byli starymi znajomymi, którzy spotykają się po wielu latach i poznają na nowo.
    - W sumie... Nigdy nie słyszałem by narzekali na rodzicielstwo, na mnie już tak, ale to jak każde dziecko przechodziłem swoje i czasami działałem im na nerwach celowo lub też nie - stwierdziłem. Każdy przechodził bunt i nie znam osoby, która przez to by nie przeszła. - Pewnie dają ci nieźle popalić, jak z nimi jesteś. Jedno rodzeństwo jest problematyczne, a co dopiero dwójka - powiedziałem. Czy mu zazdrościłem? Trochę tak, bycie jedynakiem jest ciężkie, bo nie o wszystkich problemach powiesz rodzicom, ale tutaj to Raven pełni rolę starszego brata. Na pewno nie ma łatwo, ale musiał mieć z nimi dobre relacje. Jego mina to zdradzała, kiedy o nich wspomniał. Cóż, będzie miał pod górkę, jak naprawdę zaczną się interesować dziewczynami lub chłopakami. Różnie to bywa i myślę, że na pewno będą się radzić starszego brata.
    Te słowa sprawiły mi ogromną radość. Nie mogłem oskarżyć go o kłamstwa, bo bym ze mną za bardzo szczery by zacząć nagle mnie oszukiwać.
    - Uwierz mi, gdyby mi coś przeszkadzało, to na pewno bym ci o tym powiedział. Na dodatek cieszy mnie to, że zaczynasz mnie lubić, ale mam nadzieję, że nie jak klienta, a coś w rodzaju kolegi - uśmiechnąłem się delikatnie. Co prawda, nie wiedziałem czy na pewno mogę sobie pozwolić na coś więcej, niż dotyk jego policzka czy obejmowanie go ramieniem. Na pewno mi nie przeszkadzało, kiedy jego dłoń zetknęła się z moją twarzą. Już wcześniej wspomniałem, że ma cudowne dłonie i wiem, że się w ogóle nie myliłem. Przyjrzałem się mu uważnie, po czym zagryzłem dolną wargę. Miałem ochotę sprawdzić, kiedy postawi granicę, ale jednocześnie mogłoby mnie to postawić w złym świetle. Raz się żyje? Tak to chyba wołają przed każdym durnym pomysłem.
    - Cholera - szepnąłem, po czym zbliżyłem się do chłopaka. Złapałem go za brodę i pocałowałem go. Nie, nie w usta. Złożyłem delikatny pocałunek na jego poliku, ledwie się powstrzymując przed ugryzieniem go. Oczywiście, zrobiłbym to delikatnie, ale ostatecznie przerwałem i spojrzałem na niego z zadziornym, nieco tajemniczym uśmiechem.
    - Na razie musimy pocieszyć się tym, a jeśli będziesz chciał więcej... Powiedz tylko słowo - powiedziałem. Brzmiało to tak, jakbym to ja tutaj pracował, a on był moim klientem. W sumie bym się nie obraził, bo pewnie spełniłbym każdą jego prośbę. Atrakcyjność Ravena była dla mnie tak zabójcza, że mógłbym stracić dla niego głowę i nie tylko wyglądem nadrabiał, ale charakterem również.  
    - Dalej mnie zastanawia, jakim cudem udało mi się trafić do ciebie... Szczerze mówiąc, kiedy dzisiaj przyszedłem to bałem się, że będziesz już zajęty - powiedziałem. Nie, nie przerażała mnie myśl, że inny mężczyzna go dotykał, choć nieco tego zazdrościłem, ale lubię poznać drugą osobę nieco bardziej, niż od razu zabrać się do seksu czy innych seksualnych doznań. - Jest możliwość rezerwacji? To nie tak, że zabiorę cię od każdego klienta, ale wolę mieć pewność, że będę mógł spotkać akurat ciebie. Wątpię by inni pracownicy nie próbowali mnie od razu uwieść - uśmiechnąłem się. Raczej nie minąłem się z osobą, która nie lubiła tej pracy. Uśmiech był ich maską, ale po ostatnim widowisku mojego przyjaciela, chyba wątpiłem w to, że ktoś oprócz Ravena, nie lubi tej pracy. Mogę się mylić, bo nie znam wszystkich, ale już wchodząc zdążyłem złapać kontakt wzrokowy przynajmniej z piątka pracowników i gdyby nie to, że szedłem tutaj do konkretnej osoby, skusiłbym się na ich towarzystwo, ale o tym już nikt nie musi wiedzieć.  
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {24/01/22, 10:46 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Raven ze skupieniem wysłuchał wyjaśnienia ze strony Nathana. Więc zarządzał w taki sposób, było to jak najbardziej logiczne i jeszcze bardziej imponowało to ciemnowłosemu, w końcu musiał ogarniać tak wiele spraw logistycznych na raz. W końcu prowadzenie takiego biznesu było znacznie trudniejsze od prowadzenia domu, jemu gdy brakło makaronu jedli ryż, proste, a w takiej firmie brak jednego produktu niósł za sobą katastrofalne straty. Nie mogło czegoś nie być, w momencie kiedy zaplanowało się użycie produktu.
Kiedy jasnowłosy zaproponował pomoc w naprawie odkurzacza, Aizak nie wytrzymał i się roześmiał. Oczywiście szybko się zreflektował, by nie urazić mężczyzny swoim śmiechem.
- Wybacz… po prostu nie wyobrażam sobie przyjść z odkurzaczem do warsztatu samochodowego. Już widzę minę twoich pracowników, kiedy tłumaczę im, że mają się tym zająć…- uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Ale ogromnie dziękuję za propozycję i chęci, może jeśli będę mieć problem z poważniejszą maszyną od odkurzacza to faktycznie skorzystam z oferty…- dodał od razu posyłając mężczyźnie ciepły, wdzięczny uśmiech. Był to w końcu miły gest z jego strony. Fakt, że uważnie go słuchał już o nim dobrze mówił, a w dodatku przemyślał sprawę i zaproponował pomoc w jego rozwiązaniu, to naprawdę był gest, który Foster potrafił dostrzec i docenić.
- Ciekawie, kto wie, może kiedyś to i ja będę miał się czym pochwalić…- posłał mężczyźnie tajemniczy uśmiech. Miał w planach ozdobić swoje ciało, jednak stale się wahał, wiedział, że to zdecydowanie pomoże mu w pracy, jednak czy na pewno chciał oznaczyć swoje ciało na całe życie epizodem z takiego klubu? Wiadomo pracować wiecznie tu nie będzie.
- Wiadomo każdy przechodził taki okres…- potwierdził z pewną nostalgią, która go w tym momencie dopadła. Już prawie nie pamiętał jak to było grać rodzicom na nerwach, zaczepiać ich i po prostu beztrosko dokładać im problemów. Ogromnie tęsknił za tymi czasami, jednak doskonale wiedział, że one nigdy nie powrócą, a tym któremu gra się na nerwach jest teraz on.
- To fakt, młodsze rodzeństwo przypomina bardziej chochliki, których głównym zajęciem jest utrudnianie twoich zajęć…- zażartował choć mówił szczerze. Zajmowanie się rodzeństwem było etatem przerastającym jego zasoby cierpliwości. Chciał, by chłopakom żyło się beztrosko, przez co wszystko brał na siebie, oni byli zbyt mali by cokolwiek zrozumieć, wystarczyło, że ciężko przeżyli utratę rodziców, całe szczęście otrząsnęli się z tego. Młody wiek zdecydowanie im to ułatwiał.
- Zdecydowanie jak kolegę… wiem, że jesteś moim klientem, jednak… nie czuję się przy tobie jak w pracy… czuję się jak na spotkaniu, no.. na spotkaniu z kolegą…- trochę się miotał, nie wiedząc czy aby wypada mu coś takiego mówić, odrobinę speszyło go własne wyznanie, dlatego szybko dodał coś bardziej żartobliwego – z atrakcyjnym kolegą…- padło dodatkowo, by zatrzeć szczerość wyznania.
Przekleństwo jakie wydostało się z pomiędzy warg jasnowłosego zwróciło jego uwagę, z początku pomyślał, że coś nie tak uczynił. Jednak szybko to odczucie zostało zatarte zaskoczeniem. Poddał się dłoni, która chwyciła jego podbródek ustawiając go wedle swego uznania. A tuż po tym poczuł delikatne muśnięcie na swoim policzku, wraz z nim elektryzujący dreszcz przemknął wzdłuż jego kręgosłupa. Był zaskoczony, że tak drobny gest wywołał w nim tak silny bodziec. A słowa jakie wypowiedział Nathan tuż po odsunięciu się, tylko pogłębiły szok jakiego doznał Raven. Uchylone usta, nie potrafiły wydusić z siebie żadnego dźwięku, a policzki odrobinę poczerwieniały. To było tak dziwne, a raczej ekscytujące, był zawstydzony własną reakcją. A to, że Nathan wykonywał jego obowiązki było urocze. To on tu był dla niego, nie odwrotnie. A tak właśnie poczuł Aizak, jakby jasnowłosy naprawdę się z nim liczył, od początku nie traktował go jako zabawki, chyba, że właśnie taka była jego gra. Nie przychodził tu być uwodzonym, a uwieść.
Bez względu na to jakie intencje miał mężczyzna, ciemnowłosy poczuł się niezwykle. Dopiero kolejne pytanie było w stanie otrząsnąć go z szoku i zawstydzenia. Oczywiście zaczerwienione policzki nie zbladły w sekundę, jednak zaczęły powracać do swojego naturalnego koloru.
- T-tak… jak najbardziej można zamówić rezerwację, oczywiście równa się to wpłaceniu zaliczki, w przypadku nie pojawienia się klienta, takowa zaliczka przepada - zaczął niepewnie otrząsając się z resztek szoku po otrzymanym buziaku i słowach po nim. Jednak wraz z mówieniem powrócił do swojego profesjonalnego tonu i skupienia.
- Wystarczy, że podasz datę, godzinę i wpłacisz zaliczkę, a w podanym terminie będę tu na ciebie czekał…- dodał zdecydowanie pewniej, ponownie sięgając po swoją szklankę i opróżniając jej zawartość do końca.
- Miło mi słyszeć, że planujesz kolejne wizyty…

Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {05/02/22, 04:03 pm}

NATHAN    KATŌ

    W sumie nie przemyślałem sprawy z odkurzaczem. Zapewne byłoby ogromne zdziwienie u moich pracowników, gdyby Raven przyszedł do warsztatu z odkurzaczem, ale gdybym ich uprzedził... Nie, zaczęliby wypytywać o niego, a nie chciałem by ktokolwiek zauważył, że w jakiś sposób interesuję się mężczyzną. Cóż, mógłbym zaproponować bym do niego wpadł, ale nie wypada. Na dodatek jestem pewien na tysiąc procent, że by się nie zgodził na to. Choć się polubiliśmy i już nieco bardziej znaliśmy, to nadal był wyznaczony dystans i wątpię, by akurat teraz Raven zechciał mnie wprowadzać w swoje prywatne życie. Skoro korzystam z takich usług, to mimo wszystko pewnie myśli, że jest ze mną coś nie tak. Zwykle nie przejmowałem się opinią innych na temat mojej pracy, ale rozpowiadanie tego na prawo i lewo zwykle dobrze się nie kończyło.
    - Trzymam za słowo, chcę być pierwszym, który to ujrzy - powiedziałem z uśmiechem. Nieco mnie tym zaskoczył, raczej nie wyglądał na osobę, która lubi eksperymentować ze  swoim ciałem, ale nie ocenia się książki po okładce, prawda? Miałem jednak nadzieję, że jak coś w sobie zmieni, to będę pierwszy, któremu to pokaże. I mogłem zapytać, co chciałby zrobić, ale myślę, że nawet z kodem kreskowym na czole wyglądałby dalej dobrze, ale jednak miałem nadzieję, że nie wpadnie na pomysł tak durnego tatuażu. Twarz to też miejsce na takie rzeczy, ale proszę... Kto o zdrowych zmysłach tatuuje kod kreskowy? Wygląda to strasznie tandetnie.
    - Jednakże bez takich chochlików byłoby na pewno nudno - stwierdziłem. Zwykle osoby, które mają rodzeństwo to narzekają, ale kiedy zostają sami, to czuję pewną pustkę, bo w końcu dłuższy czas spędzało się z rodzeństwem dzieląc pokój lub nie - to zależy, jak kto mieszka.
    Zauważyłem, że Raven był zaskoczony. Zrobiłem to niespodziewanie i może był to pocałunek jedynie w polik, ale dzięki temu mogłem zobaczyć rumieniec na jego polikach, który zrobił się wyraźniejszy. Wyglądał jeszcze seksowniej, niż zwykle i przez myśl mi przyszło, czy  w trakcie seksu również tak wygląda? Gdyby nie moje hamulce, to prawdopodobnie bym próbował się teraz o tym przekonać. A miałem chęć zobaczyć go podnieconego, nieco wyuzdanego. To za wcześnie, aby fantazjować o kimś w taki sposób, ale od początku mnie zainteresował i nie mogłem przestać myśleć o tych idealnych ustach, widocznych kościach policzkowych czy oczach, które oczarują każdego. Odchrząknąłem, starając się wymazać ze swojej głowy nagiego Ravena zakopanego w pościeli - powinienem się ogarnąć, inaczej mężczyzna się mną rozczaruje.
    - W końcu taki atrakcyjny kolega, jak ja musi odwiedzać również swojego jeszcze bardziej atrakcyjnego kolegę w pracy - uśmiechnąłem się czarująco, zauważając, że w szybko sposób opróżnia szklankę. Podobało mi się to, że wcześniej uznał mnie za atrakcyjnego i nie traktował mnie jak jednego ze swoich klientów. Na pewno nie pojawiały się tutaj same świnie, ale rzadziej trafiały się takie osoby, jak ja - nie, nie jestem jakiś wyjątkowy.
    - Zapewne z kimś innym organizuje się takie spotkania? Wiesz, wolę mieć pewność, że nie przyjdę na marne i choć cały regulamin jest na tej śmiesznej karcie co nam dają, t jednak wolę wszystkiego dowiedzieć się od źródła - stwierdziłem, po czym pochyliłem się nieco nad mężczyzną i położyłem dłoń na jego udzie. Kątem oka zerknąłem na jego pustą szklankę oraz na swojego drinka, którego dopiłem od razu do końca. - Zamówisz karafkę wody z dodatkiem lodu mięty i truskawek? Lepiej bym się nie upił, chcę trzeźwo myśleć, aby nic głupiego nie zrobić - uśmiechnąłem się do niego i znów zacząłem bawić się jego kolczykiem. Nie wiedziałem ile jeszcze tutaj zostanę, może kilkanaście minut, godzinę czy dwie. Dobrze mi się z nim rozmawiało i nie chciałem wracać do domu, ani do swojej pracy. Puste mieszkanie było nadal puste, nawet wtedy, kiedy ja w nim siedziałem. Rodzice pewnie teraz by mi mówili, abym w końcu się ożenił, ale nie widziałem siebie w garniturze przed ołtarzem by przysięgać sobie miłość do śmierci, chociaż nie mając pewności ile się jeszcze będzie żyło. Przy tej pracy trudno było mi powiedzieć czy dożyję jutra...
    Tym razem  zawitał do nas kelner, który również był młodszy ode mnie, szczuplejszy, ale nadal atrakcyjny. Jego lekko przydługie włosy były związany w niski kucyk, ale nie przebijał urokiem Ravena i to pewnie dlatego, że to właśnie nie kelner był w moim typie, a mężczyzna siedzący obok mnie.
    - Dziękuję - powiedziałem, kiedy kelner położył szklanki oraz karafkę z wodą na stoliku. Długo z nami nie przebywał, ponieważ od razu wyszedł. Sięgnąłem po wodę i rozlałem nam do szklanek, jedną wziąłem dla siebie a drugą podałem czarnowłosemu.
    - Za miłe spędzenie czasu i za nasze następne spotkania? - zapytałem, unosząc nieco szklankę do góry. Pierwszy raz czułem się tak swobodnie, czasami nawet w pracy jestem okropnie spięty i przyjście tutaj nieco pozwalało mi się rozluźnić.
- W sumie to mam jeszcze jedno pytanie... Wchodzi w grę wyjście do jakieś restauracji? - zapytałem, ale po chwili dodałem. - - Oczywiście, poza twoją pracą. Jeśli to za wcześnie dla ciebie to zrozumiem - uśmiechnąłem się delikatnie, upijając łyk wody, aby bardziej nawilżyć swoje gardło. Miałem z tym tak szybko nie wyskakiwać, ale czy koledzy nie mogą czasami się spotkać poza pracą? Cóż, nie musi się bać, że straci klienta. Będę go nawet tutaj odwiedzać, aby po prostu porozmawiać albo zrelaksować się przy dotyku jego dłoni.
Amazi
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Amazi
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {20/02/22, 03:48 pm}

Life on the edge 8ac60375ca3058b797427db87c36fbfd

Zainteresowanie Nathana schlebiało Ravenowi. Przyjemna rozmowa w dobrym towarzystwie była idealnym sposobem na spędzenie czasu w pracy, na przetrwanie go. W tym momencie nie musiał się o nic martwić do niczego zmuszać, wszystko było naturalne i swobodne. Dla Aizaka było to wręcz niewiarygodne, że coś tak niezwykłego spotkało właśnie jego. Być może ktoś naprawdę nad nim czuwał? Choć nic nigdy wcześniej na to nie wskazywało.
- Chciałbym, jednak nie mogę tego obiecać… wszystko zależne jest od tego, czy to ty odwiedzisz mnie jako pierwszy, kiedy już to zrobię i jeżeli w ogóle… - stwierdził zgodnie z prawdą, nie był typem mężczyzny opowiadającym bajki niemożliwe do realizacji. Choć szczerze pragnąłby, pochwalić się tatuażem przed jasnowłosym, nie miał pewności, że inny klient nie zażąda jego ciała wcześniej. Były w końcu rzeczy, na które nie miał wpływu.
-color=Purple] Wiesz… taki tatuaż kojarzyć będzie mi się z tym miejscem, a jeszcze nie do końca wiem, czy chcę o nim pamiętać, ale waham się, bo w końcu nie wszystkie chwile tu są takie złe…[/color] – wyznał znacząco spoglądając na rozmówcę, który był w jego oczach interesujący.
- Zdecydowanie, brakowałoby mi ich…- odparł krótko będąc tego pewnym. Jego bracia byli jacy byli, ale stali się jego całym światem, dobrze wiedział, że musi żyć dla tej dwójki, bo nikt inny by się nimi nie zajął, bo zostaliby sami na tym parszywym świecie.
Po całusie jaki otrzymał był mocno zmieszany, jednak nie przez fakt otrzymania buziaka, a to, że spodobało mu się i liczył na coś więcej niż samo muśnięcie policzka. Było to dla niego spore zaskoczenie, jak dotąd zmuszał się do obcowania z mężczyznami, co więc innego było w tym, że zapragnął tej cielesności? Czy męskie ciało zaczęło go pociągać? A może to sposób bycia Nathana tak go oczarował? Jednak sądził, że traktować go zaczyna jak kolegę. Drobny mętlik pojawił się w jego głowie, co widocznie zostało zauważone, choć tego nie chciał, nie potrafił pozostawić tego bez emocji, zbyt go to zaskoczyło.
- Owszem, ze mną tego nie umówisz, możesz to zrobić dopiero u osoby, która przyjdzie uregulować rachunek za spotkanie, można również zadzwonić w tygodniu. Jednak taka rezerwacja wiążę się z kosztami. Trzeba opłacić zaliczkę wynosi ona 50% ceny standardowego spotkania. To takie zabezpieczenie dla klubu, by nie byli stratni, kiedy klient się jednak nie pojawi, wtedy zaliczka przepada - musiał skupić się na odpowiedzi, a to okazało się zbawiennym, uspokoił się, pozbierał myśli, a rumieniec z policzków zniknął. Chciał dobrze wytłumaczyć cały mechanizm rezerwacji, by Nathan nie poczuł się czymś zaskoczony gdy już by do takiej doszło.
- Oczywiście, już zamawiam… jednak pamiętaj, że jesteś tu by się odprężyć, jeśli masz ochotę się na pić, nie krępuj się… tu nie ma głupich rzeczy, które mógłbyś uczynić…- wyjaśnił, jego zadaniem nie było ocenianie mężczyzny i jego czynów, klient miał się tu odstresować, nie ograniczać. To było zaskakujące, jak Nathan się pilnował ze wszystkim.
Po krótkiej chwili kelner przyniósł zamówiona karafkę, wzrok Ravena spoczął na nim tylko na chwilę, wymienili porozumiewawcze spojrzenia, młodszy pracownik jakby zazdrościł ciemnowłosemu klienta, cóż tacy nie trafiali się zbyt często, a fakt, że spędzili ze sobą już kilka godzin, a oboje mieli nie naruszone ubrania był dość szokujący.
- Więc za te spotkania - odparł przyjmując szklankę i po stuknięciu jej brzegiem o krawędź tej należącej do jasnowłosego. Po czym obaj zrobili łyka życiodajnego płynu wzbogaconego owocem i mrożącymi kostkami.
Kolejne pytanie było dość zaskakujące, mężczyzna stale szokował Ravena, jednak spotkanie poza pracą było czymś zdecydowanie zaskakującym. Ciemnowłosy chwilę przyglądał się twarzy klienta, analizując czy ten mówił poważnie, lecz podstaw do żartu nie było żadnych. Zachował jednak spokój, nie zdradził emocji, jak przy całusie, zrobił jeszcze jeden łyk wody nim odpowiedział.
- Nie wykluczam takiej możliwości… - odparł z łagodnym uśmiechem spojrzenie swoje skupiając na oczach rozmówcy.
- Wtedy jednak będę chciał wiedzieć czy kogoś masz… tutaj mnie to nie interesuję, jednak jak to ująłeś… poza pracą… nie zamierzam być odskocznią…- wyznał zgodnie z prawdą. W pracy nie interesowało go, czy klient nosi obrączkę, czy ukrywa ją w kieszeni. Była to jego praca, jednak poza nią, nie zamierzał wchodzić w sprawy par, nie zamierzał robić za jakiegokolwiek rodzaju odskocznie, nie byli kochankami, przynajmniej jeszcze nie i nie miał pojęcia czy do czegoś takiego dojdzie, jednak strefa prywatna miała być poukładana. Spotkanie nie przeszkadzało mu ani trochę, nawet w pewien sposób poczuł adrenalinę, zaintrygowała go taka wizja, choć czy powinien przekraczać tę granicę? Było to bowiem połączenie pracy z życiem prywatnym, czy chciał tego? Nie potrafił konkretnie stwierdzić, nie wykluczał takiej opcji, jednak jeszcze się na nią nie godził. Szczerze polubił Nathana, choć czy mógł to stwierdzić na podstawie dwóch spotkań?
- Jakie miejsce proponowałbyś na takie ewentualne spotkanie? - musiał dopytać, był zbyt zaciekawiony, choć nadal czujny.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Life on the edge Empty Re: Life on the edge {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach