Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
—————————————————————————————————
Ayato Kirishima — @Tomie
Kaneki Ken — @Kass
—————————————————————————————————
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Eyepatch - One-eyed Ghoul
The pain you feel today will be the strength you'll have tomorrow.
O nim:
170 centymetrów wzrostu, 58 kilogramów. Stalowoszare oczy. Po dziesięciu dniach tortur przez Yamoriego, jego włosy stały się białe, a paznokcie poczerniały z powodu silnego stresu, niepokoju i ciągłej regeneracji organizmu. Zaczął nosić dopasowany czarny strój, zarówno dla zastraszania, jak i praktyczności. Jego maska ghoula przypomina skórzaną maskę z opaską na oko. Odsłania pozbawione warg usta, na których widać duże, zgrzytające zęby. Gardzi ideą samotności, dlatego stara się chronić bliskich mu osób, aby nie musiał stawiać czoła swoim lękom przed samotnością na świecie. Nadal jest w stanie pokazać swoją łagodną naturę sprzed tortur, tym na których mu zależy, może automatycznie obrócić się w mgnieniu oka przeciwko swoim wrogom lub tym, którym nie ufa. • Dołączył do Aogiri, żeby stać się silniejszym; egzekutor
• Posiada kakuje, która jeszcze się nie uaktywniła.
Kaneki Ken
Osiemnaście lat
Ghoul
Biseksualny
20 grudnia
Rinkaku
Aogiri
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czuł się zdecydowanie zbyt śpiący i zbyt znużony; półmrok w pokoju ciążył mu na powiekach. Miał cichą nadzieję, że spotkanie wszystkich związanych z Jedenastą Dzielnicą zostanie odwołane. Nawet gdyby, teraz pewnie i tak było na to za późno. Musiałby wstać, pójść i usłyszeć, że jest odwołane, a to cała masa zmarnowanej energii. Nadal odbijał się też na nim kac - jeden z pierwszych w życiu, chyba. Próbował obwiniać w myślach Kanekiego, ale przypomniało mu się, że picie było jego własnym pomysłem. Jeszcze gorzej.
— Malinki? — powtórzył dotykając swojej szyi. No chyba nie. Zanim znajdzie jakiś golf w szafie minie kilka lat. A jeśli nie zakryje tych głupich śladów to, no cóż, zostanie w swoim pokoju do końca życia. Innych opcji raczej nie było. W ogóle zapomniał o tym, że z Kanekiego potrafiła być okropna hiena. — Zmieniłem zdanie, nie zostajesz tutaj. Śpij sobie na korytarzu.
Ayato przeciągnął się i zastygł w jednej pozycji czekając, aż strzelą wszystkie możliwe kości. Nie do końca wiedział jak zareagować na opis działań Jasona. Kirishima na pewno nie był zdziwiony; nigdy nie mogli się dogadać. Mężczyzna był na tyle silny, że dobrze było mieć go albo po swojej stronie, albo po prostu martwego. Chwała że nikt nie musiał się już z nim użerać. Ayato nie przyznałby na głos, że trochę bał się Jasona i czuł się lepiej kiedy z nim współpracował. Z drugiej strony tylko czekał, aż w końcu ktoś się go pozbędzie. Od jego śmierci w Aogiri było zdecydowanie spokojniej. Ayato uważał go za chaotycznego i niestabilnego; zbyt często robił co chciał. Może Kirishima nie lubił go właśnie dlatego, że mężczyzna robił co chciał. Chyba mu trochę zazdrościł.
— Pasuje mi to do niego — odpowiedział w końcu. — No, odcinanie palców. Nikt inny by się z tym nie pierdolił.
Może powinien był powiedzieć, że mu przykro. Albo że szkoda, czy coś. Nie wiedział. Kaneki raczej nie poruszał tego typu tematów, więc Kirishima tym bardziej nie wiedział jak zareagować. Starał się też odejść od myśli, że sam był Egzekutorem i swego czasu o wiele bliżej było mu do Jasona niż do Jednookiego. Miał cichą nadzieję, że chłopak o tym zapomni. Głupio byłoby zaczynać o tym mówić. Mimo wszystko Ayato był ciekaw co jeszcze się wydarzyło; paradoksalnie nie chciał jednak ani o to pytać, ani o tym słuchać. Nie sądził, by Kaneki chciał wracać do tego typu wspomnień.
Mógł przysiąc, że zamknął oczy tylko na sekundę, a kiedy je otworzył starszy znajdował się na jego biodrach. Nie podobało mu się jak szybko Ken zapomniał o ich obietnicy po powrocie do Drzewa.
— Możesz jej ufać. Ari nie potrafi zamknąć twarzy, ale o kakuji nie powie nikomu. — Możliwe, że trochę ją przecenił. — Chyba. A teraz złaź. Nie po to cię opatrywałem, żeby znowu chcieć zrobić ci krzywdę. A trochę chcę. – Chwycił starszego za nadgarstek i wydostał się spod niego próbując jednocześnie nie dotknąć opatrunków, nad którymi tyle pracował. Musiał iść. Raczej nie zdarzało mu się omijać ważnych rzeczy w siedzibie, poza tym nie chciał narażać się na niepotrzebne konsekwencje. Nałożył na siebie dosyć duży sweter z nadzieją, że malinki na szyi pozostaną zakryte.
— Mam kolejne szalenie interesujące spotkanie dotyczące Jedenastej Dzielnicy. Ty w tym czasie pomyśl gdzie i jak znajdziemy jutro Hide. Jeśli chodziliście do tej samej szkoły może od tego powinieneś zacząć. Sprawdzić plan, czy coś. — Nigdy nie chodził do szkoły, więc tym bardziej nie znał się na uniwersytetach. Święta zbliżały się jednak dosyć szybko; możliwe, że studenci mieli już w tym czasie wolne. — Jeśli potrzebujesz internetu to jedynie Ari ma komputer. Jakoś ją znajdziesz. Nie mów jej tylko, co chcesz sprawdzić.
Kirishima poprawił kołnierz swetra. Mijając starszego w pokoju zmierzwił mu włosy, po czym uznał, że była to najdebilniejsza rzecz jaką mógł zrobić, więc z pomieszczenia wyleciał sprintem. Głupi. Po co w ogóle to zrobił? Dobrze, że spotkanie mogło jakoś zająć mu myśli. Nie spodziewał się po sobie, że dużo zapamięta, ale przynajmniej minie mu trochę czasu. No i upewni się kto przeżył. A jeśli pójdzie spać po spotkaniu to wieczorem będzie mógł spokojnie przejrzeć wszystkie papiery. I możliwie znowu spać.
— Malinki? — powtórzył dotykając swojej szyi. No chyba nie. Zanim znajdzie jakiś golf w szafie minie kilka lat. A jeśli nie zakryje tych głupich śladów to, no cóż, zostanie w swoim pokoju do końca życia. Innych opcji raczej nie było. W ogóle zapomniał o tym, że z Kanekiego potrafiła być okropna hiena. — Zmieniłem zdanie, nie zostajesz tutaj. Śpij sobie na korytarzu.
Ayato przeciągnął się i zastygł w jednej pozycji czekając, aż strzelą wszystkie możliwe kości. Nie do końca wiedział jak zareagować na opis działań Jasona. Kirishima na pewno nie był zdziwiony; nigdy nie mogli się dogadać. Mężczyzna był na tyle silny, że dobrze było mieć go albo po swojej stronie, albo po prostu martwego. Chwała że nikt nie musiał się już z nim użerać. Ayato nie przyznałby na głos, że trochę bał się Jasona i czuł się lepiej kiedy z nim współpracował. Z drugiej strony tylko czekał, aż w końcu ktoś się go pozbędzie. Od jego śmierci w Aogiri było zdecydowanie spokojniej. Ayato uważał go za chaotycznego i niestabilnego; zbyt często robił co chciał. Może Kirishima nie lubił go właśnie dlatego, że mężczyzna robił co chciał. Chyba mu trochę zazdrościł.
— Pasuje mi to do niego — odpowiedział w końcu. — No, odcinanie palców. Nikt inny by się z tym nie pierdolił.
Może powinien był powiedzieć, że mu przykro. Albo że szkoda, czy coś. Nie wiedział. Kaneki raczej nie poruszał tego typu tematów, więc Kirishima tym bardziej nie wiedział jak zareagować. Starał się też odejść od myśli, że sam był Egzekutorem i swego czasu o wiele bliżej było mu do Jasona niż do Jednookiego. Miał cichą nadzieję, że chłopak o tym zapomni. Głupio byłoby zaczynać o tym mówić. Mimo wszystko Ayato był ciekaw co jeszcze się wydarzyło; paradoksalnie nie chciał jednak ani o to pytać, ani o tym słuchać. Nie sądził, by Kaneki chciał wracać do tego typu wspomnień.
Mógł przysiąc, że zamknął oczy tylko na sekundę, a kiedy je otworzył starszy znajdował się na jego biodrach. Nie podobało mu się jak szybko Ken zapomniał o ich obietnicy po powrocie do Drzewa.
— Możesz jej ufać. Ari nie potrafi zamknąć twarzy, ale o kakuji nie powie nikomu. — Możliwe, że trochę ją przecenił. — Chyba. A teraz złaź. Nie po to cię opatrywałem, żeby znowu chcieć zrobić ci krzywdę. A trochę chcę. – Chwycił starszego za nadgarstek i wydostał się spod niego próbując jednocześnie nie dotknąć opatrunków, nad którymi tyle pracował. Musiał iść. Raczej nie zdarzało mu się omijać ważnych rzeczy w siedzibie, poza tym nie chciał narażać się na niepotrzebne konsekwencje. Nałożył na siebie dosyć duży sweter z nadzieją, że malinki na szyi pozostaną zakryte.
— Mam kolejne szalenie interesujące spotkanie dotyczące Jedenastej Dzielnicy. Ty w tym czasie pomyśl gdzie i jak znajdziemy jutro Hide. Jeśli chodziliście do tej samej szkoły może od tego powinieneś zacząć. Sprawdzić plan, czy coś. — Nigdy nie chodził do szkoły, więc tym bardziej nie znał się na uniwersytetach. Święta zbliżały się jednak dosyć szybko; możliwe, że studenci mieli już w tym czasie wolne. — Jeśli potrzebujesz internetu to jedynie Ari ma komputer. Jakoś ją znajdziesz. Nie mów jej tylko, co chcesz sprawdzić.
Kirishima poprawił kołnierz swetra. Mijając starszego w pokoju zmierzwił mu włosy, po czym uznał, że była to najdebilniejsza rzecz jaką mógł zrobić, więc z pomieszczenia wyleciał sprintem. Głupi. Po co w ogóle to zrobił? Dobrze, że spotkanie mogło jakoś zająć mu myśli. Nie spodziewał się po sobie, że dużo zapamięta, ale przynajmniej minie mu trochę czasu. No i upewni się kto przeżył. A jeśli pójdzie spać po spotkaniu to wieczorem będzie mógł spokojnie przejrzeć wszystkie papiery. I możliwie znowu spać.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Zsuwa się z bioder Ayato z cieniem dawnego uśmiechu na twarzy, który za zadanie ma zakryć nadciągające wiatry zażenowania. Nie zapomina o obietnicy, którą składają sobie jeszcze na misji, jednak jakaś cząstka ma nadzieje, że będzie to wyglądać trochę inaczej. Mogą przecież nie rezygnować z rozbawionego dogryzanie sobie nawzajem, a drobne czułości wymieniać na osobności z dala od wścibskich spojrzeń. Zdaje sobie sprawę z tego, że w kwaterze Aogiri trzeba mieć oczy dookoła głowy i pokazanie, że stają się sobie bliżsi, przyprawi wszystkich — a szczególności ich samych — jedynie o ból głowy. Ubiera na siebie wcześniej zdjętą koszulkę, starannie uważając na opatrunki. Szczerze liczy, że w przeciągu przynajmniej najbliższych dwóch dni będzie móc je ściągnąć. Czucie ich na swoich plecach sprawia, że myśli automatycznie odpływają w te miejsce i nie pozwalają mu się skupić.
Kontynuowanie tematu Yamori’ego jest zbędne, Kaneki też sam nie czuje potrzeby, aby to rozciągać i rozdrapywać rany, które po części zdołał już zaakceptować. Mimo wszystko na swój pokręcony sposób, kiedy mówi o tym głośno po raz pierwszy kamień spada mu z serca. Liczy się co prawda z tym, że Ayato jako egzekutor może robić podobne rzeczy swoim więźniom - chociaż o podobny brutalizm go nie posądza.
Na jego usta ciśnie się westchnienie, gdy słucha o spotkaniu na temat Jedenastej Dzielnicy, to też znaczy, że sam musi się zebrać w sobie i wrócić do własnego ciemnego pokoju. Gdyby nie polowe warunki, z którymi musieli się mierzyć w letniskowym domku, mógłby powiedzieć, że niemal zapomina o panującym tam chłodzie. O roztrzaskanym szkle walającym się po podłodze, brudzie i twardym materacu, nie wróżącym najlepszego snu; choć może równie twardego.
— Spotkajmy się jutro w południe pod moim pokojem, postaram się dzisiaj wszystkiego dowiedzieć — mówi, rejestruje przy tym dłoń, mierzwiącą białe splątane kosmyki i miękkie spojrzenie partnera. Widocznie tylko na to może obecnie liczyć. Zapewne też z biegiem dni się do tego przyzwyczai.
Wychodzi w pokoju, aby skierować się w stronę tego należącego do Ari. Zastanawia się po drodze jakiej użyć wymówki, aby pozwoliła mu skorzystać z komputera, okazuje się to jednak zbędne, zgodę dostaje od zaraz. Naprędce wyszukuje uczelniany plan, z którego wynika, że jutro jest ostatni dzień zajęć przed świętami, a więc też ostatnia szansa, aby wpaść w tym roku na Hide. Choć może jego nadzieje okażą się marne, jeśli przyjaciel zarezerwuje ten dzień na wagary. Tyle informacji mu wystarcza, żegna się z Ari, próbując wyminąć falę pytań z jej strony, jednak ta dostrzega rąbek opatrunku wystający spod wierzchniego odzienia.
— Zostałeś ranny? — pyta, marszcząc przy tym brwi. Ma nadzieje, że nie zamierza jakoś bardziej roztrząsać tego tematu, ponieważ nie uwzględnił tego typu ran w swoim raporcie. Niezbieżność informacji mogłaby być problematyczna, gdyby wieści dotarły nieco dalej.
— To nic takiego, dzień czy dwa i będę w jednym kawałku -- odpowiada spokojnie, ucinając temat, choć podejrzliwe spojrzenie odprowadza go jeszcze do drzwi.
Następnego dnia Ayato wpada do niego o wyznaczonej porze, zastając Kaneki’ego pijącego kawę. Przypomina mu to pierwsze chwile, gdy zostali partnerami, jednak wówczas królik wpada bez większej zapowiedzi zgarniając Kena ze sobą w teren. Jeśli dobrze pamięta te czasy, atakowali wówczas konwój CCG przewożący Naki’ego.
— Mamy jeszcze trochę czasu, za niecałe półtora godziny Hide powinien zaczynać przerwę na lunch — mówi, przypominając sobie widziany zeszłego dnia plan lekcji. Stresuje się, choć stara się nie pokazywać tego po sobie zbyt bardzo. Drżąca powieka oraz dłoń trzymająca filiżankę z kawą wcale nie stanowi tak wielkiej wskazówki! Może ma jeszcze czas aby wycofać się z tego planu? Obawia się, że Hideyoshi go nie zaakceptuje pod tą postacią… Albo że będzie chciał wiedzieć co się działo przez ten cały czas, chcąc odgrodzić plotki od prawdy o Jednookim Ghoulu. A wnikanie w przeszłość, w dodatku niezbyt kolorową w obliczu Hide, byłaby dla niego zbyt bolesna. Już sam jego widok najpewniej złamie mu serce.
— Już kończę kawę — dodaje, biorąc następny łyk ciepłego trunku. Filiżanka jest już niemal pusta, jednak Kaneki wciąż trzyma ją w ręce. Wystarczyłoby tylko trochę więcej siły, aby ta pękła i rozpadła się na kawałki. — Nie wiem, czy to dobry pomysł… — mruczy cicho przepełniony wątpliwościami, choć nie liczy na to, że Ayato usłyszy jego szept i przybędzie z dialogiem pocieszającym jak przedwczorajszej nocy. Kaneki czuje sam po sobie, że jedna noc spędzona w samotności trochę go zdystansowała od wydarzeń, które miały między nimi miejsce. Zapomnieć, nie zapomni na pewno, Ayato wyrył już w niej swoje miejsce, zapełnił też sobą część jego emocji. Jednak z drobnym dystansem będzie im na ten moment na pewno lepiej.
Kontynuowanie tematu Yamori’ego jest zbędne, Kaneki też sam nie czuje potrzeby, aby to rozciągać i rozdrapywać rany, które po części zdołał już zaakceptować. Mimo wszystko na swój pokręcony sposób, kiedy mówi o tym głośno po raz pierwszy kamień spada mu z serca. Liczy się co prawda z tym, że Ayato jako egzekutor może robić podobne rzeczy swoim więźniom - chociaż o podobny brutalizm go nie posądza.
Na jego usta ciśnie się westchnienie, gdy słucha o spotkaniu na temat Jedenastej Dzielnicy, to też znaczy, że sam musi się zebrać w sobie i wrócić do własnego ciemnego pokoju. Gdyby nie polowe warunki, z którymi musieli się mierzyć w letniskowym domku, mógłby powiedzieć, że niemal zapomina o panującym tam chłodzie. O roztrzaskanym szkle walającym się po podłodze, brudzie i twardym materacu, nie wróżącym najlepszego snu; choć może równie twardego.
— Spotkajmy się jutro w południe pod moim pokojem, postaram się dzisiaj wszystkiego dowiedzieć — mówi, rejestruje przy tym dłoń, mierzwiącą białe splątane kosmyki i miękkie spojrzenie partnera. Widocznie tylko na to może obecnie liczyć. Zapewne też z biegiem dni się do tego przyzwyczai.
Wychodzi w pokoju, aby skierować się w stronę tego należącego do Ari. Zastanawia się po drodze jakiej użyć wymówki, aby pozwoliła mu skorzystać z komputera, okazuje się to jednak zbędne, zgodę dostaje od zaraz. Naprędce wyszukuje uczelniany plan, z którego wynika, że jutro jest ostatni dzień zajęć przed świętami, a więc też ostatnia szansa, aby wpaść w tym roku na Hide. Choć może jego nadzieje okażą się marne, jeśli przyjaciel zarezerwuje ten dzień na wagary. Tyle informacji mu wystarcza, żegna się z Ari, próbując wyminąć falę pytań z jej strony, jednak ta dostrzega rąbek opatrunku wystający spod wierzchniego odzienia.
— Zostałeś ranny? — pyta, marszcząc przy tym brwi. Ma nadzieje, że nie zamierza jakoś bardziej roztrząsać tego tematu, ponieważ nie uwzględnił tego typu ran w swoim raporcie. Niezbieżność informacji mogłaby być problematyczna, gdyby wieści dotarły nieco dalej.
— To nic takiego, dzień czy dwa i będę w jednym kawałku -- odpowiada spokojnie, ucinając temat, choć podejrzliwe spojrzenie odprowadza go jeszcze do drzwi.
Następnego dnia Ayato wpada do niego o wyznaczonej porze, zastając Kaneki’ego pijącego kawę. Przypomina mu to pierwsze chwile, gdy zostali partnerami, jednak wówczas królik wpada bez większej zapowiedzi zgarniając Kena ze sobą w teren. Jeśli dobrze pamięta te czasy, atakowali wówczas konwój CCG przewożący Naki’ego.
— Mamy jeszcze trochę czasu, za niecałe półtora godziny Hide powinien zaczynać przerwę na lunch — mówi, przypominając sobie widziany zeszłego dnia plan lekcji. Stresuje się, choć stara się nie pokazywać tego po sobie zbyt bardzo. Drżąca powieka oraz dłoń trzymająca filiżankę z kawą wcale nie stanowi tak wielkiej wskazówki! Może ma jeszcze czas aby wycofać się z tego planu? Obawia się, że Hideyoshi go nie zaakceptuje pod tą postacią… Albo że będzie chciał wiedzieć co się działo przez ten cały czas, chcąc odgrodzić plotki od prawdy o Jednookim Ghoulu. A wnikanie w przeszłość, w dodatku niezbyt kolorową w obliczu Hide, byłaby dla niego zbyt bolesna. Już sam jego widok najpewniej złamie mu serce.
— Już kończę kawę — dodaje, biorąc następny łyk ciepłego trunku. Filiżanka jest już niemal pusta, jednak Kaneki wciąż trzyma ją w ręce. Wystarczyłoby tylko trochę więcej siły, aby ta pękła i rozpadła się na kawałki. — Nie wiem, czy to dobry pomysł… — mruczy cicho przepełniony wątpliwościami, choć nie liczy na to, że Ayato usłyszy jego szept i przybędzie z dialogiem pocieszającym jak przedwczorajszej nocy. Kaneki czuje sam po sobie, że jedna noc spędzona w samotności trochę go zdystansowała od wydarzeń, które miały między nimi miejsce. Zapomnieć, nie zapomni na pewno, Ayato wyrył już w niej swoje miejsce, zapełnił też sobą część jego emocji. Jednak z drobnym dystansem będzie im na ten moment na pewno lepiej.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jego kilkudniowa nieobecność w siedzibie zdecydowanie wpłynęła na ilość pominiętych informacji. Chyba po raz pierwszy czuł się aż tak zagubiony; w trakcie spotkania nie mógł nawet zabrać głosu. Starał się wsłuchać w dyskusje, ale bez kontekstu żaden z raportów nie miał dla niego sensu. Tracił tylko czas. Wiedząc, że prędzej czy później i tak będzie musiał wypytać resztę o dodatkowe informacje Ayato opuścił spotkanie nieco wcześniej. Był wystarczająco niewyspany i nie chciał włóczyć się po Aogiri dłużej niż to konieczne. Nie potrafił też powiedzieć, skąd ta ciągła senność. Dopiero co spał w podróży.
Kirishima wrócił do swojego pokoju i sprzątnął wszystko, co wcześniej było zawartością apteczki. Wiedział, że jeśli nie rzuci się na łóżko w ciągu najbliższych dziesięciu minut to zaśnie na stojąco. Próbował sobie przypomnieć, o której starszy chciał go zobaczyć, jednak pamięć mocno go zawiodła. No trudno. Nie miało to większego znaczenia, bo Królik i tak wstałby o którejkolwiek mu pasowało.
Zasnął na dosyć długo, co było miłą odmianą. Byłoby nawet milej, gdyby mógł kiedyś obudzić się wypoczęty, ale na to będzie musiał trochę poczekać. Ayato usiadł na łóżku i z przyzwyczajenia sięgnął po telefon - nie służył niczemu poza odbieraniem wiadomości od Tatary lub innych przełożonych. Działał jako coś w rodzaju dziennika zadań, które Kirishima miał w danym dniu zignorować. I tak robił dla Drzewa zbyt wiele, równie dobrze mógł więc połowę swoich obowiązków zrzucać na innych. Korzystał z faktu, że niżsi rangą nie mieli przywileju mówienia "nie".
— Dwunasta? Kurwa. — Rzucił telefon na biurko. Odnosił wrażenie, że był albo już, albo prawie spóźniony, więc ubrał się w pośpiechu i na wpół przytomny opuścił pokój. Czuł ból we wszystkich możliwych mięśniach. Przemierzając korytarze starał się ułożyć palcami włosy, których zapomniał wcześniej rozczesać. Powinien był je przyciąć; może dobrze byłoby poprosić Kanekiego o pomoc. Nie wiedział, czy starszy jakkolwiek się na tym znał, ale robienie tego samemu zawsze było niewygodne.
Ziewając, zaczął wchodzić po schodach i szukać kwatery starszego. Zdążył zapomnieć w jak opłakanym stanie była ta część siedziby. Nie żeby ktokolwiek miał ochotę na naprawę budynku, który i tak praktycznie się rozpadał. Kirishima otworzył drzwi i odgarnął walające się po podłodze szkło czubkiem buta.
— Świetnie. Mam nadzieję, że nie oczekujesz ode mnie jakichś rozmów z Hide. Idę z tobą bo chcę mieć pewność że się nie zabijesz. Co ostatnio jest chyba dla ciebie sporym wyzwaniem. — Rozejrzał się po pokoju. Ohyda. Trochę zrobiło mu się żal starszego. Sam nie miał ochoty na przebywanie w tym pomieszczeniu dłużej, niż było to konieczne. Ayato rzucił okiem na filiżankę starszego. — To się pospiesz. Lepiej, żebyśmy wyszli wcześniej, bo nie wiem nawet którędy pójdziemy.
Nie znosił zdawać się na innych, ale nie miał wyboru. Kaneki na pewno wiedział jak dotrzeć na uniwersytet, którego Kirishima nigdy nawet nie minął. Młodszy czuł swego rodzaju obrzydzenie na myśl o rozmowie, czy generalnie spotkaniu, z człowiekiem. W ogóle o przebywaniu wśród ludzi. Kaneki też nie wyglądał na przekonanego, zapewne z innych powodów. Był dosyć poddenerwowany i Królik nie mógł się temu dziwić. Hide nie widział go przez długi czas, nie miał też pojęcia co działo się z białowłosym w trakcie jego nieobecności. Ayato miał ogromną nadzieję, że będzie mógł tylko stać i się przysłuchiwać. Liczył, że Kaneki nie powie przyjacielowi zbyt dużo. Nawet jeśli mu ufał.
— Nie chcę wyjść na pesymistę, ale w twojej sytuacji szukałbym każdego, kto chciałby być po mojej stronie — mruknął spoglądając na krzesło nieopodal starszego. Nie miał ochoty na nim siadać, bo wyglądało jakby zaraz miało się rozwalić. — I może kontakt z ludźmi nie jest najlepszym wyjściem, ale jeśli masz przyjaciela, który cię pamięta to chyba powinieneś się z nim spotkać. — Nawet jeśli coś pójdzie nie tak to, no cóż, Ayato nie zastanowi się dwa razy. Żaden z nich nie wiedział jak Hide mógłby zareagować. — Chodź. Jeśli wyjdziemy teraz to nie będziesz mieć czasu na zmianę zdania. — Odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi. Był zaspany, głodny, a myśl o kontakcie z ludźmi zawsze wpędzała go w gorszy humor. Czuł, że Kaneki potrzebuje wsparcia, jednak Kirishima nie wiedział jak mu pomóc ani jakich słów użyć. Towarzyszenie mu w spotkaniu było jedynym w miarę bezpiecznym wyjściem.
Ayato nacisnął klamkę i popchnął drzwi, które momentalnie wypadły z zawiasów i runęły na ziemię. Wzdrygnął się słysząc huk, jednak szczerze mówiąc nie był zbyt zaskoczony. Siedziba rozpadała się praktycznie codziennie.
— Wiesz co, chyba mogę zastanowić się jeszcze raz nad tym dzieleniem pokoju — powiedział rozbawiony.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pusta filiżanka nieco ciąży mu w dłoni, dlatego odkłada ją na zabrudzony stolik, spoglądając na swojego towarzysza. Kończą mu się wymówki, a argumenty, z którymi przemawia do niego Ayato są niepodważalne. Jeżeli istnieje cień możliwości, że Hide przyjmie go jak starego dobrego przyjaciela, to dobrze będzie mieć go po swojej stronie. Kaneki ma nadzieje, że dobrze mu się powodziło przez ten czas, kiedy zostali rozdzieleni. Z tego co mu się kojarzy w tym roku Hideyoshi powinien kończyć studia i gdyby losy potoczyły się inaczej, zapewne Ken broniłby pracę razem z nim. Na chwilę odpływa myślami do przeszłości, zastanawiając się o czym potencjalnie mógłby pisać, jednak Ayato znowu zabiera głos, wyrywając go tym samym z letargu.
— Już za późno na rozmyślenie się, skoro się tu pofatygowałeś — mówi z delikatnym rozbawieniem, lustrując spojrzeniem zwichrzone wyraźnie nieczesane kosmyki Ayato. Nie musi się długo głowić, aby dojść do faktu, że młodszy zaledwie wstał. Jego ospały ton głosu i zmęczenie na twarzy daje ku temu dodatkowe sygnały. I chociaż towarzyszy mu, jak sam wspomniał, żeby Kaneki się przypadkiem nie zabił, to można się spodziewać, że przy zmianie planów wkurwiony Ayato sam będzie chciał mu zrobić krzywdę.
— Nikt nie będzie zmuszał cię do rozmowy — upewnia go Ken, poprawiając rękawy nieco przy długiego, czarnego płaszcza. Na tę okazje ubiera na siebie nieco bardziej stosowne, a przy tym ludzkie ubrania. W czarnym przylegającym stroju treningowym, zarówno jak i tym który przywdziewa na misje, zbytnio by się odznaczał. A może i nawet zdemaskował? W końcu jego sylwetka w mediach przemyka już niejednokrotnie.
Ledwie podnosi się z krzesła, a już słyszy huk i widzi chmurę kurzu unoszącą się nad podłogą. Przymyka na moment oczy, nie wiedząc czy chce mu się śmiać czy płakać, jako że od czasu, gdy zakwaterował się w tym miejscu, ciągle się coś psuje. Jedyne właściwie co może uznać za stabilne to krzesło, na którym zazwyczaj siedzi i stolik z ekspresem do kawy. Już nawet materac nie w pełni spełnia swoje zadanie — mowa tu o sprężynie, która wbijała mu się w plecy zeszłej nocy. W najbliższym czasie będzie musiał coś z tym zrobić, jak i również z drzwiami, które poległy przez Ayato.
— Byłoby miło, samodzielny remont wnętrza trochę potrwa — odpowiada, kręcąc głową z dezaprobatą. Na całe szczęście nie ma swoim pokoju zbyt wiele rzeczy, ani tym samym czegoś ważnego, czego obawiałby się stracić. Stąd i nie obawia, że ktoś rozejrzy się w jego kwaterze zaalarmowany leżącymi beztrosko drzwiami czy może hukiem sprzed chwili.
Mimo ociągania się w ruchach, wychodzą w końcu z siedziby Aogiri, kierując się z bocznego wyjścia w stronę miasta. Powietrze zdaje się mroźniejsze niż przez ostatnie dni, stąd i szczypie go w policzki, barwiąc je rumianym kolorem. Dobrze chociaż, że pomyślał o wzięciu ze sobą rękawiczek, aby dłonie mu doszczętnie nie skostniały.
— Tyle dobrego, że śnieg nie pada — rzuca znienacka, rzucając spojrzenie w gęsto zachmurzone niebo, z którego z marną szansą później zaświeci słońce. — Może wpadniemy do sklepu po jakąś szczotkę, co? Masz tu kołtun — dodaje po przejściu przez pasy, na których Ayato go wyprzedza. Wypowiadając te słowa wplata dłoń w jego kosmyki, starając się je nieco poprawić, choć nic prócz szczotki nie sprawi, że będą wyglądały bardziej przyzwoicie. Takie uroki zbierania się pośpiechu.
— Już za późno na rozmyślenie się, skoro się tu pofatygowałeś — mówi z delikatnym rozbawieniem, lustrując spojrzeniem zwichrzone wyraźnie nieczesane kosmyki Ayato. Nie musi się długo głowić, aby dojść do faktu, że młodszy zaledwie wstał. Jego ospały ton głosu i zmęczenie na twarzy daje ku temu dodatkowe sygnały. I chociaż towarzyszy mu, jak sam wspomniał, żeby Kaneki się przypadkiem nie zabił, to można się spodziewać, że przy zmianie planów wkurwiony Ayato sam będzie chciał mu zrobić krzywdę.
— Nikt nie będzie zmuszał cię do rozmowy — upewnia go Ken, poprawiając rękawy nieco przy długiego, czarnego płaszcza. Na tę okazje ubiera na siebie nieco bardziej stosowne, a przy tym ludzkie ubrania. W czarnym przylegającym stroju treningowym, zarówno jak i tym który przywdziewa na misje, zbytnio by się odznaczał. A może i nawet zdemaskował? W końcu jego sylwetka w mediach przemyka już niejednokrotnie.
Ledwie podnosi się z krzesła, a już słyszy huk i widzi chmurę kurzu unoszącą się nad podłogą. Przymyka na moment oczy, nie wiedząc czy chce mu się śmiać czy płakać, jako że od czasu, gdy zakwaterował się w tym miejscu, ciągle się coś psuje. Jedyne właściwie co może uznać za stabilne to krzesło, na którym zazwyczaj siedzi i stolik z ekspresem do kawy. Już nawet materac nie w pełni spełnia swoje zadanie — mowa tu o sprężynie, która wbijała mu się w plecy zeszłej nocy. W najbliższym czasie będzie musiał coś z tym zrobić, jak i również z drzwiami, które poległy przez Ayato.
— Byłoby miło, samodzielny remont wnętrza trochę potrwa — odpowiada, kręcąc głową z dezaprobatą. Na całe szczęście nie ma swoim pokoju zbyt wiele rzeczy, ani tym samym czegoś ważnego, czego obawiałby się stracić. Stąd i nie obawia, że ktoś rozejrzy się w jego kwaterze zaalarmowany leżącymi beztrosko drzwiami czy może hukiem sprzed chwili.
Mimo ociągania się w ruchach, wychodzą w końcu z siedziby Aogiri, kierując się z bocznego wyjścia w stronę miasta. Powietrze zdaje się mroźniejsze niż przez ostatnie dni, stąd i szczypie go w policzki, barwiąc je rumianym kolorem. Dobrze chociaż, że pomyślał o wzięciu ze sobą rękawiczek, aby dłonie mu doszczętnie nie skostniały.
— Tyle dobrego, że śnieg nie pada — rzuca znienacka, rzucając spojrzenie w gęsto zachmurzone niebo, z którego z marną szansą później zaświeci słońce. — Może wpadniemy do sklepu po jakąś szczotkę, co? Masz tu kołtun — dodaje po przejściu przez pasy, na których Ayato go wyprzedza. Wypowiadając te słowa wplata dłoń w jego kosmyki, starając się je nieco poprawić, choć nic prócz szczotki nie sprawi, że będą wyglądały bardziej przyzwoicie. Takie uroki zbierania się pośpiechu.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Westchnął spoglądając kątem oka na leżące drzwi; chyba zrobiło mu się trochę głupio. Nie żeby zrobił to celowo, zresztą nie użył praktycznie żadnej siły, żeby jakkolwiek do tego dopuścić. Właściwie to drzwi w tym stanie o wiele bardziej pasowały do całego wnętrza. Teraz wszystko było równomiernie zniszczone.
— Ta, tutaj ciężko o remont czegokolwiek — przyznał. Dziwił się, że Kaneki wytrzymał w kwaterze tak długo, a z drugiej strony chyba nie miał okazji spędzić w niej większości czasu. Zdążyli wyjechać na parę dni, co prawdopodobnie jest jedynym powodem, dla którego nieużytkowane meble jeszcze stały. Zresztą Jednooki i tak nie byłby w stanie doprosić się o lepsze miejsce. Część siedziby, która wyglądała przyzwoicie była całkiem zapełniona. Poza tym Tatara nadal nie ufał Kanekiemu na tyle, by pozwolić mu na zmiany i przydzielić coś lepszego. W gruncie rzeczy większość liderów nadal traktowała go jak kogoś nowego, z zewnątrz. Ayato wolał mu pomóc; starszy na nic mu się nie przyda jeśli złamie sobie plecy samym przebywaniem tutaj.
— Dobra, przenieś się do mnie. Ale nie na długo, nie zagracaj mi pokoju, nie hałasuj, nie przestawiaj rzeczy i w sumie w ogóle nic nie rób — powiedział posyłając białowłosemu długie spojrzenie. — Szturchniesz mnie w nocy raz i wylatujesz.
Właściwie sam nie spędzał czasu w kwaterze na tyle, by obecność Jednookiego mu przeszkadzała. Bardzo lubił natomiast próbować wyprowadzić starszego z równowagi i tylko czekał, aż bardziej go zdenerwuje. Kirishimę trochę irytował ten stoicki spokój. Kaneki potrafił kontrolować emocje i w porównaniu do Królika nie był ani trochę chaotyczny. Ayato czuł się zniecierpliwiony czekaniem aż chłopak kiedyś w końcu wybuchnie.
Po drodze zabrał płaszcz i szal, który pospiesznie owinął wokół szyi i twarzy. Wszystkie maski musiały zostać w siedzibie. Ruszyli w kierunku miasta, jednak zanim dotarli do bardziej zaludnionej części minęło trochę czasu. Ayato nadal czuł ból w mięśniach, ale im dłużej chodził tym lepiej sobie z tym radził.
Idąc blisko tłumów dość szybko zrobiło mu się nieswojo. Kirishima cały czas starał się zmniejszać dystans pomiędzy sobą a Kanekim tak, by przypadkiem go nie zgubić. Co jakiś czas podnosił wzrok na wysokie budynki i masę ludzi, jednak nie był w stanie śledzić dokładnej trasy, zbyt skupiony na plecach starszego. Szli dosyć wolno, czego też nie lubił.
— Zapomnij. Nie wejdę do sklepu. Ani do żadnego zamkniętego pomieszczenia, w którym są ludzie — mruknął w odpowiedzi nasuwając szal bardziej na twarz. Wydawało mu się, że powtórzył ten gest dziesięciokrotnie przechodząc przez tę samą dzielnicę. — Ale może pomógłbyś mi w podcięciu włosów kiedy wrócimy. — Wolał zapytać teraz niż zapomnieć później. Kirishima wziął głęboki wdech przedzierając się przez kolejne tłumy ludzi. Okropność. Nie rozumiał dlaczego ludzie tak bardzo lubią żyć w centrum zamiast rozproszyć się na większym terenie. Tokio samo w sobie było przecież ogromne.
Ayato uniósł głowę i ponownie rozejrzał się po otoczeniu. Jego uwagę przykuł spory budynek z wielkimi oknami i mnóstwem ludzi w środku.
— Czekaj. Zmieniłem zdanie. Chodźmy tam. To market, nie? Albo galeria? — Nie czekając na starszego przyspieszył kroku i zaciekawiony wszedł do środka. Ilość produktów zdecydowanie go przeraziła. Jakim cudem ludzie jedzą tyle rzeczy? Sam był zmuszany przez ojca do niektórych dań, ale nigdy nie był wewnątrz tak ogromnego sklepu z taką ilością jedzenia. — Tyle rodzajów ryżu? Widziałeś to? — mówił rozglądając się i nie zwracając uwagi na to, czy starszy w ogóle jest w pobliżu i go słucha. Momentalnie zapomniał również, że Kaneki żył jako człowiek przez większość życia. — A to? Nawet nie wiem co to jest. — Wbiegł do innej alejki. Niektóre rzeczy wyglądały dobrze i gdyby był człowiekiem na pewno by ich spróbował.
Kirishima ruszył dalej znajdując inne, niejadalne przedmioty. Spojrzał na półki z książkami - niektóre rozpoznał, jednak inne miały skomplikowane znaki, których nie potrafił odczytać. Rozejrzał się pospiesznie czując, że musi zobaczyć wszystko zanim stamtąd wyjdzie. Znalazł alejkę z elektroniką i szybko przecisnął się między ludźmi. Nie mógł nadążyć z ilością nowych rzeczy, które widział.
— Gry komputerowe? Nie wiedziałem że na komputerze można grać. — Schylił się spoglądając na całą masę okładek, które w ogóle nie były do siebie podobne. — Wyglądają super — dodał podekscytowany. Nagle przebywanie wśród ludzi zupełnie mu nie przeszkadzało.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Postanawia nie komentować szeregu wymagań, które wiążą się z pomieszkiwaniem w pokoju Ayato. Jego zdaniem partner trochę wyolbrzymia sytuacje, zwłaszcza że powinien wiedzieć, że nie powinien się czymś takim martwić. Kaneki jest raczej ułożony, cichy i nie w głowie u przemeblowania cudzej kwatery. W dodatku wątpi, że kiedykolwiek będzie mieć dostateczną ilość czasu, aby coś takiego zorganizować, pokój w Aogiri generalnie służy mu jedynie do spania. Ewentualnie picia kawy w samotności, spoglądając na sypiący za małym, porysowanym oknem śnieg.
— W tym wypadku wystarczy, że poczekasz przed marketem, a ja coś kupię — odpowiada, kręcąc głową z dezaprobatą. Wie, że Ayato nie znosi ludzi i upodabniania się do nich, jednak nie sądził dotąd, że samo przebywanie w tłumie ludzi jest dla niego uciążliwe. Podczas misji odniósł inne wrażenie, zwłaszcza że Ayato wie o wiele więcej o sposobach kamuflowania się wśród ludzi. Nigdy by nie pomyślał, że może to stanowić dla niego duży problem. — Mogę spróbować, ale nigdy tego nie robiłem — rzuca, mając nadzieje, że efekt spod jego rąk będzie wyglądał lepiej, niż ta szczota, którą obecnie Ayato ma na głowie. Jeśli jednak nie wyjdzie dobrze, królik będzie mieć następną adnotacje do dodania na stoją listę powodów, aby go zabić.
Powoli zbliżają się do centrum, skąd Kaneki zdecydowanie lepiej zna drogę. Gdyby miał kalkulować to powiedziałby, że w teren uniwersytetu dotrą w przeciągu niecałych półgodziny, a czasu mają jeszcze sporo w zapasie. Nie zdąży jednak nawet wpaść na pomysł jak spożytkować nadmiar czasu, bo Ayato nagle zmienia zdanie, przyspieszając kroku w kierunku jednej z galerii. Pozostaje mu tylko patrzeć na tył głowy partnera z nie małym szokiem na twarzy, zanim rusza za nim.
Po wkroczeniu do środka owiewa go chłodny powiew klimatyzacji, w którym stoi przez dłuższą chwilę, rozglądając się za ciemną czupryną Kirishimy, który znika z mu z pola widzenia. Przez to też wpadają na niego następni wchodzący, wpatrzeni w ekrany swoich telefonów. Nawet jeśli to oni byli winni tej potyczki, przeprasza jako pierwszy wchodząc głębiej do środka, w końcu też odnajduje Ayato. Takiej miny na jego twarzy nigdy nie widział.
— Pewnie znalazłoby się jeszcze więcej odmian — rzuca w odniesieniu do ryżu, spoglądając na niego z utęsknieniem. Mija już sporo czasu od momentu, kiedy ostatni raz był w stanie jeść ludzkie jedzenie. Zdaje się, że nawet pamięta jego smak, strukturę i to z jaką łatwością rozgotowany ryż rozpływa się w ustach. Jest ciekawy czy przy użyciu ludzkiego mięsa dałoby się zrobić coś, co chociaż w połowie przypominałoby dania z tokijskich restauracji, wówczas mógłby kiedyś przygotować coś Ayato. Coś co cieszyłoby oczy, byłoby strawne, a jednocześnie przynosiłoby na myśl jedzenie jakiegoś ekstrawaganckiego rarytasu.
Przy półkach z książkami przystaje nieco dłużej, spoglądając na tytuły. Co prawda w Anteiku ma więcej czasu, aby przysiąść z książką niż obecnie, jednak postanawia zaopatrzyć się w nową powieść Takatsuki Sen, przypominając sobie, że kiedyś gotowy byłby się za nią pokroić. Z książką w ręku, idzie dalej w trop za Ayato, który przygląda się grą komputerowym.
— Dużo osób zamiast kupować własny sprzęt, kupują gry i wypróbowują je w kafejkach internetowych. Można też znaleźć gry online, w przeglądarce za darmo. Technologie dają więcej profitu, niż sobie wyobrażasz. Skoro już tu jesteśmy to rozejrzyj się za szczotką, ja chyba kupię sobie książkę — mówi, przypominając sobie powód, dla którego rzekomo mieli przyjść w takie miejsce. Stara się nie wspominać Ayato, że wyrwał się do przodu, całkowicie zapominając o swojej niechęci do przebywania wśród ludzi. Ma podejrzenie, że zwrócenie uwagi na fakt, sprawi, że Kirishima automatycznie poczuje się niekomfortowo, a przecież nie o to chodzi w ich dzisiejszych wypadzie.
— W tym wypadku wystarczy, że poczekasz przed marketem, a ja coś kupię — odpowiada, kręcąc głową z dezaprobatą. Wie, że Ayato nie znosi ludzi i upodabniania się do nich, jednak nie sądził dotąd, że samo przebywanie w tłumie ludzi jest dla niego uciążliwe. Podczas misji odniósł inne wrażenie, zwłaszcza że Ayato wie o wiele więcej o sposobach kamuflowania się wśród ludzi. Nigdy by nie pomyślał, że może to stanowić dla niego duży problem. — Mogę spróbować, ale nigdy tego nie robiłem — rzuca, mając nadzieje, że efekt spod jego rąk będzie wyglądał lepiej, niż ta szczota, którą obecnie Ayato ma na głowie. Jeśli jednak nie wyjdzie dobrze, królik będzie mieć następną adnotacje do dodania na stoją listę powodów, aby go zabić.
Powoli zbliżają się do centrum, skąd Kaneki zdecydowanie lepiej zna drogę. Gdyby miał kalkulować to powiedziałby, że w teren uniwersytetu dotrą w przeciągu niecałych półgodziny, a czasu mają jeszcze sporo w zapasie. Nie zdąży jednak nawet wpaść na pomysł jak spożytkować nadmiar czasu, bo Ayato nagle zmienia zdanie, przyspieszając kroku w kierunku jednej z galerii. Pozostaje mu tylko patrzeć na tył głowy partnera z nie małym szokiem na twarzy, zanim rusza za nim.
Po wkroczeniu do środka owiewa go chłodny powiew klimatyzacji, w którym stoi przez dłuższą chwilę, rozglądając się za ciemną czupryną Kirishimy, który znika z mu z pola widzenia. Przez to też wpadają na niego następni wchodzący, wpatrzeni w ekrany swoich telefonów. Nawet jeśli to oni byli winni tej potyczki, przeprasza jako pierwszy wchodząc głębiej do środka, w końcu też odnajduje Ayato. Takiej miny na jego twarzy nigdy nie widział.
— Pewnie znalazłoby się jeszcze więcej odmian — rzuca w odniesieniu do ryżu, spoglądając na niego z utęsknieniem. Mija już sporo czasu od momentu, kiedy ostatni raz był w stanie jeść ludzkie jedzenie. Zdaje się, że nawet pamięta jego smak, strukturę i to z jaką łatwością rozgotowany ryż rozpływa się w ustach. Jest ciekawy czy przy użyciu ludzkiego mięsa dałoby się zrobić coś, co chociaż w połowie przypominałoby dania z tokijskich restauracji, wówczas mógłby kiedyś przygotować coś Ayato. Coś co cieszyłoby oczy, byłoby strawne, a jednocześnie przynosiłoby na myśl jedzenie jakiegoś ekstrawaganckiego rarytasu.
Przy półkach z książkami przystaje nieco dłużej, spoglądając na tytuły. Co prawda w Anteiku ma więcej czasu, aby przysiąść z książką niż obecnie, jednak postanawia zaopatrzyć się w nową powieść Takatsuki Sen, przypominając sobie, że kiedyś gotowy byłby się za nią pokroić. Z książką w ręku, idzie dalej w trop za Ayato, który przygląda się grą komputerowym.
— Dużo osób zamiast kupować własny sprzęt, kupują gry i wypróbowują je w kafejkach internetowych. Można też znaleźć gry online, w przeglądarce za darmo. Technologie dają więcej profitu, niż sobie wyobrażasz. Skoro już tu jesteśmy to rozejrzyj się za szczotką, ja chyba kupię sobie książkę — mówi, przypominając sobie powód, dla którego rzekomo mieli przyjść w takie miejsce. Stara się nie wspominać Ayato, że wyrwał się do przodu, całkowicie zapominając o swojej niechęci do przebywania wśród ludzi. Ma podejrzenie, że zwrócenie uwagi na fakt, sprawi, że Kirishima automatycznie poczuje się niekomfortowo, a przecież nie o to chodzi w ich dzisiejszych wypadzie.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tytuły gier, na które patrzył były bardziej skomplikowane niż się spodziewał; wiele zawierało niezrozumiałe, angielskie słowa. Większości nie potrafił nawet przeczytać. Okładki wyglądały jednak interesująco i po części zdradzały tematykę rozgrywki, co bardzo mu pomagało. Jakim cudem każda z gier była od siebie tak różna? Ayato z zadowoleniem zauważył, że opisy fabuły oraz mechaniki znajdują się na tyle opakowań, więc pochylony zaczął sprawdzać wszystkie. Chciał przeczytać jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, czego efektem było niezrozumienie co najmniej połowy czytanych tekstów.
— O kurwa. — Niemal podskoczył w miejscu, gdy Kaneki zaczął do niego mówić. Zupełnie zapomniał o jego istnieniu, już nie wspominając o tym, że Ayato nie miał pojęcia czy starszy w ogóle za nim szedł. — Wystraszyłeś mnie — burknął nie odwracając wzroku od opakowań gier. Nie miał pojęcia ile czasu mieli w zanadrzu zanim spotkają Hide, dlatego spieszył się z przeglądaniem wszystkich dostępnych produktów. Słysząc o tym, że nie potrzebowałby własnego komputera uniósł głowę i spojrzał na starszego z cieniem nadziei, jednak ten prawie od razu zmienił temat.
— Później. To nie priorytet. Zresztą ja nie mam problemu z tym, jak teraz wyglądam, to ty się uczepiłeś — przypomina przewracając oczami. Wiedział, że prędzej czy później będą musieli wyjść, a Kirishima nieczęsto opuszczał siedzibę bez konkretnych wytycznych z góry. Chciał zobaczyć tyle, na ile pozwalała mu sytuacja, więc wolał nie spieszyć się z opuszczeniem marketu. Być może Hide był najnudniejszym człowiekiem na świecie i zmarnują całą resztę dnia.
— To ty kup książkę, a ja pójdę poszukać tego, no — Skupiony na grach momentalnie zapomniał, o czym mówił Kaneki — Szczotki. Czy czegoś. Spotkajmy się na zewnątrz pod wyjściem — mruknął wymijająco i szybko ruszył w głąb innych alejek. Miał ogromną nadzieję, że Jednooki nie pójdzie za nim. Ayato nie miał pieniędzy, a wiedział, że chłopak może mieć problem z tym, że młodszy próbuje coś ukraść. Przyspieszył kroku, by znaleźć produkty do włosów jak najszybciej i mieć to bezsensowne zadanie za sobą. Kirishima nie miał nic przeciwko eksplorowaniu reszty budynku, właściwie spodobała mu się taka aktywność, jednak wolał rozglądać się wśród ciekawszych alejek. Znalazł pierwszą lepszą szczotkę, po czym niespiesznie okrążył sklep upewniając się, że nie ominął czegoś interesującego. W tłumie ciężko było coś zobaczyć. Z drugiej strony sam mógł jednak pozostać niezauważalny. Kirishima prawie na pewno nie czułby się tam tak komfortowo, gdyby nie cała masa innych ludzi. Paradoksalnie.
W końcu uznał, że minęło wystarczająco czasu i białowłosy musiał być gdzieś indziej, więc Ayato praktycznie wbiegł z powrotem do alejki z elektroniką. Czekał na odpowiedni moment, wciąż czytając opisy niektórych gier. Może powinien był zapytać starszego o pomoc; we dwójkę mogliby zabrać jeszcze więcej rzeczy. Odnosił jednak wrażenie, że Kaneki nie byłby zbyt zadowolony. Zresztą pewnie sam miał jeszcze swoje stare dokumenty i pieniądze, więc nie chciałby kraść. Chyba.
Ayato szybko pozbył się zabezpieczeń ze wszystkiego, co zamierzał wziąć i zostawił je za większymi sprzętami elektronicznymi. Upchnął gry do wewnętrznych kieszeni płaszcza, po czym udał się do alejki z literaturą zgarniając kilka książek. Cieszył się, że jego płaszcz był nieco większy, jednak wiedział, że musi być ostrożny; przy gwałtowniejszym ruchu część rzeczy mogłaby wypaść. Kirishima spokojnie opuścił market i widząc białowłosego przy wyjściu posłał mu nienaturalnie promienny uśmiech.
— Mam szczotkę. Chodźmy — powiedział radośnie i ruszył w kierunku centrum. Na zewnątrz zrobiło się odrobinę cieplej. Główny budynek uniwersytetu był na tyle wysoki, że jego dach górował nad resztą miejsc w dosyć zabawny sposób. Królik nie potrafił go opisać; wyglądał staro, a jednocześnie modernistycznie. Trochę jak miejsce, którego podświadomie chce się unikać. Studenci musieli zaczynać przerwę od zajęć, bo z kierunku uczelni zaczęło przybywać więcej młodych ludzi. Ayato znowu poczuł się dziwnie wśród tłumów i zbliżył się do Kanekiego.
— Jakieś pomysły jak go znaleźć? I co mu w ogóle powiesz? — zapytał nie wyciągając rąk z kieszeni.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ayato nie musi go długo namawiać, aby stanął w kolejce do kasy i kupił wybraną przez siebie książkę. Nie wiedział, ile młodszemu zejdzie przeglądanie gier komputerowych, dlatego postanowił przysiąść w starbucksie tuż przy wyjściu. Jako że kawiarnia jest na wylocie z galerii, powinien od razu zauważyć Kirishimę, gdy ten będzie kierował się w tą stronę. Osobiście nigdy nie był zainteresowany grami komputerowymi, w tym marnowaniu na nie godzin życia oraz psucie wzroku. W jego oczach stanowiły jedynie rozrywkę, z której niczego nie dało się nauczyć, takie typowe zapychacze czasu. Dlatego zdecydowanie chętniej przysiadał z książkami, z których zarówno mógł wynieść jaką naukę, jak i również zrelaksować się i odpłynąć myślami w świat fantasy. Świat o wiele przyjemniejszy, niż realia, z którymi obecnie musi obcować.
Wybrał najprostszą kawę, czując że wszelkie smakowe syropy, które wyświetlały się na tablicy z ofertą nie będą smakowały zbyt dobrze w jego ustach. Choć zapach nęci nozdrza, nie powinien dać się pokusić i tym samym zepsuć smak na języku na długie godziny. Chociaż teraz jak już zaakceptował swoją naturę, zdecydowanie łatwiej było mu się pogodzić, że już więcej nie zasmakuje tylu różnorodnych smakołyków, które dawała mu możliwość bycia człowiekiem. Może też dlatego nie potrafi sobie do końca wyobrazić stanowiska Kirishimy, który nigdy takiej możliwości nie dostał.
W końcu dostrzega chłopaka u wyjściu z galerii, który rozgląda się z cieniem paniki na twarzy za Kanekim, który pojawia się niedługo koło niego.
— Obyś nie miał już dość czasu spędzonego wśród ludzi na dziś, bo jeszcze trochę przyjdzie nam się pokręcić — mówi bardziej we własnej refleksji, że rzeczywiście zwracając się do ghoula. Tym razem idą stricte w kierunku uniwersytetu Kamii, idealnie trafiając na przerwę. Tłum ludzi wysypujący się z budynku nie pomaga Kaneki’emu w odnalezieniu Hideyoshi’ego, jednak chcąc w pełni skupić się na szukaniu rudej czupryny, nie odpowiada na pytanie Ayato. Właściwie powoli zaczyna tracić nadzieję i wierzyć, że jego dawny przyjaciel poszedł na przedświąteczne wagary, jednak wtedy odnajdują się w tłumie. Wyglądało na to, ze Hide dostrzegł go już wcześniej, ponieważ stał jak wryty pośród mijających do ludzi. Z początku mina Kena jest równie zaskoczona. Skanuje wzrokiem nieco przydługie rude kosmyki i pełną twarz przyjaciela, musząc przyznać, że na swój sposób się zmienić - chociaż zdecydowanie emanował tą samą, przyjacielską aurą co zawsze.
— Chyba nie musimy daleko szukać — mówi, nie odwracając wzroku od przyjaciela. Jego nogi same poruszają się w kierunku Hide, aby w końcu przystanąć tuż przy nim bez słowa, nie wiedząc przy tym też jaką minę przybrać. Zdumienie zostaje zastąpione niepewnością i wahaniem, tym samym, które towarzyszyło mu jeszcze zanim opuścili Aogiri. Nie ma sensu, jednak zawracać; zresztą czuje też obecność Ayato za swoimi plecami, który byłby szczególnie niezadowolony z tej kolei rzeczy. A może i Kaneki sam z siebie byłby zawiedziony, gdy teraz uciekł?
— Hej — mówi niepewnie, odgarniając ręką białe kosmyki, które wpadały mu do oczu. — Ja… — próbuje wydusić z siebie coś więcej, jednak czuje się naprawdę niezręcznie, a przynajmniej dopóki Hideyoshi nie wykrzesuje z siebie przyjaznego uśmiechu, po którym bez ostrzeżenia bierze Kaneki’ego w objęcia.
— Swego czasu już myślałem, że nigdy cię nie zobaczę. Wszystkiego najlepszego, Kaneki — mruczy cicho Hide, a jego głos pomimo miękkiej i przyjaznej barwy załamuje się, tak jakby miał zaraz zacząć płakać. Nie jest to też dalekie od prawdy, ponieważ w momencie, gdy odsuwają się od siebie, można zauważyć jak rudowłosy przeciera kąciki oczu. Dopiero chwilę później jego wzrok pada na Kirishimę.
— Dobrze widzieć, że się z kimś trzymasz. Jestem Hideyoshi Nagachika - przedstawia się, wyciągając przed siebie rękę, aby powitać Ayato. Kaneki nie powinien być ani trochę zdziwiony z jego reakcji, ponieważ właśnie w ten sposób zapamiętał Hide, aczkolwiek niepojęte dla niego było, że nie odczuwa z ich strony żadnego zagrożenia. A może to tylko dlatego, że byli pośród ludzi?
— Możemy pogadać? — pyta Kaneki, samemu czując się niezbyt komfortowo w tym położeniu, zwłaszcza jeśli ich rozmowa miała przejść na tematy, które miałyby ich zdemaskować.
— Jasne, może pójdziemy na kawę? Co powiesz na tą kawiarnie, w której byliśmy ostatnio? A właśnie zastanawia mnie czy w końcu poderwałeś tamtą śliczną kelnereczkę, jak ona się nazywała… Touka? Touka! — rzuca, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha, sprawiając że Kaneki niemal dławi się własną śliną, spoglądając niezręcznie na Ayato. Tłumaczenie, że Touka jest jego siostrą najprawdopodobniej nie przyniosłoby im niczego dobrego, tak samo jako kontynuowanie tego tematu.
— Hide… No wiesz… — mówi, czując rumieniec na twarzy, który nie do końca jest spowodowany chłodem płynącym z powietrza.
— Czyli tak jak podejrzewałem… Nie martw się, na wszystkich kiedyś przyjdzie czas. W takim razie znam jeszcze jedną dobrą kawiarnie! — mówi, śmiejąc się pod nosem, przy czym klepie Kaneki’ego pocieszająco po po plecach. Bardziej niezręcznego spotkania w obecności Ayato nie mógłby sobie życzyć.
Wybrał najprostszą kawę, czując że wszelkie smakowe syropy, które wyświetlały się na tablicy z ofertą nie będą smakowały zbyt dobrze w jego ustach. Choć zapach nęci nozdrza, nie powinien dać się pokusić i tym samym zepsuć smak na języku na długie godziny. Chociaż teraz jak już zaakceptował swoją naturę, zdecydowanie łatwiej było mu się pogodzić, że już więcej nie zasmakuje tylu różnorodnych smakołyków, które dawała mu możliwość bycia człowiekiem. Może też dlatego nie potrafi sobie do końca wyobrazić stanowiska Kirishimy, który nigdy takiej możliwości nie dostał.
W końcu dostrzega chłopaka u wyjściu z galerii, który rozgląda się z cieniem paniki na twarzy za Kanekim, który pojawia się niedługo koło niego.
— Obyś nie miał już dość czasu spędzonego wśród ludzi na dziś, bo jeszcze trochę przyjdzie nam się pokręcić — mówi bardziej we własnej refleksji, że rzeczywiście zwracając się do ghoula. Tym razem idą stricte w kierunku uniwersytetu Kamii, idealnie trafiając na przerwę. Tłum ludzi wysypujący się z budynku nie pomaga Kaneki’emu w odnalezieniu Hideyoshi’ego, jednak chcąc w pełni skupić się na szukaniu rudej czupryny, nie odpowiada na pytanie Ayato. Właściwie powoli zaczyna tracić nadzieję i wierzyć, że jego dawny przyjaciel poszedł na przedświąteczne wagary, jednak wtedy odnajdują się w tłumie. Wyglądało na to, ze Hide dostrzegł go już wcześniej, ponieważ stał jak wryty pośród mijających do ludzi. Z początku mina Kena jest równie zaskoczona. Skanuje wzrokiem nieco przydługie rude kosmyki i pełną twarz przyjaciela, musząc przyznać, że na swój sposób się zmienić - chociaż zdecydowanie emanował tą samą, przyjacielską aurą co zawsze.
— Chyba nie musimy daleko szukać — mówi, nie odwracając wzroku od przyjaciela. Jego nogi same poruszają się w kierunku Hide, aby w końcu przystanąć tuż przy nim bez słowa, nie wiedząc przy tym też jaką minę przybrać. Zdumienie zostaje zastąpione niepewnością i wahaniem, tym samym, które towarzyszyło mu jeszcze zanim opuścili Aogiri. Nie ma sensu, jednak zawracać; zresztą czuje też obecność Ayato za swoimi plecami, który byłby szczególnie niezadowolony z tej kolei rzeczy. A może i Kaneki sam z siebie byłby zawiedziony, gdy teraz uciekł?
— Hej — mówi niepewnie, odgarniając ręką białe kosmyki, które wpadały mu do oczu. — Ja… — próbuje wydusić z siebie coś więcej, jednak czuje się naprawdę niezręcznie, a przynajmniej dopóki Hideyoshi nie wykrzesuje z siebie przyjaznego uśmiechu, po którym bez ostrzeżenia bierze Kaneki’ego w objęcia.
— Swego czasu już myślałem, że nigdy cię nie zobaczę. Wszystkiego najlepszego, Kaneki — mruczy cicho Hide, a jego głos pomimo miękkiej i przyjaznej barwy załamuje się, tak jakby miał zaraz zacząć płakać. Nie jest to też dalekie od prawdy, ponieważ w momencie, gdy odsuwają się od siebie, można zauważyć jak rudowłosy przeciera kąciki oczu. Dopiero chwilę później jego wzrok pada na Kirishimę.
— Dobrze widzieć, że się z kimś trzymasz. Jestem Hideyoshi Nagachika - przedstawia się, wyciągając przed siebie rękę, aby powitać Ayato. Kaneki nie powinien być ani trochę zdziwiony z jego reakcji, ponieważ właśnie w ten sposób zapamiętał Hide, aczkolwiek niepojęte dla niego było, że nie odczuwa z ich strony żadnego zagrożenia. A może to tylko dlatego, że byli pośród ludzi?
— Możemy pogadać? — pyta Kaneki, samemu czując się niezbyt komfortowo w tym położeniu, zwłaszcza jeśli ich rozmowa miała przejść na tematy, które miałyby ich zdemaskować.
— Jasne, może pójdziemy na kawę? Co powiesz na tą kawiarnie, w której byliśmy ostatnio? A właśnie zastanawia mnie czy w końcu poderwałeś tamtą śliczną kelnereczkę, jak ona się nazywała… Touka? Touka! — rzuca, uśmiechając się szeroko od ucha do ucha, sprawiając że Kaneki niemal dławi się własną śliną, spoglądając niezręcznie na Ayato. Tłumaczenie, że Touka jest jego siostrą najprawdopodobniej nie przyniosłoby im niczego dobrego, tak samo jako kontynuowanie tego tematu.
— Hide… No wiesz… — mówi, czując rumieniec na twarzy, który nie do końca jest spowodowany chłodem płynącym z powietrza.
— Czyli tak jak podejrzewałem… Nie martw się, na wszystkich kiedyś przyjdzie czas. W takim razie znam jeszcze jedną dobrą kawiarnie! — mówi, śmiejąc się pod nosem, przy czym klepie Kaneki’ego pocieszająco po po plecach. Bardziej niezręcznego spotkania w obecności Ayato nie mógłby sobie życzyć.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ayato wiedział, że Kaneki zaczął się denerwować. Albo może niecierpliwić? Silne emocje na pewno sprawiły, że nie skupił się na słowach Kirishimy i ten, trochę tym faktem poirytowany, został bez odpowiedzi. Nie dziwił się jednak takiemu pogrążeniu w myślach, bo sam nie potrafiłby rozwiązać jego sytuacji; na jego miejscu pewnie nigdy nie zobaczyłby Hide. W przypadku Kena spotkanie z kimś, kto miał praktycznie wszystkie informacje na jego temat brzmiało jak głupota. I cała masa zaufania wobec kogoś, kto zbyt dawno temu był jego przyjacielem. Z drugiej strony Kirishima sam mu to zaproponował, więc wolał o tym nie myśleć. Nie potrzebował zmagania się z poczuciem winy.
Wysuwając ręce z kieszeni odgarnął włosy, które w idiotyczny sposób opadały mu na czoło. Musiał iść za Kenem, rozglądając się za człowiekiem, którego w życiu nie widział. Biorąc pod uwagę rosnący tłum studentów wątpił, czy sam Kaneki będzie w stanie go znaleźć.
— Mijamy to samo miejsce czwarty raz — westchnął, gdy po dłuższej chwili zaczęło mu się nudzić. Nie oczekiwał, że Kaneki go usłyszy, ale nie umiał powstrzymać się od narzekania na głos. W tym samym momencie starszy ruszył w kierunku jasnowłosego chłopaka, który stał naprzeciwko.
Poczekałby na mnie, ale po co, przemknęło mu przez myśl, jednak zaczął się zastanawiać, czy w ogóle powinien za nim iść. Czuł się spokojniejszy wiedząc, co się dzieje, ale chyba nie był specjalnie potrzebny. Właściwie szanse na to, że będzie tylko przeszkadzał rosły z każdym momentem, w którym Hide i Kaneki coraz bardziej zdawali sobie sprawę ze swojej obecności. Kirishima zrobił kilka kroków w ich stronę, ale zdecydował się zachować dystans. Już i tak czuł się wystarczająco niezręcznie.
Oboje wyglądali na tak poruszonych, jak szczęśliwych, a Ayato tym mocniej odnosił wrażenie, że nie powinno go tam być. Wbił wzrok w ziemię udając zainteresowanego czubkami butów. Nawet jeśli nie był potrzebny to jednocześnie pilnował, by nie pominąć żadnego wypowiedzianego słowa. Lubił się przysłuchiwać i ciekawiło go, o czym będą rozmawiać po tak długiej przerwie. Jednocześnie czuł się trochę głupio, chyba. Może był nieco zazdrosny o to, że Kaneki miał przyjaciół. Kirishima na pewno nie znalazłby nikogo do odgrywania ckliwych scenek odnalezienia starych znajomych, bo nie przypominał sobie, by takich miał.
A, kurwa, podniósł głowę słysząc, że Hideyoshi zwrócił się w jego stronę. Raczej oczekiwał, że zostanie częścią tła. Zmieszany uścisnął podaną dłoń i zrobił krok w tył.
— Ayato — odpowiedział cicho, zastanawiając się dziesięć razy, czy powinien był użyć prawdziwego imienia. Najbezpieczniej byłoby założyć, że chłopak po chwili o nim zapomni, przejęty odnalezieniem przyjaciela. Kirishimie mimo wszystko wygodniej było z uwagą zwróconą na Kanekim.
Wspomnienie o kawiarni sprawiło, że westchnął ze znużeniem. Mała, zamknięta i obca przestrzeń to ostatnie, na co starszy powinien się zgodzić. Kirishima wiedział jednak, że chłopak prędzej zostawiłby go samego niż odmówił filiżanki kawy, więc zdał sobie sprawę, że wszystko było właściwie postanowione. Wówczas Hide wspomniał o Touce i Ayato podświadomie się wzdrygnął. Skąd znał jego siostrę? I dlaczego Kaneki miałby być nią zainteresowany? Kirishima momentalnie poczuł, że humor pogarsza mu się jeszcze bardziej. Żałował, że dziewczyna jeszcze żyła. Tyle miłych spotkań i za każdym razem nie dobił jej na tyle, by już się nie podniosła. Do tego z jakiegoś powodu Hide wiedział i o niej, i o Anteiku. Idealny zbieg okoliczności. Kirishima pokręcił głową, gdy Kaneki nie potrafił nawet zaprzeczyć Hideyoshiemu. Poczekał, aż ruszą w kierunku kawiarni i przy pierwszej okazji spiorunował chłopaka wzrokiem.
— Zdrajca — syknął cicho w jego stronę. — Radzę spać dzisiaj z otwartymi oczami. — Dźgnął starszego palcem w bok. Miał ogromne przeczucie, że przypomni sobie ten moment rozmowy, kiedy wrócą do jego kwatery. Chciał dopowiedzieć coś jeszcze, ale Hide zaczął opowiadać o problemach, które miał na uczelni, więc Ayato zostawił temat. Dotarli do kawiarni i z ulgą zauważył, że nie była aż tak przepełniona ludźmi, więc mogli zająć stolik z dala od innych.
— Nie stresuj się tak, bo wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć — mruknął do Kena, gdy Hide zostawił ich na moment, by zamówić kawę. Zauważył, że chłopak zrobił się jeszcze bledszy niż zwykle, więc z lekkim wahaniem chwycił jego dłoń pod stołem. Skoro zamierza powiedzieć przyjacielowi o wszystkim, albo części tego, co się działo, to Kirishima nie mógł mu pozwolić na niedokończenie historii i omdlenia. Jeśli obowiązek wyjaśnień spadnie na niego Hide niczego się nie dowie.
Jasnowłosy wrócił dosyć szybko, z nieco poważniejszą miną niż wcześniej. Ayato zauważył, że przyjaciel Kena roztaczał wokół siebie pozytywną, ciepłą atmosferę i mógł, przynajmniej częściowo, zrozumieć dlaczego się zakolegowali. Do Kanekiego pasowali tego typu ludzie.
— Jest tyle rzeczy, o których muszę ci powiedzieć. Nie wiem czy będziesz się śmiać czy płakać — Hideyoshi pokręcił głową i posłał Jednookiemu krótki uśmiech. — Ale chcę, żebyś najpierw ty powiedział mi o wszystkim. Nie wiedziałem, gdzie cię szukać. — W głosie chłopaka pobrzmiewał smutek. — Możesz mi powiedzieć, co się stało?
Ayato spojrzał na Kena, również oczekując odpowiedzi. Chciał usłyszeć, ile białowłosy dokładnie mu powie. Będzie kłamać? Czy powie mu o wszystkim? Bezpośrednio przyzna się do bycia ghoulem? Królik nie był pewny czy chłopak sam wiedział, co powinien powiedzieć.
Wysuwając ręce z kieszeni odgarnął włosy, które w idiotyczny sposób opadały mu na czoło. Musiał iść za Kenem, rozglądając się za człowiekiem, którego w życiu nie widział. Biorąc pod uwagę rosnący tłum studentów wątpił, czy sam Kaneki będzie w stanie go znaleźć.
— Mijamy to samo miejsce czwarty raz — westchnął, gdy po dłuższej chwili zaczęło mu się nudzić. Nie oczekiwał, że Kaneki go usłyszy, ale nie umiał powstrzymać się od narzekania na głos. W tym samym momencie starszy ruszył w kierunku jasnowłosego chłopaka, który stał naprzeciwko.
Poczekałby na mnie, ale po co, przemknęło mu przez myśl, jednak zaczął się zastanawiać, czy w ogóle powinien za nim iść. Czuł się spokojniejszy wiedząc, co się dzieje, ale chyba nie był specjalnie potrzebny. Właściwie szanse na to, że będzie tylko przeszkadzał rosły z każdym momentem, w którym Hide i Kaneki coraz bardziej zdawali sobie sprawę ze swojej obecności. Kirishima zrobił kilka kroków w ich stronę, ale zdecydował się zachować dystans. Już i tak czuł się wystarczająco niezręcznie.
Oboje wyglądali na tak poruszonych, jak szczęśliwych, a Ayato tym mocniej odnosił wrażenie, że nie powinno go tam być. Wbił wzrok w ziemię udając zainteresowanego czubkami butów. Nawet jeśli nie był potrzebny to jednocześnie pilnował, by nie pominąć żadnego wypowiedzianego słowa. Lubił się przysłuchiwać i ciekawiło go, o czym będą rozmawiać po tak długiej przerwie. Jednocześnie czuł się trochę głupio, chyba. Może był nieco zazdrosny o to, że Kaneki miał przyjaciół. Kirishima na pewno nie znalazłby nikogo do odgrywania ckliwych scenek odnalezienia starych znajomych, bo nie przypominał sobie, by takich miał.
A, kurwa, podniósł głowę słysząc, że Hideyoshi zwrócił się w jego stronę. Raczej oczekiwał, że zostanie częścią tła. Zmieszany uścisnął podaną dłoń i zrobił krok w tył.
— Ayato — odpowiedział cicho, zastanawiając się dziesięć razy, czy powinien był użyć prawdziwego imienia. Najbezpieczniej byłoby założyć, że chłopak po chwili o nim zapomni, przejęty odnalezieniem przyjaciela. Kirishimie mimo wszystko wygodniej było z uwagą zwróconą na Kanekim.
Wspomnienie o kawiarni sprawiło, że westchnął ze znużeniem. Mała, zamknięta i obca przestrzeń to ostatnie, na co starszy powinien się zgodzić. Kirishima wiedział jednak, że chłopak prędzej zostawiłby go samego niż odmówił filiżanki kawy, więc zdał sobie sprawę, że wszystko było właściwie postanowione. Wówczas Hide wspomniał o Touce i Ayato podświadomie się wzdrygnął. Skąd znał jego siostrę? I dlaczego Kaneki miałby być nią zainteresowany? Kirishima momentalnie poczuł, że humor pogarsza mu się jeszcze bardziej. Żałował, że dziewczyna jeszcze żyła. Tyle miłych spotkań i za każdym razem nie dobił jej na tyle, by już się nie podniosła. Do tego z jakiegoś powodu Hide wiedział i o niej, i o Anteiku. Idealny zbieg okoliczności. Kirishima pokręcił głową, gdy Kaneki nie potrafił nawet zaprzeczyć Hideyoshiemu. Poczekał, aż ruszą w kierunku kawiarni i przy pierwszej okazji spiorunował chłopaka wzrokiem.
— Zdrajca — syknął cicho w jego stronę. — Radzę spać dzisiaj z otwartymi oczami. — Dźgnął starszego palcem w bok. Miał ogromne przeczucie, że przypomni sobie ten moment rozmowy, kiedy wrócą do jego kwatery. Chciał dopowiedzieć coś jeszcze, ale Hide zaczął opowiadać o problemach, które miał na uczelni, więc Ayato zostawił temat. Dotarli do kawiarni i z ulgą zauważył, że nie była aż tak przepełniona ludźmi, więc mogli zająć stolik z dala od innych.
— Nie stresuj się tak, bo wyglądasz jakbyś miał zaraz zemdleć — mruknął do Kena, gdy Hide zostawił ich na moment, by zamówić kawę. Zauważył, że chłopak zrobił się jeszcze bledszy niż zwykle, więc z lekkim wahaniem chwycił jego dłoń pod stołem. Skoro zamierza powiedzieć przyjacielowi o wszystkim, albo części tego, co się działo, to Kirishima nie mógł mu pozwolić na niedokończenie historii i omdlenia. Jeśli obowiązek wyjaśnień spadnie na niego Hide niczego się nie dowie.
Jasnowłosy wrócił dosyć szybko, z nieco poważniejszą miną niż wcześniej. Ayato zauważył, że przyjaciel Kena roztaczał wokół siebie pozytywną, ciepłą atmosferę i mógł, przynajmniej częściowo, zrozumieć dlaczego się zakolegowali. Do Kanekiego pasowali tego typu ludzie.
— Jest tyle rzeczy, o których muszę ci powiedzieć. Nie wiem czy będziesz się śmiać czy płakać — Hideyoshi pokręcił głową i posłał Jednookiemu krótki uśmiech. — Ale chcę, żebyś najpierw ty powiedział mi o wszystkim. Nie wiedziałem, gdzie cię szukać. — W głosie chłopaka pobrzmiewał smutek. — Możesz mi powiedzieć, co się stało?
Ayato spojrzał na Kena, również oczekując odpowiedzi. Chciał usłyszeć, ile białowłosy dokładnie mu powie. Będzie kłamać? Czy powie mu o wszystkim? Bezpośrednio przyzna się do bycia ghoulem? Królik nie był pewny czy chłopak sam wiedział, co powinien powiedzieć.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Hide szybko skacze po tematach, dlatego Kaneki nawet nie może podjąć próby wytłumaczenia się faktu, że jego przyjaciel zdołał poznać Toukę i to właściwie jeszcze za czasów, gdy był człowiekiem. Widząc posępną minę Ayato, nie wątpi, że wrócą do tej rozmowy po powrocie do Aogiri. Podąża za przyjacielem niczym cień, a tuż zanim Kirishima, robiący niemal za ochroniarza. Czy Kaneki się stresuje? Jak cholera, aż dziw, że ręce jeszcze mu się nie zaczęły trząść - a jeśli zaczną, będzie mógł zrzucić to na nadmiar kawy. Dopiero co wypił jedną, a już idą pożywić się następną.
Słucha jak Hideyoshi opowiada mu o studiach, o znajomych, których poznał, albo jak ten zauważa fakt, że są współlokatorami po wstawce Ayato. Kaneki wówczas zauważa, że sytuacja wynika tymczasowo, nie wspomina jednak o wyważonych drzwiach, które pewnie nadal leżą żałośnie, tak jak leżał. W tej radosnej atmosferze dochodzą do niezbyt zaludnionej kawiarni, którzy Ken kojarzył, ponieważ znajdowała się na jego drodze do domu. Mimo wszystko nigdy do niej nie wstąpił.
Gdy Hide znika na moment, Ayato zwraca mu uwagę i czując jego ciepłą dłoń na własnej, uśmiecha się lekko. Cieszy się, że królik przechodzi przez to razem z nim, nawet jeśli nie lubi przebywać wśród ludzi i na pewno nie czuje się przy Hide jakoś bardzo komfortowo. Chociaż stara się tego zbytnio nie pokazywać. Hide wraca do stolika z ich ulubioną kawą, informując że to prezent urodzinowy, jako że nie mieli okazji się wcześniej zobaczyć, ani też nie wie kiedy nastanie kolejna taka okazja.
— Wszystko zaczyna się od mojego spotkania z Rize, a właściwie nieudanej randki — rzuca, a widząc, że Hide nie do końca kojarzy o kogo mu chodzi, dopowiada. — Tą fioletowowłosą kobietę, którą widzieliśmy raz przelotnie w kawiarni. Czytała moją ulubioną serię, pamiętasz? — pyta, zaciskając mocniej palce na dłoni Ayato. Przypominanie sobie tego momentu nie wpływa na niego tak źle, jak samo informowanie o tym Hide. To kosztuje go o wiele więcej. Hideyoshi przygląda mu się z zaciekawieniem i jedynie kiwa głową.
— Początek tego spotkania przebiegł dobrze, jednak gdy się rozstawaliśmy doszło do wypadku… O jej śmierci mogłeś się dowiedzieć z mediów — mówi, starając się ominąć mówienie, że Rize była ghoulem rangi SS, jednym z niebezpieczniejszych. A mimo wszystko naprowadza chłopaka na temat, bo być może wspomnieli o tym w mediach. — Ja również byłem wtedy na miejscu wypadku. Nie wiem jak, ale znalazłem się u lekarza, który poskładał mnie w całość, a właściwie… Wykonał przeszczep jej organów. W wyniku czego stałem się… — mówi powoli, z przerwami, z ogromną obawą przed wypowiedzeniem tego słowa na głos. Pogodził się z tym kim jest, ale teraz istniało ryzyko przed udostępnieniem Hideyoshi’emu tej informacji.
— Ghoulem? — pyta Hideyoshi, uśmiechając się ciepło, choć jego spojrzenie staje się trochę smutne. Kaneki otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak rusza niemo ustami, spoglądając z zaskoczeniem na Hide. Podejrzewał, że przyjaciel o tym wie, jednak skonfrontowanie się z tym faktem wciąż wprowadza go w oszołomienie. — Wiedziałam… A przynajmniej domyślałem się, ale wciąż miałem cichą nadzieję, że wiesz… Że mogę się mylić — odpowiada Hide. Dalej Kaneki opowiada mu o tym, że nie mógł pogodzić się z byciem ghoulem i tym, że nie był w stanie przetrawić ludzkiego jedzenia. Omija wątek ze spotkania Touki, ale mówi, że wstąpił do organizacji, która pomogła mu się odnaleźć w nowym świecie. Unika jednak mówienie wprost, że chodzi o Anteiku, Hide wiedziony ciekawością mógłby to sprawdzić, a sytuacja mogłaby się źle skończyć. Omija też opowieść o swoich torturach przez człowieka z organizacji, do której obecnie należy, ale kończy mówiąc że obecnie pracuje nad sobą, aby być w stanie być oparciem i móc ochronić ludzi, na którym mu zależy.
— Czuję, że nie możesz mi wszystkiego opowiedzieć. Ta historia jest bardzo szczątkowa — mówi zawiedziony Hideyoshi, ale zaraz uśmiecha się, kiwając głową ze zrozumieniem. — Nie szkodzi, widzę po tobie, że wiele przeszedłeś. Już nie jesteś tym małym mazgajem, którego poznałem. Ale to dobrze, zmężniałeś Kaneki. Szkoda tylko, że nie było mnie przy tym — odpowiada Hide, naśmiewając się z jego wersji z przeszłości. — Mam też nadzieję, że tym razem nie odejdziesz bez słowa. Udałoby się nam jakoś utrzymać kontakt? — dodaje rudowłosy, aż gwiazdy świecą mu w oczach. Na co Ken kiwa głową, wierząc że może mogłoby się to udać. Z wiedzą, że Hideyoshi jest po jego stronie bez względu na fakt, kim jest - czuje się o niebo lepiej. Już nie ściska dłoni Ayato, ale mimo wszystko trzyma go, aby zaraz spojrzeć na partnera z uśmiechem pełnym szczęścia. Cóż, gdyby nie interwencja Kirishimy w życiu nie doszłoby do tego spotkania. Będzie mu niebywale wdzięczny.
— Właśnie, może też chcesz kawę? — pyta, zauważając że Ayato sam niczego sobie nie zamówił, co mogło sugerować że wszystkie pieniądze piepierdzielił w supermarkecie.
Słucha jak Hideyoshi opowiada mu o studiach, o znajomych, których poznał, albo jak ten zauważa fakt, że są współlokatorami po wstawce Ayato. Kaneki wówczas zauważa, że sytuacja wynika tymczasowo, nie wspomina jednak o wyważonych drzwiach, które pewnie nadal leżą żałośnie, tak jak leżał. W tej radosnej atmosferze dochodzą do niezbyt zaludnionej kawiarni, którzy Ken kojarzył, ponieważ znajdowała się na jego drodze do domu. Mimo wszystko nigdy do niej nie wstąpił.
Gdy Hide znika na moment, Ayato zwraca mu uwagę i czując jego ciepłą dłoń na własnej, uśmiecha się lekko. Cieszy się, że królik przechodzi przez to razem z nim, nawet jeśli nie lubi przebywać wśród ludzi i na pewno nie czuje się przy Hide jakoś bardzo komfortowo. Chociaż stara się tego zbytnio nie pokazywać. Hide wraca do stolika z ich ulubioną kawą, informując że to prezent urodzinowy, jako że nie mieli okazji się wcześniej zobaczyć, ani też nie wie kiedy nastanie kolejna taka okazja.
— Wszystko zaczyna się od mojego spotkania z Rize, a właściwie nieudanej randki — rzuca, a widząc, że Hide nie do końca kojarzy o kogo mu chodzi, dopowiada. — Tą fioletowowłosą kobietę, którą widzieliśmy raz przelotnie w kawiarni. Czytała moją ulubioną serię, pamiętasz? — pyta, zaciskając mocniej palce na dłoni Ayato. Przypominanie sobie tego momentu nie wpływa na niego tak źle, jak samo informowanie o tym Hide. To kosztuje go o wiele więcej. Hideyoshi przygląda mu się z zaciekawieniem i jedynie kiwa głową.
— Początek tego spotkania przebiegł dobrze, jednak gdy się rozstawaliśmy doszło do wypadku… O jej śmierci mogłeś się dowiedzieć z mediów — mówi, starając się ominąć mówienie, że Rize była ghoulem rangi SS, jednym z niebezpieczniejszych. A mimo wszystko naprowadza chłopaka na temat, bo być może wspomnieli o tym w mediach. — Ja również byłem wtedy na miejscu wypadku. Nie wiem jak, ale znalazłem się u lekarza, który poskładał mnie w całość, a właściwie… Wykonał przeszczep jej organów. W wyniku czego stałem się… — mówi powoli, z przerwami, z ogromną obawą przed wypowiedzeniem tego słowa na głos. Pogodził się z tym kim jest, ale teraz istniało ryzyko przed udostępnieniem Hideyoshi’emu tej informacji.
— Ghoulem? — pyta Hideyoshi, uśmiechając się ciepło, choć jego spojrzenie staje się trochę smutne. Kaneki otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak rusza niemo ustami, spoglądając z zaskoczeniem na Hide. Podejrzewał, że przyjaciel o tym wie, jednak skonfrontowanie się z tym faktem wciąż wprowadza go w oszołomienie. — Wiedziałam… A przynajmniej domyślałem się, ale wciąż miałem cichą nadzieję, że wiesz… Że mogę się mylić — odpowiada Hide. Dalej Kaneki opowiada mu o tym, że nie mógł pogodzić się z byciem ghoulem i tym, że nie był w stanie przetrawić ludzkiego jedzenia. Omija wątek ze spotkania Touki, ale mówi, że wstąpił do organizacji, która pomogła mu się odnaleźć w nowym świecie. Unika jednak mówienie wprost, że chodzi o Anteiku, Hide wiedziony ciekawością mógłby to sprawdzić, a sytuacja mogłaby się źle skończyć. Omija też opowieść o swoich torturach przez człowieka z organizacji, do której obecnie należy, ale kończy mówiąc że obecnie pracuje nad sobą, aby być w stanie być oparciem i móc ochronić ludzi, na którym mu zależy.
— Czuję, że nie możesz mi wszystkiego opowiedzieć. Ta historia jest bardzo szczątkowa — mówi zawiedziony Hideyoshi, ale zaraz uśmiecha się, kiwając głową ze zrozumieniem. — Nie szkodzi, widzę po tobie, że wiele przeszedłeś. Już nie jesteś tym małym mazgajem, którego poznałem. Ale to dobrze, zmężniałeś Kaneki. Szkoda tylko, że nie było mnie przy tym — odpowiada Hide, naśmiewając się z jego wersji z przeszłości. — Mam też nadzieję, że tym razem nie odejdziesz bez słowa. Udałoby się nam jakoś utrzymać kontakt? — dodaje rudowłosy, aż gwiazdy świecą mu w oczach. Na co Ken kiwa głową, wierząc że może mogłoby się to udać. Z wiedzą, że Hideyoshi jest po jego stronie bez względu na fakt, kim jest - czuje się o niebo lepiej. Już nie ściska dłoni Ayato, ale mimo wszystko trzyma go, aby zaraz spojrzeć na partnera z uśmiechem pełnym szczęścia. Cóż, gdyby nie interwencja Kirishimy w życiu nie doszłoby do tego spotkania. Będzie mu niebywale wdzięczny.
— Właśnie, może też chcesz kawę? — pyta, zauważając że Ayato sam niczego sobie nie zamówił, co mogło sugerować że wszystkie pieniądze piepierdzielił w supermarkecie.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Jeśli Ayato miał wątpliwości co do relacji pomiędzy Hide i Kanekim to wszystkie zostały rozwiane, gdy intensywniej obserwował twarz studenta. Musieli być blisko; nawet gdyby jasnowłosy działał przeciw Kenowi to byłaby to najlepiej ukryta dwulicowość jaką Kirishima widział. Hide wydawał się zbyt autentyczny. Jego twarz wyrażała zrozumienie, smutek, ale też uczucie głębokiej troski wobec Kanekiego za każdym razem gdy patrzył na swojego przyjaciela. Ayato pomyślał, że pewnie nie powinien studiować jego twarzy w tak otwarty sposób; chłopak szybko uzna go za dziwnego, może nawet zwróciłby mu uwagę. Kirishima nie mógł się jednak powstrzymać od wypatrywania i analizowania każdego jego ruchu. Hideyoshi był bardzo ekspresyjny, co tylko uwypuklało uczucia żywione do Kanekiego. Ayato nie umiał powiedzieć, czy chłopak traktował go jak przyjaciela, czy było w tym coś głębszego, o czym nie miał mu okazji powiedzieć. Hide słuchał go jednak z oddaniem i lustrował Kena wzrokiem prawie tak bardzo, jak Ayato robił to wobec Hide. Cieszył się, że siedzieli na uboczu; z perspektywy osób trzecich na pewno nie wyglądało to najlepiej. Banda antysocjalnych idiotów raz uznała, że wyjdzie do ludzi.
Uśmiechnął się krzywo słysząc jak student nazywa ich współlokatorami. Jasne. Posłałby Kanekiego do siedzenia z Nakim gdyby miał wybór i gorszy humor.
— Nie jesteśmy współlokatorami, on po prostu na mnie pasożytuje- — przerwał w połowie czując, że nie powinni kontynuować tematu. Uniknięcie dalszych pytań byłoby całkiem wygodne, zresztą spotkali się po to, by rozmawiać o trochę innych rzeczach.
Kirishima przeniósł wzrok na starszego, kiedy ten zaczął mówić. Czuł, że jego dłoń znajduje się w ciaśniejszym uścisku niż była wcześniej. Prawdę mówiąc Kirishima sam nie znał dokładnego początku historii, wiedział jedynie, że Kaneki był w jakiś sposób połączony z Rize i że coś poszło nie tak. Co stało się głównym powodem, dla którego Aogiri w ogóle skupiło swoje zainteresowanie na Jednookim. Słuchając, Ayato zaczął bawić się kolczykiem w uchu i rozglądać wewnątrz kawiarni. Część studentów, których minęli wcześniej weszła do środka. Miejsce wydawało się dosyć popularne, zwłaszcza wśród raczej młodszych osób.
Kirishima odwrócił głowę w kierunku okna i spojrzał na tłum ludzi przechodzących przez ulicę. Sylwetka oraz profil jednego z mężczyzn wyglądały okropnie znajomo. Nie potrafił jednak przypomnieć sobie czy go wcześniej widział. Właściwie z takiego dystansu dziwił się, że zauważył cokolwiek.
Ayato wrócił do skupiania się na rozmowie pomiędzy przyjaciółmi i oparł głowę na dłoni. Mógłby przysiąc, że Hide wpatrywał się w Kena tak mocno, że czasem zapominał mrugać. Żałosne. Rzuć się na niego i go w końcu pocałuj, kurwa, Kirishima przewrócił do siebie oczami. Głównie czekał na reakcję Hide i na to, czy Kaneki przyzna się kim jest. Cóż, nie musiał. Moment, w którym Hideyoshi bez wahania dokończył za niego zdanie Ayato mechanicznie szturchnął Kanekiego kolanem, czekając na jakiś sygnał od starszego. Powinni uciekać? Przepołowić studenta i ludzi wokół zanim ruszą do drzwi?
Jednak Kaneki nawet się nie poruszył i dał Hideyoshiemu dokończyć. Ayato, wciąż na swoim miejscu, czuł jak wszystkie mięśnie pod jego skórą były napięte. Przyjaciele brnęli w rozmowę dalej, jednak Kirishima nie mógł powiedzieć, że dłużej czuł się komfortowo w towarzystwie i Hide, i reszty ludzi. Chłopak wiedział za dużo. Co zrobi z tym co usłyszał, kiedy każde z nich pójdzie w swoją stronę?
Królik skrzyżował spojrzenia z Kanekim, który wówczas wydawał się najszczęśliwszą osobą na świecie. Głupi. Ayato miał nadzieję, że starszy będzie nieco uważniejszy, jednak wiedział, że póki co nie było powodów do obawiania się Hide. Tak długo jak nie ruszyli z miejsca.
— Nie? Jest obrzydliwa. — Spojrzał na kawę stojącą na stole. Wiedział, że Kaneki ją uwielbiał, ale sam nie potrafił znieść jej smaku. Wypił jej zbyt dużo, gdy wraz z Touką byli częścią Anteiku. Mimo to Kirishima wziął filiżankę Kena i upił łyk, marszcząc nos; sam nie był pewien, dlaczego to zrobił. Była tak okropna jak ją zapamiętał.
— Cieszę się, że mogłem cię zobaczyć — powiedział Hide, uśmiechając się w stronę starszego. — Bez ciebie nie potrafiłem zorganizować sobie czasu. Moja rutyna zamieniła się w spędzanie jednej połowy życia na uczelni, a drugiej na komputerze w domu.
— Masz komputer? — Ayato podniósł głowę, nagle zainteresowany. — Taki, no, do grania?
Hide skinął twierdząco, z cieniem niepewności. Kirishima nie chciał brzmieć dziwnie, ale nie potrafił samemu zdecydować, czy posiadanie komputera i gier było na porządku dziennym. Może powinien był zapytać Kena wcześniej. Raczej nie przyszło mu to do głowy.
— Wszystko ci pokażę, jeśli chcesz. Wpadniecie do mnie kiedyś, prawda? — Hideyoshi spojrzał na Kanekiego z nadzieją. Kirishima zrobił to samo.
— Pójdziemy? — zapytał podekscytowany, momentalnie zapominając o tym jak podejrzliwy był wobec studenta jeszcze chwilę temu. — Musimy pójść. Dostaliśmy zaproszenie, a ludzie zawsze się odwiedzają jeśli są zaproszeni — odpowiedział sam sobie i nie czekając na odpowiedź Kena odwrócił się do Hide. — Pójdziemy.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ignorowanie poruszenia ze strony Ayato przychodzi mu z absolutną łatwością, będąc tak skupionym na rozmowie z Hideyoshim. Zresztą podejrzewa, że jest to wynikiem zestresowania, niżeli skutkiem słów wypuszczonych przez rudowłosego. Zbyt dobrze zna Nagachikę, żeby uważać go obecnie za zagrożenie, nawet jeśli mogą stać po przeciwnych stronach, jak również student jest ostatnią osobą, którą Kaneki mógłby posądzać o zdradę, bądź szpiegowanie dla przeciwnika. Być może jest głupi i zbyt ufny, taki sam jaki był w przeszłości, jednak nawet z ostrzem na gardle nie dałby skrzywdzić Hide.
Wspominając swoją historię odkąd został ghoulem, zauważa że dawno nie był tak szczęśliwy, jak w tym momencie. Jakby wszystko wokół staje się łatwiejsze do zaakceptowania i pozwala mu na większą swobodę w podjęciu decyzji.
— Jasne, tylko dalej mieszkasz tam gdzie zawsze czy wyniosłeś się do akademika? — pyta, zauważając, że nie poruszyli tej kwestii. Jeśli widnieją na liście odwiedzin tej drugiej opcji, sytuacja mogłaby się trochę skomplikować. Uniknięcie wpadnięcia na innych lokatorów graniczyłoby z cudem, a także trudno stwierdzić czy odwiedziny w takim gronie byłby mile widziane przez możliwego współlokatora, bądź nawet administrację. Kaneki za czasów człowieczeństwa był zbyt biedny, aby móc pozwolić sobie na akademik, dlatego też sam nie orientował się jak to na ogół wygląda.
— Ciągle ten sam adres — odpowiada Hideyoshi, uśmiechając się perliście. Tak więc Kaneki jest gotów przystać na propozycję, jednak ubiega go Kirishima wypytując o komputer. Nie może powstrzymać się od rozbawionego prychnięcia, po którym przysłania usta dłonią. Kto by się spodziewał, ze podejrzliwy Ayato tak łatwo da się złapać w sieć? Odpowiada na roziskrzone spojrzenie partnera i potakuje głową.
— Jak plany w pracy się dobrze ułożą, to powinniśmy znaleźć czas. Skontaktuję się z tobą — odpowiada Kaneki, przeskakując spojrzeniem między Ayato, a Hide. Pozwala im na chwilę kontynuować rozmowę na temat gier komputerowych, samemu przykuwając uwagę do czegoś innego. Odbiera swoją filiżankę spod rąk partnera, aby dyskretnie spojrzeć na pudełka, których krańce wystają spod kurtki Kirishimy. Stara się być dyskretny i nie zwracać mu teraz uwagi, dlatego marszczy brwi w zastanowieniu dopiero, gdy zwraca spojrzenie w innym kierunku. Wtem rodzi się przekonanie czy pensja egzekutora pozwoliła mu na taki wydatek, czy pozostawiony sam na sekundę pozwolił sobie ukraść opakowania gier. Kaneki nie szczędzi go później o to zapytać.
Na rozmowie spędzają coś około godziny, po której Hide mówi, że będzie musiał się zbierać. Niedługo zapewne miałby następne zajęcia, no i zbliżają się święta, tak więc z pewnością ma ręce pełne roboty, tak więc Ken nie zamierza stać mu na drodze. Przytulają się na pożegnanie przed kawiarnią, po czym Hide macha mu jeszcze dłonią, uśmiechając się najszerzej jak potrafi, po czym znika za zakrętem na drodze do uczelni. Natomiast jemu i Ayato pozostaje już tylko powrót do Aogiri.
— Nie musisz tak pieczołowicie chować swoich łowów, zdążyłem je zauważyć — zwraca się do Kirishimy, gdy zostają sami, mimo wszystko nie patrzy w jego kierunku. — Nie zapytam skąd było cię na to wszystko stać, ani prawić morałów — rzuca, i choć targa nim ciekawość, sam nie jest pewien czy chce wiedzieć więcej na ten temat. Nie jest zresztą kimś kto powinien nawoływać ghoula do porządku, za to odpowiada jego własne sumienie.
— Jak myślisz Tatara szykuje dla nas jakąś reprymendę za urwanie się z misji? — pyta, przeciągając się. Oddalają się od centrum, więc otacza ich coraz mniej ludzi, co pozwala mu na poruszenie tematów związanych z Aogiri.
Wspominając swoją historię odkąd został ghoulem, zauważa że dawno nie był tak szczęśliwy, jak w tym momencie. Jakby wszystko wokół staje się łatwiejsze do zaakceptowania i pozwala mu na większą swobodę w podjęciu decyzji.
— Jasne, tylko dalej mieszkasz tam gdzie zawsze czy wyniosłeś się do akademika? — pyta, zauważając, że nie poruszyli tej kwestii. Jeśli widnieją na liście odwiedzin tej drugiej opcji, sytuacja mogłaby się trochę skomplikować. Uniknięcie wpadnięcia na innych lokatorów graniczyłoby z cudem, a także trudno stwierdzić czy odwiedziny w takim gronie byłby mile widziane przez możliwego współlokatora, bądź nawet administrację. Kaneki za czasów człowieczeństwa był zbyt biedny, aby móc pozwolić sobie na akademik, dlatego też sam nie orientował się jak to na ogół wygląda.
— Ciągle ten sam adres — odpowiada Hideyoshi, uśmiechając się perliście. Tak więc Kaneki jest gotów przystać na propozycję, jednak ubiega go Kirishima wypytując o komputer. Nie może powstrzymać się od rozbawionego prychnięcia, po którym przysłania usta dłonią. Kto by się spodziewał, ze podejrzliwy Ayato tak łatwo da się złapać w sieć? Odpowiada na roziskrzone spojrzenie partnera i potakuje głową.
— Jak plany w pracy się dobrze ułożą, to powinniśmy znaleźć czas. Skontaktuję się z tobą — odpowiada Kaneki, przeskakując spojrzeniem między Ayato, a Hide. Pozwala im na chwilę kontynuować rozmowę na temat gier komputerowych, samemu przykuwając uwagę do czegoś innego. Odbiera swoją filiżankę spod rąk partnera, aby dyskretnie spojrzeć na pudełka, których krańce wystają spod kurtki Kirishimy. Stara się być dyskretny i nie zwracać mu teraz uwagi, dlatego marszczy brwi w zastanowieniu dopiero, gdy zwraca spojrzenie w innym kierunku. Wtem rodzi się przekonanie czy pensja egzekutora pozwoliła mu na taki wydatek, czy pozostawiony sam na sekundę pozwolił sobie ukraść opakowania gier. Kaneki nie szczędzi go później o to zapytać.
Na rozmowie spędzają coś około godziny, po której Hide mówi, że będzie musiał się zbierać. Niedługo zapewne miałby następne zajęcia, no i zbliżają się święta, tak więc z pewnością ma ręce pełne roboty, tak więc Ken nie zamierza stać mu na drodze. Przytulają się na pożegnanie przed kawiarnią, po czym Hide macha mu jeszcze dłonią, uśmiechając się najszerzej jak potrafi, po czym znika za zakrętem na drodze do uczelni. Natomiast jemu i Ayato pozostaje już tylko powrót do Aogiri.
— Nie musisz tak pieczołowicie chować swoich łowów, zdążyłem je zauważyć — zwraca się do Kirishimy, gdy zostają sami, mimo wszystko nie patrzy w jego kierunku. — Nie zapytam skąd było cię na to wszystko stać, ani prawić morałów — rzuca, i choć targa nim ciekawość, sam nie jest pewien czy chce wiedzieć więcej na ten temat. Nie jest zresztą kimś kto powinien nawoływać ghoula do porządku, za to odpowiada jego własne sumienie.
— Jak myślisz Tatara szykuje dla nas jakąś reprymendę za urwanie się z misji? — pyta, przeciągając się. Oddalają się od centrum, więc otacza ich coraz mniej ludzi, co pozwala mu na poruszenie tematów związanych z Aogiri.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Hide wiedział zbyt dużo, w szczególnie irytujący sposób. Jakim cudem Ayato miał trzymać się zasady nieufania chłopakowi, jeśli ten znał co najmniej każdą grę na świecie i grał w co najmniej wszystkie? Nawet jeśli Kirishima chciał udawać niezainteresowanego to porzucił ten pomysł trzy wzmianki o komputerze temu. Kurwa. Ilość informacji była nieproporcjonalnie większa od ilości czasu, którym dysponowali w kawiarni. Ayato nigdzie się nie spieszył i najchętniej przesiadziałby tam do nocy, ale wiedział, że Kaneki prędzej czy później zainterweniuje wyrzucając ich na zewnątrz. Ironia. Zadaniem Kirishimy było upewnienie się, że Kaneki nie powie zbyt dużo i nie przesiedzi z Hideyoshim najbliższych dwudziestu lat; strategicznie Ayato zapobiegł więc takiej sytuacji robiąc to za niego. Powinienem się zamknąć. Królik zmierzył Hideyoshiego wzrokiem. On też.
Mimo to oboje nie zaprzestali rozmowy.
Temat był zdecydowanie zbyt rozległy by wystarczyło im jedno, mroźne południe. W kawiarni przybyło też osób, szybko zajmujących miejsca z nadzieją na ucieczkę od narastającego chłodu z zewnątrz. Po godzinnej wymianie informacji cieszyło go, że Hide miał plany na pozostałą część dnia; on sam nie potrafiłby przerwać dyskusji. Całe to planowane siedzenie cicho trafił szlag. Winił Kanekiego za posiadanie przyjaciela z tak rozległą wiedzą.
Ayato w końcu niespiesznie ruszył w stronę wyjścia, czekając aż starsi finalnie go wyprzedzą. Gdy wyszli na zewnątrz odwrócił wzrok i niecierpliwie przeczesał włosy, dziwnie zainteresowany scenerią wokół. Musieli się tak przytulać? Kirishima nie wiedział, co powinien był ze sobą zrobić w czasie pożegnania pomiędzy przyjaciółmi. Odwróciwszy się do Hide jedynie skinął głową, nie spodziewając się, że ten spojrzy jeszcze w jego stronę.
— Następnym razem pogadamy o tym, co studiujesz. Nie wyglądasz na kogoś z naszej uczelni. — Chłopak podszedł bliżej i klepnął go w ramię, na co Ayato mimowolnie się wzgrydnął. Odprowadzając Hideyoshiego wzrokiem zaczął podążać za starszym, który działał jak idealna blokada pomiędzy ciałem Królika a mocnym wiatrem. Kiedy zrobiło się tak zimno?
— Ta? Bo wszystko uczciwie zapierdoliłem — odpowiedział Kanekiemu, mimo wszystko trochę zdziwiony, że starszy zdążył zauważyć. Z cichym westchnieniem wysunął jedną z książek z płaszcza i lekko uderzył nią w tył głowy Kena. — To jest dla ciebie, żebyś mnie nie wsypał. Im więcej Takatsuki Sen, tym mniej zawracania mi głowy, nie?
Zrównał krok z tempem Kanekiego, posyłając starszemu uśmiech przez ułamek sekundy zanim przypomniał sobie o tym, co słyszał wcześniej. Szybko odwrócił więc głowę z bardziej urażonym wyrazem twarzy. Nic nie poprawiało mu humoru tak jak wzmianki o jego siostrze, tym bardziej w rozmowie z dawnym przyjacielem Kena. Czekał jedynie aż dotrą do Siedziby, żeby mógł w końcu wrócić do tematu.
— Nie wiem. Może nam odpuści, stracił ostatnio paru ludzi, więc nie powinien się wyżywać. — Tatara był konsekwentny i Kirishima wiedział, że na pewno o tym nie zapomni. Nie chciał jednak psuć Kanekiemu humoru; sam nie miał pojęcia, jakiej konkretnie reakcji się spodziewać. W razie czego Ari na pewno zostałaby po ich stronie.
W duchu cieszył się, że spotkanie przebyło po myśli starszego. Właściwie to czas spędzony wśród ludzi nie był taki zły i Ayato całkiem dobrze się bawił. Nawet głupi spacer przez centrum miasta, kończący się na obrzydliwie wyglądającym budynku Aogiri wydawał się przyjemny. Trochę jak randka. Gdyby nie to, że Jednooki najwyraźniej lubił być blisko i z moją siostrą, i ze swoim przyjacielem. Poczuł się w pewien sposób zazdrosny, bo z tyłu głowy cały czas łudził się, że Kaneki nie tworzył podobnych relacji z innymi. Sam nie wiedział, w jaki sposób tę relację opisać, ale i tak był zły.
Wróciwszy do siedziby Ayato odwinął szal i zrzucił płaszcz, przewieszając go przez ramię. Poczekał na starszego aż minie go w przejściu, by szybko zatrzasnąć drzwi od pokoju; jeśli mieli rozmawiać o jego siostrze to lepiej żeby nikt - Ari - nie musiał o tym słyszeć.
— No więc? Podrywanie Touki się udało, mam nadzieję? Hide chyba wiedział, co mówi. — Kirishima posłał chłopakowi długie, obrażone spojrzenie. — No chyba że zmieniłeś zdanie i zamiast mojej siostry wolisz swojego kumpla. To życzę szczęścia. — Nie do końca wiedział czemu miałby być zły na Hide. Właściwie to nie był.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Powstrzymuje się od wzburzenia, jako że znajdują się w miejscu publicznym i tym samym normalnie nie przyjąłby kradzionej książki. Przyjmuje ją jednak, spoglądając na okładkę, po czym na jego ustach pojawia się drobny uśmiech. Ayato wybrał mu książkę, którą już czytał i szczerze ma do niej duży sentyment. Nawet trochę ciepło mu się robi z myślą, że partner pomyślał o nim, mimo że wyraża to w taki, a nie inny sposób. Nie myśląc długo chowa dowód zbrodni, niosąc teraz dwie książki. Tą której jest ciekaw i tą po którą chętnie znowu sięgnie. Może mając je przy sobie będzie w stanie nauczyć Kirishimę pisma, jeśli w ogóle będzie chętny dowiedzieć się czegoś nowego. Jest niemal pewien, że Ayato powie, że nigdy mu się to nie przyda, ale kto wie! Nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość, a Kaneki na pewno chętnie namówiłby go do przeczytania jakiego fantasy czy czegoś podobnego. A przynajmniej wydaje mu się, że coś w tym stylu przypadłoby Królikowi do gustu.
Po powrocie do siedziby Aogiri zastanawia się czy pójść od razu po swoje rzeczy i przenieść je do pokoju Kirishimy. Warto w ogóle byłoby się zorientować czy dalej są na swoim miejscu, czy jednak ktoś zainteresowany wyważonymi drzwiami zdołał przeniknąć do środka. Choć jedyną wartość z zastanych rzeczy mógł mieć ekspres do kawy, bez którego Kaneki bez krzyku się nie obejdzie. Mimo wszystko kroki Ayato zmierzają do jego pokoju, dlatego Jednooki bez słowa wkracza do pomieszczenia za nim. Już kątem oka dostrzega minę, z której znika całe wcześniejsze podekscytowanie i koloryt, co więcej jest pewien że temat Touki go nie ominie.
— Potencjalnie nie powinniśmy gdzieś zgłosić, że będę u ciebie pomieszkiwał? Jakby wiem… że nie będziemy tego zgłaszać, bo mogłyby być problemy. Ale tak normalnie, to jak z tym przydziałem pokoi działa to w Aogiri? — pyta, chcąc rozluźnić nieco sytuację, zanim trafi go grom z jasnego nieba. Na tym etapie, gdy Ayato zapewnił go, że Tatara nie będzie wyciągał ich na pogadankę, czuje się spokojniejszy. Z pewnością mierzenie się twarzą w twarz z liderem oraz wspomnieniami z dnia, w którym dali się ponieść, nie jest dobrym połączeniem, tym bardziej w chwilach gdy wszystko się to kumuluje. Takiej jak teraz… Kaneki chociaż bardzo się stara wrócić do normalności, a właściwie do ich relacji sprzed wyjazdu - to nie bardzo mu idzie. Nawet jeśli umie sprawiać dobre pozory, to wciąż czuje po sobie, że zapomnienie jak było między nimi, gdy przytulali się pod osłoną nocy dzieląc ciepło; nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Zresztą tej nocy może skończyć się tak samo. Z jednej strony uszczęśliwia go taki obrót spraw, a z drugiej strony martwi - bo w siedzibie Aogiri z ich zbliżenia nie wyszłoby nic dobrego.
W końcu Ayato zaczyna temat, który wcześniej zostaje podjęty przed Hideyoshi’ego. Słucha jego wypowiedzi do końca, rozsiadając się na skraju łóżka, po czym zaciska wargi ze sobą, starając się nie zaśmiać. Mimo wszystko spomiędzy jego ust wydostaje się rozbawione prychnięcie, po którym spogląda z rozczuleniem na zazdrosnego Ayato.
— Zanim zaczniesz wyciągać jakieś wnioski, posłuchaj mnie — mówi, starając się zachować powagę, jednak w momencie w którym zna sytuację i widzi przed sobą zawiedzioną minę królika nie jest w stanie utrzymać swojej chłodnej maski na miejscu. — Kiedy jeszcze byłem człowiekiem, wybrałem się raz z Hide na kawę do Anteiku. Znasz już moje doświadczenie z randkami, a co dopiero z randkami z kobietami… Także Hide widząc mnie i mój brak doświadczenia stwierdził, że może powinienem poderwać kelnerkę, która nam usługiwała i była nią Touka. Ale cóż bardziej przypadła mi do gustu Rize, która była jedną z klientek — odpowiada, bawiąc się palcami, zamiast patrzeć w twarz Kirishimy. Nie ze względu na to, że czuł się zawstydzony tym faktem - między nimi było już tyle zawstydzających rzeczy rzuconych wcześniej, że najprawdopodobniej ze wszystkim przed Ayato czułby się komfortowo. Nie chciał jednak wlepiać spojrzenia w jego twarz, na której wzburzenie zamienia się w zażenowanie. Widząc tą minę… Sam nie wie, co by zrobił, ale na pewno obudziłaby jakieś uczucia, bądź wspomnienia, które mają odgrodzić grubą kreską.
— A co do Hide, to myślę, że masz zły pogląd na tą relację. Byliśmy ze sobą bardzo blisko, właściwie dorastaliśmy razem i jest dla mnie jak brat. To niczym nie przypomina relacji i uczuć, które dzielę z tobą — dodaje, chociaż ostatnie zdanie wypowiada ciszej, spuszczając wzrok na swoje palce. Pozostają na dłuższą chwilę w ciszy, po której Kaneki sam też czuje się skrępowany swoim wyznaniem, jeśli można to nazwać w ten sposób. Dlatego też możliwe, że nawet zbyt zamaszyście podnosi się z łóżka, mówiąc. — Pójdę po swoje rzeczy… — nie rusza się jednak z miejsca, jakby czekając aż Ayato obróci sytuację w żart, tak jak ma to zwyczaju. Wówczas sytuacja nie będzie wyglądała jak ucieczka z jego strony.
Po powrocie do siedziby Aogiri zastanawia się czy pójść od razu po swoje rzeczy i przenieść je do pokoju Kirishimy. Warto w ogóle byłoby się zorientować czy dalej są na swoim miejscu, czy jednak ktoś zainteresowany wyważonymi drzwiami zdołał przeniknąć do środka. Choć jedyną wartość z zastanych rzeczy mógł mieć ekspres do kawy, bez którego Kaneki bez krzyku się nie obejdzie. Mimo wszystko kroki Ayato zmierzają do jego pokoju, dlatego Jednooki bez słowa wkracza do pomieszczenia za nim. Już kątem oka dostrzega minę, z której znika całe wcześniejsze podekscytowanie i koloryt, co więcej jest pewien że temat Touki go nie ominie.
— Potencjalnie nie powinniśmy gdzieś zgłosić, że będę u ciebie pomieszkiwał? Jakby wiem… że nie będziemy tego zgłaszać, bo mogłyby być problemy. Ale tak normalnie, to jak z tym przydziałem pokoi działa to w Aogiri? — pyta, chcąc rozluźnić nieco sytuację, zanim trafi go grom z jasnego nieba. Na tym etapie, gdy Ayato zapewnił go, że Tatara nie będzie wyciągał ich na pogadankę, czuje się spokojniejszy. Z pewnością mierzenie się twarzą w twarz z liderem oraz wspomnieniami z dnia, w którym dali się ponieść, nie jest dobrym połączeniem, tym bardziej w chwilach gdy wszystko się to kumuluje. Takiej jak teraz… Kaneki chociaż bardzo się stara wrócić do normalności, a właściwie do ich relacji sprzed wyjazdu - to nie bardzo mu idzie. Nawet jeśli umie sprawiać dobre pozory, to wciąż czuje po sobie, że zapomnienie jak było między nimi, gdy przytulali się pod osłoną nocy dzieląc ciepło; nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Zresztą tej nocy może skończyć się tak samo. Z jednej strony uszczęśliwia go taki obrót spraw, a z drugiej strony martwi - bo w siedzibie Aogiri z ich zbliżenia nie wyszłoby nic dobrego.
W końcu Ayato zaczyna temat, który wcześniej zostaje podjęty przed Hideyoshi’ego. Słucha jego wypowiedzi do końca, rozsiadając się na skraju łóżka, po czym zaciska wargi ze sobą, starając się nie zaśmiać. Mimo wszystko spomiędzy jego ust wydostaje się rozbawione prychnięcie, po którym spogląda z rozczuleniem na zazdrosnego Ayato.
— Zanim zaczniesz wyciągać jakieś wnioski, posłuchaj mnie — mówi, starając się zachować powagę, jednak w momencie w którym zna sytuację i widzi przed sobą zawiedzioną minę królika nie jest w stanie utrzymać swojej chłodnej maski na miejscu. — Kiedy jeszcze byłem człowiekiem, wybrałem się raz z Hide na kawę do Anteiku. Znasz już moje doświadczenie z randkami, a co dopiero z randkami z kobietami… Także Hide widząc mnie i mój brak doświadczenia stwierdził, że może powinienem poderwać kelnerkę, która nam usługiwała i była nią Touka. Ale cóż bardziej przypadła mi do gustu Rize, która była jedną z klientek — odpowiada, bawiąc się palcami, zamiast patrzeć w twarz Kirishimy. Nie ze względu na to, że czuł się zawstydzony tym faktem - między nimi było już tyle zawstydzających rzeczy rzuconych wcześniej, że najprawdopodobniej ze wszystkim przed Ayato czułby się komfortowo. Nie chciał jednak wlepiać spojrzenia w jego twarz, na której wzburzenie zamienia się w zażenowanie. Widząc tą minę… Sam nie wie, co by zrobił, ale na pewno obudziłaby jakieś uczucia, bądź wspomnienia, które mają odgrodzić grubą kreską.
— A co do Hide, to myślę, że masz zły pogląd na tą relację. Byliśmy ze sobą bardzo blisko, właściwie dorastaliśmy razem i jest dla mnie jak brat. To niczym nie przypomina relacji i uczuć, które dzielę z tobą — dodaje, chociaż ostatnie zdanie wypowiada ciszej, spuszczając wzrok na swoje palce. Pozostają na dłuższą chwilę w ciszy, po której Kaneki sam też czuje się skrępowany swoim wyznaniem, jeśli można to nazwać w ten sposób. Dlatego też możliwe, że nawet zbyt zamaszyście podnosi się z łóżka, mówiąc. — Pójdę po swoje rzeczy… — nie rusza się jednak z miejsca, jakby czekając aż Ayato obróci sytuację w żart, tak jak ma to zwyczaju. Wówczas sytuacja nie będzie wyglądała jak ucieczka z jego strony.
Tomie
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Czuł, że ręce zmarzły mu wystarczająco mocno, by skóra na ich wierzchu zrobiła się zaczerwieniona i sucha. Potarł je próbując się rozgrzać; nie chciał powiedzieć, że nie znosi zimy, bo narzekał na właściwie każdą temperaturę i porę roku. Z drugiej strony pomyślał o tym, że Kaneki zawsze zdawał się szukać pozytywnych stron we wszystkich sytuacjach. I dobrze. Będąc jego kontrą mogli nie zgadzać się w nieskończoność, co dodawało nudnej rutynie Kirishimy trochę życia. Kłócenie się z ludźmi było zadziwiająco łatwe. Gdyby znał więcej osób na pewno zrobiłby z tego swoje regularne zajęcie.
— Chyba żartujesz — prychnął w odpowiedzi i pokręcił głową na pytanie Kanekiego. — Nikt tu niczego nie przydziela. Jak jest wolne to zajmujesz, jak nie jest wolne to grzecznie wypierdalasz kolegę i zajmujesz. Jeśli nie to śpisz gdziekolwiek. Nikogo to nie interesuje. — Przewiesił płaszcz przez oparcie krzesła. Musiał pamiętać o zawartości jego kieszeni, ale tym zajmie się później. — No, jeśli jesteś wyżej to jest trochę inaczej. Umownie nikt nie próbuje wejść do miejsc zajmowanych przez kogoś, kto może wyrzucić cię z siedziby w ciągu dwóch minut, ale to chyba logiczne.
Zdał sobie sprawę, że nie omawiał z Kanekim właściwie niczego, co było związane z Aogiri. Może poza tym co musieli wiedzieć w danym momencie. Chyba powinien był wytłumaczyć mu więcej, wiedząc że starszy miał zaufanie Tatary i nie zamierzał uciekać. Ale to strasznie nudne. Wolał zostawić tego typu tematy na inny dzień, zresztą nadal był za niego odpowiedzialny i szanse na to, że Kaneki zostałby od niego oddzielony były znikome. O wiele bardziej interesował go temat swojej siostry i tego, co wydarzyło się między nimi w przeszłości.
— Jesteś głupi — stwierdził krótko. Fakt, że Kanekiemu szło z kobietami tak źle, że jego przyjaciel musiał pomagać nieco poprawił mu humor. Co do Rize, tę historię już znał i jakkolwiek żałośnie nie brzmiała, to przez nią Kaneki skończył w taki sposób. Z jednej strony Kirishima nawet trochę mu współczuł, w końcu chłopak stracił całe dotychczasowe życie. Z drugiej chyba lepiej dla niego, skoro po wszystkim stał się silniejszy.
Ayato nie odwracał wzroku od Kena, który najwyraźniej bardzo nie chciał na niego patrzeć. Stojąc na środku pokoju nie był w stanie zobaczyć twarzy starszego, cały czas czekał jednak aż ten uniesie głowę. Oczywiście, że Hide nie miał nic wspólnego z jego życiem miłosnym. Nawet jeśli żywił do niego jakieś uczucia to na pewno je ukrywał. Strach przed utratą najlepszego przyjaciela, czy coś. Możliwe jednak, że Hideyoshi też traktował go jak brata i sam miał dziewczynę. O żadnej nie wspominał, ale nie miało to większego znaczenia.
Kirishima uniósł pytająco brwi na słowa Kena, wypowiedziane ciszej niż wszystkie pozostałe. A jaką relację dzielimy? Pomimo tego że sam dopiero co był zazdrosny o to cokolwiek co było między nimi, teraz był nawet bardziej skonsternowany. Właściwie sam nie wiedział co między nimi było. Poza współpracowaniem w Siedzibie i przydzielaniem ich do tych samych zadań - a także poza paru dziwnych sytuacjach, które miały miejsce z dala od Drzewa - nie mieli określonej relacji. Byli partnerami w pracy, ale chyba nie przyjaciółmi? Na pewno nie byli w związku; żadna z etykiet nie pasowała do dynamiki ich relacji biorąc pod uwagę to, jak spędzali czas i co się do tej pory wydarzyło. Myślenie o tym przyprawiało go o ból głowy.
— Przez relację, którą dzielisz ze mną masz na myśli... że z nimi się nie pieprzyłeś, tak? — Ayato potarł skórę na szyi w zamyśleniu. Rozmowa o tym, co ich łączyło była dziwna. Chyba nie miał już ochoty na porównywanie relacji z innymi ludźmi. Czy mógł w ogóle nazwać Kena przyjacielem? Nie minęło wystarczająco dużo czasu. Może sojusznikiem? Brzmiało trochę głupio. Dodatkowo sytuacje, które wydarzyły się pomiędzy nimi nieco komplikowały poszukiwanie definicji. Ayato wiedział, że w jakiejś części winny był alkohol, ale nie tylko. Chyba zrobiliśmy to, co zrobiliśmy bo byliśmy... znudzeni? Na pewno trochę ciekawi. I zajebiście samotni.
— Idę z tobą — Kirishima rzucił pospiesznie gdy tylko Kaneki zasugerował ucieczkę od sytuacji. Położył dłoń na klamce, nie naciskając jej. Żaden z nich nie ruszył się z miejsca. — Zaraz po tym, jak powiesz mi dlaczego zdecydowałeś się ze mną przespać. — Wypowiedziane na głos, jego słowa brzmiały strasznie głupio. Mimo to uznał, że prędzej czy później muszą podjąć ten temat. Ayato nie znosił, gdy coś było niezrozumiałe lub bez sensu, a tak właśnie wyglądała ich relacja.
Kass
Obłok Weny
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Gdy spomiędzy ust Ayato wydobywa się pytanie na temat ich relacji, Kaneki podnosi wzrok jedynie na moment, aby znowu spuścić go na swoje dłonie i z powrotem usiąść na łóżku, Teraz na trzeźwo omówienie wszelkich aspektów nie jest tak proste, jak przy ostatnim spożyciu wina, jednakże jeśli już miałby się szczerze skonfrontować powiedziałby zapewne to samo. Dokładnie to co powiedział królikowi, kiedy ten porównywał się z blond kelnerem, którego Kaneki w przypływie chwili zbajerował. Chociaż teraz gdy przypomina sobie początek tamtej nocy, czuje wstyd, że pozwolił sobie na coś podobnego, w istocie nie był wówczas do końca sobą.
Pozostaje w ciszy na dłuższy moment, nie wiedząc jak podjąć ten temat, ani w jaki sposób uciec od odpowiedzialności, która ciąży na ów pytaniu. Wątpi, że Ayato pobiłby się z nim, chcąc wydusić tych parę znaczących zdań, jednakże skrępowanie wisiałoby między nimi na długo i jeszcze dłużej z racji, że mieli teraz ze sobą mieszkać.
— Tak, to miałem na myśli, byłeś moim pierwszym… Wiesz to — odpowiada, czując gorąc na własnych policzkach. Cóż nie spodziewał się, że Ayato zacznie temat tak bezpośrednio - zwłaszcza, że nie rozmawiali pod wpływem upojenia. I może rzeczywiście powinni podjąć ten temat na trzeźwo, aby naprostować niektóre rzeczy. Między innymi te, które będą spędzać mu sen z powiek, gdy Ayato będzie smacznie spał u jego boku. Bierze głębszy wdech, zanim podnosi spojrzenie na ciemnowłosego, niekontrolowanie oblizując usta.
— Bo to ty, i dlatego że chciałem — mówi, przyglądając się dokładnie partnerowi. Od jego skołtunionych włosów, przez błyszczące spojrzenie, po miękkie usta i smukłą szyję, z której zniknęły już pamiątki zeszłej namiętnej nocy. — Zwyczajnie ten czas, kiedy dzieliliśmy razem ciepło i w tajemnicy przed całym światem mówiliśmy sobie pewne rzeczy sprawił, że miałem wrażenie, że byliśmy sobie bliżsi — rzuca, czując że jednak mógł poprzestać na poprzednich słowach i formować dalszą wypowiedź w towarzystwie pytań ze strony Ayato. Aktualnie jednak wchodził słownie na rejon, który nie powinien być wypowiedziany i czuje, że rzucanie tego na głos, może przynieść między nimi jeszcze większy dystans, niż ten który zachowywali dotychczas. Niby tak miało być, ale jednocześnie nie chciał tego osiągać w taki sposób.
— To też wina alkoholu i tego co mówiłeś, to sprawiło, że nie chciałem dotykać nikogo innego poza tobą — dodaje, teraz już spuszczając wzrok, jakby winny zaistniałej sytuacji, chociaż rzekomo zrzucał winę na swojego towarzysza. Przy okazji mówienia o tym, do jego pamięci wróciło jedno wspomnienie, którego sam był ciekawy, a nie zdołał otrzymać konkretnej informacji na ten temat.
— A właśnie… Wtedy pod prysznicem, powiedziałeś coś. Nie wspominałem o tym, znaczy próbowałem, ale zdawać się mogło, że sam nie zdałeś sobie z tego sprawy. Ale powiedziałeś, że mnie kochasz — rzuca, maltretując wargę zębami, aby zaraz mówić dalej. — Wiem, że wcale nie miałeś tego na myśli, ale wydaje mi się, że też przez to, te wspomnienia utkwiły mi w głowie na dłużej — wzdycha, po czym zaraz zaczyna się śmiać sam do siebie. Ta sytuacja i mówienie o niej jest tak absurdalne, że połączenie wszystkich wątków i mówienie szczerze o swoich uczuciach nie jest wcale takie łatwe. Zwłaszcza, że wie że Ayato się wszystkiego wyprze i rzuci w kąt ten jednorazowy wyskok, który bodajże miał nic nie znaczyć. Ot, chwila słabości.
Pozostaje w ciszy na dłuższy moment, nie wiedząc jak podjąć ten temat, ani w jaki sposób uciec od odpowiedzialności, która ciąży na ów pytaniu. Wątpi, że Ayato pobiłby się z nim, chcąc wydusić tych parę znaczących zdań, jednakże skrępowanie wisiałoby między nimi na długo i jeszcze dłużej z racji, że mieli teraz ze sobą mieszkać.
— Tak, to miałem na myśli, byłeś moim pierwszym… Wiesz to — odpowiada, czując gorąc na własnych policzkach. Cóż nie spodziewał się, że Ayato zacznie temat tak bezpośrednio - zwłaszcza, że nie rozmawiali pod wpływem upojenia. I może rzeczywiście powinni podjąć ten temat na trzeźwo, aby naprostować niektóre rzeczy. Między innymi te, które będą spędzać mu sen z powiek, gdy Ayato będzie smacznie spał u jego boku. Bierze głębszy wdech, zanim podnosi spojrzenie na ciemnowłosego, niekontrolowanie oblizując usta.
— Bo to ty, i dlatego że chciałem — mówi, przyglądając się dokładnie partnerowi. Od jego skołtunionych włosów, przez błyszczące spojrzenie, po miękkie usta i smukłą szyję, z której zniknęły już pamiątki zeszłej namiętnej nocy. — Zwyczajnie ten czas, kiedy dzieliliśmy razem ciepło i w tajemnicy przed całym światem mówiliśmy sobie pewne rzeczy sprawił, że miałem wrażenie, że byliśmy sobie bliżsi — rzuca, czując że jednak mógł poprzestać na poprzednich słowach i formować dalszą wypowiedź w towarzystwie pytań ze strony Ayato. Aktualnie jednak wchodził słownie na rejon, który nie powinien być wypowiedziany i czuje, że rzucanie tego na głos, może przynieść między nimi jeszcze większy dystans, niż ten który zachowywali dotychczas. Niby tak miało być, ale jednocześnie nie chciał tego osiągać w taki sposób.
— To też wina alkoholu i tego co mówiłeś, to sprawiło, że nie chciałem dotykać nikogo innego poza tobą — dodaje, teraz już spuszczając wzrok, jakby winny zaistniałej sytuacji, chociaż rzekomo zrzucał winę na swojego towarzysza. Przy okazji mówienia o tym, do jego pamięci wróciło jedno wspomnienie, którego sam był ciekawy, a nie zdołał otrzymać konkretnej informacji na ten temat.
— A właśnie… Wtedy pod prysznicem, powiedziałeś coś. Nie wspominałem o tym, znaczy próbowałem, ale zdawać się mogło, że sam nie zdałeś sobie z tego sprawy. Ale powiedziałeś, że mnie kochasz — rzuca, maltretując wargę zębami, aby zaraz mówić dalej. — Wiem, że wcale nie miałeś tego na myśli, ale wydaje mi się, że też przez to, te wspomnienia utkwiły mi w głowie na dłużej — wzdycha, po czym zaraz zaczyna się śmiać sam do siebie. Ta sytuacja i mówienie o niej jest tak absurdalne, że połączenie wszystkich wątków i mówienie szczerze o swoich uczuciach nie jest wcale takie łatwe. Zwłaszcza, że wie że Ayato się wszystkiego wyprze i rzuci w kąt ten jednorazowy wyskok, który bodajże miał nic nie znaczyć. Ot, chwila słabości.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach