Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
HACKING THE GAME SYSTEM
Pewna dziewczyna bawi się w hakowanie oraz włamywanie do systemów komputerowych najróżniejszych firm. Jest w tym tak dobra i nieuchwytna, że nie zostawia żadnych śladów. Pech chciał jednak, że trafiła na godnego siebie przeciwnika. Pracownik jednej z firm do której się włamała dał radę ją namierzyć. Teraz gdy grozi jej więzienie jest zmuszona współpracować z nim by nie trafić za kraty. Czy jednak współpraca między geniuszem komputerowym a hackerką ma jakiś sens?
Hackerka - @Minako88
Chłopak od zabezpieczeń - @bimxbun
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Imię: Lucian
Przezwisko: Luci, Lucifer
Nazwisko: Gregory
Wiek: 33 lata
Data urodzenia: 7 kwietnia
Znak zodiaku: Baran
Płeć: Mężczyzna
Orientacja: Biseksualny
Status: Wolny
Kolor włosów: Biało-kasztanowe
Kolor oczu: Lewe brązowe, prawe niebiesko-brązowe
Wzrost: 182 cm
Waga: 78 kg
Sylwetka: Szczupła, wysportowana
Ciekawostki:
- ma dwa rodzaje heterochromii (iridium i iridis) - jedno oko ma całkowicie brązowe, a drugie jest niebieskie w 3/4 z domieszką brązu
- towarzyszką jego życia pozostaje fretka o wdzięcznym imieniu Hera
- posiada dwa rękawy tatuaży na rękach o najróżniejszych wzorach
- tatuaż klucza pod jego brązowym okiem powstał na bliźnie
- na czubku nosa również posiada jedną bliznę
- jego znakiem rozpoznawczym są pierścienie, którymi często przyozdabia swoje palce
- choć pozostaje wolny, tkwi w relacji fwb z niebieskooką blondynką o imieniu Francesca
- poza wyżej wymienioną relacją, często też śpi z losowymi, nowo poznanymi osobami
- uwielbia czasem wypić sobie piwo przed telewizorem w domowym zaciszu
- pochodzi z dość majętnej rodziny, a sam też zarabia niemało, przez co jest w życiu znudzony
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
│ Imię:Larysa|
│Nazwisko:Vexton|
│Wiek:22 lata |
│Wzrost:158 cm|
│Waga:50 kg|
│ Kolor włosów : Czarne, długie lekko falowane|
│ Kolor oczu :Ciemnoniebieskie
│ Data urodzenia :31 Lipca|
│ Znak zodiaku :|Lew
│Rodzina:rodzice rozwiedzeni, nie utrzymuje z nimi kontaktu odkąd skończyła 16 lat |
│Status:Wolna |
│Rasa:Człowiek |
│Orientacja :Heteroseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, bardzo kobieca |
│Ciekawostki :
- Na co dzień studentka psychologii , w nocy zaś hackerka
- Hackerstwo dostarcza jej mnóstwo adrenaliny, kocha to ryzyko
- Nie lubi nudy oraz rutyny
- Uwielbia horrory
- Często gra w gry online choć ostatnio nie ma na to czasu
- Miłośniczka, kofeiny oraz nocnych spacerów
- Cierpi na tylko jedną dokuczliwą rzecz od dziecka ma arachnofobię
- Z rodzicami nie ma żadnego kontaktu odkąd się rozstali. Sama wyprowadziła się do obecnego mieszkania w wieku 17 lat.
- Samodzielna czasem dorywczo pracuje tworząc strony internetowe na zamówienie
- Nienawidzi gotować żywi się daniami na wynos lub u swej przyjaciółki Gabrieli.|
│Nazwisko:Vexton|
│Wiek:22 lata |
│Wzrost:158 cm|
│Waga:50 kg|
│ Kolor włosów : Czarne, długie lekko falowane|
│ Kolor oczu :Ciemnoniebieskie
│ Data urodzenia :31 Lipca|
│ Znak zodiaku :|Lew
│Rodzina:rodzice rozwiedzeni, nie utrzymuje z nimi kontaktu odkąd skończyła 16 lat |
│Status:Wolna |
│Rasa:Człowiek |
│Orientacja :Heteroseksualna|
│Sylwetka :Szczupła, bardzo kobieca |
│Ciekawostki :
- Na co dzień studentka psychologii , w nocy zaś hackerka
- Hackerstwo dostarcza jej mnóstwo adrenaliny, kocha to ryzyko
- Nie lubi nudy oraz rutyny
- Uwielbia horrory
- Często gra w gry online choć ostatnio nie ma na to czasu
- Miłośniczka, kofeiny oraz nocnych spacerów
- Cierpi na tylko jedną dokuczliwą rzecz od dziecka ma arachnofobię
- Z rodzicami nie ma żadnego kontaktu odkąd się rozstali. Sama wyprowadziła się do obecnego mieszkania w wieku 17 lat.
- Samodzielna czasem dorywczo pracuje tworząc strony internetowe na zamówienie
- Nienawidzi gotować żywi się daniami na wynos lub u swej przyjaciółki Gabrieli.|
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|LARYSA VEXTON |
Zajęcia dłużyły się w nieskończoność, nerwowo spoglądałam na wskazówki zegara sunące w zwolnionym tempie po białej tarczy. To były ostatnie zajęcia w tym tygodniu i weekend. Tak wyczekiwany i tak przeze mnie upragniony. Nie zamierzałam spędzać tego czasu wolnego przy książkach, nawet nie było o tym mowy. Każdy weekend, a nawet wieczór poświęcałam swojemu hobby, a było nim hackerstwo. Wszelkiej maści włamywanie się na strony internetowe, łamanie zabezpieczeń oraz inne tego typu praktyki. Zdawałam sobie sprawę z tego, że jak mnie złapią oraz namierzą, to mogę trafić do więzienia nawet na piętnaście lat. Adrenalina, która temu towarzyszyła, była zbyt silna, bym mogła z tego zrezygnować. To tak jakby zakazać mi oddychać lub chodzić spać o trzeciej w nocy. To nie było po prostu wykonalne, nie w moim przypadku. Zarywałam noce, włamując się do systemów, ciekawa głównie jak funkcjonują i jakie mają zabezpieczenia. W jaki sposób przechowują nasze dane no i jak łatwo je wykraść. Jak do tej pory złamałam mnóstwo barier oraz ograniczeń. Pozyskiwałam potrzebne mi informacje, nie wykorzystywałam ich, choć mogłam to zrobić. Dla mnie, to była zwykła rozrywka, nic poza tym.
Siedząc, na twardym krześle w sali wykładowej rozważałam jakie systemy złamać tym razem. Może jakiś bank lub koncern farmaceutyczny? W sumie można spróbować, z małymi firmami szło banalnie prosto. Potrzebowałam czegoś więcej, większego wyzwania czegoś, co wbije mnie w krzesło, bym się wysiliła. Myślami byłam już przy bardzo trudnych bramkach czy kodach dostępu. Znałam to aż nazbyt dobrze.
Zajęcia skończyły się godzinę później. Przerzuciłam, torbę przez ramię wychodząc z uczelni. Po drodze zahaczyłam o bar szybkiej obsługi, biorąc to, co zwykle, czyli sałatkę z kurczakiem oraz kanapkę z podwójnym serem i szynką. Tyle mi powinno wystarczyć na całą noc siedzenia przed komputerem. Gabriela na pewno się ucieszy, że tym razem nie zaszczycę jej na kolacji swoją obecnością. Zważywszy na to, że niekiedy wyżeram jej z pół zawartości lodówki w tygodniu. Trasa do mego mieszkania zajęła mi z dobre piętnaście minut. Skromne mieszkano składające się z niedużego salonu połączonego z kuchnią, niewielkiej sypialni oraz łazienki. Niewiele mi było trzeba, rodzice po rozwodzie sami mi je kupili, bym nie zawracała im głowy swoją obecnością. Kontakt z nimi był taki, że przez większość czasu nie pamiętałam, że nadal żyją. Tak było nam na rękę, żyłam swoim życiem nieograniczana przez nikogo.
Weszłam do budynku, który był jednym z odnowionych bloków w okolicy, potem schodami na trzecie piętro. Tu, gdzie mieszkałam, było tylko jedno centrum handlowe i mały park, po którym często biegałam wieczorami, by zebrać myśli. Tym razem tego nie potrzebowałam, buty do biegania spoczywały schowane w szafie. Stojąc, przed mieszkaniem otworzyłam je, zapaliłam światło. Zdjęłam torbę, rzucając ją na szafkę, buty też zostały ściągnięte w błyskawicznym tempie. Swój całonocny posiłek odstawiłam na biurko przed komputerem. Odgarnęłam włosy na bok, otworzyłam sałatkę, odpalając komputer. Miałam jeden z najlepszych systemów oraz programów. Poza tym wydałam sporo na to, by był bardzo szybki, co nie raz ratowało mi tyłek.
- Dobrze, to który system sprawdzić jako pierwszy?- spytałam samą siebie z lekkim uśmiechem na ustach. Wybór padł na jeden z mniejszych oddziałów jednego z banków. Zaczęłam przy okazji jedząc posiłek, wpisywać kody, które zwykle działały. Byłam już prawie u celu, wyraźnie to wyczułam. Gdy nagle jedna z barier, nie chciała mnie puścić dalej. Zwykle udawało mi się to bez przeszkód, tym razem wyraźnie coś mnie blokowało.
- Co jest do cholery?- spytałam samą siebie, wpisując kolejny kod na ominięcie tej blokady. I tym razem on nie zadziałał. Zaklęłam, nie mogąc się rozłączyć z tego systemu, cały czas wyskakiwał błąd. To nie wszystko, im dłużej byłam w systemie, tym było większe ryzyko, że wykryją włamanie do ich serwerów.
- No dalej rozłączaj mnie, głupi kodzie- ponaglałam to, odruchowo sięgając też ręką po przycisk restartu maszyny, by tylko uniknąć złapania. Serce biło mi jak oszalałe, to była prawdziwa walka z czasem...
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tego dnia wyjątkowo się nudziłem. Surfowałem po sieci, kątem oka oglądając jakiś serial na znanej chyba każdemu platformie streamingowej z wdzięcznym logo w postaci czerwonej litery. Pilnowałem też przy tym, by na pewno szef był zadowolony z mojej pracy, gdzie zabezpieczałem system nie tylko banku, ale i innych firm, jak na przykład jedna z największych budowlanych w tym kraju – tam jednak byłem tylko pomocą. Moja wypłata za wszystko i tak była niemała, więc nie potrzebowałem robić jeszcze więcej i się zaharowywać. Być może i porobiłbym coś innego, w końcu mogłem pracować tak naprawdę z każdego miejsca, o ile miałem dostęp do komputera, jednak nie chciało mi się nigdzie wychodzić samemu, a moja przyjaciółka Francesca była tego dnia zajęta. Szła na kolejną randkę, czy coś w tym typie. Mówiła o tym, ale nie za bardzo ją wtedy słuchałem. Tak, wiem, jestem niezbyt dobrym przyjacielem. Wtedy jednak miałem inne sprawy na głowie…
Podczas takiego siedzenia przy komputerze jadłem wręcz z nudów i co chwila chodziłem do kuchni po coraz to kolejne przekąski. Na szczęście mam dobre geny… Oczywiście, znalazłem również czas, by pobawić się trochę z Herą, którą puszczałem po mieszkaniu i mogła sobie znaleźć inne zajęcie, ale stwierdziła, że będzie mnie zaczepiać, póki nie zwrócę na nią swojej uwagi. Urocze stworzenie, uwielbiam ją.
Przez ciągłą nudę, gdy zbliżał się już wieczór sięgnąłem po piwo. I nawet zdążyłem je otworzyć, ale co z tego, skoro mój spokój, akurat w TYM MOMENCIE musiał zostać zakłócony? Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Chciałem się już zrelaksować, a tu co?!
Odsunąłem od siebie fretkę i z piwem w ręku udałem się na swoje stanowisko, gdzie na dużym biurku znajdowały się dwa monitory, a pod nim komputer, który niegdyś sam składałem. To była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć dla swojej pracy i kariery.
Usiadłem na wygodnym krześle i przysunąłem się bliżej. Piwo położyłem po mojej lewej, a prawą dłoń ułożyłem na myszce. Od razu w oczy rzucił mi się komunikat o kolejnej próbie włamania. Wywróciłem oczami. Jeszcze się ludziom nie znudziło? Aż tak im nudno na tym świecie i wolą patrzeć na niego zza krat?
Otworzyłem aplikację i zacząłem wpisywać odpowiednie kody, by otoczyć włamywacza i by ten nie mógł się rozłączyć. Oczywiście namierzanie jego lokalizacji już było uruchomione, więc wystarczyło tylko czekać i pilnować, aby nie udało mu się uciec.
I naprawdę nie wiem, co mi wtedy strzeliło do głowy. Chyba nudziłem się aż za bardzo i to zaważyło na całej sytuacji. Wpisałem odpowiedni kod, a tym samym nawiązałem kontakt z osobą po drugiej stronie.
Witam w moich skromnych progach.
Ostrzegę tylko, iż nie masz już drogi ucieczki, drogi włamywaczu.
Zostałeś namierzony. Co masz na swoją obronę?
Ostrzegę tylko, iż nie masz już drogi ucieczki, drogi włamywaczu.
Zostałeś namierzony. Co masz na swoją obronę?
Namierzanie miało jeszcze chwilę potrwać, ale nikt mi nie bronił małego kłamstewka. Włamywacz nie musiał o nim wiedzieć. Za to na pewno miał świadomość tego, iż mogę go podać na policję. Czy złapie przynętę i wda się ze mną w dyskusję? Bardzo mnie to ciekawiło.
Uśmiechnąłem się pod nosem i upiłem łyka piwa, które niedawno otworzyłem. Wyjąłem je z lodówki, więc jeszcze było zimne, dobre. Idealne na dni takie jak ten, gdzie wcale nie zapowiadało się, by miało być jakkolwiek ciekawie aż do dnia następnego. Takie chyba jednak najbardziej niosły ze sobą ten dreszczyk emocji.
Hera wbiegła po mojej nodze w górę i usadowiła się na biurku. Tak jak ja, spoglądała zaciekawiona w ekran monitora i obserwowała sytuację. Pogłaskałem ją po główce, ale zaraz wróciłem do pracy. Niby nie za to mi płacą, ale i tak odbiegam trochę od swoich obowiązków…
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|LARYSA VEXTON |
Usiłowałam wydostać się z tej kaskady blokad systemowych, by uniknąć najgorszego. Odrzuciłam, posiłek na bok wpisując kolejne kody blokujące tamtej drugiej osobie dostęp do mego komputera. Przecież musiałam się jakoś wydostać z tej porąbanej pułapki cyfr i szyfrów. Jednocześnie zastanawiałam się, jak ten ktoś mógł mnie namierzyć? Przecież nie wchodziłam aż tak głęboko w system. Dopiero przełamałam dwie no… może trzy bariery z dwunastu. I wtedy gdy sądziłam, że już mi się udało, na ekranie mego monitora pojawiła się bardzo intrygująca próba kontaktu. Na wszelki wypadek maskowanie IP nadal działało, wolałam na wszelki wypadek je zostawić. Licząc, że mój bloker nie zna jeszcze wszystkich moich danych. Przełknęłam nerwowo ślinę. Zastanawiając się co napisać, może da się nabrać na zwykłego testera zabezpieczeń? Niektóre firmy same ich przecież zatrudniają czyż nie? Musiałam zadbać o to, by być przekonującą, a nawet bardzo przekonującą, by to zadziałało. Dlatego nieco nerwowo zaczęłam stukać palcami w litery na klawiaturze. Spojrzałam na zegar, czas szybko mijał, mam niewiele czasu .
„Dobry Wieczór
Mogę wiedzieć skąd ten pomysł, że jestem zwykłym włamywaczem?
Pozwól sobie wyjaśnić. Jestem zwykłym testerem zabezpieczeń.
Sprawdzam luki w każdym systemie, by firmy mogły je usprawnić przed hackerami. Więc byłabym wdzięczna gdybyś pozwolił mi pracować.
Z góry dziękuję i też pozdrawiam „
Tekst brzmiał w miarę wiarygodnie i liczyłam, że łyknie to wytłumaczenie. Gorzej jeśli to on też był testerem. Wtedy czekały mnie spore kłopoty. Dlatego też postanowiłam, kontynuować konwersację pisząc kolejną wiadomość.
„Jakim cudem tak szybko zablokowałeś dostęp do niektórych informacji?
Sam powinieneś aplikować, do zostania specjalistą w tworzeniu barier systemowych. O ile już nim nie jesteś „
Słowa pełne uznania też niekiedy mogły zamydlić oczy, uśpić czujność. Gorzej niż przez tę pogawędkę zdobędzie całą moją kartotekę lub dane kim jestem. Owszem mogło to działać w obie strony, tylko mój ruch byłby bardziej widoczny. Bo to on mnie blokował, a nie ja jego. Robiłam, cały czas krok w tył wycofując się z systemu, aż zostałam na pierwszej bramce zabezpieczeń. Może da mi spokój, gdy zobaczy, że odpuszczam? Spędzenia wielu lat w więzieniu nie jest i nie było szczytem moich marzeń. Skąd mogłam wiedzieć, że ktoś akurat dziś będzie pilnował tego cholernego systemu? A może zawsze był on tak czujnie pilnowany? Inne firmy nie miały aż tak czujnych informatyków. Tym razem trafiła kosa na kamień i byłam w nie lada tarapatach. Nie miałam pojęcia, jak bardzo ta druga osoba zechce mnie wydać. Bo to, że po prostu mi odpuści, szanse były bardzo niewielkie. Płomyk nadziei nie zgasł całkowicie. Wszystko zależało od odpowiedzi tamtej osoby. Wcześniej hackerstwo było moim sposobem na zabijanie nudy, potem stało się czymś na miarę sportów ekstremalnych. Ta adrenalina, ta chęć stawiania coraz bardziej ryzykownych granic. Przekraczanie tego czego nie powinno się robić. Następnie smak wygranej i satysfakcja, że udało mi się wyjść z tego bez szwanku. Czyżby teraz miało mi się to nie udać? Po tylu latach zabawy, tworzenia własnych programów skanujących, ktoś okazała się lepszy ode mnie? Zdawałam sobie sprawę z tego, że technologie i sposoby blokowania hackerów idą do przodu. Tylko nie spodziewałam się, że były one na już tak zaawansowanym poziomie. Czekając na odpis tejże osoby, wróciłam do jedzenia, choć mój żołądek oraz gardło były tak mocno ściśnięte, że ledwo łykałam każdy kęs. Zrobiło mi się gorąco i nawet otworzenie okna na ten moment niewiele by pomogło. Słyszałam jedynie bardzo cichy szum pracującego komputera, odgłos samochodów w oddali oraz własny przyspieszony oddech. No pora na tę chwilę prawdy. Czy mam szansę się z tego wymigać? Czy będę musiała błagać, by nie wydawał mnie policji. W tym momencie, rozważałam już dosłownie każdy możliwy scenariusz…
Nagle niespodziewanie odezwała się moja komórka. To była Gabriela.
"Liczę, że nie przeszkadzam. Wpadnij do mnie jutro, po południu uszykowałam ci coś do jedzenia. Daj znać czy przyjdziesz" Drżącą ręką zabezpieczyłam kolejną bramkę, by nie mógł odkryć, że się poddałam czy coś. Hacker zawsze pozostanie hackerem. Biedna Gabriela gdyby tylko wiedziała, czym zajmuję się w czasie wolnym. W najgorszym wypadku jak mnie złapie, ten tajemniczy osobnik to będę zdana na przynoszenie jej posiłków do więzienia. Jednak zaraz... O czym ja do cholery mówię? Nie mogę dać się złapać.
"Będę jutro po siedemnastej. Do zobaczenia"- odpisałam, tylko by następnie wrócić do kolejnej rundy między mną a tym nieustającym blokerem. Kto ostatecznie wygra?
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Uniosłem kącik ust w górę, widząc wiadomość odpowiadającą na tę moją od osoby po drugiej stronie ekranu. Żałosna próba wydostania się z kłopotów.
Kłamstwo. Zostałxm już poinformowanx, że żadna próba zabezpieczeń nie miała mieć miejsca.
Napisałem, zatajając swoją płeć i założyłem ręce na szyi. Nie pozdrowiłem osoby, tak jak ona mnie. Czysto teoretycznie była moim przeciwnikiem i utrudniała mi pracę, próbując włamać się do systemu. Oczywiście, w międzyczasie faktycznie skontaktowałem się z szefem, utwierdzając się tym samym w swoim przekonaniu. Nie była to żadna próba. Mężczyzna zbyt ufał mi i moim kompetencjom, by jeszcze dodatkowo je sprawdzać. Na studiach byłem najlepszy, w pracy to samo. Nie miałem sobie równych i to przyznawał.
Na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość. Prychnąłem pod nosem i wywróciłem oczami. No ma tupet no…
Wyobraź sobie, że wystarczy być odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
Wystukałem i zastanowiłem się co dalej. Zacząłem wpisywać kolejne kody, chcąc przełamać ochronę IP włamywacza. Większość z nich była marnej jakości i już po chwili dzieliły mnie zaledwie sekundy od odkrycia rzędu cyfr, który mnie interesował.
BINGO!
Adres IP 123.456.7.890
Skopiowałem numer i wysłałem atakującemu mój system. Był to jego adres IP. Miałem nadzieję, że to przerazi go odpowiednio mocno. Żeby tego było mało – na tym nie poprzestałem i zacząłem szukać dokładnej lokalizacji oraz danych osobowych włamywacza. Teraz już było to o wiele łatwiejsze.
Nieładnie atakować lwa w jego norze, wiesz o tym, Laryso Vexton?
Wysłałem wiadomość. Uwielbiałem takie gierki. Przyznam, że było to o wiele ciekawsze, niż okrążenie tej, jak się okazało, kobiety i wydanie jej na policję. W tym momencie kot przyparł mysz do muru i czekał, aż znów spróbuje uciec, by mógł znów zaatakować i tym razem pozbawić ją życia.
Wyzerowałem swoje piwo, a Hera zbiegła z mojego ramienia i zaczęła bawić się jakimś sznurkiem, który wystawał spod kanapy. Mała rozrabiaka…
Jutro o 17 w KuroiNeko Cafe.
Poinformowałem włamywaczkę i wyrzuciłem ją całkowicie z mojego systemu, w tym samym czasie zarzucając do jej komputera swoje sieci. Włamując się tutaj, pozostawiła dla mnie niemalże otwarte wrota do siebie.
Na spotkaniu nie miałem zamiaru pojawiać się osobiście. Czy też raczej miałem, ale planowałem wykorzystać Franceskę, by wybadać teren. To ją miałem zamiar posłać na miejsce, a sam chciałem usiąść gdzieś z boku i obserwować.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|LARYSA VEXTON |
Zaklęłam głośno pod nosem, nie mogło mnie spotkać nic gorszego niż zablokowanie w systemie, z którego nie mogłam wyjść. Skutecznie to sobie zaplanował, nie ma co. Mimo moich starań i tak kody, które ułatwiały mi ukrywanie swoich danych, rozprysły się, jak bańka mydlana pozostawiając za sobą cyfrowe zgliszcza. Tego było za wiele, ta osoba sama nie wie, z kim zadarła. Ja też nie jestem zwykłym amatorem, on tylko uśpił moją czujność i tylko dlatego się przedostał. Tak siebie pocieszałam, o dziwo nie oznajmił, że dzwoni na policję więc co? Odpuści mi, tak po prostu? Wątpiłam w to i potwierdzenie przyszło chwilę później. Znał moje imię i nazwisko miał przewagę. Wyraźna gula utknęła mi w gardle, zmuszając do odrzucenia zupełnie posiłku. Skąd on??? Nie to niemożliwe by tak po prostu dostał się do moich danych, są zabezpieczone hasłem przecież. Czy tak? No przynajmniej były, bo jak się okazało nawet, ta bariera została usunięta. Dobry był nawet za dobry jak na moje lata treningu w hackerskiej sieci. Byłam zdana na jego łaskę. Już miałam pytać, czy zawiadomi policję. Gdy pojawił się kolejny wpis od mego blokera. Umawiał się ze mną na spotkanie? Czy on sobie ze mnie żartuje? Dodatkowo umówiłam się już z kimś na tę samą godzinę. Które spotkanie mam wybrać? Bolała mnie głowa od tego wszystkiego. Sięgnęłam po telefon, by napisać do Gabrieli.
„Wybacz, coś mi wypadło o siedemnastej. Może być dwudziesta?” wysłałam wiadomość, bo czułam, że to moja jedyna szansa. Na to, by jakoś siebie ratować. Nie, żebym czuła się zagrożona wyczyszczone dane z moich systemów i nie będzie śladu, że gdzieś grzebałam. Tylko gorzej, że wtedy nawet stworzone przeze mnie kody szlag jasny trafi. Nie podobało mi się to, w co się obecnie wpakowałam. Czemu zawsze podejmowałam aż tak spore ryzyko? Jutro nie miałam nic do roboty, no miałam uczelnię, ale zawsze mogę uprosić Georgię, żeby przyniosła mi notatki, skoro i tak wisi mi już w sumie trzy przysługi.
„Dobrze dwudziesta mi pasuje do zobaczenia pracoholiczko” – odpis Gabrieli sprawił, że zrobiło mi się minimalnie ciepło na sercu. Zawsze wyrozumiała dobrze gotuje i przede wszystkim nigdy nie łamie raz danego słowa. Odłożyłam komórkę po przeczytaniu wiadomości. Weszłam potem na forum mej uczelni, by trochę popisać z Georgią. Która zawsze była tam bardzo aktywna. Udało mi się uprosić ją o notatki. Tak więc cały jutrzejszy poranek i po południe mam na obmyślenie planu na spotkanie z tamtą osobą. Czułam, jak przez moje ciało przechodzą lodowe dreszcze. Wyłączyłam komputer, następnie wzięłam szybki prysznic by i tak o drugiej iść spać.
Rano wstałam po dziewiątej. Szybkie śniadanie tost z dżemem i sok pomarańczowy. To chyba było dobre na start. Zjadłam to, nie mając za bardzo apetytu. Za siedem godzin miałam się spotkać z moim blokerem. Bo tak postanowiłam tę osobę nazywać. Cały poranek zajęło mi szukanie nowych ubrań czy książek, które mnie interesowały. Włamałam się, też do innego systemu co było dziecinnie łatwe. Przejrzałam ich dane z systemu zabezpieczeń i wyszłam. Nie zabierając, praktycznie niczego cennego. Nie o to mi przecież chodziło. Nie byłam żadną złodziejką. Na obiad rozmroziłam kurczaka, by zjeść go z ryżem. Taka mała przekąska. Po paru kęsach odłożyłam, resztę do lodówki. Wypada szykować się do wyjścia. Umyłam się oraz włosy zostawiając je w lekkim nieładzie. Tylko je rozczesując. Pachniały miętą i wiśnią, po czym wybrałam, w co się ubiorę założyłam grubszą spódnicę ,sięgającą za kolano. Czarną bluzkę z długim rękawem na to ciemnoczerwony lekko obcisły sweter zapinany na trzy guziki. Do tego czarna lekka kurtka i ciemne botki. Całość uzupełniły dość wyraźny makijaż oraz ciemne okulary. Zgarnęłam torebkę, telefon i wyszłam z domu.
Docelowe miejsce było prawie godzinę drogi od mego mieszkania. Pojechałam na nie autobusem. Na miejscu weszłam do środka, rozglądając się wokół. Nie widziałam nikogo, kto by na mnie czekał. Nie zdjęłam okularów, tak było mi wygodniej. Dopiero po chwili mój wzrok dostrzegł, jakąś kobietę patrzącą na zegarek ze siedem minut mijał mój czas na spotkanie. Postanowiłam zaryzykować i podeszłam do stolika, przy którym siedziała.
- Jeśli czekasz na kogoś, kto miał przyjść o siedemnastej, to się już doczekałaś. Nie musisz już zerkać na zegarek- dodałam, czując, że przeczucie mnie nie myliło. Po chwili pojawiła się kelnerka, chcąc odebrać zamówienie. Czekając, aż tamta się odezwie, uśmiechnęłam się do kelnerki.
- Proszę białą kawę z syropem pistacjowym - oznajmiłam, po przejrzeniu karty. Co jak co, ale lekka dawka kofeiny się przyda. Dodatkowo nie wiedzieć czemu czułam, że to tylko fragment dzisiejszego przedstawienia. Dlatego zachowałam spokój, przecież to, co najważniejsze dopiero przede mną.
- Nie chcę, marnować naszego czasu poza tym o dwudziestej jestem już umówiona. Dlatego załatwmy to szybko- dodałam, dając jej do zrozumienia, że cenię sobie czas. I nie lubię go marnować.
„Wybacz, coś mi wypadło o siedemnastej. Może być dwudziesta?” wysłałam wiadomość, bo czułam, że to moja jedyna szansa. Na to, by jakoś siebie ratować. Nie, żebym czuła się zagrożona wyczyszczone dane z moich systemów i nie będzie śladu, że gdzieś grzebałam. Tylko gorzej, że wtedy nawet stworzone przeze mnie kody szlag jasny trafi. Nie podobało mi się to, w co się obecnie wpakowałam. Czemu zawsze podejmowałam aż tak spore ryzyko? Jutro nie miałam nic do roboty, no miałam uczelnię, ale zawsze mogę uprosić Georgię, żeby przyniosła mi notatki, skoro i tak wisi mi już w sumie trzy przysługi.
„Dobrze dwudziesta mi pasuje do zobaczenia pracoholiczko” – odpis Gabrieli sprawił, że zrobiło mi się minimalnie ciepło na sercu. Zawsze wyrozumiała dobrze gotuje i przede wszystkim nigdy nie łamie raz danego słowa. Odłożyłam komórkę po przeczytaniu wiadomości. Weszłam potem na forum mej uczelni, by trochę popisać z Georgią. Która zawsze była tam bardzo aktywna. Udało mi się uprosić ją o notatki. Tak więc cały jutrzejszy poranek i po południe mam na obmyślenie planu na spotkanie z tamtą osobą. Czułam, jak przez moje ciało przechodzą lodowe dreszcze. Wyłączyłam komputer, następnie wzięłam szybki prysznic by i tak o drugiej iść spać.
Rano wstałam po dziewiątej. Szybkie śniadanie tost z dżemem i sok pomarańczowy. To chyba było dobre na start. Zjadłam to, nie mając za bardzo apetytu. Za siedem godzin miałam się spotkać z moim blokerem. Bo tak postanowiłam tę osobę nazywać. Cały poranek zajęło mi szukanie nowych ubrań czy książek, które mnie interesowały. Włamałam się, też do innego systemu co było dziecinnie łatwe. Przejrzałam ich dane z systemu zabezpieczeń i wyszłam. Nie zabierając, praktycznie niczego cennego. Nie o to mi przecież chodziło. Nie byłam żadną złodziejką. Na obiad rozmroziłam kurczaka, by zjeść go z ryżem. Taka mała przekąska. Po paru kęsach odłożyłam, resztę do lodówki. Wypada szykować się do wyjścia. Umyłam się oraz włosy zostawiając je w lekkim nieładzie. Tylko je rozczesując. Pachniały miętą i wiśnią, po czym wybrałam, w co się ubiorę założyłam grubszą spódnicę ,sięgającą za kolano. Czarną bluzkę z długim rękawem na to ciemnoczerwony lekko obcisły sweter zapinany na trzy guziki. Do tego czarna lekka kurtka i ciemne botki. Całość uzupełniły dość wyraźny makijaż oraz ciemne okulary. Zgarnęłam torebkę, telefon i wyszłam z domu.
Docelowe miejsce było prawie godzinę drogi od mego mieszkania. Pojechałam na nie autobusem. Na miejscu weszłam do środka, rozglądając się wokół. Nie widziałam nikogo, kto by na mnie czekał. Nie zdjęłam okularów, tak było mi wygodniej. Dopiero po chwili mój wzrok dostrzegł, jakąś kobietę patrzącą na zegarek ze siedem minut mijał mój czas na spotkanie. Postanowiłam zaryzykować i podeszłam do stolika, przy którym siedziała.
- Jeśli czekasz na kogoś, kto miał przyjść o siedemnastej, to się już doczekałaś. Nie musisz już zerkać na zegarek- dodałam, czując, że przeczucie mnie nie myliło. Po chwili pojawiła się kelnerka, chcąc odebrać zamówienie. Czekając, aż tamta się odezwie, uśmiechnęłam się do kelnerki.
- Proszę białą kawę z syropem pistacjowym - oznajmiłam, po przejrzeniu karty. Co jak co, ale lekka dawka kofeiny się przyda. Dodatkowo nie wiedzieć czemu czułam, że to tylko fragment dzisiejszego przedstawienia. Dlatego zachowałam spokój, przecież to, co najważniejsze dopiero przede mną.
- Nie chcę, marnować naszego czasu poza tym o dwudziestej jestem już umówiona. Dlatego załatwmy to szybko- dodałam, dając jej do zrozumienia, że cenię sobie czas. I nie lubię go marnować.
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Kiedy wyrzuciłem dziewczynę z mojego systemu, poinformowałem szefa, że nie ma się co martwić alarmem, ponieważ to ja go przez przypadek uruchomiłem podczas wprowadzania nowych, mocniejszych zabezpieczeń. Oczywiście, wiedząc, że ktoś mnie nawiedził, postanowiłem jeszcze je ulepszyć. Miał to być ostatni raz, gdy ktoś zagrał mi na nosie. Napisałem również do Franceski, prosząc ją o przysługę, a gdy ta nie chciała się zgodzić, obiecałem, że zabiorę ją na kolację w drogiej restauracji. Przyjaźniliśmy się, ale też wiedziałem, iż blondynka jest materialistką i takie rzeczy były zdecydowanie w jej guście. Nie myliłem się. Odpowiedź przyszła po sekundzie, ze zgodą. Wtedy też wysłałem jej instrukcje dotyczące dnia jutrzejszego, gdzie miała się wcielić w rolę programistki, mojego żeńskiego odpowiednika.
Miałem świadomość, że jeśli włamywaczka jest choć trochę inteligenta, to odkryje, że to nie ze mną ma do czynienia, a z kimś podstawionym. Na tę ewentualność postanowiłem przygotować się dopiero następnego dnia, a tego już odpocząć. Nie ma co się przemęczać, mózg potrzebuje odpowiedniej ilości odpoczynku i snu, by dobrze funkcjonować.
Następnego dnia wstałem o 9, czyli godzinie, która była dla mnie normalnością. Miałem jeszcze cały dzień przed sobą i kilka godzin, by przygotować plan awaryjny. Właściwie to i tak miałem przewagę nad tą całą Larysą. To ja miałem dowody, że włamała się do mojego królestwa. Zapisy ruchów, kodów, adres IP – wszystko, co mogło na nią wskazywać.
Przysiadłem przed komputerem ze śniadaniem, które sobie przed chwilą przygotowałem obok. Hera bawiła się swoimi zabawkami w kącie, nie przeszkadzając mi. Było to mądre zwierzę i wiedziało, kiedy jej tatuś pracuje.
Pierwsze, co zrobiłem to odpalenie słynnego portalu społecznościowego, jakim jest facebook. Od tego zawsze rozpoczynało się moje rozeznanie, jeśli chciałem kogoś szybko znaleźć. Później w ruch poszły też wszystkie inne dostępne portale i nie tylko. Dzięki temu dowiedziałem się, jak wygląda ta dziewczyna, gdzie i co studiuje, jakie są jej zainteresowania i inne rzeczy, w tym drobne sekrety, o których mało kto lub nawet nikt nie wiedział. Na tym ostatnim zależało mi najbardziej – zawsze był to dodatkowy argument, by była mi posłuszna. Mały szantaż jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Gdy zbliżała się godzina, na którą umówiłem się z Franceską, zacząłem się zbierać. Najpierw wziąłem prysznic, a potem dobrałem outfit. Padło na granatową jasną, błękitną koszulę bez kołnierzyka, której rękawy podwinąłem do łokci oraz czarne spodnie w kancik. Moje palce jak zwykle zdobiły pierścienie, a włosy pozostawiłem w nieładzie. Wychodząc, zamknąłem Herę w klatce, by nic jej się nie stało pod moją nieobecność oraz wziąłem portfel i telefon. Założyłem jeszcze czarne glany oraz tego samego koloru harringtonkę.
Z blondynką spotkałem się niedaleko mojego mieszkania i razem udaliśmy się do kawiarni. Po drodze powiedziałem jej, czego dowiedziałem się o Larysie, by nie była bezbronna wobec różnych zarzutów. Wiedziała też na czym mi zależy.
O 16 siedzieliśmy już w KuroiNeko Cafe przy dwóch różnych stolikach. Chciałem mieć pewność, że będę słyszał rozmowę dziewczyn i jej przebieg nie będzie dla mnie tajemnicą. Siedziałem też tak, że byłem poza polem widzenia czarnowłosej, kiedy już faktycznie się pojawiła. Uniosłem kącik ust, gdy usłyszałem jak zwraca się do Franceski. No tak, złotowłosa była bardzo niecierpliwą osobą i faktycznie miała tendencję do zerkania na zegarek, gdy na kogoś czekała. Moja przyjaciółka pokiwała jej w odpowiedzi głową i odłożyła telefon na bok. Gdy pojawiła się kelnerka, zamówiła cappuccino z sokiem truskawkowym, co było połączeniem dla niej charakterystycznym. Nie spotkałem drugiej osoby, która przeprowadzałaby takie rewolucje z kawą, choć byłem pod wrażeniem syropu pistacjowego, o jaki poprosiła Larysa. Tego również jeszcze nie widziałem. Różni ludzie, różne smaki, jak to mówią.
Niestety nie mogłem zobaczyć twarzy nieznajomej ze względu na to, w jakim ułożeniu siedzieliśmy, jednak widziałem, jak Fran lustruje ją uważnie i oceniająco wzrokiem. Robiła to póki kelnerka nie przyniosła ich zamówień, chyba specjalnie przedłużając czas, tym bardziej, że czarnowłosa chciała wszystko pośpieszyć.
- A więc to ty włamałaś się do mojego królestwa... – Franceska odezwała się w końcu do drugiej dziewczyny, mrużąc przy tym oczy. - Powiedz mi, jak chcesz zadośćuczynić swoje postępowanie? – Zadała pytanie, prostując się na krześle. Ciekaw byłem odpowiedzi jej chwilowej towarzyszki i jej reakcji przede wszystkim. I tak wszystko zmierzało do jednego i choćby miały paść trupy, w tym momencie priorytetem było osiągnięcie celu, który miał stać się mój poprzez Fran.
Minako88
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
|LARYSA VEXTON |
W momencie, w którym dostałyśmy nasze zamówienie, zlustrowałam blondynkę wzrokiem. Nie wyglądała na jakiegoś wysokiej klasy informatyka. Podobno pozory lubią mylić, sama nie raz się z tym spotkałam. Tym razem jednak przeczuwałam, że ta tu osoba woli spędzać czas na pielęgnacji paznokci czy na innego rodzaju kosmetycznych atrakcjach niż siedzieć parę godzin przed komputerem. Moje obserwacje zostawiłam, jednak dla siebie upijając gorącą kawę. Nie zdjęłam ciemnych okularów z nosa, nie czułam takiej potrzeby. Na jej pytanie aż miałam, ochotę się roześmiać. Prychnęłam tylko, w głowie układając jak zagiąć tę osobę. Bo, prawdę mówiąc, wątpiłam w to czy mam do czynienia z właściwą osobą. Co jak co ale głupia to ja na bank nie byłam a ten, kto ją tu przysłał, chyba sądził, że ma do czynienia z kimś naprawdę mocno ograniczonym, Co mi uwłaczało.
- Skoro jesteś tak pewna swego, to zapewne też przyniosłaś ze sobą dowody mej winy. By mnie nimi szantażować czy tak? Powiem jedno, sprytnie to sobie zaplanowałaś, nie ma co- zaczęłam, nie dając się jej zastraszyć ani tym bardziej nie dając po sobie poznać, że mój pozorny spokój sporo mnie kosztuje. Wiem, że będzie łatwo udowodnić, że to ja się włamałam, dowodów z mej strony nie było, ale od drugiej strony systemowej zostało sporo śladów. Wręcz katastrofalnie sporo.
- Dobrze mogę dać Ci propozycję jak zadośćuczynię to co rzekomo zrobiłam. Pod warunkiem jak odpowiesz mi na jedno proste pytanie. Bariera piętnasta blokowanie numer trzy jakich kodów tam użyłam? Oraz jakich użyłaś Ty, by przeskanować barierę drugą?- spytałam ją, mrużąc oczy czego, nie mogła dostrzec. Każdy informatyk ze sporym doświadczeniem wiedział, że nie istnieje sposób na przeskanowanie drugiej bariery, bo jest ona tylko rzędem cyfr bez większego znaczenia dla systemu. Jednak ktoś z przeciętną wiedzą jak włączyć komputer nie ma o tym pojęcia. Dlatego druga bariera jest umownie nazywana płynną, bo przekraczanie jej niczego nie uszkadza. Nie studiowałam informatyki. Bycie hackerką miało swoje plusy, nie byłam pierwszą lepszą amatorką. Blondynka chyba nie tego typu pytania się spodziewała. Czekałam, na jej wyjaśnienia pijąc w spokoju kawę. Na mych ustach pojawił się lekki uśmiech tworzący się w wyraz satysfakcji.
- Zdaje się, że to rzekomo ty mnie blokowałaś. Dlaczego więc nie udzielasz odpowiedzi na tak banalnie proste pytanie? No chyba... Że to nie ty jesteś tą osobą, z którą miałam się tu spotkać- dodałam nieco chłodniej. Czy byłam pewna, że to nie jest ta osoba? Oczywiście, że tak, tylko czy właściwy zleceniodawca też się tu znajdował? Może lekki szantaż? Czemu nie mogę spróbować?
- Podawanie się za kogoś innego też jest karalne. Tak tylko wolę uprzedzić - oznajmiłam, dobrze się, póki co bawiąc. Chciałam jakoś tamtą osobę o ile tu była do wykonania jakiegoś ruchu.
Dałam czas kobiecie na wyjaśnienie wszystkiego, o co ją spytałam. Póki co każdy postronny widział nas dwie jako gości kawiarni pijących razem kawę. I oby tak zostało, nienawidzę być w centrum uwagi. Bawiłam się włosami, co chwilę też obserwując innych klientów kawiarni. Byłam umówiona z Gabrielą na kolejną sesję plotek. W sumie to moja przyjaciółka często zagadywała mnie, jak spędzam wolny czas. Już w myślach widziałam, jak otwieramy wino do uszykowanego przez nią posiłku. Na samą myśl o tym poczułam się głodna. Byłam jednak zmuszona spędzać obecnie czas na rozmowie z kimś, kto „rzekomo” mnie przejrzał. Był to zupełnie inny rodzaj rozrywki, do którego zostałam przyzwyczajona
- Skoro jesteś tak pewna swego, to zapewne też przyniosłaś ze sobą dowody mej winy. By mnie nimi szantażować czy tak? Powiem jedno, sprytnie to sobie zaplanowałaś, nie ma co- zaczęłam, nie dając się jej zastraszyć ani tym bardziej nie dając po sobie poznać, że mój pozorny spokój sporo mnie kosztuje. Wiem, że będzie łatwo udowodnić, że to ja się włamałam, dowodów z mej strony nie było, ale od drugiej strony systemowej zostało sporo śladów. Wręcz katastrofalnie sporo.
- Dobrze mogę dać Ci propozycję jak zadośćuczynię to co rzekomo zrobiłam. Pod warunkiem jak odpowiesz mi na jedno proste pytanie. Bariera piętnasta blokowanie numer trzy jakich kodów tam użyłam? Oraz jakich użyłaś Ty, by przeskanować barierę drugą?- spytałam ją, mrużąc oczy czego, nie mogła dostrzec. Każdy informatyk ze sporym doświadczeniem wiedział, że nie istnieje sposób na przeskanowanie drugiej bariery, bo jest ona tylko rzędem cyfr bez większego znaczenia dla systemu. Jednak ktoś z przeciętną wiedzą jak włączyć komputer nie ma o tym pojęcia. Dlatego druga bariera jest umownie nazywana płynną, bo przekraczanie jej niczego nie uszkadza. Nie studiowałam informatyki. Bycie hackerką miało swoje plusy, nie byłam pierwszą lepszą amatorką. Blondynka chyba nie tego typu pytania się spodziewała. Czekałam, na jej wyjaśnienia pijąc w spokoju kawę. Na mych ustach pojawił się lekki uśmiech tworzący się w wyraz satysfakcji.
- Zdaje się, że to rzekomo ty mnie blokowałaś. Dlaczego więc nie udzielasz odpowiedzi na tak banalnie proste pytanie? No chyba... Że to nie ty jesteś tą osobą, z którą miałam się tu spotkać- dodałam nieco chłodniej. Czy byłam pewna, że to nie jest ta osoba? Oczywiście, że tak, tylko czy właściwy zleceniodawca też się tu znajdował? Może lekki szantaż? Czemu nie mogę spróbować?
- Podawanie się za kogoś innego też jest karalne. Tak tylko wolę uprzedzić - oznajmiłam, dobrze się, póki co bawiąc. Chciałam jakoś tamtą osobę o ile tu była do wykonania jakiegoś ruchu.
Dałam czas kobiecie na wyjaśnienie wszystkiego, o co ją spytałam. Póki co każdy postronny widział nas dwie jako gości kawiarni pijących razem kawę. I oby tak zostało, nienawidzę być w centrum uwagi. Bawiłam się włosami, co chwilę też obserwując innych klientów kawiarni. Byłam umówiona z Gabrielą na kolejną sesję plotek. W sumie to moja przyjaciółka często zagadywała mnie, jak spędzam wolny czas. Już w myślach widziałam, jak otwieramy wino do uszykowanego przez nią posiłku. Na samą myśl o tym poczułam się głodna. Byłam jednak zmuszona spędzać obecnie czas na rozmowie z kimś, kto „rzekomo” mnie przejrzał. Był to zupełnie inny rodzaj rozrywki, do którego zostałam przyzwyczajona
bimxbun
Supernowa
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Zaraz tam szantażować… Chcę dobić korzystnego dla nas targu, kochana. – Francesca odpowiedziała na pytanie nonszalanckim tonem, który oczywiście mógł zirytować niejednego. Miałem świadomość tego, że jeśli czarnowłosa dziewczyna ma mało cierpliwości, to szybko może zalać ją krew od samego towarzystwa blondynki. Chwyciłem się za głowę, słysząc wszystkie zarzuty kierowane przez Larysę w stronę Fran. Niestety wiedziałem też, że złotowłosa nie popuści i będzie dalej walczyć o wygraną swoją pewnością siebie. Nie musiała się znać na informatyce, ale za to była doskonałą aktorką. Upiła trochę swojej kawy, po jej twarzy nie było widać, żeby jakkolwiek była wytrącona z równowagi postawą dziewczyny o włosach hebanowych.
- Przypominam ci, że to ja tutaj dyktuję warunki a nie ty – zwróciła się do niej sposobem nieznoszącym sprzeciwu. No tak, to ona miała kopię dowodów przeciwko hakerce, mogła wszystko. I żeby było śmieszniej, tak jak i ja była w ich legalnym posiadaniu, również będąc pracownikiem mojej firmy, choć z innego działu. - Nie muszę odpowiadać na twoje pytanie. Dobry pracownik nie zdradza swoich sekretów innym – sprostowała, dokańczając swoją uprzednią myśl. To ona miała przewagę i nie należało jej podskakiwać. Wybrnęła z odpowiedzi na pytanie, nie potwierdzając czy jest w posiadaniu odpowiedniej wiedzy, czy też nie. Również albo mi się wydawało, albo miałem rację i Fran nie za bardzo polubiła Larysę.
Kiedy usłyszałem groźbę ze strony Vexton, zaśmiałem się w duchu. Mysz w pułapce walczy o swoje życie. Zabawne.
Fran może i nie wyglądała, ale wcale nie była taka głupia. Fakt, interesowały ją kosmetyki i moda, mówiąc tak najprościej oraz była jedną z wielu influencerek, ale też miała wykształcenie w jednym, konkretnym zawodzie i była w nim całkiem dobra, skoro i ją zatrudnili w tej firmie.
- Hm... – Fran zamruczała niczym kot na polowaniu. - Wiesz, że groźby również są karalne? Nie masz również dowodu, że ja to nie ja, co oznacza bezpodstawne wezwanie policji, kolejny zarzut. Dodatkowo na moim telefonie znajduje się jedna z wielu kopii na dowód twojej winy, które jednym kliknięciem prześlę na maila policji, zgłaszając przestępstwo. Na pewno chcesz ryzykować? – spojrzała jej w oczy. Igrały ze sobą wzajemnie. Dodatkowo Fran nie była wcale bez pleców. Nie dość, że miała mnie, gdzie w każdej chwili, słysząc rozmowę, mogłem napisać jej SMS’a z instrukcjami, co ma powiedzieć, to jeszcze miała plecy w policji ze względu na parę dobrych znajomości. Byłem ciekaw jak wybrnie z tego Larysa. Czy dalej będzie pokazywać pazurki, próbując uratować swoje życie?
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach