SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Blessing in disguise
Speak your mind, even if your voice shakes
SzaloneCiastko x Carandian
Speak your mind, even if your voice shakes
SzaloneCiastko x Carandian
Carandian
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
● ● ●
I can't sleep 'cause my bed's on fire
Don't touch me I'm a real live wire
● ● ●
D A N E P O D S T A W O W E
Cornelius Anthony Duke Dover, UK Lat 21
Biseksualny Grindr & Tinder Bogaci rodzice
Uzdolniony studenciak, ale bardzo leniwy
185cm 74kg Blondyn Niebieskooki
Ubrany z zamiłowaniem do elegancji i trendów
Bierze szereg leków na uspokojenie Wyniosły
Ojciec jest politykiem Matka projektantką
Zbiera kasety oraz winyle, poza tym brak hobby
I can't sleep 'cause my bed's on fire
Don't touch me I'm a real live wire
● ● ●
D A N E P O D S T A W O W E
Cornelius Anthony Duke Dover, UK Lat 21
Biseksualny Grindr & Tinder Bogaci rodzice
Uzdolniony studenciak, ale bardzo leniwy
185cm 74kg Blondyn Niebieskooki
Ubrany z zamiłowaniem do elegancji i trendów
Bierze szereg leków na uspokojenie Wyniosły
Ojciec jest politykiem Matka projektantką
Zbiera kasety oraz winyle, poza tym brak hobby
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Luke Matt Doyle
Urodzony w Londynie w dniu 28.03. Pochodzi z średniozamożnej rodziny, ukończył kierunek fotograficzny. Odkrył w sobie zamiłowanie do natury, stąd zaczął studiować chemię. Dobre oceny przychodzą mu z łatwością, więc nie musi spędzać dużo czasu w książkach.
Długo ukrywał fakt, że jest homoseksualny, ponieważ nie było to akceptowalne w jego środowisku. Jego rodzina, wciąż o tym nie wie i czeka z niecierpliwością, kiedy znajdzie sobie dziewczynę.
Lubi głośne imprezy i taniec, nie mówiąc o zamiłowaniu do wina.
Luke szybko przywiązuje się do osób, stąd ma duże obawy, co do nadmiernego zaangażowania w znajomość. Na ogół da się lubić, choć nie jest popularny. Ot, kolega do spisania zadania domowego i prośby o notatki. Od czasu do czasu pełni rolę kompana na papierosa lub do towarzystwa na imprezie, czasami bywa na nich kierowcą.
Jest dobrym słuchaczem i doradcą, altruistycznie podchodzi do spraw innych. Przeżył śmierć bliskiego znajomego, co uczuliło go na przeżycia drugiego człowieka.
Do szczęścia wystarczy mu odpowiedni model do zdjęć i miejskie widoki, które mają swój urok. Przepada za urbexem, szczególnie za odwiedzaniem potencjalnie nawiedzonych miejsc.
Ma parę kompleksów, przede wszystkim jego wzrost, gdyż jest to 175 cm, a wiadomo, że mężczyzna zaczyna się od 180 cm. Jego rytuałem jest poranne bieganie, którego celem jest utrzymanie się w dobrej kondycji.Emme
In vino veritas
Urodzony w Londynie w dniu 28.03. Pochodzi z średniozamożnej rodziny, ukończył kierunek fotograficzny. Odkrył w sobie zamiłowanie do natury, stąd zaczął studiować chemię. Dobre oceny przychodzą mu z łatwością, więc nie musi spędzać dużo czasu w książkach.
Długo ukrywał fakt, że jest homoseksualny, ponieważ nie było to akceptowalne w jego środowisku. Jego rodzina, wciąż o tym nie wie i czeka z niecierpliwością, kiedy znajdzie sobie dziewczynę.
Lubi głośne imprezy i taniec, nie mówiąc o zamiłowaniu do wina.
Luke szybko przywiązuje się do osób, stąd ma duże obawy, co do nadmiernego zaangażowania w znajomość. Na ogół da się lubić, choć nie jest popularny. Ot, kolega do spisania zadania domowego i prośby o notatki. Od czasu do czasu pełni rolę kompana na papierosa lub do towarzystwa na imprezie, czasami bywa na nich kierowcą.
Jest dobrym słuchaczem i doradcą, altruistycznie podchodzi do spraw innych. Przeżył śmierć bliskiego znajomego, co uczuliło go na przeżycia drugiego człowieka.
Do szczęścia wystarczy mu odpowiedni model do zdjęć i miejskie widoki, które mają swój urok. Przepada za urbexem, szczególnie za odwiedzaniem potencjalnie nawiedzonych miejsc.
Ma parę kompleksów, przede wszystkim jego wzrost, gdyż jest to 175 cm, a wiadomo, że mężczyzna zaczyna się od 180 cm. Jego rytuałem jest poranne bieganie, którego celem jest utrzymanie się w dobrej kondycji.
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
L u k e D o y l e
Rozpoczęcie roku akademickiego miało dla Luke'a szczególne znaczenie. Był to idealny pretekst do wybrania się na imprezę życia, która zawsze odbywała się w innym miejscu (by nie sprowadzić na siebie uwagi władz). Prawdopodobnie, gdyby wiedzieli uśmiechnęliby się tylko pobłażliwie, komentując to tylko jednym słowem "dzieciaki", wszakże wiedzieli, że na te studia chętnie byli zapisywani studenci z bogatych rodzin, a była to specyficzna grupa społeczna. Jednocześnie zainteresowanie policjantów mogłoby sprawić, że zabawa przedwcześnie by się skończyła, co było ostatnim, czego studenci chcieli.
Przechodząc do imprezy, w tym roku została zorganizowana w ruinach, co dodało jej pikanterii. Luke mógł określić ją wieloma słowami, przede wszystkim: głośno, szum w głowie od alkoholu oraz dużo tańca, wszystko co można było od niej oczekiwać. Powietrze w budynku i na jego peryferiach ozdabiały lasery światła w kolorach niebieskich i zielonych, a wewnątrz została wypuszczona gęsta mgła. Może to było masochistyczne z jego strony, lecz ciemnowłosy uwielbiał ten klimat. Samo to mu wystarczało, dobry trunek to był jedynie dodatek. Poza tym, że zawsze mógł wyczaić kogoś nowego do pogadania później w ustronnym miejscu lub... kolejnego dnia lub następnego po tym dniu, gdy zejdą skutki nocy.
- Mogę prosić o Footloose - zagadał do DJ w trakcie jego przerwy na kielicha. - Dzięki.
Ten na niego spojrzał wzrokiem typu "co za pradziad, z której choinki się urwał".
- To nie jest teraz modne chłopie, jaki ty masz gust, ale dobra... może ktoś sobie głupi ryj rozwali - roześmiał się i poklepał Doyle'a, przy okazji oblewając wszystko wódą.
Po przerwie zaczęła się znana wszystkim piosenka - albo nieznana, w zależności jak młode osoby bez nadzoru się tam znalazły. Doyle ruszył w szalony tan, który zawierał większość łamańców, jakie ten kojarzył, co najlepsze niektórzy to podchwycili i zaczęli frygidrygać, aż budynek zatrząsnął się w fundamentach. W to młodzieży graj, trzeba za młodu się wyszaleć. Wszystko się skończyło, gdy zabrzmiały ostatnie nuty footloose, a po milisekundzie ciszy dało się słyszeć "I love rock 'n' roll". Luke podszedł do baru po szklankę tequili, dziś był jego wieczór.
- Nieźle wywijałeś! - zagadnął go ktoś przekrzykując muzykę. - Chcesz pójść w inne miejsce...?
Nie wiedział czy mu się tylko wydawało, ale poczuł na sobie lubieżne spojrzenie wyższego chłopaka. Podobał mu się flirt, lecz seks po minucie spotkania, a czuł że to miał na myśli tajemniczy chłopak, był dla niego nie na miejscu. Odszedł z trunkiem, gdyż doświadczył nagłej ochoty ucieczki z tego miejsca. Kiedy wyszedł na zewnątrz i owionął go miły chłód Londynu, od razu zrobiło mu się lepiej. Machnął ręką na kulturę i wypił duszkiem słomkowy trunek, po czym szklankę wyrzucił na siebie, o włos ominęła ona całującą się namiętnie parę. Postanowił pójść na spacer, mając wciąż w głowie wydarzenie sprzed chwili i besztanie siebie, że jeśli będzie uciekał to nigdy nikogo nie znajdzie, ale bezpośredniość typa mu się nie spodobała i być może bał się, jakie były jego intencje.
Po chwili znalazł się w równoległej uliczce i coś było nie tak. Poczuł woń wymiocin, lecz nie to napędziło reakcję jego organizmu. Było to ciało nieprzytomnej dziewczyny i stojącego nad nią przerażonego chłopaka. W jego ustach pojawił się smak żółci, jednak postarał się to stłumić, gdyż były rzeczy ważniejsze.
- Kurwa, co się tu odwaliło?! - jęknął Luke i naprawdę chciał zadzwonić po pomoc, ale coś czuł, że dziewczynie już nic nie pomoże.
Resztę sytuacji pamiętał, jak przez mgłę. Usłyszeli zbliżające się kroki i wesołe odgłosy rozmów, jeden przez drugiego zaczęli się przepychać w stronę cienia drzew. Nie wyłgaliby się, gdyby ktoś ich tam znalazł.
~~~~~~
Następnego dnia Luke był nerwowy i niespokojny, znaleźli kurwa ciało, martwe ciało. Spotkanie się z śmiercią nie było rzeczą codzienną. Doyle spędził bezsenną noc, mając flash backi z śmierci bliskiego przyjaciela. Ale takie doświadczenie nie zapewniało, że przy kolejnym razie będzie lepiej. Oj, nie, było koszmarnie. Przybył na uczelnię na miękkich nogach i kacem, spowodowanym zapiciem doznanej traumy. Jego celem było odszukanie chłopaka z tamtej nocy i obgadanie sprawy.
- Hej, obgadamy tę całą sytuację...? - zagestykulował, mając nadzieję, że blondyn domyśli się o, co mu chodzi. Gdy znaleźli się w ustronnym miejscu, poza ciekawskim wzrokiem - Pamiętasz, co się potem wydarzyło?
Z Luke nie zeszła bladość od tamtego czasu, a image dopełniły wory pod oczami. Chciał magicznie cofnąć czas, by być poza tym wszystkim.
Carandian
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Coroczna impreza na otwarcie nowego roku akademickiego była pierwszym najważniejszym wydarzeniem dla każdego studenta, zwłaszcza pierwszorocznych. Tym razem postanowiono imprezę zorganizować w miejscu nazywanym ruinami, gdzie został postawiony ogromny bar zbity z desek oraz stanowisko dla DJ'a opancerzone wielkimi głośnikami. Wiele osób mogłoby debatować odnośnie legalności takiego wydarzenia, jednak przyjście tam od razu wymywało z głów uczestników jakiekolwiek wątpliwości, ponieważ duch dobrej zabawy zdolny był opętać każdego.
Cornelius uwielbiał mroczny klimat. Od początku podobała mu się obecność lasu, szum drzew słyszalny w przerwach pomiędzy piosenkami. Miał za sobą ciężkie wakacje z rodziną, niespecjalnie lubił wspólne wyjazdy, nawet jak udawało mu się od czasu do czasu wymknąć do jakiegoś klubu. Ojciec nie należał do przyjemniaczków, a matka przy najmniejszych awanturach milczała dając mu przyzwolenie na traktowanie innych jak psy. Pomiędzy spięciami, a milczeniem były momenty na zasypywanie blondyna rozpieszczaniem, jednak pieniądze, prezenty, czy szereg pochwał za absolutnie pierdoły nie potrafiły naprawić jego spojrzenia na swoich rodziców. Po tych traumatycznych dwóch miesiącach potrzebował odreagować ze swoimi koleżankami, które nazywał największymi plotkarami na tej planecie.
Zero hamulców. Ubrał buty na obcasie, siateczkowy top, zrobił sobie makijaż, a włosy ułożył tak jak nigdy dotąd - w swoim mniemaniu wyglądał perfekcyjnie. Jego zdanie potwierdziła trójka równie wypindrzonych blondynek, które wręcz piszczały na widok swojego ulubieńca. Drinki bardzo szybko się kończyły, co chwila podchodzili do baru po kolejne, a w międzyczasie zażywali różnorakie substancje oddając swoje dusze imprezowym demonom. Cornelius wywijał na parkiecie czując jak co jakiś czas ktoś próbuje położyć na nim swoje łapy. Lawirował pośród ludzi zbierając ogrom uwagi. Był w swoim żywiole. Dopóki nie poczuł jak świat wiruje trochę za mocno.
Ruszył na chyboczących się nóżkach w stronę lasu. Kiedy zniknął z pola widzenia imprezowiczów pozwolił sobie na wsparcie drzew. W pewnym momencie nie miał sił iść już dalej, ledwo powstrzymywał wymioty, na szczęście tak daleko od ludzi nie musiał już udawać damy. I wtedy zobaczył dziewczynę leżącą twarzą w ściółce tuż obok rzadko uczęszczanej uliczki. Cóż, widocznie nie tylko on zaszalał. Stanął nad nią i włączył latarkę w telefonie, którą zgasił natychmiastowo po tym jak zobaczył na jej głowie wielką, krwawą dziurę. W gardle poza żółcią zmieszaną z alkoholem dusił jeszcze krzyk. Nie wiedział, co ma zrobić i oczywiście wtedy usłyszał czyjeś kroki. Został przyłapany nad zwłokami przez nieznanego chłopaka, który wyglądał na równie przerażonego. Nie zdążył nic powiedzieć, jak w każdej takiej historii do miejsca zdarzenia musiała nadchodzić grupa ludzi. Przepychanka pomiędzy drzewa prawie uśmierciła Corneliusa, jednak obu udało się schować zanim zostali zauważeni.
Radosna grupka szybko przestała wesoło gawędzić. Zaczęli krzyczeć, zrzucać jeden na jednego obowiązek zadzwonienia na policję, a Cornelius postanowił wykorzystać zamieszanie, żeby przyspieszyć ucieczkę z miejsca zdarzenia. Złapał towarzysza niedoli za nadgarstek ciągnąc go w stronę refleksów światła od innej ulicy.
* * *
Radosny dzień wykładów. Miał zamiar odpuścić sobie przygodę na uczelni, wymiotował bardzo długo po dotarciu do domu i do tego jak już zasnął to dręczyły go same koszmary. Doszedł jednak szybko do wniosku, że jak zacznie unikać kontaktu z placówką edukacyjną to może mu coś umknąć odnośnie martwej dziewczyny, albo sam zostałby wrzucony na listę podejrzanych. Ogarnął się na tyle na ile był w stanie dręczony przez kaca, lęk... Ubrał jeden ze swoich bordowych setów spodnie-marynarka na czarną, matową koszulę, a do tego martensy na platformie. Niezależnie od stanu swojej psychiki musiał wyglądać perfekcyjnie.
Przyjechał jednym ze swoich samochodów, który przyciągał wzrok studentów stojących przed wielkim kompleksem młodzieżowych tortur. Szybko wypatrzył jedną ze swoich ulubionych koleżanek. Jak zawsze była wymalowana jak gwiazda, świeciła nienagannym dekoltem, a nogi opatuliła ciasnymi jeansami. Wycałowali swoje policzki i szybko zaczęli temat imprezy, Cornelius idealnie grał - śmiał się z ich wspominek, dopóki nie przyszedł moment na bardzo niezręczne pytanie.
—A Ty w pewnym momencie gdzieś zniknąłeś. Zero wiadomości. Jakbym Ciebie nie znała to mogłabym się trochę zmartwić... Gdzie poszedłeś? —uniosła jedną brew, a on w kilka sekund musiał wymyślić przekonującą historyjkę. Na szczęście potrafił kłamać. Odchrząknął, po czym zaczął opowiadać historię o namiętnej nocy z przystojnym facetem, najpierw gdzieś w lesie, potem u niego w domu. Wybrnął z uśmiechem na ustach. I wtedy miłą gawędę z Leslie musiał przerwać On... Kiedy wspomniał o wyjaśnianiu sytuacji Cornelius poczuł jak do głowy uderza mu ciśnienie, z kolei koleżanka spojrzała tylko na chłopaka z politowaniem. Widocznie z góry uznała go za desperata, który liczył na coś więcej po seksie. Blondyn westchnął i odszedł z ciemnowłosym do miejsca, gdzie mogli porozmawiać.
—Słuchaj, nawet król imprez czasami zaniemoże, poszedłem do lasu, dotarłem do uliczki, zobaczyłem truposza z rozwaloną głową, przylazłeś Ty, uciekliśmy. Nie jestem gentlemanem, więc nie zaproponowałem Ci taksówki, do domów wróciliśmy osobno. Cała historia. —odpowiedział wzruszając ramionami. Wolał przybrać postawę wyjątkowo obojętnego na zaistniałą sytuację, a na potem w kieszeni miał pudełko na leki ze swoim ukochanym valium, które ukoi największe nerwy.-Najlepiej będzie jak nikomu o tym nie powiemy. Nie ma bardziej gównianego alibi od spacerku w lesie, a ja nie chcę spędzić pięknego życia za kratami.-dodał wydobywając z siebie trochę więcej ekspresji. Głośno westchnął. Uwielbiał Scream Queens, ale sądził, że zostanie bohaterką podobnego show.
—Nawet nie wiem kim jest ta dziewczyna, jeszcze nie zdążyłem usłyszeć żadnych plotek, ale to tylko kwestia chwili jak przyjedzie tutaj policja i będzie przesłuchiwać ludzi. W końcu znajdą gdzieś jakąś niespójność, a wiesz co będzie najgorsze? Jak jednak ktoś nas widział.—przeczesał swoje włosy szczupłymi palcami. Do Corneliusa zaczęła dochodzić myśl, że będzie musiał współpracować z nieznajomym.
—A tak w ogóle to nie wiem nawet jak masz na imię.
SzaloneCiastko
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
L u k e D o y l e
Przez to wspólnie przeżyte wydarzenie Luke nie myślał logicznie, co było zauważalne. Nie zachowywał się, jednak bardziej podejrzanie, niż zwykle. Najprawdopodobniej też po wczorajszym nie tylko jemu robiło się w tym momencie słabo. Kilka osób straciło dobrą znajomą, rodzina córkę, a kilku chłopaków prawdopodobnie łatwą dziewczynę do night standa. Nie wiedział komu bardziej współczuć. Każdy uważał, że jego ból i racja są najbardziej jego i każdy inaczej przeżywał stresowe sytuacje.
Odetchnął z ulgą, gdy blondyn zdołał wypełnić istniejące luki w jego pamięci, mógł być wdzięczny opatrzności, że bezpiecznie wrócił do mieszkania. Czuł również pocieszenie, że to nie on był znalezionym wczoraj truposzem, nie chciał nawet myśleć, co by się stało, gdyby przyszedł tam wcześniej. Niezbyt przyglądał się ciału, lecz dało się zauważyć, że to nie była śmierć spowodowana przez odurzenie. Dziewczyna miała na sobie uraz, który był spowodowany przez kogoś. W dodatku nie mógł mieć pewności, że to nie tajemniczy nieznajomy był sprawcą. W tej sytuacji nie miał zbyt wielu opcji, jak założyć, że oboje są niewinni. Jedyną ich winą było niezadzwonienie po policję. Z drugiej strony lepiej to wyglądało, gdy grupa osób zgłosiła śmierć poszkodowanej, a oni sami zdołali umknąć.
— Najlepiej będzie, jak ustalimy własną wersję wydarzeń i trzymajmy się założenia, że nam się udało — mówił to słyszalnym szeptem, gdyż nie od dziś wiadomo, że ściany miały uszy. Problem polegał na tym, że musieli się znajdować blisko siebie. W tym celu oparł rękę o ścianę za ciałem chłopaka i owionął go jego zapach — Możemy wykorzystać to - jestem fotografem, powiedzmy, że w tym czasie robiłem Ci zdjęcia na tle ruin w ich innej części, włamiemy się na teren przestępstwa i zdobędziemy dla nas alibi, co ty na to? Poza tym wyglądasz oszałamiająco.
Plan nie był najlepszy, ale obecnie mieli niewiele opcji. To by mogło im pomóc nie trafić za kratki. W każdym razie zapomniał, że w gruncie rzeczy nie przedstawili się sobie. A biorąc pod uwagę szambo, w którym oboje wylądowali, nie poczuł się zawstydzony uwagą, co do urody wyższego chłopaka. Coś go ścisnęło, gdy uświadomił sobie, że był niczym przy atrakcyjnym studencie i nie mógł wiedzieć, czy zamieniliby ze sobą, aż tyle słów, gdyby nie to, co zdarzyło się poprzedniego wieczoru.
— Luke Doyle, mój kierunek to chemia, a ty? — zapytał, mając nadzieję, że nie będzie brzmiał nerdowsko, choć były to płonne nadzieje.
Miał kolejną propozycję dotyczącą spotkania się w miejscu, w którym nie zostaną podsłuchani, gdzie omówią szczegóły. Nie mieli zbyt dużo czasu i to co zaproponował Luke było szalone, ale według niego to mogło wypalić. Przy czym w tej sprawie obudziło się jego zamiłowanie tworzenia sztuki dla sztuki, a żeby nie wyszło sztywno musieli współpracować więcej, niż jeden raz.
Carandian
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Cornelius pomimo okropnego kaca i jeszcze gorszego samopoczucia, był w stanie określić, iż Luke Doyle był kompletnie szarym człowieczkiem. Nie miał w nim wpływowego sojusznika, więc jakby coś się sypnęło to uratować go mogły wyłącznie pieniądze ojca. A ten... Jako polityk pewnie chciałby ratować swoją reputacją, ale konsekwencje dla blondyna mogłyby być gorsze od więzienia. Już raz miał okazję dość mocno nabroić, więc poznał smak kary jaką jest ciężka dłoń wpływowego ojczulka.
—Co do alibi.... Jest jeden problem. Pochwaliłem się koleżance, że spędziłem upojną noc z poznanym na imprezie facetem. Z resztą tam pewnie już trwają poszukiwania dowodów zbrodni, pełno taśm policyjnych... Za duże ryzyko.—odparł patrząc chłopakowi głęboko w oczy.—I cóż, to prawda, jestem olśniewający, ale więzienny uniform odjąłby mi uroku, więc nie ryzykujmy.—dodał krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Oczywiście sam nie miał lepszego alibi, właściwie to nie wpadł na nic. Normalnie niespecjalnie by się tym przejmował, aczkolwiek został przyłapany przez jego obecnego towarzysza, a koleżanki zauważyły brak Corneliusa w pewnym momencie imprezy.
—Cornelius Duke ze stosunków międzynarodowych.—przedstawił się nieco znużonym tonem głosu. Nie do końca wiedział co mógłby więcej powiedzieć, dodać, o co zapytać. Stali naprzeciw siebie, byli kompletnie randomowymi osobami z dwóch różnych światów, a przez przypadek skończyli próbując wymyślić jak bronić sobie nawzajem tyłki. Przeczesał dłonią lśniące blond włosy jednocześnie kierując wzrok gdzieś w przestrzeń. Coraz bardziej odczuwał skutki poprzedniego wieczora. Zdecydowanie potrzebował potężnej, czarnej kawy. Głośno westchnął niespecjalnie wiedząc co mógłby powiedzieć.
Potrzebował na szybko genialnego pomysłu na niepodważalne alibi. Kątem oka zauważył jakieś zamieszanie za oknem obok którego stali. Pod uczelnią stał piękny radiowóz, a z niego wysiadła policjantka o wyjątkowo ogromnych udach. Naprzeciw umundurowanej kobiecie wyszedł jeden z reprezentantów dyrekcji uniwersytetu. Rozmawiali bardzo wesoło, właściwie wyglądało to na pogaduszkę dobrze zaznajomionych ze sobą ludzi. Cornelius domyślił się, że nie chodziło o morderstwo, ale mimo wszystko czuł głęboko pod czaszką niepokój.
—Chciałbym chociaż wiedzieć kto to był. Jedyne co pamiętam poza wielką dziurą w jej głowie to zdecydowanie za długie tipsy w bardzo jaskrawym kolorze, ale tutaj takich tipsiar jest pełno.—rzucił cały czas obserwując policjantkę za oknem. Nikt w otoczeniu dwójki dorosłych nie wyglądał na przejętego czymś, wręcz młody Duke mógł stwierdzić, iż przed uczelnią panowała sielska atmosfera. Prawdopodobnie za mało osób wiedziała o tym co zaszło w okolicy imprezy, więc nie zdążyła wybuchnąć z tego tytułu afera.
—Powinniśmy obejrzeć dzisiaj popołudniu spot informacyjny, pewnie będą już gadać o tym morderstwie, a nóż widelec znaleźli sprawcę od razu, więc będziemy mogli w spokoju porzucić temat.—zaproponował odwracając twarz w stronę Luke'a.—Oczywiście potraktuj to jako wyjątkowe zaproszenie do mojego domu, raczej nikogo tam nie sprowadzam, ale wciąż lepsza moja pusta chata od miejsca publicznego.—dopowiedział próbując przywołać na twarz cień uśmiechy, aczkolwiek przy tak okropnym bólu głowy ciężko mu było na okazanie jakichkolwiek emocji. Marzył o dużej dawce valium, swoim łóżku oraz mocnej, czarnej kawie z jakichś ciekawszych ziaren.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach