Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
First topic message reminder :
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
Pierwsza część:
>>Tutaj<<
Każdy ma swojego anioła stróża, jednak nie każdy z nich wytrzymuje presję związaną z pracą. Podczas gdy kolejni aniołowie stróże zaczęli rezygnować ze swoich stanowisk, postanowiono wdrożyć "Projekt Demon". Niestety dla niej - postanowiono spróbować i wylosowali zarówno człowieka jak i demona, który od tamtej chwili miał nad nią czuwać.
Pierwsza część:
>>Tutaj<<
Po reakcji Dove uznałem, że chyba lubiła bardziej te pozycje, gdy byłem jak najbliżej niej. Za każdym razem mocno trzymała się moich ramion, zaciskając na nich swoje palce. Wcale mi to nie przeszkadzało. Nawet gdybym czuł na skórze jej wbijające się paznokcie. Może mógłbym na następny raz podsunąć jej ten pomysł, by spróbować jak będę się z tym czuć.
Zdawałoby się, że od ostatniego takiego momentu nie minęło za wiele czasu, a ponownie poczułem silne pobudzenie. Oparłem się na łokciach po obu stronach głowy Dove, aby móc patrzeć jej w oczy, gdy nadszedł ten moment. Ująłem jej twarz w dłonie, przyspieszając ruchy, kiedy zacząłem odczuwać pierwsze silne skurcze na swoim penisie. Wcześniej ani razu nie mogłem spoglądać jej w oczy, ale zdecydowanie mógłbym częściej widzieć ten malujący się wyraz rozkoszy, dzięki któremu po chwili i ja doznałem kolejnej przyjemności.
Swoich ruchów nie zaprzestałem od razu. Z moich ust uszedł krótki jęk kiedy specjalnie przedłużyłem tą chwilę. Odczekałem aż przez Dove przejdzie ostatni dreszcz zanim wysunąłem się z jej wnętrza i położyłem się obok, przyciągając ją do siebie i mocno obejmując.
- Myślisz, że teraz możemy pójść spać? Czy chcesz jeszcze? - spytałem nieco rozbawiony, odnajdując jej usta swoimi.
Zdawałoby się, że od ostatniego takiego momentu nie minęło za wiele czasu, a ponownie poczułem silne pobudzenie. Oparłem się na łokciach po obu stronach głowy Dove, aby móc patrzeć jej w oczy, gdy nadszedł ten moment. Ująłem jej twarz w dłonie, przyspieszając ruchy, kiedy zacząłem odczuwać pierwsze silne skurcze na swoim penisie. Wcześniej ani razu nie mogłem spoglądać jej w oczy, ale zdecydowanie mógłbym częściej widzieć ten malujący się wyraz rozkoszy, dzięki któremu po chwili i ja doznałem kolejnej przyjemności.
Swoich ruchów nie zaprzestałem od razu. Z moich ust uszedł krótki jęk kiedy specjalnie przedłużyłem tą chwilę. Odczekałem aż przez Dove przejdzie ostatni dreszcz zanim wysunąłem się z jej wnętrza i położyłem się obok, przyciągając ją do siebie i mocno obejmując.
- Myślisz, że teraz możemy pójść spać? Czy chcesz jeszcze? - spytałem nieco rozbawiony, odnajdując jej usta swoimi.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie byłam pewna czy na początku dobrze usłyszałam Williama. Dlatego milczałam, słuchając jak po raz pierwszy cokolwiek wspomina na temat swojej nieśmiertelności. W pewnym sensie wiedziałam o tym, w końcu nie był człowiekiem, ale wciąż mnie tym wszystkim zaskoczył.
Może dlatego też nie od razu mu odpowiedziałam. Potrzebowałam chwili aby sobie to jakoś ułożyć w głowie. Jednak nie ważna, jak bym na to spojrzała to wciąż coś mi nie pasowało. Zmarszczyłam brwi, spoglądając na twarz Williama, która najwyraźniej już nigdy się nie zmieni. Ale ja się zmienię i to bardzo. Moja wizja przyszłości się również zmieniła i przed oczami ujrzałam obraz, jak starsza kobieta obejmuje wciąż młodo wyglądającego Williama. Nie spodobał mi się ten obraz. Nie tak wyobrażałam sobie swoją przyszłość.
- No cóż... Hmm... - wciąż mi brakowało słów. Ciężko było się skupić na czymś innym. Jakaś tam restauracja, nasze "miejsce do powrotu" wydawało się być teraz dziecinnym pomysłem. Ale przecież nie mogłam tego powiedzieć na głos. William mógłby źle to odebrać, a ostatnie czego potrzebowałam to jakieś nieporozumienie lub kłótnia aby jeszcze bardziej namieszać mi w głowie.
- Jest taka włoska restauracja po drugiej stronie rzeki. Możemy tam pójść - zaproponowałam nie wspominając, że słyszałam o tym miejscu poprzez rekomendację Theodora.
Wstałam z ławki trzymając wciąż dłoń Williama. Założyłam ponownie okulary, bardziej aby jakoś zakryć moje zamyślenie chociaż coś mi mówiło, że nie uda mi się tego ukryć przed Williamem. Wspominał kiedyś o jakiejś tam więzi pomiędzy stróżem, a człowiekiem. Wciąż nie wiedziałam do końca co to znaczyło i jak to działało, ale zapewne mógł wyczuć, że coś było nie tak.
Przez większość drogi szliśmy w ciszy. Byłam skupiona na własnych myślach, próbując dokładnie zrozumieć jak nasza przyszłość będzie wyglądać. Zapewne nie będę mogła widzieć się z Williamem otwarcie, gdy minie czas, a on nie będzie się zmieniał. Przecież ludzie to zauważą. Czy wtedy znowu będziemy się ukrywać? Zapewne tak. Może William będzie musiał spędzić czas poza Londynem, może nawet Anglią. Jakkolwiek na to bym nie spojrzała nasza przyszłość wydawała się być co najmniej skomplikowana.
Gdy dotarliśmy do restauracji nie czekaliśmy za długo na wolne miejsce. Kelner przedstawił nam menu, a raczej Williamowi, bo ja nic nie rozumiałam. Pozwoliłam Williamowi aby zamówił coś dla nas. Gdy kelner poszedł ściągnęłam okulary i westchnęłam ciężko, czując wielki ciężar na sercu.
- Jesteś strasznie nieodpowiedzialny, wiesz o tym? - odezwałam się po dłuższej chwili. - Pozwoliłeś mi się w tobie zakochać i co mam teraz zrobić? Nikt inny mnie nie interesuje, nawet taki Theodore, w którym prawdopodobnie powinnam być zauroczona, a nie jestem, bo jedynie o tobie myślę. Mogę wysłać skargę do twojego szefa? - próbowałam zażartować i użyć humor aby jakoś sobie poradzić z tym wszystkim.
- Dlaczego nie mogłeś urodzić się kilkaset lat później? - szepnęłam, bo mimo wszystko byliśmy w publicznym miejscu i lepiej było aby nikt nie usłyszał naszej rozmowy.
Palcami dotknęłam czoła czując, jak wracają migreny. Może to było przez słońce, może moje oczy nie były przyczajone do tych okularów lub może jakiś demon namieszał mi w głowie i przy okazji skradł sobie moje serce.
- Gdybyś dostał drugą szansę, skorzystałbyś z niej? - wiedziałam, że William nie chciał ponownie się żenić czy być ojcem (czy demony mogą zostać rodzicem?), ale nie wspominał czy chciałby ponownie zostać człowiekiem. Może się przyzwyczaił do swojego nowego życia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Ku mojemu zaskoczeniu Dove całkiem nieźle przyjęła te słowa. Nie spodziewałem się takiej spokojnej reakcji. Właściwie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Raczej nie tego, a jednak. Ulżyło mi. Może wciąż jeszcze musiała przetrawić wszystko, ale było dobrze. Uśmiechnąłem się lekko, kiedy kobieta nie wiedziała co powiedzieć. Podejrzewałem, że sobie wcześniej zdawała z tego sprawę i za wiele nie było więcej do dodania.
Kiwnąłem więc głową, zgadzając się z nią na zaproponowaną restaurację. Nie znajdowała się daleko, tak więc po kilku minutach znaleźliśmy się na miejscu. Dove przez całą drogę milczała, zatopiona w swoich własnych myślach. Wiele bym dał, aby się dowiedzieć co jej chodziło po głowie. Wydawała się nie być bardziej zmartwioną, a mimo to odczuwałem pewien rodzaj niepokoju. Jakby jej myśli nie szły w takim kierunku, w jakim powinny.
- Wiem - westchnąłem na wzmiankę o mojej nieodpowiedzialności. Złożyłem ręce na stoliku w restauracji, wpatrując się w swoje dłonie. - Obawiam się, że mój szef również doskonale o tym wie i dobrze się przy tym bawi - dodałem gorzko. - Może teraz siedzi zadowolony i śmieje się z nas? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Asmodeusz czerpał jakąś radość z patrzenia na nasze problemy i tylko czekał na moment, aż będzie mógł mi wymierzyć zapowiedzianą karę - ukryłem twarz w dłoniach, trochę tracąc swój nastrój. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy była ewidentnie spowodowana moimi działaniami. Powinienem słuchać bardziej doświadczonego Anthony'ego i nie wtrącać się aż tak bardzo w życie Dove i Sebastiana. Wiedziałem, że powinienem trzymać się od nich tak daleko, na ile to możliwe, dlaczego więc nie żałowałem swoich dotychczasowych decyzji? Przynajmniej większości. I nie, nie chodziło tu tylko o to, co połączyło mnie i Dove. Czułem się jak pies, który zerwał się ze smyczy i doświadczał wolności. Nigdy nie czułem się tak swobodnie. Ani za ludzkiego życia, którym sterował mój dziadek i po części teść, ani będąc w piekle, gdzie ciągły nadzór miał nad wszystkim Asmodeusz. W końcu mogłem sam decydować o tym, co chcę zrobić, sposób w jaki chcę to zrobić, czy choćby dobrać sobie samodzielnie znajomych. Lub też nie, jeśli mi się nie spodobają.
- Też się nad tym zastanawiam. Może Bóg tak chciał? - parsknąłem ironicznie, nalewając nam do szklanek wody z dzbanka, który dostarczył nam kelner.
- Czuję się, jakbym już dostał drugą szansę. A może nawet trzecią? - zrobiłem łyk wody, po czym przeniosłem swój wzrok na roześmianych młodych ludzi, którzy siedzieli nie tak daleko naszego stolika. - Druga była gdy stałem się demonem. Miałem mnóstwo szczęścia, że nie wtrącili mnie do wora z potępionymi, bo bym w tej chwili miał pewnie wyrywane paznokcie albo wypalane pieczątki na tyłku. Stróżowanie co prawda nie jest zajęciem moich marzeń, ale nigdy wcześniej nie miałem tyle wolności - powróciłem spojrzeniem do Dove, rozmyślając nad odpowiedzią dla niej pod innym kontem, gdyż widząc jej wzrok uznałem, że może nie to do końca miała na myśli.
- Nie chciałbym być tym, kim byłem za życia. Mafia wywiera ciągły nacisk, wiecznie są wobec ciebie oczekiwania, szczególnie jeśli jesteś kimś znaczącym. Ale też nie chciałbym być kimś… - zamilkłem, szukając odpowiednich słów. Machnąłem trzymana szklanką, zapatrując się przez chwilę w wodę. - Takim nikim, nic nie znaczącym szarakiem, jak jestem teraz. Pieniądze, status, kontakty, bez tego nic nie znaczysz. Bo mogę sobie czerpać z piekła pieniędzy bez umiaru, ale jedyne co będę mógł sobie z nimi zrobić, to pójść na dziwki. I kupić ładną ozdobę do mieszkania - w tej chwili zdałem sobie również sprawę, że mógłbym zrobić więcej, gdyby nie Dove. Była dla mnie obciążeniem. Przez bycie jej stróżem zostałem uwiązany do niej jak kula do nogi. Ale jeżeli nie byłaby to ona, znalazłby się ktoś inny. Nie miałem pełnej swobody. Piekło narzucało na mnie ograniczenia. A Dove wiedziała o mnie więcej niż powinna, co dawało mi więcej swobody. I nie czułem się źle w tej sytuacji. Przeciwnie, dzięki temu miałem nieco bardziej poszerzone horyzonty.
- Gdybym miał jakiś wybór w życiu, chciałbym cię spotkać tak normalnie. Może wpaść na ciebie na targowisku, może spotkać się na jakimś przyjęciu, gdzie mógłbym cię jawnie adorować na oczach twojego brata? W rzeczywistości, gdzie mógłbym przedstawić cię swojej rodzinie jako narzeczoną. Albo starą przyjaciółkę, z którą nawiązałbym płomienny romans, jak w tych twoich książkach?
Kiwnąłem więc głową, zgadzając się z nią na zaproponowaną restaurację. Nie znajdowała się daleko, tak więc po kilku minutach znaleźliśmy się na miejscu. Dove przez całą drogę milczała, zatopiona w swoich własnych myślach. Wiele bym dał, aby się dowiedzieć co jej chodziło po głowie. Wydawała się nie być bardziej zmartwioną, a mimo to odczuwałem pewien rodzaj niepokoju. Jakby jej myśli nie szły w takim kierunku, w jakim powinny.
- Wiem - westchnąłem na wzmiankę o mojej nieodpowiedzialności. Złożyłem ręce na stoliku w restauracji, wpatrując się w swoje dłonie. - Obawiam się, że mój szef również doskonale o tym wie i dobrze się przy tym bawi - dodałem gorzko. - Może teraz siedzi zadowolony i śmieje się z nas? Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Asmodeusz czerpał jakąś radość z patrzenia na nasze problemy i tylko czekał na moment, aż będzie mógł mi wymierzyć zapowiedzianą karę - ukryłem twarz w dłoniach, trochę tracąc swój nastrój. Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy była ewidentnie spowodowana moimi działaniami. Powinienem słuchać bardziej doświadczonego Anthony'ego i nie wtrącać się aż tak bardzo w życie Dove i Sebastiana. Wiedziałem, że powinienem trzymać się od nich tak daleko, na ile to możliwe, dlaczego więc nie żałowałem swoich dotychczasowych decyzji? Przynajmniej większości. I nie, nie chodziło tu tylko o to, co połączyło mnie i Dove. Czułem się jak pies, który zerwał się ze smyczy i doświadczał wolności. Nigdy nie czułem się tak swobodnie. Ani za ludzkiego życia, którym sterował mój dziadek i po części teść, ani będąc w piekle, gdzie ciągły nadzór miał nad wszystkim Asmodeusz. W końcu mogłem sam decydować o tym, co chcę zrobić, sposób w jaki chcę to zrobić, czy choćby dobrać sobie samodzielnie znajomych. Lub też nie, jeśli mi się nie spodobają.
- Też się nad tym zastanawiam. Może Bóg tak chciał? - parsknąłem ironicznie, nalewając nam do szklanek wody z dzbanka, który dostarczył nam kelner.
- Czuję się, jakbym już dostał drugą szansę. A może nawet trzecią? - zrobiłem łyk wody, po czym przeniosłem swój wzrok na roześmianych młodych ludzi, którzy siedzieli nie tak daleko naszego stolika. - Druga była gdy stałem się demonem. Miałem mnóstwo szczęścia, że nie wtrącili mnie do wora z potępionymi, bo bym w tej chwili miał pewnie wyrywane paznokcie albo wypalane pieczątki na tyłku. Stróżowanie co prawda nie jest zajęciem moich marzeń, ale nigdy wcześniej nie miałem tyle wolności - powróciłem spojrzeniem do Dove, rozmyślając nad odpowiedzią dla niej pod innym kontem, gdyż widząc jej wzrok uznałem, że może nie to do końca miała na myśli.
- Nie chciałbym być tym, kim byłem za życia. Mafia wywiera ciągły nacisk, wiecznie są wobec ciebie oczekiwania, szczególnie jeśli jesteś kimś znaczącym. Ale też nie chciałbym być kimś… - zamilkłem, szukając odpowiednich słów. Machnąłem trzymana szklanką, zapatrując się przez chwilę w wodę. - Takim nikim, nic nie znaczącym szarakiem, jak jestem teraz. Pieniądze, status, kontakty, bez tego nic nie znaczysz. Bo mogę sobie czerpać z piekła pieniędzy bez umiaru, ale jedyne co będę mógł sobie z nimi zrobić, to pójść na dziwki. I kupić ładną ozdobę do mieszkania - w tej chwili zdałem sobie również sprawę, że mógłbym zrobić więcej, gdyby nie Dove. Była dla mnie obciążeniem. Przez bycie jej stróżem zostałem uwiązany do niej jak kula do nogi. Ale jeżeli nie byłaby to ona, znalazłby się ktoś inny. Nie miałem pełnej swobody. Piekło narzucało na mnie ograniczenia. A Dove wiedziała o mnie więcej niż powinna, co dawało mi więcej swobody. I nie czułem się źle w tej sytuacji. Przeciwnie, dzięki temu miałem nieco bardziej poszerzone horyzonty.
- Gdybym miał jakiś wybór w życiu, chciałbym cię spotkać tak normalnie. Może wpaść na ciebie na targowisku, może spotkać się na jakimś przyjęciu, gdzie mógłbym cię jawnie adorować na oczach twojego brata? W rzeczywistości, gdzie mógłbym przedstawić cię swojej rodzinie jako narzeczoną. Albo starą przyjaciółkę, z którą nawiązałbym płomienny romans, jak w tych twoich książkach?
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
William wspomniał o Asmodeuszu i wyobraziłam sobie, jak demon siedzi sobie gdzieś w piekle i śmieje się pod nosem, popijając sobie jakiś alkohol i czerpiąc niemałą przyjemność z naszej obecnej sytuacji. Ale czy na prawdę czekała na Williama kolejna kara? Wspominał o konsekwencjach, gdy byliśmy ze Sebastianem poza Londynem, ale możliwe, że chodziło o coś innego? Raczej o ujawnienie swojej prawdziwej tożsamości, a nie naszych relacji. Tym bardziej nie podobała mi się opcja abym poszła do nieba, a tymczasem William miałby zostać ponownie ukarany. Czułam się bardziej zmotywowana aby nauczyć się więcej o demonach i jak mogłabym się skontaktować z Asmodeuszem.
Czy przypadkiem nie była jakaś tam wiedźma w Londynie? George kiedyś o niej wspomina, kilka lat temu. Sąsiedzi narzekali na mocne, dziwne zapachy z jej domu i wywieszone przed jej drzwiami kościotrupy jakiś ptaków. Podobno George widział to na własne oczy i później nie spał przez kilka nocy. Jeżeli faktycznie była wiedźmą, a nie jakąś wariatką, to zapewne wie, jak skontaktować się z demonem, prawda?
Słysząc odpowiedź Williama na moje pytanie uśmiechnęłam się lekko, ale był to bardziej smutny uśmiech. Było mi go żal, bo jako człowiek nie miał łatwego życia. Do tego trafił do piekła i został demonem. Nawet teraz jego życie nie było proste, pomimo więcej tej wolności.
Jego fikcyjna wersja naszego alternatywnego spotkania zabolała. Bo taka była prawda -- była to czysta fikcja. Wersja życia, która nigdy nie będzie nam dana. Było to przykre. Może mężczyźni z klubu mieli rację i jestem przeklęta. Sebastian w sumie tak samo. On również nie ma łatwo w życiu miłosnym. Szczęście zdecydowanie nie jest po naszej stronie.
- Również chciałabym tego. Jedynie z tobą potrafię wyobrazić sobie takie życie. Być twoją narzeczoną, żoną, a nie podopieczną. Kimś tobie równym, a nie... twoją pracą i obowiązkiem - mruknęłam. Po chwili jednak nasza mnie kolejna myśl. - Ale może wtedy nie byłbyś taki sam? Nie znałbyś Dorothy i tym samym nie miałbyś wiedzy na temat kwiatów aby tak dobrze dopasować bukiet kwiatów jedynie do mnie. Zapewne Otello nie miałoby tyle dla nas znaczenia i nie wiedziałbyś, jak to jest dostać obcasem w głowę - tym razem mój uśmiech stał się bardziej szczery na samo wspomnienie z tamtego dnia. Było to niecałe rok temu, a miałam wrażenie jakby minęło zdecydowanie więcej czasu. Czy to nie straszne, jak czas szybko ucieka? Zaraz będę miała podobną myśl, ale zamiast roku minie pięć, dziesięć, dwadzieścia lat. Ciekawe ile nam tego czasu zostało. Czy William w pewnym sensie zna przyszłość, poprzez swoją rolę stróża?
Skoro o czasie mowa, przypomniało mi jedna z rozmów, gdy byliśmy w Birmingham.
- Czy przypadkiem nie masz niedługo urodzin? Jeszcze nie spędziliśmy razem urodzin. Masz jakieś życzenia? - może nie świętował, bo w końcu się nie starzeje, ale wciąż chciałam dla niego coś przygotować. Mogłabym poprosić Annę o lekcję pieczenia i spróbować upiec małe ciasto. Lub kupić mu jakiś prezent, który mu się przyda i spodoba. Może było to idiotyczne aby świętować urodziny demona, ale nie mieliśmy za wiele momentów takiej... normalności. Aby chociaż przez chwilę zapomnieć o tym co nie było nam dane i mimo tego stworzyć przyjemne wspomnienia.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Im więcej mówiłem, tym więcej Dove rozumiała, nawet jeżeli nic nie zostało powiedziane wprost. Dobrze rozróżniła bycie partnerką, a bycie podopieczną. Nie powiedziałem o tym jej nigdy wprost, może nawet zdarzy się tak, że nigdy jej i tym nie powiem, lecz mimo wszystko w pierwszej kolejności zawsze będzie dla mnie ważniejsze jej bezpieczeństwo jako podopieczna. Może to trochę brzmieć okrut je biorąc pod uwagę, że oboje mamy być sobie równi… to i tak ten stan nie jest możliwy do osiągnięcia.
- Nie wiem jakby to było. Zdecydowanie wolałbym nie umrzeć drugi raz za życia. Ale gdybym nie umarł wtedy, ty umarłabyś teraz, razem z Sebastianem - zmarszczyłem lekko brwi, nieco zaskoczony jak wydarzenia sprzed ponad trzystu lat miały wpływ na obecne. Gdyby Walflowers by mnie nie zamordowali, nie byłbym w stanie uratować przed nimi Dove i jej brata. Gdybym jednak urodził się w obecnych czasach i miał realną możliwość spotkania Dove będąc człowiekiem, czy nie zginęłoby każde z naszej trójki z rąk pożeraczy? Prawdopodobnie tak by było.
- A ten Otello i obcas brzmią całkiem nieźle - zaśmiałem się cicho na wspomnienie tamtego dnia. Nie zdążyłem dodać nic więcej, kiedy kelner przyniósł zamówione jedzenie. Makaron wyglądał nieźle, a pachniał jeszcze lepiej. Aż zrobiłem się całkiem głodny.
- Myślisz, że to dobry pomysł, aby świętować moje urodziny? - uniosłem brwi zaskoczony, że Dove o tym pamiętała. Sam zapomniałem, że istnieje coś takiego. Nie świętowałem, bo nie miałem z kim i nie żeby mi to przeszkadzało. W końcu był to dzień jak każdy inny i nieważne jak wiele ich w życiu jeszcze będę mieć, nie będą dla mnie nic znaczyć. - Nie odczuwam takiej potrzeby… - nabrałem na widelec makaronu, owijając go kilka razy. Był jakoś dziwnie długi, nigdy takiego wcześniej nie jadłem. Żeby też od razu nie musieć kończyć zdania, wsadziłem sobie do ust pierwszy kęs, przemyślając dokładnie słowa, jakich chciałem użyć. Urażenie Dove było ostatnim, czego bym sobie życzył.
- Na chwilę obecną nie ma czegoś, czego bym potrzebował. Nie musisz więc starać się z prezentem. Ale… zdaje się, że ludzie urodziny świętują również tortem, czy jakimś innym ciastem i spotkaniami z bliskimi - przechyliłem nieco głowę, przyglądając się kobiecie. Na moich ustach pojawił się uśmiech, gdy wiedziałem już co zrobić, by jednocześnie niezbyt się obnosić z urodzinami i nie urazić przy tym Dove.
- Może wpadłabyś do mnie. Zrobimy razem obiad i jakieś ciasto owocowe. Mogłabyś je przystroić według swojego uznania. Co o tym myślisz?
- Nie wiem jakby to było. Zdecydowanie wolałbym nie umrzeć drugi raz za życia. Ale gdybym nie umarł wtedy, ty umarłabyś teraz, razem z Sebastianem - zmarszczyłem lekko brwi, nieco zaskoczony jak wydarzenia sprzed ponad trzystu lat miały wpływ na obecne. Gdyby Walflowers by mnie nie zamordowali, nie byłbym w stanie uratować przed nimi Dove i jej brata. Gdybym jednak urodził się w obecnych czasach i miał realną możliwość spotkania Dove będąc człowiekiem, czy nie zginęłoby każde z naszej trójki z rąk pożeraczy? Prawdopodobnie tak by było.
- A ten Otello i obcas brzmią całkiem nieźle - zaśmiałem się cicho na wspomnienie tamtego dnia. Nie zdążyłem dodać nic więcej, kiedy kelner przyniósł zamówione jedzenie. Makaron wyglądał nieźle, a pachniał jeszcze lepiej. Aż zrobiłem się całkiem głodny.
- Myślisz, że to dobry pomysł, aby świętować moje urodziny? - uniosłem brwi zaskoczony, że Dove o tym pamiętała. Sam zapomniałem, że istnieje coś takiego. Nie świętowałem, bo nie miałem z kim i nie żeby mi to przeszkadzało. W końcu był to dzień jak każdy inny i nieważne jak wiele ich w życiu jeszcze będę mieć, nie będą dla mnie nic znaczyć. - Nie odczuwam takiej potrzeby… - nabrałem na widelec makaronu, owijając go kilka razy. Był jakoś dziwnie długi, nigdy takiego wcześniej nie jadłem. Żeby też od razu nie musieć kończyć zdania, wsadziłem sobie do ust pierwszy kęs, przemyślając dokładnie słowa, jakich chciałem użyć. Urażenie Dove było ostatnim, czego bym sobie życzył.
- Na chwilę obecną nie ma czegoś, czego bym potrzebował. Nie musisz więc starać się z prezentem. Ale… zdaje się, że ludzie urodziny świętują również tortem, czy jakimś innym ciastem i spotkaniami z bliskimi - przechyliłem nieco głowę, przyglądając się kobiecie. Na moich ustach pojawił się uśmiech, gdy wiedziałem już co zrobić, by jednocześnie niezbyt się obnosić z urodzinami i nie urazić przy tym Dove.
- Może wpadłabyś do mnie. Zrobimy razem obiad i jakieś ciasto owocowe. Mogłabyś je przystroić według swojego uznania. Co o tym myślisz?
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Chciałam mu odpowiedzieć, że świętowanie jego urodzin było znakomitym pomysłem, nie tylko dobrym, i mimo tego, że on nie odczuwał potrzeby świętowania ja miałam ogromną. Od kiedy dowiedziałam się o demonach i stróżach nasze relacje się zmieniły. Tego nie dało się ukryć. Wciąż nie byłam pewna, czy na gorsze lub lepsze, ale zdecydowanie brakowało mi tej beztroski, która nagle zniknęła. Miałam nadzieję, że urodziny, święta i inne takie dni mogłyby chociaż tymczasowo przywrócić tego pewnego rodzaju spokój i radość.
Ale nie powiedziałam tego wszystkiego na głos. William zaproponował świętowanie jego urodzin w dosyć skromny sposób, ale miał on największy sens.
- Chcesz abym ciebie nie chcąco otruła swoim gotowaniem w twoje urodziny? - zażartowałam. Miałam jeszcze czasu aby nauczyć się podstaw gotowania abym przez przypadek nie było tragedii. William potrafił dobrze ugotować, ale nie chciałabym aby wszystko robił sam.
- Jeżeli taki plan tobie pasuje to mi również. Przy okazji może pomalujemy twoją ścianę, jeżeli wciąż tego chcesz - odpowiedziałam na jego pytanie i spojrzałam na talerz z długim makaronem w sosie. Było to ciekawe, całkiem smaczne. Chociaż ciężko się jadło, bo cały czas miałam wrażenie, że miałam resztki sosu w kąciku ust i delikatnie je wycierałam przy prawie każdym kęsie.
Ostatecznie się poddałam i odłożyłam sztućce. Było przy tym więcej pracy niż przyjemności. Gdy uniosłam wzrok zauważyłam, że William miał podobny problem. Tylko czy zauważył?
Zacisnęłam usta aby się nie roześmiać na głos.
- Skarbie, jak tak można przy stole? - zapytałam rozbawionym tonem i odrobinę pochyliłam się aby wytrzeć kącik jego ust. Przy okazji odrobinę zaczepiłam o jego dolną wargę. - Myślisz, że we Włoszech często chodzą z ustami czerwonymi po sosie z obiadu lub kolacji? Chyba będziemy musieli kiedyś tam się wybrać i się przekonać - odsunęłam swoją dłoń, uśmiechając się niewinnie.
Wtedy usłyszałam, jak para niedaleko nas znowu się zaśmiała i tym razem zerknęłam w ich kierunku. Byli dosyć młodzi, dobrze ubrani, z wielkimi uśmiechami na ustach. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Ta aura beztroski, której mi brakowało... Wydawało się być, że oni jej mieli bez końca. Poczułam ukłucie zazdrości, bo w końcu było to niesprawiedliwe. Kto zdecydował, że oni mogą mieć prostą i cudowną miłość oraz przyszłość, która zapewne będzie wyglądała jak każda inna? Wezmą ślub, zamieszkają razem, będą mieli dzieci, wnuki, może nawet prawnuki. Zapewne ten słynny Bóg o tym wszystkim decydował i miałam przeczucie, że nie tylko Asmodeusz się śmieje z naszej sytuacji.
Odwróciłam wzrok od młodej pary i wypiłam do końca wodę ze swojej szklanki.
- Smakuje? Następnym razem powinniśmy spróbować coś innego, coś nowego - zaproponowałam, skupiając się ponownie całkowicie na towarzystwie przy stole niż kilka stołów od nas.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Tylko wywróciłem oczami na wzmiankę o otruciu mnie jedzeniem. Dove może nie była mistrzynią gotowania, ale razem z pewnością będziemy w stanie zrobić coś smacznego. Nawet jeżeli miałoby to trwać cały dzień i robione byłoby kilka razy.
- Nie tak łatwo otruć demona - mruknąłem w odpowiedzi, by zbytnio się nie zastanawiała nad tym. Co wyjdzie, to wyjdzie. Jak nie zjemy to nakarmimy tym gołębie i też uznam to za miło spędzony czas.
Co do malowania kiwnąłem tylko głową. Tak, kiedyś wspominałem o tym Dove, ale w starym mieszkaniu, gdzie wszystkie ściany były białe i miałem taką możliwość. W nowym mieszkaniu sprawa miała się zgoła inaczej, o czym będę musiał uświadomić Dove w odpowiednim momencie. W szarościach i fioletach sypialni nie widziałem kwiatów na ścianach, kuchnia była wyłożona płytkami ozdobnymi… cóż, może ściana przy drzwiach balkonowych w salonie się nada, jeżeli Dove będzie się upierać nadal na malowanie.
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie gest i słowa Dove. Uniosłem głowę, spoglądając jak zabierała ubrudzoną nieco serwetkę.
- Myślę, że oni mają na to dobry sposób. Nie sądzę, by każdy z nich chodził ubrudzony swoim obiadem - odparłem, zgadzając się też na wycieczkę po Włoszech. To dość ciekawe, wydawałoby się religijne państwo, o którym wiele słyszałem i z chęcią bym je zwiedził.
- Kiedy przechodziliśmy przez most, widziałem po drugiej stronie rzeki kilku sprzedawców ulicznych - kontynuowałem temat, zastanawiając się nad chwilowym zmieszaniem Dove. Wyglądała jakby ktoś właśnie powiedział jej coś przykrego. Nie wiedziałem o co chodzi, postanowiłem ją obserwować i póki co nic nie mówić w tym temacie. - Ich stragany wyglądały dość azjatycko. Mówiłaś, że chciałabyś zwiedzić Japonię, może zaczniemy więc od spróbowania kuchni? - zaproponowałem, odkładając sztućce do talerza, gdzie wciąż znajdowała się przynajmniej połowa porcji.
- Jeśli wszystkie włoskie dania są tak serowe i niezbyt przyprawione, to chyba nie moje smaki. Może przystawkę zjemy po azjatycku? A potem pójdziemy do Cafe Procope. Mijaliśmy ją dzisiaj, a słyszałem, że sprzedają tam świetne desery i lody. Chodźmy, nie musimy słuchać dłużej mlaskania obcych ludzi - mrugnąłem do Dove jednym okiem, mając na myśli grupkę starszych osób, która niedawno zajęła miejsca obok nas. Zanim jednak wyszliśmy poszedłem zapłacić za nasz posiłek. Jak na makaron z sosem, to całkiem nieźle sobie liczyli. Cóż jednak, w końcu chcieliśmy spróbować wszystko, zwiedzić wszystko, a to miało swoją cenę. I nie zamierzałem tym razem pozwolić, by Dove sama płaciła, skoro miałem tym razem więcej oszczędności, których pochodzenia raczej nie zdradzę Dove.
- Nie tak łatwo otruć demona - mruknąłem w odpowiedzi, by zbytnio się nie zastanawiała nad tym. Co wyjdzie, to wyjdzie. Jak nie zjemy to nakarmimy tym gołębie i też uznam to za miło spędzony czas.
Co do malowania kiwnąłem tylko głową. Tak, kiedyś wspominałem o tym Dove, ale w starym mieszkaniu, gdzie wszystkie ściany były białe i miałem taką możliwość. W nowym mieszkaniu sprawa miała się zgoła inaczej, o czym będę musiał uświadomić Dove w odpowiednim momencie. W szarościach i fioletach sypialni nie widziałem kwiatów na ścianach, kuchnia była wyłożona płytkami ozdobnymi… cóż, może ściana przy drzwiach balkonowych w salonie się nada, jeżeli Dove będzie się upierać nadal na malowanie.
Z mojego zamyślenia wyrwał mnie gest i słowa Dove. Uniosłem głowę, spoglądając jak zabierała ubrudzoną nieco serwetkę.
- Myślę, że oni mają na to dobry sposób. Nie sądzę, by każdy z nich chodził ubrudzony swoim obiadem - odparłem, zgadzając się też na wycieczkę po Włoszech. To dość ciekawe, wydawałoby się religijne państwo, o którym wiele słyszałem i z chęcią bym je zwiedził.
- Kiedy przechodziliśmy przez most, widziałem po drugiej stronie rzeki kilku sprzedawców ulicznych - kontynuowałem temat, zastanawiając się nad chwilowym zmieszaniem Dove. Wyglądała jakby ktoś właśnie powiedział jej coś przykrego. Nie wiedziałem o co chodzi, postanowiłem ją obserwować i póki co nic nie mówić w tym temacie. - Ich stragany wyglądały dość azjatycko. Mówiłaś, że chciałabyś zwiedzić Japonię, może zaczniemy więc od spróbowania kuchni? - zaproponowałem, odkładając sztućce do talerza, gdzie wciąż znajdowała się przynajmniej połowa porcji.
- Jeśli wszystkie włoskie dania są tak serowe i niezbyt przyprawione, to chyba nie moje smaki. Może przystawkę zjemy po azjatycku? A potem pójdziemy do Cafe Procope. Mijaliśmy ją dzisiaj, a słyszałem, że sprzedają tam świetne desery i lody. Chodźmy, nie musimy słuchać dłużej mlaskania obcych ludzi - mrugnąłem do Dove jednym okiem, mając na myśli grupkę starszych osób, która niedawno zajęła miejsca obok nas. Zanim jednak wyszliśmy poszedłem zapłacić za nasz posiłek. Jak na makaron z sosem, to całkiem nieźle sobie liczyli. Cóż jednak, w końcu chcieliśmy spróbować wszystko, zwiedzić wszystko, a to miało swoją cenę. I nie zamierzałem tym razem pozwolić, by Dove sama płaciła, skoro miałem tym razem więcej oszczędności, których pochodzenia raczej nie zdradzę Dove.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i przytaknęłam, gdy wspomniał o straganie w stylu azjatyckim. Było to miłe, że pamiętał o moim marzeniu aby kiedyś popłynąć do Japonii. Marzenie, a nie plan, bo nie wiedziałam jak nawet zaplanować taką wycieczkę, ile musiałaby trwać, ile by to kosztowało i czy byłoby mnie na wszystko stać. Dlatego wolałam jedynie zostawić to jako marzenie. Spróbowanie ich jedzenia było dla mnie wystarczające aby zaspokoić moją ciekawość. Zaskoczyło mnie to, że wcześniej takiego straganu nie zauważyłam. Zapewne byłam skupiona na czymś innym.
Był to plan na kolejny dzień. Chciałam tyle pokazać Williamowi, ale teraz gdy był tuż obok ciężko mi było cokolwiek konkretnego zaplanować. Do tego czułam rosnące zmęczenie po całym dniu. Może gdybym nie obudziła się z kacem lub gdyby słońce tak mocno nie grzało miałabym więcej energii, ale teraz jedynie marzyłam o chłodnej kąpieli i wygodnym materacu zamiast o dalekiej i nieznanej mi kulturze oraz ich potrawom.
Poczekałam na Williama przy wyjściu i gdy tylko zapłaciłam podziękowałam mu za posiłek. Wybór miejsca był mój, ale skoro zapłacił to dobrze było podziękować.
- To naprawdę przyjemne, gdy ktoś tak o ciebie dba - dodałam i objęłam jego ramię swoim. - Jeżeli mogę być szczera to chyba jestem gotowa aby wracać do hotelu. Jutro nie musimy się z nikim spotykać, więc co ty na to abyśmy nie wychodzili z łóżka do pory obiadowej? - zapytałam pół żartem. Nie lubiłam wcześnie wstawać i wiedziałam, że William miał podobnie. - Upewnimy się, że firany dobrze zasłaniają okna aby żadne paskudne promienie słońca nas przypadkiem nie obudziły. Damy na drzwi aby nikt z hotelu nie wchodził, ani nie pukał. Będziemy mieć... Jak to kiedyś nazwaliśmy w Birmingham? "Poranek zakochanych"? - zaśmiałam się lekko, wspominając tamten moment. Minęło jedynie kilka miesięcy temu, ale miałam wrażenie jakby były to lata, może nawet dłużej. Wtedy jeszcze tyle nie wiedziałam, byłam taka niepewna moich uczuć do Williama i czego chciałam.
Gdy dotarliśmy do hotelu westchnęłam z ulgą, gotowa aby ściągnąć niewygodne obuwie i odłożyć nowe okulary na bok, aby przypadkiem ich nie zgubić. Nie byłam do nich do końca przyzwyczajona, ale miałam przeczucie, że jeszcze nie raz mogą się przydać.
Rozpinając żakiet zerknęłam w kierunku łazienki. Później na torbę z dzisiejszymi zakupami. Później na Williama. Byłam zmęczona, to prawda, ale czy przypadkiem nie powiedziałam mu kiedyś, że dla niego zawsze znajdę czas i chęci?
- Wiesz co? Jestem czegoś ciekawa - zaczęłam temat dosyć niewinnie, podchodząc do niego. - Jak myślisz, czy w tym nowym wynalazku prysznicowym mogą się zmieścić dwie osoby? - było to dosyć głupie pytanie. Odpowiedź była oczywista, ale ciężko było odpuścić sobie takie drobne droczenie się z Williamem.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Więc jednak Dove nie miała planów podobnych do moich. Nie skomentowałem tego, pozostawiając małe niedopowiedzenie. Widocznie była bardziej zmęczona po wczorajszym spotkaniu ze znajomymi niż mógłbym przypuszczać. Co prawda sama sobie była winna takiemu stanowi swojego samopoczucia. Ustąpiłem jednak.
- Dobrze byłoby się wyspać - zgodziłem się z Dove. O ile jakieś wstrętne dziecko nie będzie krzyczeć pod oknami w parku. Miałem dość lekki sen, hotelu nie uznałbym za najlepsze miejsce do spania.
Do hotelu wracaliśmy niespiesznie, bo i nie widziałem powodów, dla których mielibyśmy gdzieś gnać. Paryż po zachodzie słońca stawał się całkiem innym miastem. Ludzie chętniej wychodzili, więcej się działo, przy brzegach Sekwany migotały kolorowe lampiony. W Londynie ten pomysł niezbyt by przeszedł ze względu na częste opady. Może przez wzgląd na to, że byłem tylko turystą Paryż wydawał mi się całkowicie innym miastem. Bardziej kolorowym i roześmianym, beztroskim w swojej codzienności.
Po dotarciu do pokoju nadal rozmyślałem nad tym, co jeszcze chciałbym zrobić. Na połowę z tych rzeczy Dove zapewne kręciłaby nosem i nie była zachwycona moimi pomysłami.
- Jestem pewien, że na upartego wcisnąłbym tam z dziesięć osób - zaśmiałem się krótko, widząc oczami wyobraźni całą gromadę wciśniętą w tą przestrzeń. - Możesz położyć się jak w wannie. Tylko takiej… płaskiej. Idź już, wykąp się i musimy wyspać się porządnie. Jutro nie pozwolę ci tak wcześnie wrócić do hotelu - uśmiechnąłem się lekko, po czym uniosłem dłoń, aby założyć za ucho Dove jeden zabłąkany kosmyk. Nie potrafiłem ukryć, że przez ostatnie tygodnie bez Dove stałem się bardziej nocnym stworzeniem. Lepiej się czułem po zmroku, miałem więcej możliwości, więcej chęci, nie musiałem tyle odpoczywać po całodziennym pilnowaniu Dove. Przynajmniej do czasu, aż o drugiej nad ranem nie zamknęli ostatniego kasyna. Tu zapewne też bym znalazł jakieś puby czynne do późnych godzin nocnych, ale to nie o to chodziło. Noc miała w sobie pewien urok, którego nie było za dnia.
- Poszukajmy i zróbmy coś, czego jeszcze nie miałaś okazji spróbować - uśmiechnąłem się zadziornie, całując Dove w policzek.
- Dobrze byłoby się wyspać - zgodziłem się z Dove. O ile jakieś wstrętne dziecko nie będzie krzyczeć pod oknami w parku. Miałem dość lekki sen, hotelu nie uznałbym za najlepsze miejsce do spania.
Do hotelu wracaliśmy niespiesznie, bo i nie widziałem powodów, dla których mielibyśmy gdzieś gnać. Paryż po zachodzie słońca stawał się całkiem innym miastem. Ludzie chętniej wychodzili, więcej się działo, przy brzegach Sekwany migotały kolorowe lampiony. W Londynie ten pomysł niezbyt by przeszedł ze względu na częste opady. Może przez wzgląd na to, że byłem tylko turystą Paryż wydawał mi się całkowicie innym miastem. Bardziej kolorowym i roześmianym, beztroskim w swojej codzienności.
Po dotarciu do pokoju nadal rozmyślałem nad tym, co jeszcze chciałbym zrobić. Na połowę z tych rzeczy Dove zapewne kręciłaby nosem i nie była zachwycona moimi pomysłami.
- Jestem pewien, że na upartego wcisnąłbym tam z dziesięć osób - zaśmiałem się krótko, widząc oczami wyobraźni całą gromadę wciśniętą w tą przestrzeń. - Możesz położyć się jak w wannie. Tylko takiej… płaskiej. Idź już, wykąp się i musimy wyspać się porządnie. Jutro nie pozwolę ci tak wcześnie wrócić do hotelu - uśmiechnąłem się lekko, po czym uniosłem dłoń, aby założyć za ucho Dove jeden zabłąkany kosmyk. Nie potrafiłem ukryć, że przez ostatnie tygodnie bez Dove stałem się bardziej nocnym stworzeniem. Lepiej się czułem po zmroku, miałem więcej możliwości, więcej chęci, nie musiałem tyle odpoczywać po całodziennym pilnowaniu Dove. Przynajmniej do czasu, aż o drugiej nad ranem nie zamknęli ostatniego kasyna. Tu zapewne też bym znalazł jakieś puby czynne do późnych godzin nocnych, ale to nie o to chodziło. Noc miała w sobie pewien urok, którego nie było za dnia.
- Poszukajmy i zróbmy coś, czego jeszcze nie miałaś okazji spróbować - uśmiechnąłem się zadziornie, całując Dove w policzek.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Aż dziesięć osób? Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Musiałoby być strasznie ciasno i niewygodnie. W sumie, czemu nad tym się zastanawiam? Nie po to zadałam mu to pytanie. Ciężko mi było rozgryźć czy William nie zrozumiałam o co mi chodziło, czy specjalnie nie poruszył dalej tematu wspólnej kąpieli. Wolałam nie pytać aby przypadkiem nie doszło do kłótni.
- Nie pozwolisz? - uniosłam lekko brew, odrobinę zaintrygowana. - Zgoda. Jeżeli tak to nie chciałabym zdenerwować mojego stróża. Już pędzę pod prysznic i do łóżka - uśmiechnęłam się do niego po raz kolejny zanim poszłam do łazienki.
Gdy tylko zamknęłam drzwi oparłam się o nie plecami i westchnęłam ciężko. Pozwoliłam sobie nacieszyć się chwilą samotności, trochę czasu aby posiedzieć z własnymi myślami. Po rozmowie z Dianą i po krótkiej rozmowie o nieśmiertelności Williama miałam za wiele rzeczy na głowie i za mało miejsca na wszystkie myśli i zmartwienia. Zmartwienia, które nawet mnie śledziły pod prysznicem. Może najlepiej byłoby odsunąć je na bok, chociaż na jakiś czas? Przynajmniej dopóki nie będę wiedziała, jak sobie z nimi poradzić i co zrobić dalej. Uniosłam dłoń do ust, odrobinę zagryzając paznokcie. Ile teraz bym dała aby zapalić. Gdzie ja zawieruszyłam papierosy? Paczka nie była pusta, raczej służba nie wyrzuciłaby całej paczki do śmieci.
Musiałam przyznać, że fizycznie poczułam się lepiej pod chłodniejszą wodą zwłaszcza po całym dniu na słońcu. Niechętnie wyszłam z pod prysznica, ale nie chciałam spędzić w niej za dużo czasu w razie czego, gdyby William również chciał skorzystać z kąpieli... bez mojego towarzystwa. Nie uważałam, że William musiał korzystać z każdej okazji i oferty aby dodać coś nowego do naszej listy miejsc, gdzie uprawialiśmy seks, ale... Coś mi nie pasowało. Czy teraz będę musiała bezpośrednio i otwarcie domagać się każdego pocałunku? Czy będę musiała tupnąć nogą niczym niezadowolone dziecko, które domaga się atencji? Czy coś się wydarzyło przez te kilka tygodni kiedy się nie widzieliśmy? Poznał kogoś? Ktoś coś mu powiedział? Czy Asmodeusz znowu złożył mu niespodziewaną wizytę?
Zacisnęłam usta zerkając w stronę szafki, w której schowałam tą nieszczęsną krótką koszulę nocną. Przez chwilę wzięłam pod uwagę aby ją ubrać, skoro William wcześniej wspominał o czymś takim, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu. Ubrałam swoją normalną koszulę nocną i wyszłam z łazienki wcale nie czując się jakoś znacznie lepiej niż poprzednio.
- Widzisz? Wykąpana i gotowa do snu - posłałam mu lekki uśmiech i tym razem pocałowałam go w policzek, tak jak on zrobił to wcześniej.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku pod kołdrą i sięgnęłam po książkę. Mimo zmęczenia chciałam trochę poczytać, tymczasowo znaleźć się w innym świecie. Przynajmniej te główne bohaterki miały owocne życie i romanse. Na początku czytałam tego rodzaju książki, bo byłam ciekawa dlaczego nigdzie nie było imienia autora przy tytule. Szybko zrozumiałam dlaczego autor nie chciał aby świat wiedział kto pisał tak intymne sceny.
Jak na przykład tą w rozdziale, którą akurat zaczęłam czytać. Książka była o młodej kobiecie, która była zauroczona dżentelmenem, który wprowadził się niedaleko jej domu w małym miasteczku, gdzie mieszkała całe swoje życie. Dżentelmen natomiast wychował się w Londynie i postanowił uciec od miasta aby znaleźć bardziej spokojne życie, ale jak sam bohater wspomniał w tym rozdziale, od kiedy poznał główną bohaterkę jego serce nie było ani przez chwilę spokojne. Wstrzymałam oddech czytając kolejne strony i przez chwilę zapominając o wszystkim innym.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Wiedziałem, że nie powinienem tego robić i że Dove byłaby zła, gdyby mnie na tym przyłapała, ale nie potrafiłem się powstrzymać przed zajrzeniem w jej rzeczy, gdy tylko usłyszałem szum wody spod prysznica. Wcześniej nie bardzo miałem na to okazję lecz skoro sama się nadarzyła, żal było nie skorzystać. Delikatnie przeglądałem ułożone ubrania szukając czegoś, czego mieć nie powinna, jak większa ilość papierosów bądź czegoś innego, równie paskudnego. Niczego jednak takiego więcej nie znalazłem. Najwyraźniej paczka, którą wyrzuciłem wczoraj była jedynym, co przy sobie miała. Dobrze. Został po tym tylko smród na ubraniach lecz jeżeli przy mnie nie będzie sięgać po papierosy, to i on z czasem się ulotni.
Kiedy skończyłem obrzuciłem spojrzeniem całość pokoju. Pod naszą nieobecność zdecydowanie ktoś musiał tu posprzątać. Pościel była czysta, ładnie złożona, kwiaty na stoliku wymienione, moja walizka trochę inaczej ustawiona. Zapewne w łazience też panował porządek i zabrano pranie. Trochę spokojniejszy sięgnąłem więc do szafy, wyciągając z niej rzeczy na przebranie do spania. Zanim zdjąłem marynarkę, wyciągnąłem z niej zakupione kilka godzin temu apaszki. Przyjrzałem się im chwilę zanim położyłem je na stoliku. Budziły we mnie dość… mieszane emocje i sam nie wiedziałem, co z tym zrobić.
Kiedy Dove wyszła z łazienki dopinałem ostatnie guziki od koszuli. Uśmiechnąłem się lekko, wyczuwając drobną zmianę w jej zachowaniu, co nie do końca zrzuciłem na zmęczenie. Może bardziej jakby się czymś martwiła. Tylko czym? Czyżby tak jej zależało na wspólnej kąpieli, której ostatecznie nie było? Wywróciłem tylko oczami, gdy zamknęły się za mną drzwi od łazienki. Chłodna woda pozwoliła mi nabrać więcej energii i jednocześnie odprężyć się. Z towarzyszącą Dove wyglądałoby to całkiem inaczej.
Po wyjściu z łazienki dostrzegłem kobietę pod kołdrą, z książką w ręku. Była na tyle zajęta czytaniem, że nie zauważyła mnie lub też ignorowała, zbyt wciągnięta czytaną historią. Nie chciałem się jeszcze kłaść, tak samo nie chciałem przeszkadzać kobiecie. Postanowiłem spędzić nieco czasu na balkonie, gdzie owiewało mnie ciepłe, nocne powietrze. Miałem stąd dobry widok na Dove. Jej reakcje na czytaną powieść nawet mnie bawiły. Przeczesując palcami wilgotne włosy, by szybciej wyschły, nie musiałem pytać o czym czytała. Wszystko to było wymalowane na jej twarzy. Musiała akurat być bardziej intensywna scena, gdyż dostała aż wypieków na twarzy, wstrzymując jednocześnie oddech. Dostrzegłem też lekkie drżenie jej dłoni i to, jak delikatnie co jakiś czas zagryzała wargę. Wcześniej nie przyglądałem się tak uważnie, teraz miałem do tego możliwości. I musiałem przyznać, że podobał mi się ten widok.
- Oh, Dovie - mruknąłem w końcu po dłuższej chwili. Podszedłem bliżej łóżka, kiedy nie od razu zareagowała, zabierając po drodze kolorowe apaszki. Przysiadłem na kolanach na jej nogach. By zwrócić na siebie większą uwagę kobiety złapałem jedną dłonią za książkę, odkładając ją na stolik obok.
- Myślisz, że przydadzą nam się dzisiaj? - zapytałem, oplatając materiał wokół jednej ze swoich dłoni. Drugą złapałem Dove za nadgarstki, ściskając je i unosząc nieco nad głowę kobiety. Odrobinę mocniej docisnąłem jej ciało swoim do łóżka, jednocześnie zamykając jej usta w pocałunku. Przecież nie musiała mi odpowiadać słowami.
Kiedy skończyłem obrzuciłem spojrzeniem całość pokoju. Pod naszą nieobecność zdecydowanie ktoś musiał tu posprzątać. Pościel była czysta, ładnie złożona, kwiaty na stoliku wymienione, moja walizka trochę inaczej ustawiona. Zapewne w łazience też panował porządek i zabrano pranie. Trochę spokojniejszy sięgnąłem więc do szafy, wyciągając z niej rzeczy na przebranie do spania. Zanim zdjąłem marynarkę, wyciągnąłem z niej zakupione kilka godzin temu apaszki. Przyjrzałem się im chwilę zanim położyłem je na stoliku. Budziły we mnie dość… mieszane emocje i sam nie wiedziałem, co z tym zrobić.
Kiedy Dove wyszła z łazienki dopinałem ostatnie guziki od koszuli. Uśmiechnąłem się lekko, wyczuwając drobną zmianę w jej zachowaniu, co nie do końca zrzuciłem na zmęczenie. Może bardziej jakby się czymś martwiła. Tylko czym? Czyżby tak jej zależało na wspólnej kąpieli, której ostatecznie nie było? Wywróciłem tylko oczami, gdy zamknęły się za mną drzwi od łazienki. Chłodna woda pozwoliła mi nabrać więcej energii i jednocześnie odprężyć się. Z towarzyszącą Dove wyglądałoby to całkiem inaczej.
Po wyjściu z łazienki dostrzegłem kobietę pod kołdrą, z książką w ręku. Była na tyle zajęta czytaniem, że nie zauważyła mnie lub też ignorowała, zbyt wciągnięta czytaną historią. Nie chciałem się jeszcze kłaść, tak samo nie chciałem przeszkadzać kobiecie. Postanowiłem spędzić nieco czasu na balkonie, gdzie owiewało mnie ciepłe, nocne powietrze. Miałem stąd dobry widok na Dove. Jej reakcje na czytaną powieść nawet mnie bawiły. Przeczesując palcami wilgotne włosy, by szybciej wyschły, nie musiałem pytać o czym czytała. Wszystko to było wymalowane na jej twarzy. Musiała akurat być bardziej intensywna scena, gdyż dostała aż wypieków na twarzy, wstrzymując jednocześnie oddech. Dostrzegłem też lekkie drżenie jej dłoni i to, jak delikatnie co jakiś czas zagryzała wargę. Wcześniej nie przyglądałem się tak uważnie, teraz miałem do tego możliwości. I musiałem przyznać, że podobał mi się ten widok.
- Oh, Dovie - mruknąłem w końcu po dłuższej chwili. Podszedłem bliżej łóżka, kiedy nie od razu zareagowała, zabierając po drodze kolorowe apaszki. Przysiadłem na kolanach na jej nogach. By zwrócić na siebie większą uwagę kobiety złapałem jedną dłonią za książkę, odkładając ją na stolik obok.
- Myślisz, że przydadzą nam się dzisiaj? - zapytałem, oplatając materiał wokół jednej ze swoich dłoni. Drugą złapałem Dove za nadgarstki, ściskając je i unosząc nieco nad głowę kobiety. Odrobinę mocniej docisnąłem jej ciało swoim do łóżka, jednocześnie zamykając jej usta w pocałunku. Przecież nie musiała mi odpowiadać słowami.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Słyszałam głos Williama, ale nie usłyszałam dokładnie jego słów. Byłam bardziej skupiona na książce, na bohaterce i jej kochanku. Gdybym kiedykolwiek miała szansę poznać autorkę to zdecydowanie spędziłam godziny próbując lepiej poznać osobę z tak niezwykłą wyobraźnią. A może powieść była zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami? Byłoby to pierwsze pytanie jakie bym jej zadała. Skąd jedna osoba mogła mieć takie pomysły, pamiętać o wszystkim detalach i drobnostkach, które bardziej podniecają czytelnika?
Nagle obraz w głowie przedstawiający scenę z książki się urwał, a sama książka zniknęła z moich dłoni. Otworzyłam usta aby zaprzeczyć, chciałam już coś powiedzieć, może nawet odrobinę się na niego obrazić, że tak brutalnie mi przerwał, ale ostatecznie nie powiedziałam nic.
Byłam bardziej zajęta jego ustami. Zamiast narzekać lub obrażać się rozchyliłam bardziej usta. Gdybym mogła to zapewne roztopiłabym się tak, jak desery przy cieplejszej pogodzie. Mimo tego, że wcześniej przyznałam się na głos za swoją tęsknotą i pewnymi potrzebami to wciąż czułam się głupio, że byłam spragniona takiej bliskości. Może nie byłam przyzwyczajona do tego, że byłam w jakimkolwiek poważniejszym romantycznym związku, może chodziło o coś innego. Teraz nie chciałam nad tym rozmyślać. Chciałam zapomnieć chociaż tymczasowo o wszystkim, a Williamowi znakomicie to wychodziło. Jeżeli tylko chciał to potrafił rozproszyć moje myśli w kilka sekund. Albo je całkowicie zagłuszyć.
Mruknęłam zadowolona, ale czegoś mi brakowało. Gdyby to ode mnie zależało nie potrzebowalibyśmy nowo zakupione apaszki. Chciałam swobodnie go dotknąć i objąć, byłam mniej cierpliwa niż zazwyczaj. Ciekawe czy to zauważył lub czy potrafił wyczuć coś przez naszą więź.
Nie miałam za wiele opcji w tej pozycji. Potrzebowałam chwili aby się lepiej skupić i coś wymyślić. Ostatecznie uniosłam odrobinę biodra, poruszając nimi na tyle ile mogłam. Nie wiedziałam czy William był tak samo niecierpliwy, czy tęsknił za tym tak bardzo, jak ja, czy jednak tym razem to on posiadł większą kontrolę nad swoim pragnieniem. Jeżeli zdecyduje przetestować moją cierpliwość nie zaprzeczę, chociaż tym razem wolałam znacznie więcej, znacznie szybciej. Może jednak powinnam była ubrać tą krótszą koszulę do spania. Zdecydowanie ułatwiłoby to pewne sprawy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Rozchylone wargi Dove, reakcja jej ciała i to, w jaki sposób zaczęła poruszać biodrami, mówiły mi więcej niż tysiąc słów. Zdawała się być bardziej niecierpliwa niż zazwyczaj, co odrobinę było zaskakujące. Być może stało się tak za sprawą czytanych właśnie rozdziałów, co ewidentnie wzbudzało w niej silniejsze emocje. Wolną dłonią przesunąłem po jej ciepłym, niemal gorącym policzku. W chwili obecnej podobała mi się jej reakcja na nawet taki drobny dotyk. Będą zapewne chwile, gdy oboje będziemy potrzebować więcej czasu niż kilka chwil spędzonych nad książką. Może lepsze, może gorsze…
Przesunąłem językiem po jej ustach, tak chętnych na każdy następny pocałunek. Aż żal byłoby nie skorzystać z takiego zaproszenia. Z uczucia, które stłumiłem w sobie złością na parę spraw. Mimo iż złość nie do końca ze mnie się ulotniła, tak czułem się o wiele lepiej dzisiejszego dnia. Przygryzłem dolną wargę zanim ponownie wsunąłem język do ust Dove, niespiesznie pieszcząc ich wnętrze.
Tak samo powoli zsunąłem dłonie po ramionach Dove, zahaczając o dekolt koszuli. Między nami znajdowała się jeszcze kołdra, którą po kawałeczku odsuwałem na bok. Po co na szybko się szarpać, skoro przy okazji mogłem dotykać Dove przez materiał koszuli tak, jak chciałem. To ubranie było dość cienkie, dokładnie więc czułem każdy jej kształt, każde zagłębienie.
Podobał mi się również fakt, że dookoła było całkiem jasno od małej lampki nocnej, przy której Dove czytała swoją lekturę. Dzięki temu mogłem bez skrupułów obserwować zachowania Dove i znajdować dobrą odpowiedź na każdą reakcję jej ciała. Tu dotknąć delikatniej, tam mocniej, a na to miejsce poświęcić więcej uwagi.
Przesunąłem językiem po jej ustach, tak chętnych na każdy następny pocałunek. Aż żal byłoby nie skorzystać z takiego zaproszenia. Z uczucia, które stłumiłem w sobie złością na parę spraw. Mimo iż złość nie do końca ze mnie się ulotniła, tak czułem się o wiele lepiej dzisiejszego dnia. Przygryzłem dolną wargę zanim ponownie wsunąłem język do ust Dove, niespiesznie pieszcząc ich wnętrze.
Tak samo powoli zsunąłem dłonie po ramionach Dove, zahaczając o dekolt koszuli. Między nami znajdowała się jeszcze kołdra, którą po kawałeczku odsuwałem na bok. Po co na szybko się szarpać, skoro przy okazji mogłem dotykać Dove przez materiał koszuli tak, jak chciałem. To ubranie było dość cienkie, dokładnie więc czułem każdy jej kształt, każde zagłębienie.
Podobał mi się również fakt, że dookoła było całkiem jasno od małej lampki nocnej, przy której Dove czytała swoją lekturę. Dzięki temu mogłem bez skrupułów obserwować zachowania Dove i znajdować dobrą odpowiedź na każdą reakcję jej ciała. Tu dotknąć delikatniej, tam mocniej, a na to miejsce poświęcić więcej uwagi.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Zaczęłam śledzić wolniejsze tempo Williama przy każdym pocałunku i dotyku. Gdyby to jedynie ode mnie zależało to już żadne z nas nie miałoby na sobie żadnych ubrań, ale tak bardzo, jak byłam niecierpliwa byłam równie mocno ciekawa co podobało się Williamowi. Wcześniej wspominał, że lubił, gdy byłam stanowcza i z doświadczenia wiedziałam co robić w jednej pozycji aby go sprowokować, ale po za tym nie wiedziałam co bardziej lub mniej mu się podobało.
Dlatego gdy puścił moje nadgarstki zajmując dłonie czymś innym, ułożyłam swoje na jego ramionach i odsunęłam go wystarczająco na tyle aby przerwać na chwilę kolejny głębszy pocałunek. Przyjrzałam mu się dobrze, kciukiem delikatnie zahaczając o jego dolną wargę. Zauważyłam, że jego usta nabrały trochę mocniejszego koloru. Nie mogłam się powstrzymać i uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z mojego obecnego widoku. Gdybym miała jakiś talent artystyczny to namalowałabym taki obraz.
Chciałam się go zapytać czego teraz najbardziej pragnął, co sprawiłoby mu największą przyjemność, ale miałam przeczucie, że ponownie dostanę w odpowiedzi wzruszone ramiona. Może sam nie znał odpowiedzi na to pytanie.
Puściłam jego wargę i ponownie się przybliżyłam, ale tym razem zaczęłam składać pocałunki wzdłuż jego podbródka. Skoro lubił, gdy byłam stanowcza zamierzałam to jakoś wykorzystać. Objęłam delikatnie jego dłoń na moim policzku i przesunęłam ją na swój biust. Przy każdym pierwszym dotyku lub pocałunku w tym miejscu dostawałam przyjemnych dreszczy. Po namiętnych gestach William chciałam uznać, że również jemu to się podobało.
Niemalże z każdym naszym ruchem kołdra była przesuwana coraz bardziej na bok. W pewnym momencie mogłam sobie pozwolić aby jedną nogą objąć Williama i przycisnąć go bliżej siebie. Ponownie mruknęłam zadowolona i uśmiechnęłam się lekko.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Lekko uniosłem brwi, gdy Dove mnie nieco od siebie odsunęła. Oczekiwałem, że coś zaraz powie, ale ta chyba zmieniła zdanie w ostatniej chwili. Rozmyśliła się, zajmując się już czymś innym.
Nie skrywałem uśmiechu, jaki mimowolnie pojawił się na moich ustach po tym, jak Dove stanowczo pokazała czego chce. Długo nie musiałem się zastanawiać, po prostu robiąc to, na co miała ochotę. Trochę przeszkadzała mi ta długa koszula nocna. W dodatku nie miała na tyle głębokiego dekoltu, abym mógł szybciej ominąć ten problem.
- Mogłabyś częściej wyrażać swoje potrzeby - powiedziałem wprost do jej ucha, całując je lekko przy tym. - Niestety nie potrafię czytać ci w myślach, a jeszcze nie znam na tyle twojego ciała, żeby się samemu domyślić wszystkiego - odsunąłem się przy tym, wyplątując z objęć Dove. Nie na długo. Zrobiłem to po to, by móc całkiem odsunąć kołdrę na skraj łóżka. Noc przecież była ciepła, nawet bardzo ciepła i nie potrzebowaliśmy jej. Podejrzewałem, że i później mogliśmy sobie ją darować. To już nie była zima, gdzie chłód nam przeszkadzał.
Tak samo jak ubrania. Łapiąc skraj koszuli Dove, podciągnąłem ją wyżej, by w końcu zdjąć z niej niepotrzebny w tej chwili materiał. Przez chwilę tylko przyglądałem się nagiemu ciału kobiety, dłońmi przesuwając wzdłuż jej nóg. Pomyślałem wtedy, że może wcale nie wypuszczę Dove tak szybko z łóżka, nawet jeśli miałaby inne plany na jutrzejszy dzień. Ochoty na sen nie miałem dzisiaj wcale i choć Dove wydawała się całkiem zmęczona… przez myśl przeszło mi jeszcze coś całkiem innego, ale to może nie tym razem.
- Nie musisz się ograniczać - zmrużyłem lekko oczy, rozpinając swoją koszulę, by za wiele nam już nie przeszkadzało. Uśmiechnąłem się jeszcze zadziornie w stronę Dove zanim powróciłem do zajmowania się jej piersiami ustami. Dłońmi gładziłem jej ciało w najbardziej wrażliwych miejscach. Lubiłem, kiedy była już mocno podniecona zanim mogliśmy przejść dalej. Chociaż w tym przypadku książka zdążyła już zrobić swoje.
Nie skrywałem uśmiechu, jaki mimowolnie pojawił się na moich ustach po tym, jak Dove stanowczo pokazała czego chce. Długo nie musiałem się zastanawiać, po prostu robiąc to, na co miała ochotę. Trochę przeszkadzała mi ta długa koszula nocna. W dodatku nie miała na tyle głębokiego dekoltu, abym mógł szybciej ominąć ten problem.
- Mogłabyś częściej wyrażać swoje potrzeby - powiedziałem wprost do jej ucha, całując je lekko przy tym. - Niestety nie potrafię czytać ci w myślach, a jeszcze nie znam na tyle twojego ciała, żeby się samemu domyślić wszystkiego - odsunąłem się przy tym, wyplątując z objęć Dove. Nie na długo. Zrobiłem to po to, by móc całkiem odsunąć kołdrę na skraj łóżka. Noc przecież była ciepła, nawet bardzo ciepła i nie potrzebowaliśmy jej. Podejrzewałem, że i później mogliśmy sobie ją darować. To już nie była zima, gdzie chłód nam przeszkadzał.
Tak samo jak ubrania. Łapiąc skraj koszuli Dove, podciągnąłem ją wyżej, by w końcu zdjąć z niej niepotrzebny w tej chwili materiał. Przez chwilę tylko przyglądałem się nagiemu ciału kobiety, dłońmi przesuwając wzdłuż jej nóg. Pomyślałem wtedy, że może wcale nie wypuszczę Dove tak szybko z łóżka, nawet jeśli miałaby inne plany na jutrzejszy dzień. Ochoty na sen nie miałem dzisiaj wcale i choć Dove wydawała się całkiem zmęczona… przez myśl przeszło mi jeszcze coś całkiem innego, ale to może nie tym razem.
- Nie musisz się ograniczać - zmrużyłem lekko oczy, rozpinając swoją koszulę, by za wiele nam już nie przeszkadzało. Uśmiechnąłem się jeszcze zadziornie w stronę Dove zanim powróciłem do zajmowania się jej piersiami ustami. Dłońmi gładziłem jej ciało w najbardziej wrażliwych miejscach. Lubiłem, kiedy była już mocno podniecona zanim mogliśmy przejść dalej. Chociaż w tym przypadku książka zdążyła już zrobić swoje.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Wyrażać swoje potrzeby. Powtórzyłam sobie w głowie jego słowa kilka razy, próbując wyobrazić sobie jak mogłoby to wyglądać. Czy wcześniej miałam rację i powinnam była tupnąć nogą i powiedzieć mu prosto w twarz "nie widzieliśmy się kilka tygodni, czekałam i tęskniłam, dlaczego mnie nie pocałujesz, dlaczego muszę domagać się takich gestów"?
Ta myśl zniknęła szybko, gdy ponownie poczułam usta i dłonie Williama na sobie. Wstrzymałam nagle oddech, a przez moje ciało przeszła fala dreszczy. Musiałam sobie przypomnieć o oddychaniu. Zazwyczaj nawet nie myśli się o takich rzeczach, ale w tym momencie musiałam.
- Również mógłbyś częściej mówić na głos swoje myśli - odpowiedziałam po dłuższej chwili i próbie skupienia się na tyle aby ułożyć słowa w zdanie. Chciałam dodać "dlaczego pod niektórymi względami jesteś dla mnie zagadką", ale w tym momencie było trudniej wydusić z siebie słowa.
Nie uważałam, że William specjalnie coś przede mną ukrywał. Przynajmniej nie widziałam do tego powodu. Również nie chciałabym aby William wiedział o mnie wszystko, a ja wciąż musiała się zastanawiać na ile go naprawdę znam. Nie chciałabym mieć takich wątpliwości.
Pomimo braku kołdry lub ubrań miałam wrażenie, jakby w kominku tańczył gorący ogień i rozgrzewał cały pokój. Ułożyłam swoje dłonie na plecach i ramionach Williama, jego skóra ciepła pod moim dotykiem. Ponownie objęłam go nogą w pasie pamiętając, jak kiedyś mnie o to poprosił i najwyraźniej lubił, gdy byliśmy w takiej pozycji. Również mi się to podobało. Lubiłam eksperymentować, próbować nowe rzeczy, ale czasami jedynie chciałam mieć go blisko. Dlatego też skorzystałam z jego oferty i postanowiłam podzielić się z nim swoimi myślami.
- Uwielbiam twoje dłonie, ale teraz chcę coś innego.
Po chwili namysłu dodałam:
- Proszę?
Lubiłam, gdy role były odwrócone i ja bardziej kontrolowałam sytuację. Lubiłam się z nim droczyć, to jedynie bardziej mnie podniecało i chciałam zobaczyć czy z Williamem było podobnie. Czy jemu również się podobało, gdy prosiłam o coś co oboje pragnęliśmy?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Mógłbym częściej mówić na głos swoje myśli… oczywiście, że mógłbym to zrobić. Tylko że to miałoby negatywny wpływ na nasze relacje. Śmiało bym rzekł, iż katastrofalne. Bo jak inaczej miałbym jej wyjaśnić, że to, co robiłem ja, ona nie mogła? Tym bardziej coś, co sprawia mi jakąś radość, przyprawia o dreszczyk niepewności, wzbudza skrajne emocje. Nie potrafiłbym jej wyjaśnić, że złe rzeczy dla niej są złe, a dla mnie już nie. Dove nie zrozumiałaby, buntowała się i wciąż na nowo wierciła mi dziurę w brzuchu. To zepsułoby wszystko między nami, dlatego wolałem to przed nią ukrywać.
- Coś innego? - zapytałem rozbawiony, nieco się odsuwając od Dove, by móc oprzeć się na łokciach i spojrzeć jej w twarz.
- To po co w takim razie kupowaliśmy te apaszki? - uniosłem dłoń, na której miałem zawiązany kolorowy materiał. Jakoś nie bardzo potrafiłem połączyć ten zakup z chęcią zrobienia czegoś innego. Może planowała użyć ich w inny sposób niż o tym myślałem. Zaśmiałem się cicho, kradnąc przy okazji krótki pocałunek z ust Dove.
- Nie proś, po prostu to zrób. Miłe są tego typu niespodzianki - uznałem, po czym odsunąłem się, aby odłożyć materiał. W ostatniej chwili wpadło mi coś do głowy i z szerokim uśmiechem ponownie zaprezentowałem apaszki kobiecie.
- A jeśli będziesz bardzo niegrzeczna, dokupię jeszcze kilka i zrobię z nich pejcz, specjalnie na takie niegrzeczne dziewczynki jak ty - dodałem, mrugając okiem, może po cichu gdzieś tam w środku licząc, że spełnię tą jedną obietnicę. Mogliśmy wykorzystać je na wiele różnych sposobów, a noszenie ich jako część garderoby było ostatnim, co przyszło mi do głowy.
- Coś innego? - zapytałem rozbawiony, nieco się odsuwając od Dove, by móc oprzeć się na łokciach i spojrzeć jej w twarz.
- To po co w takim razie kupowaliśmy te apaszki? - uniosłem dłoń, na której miałem zawiązany kolorowy materiał. Jakoś nie bardzo potrafiłem połączyć ten zakup z chęcią zrobienia czegoś innego. Może planowała użyć ich w inny sposób niż o tym myślałem. Zaśmiałem się cicho, kradnąc przy okazji krótki pocałunek z ust Dove.
- Nie proś, po prostu to zrób. Miłe są tego typu niespodzianki - uznałem, po czym odsunąłem się, aby odłożyć materiał. W ostatniej chwili wpadło mi coś do głowy i z szerokim uśmiechem ponownie zaprezentowałem apaszki kobiecie.
- A jeśli będziesz bardzo niegrzeczna, dokupię jeszcze kilka i zrobię z nich pejcz, specjalnie na takie niegrzeczne dziewczynki jak ty - dodałem, mrugając okiem, może po cichu gdzieś tam w środku licząc, że spełnię tą jedną obietnicę. Mogliśmy wykorzystać je na wiele różnych sposobów, a noszenie ich jako część garderoby było ostatnim, co przyszło mi do głowy.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Otworzyłam szerzej oczy. Czy dobrze go usłyszałam? Spojrzałam na apaszki, na Williama, znowu na apaszki i z powrotem na jego uśmiech. Nie spodziewałam się takiej propozycji i tym samym byłam zaskoczona własną reakcją. Czy to było grzechem, że taki pomysł mi nie przeszkadzał, nawet mógłby mi się spodobać? Przez sekundę wyobraziłam sobie, jak mogłoby to wyglądać. Nie mogłam się powstrzymać i odwzajemniłam jego uśmiech.
- Ja? Niegrzeczna? Chyba mnie pomyliłeś z inną podopieczną - zażartowałam i tym razem ja skradłam pocałunek z jego ust, równocześnie biorąc od niego apaszki.
- Czy kupiłeś je z myślą, że skorzystamy z nich tylko na jedną noc i możemy je użyć tylko dzisiaj? Wątpię, że sprzedawczyni przyjmie je z powrotem, nawet gdybyś je zaniósł jutro z samego ranka - ta scena była dosyć zabawna i mało prawdopodobna. Po za tym, można było użyć apaszki na kilka sposobów, nie tylko aby kogoś związać. Jedynie trzeba być kreatywnym.
Skorzystałam z momentu, że nasze usta i dłonie nie były zajęte, a sam William był dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wzięłam w obie dłonie jedną apaszkę i zawiązałam ją wokół jego oczu, wystarczająco mocno aby nagle nie spadła, ale jednocześnie aby nie dała mu ból głowy.
- Niedługo pozwolę tobie mnie związać, nawet za kostki skoro chcesz dokupić więcej apaszek. Jednak nie dzisiaj. Dzisiaj chcę przetestować pewną teorię.
Ułożyłam dłonie na jego ramionach i po chwili to on leżał na materacu i ja miałam większą kontrolę nad sytuacją. Wciąż się uśmiechałam zadowolona, bardziej do samej siebie skoro William nie mógł mnie teraz widzieć.
- Podobno, gdy człowiek straci jeden zmysł to reszta staje się bardziej wrażliwa - pochyliłam się aby złożyć kilka drobnych pocałunków wokół jego ucha. - Na przykład słuch - szepnęłam. Dłonią znalazłam jego penisa, ledwo dotykając opuszkiem palca jego czubek. - Albo dotyk - szepnęłam do drugiego ucha, tam również zostawiając kilka pocałunków.
Skoro William powiedział, że nie musiałam o nic prosić zdecydowałam dłużej się z nim nie droczyć i siebie nie męczyć. Uniosłam swoje biodra i po chwili poczułam główkę jego penisa. Z moich ust wydobył się głośniejsze westchnięcie, nie śpiesząc się i powoli czując go coraz głębiej. Wiedziałam, że niewiele mi brakowało, więc postanowiłam skorzystać z tego, że nasze tempo trochę zwolniło.
- Jeżeli ta teoria się nie sprawdza zawsze możemy spróbować inne. W końcu, jeszcze mamy przed sobą wiele okazji na nasze eksperymenty i naukę, prawda?
Zaczęłam poruszać biodrami do przodu i do tyłu, niczym powolne, leniwe fale w rzece. Zacisnęłam mocno usta, ale może niepotrzebnie martwiłam się o to czy ktoś nas usłyszy. Nawet gdyby ktoś coś usłyszał, skąd mogliby wiedzieć do kogo należały te głosy?
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Działania Dove nie były tak przewidywalne. Widać zaskoczyłem ją propozycją odnośnie ukarania jej, gdy tylko będzie niegrzeczna. Ona w odpowiedzi zawiązała mi oczy, czego nie spodziewałem się. Nic nie powiedziałem, ciekaw co wymyśliła. Grzecznie pozwoliłem zasłonić sobie oczy. Jeszcze sprawdziła, czy materiał dobrze się trzymał i odpowiednio zasłaniał mój wzrok. Trochę mnie to bawiło oraz intrygowało.
- Pasuje mi takie rozwiązanie - mruknąłem, gdy zaprezentowała "dotyk". Trochę poczułem się zawiedziony, że trwało to tak bardzo krótko i jeszcze bardziej delikatnie. Ale, jak sama w końcu uznała, będziemy mieć jeszcze przed sobą okazje, podczas których będę mógł lepiej wyrazić swoje potrzeby. Dziś pozwoliłem, aby to Dove przejęła kontrolę i zrobiła wszystko tak, jak chciała. A chciała chyba bardziej, niż myślałem.
Uniosłem ręce, aby objąć ją i przyciągnąć do siebie, gdy poczułem jej gorące wnętrze i powolne ruchy. Czy to nie ona wspominała kiedyś, że nie jest z porcelany? A teraz sama zachowywała się właśnie w ten sposób.
- Mój słuch chyba trochę zaczął się psuć, bo wcale cię nie słyszę - powiedziałem nieco drocząc się z kobietą. Dove nadal miała pewne opory przed głośniejszym zachowaniem, nawet tu, gdzie byliśmy jedną z wielu anonimowych par.
Jedną rękę wciąż trzymałem wysoko na jej plecach, podczas gdy drugą zsunąłem na pośladki, zaciskając tam palce. Zgiąłem również nogi w kolanach, aby móc dzięki temu wygodniej poruszać biodrami do góry, dostosowując się do rytmu Dove. Może nieco go przyspieszając. Niewiele, a mimo to miałem wrażenie, jakby Dove zaraz miała osiągnąć orgazm. Miałem jednak rację, że kobieta była dziś bardziej niecierpliwa niż zazwyczaj i bardziej podekscytowana. Czy będzie tak za każdym razem, gdy przeczyta trochę książki? Trudno było mi ocenić, czy takie ułożenie spraw by mi pasowało.
- Pasuje mi takie rozwiązanie - mruknąłem, gdy zaprezentowała "dotyk". Trochę poczułem się zawiedziony, że trwało to tak bardzo krótko i jeszcze bardziej delikatnie. Ale, jak sama w końcu uznała, będziemy mieć jeszcze przed sobą okazje, podczas których będę mógł lepiej wyrazić swoje potrzeby. Dziś pozwoliłem, aby to Dove przejęła kontrolę i zrobiła wszystko tak, jak chciała. A chciała chyba bardziej, niż myślałem.
Uniosłem ręce, aby objąć ją i przyciągnąć do siebie, gdy poczułem jej gorące wnętrze i powolne ruchy. Czy to nie ona wspominała kiedyś, że nie jest z porcelany? A teraz sama zachowywała się właśnie w ten sposób.
- Mój słuch chyba trochę zaczął się psuć, bo wcale cię nie słyszę - powiedziałem nieco drocząc się z kobietą. Dove nadal miała pewne opory przed głośniejszym zachowaniem, nawet tu, gdzie byliśmy jedną z wielu anonimowych par.
Jedną rękę wciąż trzymałem wysoko na jej plecach, podczas gdy drugą zsunąłem na pośladki, zaciskając tam palce. Zgiąłem również nogi w kolanach, aby móc dzięki temu wygodniej poruszać biodrami do góry, dostosowując się do rytmu Dove. Może nieco go przyspieszając. Niewiele, a mimo to miałem wrażenie, jakby Dove zaraz miała osiągnąć orgazm. Miałem jednak rację, że kobieta była dziś bardziej niecierpliwa niż zazwyczaj i bardziej podekscytowana. Czy będzie tak za każdym razem, gdy przeczyta trochę książki? Trudno było mi ocenić, czy takie ułożenie spraw by mi pasowało.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się krótko z jego słów. Chyba tego właśnie potrzebowałam aby dalej nie martwić się czy ktoś nas usłyszy. Chciałam jakoś zażartować i skomentować różnicę w naszym wieku lub jego "nieśmiertelność", ale odpuściłam sobie. Mogłabym przez przypadek go urazić i jego dumę.
Objęłam jego twarz dłonią i ustami wróciłam do jego ucha.
- Hmmm, a co chciałbyś ode mnie usłyszeć? - spytałam szeptem udając trochę głupią. Tym razem używam czubek języka przy każdym pocałunku. - Jeżeli chcesz abym szeptała tobie jakieś sprośne rzeczy możesz mi śmiało powiedzieć.
Skoro William przyśpieszył nasze tempo odebrałam to jako znak, że mogłam sobie pozwolić na śmielsze ruchy. Ustami przeniosłam się na jego szyję gdzie zostawiłam jedną, drugą, nawet trzecią malinkę. W tym momencie jakoś zapomniałam o tym, że gdyby ktoś z naszych znajomych jedną zauważył to domyśliliby się skąd one się wzięły. Chociaż gdyby tak się zastanowić to może gdyby Juliette je zobaczyła to odpuści sobie swoje żarciki aby kiedyś "pożyczyć" Williama.
Zaczęłam szybciej poruszać biodrami i westchnęłam czując zbliżający się orgazm. Gdyby tylko dodać do naszego tempa byłam pewna, że dłużej bym nie wytrzymała co było odrobinę... żenujące?
Musiałam skupić się na czymś innym, chociaż na chwilę. Wolną dłonią zaczęłam gładzić jego ramiona, torso, aż w końcu jego sutek znalazł się pomiędzy moimi palcami. Nie wiedziałam czy Williamowi również coś takiego się podobało, ale teraz czułam się na tyle śmiała aby spróbować i zobaczyć jego reakcję. Dlatego delikatnie go uszczypnęłam jeden... może dwa razy.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
- Możesz mówić co chcesz, lubię barwę twojego głosu - wyznałem rozbawiony. Dove doskonale musiała rozumieć co miałem na myśli. Nie mniej jednak wydawało mi się, że odrobinę się zrelaksowała. Mogłaby czasem przestać zwracać uwagę na innych, co powiedzą, a zająć się bardziej własnymi sprawami. Nabrać więcej asertywności oraz pewności siebie, których w niektórych momentach bardzo jej brakowało.
Z pozostawieniem śladów na moim ciele nie miałem problemów. Znikną przed powrotem do Londynu. Tutaj nie interesowało mnie, czy ktoś to zobaczy czy nie. Żadne z nas nie musiało stwarzać pozorów. Do tego Paryż był o wiele bardziej frywolnym miastem niż Londyn i na wiele więcej można było sobie pozwolić. Na Dove atmosfera tego miejsca zaczęła już działać. Może nie jakoś bardzo widocznie, a jednak odczuwałem pewne zmiany w jej zachowaniu w porównaniu do wcześniejszych naszych zbliżeń. Wystarczyło, abym raz jej wspomniał, a coraz śmielej próbowała nowych rzeczy.
Z wymienionej przez nią wcześniej teorii, można było wysnuć, że po części było to prawdą. W tym przypadku słuch się nie sprawdzał po zasłonięciu oczu, jednak dotyk jak najbardziej. Była to bardziej kwestia tego, że nic nie widziałem i pozwalałem jej na wszystko, co chciała. Gdybym nie miał zasłoniętych oczu, zapewne chciałbym przyglądać się temu czy tamtemu. Apaszka trochę zmieniała postrzeganie.
- Nie jestem ze szkła, nie połamię się jeśli postanowisz zrobić to mocniej zamiast mnie głaskać. Głaskać to możesz językiem, a nie dłońmi - wyznałem, przez chwilę przytrzymując dłoń Dove w miejscu, z którego chciała ją zabrać z mojego ciała. Ten sposób bardziej mi się podobał, a jeśli przypadkiem powstanie następna malinka… cóż, koszula to zasłoni.
Przeniosłem dłoń z pleców na kark kobiety, gładząc delikatnie skórę szyi, ramion, głowy. Zaplątałem wokół palców kosmyki tych długich włosów, którym chwilowo się bawiłem. Dove ponownie zwiększyła tempo. Przy poprzednim razie dała mi odczuć, że niedługo przed osiągnięciem spełnienia wolała porzucić powolne ruchy. Uznając ten moment za odpowiedni, pogłębiłem tylko swoje ruchy. Wprost tego wcześniej mi nie mówiła, patrząc jednak na reakcję jej ciała, szybciej i mocniej powinno być tym, czego potrzebowała.
Z pozostawieniem śladów na moim ciele nie miałem problemów. Znikną przed powrotem do Londynu. Tutaj nie interesowało mnie, czy ktoś to zobaczy czy nie. Żadne z nas nie musiało stwarzać pozorów. Do tego Paryż był o wiele bardziej frywolnym miastem niż Londyn i na wiele więcej można było sobie pozwolić. Na Dove atmosfera tego miejsca zaczęła już działać. Może nie jakoś bardzo widocznie, a jednak odczuwałem pewne zmiany w jej zachowaniu w porównaniu do wcześniejszych naszych zbliżeń. Wystarczyło, abym raz jej wspomniał, a coraz śmielej próbowała nowych rzeczy.
Z wymienionej przez nią wcześniej teorii, można było wysnuć, że po części było to prawdą. W tym przypadku słuch się nie sprawdzał po zasłonięciu oczu, jednak dotyk jak najbardziej. Była to bardziej kwestia tego, że nic nie widziałem i pozwalałem jej na wszystko, co chciała. Gdybym nie miał zasłoniętych oczu, zapewne chciałbym przyglądać się temu czy tamtemu. Apaszka trochę zmieniała postrzeganie.
- Nie jestem ze szkła, nie połamię się jeśli postanowisz zrobić to mocniej zamiast mnie głaskać. Głaskać to możesz językiem, a nie dłońmi - wyznałem, przez chwilę przytrzymując dłoń Dove w miejscu, z którego chciała ją zabrać z mojego ciała. Ten sposób bardziej mi się podobał, a jeśli przypadkiem powstanie następna malinka… cóż, koszula to zasłoni.
Przeniosłem dłoń z pleców na kark kobiety, gładząc delikatnie skórę szyi, ramion, głowy. Zaplątałem wokół palców kosmyki tych długich włosów, którym chwilowo się bawiłem. Dove ponownie zwiększyła tempo. Przy poprzednim razie dała mi odczuć, że niedługo przed osiągnięciem spełnienia wolała porzucić powolne ruchy. Uznając ten moment za odpowiedni, pogłębiłem tylko swoje ruchy. Wprost tego wcześniej mi nie mówiła, patrząc jednak na reakcję jej ciała, szybciej i mocniej powinno być tym, czego potrzebowała.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Uśmiech nie schodził z mojej twarzy po słowach Williama. Głaskać językiem, ciekawie to zabrzmiało. Przyszedł mi wtedy do głowy pewien pomysł, który postanowiłam zaplanować na następny dzień. William nie musiał się powtarzać dlatego zrobiłam tak jak zasugerował. Tam gdzie wcześniej były moje dłonie teraz były moje usta i język. Postanowiłam zostawić po sobie ślad również tutaj, tak po prostu.
Mruknęłam zadowolona czując jego dłoń w moich włosach. Było w tym coś obłędnie przyjemnego, mógłby robić z moimi włosami cokolwiek chciał, bawić się, rozczesywać, a ja byłabym najszczęśliwszą kobietą w Europie. Był to niczym masaż, którego zdecydowanie mi brakowało.
W pewnym momencie William trochę zmienił swoje ruchy, jakby jednak potrafił czytać mi w myślach i chciał przetestować granice mojej wytrzymałości. Oparłam czoło o jego ramię czując, jak powoli tracę kontrolę nad własnym ciałem. Niewiele musiało minąć czasu i nagle poczułam falę ciepłych dreszczy, a z moich ust wydostał się krótki jęk. Przymknęłam oczy, czując jak mocno bije moje serce i na chwilę zaprzestałam jakiekolwiek czułości. Nie wiem czy potrafiłabym przyznać się do tego na głos, ale brakowało mi tego. Gdyby tylko byłoby mi to dane to teraz zatrzymałabym czas, gdy czułam się najbardziej zrelaksowana, zadowolona i spełniona.
Gdy wróciłam do siebie odnalazłam jego usta swoimi, wzdychając ciężko. Ten pocałunek był znacznie wolniejszy i leniwy od poprzednich. Byłam bardziej zmęczona niż poprzednio, ale jaka byłaby ze mnie kochanka, gdybym nagle zasnęła?
Dłonią sięgnęłam po apaszkę i ściągnęłam ją z oczu Williama.
- Jaki jest werdykt? Teoria się sprawdziła? - zapytałam, palcem robiąc kółka wokół malinek na jego szyi.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Musiałem zrobić to chyba tylko siłą swojej własnej woli, aby nie roześmiać się w głos. Nie sądziłem, że Dove tak na poważnie i od razu weźmie moje słowa do siebie i przejdzie do czynów. Wcale nie zamierzałem narzekać. Było to całkiem miłe, nie tylko pod względem fizycznym. Potrafiła zaskakiwać swoim podejściem do niektórych spraw. Szczególnie tych, gdzie zapewne sama próbowała się odnaleźć i eksperymentować z różnymi sytuacjami. Tutaj fantazji jej nie brakowało.
Dłużny nie zamierzałem pozostawać. Może to właśnie dzięki zasłoniętym oczom wyczułem tą niewielką zmianę spowodowaną zabawą włosami. Starałem się spostrzegać każdą taką reakcję, a te gesty najwyraźniej przypadły Dove do gustu. Dobrze było wiedzieć, że nie tylko w tym się nie myliłem. Dzięki temu mogłem bez problemów sprawiać jej przyjemność. A im większa satysfakcja i zadowolenie Dove, tym lepiej było mi samemu.
- Sądzę, że trochę za mało czasu miałem, bo ktoś za bardzo mnie rozpraszał - odpowiedziałem, kiedy już mogłem zobaczyć twarz kobiety. Oprócz zadowolenia wydawała się być nieco zmęczona. Ale… ja nie. W przeciwieństwie do Dove nie cierpiałem większą część dnia na kaca, nie byłem zainteresowany pójściem spać, miałem w sobie znacznie więcej energii.
- I wiesz co? Mam ochotę na rundę drugą - mruknąłem wprost w jej usta, łapiąc między zęby jej dolną wargę i ssąc lekko. Posłałem jej przy tym głębokie spojrzenie zanim objąłem ją w pasie i przekręciłem na bok, potem na plecy.
- A może sama chcesz się przekonać, czy twoja teoria działa? - zapytałem, zatapiając chwilowo usta między jej piersiami. Zbyt poważnie nie potraktowałem tego pytania, gdyż osobiście wolałem widzieć jej oczy, co widocznie trochę wciąż krępowało Dove. Z tego powodu nie nalegałem na to dla dobra nas obojga.
Gdy tylko uniosłem głowę, złapałem Dove pod kolanami, aby przyciągnąć do siebie jej ciało jeszcze bardziej. W dodatku tak, by z łatwością mogła objąć mnie nogami lub też nie, jeśli nie chciała. Nie odczułem też specjalnie oporu w jej wnętrzu. Dove była wystarczająco rozluźniona i podniecona, co sprawiło mi niemałą satysfakcję. Liczyłem więc na dłuższą przyjemność.
Dłużny nie zamierzałem pozostawać. Może to właśnie dzięki zasłoniętym oczom wyczułem tą niewielką zmianę spowodowaną zabawą włosami. Starałem się spostrzegać każdą taką reakcję, a te gesty najwyraźniej przypadły Dove do gustu. Dobrze było wiedzieć, że nie tylko w tym się nie myliłem. Dzięki temu mogłem bez problemów sprawiać jej przyjemność. A im większa satysfakcja i zadowolenie Dove, tym lepiej było mi samemu.
- Sądzę, że trochę za mało czasu miałem, bo ktoś za bardzo mnie rozpraszał - odpowiedziałem, kiedy już mogłem zobaczyć twarz kobiety. Oprócz zadowolenia wydawała się być nieco zmęczona. Ale… ja nie. W przeciwieństwie do Dove nie cierpiałem większą część dnia na kaca, nie byłem zainteresowany pójściem spać, miałem w sobie znacznie więcej energii.
- I wiesz co? Mam ochotę na rundę drugą - mruknąłem wprost w jej usta, łapiąc między zęby jej dolną wargę i ssąc lekko. Posłałem jej przy tym głębokie spojrzenie zanim objąłem ją w pasie i przekręciłem na bok, potem na plecy.
- A może sama chcesz się przekonać, czy twoja teoria działa? - zapytałem, zatapiając chwilowo usta między jej piersiami. Zbyt poważnie nie potraktowałem tego pytania, gdyż osobiście wolałem widzieć jej oczy, co widocznie trochę wciąż krępowało Dove. Z tego powodu nie nalegałem na to dla dobra nas obojga.
Gdy tylko uniosłem głowę, złapałem Dove pod kolanami, aby przyciągnąć do siebie jej ciało jeszcze bardziej. W dodatku tak, by z łatwością mogła objąć mnie nogami lub też nie, jeśli nie chciała. Nie odczułem też specjalnie oporu w jej wnętrzu. Dove była wystarczająco rozluźniona i podniecona, co sprawiło mi niemałą satysfakcję. Liczyłem więc na dłuższą przyjemność.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Nie miałam nic przeciwko drugiej rundzie. Zwłaszcza jeżeli William chciał ponownie przejąć kontrolę. Podobało mi się to, że oboje nie mieliśmy nic przeciwko takiej małej zamianie. Tak było zawsze ciekawiej i nawet gdybym miała własne pomysły to wciąż mogłam być mile zaskoczona pomysłami Williama. Dlatego nie odwróciłam wzroku, skupiona na jego ciemnym spojrzeniu.
Zadowolona przymknęłam oczy dopiero, gdy poczułam jego usta przy swoim biuście. Chyba nie potrzebowałam apaszki wokół oczu, ale może jednego dnia sama przetestuję tą teorię.
Czując jak William przyciąga mnie bliżej do siebie otworzyłam oczy, spoglądając na niego i ciekawa czekając na jego kolejny ruch. Ułożyłam swoje dłonie na jego karku i plecach, próbując użyć opuszki palców i paznokcie aby poczuć u niego gęsią skórkę. Czasami te najbardziej delikatnie i lekkie gesty mogą dać największą przyjemność, a jak sam William stwierdził jeszcze nie znaliśmy się pod tym względem za dobrze aby bez problemu znać kilkadziesiąt rzeczy, które bardziej lub mniej nas podniecają.
Gdy tylko poczułam go ponownie w sobie zacisnęłam mocniej palce.
- Chodź tu do mnie - szepnęłam, przyciągając go do siebie. Pamiętając jego wskazówkę od razu użyłam swój język, ssając jego dolną wargę. Szybko jednak zmieniłam zdanie, woląc głębszy pocałunek aby był jak najbliżej mnie. Lubiłam czuć jego usta na swoich, jego ciało tuż nad moim, jego dłonie na moich biodrach lub udach.
Przerwałam nasz pocałunek tylko wtedy, gdy potrzebowałam więcej powietrza. Odchyliłam głowę bardziej do tyłu, odsłaniając bardziej szyję i szepcząc jego imię przy kolejnym głębszym wydechu.
Noé
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Nawet nie powstrzymywałem uśmiechu słysząc słowa Dove i czując jej delikatne gesty. Ucieszyło mnie jej podejście i zaangażowanie. Wydawało mi się, że była bardziej chętna niż jeszcze chwilę temu. Właściwie to tak samo jak ja. Może im dłużej nasze ciała były blisko siebie, tym większa nachodziła nas chęć na więcej? Pomyślałem sobie, że warto bliżej się temu przyjrzeć przy następnym razie. Było to dość zabawne, ciekawe jak wiele jeszcze rzeczy będę w stanie dostrzec.
Bez zastanowienia oddałem Dove jej pocałunek. Zazwyczaj to ja wolałem te długie i głębokie, dlatego nie odpuściłem tej okazji do pocałunku. Wsunąłem przy tym dłonie pod plecy Dove, aby następnie złapać ją pod ramiona. Dzięki temu odrobinę ją unieruchomiłem w swoim objęciu, dociskając swoim ciałem. Lubiłem, gdy tak ściśle do siebie przylegały, gdy czułem jej piersi przyciśnięte do swojego torsu.
Bez obaw zacząłem od nieco szybszego tempa. Kiedy tylko Dove odchyliła głowę, odebrałem to jako zaproszenie do rozpieszczania jej szyi swoimi ustami oraz językiem. Słowa szeptane tuż nad moich uchem przyprawiały mnie o delikatne dreszcze. Choć może była to bardziej sprawka zaciśniętych palców i odrobinę wbijających się paznokci w skórę na plechach.
Po kilku chwilach zacząłem odczuwać przyjemne ciepło rozchodzące się od krocza i rozprzestrzeniające się na całe ciało. Zacisnąłem lekko zęby na ramieniu Dove, kiedy z mojego gardła zaczęły wydobywać się pomruki zadowolenia. Nie znaczyło to, że miałem dosyć. Po prostu na trochę zwolniłem, rozkoszując się silniejszymi pchnięciami i dźwiękami, jakie przy tym wydawaliśmy.
- Odwróć się - poprosiłem, wypuszczając na chwilę Dove z objęć. Uniosłem się na łokciach by to ułatwić, spoglądając jej w oczy. Chciałem więcej. Chciałem o wiele więcej i tylko ona mogła mi to dać. Trochę byłem zaskoczony pożądaniem, jakie odczuwałem dzisiejszej nocy. Przecież jeszcze gdy zażywałem prysznica, nic tego nie zapowiadało.
Bez zastanowienia oddałem Dove jej pocałunek. Zazwyczaj to ja wolałem te długie i głębokie, dlatego nie odpuściłem tej okazji do pocałunku. Wsunąłem przy tym dłonie pod plecy Dove, aby następnie złapać ją pod ramiona. Dzięki temu odrobinę ją unieruchomiłem w swoim objęciu, dociskając swoim ciałem. Lubiłem, gdy tak ściśle do siebie przylegały, gdy czułem jej piersi przyciśnięte do swojego torsu.
Bez obaw zacząłem od nieco szybszego tempa. Kiedy tylko Dove odchyliła głowę, odebrałem to jako zaproszenie do rozpieszczania jej szyi swoimi ustami oraz językiem. Słowa szeptane tuż nad moich uchem przyprawiały mnie o delikatne dreszcze. Choć może była to bardziej sprawka zaciśniętych palców i odrobinę wbijających się paznokci w skórę na plechach.
Po kilku chwilach zacząłem odczuwać przyjemne ciepło rozchodzące się od krocza i rozprzestrzeniające się na całe ciało. Zacisnąłem lekko zęby na ramieniu Dove, kiedy z mojego gardła zaczęły wydobywać się pomruki zadowolenia. Nie znaczyło to, że miałem dosyć. Po prostu na trochę zwolniłem, rozkoszując się silniejszymi pchnięciami i dźwiękami, jakie przy tym wydawaliśmy.
- Odwróć się - poprosiłem, wypuszczając na chwilę Dove z objęć. Uniosłem się na łokciach by to ułatwić, spoglądając jej w oczy. Chciałem więcej. Chciałem o wiele więcej i tylko ona mogła mi to dać. Trochę byłem zaskoczony pożądaniem, jakie odczuwałem dzisiejszej nocy. Przecież jeszcze gdy zażywałem prysznica, nic tego nie zapowiadało.
Yulli
Tajemniczy Gwiazdozbiór
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Dove Rachel Parker
Czując jego zęby na swojej skórze zacisnęłam mocniej palce na jego plecach i karku. Była to ciekawe uczucie. Nie bolało i zdecydowanie mnie bardziej podniecało. Dlatego byłam zadowolona, gdy William kontynuował swoje ruchy nawet jeżeli były trochę wolniejsze.
Słysząc jego słowa i czując, jak odrobinę się odsuwa spojrzałam na niego lekko zaskoczona. Ujrzałam iskierki w jego oczach, jednak te były trochę inne od poprzednich. Pierwszy raz je zauważyłam i nie byłam do końca pewna co było ich powodem. William zdecydowanie miał więcej energii ode mnie jeżeli nie chciał jeszcze zakończyć naszą zabawę. A wyglądało na to, że nie chciał.
Uniosłam się na łokciach aby skraść jeszcze jeden, szybki pocałunek i zrobiłam tak, jak zażyczył. Ułożyłam dłonie na materacu czując jego przyjemny materiał pod palcami. Musiałam przyznać, że łóżko w hotelu było wygodniejsze od mojego. Dobrze mi się na nim spało i miałam przeczucie, że dzisiejszej nocy będzie jeszcze lepiej mi się spać. O ile William mi na to pozwoli.
- Widzisz, jaka grzeczna jestem? - podroczyłam się z nim, odwracając głowę na tyle abym mogła na niego spojrzeć. - Chyba, że masz inne zdanie? Czy moje stare grzechy nie zostały wybaczone i muszę zostać ukarana? - uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem. Nie byłam pewna czy takie igranie z ogniem go podniecało, ale chciałam spróbować. Skoro wspomniał o zrobieniu pejcza podejrzewałam, że mógłby mieć takiego rodzaju fantazje.
Sponsored content
Liczba postów:
Nowe opowiadania:
Piszę:
Preferowane gatunki:
Discord:
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach