Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Przeczytaj zanim podpiszesz {05/11/22, 09:55 pm}


Przeczytaj zanim podpiszesz
Świat Realny / BL
Sponsoring polega na wymianie. Jedna strona daje od siebie pieniądze, kontakty, lepszy poziom życia. Druga rekompensuje to w swój sposób, ciałem, informacjami czy czymkolwiek co ma wartość. Bycie wschodzącą gwiazdą oznacza, że nie zna się nikogo, nie posiada się pieniędzy, a środowisko bardzo szybko pokazuje ci, że sam talent nie zaprowadzi cię daleko. W chwili desperacji postanawia znaleźć sponsora. Przez własną dumę, nie weźmie kogoś przypadkowego, więc XX postanawia uderzyć do mężczyzny, który nigdy wcześniej nie brał aktorów na utrzymanie, lecz posiadał pieniądze, kontakty, wygląd i wszystko czego można by chcieć… Gdyby nie paskudny charakter, o którym rozchodzą się szeroko plotki. YY nie jest dobrym człowiekiem, wręcz moralnie szarym, prawie przestępcą, jeśli wszystko co mówią to prawda.

XX kładzie wszystkie karty na stół przed niezainteresowanym w akcje desperacji i.. dostaje swoją nagrodę. YY zgadza się na bycie sponsorem wschodzącej gwiazdy, ale nie informuje co takiego będzie musiał oddać mu XX. Pozostawia go tylko ze słowami, że nie wyrzuca pieniędzy w błoto i ma być pod telefonem wyrzucając ze swojego gabinetu.

Fojbe – wschodząca gwiazda
Mireyt – sponsor


Emme


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 15/12/22, 11:56 am, w całości zmieniany 1 raz
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {06/11/22, 05:38 pm}

Chander ✮  Munshif
178cm // 68kg // USA, INDIE // 22 lata
Wł. Chandra Munshif - syn Keshavy oraz Bryanny Munshif. Jego ojciec uciekł z rodzinnego kraju przed aranżowanym małżeństwem. Przyleciał do USA, aby spełniać american dream. Jak to jednak bywa, nie wszystko okazuje się tak kolorowe, jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Rozpoczął pracę jako pracownik  fizyczny i  dopiero  kilka  lat  po  urodzeniu Chandry założył  swoją  własną,  niewielką  restaurację.

Starał się wpoić chłopakowi kilka wartości - przede wszystkim znaczenie pieniędzy, choć sam posiadał ich niewiele. Wydawało się to żadną przeszkodą, do tłuczenia w jego głowę - uczysz się po to, aby w przyszłości zarabiać. Bardzo niezdrowe podejście, uwieńczone ostrą charówką Munshifa Juniora - chronicznym niewyspaniem, tysiącem wyrzeczeń oraz narzucaniem na siebie więcej, niż był w stanie unieść.

Żadnych znajomych, a już tym bardziej dziewczyny. Całe dnie spędzał w szkole, bibliotece, ślęcząc nad książką. Oprócz udziału w szkolnym teatrze. Musiał błagać dosłownie na kolanach swojego ojca, aby pozwolił mu się do niego zapisać. Ostatecznie się udało, lecz jakim kosztem? Nie mógł ani odrobinę zejść z poziomu - zawsze pierwszy w rankingu, olimpiadzie, do stypendium. Wszystko toczyło się wokół forsy.

Przeczytaj zanim podpiszesz NTcXGKD

Okazuje się, że potrafi być wyrachowany. Jego wieloletnim marzeniem było NYADA. Wyobrażał sobie, jak kończy tę szkołę z wyróżnieniem, po czym osiąga życiową karierę. Tak się jednak nie stało, ponieważ (jak zawsze) decydował za niego ojciec. Skoro pan Keshava mówi, iż Chandra ma iść na medycynę, to co on robi? Tak, posłusznie się na nią udaje. Tylko nie tym razem. Co prawda - dostał się i to bez problemu. Postanowił jednak po pewnym czasie zrezygnować, o czym nie poinformował swojego głównego sponsora. W ten oto sposób brał pieniądze, po czym wydawał je na zupełnie inne życie, niż dla niego przewidziano.

Po jego zachowaniu widać skutki prania mózgu, które zafundowano aktorowi w dzieciństwie, zwane również tygrysim rodzicielstwem. Często wątpi w swoje możliwości, dobijając sobie do głowy, jak mało potrafi i że jest zwyczajnie zbyt głupi, niedostateczny. Przybiera jednak maskę złudnej pewności siebie, więc nie ujawnia od razy takiej postawy. Akurat umiejętność udawania ma się u niego dobrze. Musiał wprost wyznać Keshavie, iż przez cały czas go okłamywał, co zrobił pewnego dnia, bez mrugnięcia okiem, choć w środku umierał raz po raz. W sumie słusznie, ponieważ dostał wtedy ultimatum. Wraca na uczelnię albo nie ma już ojca. Zgadnijcie, co wybrał. - Twój ojciec. - Kto?

Przeczytaj zanim podpiszesz NTcXGKD

Wcześnie brał niewielkie role filmowe. Jego kariera poszybowała w górę z wielkim zamachem, gdy dostał rolę w popularnym serialu American Princes i równie szybko zanikła, po emisji pierwszego sezonu. Produkcja okazała się totalną klapą. Jedyne, co mu pozostało to kilka editów na Tik Toku. Nie poddał się w dążeniu do osiągnięcia sławy, choć perspektywa wylądowania pod mostem mogła go trochę przerazić.  Od tamtej pory imał się kilku dorywczych prac.

Przeczytaj zanim podpiszesz NTcXGKD

Nie jest za specjalnie religijny, ale najbliżej mu do zasad hinduizmu. Wierzy w reinkarnację, karmę czy sansarę.

Jest homoseksualny i otwarcie o tym mówi. Podświadomie w swoich partnerach szuka cech podobnych do posiadanych przez ojca.

Z wyglądu przypomina bardziej matkę, z charakteru - żadne z rodziców.

Love is just a history that they may prove

by emme




Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 08/11/22, 11:09 pm, w całości zmieniany 5 razy
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {07/11/22, 11:19 pm}

Jake "Battista" Nazzaro
186cm // 88kg // Włochy-USA // 34 lata
Sportowe samochody, zwłaszcza te szybkie, bardzo łatwo rozbijają się bez możliwości przeżycia dla kierowcy. Co prawda tracisz w ten sposób samochód, pewnie drogi, lecz pozbywasz się także osoby. Takiej metody użył Jake, aby usunąć swojego własnego ojca z obrazka, gdy tylko zainteresował się tym co robi teraz – całą spółkę, do której należy kilka dobrze prosperujących firm. Samochody, deweloperka, sieć lotnicza, marki odzieżowe i przede wszystkim jego ulubione zajęcia – agencja robiąca własne filmy i seriale, znajdująca aktorów i modelów pracujących w różnych środowiskach. Cały kompleks kilku różnych firm zajmujący się branżą rozrywkową nazywa się Oracle Entertainment, a Jake siedząc na czele tego wszystkiego, udaje, że nie jest CEO, a zwykłym producentem wykonawczym przejmującym i odrzucającym możliwe pomysły, ludzi, propozycje. Czerpie z tego małą przyjemność, bo jednak każdy poza kilkoma najważniejszymi osobami, nie wiem kim jest naprawdę, a tym bardziej - ile posiada.

Znany jako producent wykonawczy z nieugiętym charakterem sieje postrach wśród wszystkich. Jeśli ktoś odezwie się nieproszony – może stracić pracę, pensję albo dom na przedmieściach. Każde „nie” kończy się źle, a nie raz ludzie po spotkaniu z nim wychodząc z obitą twarzą lub złamaną ręką. Nic więc dziwnego, że gdy wyrzucił ze swojego gabinetu kobietę z dzieckiem, która płacząc krzyczała, że to jego syn, nie poprawił swojej reputacji, a tylko bardziej ugruntował ją jako postrachu i osoby straszniejszej od samego szefa zarządu. Kiedyś, pewien aktor zauważył ich jak pili razem w barze i przewodniczący polewał Jake’owi Whisky w bardzo uprzejmy sposób. Rozniosła się wtedy kolejna plotka o tym jak duże kontakty i szacunek musi posiadać. Prawda jest jednak taka, że ludzie spotykając go na korytarzu zastanawiają się czy nie spotkali popularnego aktora, dopiero po chwili poznają jego robiony na zamówienie czerwony płaszcz i chowają głowę, żeby tym razem nie padło na nich. Nieważne o co będzie chodziło. Nikt nie lubi dostać limo pod okiem za wpatrywanie się w przystojną twarz za długo.

--------------------------
Przeczytaj zanim podpiszesz MABOI1
--------------------------

Poza pracą, pieniędzmi i pozbywaniem się ludzi, którzy mu nie leżą, zwykle chodzi na siłownie, czyta nowe scenariusze lub odsypia kilka dni z rzędu. Niestety ilość decyzji jakie podejmuje, papierów do podpisania i rozmów jakie musi wykonać nigdy się nie kończy, nawet jeśli obstawił się bardzo dobrym specjalistami otrzymującymi krocie, żeby z nim wytrzymać. Chociaż stańmy z prawdą prosto w oczy, kto chciałby pracować pod szefem, który na każde niepowodzenie reaguje agresją, a idea wzięcia wolnego dla rodziny nie istnieje w jego słowniku. Czasem patrząc na jego kamienną twarz można się zastanowić czy Jake ma jakiekolwiek emocje. Zwłaszcza po tym, jak zmusił swoją matkę do wyjechania z kraju na wieczne wakacje. Gdy asystentka przekazała mu informację o śmierci kobiety, podczas spotkania zarządu, westchnął z ulgą i kontynuował spotkanie. Jakby nic się nie stało. Bez smutku, a nawet z lekkim uśmiechem stając się chodzącym potworem.

Jest człowiekiem, który ma wszystko. Wygląd, pieniądze, perspektywy i kontakty w każdym miejscu. Ciężko jednak, aby zbalansowało to wszystkie plotki, nadal, ludzie posiadający mniej neuronów w mózgu, chcący szybkiej drogi na szczyt, rzucają się w jego ramiona, z szansą jedną a milion, że coś z tego wyjdzie. Konsekwencje są jednak zawsze takie same – tracą wszystko, jednak nie życie. Jake woli, gdy cierpią, bez przyszłości, możliwości dla siebie i często po ciężkich przeżycia, włączając w to sex taśmę na jego półce. Takie małe zabezpieczenie i jego ulubiona kara. Można więc spytać kto taki może odetchnąć spokojnie. Jest na to pewna zasada. Wystarczy tylko wykazać się wytrwałością, lojalnością i oddaniem swojej pracy. Gdy uzna cię za „swoją” osobę, jesteś bezpieczny. W końcu tylko głupiec niszczy swoją własność, a Jake przywiązuje się do niej całkiem mocno.
He is red… Like… RED RED

by emme




Postacie Poboczne

Wiecznie zimny wyraz twarzy, któremu brakuje uśmiechu nie oznacza, że ktoś nie ma serca. Zwykle oznacza tylko, że ktoś został zraniony i nie chce pokazywać ran, które się nie zagoiły. Cóż. Ludzie mając Kylie za zwykłą zimną sukę zderzają się z nią niczym rozpędzony samochód z drzewem, gdy myślą, że plotkami wygrają z nią.

Była modelka, dostała tą posadę przez przypadek, który uratował jej życie. Gdyby nie Jake prawdopodobnie siedziałaby teraz w burdelu na końcu świata, z dala od wszystkiego. Nie była idealną asystentką na początku, ale ucząc się w zastraszającym tempie skonstruowała pewną listę zasad, dzięki którym może spokojnie wykonywać swoją pracę i traktować przedmioty jej szefa, jak ludzi, którymi są. Robi to tylko ona, jako jedyna ze wszystkich… Więc może czasem zimny wyraz twarzy nie oznacza, że ktoś ci nie pomoże w potrzebie.
AsystentkaKylie Porter


Pieniądze. Markowe ciuchy. Drogie torebki. Zabiegi w najlepszym spa. Naomi była piękną kobieta, dla której liczyło się to, aby prezentować się coraz lepiej i utrzymać swój obecny stan materialny. Poznała Jake’a jako partnerka pewnego aktora. Nie żona, a zwykła dziewczyna, którą poznał przez przypadek w siłowni i się polubili. Problem w tym, że Naomi nigdy go nie lubiła. Lubiła jego sławę i pieniądze. Gdy więc zobaczyła człowieka, który miał więcej pieniędzy i wyglądał jeszcze lepiej od najlepszych aktorów – oczywiście, że przeskoczyła z jednego statku na drugi. Niestety, blondyn nie był zainteresowany używanym produktem.

Jak więc została jego asystentką? Wykazała się pewnymi cechami, na których bardzo mu zależało. I nie chodziło tutaj o urok osobisty czy owijanie sobie mężczyzn wokół palca. Bardziej o nad wyraz rozwinięte umiejętności aktorskie, brak kręgosłupa moralnego i zerowy szacunek do własnego ciała, jeśli tylko w zamian dostanie torebkę Birkin.
AsystentkaNaomi Davis


Wykonywanie dobrej roboty, a bycie dobrym człowiekiem nie zawsze szło w parze. W przypadku Owena… były  czymś na wzór lini równoległych. Zmierzały w tym samym kierunku, były identyczne, ale co znajdowało się między punktem A, a punktem B zawsze było inne. Owen był człowiekiem, który stawiał na efekt końcowy, więc to co robił po drodze jakoś nie robiło mu różnicy. Z tego powodu był bardzo dobrym pracownikiem, perfekcyjnie wykonującym zadania i cele swojego szefa. A tego miał jednego i bardzo upierdliwego.

Jake miał w zwyczaju dawać w jego ręce wiele przedmiotów, z którym miał zrobić gwiazdy. On swoimi kontaktami, szantażem, rozsiewaniem plotek czy praniem czyichś brudów robił co miał. Koniec końców blondyn otrzymywał zamierzony efekt końcowy, a Owen górę pieniędzy. Z powodu tych zarobków oraz faktu, że bardzo dużo osób się go po prostu boi – nigdy nie wiesz co ukrywa za miłym uśmiechem. Najgorsze w tym człowieku był fakt, że jego uśmiech, zawsze miły i ciepły wcale nie oddawał tego co chowa się w oczach ukrytych za okularami.
ManagerOwen Marsh


Emme


Ostatnio zmieniony przez Mireyet dnia 23/12/22, 10:34 pm, w całości zmieniany 1 raz
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {11/11/22, 05:12 pm}

Przeczytaj zanim podpiszesz NNmMw2Z
└°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°┘

        Co on robił ze swoim życiem? Umówienie się na to spotkanie było wyrazem jego desperacji albo zwyczajnej głupoty. Słyszał wiele plotek na temat Pana Nazzaro. Ludzie woleli schodzić mu z drogi – producent wykonawczy nie należał do osób, które poznaje się dla przyjemności czy sympatycznego charakteru. Potwór – tak go określali. Chander natomiast postanowił wskoczyć prosto w jego paszczę. Z własnej woli.
        Nie miał jednak wyjścia. Nikt nie rzucał mu rolami pod nogi. Może nie dla wszystkich jest to jasne, ale aktor, aby przeżyć, również musi coś jeść, mieć gdzie mieszkać… On powoli tracił tę możliwość. Coraz częściej przychodził do niego właściciel mieszkania, upominając się o zaległy czynsz – i tak już był nadto wyrozumiały. Munshif zalegał dwa miesiące. Nie wiedział jednak czy to wpływ charakteru mężczyzny lub może wynajmujący bał się oskarżenia o rasizm. Mało istotne. Ważniejsze okazało się znalezienie źródła dochodu. Dlatego zdecydował się na tak straceńczy krok. Zrodziła się w nim nadzieja, a ona jest matką głupich.
        Umówił się kilka tygodni wcześniej. Zapewne musiałby czekać znacznie dłużej lub nawet w ogóle by się to nie udało, gdyby nie charyzma, którą niewątpliwie posiadał. Musiał ją mieć, jeśli chciał przetrwać w świecie show-biznesu. Tylko, iż ostatnimi czasy nie potrafił się w nim odnaleźć… W każdym razie na planie serialowym poznał kiedyś kogoś, kto znał inną osobę i ona mogła go skontaktować z dziewczyną, która była asystentką mężczyzny, z którym planował się spotkać. To takie sześć stopni oddalenia, choć wykorzystał trzy. Według tej teorii członkowie społeczności mogą łączyć się za pośrednictwem pośredniej sieci znajomych. Praktycznie oznaczałoby to, iż mógł poznać nawet prezydenta USA, jeśli wykonałby odpowiednie kroki.
        Odbył miłą pogawędkę z Naomi, podczas której poznał kilka neutralnych smaczków. Potem wcisnęła go w jakąś lukę w grafiku i dzięki temu zmierzał właśnie na spotkanie o 18:45. Po raz ostatni był ubrany w garnitur na egzamin SAT. Postarał się, aby wyglądać profesjonalnie. Biała koszula kontrastowała z ciemną karnacją chłopaka. Zapiął ją na prawie wszystkie guziki. Poszukał w internecie, jak się wiąże krawat.
         Nauczył się już dawno, jak walczyć ze stresem, choć granie wydawało mu się łatwiejsze, niż to prawdziwe spotkanie. W środku aż trząsł się z podekscytowania, ale nie dał tego po sobie poznać. Po prostu podszedł do niego, jak do kolejnej, trudnej roli. Biuro znajdowało się w wielkim piętrowcu – całe szczęście, iż przyjechał wcześniej taksówką, ponieważ trochę zajęło mu odszukanie odpowiedniego poziomu. Na miejscu spotkał za to osobę, której jeszcze nie znał. Nie była to Naomi.
        Przywitał się z kobietą, a ona zmierzyła go oceniającym spojrzeniem.
        - Chander Munshif. Jestem umówiony na 18:45 z Panem Nazzaro – oznajmił, delikatnie rozglądając się po pomieszczeniu. Wyglądało minimalistycznie, ale schludnie. Zauważył plakaty filmowe oprawione w antyramy.  
        - Kylie Porter, osobista asystentka Pana Nazzaro. – Chyba zauważyła jego zdziwione spojrzenie – Jedna z dwóch. Nasz szef ceni sobie swój czas. Dlatego masz tylko pół godziny. Jeśli ci go nie skróci. Nie zmarnuj tej szansy.
        Nacisnęła guzik na słuchawce bezprzewodowej.
        - Panie Nazzaro, przyszedł umówiony… petent. Rozumiem. Dziękuję. – Następnie zwróciła się z powrotem do niego, bez głębszego zainteresowania patrzeniem na Munshifa:
        - Możesz wejść.
        Aktor wziął głęboki wdech, a kiedy wypuścił powietrze, uśmiechnął się szeroko. Po naciśnięciu klamki nie było już odwrotu. Okazał się taki, jakiego sobie go wyobraził. Przystojny mężczyzna, przy którym mogły mu się ugiąć kolana. Wysoka, poważna figura. Srogie spojrzenie już na wejściu stłumiło jego entuzjazm, choć nie zmienił wyrazu twarzy. Gdy podszedł do biurka, wyciągnął rękę w jego stronę.
        - Chander Munshif. Dziękuję, że zgodził się Pan ze mną spotkać. – Jego dłoń nie została uściśnięta. Natychmiast ją cofnął, zastanawiając się, co zrobił nie tak. Usiadł naprzeciwko, jak mu nakazano. Odchrząknął.
        - Wiem, że ma Pan mało czasu, więc od razu przejdę do rzeczy. – Zza pazuchy wyjął pendrive’a i położył go na blacie – Tu są niektóre materiały z castingów i filmów, w których występuję. Niestety, ostatnio nie sprzyja mi szczęście. Mówiąc szczerze i wprost: potrzebuję pieniędzy.
        Starał się patrzeć mu prosto w oczy, a w jego własnych pojawiła się iskierka desperacji. Opuścił wzrok na swoje kolana. Zagryzł nerwowo wargę. Po chwili podniósł głowę. Pałał determinacją.
        - Myślę, iż jest Pan w stanie mi je dać. Choć oczywiście nie za darmo. Stać mnie na wiele. Mogę być na Pana wyłączność. Chcę być tylko widzialny, bez względu na koszty.


Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 10/12/22, 11:56 am, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {13/11/22, 08:07 pm}

_____O piątej rano, na pustej jeszcze siłowni, z widokiem na znajdujący się naprzeciwko budynek Oracle Entertainment, pewna blondynka biegła z całych swoich sił na bieżni. Ubrana w wysokie leginsy i krótki top dawała z siebie wszystko, a maszyna wskazywała, że to jej piąty kilometr. W jednej z dostępnych chwytów stała butelka z wodą, w drugiej leżał telefon, który był aktywnie na połączeniu i kamerce. Gdyby się przejrzeć można było dostrzec dwie osoby podłączone do tej rozmowy. Jedna, z okularami na nosie siedziała w lekko rozpiętej koszuli nad stosem papierów przeglądając je uważnie, druga u siebie w domu, przy stole w kuchni, w czarnej piżamie siedziała, jadła śniadanie i przyglądała się jak koleżanka biegnie z całych sił. Tą blondynką była Naomi. Asystentka Jake, który właśnie czytał nowy scenariusz filmu klasy A. Drugą kobietą podłączoną do rozmowy była Kylie, specjalnie obudzona, aby obserwować ten pokaz zmagań. Naomi bowiem dostała karę. Miała za zadanie przebiec 6 kilometrów w pół godziny albo 30 w ciągu tego dnia. Wszystko za to, że bawiła się z grafikiem na dzień dzisiejszy i przesuwała spotkania jakiś czas temu. Nie wytłumaczyła się swojemu szefowie, dlaczego to zrobiła, dlatego dostała karę. Jako że Jake nie zamierzał jej obserwować, bo już wystarczająco zmarnowała dzisiaj jego dzień, to zrobi to Kylie. Ciemnowłosa nie wyglądała na zbytnio zadowoloną, ale „nie” nie było opcją. Ze zmęczeniem widocznym na nie umalowanej twarzy, biorąc kolejny kęs śniadania na ust i przeżuwając go spokojnie wpatrywała się pocącą się i umierającą wręcz kobietę, z latającym na każdą stronę kucykiem. Gdy rozdźwięk sygnał, że skończyło się wyznaczone pół godziny, Naomi padła na kolana patrząc ze zmęczenia, po chwili podnosząc się do góry i spoglądając na maszynę, która pokazała dokładnie 5 kilometrów i 837 metrów. Widząc to, straciła całą chęć do życia i zaczęła płakać na miejscu.
– Czyli ci się nie udało. – słysząc płacz, Jake podniósł spokojnie wzrok znad kończącego się powoli scenariusza i spojrzał zimnym wzrokiem w telefon, żeby zobaczyć bieżnię bez kobiety, która pewnie leżała teraz i umierała. – Ile przebiegłaś?
– Brakowało mi stu siedemdziesięciu metrów! – krzyknęła między łkaniami. – Szefie! – wydobyło się z jej ust między łzami. Po jej tonie głosu jasno było słychać, że protestowała. – Mogę dostać inną karę?
_____Naomi podniosła się z ziemi, jeszcze ze łzami w oczach zaczęła patrzeć niczym najbardziej pokrzywdzona na świecie kobieta w ekran spotykając się z niezainteresowanym spojrzeniem Kylie oraz Jake’a. Ciemnowłosa widząc obraz jaki tworzyła im teraz jej koleżanka, westchnęła i odłożyła widelec z pancakiem na talerz. Wiedziała, że nie miała zbytniego wyboru, ale przynajmniej nie użyła sformułowania „nie chce” albo „nie lubię”. Wtedy już nie byłoby dla tego ratunku.
– Szefie. – Kylie odezwała się w końcu, nie czekając na zbytnią reakcję od Jake’a. Wiedziała, że już słucha. – Co na to, żeby zabrać jej sto siedemdziesiąt tysięcy z dodatku na koniec miesiąca? Nie będzie mogła kupić sobie tej torebki co ma upatrzoną. Poza tym niech dzisiaj zrobi jeszcze sto siedemdziesiąt przysiadów.
– Za mało.
_____Odpowiedział bez większego skupienia się na błagającej o litość zaryczanej blondynki czy Kylie zgłaszającej propozycję. Obie kobiety wiedziały jednak, że mogły podejść do negocjacji. Nie odrzucił całej propozycji od razu. Jak Naomi bardzo nie podobało się to, że straci torebkę, to jednak nie chciała biec dzisiaj tych 30 kilometrów! Za nic w świecie! Już wolała zrobić te przysiady, przynajmniej tyłek poćwiczy, więc czemu nie. Co jednak mogła więcej zaoferować? Jej szef lubił patrzeć, jak cierpią za swoje przewinienia. W końcu wpadła na pomysł ubiegając Kylie, która też chciała coś zaproponować.
– Dzisiaj jest otwarcie nowego sklepu tego projektanta z Włoch, który uwielbia ciebie szefie. Mogę pójść i tworzyć relację z nim w twoim imieniu.
_____Na tą propozycję Kylie zrobiła duże oczy, zakrywając swoje usta, bo jednak jej wargi same uchyliły się z szoku. Naomi nienawidziła tego faceta, który zawsze wkładał dłonie pod spódniczki, zwłaszcza im. Jake jednak lubił tego mężczyznę, bo robił niesamowite ciuchy. Ponad połowa wszystkich jego kreacji znajdowała się w rękach tego potwora. Najgorszym było, że zdawał sobie sprawę z zachowania tego małego, łysiejącego faceta, lecz zupełnie się tym nie przejmował. Dopóki tego dłonie nie dotykały czegoś należącego do niego, nie było problemu. Jako że nie spał z Kylie czy Naomi – jego ulubiony projektant mógł dotykać co chciał. One jednak mogły się uśmiechać i udawać, że nic się nie dzieje. Jake nigdy nie miał czasu na takie pierdoły jak otwarcie sklepu, w końcu jak coś chciał to to kupował, po co pojawiać się na premierach czy innych okazjach medialnych. Ta propozycja jednak bardzo go zdziwiła, na tyle, że podniósł wzrok z tekstu przed nim i spojrzał na Naomi.
– Zgoda. Będzie uczestniczyć w otwarci w imieniu Oracle i moim. Potem pójdziesz na innej premiery albo otwarcia. Cały dzień masz biegać. Potem dasz mi raport z tego wszystkiego. – podjął decyzję dodając po chwili, dla pełnej klarowności. – Nadal masz potrącone z dodatku i zrobisz te przysiady.
_____Blondynka w pierwszej chwili się zaczęła uśmiechać, aby potem lekko posmutnieć. Dostała wszystko na raz. Może była to wygrana, ale jakim kosztem. Jake rozłączył się, a zaraz potem Kylie tylko życząc koleżance powodzenia. Będzie znosić dzisiaj macanki i nie tylko. Czy naprawdę nie lepiej było biegać? Kylie na pewno wybrałaby bieganie. Nawet jeśli chodzi tutaj o 30 kilometrów.
_____Jake rozłączając się od połączenia, skończył skrypt odrzucając go na górę innych. Tylko on wiedział jak posortowane są te góry papiery. Wszystko czekające na jego akceptację i finansowanie. W dość stylowym nowoczesnym gabinecie był bałagan. Głównie przez te wszystkie filmy, seriale i inne pierdoły. Czy ktoś mógł to posprzątać? Nie. Jake na to nie pozwoli. Wstał znudzony tym co właśnie przeczytał i wyszedł zamykając pomieszczenie za sobą. Umył się, ubrał i otworzył drzwi od domu przed którymi stała Kylie z kawą. Spojrzał na zegar pokazujący równo godzinę ósmą. Jak zwykle była bardzo punktualna. Przywitał się krótkim „dzień dobry” i skierował do samochodu, czarnego mercedesa czekającego na niego. W drodze do pracy dostał listę całego grafiku i podsumowanie o co może chodzić w każdym spotkaniu. Zarząd, audytorzy, nowe talenty, inwestorzy. Każdy chciał chociaż kawałek jego czasu, a on niestety – nie lubił spotykać się z nimi. Nigdy nie dawali od siebie nic interesującego czy nowego. Nic więc dziwnego, że znudzony siedział za swoimi biurkiem wpatrując się w kolejny manuskrypt, tym razem, trochę ciekawszy. Na tyle, że nawet uniósł jedna brew do góry czytając zwroty akcji i dość nietypowy rozwój fabuły. To zaciekawienie zostało przerwane przez telefon od Kylie. Odebrał wręcz odruchowo słuchawkę wciskając głośnomówiący.
– Panie Nazzaro, przyszedł umówiony… – rozpoczęła, lecz szybko jej przerwał.
– Wpuścić go.
- petent. Rozumiem. Dziękuję. – dokończyła swoje zdanie.
_____Jake jednak dalej jej nie słuchał, nawet jeśli coś mówiła. Odłożył słuchawkę na miejsce i zdjął okulary chowając je do szuflady i oparł się wygodnie czekając jak chwilę później w drzwiach pojawił się muśnięty chłopak z szerokim uśmiechem. Na kilometr widział, że próbował ukryć swój stres, ale mało kto podchodził do niego nie zestresowany. Zwłaszcza zostając z nim w czterech ścianach. Widział zbliżającego się mężczyznę, więc wstał z fotela, lecz tylko spojrzał na podaną mu rękę, zupełnie ignorując ten gest. Bardzo dawno nie wziął podanej mu dłoni. Tym razem nie będzie inaczej. Jake obszedł biurku i gestem wskazał na fotel, gdzie chłopak miał usiąść. Sam usiadł naprzeciwko, opierając się wygodnie i łącząc dłonie ze sobą przeplatając palce i pozostawiające swoje spojrzenie na twarzy, która do niego mówiła. Czy słuchał co takiego z niej wychodziło? Tak, lecz bardziej próbował oszacować, ile będzie warta. Gdy na stoliku pokazał się pendrive, usta mężczyzny wygięły się w mały uśmiech. Trochę rozbawienia. Dawno nikt nie przynosił mu tak materiałów. Zwykle jak już coś dawali – były to pieniądze, krzykliwe zdjęcia nagiego ciała, które zamierzali mu sprzedać albo haki na kogoś. Sama determinacja była… warta coś, ale nie dla Jake. Wszystko co otrzymał teraz od chłopaka, nie było interesujące, lecz ostatnie słowa w pewien sposób zachęciły go do brnięcia w tą rozmowę dalej.
– Przez „bez względu na koszta” masz na myśli, że jak każę ci wmusić w kogoś narkotyki zrobisz to. Jak każę ci pójść z kimś do łóżka i zrobić zdjęcia, zrobisz to? – spytał chociaż nie przejmował się odpowiedzią, a reakcją opalonego młodego chłopaka. – Muszę wiedzieć co faktycznie kupuję. – wskazał na pendrive. – Streść mi to. Nie będę tego sprawdzał.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {19/11/22, 08:58 pm}

Przeczytaj zanim podpiszesz NNmMw2Z
└°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°┘

        Był skory do wyrzeczeń. Przetrwał kilkudniowe zamknięcie o kromce chleba dziennie i wodzie, aż nie nauczył się na egzamin. Trafił wtedy na skraj wytrzymałości, po czym odrodził się na nowo. Jego ojciec nigdy się z nim nie cackał – rzadko dostawał to, czego pragnął sam Chander. Teatr był wyjątkiem. Dla aktorstwa poświęciłby życie i właśnie je zamierzał oddać. Do tego w ręce okrutnego, bezwzględnego człowieka. Akt głupoty, szaleństwa czy wybitnego geniuszu, którego nikt nie rozumiał. W jego głowie wydawało się ostateczne.
        Nie spodziewał się jedynie takiej propozycji. Ktoś, kto miał pozycję oraz pieniądze uciekał się do czegoś mocno niemoralnego? Niepojęte. No i trochę obrzydliwe. Momentalnie poczuł się brudny, gdy o tym pomyślał. Przecież za takie rzeczy szło się do więzienia. Tak samo jak za defraudację pieniędzy, a pod to można było podciągnąć jego zachowanie z przeszłości. Oj, chłopaku. Hipokryzja, co? Przecież w głębi duszy wiedział, iż nie był krystalicznie czysty.
        Powieka lekko mu zadrgała, ale poza tym nic nie zmieniło się w jego twarzy. Być może jedynie błysk strachu przemknął przez oczy. One nie potrafiły kłamać.
         - Jeśli tego Pan wymaga… – Ostrożnie dobierał słowa – … ale muszę przyznać: sądziłem, że będzie to coś mniej hardcorowego. Ryzykuję wolność, prawda? Musiałbym dostać coś równie ważnego w zamian.
        Nieco zawiodło go to, iż Battista nie chciał oglądać tego, co mu przyniósł. Liczył na pewnego rodzaju dostrzeżenie prawdy. Chciał, aby zobaczył jak bardzo szczery był Munshif. W całym udawaniu istniał prawdziwy on. Wprost wierzył, że tak miało być. Okazało się to jednak nieaktualne. Mieli wejść w zupełnie inna relację, niż zakładał wcześniej. Jak bardzo mógł negocjować? Chwilowo niczego nie ustalili.
        - Jestem aktorem. Za każdym razem sprzedaję cząstkę siebie. Rozumiem, że skoro mnie Pan ,,kupuje’’ to będę Pana własnością, tak? Czy wtedy moja kariera zmienia charakter? Nie chciałbym rezygnować z aktorstwa. – W tamtym momencie nie czuł pewności czy mężczyzna dobrze go zrozumiał. Nie był prostytutką – nawet nigdy się nie całował, ponieważ ojciec mu zabraniał. Wkradanie się czyjegoś łóżka wydawało mu się czymś nieodkrytym, enigmatycznym. Już nie mówiąc o narkotykach.
        Sięgnął po pendrive’a i zacisnął go w pięści, lecz nie zdejmował jej z biurka.
        - Zaczyna się od castingu. Pierwszego, na jakim byłem. Pozwolili mojemu kuzynowi mnie nagrać… Sikałem pod siebie ze strachu. Nie dostałem tej roli. Ale się nie poddałem. Kiedy tylko mogłem nagrywałem swoje występy. Aż przyszła pierwsza rola drugoplanowa. Potem druga. W końcu dostałem jedną z głównych w American Princes. Tutaj mam sceny, w których grałem. Serial nie odniósł sukcesu, a ja zostałem na lodzie… a on zaczyna pękać. Dlatego jestem tutaj.


Ostatnio zmieniony przez Fojbe dnia 10/12/22, 11:57 am, w całości zmieniany 1 raz
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {25/11/22, 11:41 pm}

_____Niewinność nie istniała w Show Biznesie. Tutaj plotka goniła plotkę, a prawda była zakopywana wraz z głośniejszym kłamstwem, które lepiej się sprzedawało. Dziewice, ludzie, którzy nigdy nie dotknęli innego człowieka i wyjątkowo powabne osobniki utrzymywały się na wodzie przez chwilę. Ludzie z prawdziwym talentem – potrafili pływać trochę dłużej. Koniec końców jednak każdy się topił. To pod używkami, innym razem wraz ze swoimi kłamstwami lub depresją. Jake utrzymywał się tak długo na swojej pozycji był rekinem w tych wodach, a woń krwi, dramatów i możliwości na dostanie świeżego mięsa w swoje zęby sprawiała, że mącił dalej. Niestety, rekiny musiały cały czas pływać, adaptować, aby nie utonąć. Tylko nieliczni stawali się z człowieka, drapieżnikiem. Może dlatego, człowiek, który na jego oczach stał się owcą zdobył jego zainteresowanie. Chłopak o ciemniejszej skórze, który w swoim zachowaniu nie posiadał nic pokazującego kiepski flirt czy próby bycia urokliwym lub powabnym. Odpowiedź jaka padła z ust młodego aktora go zaskoczyła. Ukrył jego swojego zaskoczenie i zaciekawienie. Był mistrzem pokera nie od dziś, ukrywanie swoich emocji było zawsze w cenie. Przywdział uśmiech i odpowiedział.
– Za bycie posłusznym dostaje się prezenty. – odpowiedział tylko lekko, jakby żartował i sięgnął po telefon, który położył przed sobą. – Za bycie nieposłusznym, faktycznie, ludzie ponoszą konsekwencję. Nie lubię słowa „nie”. Nieważne czy stoi przed „mogę” czy „chcę”, ale to już pewnie wiesz.
_____W normalnych okolicznościach bałby się, że jego rozmowa może być nagrywana lub przechwytywana, lecz wiedząc, że jego biuro było zabezpieczone przed czymś takim – mógł spokojnie rozmawiać. Wpatrując się w ruszające się usta, które wydawała z siebie dźwięk, lecz zupełnie go ignorował, w końcu dostrzegając wartość tego kto właśnie siedział przed nim. Na pytanie, które mu zadał odpowiedział tylko lekkim uśmiechem wykonanym z grzeczności i czekał co jeszcze usłyszy. Na ten temat, który go interesował – jego kariery dotychczasowej. Nie dowiedział się jednak niczego nowego albo fascynującego. Raczej jeden z wielu, którym się po prostu nie udało.
– Czyli nie osiągnąłeś nic wartościowego na razie. – podsumowanie surowo to czego się dowiedział i westchnął przechodząc do kwestii, która mogła go faktycznie zainteresować. – Masz jakieś doświadczenia seksualne? – powiedział, po czym zdał sobie sprawę, że to dość ogólne pytanie, więc szybko dodał. – Interesuje mnie twoja orientacja i czy ktoś dobierał się już do twojej dupy. – spojrzenie, które położył na swoim rozmówcy należało do tych ciężkich i bardzo agresywnych. Jak wilk, który właśnie wpatrywał się w zwierzynę. – Nie próbuj mnie okłamać. Bardzo szybko odkryję prawdę, a wraz z tym przyjdą konsekwencję.
_____Gdy otrzymał odpowiedź, która wyglądała mu na prawdę, pokiwał lekko głową i bez wyrazu sięgnął po telefon wybierając szybko numer i włączając głośnomówiący. W jego oczach nie było widać niczego. Nie dawał po sobie widać, że w głębi postanowił kupić coś bardzo drogiego i czuł się trochę jak dziecko z nową zabawką. Chłopak, chociaż może nie wyglądał teraz, to spełniał jego podstawowe wymogi, których zwykle nie udawało się osiągnąć nikomu. Głównie dlatego nie posiadał jeszcze ludzi mogących mówić, że jest ich sponsorem. Telefon przeleciał dwa sygnały zanim odebrała kobietą, którą Chander mógł rozpoznać – Kylie. Nie czekała długo, żeby odezwać się.
– W czym mogę pomóc?
– Przynieś umowy. – rzucił oschle i rozłączył się nie dając jej dokończyć, po czym zwrócił się w stronę chłopaka. – Dam ci szansę.
_____Po chwili w drzwiach pojawiła się Kylie i stukając swoimi obcasami położyła na stoliku przed muśniętym słońcem chłopakiem kilka rzeczy. Była to umowa o poufności informacji oraz kilka innych, które prawnie nakreślały dość dokładnie powinności i przywileje jakie otrzyma Chander. Do tego co mogło zainteresować młodego aktora należał dostęp do samochodu z kierowcą, mieszkania, całkowite utrzymanie na koszt Jake’a, kieszonkowe na zakupy ubrań czy akcesoriów oraz kilkanaście innych rzeczy. Włącznie z zabezpieczeniem prawnym podczas wykonywania powierzonych zadań. Czyli nie będzie musiał się martwić o to co się wydarzy, gdyby ktoś przyłamał go pokładającego narkotyki albo robiącego zdjęcia kobiecie pod prysznicem. W końcu nigdy nie wiesz czego tym razem będzie potrzebował Jake. Niestety, tak jak długo była lista przywilejów, istniała także lista obowiązków, a na niej dość dosadnie, widniała informacja o śledzeniu położenia, obowiązku meldowania się oraz wypełniania powierzonego grafiku oraz zadań dodatkowych… Wraz z brakiem możliwość odmowy, dopóki zadanie nie przekracza granic moralnych oraz zdrowia fizycznego (które zostawały zniesione kilku punktów niżej). Sam układ mogą rozwiązać po obopólnej zgodzie lub Jake jednostronnie, gdy uzna, że nie przynosi on odpowiednich zysków czystych, czyli takich pozostałych pod odjęciu wszystkich kosztów.
– Podpisz to i Kylie zabierze dokumenty. – odpowiedział zupełnie nie planując w swoim grafiku czasu, aby dać chłopakowi przeczytać wszystko. Znudzony spojrzał na swoje biurko, gdzie widniał scenariusz, a na jego ustach pojawiał się uśmiech. – Jak podpiszesz to wszystko w ciągu dwóch minut dam ci twoją pierwszą rolę. Głównej aktora.
_____Scenariusz był naprawdę ciekawy. Połączenie akcji, romansu oraz fantastyki. Wiedział, że główna rola to będzie bardzo duży stres dla nowego aktora, ale prezent to prezent. Gdy dostajesz samochód nikt nie pyta czy będziesz wstanie zapłacić za ubezpieczenie i paliwo. Po prostu masz się cieszyć i nie myśleć co będzie dalej.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {10/12/22, 01:11 pm}

Przeczytaj zanim podpiszesz NNmMw2Z
└°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°┘


        Nie zamierzał mówić ,,nie’’ – przynajmniej na początku. Właściwie dopiero zaczynał obracać się w tej branży bardziej konkretnie, więc był dość naiwny w swoim podejściu. Niedoświadczony. Czuł silną potrzebę podpasowania się pod jego oczekiwania. Jeszcze nie wiedział, jak okrutnie będzie musiał się zdemaskować.
        Obrażanie się o jego słowa nie miało zupełnie sensu. Przedstawiał po prostu dosłowną prawdę. Ambicje i oczekiwania miały się nijak do tego, co faktycznie zastał w branży filmowej. Nie osiągnął nic, chociaż pragnął wiele. Kiwnął powoli głową, zawieszając na chwilę spojrzenie gdzieś w dali. Dopiero po chwili wzrok mu się wyostrzył, kiedy padło pytanie o bycie prawiczkiem.
        Popatrzył na niego przez chwilę w milczeniu. Przełknął ślinę, bijąc się z myślami. Powiedzieć prawdę czy żywnie skłamać? Powiedział, iż i tak się dowie, ale… czego naprawdę chciał? Czy szczerość sprawi, że wyrzuciłby go w tamtym momencie z gabinetu? Może potrzebował jednak kogoś bardziej… doświadczonego. Albo…
        - J-ja… - Proszę: od kiedy to się jąkał? Odchrząknął, aby odzyskać pewność w głosie – Jestem gejem, ale dotychczas miałem tylko jednego chłopaka. I nie dobierał się… – Potrząsnął głową.
        - Nie uprawialiśmy seksu.
        Serce podskoczyło mu lekko do gardła. Czy właśnie dzwonił, aby ktoś pokazał mu, gdzie są drzwi? Wyglądał, jakby lekko uszło z niego powietrze. Z wcześniejszej pewności siebie została jedynie właśnie gasnąca iskierka w oczach. Usłyszał jednak coś zgoła innego, niż się spodziewał. Umowy. Czyli było o wiele lepiej. Zamierzał z nim coś podpisać.
        Nie potrafił ukryć uśmiechu, cisnącego mu się na usta. Zresztą – miał chyba do niego prawo. Popatrzył na Kylie, gdy dawała mu kartki i chyba ujrzał w niej coś, w rodzaju… politowania? Wyższości? Może właśnie myślała, jak głupi jest, lecz on zignorował tę jedną z wielu czerwonych flag. Po trupach do celu, czyż nie tak? Zamierzał słuchać jedynie siebie. No i od tamtego momentu pana Nazzaro.
        Zaczął przebiegać wzrokiem po tekście. Zdążył zarejestrować tylko utrzymanie, ochrona, brak sprzeciwu… Mogło mu się zakręcić w głowie od tego wszystkiego. Oczywiście, że chciał główną rolę. Postarał się wyłapać najważniejsze rzeczy. Złapał za długopis i złożył swój zamaszysty podpis na cyrografie. To znaczy umowie.
        - Dziękuję. To więcej, niż mógłbym sobie wyobrazić – rzucił skromnie – Zaszczytem będzie dla Pana pracować.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {15/12/22, 12:53 pm}

_____Umowa, którą właśnie podpisał była niczym wyrok. Przynajmniej w mniemaniu Kylie. Sama zrobiła taki błąd, lata temu wchodząc w show biznes i chcąc zostać kimś rozpoznawalnym. Myślała o modelingu i dobrze jej szło, aż nie spotkała się z człowiekiem, który postanowił ją sprzedać. Jej managerem, głodnym pieniędzy i wpływów. Zamknęła oczy i zmarszczyła brwi, aby nie patrzeć jak młody chłopak popełniał pewien błąd, lecz czując na swoich plecach dreszcze, otworzyła je i spojrzała na swojego szefa. Widziała po nim, że jest zadowolony ze swojego zakupu. Następnie jej wzrok znalazł się ucieszonym młodzieńcu, który nazywał się Chandra. Będzie go teraz widywała dość często od tej chwili. Nawet jeśli nie będzie chciała. Miała tylko nadzieję, że ich następny kontakt nie będzie związany z wzywaniem karetki.
– Kylie zabierze dokumenty, daj jej swój dowód. – rzucił Jake wpatrując się w chłopaka przed nim. Jego nowa zabawka. Kącik ust uniosły mu się lekko do góry, gdy chłopak podawał ID kobiecie, która od razu po tym zniknęła z pomieszczenia. – Twoja nagroda leży na moim biurku.
_____Odwrócił wzrok w kierunku masywnego szklano-betonowego konstruktu, na którym poza zamkniętym laptopem leżał grupy stos spiętego papieru. To był scenariusz nowego filmu. Chcieli zacząć swego rodzaju serie, potrzebowali dużo finansowania. Coś o superbohaterach ze szkoły. Jakby ktoś próbował kopiować spider-mana, ale z bohaterzy były bardziej… ludzcy. Złośliwi, źli, nie ratowali świata, a samym siebie ze swoich problemów. Blondyn nie zagłębiał się zbyt mocno w wątek romantyczny, ale było tam coś o trójkącie, gdzie rola, którą będzie grał Chandra, nie odwzajemni uczuć głównej kobieciej bohaterki. Wręcz idealnie dla geja. Musi przeżyć jeden albo dwa całusy na planie, ale Jake zamierza te sceny zupełnie usunąć. W końcu nikt nie będzie dotykał jego rzeczy, dopóki on się nią nie nacieszy. Jak chłopak okaże się dobry w te klocki, to prawdopodobnie nikt inny go nigdy nie dotknie. Widząc, że chłopak nie ruszył się z miejsca, a tylko wpatruje się w biurko, westchnął ciężko.
– Na co czekasz? – spytał retorycznie nie dając szansy na odpowiedź. – Podnieś dupę i weź go sobie. Ja mam to zrobić?
_____Jego ton nie był miły, jasno pokazywał, że brak odruchowej reakcji poirytował go lekko. W tym tempie, będzie musiał mu wszystko tłumaczyć po sto razy albo jeszcze gorzej prowadzić za rękę. Sięgnął po swój telefon, widząc, że zbliża się koniec ich czasu wstał z fotela i obchodząc chłopaka od tyłu, położył dłoń na jego ramieniu zaciskając ją lekko.
– Weź i wynocha. Kylie da ci instrukcje. – po czym wziął swoją dłoń i usiadł na wielkim fotelu, otwierając laptopa. – Idź. – rzucił jeszcze, a gdy chłopak znalazł się przy drzwiach powiedział jeszcze na odchodne. – Pamiętaj, nie wyrzucam pieniędzy w błoto.
_____Jak tylko drzwi się zamknęły, Jake wyciągnął okulary zakładając szkła ze złotymi oprawkami. Na ekranie pojawiło się przychodzące połączenie zatytułowane „shithole”. Odebrał i widząc po drugiej stronie trzech mężczyzn, westchnął od razu znudzony tym co go teraz czeka. Oparł się, położył łokcie na podłokietnikach i oplótł palce czekając, aż zaczną się odzywać. Każdy z nich był starszym człowiekiem, ubranym w białą koszulę z czarną marynarką. Nic innego kamerka nie pokazywała. Może poza tłem. Każdy z nich znajdował się w innym miejscu, lecz tak samo ciemnym, smętnym i wyglądającym jakby należało do mafiosa. W tym czasie, Kylie widząc stojące Chandlera, pokazała mu gestem ręki, że ma usiąść, a sama wróciła do stukania na klawiaturze. Po chwili prosząc chłopaka, żeby podszedł i podał inne ważne informacje oddając mu przy okazji ID. Mając teraz jego numer konta, numer telefonu, adres mailowy, stary adres zamieszkania i inne informacje. Westchnęła lekko, z ulgą i oparła się, relaksując na chwilę. Na jej twarzy pojawił się mały uśmiech.
– Okej, mamy skończone wszystko tutaj. – powiedziała, a jej nikły uśmiech zgasł. – Dostaniesz apartament w centrum. Mieszkanie należy do Pana Nazzaro. Posiada kamery przy wejściu, budynek jest monitorowany i ma ochronę. Dwa pokoje, garderoba, dwie łazienki, salon z jadalnią, kuchnia z wyspą. – skończyłam czytać i spojrzała prosto w twarz chłopaka. – Mam nadzieję, że tyle ci wystarczy. – zanim zdążył się odezwać jednak i powiedzieć co sądzi, zaczęła zasypywać go innymi informacjami. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą. – Twój nowy manager to Owen Marsh. Możesz go sobie sprawdzić, prowadził kilka innych gwiazd. Będzie twoim szoferem i będzie donosił na ciebie do Jake. Ma widzieć każdy twój krok i zdawać raport jak tylko zro-.
– Oh. Nie jesteś zbyt miła.
_____Głos, który przerwał ciemnowłosej kobiecie należał do wysokiego mężczyzny w średnim wieku. Jego dłuższe trochę włosy były spięte w małego koczka z tyłu głowy, aby nie spadały mu na twarzy, lecz cały czas spływały mu po karku. Z czarnymi oprawkami i grubymi szkłami, w dłoni trzymał kubek z kawą. Zapakowana w papierowy pojemnik miała na sobie zielone logo Starbucksa. Pod oczami widniały wyraźne oznaki przepracowania, czarne worki. Miał na sobie garnitur, lecz nie był on skrojony idealnie, a raczej leżał trochę luźno, jakby stracił chwilę temu kilka kilogramów. Z przekrzywionym krawatem i opaską pracownika wystającą z kieszeni spodni, podszedł do biurka Kylie. Kobieta miała wyraźnie nie zadowoloną minę, ale nie się odzywała. Mężczyzna wydawał się bardzo przyjazny, ciepły i miły, lecz Kylie bardzo go nie lubiła. Wiedziała, że pod tą maską musi się coś kryć i pewnie wie o tym tylko Jake.
– Powinnaś się częściej uśmiechać. – zaśmiał się i postawił kawę, po czym wyciągnął dłoń w stronę Chandlera z uśmiechem na ustach. – Miło mi cię poznać, jestem Owen.
_____Gdy wymienili się powitaniami, skierował spojrzenie na kobietę, która siedziała cicho i patrzyła spod byka na mężczyznę.
– To tak… – rzucił i chwycił za kawę wpatrując się w kobietę, która wróciła do stukania czegoś na klawiaturze. – Zamierzasz kontynuować wywód o tym, że jestem złym człowiekiem?
– Jesteś. – odpowiedziała sucho. – I wszystko co powiedziałam to prawda.
_____Owen prychnął tylko lekko pod nosem. Nie mógł w tym momencie odpowiedzieć inaczej. Nigdy nie przekona tej kobiety, że może nie był idealny, ale na świecie są gorsi.
– Chodźmy. – rzucił do opalonego chłopaka. – Musimy zrobić kilka rzeczy, a potem odstawię cię do twojego nowego domu.
_____Tymi rzeczami było zrezygnowanie i opłacenie długów nowego nabytku, zabranie jego rzeczy, pojechanie na zakupy i odstawić go całego do nowego domu. Bardzo prosta lista i wykonalna… jak masz cały dzień. Oni nie mieli. To wszystko musiało być zrobione dzisiaj, bo zostało przeznaczone na dzisiaj. Manager nie zamierzał kłócić się w wytycznymi, które Kylie przygotowała. Nawet jeśli go nienawidziła całym sercem, nigdy nie popełni błędy w swojej pracy z tego powodu. Zjechali windą, wsiedli do przygotowanego wcześniej czarnego mercedesa z przyciemnianymi szybami i ruszyli w drogę z Owenem za kółkiem. W końcu miał być niańką, opiekunką i głównym nadzorcą. A dla niego to nie był pierwszy raz znajdując się w tym miejscu. Chociaż zwykle dostał nowe gwiazdy, które potem dostawały wyspecjalizowanego managera to miał mnóstwo kontaktów i w biznesie znał go prawie każdy.
Fojbe
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Fojbe
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {23/12/22, 11:38 pm}

Przeczytaj zanim podpiszesz NNmMw2Z
└°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°┘
        Podał bezwiednie swoje ID sekretarce. Był nabuzowany nowymi możliwościami. Tyle dóbr naraz… w żadnym momencie swojego życia nie miał aż tak wiele. To znaczy osiągnął swój cel. Wiedział doskonale, po co idzie - chciał sponsoringu, więc go dostał. Kto normalny pcha się prosto w paszczę lwa, ignorując kompletnie czerwone flagi po drodze? Chyba, iż jest się zdesperowanym. Jak on wtedy. Zawsze najpierw robił, potem dopiero myślał. Albo i nie.
        Patrzył oniemiały w stronę – niewątpliwie – scenariusza filmowego. Przez chwilę czuł, jakby nogi wrosły mu w krzesło. Dopadły go naraz euforia, ale i lekki strach. Owszem – był ambitny, choć ta aspiracja wskoczenia na szczyt całkowicie go zżerała. Zaczynało do niego ciurkiem docierać, co właśnie zrobił. W jednej chwili skończyło się życie, jakiego nigdy nie pragnął – w ubóstwie oraz marazmie.
        Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos Battisty. Potrząsnął lekko głową. Musiał się natychmiast ogarnąć. Wstał i podszedł do stolika. Przycisnął plik kartek do piersi, jakby miał mu je ktoś w tamtym momencie wyrwać. Nadal uśmiech nie zniknął z jego twarzy – pozwolił sobie na okazanie tej emocji – należało mu się. Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Podziękował jeszcze szybko, zanim opuścił pomieszczeniu.
        Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak bardzo bije mu serce. Udało się – naprawdę dostał się pod kuratelę Jake’a Nazzaro. Gdyby nie patrzyła na niego Kylie, zapewne podskoczyłby z radości. Nie usiadł, gdy pokazała mu ręką, że ma to zrobić. Już dość się nasiedział. Chciał jak najszybciej się stamtąd zmyć i zabrać swoje rzeczy ze starego lokalu. Zmarszczył nieco brwi, kiedy próbował wyłapać z jej słowotoku ważne informacje. Czy mu wystarczy? Musiałaby zobaczyć, gdzie dotąd mieszkał…
        Westchnął odruchowo, gdy pojawiła się kolejna postać tej historii. Nie miał wyjścia, jak nauczyć się od tamtego czasu, iż nie będzie miał ani chwili spokoju – ciągle pod czyimś okiem, obserwowany bez ustanku – z własnej woli się go pozbył. Przynajmniej ta nowa osoba na niego nie burczała przy każdym kroku. Choć miał na niego donosić. Tak, jak powiedziała Kylie… z jakiegoś powodu jej uwierzył. Może Chandra nie był aż tak naiwny? Albo jego aktorski instynkt pozwalał mu wyczuć, kto bardziej gra w tej sytuacji?
        W każdym razie uścisnął dłoń swojego menadżera. Spojrzał na kobietę z lekkim zastanowieniem. Czy musiał cokolwiek mówić? Chyba niekoniecznie. Tyle, że chciał.
        - Hej, dzięki… za wszystko. – Miał na myśli również jej ostrzeżenia, choć mówienie tego przy tamtym mężczyźnie wydawało mu się idiotycznym pomysłem.
        Zaraz po tym, jak wyszli na ulicę, zadzwoniła jego komórka. Właściciel mieszkania. Odebrał niechętnie.
        - Tak. Nie. Wszystko spłacę. Dzisiaj i od razu się wyprowadzam. Wcale nie żartuję. Będę za… – Wtedy spojrzał w stronę Owena, który pokazał mu niedbale na palcach ręki jakąś liczbę – … dziesięć minut góra. Po raz kolejny mówię: nie żar… dobra. Zaraz będę. – Miał nadzieję, że to, co mówi okaże się prawdą, bo tak naprawdę nieco blefował. Przypuszczał jednak, iż utrzymanie go obejmowało również spłacenie poprzednich długów.
        Podjechali pod blok, w którym mieszkał.
        - Gdzie mieszka ten właściciel?
        - Pod ,,0’’, w dawnej kantynie.
        - Dobra. Idź do siebie, weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Po resztę kogoś wyślemy. Zależy nam na czasie.
        Rozeszli się – każdy w swoim kierunku. On wpadł do środka i wyciągnął jedyną walizkę, jaką posiadał. Spakował kilka ubrań, w których najczęściej chodził, ważne dokumenty, zdjęcia… nigdy się z nimi nie rozstawał.
        Po chwili zszedł na dół. Menadżer już na niego czekał. Po drodze jednak mijał drzwi 0. Były lekko uchylone. Zobaczył twarz mężczyzny, przyciskającego banknot do zakrwawionego nosa. Na jego widok Pan Fletcher szybko się schował. Potem Chander czuł wzrok na swoich plecach. Owen wydawał się za to bardzo pogodny.
        - O, jesteś nawet szybko. Brawo ty. Idziemy? – Chłopak postanowił o nic nie pytać. Najwyraźniej wszystko zostało załatwione… choć raczej niepolubownie.
        Kolejnym punktem na ich liście to do okazał się sklep odzieżowy. Starszy z mężczyzn wyjaśnił sprzedawczyni, że bardzo się spieszą. Ekspedientka zmierzyła wzrokiem aktora i zniknęła na zapleczu. Po chwili wróciła z gotowym outfitem przewieszonym przez ramię. Podała mu go, aby się przebrał. O dziwo, okazał się w miarę normalny. Odetchnął więc z ulgą. Reszta miała zostać dosłana następnego dnia.
         Pozostało już tylko jedno. O cholera. To naprawdę się działo. Nowe mieszkanie znajdowało się na osiedlu nowo wybudowanych apartamentowców. Chociaż z zewnątrz wyglądał na zupełnie niewzruszonego, zaświeciły mu się oczy na ten widok. W poprzednim miejscu mógł sobie tylko pomarzyć o windzie. Tam bez tego by się nie obeszło. Nie zatrzymali się przed budynkiem. Wjechali na podziemny parking. Prywatny. Strzeżony. Z wykupem stanowisk za ciężkie pieniądze.
        Zostawił walizkę przy drzwiach. Szczęka mu po prostu opadła. Musiał ją łapać.
        W środku wszystko było urządzone w stylu art deco – w złocie, bieli i turkusie. Jego wzrok padł od razu na pianino, ustawione pod oknem w salonie. Czy on…? Niemożliwe. Nie mógł wiedzieć – to musiał być przypadek. Nienawidził gry na tym instrumencie, odkąd nauczył się na nim grać pod sztywnej nauczycielki – pani Johnson w wieku siedmiu lat. Skrzywił się lekko i poszedł dalej. Postanowił udawać, iż go tam nie ma. Będzie ignorował istnienie wielkiego pudła...
        W sypialni czekała na niego natomiast przemiła niespodzianka. Od razu rzucił się plecami na ogromne łóżko. Zupełnie zapomniał, że nie wszedł tam sam. Krzyknął głośno ,,wow’’.
        - Cieszę się, że tak ci się tu podoba. – Super. Właśnie został przyłapany na zachowywaniu się jak dziecko, ale jakoś nie było mu za bardzo wstyd.
Mireyet
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Mireyet
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {25/12/22, 10:53 pm}

_____Gdy czujesz się bezpiecznie na swoim miejscu, możesz mówić czasem za dużo. Kylie wiedziała, że powiedziała trochę za dużo, lecz Owen nigdy nie był kimś kto może coś jej zrobić. Nie, dopóki była asystentką Jake’a, a z tego stanowiska sama nie zrezygnuje. Tylko go on ją zwolni, a na razie nie zapowiadało się na to. Zwłaszcza, że nie raz była już potraktowana jak przedmiot należący do niego. Widząc, że dwójka zniknęła w drzwiach, westchnęła ciężko i kontynuowała swoją pracę, gdy dobry kawałek czasu później w drzwiach recepcji pojawiła się Naomi z lekko przestraszonym wyrazem twarzy.
– Co masz na myśli, że znalazł sobie nową dupę?! – podniosła głos wyraźnie zszokowana. – Chyba sobie żartujesz!
_____Nie musiała poczekać nawet sekundy, aby drzwi od gabinetu zostały otwarte i stanął w nich Jake ze zmarszczonymi brwiami. Nie zadowolony na fakt, że ktoś krzyczy, kiedy on próbuje się skupić. Widząc spanikowaną Naomi oraz spokojną Kylie wiedział od razu kto jest źródłem hałasu. Nie zdążył jednak powiedzieć za dużo, gdy szpilki poniosły blondynkę tuż przed swojego szefa z dużymi maślanymi oczami.
– Szefie! – położyła swoje dłonie delikatnie na jego skrzyżowanych na piersi ramionach. – Czy to jest kobieta? Czy muszę znowu uważać?
_____Jej prawie płaczliwy ton był do przewidzenia, nadal – Jake nie odpowiedział i spojrzał tylko na ciemnowłosą asystentkę, która szykowała się do dalszej części pracy, ignorując zamieszanie. Widocznie nie zamierzała nic powiedzieć co było do przewidzenia. Mieszkanie się w dramę nie należało do zainteresowań Kylie. Niestety, blondyn także nie był ich fanem. Zrzucił dłonie kobiety z lekkim obrzydzeniem, że dotyka go nieproszona i odsunął się krok w tył. Po czym obrócił się na pięcie i zamknął jej drzwi przed twarzą zupełnie ignorując pytanie czy zapłakane spojrzenie. Naomi w końcu była idealną aktorką, a jej uczucia w tym momencie opierały się tylko o fakt, że jeśli to kobietę będzie teraz posuwał Nazzaro, ona będzie miała rywalkę do torebek i nowych krzyków mody. Mężczyzna zdążył podejść i usiąść u siebie wpatrując się w kolejny scenariusz, który miał być hitem. W tym momencie jednak zadzwonił telefon. Nie robił tego często, bo wszystkie kontakty przechodziły raczej przez dziewczyny zanim dotarły do niego. Widząc jednak, że to Owen, westchnął lekko i odebrał. W końcu miał w posiadaniu jego nową zabawkę, musiał wiedzieć co się dzieje, skoro dzwoni.
– Chłopak ma mały dług, więc pozwoliłem go sobie spłacić. – odezwał się zmęczony ton głos w słuchawce, bez przedstawiania się, bez miłych gestów. – Niestety, właściciel miał pytania więc dostał po twarzy.
– Trzeba go uciszyć? – spytał wchodząc w słowo pracownikowi.
– Nie. Raczej nie.
– Co to znaczy nie?
– Mam 95 procent pewności. – słysząc ciszę, która oznaczała, że Jake nie ma nic więcej do powiedziała zaczął kontynuować swój szybki raport. – Zostały wykupione łącznie trzydzieści cztery całe stroje, które pewnie będzie potem zmieniał pod swoje preferencje. Czy mam go przygotować?
_____Ostatnie pytanie Owena nie było takiego do końca bez znaczenia. Każdy z bliskich pracowników Jake wiedział, że Włoch nie był fanem przedmiotów „używanych”, w tym ludzi, ale to zawsze byli od początku jego partnerzy typowo łóżkowi. Ten młody aktor otrzymał jednak podobne traktowanie, jedyną różnicą był fakt, że będzie wychodził z mieszkania dla Jake, na zakupy i do pracy. Dochodził punkt numer trzy – praca. Tutaj więc pojawiało się pytanie, czy Owen musi mentalnie przygotować chłopaka na to, że Jake może się zjawić w każdej chwili, przelecieć go, bo tak mu się podoba i zostawić, żeby posprzątał siebie wychodząc czy coś takiego nie będzie miało miejsca. O dziwo, żaden z tej dwójki mężczyzn nie uważał tego pytania za dziwne lub bardzo prywatne.
– Daj mu niezbędnik, ale nie wiem, czy przyjdę do niego. – nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią patrząc na swój kalendarzy i stos rzeczy, które musiał przejrzeć. – Możesz go mentalnie przygotować. Podobno to zupełna dziewica.
_____Owen zrobił duże oczy na to sformułowanie wychodzące z ust swojego szefa. W głowie menagera zrodziło się pytanie, na które nikt nie udzieli mu odpowiedzi. Czy to oznaczało, że z punktu, gdzie nigdy nie widział na żywo innego penisa niż swojego na oczy przejdzie do brutalnego, wycieńczającego i długiego seksu? Mężczyzna odpowiedział, że zrozumiał polecenie drapiąc się szybko po głowie wprowadzając swoje włosy w jeszcze większą burzę nieporządku niż były wcześniej. Nie chciał o tym myśleć. To nie była jego sprawa i jego tyłek. Wszedł głębiej do mieszkania rozglądając się i szukając chłopaka. W końcu trafił na niego w sypialni. Osobiście mężczyzna lubił to mieszkanie, bo sypialnia miała drzwi do prywatnej łazienki. Układ był aż za dobry jak na jednoosobowe mieszkanie.  
– Cieszę się, że tak ci się tu podoba. – powiedział Owen opierając się o framugę drzwi do sypialni. – Jeśli chcesz tutaj zostać będziesz musiał się wziąć poważnie do pracy. A teraz słuchaj uważnie.
_____Mężczyzna podszedł do łóżka i rzucił małym papierowym pakunkiem koło Chandry. W papierowej torebce znajdowało się kilka rzeczy, które zdecydowanie chłopak musi mieć zawsze w gotowości. Prawdopodobnie przygotowanie tego będzie jego pierwszą i ostatnią rzeczą jaką pomoże młodzieńcowi położonemu w pozycji, gdzie opcja „nie”, nie istnieje. W papierowej torbie bez marki czy nadruków znajdował się żel intymny, kondomy oraz kilka innym… powiedzmy, że niezbędnych rzeczy. Włącznie z elementami, aby zrobić sobie lewatywę w domu czy środkami przeciwbólowymi, bo jednak zależnie od humorów mężczyzny, młody aktor może skończyć niezdolny do pracy następnego dnia, a to znowu odbijało się na Owenie.
– Co prawda nigdy nie wiesz, kiedy się pojawi, ale jeśli Pan Nazzaro się tutaj pojawi, musisz być przygotowany na wszystko. – sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyciągnął swój telefon, w którym przeklikał coś i uniósł ekran w stronę opalonego młodzieńca. – To jest grafik Nazzaro na najbliższe dwa dni. Widzisz wolne miejsca? – spytał, wiedząc, że w grafiki są cztery okienka. – W tym czasie może się pojawić w twoim otoczeniu.
_____W ciągu następnych dwóch dni, cztery okienka pojawiły się o godzinie 8 i 18, jutro oraz 10 i 22 za dwa dni. Czy ich szef faktycznie przyjdzie do chłopaka? Owen tego nie wiedział. Patrząc na to, że okienka mają zwykle około godziny do dwóch, a ten człowiek jest bardzo nieprzewidywalny… wszystko mogło się zdarzyć. Widząc, że chłopak się teoretycznie zapoznał z grafikiem, postanowił zabrać telefon i sięgnąć do kieszeni spodni po identyfikator pracownika. Z drugiej strony nosił swoje wizytówki. Wyciągnął jedną i podał.
– Mój numer telefonu. Dzwonisz z każdą pierdołą. Nie możesz sam wyjść z mieszkania, a tym bardziej zaprosić kogoś tutaj. – zaczął rzucać informacjami. – Mieszkam w mieszkaniu obok, więc jestem blisko, ale! – podniósł wyraźnie głos. – Nie wolno wychodzić ci samemu. Nieważne, że jestem blisko. Masz dzwonić.
_____Nie mogli zamknąć go w tym mieszkaniu ze względu bezpieczeństwa no i istniało coś takiego jak prawa człowieka, które już wystarczająco naruszali. Jake wydawał mnóstwo pieniędzy na prawników i polityków, bo jednak potrzebujesz obu, aby dostać to czego on potrzebował. Blondyn zaraz po zakończeniu rozmowy, z lekkim uśmiechem wrócił do swojej pracy. Po raz pierwszy od dłuższego czasu miał trochę lepszy humor. Może to wizja zabawy z młodym chłopakiem, który całe życie spędził unikając przyjemności seksualnych, a może idea zniszczenia człowieka, który nie wie nic i naładowanie jego głowy tylko tym, co on chce, aby tam było?
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Przeczytaj zanim podpiszesz Empty Re: Przeczytaj zanim podpiszesz {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach