Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙
———————————————————————————————————
Państwo Wood to małżeństwo z trzydziestoletnim stażem. Ze względów zdrowotnych nigdy nie dorobili się swoich dzieci, zamiast tego podjęli się trudnego wzywania jakim jest stworzenie domu tymczasowego dla dzieci, które z różnych powodów straciły swoje domy i opiekunów. Przez ich dom przez ostatnich dwadzieścia pięć lat przewinęła się masa dzieci. Część z nich została z nimi na dłużej, część później trafiła do innych domów.
X ma czternaście lat i nigdzie nie może zagrzać miejsca. Specjalnie robi wszystkim na złość, próbuje znaleźć swoich biologicznych rodziców, bo ci na pewno jej/jego szukają. I od dziesięciu lat nie mogą jej/jego znaleźć. Czy to ma sens? Absolutnie, ale X to nie obchodzi,
Y jest obecnie najstarszym podopiecznym państwa Wood, który z nimi mieszka. Wygląda jakby miał zaraz kopnąć szczeniaczka i odmówić staruszce pomocy z przejściem przez ulicę, ale jest do rany przyłóż i z jakiegoś powodu chce pomóc X zaaklimatyzować się w nowym miejscu i generalnie być dobrym starszym bratem, bo postawił sobie za cel bycie nim dla wszystkich dzieciaków, które pomieszkują u państwa Woodów.
X ma czternaście lat i nigdzie nie może zagrzać miejsca. Specjalnie robi wszystkim na złość, próbuje znaleźć swoich biologicznych rodziców, bo ci na pewno jej/jego szukają. I od dziesięciu lat nie mogą jej/jego znaleźć. Czy to ma sens? Absolutnie, ale X to nie obchodzi,
Y jest obecnie najstarszym podopiecznym państwa Wood, który z nimi mieszka. Wygląda jakby miał zaraz kopnąć szczeniaczka i odmówić staruszce pomocy z przejściem przez ulicę, ale jest do rany przyłóż i z jakiegoś powodu chce pomóc X zaaklimatyzować się w nowym miejscu i generalnie być dobrym starszym bratem, bo postawił sobie za cel bycie nim dla wszystkich dzieciaków, które pomieszkują u państwa Woodów.
∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙
———————————————————————————————————
Sui as X
Eeve as Y
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Anywhere, I would've followed you.
Curtis Garfield Bonney zwany również Bunny. Urodziny obchodzi 25 lipca. Obecnie liczy sobie 17 lat z czego 6 lat spędził w rodzinach zastępczych. W tym 4 lat u Woodów. Gdy miał 7 lat matka porzuciła rodzinę, a 4 lata później odebrano go ojcu ze względu na liczne zaniedbania, których wobec niego się dopuścił. Mając 10 lat Curtis wpadł w złe towarzystwo, które wciągnęło go w używki. Kiedy zabierano go z rodzinnego domu, był uzależniony od heroiny. Obecnie jest już czysty, a uzależnienie jest tylko przykrym wspomnieniem, o którym przypominają mu niewielkie blizny w zgięciu łokci.
Dwa lata tułał się od domu tymczasowego do domu tymczasowego, zaliczając pobyty na odwyku dla małoletnich, aż trafił do Ginger i Cilliana Woodów, którzy dali mu wszystko to, czego potrzebował, aby stanąć na nogi. Teraz stara się im pomóc i stara się dotrzeć do kolejnych dzieciaków, które trafiają pod opiekę małżeństwa.
Lubi posłuchać starego, dobrego rock'n'rolla, ale współczesnymi wykonawcami również nie pogardzi. Czarne włosy goli na krótko po bokach, strosząc dłuższą górę. Na świat patrzy brązowymi oczami. W lewym uchu ma liczne kolczyki, za które dostał ochrzan od Ginger. Wysoka tyczka generalnie z niego.
- gang woodów:
Ginger Wood 49 lat 15.01 położna
szatynka brązowe oczy 164 cm wzrostu
Cillian Wood 52 lata 30.12 bankier
brunet brązowe oczy 182 cm wzrostu
Sarah Thomas 16 lat 15.08 u Woodów 3 lata
blondynka niebieskie oczy 165 cm wzrostu
David Hopper aka Hoppo 11 lat 12.12 u Woodów 5 lat
szatyn brązowe oczy 158 cm wzrostu
Millie i Mike Cooper 6 lat 02.06 u Woodów od roku
blondyni zielone oczy około metr wzrostu na łepek
Sui
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Lucan Kennedy
Luck
14 lata
Urodzony 17 stycznia
-
Wysportowana sylwetka • blada cera
139 cm • 28 kg
Oliwkowe tęczówki • rude włosy
Kolczyk w lewym uchu • blizna na prawym policzku
-
W domu dziecka od 4 roku życia
Ostatnia rodzina wytrzymała z nim całe dwa tygodnie
Kolczyk który nosi należał do jego matki
Powodem jego wiecznie wykurzonego wzroku jest wada wzroku i nienawiść do okularów
Nie ma dnia którego nie wpakowałby się w bójkę, do których często prowadzi jego niewyparzony język
Nie znosi truskawek, mięty oraz pomidorów, ani jedzenia w tych smakach, czy o podobnych zapachach
Zaskakująco dobry z matematyki, ale polega na całej reszcie
Najpierw robi, potem myśli, a do tego jest uparty jak osioł
Uczulony na koty
Uzależniony od zupek chińskich na sucho
Pali
Luck
14 lata
Urodzony 17 stycznia
-
Wysportowana sylwetka • blada cera
139 cm • 28 kg
Oliwkowe tęczówki • rude włosy
Kolczyk w lewym uchu • blizna na prawym policzku
-
W domu dziecka od 4 roku życia
Ostatnia rodzina wytrzymała z nim całe dwa tygodnie
Kolczyk który nosi należał do jego matki
Powodem jego wiecznie wykurzonego wzroku jest wada wzroku i nienawiść do okularów
Nie ma dnia którego nie wpakowałby się w bójkę, do których często prowadzi jego niewyparzony język
Nie znosi truskawek, mięty oraz pomidorów, ani jedzenia w tych smakach, czy o podobnych zapachach
Zaskakująco dobry z matematyki, ale polega na całej reszcie
Najpierw robi, potem myśli, a do tego jest uparty jak osioł
Uczulony na koty
Uzależniony od zupek chińskich na sucho
Pali
- Znajomi:
Eeve
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
curtis bonney
mmOd rana dało się odczuć, że w domu panuje poruszenie i podniecenie. Curtis nie zdążył się dobrze podnieść z łóżka, a już do jego uszu dobiegły odgłosy kłótni bliźniaków. Odrzucił na bok kołdrę i przeciągnął się mocno, przez co stelaż piętrowego łóżka zatrząsł się i zaskrzypiał cicho, sygnalizując, że po tylu latach, mogliby kupić nowy na jego miejsce. Brunet przeczołgał się do drabinki, po której zszedł leniwie i spojrzał na dolną pryczę. Dopiero co kilka tygodni temu zwolniło się miejsce w domu Woodów. Jack, poprzedni współlokator Bonneya, przeniósł się na południe, do swoich dziadków. Spędził z nimi trzy miesiące, nim opiece społecznej udało się załatwić wszystkie formalności.
Dziś miał dołączyć do nich kolejny dzieciak. Jeszcze jedna zagubiona duszyczka w trzódce Cilliana i Ginger.
Wyszedł na korytarz, otwierając zamaszyście drzwi i spojrzał groźnie na Millie i Mike’a kłócących się o to, kto wyprowadzi Sparky’ego na spacer. Sparky był ich pupilem. Pluszowym pieskiem. Każdemu według gustu, co?
– A co tu się wyprawia, co?! – warknął, powstrzymując kiełkujący na jego ustach uśmieszek.
Bliźniaki zachichotały głupkowato. Już dawno przestały się bać Curtisa i jego próby zastraszenia ich wywoływały jedynie rozbawienie. Z drzwi po lewej stronie chłopaka, wyjrzał zaspany Hoppo, mruczący coś z niezadowoleniem i drapiący się jedną ręką po głowie, drugą pod pachą.
– Musisz się drzeć od rana? – fuknęła na Curtisa Sarah, opuszczając łazienkę. Jak zwykle, kochana, ułożona Sarah była już umyta i gotowa do kolejnego dnia. A do tego była jakaś wybitnie markotna. Pewnie to ten czas w miesiącu.
– Zluzuj majty, Sarah… – mruknął cicho i kucnął przy bliźniakach, aby pomóc im rozwiązać ich problem ze spacerem – Wiecie, myślę, że możemy pójść na spacer ze Sparky’m we trójkę po śniadaniu!
Po spojrzeniach, którymi oberwał, domyślił się, że generalnie właśnie powiedział coś bardzo głupiego, ale jeszcze nie wiedział co.
– Bunny, ale Sparky…
– Nie wytrzyma tak długo!
– Musi iść na siku już teraz!
– Pieska trzeba wyprowadzić przed śniadaniem!
No tak. Logiczne w sumie. Po całej nocy niesikania, on też idzie na siku przed śniadaniem. Pies też by tak chciał. Dzieciaki mają generalnie rację…
…pomijając to, że Sparky wciąż jest tylko pluszakiem.
Sobotni ranek minął Curtisowi na graniu w gry wideo z Hoppo w salonie. Byli najstarsi stażem u Woodów, przeżyli tyle przybyć i odejść do ich małej społeczności, że nie robiło to już na nich wrażenia i nie dali się wciągnąć w typowe zamieszanie, które wynikało z ostatnich przygotowań do przybycia nowego dzieciaka. Nie to, co ich blond parka. Millie i Mike koniecznie chcieli pomóc dorosłym, więc Sarah musiała im znaleźć jakieś bardzo ważne zadanie do wykonania, żeby nie kręcili się Ginger i Cillianowi pod nogami.
W końcu wybiła godzina zero, dla każdego innego człowieka w tym mieście, godzina trzynasta. Pod dom Woodów podjechał dobrze im już czarny sedan Monici - babki z opieki społecznej, która prawie zawsze była odpowiedzialna za odstawienie do nich nowego dzieciaka. Wtedy to nawet Curtisowi i Hoppo trochę się udzieliło i wyłączyli grę, żeby zobaczyć kogo przywieźli tym razem. Cała piątka podopiecznych państwa Wood zaczaiło się przy ścianie oddzielającej salon od przedsionka i nadstawiła uszu, podsłuchując rozmowę Monici z ich opiekunami.
– Curtis! – dobiegł ich głos Cilliana. Bunny skinął rodzeństwu głową i z ociąganiem, że on to wcale nie, wtoczył się do przedsionka. Przywitał się krótko z Monicą i jego wzrok utkwił w rudym osobniku, którego jeszcze nie znał – To Lucan. Lucan, to Curtis. Będziecie razem mieszkać w pokoju, w porządku? – dla Curtisa nie było to zaskoczenie w żadnym razie. Tylko w jego pokoju aktualnie było wolne miejsce. Hoppo mieszkał z Mikiem, Sarah z Millie, a Curtis od jakiegoś czasu sam.
Wcisnął dłonie do kieszeni, starając się nie wyglądać zbyt groźnie i skinął młodemu głową na powitanie.
– Czołem.
– Zaprowadź Lucana do waszego pokoju, dobrze? – tą prośbę skierowała do niego Ginger. Pokiwał posłusznie głową.
– Dobrz, dobrz. – mruknął, wolno stawiając nogi na stopniach schodów – Chodź, Lucan. – zwrócił się do chłopaka – Tu jest łazienka. – wskazał na drzwi toalety i otworzył drzwi ich wspólnej sypialni – A to nasz kwadrat. – puścił go przodem – Ja śpię na górze. Tu masz szafę dla siebie. – stuknął knykciami o starą, dębową szafę i usiadł na blacie jednego z dwóch biurek. Jasnym było, że to należy do niego, ponieważ cała powierzchnia była zawalona jakimiś papierkami i magazynami.
Przekrzywił głowę, obserwując nowego współlokatora i postukał palcem w jeden ze swoich kolczyków. Miał taki nawyk, kiedy się nad czymś usilnie zastanawiał.
– Lucan, taa? Skraca się to jakoś?
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach