Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
From today you're my toyWczoraj o 08:33 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 08:05 pmKurokocchin
there is a light that never goes out.Wczoraj o 04:34 pmSempiterna
Eclipsed by you Wczoraj o 04:03 pmCarandian
Show me the ugly world (kontynuacja)Wczoraj o 01:35 amFleovie
W Krwawym Blasku Gwiazd19/11/24, 07:09 amnowena
Twilight tension18/11/24, 10:27 pmCarandian
A New Beginning 18/11/24, 09:45 pmNoé
Zajazd pod Smoczą Łapą 18/11/24, 06:30 pmNoé
Listopad 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
    123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930 

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
3 Posty - 19%
2 Posty - 13%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%
1 Pisanie - 6%

Go down
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Is it the End? {27/06/23, 08:28 am}


Is it the end?
    X i Y to wieloletni przyjaciela, znają się od małego. Zawsze trafiali do tych samych szkół oraz klas, a na dodatek ich domy znajdują się obok siebie. Dopiero na studiach ich drogi się rozchodzą, ponieważ wybrali różne kierunki. Jednakże, znaleźli na to rozwiązanie, a jaśniej mówiąc, wpadli na pomysł, aby zamieszkać razem, co również nauczy ich odpowiedzialności.
     Prawda jest tak, że choć są najlepszymi przyjaciółmi, to X podkochuje się w Y, który nie jest niczego świadomy - nawet orientacji jego najlepszego przyjaciela.
   Y  zaczyna spotykać się z dziewczyną, którą od razy przedstawia X, nie jest tym zadowolony, ale dla przyjaciela udaje, że cieszy się jego szczęściem. Ta wiadomość jednak nieco podłamuje X, więc zaczyna korzystać z portali randkowych i spotykać się z różnymi chłopakami - rówieśnikami, jak i ze starszymi. Pewnego razu Y przyłapuje X na spotkaniu z jakimś starszym facetem, z którym kierował się do hotelu, co od razu nie spodobało się Y, więc zdecydował się powstrzymać X przed pójściem z obcym. Tego wieczoru Y dowiedział się o orientacji X, ale nie tylko... X w złości wyrzucił z siebie wszystko, również to, że się w nim podkochuje od gimnazjum, kiedy Y natarczywie wypytywał go o wszystko. Y nie wiedząc co zrobić z tą informacją zwiał do domu, zostawiając X samego sobie.
   Od tego czasu X unika Y, jak ognia, któremu nie do końca się do podobało i choć nigdy nie patrzył na swojego przyjaciela, jak na potencjalnego chłopaka, to zaczynał odczuwać samotność, więc nie chciał zniszczyć ich wieloletniej przyjaźni. Choć Y się starał uratować ich przyjaźń, to X dalej go unikał, a dziewczyna Y również utrudniała mu próbę odzyskania przyjaciela, zwracając na siebie całą uwagę Y.

X - Kurokocchin
Y - kidaan

Emme's Codes
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {27/06/23, 07:31 pm}



Louie "Lou" Hudson


I swear when he smiles I forget how to breathe


Osobowość:
Lou nie lubi wpadać w kłopoty, owszem, ma swoje za uszami, ale jako dziecko nie rozumiał tak naprawdę, że są jakieś zasady, którymi trzeba się kierować. Wydoroślał i zaczął nieco poważniej na wszystko patrzeć. Co prawda, nie można nazwać go sztywniakiem, bo wie, jak dobrze się bawić nie naginając reguł. Jest towarzyski, lubi rozmawiać na różne tematy oraz dzielić się swoim zdaniem, nawet wtedy, kiedy się z kimś nie zgadza. Wiadomo, jak każdy inny człowiek ma swoje problemy, ale zwykle nie chce zrzucać je na innych, dlatego wtedy przybiera maskę z uśmiechem i udaje, że wszystko u niego dobrze.

Hobby:
Raczej niewiele osób o tym wie, ale lubi tworzyć makijaże. Nie raz pomagał swoim starszym siostrom się umalować na jakieś okazje i ma do tego całkiem sprawne dłonie. Nie wiąże z tym raczej przyszłości, choć kto wie, zawsze plany mogą się pozmieniać. Poza tym interesuje się dziennikarstwem, więc właśnie na taki kierunek się wybrał, choć rodzice uważali, że to nie jest aż tak wybitne zajęcie, jak lekarz czy prawnik. Mimo tego, Louie nie pozwolił sobie im wejść na głowę i jest dumnym studentem dziennikarstw. Do jego zainteresowań można również dodać grę na pianinie, choć nie korzystał z niego od dobrych trzech lat, ale pewnie wystarczyło by kilka rund, by na nowo przypomniał sobie, jak korzystać z tego instrumentu.

Dodatkowe:
Poza piercingiem w uszach, posiada go również w obu sutkach, języku - standardowy oraz w wędzidełku prącia - dolphin i jak na razie nie planuje niczego więcej. Uczulony na orzechy oraz jabłka, jedno i drugiego unika, jak ognia. Zamiast mleka krowiego woli owsiane. Na jego prawym udzie, po wewnętrznej stronie znajduje się drobna blizna po papierosie, której sam się dorobił przypadkowo. Lubi ostre jedzenie, jak i słodkości, których ma zapas w swoim pokoju. Nie lubi utrzymywać porządku, choć zwykle ogranicza się tylko do swojego pokoju, starając się dbać o pomieszczenia wspólne. Uwielbia stosować pielęgnację na twarz oraz włosy, a bez tego czuje się, jak jakiś troll. Jeśli ktoś go będzie chciał wyciągnąć na jakąś aktywność fizyczną, to przywiąże się do czegokolwiek by tylko nie iść - nienawidzi sportu.



20 lat

Mężczyzna

3 września

Panna

Homoseksualista

65 kg

178 cm





emme

Postacie Poboczne


To właśnie ona zawsze miała tą “matczyną” stronę. Zawsze pilnowała by nikt nie narobił kłopotów, ale szybko zdała sobie sprawę, że nie ma to sensu, kiedy urodził się Lou. Miłośniczka sztuki, jak i muzyki klasycznej. Trzydziestodwulatka zajmuje się tłumaczeniem książek z języka francuskiego, rosyjskiego, jak i niemieckiego, czasami jest tłumaczem na jakiś spotkaniach. Wraz ze swoim mężem planują dziecko, ale jak na razie nie są w stanie tego dokonać.

starsza siostraAlice Hart


Podróżniczka, która odkąd skończyła liceum, cały czas jest w trasie ku niezadowoleniu rodziców. Kailee zawsze marzyła o zwiedzeniu całego świata i jak do tej pory, ma już wiele państw za sobą, choć przed nią nadal długa droga. Oczywiście, często kontaktuje się ze swoją rodziną oraz wysyła im zdjęcia ze swojej podróży. I choć ma 32 lata, to wcale nie ma w planach się ustatkować.

starsza siostraKailee Hudson


Stomatolog, który dba o zęby rodziny. Mieszka sam, choć wszyscy uważają, że ukrywa swojego kochanka. Tak, Jayden jest homoseksualistą i nigdy się jakoś specjalnie z tym nie ukrywał. Lubi randkować, ale zwykle na tym się jego znajomości kończą. Czy czeka na tego jedynego? Oczywiście, że nie. Ma 28 lat i to normalne, że chodzi z innymi do łóżka. Posiadać rudej kotki, dachowca, którą przygarnął w ulewny deszcz. Od czasu do czasu chodzi grać w koszykówkę ze swoimi przyjaciółmi, zwykle tak co dwa tygodnie w weekendy.

starszy bratJayden Hudson


Najbardziej rozpieszczony z całej rodziny i choć ma zaledwie 14 lat, to bardzo interesuje się modą, co doprowadza do mniej lub bardziej udanych eksperymentów. Jest gadatliwy i często nieznośny, ale to nadal urocza bestia w rodzinie. Isaac odkrywa siebie już od jakiś dwóch lat i choć jest przekonany co do swojej płci, to jak na razie ma problem ze zrozumieniem swojej orientacji. Lubi spędzać godzinami przy książkach, głównie fantasy, ale czasem znajdą się kryminały czy romanse. Nienawidzi ostrego jedzenia, co często jego starsze rodzeństwo wykorzystywało przeciwko niemu.

młodszy bratIsaac Hudson


Prawnik, który od razu chwycił serce wszystkich członków rodziny Hudson. Z Alice poznał się w teatrze, kiedy został zaproszony przez właściciela kancelarii w której pracuje. Kobieta od razu mu się spodobała i z tego jednego spotkania wynikły kolejne randki, aż w końcu został przedstawiony rodzinie. Godny zaufania człowiek, który posiada szczery uśmiech. Choć często rzuca sucharami, to udaje mu się momentami rozbawić całe towarzystwo. Poza bycie prawnikiem, pisze również książki, głównie związane z prawem, ale jest w trakcie pisania romansu.

mąż Alice Flynn Hart



Dziewczyna pierwsza zagadała do Lou już pierwszego dnia, głównie dlatego, że chłopak jej się spodobał. Mimo tego, najpierw chciała wybadać teren, aby móc dalej coś zdziałać. Ludmila jest towarzyszka, potrafi z każdym nawiązać kontakt. Dziewczyna o złotym sercu, jak i uroczej osobowości. Lubi zagłębiać się w kryminalne sprawy, co w ogóle nie pasuje do jej charakteru. Studiuje dziennikarstwo, głównie dlatego, że zawsze jest na bieżąco z jakimś tematem.

koleżankaLudmila Kalinová


Spokojny dzieciak, studiujący na tym samym kierunku co Lou. Od razu się polubili, znajdując wspólne tematy na temat muzyki czy też seriali, o których mogą rozmawiać godzinami, o ile w ogóle mieliby na to tyle czasu. Jean ma korzenia francuskie i do Nowego Jorku przyjechał właśnie ze względu na studia, jednocześnie zamieszkując u swojego ojca, który znalazł się w Ameryce z dobre pięć lat temu. Miłośnik tajskiego jedzenia oraz gier wideo, na których lubi spędzać kilka godzin, jak tylko jest w domu. Często jest zamknięty w sobie, ale spokojnie można się z nim dogadać.

kolegaJean-Joël Fouquet





Emme
kidaan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
kidaan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {30/06/23, 03:10 pm}


Hayden Brooks

I can’t wait to hug you when all of this is over

Osobowość:
Kiedyś usłyszał, że jego zdjęcie powinno pojawić się w słowniku obok maksymy „nie oceniaj książki po okładce”. Z pozoru mrukliwy i niezainteresowany, jednak zyskuje wiele przy bliższym poznaniu. Woli otaczać się gronem najbliższych przyjaciół niż brylować w towarzystwie. Uparty jak osioł, zawsze robi rzeczy na swój sposób, nawet jeśli średnio mu to wychodzi. Niezbyt cierpliwy. Ciężko wyprowadzić go z równowagi; nie potrafiłby powiedzieć, kiedy ostatni raz był naprawdę wściekły. Dąży do swoich celów, niezbyt przejmując się, co robią ludzie wokół niego. Nie znosi siedzieć w miejscu, ciągle musi być w ruchu.

Hobby:
Zmienia zainteresowania równie często co ubrania. Szybko się nudzi. Czyta dużo fantastyki, czasem lubi pograć na konsoli, przy filmach szybko się rozprasza. W liceum grał w koszykówkę. Teraz brakuje mu czasu, by dalej zajmować się tym na poważnie, wciąż jednak uprawia sporo sportu. Czasem biega, czasem pływa, co chwilę wynajduje sobie nową dyscyplinę, ale najbardziej lubi sporty zespołowe. W dzieciństwie próbował nauczyć się gry na gitarze, ale nic z tego nie wyszło. Lubi za to rysować, łatwiej mu wtedy zebrać myśli.

Dodatkowe:
Jego rodzice rozwiedli się, kiedy miał piętnaście lat. Dorastał jako jedynak, dopiero cztery lata temu dorobił się pierwszej przyrodniej siostry Haley ze strony ojca. Matka również ponownie wyszła za mąż, jej mąż ma dorosłe dzieci z poprzedniego małżeństwa, ale Hayden niewiele o nich wie. Lubi gotować; nie zawsze mu wychodzi, ale często praktykuje. Studiuje architekturę, hobbystycznie chodzi też na kilka kursów z zakresu historii starożytnej. Boi się igieł. W liceum uczył się niemieckiego. Woli psy od kotów. Trzy razy w tygodniu po zajęciach dorabia sobie jako kelner w lokalnej włoskiej restauracji.


20 lat

Mężczyzna

10 czerwca

Bliźnięta

Biseksualna

75 kg

184 cm





emme
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {01/07/23, 08:44 pm}

Is it the End? Oie_tr11

         Piątkowy wieczór zapowiadał się dość ciekawie, przynajmniej dla mnie, bo zamierzałem się spotkać z facetem, którego poznałem przez aplikację do „randkowania”. Prawda jest taka, że szybciej służyła ona do znalezienia kogoś na seks. Wiadomo, nie powinno się zmieniać partnerów, jak rękawiczek, bo jednak istnieje wiele chorób, ale będąc w stu procentach świadomym człowiekiem, dobrze wiedziałem, jakie ryzyko istnieje i dlatego zabezpieczenia zawsze wchodziły w grę. Co prawda, nie jestem jeszcze znawcą w seksie, bo dopiero od niedawna zacząłem chodzić na takiego spotkania... Za pierwszym razem byłem okropnie zestresowany, za drugim również, ale później nie miało to już dla mnie większego znaczenia, skoro czerpałem z tego przyjemność, a moje myśli nie krążyły wokół mojego najlepszego przyjaciela. Zamieszkanie razem było dobrą opcją, ale to dlatego, że nie spodziewałem się tego, jak szybko Hayden kogoś sobie znajdzie i zacznie przyprowadzać swoją dziewczynę do naszego mieszkania, nieświadomie zadając mi tym ból. Nie mogłem go jednak wygonić ani powiedzieć, że nie może zapraszać swojej laski, dlatego znosiłem to, udając, że cieszę się jego szczęściem. Nawet nie wiedział, jak bardzo rani mnie, to kiedy widzę ich tak zakochanych w sobie. Czy gdyby Hayden wiedział o mojej orientacji, to coś by między nami się zmieniło? Może to akurat nie byłoby problemem, ale moje uczucia już tak.
         Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze, zastanawiając się, po co ja tak w ubraniach przebieram. Wystarczyło, że pójdę w dresie, bo i tak od razu udamy się do hotelu, gdzie pewnie ubrania zostaną szybko zdjęte ze mnie. Westchnąłem, przeczesując palcami włosy i zdjąłem koszulkę, wbijając wzrok w swoje kolczyki. Ludzie naprawdę mieli na ich punkcie obsesję, co nawet bawiło, bo nie robiłem ich dla oczu innych. Sięgnąłem po telefon, który za wibrował i spojrzałem na wiadomość od nieznajomego, który napisał, w co będzie ubrany, abym mógł go spokojnie znaleźć. Sięgnąłem po przezroczysty, czarny T-shirt, który idealnie przylegał do mojego ciała, a na to zarzuciłem skórzaną kurtkę w tym samym kolorze, zastanawiając się, czy powinienem tak się odsłaniać, ale kogo to tak naprawdę obchodziło? Na tyłek poza bielizną, założyłem jasne, jeansowe spodenki, sięgające do połowy ud, które nie były idealnie gładkie, a poszarpane. Do tego skórzany pasek i białe trampki za kostkę. Spryskałem się perfumami, po czym zrobiłem sobie zdjęcie, aby wysłać facetowi, by też wiedział, jak będę wyglądać. Co jak co, ale jeśli będę pierwszy na miejscu, to nie zamierzałem w nieskończoność się za kimś rozglądać. Mężczyzna był nieco starszy ode mnie, jakoś w wieku mojego brata, podobno nieźle dziany, bo chwalił się swoimi samochodami, jak i weekendowymi wyjazdami w inne miejsca. To nie tak, że leciałem na kasę, w końcu nie byłem prostytutką, by brać z tego pieniądze, ale zwyczajnie jego twarz mi się spodobała, bo choć był starszy, to kogoś mi przypominał, co było dziwne, w końcu to właśnie o nim nie chciałem myśleć w trakcie seksu.
         Wyszedłem z pokoju, sprawdzając jeszcze raz czy wszystko wziąłem. Telefon, portfel, gumki, gdyby facet zechciał jednak wejść we mnie bez zabezpieczenia, o czym od razu pisałem, że bez gumki nie ma nic. Ucieszyłem się z faktu, że na to przystał, ale bardziej cieszyło mnie to, że Haydena nie było w domu. Nie chciałem, by mnie pytał, gdzie wychodzę, bo nienawidziłem go okłamywać, a przecież nie mogłem powiedzieć, że idę dać się zaliczyć jakiemuś nieznajomemu. Zapewne szybko by mi to z głowy wybił, mówiąc, że to głupie i niebezpieczne – jakbym sam tego nie wiedział.
- Cholera - mruknąłem pod nosem, widząc godzinę. Wyszedłem z mieszkania, zamykając za sobą drzwi na klucz i biegiem udałem się na stację metra, aby dojechać do umówionego miejsca. Na szczęście pogoda była znośna, choć ulice i metro było zapełniane przez ludzi, ale cudem dotarłem na Brooklyn, wychodząc ze stacji. Tam się jednak zatrzymałem, odszukując wzrokiem mężczyzny, który od razu rzucił się w oczy. Wysoki, dobrze zbudowany... Ciemne włosy, które były ścięte na krótko. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jego ubranie, które odstawało od mojego, bo jednak był ubrany elegancko, jak na jednorazową przygodę. W dłoni trzymał różę, co nieco mnie rozbawiło, ale to było głównym elementem, po którym miałem go rozpoznać. Podniósł wzrok znad telefonu i wtedy on spojrzał na mnie. Ruszyłem przed siebie, aby zmniejszyć dystans między nami i im bliżej byłem mężczyzny, tym bardziej wiedziałem, że ma więcej, niż trzydzieści lat, może nawet bliżej czterdziestu.
- Lubisz zaniżać sobie wiek? - zapytałem, ale w moim głosie nie było czuć złości.
- Zwykle, jak młodzi słyszą ile mam lat, to urywają kontakt, a nie wyglądam chyba tak staro - zaśmiał się, na co ja niego odsunąłem się do tyłu, aby go ocenić.
- Nie wyglądasz, ale na pewno w wieku mojego brata nie jesteś - oznajmiłem, po czym poczułem jego dłoń na swoim poliku. Zaczął delikatnie gładzić skórę, patrząc mi prosto w oczy. Zagryzłem dolną wargę, widząc jakie spojrzenie mi posyła. - Więc prowadź, sam wybierałeś hotel - powiedziałem. Nie łapaliśmy się za ręce, ale pozwoliłem mu, aby objął mnie w talii, przez co byliśmy bardzo blisko siebie.
         Mężczyzna nieco opowiadał o sobie, a ja słuchałem go uważnie, będąc zainteresowany, tym co mówi. Nawet zaśmiałem się parę razy, kiedy mówił jakąś głupotę, co chyba pozwoliło mu się rozluźnić, bo nie czułem, by tak mocno trzymał moją talię.
- Wspominałeś, że masz jeszcze kolczyki. W języku widzę, ale nie wiem, czy dobrze zauważyłem, że też w sutkach - powiedział, kiedy zbliżaliśmy się do hotelu.
- Owszem, mam. To taki prezent od mojej siostry na dziewiętnaste urodziny, już się ładnie wszystko zagoiło, więc można korzystać - uśmiechnąłem się. Wiedziałem, że jeszcze go zaskoczę jednym kolczykiem, ale wątpiłem, by to go zniesmaczyło, w końcu to nie tak, że to nie pozwoli nam uprawiać seksu.
kidaan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
kidaan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {08/07/23, 03:37 am}

H A Y D E N  B R O O K S
        Przecieram stalowy blat baru ostatni raz, po czym rzucam ścierkę gdzieś obok, nie bacząc, gdzie wyląduje. Jest przemoczona i trochę trąci, ale w końcu udało mi się doczyścić blat z plam zaschniętego Bóg wie czego. Powinien był się tym zająć barman, ale Dave zawinął się dwie godziny temu, wymawiając się zatruciem pokarmowym i zostawiając mnie i Nicole samych na ostatnie godziny wieczornej, piątkowej tabaki.
       Nicky stoi kawałek dalej, opierając się na mopie, i patrzy jak schnie podłoga. Jej twarz nie wyraża wiele; nie, właściwie to jest całkiem pusta, i jestem pewien, że gdyby podniosła wzrok by spojrzeć mi w oczy, zobaczyłbym w nim tysiąc jardów. Pojedyncze kosmyki wypadły jej ze związanego na czubku głowy kucyka i teraz wiszą bezwładnie wokół zmęczonej twarzy. Nick wygląda, jakby przeczołgała się właśnie przez wojskowy tor przeszkód. Przez kilka ostatnich godzin pomagałem przy barze, więc to na jej barki spadła obsługa stolików.
       Wojskowy tor przeszkód byłby łatwiejszy do zniesienia.
       - Dobra, ja skończyłem – rzucam, zdejmując zapaskę i chowając ją na oślep do jednej z szuflad. Gryzę się w język, żeby nie zapytać, czy nie potrzebuje z czymś pomocy. Wiele nie zostało, wystarczyło umyć do końca podłogę, a Nicole była już w połowie; mimo tego wiem, że jeśli zaoferuję, Nicky bezzwłocznie skorzysta z okazji, odzyska nagle energię i wyfrunie na zewnątrz, zanim mop zdąży upaść na podłogę.
       Nie mam na to siły. Padam z nóg, a muszę jeszcze dotrzeć na kolację z Mavis.
       Sięgam po leżący przy barze niebieski folder, znajduję kartkę ze swoim nazwiskiem i wypisuję się, podliczając przy okazji wyrobione w tym miesiącu godziny. Wychodzi na to, że wziąłem wystarczająco dodatkowych zmian, żeby wyrobić normę jak za dwa miesiące. Wiem, że mi się to opłaci, ale sam widok ewidencji na papierze sprawia, że nagle czuję, jak przygniata mnie zmęczenie. No cóż. Kiedyś będę musiał te studia spłacić.
       Po drodze do szatni sprawdzam telefon i widzę wiadomość od Mave. Nocna zmiana jeszcze nie przyszła, muszę zostać trochę dłużej, nie śpiesz się xoxo. Przeczesuję włosy, żeby odlepić od czoła wilgotne kosmyki. Może to i lepiej. Będę miał chwilę, żeby doprowadzić się do porządku. Z drugiej strony, to znaczy, że ten wieczór potrwa dłużej, niż zakładałem. Najchętniej pominąłbym cały etap kolacji i po prostu zabrał Mave od razu do siebie. Ale wtedy dałbym jej kolejny powód do narzekania, że nigdzie nie wychodzimy, no i jest jeszcze Lou… Nie było osoby, z którą Lou by się nie dogadał, ale ostatnio mam wrażenie, jakby przy Mavis był jakiś taki… nie wiem, spięty. Gdzieś w głębi chyba miałem nadzieję, że razem z moją dziewczyną stworzymy w trójkę zgraną paczkę i trochę się przeliczyłem. Ale może tak to już bywa. Mavis to moja dziewczyna, Lou nie musi być jej fanem.
       Szatnia wygląda, jakby przeszło przez nią tornado. Dostawa miała być w niedzielę, ale z jakiegoś powodu przyszła dzisiaj przy drugiej zmianie, a wtedy nie mieliśmy już czasu, żeby się nią odpowiednio zająć. Dlatego nawet w szatni między ławkami zalegają kartony z papierowymi słomkami, pudełkami na wynos i całą masą innego barachła. Jutro na pewno komuś się za to oberwie, i to pewnie będę ja, ale to problem jutrzejszego Haydena.
       Zrzucam z siebie przepoconą koszulkę, spryskuję się niegodną ilością dezodorantu i przebieram w czyste ubrania. Z szafki Nicole podbieram trochę suchego szamponu i doprowadzam swoje włosy do porządku, układając je tak, by wyglądały, jakbym poświęcił im zero uwagi, chociaż każdy kosmyk był dokładnie tam, gdzie chciałem. Suchy i przebrany czuję się już o wiele lepiej, ale nadal marzę o prysznicu.
       W drodze do wyjścia zarzucam na ramię plecak i rzucam krótkie „cześć” do Nicole, ale ta zdążyła już uporać się z podłogą i zniknęła z zasięgu wzroku. Zakładam słuchawki, wychodząc na ulicę. Wieczór jest ciepły, a wiatr chłosta policzki; przyjemna odmiana od zalegającego na co dzień smogu.
       Bar, w którym pracuje Mavis, znajduje się kilka przystanków autobusowych od mojej knajpy, ale pogoda jest na tyle przyjazna, że postanawiam przejść tę parę przecznic na piechotę. Z muzyką na słuchawkach idę prosto przed siebie, nie zwracając zbytnio uwagi na przechodniów czy miejski krajobraz; do momentu, kiedy czekając na zielone światło zauważam między ludźmi czarną czuprynę. Omiatam ją wzrokiem, normalnie nie zwróciłbym na nią większej uwagi, ale znam tę kurtkę; mimowolnie zbaczam z trasy i teraz jestem już pewien. To Lou, i nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że nie był sam.
       Idzie objęty w pasie przez jakiegoś mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie widziałem, i ten widok zatrzymuje mnie w pół roku. Kwiaty?
       - Co do… – mruczę do siebie, patrząc, jak skręcają w kolejną przecznicę, i chociaż nie wiem co myśleć, chyba wiem, dokąd zmierzają.
       Nie zastanawiam się, nogi same niosą mnie w ich kierunku. W kilku krokach skracam dzielący nas dystans. Moja teoria się potwierdza, kiedy zatrzymują się przed hotelem. Lou jeszcze mnie nie zauważył, ale ja mogę już dobrze przyjrzeć się jego towarzyszowi, przynajmniej dwa razy starszemu od nas. Pochyla się nad chłopakiem, jakby zamierzał go pocałować, a ja czuję, jak żołądek ciąży mi w brzuchu.
       - Lou? – wołam, jakbym mógł mieć jeszcze jakieś wątpliwości, a kiedy ten zerka w moją stronę na dźwięk swojego imienia, podbiegam i łapię go za nadgarstek. Nie mam czasu zastanawiać się, czy nie przekraczam jakiejś granicy, czy Lou zaraz potężnie się na mnie nie wkurwi. Mam w głowie kilka teorii i żadna za cholerę mi się nie podoba. - To jakaś pomyłka – rzucam do nieznajomego faceta, po czym nie czekając na jego reakcję, odciągam Lou na bok, dopóki wejście do hotelu nie zniknie nam z oczu. Puszczam jego rękę, kiedy stajemy pod drzwiami jakichś całodobowych delikatesów. - Co ty wyprawiasz?
       Brzmię oskarżycielsko, zdaję sobie z tego sprawę, zanim zdążę się skorygować, ale może to i dobrze. Znamy się, odkąd jeszcze oboje robiliśmy w pieluchy. Nie ma takiej rzeczy, której Lou by o mnie nie wiedział. Ja najwyraźniej nadal nie wiedziałem o nim bardzo wiele.
       - Jeśli potrzebujesz pieniędzy, wiesz, że… – zaczynam, słowa tną powietrze między nami, a ja uświadamiam sobie, jak niesprawiedliwe jest ukryte w nich podejrzenie… ale z jakiego innego powodu miałby spotykać się wieczorem pod hotelem z gościem, który równie dobrze mógłby być jego ojcem? - Nie… to nie tak, przepraszam, ale o chuj kurwa chodzi, Lou – mówię, tym razem już łagodniej, cofając się o krok. Dopiero teraz zauważam, że w szoku niemalże przyparłem go do ściany. Biorę wdech, próbując doprowadzić się do porządku. Martwię się, ale przede wszystkim chyba czuję się oszukany. Czemu o niczym mi nie powiedział? Co to za sekret, o którym nic nie wiem? - Co to ma być? Umawiasz się z tym typem? Czemu nic o tym nie wiem? - zarzucam go pytaniami, ale w końcu milknę, dając Lou szansę jakkolwiek się z tego wszystkiego wytłumaczyć.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {11/07/23, 07:26 pm}

Is it the End? Oie_tr11

         Zapewne widok młodego chłopaka z kimś tak starszym, wywoływało sporą kontrowersję. Nigdy nie uważałem, że wiek jest jakoś bardzo ważny, o ile nie przekraczało się prawa. Tym bardziej że tutaj nie chodziło mi o jakiś związek, a o zwykły seks. Owszem, mężczyzna skłamał co do wieku, ale to nie oznacza, że mam go od razu skreślić – jest przystojny i w moim typie, choć widać było po nim, że jest starszy ode mnie sporo, ale naprawdę, mi to ani trochę nie przeszkadzało. Może udobruchał mnie tymi kwiatami albo swoim pozytywnym charakterem, który mi towarzyszył przez cały czas. Widać było, że chce jak najlepiej mnie poznać, ale i tak mówiłem o sobie mnie prawdy, niż kłamstw. Wolałem mieć pewność, że Josh, nie będzie mnie później nachodził czy zwyczajnie próbował nawiązywać jakiś kontakt. Zwykle nie umawiałem się z kimś dwukrotnie, kończyło się na jednorazowej zabawie w hotelu i później blokowałem te osoby. A może po prostu nie trafiłem na kogoś, z kim byłoby mi wyjątkowo dobrze? Byłem również ciekawy, jaki Hayden jest w łóżku i czy już to robił ze swoją dziewczyną, choć na samą myśl miałem ochotę zwymiotować. Nie miałem nic do par hetero, ale zwyczajnie nie lubiłem tej dziewczyny, a udawanie, że jest inaczej, czasami mnie męczyło.
         Zatrzymaliśmy się przed hotelem, po czym uniosłem nieco głowę do góry, aby spojrzeć na mężczyznę, który stanął naprzeciwko mnie. Odgarnął niechciany kosmyk włosów z mojej twarzy, po czym pochylił się nade mną.
- Wierzę, że to będzie wyjątkowo udany wieczór. Od razu mi się spodobałeś - uśmiechnął się delikatnie, a na mój polik wyszedł delikatny rumieniec. Lubiłem, jak inni rzucali komplementami w moją stronę, ale jednak chciałem to usłyszeć od jednej osoby, to było jednak niemożliwe.
- W takim razie też liczę na wspaniały wieczór. Z takim mężczyzną poczuję się... - urwałem, kiedy usłyszałem swoje imię, zaś mężczyzna pochylał się nad moją twarzą coraz bardziej. Zmarszczyłem brwi, dobrze znając ten głos. Przełknąłem gulę w gardle i niepewnie odwróciłem głowę na źródło hałasu. Nie spodziewałem się Haydena, który wpatrywał się we mnie z niemałym szokiem wymalowanym na twarzy. Nie wiedział o mojej orientacji, nie wiedział również o tym, że umawiam się z innymi na seks, aby tylko nie myśleć o czarnej czuprynie i tym niesamowitym uśmiechu, który teraz był przeznaczony dla Mavis. Wzdrygnąłem się, kiedy zaczął biec w naszym kierunku, aby zaraz poczuć, jak palce chłopaka obejmują mój nadgarstek. Przyjemny dreszcz przeszedł po moich plecach, ale szybko przypomniałem sobie, gdzie jestem i z kim.
- Huh? H-Hayden... Czekaj! - krzyknąłem do chłopaka, ale ten sobie nic z tego nie zrobił, więc spojrzałem na mężczyznę, posyłając mu przepraszające spojrzenie, ale ten i tak wyglądał na zawiedzionego. Cholera. Co ten Hayden sobie w ogóle myśli? Oparłem się o ścianę budynku, patrząc uważnie na przyjaciela, który właśnie został świadkiem, jak widuję się z obcym kolesiem przed hotelem. Niby nic strasznego, na pewno by zrozumiał, ale nie mogłem nic z siebie wydusić. Jakby zabrakło mi języka w gębie, zaś Haydenowi wcale go nie brakowało. I w pewnej chwili naprawdę poczułem ochotę go uderzyć, kiedy wspomniał o pieniądzach. Poważnie? Zacisnąłem palce, starając się nie wybuchnąć. Nie chciałem słyszeć od niego żadnych kazań. Naprawdę jest ostatnią osobą, która powinna mi mówić, co mam robić.
- A po co miałbyś o tym wiedzieć? Ostatnio interesuje cię tylko twoja dziewczyna, nawet nie zauważyłeś, że często wychodzę wieczorami - powiedziałem wyjątkowo spokojnie. To nie tak, że miałem być jego oczkiem w głowie, chciałbym, ale to niemożliwe. - I nie, nie jestem dziwką, nie biorę za to pieniędzy i nie sądziłem, że właśnie to wpadnie ci do głowy - skrzywiłem się.
         Naprawdę najchętniej olałbym to wszystko, wyminął go i wrócił do faceta, jak najszybciej. Widziałem jednak, że Hayden jest zmartwiony całą sytuacją, ale prostytucja? Tego się nie spodziewałem, tym bardziej że wiedział dobrze, że moi rodzice na brak pieniędzy nie narzekają, a byłem na ich utrzymaniu do końca studiów, choć i tak planowałem sobie dorobić, ale nie w taki sposób.
- Umawiam się z różnymi facetami na seks, okej?!W moim wieku lub ze starszymi i nie po to, by brać od nich pieniądze, a po to, by chociaż przez moment nie myśleć o tobie i twoim szczęśliwym związku - powiedziałem, choć chciałem, by buzia mi się zamknęła, ale kontynuowałem. - Jestem gejem, zakochanym w najlepszym przyjacielu, który ma laskę. Spotykanie się z tymi ludźmi sprawia, że zapominam o tobie, o swoich uczuciach to ciebie. Może to żałosne, ale nawet nie wiesz, jak wasz widok jest dla mnie bolesny - spojrzałem na przyjaciela nieco zmęczonym, ale również smutnym wzrokiem. Miałem ochotę naprawdę krzyczeć, ale robienie sceny na środku ulicy nie było dla mnie.
         Zdawałem sobie sprawę z tego, że to całkowicie nas zniszczy. Na dodatek czułem, że mam pieprzone łzy w oczach.
- Wiesz, jak to jest podkochiwać się w kimś od pieprzonego gimnazjum? Tak długo właśnie jestem w tobie zakochany - parsknąłem śmiechem, wycierając dłonią mokre policzki od łez. Czułem, jak moje serce lada moment pęknie na milion kawałeczków. Nie czułem wcale ulgi po tym, że mu o tym powiedziałem, miałem ochotę wyciągnąć po niego dłoń, aby chociaż raz zatopić się w tych niesamowitych ustach.
kidaan
Tajemniczy Gwiazdozbiór
kidaan
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {13/07/23, 08:23 pm}

H A Y D E N   B R O O K S

         Stoję na ulicy oniemiały, między nami cisza, a na twarzy Lou łzy, które zaraz zmoczą chodnik.
         - Lou… – zaczynam, pewien, że odpowiednie słowa same pojawią się w moich ustach, ale milknę i tylko jego imię rozbrzmiewa żałośnie między nami.
         Jakbym mógł mieć jakiś plan. Czuję, jakbym powinien mieć przygotowaną odpowiedź, odpowiednią formułkę, która wszystko wymaże i sprawi, że wrócimy do stanu sprzed kilku minut, zanim niepotrzebnie wcisnąłem nos w nie swoje sprawy i wszystko zrujnowałem. Czuję, że jestem głupi.
         Lou płacze, głowy przechodniów odwracają się ciekawsko a naszą stronę, a ja tracę czas. Nie wiem, co zrobić. Słowa Lou są jak szpilki wbijane pod paznokcie, mam ochotę krzyczeć, że to nie tak, powiedzieć mu, żeby przestał stroić sobie ze mnie żarty, ale przecież wiem, że to najszczersza prawda i dopiero teraz sobie uświadamiam. Latami musiałem być ślepy i głuchy. Przecież to nie tak, że nie mogłem wiedzieć. Zawsze wiem, kiedy kłamie, czuję, kiedy coś ukrywa, znam jego twarz i manieryzm lepiej niż ktokolwiek inny. Wszystko, czego nie chciał mi powiedzieć, tłumaczone zdawkowymi wymówkami. Sygnały, na które nie zwracałem uwagi albo wyjaśniałem pierwszym głupim pomysłem, który przyszedł mi do głowy, byle nie musieć się nad tym zastanawiać. Każdy cień obawy zredukowany do rangi intruzywnej myśli. Teraz widzę wszystko wyraźnie, każdą sytuację, którą zlekceważyłem, każdą rzecz, którą zrobiłem źle. Jak pieprzony pokaz slajdów na moim sądzie ostatecznym.
         Bo to było to, prawda? Z czegoś takiego nie ma powrotu.
         - Kurwa, Lou – rzucam w końcu, bezsilny, ale w moim głosie nie ma ani śladu gniewu, tylko ból, i dopiero kiedy sam go słyszę, pozwalam go sobie poczuć. Jeśli to spierdolę, jeżeli znowu powiem coś nie tak, bezpowrotnie stracę najlepszego przyjaciela, a wtedy… skąd w ogóle mam wiedzieć, co się wtedy wydarzy? Zawsze byliśmy razem, oboje jak z innej bajki, ale nigdy osobno. Bez Lou byłoby tak, jakbym stracił cały grunt pod nogami, i tak się właśnie teraz czuję. Nie chciałem tego wiedzieć, nie potrzebuję tego wiedzieć… chciałbym cofnąć czas, ale wtedy byłbym tak samo samolubny, jaki musiałem być przez te wszystkie lata, skoro wszystko zignorowałem.
         Przeczesuję włosy palcami i odwracam się do niego plecami, omiatam wzrokiem ulicę. Nie mogę na niego patrzeć. Nie wiem, co uderzyło mnie bardziej: jego słowa czy twarz, z jaką je wypowiadał. Może byłoby łatwiej, gdyby na mnie krzyczał, uderzył mnie, ale on wygląda, jakby pogodził się ze wszystkim już dawno temu i był po prostu zmęczony. Chcę go przytulić, powiedzieć, żeby nie płakał, ale wiem, że wtedy tylko skrzywdzę go bardziej. Czuję jego ból i nie mogę – nie wiem – co z tym zrobić.
         - Hej. – Biorę głęboki oddech i odwracam się do niego, kładę dłoń na jego ramieniu. Patrzę na niego i wiem, że zaraz się rozpadnie, rozsypie na kawałki, a to wszystko z mojej winy. Ignoruję racjonalny głos w mojej głowie i przyciągam go do siebie, jakbym mógł temu jeszcze zapobiec. To było dla nas naturalne, nigdy nie musiałem zastanawiać się dwa razy, zanim go przytuliłem. Nawet kiedy byliśmy jeszcze mali i myśleliśmy, że tak nie wypada i powinniśmy być silni, ja byłem jego ramieniem, a on moim. Cokolwiek by się nie wydarzyło, potrzebuję, żeby o tym pamiętał. Nie mam zamiaru tego zmieniać. – Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? – pytam. Może gdybyśmy byli w domu, w parku, gdziekolwiek indziej niż tutaj, teraz, rzeczy potoczyłyby się inaczej. Nie mogę dać mu tego, czego najbardziej pragnie, ale przynajmniej nie musielibyśmy rozmawiać o tym na środku ulicy, robiąc mały spektakl dla wszystkich przechodniów. – Powinniśmy byli porozmawiać o tym już dawno temu. Przecież wiesz, że zawsze możesz do mnie przyjść. Mówimy sobie o wszystkim – mówię, brzmię żałośnie, jakbym próbował utrzymać w całości kawałki fałszywej rzeczywistości, która właśnie rozpadła się jak rozbite lustro. Nic o nim nie wiem. To, że się we mnie zakochał, kurwa. Nie wiedziałem nawet, że jest gejem. Rozmawialiśmy o dziewczynach, często żartowaliśmy, ale nawet ja zacząłem się umawiać dopiero, kiedy skończyliśmy liceum. Nie myślałem o tym na poważnie i nie zwierzałem się Lou ze swojego życia miłosnego, on mi też nie. Nie zastanawiałem się, czy jest hetero czy nie, przecież to nie było ważne, nic między nami nie zmieniało. Ale przecież ludzie mówią sobie o takich rzeczach. Musiał wiedzieć od wieków, może od zawsze, i nigdy mi o tym nie powiedział. Nawet gdybym mógł pojąć, pewnie nie domyśliłbym się, ile jeszcze rzeczy przede mną ukrył.
         Nie winię go za to, przynajmniej nie teraz. Teraz skupiam się na tym, żeby doprowadzić go do porządku. Powinien dotrzeć do domu. Bóg wie, co mu wpadnie do głowy, jeśli go teraz tak zostawię. Na myśl, że od razu pobiegłby do tego starego gnoja aż mnie skręca.
         Mój telefon nagle budzi się do życia, dźwięk dzwonka kłuje w uszy. Sięgam po niego do kieszeni, puszczając Lou.
        Mave. Nie wiem, jak długo już tu stoimy, ale najwyraźniej wystarczająco długo, żeby Mavis zdążyła skończyć zmianę i się zniecierpliwić. Wiem, że się zdenerwuje, a ja nie mam jeszcze pomysłu, jak jej się z tego wytłumaczyć, ale nie mam teraz czasu się tym zajmować. Zadzwonię do niej, kiedy będziemy w domu. Na pewno zrozumie.
         - Chodźmy do domu – proponuję. – Zgarniemy po drodze parę piw i pogadamy na spokojnie, dobra? Nie tutaj, na środku ulicy.
Kurokocchin
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kurokocchin
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {16/07/23, 10:03 pm}

Is it the End? Oie_tr11

         Całkowicie pozbyłem się hamulców, dawno nie płakałem przed przyjacielem, bo czasy, kiedy za dziecko byle pierdoła wywoływała płacz, już dawno minęły. Teraz jednak problem był dużo poważniejszy. Chodzenie na seks, by tylko zapomnieć o Haydenie... Na pewno nie stawiało mnie to w dobrym świetle, ale co miałem zrobić? Cierpieć cały czas w środku? Pewnie w końcu zdecydowałbym się na wyprowadzkę, bo im dłużej się jest w związku, tym częściej spędza się czas z tą osobą, a jeszcze mogliby wpaść na pomysł, że będą dzielić pokój Haydena we dwoje. Na samą myśl, miałem ochotę płakać jeszcze mocniej, ale się powstrzymuję, zdając sobie sprawę z tego, że i tak zwracam na nas większą uwagę obcych ludzi. Nie miałem siły, by spojrzeć na przyjaciela, choć jego słowa do mnie docierały. Nawet jeśli cisza między nami była dłuższa, to nie chciałem niczego innego. Gdyby teraz mnie zaczął przytulać i pocieszać, naprawdę bym mu przywalił. Choć pewnie nie potrafiłbym podnieść na niego ręki, jeśli nie byłoby to w żartach. W końcu nie raz klepaliśmy się czy popychaliśmy albo wykorzystywaliśmy poduszki. Stracenie tego wszystkiego... Bolało cholernie, ale jak mógłbym z nim rozmawiać, skoro znał prawdę? Przecież na pewno jest tym skrępowany, dziwię się, że nie uciekł na moje wyznanie. Może dlatego, że nie podniosłem głosu albo sprawa była tak popieprzona, że myśli, że go wkręcam? Niestety, nie był to żaden żart, a sama prawda.
         Pociągnąłem nosem, patrząc na niego, kiedy położył dłoń na moim ramieniu. Do tej sytuacji brakuje tylko deszczu, bo zwykle pojawiał się w najgorszej chwili, a teraz nawet nie wiedziałem, co przyjaciel chce mi powiedzieć. Wyzwać mnie? Wyśmiać, a może po prostu od razu zakończy nasza znajomość? Otworzyłem szerzej oczy, kiedy mnie przytulił. Nie chciałem tego, drżałem w jego pieprzonych ramionach i choć naprawdę powinienem go odepchnąć, to tego nie zrobiłem. Nie odwzajemniłem jednak uścisku, który tylko pogarsza wszystko. Słowa chłopaka dostają się do moich uszu, starając się je trzeźwo przetworzyć. Parskam śmiechem, czując, jak kolejne łzy spływają po moich polikach. Zaciskam palce na jego ubraniach, powstrzymując się przed odepchnięciem go. Z jednej strony nie chciałem być w jego ramionach, ale z drugiej było mi tak w nich cholernie dobrze. Dlaczego Hayden zwyczajnie mnie nie opluł i nie uciekł? Mógł to zrobić, a jednak mówi o tym, że powinniśmy porozmawiać- to nie ma żadnego sensu. Bo o czym tutaj rozmawiać? Właśnie wyznałem mu swoje uczucia, a on uważał, że rozmowa coś zmieni? Nie, na pewno nie odkocham się, kiedy zacznie pstrykać palcami. Nie ukrywam jednak tego, że jego ramiona pozwalając mi się nieco uspokoić, może słowa przyjaciela również w jakiś sposób były pocieszające, ale jak ma to niby teraz wyglądać? Czuję, że wszystko rozwalam, kawałek po kawałku, a na dodatek widziałem, że Hayden będzie się ograniczał w moim towarzystwie. Puścił mnie, spojrzałem na wyświetlacz telefonu przyjaciela i choć obraz był rozmazany, to dostrzegłem imię jego dziewczyny. Zacisnąłem palce i odepchnąłem Haydena. To bez sensu, nie dam rady.
- N-nie - urwałem, kiedy zauważyłem, jak głos mi drży. Przełknąłem gulę w gardle i spojrzałem na przyjaciela. - Jest za późno na rozmowę, jak sobie to wyobrażasz?! Właśnie wyznałem ci miłość, a ty uważasz, że rozmowa coś zdziała? To niemożliwe, Hayden! Cholernie niewykonalne! - krzyknąłem, czując, jak serce bije jeszcze szybciej. - Kurwa...
         Patrzę na niego ostatni raz, po czym rzucam kwiaty i zaczynam biec. Nie patrzę czy Hayden mnie próbuje złapać, nie chciałem, nie mogłem patrzeć na niego, ani słuchać własnego głosu. Nie wiedziałem, gdzie nawet się kieruję, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Biegłem przed siebie, uważając, by tylko nie potknąć się o własne nogi, ani nie wpaść na jakiś obcych ludzi. Zatrzymuję się dopiero w chwili, kiedy o mało co nie wbiegam na czerwone światło, ale na szczęście dźwięk klaksonu sprawia, że zaczynam znów funkcjonować tak, jak należy. Zacząłem łapać oddech, bo nigdy nie miałem najlepszej kondycji, ale też pewnie przebiegłem sporo drogi, bo ani nie widziałem Haydena, ani sklepu, przy którym się zatrzymaliśmy. Spojrzałem na telefon i zagryzłem dolną wargę. Co miałem teraz zrobić? Nie wrócę do domu, nie będę w stanie spojrzeć na przyjaciela, który pewnie i tak by mnie zjebał, jakbym tylko przekroczył próg drzwi. Drżącymi dłońmi wybrałem numer do Jaydena i czekałem aż odbierze, modląc się, że w ogóle to zrobi. Stanąłem na uboczu, po czym osunąłem się na ziemię, kiedy kolejne połączenie zostaje przerwane.
- Kurwa, odbierz... - mruknąłem pod nosem i w końcu widzę przychodzące połączenie od starszego brata. - Jesteś w domu? - zapytałem od razu, nie witając się z nim, ani nic.
- Tak, coś się stało? - usłyszałem, ale nie chciałem rozmawiać o tym przez telefon.
- Będę u ciebie za dziesięć minut, chyba że... Nie jesteś sam, to zadzwonię do kogoś innego - powiedziałem, ale szybko dostałem informację, że mogę przyjść. Rozłączyłem się, po czym podniosłem się z chodnika, ignorując wzrok ludzi. Znów zacząłem biec, ale spokojnie bez nerwów, choć w środku czułem, że się we mnie gotuje, choć ból, który czułem był zdecydowanie silniejszy.
         Wszedłem do mieszkania brata, po tym, jak otworzył drzwi i zdjąłem z siebie kurtkę oraz buty, wchodząc do otwartej kuchni, w której nalałem sobie wody do szklanki.
- Co się stało? Nie wyglądasz najlepiej - podszedł do mnie i przyjrzał mi się uważnie. - Płakałeś? - Skinąłem głową, na co mój brat westchnął i usiadł na kanapie, zachęcając, bym znalazł się obok niego. Odstawiłem szklankę na stolik, po czym położyłem się, układając głowę na kolanach starszego brata. Zamknąłem oczy, zastanawiając się, czy powinienem do tego wracać.
- Powiedziałem Haydenowi, że go kocham. Od gimnazjum, pieprzonego gimnazjum. Uciekłem... Nie chcę wracać do domu, co jeśli on będzie na mnie czekał? - zapytałem, a widząc minę brata, jedynie zacisnąłem usta. Nie komentował mojego ubioru, ale wiedziałem, że coś sobie tworzy we własnej głowie tak, jak Hayden pomyślał, że się sprzedaje.
- Jak zareagował? - Zacząłem mu opowiadać o wszystkim, może bez tego, co tak naprawdę czułem w środku. Zostawienie Haydena na pewno nie było najlepszym pomysłem, ale miałem nadzieję, że zrozumie. On nigdy nie będzie patrzył na mnie tak, jak ja na niego, a każdy widok jego dziewczyny, która aż się do niego kleiła... To po prostu nie było dla mnie, bo chciałem być na jej miejscu. Wyłączyłem telefon, pozwalając pochłonąć się rozmowie z bratem, który dobrze wiedział o tym, że jestem zakochany w najlepszym przyjacielu. Już dawno przeszliśmy rozmowę, bo widział, jak patrzę na Haydena, kiedy ten nie patrzy na mnie. Mogłem mu powiedzieć wszystko, choć to pewnie siostry byłby lepszą opcją do doradzenia mi. Teraz jednak miałem ochotę się upić albo po prostu usnąć. Pierwsza opcja była kusząca, ale to druga mnie pochłonęła, kiedy brat uspokajająco przeczesywał moje włosy. Byłem zmęczony tym wszystkim i nawet nie chciałem myśleć, co teraz będzie.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Is it the End? Empty Re: Is it the End? {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach