Maybe I Belong Among The Stars?Zmącona tafla jeziora sprawiła, że zamrugałeś wytrącony z rozmyślań. Podnosząc spojrzenie na rozgwieżdżone niebo nad Twoją głową uśmiechasz się lekko do siebie, wreszcie wróciłeś do domu. Bierzesz głęboki wdech, czujesz zapach świeżej trawy, kwitnących kwiatów. Do uszu dochodzi Cię szum nocnego życia: gdzieś w krzakach spłoszyły się myszy, koniki polne zagrały w rytm ucieczki. Poprawiasz sobie plecak na ramieniu, chowasz dłonie do kieszeni, powiew wieczornego wiatru rozwiał Ci kosmyki włosów. Jak dobrze wreszcie poczuć tą swobodę! W umyśle już kotłuje Ci się pomysł na nową przygodę. Co tym razem Cię spotka? Gdzie tym razem dojdziesz? To miejsce nigdy Cię nie przestaje zaskakiwać chociaż masz wrażenie, że znasz tu już każdy kąt. Zawsze zjawia się ktoś nowy, wnosi coś niesamowitego w Twoje życie, a Twoja Gwiazda coraz mocniej błyszczy tam na górze. Jest was coraz więcej. Świeć więc pełnią swojego blasku!
Zapraszamy do uczestnictwa na forum zrzeszającym wszystkich autorów i autorki zainteresowane wszystkimi gatunkami, rozwojem i kreowaniem nowych rzeczywistości! Długie czy krótkie posty! Pojawiające się codziennie bądź raz w miesiącu! Poszukiwacze towarzystwa, tej jednej osoby, po prostu odbiorców! Wszyscy możecie znaleźć coś dla siebie w naszym City of Stars!
01/01

Nowy Rok witamy z nową odsłoną naszego forum. Ah... tyle zmian na raz. Na pewno poczujecie się przez chwilę zagubieni, ale wierzymy, że szybko odnajdziecie się w Mieście Gwiazd. Szczęśliwego, magicznego Nowego Roku!
00/00
00/00
Administracja
Ostatnie posty
Szukaj
Display results as :
Advanced Search
Keywords

Latest topics
A cup of uncertaintyDzisiaj o 07:30 pmCarandian
Twilight tensionDzisiaj o 06:53 pmCarandian
A New Beginning Dzisiaj o 04:23 amYulli
From today you're my toyWczoraj o 08:08 pmKurokocchin
This is my revengeWczoraj o 07:47 pmYoshina
Agathokakological15/09/24, 10:36 pmAgathokakological
W Krwawym Blasku Gwiazd15/09/24, 10:30 pmHummany
Alteros15/09/24, 07:03 pmYoshina
Triton and the Wizard15/09/24, 06:53 pmYoshina
Wrzesień 2024
PonWtoSroCzwPiąSobNie
      1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
30      

Calendar

Top posting users this week
3 Posty - 33%
2 Posty - 22%
2 Posty - 22%
1 Pisanie - 11%
1 Pisanie - 11%

Go down
I'm Sus. Sus Picious
Tajemniczy Gwiazdozbiór
I'm Sus. Sus Picious
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty B A N G B A N G {17/02/22, 09:45 pm}

B A N G  B A N G Bang-3
——————————————
■                           ■                           ■
B A N G  B A N G Ezgif-com-gif-maker-1
■                           ■                           ■

t h i s         t o w n        a i n ' t          b i g        e n o u g h
ain't big enough     ————————     for both of us
A N D   I T   A I N ' T   M E   W H O ' S   G O N N A   L E A V E

——————————————
B A N G  B A N G Ezgif-com-gif-maker-4
■           J    U    L          &          S    U    S          ■
wąs      kosmos     i     brawurowe     śledztwo
Kulka
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kulka
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty Re: B A N G B A N G {20/02/22, 12:45 pm}

Dupa tam, wstawie nieuporządkowane brzydkie
B A N G  B A N G V8t6OOD
A   R   L   O        C   A   M   P   B   E   L   L

PIĘĆDZIESIĄT CZTERY LATA NA KARKU I OD GROMA SIWYCH WŁOSÓW NA GŁOWIE
ŻONATY OJCIEC DWÓJKI SYNÓW I CÓRKI,            GWIEZDNY GLINIARZ,             KOMISARZ
1.81 WZROSTU,     77 KG WAGI,    WĄSIK,     ZADZIWIAJĄCO - BRAK PIWNEGO BRZUCHA
UBIÓR JAK  U  TWOJEGO  WUJKA  HYDRAULIKA   I   CHĘĆ ŻYCIA JAK  U   EMO  KUZYNKI
SZKŁA OKULARÓW GRUBE NICZYM PORTFELE DRANI,      KTÓRYCH WSADZA DO PAKI
I'm Sus. Sus Picious
Tajemniczy Gwiazdozbiór
I'm Sus. Sus Picious
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty Re: B A N G B A N G {28/02/22, 11:03 am}

A chuj tu, wstawiam screena

B A N G  B A N G F40117384340c8b352cdc2a4ff85d16d5310d8a2
B A N G  B A N G Donnie
B A N G  B A N G Donnie
Kulka
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Kulka
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty Re: B A N G B A N G {28/02/22, 11:11 am}

Planeta B, rok 2098 czasu Ziemskiego

Żona jego w tym świecie mogłaby zostać nazwana jakąś cholerną amiszką, chcącą przemycić do życia i męża, i dzieci jakieś poronione właściwie wartości. Wciąż wahała się przy używaniu bardziej zaawansowanych technologicznie pralek, prasowała zwyczajnym, przewodowym żelazkiem i gotowała na kuchence. I chociaż czytający faktycznie mógłby zastanowić się dłużej dlaczego też sam fakt gotowania wydawał się dziwny – tutaj jednak, na (Plan)ecie B, będącej właściwie Planem B dla ludzkiej cywilizacji, wszystko było inaczej. Działalność człowiecza, która kilkadziesiąt lat temu doprowadziła swoją Ziemię Żywicielkę na granicę zagłady, popchnęła ją w ramiona otchłani. Obecnie na głównej planecie, a nie na jej czterech satelitach nazywanych kolejnymi literami alfabetu, miejsce dla siebie znaleźć mogli jedynie biedacy bez perspektywy. Rodzące się tam dzieci nie miały praktycznie szans wyrwać się spod przygniatającego jarzma przeznaczenia czy brzmiącego mroczniej – fatum.
Żona Arlo była jedną z kobiet wychowanych w takich warunkach. Kiedy hajtali się był jeszcze zbyt młody i głupi by widzieć w tym coś aż nadto niewłaściwego – był jednocześnie zbyt stary jak na kawalera by w ogóle wybrzydzać. Oczywiście, w dzisiejszych czasach trzydziestka nie jest jeszcze wiekiem uznawanym za starokawalerstwo (co innego rzecz jasna ze staropanieństwem), jednak wtedy, w roku 2075… Przecież przynosił swojej rodzinie sromotny wstyd!
W każdym razie – tylko jakby tradycyjne wychowanie wpływało na to, że w czterech ścianach ciasnego mieszkania Campbellów wciąż ktoś używał kuchenki, zamiast bazować na dostarczanych przez policyjnych przełożonych konserwach czy gotowych daniach z maszynek wystawianych pod brutalistycznymi w swych kształtach blokami.
Le Corbusier nie żył już grubo ponad sto lat, a dopiero wtedy, gdy ludzkości przyszło budować świat od nowa, jego wizje stały się całkowicie ucieleśnione. Każde osiedle na Planecie B miało być samowystarczalne, a społeczność jakby zamknięta. Podobno nawet na tej sztucznie utworzonej skorupie miało rosnąć nawet jakieś zielsko.
Wizje to jednak tylko wizje – a rzeczywistość tym mocniej kopała w tyłek, im bardziej oderwanym od rzeczywistości idiotą był jej wizjoner.
- Podkręć trochę, mój ulubiony kawałek! – zaśmiał się swoim jakby pochłanianym przez nowotwór gardłem. I chociaż z wnętrzem Arlo wszystko było okej – jego głos pozostawał podobny do tego przepitego stryja od strony matki czy dźwięków uchodzących z zardzewiałego, gwiżdżącego czajnika jego żony. Przeskakiwał niebezpiecznie między wysokimi a niskimi partiami, nie trafiając w odpowiednie dźwięki i odkrztuszając zaległą flegmę raz po raz.
W radio samochodowym grała piosenka jakiegoś słynnego jeszcze trzydzieści lat temu amerykańskiego zespołu pop-punkowego. Teraz dzieciaki nie pamiętały tak ważnych muzycznie chwil, ale podobno My Chemical Romance wybrało się wtedy w ostatnią trasę koncertową, już jako hologramy.
- Byłem wtedy na koncercie. Całe oczy dookoła obsmarowane węglem, bo ojciec sprałby mnie gdyby zobaczył, że się maluję – zaśmiał się do kumpla. Obecnie powinni znajdować się na interwencji w domu dla trudnej młodzieży. Podobno któryś z podopiecznych znowu dźgnął nożem pielęgniarkę, gdy ta próbowała wyciągnąć mu gwóźdź z równie dręczącego miejsca, którego nie warto było publicznie opisywać. Może dlatego zamiast wyjść z auta i wejść do ośrodka – siedzieli i czekali na to, aż jeden z nich podejmie trudna decyzję o ruszeniu do pracy.
Ale przecież skoro budynek jeszcze nie płonął, mogli jeszcze moment zaczekać.
I'm Sus. Sus Picious
Tajemniczy Gwiazdozbiór
I'm Sus. Sus Picious
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty Re: B A N G B A N G {28/02/22, 11:15 am}

B A N G  B A N G Donnie-im
        Gdy wybierał rano jedną z wielu upstrzonych fantazyjnymi wzorami i plamami po mleku arafatek, spodziewał się, że ten dzień będzie znacznie gorszy. Takie lub podobne uczucie towarzyszyło mu przeważnie po wstaniu z łóżka, po czym rozmywało się w biegu dnia. Kończył go więc miło zaskoczony, udobruchany prozaicznymi wydarzeniami, w jakie obfitowało jego jednostajne bytowanie kosmicznego stróża prawa i porządku. Trzydzieści lat kariery na spokojnie dotelepało go na posadkę podkomisarza i choć wielu młodszych od niego już dawno przeskoczyło na wyższe szczeble, on chętnie by się nawet cofnął. Wypróbowując różne węzły przed lustrem, wspominał z jowialnym uśmiechem, jak dobrze było na początku, gdy w swoim małym przyjacielu przemierzał pierścienie planet i odległe asteroidy, nie przejmując się zbytnio stanem konta ani przyszłością. Miał dwadzieścia lat, dziewczynę, Buddy’ego — i dopiero rozsmakowywał się w milkshake’ach. Każdy dzień wtedy był odkrywaniem nowego smaku: czuł się trochę jak Kolumb u mlecznych wybrzeży, gdzie na palmach rósł bekon, a rzeki płynęły masłem orzechowym.
        Teraz wcale nie było gorzej, jedyna różnica polegała na tym, że musiał obejść się bez dziewczyny czy też żony. One teraz miały wszystko: nowych kochanków błyszczących jak świeżo wysmażony na głębokim tłuszczu kurczak i gromadkę kaszojadów (która akurat w jego przypadku zmienić mogłaby sytuację jedynie na gorszą). On nie miał nawet pieniędzy, których one mogłyby chcieć.
        Ale nie narzekał. Zawsze był w stanie odnaleźć pozytywy w sytuacji, przy której inni próbowaliby powiesić się za własne włosy.
        Na przykład teraz. Siedzieli w ciepłym samochodzie, z radia sączyła się nachalna melodia, w dłoni trzymał swojego ulubionego milkshake’a, a w promieniu pięciu metrów nikt do nikogo nie strzelał. Owszem, może było trochę ciasno, ale nigdy nie wyznałby Buddy’emu, że ten mógłby być trochę większy. Wręcz przeciwnie — zwykł traktować jego wymiary jako dowód minimalistycznego bogactwa. W końcu mechanik, który sprzedał mu to cacko za czasów pierwszej młodości, zachwalał jego niewątpliwe zalety, którym tak ulegały dawne cywilizacje na Ziemi. Fiat Cinquecento był zwinny, niewywrotny, a na dodatek prestiżowy — w każdym razie w opinii Donniego. Niejednokrotnie, zachęcany przez kolegów, siadał i opowiadał im historię jego wydobycia: jak Skirker wyprawił się aż na Wielką Atlantycką Wyspę Śmieci porzuconą po gospodarczej i ekologicznej katastrofie, by wydobyć specjalnie dla niego ten relikt świetności. Ciul z tym, że kierownicę miał po prawej stronie! Liczył się prestiż i klasa, jaką Buddy sobą reprezentował.
        Posłusznie podkręcił radio, choć nie rozumiał zafascynowania partnera tym zespołem obrażonych na świat nastolatków. Śpiewali o jakiejś Helenie albo czarnych paradach, a żadnej z tych opcji nie napawała go optymizmem: wolał widzieć co je. Osobiście był nie-tak-bardzo-skrytym fanem Avril Lavigne, prawdziwej królowej odrodzonej sceny. Kiedyś w kłótni żona wypomniała mu, że robi maślane oczy do starej baby, którą poza występami trzymają w formalinie i poprawiają plastycznie co trzy minuty. Nawet nie chciał o tym słuchać — zatkał uszy i zaczął głośno śpiewać “Complicated”. Avril była królową jego życia. Co innego oni. Przecież oni nawet nie umieli poprawnie wymówić kawaii!
        — Ale czemu węglem, przecież twój ojciec nie był przeciwko górnikom — zastanowił się na głos Donald, z nadzieją siorbiąc resztki wysokokalorycznego napoju. Nagłe wyznanie przyjaciela nieźle go zafrapowało, do tego stopnia, że (natrafiwszy wreszcie słomką na resztki deseru) niemal odszedł na drugą stronę przez zbłąkany kawałek ciasteczka. — Gejom, prawom kobiet, kręconym frytkom tak, ale nie górnikom.
        Wszyscy wiedzieli z jaką dumą posiwiały do ostatniego włoska na klacie starszy pan Campbell perorował o ogromnym wkładzie, jaki jego przodkowie wnieśli w doprowadzenie ojczystej planety do stanu godnego estetyce tej młodzieży, która — przeważnie ślepa na jedno oko i bezpiecznie dla społeczeństwa zamknięta z wolnością oraz śmiałością słowa w granicach internetu — o mankamentach życia rozprawiała z taką beznamiętną zapalczywością. Poradniki historyczne — nowy wymiar szkolnictwa zaprezentowany jeszcze przed jego narodzinami, podobno efektywniejszy bo ilość przywódców światowych uczyniła przewodniki kolejnym wcieleniem Cosmic Geographic po planetach z wyrytymi laserem twarzami wodzów, a porad każdy obywatel szukać powinien śmielej — co prawda głowiły się nad przyczynami naturalnego wymarcia tych osobników, jednak Donnie podejrzewał, że po prostu część z nich dobrze się maskowała. Ba! Byłby nawet w stanie przysiąc, że jego towarzysz był dziwnie podatny na podobne filozofie. Jemu co prawda też się czasem zdarzał weltschmerz; głównie wtedy, gdy w Starfast brakowało jego ulubionego barwnika do milkshake'a. Nigdy jednak, a w każdym razie z rzadka, żeby później pewien komisarz mu tego nie wypomniał, nie przejawiał ciągłego, uśpionego przekonania o bezsensie życia.
        Gotów był właśnie zapytać wyższego stopniem o przyczyny rozpadu tej jego ukochanej bandy umarlaków, gdy przez główne drzwi ośrodka wybiegła zapłakana kobieta. Pewnie przejąłby się jej stanem, gdyby w szerokiej dłoni nie trzymała sprzętu ciężkiego kalibru, a dobiegające z wewnątrz głosy nie sugerowały szkód, które mogła nią narobić. W tym przypadku Donnie bardziej niż sytuacją, w naturalnym rozrachunku przejął się bezpieczeństwem swojego cacka, a dopiero w następnej kolejności swoim własnym. W końcu nie wiedział, czy w szale nie zarysuje mu karoserii. A przecież Buddy raptem wczoraj wyszedł wypolerowany z warsztatu…
        — Ty, czy to nie Mamuśka?! — szepnął w stronę kolegi, próbując zsunąć się jak najniżej na siedzeniu kierowcy. Niestety: smukła figura Buddy’ego znacznie mu to uniemożliwiała. — To ona nie siedzi w kolonii karnej?
        Najwyraźniej nie siedziała. Ale może gdyby otworzył akta sprawy i jednak je przeczytał, zamiast kolorować obrazek z zestawu dziecięcego ze Starfast, wiedziałby, że Mamuśkę wypuścili na warunkowym i umieścili jako pomoc kuchenną w zakładzie, bo strażnicy więzienni za jej odsiadki rozszerzyli się o dwa rozmiary...
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:

B A N G  B A N G Empty Re: B A N G B A N G {}

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach