Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Fabuła: Młoda nauczycielka dopiero zaczyna pracę w liceum . Już pierwszego dnia swoich zajęć. Widzi, że jedna z uczennic nieźle sobie z nią pogrywa nie słuchając jej poleceń. Zwracanie jej uwagi nic nie daje, a tylko rozbawia nastolatkę. Pewna siebie dziewczyna z dnia na dzień jest coraz bardziej bezczelna. W końcu kobieta nie wytrzymuje i każe jej zostawać po godzinach w klasie. Na co ku jej zdziwieniu zgadza się bez szemrania. Gdy przebywają sam na sam jawnie zaczyna być wobec niej zbyt śmiała dając niestosowne propozycje. Kobieta ignoruje je nie dając się oczarować nastolatce. Co jeśli jednak przekroczą pewnego rodzaju granicę? Czy to tylko gra z jej strony? Czy sztywne szkolne reguły je przed tym powstrzymają? Czy coś takiego ma w ogóle szansę być prawdziwe?
Postacie:
Nauczycielka - @Minako88
Uczennica - @Natas
Nauczycielka - @Minako88
Uczennica - @Natas
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Aimee "AI" Martell
Wiek: 17 lat
Urodziny: 20.07
Płeć: Kobieta
Orientacja: Biseksualna
Status cywilny: Wolna
Rodzina:
- Matka & Ojciec - Sophie 55 L.; Randy 59 L.
- Trzech starszych braci - Avery 18 L.; Tayler 18 L.; Brannon 25 L.
- Młodszy brat - Jamey 16 L.[
Wzrost: 173 cm
Waga: 61 kg
Kolor oczu: Niebieskie
Kolor włosów: Jasny brąz
Cera: Blada
Sylwetka: Wysportowana
Znaki szczególne: Pieprzyk pod lewym kącikiem ust
Ciekawostki:
- Siostrzenica dyrektorki. Bardzo uwielbiana przez ciotkę.
- Doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego uroku osobistego i nie wacha się do wykorzystywać, jeśli tylko nadarzy się taka okazja.
- Jedna z najlepszych uczennic. Jednak nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy naprawdę posiada taką wiedzę, czy po prostu jest geniuszem ściągania.
- Zdarzają jej się jedno nocne przygody, ale w związku była tylko raz z kobietą.
- Duża wada wzroku. Bez okularów jest niemalże ślepa jak kret.
- Zdarza się jej wdawać w bójki.
- Kociara i psiara. W domu posiada mały zwierzyniec w postaci dwóch labradorów, dwóch persów i jednego dachowca.
- Zawsze była przez wszystkich rozpieszczana i dostawała to czego chce. Spowodowane było to tym, że całe jej kuzynostwo jest płci męskiej. Jedynie jej rodzice mieli cierpliwość i w końcu doczekali się córki.
Wiek: 17 lat
Urodziny: 20.07
Płeć: Kobieta
Orientacja: Biseksualna
Status cywilny: Wolna
Rodzina:
- Matka & Ojciec - Sophie 55 L.; Randy 59 L.
- Trzech starszych braci - Avery 18 L.; Tayler 18 L.; Brannon 25 L.
- Młodszy brat - Jamey 16 L.[
Wzrost: 173 cm
Waga: 61 kg
Kolor oczu: Niebieskie
Kolor włosów: Jasny brąz
Cera: Blada
Sylwetka: Wysportowana
Znaki szczególne: Pieprzyk pod lewym kącikiem ust
Ciekawostki:
- Siostrzenica dyrektorki. Bardzo uwielbiana przez ciotkę.
- Doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego uroku osobistego i nie wacha się do wykorzystywać, jeśli tylko nadarzy się taka okazja.
- Jedna z najlepszych uczennic. Jednak nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy naprawdę posiada taką wiedzę, czy po prostu jest geniuszem ściągania.
- Zdarzają jej się jedno nocne przygody, ale w związku była tylko raz z kobietą.
- Duża wada wzroku. Bez okularów jest niemalże ślepa jak kret.
- Zdarza się jej wdawać w bójki.
- Kociara i psiara. W domu posiada mały zwierzyniec w postaci dwóch labradorów, dwóch persów i jednego dachowca.
- Zawsze była przez wszystkich rozpieszczana i dostawała to czego chce. Spowodowane było to tym, że całe jej kuzynostwo jest płci męskiej. Jedynie jej rodzice mieli cierpliwość i w końcu doczekali się córki.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
│ Imię:Rachel |
│Nazwisko:|Archer |
│Wiek: 24 lata |
│Wzrost:168 cm|
│Waga:55 kg|
│ Kolor włosów : Brązowe, długie|
│ Kolor oczu : Szare|
│ Data urodzenia : 28 Sierpnia|
│ Znak zodiaku :Panna|
│Rodzina: Matka Stephanie(58 lat) Brat Cole(20 lat)ojciec nie żyje( Marcus) |
│Status:Wolna |
│Orientacja :Biseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, kobieca, |
│Ciekawostki :
- Od zawsze chciała pracować jako nauczycielka w liceum od roku spełnia to marzenie
- Maluje paznokcie na czarny lub czerwony kolor
- Uwielbia horrory oraz dramaty za to nienawidzi komedii romantycznych
- Panicznie boi się pająków od zawsze ma arachnofobię
- Nie posiada prawa jazdy porusza się przeważnie z młodszym bratem jego motocyklem lub autobusem
- Zdecydowanie jest bardziej aktywna w nocy niż za dnia choć zawód który wykonuje zmusza ją do większej aktywności w dzień
- Raz zaręczona, ale zerwała z narzeczonym gdy ten zaczął za mocno nalegać na ślub
-Mieszka w sporym mieszkaniu niedaleko swojej rodziny, więc można powiedzieć że są u siebie parę razy w tygodniu
│Nazwisko:|Archer |
│Wiek: 24 lata |
│Wzrost:168 cm|
│Waga:55 kg|
│ Kolor włosów : Brązowe, długie|
│ Kolor oczu : Szare|
│ Data urodzenia : 28 Sierpnia|
│ Znak zodiaku :Panna|
│Rodzina: Matka Stephanie(58 lat) Brat Cole(20 lat)ojciec nie żyje( Marcus) |
│Status:Wolna |
│Orientacja :Biseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, kobieca, |
│Ciekawostki :
- Od zawsze chciała pracować jako nauczycielka w liceum od roku spełnia to marzenie
- Maluje paznokcie na czarny lub czerwony kolor
- Uwielbia horrory oraz dramaty za to nienawidzi komedii romantycznych
- Panicznie boi się pająków od zawsze ma arachnofobię
- Nie posiada prawa jazdy porusza się przeważnie z młodszym bratem jego motocyklem lub autobusem
- Zdecydowanie jest bardziej aktywna w nocy niż za dnia choć zawód który wykonuje zmusza ją do większej aktywności w dzień
- Raz zaręczona, ale zerwała z narzeczonym gdy ten zaczął za mocno nalegać na ślub
-Mieszka w sporym mieszkaniu niedaleko swojej rodziny, więc można powiedzieć że są u siebie parę razy w tygodniu
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|RACHEL ARCHER |
Pierwszym co było dane mi usłyszeć zaraz po przebudzeniu, nie był zbawczy odgłos budzika a odgłos gitary elektrycznej z pokoju obok. Czując się, jak na jakimś dzikim koncercie rockowym podniosłam się z łóżka. Wyjątkowo tej nocy spałam w swoim dawnym pokoju w mieszkaniu rodzinnym zamiast u siebie. Powód był jeden w nocy, matce znowu się pogorszyło, często się przeziębiała. Cole, zamiast szanować stan zdrowia, naszej rodzicielki ćwiczył od świtu do zmierzchu swe wyczyny na nowo kupionej gitarze. Mając już na ustach ostre uwagi, skierowane w jego stronę, ruszyłam do szafy, by zgarnąć jakieś ciuchy. Na szczęście do pracy miałam dziś na dziesiątą, bo raczej na ósmą już bym się nie wyrobiła. Wyszłam z niedużego jasnego pokoju na mocno oświetlony promieniami słońca hol. Łazienka znajdowała się tuż przy kuchni. Lodowaty prysznic ogarnianie niesfornych włosów jak i zmiana stroju na bardziej odpowiedni nie trwała jakoś bardzo długo. Nałożyłam delikatny makijaż, by następnie mocno zapukać w drzwi pokoju młodszego brata, ten nie od razu mi otworzył.
- Cole mógłbyś choć raz tak nie hałasować? Pal licho mój sen, ale naszej matce mógłbyś dać się wyspać. Wiesz dobrze, że gorączkowała prawie całą noc - zwróciłam mu uwagę, nie szczędząc przenikliwego spojrzenia, które wbijało się w niego niczym naostrzone sztylety.
- Rachel, dobrze wiesz, że muszę trenować, mój zespół ma koncert za dwa tygodnie. Matką i tak ja się zwykle zajmuje, bo ty ciągle pracujesz. Nie, żebym się uskarżał, tylko mówię, jak jest- oznajmił, przeczesując włosy palcami. Cole roztargniony jak zawsze. Czego innego mogłam się spodziewać po dwudziestolatku?
- Muszę już iść, więc tylko powtórzę, daj mamie leki w południe oraz zrób jej mocną herbatę. Zajrzę do was dziś lub jutro. Myślę, że z tym sobie poradzisz- pożegnałam go, zakładając buty, zgarniając kurtkę oraz torebkę. Na przystanek nie miałam jakoś bardzo daleko. Jednak pech nadal był po mojej stronie, bo autobus spóźnił się, bite piętnaście minut. W konsekwencji tego do mego miejsca pracy przyjechałam, pół godziny przed rozpoczęciem zajęć. W pokoju nauczycielskim unosił się przyjemny zapach kawy. Usiadłam przy jednym ze stołów, biorąc dziennik mojej nowej klasy do ręki.
- Zmiany się szykują, przejmujesz klasę pana Adamsa, musiał niestety zrezygnować z pracy z powodów rodzinnych- wyjaśniła mi sekretarka, gdy zorientowałam się, że mam teraz uczyć cztery klasy, a nie tylko dwie. Pan Adams też uczył historii. W obecnej sytuacji nauczycieli z tego przedmiotu została zaledwie trójka. Dopóki nie zatrudnią kogoś nowego na jego miejsce.
- Rozumiem, mogę więc dostać mój nowy plan? Muszę się z nim zapoznać – po tych słowach dostałam kartkę i zorientowałam się, że przerwę będę mieć dopiero o czternastej w porze obiadowej. Czas spędzony w pokoju nauczycielskim szybko minął. Najwyższa pora na rozpoczęcie kolejnego dnia pracy. Wzięłam dziennik oraz parę książek potrzebnych do zajęć.
Na miejscu zastałam grupę ponad dwudziestu uczniów. Otworzyłam drzwi do klasy.
- Wchodźcie szybciej, nie marnujcie czasu, bo zostaniecie na przerwie- upomniałam ich gdy już zajmowali swoje miejsca. Stanęłam za biurkiem, nie miałam wcześniej z nimi styczności.
- Jak zapewne wiecie, pan Adams poszedł na zwolnienie i nie wiadomo czy wróci do pracy. Tak więc w obecnej sytuacji to ja będę uczyć was historii. Nazywam się Rachel Archer. Niestety nie dostałam dokładnej informacji, na czym skończyliście ostatnie zajęcia. Tak więc panno Martell możesz mi streścić, co ostatnio przerabialiście? - spytałam, wybierając pierwszą lepszą osobę z dziennika. Okazało się, że jest nią wysoka dziewczyna. Zachęciłam ją lekkim uśmiechem do udzielenia mi na to odpowiedzi.
- Cole mógłbyś choć raz tak nie hałasować? Pal licho mój sen, ale naszej matce mógłbyś dać się wyspać. Wiesz dobrze, że gorączkowała prawie całą noc - zwróciłam mu uwagę, nie szczędząc przenikliwego spojrzenia, które wbijało się w niego niczym naostrzone sztylety.
- Rachel, dobrze wiesz, że muszę trenować, mój zespół ma koncert za dwa tygodnie. Matką i tak ja się zwykle zajmuje, bo ty ciągle pracujesz. Nie, żebym się uskarżał, tylko mówię, jak jest- oznajmił, przeczesując włosy palcami. Cole roztargniony jak zawsze. Czego innego mogłam się spodziewać po dwudziestolatku?
- Muszę już iść, więc tylko powtórzę, daj mamie leki w południe oraz zrób jej mocną herbatę. Zajrzę do was dziś lub jutro. Myślę, że z tym sobie poradzisz- pożegnałam go, zakładając buty, zgarniając kurtkę oraz torebkę. Na przystanek nie miałam jakoś bardzo daleko. Jednak pech nadal był po mojej stronie, bo autobus spóźnił się, bite piętnaście minut. W konsekwencji tego do mego miejsca pracy przyjechałam, pół godziny przed rozpoczęciem zajęć. W pokoju nauczycielskim unosił się przyjemny zapach kawy. Usiadłam przy jednym ze stołów, biorąc dziennik mojej nowej klasy do ręki.
- Zmiany się szykują, przejmujesz klasę pana Adamsa, musiał niestety zrezygnować z pracy z powodów rodzinnych- wyjaśniła mi sekretarka, gdy zorientowałam się, że mam teraz uczyć cztery klasy, a nie tylko dwie. Pan Adams też uczył historii. W obecnej sytuacji nauczycieli z tego przedmiotu została zaledwie trójka. Dopóki nie zatrudnią kogoś nowego na jego miejsce.
- Rozumiem, mogę więc dostać mój nowy plan? Muszę się z nim zapoznać – po tych słowach dostałam kartkę i zorientowałam się, że przerwę będę mieć dopiero o czternastej w porze obiadowej. Czas spędzony w pokoju nauczycielskim szybko minął. Najwyższa pora na rozpoczęcie kolejnego dnia pracy. Wzięłam dziennik oraz parę książek potrzebnych do zajęć.
Na miejscu zastałam grupę ponad dwudziestu uczniów. Otworzyłam drzwi do klasy.
- Wchodźcie szybciej, nie marnujcie czasu, bo zostaniecie na przerwie- upomniałam ich gdy już zajmowali swoje miejsca. Stanęłam za biurkiem, nie miałam wcześniej z nimi styczności.
- Jak zapewne wiecie, pan Adams poszedł na zwolnienie i nie wiadomo czy wróci do pracy. Tak więc w obecnej sytuacji to ja będę uczyć was historii. Nazywam się Rachel Archer. Niestety nie dostałam dokładnej informacji, na czym skończyliście ostatnie zajęcia. Tak więc panno Martell możesz mi streścić, co ostatnio przerabialiście? - spytałam, wybierając pierwszą lepszą osobę z dziennika. Okazało się, że jest nią wysoka dziewczyna. Zachęciłam ją lekkim uśmiechem do udzielenia mi na to odpowiedzi.
Natas
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Aimee "AI" Martell
Pierwszą misją z rana od której zależało moje życie było wygranie wyścigu do jedynej łazienki w domu. Do tej pory nikt nie był w stanie mnie wyprzedzić, choć tego dnia było blisko. Kiedy wychodziłam ze swojego pokoju, widziałam jak uchylają się drzwi do pokoju chłopaków, a w przejściu staje Avery. Na krótki moment nasze spojrzenia się skrzyżowały, po czym oboje rzuciliśmy się w stronę łazienki, jednak jak zawsze zwinnie wślizgnęłam się do środka i zamknęłam mu drzwi przed nosem.
- Oj, Ave. Nigdy się nie nauczysz. - Zaśmiałam się, a w odpowiedzi otrzymałam odgłos pięści uderzającej w drzwi.
- Jutro wykręcam je jebane zamki! - Pogroził jeszcze , ale po chwili słychać było jak się oddala, a następnie trzaska drzwiami wejściowymi. Zapewne zrezygnowany postanowił skoczyć do swojego kupla z mieszkania obok, aby poprosić go o użyczenie łazienki. Mogłam przysiąc, że wyłapałam śmiech Owena, przez co sama parsknęłam pod nosem. No cóż, tak to już jest jak mieszka się w domu z tyloma facetami. Trzeba umieć walczyć o swoje i nie dać im wejść sobie na głowę. Z dobrym humorem zabrałam się na szykowanie.
Śniadanie oczywiście też nie mogło odbyć się spokojnie w naszej rodzinie. Rodzice mieszkali poza miastem z powodu pracy, więc byliśmy zdani na siebie. A raczej na naszego najmłodszego braciszka - Jamey'ego. najstarsza trójca była w stanie przygotować coś zjadliwego, ale ja miałam kategoryczny zakaz dotykania czegokolwiek w kuchni poza gotowymi przekąskami. Miała niesamowity talent, dzięki któremu byłam w stanie spalić nawet wodę na herbatę. Dlatego moja rolą było ładowanie brudnych naczyń do zmywarki i nastawianie programu według instrukcji. Nie narzekałam, przynajmniej nie musiałam się brudzić. Jamey natomiast był stworzony do gotowania, a jego dania były godne szefa kuchni z najlepszych restauracji.
Droga do szkoły również upływała nam radośnie. Kiedy tylko przyłączył się do nas Owen, wszyscy wsiedli na rowery parami, prócz Jamey'ego. Sama wpakowałam się na bagażnik Avery'ego, nie odmawiając sobie zaczepki w postaci dźgnięcia we wrażliwy na łaskotki bok. Było to subtelne przypomnienie o tym, aby uważał na dziury.
Całą grupą dotarliśmy do szkoły trochę spóźnieni, jednak żadne z nas się tym nie przejmowało. Na spokojnie zapięliśmy pojazdy do stojaków i jeszcze zdążyliśmy wejść do pobliskiej piekarni po ciepłe przekąski. Jedynie najmłodszy odłączył się nam od grupy.
Czas jak zawsze szybko leciał na wygłupach i zaczepkach. Nim się obejrzałam, a już przyszedł czas na trzecią godzinę lekcyjną. Zajęta rozmową z Naomi, nawet nie zwracałam uwagi na to, kto zaprasza nasz do klasy. Dopiero kiedy znalazłam się w swojej ławce usłyszałam jak młoda kobieta przedstawia się jako nowa nauczycielka. Byłam pewna, że gdzieś już ją wiedziałam, jednak nie była to szczególnie znana mi sylwetka. A wielka szkoda. Wsparłam głowę na dłoni, której palce ułożyłam na wargach i zlustrowałam kobietę wzrokiem. Chyba nie zdawała sobie sprawy kim jestem, dlatego trzeba będzie szybko ją oświecić. Do tej pory Adams olewał nasze zajęcia i puszczał nam jedynie filmy wojenne, nie wymagając byśmy nawet sporządzali notatki. Nikt normalny nie pozwoli jej odebrać tak swobodnej godziny. Lepiej, żeby nawet nie próbowała się biedaczka produkować.
- Pierwsze zajęcia z nową klasą i już zwalanie swojej roboty na ucznia? Ładne pierwsze wrażenie Panno Archer. - Odparłam posyłając jej swój anielski uśmiech.
- Ale ten raz mogę cię poratować. Maxi, podrzuć. - Podałam blondynowi swój zeszyt, a ten podrzucił go lekko na biurko nauczycielki, ledwo wstrzymując swój rozbawiony uśmiech. Wszyscy doskonale wiedzieli, że nigdy nie robiłam notatek, zatem każda kartka świeciła pustkami. Byłam ciekawa jak zareaguje. Takie świeżo upieczone nauczycielki zwykle podchodziły do wszystkiego z taką powagą, jakby od ich pracy zależały losy wszechświata. Takich naiwniaków szybko trzeba było sprowadzić na ziemię. Poza tym to nie była najlepsza szkoła w kraju, nie ma co się czarować.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|RACHEL ARCHER |
Mój pierwszy dzień z tą klasą był niezwykle stresujący. Zabrałam głos, by odpowiedzieć uczennicy zgodnie z prawdą.
- Panno Martell przypominam, że nie miałam wcześniej styczności z waszą klasą. Jednak w tym roku się to zmieni. I moim obowiązkiem jest prowadzenie tych zajęć za niego- przypomniałam jej na tę jawną prowokację ze swojego braku zorganizowania.
Liczyłam na drobną pomoc ze strony wywołanej przeze mnie uczennicy. Nawiasem mówiąc jej nazwisko wydało mi się znajome. Może to nawet dlatego akurat ją poprosiłam o udzielenie mi tej potrzebnej do prowadzenia zajęć informacji. Skrzywiłam się lekko nie kryjąc zdziwienia jak bezpośrednio się ona do mnie zwróciła. Uprzejmie to zignorowałam, do czasu dopóki nie otrzymałam zeszytu tejże uczennicy a w nim… same puste kartki. Nie kryłam zaskoczenia, czy pan Adams naprawdę nie kazał im niczego notować? Z rezygnacją odłożyłam zeszyt na biurko uważnie obserwując rozbawionych z tej sceny uczniów.
- Bardzo dobry żart panno Martell. Naprawdę bardzo zabawny- powiedziałam udając że sama się lekko uśmiecham. Choć do śmiechu to mi na pewno nie było. Skoro żaden z uczniów nie chciał mi pomóc to zaczniemy od mini testu sprawdzającego wiedzę.
- Dobrze więc, by ocenić waszą wiedzę jak i to od czego mam zacząć waszą edukację zaczniemy od małego testu. W podręcznikach na stronie dwudziestej czwartej macie siedem zadań. Każde z nich dotyczy epoki kredy jak i żelaza wyciągnijcie kartki i przeczytajcie tekst by na nie odpowiedzieć. Radzę wam się wysilić niż tylko przepisywać zdania z książki- uprzedziłam ich bo co jak co, ale nie byli dziećmi z podstawówki. Złapałam zeszyt Martell w rękę i podeszłam do jej ławki odkładając go przy okazji uważnie lustrując dziewczynę wzrokiem.
- Bardzo dziękuję za tę nieocenioną pomoc. Oby test poszedł pannie lepiej niż uważanie na zajęciach u pana Adamsa. U mnie coś takiego na pewno nie przejdzie- uprzedziłam ją. Następnie wróciłam do biurka zajmując za nim miejsce. Pod koniec zajęć gdy uczniowie kończyli pisać podniosłam się z krzesła i oznajmiłam to, co mówiłam każdej klasie jaką uczyłam.
- Pragnę was poinformować że dla chętnych zakładam klub lub koło historyczne. Dla kogoś kto chce podwyższyć swoją oceną jak i wiedzę z tego zakresu. Zapraszam trzy razy w tygodniu o siedemnastej w sali czterdzieści siedem.
Nie byłam pewna czy ktoś będzie w ogóle chętny na te dodatkowe zajęcia. Większość zapewne woli już myśleć o domu a nie o dodatkowej nauce. Dałam znak, by kończyli pisać i kładli kartki na biurku. Dzwonek oznajmił koniec zajęć ku mojej ogromnej uldze. Zaczęłam zbierać kartki wiedząc że teraz zajmie mi cały wieczór ich sprawdzanie, sama się na to pisałam. Najbardziej jednak zastanawiały mnie odpowiedzi tej nazbyt pewnej siebie uczennicy. Nie wiedziałam dlaczego nawiedziło mnie to przeczucie, że będę mieć z nią same problemy.
- Panno Martell przypominam, że nie miałam wcześniej styczności z waszą klasą. Jednak w tym roku się to zmieni. I moim obowiązkiem jest prowadzenie tych zajęć za niego- przypomniałam jej na tę jawną prowokację ze swojego braku zorganizowania.
Liczyłam na drobną pomoc ze strony wywołanej przeze mnie uczennicy. Nawiasem mówiąc jej nazwisko wydało mi się znajome. Może to nawet dlatego akurat ją poprosiłam o udzielenie mi tej potrzebnej do prowadzenia zajęć informacji. Skrzywiłam się lekko nie kryjąc zdziwienia jak bezpośrednio się ona do mnie zwróciła. Uprzejmie to zignorowałam, do czasu dopóki nie otrzymałam zeszytu tejże uczennicy a w nim… same puste kartki. Nie kryłam zaskoczenia, czy pan Adams naprawdę nie kazał im niczego notować? Z rezygnacją odłożyłam zeszyt na biurko uważnie obserwując rozbawionych z tej sceny uczniów.
- Bardzo dobry żart panno Martell. Naprawdę bardzo zabawny- powiedziałam udając że sama się lekko uśmiecham. Choć do śmiechu to mi na pewno nie było. Skoro żaden z uczniów nie chciał mi pomóc to zaczniemy od mini testu sprawdzającego wiedzę.
- Dobrze więc, by ocenić waszą wiedzę jak i to od czego mam zacząć waszą edukację zaczniemy od małego testu. W podręcznikach na stronie dwudziestej czwartej macie siedem zadań. Każde z nich dotyczy epoki kredy jak i żelaza wyciągnijcie kartki i przeczytajcie tekst by na nie odpowiedzieć. Radzę wam się wysilić niż tylko przepisywać zdania z książki- uprzedziłam ich bo co jak co, ale nie byli dziećmi z podstawówki. Złapałam zeszyt Martell w rękę i podeszłam do jej ławki odkładając go przy okazji uważnie lustrując dziewczynę wzrokiem.
- Bardzo dziękuję za tę nieocenioną pomoc. Oby test poszedł pannie lepiej niż uważanie na zajęciach u pana Adamsa. U mnie coś takiego na pewno nie przejdzie- uprzedziłam ją. Następnie wróciłam do biurka zajmując za nim miejsce. Pod koniec zajęć gdy uczniowie kończyli pisać podniosłam się z krzesła i oznajmiłam to, co mówiłam każdej klasie jaką uczyłam.
- Pragnę was poinformować że dla chętnych zakładam klub lub koło historyczne. Dla kogoś kto chce podwyższyć swoją oceną jak i wiedzę z tego zakresu. Zapraszam trzy razy w tygodniu o siedemnastej w sali czterdzieści siedem.
Nie byłam pewna czy ktoś będzie w ogóle chętny na te dodatkowe zajęcia. Większość zapewne woli już myśleć o domu a nie o dodatkowej nauce. Dałam znak, by kończyli pisać i kładli kartki na biurku. Dzwonek oznajmił koniec zajęć ku mojej ogromnej uldze. Zaczęłam zbierać kartki wiedząc że teraz zajmie mi cały wieczór ich sprawdzanie, sama się na to pisałam. Najbardziej jednak zastanawiały mnie odpowiedzi tej nazbyt pewnej siebie uczennicy. Nie wiedziałam dlaczego nawiedziło mnie to przeczucie, że będę mieć z nią same problemy.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach