Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty The Echoes of the Past {27/08/21, 06:17 pm}



The Echoes of the Past Ba847862a9d0205bec86aa64a2f9da72

The Echoes of the Past E6ed5bb838b1548d8c94ef046c4d3dd0

Niewielkie, senne miasteczko, otoczone idyllicznymi polami i porośniętymi gęstym, nieprzystępnym lasem górami. Daleko od jakiejkolwiek innej cywilizacji – od najbliższego dużego miasta dzielą je dobre dwie godziny jazdy samochodem. Miejsce spokojne – idealne jeśli idzie o spędzenie emerytury; acz raczej niezbyt atrakcyjne dla młodych, poszukujących pracy ludzi, którzy masowo wręcz starają uciec się z niego do większej metropolii. Większość mieszkańców zajmuje się rolnictwem, albo pracuje w lokalnej fabryce tekstyliów.
Miasteczko jest senne, spokojne... Nikt nie wydaje się pamiętać fali tajemniczych zniknięć, jaka targnęła nim w latach 90, których obiektem były głównie młode kobiety.
X spędził większość swojego życia w miasteczku, opuszczając je tylko i wyłącznie na czas studiów. Najmłodsze dziecko właściciela fabryki, żył wygodnym, spokojnym życiem, po studiach znajdując pracę w lokalnym liceum. Powszechnie lubiany, otoczony jest szacunkiem zarówno rodziców jak i uczniów i wydaje się być naprawdę ukontentowany życiem w małej miejscowości, mimo że w młodości, jak wielu jego rówieśników marzył o opuszczeniu tego miejsca, jednak... Jakoś nie potrafił. Może wynikało to z faktu, że matka X była jedną z kobiet, które zniknęły, gdy ten był ledwie dzieckiem i X łudzi się, że wciąż jakoś się odnajdzie? Niewiadomo, bo wieloletnie poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu.
Y tymczasem jest młodym nauczycielem języka z zza granicy, któremu w końcu, po długich miesiącach poszukiwań, udaje się dostać pracę . Co prawda nie jest to, co sobie wyobrażał, bo planował karierę w jakiejś ekskluzywnej miejskiej szkole, a zamiast tego wylądował na jakimś zabitnym dechami zadupiu, ale cóż... Z czegoś trzeba żyć, prawda? Pakuje więc manatki, ładuje się w autobus i niechętnie rusza w stronę tego samego miasteczka, z którego pochodzi X i zaczyna uczyć w tej samej szkole.
X  i Y spotykają się w pracy  – X ma oprowadzić Y po szkole i decyduje się rozszerzyć tą czysto profesjonalną uprzejmość i pomóc mu z aklimatyzacją w nowym miejscu, jako że Y nikogo tu nie zna. Przez kilka miesięcy życie toczy się normalnym, powolnym torem.
Dopóki jedna z uczennic szkoły nagle nie znika, a wszyscy dookoła angażują się w akcję poszukiwawczą. Z czasem, gdy prawdopodobieństwo znalezienia dziewczyny żywej jest coraz niższe, policja zaczyna rozgrzebywać stare sprawy, łącząc je razem... I znajduje podejrzanego. Dyrektora lokalnej fabryki , ojca X... Póki co jednak brakuje konkretnych dowodów, a co najważniejsze ciał.  

Dijira & nowena


Ostatnio zmieniony przez Dijira dnia 28/08/21, 12:19 am, w całości zmieniany 2 razy
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {27/08/21, 11:15 pm}



character song


The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7

The Echoes of the Past 06530af13430e849d487efd25fc89fe0


Ahn Hyunjun (안현준)   ••    27 lat    ••   20 wrzesień   ••     Panna  ••   urodzony i wychowany w Sudong
homoseksualny    ••    wolny     ••   niewyoutowany  gej, umawiany przez szwagierkę na randki  w ciemno
skończył historię na Sungkyunhwan University  ••   spędził rok na wymianie, w Edynburgu, stolicy Szkocji
nauczyciel  historii  w  liceum    ••    prowadzi  również  kółko teatru  i  tańca tradycyjnego    ••    pedant
mieszka z ojcem    ••   jego matka  zaginęła, kiedy miał 10 lat, jako ostatnia w serii tajemniczych zniknięć
ma  trójkę  starszego  rodzeństwa    ••    dwóch braci: Inhyuk'a (35) i Bareum'a (30) i siostrę, Borę (32)   
1,5  roku obowiązkowej   służby wojskowej spędził w  piechocie  ••  1 Dywizja Piechoty  •• ranga kaprala
jeden  z  najpopularniejszych  wśród  uczniów  nauczycieli  w  szkole    ••   często  zostaje  po  godzinach
specjalizuje się zwłaszcza w historii współczesnej  Korei     ••    mówi po koreańsku, angielsku i japońsku
 popołudniami   gra   w   tenisa     ••    uwielbia  dramy  historyczne, gra  na   geomungo, niezły  kucharz
179  cm  wzrostu     ••      65  kg  wagi     ••     czarne włosy,  zwykle elegancko ułożone, z przedziałkiem
czekoladowe,   kocie   oczy     ••     szczupła,  wysportowana   sylwetka    ••    brak  tatuaży   i   piercingu
blizna na kolanie po upadku z  drzewa    ••    zwykle ubrany dość staromodnie, w nudne koszule i swetry

family tree:


Ostatnio zmieniony przez Dijira dnia 28/08/21, 11:54 am, w całości zmieniany 6 razy
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {28/08/21, 01:30 am}


you're the   b o o k   I want to read
you're the song that makes me cry
and     the     quiet     conversation
t h a t   c h a n g e d   m y   m i n d


s  o  n  g

The Echoes of the Past ZdZCaIq

The Echoes of the Past OpIPLRZ
__________________________________________________________________

rupert skeens     27 lat      urodzony 12.02     zodiakalny wodnik
mężczyzna             jedynak           homoseksualny             singiel
ligwistyka  z  językiem  angielskim  /   University  of  Edinburgh
nauczyciel          języka      angielskiego          jako          obcego
urodzony   i   wychowany   w   Prestonpans    (Wielka Brytania)
matka   Polka,   pielęgniarka       ojciec   Szkot,   fizjoterapeuta
mówi po angielsku, polsku i francusku, rozumie scottish gaelic
187cm       67kg      szczupły       brązowe włosy     zielone oczy
nosi  okulary  do  czytania  (+1,5D)  i  smart  casualowe  ciuchy

__________________________________________________________________

Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {28/08/21, 08:55 pm}

The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7

Hyunjun siedział przy swoim biurku w pokoju nauczycielskim, wyraźnie zafrapowany, wpatrując się w ekran telefonu. Nowy semester zaczynał się za tydzień, póki co szkoła była więc praktycznie pusta, jeśli nie liczyć pochylonych nad papierami nauczycieli, przygotowujących się do spotkania Rady Pedagogicznej mającego odbyć się za kilkadziesiąt minut. Na biurku Ahn’a piętrzyły się papiery, plany lekcji, ulotki uniwersytetów... Wszystkie ładnie posegregowane i poukładane w zgrabne, zbyt dokładne wręcz kupki, ale Ahn w tej chwili nie zwracał na nie uwagi, choć miał tego poranka naprawdę sporo do zrobienia.
Źródłem jego rozproszenia był SMS od najmłodszej szwagierki. Haesun znowu umówiła go z kolejną „znajomą”, aranżując spotkanie w najelegantszej z trzech restauracji jakie mieli w Sudong. Od kiedy zredukowała godzinypracy z powodu ciąży, tych „znajomych” do przedstawienia Hyunjun'owi było coraz to więcej, a on już nie wiedział jak odmawiać... Wykorzystał chyba wszystkie dostępne wymówki. Naprawdę nie był pewien co robić. Nie mógł im powiedzieć, ale z drugiej strony... To było naprawdę męcząc. Ale tutaj... Nie mógł żyć inaczej. Jego ojciec nigdy by tego nie zaakceptował. Mieszkańcy miasteczka tym bardziej – zostałby wyklęty, jak parę lat od niego starszy Do Kyuwon, który zdecydował się przywieść swojego chłopaka na Chuseok parę lat wcześniej. Senior Do wyrzucił go z domu, a potem... Potem było tylko gorzej.
Nie, już lepiej było chodzić na te wszystkie randki i z uśmiechem przepraszać, mówiąc, że nie jesteś zainteresowany, niż narażać się na takie traktowanie. Żył w konserwatywnym kraju. Bardzo konserwatywnym kraju. W mieście było trochę inaczej, i rzeczy zmieniały się powolutku, w ślimaczym tempie na lepsze. Ale tutaj? Bycie... innym oznaczało społeczne wykluczenie w najlepszym przypadku i publiczne zlinczowanie w najgorszym.
Nie bez powodu Do Kyuwon nie wrócił do Sudong od lat.
-Panie Ahn, proszę na chwilę wstąpić do mojego gabinetu –młodego nauczyciela z ponurego zamyślenia wyrwał głos dyrektora. Dyrektor Cha, niewysoki, łysiejący mężczyzna po sześćdziesiątce stał przy jego biurku, wbijając w Ahn’a sceptyczne spojrzenie małych, przebiegłych oczek zza szkieł okularów. Najwyraźniej zauważył, że młody nauczyciel odpłynął gdzieś myślami i wyraźnie nie był z tego powodu szczęśliwy.
Jun westchnął cicho. Semestr się nawet nie zaczął, a on już lądował na dywaniku... Co najpewniej oznaczało, że przywalą mu jakąś dodatkową robotą. Pracował w szkole od roku i wiedział dobrze, z doświadczenia, że dyrektor Cha nigdy nie skraca twojej listy obowiązków. Oj nie. Ma w zwyczaju tylko do niej dodawać.
Powoli podniósł się ze swojego miejsca i zgarnąwszy po drodze notatnik, gdyby musiał coś zapisać, szybko podążył za dyrektorem, wychodząc na długi, pomalowany na brzydki odcień żółtego korytarz. Dystans dzielący ich od położonego parę drzwi dalej gabinetu niestety nie był bardzo długi i lada chwila już do niego wchodził.
W środku dość ponurego pomieszczenia, urządzonego w staromodnym stylu, który najpewniej pamiętał poprzedni wiek, oprócz zajmującego miejsce za ciężkim biurkiem dyrektora, znajdował się młody, wysoki mężczyzna. Ten definitywnie nie był tutejszy.
-Jak ogłaszałem wcześniej, w końcu udało mi się zciągnąć do naszej szkoły nauczyciela angielskiego zza granicy... To jest pan Skeens,  z Anglii –starszy mężczyzna wspominał coś o tym wcześniej, na ostatnim zebraniu Rady Nauczycielskiej. Był z siebie wyjątkowo dumny – od lat próbował i żaden zagraniczny nauczyciel nie chciał przyjechać do Sundong. Nic dziwnego – miasteczko było nieduże i położone daleko od jakichkolwiek atrakcji. Nie było tu nic ekscytującego - ot, parę malowniczych szlaków i stara świątynia na pobliskiej górze.
-Panie Skeens, to Ahn Hyunjun, najnowszy dodatek do naszego grona pedagogicznego. Uczy historii i jest wychowawcą klasy pierwszej „b”-dyrektor najwyraźniej nie zamierzał się przejmować faktem, czy ten po koreańsku mówi, czy nie, chociaż najpewniej już wiedział jak się sprawy mają w departamencie międzyjęzykowej komunikacji, w przeciwieństwie do swojego podwładnego... Nie miało to większego znaczenia. Dyrektor Cha uczył japońskiego – jego repertuar języków obcych ograniczony był do dwóch i wydawał się sądzić, że samą telepatią jest w stanie przekazać znaczenie swoich słów.
-Miło mi pana poznać –Ahn grzecznie się ukłonił, stając obok nowego nauczyciela.
-Pana angielski jest całkiem niezły, prawda panie Ahn?- młody nauczyciel skinął tylko głową w odpowiedzi. Mówił po angielsku – co prawda stosunkowo wolno i z delikatnym akcentem – ale definitywnie biegle. Stosunkowo często go używał. Miał przyjaciół za granicą i lubił czytać prace w oryginale, także półświadomie cały czas ćwiczył.– Studiował pan za granicą na tym samym uniwersytecie co pan Skeens... Chciałbym więc, żeby oprowadził go pan po szkole.
-Nie lepiej by było poprosić panią Park albo pana Nam? W końcu oni uczą angielskiego...-to nie tak, że Ahn miał coś bardzo przeciwko. Po prostu miał dużo do zrobienia. To był jego pierwszy rok wychowastwa, do tego miał dokończyć plany lekcji i przygotować propozycje scenariuszy na pierwsze spotkanie kółka. To jedno. Drugie... Skoro pan Skeens miał uczyć angielskiego, najlepiej było, żeby od początku konsultował się z innymi nauczycielami przedmiotu, żeby wytłumaczyli mu jak, co i jak u nich działa.
Ale że dyrektor Cha był ich takim prywatnym, szkolnym dyktatorem – wiedział, że nie ma sensu dyskutować, także na delikatnej, uprzejmej sugestii się skończyło.
-Niby tak, ale pan Skeens – dyrektor Cha zabawnie przeciągał nazwisko obcokrajowca, przez co brzmiało ono praktycznie nierozpoznawalnie. –Na pewno będzie czuł się bardziej komfortowo w towarzystwie rówieśnika, a pani Park i pan Nam są bardzo zajęci przygotowaniami do rozpoczęcia roku i organizacją jesiennego festiwalu.
-A ja niby nie jestem zajęty?-pomyślał sobie Jun, ale... Był najmłodszy. Oczywistym wręcz było, że to jemu przypadną wszelkie dodatkowe zadania, nawet jeśli miał sporo na głowie. Nie mógł wprost sprzeciwiać się przełożonemu, nawet jeśli ten przełożony miał w zwyczaju odpuszczać mu więcej niż reszcie, przez względu na to kim był ojciec nauczyciela.
-Rozumiem –powiedział zamiast tego, decydując, że dla świętego spokoju najlepiej będzie nie uzewnętrzniać poprzedniej myśli na głos.
Na szczęście dyrektor na tym zakończył swoje przywitanie i Hyunjun, razem z nowym anglistą mogli wyjść na korytarz.
-(a*)Jeszcze raz miło mi pana poznać. Hyunjun Ahn-na rzecz Brytyjczyka zmienił kolejność imienia i nazwiska. W Azji Wschodniej zazwyczaj przedstawiano się najpierw nazwiskiem, a potem podawano imię, w przeciwieństwie do zachodniej kolejności. - Uczę historii– uśmiechnął się przyjemnie, szczerze. Tak czy siak, dyrektor miał rację – byli w podobnym wieku. A biorąc pod uwagę tak, że średnia wieku grona pedagogicznego wypadała na ponad czterdziestkę,  z Do – Yum’em nie mógł zadawać się otwarcie przez wojnę prawną jaka toczyła sie pomiędzy matematykiem, a siostrą Ahn’a, a dwie młodsze nauczycielki fizyki i biologii były miłe, ale nieco zbyt intensywne, jeśli ktoś pytałby go o zdanie (a nikt nie pytał)... Cóż, miło będzie poznać kogoś nowego.
Poza tym ten zaczynał nową pracę, był w nowym miejscu, po spotkaniu z nieco grubiańskim dyrektorem... Hyunjun chciał miło go przywitać i pomóc w aklimatyzacji. Dobrze pamiętał jak zdenerwowany był półtora roku wcześniej, kiedy zaczynał tu staż... A przecież chodził tu do liceum i znał większość nauczycieli. Praca w zupełnie nowym środowisku musiała być jeszcze gorsza.
-(a) Jak ma pan jakieś pytania to proszę się nie wstrzymywać. Kiedy przyjechał pan do Sudong? Zdążył się pan zadomowić? –skoro stare plotkary jeszcze go nie wywęszyły, to pewnie nie minęło zbyt dużo czasu.
-(a)W ogóle mówi pan po koreańsku, czy nasz drogi dyrektor Cha po prostu nie wziął tego pod uwagę? –pytał, bo jeśli mężczyzna nie mówił... To na pewno będzie mu ciężko. W Seulu, czy innym dużym mieście, nieznajomość języka byłaby problemem, ale jakoś pewnie dałoby się ją przeskoczyć, mimo stanu edukacji językowej w kraju (która była... dość słaba i nastawiona głównie na testy), ale w Sudong? Właściwie na palcach można było policzyć tych powyżej trzydziestki, którzy znali jakikolwiek język obcy, a młodzież ledwie coś dukała. Społeczność była też dosyć zamknięta i mocno konserwatywna nie podchodząc zbyt przyjaźnie do ludzi z zewnątrz... Mogło być nieciekawie.


*będę oznaczała literką (a), kiedy Hyunjun przechodzi na angielski, koreański będzie bez oznaczeń[/i][/b]
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {30/08/21, 11:04 pm}

The Echoes of the Past OpIPLRZ

____W dyrektorskim gabinecie, gdzieś w urokliwym, niedużym — jak na przyjęte powszechnie standardy — miasteczku na obrzeżach świata, było niepokojąco ponuro. Ciężkie i ciemne biurko, za którym siedział starszy mężczyzna w okularach, budziło w Rupercie niezbyt przyjemne wspomnienia jeszcze z czasów studiów. Wspomnienia, do których zdecydowanie nie chciał teraz wracać. Fakt że mężczyzna posługiwał się wyłącznie własnym językiem ojczystym — to jest, koreańskim — jak śmiał twierdzić nowy nauczyciel angielskiego, wcale nie uprzyjemniał mu pierwszych chwil w pracy. Każde kolejne zdanie wypowiadane przez dyrektora placówki utwierdzało go tylko w przekonaniu, że brak wcześniejszego zaznajomienia się chociaż z podstawowymi wyrażeniami w hangug-ǒ świadczył o jego głębokiej ignorancji, za którą najwyraźniej przyjdzie mu słono zapłacić. W pewnym momencie zupełnie przestał słuchać niezrozumiałego bełkotu wydobywającego się ze spękanych ust starszego człowieka. Pochłonęły go własne myśli na temat tego, co tak właściwie uchodziłoby w jego położeniu za zdecydowanie gorsze — nieznajomość ani jednego znaku koreańskiego alfabetu czy może ani jednego słowa.
____Odpowiedź przyszła szybciej, niż śmiał się spodziewać, bowiem dyrektor opuścił swój gabinet, zostawiając nieokrzesanego, a już z pewnością niemającego w sobie ani krztyny skruchy Szkota samemu sobie z tymi wszystkimi tomami nadszarpniętych zębem czasu książek, poustawianych równiutko na równie ciemnych co biurko regałach wzdłuż ściany oraz z masą najróżniejszych dokumentów, upchniętych to w eleganckich teczkach, to rozłożonych na dyrektorskim biurku. Wszystkie one dla bruneta stanowiły jedynie ciąg niezrozumiałych powykręcanych kreseczek, a nie źródło wiarygodnej informacji. Rupert stał jak kołek w płocie, gratulując sobie brak jakiegokolwiek pomyślunku — nie wierzył wcale w to, że senior może do niego wrócić, i to z ostatnią deską ratunku, jak miało się za parę minut okazać — i przeklinając po cichu brak ogłady. Bo przecież mógł spróbować chociaż zakomunikować grzecznie swojemu przełożonemu, że przydałaby się im obu jakaś pomocna dłoń (lub w tej sytuacji — język) kogoś, kto pomógłby przy prowadzeniu sensownej rozmowy. Byłoby to o tyle praktyczne, że Rupert może dowiedziałby się, na jakich konkretnie zasadach ma wyglądać jego praca w tym liceum. Doświadczenie wyniesione z poprzednich wyjazdów do Francji było pomocne, owszem, ale Francja to nie Korea — tam przynajmniej mógł się z kimś dogadać.
____Widok młodego mężczyzny sunącego tuż za dyrektorem nie przyniósł w pierwszej chwili upragnionej ulgi. Rupert odkłonił mu się delikatnie, posłuchawszy głosu intuicji, podpowiadającej że dyrektor właśnie ich sobie przedstawia. I nagle uderzyła w niego myśl, że przy tych dwóch mężczyznach wygląda jak ktoś z zupełnie innej planety. Nie było mu z tym faktem szczególnie przyjemnie, ale wiedział dobrze, że nic na to nie poradzi. Kolejne miesiące będą dla niego bardzo ciężką próbą, bo nie będzie przecież mierzyć się tylko z nieznajomością tutejszego języka, ale także z nieobeznaniem z koreańską tradycją, kulturą, z lokalnymi osobliwościami i niepisanymi zasadami, o których każdy inny wie i je stosuje; z obcymi sobie widokami, dźwiękami, smakami, a nawet zapachami. Szok kulturowy czaił się na niego, zupełnie jak zastygły w ciemnościach drapieżnik, czekający na jeden, ostatni, fałszywy ruch. To nagłe uświadomienie sobie wszystkiego, z czym będzie musiał się zmierzyć, wyraźnie dorzuciło mu zmartwień.
____Mężczyźni prowadzili ze sobą rozmowę tak, jakby Ruperta w ogóle tam nie było. A przynajmniej tak to z jego perspektywy wyglądało. Pochłaniały go coraz to czarniejsze myśli, malując mu na twarzy popłoch. Pociły mu się ręce, ale z tego jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy. Czuł za to, jak mocno się napina mu się całe ciało, centymetr po centymetrze. Odwrócił głowę w stronę drzwi, skąd do pomieszczenia wpadało rozproszone światło. Miał nadzieję napotkać wzrokiem okno i wyjrzeć na nie, na soczystą zieleń liści, ale zamiast tego zatrzymał na dłużej spojrzenie na spoważniałej twarzy przyprowadzonego jegomościa. Była... gładka... tak, chyba tak właśnie by ją określił. Lecz nie wypadało mu się w takiej chwili zbyt długo przyglądać, spuścił więc oczy na czubki własnych butów i zacisnął usta w wąską kreskę. Rozważał możliwość zabrania głosu, ale okazało się to niewymagane.
____Nawet nie wiedział kiedy to się stało, że nogi same opuściły mroczny gabinet i poprowadziły go na szkolny korytarz o ścianach w wyjątkowo brzydkim odcieniu żółci. Zdziwiony Szkot rozejrzał się po miejscu, w którym stali, próbując otrząsnąć się z tego dziwnego odrętwienia, w jakim znalazł się od jakiegoś czasu. Omal nie podskoczył, gdy jego uszu doszły słowa, które nareszcie były dla niego zrozumiałe. Popatrzył na Hyunjuna, uwidaczniając swoją przeogromną radość z obrotu sytuacji w postaci szerokiego uśmiechu.
____Rupert Skeens, niezmiernie cieszę się, że mogę pana poznać — odrzekł pospiesznie, jakby bał się, że jeżeli odpowie zbyt wolno, ten cud na dwóch nogach równie szybko zniknie mu sprzed oczu. W efekcie jego wypowiedź zabrzmiała raczej jak zlepek dziwacznych zbitek głosek niemających większego znaczenia. Brunet zbeształ się za to w myślach, przypominając sobie jak on się czuł dosłownie przed chwilą na spotkaniu u dyrektora, po czym odpowiedział, tym razem wolniej, na pytania zadane przez Koreańczyka: — Tak po prawdzie, przyjechałem zaledwie wczorajszego popołudnia i zdążyłem jedynie załatwić sprawy związane z zakwaterowaniem... więc nie, podejrzewam, że minie trochę czasu zanim się tu, jak pan to nazwał, zadomowię.
____To następne pytanie wpędziło Skeensa w niemałe zakłopotanie, bo zdał sobie sprawę, jak bardzo fatalne wrażenie mógł wywrzeć na swoim przełożonym. Ale mleko już się rozlało, więc pozostało tylko wziąć ścierę i posprzątać. Dotąd żył w przekonaniu, że języka na pewno nie zdoła opanować, dopóki nie wyjedzie do kraju, w którym posługują się jego naturalni użytkownicy. Zawsze powtarzano mu to na wszystkich etapach edukacji, a potem on sam powtarzał to swoim uczniom. Teraz mierzył się z niewygodną rzeczywistością, w której nieznajomość minimum z minimum mogła narobić mu pod górkę, szczególnie w tak niedużej miejscowości. Kto wie, a nóż los się do niego uśmiechnie i zdoła przyswoić sobie jakieś podstawy języka na jakimś kursie?
____Zdaje się, że niestety postąpiłem trochę lekkomyślnie, zakładając z góry, że jakoś to będzie i znajomość angielskiego jak zwykle mnie uratuje... — powiedział, idąc wzdłuż korytarza w bliżej nieznanym mu kierunku. Dodał, myśląc na głos: — Ale dyrektor... Cha... — wymówił niepewnie nazwisko — szybko mnie przejrzał. Już myślałem, że to będzie mój pierwszy i zarazem ostatni dzień w pracy.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {31/08/21, 05:03 pm}

The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7

Korytarz był pusty, więc słowa niosły się po nim delikatnym echem. Już niedługo miał tętnić życiem, wypełniony głośnymi rozmowami nastolatków... Hyunjun naprawdę nie lubił przychodzić do szkoły kiedy była pusta. Wydawała mu się taka nienaturalnie cicha. Trochę jak z horroru, albo zegoś w tym stylu, jakby każdy głośniejszy dźwięk mógł wywołać wilka z lasu, jakiegoś potwora, gotowego odgryźć ci głowę w każdej chwili.
Ahn nie mógł doczekać się rozpoczęcia roku. Ojciec ostatnio chodził nerwowy i wyjątkowo łatwo było nadepnąć mu na odcisk. Większość wakacji Hyunjun spędził niańcząc swojego najmłodszego bratanka, starają się zejść głowie rodziny z drogi – pojechał też na tydzień do Seulu odwiedzić przyjaciół, odetchnąć...  Jeden więcej powód, dla którego, powrót do pracy go ekscytował, jako że łatwiej miało mu być uniknąć potencjalnych konfliktów z rodzicielem.
Zresztą, jak miał  być szczery, naprawdę lubił tą robotę. Lubił uczniów, lubił pracować z młodzieżą... Czuł się trochę tak jakby dokładał jakąś małą cegiełkę do ich przyszłości. I nawet jeśli nie zawsze było łatwo, nawet jeśli momentami żałował, że nie wybrał innej ścieżki, to... W gruncie rzeczy uważał swój wybór kariery za dobry.
-(a) Rozumiem… Gdyby miał pan jakieś pytania, albo problemy, proszę się nie wstrzymywać. Mieszkam tu praktycznie całe życie, także dobrze znam okolicę - nie licząc czterech lat studiów, Ahn spędził w Sudong całe życie. - To małe miasteczko, więc praktycznie każdy zna każdego... Jest dosyć specyficzne, ale z czasem się pan przyzwyczai-wciąż się uśmiechał. Skeens wydawał się nieco rozproszony, acz uszczęśliwiony faktem, że w końcu się może z kimś porozumieć. Ech... Hyunjun’owi było naprawdę szkoda młodego nauczyciela.
Zwłaszcza, że, jak Ahn się spodziewał, był otoczony barierą jezykową, którą będzie musiał jakoś przeskoczyć.
- (a) Na naszym zadupiu angielski niestety nie jest szczególnie dobrze znany... Zwłaszcza wśród starszej generacji-starszej generacji, która była tutaj w większości. Młodzież wyjechała do dużych miast, za pracą. Przyjeżdżali na wakacje, na urlopy. Czasami wracali – najczęściej gdy spotkali się w mieście z jakimś dużym rozczarowaniem, stracili pieniądze albo chcieli wychowywać dzieci w spokojniejszym miejscu. Pewnie, była grupa, która jak rodzeństwo Ahn, została, ale pewnie jakieś trzy czwarte klasy Hyunjun’a z liceum szlajało się gdzieś po kraju. Byli też nowi – ci co przyjechali do pracy w fabryce, albo na farmach... Ale w gruncie rzeczy, nikt tu znajomości języków obcych nie potrzebował, nie licząc urzędników w fabryce, którzy robili interesy z za granicą.
- (a)Niech się pan nie przejmuje dyrektorem Cha. Próbował ściągnąć do naszej szkoły zagranicznego nauczyciela języka od kiedy ja chodziłem tu do liceum, a to było dobrą dekadę temu... Nikt nie chciał tu przyjechać i pozycja jest pusta od wieków, więc nieważne co pan zrobi, jest pan bezpieczny. Jakby to powiedzieć... Jest pan dla niego obecnie swego rodzaju osobistym triumfem, więc dopóki nie morduje pan małych kotków, zwolnienie panu nie grozi –dopiero teraz przyjrzał sie Szkotowi dokładniej. Ten był parę centymetrów wyższy od Hyunjun’a, szczupły, z wąską, przystojną twarzą i elegancką fryzurą. Ech, nawet jeśli nie znał słowa po koreańsku to definitywnie miał być popularny w okolicy.
-(a) Poprosił mnie, żebym pokazał panu szkołę i wytłumaczył co i jak tu działa... Najpewniej nie chciało mu sie wszystkiego powtarzać jeszcze raz, a ja aktywnie próbuję unikać spędzania w jego gabinecie większej ilości czasu niż jest to absolutnie potrzebne, więc mam nadzieję, że wybaczy mi pan ucieczkę stamtąd w trybie błyskawicznym... Zwłaszcza, że jego przemowy zazwyczaj sprowadzają się do „pracuj ciężko, tu jest dodatkowa lista obowiązków, nasza szkoła jest super – wspaniała”. Jeśli musi pan z nim jeszcze coś załatwić, na pewno znajdzie się dzisiaj jeszcze czas –parodię tonu dyrektora miał opanowaną do perfekcji. Jeśli ktoś się jeszcze nie zorientował – Hyunjun był dość gadatliwy. To jest jak już otworzył usta i miał coś do powiedzenia – nie miał w zwyczaju kłapać kłapaczką byle kłapać, ale jak już zaczynał to... mówił dużo.
- (a) Dał mi dla pana jakieś papiery, proszę-podał mężczyźnie teczkę z materiałami do przejrzenia, które dyrektor wręczył mu nna krótko przed opuszczeniem gabinetu. Nie był pewien co dokładnie się w niej znajdowało, ale zakładał, że dyrektor przygotował się na  ewantualność  niemożności komunikacji. Przynajmniej taką miał nadzieję. - (a) Większość powinna być po angielsku, ale gdyby coś potrzebowało tłumaczenia, to mogę pomóc –zaoferował. Już postanowił, że pomoże jakoś mężczyźnie zaaklimatyzować się w szkole, a przetłumaczenie paru stron nie było zbyt dużym problemem. Ot, zajęcie na wieczór.
Mimo faktu, że cała rodzina Ahn’a mieszkała w mieście i miał sporo znajomych, młody mężczyzna był w gruncie rzeczy... Naprawdę samotny i jego wieczory były raczej długie i puste. Choć był powszechnie lubiany przez większość ludzi dookoła, fakt, że przez większość czasu czuł się tak, jakby wszystkich okłamywał zaczynał ciążyć mu coraz mocniej. Gdyby kogoś zapytać o zdanie, nikt by się z nim nie zgodził, ale w głębi duszy czuł się tak, jakby między nim, a resztą był taki dystans, którego nie dało się przeskoczyć. Niewyczuwalny dla innych, ale boleśnie jasny dla niego. I im więcej czasu mijało od jego przeprowadzki po studiach, z powrotem do domu, tym jaśniejsze stawało się to uczucie... I z tego tytułu był ostatnimi czasy nieco bardziej wycofany, niż miał to dawniej w zwyczaju i wieczory, zamiast w barze, wolał spędzać w domu, na kanapie przed telewizorem.
- (a) Jeśli to panu pasuje, najpierw pokażę panu jak to to wszystko u nas wygląda, a potem przedstawię pana anglistom? Na pewno wytłumaczą lepiej niż dyrektor czy ja, jak przedstawiają się sprawy w departamencie nauczania... Za godzinę mamy Radę Pedagogiczną –spojrzał na zegarek na nadgarstku. W sam raz czasu, żeby oprowadzić Skeens’a po szkole i wszystkim go przedstawić.
Ruszył korytarzem, skinąwszy na mężczyznę, żeby ten podążył za nim, już wizualizując w głowie trasę ich wycieczki krajoznawczej, planując zajść do pokoju nauczycielskiego na koniec, żeby  dokonać prezentacji i pokazać mu jego biurko.
-(a) Swoją drogą... Z ciekawości muszę zapytać. Dlaczego tutaj? Niech nie zrozumie mnie pan źle, po prostu... Nie jest to pierwsze miejsce, o którym pomyślałbym, gdybym chciał uczyć za granicą – historyka naprawdę ciekawiło, dlaczego ten zdecydował się przeprowadzić akurat do Sudong. Tyle było bardziej atrakcyjnych miast w kraju, do których mógłby się wybrać... Dlaczego padło na małe miasteczko w środku niczego?[/color]
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {03/09/21, 01:25 am}

The Echoes of the Past OpIPLRZ

____Mężczyźni stali naprzeciwko siebie, acz w odległości świadczącej, że nie byli sobie (jeszcze) bliscy. Silne emocje targające brunetem zdążyły się nieco wystudzić, co przejawiało się w jego postawie. Rozluźnił spięte wcześniej ramiona, a ręce opuścił swobodnie wzdłuż ciała, poprawiwszy wcześniej rękawy białego prążkowanego swetra. Swojego pierwszego dnia w pracy chciał wyglądać profesjonalnie, lecz bez przesady, dlatego też przy wyborze ubrań kierował się wyłącznie intuicją. I miał nadzieję, że tym razem go nie zawiodła. Wybór padł na rzeczony wełniany sweter oraz kremowe materiałowe spodnie, zaprasowane w kant. Prosto, ale z klasą.
____Niech mnie pan tak nie zapewnia, bo będę pana wykorzystywać przy każdej drobnostce — odparł półżartem, kiedy nowy kolega z pracy ponownie zapewnił go o możliwości pomocy ze swojej strony. — A wtedy już się pan ode mnie nie odgoni!
____Gdyby faktycznie potrzebował pomocy, z pewnością poprosiłby go w pierwszej kolejności — jak na razie nie znał nikogo innego na wypadek sytuacji awaryjnych. Jednak Rupert był z natury bardzo przewrażliwiony na punkcie proszenia kogoś o przysługę. Jeżeli już skierował się do kogoś z jakimś problemem, czuł się potwornie do momentu, dopóki sam się nie odwdzięczył. Osobiście nie miał problemu ze wspieraniem innych, robił to z uśmiechem na twarzy i nigdy nie odmawiał. Nigdy też nie liczył na rewanż. Mimo tego, w przypadku kiedy ktoś pomagał jemu, czuł obowiązek odpłacić się za nawet najmniejszą przysługę i to jak najszybciej.
____Bardzo chciałbym się szybko zaaklimatyzować i oswoić z nowym miejscem, ale z doświadczenia wiem, że po chwilowej ekscytacji nieznaną kulturą i miejscem może przyjść taki moment, że będę myślał jedynie o powrocie w rodzinne strony. Liczę, że nie potrwa to długo, a praca z młodzieżą skutecznie zajmie mi głowę, jeżeli już dopadnie mnie moment kryzysu — uniósł subtelnie kąciki ust, ale powstrzymał się od zerknięcie na Hyunjuna. Gdyby rozumiał choć trochę koreański może inaczej sformułowałby tę myśl, ponieważ wiedziałby już, że idący przy nim rówieśnik co nieco wiedział o opisywanym przez niego stanie — napomknął o tym dyrektor Cha. Jednak Skeens postąpił naiwnie i wyjechał do obcego kraju bez uprzedniego przygotowania się, czy to na poziomie doinformowania się w tematach związanych z kulturą lub historią; czy też nie podjął się przynajmniej kilku lekcji, które pozwoliłyby mu poznać podstawy obowiązującego w Korei języka.
____Rupert uważnie przysłuchiwał się temu, co miał do powiedzenia Hyunjun na temat dyrektora liceum. Pierwszego spotkania ze starszym człowiekiem w okularach nie będzie wspominał jakoś dobrze, bo czuł, że podczas rozmowy bardziej się zbłaźnił niż dobrze zaprezentował, mimo wszystko postanowił wyciągnąć z tego lekcję. Koreańskiego nie był w stanie nauczyć się w kilka dni, oczywiście, mimo wszystko powinien pamiętać o istnieniu komunikacji niewerbalnej — nie zastąpi ona znajomości języka, ale nie zrobi z niego głupiego idioty.
____Oczywiście, jestem panu bardzo wdzięczny, że pan tak chętnie przygarnął mnie pod swoje skrzydła, nawet jeśli tylko chwilowo. Jeżeli będę miał okazję, oczywiście chętnie się zrewanżuję... — Skeens nie miał w tym momencie nic konkretnego na myśli, ale liczył, że przyjdzie taki moment, żeby w jakiś sposób spłacić zaciągnięty u Ahna dług. Z polecenia przełożonego czy nie, widać było, że postanowił mu naprawdę pomóc rozeznać się we funkcjonowaniu placówki, a nie tylko odbębnić parę formułek grzecznościowych, przebiec z nim po korytarzach w tę i we w tę, pokazując przelotnie kilka kluczowych miejsc. Do tego prowadzili przyjemny small talk, a Rupert zawsze uważał, że jest w nich najzwyczajniej kulawy — wszystko dzięki temu wspaniałemu nauczycielowi historii.
____Hyunjun, jakby nagle sobie przypomniawszy, wręczył brunetowi tekturową teczkę, wypełnioną papierami. Podziękował mu skinieniem głowy, po czym otworzył teczkę ostrożnie, by ani jedna kartka przypadkiem nie wypadła i przejrzał je pobieżnie, na wypadek gdyby któraś była zapisana w hangulu. Po trwających zaledwie pół minuty oględzinach, nie wyłapał niczego takiego, co przyjął z wielką ulgą. Niewykluczone jednak, że gdzieś w teczce gdzieś czaiły się te dziwaczne znaczki, ale wtedy miał nadzieję skorzystać z internetowego tłumacza lub, w ostateczności, z pomocy nowego znajomego.
____Tak, proszę — przystał na propozycję z wielką chęcią —jeżeli to oczywiście nie problem.
____Rupert ruszył w krok za Koreańczykiem, jednocześnie rozglądając się tu i tam, gdy mijali kolejne sale. Każda wyglądała do siebie bardzo podobnie — pomalowane na jasno ściany, rząd wąskich ławek, w niektórych salach poustawianych osobno w równych odstępach, w innych — przysuniętych do siebie, tworzących dwa lub trzy dłuższe blaty; białe tablice z tyłu sal, pełne plakatów i infografik o różnorakiej tematyce, przywieszanych kolorowymi magnesami; dziwnie puste, wysłużone nauczycielskie biurka... Niby nic takiego, a jednak każda z tych sal wydawała się Szkotowi nader osobliwa i wzbudzała pozytywne emocje.
____Oh... cóż... — samo pytanie nie zaskoczyło go aż tak, wiedział, że prędzej czy później ktoś je zada. Nie spodziewał się jednak, że padnie akurat z jego ust. Stawiał bardziej na ciekawskich przyszłych uczniów lub jakąś podstarzałą przedstawicielkę żeńskiego grona pedagogicznego. Hyunjun nie wyglądał na osobę, którą szczególnie interesowałyby takie tematy. Rupert nie chciał wyjść na nieuprzejmego gbura, więc odpowiedział, nie wdając się w zbytnie szczegóły: — Nie dziwię się panu, bo to także nie było pierwsze miejsce, o którym bym pomyślał, kiedy decydowałem się na przyjazd tutaj. Spodziewałem się raczej wylądować w większym mieście, w Seulu chociażby... ale sprawy przybrały nieco inny bieg, niż zakładałem... i oto jestem — ale proszę nie robić takiej miny, może wyjdzie mi to na dobre. Będzie co wspominać, to z pewnością. Wcześniej spędziłem rok we Francji, gdzie pracowałem jako lektor w szkole językowej, ale Europa trochę zdążyła mnie znudzić, bo jako dziecko sporo podróżowałem z rodzicami. Więc jak nadarzyła się okazja, by wyjechać do Korei, nie zastanawiałem się nad tym dwa razy.
____Pamiętał swoje rozgoryczenie podczas podróży autobusem do Sudong. Nie przyleciał do Korei, by utknąć na cały swój pobyt w niewielkiej mieścinie, gdzie większą część mieszkańców stanowili emeryci. Ale najwyraźniej los miał co do tej kwestii zastrzeżenia. Jedyne co mógł teraz zrobić, to zaakceptować fakt, że przecież musi jakoś na siebie zarobić oraz wyciągnąć z tego doświadczenia ile się da. Rupertowi nie brakowało ambicji, ale tym razem musiał zagryźć zęby i zadowolić tym, co miał.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {03/09/21, 11:59 pm}

The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7
-(a)Propozycję podtrzymuję z pełną świadomością potencjalnych konsekwencji –miał dziwne wrażenie, że propozycji pomocy żałować nie będzie, nawet jeśli miał się od Skeens’a „nie odgonić”. Mężczyzna, na pierwszy rzut oka i po pięciominutowej rozmowie nie wydawał się problematyczny. Cóż – jego przystojna twarz mogła stać się problemem, bo jeśli Hyunjun miał być ze sobą zupełnie szczery, ta była całkiem w jego „typie”, ale nie był taki powierzchowny! I był zdeterminowany uniknąć jakichkolwiek crushy w miejscu pracy, bo te...  Potencjalnie mogły nieprzyjemnie utrudnić mu życie. Poza tym był profesjonalistą.
Dlatego atrakcyjność nowego nauczyciela zamierzał zignorować.  Jak na profesjonalnego profesjonalistę przystało.
Ehym. Wracając. Nie wydawał się problematyczny, a raczej spokojny i pooukładany, więc Ahn na prawdę sobie wyobrazić kłopotów z jego strony, chociaż jak wiadomo pozory mogą mylić. Zresztą, chciał po prostu pomóc angliśie się zaaklimatyzować.
-(a) Kiedy jest się po drugiej stronie świata od wszystkiego co się zna, nieważne jak człowiek czuje się w nowym miejscu i tak będzie tęsknił za domem... Studiowałem rok za granicą, więc dobrze rozumiem-nawet jeśli naprawdę lubisz miejsce, w którym mieszkasz, brakuje ci tego co znany, brakuje tego, co w domu... Na obczyźnie najprostsze rzeczy sprawiają, że tęsknisz za domem.
W czasie swojego rocznego pobutu w Szkocji, Hyunjun tęsknił nie tylko za domem, ale za głupotami, za koreańską kuchnią, za lasami, za gorącym parnym latem, za swoją momentami irytującymi krewnymi... Za patrzeniem w puszczę dookoła w nadziei, że kiedyś może wypatrzy .
-(a)Niech pan przestanie, nie musi mi się pan niczym odwdzięczać. Mi też miło oderwać się  czasem od mojej zwyczajowej rutyny, także to żaden problem –nie potrzebował żadnej odpłaty czy rewanżu i ich nie oczekiwał. W końcu tylko wypełniał swoje obowiązki – jako pracownika szkoły i kolegi z pracy. Nic specjalnego, ot zwyczajowa uprzejmość. Może i angażował się nieco bardziej niż większość ludzi, którerym szef przedzielił podobne zadanie, ale wynikało to raczej z jego przyjaznej natury niż przebiegłości czy oczekiwania jakiś przyszłych korzyści. Lubił się dogadywać z ludźmi w swoim otoczeniu i tyle.
Hyunjun potraktował  zresztą. swoją rolę jako przewodnika bardzo poważnie. Zaczął od pokazania angliście klas w szkole i stołówki. Po drodze tłumaczył, mówiąc, że szkoła ma plus minus czterystu uczniów – zarówno z Sudong jak i okolicznych wiosek, stąd niewielki internat w pobliskim budynku, dla tych którzy musieli dojeżdżać naprawdę daleko. Była jedną z dwóch szkół średnich w okolicy – drugą było położone na przedmieściach technikum. Pomieszczenia były przypisane do konkretnej klasy – w przeciwieństwie do niektórych państ na zachodzie, to nauczyciele zmieniali pomieszczenia, w których uczyli co godzinę, a uczniowie  na stałe zostawali w tych samych. Sama szkoła miała parter i dwa piętra i zbudowana była raczej w staromodnym stylu. O ile Ahn się nie mylił, budynek postawiony we wczesnych latach osiemdziesiątych i choć był remontowany od czasu do czasu, to w gruncie rzeczy wciąż w gruncie rzeczy niewiele się zmienił. Na parterze oprócz klas znajdowała się stołówka i gabinet pielęgniarki, na pierwszym piętrze gabinety administracji, dyrektora i pokój nauczycielski, a na drugim piętrze rezydowała biblioteka i gabinet szkolnego psychologa. Oprócz tego obok szkoły było spore boisko i hala sportowa, na której odbywało się większość apeli, lekcji wf i treningi szkolnych dróżyn sportowych („nasza damska drużyna siatkówki wygrała w zeszłym roku prowincjalne mistrzostwa i pojechała na zawody krajowe... dyrektor ma nadzieję na podobne osiągnięcia w tym roku”).
-(a)Ależ ja jestem wścibski, co?-zaśmiał się cicho, jakby sam do siebie, widząc początkowe zmieszanie mężczyzny jego pytaniem o powód przyjazdu do miejscowości. Przerwał na chwilę swoją wycieczkę krajoznawczą – zatrzymali się akurat  –(a)Proszę mi wybaczyć, po prostu z natury jestem ciekawski... Doyum – hyung... Pozna go pan, to jeden z matematyków... twierdzi, że za jakieś pięćdziesiąt lat, skończę jak babcia – osiedlowa – kamera, spędzając emeryturę na stalkowaniu sąsiadów. Coś w tym jest, ale trochę przesadza... Ja tylko lubię... rozumieć –nie dość, że był ciekawski, to jeszcze momentami brakowało mu filtra i miał tendencję do zalewania ludzi informacjami. Ot, klasyczny przykład gaduły. To nie tak, że nie potrafił trzymać języka za zębami – gdy trzeba było, gdy chodziło o coś ważnego – milczał jak grób, ale jeśli o codzienne, zwykłe rzeczy idzie... Cóż.
Poza tym wychodził z założenia, że im więcej pytań się zadaje, tym szybciej można kogoś poznać. Lepiej było polegać na faktach zasłyszanych bezpośrednio od pytanego niż własnych domysłach, zwłaszcza, że te mogły być błędne i przez to wykwitały nieporozumienia. Także pytał – nawet o głupoty, nawet jeśli nie wypadało i nawet jeśli pytanie te były czasem głupie lub dziwne.
-(a)Nie zawsze w życiu wszystko idzie zgodnie z planem, ale czasem niespodziewane rzeczy przynoszą najlepsze efekty –poza byciem gadułą, Hyunjun był też domorosłym filozofem. W każdym razie, tak jak się spodziewał, Sudong nie było pierwszym wyborem nowego anglisty i było to jak najbardziej zrozumiałe. Gdyby było inaczej (chyba, że ten miałby jakiś inny, tajemniczy powód), historyk pomyślałby pewnie, że ma do czynienia z wariatem.
Jako jednak, że teraz już wiedział z czym pracuje, zdecydował się nie dobijać leżącego i spojrzeć na całą sytuację z nieco bardziej pozytywnej perspektywy.
-(a)Poza tym Seoul nie umywa się do naszej wiochy... Mamy dużo świeższe powietrze! I wszędzie da się dojść w maks pół godziny, bez potrzeby kiszenia się w metrze... Mniej ludzi, mniej zanieczyszczeń, mniej samochodów, więcej traktorów, warzywka z własnego pola w warzywniaku –wyliczał zalety życia na wsi, wyraźnie żartując. On sam z jednej strony naprawdę lubił małomiasteczkowe życie, a z drugiej... Ciągnęło go do życia w mieście, do tego poczucia wolności, które mu towarzyszyło, do chodzenia do barów i klubów, do teatrów i kin. Jego dosyć dziwnych, szalonych przyjaciół. Z drugiej... Kiedy mieszkał w mieście, naprawdę brakowało mu wszystkich wymienionych.
-(a) A może raczej i wieś i miasto mają swoje atuty? To dwa różne doświadczenia –wzruszył ramieniem. Przechodzili między kolejnymi pomieszczeniami i Ahn zdecydował, że pokazał juz Szkotowi wystarczająco dużo podobnych do siebie klas,. Jako że zobaczyli już większość innych pomieszczeń, zanim pójdą do pokoju nauczycielskiego, zdecydował się zatrzymać w swoim ulubionym miejscu w szkole.
-(a)A to… -otworzył kolejne drzwi. –(a)Jest moje ulubione pomieszczenie. Jeśli nie jestem w pokoju nauczycielskim, albo nie mam dyżuru, to tu mnie własnie można znaleźć. Prowadzę kółko muzyki i tańca tradycyjnego... Pokazałbym panu inne pokoje klubowe, ale mam klucze tylko do tego. Część z nich i tak spotyka się w klasach, ale nasz samorząd szkolny, ma pokój piętro wyżej, a gazetka szkolna urządziła się w piwnicy, obok składziku sprzątaczek.
Pomieszczenie było niewielkie i dosyć zagracone. Po  środku znajdował się spory stół, na którym obecnie rozłożone były maszyny do szycia i bele materiału. W kącie parę foteli i kanap oraz spora szafa,  a obok – olbrzymie d. Na ścianach – kolorowe platy reklamujące występy w różnych miejscach, tradycyjne instrumenty i przede wszystkim – mnóstwo zdjęć. Czarno – białych, kolorowych, robionych profesjonalnymi aparatami i telefonami, ustawionych i z zzaskoczenia. Na scenie w czasie występu, na jakiejś górskiej wyprawie jako część„bonding activities” – wszystkie zdjęcia przedstawiały Hyunjun’a i członków kółka, którym się opiekował. Kółko w teorii zajmowało się śpiewem i teatrem tradycyjnym, ale od kiedy Ahn przejął opiekę nad uczniami w nim biorącym udział – robili też więcej rzeczy. Wolontariat tu i ówdzie, piesze wycieczki od czasu do czasu, organizowali wieczorki poezji koreańskiej dla seniorów raz na tydzień... Na co uczniowie i opiekun akurat mieli pomysł i ochotę.
To była jego ulubiona część pracy – dogadywał się naprawdę dobrze ze swoimi podopiecznymi w kółku i miło było oglądać jak podumierająca wcześniej organizacja odżywa i jak dzieci mogą się spełniać, nawet jeśli chodziło o coś co młodzieży zazwyczaj nie interesowało. Pewnie, większość nie zaczynała z pasji – przyszli bo kółko prowadził Ahn  - a on chodził za nimi i jęczał, bo rodzice im kazali, bo potrzebowali zajęć dodatkowych, żeby wychowawca nie wisiał im nad uchem, a te wyglądały na minimum wysiłku i tak dalej i tak dalej - ale pod koniec roku ta pasja zaczęła wyraźnie się pojawiać i... Hyunjun był na prawdę z siebie dumny. Co prawda jego kółko nie dawało nikomu dodatkowych punktów w aplikacjach na studia, ale dawało możliwość znalezienia talentu, pielęgnowania tradycji i ich rozwijania, dawało tym, którzy tego potrzebowali ucieczkę od problemów w domu (choć o tej roli nigdy nie wspominał) i...
Ech. Naprawdę był z tego zbyt dumny, prawda? Aż tak, że za każdym razem jak wchodził do pomieszczenia zawsze zaczynał tak dziwnie promienieć, nawet jeśli wyraźnie potrzebowało gruntownego porządku i (najlepiej) dodatkowej przestrzeni na składzik.
-(a)Jeździmy po kraju na różne festiwale i inne takie od czasu do czasu... W zeszłym roku udało mi się wynegocjować dofinansowanie od rady miejskiej, więc pojechaliśmy też na parę wycieczek tu i ówdzie –wygładził jeden z materiałów rozłożynych na blacie. Nie musiał pokazywać tego miejsca Skeens’owi, ale chciał, bo... Tak go naszło. Poza tym wykorzystywał każdą nadarzającą się okazję, żeby pochwalić się kółkiem, trochę tak jak rodzice wszędzie wpychający swoje dzieci. Poza tym jako tymczasowy przewodnik, nie mógł pominąć czegoś co stało wysoko na jego liście prioytetów jeśli o szkołę idzie, prawda? Czułby się wtedy tak, jakby nie wypełnił swoich obowiązków poprawnie.
-(a)Co roku mamy w szkolny festiwal parę tygodni po rozpoczęciu roku, więc co bardziej nadaktywne dzieciaki przychodziły w wakacje, żeby robić dekoracje i stroje –wskazał rzeczy na stole. –(a) Powinien pan przyjść na nasz występ... I tak wciskam to każdemu,  z kim rozmawiam... Już parę... No dobra, więcej niż parę... Razy kazano mi się zamknąć na ten temat, więc pracowicie wyszukuję kolejne, potencjalne ofiary. Jak zrobimy oficjalne ulotki, to też panu jakąś wepchnę! –oznajmił wesoło. Owszem, może i został dobry miesiąc, ale przygotowania juz się powoli zaczynały i niedługo miały nabrać pełnej pary.
W przelocie zerknął na zegarek. Sala gimnastyczna będzie musiała poczekać. Jeśli chcieli zdążyć z prezentacją przed radą pedagogiczną, powinni ruszyć do pokoju nauczycielskiego.[/color][/color]
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {10/09/21, 01:19 pm}

The Echoes of the Past OpIPLRZ

____Nie, nie — Rupert pokręcił energicznie głową niejako na potwierdzenie swoich słów. — Proszę mojej reakcji nie brać do siebie. Po prostu nie sądziłem, że będzie to pana interesować. Nie uważam się za szczególnie ciekawą jednostkę…
____Na anegdotkę o monitorującej otoczenie starej baby Szkot parsknął śmiechem, który szybko rozniósł się po pustym korytarzu. Na ten dźwięk bardzo się speszył, bo uważał, że śmiech miał dziwnie głupi. Taki… niepasujący kompletnie do jego osoby. Odchrząknął, zasłaniając usta złożoną w pięść ręką. Zdecydował się nie raczyć swojego kompana głupim komentarzem, tylko wrócił do cichej obserwacji prezentowanych mu pomieszczeń, a przy okazji rozmyślania nad tym, co konkretnie Hyunjun ma do powiedzenia na temat wielkich miast.
____Miał rację odnośnie tego, że miasto i wieś to dwa różne doświadczenia. Sudong nie oferowało morza rozrywek wieczorną porą i było zamieszkane przez zdecydowana większość starszych ludzi, niemiej jednak atmosfera panująca w mieście zdecydowanie korespondowała z duszą Szkota. Choć z wierzchu na to nie wyglądało, jego dusza była duszą starą, głęboko spragnioną prostego życia i co za tym szło — spokoju. O wiele bardziej miał cenić sobie cichy wieczór na rendez-vous z bohaterami nieprzeczytanej książki, którą męczył już dwa miesiące, siedząc przykryty wełnianym kocykiem na fotelu, z bamboszami na stopach; aniżeli biegając od pubu do pubu, pijąc szot za szotem w towarzystwie zupełnie obcych ludzi, modląc się, by nie zgubił telefonu i resztek godności oraz by rano kac był dla niego łaskawy. Wyobraziwszy sobie taką wersję samego siebie w sobotę późną nocą w Seulu, Rupert wreszcie poczuł się wdzięczny losowi za to, że wczoraj wsadził go do tego ledwie zipiącego autobusu i zaprowadził go do Sudong.
____A gdyby spojrzeć na całą sytuację z jeszcze innej strony — gdzie indziej jak nie tu mógłby naprawdę zanurzyć się w kulturze, poznać język taki, jakim na co dzień posługują się jego użytkownicy? Było jasne, że na początku będzie miał problem, by chociażby zrobić zakupy — i idąc za sugestią nauczyciela historii, chociażby wybrać się po świeże warzywa, uprawiane na miejscu, o pięknej, naturalnej woni, kolorze, smaku… Na samą myśl ślinka leci! No i poza tym, gdyby chciał się stąd wyrwać na jedno popołudnie, praktycznie nic nie stało na przeszkodzie, by urządzić małą wycieczkę — autobusem do najbliższego większego miasta, a stamtąd to już pociągiem, przykładowo, do Seulu. Pozwiedzać, posmakować czegoś innego niż do zaoferowania ma miejsce jego stałego pobytu. Później wrócić, w miejsce idealne wręcz na podładowanie socjalnych baterii.
____Nagle Hyunjun zatrzymał się przy zamkniętych drzwiach. Wyciągnął skądś odpowiedni kluczyk, który pozwolił owe drzwi szeroko otworzyć, odsłaniając tym samym salę zupełnie inną niż te, które mieli okazję razem oglądać. Rupert wszedł do środka i rozejrzał się dookoła po niedużym pomieszczeniu. Gdyby nie wyjaśnienia Koreańczyka, nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że znajduje się w pokoju klubowym. Uważając, by niczego nie strącić, brunet podszedł bliżej do ściany ze zdjęciami i dokładnie przyjrzał się każdemu z nich. Kilka zwróciły jego szczególną uwagę. Jedno przedstawiało tańczące dziewczęta, ubrane w — jak się domyślał — tradycyjne stroje. Uczennice stały w kółku, trzymając w ręku kolorowe wachlarze z pięknymi wzorami. Trzymały je w taki sposób, że utworzyły one coś na kształt obręczy, w której się znajdowały. Kolejne zdjęcie, tym razem przedstawiało klęczącego Hyunjuna, najwyraźniej grającego na jakimś… instrumencie? Rupert nie mógł do końca stwierdzić, bo leżący na kolanach mężczyzny przedmiot był czymś, co Szkot widział po raz pierwszy w życiu. To coś miało struny i było wykonane z ciemnego drewna, pięknie wypolerowanego.
____Mój boże… — mruknął bardziej do siebie niż do stojącego przy stole Hyunjuna — to… to jest instrument, nie mylę się? — zapytał, odwracając ku pytanemu głowę. — Pan na tym gra?
____Rupert zrobił krok w tył i uderzył udem w jakiś mebel, jak to na niezdarę przystało. Nie zważając na ból i tym razem już oglądając się na to, co ewentualnie może własnym niedbalstwem stratować, podszedł do nauczyciela z błyskiem w oku. Chwycił go za przedramię, rozglądając się za osobliwym przyrządem, które właśnie oglądał na zdjęciu. Niestety nie odnalazł go nigdzie w pokoju.
____Musi mi pan uczynić ten wielki zaszczyt i pokazać mi, jak pan na tym gra — rzekł z determinacją w głosie, ani na chwilę nie rozluźniając uścisku, w jakim trzymał rękę nowego znajomego. — Jeżeli nie dziś, to przy najbliższej okazji, niech mi pan obieca, nalegam.
____I zaraz, jakby właśnie wyrwany spod czarów, wrócił do oglądania pięknych plakatów, zapowiadających występy podopiecznych historyka. Ruperta intrygowało wszystko, co znajdowało się w pomieszczeniu, bo wszystko było tak zupełnie różne od wszystkiego, co do tej pory znał. Gdyby to od niego zależało, już teraz zarządziłby rozpoczęcie wspomnianego festiwalu.
____Na pewno przyjdę — uśmiechnął się nie odsłaniając zębów. Obejrzał właśnie ostatni plakat, więc wrócił na środek pomieszczenia, by przyjrzeć się jeszcze rozłożonym na stole tkaninom. — Będę siedział w pierwszym rzędzie. O ile będzie możliwość bycia w pierwszym rzędzie… To znaczy, chyba rozumie pan o co mi chodzi.
____Rupert zauważył, jak Hyunjun spogląda na zegarek. Czas w jego towarzystwie szybko mijał, aż za szybko.
____Rozumiem, że musimy już zbierać się na Radę?
____Ostatnią rzeczą, której by chciał, było spóźnienie się na zaplanowane wcześniej spotkanie w pokoju nauczycielskim. Podejrzewał, że osobiście niewiele z niego wyniesie, ale może z pomocą innych anglistów lub obytego z jego rodzimym językiem nauczyciela historii będzie miał szansę na dowiedzenie się czegoś od strony organizacyjnej. Bądź co bądź, zajęcia z młodzieżą rozpoczynały się już za niedługo.
____Wyszli z powrotem na korytarz. Szkot poczekał cierpliwie aż Hyunjun zamknie drzwi sali na klucz, po czym ruszył za nim na pierwsze piętro, do pokoju nauczycielskiego. Przed wejściem do niego stała dwójka nauczycielek, która cicho ze sobą rozmawiała. Na widok nauczyciela historii i idącego za nim obcokrajowca, kobiety skinęły głowami na powitanie i zaraz zwróciły się, chyba z pytaniem, do tego pierwszego. Wymieniwszy kilka zdań, Hyunjun poprosił Skeensa, aby wszedł z nim do środka, ponieważ chciał pokazać mu jego biurko jeszcze przed rozpoczęciem Rady Pedagogicznej. Brunet pozwolił sobie posłać damom subtelny uśmiech i zniknął z historykiem w dusznym pomieszczeniu, przypominającym trochę odwiedzony wcześniej gabinet dyrektora.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {15/09/21, 11:28 pm}

The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7

Ahn dyskretnie obserwował reakcję mężczyzny. Nie był pewien, czy pokazywanie mu tego pomieszczenia było dobrym pomysłem, no bo... Ten mógł nie być zainteresowany takimi rzeczami i Hyunjun mógł przekraczać granice „wycieczki krajoznawczej”, ale po prostu lubił się chwalić swoim kółkiem.
Zresztą nie miał czym się martwić. Skeens wydawał się być szczerze zainteresowany i rzeczywiście przyglądał się wyposażeniu pokoju, ich zdjęciom... To wszystko musiało być dla niego nowe – jakby nie patrzeć chodziło o sztuki tradycyjne, nie tak popularne w szerokim świecie.
-(a)Owszem gram. Ten instrument nazywa się geomungo. To sześciostrunowa cytra –wyjaśnił, a jego twarz rozjaśniła się w szerokim uśmiechu. Gra na cytrze była jedną z jego dużych pasji i nigdy nie spotkał kogoś, kto podchodziłby do tego... Tak entuzjastycznie. Hyunjun był więc tym faktem naprawdę zaskoczony, ale było mu z tym naprawdę miło.
-(a)Zanim moja matka wyszła za mojego ojca, była w orkiestrze i grała właśnie na takim... Występowała też sama i jeździła na różne festiwale muzyki folkowej –dlatego właśnie sam zainteresował się grą na lirze. Bo kiedy jednego dnia zniknęła, gdy Hyunjun miał zaledwie siedem lat, to była jedna z niewielu rzeczy jakie wciąż o niej pamiętał. Z biegiem upływających lat, wspomnienia z dzieciństwa powoli się zacierały i momentami Ahn łapał się na tym, że nie pamietał jak wyglądała – nie tak naprawdę, w jego głowie bardziej utrwalony był obraz ze zdjęć w albumie rodzinnym. Jednak wspomnienie muzyki, tego jak uczyła go pierwszych, nieskomplikowanych melodii, prowadząc jego dziecięce palce po strunach.
Te wspomnienia były dla niego niesamowicie cenne i muzyka... W jakiś sposób pomagała mu je kultywować. Dlatego też, jako nastolatek, ku wielkiej dezaporbacie ojca, zdecydował się wrócić do grze na cytrze i poprosił siostrę babci, która dużo wcześniej uczyła jego matkę o lekcje.
-Obiecuję, że jak tylko nadarzy się okazja, to panu pokaże. Nie trzymam go w szkole, tylko u brata, ale na pewno coś da się wykombinować –nie była to pusta obietnica. Naprawdę chciał pokazać Rupertowi jak się na geomungo gra, no bo... Nie mógł mu odmówić, nie kiedy ten tak na niego patrzył. Zresztą, nie chciał. Muzyką i tradycjami należało się dzielić, inaczej umierały.
Mógłby mówić o tym wszystkim jeszcze długo i pewnie zalałby Szkota masą niepotrzebnych faktów, ale niestety czas ich gonił.
-(a)Niestety... Może pan przygotować się na długie,długie spotkanie –na ich nieszczęście, duża liczba nauczycieli lubiła gadać o wszystkim i o niczym i Hyunjun spędzał większość rad nudząc się śmiertelnie.
Tak czy siak musieli pójść do pokoju nauczycielskiego, więc zanim zacznie się rada, chciał jeszcze pokazać mężczyźnie gdziie jest jego biurko, więc pośpiesznym krokiem ruszył korytarzem. Po drodze minęli zainteresowane nowym nabytkiem, panie Lim (ood biologii) i panią Ha (od fizyki). Ahn szybko wytłumaczył, że Skeens to nowy anglista, a potem ruszył do właściwego pomieszczenia.
(a)O! Tu jest moje biurko –wskazał na niewielką przestrzeń w kącie pomieszczenia. Tam założone wyjątkowo starannie poukładanymi papierami, stało jego biurko, chyba najbardziej pedantycznie zorganizowane w jego pomieszczeniu. -Spędzam tu większość przerw, jeśli nie mam dyżuru, także w razie czego proszę szukać mnie tutaj.
-(a)A to, o ile się nie mylę, jest pańskie. Proszę się rozgościć – podprowadził wyższego mężczyznę do znajdująco się dwa biurka dalej, takiego pustego. Teraz jeszcze musiał przedstawić go anglistom. Pani Park, nieprzyjemna matrona pod pięćdziesiątkę, mierzyła ich mało przyjemnym, surowym wzrokiem znad ekspresu do kawy, nad którym, jak zwykle, sterczała. Pana Nam’a nigdzie nie było widać (ten pewnie jak zwykle miał się spóźnić), więc to pewnie z nią trzeba będzie rozmawiać. Historyka nie napawało to wielkim szczęściem.
-(a)Ach i przyjęte jest, że dzisiaj wieczorem pójdziemy do baru, żeby uczcić pana zatrudnienie... Nie wiem czy dyrektor coś wspominał, ale na pewno na radzie pana zaprosi. I wszystkich innych... Także może się pan na to mentalnie przygotować, bo odmówić... Właściwie się nie da-taka już była koreańska kultura pracy. Oczekiwało się wręcz, że pracownicy po godzinach będą gotowi spędzać czas z szefostwem, z różnych okazji. W szkole było to nieco mniej intensywne niż w korporacjach, ale takie spotkania po godzinach od czasu do czasu wciąż się zdarzały.


[...]

Rada rzeczywiście ciągnęła się niemożebnie. Dyrektor ględził i ględził – Hyunjun przemyślnie przysunął się bliżej Skeens’a, żeby to i owo tłumaczyć, bo pani Park, definitywnie nie była gotowa pomagać w tłumaczeniu, jak na starą jędzę przystało, a pan Nam, choć miły i pomocny, miał attention span bardzo rozproszonego trzylatka, mimo faktu, że zbliżał się do emerytury, także dużo pomijał.
Całe spotkanie potrwało do późnego popołudnia i po nim, nauczyciele rzeczywiście udali się na stosunkowo wczesny jak na „wieczorek” zapoznawczy wypad do baru, w którym zazwyczaj udawali się na takie wyjścia. Nie żeby był wielki wybór, w Sudong były dosłownie dwa bary i tylko jeden był wystarczająco duży by pomieścić wszystkich (nie licząc tych, którzy nie mogli uczestniczyć z różnych powodów). Ahn znał to miejsce jak własną kieszeń i był tu wiele razy.
Bar był duży, umieszczony w centralnej części miasta i wyglądał zaskakująco noweczesny. Parę lat temu został kupiony przez parę, która po latach życia w mieście wróciła do miasteczka i został odrestaurowany. Przestronne pomieszczenie było pełne większych i mniejszych stolików, ciemne ściany, kontrastowały z drewnianymi meblami, barem i wstawkami. Na ścianach powieszono stare zdjęcia Sudong sprzed lat. Bar serwował dość szeroki wybór napojów, jednak stawiał głównie na te najbardziej proste, jako że to było to czego oczekiwali mieszkańcy.
Nauczyciele zajęli miejsce przy długim stole w centrum pomieszczenia, także wszyscy siedzieli razem.
-(a)Jakby jutro miał pan trochę czasu, to mogę dokładnie przedyskutować z panem plany zajęć i podstawę programową –zaoferował właśnie Skeens’owi pan Nam. Staruszek mówił po angielsku z ciężkim, koreańskim akcentem, był jednak zrozumiały... I definitywnie byl gotowy zrobić to co obiecywał, a nie tak jak pani Park, unikać zaangażowania.
Tymczasem Hyunjun, który zajął miejsce obok Szkota... Jakby tak oklapł widząc kto siadł naprzeciwko niego.
-Jak ktoś doniesie Borze, że siedziałem naprzeciwko ciebie, hyung, to dostanę po głowie –westchnął, patrząc sceptycznie na swego dawniej najbliższego znajomego z pracy i byłego szwagra Kang Doyum’a. Ech... Naprawdę tęsknił za czasami, kiedy mógł po prostu normalnie porozmawiać z matematykiem, bez obawy, że ktoś na niego doniesie i zostanie pozbawiony uszu albo potraktowany agresywnym napomnieniem werbalnym... Bora ostatnimi czasy cała chodizła na szpilkach.
-Wybacz, że w ogóle egzystuje jeszcze na tym świecie –Kang wywrócił oczami. Urodzony i wychowany w Daegu i przywiany do Sudong potrzebą pracy, mieszkał już tu wystarczająco długo by wiedzieć, że wszędzie tutaj ściany mają uszy. –Lepiej mi polej, a nie się krzywisz.
-Też byś się krzywił, gdybyś wciąż musiał ją codziennie widywać. Dobrze wiesz jaka ona jest-historyk wzruszył ramionami, po czym sięgnął po jedną z butelek soju, które kelnerka właśnie przed nimi postawiła...
-(a)Gdzie moje maniery... Panie Skeens, to jest Doyum Kang, matematyk –tak gadał i gadał, a zapomniał, że powinien ich był przedsawić. –Hyung, to nowy anglista, pan Skeens –odkręcił butelkę i zaczął rozlewać alkohol do małych szklaneczek wielkości tych na shoty, zaczynając od pana Nam’a, który był najstarszy, potem Doyum’a, a potem...
-(a)Pije pan, panie Skeens?-zapytał. Przecież nie będą zmuszać nikogo do chlania, prawda? Może przyjętym było, że wszyscy piją, ale obcokrajowcowi chyba nawet dyrektor byłby gotowy odpuścić.[/color]


Ostatnio zmieniony przez Dijira dnia 22/10/21, 03:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
nowena
Tajemniczy Gwiazdozbiór
nowena
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {15/10/21, 09:37 pm}

The Echoes of the Past OpIPLRZ
____Szkot nigdy nie spodziewał się, że z początku tak stresujący dzień, pierwszy dzień w nowej pracy, może zakończyć się w taki właśnie sposób. Zanim zdołał przetrawić wszystkie nowości dzisiejszego dnia, siadał już przy nowym znajomym w niedużej, acz klimatycznym miejscu, gdzie przez najbliższe godziny będą serwowane strumienie alkoholu (a przynajmniej taką miał nadzieję) w akompaniamencie przystawek, jakich w życiu nie miał okazji skosztować, jako że nie pałał szczególnym uczuciem do azjatyckiej kuchni.
____Ach, tak, cała przyjemność po mojej stronie, panie Kang — przywitał mężczyznę, który parę minut wcześniej zajął miejsce naprzeciw.
____Nie trzeba było długo czekać, aż ktoś zaproponuje opiekę nad kieliszkami, na co brunet szeroko się uśmiechnął, odsłaniając rząd białych acz delikatnie powyginanych w swoje strony zębów. Za młodu jego rodzice niespecjalnie zdawali się przejmować ich nierówną krzywizną (bo i też nie mieli w zwyczaju dzwonić na alarm w przypadku rzeczy mieszczących się w normie), dlatego też Rupert nigdy nie odwiedził ortodonty, czego efekty były widoczne akurat teraz. Tak więc zwrócił się do matematyka, wciąż z uśmiechem na ustach:
____Ależ naturalnie, proszę śmiało nalewać — chwycił pewnie za naczynie, do którego zaraz wlano odrobinę procentowego płynu.
____Jako że wiedza Ruperta na temat zawiłości relacji między poszczególnymi członkami grona pedagogicznego była znikoma, pozwolił sobie zignorować widoczne napięcie między dwoma mężczyznami i zająć się zawartością własnego kieliszka. Ciepło rozeszło się szybko po jego gardle, otulając przyjemnie jego wnętrzności. Jeszcze przed ukończeniem studiów często doprowadzał się do stanu nieużywalności w weekendowe wieczory, ale z czasem zaczynało mu brakować zarówno czasu, jak i towarzystwa do popijawy, dlatego solennie przyrzekł sobie, że tego wieczoru nie będzie angażował się w żadne dramy między lokalsami, a pozwoli sobie wreszcie na niczym nieskrępowane wlewanie w siebie hektolitrów alkoholu, chociażby miał przypłacić to potężnym kacem.
____Aby jednak nie skończyć pod stołem jako pierwszy, co rusz kosztował coraz to nowych potraw, czasami wdając się w krótkie dyskusje. Po jakimś czasie dostrzegalne były już pierwsze objawy upojenia alkoholowego, między innymi zaczerwieniona skóra na twarzy, wyostrzony żarcik czy wreszcie opóźniona reakcja na bieżące wydarzenia. Tym razem Rupert wcale nie martwił się o swoje dobre imię, bo towarzystwo także stało się weselsze i bardziej rozmowne. Brak znajomości koreańskiego nowy nauczyciel języka angielskiego nadrabiał żywą gestykulacją i hasłowym tłumaczeniom to anglistów, którzy zdecydowali się przybyć na spotkanie, to dbającego o kieliszki siedzących młodemu historykowi.
Dijira
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Dijira
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {24/10/21, 10:37 pm}

The Echoes of the Past 49739f87f316c2da448dda071958bdc7


Alkohol polewano dość obficie – uczniowie nigdy by nie podejrzewali, że ich szacowne, zazwyczaj bardzo poważne grono nauczycielskie może się tak rozerwać. Szumiały konwersacje, co rusz wybuchały śmiechy – sekretarka, szacowna, przysadna matrona po pięćdziesiątce (stara panna) i pan woźny (owdowiały parę lat wcześniej) tańczyli wolnego do lecącej z głośników piosenki trot. Ech, wyraźnie to było pierwsze pogodzinne zebranie nauczycielskie w nowym roku szkolnym bo wszyscy jeszcze mieli siłę i energię imprezować. Ostatnie powiewy wolności dla wszystkich pracujących w edukacji... Kiedy dzieciaki wrócą do szkoły i uszy wszystkich zaanagażowanych będa obolałe od szkolnego gwaru, a stosy testów do sprawdzenia będą piętrzyły się na biurkach, nikt nie będzie miał siły żeby cieszyć się głośnymi barami.
-Hyung –Hyunjun przesiadł się na drugą stronę stołu (chwilowo), siadając przy Kang’u. Ignorowali się wzajemnie przez większość wieczoru, bo tak zakładał ich oficjalny plan. Ale jak zwykle w podobnej sytuacji, plan nie do końca działał, po paru głębszych. Tak też było i tym razem. Kang i Ahn przyjaźniali się przez lata – jeszcze zanim  historyk zaczął pracę w liceum i ciężko było wymazać lata przyjaźni tylko dlatego, że Bora nie mogła znieść faktu, że jej brat przyjaźni się z jej byłym mężem.  –Wypij ze mną jednego, co? W imię dawnych czasów ...-otworzył butelkę, wypełniając swój kieliszek i ten matematyka. W imię dawnych czasów.
-Powtarzasz, że to „ostatni raz w imię dawnych czasów” od ponad roku, a potem na każdym wyjściu z pracy kończysz robiąc to samo –Hyunjun nie miał wielu przyjaciół, zwłaszcza nie w Sudong – większość tych, których miał, mieszkała w Seulu, albo za granicą – naprwdę doceniał więc towarzystwo matematyka. Przynajmniej miał z kim jeść lunch’e w pracy. Może nie mieli zbyt wielu wspólnych zainteresowań, ale zawsze znaleźli jakiś wspólny temat do dyskusji i przez lata znajomości naprrawdę dobrze się dogadywali.
-Mam pić ze Scyllą i Harybdą siedzącymi przy tamtym stoliku?-wskazał głową w kierunku stolika przy którym siedziały dwie starsze nauczycielki – pani Lee, ucząca fryzyki i anglistka, z którą miał trochę na pieńku i najczęściej unikał ich jak ognia.
-Racja.
-Ugh… Czuję się jakbym wrócił do liceum przy waszej dwójce. –Ahn nie był zaskoczony, ale było to dość frustrujące. Jego siostra nie należała do najbardziej dojrzałych i miała raczej... wybuchowy temperament, który zresztą był jednym z powodów do rozejścia się pary.
-Przypominam, że ja chcialem podpisać papiery po dobroci-Ahn wiedział. Ale wiedział też, że w jego rodzinie to nie przejdzie. Jego ojciec uważał, że małżeństwo to na zawsze i tak dalej, poza tym fakt, że ktokolwiek mógłby chcieć się rozwieść z jego córką uważał za totalny afront. A kiedy ojciec w coś się angażował... Cóż, rzeczy zawsze zaczynały się komplikować.
-Wiem, wiem... Nie musisz mi przypominać. Wiesz, że moja opinia niewiele się liczy... W końcu złość trochę jej przejdzie, może na tyle, żeby przełknąć moją „zdradę” –Hyunjun nie chciał obierać stron. Kang na przebaczenie i życie w zgodzie po rozwodzie nie mógł liczyć, ale Ahn miał przywileje młodszego brata, także może to jakoś mogło przejść.
Kiedy oboje opróżnili swoje kieliszki, wrócił z powrotem na swoje miejsce obok anglistów.
- (a)Widzi pan panie Skeens, pan Ahn i pan Kang byli najlepszymi przyjaciółmi –zaczął tłumaczyć pan Nam, kręcąc głową jakby z niedowierzaniem.-Kang ożenil się ze starszą siostrą Jun’a i wszystko było pięknie ładnie przez parę lat, tylko, że teraz Kang i Bora, to jest pani Ahn są obecnie zaangażowani w gorzką i bardzo zaciekłą wojnę rozwodową... Także Jun musiał wybrać stronę, więc, a jakże, wybrał siostrę... Jakby w tej rodzinie ktokolwiek miał wybrać inaczej –rodzina Ahn’ów... pojawiała się w plotkach zdecydowanie często, głównie dlatego, że jej głowa była największym pracodawcą w okolicy.
-(a)No, a ja się potem dziwię, że wszyscy szepczą za moimi plecami... Chociaż pan by nie rozpowiadał plotek, co?-Ahn westchnął ciężko. Nie żeby go to dziwiło... Był przyzwyczajony, ale mimo wszystko  –(a)Nie wybrałem żadnej strony. Po prostu unoszę się w pasie ziemi niczyjej, w nadziei, że nie spadną na mnie żadne zagubione pociski
-(a)To nie plotki, to fakty... Poza tym twoje rodzinne dramaty ożywiają miasteczko  chłopcze, nie ma co winić ludzi-też prawda. On i jego najstarszy brat byli nudni, ale Bora i Bareum jak na standardy Sudong byli chodzącymi oryginałami i zawsze ciągneli za sobą jakąś dramę.
-(a)Widzi pan, powinien się pan mnie trzymać... Najwyraźniej jestem nie tylko najlepszym przewodnikiem w szkole, ale i jedyną miejscową atrakcją.


[...]


Impreza ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas i historyk... Powiedzmy sobie szczerze, Ahn nie miał najmocniejszej głowy i chociaż pił z umiarem, dość mocno się wstawił. Sprawiał jednak niezłe pozory, pozostając w pionie na poziomie komunikatywnym. Nauczyciele zaczęli się powooli rozchodzić do domu i koniec końców Skeens I Ahn wylądowali przed barem.
-Odprowadzę pana, jeśli pan chce... Dość łatwo się tu zgubić po ciemku –zaoferował.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

The Echoes of the Past Empty Re: The Echoes of the Past {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach