Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Twilight tension17/09/24, 02:27 pmEeve
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
incorrect love15/09/24, 10:00 amKurokocchin
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
2 Posty - 29%
2 Posty - 29%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%
1 Pisanie - 14%

Go down
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Reddrarth {24/10/22, 07:33 pm}

Reddrarth
Earth
of the
Red Sword
Los łączy ze sobą ścieżki dwóch wyrzutków, którzy próbują zmierzyć się z niesprawiedliwym, okrutnym światem pełnym niebezpieczeństw. Ziemia przesiąknięta krwią. Serca przepełnione strachem. Umysły zawładnięte niepewnością. Nie ma już nadziei dla tych, którzy nie walczą o lepsze jutro.


v
AltairYoshina
Dragon


_
MelianShadia
Elf


by emme




Reddrarth 8d1b9b75e3139ab9e9428ba4117b047a

Reddrarth Reddrarth


Ostatnio zmieniony przez Shadia dnia 05/02/23, 09:14 pm, w całości zmieniany 5 razy
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {25/10/22, 03:26 pm}

Reddrarth 31280111

┌──────────────────────────┐

-   -   --   ---   D  A  N  E     P  O  D  S  T  A  W  O  W  E   ---   --   -    -

└──────────────────────────┘


              II  A  L  T  A  I  R   II                                         U F N Y  |─────────────────────────█───────|  P O D E J R Z L I W Y
              II 174 lat  II  187 cm  II  10 maj  II               E M O C J O N A L N Y   |─────────────█────────────|  L O G I C Z N Y
              II m e z c z y z n a  II  h e  t  e  r  o  II            Z A B A W N Y  |───────────────────────█─────────|  P O W A Ż N Y
              II   S  M  O  K   II   s a m o t n i k   II             S A M O L U B N Y  |──────█─────────────────────|  A L T R U I S T A
              II  b l e k i t n a   k r e w  II                          I N F A N T Y L N Y  |─────────█────────────────────| D O J R Z A Ł Y


Reddrarth Infram10

         █ Altair jest młodym jak na swój wiek smokiem. Dzieląc jego dziesiątki lat na ludzkie, miałby on zaledwie dwadzieścia lat. Za namową swych rodziców uciekł daleko w góry gdzie niska temperatura wywołała na nim hibernację. Nie znał prawdziwego powodu starszych, którzy w ten sposób chcieli uchronić swego syna przed śmiercią. Cały czas uważał, że problemem jest jego niebieski kolor. Tak bardzo wyróżniający na tle rodu Białych Smoków. Czująć w tym własną winę, zgodził się na odejście.
         █ Jego przemiana w człowieka jest wolna oraz bolesna, dlatego nie robi tego chętnie. Z powodu braku doświadczenia zawsze jakaś część ciała odznacza się na tle całej reszty. Czasem są to łuski na twarzy, czy rękach. Niekiedy widać wystające rogi z włosów. Niekiedy całe dłonie mają wygląd przerośniętych szponów. Wielokrotnie spod płaszcza wystaje smukły, lekko włochaty ogon. Niestety najczęściej zdradzają go nocą oczy, które delikatnie połyskują. Podczas szybkich przemian potrafią nawet zostać pozostałości smoczej szczęki na twarzy.
         █ Jest nosicielem Błękitnej Krwi, która w szeregach smoków płynęła jedynie w wybranych liniach. Tych najczystszych, pochodzących od pierwszych wędrujących bestii na świecie. Jej nosicielami był ród Białych Smoków zwiastujący lepsze jutro, a także ich przeciwieństwo, Smoki Śmierci wzbudzające grozę w każdej napotkanej przez nich istoty.
        █ Ze snu zbudziło go ocieplenie klimatu, a świat jaki zastał przed swoimi oczami niezmiernie nim wstrząsną, wrzucając w wir chaosu z jakim przyszło mu się zmagać. Całkowicie samemu.


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 30/10/22, 03:19 pm, w całości zmieniany 4 razy
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Melian {30/10/22, 12:04 am}



Melian



Melian
Dziewiętnaście lat
17 marca
Elf światła
Kobieta
165 centymetrów
Drobnej postury


Niechciany owoc romansu króla z elfką. Bękart. Podrzutek wychowany przez zakon Nahidy, umiłowana wyznawczyni bogini Kusanali. Pobierająca nauki o medycynie, fascynuje się i udoskonala umiejętności w tej dziedzinie. Posiada również naturalny talent do magii leczniczej. Dla wyższych celów szkolona na przyszłą kapłankę.

Reddrarth NfQA9cN

To młodziutka kobieta o smukłej sylwetce, perłowych, falowanych włosach i soczyście błękitnych oczach, których odbicie w świetle przypomina nieskazitelną taflę lazurowego jeziora. Porcelanowej cery nie przecinają żadne blizny, czy znamiona, a łagodne rysy twarzy, w połączeniu z wygiętymi w delikatnym uśmiechu wargami o brzoskwiniowym odcieniu, dają obraz spokojny i pogodny, potrafiący ocieplić nawet najbardziej skute lodem serce.

Reddrarth PyRp5Af

Martwić może naiwność i nadzieja, z jaką postrzega świat, w każdym jego pierwiastku doszukując się boskiego planu, sensu, przeznaczenia. Wielu określiłoby ten stan głupotą. Dla niej jest sensem życia - jedynym, jaki zna.

Reddrarth RMvbxmH

Podczas przemiany włosy Melian płowieją, uszy wydłużają się, a ciało pokrywają mieniące złocistym światłem runy, których znaczenia nie kryje w sobie żadna księga dostępna w ludzkich zbiorach.

Reddrarth JPc9xQs

Abyss, mustang o maści czarnej jak najgłębsza otchłań, to zarazem jej najwierniejszy kompan, ale i największe utrapienie.

Reddrarth 6CzNaqt




emme

Reddrarth SSiU9r6
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {30/10/22, 05:15 pm}

Reddrarth 31304810

         Altair oddychał płytko i powoli, czując z każdym większym ruchem niesamowity ból w okolicy prawego płuca. Jego głowa była gotowa zrozumieć bardzo wiele wraz z pierwszym uniesieniem powiek po długim śnie, ale nigdy nie przypuszczałby, że grupka ludzi w metalowych zbrojach postanowi rzucić się za nim, gdy wypełzł z sąsiadujących z jego rodzinnymi stronami gór The Mountains of Madness. Wszystko z czym miał styczność nie było już takie samo. Uciekając na południe przeciął ostatnie linie wzgórzystych pagórków, a pod nim samym surowy, chłodny krajobraz zastąpiły zielone równiny pełne rozmaitych gatunków drzew. Minął ruiny Mynge Keep cały czas będąc w locie, aby obcy nie mogli go uchwycić. Jako uciekający smok przed ludzką rasą musiał wyglądać bardzo żałośnie, lecz jego ciało było zbyt mocno osłabione, aby móc stawić im czoła. Niestety, byli nieustępliwi i dorwali Altaira w lesie zaraz za ruinami. Trafiony z włóczni prosto w bok swojego wychudzonego cielska przeciął powietrze ze świstem jeszcze pare razy, lądując niczym spadająca gwiazda prosto w sam środek kolejnego lasu, nieopodal zamku Reyne, gdzie wedle jego starych wspomnień istniał zakon Nahidy. Niszcząc korony drzew, przeturlał się po ziemi, przecinając zieleń ziemistą linią. Przemieniając się w ludzką istotę, ukrył swoją obecność w jednej z jaskiń. Jakimś cudem uszedł z życiem, pozostając w ukryciu przez kolejne dni, karmiąc się zwierzyną o suchej gębie. Tracąc kolejne siły, wrócił do swej naturalnej postaci, usiłując zmrużyć powieki, lecz jego niepokój i ból nieustępliwie nie pozwalały mu na to.
      Poirytowany swoją sytuacją westchnął głęboko, zastanawiając nad swoim dalszym losem. Nie mógł zostać w jaskini, ale czuł, że jak tylko wyjdzie na powierzchnię w poszukiwaniu wody, czy lekarstwa na swoją ranę, zostanie złapany i zabity. Smoki nigdy nie były atakowane, a przynajmniej nie przez ludzi. Zawsze się ich bali, chociażby na wzgląd ich rozmiarów. Co prawda on sam nadal był zbyt młody, aby osiągnąć imponujące wymiary, ale nie był już metrowym pisklęciem. Sam jego ogon miał dwa metry długości, a w pysku zdolny był pomieścić dwie spasione krowy.
      - Z pewnością mnie szukają - powiedział sam do siebie, aby czasem nie oszaleć od tej ciszy. Tak niezdrowej dla jego zmysłów, ale czego miał się spodziewać? Część zwierzyny z okolicy zdążył wybić, napełniając swój żołądek, a jeśli dalej będzie tak siedział zwinięty w kłębek w jaskini, zostaną mu jedynie gryzonie i roślinność, która swoją drogą była obrzydliwa w smaku. Altair nienawidził zielska. W końcu nie był królikiem, aby je wpieprzać. Zdecydowanie musiał skończyć marudzić i zachować się jak na smoka przystało, wychodząc i zionąc ogniem przed swoimi oprawcami. Spalić ich na popiół, złapać w szpony, rozszarpać, a pozostałości jak flaki rozrzucić nad miastem! Cały ten obraz rodzący się w głowie niebieskookiego był cudowny, ale tylko na chwilę, bo ból w klatce przywracał go do rzeczywistości. Znacznie mniej kolorowej.
      Z niezadowoleniem wymalowanym w kącikach jego gadzich oczu, uniósł lekko łeb ku górze, który chował zaraz za zwiniętym ogonem, przykuwając swą uwagę na szczura. Gryzoń zapiszczał, poruszając swoim noskiem, czując wyraźnie sączącą się nadal krew, mieszaną z tą już zeschniętą. Altair pochwycił zwierzę końcem swojego ogona, nie chcąc, aby chodzący zarazek dorwał się do jego rany i wyrzucił go z jaskini. Drobne ciało dosłownie rozprysnęło się w brunatną plamę, na której uwiesił oko jakby liczył na cud, że zabity szczur odżyje i znów zacznie iść w jego kierunku niczym wkurzający zarazek, niezwykle wytrwały. Jak on sam, walczący o swe przetrwanie. Przez całą  tę drogę nie spotkałani jednego smoka, a co gorsza, ani jednej nagicznej rasy. Tak jakby wyparowały. Przez chwilę zastanawiał się nawet, czy ziemi nie spotkała jakaś katastrofa ekologiczna. Może podczas snu nastała śmiertelna zaraza? Albo kawałek nieba spadł na miasta? Ale skoro żyli ludzie... musieli żyć i inni, choć ta słaba rasa słynęła z tego, iż rozmanżali się jak szaleni. Ich czas noszenia płodu, czas dorastania był oszałamiająco krótki. Altair śmiało mógłby uznać, że to oni byli takową zarazą. Zważywszy na to jak pewnie ruszyli w jego kierunku. Więc, czy był sam? Być może.
      Poprawiając się ostrożnie postanowił raz jeszcze przymknąć powieki i może tym razem zasnąć. Po godzinnej próbie do jego uszu dorarł szelest. Całkiem inny od tego, jaki powodowały kopytne zwierzęta. Był to dźwięk ocierających się o siebie szat. Od razu wiedział, że w okolicy spacerował człowiek. Niebieskooki nasłuchiwał, śledząc zmysłami jego ścieżkę. Wolał udawać, że go tu nie było niżeli ryzykować utratą głowy. Na dodatek był w miejscu bez wyjścia. Jego oddech stał się jeszcze bardziej błytki, wolniejszy, niczym ten przy hibernacji. Nie otwierał oczu, dopóki postać nie zatrzymała się przed wejściem do jaskini. Gdy poczuł wzrok obcego na samym sobie, dopiero wtedy, bez unoszenia łba, spojrzał prosto na istotę, przeszywając swym groźnym wzrokiem. Jego tęczówki lśniły subtelnym światłem, delikatnie ujawniając kształty łusek oraz piór wystających gdzie niegdzie wokół pyska. Uniósł go dopiero, kiedy wyraźniej dojrzał kobietę. Mając nadzieję, że ta zlęknie się, ale czy był to dobry pomysł? Gdyby uciekła, powiadomiłaby innych, a ci przyszli by po niego.
     - Czego tu szukasz? - spytał, nie otwierając paszczy. W końcu otwierały ją tylko dla zabijania. Ich słowa wędrowały prosto do umysłów odbiorców, więc i pytanie Altaira szybko zakorzeniło się w umyśle dziewczyny. Subtelnie, delikatnie, choć zarazem ostrzegawczo. Nie ufał jej. Z resztą co tu się dziwić. Jeszcze parę dni temu był zaatakowany przez ludzi.
     Z jakiegoś powodu nie drgnął ani o milimetr, przyglądając jasnowłosej z ciekawością. Postanowił ją zabić, gdyby chciała zrobić coś podejrzanego, a do tego czasu tylko obserwował, ciekaw jej zachowania.


Ostatnio zmieniony przez Yoshina dnia 13/02/23, 02:54 pm, w całości zmieniany 2 razy
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {16/01/23, 07:32 am}

Reddrarth IelP7mZ
 
           Kiedy człowiek staje naprzeciw ogromnego stworzenia, którego widok przyprawia o wrażenie, że mógłby zamordować samym gniewnym spojrzeniem, różne myśli kłębią się w głowie takiego nieszczęśnika. Uciekać. Błagać o litość. Pomodlić o wieczny spokój duszy w obliczu nieuchronnego końca. Ciało nie zawsze słucha tych myśli. Czasem zastyga sparaliżowane w przerażeniu, a czasem zdradza każdą uncję strachu, popadając w niekontrolowane drgawki. Czasem też, bardziej przydatnie, posłusznie z instynktem przetrwania, rzuca się do desperackiej ucieczki w nadziei, że prześcignie śmierć, albo napotka na drodze ocalenie z rąk sprzymierzeńców.
            Melian była jednak… Co najmniej skonfundowana. Kiedy po śniadaniu i porannej modlitwie wyruszała do lasu zbierać lecznicze zioła, nie spodziewała się, że ślady przecinające igliwie, niczym po przesunięciu gigantycznego głazu, zaprowadzą ją wprost do pieczary potwora. Tylko czy aby na pewno potwora? Komu powinna wierzyć? Najstarszym autorom i kronikarzom, którzy w swych księgach określali smoki jako stworzenia dumne, potężne, legendarne i jednocześnie pełne mądrości, przewyższające swoim intelektem istoty ludzkie, nie szukające przy tym zwady, niegdyś żyjące z nimi w zgodzie? Czy może współczesnym dziełom, w pergaminie skrywającym przestrogi i mrożące krew w żyłach historie o krwiożerczych, żądnych zemsty bestiach, równających z ziemią wioski, pożerających bydło i spopielających niewinnych, którzy staną im na drodze? Zaczęła żałować, że nie zaufała obawom Abyssa, którego zostawiła w bezpiecznej odległości, samej przychodząc tu z zamiarem zbadania tajemniczych śladów.
             Głos o nieznanym pochodzeniu, rozbrzmiewający w jej umyśle, niczym trąba apokalipsy zwiastująca rychły koniec, sprawił, że drobne ciało zadrżało, a oczy, do tej pory z fascynacją przemierzające każdy milimetr ogromnego pyska, zatrzymały się, krzyżując tym samym spojrzenia nieufnego smoka i przerażonej elfki. W mieniących się odcieniami turkusu tęczówkach starała się znaleźć choć cień nadziei, że odpowiedź na to niepozorne pytanie nie będzie jej ostatnią, w tak krótkim jak na elfa życiu. Przełknęła ślinę przez zaciśnięte gardło i dała sobie chwilę, zanim rozchyliła usta w zamiarze wytłumaczenia swojej obecności na terytorium legendarnego monstrum. Pozwoliłaby sobie na więcej rozmyślań o doborze odpowiednich słów, jednak obawiała się, że zbytnia zwłoka rozzłości i tak już ostrzegawczo lustrujące ją stworzenie, któremu przecież zakłóciła spokój.
             – Proszę o wybaczenie, o wielka, onieśmielająca samą swą aparycją, legendarna bestio z pieśni i podań. – Uznała, że puste komplementy go nie rozjuszą, a jej kupią trochę czasu, zanim postrach wszystkiego, co żywe, sam nie zdecyduje się przerwać tego spotkania. Dla dodatkowego oddania szacunku ukłoniła się lekko, tym samym spuszczając wzrok z oświetlonych w półmroku piór i łusek okalających pysk potwora. Po wyprostowaniu nie podniosła jednak głowy, wciąż wlepiając błękitne oczy w kamienne podłoże jaskini, zbyt przerażona, czy czasem go nie uraziła, zamiast schlebić. – Nazywam się Melian i jestem tylko prostym zakonnikiem pod wezwaniem bogini Kusanali. Zbieram w tym lesie zioła lecznicze i przyprawy. Musiałam zapuścić się zbyt głęboko w swoim roztargnieniu… Najmocniej przepraszam za zaburzenie twojego spokoju. – wyrecytowała niemal na jednym tchu, dopiero z ostatnim słowem podnosząc na smoka pełne niepewności spojrzenie zaszklonych, lecz szeroko otwartych oczu, które mimo beznadziejności sytuacji starały się znaleźć w niej sens.
             Bez problemu mógł pozbawić ją życia chwilę wcześniej, kiedy nieświadoma niebezpieczeństwa przekraczała bezpieczną odległość i wkroczyła w zasięg gadziego ognia. Zamiast tego, cierpliwie obserwował i, choć z ogromnego pyska ciężko było wyczytać, czy jest nią realnie zainteresowany, zadał pytanie, gotowy wysłuchać odpowiedzi. Chciał usłyszeć jej powody, zanim zaatakuje? Czy może przez nieznane białogłowej okoliczności nie chciał, lub nie mógł tego zrobić? Miała szaloną myśl, żeby wykorzystać ten łut szczęścia do cna. Już szykowała się, aby zapytać o zamiary niebieskiego smoka, kiedy nagła zmiana scenerii odebrała jej nie tylko mowę, ale i dech w piersiach. Promienie chylącego się ku zachodowi słońca zaczęły przedzierać się przez korony drzew i wpadać zza jej pleców do pieczary, ciepłym światłem rozjaśniając wnętrze, a co za tym idzie, ukazując oczom Melian leżące tam stworzenie w pełnej okazałości. Na moment zapomniała, że znajduje się właśnie w sytuacji życia lub śmierci i z rozchylonymi w niemym podziwie wargami obserwowała, jak puch z niebieskich piór delikatnie kołysze się z każdym jego oddechem, a lazurowe łuski lśnią i migoczą, niczym tysiące najpiękniejszych okazów azurytu, misternie ułożonych w hipnotyzującą swym kunsztem gromadę kryształów. Było to jej pierwsze spotkanie ze stworzeniem tak legendarnym. Nic więc dziwnego, że nawet w obliczu jego śmiertelnej potęgi, nie była w stanie nie okazać należytego mu podziwu.
             – Jaki ty jesteś piękny… – wyrwało się bezwiednie z nieostrożnych ust, kiedy umysł chłonął i pragnął zapamiętać każdy kadr rozgrywanego przed dziewczyną spektaklu harmonii światła z niesamowitością, jaką odznaczało się smocze ciało. Dopiero odcinający się od niebieskich barw szkarłat, rozlany po dnie jaskini i oblepiający bok stworzenia wyrwał elfkę z transu. Wcześniej przerażenie ustąpiło zachwytowi. Teraz nie czuła niczego, poza rozlewającymi się wewnątrz jej ciała współczuciem i zmartwieniem. Zmarszczyła brwi.
             – Krwawisz, jesteś ranny… Kto ci to… – I wtedy ją olśniło. Wykrzywiona przez grymas litości twarz rozjaśniła się w wyrazie objawienia, a w oczach rozbłysły ogniki determinacji. – Wszystko już jest jasne… Już wiem… Przecież ja… Ja mogę ci pomóc! To musi coś znaczyć, że Nahida postawiła cię na mojej drodze! To z pewnością jej plan, przeznaczenie! Proszę, MUSISZ mi zaufać! – Z każdym zdaniem podnosiła podekscytowany głos i robiła krok do przodu, aż, znajdując się już całkowicie w objęciach kamiennego stropu, bez nieba nad głową i igliwia pod stopami, zatrzymała się w półkroku. Z nagłym opamiętaniem przemieszanym z terrorem, zdała sobie sprawę, jak lekkomyślnie właśnie sama wmanewrowała się nie tylko w zasięg jego ewentualnego płomienia, ale i pazurów, szczęk, ogona. W jednej sekundzie z rozemocjonowanej sytuacją trzpiotki, zmieniła się z powrotem w pokorną kapłankę, świadomą własnej maleńkości wobec jego potęgi. Nie ośmieliła się już otworzyć ust w akcie kolejnego bezmyślnego pokazu swej głupoty. Stała więc, naprzeciw potwora, zastanawiając się, czy to wszystko nie było jednak jej karą od bogów. Karą za nieposłuszeństwo i zapuszczenie się zbyt głęboko w leśne gęstwiny, kiedy była ostrzegana, że coś niepokojącego ostatnio dzieje się z tutejszą fauną i florą. Karą za tak zawzięte studiowanie medycyny i magii leczniczej, kiedy powinna skupić się na wzmacnianiu więzi duchowej ze swoją boginią. I wreszcie, karą za dziecinną ciekawość i naiwność, kiedy to właśnie o roztropności i ostrożności pobierała jedne z ważniejszych nauk. Jednak w ramach kary zginąć z ręki legendarnego, potężnego, ogromnego smoka? W obliczu nieuchronnego, nie potrafiła nie próbować znaleźć w tym także oznaki uznania i… Honoru.
Yoshina
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Yoshina
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {13/02/23, 10:35 pm}

Reddrarth 31304810

         Z nienaganną uwagą wpatrywał się w ciemną postać, której szczegóły zakrywał blask zza jej pleców. Mimo tego, Altair mógł rozpoznać długie, lśniące niczym włókna Jedwabników włosy, delikatnie rozkładające się na pelerynie od podmuchów jego ciężkiego, nierównego oddechu. Czuł na sobie uważny wzrok drobnej postaci, prawdopodobnie należący do kobiety, a uczucie bycia obserwowanym miło połechtało ego rannego smoka. Wszystko dopiął strach, namacalnie wyczuwalny, gdy bestia pobudziła zmysły tajemniczej osoby swym głosem, bezczelnie zakłócającej jego spokój. W duchu prychnął na reakcję dziewczęcia, a jaskrawe tęczówki pochłonęła czarna dziura, łapczywie zagarniając coraz to większą powierzchnię gadzich gałek ocznych, gdy z ust niewiasty zaczynała wydobywać się przyjemna dla ucha melodia słodkich komplementów. Takie przywitanie powinni od razu zesłać na kark Altaira ludzcy mieszkańcy gór, ale zamiast tego wyskoczyli na niego z ostrymi, metalowymi mieczami, a teraz chował się jak jakaś żałosna jaszczurka, wpatrując w obcą, sprawdzając, czy ona również nie będzie chciała zatopić jakiegoś sztyleta w samo serce łuskatej bestii. Po tak długim, głębokim śnie, smok odnosił wrażenie, że ominęło go coś bardzo istotnego i musiał się dowiedzieć co. Dlaczego jedni przechodzili do ataku, zaś drudzy okazywali przed nim strach jak za dawnych czasów.
     - Melian'a od Kusanali - pomyślał, wracając wspomnieniami do wysłanników bogini, a ogon mimowolnie poruszył się lekko agresywniej. W duchu cieszył się, że trafił właśnie do tego lasu i nadal nie został odnaleziony. Przynajmniej przez swych oprawców. Gdzieś w sporych rozmiarów sercu iskrzyła się nadzieja o odnalezionym przynajmniej na pewien moment azylu.
        Zmarszczył lekko fałdy łusek nad oczami, które z lekkim opierzeniem ciągnęły się aż po linie długich, puchatych uszu, a wyraz pyska nabrał gorzkiego wyrazu niezadowolenia, gdy promienie słońca leniwie ciągnąc się w głąb jaskini, sięgnęły samego Altaira, obdzierając go z szaty niewidzialności przed białowłosą. Oczy prędko poszerzyły się w zaskoczeniu na słowa nieznajomej, która dosłownie wpadła w wir zachwytu leżącą przed nią bestią. Niebieski smok obruszony jej zauroczeniem wzdrygnął się, lekko unosząc swój łeb, aby spoglądać na człeka z góry. Chciał tym samym pokazać swą wyższość nad kruchym ciałem maleństwa, ale ta niewiele myśląc, w amoku zachwytu nie przerywała swojego sypania słowami, jakby właśnie doznała jakiegoś cudownego olśnienia, wizji rzekomej bogini, do której pewnie codziennie się modliła.
        Altairowi nie trzeba było mówić, iż był piękny. On doskonale o tym wiedział. Wielokrotnie samice z tego samego gatunku wychwalały piękno niebieskich łusek, wyrastające pióra, które z czasem zajmowały coraz większą powierzchnię. Widok ten nie był częsty. Niewiele smoków posiadało wygląd drobnych ptaków. Bestie przesiadujące większość czasu na ziemi lub pod nią pokryte były grubą warstwą skóry, twardniejącej na tyle, że tylko diamenty oraz potężne zaklęcia mogły ją uszkodzić. Wodne smoki również posiadały swe atuty, ale wietrznym było najbliżej do ideału. To one, zrodzone w burzy krzyków i silnych wietrznych tornad spadały z nieba, twardniejąc od zimnych temperatur, aby nie rozbić skorupy jaja. Tylko połowa uchodziła z życiem, a z nich jedynie garstka smakowała wieku dojrzałości. Niestety, Altair nie był nawet tym rodzajem smoka. Był kimś o wiele gorszym, mniej spotykanym. Kimś, o kim pisano wyłącznie w baśniach i legendach. Jednak czy to miało teraz jakiekolwiek znaczenie? Niekoniecznie, zważywszy, że przez całą drogę ucieczki nie spotkał dosłownie nikogo, ani niczego co wskazywałoby na czyn nie ludzki. Powozy, drogi, domostwa. Ani śladu magicznych istot. Myśl, iż Krasnoludy, czy elfy mogły wyginąć przez tę cholerną ludzką zarazę doprowadzał o nie lada migrenę Altaira. Tak samo jak potok słów niewiasty. Pomału irytującej jego osobę.
        Niebieska bestia czując jak dziewczyna niebezpiecznie się zbliża, odruchowo cofnął swą gardziej do tyłu, czując jak tył zaczyna coraz mocniej naciskać na kamienną ścianę. Było to żałosne, aby smok robił krok do tyłu przed kruchą istotą, zagadującą go na śmierć. Mimo to zebrał w sobie resztki godności, gromiąc ją wzrokiem, a lęgnąca się między nimi cisza jedynie potęgowała napięcie, jakie budował Altair. Jakby nie było, był smokiem.
     - Czy mówił już ktoś tobie, że za dużo biadolisz? - schylił się, dmuchając ze swych nozdrzy gorącym powietrzem, które momentalnie zmieniło się w parę od różnic temperatur. Dopiero teraz miał okazję dokładnie zlustrować Melian. Była młoda, może nawet głupiutka patrząc na to, jak bezwstydnie i nieumyślnie podeszła do potwora, proponująć mu pomoc, lecz Altair okazałby się jeszcze większym głupcem, nie korzystając z propozycji. Zakon Nahidy był miłosierny, przynajmniej w czasach, gdy przechadzał się swobodnie po polach bogatych w roślinność. Do tego czasu wszystko mogło się zmienić, ale czy miał lepszy wybór, albo plan? Nie. Grupa z pewnością łatwo nie odpuści i to była tylko kwestia czasu, aż odnajdą go w jaskini. Pożywienia również pomału brakowało, a rana nie wyglądała za dobrze. Jedyna opcja stała na wyciągnięcie pazurów i smok postanowił po nią sięgnąć.
     - Dlaczego miałbym tobie zaufać i nie pożreć żywcem? - spytał wiecle zaintrygowany osobą, powoli sunąc po ziemi ogonem ku Melian, aby zatarasować dziewczynie drogę ucieczki.
     - Skąd mam mieć pewność, że nie powiesz gdzie jestem i łowcy, którzy są winni mej ranie, nie wrócą dokończyć tego, co zaczęli - był pełen obaw. Gotów walczyć, nie miał wystarczająco sił, aby powalić dziesiątki rosłych mężczyzn. Nadal nie osiągnął dojrzałości, więc nie był tak potężny jak ojciec, czy matka. Nadal był... pisklakiem.
       Zastanawiał się długo nad słowami białowłosej, wpatrująć w jej piękne oczy, ostatecznie poddając swej jedynej szansy na przetrwanie w tej okoliczności. Z westchnięciem rezygnacji, przymknął powieki, odsłaniając swą ranę, aby ułątwić do niej dostęp. Choć chciał przemienić swe ciało w mniej problematyczne, to nadal nie był wystarczająco zdrów, aby szarpać się na wyrzucenie z siebie tak sporej ilości energii.
     - Zrób jeden fałszywy krok, a oderwę tobie głowę - ostrzegł, obserwując dokładnie poczynania Melian, słysząc w oddali zaniepokojone zwierzę, które pewnie należało do niej samej.
     - Opowiedz mi, jak teraz wygląda świat. Muszę wiedzieć, jak długo spałem - te słowa z trudem przechodziły mu przez myśl. On, smok, nie wiedzący w jakiej erze się znajdował. Ile lat przeminęło odkąd otworzył swe powieki, a to wszystko za sprawą nieszczęśliwej, wojny? Wspomnienia były jak za mgłą, niewyraźne, stłumione. Altair czuł się okrutnie zagubiony, jakby został wrzucony w otchłań, jakby ktoś wydłubał mu oczy i kazał uczyć wszystkiego od nowa. Smaku, rozpoznawania rzeczy po dotyku, czy dźwięku.
Shadia
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Shadia
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {16/08/23, 02:31 pm}

Tu niebawem będzie kontent~
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

Reddrarth Empty Re: Reddrarth {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach